| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek poniemowlęcy - Nasze dzieciaczki 2007
alcia - 2008-11-14, 11:03 Temat postu: Nasze dzieciaczki 2007 Nasze dzieciaczki, jak słusznie Pidżama zauważyła - niemowlakami już nie są, więc tutaj będziemy kontynuować
DagaM - 2008-11-14, 11:31
i racja dziewczyny, nasze dzieciaki są takimi dorosłymi niemowlakami
Christa, Nina mniej więcej w wieku Twojego Maxia zaczęła przestawiać się na jedną drzemkę i trwało to przez miesiąc. Przy czym bardzo pilnuję, żeby drzemka była przespana do 15-tej, bo później ciężko jest Ninkę położyć spać. Musi być przynajmniej 5 godzin aktywna przed godziną położenia spać.
Co do karmienia, chyba w tym temacie nie mam co wypowiadać się Ustaliłam u nas taki system - posiłki są równo co 3 godziny, żadnych przekąsek pomiędzy. Jak Nina nie chce jeść, wtedy próbuje godzinami wisieć na cycu, ale i na to mam rozwiązanie - wychodzimy z domu na spacer. Wtedy jeszcze bardziej zgłodnieje, a na piersi nie wisi, bo ogląda przelatające co chwila samoloty. Z tego co radziła mi doktor, ostatni posiłek powinien być nie później niż o 18.30, ale z tym bywa u nas różnie.
alcia - 2008-11-14, 12:13
| DagaM napisał/a: | | Z tego co radziła mi doktor, ostatni posiłek powinien być nie później niż o 18.30 |
mi się wydaje, że to powinno bardziej zależeć od tego, kiedy kto idzie spać, a nie sztywna godzina X i już. Czyli w przypadku dziecka 1,5-2h przez snem. Dla nas to jednak niewykonalne Zazwyczaj wychodzi godzina przez snem.
Christa - 2008-11-14, 12:40
Wlasnie stalo sie cos strasznie dziwnego: jak kliknelam w linka, ktorego alcia zostawila w poprzednim watku dzieciaczkow 2007 (w dziale niemowlecym), strona WD otworzyla mi sie w 54-ech odslonach w odstepie kilkunastu sekund .
To taki maly OT.
alcia - 2008-11-14, 12:55
ooo, to Ci tajemniczy link Nie wiedziałam, że mam takie umiejętności
[ Dodano: 2008-11-14, 12:56 ]
(u mnie nie działa, sprawdziłam )
Christa - 2008-11-14, 13:03
Dobrze alciu, ze zamknelas tamten temat i powstal ten nowy, choc na poczatku wydawalo mi sie, ze powinnysmy jednak zaczekac az wszystkie dzieciaczki 2007 skoncza roczek, zeby sie tu przeniesc, a teraz mam po prostu nadzieje, ze pozostale mamy sie nie obraza .
Ja chcialam jeszcze napisac jaki z Maxia jest niesamowity tancerz! Nikt mu w sumie nie pokazywal, jak sie tanczy, a od jakiegos czasu, jak wlaczymy muzyke (glownie dla dzieci), to tak wywija, ze normalnie boki mozna zrywac . Po prostu tarzamy sie ze smiechu.
alcia - 2008-11-14, 13:27
| Christa napisał/a: | a teraz mam po prostu nadzieje, ze pozostale mamy sie nie obraza . | nie no bez przesady, przecież mamy listopad, 10-cio miesięczne dzieciaki to już nie niemowlaki!
| Christa napisał/a: | Ja chcialam jeszcze napisac jaki z Maxia jest niesamowity tancerz! |
Lenka też szaleje Choć może nie aż tak jak Maxio, ale lubi tańcować z Kają, czy ze mną za rączki i tak śmiesznie nogi na zmianę do góry podnosi (kiedyś przed Kondarem się nabijałam z tańca niektórych reagge-punkowców, Lenka to zobaczyła i tak jej zostało ). Poza tym obraca się piękniutko, moja mała kobietka
ajanna - 2008-11-14, 13:30
| Christa napisał/a: | Wlasnie stalo sie cos strasznie dziwnego: jak kliknelam w linka, ktorego alcia zostawila w poprzednim watku dzieciaczkow 2007 (w dziale niemowlecym), strona WD otworzyla mi sie w 54-ech odslonach w odstepie kilkunastu sekund .
To taki maly OT. |
co do wieczornego jedzenie i zasypiania, to znam teorię, ale nawet Wam nie napiszę jak to u nas wygląda . niedaleko pada jabłko od jabłoni
obiecałam, że o spaniu w nocy marudzić na forum nie będę . ale powiem tylko, że mam nadzieję, że chłopcy lada chwila przestaną sypiać w dzień, a zaczną jak ludzie przesypiać noce . Olafowi już kilka razy się udało - jedno i drugie, natomiast Igorek najchętniej spałby kilka razy na dobę po 3 h
DagaM - 2008-11-14, 14:33
ajanna, ja tam nic nie chcę pisać o przesypianiu nocy, bo czy Nina dostaje pierś, czy nie, regularnie się budzi co 3 godziny. W tej kwestii macierzyństwo jest do bani
[ Dodano: 2008-11-14, 14:37 ]
Z tego, co wyczytałam, dopiero dzieci 3-4 letnie przestają spać w dzień, za to wcześniej zaczynają zasypiać na noc. Co do nocnych pobudek jeszcze nie doczytałam, hi, hi. W każdym razie na chwilę obecną kładę się spać tuż po uśpieniu Niny i to mi pomaga przespać odpowienią ilość czasu dla siebie, żeby później nie patrzeć na świat przez czarne okulary
alcia - 2008-11-14, 14:50
| DagaM napisał/a: | | Z tego, co wyczytałam, dopiero dzieci 3-4 letnie przestają spać w dzień, za to wcześniej zaczynają zasypiać na noc. |
Kaja po skończeniu 2 lat absolutnie spania odmawiała. I znam takich dzieci sporo, także... teoria a życie
DagaM - 2008-11-14, 14:52
alcia, ale Kaja w związku z tym wczesniej chodzi spać, a nie o 22-giej, prawda?
pidzama - 2008-11-14, 15:19
| ajanna napisał/a: | co do wieczornego jedzenie i zasypiania, to znam teorię, ale nawet
Wam nie napiszę jak to u nas wygląda |
ajanna, ja i tak bardzo Cie podziwiam jak sobie dajesz radę z dwójką, ja to czasem przy jednym załamuję rece i mam ochote wyc; czytam czasem Twojego bloga i jestem pelna uznania
DagaM - 2008-11-14, 15:34
Wczoraj na placu zabaw jedna z mam (z dwójką dzieci: 6miesięcy i 2,5 lat) powiedziała (w zaufaniu), że jest tak zmęczona, że w zasadzie czasami zastanawia się czy ona jeszcze nie zwariowała W pierwszej chwili zatrzymałam się wpatrzona w nią, a po chwili przypomniały mi się czasy, kiedy to zajmowałam się bratanicą i jednocześnie Niną, tez miałam takie mysli, choć tutaj wchodziły tez inne sprawy.
Ja też jestem pełna podziwu dla ajanny i żałuję, że sama nie mam bliźniaków, bo nie wiem czy będę miała siłę na drugie dziecko
Humbak - 2008-11-14, 15:40
A'propos tańców - natalia nauczyła kubę 'kółko graniaste' - istne szaleństwo teraz jest u nas bo kuba uważa że jak zrobi jak największą liczbę obrotów w jak najkrótszym czasie i faktycznie się wywróci i to razem z natalią to jest dopiero to! Ja tylko pilnuję żeby meble się za bardzo do nich nie przytulały ale zabawę mają przednią
DagaM - 2008-11-14, 16:02
Nina jest tak muzykalna, że przestałam na to zwracać uwagi, he, he. Od 5 miesiąca machała głową do muzyki, a teraz są tańce wygibasy
| euridice napisał/a: | Daga, a co jakbyś zwariowała? | Byłam blisko obłędu, nie wiem czy to ze względu na dwójkę dzieci, czy raczej tą druga sprawę. Generalnie miałam poczucie, że pracuję 24h na dobę, do-sło-wnie!!! I nawet nie miałam czasu umyć sobie porządnie zębów, a w dzień robiłam sobie drzemki na ławce, jak lump, gdy miałam szczęście, że dziewczyny zasną jednocześnie... jest co wspominać
Z drugiej strony, człowiek wchodzi na tak wysokie obroty, że staje się lepiej zorganizowanym
pidzama - 2008-11-14, 16:11
| DagaM napisał/a: | | Z drugiej strony, człowiek wchodzi na tak wysokie obroty, że staje się lepiej zorganizowanym |
oi tak! szybko musialam cos zrobic zeby nie wpasc w jakos mega depresje; jakis porzadek dnia pomogla mi stanac na nogi
ja w ciazy mialam cicha nadzieje ze moze beda blizniaki- jakies tam niskie ale zawsze prawdopodobienstwo bylo...
pierwsze dni po porodzie zweryfikowaly szybko ze ciezko jest i nie daje rady z jednym; maz mi wtedy czesto przypominal jakto chcialam miec dwojke
alcia - 2008-11-14, 16:36
| DagaM napisał/a: | | alcia, ale Kaja w związku z tym wczesniej chodzi spać, a nie o 22-giej, prawda? |
o 20-20:30. Lena też (mimo, że śpi w ciągu dnia 3-4h)
DagaM - 2008-11-14, 17:56
ajanna, dopiero co przeczytałam ostatni wpis na Twoim blogu, a także komentarz. Długo tak nie pociągniesz, jak przyjdzie czas, pojawi się rozwiązanie, czy to przeczytanie polecanego poradnika, czy zastosowanie czegoś innego. Trzymaj się Kochana
Karolina - 2008-11-14, 19:01
Ajanna - moje dzieci długo pały w dwóch różnych pokojach. Mia ze mną, Tymek z Mateuszem. Inaczej budzili siebie nawzajem
alcia - 2008-11-14, 19:18
ajanna, współczuję. To my marudzimy, jak nam dziewczyny raz się czasem obudzą Już nie będę
Też mam nadzieję, że znajdziesz jakieś rozwiązanie. Ja szczerze mówiąc przychylam się do opinii z komentarza, ale pewnie moje zdanie znasz, bo nieraz to powtarzałam przy różnych okazjach.
Wiem jak to jest, bo też kiedyś w takiej sytuacji byłam bliska sfiksowania. Trzymaj się, a jak byś chciała się poużalać, to pisz śmiało (to tak apropo's | ajanna napisał/a: | obiecałam, że o spaniu w nocy marudzić na forum nie będę | ).
ajanna - 2008-11-14, 20:00
| DagaM napisał/a: | ajanna, dopiero co przeczytałam ostatni wpis na Twoim blogu, a także komentarz. Długo tak nie pociągniesz, jak przyjdzie czas, pojawi się rozwiązanie, czy to przeczytanie polecanego poradnika, czy zastosowanie czegoś innego. Trzymaj się Kochana |
ja się 3mam całkiem nieźle (zważywszy okoliczności) i jeszcze się potrzymam - co jakiś czas chyba muszę mieć jakiś hardcorowy okres w życiu . a ten wpis powstał właśnie po nieudanej próbie zastosowania "polecanego poradnika" . ale zgadzam się, że rozwiązanie się pojawi się i właśnie na nie czekamy
a w ogóle to dzięki za miłe słowa, dziewczyny . ja się zawsze pocieszam, że to nie trojaczki, że o większych ilościach nie wspomnę chociaż szczerze powiem, że bliźniaki były moim marzeniem
Karolina no, ja właśnie tego osobnego spania chciałabym uniknąć zwłaszcza, że w 5 os. mieszkamy w 3 pokojach.
a co do tańca, to chłopcy obaj tańczą świetnie - Igor zaczął tańczyć zanim nauczył się chodzić
dynia - 2008-11-14, 20:35
| Christa napisał/a: |
Ja chcialam jeszcze napisac jaki z Maxia jest niesamowity tancerz! Nikt mu w sumie nie pokazywal, jak sie tanczy, a od jakiegos czasu, jak wlaczymy muzyke (glownie dla dzieci), to tak wywija, ze normalnie boki mozna zrywac . Po prostu tarzamy sie ze smiechu. |
No to obydwu nam rosnie mały John Travolta ,Ziem to samo densuje i rytm czuje na dodatek
Ziem robi po 5 kroków i bach.Głowa jego obfituje w guzy ,strupy,szramy niezły kaskader nam rosnie.Wlezie tam gdzie wzrok nie sięga,czasem marzę o byciu osmiorniczką jest megalitycznie żywiołowy i odporny na ból chyba też Stan uzębienia 10.
ifinoe - 2008-11-14, 21:10
a to ci przeprowadzka słuszna, oczywiście
mam straszne zaległości na forum, ale jako pracująco-studiująca matka podpieram się nosem...ciesząc się, że nie nie mam bliźniąt
z wyczynów Matyldy - nie chodzi jeszcze sama, ale pięknie i długo stoi sama - boi się jednka puścić, wędruje tylko jak ma się czego/ kogo trzymać...tańczy - na stojąco i siedząco albo u mnie na rękach ...pięknie śpiewa - idealnie wchodzi i melodi, tonację rytm, wystukuje też nawet najtruniejsze rytmy...nie wiem czy dzieci mają takie naturalne zdolności muzyczne czy też mam genialne dziecko ?
ze spaniem od sierpnia jest słabo...zasypia bez jednego kwęknięcia sama w łóżeczku przed 20:30, a potem jest nieprzewidywalna - podubka co godzinę, dwie, jak co trzy, to jestem już super zadowolona...czasem robi sobe przerwę na imprezowanie przez kilka godzin...albo wyje dopóki nie wzmę jej do siebie do łózka...tęsknię za tym pięknym czasem, kiedy budziła się 1-2 na szybki łyk mleka...
dużo gada - mama i tata, kwa kwa i hau-hau, am na jedzenie, papa, baba, daj, choć, no (na nos), hej/ej na powitanie...do tego oczywiście robi długie wywody w fińsko-japońskiej mieszance
zębów wciąż 6, od dawna nic sie nie wyrżnęło
do niedawna wcinała wszystko bez opamiętania, jak mały odkurzacz, od tygodnia ma słabszy apetyt, troszkę mnie to martwi, chociaż generalnie jest wesolutka i rozsadza ją energia (bestia często w ogóle nie śpi w dzień!)
ma teraz fazę mamusi i nawet nie mogę się rozebrać po powrocie z pracy, ani się sysikać w samotności
mogłabym tak jeszcze długo, ale nie chcę zanudzać
ajanna - 2008-11-14, 22:27
| alcia napisał/a: | | DagaM napisał/a: | | Z tego, co wyczytałam, dopiero dzieci 3-4 letnie przestają spać w dzień, za to wcześniej zaczynają zasypiać na noc. |
Kaja po skończeniu 2 lat absolutnie spania odmawiała. I znam takich dzieci sporo, także... teoria a życie |
a, zapomniałam napisać - moja Weronika zrezygnowała z dziennej drzemki, kiedy miała 1,5 roku. ale znam człowieka, którego córka przestała sypiać w dzień mając 10 msc-y
Humbak - 2008-11-15, 00:48
ajanno, Natalia miała ukończone rok i 2 miesiące... potem już tylko potrzebowała odpoczynku w dzień - takiego turlania po podłodze, głaskania, przytulania... tak z pół godziny i wsio...
Kuba śpi raz po ok 1,5-2h
ale najbardziej dobijają noce bo budzi się co chwila i sam niestety nie zasypia, woła cycusia... wiem co mnie czeka ale jakoś nie mam werwy się za to zabrać... a tymczasem bywa że pół nocy przecycusiuje jeszcze... w tej kwestii to ja noga jestem nie nauczycielka samodzielności...
ajanna - 2008-11-15, 03:22
Humbak łączę się w bólu
właśnie skończyłam tłumaczyć i nie czuję się śpiąca , choć powinnam już dawno paść na pysk
arete - 2008-11-16, 17:25
My dziś już oficjalnie możemy dołączyć do tego wątku.
ajanna - 2008-11-16, 17:47
| arete napisał/a: | My dziś już oficjalnie możemy dołączyć do tego wątku. |
wszystkiego najlepszego dla Antka
olgasza - 2008-11-16, 18:55
arete, witojcie i usciski urodzinowe dla Admina Juniora!
pidzama - 2008-11-16, 20:25
arete, jak to szybko zlecialo... wszystkiego najlepszego dla Antka; samych slonecznych sni i duzo powodow do usmiechow
arete - 2008-11-16, 22:30
Dziękujemy za życzenia.
pidzama, jaki charakterny suwaczek.
ajanna - 2008-11-20, 12:32
a my właśnie wróciliśmy od p dr. po raz kolejny usłyszeliśmy jakie to mamy wyjątkowe dzieci - okazy zdrowia i że chłopcy są chodzącym przykładem związku diety ze stanem zdrowia .
diagnoza zaburzeń snu u Igorka - obciążenie układu wegetatywnego. dostał 1 lek do brania 1x w tyg. - jak nie pomoże mamy iść gdzie indziej. i ja tak sobie od dłużeszgo czasu już myślę, że wtedy będzie to psycholog i to pewnie ja do niego pójdę pierwsza, bo jestem kłębkiem nerwów strasznym i jest wysoce prawdopodobne, że to się akurat na Igorka przenosi, bo jest wrażliwym chłopcem.
a w tych fajnych suwaczkach nie mogę wybrać podwójnej ikony
pidzama - 2008-11-20, 21:05
ajanna, fajnie ze chlopaki zdrowo sie chowaja - to tylko Twoja zasluga; mam nadzieje kryzys spaniowy rozwiaze sie szybko; mocno trzymam za to kciuki; ja ciagle Cie podziwiam ze pracujesz wychowujesz trojke dzieciakow;
od nowego roku wracam do pracy i ta mysl powoli mnie przeraza; pracuje na dwie zmiany
u nas powoli rodzice czesto zaczynaja mowic jak to mieso jest wazne w diecie dziecka i ze powinnismy pomyslec o tym no i zaczelo sie doszukiwanie w zachowaniu Miska albo w jego wygladzie oznak anemii zeby uspokoic wszystkich zrobilismy badanie krwi i moczu no i jak to pani doktor powiedziala ze wyniki sa "świetne" wiec na razie mamy spokoj...ufffff ale czuje ze temat jeszcze wroci
ajanna - 2008-11-21, 03:24
Pidzama dzięki ja pracuję w domu, więc dorywczo, bo na dobrą sprawę mogę tylko, kiedy chłopcy śpią. chociaż coraz częściej myślę o zatrudnieniu jakiejś niani na kilka godzin dziennie. problemem jest tylko znalezienie odpowiedniej osoby .
a z rodziną to niestety takie sprawy ciągną się latami - coś o tym wiem . po prostu musicie być twardzi - bo nie macie innego wyjścia
magcha - 2008-11-27, 14:29
| pidzama napisał/a: | u nas powoli rodzice czesto zaczynaja mowic jak to mieso jest wazne w diecie dziecka i ze powinnismy pomyslec o tym no i zaczelo sie doszukiwanie w zachowaniu Miska albo w jego wygladzie oznak anemii zeby uspokoic wszystkich zrobilismy badanie krwi i moczu no i jak to pani doktor powiedziala ze wyniki sa "świetne" wiec na razie mamy spokoj...ufffff ale czuje ze temat jeszcze wroci |
U mnie też temat powraca jak bumerang ostatnio mam mnie dręczy, żebym podawała jakieś witaminy typu wibowit - moja siostra podaje swojej prawie 2 miesięcznej córce i mama wpadła na pomysł żebym też dawała no bo "przecież nie dajesz mu mięsa"
Pochwalę się: 2 dni temu Mieszko zrobił sam (!) 4 kroki!!!! Na razie nie powtórzył jeszcze tego wyczynu ale liczę na to, ze znów się odważy
ajanna - 2008-11-27, 19:45
| magcha napisał/a: |
Pochwalę się: 2 dni temu Mieszko zrobił sam (!) 4 kroki!!!! Na razie nie powtórzył jeszcze tego wyczynu ale liczę na to, ze znów się odważy |
to b wcześnie gratulacje
Humbak - 2008-11-27, 22:18
magcha, jak zrobił to beda i nastepne mój kubuś przetuptał jak skończył 10miesięcy a tydzień potem biegał
na ile bezpieczne jest twoje mieszkanie...?
magcha - 2008-11-28, 10:31
Dzięki . Na razie to było jednorazowe . Mieszkanie mam raczej bezpieczne, mam mało mebli.
pidzama - 2008-11-29, 08:41
| magcha napisał/a: | | Pochwalę się: 2 dni temu Mieszko zrobił sam (!) 4 kroki!!!! |
Gratulacje - teraz to pewnie z dnia na dzien bedzie tych krokow coraz wiecej i czesciej...
a ja wlasnie jestem w szoku bo albo Michal zapadl w sen zimowy albo wreszcie poszedl w slady taty-spiocha spi juz prawie 13 godzin ; poszlam do niego przykryc i sprawdzic czy wszystko ok a on tylko steknal i spal dalej
od jakiegos czasu budzil sie ok 7 i potem nie chcial spac na pierwsza drzemke wiec go zaczelam przetrzymywac zeby juz tylko raz spal; moze to uboczny efekt
nie mialabym nic przeciwko...
ajanna - 2008-11-30, 03:35
u nas masakra - chłopcy złapali jakiegoś bliżej nieokreślonego wirusa - katar, kaszel, gorączka, wymioty, rozwolnienie, wysypka - do wyboru do koloru i tak to się ciągnie od wtorku - z tym, że zamieniają się objawami oraz godzinami snu i marudzenia . jestem na ostatnich nogach. właśnie poszli spać - mam nadzieję, że nie obudzą ich kolejne luźne kupki
Christa - 2008-11-30, 13:07
ajanna, lacze sie w bolu. Ty chociaz wiesz, co jest przyczyna. U nas za to totalna "padaczka" bez przyczyny. Tzn. po cichu stawiam na zeby, bo od 4 miesiecy totalna cisza, ale kompletnie nic nie widac w Maxiowej buzi, wiec sama nie wiem. Wszystkiego mam dosyc, a najbardziej siebie. Jestem najbeznadziejniejszą mamą na swiecie...
magcha, gratulacje dla Mieszka! Jeju, ale on juz jest duzy chlopak!
ajanna - 2008-11-30, 20:37
Christa nie przesadzaj . a jakie są objawy? (bo rozumiem, że nie chodziło Ci o prawdziwą padaczkę, o której niestety coś wiem )
ifinoe - 2008-12-04, 21:35
ajanno, jak tam chłopcy? mam nadzieję, że wirus szybko odpuści...
pochwalę się - Matylda zaczyna sama chodzić, więcej niż jeden kroczek wciąż jeszcze raczkuje, ale już wyczaiła, że im wyżej tym ciekawiej, więc sporo zasuwa klęcząc, na samych kolanach...a jak się zapomni, to już sama drepcze
byliśmy z nią na "przeglądzie technicznym" u dr Romanowskiej, która powiedziała, że rzadko tak zdrowe dzieci widuje w swoim gabinecie szkoda, że nie poprosłam o to na piśmie - pokazałabym teściowej, która uważa, że biednemu dziecku na pewno coś dolega, skoro nie je mięsa...ani danonków...ani biszkoptów...
alcia - 2008-12-04, 21:42
A ja zapomniałam się pochwalić, że Lena woła kiedy zrobi kupę.
DagaM - 2008-12-05, 08:42
| alcia napisał/a: | A ja zapomniałam się pochwalić, że Lena woła kiedy zrobi kupę. | A moja Nina na pytanie, "czy masz kupę w gaciach" zawsze zdecydowanie odpowiada "nie", choc kupa oczywiście jest
Chciałabym, żeby Nina mi jakoś mówiła czy pokazywała gdy jest głodna, bo troszkę już zaczynam się denerwować. Od jakiegoś czasu ostro podeszłam do tematu karmienia - jak nie chce jeść, wtedy kończę Ją karmić i nic więcej nie dostaje, żeby zgłodniała do następnego posiłku. A przy następnym posiłku znowu zje 2-3 łyżeczki i już nie chce. To jest naprawdę bardzo mało Zaraz jeszcze zważę Ninę
[ Dodano: 2008-12-05, 09:43 ]
Wyszło 10 kg
A czy Wasze dzieci cały czas "gadają" sobie? Mojej Ninie nie zamyka się buzia, co jest i plusem i minusem, zwłaszcza gdy mamusia chciałaby obejrzeć lub posłuchać jakiś program
ifinoe - 2008-12-05, 10:02
| alcia napisał/a: | A ja zapomniałam się pochwalić, że Lena woła kiedy zrobi kupę. |
szkoda, że nie zanim
Matylda też informuje o zrobieniu kupy - mówi coś w rodzaju "pa"...i jest to nieco inne "pa" niż to, które oznacza spacer
Humbak - 2008-12-05, 10:22
| DagaM napisał/a: | | gdy mamusia chciałaby obejrzeć lub posłuchać jakiś program | wow, przy nince? fiu fiu...
Mój kubuś uwielbia mówić a ja uwielbiam jak mówi więc no problema
Ostatnio jak robi kupę i się napina to scenariusz jest następujący:
- robisz kupę?
- (przytakuje stękając)
- a może zrobisz na nocniczku?
- (przytakuje, biegnie do nocniczka z kupą pieluszce już, siada a po chwili ucieka szczęścliwy że z gołą dupcią... )
- ale trzeba było kupkę do nocniczka zrobić!
- (kiwa główką z rozkoszną minką pełną zdziwienia 'tak tak przecież robiłem')
koniec scenariusza
Daga, u nas niby też jest reżim, choć nie do końca ale i tak kuba je jak ptaszek - zje pół miseczki kaszki na śniadanko albo pół kromeczki chleba, na drugie pół owocka, albo kilka kęsów i tak wytrzymuje do ok 13-14 do zupki której zjada kilka łyżek...
U nas dla odmiany nie wiem skąd jego waga bo ma niecałe 12 kilo...
DagaM - 2008-12-05, 10:58
| Humbak napisał/a: | DagaM napisał/a:
gdy mamusia chciałaby obejrzeć lub posłuchać jakiś program
wow, przy nince? fiu fiu... | Przy jednym dziecku jest to możliwe, ale cena tego jest taka, że po programie mam w domu mega pobojowisko. Nasze mieszkanie w ogóle nie jest przystosowane dla takiego malucha. Wszystkie szuflady i szafki sa idealnie na poziomie Ninki, a Ta skwapliwie robi inwentaryzację
Wczoraj była u mnie przyjaciółka. Rozmawiałyśmy o porządkach i czystości, prowadzeniu domu, no i powiedziałam, że uwielbiam mieć czysto i wszystko poukładane, na co przyjaciółka nic nie powiedziała, ale po jej minie i widoku mieszkania, pewnie sobie pomyślała co nie co Nie nadążam ze sprzątaniem. Popadam w skrajności, i tak z jednej strony olewam, a z drugiej szlag mnie trafia przy sprzątaniu, bo nie moge wytrzymać w tym śmietniku. Jak dla mnie to są syzyfowe prace - wieczorem sprzątne, rano już jest dokładnie jak przed sprzątaniem. Wiecie co, już zaczynam się wstydzić zapraszac kogokolwiek
alcia - 2008-12-05, 11:02
DagaM, Lena też tyle waży.
| ifinoe napisał/a: | szkoda, że nie zanim |
Dla mnie to pierwszy krok przed właśnie tym etapem
ajanna - 2008-12-05, 12:29
| ifinoe napisał/a: | ajanno, jak tam chłopcy? mam nadzieję, że wirus szybko odpuści...
pochwalę się - Matylda zaczyna sama chodzić, więcej niż jeden kroczek wciąż jeszcze raczkuje, ale już wyczaiła, że im wyżej tym ciekawiej, więc sporo zasuwa klęcząc, na samych kolanach...a jak się zapomni, to już sama drepcze
byliśmy z nią na "przeglądzie technicznym" u dr Romanowskiej, która powiedziała, że żadka tak zdrowe dzieci widuje w swoim gabinecie szkoda, że nie poprosłam o to na piśmie - pokazałabym teściowej, która uważa, że biednemu dziecku na pewno coś dolega, skoro nie je mięsa...ani danonków...ani biszoptów... |
Igorek już dobrze - gdyby nie Olafek dawałabym mu już normalne jedzonko. Olafek ciągle ząbkuje, smarcze i baaardzo marudzi, ale jeśli chodzi o wirusa, to zrobił już pierwszą normalną kupkę, więc uważam go za pokonanego (wirusa oczywiście ). obaj mają straszny apetyt, bo są wygłodzeni - nie jedli NIC przez 4 dni, a wcześniej też niewiele wprowadziłam im wczoraj wieczorem tłuszcze, ale nadal bezglutenowo i niskobiałkowo ich karmię.
co do chodzenia na kolanach - to Igorkowi b się swego czasu spodobało - całe szczęście już się oduczył
nasza p dr (Pietkiewicz-Rok) mówi to samo - ona każdorazowo daje wyniki badań na piśmie i mówiła, żeby je oprawić w ramki
Igorek często szarpie się za pieluszkę i pojękuje - chodzi albo o kupkę albo o to że dużo nasiusiał
olgasza - 2008-12-06, 17:27
a u nas:
w kwestii nocnika -jak zawsze- pełno sukcesow zaraz po przebudzeniu jest sesja nocnikowa, zakonczona jednym i drugim, kupy w pieluszce nie bylo juz od wielu miesiecy, a coraz czesciej mloda biegnie do nocnika sama, jak ma w zasiegu wzroku albo sygnalizuje po swojemu ( czyli tak jak u ajanny - szarpanie za pieluche i dzwiek typu "yy"), na tyle wczesnie, ze czasem uda mi sie ja wysadzic, zanim sie zsika.
Na tym polu czesc i chwala
Poza tym wielka radosc - mloda w koncu zaczela sama chodzic! a juz sie troche niepokoilam, czy aby na pewno wszystko ok. Wiec na razie niepewne, ale juz calkiem samodzielne pierwsze kroczki...
Poza tym super juz sie z nia mozna dogadac, na pytania odpowiada "ta" i "e", pyta "co to" ( czasem "toto?"), non stop nam pokazuje, gdzie mamy oczy, uszy i nosy, z pasja oglada ksiazeczki i w ogole jest slodka.
Przestawila sie na jedna drzemke dziennie, niestety krotka - godzinka, poltorej to max.
Tylko w nocy, hmmm. W nocy pobudki co 40 minut na cyca, a ja nie mam jeszcze sily, zeby z tym skonczyc. No, ale to juz temat na inny watek...
dynia - 2008-12-06, 17:58
Ziemek też od kilku tygodni smiga na razie na szeroko rozstawionych nóziach trochę jak Godzilla
Co do nocnika to nawet nie podjęłam jeszcze tejże rękawicy ,czekam cierpliwie do 1,5 roku teraz najzwyczajniej na świecie nie chce mi się biegac za nim z tymże urządzeniem
Zio jest przesłodki daje buziaki ,przytul;a się i całuje gdzie popadnie(potrafi także ugryźć o zgrozo )lol:
Jest też całkiem komunikatywny podbiega do mnie do kuchni gladzi się po brzuszku łapką i robi mniam ,mniam Sam też zjada posilki i tu uwaga widelcem w rzeczy samej,plastikowym super celnie nakłuwa poszczegolne warzywka ,makaroniki etc.wychodzi mu to calkiem fachowo
Pat - 2008-12-08, 22:30
A u nas: najpierw ja chora (dlatego nie byłam na spotkaniu u euridice) a potem Leo zlapał rotawirusa i trzy dni byłam z Nim w szpitalu na szczęscie mieliśmy izolatkę ale w 2 trymestrze ciąży nie jest fajnie być w takim miejscu...sam na sam z półtorarocznym dzieckiem. Zbliżają się święta a ja już się trzęsę żebyśmy znów jakiegoś syfu nie złapali "od ludzi przy stole"
W szpitalu Leo wyraźnie wszedł w okres burzy nastrojów. Często płacze, wierzga nóżkami , marudzi gdy czegoś nie chce lub coś mu nie pasuje. Wciąż chce na rączki. Szkoda mi takich maluchów bo same nie wiedzą co się z nimi dzieje a to po prostu kolejny etap w ich rozwoju , ech te hormony!
pidzama - 2008-12-08, 22:56
| Pat napisał/a: | | Często płacze, wierzga nóżkami , marudzi gdy czegoś nie chce lub coś mu nie pasuje. Wciąż chce na rączki |
u nas podobnie... mam nadzieje ze to zeby po czuje ze pod dziaslami zeby tylko czekaja zeby sie przebic. a ze trzonowe wiec musi bolec;
ale ja ledwo daje rade z maruda i czasem juz brak sil...dlatego z jednej strony ciesze sie ze wracam do pracy ale z drugiej to juz za miesiac
alcia - 2008-12-09, 00:05
Lena też ma czasem niezłe jazdy dziś sobie tak chodziła tu i tam i wyła, wyła... Zazdrośnica z niej taka, że hej! Kaja jakoś dzisiaj chciała się do mnie co chwilę tulić (a że ja bardzo przytulankowa, to tuliłyśmy się i tuliłyśmy), a ten mały buntownik chodził tylko i się złościł. Jak przytulałyśmy się wszystkie 3 razem, to tylko kombinowała jak by tu Kaję odepchnąć, wsadzić jej palec w oko, czy za wargę pociągnąć.
Ale.. cierpliwa jestem, z ostatnim ząbkiem się zmagamy, tym sobie tłumaczę to wyjcowanie. Jeść też dzisiaj nie chciała za wiele, a to już na[prawdę dziwne jak dla niej, więc coś się dzieje.
ifinoe - 2008-12-09, 09:49
sezon wyjcow, Matylda tez marudzi strasznie, co chwile sie zlosci, reaguje wsciekloscia na kazdy zakaz, wlasnie przebija jej sie pierwsza czworka, jeszcze duzo przed nami...
Malati - 2008-12-09, 10:10
Dziewczyny mój starszy od waszych brzdąców a tez miewa okresy wycia. Wczoraj pół dnia przepłakał nie wiadomo dlaczego,myslałam że oszaleje
DagaM - 2008-12-09, 10:19
Pat, dobrze, że tylko 3 dni byliście w szpitalu, ufff... (przepraszam, że nie odpisałam na sms'a, nie bardzo mogłam, a później już miałam zajętą głowę tysiącem innych spraw )
Apropos wycia, Ninka wczoraj miała taki płaczliwy dzień, ale na szczęście długo to nie trwało. Na wieczór wybawiłyśmy się, że hej (bieganie, przewracanie, zabawa w piszczenie "kto głośniej") i wreszcie zmęczyła się na tyle, żeby położyć się spać nie o 23-szej tylko po 21-szej.
ifinoe, gratuluję pochwały zdrowia Matyldy przez panią doktor A jak wygląda u Was karmienie w nocy? Z tego co pamiętam, dr zaleca odstawienie dziecka od nocnego karmienia (czy to butelką czy piersią) po skończeniu roku...
ajanna - 2008-12-09, 12:49
| alcia napisał/a: | | Jak przytulałyśmy się wszystkie 3 razem, to tylko kombinowała jak by tu Kaję odepchnąć, wsadzić jej palec w oko, czy za wargę pociągnąć. |
skąd ja to znam?
a co do nocnika, to go nie kupiłam i nie zamierzam (chyba) tzn. liczę na to, że panowie jakoś sobie poradzą, kiedy kupię im taką deskę dla dzieci i taki stopień do stawania przy sedesie - tylko nie wiem, czy cm im nie zabraknie
Pat b współczuję wirusa u nas też był 2. raz teraz, ale na szczęście tym razem również uniknęliśmy szpitala, choć się łamałam. u nas Olafowi po tej chorobie zostały straszne humory - mam nadzieję, że to zęby
poza tym wszystko ok, tylko dalej w nocy się budzą i nie śpią, ale nie będę już na to narzekać, bo to się nudne staje
alcia - 2008-12-09, 15:34
Lena sama od siebie zaczęła kupy na nocniku robić. Na nocniku, nie do nocnika Czyli siada sobie sama potajemnie i robi, ale w ubraniu i pieluszce na sobie Więc będziemy próbowali zaczynać naukę nocnikowania, tym bardziej, że ostatnio zdarza jej się sygnalizować że chce tuż przed, a nie w trakcie czy po.
Najlepsze jest to, że my nigdy jeszcze nic jej nie tłumaczyliśmy, nie pokazywaliśmy do czego nocnik służy, nie próbowaliśmy niczego uczyć. Po prostu przy Kai sama załapała co i jak, bo Kaja zawsze na nocnik na noc koło łóżka i z rana kupkę do niego robi.
alcia - 2008-12-10, 14:06
| Cytat: | | Jeść też dzisiaj nie chciała za wiele, a to już na prawdę dziwne jak dla niej, więc coś się dzieje. |
No i już wiem co się dzieje... Wczoraj dwie dziwne kupy, a potem w nocy zwymiotowała. Bidulka... spała w tym wszystkim, nawet nie wołała, nie płakała, rozbroiło mnie to! Rano mnie zawołały, a Lenka cała głowa posklejane włoski, wszystko już prawie suche i tylko ze spokojem pokazuje paluszkiem na głowę...
