| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek niemowlęcy - Mam dość :(
lamialuna - 2010-11-06, 22:11 Temat postu: Mam dość :( Mam dość wrzasku i jęczenia, nie jestem na to odporna. Mam dość siedzenia z młodym sama całymi dniami.
Brunek ma już prawie cztery miesiące a dalej je co pół godziny, nie lubi być w wózku (ani maxi cosi ani gondoli, ani na plecach ani na brzuchu), chusta wogóle nie wchodzi w gre a sling na chwile - ale moje plecy szybko wymiekają.
Załapanie się na jeden z dwóch busów na godzine z osiedla graniczy z cudem no i wszedzie muszę świecić cyckiem-a ciepło już nie jest.
Do tego zaczynają mu iść zęby więc bedzie jeszcze gorzej....
Z utęsknieniem czekam na jakieś mądre rady bo zeświruje...
kamma - 2010-11-07, 08:31
lamialuna, doskonale Cię rozumiem... U nas trwa to już 22 miesiące, ja również jestem odcięta od świata, a synka mam wrzaskliwego. Co by Ci tu pozytywnego napisać... Jedno jest pewne: TO MINIE.Wiem, że to żadne pocieszenie, skoro nawet nie wiadomo, ile to będzie trwać... Już niedługo Bruno będzie mógł jeździć w wózku na siedząco, zacznie się bardziej interesować światem zewnętrznym i wtedy łatwiej będzie Wam gdzieś się wybrać bez wrzasków.
Inny pomysł: zapraszaj znajomych do domu. Dla dziecka to jakieś urozmaicenie, a dla Ciebie okazja do porozmawiania z dorosłymi zamiast ciągłego "a gu... a bu..."
A w jakich górach Ty mieszkasz? Może gdzieś blisko?
lamialuna - 2010-11-07, 10:16
Dzieki ci kamma - milo bardzo, ze odwazylas sie cos napisac
Co do (nie)gór to jestesmy teraz w Cork,Irlandia - ale dusza zostala w gorach
Dorosli maja malo czasu... albo moga przyjsc ze starszymi dziecmi i dalej sie nie da pogadac. Ogolnie porazka na calej linii, a ja sama zmeczona i zla i do tego jak mozna przeczytac MARUDNA na Maxa.
Oczywiscie to zawsze pocieszajace, ze inni tez tak maja... ale...
Jest jeszcze zamiana cyca na butelke i wynajmowanie opiekunek zeby sie uwolnic - ale to nie byl moj plan maciezynski. NO i ja kocham tego stwora malego, tylko ze czasem sie boje ze wyrzuce go przez okno, albo wyrzuce siebie.
Wczoraj zaszukalam sie do felietonu Chylinskiej, i jak jej nie lubie to trafila w 100tke..
excelencja - 2010-11-07, 10:50
lamialuna, u nas przełomem był moment, kiedy mała zaczęła siedzieć i jeździć w wózku na siedząco. W samochodzie przestała wrzeszczeć dopiero jak zmieniłam fotelik na przodem do kierunku.
No są takie dzieci po prostu i już.
A teraz wrzeszczy nie więcej niż inne
No i co? Opiekunka raz na jakiś czas i Twoje mleko w butelce to dobre wyjście, mnie nie było stać i bardzo żałuję, bo pewnie psycha by mniej siadała jednak.
trzymaj się!
Capricorn - 2010-11-07, 11:49
Jeśli tylko możesz, znajdź kogoś, kto wpadałby Ci pomóc - zabrałby wrzaskuna na półgodzinny spacer czy cokolwiek.
dżo - 2010-11-07, 13:57
lamialuna, znam ten stan az za dobrze. Pierwszy rok życia Tymona wspominam jako koszmar mojego zycia: dziecko wrzeszczące, niespiące, wiecznie wiszace na cycku, w domu bałagan, ja niewyspana itd itd. I obawiam sie, że mądrych rad jest niewiele. Fajnie jak mąż/partner pomaga, zabiera malucha na długie spacery a Ty zostajesz sama ze soba i głęboko oddychasz chwilowa wolnością .
Wizyty u znjomych tez dobre, ale to zleży od dziecka, moje nie lubiło zmian otoczenia, hałasu, to działało na nie pobudzająco i darl sie jeszcze więcej.
Powtarzaj sobie: będzie lepiej, juz niedługo, jak zacznie siadać, jak zacznie raczkować, chodzić, biegać ... U mnie to działało, z niecierpliwością czekałam na kazdy nowy postęp w rozwoju bo w tym widziałam swiatełko w tunelu. Dasz radę, to minie, trzymaj się .
rosa - 2010-11-07, 16:12
ja przy pierwszym dziecku odliczałam każdy dzień, mimo iż Szymon nie był upierdliwy ani wrzeszczący, pamietam ten stan
teraz mam męczydupę cyckoholika nięspiącego w nocy, bywa ciężko, ale daję radę
kluczem jest akceptacja systuacji, jeżeli sie jej nie da zmienić
dla mnie zostawienie dziecka z opiekunka+butelka też nie istnieje jako rozwiązanie
a jakieś grupy wsparcia, la leche or sth? nie ma w pobliżu czegoś w tym stylu? albo zajęcia dla mam z dziećmi: joga itp, miejsca gdzie możesz poznać dziewczyny z dziećmi w wieku Bruna,
mi spotykanie się z koleżankami i rozmowa o problemach dzieciowych bardzo pomaga
3maj się
kamma - 2010-11-07, 17:31
lamialuna, jeszcze jedna dobra rada ode mnie: jak tylko masz ochotę, to psiocz i wyrzucaj wszystko z siebie w tym wątku. Tu zawsze znajdzie się ktoś, kto Cię doskonale rozumie, kto Cię po główce pogłaszcze, do łona przytuli To też pomaga: zwykłe współczucie, zrozumienie.
lamialuna - 2010-11-08, 11:35
Dzieki Kobiałki Moje !!!!
Połówek jak moze to próbuje ale się frustruje brakiem cyca... a wiekszość walki o tego cyca jest... Młodemu się ulewa bo nie ma miejsca nawet na to co przypadkowo skapnie podczas mulania, ajednak cyc BÓG!
Zeby miec towarzystwo matek tej samej grupy wiekowej zaczynam u siebie spotkania grupy bumps and babes... ale to tez wyzsza logistyka i trwa tow cholere.
Wczoraj czaczelam czytac jakas ksiazke o snie mo Brunek nagle z kosmosu sobie wymyslil, ze o 22ej jest genialna pora na pogawedki, najpiekniejsze usmiechy na swiecie i zabawe z mama zombie
Pocieszajace jest, ze ja w jego wieku kompletnie zamienilam dzien z noca... wiec mlody przy mnie to raczej swiety jest.
Fotelik samochodowy dziala lepiej, ale dopoki autko sie porusza . Postanowienie noworoczne to prawko - a mowili, zrob przed dzieckiem... a mowili, a nie posluchalam...
Czekam na to siedzenie jak na mesjasza... w deszczu bede jezdzic z nim byle ogladal i sie interesowal mniej cycem .
Albo go do nosidelka na plecy wrzuce i bedzie git. Noszenie z przodu mnie dobija.
Juz dla ulatwienia zycia i pomniejszenia frustracji zyciowych ogolilam sie na pale - mniej zachodu z klakami tak mizernie zapuszczanymi prze 2 lata... no ale bozia jakosci nie dala w tej kwestii, a poczucie lysienia czeszac sie co rano dobijalo mnie do ziemi...
[ Dodano: 2010-11-08, 10:36 ]
| rosa napisał/a: | | męczydupę cyckoholika |
no lepiej bym tego nie ujela!!!, a do tego sie usmialam
zorro - 2010-11-08, 13:18
Mój syn też był wyczerpujący przez pierwszy rok i też się ogoliłam w związku z tym na łyso. Choroba ja czy co?
Trochę było lepiej, gdy skończył 6 miesięcy i zaczęły się interakcje z otoczeniem - okazało się, że jest bardzo towarzyski lubi ludzi i tego się trzymaliśmy. Poza tym neurolożka chciała mu zapodać luminal, ale uciekliśmy w popłochu. Co do spania - w pewnym momencie trzeba było skorzystać z rady 'Uśnij wreszcie'. Mój syn przez pierwszy rok nie spał prawie o ogóle - w dzień 15 minut, a w nocy tylko wtedy, gdy przy nim leżałam, a on sobie ciamkał. Teraz ma 8 lat i mamy inne problemy, che che. Tak więc wyrasta się z jednych i wrasta w drugie. A to cię pocieszyłam!
PS. Wyjście co jakiś czas i uwolnienie się od dziecka jest PRIORYTETOWE.
nitka - 2010-11-08, 15:15
Czy słyszałaś kiedyś o La Leche League?
Tu masz numery telefonu do Corkowych Liderek
Jane (021) 4552357
Yvonne (021) 4961389
Carol (021) 4776197
Maria (021) 4896759
Zadzwoń, i pogadaj. Poznasz tam Matki, które mają tak samo i/lub gorzej
Mi spotkania LLL baaaardzo pomogły
lamialuna - 2010-11-08, 16:40
Nitko, znam LLL ale maja o tak dzikich godzinach i miejscach spotkania ze jeszcze sie nie zalapalam. A to tylko raz w miesiacu....
Maria, miala corke w mojej grupie, a i przejela moj etat. Jest dula i na moj pobyt w Londku zostala mianowana dula sms'owa. Jest teraz tez mega zajeta wiec nie chce jej zawracac gitary.
Problem mentalny polega na tym, ze miliardy kobiet tak ma a nie marudza jak ja
Wlasnie puszczam wici o Bumps & Babes - zobaczymy czy cos sie zjawi.
Ogolnie jak nie urok to sraczka. Cuidiu ma jutro spotkanie ale ja musze gnic w domu bo macher i ktos z agencji ma przyjs a oni maja w d... czy ktos ma plany czy nie.
[ Dodano: 2010-11-08, 15:45 ]
Zorro, no mam taki cichy plan... poddac sie i zasypiac z gadem. Przynajmniej bede wyspana. No ale zero wieczorow dla siebie ani dla połowka. Gdzie tu miejsce na zwiazek????
Opiekunka by chyba nie przeszla....
Brunek uwielbia ludzi i otoczenie, ale noszony na rekach!!! Dzis poszlismy w slingu wyrzucic smieci i na tzw 'w okolo bloku" deszcz nas zawrocil po 20minutach a mi placy zawyly...
No coz czas czas czas, zeby, kryzysy, szkola, dorastanie i tak juz zostanie - trza sie z tym oswoic
kamma - 2010-11-08, 18:05
lamialuna, co do noszenia na rękach, to jestem podobnego zdania co euridice. Dodatkowym argumentem jest to, że maluch przyzwyczajał się do bycia noszonym przez 9 miesięcy i teraz trudno mu z tego zrezygnować, bo bardzo to lubi, czuje się bezpieczny, jest blisko najdroższej mu w świecie osoby, a także lepiej wszystko widać. A skoro mu się ulewa, o jest to kolejny argument ZA.
Dalej:
| lamialuna napisał/a: |
Problem mentalny polega na tym, ze miliardy kobiet tak ma a nie marudza jak ja |
tia, ale te miliardy popadają w chorobę psychiczną albo wydają krocie na psychoterapeutę Serio, dla własnego zdrowia, marudź nam tu ile wlezie
devil_doll - 2010-11-08, 18:18
lamialuna masz chuste ? mi bardzo pomogla gdy syn byl w wieku twojej pociechy i mialam na glowie remont domu etc
przejdzie. nic madrego nie napisze.bedzie lepiej.
jesli nie masz chusty znajdz sling meetings w Twojej okolicy to naprawde pomaga
lamialuna - 2010-11-08, 20:27
szlak mnie trafi, gdzie mozna przestawic zeby mnie nie wylogowalo po 5minutach. cala strone stracilam wrrrrrrr
zaczela sie wieczorna jazda, ryk i wrzask i bol glowy wiec odpowiem jutro
dobrej nocki wszystkim
zorro - 2010-11-08, 21:32
Powiem wam jedno, dziewczyny, jeśli się nie miało naprawdę hardcore'owego dziecka, to nie wie się, co to znaczy. Bo gdyby się miało, nie pisałoby się tych wszystkich tekstów o wyluzowaniu się. Mówię to ja, matka dwojga ZUPEŁNIE RÓŻNYCH dzieci. Gdybym miała pierwsze dziecko w postaci mojej drugiej córki, to o macierzyństwie myślałabym zupełnie inaczej. Pewnie, że dziecko trzeba nosić i tulić. Gorzej, jeśli trzeba to robić 24h na dobę przez ROK (a potem jest tylko trochę lepiej) i nie ma tam miejsca na jedzenie (swoje), mycie (siebie), zajęcia jakiekolwiek obokdziecięce. Nie ma tam miejsca także na związek. Nie ma na rozmowy (bo dziecię wszystkich przekrzyczy). W życiu nie chciałabym przejść tego jeszcze raz. 3 godziny snu przez rok. Ile wtedy komórek mózgowych mi obumarło... Już trochę po fakcie znalazłam jedną książkę na ten temat: Płaczące niemowlę: dlaczego dzieci płaczą, co czują wtedy rodzice, jak radzić sobie w takich sytuacjach? Sheila Kitzinger. 6 lat później, przy drugim dziecku przeczytałam także książkę sławetnej niani/zaklinaczki, czyli Tracey Hogg i choć nie lubię poradników, wiele mi ona rozjaśniła.
Jeśli jednak miałabym cofnąć czas, to chciałabym choć trochę zbliżyć się do przyczyny ciągłego wycia mojego syna i powodów, dla których w zasadzie nie spał (a podobno dzieci cały czas śpią!). Zastanawiałam się wtedy, jak to jest, że NIKT NIE NAPISAŁ o moim dziecku. No i chustę bym wtedy chciała mieć. Nie było.
kamma - 2010-11-09, 10:10
lamialuna, jak napiszesz długiego posta, to go zaznacz całego i skopiuj. Potem, nawet jeśli Cię wyloguje, to się spokojnie zalogujesz z powrotem i już tylko wkleisz elaborat.
rosa - 2010-11-09, 10:57
zorro, gdyby Z był moim pierwszym dzieckiem to bym zwariowała na 100%, ale teraz jestem wyluzowana, co myślę i jemu się udziela. chociaż chciałabym przespać więcej niż 2 godziny na raz, że nie wspomnę o zębowych nocach
luna pisałaś że B nie chce być w chuście - tzn co robi? wrzeszczy? sztywnieje?
a jak go usypiasz? cyckiem? może spróbuj nie karmić do zaśnięcia tylko jak widzisz że odpada to myk do chusty, żeby się przyzwyczaił
moim zdaniem warto zawalczyć o chustę, bo ona NA PRAWDĘ ułatwia życie,
noszenie na rękach to masakra - łapy odpadają, no i zajęte są
[ Dodano: 2010-11-09, 10:58 ]
jak mnie wyloguje to robię cofnij i kopiuję posta
majaja - 2010-11-09, 15:18
| euridice napisał/a: | | Może zabrzmię dziwnie, ale - jeśli nie miałby być na rękach, to gdzie? | W foteliku samochodowym, w leżaczku, na materacyku na podłodze, w łóżeczku, gdzielowiek byle nie na rękach Nie każdy ma zapasowy kręgosłup na wymianę w szafie niekażde dziecko w wieku ponad dwóch lat waży tylko 15 kg i to w pełnym rynsztunku. Ja wsadzałam w leżaczek i ciagałam po całym mieszkaniu, stawiałam go w drzwiach łazienki i właziłam pod prysznic, w starym foteliku stawiałam na blat i robiłam coś do jedzenia - gadając bez przerwy, spiewając itd (jestem małomówna i nie umiem śpiewać)
Lamialuna - ja po prostu na skrzydłach wracałam do pracy, wszystko co pozwoli ci na trochę wyjść samej i odpocząć dobre jest. Takie typy się czasami trafiają i będzie trochę lepiej jak zacznie siedzieć i raczkować, oczywiście pod warunkiem że to nie jest skrajny przypadek "żywego srebra" któremu sekunda wystarczy by wleźć na stół i z niego zlecieć. Zadbaj o siebie na ile możesz, ja starałam spać się razem z nim, spał z nami, bo z cycem w pysku przesypiał trochę nocy, olej bałagan, wymyślne obiady.
lamialuna - 2010-11-09, 15:48
Tu ja Wasza nadworna maruda i nerwus
co do noszenia... przed wiekami... bardziej bym sie skupila na kucaniu - bo tego juz nie robimy, a to tak raczej wygladalo za czasow jaskiniowcow, ze dziecko bylo obok mamy ktora cos robila na kucaka
No i nie mam sluzby do noszenia dziecka
anyway nasze cialo nie jest stworzone do noszenia dzieci, moje na pewno. i czy to jest sling czy rece bol ten sam - moze jak Brunek bedzie siedzial to na plecach sie uda..
chociaz dalej nie rozumiem czemu teraz nie mozna (w chuscie tez nozki sa rozdziawione)??
co do prob wkladania do chusty to wole sie nie wkurzac i nie zaczynac spiraly wielkiego nerwa... przestalam probowac - sling przejdzie tylko w pionowej pozycji i tylko jak chodze i sorki ale wcale wiecej nie zrobie. moge popodnoscic zabawki z podlogi cos zdjac i gdzies ciepnac - kuchnia odpada.
oczywiscie na spacerze sling sie sprawdza jak mlody wyje w wozku, bo mam jedna reke zeby go popchac.
Generalnie Brunek to ciekawe dziecko i rozglada sie i wygina wszedzie wiec ta jedna reka trzeba kontrolowac co robi.
Wiec jest na podlodze, w fotelikach, na lozku - zawsze ze mna - ale nie zawsze nie wrzeszczacy... No szopka zeby wziasc prysznic mnie rosmiesza - ile jestesmy w stanie zrobic zeby sie umyc ??
Ogolnie fun, teatrzyk lalkowy jednej reki wystajacej z nad prysznica pomieszany z akuku z zaparowanej szyby i spiewami mamy bez sluchu i glosu
zasypianie w slingu - wtedy dopiero jest jazda i wielkie przebudzenie, podobnie jak na widok smoczka, ktorego probowalismy
no coz... Maly Indywidualista sie nam trafil
to przeciez nie jego wina, ja po prostu jestem z tych co cale zycie musieli sie wyspac by funkcjonowac i teraz kiedy mam wybrac miedzy prysznicem a sniadaniem i glowa mnie chyba boli z braku plynow to jakos nie dzialam logicznie w kwestii jekow wlasnego ukochanego ponad wszystko dziecka.
jak zasnie na dluzej niz 20minut to z wrazenia nie wiem za co sie zabrac, a odpoczac ani sie zdrzemnac nie umie...
nie jestem extra porzadnicka ale balagan mnie umyslowo ogranicza ...
no to sobie znow pomarudzilam
wlasnie przezylam nalot dwoch 4latkow - no... ciekawie bedzie
co innego miec ich w grupie z innymi do pomocu na kilka godzin, a co innego 24h... a mialo byc dziecko bez TV... nie wiem czy fizycznie dam rade byc taka zaje-kreatywna.
neina - 2010-11-09, 15:50
| rosa napisał/a: | | jak mnie wyloguje to robię cofnij i kopiuję posta |
Ja tez, zawsze dziala. Mozesz tez zaznaczyc ''zaloguj mnie automatycznie przy kazdej wizycie'' czy jakos tak, przy lolowaniu, wtedy Cie nie bedzie wywalac
W temacie napisze, ze u nas wlasnie po ok. czterech miesiacach zaczelo sie robic lepiej i lepiej, choc Franek lubil byc noszony. Teraz jest naprawde super, raczej nie mial typowego ''buntu dwulatka'', raczej, pomijajac jakies pojedyncze niefajne sytuacje, sie dogadujemy.
rosa - 2010-11-09, 17:40
euri znasz kogoś kto robi na codzień 2-daniowe obiady z deserem????????
co do spania, ja przez pół roku chodziłam spać z dzieckiem o 20, dzięki temu jakoś funkcjonowałam
teraz też nierzadko idę o 20 spać, sen jest dla mnie priorytetem, polecam
malva - 2010-11-09, 17:52
| rosa napisał/a: | euri znasz kogoś kto robi na codzień 2-daniowe obiady z deserem????????
|
szerze mówiąc ja to znam jedną osobę tylko i to była moja mama, dzień w dzień , gdy pracowała i nie pracowała,i to lubiła
ja sobie tego nie wyobrażam-zrobiłam parę razy w życiu dwudaniowy obiad-ale szczerze mówiąc- ja się najadam zupą i juz drugiego nie chcę..więc po co komu dwa dania
lamialuna - 2010-11-09, 18:13
euridice ja tam chyba zrozumialam to wyluzowanie...
nigdy nie prasowalam, chyba ze przed wlozeniem, a teraz to i tak set ubran szybkich i gotowych do orzygania.
obiady jednodaniowe na dwa dni, ostatnio nawet gotowce sklepowe pekaly - ktorych nie jestem fanka..
gary luby myje rano jak mi sie nie uda, rano wczesniej
widac nie mam we krwi misji matki polki i ani wyluzowac ani odpuscic nie umiem - mam wieczne poczucie nierobienia niczego...
wczoraj, zasnelam z mlodym dla swietego spokju - tatus zgarnal go do lozeczka (fakt jest taki,ze jak nie ma cyca pod nosem to spi dluzej w nocy, ale ja nie mam sily go tam odkladac i zasypiam niczym on skonczy jesc )
szkoda tylko, ze z tatusiem sie sporadycznie widzimy....
wiecie jak ja wam tu bede marudzic jak Brunkowi zaczna isc zeby???!!!!!
milego wieczoru i nocki przespanej Wszystkim
devil_doll - 2010-11-09, 19:00
lamialuna masz sling czy wrap ? moze idz na spotkanie chustowe w okolicy albo moze jakas mama wpadnie do Ciebie ? na www.thebabywearer.com jest dzial bbw mamas near you na chusty.info jest dzial mamy zagraniczne etc. dziecko w chuscie moze sie drzec przy motaniu bo np wyczuwa Twoj stres ty sie denerwujesz bo dziecko sie denerwuje etc etc.
madrych rad nie mam. plan minimum i sprobowanie z chusta przy pomocy jakies doswiadczonej mamy (moze pomoze).
[ Dodano: 2010-11-09, 19:04 ]
btw jesli czujesz bol jak masz malego w chuscie to moze znaczyc, ze jest zle zamotana niedociagnieta, w porzypadku kolkowej wazne jest rozlozenie na ramieniu itede itepe.
moze spotkania jak mother goose w Twojej okolicy ? cos dla maluszkow w wieku Bruna ? spotkasz inne mamy i troche sie wyluzujecie ?
nitka - 2010-11-09, 22:35
lamialuna, Czytam o Twoim synu jak o moim z przed kilkunastu miesięcy. Ja do tego miałam depresję poporodową
Antoni wył cały czas, nie umiał do tego utrzymać piersi w buzi. Po wizycie u neurologa w PL w wieku jego 4msc okazało się, że to połowiczny skutek mojego porodu - wzmożone napięcie mięśniowe (druga połowa to jego charakterek ). Do tego miał zatkanego siusiaka, czego tutaj mu oczywiście nie sprawdzili, cofał mu się mocz i miał infekcję.
W każdym razie ja świadomie już nigdy nie zajdę w ciążę, niestety takich rzeczy się nie zapomina. Antoni w miarę uspokajał się trzymany na rękach w pozycji samolotowej (na brzuchu). Zamykał się też na chwilę na kamienistych drogach w wózku, chociaż wózka nie znosił i do dzisiaj nie znosi
W każdym razie tyle go w okresie tych najgorszych 14-stu miesięcy z MOJEGO życia wytuliłam, że Antoni wielki tulak jest i całuśnik.
Ale maruda i histeryk jest na topie do dziś
lamialuna - 2010-11-10, 09:53
devil_doll mam jedno i drugie. do slinga sie czasem da wlozyc. do wrap'a kompletnie nie. a spotkanie jest... raz w miesiacu rano na przeciwleglym koncu miasta. jestesmy tu dopiero 2 miesiace wiec moooze kiedys mi sie uda tam dojechac
Tutaj nie sa chusty jakos mega popularne, zaczepiaja mnie na ulicy i pytaja gdzie sling kupilam, a do Jerza nawet faceci sie na ulicy usmiechaja jak niesie w niej Brunka.
wstalo... dokoncze pozniej.
devil_doll - 2010-11-10, 10:16
jest jeszcze www.natulamamas.co.uk sa tam tez laski z Irl pln.
lamialuna - 2010-11-11, 13:08
Problem nr 1 - nie potrafie wylozowaz (nie jestem mega porzadnicka, ale nie potrafie myslec w balaganie, a na spacer nie potrafie wyjsc nieumyta)
Problem nr 2 - fizycznie i psychicznie mam dosc i wlasnie skopalam sciane poprzedzajac to krzykiem (to ja moze poprosze o rade te z Was, ktore same siedza z dziecmi 12-14 godzin dziennie 6dni w tygodniu + kompletnie same tydzien )
Problem nr 3 - nie mam prawa jazdy, co jezeli ktos z was mieszkal z dzieckiem na obrzezach Cork, moze ono byc lekko udupiajace (juz lepszy byl ten Londyn! tam przynajmniej mielismy Flywie z Tymonem i bysmy ich na spacery wyciagali)
Problem nr 4 - nie lubie innym zawracac gitary, a jak sie okazalo znajome tutaj maja glownie starsze dzieci - wiec ich towarzystwo w domu robi mi jeszcze wiekszy syf, a na spacerze z nami im sie nudzi
to ja moze zlikwiduje ten watek, poczytam te bardziej inspirujace o zachodzeniu w ciaze
zorro - 2010-11-12, 00:38
To wychodź na spacer po ciemku, może do 17 zdążysz się umyć.
Kop sobie ścianę, zawsze to jakieś odreagowanie.
Nie zawieraj znajomości tylko z powodu dzieci.
Jeszcze tylko pół roku i będzie lepiej. {tu, nie wiem jaki emotikon wstawić}
cynamon - 2010-11-12, 02:39
lamialuna, a czy czytałaś Tracy Hogg? Taki 4-miesięczniak powinien wytrzymywać w planie 4-godzinnym, ale nawet jeśli osiągniesz karmienie co 2h, to i tak bedzie dużo czasu dla ciebie moje dzieci nnie należą do aż takich marud, więc mogę sobie tylko wyobrazić, z czym się mierzysz...
ja bym na twoim miejscu wprowadzila plan wg Tracy. zeby dalo sie zyc.
ściskam! i narzekaj ile chcesz, po to tu jesteśmy
devil_doll - 2010-11-12, 08:00
ja polecam ksiazke Madrych Rodzicow M.Sunderland (Science of Parenting)
nitka - 2010-11-12, 13:57
no nie wiem, wydaje mi się, że nie wszystkie dzieci da się umieścić w ramach słynnej zaklinaczki.
Lia, może poczytaj mój wątek z przed roku hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=6338&postdays=0&postorder=asc&start=0
Może Bruno ma wzmożone napięcie mięśniowe? A patrzyłaś na fifola? Czy ma stulejkę? Może go tam boli?
rosa - 2010-11-12, 16:17
nitka, no co ty za herezje opowiadasz!!! Antek to aniołek (czy jak tam było) wypisz wymaluj, a ty się jeszcze czepiasz
syf w domu? dwie dorosłe osoby i maluszek? nie przesadzaj
kąp się razem z dzieckiem - zaoszczędzony czas i woda
a przecież musisz oszczędzać na prawo jazdy!!! (to jest coś czego sobie nie wyobrażam, ja też mieszkam na zadupiu, bez auta nigdzie bym sie nie wybrała, bo nie jestem aż tak zorganizowana)
lamialuna - 2010-11-13, 09:48
oj dziewuchy Wy to takie tolerancyjne jestescie
Brunek nasz nieodgadniety jest... wstal wczoraj ok 7mej... caly dzien sie z nami szlajal po miescie, nadrabialismy zakupowo i sloneczkowo... nie liczac nie calej godziny 10minutowych drzemek, nie spal nic!!! w dzien i zasnal dopiero po23ej...
Na szczescie byla nas do tego dwojka....
Wydrant nie chce smoczka, zadnego - nawet jak leci z niego mleko i choc bylam tak smoczkom przeciwna to czasem bym go nim bardzo chciala zatkac
Fakt, spal nieprzerwanie i u siebie w koszu 6 godzin z minutami.... Jak dla mnie moglby sie co 4 budzic i cos zjesc , ale chyba tak matka natura chciala pomoc w rozladowaniu tego dziennego nie spania.
Zal mi bidoka,ze sie nie potrafi skomunikowac ani sam zasnac... Nie wiem jak mu to zasypianie zorganizowac - zaczelam czytac ksiazke o tym, ale przy niej zasypiam
[ Dodano: 2010-11-13, 08:52 ]
| cynamon napisał/a: | lamialuna, a czy czytałaś Tracy Hogg? Taki 4-miesięczniak powinien wytrzymywać w planie 4-godzinnym, ale nawet jeśli osiągniesz karmienie co 2h, to i tak bedzie dużo czasu dla ciebie moje dzieci nnie należą do aż takich marud, więc mogę sobie tylko wyobrazić, z czym się mierzysz...
ja bym na twoim miejscu wprowadzila plan wg Tracy. zeby dalo sie zyc.
ściskam! i narzekaj ile chcesz, po to tu jesteśmy |
hahaha i co jak nie wytrzyma....??!!! mnie wlasnie to marudzenie, jek i placz doprowadzaja do szalu. Dzieki temu ze mlody mula jak jest glodny, odpukac nie mialam zadnych zatorow i innych cudow. je ile chce, produkuje tyle ile zje itp
ale z drugiej strony efektem tego ubocznym jest bycie - smoczkiem... nie ma zlotej recepty chyba
[ Dodano: 2010-11-13, 08:58 ]
chcialam dodac, ze lektura tematu, tych co na testy ciazowe czekaja jest bardzo.... fajna, nostalgiczna i lagodzaca
[ Dodano: 2010-11-13, 09:10 ]
Nitko fifol sprawdzony i oczytany jest git... widac naruda marudy po mamuni i tyle
[ Dodano: 2010-11-17, 08:22 ]
Melduje, ze Synio trzy spacery wytrwal w wozku, na dwoch zasnal - och jaka ulga (odpukac tak juz zostanie).
Choc dalej nie chce spac w dzien i pada dopiero o 23ej.
Od poniedzialku ruszam z grupa dla mam brzuchatych i z maluchami - moze akurat sie jakies fajne kobity pokaza
Niestety polskich wegetarianek brak w Cork...
fylwia - 2010-11-30, 22:16
| Cytat: | | Problem nr 3 - nie mam prawa jazdy, co jezeli ktos z was mieszkal z dzieckiem na obrzezach Cork, moze ono byc lekko udupiajace (juz lepszy byl ten Londyn! tam przynajmniej mielismy Flywie z Tymonem i bysmy ich na spacery wyciagali) |
Lamialuna, kochana moja mi tych naszych spacerów szkoda straszliwie... Bo u mnie w okolicy Polaków cała masa, ale jakby w innym klimacie i raczej ciężko byłoby się dogadać... sama to świetnie kiedyś określiłaś: dla "normalnych" mam my jesteśmy UFO...
A prawko...hmmm, super sprawa... tylko, że ja mam i co z tego jak dupa strachliwa ze mnie i boję się jeździć... bo większy samochód, bo większe miasto, bo nie ta strona ulicy... Ale pewnie kiedyś zacznę znowu, żeby nie zwariować... tęsknię za swobodą poruszania się gdzie chcę i kiedy chcę, ale boję się wsadzić dziecko do samochodu skoro nie pojeździłam w tym kraju wcale.
A co do wątku głównego - to ja nie zdawałam sobie sprawy, że Brunek jest aż tak wymagający... Co znaczy, że wcale taką straszną marudą nie jesteś skoro mi się na skype jakoś strasznie nie żalisz. Chyba, że to ja nie umiem słuchać/czytać... Ech, jeśli tak to obiecuję poprawę, niech tylko sobie teściowa moja wróci do Polski i będzie można sobie po ludzku na głos pogadać, a nie klikać jednym palcem z dzieciem przy cycu.
Więc tylko szybciutko ściskam i do pogadania!
excelencja - 2010-12-01, 10:11
| lamialuna napisał/a: | | Problem nr 1 - nie potrafie wylozowaz (nie jestem mega porzadnicka, ale nie potrafie myslec w balaganie, a na spacer nie potrafie wyjsc nieumyta) |
cóż - też tak mam, ale ale - co prawda mycie jest nadal moim hobby ale bałagan dłużej potrafię przeżyć, co nie zmienia faktu, że mnie roznosi wtedy agresja.
| lamialuna napisał/a: | Problem nr 2 - fizycznie i psychicznie mam dosc i wlasnie skopalam sciane poprzedzajac to krzykiem (to ja moze poprosze o rade te z Was, ktore same siedza z dziecmi 12-14 godzin dziennie 6dni w tygodniu + kompletnie same tydzien ) |
Uffff dobrze, że nie masz karton-gipsu. Polecam też trzaskanie drzwiami do łazienki.
