wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Być piekną

agaB - 2010-09-05, 13:11
Temat postu: Być piekną
Wczoraj wróciłam z wizyt sklepowych, gdzie zaliczyłam po raz kolejny wielkiego doła, dlatego potrzebuje waszych zdań na temat, który zaraz opiszę.
Ciekawa jestem, czy macie podobne uczucia.

Związku z tym, że zbliżają się chrzciny mojej córki postanowiłam kupić sobie "ładny ciuszek", nie patrząc na to ile wydam. Mieszkam w dużym mieście, więc poszłam najpierw do sklepów firmowych. I tutaj załapałam doła, bo rozmiary ciuchów jakie tam są to chyba dla anorektyczek. Ja, owszem jestem teraz mama karmiącą, mam większy biust, ale taka znowu gruba nie jestem, żeby nic nie znaleźć. Nawet rozmiary 42 były za małe. Moje odczucia załamania powiększyły się, gdy przypomniałam sobie, że tak było zawsze. gdy wchodziłam do takich sklepów.
I teraz chodzi za mną pytanie: czy ze mną coś jest nie tak, czy projektanci mody mają skrzywienia. A może powinnam zacząć chodzić codziennie na siłownie, aby mieć piękną figurę. Tylko co zrobić z dziećmi i gdzie poszukać gosposie, która będzie pracować za darmo?
Proszę napiszcie, co robicie, aby ładnie wyglądać, gdzie szukacie fajnych ciuchów. Jak znaleźć swój styl, żeby być zadowolonym.
I co robić, gdy ma się takiego doła, a żadnej psiapsiółki nie ma, aby się wygadać.

Alispo - 2010-09-05, 13:24

Mam na odwrot..dla mnie wszystko duze,sieciowki to zło i tyle,nie przejmuj sie,trzeba sie nastawic na troche szukania,ja preferuje lumpy albo internet,mozna sobie wygooglac cos eko,w sklepie gorzej z tym.
W ogole znalezc cos fajnego w sklepach to cud..

Lily - 2010-09-05, 13:26

agaB napisał/a:
Nawet rozmiary 42 były za małe. Moje odczucia załamania powiększyły się, gdy przypomniałam sobie, że tak było zawsze. gdy wchodziłam do takich sklepów.
Nie pocieszę Cię, bo sama zawsze przeżywam tę frustrację. Nie wiem, czemu przemysł odzieżowy w Polsce dyskryminuje normalnie wyglądające osoby, już nie mówiąc o tych z nadwagą, zawsze się zastanawiam, gdzie się ubierają osoby większe ode mnie (bo nawet majtki kupuję w największym rozmiarze i bywają ciasne). A przecież nie jestem mamutem.
excelencja - 2010-09-05, 13:30

agaB, ja akurat z rozmiarem nie mam problemu, ale zdecydowanie wolę upolować coś w lumpie, co jest często nowe, tanie i CIEKAWE - pałam do lumpów coraz większą miłością - szczególnie odkąd odkryłam, że moje dziecię strasznie szybko rośnie :D
wookie - 2010-09-05, 13:41

ja jestem fanką lumpów i baaardzo rzadko kupuję coś w sieciówkach... głownie ze względu na ceny, ale również powtarzalność ciuchów. Generalnie second-handy działają dobrze na moje zdrowie psychiczne ;-) nic mnie tak nie odpręża jak przerzucenie tony ciuchów i upolowanie czegoś niepowtarzalnego :mryellow: a co do sposobów na piękny wygląd to nie znam żadnego, więc sobie to wmawiam 8-)
dynia - 2010-09-05, 14:00

Lumpy lumpami są świetne jak są :-> Tu ich akurat nie ma ,nad czym ubolewam.
Spróbuj zajrzeć do H&M czy Zary mają całkiem fajne kolekcje za,które nie wydasz kroci.Rozmiarówka tez jest całkiem ok 44-46 to są normalne rozmiary.Mam nawet wrażenia ,że niektóre ubrania są nawet większe niż rozmiar podany na metce.Znajdziesz tam ubrania wyjściowe jak i zwykłe casual wear,rajstopy ,bieliznę etc. ;-)

maharetefka - 2010-09-05, 14:04

hxxp://marhan.pl/index.php/czytelnia-1/51-ludzie/1970-wywiad-wszyskie-jestecie-idealne .
ps. ciuchlandy rulez!

dynia - 2010-09-05, 14:13

Aga zanim wybierzesz się na podbój sklepów (co mnie osobiście wyprowadza z równowagi :roll: )przejrzyj sobie asortyment sklepu,zaznacz co Ci się spodoba i dopiero udaj się do sklepu na przymiarki ;-)
hxxp://www.zara.com/
hxxp://www.hm.com/

agaB - 2010-09-05, 15:26

dynia, zajrzę jeszcze do H&M, bo u Zary juz byłam.
Ja też ubieram się w lumpeksach, ale jak tylko moja teściowa dowiaduje się, gdzie kupiłam ciuch, to choćby nie wiem jak coś fajnego kupiła zaczynam się źle czuć. Ona potrafi swoją miną zniechęcić człowieka. A rozmowa, że tylko tam mogę coś kupić itd, według niej to nie prawda. Staram się nie przejmować jej tekstami, ale mam z nią do czynienia niestety często, Dla swojego tzw. "zdrowia psychicznego" pomyślałam, że pójdę do normalnych sklepów, aby już nie słyszała komentarzy jak wyglądam. Ona potrafi w każdym ciuchu, który kupie znaleźć jakąś wadę i obrzydzić mi chodzenie po lumpeksach. Już nawet ostatnio przestałam jej mówić, gdzie kupuje, ale jak zobaczyła ostatnio kupione spódnice, to od razu wychwyciła, że te cekiny są takie, że mogą w pralce sie urwać podczas prania.
Alispo, a masz jakieś porządne, sprawdzone lumpeksy w naszym mieście?

ifinoe - 2010-09-05, 15:46

ja też ubieram się głównie w lumpeksach, a po ostatnim podejściu do kupienia nowych spodni w sieciówkach też byłąm początkowo zdołowana...teoretycznie noszę rozmiar 38 (góra) i 40 (dół)...a np. w zarze żaden rozmiar na mnie dobrze nie leży...w h&m czasem udaje mi się coś dobrać...ostatnio odkryłyśmy z koleżanką c&a...wcześniej sklep ten omijałam szerokim łukiem, bo wzornictwo niezbyt mi leży, ale jeśli chodzi o fasony damskich spodni, to jest naprawdę ok - chyba uwzględniają, że kobieta może mieć biodra i niekoniecznie płaski jak deska brzuch...często też miewają rzeczy z organicznej bawełny w całkiem rozsądnych cenach
melba - 2010-09-05, 15:57

agaB ja tez polecam H&M, a do tego CappAhl
hxxp://www.kappahl.com/pl/products/Damski/Damski/]CappAhl

i C&A
hxxp://www.c-and-a.pl/stores/]C&A

maja normalniejsze rozmiarowki.

co do samego rozmiaru to ja bym sie do numerkow nie przywiazywala... wiadomo ze duzo zalezy od fasonu danego ciucha i od firmy ktora go produkuje, bardziej moze zwroc uwage na to jak sie sobie podobasz w danej rzeczy niz na to w jakim ona jest rozmiarze.

calkiem niedawno notorycznie musialam kupowac rozmiar 44 chociaz naprawde nie bylam sloniem. ale jakos machnelam na to reka, stwierdzilam ze producenci chyba powariowali :)

ja mysle ze to glownie tesciowa Cie tak doluje... szkoda ze nie mozna jej wymienic na... inny model :)

a, i jeszcze w CappAhl podoba mi sie podejscie do klienta. w tym sklepie staraja sie podniesc kobiete na duchu a nie wpedzac w chore rozwazania nad rozmiarami :) naprawde. swojego czasu na lustrach byly ponaklejane napisy 'wygladasz swietnie' :)

uwielbiam ich hasla reklamowe przy stoiskach z wiekszymi stanikami, glosza one ze to 'wiecej miejsca na to by byc kobieta' :)

moony - 2010-09-05, 17:54

ifinoe napisał/a:
rozmiar 38 (góra) i 40 (dół)...


Mam dokładnie to samo. Obcisłe sukienki nie wchodzą w grę, bo tu ciśnie, a tam odstaje. Kupiłam za to ostatnio kostium kąpielowy w rozmiarze 44. I co? z tyłka odstaje, a góra ciut za mała. Ale da się przeżyć.
Przymierzałam tez ostatnio ciuchy we wrocławskich galeriach. W TYM świetle i w tych ich lustrach wydaje mi się, że wyglądam jak słoń. A w domu, że normalnie. Oni sami na siebie kręcą bacik...
AgaB, nie wiem dokładnie czego szukasz, ale znam dwa fajne lumpy, bardzo porządne, nie takie typowe śmierdziele z wielkimi koszami i skulkowanymi bluzkami. Kupowałam tam płaszcz, swetry, bluzki... Za eleganckimi kreacjami się nie rozglądałam, ale kto wie, kto wie...
Dawno nie byłam na Stawowej, a tam jest jeden (pomiędzy Kościuszki a Piłsudskiego, taki z zielonym szyldem, mam nadzieję, że jeszcze istnieje), a drugi na Sienkiewicza, za rogiem skrzyżowania z Wyszyńskiego.

misza - 2010-09-05, 19:33

We Wro przy pl. Orląt jest jeden, dość duży i fajny. Mieści się obok wejścia na scenę Teatru Polskiego. Drugi, całkiem niezły, jest na pl. Legionów.
agaB - 2010-09-05, 20:14

moony, ten drugi lumpeks jest zlikwidowany, ale sprawdzę, bo mieszkam w tamtych okolicach.
A ciekawa jestem, jak wyglądają rozmiarówki za granicą. Ja ostatnio np. kupiłam małej ciuszki fimy Babyface z bardzo dobrej bawełny. Ponoć firma jest duża, ale w Polsce jej nie ma. A szkoda.
I tak zastanawiam się, dlaczego w każdej Galerii są takie same sklepy. Wszędzie to samo.

Lily - 2010-09-05, 20:18

Zrobię offtopa - u mnie nie ma H&M, ale niedawno odwiedziłam jeden, chyba w Bielsku i zastanawiam się, jak można tam cokolwiek kupować? Przecież to szmaty najgorszego gatunku, byliśmy tam z A. i on też stwierdził, że to się najwyżej do mycia podłogi nadaje. To już chyba z chińszczyzna z targowiska lepsza.
Ja zazwyczaj kupuję ciuchy w takiej hurtowni (ale głównie w detalu tam sprzedają), są tam ubrania i polskie, i wschodnie (niekoniecznie chińskie, raczej Indie, Tajlandia itp.). I rozmiarówka trochę inna niż w sieciówkach. Latem kupiłam fajną spódnicę polską, z podszewką, za 30 czy 35 zł, bardzo ją lubię.

agaB - 2010-09-05, 20:19

A macie pomysły jak samemu wyrobić sobie pewien swój styl.
Czy wystarczy czytać, przeglądać gazety, czy lepiej udać się do stylisty, a może znacie jakąś stronkę.

agaB - 2010-09-05, 20:34

Właśnie dostałam namiar na stronkę,
hxxp://www.stylistka.pl/typy-kobiecej-figury/
gdzie można znaleźć swój typ i stwierdziłam :-( :cry: , że codzienne zacznę ćwiczyć i wreście steper nie będzie stał samotnie w kącie.

Lenka - 2010-09-05, 20:58

Ja jeszcze do niedawna ubrania mogłam znaleźć na stoisku z rzeczami dla dzieci. Stąd rozmiar dresów XXL, bo dziecięce ;) Kiedyś strasznie mnie irytowało,że choć już miałam te 13 czy 14 lat, to noszę swetry z żółwikiem czy kwiatuszkiem. Dziś już mnie to nie frustruje... Teraz noszę to, w czym mi wygodnie. Mam sporo ubrań od znajomej. Ciuchów mam dużo, chciałabym, żeby moi rodzice kupowali mi tyle książek, co ubrań ;)
Co zrobić, żeby się wygadać? Oczywiście napisać na Wegedzieciaku!! :mryellow:

bodi - 2010-09-05, 21:27

AgaB, przeczytaj i weź sobie do serca rozmowé ze Starowiejem, którá wkleiła maharetefka (dziéki :D )

A teściową nie przejmuj się, może należy po prostu do tych ludzi którzy dobrze się czują jeśli sprawią że ktoś inny poczuje się źle ;) Tak w ogóle, to co jej do tego, gdzie się ubierasz? I że Ci w praniu cekiny odpadną :shock:

dynia, łączę się w bólu lumpeksowym, u mnie też nie ma, tzn sa charity shopy ale mało i drogie, śmieję się że wszystkie ciuchy lecą do Pl ;)

p.s
Starowiejski rozbroił mnie tym stwierdzeniem:

Cytat:
- Na koniec jedno zdanie o mężczyznach. Są całkiem pominięci.
- Mężczyźni dzielą się na pectorystów i popoistów, czyli cycomanów i dupomanów.

- Nie ma nic pośrodku?
- Nie ma, to wymaga zbyt szerokiego kąta patrzenia.

:mryellow:

dynia - 2010-09-05, 21:36

Lily to zależy H&M ma różne standardy i są takie tanie ciuchy najczęściej Divideed ,które po praniu są do kosza i są tez trochę droższe z dobrej bawełny,często organicznej ,mam kilka ubrań takich i tylko je piorę ,susze i zakładam i tak w kółko ;-) I mają super ubrania dla dzieciaków,chodzi mi o fasony.
Katioczka - 2010-09-05, 21:54

co do stylu i jego budowania ( z góry przepraszam za obszerny wpis ;) )

w moim przypadku pomogło przejrzenie zawartości szafy
(jakie ubrania najczęściej się powtarzają, jakie lubię nosić, jakie kolory lubię,
w jakich fasonach mi najlepiej), wywalenie bez sentymentów rzeczy za małych ("może jeszcze schudnę?"), mocno niemodnych, zniszczonych, nielubianych
i ustalenie jakim typem kolorystycznym jestem
można znaleźć w necie mnóstwo testów na typ urody
wtedy łatwiej dobrać ubrania, chociażby pod względem kolorów

na pewno sprawdzają się zasady
*DOBRE BUTY, DOBRE TORBY*
czyli kupowanie najlepszych toreb i butów, na jakie nas stać
(choć w lumpie też można wypatrzeć fajne torby czasem)
oraz
*DODATKI TO JEST TO*
proste, klasyczne ubrania dzięki dodatkom nabierają zupełnie innego charakteru,
ja stawiałabym na różne chusty, apaszki wiązane z fantazją,
przypinane agrafkami lub broszkami, biżuterię (kolczyki, bransolety, wisiorki, korale i inne)
i dodatki typu paski, nakrycia głowy, breloczki itp.
Dobrze mieć w szafie bazę, z której można potem czarować różne zestawy,
np. dobrze dopasowane do figury dżinsy w klasycznym stroju, prostą sukienkę, żakiet w stonowanym kolorze, buty na obcasach na specjalne wyjścia...plus dużo dodatków.
Potem masz różne możliwości:
---Prosta sukienka z orientalnymi kolczykami, mnóstwem cienkich bransoletek w towarzystwie
butów na koturnach, wyszywanych w kwiaty i torebki z podobnymi motywami. Do tego szal na ramiona. Mocniejszy, wieczorowy makijaż.
---Ta sama sukienka założona z dżinsową kurtką, balerinkami i sportową torbą, niedużo biżuterii, skromny makijaż.
---Dżinsy z tuniką i wielkim szalem zamotanym na ramionach , na szyi oryginalne korale, buty mokasyny.
---Te same dżinsy w połączeniu z tuniką wiązaną na szyi i szpilkami stworzą strój wieczorowy.
Delikatna biżuteria, torebka, mocniejszy makijaż.

tęczówka - 2010-09-05, 23:08

ja również jestem wielką fanką szmateksów,zresztą u mnie na zadupiu wyboru nie ma-albo szmateksy albo kropp/diverse(czyli szyte w Chinach badziewie sprzedawane w PL za ciężką kasę).tak w ogóle to na 30 tys ludzi jest u nas jakieś 20 szmateksów,ludzie z Wawy i Lublina przyjeżdżają na zakupy :shock: a no i jeszcze moja siora w UK kupuje mi sporo ubrań,tam jakieś ładniejsze są,no i można dostać spodnie dla mnie odpowiednie(12 długa).
ja preferuję styl menelsko-dresiarsko-orientalny :mrgreen:
agaB, ,nie przejmuj się swoją teściową,niektórzy ludzie tak mają że po prostu brzydzą się rzeczy z ciuchlandów i rozkminiają kto w nich chodził wcześniej.
kupując w ciuchlandach nie trzeba się stresować tymi dziwnymi jakże rozmiarówkami ;-)
no i włosy!moim zdaniem fryzura jest mega ważna.nie wiem jaką fryzurę nosisz,czy wolisz długie czy krótkie włosy(moim zdaniem krótkie włosy są zajebiste)-ale jeśli coś Ci z nimi nie pasuje to przejdź się do jakiegoś naprawdę dobrego i polecanego fryzjera,żeby coś wykombinował fajnego(potem machnij sobie fotkę żeby mieć wzór dla kolejnych fryzjerów ;-) )
ja bym to stylisty nie szła,tylko pooglądała sobie blogi o np street fashion,myślę że tam można znaleźć dużo inspiracji
(hxxp://streetpeeper.com/cities/copenhagen?type=street_peep -tutaj masz inspiracje ogólnoświatowe :-) ).
agaB, ,powodzenia!

majaja - 2010-09-06, 05:45

Rozmiarami się nie przejmuj, większość sieciówek jest nastawiona na małolaty, choć po fasonach to tego nie poznasz. Mnie czasami na wyprzedażach zdarza się mierzyć rozmiar 40, który mi na tyłku odstaje ( a d. to ja mam, oj mam) a następnie nie mieścić się w 42. Ja o tyle lubię sieciówki, że mają mały wybór i łatwiej się na coś zdecydować no i nie muszę chodzić i polować na każdy łach. Ale jak chesz mieć swój styl, a nie wbijać się dżinsy i koszulkę to sieciówki odpadają.
A w chinach teraz szyją wszyscy, szmata tam zrobiona za 10 złotych po przejściu przez kilku powiązanych ze sobą pośredników kosztuje 210 zł.

Inspirację ze streetfasion to aprobaty jej teściowej nie zyskają ;)

Kat... - 2010-09-06, 06:18

W H&M można kupić ubrania basic, jednobarwne, trochę klasyczne, pasujące do wszystkiego, jako podstawa. Jak się zniszczą, kupić następne, nie są drogie.
Ja w ogóle nie jestem modna, nie znam się na wielkiej modzie, nie orientuję się w aktualnych trendach ale sam temat lubię. Znam zasady ubierania, wiem, że np przy moich bardzo małych piersiach i wystających na klacie żebrach, jakikolwiek dekolty odpadają. Noszę golfy :-)
Polecam pooglądanie "Trinny i Susannah" i "Jak dobrze wyglądać nago" i przyswojenie sobie rad pasujących do swojego typu urody. Mi to dało jakąś podstawę do znalezienia własnego stylu, którego tak naprawdę dalej do końca chyba nie mam. Ubieram raczej spójnie ale tego o czym marzę nie ma w sklepach. Namawiam mamę do szycia ale czasu mało.
Myślę, że ważne jest też to, żeby czuć się dobrze w tym co się nosi. Ja np czuję się świetnie w krótkich raczej wąskich spódnicach, a często słyszę, że to pewnie niewygodne, że ja bym tak nie mogła. No cóż, ja się w spodniach czuję męsko, obniżają się kiedy siadam, kucam, no niewygodnie.
Jak będziesz oglądała te blogi, to pamiętaj że to tylko inspiracja, wskazówki. Lepiej się niemodnie, dobrze ubrać, niż modnie przebrać.
Rady Katioczki są bardzo dobre. Ustal swój typ figury, typ kolorystyczny i przejrzyj szafę. Poprzymierzaj i sprawdź czy faktycznie te rady są prawdziwe. Dobrze jakby ktoś Ci w tych ubraniach porobił zdjęcia. Na zdjęciu wygląda się inaczej niż w lustrze i można porównać dwa zestawy. Sprawdzić czy faktycznie ulubiona czerwona bluzka w zielona ciapki jest odpowiednia.

Amanii - 2010-09-06, 10:01

agaB napisał/a:
Alispo, a masz jakieś porządne, sprawdzone lumpeksy w naszym mieście?

Ja nie jestem Alispo, ale pozwolę sobie:

- Sieć Koala - hxxp://www.kolasklepy.eu/page.php?cat=124 - najlepiej chodzić w dni z nowym towarem (wszystko świeże, ale najdroższe) albo w ostatni dzień, kiedy jest wszystko po 2 zł (i można kupić coś 'nie do końca super' albo 'do przerobienia' bez żalu straconej kasy. No bo co to jet 2 zł). Ja uwielbiam ten na Świdnickiej - można płacić kartą! Bywałam też w tym na Dubois. Wszystko na wieszakach, żadne boksy (są chyba tylko na pościel itp.). Czasem mnóstwo ludzi, ale i tak da się przeżyć. Ciuchy z GB i Irlandii, mnóstwo H&Mów, Zara itp.

- pl. Hirszfelda, na górze nad Karczmą Polską - moje najnowsze odkrycie, tuż koło nowego mieszkania. Niewielki, ale dobrze utrzymany - solidne wieszaki, nie ma tak, że połowa ubrań spada i leży na podłodze. Miłe i pomocne panie - jak coś mierzysz i nie chcesz to odwieszają. Jak w butiku normalnie :) Byłam dopiero raz, więc nie wiem jak tam z wyborem ubrań - szukałam konkretnej rzeczy i się nie rozglądałam. Aczkolwiek misja "spodnie" zakończona powodzeniem - kupiłam dwie pary, każda po 20 zł. Jedne nowiuteńkie, czarne (nie sprane) dżinsy rurki, z dodatkiem lycry - idealnie dopasowane. I drugie, zwykłe dżinsy, też w świetnym stanie. Krzysiek też wyszedł z 2 parami spodni.

Ja nie mam nic do ciuchów z drugiej ręki, dziwię się teściowej, zwłaszcza, że bardzo często to są markowe ubrania. Ja mam mnóstwo rzeczy z metką H&M - kupionych w lumpeksie. A moja siostra Tasak jest w tym mistrzem świata :)
Za sklepami typu H&M czy C&A ogólnie nie przepadam, bo nie dość że to sweatshopowa produkcja made in China albo Indonezja, to jeszcze faktycznie niektóre rzeczy potrafią się rozwalić po kilku praniach. Jak mi się trafi w szmatach w dobrym stanie to biorę, ale do samych sklepów zaglądam rzadko.

Co do chodzenia po lumpeksach - czasem wpadam "tak o, zobaczyć" - zwykle jak jest wyprzedaż po 2 zł. Ale ogólnie polecam chodzenie z misją, "po coś". Wtedy trzeba pójść tam, gdzie jest nowy towar (drogo, ale i tak 3 razy taniej niż w sklepie) - rzeczy są w najlepszym stanie i największy wybór. I jak idziemy po spodnie, to oglądamy spodnie. Jak po sweter to swetry. Możemy wtedy obskoczyć kilka lumpeksów nie tracąc czasu. Bo inaczej to można wsiąknąć na 2 godziny. Zwykle udaje mi się znaleźć to co chcę, w pierwszym lub drugim.

Co do znalezienia stylu - blogi street fashion też miałam polecić :) Ja też lubię wybrać sobie znaną osobę, której styl mi się podoba i pooglądać jej zdjęcia, a potem się nimi inspirować (nie przebierać się za nią - inspirować!). Ostatnio przeżywam fazę p.t. Alison Mosshart - stąd czarne rurki i plany ścięcia grzywki :D
hxxp://cache2.asset-cache.net/xc/85340322.jpg?v=1&c=NewsMaker&k=2&d=77BFBA49EF8789215ABF3343C02EA54886917D7980A41F0C726923BA975FE69A874DD20BE60AE9C6
hxxp://2.bp.blogspot.com/_GO_8H_fXX5w/S3RuhyaQTHI/AAAAAAAACNg/bl-szW2MV7I/s640/alison_mosshart_reference.jpg
hxxp://www.look.co.uk/sites/default/files/imagecache/node-gallery-display/gallery/13193/rexfeatures_792596u.jpg
Ale mnóstwo rzeczy, które ona nosi zupełnie do mnie nie pasuje (sztuczne futra? ciuchy w panterkę? kowbojki na obcasie? - fuuuj), dlatego biorę tylko to co mi się podoba, a resztę staram się dopasować wg. własnego gustu.

Rady katioczki bardzo spoko - muszę się zacząć do nich stosować :) Zwłaszcza dodatki to moja pięta achillesowa - nigdy nie nauczyłam się ich nosić, nie mam nawet żadnych korali, naszyjników, apaszek, bransoletek - muszę nadrobić :) Biżuterii (pierścionków, kolczyków) nie uznaję i raczej nigdy nie będę nosić (chyba że zaręczynowy hłe hłe.. :P )

kofi - 2010-09-06, 10:09

Ja mam tę przypadłość, ze jak poszukuję czegoś super ekstra ślicznego - nigdy nie znajduję. A czasem przypadkiem wpadam w second handzie na jakiś ciuch, który wcale do końca mnie nie przekonuje i to jest właśnie moje ulubione ubranie. Takie piętno, że mmmmusisz kupić coś eleganckiego często zabija wyobraźnię i kreatywność. W H&M ostatnia kolekcja dostępna w Ol. jakoś kompletnie nie do zaakceptowania dla mnie, ale czasem trafiają sie fajne rzeczy, ja lubię jeszcze Orsay'a z sieciówek, Cotton Club, Grey Wolfa, za wielu to u nas nie ma, bo to ptowincja. Jeszcze Mexx-a, ale też nie ma w Ol. Ale i tak najlepsze ciuchy mam właśnie z second handów, tudzież outletów, albo takie, które sama sobie uszyję/zrobię. :->
Z dodatkoami mam też problem, bo nie lubię korali, a buty - nieskórzane - trudno mi kupić fajne. Torebkę z braku czasu ostatnio mam tylko 1.

Capricorn - 2010-09-06, 10:32

kofi napisał/a:
Ja mam tę przypadłość, ze jak poszukuję czegoś super ekstra ślicznego - nigdy nie znajduję. A czasem przypadkiem wpadam w second handzie na jakiś ciuch, który wcale do końca mnie nie przekonuje i to jest właśnie moje ulubione ubranie.


też tak mam :)

eleganckie (i drogie ;-) ) rzeczy kupuję dla siebie w Solarze, trochę rzadziej w Jackpocie. Zarówno w jednej, jak i drugiej sieci trafiam zawsze na profesjonalne, pomocne ekspedientki. I rozmiarówkę mają rozsądną ;-) Na trzecim miejscu -Zara.

