wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Powitania - Hej! WHO o wegetarianiźmie - nie mogę znaleźć

marcyha - 2007-07-28, 00:16
Temat postu: Hej! WHO o wegetarianiźmie - nie mogę znaleźć
Hej! Szukam pół dnia na stronach WHO tego textu o wege diecie jako odpowiedniej dla wszystkich (dzieci, ciężarnych itd). Wiecie może gdzie to można znaleźć? Albo insze artykuły o wege diecie dla dzieci. Powiem, o co chodzi - od niedawna (2 miesiące) jestem wege i chciałabym, aby moje dzieciaki też były. Dałam im wolną rękę - jeśli zechcą - mogą w każdej chwili przestać jeść mięcho. W krótkim czasie obie stwierdziły, że chcą :mryellow: .No, ale tu sielanka kończy się, a wkracza .... TEŚCIOoooOOWAaaa!!! :roll: ...Bo jakiś lekarz w telewizorni jej powiedział, że dzieci absolutnie nie mogą nie jeść mięcha. I jeszcze maupa o tym gadała, kiedy mnie nie było w domu. No i teraz moja córka przyszła do mnie i stwierdziła, że co drugi dzień będzie wege (ale wymyśliła co :-> ), bo SIĘ BOI. Znaczy się - babcia działa :evil: . Dzieciaki teraz mają w główkach mętlik, biedne one. Chciałabym podrukować sobie artykuliki i babunię zatkać nimi skutecznie :mrgreen: Ona twierdzi, że moja wiedza o wege diecie pochodzi ze stron promujących wegetarianizm (czyt. nawiedzonych i pseudonaukowych). Pomocyyyy, pliiizzzzz...
Lily - 2007-07-28, 00:24

Ja tez tego kiedyś intensywnie szukałam i nie znalazłam, ponieważ okazało się, że:
"Właściwie zaplanowana dieta wegańska i inne typy diet wegetariańskich są odpowiednie na wszystkich etapach życia, włączając w to okres ciąży, karmienia piersią, niemowlęctwa, dzieciństwa i okresu dojrzewania.
"Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne i Dietetycy Kanady "Stanowisko na temat diet wegetariańskich" (2003)"

Też byłam święcie przekonana, że to słowa WHO.

hxxp://www.animal-liberation.pl/index.php?d=447

marcyha - 2007-07-28, 01:13

ło jejku - dziękuję - gdyby nie Ty, przekopywałabym net jak ten jelonek pewnie jeszcze z tydzień hehe :lol:
Ewa - 2007-07-28, 08:23

Ile lat mają Twoje córki? Jeżeli są już w wieku szkolnym, zawsze możesz dać im poczytać to forum. Przekonają się same, że jest mnóstwo dzieci wege i to od urodzenia. Są zdrowe i zdrowo się rozwijają. Ich obawy znikną a babcia nie będzie już w tym względzie takim autorytetem :-)
Ania D. - 2007-07-28, 08:31

Marcyha, dobre są książki E. Zielińskiej. Jeśli chcesz je pożyczyć, to dopisz się do hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=560&sid=1f3cefed2a2496a393af0898d7b33dba]listy
orenda - 2007-07-28, 15:04

marcyha, witaj.
Fajne imiona mają Twoje dzieci :-D

Powodzenia!

Lily - 2007-07-28, 15:48

Nie wiem, czy to strona godna polecenia, ale: hxxp://www.veggie.pl/
tomek - 2007-07-28, 16:02

marcyha, polecam też stronkę hxxp://wegedziecko.pl/ , a konkretnie zajrzyj do raportu amerykańskiego Komitetu Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej, który znajdziesz na hxxp://wegedziecko.pl/wd_raport.html . Jest tam m.in. fragment "Uwagi dotyczące dzieci", który być może Cię zainteresuje, chociaż w sumie całość jest warta przeczytania.
marcyha - 2007-07-28, 23:43

