wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Nasze zdrowie - Ortoreksja - obsesja zdrowego jedzenia

kociakocia - 2010-01-28, 11:22
Temat postu: Ortoreksja - obsesja zdrowego jedzenia
Ortoreksja - obsesja zdrowego jedzenia

Właściwe odżywianie służy zdrowiu i dobrej kondycji - to wie każdy. Pod warunkiem jednak, że nie przeradza się w obsesję. Dziś ortoreksja, czyli chorobliwa pogoń za zdrowym jedzeniem, staje się problemem równie poważnym, co bulimia i anoreksja.

Produkty tylko z ekologicznych upraw, analizowanie z długopisem w ręku witamin i mikroelementów, które należy spożyć w ciągu doby, białek nie łączymy z węglowodanami, nie jemy słodyczy i żywności przetworzonej… Zasady zdrowego odżywiania można by jeszcze długo wymieniać. A ortorektycy znają wartość odżywczą każdego produktu i zasady ich łączenia nie gorzej, niż doświadczeni dietetycy. Ich celem nie jest jednak odchudzanie. W ortoreksji najbardziej istotna jest jakość posiłków, a nie ilość. Każdy produkt powinien być ekologiczny, każdy posiłek odpowiednio przygotowany, by w końcu podporządkować życie jedzeniu.

W szponach zdrowej żywności

Chorobę jako pierwszy opisał amerykański lekarz – Steven Bratman w 1997 roku. Znał ją jak nikt inny, bo sam wpadł w jej szpony. Jako dziecko chorował na alergię pokarmową, musiał więc bardzo uważać na to, co je. W pewnym momencie sam zauważył, że inni ludzie wcale nie poświęcają tyle czasu jedzeniu. Zmagania z chorobą opisał w książce pt. „W szponach zdrowej żywności”. Ortoreksja niszczy życie Kiedy zdrowe odżywianie staje się obsesją, jest równie niebezpieczne, co i inne zaburzenia odżywiania. I podobnie jak anoreksja, czy bulimia - jest chorobą psychiczną. Cały dzień podporządkowany jest przygotowywaniu posiłków, wszak jeść trzeba regularnie, o tej porze to, o tej tamto i nic nie może stanąć temu na przeszkodzie.

Nici z tortu u babci

Praca po godzinach, czy długie spotkanie nie wchodzą w grę. Na półkach rośnie kolekcja poradników i książek o tym, co jeść, a czego unikać i kiedy ortorektyk spotyka się ze znajomymi, chce rozmawiać o odżywianiu. Uważa, że powinien uświadamiać ludzi, którzy nie znają zagrożeń. I chociaż nie zawsze prowadzi do wyniszczenia organizmu, to ma jednak wiele negatywnych skutków społecznych i interpersonalnych.

Osoby nią dotknięte nie wezmą do ust niczego, co nie jest zgodnie z ich „jedynie słuszną koncepcją odżywiania". Najchętniej jedzą to, co sami przygotują, wszystko inne nie tak ugotowane, za tłuste, nie tak przechowywane, boją się, że może zawierać konserwanty albo barwniki. Ortorektyk nie zje niedzielnego obiadu u rodziców, ani tortu na urodzinach babci.

Czy jaja były z chowu klatkowego?

A jeśli już coś tknie, to zada masę pytań: czy użyte jajka były z klatkowego chowu, a czy w deserze jest naszpikowana chemią margaryna, czy może ekologiczne masło. Jakość jedzenia jest bowiem najważniejsza życiową kwestią, nawet jeśli miałoby to sprawić komuś przykrość, czy zepsuć atmosferę. W końcu taka osoba może zostać uznana za dziwaka i przestać być zapraszana.

Zwykle też sam chory unika wspólnych posiłków, żeby nie być narażonym na „niebezpieczeństwo” niezdrowego jedzenia, ale też ma mniej czasu na życie towarzyskie, bo czuje przymus pogoni za zdrowym odżywianiem: najpierw biega od sklepu do sklepu, od targu do targu za zdrową, ekologiczną żywnością.

Niedobory w organiźmie

Następnie spędza całe godziny na przygotowywaniu zbilansowanych i zdrowych posiłków. Często poza społecznymi konsekwencjami, wykluczenie z jadłospisu kolejnych „niezdrowych” produktów może prowadzić do zbytniej utraty wagi i niedoborów w organizmie. I w końcu ortorektyk czuje się niezrozumiany, uważany za dziwka, izolowany, a to prowadzi do depresji.

Przy tym chory, choć całe godziny poświęca na komponowanie posiłków, często nie czuje przyjemności z jedzenia, ale obowiązek wypełniania zasad zdrowego żywienia. Podobnie jak w przypadku anoreksji i bulimii, przyczyny ortoreksji leżą w zaburzeniach psychicznych.

Kiedy do lekarza?

Najczęściej chorują na nią osoby skoncentrowane na sobie i nieustannie dążące do perfekcji na wielu płaszczyznach. Jeśli ich życie nie jest satysfakcjonujące, skupiają się na diecie, aby w ten sposób wypełnić pustkę. Kontrola nad pożywieniem rekompensuje ortorektykom porażki w innych dziedzinach życia. W końcu sami o wszystkim decydują, a sukces zależy tylko od nich, bo nikt im nie mówi, co powinni jeść.