Z trochę tańszych - też lubię wymienionego przez kofi Grey Wolfa.

lilias - 2010-09-06, 11:27

bodi napisał/a:
AgaB, przeczytaj i weź sobie do serca rozmowé ze Starowiejem, którá wkleiła maharetefka (dziéki :D )

A teściową nie przejmuj się, może należy po prostu do tych ludzi którzy dobrze się czują jeśli sprawią że ktoś inny poczuje się źle ;) Tak w ogóle, to co jej do tego, gdzie się ubierasz? I że Ci w praniu cekiny odpadną :shock:

dynia, łączę się w bólu lumpeksowym, u mnie też nie ma, tzn sa charity shopy ale mało i drogie, śmieję się że wszystkie ciuchy lecą do Pl ;)

p.s
Starowiejski rozbroił mnie tym stwierdzeniem:

Cytat:
- Na koniec jedno zdanie o mężczyznach. Są całkiem pominięci.
- Mężczyźni dzielą się na pectorystów i popoistów, czyli cycomanów i dupomanów.

- Nie ma nic pośrodku?
- Nie ma, to wymaga zbyt szerokiego kąta patrzenia.

:mryellow:


uśmiałam się :mrgreen: dobre, dobre, dobre :lol:

AgaB stylem się nie przejmuję, chyba, że styl to dżinsy i koszula na wierzch, do tego jakiś sweter i voila to cała ja ;-) zakupów dla siebie nie znoszę bo dół 38-40, góra 42-44 i każda firma inaczej :-/ do lumpów długo nie zaglądałam, ale zamierzam.

daria - 2010-09-06, 11:30

agaB niestety ja też mam ten problem, choć nie jestem mega wielka, teraz noszę rozmiar 42 ale nawet przy rozmiarze 40 i mniejszym miałam problem, bo mam duże cycki, szerokie biodra i żeby wyglądać ładnie muszę i tak kupic sobie rozmiar większy ciuch...
ostatnio prawie nic nie kupuję oprócz koszulek czy niezbędnej bielizny, a jeśli muszę ;-) to solar polecam bo szyją super ciuchy-dobre gatunkowo a i jak jest przecena to jest cena ok.
w galerii dominikańskiej masz i w pasażu grunwaldzkim..
tylko pewnie na długość będziesz miała problem, choć spodnie ja i tak zawsze skracam ;-)
mają teraz fajne kiecki tam.. :lol:

maharetefka - 2010-09-06, 15:19

bodi, niezamaco ;-)
excelencja - 2010-09-06, 15:37

czy ktoś może mi powiedzieć czy jestem wiosną czy latem?
moony - 2010-09-06, 17:46

excelencja napisał/a:
czy ktoś może mi powiedzieć czy jestem wiosną czy latem?


Czy to podchwytliwe pytanie? :mryellow:

Oj, dziewczyny, czytam Wasze wypowiedzi i dochodzę do wniosku, że moim stylem jest brak stylu. Chyba, że sportowy można nazwać jeszcze stylem. Lubię dżinsy i t-shirty po prostu, choć najlepiej czuję się w czymś, co nie krępuje moich ruchów, jest luźne i tego nie czuję. ale w workach nie mogę chodzić do pracy.
No i bęc. Teraz ja jeszcze będę biegać po sklepach/ lumpeksach w poszukiwaniu odpowiedniego wdzianka na ślub przyjaciółki w grudniu. No i będę w siódmym miesiącu ciąży. Na razie nie mogę nic kupić, nawet jak mi wpadnie w oko, bo nie wiem, jaki będę miała brzuch...
AgaB, jest jeszcze jeden fajny lump na szczytnickiej, skandynawski, na wagę.
A najpiękniej się czuję, kiedy mój mąż na mnie patrzy.

Alispo - 2010-09-06, 18:25

Amanii napisał/a:


- Sieć Koala - hxxp://www.kolasklepy.eu/page.php?cat=124 - najlepiej chodzić w dni z nowym towarem (wszystko świeże, ale najdroższe) albo w ostatni dzień, kiedy jest wszystko po 2 zł (i można kupić coś 'nie do końca super' albo 'do przerobienia' bez żalu straconej kasy. No bo co to jet 2 zł). Ja uwielbiam ten na Świdnickiej - można płacić kartą!


tylko tam tłumy w te lepsze dni,ale kto pierwszy ten lepszy ;-)

Na Hirszfelda kiedys dawno temu bylam,ale to juz pewnie n-ty lump od tamtego czasu.
Lubilam kiedys zagladac na Żegiestowską,na Gaju,ale jakos sie zrazilam,chyba na kiepskie dni trafialam.
A znacie cos we Wro czynnego w niedziele czy soboty po poludniu?

Katioczka - 2010-09-06, 18:30

excelencja napisał/a:
czy ktoś może mi powiedzieć czy jestem wiosną czy latem?


np. taki test
hxxp://www.makijaz.net/tt.html

rosa - 2010-09-06, 19:46

Katioczka napisał/a:
excelencja napisał/a:
czy ktoś może mi powiedzieć czy jestem wiosną czy latem?


np. taki test
hxxp://www.makijaz.net/tt.html

zrobiłam ponownie i wyszła mi zima (poprzednio lato), no bez przesady, chyba nie umiem zaznaczać

lubię rzeczy wygodne, kupuję w ciuchu (bardzo rzadko w sklepie, i to tylko na przecenach) albo dostaję od znajomych, mało wnikam w to jak wyglądam, więc mój styl podobny do tęczówkowego

excelencja - 2010-09-06, 19:50

nie no właśnie ja ten test robiłam i wyszła mi wiosna, ale nie wiem czy nie lato powinno mi wyjść, i może ktoś, kto mnie widział umiał to ocenić bo ja nie :(
Alispo - 2010-09-06, 19:52

Tez raczej nie wnikam.Mam duzo lumpów i rzeczy od kogos,wiec to loteria,jak kupuje cos konkretnego to jakies standardy typu dzinsy dowszytkiegopasujace itp;)albo co akurat organicznego wypatrze ;-) ,tez najlepiej uzywanego.
R.ubolewa nade mna,wiec czasem wynajde cos"pod niego" ;-)

agaB - 2010-09-06, 19:53

euridice, dzięki za namiary stron, zaraz zacznę studiować.
Ja też lubię ubierać się luźno, spodnie i jakaś bluzka. Nie cierpie ostatnio bluzek z kołnierzykiem i kostiumów, choć czasami lubię ubrać spódnice. Długość spódnic coraz bardziej (z wiekiem :mryellow: ) mi się skraca.
Kiedyś też miałam pomysł, aby zrobić sobie zdjęcia. Chyba to zrobię.
Co do fryzury, to ja mam złe doświadczenia z fryzjerami, bo nie wiem w jakiej fryzurze powinnam dobrze wyglądać. Chodziłam też do drogich salonów, bo myślałam, że tam coś fajnego mi zrobią, ale stan moich włosów następnego dnia ulegał pogorszeniu.
Aktualnie mam włosy długością do ramion i noszę kucyk i jak na razie w tej fryzurze czuje się najlepiej, choć czasami mam ochotę obciąć włosy bardzo krótko, ale trochę obawiam się jak będę wyglądać.

moony, jutro jak będę odbierać Cypka z przedszkola pójdę do tego skandynawskiego lumpu.
Podoba mi się Twoje zdanie o mężu. :-D

rosa - 2010-09-06, 19:58

agaB, fryzura rzeczywiście jest ważna, długość do ramion i kucyk jest ok jeżeli się dobrze w tymczujesz, a może kolor nowy sobie strzel :-)
ifinoe - 2010-09-06, 20:00

wg mnie najłatwiej jest to stwierdzić mając do dyspozycji coś w tonacji srebrnej( lub szarej) oraz złotej (lub brzoskwiniowej/ bezowej)...w przeciętnym gospodarstwie domowym raczej mało kto ma srebrną i złota apaszkę, ale z nimi byłoby najłatwiej ;)

w dobrym, dziennym świetle przyglądamy się sobie w lustrze z kolejnymi szmatkami przy twarzy...ja robiłam sobie taki test przy pomocy szarej satynowej bluzki i beżowej koszulki - w szarej od razu wyglądam na chorą, mam jakby bardziej podkrążone oczy, natomiast w beżu cera mi się robi brzoskwiniowa, a w oku pojawia się błysk - czylim ciepłą wiosną, a nie chłodnym latem;)

karmelowa_mumi - 2010-09-06, 20:15

moje zdanie w temacie "być piękną" jest jednoznaczne - dla mnie piękni ludzie to ludzie wewnętrznie szczęśliwi, uśmiechnięci, nie mający problemu z życiem, wiem, że brzmi jak
banał.

Mój wygląd daleko odbiega od "standardów", tyle,że ja sobie dawno wyznaczyłam własne, jak mnie czasem łapie dół, kiedy patrzę w lustro, właściwie to często, wtedy staram się sama siebie obśmiać i wychichrać. Przed chamskimi zagraniami typu Twoja teściówka bronię sie metodą zdartej płyty, czyli "mnie się podoba i to jest dla mnie najważniejsze".

Ja kupuję nowe rzeczy w C&A lub w Tesco Cherokee lub F&F. Bardziej oryginalne kroje znajduję przypadkowo w lumpeksach, które, jak masz czas, bardzo Ci polecam, bo naprawdę często można upolować ciuch jedyny w swoim rodzaju, pasujący idealnie do Twojej sylwetki, nowy lub wyglądający na nowy oraz za małe pieniądze. To jest cała sztuka! :)

Jak kupujesz ciuch, warto też pomyśleć 3 razy z czym to ze swojej szafy zestawisz - i to nie tylko chodzi o ciuchy, ale też buty, biżuterię.

Kiedyś słyszałam o metodzie "9" - czyli, że najlepiej jest nosić na sobie 9 elementów - czyli np. spodnie, bluzka, marynarka, buty, zegarek, łańcuszek, kolczyki, bransoletka i skarpetki. Wtedy ponoć jest wizualnie nie za mało i nie za dużo :)


A co do fryzury - najprostszym wyjściem jest zmiana koloru, ale jak masz dłuższe włosy - może to być kucyk na różnym poziomie, różne koki, warkocz, podpięta do góry grzywka z rozpuszczoną resztą, 2 kitki itp.

warto też popytać o dobrego fryzjera w Twoim mieście, dobre cięcie potrafi jednak robić z włosami cuda.

No i makijaż - warto się w to pobawić nawet dla samej siebie - można trochę potworzyć z kolorami na powiekach - podobnie lub kontrastowo do ubrania.

No i chichrać się wewnętrznie - wtedy, to czy będziemy miec na sobie 9 czy 2 elementy nie będzie mieć większego znaczenia :-P

kofi - 2010-09-06, 20:24

karmelowa_mumi napisał/a:
moje zdanie w temacie "być piękną" jest jednoznaczne - dla mnie piękni ludzie to ludzie wewnętrznie szczęśliwi, uśmiechnięci, nie mający problemu z życiem, wiem, że brzmi jak
banał.

Jakkolwiek brzmi - to prawda. To dlatego jak wracam z lasu się sobie podobam, chociaż mam włosy w nieładzie i chodzę tam zwykle w niespecjalnie eleganckich ciuchach.
Dzisiaj zaszłam do komisu odzieżowego - fajne ciuchy, ale w większości na mnie za małe, ceny jak w lepszym second handzie.

Katioczka - 2010-09-06, 21:17

rosa napisał/a:
zrobiłam ponownie i wyszła mi zima (poprzednio lato)

i zima, i lato są chłodnymi typami urody

moje ulubione powiedzenie w temacie bycia piękną to
"Uśmiech jest najpiękniejszą biżuterią kobiety"

coś w tym jest...

agaB - 2010-09-06, 21:58

Zgadzam się, że wnętrze jest najważniejsze. dlatego staram się dbać o nie, ale czasami mam takie dni, kiedy chciałabym, aby szaty, które ubieram jakoś ładnie na mnie wyglądały.
Większość swojego życia nie przejmowałam się ubiorem. Ważniejszy był dla mnie kontakt z drugim człowiekiem, ale teraz jak latka szybciej lecą i jestem już matka dwójki dzieci, chciałabym się jakoś reprezentować. Nie chce, aby moje dzieci kiedyś się mnie wstydziły, bo brzydko wyglądam, nie dbam o siebie. A to na szczęście daleka przyszłość i mam jeszcze czas, aby się nawet całkowicie zmienić.

dynia - 2010-09-06, 22:19

aga podrzuć może jakies zdjęcia ,Twojej sylwetki ,twarzy może coś podpowiemy z makijażem ,uczesaniem i doborem ubrania(nie wiem jak inni ale ja uwielbiam to robić :mryellow: wszystkie kumpele ,przed ślubami,studniówkami ,imprezami wszelakimi ,czesałam ,obcinałam ubierałam i malowałam :mryellow:
agaB - 2010-09-06, 22:47

dynia napisał/a:
aga podrzuć może jakies zdjęcia ,Twojej sylwetki ,twarzy może coś podpowiemy z makijażem ,uczesaniem i doborem ubrania(nie wiem jak inni ale ja uwielbiam to robić :mryellow: wszystkie kumpele ,przed ślubami,studniówkami ,imprezami wszelakimi ,czesałam ,obcinałam ubierałam i malowałam :mryellow:

dynia, zastanowię się, bo nie lubię w necie pokazywać swojej twarzy. A ta twarz, którą widzicie po lewej stronie, to już dawno się zmieniła.

Malinetshka - 2010-09-07, 00:14

Mnie, po zrobieniu testu drugi raz, wyszło LATO (a nie, jak wcześniej, WIOSNA), co by jednak było bliższe prawdy.. Aczkolwiek w tym teście nie podobają mi się powtórzenia typu:
Cytat:
Moje włosy mają lekko popielaty odcień.
Moje włosy mają nieco popielaty odcień. Jestem brunetką lub blondynką.

Jako dziecko byłam blondynką.
W dzieciństwie byłam blondynką.
W dzieciństwie byłam blondynką, ale w okresie dojrzewania moje włosy ściemniały.

itp.
Nie wiem czemu mają służyć :>
OK, te co przytoczyłam nie są całkowicie synonimiczne, ale.. np. przy zdaniu "Moje włosy mają lekko popielaty odcień." (mogę sobie w myśli dopowiedzieć: "Jestem brunetką lub blondynką.") Nie no, nie rozumiem tego :P Chyba, że to jakiś przekaz podprogowy ]:-> :mrgreen:

Amanii - 2010-09-07, 06:46

karmelowa_mumi napisał/a:
Kiedyś słyszałam o metodzie "9" - czyli, że najlepiej jest nosić na sobie 9 elementów - czyli np. spodnie, bluzka, marynarka, buty, zegarek, łańcuszek, kolczyki, bransoletka i skarpetki. Wtedy ponoć jest wizualnie nie za mało i nie za dużo


Rozumiem, że bielizna się nie liczy, ma być 9 widocznych elementów? Jeśli tak to dla mnie za duzo - nigdy tyle na sobie nie uwiesiłam :)

Jeśli chodzi o test, to nie wiem czemu ma służyć zdanie "nie jestem zadowolona z mojego naturalnego koloru włosów" - to może powiedzieć każdy

[ Dodano: 2010-09-07, 07:50 ]
eee, niedobry ten test - zaznaczyłam bardzo mało rzeczy i wyszło mi lato, którym na pewno nie jestem.

dynia - 2010-09-07, 06:52

Aga możesz podesłać na maila zawsze ;-)
Amanii - 2010-09-07, 10:58

no i wszystko jasne, jestem zimą wiśnową a nie żadnym latem :P
idę kupić ciuchy w związku z tym :)

Malinetshka - 2010-09-07, 11:33

Cytat:
Jeśli chodzi o test, to nie wiem czemu ma służyć zdanie "nie jestem zadowolona z mojego naturalnego koloru włosów" - to może powiedzieć każdy

O właśnie, to też chciałam napisać.

A wracając do tematu piękna... khem, chyba niewiele mam tu do powiedzenia niestety :>

lilias - 2010-09-07, 11:36

jesienią jestem :) może być lubię jesień (tą nieco cieplejszą i barwną ;p) i słoneczną :mryellow:
agaB - 2010-09-08, 10:33

Amanii napisał/a:
no i wszystko jasne, jestem zimą wiśnową a nie żadnym latem :P
idę kupić ciuchy w związku z tym :)

:-D :-D :-D

kofi - 2010-09-08, 10:38

Malinetshka napisał/a:

A wracając do tematu piękna... khem, chyba niewiele mam tu do powiedzenia niestety :>

To akurat nieprawda - chociaż znam Cię tylko ze zdjęć. :-)
A ja nie wiem sama - z testu wychodzi mi wiosna, ale mam za ciemne włosy - naturalnie są dość ciemne. A na lato mam zbyt szare oczy. :roll:

moony - 2010-09-08, 11:11

O, shit. Lumpeks skandynawski zlikwidowany. Ile się zmieniło w czasie mojego urlopu. AgaB, mam nadzieję, że nie zboczyłaś za bardzo z drogi, żeby zastać puste witryny...

Co do typów urody, za każdym razem wychodzi mi co innego. Chyba sobie daruję.

karmelowa_mumi, masz absolutną rację. A propos zdania "a mnie się podoba", przypomniało mi się, jak kiedyś moja przyszywana ciotka zadała pytanie właścicielowi hotelu, dlaczego budynek jest pomalowany na różowo-zielono. A on na to: a mnie się podoba. I już. Ciotkę zatkało i się więcej nie odezwała. A jak się komuś nie podoba, to niech spada na bambus.

Dla mnie osobiście nie jest ważne, czy ciuchy są z lumpa czy ze sklepu, jak się dobrze czuję, to najważniejsze.
No i będąc w ciąży, po raz pierwszy w świadomym życiu nie mam kompleksów na punkcie swojego ciała :) Podoba mi się ten stan.

pomarańczka - 2010-09-08, 12:29

maharetefka podoba mi się ta rozmowa z Franciszkiem kolekcjonerem kobiet :-P
Ja uważam iż piękno to pojęcie względne, bo najważniejsze jest niewidoczne dla oczu :-)
moony napisał/a:
No i będąc w ciąży, po raz pierwszy w świadomym życiu nie mam kompleksów na punkcie swojego ciała :) Podoba mi się ten stan.
I tak niech już będzie zawsze :-)
Malinetshka - 2010-09-08, 12:40

kofi, jesteś b. miła :> Nie chciałam zabrzmieć kokieteryjnie. Myślę, że są takie elementy we mnie, które lubię, ale ostatnio jest ich bardzo mało, a jeśli są jakieś inne jeszcze, które są w porządku, to nie jestem ich świadoma. Chciałam wcześniej raczej napisać, że nie mam świadomości piękna, a szczególnie w odniesieniu do siebie.. nie umiem się zobaczyć, w czym jest mi dobrze, w czym źle.. Widzę ostatnimi czasy maleńką poprawę, jeśli chodzi o dobór ciuchów, ale pogorszenie jeśli chodzi o wygląd samego ciała.. Rozpędziłam się chyba. Stop :->
Katioczka - 2010-09-08, 13:07

kofi napisał/a:
A ja nie wiem sama - z testu wychodzi mi wiosna, ale mam za ciemne włosy - naturalnie są dość ciemne. A na lato mam zbyt szare oczy.

Lato ma taką niewyraźną, zamgloną urodę. Najlepiej będzie zrobić sobie test
przykładając złotą i srebrną tkaninę do twarzy. W naturalnym świetle, bez makijażu.
Wtedy już będzie wiadomo, czy jesteś chłodnym czy ciepłym typem urody.

gemi - 2010-09-09, 05:11

dorzucę swoje 3 grosze w temacie typów urody. Z nimi to trochę tak jak ze wszystkim w naturze, która przecież uwielbia różnorodność. Bardzo rzadko się zdarza, by ktoś był zdecydowanie jednym typem urody. Większoć ludzi należy do typu mieszanego, czyli np. lato z domieszką jesieni, itp.
Analiza kolorystyczna przeprowadzana u profesjonalisty zakłada naprawdę wiele czynników, które decydują o przynależności do jakiegoś / jakichś typów urody. Do naszego domowego użytku najlepszy będzie test ze srebrem / złotem. Tu można wykorzystać kartki A4 kolorowych papierów, np. wycinanek. Kartkę taką przykładamy pod brodą tak, by jej "blask" lekko padał na twarz. Wtedy świetnie widać takie efekty jak zmęczenie, czy promienność. Typy chłodne (lato i zima) oraz ciepłe (wiosna i jesień) odróżnić można po intensywności barw. Latu i jesieni bardziej pasują pastele, zimie i wiośnie mocniejsze, bardziej nasycone kolory.
Ufff, ale się rozpisałam :-P

Katioczka - 2010-09-09, 07:47

gemi napisał/a:
Większoć ludzi należy do typu mieszanego, czyli np. lato z domieszką jesieni

sama sobie przeczysz :)
albo jest się typem chłodnym albo ciepłym
nie ma typów mieszanych ciepły-chłodny
można być zimą ale bardziej w typie lata
i wiosną bardziej w typie jesieni

test z kolorami srebrny-złoty był już w tym wątku wymieniany kilka razy :)

ina - 2010-09-09, 07:57

Ja też uwielbiam ciuchole - czyli grzemary ;-) Szkoda tylko, że z młodą nie da się buszować.
W moim mieście jest strasznie mało sklepów z ciuchami, żadnych h&m, zar itp.
Jak coś potrzebuję bardziej eleganckiego do pracy, to kupuję najczęściej w Top Secret. Mają ostatnio naprawdę fajne ciuchy :-)

gemi - 2010-09-09, 08:18

Katioczka, byłam na wykładzie z analizy kolorystycznej i mam na ten temat inne zdanie. Nie zmienia to faktu, że Twoje szanuję :-)
Katioczka - 2010-09-09, 08:30

gemi, miałam spotkanie ze stylistką kilka dni temu :)

dla mnie nielogiczne jest być typem mieszanym chłodny-ciepły
bo oznaczałoby to, że ubierasz się w pastele (bo jesteś typem letnim)
i kolory jesieni-pomarańcze, zielenie, brązy (bo masz domieszkę jesieni)-
i wychodzi koszmar kolorystyczny...
widziałam ostatnio taką panią-czarno-białe buty, brązowa kurtka, różowa bluzka.
Ja obstaję przy swojej wersji ;)

gemi - 2010-09-09, 08:37

Katioczka, to nie tak, że jest się typem mieszanym pół na pół. Zazwyczaj jest znaczna przewaga. Stylistka, u której byłam na wykładzie nazywała opisaną przeze mnie mieszankę późnym latem. Znaczyło to tyle, że do takiej osoby pasują pastele. Głównie z tonacji zimnej, ale jak się ubierze w lekko cieplejsze barwy, to też jej będzie do twarzy.

Wwidać, że ilu stylistów, tyle rad i sposobów patrzenia na piękno :-)

Katioczka - 2010-09-09, 08:42

gemi napisał/a:
ubierze w lekko cieplejsze barwy

nie rozumiem tego pojęcia
albo barwa jest chłodna albo ciepła, albo pasują ci chłodne barwy albo ciepłe,
po co w takim razie test ze srebrną i złota szmatą, skoro w obu paletach wyglądasz dobrze???
np. róż
może być pudrowy, brudny-kolor lata
lub intensywny, jaskrawy-kolor zimy

ja tam prosta kobieta jestem, do mnie bardziej przemawiają opcje
jestem lato, typ chłodny, moja paleta kolorów to bla bla bla
te mieszanki jakoś mi nie podchodzą ;)

gemi napisał/a:
ilu stylistów, tyle rad i sposobów patrzenia na piękno

co prawda to prawda

z_grzywką - 2010-09-09, 09:07

Cytat:

hxxp://www.stylistka.pl/typy-kobiecej-figury/

no to mam kłopot. przekonałam się, że oficjalnie mój typ figury nie istnieje. jestem niby gruszką czyli typem A ale niestety nie do końca. jak widać np u J.Lo, gruszki owszem mają nieduży biust i szczupłe ramiona (zgadza się), szczupłą talię i krągłe biodra (zgadza się) i - tu niestety moja bolączka - typ A ma szczupłe łydki a moje wyglądają jak podpora mostu. poza tym największym mym smutkiem jest to, że nie dość, że łydki i kolana toporne to nogi krótkie.
chciałabym wyglądać jak panie przy charakterystyce mego typu a nie jak słoniątko.

Lily - 2010-09-09, 09:13

Ja też "powinnam" być gruszką - normalne ramiona, niewielki biust, szerokie biodra, masywne uda, normalne łydki - ale ten brak brzucha nie pasuje ;) Brzuch mam duży, jest jakieś niewielkie przewężenie w talii, ale najwęższe miejsce tułowia mam pod biustem. Czyli co? :>
z_grzywką - 2010-09-09, 09:21

Lily napisał/a:
Ja też "powinnam" być gruszką - normalne ramiona, niewielki biust, szerokie biodra, masywne uda, normalne łydki - ale ten brak brzucha nie pasuje ;) Brzuch mam duży, jest jakieś niewielkie przewężenie w talii, ale najwęższe miejsce tułowia mam pod biustem. Czyli co? :>

yhm tak, gruszka gruszce nierówna :)
dostałam wczoraj newsletter z Tesco ;) wszystkie ubrania jeansowe są z 30% rabatem. szczerze mówiąc nigdy nie przyglądałam się z bliska ich ubraniom (FF) ale na reklamie jedna Pani ma ładne spodnie (nie rurki wrrr, nie pumpy wrr), takie zwykłe, proste ciemne jeansy (nierozbarwiane wrr) dołem chyba nawet minimalnie rozszerzane. akurat na moje podpory mostu. a nóż się okaże, że mojej dolnej części ciała w nich ładnie ;)
z moją siostrą mamy taką bolączkę - ona chciałaby moją górę (ma masywne ramiona, brak wcięcia w talii i brzuszek) a ja jej dół (wybitnie piękne, długie i zgrabne nogi). z to nasz brat ma piękne kręcone włosy i rzęsy jakby codziennie podkręcał zalotką.
gdyby tak połączyć nasze najlepsze cechy w jednym ciele... jami ;)

Katioczka - 2010-09-09, 09:21

z_grzywką, jak dla mnie z opisu figura gruszka z nogami nie do końca teges ;)

nogi można wyszczuplić i wydłużyć poprzez:
-ciemne spodnie
-spodnie w kant
-spodnie nie mogą obciskać ud, nie mogą być to rurki
-spodnie rozszerzane-dzwony, szwedy
-spodnie odwracające uwagę od nóg-bez przetarć, plam, dziur, dużych kieszeni, naszywek
-buty na obcasach, świetnie sprawdzają się buty cieliste
-spódnice/sukienki zaraz za kolano ( tam noga jest najszczuplejsza) w kształcie litery A
-przyciąganie uwagi na górę-żabot, nadruk, dekolt, duża biżuteria


Lily, może Ty jesteś gruszka z perspektywami na jabłko ;)
a tak serio, to każdy typ figury ma inne mankament, więc np. ja i psiapka obie jesteśmy gruszkami,
ale ja mam mocne uda, szczupłe łydki, szczupłe kostki, a ona takie, przepraszam za wyrażenie, słupy do podpierania doopy. Za to ona ma piękne wcięcie w talii, ja już nie. Gruszka gruszce nierówna.

