| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ciąża i poród - Pierwsza ciąża........... :(
riku17 - 2011-12-01, 09:37 Temat postu: Pierwsza ciąża........... :( Cześć dziewczyny,
To mój pierwszy post na tym forum, więc się przedstawię : Jestem Beata i mam 24 latka.
Nie sądziłam, że tak szybko przyjdzie mi zarejestrować się na tym forum jestem wegetarianką od 3lat.
Piszę do was generalnie po to, żeby....nie wiem, ktoś mnie pocieszył? powiedział, że nie będzie tak źle? Sama nie wiem, jestem tym wszystkim przerażona.
Dwa dni temu zrobiłam rutynowy test i wyszedł pozytywny. Do tej pory na samą myśl skręca mnie ze strachu.
Nie wiem co robić. Nie spodziewałam się tak szybko zajść w ciążę. Tyle co skończyłam studia, od pół roku szukam bezskutecznie pracy. U męża też nie za ciekawie z pracą (tak właściwie to też praktycznie jej nie ma). Mieszkamy w małym mieszkanku, które wymaga remontu.
Całkiem inaczej sobie to życie wyobrażałam. Chciałam trochę popracować, wyprowadzić się stąd.... A teraz mam takie myśli, że nigdy nic się nie zmieni, że już zawsze będzie klepać przysłowiową biedę.
Przepraszam, że tak narzekam na samym wstępie, ale od wczoraj tylko ryczę
Po prostu nie widzę, żadnych pozytywów zaistniałej sytuacji.
A druga rzecz która mnie gryzie to to, w jaki sposób to się mogło stać, tyle się edukowałam w dziedzinie antykoncepcji - po prostu uważam, że to co się stało jest jakąś jedną wielką pomyłką........
Kat... - 2011-12-01, 09:51
riku17, po pierwsze witaj na forum
Po drugie może powtórz test, mógł wyjść fałszywie pozytywny.
Akurat ja rozumiem niedowierzanie i nie tak to sobie wyobrażałam, też jestem wyedukowana i mimo tego wszystko zawiodło. Zdarza się. A dzieci bogatych rodziców wcale nie są szczęśliwsze. Wiesz co mi mama kiedyś powiedziała? Najszczęśliwsi z tatą i małą mną byli kiedy było ciężko, w kawalerce.
Skąd jesteś?
riku17 - 2011-12-01, 09:57
Hej Kat...
Dzięki za słowa otuchy. Dzisiaj po 14 idę do przychodni po wyniki testu na hcg - teoretycznie musiałabym czekać tydzień, ale przerażona mina widać może dużo zdziałać i pielęgniarka powiedziała, że może podejrzeć w systemie wynik.
Ja wiem, że ten wynik to też nie jest jeszcze 100%, ale nawet nie wiem kiedy mam się na wizytę u lekarza umówić.....
Nie wiem nawet co powiemy moim rodzicom (o teściów się nie martwię). Boje się, że będą bardzo nie zadowoleni
Jestem z Chorzowa
MartaJS - 2011-12-01, 10:18
Kurcze, napisałam długi tekst i mi wcięło.
Po pierwsze - gratulacje
Nie jestem i nie byłam w takiej sytuacji jak Ty, ale napiszę: nie będzie aż tak źle.
Małe dzieci nie kosztują wcale tak dużo, jak się powszechnie uważa.
Jeśli planujesz karmić piersią, najwyższej jakości pełnowartościowe jedzenie dla dziecka będziesz miała przez długi czas za darmo.
Ubranka itd. - te rzeczy krążą, przechodzą z rąk do rąk z grosze lub za darmo, ja dostałam od znajomych i krewnych taką ilość ubranek, że mogłabym ubrać czworo dzieci albo i pięcioro. Oczywiście jak tylko Stach wyrósł, przekazałam je kolejnym mamom. I liczę na to, że jak kolejny raz zajdę w ciążę, też różne ubranka "spłyną" do mojej szafy. To tak działa. Na pewno tutaj na forum też ktoś za parę miesięcy będzie miał ciuszki do oddania.
Pieluchy - polecam wielorazówki. Teraz to już nie jest tetra i gar wrzątku, tylko kolorowe, fajne, nowoczesne pieluszki wielorazowe, które się pierze w 40 st. Są trochę drogie, ale to jednorazowy wydatek, można też kupić używane.
Mam nadzieję, że trochę pomogłam. Dziecko naprawdę nie potrzebuje super hiper wypasionych markowych drogich rzeczy. Przez pierwsze miesiące potrzebuje głównie cyca i przytulania.
To tyle na temat kosztów. Jeszcze coś dodam... tylko się nie obraź. Kiedy napisałaś "co powiem rodzicom", pomyślałam, że jesteś młodą osobą na studiach... a Ty masz mieszkanie, męża, no to jak to co powiesz rodzicom? Że zostaną dziadkami, taka jest kolej rzeczy
Będzie dobrze! Trzymaj się!
Pipii - 2011-12-01, 10:26
Witaj!
Myślę, że Rodzicie się ucieszą. Studia już w końcu skończyłaś, a o to chodzi rodzicom najczęściej ) a powiem Ci szczerze, że jesteś w idealnym wieku na ciąże i poród. Rozumiem Twój strach. Przytulam Cię, ale.. ja wierzę głęboko w to, iż będziesz najszczęśliwszą Mamą świata. A co na fakt ten Twój mąż?
P.S. Może Rodzice Wam pomogą finansowo w sytuacji, w której jesteście?
Mikarin - 2011-12-01, 10:36
riku17, nie panikuj. Ja miałam kilka razy taką schizę z moimi poprzednimi facetami (fagasami, powinnam napisać): a co, jeżeli jestem w ciąży?? teraz jestem i nie jest źle. Bywało lepiej, bywało gorzej. Pamiętaj, ze TO NIE WSTYD, to nowy człowiek prawdopodobnie rośnie ci w brzuchu. Ten ciężki okres z mężem przetrwacie spokojnie, może być ciężko, ale dacie radę. Ja przechodziłam takie sytuacje w życiu, gdzie przez dwa lata po poopłacaniu rachunków i kredytów po rozwodzie rodziców zostawało tylko 50 zł na miesiąc na jedzenie. Na 3 osoby. Daliśmy radę.