Dam Ci radę moją - matki, która była ze swoim wybitnie wrzeszczącym dzieckiem ZAWSZE SAMA (sama wychowuję małą i generalnie nikt mi nie pomagał od początku- w dużej mierze dlatego, że nie chciałam- a jednocześnie studiowałam, pracowałam (w domu) i przeżywałam koszmarek z wyjcem-----przez pierwsze 1,5 roku życia- czyli 7 dni w tygodniu 24 h na dobę (na egzaminy na uczelnię jeździłam z nią, na obronę bla bla) Po 1,5 roku poszłam na drugie studia więc jeden weekend w miesiącu miałam bez dziecka - tzn 10h w piątek, 12h w sobotę i 8 h w niedzielę.
No i gdzie ta rada?
A tu- może kiepska, ale to jedyne co mi przychodzi do głowy, co bym zmieniła gdybym (miała jak...) ...
- korzystaj ile wlezie z pomocy innych - męża, babci, cioci, sąsiadki (dla mnie niesamowitym przeżyciem było jak pierwszy raz poszłam wyrzucić śmieci sama)
- jak masz kogoś, kto się małym zajmie- uciekaj gdzie pieprz rośnie - na kawę do kawiarni z dobrą książką, choćby na 40 minut - na spacer do parku, pooglądać wystawy sklepowe, na basen - to serio działa jak tydzień w SPA - bo przez chwilę ktoś z Ciebie zdejmie ciężar - głównie psychiczny.
- Zrób wszystko, żeby to stało się rytuałem- czyli np ZAWSZE w środy i niedziele masz 2 godziny dla siebie. Do tego np raz dziennie podczas drzemki dziecia nie robisz nic prócz picia kawy i przeglądania gazety z nogami wyciągniętymi na podnóżku.
Docenisz te chwile niesamowicie- pełen relax.
- czekaj i módl się aby było lepiej.
Ja na to czekałam w sumie 2,5 roku - ale - moja córka ma 2,5 roku - jest niesamowicie rozwinięta jak na swój wiek - i właśnie z 5-6 histerii dziennie zeszła do 1 (a to ogromny postęp) A kilka dni temu zauważyłam, że bardzo długo potrafi bawić się sama i wymyśla niesamowite zabawy.
Życzę CI aby Twój syn szybciej się ogarnął
esperanza - 2010-12-01, 22:28
kochana, chcialabym ci jakos pomoc bo wyobrazam sobie jakie to wszystko musi byc straszne, choc sama tego nie przezylam, moj maluszek spal pieknie a w czwatrym miesiacu zycia przesypial cale noce,
pierwsze co mi sie rzucilo w oczy to napisalac, ze karmisz co pol godziny i jestes dla niego smoczkiem i moze tu jest pies pogrzebany, sprobuj ustalic mu rytm dnia, dla malych dzieci to bardzo wazne, musza znac nastepstwo czynnosci zeby czuly sie bezpiecznie, musi wiedziec: acha teraz idziemy na spacer potem bedzie cycek a po cycku ide lulu. Dziecko w wieku twojego aniolka moze sie spokojnie najesc na cztery godziny, jesli wytrzyma jednorazowo zje wiecej i znow dluzej wytrzyma. Oczywiscie,ze kazde dziecko jest inne i moze na twojego nie podzialaja zadne metody bo taki juz jego urok ale warto sprobowac bo przeciez zmeczona i sfrustrowana matka to takiez dziecko i kolo sie zamyka.
rozumiem jak ciezko jest byc sama z tym wszystkim ja tez mieszkam po za krajem i nie mam tu nikogo a maz wychodzi do pracy jak jeszcze ja spie i wraca jak juz spie, czasem bywaja dni, ze rozmawiam tylko z moim synem(wlasciwie prowadze monolog)
trzymaj sie bo bedzie juz tylko lepiej
hxxp://www.maluchy.pl]
lamialuna - 2010-12-03, 15:54
excelencja - pelen podziw, nie mam co marudzic. Twarda sztuka jestes!
esperanzo wlasnie tego rytmu sie nie da ustalic a teraz przy zebach jest ciezej. nie mam sily nosic Brunka przez 2h do nastepnego karmienia.
Staramy sie wbic w karmienia o 6,9,12,15,17,19,21ej ale on od kilku tygodni zasypia o 23ej...
Mycie i masaz mamy zawsze od urodzenia o 18tej....
z nowosci zaczal zasypiac w wozku na spacerach, ale wyubierany w spiworze juz sie do maxi cosi nie miescil i po wczorajszym spacerze w spacerowce - znow dramat. niestety wozek w druga strone i obojgu nam sie nie podoba,ze sie nie widzimy.
udalo sie tez raz zawiazac gada na plecach i zasnal po 10minutach walki i rzucania - ale dzis sie juz nie dal...
flywia tesknimy bardzo, mam nadzieje,ze sie zobaczymy wiosna. nie marudze Ci bo to Tobie trzeba dodawac otuchy;) a nie zawracac gitary od marudzenia mam Priye - starsza stazem
no i milo nam sie grupa mam z maluchami dzieje - fajne mamy nam sie trafily
[ Dodano: 2010-12-21, 10:37 ]
u nas do przodu choc ciezka walka o rutyne sie toczy... w dzien tak do okolo 16tej jest w miare ok. karmienie czas aktywnosci zasypianie z mama na fotelu, zasypianie bujane, mruczane, czasem z np arka noego ostatnimi dniami...
potem mamy wieczorna jazdke...
od kilku dni mlody pelza wiec jest wesolo. jak sie spieszy by tylko pochwycic cel niedozwolony jak np aparat to jak blyskawica az na zakretach go wtedy wyrzuca na plecy...
od 2dni program maruda full on, moze to wreszcie te zeby... dzis od 6tej nic nie spal... jest juz 10:30 i nie koniecznie chcialabym zeby zasnal przy cycku bo a. juz tego w dzien nie praktykujemy b. bedzie glodny.... c. oboje sie doprowadzimy do szalu
w styczniu tak kontrolnie smigniemy do osteopaty, moze on cos poczaruje...
[ Dodano: 2010-12-27, 11:40 ]
widze, ze zagladam do wlasnego watku jak mam dosc
sa postepy... dlugo sie o nie walczy ale ku pocieszeniu mam z podobnymi brzdacami do Bruna... SĄ!!!!
Swieta byly oddechem, bo nie swietujemy specjalnie wiec mielismy 3 dni wolnego, czyli 2:1. Nie wiem jak tatko, ale my z syniem odpoczelismy troche
Dalej walczymy z poznym zasypianiem wieczorem....
M.Lilith - 2010-12-27, 19:31
Witam dziewczyny.
Może zacznę od tego, że dobrze jest poznawać rady, wskazówki i podpowiedzi ale naprawdę są dzieci na które nic nie działa. Ciężko się przystosowują i choćby stawać na głowie, 'gehenna' nie ma końca.
Lamialuna, rozumiem Cię dziewczyno po prostu!;-) Cieszę się, cholera, jak opisujesz te swoje depresyjne stany bo mam dość opowieści o szczęśliwym błogim macierzyństwie (temat w firmie na topie) i krytyki pokolenia naszych matek, które musiały być 100% wydajne bez narzekania.
Sama mam córę, która do ok. roczku była aniołem. Dużo spała, nie płakała, jadła wszystko, bawiła się sama. I tak byłam zmęczona i miałam momentami serdecznie dość, bo po pierwsze nie jestem typem urodzonej matki polki, długo zwlekałam z ciążą, a poświęcenie wyłącznie dziecku odczuwam jak więzienie, a po drugie w moim związku było zwyczajnie kiepsko, zero wsparcia, kłótnie. A po trzecia kocham swoje pasje i szaleństwo na które od dwóch lat nie mam czasu ani sił:(
Biorąc pod uwagę nerwowych rodziców, awantury i w rezultacie rozstanie - moja córa była złotym egzemplarzem. No właśnie, była, bo każda bajka ma swój koniec. Po 11 m.ż. mała zaczęła pokazywać charakterek. Domagać się, przemieszczać, drzeć się, tupać, rzucać, bić. Usypianie to kładzenie po 20 razy bo siada, rzuca smokiem o podłogę, robi minę cwaniaka i w ryk żeby smoka podać. W nocy pobudka, chce gadać i sie bawić (od urodzenia grzecznie spała). Wybrzydza z jedzeniem, pluje. Krzyczy nawet na rękach. Do momentu kiedy ktoś mnie nie odwiedzi, wtedy zmienia się w anioła - jak mniemam jest mną po prostu znudzona. A ja padam na pysk. Odkąd skończyła 7 m-cy wróciłam na etat. Marzyłam o tym bo miałam dość siedzenia w domu. Praca trzyma moje życie do pionu. W domu nie umiem się cieszyć tym, co mam. Ciężko mi samej. Czekam aż mała pójdzie spać, a ostatnio nie śpi (przeziębiona) więc permanentne zmęczenie potęguje doła. Marzę by wyjechać. I jednocześnie słyszę jak córa woła w nocy "mama!!" Do tego głos w głowie mojej absolutnie-wszystko-wiedzącej matki "ona teraz potrzebuje tylko mamy, nie możesz jej zostawiać!".
Wysłałam ojca małej z nią na weekend do dziadków. Było zajebiście!!! Leżałam, czytałam, marzyłam. Cisza i spokój. Słuchałam muzyki, oglądałam filmy. Kompletny luz. Wróciła z gorączką, smutna, przybita, myślę: przeze mnie. Poczuła się odrzucona. I wyrzuty.
Teraz, kiedy sama jestem matką, wiem jak jest ciężko. To wyrzeczenie ponad siły. Nie wyobrażam sobie drugiego dziecka. Wiem, że kobiety które nie czują instynktu macierzyńskiego albo chcą zapełnić jakąś pustkę w życiu nie powinny mieć dzieci. Bo wtedy macierzyństwo może skończyć się depresją lub szaleństwem.
Do pieca dorzuca moja matka, która idealizuje siebie jako matkę jednocześnie krytykując mnie, kłapie mi nad uchem, że moja córka zmieniła się przeze mnie, przez moje chaotyczne życie, nerwowość. Że to nienormalne że ona krzyczy, a ma się uśmiechać (w kółko jak w reklamie k***a!!!) Że mam negatywny wpływ na jej psychikę.
Wiecie co, kocham swoje dziecko strasznie, ale mam odczucia zupełnie jak po porodzie, wymykają się spod racjonalnego myślenia - takie wkurwienie, poczucie wymęczenia, niechęć... potrafię na nią krzyknąć, nie zawsze przytulę, czasem nawet jakoś szarpnę, mam dość karmienia jej piersią - tego uwiązania choć z drugiej strony jeszcze chcę,choć tyle chcę jej dać.
Nie panuję na swoimi odczuciami. Chciałabym mieć głowę lekką i być spokojną, a jestem w rozsypce. Cieszę się, że nie jestem z tym sama. I że mogłam się wygadać....
Zdrówko!!;-)
alcia - 2010-12-27, 20:19
M.Lilith, :*
excelencja - 2010-12-27, 20:32
| excelencja napisał/a: | | excelencja - pelen podziw, nie mam co marudzic. Twarda sztuka jestes! |
nie nie! nie o to chodzi! Chodzi o to, że człowiek nie sznurek, ale broń boże nie o to, że Ty nie możesz narzekać, bo jest Ci ciężko i masz prawo narzekać, nie musisz mieć przyklejonego banana do twarzy, nie musisz udawać że jest ok jeśli nie jest. Pamiętaj tylko, że nie jesteś jedyną, której macierzyństwo nie jest usłane różami i nie czuj się broń boże winna.
[ Dodano: 2010-12-27, 20:36 ]
M.Lilith, no cóż... biorąc pod uwagę, że spora część z nas odczuwa takie emocje jak Ty choćby okresowo- względem swojego dziecka- nie jesteś wyrodna
Test na depresję jest do bani
M.Lilith - 2010-12-27, 20:47
Kurcze, właśnie czasem czuję, że wyrodna jestem.... znaczy tak czułam, dopóki nie wyszperałam tego postu:lol:
Wiecie co, mam za sobą wiele trudnych sytuacji, ale ta obecna wydaje mi się najtrudniejsza ze wszystkich... może przez odpowiedzialność, przez ciężar?...
Zaraz klikne w test.... I stanie się jasność
@euridice - marzę o śnie. Ale to niemożliwe! Po prostu nie ma szans. Nie z małą budzącą się, wrzeszczącą. Cycem karmię kilka razy w ciągu dnia, to nie jest problem a czasem błogosławieństwo jak nie chce mi się nic robić albo gdzieś z nią polezę.
A co do matki... niereformowalna...
ale dzięki;-*
edit: Jestem w depresji - jak wykazał test. Tyle, że przy pytaniach o brak snu, brak apetytu, kiepski stan zdrowia, zmartwienia, zmęczenie, wygląd, nerwowość, płaczliwość, lęku przed przeszłością - zapomnieli dać gwiazdkę odnośnik: mam małe dziecko
excelencja - 2010-12-27, 20:57
| M.Lilith napisał/a: | | może przez odpowiedzialność, przez ciężar?... |
ja - samodzielna matka z wieloletnim doświadczeniem (hahaha) mówię Ci - że ilość odpowiedzialności na cm kwadratowy ciała przypadająca na samotną matkę zdecydowanie przekracza wytrzymałość organizmu. I przytłacza - psychę.
Albo kogoś zaangażujesz i pozwolisz sobie na wyjście do kina raz w tygodniu albo na basen lub do kosmetyczki i raz na 2 tygodnie na piwo/kawę- albo będziesz świrować.
Niestety.
lamialuna - 2010-12-27, 20:59
M.Lilith co do matki....
balam sie przyjazdu mojej jak ognia bo nie zawsze sie dogadywalysmy. dodatkowo jak sie kiedys nie posluchalo jej rady to sie od razu obrazala....
lata grania w otwarte kule pomogly... aj ej przyjazd tutaj pozytywnie oczarowal... da sie osagnac porozumienie i pokoleniowy szacunek...
szczegolnie, ze teraz to juz byl grunt nie tylko matka-corka, ale przede wszystkim matka-matka
nawet jezeli Ci sie bedzie wydawac, ze wpadlo jednym uchem a wylecialo drugim, nasionko zostanie zasiane, a Twoja mama bedzie rozmyslac o czym sie przed nia otworzylas. Wazne by sprobowac nie atakowac, a mowic jak sie czlowiek czuje..
Trudne jak jasna d.... ale warto chocby probowac.
Nigdy nie wiesz, moze nagle sie wszystko obruci o 180stopni....
I dodam, ze znam to poczucie wyrodnej matki przychodzace z poczuciem winy kiedy nie wyrabiam...
excelencja - 2010-12-27, 21:00
euridice, dlatego, że żadnym testem depresji nie da się ocenić. Stawiam piwo, że miałam depresję przez spory czas- a w teście by mi nie wyszła. Why? Bo test jest do bani.
No i skala Becka z 61 roku - może wtedy życie było mniej złożone. Mnie on nie satysfakcjonuje.
M.Lilith - 2010-12-28, 11:27
@excelencjo (jak to brzmi )
To nie jest tak, że siedzę non stop w domu. Chodzę do pracy, czasem do pubu, do kina. Czasem wsiadam w samochód i jadę na drugi koniec miasta kupić dwie bułki. Ale to nie o to chodzi. Mnie przydałby się tydzień, dwa kompletnego oderwania, od dziecka i rzeczywistości. Ciągnę za sobą od tygodni zapalenie krtani i zatok, nie mogę tego doleczyć przez wymęczenie. Nie mogę na siebie patrzeć.
Jest szansa, że ojciec dziecka zabrałby ją na kilka dni do dziadków (300 km dalej) ale mała jest zaziębiona, zdycha i nie wiadomo jak choróbsko się rozwinie. Marzę by na sylwestra mieć spokój..........
Co do testu na deprechę - jest tak wiele składowych czynników samopoczucia człowieka i jego stanu, że nie można takiego testu brać jako wyroczni. Mój stan ma konkretne przyczyny, wiem skąd się wziął i po części wiem co mogłoby mi pomóc. Nie wziął się też z wczoraj, "pracowałam" na niego miesiącami. I w 24h się się odmieni.
@lamialuna
Nie mieszkam z moją matką od wielu lat, ale mieszkamy w tym samym mieście co sprzyja kontaktom - niestety. Jesteśmy kompletnie różne światopoglądem, myśleniem, zachowaniem, mentalnością. Wtrąca się, miesza i komplikuje od zawsze, co ciągle kończy się potwornymi awanturami. Kiedy nie robię jak chce - wyrzuty, że ją wykańczam. Kiedy mam inne zdanie - nie szanuję. Ma złote rady dla wszystkich, oczywiście czysto teoretyczne bo swoje życie spartoliła po całości. Zmienna, neurotyczna, choleryczka.
Obie relacje: matka-córka jak i matka-matka są toksyczne. Jeśli chciałabym to zmienić musiałabym jej przytaknąć, założyć różową sukienkę, podporządkować się absolutnie i oddać jej swoją wypłatę;-))
lamialuna - 2010-12-28, 11:44
uwiez mi, wiem co to znaczy toksyczny rodzic...
lata pracowalam na to by moc sie porozumiec z wlasna matka.
moja siostra nie rozmawiala z nia chyba 7 lat... za kazda rozmowa matka sie obrazala wiec szkoda byla stresu....
odpuscisz teraz i bedzie toba manipulowac - wlasnie to jak opisujesz te sytuacje teraz potwierdza, ze zapedzila cie tam gdzie niekoniecznie chiala.... w glebi serca wie, ze spartolila swoje zycie i zapewniam cie, ze nie chce bys ty popelniala jej bledy.
nic nie jest latwe, zadna z was nie ma latwo...
moja siostra przyplacila min te sprawe z matka bardzo powazna depresja....
opracowalysmy instrukcje obslugi naszej matki polecam
warto zawalczyc!
ustawienia hellingera polecam w tej kwestii, w kazdej zreszta
mala nie ma jakis dobrych ciotek chrzestnych gdzie mogla by isc na weekend?
nie wiem jaki uklad z jej tata masz, ale moze by wpadl na weekend sie na miejscu mloda zajal? przydalby ci sie ktos kto by Cie zam,knal w sypialni, dokarmial i mloda przynosil tylko na cyca... chociaz 3 dni i czlowiek jak nowy... a 3 dni raz w miesiacu to juz dobry poczatek by byl....
nie ma na wegedzieciaku jakiejs samopomocy miedzymiastowej?
M.Lilith - 2010-12-28, 11:57
Problem w tym, że nie mam żadnej rodziny, w tym ciotek chrzestnych (nie tylko ze względu na brak chrztu ). Jest tylko matka ale ona odpada.
Ojciec małej przychodzi ale jak go widzę to czuje się jeszcze gorzej.... Odraza i żal, negatywne emocje krążą jak bumerang. Mam poczucie spieprzonego kawałka życia, a w tym epicentrum jest dziecko, któremu nie chciałabym zryć beretu.
Dlatego wolałabym żeby ją zabrał. Czy to egoistyczne?
ps. Ano przydałby się taki ktoś kto by obsługiwał i mnie i małą, ehhh marzenie;-)
ps. W Hellingera nie wierzę a wiara to - wiadomo - podstawa.
lamialuna - 2010-12-28, 12:05
Mi Hellinger (ksiazka tylko) i ksiazka o toksycznych zwiazkach otworzyly oczy, retrospekcje sie przydaja....
No tak, tez nie mam tu nikogo. Wielu znajomych ale kazdy dzieciaty i nie potrafie ich prosic zeby jeszcze moje dziecko wzieli na kilka godzin nawet...
a powinnam sie nauczyc, bo jak cjlop przychodzi z pracy to tez jest zmeczony i jeszcze odciazanie mnie mu srednio pasuje i wtedy cala trojka ma fatalne humory.
Dzieci sa jak gabki, wyczuja kazda emocje, szczegolnie z matka(!!!).
Z Twojego pierwszego postu tutaj wydedukowalam, ze troche jestes zla, ze sie nieodpowiednio zajal dzieckiem, ze przyjechala chora?????
Trzeba chyba zalozyc, ze skoro po nie przyjezdza, i chce sie zajac od czasu do czas to kocha mloda i robi wszystko co moze, a niestety facetow w teje ich nieporadnosci stac na duzo mniej niz nas.
Niech ja zabierze i wydzwaniaj tam 3razy dziennie
W koncu to druga jej najblizsza osoba - tata
Zeby nie zwaryjowac trzeba byc egoistka... choc to mega trudne beda matka...
M.Lilith - 2010-12-28, 12:36
| lamialuna napisał/a: |
Zeby nie zwarjowac trzeba byc egoistka... choc to mega trudne bedac matka... |
Racja!!!
Kaja - 2010-12-28, 12:59
m.lilith- z jakiego miasta jestes?:) Pocieszcie się, że macie czas chociaż powyżalać się na WD- ja nawet na to często nie mogę sobie pozwolić;( aktualnie młoda śpi w chuście, ja pije megaszybką kawę i lecę sprzątać puki mogę o swej sytuacji napiszę później to Was podbuduję że inni mają przynajmniej tak samo jak Wy albo gorzej
[ Dodano: 2010-12-28, 13:00 ]
już się obudziła więc nici i ze sprzątania.
ELA - 2010-12-28, 13:10 Temat postu: MR> LILITH JA też jestem z JULA sama odkąd się urodziła i przez pierwsze 1,5 roku mieszkałam z moimi rodzicami ..ale się wyprowadziłam bo stwierdziłam ze wolę mieszkać sama daleko od nich i ze to ważne dla mnie żebym nie zwariowała KIEdy się wyprowadziłam poczułam ogromną ulgę..i powietrze wokół choc z drugiej strony było trudniej..bo nie mogłam wyjść nigdzie na chwilę..sama..wszędzie z JULĄ ostatni rok był koszmarem dla mnie bo JULA ciągle chorowała wiec była miesiąc chora..katar, zapalenie oskrzeli ..potem miesiąc zdrowa..potem miesiąc znów chora..a w lipcu wyladowałyśmy w szpitalu..po czym zaliczyłysmy szpital 3 razy w ciagu 3 miesięcy..teraz jest już lepiej o niebo ..JULA jest widzę slniejsza i co ważne dla mnie umie się juz sama bawić..wiec ja mam W KOŃCU więcej czasu dla siebie wczesniej latałam pomiędzy garnkami, łazienka, sklepem itp..i myślałam sobie BOZE co ja tutaj robię w kółko to samo ta sama rutyna..gary, pranie, gotowanie i sprzątanie..a ja zawsze byłam taka aktywna..robiłam super fajne rzeczy, miałam fajnych znajomych, ciekawą pracę którą lubiłam..a teraz zyję ale tak jakbym nie żyła czy tak ma wyglądać macierzyństwo??
EXELEncja ,ma rację i tu się z nią zgadzam..musisz znaleźć jakiś sposób aby mieć trochę czasu dla siebie i wyciągnąć z życia trochę przyjemności, zacząć generować pozytywne emocje..bo siedzenie w tych niefajnych tylko będzie pogłębiać TWój nieciekawy stan NO I zyj myślą ze rok minie szybko i za chwilę TWoje dziecko bedzie gadać, śmiać się , samo bawić a TY będziesz czuła ze w koncu mozesz w pełni rozwinąc skrzydła
I nie myśl ze zmarnowałaś sobie życie bo za chwilę moze się zakochasz, spotkasz super mężczyznę na którego zawsze czekałaś i będziesz mega szczęśliwa WSzystko przed TOBĄ JA też jeszcze 3 miesiące temu czułam ze wszystko mi się wali na głowę..bo kończy mi sie kasa..nie mam gdzie mieszkać i nie mam pomysłu jak z ciągle chorującym dzieckiem znaleźć pracę i zacząć zarabiać ale jestem optymistką..kasa sie znalazła na kilka miesięcy..i choc za chwilę sie skonczy pewnie coś wymyśle i pojawi sie następna WIĘC GŁOWA DO GÓRY KOCHANA CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI
bronka - 2010-12-28, 13:49
Ela Ty masz kłopoty z klawiaturą?
ELA - 2010-12-28, 14:32 Temat postu: A DLACZEGO PYTASZ O KLAWIATURĘ? MOZE I TAK BO MI MOJE DZIECKO WYRWAŁO KILKA KLAWISZY W LAPTOPIE
priya - 2010-12-28, 14:56
ELA, ale czy przez to używasz tak często WIELKICH liter? czy robisz to nieśwaidomie? ja to wciąż czuję się jakbyś krzyczała (pardon za kontynuowanie OT)
excelencja - 2010-12-28, 17:08
| priya napisał/a: | | często WIELKICH liter |
często? eee czepiacie się chyba...
ELA - 2010-12-28, 18:05 Temat postu: MOZe niektóre rzeczy chcę podkreślić MYŚle ze fajnie jest czasem duzymi popisac..bo jak się tylko małych używa..to wydaje się to takie monotonne i mało ekspresyjne.. NIE nie krzyczę Priya przynajmniej tak mi się wydaje..choć moze coś tam w środku mnie czasem krzyczy bo się buntuje
olgasza - 2010-12-28, 18:43
Mi się to niewygodnie czyta, zwłaszcza jak zmieniasz wielkość liter w jednym wyrazie. Przy dłuższych wpisach to szczególnie razi, bo nie wiem, jaki jest sens pisania wielkimi literami jednej sylaby.
EOT
ELA - 2010-12-28, 22:01 Temat postu: Kiedy urodziłam zaczęłam tęsknić za życiem w plemieniu..WY Też..czułam ze jak nigdy dotąd potrzebuję obok mądrych starszych, doświadczonych kobiet , ale też takich w moim wieku które mają dzieci i te dzieci sie razem bawią..nie siedząc swoim matkom ciągle na głowie..ech rozmarzyłam sie znowu..
MArzy mi sie też od jakiegoś czasu zycie w ekowiosce w jakiejśc wspólnocie wege ludzi..bo przecież do Afryki ani do Amazonii się nie przeniosę i nie zamieszkam w pelmieniu
NIE wiem czy tez to moje marzenie o życiu w ekowiosce sie spełni w tym życiu ale czy nie uwarzacie że kobiety odseprowane od świata ludzi i od natury, siedzące całe dnie ze swoimi dziećmi w domu..lub w swoich mniejszych lub większych ciepłych mieszkankach, to jakiś chory wymysł cywilizacji..coś w co zostałyśmy wrzucone i nawet nie zauważyłyśmy kiedy?
excelencja - 2010-12-28, 22:03
ELA, izolujesz się bo tak wybrałaś, nie ma co winić za to świata jednak...
ELA - 2010-12-28, 22:46
"ELA, izolujesz się bo tak wybrałaś, nie ma co winić za to świata jednak..."
a o czym dokładnie piszesz ? o jakieś izolacji i o jakim wyborze? EXElencja
IW a TY Masz jakąś pomoc przy bliźniakach poza mężem?
excelencja - 2010-12-28, 23:00
| ELA napisał/a: | | ale czy nie uwarzacie że kobiety odseprowane od świata ludzi i od natury, siedzące całe dnie ze swoimi dziećmi w domu..lub w swoich mniejszych lub większych ciepłych mieszkankach, to jakiś chory wymysł cywilizacji. |
o tym piszę
i o tym, że wszystko jest kwestią wyboru.
Jeśli nie podoba mi się moje życie to je zmieniam
wbrew pozorom - dość proste.
Katioczka - 2010-12-28, 23:05
Ela, to nie chory wymysł cywilizacji-od zawsze rolą kobiet było wychowywanie dzieci.
Tylko, że kiedyś kobiety miały do dyspozycji pomoc w postaci matek, teściowych,
kuzynek, bratowych, babć (urok domów wielopokoleniowych)
Jak kogoś było stać, to zatrudniał nianię, bonę, guwernantkę...
W dzisiejszych czasach zostajemy same z dziećmi-rodzice/teściowie mieszkają daleko,
nierzadko zagranicą, mężowie pracują zawodowo poza domem, a dzieckiem ktoś się zająć musi...
śliwka - 2010-12-28, 23:07
Nie miałam i nie mam żadnej pomocy, ale to nieważne. Tak wybrałam, nikt mnie nie zmuszał do tego, żeby mieć dzieci. Jest ciężko i często wydaje mi się, że już nie wytrzymam tak dłużej, są lepsze i gorsze chwile, nawet w ciągu jednego dnia. Pocieszam się, jednak, że kiedyś dzieci w końcu dorosną i będę miała więcej czasu dla siebie. W tej chwili żyję z dnia na dzień.
ELA - 2010-12-28, 23:09 Temat postu: TEż mi sie wydawało ze to jest proste i ze jak coś mi sie nie podoba to mogę to zmienić od tak..ale jakoś ostatnio już mi sie tak nie wydaje dlaczego? bo zaczęłam być większą realistką niż kiedyś i doświadczyłam ze oprócz wielkich chęci do realizacji wielkich marzeń potrzebny jest czas, pieniądze, zaangażowanie innych podobnie myślących ludzi..itd
co z tego ze miałam marzenie żeby stworzyć ekowioskę i nawet ziemię kupiłam..gdybym miała kapitał to zapewne zaczęłabym to marzenie realizować..a bez kapitału musiałam zmienić plan i koncepcję
excelencja - 2010-12-28, 23:22
ELA, no tak... miałam na myśli coś mniejszego niż ekowioska
Raczej coś w kierunku 'mam dość ograniczania się do bycia z dzieckiem to
-na kilka godzin dziecko idzie do klubiku/zatrudniam nianię
-zapisuję się na aikido/jogę/mongolski/kurs kroju i szycia
-chodzę na basen
-umawiam się z przyjaciółmi na kawę/piwo/cokolwiek
-idę poleżeć i poczytać
-znajduję sobie fascynującą pracę.
Katioczka - 2010-12-28, 23:28
| Iw napisał/a: | | W tej chwili żyję z dnia na dzień. |
i to chyba najlepsza opcja, żeby nie zwariować
ELA - 2010-12-29, 01:13 Temat postu: Życie w tu i teraz to jest to tego uczą nas dzieci..one zawsze są w tu i teraz
KAtioczka to jasne ze taka nasza natura wychowanie dzieci..chodziło mi o to ze nasza cywilizacja odseparowała od siebie ludzi..i nas kobiety też..wiec nie żyjemy juz na kupie jak kiedyś w plemionach , tylko daleko od siebie i żeby sie spotkać musimy przemierzać kilometry, a i czasowo trudno sie nieraz zgrać
EXElencja..to o czym napisałaś..niania, praca, basen itd..to jak najbardziej jest wykonalne tylko dla mnie nie tak hop od razu..ja muszę po kolei poukładac pewne puzle zeby sie pewne rzeczy zadziały które mi na to pozwolą..bo na niańkę mnie teraz nie stać..ale moze za niedługo czas bedzie mnie stać
NA razie musze sie przeprowadzić ..spakować..rozpakować..a potem cdn
TEraz kiedy JULIA jest zdrowa, uśmiechnięta, radosna, cudownie sie rozwija, coraz więcej gada i pięknie sie sama bawi, a ja mam czas zeby ugotowac i zrobić masę innych rzeczy siedzenie z nią w domu jest dla mnie coraz bardziej fajowe..MOJA dusza śpiewa i serce się raduje..może tez dlatego że widzę przed sobą fajną perspektywę..
Zycie jest piękne a po burzy zawsze wychodzi słońce
lamialuna - 2010-12-29, 12:36
to ja moze powiem tak....
kiedys mi sie wiecej chcialo i bylam bardziej kreatywna...
ostatnie trzy dni siedzimy w domu, jest mokro, szaro nie mam ochoty nigdzie wychodzic - nawet jezeli byloby to dobre dla dziecka...
chociaz dzis w planie mala wyprawa do apteki pod blokiem bo mnie pokasal i trza sie ochraniac...
sa rozne osoby... zawsze bylam DIY, dlatego tez zorganizowalam sobie grupe mam z dziecmi tutaj... ale ogolnie widze, ze mi sie nie chce... moze moj blad bo przyzwyczailam ludzi na okolo, ze to ja organizuje, wymyslam itp
kasa.... kasa.... kasa...
kiedys chcialam miec dziecko tylko pod warunkiem swojego mieszkania i przynajmniej jednego stalego, dobrze platnego etatu... to sie zmenilo, bo wszystko sie zmienia
przestalam planowac, wyliczac i sie frustrowac... zaakceptowalam, ze bedziemy musieli wynajmowac do konca zycia... niektorzy mnie nie rozumieja, ze nie chce mi sie scigac ze szczurami by cos miec... to tylko materialne dobra.
choc czuje sie jak mala dziewczynka w domach tych bogatych...
co do malych i duzych liter - przesadzacie. uwazam, ze faktycznie duze litery podkreslaja czasem zdanie... choc ja po wielu oskarzeniach o krzyczenie zdecydowalam sie na naduzywanie trzykropka oraz dodatkowy enter
u nas znow spanie sie sypie, ale w zwiazku z tym, ze mlody juz nie daje sobie pomasowac dziasel, tylko agresywnie gryzie, a dziasla bniale sa to wnioskuje ze blizej tych zebow jestesmy niz dalej...
gdybym tylko ja taka niewyspana sie tak nie pienila byloby idealnie
ale tam... kocham go i jak cytryne bym zgniotla z tego miloscia
M.Lilith - 2010-12-29, 13:08
To jest wątek pt. "mam dość" więc chyba można ponarzekać, co?