Lily - 2010-09-09, 09:25

Katioczka napisał/a:
nogi można wyszczuplić i wydłużyć poprzez:
Myślałam, że podajesz jakieś ćwiczenia :P
Katioczka napisał/a:
Lily, może Ty jesteś gruszka z perspektywami na jabłko ;)
Tyle że jabłko ma chyba chudy tyłek, ja w sumie wolę mieć te biodra szerokie niż wielki brzuch, a potem chudą dupę i cienkie nogi ;)
Katioczka - 2010-09-09, 09:28

Lily, odpowiednie ćwiczenia też mam, jak ktoś chce-podeślę na pw

może Ty jesteś przednie jabłko i zadnia gruszka? Nauka zna takie przypadki :D

z_grzywką - 2010-09-09, 09:30

Katioczka dziękuję Ci za Twój wkład i zaangażowanie ale ja i żabot... :mrgreen:

Może ja bym się tak pracą zajęła a nie tylko rajtuzki i majtaski (jak to mawiał kiedyś mój dawny kolega z pracy "kobiety to tylko o jednym potrafią rozmawiać - o rajtuzkach i majtaskach" - kochałam go za ten tekst :) )))

Katioczka - 2010-09-09, 09:43

z_grzywką napisał/a:
ale ja i żabot

taki przykład przeca ;)
ja też z tych nieżabotowych raczej
zamotaj se majtaski i rajtuzki na szyi, odciągniesz uwagę od nóg
hihi

Lily - 2010-09-09, 09:44

Katioczka napisał/a:
zamotaj se majtaski i rajtuzki na szyi, odciągniesz uwagę od nóg
:D z pewnością :lol: :lol: :lol:
rosa - 2010-09-09, 09:53

Cytat:
zamotaj se majtaski i rajtuzki na szyi, odciągniesz uwagę od nóg

dobre :mryellow: :mryellow: :mryellow:

ja to chyba jestem pieczarka, ale nie wiem tak do końca
nogi mam ok, ale ramiona za szerokie, mega opona = brak talii, brak talii i bioder

nie wiem czy w moim przypadku żabot z majtasków by coś pomógł ;-)

Lily - 2010-09-09, 09:55

rosa napisał/a:
nie wiem czy w moim przypadku żabot z majtasków by coś pomógł ;-)
Na pewno, tylko trzeba uważnie dobierać miejsce przyczepienia :lol: :lol: :lol:
z_grzywką - 2010-09-09, 10:04

turban z majtasków na pewno odciągnąłby uwagę od wszystkich mankamentów ciała :)
Katioczka - 2010-09-09, 10:11

popłakałam się ze śmiechu :)
Zakładam majtaski i rajtuzki i idę do pracy.

MartaJS - 2010-09-09, 10:13

To ja jestem ogórek typowy ;-) Z przodu plecy, z tyłu plecy, bioder brak ;-)
Teraz jestem ogórek brzuchaty.

A kolorystycznie - wiosna.

bronka - 2010-09-09, 10:31

:lol: się posmarkałam :lol: kupię sobie rajtuzki kolorowe do motania na szyli- a co!
iris - 2010-09-09, 10:48

Katioczka, a masz jakieś ćwiczenia na wyszczuplenie łydek?
devil_doll - 2010-09-09, 14:45

ja chyba jestem wszystko i nic :lol:
excelencja - 2010-09-09, 16:23

odkryłam! jestem gruszka bez nóg latem :)
z_grzywką - 2010-09-09, 16:25

excelencja napisał/a:
odkryłam! jestem gruszka bez nóg latem :)


hahahahaha :mryellow:

Kat... - 2010-09-09, 20:45

Ahahah płaczę :mryellow: :mryellow:

Lily mam dokładnie to samo. Gruszka z brzuchem.

Lily - 2010-09-09, 20:59

excelencja napisał/a:
odkryłam! jestem gruszka bez nóg latem :)
:D :D :D
Katioczka - 2010-09-09, 21:01

Cytat:
Katioczka, a masz jakieś ćwiczenia na wyszczuplenie łydek?

poszperam, jak coś znajdę, to wrzucę tutaj

Lily - 2010-09-09, 21:11

A ile ma taka gruba łydka? Bo ja zawsze myślałam, że mam przeciętne, zmierzyłam sobie - to jakieś 35 cm, jednak widzę na forum Vitalii, że dziewczyny rozpaczają, że takie są grube :>
To moje żylakowate łydki hxxp://lh4.ggpht.com/_1ZarIbTfq7A/TIk_EDD-AII/AAAAAAAAGv4/VvaJ91j2m0Y/s640/PICT0015.JPG - ja osobiście nie chciałabym raczej mieć patyków...

excelencja - 2010-09-09, 22:11

Lily, jakbym miała takie łydki to nawet przy minus trzydziestu na termometrze chodziłabym z gołymi :)
Katioczka - 2010-09-09, 22:15

Lily, idź mnie z tymi nogamy ;)
ja mam jak enerdowska sztangistka, do tego nie lubię spódnic i sukienek,
chyba pora się przekonać...

Lily - 2010-09-09, 22:26

Kobiety, ja tylko pytam, ile trzeba mieć, żeby się nazywały chude :P
excelencja - 2010-09-09, 22:48

tyle co Ty :D
gemi - 2010-09-10, 05:19

iris, na pewno pomoże rozciąganie łydek. Bo łydka to głównie mięsień i najlepiej jest go po prostu wydłużyć. Na początku ćwiczenia mogą sprawiać ból - jak zwykle przy rozciąganiu. Jednak mięśnie szybko się przyzwyczajają. Pilates ma sporo ćwiczeń na nogi - pamiętam, że ćwiczenia Pilatesa bardzo pomogły mi w wypracowaniu i utrzymaniu ładnej i zgrabnej sylwetki, w tym łydek :-) Joga też proponuje kilka pozycji aktywizujących i rozciągających łydki (moja ulubiona to tzw. pies z głową w dół)
Zasada rozciągania łydek dotyczy także innych treningów. Jeśli po aerobiku, jeżdzie na rowerze i wizycie na siłowni postawi się na porządny streching łydek, to zamiast się rozrosnąć, wyszczupleją.

priya - 2010-09-10, 06:44

Lily, chude, chudziutkie! jak zobaczyłam to przestałam wierzyć, że możesz mieć jakiekolwiek problemy z wagą, o których tyle piszesz na forum ;-) :-P Patrząc na te łydki wyobrażam sobie "ciąg dalszy" ;-) jako lekką i zwiewną istotkę i nijak mi do głowy inne wyobrażenie przyjść nie chce.
notasin - 2010-09-10, 07:10

Lily, masz bardzo szczupłe łydki! :) nie znam granicy między chudościa, a szczupłością, Twoje są baaardzo ładne :)
kofi - 2010-09-10, 07:11

Lily jeśli to zdjęcie nie jest jakoś wydłużone, to masz naprawdę szczupłe łydki, ja nigdy się swoimi ni eprzejmowałam, a mam grubsze raczej.
iris - 2010-09-10, 08:52

Lily, takie jak Twoje to moje marzenie :-)
gemi, dzięki, zaczynam więc rozciąganie.

dynia - 2010-09-10, 08:59

notasin napisał/a:
Lily, masz bardzo szczupłe łydki! :) nie znam granicy między chudościa, a szczupłością, Twoje są baaardzo ładne :)

Dokładnie!

moony - 2010-09-10, 09:09

Na łydki pomaga też zwykłe stawanie na palcach i wyciąganie się jak najwyżej się da.

Lily, Ty elegancka, szczupła łydko! PS. Twoja spódnica jest na mnie idealna, więc odegnaj precz swoje kompleksy :)

martka - 2010-09-10, 09:44

ale łydki! też chcę takie :-D
Lily - 2010-09-10, 09:57

priya napisał/a:
jak zobaczyłam to przestałam wierzyć, że możesz mieć jakiekolwiek problemy z wagą
Rzecz w tym, że za łydką 35 cm idzie udo 57-59 :P , brzuch 80, i biodra 101 ;) Dlatego pisałam, że jestem brzuchatą gruszką ;) A może to się jakoś nazywa inaczej - środek duży i pałączki - nóżki i rączki? :)
Lily - 2010-09-10, 11:06

Kobiety, bez przesady, proponuję, żeby tu wszyscy zamieścili zdjęcia swoich łydek i będziemy podziwiać :)
moony - 2010-09-10, 12:47

Lily, czym Ty się przejmujesz, Kobieto Droga, mam identyczne wymiary.
rosa - 2010-09-10, 14:29

Lily, łyda pierwsza klasa :-)
frjals - 2010-09-10, 16:17

Aż zaczęłam się mierzyć... :lol:
Lily, twoja łydka wygląda bardzo ponętnie ;-) :lol:
I - tak - wstawmy zdjęcia swoich łydek! :mrgreen:

bronka - 2010-09-10, 16:28

frjals napisał/a:
I - tak - wstawmy zdjęcia swoich łydek! :mrgreen:

hmmmmm ja nie wstawię Lily swoją zgrabną łydeczką mocno podniosła poprzeczkę 8-)

eMka - 2010-09-10, 20:00

ja od lat mam ogromne kompleksy związane z nogami. mocne umięśnione końskie nogi. łydy i udziska, do tego ciało nieporoporcjonalne- długi tułów i krótkie odnóża.
z typu figury jestem gruszką, pomijając temat wąskich łydek i ramion. bo ramiona mam szerokie, a łydki wielkie, jak pisałam wyżej.
kolorystycznie też nie wiem kim jestem. wychodzi mi zima, ale jakoś nie do końca się z tym zgadzam.

lily masz super łydki.

kofi - 2010-09-10, 21:17

Dziewczyny, czy Wy nie przesadzacie z tą samokrytyką - no jakby pisały tu same niewiadomo jak niezgrabne, umięśnione, albo zapasione potwory. A wystarczy spojrzeć na zdjęcia - śliczne i szczupłe dziewczyny. 8-)
neina - 2010-09-11, 01:31

Jakis czas temu czytalam w Focusie atrykul o roznych operacjach plastycznym wykonywanych w Japonii. I tam bylo, ze lydek nie da sie wyszczuplic cwiczeniami, bo lydki przewaznie zawieraja znikoma ilosc tkanki tluszczowej, to prawie same miesnie i podobno cwiczeniami mozna tylko pogorszyc sprawe, tzn. doprowadzic do jeszcze wiekszego rozrostu tych miesni :-( Tam podcinaja sobie jakis nerw i w ten sposob miesnie czesciowo obumieraja. Podobno jest to jeden z najczesciej wykonywanych zabiegow, bo Japonki maja wyjatkowo umiesnione i ''duze'' lydki.
Lady_Bird - 2010-09-11, 08:00

neina napisał/a:
lydek nie da sie wyszczuplic cwiczeniami, :-(


Od regularnej jazdy na rowerze moje łydki się wyszczupliły i są smuklejsze.
Wcześniej miałam łydy ja facet (po tatusiu).

orenda - 2010-09-11, 09:39

hxxp://kobieta.interia.pl/temat/typy-sylwetek,96860 Typy sylwetek według Trinny i Susannah, filmiki kręcone w Pl.
Katioczka - 2010-09-11, 12:59

neina napisał/a:
lydek nie da sie wyszczuplic cwiczeniami

da się
chodzi o to, by mięśnie w łydkach "wydłużyć"
zbytnie obciążenie na łydki może je jeszcze bardziej rozbudować
ale napinanie mięśni bez obciążenia wysmukla nogi

iris - 2010-09-12, 08:04

Katioczka napisał/a:
ale napinanie mięśni bez obciążenia wysmukla nogi

dziewczyny, a mogłybyście podpowiedzieć jakie to mniej więcej ćwiczenia, bo jak sobie jeszcze pogrubię moje łydki to będzie masakra

Katioczka - 2010-09-12, 12:11

książkę telefoniczną połóż za krzesłem
oprzyj dłonie o poręcz
stań stopami na książce tak, by piety wystawały za nią
napinaj mięśnie łydek jednocześnie opuszczając pięty

chodzenie na palcach
"obciąganie" palców-jak baletnica-w różnych sytuacjach-leżąc, siedząc, stojąc,
odwodząc nogi, wymachując nimi, ćwicząc, pływając

delikatny jogging i pływanie bez obciążeń, płetw itp. wysmukla nogi
należy uważać z jazdą na rowerze
(zbyt długa jazda i ciężka będzie budować nogi a nie wysmuklać)
jeździłam kiedyś w MTB więc wiem, o czym piszę

jadąc autobusem/stojąc na przystanku/czekając w kolejce itp.
stawaj pięta-palce (oczywiście w płaskim obuwiu, szpilki odpadają)
ja jeszcze wykonuję w takich sytuacjach ćwiczenia na pośladki
(napinanie mięśni) i mięśni Kegla :-P

iris - 2010-09-12, 13:03

Katioczka wielkie dzięki :-D
agaB - 2010-09-13, 10:15

A ja ostatnio w czwartek pojechałam z koleżanką do super, markowego sklepu i bedąc w desperacji, że nie ma stroju na zbliżające się chrzciny kupiłam bluzkę za taką cenę, że w życiu tyle bym nie dała. Ale desperacja sprawi, że wszystko zrobisz :-D
Nawet biżuterię do tego znalazłam. No i poczułam się fajne.
Aż tu, za dwa dni poszłam do swojego szmateksu i za maleńką cenę (w porównaniu do tamtej) kupiłam fajną tunikę, oczywiście też fimówkę :mryellow:

Dziewczyny, a co robić, aby zmniejszyć sobie brzuch. Wiem, że nie powinnam jeszcze od siebie wymagać, że będę miała idealną figurę, bo przecież niedawno urodziłam, ale nie podoba mi się mój brzuch. I jak patrzę w lustro stojąc profilem, to okropnie sobie się nie podobam i żaden ciuch wtedy na mnie nie leży dobrze :-( Wpadam czasami wtedy w wielkie kompleksy i mam ochotę wszystkie lustra rozwalić.

kofi - 2010-09-13, 10:28

agaB napisał/a:
A ja ostatnio w czwartek pojechałam z koleżanką do super, markowego sklepu i bedąc w desperacji, że nie ma stroju na zbliżające się chrzciny kupiłam bluzkę za taką cenę, że w życiu tyle bym nie dała. Ale desperacja sprawi, że wszystko zrobisz :-D
Nawet biżuterię do tego znalazłam. No i poczułam się fajne.
Aż tu, za dwa dni poszłam do swojego szmateksu i za maleńką cenę (w porównaniu do tamtej) kupiłam fajną tunikę, oczywiście też fimówkę :mryellow:

U mnie zwykle tak jest. Zawsze jak kupię jakiś ciuch w "normalnym" sklepie, zaraz trafiam na fajniejszy w lumpeksie.
Co do brzucha - doraźnie - gacie obciskające, a żeby go naprawdę wyszczuplić, to nie wiem, bo też mam. :roll:

patasznikowa - 2010-09-13, 10:40

no wlasnie, co z tym brzuchem - sie przylaczam - znacie jakis sposob-cud? :mryellow:
(moj jest okropny, mimo, ze nie rodzilam :cry: )

p.s. przylaczam sie tez do fanklubu lydek lily :mrgreen:

pomarańczka - 2010-09-13, 11:25

agaB napisał/a:
Dziewczyny, a co robić, aby zmniejszyć sobie brzuch
brzuchy są różne ;-) ,ale oczywiście nigdy nie mamy takiego idealnego no cóż :-/ mimo to zawsze można coś z nim zrobić :-)
kofi napisał/a:
Co do brzucha - doraźnie - gacie obciskające, a żeby go naprawdę wyszczuplić, to nie wiem, bo też mam. :roll:
majtki są bardzo dobrym pomysłem ,ale ćwiczenia też są superowe.Pózniej napiszę więcej . :-)
Capricorn - 2010-09-13, 12:37

wracając do analizy kolorystycznej - mam przed sobą książkę: Sztuka wizażu. Podręcznik atrakcyjnej kobiety, której to autorka twierdzi, że wiosna to typ urody najrzadziej w Polsce występujący. Trochę to się kłóci z tym, że w tych testach tak często wiosna nam wychodzi.
kofi - 2010-09-13, 12:53

Ja uwierzyłam, ze jestem wiosną i jestem wyjątkowa i rzadko spotykana. :mrgreen:
Ty wiesz, że z tą książką to dobry pomysł, zaraz pogrzebię w wirtualnych katalogach bibliotek w moim mieście. ;-)

Lily - 2010-09-13, 13:48

euridice, ale Twoje sposoby to są sposoby na schudniecie, nie na brzuch ;) Jak ktoś się dorobił brzucha tak jak ja np., to niekoniecznie schudnięcie go zlikwiduje ;)
Oczywiście za poczucie humoru niezmiennie Cię podziwiam :mrgreen:

gemi - 2010-09-13, 15:17

Lily, moja znajoma (niemłoda już, bo po 50-tce) straciła brzuszek ćwicząc Pilatesa. Aż sama nie mogłam uwierzyć, że statyczne ćwiczenia mogą uczynić takie cuda. Nie mam w domu żadnej książki z tym programem ćwiczeń, ale pamiętam, że w księgarniach zawsze było ich sporo. Pamiętam dlatego, że za czasów studenckich chciałam kupić, ale porfel nie chciał ze mną współpracować ]:->
ifinoe - 2010-09-13, 15:44

jeszcze do niedawna nosilam moje dziecie wszedzie, rozwniez zaliczajac schody kilka razy dziennie w kamienicy bez windy...efekt - rozlazly brzuch jak byl, tak jest, natomiast bez zadnych innych cwiczen wzrosl mi % tkanki miesniowej...szkada ze wciaz skrywaja ja poklady tluszczu ;)
moony - 2010-09-13, 16:00

A propos brzucha, dziś zauważyłam, że spodnie inne niż biodrówki nie wchodzą już u mnie w grę... :shock:
Jak się kiedyś zaparłam, codziennie wieczorem robiłam po sto zwykłych brzuszków, oczywiście nie na raz. Efekt widoczny był już po kilku dniach. Lubiłam też tzw. "deskę" z jogi.

ifinoe - 2010-09-13, 16:10

jeszcze do niedawna nosilam moje dziecie wszedzie, rozwniez zaliczajac schody kilka razy dziennie w kamienicy bez windy...efekt - rozlazly brzuch jak byl, tak jest, natomiast bez zadnych innych cwiczen wzrosl mi % tkanki miesniowej...szkada ze wciaz skrywaja ja poklady tluszczu ;)
Jadzia - 2010-09-13, 16:35

U mnie na brzuch pomogła "6 weidera". Najbardziej wzmacnia górne partie brzucha, ale gdy góra zmieniła się w małe "pancerz" to automatycznie dół też był bardziej płaski i umięśniony. Brzuszki i inne ćwiczenia nie dawały tak dużych efektów.
Nie wiem jak szybko po porodzie można zabrać się za te ćwiczenia.

Lily - 2010-09-13, 16:46

euridice, ale Ty masz 22 lata ;) Co do tego, co ja mam - mam fotki,a le nie wkleję tu :P , to nawet chirurdzy mówią, że taka tkanka i tak umiejscowiona jest odporna na spalanie za pomocą ćwiczeń.
Ja teraz codziennie ćwiczę, ale już tylko nogi, z brzuchem sobie dałam spokój, bo to była robota głupiego. Założę mini i będę odwracać uwagę :P

Malinetshka - 2010-09-13, 16:54

Łee, ja noszę ciężkie torby/plecaki i tylko się nabawiam bólu pleców, barków, ramion, karku... a tłusty brzuch ani drgnie :P
excelencja - 2010-09-13, 18:39

chciałam powiedzieć, że także jestem za 6 weidera cały sercem.
daria - 2010-09-13, 19:12

gemi napisał/a:
Lily, moja znajoma (niemłoda już, bo po 50-tce) straciła brzuszek ćwicząc Pilatesa



ponoć jest to możliwe, ja chodzę na pilates... póki co nie chudnę, ale to kwestia czasu, ponoć ;-)
a brzuch można zrzucić ponieważ przy wykonywaniu każdego ćwiczenia w pilatesie napina się mięśnie brzucha.. i nie ważne, czy podnosisz rękę czy nogę.. trzeba najpierw napiąć odpowiednią część brzucha.. tak zwane centrum... i już.. mięśnie mnie potem bolą strasznie, ale warto :-)

gosia_w - 2010-09-13, 19:50

Moim zdaniem joga pomaga na brzuch.
excelencja - 2010-09-13, 19:55

bo tak naprawdę każda aktywność fizyczna ogólna pomaga na mięśnie brzucha :D
pomarańczka - 2010-09-13, 21:33

Cytat:
bo tak naprawdę każda aktywność fizyczna ogólna pomaga na mięśnie brzucha :-)
oczywiście ,że tak ;-) wystarczy tylko chcieć ;-) Pilates jest dobry bo często napina się mięśnie tym samym je wzmacniając.
gosia_w napisał/a:
Moim zdaniem joga pomaga na brzuch.
.W jodze są ćwiczenia przy których tkanka tłuszczowa brzucha zostaje zredukowana i nie ma bata,że nic się nie zadzieje np. taki korkociąg .Oczywiście wszystko wymaga czasu no i systematyczności ;-)
Katioczka - 2010-09-13, 21:37

moony napisał/a:
Jak się kiedyś zaparłam, codziennie wieczorem robiłam po sto zwykłych brzuszków, oczywiście nie na raz.

ja robiłam kilka serii po 100, (żeby działało, tzreba porządnie zmęczyć mięśnie)
brzuch miałam przepiękny, nie chwaląc się :oops:
niestety, po ciąży już taki piękny nie jest...mam trochę zwiotczałej skóry,
która mnie wkurza...nie mam tłuszczu, tylko tę skórę taką obleśną...
nie wiem, co z nią, macie jakieś pomysły?

Lily - 2010-09-13, 21:38

excelencja napisał/a:
bo tak naprawdę każda aktywność fizyczna ogólna pomaga na mięśnie brzucha :D
Pozwolę sobie nie zgodzić się ;) Tzn. na mięśnie może pomaga, ale nie działa na tłuszcz z wierzchu. I mówię to z praktyki, nie teorii. I nie tylko mojej.
agaB - 2010-09-13, 21:47

euridice napisał/a:
Capricorn,
Ja znam sposób na płaski brzuch 8-)
1) kilka godzin dziennie noś na plecach dziecko. Im cięższe, tym lepiej 8-) (moje w pełnym rynsztunku ma ok. 15 kg ;) ), dodaj jeszcze do tego torebkę i najlepiej jakieś siaty
2) chodź z dzieckiem WSZĘDZIE, na piechotę oczywiście; z doświadczenia mogę polecić: spacery do weterynarza (dodaj jeszcze kota), bieganie w dół i górę po schodach od metra - w drodze z punktu A do B, zakupy, rzecz jasna, jazdę pociągiem (weź plecak, a dziecko do chusty z przodu, obciążysz się równomiernie), załatwianie spraw "na mieście";
w domu: odkurzanie, zmywanie, rozwieszanie prania, wszystko z dzieckiem; zamieszkaj też na 4 piętrze wysokiej kamienicy bez windy; czy chcesz tego czy nie - Twój brzuch skapituluje i zacznie chudnąć :mrgreen:
3) jedz częste posiłki, małe objętościowo
4) stojąc przed wyborem: schody - winda, wybieraj to pierwsze, ZAWSZE
5) suplementuj B12, wspomaga metabolizm
6) słuchając swoich wyjących z bólu mięśni powtarzaj jak mantrę: "cierpienie uszlachetnia" ;)

euridice, dzięki za pomysły :mryellow: :mryellow:
Na szczęście mam chustę i noszę małą, na razie ma 5,500 kg, ale 15 kg synek stanowczo jak dla mnie to wielkie wyzwanie.
punkt 3 -realizuje.
punkt 4- czasami udaje mi się wchodzić na górę, ale 5 piętro to trochę za wysoko wchodząc z dziećmi i zakupami. Ale może na początek zacznę wchodzić sama, jak dzieci zostaną pod skrzydłami tatusia :-D
za punkt 5- dziekuje
a punkt 6- mnie rozbawił i na pewno będę mantrować.

[ Dodano: 2010-09-13, 22:50 ]
gemi napisał/a:
Lily, moja znajoma (niemłoda już, bo po 50-tce) straciła brzuszek ćwicząc Pilatesa. Aż sama nie mogłam uwierzyć, że statyczne ćwiczenia mogą uczynić takie cuda. Nie mam w domu żadnej książki z tym programem ćwiczeń, ale pamiętam, że w księgarniach zawsze było ich sporo. Pamiętam dlatego, że za czasów studenckich chciałam kupić, ale porfel nie chciał ze mną współpracować ]:->

gemi, a ja mam w domu jakąś płytkę DVD z pilatesem?
To kiedy do mnie wpadniesz na ćwiczenia?

agaB - 2010-09-13, 22:01

A czy możecie mi polecić jakąś dobrą książkę lub płytę DVD, z której mogłabym ćwiczyć joge, aby np. ćwiczyć brzuch, nauczyć się dobrze oddychać.
Słyszałam, że jogi nie da się nauczyć z książek, ale czy to jest prawda?
Macie w tym temacie jakieś doświadczenie?