Rodzicami się nie przejmuj, bo dziecko wiele, wiele zmienia! Możesz mi wierzyć. Mnie matka zawsze powtarzała, "żebym tylko dziecka do domu nie przyniosła", ale teraz sama biega i szuka becików i rożków. Wiele rzeczy dostałam od ludzi, inne kupiłam za grosze. Jeszcze więcej ni pożyczono, "bo na ciążę to akurat, wyrośniesz to oddasz". Zawsze możesz się do mnie uśmiechnąć po ciążowe ciuchy jak już w marcu urodzę, to ci mogę część wysłać. Mnie nauczono w domu, że może być najgorzej na swiecie, ale dziecko nigdy nie jest niczemu winne i trzeba o nie dbać. Zobaczysz, ze widzisz wszystko w czarnych barwach, a będzie tylko lepiej (może na początku nie finansowo, ale to ZAWSZE da radę przejść).
Przytulam Cię mocno, witam na forum i trzymam kciuki, żeby wszystko było w jak najlepszym porządku.
Buziaki.
[ Dodano: 2011-12-01, 10:38 ]
Ah, a "co masz powiedzieć rodzicom"? Twoje zycie, twoje dziecko, jesteś dorosła. O dupę swoją mniej bądź bardziej potrafisz zadbać. Ze wszystkim dasz sobie radę. Wierz mi, nigdy nie jest tak źle, jak nam się wydaje, że jest. Wszystko można przetrwać - człowiek już ma taką wredną naturę, ze daje radę nawet w ekstremalnych przypadkach :*
riku17 - 2011-12-01, 11:01
Rany dziewczyny, przez was znowu beczę.
MartaJS - rozważam opcję pieluch wielorazowych - staram się jak tylko mogę nie nie zaśmiecać jeszcze bardziej środowisko. Wydaje mi się to dobrą opcją:) dziękuję za radę
Pipii - mój P. od wczoraj chodzi i tylko chichota pod nosem, że będzie dzidzi. Mówi, że bardzo się cieszy i że mimo wszystko będziemy kochać jak swoje. Psuję mu trochę radochę bo cały czas chodzę zaryczana.
Co do rodziców : to pytałam ostatnio mamę (jakieś dwa miesiące temu może) czy chciałaby zostać babcią - a ona mi w połowie zdania prawie krzyczy "NIE!!". Że jest podobno za młoda na babcię. I tu nie chodzi o pieniądze bo co jak co, ale u nich w domu to pieniędzy najmniej brakuje.
Czy pomogą nam finansowo? Pewnie. Mieszkamy u dwu-pokojowym mieszkaniu po dziadku, które mam opłaca. Ale opłacała je nawet jak tu nie mieszkaliśmy. Oszczędzamy wodę, prąd - wiec wydatek jest rzędu 400zł miesięcznie - tyle to ona w mięsnym na tydzień wydaje Ale szczerze powiedziawszy nie chce ich pomocy. Nie chcielibyśmy tego dzieciaczka chrzcić, szczepić raczej na wszystko jak leci też nie, mięska też byśmy nie dawali - a tak jak oni będą dawać kasę i każę dawać małemu schaboszczaka to co im powiem? Że nie? Może za bardzo się liczę ze zdaniem moich rodziców - kiedy oni mają moje głęboko gdzieś.
Pytacie też, że jak to, co masz powiedzieć rodzicom. Reakcje mamy na nieistniejącą ciążę już znacie. Ojciec jest przykładnym katolikiem, ale przy każdym naszym spotkaniu (raz na tydzień, albo i dwa) musi swoją złośliwą gadką doprowadzić mnie chociaż raz do płaczu. I to nie są żarty - ma np. pretensje, że mu piętra nie wytapetuje, kiedy pod dachem ma dorosłego syna. I tak po mnie jedzie, że czuję się gorzej niż szmata. To tylko taki przykład, przy niektórych rozmowach, gdzie mam inne zdanie niż on, to z nerwów dostaje takiej jakby czerwonej wysypki na twarzy.
Mikarin - Wiem, że jakoś damy radę. Tylko od 3 lat chyba już co miesiąc jest ten sam strach czy starczy nam na głupie jedzenie. Wiem, że dużo się zmienia, wiem, że jakoś to będzie. Ale ten supeł w żołądku nie chce się jakoś rozsupłać. Dziękuję za tą propozycję ciuchów. Bardzo to miłe z twojej strony
A powiedzcie mi jeszcze czy to normalne, że cały czas boli mnie ten brzuch? Zaczął boleć ze dwa dni przed okresem i boli do teraz (6dzień) w tym samym miejscu z taką samą intensywnością. To jest taki ból jakby zwiastujący okres. Ale nawet jakbym miała go dostać to i tak zakorkowało mnie na amen...
nadzieja2011 - 2011-12-01, 11:02
Witaj!
Ja na dniach też się dowiedziałam o ciąży i w sumie nie była planowana, też się boję, ale nie będzie źle. Oprócz mojego chłopaka pierwsza osobą, której powiedziałam była moja koleżanka z pracy, która jest w ciąży i na dniach będzie rodzić i też nie planowała, ale jest mega szczęśliwa i wygląda tak pięknie z brzuszkiem tak promiennie. Jak ja urodzę, to ona nie będzie już potrzebowała wózka mówi, że mi pożyczy, kolejna dobra koleżanka ma synka , który na dniach kończy roczek, więc też mają sporo gadżetów, których on nie potrzebuje, a mi się mogą przydać, bałam się też jak zareagują rodzice chłopaka (choć jego mama od wielu lat ciągle nas pytała kiedy ślub kiedy wnuki, ja chce wnuki itp) na razie mój chłopak był sam u nich w domu im powiedzieć, i jego mama oszalałą ze szczęśliwa mówiła, że w KOŃCU i że na wiosnę wyremontują pokój i będzie już zmiana ogrzewania w ich domu i, że w razie czego możemy tam zamieszkać.... Nie spodziewałam się, że aż tak oszaleją Moi rodzice jeszcze nie wiedzą, bo się najbardziej boje rozmowy z nimi....ale podejrzewam, że tata się ucieszy, bo dotąd tylko chwalił się na nk zdjęciami wnuczki, swojego syna z pierwszego małżeństwa, ale tak na prawdę rzadko ją widuje, bo ma słaby kontakt z tym synem, a tak miałby wnuka na pełen etat
Tak więc jedyne co mogę Ci powiedzieć, to to, że mało, która kobieta jest na to gotowa, nawet te co planują stają się na początku przerażone, ale wszystko się układa, bo kiedy są bardzo silne, taka mają naturę i niebawem poczujesz w sobie moc, rodzina znajomi zawsze ktoś pomoże, czasem nawet obcy ludzie więc się nie przejmuj, głowa do góry, za jakiś czas pewnie będzie najszczęśliwszą osoba pod słońcem
madam - 2011-12-01, 11:05
riku17, kochana, ja już widzę parę dobrych stron w Twojej sytuacji:
Po pierwsze - masz gdzie mieszkać. Ciasne, bo ciasne i do remontu, ale zawsze to jakaś przystań. (Ja ciągle mieszkam w niedoremontowanej chacie. Bez zamykanych drzwi w łazience, z prowizorycznym światłem w kiblu, bez frontów w kuchni, bez sensownego ogrzewania i takie tam...)
