wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - zabawa "w doktora"

kamma - 2010-05-21, 00:09
Temat postu: zabawa "w doktora"
Wiek przedszkolny to okres naturalnego zainteresowania szczegółami anatomicznymi rówieśników. Dzieci zaczynają rozumieć różnice w budowie i funkcjach narządów w "tych" okolicach. I oczywiście pojawia się słynna zabawa "w doktora".
Niedawno dowiedziałam się, że moja córka brała udział w takiej zabawie. Nie był to jej pomysł, ale starszej (7-letniej) koleżanki. Zabawa polegała na zaglądaniu młodszemu koledze do pupy (oczywiście będąc w roli lekarza). Starałam się spokojnie porozmawiać z nią na ten temat i dowiedziałam się, że tamta dziewczynka właściwie zmusiła chłopca (swojego 4,5-letniego brata) do udziału w tej zabawie, przy czym jemu się to nie podobało.
Zastanawiam się, jak rozmawiać z dziećmi na ten temat. Irma jest delikatną i niewinną istotką. Ja z kolei nie chcę demonizować sfery seksualnej. Ani ingerować za bardzo w relacje rówieśnicze. Taką oto mam ostatnio zagwozdkę. Ciekawa jestem Waszych opinii i doświadczeń w tej kwestii.

kofi - 2010-05-21, 09:52

Zwykle tak jest, ze to starsze dzieci inicjują takie zabawy i często młodsze biorą w nich udział mimo, że wcale nie mają ochoty. Mnie we wczesnym dzieciństwie namówiły starsze koleżanki i chociaż czułam, ze coś jest nie halo, oczywiście się z nimi bawiłam. Potem ze wstydem powiedziałam o tym rodzicom - skoro powiedziałam i to ze wstydem (to akurat pamiętam), musiałam być przekonana, że coś tu jest nie tak - o innych zabawach przecież nie mówiłam. Być może miało to związek z tym, że moja babcia, która się mną opiekowała przedpołudniami zwracałą uwagę, na "nieskromne" zachowania - każde drapanie się w okolicach wiadomych natychmiast tak nazywała. I ja miałam świadomość tej "nieskromności" i poczucie winy.
A moze zwrócić uwagę nie na sferę seksualną, tylko na to, że to brzydko zmuszać młodsze dzieci do zabawy która im się nie podoba.

puszczyk - 2010-05-21, 10:31

kamma, ja mam kosmiczne wspomnienia z tamtego okresu i do dzisiaj się wstydzę. Moi rodzice niewiele wiedzą, bo nie rozmawiałam z nimi na ten temat.
Właściwie to nie czuje się przygotowana do rozmów z dziećmi na te tematy. Z zainteresowaniem będę śledziła ten wątek.

kasienka - 2010-05-21, 11:39

Ja zawsze Zuzi tłumaczyłam, że nie wolno dotykać czyjegoś ciała jeśli ta osoba nie ma na to ochoty. Sama ciekawość jest według mnie zupełnie normalna, ale zmuszanie dzieci do takich zabaw przez inne dzieci jest bardzo niefajne i uważam że powinno się interweniować w tej sytuacji, bo zostają jak widać traumy.
kamma - 2010-05-21, 12:33

kofi napisał/a:
A moze zwrócić uwagę [...] na to, że to brzydko zmuszać młodsze dzieci do zabawy która im się nie podoba.

Tak też zrobiłam w pierwszej kolejności. Poza tym u nas często rozmawia się o sferze seksualnej, o bliskości i o tym, komu można na co pozwolić. Więc tutaj nie było mi jakoś szczególnie trudno, bo Irma jest w temacie obeznana i po prostu przypomniałam jej, że dotykanie części intymnych jest zarezerwowane dla bardzo bliskiego związku.
Właściwie najbardziej (oprócz biednego, wykorzystanego braciszka) martwi mnie wpływ tej dziewczynki na Irmę. To już nie pierwsza zabawa zaproponowana przez nią, która Irmę wyraźnie... zdumiała. Irma bawiła się, wiadomo, bo M. to dla niej autorytet, zresztą ona ma sporą siłę przebicia.
Zastanawiam się nad granicami mojej ingerencji w relacje Irmy i M.
Na pewno należało interweniować w sprawie chłopca, któremu zabawa się nie podobała. Tak też zrobiłam.
A jak myślicie - czy należałoby porozmawiać o tym z rodzicami tych dzieci?

- 2010-05-21, 13:06

Kamma a jak interweniowałaś? u rodziców?
wydaje mi sie, że możesz porozmawiać z Irmą i powiedzieć Jej, że jeśli nie podoba Jej sie jakaś zabawa wymyślana przez M. to niech Jej powie, ze nie ma ochoty się w to bawić i żeby pobawiły się w coś innego. Niech Irma zdecyduje które zabawy brzmią dziwnie, na które nie ma ochoty i niech jasno to wyrazi, wtedy ta dziewczynka będzie musiała się zderzyć z rzeczywistością i zweryfikować swoje pomysły-które nadają się na zabawę z innymi dziećmi. niech Irma nie robi nic wbrew sobie i myślę, że to będzie najlepsze. bo skoro Irma ogólnie lubi ta dziewczynkę to chyba bez sensu było by ograniczanie wspólnych zabaw.
ogólnie mam takie zdanie jak kofi i kasieńka

Humbak - 2010-05-21, 13:55

My nie tłumaczyliśmy tego jako
kofi napisał/a:
że to brzydko zmuszać młodsze dzieci do zabawy która im się nie podoba.
ale jako
kasienka napisał/a:
nie wolno dotykać czyjegoś ciała
zwłaszcza części prywatnych i odnosi się to zarówno do dzieci jak i dorosłych, tu panuje równouprawnienie. Kuba dopiero rozpoczyna tą naukę a u Natalii temat wraca co jakiś czas do dziś. Nie było u nas jakiś tego typu wydarzeń i wszelkie próby dzieci, śmiechy czy żarty w tym kierunku naprowadzaliśmy na rozmowę o prywatnych częściach ciała i nieingerencji osób postronnych nawet wtedy gdy jest się bardzo ciekawym
kamma - 2010-05-21, 14:20

, zrobiłam i nadal robię dokładnie tak, jak napisałaś. Mam nadzieję, że to wystarczy. M. jest niestety zdolna do manipulacji i szantażu emocjonalnego, a to już mi się bardzo nie podoba. Zastanawiam się, czy Irma sobie z tym poradzi.
A wracając do tematu, to Irma powiedziała mi o tej zabawie w sposób naturalny i bez wstydu. W jej głosie usłyszałam zdziwienie zaproponowaną przez M. zabawą, ale też, niestety, wyczułam, że Irma ją usprawiedliwia. Że - skoro M. tak robi, to tak można. Irma na razie nie ma przede mną tajemnic. M. natomiast doskonale wiedziała, że robiła źle. Ale wie również, że jeśli robi źle, to trzeba to ukrywać przed rodzicami (a nie, na przykład, zaprzestać). Dlatego powiedziałam Irmie, już tak bardziej ogólnie, że jeżeli ktoś ją namawia do jakiegoś zachowania i jednocześnie żąda, żeby utrzymać to w tajemnicy przede mną, to zachowanie to jest z jakiegoś powodu niedobre.
Co o tym myślicie?