Wielkie dzięki wszystkim za pomoc :-D .
Moje starsze córki mają lat 11 (Ulanka) i 9 (Ewiczek). Dałam Ulce do poczytania veggie.pl - dziękuję Lily - podziałało :mrgreen: . Bardzo jej się spodobał dział "dzieci o sobie". No i chce być "całkowitą wegetarianką" (a nie co drugi dzień hehe). Mam nadzieję, że będzie dzielna (babunia z pewnością łatwo się nie podda ]:-> ). Myślę, że będzie dobrze... a wiecie - mój mąż dziś stwierdził, że jak mu będę robiła codziennie kotlety z kaszy gryczanej i pieczarek to też może przejść na wegetarianizm HA! Z tym moim chłopem to tak jest - nie znam człowieka, który bardziej przejmuje się losem zwierząt - on nawet wody do podlewania nie czerpie bezpośrednio z rzeki (bo tam są żyjątka, które zginęłyby), komary wyłapuje z niebywałą cierpliwością. Kiedyś powiedział, że gdybyśmy mieli w domu karaluchy - to by je wynosił gdzieś daleko :shock: :roll: . Na szczęście nie mamy ufff. Ale - on z uporem maniaka twierdzi, że przejście na wegetarianizm nie zmienia w żaden sposób losu zwierząt - normalnie jeszcze niedawno chciałam rozwód z nim brać z tego powodu :lol: . I jeszcze jeden wet przedstawił mu wizję rzeźni, jako miejsca, gdzie świnki giną bez bólu w komorach gazowych z tlenkiem węgla i wszystko jest fajnie :evil: . Szkoda, że nie można włazić do rzeźni - zaciągnęłabym go, coby sobie uprzytomnił jak to jest rzeczywiście. No, może głębsza refleksja kiedyś go dopadnie znienacka.
Orenda - gwoli ścisłości - moje dziewczynki to: Ula (nazywana w domu Ulanką, Uliskrzekiem, Ulipaproszkiem, Małą Różanką), Ewa (Ewik, Ewiskrzek, Ewipapronio, Mała Różanka), Michalina (pół roczku) (Misiabąk - bo tatuś jest zwany Bąkiem, a Misia jest do niego bardzo podobna). (nawiasem mówiąc - ja jestem Różanką, no dopsz, może jesteśmy troszku rypnięci :mrgreen: ). Po domu szwędają się jeszcze: król kotów Egon, przygarnięte koty Winfred, Sabina, Lucyna, Polinezja, Ziuta, Nelson, Marcel, Leon, znaleziony pies Gordon, adoptowany królik Malwina, żółw Balbinka (no dopsz, mocno rypnięci jesteśmy :mryellow: )
...tymczasem babcia działa - dziś przyniosła słoiczek dla Misiaka - warzywka z mięskiem. Kochaaaana babuuuunia... ]:->

rebTewje - 2007-07-29, 02:12

marcyha napisał/a:
Dałam im wolną rękę - jeśli zechcą - mogą w każdej chwili przestać jeść mięcho. W krótkim czasie obie stwierdziły, że chcą
dzieciory to najwspanialsze malpoludy, poki sie ich nie popsuje - instynktownie wybieraja najlepiej jak mozna, o ile maja wybor oczywiscie, hura! ;)

[ Dodano: 2007-07-29, 03:51 ]
a meza masz superanckiego, tez bym chcial takiego! ;-)

tomek - 2007-07-29, 06:40

Przeniosłem ten wątek do działu powitalnego, ponieważ marcyha przedstawiła w nim trochę siebie i swoją rodzinę. Myślę, że bardziej tu pasuje.

A więc marcyho, witam Cię ciepło na forum i pozdrawiam całą Twoją rodzinkę :-D Cieszę się, że wreszcie ktoś z Włocławka tutaj się pojawił.

I Reb ma rację, męża masz fajnego ;-)

Ewa - 2007-07-29, 07:51

marcyha napisał/a:
no dopsz, mocno rypnięci jesteśmy :mryellow:

Fakt, całkiem mocno, ale za to sympatycznie rypnięci :-D .
rebTewje napisał/a:
a meza masz superanckiego, tez bym chcial takiego! ;-)

:mryellow:

Izzi - 2007-07-29, 12:24

Wielkie Pzdr dla marcyhowej rodzinki :mrgreen:
Witaj! :mryellow:

adriane - 2007-07-29, 12:33

Witam odjechaną rodzinkę ;) Miło bardzo poznać :)
hans - 2007-07-29, 13:20

hej, hej :-D
Lily - 2007-07-29, 14:33

Fajną masz rodzinkę marcyha :)
marcyha - 2007-07-29, 16:16

Cześć wszystkim :-D Strrasznie się cieszę, że tu trafiłam :mrgreen: A to dzięki Lily :-D :-D :-D
k.leee - 2007-07-29, 19:48

Śliczne te Twoje dzieciaczki :-D Witaj i powodzenia na wege-drodze dla całej rodzinki.
A babcia... no wiesz, to Ty i Twój mąż jesteście rodzicami i wy decydujecie o dzieciach.