Po drugie - masz męża!
Po trzecie - masz 24 lata.
Po czwarte - jeśli test się potwierdzi, to za chwilę zaleje Cię fala endorfin i one pozwolą Ci w spokoju przyjąć to, co Was spotkało.
Sytuacja zmienną jest i braki pracy to nie constans. (Miejmy nadzieję)
W mojej panice wczesnociążowej, jak mantrę powtarzałam "dziecko nie ogranicza, dziecko nie ogranicza". I przyznam teraz, że nie ogranicza. Zmienia i poszerza inne horyzonty.
Powodzenia!
ań - 2011-12-01, 11:06
riku17, witaj
nie będę już dopisywać, bo dziewczyny Ci napisały sporo.
ale wiesz, na początku każdy ma prawo być zszokowany i przerażony. po to ciąża trwa 9 miesięcy, aby się z nią oswoić
Co będzie-nie martw się na zapas, zdziwisz się ile pozytywnych rzeczy przychodzi wraz z dzieckiem
powodzenia
squamish - 2011-12-01, 11:29
riku17 gratuluje!
W Twoim organizmie buzują hormony to dlatego ten płacz...Zaraz zaczna sie inne objawy.Ja jestem też na początku i w tej chwili czuje sie jakby mnie walec przejechał,najchętniej połozyłabym sie na te 9 miesięcy spać ,a tu pierwsze moje dziecko które chce 'żywej' mamy!Ale wiem ze to samopoczucie jest przejsciowe i za moment bedzie lepiej.
Jak zaszłam w pierwszą ciaże byłam w gorszej sytuacji bo podróżowałam sobie z chłopakiem na stopa ,okradziono nas w Portugalii z całej kasy a tu bach ciaża.I trzeba było prosić rodzicó o pożyczenie kasy na powrót.Całą ciaże mieszkałąm u rodziców ,a tam nerwówka,szkoda gadać ,a mój wybył do pracy za graniece,Wrócił po moim porodzie.I znów pare dobrych miesiecy mieszkalismy u moich rodziców jadąc na oszczednosciach .Aż wkońcu mój znalazł prace,potem jeszcze lepszą.Teraz mieszkamy sami a problemów i tak nie brakuje.Ale takie życie.Przytulam Cie mocno ,dbaj o siebie i wypoczywaj jak najwiecej.
[ Dodano: 2011-12-01, 11:31 ]
| riku17 napisał/a: |
A powiedzcie mi jeszcze czy to normalne, że cały czas boli mnie ten brzuch? Zaczął boleć ze dwa dni przed okresem i boli do teraz (6dzień) w tym samym miejscu z taką samą intensywnością. To jest taki ból jakby zwiastujący okres | ból jest jak najbardziej na miejscu wkońcu coś tam sie kluje,w macicy zachodzą zmiany.
lilias - 2011-12-01, 11:34
riku17, Witaj co do rodziców to luz. niektórzy nigdy nie są gotowi na bycie dziadkami bo im się tak wydaje. mój np. dziadek obraził się na wieść o moim przybyciu, a był grubo po sześdziesiatce i co? nic. urodziłam sie i życie poszło dalej. babcia oszaleje zresztą na punkcie małych ciuszków i jeszcze sie będziesz opędzać. teraz tylko tak gada, a jak na spacerze ktoś ją zagadnie czy "jej" dzieciątko zdrowe to cała się rozpłynie, że tak młodo wygląda z dziadkiem wrzucić podwójny luz, w końcu zawsze można odpalić z uśmiechem, że mężczyzna w domu świetnie się przydaje chociażby do tapetowania żartuj, odkręcaj kota ogonem, zeby nie było po Tobie widać stresu, a odpuszczą. w końcu co to za zabawa jak ten ktoś się nie wkurza, czy nie płacze.
a tak w ogóle to GRATKI
Mikarin - 2011-12-01, 12:15
| riku17 napisał/a: | | Co do rodziców : to pytałam ostatnio mamę (jakieś dwa miesiące temu może) czy chciałaby zostać babcią - a ona mi w połowie zdania prawie krzyczy "NIE!!". Że jest podobno za młoda na babcię. | Jakbym moja mamę słyszała Jak z niemężem do niej kiedyś przyjechaliśmy powiedziałam do niej złośliwie "babciu". Oj, wściekła była! A teraz sama biega, szuka kocyków, pieluszek, przeżywa malucha jakby jej własny był
| riku17 napisał/a: | | Reakcje mamy na nieistniejącą ciążę już znacie. | Gwarantuję, ze się zmieni.
| riku17 napisał/a: | | Ojciec jest przykładnym katolikiem | ?? A co ma piernik do wiatraka? Moja mama też jest katoliczką, różańce klepie, ale jak ja sobie "Krishna Krishna" śpiewam albo inne "namah shivaya" to tylko wzrusza ramionami.
| riku17 napisał/a: | | musi swoją złośliwą gadką doprowadzić mnie chociaż raz do płaczu. I to nie są żarty - ma np. pretensje, że mu piętra nie wytapetuje, kiedy pod dachem ma dorosłego syna. I tak po mnie jedzie, że czuję się gorzej niż szmata. To tylko taki przykład, przy niektórych rozmowach, gdzie mam inne zdanie niż on, to z nerwów dostaje takiej jakby czerwonej wysypki na twarzy. | Miałam taką ciotkę. Kochana, to się nie nazywa "przykładny katolicyzm" tylko "dewocja", ale mniejsza o nazewnictwo. IGNOR na gadkę ojca. Moja dobra rada - nie umie sam egzekwować, tylko gada, więc OLEJ ciepłym moczem - ciężko będzie, po mnie tez było ciężko ciotkę ignorować, a z nią mieszkaliśmy, ale weź pod uwagę, że popierdoli, popierdoli i na tym się sprawa zakończy. Weź cztery głębokie wdechy na przeponie (mnie pomaga na teściową wredną) i weź podwójną poprawkę, jak pisała lilias.