maga - 2010-05-21, 15:52

kamma, moim zdaniem super. No i uważam, że powinnaś porozmawiac na ten temat z rodzicami dziewczynki. Ja bym chyba tak zrobiła.
Dzięki za temat. Dla mnie są to sprawy niełatwe, więc będzie mi b ardzo pomocny.

priya - 2010-05-21, 16:55

kamma napisał/a:
jeżeli ktoś ją namawia do jakiegoś zachowania i jednocześnie żąda, żeby utrzymać to w tajemnicy przede mną, to zachowanie to jest z jakiegoś powodu niedobre.
Bardzo mi się spodobało. Jeszcze nie ma u nas takich rozmów, ale jak się pojawią sama użyję takiego argumentu. Zresztą nie dotyczy on przecież tylko "zabawy w doktora".
Oczywiście można porozmawiać z rozicami dziewczynki, ale i tak myślę, że najwięcej zdziałąją rozmowy z Irmą. Potrafisz z nią rozmawiać, umiesz dotrzeć, słucha Cię, uważa za autorytet... A argument dotyczący niedotykania cudzego ciała uważam za najistotniejszy. Nie tylko niedotykania ale też nieoglądania itd. bo przecież niekoniecznie musi tu chodzić o dotykanie tylko generalnie o naruszanie intymności.

- 2010-05-21, 20:28

kamma bardzo dobrze powiedziałaś, uważam to za bardzo ważne. Chyba tez powiedziała bym rodzicom tej dziewczynki, że stara się ukrywać przed rodzicami zabawy które przeczuwa iż są nie dobre w jakiś sposób...Oni być może nie maja o tym zielonego pojęcia. A że w grę wchodzi też młodszy brat M. to mam nadzieję, ze będą Ci wdzięczni za tą rozmowę.

humbak, zgadzam się z Tobą

Humbak - 2010-05-21, 20:52

priya napisał/a:
kamma napisał/a:
jeżeli ktoś ją namawia do jakiegoś zachowania i jednocześnie żąda, żeby utrzymać to w tajemnicy przede mną, to zachowanie to jest z jakiegoś powodu niedobre.
Bardzo mi się spodobało.
mi też. Sama to zdanie zapamiętam. ;-)
ań napisał/a:
Chyba tez powiedziała bym rodzicom tej dziewczynki, że stara się ukrywać przed rodzicami zabawy które przeczuwa iż są nie dobre w jakiś sposób...Oni być może nie maja o tym zielonego pojęcia.
dokładnie. Jeśli, oczywiście, da się z nimi na ten temat porozmawiać
kamma - 2010-05-21, 22:03

No właśnie, zastanawiam się, czy się da. To są dość inteligentni ludzie, ale mają w zwyczaju karać dzieciaki biciem za większe "przewinienia".
Na razie namawiam Irmę, żeby się postawiła M. za następnym razem. Ale Irma boi się, że M. nie będzie chciała się z nią bawić. Ta dziewczynka naprawdę potrafi omotać emocjonalnie :( Próbuję przekonać Irmę, że tak się nie stanie. Może macie pomysł na jakiś dobry argument, dlaczego M. nie przestanie się z nią bawić? Na razie wpadłam tylko na to, że bawiłaby się sama, a na pewno woli z Irmą.

puszczyk - 2010-05-22, 07:56

kamma, a może napisać do nich list?
kamma - 2010-05-22, 17:34

to by było dziwne, skoro mieszkają za płotem ;)
Mogliby pomyśleć, że unikam bezpośredniego kontaktu.

- 2010-05-22, 18:01

kamma napisał/a:
to by było dziwne, skoro mieszkają za płotem ;)
Mogliby pomyśleć, że unikam bezpośredniego kontaktu.
też tak uważam.
Humbak - 2010-05-22, 20:54

kamma napisał/a:
Irma boi się, że M. nie będzie chciała się z nią bawić. (...) Próbuję przekonać Irmę, że tak się nie stanie
A czy jest jakaś sytuacja w domu w której Irma mówi że coś zrobi po to żeby postraszyć? Może na zasadzie analogii...

ale bez tego też chyba można spróbować wyjaśnić wprost - kolezanka wie, że jest to złe, więc straszy żeby się nie wydało bo się boi ale nie chce się przyznać bo nikt nie lubi przyznawać się do tego że się czegoś boi, zwłaszcza przed koleżanką... Irma jest duża, może się da...

excelencja - 2010-05-22, 21:40

kamma napisał/a:
Próbuję przekonać Irmę, że tak się nie stanie. Może macie pomysł na jakiś dobry argument, dlaczego M. nie przestanie się z nią bawić? Na razie wpadłam tylko na to, że bawiłaby się sama, a na pewno woli z Irmą.


bo ta M. lubi Irmę za to, że jest mądrą i rozsądną i miłą dziewczynką, za to, że nie sprawia innym przykrości i ma swoje zdanie. I z pewnością jeśli Irma grzecznie odmówi to zyska w oczach M. i tamta uszanuje jej zdanie i nabierze większego szacunku do Irmy...

kamma - 2010-05-22, 22:27

excelencja, żeby to jeszcze była prawda... ;) Niestety M. raczej nie docenia walorów osobowościowych Irmy.
I wydaje mi się, że M. nie straszy Irmy wycofaniem przyjaźni. To raczej Irma sama wymyśliła że M. może to zrobić. Cóż, zna ją dobrze i wie, że to możliwe :(

excelencja - 2010-05-22, 22:33

no to M. jest gggupia i nie zasługuje na Irmę i niech spada!
o!
szkoda, że tego Irmie nie można powiedzieć :mrgreen:

No ale wiesz... logicznie- raczej ludzie typu M. zyskują szacunek do kogoś, kto potrafi im się sprzeciwić, nawet jeśli początkowo fochują.

kamma - 2010-05-22, 22:50

excelencja, podpisuję się pod każdym Twoim słowem!!! Myślę tak samo, ale i wierzę w Irmę, że któregoś dnia sama to zauważy. Postaram się jeszcze troszkę z nią pogadać na temat pewności siebie i asertywności. Jestem pewna, że Irma zaimponowałaby M. odmową udziału w niemądrej zabawie.
priya - 2010-05-23, 07:33

excelencja napisał/a:
raczej ludzie typu M. zyskują szacunek do kogoś, kto potrafi im się sprzeciwić, nawet jeśli początkowo fochują.
Prawda, ale czy kilkuletnia dziewczynka też? Mnie się jakoś wydaje, że to bardziej cecha dorosłych, choć może się mylę, może to poprostu taki mechanizm działąjący automatycznie...
excelencja napisał/a:
no to M. jest gggupia i nie zasługuje na Irmę i niech spada!
Czytam z punktu widzenia matki chłopca, który być może też nie zachowałby się zawsze tak jakbym sobie tego życzyła i jednak trochę mi przykro ;-) Nie sama M. ma tu pole do popisu, ale jej rodzice, więc może jednak warto z nimi porozmawiać, choć to tez nie będzie łatwe, tzn. ja nie umiałabym się zaqbrać do tego.