Bez oceniania, że ktoś sam tak wybrał, że mamy jak chcemy z wolnego wyboru bo jak byśmy nie chciały to hop i odmiana....
Pisząc tu, nie poszukuję rad, wskazówek, pouczeń. Chce ponarzekać, powymieniać się narzekaniami, pogadać po prostu. W ogóle nie lubię doradztwa, nie stosuję w realu, a co dopiero na forum.
Mam dość i cieszy mnie to, że nie tylko ja tak czuję. Pomimo tego drogie koleżanki, iż nasze sytuacje się różnią, my się różnimy. Ale czy to oznacza, że jedna może mieć bardziej dość od drugiej bo ma łatwiej, lżej? Każda ma inną odporność psychiczną.
Mam pracę, którą uwielbiam i jestem zawodowo spełniona. Mam nianię której ufam, choć poszukiwania takowej to był duży stres. Mam swój kąt. Zdrowe dziecko. Tylko w sferze osobistej nie poukładało mi się, nie wiem co to rodzina, zarówno przysposobiona, jak i ta rdzenna. I jestem zwyczajnie wypalona, czuję pustkę. I cholernie zmęczoooonaaaa...
Nie krytykujmy się, tym bardziej za marzenia, bo niby jakim kurde prawem?
pozdrowienia!!
lamialuna - 2011-04-06, 20:31
ja moze nie bede narzekac...
zrobie tylko update, ze nie jest latwo ale jest lepiej
po osteopacie mlody lepiej spi w dzien
oczywiscie stres z wprowadzaniem jedzenia, stres z wypadkami przy wstawaniach i chodzeniach....
dalej jestem masakrystycznie niewyspana, czesto sfrustrowana niemoca i frustracja (takie zamkniete kolo)
ale mam takiego fajnego malego faceta, ze urywa
usypiamy go wieczorem (nie zasypia przy cycu juz od dlugiego czasu) i to uwielbiam, siedze z nim przy lozeczku.. on lezy, wstaje, lezy, siada, smieje sie zaczepia, przytula, ziewa, lezy, wstaje... czasem prze 40minut ale to cudny czas i poki co nie zamierzam go porzucac by sam zasypial bo to fajny czas - oh sie powtarzam
fajny facet jest, mamy swoje dni ale ogolnie Brunek jest usmiechniety i lagodny, lubi ludzi swiat inne dzieci...
uwielbiam go!
amanitka - 2011-04-06, 20:35
lamialuna, .
priya - 2011-04-07, 09:15
lamialuna, bosko! Nawiasem: też lubię to zasypiankowe wiercenie
madam - 2011-04-07, 21:05
lamialuna, ja piszę z drugiego bieguna.
Na mnie macierzyństwo spadło łagodnie, swobodnie, intuicyjnie i spokojnie.
Nie przygotowywałam się ani do ciąży ani do mamowania (co oczywistością jest przy tak zwanych wpadkach )
Jestem niewyspana, przemęczona i do bólu potrzebuję ODDECHU - ale poprzez świadomość przejściowości sytuacji - jakoś niespecjalnie mnie to zajmuje. Ja po prostu wiem, że to się zmieni - wiedziałam od początku i naturalnie przyjęłam stan rzeczy.
A i Tobie życzę takiej spokojności wlaśnie.
A napisałam to, bom się uradowała przeczytawszy ostatniego Twojego posta
priya - 2011-04-08, 07:28
| madam napisał/a: | | poprzez świadomość przejściowości sytuacji - jakoś niespecjalnie mnie to zajmuje. Ja po prostu wiem, że to się zmieni | o to to to! Właśnie to mnie ratuje. Ale przyszło dopiero przy drugim dizecku u mnie...
gosiaqool - 2011-04-08, 08:23
| priya napisał/a: | | to zasypiankowe wiercenie | swietne okreslenie. Musze zapamietac. Moj ma 3 lata ale ja naddal nie jestem gotowa na oduczanie zasypiania przy mamie lub tacie. Moze wlasnie dlatego, ze sama to lubie.
lamialuna - 2011-05-26, 17:13
Figa - 2011-05-29, 04:56
cudowny watek. wyrzucic z siebie i poczuc z tego powodu odrobine ulgi.
tez mam dosyc. tez jestem sama z dzieckiem caly dzien. nie mam kiedy nawet pojsc do lazienki, wiec zabieram ze soba berbecia. mieszkam w mieszkaniu tesciow, ktore nie jest zupelnie przystosowane do malego dziecka. mam tu na mysli pewne fundamentalne, choc latwe do zmiany szczegoly, jak na przyklad trzymanie lekarstw nasercowych, chloru, srodka na karaluchy, proszku do prania czy szklanych naczyn w zasiegu malej raczki. itd. nie moge spuscic synka z oczu nawet na chwilke, bo instynktownie siega po to, co mu grozi najbardziej. jest caly poobtlukiwany, bo nie mozna nawet przesunac durnego szklanego stolika (i innych durnostojek) i maly sie non stop o cos obija, przewraca. tesciowie nie sa chetni do najmniejszych zmian, "cale zycie te leki tu lezaly i beda lezec". (no comment). nie mam nawet zadnego parku, gdzie moglabym go zabrac. nie mam znajomych. moj maz pracuje calymi dniami i wieczorami. jestem sama sama sama.
jak bylam w ciazy to cieszylam sie,ze bede z berbeciem przez pierwsze dwa lata. teraz mysle sobie, ze to raczej chodzi o jakosc tego czasu, a nie sam fakt po prostu siedzenia w domu. bo czesto po prostu juz nie moge ciagnac za soba nog. Wstaje o 6 rano, klade sie spac po polnocy, bo tylko w nocy mam szanse ugotowac obiad, zrobic pranie itd.
zmienic swoje zycie, kiedy tylko sie chce wcale nie jest takie proste, szczegolnie gdy w tym zyciu sa dzieci, za ktore badz co badz odpowiadamy. nie moge tak po prostu spakowac sie i wyjechac. nie stac mnie na nianie. rodziny nie mam. czasami trudno mi w tym fizycznym i psychicznym zmeczeniu byc taka mama, jaka chcialabym byc...
(tu zaczynam juz plakac )
squamish - 2011-05-29, 05:12
Figo kochana przytulam Cie bardzo -tyle tylko moge.Bardzo Ci współczuje takiej sytuacji.A ile Twój berbeć ma?
lamialuna - 2011-05-29, 10:07
Figa, zgaduje, ze Dante ma miedzy 6miesiecy a 1,5roku
mnie uratowalo zalozenie grupy... poszukalam tez kilku innych i ta siec jest juz duza i zawsze mozna gdzies isc... zmienic otoczenie co pomaga i mi i mlodemu...
dalej mam takie dni, ze mi sie odechciewa wszystkiego i sobie na zlosc gnijemy wtedy w domu...
w duzej mierze uzalezniam to od Slonca... jego braku... szarego nieba, zimnego wiatru i kompletnego niewyspania
trzymaj sie cieplo i dzielnie!!!
madam - 2011-05-29, 10:27
Figa, tulę najmocniej, jak umiem. I ściskam. I myśląc ciepło kciuki trzymam za lepsze nastroje i sił przypływ.
Ech, a Wenezuela tak słonecznie mi się dotąd kojarzyła...
rosa - 2011-05-29, 11:31
Figa, współczuję, ciężka sytuacja mieszkasz w mieście? miasto stwarza jakieś mozliwości wyjścia/ poznania nowych ludzi
znasz język? masz net? może na lokalnych forach są jakieś informacje na tematy dzieciowe - jakieś sale zabaw, spotkania, joga, cokolwiek
może znajomi męża?
wiem, że najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, jak człowiek sie pogrąży w marazmie to odechciewa się wszystkiego
trzymam kciuki za poprawę :*
squamish - 2011-05-29, 11:52
Skoro mąż pracuje to moze też byłoby Was stać na wynajecie czegoś choćby pokoiku z kuchnią wiesz 'ciasne ale własne!Powodzenia :***
koko - 2011-05-29, 15:46
Figa, mam podobną sytuację - jestem z synkiem sama, tata jest raz na 2 tygodnie. Dzięki mojej mamie mam szansę zrobić sobie w dzień jedzenie i umyć się wieczorem. Poza tym syn jest non stop na moich rękach (bo ryczy - ma tak od samego początku), z godzinną przerwą rano (kiedy zajmuje się sobą). W dzień nie śpi (tylko na spacerze w chuście), w nocy jeśli nie trzymam go na rękach - również nie śpi i ryczy. Jest naprawdę ciężko. Myślę, że całkowicie bym padła gdyby nie to, że myślę sobie o ludziach, którzy bardzo chcą mieć dzieci, ale z różnych przyczy nie mają. I oddaliby wszystko za to, żeby podpierać się nosem przy płaczącym dziecku, jak my. Taka myśl dodaje mi sił i korzystam z niej w każdej chwili załamania. Spróbuj
Figa - 2011-06-03, 04:12
kochane jestescie dziewczyny!
nie pisalam dlugo, bo znow przez kilka dni nie bylo pradu. przynajmniej woda juz jest (po raz pierwszy od 2 miesiecy, wiec nie ma co narzekac!)
squamish, moj berbec ma rok i trzy miesiace. smigajacy juz wiec.
| euridice napisał/a: |
czy w Wenezueli nie ma czegoś w stylu Kręgu Matek |
ciekawa rzecza jest to, ze tutaj matki nie siedza z dziecmi w domach, nawet nie chca, mimo, ze rzad im wlascicwie daje na to szanse. Zostawiaja dzieciaki w zlobkach i do pracy. (znajoma meza oddala miesieczne niemowle do zlobka...slabo mi, jak o tym mysle). ze znajomych meza w sumie niewielu ma dzieci, a ci co maja, maja tez inne spojrzenie na spotkania towarzyskie z dziecmi, czyli idziemy do baru zalewac sie i przy okazji bierzemy dzieci to sobie pobiegaja w dymie. Nie wiem, moze jestem niedzisiejsza, ale nie wyobrazam sobie, zebym mogla wyjsc gdziekolwiek z dzieciakami po 21 a juz na pewno nie do baru.
I na tym glownie polega problem ze znalezieniem sobie znajomych. Mialam co prawda jedna znajoma, ale jak sie dowiedziala, ze nie bedziemy chrzcic Dante to juz sie wiecej nie odezwala.
| lamialuna napisał/a: |
w duzej mierze uzalezniam to od Slonca... jego braku... szarego nieba, zimnego wiatru |
a wiesz, lamialuna, my tez mieszkalismy kilka lat w UK, bylo zimno, slonce wychodzilo raz na rok, a jednak jakos to byly najfajniejsze lata naszej rodzince. Teraz mam slonce i co z tego, skoro nawet z niego nie korzystamy... i moze dlatego strzela mnie piorun, jak o tym pomysle.
koko, wiesz, ze Dante byl identyko!!! teraz juz nie wyje, choc ma nadal jakis silny lek separacyjny, bo nawet jak wyjde do kibla to sie drze jakby go ze skory obdzierano (nawet jesli zostaje w pokoju na przyklad z siostra lub tata). pocieszajace jest to,ze juz sie nie drze po nocach (tak mniej wiecej od polnocy spi do 6 nad ranem). moze i twojemu berbeciowi przejdzie.
zobaczylam wasze wpisy i jakos lepiej mi sie od razu zrobilo...fajnie ze jestescie
ilaa - 2011-06-05, 22:00
ja też to znam. non stop sama z dzieckiem, bo facet pracuje i po 16h dziennie. mam wrażenie, że od porodu nie zrobiłam nic dla siebie. nawet gdy mam trochę czasu, nie umiem już myśleć o niczym innym jak o dziecku.
tyle że ja chyba jednak jestem wyrodną matką w przeciwieństwie do Was, bo mój syncio nie jest problemowy. mało płacze, spokojnie śpi. tylko jest taki żywy bardzo. i absorbujący.
u mnie jest to poczucie więzienia. mam takie myśli, że nic już w życiu nie zrobię, nie dokonam niczego. że wszystko będę robić w biegu, bo gdzieś tam czeka na mnie Mały. że już nie będę spontaniczna. że nie zrobię niczego od tak po prostu, tylko zawsze z myślą, że trzeba doliczyć czas i kilogramy (nosze w chuście) do każdego najbanalniejszego wyjścia...
bardzo podoba mi się idea rodzicielstwa w bliskości... kocham moje dziecko ponad wszystko na świecie...
śmieszą mnie trochę hasła typu: zrezygnuj z dwudaniowych obiadów. ja bym chciała mieć czas jednodaniowy ugotować):
do wszystkiego się zmuszam, nudzą mnie zabawy z dzieckiem...
i te cholerne wyrzuty sumienia z powodu sprzeczności: chęć wychowywania świadomie, uważnie, zaangażowanie a brak siły i chęci, bo chciałabym do tego wszystkiego z pasją podchodzić... cieszyć się. ale dla mnie macierzyństwo to męka jest...
chciałabym i masaż shantala, i blw, i różne rozrywki... ale mnie to wszystko męczy i nudzi):
gemi - 2011-06-06, 09:58
koko, widzę, że jest Ci bardzo ciężko, dodatkowo sytuację masz skomplikowaną z brakiem męża w domu. I bardzo Cię proszę - uwierz mi, że za miesiąc, półtorej wszystko się zmieni. In plus, oczywiście Jak czytam o Jerzyku, to tak jakbym o Pawełku czytała. Chłonęłam jak gąbka głosy z zewnątrz, że wiele rzeczy robię źle i że z Pawełkiem na pewno jest coś nie w porządku. Zaliczyłam przez to niezłego baby-bluesa. Zaczął mijać dopiero wtedy, gdy Pawełek miał około 3 miesięcy i w jego rozkładzie dnia pojawiła się jedna półgodzinna drzemka. Potem potrafił sam się sobą zająć przez chwilę. Kroczek po kroczku do przodu. Teraz jest pogodnym dwulatkiem, który doskonale radzi sobie pod bacznym okiem kogoś innego, niż mama
ilaa, w jakiem wieku jest Twój synek? Bo myślę, że większość z nas forumowiczek (w tym ja) po okresie totalnego zachwytu nad dziecięciem prędzej, czy później przechodziła okresy macierzyńskiej beznadziei. I chyba większość z nas znalazła na to sposób. Swój sposób. Dal jednej były to wyjścia z koleżankami, dla drugiej jakiś kurs, zajęcia aerobicu, czytanie książek, modlitwa, czy medytacja, współorganizacja jakiejś imprezy dla dzieci, itp.
Warto czasem porzucić myśli o sprzątaniu, zamówić pizzę, czy pierogi z baru, zostawić stertę prania w łazience i zająć się sobą. Zapytaj sama siebie, czego pragniesz, spisz to na kartce i zrób sobie burzę mózgu w postaci szukania pomysłów na drogę do celu.
Tak od siebie dodam, że moim antidotum na codzienność jest modlitwa i studia (teraz mimo drugiej dziekanki uczę się w domu, by nie wypaść z rytmu).
A ponudzić się czasem też trzeba
koko - 2011-06-06, 20:23
gemi, dzięki za miłe słowa Już jest o niebo lepiej, zaważył na tym jeden przełomowy dzień, ale może nie będę się tu o tym rozpisywała. W każdym razie Jerzyk to dobre i bardzo bardzo kochane dziecko.
agaB - 2011-06-06, 22:51
| ilaa napisał/a: |
do wszystkiego się zmuszam, nudzą mnie zabawy z dzieckiem...
|
ilaa, może zainteresuj sie zabawami fundamentalnymi.
Czasami myśl o tym, że dzięki takim zabawom stymulujesz mu mózg sprawia, że nie są nudne.
koko , jesteś dla mnie dzielną kobietą. Trzymam kciuki, abyś kiedyś miała trochę czasu dla siebie
Figa - 2011-06-07, 03:09
maharetefka - 2011-06-07, 06:56
agaB, yyy ,jakie to zabawy fundamentalne? no ja tez zaczynam ziewac i zmieniac temat po 5. minutach...
madam - 2011-06-07, 10:24
O zabawach fundamentalnych małe co nie co (teoretycznie):
hxxp://gogaga.pl/?mod=magazyn&action=artykul&id=86
agaB - 2011-06-08, 18:19
Jak chcecie to wyślijcie mi swoje namiary na e-maile, to Wam coś podeśle.
Nie wysyłam ksera książek, tylko szczegółowe informacje co to są zabawy fundamentalne i parę przykładów scenariuszy.
Ja miesiąc temu ukończyłam studia z arteterapii i pisałam pracę o zabawach twórczych dla małych dzieci.
agaB - 2011-06-08, 18:23
Zabawy fundamentalne, to takie które poprzez zabawę najpierw rozwijają zmysły w przypadku niemowlaków, a później różne typy inteligencji. większość z nich znały już nasze babcie, niektóre same instynktownie robimy.
Polecam też ksiązkę, w ktorej są opracowane zabawy, jak rozwijać dziecko metodą Monetsorii, czyli "Naucz mnie samodzielności", ale tam są zabawy nie dla niemowlaków, ale warto czytać, aby wiedzieć, co robić póxniej z dziećmi.
Ja uwielbiam uczyć dzieci poprzez zabawę.
maharetefka - 2011-06-08, 19:46
madam, sekju! agaB, juz pisze pw, musze nabyc tez te ksiazke chyba, bo na prawde nie lubie sie bawic, no wyjatkiem jest ciastolina i tym podobne plastyczne zabawy. josh jednak lubi sie bawic w nawalanki robotow itp
krop.pa - 2011-06-09, 12:08
agaB, wysłałam pw.
agaB - 2011-06-09, 23:12
maharetefka, polecam w zainwestowanie w te książeczki.
agaB - 2011-06-10, 00:02
Ostatnio jak kończyłam studia podyplomowe z arteterapii pisałam pracę pt"Twórcze zabawy małego dziecka". Opisałam tam jak rozwijają się zmysły dziecka, jakie zabawy mogą pomóc mu z ich rozwoju itp.
Przy okazji znalazłam książkę "Naucz mnie samodzielności", w której są opisane zabawy metodą Montesorri. Może słyszeliście o tej pani, jeśli nie to na forum są posty odnosnie Montesorri.
Oglądając tą książkę i wiele innych opisujących zabawy zaczęłam się zastanawiać, czy może by nie wydać takiej ksiązki, gdzie opisane byłyby zabawy stymulujące zmysły dziecka. Przy każdej zabawie opisywałabym jak ona działa na psychikę dziecka.
Proszę Was o opinie Wasze, czy coś takiego jest potrzebne na rynku
i czy może lepiej zamiast książki wydać pdf.
Jeżeli zostanę zdopingowana (ale proszę o szczerość), to myślę, że zabiorę się szybko do roboty.
emiwa - 2011-06-10, 09:04
agaB, według mnie to dobry pomysł
Figa - 2011-06-11, 03:27
AgaB ja poprosze!!!! to moj mail
rayuela1980@gmail.com
moge poczekac ile trzeba
maharetefka - 2011-06-11, 07:39
agaB, jasne, ksiazka to dobry pomysl!
jarzynajarzyna - 2011-06-11, 10:01
agaB, gdybyś potrzebowała pomocy od strony graficznej, to służę
[ Dodano: 2011-06-11, 11:02 ]
bo pomysł oczywiście fajowy, dobrych książek nigdy za dużo.
koko - 2011-06-11, 14:06
agaB, ja Cię dopinguję wszystkimi kończynami i z całych sił!
ana138 - 2011-06-11, 14:37
agaB, mysle, ze taka ksiażka to super pomysł!!!! bardzo przydatny i dla rodziców i dla ludzi pracujących z dziecmi!!! ja w kazdym razie kupuję
agaB - 2011-06-16, 21:33
| jarzynajarzyna napisał/a: | agaB, gdybyś potrzebowała pomocy od strony graficznej, to służę
[ Dodano: 2011-06-11, 11:02 ]
bo pomysł oczywiście fajowy, dobrych książek nigdy za dużo. |
Dziękuje za wsparcie. Będę pamiętać o pomocy.
Jak na razie, to planuje za niedługo stworzyć jakiś odrębny temat tu na forum, ale teraz nie mam siły, aby codziennie wchodzić na neta.
koko, rozbawiłaś mnie do łez
iris - 2011-06-17, 11:47
| agaB napisał/a: | | Jak chcecie to wyślijcie mi swoje namiary na e-maile, to Wam coś podeśle. |
agaB też mogę prosić?
pomysł z książką super!
lamialuna - 2011-07-06, 17:12
hmmm znow przestalam dostawac powiadomienia o odpowiedziach na posty...
ja tez z tych co nie lubia sie bawic z dziecmi....
dlateo podoba mi sie edukacja waldorfska bo tam zwykle czynnosci domowe staja sie zabawa i inspirujacym elementem dla rodziny
co do ksiazki z zabawami dla dzieci, mysle, ze to dobry pomysl poniewaz wiele kobiet czy wogole rodzicow nie zdaje sobie sprawy, ze to co robia instynktownie ze swoim dzieckiem to czesto te wlasnie zabawy!
to troche jak z masazem dziecka
a teraz sobie pomarudze
szlak mnie trafia bo wrocilam na wyspy i tylko leje i leje. obrazilam sie na pogode, szlak mnie trafia. niby wakacje a nikt nie ma czasu, w domu pusto.
mlody syfi a ja sie obzeram... pomylka
i typowy egzemplarz ktory bierze swoja energie zyciowa ze slonca i blekitnego nieba ....
malva - 2011-07-07, 11:04
agaB, świetny pomysł
do teraz pamiętam artykuł przeczytany 11 lub więcej lat temu o tym jak ważne są zabawy dla małego dziecka lub dzieci mających problemy ruchowe, z paskiem i wodą ( to jedyne materie nie stawiające oporu a przez to "łatwe" do "manipulowania" - nie trzeba umieć zacisnąć paluszków)
sampa - 2011-11-14, 23:13
| zorro napisał/a: | Mój syn też był wyczerpujący przez pierwszy rok i też się ogoliłam w związku z tym na łyso. Choroba ja czy co? . |
Coś w tym musi być - ja teraz przy trzecim też po raz pierwszy w życiu wygoliłam sobie boki
Ja chyba przy każdym przechodziłam te chwile załamania, najstarszy był upierdliwcem wybitnym, trochę się polepszyło jak zaczął pełzać. Potem szybko pojawił się kolkowo/nieśpiący Stanisław i tylko pamiętam nerwowe odliczanie do powrotu męża z pracy..
A teraz jest Jasio, najsłodszy ze wszystkich, choć też ma swoje ciemne strony - mało śpi w dzień, noce też do bani i też niecierpliwie czekam aż w końcu ruszy z miejsca poznawać swiat.
Jednak teraz już wiem, że to wszystko szybko mija i że naprawdę warto refleksyjnie ucieszyć się z tego co teraz, bo to już cholera nigdy nie wróci, choć oczywiście będąc w oku cyklonu tylko się marzy, żeby w końcu ucichł
Tak więc nie jesteś sama!
pozdrawiam
ps; ha! dopiero teraz zobaczyłam, że jesteś już po fazie niemowlęcego koszmaru
zorro - 2011-11-14, 23:37
Jeśli o mnie chodzi to prawie 9 lat po.
Kaja - 2011-11-15, 22:43
ja ściełam dredy kiedy Lila była najbardziej męczącym niemowlakiem pod słońcem- teraz jest zajebistym energetycznym doładywaczem i dredy się pojawią znowu nie długo Coś z tymi włosami jest na rzeczy
paulina - 2011-11-16, 08:56
jest jest, bo ja mam druie teraz i tez rozwazam, czy nie zgolic dredów przy pierwszym było to samo...ale teraz te rozwazania ogranicze do zafarbowania:)
[ Dodano: 2011-11-16, 09:00 ]
aga b a potrzebujesz korektora? bo ja chetnie sie przysluze lepszej sprawie a mam wprawe
lamialuna - 2011-11-25, 21:57
melduje, ze boki poszly... odzywam
biały lis - 2012-10-03, 13:47
Mi też sie czasem wydaje, że zwarjuje. Nie śpie po nocach, całymi dniami sama bo tat w pracy. Bez znajomych, rodziny w nowym miejscu. Jeśli mam ochotę wybrać się do domu to czeka mnie 12 godzin drogi. Staram sie jak najwięcej spacerować żeby nie oszaleć i zdziczec doszczetnie ;] Nawet bloga zaczełam pisać. Pisze, gotuje, maluje a mimo wszystko od czasu do czasu warjuje ;]
Poli - 2012-10-04, 13:57
| biały lis napisał/a: | | Pisze, gotuje, maluje a mimo wszystko od czasu do czasu warjuje |
I nie czuje ze rymuje
Bialy lis to u mnie podobnie , no moze oprocz malowania i blogowania i jeszcze caly tydzien siedze w domu , bo lila miala goraczke , wiec wariuje na calego. U mnie jeszcze dobijajaca jest pogoda, moze padac dzien w dzien + silny wiatr, i jak tu wyjsc z domu z dzieckiem
Robi - 2012-10-04, 14:15
Poli, biały lis, jakbym siebie cytowala! I wlasnie mi sie wydaje, ze ta pogoda to mnie najbardziej dobija. Zaczelam sie ratowac czekolada
Poli - 2012-10-04, 20:45
Robi czekolada wlasnie jem normalnie juz stalo sie tradycja ze wciagam jedna czekolade wieczorem po zasnieciu dziecka, jak tak dalej pojdzie to niedlugo bede wazyla 10 kg wiecej, juz co ledwo dopinam sie w spodniach..... podczas tego karmienia piersia te hormony ogłupiają i jestem jakas taka miekka i zrem te czekolady
Robi - 2012-10-04, 21:57
Poli,u mnie tez czekolada to tak cala jest "polknieta"w porze obiadowej. A ostatnio, kupilam takie male czekolady, wydawalo mi sie, ze wtedy tez jedna sie zadowole. Ale niestety Zjadam jedna, zaraz otwieram druga i wesze za batonami. Na razie z waga stoje w miejscu, ale jak tak dalej pojdzie...
Gudi - 2012-10-04, 23:00
Przestańcie już z tą czekoladą... Dobrze, że żadnej w domu nie mam, bo mi aż ślinka pociekła... A ja tutaj od dzisiaj postanowiłam nie jeść słodyczy, bo nic mi waga nie chce spadać;/ A tu lada chwila na basen z dzieciem trzeba będzie chodzić.
ana138 - 2012-10-05, 21:03
Robi, wpadaj do tralee, razem pozremy czekoladę w deszczu, będzie nam raźniej
Robi - 2012-10-05, 21:12
ana138, gdyby to Tralee bylo blizej, to chetnie
meines - 2012-10-06, 21:54
To ja też się pożalę...od 1,5 roku w Anglii siedzę, też bez dobrych znajomych, w jakimś głupim miasteczku. Poszłam dziś na piwo bezalkoholowe i gadałam o materacach i sofach i innych bzdurach z takimi tam znajomymi bezdzietnymi babkami, a najchętniej to bym się nabzdryngoliła do fajnego uśmiechu i wróciła za tydzień.
Poza tym facet mój bardzo był szczęśliwy, że kupiłam sobie dziś kilka nowych ciuchów bo mi truł tyłek, że mi się przydadzą... A mi się naprawdę nie chce polepszać garderoby bo nie wiem po co, skoro nigdzie nie chodzę Ale skoro on przeżywał, że wreszcie mam nową kurtkę to chyba musi być ze mną źle...a potem i tak poszedł na piwo z koleżankami bo kolegów tu nie ma. Co za syf. A ja oczywiście czuwam przy Małej...czasami mi się tak nie chce i bym od nich uciekła w piździet
koko - 2012-10-06, 22:00
| meines napisał/a: | To ja też się pożalę...od 1,5 roku w Anglii siedzę, też bez dobrych znajomych, w jakimś głupim miasteczku. Poszłam dziś na piwo bezalkoholowe i gadałam o materacach i sofach i innych bzdurach z takimi tam znajomymi bezdzietnymi babkami, a najchętniej to bym się nabzdryngoliła do fajnego uśmiechu i wróciła za tydzień.
Poza tym facet mój bardzo był szczęśliwy, że kupiłam sobie dziś kilka nowych ciuchów bo mi truł tyłek, że mi się przydadzą... A mi się naprawdę nie chce polepszać garderoby bo nie wiem po co, skoro nigdzie nie chodzę Ale skoro on przeżywał, że wreszcie mam nową kurtkę to chyba musi być ze mną źle...a potem i tak poszedł na piwo z koleżankami bo kolegów tu nie ma. Co za syf. A ja oczywiście czuwam przy Małej...czasami mi się tak nie chce i bym od nich uciekła w piździet |
To czasami ucieknijmy razem
Robi - 2012-10-06, 22:06
meines, ja mam to samo, jak mam gdzies juz wyjsc to nie mam co na siebie wlozyc, bo ciuchow nie kupuje, no bo i tak nigdzie nie chodze. Zrteszta nie chce mi sie nigdzie chodzic. Ostatnio tez juz maz mi truje, zebym sobie wziela "wolna" sobote i gdzies wyskoczyla. I jedyne co mi przychodzi do glowy to samotne wyjscie do kina
koko - 2012-10-06, 22:09
| Robi napisał/a: | meines, ja mam to samo, jak mam gdzies juz wyjsc to nie mam co na siebie wlozyc, bo ciuchow nie kupuje, no bo i tak nigdzie nie chodze. Zrteszta nie chce mi sie nigdzie chodzic. Ostatnio tez juz maz mi truje, zebym sobie wziela "wolna" sobote i gdzies wyskoczyla. I jedyne co mi przychodzi do glowy to samotne wyjscie do kina |
Idź! Nawet, a może zwłaszcza sama.
Jagula - 2012-10-06, 22:13
| Robi napisał/a: | I jedyne co mi przychodzi do glowy to samotne wyjscie do kina | na moim zadupiu to nawet porządnego kina nie ma do pubu to mogłabym skoczyć ze ślubnym ale co z dziećmi Ale mam czekoladę i jakoś mi raźniej ,że nie tylko ja potrafię wciągnąć całą znienacka
Robi - 2012-10-06, 22:20
| Jagula napisał/a: | | i jakoś mi raźniej ,że nie tylko ja potrafię wciągnąć całą znienacka | mi tez
rosa - 2012-10-06, 22:33
ja zarzuciłam czeko na rzecz fajek niestety, a do kina to najbardziej lubię sama
Jagula - 2012-10-06, 22:56
| rosa napisał/a: | | ja zarzuciłam czeko na rzecz fajek niestety | ech, gdyby nie cyc to pewno też wybrałabym wersję niestety
meines - 2012-10-06, 23:30
Ja siedze sobie sama i jest cudownie. Maja śpi, dziad wylazł a ja jestem wreszcie w spokoju sama ze sobą. Stęskniłam się za tym, idę po paluszki bo czekolady nie mam chyba:-P
lamialuna - 2012-10-08, 23:48
moj antydepresant czekolada... a dupa rosnie w ch....
ale jest lepiej, jest sen. jest sen, jest dobrze
Robi - 2012-10-09, 08:07
A ja dzisiaj w nocy spac nie moglam. Postanowilam cos z ta "czekolada" zrobic, planuje od przyszlego tygodnia diete oczyszczajaca. Nigdy wczesniej tego nie robilam, wiec dalam sobie tydzien na przygotowanie "merytoryczne". Mam nadzieje, ze to tez pomoze w wyciszeniu sie, bo juz mam dosyc.
biały lis - 2012-10-09, 11:17
Gudi, , Poli, ja poszłam na całość i zrobiłam sobie blok czekoladowy. Pogoda nawet dopisuje, przynajmniej dzisiaj. Tylko taka senna strasznie jestem.
Robi dublin ile?
Robi - 2012-10-09, 11:36
| biały lis napisał/a: | | Robi dublin ile? | znaczy ile lat w Dublinie, czy ktora czesc?
W tej chwili mieszkam w D12, a tak wogole to jestem tu juz 5 lat !
biały lis - 2012-10-09, 12:02
Robi, gdzies na lini luasa do tallah? Mieszkałam kiedyś na d 12 wallkinstown.