Będzie dobrze, spokojnie.
P.S. Mój jak zobaczył wynik testu ciązowego też się rozpłynął. Ja w pierwszym trymestrze płakałam z mdłosci, nie mogłam nic jeść, wysiadł mi żołądek i płakałam na zawołanie przechodzi przeżyjecie
Czekam na info jak z wynikami!
[ Dodano: 2011-12-01, 12:19 ]
Aha - i wypłacz się do oporu. Oj, pomaga, pomaga Jak z Ciebie cały stres zejdzie, zobaczysz sytuację w innych barwach :*
jarzynajarzyna - 2011-12-01, 12:47
riku17, przeca Ty jesteś w bardzo dobrej sytuacji: masz 24 lata, a nie 14, masz gdzie mieszkać i przede wszystkim wiesz, kto Ci to zrobił, a to już dużo poza tym ciąża to nie nowotwór. będzie git.
sunny - 2011-12-01, 14:56
riku17 każdy się denerwuje i stresuje, bo to duża zmiana w życiu, ale tak jak pisały dziewczyny wszystko się potem jakoś układa. Najważniejsze, że nie jesteś sama i mąż się cieszy z dziecka. Rodzice też pewnie zaakceptują Twoją ciążę, jak się oswoją z myślą o tym, że zostaną dziadkami. Reakcje ludzi są różne. Jak ja zrobiłam test i wyszedł pozytywny, to mój mąż był przerażony - dosłownie. Choć jest już po 30., dziecko było planowane i wiedział, że się o nie staramy, a nasza sytuacja ogólnie jest ok. Minę miał nietęgą, przez jakiś czas był trochę milczący, nawet umówił się z kolegą na kosza dla rozładowania napięcia wewnętrznego Nie spodziewał się, że tak szybko się uda, więc musiał się z tym oswoić, ale teraz to już mu się gęba cieszy i wymyśla co będzie robił z Olą i jak będzie budował z nią rakiety
Dajcie sobie wszyscy czas na oswojenie się z nową sytuacją!
koko - 2011-12-01, 14:56
riku17, witaj
Mam identyczne zdanie, jak MartaJS. Dziecko jest skarbonką, to fakt, ale ile do niej wrzucicie, zależy od was. Dziecko naprawdę nie potrzebuje drogich czy nowych rzeczy. My prawie wszystko mamy używane.
I też zdziwiło mnie to, że obawiasz się zdania rodziców na temat ciąży. W końcu nie masz 15 lat, jesteś dorosłą, zamężną kobietą. Taka jest kolej rzeczy. Strach, stres są naturalne, przecież to kompletnie nowa sytuacja. Jestem przekonana, że gdy pierwszy raz weźmiesz w ramiona swoje dziecko będziesz pewna, że było warto. Zdrowia i powodzenia, trzymaj się
majaja - 2011-12-01, 15:09
| riku17 napisał/a: | | A teraz mam takie myśli, że nigdy nic się nie zmieni, że już zawsze będzie klepać przysłowiową biedę. | JAk zaszłam w pierwszą donoszoną ciążę, zupełnie nie planowaną, to byliśmy w wcale nie lepszej sytuacji niż wy, wynajmowana mała kawalerka, ja właśnie znalazłam po dłuuugim szukaniu pracę i byłam na okresie próbnym (przyznałąm się do ciąży z duszą na ramieniu przed podpisaniem umowy), mąż pracował, ale w ochronie, wiec miał 3 umowy zlecenia i czasami po trzy dni go w domu nie było bo ciurkiem pracował, i nie mogliśmy liczyć na niczyją pomoc, ani finansową ani jakąkolwiek inną.Tak się akurat złożyło. Gdy pojawił się Młody nasza sytuacja z roku na rok zaczęła się poprawiać, a jak teraz zaszłam w następną nieplanowaną ciążę, jak zwykle w fatalnym momencie (żeby choć pół roku później byłoby łatwiej) to najpierw się wściekłam, a jak już się uspokoiłam to zdałam sobie sprawę, że w porónaniu z tamtymi czasami jestem w komfortowej sytuacji, oboje mamy stabilną pracę, tylko ja zarabiam więcej niż my wtedy oboje, mamy wokół siebie ludzie, którzy są w stanie jakoś nas wesprzeć, jak nie ciuchami to w inny sposób. Po urodzeniu się młodego bywało ciężko, ale wcale nie klepiemy biedy, trochę mamy kiepską sytuację z mieszkaniem i na czas dłuższy jesteśmy na nie skazani choć jest za małe, ale z gorszych kabał żeśmy wychodzili.
Pojawienie się dziecka nas zmieniło, sprawiło, że nabraliśmy powera, wiary w siebie, no licho wie co, swoją ciężką pracą i myśleniem sprawiliśmy, ze nasza sytuacja wyglada dobrze. I wcale nie powiedzieliśmy ostatniego słowa
Nie jesteś skazana na biedę, co będzie dalej to zależy od was, jest wiele dróg i możliwości i teraz tylko nie macie wyboru i musiecie je znaleźć, te najlepsze dla was.
riku17 - 2011-12-01, 19:28
nadzieja2011 To ja tobie w w takim razie również gratuluję Mam nadzieję, że wszystko nam się ułoży jak najlepiej (nie piszę, że po naszej myśli - bo tak się praktycznie NIGDY nie układa ). Cieszę się bardzo, że przyszli teściowie oszaleli chciałabym, żeby u mnie też tak było .
madam no dobra no, może nie jest takie tragiczne to mieszkanie. Trzeba coś porobić, ale zawsze była wymówka, że nie ma pieniędzy, a teraz będziemy sobie po malutki dłubać
lilias Co do tego przyszłego dziadka to mężuś mój, obstawia, że jak się dowie to nic nie powie (tak jak to ma w zwyczaju), a potem będzie chodził po kątach i się do siebie uśmiechał tak też ma w zwyczaju. Może faktycznie nie będzie tak źle
Mikarin
| Cytat: | | popierdoli, popierdoli i na tym się sprawa zakończy |
mam taką cicha nadzieję
Za waszymi radami płaczę ile wlezie Zazwyczaj jest to obracane w żart i jest mi lepiej
jarzynajarzyna
| Cytat: | | i przede wszystkim wiesz, kto Ci to zrobił |
Taaak na szczęście wiem
sunny
| Cytat: | | mój mąż był przerażony - dosłownie |
Przepraszam, mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak jak widać, taka wiadomość każdego może przytłoczyć na początku.