[ Dodano: 2010-05-23, 07:38 ]
p.s. chodzi mi o to, że byłoby mi bardzo przykro gdyby moje dziecko ktoś nazwał głupim czy nie wartym kogoś z powodu jego złego zachowania i wolałabym wiedzieć że źle sie zachował i móc nad tym jakoś popracować; pardon za chaos, piszę z dzieckiem na ręku i po nieprzespanej nocce ;-)

excelencja - 2010-05-23, 10:29

priya, bardziej by Ci było przykre jakby jakaś starsza dziewucha traktowała niewłaściwie Twoje dziecko, powodowała u niej zachwianie poczucia własnej wartości i szantażem emocjonalnym wywracała system wartości - tak sądzę.
priya - 2010-05-23, 10:37

excelencja, masz rację, byłoby mi bardziej przykro. Ale ponieważ przerabiam akurat bunt czterolatka ;-) nieobce mi sa sytuacje kiedy to moje dziecko właśnie jest uciążliwe dla innych. Ale przecież nie jest głupie i nie warte uwagi innych dzieci. Tylko teraz mój problem jak reagować i jak z nim rozmawiać żeby nauczył się zachowywać jak należy. Stąd myślę, że rodzice M. powinni wiedzieć co jest grane. Szkoda tylko, że jak pisałakamma, mają/miewają oni nieciekawe metody uczenia swoich dzieci... Sprawa nie jest łatwa a to jeszcze ją bardziej komplikuje.
alcia - 2010-05-23, 15:51

Eh, widzę, że nie tylko ja przerabiam problem "nieodpowiednich" znajomych :roll:
Kai najlepsza przyjaciółka przedszkolna, mówiąc delikatnie -mocno mi nie pasuje. To dziecko chowane luzem - nikt tam się nie produkuje nad jej rozwojem.. taki samopas wysadzany przed telewizor itp. I jak strasznie mi jej żal z jednej strony, tak z drugiej zwyczajnie mam dosyć tej przyjaźni, bo "Marti" mi dziecko ogłupia.
"Marti" opowiada Kai bajki o Czesiu, różne hardcore'y z wieczornych czy nocnych "Wiadomości" (później Kaja przerażona wypytuje mnie o różne szczątkowo zrozumiałe dla niej rzeczy, na które na pewno nie jest jeszcze gotowa, jak sama "Marti"), uczy Kaję śpiewać piosenki z Hana Montany (czy jak to się pisze), dziś Kaja mi powiedziała, że w jednej piosence którą śpiewa Martynka są brzydkie słowa.. więc wypytuję jakie, a tu Kaja mi z grubej rury (choc z mocnym skrępowaniem) wypala: "pieprzona cipa" :shock:
Jak "Marti" u nas siedzi (niestety dosyć często do tego dochodzi, bo mam w tej samej klatce babcię, która w połowie ją "wychowuje"), to wiecznie Kają manipuluje. Kaja przychodzi do mnie prosić o rzeczy których wie że u nas w domu dzieciom nie dajemy.. Marti wtedy stoi obok Kai i szepcze jej do ucha (na moich oczach), Kaja powtarza na głos czego chcą.. no masakra.
I manipuluje uczuciami Kai. Kaja, to taki naiwniaczek. Lubi Martynkę, Martynka ją też - podobno w domu cały czas tylko o Kai mówi. A Kai wciąż opowiada, jak to będzie teraz chodziła do innych koleżanek, a do niej nie.. że robi urodziny i wymienia całą listę koleżanek z grupy jakie zaprosi, a Kai nie.. Kai jest przykro, a ja nie wiem jak je wytłumaczyć, że Martynka po prostu manipuluje jej uczuciami, bo właśnie w taki sposób jest traktowana przez swoich bliskich i inaczej nie potrafi.

To jest dla mnie takie przykre, bo nie chcę tego dziecka przy swoim widzieć. A z drugiej strony jednak to tylko biedna mała dziewczynka, która całe życie jest przerzucana z kąta w kąt (raz mieszka u tatusia, raz u babci, raz z mamą, raz bez, siostra tu, ona tam, potem zmiana..), czasem jak mi opowiada różne sytuacje (tak przypadkiem coś beknie), to nie mogę uwierzyć.. rodzice biją się na jej oczach.. ona się śmieje opowiadając mi anegdotkę jak to tata zbił mamę i mama za nim pobiegła i go kopnęła w tyłek :shock: Martynka żyje w takim świecie, że dla niej to jest śmieszna sytuacja. :-/
No i talk właśnie raz jestem oburzona, wściekła, potem zaś podle się czuję, wraca współczucie.. wieczne wahadełko.

odliczam dni do przeprowadzki..


ps. przepraszam za OT, tak się "przy okazji" wygadałam, bo mi to w ostatnoi mocno w duszy siedzi :(

zorro - 2010-05-23, 18:44

Ale zabawy 'w doktora' nie da się uniknąć. Szczerze mówiąc, nie znam nikogo, kto by nie uczestniczył. Moim zdaniem cała zadyma wokół zabawy może dziewczynom zaszkodzić. Jeśli nie chcesz, żeby dziewczynki się tak bawiły, po prostu nie zostawiaj ich samych. Co innego, jeśli wyraźnie starsze dziecko wykorzystuje młodsze. Informacja: "intymne miejsca są tylko twoje" jest niezbędna. Możne zamiast rozmowy z rodzicami poczytać z dziewczynami książki. "Zbyt miła" o tym, jak odmawiać.
hxxp://www.gwp.pl/product/1526.html
Także 'Nie lubię łaskotek'
hxxp://www.gwp.pl/products.php?category=1043&start_row=24
Może też "Dobre i złe sekrety"?
hxxp://www.gwp.pl/product/4175.html
Pewne rzeczy trafiają do dzieci najlepiej przez bajki, nie bezpośrednio z ust dorosłych w formie nakazów/ zakazów. A tak na marginesie: takie zabawy często biorą się z nudów.

bronka - 2010-05-23, 18:47

zorro napisał/a:
Szczerze mówiąc, nie znam nikogo, kto by nie uczestniczył

Ja nie uczestniczyłam :->
Pewnie dlatego się zdziwiłam jak pierwszy raz zobaczyłam penisa :lol: A miałam wtedy więcej niż pięć lat 8-)

excelencja - 2010-05-23, 20:00

zorro napisał/a:
Ale zabawy 'w doktora' nie da się uniknąć.


nikomu chyba o to nie chodzi, a tylko by nikt do zabawy nie był zmuszany.