Robi - 2012-10-09, 12:16
Bardziej na polnoc od Wallkinston, do luasa mam 30min spacerkiem A dlugo tu bylas?
biały lis - 2012-10-09, 12:33
Robi, 6 lat
lamialuna - 2012-11-03, 19:49
Robi ja bym o tej diecie oczyszczajacej posluchala ..
Robi - 2012-11-03, 20:54
lamialuna, jeszcze nie zaczelam, ciagle przesuwam Najpierw walczylam z odstawieniem czekolady. Udalo sie juz od 2 tyg nie jem. W tym tygodniu odstawialam kawe, do ktorej mam najwieksza slabosc. No i w przyszlym tygodniu mam zamiar zaczac diete oczyszczajaca dabrowskiej (warzywno-owocowa). Gdzies tu na forum byl na jej temat watek. Troche podczytalam. Sciaglam z netu jej ksiazke i od poniedzialku/wtorku mam zamiar zaczac, chyba, ze znowu znajde jakas wymowke
lamialuna - 2012-11-03, 21:00
ja jestem sofciarz... mam czas bez czekolady i 2-3tygodnie ale jak tylko mam kryzys to siegam jak inni po papierosa czy dragi
meines - 2012-11-06, 01:14
A ja bym sięgnęła po browara,ale na szczęście cyce mnie zatrzymują Czekoladę gorzką z dodatkami zaczęłam wpierdzielać, a najgorsze co zrobiłam to zeżarłam babeczkę z bitą śmietaną i truskawą i mój dwuletni weganizm poszedł się walić, chociaż w ciąży tak walczyłam z jajowymi i mlecznymi zachciankami. To jest dopiero dół...I jeszcze te kłótnie z ojcem dziecka i gadanie mi, że jestem samolubem bo nie jestem uśmiechnięta i tryskająca życiową energią, wrrr. Dziady...albo TEN dziad...
evel - 2012-11-06, 08:16
| meines napisał/a: | | Czekoladę gorzką z dodatkami zaczęłam wpierdzielać, a najgorsze co zrobiłam to zeżarłam babeczkę z bitą śmietaną i truskawą i mój dwuletni weganizm poszedł się walić, chociaż w ciąży tak walczyłam z jajowymi i mlecznymi zachciankami. |
Ojojoj nie mów tak, bo rzeczywiście się może skończyć, to jest drobna wpadka, potraktuj ją jak nauczkę na przyszłość i kontynuuj wegański styl życia.
A co do dziada... Dobrze go podsumowałaś, a uśmiechnięta nie musisz być przez cały czas, nic nie udawaj i nie daj się wpędzić w jakieś poczucie winy. Ja i M. niedawno się cały czas kłóciliśmy, udało nam się jednak jakoś dogadać, mam nadzieję, że i wam się to uda.
Lady_Bird - 2012-11-06, 09:15
| meines napisał/a: | A ja bym sięgnęła po browara,ale na szczęście cyce mnie zatrzymują |
ja nie wiem co mi się stało, ale jak piłam browara raz na ruski rok w wielki upał, tak po porodzie ciągle mam w lodówce piwo. Oczywiście 0% alko. O co cho?O ten chmiel czyco?
Agatka - 2012-11-09, 22:06
Witajcie dziewczyny!
To dzieki temu tematowi postanowilam w koncu zalogowac sie na Forum
Dowiedzialam sie dzieki Wam , ze Mlody nie jest wyjatkowo upierdliwym dzieckiem , ba! jest dzieckiem nazwyczj grzecznym ! On spi sluchajcie! Nie krzyczy bez powodu ! Przewaznie jest zadowolony a kazdy dzien wita przeslodkim przeciaganiem i usmiechem!
Myslalam ze jestem jakas nieteges bo nagle moj poukladany swiat runal. Przestalam zdarzac ze wszystkim na czas, zaczelam zapominac, nie ugotuje juz super wymyslnego obiadu nie wspominajac o zrobieniu sobie paznokci czy wysmarowaniu sie olejkiem kokosowym . Dzieki Wam dowiedzialam sie ze to norma, dzieci tak maja...one sa czasochlonne
I swoja droga to cos jest na rzeczy z ta czekolada...Zanim nie zaszlam w ciaze wrecz odrzucalo mnie od slodyczy. Ciasta, cukierki,lody,czekolady....ja tam wolalam zjesc patelnie frytek.... A teraz? jak widze cos czekoladowego to dostaje malpiego rozumu...najbardziej mi sie chce wafelkow czekoladowych . Na szczescie nie moge bo dziecia boli po nich brzuszek...
Gudi - 2012-11-12, 22:10
| Lady_Bird napisał/a: | | Oczywiście 0% alko. O co cho?O ten chmiel czyco? |
ha! nie Ty jedna:) w weekend skusiłam się na szklankę normalnego piwa po karmieniu... ale młoda spała do następnego 6h. Mam nadzieję, że jak z krwi to i z mleka - czy się mylę i jestem matką patologiczną?
| meines napisał/a: | | i mój dwuletni weganizm poszedł się walić, |
hmm ostatnio chłop mój robił pizzę - połowę zrobił z tuńczykiem. Efekt był taki, że w pewnym momencie jedząc swoją poczułam.... tuńczyka. Mały kawałek się zapałętał. Niestety tak wygląda życie w kompromisie u mnie. Ale teraz pizze już są osobne by takich wpadek nie było.
Kat... - 2012-11-14, 09:49
Lady_Bird u mnie to samo. Bezalkoholowe w lodówce jest zawsze, stały punkt na liście zakupów.
Ja przed pierwszą ciążą nie przepadałam za słodkim smakiem, w ciąży mało tyłam i się bez sensu zmuszałam mając nadzieję na więcej kalorii. No i do końca karmienia (2 lata) lubiłam. Potem mi przeszło, ale jak znowu zaszłam w ciążę to wróciło. Teraz jestem w stanie zjeść na raz czekoladę. Kiedyś zasłodzona byłam jedną kostką. Mam nadzieję, że jak skończę kiedyś karmić to mi przejdzie.
mariaaleksandra - 2012-11-14, 10:48
Ja mam na odwrót, przed ciążą mogłam tylko słodycze, a teraz mogłyby dla mnie nie istnieć
A co do alkoholu, znajoma lekarka mówi: "Lepsza matka wyluzowana, niż zestresowana" zalecając kieliszek wina Jak moja mama była w ciąży jej ginekolog zalecał kieliszek burbonu wiadomo, jak się karmi to ostrożnie, ja sobie czasem pozwalam na trochę wina, po wieczornym karmieniu (najczęściej ok 6, czasem 8h przerwy).
lamialuna - 2012-12-16, 00:30
| Agatka napisał/a: | ...one sa czasochlonne
|
ano
żuk - 2013-07-16, 09:26
Podnoszę bo nie mogę Jestem ze Żbikiem nonstop sama, ojciec tegoż wiecznie w pracy w delegacjach, zjeżdża ostatnio raz w tyg ale i wtedy niestety synem się niezbyt zajmie, ewentualnie w domu ale na spacer nie (ma problem z chodzeniem po skomplikowanym złamaniu). Także tylko ja i W, jedna babcia 500 km stąd, druga na miejscu ale pracuje i niezbyt jakoś chcę ją przymuszać.
Momentami nie mogę, szczególnie gdy dziecie buczy i miauczy bez wiadomego mi powodu. Ogólnie jest świetny, raczej niezajmujący, współpracujący, dużo noszony, ale wiecie jak to jest CAŁYMI DNIAMI SAMA Z DZIECKIEM, można w końcu kotka dostać. No i tu mieścina- zadupie, ani kina, ani klubu malucha, na placu zabaw żulernia lub matki pt 'nie rób nie ruszaj powoli', pytają się mnie jak ja mogę tak dziecku pozwalać, puszczać, a jak się przewróci.. a mnie jeszcze większy wkurw bierze. Jedyna odskocznia zajęcia basenowe raz w tyg.
W ogóle ostatnio mam jakiś kryzys ogólnoustrojowy, od chłopa brak pomocy, jakaś nuda i zniechęcenie i sama nie wiem o co mi chodzi. Wesprzyjcie proszę!! a ja mam nadzieję za jakiś czas napisać że juz wszystko dobrze
biechna - 2013-07-16, 09:33
żuk, ja też najczęściej jestem sama z chłopakami i myślę, że cud pański, że nie zwariowałam, to faktycznie jest jakoś "wbrew naturze" i bardzo chciałabym jakoś inaczej to ułożyć. A mam łatwiej, niż Ty: place zabaw do wyboru, w miarę regularne spotkania z koleżankami (tyle, że chłopaki sporo chorują- teraz np. od 1 lipca jestem w domu, chorują na zmianę). Za jakiś czas zapewne napiszesz, że wszystko dobrze, ale wiem, że ciężko jest przetrwać, kiedy taki maraton bycia sam na sam z dzieckiem 24/7 aktualnie trwa. Wspieram wirtualnie, nie wiem, co pozwoli Ci się oderwać, może codziennie wieczorem jakiś film? Książki? Parogodzinne wycieczki po okolicy? Bo ładnie tam macie, c'nie?
koko - 2013-07-16, 09:35
żuk, matko jedyna, jak ja to znam Nie ma sposobu na to, ja kładłam się w dzień z dzieckiem i czytałam. Jak się dało - szyłam (przeważnie się nie dało). Osobiście myślę, że MUSISZ mieć chociaż jedną osobę, z którą możesz spotkać się w dzień. Masz auto? Komunikacja miejska/wiejska jakaś jest?
żuk - 2013-07-16, 09:45
biechna, dziękuję za wsparcie! po okolicy wycieczkujemy, jeździmy też na wiochę do domu co-nigdy-się-nie-wyremontuje do ogrodu. o, ogród to to co lubię tylko działać mogę intensywnie jak W śpi bo tak to jedynie z oczami dookoła głowy. Ale wyjazdy dobre, jak jadę do Wro to święto normalnie Filmy oglądam, książki czytam, staram się zachowywać higienę psychiczną, brakuje mi jednak rozmów z kimś kto mówi więcej niż 'mama' i 'am' Problem pogłębia słaaaby ostatnio kontakt z konkubentem, myślę nawet że tu można szukać podwalin problemu Gdyby rozmowa jakaś, czasem wyjście czy coś- byłoby lepiej. A tak to poczucie winy jakiejś dziwnej że dzieckiem się zajmuję, ale nie robie tego perfekt, no a właśnie po to przecież w domu siedzę, ze cierpliwosci czasem brak, do tego niewyspanie, dzień świstaka, jakaś niewiara w siebie.. Kurde ja mam zły dzień dzis chyba po prostu
SZYNA - 2013-07-16, 09:51
ja też "samotna" matka jestem i od narodzin Witka muszę się jakoś poskładać na nowo czasami sobie usiądę w kąciku i popłaczę. chłop w pracy całe dnie. babci i dziadka nie posiadamy, koleżanki mają już dzieci odchowane i teraz rzuciły się w wiry kariery Samotność to moje drugie imię Ale jak mawiają żołnierze Legii Cudzoziemskiej "maszeruj albo giń" i to hasło mi przyświeca w momentach kryzysu
rosa - 2013-07-16, 09:53
żuk, współczuję, nie miałam takiej sytuacji, niby chłop miał i ma pracę na miejscu, dom i dzieciaki potrafiłam w miarę ogarnąć a i tak mało nie ocipiałam
polecam to co koko : jakąś koleżankę, czy znajomą,
albo wyjazd na jakiś czas, do rodziny, znajomych, na koncert, nie wiem co lubisz i co ci sprawia przyjemność, zmiana otoczenia, pobycie trochę wśród ludzi z którymi się dobrze czujesz
po prostu odnoszę wrażenie, że potrzebujesz ludzi
trzymaj się :*
biechna - 2013-07-16, 09:57
żuk, to życzę lepszego dnia.
Ja z mężem co parę dni umawiam się na wieczór, tj. kiedy zasną dzieci (w domu, oczywiście, razem nie wyszliśmy od ponad 4 lat, ale jeszcze się nachodzimy, jak podrosną, randki w domu też lubię)- bez gazet, kompa, ot, siadamy, gadamy, wypijemy herbatę albo takie tam
Co do zajmowania się dzieckiem perfekt, to niniejszym sprowadzam Cię na ziemię- nie da się perfekt. Nie uda się, po prostu nie ma takiej opcji (co zwalnia Cię z oskarżania się, że Ci się nie udaje ). Zapewne znasz określenie: wystarczająco dobra mama. Kojące, bardziej ludzkie i nie wywołuje poczucia winy W ogóle odradzam pielęgnowanie w sobie poczucia winy- dzieci patrzą na nas i uczą się, że człowieczeństwo to też złe emocje, rozdrażnienie, zniecierpliwienie itp. Jeśli zachowam się głupio, to przepraszam, mówię dziecku, że to moja wina, że nie powinnam tak i po prostu jedziemy dalej. I ja mam nauczkę, i dziecko dowiaduje się więcej o mnie, o byciu człowiekiem i radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, dniami, emocjami (a czasem i o nieradzeniu). Nobody's perfect
żuk - 2013-07-16, 09:58
koko, auto mam, komunikacja też tu jakaś jeździ. czyli coś da się. a co do osoby do spotkania to jakos też tak się nie chcę narzucać, jak zawsze ja dzwonię/pytam, to w końcu czuję sie niekoniecznie mile widziana No i jeszcze mam takie dziiiwne poglądy- nie biję, nie wypłakuję, nie stawiam do kąta
żuk - 2013-07-16, 10:01
biechna, czemu tu nie ma całującej ikonki?? dziękuję Ci!! o, i te randki w domu fajne, tylko mój jak juz jest to tak zmęczony, że zasypia w 2 sek po przyjsciu. Ale będę próbować
rosa ludzi chyba trochę potrzebuję jednak, nawet mimo tego, że ja taki trochę dzik jestem i wolę sama.
a wyjeżdżam za tydz do kumpeli, a potem do familii nad morze, to może sie odmieni
biechna - 2013-07-16, 10:15
żuk, pogadajcie, niech wypije jedną kawę czy colę więcej i nawet pół godziny, godzina razem mogą wiele zmienić, naprawdę. Nam w momencie ostro kryzysowym bardzo pomogło - jakże nieromantyczne - zrobienie sobie "grafiku" spotkań- zostawiliśmy sporo miejsca na osobne wieczory, bo też potrzebujemy samotności, ale wiemy, ile daje dbanie o związek, mimo zmęczenia. W końcu to coś jakby... najważniejszego- dzieci się wyprowadzą, my zostaniemy razem. Fajnie, jakby spajało nas coś więcej, niż dzieci i wspólne rachunki.
rosa - 2013-07-16, 10:19
żuk, ja też jestem dzik i lubię być sama, ale co za dużo to nie zdrowo, a poza tym bycie samemu, a bycie samemu z dzieckiem/dziećmi to jednak zupełnie co innego miłego wypoczynku
biechna, bardzo lubię twój pomysł randkowania, ale zupełnie nie umiem go w życie wprowadzić
Humbak - 2013-07-16, 11:31
U nas funkcjonuje coś podobnego, o czym pisze biechna. Umawiamy się, że jak dzieci pójdą spać, to robimy sobie swój wieczór. Na tę okazję szykujemy jakiś film - my po prostu lubimy oglądać, ale można oczywiście bez niego - kupujemy jakieś piwko, przekąski, czasami wypróbowujemy nowe sery do piwa, nowe smaki...
Wieczór najczęściej kończy pobudka któregoś z dzieci ale i tak bardzo te wieczory lubimy. W te wieczory nie planuję żadnego gotowania, sprzątania, pracy itd.
Z tym, że mi one nie pomagają na samotność, natomiast doskonale umacniają więź z mężem w warunkach pieluchowo-niewyjściowo-domowych
Humbak - 2013-07-16, 11:52
Na dobry dzień...
hxxp://www.youtube.com/watch?v=to7uIG8KYhg
koko - 2013-07-16, 12:23
| rosa napisał/a: | [poza tym bycie samemu, a bycie samemu z dzieckiem/dziećmi to jednak zupełnie co innego |
O to to, święte słowa. Żuk, skoro masz auto i jest komunikacja, to śmigaj ile możesz! Musisz sama o siebie zadbać i sobie coś wywalczyć, bo jednak chłopy i dzieci mają tendencję do zajeżdżania kobiet na amen, w ogóle się przy tym nie krępując.
Piszesz, że masz w otoczeniu same babki o innym niż twoje podejściu do wychowania. Tylko czy musisz spotykać się właśnie z matkami? Albo czy musisz gadać z nimi o dzieciach? Wiem, że rozmowa zawsze kiedyś na dzieci schodzi siłą rzeczy, ale nie musi stanowić treści spotkania. Przyznam szczerze, że obcięłam bardzo szybko kontakty z koleżankami, które non stop napierdzielały o dzieciakach, bo wracałam z tych spotkań bardziej zmęczona, niż przed wyjściem.
żuk - 2013-07-16, 12:32
koko, marzę o tym żeby nie gadać o dzieciach!! muzyka, książka, dupa maryni, cokolwiek- oto tematy które mnie interesują fakt, może muszę trochę sama zawalczyć!
ana138 - 2013-07-16, 18:56
żuk, bidulo, przytulam. ja tez tu sama jak palec, tzn dzik trochę takoż, ale czasem by człowiek z kimś normalnym pogadał. jedyna kumpela, która jest w miarę blisko i z którą można o książce, muzyce, dupie maryni i dzieciach też, ale fajnie, własnie z niemężem wyjeżdża do nowej zelandii
aga40 - 2013-07-16, 19:14
ja nie mam nikogo tutaj- zadnej kolezanki, fajnych znajomnych. sama jak palec. czasem sasiadki zagadaja, ale one maja ponad 30 lat wiecej ode mnie. zostaje mi tylko net. kasy na wyjscia i opiekunki nie mam, wiec kaplica.
biechna - 2013-07-17, 20:38
aga40, ana138, nie macie żadnego miejsca, żadnej możliwości poznać nowych ludzi? Ja w UK chodziłam do breastfeeding group i do klubu mam, może macie coś takiego w okolicy?
ana138 - 2013-07-19, 18:42
biechna, sorki, nie widziałam wcześniej twojego pytania.
szczerze mówiąc takie miejsca jak klub mam itp... jakoś mnie przerażają.
Mozliwość poznania nowych ludzi jest, problem w tym, żeby to byli fajni ludzie wczoraj się przełamałam i poszłam do sąsiadki na kawę (wymigiwałam się już chyba z pół roku) po półtorej godziny wróciłam tak zmęczona opowieściami dziwnej treści i plotami na temat Polaków w naszej mieścinie, że mam dość a kolejne 6 miesięcy
aga40 - 2013-07-19, 19:03
ja nie w stolYcy, tylko na wypizdowce. cos takiego jak klub mam nawet nie istnieje. zreszta nawet w parku to katastrofa: matki szoruja chusteczkami do dezynfekcji hustawki i slizgawaki. pytaja cie o szczepienia czy dziecko ma wazne itp. ja tam jestem z innej bajki !
koko - 2013-07-19, 19:19
| ana138 napisał/a: | wróciłam tak zmęczona opowieściami dziwnej treści i plotami na temat Polaków w naszej mieścinie, że mam dość a kolejne 6 miesięcy |
Widzisz, to jest genialny sposób na nabranie chęci do siedzenia z dzieciakiem w domu. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Też tak czasem robię
aga40, pierwszy raz słyszę o takich matkach W moim rodzinnym mieście wszędzie panuje syf, dzieciaki są brudne, już wolę nie myśleć, co mają w środku. Plac zabaw znajduje się pod ptasią sralnią, nikt nie pyta o aktualne szczepienia. Ale masz tam jazdę
moony - 2013-07-19, 22:32
żuk, daj znać jak będziesz we Wro i będziesz miała chwilę, to puścimy gady luzem w jakimś parku, zasiądziemy nad kawką na wynos i pogadamy o wszystkim, tylko nie o dzieciach, hm?
żuk - 2013-07-20, 11:57
moony, ja od jutra jestem we Wrocławiu, bardzo chętnie się spotkam!!
no i biechna spieszę donieść, że wczoraj mój chłop wrócił z wyjazdu zaskakująco rano a mnie w nocy jak zwykle w pt, czym zrobił mi niespodziankę, pogadalismy sobie i jest milej jakby no i dziś mamy randkę Jak się uda to na godzinkę Babcia do wnuka podskoczy a my na motorrrr Czyli idzie ku lepszemu!!
dzięki Wam wszystkie za wsparcie!!
prywata:biechna kiedy będziesz w kotlinie??
moony - 2013-07-20, 13:57
żuk, a może więc wpadniesz do mnie na kawę do Świnek w poniedziałek?
biechna - 2013-07-20, 21:19
| żuk napisał/a: | no i dziś mamy randkę |
Przyjemnej życzę My wczoraj i jutro
Kotlinę na razie odpuszczam, miałam być teraz przez tydzień-dwa, ale Franek choruje na zapalenie oskrzeli i utknęłam w domu; w sierpniu już mi się raczej nie uda, strasznie żałuję, bo uwielbiam tam jeździć.
terra - 2013-07-21, 13:53
O rajku, ale mnie przestraszyłyście. Bo tu gdzie chłop i gdzie ja mam być z dziecięciem też jestem sama (teraz po prostu jak mnie przyszpili brak kobiecego towarzystwa, to gonię ok.60 km na stare śmiecie i po jakimś tygodniu wracam zregenerowana, wygadana i jakoś daję radę, ale tylko przez parę tygodni w porywach. Pracuję w domu, więc w sumie zdana tu jestem tylko na swojego faceta i jego rodzinę). Ale myślałam, że jak będzie dziecko, to może będzie łatwiej, bo będę się skupiać na nim i takie tam dyrdymały. To mówicie, że to jednak nie wystarczy...? Bo z dzieckiem to pewnie nie będę mogła śmigać tak często, kiedy poczuję się "taka biedna i samotna"...
KasiaQ - 2013-07-21, 15:07
terra, mam całkiem podobnie , z tym, że mam tu jedną ciotkę z synkiem 5-letnim, co prawda długo pracuje, ale to taka moja odskocznia Moja rada: załatw sobie darmowe minuty - mnie to ratuje
ana138 - 2013-07-21, 20:20
terra, 60 km to luuuuzik
ja mam 2000
darmowe minuty na pewno się przydadzą. mnie ratuje skype i gg
a z dzieckiem też można śmigać jakby co. twoje psiapsiuły dzieciate?
terra - 2013-07-21, 21:39
Taaa, już sobie zażyczyłam zmiany dwóch darmowych numerów stacjonarnych na moje znajome. W sumie 4 babki mam na darmowych;) Znajome dzieciate, a jakże, w sumie tylko ja się ostałam jako ta spóźniona No, ale czasem człowiekowi nie wystarczy, że je słyszy... Oczywiście jeździć mogę i pewnie będę (jak to ujął mój luby- będę uciekać do mamusi), ale będzie to dużo bardziej skomplikowane logistycznie, bo pies musi ze mną jeździć. Teraz ma dla siebie cały tył z matą i śpiworkiem, a że specjalnie mała nie jest, nie ma mowy, żeby posadzić ją tam razem z malutkim dzieckiem... Być może uda się jednak zmienić samochód na ciut większy, to przyuczę ją do jeżdżenia w bagażniku. No i w ogóle z dzieckiem to pewnie na początku będę się strachać jeździć, duuuużo większy ciężar odpowiedzialności- ja jeżdżę spokojnie i pomaleńku, ale ile debili spotkałam na drodze, którzy wyprzedzają np. pod górkę, na podwójnej ciągłej we mgle, to nie wspomnę...
ana- no tak, twoje 2000 km to faktycznie pikuś przy moich 60 W sumie to tylko godzina drogi, niektórzy tyle dojeżdżają w większym mieście do roboty.
żuk - 2013-07-22, 05:54
moony, dziś nie dam rady, ale w tyg może? będziesz?
moony - 2013-07-22, 09:57
W czwartek od 10 do 16?
Lenka 86 - 2013-08-10, 18:07
Witajcie! Wlasnie dolaczam do tych matek, ktore maja dosc... Moja coreczka ma dopiero miesiac a ja juz przezywam pierwsze zalamanie nerwowe czuje sie okropnie! Mala placze czesto i dzis po prostu juz nie wytrzymalam! Wstrzasnelam mala przy mezu, poplakalam sie i czulam ogromny smutek i zlosc na siebie. Maz wzial mala i powiedzoal ze mam pojsc odpoczac. Nie wiem juz co robie zle ze ona tyle placze? Chce ciagle na rece! Juz mialam pare razy ataki migreny, czuje wszystko mi sie napina, szyja,barki, glowa. Mysle ze zwariuje! Do tego moj pedantyczny charakter! Chce miec posprzatabe,ugotowane,wyprane,zadowolonego meza,nie placzace dziecko a tu cholera nic nie funkcjonuje!!!
koko - 2013-08-10, 18:14
Lenka, to jest na przeczekanie. Jeśli musisz zostawić małą (np. iść do kibla) a ona ryczy - no to trudno, zakładasz słuchawki na uszy i do klopa. Jeśli musisz gotować i sprzątać - próbowałaś z młodą w chuście?
Spoko, one na tym etapie drą się i nic nie można z tym zrobić. Nas wszyscy z rodziny wysyłali do neurologa z młodym, bo tak krzyczał. Wyrósł.
zina - 2013-08-10, 18:19
Lenka 86, trzeba przetrwac te ciezkie pierwsze miesiace, potem bedzie na pewno lepiej.
Daj sobie wiecej luzu i nie przejmuj balaganem.
Odpoczywaj i spij ile mozesz z dzieckiem.
Stara prawda a dziala.
Twoje hormony jeszcze buzuja i potrzebujesz relaksu.
Spokoju jak najwiecej Wam zycze
dżo - 2013-08-10, 20:21
| Lenka 86 napisał/a: | | Chce miec posprzatabe,ugotowane,wyprane,zadowolonego meza,nie placzace dziecko a tu cholera nic nie funkcjonuje!!! |
Jakbym czytała o sobie sprzed 4 lat. Dziecko wiecznie płaczące, śpiące tylko na rękach lub przy cycu, ja ciągle głodna bo czasu na zjedzenie brak.
Lenka 86, trzeba to przeczekać, dobrze abyś miała chwile wytchnienia bez dziecka i robiła w tym czasie coś odprężającego (pomimo bałaganu, nieugotowanego obiadu itp).
Humbak - 2013-08-10, 22:41
Lenka 86, to minie, wierz mi. U nas Antoś ma już 2 miesiące a my jeszcze mamy to, o czym piszesz. Ja nawet na spacer nie mogę wyjść, zazdroszczę mamom spacerującym z dziećmi. Moje spacery to - o ile się uda bo najczęściej po 3-4h próbach mam dosyć i wolę go usypiać w domu niż usypiać - do wózka - wychodzić - wracać i tak w kółko po czym mokra z potu dawać spokój bo już nerwów brak...
Mimo wszystko widać postępy - jeszcze w zeszłym miesiącu jedyne co robił po przebudzeniu to krzyczał, aż do momentu kiedy zasnął... Jakimś cudem moja dwójka pozostałych dzieci nie zraziła się do niego i kocha okrutnie... Biorę z nich przykład zatem
I każdego dnia staram się widzieć czego dobrego nie było a jest i ciągle sobie to powtarzać, dostrzegać i jak mantrę wyliczać rzeczy dobre, postępy malucha, dni dobre, godziny dobre... Czas płynie, a dobrych rzeczy do przypominania jest coraz więcej i tej świadomości Tobie życzę.
Lenka 86 - 2013-08-10, 23:33
Pocieszam sie tym jesli ktos pisze,ze ma podobna sytuacje,bo czasem mysle,ze ja cos zle robie lub moje dziecko ma nerwice
Moja Madeleine chce ciagle przy mnie byc. Moglaby caly czas w chuscie siedziec. Wozka nie akceptuje,maxi cosi w samochodzie tez nie,gdzie podobno normalnie dzieci spia?! Lozeczka swojego tez nie akceptuje.. Spi ze mna zalatwilismy sobie lozeczko dostawiame do naszego. Czasem mysle czy powinnam cos zmienic? Czyjej nie rozpieszcze?
Dzis bylismy na spacerze z nia w lesie i skonczylo sie ze ja pchalam wozek a maz nosil mala na rekach,zasnela w koncu to probowalismy do wozka ja wsadzic...na 15 minut bylo ok,a pote, wrzask!
Jestem öewna,ze to zadne kolki.
Mam nadzieje,ze wytrzymam to nerwowo ((
Humbak - 2013-08-10, 23:46
| Lenka 86 napisał/a: | | Czyjej nie rozpieszcze? | czym? tym że ona jest ciągle z tobą? przecież ona jest do tego przyzwyczajona - całe swoje dotychczasowe życie co do sekundy była z tobą, wszędzie. Po narodzinach dopiero człowiek się od tego odzwyczaja, ale stopniowo, bez terapii szokowej. Można najwyżej pomyśleć, w jaki sposób, krok po kroczku ją od tego odzwyczajać (choć ja myślę po co, z reguły dzieci same zaczynają być ciekawe świata i odchodzić od mamy. A wtedy mamy krzyczą "nie odchodź daleko! bądź przy mnie, żebym cię widziała!" ). Niektórzy lubią noworodki na głęboką wodę, że się nauczą. Ja wolę opracować swój schemat.
Ale nie można maluszka rozpieszczać przyzwyczajając do czegoś do czego już jest w 100% przyzwyczajone...
A co w niej najbardziej kochasz? Co robi fajnie? Co ci się podoba?
Z drugiej strony patrząc - nikt nie lubi gdy się na niego patrzy tylko przez pryzmat rzeczy których nie potrafią, które im nie wychodzą... myślę, że Twojej córeczce też może się to nie podobać, że Ty ciągle myślisz o tym jak jest ci ciężko z nią, jak jej to nie wychodzi...
Chwal ją za to, jaka jest wspaniała, co w niej dobrego, co Wam wychodzi...
biechna - 2013-08-11, 07:10
| Lenka 86 napisał/a: | | ze ja pchalam wozek a maz nosil mala na rekach |
Dobrze, że był mąż, ja często spacerowałam sama, niosąc niemowlaka, pchając wózek i rozmawiając ze starszakiem. Zimą
Lenka, mojemu Frankowi to płakanie minęło, trwało +/- 3 miesiące. Było mi też naprawdę ciężko, czułam się totalnie wyczerpana, sfrustrowana. Ale wierz mi, nie będzie płakała całe życie, czas działa na Waszą korzyść, mała powoli oswoi sobie nową rzeczywistość, co by nie mówić mniej przytulną od tej w Twoim brzuchu.
Swoje łóżko Frank dostał dopiero w 10 miesiącu życia i używa go tylko na drzemki. Jest niesamowicie złakniony bliskości, bardziej, niż starszy był jako niemowlę- a myślałam, że nie da się bardziej. Ja bardzo chętnie daję mu tę bliskość, to potem procentuje, a na dodatek starsze dzieci już się tak nie chcą przytulać itp, więc korzystam.
Pomagała mi przetrwać chusta (choć szału nie było), na spacery właściwie nie chodziłam- z wózkiem się w ogóle nie dało (mały płakał przeraźliwie). W domu często siedzieliśmy z nim na takiej dużej piłce rehabilitacyjnej, uspokajało go to.
Śpimy wciąż razem (ze starszym też spałam).
A w międzyczasie z Frania wyrósł niesamowity wesołek, jest nie tylko pogodny, ale po prostu radosny.
Po paru miesiącach jakoś się zorganizowałam z gotowaniem itp., choć wciąż zdarza się, że gotuję z Fra na rękach albo przy piersi
Dużo dzieci tak ma, że płacze. Wiem, jakie to trudne, bo naprawdę byłam na granicy wytrzymałości, ale trzeba się jakoś zebrać do kupy, wykrzesać z siebie siłę, pielęgnować radość z obecności malucha, fajnie Humbak to napisała.
A co do porządku... no coś za coś, wg mnie porządku i dzieci nie da się pogodzić
Trzymaj się, proś męża o maksimum wsparcia, niech zajmie się większością "obowiązków", żebyś mogła powoli po porodzie dochodzić do siebie. Może czasem jakaś koleżanka coś podrzuci do jedzenia, żebyście nie musieli gotować? Albo gotujcie duże porcje na 2-3 dni?
Masz w ogóle "kontakt z ludźmi"?