Świadomość, że mają życie po kontrolą, sprawia im satysfakcję. Mówi się też, że ortoreksja to choroba klasy średniej, bo często też zapadają na nią ludzie sukcesu, którzy gonią za nowoczesnymi trendami. Tak jak w przypadku anoreksji, czy bulimii, leczenie objawów nie wystarczy. Trzeba dotrzeć do przyczyny choroby, która tkwi w psychice.

Pierwsze objawy są niewinne

Pierwsze objawy ortoreksji zazwyczaj są niewinne. Zaczyna się od stosowania diety, zainteresowania zdrowym żywieniem. Najpierw z jadłospisu wyłączają tłuszcze i słodycze, potem wprowadzają warzywa tylko z ekologicznych upraw, pieką sami chleb bez ulepszaczy. Z każdym dniem menu staje się coraz bardziej wyśrubowane. Anoreksję, czy bulimię łatwiej też rozpoznać, bo chory gwałtownie chudnie. Zdrowe odżywianie długo może nie budzić podejrzeń otoczenia.

Czerwone światło powinno się zapalić, kiedy na planowanie posiłków i zakupy przeznacza się więcej niż 3 godziny dziennie, a swoje menu planuje z dużym wyprzedzeniem. Ważniejsza staje się jakość posiłku, a walory smakowe przestają mieć znaczenie. Przy tym z dużą dokładnością analizuje się wartość odżywczą, a bywa, że i kaloryczną. I w końcu, kiedy żeby uniknąć niezdrowej żywności, posiłki jada się już tylko samotnie.

Tekst: Monika Doroszkiewicz
hxxp://kobieta.wp.pl/gid,11859737,img,11859777,kat,26263,galeriazdjecie.html?T%5Bpage%5D=1

dynia - 2010-01-28, 11:31

Niektórzy forumowicze chyba ją mają :-P ;-)
DagaM - 2010-01-28, 11:38

kociakocia, jako osoba zajmująca się doradztwem żywieniowym ( :mryellow: ), spotykam się z tym problemem coraz częściej. Dla niektórych zdrowe odżywianie się jest czymś w stylu, albo wszystko, albo nic. Ludzie wpadają w skrajności, to powoduje umysłowy ścisk, poczucie winy, brak akceptacji siebie. Nawet jak ostatnio przeglądałam książkę Gillian McKeith, którą darzę sympatią, wyczytałam tam takie stwierdzenie trącące właśnie fanatyzmem żywieniowym.

To jest już problem natury psychologicznej. Uczę ludzi wypośrodkowania, odnalezienia się w świecie różnych pokarmów, nie tylko i wyłącznie "tofu, owsianka i kiełki", ale umieć pozwolić sobie raz na jakiś czas zjeść ciastko, popite porządnym kawskiem z dużą ilością piany :-P i nie mieć wyrzutów sumienia, które bardziej mogły by zaszkodzić niż to co się spożyło.

Myślę, że dobrze by było, aby ludzie mieli świadomość, że jednak pożywienie jest paliwem dla ciała i warto inwestować w dobrej jakości jedzenie (razowe, zielone itd.), a zjedzenie raz na jakiś czas czegoś "niezdrowego" potraktować jak pokarm dla duszy :-D która moim zdaniem jest równie ważna co ciało :->

kociakocia - 2010-01-28, 11:57

podpisuje sie dwoma łapami pod Twoimi słowami :mryellow: DagaM

trzeba po prostu miec w życiu dystans do bardzo wielu rzeczy... kawa wyjątkowo dziś wypita :mrgreen:

a przy okazji, mam 2 grubasy, z poważnymi już problemami zdrowotnymi (zapuszczeni są na maxa) , których muszę namówić na spotkanie z Tobą

zojka3 - 2010-01-28, 12:20

Ale wiecie co ja nie widzę w tym nic złego, że ktoś się zdrowo odżywia i nie potrzebuje sobie strzelić kremówy od czasu do czasu, tak dla równowagi psychicznej. Jeżeli nie jest to tej osobie do niczego potrzebne i zachowuje równowagę psychiczną dystans to chyba ok.
Ja akurat pionizuję się czasami czymś niezdrowym ale dlaczego to miałoby być normą? A jak nie to już z gościem nie tak?

alcia - 2010-01-28, 12:45

zojka3, tu nie chodzi o dbałość o zdrową dietę, tylko już o obsesję na jej punkcie.

Parę lat temu koleżanka mi zarzuciła ortoreksję, nieźle się uśmiałam ;)
Bo niektórzy po przeczytaniu tego typu artykułów podejrzewają tą chorobę u wszystkich osób, które nie chcą jeść byle czego i patrzą na skład produktów, które kupują. A to już przegięcie w drugą stronę.

DagaM - 2010-01-28, 12:47

zojka, moim zdaniem, nie ma osoby, która nie miałaby swojej odskoczni, a często jest to jednak jedzenie. Poza tym, mało kto był wychowany w duchu zdrowego odżywiania, więc wszyscy wiemy co to jest kremówka i frytki, no nie? :mryellow: A trudno jest tak nagle wyeliminować większość tego, co się jadło przez wszystkie ostatnie lata, radykalnie zapomnieć o pewnych smakach, które często kojarzą nam się z beztroskimi chwilami.

Być może pokolenie naszych dzieci będzie takimi osobami, których junk food nie będzie specjalnie interesował. Inna sprawa, że jak się człowiek zdrowo odżywia cały czas, pewne rzeczy jak czekolada, ciastka itp. przestają smakować.