[ Dodano: 2010-05-23, 20:02 ]
zorro, ojejj jakie fajne ksiazki i inne jeszcze!

kamma - 2010-05-23, 21:13

zorro, tu chodzi o nauczenie dzieci stawiania wyraźnych granic. Bo w zabawie "w doktora" łatwo te granice naruszyć. I właśnie w przytoczonej przeze mnie sytuacji brat dziewczynki został... no, nie inaczej - wykorzystany. Zmuszony do rozebrania się i pokazania pupy dwóm dziewczynom. Natomiast jedna z dziewczynek (moja córka) została zmuszona do oglądania tejże pupy.
zorro - 2010-05-23, 21:38

Ja rozumiem, ale czy uważasz, że rozwiązaniem jest teraz WYCIĄGANIE tego wszystkiego na światło dzienne i rozmowa z rodzicami? Toż dopiero będzie piękna trauma dla wszystkich (szczególnie jeśli rodzice są schizoidalnymi jednostkami, jak zrozumiałam). Brat będzie żył w przeświadczeniu, że strasznie został wykorzystany, siostra, że jest 'starą perwerą', a Irma, że uczestniczyła w czymś niespotykanie ohydnym i niebezpiecznym. Nie uważam, że oglądanie pupy 4-latka przez drugiego 4-latka jest szkodliwe. Ale mogę się mylić, psychologiem nie jestem.

[ Dodano: 2010-05-23, 21:42 ]
excelencja napisał/a:
[ Dodano: 2010-05-23, 20:02 ]
zorro, ojejj jakie fajne ksiazki i inne jeszcze!

GWP ma dużo bardzo pożytecznych, dobrze napisanych i zilustrowanych książek.

bronka - 2010-05-23, 21:50

zorro napisał/a:
Nie uważam, że oglądanie pupy 4-latka przez drugiego 4-latka jest szkodliwe.

moim zdaniem za obopólną zgodą mogą się nawet majtkami wymienić, ale Kamma napisała, że ten chłopczyk nie wyraził aprobaty. Został wykorzystany przez osobniczkę starsza i silniejszą. Chyba na tym polega ten problem

kamma - 2010-05-23, 21:58

bronka, dokładnie na tym :)
Ja sama również nie jestem przeciwniczką takich zabaw, jeśli tylko nie naruszają one osobistych granic uczestników. A tu granice zostały naruszone, zarówno względem chłopca, jak i względem Irmy.
zorro napisał/a:
czy uważasz, że rozwiązaniem jest teraz WYCIĄGANIE tego wszystkiego na światło dzienne i rozmowa z rodzicami?

Nie, nie uważam.
Na razie raczej nie będę tego ruszać. Z Irmą pogadałam i jestem zadowolona z przebiegu rozmowy. Tamtym dzieciakom nie będę bruździć, bo boję się reakcji rodziców. Ale nie wiem jeszcze, co zrobię, jeśli sytuacja się powtórzy. Mam nadzieję, że jeśli się powtórzy, to Irma będzie potrafiła jasno postawić granice. Do tego dążę i mam nadzieję, że tak się stanie. Jeśli Irma odmówi udziału w zabawie, to M. nie będzie sama molestować brata, czyli luz. Jeśli jednak M. znów zmanipuluje Irmę i wykorzysta brata, to dobrze się zastanowię nad interwencją.

dynia - 2010-05-23, 22:05

Zorro ja się z Tobą zgadzam.Wyciąganie teraz tej sprawy i robienie z tego afery może przynieśc z goła odwrotny skutek.Weź pod uwagę ,że to są tylko dzieci i prawda przekazana przez nich ,często jest tylko 'ich prawdą'.Porozmawiaj z córką o tym ,że nikt nie ma prawa zmuszac jej do niczego i ja na tym bym poprzestała.To jest tak,że najmłodszy w bandzie zawsze płaci frycowe to fakt ,ale zawsze może nawiac ,poskarzyc się mamie no przecież siłą go nie zmuszą do obnażania tego tyłka ;-)
Velana - 2010-05-24, 09:39

bronka napisał/a:
zorro napisał/a:
Szczerze mówiąc, nie znam nikogo, kto by nie uczestniczył

Ja nie uczestniczyłam :->

No ja tez nie.
Niestety mam takiego wujka ktory dreczyl mnie, siostre i pozniej mlodsze kuzynostwo laskotkami. Do tej pory otrzasam sie jak sobie o tym pomysle. Praktycznie wtykanie paluchow miedzy zebra :-( i jedynie babcia ktora stawala w naszej obronie...Masakra
W koncu kiedys jego brat powiedzial mu wprost ze ma sobie znalazc babe do obmacywania i zostawic jego corki w spokoju. Od tej pory "laskotki" sie skonczyly. Szkoda tylko ze dopiero przy najmlodszej kuzynce...

puszczyk - 2010-05-24, 10:09

zorro napisał/a:
Nie uważam, że oglądanie pupy 4-latka przez drugiego 4-latka jest szkodliwe. Ale mogę się mylić, psychologiem nie jestem.

Ja przez wiele lat miałam poczucie winy, że uczestniczyłam w podobnej historii. Nie wiem jakie rozwiązanie byłoby najlepsze, może rozmowa z matką by pomogła, ale bałam się jej powiedzieć...
o ile byłoby łatwiej gdybyśmy wszyscy byli nudystami. :mrgreen:

kamma - 2010-05-24, 10:17

Kilka dni temu moje dzieciaki kąpały się razem, a potem ganiały z dzikim śmiechem na golasa po całym domu. Zazdrościłam im tej swobody... One się po prostu świetnie czuły wyłącznie w swojej skórze.
alken87 - 2010-05-24, 11:13

chyba większość ludzi uczestniczyła w takich zabawach jako dzieci.
sama pamiętam aferę związaną z rozbierankami gdy byłam dzieckiem. moja mama nie miała nic przeciwko takim zabawom, wiedziała że się tak bawimy. ale któraś z koleżanek "pochwaliła się" mamie i zrobił się straszny szum, ta dziewczynka przez dłuższy czas nie mogła do mnie przychodzić, bawić się ze mną itp. dla dziecka to jest horror, nie rozumie dlaczego zostało odrzucone, co złego zrobiło i z tego rodzi się trauma a nie z samych zabaw. dzieci mają swoją specyficzną seksualność i w gronie równolatków czy zbliżonych wiekiem raczej nie mogą sobie zrobić nic złego, co mogłoby spowodować jakieś zmiany w psychice. niemniej należy nauczyć dziecko na tyle ile się da, stawiania granic, żeby zaprotestowało gdy czuje się z czymś niekomfortowo.

sylv - 2010-05-24, 12:06

zorro napisał/a:
Brat będzie żył w przeświadczeniu, że strasznie został wykorzystany

skąd wiesz, że nie będzie żył w takim przeświadczeniu w tej chwili?
zorro napisał/a:
Nie uważam, że oglądanie pupy 4-latka przez drugiego 4-latka jest szkodliwe.

alken87 napisał/a:
dzieci mają swoją specyficzną seksualność i w gronie równolatków czy zbliżonych wiekiem raczej nie mogą sobie zrobić nic złego, co mogłoby spowodować jakieś zmiany w psychice.

wszystko zależy od okoliczności. wierzcie mi, dzieci potrafią zmuszać inne dzieci do zachowań seksualnych, bynajmniej nie "niewinnych". 4-latek może wynieść z rodzinnego domu takie pokłady perwersji i przemocy, że można się zdziwić :-(
dynia napisał/a:
no przecież siłą go nie zmuszą do obnażania tego tyłka

nie byłabym taka pewna. :-(

wszystko jest ok, dopóki zabawy wynikają TYLKO z ciekawości. niestety, nie zawsze tak jest i chyba warto trzymać rękę na pulsie.