Także chyba jakiś wirus. Ale dziś w ciągu dnia wydaje się być wszystko w porządku, także miejmy nadzieję - łagodnie go przechodzi.
Pat - 2008-12-10, 14:48
| pidzama napisał/a: | u nas podobnie... mam nadzieje ze to zeby po czuje ze pod dziaslami zeby tylko czekaja zeby sie przebic. |
OBY! bo u mnie to ewidentnie nie-zęby ale "wiek"
| alcia napisał/a: | | ak przytulałyśmy się wszystkie 3 razem, to tylko kombinowała jak by tu Kaję odepchnąć, wsadzić jej palec w oko, czy za wargę pociągnąć. |
wiesz alciu, ja to się boję reakcji Leo na młodszego dzidziusia..wiem,że powinnam starszemu dziecku poświęcać więcej uwagi ale rosną we mnie obawy..bo Li jest niesamowicie ze mną związany.
ifinoe, czarna96, witajcie w klubie Mam Małych Marudek
| DagaM napisał/a: | | Ninka wczoraj miała taki płaczliwy dzień, ale na szczęście długo to nie trwało. Na wieczór wybawiłyśmy się, że hej |
Daga, masz rację! najlepszy sposób na te nastroje to odwrócenie uwagi - najlepiej tak jak ty to zrobiłaś!
| ajanna napisał/a: | Pat b współczuję wirusa u nas też był 2. raz teraz | wiem, że mieliście, czytałam co wszyscy przeżywaliście i przez co ty podwójnie musiałaś przejść. Gdyby Leo nie był słabiutki to nie trafiłabym do szpitala ale potrzebował kroplówek niestety...
| alcia napisał/a: | | Także chyba jakiś wirus. Ale dziś w ciągu dnia wydaje się być wszystko w porządku, także miejmy nadzieję - łagodnie go przechodzi. |
trzymam kciuki za Małą!
Kurcze, to jakas epidemia wirusów ???
alcia - 2008-12-10, 16:33
| Pat napisał/a: | | wiesz alciu, ja to się boję reakcji Leo na młodszego dzidziusia..wiem,że powinnam starszemu dziecku poświęcać więcej uwagi ale rosną we mnie obawy..bo Li jest niesamowicie ze mną związany. |
to tym bardziej rodzeństwo konieczne
Z Lenką dobrze dzisiaj, chyba mamy z głowy tego wirusa.
Humbak - 2008-12-10, 16:48
| alcia napisał/a: | | Lena sama od siebie zaczęła kupy na nocniku robić. Na nocniku, nie do nocnika Czyli siada sobie sama potajemnie i robi, ale w ubraniu i pieluszce na sobie | o to jak kubuś... nie bardzo tylko wiem jak się zabrać do nauki, a mam wrażenie że on tym zachowaniem mi pokazuje że jest gotowy. Natalka już w tym wieku robiła do nocniczka, ale on jakoś nie daje się przekonać - mówi że chce tuż przed albo na początku Ale jak sadzam na nocnik bez pieluszki, to mu się odechciewa....
A ja w tym tygodniu miałam tak cudnie... Natalka zachorowała, zaraz po tym kuba i po raz pierwszy miałam przez kilka dni dwójkę dzieci w domku - cudnie, po prostu cudnie było! Normalna zabawa, czytanie książeczek, śmiechy, obiadki, sprzatanie, wszystko razem, wszędzie zabawa.... a jutro natalia do szkoły już idzie i znów witajcie 4 ściany sam na sam z kubą... tak mi dobrze było...
Pat - 2008-12-11, 14:32
Humbak, a może Kubusiowi na tym nocniczku potrzeba jakiegoś bodźca dodatkowego? Bo ja np. żeby "przytrzymać" na nocniku Leonka, który już by gdzieś coś innego robił choć "akcja w toku" - daję mu książeczkę do poczytania albo gazetę i się chłopak odpręża...
pidzama - 2008-12-11, 14:41
Kurcze dziewczyny życzę dzieciakom dużo zdrówka i siły w walce z wirusami...
u nas ciągle akcja zęby... ale w nocy jest nawet nieźle - ostatnio Michał śpi ciurkiem 12h w nocy; i zasypia bardzo szybko po moim wyjściu; teraz jak śpi tylko raz dziennie to wieczorem pada.
u nas na razie nocnikowanie stoi w miejscu; nocknik służy do wszystkiego ale nie do tego do czego został stworzony choć ostatnio Michał na nim siada jak mówie "sisi-sisi" ale siedzi 3 sekundy i zaraz wstaje na wakacje jak zrobimy big akcje, teraz odpuszczam
buuuuuu za miesiac wracam do pracy
ajanna - 2008-12-12, 12:35
| pidzama napisał/a: | Kurcze dziewczyny życzę dzieciakom dużo zdrówka i siły w walce z wirusami...
u nas ciągle akcja zęby... ale w nocy jest nawet nieźle - ostatnio Michał śpi ciurkiem 12h w nocy; i zasypia bardzo szybko po moim wyjściu; teraz jak śpi tylko raz dziennie to wieczorem pada.
u nas na razie nocnikowanie stoi w miejscu; nocknik służy do wszystkiego ale nie do tego do czego został stworzony choć ostatnio Michał na nim siada jak mówie "sisi-sisi" ale siedzi 3 sekundy i zaraz wstaje na wakacje jak zrobimy big akcje, teraz odpuszczam
buuuuuu za miesiac wracam do pracy |
12 h + drzemka w dzień to super
u nas ze spaniem cały czas rewolucja - Olaf przez 2 dni pod rząd nie sypiał już w dzień, ale dziś wstali obaj o 7 (zwykle 9:00-9:30), więc jednak nakłoniłam go do spania, kiedy Igorek padł. Zobaczymy, co będzie w nocy - wczoraj chłopcy spali 10 h i Olafek przebudził się tylko raz, ale po zasmoczkowaniu usnął . więc uznaję to za 3. przespaną noc w ich życiu .
na pocieszenie (pewnie kiepskie ale zawsze) powiem Ci, że wszystkie pracujące mamy małych dzieci, które znam mówią, że w pracy odpoczywają co prawda ja tak nie mówiłam - ale miałam b grzeczne dziecko i b ciężką (dla mnie) pracę teraz bym pewnie też tak mówiła
alcia - 2008-12-12, 13:41
ajanna, cieszę się, że u Was lepiej z tym spaniem Trzymam kciuki za dalsze postępy!!
U mnie śmiesznie ostatnio jest. Lenka stała się małym złosliwcem Wszystko na odwrót, śmieszna jest Ja ją wołam do siebie - to ucieka. Wystarczy powiedzieć wtedy - "jak nie chcesz, to nie musisz", albo "nie to nie". Jak na komendę - od razu przychodzi (bo skoro nie muszę ). Jak chcę jej założyć buty, muszę zawołać, poczekać aż gdzieś pobiegnie jak najdalej ode mnie i wróci. I tak ze wszystkim. Więc do każdej operacji, którą się chce na niej przeprowadzić trzeba doliczyć jakieś 15 sekund na ucieczkę i powrót, następujące po sobie automatycznie. Przy Kai czasem mnie drażniły takie akcje kiedy się śpieszyłam; przy niej pokornie siedzę i czekam aż zrobi swoje i do mnie przyjdzie.
Ach te dzieciaczki
Christa - 2008-12-14, 04:23
To i ja zrobie krotki apdejt Maxiowych poczynan.
Generalnie, poza tymi akcjami z zasypianiem, nie mamy zadnych problemow. Max od jakiegos czasu pokazuje na nocnik, jak chce cos zrobic, ale wysadzamy go tez sami i w 97% wysadzenie konczy sie sukcesem. Tzn. jesli mu sie nie chce, to po prostu nie da sie posadzic na nocniku i tyle. Wydaje mi sie, ze u nas nocnik jest sukcesem dlatego, ze Maxio nie byl zbyt ruchliwy (bo nie raczkowal) w momencie, kiedy zaczynalismy nocnikowanie i nigdzie nie uciekal, w zwiazku z czym siedzial sobie spokojnie az cos zrobil, a w krotkim czasie zalapal, do czego sluzy nocnik i teraz nie ma z tym najmniejszego problemu. Jest to tez zreszta jedyny czas, kiedy siedzi spokojnie i sie bawi, bo przez reszte dnia po prostu biega po domu albo po dworze .
Najbardziej zadziwia mnie jednak to, jak duzo rozumie. Wlasciwie spelnia kazde nasze polecenie, swietnie zna droge do parku i z powrotem (raz chcialam go sprawdzic i jak wracalismy, to specjalnie chcialam ominac nasz dom, a on po prostu skrecil do naszego domu!), znakomicie orientuje sie w topografii kuchni (a juz najlepiej wie, gdzie sa - notabene pochowane przed nim - winogrona i rodzynki, ktore najchetniej jadlby kilogramami bez umiaru), uwielbia sprzatac: sam zamiata podlogi i wyrzuca do kosza smieci z szufelki, wyciera szmatka swoj stolik, zawsze asystuje przy wyrzucaniu zawartosci nocnika do toalety, no i generalnie taki sie zrobil "kumaty".
Co sobote chodzimy na Gymbaroo, czyli takie specjalne zajecia edukacyjno-ruchowe (hxxp://www.gymbaroo.com.au]www.gymbaroo.com.au), z ktorych jestesmy strasznie zadowoleni, bo po pierwsze Maxio ma kontakt z innymi dziecmi, po drugie stosowane tam metody, zabawy, cwiczenia, piosenki swietnie wplywaja na jego rozwoj zarowno psychiczny, jak i fizyczny, a ponadto dla nas jest to wspaniala forma spedzenia z nim czasu i mozliwosc nauczenia sie wielu ciekawych zabaw i cwiczen, na ktore sami bysmy pewnie nie wpadli, a ktore wykonujemy z nim pozniej w domu.
alcia - 2008-12-30, 13:51
Lenka dzisiaj pierwszy raz zjadła samodzielnie zupkę. Taką normalną, w miarę lejąca zupkę Jestem z niej takla dumna (a ona z siebie to już wogóle.. ). tym bardziej, że ja się tak dosyć ociągam z tym samodzielnym jedzeniem. Daję jej się bawić, je sama rzeczy "łatwe", atak poza tym to karmię.
moja duuuuża dziewczynka
DagaM - 2008-12-30, 14:16
| alcia napisał/a: | | Lenka dzisiaj pierwszy raz zjadła samodzielnie zupkę. | Niecierpię Cię
[ Dodano: 2008-12-30, 14:16 ]
aha i Lenki też
alcia - 2008-12-30, 14:19
DagaM słodka i urocza (cmok!)
Karolina - 2008-12-30, 17:50
Mia ma regres na maksa, ciągle chce na rączki, woli jak się ją karmi (staram się tego nie robić). Ale przynajmniej ładnie trzyma siku, i biega po nocnik do łazienki. Gadać słów nie chce, za to zna kilkanascie piosenek, naśladuje zwierzatka, onomatopeja ją nieżle rajcuje, gęba jej się nie zamyka. Taka muzyczna pannna nam się trafiła:)
arete - 2008-12-30, 18:07
| Karolina napisał/a: | | Mia ma regres na maksa, ciągle chce na rączki, |
U nas to samo, też ciągle chce na ręce, najchętniej na moje. Nie wiem czy to taki etap czy reakcja po chorobie - był tak słabiutki, że ciągle był noszony na rękach, prawie nie miał siły się poruszać. No i zaczynają się wymuszania i wrzaski w proteście, gdy coś jest nie po Antkowej myśli. Do tego jeszcze większe przywiązanie do cysia, zwłaszcza w nocy - może wyczuł, że chce go odstawić? A może musi odbudować sobie poczucie bezpieczeństwa zachwiane przez chorobę, bolesne zastrzyki?
alcia - 2008-12-30, 19:12
| arete napisał/a: | A może musi odbudować sobie poczucie bezpieczeństwa zachwiane przez chorobę, bolesne zastrzyki? |
pewnie tak...
Albo - ząbkowanie w toku
arete - 2008-12-30, 19:53
| alcia napisał/a: | Albo - ząbkowanie w toku |
O, o tym nie pomyślałam. W sumie dawno się żaden ząbek nie pokazał, więc może to to.
[ Dodano: 2008-12-30, 20:06 ]
Ad nowych zachowań - zapomniałam dodać, że mój synek mnie bije.
Karolina - 2008-12-30, 20:35
Mia też nas pierze, drapie po twarzy. Ale mi to nie straszne, bo wiem, że to przejdzie. Ona jest bardziej żywiołowa, dzisiaj nawet rzuciła się w sklepie na ziemię. Taka mała złośniczka.
arete - 2008-12-30, 20:36
alcia, genialnie stawiasz diagnozę na odległość - odkryliśmy górną czwórkę.
alcia - 2008-12-30, 21:44
| arete napisał/a: | alcia, genialnie stawiasz diagnozę na odległość - odkryliśmy górną czwórkę. |
no widzisz... przeszłam już ząbkowanie 36 razy (nie licząc swoich).
Moje dziewczyny są spokojne, uśmiechnięte i wyluzowane. ZAWSZE jak zaczynały być z nimi problemy, przyczyną okazywał się być ząb. Także już idę na łatwiznę i jak wyczuwam jakieś napięcia, nie przejmuję się, tylko od razu zwalam na zęby
arete - 2008-12-30, 21:59
| alcia napisał/a: | | przeszłam już ząbkowanie 36 razy |
Jeszcze tylko 4, oby łatwo poszło.
Pat - 2008-12-30, 22:11
alcia, gratuluję tak dojrzałej córeczki (samodzielna zupka)
arete, bidulek Antek, jak napisałaś , że chce na rączki po chorobie bo był taki słabiutki to sobie przypomniałam zachowanie nie tak dawne mojego synka - identyczne-też potem chciał "być blisko".
Karolina, rzuciła się na ziemię? o tym mówiła mi moja kumpela, której synek mając 18m-cy też odwalił taki numerek w sklepie, swojej mamusi obładowanej już siatami...
Co zrobiłaś?
My 6 stycznia idziemy z Leo do okulisty (podobno mu "oczko leci") i do ortopedy bo znowu zaczął utykać bez żadnego powodu i boję się żeby to nie było tzw pozorne (czy jakoś tak to się zwie) zapalenie stawu biodrowego związanego z przeziębieniami (gdzieś o tym wyczytałam).
Karolina - 2008-12-30, 22:47
Pat, jestem przyzwyczajona bo Mia wymyśliła to sobie jak miała roczek, udawała, że upada i nie może się podnieść. Także niegrożne. Rzuciła się tuż przed wejściem do skepu więc musiałam ją podnieść, żeby jej ludzie nie zdeptali.
alcia - 2008-12-30, 23:42
Lena jeszcze do niedawna zawsze, gdy wpadała w jakiś atak wściekłości, rzucała się na ziemię. Nieważne gdzie akurat była
Ja też ze stoickim spokojem do tego podchodziłam, choć pamiętam, jakie zdumienie budziłam w urzędzie, kiedy Lena dostała takiego ataku (chciałam jej coś poprawić w łapce, bo zaraz by jej wypadło). Mała furiatka Choć to też najczęściej przy zębach jej się zdarzało.
agaw-d - 2008-12-31, 01:02
u nas też był etap rzucania się, ignorowaliśmy to i mamy to już za sobą (chyba, dawno się nie zdarzyło). Był też taki okres jak się rzucała, że poleżała chwile, przemyślała, że nikt za bardzo nie zwrócił uwagi, wstawała i mówiła coś w stylu:"już wstałam, możemy się znowu pobawić"
naketka - 2009-01-02, 23:06
Zośka tez sie rzuca, ale raczej w domu. ja nigdy nie zwracam na to uwagi i małej po jakiejs minucie przechodzi. wstaje uśmiechnięta i dalej sie bawi
Christa - 2009-01-03, 02:36
| arete napisał/a: | | Karolina napisał/a: | | Mia ma regres na maksa, ciągle chce na rączki, |
U nas to samo, też ciągle chce na ręce, najchętniej na moje. Nie wiem czy to taki etap czy reakcja po chorobie - był tak słabiutki, że ciągle był noszony na rękach, prawie nie miał siły się poruszać. |
My wlasnie przechodzimy przez to samo. Tydzien temu w niedziele Maxio obudzil sie z 40-sto stopniowa goraczka (okazalo sie, ze ma lekkie zapalenie ucha i gardla - dodam tylko, ze u nas jest srodek upalnego lata, wiec sama nie wiem, skad to sie moglo przyplatac ) i od tamtej pory jedziemy na antybiotyku (pierwszy raz w jego krotkim zyciu), no i niestety caly czas chce byc na raczkach, a ze wazy juz chyba ponad 15 kg, to kregoslup mi juz siada (bo oczywiscie tez sobie mnie upatrzyl, a jak tylko probuje gdzies przycupnac, to podnosi taki raban, ze zaraz musze wstawac i z nim chodzic). Mam nadzieje, ze sie za bardzo do tego nie przyzwyczai, bo widac, ze sily juz odzyskuje, a nadal chce byc tylko na raczkach .
| arete napisał/a: | | No i zaczynają się wymuszania i wrzaski w proteście, gdy coś jest nie po Antkowej myśli. |
To niestety tez przechodzimy . Jak tylko powiemy "nie", to zaraz placze i jest najnieszczesliwszy na calym swiecie. Czuje, ze rosnie nam maly zlosnik i uparciuch (to niestety po mamie ) i mam nadzieje, ze jakos przejdziemy przez te bunty na pokladzie, choc na razie czarno to widze...
arete - 2009-01-03, 20:28
Christa, u nas już trochę lepiej, więc jest nadzieja, że i Maxio trochę odpuści. Chociaż siedzenie na rękach nadal jest jedną z ulubionych czynności Antoniego. Gdy jest noszony, "dyryguje" gdzie się mam przemieścić. Czuję, że będzie trzeba trochę zachodu, żeby go od tego odzwyczaić. Na razie wije się w protestach, gdy chcę go podać Przemkowi (chyba mu pamięta przytrzymywanie przy zastrzykach, wlewanie do buzi lekarstw i czyszczenie noska), trzeba mieć natychmiast jakąś ciekawą propozycję, żeby zapomniał, że chce być na rękach. Ale jak pisałam, nie jest tak źle - czasem potrafi się ładnie zająć zabawkami na podłodze. U nas na to wszystko nałożyło się jeszcze ząbkowanie.
| Christa napisał/a: | | mam nadzieje, ze jakos przejdziemy przez te bunty na pokladzie, choc na razie czarno to widze... |
Jakoś na pewno, myślę, że trzeba się powoli uodparniać na takie akcje.
alcia - 2009-01-03, 20:58
arete, dziecko miewa czasem takie kryzysy. U nas było ciężko kiedy Lenka była w wieku Antka - nałożyło się kilka dni lekkiego olewania dziewczyn (przygotowania do przeprowadzki) przeprowadzka, ząbkowanie i do tego jeszcze wyjechałam na parę dni do eeni. Lena miała już tak dosyć tego wszystkiego, że trzymała się kurczowo mnie, nie mogłam nawet do łazienki na sekundkę sama wyjść, masakra. Wszyscy mi dziecka współczuli (tzn. tego, że taka wymagająca, choć w rzeczywistości tak nie było, po prostu nazbierało się i się zbuntowała). Przeszło po jakichś 2 tygodniach.
Dziś moja Lenka chora. cały dzień ją tulę, głaskam, jest nieprzytomna, ledwie ma siłę oczka na chwilkę czasem uchylić. Takie bezbronne, słodkie, biedne maleństwo. Mam nadzieję, ze do jutra jej przejdzie. A noc się szykuje ciężka.
pidzama - 2009-01-03, 22:53
alcia, życzę Wam spokojnej nocy a LEnce szybkiego powrotu do zdrowia;
od poniedziałku wracam do pracy i ciągle o tym myślę; pracuję na dwie zmiany i zaczynam od tej drugiej żeby pani do opieki poznała co i jak, no i żeby Michał się do niej przyzwyczaił; czuję że kończy się jakiś okres; że już nie będzie tak samo. że byłam najważniejsza dla niego...ehhhhhhhhhhh
a z drugiej strony Michał zachowuje się ostatnio jak wściekły; ciągle jęczy; nic nie da rady zrobić; wpada w jakieś dziwne histerie; nie wygląda to na zęby, nie wiem może odczuwa to że wracam do pracy...mam nadzieję że ta pani nie zrezygnuje po miesiącu...
alcia - 2009-01-04, 13:08
pidzama, dzięki
Noc była koszmarna, ale za to od rana - Lena jak gdyby zdrowa. Rozbraja mnie to, siła organizmu dziecka (bo leków nie podaję raczej).
pidzama, życzę, by się Wam dobrze ułożył nowy etap Pani opiekunka da sobie radę, nie martw się, takie dzieciaczki zazwyczaj świrują tylko przy rodzicach, a zwłaszcza przy mamie
arete - 2009-01-04, 21:46
alcia, ciesze się, że Lenka już zdrowa.
A co do faz różnych, zaczynam się już powoli przyzwyczajać. Nawet w ciągu dnia potrafi się Antkowi faza zmienić - dziś np. cały dzień marudził, bo kolejny ząbek się przedzierał, pod wieczór się przebił i dziecko jakby zastrzyk energii dostało. Nie mogliśmy go uśpić, tak szalał.
pidzama, bardzo mocno trzymam kciuki za jutro. Będzie dobrze, to zwykle mamy się bardziej boją tego momentu. I na pewno nadal będziesz najważniejsza, przez jakiś czas nawet Michałek może się bardziej niż zwykle do Ciebie kleić - u nas tak było po moim powrocie do pracy, że Antos sobie kompensował moją nieobecność częstszymi pobudkami na cysia.
| alcia napisał/a: | | dzieciaczki zazwyczaj świrują tylko przy rodzicach, a zwłaszcza przy mamie |
Oj tak, Antoś przez pół dnia jest z babcią i wciąż słyszę jakie z niego spokojne dziecko, a wiem, że popołudnia bywają różne.
ifinoe - 2009-01-04, 22:56
| alcia napisał/a: | | takie dzieciaczki zazwyczaj świrują tylko przy rodzicach, a zwłaszcza przy mamie |
u nas jest dokładnie tak
| Christa napisał/a: | | Jak tylko powiemy "nie", to zaraz placze i jest najnieszczesliwszy na calym swiecie. Czuje, ze rosnie nam maly zlosnik i uparciuch (to niestety po mamie ) i mam nadzieje, ze jakos przejdziemy przez te bunty na pokladzie, choc na razie czarno to widze... |
i tak też
mam kryzys, czuję się beznadziejną matką
pidzama - 2009-01-04, 23:04
| arete napisał/a: | alcia napisał/a:
dzieciaczki zazwyczaj świrują tylko przy rodzicach, a zwłaszcza przy mamie
Oj tak, Antoś przez pół dnia jest z babcią i wciąż słyszę jakie z niego spokojne dziecko, a wiem, że popołudnia bywają różne. |
dzięki dziewczyny - mam nadzieję że będzie ok; tego tygodnia mniej się boję bo do drzemki będę w domu a jak Michał się obudzi to już będzie Jacek; od następnego ruszamy na full time... | ifinoe napisał/a: | | mam kryzys, czuję się beznadziejną matką | mam nadzieję że to przejściowy kryzys; też tak czasem mam jak mnie młody doprowadza do jakiś skrajnych emocji ale pocieszam że jestem jego jedyną mamą więc najlepszą mam nadzieję że jutro będzie lepiej - ściskam ciepło
Pat - 2009-01-04, 23:12
alcia, bidulka Lenka już się zmartwiłam,że kolejne dziecko wpadło w sieć wirusa ale z tego co piszesz to Mała jest silniaczka Mój Li właśnie wychodzi z 2 tygodniowego katarowania i lekkiego kaszlu...
A wogóle to chyba już nie mam mleka ! Przez 2,5miesiaca karmiłam Leo tylko 2 x dziennie (rano i wieczorem). Miałam skończyć karmienie wcześniej ale się zdarzyły choroby, szpital i ogólne złe nastroje. No i teraz przystąpiłam do odstawiania definitywnego a okazuje się, że chyba wcale nie muszę bo Leo nie ma co pić - Pokazuje mi sam,że nie ma mleczka a jak sama próbuję ściagać to nic nie leci..kurczę nie sądziłam,że to tak pójdzie ...
pidzama, jutro myślę cały czas o Tobie posyłając Ci dobre fluidy. Wiem co przeżywasz bo sama stałam przed podobną perspektywą w październiku (na szczęście sprawa się odkręciła) i miałam 2 tyg totalnej chandry rozstaniowej Ale życzę Ci,żebyś miała totalnie ten dzień zawalony pracą i żebyś nie miała ani chwili na myślenie i tęsknotę. Trzymaj się :-*
| ifinoe napisał/a: | | mam kryzys, czuję się beznadziejną matką | ja też miewam takie myśli, ostatnio dwa dni temu na parę godzin nastrój mi siadł totalnie a dzieci nasze to barometry naszych uczuć i stanów psych więc i moj Leo też wpadł w czarną rozpacz...no a to mnie jeszcze bardziej ponakręcało i miałam wstrętne myśli ... Oby noc przyniosła spokój i radochę! Buziaki :-*
arete - 2009-01-04, 23:21
A czy to nie jest aby tak, że te histerie i wymuszenia to konieczność, bo dzięki temu ustalamy naszym dzieciom granice? Musimy przez to przejść, żeby nasze dzieciaki nie wyrosły na małych egocentryków terroryzujących otoczenie.
| ifinoe napisał/a: | | czuję się beznadziejną matką |
A kysz złe myśli! Kryzysy na szczęście mijają.
pidzama - 2009-01-05, 07:55
| arete napisał/a: | | A czy to nie jest aby tak, że te histerie i wymuszenia to konieczność, bo dzięki temu ustalamy naszym dzieciom granice? Musimy przez to przejść, żeby nasze dzieciaki nie wyrosły na małych egocentryków terroryzujących otoczenie. |
ja mam nadzieje ze tak jest; widzę że Michał naprawdę dużo rozumie i generalnie to wszystko robiłby po swojemu, chodził gdzie on che, itp...
dlatego próba wyegzekwowania czegoś po mojemu kończy się czasem histerią. Dlatego mam nadzieję że konsekwencja jest klczuczem do sukcesu
alcia - 2009-01-05, 09:30
Ja myślę, że takie dzieciaki nie potrafią panować po prostu nad swoimi emocjami, muszą się tego nauczyć prędzej czy później. Nam jak idzie coś nie po naszej myśli - olejemy to, ew. zaklniemy i damy sobie spokój A taki maluch wpada w furię, jak się rozkręci, nie potrafi się zatrzymać. I sam nie rozumie, co się z nim dzieje. Dlatego najlepiej ze współczuciem i spokojem do niego, choć wiadomo jakie to łatwe
A co do Lenki - nie jest jeszcze zdrowa, pokaszle pewnie jeszcze przez tydzień, czy dłużej, ale przynajmniej jej stan jest "stabilny", tzn. nie muszę się martwić, czy wyląduje w szpitalu, albo czy nie skończy się antybiotykiem.
Malati - 2009-01-05, 14:21
| alcia napisał/a: | | A taki maluch wpada w furię, jak się rozkręci, nie potrafi się zatrzymać. I sam nie rozumie, co się z nim dzieje. |
Dokładnie,mój młody do tej pory miewa napady złości czy rozżalenia kiedy to strasznie płacze.zawodzi czy wrzeszczy wręcz i jak siedze koło niego to on biedaczek mówi "mama uspokój mnie" bo sam nie daje rady tego przerwać Najlepsza metoda jak do tej pory na wyciszenie to po prostu przytulanie,u nas zawsze działa Choc sa dni kiedy nie mam wcale na to ochoty bo jego zachowanie mnie wnerwia
Pat - 2009-01-05, 14:24
alcia, a co dajesz Lenie? na kaszel i katar? Ja ostatnio odkryłam krople w spreju Tetrisal do nosa (to chlorek sody i woda). na kaszel [drosetu] homeo. A i wiecie co, nawet syrop z cebuli miodu i czosnku - Leo nie ma po tym zadnych problemow.
Zycze zdrówka Lence!
alcia - 2009-01-05, 14:43
| Pat napisał/a: | | alcia, a co dajesz Lenie? |
herbatkę z tymianku (na kaszel), szałwię (gardło - teraz właśnie ją bardzo bolało, długo oddychała tylko przez buzię suchym, ciepłym powietrzem ) i syrop z cebuli, czosnku i miodu. Specyfików aptecznych raczej nie podaję, przynajmniej póki daję radę bez (a na ogół bez problemu).
Humbak - 2009-01-05, 21:54
a ja się martwię bo mój kubuś często chodzi na paluszkach i chyba wybiorę się z nim do ortopedy Mieliście kiedyś z tym do czynienia? Potrafi chodzić i tak i tak, ale coś za często przemierza pokój na paluszkach i nie wygląda na to, żeby się bawił, on po prostu tak idzie by za chwilę iść normalnie
alcia - 2009-01-05, 21:57
Humbak, to normalne. Pamiętam, że kiedyś ktoś w moim otoczeniu martwił się o to, w koncu byli u specjalisty i wszystko OK, niektóre dzieciaczki tak lubią, przejdzie im. Dla pocieszenia i zaszczepienia mojego spokoju powiem Ci, że moja Lenka też uwielbia chodzić na paluszkach. Nie cały czas, czasami.. ale lubi
I niech sobie chodzi w spokoju, może cobie dodaje centymetrów jako najmłodsza/najniższa w rodzinie
Lily - 2009-01-05, 22:01
Humbak, hxxp://dziecko.onet.pl/6,3707,106,chodzenie_na_paluszkach,ekspert_artykul.html może Cię to uspokoi
Malati - 2009-01-05, 23:21
Humbak, mój filipus tez chodził na palcach kiedy był w wieku twojego synka.Nie pamietam nestety jak długo to trwało bo nie przywiązywałam zbyt wielkiej uwagi do tego. Myśle że to czeste u dzieci i nie ma się czym martwić.Jeśli wizyta u specjalisty cie uspokoji to warto sie wybrać
Humbak - 2009-01-05, 23:29
kochane dziewczyny, dziękuję za tak szybkie odpowiedzi, aż mi cieplutko na sercu jakoś... męczyło mnie to okrutnie
pidzama - 2009-01-29, 20:21
No
minely prawie 4 tygodnie od powrotu do pracy i pomijajac mega zwolnienia i grozbe zamkniecia fabryki to jest naprawde niezle powaznie
Michał bardzo szybko zaakceptował opiekunkę; póki co nie było żadnego problemu że budził się a żadnego z nas nie było tylko Pani; śpi jak spał, je jak jadł; ponoć jest grzeczny i ładnie się bawi; a ja jej wierzę, bo skoro ona tak mówi to co będę się nakręcać że jest inaczej; no i czego oczy nie widzą tego sercu nie żal
teraz mój czas w domu jest mega cenny i staram się go z Miśkiem spędzać; dlatego cieszę się że chodzi o 8 spać a potem to jeszcze jest chwila żeby coś zrobić w domu albo dla siebie bardzo obawiałam się tego powrotu do pracy i jak widać niepotrzebnie; poza tym jestem zadowolona z opiekunki; no i gdyba nie to widmo w pracy to byłoby idealnie; a najbardziej mnie wkurza nie to że stracę pracę a fakt że psychicznie nastawiłam się na powrót, no i że mam fajną opiekunkę a jak stracę pracę to nie będę mogła jej obiecać jakiegoś konkretnego terminu a ona może wtedy znaleźć inne dziecko do opieki no ale nie nakręcam się negatywnie bo naprawdę jest nieźle no i jestem strasznie dumna z Michałka że on taki dzielny i nie płacze za mamą...
arete - 2009-01-29, 21:00
pidzama, no widzisz, nie taki diabeł straszny.
A teraz przede mną próba - pierwsze rozstanie z Antośkiem, czterodniowe. Mam nadzieję, że nie będę miała za dużo czasu na myślenie, tęsknienie.
zina - 2009-01-30, 09:55
| pidzama napisał/a: | no i jestem strasznie dumna z Michałka że on taki dzielny i nie płacze za mamą... |
Super wiesci
ajanna - 2009-01-30, 10:27
Pidzama brawa dla Michałka kurcze, szczerze mówiąc podziwiam Ciebie i inne dziewczyny, które wróciły do pracy też.
ja się nad tym zastanawiałam, ze względów finansowych, ale po pierwsze trudno byłoby mi zarobić na dobrą nianię do dwójki i żeby jeszcze coś zostało, a po drugie, jak sobie pomyślę, że wrócę do domu z pracy wieczorem i będę musiała jeszcze na drugim etacie zrobić to, co teraz spokojnie robię przez cały dzień + pobawić się ze stęsknionymi dziećmi, to wydaje mi się, że w ogóle bym się nie kładła
Christa - 2009-01-30, 11:21
pidzamo, dasz wiare, ze przez ostatnie 2 tygodnie codziennie zastanawialam sie, jak udal Ci sie powrot do pracy i w koncu mnie ubieglas i sama napisalas!
Ciesze sie, ze Michalek tak szybko zaakceptowal te opiekunke i trzymam kciuki, zeby Cie nie zwolnili i zebys nie musiala jej "dziekowac".
pidzama - 2009-02-02, 17:20
dzięki dziewczyny za wszystkie miłe słowa;
ajanna, ja nie jestem typem osoby która siedzi w domu; zanim zaszłam w ciążę jeździłam służbowo do Rumunii - w ciągu roku zeszło mi 6 miesięcy tam; pracuję w dużej japońskiej firmie - więc cały czas coś się dzieje; lubię swoją pracę i jak poszłam wreszcie na zwolnienie w 7 miesiącu to nie wiedziałam co ze sobą zrobić...powoli zaczęłam się przyzwczajać do myśli że tak będzie przez rok; cieszę się że mogłam tyle czasu spędzić z Miśkiem; ale dla mojego zdrowia psychicznego już był czas powrotu do pracy; nie chodzi tylko o samą pracę i obowiązki, ale też o spotkania z ludźmi; że już nie chodzę w dresach tyle;
wydaje mi się (choć minął dopiero miesiąc) że ta zmiana była też korzystna dla Michałka (dla męża pewnie też ); po sobie też widzę że mam więcej cierpliwości do niego... w ogóle jest fajnie
ajanna - 2009-02-03, 11:36
| pidzama napisał/a: |
ajanna, ja nie jestem typem osoby która siedzi w domu |
ja też nie ale kto zatrudni kobietę z w moim wieku z 2 małych dzieci i to za przyzwoite pieniądze?
ag - 2009-02-03, 12:28
ajanna, no proszę Cię, jak będziesz tak myśleć to się sama nakręcasz negatywnie. Ale faktycznie teraz w wielu firmach jest odczuwalny kryzys, więc sytuacja na rynku pracy zmieniła się raczej na niekorzyść. Rozglądam się za pracą od jakiegoś czasu i na razie bez większych efektów. Ale ponieważ Łukasz mi teraz ciągle choruje to właściwie przestało mi się spieszyć. Poczekamy do jesieni aż pójdzie do przedszkola, a może wtedy gospodarka trochę odbije. Tam gdzie pozwalniali, znowu zaczną przyjmować do pracy
Humbak - 2009-04-14, 21:05
wracam nieśmiało do tematu... jak tam Wasze maluchy? co mówią, co lubią?
mój jest teraz w zadziwiającymmixie zachowań 'wstydzę się'- 'rzucam wszystkim i się na ziemię gdy tylko słyszę nie'- 'ja sam ciągle mówię nie'
przesłodki jest przy tym tak bardzo że czasem żałuję że brak mi dystansu do tych sytuacji... to teraz taki najwspanialszy wiek chyba... tylko czekam aż zacznie mówić bo mówi duuuuuużo, ale po swojemu
Jak rosną Wam maluchy?
olgasza - 2009-04-14, 21:26
to u nas bardzo podobnie, jak u was, Humbak. Mam wrazenie, ze zaczal sie okres nazywany "buntem dwulatka". A przynajmniej jeszcze dwa tygodnie temu Marianka nie umiala tak glosno krzyczec NIEEEE!!! DO tego nam sie nalozyly zęby i jakas choróbka - trzydniówka, i moje pójście do pracy, no i znów wszystko jest inaczej.