Chce powiedzieć, że nie powinniśmy się bać niezdrowych produktów spożywczych, bo pozbawią nas kontroli nad sobą (i np. czekolada zmusi nas do zeżarcia całego opakowania). Tylko trzeba nauczyć się, jak sobie radzić w świecie, gdzie większość ludzi je co popadnie i chcąc nie chcąc, będziemy w sytuacjach, gdzie będą serwowane nie tylko zdrowe rzeczy. Tak więc popadanie w skrajność, czyli absolutne zabranianie sobie lub swoim dzieciom, może spowodować bunt - popadnięcie w druga skrajność - wszystko, tylko nie zdrowe odżywanie.

Inna sprawa, ze osoby, które na co dzień odżywiają się zdrowo, mają sprawniejsze ciała, umysły, a ich psychika jest bardziej zrównoważona i nie mają tyle huśtawek emocjonalnych i problemów natury psychologicznej. Myślę, ze osób całkowicie pozbawionych problemów emocjonalnych, choćby najmniejszych, albo nie ma, albo można policzyć na palcach rąk i ewentualnie nóg. Wymaga to dużej pracy nad sobą, a na to składa się nie tylko dążenie do zdrowego odżywiania, ale i praca nad rozwojem emocjonalnym/umysłowym/duchowym, nad dojrzałością emocjonalną, której często nie możemy nauczyć się od naszych rodziców.

[ Dodano: 2010-01-28, 12:51 ]
alcia napisał/a:
Parę lat temu koleżanka mi zarzuciła ortoreksję, nieźle się uśmiałam ;)
Takim osobom mówię, że przez zdrowe odżywianie szanuję siebie i polecam innym to samo. Z drugiej strony, gdy ktoś mnie zobaczy w kafejce przy ogromniastej latte, robi duże oczy, że jak to, można?! Jak widać, można, bo na co dzień, nawet nie to, że pilnuję się, po prostu mam zdrowy styl odżywiania się, smakuje mi to, odpowiada, moje kubki smakowe nie są zamulone :->
zojka3 - 2010-01-28, 12:54

alcia napisał/a:
zojka3, tu nie chodzi o dbałość o zdrową dietę, tylko już o obsesję na jej punkcie.

alcia, wiem, że o to chodzi.
Ale tak jak sama piszesz zostałaś posądzona o ortoreksję tylko dlatego, że dbasz o jakość produktów, które wkładasz do garnka.
Ostatnio moja znajoma dostała od siostr paczkę kaszy gryczanej bez etykietki i ona sie mnie pyta co to jest! Rodzaje chipsów wyrecytuje o drugiej w nocy a nie wie jak wygląda kasza gryczana.
Napewno można wyodrębnić taką jednostkę chorobową ale nie każda osoba odmawiająca zjedzenia ciastka jest ortorektykiem.

[ Dodano: 2010-01-28, 13:06 ]
DagaM napisał/a:
Chce powiedzieć, że nie powinniśmy się bać niezdrowych produktów spożywczych, bo pozbawią nas kontroli nad sobą (i np. czekolada zmusi nas do zeżarcia całego opakowania). Tylko trzeba nauczyć się, jak sobie radzić w świecie, gdzie większość ludzi je co popadnie i chcąc nie chcąc, będziemy w sytuacjach, gdzie będą serwowane nie tylko zdrowe rzeczy

Tak, tak, zgadzam się jak najbardziej. Żyjemy w takiem a nie innym świecie. Szkoda tylko, że to na mnie się patrzy jak na szajbusa, bo staram się zdrowo odzywiać a nie na osobę, która na śniadanie zjada zupkę chińską.

DagaM - 2010-01-28, 13:21

zojka3 napisał/a:
Szkoda tylko, że to na mnie się patrzy jak na szajbusa, bo staram się zdrowo odzywiać
a co Ty Stara nie masz większych zmartwień? :mryellow:
Jeszcze dodam, że w zasadzie normą jest to wśród ludzi, że "nie zapobiegamy, ale leczymy", nie znają pojęcia profilaktyki, a to, że ktoś jest chory, jest to normalne, wtedy jest temat do rozmów narzekania, jednym słowem gadka się klei ;-)
Na szczęście świadomość żywieniowa jest coraz większa i będzie to sie zmieniać w dobrym kierunku :-D

zojka3 - 2010-01-28, 13:32

DagaM napisał/a:
a co Ty Stara nie masz większych zmartwień?

niech no pomyślę ;-)
A jeszcze mi się przypomnialo, mam koleżankę, która studiowała żywienie. Kiedy jej powiedziałam, że nie jadamy z córką mięsa i nabiału o mało nie spadła z krzesła. W trakcie dyskucji na ten temat słodko stwierdziła, że ona np odżywia się bardzo dobrze, bo różnorodnie po czym wyciągnęła kanapkę z białym chlebem i wędliną i zagryzła batonikiem.
DagaM napisał/a:
Na szczęście świadomość żywieniowa jest coraz większa i będzie to sie zmieniać w dobrym kierunku

Jak Ty się za to zabierzesz to mogę być spokojna, że tak będzie!

arahja - 2010-01-28, 13:52

zojka3 napisał/a:
Tak, tak, zgadzam się jak najbardziej. Żyjemy w takiem a nie innym świecie. Szkoda tylko, że to na mnie się patrzy jak na szajbusa, bo staram się zdrowo odzywiać a nie na osobę, która na śniadanie zjada zupkę chińską.