alken87 - 2010-05-24, 12:52

dlatego też napisałam, że trzeba rozmawiać o zachowaniach seksualnych i nauczyć dziecko mówienia nie gdy czuje się z czymś niekomfortowo. albo żeby przychodziło z tym do nas.
większość rodziców reaguje zwykle "nie rób takich rzeczy, są złe i brzydkie", zabrania spotykania się jeśli przyłapią dziecko na takiej zabawie...to dopiero jest szkodliwe.

a co do wynoszenia z domu zachowań perwersyjnych to zwykle wiemy z kim bawi się dziecko, i czy jest to rodzina patologiczna którą można o coś podejrzewać. choć reguły nie ma i zdarzają się z pozoru normalne domy gdzie dziecko jest np. molestowane.
już nie mówiąc o tych horrorach rodem z domów dziecka.
aczkolwiek nie ma co panikować.

Humbak - 2010-05-24, 15:45

alcia, u nas w domu jest taka zasada, że jesteśmy odpowiedzialni za dziecko oddane nam pod opiekę (a tak traktuję zostawienie malucha u mnie w domu i brak obecności rodzica) i traktujemy je tak jak swoje - gdyby natalia szeptała do ucha komuś, powiedziałabym że tak nieładnie i już, gdy koleżanka natalii - powiedziałabym to koleżance. Gdy się zdarza że jej kol. mówi do nas 'chcę soczek' od razu odpalamy 'tak jest nieuprzejmie się do kogoś zwracać, jeśli powiesz >czy mogę soczku?< >poproszę soczek< bardzo chętnie ci go dam' - często dzieci się poprawiają i są miłe. Gdy jestem świadkiem podpowiadania, że natalia ma poprosić o słodycza lub frytki, mówię 'nieładnie jest namawiać natalię na coś co chcesz sama, czy chciałabyś słodycza i to powiedziałaś natalii?' I daję lub nie w zależności od sytuacji.
I tak dalej. Uczę obie dziewczyny, jak mają się względem siebie zachowywać, bo obie są teraz pod moją opieką. Jak się to komuś nie podoba, niech nie zostawia mi swojego dziecka.

Nie obchodzi mnie to jak wychowują dziecko sąsiedzi, ale gdy są u mnie i są same, poanują moje zasady, a dzieciom wiele rzeczy trzeba mówić wprost, nie można przemilczeć tak jak to się dzieje z dorosłymi, czy traktować je spojrzeniami...
tak mi się wydaje...

Też oddając natalkę rodzicom jej koleżanki na chwilę zawsze podkreślam, że ma prawo zwrócić jej uwagę bo mnie nie będzie. Nie chciałabym żeby natalia była nieuprzejma u kogoś a ktoś by nie reagował, bo nie jego dziecko, ja o niczym nie wiem... nieciekawie... nie pozwoliłabym się bawić natalci u takich rodziców...

A przy ocenie innych dzieci ja zawsze sobie powtarzam jeszcze jedno - może to drugie jest starsze, może ma kiepskich rodziców, brzydko się wyraża... ale to nadal jest dziecko... tylko dziecko.

[ Dodano: 2010-05-24, 15:52 ]
a wracając do zabaw... chęć uczestnictwa w nich mojej córki u mnie nie zaskutkowałaby przyzwoleniem na te zabawy i pominięciem tematu. Kiedy Natalka zaczęła się odkrywać, uświadomiłam ją na tyle na ile uważałam za słuszne w kwestiach intymnych, budowy anatomicznej itd (wiek szkolny był już...)

Jeśliby znalazła się w sytuacji Irmy dla mnie byłby to znak że jest jakaś sytuacja z którą moja córcia sobie nie radzi i teraz a nie potem jest czas by 1/ nauczyć ją jak się zachować gdy sytuacja się powtórzy 2/dowiedzieć się co w tej sytuacji ją zaciekawiło (i czy) i w miarę możliwości kulturalnie jej tę ciekawość zapokoić, wytłumaczyć co jest co, może pokazać, teraz jest wiele książek biologicznych o tych sferach jak wyglądają itd... co dokładnie to już wynikłoby z rozmowy z nią...

to o mnie ;)

alcia - 2010-05-24, 16:48

Humbak, dzięki za wypowiedź.
Humbak napisał/a:
Nie obchodzi mnie to jak wychowują dziecko sąsiedzi, ale gdy są u mnie i są same, poanują moje zasady, a dzieciom wiele rzeczy trzeba mówić wprost, nie można przemilczeć tak jak to się dzieje z dorosłymi, czy traktować je spojrzeniami...
tak mi się wydaje...

zgadzam się z Tobą całkowicie i mam identyczne podejście.
Co niestety niewiele w obecnej sytuacji zmienia.. Bo dziewczyny widują się godzinami w przedszkolu, u nas w domu tylko czasem.

Humbak napisał/a:
A przy ocenie innych dzieci ja zawsze sobie powtarzam jeszcze jedno - może to drugie jest starsze, może ma kiepskich rodziców, brzydko się wyraża... ale to nadal jest dziecko... tylko dziecko.

i to również sobie regularnie powtarzam, co też nie zmienia faktu, że to dziecko często m zły wpływ na moje...

- 2010-05-24, 18:26

alcia, współczuję Ci :/ nie widzę a bardzo wyjścia jasnego z sytuacji,
pogadaj z Kają (o ile jeszcze o tym nie rozmawiałyście) jak się czuje gdy Ona mówi takie rzeczy, lub gdy ja namawia...może Kaja sama Jej powie, że nie podoba Jej się jak Ona tak Jej mówi(typu, że nie zaprosi Jej na urodziny itd.). Ja mam o tyle dobrze z Jagą, że Ona nie daje sobie w kaszę dmuchać; jak ostatnio starsze dzieci namawiały Ją do zrobienia czegoś co wiedziała, ze nie wolno to skwitowała to krótkim "jesteście obleśni" i sobie poszła..

choć w przypadku najlepszej koleżanki sytuacja jest skomplikowana :/

rozumiem Cię bardzo dobrze, ale nie wiem jak doradzić

kasienka - 2010-05-24, 19:32

Mnie strasznie wkurza jak jesteśmy u znajomych jakiś i oni Zuzię traktują zupełnie inaczej, pozwalają na rzeczy, na które by nie pozwolili normalnie, ostatnio miałam podobną sytuację z Zuzią i jej koleżanką, dzieci świetnie to wykorzystują, jak wiedzą, że mogą sobie na więcej pozwolić w obecności gości.

Podobnie jak Humbak przyjmuję, że jeśli opiekuję się jakimś dzieckiem to traktuję je jak swoje i zasady są takie, jak zawsze. Nie ciaćkam się z obcymi dziećmi (chociaż ja w ogóle bywam twarda w stosunku do dzieciaków). Jak na coś nie pozwalamy to nie i koniec, choć nie ma tych rzeczy wiele.