Malinetshka - 2007-07-29, 22:31

marcyha, witaj! i witajcie wszystkie marcyhowe istotki... :-) ależ Was tam jest..ho ho! cudnie... pozdrawiam gorąco :-)
dort - 2007-07-30, 12:41

witam Ciebie i całą Twoją rodzinkę :mryellow:
pao - 2007-07-30, 12:42

witamy :)

a stereotypów wiele sie jeszcze nasłuchasz... dobrze ze tu trafiłaś :)

rosa - 2007-07-30, 17:41

witaj marcyha, życzę powodzenia w walce o wegedzieci, bo warto
myślę, że twoje starsze córki niedługo będą dumne z tego że są wege i same będą mogły dyskutować z babciami i całą resztą
ale macie dużo kotów, moje chłopaki by zeszły ze szczęścia, bo my też jesteśmy fanamimiau

Alispo - 2007-07-30, 18:41

Witajcie:)
marcyha napisał/a:
. I jeszcze jeden wet przedstawił mu wizję rzeźni, jako miejsca, gdzie świnki giną bez bólu w komorach gazowych z tlenkiem węgla i wszystko jest fajnie :evil: . Szkoda, że nie można włazić do rzeźni - zaciągnęłabym go, coby sobie uprzytomnił jak to jest rzeczywiście.

To tutaj jedna prawie wetka(za pol roku;) mowi,ze nie ma czegos takiego jak humanitarna rzeznia,choc sa"lepsze"i "gorsze" a komory z dwutlenkiem to rzadkosc nadal.Ale to tez marny humanitaryzm.Z reszta rzeznie to nic w porownaniu z calym wczesniejszym zyciem tych zwierzat zazwyczaj.Widze w Twym mezu zadatki na prawdziwego vega :-) powodzenia!
Superowy zwierzyniec macie,i dobrze,ze trafily na was te stworki:)

Lily - 2007-07-30, 20:36

Brzmi i tak jak Oświęcim...
bodi - 2007-07-31, 20:29

witaj marcyha, bardzo fajnie piszesz o Waszej rodzinie :D pozdrawiam i witam :D
kasienka - 2007-08-02, 08:47

marcyha, witaj, masz piękne córki :)

Fajnie, że tu trafiliście, powodzenia z teściową ;)

Kashmiri - 2007-08-02, 14:43

Witajcie wszystkie Różanki i Bąki :)
marcyha - 2007-08-03, 00:04

Hej hej hej :-D A na dzień dzisiejszy wszystkie moje dziecioki są wege, o :mrgreen: . Mam nadzieję, że już tak zostanie. A małż dostaje mięcho tylko u mamusi - no, bo przecież jemu jednemu gotować oddzielnie nie będę (na szczęście, uffff). Staram się zapychać go tak, żeby już nie miał miejsca na padlinę hehehe :mryellow: Ostatnio uznał moje naleśniki z kaszą gryczaną za danie stulecia, hłe hłe :-D
Odnośnie komór gazowych - te, o których nasz wet opowiadał są produkcji niemieckiej... :roll:

alcia - 2007-08-07, 18:59

Lily napisał/a:
Brzmi i tak jak Oświęcim...

Tzn.? Jak brzmi Oświęcim?

marcyha - 2007-08-10, 23:58

alcia - Oświęcim brzmi jak rzeźnia z komorami gazowymi, czy tam odwrotnie ;-)
Moje córki są kofane - powiedziały, że w ogóle im mięsa nie brakuje i na 100% do niego nie wrócą :-D . Wzienam pod włos małża mojego i zaproponowałam, że jeśli tylko chce - mogę mu robić oddzielne jedzenie (tja :lol: ) - a on mi na to - że nie chce, bo ma zamiar być wege, ale stopniowo będzie przechodził, więc u mamuni se czasem mioncha skubnie. Ale jak widział właśnie rolnika jadącego ze świniakiem na przyczepce, to bardzo się zasmucił.
A babcia już zauważyła, że Ewka schudła (po tygodniu bez mięsa) ]:->
Sorki, wiem, że się powtarzam z tą teściową, ale mam z nią niezłą jazdę w paru dziedzinach i muszę się gdzieś wyładować ;-)