Poza tym też dużo gada, po swojemu i po naszemu i calkiem niezle potrafimy sie juz dogadac ( typu "tam!dzidzia dudu hrrr" - "tam dziecko spi w wózku" )
No, i moje zdolne dziecko juz rozpoznaje literki - na razie M, T, O i S, a to za sprawa naklejek-literek, no i babci, ktora podpisuje kazdy rysunek ( tata, mama, lala, pies), jaki razem robia. Poza tym niedawno odkryla plasteline, a dzis ciastoline - ale byla radosc! Na topie sa ksiazeczki o Mysi, i ksiazeczki w ogole. I spiewanie piosenek. I rysowanie. Fajnie nam wychodzi nocnikowanie. Duzo mniej fajnie wychodzi spanie i odstawianie od cyca, a takze jedzenie i przybieranie na wadze (wciaz nie wazy 9 kg, eh), ale nie wszystko moze byc rozowe...
alcia - 2009-04-14, 23:16
U nas jest niezła komedia, ale dopiszę później, bo padam już na twarz, czas spać
Humbak - 2009-04-15, 12:20
olgasza, uff, myślałam, że to trochę za wcześnie na bunt dwulatka ale pasuje jak ulał
alcia - 2009-04-15, 12:52
U nas Lenka ma regularnie bunty, można by każdy wiek do nich dopisać, więc już tego nawet nie określam buntem dwulatka, po prostu zbuntowany z niej stworek i tyle
A u nas ostatnio trochę nerwowo ze strony Lenki, ząbki jej wyłażą (piątki) i bywa nadwrażliwa, nerwowa, choć nie jest źle.
Jest słodka jak miód tak poza tym, miny strzela takie, że można przy niej paść ze śmiechu
A najlepsza z nich, to jak jej się robi przykro, jak to w żartach określamy Jak czegoś się nie zrozumie o co prosi, albo czegoś się jej nie da przypadkiem, albo czymkolwiek ją lekko urazi, staje, patrzy w dół, słychać takie ciężkie noskowe wzdechy/oddechy i robi taką trzęsącą się dolną wargę Normalnie komedia. Tym bardziej, że tak przykro jej się robi ze sto razy dziennie, jak na przykład chce się do mnie przytulic, a ja nie zajarzę, chce mi pomóc z czymś, a ja nie zajarzę.. itp
A poza tym dalej chojrak z niej nieprzeciętny, manipulant mały (tu w relacjach z Kają - robi z nią co tylko chce).
I te bunty - rzucanie się na podłogę na szczupaka w ułamku sekundy, jak ją coś z równowagi wytrąci. Normalka u niej, dawno się przyzwyczaiłam.
Mówi nadal mało. Tzn. gada non stop, ale takimi różnymi wszechznaczącymi sylabami - ja się z nią normalnie dogaduję, ale ktoś obcy miałby problem. Np. "Jajaj aaaa csii" - czyli w wolnym tłumaczeniu - Kaja, weź kołderkę (choć zależnie od kontekstu może to oznaczać weź poduszkę, czy inne).
Je pięknie, jak zawsze (choć ostatnio znacznie mniej przez zęby, ale i tak dużo).
I jest słodką przytulanka mamusiową. Zresztą z Kają też uwielbia się potulić. buziaki rozdaje na prawo i lewo, jest kochaniutka strasznie... I taka już dorosła Ładnie się już z dziećmi bawi, fajnie naśladuje starszaki, z Kają szaleje całymi dniami I zostaje już u różnych osób czasem na jakiś czas - nie ma z tym żadnego problemu.
jest strasznie samodzielna, tzn. chce być. Sama je (choć ostatnio przy tych zębach przystopowała z tym), sama chce się ubierać, wszystko w kuchni chce ze mną robić, nawet jak nie potrafi, ładnie sprząta (choć trzeba pilnować), wykonuje ładnie wszystkie polecenia, pomaga bardzo chętnie. I na dniach będziemy się zabierać za nocnik, jeszcze tego nie robiliśmy (czekaliśmy na ciepłe dni, a teraz ciężko się za to wziąc).
Prawdopodobnie we wrześniu idzie do przedszkola. Tak nam właśnie szybko dziecko wyrosło. teraz nic, tylko w kolejną ciążę zachodzić
Acha, i ładnie tańczy, ładnie śpiewa.
Tylko jeden niefajny negatyw - szczypie Kaję. Walczę z tym non stop, ale topornie idzie. To jest jej metoda na pokonanie bariery wiekowej i bariery sprytu, zwinności -nie daje z czymś rady w jakiejś tam rywalizacji między nimi, to szczypie ją. No ale już przynajmniej gryźć przestała
dynia - 2009-04-15, 13:30
| alcia napisał/a: |
A najlepsza z nich, to jak jej się robi przykro, jak to w żartach określamy Jak czegoś się nie zrozumie o co prosi, albo czegoś się jej nie da przypadkiem, albo czymkolwiek ją lekko urazi, staje, patrzy w dół, słychać takie ciężkie noskowe wzdechy/oddechy i robi taką trzęsącą się dolną wargę Normalnie komedia. : |
U nas identiko zachowuje się Ziemek , z tym ,że robi tak jeszcze w momencie publicznego zawstydzenia czy też zwrócenia mu uwagi,normalnie aktorzyna nieprzeciętny.
Słodki jest także niemożebnie ,przytulak z niego pierwej sort,potrafi pięknie wydymać usteczka by dać mamusi buziaka Czaruśmiluś jednym słowem.Gada trochę oko,koko ,na dół ,piłka ,ama pić,hrrr hrrr to dzwięk na spanie ,myju myju,kaka,pepe ,miau,papa ,babcia ,brum,mniam itp.Czyli nie wybija się ponad przeciętność Apetyt ostatnio bez zastrzeżeń ,mogę powiedzieć,że nawet ogromny jest.Od dawna spi w swoim nieszczebelkowym łóżeczku z Jagą w pokoju.Uwielbia muzykę i bębny,rękę do walenia we wszystko BAM BAM miał od początku ,tanczy też chętnie ,poza tym dziecię dworu,prawie cały dzień spędza na podwórku ,eksplorator ,bardzo ciekawy świata mały wymuszacz,manipulator kochany
pidzama - 2009-04-17, 20:18
Dawno tu nie zaglądałam... Gratulacje dla Waszych pociech w związku z nowymi umiejętnościami; u nas też troche nowości: przede wszystkim Misiek robi się niezła gaduła; ciągle pokazuje coś palcem i każe sobie to nazywać; powtarza coraz więcej słów; u nas królują słowa z branży mechaniczno-budowlanej: ato=auto; para=kopara; tator=traktor; popo=pociąg, itp... poza tym sam, tam, daj, gdzie, jedzie
robi fajnie całuski= potrafi wtedy zrobić dziubek; wysyła całuski ręką itp...je i śpi ładnie i na to nie możemy narzekać; przebijają się trójki więc zdażają się "ciężkie" dni i wtedy zaczyna się rzucanie zabawek o podłogę, wyrzucanie klocków z pudeł, zrucanie książeczek z półki może to bunt dwulatka ale na pewna próba charakterów;
teraaz jak jest ciepło spędzamy jeszcze więcej czasu na dworze; Misiek uwielbia siedzieć w piaskownicy i przesypywać piasek z jendej foremki do drugiej ( w wannie zabawa w przelewanie też rządzi); no i zaczyna "chcieć" chodzić za rączkę - wcześniej wykręcał się na wszystkie sposoby;
fajny teraz czas jest aż chce mi się następne dziecko
alcia - 2009-04-18, 09:14
| pidzama napisał/a: | fajny teraz czas jest aż chce mi się następne dziecko |
cudnie
Moja Lenka też uwielbia spędzać czas na spacerkach. Też piaskownica rządzi. No i huśtawka
A co do mowy jeszcze - Lenka w ciągu tygodnia zrobiła skok milowy w tej dziedzinie.. Zaczyna CHCIEĆ powtarzać po nas różne wyrazy, wcześniej miała gdzieś powszechnie stosowane wersje wystarczały jej jej własne A właśnie od kilku dni tak fajnie próbuje nazywać rzeczy tak jak to robimy my.. jestem w szoku. Z dnia na dzień nauczyła się poprawnie wypowiadać tyle wyrazów, że szok!! A ja już miałam takie nastawienie, że zacznie mówić jak skończy 3 lata Chyba jednak nastąpi to znacznie szybciej
Karolina - 2009-04-18, 09:39
Alciu, ja nic nie piszę tutaj, bo głupio by wyglądało - Mia robi dokładnie to samo co Lenka. Więc podpisuję się pod wszystkim, co lenkowe to też mijkowe. Często mam wrażenie, że to forumowe bliźniaczki
alcia - 2009-04-18, 09:46
| Karolina napisał/a: | | Więc podpisuję się pod wszystkim, co lenkowe to też mijkowe. |
| Karolina napisał/a: | Często mam wrażenie, że to forumowe bliźniaczki |
łaaaałłłł, to fajnie. Szkoda, że wcześniej nie pisałaś. fajnie by było się kiedyś spotkać i poznać ze sobą nasze dziewczyny... Nie wybieracie się na południe w tym roku?
[ Dodano: 2009-04-18, 10:49 ]
Karolina, a problemy ze szczypaniem rodzeństwa też masz? Ja czasem już z tym nie wyrabiam
Christa - 2009-04-19, 04:25
Dziewczyny, super, ze odnowilyscie temat i swietnie sie czyta o Waszych maluchach.
A teraz kilka slow o Maxiu: pamietam, jak pisalam kiedys tam, ze nie chcial pokazywac sobie nic w ksiazeczkach, a tydzien potem az sie rwal do nazywania rzeczy! Tzn. sam jeszcze nie nazywa, ale przynajmniej zainteresowalo go nazywanie przez nas. Uwielbia wiec lezec na podlodze przed ksiazeczka (ulubione to o zwierzetach i ciezarowkach/buldozerach/karetkach/pociagach etc.), pokazywac palcem na obrazek i sluchac nowych wyrazow.
Jezeli chodzi o gadanie, to wreszcie zaczal mowic na mnie "mama" (wczesniej nie bylo o tym mowy, byl tylko "dziadzia") i wedlug mnie jest to najpiekniejsze slowo swiata . Mowi tez "tata", "dać", "duła" (dziura), "nie", "tak", "to", "tu", zdarza mu sie "nie ma", poza tym mowi "koko" (kolo), "mamau" (miau miau) i naladuje straz pozarna, karetke, woz policyjny, mowiac "uju uju uju uju" . Generalnie nie rwie sie jednak do powtarzania po nas i nie wyglada mi na takiego, ktory do drugich urodzin powie poprawnie choc jedno slowo. Ale jeszcze nie panikujemy .
Nie mamy problemow ze spaniem, jedzeniem i nocnikiem, na ktory jednak w dalszym ciagu to my go sadzamy, choc nie raz zdarza mu sie zawolac samemu.
Ulubione zabawy to, tak jak u Was, piasek i woda, a wode lubi do tego stopnia, ze czasem kapiel przedluza sie do 40-tu minut, bo Max za Chiny nie chce wyjsc z wanny. Juz nawet mamy niezle afery z tego powodu i nie wiemy, co z tym zrobic.
Oczywiscie wymusza, ale staramy sie nie ulegac, choc same wiecie, jakie to ciezkie.
Ogolnie musze jednak przyznac, ze jest strasznie pogodnym dzieckiem, ktore ma prawie non stop dobry humor i ktore uwielbia sie wyglupiac. Bardzo lubi tez muzyke i ma swietna pamiec (nie tylko muzyczna).
A ja uwielbiam go od poczatku do konca, a najbardziej jak daje nam buziaki i sie przytula.
ulapal - 2009-04-27, 01:19
CHRISTA u nas kapiel mogla by trwac do rana i nawet jak nie ma wody, jakjuz cała z wanny wyleci, to i tak w mokrej jeszcze sie dapływać. Et lubi udawać duchy. nakrywammu głowę ręcznikiem , zwyklechce zebym i ja sie znim chowala, i sie straszymy uuuuuuuuuuuuuuuuuu. i jak nie chce wychodzic z wanny to mu te duchy proponuję i zwykle działa. a kiedy recznik juz na glowie to i wysiadka z wanny. hehehe, podstepem go.
a w ogole mam do was pytanko.dzielimy ogrod z rodzinka co mA o rok starsza corke. taka troche mała wrzaskunka. najmlodsza,oczko w glowie, rozwydrzony charakterek,choc rodzice wcale jej nie popuszczaja. ethem za nia przepada i siłą rzeczy duzo czasu razem spedzaja. ale ona czesto bez powodu go popycha ,ciaga, siada na nim na trampolinie, zabiera zabawki. generalnie uczy go tych zlych rzeczy . bo potem ethem chce jej odplacic tym samym. ograniczyłybyśćie kontakt z takim dzieckiem//? czy wzieły na przeczekanie, z jednoczesnym kategorycznym sprzeciwem wobec szturchancow. (ktory ma miejsce, ale nie pomaga)
alcia - 2009-04-27, 13:50
| ulapal napisał/a: | | ograniczyłybyśćie kontakt z takim dzieckiem//? czy wzieły na przeczekanie, z jednoczesnym kategorycznym sprzeciwem wobec szturchancow. (ktory ma miejsce, ale nie pomaga) |
ja do tego podchodzę tak: świat jest pełny różnych świrów, potrzepańców i innych, którzy z jakichś tam względów nam nie pasują. Nie da się izolować dziecka od takich ludzi/dzieci.. zawsze będą wszędzie wokół. Więc jak dla mnie - bardziej warto nauczyć dzieciaka koło takich żyć, niż unikać.. bo prędzej czy później przyjdzie chwila, kiedy nie będziesz już miała możliwości go separować.
Ale.. on jest jeszcze mały, jak widzisz, że ona stanowi dla niego zagrożenie i nie jesteś jeszcze w stanie nauczyć go na nią odpowiednio reagować, to chyba lepiej zaoszczędzić mu takich wrażeń. Zależy od Twojego dziecka.
Moja Lena w tym wieku niewiele kumała z takich rzeczy, ale Kaja była już na tyle rozumna, że mogłabym jej co nieco wytłumaczyć (jak ktoś Ci robi to i to, to sie z nim nie baw/to mnie zawołaj/to go ignoruj itp).. więc wszystko zależy od dojrzałości dzieciaka, moim zdaniem.
A inna sprawa - na nią też możesz wpłynąć. Byłam niedawno u siostry, był tam rówieśnik Leny, który ma spore tendencje do lania wszystkich wokół. Cały dom wiecznie rozbrzmiewał krzykiem mojej siostry: Bartuś, nie wolno! A on miał to w głębokim poważaniu i robił nadal swoje. Ale.. ja nie pozwalam na to, by ktoś robił krzywdę mojemu dziecku (Lenę miał na celowniku), więc do bólu łapałam go za łapki i dobitnie powtarzałam: nie bij Kai. On się śmiał, ale ja go trzymałam, aż przestawało to być dla niego śmieszne... i powtarzałam mocnym tonem do skutku. Szybko zajarzył, że przy wszystkich wszystko wolno, ale przy mnie nie. Także podchodzę do tego tak, że jak ktoś nie potrafi/nie chce utrzymać w wodzach swojego dziecka, to gdy wkracza ono w jakimś sensie w mój teren, zrobię to ja (oczywiście nie chodzi mi o żadne formy agresji.. stosuję metody, jakie stosuję przy wychowywaniu swoich dzieci).
jak u Was z pieluchami/nocnikami? My startujemy z tą przemiłą "zabawą"
Humbak - 2009-04-27, 14:19
Robię tak, jak alcia - jestem przy Kubie i gdy ktoś chce mu coś zabrać a widzę że on się broni lub ucieka, reaguję, pomagam - dochodzę do wniosku, że skoro nie ma mamy/taty/opiekuna tego malucha to nie mam się do kogo zwrócić i moim zadaniem jest obrona mojego synka w taki sposób by nie ranić innych. Często zabieram zabawki, odbieram, daję, zwracam uwagę - na tyle na ile wymaga sytuacja (nie mam na myśli wychowywania tamtego jedynie obronę mojego).
Zaczęliśmy naukę nocniczka ale skończyło się lataniem na golaska i (pomimo gorącej pogody) olbrzymim katarem... więc tak 100% nam nie wychodzi, ale nocnik już jest i się nie chowa. Jak katar się wyniesie wracamy do zdjętej pieluchy w ciągu dnia i majteczek - rany jak on ślicznie w nich wygląda!
olgasza - 2009-04-27, 20:30
| alcia napisał/a: | | jak u Was z pieluchami/nocnikami? My startujemy z tą przemiłą "zabawą" |
u nas wszystko na dobrej drodze. W dzień już praktycznie bez pieluchy lata, a i w nocy coraz częściej się zdarza, że rano pielucha sucha...
W sumie jakoś tak bezboleśnie i samo przyszło, ja to się bardziej stresuję tym, że od nocnego karmienia nie umiem odstawić, no i od cyca w ogóle. Mam wrażenie, że będę karmiła do końca świata...
ulapal - 2009-04-27, 20:48
| alcia napisał/a: | | prędzej czy później przyjdzie chwila, kiedy nie będziesz już miała możliwości go separować. |
otóż to,
chociaz nie chodziło mi o separację, bo to akurat niemożliwe przez ten wspolny ogród,
generalnie Et za nią przepada, i czesto znosi kuksańce, bo nie umie zawsze sie obronic, prawie w ogóle Mia go nie bije jak sa u nas, albo pod moja opieką. jak jestesmy u niej w domu i jest jej mama, a jeszcze czesciej jak nikt nie widzi. wniosek z tego, ze trzeba ostrzej zareagować w obronie, bo rodziców napominanie nie zdaje egzaminu. dzieks Alcia, spróbujemy.
co do nocnikowania to u nas po przebudzeniu jak od razu sciagniemy pieluszke nocną to Et robi kupke sam do nocniczka. dzis sam zrobil nawet siusiu. jak ma gola pupe to mu latwiej, a jakma majtuski i spodnie to juzz siusianiem gorzej. jak wylapie moment kiedy sie sciska za pysia, to lecimy do lazienki. ale czesto w zabawie po prostu nie kontroluje jeszcze, wiec srednio 3 pary spodni w ciagu dnia do prania. poza stałymi porami kupkowania i siusiania, jak lata w ogrodzie to mu wkladam tetre do majtek, ale pytam co chwile , czy moze nie chce posiedziec. bo bumgeniusy obcieraja mu udka. ale suma sumarum do przodu. niedlugo jedziemy odwiedzic rodzinne strony, samoloty, podruze, gosciowanie po drodze...zastanawiam sie czy to bedzie regres. nocnika raczej ze soba do plecaka nie zabiore, a sadzac slodka pupcie w publicznych kiblach to oczywiscie wykluczone...
ale juz w dziale o nocnikowaniu pisalam, ze na kupe wyrobilismy znak zanim et nauczyl sie mowic pupu. klepiemy sie po pupie i wiadomo, o co chodzi. takie wlasne bobomiganie.
ajanna - 2009-04-30, 11:45
Ulapal ja przerabiałam takie sytuacje kilka razy dziennie od jakiegoś roku - Olafek był dużo sprawniejszy ruchowo niż Igorek (na szczęście teraz to się wyrównuje), szybszy, no i ma b porywczy charakter. b często widziałam, że bije Igorka bez powodu - tzn. powodem jest frustracja Olafa, zabiera mu zabawki, a czasem nawet w zabawie poszturchuje tak mocno, że go wywraca . moją odruchową reakcją było skarcenie Olafka, ew. odebranie mu zrabowanej zabawki i pocieszanie Igorka. szybko zdałam sobie jednak sprawę, że w ten sposób jedynie ugruntowuję u obydwu ten schemat zachowań i wpisuję ich w role napastnika i ofiary. brak reakcji duuużo mnie kosztuje i często moje poczucie sprawiedliwości bierze górę nad rozsądkiem . ale moje interwencje są coraz rzadsze, a i zachowanie chłopców zmienia się na lepsze - Igorek umie się skutecznie bronić, sam również inicjuje bardziej "męskie" zabawy, a Olafek wprawdzie nadal jest szalenie impulsywny, ale coraz częściej widzi, że musi liczyć się z bratem
ulapal - 2009-04-30, 16:02
no ale nie da sie nie zareagowac jak czyjes dziwcko bierze twoje za fraki i pcha jego buzie w snieg, albo spycha ze schodow.
jak sie bija o zabawki to luz.
ajanna - 2009-04-30, 22:41
dziś miałam powtórkę z rozrywki na placu zabaw - tam jest dużo miejscowych zabawek i Olafek upatrzył sobie taką fajną taczkę i ciągał ją w tę i z powrotem. po chwili słyszę płacz (byłam na drugim końcu placu z Igorkiem). podchodzę, a tam Olafek ze łzami jak groch siłuje się z dużo większym i starszym chłopcem, który mu tę taczkę wyrywa. oczywiście mnie trząchnęło . ale opanowałam się i mówię głośno "no, cóż Olafku, chłopiec Ci tę taczkę zabiera?". wtedy pojawiła się mama rzeczonego i zaczęła go przekonywać, chłopiec był głuchy na argumenty, w końcu zaczął bić mamę i ta zabrała go z placu zabaw
Pat - 2009-05-02, 13:22
| ajanna napisał/a: | | chłopiec był głuchy na argumenty, w końcu zaczął bić mamę i ta zabrała go z placu zabaw | piękne... jakie to powszechne...
Ja robię tak jak Humbak, - pomagam gdy wymaga tego sytuacja. Mój M. woli stać z boku lub powiedzieć Leo "poczekaj" "zajęte" itd, co mnie irytuje bo wydaje mi się że to uczy dziecko uległości (jak ktoś ci zabierze zabawkę to nie walcz o to). Tym bardziej, że Li jest właśnie dzieckiem "niewyrywnym" i woli obserwować sytuację niż ją prowokować, tworzyć.
A powiedzcie mi, czy na placach zabaw towarzyszycie dzieciom w zabawie, czy inicjujecie np kopanie w piaskownicy, zjeżdzanie itd czy raczej podążacie za Maluchami dając sobie odrobinę wytchnienia w codziennym mówieniu do dzieci ?
Malati - 2009-05-02, 15:25
------
ajanna - 2009-05-03, 19:43
| Pat napisał/a: | | A powiedzcie mi, czy na placach zabaw towarzyszycie dzieciom w zabawie, czy inicjujecie np kopanie w piaskownicy, zjeżdzanie itd czy raczej podążacie za Maluchami dając sobie odrobinę wytchnienia w codziennym mówieniu do dzieci ? |
ja staram się aranżować zabawy, wtedy, kiedy chłopcy się nudzą, albo, kiedy próbują robić coś, czego nie wolno im robić. no i czasem ze względu na bezpieczeństwo, bo nie mogą np. obaj jednocześnie wspinać się na 2 różne drabinki, bo nie byłabym w stanie obu złapać więc, muszę tak to zaaranżować, żeby wspinali się na tę samą
Czarnamoże jeszcze będzie mi głupio, że to napisałam , ale dla mnie sytuacja, w której 4-5-letnie dziecko bije mamę jest nie do pomyślenia . mojemu pierwszemu dziecku nigdy w tym wieku nie przyszłoby to do głowy i mam nadzieję, że następnym nie przyjdzie
DagaM - 2009-05-03, 20:02
| ajanna napisał/a: | dla mnie sytuacja, w której 4-5-letnie dziecko bije mamę jest nie do pomyślenia | dla mnie również, dziecko o połowę młodsze jest w stanie zrozumieć, ze takich rzeczy nie wolno, o ile rodzice wyjaśniają tą sprawę...w przypadku tego chłopczyka, uważam, że poprostu matka dostała to, na co pozwala synowi i tyle
[ Dodano: 2009-05-03, 21:04 ]
| Pat napisał/a: | | A powiedzcie mi, czy na placach zabaw towarzyszycie dzieciom w zabawie, czy inicjujecie np kopanie w piaskownicy, zjeżdzanie itd czy raczej podążacie za Maluchami dając sobie odrobinę wytchnienia w codziennym mówieniu do dzieci ? | ja podążam za Niną i obserwuję, czasem jak zagadam się z jedną z mam, a akurat Nina potrzebuje mojej pomocy, wtedy woła na całe gardło: "maaaamuuuuuu!!!!"
Malati - 2009-05-03, 21:30
------
Pat - 2009-05-05, 20:19
czarna96, piszą "piękne, jakie to powszechne" miałam na myśli to, że matka zabrała dziecko z placu zabaw... Moje obserwacje prowadzą do wniosku, że niezależnie od wieku malucha matki z dziećmi nie rozmawiają, a agresywne zachowania maluchów są "załatwiane" prostymi metodami pt. "idziemy , koniec zabawy". Może się mylę, ale takie mam wrażenia..
Heh..taka jestem mądra bo czytam książki polecane przez forumowiczów WD
ajanna - 2009-05-08, 12:10
Pat, ja właśnie robię tak, jak to opisałaś - kiedy któryś z chłopców naprawdę przegnie (w mojej opinii) - zdarzyło się to do tej pory 2 x i za każdym razem Olafkowi, jest natychmiast ewakuowany z placu zabaw do domu - oczywiście powtarzam mu kilkakrotnie dlaczego to już koniec spaceru. podobnie zareagowałam też jakieś 2-3 x kiedy, z kolei Igorek, zastrajkował kiedyś i położył się na ziemi, bo stwierdził, że nie będzie szedł dalej, albo, że chce iść w inną stronę.
pomyślałam sobie, że może u nas to też wygląda na pójście na łatwiznę, a jest przemyślaną strategią .
kurcze, a w ogóle to nasi chłopcy różnią się od siebie coraz bardziej - nigdy przedtem nie miałam więcej niż 1 dziecko, więc nie było okazji do takich obserwacji, ale niekiedy mnie to wręcz przeraża . obaj wydają mi się silnymi indywidualnościami i właśnie tak strasznie różnymi, że coraz trudniej mi to ogarnąć. czy ja jestem jakaś pokręcona, czy w innych wielodzietnych rodzinach też tak bywa? BTW już stresuję się perspektywą wożenia każdego z nich oddzielnie na zajęcia dodatkowe
Pat - 2009-05-08, 20:47
ajanna, jeśli jest to przemyślana decyzja to chylę czoła Poza tym podziwiałam cię zawsze - jak też i inne mamy bliźniaków, trojaczków..., że dają radę choćby na takim właśnie placu zabaw. Ja za jednym Maluchem trudno czasami nadążam Może przy "ponad jedynce" takie metody są lepsze od innych. | ajanna napisał/a: | | czy w innych wielodzietnych rodzinach też tak bywa? | a porównujesz chłopaków do Weroniki w ich wieku? Pamiętasz jaka ona była w wieku 2 lat? Myślę, że trochę się już w pamięci zatarło co nie co a teraz masz możliwość dokładnego porównywania odmmiennych charakterów Twoich chłopców, odmiennych reakcji w jakiejś sytuacji. Zapisujesz coś, bo ja od urodzin Li prowadzę w miarę dokładny dziennik. Ostatnio czytałam zapiski z ubiegłego roku
ajanna - 2009-05-08, 22:38
| Pat napisał/a: | ajanna, jeśli jest to przemyślana decyzja to chylę czoła Poza tym podziwiałam cię zawsze - jak też i inne mamy bliźniaków, trojaczków..., że dają radę choćby na takim właśnie placu zabaw. Ja za jednym Maluchem trudno czasami nadążam Może przy "ponad jedynce" takie metody są lepsze od innych. | ajanna napisał/a: | | czy w innych wielodzietnych rodzinach też tak bywa? | a porównujesz chłopaków do Weroniki w ich wieku? Pamiętasz jaka ona była w wieku 2 lat? Myślę, że trochę się już w pamięci zatarło co nie co a teraz masz możliwość dokładnego porównywania odmmiennych charakterów Twoich chłopców, odmiennych reakcji w jakiejś sytuacji. Zapisujesz coś, bo ja od urodzin Li prowadzę w miarę dokładny dziennik. Ostatnio czytałam zapiski z ubiegłego roku |
dzięki
a co do porównywania, to Weronika naprawdę była aniołkiem i chyba nie są to tylko moje wspomnienia, bo moja mama i inni, którzy ją pamiętają, mówią to samo . teraz trochę daje czadu, ale R. mnie pociesza, że z chłopcami, to właśnie odwrotnie będzie - zobaczymy
Humbak - 2009-05-18, 14:08
ile ważą wasze maluchy?
devil_doll - 2009-05-18, 15:19
moj wazy niecale 11 kg ok 10.500 strasznie sie wierci jak go waza za tydz skonczy poltora roku ? a tak btw dlaczego pytasz ?
Humbak - 2009-05-18, 16:11
| devil_doll napisał/a: | | btw dlaczego pytasz ? | bo niepokoi mnie brak przyrostu wagi kubusia od lutego. choć sama waga jest ok, to niepokoi mnie to zatrzymanie wzrostu na kilka miesięcy. Nie wiem czy to nie za długo jak na ten wiek. Lepiej niczego nie przeoczyć
ajanna - 2009-05-18, 20:04
Humbak ja ostatnio ważyłam chłopaków w październiku, więc co do przyrostu wagi, to nie mam pojęcia, jak to u nich wygląda. po ciuchach widzę, że rosną wzdłuż . wg mnie dzieci w tym wieku nie muszą w ogóle tyć - czasem dwulatek waży tyle co rok wcześniej i nie ma w tym nic niepokojącego, jeśli poza tym się dobrze rozwija. takie dzieci przecież mnóstwo się ruszają w przeciwieństwie do stacjonarnych niemowląt, które tylko piją mleko i tyją
alcia - 2009-05-19, 08:16
Humbak, ja też bym się nie martwiła. Moje dzieci zawsze rosły/przybierały na wadze skokowo, to normalne. Tzn. jak masz tam jakieś podejrzenia (z ta cukrzycą czy coś w tym stylu), to wiadomo - bądź czujna, ale sam fakt chwilowego zatrzymania przyrostu wagi w tym wieku, nie powinien Cię niepokoić. Tym bardziej, jak w tym czasie były jakieś infekcje (dla przykładu - przez pół roku chorowania kiedyś tam Lena wagowo stała cały czas w miejscu, to normalne, organizm zużywa dużo białka do walki z infekcjami)...
DagaM - 2009-05-28, 13:34
Dziewczyny, a czy Wasze dzieciaki jeszcze śpią w ciągu dnia? U nas zawsze był problem z usypianiem, ale teraz jest wyjątkowo ciężko. Nina jeszcze nie daje rady wytrzymac całego dnia bez drzemki, więc jak nie położę jej w ciągu dnia (13-14) i to pilnuję, zeby nie spała dłużej niż 30-40 minut (jak spi godzinę, wtedy mam mega problem na noc), to zaczyna pokładac mi sie o 17-tej a wtedy znowu jest problem na wieczór.
[ Dodano: 2009-05-28, 15:03 ]
Kurka wodna, jeśc nie chce, spac nie chce...chrzanię to, jade z Niną na rower, niech sie dzieje co chce...najwyżej zasnie mi w trasie wycieczki.
alcia - 2009-05-28, 14:19
DagaM, ja tak miałam z tym spaniem u Kai W wieku 2 lat już wogóle nie spała w ciągu dnia (choć w nocy zawsze chętnie sypiała)
A Lena? To jest dla mnie fenomen.. Śpi nadal po 3-4h dziennie. I nie trzeba się o to spanie prosić - zjada zupę i sama woła, że idzie spać.. kładzie się i jej nie ma. I nie ma absolutnie żadnego problemu, by potem o 20 znów iść spać i przespać ciągiem 11-12h. Niezła jest..
devil_doll - 2009-05-28, 15:00
DagaM u nas ze spaniem jest roznie jak moze ktores z nas isc z nim do lasu czyt.nie ma ulewy etc (tata w wozku lub ja na plecach ) to spi 2 godz od 11ej do 13.30. Gorzej jak trzeba uspic w domu, spi jak zajac pod miedza wszystko go budzi
Wiec zazwyczaj jest to 1x drzemka dziennie, jesli do poludnia sie nie wyspi to potem jest Mega Narzekanie co sie konczy spaniem na moich plecach pod warunkiem ze chodze (jak dulski na kopiec Kosciuszki ).
Z zasypianiem jest roznie zazwyczaj zasypia o 8 i spi do 5.30 6.30 gora ale teraz wracamy dp CA wiec pewnie znowu wszystko sie pozmienia.
dynia - 2009-05-28, 15:13
Ziemek spi w dzień do 2 h max.jednorazowo(najczęsciej ok 11-12)W innym przypadku jest nieznośny i po południu zmęczony i marudny,jesli zdarzy mu się kimnąć w wózku na spacerze to jest to najczęsciej 45 min i też jest zregenerowany po takiej drzemce.Myślę,że to jest wszystko kwestia indywidualna ,córa mojej koleżanki o mieś.młodsza od Z.nie sypia w dzien już w ogóle i funkcjonuje sprawnie.Wieczorem Z.zasypia kolem 20 i wstaje o 8 rano,nie ma problemów z wieczornym zapadaniem w sen bo z tym dziennym czasem muszę się nastękać na niego
Humbak - 2009-05-28, 15:35
kuba jet śpiący ok 11 (chyba że się dobrze bawi) i idzie spać na ok1,5h, wieczorem idzie spać między 22-23, wstaje 6-7 rano.
czasem nie śpi tylko pokręci się i przemarudzi tak do ok.14-15, potem kładzie się spać ok 21 ale wtedy pobudka ok 5 rano
pidzama - 2009-05-28, 15:57
DagaM, nie wyobrażam sobie żeby tej drzemki zabrakło u nas... Misiek między 12-13 idzie spać. Zazwyczaj śpi 1,5-2h; i potem na wieczór zasypia po 20tej; super czasy się skończyły bo Młody ostatnio budzi się po 6tej;; dziś pobił rekord - 5 rano a ze mam druga zmianę to
no i czasem daje radę wytrzymać od 6-14 szczególnie jak ja idę do pracy na poppłudnie i go późno połóżę spać - jak usłyszy że przyszła opiekunka to zaczyna wariować
z tym wcześniejszym spaniem podejrzewam że to przez słońce; jak są pochmurne dni to pośpi dłużej...czekam więc na jesień
aha no i wlasnie dowiedzialam sie od kolegi z pracy że jego 4letni syn też śpi jeszcze w dzień - ok. 1h - inaczej nie daje rady z nim wytrzymać
ag - 2009-05-28, 18:34
Ale Wam zazdroszczę tych drzemek! Już od kilku miesięcy nie daję rady uśpić Łukasza w ciągu dnia. Za to wieczorem szybko pada, o 19:00 kąpiel i zaraz potem spać, wstaje ok. 6-6.30.
Humbak - 2009-05-28, 20:47
| ag napisał/a: | | 19:00 kąpiel i zaraz potem spać, wstaje ok. 6-6.30. | no za to to ja bym wszystkie drzemki świata oddała Jak to mówią, wszędzie dobrze gdzie mnie nie ma
ajanna - 2009-05-29, 22:17
Alcia zazdroszczę Ci tej śpiącej królewny
chłopcy chodzą spać ok. 21., wstają ok 9. rano, w dzień śpią od ok. 13 przez 1-2 h, ale Olafek potrafi już w ogóle nie spać i całkiem dobrze funkcjonować do wieczora, gorzej z Igorkiem. Weronika zrezygnowała z drzemek jak miała 1,5 roku.
DagaM - 2009-05-29, 23:28
dzieki dziewczyny za wypowiedzi
Dzisiaj juz przeszłam lekką załamkę, krnąbrność Niny mnie wyprowadzać z równowagi na maksa, wszystko jest na nie. Przestałam już stosować metodę "tłumaczenia setki razy", tylko zapowiadam, co będe robiła i to robię, bez dyskusji Dzisiaj np. wijąca sie i histeryzującą w przedpokoju Ninkę ubierałam do wyjścia na dwór.
Moim rodzicom skończyły sie "dobre rady", a porównanie mają z wnuczką od mojego brata, która podobno "chodzi jak w zegarku". Ja nie jestem zwolenniczką takiego systemu, ale tak sie składa, że Ninę w żaden sposób nie da się wpasować w ramy codzienności. Od jutra olewam rutynę, bo jestem juz zmeczona. Nie chce jeść - wyjdziemy z domu na głodniaka, nie chce spać, nie będzie spała, nie chce sie ubrać - będzie jechac na spacer na golasa...
ajanna - 2009-05-29, 23:45
Daga i b dobrze - wyluzuj się, to na pewno dobrze Ci zrobi, a Nince też nie zaszkodzi
Humbak - 2009-05-30, 00:34
Daga kuba dziś (ulewa) wrzeszczał że musi wyjść na dwór, w dodatku nie sam tylko powożony wózkiem. Nie pomagał taras zalany, nie kojarzył z tym co za zwykłymi drzwiami. Wyszliśmy - on w wózku bez niczego, ja pod parasolem. Wrzasnął, rozpłakał się, wrócił do domu po czym znów na dwór. Tym razem nie wróciłam od razu tylko minut kilka na tej ulewie go woziłam. Ja pod parasolem on nie. Przeszło mu, wróciliśmy do domu, zdejmowaliśmy ubranka, suszyliśmy i tak dalej...
często zjada pół bułki przez cały dzień (nie zapijając głodu)
raz wracał ze sklepu na bosaka
ubieram go często na dworzu - ubieram się ja po czym mówię papa i wychodzę z jego ubraniami w dłoni, on z wrzaskiem za mną, na korytarzu ubiera sie bez słów, zanim dojdziemy do drzwi zewn jest ubrany, czasem prawie ubrany
luzik
ag - 2009-05-30, 08:18
Humbak podziwiam Cię Ale Łukasz też dzisiaj pojechał na basen głodny. Nie chciał jeść śniadania, trudno.