Ja też mam dużo strachów związanych z akceptacją Zuzi przez jej rówieśników, myślę, ze przenoszę traumy ze swojego dzieciństwa, bo raczej nie byłam nigdy mega popularna i pamiętam dobrze jazdy z "przyjaciółkami" i przejmująca samotność. Ale staram się być tego świadoma i nie obciążać Zuzi tym. Choć są sytuacje, w których serce mi się kraje, bo ona skamle o "przyjaźń" jak zwierzaczek czasem...

dynia - 2010-05-24, 20:52

kasienka napisał/a:

Podobnie jak Humbak przyjmuję, że jeśli opiekuję się jakimś dzieckiem to traktuję je jak swoje i zasady są takie, jak zawsze. Nie ciaćkam się z obcymi dziećmi (chociaż ja w ogóle bywam twarda w stosunku do dzieciaków). Jak na coś nie pozwalamy to nie i koniec, choć nie ma tych rzeczy wiele..

Ja też.Ostatnio wałkujemy wpływ starszej koleżanki, naszej nowej sąsiadki no ale pomimo szału jakim moje dzieci ją darzą Jaga jest rozsądna ,coś ostatnimi czasy było nawet w temacie pokazywania sobie tyłków ale Jaga stwierdziła ,że to jest głupie i tylko małpy tak robią i nie zamierza ani tego robic ani oglądac.

[ Dodano: 2010-05-24, 20:56 ]
Kasia nie martw się za wczasu ,może nawet jeśli Zu nie będzie otoczona szeregiem pląsających koleżanek to znajdzie taka jedną ,kochaną od serca,powierniczkę .Tego jej życzę z całego serca :*

Jagula - 2010-05-24, 21:07

kamma a próbowałaś rozmawiać z M ? Na dzieci działa zawstydzenie ( w tym przypadku nie za to co zrobiły ale jak) - bo ciekawe co by powiedziała gdybyś wesoło zaproponowała,że bawicie się w doktora i jako najstarsza proponujesz żeby ją rozebrać i pozaglądać tam czy ówdzie- czy ma na to ochotę czy nie.I jeszcze możesz obiecać zachowanie tego w tajemnicy . A rodzicom M można potem oznajmić,że był problem ale już rozwiązany ( albo niech to faktycznie zostanie tajemnicą między Tobą a dziewczynami). Widzę po swoich przedszkolakach,że jak im się czegoś nie pokaże z ich perspektywy to nie dociera do nich,że pewne działania mogą być przykre dla drugiej osoby.
Ostatnio wśród chłopców była na topie wymyślona przez jednego z nich zabawa polegająca na gonieniu się i łapaniu za siusiaki- niektórych to śmieszyło innych denerwowało i zawstydzało- ponieważ nie skutkowały prośby i tłumaczenia w końcu zaproponowałam im ,że teraz ja się gonię z nimi i ponaciągam ich trochę za siusiaki- zabawa się skończyła 8-)
Co ciekawe dzieciaki korzystają razem z ubikacji, przebierają się przed spaniem ( głównie chłopcy biegają na golasa po całej sali) i jakiś tendencji do zbadania TYCH spraw nie ma.



alcia sytuacja skomplikowana...nie wahaj się zwracać temu dziecku uwag- zrobisz tyle dobrego ,że przynajmniej od Ciebie się dowie ,że są jakieś granice i normy. A jak szepcze Kai do ucha w Twojej obecności to odpowiadaj Kai do nich w ten sam sposób- szepcząc do nich- ale tylko Kai.To odwróci relacje ;-) Ech...ale jak to fanka Hany Montany ( czy ja się to pisze ;-) ) to szanse na normalne zachowania są raczej marne :-|

kasienka- nie ma się co martwić na zapas, lepsza wyczekana przyjaźń niż tłum ogłupiałych koleżanek ;-) Wszystko w swoim czasie-i życzę Zu cudownej przyjaciółki. Radziej też bywa samotnikiem- odstaje od grupy- nie jest stąd, nie mówi gwarą no i jest wege - ale ma jednego fajnego kolegę w przedszkolu, szkoda,że młodszy i niestety ich zażyłość się w przyszłym roku skończy...

zorro - 2010-05-24, 21:26

Jagula napisał/a:
kamma a próbowałaś rozmawiać z M ? Na dzieci działa zawstydzenie (w tym przypadku nie za to co zrobiły ale jak) - bo ciekawe co by powiedziała gdybyś wesoło zaproponowała,że bawicie się w doktora i jako najstarsza proponujesz żeby ją rozebrać i pozaglądać tam czy ówdzie- czy ma na to ochotę czy nie.I jeszcze możesz obiecać zachowanie tego w tajemnicy .
Uuu... Po piewsze, nie powinno się dzieci zawstydzać, szczególnie w takich kwestiach. Po drugie, ty nie jesteś dla nich partnerem. Chyba, że chciałabyś pokazać, co to znaczy pedofilia i jak się jej ustrzec. Wtedy owszem. Ty jesteś w takiej sytuacji pedofilem, moja droga. A czterolatek nie i tu jest zasadnicza różnica.
A wracając do sytuacji wyjściowej: sama myślałam o tym, co powiedziała dynia: prawd może być kilka, sama znam to z własnego podwórka i z rozwiązywania historii dzieci szkolnych, w tym mojego syna - jego prawda nie zawsze jest prawdą wszystkich uczestników zdarzenia. Jak dobrze zrozumiałam, to Irma twierdziła, że chłopczyk został wykorzystany. Jak zbadać stopień zaangażowania uczestników, jeśli nie było się przy zdarzeniu. Przede wszystkim nikomu się nic nie stało, koleżanka Irmy, jak rozmiem, także nie ma zaburzeń seksualnych, nie jest także ofiarą wykorzystywania. Jeśli dziewczyny przebywają u Ciebie, poczytaj im stosowne książki, może część ich mądrości spłynie także na koleżankę Irmy. I wtedy następna zabawa będzie za obopólną zgodą. Chyba, że Irma już wie, że w ten sposób nie powinno się bawić pod żadnym pozorem.