Z każdym dniem będzie lepiej, trust me.
mariaaleksandra - 2013-08-13, 18:50
Mam dosyć. Za dużo ostatnio na głowie. Wypadek samochodowy, śmierć babci, podwójnie złamany palec u nogi, który utrudnia ogarnianie J. i zero czasu dla siebie. Jestem z dzieckiem 24h 7dni w tygodniu. Marze by robić nic. J ostatnio zasypia o 22.30, ja już wtedy ledwo widzę na oczy. Nie mam cierpliwości, ciągle czegoś chce a jak nie moge tego dać to jest rozpacz i ryk i tak 20-30 razy dziennie. Mąż uważa że rozwiazaniem będzie wysłanie jej do żłobka. Wkurza mnie, że nie może tego wyważyć i zabarać gdzieś J co drugi dzeiń choć na godzinę żebym nie musiała nic robić i nie mieć ciągle oczu dookoła głowy. Nie musimy ciągle robić wszystkiego razem. Mam ochotę usiąść i się rozpłakać i tak w sumie cały dzień
biechna - 2013-08-13, 18:56
| mariaaleksandra napisał/a: | | Nie musimy ciągle robić wszystkiego razem. |
Nawet zdecydowanie nie powinniście. I z córcią też nie powinnyście być ciągle razem. Nie dziwię się ani trochę, że chce Ci się płakać. Jak mąż nie chce małej zabrać na spacer, to po prostu sama wyjdź gdzieś- spacer, kawa, przejażdżka rowerowa? I proponuję zacząć od jutra!
Mój Franek ciągle na piersi, ale na 3 godziny spokojnie mogę zostawić chłopaków mężowi, a sama wychodzę na miasto z dziewczynami albo jadę poczytać gdzieś do parku. To jest, kochana, bardzo ważne, bardzo, naprawdę.
riku17 - 2013-08-13, 19:01
mariaaleksandra,
| Cytat: | | Nie mam cierpliwości, ciągle czegoś chce a jak nie moge tego dać to jest rozpacz i ryk i tak 20-30 razy dziennie. |
U nas dokładnie to samo i też mnie momentami szlag trafia
evel - 2013-08-13, 19:30
mariaaleksandra, a bardzo nie chcesz zapisać małej do żłobka? są takie, w których możliwa jest opieka godzinowa, Tobie się to przyda i córci pewnie też - mój Stasio bardzo lubi swój żłobek, jesteśmy przykładem tego, że nie trzeba się bać takiej rozłąki.
MartaJS - 2013-08-13, 19:48
mariaaleksandra, a czemu właściwie mąż nie może jej przejąć od czasu do czasu? Może umówcie się na konkretne dni i godziny, które masz tylko dla siebie, wychodzisz gdzieś albo oni wychodzą. Ja bym sfiksowała całkiem, gdybym miała z dzieciarami cały czas siedzieć. Każdy by sfiksował. Zadbaj o siebie!
koko - 2013-08-13, 19:55
| MartaJS napisał/a: | | Ja bym sfiksowała całkiem, gdybym miała z dzieciarami cały czas siedzieć. Każdy by sfiksował. Zadbaj o siebie! |
To wszystko prawda, ale nie każdy może sobie pozwolić na "zadbaj o siebie". Czasem łatwo powiedzieć, a taka rada kompletnie nie pomaga, wręcz rozwala. Znam to.
Lenka86, wygląda na to, że masz podobny model niemowlaka do tego, którego miałam ja. Byłam z nim sama, czułam że fiksuję (i fiksowałam serio). Dziecko było totalnie nieodkładalne z rąk, nie mógł przez 30 sekund być sam, spał 7-8 minut dziennie lub dłużej w chuście, w nocy spał wyłącznie wczepiony we mnie. O jeździe wózkiem do 6 miesiąca życia nie było mowy. Myślałam, że się pochlastam i takie czerstwe teksty w stylu "przeczekaj, to minie" wcale nie podnosiły na duchu. I wiesz co? Przeczekałam i minęło A dzieciaka w ten sposób o którym piszesz nie rozpieścisz, najwyżej będzie jeszcze bardziej znerwicowany. Serio, serio. Oby do 3 miesiąca, to naprawdę jakaś magiczna granica.
biechna - 2013-08-13, 20:00
koko, nie każdy może zadbać, ja wiem, bo miewam i takie okresy, ale mariaaleksandra pisze, że jest opcja, choćby godziny co 2 dni- to może być godzina na wagę złota, na wagę mniejszej ilości łez, na wagę pierwszej tęsknoty za dzieckiem, no kurczę, naprawdę powalczyłabym o to. mariaaleksandra, a Ty rozmawiasz z mężem o tym, co się z Tobą dzieje, on wie, że potrzebujesz pobyć sama, odetchnąć? Mówiłaś mu, żeby zajął się dzieckiem, a Ty musisz odsapnąć?
Humbak - 2013-08-13, 21:09
| koko napisał/a: | | Oby do 3 miesiąca, to naprawdę jakaś magiczna granica. | koko, biechna, to i mnie podtrzymujecie na duchu... ciągle powtarzam sobie to, co przeczytałam tutaj, jak mantrę :*
| koko napisał/a: | | nie każdy może sobie pozwolić na "zadbaj o siebie". | no dokładnie. Mi mój mąż pomaga bardzo, ale pracuje niemal non-stop a w każdej wolnej chwili dba o pozostałą naszą dwójkę. Dzięki niemu dajemy radę. Naprawdę nie ma tu czasu na zadbanie o siebie. Dziś jak głupia się cieszyłam, bo obydwa starsze były z kumplami i oddałam małego mężowi, bo potrzebne były rzeczy ze sklepu... na tej samej ulicy I cieszyłam się tym, po prostu. Ale nie odpoczęłam.
Czekam aż minie, tak jak pisałyście. I "trochę" tylko się denerwuję bo mały ma przepuchlinę i płakać w teorii nie powinien...
mariaaleksandra, ja tak miałam przy natalii. Pokochałam sąsiadów bo koleżanek nie było wtedy w okolicy i postanowiłam nauczyć się robić jak najwięcej rzeczy, ile się dało, z córcią. Z nią jeździłam do Wrocławia gdy trzeba było coś załatwić, z nią do biblioteki (niecałe 2 lata miała jak ją zapisałam...), z nią wszędzie gdzie się dało, a gdzie nie, kombinowałam jak by tu zrobić. Na kawę do sąsiadki, maseczkę na twarz, co się dało. Zwłaszcza że sama wtedy wpadłam w mega depresję brrr... z tego tylko świat ratuje.
A Natalia szła spać o 12-1 w nocy, budziła się o 4.15... spała od ok 14 miesiąca raz w ciągu dnia, ok. 0,5h-45min pod warunkiem, że ja obok niej. Wózka nie cierpiała, sama nauczyła się chodzić ok 13-14 miesiąca i kazała się cały czas nosić... koszmar. A do dziś trzymamy się razem choć zupełnie się od siebie różnimy.
Trzymam kciuki za Ciebie.
A mąż ile pracuje?
MartaJS - 2013-08-13, 21:47
| koko napisał/a: | | To wszystko prawda, ale nie każdy może sobie pozwolić na "zadbaj o siebie". |
No ale, kurde, trzeba. Nie chodzi mi tu jakieś super zachcianki, robienie się na bóstwo, fryzjera, imprezy, kino, raczej o zaspokojenie podstawowych potrzeb fizycznych i psychicznych, w tym potrzebę odpoczynku od dziecka. Jeśli facet nie może wziąć dzieciaka na dwie godziny, to niech weźmie na pół godziny chociaż.
mariaaleksandra - 2013-08-13, 22:23
Dzieki za wparcie. Meza nie ma od 9.30 do 18.30 wiec nie ma tragedii. Ale jak wraca to juz ciagle razem wszystko. Weekendy tez razem. Pogadamy jutro na spokojnie zeby cos zmienic. Musze bo nie wytrzymam
koko - 2013-08-14, 06:09
| MartaJS napisał/a: | | koko napisał/a: | | To wszystko prawda, ale nie każdy może sobie pozwolić na "zadbaj o siebie". |
No ale, kurde, trzeba. Nie chodzi mi tu jakieś super zachcianki, robienie się na bóstwo, fryzjera, imprezy, kino, raczej o zaspokojenie podstawowych potrzeb fizycznych i psychicznych, w tym potrzebę odpoczynku od dziecka. Jeśli facet nie może wziąć dzieciaka na dwie godziny, to niech weźmie na pół godziny chociaż. |
No, jak masz faceta, to tak. A jak jesteś sama, to z tego "trzeba" nici. W ryku robisz sobie byle jaką kanapkę i sikasz w pośpiechu przy otwartym wc. Ja po paru tygodniach byłam wypuszczona do śmietnika pod blok, czułam się jakbym odbyła zagraniczną wycieczkę.
Mariaaleksandra, trzeba się nauczyć wykorzystywać każdą propozycję pomocy, nie trzeba się absolutnie krygować, od razu wlepiać dzieciaka i spadać, póki go chcą.
Humbak, jeszcze trochę. Trzymaj się.
aga40 - 2013-08-14, 06:55
cierpliwosc, cierpliwosc i jeszcze raz cierpliwosc! moje ma juz 2 i pol roku i czasem mama moze nie istniec. ostatnio zaczela sie bawic sama!!! spi 14 godzin w nocy. zaczynam sie wygrzebywac z tego letargu :) czasem moge skozyc do marketu sama, ale zazwyczaj ide z nia, bo jest naprawde grzeczna. po 19.30 zaczyna sie dzien i trawa do okolo 10 nastepnego dnia. przyzwyczailam sie
renka - 2013-08-14, 09:14
| aga40 napisał/a: | | cierpliwosc, cierpliwosc i jeszcze raz cierpliwosc! |
Wybacz aga, ale gdyby mi podczas moich kryzysow ktos tak mowil to ja bym chyba albo rozszrpala taka osobe, albo sama wyskoczylabym za okno. Jak siedzisz udupiona z dwojka maluchow dzien w dzien przez 24h/dobe, gdy targasz je wszedzie, nawet do ubikacji, gdy probujesz sie umyc sama korzystajac z chwili, gdy obie spia i wchodzisz do wanny i zawsze ktoras wtedy sie budzi, wiec wybiegasz mokra i niedomyta i tyle Twojej przyjemnosci, gdy nie mozesz spokojnie zjesc, gdyz sama dokarmiasz dwojke dzieci, a masz przeciez tylko dwie rece, gdy sypiasz zaledwie kilka godzin na dobe i to snem przerywanym etc. etc. to pieprzenie osob trzecich o cierpliwosci jest przyslowiowym gwozdziem do trumny.
eMka - 2013-08-14, 10:49
mariaaleksandra myślę, że warto porozmawiać z mężem. Może on po prostu nie wpadł na to, że chcesz być przez godzinę SAMA? Masz jakieś znajome z dziećmi? Wspólne "mamowanie" jest prostsze, bo druga mama może chwilę zostać z dziećmi, a Ty wyskoczysz na 10 minut do sklepu bez "ogona", popilnuje wózka jak Ty musisz na chwilę wejść do urzędu, itd. itp. To są proste rzeczy, a wiem jak potrafią frustrować pewne niby drobne sytuacje.
lenka86 też kilka razy zdarzyło mi się wrzasnąć na małego. jakby był czemuś winien. ... też dobija mnie moja pedantyczność. dziecko śpi, a ja zamiast odpoczywać albo zająć się starszą latam jak perszing i nie wiem w co ręce włożyć, bo obiad, bo pranie, bo odkurzanie. staram się odpuszczać i np. teraz mały śpi a ja jestem na wd, ale i tak ku*wica mnie strzela, bo na stole jakieś kubki niepozmywane stoją. no ale staram się o nich nie myśleć. Dobrze, że masz wsparcie w mężu, że to od niego wychodzi "odpocznij". Więc odpoczywaj, wyjdź na półgodzinny spacer, daj sobie tą chwilę dla siebie, jeśli tylko możesz. No i pocieszajmy się, że te magiczne 3 mce kiedyś nadejdą i oby rzeczywiście zmiany były tylko na lepsze.
Humbak taki po prostu uśmiech ciepły w Twoją stronę.
vegAnka - 2013-08-14, 10:59
| renka napisał/a: | | Wybacz aga, ale gdyby mi podczas moich kryzysow ktos tak mowil to ja bym chyba albo rozszrpala taka osobe, albo sama wyskoczylabym za okno. | ja sie wlasnie zgadzam z aga40. nie widze innego zreszta rozwiazania niz zacisnac zeby i to przetrwac.
nasza J to tez bardzo wymagajace dziecko i tak jest od urodzenia do dzis! moze sie czasem sama zabawic ale to nie trwa dlugo. Jak ide do WC to czasem tak placze ze mi siada na kolana bo jestem "za daleko" tlumacze jej i zaciskam zeby. tak to juz jest.
zgadzam sie z dziewczynami zeby sie postarac znalesc z godzinke tylko dla siebie, ale z tym tez nie jest latwo. u nas jak J byla mala, maz po pracy sie nia zajmowal, i wtedy oprocz karmienia, moglam ciut odsapnac. to "ciut" cholernie duzo daje! nie trzeba wychodzic z domu, wystarczy sie odizolowac w innym pokoju.
zycze powodzania, i tak jak inne kobitki pisza, to przejdzie!
renka - 2013-08-14, 12:20
| vegAnka napisał/a: | | renka napisał/a: | | Wybacz aga, ale gdyby mi podczas moich kryzysow ktos tak mowil to ja bym chyba albo rozszrpala taka osobe, albo sama wyskoczylabym za okno. | ja sie wlasnie zgadzam z aga40. nie widze innego zreszta rozwiazania niz zacisnac zeby i to przetrwac.
! |
Bo raczej innej opcji nie ma i wlasnie trzeba to jakos przetrwać.
Lenka 86 - 2013-08-15, 23:22
Dopiero znalazlam czas aby tu wejsc. Mala zasnela,wiec szybko umylam sie. Stwierdzilam wlasnie pod prysznicem,ze ostatnio mycie sie jest jedyna moja rozrywka i czasem dla mnie. Nawet jak trwa 3 minuty i nadskuchuje jeszcze czy mala nie placze...znacie to pewnie tez!
Cieszy mnie to jedynie, ze to kiedys minie. Pewnie pojawia sie inne problemy,ale zo krzyczenie bez widocznego mi powodu i kompletny brak czasu na cokolwiek! Podziwiam wszystkie mamy! Szczegolnie te samotnie wychowujace,bez pomocy, nie mowiac o mamach kilku krasnali! Ja marzylam o duzej rodzinie,ale chyba zostane przy jednym dziecku nie daje rady z jedna , nie majac innych dzieci, to co byloby z 2?! No coz, nie kazda kobieta jest super mama.
To co napisala Humbak to piekne bardzo! Az sie poplakalam. To prawda, skupiam sie czesto na tym ,ze mala placze itp. A zapominam jak swietnie gaworzy juz, usmiecha sie do mnie, przewraca sie na boczki itp. Az mi zal,ze tak to postrzegam wlasnie. Jako stres. Wstyd az,ale tak jest. Ciagle jestem nerwowa, cala zdretwiala. Dostaje migreny ,a mam paskudne- bol glowy, zaburzenia widzenia, wymioty,swiatlowstret,dretwienia wiem,ze to wlasnie przez stres i moje oczekiwania ktorych nie daje rady spelniac!
Dobrze ze mam meza kochanego i wyslal mnie wczoraj na masaz glowy i barkow. Czekal z mala 30 minut w samochodzie na mnie. A ja oczywiscie do konca nie potrafila nie myslec o malej,ale masaz byl doskonaly!! Nabralam sily troche. Maz zaproponowal zebym chodzila sobie raz w miesiacu chociaz na taki masaz. Chyba nie bedzie musial mnie przekonywac
To wazne aby miec cos dla siebie, cos co nas cieszy i nie koniecznie musi to byc prysznic hehe.
Sprobuje nawiazac kontakt z innymi matkami poprzez kursy i kawiarenke dla mam. Chce z mala zaczac chodzic na plywanie dla niemowlat i joge.moze ja to uspokoi troche a ja poznam inne mamy bo nie mam tu nikogo ani rodziny ani znajomych. Ciesze sie ze na forum moge popisac z mamusiami i wysluchac co inne mamy przezywaja tez i jak sobie radza z problemami.
Dobrze,ze jestescie!!
aga40 - 2013-08-16, 06:38
renka jeszcze kiedys to ja tez moglam kogos walnac za takie slowa, wiec cie rozumiem. mowie to z perspektywy czasu.
prysznic u mnie to swieta rzecz. zostawiam dziecko w pokoju i ide sie myc. zamykam drzwi od lazienki na klucz. puszczam jej wtedy bajki. w zyciu dziecka jest bardzo wazny rytm dnia. stale godziny posilkow i spania. moze to wydaje sie utopia, ale trzeba do tego dazyc. ja nie odpuszczalam od pierwszych dni zycia. to nie musi sie mijac z rodzicielstwem bliskosci itp. w moim zyciu to zdaje egzamin.
Lenka 86 - 2013-08-16, 17:41
Kolejne zalamanie....wlasnie dalam mezowi mala i powiedzialam,ze juz nie wytrzymuje i zamknelam sie w sypialni. Dzis caly dzien byla marudna i plakala a ja znow rece rozkladam i nie wiem co robic. Bylam dzis z wizyta u cioci i ta ciagle probowala mi wmowic ze cos musze robic zle skoro ona tak placze. Moze masz za malo pokarmu? Mowie ze mam dosyc bo odpompowuje i widze ze mam duzo,zreszta w szpitalu mi tez mierzyli ile mam i mowili,ze bardzo duzo. Ciagle mi kapie z piersi mleko...to moze masz niewartosciowe mleko? Moze ja za zimno ubierasz? Moze ja rozpiescilas noszac na rekach? To co mam robic jak sie zanosi??? Zostawic w wozku?! Na pewno ma kolki! Powiedziala ciotka. Kazdy cos madrego chcial doradzic i znalezc na sile powod döaczego ona krzyczy. A we mnie sie gotowalo!! Najlepiej doradzac komus...ja przeczytalam mase poradnikow,artykulow itp. Teorie znam,ale w praktyce to wszystko nie bardzo wychodzi! Nie dosc ,ze ja sama sie obwiniam,ze cos robie nie tak,to jeszcze inni mi to wmawiaja jakby bylo malo tego wrocilam do domu,a ona dalej w krzyk i maz mowi do mnie- moze Twoje mleko jej nie smakuje? Myslalam ze mnie wysadzi juz totalnie. Czy Wy tez tak macie? Boze czy ja jestem nadwrazliwa jakas? Czy to juz frustracja? Siedze tu i becze glowa peka!!
Kat... - 2013-08-16, 17:59
Lenka 86, ten stan to chyba musisz wyryczeć, wkurw jak przejdzie to będzie lepiej. Ogólnie polecam książkę Buddyzm dla współczesnej mamy, ja się po niej bardzo uspokoiłam, jakoś inaczej na całą swoją sytuację spojrzałam. No ok, może długo to nie potrwało ale zadziałało naprawdę. Nie tylko na mnie.
Doraźnie jak by to okropnie nie zabrzmiało polecam docenienie tego, że masz zdrowe, żywe dziecko. Mi w kryzysowych sytuacjach kiedy Dana wyła całe dnie pomagało myślenie o tym, że mam wielkie szczęście, że ona jest zdrowa i żyje. Próba wyobrażenia sobie co muszą czuć rodzice, którzy nie mają tyle szczęścia co ja zawsze stawia mnie do pionu.
A jeśli chodzi i te rady to mów po prostu, że nie potrzebujesz rad ale jakby co to się zgłosisz i zmień temat. Ja ucinałam zawsze w zalążku i to stanowczo. Wiem, że tycie i krzyki są wycieńczające, ja już chciałam D diagnozować psychologicznie, ale po skończeniu roku minęło. Postaraj się być bardziej asertywna, nie daj sobie wmawiać.
Jovana - 2013-08-16, 19:00
a wiecie co mi poprawia nastrój w takich sytuacjach? to: hxxp://bachormagazyn.pl/
Kat... - 2013-08-16, 19:40
Ok teraz to ja mam dość. Mam dość powtarzania wszystkiego po 500 razy. Na logikę, na spokojnie to rozumiem, dziwnie się czuje jak słyszę o posłusznych dzieciach ale jak powtarzam 10 raz i nic, to w myślach robię rzeczy, za które dostałabym niezłą odsiadkę. Nie znoszę lekceważenia! Nie umiem sobie z tym poradzić. Za głęboko chyba we mnie siedzi wychowanie wyniesione z domu. Aaaa!
LucySky - 2013-08-16, 20:26
Mi ten wątek pomaga.
| Kat... napisał/a: | | Mam dość powtarzania wszystkiego po 500 razy. | no właśnie - ja też. Nie tylko tego. Brudnej kuchni po każdym posiłku, braku miejsca w ogóle całej tej ekspansywnej natury dziecięcej Ogólnie wymiękam już, nie mam siły sprzątać po nich, tłumaczyć świata. Nie wiem czy powinnam pozwalać bawić się wodą w umywalce, żeby nie ograniczać a z drugiej strony wkurza mnie to i woda się marnuje, czasem jestem taką mamą jaką nigdy nie chciałabym być, tylko wrzeszczę, bez sensu. Ogólnie to koszmar jest jak siedzimy w domu. Na zewnątrz się ładnie bawią i zazwyczaj sprawiają wrażenie niewinnych, słodkich dzieciaczków. Tłumaczę sobie, że tak jak było to już mówione w tym wątku, czas gdy dzieci są małe trzeba PRZETRWAĆ. A i też się pilnuję, żeby doceniać to, że jest jak jest, że są zdrowi, niestety w rodzinie sytuacje przypominające, że tak nie musi wcale być.
Humbak - 2013-08-16, 21:40
Lenka 86, ja ostatnio tak sobie myślę, że mój antek naprawdę krzyczy bo mu coś jest, coś chce, ale ja nie mam pojęcia co i tak bywa. I tak będzie. Człowiek nie wróżka i nie wie wszystkiego. Przestałam brać rzeczy do siebie. Coś robię źle. Ja odpowiadam teraz: "No jasne, że robię coś źle, tyle to ja już wiem, tylko żebym ja dostała magiczną kulę i zgadła co". I ludzie podpowiadają, a może mleko, a może gorąco, a może to i pstro. I ja sprawdzam. I mówię im "to nie bo wiem to nie bo wiem sprawdzałam"
| Lenka 86 napisał/a: | | Może ja za zimno ubierasz? | gdyby tak było, przestałaby po ubraniu jej
| Lenka 86 napisał/a: | | Może ja rozpieścilaś nosząc na rekach? | to dlaczego płacze gdy jest na rękach
| Lenka 86 napisał/a: | | Na pewno ma kolki! | nie bo nie kurczy nóżek
I to naprawdę zamyka większość konwersacji bo oni też nie wróżbici i też nie wiedzą co jest grane.
Można im też powiedzieć "jak masz myśl, o co może jej chodzić to mi powiedz, bo mi się pomysły kończą". I zazwyczaj po kilku radach które już sprawdziłam im też się pomysły kończą.
Po sobie widzę, bo mam ten sam problem w tym samym czasie, że trzeba spasować. Nie ma sensu atakować ludzi, którzy widzą płaczące dziecko i chcą pomóc więc gadają bzdury. | Lenka 86 napisał/a: | | Kazdy cos madrego chcial doradzic i znalezc na sile powod döaczego ona krzyczy | bo chcą pomóc. Normalna ludzka reakcja a ty bierzesz wszystko do siebie. Intencji złych najczęściej nie mają.
Poza tym, to nie jest i nie będzie tak że będziesz wiedzieć wszystko o co chodzi twojemu dziecku. I zaakceptować siebie. I tak będziesz wiedziała więcej niż inni. Ale nie wszystko. Natomiast ja sama szukam i uważam że trzeba szukać. Dziś mój antek tak wrzeszczał w kąpieli jak miesiąc temu. Nie mam pojęcia o co mu chodziło. I będę szukać aż albo znajdę albo mu przejdzie i już.
| Lenka 86 napisał/a: | | wlasnie dalam mezowi mala i powiedzialam,ze juz nie wytrzymuje i zamknelam sie w sypialni. | a bo to raz tak zrobiłam... nie raz powiedziałam że jak zaraz go komuś nie oddam to zrobię coś albo jemu albo sobie. Normalne. Po co się o to winić?
Ja ostatnio patrzę na zegarek - do której jestem w stanie wytrzymać zanim dostanę szału. Ostatnio wytrzymuję do 16-17 co dobrze prorokuje, bo mój mąż jest po pracy ok 18 Ale jak jestem niewyspana to już o 12 warczę i mam serdecznie dosyć. Trochę z dystansem staram się patrzeć na siebie: to normalne, że nie wytrzymam, ale staram się dać radę jak najdłużej i nie wyrzucam sobie, że ostatnio dawałam do wieczora a teraz do 13. Tak już jest i będzie.
Lenka 86, a może pomyślisz, czy akceptujesz siebie i swoje uczucia? Bo wtedy nie trzeba się bronić i tłumaczyć przed innymi
mariaaleksandra - 2013-08-16, 21:46
U mnie intensywna "reanimacja" bardzo pomaga. Jeden dzień spacer, następny sauna, siłownia, samotny rower i od razu lepiej z psychiką. Bardzo mi tego brakowało, bardzo potrzebuje takiego czasu dla siebie, żeby myśli i głowa odparowały. Zupełnie inna cierpliwość do dziecka i swoim uczuć. Reanimuje się więc dalej i oby regularnie
Kat. z tym że dziecko zdrowe, to święta racja, ale u mnie właśnie, mimo że po wypadku miałam wrażenie że otarliśmy się o śmierć i wygrałam życie dziecka (dosłownie...) jak zeszła adrenalina i dopadło mnie zmęczenie to racjonalne myślenie w ten sposób nie dawało mi wystarczająco dystansu... Muszę dorwać gdzieś Matkę Buddyjkę do przeczytania.
Mi pomógł jeszcze artykuł hxxp://agnieszkastein.pl/sprzedac-na-allegro/
Lenka 86 - 2013-08-17, 11:36
Jak dobrze, ze nie jestem sama! Naprawde te wasze wypowiedzi uspakajaja mnie bardzo,bo wiem, ze nie tylko ja tak mam i nie tylko moja corcia taka glosna ja dzis jestem cala w skowronkach poniewaz mala spala mi uwaga! 13h prawie bez przerwy. (Nie,nie dalam jej nic na sen hehehe) Tylko na karmienie sie przebudzila raz i potem nad ranem drugi i wstalysmy wyspane i zadowołone o 10.00 wiem ze tak nie zostanie,ale trzeba sie cieszyc chyba z kazdego takiego sukcesu i odpoczynku. Chyba zaczne zapisywac takie pozyzyywne momenty zeby potem nie pamietac tylko tych negatywnych,ktore sie zapamietuje jakos bardziej niz te dobre. Tasronka bachory.pl jest naprawde smiesznna...poczytalismy z mezem wczoraj i sie posmialismy wczoraj byl pierwszy wieczor od porodu gdzie mielismy chwilke dla siebie z mezem i az mi dziwnie bylo...ciagle mialam "przesluchy" ze mala placze, budzi sie itp. A jak kot w ogrodzie sie z jakims kocurem gryzl toc wystrzelilam jak z procydo sypialnibo myslalam ,ze to mala placze. Maz sie. Smial zemnie hehe. No coz tak to juz potem chyba zostaje takie zboczenie mamusiowe naprawde wczoraj idzis w nocy odpoczelam i humorek sie mi poprawil. Zycze i Wam takiej nocy z calego serca!!! Mimo ze to tylko chwile to i tak sie ciesze
Lenka 86 - 2013-08-17, 11:46
Cos ze stronki bachory.pl Niektore sa smieszne..
Dlaczego jestem beznadziejną matką?
- bo się wkurzam, kiedy mój bachor się drze i drę się wtedy razem z nim albo na niego
- bo nie mam cierpliwości za cholerę
- bo nie umiałam nauczyć bachora spać w nocy i zasypiać w swoim łóżeczku i on sie budzi i jestem niewyspana i wkurwiona. i się drę. znowu
- bo mój bacho nie ma pięknych okrąglutkich wałeczków na kończynach, czyli generalnie nie futruję go żarciem w każdej chwili i panie mówią eufemistycznie: “o, jaka drobniutka”, co znaczy jak wiadomo “co za matka, dziecko zagłodzi, a jej samej to brzuch zwisa”
- bo mam pierdolnik na chacie taki że ho ho i podłoga czasem się lepi, a właściwie to czasem się nie lepi
- bo mój bacho jest ciągle brudny, bo jak je to bierze wszystko do łapy i rozsmarowuje po sobie całym, a ja nie umiem tak zrobić, żeby jadł jak książęta w bajkach nożem i widelcem z książkami pod pachami. nie umiem nawet tak jak babcia, nie wiem jak ona to robi, że dziecko zawsze czyste
- bo ma 10 miesięcy i jeszcze nie sika na nocnik ani nie mówi pełnymi zdaniami
- bo nie lubię rodzicielstwa bliskości i nie nosiłam w chuście
- bo nie czuję się za bardzo spełniona macierzyństwem
- bo strasznie mi dobrze, jak się uda uciec z chaty
- bo nie potrafię godzić pracy z macierzyństwem (bo nie mam pracy, ale co tam, to w końcu też oznaka beznadziejności)
- bo mój bacho ma ufafluniony wózek i nie chce mi się go wyprać
- bo po zupkach (ze słoika) na jego ubraniu zostają plamy, bo ja nie wiem jak je sprać
- bo nie chce mi się gotować żarcia, którego bacho i tak nie zeżre, bo stwierdzi, że niedobre
- bo juz prawie lipiec, a ja jeszcze nie zarezerwowałam kwatery nad morzem i wkurwia mnie że są takie drogie, a moje koleżanki to już wiedzą, gdzie pojadą za rok, tak mają wszystko poukładane
- bo nie piorę w orzechach i nie kupuje w eko sklepach, bo strasznie drogo, a wygląda gorzej niż na normalnym straganie
- bo nie chodzę z dzieckiem na basen, jakos tak mi się odechciało
- bo nie chodzę na wiele innych magicznych zajęć, które nauczą jedenastomiesięczne bejbi WSZYSTKIEGO
lamialuna - 2013-08-20, 21:37
ana123 przyjezdzajcie do nas czesciej - jak juz sie rozpakujesz to bedzie latwiej bo mozesz sama ekipe spakowac. Ja za nie dlugo powinnam byc juz oficjalnie samotna matka wiec babskie wieczorki jak nic.
Ja popadlam w taki marazm, ze nic mi sie nie chce z tym moim syniem robic - mam setke pomyslow, ale deprecha mowi "po co?". Dzis poszlam go zapisac na kilka godzin do przedszkola, ja szukam jakiejs part time pracy - by isc zrobic coskolwiek i sie za nim stesknic i miec jakas inspiracje.
Tesknie tez za byciem samej w domu przez kilka dni - to byl kiedys moj czas na doladowanie baterii. Od 4 lat mialam tylko 2 dni takie... i choc kocham i szaleje za ta moja mala bestia to powaznie robi mi to na glowe.
Nie jest tez latwo znalesc kogos z kim sie nadaje na tych samych falach... czesto trzeba sie zadowolic polsrodkami.
trzymajcie sie dziewczeta - walka trwa ))
ana138 - 2013-08-21, 11:05
Lamialuno kochana, jeśli tylko to mnie masz na myśli ?????
to bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia jak tylko wykluję młodego i się ogarnę. a jeszcze lepiej, wezmę R ze sobą, niech siedzi z chłopakami w domu, a my sobie zrobimy out (woooow....go out w cork, dawno nie miałam takiej przygody )
Trzymajcie się tam też. nie dawaj się dziadom i marazmowi. | lamialuna napisał/a: | | walka trwa |
malwiska - 2013-08-22, 21:10
a ja mam chłopa dosyć! dziecka jeszcze nie - na całe szczęście..
owca - 2013-08-22, 21:33
| malwiska napisał/a: | a ja mam chłopa dosyć! dziecka jeszcze nie - na całe szczęście.. |
u nas też falowo - mało empatyczne te chłopy są
majaja - 2013-08-22, 21:36
| malwiska napisał/a: | | a ja mam chłopa dosyć! dziecka jeszcze nie - na całe szczęście.. | no wiesz ty jesteś terazjeszcze w połogu i nie całkiem jesteś sobą, spokojnie, dotrzecie się, dla was obojga to radykalna zmiana
majaja - 2013-08-22, 21:44
A tak zeby nie było, ostatnio żeśmy się wpisali w dyskuję na gazecie czyli po co ci straszni rodzice jeżdżą ze swoimi bachorami (jak nie widzieliście to nie patrzcie) czyli Młoda była zmęczona i dostała histerii i prawie godzine wyła i rzucała wszystkim co w ręce wzięła, nic nie pomagało, jak padła to 10 min póżniej żeśmy wysiadali. howgh );
majaja - 2013-08-22, 21:57
| Lenka 86 napisał/a: | | Czy Wy tez tak macie? Boze czy ja jestem nadwrazliwa jakas? Czy to juz frustracja? Siedze tu i becze glowa peka!! | wyrośnie, miałam tak z synem, spieprzyłam do pracy gdy tylko mogłam, czyli gdy miał 4 miesiące, a on okazał sie cudownym żłobkowym dzieckiem (tylko ciężkim). Niektóre dzieci tak mają i już. Gdy szłam z nim na spacer ludzie na mnie patrzyli jak na mordercę, bo on cały spacer wył, żywiłam się zupą z pyz ziemniacznych bo był wył, ubierałam sie popołudniu bo wył. A najlepsze że wyrasta na mega niezaleznego i samodzielnego faceta.