DagaM - 2009-05-30, 08:25
| Humbak napisał/a: | | ubieram go często na dworzu - ubieram się ja po czym mówię papa i wychodzę z jego ubraniami w dłoni, on z wrzaskiem za mną, na korytarzu ubiera sie bez słów, zanim dojdziemy do drzwi zewn jest ubrany, czasem prawie ubrany | tak, ja tez to stosuję, z tym że wcale Nina nie zmienia zdania, co do ubierania się. Wychodzę, zamykam drzwi i odczekuję 2 minuty, w trakcie których jest histeria, wracam i mówię "jak chcesz ze mna iść, to szybko ubieramy się" i znowu pojawia sie opór
Ewa - 2009-05-30, 08:51
| DagaM napisał/a: | Wychodzę, zamykam drzwi i odczekuję 2 minuty, w trakcie których jest histeria, wracam i mówię "jak chcesz ze mna iść, to szybko ubieramy się" i znowu pojawia sie opór | To wyjdź na dłużej (odczekaj pod drzwiami do końca histerii) i wróć mówiąc, że Ty już jesteś po spacerze, fajnie było, szkoda, że ona nie chciała iść. I już z nią nie wychodź. Myślę, że następnym razem będzie Ci jednak chciała towarzyszyć
dynia - 2009-05-30, 12:22
Humbak podoba mi się Twoje podejście Ja też muszę stosować czasem pewne triki wychowawcze na małego nicponia
Pat - 2009-05-30, 13:09
Ewa, dobry pomysł! Humbak tylko brać z Ciebie przykład
DagaM, dawaj jej wybór - albo idziemy na dwór ubrane albo nie idziemy wogóle. Albo zjesz 5 łyżek zupy i pójdziesz na dwór albo nie jesz i nie idziesz. Jeśli rzuca się na podłogę to powiedz, że w taki sposób nie rozmawiamy w naszej rodzinie i ją zostaw samej sobie (no chyba , że to podłoga sklepowa to raczej nie
U mnie to skutkuje jak magiczna różdżka. Zalany łzami, jęczący Leo, powtarzający jak mantrę " nie nie nie " pod wpływem alternatywy nagle podejmuje decyzję po mojej myśli. Parę razy jeszcze powtarza się akcja pt. Nie ale w końcu staje na moim (niby-jego )
DagaMalbo np. zamień się w robota - zmień głos, zachowanie, ruchy tak , żeby ją oderwać od szału, zaciekawić, rozśmieszyć - mów do niej to samo ale w inny sposób. Czasami podejście zabawowe do poważnej sprawy jaką jest np jedzenie, ubieranie się działa cuda!
Często jest to trudne -wymyślanie alternatyw itd ale staram się stosować do zaleceń Wyzwolone dzieci Wyzwoleni Rodzice - rozmawiałyśmy już o tym przed moim rozpakowaniem - polecałam Ci te książki. Masz je w domu?
DagaM - 2009-05-30, 19:19
Pat, oczywiście zamówilismy, ale zaraz po tym wyjechałam i książki leżą w domu, czekają na mój powrót To co powiedziałas mi o dawaniu wyboru, bardzo zapadło mi w pamięć i od razu wdrożyłam w życie, ale sa pewne sytuacje, gdy Nina tak sie nakręci w płaczu, ze nic nie słyszy, co sie do niej mówi. Często jest tez tak, że okazuje się, ze moje propozycje np. jak ubierzesz się, pójdziemy na huśtawkę w ogóle nie obchodza Ninę, tak jakby Nina dawała mi do zrozumienia, ze nie ma takiej rzeczy, która by była dla niej atrakcyjna, na której by jej zależało. Jest gotowa zrezygnować ze wszystkich najfajniejszych propozycji świata, byleby wyszło na jej
Wypróbuję jeszcze metodę Ewy.
Musze jeszcze napisać troche dobrego, żeby nie było ciągłego narzekania na Ninę, ona tez jest słodziakiem na maksa, nie moge oderwac sie od niej, schrupałabym ja jak ciasteczko, a ona uwielbia te wszystkie przytulanki. Ciągle bawimy się, śmiejemy. Jest komiczna, ze hej Zgrzyty zaczynają sie dopiero, gdy trzeba cos załatwić, a tu Nina ma milion problemów na minutę. A może ja jej poświęcam za dużo uwagi? Czy jest to możliwe?
dynia - 2009-05-30, 21:32
| DagaM napisał/a: | | . A może ja jej poświęcam za dużo uwagi? Czy jest to możliwe? |
Myślę,że jest
Pat - 2009-05-31, 10:25
DagaM, pewnie jest to możliwe ale to Ty musisz to ocenić. Czas na drugie dziecko?
Z drugiej strony Twoja córeczka rośnie na pewną siebie, wiedzącą czego chce od życia Kobietę.
Przeczytałam niedawno: "Jeśli przeszlismy z sukcesem przez pierwszy rok (...) musimy teraz podjąć nowe wyzwanie - pozwolić naszemu maluchowi dorastać i stawać się samodzielną, pewną swojej wartości osobą. Jego wysiłki w zdobywaniu nowych umiejętności i dążenie do autonomii są niezwykle ważne dla jego późniejszego życia. Przekonania, jakie teraz powstaną w nim na temat swoich możliwości oraz akceptacji i życzliwej pomocy ze strony otoczenia, będą decydowały o jego poczuciu własnej wartości."
i dalej:
"Kiedy musimy mu czegoś zabronić pomóżmy mu poradzić sobie z negatywnymi uczuciami, które w nim wówczas powstają. Przytulmy go mówiąc <<Rorumiem, że chciałaś to wziąć, wiem,że jest ci smutno, ale nie mogę ci na to pozwolić, to niebezpieczne. Jestem z tobą i kocham cię.>>"
alcia - 2009-05-31, 12:35
| DagaM napisał/a: | | A może ja jej poświęcam za dużo uwagi? Czy jest to możliwe? |
też myślę, że jest. Tzn. może nie tyle za dużo uwagi, ale może za bardzo się roztkliwiasz nad tym wszystkim, mała widzi, że bardzo wciągasz się we wszystkie jej kaprysy, więc show must go on
Lena też jest trudnym dzieciakiem pod takimi względami jak Nina. Czasem do szału mnie doprowadza, ale ostatnio już straciłam cierpliwość do tych jej różnych akcji i zaczęłam działać z nią twardo i bez dyskusji. Od razu przyszły efekty..
Zaczyna histerię, bo chce zabrać ze sobą sto tysięcy rzeczy na spacer, które po 30 sekundach będę nosiła ja - to mówię: tego nie zabieramy, jak tego nie zostawisz, to nigdzie nie pójdziemy.
chce coś zjeść innego, a śniadanie jeszcze nie skończone - mówię, że nie dostanie nic póki nie skończy śniadania.
i na tej zasadzie ze wszystkim. Wystarczyło parę razy zrealizować to co deklarowałam i od razu zmieniła swoje podejście. Widzi, że lata mi to, jak się stawia. Mówię: nie to nie.. i sam ten tekst działa na nią jak nic - od razu się opamiętuje i leci zrobić to co trzeba, bo wie, że nie zgrywam się, będzie tak jak zapowiedziałam.
Nie mam już siły do jej jazd i zaczęłam je olewać. daję jej prawo do wrzasków, stawiania się - niech sobie tak robi jeśli potrzebuje, ale swojego się trzymam i nie daję się już wciągać w te manipulacje. Siadam obok i czekam aż skończy, wołając ją raz na jakiś czas, by przyleciała się do mnie przytulić. Ale jak woli leżeć i krzyczeć, to sobie krzyczy.
Biedna jest czasem, widać jak na dłoni, że sama nie wie co się z nią dzieje.. ale na prawdę w takich sytuacjach próby kontaktu nie przynoszą nic, poza ewentualnym przedłużeniem jakiejś sceny. A kiedy już sobie pokrzyczy i jest już gotowa przyjść do mnie się poprzytulać, od razu jest już fajnie - uśmiechnięta, kochaniutka i gotowa do normalnego funkcjonowania
dynia - 2009-05-31, 16:55
Alcia tak jak piszesz konsekwentne ignorowanie abstrakcyjnych pomysłów dziecka w tym wieku jest jedynym rozwiązaniem,nie ma co się z takim zawodnikiem certolić .Nasze dzieciaki przechodzą aktualnie w różnym natężeniu bunt dwulatka i żadne racjonalne pobudki nimi nie
kierują musimy się uzbroić w cierpliwość i żelazną konsekwencję .
Dziś dzieciaki szalały na basenie .Ziemek jest po prostu born to be seal
Humbak - 2009-06-01, 08:37
| DagaM napisał/a: | | Wychodzę, zamykam drzwi i odczekuję 2 minuty, w trakcie których jest histeria, wracam i mówię "jak chcesz ze mna iść, to szybko ubieramy się" | ojej, źle wytłumaczyłam... nie wychodzę zamykając drzwi, tylko udając że zamykam... nie zostawiam go samego za drzwiami...
wtedy kuba krzyczy że on wychodzi, ja mówię coś jak 'no to chodź idziemy', wychodzimy na korytarz i zamykam drzwi do mieszkania na klucz, potem tłumaczę (stoimy przed drzwiami wewn na klatce schodowej, mamy takie) 'popatrz mama ma spodenki/rajstopki' (w zależności od zaawansowania ubrania) i nie czekam aż pozwoli je załozyć, ale go ubieram, on trochę protestuje a ja nawijam swoje i mu zakładam ubranka (pojedynczo, czasem nie daje wszystkiego naraz w jednym miejscu) bo wtedy nie wyrywa się tak jak w domu - wersje nawijania są różne, ostatnio zagapia się na tekstach typu 'a piesek ma spodenki?' kuba odpowiada 'nie' a kuba jest pieskiem? 'nie' a mam ma spodenki?' tak' a kubuś jest chłopcem jak tatuś i też ma spodenki - odpowiadanie go trochę zagapia.
potem otwieram te drzwi i stoimy przed drzwiami wyjściowymi domu i znów nawijam, czasem odbieram listy jak są, więc to go rozprasza, a po wyjściu na chodnik resztę.
on się nie zgadza, ja nie czekam na jego zgodę, tylko tłumaczę dlaczego robię to co robię. zawsze się trochę wyrywa ale w taki sposób nigdy tak do końca, a ja ciagle tłumaczę... i robię swoje
Kuba niestety jest strasznie wiercący sie i jakbym miała czekac na jego pozwolenie ciężko by było
może to i jest trochę zabawa z dziećmi... ale z natalią tak postępowałam do momentu kiedy zaczęła mówić, potem nie musiałam tak robić bo dało się z nią porozmawiać w stylu 'jak chcesz wyjść to' albo inne. Teraz trudno jest mi rozmawiać i dlatego taka zabawa...
[ Dodano: 2009-06-01, 09:38 ]
| alcia napisał/a: | | nie dostanie nic póki nie skończy śniadania. | unas też jest skuteczny handel wymienny we wszystkim. eh te nowoczesne dzieci
agaB - 2009-06-01, 10:22
Tak sobie czytam o Waszych dzieciakach i stwierdzam, że Cypek trochę jest podobny do małej DagiM. Też wie czego chce i w momencie, gdy tego mu się nie da jest wrzask, gryzienie (już nie nas ). Kiedyś np. ugryzł mi mebel i został mi ślad .
A co robicie, gdy będąc na spacerze chcecie, aby dziecko szło w kierunku Twoim lub aby nie szło tam, gdzie są brudne (wiecie o co chodzi ) trawniki?
Co zrobić, żeby odciągnąć go od piaskownicy, bo np. trzeba wracać do domu?
Humbak - 2009-06-01, 12:19
| agaB napisał/a: | | co robicie, gdy będąc na spacerze chcecie, aby dziecko szło w kierunku Twoim lub aby nie szło tam, gdzie są brudne (wiecie o co chodzi ) trawniki? | najpierw pokazać i wytłumaczyć że tu chodzą pieski, robią kupkę, przywołać pamięć o tym jak kuba robi kupkę, a jak kupka nieładnie pachnie i jak zatykamy nosek gdy tak pachnie i jak robimy fuj i jak to jest błeee... potem tłumaczę że tam nie idziemy bo tam kupy, fuj i błeee
a potem pokazuję, gdzie można iść i co można zrobić np. tu nie, choć tam i pobiegamy z piłką, nie chcesz piłki? a co TAM zrobimy? popatrz, TAM JEST mrówka/robaczek/z górki na pazurki można zrobić, idziemy? i tak dalej, w międzyczasie go zagadując i zabierając z pola rażenia. Z reguły skutkuje, jak nie to na rączki albo za łapkę i mówiąc że tam błeee a tu idziemy się bawić biorę i już, co zrobić. Trudno. Staram się wytłumaczyć, ani moja ani jego w tym wina, że nie rozumie. Może następnym razem zrozumie, teraz zabieram, tłumaczę, zabawiam i czekam aż mu przejdzie, a może po prostu zmykam stąd i już.
alcia - 2009-06-01, 12:41
| Humbak napisał/a: | unas też jest skuteczny handel wymienny we wszystkim. eh te nowoczesne dzieci |
nie nie, ja znowu handlu wymiennego raczej nie lubię
Tu chodziło o to, że czasem w trakcie śniadania nagle przerywa, leci pod szafkę ze "smakołykami" i zaczyna domagać się rodzynek, chrupek czy czegoś takiego. A u nas w domu jest zasada, że takie rzeczy jemy jak posiłek jest zaliczony. Nie zamiast
Ewa - 2009-06-01, 13:34
| alcia napisał/a: | nie nie, ja znowu handlu wymiennego raczej nie lubię
Tu chodziło o to, że czasem w trakcie śniadania nagle przerywa, leci pod szafkę ze "smakołykami" i zaczyna domagać się rodzynek, chrupek czy czegoś takiego. A u nas w domu jest zasada, że takie rzeczy jemy jak posiłek jest zaliczony. Nie zamiast | U nas tak samo. To nie ma być "jak zjesz coś, to wtedy dostaniesz jakiś smakołyk" tylko "deser jest dla tych co zjedli ładnie główny posiłek". Niby mała różnica, a jednak
Humbak - 2009-06-01, 15:07
alcia, hihi to się dogadałyśmy, ja o mydle a tu o powidle
Z tym handlem to u nas jest tak, że mówię że jeśli czegoś nie zrobi nie będzie miał dostępu do czegoś innego, tzn wersja z obiadem u nas jest trochę inna, jeśli nie zje obiadu to nie dostanie słodyczy itd
DagaM - 2009-06-01, 22:30
Humbak, jestes świetna z tą metodą, jak ominąć "pole rażenia", bardzo podoba mi się, super! Przez ostatnie 2 dni całkiem nieźle i mi wychodzi dogadywanie sie z córą . Nina jest bardzo przekorna i nie ma mowy o robieniu czegokolwiek na siłę. Staram się wszystko obracac w zabawe i jakos dochodzimy do "celu"
Co do jedzenia, u nas jest bardzo słabo, ale chyba juz przywykłam do tego. Jemy posiłki przy stole na "dorosłym" krześle". Jak juz nie chce więcej jeść, wtedy mówimy sobie "dziękuję", wycieramy buziaka i leć dzieciaku się bawić, a ja spokojnie zjem swój obiad.
Jeszcze na koniec napiszę, ze od 3 tygodni jestem u swoich rodziców na wakacjach. Ciągle jestem krytykowana przez swojego ojca i mamę też, że Nina jest rozpuszczona jak .... i "że dupa nie szklanka..."Wczoraj nawet moja mama zwróciła mi uwagę, zebym nie całowała i nie przytulała Ninę "bo nie zasłużyła sobie" U dziadków Nina nie może głośno śpiewać, rozrzucać miśków i klocków, nie może nie odpowiedziec na "dzieńdobry"...powróciły moje demony z czasów dzieciństwa. Chronię Ninę jak potrafię przed tymi klimatami, oby do soboty i jestem juz w Wa-wie.
agaB - 2009-06-02, 12:28
DagaM, trzymaj się. Chyba Cię rozumiem, bo ja od tygodnia jestem u teściowej i też Cypek nie może krzyczeć, bo ona nie rozumie, dlaczego on tak robi. No i oczywiście wtrącałaby się jak my go wychowujemy, ale na szczęście mój mąż powiedział jej kiedyś, aby siedziała cicho, bo my lepiej znamy Cypka.
Z jedzeniem jest u nas dobrze, ale wkurza mnie teściowa, jak mówię jej jak przygotować obiad, a ona i tak robi swoje. Dobrze, że na osiedlu nie można kupić kurczaka, bo pewnie jakby mnie nie było zrobiłaby rosołek .
Ja ostatnio staram się coraz mniej wymawiać słowo "nie" i zastępować go innymi wyrażeniami. I wyobraźcie sobie, że Cypek coraz częściej szybko reaguje na coś, co nie powinien robić.
ulapal - 2009-06-03, 09:30
a ja od wczoraj ma urlop odmacierzynski. jestem sobie w toruniu i mam napisac prace magisterska. a dziecie moje z babi dalekooo, i ani razu o mnie nie wspomnialo. wyjechalam zanim sie obudzil. babcia mu dostarcza tyluuu wrazen, ze nie ma czasu pomyslec gdzie mama. i o dziwo smoka tez nie dostaje przez calyyy dzien. je za dwoch.
na szescie mojej mamie ufam i wiem ze go "daniem" go nie podkarmi.
a ten tylko chodzi i mowi - babi mniam.
a i babi sie cieszy ze moze od ganiania po zjezdzalniach i hustawkach spadnie jej ze 3 kilo.
to pierwszy raz jak go zostawilam na tak dlugo. bo prawie 3 tygi maja byc. zobaczymy jak nam pojdzie. nie gadam z nim przez telefon zeby go nie rozstrajac. i jakos wcale mnie nie boli ze mnie tam nie szuka i ze nie teskni. bo wiem ze mu dobrze, i ze przynajmniej sie obchodzi bez placzow. moze on potrzebowal tez odpoczynku od mamy... hehhe.
poza tym jest takie chochane zywe sreberko, taki wulkan dobrej energii od niego bije. szalony i rozrabiaka, ale nie wredny. ale musi miec zajecie, ost hitem u nas jest wlazenie na oparcie kanapy, na szczyt i zeskakiwanie na siedzenie.nic sie nie boi, lazi po szczycie w prawo i wlewo. i odpukac jeszcze sie nie zwalil.
jak musimy gdzies isc a on nie chce sie ubierac, to po prostu go mocno trzymam na kolanach az przelamie jego opor i sie poddaje.
i czasem ma taki fantastyczny moment, ze bawi sie albo je i dostaje takiego przywplywu milosci. przychodzi i sie przytula, daje mi buzi, i idzie robic swoje.
ajanna - 2009-06-03, 12:33
| ulapal napisał/a: |
to pierwszy raz jak go zostawilam na tak dlugo. bo prawie 3 tygi maja byc. zobaczymy jak nam pojdzie. nie gadam z nim przez telefon zeby go nie rozstrajac. i jakos wcale mnie nie boli ze mnie tam nie szuka i ze nie teskni. bo wiem ze mu dobrze, i ze przynajmniej sie obchodzi bez placzow. moze on potrzebowal tez odpoczynku od mamy... hehhe. |
kurcze, pamiętam jak pierwszy raz zostawiłam Weronikę na 2 tyg chyba - miała wtedy 3 lata i tak było mi b ciężko
Daga wiesz, są plusy i minusy - Ty przynajmniej możesz zjeść spokojnie obiad . a co do zasługiwania na buziaki, to
ulapal - 2009-06-04, 22:44
masz racje ajanna, napisalam to rano a wieczorem juz mialam taka tesknoteeeee.
dziecko za to wciaz nie. zastanawiam sie jak to bedzie przy spotkaniu. czy mnie rozpozna i od razu bede znowu mamusia najwazniejsza, czy jednak babci sie jeszcze bedzie bardziej trzymal przez jakis czas.
tymczasem rzucam sie w wir pracy i nie ma czasu rozkminiac.
Pat - 2009-06-05, 14:12
kurcze...ja nie dawałam rady w szpitalu przez 3 dni..tak tęskniłam za Leo...
DagaM cholerka...nie ciekawa sytuacjia...tym bardziej , że Twoja mama będzie się pewnie Małą zajmowała gdy wrócisz do pracy (takie miałaś plany...) ufff...współczuję .. :-*
DagaM - 2009-06-05, 14:56
| Pat napisał/a: | | DagaM cholerka...nie ciekawa sytuacjia...tym bardziej , że Twoja mama będzie się pewnie Małą zajmowała gdy wrócisz do pracy (takie miałaś plany...) ufff...współczuję .. :-* | Dzieki Pat. Mam nadzieję, ze jeszcze wszystko sie dobrze ułoży, w każdym razie jestem dobrej mysli, a to zawsze mi jakos ułatwia wykreować lepszą przyszłość
A ja chciałam sie podpytac Was w kwestii organizacji drugich urodzin. Miałam pomysł, zeby zaprosic koleżanki Ninki z piaskownicy, ale moi rodzice bardzo krzywo patrza na ten pomysł, ze będzie taaaakie zamieszanie i ciasno Z drugiej strony, moge zorganizować jej tylko w kręgu rodzinnym, gdzie bedzie miała możliwość pobawienia się ze swoja rówieśnicą. Już sama nie wiem... W przyszłym roku na bank będzie kinder party, bo bedziemy mieli więcej miejsca w mieszkaniu, a w tym roku może darowac sobie koleżanki Niny?
Ewa - 2009-06-05, 17:15
| DagaM napisał/a: | | W przyszłym roku na bank będzie kinder party, bo bedziemy mieli więcej miejsca w mieszkaniu, a w tym roku może darowac sobie koleżanki Niny? | Ja bym sobie darowała, w tym wieku dzieci są jeszcze raczej aspołeczne, więc jedna rówieśnica do zabawy, to i tak wystarczy. Za rok większy sens, lepiej odbierze takie kinder party.
DagaM - 2009-06-05, 18:23
O dzięki Ci Ewo za taką odpowiedź Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia
Ewa - 2009-06-05, 20:09
| DagaM napisał/a: | Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia |
alcia - 2009-06-06, 08:30
Chciałam napisać dokładnie to co Ewa. Marne korzyści z takiego towarzystwa z powyższych powodów, a kłopoty się jakieś na pewno pojawią
Ale za rok?? Oj, będzie się działo....
Dzięki, Daga, że przypomniałaś mi o tym, że jakieś urodziny się zbliżają. Jestem tak zarobiona ostatnio, że nawet to bym przegapiła
DagaM - 2009-06-06, 08:33
alcia, u Was święto dosłownie za kilka dni
[ Dodano: 2009-06-06, 09:34 ]
alcia, to jaki robimy tort?z którego przepisu?
alcia - 2009-06-06, 09:25
| DagaM napisał/a: | alcia, to jaki robimy tort?z którego przepisu? |
To może Ty zadecyduj, nie mam czasu na wybieranie
I prześlij mi link do przepisu, jak już ustalisz co i jak
[ Dodano: 2009-06-06, 10:26 ]
Oooo, właśnie zajarzyłam, że Lenka będzie solenizantką na zlocie!! W czwartek. Ale jaja, no to impreza!!!
Pat - 2009-06-07, 17:48
DagaM, ja nie robiłam 2 urodzin Li bo po prostu siły nie miałam na chwilę przed porodem ale za to zrobiliśmy z M. Dzień Tylko Dla Leo - rano basen; po drzemce plac zabaw przy Pl.Wilsona (genialny!) , wizyta w empiku i książki do czytania na dobranoc . Leo zasnął baaardzo późno ale natychmiast Niestety nie obyło się bez wypadku - M.z Li pośliznął się na basenie i Małemu krew z nosa i wargi poleciała
Ech...a ja się gryzę od rana z trzecim w życiu zapaleniem piersi no i antybio już zaczęłam bo temp wysoka...
Dziewczyny, czy wy karmicie swoje dwulatki?
bajaderka - 2009-06-07, 18:01
Pat, ja jeszcze karmię Basię raz dziennie przed zaśnięciem ( jeszcze miesiąc temu było to kilka karmień dziennie ), Basia odkąd mniej je moje mleko pięknie zjada jedzonko, nie śpi w ciągu dnia i ładnie zasypia i śpi przez całą noc, jeszcze doszło do tego, że od tygodnia nie ma pieluch, także w nocy...także wszystko nam się pięknie unormowało przed drugimi urodzinami
a jeśli chodzi o piersi, to mi zawsze pomagały gorące okłady z ziemniaków przy zatorach, raz miałam poważne zapalenie z gorączką przez dwa dni 40 stopni ale robiłam konsekwentnie okłady na piersi i wątrobę, gorączka sama zeszła...czy próbowałaś? trzymaj się
olgasza - 2009-06-07, 19:24
Pat, no i oklady ze schlodzonej i rozbitej kapusty. mi pomagaly, a tez dwa zapalenia zaliczylam. Wspólczuje...
Ja też jeszcze karmię piersią, w sumie "tylko" w nocy ( nie liczę ile razy), po przyjściu z pracy i przed spaniem. Mam plan odstawić w lecie już, tym bardziej że moi rodzice zaoferowali się pojechac gdzieś z młoda na kilka dni w czasie wakacji. Więc będzie dobra okazja i nie ukrywam że z chęcią zacznę przesypiac noce
Pat - 2009-06-12, 20:07
bajaderka, olgasza, dzięki z dobre słowa :-*
a co do karmienia to byłam nieprecyzyjna - chodziło mi o tzw.samodzielne jedzenie. Czy wasze dzieci jedzą same czy je karmicie? u mnie Leo woli gdy ja go karmię, a przyznam ,że gdyby jadł sam to by mi ułatwiło zycie i opiekę nad Adą...
dynia - 2009-06-12, 20:23
Ziemek je sam ...niestety
Paticzang - 2009-06-12, 20:50
To może ja też się troszkę zacznę udzielać
Jeżeli chodzi o jedzenie to Kubuś woli jeść sam:) jak już go karmię to tylko "wodnistymi rzeczami" które często rozlewa np. zupa.
Poza tym od ponad miesiąca Kubuś nie używa już w ogóle smoka (wcześniej do spania), jak biega z gołą pupinką robi siusiu i kupkę na nocnik (a jak zakładam mu pampersa to siada w pampersie na nocnik:/ no czasami zdąży go ściągnąć...)
A tak w ogóle to straszny z niego urwis, obraża się jak mu się czegoś zabroni, krzyczy w niebogłosy, rzuca się na podłogę... czasami już mi brak cierpliwości... ale jest ok. jak tłumaczenie nie pomaga siadam i czekam aż skończy
ajanna - 2009-06-12, 22:09
| Pat napisał/a: | | Czy wasze dzieci jedzą same czy je karmicie? u mnie Leo woli gdy ja go karmię, a przyznam ,że gdyby jadł sam to by mi ułatwiło zycie i opiekę nad Adą... |
u nas jest różnie - chłopcy potrafią sami jeść i się najeść - przez 2 tyg. wakacji w październiku ubiegłego roku jedli wyłącznie sami, no, ale tam ja nie musiałam po nich sprzątać . w domu zwykle ich karmię, bo tak jest szybciej i czyściej, ale staram się, żebyśmy raz dziennie usiedli wszyscy - całą piątką do wspólnego posiłku - teraz jest łatwiej, bo R. w domu, a Weronika w szkole ma luzy i wtedy chłopcy dostają swoje miseczki i też sami jedzą, no czasami nie sami, bo karmią się nawzajem łyżeczką
Humbak - 2009-06-13, 12:13
| Paticzang napisał/a: | | A tak w ogóle to straszny z niego urwis, obraża się jak mu się czegoś zabroni, krzyczy w niebogłosy, rzuca się na podłogę... czasami już mi brak cierpliwości... ale jest ok. jak tłumaczenie nie pomaga siadam i czekam aż skończy | hihi... lipcowe kubusie tak mają... u nas to samo
alcia - 2009-06-13, 20:14
Lena jadła już sama od jakiegoś czasu, ale ostatnio druga piątka wyłazi i średnio chętna jest do jedzenia.. więc teraz tak w kratkę.. ale raczej sama. My najwyżej ją dopychamy
pidzama - 2009-06-15, 14:38
U nas kaszki/zupki to karmimy - choć czasem Michał wyrywa łyżeczkęz ręki i "Ja siam" w różnym stanie jest wtedy on sam i otoczenie ale co tam kiedyś musi się nauczyć; resztę posiłków je sam; jak nie da rady widelcem to sobie palcami pomaga; no i ostatnio chce pić wyłącznie z kubka a nie z niekapka czy bidonu... leję mu wtedy małe porcje bo już kilka razy sobie chlusnął całością...
Humbak - 2009-06-15, 21:33
A my już drugi dzień bez cycusia... i narazie idzie nam dobrze, chyba oboje do tego dojrzeliśmy W ciągu dnia nie chce mi jedynie zasnąć, uparciuszek, dziś pomógł spacer kiedy mu się bardzo już oczka kleiły - zasnął niemal po zamknięciu drzwi
Nie wiem jeszcze jak to zrobić żeby spał w ciągu dnia, widzę, że tego potrzebuje, więc nie bardzo chcę się zgodzić na wycofanie południowego snu, ale zobaczymy co będzie to będzie... lalala...
A wieczorem dziś zasnął przy książeczce o kotku - kazał mi ją w kółko czytać a ja sciszałam głos... no i usnął... fajnie
DagaM - 2009-06-15, 21:38
Humbak, fantastycznie!!! A jak Ty się czujesz przy odcycowaniu?
Humbak - 2009-06-16, 09:34
Rewelacyjnie
Ostatnio wspominając kubę ssącego, jego łapki, minki, buziulka, rozczulając się nad tym - przeniosłam wzrok na bawiącego się kubusia i zorientowałam się, że ten kubuś z cycusia którego wspominam to już nie tegn kubuś biegający mały chłopczyk którego mam przed oczami.
Dotarło do mnie wtedy że weszliśmy w kolejny rozdział jego/naszego życia i że to był ten czas kiedy trzeba było dzidzię schować do albumu a rozpocząć tworzenie historii małego chłopczyka.
I dzięki temu olśnieniu poczułam ogroooomny spokój
Ostatnio wspominałam bajaderce, że to odstawianie pokazało mi, że jak do tanga trzeba dwojga, tak nie matka lub dziecko decyduje o odstawieniu tylko oboje muszą (jeśli nic nie stało wcześniej na przeszkodzie) dojrzeć do tego. Kuba dojrzał, bo przechodzi to łagodnie, ja też bo jestem arcyspokojna i tylko oboje sobie po cichutku tęsknimy ale też idziemy dalej, do przodu
Pat - 2009-06-20, 13:49
Humbak, pięknie to napisałaś... ech...ja mięknę przy takich spostrzeżeniach... U mojego Li przejście w kolejny etap rozwoju i oderwanie się od matki wygląda też tak, że teraz "kaka" się często bardziej liczy..[kaka-czyli tata]. Mamy może nie być... nawet do czytania na noc bajek, do usypiania... Dobrze,że mam drugie dziecko;-) nie czuję się tak bardzo odrzucona hehe ;-D
ifinoe - 2009-06-20, 18:14
a my też jesteśmy świeżo po odcycowaniu na dobre...to już dwa tygodnie odkąd Matylda przestała się budzić rano na mleko - a to poranne karmienie rzed moim wykściem do pracy o 6:00 było już jedynym od czasu gdy Matylda skończyła 18 mc - chciałam tak pociągnać jeszcze przynajmniej do 2 roku, a tu bestia nie obudziła się raz, drugi, trzeci...czyli już o dwóch tygodni nie jestem matką karmiącą i muszę przyznać, żę jakoś tęsknię...
Matylda w ogóle przejawia ducha samodzielności: je właściwie wyłącznie sama, tylko od święta pozwala się nakarmić, sama też wybiera sobie ubrania...bez problemu zostaje na weekendowe noce u babci, dzięki czemu wreszcie miewam nieco luzu, chociaż tęsknię za nią okropnie...gdy nie mogę się pozbyć poczucia winy, że mnie z nią nie ma, zamiast wykorzystać okazję na rozrywkę/ odpoczynek, to robię gruntowne porządki
Pat - 2009-07-01, 11:08
| ifinoe napisał/a: | wreszcie miewam nieco luzu, chociaż tęsknię za nią okropnie...gdy nie mogę się pozbyć poczucia winy, że mnie z nią nie ma, zamiast wykorzystać okazję na rozrywkę/ odpoczynek, to robię gruntowne porządki | doskonale cie rozumiem.... ja też jak nagle dostaję od dzieciaków trochę czasu (bo właśnie oboje zasnęli) a nie muszę gotować i sprzątać to stoję i się rozglądam jak głupia bo nie wiem co mam ze sobą zrobić!
| ifinoe napisał/a: | | czyli już o dwóch tygodni nie jestem matką karmiącą i muszę przyznać, żę jakoś tęsknię... | potęsknisz jeszcze trochę i przestaniesz. Ja teraz tęsknię za niekarmieniem..serio! może to brzmi strasznie w ustach matki miesięcznego dziecka ale po trzech zapaleniach piersi i codziennym strachu żeby kolejne nie wystąpiło mam ogromną ochotę nie myśleć non stop o cycach!
Humbak - 2009-07-01, 11:16
::
kłapouchy - 2009-07-12, 08:07
Dziewczyny, martwi mnie kilka zachowań Tomka... Być może niepotrzebnie, nie mam doświadczenia z dziećmi, nie znam wielu rówieśników Tomka... Ostatnio pewna osoba zasugerowała mi, że pewne jego zachowania którymi się do tej pory nie przejmowałam mogą być niepokojące, w dodatku to już trzecia osoba w ciągu ostatnich dwóch-trzech miesięcy, która twierdzi, że zachowania mojego dziecka są dziwne/nietypowe. ja mam nadzieję, że jednak jest ok i nie odbiega od normy, ale ostatnie dwa dni to już fiksuję i zaczynam się chyba nadmiernie doszukiwać jakichś nieprawidłowości. Tomek wciąż mało mówi, nie składa zdań (dysponuje kilkoma słowami wyraźnie wymawianymi, kilkunastoma takimi, które rozumiem tylko ja - najczęsciej ostatnia sylaba wyrazu i kilkonastoma dżwiękonaśladowczymi), nie bardzo nawiązuje kontakt z innymi dziećmi - tymi dwoma rzeczami jednak aż tak się nie przejmuję - uważam, że ma jeszcze czas. Bardziej niepokoją mnie jego dziwne odruchy - Tomek w momentach ekscytacji, radości macha łapkami jak ptaszek i podskakuje przy tym w miejscu, zdarza mu się to często, często też wtedy pręży się i wydaje dźwięki - właśnie na to zachowanie, które do niedawna lekceważyłam ktoś ostatnio zwrócił mi uwagę, mówiąc, że to mogą być stereotypie ruchowe druga sprawa to zabawa - Tomek w wieku ok. 1,5 roku uwielbiał klocki, sortery, układanki. budował piękne wysokie wieże, bez problemu dopasowywał kształty. Teraz nie bawi się prawie w ogóle zabawkami - jego ulubione zabawy to otwieranie/zamykanie drzwi, szafek i szuflad, lubi sprzęty agd, rtv i wspinaczki. ostatnio byliśmy z nim po raz pierwszy w sali zabaw - baseny z piłkami, bujaki, różne pojazdy dla dzieci, labirynty - Tomek przez całą wizytę bawił się jednym tylko autkiem (z otwieranymi drzwiami) - otwierał drzwiczki, wsiadał, zamykał, otwierał, wysiadał i tak w kółko, czasem tylko podbiegał do drugiego takiego samego autka. na placu zabaw do niedawna największą atrakcją była furtka, teraz też obowiązkowo musimy zaliczyć dłuższy postój przy niej, ale zainteresował się też drabinkami i huśtawkami. Kolejna sprawa to szczypanie - do niedawna było gryzienie, ale nasze tłumaczenia, że to niefajne, przyniosły efekt i Tomek zastąpił szczypaniem - oboje mamy całe posiniaczone ręce, najgorsze, że robi to z radości, albo podczas przytulania, okazując w ten sposób uczucia, mocno wtedy też zaciska zęby, albo zgrzyta nimi. Tłumaczymy, krzyczymy, wyprowadzamy do drugiego pokoju (Tomek nie traktuje tego jako kary) i jakieś efekty niekiedy są, czasem widzę, że już chce uszczypnąć, ale hamuje się i nie robi tego. Kolejna sprawa - Tomek rzadko zwraca uwagę na to kiedy coś mu pokazuję np. na spacerze, najczęściej patrzy w inną stronę, albo nieobecnym spojrzeniem, nie zadaje setki męczących dla innych rodziców pytań "co to?", czasem pokazuje coś w książeczce (nigdy swoim paluszkiem, zawsze moim), zwykle nie reaguje na moje pytania w stylu "gdzie jest piesek na obrazku?" (gdy był młodszy przynajmniej otwierał książeczkę na odpowiedniej stronie). Trudno mi też powiedzieć jak jest z jego rozumieniem - naśladuje kilkanaście zwierzątek i odpowiada na pytania w stylu jak robi koń, pies, krowa, pokazuje części ciała, reaguje na niektóre proste polecenia typu idziemy myć ząbki, zmienimy pieluszkę, chodź na obiad itd, ale zastanawiam się czy to nie za mało w tym wieku. Czasem nie reaguje na swoje imię czy polecenia jak jest czymś bardzo zajęty - ale to chyba akurat normalne? Acha, i w ogóle nie interesuje go jedzenie sztućcami (tylko łapkami, nie je w ogóle rzeczy o półpłynnej konsystencji typu zupa), nie bardzo potrafi trzymać kredkę, flamaster (w ogóle nie interesuje go to, czasem maźnie kilka kresek na papierze i biegnie do innych spraw), wyraźnie brzydzi się dotykania pewnych rzeczy takich jak plastelina, ciastolina, farbki do malowania palcami, nie bawi się w piaskownicy. To tyle, mam nadzieję, że zjedziecie mnie, że niepotrzebnie robię problemy tam gdzie ich nie ma i zachowania mojego dziecka wcale nie odbiegają od normy, a przynajmniej nie ma w nich nic niepokojącego, bo ja po ostatniej rozmowie z osobą, która twierdziła, że moje dziecko zachowuje się inaczej nie myślę o niczym innym, dziś to nawet spać nie mogłam... Dodam jeszcze tylko, że Tomek jest bardzo radosnym dzieckiem (często słyszymy od innych, że rzadko spotyka się tak uśmiechnięte dziecko), jest przylepą (uwielbia przytulanie, buziaczki), jest bardzo ruchliwy i towarzyski, choć potrafi też bawić się sam przez ok. 30 minut.