Ach, Zojka, wyobraź sobie studencką kwaterę. Biedny ten nasz współlokator, którego codzienne menu z Biedronki komentujemy z uśmiechem pełnym politowania. ;) Może przydałby Ci się taki przykład, by przestać się przejmować komentarzami na swój temat? ;) Mnie ów współ motywuje do ruszenia tyłka w kuchni, jak pomyslę, że moj posiłek miałby wyglądać jak jego, br...

zojka3 - 2010-01-28, 14:00

arahja napisał/a:
Może przydałby Ci się taki przykład, by przestać się przejmować komentarzami na swój temat?

To nie tak, że się tym jakoś przejmuje, poprostu robię swoje ale przykre jest to, że robi się wielkie oczy jak któs dba o to co je a normalką jest jak inny pakuje w siebie śmieci.
arahja napisał/a:
Biedny ten nasz współlokator, którego codzienne menu z Biedronki komentujemy z uśmiechem pełnym politowania

widzę, że tu jakaś dyskryminacja odchodzi ;-)

alcia - 2010-01-28, 15:19

zojka3 napisał/a:
przykre jest to, że robi się wielkie oczy jak któs dba o to co je a normalką jest jak inny pakuje w siebie śmieci

no tak, to nie jest przyjemne. Ale można się przyzwyczaić :)
Ze mnie rodzinka uwielbia się podśmiewać przy każdej okazji, ale jak ktoś zaczyna mieć problemy ze zdrowiem, to nie wiedzieć czemu od razu do mnie walą z pytaniami :roll:

gosia_w - 2010-01-28, 15:59

to ja na konto powyższego artykułu, po bardzo zdrowym obiedzie, zjadłam 4 kawałki mlecznej czekolady :-P
A tak na serio, to myślę, że ciężko ustalić granicę, gdzie zaczyna się ortoreksja. 3 godziny dziennie na planowanie posiłków i zakupy to bardzo dużo, chyba że w tym mieści się też gotowanie, to mi się tyle zdarza :lol: Na szczęście tylko czasami. A jeżeli chodzi o tort u babci... Ja widzę, że całkiem często zdarzają się sytuacje wyjątkowe . Czasem w domu, czasem poza domem. Czy wobec tego starania w kierunku zmniejszenia ich liczby, to już choroba?

arahja - 2010-01-28, 16:19

zojka3 napisał/a:
widzę, że tu jakaś dyskryminacja odchodzi


Okrutni jesteśmy, ale ile można żreć te kotlety, co obok mięsa nawet nie leżały, i to z makaronem, brr? ;)

Nie martw się, nas tu rzeczywiście więcej! :D

Lily - 2010-01-28, 16:32

dynia napisał/a:
Niektórzy forumowicze chyba ją mają :-P ;-)
ech ;) (w sumie może zapadnięcie na tę chorobę dobrze by mi zrobiło, bo brak mi dyscypliny i ciągle sobie czymś dogadzam ;) )
zina - 2010-01-28, 19:45

Mialam etap ortoreksji po spedzonych paru latach na syfiastym angielskim jedzeniu :oops:
Pilnowalam godzin posilkow, jadlam tylko to co sama przyrzadzilam, nie mialam ochoty na spotkania, bylo mi ciagle zimno, cere mialam za to delikatna jak aksamit :-> :-)
Teraz czasem tesknie do tej samokontroli choc oczywiscie nie w takim nasileniu.
Ortoreksja przy malym dziecku raczej mi nie grozi ;-)

angienunia - 2010-01-28, 20:02

a co myslicie o witarianizmie i frutarianizmie? Czy to juz podchodzi pod ortoreksje?
DagaM - 2010-01-28, 20:05

kociakocia napisał/a:
a przy okazji, mam 2 grubasy, z poważnymi już problemami zdrowotnymi (zapuszczeni są na maxa) , których muszę namówić na spotkanie z Tobą
dawaj ich do mnie! :mrgreen:
zojka3 napisał/a:
Jak Ty się za to zabierzesz to mogę być spokojna, że tak będzie!
dziękuję Ci Moja Droga i zapraszam na pogaduchy przy nieziemsko dużej kawie (z tego co pamiętam, nie dajesz się latte tylko malej czarnej... zupełnie nie rozumiem Cię przecież to Ty byłaś uzależniona od serków i jogurtów, a nie ja, hmmmm :-> )
zina napisał/a:
Ortoreksja przy malym dziecku raczej mi nie grozi ;-)
oj, mi też, przybij piątkę! :mryellow:
Lily - 2010-01-28, 20:05

angienunia napisał/a:
a co myslicie o witarianizmie i frutarianizmie? Czy to juz podchodzi pod ortoreksje?
To chyba nie chodzi o to, co jesz, ale jak to jesz... tzn. o cały styl z tym związany, a ciągle się pojawiające nowe obostrzenia dietetyczne itp. Czasem dochodzi do tego, że już nic nie można jeść, bo wszystko okazuje się być w jakiś sposób niezdrowe.
DagaM - 2010-01-28, 20:07

angienunia, nie jestem zwolenniczką, a przynajmniej nie przy naszym krajowym wyborze owoców i warzyw. Nie, zdecydowanie nie widzę tego.
angienunia - 2010-01-28, 20:36

Lily napisał/a:
angienunia napisał/a:
a co myslicie o witarianizmie i frutarianizmie? Czy to juz podchodzi pod ortoreksje?
To chyba nie chodzi o to, co jesz, ale jak to jesz... tzn. o cały styl z tym związany, a ciągle się pojawiające nowe obostrzenia dietetyczne itp. Czasem dochodzi do tego, że już nic nie można jeść, bo wszystko okazuje się być w jakiś sposób niezdrowe.


ale po czesci tez tak jest w witarianizmie. Juz pojsc gdzies ze znajomymi to tragedia ;)

DagaM. tez uwazam, ze wita/fruta jest w Polsce praktycznie niemozliwy.
Ja i tak nie trawie wiekszosc surowych warzyw/owocow, wiec umarlabym z glodu.