A ja w ramach atrakcyjności dzisiaj poszłam do nowego fryzjera i wreszcie poczułam się dobrze. Fryzjerka okazała się osobą, która nie wciskała mi kitu, że moje włosy mogą być tylko krótkie i że w fryzurze z warkoczem nie będę ładnie wyglądać. I tak mi ścieniowała włosy, że mogę sobie je zapuszczać, a jednocześnie nosić rozpuszczone. Fajnie, że jeszcze takie normalne osoby istnieją na tym świecie :-D

Katioczka - 2010-09-13, 22:17

agaB, super!
Jednak wygląd ma znaczenie ;)

co do płyt/książek o pilates nic nie polecę,
ale może chodzenie na zajęcia (wyrwanie się z domu choć na chwilę)
plus ćwiczenia w domu to dobra opcja?

agaB - 2010-09-13, 22:41

Katioczka napisał/a:
agaB, super!
Jednak wygląd ma znaczenie ;)

co do płyt/książek o pilates nic nie polecę,
ale może chodzenie na zajęcia (wyrwanie się z domu choć na chwilę)
plus ćwiczenia w domu to dobra opcja?

wyrwanie się z domu, jak na razie jest nie mozliwe, gdyż młoda domaga się cyca bardzo często i ma jeszcze czasami nieregularne posiłki. Ma dopiero 2,5 miesiąca. W domu też trudno znaleźć czas na ćwiczenie, więc chyba zostało mi noszenie młodej w chuście.
Mam jeszcze steper, który stoi nie używany. Może jak na nim będę ćwiczyć codziennie np. 20 minut, to sprawi, że waga spadnie. Moja znajoma tak robiła i na prawdę efekty były widać. Tylko trzeba to robić regularnie.
Może małą wrzucę do chusty i zacznę ćwiczyć na steperze. :mryellow:

gemi - 2010-09-14, 05:23

agaB napisał/a:
gemi, a ja mam w domu jakąś płytkę DVD z pilatesem?
To kiedy do mnie wpadniesz na ćwiczenia?
na ćwiczenia pilatesa po ciąży, na kawkę to mam nadzieję, że już niedługo :-D

gosia_w, u mnie joga też działała - myślę, że niemałą rolę ma tutaj głeboki przeponowy oddech, który masuje brzuch od środka

pomarańczka - 2010-09-14, 12:19

agaB napisał/a:
Słyszałam, że jogi nie da się nauczyć z książek, ale czy to jest prawda?
Macie w tym temacie jakieś doświadczenie?
agaB to prawda :-/ ,gdy ćwiczysz w domu nie masz pewności czy wykonujesz to prawidłowo czy nie ( nie widzisz się ,a po za tym nie wiesz jak jest dobrze,a jak zle,a to jest szczególnie na początku bardzo ważne ) Proponuję Ci zajęcia z instruktorem ;-) Głęboko oddychać możesz nauczyć się sama;wystarczy,że przy wdechu będziesz mocno wypychała brzuch jakbyś nadmuchiwała balon,a przy wydechu wypuszczała całe powietrze mocno go wciągając (opróżniając go całkowicie-to jest właśnie długi jogiczny oddech ) Oddychasz cały czas nosem powoli i spokojnie bez pośpiechu ( gdyby Ci się zakręciło w głowie to zacznij oddychać normalnie,po chwili będzie ok.) możesz to nawet robić na leżąco byleby nie na brzuchu .Bardzo wycisza i uspokaja.Polecam .Gdybyś miała jakieś pytania, bądz wątpliwości to pisz,chętnie odpowiem .
moony - 2010-09-14, 12:41

AgaB, poproszę namiar na tego fryzjera - tak a propos mojej przyszłej grzywki :)
rosa - 2010-09-14, 14:06

jak ja bym chciała poćwiczyć, mam nadzieję że chociaz raz w tygodniu uda mi się na jogę wyrwać, znowu będę najbardziej zdrewniała w całej grupie, ale zauważyłam, że o godzinie na którą mogę chodzić są we wtorki zajęcia z jogi tzw 50+
coś czuję że z moją kondycją i rozciągnięciem odnajdę się w tej grupie
piszę serio

Jagienka - 2010-09-14, 16:01

po pierwszym porodzie wróciłam do wagi nizszej niż przed zajściem w ciążę już po 3ech miesiącach. Nie ćwiczyłam, bo nie miałam na to czasu ani siły. Jedynie karmiłam piersią ;-) A przytyłam ponad 20 kilo i wyglądałam jak słoń i obawiałam sie, ze tak już zostanie na zawsze.
Mam nadzieję, ze teraz tyle nie przytyję i że też wszystkie nadmiary stracę dzięki karmieniu piersią ;-)
A tak miedzy nami i odnośnie tematu, to ostatnio coraz częściej mam wrażenie, że ja już nigdy piękna nie będę. Czuję się taką kurą domową, która nie nadaje się do niczego innego tylko do wycierania tyłków. W dodatku mam wrażenie, że bardzo brzydko się starzeję - wizualnie robi się ze mnie takie zbabiałe babsko z wielkimi garbatymi plecami i zniesmaczonym wyrazem twarzy. Mam wrazenie, ze już nigdy nie poczuję się kobieco...

moony - 2010-09-14, 19:56

Jagienka napisał/a:
W dodatku mam wrażenie, że bardzo brzydko się starzeję - wizualnie robi się ze mnie takie zbabiałe babsko z wielkimi garbatymi plecami i zniesmaczonym wyrazem twarzy. Mam wrazenie, ze już nigdy nie poczuję się kobieco...


Nie za młoda jesteś na starzenie się?
Wolę być osobiście szczęśliwą kurą domową niż super kobiecą kobietą w depresji.

rosa - 2010-09-14, 20:01

moony napisał/a:
Wolę być osobiście szczęśliwą kurą domową niż super kobiecą kobietą w depresji.

hehe pogadamy jak posiedzisz trochę z dzieckiem w domu :mryellow:

jagienka jesteś bardzo atrakcyjna :-)

dżo - 2010-09-14, 20:08

moony napisał/a:
Wolę być osobiście szczęśliwą kurą domową

Marzę, aby byc szczęśliwa kurą domową.
Jak to się robi?

dynia - 2010-09-14, 20:09

dżo napisał/a:
moony napisał/a:
Wolę być osobiście szczęśliwą kurą domową

Marzę, aby byc szczęśliwa kurą domową.
Jak to się robi?

No właśnie jak?

gosia_w - 2010-09-14, 20:13

Dziewczyny, ja jestem szczęśliwą kurą domową :-D Z radością patrzę, jak przybywa mi słoików z przetworami, wygładzam ręką ubrania, które rozwieszam po praniu, wącham pomidory, które kupuję, gotuję myśląc o tych, którzy będą jedli... Nie zawsze tak jest, czasem się wkurzam, że tyle roboty przede mną, ale na ogół tak. Samo przyszło. Po latach w korporacji. Może to taka odtrutka?
moony - 2010-09-14, 20:14

rosa napisał/a:
hehe pogadamy jak posiedzisz trochę z dzieckiem w domu


Ok. Póki co jestem idealistką :D

dżo napisał/a:
Marzę, aby byc szczęśliwa kurą domową.
Jak to się robi?


Hm... I tu mnie macie.

dżo - 2010-09-14, 20:18

gosia_w, a ja myślę, że to dlatego, że połowę dnia spędzasz w domu bez dziecia swego uczepionego nogi i nekajacego swoimi problemami ;-) .
Generalnie powrót do pracy mnie przeraża, ale i "siedzenie" w domu wpływa na mnie jakoś nie tak, sama nie wiem co by mnie uszczęśliwiło, może praca na 1/2 etatu?

lilias - 2010-09-14, 20:19

dynia napisał/a:
dżo napisał/a:
moony napisał/a:
Wolę być osobiście szczęśliwą kurą domową

Marzę, aby byc szczęśliwa kurą domową.
Jak to się robi?

No właśnie jak?


często o tym myślałam i podejrzewam, że trzeba siebie bardzo lubić (mieć rozwinięte poczucie własnej wartości), być świetnie zorganizowaną i być pewną dostatniej przyszłości. jakoś nie łapię się na żadne z powyższych więc jako kura domowa nie byłam najszczęśliwsza.

[ Dodano: 2010-09-14, 21:22 ]
dżo, praca na 1/2 etatu jest ok o ile nie musisz robić tego co robi się na cały etat, ale za 1/2 wynagrodzenia :-/

agaB - 2010-09-14, 20:52

moony napisał/a:
AgaB, poproszę namiar na tego fryzjera - tak a propos mojej przyszłej grzywki :)

Już piszę na pw.

excelencja - 2010-09-14, 21:01

ja bym była najszęśliwszą kurą domową na świecie jakby ktoś mi za to płacił, uwielbiam to - choć może po mnie tego nie widać :D
agaB - 2010-09-14, 21:05

Jagienka, proszę myśl pozytywnie. Ten czas jest tylko przejściowy, na pewno kiedyś się skończy i zacznie coś nowego.
gosia_w, zazdroszczę Ci, że czujesz się szczęśliwą kurą domową.
Ja już siedzę w domu prawie 4 lata i mam tego dość, tak bardzo chce zacząć pracę, ale mam znowu małą istotkę w domu i trzeba jej poświęcić czas. Na pewno jeszcze rok siedzę w domu, a później chcę zacząć jakąś pracę.
Ja, aby czuć się szczęśliwą kurą domową robię wszystko, aby poświęcić, znaleźć czas na moje hobby. Często zaniedbuje przez to sprzątanie mieszkania, ale uważam, że lepiej być szczęśliwą niż mieć nieskazitelnie czysty dom.
I staram się też dbać o swój wygląd, a ostatnio też pracuje nad podwyższeniem swojej wartości. Jak ona jest wysoka, to człowiek czuje się szczęśliwy.

agaB - 2010-09-14, 21:07

Dziewczyny napiszcie jak być szczęśliwą kurą domową.
Lily - 2010-09-14, 21:21

Ja się nie kwalifikuję, bo jestem bezdzietną kura domową ;) , ale lubię to ;)
excelencja - 2010-09-14, 21:27

agaB, to się chyba tak nie da, bo to jest z czesia- z środka - albo to kochasz- albo nie. Ja mogłabym czuwać nad ogniskiem domowym i pasjonować się wychowywaniem 5 dzieci - jeśli tylko ktoś chciałby na to wszystko łożyć. Co nie znaczy, że chciałabym zrezygnować z wypadów do kina (w moim przypadku określenie 'zrezygnować' jest niewłaściwe), rozwoju osobistego, maseczek oczyszczających, podrózy i nauki językow, jogi czy czegoś tam.

Aga jeśli Cię nie kręci praca w domu - trudno, zaakceptuj to, źe jesteś stworzona do innych celów.

A mi przez moją chęć domowania coraz mocniej chodzi po głowie agroturystyka- takie 2in1

Katioczka - 2010-09-14, 23:01

Cytat:
Dziewczyny napiszcie jak być szczęśliwą kurą domową.

a zaczęło się od "jak być piękną" ;)

nie wiem, czy istnieje szczęśliwa kura domowa, jeśli już, to jest to kobieta, która:
1. wie, że wszystko kiedyś się kończy
2. wie, że nie kończy się tylko zmywanie, pranie i uzupełnianie spiżarni
3. ma Wieeeeelki dystans do życia, kurestwa (czyli bycia kurą) i innych ważnych spraw
4. ma odskocznię w postaci kreatywnych zajęć fińskiego, wyklejania, jogi, kursu maszynopisania,
grania na trąbce, udzielania się w wolontariacie-cokolwiek, co pozwala jej czuć się potrzebną i ważną
5. ma fajnego partnera, który ją uskrzydla, a nie dołuje i który docenia jej kurestwo
6. czerpie radość z życia codziennego, zakupów, prostych czynności

bodi - 2010-09-14, 23:28

niezłe podsumowanie, Katioczka, bardzo prawdziwe :)
gemi - 2010-09-15, 05:40

dołączam do grona szczęśliwych kur domowych. Praca, ciągłe inwestowanie wyłącznie w siebie... to wszystko przejadło mi się po 5 latach. Od 2 siedzę w domu i cieszę się, że jeszcze posiedzę. Oczywiście mam czasem ochotę wszystko to pieprznąć (jak jestem przemęczona), ale taki stan trwa góra jeden dzień.
Dla mnie bycie szczęsliwą kurą domową to szukanie cudów w codzienności. Kocham mojego synka, uwielbiam patrzeć, jak się rozwija, jak strzela do mnie zabójcze miny :-P , cieszę się ze spacerowych rozmów z napotkanymi osobami, z przedpołudniowych zakupów i popołudniowch, bądź wieczornych powrotów męża z pracy (który, jak mi wyznał, uwielbia wracać do naszego domu i wcale go nie kręcą wypady z kolegami na piwo w ramach odskoczni).
Oczywiście mam hobby, kręci mnie ono ogromnie. I nie dlatego, że jest cholernie drogie i jeszcze cholerniej czasochłonne. Po prostu jest moje i żaden z domowników nie rozumie, dlaczego tak się do niego rwę. Od października robię roczną lub dwuletnią przerwę od mojego szaleństwa i wcale mnie to nie dołuje. Szybko znalazłam sobie inną drogę do realizacji na tym polu. A ten brak załamki z powodu przerwy w hobbystycznej samorealizacji to raczej zasługa poukładanych priorytetów i pewności, że podjęta decyzja jest naprawdę słuszna.
Jak już wspomniałam nieoceniona jest tutaj postawa męża, który potrafi wesprzeć i naprawdę wspiera. Nawet, gdy nie do końca rozumie moje dziwactwa.

Co do starzenia. Nie boję się zmieniać i starzeć. Jedna z pierwszych myśli, jaka mi przyszła do głowy po zrobieniu testu to "ale bomba! znów będę gruuuba" ;-P Lubię swoje rozstępy przypominające mi o tym, że moje ciało już raz nosiło i wykarmiło naszego Pawełka, lubię moje często zmęczone oczy,zmarszczki mimiczne i wcale nie rozglądam się za kremami, co wygładzają wszelkie niedoskonałości i likwidują oznaki starzenia. I choć wiele dziewczyn w moim wieku ma ciało.. no właśnie dziewczynki, to ja się cieszę z mojego kobiecego. Podobno nawet uroku mi przybyło. A urok moim zdaniem pochodzi z wewnątrz. Więc z tym pięknem to jednak jest tak, że wszystko zależy od wnętrza.

Amanii - 2010-09-15, 06:57

gemi - cudo :) marzę o takim życiu!

Podczas gdy moje znajome robią po 3 kierunki studiów, planują kariery, a dziecko odkładają na czas nieokreślony, bo "chcą jeszcze pożyć wcześniej" to ja wręcz odwrotnie - planuję po studiach zacząć jakąś pracę (jakąkolwiek, byle przyzwoicie płatną i nie upokarzającą), dorobić trochę i przewegetować jakoś do czasu, aż będę mogła sobie pozwolić na dziecko i pełną rodzinę. I czuję, że moje "życie" dopiero się wtedy zacznie a nie skończy. W międzyczasie spełniam się jako kura już teraz :) I naprawdę to uwielbiam :)

Marzę o tym, żeby mieć tyle kasy, by móc "siedzieć" w domu. Oczywiście pewnie to się nigdy nie zdarzy i będę mamą pracującą, ale i tak kurestwa sobie nie odmówię :)

Amanii - 2010-09-15, 08:14

Aisha napisał/a:
Właśnie teraz, siedząc w domu, piorąc majtki i gotując 3 ciepłe, wartościowe posiłki dziennie. Teraz czuję się prawdziwą, zrealizowaną kobietą! Nigdy się taką nie czułam, nawet gdy moje projekty były drukowane i sprzedawane w miastach Polski.

No właśnie feminizm i walka o równouprawnienie, jakkolwiek wiele dobrego zrobiły (choćby to, że mogę teraz siedzieć i pisać te słowa :P ), to jednak spowodowały tendencję w drugą stronę - tak wiele kobiet ma parcie na karierę, że panuje pogląd, że kobieta spełniona, to taka któa ma 5 fakultetów, w tym 2 za granicą, super pracę i szafę pełną eleganckich garsonek.
Ja się bardzo cieszę, że mogłam się kształcić, że nikt mnie nie zmusza bym siedziała w domu i rodziła dzieci. I że mogę mieć wybór. Ale mając ten wybór zdecydowanie wybieram spełnianie się jako matka i "pani domu"

dynia - 2010-09-15, 08:43

Ja mając lat 23 i finiszując studia wdałam się w kurestwo ,w którym tkwię(choć nie przeczę,że był to czas bardzo owocny,przyjemny i dobry) już szósty rok i dlatego może ,marzę o odmianie :roll:
puszczyk - 2010-09-15, 08:43

Aisha napisał/a:
Pozwalam sobie na BYCIE. Nic nie robienie, tylko BYCIE.
Aisha napisał/a:
Uwielbiam ugotować MEGA wymagający obiad składający się np z 5 różnych potraw uwielbiam zawsze mieć czysto w kuchni, mieć czas na robienie własnego tofu, własnego mleka sojowego, własnych kiełków, chleba itd itp..

Czy to się nie wyklucza? :mrgreen:
gemi, wzruszyłam się po lekturze Twojego posta... :-)

Mi nie przychodzi łatwo bycie kurą domową. Chociaż tłumaczę sobie, że przecież pracuję (tylko wieczorami), więc nie do końca nią jestem. :-P Jednak większość dnia spędzam w domu i z dziećmi. Ciągle mam wrażenie, że coś zrobiłam nie tak. Jestem uzależniona od pochwał i zdobywania uznania, a za prace domowe nikt mnie nie chwali, mało kto zauważa włożony wysiłek. Mam kryzys kuchenny, gotuję niesmaczne jedzenie (no może poza ciastami, bo zawsze uwielbiałam je piec). Bardzo się staram utrzymać porządek, ale tak serio to nigdy nie jest idealnie. Dobra już nie smęcę... Gdyby tak ktoś gotował i sprzątał w moim domu to byłabym szczęśliwsza. :lol:

Amanii - 2010-09-15, 09:13

puszczyk napisał/a:
Aisha napisał/a:
Pozwalam sobie na BYCIE. Nic nie robienie, tylko BYCIE.
Aisha napisał/a:
Uwielbiam ugotować MEGA wymagający obiad składający się np z 5 różnych potraw uwielbiam zawsze mieć czysto w kuchni, mieć czas na robienie własnego tofu, własnego mleka sojowego, własnych kiełków, chleba itd itp..

Czy to się nie wyklucza? :mrgreen:


ABSOLUTNIE! gotowanie mnie tak relaksuje i odpręża, że nawet po całym dniu w kuchni, chociaż fizycznie trochę zmęczona, czuję się świetnie. A jak widzę co wyczarowałam i że to komuś smakuje to aż się unoszę nad ziemią :) A gotując słucham radia, śpiewam, rozmyślam - to jest BYCIE pełną gębą :)

kofi - 2010-09-15, 09:16

excelencja napisał/a:
ja bym była najszęśliwszą kurą domową na świecie jakby ktoś mi za to płacił, uwielbiam to - choć może po mnie tego nie widać :D

To tak jak ja i też nie widać :mrgreen:

rosa - 2010-09-15, 09:54

gemi fajnie napisałaś :-)

poszłam do prawdziwej pracy jak szymek miał 7 lat, franek 4,5, w miedzyczasie skończyłąm dzienne studia, zaoczne studium, pracowałam na 1/2 etatu przez pół roku i robótkowałam nieustająco
musiałam wyjść z domu, myślałam że dostanę pierdolca
praca jak praca, nienajgorsza, kariery nigdy nie zamierzałam robić

po przepracowaniu 8 lat na etacie i zapieprzaniu w domu, teraz z przyjemnością nie pracuję i nie chce mi się wracać, ale kasa potrzebna, nie damy rady się utrzymać z P pensji

ale nie czuję się piękna (to tak żeby nawiązać do tematu :mryellow: ), ja po prostu nie wnikam w to, bo nie mam czasu,
tak sobie pomyślałam, że piękno mnie chyba nigdy specjalnie nie pociągało (przypominam: szrama, szósty palec itd), nie interesuję się modą, malować się nie potrafię (a by się przydało, bo cienie pod oczami masakkrator)

puszczyk myślisz że ja ogarniam? dobrze że makaron się szybko gotuje :mryellow: szkoda że pies się sam nie wyprowadza, zwłaszcza w deszcz

poczucie humoru i dystans do siebie, partnera, dzieci, to mi pozwala funkcjonować w miarę normalnie :-)

Lily - 2010-09-15, 09:57

rosa napisał/a:
malować się nie potrafię
Ja oczywiście przeczytałam, że malować nie potrafisz i już chciałam protestować, że przy Twoich talentach "robótkarskich" to i malować na pewno byś umiała :P A na cienie pod oczami to ja używam odrobiny pudru w kremie AA i jest git ;) Poza tym nie maluję się wcale.
z_grzywką - 2010-09-15, 10:14

Jagienko, powiem Ci szczerze, ze ja miałam podobne odczucia. Również szybko schudłam, dzięki karmieniu piersią i zmianie diety (dzięki doktor Romanowskiej). Wspaniale, prawda ale wszystkie ubrania na mnie wisiały a nie miałam czasu ani pieniędzy na nowe, miałam wypłowiałe włosy i szarą twarz. Gdy wychodziłam do jakiegoś miejsca bardziej publicznego niż park czy bazarek, czułam się jak kura, nijaka, nudna i nieciekawa. Miałam ochotę schować się pod ziemię gdy patrzyłam na Piękne Mamy z frenczem na paznokciach, eleganckimi ubraniami.

I po prostu wzięłam i poszłam do fryzjera :) Wyciął mi grzywkę, położył świeżą farbę i od razu mi się poprawiło. Wiem, że w Twoim przypadku farba nie wchodzi w grę ale mała zmiana fryzury od razu dużo zmienia.

Kupiłam na wylęgarni (wylegarnia.com) kilka fajnych gadżetów z wyprzedaży, które sprawiają, że wyglądam weselej, np przypinki z filcu. Sama nie umiem (tzn nie próbowałam) więc posiłkuję się w takich miejscach. Kolorowe rajstopy (był tu wątek o majtaskach i rajtuzkach :) ) też dobrze działają :) ))
Był taki czas, że najchętniej schowałabym się za Marcelem, przekryła jego pieluchami i nie wystawiała twarzy na widok ludzki. Ale na szczęście mi przeszło :)
I Tobie życzę tego samego :)


A w temacie pracy na pół etatu - marzę o tym by płacono mi za to co robię tyle ile na całym ale nie można mieć wszystkiego i dlatego chałturzę czasem po nocach. Żeby mieć na waciki po opłaceniu opiekunki Marcela.
I takie wychodzenie na kilka godzin dobrze mi robi. Mariusz początkowo się zastanawiał po co mi to skoro to co zarobię prawie w całości oddaje niani. Ale ja potrzebowałam i takie 4,5 godziny poza domem dobrze mi robi. I mam większą cierpliwość i radość. I gdy Marcel wykonuje ekwilibrystykę na mój widok, pieje czka piszczy i prawie skacze. Nic bardziej nie cieszy. Nawet wygrany przetarg :)
I w tej chwili właśnie wiem, że mały człowiek ma dobrą opiekę, ja nie muszę się martwić, że gdy ja się skupię na projekcie a on w tym czasie powiesi mi się na kablach albo zrestartuje komputer :) Bo tak było gdy pracowałam w domu w ciągu dnia.
Jest dobrze :)

sylv - 2010-09-15, 11:38

Dziewczyny, widzę że się znacie na tym ;-) mam prośbę: może cie mi pomóc określić ten cały typ figury? mi z opisów nic nie wynika, a obiecałam sobie, że "od teraz" rozważnie kupuję ciuchy :-P

znalazłam zdjęcie, gdzie mnie widać całą z nogami (które są krótkie i krzywe, a prawie w każdym typie jest "długie nogi", bueh)
hxxp://picasaweb.google.com/sylv81/ArmeniaGruzjaTurcja2005#5082180233240806594

aha, zajrzałam znowu do tych analiz kolorystycznych i już zupełnie nie wiem, jesień, czy nie :lol:

ina - 2010-09-15, 11:40

sylv, po prostu jesteś zgrabna :-P
z_grzywką - 2010-09-15, 11:41

Sylv, masz krótkie nogi? Nie widzę. Nic nie widzę ;)
sylv - 2010-09-15, 11:43

z_grzywką napisał/a:
Sylv, masz krótkie nogi?

nom, wszystkie spodnie muszę skracać... spódnice bardzo często źle na mnie leżą, w zasadzie noszę tylko odcięte i lekko rozkloszowane. i na swoje nieszczęście uwielbiam spodnie typu 3/4 :lol:
z_grzywką napisał/a:
Nic nie widzę

nie działa ten link?


ina
, jesteś kochana :* ;-)

z_grzywką - 2010-09-15, 11:47

link działa ale nie zauważyłam byś miała krótkie nogi :D
prezentujesz się bardzo ładnie :)

sylv - 2010-09-15, 11:53

z_grzywką napisał/a:
link działa ale nie zauważyłam byś miała krótkie nogi

bo zdjęcie robił mój mąż, starał się :-P

ale widzę po spodniach, wiecznie za długie, po spódnicach. ogólnie mam MEGA kłopot ze spodniami - zawsze gdzieś odstaje...

tak więc krótkie nogi.
biust średni (B/C)
wcięcie posiadam
wydaje mi się, że ramiona takiej szer. jak biodra.
tyłek mam.

czyli co to? na gruszkę chyba uda za szczupłe. nie wiem, nie umiem :->

ina - 2010-09-15, 11:59

sylv, stawiam na klepsydrę :-)
kofi - 2010-09-15, 12:39

Ale klepsydra to cyc ma taki wydatny raczej. Sama zaczęłam się zastanawiać, czy jestem tą klapsydrą, bo jednak mam mniejszy obwód w biuście niż w biodrach.
Jeszcze jest taka sylwetka kręgiel, tylko to są wtedy chyba grubsze nogi.

dynia - 2010-09-15, 12:46

sylv napisał/a:
Dziewczyny, widzę że się znacie na tym ;-) mam prośbę: może cie mi pomóc określić ten cały typ figury?

Ty to laska jesteś Sylv i taki Twój typ urody ;-)

lilias - 2010-09-15, 13:13

dynia napisał/a:
sylv napisał/a:
Dziewczyny, widzę że się znacie na tym ;-) mam prośbę: może cie mi pomóc określić ten cały typ figury?

Ty to laska jesteś Sylv i taki Twój typ urody ;-)


prawda i do tego obiektyw Cię lubi :-) sylv ja nie widziałam Twojego brzydkiego zdjęcia :-D

[ Dodano: 2010-09-15, 14:14 ]
p.s. a ja jestem odwrócony trójkąt, bleh......

sylv - 2010-09-15, 13:16

kocham Was dziewczyny, poprawiacie samoocenę jak nikt :mryellow:

lilias napisał/a:
sylv ja nie widziałam Twojego brzydkiego zdjęcia

takie trzymam w kompie w specjalnym folderze zabezpieczonym 3 hasłami ]:->

lilias - 2010-09-15, 13:18

sylv, :lol: :lol: :lol:
Ptaszka - 2010-09-15, 13:50

Straszny głupol z Ciebie Sylv....bardzo ładna jesteś . Przejglądnęłam sobie całą galerię...

o ho ho jakie ciekawe zdjęcia...