Jagula - 2010-05-24, 21:48

zorro napisał/a:
Jagula napisał/a:
kamma a próbowałaś rozmawiać z M ? Na dzieci działa zawstydzenie (w tym przypadku nie za to co zrobiły ale jak) - bo ciekawe co by powiedziała gdybyś wesoło zaproponowała,że bawicie się w doktora i jako najstarsza proponujesz żeby ją rozebrać i pozaglądać tam czy ówdzie- czy ma na to ochotę czy nie.I jeszcze możesz obiecać zachowanie tego w tajemnicy .
Uuu... Po piewsze, nie powinno się dzieci zawstydzać, szczególnie w takich kwestiach. Po drugie, ty nie jesteś dla nich partnerem. Chyba, że chciałabyś pokazać, co to znaczy pedofilia i jak się jej ustrzec. Wtedy owszem. Ty jesteś w takiej sytuacji pedofilem, moja droga. A czterolatek nie i tu jest zasadnicza różnica.

eeeeeejjj- nie mówię żeby zrobić to samo ( i zachować się jak pedofil - bo do tego to mi całkiem daleko) ale żeby wprowadzić dziecko w taką sytuację aby mogło się wczuć w rolę swojej ofiary. Bo gdyby dzieci bawiły się w laryngologa i wpychały jednemu patyk do ucha to taki przykład rozwiązania też byłby zły ? Pisałam żeby zawstydzić nie za to co zrobiły ale jak to zrobiły.Dzieci nie są głupie i wychwycą intencję pokazania,że przemoc w stosunku do drugiej osoby jest zła a już całkiem niefajnie jest wykorzystywać przewagę wieku/ siły / pozycji. Wydaje mi się też, że nie ma co robić z tej konkretnej sytuacji ( zachowania - przez nas dorosłych (!!!) odbieranego jako seksualne) wielkiego halo tylko uczyć dzieci swoim równorzędnym ( do- jak gdyby sytuacja dotyczyła teoretycznie owej zabawy w laryngologa) traktowaniem tej sfery jako czegoś całkiem normalnego i naturalnego w życiu człowieka. Nie wiem, może właśnie to niejednoznaczne podejście do seksualności sprawia,że mój przykład wygląda dość makabrycznie.

Humbak - 2010-05-24, 22:18

Z tym partnerstwem to przypomina mi się super niania :-P Partnerem jest się w >słuchaniu> dziecka, ale nie w >'nadawaniu' informacji<; nie będziemy mu przekazywać naszych problemów, spojrzenia na rozwój 4-5 latka i naszego doświadczenia, bo nie załapie albo załapie źle...

Pewnie to zależy od dziecka, ale moje prywatne doświadczenie jest takie że empatia (a jak byś się czuł gdyby ktoś ciebie bił) pojawia się raczej w wieku szkolnym, natomiast do współczucia (nie bij go to go bardzo boli, jest teraz smutny/jest mu przykro) można się odwołać w przedszkolu. Ale to moje dzieciaki tak mają ;)

Osobiście nie widzę tu powodu żadnego by ostro z kimkolwiek rozmawiać i komukolwiek coś udowadniać. Raczej jest to (dla mnie) pole dla kammy do spędzenia czasu z Irmą w konkretnym celu - tak jak napisałam wcześniej. I tyle. Problem tego jak się czuje chłopiec nie jest problemem kammy.

[ Dodano: 2010-05-24, 22:20 ]
kasienka napisał/a:
bo ona skamle o "przyjaźń" jak zwierzaczek czasem...
z może to taki wiek... moja Natalia ma to samo, ale jednocześnie jest tak schowana, że nie wyłazi ze skorupki za nic na świecie... przeczekuję... :oops: :roll:
- 2010-05-24, 23:02

a właśnie, nie zdążyłam dopisać bo dzieciaki puściły w drobny mak autobus z lego i matka musiała naprawiać...
też uważam, ze powinnaś zwracać uwagę Martynie jak jest u Was i się tak zachowuje. Jednak zdaję sobie sprawę, że Ona części przebywa z Kają w przedszkolu niż u Was w domu i to Cię pewnie najbardziej martwi. Myślę, ze asertywność Kai mogła by pomóc. Zwłaszcza w sytuacjach jak śpiewanie piosenek ze słowami które wymieniałaś. Prawdopodobnie nikt tej dziewczynce jeszcze nie powiedział, że to nie jest fajne.

kamma - 2010-05-24, 23:06

To jeszcze kilka szczegółów: tamta zabawa miała miejsce nie na moim podwórku, ale w krzakach za podwórkiem sąsiadów, kiedy Irma (teoretycznie) była pod ich opieką. M. doskonale wiedziała, że z tą zabawą należy się ukrywać przed dorosłymi. Może więc spokojnie zaprzeczyć, że coś takiego miało miejsce, a ja jestem w kropce. Poza tym M. przestała się do mnie odzywać jakieś pół roku temu. Nawet "dzień dobry" nie mówi, choć odpowiada na pytania, ale tylko niezbędne minimum. Jeśli wystarczy kiwnąć głową, to kiwnie bez słowa.

A problem wykorzystanego chłopca teoretycznie nie jest moim problemem, ale biorę to do siebie, bo mam wrażenie, że jeśli nie ja, to nikt. Nie wiem, czy chłopiec będzie potrafił powiedzieć rodzicom, co się z nim wyprawia.

alcia - 2010-05-25, 00:25

ań napisał/a:
też uważam, ze powinnaś zwracać uwagę Martynie jak jest u Was i się tak zachowuje.

spoko, z tym nie mam problemu..
ale to:
ań napisał/a:
Myślę, ze asertywność Kai mogła by pomóc.
- fakt.
zamówiłam wczoraj ta książkę po poście Zorro:
hxxp://www.gwp.pl/product/1526.html

Może to nie jest do końca tak, że Kaja całkiem nie jest asertywna, ale czasem miewa z tym problem. Widzę, że czasem popisuje się przed Martyną robiąc rzeczy, których normalnie nie robi. A ja jeszcze nie nauczyłam się temu jakoś zaradzać..
Na szczęście póki co były to jakieś bzdury, nie doszło do rzeczy naruszających jakieś nasze zasady (przynajmniej ze strony Kai), ale ja się "lubię" martwić na wyrost, bo ogólnie przerażają mnie póki co problemy zw. z wychowywaniem starszych dzieci. Ostatnio mam z tym jakiś kryzys, czasem normalnie w panikę wpadam, że sobie nie poradzę.

kasienka - 2010-05-25, 16:10

hxxp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7932065,10_letni_chlopcy_skazani_za_probe_gwaltu_na_8_latce.html?skad=rss

tak na temat...

dynia - 2010-05-25, 17:52

kasienka napisał/a:
hxxp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7932065,10_letni_chlopcy_skazani_za_probe_gwaltu_na_8_latce.html?skad=rss

tak na temat...


Ten wyrok to gruuuba przesada!
hxxp://www.dailymail.co.uk/news/article-1280786/Boys-aged-10-11-guilty-attempted-rape-year-old-girl.html]Tutaj trochę więcej napisane.

gosia_w - 2010-05-28, 10:31

ja w sprawie książek podlinkowanych przez zorro - w czerwcowym Sensie jest dołączona książeczka z 8 bajkami (Chyba jestem nieśmiały, Czy mogę pogłaskać psa, Nie lubię łaskotek, Zbyt miła, Śmierdzący ser, Słup soli, Jak pomyślę, tak zrobię, Po co się złościć). Te zwykłe wydania mają kolorowe obrazki i fajnie czytać z dzieckiem, za to to wydanie ma taką smakowitą cenę... Sens z książką - 11,90 zł. Bajki polecam - 3 mamy, czytamy i lubimy. Pozostałe przeczytamy z Sensowej książeczki (BTW - fajnie, że mała i wszystkie bajki razem, bo można zabrać na wyjazd i mieć sporo czytania). Aha, nie pracuję w wydawnictwie ;-)
alcia - 2010-05-28, 11:03

gosia_w, dzięki za info. Przyszły do mnie 2 zamówione książeczki i moim zdaniem są cudne, na prawdę.
Kupiłam tą: "nie lubię łaskotek" - ta jest dla nieco mniejszych dzieci
i "zbyt miła" - ta z kolei super dla Kai i trochę starszych kilkulatków.
Fajnie napisane, a oprawa graficzna mnie powala :)

maga - 2010-05-28, 11:34

alcia, mogłabyś zabarac na zlot? Jestem ciekawa a w ciemno kupowac nie chcę :-D
gosia_w, dzięki za info!