Humbak - 2013-08-25, 18:57
A ja się czuję jak sierota - im starsza tym głupsza... nie daję rady... z 2 butelek 50ml przeszliśmy na 5 pełnych. Mały ryczy a ja nie umiem go zabawić, nie mam sił ale wcale nie mam ochoty iść spać, bardziej jak facet - rzucić to wszystko w diabły, iść do pracy i mieć te kłopoty w pracy, wracać do domu i mówić że ciężko pracuję na rodz inę.
Nie nadaję się na mamę... Stwierdzam po urodzeniu trzeciego...
faf - 2013-08-25, 19:10
| Humbak napisał/a: | Nie nadaję się na mamę... Stwierdzam po urodzeniu trzeciego... |
świetnie, że chociaż poczucie humoru Cię nie opuszcza jest opcja, żebyś sobie faktycznie zrobiła off-a jak nie na dzień, to chociaż na parę godzin?
poza tym trzymaj się tam kobieto, jesteś strasznie dzielną matką :*
AzjaB - 2013-08-25, 19:14
Humbak spokojnie. Mam wrażenie, że dziś jakieś ciśnienie kryzysowe... I trzeba to przeżyć...
U nas też jakoś byle jak, we wrześniu mieliśmy iść na basen, ale okazało się że mąż zapomniał zapłacić, a lista jest już zamknięta, padł nam samochód, spadło nam drzewo na auto pod tesco, a oni nie chcą odszkodowania zapłacić... Wobec tego wszystkiego ja się popłakałam, pokłóciłam z mężem, a wieczorem dziecko przy cycu tak się darło jakbym mu siarkę dawała.
eMka - 2013-08-25, 19:32
Humbak dziś wieszając pranie myślałam o Tobie, jak Twój dzień dziś wyglądał i czy podobnie tragicznie jak nasz także coś w powietrzu jest, mówię Ci. Złapałam się dziś na tym, że zaczęłam obwiniać właśnie siebie za to, że nie potrafię rozpoznać potrzeb mojego dziecka. ale to droga donikąd (!!!!) . Też zazdroszczę B że jutro o 7:30 w ciszy pojedzie do pracy...
a może właśnie jutro będzie dobry dzień i dzieci dadzą nam pożyć? Twój po butelce jest spokojniejszy? mój w sumie nie skowycze tylko jak jest przy piersi, raz na kilka godzin uśnie na trochę dłużej. na szczęście w miarę wózek toleruje i chustę, więc da się z domu wyjść. ale do łatwych dzieci moje szkrabo nie należy. co dziwne jak moja siostra go bierze na ręce, to zawsze się momentalnie uspokaja, przytula do jej cycków i patrzy. no ale mój biust przy jej to jak województwo świętokrzyskie do stanu Kalifornia, więc ma się do czego tulić
Humbak - 2013-08-25, 21:13
| AzjaB napisał/a: | | trzeba to przeżyć... | wiem... i niestety przespać się nie da...
Dziś rano czułam się tak kiepsko, że poprosiłam męża o pomoc - powiedział, że najpierw weźmie tabletkę, bo go głowa boli, potem zrobił sobie kawę... a potem byłam już w takim nastroju że chrzaniłam odpoczynek...
Jak znalazł chwilę, to zeszłam na dół i okazało się, że cały ten czas siedział obok Kuby, odpowiadał na maile, i nawet nie patrzył na to co kuba robi - a on z niecierpliwością rozkuwał dinozaura którego wczoraj z radością kupił, na którego czekał aż do rana i którego teraz miał sam wydobywać... rozkuwał kurka na pół, bo mąż nie zerknął jak ma to robić, nie pomógł mu więc kubuś robił jak umiał i omal go nie rozwalił szlag mnie trafił, na szczęście tylko część nogi rozdziabdział, powiedziałam, że tak bywa gdy naukowcy natrafią na jakieś wykopalisko, że tak często niechcący dochodzi do uszkodzeń i kuba był uradowany że jego wykopalisko to taki "prawdziwy" okaz. Ale szlag mnie trafia do teraz.
Po południu robiłam kawę dla mnie i dla niego - odeszłam na chwilę - mały zaczął płakać a ten nic ani gugu. Jak już zaczął tak marudzić, że się wkurzyłam i podeszłam żeby zabrać okazało się że mały śmierdzi... a on nie zauważył że zrobił kupę! "Bo tak po cichutku zrobił" no kuźwa mać...
Może i bym mogła na siłę zostawić, ale to się odbędzie kosztem małego, jak tylko on płacze i nie można go uspokoić wsadza go do wózka (niewózkowe dziecko!) "bo w końcu się uspokoi". Krhaakarsrkakakakhhhh...
Poprosiłam mamę, czy nie mogłaby mi pomóc przyjechać na jedną noc... ale ona pracuje nie może...
Z drugiej strony myślę że to nie pierwsze dziecko, powinnam lepiej sobie radzić, a taka do duszy jestem... mam wrażenie że wszyscy wielodzietni sobie radzą a ja sierota siedzę i wyję
| AzjaB napisał/a: | | a wieczorem dziecko przy cycu tak się darło jakbym mu siarkę dawała. | jednak maluchy wyczuwają co się dzieje... mój znowu cyca nie chce... poza nocą kiedy chce cyca cały czas i jak tylko mu wypada to się budzi... a mnie bolą kości... | eMka napisał/a: | | coś w powietrzu jest, mówię Ci. | może kurka jakieś tornado bo wysiadłam dziś na całego. Nawet raz nie lulałam a niemal potrząsałam go... po czym wyszłam z krzykaczem na dwór, ale czuję że przechodzę sama siebie... Ja jeszcze mam dwie prace do zaliczenia za miesiąc na studiach i nic nie ruszone, co przychodzi wieczór to padam i bezmózgowie mnie dopada...
| eMka napisał/a: | | Złapałam się dziś na tym, że zaczęłam obwiniać właśnie siebie za to, że nie potrafię rozpoznać potrzeb mojego dziecka. | Eh... | eMka napisał/a: | | i dzieci dadzą nam pożyć? | dzieci mam cudne, tylko z mężem nie wiem co jest grane i to trzecie sama nie wiem, kogo mam...
| eMka napisał/a: | | ale mój biust przy jej to jak województwo świętokrzyskie do stanu Kalifornia, | Jakaś dobra komedia o dzieciach by mi się przydała... Bo na małżeńskie i do zakochania ostatnio warczę... | eMka napisał/a: | | do łatwych dzieci moje szkrabo nie należy. | hi, przypomniał mi się cytat z bajki "Roboty" - "dasz se radę tutaj - dasz se radę wszędzie. Nie dasz se rady tutaj - witaj w klubie!"
evel - 2013-08-26, 07:18
| Humbak napisał/a: |
Po południu robiłam kawę dla mnie i dla niego - odeszłam na chwilę - mały zaczął płakać a ten nic ani gugu. Jak już zaczął tak marudzić, że się wkurzyłam i podeszłam żeby zabrać okazało się że mały śmierdzi... a on nie zauważył że zrobił kupę! "Bo tak po cichutku zrobił" no kuźwa mać...
|
Chłopa mam cudownego, ale to znam akurat bywa tak, że ruszy się do dziecka dopiero jak ryknę z odpowiednią ilością przekleństw. chociaż teraz tak się wytresował, że się zrywa, jak tylko usłyszy moje kroki.
Nie wiem, może Twojemu też by się przydało mówić jak dziecku, co ma robić? Może to po prostu bardzo nieogarnięty egzemplarz jest? Chociaż każdy chłop inny, co się u nas sprawdziło u Was nie musi...
Nie wiem, Dziewczyny, jak Was mogę pocieszać, bo Wy już wszystko wiecie, zostało tu przecież napisane, ale trzymajcie się jakoś...
Humbak - 2013-08-26, 07:24
evel, ogarnięty i cudowny, ale ostatnio nie wiem co się z nim dzieje... Może też zmęczenie materiału...
Anja - 2013-08-26, 07:44
Humbak, a może ktoś by zerknął ma Antosia i pomógł Ci go zrozumieć? Jak nam Artek w niemowlęctwie dawał czadu, to skontaktowałam się z babką, która się znała na takich maluchach ( terapeutka rozwoju psychomotorycznego). To mógłby byc też fizjoterapeuta, czy psycholog dziecięcy (ale specjalizujący się w niemowlętach). Jak ona mi różne rzeczy wytłumaczyła, pokazała, to potem była prawie bajka. Gdyby nie to spotkanie z nią, to miałabym koszmar. To nie jest takie proste dbać o noworodka / niemowlaka, zwł. jeśli to trudny egzemplarz.
faf - 2013-08-26, 08:19
| Cytat: | Z drugiej strony myślę że to nie pierwsze dziecko, powinnam lepiej sobie radzić, a taka do duszy jestem... mam wrażenie że wszyscy wielodzietni sobie radzą a ja sierota siedzę i wyję |
tia, tylko takie myślenie też nie pomaga poczuć się lepiej może nie pierwszy raz zajmujesz się niemowlakiem, ale pierwszy raz zajmujesz się trójką dzieci, w tym niemowlakiem. nie wiem jak z Kubą czy Natalią Ci szło, ale podejrzewam, że na ich tle Antoś jest dość wrażliwym dzieckiem i wymaga dużo więcej uwagi, niż oni w okresie niemowlęcym. pewnie jakbyś przeszła przez poligon pięciu takich Antosiów, to nie tylko byś wiedziała jak się perfekcyjnie zająć szóstym, ale jeszcze byś dostała program do prowadzenia w TVNie.
poza tym, dzizas matka, kto miałby siły zajmować się takim często płaczącym dzieckiem będąc od 2 miesięcy 24/7 na ciągłym standby'u...
ana138 - 2013-08-26, 09:08
Humbak, ty siebie nie obwiniaj, bo ty to jesteś super bohaterką z tą twoją trójką. ja z jednym czasem nie wyrabiam.
na pewno zmęczeni jesteście oboje. tez nie wiem, jak pocieszyć, nic oprócz przeczekania oczywiście nie przychodzi mi do głowy. może dziś będzie lepszy dzień? a może mama by mogła przyjechać na weekend?
daj znać, jak się dziś czujesz. narzekaj nam , ile się da, może to choc trochę pomoże.
lilias - 2013-08-26, 09:59
| Anja napisał/a: | | Humbak, a może ktoś by zerknął ma Antosia i pomógł Ci go zrozumieć? Jak nam Artek w niemowlęctwie dawał czadu, to skontaktowałam się z babką, która się znała na takich maluchach ( terapeutka rozwoju psychomotorycznego). To mógłby byc też fizjoterapeuta, czy psycholog dziecięcy (ale specjalizujący się w niemowlętach). Jak ona mi różne rzeczy wytłumaczyła, pokazała, to potem była prawie bajka. Gdyby nie to spotkanie z nią, to miałabym koszmar. To nie jest takie proste dbać o noworodka / niemowlaka, zwł. jeśli to trudny egzemplarz. |
jeżeli tylko jest okazja to należy korzystać, bardzo dobry pomysł. żałuję, że sama nie miałam kiedyś możliwości skorzystać /
Humbak przytulam mocno. połówek wykazuje opór w stosunku do otaczającego go świata zewnętrznego. znaczy, że przyzwyczaił się już do dobrego i nie przyjmuje do wiadomości, że fascynująca reszta świata musi iśc w odstawkę na rzecz potomka najmłodszego. faceci tolerują krótkie informacje i czasem przyswajają je na dłużej, kiedy połowica dosłownie wyjdzie z siebie i stanie obok.
mam zdanie, ze jesteś świetną mamą. wręczaj małego mężowi ile się da i niech się opiekuje jak najlepiej potrafi. na 100% nie będzie wszystko "po Twojemu", ale wcale nie znaczy, że gorzej. daj mu się wykazać
Humbak - 2013-08-26, 20:40
Dzięki za wsparcie Dziś było lepiej, wyszłam jak stałam z domu z Antosiem na spacer w chuście i się udało... choć było mi szkoda trochę Kuby bo wychodziliśmy na płaczka i nie miałam czasu czekać aż się ubierze i wyjdzie z nami... na drugi raz chyba na dworzu poczekam...
Mąż dziś stanął na wysokości zadania i bawił się z małym Już nie było mamy i opiekuna tylko mama i tata I bezczelnie oddałam mu małego wieczorem żeby on go uspał... a ja położyłam spać Kubę... nie pamiętam kiedy ostatnio mu czytałam bajkę... jak fajnie...
może wczoraj jakiś huragan jednak był... ale też dziś i tata się uaktywnił jako tata antosia, a nie tylko mąż i tata starszych i to było okrutnie miłe...
| Anja napisał/a: | | a może ktoś by zerknął ma Antosia i pomógł Ci go zrozumieć? | Anju, szukam kogoś takiego, zwłaszcza że spanie to u nas lulanie 20h/dobę, wysiadam... oglądam filmiki o treningu spania ale nie wiem jak się do tego zabrać by mu krzywdy nie zrobić...
z drugiej strony jak zobaczyłam filmiki z dwumiesięczniakami jak się bawią to się rozkleiłam i trochę potrwało zanim pogodziłam się z losem... ale jeśli chodzi o umiejętności jest ok, tylko ta zabawa... przydałaby się taka osoba... narazie uczę się antosia, szukam, oglądam dużo youtubów... | lilias napisał/a: | | terapeutka rozwoju psychomotorycznego | ?????? a jak kogoś takiego znaleźć?
lilias - 2013-08-26, 20:42
Humbak, to cytat z wypowiedzi Anji ona znalazła to może jakies namiary?
dobrze, że Ci lepiej
Humbak - 2013-08-26, 21:22
lilias, wiem, tak mi się wpisało źle...
Anja - 2013-08-26, 21:48
wydaje mi się, że treningi zasypiania to zła droga, zwł u tak malego dziecka, chociaz nie wiem, co dokładnie jest na tych filmikach.
moim zdaniem samodzielne zasypianie - tak (i warto tego nie przegapić) - ale tylko przez poczucie bezpieczeństwa i ogólny dobrostan. jak nam terapeutka pokazała jak wyciszyć Artka, uspokoić i uspić, to spał nie tylko dłużej, ale i czasami nawet sam zasypiał. ale właśnie nie dlatego, że go zostawialiśmy na wypłakanie się, tylko dlatego, że było mu dobrze. ona też pokazała mi, jak go karmić, jak w ogóle trzymać (na fasolkę), łapać kontakt itp. masę rzeczy ważnych.
jak znaleźć kogoś takiego? na pewno we wrocławiu kogoś znajdziesz. wpisz w googla 'terapeuta rozwoju psychorozwoju", ale też podzwoń do poradni, popytaj (FB?) zwł w środowiskach psychologicznych, jacyś fizjoterapeuci, specjaliści od SI - na pewno kogoś znajdziesz.
Humbak - 2013-08-26, 21:55
| Anja napisał/a: | wydaje mi się, że treningi zasypiania to zła droga, zwł u tak malego dziecka, chociaz nie wiem, co dokładnie jest na tych filmikach.
moim zdaniem samodzielne zasypianie - tak (i warto tego nie przegapić) - ale tylko przez poczucie bezpieczeństwa i ogólny dobrostan. | też tak myślę. Ale rodzicielstwo bliskości w przypadku snu dziennego mnie wykańcza Znalazłam jeden kontakt, jutro będę sprawdzała co to takiego. Jak nie wyjdzie szukam dalej, dzięki Anju :* :* :* tego właśnie teraz potrzebuję! :*
eMka - 2013-09-10, 10:18
Mam dość. Szkoda pisać nawet.
kamma - 2013-09-10, 10:29
eMka, głask :*
A może jednak napisz? Tu więcej takich.
A małe kiedyś wyrosną, gwarantuję
Humbak - 2013-09-10, 10:55
| kamma napisał/a: | A może jednak napisz? Tu więcej takich.
A małe kiedyś wyrosną, gwarantuję | oj tak i tak...
koko - 2013-09-10, 17:47
| kamma napisał/a: | eMka
A małe kiedyś wyrosną, gwarantuję |
Mhm, a my do tego czasu się zahibernujemy
kamma - 2013-09-10, 19:33
| koko napisał/a: | | a my do tego czasu się zahibernujemy |
miewam takie marzenia
eMka - 2013-09-10, 19:49
| kamma napisał/a: | eMka, głask :*
A może jednak napisz? Tu więcej takich.
A małe kiedyś wyrosną, gwarantuję |
kamma nie ma o czym pisać. zmęczenie daje w kość, czasem w nocy to mam takie myśli, że aż płaczę, że tak w ogóle mogę myśleć. Nerwowa się strasznie zrobiłam, mam wrażenie że już w ogóle nie ma we mnie miejsca na dobre uczucia. Wiem, że nic nie trwa wiecznie, ale na dzień dzisiejszy widzę to marnie wszystko.
kamma - 2013-09-10, 20:03
eMka, rozumiem Cię. Do dziś staram się zapomnieć o wszystkich dramatycznych pomysłach, jakie miałam, gdy Tymek był mały. I miałam wrażenie, że nikt nie widzi mojej zgryzoty, przemęczenia i smutku. I chyba faktycznie nikt nie widział.
A możesz oddać małe na dwie godziny i zamknąć się gdzieś na klucz, przespać się lub poczytać, chociaż raz w tygodniu?
eMka - 2013-09-11, 12:21
| kamma napisał/a: | | [A możesz oddać małe na dwie godziny i zamknąć się gdzieś na klucz, przespać się lub poczytać, chociaż raz w tygodniu? |
o ten czas dla siebie bardzo dbam, bez niego już na pewno bym zwariowała.
No nic, nie ma co narzekać, dzieci mam cudne, tylko jedno bardzo małe, więc nie ma co zbyt wiele od niego oczekiwać, cieszę się, że mam wsparcie chłopa w tym wszystkim.
mermezd - 2013-09-11, 12:46
Czekałam długo jak tylko mogłam, ale dziś niestety musicie powitać mnie w tym wątku
Jak znajdę chwilę to go przejrzę i napiszę coś d siebie. Na początek tylko tyle że ostatnia noc była jedną z gorszych od 2 m-cy, ale nie tylko to mnie przytłacza...
dorothea - 2013-09-18, 08:46
No to i ja postanowiłam wyżalić się tu...
generalnie jestem zmęczona i sfrustrowana, jakiś spadek energii mam ostatnio, szybciej się denerwuje i co gorsza denerwuję się na Tymka, ciężko go z rana ubrać, umyć, nie mogę nic spokojnie zrobić bo zaraz się wspina po mnie, nie pamiętam kiedy ostatnio zjadłam porządne śniadanie przed pracą do tego budzi się w środku nocy i ryczy, cyc nie pomaga, trzeba zapalić światło i bawić się z nim przez dobre 2 godziny i potem usypiać na nowo pogryzł mi lewego sutka, teraz karmienie boli jak cholera, nakładek nie uznaje.
Wieczorami nie mam siły nawet przeczytać książki, padam razem z Tymkiem ok 20.30, oczywiście usypia tylko przy moim cycku. Czuje straszne zmęczenie psychiczne, totalny brak sił a jednocześnie mam wyrzuty sumienia, że się użalam bo przecież inni mają o wiele gorzej... nie potrafię mówić o swoich frustracjach, nie potrafię się otworzyć i przegadać z kimś swoich "problemów" czuję, że to zaczyna się nawarstwiać. Chodzę raz w tyg na jogę (1godzina) nawet przez tą godzinę nie potrafię się wyłączyć, ciągle myślę o czymś, zaczynam się denerwować jak za długo trwamy w assanie Przed wczoraj mąż wziął Tymka po pracy do znajomych na dwie godziny to ja zamiast ten czas poświęcić sobie, robiłam porządek w szafkach i gotowałam obiad na drugi dzień. Obiecałam sobie, że zacznę biegać od września ale oczywiście zawsze mam o wiele pilniejsze rzeczy do zrobienia.
Czuje, że potrzebuje zmiany tylko nie wiem jak się za to zabrać
kamma - 2013-09-18, 09:54
mermezd, dorothea, pewnie to niezbyt pocieszające w tej chwili, ale one kiedyś nie będą takie absorbujące. Wiele dziewczyn przechodzi to, co Wy i moim zdaniem to wcale nie jest błahy problem. Nieważne, czy inni mają gorzej, czy nie.
To jest trudne również dlatego, że zewsząd wciska się nam idylliczne obrazki spełnionych matek i wydaje się, że macierzyństwo nas uskrzydli, a tymczasem pojawiają się takie myśli, frustracje, zaraz potem wyrzuty sumienia... I dół jak ptak.
Myślę, że głównym czynnikiem sprawczym jest przemęczenie, drugim - ograniczone kontakty społeczne, trzecim - brak wsparcia i pomocy lub niewystarczające. Możecie coś z tym zrobić? Macie możliwość zmian w tych aspektach?
dorothea, jak masz czas i ochotę, to wpadnij z Tymkiem do nas do Bielska. My go weźmiemy w obroty, a Ty posiedzisz i wypijesz herbatkę
Mmm?
dorothea - 2013-09-18, 10:50
| kamma napisał/a: | | pewnie to niezbyt pocieszające w tej chwili, ale one kiedyś nie będą takie absorbujące. |
ja wiem, że to się kiedyś zmieni, też się ciągle pocieszam, że nic nie trwa wiecznie i wszystko co złe mija w końcu! Tylko teraz mam taki czas, że mnie to przygniata trochę...
| kamma napisał/a: | jak masz czas i ochotę, to wpadnij z Tymkiem do nas do Bielska. My go weźmiemy w obroty, a Ty posiedzisz i wypijesz herbatkę
Mmm? |
bardzo chętnie, z tym, że Młodego zostawię w domu a z Wami się herbatki chętnie napiję!
surtsey - 2013-09-18, 11:03
dorothea, ja tez na Ciebie czekam, z Tymkiem czy bez
muzykantka - 2013-09-19, 12:38
Przepraszam serdecznie, ale gdzie w tych sytuacjach są ojcowie? Ja wiem, że pracują, późno wracają, ale chyba mogą poświęcić 2godzinki dziennie, żeby mamusia mogła sobie odpocząć w wannie z książką, albo wypić w spokoju i bez pośpiechu herbatkę i zjeść mega tuczące ciacho
koko - 2013-09-19, 13:54
| muzykantka napisał/a: | | Przepraszam serdecznie, ale gdzie w tych sytuacjach są ojcowie? Ja wiem, że pracują, późno wracają, ale chyba mogą poświęcić 2godzinki dziennie, żeby mamusia mogła sobie odpocząć w wannie z książką, albo wypić w spokoju i bez pośpiechu herbatkę i zjeść mega tuczące ciacho |
...masz dzieci?
Humbak - 2013-09-19, 13:58
| muzykantka napisał/a: | | ale gdzie w tych sytuacjach są ojcowie? | pomagają pozostałym dzieciom. Pomagają ogarnąć dom. Pomagają zrobić żarełko, kiedy mama siedzi i cycuje. I tak dalej...
koko,
aga40 - 2013-09-19, 14:08
muzykantka
chyba zyjesz w innym swiecie
MartaJS - 2013-09-19, 14:13
| muzykantka napisał/a: | | Przepraszam serdecznie, ale gdzie w tych sytuacjach są ojcowie? |
Też mają dość.
arahja - 2013-09-19, 14:21
nie, ale serio, to dobre pytanie. (nie mam dzieci, jakby co )
Illea - 2013-09-19, 14:24
Hejka! Zajrzałam na ten wątek i sobie przypomniałam siebie sprzed paru lat, jak urodziłam pierwsze dziecko. Myślałam autentycznie, ze się wykończę, skończyło się mega dołem, terapia, kryzysem zwiazku i w ogóle masakra. Moje dziecko wyło cała dobę, w nocy szczególnie, on nigdy się cicho nie odzywał, zawsze darł ryja, leżeć mu było źle, na rękach się wił, cycka raz chciał raz pluł, wózek - koszmar, nie usiedział sekundy, leżaczki, bujaczkie se można było wsadzić i tak mogłabym bez końca. Ja sie bałam każdego wieczora i każdej nocy. I wszyscy mi powtarzali - najgorsze pierwsze 3 misiace, potem, ze pół roku - a my tak z mężem czekaliśmy i traciliśmy nadzieję. Tylko, ze ja wtedy zielona byłam, nie miałam pojecia jak moja frustracja wpływa na dziecko, jak je krzywdze swoim odrzuceniem. I ja miałam odskocznie, jeździłam codziennie na uczelnie, potem z czasem nawet wychodziłam ot tak sobie do ludzi i to pomagało tylko na moment. Dopiero jak zmieniłam siebie, podejście do dziecka to zaczęło sie normować. Kto wie, może gdybym wtedy wiedziała to co teraz byłoby trochę lepiej? W każdym razie próbujcie wszelkich metod, zeby sobie i dziecku pomóc, zeby nie wpaść w doła z którego cieżko się wygrzebać i zeby nie stracić relacji z dzieckiem. Bo ja do dzisiaj żałuję. Z drugim jest totalnie inaczej, ale tym razem się przygotowałam, miałam na to mnóstwo czasu. Teraz wiem, co jest naturalne, ze dzieci płaczą jak czegos potrzebują a nie na złosć, że moja bliskość jej potrzebna im do życia. Jakos jest mi z tą wiedzą lżej i przeżywam macierzyństwo jako coś pięknego, kiedyś kojarzyło mi się jedynie z udręką. Pomogły mi mądre ksiażki o dzieciach, o więzi. I to o czym wszystkie piszecie- świadomosć, ze to kiedyś mija, bo to bez wątpienia jest prawda Ściskam Was w niedoli i mam nadzieje, ze mogę wpaść pomarudzić, jakby co?
Humbak - 2013-09-19, 14:35
Illea, rękami, cycami i czym tam jeszcze bym się podpisała. Pierwsze dziecię to masakra. Drugie cud. A przy trzecim wiedziałam już gdzie sięgnąć po pomoc (np. tu ) i jak podejść do wszystkiego. Bo grunt to nie tyle wyjście z domu czy na pogawędkę (bo to pomaga, ale nie zawsze, nie za każdym razem, mi pomagało tylko wtedy gdy... byłam poza domem Jak wracałam do domu, wszystko wracało do mnie.
Poza tym dla mnie takie teksty jak "zasługuję na odpoczynek" "tyle a tyle godzin siedzę w domu" "nie jadłam od rana" "spałam tyle a tyle godzin" to gwóźdź do trumny - gdy się je powtarza jak mantrę, nie kiedy chce się człowiek wyżalić oczywiście.
Przy drugim wiedziałam, że padnę na pysk, że nie będę spała, że będę jadła jak będę jadła. I że to po prostu tak jest. Że muszę spróbować się zorganizować a jak mi nie wyjdzie to spróbuję potem. Że teraz mam zły humor bo jestem zmęczona a nie bo życie jest kiepskie itd itd.
| Illea napisał/a: | | Dopiero jak zmieniłam siebie, podejście do dziecka to zaczęło sie normować. | Właśnie. I swojego podejścia do siebie, dziecka, męża i domu
eMka - 2013-09-19, 14:43
Illea myślę, że z tą wiedzą i podejściem na pewno jest łatwiej, ale mimo wszystko sprawy to nie załatwia. Niestety w chwilach trudnych, kiedy dziecko wyje bo nie wiadomo co, mama jest zmęczona, bo pół nocy też wyło, mąż jest w pracy, a starsze dziecko z gilem po pachy właśnie rysuje po ścianie, to ciężko o równowagę, ciężko o skupienie się tylko na potrzebach dziecka i tłumaczeniu sobie, że to minie, a dziecko chce tylko bliskości. pewnie gdyby tego potrzebowało, to przestawałoby wyć w chuście albo na rękach albo przy cycku, a to też nie pomaga. Oczywiście demonizuję to teraz, ale niestety trzeba mieć świadomość tego, że 1 problem się rozwiązuje, a nad 5 naraz to czasem już się tylko chce rozpłakać.
Na pewno warto to przekonanie o potrzebach dziecka, o budowaniu relacji z nim formować dużo wcześniej, w ciąży a nawet przed nią- zanim dojdzie do sytuacji kiedy nie wiemy co począć i chcemy się tylko w kosmos wystrzelić. Wyjścia robią dobrze tylko na chwilę jeśli się nie ma tej bazy w sobie już wcześniej.
I na pewno przy drugim dziecku jest łatwiej, bo pewnych rzeczy można się spodziewać. Chociaż nie zawsze też, bo np. moja Luiza była dzieckiem bardzo prostym w obsłudze, a Miłosz to dość tajemniczy kawaler wciąż, jeśli chodzi o zgłaszane potrzeby.
| Humbak napisał/a: | | Że teraz mam zły humor bo jestem zmęczona a nie bo życie jest kiepskie itd itd. |
| Humbak napisał/a: |
Poza tym dla mnie takie teksty jak "zasługuję na odpoczynek" "tyle a tyle godzin siedzę w domu" "nie jadłam od rana" "spałam tyle a tyle godzin" to gwóźdź do trumny - gdy się je powtarza jak mantrę\ |
OOO, to jest mega ważne. Choć też trudne w kiepskich momentach.
Ale ja nic nie piszę jak u nas, bo zazwyczaj jak piszę, to zaraz się zmienia, więc się nic nie odzywam.
Illea - 2013-09-19, 15:24
eMka, to prawda, ze w takich chwilach cieżko o równowagę, ciężko w ogóle na czymkolwiek się skupić, zdaję sobie sprawę, przecież mnie też to spotyka:) Ale mimo to łatwiej z takim podejściem niż bez niego. Ale ja tu pisze tak jak każda, o własnym doświadczeniu, nie próbuję dawać rad, bo rady generalnie nie pomagają w takich sytuacjach. Za to dzielenie się doświadczeniem, świadomość, ze ktoś ma podobnie, juz trochę tak. Przynajmniej ja tak miałam, ze mi się wydawało, ze nikt nie ma takiego dziecka jak moje i takich problemów. Do wścieklizny doprowadzały mnie matki rzygające tęczą i chwalace zalety macierzyństwa, myślałam, ze ze mna jest coś nie tak.
| eMka napisał/a: | | Na pewno warto to przekonanie o potrzebach dziecka, o budowaniu relacji z nim formować dużo wcześniej, w ciąży a nawet przed nią- zanim dojdzie do sytuacji kiedy nie wiemy co począć i chcemy się tylko w kosmos wystrzelić. |
Dokładnie! Dlatego pisałam, ze przed drugim dzieckiem się przygotowałam, bo miałam czas i wiedziałam co moze mnie czekać. I w duzej mierze, dzięki temu, ze trafiłam tutaj na wd, poznałam teorie na temat rodzicielstwa o których wcześniej nie słyszałam, zaczęłam szukać drogi dla siebie i wydaje mi się, ze znalazłam. Ale to nie miejsce i czas na takie dywagacje. Tak tylko chciałam sie podzielić doświadczeniem i ze tak powiem udzielić telepatycznego wsparcia, bo wiem co się w takich momentach przeżywa.
kml - 2013-09-19, 21:04
| koko napisał/a: | | ...masz dzieci? |
Ja nie mam i powiedźcie mi, ze nie jest aż tak źle że kobieta ma czas na własne pasje, życie, ze nie tylko dom i dziecko, a za uchem brzęczący mąż i lustrująca syf w chałupie teściowa!