Wspaniałe podróże

Katioczka - 2010-09-15, 13:55

rosa napisał/a:
malować się nie potrafię (a by się przydało, bo cienie pod oczami masakkrator)

nauczę panią, pani rossso

rosa - 2010-09-15, 17:29

Katioczka napisał/a:
rosa napisał/a:
malować się nie potrafię (a by się przydało, bo cienie pod oczami masakkrator)

nauczę panią, pani rossso

no ja myślę :mryellow:

sylv dżizas, jesteś piękna i fotogeniczna, naprawdę, figura świetna, nie ma się do czego przyczepić

moony - 2010-09-15, 18:40

Widziałam Twoje zdjęcie sylv w ramach konkursu na najseksowniejszych wegetarian. Obejrzałam też sobie Twoje zdjęcia na picasie. I powiem tyle, że dawno nie widziałam tak pięknie i proporcjonalnie zbudowanej dziewczyny.

Jeszcze na moment wracając do szczęścia: słowa aishy o tańczeniu przez życie wypisałam sobie flamastrem w kilku sztukach i poupychałam po różnych często uczęszczanych miejscach.

sylv - 2010-09-15, 20:18

Cytat:
Straszny głupol z Ciebie Sylv

wiem, ale to typ mentalny :-P a mi chodziło o te gruszki i inne kielichy. :lol:
dzięki Kochane za miłe słowa :-D

Katioczka - 2010-09-15, 20:47

to ja jeszcze swoje trzy grosze dodam:

Mnie bardzo pomaga zachowanie rytuałów sprzed posiadania dziecka,
np. wcześniej bardzo dbałam o siebie, kremy, depilacje, fryzjer, ciuchy itp.
Teraz też staram się, żeby się nie zaniedbać i nie zapuścić.
Obowiązkowo fryzjer raz w miesiącu, który działa jak dla mnie nie tylko na włosy,
ale i na ogólne samopoczucie, raz w miesiącu pedicure u kosmetyczki, jakaś henna.
Codziennie wieczorem, choćbym padała na ryj, muszę zrobić demakijaż, użyć kremu
(pod oczy, na twarz, do ciała), nie wspominając o kąpieli i depilacji...
Rano myję i układam włosy, robię delikatny makijaż, ubieram się na luzie,
ale jednak unikam rozciągniętych dresów (chyba że myję okna/sprzątam w piwnicy itd.)
Używam perfum i zakładam biżuterię, nawet jeśli idę do warzywniaka po ziemniaki.
Dbam o dłonie i stopy.
To pozwala mi się czuć piękną, kobiecą, zadbaną.
Mam jeszcze w planach powrót do sportu, ale ciężko mi się coś zebrać...

dynia - 2010-09-15, 21:00

Wow Katioczka okazała lista.Ja jestem typem abnegatki i czasem starcza mi ochoty/siły na umycie zębów jedynie :roll:
rosa - 2010-09-15, 21:12

ja też abne na maxa, dyniula piąteczka :mrgreen:

lily rzeczywiście umiem wiele rzeczy, ale malować nie, kompletnie, poziom szkoły podstawowej, więc w sumie dobrze zrozumiałaś :mryellow:

Alispo - 2010-09-15, 21:12

Mam podobnie jak dyńka,R.nad tym ciagle ubolewa;)
topcia - 2010-09-15, 21:18

Katioczka napisał/a:
wcześniej bardzo dbałam o siebie, kremy, depilacje, fryzjer,

wg mnie podstawa to dieta-bez niej żadne kremy na ładną skórę czy fryzjer na włosy nie pomoże. NIe wspomnę już, co się kryje w kremach-chyba, że używasz naturalnych (100%)

devil_doll - 2010-09-15, 21:23

oj Katioczka uwazaj kobieto a nuz od tych kremow CI powieka odpadnie albo nos :P :lol:
Katioczka - 2010-09-15, 21:25

dynia napisał/a:
Wow Katioczka okazała lista

za nią kryje się 15 min rano w łazience i 20 min wieczorem.
Kosmetyczka czy fryzjer to niezły pretekst do wyjścia z domu ;)

topcia, ale są osoby co z samej diety ładnie nie będą wyglądać,
ani się czuć dobrze...potrzebują jeszcze czegoś, kremów używam różnych,
przeważnie są to prezenty od męża (złe chemiczne kremy drogie bardzo) :D

topcia - 2010-09-15, 21:38

devil_doll napisał/a:
oj Katioczka uwazaj kobieto a nuz od tych kremow CI powieka odpadnie albo nos

eeee tam, ja bym się nie przejmowała-są takie, co posklejają :-P

Katioczka - 2010-09-15, 21:44

devil_doll, nie śpię po nocach, aż drżę ze strachu...
:mryellow:

[ Dodano: 2010-09-15, 22:46 ]
devil _doll napisał/a:
albo nos

majkel dżekson nie miał nosa i żył ;)
dam radę zatem no i plus-życie bez kataru

topcia - 2010-09-15, 21:56

Katioczka napisał/a:
dam radę zatem no i plus-życie bez kataru

raczej katar będzie, bo leci z wyżej /dalej położonych miejsc. TYle, że bedzie ściekał na usta, pfeee....

Christa - 2010-09-16, 00:24

To ja jeszcze na chwile powroce do tematu szczesliwej kury domowej.
Wydaje mi sie, ze duzo latwiej nia byc, jak sie nie ma dzieci. Gratulacje dla gemi, ze tak sie w tym odnalazla, ale ogolnie przy dzieciach duzo trudniej odnalezc szczescie w tak prostych czynnosciach jak mycie kibla, sprzatanie czy gotowanie 3-ech pelnowartosciowych posilkow. Nie wspomne o znalezieniu na to czasu :roll: . Ostrzegam, ze pisze z perspektywy matki noworodka i 3 latka, czyli ogolnie nie mam co porownywac mojego zycia do zycia Aishy, ktorej z calego serca zycze, zeby po urodzeniu dzieci nadal byla szczesliwo kuro domowo :-) .

Ja stety/niestety zupelnie nie odnajduje sie w roli matki-kury domowej i chce mi sie juz wrocic do pracy, choc jestem swiadoma, ze po powrocie tez bede troche narzekac ;-) .

A co do bycia piekna, to rowniez nie dla mnie rozciagniety sweter i dres. I choc nie jestem typem "pindrzacym sie" przed lustrem, to lubie ladnie wygladac, pomimo iz ostatnio jedyna osoba, ktora patrzy na mnie przez wiekszosc dnia jest 7 tygodniowy Filipek :-) .

gemi - 2010-09-16, 05:28

Christa napisał/a:
lubie ladnie wygladac, pomimo iz ostatnio jedyna osoba, ktora patrzy na mnie przez wiekszosc dnia jest 7 tygodniowy Filipek .
Christa, dla niego jesteś piękna i zawsze piękna będziesz.
Po Twoim poście widzę, że z dwójką chłopców -małym i maleńkim, może być naprawdę ciężko. I zastanawiam się teraz, jak będzie z tym moim szczęściem za 5 miesięcy. Chciałabym, żeby nie uciekło gdzie pieprz rośnie. Niech się troszkę głębiej schowa i przeczeka trudne czasy. Może mnie uratuje to, że lubię gotować? Gotowanie jest dla mnie odskocznią.

kofi - 2010-09-16, 07:25

Aisha ma się przede wszystkim Tobie podobać, nie H.
Ja bym bez demakijażu i mycia wieczornego nie mogła zasnąć po prostu, ćwiczę czasem chodzenie bez tapety w weekendy, ale do pracy bym się nie wybrała. Ale to mnie trochę martwi, bo to tak jakbym bez tego pudru była kimś gorszym, innym, bo brzydszym. :roll:

Capricorn - 2010-09-16, 07:50

ja też chodziłam saute, beż żadnych tapet i innych cudów - gdzieś do trzydziestki najwyżej. Teraz, w podeszłym wieku ;-) , po prostu lepiej się czuję z podkładem na buzi i błyszczykiem na ustach.
Kurą bywam, ale się nie spełniam, wolę się realizować inaczej, i jakoś to godzić z domowymi obowiązkami.
A regularne wizyty u fryzjera czy kosmetyczki robią mi dobrze na psyche.

I NICZEGO nie robię po to, żeby się podobać komuś mojemu. Cokolwiek robię - robię dla siebie. (generalnie, obserwacje mam takie, że jak facet przez dostatecznie długi czas jest z kurą, to nagle się okazuje,że gdzieś na boku fascynują go babki dobrze zrobione. Jak jest w stałym związku z kobieta wyzwoloną, dobrze zrobioną, zaradną i dobrze zarabiającą, to nagle czuje się zobowiązany, żeby "otaczać opieką" kobiety niezaradne, załamane, rozciapane. Itd, itp. Więc, czegokolwiek by nie robić z intencją dla tego mojego jednego jedynego - można się przejechać. )

Katioczka - 2010-09-16, 08:01

Capricorn, przybij piątkę!

Kanonów piękna wiele. Ważne, żeby każdy znalazł swój.
Dla jednych fajny makijaż, dla innych nie. Ok.
Ale najfajniej robić sobie dobrze, nie komuś.
Jak lubię mieć gładkie nogi, to je mam. A jak mężowi podobają się owłosione,
to niech umawia się z niedźwiedziem. ;)
Taki przykład, nijak się ma do wypowiedzi Aishy, żeby nie było...

sylv - 2010-09-16, 08:08

Capricorn napisał/a:
A regularne wizyty u fryzjera czy kosmetyczki robią mi dobrze na psyche.

o, jako i mnie :-) na włosy jadę do "mojego" R., relaksik w fotelu, gadamy sobie, super odskocznia u kumpla ;-) a u kosmetyczki- leżę w wielkim puchatym ręczniku, herbatka, gazetka, gadam z dziewczynami przemiłymi. robię raz na rok, półtora oczyszczanie twarzy, regularnie brwi (mam dość jasne, cienkie i takie "rozmyte", więc kładę hennę) i "w sezonie" i na wyjścia pedicure co m-c, dwa, czasem manicure na okazję. Depiluję się.

Co do mejkapu, to ja maluję się do pracy (podkład pół na pół z kremem, oko i pomadka ochronna ;-) ) i na imprezy. W weekend majkap weg, a w wakacje to już w ogóle, zero (no chyba, że na wyjście w mieście ;-) )

Najchętniej bym chodziła w dżinsach i trampkach, ale do pracy nie zawsze mogę. Chociaż czasem lubię "się ubrać". tylko z obcasami mam na bakier - mam z 5 par butów na obcasach a chodzę w trampkach i balerinach :lol: ale zakładam czasem. o, i mam słabość do sandałków wszelkich, klapeczek, etc.

D. generalnie nigdy nie marudzi że mejkap nie taki, albo że brak, że ciuchy nie takie - NIC. dla niego zawsze jest super :lol: aczkolwiek czasem narzeka, że "nie noszę tej bluzki którą mi kupił". i często mówi komplementy.

puszczyk - 2010-09-16, 09:05

dynia napisał/a:
Wow Katioczka okazała lista.

No, wytrwała kobieta. 8-)
Ja na co dzień używam tylko korektora pod oczy i kredki oraz zakładam kolczyki. To zabiera niewiele czasu, a dużo daje dla dobrego samopoczucia. Dresów nie noszę (no chyba że bluzy). :mrgreen: Mam manię dobierania kolorów ubrań, czasem mam na sobie zbyt wiele ciuchów w podobnym kolorze, wiem. :lol:

U kosmetyczki byłam raz w życiu. :oops: Fryzjera odwiedzam raz na 2 miesiące.

Katioczka - 2010-09-16, 09:27

puszczyk napisał/a:
No, wytrwała kobieta

a co powiecie na to?
W garderobie mam poukładane ciuchy kolorami
i właśnie policzyłam-6 butelek perfum, w tym jedne na specjalne okazje,
jedne ślubne które trzymam na pamiątkę, jedne, które dostałam ostatnio od męża,
niespecjalnie mi się podobają, więc perfumuję się nimi na noc ;)

bronka - 2010-09-16, 09:29

Katioczka napisał/a:
perfumuję się nimi na noc ;)

a robisz na noc specjalny mejkap? ;-) ;-) ;-)

[ Dodano: 2010-09-16, 10:30 ]
Bo ja spotkałam sie kiedyś z kobieta, która po wieczornej kąpieli robiła wieczorny makijaż ( no bo jak ma w łóżku wyglądać) :roll:

rosa - 2010-09-16, 09:32

nie mam perfum :mryellow:
jestem z tych matek co dzieci do szkoły odwożą w pidżamie i kurtce

chetnie bym poszła do kosmetyczki, ale nie mam z kim Ziemka zostawić, a z nim to by chyba nie było fajnie, ale, ale
przecież kosma przyjmuje też w sobotę, mozz się zapiszę

Capricorn - 2010-09-16, 09:36

rosa napisał/a:

jestem z tych matek co dzieci do szkoły odwożą w pidżamie i kurtce


ja czasem tez niezwykle saute jadę dzieciaki odwieźć czy po bułki rano śmigam, i jak widzę swoje odbicie w szybie, to się takiej nie lubię. Więc, gdy jadę je odebrać, to się staram lekko ucywilizować. ;-)

bronka - 2010-09-16, 09:39

Moja samoocena skoczyła w górę odkąd kupiłam sobie minerały od iny Everyday Minerals .
W sumie spędzam w łazience 5 minut dłużej, ale skórę mam gładszą, równiejszą i ładniejsza po prostu :-)

Katioczka - 2010-09-16, 09:39

bronka napisał/a:
a robisz na noc specjalny mejkap?

ta, intymny ;) btw, podobno jest taki środek do kolorowania warg hmm "dolnych"
no na to jeszcze nie wpadłam, żeby się malować do łóżka...hehe
chodzę spać ubrana w kilka kropel perfum, zupełnie jak MM
(tylko ona używała Chanel 5)

[ Dodano: 2010-09-16, 10:41 ]
rosa napisał/a:
nie mam z kim Ziemka zostawić

Igor jak był bobasem, chodził ze mną do fryzjera.

kofi - 2010-09-16, 10:04

Katioczka napisał/a:
a co powiecie na to?
W garderobie mam poukładane ciuchy kolorami

Marzę o czymś takim. O takiej wewnętrznej dyscyplinie, która pozwoliłaby mi mieć tak poukładane ciuchy dłużej niż 2 dni. :oops: I o porządnej garderobie, bo chociaż mam sporo miejsca w chałupie to mało szaf, w garderobie tylko 1 wspólną z mężem i 1 małą dla Daniela. To mało. Chociaż postanowiłam definitywnie pozbyć się ubrań, które sa za małe, albo nie w tym kolorze, bo zajmują za dużo miejsca.

topcia - 2010-09-16, 10:12

NIe piszę, że wystarczy sama dieta, ale, że to jest podstawa +ew. jeśli ktoś sobie życzy, inne dodatki ;-)
Lily - 2010-09-16, 10:16

A ja myślę, że te wszystkie rytuały to są tak naprawdę mało ważne i niewiele warte. I nie chodzi mi o to, żeby się totalnie zaniedbać, ale żeby zachować daleko idący umiar. W końcu w życiu naprawdę nie o to chodzi, żeby mieć codziennie makijaż na twarzy, 20 par butów i idealny porządek w szafie. Można się tak pobawić od czasu do czasu, ale nie można tego traktować jak punkt honoru. To są naprawdę poboczne kwestie... Ważne jest zdrowie, bliscy, wewnętrzny spokój. Ciało i tak pójdzie do piachu prędzej czy później.
Wybaczcie tę smutną poniekąd refleksję.

Katioczka - 2010-09-16, 10:16

kofi napisał/a:
postanowiłam definitywnie pozbyć się ubrań, które sa za małe, albo nie w tym kolorze, bo zajmują za dużo miejsca

brawo, kochana! Tak trzymać!

Ja przerobiłam jeden pokój w mieszkaniu na garderobę, przylegający do sypialni-
mam dla siebie 8m2, jasne szafy z ikei, puf do zakładania butów, przegródki na paski,
kosze na swetry, pudła na rzadko używane rzeczy, półki, pojemniki, schowanka...
hajlajf, panie!

kofi - 2010-09-16, 10:18

Katioczka napisał/a:
jasne szafy z ikei, puf do zakładania butów, przegródki na paski,
kosze na swetry, pudła na rzadko używane rzeczy, półki, pojemniki, schowanka...
hajlajf, panie!

Tego mi właśnie trzeba. Pokój mam. Pieniędzy na przegródki nie :-/
IKEA najbliższa w Gdańsku.

topcia - 2010-09-16, 10:47

Katioczka napisał/a:
więc perfumuję się nimi na noc

wybacz szczerość-ale dla mnie to jest chore. A co z tWoim naturalnym zapachem? Karmisz piersią? PRzecież tą całą chemię, którą wylewasz i nakładasz na siebie przekazujesz do mleka. A jeśli nawet nie karmisz, to założę się, że TWoje dziecko wolałoby zapach mamy a nie perfum, kiedy się przytula. NIe mówiąc już o mężu, który w nocy zapewne woli przytulic się do naturalnie pachnącej żony a nie syntetycznego zapachu. No ale o twoja sprawa. Napisałam, co myślę.

Katioczka - 2010-09-16, 10:57

topcia, perfumuję, tzn. przykładam palec do otworu w butelce,
nalewam kroplę, przytykam kroplę do skóry na karku, potem to samo
na nadgarstkach i na pępku. Perfumuję, nie polewam perfumami!
Jak karmiłam, to nie perfumowałam się. Syn już nie śpi z nami,
mąż lubi mieszankę mojego zapachu z 5 kroplami perfum. Ja mam tak samo,
lubię, jak mąż się ogoli wieczorem, użyje jakiś perfum/pachnącego balsamu.
Nikomu nie każę się perfumować. Ja lubię. Inni nie muszą. Amen.

z_grzywką - 2010-09-16, 10:59

Katioczka, zazdroszczę Ci tej garderoby. My mamy dwa pokoje i najmniejszą łazienkę ever. Więc aby mieć garderobę musiałabym się pozbyć albo kuchni (łazienki nie liczę bo tam by weszły tylko buty i czapki :) ) albo sypialni, która za jakiś czas przepoczwarzy się w samodzielny pokój Marcela.

Ale swoją drogą również dziwię się tym perfumom na noc. Nie mam tu na myśli akurat karmienia ale ja na przykład lubię być naturalna w pościeli. Czysta :) i pachnąca ale najwyżej żelem pod prysznic. Też tylko napisałam co myślę :)

sylv - 2010-09-16, 11:01

topcia napisał/a:
założę się, że TWoje dziecko wolałoby zapach mamy a nie perfum, kiedy się przytula. NIe mówiąc już o mężu, który w nocy zapewne woli przytulic się do naturalnie pachnącej żony a nie syntetycznego zapachu.

rozumiem, że mąż Katioczki oraz jej syn podzielili się z Tobą swoimi oczekiwaniami względem niej :roll: niezły tupet...
Cytat:
lubię, jak mąż się ogoli wieczorem, użyje jakiś perfum/pachnącego balsamu.

mój mąż także często używa perfum "do łóżka". wciskam przycisk "lubię to" ;-)
ja b. rzadko, przeszkadza mi w zasypianiu.
Katioczka napisał/a:
Nikomu nie każę się perfumować. Ja lubię. Inni nie muszą. Amen.

howgh.

Capricorn - 2010-09-16, 11:03

topcia napisał/a:
Katioczka napisał/a:
więc perfumuję się nimi na noc

wybacz szczerość-ale dla mnie to jest chore. A co z tWoim naturalnym zapachem? Karmisz piersią? PRzecież tą całą chemię, którą wylewasz i nakładasz na siebie przekazujesz do mleka.


a to ciekawe - załóżmy, że karmię, i że nałożę sobie perfumy (na dzień, czy tam na noc) za płatkami uszu i na przegubach dłoni. I co, te mikrokropelki zapieprzają do sutków, i przełażą sobie przez nie do gruczołów mlekowych?

Cytat:
A jeśli nawet nie karmisz, to założę się, że TWoje dziecko wolałoby zapach mamy a nie perfum, kiedy się przytula. NIe mówiąc już o mężu, który w nocy zapewne woli przytulic się do naturalnie pachnącej żony a nie syntetycznego zapachu. No ale o twoja sprawa. Napisałam, co myślę.


A co z przypadkiem, gdy dziecko śpi w swoim pokoju, w swoim łóżku? ;-)

z_grzywką - 2010-09-16, 11:06

hahahah zapieprzające kropelki och nie mogę :)
Katioczka - 2010-09-16, 11:08

Capricorn napisał/a:
I co, te mikrokropelki zapieprzają do sutków, i przełażą sobie przez nie do gruczołów mlekowych?

popłakałam się, Capri królem moim jest!

bronka - 2010-09-16, 11:12

Capricorn napisał/a:
A co z przypadkiem, gdy dziecko śpi w swoim pokoju, w swoim łóżku? ;-)

och nie! Capri! Dziecko w swoim łóżku, a nie u rodziców? Patologia, Pani, patologia!
z_grzywką napisał/a:
hahahah zapieprzające kropelki och nie mogę :)

rewelacja :lol:

Jagienka - 2010-09-16, 11:15

z_grzywką napisał/a:
Jagienko, powiem Ci szczerze, ze ja miałam podobne odczucia. Również szybko schudłam, dzięki karmieniu piersią i zmianie diety (dzięki doktor Romanowskiej). Wspaniale, prawda ale wszystkie ubrania na mnie wisiały a nie miałam czasu ani pieniędzy na nowe, miałam wypłowiałe włosy i szarą twarz. Gdy wychodziłam do jakiegoś miejsca bardziej publicznego niż park czy bazarek, czułam się jak kura, nijaka, nudna i nieciekawa. Miałam ochotę schować się pod ziemię gdy patrzyłam na Piękne Mamy z frenczem na paznokciach, eleganckimi ubraniami.

I po prostu wzięłam i poszłam do fryzjera :) Wyciął mi grzywkę, położył świeżą farbę i od razu mi się poprawiło. Wiem, że w Twoim przypadku farba nie wchodzi w grę ale mała zmiana fryzury od razu dużo zmienia.

Kupiłam na wylęgarni (wylegarnia.com) kilka fajnych gadżetów z wyprzedaży, które sprawiają, że wyglądam weselej, np przypinki z filcu. Sama nie umiem (tzn nie próbowałam) więc posiłkuję się w takich miejscach. Kolorowe rajstopy (był tu wątek o majtaskach i rajtuzkach :) ) też dobrze działają :) ))
Był taki czas, że najchętniej schowałabym się za Marcelem, przekryła jego pieluchami i nie wystawiała twarzy na widok ludzki. Ale na szczęście mi przeszło :)
I Tobie życzę tego samego :)


Poza fryzjerem praktykuję to wszystko ;-)
kolorowe rajstopy noszę od wielu lat, dodatki raczej w postaci korali niż przypinek, ale są.
Pomimo tego mam wrazenie, ze mój czas na bycie atrakcyjną przeminął...
Ale każdego dnia staram się szukać inspiracji. Czasem tylko, jak w lustro patrzę dopadają mnie czarne myśli i czuję się stara i zbabiała. Mam nadzieję, ze mi to minie. Faktycznie, chyba przydałaby się zmiana fryzury, bo mam od wielu lat długie włosy i nic poza tym - same włosy, często tylko związane gumką albo zaplecione w warkocz, żadnej nawet grzywki. Z jednej strony podobają mi się długie włosy i szkoda mi obcinać, a z drugiej strony mam wrażenie, że zmiana fryzury mogłaby wizualnie zmienić mnie na korzyść.

renka - 2010-09-16, 11:22

Capricorn napisał/a:


I NICZEGO nie robię po to, żeby się podobać komuś mojemu. Cokolwiek robię - robię dla siebie. (generalnie, obserwacje mam takie, że jak facet przez dostatecznie długi czas jest z kurą, to nagle się okazuje,że gdzieś na boku fascynują go babki dobrze zrobione. Jak jest w stałym związku z kobieta wyzwoloną, dobrze zrobioną, zaradną i dobrze zarabiającą, to nagle czuje się zobowiązany, żeby "otaczać opieką" kobiety niezaradne, załamane, rozciapane. Itd, itp. Więc, czegokolwiek by nie robić z intencją dla tego mojego jednego jedynego - można się przejechać. )


Swietnie napisane :-)

Jagienka - 2010-09-16, 11:26

Lily napisał/a:
A ja myślę, że te wszystkie rytuały to są tak naprawdę mało ważne i niewiele warte. I nie chodzi mi o to, żeby się totalnie zaniedbać, ale żeby zachować daleko idący umiar. W końcu w życiu naprawdę nie o to chodzi, żeby mieć codziennie makijaż na twarzy, 20 par butów i idealny porządek w szafie. Można się tak pobawić od czasu do czasu, ale nie można tego traktować jak punkt honoru. To są naprawdę poboczne kwestie... Ważne jest zdrowie, bliscy, wewnętrzny spokój. Ciało i tak pójdzie do piachu prędzej czy później.
Wybaczcie tę smutną poniekąd refleksję.

Zgadzam się z LIly.
Choć czasem marzę o elegancji i innych rzeczach, których na co dzien nie mam, to w ogólnym rozrachunku, najważniejsze jest to, co Lily wymieniła: zdrowie, bliscy, wewnętrzny spokój. I bardzo chciałabym umieć tak żyć i cieszyć się tym i nie tęsknić za tym, czego nie mam...

Capricorn - 2010-09-16, 12:18

bronka napisał/a:
Capricorn napisał/a:
A co z przypadkiem, gdy dziecko śpi w swoim pokoju, w swoim łóżku? ;-)

och nie! Capri! Dziecko w swoim łóżku, a nie u rodziców? Patologia, Pani, patologia!


tak naprawdę, moje dzieci często ze mną sypiały, częściowo z potrzeby bliskości, częściowo z powodu karmienia. Ale daleko mi do tego, żeby zakładać, że dla wszystkich powinna być to wersja obowiązkowa.

Katioczka - 2010-09-16, 18:36

Jagienka napisał/a:
Lily napisał/a:
A ja myślę, że te wszystkie rytuały to są tak naprawdę mało ważne i niewiele warte. I nie chodzi mi o to, żeby się totalnie zaniedbać, ale żeby zachować daleko idący umiar. W końcu w życiu naprawdę nie o to chodzi, żeby mieć codziennie makijaż na twarzy, 20 par butów i idealny porządek w szafie. Można się tak pobawić od czasu do czasu, ale nie można tego traktować jak punkt honoru. To są naprawdę poboczne kwestie... Ważne jest zdrowie, bliscy, wewnętrzny spokój. Ciało i tak pójdzie do piachu prędzej czy później.
Wybaczcie tę smutną poniekąd refleksję.