Dzięki dziewczyny za wsparcie, naprawdę mi pomogłyście
A z wyników które dziś odebrałam wyszło, że jestem między drugim a trzecim tygodniem, ale nijak mi to nie pasuje - chyba, że jest jakiś sposób zachodzenia w ciążę o którym nie wiem
Na 12 grudnia mam wizytę u lekarki, chciała na jutro, ale ja muszę się najpierw ogarnąć, bo inaczej mogłabym całą wizytę w gabinecie przeryczeć i tyle by z tego było
Pewnie nie bardzo się orientujecie czy można chodzić na łyżwy i się jogować? Robię między innymi te dwie rzeczy od jakiegoś czasu więc nie byłaby to nowość dla mojego organizmu aczkolwiek.....
Muszę sobie te wszystkie pytania spisać na karteczkę a potem zrobić lekarce miliard w rozumie
excelencja - 2011-12-01, 19:45
| Kat... napisał/a: | | Najszczęśliwsi z tatą i małą mną byli kiedy było ciężko, w kawalerce. |
potwierdzam, im jest lepiej tym jest gorzej, bo brakuje nam realnych problemów to sobie tworzymy sztuczne
| riku17 napisał/a: | | Pewnie nie bardzo się orientujecie czy można chodzić na łyżwy i się jogować? |
Można można - wszystko można. Ale jogę trza dostosować.
Ja uprawiałam wspinaczkę dopóki brzuch mi się nie przestał w uprząż mieścić
Gratuluję i trzymaj się!
Jadzia - 2011-12-01, 19:47
riku17, wiele mądrych rad już dziewczyny napisały, więc ja przede wszystkim gratuluję Ja zaszłam w ciążę na 4 roku jednych studiów, dopiero po pierwszym semestrze drugich (tych wymarzonych), mąż też na 4 roku, oboje bez pracy i na trzymaniu rodziców i jakoś daliśmy radę. Nagle okazało się, że rodzice wcale nie musieli nam dawać więcej niż do tej pory- wspierali nadal studentów, a nie studentów z dzieckiem, oboje załapaliśmy się na stypendia (socjalne+mąż naukowe), a mąż do pracy (za znikomą kasę, ale zawsze coś), a rzeczy dla Małej mieliśmy z "rodzinnej puli" rzeczy używanych dla dziecka. Nagle nawet niespodziewanie znaleźliśmy większe, fajniejsze mieszkanie do wynajęcia, niemal za tą samą cenę co poprzednie, w którym kończyła nam się umowa. 9 m-cy to naprawdę dużo czasu i dużo może się zmienić...najważniejsze, że masz kochającego męża, który cieszy się z dziecka i żeby dzidziuś był zdrowy. Reszta powoli się ułoży- trzeba tylko troszkę wierzyć
A tak w ogóle to jesteśmy niemal sąsiadkami Pozdrawiam z prawie Chorzowa (os. Tysiąclecia)
excelencja - 2011-12-01, 19:47
| riku17 napisał/a: | Muszę sobie te wszystkie pytania spisać na karteczkę a potem zrobić lekarce miliard w rozumie |
nie oczekuj oszałamiającej wiedzy po ginekologu jednak...
Jedno mnie rozwaliło - czy jak rodzice będę Ci pomagać to będziesz musiała kupować dziecku mięso? AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Nawet jakby mieli Was utrzymywać - to Twoje dziecko i Twoje zasady, a Oni mają obowiązek to uszanować.
Mikarin - 2011-12-01, 20:33
| riku17 napisał/a: | | A z wyników które dziś odebrałam wyszło, że jestem między drugim a trzecim tygodniem, ale nijak mi to nie pasuje - chyba, że jest jakiś sposób zachodzenia w ciążę o którym nie wiem | Wiele kobiet ma tzw. dodatkową owulację tuż przed okresem i nawet o tym nie wie A wyniki mogą kłamać... A plemnik się moze przechować... A jak się spóźnisz godzinę z pigułką to czasami organizm dopuszcza do zapłodnienia i potem pomimo leków utrzymuje ciąże...
NATURA JEST WREDNA, ZAWSZE ZNAJDZIE WYJCIE
Rycz! Wypłacz się teraz, potem będziesz się tylko uśmiechać
koko - 2011-12-01, 20:42
| Mikarin napisał/a: |
NATURA JEST WREDNA, ZAWSZE ZNAJDZIE WYJCIE
|
W tym przypadku to chyba raczej wejście
Znajoma zaszła w ciążę W TRAKCIE cioty. Inna sprawa, że lekarze mówili jej, że nigdy dziecka mieć nie będzie, więc pewnie jakieś popierdzielone to wszystko miała. Tak czy siak - zdarza się
Pączuś - 2011-12-01, 21:02
Nie będę się wymądrzać, bo dziewczyny wszystko już napisały, ale gratulacje
Najważniejsze, że masz w mężu wsparcie, poradzicie sobie
a rodziców olej, jak ojciec to przykładny katolik to go poinformuj, że teraz tak będzie co rok, powinien się ucieszyć
Mikarin - 2011-12-01, 21:08
No, to skoro podniosłyśmy pannie wskaźnik humoru na drugą stronę kreski, to chyba trzeba zmienić minkę w temacie wątku
maharetefka - 2011-12-01, 21:22
| Pączuś napisał/a: | | teraz tak będzie co rok, powinien się ucieszyć |
gratuluje! wszystko bedzie dobrze!
lilias - 2011-12-01, 21:38
| Pączuś napisał/a: | ... jak ojciec to przykładny katolik to go poinformuj, że teraz tak będzie co rok, powinien się ucieszyć |
dobre, dobre, dobre, obśmiałąm się jak norka
madam - 2011-12-01, 22:48
| sunny napisał/a: | | Jak ja zrobiłam test i wyszedł pozytywny, to mój mąż był przerażony - dosłownie. |
Dla mojego niemęża przez tydzień nie było tematu. Zupełnie. Milczał jak grób.
