| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Nasze zdrowie - objawy zapalenia jelit - help!
jaskrawa - 2012-03-11, 00:08 Temat postu: objawy zapalenia jelit - help! od jakiegoś czasu coraz bardziej odstawiam nabiał, niemal zupełnie go wyeliminowałam (jem go ewentualnie poza domem, gdy nie ma nic innego no i czasem coś słodkiego) - głównie ze względu na odwieczną zgagę, wcześniej, jeszcze przed ciążą, lekarz zdiagnozował u mnie jelito drażliwe czy tam wrażliwe, jakoś tak to się nazywało. czytając Campbella, WD itd., doszłam do wniosku, że odstawienie mleka i przetworów, może mi tylko pomóc.
niestety - im zdrowiej (tak mi się wydaje) się odżywiam, tym gorzej się ostatnio czuję... fakt, że zdecydowanie poprawił się stan włosów (do niedawna wypadały w stopniu umiarkowanym, teraz przestały zupełnie), pazury mocne, nie przeziębiam się wcale, ogólnie gdyby nie niewyspanie, mogłabym powiedzieć, że jestem w świetnej formie, no ale jest jeden zasadniczy problem - jelitowy mianowicie. wzdęcia non stop, wizyty w toalecie bardzo częste... prawdę mówiąc mam wrażenie, że wszystko przeze mnie przelatuje jak przez dziurawe sitko, jeśli wiecie, co mam na myśli. za dużo błonnika? węglowodanów? może kiszone warzywa powinnam odstawić? zauważyłam już, że suszone owoce mi szkodzą, odstawiłam daktyle, które bardzo lubię, czasem zjem dosłownie kilka. fakt, od kiedy nabiału mniej, to jest więcej strączków. skądś to białko muszę... dużo kasz (orkisz, jaglana, gryczana, jęczmienna, brązowy ryż, quinoa - codziennie przynajmniej jeden posiłek jest z jakimś zbożem - oczywiście gotowanym, na ciepło, a prawie codzienne dwa, czasem nawet trzy na ciepło. makaron głównie pełnoziarnisty. dużo pestek, orzechy, migdały. codziennie jakieś gotowane warzywa, prócz strączkowych - marchewka, ziemniak, pietruszka, seler, bakłażan, cukinia, brokuły, buraki, kapusta tylko kiszona, ogórki kiszone etc... smażonego mało, jeśli już to jakieś kotlety, w których nie ma surowizny, więc w zasadzie tylko podsmażam na oleju rzepakowym nierafinowanym. czasem skuszę się na jakieś słodycze - niewegańskie, zwyczajne czekoladki czy coś tam. apetyt na słodycze mam przeogromny. najgorsze jest to, że w niektóre dni jeśli nie zjem czegoś słodkiego, jest mi wręcz niedobrze, jakbym nie mogła strawić jedzenia się czuję. po niemal wszystkim co jem, mam zgagę. nieważne, czy jest to warzywo, kanapka czy kasza. tylko po jaglance nic mi nie jest. paradoksalnie nie mam też dolegliwości zgagowych po pieprznych potrawach. raczej rzadko takie jadam, ale jeśli już się zdarzą, to nie ma problemu...