Mala_Mi - 2010-05-28, 11:54

maga napisał/a:
alcia, mogłabyś zabarac na zlot? Jestem ciekawa a w ciemno kupowac nie chcę
Dołączam się do prośby. Też chętnie bym zajrzała do niej.
alcia - 2010-05-28, 11:56

oki, wezmę :) (jak uda mi się o tym pamiętać)
excelencja - 2010-05-29, 21:45

Mala_Mi napisał/a:
maga napisał/a:
alcia, mogłabyś zabarac na zlot? Jestem ciekawa a w ciemno kupowac nie chcę
Dołączam się do prośby. Też chętnie bym zajrzała do niej.


i ja :D


Czy ktoś, kto będzie na zlocie może kupić ten sens z książeczkami???? dla mnie znaczy?
Bo w mojej wsi nie ma oczywiście :( ((

kamma - 2010-07-06, 21:06

Jedziemy dalej z tym koksem. Nie jestem pewna, czy zabawa w doktora była tłem również tego wydarzenia, ale to się jakoś płynnie układa w jedną całość, a mi włosy stają dęba. Tę informację otrzymałam od szwagierki, z którą Irma w tej chwili spędza wakacje. Irmie coś się przypomniało: podobno M. (czyli nasza 7-letnia sąsiadka) szantażowała Irmę, że jeżeli Irma nie będzie robić tego, co M. jej każe, to M. pójdzie do lasu i się zabije.
Chyba utnę tę znajomość. :evil:

lilias - 2010-07-06, 21:21

kamma, tak będzie chyba najlepiej, a swoją drogą M. musi mieć niezłe jazdy w domu ( i strach pomyśleć co jeszcze), przerażające
kamma - 2010-07-06, 23:04

Nie wiem, czy jazdy. Oni są bogaci, wybudowali sobie dom, jeżdżą na wakacje za granicą itepe... Nie sprawiają wrażenia rodziny patologicznej. Ja jednak, jako sąsiadka, a także z racji mojego wykształcenia, sporo widzę: dzieci bawią się bez nadzoru dorosłych, starsza siostra jest obarczona odpowiedzialnością za młodszego brata (kiedyś dostała lanie, gdy on spadł ze schodów :shock: , bo miała go przecież pilnować!), oglądają dużo telewizji, również programy dla dorosłych, czasami są bite, często rodzice na nie krzyczą. Matka często zrzędzi, że ma tyle pracy i żeby dzieci jej nie przeszkadzały. Więc dzieci wychowują się same.
Do tej pory myślałam, że Irma obroni się sama przed manipulacjami M. Ale nie chcę więcej narażać jej na takie traumy. Ona przyjmuje za prawdę wszystko, co M. jej powie. Uważa M. za swoją przyjaciółkę. Kiedyś M. powiedziała jej też, że już jej nie lubi i nie ma ochoty się z nią bawić. Chciała w ten sposób pozbyć się Irmy ze swojego podwórka, bo akurat odwiedzili ją starsi koledzy.
Powraca stary problem... Czy rozmawiać z rodzicami M.... To moi znajomi od czasów podstawówki, ale bez entuzjazmu.

lilias - 2010-07-07, 16:46

kamma, rozmowa niczego nie załatwi, ani nie zmieni w ich postępowaniu. Odbiorą to jako próbę ingerencji w ich życie wywołane zazdrością lub niedowartościowaniem. Daj spokój i lepiej Irmę odizolować od M. Pomyślałam o tych "jazdach" bo dziecko 7-letnie, które namawia inne do dziwnych zabaw i straszy (szantażuje) własną śmiercią samo tego nie mogło wymyślić. Gdzieś to widziało i słyszało, zakładając, że samo nie było uczestnikiem takich zagrań. Poza tym sama wiesz jako spec, że patologie o których pomyślałam nie omijają domów ludzi dobrze sytuowanych, również będących często na eksponowanych stanowiskach. Nic nie jest do końca takie, na jakie wygląda. Po prostu bądź ostrożna, lepiej na zimne dmuchać. Pewno pomyślisz, że mam manię prześladowczą, albo nadopiekuńcza jestem, ale trudno. Wolę tak niż potem się zastanawiać co zrobiłam nie tak. :-> :->
bodi - 2010-07-07, 23:32

kamma, z tego co piszesz to jednak nie jest wszystko w porządku w tej rodzinie, poziom zamożności i wakacje za granicą nie są żadną gwarancją :->

współczuję Ci tej sytuacji, nie będę się porywać na żadne rady...

moony - 2010-07-08, 16:10

Miałam podobną sytuację z dziećmi, którymi się opiekowałam - "Zuzia to, Zuzia tamto", a z Zuzią nawet panie w przedszkolu nie potrafiły sobie poradzić. A Rocio lgnęła do niej jak do miodu i były najlepszymi przyjaciółkami. Zuzi nawet przedszkolny psycholog nie pomógł. Niestety, jej rodzice byli niemal identyczni jak rodzice M. Dobrze sytuowani, niby tacy super. Z tego, co wiem, nic nie robili sobie z tego, że ich dziecko sprawia takie kłopoty i to głównie dzięki niej wszystkie dzieci wykrzykują na komendę wszelkie nietypowe słowa, od d.. na k.. kończąc.
daria - 2010-07-08, 20:44

kamma, podzielam zdanie lilias, i chyba bym moje dziecko odizolowała od M. a przy okazji pogadała z rodzicami - żeby wiedzieli co ich dziecko wyczynia i zainteresowali się może wreszcie wychowaniem dzieci...
kamma - 2010-07-08, 20:49

bodi napisał/a:
z tego co piszesz to jednak nie jest wszystko w porządku w tej rodzinie,

no nie wszystko. To, co wypisałam, to wszystkie sytuacje patologiczne, jakie zauważyłam. A widzę i słyszę sporo. Jestem niemal pewna, że większych jazd (niż wymienione) u nich nie ma.
Ale jak odizolować sąsiadki, które nawet przez płot się kontaktują i bawią? Trzeba będzie ekspresowo załatwiać inne atrakcje.
Nawiasem mówiąc, mamy teraz przepiękny domek na drzewie. Mój tata wreszcie go wykończył, ja posadziłam kwiatki na parapecie, miodzio. I co widzę w tydzień później? Sąsiad jakieś deski na podwórku rozkłada. Nazajutrz moim zdumionym oczom ukazał się... domek na drzewie ]:-> Tyle że bez drzewa, bo oni łyse podwórko mają. Uśmiałam się, że hej ;)

lilias - 2010-07-09, 01:03

kamma, domek na drzewie :mryellow: , bez drzewa :mrgreen: ,

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group