Humbak - 2009-07-12, 09:58
:
ajanna - 2009-07-12, 14:44
Kłapouchy mój Olafek też często ptaszkuje i uważam, ze to urocze, w przeciwieństwie do bicia, tego, kto jest akurat pod ręką i ciskania z wściekłością przedmiotami, które niestety też uskutecznia . a drzwiami obaj uwielbiają się bawić
agaB - 2009-07-16, 14:11
kłapouchy, odnośnie tego, że Tomek nie chce bawić się ciastoliną, czy farbkami- nie martw się. mój Cypek tak miał parę miesięcy temu. Przeszło mu, choć ktoś mnie straszył, że to efekt, iż miał w wieku niemowlęcym za dużo bodźców.
Ja ostatnio wszystkie rady słucham jednym uchem, a wypuszczam- drugim
alcia - 2009-07-16, 16:41
A co do ptaszkowania - nawet moja niemal 5-cio letnia Kaja potrafi zaptaszkować z radości
A co do reszty.. Ja uważam, że nie ma co słuchać ani tych gderających i czarno widzących, ani tych: "wszystko jest super - nie widziałam Twojego dziecka na oczy, nic o nim nie wiem, nie mam pojęcia jak to wygląda w realu, ale na pewno jest super świetnie dobrze i nie słuchaj nikogo, kto mówi inaczej".
Prawda moim zdaniem jest taka, że to Ty jesteś mamą, Ty znasz najlepiej swojego malucha i to Ty wyczujesz najlepiej, czy jest się czym niepokoić. A wizyta u specjalisty czy spokojna rozmowa z lekarzem, któremu ufasz, na pewno nigdy nie zaszkodzi. Ale to wtedy, kiedy czujesz, że może być coś nie tak. Bo po co nie spać po nocach i za każdym razem, jak ktoś Ci coś dziwnego mówi, zamartwiać się co będzie, jeśli ma rację. My nie widzimy Twojego dziecka i możemy wspierać, próbować coś doradzić, ale nie ocenimy jak jest w rzeczywistości.
I nie myśl sobie, że sugeruję, że jednak moim zdaniem jest coś nie tak. Ja tylko sugeruję, że nie ma się co zamęczać i stresować - jak masz jakieś wątpliwości, pogadaj ze specjalistą i będziesz miała spokój
devil_doll - 2009-07-16, 17:10
klapouchy moim zdaniem nie masz sie co martwic gratuluje CI Tomek potrafi sie dlugo koncentrowac na jednej rzeczy super moje dziecko dla odmiany pedzi jak huragan i zabawka jest na 5 sekund (chyba, ze jest to cos czym nie moze sie bawic wtedy moze siedziec godzinami). u nas tez adas ptaszkuje uroczo to wyglada. mielismy etap szczypania teraz jest bicie i rzucanie rzeczami czego staramy sie go oduczyc. Zgadzam sie z Alcia warto spotkac sie ze specjalista zeby sie uspokoic ale nie wkrecaj sobie niczego bo dostaniesz nerwicy
kłapouchy - 2009-07-16, 21:58
Dzięki dziewczyny postanowiliśmy wybrać się jednak do specjalisty po powrocie z urlopu, żeby rozwiać niepokoje lub - jakby co - nie wyrzucać sobie, że może coś przeoczyliśmy. Problem w tym, żeby znaleźć dobrego specjalistę, który ma doświadczenie z takimi małymi dziećmi. Póki co bacznie obserwuję synka, rejstruję wszystkie niepokojące mnie zachowania, jak i osiągnięcia (np. to, że od kilku dni nie szczypie okazując uczucia, czasem tylko lekko uszczypnie jak jest na mnie zły, albo chce na siebie zwrócić moją uwagę, kiedy jestem zajęta np. rozmową z kimś innym - ale to już zupełnie inna bajka i nie widzę w tym nic niepokojącego). Pocieszające jest to, że osoby, które lepiej znają mnie i Tomka uważają, że mocno demonizuję całą sytuację, oby miały rację
ulapal - 2009-07-25, 14:11
co do mowienia nasza mala sasiadka - niedlugo skonczy3 lata- tez slabo mowi jak na swoj wiek. jak sie wprowadzilismy obok pol roku temu i dzieci sie zaczely czesto razem bawic , to ja zaczelo bardziej stymulowac, choc nasz jest rok mlodszy. jak sie poznalismy i miala 2,5 roku, to mowila kilka wyrazow, i to wiekszosc bardzonieporadnie, takie uaoahmmawa.
w przedszkolu jest tak zajeta ze tam w ogole nie mowi. to na pocieszenie.
na pewno warto sprawdzic u specjalisty, i miecspokojna glowe.
moze brakuje mu przyjaciela rowiesnika, z ktorym bedzie sie czesciej spotykal,npdziecko sasiadow i kontakt z jednym dzieckiem czesciej, doktorego sie bedzie mogl przyzwyczaic wlasnie bedzie go stymulowal.
a u nas- bo dawnomnie tu nie bylo- zaczyna sie bunt, bo wszystko jest na nie, nie znosi sie maluch ubierac, juznie chce sie kapac, regres w nocnikowaniu. straszny. ale to chyba moja wina. bo pare razy jak zajety zabawa zasikal kilka par spodni pod rzad to mi sie cisnienie podnioslo, a tu trzeba byc wyluzowanymmmmm
poza tym gryzie i bije inne dzieci.
za to moge sie pochwalic mowieniem. polskii angielski ida leb w leb. i naprawde czysto.
ostatnio chcialam mu czytac ksiazke, ale on wolal sam, i mi ja jakby ja wyrwał , i mowi- no fighting
tylko ten nocnik...
devil_doll - 2009-07-25, 18:21
u nas dziecko sie rozgadalo jak zaczal chodzic do playgroup wczesniej mowil ale malo
| Cytat: | | za to moge sie pochwalic mowieniem. polskii angielski ida leb w leb. i naprawde czysto |
gratulacje u nas angielski jestn nr 1a polski to pojedyncze slowa ale wszystko przed nami
ulapal - 2009-07-26, 00:11
| devil_doll napisał/a: | gratulacje |
dziekuje
wlasnie wrocilismy z 6 tyg wakacji u babci w polsce, wiec to zapewne dlatego.
zobaczymy jak pojdzie kiedy sie rok przedszkolny zacznie.
maryczary - 2009-07-27, 13:42
| ulapal napisał/a: | | zaczyna sie bunt, bo wszystko jest na nie | u nas też! Nie chce podjejść jak ją wołam, nie che się ubrać , no generalnie na wszystko nie i lubi to powtarzać:
-Adka podejdź do mnie, ubierzemy się
-NIE, NIE, nie, nieeee, nieeeeee (i to coraz ciszej - bawi mnie to trochę)
Nie wiem jak się wtedy zachować. Generalnie jestem konsekwentna w tym, ze jak mnie nie posłucha po ostrzeżeniu to
1. np. zabiorę jej zabawkę którą się bawi albo
2. że będzie kara (siedzenia samej w rogu kanapy bez zabawek na 2 minuty - tak jak radzi Super Niania - potem przeprosiny z przytulaniem i słodkimi buziakami)
Ale ogólnie mnie to strasznie wkurza i jestem na nią wściekła - i tego właśnie nie lubię. To jest dla mnie nowość bo Ada jest bardzo grzecznym dzieckiem a tu nagle jakieś bunty. A we mnie sie gotuje: to ja ci gotuję, piorę, wycieram tyłek, daje wszystko co najlepsze, kocham najmocniej a ty mówisz NIE????
Ale ostatnio zaczęłam nad tym trochę rozmyślać i doszłam do wniosku, ze to następny etap, tak jak pisała cudnie Humbak | Humbak napisał/a: | | Dotarło do mnie wtedy że weszliśmy w kolejny rozdział jego/naszego życia i że to był ten czas kiedy trzeba było dzidzię schować do albumu a rozpocząć tworzenie historii małego chłopczyka. | A do mnie dotarło, że Ada już jest odrębną osobą, ze swoimi potrzebami, charakterem, gustem i potrzebą wyrażania swojego zdania. I bardzo się teraz staram, żeby zawsze akceptować Adę jako człowieczka, który jest sobą a nie tylko moją córką, która powinna być taka jaka ja chce. To dla mnie bardzo trudne wyzwanie...
No i muszę się pochwalić, że odpieluchowanie poszło niezwykle sprawnie, praktycznie 2 dni! A tak się tego bałam... Ada jest już dorosła
devil_doll - 2009-07-30, 15:20
u nas bunt jest ciagly / na szczescie w dzien sie nocnikujemy ale poza tym wszsytko jest na nie. z jedzeniem problem. nie wiem co gotowac ostatnio by jadl tylko hummus albo kluski slaskie ale poza tym slicznie spiewa ulubiona piosenka to old macdonald ....
tanczy i sprzata:nazywamy go perfekcyjna Pani Domu
mowi coraz wiecej, ostatnio zobaczyl w suwaczku zdjecie Jasia Martus poglaskal laptopa i powiedzial baby
Karolina - 2009-07-30, 16:48
U Mii także bunt dwulatki, ale musze ją pochwalić, że od miesiąca chodzi na spacery i dłuższe wypady bez pieluch
alcia - 2009-07-31, 08:18
| Karolina napisał/a: | ale musze ją pochwalić, że od miesiąca chodzi na spacery i dłuższe wypady bez pieluch |
Lenka też Jakoś tak szybko w miarę poszło, nie spodziewałam się Tylko po nocy jeszcze pieluszka zasikana, ale już zaczyna jej się coraz częściej zdarzać wołanie w nocy o siusiu, więc myślę, że za niedługo i z tym się uporamy.
A u nas bunty powoli przemijają. Ale ostatnio oprotestowała spanie w ciągu dnia i na porządku dziennym mamy teraz wyjcowanie zmęczeniowe pod wieczór. Czasem jak złapie jakąś jazdę, to nie jesteśmy w stanie jej zatrzymać. Powinna jeszcze spać, no ale co zrobić...
ajanna - 2009-08-02, 16:37
jestem w szoku czytając o postępach Waszych pociech gratuluję i zazdroszczę
u nas zero czegokolwiek - Olaf nie mówi nic, a Igor nadal te dwusylabowce . jeśli to prawda, co piszecie, że kontakt z rówieśnikami ma stymulować, to o co chodzi?
o odpieluchowaniu mowy na razie nie ma - na nocniki siadają dla zabawy, a potrzeby fizjologiczne sygnalizują po fakcie
Olafek dzika histeria co 5 min, notoryczne, nerwowe grzebanie w pieluszce. Igorek całe szczęście słodziak totalny, ale straszny nadwrażliwiec.
alcia - 2009-08-02, 16:49
ajanna, no cóż.. z ta mową u nas było podobnie jeszcze niedawno. Nagle ze 2 miechy temu jak ruszyła z kopyta... do teraz my non stop
Codziennie nas zaskakuje swoją gadaniną. Wcześniej po prostu w nosie miała gadanie, nie interesowało ją to kompletnie, nie próbowała, bo jej się nie chciało, nie ciągnęło jej do tego. A ostatnio właśnie zaczęło jej to frajdę sprawiać - to próbowanie, zauważanie, że jej coś podobnie do nas wyszło, to małpowanie Kai, powtarzanie wszystkiego po 5x.. no i efekty natychmiastowe
devil_doll - 2009-08-02, 17:23
ajanna u nas sie rozgadal dopiero jak zaczal chodzic ze mna do playgroup gdzie sa inne dzieci ( w tym duzo starszych o rok dwa czy trzy )
Karolina Alcia gratuluje bezpieluchowych spacerow
agaB - 2009-08-12, 23:09
Ja też zazdroszczę odpieluchowania. Cypek, jak na razie, to pokazuje, że zrobił fu,fuu.
Trochę nie wiem, jak odzwyczajać go od pieluchy. Chyba tego się boję.
Co robić?
maryczary - 2009-08-12, 23:34
agaB, u nas było tak: na tydzień wyjechałyśmy na niby wczasy do takich domków letniskowych w czerwcu. Przyjechaliśmy o 17.00 o od razu zdjęłam jej pieluchę. I powiedziałam jej co i jak, że teraz będziemy sikać do nocnika a pieluchy niet. Posikała sie raz, drugi, i było jej dziwnie i była przestraszona, mówiłam, że to normalne i następnym razem niech powie, że chce siku to nasiusiamy na trawkę jak jej mówiłam wcześniej (bo na nocnik nie chciała siadać chyba ze ją mega zagadałam). Udał nam się za którymś razem złapać trochę siku tzn resztkę bo pierwsza część lądowała w spodenkach. Ale następnego dnia ok południa już załapała i powiedziała si! To ja szybko ja na ręce i sikamy na trawkę I JUŻ. O dziwo jak po tygodniu przyjechaliśmy do domu to od razu siadała na nocnik
Ze dwa tygodnie dawałam jej jeszcze pieluchę na noc ale w nią nie sikała, czasem tylko się zdarzyło. Na drzemkę bez pieluchy. Przed spaniem nocnik i po wstaniu. I ograniczyła picie przed snem, potrafiła wypić szklankę picia. Teraz daję jej samą wode i tylko troszke - to pomaga.
(Przez parę pierwszych dni zdarzały się czasem wpadki to normalne - w końcu przez całe swoje prawie dwuletnie życie robiła siku bez potrzeby komunikowania o tym komukolwiek)
Ja się tego tak strasznie bałam a to stało sie tak naturalnie. Po prostu powiedziałam jej jak teraz będzie a ona metodą doświadczeń na sobie i spodniach wprowadziła plan w życie. Mam wrażenie że dla niej to było zupełnie niestresujące i naturalne.
Oczywiście, żadnych krzyków niezadowolenia itp. - tylko pochwały, nawet jak zrobi w spodenki - bo przecież nie w pieluchę a to już powód do radości,
Ewa - 2009-08-13, 05:59
| agaB napisał/a: | | Co robić? | Jak dla mnie jest jeszcze mały, ale podpowiem tylko, że w przypadku chłopca bardzo przydaje się większy chłopiec . Gabryśka siusiania do kibelka uczył tata, a Nataniela Gabryś To się najlepiej sprawdzało.
ag - 2009-08-13, 08:01
| agaB napisał/a: | Trochę nie wiem, jak odzwyczajać go od pieluchy. Chyba tego się boję.
Co robić? |
U nas pierwsze próby zaczęłam rok temu - na początku było fatalnie. Łukasz kopał nocnik, a jesli już usiadł to dosłownie na sekundę. Kiedy chodził bez pieluchy to sikał na podłogę, na początku był tym trochę wystraszony. Mówił, że chce kupę zawsze po fakcie. Przełom nastąpił dopiero jak wyjechalam na wakacje z moja siostra i jej córeczką, starszą od Łukasza o rok. Starał się ją we wszystkim naśladować, więc sam się domagał, żeby go też wysadzać na nocnik. Na początku tylko siedział, ale za którymś razem zrobił siusiu. I potem to już było z górki
ulapal - 2009-08-17, 00:33
moje dziecko ma nowego przyjaciela DESKOROLKE- ktorą chciało dzis nawet wziac do lóżka. trenuje zawziecie, ale najcudowniej wyglada jak ją bierze pod pache i maszeruje razem, jak taki prawdziwski skate wyglada, bosko. i jest w tym przesmieszny.
poza tym niesustająco ma faze na powtarzanie wszystkiego , co uslyszy. bez róznicy w jakim jezyku. mamy pare zagramanicznych znajomych , powtarza proste krotkie slowa z bezblednym akcentem w hibru, czy po dunsku ... teraz kolej na wloski, jako ze jutro jedziemy do wloch.
znowu wylazly czerwone plamy pod kolanami od bananow, a juz myslalam, ze przeskoczylismy ten etap
a najsmieszniejesz jest ,ze jak sie ostatnio zawstydzi, to autentycznie wlazi mi pod spodnice, bez roznicy gdzie- a najczesciej wiadomo, w publicznych miejscach.
notasin - 2009-08-21, 12:05
DagaM, w innym watku pisalas o tym, ze Ninka przestala byc niejadkiem zdradz szczegoly, pieknie prosze
Humbak - 2009-09-02, 11:50
To ja się pochwalę - mój szkrabik jest już przedszkolaczkiem choć narazie 3-godzinnym Zaczynamy zajęcia od połowy września i bardzo mnie ciekawi jak z tą sytuacja poradzi sobie Kubuś. Szczęśliwie jest to grupa tylko dwulatków i mamy mogą z nimi przebywać tak długo jak trzeba, tzn aż dziecko będzie gotowe by zostać samo. Oczywiście, prowadzące zadbają o to (w sensie pozytywnym) żeby dzieci raczej były gotowe niż przyzwyczaiły się do obecności mamy na tych zajęciach. Jak będzie w praktyce zobaczymy, bo mamusia kubusia trzymała dośc lekką ręką i powoli zaczyna to wychodzić, pewnie w przedszkolu wyjdzie bardziej... ale lepiej w wieku 2 lat niż w dwunastu, tak sobie tłumaczę
Bądź co bądź sama muszę się do tej myśli przyzwyczaić że mój maluszek już taaki duży
notasin - 2009-09-02, 12:54
Humbak, powodzenia na pewno mu sie spodoba
alcia - 2009-09-02, 12:57
Humbak, powodzenia. Ja Ci się pochwalę (bo może gdzieś indziej nie doczytałaś), że moja Lenka jest przedszkolaczkiem od wczoraj I jest super zadowolona, a Panie nią zachwycone
Humbak - 2009-09-02, 14:37
dziewczyny, dzięki :0
alciu wiedziałam że ma iść ale że już? to bombowo! mam nadzieję, że u nas też jakoś pójdzie
alcia - 2009-09-02, 14:45
| Humbak napisał/a: | i jak to przeżyła? |
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=3839&postdays=0&postorder=asc&start=275
Humbak - 2009-09-02, 18:01
hihi poszukałam, poszperałam i dotarłam, dlatego zmieniłam posta, szybka jesteś alciu
:*
DagaM - 2009-09-02, 19:45
A moja Nina i Łukaszek ag też są przedszkolakami i to w jednym przedszkolu (co za niespodzianka! ). Na razie siedzimy sobie z ag w przedszkolu z naszymi pociechami, ukrywamy się w korytarzu
Od 2 dni Nina w końcu załapała z sikaniem na sedes, normalnie cud nad cudy! Nocnik stoi nie użyty ani razu. Wcześniej prawie 2 miesiące sikała i sadziła kupy gdzie popadło. Już mi ręce opadły i z powrotem zaczęłam zakładać jej pieluchy. Aż tu pewnego dnia przyjechała babcia, posadziła Ninkę na kibelek i Nina zrobiła siusiu Nadal Nina ma jeszcze problem z wyłapaniem "momentu", więc co pół godziny, co godzinę pytamy czy chce zrobić siusiu.
Co do zażegnania niejadztwa Niny, nie chciałabym się specjalnie rozpisywać, bo opieram swoją teorię o medycynę chińską, a przecież nie każdy "jest w temacie" i w nią wierzy (czy jest wyznania, jak to gdzieś wyczytałam na naszym forum, ha, ha, ha!)
Humbak - 2009-09-02, 22:49
| DagaM napisał/a: | | nie chciałabym się specjalnie rozpisywać, bo opieram swoją teorię o medycynę chińską | Daga ale pisz, i jak to kiedyś było w sztandarze bodaj 'kto chce niech wierzy'
Ja należę do tych co nie wierzą, ale jest już tyyyle wyjątków...
notasin - 2009-09-02, 22:54
pisz, pliiis
PiPpi - 2009-09-02, 23:04
Daga, pisz, pisz, pisz!
tak, tez gdzies czytałam o tym wyznawaniu, kapcie mi spadły
devil_doll - 2009-09-03, 06:33
Daga pisz, bardzo CIE prosze
DagaM - 2009-09-03, 12:26
Jeju, ale jest popyt
No więc tak; ponieważ moja Nina jest córką gorącokrwistej kobiety, czyli mnie , też wykazywała te same tendencje, czyli ogólne poczucie ciągłego ciepła, rzadko kiedy marźnie (tak jak ja), nie ma tendencji do katarów, przeziębień, bo my jesteśmy z tych co to mają raczej za mało "krwi/soków", a także gorąco, które u nas jest, wynika po części z gorącej wątroby (teraz już mniej niż kiedyś, co widać m.in. po tym, że nie mamy już na wieczór ciepłych podeszw stóp, a i duuużo rzadziej wpadamy w złość i zniecierpliwienie, już nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek mnie lub Ninę wkurzyło).
W związku z tymi wszystkimi sprawami jedzenie zaczęłam przygotowywać z produktów neutralnych i wychładzających energetycznie (to są produkty, które "orzeżwiają"/"nawilżają" - krótko gotowane warzywa, kwaśne i słone smaki itp.). Żadnych gorących i ciepłych produktów. Jedzenie maksymalnie prosto przygotowane, z jak najmniejszej liczby produktów. Jemy tylko tyle, żeby poczuć, że cokolwiek wpadło do brzucha , bez obżerania się. Jak Nina nie chce już jeść, bez względu na zjedzoną ilość, to "dziękuję" i odchodzimy od stołu. Nie biegam za nią z jedzeniem i nie proszę, żeby zjadła. Wręcz spowodowałam, że Nina sama zaczęła upominać się o jedzenie i dobrze, niech pilnuje swoich interesów . Jedzenie jest z bardzo małą ilością tłuszczu, co służy wątrobie i tak jak pisałam, nie przekombinowane.
O tym wszystkim wiedziałam wcześniej, ale dopiero kilka miesięcy temu tak mnie olśniło i widzę, że sprawdza się Do tego jeszcze okazało się, że Nina potrzebuje dużo więcej białka, niż zalecała mi pani doktor, więc praktycznie codziennie dostaje coś białkowego. Nina ma metabolizm bardzo białkowy i myślę, że na tą chwilę nie jest to nic dziwnego, bo po prostu dziecko intensywnie rośnie i potrzebuje więcej białka. W przypadku dzieci nie zgadzam się z teorią przebiałczenia.
zina - 2009-09-03, 12:34
DagaM, ale fajnie z tym przedszkolem! I jak sie podoba Ninie (chyba ze juz napisane w innym watku, do ktoreego zaraz zerkne )
Ciesze sie rowniez z tym jedzeniem, i sikaniem, super!
Kobieto, powinnas dostac medal i dlaczego tak daleko od nas mieszkasz
DagaM - 2009-09-03, 12:58
| zina napisał/a: | Kobieto, powinnas dostac medal i dlaczego tak daleko od nas mieszkasz | Za co?
Z sikaniem jest coraz lepiej, normalnie brak mi słów z radości. Wczoraj wieczorem już Nina sama wołałą, że siusiu leci i jeszcze na tyle powściągnęła się z tym siusianiem, że zdążyła oderwać z rolki kawałek papieru toaletowego i dopiero jak usiadła na sedes zrobiła siku
Jeśli chodzi o przedszkole, Nina bardzo lubi tam chodzić, ale faktycznie 2 lata to jednak bardzo wcześnie jak na takie dziecko i dzisiaj np. Nina nie dotrwała do końca (do 13.30) i jeszcze przed spacerem wsiadła na wózek i już miała dosyć, a chwile po tym jak ruszyłyśmy w drogę, zasnęła w wózku.
Ewa - 2009-09-03, 13:50
| DagaM napisał/a: | | i duuużo rzadziej wpadamy w złość i zniecierpliwienie, już nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek mnie lub Ninę wkurzyło | O mamo, mnie wkurza wszystko dookoła, wpadam z w dziką wściekłość z byle powodu i chłopaków mam takich samych. Tzn., że my jacy jesteśmy?
DagaM - 2009-09-03, 14:05
Ewa, może być tak, że złością rozgrzewacie sobie wątrobę, albo na odwrót, już macie "gorącą wątrobę", która powoduje pojawianie się złości, wściekłości.
zina - 2009-09-03, 14:07
| DagaM napisał/a: | | zina napisał/a: | Kobieto, powinnas dostac medal i dlaczego tak daleko od nas mieszkasz | Za co? . |
Za caloksztalt oczywiscie
A tak szczerze to bardzo mi sie podoba Twoje podejscie pedagogiczne i dazenie malymi kroczkami do m.in "pokarmowego olsnienia"
To sie nazywa miec nosa
dynia - 2009-09-03, 14:18
| zina napisał/a: |
A tak szczerze to bardzo mi sie podoba Twoje podejscie pedagogiczne i dazenie malymi kroczkami do m.in "pokarmowego olsnienia"
To sie nazywa miec nosa |
Dokładnie tak.
Rewelacyjne podejście jak dla mnie
DagaM - 2009-09-03, 14:26
Ojej zina, dynia, ale się zawstydziłam , dziękuję za komplemety
A jeszcze słowo do Ewy, a nie możesz spróbować pomilczeć w trakcie tego wściekania się chłopaków i jak się znudzą swoimi krzykami, wtedy oni może zamilkną i będziesz mogła na spokojnie coś powiedzieć im odnośnie ich zachowania?
Wiem, wiem, że trzeba by było być przy tym wszystkim, żeby zobaczyć jak to wygląda. Być może podobnie ma moja przyjaciółka (dzieci w wieku 7 i 9 lat), często słyszę jak wszyscy troje wrzeszczą na siebie, ile sił w płucach, normalnie szok! Ona zdenerwowana i zmęczona, Ci dostają małpiego rozumu...czy tak wygląda u Ciebie?
Ewa - 2009-09-03, 14:50
DagaM, my raczej nie wrzeszczymy wszyscy razem. Powoli uczę się reagować totalnym spokojem na wrzaski chłopaków, niestety nie udaje mi reagować ciszą na własną złość. Jestem typem strasznego choleryka, najpierw się drę, później myślę
maryczary - 2009-09-03, 19:16
Uwaga chwalę się: Adulka ćwiczy skakanie na jednej nodze i otwiera mi już drzwi zamknięte na klamkę - już nie mam jak się przed nią schować
Poza tym gratuluję wszystkim przedszkolaczkom
Ewa spokój najlepszym lekarstwem i ściszony dzięki temu ton - dziecko żeby Cię usłyszeć automatycznie się wycisza - to działa - sprawdziłam. Niestety trzeba się tego nauczyć, a to proste nie jest, kiedy buzuje w tobie wszystko... Ale warto zachować spokój i dawać przez to chłopcom przykład jak się zachować kiedy jest jakiś nieporozumienie i "konflikt interesów"
Ewa - 2009-09-03, 19:44
| maryczary napisał/a: | | Ewa spokój najlepszym lekarstwem i ściszony dzięki temu ton - dziecko żeby Cię usłyszeć automatycznie się wycisza - to działa - sprawdziłam. Niestety trzeba się tego nauczyć, a to proste nie jest, kiedy buzuje w tobie wszystko... Ale warto zachować spokój i dawać przez to chłopcom przykład jak się zachować kiedy jest jakiś nieporozumienie i "konflikt interesów" | Takie rzeczy to ja sobie mogę mówić, nawet kilka razy dziennie. Tylko co z tego...
ifinoe - 2009-09-03, 20:25
wow,DagaM gratuluję sukcesów Ninki
a u nas lipa...całe mieszkanie obsikane;), Matylda choćby stała obok nocnika, to i tak leje pod siebie...czasem nawet usiądzie na nocniku, powie psi-psi i bardzo zadowolona wstaje...zdarzyło się też, że i kupę zrobiła gdzieś w kącie, a potem mi przyniosła, podając ze słodkim 'mama, plosie' ale wysadzać się nie daje...chwilowo skapitulowałam i znów są pieluchy, spróbujemy może za miesiąc-dwa...
i z jedzeniem też siędziwnie porobiło...moj dotychczas prawie wszystkożerne dziecko domaga się głownie chleba i ziemniaków, ewentualnie jabłka, kaszę lub płatki z suszonymi owocami czasem zje, ale i tak musi być chleb - i to z masłem, innych smarowideł nie akceptuje
martwi mnie to białko, bo strączki jej za bardzo nie wchodzą - jak nie w zupie, ani w kotlecie, ani w paszecie, to co? przemycam mielone orzechy lub pestki w kaszkach (ostatnio nawet w chlebie), ale i to nie zawsze zjada...tofu też jest fuuu
a z warzyw, to...ziemniaki..i ogórek kiszony
już nie wiem, co jej dawać, a bestia i tak jest drobna, ledwo 10kg
maryczary - 2009-09-03, 22:39
Ewa, wiem, teoria jedno, praktyka drugie. Samo życie... trzymaj się Ewcia.
notasin - 2009-09-04, 09:21
DagaM, dziekuje za dodanie otuchy i inspiracje!
DagaM - 2009-09-04, 13:36
ifinoe, z nocnikiem spróbujcie za jakiś czas. A może zostaw nocnik, zrób przerwę z nauką, a potem od razu na sedes, u nas to zadziałało. Nina zawsze prawie jest ze mną na każdego sika, więc skoro mama tam robi siku, to ona też chce
Co do jedzenia, jako doświadczona matka byłego niejadka, (dopiero od miesiąca mam jadka), powiem tak - nic na siłę. Dziecko nie da się zagłodzić, ale i też trzeba dawać dużo różnych rzeczy do próbowania, żeby odkryć ulubione smaki dziecka.
| ifinoe napisał/a: | | martwi mnie to białko, bo strączki jej za bardzo nie wchodzą - jak nie w zupie, ani w kotlecie, ani w paszecie, to co? przemycam mielone orzechy lub pestki w kaszkach (ostatnio nawet w chlebie), ale i to nie zawsze zjada...tofu też jest fuuu | uważam, że dzieci mają lepszą intuicję niż my, a skoro Matylda odmawia jedzenia tych rzeczy, niech nie je, a za ok. miesiąc ponownie zaserwuj jej coś strączkowego. Coś czuję, że gdybyś jej podsunęła pod nos twaróg, to by zjadła (spróbuj upolować jakiś eko).
ifinoe, a próbowałaś dawać buraczki, cukinię, kapustę kiszoną, pomidory,paprykę czerwoną (może nawet lepiej jakby była zrobioną na parze),może kiełki...
notasin, wszystko jak najprościej zrobione, dania niech będą 2-3 składnikowe, powodzenia! Aha i nie ma serwowania jedzenia cały dzień, niech będą to stałe godziny, a posiłki w równych odstępach czasu. Jak dziecko trochę zgłodnieje, będzie miało większą ochotę na jedzenie.
notasin - 2009-09-04, 16:13
DagaM, dziekuje, jestes nieoceniona
gosia_w - 2009-09-05, 08:12
| DagaM napisał/a: | | uważam, że dzieci mają lepszą intuicję niż my, |
Daga, tak właśnie myślałam, ale moje dziecko mnie zaskoczyło - ma katar, do obiadu zjadła dużo kiszonych ogórków, a na kolację surową marchewkę i surowego ogórka. Oczywiście były też inne rzeczy do jedzenia , ale taki był jej wybór. Ja, jak mam katar, to sięgam raczej po dania rozgrzewające.
DagaM - 2009-09-05, 14:10
Ogórki kiszone to smak kwaśny, ściągający, a więc przy katarze jak znalazł a surowa marchewka, może to kwestia przyzwyczajenia, a może potrzeba chłodzenia się, bo np. ma lekką gorączkę... Można mieć katar i dreszcze z zimna, a można mieć katar i płonąć z gorąca.
gosia_w - 2009-09-05, 19:05
Dzięki Daga za odpowiedź. Agnieszka kiedyś pisała, że kiszonki nie są dobre w czasie infekcji, bo wychładzają, było to z medycyny chińskiej, o ile pamiętam. A marchewkę i ogórki na surowo córcia rzeczywiście bardzo lubi. Dreszczy z zimna nie miała, ale rozgrzana też była umiarkowanie. Czy jak się człowiek czuje rozgrzany w czasie infekcji, to jedzenie surowego jest ok wg TCM?
DagaM - 2009-09-05, 20:20
gosiu_w, nie ma reguły, że w każdej infekcji kiszonki są niedobre. Tak jak wcześniej pisałam, wszystko zależy od objawów infekcji. Kiszonki mają smak kwaśny, o naturze ochładzającej, który ma działanie skupiające, ściągające, pochłaniające. "Służy zapobieganiu lub odwróceniu nieprawidłowego wypływu płynów organicznych i energii oraz osuszaniu i umacnianiu tkanek." Czyli w przypadku wodnistego kataru, przy nadmiernym poceniu się jest jak najbardziej wskazany.
Co do surowizny (zwłaszcza soki owocowe, warzywne, świeże owoce), pomagają zbić gorączkę, wychładzają, ale w przypadku infekcji z dreszczami, lepiej jest zastosować głodówkę, lub post jaglany (najlepiej zdaje egzamin kleik z dłuuuugo gotowanej kaszy jaglanej).
gosia_w - 2009-09-05, 21:10
dziękuję Daga! Kasza jaglana sama nie przechodzi przez usta ani mi, ani córci. Nawet jak miałyśmy grypę, nie dało rady. Skończyło się zwróceniem. A nie jadłyśmy na siłę, tylko po prostu miałyśmy ochotę coś zjeść. Zresztą moje dziecko nawet przy 40 stopniach upierało się, żeby dostać jedzenie. Tego już zupełnie nie rozumiem.
a jeżeli katar jest gęsty, nie chce spływać, a nie ma podwyższonej temperatury?
I przepraszam za OT.
ulapal - 2009-09-05, 23:04
a co z kasza ktora jest wczesniej podprazona?
kiedys jak robilam monodiete, to tez sama gotowana jaglanka rosla mi w buzi i nie moglam przelknąć, jak tylko podprazylam, nabrala orzechowego posmaku, i byla bardzo dobra.
co do nocnikowania to moje dziecie w czasie wloskich wakacji, gdzie czesto chodzi na golaska, po domu czy po plazy, zdaje egzamin na piątke z minusem maluskim, bo mu sie zdarzyla wpadka w wenecji na wycieczce i i raz jak usnal w autobusie. jestesmy tu 3 tygodnie i ma pieluche tylko na noc. zadnej wpadki z kupą. jakos naturalnie wychodzi ze czeka az bedziemy w domu, zje cos i wola.
ale juz widze jak to bedzie jak wrocimy do domu i zacznie sie przedszkole i cieple ciuchy. a tak bvardzo nie chialabym juz wracac do pieluch.. ale wiem ze bedzie zbyt zajety zabawa i w ogole zeby prosic.
co myslicie? wracac do pieluch na wyjscia , ktore czasem trwaja kilka godzin, czy juz nie zakladac? ( bo najgorzej jest z butami. spodnie spoko, moge wziac na zmiane i 3 pary, ale buty? wakacyjne sandaly walą jak cuchnący kloszard )
co do jedzenia, tylko jak sie wyszaleje i go glodek scisnie to siedzi ladnie i sie koncentruje. w większości jest brojlerem. nie ma zajecia przy stole, nie karmi zwierzatek, czy samochodow, nie przesypuje koraliczkow, nie otwiera buzi.
nabral cialka u babci na wakacjach, w sensie nie sadelka, tylko takiej zbitej masy. power w miesniach jak u starego.
no i gada, teraz juz w 3 jezykach. pare wloskich wyrazow wpadlo do slownika.
najsmieszniej wychodzi uzywanie czasownikow w nieodpowiedniej osobie.
chce brzoskwinie , je ze smakiem i mowi- lubisz. (zamiast lubie)
gosia_w - 2009-09-06, 07:53
dzięki ulapal, nie próbowałam z prażeniem. Napewno wypróbuję.