Lily - 2010-01-28, 20:43

Jędrusiowi się chyba sprawdza ;) Chociaż dla mnie to zdecydowanie zbyt skomplikowane. Może gdyby z każdego napotkanego drzewa spadał mi owoc o każdej porze roku to bym się skusiła okresowo ;)
renka - 2010-01-28, 22:30

Lily napisał/a:
Jędrusiowi się chyba sprawdza ;)


Ale Jedrus chyba nie mieszka w Polsce?

Lily - 2010-01-28, 22:34

renka napisał/a:
Ale Jedrus chyba nie mieszka w Polsce?
a to ja nie wiem ;)
zojka3 - 2010-01-29, 09:35

DagaM napisał/a:
dziękuję Ci Moja Droga i zapraszam na pogaduchy przy nieziemsko dużej kawie (z tego co pamiętam, nie dajesz się latte tylko malej czarnej... zupełnie nie rozumiem Cię przecież to Ty byłaś uzależniona od serków i jogurtów, a nie ja, hmmmm )

myślę, że już powinnyśmy ustalać termin, bo inaczej zobaczymy się dopiero na zlocie.
A co do uzależnienia od serków to chyba nie chciało mi się gotować i tak poleciało....albo słabe nerki ;-)

Lady_Bird - 2010-01-29, 10:05

Lily napisał/a:
renka napisał/a:
Ale Jedrus chyba nie mieszka w Polsce?
a to ja nie wiem ;)


chyba w Australii.

gemi - 2010-01-29, 10:54

DagaM napisał/a:
pożywienie jest paliwem dla ciała i warto inwestować w dobrej jakości jedzenie (...) a zjedzenie raz na jakiś czas czegoś "niezdrowego" potraktować jak pokarm dla duszy która moim zdaniem jest równie ważna co ciało

Daga, właśnie coś takiego czuję, tylko nie potrafiłam tego tak pięknie wyrazić jak Ty. No więc to zdanie jest pokarmem dla humanistycznej części mojego umysłu :-)

Myślę, że w ortoteksję łatwo jest popaść, gdy człowiek zaczyna iść po zdrowej ścieżce. Wiadomo, sięga wtedy po litaraturę, buszuje po internecie, sklepach ze zdrową żywnością.. A są ludzie, którzy mają w naturze postępowanie "czarne lub białe" bez żadnych odcieni szarości.
Ja miałam taki nieco "ortotektyczny" epizod po porodzie. Ze względu na karmienie piersią rezygnowałam z bardzo wielu rzeczy, które uważałam za "mniej zdrowe". Robiłam to w trosce o dziecko. Po 3 miesiącach zaczęłam powoli rozszerzać dietę o mniej zdrowe składniki, bo przecież to chore mieć za cel jedzenie wyłącznie jak najzdrowszej żywności.
Niesamowitym plusem tamtego okresu jest to, że odżywiam się zdrowiej (bardziej prawidłowo), mam większą wiedzę na temat żywienia, jestem bardziej kreatywna w kuchni i zrezygnowałam z kupnych słodyczy na korzyść grzeszności w postaci słodkości domowych. Póki co całej rodzinie wychodzi to na zdrowie :-)
Jednak jestem zdania, że wiele młodych mam, które bardzo przywiązują wagę do diety po porodzie, są w jakimś stopniu narażone na ortoteksję. baby blues, niewyspanie... Łatwo jest wtedy dać się wkręcić, że kolka u dzidzi spowodowana jest na pewno przez zjedzenie czegoś spoza "dozwolonego" menu. Znam taki przypadek. Dziewczyna przestała karmić, bo z w wyniku wszystkich tych obaw i ograniczeń (podsycanych przez rodzinę) straciła pokarm i dostała deprechy.

madziulina - 2010-01-29, 11:21

Bardzo trafnie ujęła temat DagaM. Wspomniałaś o tym, że wszystkie kwestie w życiu należy wypośrodkować i zdecydowanie się z tym zgadzam. Z autopsji wiem, czym są zaburzenia odżywiania i obsesja (nie)jedzenia (anoreksja :-/ ).
Doświadczenie to pozwoliło mi to zrozumieć, czym jest zdrowy dystans, i że zawsze i wszędzie należy go zachować :lol: . Teraz jestem daleka od skrajnych zachowań, bo wiem, że zazwyczaj nie wynika z tego nic dobrego.
Czasami ciężko jest nie zatrzymać się przed tą cienką linią, dzielącą normalne życie i obsesję, jednak myślę, że przy odrobinie zdrowego rozsądku, wgłębieniu się w siebie i wsparciu ważnych osób - jest to możliwe. Trzeba jedynie pamiętać, że to nie jedzenie nadaje naszemu życiu sens, lecz my sami. :-D

arahja - 2010-01-29, 14:21

Teraz pomyślałam, że część neofitów może przechodzić taki etap bliski ortorektyczności. Gdy, jak pisze gemi, zaczyna się czytać, szukać informacji o zdrowym jedzeniu, gdy zmienia się radykalnie dotychczasowe nawyki, przez pewien czas zajmuje to większość zasobów myślowych. Potem się normalnieje. ;)
Malinetshka - 2010-02-08, 20:22

zojka3 napisał/a:
Ale wiecie co ja nie widzę w tym nic złego, że ktoś się zdrowo odżywia i nie potrzebuje sobie strzelić kremówy od czasu do czasu, tak dla równowagi psychicznej. Jeżeli nie jest to tej osobie do niczego potrzebne i zachowuje równowagę psychiczną dystans to chyba ok.
Ja akurat pionizuję się czasami czymś niezdrowym ale dlaczego to miałoby być normą? A jak nie to już z gościem nie tak?