Zgadzam się z LIly.
Choć czasem marzę o elegancji i innych rzeczach, których na co dzien nie mam, to w ogólnym rozrachunku, najważniejsze jest to, co Lily wymieniła: zdrowie, bliscy, wewnętrzny spokój. I bardzo chciałabym umieć tak żyć i cieszyć się tym i nie tęsknić za tym, czego nie mam...

też się zgadzam, ale to wątek o pięknie jest, również tym zewnętrznym, więc popłynęłam ze zwierzeniami nt. perfum, garderoby i pielęgnacji ;)

gemi - 2010-09-16, 20:54

płaczę z tych mikrokropelek :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
z_grzywką - 2010-09-16, 21:04

Słuchajcie Panie, może któraś z Was będzie miała ochotę.
Odkopałam dziś płyty dvd z Shape - ćwiczenia - na: 1. brzuch, 2. pośladki, 3. całe ciało i 4. ramiona. Ja ćwiczyłam przez jakiś czas z płyta numer 3. Niezły wycisk :) Na ten czas nie ćwiczę, jeżdżę na rowerze. Poza tym mnie chyba bardziej bawi ćwiczenie w grupie ;)

Jeśli macie ochotę - mogę odstąpić :)

Kat... - 2010-09-16, 21:30

z_grzywką, czy ja bym w takim razie mogła poprosić ramiona? Kompleks mam inny ale moje pośladki ostatnio dostają wycisk jak noszę syna w MT do żłobka. Wszędzie schody. Ale ja nie narzekam, cieszę się i już sobie wyobrażam jak będą wyglądały za jakiś czas :mryellow:
topcia - 2010-09-16, 21:34

z_grzywką napisał/a:
ale ja na przykład lubię być naturalna w pościeli.

o to mi chodzi właśnie-przynajmniej w nocy można sobie na to pozwolić ;-) . Tzn. khm... niektórzy mogą ;-)

[ Dodano: 2010-09-16, 22:40 ]
A tak odnośnie dziecka i jego postrzegania mamy po zapachu-ja, przynajmniej, przytulam WIsię nie tylko w łóżku, śpiąc-a to ci ironia-w zasadzie w łóżku nie, bo śpimy :-) tylko kiedy jesteśmy aktywne w dzień. I to miałam na myśli. Także śmieszą mnie bezpodstawne nadinterpretacje, phi . ;-)
A spać zamierzam z NIą tak długo jak bedzie tego potrzebowała-na pewno do 3 r. ż. (tak mniemam). CHoć tak się szybko rozwija, że z Nią to nie wiadomo jak będzie za ki,lka dni nawet. ;-) . I uwazam to za bardzo zdrowe (dla Niej przynajmniej).

Katioczka - 2010-09-16, 21:50

euridice, wiadomo, że czasem ryję nosem o wannę ze zmęczenia,
ale ja uparta bestia jestem, hehe...

co do dziecka i zapachów: też przytulam dziecko poza łóżkiem, mąż to samo.
Czasem jak go biorę na ręce rano, jak pożegna się z tatą, to pachnie nim cały,
tzn. syn pachnie perfumami męża. Nie sądzę, by mu to zaszkodziło.
Będzie miał co pamiętać i wspominać. Ja np. do dziś pamiętam zapach wody kolońskiej,
jakiej używał mój tata, gdy byłam dzieckiem...

topcia - 2010-09-16, 21:51

Katioczka napisał/a:

Capricorn napisał/a:
I co, te mikrokropelki zapieprzają do sutków, i przełażą sobie przez nie do gruczołów mlekowych?

jesteś na mojej liście ignorowanych, ale, że katioczka przytoczyła wypowiedz, więc powiem tylko tyle-uważałam, że masz nieco szersze pojęcie o jakości mleka matki w zależności od czynników zewnętrznych (czyt. jej upodobań), mając trójkę dzieci, ale widać się myliłam. Z takim pojęciem lepiej w ogóle nie karmić.
ALe nie mieszam już, ok, opuszczam wątek, bo widzę, że moje poglądy są "niedzisiejsze". :-P

Capricorn - 2010-09-16, 21:56

topcia napisał/a:

A spać zamierzam z NIą tak długo jak bedzie tego potrzebowała-na pewno do 3 r. ż. (tak mniemam). CHoć tak się szybko rozwija, że z Nią to nie wiadomo jak będzie za ki,lka dni nawet. ;-) . I uwazam to za bardzo zdrowe (dla Niej przynajmniej).


Twój wybór.

moje obserwacje w tym temacie są takie, że spanie z dzieckiem na pewno nie jest bardzo zdrowe dla relacji partnerskich.

taki ot.

Capricorn - 2010-09-16, 21:59

topcia napisał/a:
Katioczka napisał/a:

Capricorn napisał/a:
I co, te mikrokropelki zapieprzają do sutków, i przełażą sobie przez nie do gruczołów mlekowych?

jesteś na mojej liście ignorowanych


super :)

Cytat:
ale, że katioczka przytoczyła wypowiedz, więc powiem tylko tyle-uważałam, że masz nieco szersze pojęcie o jakości mleka matki w zależności od czynników zewnętrznych (czyt. jej upodobań), mając trójkę dzieci, ale widać się myliłam. Z takim pojęciem lepiej w ogóle nie karmić.


Jak dobrze mieć tak wszechwiedzącą topcię na forum - dla mnie lepiej byłoby w ogóle nigdy nie karmić, dla męża Katioczki lepiej byłoby, żeby się nie myła...

Alispo - 2010-09-16, 22:05

euridice napisał/a:
ecę spać (myślę, że im więcej godzin snu na dobę, tym prościej "być piękną", nie sądzicie? 8-) )

o tak,zdecydowanie:)

oj dziewczyny,moze po prostu wyjsciem sa ekologiczne perfumy? ;-)

Capricorn - 2010-09-16, 22:06

euridice napisał/a:

Tak, i teraz z pewnością Capri zaśpiewa przepełnionym goryczą głosem "Oh! If I could turn back time! Ooooo!"


Wcześniej starannie stylizując się na Cher (kto pamięta teledysk, ten wie ;-) ) i tym samym osiągając cel postawiony w tytule tego wątku, ha! ;-) :)

Katioczka - 2010-09-16, 22:41

Capricorn napisał/a:
dla męża Katioczki lepiej byłoby, żeby się nie myła.

no nie wiem...może jednak te perfumy zastosuję, tak dla zabicia smrodu...
:lol:

[ Dodano: 2010-09-16, 23:42 ]
Capricorn, adoptuj mnie. Dam ci jedną flaszkę perfum.

Capricorn - 2010-09-16, 22:46

Katioczka napisał/a:

Capricorn, adoptuj mnie. Dam ci jedną flaszkę perfum.


ok, oto moje warunki:
- duży flakon Poison,
- żadnego włóczenia się po 22.oo,
- dobrze gotujesz?

Katioczka - 2010-09-16, 22:50

Capricorn napisał/a:
żadnego włóczenia się po 22.oo

ale mamoooooo....
Capricorn napisał/a:
dobrze gotujesz?

coraz lepiej 8-)

Poison da się załatwić, tylko która wersja?

sylv - 2010-09-16, 22:52

Katioczka napisał/a:
Poison da się załatwić, tylko która wersja?

o matko z córką, napisz, że masz pure- ten biały i go nienawidzisz :lol:

Katioczka - 2010-09-16, 23:04

sylv napisał/a:
napisz, że masz pure- ten biały

nie mam :(

Alispo - 2010-09-17, 16:17

W ramach choroby i niepojscia do pracy poszlam na zakupy ciuchowe co rzadko mi sie zdarza :roll:

Ale wreszce nadrobilam zaleglosci dżinsowe,uff.
I wyhaczylam plaszczyk w lumpie za 30zeta :-)
Czuje sie zdrowsza ;-) :lol:

rosa - 2010-09-17, 17:07

Alispo, gratuluję zakupów, ja też w tym tygodniu szmatowo zaszalałam :-)
DagaM - 2010-09-17, 19:22

sylv napisał/a:
o matko z córką, napisz, że masz pure- ten biały i go nienawidzisz :lol:
mam i uwielbiam go :mryellow: ale raczej nie używam na co dzień do pracy (moim zdaniem mają zbyt intensywny zapach jak na pracę przy dzieciach).

Zgadzam się z euridice - sen jest najlepszą metodą na poprawienie urody. Najgorzej wyglądam w piątki (bo już wtedy mam spore zaległości w regeneracji) , a dzisiaj to już w szczególności czułam sie i pewnie wyglądałam jakby przejechał po mnie traktor. :lol:

kofi - 2010-09-17, 19:24

Alispo napisał/a:
I wyhaczylam plaszczyk w lumpie za 30zeta :-)

Oooo, to tańszy niż mój by komis odzieżowy. Mój za 50 :oops: , no drogi, ale fajny.

moony - 2010-09-17, 19:50

Alispo napisał/a:
I wyhaczylam plaszczyk w lumpie za 30zeta


Na takie zakupy polecam mojego męża - ma talent do wynajdywania fajnych rzeczy. Mój płaszczyk kosztował 6 zł (zupełnie nie zniszczony, tylko bez guzików), a rzeczone guziki do niego - 10 :mryellow:

kofi - 2010-09-17, 19:52

moony super. :-) Ty lepiej tak tego nie rozgłaszaj, bo zaraz zrobi się kolejka chętnych do wypożyczenia męża a skąd wiesz co on na to? ;-)
moony - 2010-09-17, 20:02

kofi napisał/a:
Ty lepiej tak tego nie rozgłaszaj, bo zaraz zrobi się kolejka chętnych do wypożyczenia męża a skąd wiesz co on na to?

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Może w końcu to pomysł na jakiś biznes? :mryellow:

Lily - 2010-09-17, 20:09

moony napisał/a:
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Może w końcu to pomysł na jakiś biznes? :mryellow:
Proszę się nie śmiać ;)
hxxp://www.byckobieta.pl/2,3361,1,personal-shopper.html

kofi - 2010-09-17, 20:17

Lily jesteś niesamowita. :-)
Znasz internet lepiej niż Google ;-)

Lily - 2010-09-17, 21:15

kofi napisał/a:
Znasz internet lepiej niż Google ;-)
Nieee, pamiętałam, że było coś takiego parę lat temu. A dobór fraz to moja własna inwencja już, nie zawsze wychodzi.
Alispo - 2010-09-17, 22:02

R.tez jest dobrym wyszukiwaczem:)
moony - 2010-09-18, 15:38

Piąteczka, Alipso! :mryellow:
agaB - 2010-09-18, 20:23

moony, to może ja z Tobą wybiorę się na zakupy, bo właśnie potrzebuje płaszczyk.

A wracając do tematu perfum, to mam pytanie:
kiedy mamy karmiące zaczęły się perfumować?

Ja bardzo lubię perfumy, a ostatnio mój mąż często wyjeżdża na delegacje i w strefach wolnocłowych kupuje mi perfumy. A ja nie mam kiedy je zużyć.

dżo - 2010-09-18, 20:30

agaB, może jestem przewrazliwiona ale perfum nie stosuję nadal bo caly czas karmie (choć sporadycznie). wszystko zależy od tego jak Ty się z tym będziesz czuła, mi nieodpowiada przyttulsnir dziecka gdy mam na sobie intensywny syntetyczny zapach.
Agnieszka - 2010-09-18, 20:31

Perfum raczej nie kupuję bo na mnie wszystko pachnie jak mydliny czy ogórek.
Mam fajne buty i płaszczyk - spadek po Bajce:-)

z_grzywką - 2010-09-18, 20:37

Ja karmię Marcela jeszcze 1-2 razy na dobę. Używam delikatnych zapachów, raczej wód toaletowych niż mocnych perfum (intensywne zapachy znielubiłam w ciąży i tam mi już zostało). Z karmieniem nie mam problemu.
agaB - 2010-09-18, 20:54

Ja myślę do perfumowaniu takim "delikatnym", stosując nie za ostre perfumy.
Katioczka - 2010-09-18, 21:28

jak siedziałam w domu, to nie perfumowałam się.
Jak szliśmy na spacer, to jakaś apaszka na szyję, kolczyki i kilka kropel perfum
(raczej woda toaletowa, jak przedmówczynie) i to też raczej pryskałam je na tkaninę,
niż skórę...

DagaM - 2010-09-18, 21:29

agaB napisał/a:
A wracając do tematu perfum, to mam pytanie:
kiedy mamy karmiące zaczęły się perfumować?
Jestem "czułym nosem", więc na czas karmienia odstawiłam wszystko, włącznie z mydłami i dezodorantami - tylko "szare" mydło i deo w krysztale. Dopiero jakieś pół roku od odstawienia Niny od piersi zaczęłam delikatnie wracać do zapachów.
Anja - 2010-09-18, 22:10

Alispo napisał/a:
oj dziewczyny,moze po prostu wyjsciem sa ekologiczne perfumy? ;-)

Alispo, a polecasz jakieś? :->

dynia - 2010-09-18, 22:50

Anja napisał/a:
Alispo napisał/a:
oj dziewczyny,moze po prostu wyjsciem sa ekologiczne perfumy? ;-)

Alispo, a polecasz jakieś? :->

Och są jedne takie przecudne z Lusha Karma się zwą 8-)

devil_doll - 2010-09-19, 08:43

jest tez karma puder do ciala :D
Alispo - 2010-09-19, 11:26

Anja napisał/a:
Alispo napisał/a:
oj dziewczyny,moze po prostu wyjsciem sa ekologiczne perfumy? ;-)

Alispo, a polecasz jakieś? :->


W sumie nie,bo nie uzywam i sie w ogole na perfumach nie znam.Mam jakas wode toal.Lavery ale sobie stoi tylko..jakby kto chcial to moge sprzedac taniej,taka:
hxxp://www.lavera.com.pl/p244-eau.de.toilette.htm]hxxp://www.lavera.com.pl/p244-eau.de.toilette.htm
Lubie te zapachy,ale zwykle starcza mi dezodorant do szczescia,jestem typem minimalistycznym zeby nie powiedziec abnegackim ;-) .

moony - 2010-09-19, 19:48

Alispo napisał/a:
jestem typem minimalistycznym zeby nie powiedziec abnegackim ;-)

Ooo, to o mnie :P
Natomiast dziś poczułam zew obcasa i kupiłam sobie półbuty na takim siedmiocentymetrowym. W życiu nie miałam wyższych. Czuję się jak wieżowiec-kobieta.

agaB - 2010-09-20, 14:47

moony, a ja wpadłam w piątek do małego sklepu obuwniczego (a propo na Twojej ulicy) i zakupiłam buty na koturnach. Zakup był szybki, ale udany.
Zakup też był dla mnie wyzwaniem, bo ja ostatnio nie noszę obcasów, choć powinnam, gdyż nie mam wysokiego wzrostu, a przy mężu czuje się jak krasnal.

moony - 2010-09-20, 15:28

To na mojej ulicy jest sklep obuwniczy?
agaB - 2010-09-20, 15:37

:oops: , pomyliłam się, ale jest to ulica niedaleko twojej, czyli na ul. Polaka :oops:
renka - 2010-09-20, 15:44

Ekhm, ekhm - a czy trudne jest chodzenie w butach na obcasach? :->
Z racji slusznego wzrostu zawsze nosilam buty na plaskiej podeszwie, ale ostatnio mam nakret na jakies "szpilki" - w koncu tez mam partnera slusznego wzrostu, wiec moglabym poszalec pod tym katem.
Tylko, ze jak patrze na niektore dziewczyny poruszajace sie "na obcasach" to nie za fajnie to wyglada, wiec nie wiem, czy ta technika jest trudna do opanowania czy raczej nie ma z tym wiekszego problemu? ;-)

Alispo - 2010-09-20, 17:09

Jak kupisz buty w ktorych bedziesz sie dobrze czuc to luz,moim zdaniem.Ale nie jestem ekspertem,czasem mam ochote zalozyc szpilki ale zwykle mi nie pasuja do ubioru ;-)
Kat... - 2010-09-20, 19:15

renka napisał/a:
jak patrze na niektore dziewczyny poruszajace sie "na obcasach" to nie za fajnie to wyglada, wiec nie wiem, czy ta technika jest trudna do opanowania czy raczej nie ma z tym wiekszego problemu?
jak się ma wyprostowaną sylwetkę i chodzi się pewnie nie dając po sobie poznać, ze jest niewygodnie ;-) to wygląda to rzeczywiście nieźle. Ja się garbię i zdając sobie sprawę, z tego jakbym wyglądała nawet nie myślę o obcasach. Poza tym na płasko mi wygodnie i chronię stawy. No i mam takie nogi, że nie muszę :-D
Katioczka - 2010-09-20, 19:28

renka napisał/a:
czy ta technika jest trudna do opanowania czy raczej nie ma z tym wiekszego problemu?

podstawa to dobre buty, z dobrze umieszczonym obcasem. Wtedy nie ma problemu z kręceniem biodrem na obcasie (powinno się poruszać jak w tańcu).
Palce nie powinny być ściśnięte, obcas zbyt wysoki (przynajmniej na początku nauki chodzenia),
polecam grube obcasy, są bardziej stabilne od szpilek, no i więcej zniosą (ach te dziury w chodnikach)
Do tego wyprostowana sylwetka i luz w kolanie. No i pamiętać jak ładnie wysiąść z samochodu
będąc na obcasach ;)

jak czasem patrzę na kobiety w szpilkach, to aż mi przykro. Chodzą jak człowiek pierwotny...
Wina złych butów i/albo zakładania szpilek bardzo okazyjnie

renka - 2010-09-20, 20:14

Katioczka napisał/a:

polecam grube obcasy, są bardziej stabilne od szpilek, no i więcej zniosą


Ehhh, a ja to wlasnie mam nakret na jakies sexy szpilleczki - czyli na nie za wysokim, ale zgrabnym obcasie ;-)
Moze najpierw sprawie sobie takie "sypialniane" na probe - za wiele sie w nich nie nachodze, a przynajmniej potestuje :-P

Ale dzieki Katioczka za opis :-)

kofi - 2010-09-20, 20:58

Katioczka napisał/a:
jak czasem patrzę na kobiety w szpilkach, to aż mi przykro. Chodzą jak człowiek pierwotny...

No właśnie dlatego nie mam butów na obcasach, bo pewnie tak bym w nich chodziła.
Ni cholery nie umiem. Jak włożę to mam wrażenie, że nie ustoję nawet, a co mówić o chodzeniu. Mam tu na myśli takie cienkie, wysokie obcasy. Na koturnie to jeszcze jakoś daję radę. :roll:

Lily - 2010-09-20, 21:07

Eichelberger pisze, że szpilki to wymysł facetów, żeby kobiety pozbawić stabilności - najlepiej bardzo szczupłe nóżki umieścić na bardzo cienkich szpilkach, dzięki temu równowaga jest bardzo chwiejna, ta fizyczna, a za tym idzie wg niego słabość psychiczna - brak oparcia w sobie - najpierw w silnych nogach, a potem w sile wewnętrznej. Biorąc pod uwagę nierozłączność psychiki i ciała, mogę się z nim zgodzić. Ja osobiście szpilek nie znoszę i nie uważam, żeby były piękne. Co więcej, ubolewam, że bardzo trudno znaleźć (latem zwłaszcza) fajne buty na płaskiej podeszwie. A w klapkach na obcasach ja pomykać nie zamierzam, nie jestem masochistką ;) Totalnie niepraktyczne i niezdrowe.
Katioczka - 2010-09-20, 21:11

Nie lubię cienkich, wysokich obcasów, bo wpadam w dziury, kratki przed drzwiami,
szczeliny wszelakie i strasznie mnie to denerwuje, nie licząc fleków, jakie zgubiłam w ten sposób...
jedynie
renka napisał/a:
takie "sypialniane"
mogą być :P

Koturny, kaczuszki, kieliszki, słupki- jestem na tak!
Nie znoszę balerinek i butów na cienkich jak papier podeszwach.

renka - 2010-09-20, 21:12

Lily, ciekawa teoria.


[ Dodano: 2010-09-20, 22:14 ]
Katioczka napisał/a:

Nie znoszę balerinek i butów na cienkich jak papier podeszwach.


Ja wlasnie tylko takie posiadam ku niezadowoleniu swojego ortopedy :->

moony - 2010-09-20, 21:43

Hm, ja myślałam, ze też nie znoszę obcasów. Ale usłyszałam zew. Na szpilce bym nie uszła, te buty, które kupiłam mają taki średnio gruby obcas. Wytrzymałam dziś w nich w pracy 6 godzin, co i tak jest meeega wyczynem. No i nie zamierzam chodzić w nich codziennie. Zostawię sobie na specjalne okazje ;)
Moim zdaniem generalnie technika chodzenia na obcasach polega na tym, żeby się nie spinać i nie usztywniać.
Mój mąż na hasło "zew obcasa" powiedział: jesteś w ciąży, masz zachcianki, trzeba było przeczekać :lol:
agaB napisał/a:
pomyliłam się, ale jest to ulica niedaleko twojej, czyli na ul. Polaka :oops:

A, spoko, spoko, też tam czasami bywam. Myślałam, że może się coś tajniackiego otworzyło.

kofi - 2010-09-20, 21:46

Ja w cienkich jak papier średnio się czuję, ale taki centymetrowy "obcas" już mi wystarczy. 8-)
renka - 2010-09-20, 21:49

Ja w takim stylu glownie kupuje (te akurat mam i sa superancko wygodne, choc czuje czasami zbyt wyraziscie, co mam pod stopami ;-) ):

hxxp://www.deichmann.pl/site/pl/catalog.php?brand=2&category=0060157100000549&product=959459

A najwyzszy "obcas" u mnie to w tych butach:

hxxp://www.deichmann.pl/site/pl/catalog.php?brand=2&category=0060157100000549&product=952536

arete - 2010-09-20, 22:18

Lily, mnie też ta teoria Eichelbergera utkwiła w pamięci, dla mnie to kolejny argument, żeby nie chodzić w obcasach. Mam kilka par, żeby nie było, ale na co dzień nie noszę, choć zapewne moim proporcjom wyszłoby to na dobre.
Katioczka napisał/a:
Koturny, kaczuszki, kieliszki, słupki- jestem na tak!

Mnie się szalenie podobają bananowe obcasy.

Lily - 2010-09-20, 22:21

A propos, przypomniałam sobie, żeby moje jedyne buty "na obcasie" wystawić na śmietnik, bo już ich nie założę. Swego czasu je bardzo lubiłam, choć dziś nie wiem, jak mogłam to wytrzymać ;) Tutaj by się zupełnie nie sprawdziły, ze względu na to, że teren jest pagórkowaty, i podczas schodzenia w dół nawet bez obcasów jest spory nacisk na śródstopie, a ja dużo chodzę.
Ponoć najwygodniejsze obcasy to tzw. włoska (?) szpilka, chyba używana w butach do tańca. Ma zupełnie inny profil i mniej obciąża śródstopie.

Katioczka - 2010-09-20, 23:02

Lily napisał/a:
Ponoć najwygodniejsze obcasy to tzw. włoska (?) szpilka, chyba używana w butach do tańca. Ma zupełnie inny profil i mniej obciąża śródstopie

potwierdzam
np. takie
hxxp://chce.to/content/wondergirl/big.98903.63C3C817-2384-48D6-AECC-C0E72AF43EC4.jpg

a jak stopy delikatne/nie przyzwyczajone do chodzenia na obcasie to może żelowe poduszeczki
na śródstopie?

puszczyk - 2010-09-21, 00:01

Do pracy zawsze mam wysoki obcas (nie cienką szpilkę, bo w takich jeszcze nawet nie próbowałam chodzić) albo koturny. Czuję się w nich dobrze, ale wychodzenie w takich na spacer z dzieciakami to już dla mnie masochizm.
Christa - 2010-09-21, 01:59

Dla mnie masochizmem byloby zakladanie szpilek w ciazy.
moony, obiecaj, ze nastepnym razem zalozysz je jednak dopiero po porodzie. Przeciez to bardzo niezdrowe, tak obciazac nogi.

Ja mam dwie pary szpilek na dosyc cienkim obcasie i zakladam je wlasciwie tylko do sukienek na specjalne okazje (bo do niczego innego by nie pasowaly :-) ). W jednych czuje sie jak ryba w wodzie i zupelnie nie czuje, ze je mam, a w drugich chyba poszlo mi to "cos", co jest w srodku obcasu (nie moge sobie przypomniec, jak to sie nazywa), bo jak je ostatnio zakladalam (a bylo to 100 lat temu, oczywiscie ;-) ), to wydawalo mi sie, ze noga tak mi sie dziwnie chwieje.

To jest dopiero masochizm:
hxxp://img522.imageshack.us/i/szpilkigwozdzie786obraz.jpg/]

Kat... - 2010-09-21, 06:14

renka napisał/a:
Katioczka napisał/a:

Nie znoszę balerinek i butów na cienkich jak papier podeszwach.


Ja wlasnie tylko takie posiadam ku niezadowoleniu swojego ortopedy
jak to? Ortopeda zaleca chodzenie na obcasie? :shock:

Ja uwielbiam zupełnie płaskie buty, nawet sandałów czy kozaków szukam bez tego centymetrowego obcasika.

Lily, coś w tym jest co piszesz. Prowadzę obserwację par od kilku lat pod tym kątem i zauważyłam, że najczęściej jeśli kobieta jest na obcasie to trzyma faceta pod/za rękę. Musi się podeprzeć, odciążyć. Pary w których kobieta idzie na płaskim dużo rzadziej się trzymają. Czyli że są jakby bardziej niezależne?

sylv - 2010-09-21, 07:13

Katioczka napisał/a:
jak to? Ortopeda zaleca chodzenie na obcasie? :shock:

tak, na takim 1.5 cm :-) płaskie buty są na maksa niezdrowe, a ja też uwielbiam baleriny i inne płaściutkie.

aczkolwiek moim proporcjom to bardzo nie wychodzi na zdrowie :lol:

też ostatnio poczułam zew obcasa i zakupiłam śliczne na takim 7-10 cm słupku i są super wygodne (oczywiście tylko na parę godzin).
ogólnie mam w szafie z 5 par butów na obcasie, które noszę zdecydowanie nieczęsto.

a teraz już niedługo wyciągnę z szafy jedne z moich ulubionych butów, czyli długie brązowe oficerki.

a teoria Eichelbergera dla mnie jest idiotycznie wydumana ]:->

Kat... - 2010-09-21, 07:23

sylv napisał/a:
jak to? Ortopeda zaleca chodzenie na obcasie?

tak, na takim 1.5 cm płaskie buty są na maksa niezdrowe
niezdrowe? Ok ja się nie znam ale jakoś trudno mi uwierzyć, ze natura wyposażyła nas w na maksa niezdrowe płaskie stopy i żeby było ok trzeba nosić obcasy. Dzieciom ortopedzi też zalecają lekki obcas dla zdrowia? A facetom? Ja poważnie pytam, nie złośliwie bo to dla mnie nowina tygodnia.
dynia - 2010-09-21, 07:31

Kat ,zobacz na większość zdrowotnych butów dla dzieci mają obcas właśnie lub taką specjalnie profilowana podeszwę ,to samo męskie,oczywiście pomijam obuwie sportowe ;-)
Capricorn - 2010-09-21, 07:32

ja lubię buty na grubych podeszwach, takich, jak w glanach. W ogóle, glany to moje ulubione buty :) Mam jedne baardzo wysokie obcasy, w których naprawdę dobrze wyglądam, ale wytrzymuję w nich góra trzy godziny.
sylv - 2010-09-21, 07:38

Kat... napisał/a:
niezdrowe? Ok ja się nie znam ale jakoś trudno mi uwierzyć, ze natura wyposażyła nas w na maksa niezdrowe płaskie stopy i żeby było ok trzeba nosić obcasy. Dzieciom ortopedzi też zalecają lekki obcas dla zdrowia? A facetom?

jak już dyńka napisała, dziecięce buty są wyprofilowane w ten sposób i nie mają płaskiej podeszwy. buty dla facetów też raczej nie są płaskie jak baleriny.

a co do natury, to pewnie jest różnica w rozkładaniu ciężaru itp. przy chodzeniu na boso, a w płaskim jak naleśnik bucie.