Nastawiam się pozytywnie, mam zresztą bardzo pozytywne wrażenia z pomaganiu w wychowywania mojej siostry, ale jak mówicie, że przy trzecim luz... to może dlatego taka sielanka była (choć siostra budziła się z darciem mordy do 5 r.ż.! i ogólnie niezłe ziółko)? Ja już chyba mam dość w takim razie
Humbak - 2013-09-19, 22:54
| Illea napisał/a: | | mi się wydawało, ze nikt nie ma takiego dziecka jak moje i takich problemów. | ja też. I dlatego uwielbiam wątki jak te Stawiają mnie na nogi
| eMka napisał/a: | | jak piszę, to zaraz się zmienia | u mnie też tak jest i całe szczęście że się zmienia, bo ja się co chwilę rozwodzę Na szczęście mąż przechodzi to po raz trzeci i jest dość kumaty jak na tą sytuację
| kml napisał/a: | powiedźcie mi, ze nie jest aż tak źle że kobieta ma czas na własne pasje, życie, ze nie tylko dom i dziecko, a za uchem brzęczący mąż i lustrująca syf w chałupie teściowa! | wszystko zależy od Ciebie, jak chcesz widzieć rzeczy. Szklanka do połowy pusta do połowy pełna? I zacytuję za kapitanem jackiem sparrow, rozsiewanym przez facebook:
"The problem is not the problem. The problem is your attitude about the problem"
dorothea - 2013-09-20, 08:46
| Humbak napisał/a: | Pierwsze dziecię to masakra. Drugie cud. A przy trzecim wiedziałam już gdzie sięgnąć po pomoc (np. tu ) i jak podejść do wszystkiego. |
no to pocieszające jak się chce mieć więcej dzieci
| kml napisał/a: | | e kobieta ma czas na własne pasje, życie, ze nie tylko dom i dziecko, a za uchem brzęczący mąż i lustrująca syf w chałupie teściowa! |
zależy jakie dziecko
| Illea napisał/a: | | Do wścieklizny doprowadzały mnie matki rzygające tęczą i chwalace zalety macierzyństwa, myślałam, ze ze mna jest coś nie tak. |
to jest dobijające! W moim otoczeniu jestem właściwie jedyna, która miała ciężki poród, walczące o życie dziecko po porodzie, pierwszy miesiąc spędzony w szpitalu zamiast w domu itd. itd. Nasz Tymek jako jedyny miał potworne kolki, jako jedyny boleśnie ząbkuje,jako jedyny miał drgawki gorączkowe no wszystkie dzieciaki z naszego otoczenia są idealne!!!! Tylko u nas wieczne problemy a przynajmniej my to tak widzimy jak słuchamy innych rodziców. Dlatego cieszę się, że piszę tu, i dziękuje Wam za szczerość z jaką tu piszecie. Bo wiem, że nie jesteśmy jedynymi rodzicami, którzy mają wymagające dzieci.
Druga strona medalu to taka, iż ja chyba jeszcze nie do końca się pogodziłam z faktem, że właściwie nic nie było tak jak sobie to wymarzyłam jeszcze przed zajściem w ciąże. Gdzieś wcześniej wiedziałam, że dzieci płaczą, chorują itd. ale jakoś wydawało mi się, że nas to nie będzie dotyczyć, że macierzyństwo to tylko piękne doświadczenie! miałam wyidealizowany obraz tego wszystkiego, który legł w gruzach, spadałam na ziemię dość brutalnie.
Wiem, że co nas nie zabije to nas wzmocni, ale strasznie żałuję tego, że poród i pierwsze 3 miesiące to był koszmar, który nie miał nic wspólnego z tym jak sobie to wszystko wyobrażałam.
Widzę też jak teraz moje negatywne emocje wpływają źle na Tymka i staram się z całych sił ich nie okazywać przy nim, wiem, że on nie robi nic, żeby mi było źle.
Cieszę się, że tu napisałam.
Dzięki za Wasze opowieści :*
eMka - 2013-09-20, 10:22
| Illea napisał/a: | | Tak tylko chciałam sie podzielić doświadczeniem i ze tak powiem udzielić telepatycznego wsparcia, bo wiem co się w takich momentach przeżywa. |
I bardzo dobrze, każde doświadczenie jest cenne.
Sunflower - 2013-09-20, 11:03
| dorothea napisał/a: | | W moim otoczeniu jestem właściwie jedyna, która miała ciężki poród, walczące o życie dziecko po porodzie, pierwszy miesiąc spędzony w szpitalu zamiast w domu itd. itd. |
co prawda nie mogę się podzielić swoimi doświadczeniami, ale może to, co napiszę jakoś Cie wesprze. Choć trochę. Moja teściowa miała identycznie jak ty po urodzeniu mojego męża. Ona drobna, on ważył 4,5 kilo, zrobili cesarkę w ostatniej sekundzie bo dziecko już było w zapaści, już nie oddychało i była konieczna reanimacja. Ledwo go odratowali. Teraz wiadomo, że ciężkie porody potrafią się bardzo odbić na maluchu. Sama ostatnio czytałam sporo na ten temat. Ale wtedy zostawili młodą matkę samą z dzieckiem tak naprawdę wymagającym specjalnej troski, nawet nie mieli konsultacji z neurologiem. Niestety myślę, że do tej pory wiele z mam - także poniekąd Ty jak piszesz o swoim otoczeniu - są same z konsekwencjami takich ciężkich porodów. Konsekwencjami i dla siebie i dla dzidziusia.
Do czego tak naprawdę dążę - że właśnie moja teściowa wspomina te pierwsze miesiące życia jej dziecka jako koszmar, że właśnie on cały czas darł się, że był nie do ogarnięcia, że był tak trudnym dzieckiem pod każdym względem, że momentami miała go dosyć i różne ciężkie myśli ją nachodziły. Teraz wspomina to z żalem pod tym względem, że teraz wie, że to nie była jej wina, że to dziecko też w ten sposób odreagowywało traumatyczny poród, że to też były skutki niedotlenienia jakiego doświadczył. Ale wtedy nikt jej tego nie powiedział, a wszyscy w jakiś sposób obwiniali. I że gdyby wiedziała, to sama szukałaby pomocy.
Fajnie, że teraz mamy chociażby takie fora jak to. Ale może warto poszukać dodatkowej pomocy jeszcze gdzieś indziej? Podobno są już przychodnie dla wcześniaków zajmujące się właśnie takimi konsekwencjami? może są wobec tego też podobni specjaliści od trudnych niemowląt? Może przy szpitalu, w którym rodziłaś jest psycholog dla młodych matek? A jeśli nie, może warto pójść i własnie wylać przed profesjonalistą ten cały żal, to wszystko, co w Tobie siedzi i ktoś pomoże znaleść najlepsze dla Ciebie metody radzenia sobie?
Wszystkie dziewczyny w tym wątku, ja jeszcze nie wiem, co to znaczy ale przechodziłam w swoim życiu różne trudne chwile. Nie dajcie się ale przede wszystkim nie bierzcie tego tylko na siebie. Przesyłam wam moc dobrych myśli!
aga40 - 2013-09-20, 11:20
dorothea moje dziecko starsznie przechodzi zabkowanie i ja tez, wiec nie jestes jedyna (jade na walerianie, bo czasem szalu mozna dostac). ostatnio jak wychodzila piatka i pojawila sie krew wokol. w przeciwienstwie do innych rodzicow ja nie daje paracetamolu dziecku 4 razy dziennie. chyba, ze jest bardzo tragicznie. raptem wypila moze 3 strzykawki tego swinstwa.
jest duzo rodzicow, co mowia takie rzeczy na pokaz!!! nie wiesz dokladnie jak jest w domu u nich.
koko - 2013-09-20, 11:51
| kml napisał/a: |
Ja nie mam i powiedźcie mi, ze nie jest aż tak źle że kobieta ma czas na własne pasje, życie, ze nie tylko dom i dziecko, a za uchem brzęczący mąż i lustrująca syf w chałupie teściowa! |
Mhm... wiesz co, u mnie jest specyficzna sytuacja, od urodzenia dziecka spędziłam najdłużej bez niego 4 godziny (kupowałam sukienkę na swój ślub). Jesienią i zimą faktycznie miałam trochę czasu żeby szyć, to było mega ważne i odprężające. A tak naprawdę to wyrywanie każdego dnia chociaż chwili dla siebie, trzeba się po prostu tego nauczyć, jeśli nie masz wyjścia.
Oczywiście, możesz mieć zupełnie inną sytuację, dzieci są różne, rodzina też. Ale nie ma się co oszukiwać, że będzie jak dawniej. Nie będzie
go. - 2013-09-20, 12:31
| koko napisał/a: | Ale nie ma się co oszukiwać, że będzie jak dawniej. Nie będzie |
może będzie ciężko, nawet częściej niż rzadziej, ale docelowo będzie lepiej
kml - 2013-09-20, 15:49
| Humbak napisał/a: | wszystko zależy od Ciebie, jak chcesz widzieć rzeczy. Szklanka do połowy pusta do połowy pełna? I zacytuję za kapitanem jackiem sparrow, rozsiewanym przez facebook:
"The problem is not the problem. The problem is your attitude about the problem" |
Nie bardzo wiem, jak to odnieść do dziecka i tego co tu piszecie
| dorothea napisał/a: | zależy jakie dziecko |
Oby się do matki nie przyrodziło
| koko napisał/a: | Oczywiście, możesz mieć zupełnie inną sytuację, dzieci są różne, rodzina też. Ale nie ma się co oszukiwać, że będzie jak dawniej. Nie będzie |
Nie musi być jak dawniej, zadowoli mnie jeśli będzie lepiej
I podziwiam, ja na szczęścicie mam kilka chętnych pomagierów i obym mogła korzystać z ich pomocy
koko - 2013-09-20, 16:04
| kml napisał/a: |
I podziwiam, ja na szczęścicie mam kilka chętnych pomagierów i obym mogła korzystać z ich pomocy |
Nie kryguj się, jeśli tylko ktoś proponuje pomoc - korzystaj!
-kreska- - 2013-09-20, 16:07
| kml napisał/a: |
Nie bardzo wiem, jak to odnieść do dziecka i tego co tu piszecie | \
Od razu translatując pewnego mądrego człowieka (nie dosłownie) ale przytoczę:"opieka nad dzieckiem to nie radzenie sobie z problemem. To wychowanie człowieka"
SZYNA - 2013-09-21, 00:37
Ależ ja lubię ten wątek od razu mnie stawia na nogi w sensie, że nie tylko ja miewam zwałki moralne i fizyczne ale zawsze jak później patrzę na te swoje dwie uśmiechnięte paszcze, to jakoś tak sobie "filozuję", że to jest właśnie po to aby pokonac te swoje słabości, stawać się lepszą, i że jest w tym wszystkim wielki sens cholera jasna nawet jak dwoje naraz pruje paszczę a ja mam włos nie umyty od dwóch tygodni wrrr (szczęśliwie się nie przetłuszczają)
MartaJS - 2013-09-21, 07:18
Mam dość, jestem wiecznie niewyspana, zmęczona, potwory znów zwlekły się o świcie, Stach z radosnym wrzaskiem i skakaniem po ludziach, Tymek z ciągnięciem za włosy i włażeniem na twarz, oba pełne energii. Tymo z dziecka przesypiającego noce zamienił się w nocnego permanentnego ssaka, który co chwilę budzi się i RYCZY (dosłownie, jak krowa) i budzi wszystkich jeśli natychmiast nie zatkać cycem. Do tego szykuje mi się spiętrzenie spraw zawodowych, miało być mało i regularnie, parę osób zawaliło i teraz będzie trzeba parę rzeczy robić naraz, nie wiem jak wyrobię. A dzisiaj goście i chrzest Tymusia. Skończyć sprzątanie, zrobić obiad.
Dziękuję za uwagę Wyżaliłam się, teraz mogę się zmierzyć z tym dniem
mermezd - 2013-09-21, 10:24
Marta powodzenia
eMka w sumie mam tak jak Ty- coś napiszę, jest mi źle, a potem następnego dnia już jest dobrze, więc chyba nie będę się rozpisywać nad moim "złym" losem bo w sumie chyba taki zły nie jest...tylko czasami
ana138 - 2013-09-21, 10:39
MartaJS, powodzenia. czekamy na chrzcinowe fotki
AzjaB - 2013-09-23, 18:33
Ech i ja mam dość, na szczęście dziecko mnie rozpieszcza Ale otoczenie... Wczoraj zawitali u mnie na obiedzie rodzice i babcia. Wiedziałam, że skończy się to rodzinną spinką. Obiad spontaniczny akurat wracali z urlopu, chcieli zobaczyć dziecko, więc zaryzykowałam - zaprosiłam na obiad. Już na wstępie mama oburzona dlaczego nie jemy w jadalni, mimo że u niej w domu nieformalne obiady też jada się w kuchni. No, ale musiała skomentować, bo drzwi były tam przymknięte, czyli pewnie bajzel. I słusznie, choć ja bym powiedziała, że powstał tam składzik Tymczasowy oczywiście.
Przywieźli mi pakę Pampersów. Mówię, że nie potrzebnie, bo nie używamy. Mama - No ale skoro przywieźliśmy to przecież możesz używać. Ja-Ale nie chcę! M: Nic się nie stanie jeśli je użyjesz. Ja: Ale ja NIE CHCĘ! M: Dziecko męczysz tymi pieluchami. Ja: Dziecko męczy się w pampersie, a nie w pieluszce wielo... M: Jakoś inne dzieci się nie męczą.
Potem usłyszałam, że mieszkanie powinnam posprzątać... Choć było posprzątane, nosiło normalne ślady użytkowania, jak to przy dziecku.
Przy obiedzie, zupa jeszcze jakoś przeszła, ale drugie to Tato mieszał w talerzu i szukał mięsa, choć bardziej się dziwił, że go tam nie ma, a jednak dobrze smakuje. Zjadł z dokładką. Mama gmerała, gmerała po czym uznała, że jak się kogoś zaprasza to trzeba gotować i jeść to co on lubi... Powiedziałam, że przypomnę jej to jak u niej będę, po za tym ostatnio mówiła, że ona gotuje to co jej smakuje, a innym nie musi i mogą sami sobie gotować, więc niech się zdecyduje... Na koniec padło pytanie kiedy W KOŃCU dam dziecku mięso? I głupia polemika o niedożywionych dzieciach, itd... Szkoda gadać...
mermezd - 2013-09-23, 20:58
Azja współczuję, mam identyko, z tym, że moja mama mieszka za ścianą w drugim mieszkaniu. Ja nie mam już na nią siły Od urodzenia się małej mnie krytykuje, zamiast wspierać. Ostatnio wszystko wg niej robię źle, albo wczoraj mi mówi tak: " widziałaś w m jak miłość tego kościotrupa co łukasz go ma"? -tak- " ty wyglądasz tak samo!" jak po raz setny jej powtarzam że nie zawsze mam czas żeby się najeść to ona robi - jak to?? jak ty się urodziłaś i piotrek( brat) był mały to ja robiłam wszystko i miałam czas. Tylko że kurwa mać ona karmiła nas butelką co 3 h a nie siedziała z cyckiem czasem cały dzień jak ja! Strasznie ją dziwi że czasu na nic nie mam. Ostatnio robi mi wyrzuty że nie prasuję małej ubranek, więc jej tłumaczę że nie mam czasu żeby piardnąć a gdzie tu jeszcze prasować, ale nie ona twierdzi że to z lenistwa wczoraj zanim zdążyłam zdjąć pranie ze strychu ona je bez mojej wiedzy ściągła i prasowała i ciągle tylko słyszę że jak my byliśmy mali to mieliśmy wszystko uprasowane żeby miło nam było. Wiecie taka cudowna z niej matka...spieprzyła mi dzieciństwo, moją osobowość a ma się za najlepszą matkę...to ja jestem najgorsza
ana138 - 2013-09-24, 08:23
Dziewczyny, współczuję. u mnie podobne klimaty. niewyprasowane ciuchy - największy dramat
No i oczywiscie moja mama tez była super bohaterką i wszystko robiła sama, łącznie z cerowaniem skarpet i dwudaniowymi obiadami
na szczęście z mięsem i pieluchami mam spokój (sama jest nimi podjarana, bo lubi prać )
trzymajcie się.
koko - 2013-09-24, 08:35
Heh... no, we wspomnieniach sprzed dwudziestu paru lat szkoła podstawowa też nie wygląda najgorzej, a jednak wtedy był to hardcore. Myślę, że te matki słabo pamiętają te złe chwile z dziećmi, ten sajgon, to wszystko. A jak jeszcze dojdzie do tego krytyczny charakterek... Nie wiem, czemu potrafią tak po prostu po chamie dopierdzielać teraz swoim córkom. Przecież to nie z braku miłości. No chyba baba zawsze będzie babą po prostu.
Trzymajcie się, chociaż trudno te od cholery.
żuk - 2013-09-24, 08:47
kiedyś też inaczej traktowano dzieci, jak najedzone to zająć się sobą, jak spac to do łóżeczka i wychodzę. Ja wielokrotnie słyszałąm chwalenie że 'moje dzieci w łóżeczku siedziały, z zabawkami, a ja mogłam coś w domu robić'.
fila - 2013-09-26, 22:58
Przykro mi dziewczyny, że nie macie wsparcia u swoich mam w niektórych kwestiach. Pozytywne jest to, że Wy już swoje dzieci poprowadzicie inaczej.
A mój ostatnio marudzi i płacze tyle, co nigdy w życiu. Nadrabia miesiące spokoju chyba, dobija mnie to, zwłaszcza jak mąż śpi od 20
diancia - 2013-09-27, 08:07
| koko napisał/a: | | Przecież to nie z braku miłości. | na pewno nie! Raczej z nadmiaru przyległości do miłości - oczekiwań wobec córki: że będzie taka jak mama, że tak samo będzie postępować, te same wartości wyznawać... zauważyłam, że niektórym rodzicom niezmiernie trudno zrozumieć, że nie wychowują dzieci dla siebie, na swój wzór i podobieństwo trzymajmy kciuki za nas, żebyśmy dzieci nie popsuły
fila, przytulam mocno! :* masz komu zostawić Jonka choć na moment? Wyjść gdzieś bez niego? Pobyć sama ze sobą? Jakby co to się zgłaszam do pomocy!
faf - 2013-09-27, 19:51
też chcę ponarzekać. banalne, ale uciążliwe: Nina skróciła mi smycz do ćwierć metra. nie muszę wspominać, że smycz jest pod napięciem? oprócz tego że kopie, to jeszcze gryzie i drapie problem mamy od miesiąca. bawię się z małą w "a ku-ku", "daleko-blisko", ale mam wrażenie, że lęk się nasila. tak jak noce ładnie przesypiała, teraz nie jestem w stanie policzyć ile razy mnie budzi do karmienia. i boli kręgosłup od chusty. i chyba się zacewnikuję.
a tak w ogóle w góry bym chciała
MartaJS - 2013-09-27, 19:55
Ech, trzymaj się, Tymo też ostatnio narączkowy. Szczęście, że jest tata w miarę na miejscu.
Kat... - 2013-09-27, 21:47
Zauważyłyście, że jęczymy tu zwykle w tych samych momentach rozwoju naszych po
ciech? To ciekawe, można by to sprawdzić dokładniej żeby wiedzieć kiedy mniej więcej będzie lepiej i kiedy następny trudniejszy moment. Ja tego nie zrobię, mi się nie chcę
Pomyślałam o tym po przeczytaniu tego | faf napisał/a: | Nina skróciła mi smycz do ćwierć metra. nie muszę wspominać, że smycz jest pod napięciem? oprócz tego że kopie, to jeszcze gryzie i drapie problem mamy od miesiąca. bawię się z małą w "a ku-ku", "daleko-blisko", ale mam wrażenie, że lęk się nasila. tak jak noce ładnie przesypiała, teraz nie jestem w stanie policzyć ile razy mnie budzi do karmienia. | u nas było tak samo w tym samym czasie.
A ja też mam dość tego uporu. Ona jest taka obrażalska. Nie wiedziałam, że dzieci w tym wieku już tak robią. Strzela focha, zakłada ręce na siebie i wychodzi, często staje pod ścianą, nawet czasem tyłem do mnie jak jest bardzo obrażona. A to o takie pierdoły są awantury, że szok.
faf - 2013-09-27, 22:26
no jo, minie jedną, zacznie się drugie ale jeszcze muszę dodać że jak śpi w krótkich, takich jak teraz, momentach, to jest taka kochana ♥ ♥
aż by się miało ochotę wziąć przytulić i wszystko popsuć
śmieszna konstrukcja się tworzy. borderline na całego.
MartaJS - 2013-09-27, 22:28
| faf napisał/a: | ale jeszcze muszę dodać że jak śpi w krótkich, takich jak teraz, momentach, to jest taka kochana ♥ ♥
aż by się miało ochotę wziąć przytulić i wszystko popsuć |
Wiecie co to są uczucia macierzyńskie?
To co czuje matka kiedy jej dzieci wreszcie zasną
AzjaB - 2013-09-27, 22:33
| MartaJS napisał/a: | Wiecie co to są uczucia macierzyńskie?
To co czuje matka kiedy jej dzieci wreszcie zasną |
Podobie mnie się to
fila - 2013-09-27, 22:33
| diancia napisał/a: |
fila, przytulam mocno! :* masz komu zostawić Jonka choć na moment? Wyjść gdzieś bez niego? Pobyć sama ze sobą? Jakby co to się zgłaszam do pomocy! |
Ach, dzięki! Jakbyś tu ogarnęła dwóch malców?;)
Staram się czasem wyjechać gdzieś do sklepu, na rower, ale teraz się skumulowało. Ostatnio poprosiłam młodszą koleżankę studiującą na 2 godzinki do opieki, fajne to było. Chyba raz w tygodniu tak spróbujemy. Też jeszcze niedawno sobie dorabiałam niańkowaniem
Wczoraj było kiepsko, dziś już w miarę. Spał w ciągu dnia łącznie z 45 min, ale dużo spacerowaliśmy, to nie zmęczyłam się noszeniem (w wózku był).
| faf napisał/a: |
a tak w ogóle w góry bym chciała |
Aj, ja też!
jagodzianka - 2013-09-29, 12:32
To i ja muszę się tu wypowiedzieć. Od kilku dni o wszystko, WSZYSTKO kurwa mać, jest histeria. 70 % dnia to jest jego krzyk, ryk, spazmy i tak dalej. Do tego moja matka i babcia nakręcają sprawę bo jak on się zacznie wydzierać to ona przyłażą i zaczynają mnie pouczać co to ja robię źle. Paranoja, już bym wolała sama być z tym gżdylem.
Kat... - 2013-09-29, 12:59
jagodzianka, u nas to samo. Ryk od rana do nocy o wszystko, nawet o to, że miałam się przyglądać a zamknęłam oczy. Albo, że się odwróciłam tyłem. I nie mogę jej tak zostawić żeby się sama uspokoiła bo się od razu zapowietrza i jak w porę nie zareaguje to straci przytomność więc nawet ja nie mogę wyjść żeby się uspokoić
A pouczania współczuję, to chyba najgorsze co można w takiej sytuacji zrobić.
ana138 - 2013-09-29, 13:35
jagodzianka, moja matka robi to samo. nie pomagają rozmowy i prośby i kłótnie i ku....nic.
słabo
| MartaJS napisał/a: | Wiecie co to są uczucia macierzyńskie?
To co czuje matka kiedy jej dzieci wreszcie zasną |
świetne
jagodzianka - 2013-09-29, 13:36
| Kat... napisał/a: | | nawet o to, że miałam się przyglądać a zamknęłam oczy. Albo, że się odwróciłam tyłem |
oł to F na szczęście tak spostrzegawczy nie jest. On za to wkurza się kiedy uniemożliwiam mu realizacje genialnych pomysłów w stylu jeżdżenie rowerkiem biegowym po najbardziej ruchliwej dwupasmówce w okolicy. Sam się nie uspokaja albo ja nie mam na tyle mocnych nerwów żeby tyle przeczekać. Dzisiaj już 2 razy tak na niego wydarłam mordę, że nie dość, że mam wyrzuty sumienia to jeszcze zaraz pewnie ktoś z jęzorem do mojej babci przyleci. Zawsze tak jest, kiedyś płakał w autobusie to ona o tym wiedziała zanim dojechaliśmy do chaty.
AZ - 2013-09-29, 14:02
| jagodzianka napisał/a: | Zawsze tak jest, kiedyś płakał w autobusie to ona o tym wiedziała zanim dojechaliśmy do chaty. | pozazdrościć siatki informatorów
KGB sie chowa
żuk - 2013-09-29, 18:23
mnie na szczęście nikt nie poucza ale jak wrzasnę na W to chłop mówi 'ale nie krzycz na niego.. ' i mam wrzuty jeszcze większe potem. Poza tm w ogóle mam bo jak ja już niekiedy wrzasnę to co będzie potem? a W ma jednocześnie włążąca czwórkę- mega spuchniete i pewnie bolące dziasło, katar i odparzony odwłok. Więc jęk o wszystko Ale za to fajnie gada Kicia, am, mniam, nie, miaaaauuu i tati- czyli tata. w kółko gada
ana138 - 2013-09-29, 18:43
jagodzianka OMG trochę przerabane z tymi informatorami
żuk, chyba większość z nad czasem drze papę. dzieci potrafią podnieść cisnienie. Staram się pracować nad tym, ale jest ciężko.
też mam wyrzuty sumienia. pocieszam się nieudolnie, że zawsze lepsze to niż bicie
A w ogóle często spotykacie się z "dawaniem klapsów" w rodzinach waszych znajomych, sąsiadów itp...?
żuk - 2013-09-29, 18:48
ana138, no bo lepsze ale nie dobre. ja sie pocieszam ze kazdy robi błędy i Wojtka zawsze przepraszam, mówię że się wściekłam bo cośtam, jak się poczułam, chyba warto przyznawać się do błędu. a klapsy? nagminnie spotykam w otoczeniu Bicie lub straszenie biciem, ale ja potrafię podejść nawet na ulicy do kogoś i powiedzieć że wezwę policje bo to przestępstwo albo ze bicie i straszenie tymże jest karalne. tylko efektu to raczej nie przyniesie
AzjaB - 2013-09-29, 18:57
U nas niestety w otoczeniu wiele osób daje klapsy, a nawet porządne lanie... Czasem aż strach patrzeć, ale to mała społeczność i trudno zareagować. Nieraz z mężem mamy o to wyrzuty sumienia. Kiedyś zwróciliśmy sąsiadce uwagę żeby nie paliła na klatce schodowej to wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów, a babcia przyleciała z pretensjami, że jak to tak zwracać uwagę, że nie wypada...
Ja jestem straszny raptus, rzadko ale jeśli już to drę się okrutnie na męża, najgorsze że czasem przy dziecku. Wstyd mi... I bardzo się boję, że kiedyś na Małą stracę nerwy i poleci...
jagodzianka - 2013-09-29, 20:46
| ana138 napisał/a: |
A w ogóle często spotykacie się z "dawaniem klapsów" w rodzinach waszych znajomych, sąsiadów itp...? |
Strasznie często. U naszych spacerowych znajomych to też świetna metoda na odpieluchowanie.
go. - 2013-09-29, 21:09
| jagodzianka napisał/a: | | ana138 napisał/a: |
A w ogóle często spotykacie się z "dawaniem klapsów" w rodzinach waszych znajomych, sąsiadów itp...? |
Strasznie często. U naszych spacerowych znajomych to też świetna metoda na odpieluchowanie. |
chyba na wpędzenie w nerwicę...
U nas często komentarze typu, "a tym co dzieciak wyprawia, dają sobie wejść na głowę, nie wychowują w ogóle. Trzeba czasem dziecko zlać i będzie grzeczne"... czasem mi się na to wymsknie "...bo zastrzaszone", ale już coraz rzadziej...
ana138 - 2013-09-29, 21:25
no właśnie, ja też się spotykam. trochę zaczęliśmy teraz chodzić do kumpli Marcela na "bawienie się" i normalnie czasem jestem przerażona. kiedyś u sąsiadów, syn sie bawił czyms tam i przez przypadek mnie uderzył. oczywiście stary do bicia. próbowałam go powstrzymać, że to był wypadek, że nie chciał. a gdzie tam!! dostał i to tak mocno. A mi głupio było, że dzieciak przeze mnie oberwał.
no i włąśnie te porady też mnie dobijaja - dziecko musi dostawac w dupę, bo będzie niegrzeczne, nie daj sobie wejść na głowę itp....
| jagodzianka napisał/a: | | U naszych spacerowych znajomych to też świetna metoda na odpieluchowanie. |
a to to już w ogóle masakra.
| żuk napisał/a: | | ja sie pocieszam ze kazdy robi błędy i Wojtka zawsze przepraszam, mówię że się wściekłam bo cośtam, jak się poczułam, chyba warto przyznawać się do błędu. |
Pewnie. ja tez przepraszam i tłumaczę. Mówię MArcelowi, że jak bedę krzyczeć, to żeby powiedział mi, że mam przestać
A właśnie Stein zaczęłąm czytać i od razu mi się spodobało zdanie o tym, że nikt nie jest idealny i ważne, żeby umiec się nad błędami zastanowić i przeprosić.
jagodzianka - 2013-09-29, 21:28
| ana138 napisał/a: | Mówię MArcelowi, że jak bedę krzyczeć, to żeby powiedział mi, że mam przestać |
To dopiero się wnerwisz.
Ja się dzisiaj na dwie godzinki uwolniłam, jakież to było fajne, jak mi dobrze.
ana138 - 2013-09-29, 21:33
he he
własnie jakos tak otrzeźwiająco to na mnie działa, jak on do mnie - mama, przestań.
ja byłam wczoraj na chwilę na urodzinach u kumpeli i nawet drina walnęłam (mleko nasciągane wcześniej) ale się wyluuuuzowałam
Kat... - 2013-09-29, 21:35
| ana138 napisał/a: | Mówię MArcelowi, że jak bedę krzyczeć, to żeby powiedział mi, że mam przestać | to bardzo przydatna rzecz. Ja się bardzo ograniczyłam z wrzaskami jak Zyga mnie zaczął upominać. No bardziej głupio się chyba człowiekowi zrobić nie może.
Ja nie mam zbyt wielu dzieciatych znajomych, ci, którzy są nie biją, przynajmniej ja nic o tym nie wiem. I całe szczęście. Miałam kiedyś sąsiadkę, z którą ciężko mi było nawet na spacery wychodzić bo biedne dziecko bez ostrzeżenia dostawało, ona chyba liczyła na to, że dziecko będzie siedziało jej w głowie. Zero komunikacji, szybki klaps jako rozładowanie. Podsuwałam książki, mówiłam na własnym przykładzie żeby nie robić wykładów. I ona się zgadzała, przytakiwała po czym biła
Albertyna - 2013-09-29, 21:49
Na szczęscie rzadko się spotykam.
"Sposób na odpieluchowanie..." fantastyczny.
Illea - 2013-10-04, 10:02
Rany, aż tyle ludzi wciaż bije dzieci?! Osłabia mnie to Ja na szczęście nie mam w pobliżu takich osób, ale ja mieszkam na zadupiu, więc rzadko widuję inne dzieci i opiekunów. Za to zastraszanie na porządku dziennym wszędzie. Matko jakie to przykre.
A na wydzieranie najlepszy jest mój syn, który trzęsącym się głosem mówi: nie lubię jak mi tak robisz, przykro mi jak do mnie tak mówisz, chyba będę płakał. Jak kubeł zimnej wody normalnie. Już coraz rzadziej krzyczę, a jak mam znów chęć to mi się jego mina przypomni i od razu mi się odechciewa.
AzjaB - 2013-10-04, 11:20
Ja jak mam occhotę wrzasnąć na męża to przypominam sobie sąsiadkę, którą niemal codziennie muszę słuchać... Niestety ona nie na chłopa, a na dwulatka klnie i wrzeszczy. Uświadamiam sobie jakie to żenujące...
A ja mam dość fochów przy ubieraniu. Kiedy tylko próbuję ją ubrać jest wrzask, płacz aż nieraz się zanosi. Nic nie pomaga - śpiewanie, rozśmieszanie, zabawki, melodyjki, itd. W konsekwencji do 14 chodzi w piżamce, a przebieram ją dopiero jak wychodzimy. Ja oczywiście spocona, zmęczona "walką", dziecko też zapłakane... Wstyd mi u lekarza, u znajomych bo zwykłe ubranie kurtki urasta do poziomu dramatu i ogromnej krzywdy, o czapce nie wspomnę. Totalna porażka.
żuk - 2013-10-04, 11:33
| AzjaB napisał/a: |
A ja mam dość fochów przy ubieraniu
..
Wstyd mi u lekarza, u znajomych bo zwykłe ubranie kurtki urasta do poziomu dramatu i ogromnej krzywdy, o czapce nie wspomnę. Totalna porażka. |
ja dobrze czytam że Twoja córka ma pół roku?? i Ty piszesz o fochach? i o Twoim za nią wstydzie? haaalo!! przecieżto jest malenstwo, ona nie robi tego intencjonalnie, a juz na pewno nie złośliwie!!
Humbak - 2013-10-04, 12:52
| AzjaB napisał/a: | | Wstyd mi u lekarza, u znajomych bo zwykłe ubranie kurtki urasta do poziomu dramatu i ogromnej krzywdy, o czapce nie wspomnę. Totalna porażka. | coś w nas jednak siedzi że chcemy przypodobać się nawet obcym ludziom i kosztem nas i dzieci w takich sytuacjach, nie wiem skąd to... też mam tak czasem...
mnie z takiej reakcji na zachowanie tosia wyleczył zbitek sytuacji w których się znalazłam - najpierw szpital gdzie ludzie mieli pretensje, do mojego noworodka że płacze bo go boli, bo ma zastrzyk, bo nie ma mamy... bo łyknął glukozę, mleko sztuczne i powinien być cicho. Potem wiele ciepłych słów na wd, kiedy mogłam się wyżalić, a potem... zmarła córeczka mojej koleżanki. 10 miesięcy zbierali na operację serca, organizowali koncerty, aukcje, byli w tv, córeczka miała żyć tylko 6 miesięcy... i kiedy dozbierali fundusze i wysłali je na konto szpitala, córeczka im zmarła na drugi dzień! Nie wyobrażam sobie takiej traumy, tejk konfrontacji radości że uratowana ze śmiercią. Nie wiem czemu, ale bardzo to przeżyłam. Zdałam sobie sprawę z tego jak cudowne mam dzieci, z jaką traumą daje sobie radę i tosiu i my, jakie trzy promyki mam w domu... dużo by pisać jakie chodzą myśli po głowie. Nie mam dlatego odwagi mieć żal do dzieci, że zachowują się niewzorcowo, jakoś to wszystko przewartościowało mi rzeczy w głowie.