Ja się zgadzam z zojką.
Poza tym nie przepadam za roztrząsaniem co jest normą i gdzie jest granica między zachowaniem normalnym a nienormalnym.. Ponadto, ludzie są różni, jedni są bardziej narażeni na popadnięcie w obsesję, inni mniej. Ja się jakoś obsesji nie obawiam :) I to, że odmawiam jakiegoś produktu nie oznacza, że się ograniczam, zniewalam w niezdrowy dla psychiki mej sposób... Akurat obecnie mam taki czas, że wcinam słodycze (z czego nikomu nie muszę się na szczęście tłumaczyć :> ), ale jeśli przyjdzie czas gdy moje wnętrze powie "dość" i będę odżywiać się lepiej to będę tylko szczęśliwsza, nie bardziej ograniczona :P
Coś co dla jednego jest dziwne, nienormalne, obsesyjne.. dla kogoś drugiego może być właśnie wyzwoleniem, wolnością, radością. Dlatego mimo wszystko niefajnie jest słuchać, że ktoś o nas mówi, że "przesadzamy", bo brak zrozumienia nie jest fajny po prostu. Może po nas spływać ;) ale fajny nie jest.
Ja ze zdrowego żywienia wynoszę same pozytywy :D a jeśli nie daję psychicznie rady trzymać się pewnych zdrowszych alternatyw to po prostu "daję sobie czas"... Z resztą podobnie miałam z rzucaniem mięsa. Nie zrobiłam tego definitywnie dopóki nie poczułam, że to ten czas :) i od tej pory ani jednego dnia nie żałowałam :D no radocha po prostu ;)

della - 2010-02-08, 20:28

zgadzam się z przedmówczyniami. dopóki ortoreksja nie utrudnia życia i nie ogranicza nas albo naszego otoczenia w jakiś drastyczny sposób [mówię tu o drastycznych przypadkach; są ortorektycy, którzy żyją jedynie na kiełkach i soku brzozowym], to co w tym złego? ważne jest to, żeby żyć w zgodzie ze sobą.
kamma - 2010-02-09, 09:17

della napisał/a:
dopóki ortoreksja nie utrudnia życia

ale właśnie na tym polega ortoreksja - że utrudnia życie. Jeśli nie utrudnia, to to nie jest ortoreksja, tylko wolny wybór.

larwek - 2010-02-09, 10:25

ja przytakne wszystkim przedmówcom, którzy wspomnieli o równowadze.
planowanie zdrowych posiłków i chęć jedzenia zdrowo jest super, tylko nie można przegiąć. mówię z własnego doświadczenia- powoli sie wygrzebuję z anoreksji [uf, dalej jeszcze muszę sobie uświadamiać to wstrętne choróbsko i mi wstyd :oops: ] i właśnie zdrowe odżywianie na powrót przekonało mnie do tego, że jedzenie nie musi być męczarnią.
ale, że z natury popadam w skrajności, to miewam [miewałam?] ortorektyczne epizody. ważne, żeby dać sobie prawo do błędów i słabości, w końcu jesteśmy tylko ludźmi.

chociaż zgadzam się ze stwierdzeniem, że wielkie ciacho wcale nie musi być przyjemne- mnie takie rzeczy przygnębiają, więc unikam ^^"

kitteh - 2010-02-09, 13:40

wiesz, anoreksja anoreksja, ale te dwie choroby akurat czasem sie lacza...przy leczeniu wlasnie. nie je sie czegos np ze wzgledu na zdewastowana watrobe albo trzustke, a z czasem gama "szkodliwych" produktow rosnie do takiej ilosci, ze mozna juz jesc np. tylko marchew i kasze jeglana z ekologicznych upraw, a one i tak z czasem padna ofiarami podejrzen o powodowanie bolu brzucha, glowy
larwek - 2010-02-09, 13:43

jasna sprawa, zgadzam się, dlatego pisze- trzeba znaleźć złoty środek.
della - 2010-02-09, 20:56

kamma napisał/a:
ale właśnie na tym polega ortoreksja - że utrudnia życie. Jeśli nie utrudnia, to to nie jest ortoreksja, tylko wolny wybór

toteż właśnie:) często się galopujemy używając szumnie brzmiących haseł, podczas gdy zdrowe odżywianie nie ma nic wspólnego z chorobą. i to też miałam na myśli, tylko za bardzo poszłam na skróty.
larwek napisał/a:
trzeba znaleźć złoty środek

właśnie! swoją drogą krzywdzące jest robienie szumu wokół ortorektyków, a fast-foodożerców czy zwykłych obżartuchów [nie mmówię tu o bulimii], którzy bez umiaru pochłaniają łakomie wszystko, co wpadnie im w ręce, nazywanie wdzięcznie "sybarytami". jedno i drugie to choroba.