BTW, nie wiem, czy wiecie, że moje ukochane japonki to też lipa, bo palce są ciągle przykurczane i podobno efekty tego też mogą być nieciekawe. :roll:

z_grzywką - 2010-09-21, 08:31

A ja chciałabym zapytać o obuwie z Deichmanna. Nigdy jeszcze nie kupiłam sobie butów w tym sklepie. Jakie są Wasze doświadczenia?
Ostatnio wypatrzyłam tam sympatyczne kozaki na wczesną jesień, takie do spódnicy i nie wiem czy warto. Czy są to buty trwałe? Wygodne?

Tempeh-Starter - 2010-09-21, 08:37

o, właśnie sobie uświadomiłem że obuwie to taki element mody, który może wyraźnie wpływać na zdrowie
- staw skokowy
- staw kolanowy
- staw biodrowy
- kręgosłup
(no oczywiście pomijając modę na silikon w cyckach i wargach, piercing oraz tatuaże ;-) )

kofi - 2010-09-21, 08:45

z_grzywką napisał/a:
A ja chciałabym zapytać o obuwie z Deichmanna. Nigdy jeszcze nie kupiłam sobie butów w tym sklepie. Jakie są Wasze doświadczenia?
Ostatnio wypatrzyłam tam sympatyczne kozaki na wczesną jesień, takie do spódnicy i nie wiem czy warto. Czy są to buty trwałe? Wygodne?

Trwałe to chyba nie. Mam sympatyczne kozaki (o właśnie na koturnie niewysokim) i rozkleiły się bardzo szybko. Ich jedyną zaletą jest właściwie to, że nie są skórzane. ;-)

rosa - 2010-09-21, 08:54

no właśnie ja dużo butów kupiłam w Daiszmanie, dla siebie, chłopaków, starego, głównie dlatego że łatwo znaleść nieskórzane
z trwałaścią różnie bywa: Piter w swoich pomyka już drugi rok do pracy, a Franc identyczne po miesiącu rozwalił :mryellow:

nie umiem chodzić na szpilkach, ale bardzo mi się podobają

Lily - 2010-09-21, 08:59

Kat... napisał/a:
Prowadzę obserwację par od kilku lat pod tym kątem i zauważyłam, że najczęściej jeśli kobieta jest na obcasie to trzyma faceta pod/za rękę.
O tak, zwłaszcza zimą można spotkać takie wręcz żałosne przypadki - na chodniku lód, a kobieta w szpilkach wisi na męskim ramieniu, i tak ledwo idąc. Bez faceta nie wyszłaby chyba z domu...
Ja takich super płaskich podeszew nie lubię, tzn. lubię, jak są grubsze, bo przez cienkie czuję każdą nierówność. Ale chodziłam w tym i zeszłym roku w sandałach, które z tyłu były trochę wyższe, tak ze 3 cm, i to był koszmar dla moich stóp. Dawno nie miałam tak obolałych nóg...

kofi - 2010-09-21, 09:02

Mam koleżankę, która chodzi w kozakach na szpilkach w zimie i twierdzi, że są świetne, bo tę szpilkę wbija w śnieg/lód i to ją trzyma.
renka - 2010-09-21, 09:36

Kat... napisał/a:
renka napisał/a:
Katioczka napisał/a:

Nie znoszę balerinek i butów na cienkich jak papier podeszwach.


Ja wlasnie tylko takie posiadam ku niezadowoleniu swojego ortopedy
jak to? Ortopeda zaleca chodzenie na obcasie? :shock:



Na obcasie nie, ale mi kazal nosic buty na grubej podeszwie, bo ja mam problemy ze srodstopiem. I bezwzglednie mi zabrbonil chodzic w wlasnie w takich butach jakie zaprezentowalam jako pierwsze (japonki tez maja isc w odstawke). A ja mam zawsze problem z zakupem innego obuwia, bo albo mnie sie nie podoba, albo jak juz cos w miare ludzko wyglada to jest ze skory...

[ Dodano: 2010-09-21, 10:40 ]
z_grzywką napisał/a:
A ja chciałabym zapytać o obuwie z Deichmanna. Nigdy jeszcze nie kupiłam sobie butów w tym sklepie. Jakie są Wasze doświadczenia?
Ostatnio wypatrzyłam tam sympatyczne kozaki na wczesną jesień, takie do spódnicy i nie wiem czy warto. Czy są to buty trwałe? Wygodne?


Zdarza sie kiepska jakosc.
Ale wiekszosc bym polecala - zarowno pod katem wygody jak i jakosci. Ja glownie kupuje tam buty i mialam takie pary, ktore nosilam dzien w dzien w okresie wiosennym i jesiennym i wystarczaly mi np. na 5 lat ;-)
Zeszlej jesieni sobie kupialm kozaki i po zimie byly do wyrzucenia - ale faktem jest, ze zima byla ostra i te buty zupelnie nie byly przeznaczone na takie mrozy - popekaly szybko.
Ja ogolnie jestem typem minimalistycznym i mam np. ze 2-3 pary japonek na lato (bo to tani produkt ;-) ), 1-2 pary na wiosne-jesien i najczesciej jedne kozaki na zime (zeszlej zimy bylo szalenstwo, bo mialam 2 pary kozakow) :->

[ Dodano: 2010-09-21, 10:44 ]
Katioczka napisał/a:

np. takie
hxxp://chce.to/content/wondergirl/big.98903.63C3C817-2384-48D6-AECC-C0E72AF43EC4.jpg


Katioczka
, wlasnie tego typu buty mnie sie marza :->
Do tego jakas fajna zwiewna kiecka...

Katioczka - 2010-09-21, 09:59

sylv napisał/a:
Katioczka napisał/a:
jak to? Ortopeda zaleca chodzenie na obcasie?

ja tego nie napisałam ;)

[ Dodano: 2010-09-21, 11:09 ]
Tempeh-Starter napisał/a:
no oczywiście pomijając modę na silikon w cyckach i wargach, piercing oraz tatuaże

a co to ma do butów, bo nie kumam?

moony - 2010-09-21, 10:20

Christa napisał/a:
moony, obiecaj, ze nastepnym razem zalozysz je jednak dopiero po porodzie. Przeciez to bardzo niezdrowe, tak obciazac nogi.

Obiecuję uroczyście. Przekonałam się, jak to jest i teraz buty będą czekać na ważne okazje. Słyszałam, że gorsze od obciążenia nóg w ciąży, chodzenie na obcasach jest niezalecane, bo łatwiej jest się wywrócić. Zastanawiam się, czy to prawda, skoro w zimie mijają mnie pomykające na szpilkach dziewczyny. A ja w niemal płaskich jak paralityk się poruszam. Coś musi być z tym wbijaniem się z lód/ śnieg, bo po wrocławskim rynku (kostka z x razy wypełnianymi przerwami) już tak nie zasuwają...

Kat... - 2010-09-21, 10:55

Capricorn napisał/a:
glany to moje ulubione buty
moje już nie, ale kilka lat temu absolutnie nie wyobrażałam sobie chodzić w czymkolwiek innym i nawet w lato w glanach pomykałam. Jak się przerzuciłam na trampki to nagle moje stopy zaczęły pracować, stały się lekkie, czułam się jakbym fruwała. Baleriny? Odlot!

dynia, rację masz, dzisiaj się przeszłam po sklepach i i dziecięce i męskie faktycznie są tak profilowane. To się teraz muszę rozsądkowo przerzucić na te 1,5cm. Nie będzie łatwo bo przez lata unikałam i mi się nie podobają.

z_grzywką napisał/a:
A ja chciałabym zapytać o obuwie z Deichmanna. Nigdy jeszcze nie kupiłam sobie butów w tym sklepie. Jakie są Wasze doświadczenia?
kupiłam kilka par. Trwałe jakoś strasznie nie są ale chyba czasy kiedy kupowało się buty raz na 5 lat raczej minęły. No nie wiem ja tak mam. Mimo, że nie śledzę kolekcji, nie interesuję się modą i wszystkie nowości docierają do mojej świadomości po sezonie, to jednak co rok-dwa zmienia się trochę moda i nawet jakbym miała supertrwałe ale już bardzo niemodne buty (sytuacja hipotetyczna bo ja trwałych butów nie miewam a niemodna jestem zawsze ;-) ) to raczej kupiłabym kolejną parę.
Rok temu kupiłam w CCC chyba niesamowicie ciepłe (to był priorytet w poszukiwaniach, bo wiadomo- spacery) i nawet przyzwoicie wyglądające buty. Niestety tworzywo skóropodobne nie wytrzymało zimy i się porolowało, postrzępiło. Żałuję bo już nigdzie nie widziałam aż tak ciepłych butów pasujących do spódnicy. Właściwie żadnych.

Ach i rozmawiałam dzisiaj z panem z Deichmanna o butach dziecięcych. Marka Elefanten jest w całości wg niego ze skóry, ale za to hxxp://www.deichmann.pl/site/pl/catalog.php?brand=37&category=0060157100000551]Bobbi-Shoes to imitacja tak dobra, że wygląda identycznie (oznaczenia podobno należy szukać w pudełku albo lewym bucie- ja nie znalazłam ale chyba mu wierzę). I ceny niegłupie.

sylv - 2010-09-21, 11:15

kofi napisał/a:
Mam koleżankę, która chodzi w kozakach na szpilkach w zimie i twierdzi, że są świetne, bo tę szpilkę wbija w śnieg/lód i to ją trzyma.

moja też tak mówi :lol: fakt, moje płaskie kozaki i oficerki na lodzie i śniegu to porażka pełna...
Katioczka napisał/a:
ja tego nie napisałam

sorki :oops:
kofi napisał/a:
Trwałe to chyba nie. Mam sympatyczne kozaki (o właśnie na koturnie niewysokim) i rozkleiły się bardzo szybko. Ich jedyną zaletą jest właściwie to, że nie są skórzane.

potwierdzam. niska cena, kiepska jakość. czasami można coś trwalszego trafić, ale raczej fuksem...

Kupiłam sobie buty tego typu, co na fotce (całe szare, bez ozdób, obcas jest cieńszy) i są super, nie mogę uwierzyć, że tak wygodne...

renka - 2010-09-21, 11:22

sylv napisał/a:

kofi napisał/a:
Trwałe to chyba nie. Mam sympatyczne kozaki (o właśnie na koturnie niewysokim) i rozkleiły się bardzo szybko. Ich jedyną zaletą jest właściwie to, że nie są skórzane.

potwierdzam. niska cena, kiepska jakość. czasami można coś trwalszego trafić, ale raczej fuksem...
.


To ja nie wiem, jak Wy chodzicie... ;-)
Jak na razie z D posypaly mnie sie szybko tylko jedne buty, a praktycznie kazde tam kupuje chyba od co najmniej 8 lat, bo jest duzy wybor fajnych nieskorzanych fasonow. A ze jestem typem minimalistycznym, o czym pisalam powyzej, to te buty sa uzytkowane bardzo czesto.

[ Dodano: 2010-09-21, 12:25 ]
Kat... napisał/a:


Ach i rozmawiałam dzisiaj z panem z Deichmanna o butach dziecięcych. Marka Elefanten jest w całości wg niego ze skóry, ale za to hxxp://www.deichmann.pl/site/pl/catalog.php?brand=37&category=0060157100000551]Bobbi-Shoes to imitacja tak dobra, że wygląda identycznie (oznaczenia podobno należy szukać w pudełku albo lewym bucie- ja nie znalazłam ale chyba mu wierzę). I ceny niegłupie.


Ale, ze niby Boobi-Shoes sa nieskorzane? Czy, ze maja tez wybor nieskorzanych modeli?
Bo jak to pierwsze to raczej to nieprawda.

Kat... - 2010-09-21, 11:44

renka napisał/a:
Ale, ze niby Boobi-Shoes sa nieskorzane? Czy, ze maja tez wybor nieskorzanych modeli?
Bo jak to pierwsze to nieprawda.
no raczej to drugie skoro pokazał gdzie szukać oznaczeń. Na stronie Deichmanna nie ma info o tworzywach, trzeba się przejść i samodzielnie sprawdzić.
renka - 2010-09-21, 11:50

Kat... napisał/a:
renka napisał/a:
Ale, ze niby Boobi-Shoes sa nieskorzane? Czy, ze maja tez wybor nieskorzanych modeli?
Bo jak to pierwsze to nieprawda.
no raczej to drugie skoro pokazał gdzie szukać oznaczeń. Na stronie Deichmanna nie ma info o tworzywach, trzeba się przejść i samodzielnie sprawdzić.


A to tak - na skorzanych sa charakterystyczne znaczki chyba juz na samym pudelku.

Lily - 2010-09-21, 11:53

Oznaczenia obuwia:

Katioczka - 2010-10-04, 22:18

uwaga, będzie długo :)

zauważam na ulicach miast polskich, zagranicznych i amerykańskich,
jak to mówili w "Misiu", rzeczy następujące:
***kobiety ubierają się często w rzeczy za małe, zbyt obcisłe, jakby wstydem było kupienie
sobie bluzki rozmiar L czy XL...efektem czego mamy wyśmienicie podkreślone wszelkie fałdy, boczki, balerony, obwisłe brzuchy, piersi, ramiona i co tylko.
A przecież można założyć tunikę, odcinaną pod biustem bluzkę, dobrze skrojoną marynarkę, kamizelkę, tkaniny mało elastyczne itp.
***źle dobrana bielizna-wystające staniki spod bluzek, stringi nad spodniami-co pasuje raczej do występów na scenie, zbyt obcisłe majtki pod spodniami/spódnicą, prześwitujące spod jasnych bluzek ciemne staniki...wrzynające się ramiączka, źle dobrane rozmiarowo miseczki...
***ślepe podążanie za modą-więc noszę rurki, choć mam nogi nie teges, spodnie biodrówki, choć brzuch i boki jak u foki itd. Nie mówiąc o tym, że potem na ulicy chodzą kobiety klony...
***niedopasowane obuwie. Buty typu kapcie babuni, saszki, mukluki pasują kobietom o bardzo szczupłym nogach, wręcz chudym, nie wiem, dlaczego niektóre panie upychają sobie łydy w buty..
Buty typu racice, czyli kończące się w połowie łydki (w jej najgrubszym miejscu)-okropność, nie wiem kto wymyślił, niektóre panie zakładają je do garsonki....mniut po prostu...
Szpilki, najlepiej bardzo cieniutkie, chybotliwe, w dłuuuugi czub-wygodniej już chyba na szczudłach...
***Nie wiem też, skąd tendencja, żeby podkreślać wszystko to, co w naszym ciele nieudane, niedoskonałe.Kusa kurtka, wzorzyste rajstopy, szorty, spódnica mini, cygaretki na szelkach-ciuchy tego typu niestety/stety podkreślają, nie tuszują, czasem zastanawiam się, czy dana osoba widziała się w lustrze przed wyjściem?
***podróbki wielkich marek. Wyglądają żałośnie, tandetnie, okropnie. Szkoda słów.
***starsze panie/w średnim wieku czasem chcą ubierać się jak małolata, co boli okrutnie
i nie każdemu pasuje. Obserwuję też tendencję odwrotną, tzn. młode kobiety STRASZNIE zabiedzone, zaniedbane (ale często myślę, że to jakieś matki niedospane, przepracowane, nieszczęśliwe i wybaczam) :)

Capricorn - 2010-10-04, 23:25

Katioczka, dobrze napisane.

sama mam na koncie jakąś połowę wymienionych przez Ciebie błędów. Z tym, że w moim przypadku wynikają one z ogólnego "zapuszczenia", ha.

YolaW - 2010-10-04, 23:54

Katioczka napisał/a:
Buty typu kapcie babuni, saszki, mukluki

Co to takiego jest??

Katioczka, z wieloma Twoimi obserwacjami zgadzam się.
Moim problemem jest to, że ubieram się nudnie, tak bezpiecznie i zachowawczo. Chciałabym umiec zdecydować się na odrobinę szaleństwa, ale boję się, że mi nie wyjdzie. To samo z wlosami. Zazdroszczę np. sylv takiej szalonej fryzury.

bodi - 2010-10-05, 00:04

Yola, mnie tez to zaintrygowało, więc zaprzęgłam google do roboty :)

mokluki: hxxp://www.muklukstore.com/product-categories.asp


saszki


buty typu kapcie babuni pozostają dla mnie nadal zagadką ;)

Katioczka - 2010-10-05, 00:24

bodi napisał/a:
buty typu kapcie babuni pozostają dla mnie nadal zagadką

no wiecie...takie płaskie całkiem, coś w stylu emu
rozjaśniłam coś? ;)

kofi - 2010-10-05, 07:50

Ja się też z tym zgadzam w sumie, ale cóż, nie odbierajmy dziewczynom przyjemniści ubierania się w modne rzeczy. Ja jestem mocno krytyczna wobec siebie i z tego powodu nie jest mi łatwo a świecie. Jak mają być szczęśliwsze kiepsko wyglądając, to niech sobie wyglądają. ;-)
Ja tez pewnie popełniam połowę tych błędów, np. kiepska bielizna, bo od kilku miesięcy bardzo potrzebuję porządnego stanika, na który mnie nie stać, po prostu. :roll:

malva - 2010-10-05, 08:02

a mi to wogle nie przeszkadza jak osoby niezbyt chude ubierają sie w obcisłe rzeczy ,powiem dosadnie: uwielbiam grube usmiechnięte dziewczyny w obcisłych ciuchach, dla mnie to oznacza że nie mają kompleksów i fajnie sie czuja ze swoim cialem, czego wszystkim nam życzę :-D :-D :-D
rosa - 2010-10-05, 09:40

dziewczyny, no wiem że jestem wiekowa (przypominam: dzidzia-piernik, ostatni punkt wypowiedzi katioczki), ale miałam saszki w 7-8 klasie podstawówki, też wtedy były na topie (ważyłam 15 kg mniej, to mogłam zakładać bezkarnie wszelkie wynalazki) :mryellow: w czym wy chodziłyście w końcówce lat 80? (pomijam tych co nosili juniorki)

podoba mi się co napisała malva :-)

dla mnie kupno spodni to problem, ten foczy

chyba pojadę do ciucha, a nuż coś nowego rzucili :-)

Lily - 2010-10-05, 10:04

Katioczka, też niestety zwracam uwagę na to, o czym napisałaś. Zwłaszcza na biodrówki o 2 rozmiary za małe, wciśnięte na siłę na tyłek i zapięte pod brzuchem, który się wylewa. I myślę, że nie wynika to wcale z braku kompleksów, tylko z przekonania, że małe rozmiary są lepsze, że można się pochwalić, że się założyło 36 i weszło, a co potem, to już trudno. Koleżanka nie powie nic, bo nie chce robić przykrości. I to wcale nie muszą być osoby z nadwagą, po prostu jak się ubierze coś za małego, to tak to wygląda, chyba że ktoś nie ma ani grama tłuszczu. Ja bym czegoś takiego nie założyła, bo jestem bardzo krytyczna wobec siebie i z drugiego powodu - bo byłoby mi po prostu niewygodnie ;)
dynia - 2010-10-05, 10:09

katioczka no niby racja ale z drugiej strony niech każdy nosi co mu się podoba,wolność..... Nie chcę z niej rezygnować tylko dla tego ,żeby ktoś miał lepszy odbiór estetyczny,każdy nosi to co lubi,każdy je to co lubi,każdy kocha kogo chce ;-)
devil_doll - 2010-10-05, 10:23

:) pamietam jak mieszkalam w UK podziwialam dziewczyny ktore nie majac idealnej figury modelki chodzily w mini i emanowaly takim sex appealem, ze ho ho :)
w Kanadzie nie raz zdarzylo mi sie pojechac do sklepu w bluzie zarzuconej na pizame i butach meza :P

dynia - 2010-10-05, 10:40

devil_doll napisał/a:
:)
w Kanadzie nie raz zdarzylo mi sie pojechac do sklepu w bluzie zarzuconej na pizame i butach meza :P

Kochana żeby to raz :-P Zwłaszcza zima w Pl jeszcze zaprowadzałam Jagę do przedszkola w płaszczu długim nałożonym na piżamę i kozakami wciągniętymi na bose stopy, czapą zakrywającą poranny 'nieład' i muchami tuszującymi braki w mejkapie :lol:

arahja - 2010-10-05, 10:50

jak byłam dzieckiem, nauczyłam się schematu ubierania, żeby niczego nie zapomnieć, jak mantra: majtki, skarpetki, koszulka, spodnie, bluza. do dziś się ubieram według tego samego schematu i co lepsze, nie mieści mi się w głowie zakup kamizelki czy jakiejś odjechanej bluzki, bo gdzie to w schemat wcisnąć? ;)
Katioczka - 2010-10-05, 10:50

dynia napisał/a:
niech każdy nosi co mu się podoba

ale ja przecież krucjaty na ulicach nie robię, nic nikomu nie narzucam,
tylko swoje spostrzeżenia piszę...
Dla jednych monstrualna pani w miniówie będzie sexy, dla innych nie.
Ja lubię umiar we wszystkim, stąd moje zdanie takie a nie inne.
:)

Lily - 2010-10-05, 10:59

Katioczka napisał/a:
Dla jednych monstrualna pani w miniówie będzie sexy, dla innych nie.
Czasem monstrualne panie mają szczupłe łydki ;)
Capricorn - 2010-10-05, 11:04

rosa napisał/a:
dziewczyny, no wiem że jestem wiekowa (przypominam: dzidzia-piernik, ostatni punkt wypowiedzi katioczki), ale miałam saszki w 7-8 klasie podstawówki, też wtedy były na topie (ważyłam 15 kg mniej, to mogłam zakładać bezkarnie wszelkie wynalazki) :mryellow: w czym wy chodziłyście w końcówce lat 80? (pomijam tych co nosili juniorki)


w końcówce lat 80 i na początku 90 namiętnie nosiłam własnoręcznie robione swetry, a w zasadzie swetrzyska, bo oprócz mnie zmieściłby się w nich jeszcze regularnych rozmiarów koń.jeśli spódnica, to do ziemi. Czyli, generalnie, w workach chodziłam. Teraz też tylko worki mi pozostały :)
Ja trochę zazdroszczę osobom, które umieją się ogarnąć, ja nigdy nie mam pomysłów, ani cierpliwości. I szkoda mi kasy.

kofi - 2010-10-05, 11:15

W latach 80-tych również odziewałam się we własne twory - zależy jak wyszły - raz były do ziemi, innym razem za krótkie :mrgreen: , zwykle: dziwaczne. :mrgreen: Upodobanie do dziwactw mi zostało, dlatego klasyczna elegencja jest mi obca, chociaż lubię ciuchy - oglądać, szyć, robić na drutach.
puszczyk - 2010-10-05, 11:19

Katioczka napisał/a:
***starsze panie/w średnim wieku czasem chcą ubierać się jak małolata, co boli okrutnie

To do mnie. :mrgreen:

Katioczka - 2010-10-05, 11:22

puszczyk, rosa-młode lasky jesteście i tyle
przeca to nie o was, o nikim konkretnym...

Capricorn - 2010-10-05, 11:28

puszczyk napisał/a:
Katioczka napisał/a:
***starsze panie/w średnim wieku czasem chcą ubierać się jak małolata, co boli okrutnie

To do mnie. :mrgreen:


wiesz co, puszczyk - nie sądzę.

Mam taką znajomą - czterdziestka na karku, robi sobie włosy na biały blond, jej fryzura do pracy to dwa warkoczyki, koniecznie z różowymi frotkami. Cień do powiek też często ma różowy. Mam świadomość konsekwencji prawnych, więc nie podam linka do jej profilu na nk, gdzie ma kilkaset zdjęć, gdzie huśta się na huśtawkach czy zjeżdża na ślizgaczach na placach zabaw. Obowiązkowo w białej lub różowej mini, lub też jeansach podartych na jednej nogawce, a ćwiekami nabitymi na drugiej. Dla mnie TO jest dzidzia-piernik, a nie Ty, czy roska.