AzjaB, ja z tosiem nie mogę wyjść dłużej niż 15 minut na dwór. Taka jedna rozmowa telefoniczna ani w wózku, ani w chuście ani na rękach ani w samochodzie - wychodzę wszędzie szybko, zewsząd wracam mokra i z płaczącym niemowlęciem z którym nie raz muszę biegać w kółko, żeby się uspokoił. Tak już jest... Damy radę!!!
biechna - 2013-10-04, 19:33
AzjaB, może ma nadwrażliwość zmysłową, a nawet jeśli nie, to naprawdę jest maleńka, wiele dzieci długo nie lubi ubierania/rozbierania i nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek porażką Rozumiem, że Ci z tym ciężko, szczególnie, że krępuje Cię to przy innych ludziach, ale to naprawdę NIE jest porażka. Może ułatwiłoby Ci życie dobieranie "najszybciej zakładalnych" ubrań- pajace, gruby kombinezon na całe ciało itp.?
Dawno tu nie zaglądałam. Mój płaczek wyrósł na tak radosne i otwarte, pogodne dziecko, że nazywam go Cieszkiem. Co nie zmienia w sumie faktu, że wciąż czasem mam dość. Ale zdecydowanie wiek 1+ ogarniam dużo lepiej, niż niemowlę
AzjaB - 2013-10-04, 21:39
| żuk napisał/a: | | AzjaB napisał/a: |
A ja mam dość fochów przy ubieraniu
..
Wstyd mi u lekarza, u znajomych bo zwykłe ubranie kurtki urasta do poziomu dramatu i ogromnej krzywdy, o czapce nie wspomnę. Totalna porażka. |
ja dobrze czytam że Twoja córka ma pół roku?? i Ty piszesz o fochach? i o Twoim za nią wstydzie? haaalo!! przecieżto jest malenstwo, ona nie robi tego intencjonalnie, a juz na pewno nie złośliwie!! |
Może faktycznie foch to słabe określenie, choć wcześniej nie było z tym problemu, stąd nie przypuszczam by problem tkwił gdzieś głębiej. Ale na Boga nie wstyd mi za nią!!! A za siebie!!! Nie jestem wyrodną matką co to wymaga od 6 miesięcznego dziecka dyscypliny. Wstyd mi za siebie, że nie potrafię jej utulić, że płacze tak jakby działa jej się krzywda, jakbym to ja jej tą krzywdę robiła. I jest to dla mnie porażka, osobista porażka, że nawet myśl o spacerze przyprawia mnie o skurcz w brzuchu, że znów będę musiała ją "krzywdzić", że brak mi sposobu by ją utulić w tamtych chwilach. Czuję się nie dość dobrą matką, że w brak mi zimnej krwi, wiem że poszłoby szybciej, sprawniej gdyby nie drżały mi ręce, a pot nie kapał z czoła, więc wstydzę się tej swojej słabości. Ja nie mam problemu z dzieckiem, tylko ze sobą i nie wiem dlaczego ktoś mógł pomyśleć inaczej...
żuk wiem, że nie było to Twoją intencją, a ja poprostu wyraziłam się jakoś nie jasno, ale popłakałam się czytając Twoje słowa, poczułam się jak gorszy gatunek.. Nie znamy się, ale jak mogłaś pomyśleć o mnie w jak najgorszych kategoriach. Chlernie mi z tym źle!
Teraz to dopiero mam dość...
squamish - 2013-10-04, 21:48
| biechna napisał/a: | | AzjaB, może ma nadwrażliwość zmysłową, | no niektóre dzieci tak mają ,mój Tymo tak miał i ma do tej pory rezultat często gęsto łazi nago ,odmawia założenia pewnych rzeczy ,notorycznie skarpet.Materiały muszą być mieciutkie ,ostatnio uwielbia gdy zakładam mu cieplutkie ,wygrzane na kaloryferze:) przynajmniej sposobem przeforsowaliśmy piżame:)Ogólnie mięciutki polar ,miekka bawełna wymiata:)
koko - 2013-10-05, 05:50
Humbak, nie wiem, co bierzesz/palisz, ale jak znowu będę mieć noworodka/niemowlę w domu, to też to chcę! Skąd masz tyle cierpliwości? Z doświadczenia, czy już taka jesteś?
AzjaB, to, że córa płacze i nie uspokaja się po twoim przytulaniu to nie znaczy, że ją krzywdzisz!!! Mój młody był jednym wielkim rykiem przez pierwsze miesiące życia. Nie dało się go uspokoić NICZYM. U nas było i tak, że ryczał bez powodu (bądź ja nie widziałam tego powodu). Dziewczyny - wydaje mi się - dobrze piszą o tej wrażliwości sensorycznej. U nas po prostu z tego wyrósł, teraz jest absolutnie innym dzieckiem. Myślę sobie, że jeśli małej taki ryk ma ulżyć (jakkolwiek to brzmi, chodzi mi o to, że rozładuje żal, złość, zmęczenie), to niech się wyryczy i nie znaczy to, że ma wtedy gdzieś twoje noszenie i przytulanie.
nemain - 2013-10-05, 06:58
AzjaB pamiętam taki okres w życiu Igora kiedy za chińskie cudy nie chciał dać się ubrać tylko jakoś trudno mi przypomnieć sobie ile wtedy miał. Przez chwilę walczyłam, to znaczy próbowałam ubrać bo zimno, bo się może przeziębić etc... a w koncu odpuściłam totalnie. Było na zasadzie: " chcesz spodnie? nie" ok, chodź bez spodni, "chcesz koszulke? nie" ok, chodź bez koszulki (pokazywał nie ruchem głowy). po jakimś czasie udało się go ubrać gdy sam mógł wybrać sobie ciuchy (pokazywałam dwie koszulki i pytałam którą chce założyć)
Odebrałam to wtedy jako próbę samodecydowania o sobie wyrażoną właśnie przez to co ma na sobie. Kiedy odpuściłam młody się uspokoił... ludzie, którzy nas odwiedzali dziwili się, że mam małego naturystę
wtedy też pierwszy raz zetknęłam się z koncepcją porozumienia bez przemocy - polecam! pomaga w takich trudnych sytuacjach
faf - 2013-10-05, 09:26
[quote="AzjaB"][quote="żuk"] | AzjaB napisał/a: |
żuk wiem, że nie było to Twoją intencją, a ja poprostu wyraziłam się jakoś nie jasno. |
może nie było intencją, ale trzeba uważać co się pisze
nie wiem Azjaczy to poprawne podręcznikowo, ale z mojej perspektywy ten okres to wciąż zlanie granic między matką a dzieckiem i działa w dwie strony. dziecko dopiero zaczyna odkrywać, że nie stanowi jedności z matką, a i tak nadal dąży do maksymalnego zbliżenia i też matka z czasem przestaje widzieć granicę między dzieckiem a sobą. wydaje mi się, że dlatego cieszą mnie jak ktoś komplementuje nin, bo to tak jakby mnie komplementował, jak ktoś ją obdarowuje, to tak jakbym ja dostawała prezenty, jak ktoś krytykuje, to tak jakby mnie krytykował. ponieważ dziecko nie ma jeszcze wpojonych norm społecznych, ani komplementy ani krytyka go nie dotyka. ale matkę tak. myślę, że na tej same zasadzie przechodzi do przenoszenia emocji na dziecko. to naturalne, nie patologiczne.
od czasu do czasu pojawia się u nas problem z ubieraniem przez głowę, ale to pewnie nie ta skala problemu: zmieniam wtedy ciuszki na rozmiar większe i jest spokój do następnego razu.
trzymkaj się Azjanie :* jesteś zajebistą, mądrą i wrażliwą matką. też bym chciała taka być
żuk - 2013-10-05, 10:03
| faf napisał/a: | AzjaB napisał/a:
żuk wiem, że nie było to Twoją intencją, a ja poprostu wyraziłam się jakoś nie jasno.
|
a ja nie uważam ażebym napisała coś nie tak, jednakowoż nie chciałam Azja spowodować Twoich łez.
ana138 - 2013-10-05, 12:22
faf jakas ty madra i jak ładnie piszesz
faktycznie trzeba uważać, co się pisze, bo niektórzy są bardzo wrażliwi, szczególnie młode mamy.
Azja ubieraj ją w jakiś kombinezon albo wkładaj w śpiwór.
o, a jeszcze mi się przypomniało, kumpela miała podobny problem z córą, to jej zrobiła ponczo na drutach. obłędne było, ciepłe, a nie było problemu z rękawami.
AzjaB - 2013-10-05, 18:48
faf powiem krótko, łał... Podoba mi się to co mówisz i ma to sens. No i dziękuję za ciepłe słowa. W ogóle, Dziewczyny dziękuję za słowa otuchy...
Humbak - 2013-10-05, 20:11
| biechna napisał/a: | | AzjaB, może ma nadwrażliwość zmysłową, | u nas by to pasowało do tośka, bo on jest taki promyczek i tak się chichra, a jednocześnie wszystko mu źle i niewygodnie. A to by wyjaśniało, dlaczego...
| AzjaB napisał/a: | | Wstyd mi za siebie, że nie potrafię jej utulić, że płacze tak jakby działa jej się krzywda, | Azja ja też nie potrafię, i wiem że coś chce inaczej by nie płakał i dlatego robię co mogę. Ale z drugiej strony - wiele jednak wiem, a to że nie wszystko... jego też uczy że świat nie zawsze zgadnie nasze potrzeby, że musi przeżyć jakoś brak tego co chciałby mieć, że czasami na świecie coś boli... takie życie... usunę mu te kłody które znajdę, ale na reszcie niestety witam na Ziemi, musi się sam nauczyć... przykro na to patrzyć jako rodzicowi... i będzie przykro jak go ktoś w piaskownicy uderzy... i pani będzie niesprawiedliwa... no wiesz, zrobimy co możemy, ale świata nie zmienimy
| koko napisał/a: | | nie wiem, co bierzesz/palisz, ale jak znowu będę mieć noworodka/niemowlę w domu, to też to chcę! | You made my day!
Nie, jestem gaduła i wkurzydusza, niestety... ale mam swoje mantry które codziennie powtarzam i... przyznaję się żeby AzjaB przeczytała - nie raz ocieram łezkę zwłaszcza gdy popatrzę na mamy spacerujące z wózkami, jeżdżące samochodami z dziećmi czy hit - spokojnie z kimś rozmawiającymi z kimś w obecności malucha i porównam z moim tosiulkiem...
...ale zaraz potem biorę oddech i widzę, że kiedy jest tak, jak teraz, to dajemy radę i jesteśmy SZCZĘŚLIWI, wszyscy, cała rodzina, a pobożne życzenia których biedny nieświadomy niczego niemowlak nie jest w stanie spełnić i ja choć się bardzo staram i douczam gdzie mogę sprawiłyby, że bylibyśmy naprawdę bardzo nieszczęśliwi. I nie tylko ja, ale i mąż, i tosiu i w konsekwencji pozostała dwójka.
A są dni, kiedy jest cudownie - byliśmy niedawno u bajaderki i tosiu był CAŁY DZIEŃ!! super niemowlakiem, nawet na spacerze był dłuższym niż zazwyczaj. Jest nadzieja po prostu dorośnie nieco później
AzjaB - 2013-10-06, 19:04
Humbak jesteś moją inspiracją. Zazdraszczam, podziwiam, uczę się.
alekso - 2013-10-09, 19:56
Jak to możliwe, że dopiero teraz trafiłam na ten wątek na forum zalogowałam się na forum chyba niedługo po urodzeniu synka i potem zapomniałam o forum i swoim życiu przed dzieckiem. Teraz jak przeczytałam Wasze komentarze to myślę, że każda matka powinna tutaj wejść i poczytać... bo jest mi lepiej nie zdążyłam się jeszcze wyżalić, a już jest mi lepiej dziękuję do tej pory bałam się, że tylko mnie przytrafia się wrzeszczące dziecko, że tylko ja nie umiem się nim odpowiednio zająć bo inne dzieci nie płaczą... izolowałam się, bo wstydziłam się swojej nieporadności, a teraz wiem, że mogę tutaj Wam się wyżalić i powiedzieć, że ja też mam dość to naprawdę cudowne uczucie
monika7 - 2013-10-26, 09:09
No mnie tez lepiej po przeczytaniu kilkunastu wątków....mam 2 dziecko Cypriana ur. 20 wezesnia 2013 r i wczoraj skonczył 5 tyg. 2 pierwsze tyg. nie były takie złe - płakł ale i spal. natomiast teraz od 2 tyg. to sie tak drze ze szok. mało jem, spie i tylko rece . czasami wozek odciaza ale szału nie ma. czsami da w miare sie w nocy przespac choc 2, 3 godzinki co biore juz za luksus....w dzien jest czasami masakra....mecza go gazy a wieczorami lub nad ranem jest jazda....kazdego dnia pocieszam sie ze do przodu....ale psycha siada.....wiec wiem o czym mówicie.....na kolki stosowałam juz chyba wszystko....marze o tym zeby nie płakał.....a własciwie nie darł sie bo juz warjuje......psycha siada. mama mi duzo pomaga inaczej psychiatryk z niewyspania i myslenia by mnie czekal....szok!!!!!!!!
ulcia-p - 2013-10-26, 15:42
...i ja też mam czasem dość...i chociaż przy trzecim dziecku podchodzę do wszystkiego bardziej spokojnie, to jednak wielki łobuziak jakim jest moja 3 latka i mały "wrzeszczykij " nawet świętego potrafią wykończyć.Czasem trzeba odłożyć małego do łóżeczka i iść na chwilę do łazienki obmyć twarz zimną wodą żeby się uspokoić i żeby nerwy odeszły...
milka - 2013-10-28, 22:17
| Humbak napisał/a: | | Zdałam sobie sprawę z tego jak cudowne mam dzieci, z jaką traumą daje sobie radę i tosiu i my, jakie trzy promyki mam w domu... dużo by pisać jakie chodzą myśli po głowie. Nie mam dlatego odwagi mieć żal do dzieci, że zachowują się niewzorcowo, jakoś to wszystko przewartościowało mi rzeczy w głowie. |
Wzruszylam sie.. dziekuje bardzo Humbak spojrze inaczej na moja kruszyne.
Weirdie - 2013-11-06, 16:47
| monika7 napisał/a: | | marze o tym zeby nie płakał.....a własciwie nie darł sie bo juz warjuje...... | ameryki pewnie nie odkryję, ale spróbuj Małego w chustę włożyć. Miałam takie dni, że gdyby nie chusta to chyba wystrzeliłabym w kosmos. Nie mieliśmy jeszcze takiego płaczu, którego by nie ukoiła, a rozpacze zdarzały się wielkie.
koko - 2013-11-06, 16:57
| Weirdie napisał/a: | | monika7 napisał/a: | | marze o tym zeby nie płakał.....a własciwie nie darł sie bo juz warjuje...... | ameryki pewnie nie odkryję, ale spróbuj Małego w chustę włożyć. Miałam takie dni, że gdyby nie chusta to chyba wystrzeliłabym w kosmos. Nie mieliśmy jeszcze takiego płaczu, którego by nie ukoiła, a rozpacze zdarzały się wielkie. |
Dobrze prawisz
eMka - 2013-11-06, 18:08
No. Bez chusty ni chu chu.
weszłam bo myślałam, że koko ma czegoś dość, ale widzę ze wszystko oka i humor w normie:)
alekso - 2013-11-06, 18:12
Czyżby tylko w wypadku mojego syna chusta nic nie dawała...? Jeśli się darł to wszędzie i niezależnie od tego co robiłam...
go. - 2013-11-06, 18:23
| Cytat: |
Czyżby tylko w wypadku mojego syna chusta nic nie dawała...? Jeśli się darł to wszędzie i niezależnie od tego co robiłam... |
a kangurowanie?
Ja cholera mam w drugą stronę z chustą- chodzę na konsultacje, mamuśki wkładają pierwszy traz dziecię, to się za moment uspokaja i zazwyczaj zasypia i mamuśki mówią, że dadzą sobie już radę, ale więcej ze mną nie trenują, bo nareszcie się brząc uspokoił/zasnął Choć trochę szkoda ich całych konsultacji na jedno motanie. Ech, się wyżaliłam. Muszę coś opatentować na namawianie na kilkakrotne wiązanie takich uparciuchów
diancia - 2013-11-06, 19:46
| go. napisał/a: | Muszę coś opatentować na namawianie na kilkakrotne wiązanie takich uparciuchów | nasza doradczyni chustowa najpierw opowiedziała nam, jakie błędy można popełnić i czym skutkują - tyle tego było, że poddaliśmy się dokładnie jej instrukcjom i zaleceniom możesz też z góry powiedzieć że umawiasz się co najmniej dwa razy - raz na instruktaż, a drugi raz za jakiś czas na sprawdzenie czy rodzic zakumał i dobrze mota.
faf - 2013-11-06, 20:25
go. to niech Ci płacą od razu z góry za dwie sesje. nic tak nie motywuje jak wydana już kasa a na drugiej na bank pojawia się już wątpliwości i będą chciały motać.
dzisiaj po raz n-ty usłyszałam "jaaka spokojna" i po raz n-ty odpowiedziałam "dlatego, że w chuście" ale tak na poważnie to nie wierzę, że chusta uspokoi każde dziecko
koko - 2013-11-06, 20:33
| eMka napisał/a: |
weszłam bo myślałam, że koko ma czegoś dość, ale widzę ze wszystko oka i humor w normie:) |
Dzięki eMka Tak, jestem na hormonalnym haju więc chwiliowo nawet mój gałgan mnie nie rusza. Życzę, żeby wszystkim udzieliło się trochę tego luzu.
alekso - 2013-11-06, 21:14
| go. napisał/a: | | a kangurowanie? |
czyli w chuście na golaska? tego nie robiliśmy, ale mały kładziony tak po prostu "skóra do skóry" nie uspokajał się.
w chuście robił się wściekły po paru minutach. Ostatnio (teraz ma 11 miesięcy) próbowałam zamotać go na plecach, ale tak też mu się nie podobało.
Kat... - 2013-11-06, 21:41
alekso, ja umiem nosić na plecach na kilka różnych sposobów bo nosiłam syna i generalnie spokojnie i na luzie do tego podeszłam a córce się nie podobało. Wkładałam ją dosłownie na góra 5 minut, wygłupiałam przed lustrem, skakałam , dawałam chrupki a ona i tak szybko uciekała. Bałam się z nią wyjść ale kiedyś się odważyłam i stwierdziłam, że najwyżej ją poniosę na rękach i sie okazało, że na dworze na plecach jest ok. Z przodem też było tak, że nie chciała na początku i wkładaliśmy ją na chwilę, potem na dłużej, potem na jeszcze dłużej aż się przyzwyczaiła w końcu. Może na wszelki wypadek próbuj dalej? Może syn z tych co się dłużej muszą przyzwyczajać?
koko - 2013-11-06, 22:17
OT: szkoda, że nie widziałyście Kat (która jest gabarytów kieszonkowych) w akcji wiązania trzyletniego Z. na plecach. Trwało to chyba góra 30 sekund i wyglądało, jakby niosła na plecach swojego brata. Naprawdę niezły widok
jagodzianka - 2013-11-06, 22:17
alekso, a ja myślę, że 11 miesięczniaka już nie ma co przyzwyczajać do chusty skoro tego nie lubi. Ty się będziesz wnerwiać bo zanim się nauczysz motać dobrze to trochę minie, on już jest ciężki, a ty nie wyrobiłaś sobie mięśni nosząc go od początku, poza tym zaraz zacznie łazić i ciężko będzie mu wysiedzieć na plecach. Jak już to próbowałabym nosidła. Ale w ogóle to na takie duże dzieci jest wiele innych sposobów niż noszenie.
żuk - 2013-11-07, 11:01
jagodzianka, jakie sposob, jakie? masz jakieś tajne sztuczki?
alekso - 2013-11-07, 22:19
mój mały Wojciech już chodzi sam, więc może faktycznie noszenie przez matkę na plecach jest mało atrakcyjne a miałam nadzieję, że na plecach mu się spodoba i nie będę musiała na małe wypady z domu ciągnąć wózka...
go. - 2013-11-08, 09:53
alekso, dobra, przeoczyłam, że młody ma już 11 mies, sorki
go. - 2013-11-08, 09:55
| koko napisał/a: | OT: szkoda, że nie widziałyście Kat (która jest gabarytów kieszonkowych) w akcji wiązania trzyletniego Z. na plecach. Trwało to chyba góra 30 sekund i wyglądało, jakby niosła na plecach swojego brata. Naprawdę niezły widok |
bosko
dorothea - 2013-11-08, 10:31
alekso, | jagodzianka napisał/a: | | a ja myślę, że 11 miesięczniaka już nie ma co przyzwyczajać do chusty skoro tego nie lubi. Ty się będziesz wnerwiać bo zanim się nauczysz motać dobrze to trochę minie, on już jest ciężki, a ty nie wyrobiłaś sobie mięśni nosząc go od początku, poza tym zaraz zacznie łazić i ciężko będzie mu wysiedzieć na plecach. Jak już to próbowałabym nosidła. |
zgadzam się. Mój Tymek przykładem w chuście wytrzymywał góra 10min. W mei tai możemy chodzić ile się da, nosząc go na plecach.
alekso - 2013-11-08, 11:49
jeszcze się zastanawiam czy ocalona po ciąży reszta włosów nie zostanie mi wyrwana podczas noszenia małego na plecach
spróbujemy z nosidłem, może się uda
jagodzianka - 2013-11-08, 13:14
żuk, sadzasz przed kompem do łapy lizaczek, w kubku soczek i masz z głowy na pół godziny.
A tak naprawdę to chyba trzeba szukać na zasadzie prób i błędów do każdego dziecka i sytuacji.
żuk - 2013-11-08, 18:00
| jagodzianka napisał/a: | | adzasz przed kompem do łapy lizaczek, w kubku soczek i masz z głowy na pół godziny. |
tak też myślałam że właśnie robisz tak jak i ja
RudySiwyRydz - 2013-12-04, 19:54
Dziewczyny, u mnie też nie było kolorowo (mała kończy za kilka dni 2 msc) i przeczytałam książkę "Język niemowląt", o niebo lepiej. Ale później jeszcze spojrzałam na tę mapkę, co robić kiedy i jest jeszcze lepiej (gdyby nie to, że jadłam ostatnio chyba za dużo smażonego i soczewicy i z brzuszkiem problem) ale na resztę polecam tamto.
Tu mapka:
qetrab - 2013-12-04, 20:40
o wow, mapa myśli
fajna instrukcja obsługi dziecka
czindirela - 2013-12-04, 21:58
RudySiwyRydz, przywitałaś się na Maluchach?
ana138 - 2013-12-04, 23:02
Mapa niezła, ale Tracy Hogg nie lubię
no włąsnie, RudySiwyRydz, w dzieciakach się zamelduj
RudySiwyRydz - 2013-12-14, 22:07
Znajdę dłuższą chwilę niż ta, to się zamelduję, obiecuję Nikt nie mówił, że będzie tak ciężko, że kręgosłup będzie tak bolał i że nawet człowiek nie będzie miał czasu, no właśnie, na nic nie ma czasu...
milka - 2013-12-14, 22:16
Rydzu bedzie dobrze, wszystko sie ulozy! Powoli, z kazdym mijajacym tygodniem, znajdziesz czas zeby zjesc, umyc i nawet poczytac spokojnie.. Mi ana kiedys napisala, ze najciezsze sa pierwsze 3 miesiace, jak dla mnie to najprawdziwsza prawda, juz jest o niebo lepiej. Wytrwalosci!
qetrab - 2013-12-14, 22:28
Pierwsze 3 miesiące? Ja mam wrażenie, że 3 lata
malwiska - 2013-12-14, 22:38
ale po 3 miesiącach już się jest jako tako obytym i odzwyczajonym od spania, jedzenia czy porządku.
milka - 2013-12-14, 23:07
| qetrab napisał/a: | Pierwsze 3 miesiące? Ja mam wrażenie, że 3 lata |
Nie strasz
kamma - 2013-12-15, 08:43
| Cytat: |
ale po 3 miesiącach już się jest jako tako obytym i odzwyczajonym od spania, jedzenia czy porządku. |
świetnie powiedziane
A po pierwszych 2 latach wszystko idzie ku lepszemu, wyraźnie z każdym dniem.
qetrab - 2013-12-15, 09:07
| malwiska napisał/a: | ale po 3 miesiącach już się jest jako tako obytym i odzwyczajonym od spania, jedzenia czy porządku. |
haha, w sumie jak tak na to spojrzeć to tak
jagodzianka - 2013-12-17, 10:42
Teraz ja mam dość.
Fifi od wtorku miał mega srakę i gorączkę, w czwartek wieczorem w dwóch kupach była krew, przyjechał do nas lekarz zapisał coś tam i powiedział, że jak się nie poprawi to jechać do szpitala. Ale poprawiło się, żadnej krwi, 2 kupy dziennie chociaż rzadkie, gorączka przeszła. I wszystko było ok do soboty po południu kiedy znowu pojawiła się krew. Pojechaliśmy do szpitala, siedzieliśmy tam 2 dni, nic nie znaleźli, kazali dawać tylko probiotyk, kupy już zupęłnie normalne, dziecko zdrowe. Wczoraj wyszliśmy i już wieczorem rzyg. W nocy jeszcze doszedł stan podgorączkowy i rano znowu puścił bełta.
Już nie wiem, może się zaraził w szpitalu czymś.ale zaraz pewnie będziemy musieli tam wrócić jak będzie tak rzygał bo się odwodni, a elektrolitu nie da sobie wcisnąć. Czy to się kiedyś skończy?
go. - 2013-12-17, 10:52
jagodzianka, jeśli to rota to uważaj na niego, bo często "powikładnień" jest zapalenie ucha. S. miał rok temu i dopiero jak bez wychodzenia z domu dostał w/w zapalenie babeczka poleciła mu zrobić wymaz z kupska (żeby do żłoba nie poszedł dalej zarażać) i wyszło. Męczyliśmy się z uchem, sraką, rzygiem i gorączką ze 3,5 tyg . Pozytywne jest to, że każdy dzień zbliża Cię do końca tego syfu!
jagodzianka - 2013-12-17, 11:53
go., na pewno nie rota, miał w szpitalu wymaz i nie wyszło. No chyba że teraz złapał....
jagodzianka - 2013-12-17, 13:47
go., a masz jakiś super sposób na pojenie takiego małego faceta elektrolitem?
Ka.ja - 2013-12-17, 14:35
jagodzianka, u nas zawsze w czasie choroby był problem z piciem - dawaliśmy Młodemu płyny strzykawką (najlepiej, jak sam mógł sobie wstrzykiwać do buzi; hitem była taka ogromna strzykawa - mieliśmy zapas do kocich kroplówek) ewentualnie przez jakąś ciekawą słomkę (np. zakręconą). Jakbyś próbowała strzykawką, to trzeba celować w policzek.
go. - 2013-12-17, 14:37
jagodzianka, mój ni ema problemów z lekami, ucieka, ale jak go ładnie poproszę to wszystko wypije (poza wapnem może
Ale polecam strzykawkę też. Można kupić takie bez tego dzióbka na końcu- bezpieczniejsze w razie mega wierzgania
jagodzianka - 2013-12-17, 14:42
strzykawą to mu dawaliśmy smektę, ale to było totalnie na chama, jedna osoba trzyma druga wciska i jeszcze trzeba było uważać żeby nie wypluł. a poza tym to jednak jest mało, największą mam 8 ml, a tego elektrolitu trzeba dać 50 na kg masy ciała.
Pije wodę małymi łyczkami mam nadzieję, że mu to styknie i się nie odwodni jakoś bardzo. no i na szczęście jeszcze karmię to mleka też pije sporo.
Kat... - 2013-12-17, 15:38
jagodzianka, może sok? Jak Z jest chory i chcę żeby dużo pił a też nienawidzi elektrolitów, daję soki bo wiem, że tego wypije więcej niż wody.
ana138 - 2013-12-17, 16:54
Jagodzianka mieszam Marcelowi elektrolity z jakimś słodkim sokiem i wtedy wypija elegancko.
trzymaj się tam.
jaskrawa - 2013-12-17, 17:01
jagodzianka, współczuję.
a myślisz, że możesz mu odpuścić te elektrolity? skoro karmisz i chce cyca, to może to wystarczy? czasem wydaje mi się, że stres związany ze zmuszaniem dziecka i siłowym wciskaniem mu czegoś jest bardziej szkodliwy niż odpuszczenie sobie...
kilka tygodni temu Marysia miała mega srakę - fakt, że tylko jeden dzień, ale dość konkretną... i to prawdopodobnie od tego, że nażarła się migdałów za dużo. też chciałam jej dać jakąś tam saszetkę elektrolitową, ale nie chciała. więc po prostu dbałam o to, by dużo piła tego, co lubi (woda z miodem, sama woda, woda z sokiem, herbatka z pokrzywy, mleko ryżowe). nic jej nie jest.
jagodzianka - 2013-12-17, 17:05
Dzięki dziewczyny. :*Myślałam o soku, ale bałam się, że jeszcze pogorszy srakę. Teraz już sraki nie ma to będę dawać jak się rzyg powtórzy, puki co (odpukać w niemalowane) od rana spokój. Za to gorączka rośnie.
A macie jakieś sprawdzone potrawy?
jaskrawa - 2013-12-17, 17:29
Potrawy przy rzygu?
Eh, u nas nigdy nie było nic sprawdzonego przy infekcjach (ale nam się pawie w sumie jeszcze nigdy nie zdarzyły). W związku z należeniem Marysi do klasy "niejadów" jedyną moją metodą karmienia jej było proponowanie jej jakiegokolwiek jedzenia, byle zjadła. Czyli np. chleb z masłem (albo bułka), gotowane ziemniaki...
Nasz kochany pediatra mówi, że jak gorączka jest to znaczy, że bardzo dobrze. Dopiero jak skacze pow. 39 to każe podawać ibuprom, a wcześniej - nie przejmować się, dawać dużo picia (jak był jeszcze cyc to cyca).
go. - 2013-12-17, 17:50
jagodzianka, a gotowana marchewka i z ryżem by na srake nie pomogła choć troche? Czy w ogóle ochoty na żarcie nie ma?
jagodzianka - 2013-12-17, 20:13
Jak miał srakę to nie chciał marchewy z ryżem, zjadł trochę zupy z ryżem takiej jarzynowej, ale nic to nie dało. W szpitalu żywił się tylko i wyłącznie bułkami z masłem orzechowym + rodzynkami +cyckiem. Szpitalne jedzenie to w w ogóle mu nie proponowałam, ale w ostatni dzień zamówiłam sobie wege katering, tego też ruszyć w szpitalu nie chciał, za to w domu się rzucił na dokładnie to samo. To było wczoraj po południu, wieczorem dostał gorączki i rzygał i od tamtej pory tylko cycek i woda. No i jogurt sojowy, ale jakoś po nim bekał (twierdzi, że to bąk buzią ) jakby mu się zbierało na bełta.
No gorączka to wiem, że dobrze, organizm się broni i w ogóle, zresztą nie jest wysoka, martwi mnie tylko, że to wszystko trwa już tydzień i w sumie w szpitalu go przebadali i nic nie znaleźli.
faf - 2013-12-17, 20:53
o kurde, współczuję przebojów. mam nadzieję że jak się przez parę dni się przegłodzi, to będzie lepiej. dobrze, że pije, to się tak łatwo nie odwodni ja pewnie tak jak ana przemyciłabym elektrolit w jakieś zupie czy czymś podobnym.
jagodzianka - 2013-12-18, 13:27
taaa żeby on tej zupy zjadł jakąś słuszną ilość i bez eletrolitu. ale mniejsza z tym, raczej już nie wygląda jak by się miał odwadniać. byliśmy u lekarza i mamy anginę. na bank pamiątka ze szpitalna. idę czytać wątek anginowy.
jaskrawa - 2013-12-18, 13:40
Bidulek. Trzymajcie się!
jagodzianka - 2013-12-18, 22:05
jaskrawa, dzięki :*
lamialuna - 2014-02-18, 00:24
Ciekawy artykul, troche tu chyba jednak pasi hxxp://m.krytykapolityczna.pl/felietony/20140216/madonna-w-krzywym-zwierciadle
Trzymajcie sie Matule!
|
|