DagaM - 2009-09-06, 21:32
| gosia_w napisał/a: | | a jeżeli katar jest gęsty, nie chce spływać, a nie ma podwyższonej temperatury? | wtedy zaleca się dawać produkty i przyprawy rozgrzewające, które pomogą wyrzucić na zewnątrz zalegający śluz
Co do kaszy jaglanej, ma ona taką przewagę nad innymi kaszami, że jako jedyna odkwasza organizm, a jest to o tyle istotne, że gdy organizm jest permanentnie zakwaszany, przyplątują się różne choroby, i tak samo się dzieje w czasie choroby - odkwaszanie pomaga przywrócić organizm do normy. Jednak, jeżeli Twoja córcia i Ty nie lubicie tej kaszy, to uważam, że nie ma co się zmuszać. Może to nie jest zboże dla Was.
| ulapal napisał/a: | | co myslicie? wracac do pieluch na wyjscia , ktore czasem trwaja kilka godzin, czy juz nie zakladac? | podobno nie powinno się, bo dziecko w końcu jest zdezorientowane, ale ja tam nie jestem przekonana, co do tej teorii.
| ulapal napisał/a: | najsmieszniej wychodzi uzywanie czasownikow w nieodpowiedniej osobie.
chce brzoskwinie , je ze smakiem i mowi- lubisz. (zamiast lubie) | u nas identycznie, albo w bezokolicznikach np. "włączyć muzykę", "ukroić owocka".
| ulapal napisał/a: | | nabral cialka u babci na wakacjach, w sensie nie sadelka, tylko takiej zbitej masy. power w miesniach jak u starego. | pięknie!
maryczary - 2009-09-06, 22:57
| ulapal napisał/a: | | co myslicie? wracac do pieluch na wyjscia , ktore czasem trwaja kilka godzin, czy juz nie zakladac? | moim skromnym zdaniem ABSOLUTNIE NIE! Po co te wszystki tygodnie ćwiczeń nad nową umiejętnością, w jakim to było celu? Będzie bardzo zdezorientowany. Skoro tak dobrze idzie (wpadki mogą się zdarzać - to nic nie szkodzi) po co synka uwsteczniać?
gosia_w - 2009-09-07, 09:09
Daga, my jemy jaglankę 5 razy w tygodniu, ale z owocami suszonymi i orzechami. Bardzo ją lubimy, nie wchodzi nam tylko bez dodatków.
maryczary - 2009-09-07, 09:11
| gosia_w napisał/a: | | nie wchodzi nam tylko bez dodatków | moja Adula to nawet bez niczego nie, albo polana oliwą, i posypana karobem np.
ifinoe - 2009-09-08, 16:34
a Matylda się zbiesiła również w kwestii jaglanki i odmawia spożycia teraz rano codziennie musi być owsianka z owocami
Daga, z wymienionych przez Ciebie warzyw, to skubnie czasem paprykę czerwoną, ale musi być surowa...resztę raczej ignoruje...wciąż króluje zestaw-rano owsianka i chleb potem ziemniaki, ewentualnie kluski wyłowion z zupy lub sosu warzywnego, na kolację też musi być chleb, najchętniej z masłem i ogórkiem kiszonym...dziś była ogórkowa, którą zjadła chętnie, ale to w sumie wciąż ta sama wersja ziemniaków i ogórka...nie wiem, jak interpretować jej taki, a nie inny dobór produktów spożywczych
maryczary - 2009-09-08, 16:51
| ifinoe napisał/a: | | wyłowion | przeczytałam wołowina
ifinoe - 2009-09-08, 16:57
ulapal - 2009-09-10, 21:51
| maryczary napisał/a: | | Po co te wszystki tygodnie ćwiczeń nad nową umiejętnością, w jakim to było celu? Będzie bardzo zdezorientowany. Skoro tak dobrze idzie (wpadki mogą się zdarzać - to nic nie szkodzi) po co synka uwsteczniać? |
wlasnie chodzi o to ze on sie sam uwstecznia jak tylko ma majtki na tylku.
wszyscy naokolo mi mowia, ze powinnam odpuscic, bo on taki malutki. wiec dziwne, ze u baci czul ze mu sie chce siku, a w domu wlasnym nie/
mysle ze jak sa dzieci wokol i jest zaabsorbowany to po prostu jeszcze nie kontroluje. rano zawsze sie udaje. ale na wyjsciach nigdy nie prosi, a jak go sie pytam ,czy mu sie chce, to odpowiada zawsze, ze nie.
chyba mu troche odpuszcze.
Humbak - 2009-09-11, 14:41
a ja ostatnio doświadczam dobrodziejstwa telewizji... mój synek zakochał się w filmie 'hotel dla psów' a tam jest scena w której dzieci są oburzone robieniem kupy i siusiu na podłogę i kombinują jak mogą żeby pieski robiły do toalet...
no i mój syńcio załapał że tak nie wolno i wyjątkowo mu się zdarza nie zdążyć do toalety... w dodatku kilka razy poprosił, że chce na dużej, nie nocniczku...
nie wnikam czy utoższamia się z pieskami i na ile... cieszę się z czystej podłogi
Malati - 2009-09-12, 09:17
Humbak, super,gratulacje dla synka
Humbak - 2009-09-12, 17:26
czarna96,
dżo - 2009-09-12, 20:00
Humbak, zaburzasz moje stanowisko wobec tv .
Humbak - 2009-09-12, 20:46
tylko troszkę... w końcu to nie w ramach programu tv a dvd...
ulapal - 2009-09-18, 16:12
dziewczyny!!! a my w dwa dni się odsmoczyliśmy!!!!
wpadl dosedesu i zostal osikany.
20min dopraszania sie o monia wieczorem i jedno przebudzenie w nocy.
2 noc - juz byl taki umeczony, ze zasypial mamroczac jakies smieszne rzeczyi generalnie to chichralismy, zero placzu, nic.
ze smokiem, jak mu tylko w nocy wylecial z rozdziawionej buzi to budzil sie z bekiem po nascie razy w nocy.
bozeno jaka dumna jestem z niego!!!, i do tego zeby mu ida piątki. a nastawialamsie na nieprzespany tydzien conajmniej.
szok szok szok.
maryczary - 2009-09-18, 18:12
ulapal zazdraszczam. Adka smokuje się co prawda tylko podczas snu w nocy i drzemki w dzień. Ona tak kocha ten smoczek, walczy o każdą chwilę z "mociusiem", tzn. nie ma z nią problemu, żeby zostawiła go w dziń ale jak go gdzieś znajdzie to chociaż na chwilkę go chce wziąć.
Ale to mi chyba jest ciężko się z nim rozstać, bo odkładam tę chwilę i odkładam. Wiem, że to będzie dzień, dwa i po kłopocie - oddamy go jakiejś małej dzidzi a w nagrodę za rozstanie dostanie coś w zamian. Ale strasznie się boje tej chwili. Pocieszam się że tak samo bałąm się odpieluchowania a tak szybko i bezproblemowo nam poszło.
Gratuluję Wam raz jeszcze.
Christa - 2009-09-19, 10:20
U nas z odstawieniem smoka tez poszlo w trymiga i tez bylam w szoku. My uzywalismy go tylko do zasypiania, wiec tez sie martwilam, ze do konca zycia bedzie tak zasypial, ale M. przegryzl go ktoregos dnia i jego ulubiony "kolega" od razu przestal mu "smakowac". Jeszcze nastepnego dnia dostal tego przegryzionego, ale tak go znielubil, ze zupelnie go nie chcial.
Tak wiec ulapal, witam w klubie!
Humbak - 2009-09-19, 13:05
dorastają nam dzieci, szybko... gratulacje odsmoczkowanym! Jakby nie było - znów krok w dorosłość
ulapal - 2009-09-19, 16:20
no 2 latka mineło jak jeden dzień.
jeszcze chwila i bedziemy dyskutowc o przedszkolu.
jedyny problem po odsmoczkowaniu to klopot z dzienna drzemka. hmmm... zbyt zmeczony by dociagnac do 19, zbyt rozbudzony by usnac o 13 jak zwykle.
popoludniowe zasypianie na 2 godziny zabiera mi wolne wieczory, bo mały pada dopiero kolo 22. hmmmm.
no ale to dopiero kilka dni.
devil_doll - 2009-09-20, 17:25
u nas odsmoczkowanie nastapilo jakis czas temu bez problemu za to odbutelkowanie w dzien pije z normalnego kubka ale drzemki dziennej bez butli z mlekiem ryzowym nie da sie obejsc
ulapal - 2009-09-26, 01:19
pierwszy dzień bez drzemki w życiu.
Et poszedl do parku z hulajnogą i wrócił , tam oczywiście bez ustanku biegał, w ogrodzie po powrocie nie usiadl ani na chwile, skakał na trampolinie. potem pomagał mi robić ciasto i padł jak Felka koń o przed 19.
fajny był dzień. zdradziecka teraz na maksa pogoda, bo wydaje sie ze jest cieplo, ale juz czuć taki zimowy chłód. dziecko sąsiadów gania ciągle na boso, apotem kaszle w nocy tak az u nas słychać. mamy troszeczke kataru, bo raz jest gorąco, a raz chlodnawo... w swetrze zgrzany, bez swetra zimno...
maryczary - 2009-09-30, 20:23
| ulapal napisał/a: | | a my w dwa dni się odsmoczyliśmy!!!! | pobiłam rekord! od razu dziecię odsmoczone!
od 2 tygodni co parę dni powtarzałam, że oddamy smoczki dobrej wróżce, ona przyleci zabierze je i odda dzidziusiom, a w zamian przyniesie niespodziankę dla Ady za to że jest jest dużą dziewczynką. Dzisiaj po południu powiedziałam że będzie to dzisiaj (bo dzisiaj przyszła paczka z Allegro - kupiłam takie misie Bruno - sztuk 8, odgapione od Ewy, jak u niej byliśmy ostatnio to Adce się podobały - dzięki Ewcia)
Po dobranocce Ada do piórniczka włożyła swoje dwa smoczki, zaniosła na balkon, Sebastian powiedział, ze z daleka już dobra wróżka przylatuje, więc Ada poszła się umyć a jak skończyła to poszła na balkon po piórnik sprawdzić czy była dobra wróżka i co zostawiła, a tam: misiów a misiów, Adka rozpakowywała z woreczków (każdy osobno popakowany - pomyślałam ze fajnie żeby sama rozpakowała). I to był trafiony prezent, ze 40 minut się niby bawiła w mame tate i dzieci. Piórniko-kosmetyczka odtąd będzie ich domem i Ada z całym piórnikiem po prostu poszła spać, przytulona do niego. Zapytała o mociusia i Sebastian jej zwyczajnie wytłumaczył, ze wróżka że dzieci, ze misie... I git - śpi jak nie wiem co. A ja tęsknię za smoczkiem, bo mi tak szkoda, ze ona już go nie potrzebuje, lubiłam ja jak sobie tak ciumkała... Matko wariatka jakaś jestem
Ewa - 2009-09-30, 20:39
| maryczary napisał/a: | I git - śpi jak nie wiem co. A ja tęsknię za smoczkiem, bo mi tak szkoda, ze ona już go nie potrzebuje, lubiłam ja jak sobie tak ciumkała... Matko wariatka jakaś jestem |
DagaM - 2009-09-30, 20:46
maryczary
A mojemu dziecku dzisiaj pan dyrektor przedszkola podziękował , powiedział że dziecko nie nadaje się jeszcze do przedszkola. Z jednej strony zmartwiłam się, ale z drugiej, jakoś tak głupio mi się przyznać, ale jednak cieszę się - znowu będziemy spędzać sobie całe dnie razem
zina - 2009-09-30, 20:56
DagaM, jak to?
Napisz cos wiecej.
Czy to bylo przedszole wegetarianskie??
DagaM - 2009-09-30, 21:17
Tak, wegetariańskie przedszkole. Już piszę jak to wyglądało.
Chodziłysmy z Niną od 1 września. Po dwóch tygodniach wspólnego chodzenia i siedzenia w przedszkolu postanowiłam wyjść na 5 minut (ku mojemu zdziwieniu dyrektor nie specjalnie wychodził z inicjatywą kiedy powinnam i co powinnam robić, tak jakby zapomniał, że przechodzimy czas adaptacji). Niestety był to fault start Tak więc cały następny, czyli 3 tydzień już grzecznie siedziałam z Niną w przedszkolu, aż w końcu w połowie 4 tygodnia stwierdziłam, że znowu zrobię podejście i udało się. No to następnego dnia znowu zrobiłam "akcję" wyjście i tez było ok, aż w piątek znowu była porażka. W ten poniedziałek już byłam tak zmęczona tym koczowaniem w przedszkolu, że zrobiłam wagary. We wtorek już sam pan dyrektor powiedział, że może lepiej będzie jak ktoś inny będzie przyprowadzał Ninę, więc Piotrek włączył się dzisiaj i tez była porażka Zanim wrócił do domu, już dyrektor dzwonił, żeby przyjść po Ninkę, bo płacze.
Z jednej strony Nina faktycznie może nie być wystarczająco dojrzała, choć gdy ja byłam, bawiła się na tyle świetnie, że nie mogłam jej wyciągnąć z przedszkola. Z drugiej strony, od października miały pojawić się nowe dzieci i być może byłoby za dużo roboty przy adaptacji nowych dzieci i poświęcaniu uwagi dodatkowo Ninie
Mam w ogóle wrażenie jakby trochę się bali Ninki, nie umieli za bardzo wpłynąć na nią, jesli chodzi o wdrażanie ją w społeczność przedszkolną...Często było tak, że gdy już nikt z opieki przedszkolnej nie mógł wyegzekwować od Niny wykonania danego polecenia, ja musiałam zadziałać. Nie mam do nikogo pretensji, ale trochę mam takie poczucie, że za mało było robione, aby Ninę bardziej przyzwyczaić do zostawania tam...
Opieka w tym przedszkolu naprawdę jest bardzo dobra. Dzieci raczej są bezproblemowe, więc może Nina jest zbyt problemowa? Bo uparta, mająca na wszystko swoje zdanie... nie wiem. Przyjęłam wersję, że jest za mało dojrzała i ok.
maryczary - 2009-09-30, 21:20
Nie wiedziałam że rodzice cały miesiąc mogą przebywać z dziećmi w przedszkolu
DagaM - 2009-09-30, 21:23
Wiesz, to nie jest państwowe przedszkole tylko prywatne, więc rodzice mogą robić to, na co pozwoli dyr, a poza tym Nina ma dopiero 2 lata, a nie 3 lata, więc to też ma duże znaczenie.
[ Dodano: 2009-09-30, 22:27 ]
W każdym razie, w związku z tym, dowiedziałam się w domu od rodziców, że jest to efekt rozpuszczania przez nas Niny, a w przedszkolu dowiedziałam się, że jest to efekt tego, że Nina jest cały czas tylko ze mną. Tak więc, czyja to jest wina? Ano moja. Do tego jeszcze wróciłam dzisiaj do domu i dostałam opier... od męża, że jest bałagan w pokoju. Pewnie lepiej by było, gdybym od rana do nocy pracowała w jakiejś korporacji, przychodziła do domu jak do hotelu, a Nina nie wiedziała kto jest jej matką czy ojcem
Christa - 2009-09-30, 22:50
DagaM, moze sie myle, ale mam wrazenie, ze oni chyba jednak nie chcieli miec dziecka, z ktorym mogly byc jakiekolwiek problemy. Pisalas, ze reszta dzieci jest bezproblemowa, a z Ninka czasem nie mogli sobie poradzic i musialas wkraczac do akcji. To moim zdaniem troche nieprofesjonalne z ich strony.
Z drugiej strony wydaje mi sie tez, ze za dlugo trwal u Was proces adaptacji. W AU zaleca sie doslownie 2-3 dni (my mielismy 4, bo mi sie wydawalo, ze jeszcze nie wszystko powiedzialam paniom o Maxiowych zwyczajach i przyzwyczajeniach) i plusem jest to, ze dziecko nie kojarzy tego miejsca z rodzicem. Wydaje mi sie, ze im dluzej przebywa sie tam z dzieckiem, tym ono bardziej przyzwyczaja sie do tego, ze przedszkole to jest takie miejsce, gdzie jest sie z rodzicem i jak rodzic chce wyjsc, to jest wielka awantura. No bo jak to? Zawsze mama/tata byl/a tam ze mna przez caly czas, a teraz mnie zostawia? Kazde chyba dziecko bedzie na poczatku plakac, ale wedlug mnie im szybciej sie je tam zostawi, tym dla niego lepiej. I najlepiej w ogole nie przedluzac pozegnania. U Maxia w grupie jest taka dziewczynka (ma prawie 3 lata), ktora chodzi tam juz od marca, czyli ponad pol roku, a nadal rozstanie z tata trwa do 40 minut, bo co on chce wyjsc, to ona mu sie wiesza na nodze i ryczy (widzialam to 4 razy, jak bylam tam z Maxiem), a po jego wyjsciu placze doslownie przez pol minuty, a za chwile swietnie sie bawi i o niczym nie pamieta. Ale ojciec codziennie ma 40 minut wyjete na pseudo pozegnanie . Dla mnie nie do pomyslenia.
W kazdym razie jesli mozecie sobie pozwolic na to, zebys byla jeszcze z Ninka w domu, to swietnie. Powodzenia nastepnym razem, bo chyba bedzie probowac jeszcze pozniej?
maryczary, gratulacje dla Ady! Ale powiem Ci, ze mnie zaskoczylas. Dla mnie widok Maxia ze smoczkiem to byl najgorszy widok pod sloncem...
Humbak - 2009-09-30, 23:39
DagaM, nogami i rękami podpisuję się pod słowami Christy...
Adaptacja Natalci polegała na tym, że nauczyciele mówili mi, gdzie mam być i co mam robić, co więcej, mówili mi kiedy mam wyjść i nie robiłam sobie wolnego tylko wychodziłam z sali - gdy Natalka chciała najpierw próbowały nauczycielki ją przekonać że mama przyjdzie i może się bawić, a gdy nie wierzyła wtedy prowadzili natalkę do przedpokoju czyli do mnie, tłumaczyłam i szłam z nią do dzieci, gdzie znów mną 'komenderowano' co mogę a czego nie i kiedy mam wyjść. Trwało to tydzień.
Płacz dziecka w żadnym wypadku nie jest dla mnie powodem do wołania rodzica o ile dzieciątko nie spazmuje, u nas w przedszkolu co rusz któreś dzieciątko popłakuje, jest tulone, nie trwa to dłużej niż ok 0,5h, ale się powtarza, różnie u różnych dzieci...
Z drugiej strony jednak natalia była o pół roku starsza od Ninki, więc nie wiem czy mogę porównywać, w tym wieku każda różnica jest duża.
| DagaM napisał/a: | | jest to efekt tego, że Nina jest cały czas tylko ze mną | no to chyba oczywiste, że przynajmniej część dzieci jest z mamą zanim pójdzie do przedszkola? Wszystkim takim odmawiają? Nie rozumiem tego argumentu... A czy pan zaproponował coś oprócz stwierdzenia, czyli czy było coś w stylu 'to dlatego, że była z mamą i teraz można by było spróbować/może zaczniemy/może pani zrobi' czy tylko 'to dlatego' i wzrok na Ciebie, Daga?
| DagaM napisał/a: | | gdy już nikt z opieki przedszkolnej nie mógł wyegzekwować od Niny wykonania danego polecenia, ja musiałam zadziałać | tego też nie do końca rozumiem jak się odbywało... Kuba baaardzo często nie wykonuje poleceń... po prostu jest do tego zachęcany, a jak nie chce to nie i tyle. Nie chce jeść, jest informowany że koniec posiłku i przechodzi na dywanik gdzie czeka na dzieci, nie chce malować, to samo, nie chce brać udział w zadaniach, jest obok, ciągle nie ignorowany i zachęcany. Czasem ja jestem proszona o wykonanie zadania w stylu 'no cóż mama kuby zrobiła... kubuś popatrz może za chwilę ty to zrobisz?' i czasem robi czasem nie...
ale nie mam mowy o egzekwowaniu czegokolwiek poza nie biciem/kopaniem/niszczeniem itd...
może powinnaś przemyśleć wybór przedszkola raz jeszcze albo zapytać pana dyrektora co proponuje w zamian wysłania ninki do przedszkola, tak by po pół roku gdy sie pojawicie sytuacja się nie powtórzyła?
to tak tylko z mojego doświadczenia
Ewa - 2009-10-01, 07:03
| Christa napisał/a: | | za dlugo trwal u Was proces adaptacji. | Stanowczo się z tym zgadzam. To nie był proces adaptacji, tylko przybywanie dziecka z rodzicem w fajnym miejscu. Dlaczego miałoby się to nagle zmienić. W oczach dziecko było to dziwne i niezrozumiałe.
| Christa napisał/a: | | rozstanie z tata trwa do 40 minut, bo co on chce wyjsc, to ona mu sie wiesza na nodze i ryczy | Wina taty. Do mnie przychodziły/przychodzą różne dzieci. Najgorzej jest, gdy rodzic nie potrafi szybko pożegnać się z dzieckiem. Jeżeli dziecko płacze, zawsze radzę rodzicowi - pożegnaj się i wyjść, bez ociągania. Wtedy dziecko płacze minutę, może dwie. Jeżeli będzie rodzic, płacz może trwać nawet godzinę.
zina - 2009-10-01, 07:26
DagaM, zgadzam sie z tym co napisaly dziewczyny.
Przedszkole to nie instytucja, w ktorej sie siedzi z mama i tata.
Moim zdaniem dyrekcja troche umyla rece i cos mi tu za bardzo jednak nie gra z podejsciem pedagogiczynym.
W Londynie mam dwie znajome, ktore oddaly do przedszkola swoje dzieci, jedna w wieku roku, a druga teraz troche ponad ten wiek. W obydwu przypadkach proces adaptacji czyli siedzenia z dzieckiem w przedszkolu nie trwal dluzej niz 2 tygodnie, nie slyszalam zeby bylo w ogole mozliwe dluzej. Dzieci przystosowywaly sie do nowej sytuacji czyli przestaly poplakiwac po miesiacu-dwoch, to normalny okres, tak mysle.
Mialam teraz szanse oddac Klare do przedszkola od dzis ale zrezygnowalam, nie jestem jeszcze na to gotowa i mysle ze Klara by to wyczula.
Czekamy na styczen i pomalu oswajam sie z mysla ze bedzie jej tam dobrze.
Fajnie jednak ze mozesz byc dalej z Ninka choc wierze ze byloby lepiej czasem troche od siebie odpoczac
alcia - 2009-10-01, 08:40
Ja też się zgadzam z powyższymi wypowiedziami.
Ja to załatwiam na zasadzie - już szybko papa, buziak, lecę, bo się śpieszę.. i zanim Lena się obejrzy, mnie już nie ma. Gdybym jej dała czas na pożegnanie, z minuty na minutę byłaby coraz mocniej do mnie przytulona, przyklejona, a potem kurczowo uczepiona i o wyjściu bez potwornego płaczu nie byłoby mowy. Raz tak właśnie było...
Oczywiście moje wyjście z przedszkola nie jest zaskoczeniem, bo cały czas o tym gadamy, że Lenka idzie dziś do przedszkola i jak ma jakieś obiekcje, to je omawiamy aż wszystko jest OK. Ale nie pora na to przed drzwiami przedszkolnymi, bo wiadomo, że wtedy będzie ciężko się rozstać.
Dziś też popełniłam mały błąd.. Z uśmiechem na twarzy po przerwie chorobowej szła do przedszkola, ochoczo przebrała buty, dała mi i Kai po buziaku i poleciała w kierunku sali. Drzwi się otworzyły i w tym momencie powinnam zwiać zostawiając ją paniom. A ja niestety chciałam się upewnić jakie będzie wejście i jeszcze na chwilkę stanęłam.. i w tym momencie Lenka powiedziała, że chce się jeszcze przytulić. A po przytuleniu już scenariusz oczywisty. Ale szybko to ucięłam, zapłakała lekko, panie ją przejęły. Postałąm chwilę pod drzwiami i na szczęście po niecałej minucie było już OK.
No ale.. kolejna nauczka, że nie ma się co roztkliwiać.
Gadamy i tulimy się w domu.. a tam szybka akcja i koniec.
[ Dodano: 2009-10-01, 09:44 ]
| Cytat: | | W każdym razie, w związku z tym, dowiedziałam się w domu od rodziców, że jest to efekt rozpuszczania przez nas Niny, a w przedszkolu dowiedziałam się, że jest to efekt tego, że Nina jest cały czas tylko ze mną. Tak więc, czyja to jest wina? Ano moja. |
czyli dla wszystkich jasne jest, że dwuletnia Nina powinna być gotowa na codzienne, wielogodzinne zostawanie bez mamy, kiedy do tej pory zawsze była tylko z nią, tak?
(pomijając sprawę, czy rzeczywiście nie jest do tego dojrzała) I to Twoja wina?
Eh.. Mam nadzieję, że nie wciągasz się w taki sposób myślenia.
ag - 2009-10-01, 13:40
DagaM wiesz, jak mi przykro... Łukasz tak bardzo polubił Ninę
Po pierwsze, nie daj się wkręcić w jakieś bezsensowne poczucie winy. Nina ma dopiero 2 lata i 3 miesiące i ma prawo nie być gotowa do przedszkola. Po drugie, może rzeczywiście dałoby się lepiej przeprowadzić proces adaptacji - ale sama wiesz, że to był taki trochę burzliwy okres w przedszkolu, nowa wychowawczyni, choroba kucharki więc dyrektor też był zaabsorbowany innymi sprawami. Mam ogromną nadzieję, że skorzystasz z jego oferty, żeby przychodzić tam z Niną na zajęcia i za parę miesięcy spróbujecie jeszcze raz.
A swoją drogą, skoro Twoi rodzice tacy mądrzy to zaproponuj, że w takim razie Ty będziesz teraz częściej wychodzic z mężem i czy nie zaopiekowaliby się wtedy Niną. Mnie to się tak marzy wyjście do kina, teatru...
My dzisiaj bylismy w poradni gastroenterologicznej, Lukasz ładnie urósł - 5 cm od maja, waży już 13,200 kg, jednym słowem wszystko w porządku. Jutro czeka nas wizyta u alergologa, zmieniamy lekarza więc też jestem ciekawa co powie.
DagaM - 2009-10-01, 19:46
Dziewczyny, to co napisałyście naprawdę dało mi do myślenia. Pozwólcie, ze do końca nie będę pisała swoich przemyśleń, bo i też nie wiadomo kto jeszcze czyta to forum.
Faktycznie w pewnym momencie, Nina tak traktowała to przedszkole jako fajne miejsce, gdzie przychodzi się z mamą.
Widocznie tak miało być...
ag, skorzystam z oferty dyrektora, czemu nie, nam tez to się przyda, a dyrektor jest w sumie osobą w gruncie rzeczy bardzo sympatyczną, a że zabiegany, to trudno, czasem tak bywa....
ag, daj znać jak po tej wizycie u alergologa
ulapal - 2009-10-02, 01:28
| Humbak napisał/a: | | nauczyciele mówili mi, gdzie mam być i co mam robić, co więcej, mówili mi kiedy mam wyjść |
tego dokladnie mi brakuje u nas.
pierwszy raz zostalam, na czas adaptacyjny, i dziecko moje mijajac mnie o 5 cm nawet na mnie nie spojrzalo tylko lecialo sie bawic, uznalam ze spokojnie zostanie za 2gim razem, ale nici. minute po wyjsciu jak sie nie rozwyje.
stalam na dole, i po 15 min beczenia wrocilam.
natomiast przed poczestunkiem wszystkie dzieci ida myc rece, ale moje nie chcialo, i pani bezlilnie patrzy na mnie.
powiedzcie, jak wyglada organizacja czasu w przedszkolu dla 2latka. bo mi sie wydaje ze w tej mojej grupie to dzieci samopas, a panie jakos lataja bez ladu. ciagle wypelnialy jakies papiery, i jak juz to sie skupiaja na jednym dziecku. nie bylo zadnych prob wspolnych zabaw. wszedzie rozlozone kredki, farby , zabawki, i przez cale poltorej godziny dzieci same si ezabawiaja. jedno maluje, jedno czyta, inne lepi, ...
2latkom jeszcze sie nie organizuje wspolnych zabaw/ typu wszyscy za rece w kole i spiewamy piosenke/?
maryczary, gratulejszyn.
a Ada spi jeszcze w ciagu dnia/ bo Et po odsmoczeniu zaczyna porzucac drzemki. dzis pociagnal od 8 do 21
maryczary - 2009-10-02, 07:58
| ulapal napisał/a: | | a Ada spi jeszcze w ciagu dnia | no niby śpi, ale do końca nie wiem bo wczoraj była jazda. Ale myślę, ze to dlatego ze ona zwykle chodzi koło 12, wczoraj ją przetrzymałam - z zakupów wróciłyśmy dopiero o 12.30 i zasnęła mi w wózku a potem już nie da się ją tak po prostu do łózeczka przełozyć, więc była jazda - 1,5 godziny musiałam do niej chodzić a zawsze sama chpdzi spać. Trochę mnie przestraszyłaś z tymi drzemkami ulapal
Humbak - 2009-10-02, 08:37
| ulapal napisał/a: | | 2latkom jeszcze sie nie organizuje wspolnych zabaw/ typu wszyscy za rece w kole i spiewamy piosenke/? | ulapal, kubuś nie jest jeszcze "w" przedszkolu, chodzimy na zajęcia przygotowawcze ( w sensie do przedszkola) dla dwulatków, ale wszystkie zorganizowane zabawy są wspólne, natomiast uczestnictwo takich maluszków różne
Kubuś np nie lubi piosenek, raz potupta nóżką, a często kładzie się na podłodze gdy inni w kółeczku chodzą i śpiewają - czasem dołączy do niego inny maluch, a często potem kubuś słyszy coś jak 'no to skoro kubuś już leży to my teraz pobawimy się na podłodze' - i następna zabawa polega na tym, że dzieci dołączają do kuby, kuba siada (z reguły nie zawsze) i następuje kolejna zabawa.
Ale oczywiście są też zawaby wolne, gdzie dzieci po prostu krążą i szukają sobie zabawy. Czasem się nudzą, ale raz że z tej nudy często wychodzi zabawa a czasem nawet współpraca gdy dwoje maluszków dorwie się do kolejki czy klocków, a dwa że jest to też forma ćwiczenia spokoju, cierpliwości, czekania - nikt przecież nie zabawia dzieci 24h na dobę
ulapal - 2009-10-02, 21:29
ze smokiem u nas jest tak, ze byl rodzajem zamulacza w dzien, wyciszacza. jak nie ma to chodzi dzidź tak dlugo az padnie. jak do 15 nie widze ze ziewa, to juz sie gimnastykuje zeby go pociagnac do 18.30 minimum, potem juz wiem ze by przespal do rana. a jak go chce polozyc, to do wozka i runda wkolo domu, bo sam to chyba by nie poszedl sie polozyc.
ajanna - 2009-10-05, 13:52
moi chłopcy ssą smoczki w dzień i w nocy z różnym nasileniem, ale ja nawet z tym walczyć nie próbuję
co do przedszkola, a raczej żłobka, to nie stać nas absolutnie na żaden tutaj - państwowe to koszt 150 euro/msc za dziecko bez posiłków (z posiłkami 300 euro), prywatne kosztują ok 500 euro/msc .
jeśli uda nam się zostać tu do przyszłego roku szkolnego, to podobno (tak mi w urzędzie miasta dziś powiedzieli), mamy gwarancję, że chłopcy dostaną się do bezpłatnego lub taniego przedszkola (edukacja od 3 r. ż) jest tu obowiązkowa.
na razie próbowałam ich oddawać tylko do takiej prywatnej przechowalni dla dzieci na naszej ulicy - warunki są tam fatalne i założenia pedagogiczne też, a panie dość miłe. największym plusem tego miejsca jest to, że można tam zostawić dziecko na godzinę lub 2 dowolnego dnia (choć nie o dowolnej porze, bo np. dzieci mają tam 2,5 h drzemkę, a nasi chłopcy nie śpią i budziliby inne dzieci) kosztuje to jedynie 10 euro za godz. ale cóż . dotychczas zostawiłam tam chłopców 2 x. niestety nie można stamtąd wyjść szybko, bo te opiekunki zagadują . a o jakiejś adaptacji itp nie ma w ogóle mowy, bo tam jest tylko 1 sala, więc po prostu zostawiałam ich tłumacząc uprzednio o co biega, na godzinkę (0,5 h wydawało mi bez sensu). za pierwszym razem Igorek pobiegł od razu się bawić i bawił się świetnie przez całą godzinę, a Olafek przez całą godzinę płakał . za drugim Olafek płakał przez pierwsze 0,5 h, a Igorek w tym czasie świetnie się bawił; a po 0,5 h role się odwróciły ). w każdym razie chłopcy mówią dużo o "nianiach" i za każdym razem jak tam przechodzimy, chcą wejść do środka . mam nadzieję, że będzie im tam coraz lepiej.
szczerze mówiąc nie stać mnie na zostawienie ich tam na dłużej i częściej, a taka godzina właściwie nic mi nie daje, ale myślę, że to dla nich dobrze, bo oni właśnie cały czas spędzają ze mną, nawet od taty się odzwyczaili . poza tym, mam nadzieję, że pomoże im to w późniejszej adaptacji w przedszkolu
DagaM - 2009-10-05, 14:12
ajanna, teraz jak tak sobie myślę o naszych dzieciach, stwierdzam, ze one są takie jeszcze malutkie i wciąż mało zaradne. Nina np. bardzo dobrze odnajdywała się w przedszkolu, radziła sobie sama z jedzeniem i innymi sprawami, ale bardzo ważna dla niej była moja obecność, nic poza tym, tylko, żeby widziała mnie. Widzę, że ta "pępowina jeszcze jest tętniąca", to wciąz jest mój mały dzidziuś , a nie przedszkolak. I tak samo pewnie jest z Twoimi chłopakami.
Ostatnio wyczytałam w jednej z książek o medycynie chińskiej, że dziecko do 3 roku, potrzebuje tej bliskości, żeby "rozwinąć Przemianę Ziemi, by pełni przybyć na świat i "zapuścić korzenie". Dopiero gdy zacznie mówić o sobie w formie "ja" będzie świadczyło, że dopiero uświadamia sobie swoją odrębność. A na razie u Ninki tego jeszcze nie ma, więc będąc z nią nie mam poczucia straconego czasu, wręcz przeciwnie.
Gorzej, że pewnie Ty nie masz wytchnienia od nich
pidzama - 2009-10-05, 14:12
Dziewczyny , mam prośbę - pytanie: u nas nie długo urodziny Miśka. nie chcę zakładać nowego wątku bo zaraz pojawią się reklamy sklepów: chodzi mi o to, czym Wasze dwulatki lubią się bawić; mamy już tyle zabawek że naprawdę trudno jest wymyślić coś orginalnego; a w tym roku wszyscy się wypieli na nas i mamy stworzyć listę prezentów hm... wielkie dzięki za pomoc
alcia - 2009-10-05, 14:54
Lena uwielbia ciastolinę, pastele, puzzle, domino!! (ma takie piękne drewniane malowane ), lubi lale i wszelką obróbkę z nią związaną I samochody. I śpiewającą gąsienicę fisher-price'a (od dziadziusia dostała)
ajanna - 2009-10-05, 15:24
| DagaM napisał/a: | Gorzej, że pewnie Ty nie masz wytchnienia od nich |
no, niestety . obliczyłam, że w sumie przez 2 ost. miesiące nie byłam z nimi tylko 12 godzin (no bo czasu kiedy spali, a ja byłam w domu przecież liczyć nie będę). problem w tym, że R. wraca z pracy najwczyśniej przed 21. i to jest dla mnie trochę za późno, żeby gdzieś wybyć, bo po pierwsze jestem zmęczona po całym dniu fizycznego zapier... z chłopcami (sorry, ale inaczej tego nie nazwę - oni nawet w pieszczotach kopią, gryzą, plują i skaczą ), a po drugie, jakoś o takiej porze i w takim stanie nie mam ochoty na samotne wędrówki ulicami - do kina nie pójdę, bo raz, że kasa, a dwa, ze nic nie zrozumiem . czasami wychodzę tylko po zakupy jak R. wraca, żeby nie zwariować, ale niestety ost. sklep zamykają tu o 21:15, więc i tak zaraz wracam . zostają weekendy, ale tu historia się powtarza - jak mam je spędzać samotnie, to wolę już z R. i z chłopcami
DagaM - 2009-10-05, 15:46
pidzama, wiek 2 lata to trudny wiek, z tego względu, ze zabawki są głównie albo dla niemowlaków, albo od 3 roku życia. Obserwując dzieciaki w tym wieku widzę, ze na razie nie ma sensu inwestować w jakieś super wypasione prezenty.