A ja ryczałam. Przez parę dni non stop.
W taaaakim szoku byliśmy.
| excelencja napisał/a: |
riku17 napisał/a:
Pewnie nie bardzo się orientujecie czy można chodzić na łyżwy i się jogować?
Można można - wszystko można. Ale jogę trza dostosować. |
Pewnie, że można.
Ja jogowałam i na rowerze pomykałam.
A dostosować, to nie tylko jogę trza, jeno wszystko. W końcu środek ciężkości się zmienia, no nie?
| Pączuś napisał/a: | | jak ojciec to przykładny katolik to go poinformuj, że teraz tak będzie co rok, powinien się ucieszyć |
riku17 - 2011-12-03, 19:59
Dzięki dziewczyny jeszcze raz
Naprawdę Wasze komentarze bardzo podniosły mnie na duchy.
Musze tylko przestać sama traktować siebie jak małą dziewczynkę a wszystko będzie dobrze :)
My już po wizycie u rodziców. jak już byliśmy pod drzwiami to całkiem niezłym pomysłem wydało mi się przywiązanie do cegły karteczki i wrzucenie im do salonu
Mam zareagowała bardzo entuzjastycznie, aż się popłakała z radości. A tata tak jak się psodziewałam, wymamrotał pod nosem "hurra ale się cieszę", odwrócił się i poszedł do pokoju. Cały wieczór już nie zamieniłam z nim słowa.
Ale po tej wizycie jest mi na pewno o niebo lepiej. Jeszcze jutro teściowie .
Buziaki
majaja - 2011-12-03, 21:25
| madam napisał/a: | excelencja napisał/a:
riku17 napisał/a:
Pewnie nie bardzo się orientujecie czy można chodzić na łyżwy i się jogować?
Można można - wszystko można. Ale jogę trza dostosować.
Pewnie, że można.
Ja jogowałam i na rowerze pomykałam.
A dostosować, to nie tylko jogę trza, jeno wszystko. W końcu środek ciężkości się zmienia, no nie? |
Zresztą organizm da zna, jesli trzeba by odpuścić, coś niestety o tym wiem.
Kat... - 2011-12-03, 21:36
| majaja napisał/a: | | organizm da zna, jesli trzeba by odpuścić, coś niestety o tym wiem. | ja też. Goniłam autobus jak szalona i sobie naciągnęłam chyba jakieś ścięgna trzymające macicę. Jakiś czas temu czytałam o kobiecie w 9 miesiącu ciąży, która przebiegła maraton (oczywiście akcja porodowa zaczęła się kilka godzin po ukończeniu biegu). Nie mam pojęcia jak z takim ciężkim brzuchem to zrobiła
majaja - 2011-12-03, 23:46
| Kat... napisał/a: | | Nie mam pojęcia jak z takim ciężkim brzuchem to zrobiła | Nie zdziwiłabym się gdyby w końcówce ciąży miała brzuch jak ja aktualnie, albo i mniejszy Chwilami zastanawiam się jak to wytrzymują ludzie otyli, trudność z sieganiem do własnych butów, niewidzenie swoich genitaliów itd
karmelowa_mumi - 2011-12-04, 00:01
riku17, gratuluję i cieszę się, że reakcja mamy była fajna na to, co w głowie taty - nie masz wpływu.
A zresztą - nie wolno Ci się teraz denerwować, pamiętaj
Mikarin - 2011-12-04, 08:44
| riku17 napisał/a: | | Mam zareagowała bardzo entuzjastycznie, aż się popłakała z radości. | A widzisz? A tak sie bałaś
| riku17 napisał/a: | | A tata tak jak się psodziewałam, wymamrotał pod nosem "hurra ale się cieszę", odwrócił się i poszedł do pokoju. | Musi przetrawić. Moja mama trawiła długo
W sumie gratuluję, że sprawa rozwiązała się pozytywnie dla większości. Reszta - cóż, musi dorosnąć do tego, ze rozmnażanie to u ludzi, a w szczególności u kobiet, naturalna czynność fizjologiczna
Jeszcze raz serdeczne gratulacje!
sunny - 2011-12-04, 10:22
| riku17 napisał/a: |
sunny
| Cytat: | | mój mąż był przerażony - dosłownie |
Przepraszam, mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak jak widać, taka wiadomość każdego może przytłoczyć na początku.
|
Nie ma za co przepraszać, przecież to co piszemy ma właśnie tak działać
Tatą się nie przejmuj, ja myślę, że pewnie w duchu się cieszy, ale może nie jest jeszcze gotowy samemu sobie powiedzieć, że zostanie dziadkiem. W końcu takie zmiany w życiu najlepiej obrazują upływ czasu. Mój ojciec raczej się cieszy z dziecka jako takiego, ale jakoś mu nie przechodzi przez gardło na razie "zostanę dziadkiem" - myślę, że będzie mu ciężko z tym tytułem
Co do sportów, to część lekarzy zaleca ograniczenie do 12. tygodnia, ale jeśli z ciążą wszystko jest ok, to ruszać jak najbardziej się można. Nie wiem, jak z łyżwami, ja zrezygnowałam jednak z rolek z obawy przed upadkiem, ale chodziłam dużo na spacery, byłam też raz w górach, co prawda Sowich, więc trasy raczej łatwe. Po 12. tygodniu zaczęłam chodzić na gimnastykę dla kobiet w ciąży - dwa razy w tygodniu. Ogólnie ja Tobie ruch bardzo polecam, myślę, że m.in. dzięki tym ćwiczeniom jak na razie tak dobrze znoszę ciążę. Jogę pewnie możesz ćwiczyć, tylko poczytaj, co jest niewskazane w ciąży. Najlepiej w jakiś fachowych poradnikach jogowych, bo lekarka, o ile sama nie praktykuje, to pewnie nie będzie wiedziała.
majaja - 2011-12-04, 23:52
| sunny napisał/a: | | ale chodziłam dużo na spacery, byłam też raz w górach, co prawda Sowich, więc trasy raczej łatwe. | Ja na początku 5 miesiąca zapadając sie po kolana w śniegu wlazłam na Śnieżne Kotły, rolki se odpuściłam na polecenie lekarza już w 4, no ale mi do tej pory zdarza się głupio wywalać, więc bardzo nie dyskutowałam. I oczywiście mówię o pierwszej ciąży, bo teraz to ja jestem kaleka, ale nic byle do końca.