Katioczka - 2010-10-05, 11:32

Capricorn, no właśnie o takich "lolytach" myślałam :) ))
a roska, puszczyk-młode to, jędrne, piękne, sam seks normalnie :P

moony - 2010-10-05, 12:16

Przemyślałam to, co napisała Katioczka i doszłam do wniosku, że jakoś rzadko spotykam kobiety ubrane tak, żeby mi się nie podobało i żeby według mnie było niesmacznie. Jedyne co mi przychodzi do głowy to pani w legginsach i obcisłej bluzce za pupę. A pupę miała jak trzy moje i spod bluzki wystawały jej wałeczki - w każdym miejscu. Niekoniecznie wyglądała seksownie :/
Capricorn napisał/a:
Mam taką znajomą - czterdziestka na karku, robi sobie włosy na biały blond, jej fryzura do pracy to dwa warkoczyki, koniecznie z różowymi frotkami. Cień do powiek też często ma różowy. Mam świadomość konsekwencji prawnych, więc nie podam linka do jej profilu na nk, gdzie ma kilkaset zdjęć, gdzie huśta się na huśtawkach czy zjeżdża na ślizgaczach na placach zabaw. Obowiązkowo w białej lub różowej mini, lub też jeansach podartych na jednej nogawce, a ćwiekami nabitymi na drugiej. Dla mnie TO jest dzidzia-piernik,

Yuk! Takie osobt teraz chyba nazywa się piczonami?

bronka - 2010-10-05, 12:16

Katioczka, troszkę nie rozumiem Twojej racji.
Brzuch mam foczy- wylewający się znad spodni. No cóż- większych nie kupię, bo z tyłka zjadą. Chodzę w butach na które mnie stać. Nie korzystam ze stylistki. Szkoda mi kasy. Staram się jakoś wyglądać i podobać się sobie.
Zakup za małych bluzeczek może być efektem zalewających nas rozmiarów chińskich (bardzo malutkich).
Dla niektórych nienormalne jest założenie spodni rurek, a dla innych doczepienie sobie dredów, czy kolorowe apaszki.
Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka i negować

Capricorn - 2010-10-05, 12:25

bronka napisał/a:

Brzuch mam foczy- wylewający się znad spodni. No cóż- większych nie kupię, bo z tyłka zjadą.


bronka, możemy też do końca życia chodzić w spodniach ciążowych, z elastycznym pasem na brzuchu. Zawsze to cieplej ;-)

Cytat:
Zakup za małych bluzeczek może być efektem zalewających nas rozmiarów chińskich (bardzo malutkich).


ano, to jest przerażające - ja jestem strasznie niska, a jednak wiele bluzek, które są ok na szerokość, są po prostu o wiele za krótkie. A ja mam koszmarną pionową bliznę na tłustym brzuchu (po cc), i nie jest w moim interesie epatować tymże widokiem.

Cytat:
Dla niektórych nienormalne jest założenie spodni rurek, a dla innych doczepienie sobie dredów, czy kolorowe apaszki.


a dla jeszcze innych - traktowanie tatuażu jako elementu upiększającego. ;-)

A ta dzidzia-piernik, o której pisałam, jest naprawdę fajna - tylko ma taki, a nie inny styl. Jak się nie zwraca uwagi na jej krzykliwy wygląd, to naprawdę miło się z nią rozmawia.

moony - 2010-10-05, 12:29

Capricorn napisał/a:
A ta dzidzia-piernik, o której pisałam, jest naprawdę fajna - tylko ma taki, a nie inny styl. Jak się nie zwraca uwagi na jej krzykliwy wygląd, to naprawdę miło się z nią rozmawia.

No właśnie chciałam o to zapytać. A to ważna sprawa - fajnie, że dziewczyna jest w porządku.

bronka - 2010-10-05, 12:30

Capricorn napisał/a:
bronka, możemy też do końca życia chodzić w spodniach ciążowych, z elastycznym pasem na brzuchu. Zawsze to cieplej ;-)

:mrgreen:
Ciążowych nie ma w outletach, ale może powinnam o tym pomyśleć ]:->


Nie lubię takiego generalizowania.
Być może partner takiej dzidzia-piernik z różowymi majtkami na wierzchu patrzy na nią ze szczerym uwielbieniem i współczuje babom w dopasowanych żakiecikach. Ich sprawa.

[ Dodano: 2010-10-05, 13:33 ]
Idąc dalej tym tropem należałoby zmienić na siłę wszystkich noszących inne rozmiary niż 36-38 prezentujących się dumnie na manekinach. Przecież inne rozmiary wygladają brzydko i jest to niezdrowe ( anoreksja lub nadwaga).
I jeszcze mundurki. Ładne równe estetyczne.

dynia - 2010-10-05, 12:47

Bronka dobrze rzeczesz !!!Dać jej kawki!!! ;-)

NIENAWIDZĘ jak ktoś mi sugeruje,że nie powinnam chadzać w takim czy owakim obuwiu ponieważ,źle to koresponduje z całokształtem ]:-> Noszę obuwie/bieliznę/odzież wierzchnią taka jaka lubię,jaka mi się podoba i na jaką mnie stać!Dlatego nie popadajmy w skrajności są kobiety wolne ,pogwizdujące na to i kobiety oddane szeregom stylistek ,które znają cały dekalog mody i dla których ubraniowe foux pas jest równe unicestwieniu żywota swego.Kobiety niewolnice skrupulatnie dobierające szaty do kształtów klepsydry,gruszki czy arbuza :->

devil_doll - 2010-10-05, 12:57

dynia :D
Capricorn - 2010-10-05, 13:00

bronka napisał/a:

Nie lubię takiego generalizowania.


i afer na forumach tez nie lubisz? ;-)

Cytat:
Być może partner takiej dzidzia-piernik z różowymi majtkami na wierzchu patrzy na nią ze szczerym uwielbieniem i współczuje babom w dopasowanych żakiecikach. Ich sprawa.


ważniejsze chyba, czy ona się z tym dobrze czuje. Cokolwiek robisz, najpierw rób to dla siebie, potem ewentualnie dla partnera - oczywiście, to moje zdanie.

bronka - 2010-10-05, 13:14

Capricorn napisał/a:
bronka napisał/a:

Nie lubię takiego generalizowania.


i afer na forumach tez nie lubisz? ;-)


nie widzę związku ze sprawą 8-)

Capricorn napisał/a:
ważniejsze chyba, czy ona się z tym dobrze czuje. Cokolwiek robisz, najpierw rób to dla siebie, potem ewentualnie dla partnera - oczywiście, to moje zdanie.

Na pewno. Tutaj chodziło mi raczej o zdanie osób bliskich na temat bycia sexy mimo wiszącego brzucha lub w różowych spodenkach

[ Dodano: 2010-10-05, 14:15 ]
dynia napisał/a:
Dać jej kawki!!! ;-)

już się parzy ;-) :-D

kofi - 2010-10-05, 13:28

Ooo, ja nie jestem jakąś niewolnicą stylu, ale chciałabym dobrać sobie odzież do kształtu gruszki czy arbuza, tylko nijak nie mogę zgadnąć, czy jestem klepsydra, kręgiel czy jeszcze jakiś inny przedmiot. No, nie widzę go w sobie. No, mam tylko nadzieję, że to nie arbuz. Jeszcze. :mrgreen:
Buty mam zwykle strasznie niedobrane, bo nie potrafię chodzić na obcasach, a nawet chciałabym bo słyszałam, że to dodaje pewności siebie, a tej mi brakuje. No, ale kocham te moje niedobrane, truuudno...

bronka - 2010-10-05, 13:40

kofi, co innego starać się ładnie wyglądać, a co innego wytykanie innych, że są źle ubrani.


Ok. Kończę.

Capricorn - 2010-10-05, 14:42

ja myślę tak: miło się patrzy na ładnych - to oczywiste. Ale już taki bezkrytyczny pęd w pogoni za pięknem jest nie dla mnie, o nie.
Fajnie jest akceptować siebie, a nie skupiać się na zacieraniu różnic pomiędzy sobą a lansowanym właśnie modelem idealnym. Zmarchy też trzeba będzie kiedyś zaakceptować ;-)
Ja jestem niska. I nieszczupła. Podoba mi się, jak z tymi dwoma cechami radzi sobie Dorota Wellman:


Katioczka - 2010-10-05, 14:46

dynia napisał/a:
Kobiety niewolnice skrupulatnie dobierające szaty do kształtów klepsydry,gruszki czy arbuza

to było do mnie????????

chyba źle odebrałyście moje spostrzeżenia, co poniektóre laski.
Nikogo z was nie wyśmiewam i nie oceniam. Nie uważam się za eksperta mody,
chodziło mi tylko o rażące błędy, które widzę. Tylko tyle.
Naczytałam się tu dziwnych tekstów i aluzji pod swoim adresem, co nie jest miłe...
więc chyba skończmy temat.

dynia - 2010-10-05, 14:47

Katioczka napisał/a:
dynia napisał/a:
Kobiety niewolnice skrupulatnie dobierające szaty do kształtów klepsydry,gruszki czy arbuza

to było do mnie????????


A tak to odebrałaś?
Nie to nie było nic personalnego.

sylv - 2010-10-05, 17:07

kofi napisał/a:
Ooo, ja nie jestem jakąś niewolnicą stylu, ale chciałabym dobrać sobie odzież do kształtu gruszki czy arbuza, tylko nijak nie mogę zgadnąć, czy jestem klepsydra, kręgiel czy jeszcze jakiś inny przedmiot.

witaj w klubie :lol: aczkolwiek trochę mi tu na niezastąpionym wd rozjaśniono. ;-)
Capricorn napisał/a:
ważniejsze chyba, czy ona się z tym dobrze czuje. Cokolwiek robisz, najpierw rób to dla siebie, potem ewentualnie dla partnera - oczywiście, to moje zdanie.

AMEN.
dynia napisał/a:
Noszę obuwie/bieliznę/odzież wierzchnią taka jaka lubię,jaka mi się podoba i na jaką mnie stać!Dlatego nie popadajmy w skrajności

AMEN.

ale Laski, SZCZERZE: która z Was nigdy nie skomentowała piczona, niech pierwsza rzuci kamieniem :-P
skrajności niezdrowe i jasne, że są ważniejsze rzeczy niż ciuchy, ale to chyba norma, że się czasem pomyśli: "bosz, czy ona lustra w domu nie ma" ;-)
ja np. często wpadam w zachwyt nad tym, jak babeczki na ulicy/w sklepie są ubrane - i nie chodzi tu bynajmniej o aktualną modę/markę, tylko własny stajl- ale skrzywić też mi się zdarzy,no.

Lily - 2010-10-05, 17:18

sylv napisał/a:
skrajności niezdrowe i jasne, że są ważniejsze rzeczy niż ciuchy, ale to chyba norma, że się czasem pomyśli: "bosz, czy ona lustra w domu nie ma" ;-)
Ja myślę, że rzecz w tym, że te dziwolągi też chcą wyglądać pięknie, a nie wiedzą, że im nie wyszło ;)
dynia - 2010-10-05, 17:29

Sylv no jasne,że potrafię mieć(i mam) niezłą bekę z piczonopodobnych portali ale to nie oto chodzi,ja mam baaaaardzo liberalne poglądy i jestem w stanie dużo tolerować, nie obchodzi mnie kto w co się odziewa bo przez to właśnie rozumiem min.wolność i drażnią mnie takie osądy co można a czego nie ,co powinno się nosić przy takim uwarunkowaniu fizjologicznym a co wg kogoś wygląda beee choć mi się może szalenie podobać i mimo wszystko nosić będę na własną odpowiedzialność :-P
I nie chodzi o to ,że odebrałam coś personalnie tylko zewsząd domagamy się tolerancji a sami jej jakoś nie potrafimy okazać :roll:

[ Dodano: 2010-10-05, 18:37 ]
Lily napisał/a:
sylv napisał/a:
skrajności niezdrowe i jasne, że są ważniejsze rzeczy niż ciuchy, ale to chyba norma, że się czasem pomyśli: "bosz, czy ona lustra w domu nie ma" ;-)
Ja myślę, że rzecz w tym, że te dziwolągi też chcą wyglądać pięknie, a nie wiedzą, że im nie wyszło ;)

Ok, tylko pamiętajmy też,że piękno jest wartością bardzo subiektywną.

kofi - 2010-10-05, 18:23

Myślę, że istota piczonostwa polega nie tylko na odpowiednim wyglądzie, ale również dopasowanym do tego zachowaniu, stylu bycia, no lansie takim, który ma zwracać uwagę otoczenia na rzeczonego piczona i wywoływać zachwyt. Ale jak powiedziano - piękno to sprawa subiektywna, dlatego często wywyołuje inne uczucia.
Lily - 2010-10-05, 18:34

dynia napisał/a:
zewsząd domagamy się tolerancji a sami jej jakoś nie potrafimy okazać :roll:
Ja się nie spodziewam tolerancji, dlatego zakrywam swoje wątpliwej urody ciało - i sądzę po sobie. Nie chciałabym słyszeć na ulicy uwag o wylewającym się brzuchu czy czymś podobnym, bo zdarzyło mi się niestety podobne rzeczy usłyszeć. Toteż unikam pokazywania tego, co u siebie uważam za paskudne. A inni co robią, to ich sprawa, na pewno nikt ode mnie nie usłyszy niczego takiego. Wszystkie powyższe uwagi były ogólne, nie skierowane do nikogo konkretnego. Za to myśli sobie kastrować nie zamierzam.
dynia - 2010-10-05, 18:40

Lily napisał/a:
Toteż unikam pokazywania tego, co u siebie uważam za paskudne. A inni co robią, to ich sprawa, na pewno nikt ode mnie nie usłyszy niczego takiego. Wszystkie powyższe uwagi były ogólne, nie skierowane do nikogo konkretnego. Za to myśli sobie kastrować nie zamierzam.

Dokładnie Lily i ja tak uważam . O to właśnie mi chodzi , każdemu podoba się inny 'rodzaj piękna' i co jest w tym najcudowniejsze ma do tego pełne prawo. Dlatego takie kanony mody,urody wtłaczane w mediach itp. etc mnie mierżą niezwykle.

Katioczka - 2010-10-05, 18:42

Lily, świetnie napisałaś!

Komentowanie rzeczywistości nie oznacza braku tolerancji.
Panie w typie piczona nie spędzają mi snu z powiek, żeby nie było ;)
Ale w tym wątku mogłam chyba pozwolić sobie na taki komentarz, czyż nie?

kofi - 2010-10-05, 18:45

katioczka jasne, że mogłaś. Tak sobie rozmawiamy o tym co się komu podoba, co nie.
Katioczka - 2010-10-05, 18:46

dynia napisał/a:
kanony mody,urody wtłaczane w mediach itp. etc

nie lubię ślepego podążania z tym, co obecnie się "lansuje",
lubię osoby z własnym stylem, czymś od siebie, oryginalnym, dziwnym nawet.
Podobają mi się kobiety które konsekwentnie budują swój wizerunek
oraz takie, które są ubrane adekwatnie do sytuacji, pogody, figury, wieku itd.

[ Dodano: 2010-10-05, 19:48 ]
kofi napisał/a:
katioczka jasne, że mogłaś.

hmm...przez chwilę miałam wrażenie, że nie ;)

excelencja - 2010-10-05, 21:00

A ja nie wiem o co chodzi z piczonami.
Ale chciałam powiedzieć, że saszki w kolorze leginsów czy kryjących rajstop wyglądają bardzo ładnie nawet na tak wielkich nogach jak moje.
To mój najnowszy zakup :) i jestem o dziwo zadowolona :)

devil_doll - 2010-10-05, 21:14

a ja czytalam pinczon :lol: do tej pory znalam www.bladzia.blox.pl ;-)
okso - 2010-10-05, 21:32

euridice napisał/a:
excelencja, o co chodzi? O to: hxxp://piczon.pl/ :lol:
Uważaj, ostrzegam :lol:


ło boze, zatkalo mnie :shock:

excelencja - 2010-10-05, 21:40

mogę z siebie wydusić tylko tyle: o ja ciee
moony - 2010-10-05, 21:44

Ale meblościanki to klasyka, co? :mrgreen:
maga - 2010-10-05, 22:13

euridice, dzięki za poprawienie mi humoru przed snem :lol:
Katioczka - 2010-10-05, 22:16

ejjjj
piczona ja dawałam pierwsza na wd :->

devil_doll - 2010-10-05, 22:22

ale bladzi nie :P
Katioczka - 2010-10-05, 22:51

devil_doll napisał/a:
ale bladzi nie :P

Cytat:
Szukana przez Ciebie strona nie istnieje.

Bladzi niet.

majaja - 2010-10-06, 06:05

rosa napisał/a:
ale miałam saszki w 7-8 klasie podstawówki, też wtedy były na topie (ważyłam 15 kg mniej, to mogłam zakładać bezkarnie wszelkie wynalazki) :mryellow: w czym wy chodziłyście w końcówce lat 80? (pomijam tych co nosili juniorki)
mój ulubiony strój z tamtego okresu to stary sweter ojca, obcisłe spodnie i buciory; i nie byłam dużo szczuplejsza :mrgreen: i dużo się nie zmieniło, umiarkowanie zależy mi na własnym stylu, na tym by wyglądać ładniej, by to było dopasowane do mojej gruszkowatej figury to wszystko wymaga czasu, poświęcenia temu odrobiny uwagi, myślenia o tym, pilnuję by nie straszyć by nie mieli zastrzeżeń w pracy i by umiar w tyciu zachować ze względu na zdrowie, więcej mi się nie chce. Pewnie kobiet chodzących w tym co mają i od kogos dostały jest więcej. ;-) Więc zgłaszam kolejny typ do tolerowania :-P
kofi - 2010-10-06, 07:39

Boszsz, najlepsza ta na tle suszarki. Albo ta klęcząca jedną nogą na taborecie. I te torebki śliczne. :roll:
Może ktoś mnie uświadomi po co te panie robią sobie takie zdjęcia? Szukają sponsorów, tak?
Smutno mi się zrobiło, jak przejrzałam kilka stron...

MartaJS - 2010-10-06, 07:49

Ja najbardziej lubię te na tle rozgrzebanego łóżka albo w łazience.
Część z nich pewnie szuka sponsora, część chce się może jakoś dowartościować...

YolaW - 2010-10-06, 21:50

Piczony są de best :mryellow: Mnie najbardziej powaliły te po solarium 8-)
Christa - 2010-10-07, 02:37

Czlek glupi, to nie rozumie: jak to sponsora szukaja? Tzn. w jaki sposob? Tzn. gdzie one wywieszaja te zdjecia, zeby sponsora znalezc?

Niezle sie obsmialam z opisow do tych zdjec. Seria "Wakacje na wsi" jest po prostu genialna! :lol:

kofi - 2010-10-07, 07:35

No, myślę, że na jakiejś Naszej Klasie, czy portalach randkowych, nie mam pojęcia. Ale czemu innemy może służyć takie zdjęcia w pozie, hmmm.... niedwuznacznej na wykładzinie na tle tapety, obrazka z widoczkiem, komputera, albo suszarki balkonowej???
Strasznie smutne i żałosne szerszym kontekście.

puszczyk - 2010-10-07, 08:23

Christa napisał/a:
Tzn. gdzie one wywieszaja te zdjecia, zeby sponsora znalezc?

Internet ma olbrzymią moc... :-P

moony - 2010-10-07, 12:02

Właśnie się zastanawiałam czy one to robią z premedytacją, czy są po prostu "puste" i zakochane w sobie.
Naprawdę nie wiem, co facet (nawet sponsor ma chyba jakieś wyczucie smaku?) miałby w nich widzieć :roll: Przypalona nabotoksowana platyna. Nie wiem czy śmiać się czy płakać.

Kat... - 2010-10-07, 12:48

Myślę, że i tak i tak, ale chyba głównym powodem jest to, że chcą się podobać, być piękne i seksowne, znaleźć faceta i się wyrwać z domu (nie chcę nikogo urazić ale to są raczej dziewczyny z małych miejscowości). Może wzorce piękna jakie do nich docierają, jakie lansują media wywierają na nich aż taki wpływ? Widziałyście ostatnio co się dzieje na MTV? Chciałam jakąś muzykę puścić a tam same programy, debilne programy. W jednym z nich stoi 5 lasek i mają się ustawić tak jak im się wydaje, ze oceniają je faceci, od tej, która ma najładniejszy tyłek, do tej, która ma najgorszy. W następnej rundzie oceniają swoje twarze, sylwetki, nogi, piersi. hxxp://www.youtube.com/watch?v=1rZ1CnZ5o1A
W innym programie grupa dziewczyn walczy z grupą chłopaków o to, kto będzie chłopakiem/dziewczyną modelki. Ona wymyśla im zadania, sprawdza kto jest najseksowniejszy, jak się całuje i w każdym odcinku ktoś odpada. Oto ona

A teledyski oglądacie? Seksowne pozy+ niedobór ubrań się nie zdarza a jest normą. I co się dziwić, że potem takie dziewczyny stają się gwiazdami hxxp://www.youtube.com/watch?v=hFlHsKExcYg tzn uważam, ze ma świetny głos ale tak nie powinna wyglądać i wić się piętnastolatka. Nie mówię, że ma siedzieć na krześle ze złączonymi nóżkami w mundurku ale to jest przegięcie. Dla mnie nie jest niczym dziwnym, że nastolatki chcą naśladować idoli (chociaż nie wydaje mi się, żeby piczony słuchały PR, już prędzej Dodę ;-) ) a że taki model się teraz lansuje?

pomarańczka - 2010-10-07, 13:20

moony napisał/a:
Naprawdę nie wiem, co facet (nawet sponsor ma chyba jakieś wyczucie smaku?) miałby w nich widzieć :roll: Przypalona nabotoksowana platyna. Nie wiem czy śmiać się czy płakać
ja też nie wiem :-> to są specyficzne kobiety z niską samooceną :-/
Kat... napisał/a:
Dla mnie nie jest niczym dziwnym, że nastolatki chcą naśladować idoli (chociaż nie wydaje mi się, żeby piczony słuchały PR, już prędzej Dodę ;-) ) a że taki model się teraz lansuje?

piękno jest dziś bardzo wypaczone no cóż :-? Dla mnie piękne są kobiety naturalnie wyglądające hxxp://www.youtube.com/watch?v=5Iih6CxNmDw :-)

kofi - 2010-10-07, 13:31

Ja myślę, że ci ewentualni sponsorzy, to też jacyś specyficzni faceci. Tak, jak moje drogi nie krzyżują się raczej z takimi dziewczynami, tak z facetami również, jak sądzę. 8-)
Lily - 2010-10-07, 13:34

Kat... napisał/a:
chcą się podobać, być piękne i seksowne
Na pewno, tylko nie patrzą na siebie krytycznym okiem, czego akurat mogę im pozazdrościć ;)
pomarańczka napisał/a:
to są specyficzne kobiety z niską samooceną :lol:
Wątpię w tę niską samoocenę szczerze mówiąc :)
Kat... - 2010-10-07, 13:38

Zmieniłam linka do teledysku, w tym się wije na stole przed trzydziestoletnimi facetami. Pomyliło mi się wcześniej.

Media lansują nie tylko wypaczony obraz piękna ale i zachowania. Ostatnio na pytanie o idealna kobietę usłyszałam całą listę rzeczy, na które musi się zgodzić w łóżku i robić je z uśmiechem na ustach :-/ I to nie od jakiegoś nastoletniego masturbatora komputerowego ale kolesia, który jest po studiach, ma dobrą pracę.

pomarańczka - 2010-10-07, 13:45

Lily napisał/a:
Wątpię w tę niską samoocenę szczerze mówiąc :)
a ja nie wątpię ;-) szczerze im współczuję :-|
Lily napisał/a:
Na pewno, tylko nie patrzą na siebie krytycznym okiem, czego akurat mogę im pozazdrościć ;)
one wcale na siebie nie patrzą ,po prostu siebie nie widzą :-/ i nie masz im czego zazdrościć Lily jesteś od nich o wiele ładniejsza :-)
Lily - 2010-10-07, 13:47

pomarańczka napisał/a:
a ja nie wątpię ;-) szczerze im współczuję :-|
Braku samokrytyki? Ja myślę, że osoba o niskiej samoocenie nie wystawi na widok publiczny swojego ciała w "seksownej" pozie, zrobi to za to osoba, która uważa, że wygląda super (albo ktoś jej to wmówił).
Kat... - 2010-10-07, 13:58

O a ja akurat wierzę w niską samoocenę. Czasy kiedy najgorzej o sobie myślałam to akurat czasy obsesyjnego myślenia jak wyglądam, co ludzie powiedzą, czy się spodobam bo jak nie to nikt mnie nie polubi i będę sama. Godzinami wyrywałam najmniejsze włoski, żeby mieć idealne brwi, goliłam nogi żeby były idealnie gładkie, malowałam się żeby być idealnie zrobiona, prostowałam włosy żeby były idealnie proste. Myślałam, że tak trzeba, że to ważne. Jestem dzieckiem MTV ale na szczęście z tego wyrosłam.
Do teraz mam niską samoocenę a jednak moje akty wiszą w internecie (artystyczna pamiątka z ciąży) bo się sobie na nich podobam. Mogę się pokazać na Facebooku w bikini, spoko ale tylko na tych zdjęciach, na których ja uważam że dobrze wyglądam. Jeśli ktoś wrzuca moje zdjęcia bez pytania mnie wcześniej o zgodę i ja się sobie na nich nie podobam, to mam ochotę zabić. Tak właśnie działa niska samoocena. A wrzucanie swoich ładnych (kwestia gustu) zdjęć celem dowartościowania mnie nie dziwi.

Lily - 2010-10-07, 14:01

No dobra, więc ja mam bardzo wysoką samoocenę i się nie znam ;) Zmykam z tematu ;)
pomarańczka - 2010-10-07, 14:01

[quote=''Lily"] Braku samokrytyki? Ja myślę, że osoba o niskiej samoocenie nie wystawi na widok publiczny swojego ciała w "seksownej" pozie, zrobi to za to osoba, która uważa, że wygląda super(albo ktoś jej to wmówił). [/quote] nie braku samokrytyki tylko "ślepoty" :-> Osoba o niskiej samoocenie zrobi wszystko, by poczuć się kimś nawet przez marną chwilę :-? na tym właśnie polega magia internetu ;-)
jaszka - 2010-10-08, 01:18

a wiecie co, mi się marzy odwiedzenie takiej pani co by mi łądnie dobrała ubrania do mojej figury...s
czy któraś z was korzystała?

Katioczka - 2010-10-08, 08:04

jaszka, ja korzystałam :)
stylistka w moim przypadku to były najlepiej wydane pieniądze ever.

Anja - 2010-10-08, 08:37

A jak kasy brak, to warto się na (darmowe) warsztaty ze stylistą przejść. Byłam na czymś takim na wiosnę i dużo mi to dało. A ostatnio były 2-dniowe (po 6 czy 8 godzin) takie warsztaty w Wawie, aż mi żal było, że nie mogę pójść... Też za darmo.
jaszka - 2010-10-08, 18:51

Czy te panie stylistki to w necie wyszukujecie? czy z polecenia? czym (oprócz ceną) się kierować przy szukaniu?
Katioczka - 2010-10-08, 19:51

ja miałam z polecenia :) na przyjaciółce widziałam efekty jej pracy i się zdecydowałam...
warto zobaczyć stronę w necie, czym się zajmuje, jakieś sesje zdjęciowe,
przykładowe metamorfozy itp. Można tez poszukać opinii o stylistce w necie,
na forach o modzie...

jaszka - 2010-10-08, 20:10

dzięki Katioczka, idę szperać;)
ina - 2010-10-13, 09:14

Na stronie TOP SECRET są fajne stylizacje i porady jak się ubierać:
hxxp://www.sklep.topsecret.pl/amb_ts/stylowo/style_damskie/Soft_Office/174/Stylizacja_1/267

Mam 20% zniżki na wszystkie ciuchy i akcesoria ( również przecenione i z outleta). Jakby ktoś był zainteresowany to zapraszam :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group