My Nince bardzo skromnie kupiliśmy mnóstwo drobiazgów typu ciastolina, kredki, kolorowe naklejanki i bardzo się z tego cieszyła. Od mojego bratostwa dostała drewniana planszę z drewnianymi obrazkami do wkładania i wyjmowania, a także tablicę do rysowania na magnes. Z kolei od mojej szwagierki dostała lalę, a do tego smoczek, sztućce do karmienia lali, co tez było bardzo trafione, bo Nina ma wyjątkowo dobrze rozwinięty instynkt matczyny .
Wszystkimi tymi zabawkami super się cieszyła, ale powiem Wam, że najczęściej wracała do najtańszego prezentu - ciastoliny (z foremkami do wyklejania kształtów).
Ja z kolei kupiłam swojej siostrzenicy takiego słonia, który wydmuchuje motylki i te motylki trzeba łapać w siatkę, ale i Nina i Zuzka jeszcze nie do końca wiedziały o co chodzi
ajanna, pomyśl o tym, że wiecznie tak nie będzie, że jest to sprawa chwilowa. A może przyjechać do Ciebie i będziemy się wymieniać opieką nad dziećmi?
Humbak - 2009-10-05, 16:15
My ostatnio cieszymy sie z plastynki - fantastyczna masa, w dotyku pianko-ciastolina, ale się nie klei do niczego poza sobą, nie trzeba jej skruszać, spierać i tym podobne. Rozciąga się jak baaardzo rozpuszczony ser, nam się udało 1,5m nitki uzyskać rozciagając ją rękami, świetna do gniecenia dla ćwiczenia rączek, bardzo przyjemnie pachnie, łatwo zrobić z niej zwierzątka bo klei się do siebie łatwiej niż ciastolina, a w dodatku po zastygnięciu uzyskuje się piankowe lekkie postacie do zabawy - kapitalna rzecz robi u nas furorę - można zobaczyć na plastynka.pl
aha, no i jeszcze podskakuje jak piłeczka - każdy jej kawałek po uformowaniu w kulę, przed i powyschnięciu
Na urodziny kubuś dostał dwa autka z lego - jedną cysternę wydającą odgłosy silnika i nalewającej się benzyny, a drugi autobus z podnoszonymi drzwiczkami do schowka na 'bagaż' - bawi się tym juz trzeci miesiąc. Dwa prezenty w zupełności mu wystarczyły
DagaM - 2009-10-05, 16:26
Humbak, dzięki, kupię na bank
maryczary - 2009-10-05, 16:49
Jeśli chodzi o odsmoczkowanie to próba udała się, tzn Ada odsmoczkowana... fizycznie ale nie mentalnie. Często przed snem pyta "mocio, mocio"? I budzi w dzień i w nocy, dzis miała 2,5 godzinna drzemkę i obudziła sie 3 razy. Ona jakby wciąż śni. S. mówił osatnio że przez sen wołała "dzidziuś" - bo dobra wróżka oddała smoczki dzidziusiom bo Adula jest już przecież dziewczynką a nie dzidziusiem.
Martwi mnie to trochę, może źle to zorganizowałam... ale mam tez nadzieję, ze z czasem się z tym pogodzi. A te misie Bruno bardzo trafione, bardzo lubi się nimi bawić w "dom". Dosłownie, odgrywa role, zrobiła mamę, tatę itd. Dobre na prezent dla dwulatka więc pidzama.
I chyba kupię jej plastolinę
pidzama - 2009-10-05, 18:54
Dzięki za wszytskie pomysły - wiedziałam że na Was można liczyć; bardzo mi się podoba pomysł z ciastoliną i na pewno go sprzedam dalej a mi się wydawało że to dla starszych dzieci; ale widzę że Misiek lubi paprać więc chyba pomysł będzie trafiony u nas mega bohaterem jest bob budowniczy; więc pewnie od dziadków będzie jeszcze jakiś gadzet boba
tak się zastanwiam nad lalką ala dzidziuś; ale może to bliżej porodu - żeby miał swoją dzidzię do opieki
jeszcze raz wielkie dzięki
Humbak - 2009-10-05, 19:38
| pidzama napisał/a: | | u nas mega bohaterem jest bob budowniczy | pidzama, u ewy widziałam ostatnio kapitalne zabawki boba budowniczego - koparkę, betoniarkę i cały ten sprzęt, ponoć kupiony na allegro, kuba jak zobaczył niemal się zakochał, może zapytasz o to nieco dokładniej Ewę?
Daga, plastynkę czy cysternę?
ifinoe - 2009-10-05, 20:55
za dwa tygodnie i Matyldy 2 urodziny...podoba mi się ta plastynka, pewnie wypróbujemy...myślimy też o małej drewnianej kuchence, bo Matylda uwielbia sprzęty kuchenne i bardzo interesuje ją gotowanie...dziadek coś wspominał o klockach duplo...generalnie, jak ktoś pyta, co bestii przynieść, to zamawiam materiały plastyczne i używane ubranka niemowlęce w rozmiarze 56 dla lalki-dzidziusia
taką lalę matylda dostała jakiś czas temu i uwielbia ją nad życie, tuli, całuje i mówi do niej "hohana"...niestety lala jest z gatunku perfumowanych, a nawet ma "dożywotnią gwarancję" na wydzielanie pudowego zapachu...ja mam cofkę, ale matyldzie woń widać nie przeszkadza
[ Dodano: 2009-10-05, 22:09 ]
szukając plastynki, znalazłam jeszcze plastopiankę hxxp://www.allegro.pl/item755963151_at_plastopianka_tego_jeszcze_nie_bylo_hit.html
znacie coś takiego?
ajanna - 2009-10-05, 21:20
| DagaM napisał/a: | ajanna, pomyśl o tym, że wiecznie tak nie będzie, że jest to sprawa chwilowa. A może przyjechać do Ciebie i będziemy się wymieniać opieką nad dziećmi? |
dobry pomysł, ale ja już bym chyba 3. gagatka nie zdzierżyła
wiem, że wiecznie trwać nie będzie - jeszcze tylko 11. msc-y, ale jakoś mi się to długo wydaje
alcia - 2009-10-06, 01:14
| ifinoe napisał/a: | | myślimy też o małej drewnianej kuchence, bo Matylda uwielbia sprzęty kuchenne i bardzo interesuje ją gotowanie... |
no to polecam wszelkie wałki w mini wersjach, nożyki drewniane, foremki na ciasteczka, babeczki. I nie zabawa, tylko prawdziwe działania w kuchni! Moje małe wszystko ze mną robią i ile z tym frajdy... Ja też uwielbiam się tak z nimi babrać w mąkach, ciastach i tym podobnych.
olgasza - 2009-10-06, 07:46
a u nas na topie są puzzle ( i drewniane, i takie w książeczkach), klocki (duplo i drewniane), ciastolina i farbki. Wielką frajdę ma z malowania palcami i rękami, ale to trzeba robić przed kąpielą i najlepiej na golasa, bo inaczej całe ubranie zapaćkane ...
Spróbujemy z tą plastynką też
A poza tym, muszę się pochwalić, od dwóch tygodni nie karmię już w ogóle. Młoda wciąż pamięta, bo budzi się nad ranem i woła ci-ci, ale juz bez płaczu. Klasycznie chyba trochę mi żal tego cycowania, ale radość z powodu snu nieprzerywanego co godzinę jest dużo większa
A czy wasze dzieci śpią w swoich łóżeczkach, czy z wami? A jeśli we własnych to czy w takich ze szczebelkami, czy na tapczanikach?
Bo my nadal śpimy razem w barłogu na podłodze, ale chciałabym w końcu ją przerzucić do oddzielnego łóżka...
alcia - 2009-10-06, 08:35
| olgasza napisał/a: | | A czy wasze dzieci śpią w swoich łóżeczkach, czy z wami? A jeśli we własnych to czy w takich ze szczebelkami, czy na tapczanikach? |
No tak, przypomniałaś mi o tym, że od pół roku planujemy łóżeczko piętrowe kupić
Więc my nadal w łóżeczku ze szczebelkami. Tak się wszyscy przyzwyczaili, że ciężko sobie uzmysłowić, ze czas na zmiany
Ale marzy nam się właśnie piętrowe łóżeczko z Ikei, bombowe są. Także przy pierwszym przypływie gotówki na pewno im kupimy.
Humbak - 2009-10-06, 08:42
| olgasza napisał/a: | | czy wasze dzieci śpią w swoich łóżeczkach, czy z wami? | w teorii same, w praktyce często zasypiam z kubą usypiając go w jego łóżeczku. Ma taki niby futon - niskie łózko kupione w ikei, jest fajne dla nas o tyle, że kuba bez względu na rozmiary łózka i obwarowywania poduszkami kręci się i z niego spada. To jest pierwsze łózko po spadnięciu z którego po prostu wstaje i idzie znów spać, bez płaczu.
DagaM - 2009-10-06, 08:54
olgasza, gratuluję odcycowania! Długo karmiłaś.
Co do spania, kupilismy Nince najtańsze łóżeczko dziecięce w Ikei, które dosuneliśmy do naszego, dzięki czemu dziecko nie czuje się samotne Jest bardzo dumna z tego, że ma swoje własne "dorosłe" łóżko, więc specjalnie nawet nie pakuje się nam do łóżka.
Malati - 2009-10-06, 08:54
| Humbak napisał/a: | | To jest pierwsze łózko po spadnięciu z którego po prostu wstaje i idzie znów spać, bez płaczu. |
DagaM - 2009-10-06, 08:56
Ciekawa jestem jak tam nasza Fionka, czy jest jeszcze na cycu...coś renka dawno nie odzywała się...inna sprawa, ze nie jestem na bieżąco z forumowymi newsami
alcia - 2009-10-06, 08:59
| DagaM napisał/a: | Ciekawa jestem jak tam nasza Fionka, czy jest jeszcze na cycu...coś renka dawno nie odzywała się...inna sprawa, ze nie jestem na bieżąco z forumowymi newsami |
renka ostatnio nie ma czasu na forum, więc raczej nie pisze. A Fionka dalej na cycu..
DagaM - 2009-10-06, 09:03
| alcia napisał/a: | | A Fionka dalej na cycu.. | o losie...
Christa - 2009-10-06, 10:14
olgasza, gratulacje!!!
Co do zabawek, to Max na urodziny dostal od nas taka duza smieciare, ktora jezdzi do przodu i do tylu + podnosi kosz na smieci oraz mowi kilka tekstow (moj ulubiony to "I love the smell of trash ), poza tym podarowalismy mu wozek dla lalek i lale. Wszystkie 3 prezenty to strzal w 10-tke. Ale rowniez najbardziej lubi bawic sie ciastolina, garnkami i farbami.
No i na smierc zapomnialam, ze kroluje u nas tez kolejka, male resoraki i wszelkiego rodzaju betoniary, koparki i buldozery, ale tego pewnie Misiek tez ma juz od huku .
ifinoe - 2009-10-06, 10:57
Matylda śpi w swoi łóżeczku szczebelkowym, ale ona bez problemu od początku zasypiała sama. Rano wyjmuje sobie szczebelki i przychodzi do nas. W sumie daleko nie ma, bo mieszkamy w kawalerce;) Czasem w nocy też jej się zdarza, ale to głównie, jak ją zęby męczą. Następnym krokiem na pewno będzie łóżko na antresoli, ale wydaje mi się, że jeszcze młoda na to za młoda.
Samodzielną mam pannę. Z cyca też sama zrezygnowała od pewnego poranka, już 4 miesiące temu, i przyznam, że ja to ciężko przeżyłam i po chwilowym odczuciu ulgi, że mam ją z głowy, jakoś bardzo za karmieniem tęsknię. Może dlatego tak mi się chce drugiego dziecka
Gratuluję odsmoczkowanym. Jeszcze się z tym ociągam, bo właśnie bestii piątki wychodzą, ale jak już jej te zęby odpuszczą, to pożegnam się ze smokiem.
[ Dodano: 2009-10-06, 12:03 ]
| alcia napisał/a: | | ifinoe napisał/a: | | myślimy też o małej drewnianej kuchence, bo Matylda uwielbia sprzęty kuchenne i bardzo interesuje ją gotowanie... |
no to polecam wszelkie wałki w mini wersjach, nożyki drewniane, foremki na ciasteczka, babeczki. I nie zabawa, tylko prawdziwe działania w kuchni! Moje małe wszystko ze mną robią i ile z tym frajdy... Ja też uwielbiam się tak z nimi babrać w mąkach, ciastach i tym podobnych. |
j też lubię wspólne gotowanie, ale czasem muszę coś w miarę sprawnie zrobić, bez asysty i wtedy jest problem
alcia - 2009-10-06, 11:52
| ifinoe napisał/a: | j też lubię wspólne gotowanie, ale czasem muszę coś w miarę sprawnie zrobić, bez asysty i wtedy jest problem |
oj tak, nie jest lekko
Ale co tam - w takiej sytuacji zaciskam zęby, tracę na czasie i wydzielam jak najmniej przeszkadzające mi zadania dziewczynom.. (Lenie np. wystarczy wtedy rzucić z pół kilo cebuli do obrania i dziecko z głowy ). I warto się "pomęczyć" czasem, nawet jak nie zawsze nam to na rękę... Kaja dzięki temu że nigdy jej nie zbywałam, strasznie lubi spędzać ze mną czas w kuchni. Wszystko ze mną robi, potrafi już sama zrobić ciasto na pierogi, świetnie je też lepi, tak samo jak wszelkie kluski, knedle.. a parę dni temu lepiła już całkowicie samodzielnie uszka! I normalnej jakości były, że tak powiem
ja lubię z nią tak spędzać czas, bo swoje czasem muszę w tej kuchni odstać, a z nią mi się nie nudzi - zawsze sobie pogadamy przy okazji, pośmiejemy się itp A ile się uczy, to już inna bajka
[ Dodano: 2009-10-06, 12:54 ]
Jeszcze mi się przypomniało; Wczoraj Lena, jak robiłam pierogi, wałkowała sobie ciasto, potem lepiła z tego swoje pierożki (dla mnie bardziej makaroniki ), później kazała to sobie ugotować i zjadła wszystko. nieźle, nie? dwulatek sam sobie obiad gotuje
maryczary - 2009-10-06, 12:34
alcia, pogratulować samodzielnych dzieciaków
a my dziś znowu akcja przed drzemką - w nocy jakoś lepiej idzie.
No masakra, nie chce usnąć sama w pokoju, musze siedzieć w nią w pokoju aż uśnie, coś teskni za tym smoczkiem, on taki rytm jej wystukiwał a raczej wysysywał... oj.
ajanna - 2009-10-06, 13:23
Alcia otworzyłam usta z podziwu i nie mogę zamknąć
kurcze, jak Ty to robisz? tzn. nie pytam o pierogi, kluski, ciasta i in., których sama robić nie umiem, ale jak Ty to robisz z dziewczynami? Kaję to jeszcze jestem sobie w stanie w kuchni wyobrazić, ale Lenę? ona tę cebulę serio obiera? jeśli tak, to czym? nożem? i oczu nie trze tymi łapkami? bo ja to moich w ogóle sobie w takiej sytuacji wyobrazić nie umiem . po pierwsze nie wiedziałabym jak im wytłumaczyć, co jest do zrobienia. oni jakoś b mało rozumieją nadal - np. mówię im o naczyniach/praniu czy brudne czy czyste i gdzie je przekładamy, a oni się potrafią przy takich prostych rzeczach pomylić
co do spania, to w W-wie chłopcy spali w łóżeczkach ze szczebelkami w swoim pokoju i szczebelków nie wyjmowaliśmy i im nie pozwalaliśmy, bo uciekali . po przeprowadzce przez 1. tydzień musieli spać na kołdrze rozłożonej na podłodze i może to ich przekonało do normalnych łóżeczek . mają takie najtańsze ikeowskie - wydłużane, które mają jedną wadę - skrzypią niemiłosiernie przy każdym ruchu, ale im to widocznie nie przeszkadza. na początku było trochę ciężko z tym przyzwyczajaniem, bo nie dość, że nowe łóżeczka, nowe mieszkanie, to jeszcze my śpimy na górze, a oni na dole. jak wędrówki i wołania nocne sięgnęły zenitu, wpadłam na pomysł, żeby zostawiać im zapaloną lampkę w sypialni (potem w nocy ją gaszę). pierwsza noc była bezproblemowa, potem znów kwęki i wspinaczka nocna po schodach, ale ukróciliśmy to grożąc wyłączeniem lampki . teraz przychodzą w nocy tylko w nagłych wypadkach - choroba, kupa, przesikanie, no i rano
devil_doll - 2009-10-06, 18:05
ajanna podziwiam CIebie i wszystkie mamy blizniakow i te , ktore maja wiecej niz jedne dziecko:-) ja z jednym dzieckiem nie daje czasami rady
alcia gratulacje rosnie Ci szefowa kuchni U nas Adas tez uwielbia ze mna gotowac (zreszta moja ambicja jest zeby byl kulinarnie samodzielnyjak dorosnie )
Daga_M pieknie powiedziane My jestesmy na etapie , ze bez mamy zyc sie nie da wiec czuje sie maxymalnie dowartosciowana w tym wzgledzie i troche obawiam sie przedszkola jak nadejdzie czas
Adas spi z nami i nie przeszkadza mi to, tym bardziej ze to straszny pieszczoch i wychodze z zalozenia , ze do wszystkiego sie dorasta i jak na razie sie to u Nas sprawdza
alcia - 2009-10-06, 21:06
| ajanna napisał/a: | | jak Ty to robisz z dziewczynami? Kaję to jeszcze jestem sobie w stanie w kuchni wyobrazić, ale Lenę? ona tę cebulę serio obiera? jeśli tak, to czym? nożem? i oczu nie trze tymi łapkami? |
Moje dziewczyny zawsze plątały się po kuchni razem ze mną. Mając 6-8 m-c podawały mi ziemniaki, jak je obierałam, mając rok i więcej skubały cebulę... Nigdy ich do tego nie namawiałam, same miały w tym frajdę, że mi "pomagają", a ja sowicie dziękowałam, całowałam mimo, że wszystko robiłam "dzięki" nim 4x dłużej
Teraz Lenie idą te rzeczy b. sprawnie. Z Kają było identycznie, choć Kaja była jeszcze bardziej sprawna manualnie. Te cebule, to ona (Lenka) mi obiera masowo, jedna za drugą. Jak już nie mam ją czym zająć, to wyciągam wszystkie jakie mam w lodówce, ta obiera jedną za druga i się cieszy, że mi pomaga Bez noża, skubie paluszkami kawałeczek po kawałku i potrafi ją to na godzinę pochłonąć. Zostawia tylko te końcówki, które obcinam nożem.
A tak poza tym małpuje wszystko co ja robię. Nie muszę jej tłumaczyć co jest do zrobienia, prędzej chronić wszystko co jest do zrobienia przed robieniem tego przez nią, bo wszystko chce ona. A nie wszystko jeszcze by jej jakoś wyszło (np. wrzucanie pierogów na wrzątek ). Więc podkładam jej pod nos "zadania", które dla niej są w sam raz.
A jak mi czasem źle pójdzie organizacja i dam jednej zadanie a drugiej nie, to awantura gotowa. Wszystko chcą robić one, aż muszę walczyć o swoje, że ja też chcę jakieś zadanie dla siebie Teraz robiłyśmy rogaliki i znów było to samo, walka o zadania
Także takie są po prostu, lubią to i już i mają całkiem sprawne łapki, bo w sumie dużo ćwiczą
maryczary - 2009-10-07, 20:30
Moja Ada też mi pomaga w kuchni, a szczególnie lubi płukać jaglankę, ryz itp. I do malaksera wrzuca i przyciska i mieli, no bosko to wygląda jak dwulatka gotuje. Mam otwartą kuchnie, więc ona przysuwa sobie z salonu krzesło, staje na nim i wszystko widzi, a szczególnie lubi jak leci ciurek wody, ona sobie nalewa do kubeczka, potem do miski itp.
Humbak - 2009-10-12, 12:37
| ifinoe napisał/a: | | znalazłam jeszcze plastopiankę ... znacie coś takiego? |
Znamy, ale to dla trochę starszych dzieci - to klejące się do siebie kuleczki niby styropianu, tylko są mniejsze. Trudno nadać im konkretniejszy kształt, bo choć się lepią, to trzeba je bardziej ugniatać, żeby nadać im kształt i łatwo się od siebie tak czy inaczej odklejają, więc paluszki muszą być bardzo sprawne, żeby przylepić np oczy i nie rozwalś całej konstrukcji, jest on taka hmm... płynna? nie wiem jak to nazwać.
Kubuś polubił zabawę tymi kuleczkami, ale tylko na chwilkę bo za dużo z nimi nie zrobi.
No i nie odbijają się jak piłeczki co też sprawdził
Fajnie natomiast wygląda praca na kartce wylepiona takimi kuleczkami
www.plastopianka.pl
pidzama - 2009-10-12, 13:08
CZy są tu jescze jakieś dwulatki, które używają pieluch; jakoś nie mam ciśnienia ale jak czytam że większość dzieciaków to odpiluchowane to sama nie wiem co myśleć...
na wakacje mieliśmy plan pozbyć się pieluch ale poza kilkoma razami Młody kompletnie nie był zainteresowany; może chodzić cały zasikany bo to mu nie przeszkadza... pytam tak z ciekawości
a tak w ogóle to fajny okres mamy; Michał zmienił się ostatnio nie dopoznania; bawi się autami, wjeżdża nimi pod krzesła - garaże; fajnie bo mam więcej czasu dla siebie dzięki temu;
no i ma niezłą melodię to spania - śpi rano do 7-8 a potem w dzień jeszcze ok 2h i chodzi spać po 20tej
maryczary - 2009-10-12, 13:15
| pidzama napisał/a: | śpi rano do 7-8 a potem w dzień jeszcze ok 2h i chodzi spać po 20tej | u nas podobnie ale my odpieluchowane w wieku 23 m-cy jestem z Aduni bardzo dumna - ale Adce przeszkadzały siki lecące po nogach jak była na naguska i mokre majtki i spodenki też - więc było łatwiej
Znam takie 2latki jak twój jeszcze z pieluchami, możecie próbować co jakiś czas ale na wszystko przyjdzie odpowiednia pora
Humbak - 2009-10-12, 14:10
| pidzama napisał/a: | | jak czytam że większość dzieciaków to odpiluchowane to sama nie wiem co myśleć... |
Mój chodzi z pieluszkami dla mojej wygody i jego katarku, ale używamy jej jak majteczek, tzn gdy chce siusiu idziemy siusiu a gdy zrobi siusiu w majteczki (zawsze mówi więc nie ma kłopotu) to zmieniamy, bo pieluszka jest mokra i 'kubuś nie zdązył' co jest zwykle komentowane przez niego 'no-nie-no-nie-no'. Ja nie lubię podchodzić do tych spraw jak do konkursu - które dziecko już umie, już robi, już nie ma... to jak wyścig szczurów, więc ja z niego uciekam
a co do fajności - jeju jest strasznie fajnie, dwulatki to fajowskie stworzonka...
my kładziemy się spać po 23, wstajemy ok8, więc suma summarum nie jest źle
dynia - 2009-10-12, 15:36
Pidżama jeszcze Ziemek pamperowym zasrańcem jest
Zdarza mu się czasem pięknie wołać choć nie jest to jeszcze regularne a i często ja dla swojego świętego spokoju zakładam mu ją
alcia - 2009-10-12, 19:42
Lenka od paru m-cy używa pieluch na noc. Na pocz. wakacji ją odpieluchowaliśmy, poszło łatwo w miarę...
ulapal - 2009-10-14, 01:48
ja sobie chyba odpuscilam grupe dla 2latkow, DagaM masz racje. niby takie samodzielne te 2latki, ale jeszcze jednak bejbusie. taki byl beze mnie spanikowany jakgo za drugim razem zostawilam, ze ze strachy zrobil ku...
pidzama, moj Et jak najbardziej sie kwalifikuje na pieluchowca, choc sa dni bez wpadek. w domu zawsze jest w majtach, ale chyba jeszcze przyjdzie mi poczekac do nast wiosny. czasem jest tak ze wiem ze to jest czas na siusiu, i chce go zaprowadzic do lazienki, ale za chiny nie daje sie, po czym 3 min pozniej robi w majty.
co do pomagania w kuchni moj jest pierwszy jakcos trzeba kroic. noz to ulubiony sprzet, po pilach srubokretach i wiertarkach.
co do zabawek urodzinowych, to my na wyrost sprawilismy pianinko z mikrofonem, mozeto nie jest taki szal jak drewniana kolejka i pare wagonikow, ale swietny ubaw. jak macie delikatniejsze dzieci nizmoje, to na pewno dobra inwestycja. teraz mozna podjowac , a za jakis czas juz zacznie tworzyc muze
poza tym uwazam ze HULAJNOGA jest wysmienitym prezentem. my dostalismy w spadku taka mala, na 3 kolkach, i maly swietnie sobie radzi, trenowal przez wakacje, i dzisiaj potrafi juz podjechac kawalek bez odpychania utrzymujac rownowage, , zjezdza z niewielkiej gorki, ale mimo wszystko w zabojczym jakna 2latka tepie , i potrafi na hulajnodze zajechac/albo prowadzic cala droge do centrum- jakies 2 km, jak idziemy po zakupy. szczerze polecam
alcia - 2009-10-14, 08:26
| ulapal napisał/a: | | co do pomagania w kuchni moj jest pierwszy jakcos trzeba kroic. noz to ulubiony sprzet |
u nas też. Mają takie drewniane nożyki i zawzięcie maltretują nimi warzywa, jak im pozwolę Albo lubią też takie kółeczko na patyku kręcące się (jeździ nim się jakby po cieście, żeby je kroić w jakieś falbanki, wiecie o co chodzi? nie wiem jak to cudo się zowie ).. też niezły ubaw, jak jakieś ciasto dam do zabawy.
A ja się chciałam tu pochwalić, że Lenka jest już fajnym przedszkolakiem - po okresie buntu jest znów tak jak na początku. Idzie bez zawahania, buźka się śmieje..
kamień z serca..
ulapal - 2009-10-14, 11:52
| alcia napisał/a: | | Lenka jest już fajnym przedszkolakiem - po okresie buntu jest znów tak jak na początku |
super, Gratulacje Lenka. niesamowite ze jeszcze takie malutkie, a juz takie samodzielne.
maryczary, z tym smoczkiem to chyba taka droga. moj Et przez pierwsze 2 tygi wspominal w ciezkich chwilach i wzywal monia na pomoc. ale przeszlo. przeczekaj, nie trac pewnosci siebie, trzymam kciukasy za Adke
maryczary - 2009-10-14, 13:31
ulapal, właśnie widzę poprawę, jeszcze pamięta i wspomina ale od paru dni znacznie ładniej kładzie się spać i prawie zupełnie samodzielnie - jak kiedyś. Więc jestem dobrej myśli i chyba mamy smoczkowanie juz za sobą
ulapal - 2009-10-30, 19:02
moj Et jest przyjety do gangu dzieciaczkow z naszej ulicy.
dzieciaki spotykaja sie wieczorami zeby jezdzic na hulajnogach. i przychodza do nas z zapytaniem- a czy Etem moze wyjsc/ 5-7 latki zapraszaja do zabawy 2latka. normalnie w szoku bylam. mamy kawkuja i plotkuja a maluchy smigaja.
no ico dotej hulajnogi. Et smiga na niej jak stary normalnie. nie moge wyjsc z podziwu, ze naprawde swietnie sobie radzi. zjezdza z gorki zakreca, jak sie rozpedzi to stawia tylnia noge na tym podesciku i jedzie .
dobry mamy czas, jakos jestem jesiennie wyciszona i male rzeczy mnie nie wyprowadzaja z rownowagi, i tym samym dziecku sie udziela, normalnie taaakiego mam aniolka w domu,
tylko z jedzeniem jeszcze walcze. bo ciagle jest cyrk.
jak mu smakuje to je, ale ost to juz nic poza chlebem, jogurtem czy slodkimi potrawami nie je z apetytem,
najgorsze jest to ze jak go przetrzymuje na glodniaka, to potem zdarza mu sie z pustym brzuszkiem budzic w nocy...
ulapal - 2009-11-30, 02:47
kurcze jakis zastój tutaj,
dziewczyny chwalcie sie co u waszych maluszków.
my poki co sie opieramy roznym wirusom, czego wcale nie chce mowic glosno, pomimo iz wszyscy naokolo co chwile zalapuja rozne świństweka.
poza tym Et zaczyna mówić pełnymi zdaniami, np takimi co maja 3 wyrazy. spiewa piosenki, czasem wrecz opowiada cale historie. duzo duzo lepiej wychodzi nam nocnikowanie. jak jestesmy w domu to lata bez pampka i praktycznie wszystko laduje tam gdzie trzeba,a nie na dywan. jak za pozno przyjde do łazienki to nawet zam probuje wylewac zawartość do sedesu, co wiado jak sie zwykle konczy ale jeszcze ze 2-3 tygodnie to juz beda porządnie sterczeć.
poza tym oprocz ubierania sie nie ma wszechogarniajacego buntu NIE,
no i przechodzimy teraz etap uczenia sie mowienia przepraszam, jak sie zawini. opornie troche idzie, ale konsekwentnie wymagamy, wiec sa postepy.
no i wlosy juz mu dlugie urosly, a ma takie dosc mocne. maszynki w domu nie mam, ale u fryzjera to nie wiem czy wysiedzi, bo tam tyle nowych interesujacych rzeczy bedzie
pidzama - 2009-12-02, 19:56
| ulapal napisał/a: | | dziewczyny chwalcie sie co u waszych maluszków. |
no to może ja
u nas Misiek przeszedł jakiś czas temu mega zmianę i jest super extra dzieckiem; wiadomo że ma jakieś tam czasem swoje jazdy ale jest generalnie do opanowania; nieźle je, ładnie śpi w nocy, potrafi się na jakiś czas sam zająć (ostatnio ulubiona zabawa to jeżdżenie po domu z odkurzaczem i rurą i w ten sposób gasi pożary; sikawka - rura musi być- inaczej się nie liczy
poza tym umie już kilka wierszyków, podśpiewuje sobie sam. i jestem z niego mega dumna. a co ostatnio uczyłam go jak się przeżegnać i w wersji Michała to brzmi tak: "W imię ojca i syna i ducha świętego mikołaja"
uwielbia bawić się w chowanego: np przykryje głowę kocem i ja mam go niby szukać; tyłek na wierzchu i nogi też widać, ale co tam chodzę po pokoju i pytam "gdzie Michał"; na co on spod tego koca: Zobacz w szafie mamo;
no i jeszcze jeden text którego nauczył się niewadomo gdzie to jak coś zbroi i ja siępytam co zrobiłeś? na co Misiek "Przepraszam, to moja wina, nie chciałem"
no i jeszcze teraz mi się przypomniało jak gdzieś kiedyś usłyszał piosenkę "będę brał cię, w aucie" to teraz chodzi i najlepiej mu wychodzi to CIĘ
eh wesoło u nas;
z nocnikowaniem ciągle tyły - zero zainteresowania, nawet jak się go posadzi to w większości przypadków bez sukcesu; na wiosnę urodzi się Mała więc fajnie byłoby żeby Misiek już był odpieluchowany, bo podejrzewam że co by nie było to pewnie trochę się cofnie i ciężej będzie odpuścić te pieluchy... no ale zobaczymy. może łatwiej będzie latem
no i u nas powoli żegnamy się z dziennymi drzemkami; tzn widzę że są mu jeszcze potrzebne, bo jak się w dzień nie wyśpi to na wieczór jest maruda. i gdyby tylko w dzień poleżał grzecznie, to go zawsze na wariactwa bierze: wychodzi z łóżeczka, pokoju, wyciąga zabawki, wchodzi na okno, odsłania żaluzję, ehhhh a jedocześnie ziewa i trze oczy. no nic tego nie zmienię.
Ale naprawdę fajny czas teraz mamy; brakuje nam spotkań z rówieśnikami, bo spędza czas głównie ze mną; za rok pewnie do przedszkola pójdzie. Ale jeszcze o tym nie myśle;
ulapal - 2009-12-04, 00:44
no nareszcie jakis odzew
| pidzama napisał/a: | | Ale naprawdę fajny czas teraz mamy | no wlasnie, my tez, pomimo tych wszystkich buntow 2latka, to normalnie taka slodycz chodzaca. i taki sobie samradek, no napatrzec sie nie moge.
unas pierwsze milosci na dodatek. dostal mufinka z piercionkiem motylem wcisnietym w lukier
| pidzama napisał/a: | | jeżdżenie po domu z odkurzaczem i rurą i w ten sposób gasi pożary |
co do drzemek dziennych to u nas masakra. bo et jeszcze za maly zeby bez wielkich bozdcow wytrzymac do tej 19, zasypia zwykle kolo 15-16 bo juz nie daje rady, albo dlatego ze wracamy z miasta i jest te 15minw wozku, sam raczej nie da rady isc cala droge po przedszkolu i innychzabawach porannych. a skoro zasypia o 16 to o 18 sie budzi i caly wieczor tancujemy.
czekam tylko wiosny tak do konca lutego, bedziemy siedziec do wieczora w ogrodzie, i bedzie zajecie, i damy rade bez drzemki i nareszcie wieczory beda nasze. uff
maryczary - 2009-12-04, 15:45
To ja tez potwierdzam, że Adula-dwulatka jest rozkoszna. Gada teraz jak najęta, powtarza wszystko a ja się cieszę z tego jak głupia. W sumie we wrzesniu zaczęła powtarzać słowa ale ostatnie 2 tygodnie to już zupełny szał. Opowiada krótkie historyjki i tworzy krótkie zdania.
Mozna z nią pogadać, pośmiać się, powygłupiać, potańczyć, śpiewać, cudnie kończy za mnie wersy piosenek lub wierszy i tak sobie naprzemiennie śpiewamy.
Do tego jest samodzielna, umie ubrać majtki spodnie, zdjąć kurtkę, koszulkę itp.
A jak sarkazm wyczuwa!! I umie zażartować, oszukać, powiedzieć z humorem.
Dzwoni sama do S. i do mojej siostry. Wie która karta to jopek, dżoker, dama, as. Inteligentna bestyjka, bardzo mądra i spostrzegawcza.
Je praktycznie samodzielnie ale lubi jak się ją karmi Nienawidzi zup ale i tak musi je jeść ale nie codziennie.
No a drzemka obowiązkowa bo Ada pada na pysk między 13-14 ale nawet jak ziewa to mówi że lulu nie, nie chcę itp. Ale jak ją położę to zawsze zaśnie. Parę razy dosłownie się zdarzyło, ze nie poszła spać na drzemkę ale potem od 18 masakra była i mimo mega-zmęczenia strasznie cięzko ją wtedy położyć - dlatego bardzo pilnuję drzemek.
Kiedyś spała cudnie, zasypia samodzielnie, choć od odstawienia smoczka zaczęła marudzić przy zasypianiu, nie wspomina o smoczku ale ciężko jej jakoś zasnąć - ale wciąż zasypia sama w swoim pokoju, a przed snem czyta misiom bajkę
Od dzieci raczej stroni bo zabierają zabawki, są niedelikatne itp. a moja księżniczka lubi jak się z nią obchodzi jak z jajkiem, ale próbuję z niej zrobić chłopczyce mimo wszystko Ale do babci jednej czy drugiej to śpi 3 razy w miesiącu czasem - z tym nie ma problemu, uwielbia i wciąż dopomina się żeby iść do babci.
No i na koniec - choć pewnie o wielu rzeczach, nad którymi się zachwycam, zapomniałam wspomnieć - do dam, ze Adula uwielbia pieluszkę tetrową i chodziłaby z nią wszędzie a do spania to obowiązkowo
Aha i ma cudne falowano-kręcone włosy do połowy pleców i lubi chodzić w rozpuszczonych.
arete - 2009-12-04, 18:52
| pidzama napisał/a: | | Ale naprawdę fajny czas teraz mamy |
| ulapal napisał/a: | | no wlasnie, my tez, pomimo tych wszystkich buntow 2latka, to normalnie taka slodycz chodzaca. i taki sobie samradek, no napatrzec sie nie moge. |
| maryczary napisał/a: | | To ja tez potwierdzam, że Adula-dwulatka jest rozkoszna. |
Oj, tak, stworzenie pt. dwulatek bardzo mi odpowiada. Szkoda, że nie można urodzić od razu dwulatka, choć bojster mówi, że można, to się nazywa adpocja.
maryczary - 2010-01-22, 13:13
Oj cicho tu...
Moja Adula to płaczek nad płaczkami, już nie mogę sobie czasem z tym poradzić, płacze z byle powodu, bo nogawka się podwinęła, bo nie wie gdzie pielusia, bo to, bo tamto, oszaleć można. Rozmemłała sie na maksa.