Fatty - 2011-12-05, 08:19
| Cytat: | | tata tak jak się psodziewałam, wymamrotał pod nosem "hurra ale się cieszę", odwrócił się i poszedł do pokoju. Cały wieczór już nie zamieniłam z nim słowa. |
jeszcze to wspomnisz jak będzie cwałował na czworaka z dziecięciem na grzbiecie przez wszystkie pokoje i rżał radośnie... zastanowisz sie wtedy czy to ten sam chłop był
Moja koleżanka też się załamała gdy test wyciął jej taki nr, że okazał się pozytywnym. Wsparcia nie miała w mamie, która upatrzyła ją sobie za cel do nieustannego dogryzania(nie pamiętał wół jak cielęciem był gdy ona była w wieku mojej kolezanki, 23 lata to już 2 córki miała ), długo chodzła jak z krzyża zdjęta, ale później zaakceptowała sytuację i coś się w niej odmieniło: zaczęła mówić o sobie w formie my, gadać do brzucha, bajki mu czytać.
Teraz jest zakochana w swym synu po uszy, dogryzająca mama zmieniła się w szczebiocąca babcię, żeby było super pasuje tylko aby wyprowadzili się z domu bo są scysje na linii mąż-teściowa
ames - 2011-12-08, 20:44
riku17 ogromne gratulacje przede wszystkim!!!
jak dobrze,że większość dylematów przeszło,rozmowy za Tobą i miewasz się w tej nowej,pięknej sytuacji coraz lepiej. Dziewczyny super Ci doradziły.
ja mimo,że planowałam swoją ciążę (zawsze mówiłam,że najpierw dzidzi,potem ślub) w dniu kiedy się dowiedziałam,że to JUŻ (myślałam,że dłużej nam to zajmie) to od euforii po płacz,że może trzeba było się jeszcze trochę wstrzymać...może lepszy moment byłby za miesiąc/dwa...bo tak dziwnie zaczęliśmy w oczach innych planować Dzidzię na miesiąc przed planowanym rok wcześniej ślubem i wyszło najpiękniej jak być mogło,ale emocje chyba każdą przyszłą mamę dopadają- czy była całkowicie przygotowana(czy można być?) czy nie...
także samych pięknych chwil Tobie teraz życzę,dużo spokoju i radości
idalianna - 2011-12-17, 19:55
Cześć Beata Wiesz... Nie wiem jak Cię tu pocieszyć, ale opowiem Ci o mnie. Generalnie na forum się nie udzielam za bardzo, raczej czytam.
O ciąży dowiedziałam się 20 kwietnia, czyli prawie 8 miesięcy temu. Jak łatwo się domyślić - u mnie już blisko końca. A dokładnie termin mam za 4 godziny i 20 minut, jutro, 18 grudnia. Tego pamiętnego 20 kwietnia byłam jeszcze przed maturą. Wyobraź sobie co poczułam.
Tragedia! A co z moimi marzeniami? A co z wyjazdem na studia do Wrocławia? Wydawało mi się, że rodzice mnie wywalą z domu i zamieszkam pod mostem. Naprawdę byłam przerażona. Ale... nic takiego się nie stało. Co prawda pisząc maturę rano męczyły mnie dolegliwości I trymestru, czyli rozwiązując zadania czułam tylko fale gorąca i mdłości. Ale dałam radę. Długo zwlekałam z powiedzeniem rodzicom. W końcu jednak przerażenie mojej Mamy trwało 2 dni, potem zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać co zrobić.
Wtedy pomyślałam - no bo w końcu to taka Mała Istotka, Moja Krewetka wielkości ziarenka groszku... I wszystko jakoś się potoczyło. Wynajęliśmy mieszkanie z moim cudnym chłopakiem, zamieszkaliśmy razem. Nadmienię, że jest on teraz w klasie maturalnej, na studniówkę pójdę z nim z tłuszczykiem pozostałym po ciąży pod sukienką. ; ) Jakoś znalazłam pracę. Nawet poszłam z brzuchem na studia. Co prawda to chyba jednak się nie uda w tym roku, wolę zostać z Małym na początku, a studia zacząć znów za rok. Ale... ale od początku wszystko się zmieniło. A przede wszystkim ja. Jestem lepszym człowiekiem. Nie jestem taką egoistką jak wcześniej, staram się dla Małego i dla mojego narzeczonego, którego kocham coraz bardziej. W końcu złapałam kontakt z Mamą, nigdy wcześniej nie potrafiłam nawet się do niej przytulić. A teraz dzwonię do niej, rozmawiamy, pomaga mi.
Mimo tych wszystkich niedogodności i niepewności... cieszę się. Jestem szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Czując ruchy Małego Tymka we mnie głaszczę się po brzuchu, drapię go po piętach, którymi wierci nieopamiętanie. Zobaczysz, na początku jest przerażenie, ale czując jak rośnie w Tobie taka Malutka Istotka, pokochasz ją z całego serca i za nic na świecie nie będziesz chciała tego cofnąć. Dasz sobie radę, wszystko inne stanie się mniej ważne. Będzie dobrze!
moony - 2011-12-17, 22:39
idalianna, strasznie przyjemnie czyta się takie posty jak Twój. Trzymam kciuki za dalszy równie pomyślny rozwój sytuacji i szybkie rozwiązanie. Jak czujesz? Już blisko do końca?
idalianna - 2011-12-18, 18:32
Skurcze co 7 minut od rana, ze szpitala mnie odesłali jeszcze (1,5cm rozwarcia...), Tymek ma 3500g. Zastanawiam się czy to normalne, że cały czas co 7 minut i się nie porusza. A boli nie brzuch, ale właściwie... jak by mi miało tyłek rozerwać. ; ) Także spróbuję może zasnąć i wtedy mnie obudzi coś bardziej zwiastującego wyskoczenie Malucha. : >
excelencja - 2011-12-18, 18:43
idalianna, bardzo dobrze Cię boli, bardzo dobrze ))
No i nie rusza się, pewnie, a Ty byś miała siłę się ruszać, jakby coś Cię wyciskało )
Bądź ZEN i baw się dobrze :*
Mia - 2011-12-18, 18:46
idalianna, w takim razie trzymam za Was kciuki!