larwek - 2010-02-10, 09:47

Cytat:
a fast-foodożerców czy zwykłych obżartuchów


przede wszystkim mnie przeraża to, że pomimo promowania przez media "zdrowego stylu życia" cały czas tworzy się związki skojarzeniowe "fast-food= zakazana przyjemność",
"raz na jakiś czas można sobie pozwolić na rozkosz w postaci frytek z majonezem i tłustą kiełbasą", etc, etc.
dlaczego to jest sprowadzane do przyjemności? i potem dzieciaczki małe się uczą, że to jest coś wspaniałego, ale nie wolno, a wiadomo, że zakazany owoc [bo taką otoczkę się robi] kusi najbardziej. nie lepiej od małego uczyć co warto jeść i dlaczego, a na co lepiej nawet nie patrzeć z uwagi i brak jakichkolwiek wartości?

della - 2010-02-10, 17:21

to nie takie proste, ponieważ niektórym to sprawia przyjemność [a o gustach się nie dyskutuje;)]. mi się wydaje, że powinna być raczej szerzona filozofia "jem by żyć", a nie "żyję by jeść". w Polsce mamy jakiś dziwny kult jedzenia. na pewno częściowo wynika to z tego, że starsze pokolenia doświadczyły czasów strasznego głodu, ale to nie oznacza, że teraz, gdy mamy wszystkiego pod dostatkiem, mamy się rzucać bez umiaru na wszystko.

[ Dodano: 2010-02-10, 17:24 ]
zaznaczę tu, że nie jestem ascetką; czerpię ogromną przyjemność z jedzenia [zresztą od dziecka tak miałam] i pewnie też mam swoje "małe grzeszki", które mojemu ciału są zbędne, a którymi się rozpieszczam [chałwa czy inne słodkości], ale we wszystkim trzeba mieć umiar. trzeba znaleźć ten magiczny złoty środek:)

agazima - 2010-02-10, 17:27

tak naprawde to zdrowa zywnosc za ktora sie teraz uznaje warzywa bez chemii albo kasze to nic innego jak chleb powszedni przeszlych pokolen wiec po prostu ci co jedza bio i eko po prostu wiedza co robia i trzeba szerzyc ten kult zdrowego jedzenia i tyle. Bedzie mniej chorob i w ogole. Mysle ze ortoreksja to przesada zeby nazywac to choroba to sa ludzie ktorzy wolalaja o to aby przywrocic stare nawyki zywioniowe. Fast foody to jest prawdziwa choroba ktora wyniszcza narody
Lily - 2010-02-10, 17:32

agazima napisał/a:
Mysle ze ortoreksja to przesada zeby nazywac to choroba to sa ludzie ktorzy wolalaja o to aby przywrocic stare nawyki zywioniowe.
Chyba ciągle dochodzi do mylenia pojęć - ortoreksja prowadzi do stałego ograniczania tego, co się je, ponieważ chora osoba coraz więcej produktów zalicza do grona niezdrowych - dajmy na to uznaje, że gluten jest niezdrowy, potem, że zboża są niezdrowe w ogóle, potem, że owoce też złe, bo słodkie, podnoszą poziom cukru, potem warzywa niektóre też nie takie itp., itd., aż w końcu okazuje się, że nie ma co jeść.
Ogólnie rzecz biorąc nieraz myślę, że parę osób z tego forum nie znalazłoby u mnie nic zdatnego do jedzenia :P

agazima - 2010-02-10, 17:34

ja mysle ze ortoreksja to cos takiego ze ludzie przesadzaja ze zdrowym jedzeniem ze w zyciu nie tkna czegos niezdrowego.
Mysle ze ja naleze do tego grona , czemu mialabym zatruwac wlasny organizm?

[ Dodano: 2010-02-10, 17:37 ]
z wiki
Ortoreksja (Orthorexia nervosa; ortho - "prawidłowy"; orexis - "apetyt") - obsesja na punkcie jakości przyjmowanego pokarmu.
Przejawia się podobnie do anoreksji, ale nie prowadzi do utraty wagi i innych jej objawów. Skutkiem ortoreksji jest jednak przyjęcie ideologii "jedynie słusznego jedzenia", co powoduje konflikty interpersonalne, izolację i koncentrację ortorektyka na wszystkim co związane z przygotowywaniem, przechowywaniem i konsumowaniem żywności.
Po raz pierwszy opisana w 1997 roku przez lekarza Stevena Bratmana (USA) w książce "W szponach zdrowej żywności".


hej czemu w szponach zdrowej zywnosci nie kapuje przeciez zdrowa zywnosc to nie zaden diabelek tylko normalne fajne papu. Swiat naprawde przecholowuje lepiej czczijmy hamburgery