Po wiecznym przytulaniu, tłumaczeniu i pocieszaniu nadszedł czas terapii szokowej - po prostu ignoruję jej szlochy, totalna olewka humorów chyba zaczyna przynosić powoli pożądane skutki, ale to dopiero 2 dni... oby się udało!
renka - 2010-01-22, 13:49
Oto krotka charakterystyka Fionki:
hxxp://img718.imageshack.us/i/foto019e.jpg/]
hxxp://img16.imageshack.us/i/foto020yl.jpg/]
Ja nie wiem jak ona go robi, ale dzien w dzien wystarczy jej doslownie kilkadziesiat sekund, zeby pokoj wygladal tak jak na powyzszych foto.
Oczywiscie problem ze sprzataniem jest, szczegolnie, ze przy takim tajfunie jak Fionka to Ronja najbardziej jest poszkodowana.
Kasia, empatycznie sie z Toba lacze, bo wiem co przezywasz z Ada
devil_doll - 2010-01-22, 13:52
to chyba bratnia dusza mojego Adasia
maryczary - 2010-01-22, 14:54
Dzięki za odpowiedzi dziewczyny bo myślałam, ze tylko ja tak rozpiesciłam Adkę dając jej zawsze jakieś opcje i pocieszanie w każdej sytuacji. Chyba wymknąło się to spod kontroli mojej bo zamiast być dobra i konsekwentna podstawiałąm jej wszystko pod nos, no moze nie wszystko ale fakt faktem Ada=płaczek.
Serio, widzę pierwsze efekty olewania czyli ignorowania Adki wybuchów płaczu o nic. Już zaczyna kumać, ze teraz to na mnie nie działa - polecam!!! Ona pół dnia wołała za mną : przytul! Mamo przytul! i ja przytulałam za kazdym razem bo mnie to bardzo rozmiękczało. Myślałam ze ma takie potrzeby przytulania (choć ona od małego to przytulała się do mnie tyle i le musiała a więcej nic a nic ). Okazało się ze to był jej sposób na dopięcie swego, na litowanie się nad nią itd.
Teraz tłumaczę jej, że nie przytulam jej bo płacze bez powodu, jęli upadnie będzie ją coś bolało itp. to ja będę przytulać itd a jak jęczy i płacze to nie przytulam, bo nie lubię płaczków. Lubie za to przytulać mojego małego chichraczka, śliczna wesołą dziewczynkę itd. Nie wiem czy to pedagogiczne ale działa i myślę, że moja inteligentna bestyjka tez zajarzyła o co cho i juz nie ma co liczyć, że mnie weźmie na piękne oczy.
arete - 2010-01-22, 20:16
maryczary, kilka dni temu w książce "Rozwój psychiczny dziecka" przeczytałam o tym, że o ile dwulatek to w zasadzie aniołek, o tyle dwuipółlatek to już zupełnie inna bajka. Podobno to czas uporu, potrzeby dominacji, skrajnych emocji i reakcji. Może płaczliwość Ady jest jakoś związana z etapem rozwojowym jaki przechodzi. Byle do 3. urodzin, wtedy dziecko staje się spokojniejsze.
maryczary - 2010-01-23, 10:04
| arete napisał/a: | | dwuipółlatek (...) to czas uporu, potrzeby dominacji, skrajnych emocji i reakcji. Może płaczliwość Ady jest jakoś związana z etapem rozwojowym jaki przechodzi. | uspokoiłaś mnie arete, dzięki bo bałam się, że to całkiem moja wina...
zina - 2010-01-23, 10:15
| arete napisał/a: | | kilka dni temu w książce "Rozwój psychiczny dziecka" przeczytałam o tym, że o ile dwulatek to w zasadzie aniołek, o tyle dwuipółlatek to już zupełnie inna bajka. |
Czyli czeka nas jeszcze duzo wrazen
arete - 2010-01-23, 19:26
| zina napisał/a: | Czyli czeka nas jeszcze duzo wrazen |
Oj tak, ale póki co delektuj się słodkością swojej dwulatki.
renka - 2010-03-03, 22:18
Czy Wasze dzieciaczki tez sa "obrazalskie"?
Bo ja wymiekkam juz z ta "obrazalskoscia ksiezniczki Fiony" - cos nie idzie po jej mysli - obraza sie, cos ktos do niej powie cokolwiek, co jej nie pasuje albo jej sie nie podoba - obraza sie, ktos na nia spojrzy "nie takim spojrzeniem" - obraza sie etc. etc.
Wozicie jeszcze swoje dzieci w wozkach?
My przez cala zime robilysmy piesze spacery (chyba z wozka Fiona korzystala do listopada zeszlego roku). I teraz znow chce Ronke do przedszkola wozic i mam dylematy, bo bez wozka to troche bedzie slimaczym tempem sie ciagnac, a poza tym w autobusie mi z wozkiem wygodniej. Z drugiej strony Ronka w jej wieku juz nie korzystala z wozka tylko wszedzie na nozkach pomykala (jakos z wozkiem definitywnie sie rozstala w wieku 2 lat), wiec nie wiem czy Fionke na powrot do wozka przyzwyczajac
A ze wzgledu na moja przepukline to nie wiem czy w gre wchodziloby jakies nosidelko/chusta - poza tym Fionka nigdy nie korzystala z tego, wiec nie wiem czy dalaby siebie "spetac"
alcia - 2010-03-03, 23:45
Wózek u nas od dawna nie.
A co do obrażalskości - normalka (najczęściej na zasadzie "teraz, to już za późno")
Taki wiek....
arete - 2010-03-03, 23:52
U nas tez wózek poszedł w odstawkę, inna sprawa, że Antoś od dawna w nim nie jeździł, tylko prowadził, czasem wyczynowo. . Nie wiem czy jest obrażalski, nie są to typowe fochy, natomiast ostentacyjnie nas ignoruje, gdy np. za późno wrócimy z pracy.
alcia - 2010-03-03, 23:59
| arete napisał/a: | | natomiast ostentacyjnie nas ignoruje, gdy np. za późno wrócimy z pracy. |
alcia - 2010-03-17, 10:06
Dziewczyny, ale jestem zdołowana, o mało się nie popłakałam przed chwilą (edit: <- nieaktualne)
Po kolei:
Lenka sobie chodzi ładnie do przedszkola, chodzi chętnie i wszystko było OK. Jakieś ze 2 tyg. temu zaczęła stale powtarzać, że łukasz ją zbił, że nadepnął, czy coś takiego. Ona jest bardzo pamiętliwa i lubi tak roztrząsać sytuacje, które wydarzyły się jeden raz, potem stale powtarza, rozpamiętuje i zawsze mówi "wczoraj". "Wczoraj", to dla niej po prostu przeszłość. Więc tak mówiła w kółko, że Łukasz ją zbił wczoraj i ja myślałam, ze chodzi o jedną sytuację. Rozmawiałam z nią o tym, powtarzałam jej, że ma na to nie pozwalać, że ma powiedzieć Pani, pytałam czy przeprosił itp. Wczoraj powiedziała, że ona nie chce iść do przedszkola, bo Łukasz ją zbije. Myślałam, że to ciąg dalszy rozpamiętywania (ona na prawdę - czasem ma lekkie zadrapanie, prawie strupka nie widać, a uwielbia o tym rozmawiać, opowiadać co jej się stało), więc mówię jej, żeby się nie martwiła, że Łukasz nie będzie jej bił. Że Pani jej pilnuje.
Dziś znów to samo.. Że ona nie chce iść, bo Łukasz ją zbije. Więc powiedziałam w końcu - dobrze Lenka, choć ze mną na salę, ja powiem Pani, żeby Cię pilnowała, by Łukaszek Cię nie bił, ok? Zgodziła się. Ja wciąż myślałam, że to takie gierki Lenkowe...
A tu się dowiaduję od Pani (nie opiekunki, pomocnicę akurat dorwałam, bo opiekunka czytała dzieciom), że tak, Łukasz sobie upatrzył dwie najmniejsze dziewczynki - w tym właśnie Lenkę i łazi za nimi non stop i tylko kombinuje, jak by znów uderzyć. One wszystkie pilnują cały czas tych dwóch małych, patrzą na niego, by nie zrobił im znów krzywdy, a on wciąż kombinuje, wykorzystuje każdą chwilę, gdy Pani głowę odwróci i dalej jazda. Rozmawiają z nim, starają się, rozmawiały już kilka razy z jego matką.. i nic. wciąż to samo.
Normalnie mi serce pękło Dziś go akurat nie ma, więc ją tam zostawiłam. Ale ja nie mogę.. co ja mam zrobić?
Wiecie jak się czuję? Ja ją tam zaprowadzam, zostawiam tam mojego maluszka myśląc, że dobrze się tam bawi i miło spędza czas.. a ona się BOI. Bo ktoś jej robi krzywdę. A ja na to pozwalam.. co ona sobie o mnie teraz myśli? Próbowała mi powiedzieć, a ja to źle zinterpretowałam.. i jeszcze jej bagatelizowałam wszystko i tłumaczyłam, że nie ma się czym martwić. czuję się jak potwór.
Ale dobra.. dziś go nie ma. jutro może być, co ja mam zrobić?
Idę dziś porozmawiać z opiekunką jak dzieciaki będą spały. Jak mogły mi nie powiedzieć? Pogadam też z jego matką. A na końcu z nim. Wytłumaczę mu, że mojego dziecka dotykać mu nie wolno, skoro Panie i mama nie potrafią tego skutecznie załatwić.
O rany ale mi przykro.. moja biedna Lenka. Ja głupia matka
devil_doll - 2010-03-17, 10:30
alcia wspolczoje idz koniecznie porozmawiac, opiekunka/przedszkolanka MA OBOWIAZEK poinformowac rodzica o takich rzeczach
arete - 2010-03-17, 22:41
alcia, współczuję szczerze, rozumiem jakie to dla Ciebie trudne. Ja bardzo się boję takich sytuacji, a przecież są one nieuniknione. Chyba rzeczywiście trzeba powiedzieć o tym wychowawczyniom w przedszkolu (swoją drogą powinny takie rzeczy widzieć), może warto porozmawiać też z rodzicami tego chłopca?
alcia - 2010-03-18, 10:06
Wczoraj przemaglowałam wszystkie panie, które choćby pojawiają się w promieniu 10m od mojego dziecka i mam już obraz sytuacji.
Na szczęście jest dużo lepiej, niż wczoraj sobie wyobraziłam. Mały nie bije Lenki, on ją bardziej męczy. On ją bardzo lubi i lubi się wokół niej kręcić, przytulić, podszturchiwać - w formie zabawy, choć Lence nie za bardzo to pasuje, bo ona raczej trzyma dystans do innych dzieci (przynajmniej w sensie odległości). Zdarzyło się, że kiedyś jak ją mocniej przytulił, ona próbowała się od niego odsunąć i się przewrócili.. potem jak się tylko do niej zbliżał - stawała nieruchomo z zaciśniętymi oczkami, albo od razu skulała się w kłębek na podłodze.
Babki jej pilnują, pilnuję jego.. Uczą go, by był delikatny, bo Lenka się boi, ją uczą, by reagowała na niego mniej nadwrażliwie.
On po prostu z tych bardziej żywiołowych dzieciaków. A Lenka takich zawsze się bała.
Bardzo jej wszystkie pilnują i będą pilnowały nadal i ponoć nie mam się o co martwić - a w razie czego - powiedzą.
Dziś w szatni akurat przebierałam Lenkę i obok przebierał się ten chłopczyk. Lenka mi mówi, ze go nie lubi, ale uśmiechała się do niego. I poszła chętnie.
Także chyba źle odebrałam słowa tamtej dziewczyny.. I urosło to w mojej głowie do jakichś potworności.
Ale będę Lenkę maglowała w tym temacie.. bo i tak troszkę się jeszcze martwię.
lilias - 2010-03-18, 10:27
alcia, czyli wszystko OK, tylko pierwszy przedszkolny adorator Lenki jest trochę zbyt wylewny? Masz rację, ręka na pulsie ważna rzecz
olgasza - 2010-03-18, 11:00
alcia, dobrze, że sytuacja opanowana, ale musiałaś się nieźle wystraszyć - współczuję.
Co do mojego dziecka rocznik 2007 to nadal jest antytowarzyska i potrzebuje megaduzo czasu, żeby się oswoić z nowymi osobami ( więc już to widzę na zlocie, jak się przyklei do mnie w czwartek, to puści dopiero w niedzielę. trudno.), za to w domu szaleje. W ramach uspołeczniania chodzimy raz w tygodniu na zajęcia z innymi dzieciakami i rodzicami, a dwa razy w tygodniu zostawiamy ją w zaprzyjaźnionym Klubie Malucha na 3 godziny. Co prawda bez entuzjazmu, ale też i bez płaczu.
Przestawia się na tryb bezdrzemkowy, co jest trochę uciążliwe, bo jak nie zaśnie koło południa, to potem zmęczenie osiąga apogeum koło 17.00. A potem z kolei budzi się po 5.00
Gada prześmiesznie, chyba jej muszę wątek założyć, bo potem zapominam, a szkoda.
Ostatnio, 5.30, chwila po pobudce:
- Mamo, a jakie ty rzeczy kochasz?
- (ja zaspana) no, ciebie kocham, tatę, babcie..
- ale rzeczy jakie kochasz? bo ja kocham żaby...
alcia - 2010-03-18, 11:30
| lilias napisał/a: | | tylko pierwszy przedszkolny adorator Lenki jest trochę zbyt wylewny? |
gdzie tam pierwszy!
Poważnie, pierwszy to ją kocha od września - Jaś. Kocha miłością nieustającą. Zawsze przy niej, istny gentelman - nawet stołeczek jej pod pupkę podsuwa, jak Lenka siada.. naleśnikami się z nią dzieli, jak Lenka płacze, ze ona nie dostała.. łezki jej ociera, całuje itd. A w domu Jasia wszyscy mają już dosyć słuchania o Lence, bo tylko o niej w kółko nawija
Ale jego Lenka tez kocha, bo może i jest natarczywy, ale trzyma odległość
| olgasza napisał/a: | | więc już to widzę na zlocie, jak się przyklei do mnie w czwartek, to puści dopiero w niedzielę. trudno.) |
Nie martw się - u nas to samo
Trzeba uszanować i tyle - nie każdy ma ochotę być odważnym chojrakiem. Niektórzy muszą stopniowo i już.
maryczary - 2010-03-18, 11:33
| olgasza napisał/a: | | Przestawia się na tryb bezdrzemkowy | Adula też od 2 tygodnie gardzi drzemkami i wbrew pozorom świetni sobie z tym radzi
Ma cudną wyobraźnię i zaczyna opowiadać historie różne i z wielkim przejęciem, najczęściej o robakach i dorotce i nikt nie wie skąd ona to wzięła
alcia dobrze, że to nie jest tak poważne jak myślałaś i ze Lenusia ma dobrą i czujną opiekę w przedszkolu
alcia - 2010-03-18, 12:09
| maryczary napisał/a: | i ze Lenusia ma dobrą i czujną opiekę w przedszkolu |
no właśnie z tym zawsze najgorzej jest - żeby mieć pewność, że opieka jest dobra. Z kająa miałam łatwo - Kaja lubiła ze mną rozmawiać o wszystkim i jako nadwrażliwa mama przerażona faktem, że dziecko jej się wymyka spod kontroli - zawsze mogłam z niej wszystko wyciągnąć. Kaja potrafiła mi streścić cały pobyt w przedszkolu, różne sytuacje.. ja wypytywałam - a jak pani zareagowała, jak X zrobił coś tam? A co Pani powiedziała? Itp itd. Dzięki temu znałam te opiekunki dobrze (poza tym, że sama często z nimi rozmawiałam), wiedziałam jak się zachowują w poszczególnych sytuacjach, jakie mają podejście do dzieci, jakie reakcje na różności.. I byłam nimi zachwycona, bo wszystko było w jak najlepszym porządku.
Lenka niestety może i jest gadułą (w domu paszcza jej się nie zamyka ), ale z opowiadaniem to już u niej gorzej. Jakoś tam lakonicznie rzuci słowem, ale nie opowie niczego szczegółowo. Też nigdy nie wiadomo co z tego co mówi jest prawdą, a co jej fantazją lub chęcią zwrócenia na siebie uwagi. Ona bardzo lubi fantazjować, dla niej to taka zabawa Więc za pomocą Lenki nie sprawdzę Pań. A po tym co sama widzę - wydają się być w porządku, widać, że dobrze znają moje dziecko, sporo o nim potrafią powiedzieć, więc wiem że zwracają uwagę na dzieci i się starają. Ale nigdy do końca pewności mieć nie będę. Ja z tych mam, co najchętniej posiedziałyby ze 2h dziennie za lustrem weneckim
maryczary - 2010-03-18, 12:21
| alcia napisał/a: | Ja z tych mam, co najchętniej posiedziałyby ze 2h dziennie za lustrem weneckim |
pidzama - 2010-03-18, 12:25
Alcia, fajnie że się wszystko wyjaśniło
Ja zapisałam Miśka od września do przedszkola; poszliśmy tam razem i jak ja rozmawiałam z kierowniczką to to Młody wpadł do sali z dziećmi; usiadł na krzesełku i patrzył jak dzieci uczą się wierszyka; po czym stwierdził że tu jest fajnie i on zostanie ciekawe czy będzie taki chojrak na jesień; ale fajnie rokuje co by nie było; ale moje dziecko z tych cygańskich; co wszędzie lepiej byle nie w domu;
mam pytanie do Was; jak wygląda w Waszych przedszkolach czas drzemki? bo pani powiedziała że w planie dnia jest drzemka dla najmłodszych grup; a Misiek już nie śpi od jakiegoś czasu; i biorąc pod uwagę jego temperament to nie widzę żeby przez godzinę leżał grzecznie... ja mam traumatyczne wspomnienia z leżakowania
dynia jak u Was wygląda nocnikowanie; bo u nas przez jakiś czas było światełko w tunelu ale skończło się katastrofą; i teraz to na sam hasło prawie płacze, choć nigdy jakoś nie naciskaliśmy;
jeden mały sukces; zawsze mówiłam że kupę to się robi w ubikacji; no i teraz leci do WC, zamyka się od środka i robi. tyle że do pieluchy cwaniak
alcia - 2010-03-18, 13:49
| pidzama napisał/a: | mam pytanie do Was; jak wygląda w Waszych przedszkolach czas drzemki? bo pani powiedziała że w planie dnia jest drzemka dla najmłodszych grup; a Misiek już nie śpi od jakiegoś czasu; i biorąc pod uwagę jego temperament to nie widzę żeby przez godzinę leżał grzecznie... ja mam traumatyczne wspomnienia z leżakowania |
u nas zależnie od grupy..
Te maluszki to śpią raczej. starsze leżą, Pani, czyta; a jeszcze starsze - drzemki nie ma.
Kaja nie spała od 2rż. i w przedszkolu mocno wojowała - leżała na tym leżaku, wierciła się, kombinowała. Panie starały się robić tak, by ta chwila była porą odpoczynku.. ale dla opornych zawsze jakieś słuchowisko było włączone, albo Pani czytała bajkę. Kaja jako jedyna z grupy nie była w stanie wyleżeć i Panie pozwalały jej się cichutko czymś bawić gdzieś na uboczu.
lilias - 2010-03-18, 14:13
alcia, cudne te dzieciaki, naprawdę A co do rozmowności to anegdotkę powiem o wnuczce mojej koleżanki z pracy. Dziecko (mnie więcej w wieku Waszych pociech) wraca szczęśliwe z przedszkola, obdarowane dyplomem a każda próba rozmowy za co ten dyplom kończy się "moja splawa". I nie pogadasz
renka - 2010-03-18, 21:58
| alcia napisał/a: | | pidzama napisał/a: | mam pytanie do Was; jak wygląda w Waszych przedszkolach czas drzemki? bo pani powiedziała że w planie dnia jest drzemka dla najmłodszych grup; a Misiek już nie śpi od jakiegoś czasu; i biorąc pod uwagę jego temperament to nie widzę żeby przez godzinę leżał grzecznie... ja mam traumatyczne wspomnienia z leżakowania |
u nas zależnie od grupy..
Te maluszki to śpią raczej. starsze leżą, Pani, czyta; a jeszcze starsze - drzemki nie ma.
Kaja nie spała od 2rż. i w przedszkolu mocno wojowała - leżała na tym leżaku, wierciła się, kombinowała. Panie starały się robić tak, by ta chwila była porą odpoczynku.. ale dla opornych zawsze jakieś słuchowisko było włączone, albo Pani czytała bajkę. Kaja jako jedyna z grupy nie była w stanie wyleżeć i Panie pozwalały jej się cichutko czymś bawić gdzieś na uboczu. |
Fiona tez juz nie sypia w poludnie od jakichs 2 miesiecy. Ale nie z tego wzgledu, ze sama nie chciala, tylko ja sie wowczas wkurzylam i powiedzialam jej, ze jak chce spac to spi bez cyca, a jak jej to nie odpowiada to niech nie spi. No i wiadomo co "cycolubna" Fiona wybrala
W Ronji przedszkolu najmlodsze grupy maja "przymusowe" lezakowanie i jest kilkoro dzieci, ktore zachowuja sie podobnie do alciowej Kai. Ronka jest w grupie wyzej i po obiedzie tez jest "odpoczynek" - dzieciaki klada sie z poduszkami na dywanie. Kto przysnie, ten przysnie (Ronce to sie czesto zdarzalo, mimo, ze w domu nie sypiala juz po poludniu od ok. 2 roku zycia)). Inne dzieci moga sie cichutko bawic, rysowac etc.
Alcia, dobrze, ze sytuacja sie wyklarowala. Mam nadzieje, ze panie beda pilnowac tego. Po sasiedzku jest chlopczyk (teraz ma juz skonczone 5 lat), ktory w pierwszych przedszkolnych dniach zostal podrapany przez jakas dziewczynke. Bylo to mocne przezycie dla niego, rodzice z przedszkola go zabrali i zostal pod opieka niani. I to tak mocne, ze przez jakies 1,5 roku od tego wydarzenia bal sie dziewczyn - jak widzial jakies dziewczynki na placu zabaw to uciekal etc. Moich dziewczyn tez unikal. Na szczescie sie to unormowalo.
devil_doll - 2010-03-18, 22:17
super Alciu , ze sie wyjasnilo
maryczary - 2010-09-01, 08:19
Ada poszła dziś do przedszkola a mi łzy lecą. Poszła z wielką chęcią i optymizmem a jak weszłyśmy do sali do większość dzieci płakała lub się wręcz darła... Dałam buziaka i od razu wyszłam z sali. I nie wiem czy ona też się rozryczała czy dała radę. Nie zdążyłam Pani powiedzieć że Adka czasem ma bezdech i że ma pieluszkę do przytulania w szatni smutność
arete - 2010-09-01, 11:15
maryczary, ja też cała w stresie, choć u nas wejście było dobre, to jednak wiem, że potem może być różnie. Jakoś damy radę, dzieciaki pewnie lepiej te zmiany zniosą niż my.
maryczary - 2010-09-01, 11:17
| arete napisał/a: | | dzieciaki pewnie lepiej te zmiany zniosą niż my | mam nadzieję. Zdecydowaliśmy z S. że pójdę po nią poobiedzie, po 12.30
Juz się nie mogę doczekać. A prosto z przedszkola pójdziemy na lody bo uwielbia żeby tak optymistycznie było
[ Dodano: 2010-09-01, 21:24 ]
W rzedszkolu wszystko git, Ada zadowolona
maharetefka - 2010-09-15, 15:50
ech, moje dziecko jest niemozliwe... wszystko chce wymuszac wrzaskiem+ lzy jak groch. np disiaj prosi o picie. przynioslam mu wody z sokiem malinowym, on na to, ze woli kakaoe mleko sojowe. mowie mu, ze juz nie ma, rano dostal kubek tegoz po sniadaniu, nie ma i koniec. a on w histerie normalnie. wrzask rowniez, kiedy tylko idziemy gdzies na piechote, zwykle jezdzimy rowerem, ale czasem do sklepu za rogiem nie chce mi sie zawracac glowy z wyciaganiem bestii z garazu. tuz po przekroczeniu progu wrzask, ze go nogi bola... robi na zlosc bez przerwy... np. siada na schodach kiedy po nich schodze, ostatnio malo nie zlecialam, dzisiaj na niego nadepnelam bo znowu to zrobil (niechcacy). nie wiem, czy to gdzies moje bledy wychowawcze zaskutkowaly w ten sposob, czy to taki charakter...
ps. josh prawie wcale nie umie sie sam bawic, pewnie z racji tego, ze zawsze mieszkamy w jednym pokoju i sila zeczy jestesmy bez przerwy razem. ile wy sie bawicie ze swoimi dzieciakami dziennie?
maryczary - 2010-09-15, 21:13
| maharetefka napisał/a: | | ile wy sie bawicie ze swoimi dzieciakami dziennie? | szerze mówiąc za mało nie bardzo umiem to robić. Uwielbiam patrzeć na nią podczas zabawy, obserwować jak dyskutuje z lalką i jak się śmieje, ale mnie nudzą takie zabawy i mam za mało wyobraźni chyba. Wolę zdecydowanie jakieś manualne zabawy typu ciastolina albo ryzowanie.
priya - 2010-09-16, 12:57
maharetefka, jakbym czytała opis niektórych reakcji mojego Nata! Też czasem zastanawiam się czy to błąd mój jakiś czy poprostu cecha charakteru, czy może taki etap rozwoju...Tyle, że Nat bawi się sam bardzo ładnie już od dawna. Oczywiście też czasem chce naszego towarzystwa w zabawie, ale generalnie jest bardzo twórczy i samodzielny w tej kwestii.
[ Dodano: 2010-09-16, 13:58 ]
aaa, dodać muszę, że Nat jest z 2006, więc trochę starszy, ale takie zachowania zaczęły się już dawno.
maharetefka - 2010-09-16, 13:07
priya, josh jest niewiele mlodszy, bo jest ze stycznia. ech, nie wiem co robic z tym joshem... np bylam przed chwila z nim na basenie powypytywac o karte czlonkowska, ceny, godziny itp. josh kiedy tylko przekroczylismy prog recepcji zacza rozrzucac potpouri, ktore lezalo dla dekoracji, potem wywalil wielka kartonowa reklame. kiedy posadzilam go na sile na siedzeni obok mnie, wyrywal sie j wlazil pod stol. takie zachowanie to norma. mam juz na prawde dosyc...
[ Dodano: 2010-09-16, 14:27 ]
sytuacja z przed 5ciu minut: josh wlazl w butach na lozko, mowie, zeby zdjal buty. on nic, powtarzam 100 razy, zciagnelam go z lozka, powtarzam o butach. ten zatyka uszy rekoma. ja w koncu nie wytrzymuje i rycze, zeby zdjal. nic nie skutkuje. chowam zabawki na szafe, bo nie moge juz zdzierzyc. josh wpada w histerie typu "kocham cie, przytul, mamooo, kocham cie, jestem chory" zaczyna kaszlec, teraz lezy na lozku i wyje, ze mu zimno i zeby go przykryc. k..wa , nie wytrzymam nerwowo!
kasienka - 2010-12-03, 22:38
Mam pytanie kontrolne
Co potrafią robić trzylatki? Chodzi mi o taki ogólny zbiór umiejętności. Wydaje mi się, że Zuzia rysowała w tym wieku, a Emil niezbyt chętnie i trzyma kredkę jakby miał dźgać kartkę Moja mama mnie trochę zdenerwowała, bo powiedziała, że on ma ogromne zaległości i że wszystko trzeba robić za niego. Ale mi się wydaje, że jest prawidłowo pod tym względem rozwinięty...
Emil:
robi siku na nocnik (ale w nocy zazwyczaj sika w pieluchę)
układa puzzle z kilkunastu elementów
segreguje przedmioty, np. od małego do dużego
zna kolory i większość kształtów
trochę liczy (ale to przez Zuzię, nie uczyłam go )
skacze na dwóch nogach (niedawno się nauczył, to było dla niego osiągnięcie )
współpracuje przy ubieraniu i ostatnio sam podciąga majtki i spodnie.
Czy Wasze dzieci ubierają się samodzielnie? Co jeszcze ciekawego robią?
arete - 2010-12-03, 22:48
kasienka, u nas podobny zestaw umiejętności, z tym, że zamiast nocnika jest sedes, nocnika Antek nigdy nie zaakceptował. Samodzielnie się nie ubiera (dobrze jak nie przeszkadza ), lubi tylko zasuwać zamki i próbuje zapinać guziki. Zna pojęcia lewej i prawej strony. No i bardzo sprawnie posługuje się komputerem, co mnie tak do końca nie cieszy chyba.
kasienka - 2010-12-03, 23:28
| arete napisał/a: | | No i bardzo sprawnie posługuje się komputerem, co mnie tak do końca nie cieszy chyba. | hmm. u nas też Zaskakuje mnie. Bo mimo, że nie siedzi długo (ostatnio w ogóle ograniczamy do 15-20 minut) potrafi włączyć pokuter, wpisać hasło, odpalić firefoxa, włączyć poszczególne gry i grać. Ostatnio w ogóle mi szczęka opadła, bo Zuzia raz mu pokazała gdzie są gry w systemie (przez start co się wchodzi, tam jest takie przyrządzanie tortu). Znalazł te gry zupełnie sam Nie dziwię się, że da rade takie małe dzieci nauczyć "czytać" wyrazy...Nie mówiąc już o iphonie. tam to potrafi wszystko zrobić...I jeszcze bezbłędnie zawsze wie, co trzeba nacisnąć. Może te dzieciaki już mają wrodzone jakieś takie zdolności...
Poza tym szybko zapamiętuje wiele rzeczy i opowiada (całe dialogi, teksty z książeczek...). Wymyśla też własne historie, co mnie czasem schizuje. No dość często jest robotem.
dynia - 2010-12-03, 23:35
Kasienka u nas całkiem podobnie.Z.załatwia się do nocnika choć w przedszkolu w pełni korzysta z tamtejszej toalety ,na noc wciąż pielucha.Je samodzielnie ,potrafi sobie podciągnąć portki ,zdjąć nałożyć ,buty ,kapcie ,skarpetki.Rysuje bardzo fajnie ,postacie posiadają ,głowy ,ręce,nogi ,twarz w także posiada nos oko etc.Wylepia kształty z plasteliny.Potrafi zaśpiewać z pamięci całą przedszkolny repertuar ..po hiszpańsku Trochę liczy po polsku,hiszpańsku ale różnie z tym bywa czasem porządek liczenia jest zachwiany Pływa samodzielnie i nurkuje w bardzo głębokiej wodzie.Skacze z ok 80-100 cm wzniesień ,murków ,brzegów kanap etc.Potrafi sensownie opowiadać w zdaniach złożonych wrażenia z przedszkola.Pamięta imiona zagranicznych(niektórych) kolegów z grupy.Koloruje i nawet niewiele wyjeżdża poza linię.Laufrada już na początku tego roku opanował do perfekcji
Och komputer ,jak mogłabym zapomnieć Obsługę ipada opanował chyba szybciej niż ja
kasienka - 2010-12-03, 23:52
| dynia napisał/a: | | Kasienka u nas całkiem podobnie. |
hihi, to co napisałaś dalej zdaje się tego nie potwierdzać Raczej wygląda, że sporo Emila wyprzedza. Cóż, do wszystkiego dojdziemy z czasem Nie wszystkie dzieci muszą umieć rysować w tym wieku, nie?
Lily - 2010-12-04, 00:22
| kasienka napisał/a: | | współpracuje przy ubieraniu i ostatnio sam podciąga majtki i spodnie. | Tak a propos, sorry za wtrącenie się , dziś czytałam w lokalnej gazecie list wuefisty, który uczy dziesięciolatków - pisze on, że dzieci nie potrafią się ubrać w szatni, nie wiedza, gdzie przód, gdzie tył i najwyraźniej do tej pory nie robiły tego samodzielnie. Trochę oczy wychodzą Chociaż domyślam się, że to wynika z tego, że rodzice czasem hamują samodzielność dziecka, a potem to ono już nawet nie chce próbować. Pamiętam, jak raz dostałam od ojca w tyłek za to, że sama sobie chciałam kurtkę zapiąć, miałam ze 6 lat.
kasienka - 2010-12-04, 00:27
lily, ale myslisz ze Emil rokuje na takiego dziesieciolatka? Zu na szczescie wszystko robi sama. myje jej wlosy tylko ale ma ich tyle i tak geste ze nie daje rady
alcia - 2010-12-05, 12:30
kasienka, u nas chyba trochę do przodu z różnymi umiejętnościami, bo Lenka już trochę pisze - Kaja ją szkoli liczy.. ubiera się sama od przynajmniej roku, sika na kibelku od dawna, sama ładnie zęby myje, ślicznie rysuje (u nas manualny rozwój chyba genetycznie napędzany, bo obie z tym były bardzo do przodu zawsze)..
ALE
Zauważyłam po znajomych, że jest OGROMNA różnica w tym względzie między chłopcami a dziewczynkami. Dziewczynki częściej potrafią wcześnie ładnie się jakimiś narzędziami plastycznymi posługiwać (m. in właściwe trzymanie kredek), "obsługiwać się" - jeść samodzielnie, ubierać itp. Często ładniej mówią, mają bogatszy zasób słów..
Oczywiście mówię o takim wieku właśnie trzylatka.
A chłopcy w tym wieku bardziej idą w rozwój ruchowy - biegać, skakać, wdrapywać się wszędzie - ogólnie takie latające wszędzie torpedy..
A potem z wiekiem się to jakoś wyrównuje.
także mi się wydaje po tym co piszesz, że Emilek absolutnie nie jest do tyłu - normalnie, standardowo się rozwija jak na chłopca. Przynajmniej tak sądzę porównując do dzieciaków mnie otaczających..
Twoja mama też córki miała, więc może też ma skrzywiony obraz sytuacji
dynia - 2010-12-05, 14:00
Kasieńka ja chyba nie skumałam ,czemu sądzisz,że Emil jest z czymś do tyłu ?
Z tego co piszesz to jest klasycznym trzylatkiem a nawet biorąc pod uwagę kilku innych znanych mi trzylatków to biję ich na głowę.Mam tu znajome z dzieciakami w wieku Ziemowita i naprawdę jest wieeelaka różnica między tym co piszesz a tym co obserwuję.
Lily - 2010-12-05, 16:22
Zachęcam do zaglądania do tego wątku, zwłaszcza ze względu na ostatnie problemy z dostępem do forum => hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=6879&postdays=0&postorder=asc&start=0
maharetefka - 2011-11-10, 12:10
a ja chcialam sie pochwalic, ze joshowi pierwszy zab wypadl wczoraj , ale mam duzego syna juz!
priya - 2011-11-10, 13:22
maharetefka, już?? A Natek tak czeka na ten dzień i nie może się doczekać
maharetefka - 2011-11-10, 19:46
priya, no wlasnie sama sie zdziwilam, ze tak szybko
maryczary - 2011-11-13, 20:03
O ja cię! No nieźle!
arete - 2013-01-02, 22:50
Jakie macie plany szkolno-przedszkolne względem Waszych dzieci? Ja jestem w kropce - z jednej strony wydaje mi się, że intelektualnie sobie Antek w szkole poradzi, lubi liczenie, sylabizuje, dzieli słowa na głoski, nie czyta, ale sporo liter zna, z drugiej strony - jest nieśmiały, niezbyt kontaktowy, nie wiem jak poradzi sobie w nowej grupie. No i nie wiem czy kierować się tym, że urodził się pod koniec roku. Koleżanka psycholog mówiła mi, że są badania, które pokazują, ze dzieci z drugiej połowy roku gorzej sobie radzą jeśli są posłane do szkoły wcześniej.
Podzielcie się przemyśleniami, please.
bronka - 2013-01-03, 15:07
arete, ja nie posyłam teraz. Intelektualnie jak najbardziej, ale jeśli chodzi o dojrzałość emocjonalną to średnio. Poza tym bardzo lubię nasze przedszkole. Rozwija się tam, szanują jego słabsze strony, rozwijają lepsze.
Nauczycielka przedszkolna poparła nasza decyzję właśnie ze względu na nieśmiałość i wycofanie. Bo testy gotowości przeszedł bardzo dobrze ( szczególnie sprawności fizycznej ).
Tak więc - ja się nie szarpię z tą myślą nawet. O młodszego syna nie będę się tak bała. Jest stanowczo bardziej przebojowy.
Poza tym rozmawiałam z rodzicem dziecka posłanego wcześniej i niestety nie ma żadnej obiecanej wcześniej ponadprogramowej opieki. Są rzuceni na głęboką wodę
arete - 2013-01-03, 20:45
bronka, dzięki za odpowiedź. Ja w sumie tez bardziej skłaniam się ku pozostawieniu Antka w przedszkolu, bo tak jak u Ciebie, mamy fajne przedszkole, które Antek lubi i do którego dugo się przystosowywał. Testów gotowości szkolnej nie dał sobie zrobić "bo nie", ale to też o czymś świadczy.
| bronka napisał/a: | | O młodszego syna nie będę się tak bała. Jest stanowczo bardziej przebojowy. |
Nasze Franki widać podobne.
|
|