Wicia - 2007-08-11, 00:26

Fantastyczna gromadka, witamy i my:)
Co do dzieci, to koleżanki syn lat 13 postanowił być wege. Koleżanka zrobiła mu kotlety kalafiorowe z mojego przepisu i serwując na obiad powiedziała "jak chcesz być wege to musisz teraz jeść takie dania". Postraszyła moimi kotletami w ramach testu :mrgreen: Po chwili usłyszała "wiesz, że nawet dobre" :mrgreen:

Bananna - 2007-08-11, 00:41

witam :) )))
gosiabebe - 2007-08-13, 20:42

i my witamy :-D
alcia - 2007-08-13, 21:33

marcyha napisał/a:
alcia - Oświęcim brzmi jak rzeźnia z komorami gazowymi, czy tam odwrotnie

hmmm..
Chciałabym tylko zwrócić uwagę co poniektórym, że to jest normalne miasto, w którym mieszkają ludzie i takie uwagi są trochę nie na miejscu. Zapraszam na wycieczkę w te okolice, może zauważysz, że nie żyjemy w "rzeźniach z komorami gazowymi". A na obrzeżach miasta znajduje się jedynie muzeum.

kasienka - 2007-08-13, 21:56

alcia, na pewno jest to normalne miasto, ale jednak myślę, większości Polaków kojarzy się podobnie...Choć te konotacje mogą być na pewno nieprzyjemne dla mieszkańców Oświęcimia, szczególnie jeśli używa się słowa Oświęcim jako synonimu tych wszystkich masakrycznych rzeczy, które się tam działy w czasie wojny...
pao - 2007-08-14, 10:46

ano słowo Oświęcim stało się pewnym symbolem. i nie chodzi tu o dosłowność ale pewne skojarzenie.
Malroy - 2007-09-05, 09:01

nie będę Marcyhy witał bo zawitałem na forum później, ale mam fil dla Twojego męża do obejrzenia, nazywa się Earthlings, podaje link do małej pogadanki, są tam także adresy, z których można ściągnąć cały. Jestem pewien po opisie Twojego męża jakim nas uraczyłaś, że po obejrzeniu filmu mięso będzie dla niego produktem aspożywczym. Podaje link ---> hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics35/2121.htm?highlight=earthlings
Lily - 2007-09-05, 09:39

Sorry, powinnam napisać Auschwitz, a nie Oświęcim...
Humbak - 2007-09-05, 16:52

Malroy różne filmiki widziałam ale tak rzeczowego jeszcze nie... moja odporność jest wielka ale przy ubraniach zdezerterowałam... :-|
Malroy - 2007-09-05, 17:18

Humbak napisał/a:
Malroy różne filmiki widziałam ale tak rzeczowego jeszcze nie... moja odporność jest wielka ale przy ubraniach zdezerterowałam... :-|


powiem szczerze, że polecam, ale sam nie obejrzałem... (wyrywkowo przeleciałem) po co się katować, to są filmy dla mięsożerców.

Humbak - 2007-09-05, 17:40

puściłam to mięsożercom... nikt nie oglądnął ewentualnie stwierdzili że to szajbusów ujęli w filmie a normalni ludzie tacy nie są. nie uwierzyli że są. to się nazywa wyparcie. :-/
pao - 2007-09-05, 17:48

cóż, same wasze reakcji mówią mi bym tam nie zaglądała...
YolaW - 2007-09-05, 20:49

Ja też wolę nie zaglądać - potem myślę o tym za dużo. Ale może Tomkowi puszczę :-P
marysia - 2007-09-05, 21:15

Wystraszona wpisem Humbaka, postanowiłam zajrzeć tylko do napisów. Poczytałam...
Lily - 2007-11-07, 23:59

Marcyha, gdzie Ty nam zniknęłaś z forum :?:
marcyha - 2007-11-15, 23:35

O, już jestem :mrgreen: . Taką miałam głupią sytuację, że nie chciałam w domu kompa obsiadywać - obiecałam szefowi, że zrobię jedną robótkę, a potem nie mogłam się do niej zabrać - normalnie blokada, jakiej nie miałam chyba wcześniej... No i nie właziłam w komp. I mogłam mu powiedzieć, że "nawet nie odmykam kompa w domu, taki mam młyn". Prawda, że to logiczne rozumowanie, hehehe :lol: Robota cały czas w proszku, ale ja wyzbyłam się z czasem wyrzutów sumienia i sobie bezczelnie siedzę tutej :mrgreen: .
Filmu po tym, co pisaliście chyba nie dam rady obejrzeć, ale małżowi zapodam... Dziś jechałam z Teściówką i zatrzymałyśmy się na światłach obok auta ze świnkami. Przyglądałam się ich ślicznym ryłkom, patrzyły na mnie wymęczone... teściowa łeb mi odwróciła "ojej, nie patrz, to okropne". Właśnie - tak jest najwygodniej - nie widzieć :evil: Qrka, się poryczałam gupia ja.