Lily - 2010-02-10, 17:42

agazima napisał/a:
Skutkiem ortoreksji jest jednak przyjęcie ideologii "jedynie słusznego jedzenia", co powoduje konflikty interpersonalne, izolację i koncentrację ortorektyka na wszystkim co związane z przygotowywaniem, przechowywaniem i konsumowaniem żywności.
Jak widzisz jest to choroba głowy, nie ciała ;) I nie chodzi w gruncie rzeczy o to, co jesz, ale o to, że staje się to uciążliwe w życiu rodzinnym, towarzyskim itp. Jeśli się nie staje to chyba kryteria diagnostyczne nie są spełnione ;) Ale ja właśnie z takich przyczyn nie stanę się weganką - bo to by było zbyt uciążliwe poza domem. Co do tego, co jest zdrowe, a co nie - też są różne opinie.
angienunia - 2010-02-11, 08:54

agazima, ale wiesz, ze nie kazdego stac na bio jedzenie? Ja tez nie zawsze chodze do sklepu bio, bo zwyczajnie nie jestesmy tak bogaci, zeby regularnie robic tam zakupy. I przyznam sie, ze jem czasami te straszne chemiczne marchewki, baklazany, brokuly, ktore pewnie mi skroca zycie o 20 lat i mnie zabija na miejscu :> . Nie kupuje warzyw i owocow w bio sklepie, bo tak to bysmy zbankrutowali juz dawno...
Ortoreksja jest podoba do anoreksji - wciaz myslisz o tym samym. O jedzeniu. Twoim glownym celem zyciowym jest zdrowo jesc. Ale czy o to w zyciu chodzi? No wlasnie nie i dlatego jest to choroba.
Jak ktos lubi i zdrowo sie odzywia to fajnie, ale nie mozna miec za cel zyciowy tylko i wylacznie zdrowo jesc.

agazima - 2010-02-11, 09:42

no moze jednak nie mam tej choroby hehe mam tez inne cele w zyciu hehe. cofam swoja poprzednia wypowiedz. wiadomo ze bio 100% nie da sie jesc bo i tak pewne rzeczy zakupione jako eko nie sa eko bo jakies dymy doszly do tych nieszczesnych marchewek. Ale mozna zauwazyc ze czesto ludzie wydaja o wiele wiecej na miesa sery niz gdyby poszli do takiego żółtego cesarza i kupili pare paczek kasz fasoli i by im to na dlugo starczylo. A z ta ortoreksja to nie wiadomo jak jest w ogole. W szczegoly nie ma co wchodzic.
Ja tez na bazarku czasem kupie migdały np. bo w bio sa straszliwie drogie. Ale wazne zeby zdawac sobie sprawe ze sa dla nas zdrowe i tyle. Wazne sa emocje

Lily - 2010-02-11, 10:29

angienunia napisał/a:
I przyznam sie, ze jem czasami te straszne chemiczne marchewki, baklazany, brokuly, ktore pewnie mi skroca zycie o 20 lat i mnie zabija na miejscu :>
to tak jak ja, zresztą u mnie nie ma bio ;)
della - 2010-02-11, 17:18

a ja mam to szczęście, że latem mamy własne warzywa i owoce, bo odkąd się przeprowadziliśmy "tam, gdzie diabeł mówi 'dobranoc'", uprawiamy mały ogródek. wiem co jem i wszystko to smakuje absolutnie fantastycznie [prawdziwe truskawki, mmm...], ale pewnie i tak ma w sobie odpady radioaktywne jeszcze po wybuchu kolektorów w Czarnobylu [przecież to ciągle siedzi w ziemi]. nie da się do końca zdrowo jeść w chorym świecie. ale podoba mi się, jak podsumowała to angienunia; to nie jedzenie definiuje człowieka, nie jest ono esencją jego bycia, ważne są inne cele, wszelakie papu to tylko miły dodatek. o:)
excelencja - 2010-02-11, 21:39

dynia napisał/a:
Niektórzy forumowicze chyba ją mają :-P ;-)


wiem! topcia to ma!!!! :D :D:D


topciu- to taki żart, jestem pod wrażeniem po naszej rozmowie na wątku o dzieciach ;) ))

renka - 2010-02-11, 22:03

Lily napisał/a:
zresztą u mnie nie ma bio ;)


Lily, to teraz juz nie mozesz sie wymigac od zdrowego jedzenia:

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=7644

:-P

Jak na zyczenie - warzywa BIO mozesz teraz juz miec ;-)

Lily - 2010-02-11, 22:04

renka napisał/a:
Lily, to teraz juz nie mozesz sie wymigac od zdrowego jedzenia:

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=7644

:-P

Jak na zyczenie - warzywa BIO mozesz teraz juz miec ;-)
właśnie oglądam, ale niestety nie mogę sobie pozwolić na żadne abonamenty...
natka - 2010-03-17, 22:10

powiem szczerze, że wcześniej nawet nie słyszałam o tej przypadłości :shock:
ja też przywiązuje dużą wagę do tego co jem i staram się ograniczyć do minimum wszystkie paskudy z jadłospisu ;-) mam też stertę książek, poradników na temat odżywiania :-P i jak się cieszę jak wracam do domu obładowana przepysznymi zdrowiutkimi produktami :mrgreen: jednak widzę, że można popaść w zupełne skrajności z tym związane...
chociaż dla mojej rodziny to co jest już w moim wydaniu- jest niepojęte;)

topcia - 2010-03-17, 23:49

Najlepiej-jeśli ludzie zaczynają w koncu zdrowo się odżywiać, to zaszufladkować, nadać nazwę "zaburzeniu" i dzięki temu "naprostowujemy" potencjalnego konsumenta na dalsze konsumowanie dotychczasowych dóbr. Bo przecież klienta nie mozemy stracić.... ]:-> ]:-> ]:->
Kat... - 2010-03-17, 23:58

topcia, wybacz ale chyba nie przeczytałaś ze zrozumieniem. Polecam wątek przeczytać jeszcze raz. Tu już nie raz było wyjaśniane czym się różni zdrowe odżywianie od ortoreksji.
angienunia - 2010-03-18, 07:15

topcia, tyle ze w przypadku ortoreksji zdrowe odzywianie moze doprowadzic do smierci.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group