Pipii - 2011-12-18, 19:03
:*
squamish - 2011-12-18, 20:06
idalianna a ostatnio myslałam o Tobie ,serio .Pojawiłaś sie z dobrą nowiną i zniknęłaś.Fajnie ,że wszystko sie dobrze układa.No i trzymam kciuki za szybkie rozwiązanie.Dajesz dziewczynooooo...
moony - 2011-12-18, 22:11
Cóż za punktualność... Kciuki akcji. A to uczucie rozrywania to ja już miałam przy skurczach partych. A więc dajesz, dziewczyno!
koko - 2011-12-18, 22:55
Idalianna, ja teraz żałuję, że nie urodziłam dziecka będąc w twoim wieku. Już by był gałgan odchowany, a ja bym się bardziej skupiła na sobie, ewentualnie moim chłopie trochę. A ty po studiach będziesz mieć już samowystarczalnego syncia.
A teraz: przyyyyj!!!!
Pipii - 2011-12-19, 08:37
Dodam, że w Liceum wydaje nam się, że studia są najważniejsze, że jak to bez studiów.. że zaraz po LO trzeba iść na studia itd itp.
Też tak myślałam..
Sytuacja życiowa zmusiła mnie do powtarzania 3 klasy LO. Dwa razy pisałam maturę, bo się noga podwinęła. Studia zaczęłam późno, oj dużo później od moich rówieśników, byłam jedną z najstarszych w grupie, potem je rzuciłam, potem rozpoczęłam kolejne studia - też rzuciłam..
I wiesz co? Uważam, że studia to ostatnia rzecz, jaką się trzeba w życiu przejmować. Nie żałuję ani trochę tego, że mam takie "tyły" edukacyjne w porównaniu z moimi rówieśnikami z LO. Zdobyłam bardzo dużo doświadczenia życiowego i dzięki temu - wiem czego chcę a to jest ważne, nie jakiś papierek ani to czy jesteś na II czy na V roku studiów :* Trzymaj się!
jarzynajarzyna - 2011-12-19, 09:23
Wy tu pitu-pitu, a kutasa kto potrzyma? ja straciłam gdzieś, chłop pulpit sprzątał i nie ma
go. - 2011-12-19, 09:44
się robi:
w ogóle wiecie co zauważyłam, że jakieś ze 1/4 nówek-cieżarówek u nas mówi "jestem w ciąży, ja pierdolę, co teraz? przeciez mialo byc dopiero za dwa lata, jestem w czarnej dupie i sie zesram" a 2 tygodnie później noszą fotkę swojej fasolki w portfelu,na tapecie i w komórce, i są najszczęsliwsze na świecie
i tak jak mówi Pipii, ja też jestem do tyłu z edukacją, ale teraz na wychowawczym na reszcie nie mam i pracy na głowie, i domu, i szkoły, tylko czytam dzieciowi książki akurat ostatnio z prawa budowlanego i raz na dwa tygodnie mam weekend odmóżdżający od domu
Z perspektywy gdybym wróci z tą wiedzą/uczuciami do przed ciąży- nic bym nie zmieniła!
więc riku to gratuluje Ci bardzo!
madam - 2011-12-19, 09:57
Idalianno, zapadłaś mi w pamięć po powitalnym poście, czasem sobie o Was przypominałam, boś tak pozytywna jest.
Dobrze czytać, że wszystko tak pięknie się układa.
A teraz kciuki trzymam i powodzenia w akcji!!!
idalianna - 2011-12-19, 11:39
Oho, dzięki Wam bardzo, kobitki. : ] A u mnie nadal Maluch nie wyskakuje. Skurcze bolą coraz bardziej i chyba już co 5 minut. A może i 4... Nie wyspałam się za bardzo. ; ) Umyję się, zjem kaszę gryczaną, może mi da trochę sił na poród i... policzę te cholerne skurcze i w razie czego wezwę mojego (nie)męża ze szkoły i znów odwiedzimy tę placówkę, gdzie Tymek ujrzy nas wspaniały świat.
Chociaż jakoś wcale nie czuję jak bym rodziła. Nie wiem, myślałam, że będę wiedziała. Więc może nie rodzę? Niby ta pierwsza faza od wczoraj rano, to chyba nie jest normalne. Zastanawiam się czy to co ze mnie wypływa to wody. Trochę zalałam łóżko, ale czy wody nie powinny być bardziej płynne? No cóż, kiedyś i tak to się musi stać, nie? Chociaż zaczynam mieć wrażenie, że wcale nie. ; )
Trzymajcie kciuki. ; >
jarzynajarzyna - 2011-12-19, 11:43
| idalianna napisał/a: | | Zastanawiam się czy to co ze mnie wypływa to wody. |
hahahahhaha, płyny eksploatacyjne na koniec może być ich mało, nie muszą być takie superwodniste, może być ciut gęściejsze
będzie git, jak to już tyle trwa, to w szpitalu pójdzie raz dwa.
go. - 2011-12-19, 11:47
| idalianna napisał/a: | | Trzymajcie kciuki. ; > |
trzymamy trzymamy i kutasy, bo u 2011stek się to już utradycjonowało
więc agniniowa Mała nie była jednak taka ostatnia 2011
koko - 2011-12-19, 17:46
Idalianna, hm... wiesz, moja położna mówiła, że raczej nie da się nie zauważyć porodu, przynajmniej przy pierwszym dziecku
ames - 2011-12-19, 21:33
Idalianna kciuki trzymane nieustannie
i piękne imię (u nas też będzie pan T. bądź pan F.)
majaja - 2011-12-19, 21:38
| koko napisał/a: | | raczej nie da się nie zauważyć porodu, przynajmniej przy pierwszym dziecku | U mnie w rodzinie przy pierwszym zdarza się, że kobiety nie czują w ogóle skurczy, mnie jak przyuważyli to podobno byłam już w drogach rodnych ale to anomalia bardzo rzadka.
Lily - 2011-12-19, 22:08
Najwyżej będzie jak ze Scarlett O'Harą (że ledwo zdążyła wrócić z ogrodu).
go. - 2011-12-20, 19:42
coś wiadomo co z Idalianna?
squamish - 2011-12-22, 08:37
idalianno czyżbyś już była mamą?Daj znać!Wciaż trzymam kciuki i mysle ciepło...
|
|