Lily - 2007-11-15, 23:39

Ale teściowa może widzieć, nie? :(
marcyha - 2007-11-16, 00:01

Właśnie to mnie najbardziej wpienia, że ona odwraca wzrok i nie chce na "biedne świnki" patrzeć, bo to takie smutne i straszne. A potem na schabowego to już może patrzeć bez problemu. A jak mucha jej na parapecie okna przycupnęła - to ją do domu wzięła i jest strasznie zadowolona, że mucha sobie u niej mieszka w dobrobycie i cieple. Dla mnie to obłuda.
Lily - 2007-11-16, 00:03

To takie rozdwojenie. Zresztą dość powszechne... ludzie nawet nie chcą słyszeć, z czego jest ich kotlet. Ważne, że to nie oni zabili...
marcyha - 2007-11-16, 00:15

No właśnie - nie oni zabili. Tak mi mój małż mówi doprowadzając mnie do amoku. On nie zabija. No cholera jazna no, co za logika. Jak to słyszę, to mi oczy krwią nabiegają i zaczynam pluć jadem... Ostatnio stwierdziłam, że takie dyskusje do niczego dobrego nie prowadzą (no, chyba, że rozwód się uzna za coś dobrego ;-) ) Zmieniłam metodę - teraz mu proponuję, że kupię mu na zimę kamizelę z karakułów - cieplutką - w końcu to nie on zabił jagnięta, więc może spokojnie sobie ją nosić, prawda? ]:->
Lily - 2007-11-16, 00:18

Mój niemąż kocha zwierzątka, ale zje, i owszem... jak można mamie odmówić? Jak coś powiem o maltretowaniu, albo jak ostatnio widzieliśmy, jak w jakiejś ubojni żywcem kurczaki wieszali na hakach za nogi to się przejmuje, ale je...
pao - 2007-11-16, 00:21

Cytat:
że kupię mu na zimę kamizelę z karakułów - cieplutką - w końcu to nie on zabił jagnięta, więc może spokojnie sobie ją nosić, prawda?


mocne...

marcyha - 2007-11-16, 00:46

Lily napisał/a:
Mój niemąż kocha zwierzątka, ale zje, i owszem... jak można mamie odmówić? Jak coś powiem o maltretowaniu, albo jak ostatnio widzieliśmy, jak w jakiejś ubojni żywcem kurczaki wieszali na hakach za nogi to się przejmuje, ale je...
U mnie dokładnie ta sama sytuacja - mamusia nie pozwoli by syna głodny chodził. A akurat jest tak, że on (i ja też) u mamuni jest codziennie, więc mięskiem raczony codziennie. I cuksami i ciachami :roll: . Teraz sobie pomarudzę, uwaga: No więc - teściowa ma zwyczaj kupowania nam różności - tak nam pomaga. W sumie to miło, ALE - znosi mi do domu cukierki, ciacha, czekolady... Kiedy jestem z nią w sklepie - wygląda to tak:
-o, cukierki te fajne kupię, dobrze? Wiem, że nie chcesz, ale troszkę czasem... Dzieci je uwielbiają...
- nie, dziękuję, wolę postawić owoce do podjadania, albo orzechy...
- no, masz rację... o, czekolada dobra jest - z orzechami...
No i mimo moich protestów zawsze i tak kupi co chce... Przecież niech dzieci mają coś z dzieciństwa. Niedawno się wściekłam i zaczęłam o tym z małżem rozmowę, która przeistoczyła się w wojnę (niewdzięcznica jezdem i tyle). I teściówka akurat się napatoczyła, to i jej wygarnęłam. "O, widzę, że to już zaczyna być jakaś obsesja" tak mnie podsumowała... Ale obiecała, że słodyczy nie będzie znosić...
Ale dla mnie najgorszą sprawą jest coś innego - teściowa zajmuje się Misiaczką kiedy ja pracuję. To są 4 godziny dziennie. Ona wie, że nie podają mięsa małej, niby przeszła nad tym do porządku dziennego... Ostatnio kiedy nie było jej w domu znalazłam w jej śmieciach (no, niechcący :-> ) słoiczek po obiadku HIPP z królikiem. Nie mam wątpliwości, że pasie Miśkę mięchem, jak tylko zniknę za rogiem :evil: . Nie wiem co robić, najchętniej zrezygnowałabym z pracy, ale to niestety niemożliwe.

Lily - 2007-11-16, 00:49

Tacy inwazyjni teściowie to faktycznie niefajna sprawa. Mojej też trudno czegokolwiek odmówić, bo za każdym razem to samo od początku. Wciska i już.
Ewa - 2007-11-16, 07:55

marcyha napisał/a:
Nie wiem co robić, najchętniej zrezygnowałabym z pracy, ale to niestety niemożliwe

Wynająć opiekunkę. Obcej osobie łatwiej przetłumaczyć.

pao - 2007-11-16, 08:16

Cytat:
Nie mam wątpliwości, że pasie Miśkę mięchem, jak tylko zniknę za rogiem


ja bym wzięła teściowa na pogawędkę i wyjaśniła: jak mała jeszcze raz mięso dostanie to teściowej podziękujemy a najmiemy opiekunkę.

Ania D. - 2007-11-16, 08:52

Marcyha, ja się obawiam, że nie tylko będzie mięso, ale i cała góra słodyczy dla malucha. Chyba warto porozmawiać i zdecydowanie ustalić dietę dziecka (o ile teściowa jest z tych osób, które chcą rozmawiać i będą tego przestrzegać).
marcyha - 2007-11-16, 09:21

pao napisał/a:
Cytat:
Nie mam wątpliwości, że pasie Miśkę mięchem, jak tylko zniknę za rogiem


ja bym wzięła teściowa na pogawędkę i wyjaśniła: jak mała jeszcze raz mięso dostanie to teściowej podziękujemy a najmiemy opiekunkę.

Tak, myślę, że tak zrobię. Boję się jednego - ona zaakceptuje, pokiwa głową "oczywiście, Ty tu decydujesz". A potem i tak będzie robić swoje. A przecież nie będę jej po śmietniku węszyć w poszukiwaniu dowodów :-/ . Przecież już teraz robi to potajemnie chowając przede mną mięsne żarcie więc kwestia jej uczciwości w tej sprawie jest oczywista :-/ . No zobaczymy, ale blado to widzę. Wiem, że robi to z miłości. Wiem, że jest świetną opiekunką i gdyby nie jedzenie - to po prostu byłby raj na ziemi. Misiak to jej oczko w głowie - dzwoni do mnie do pracy, żeby mi powiedzieć, że Misionek to najładniejszy i najmądrzejszy dzidziuś na świecie (no, ma rację :mryellow: ). Wiadomo, że żadna obca osoba nie da Misiakowi tyle miłości, nie poświęci jej tyle uwagi.

pao - 2007-11-16, 09:29

Cytat:
Przecież już teraz robi to potajemnie chowając przede mną mięsne żarcie więc kwestia jej uczciwości w tej sprawie jest oczywista :-/


więc jej to powiedz. nie masz do niej zaufania. oki, według niej będziesz przesadzać i inne tam takie. ale to też pytanie do ciebie: czy naprawdę chcesz tego dopilnować, bo jeśli tak, to przy uporze teściowej trzeba się jednak liczyć z zastosowaniem mocniejszych środków.

Cytat:
Wiadomo, że żadna obca osoba nie da Misiakowi tyle miłości, nie poświęci jej tyle uwagi.


to zależy czego oczekujesz od opiekunki... jeśli tylko wiecznego zachwytu to pewnie masz rację, ale jeśli chodzi o dobre, ciepłe i bezpieczne warunki rozwoju, to są przecież nianie z prawdziwego zdarzenia :) jeno poszuka trzeba...

Lily - 2007-11-16, 10:43

Marcyha, a może zanieś jedzenie i powiedz, że mała to wszystko ma zjeść? Może nie da rady jej wcisnąć nic dodatkowo?
pao - 2007-11-16, 10:47

zawsze może do tego wege dorzucić coś od siebie...

takie uszczęśliwianie na siłę niestety przybiera wiele odmian..

rosa - 2007-11-16, 13:19

niestety niektóre osoby są niereformowalne.
trzeba niestety wybrać na czym ci bardziej zależy: czy żeby Misią opiekowała się babcia, czy żeby nie jadła mięsa i słodyczy
ja w swoim życiu musiałam dokonać wielu radykalnych cięć i wiem że warto

powodzenia, może uda ci się dogadać z teściową, czego zyczę z całego serca :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group