jeśli powinnam odstawić rośliny strączkowe, to czy wystarczy mi białka, żelaza? ile można jeść kaszy? sama nie wiem, co robić, co jeść. dzisiaj po razowym chlebie (nie powinnam go jeść, ale nie miałam w domu innego, mój facet taki kupił, sama chleba nie piekę, bo mało mam czasu z niemowlakiem, wystarczająco dużo już stoję przy garach, poza tym mój piekarnik jest do dupy) jestem wykończona. w kiblu chyba z pięć wizyt, zgaga od rana, w dodatku brzuch mi pęka w szwach. prawdę mówiąc mam trochę dość i myślę, żeby sobie zrobić jutro Dzień Odwrotu. rano zjeść białą bułkę z serem żółtym, na obiad gotowane ziemniaki i marchewka, na kolację biały ryż z duszonym jabłkiem. ale nie mogę przecież się tak żywić, bo za chwilę dostanę anemii. karmię dziecko, które dopiero zaczyna jeść stałe posiłki (dzisiaj niestety prawie nic nie ruszyła, a ostatnie kilka dni były całkiem niezłe pod tym względem), ale i tak jest głównie na mleku. gdy policzyłam, ile muszę zjeść pestek, kasz i orzechów, by na diecie wegańskiej wyrobić się z dziennym zapotrzebowaniem karmiącej np. na cynk, to myślę, że to prawie niemożliwe. do dziennej dawki dla karmiącej brakuje mi jakieś 5-6 mg. a mam wrażenie, że im więcej jem roślin, tym gorzej się mają moje jelita. co robić? nie chcę iść do lekarza, bo - znajoma wegańska dietetyczka będzie chciała mi wcisnąć za kasę jakieś swoje białkowe preparaty, poza tym wizyta u niej to kolejna stówa, mój zwykły internista nawet nie wie, co to jest kasza jaglana i zapewne zaleci mi, bym przestała karmić już to dziecko i zaczęła brać helicid (który kiedyś oczywiście pomagał). nie mam pomysłu, jak z tego wybrnąć. boję się, że mam jakieś zapalenie jelit czy co
Lily - 2012-03-11, 00:17
Hmm, z razowego chleba może przerzuć się na graham, myślę, że masz za dużo błonnika w diecie, co wcale nie jest takie dobre. Pestki i orzechy też u wielu osób dają efekt przeczyszczający niestety. Może w ogóle więcej warzyw, a mniej kasz? Jeśli jaglanka Ci służy, to wcinaj. A zespół jelita drażliwego ściśle wiąże się ze stanem psychicznym, choć oczywiście dieta też ma wpływ.
A na owoce jak reagujesz? Mnie paradoksalnie surowe owoce leczą zgagę.
Aha, o białko się nie martw, jak jesz odpowiednio kalorycznie, to na pewno go nie zabraknie.
jaskrawa - 2012-03-11, 09:13
Lily, no właśnie razowego nie jadam raczej, raz mi się zdarzyło i sytuacja pogorszyła się rzeczywiście.
Zazwyczaj jem chleb pszenno - żytni, żytni, orkiszowy, graham właśnie. Zresztą chleba nie jem zbyt dużo.
U mnie jabłka też działają dobrze na zgagę, ale nie mogę jeść więcej niż jedno dziennie, bo wzdęcia, po gruszkach wzdęcia, w sezonie zimowym raczej trudno o inne nasze świeże owoce . Cytrusów nie mogę. Masz rację z tym, że więcej warzyw, mniej kasz, muszę w ten sposób podziałać. Co do pestek i orzechów - wiadomo, że są bardzo zdrowe, prawdę mówiąc nie mam pomysłu, czym je zastąpić, żeby nie mieć niedoborów. Przy karmieniu wszystkiego trzeba o wiele więcej zjadać i to jest ból. Zwłaszcza, jeśli strączki też działają fatalnie, mimo sypania dużej ilości kminku do nich. Kminek poprawia sytuację, jeśli nie dosypię go, to muszę się liczyć z wyleceniem w powietrze . Jednak nie rozwiązuje problemu do końca. Znacie jeszcze jakieś sposoby na "zneutralizowanie" wzdęciogennego działania strączków?
Najgorsze jest to, że jeśli zrezygnuję z warzyw strączkowych, orzechów i nasion, to co będę jadła? Jaglankę i warzywa korzeniowe na okrągło? Nie mam pomysłów już
Sosów pomidorowych za dużo też nie mogę, bo zbyt duża ilość = zgaga.
kasienka - 2012-03-11, 10:27
Dwie rzeczy mi przychodzą na myśl:
1. Herbata z jagód - to jedyne co moja córka mogła pić i jeść (te jagody) w trakcie bardzo ciężkiego zapalenia jelita. Susz kupisz w aptece lub sklepie z ziołami.
2. Woda z sodą, powiedzmy na szklankę wody pół łyżeczki do łyżeczki zwykłej sody oczyszczonej. Powinna pomóc na zgagę, a przy okazji może na coś jeszcze, bo jest dość wszechstronna.
yuka66 - 2012-03-11, 10:55
Moje koleżanki z Indii używają proszku asafoetida inaczej hing do strączkowych razem z turmenic. Sprawdź czy możesz to w Polsce kupić, jeśli nie to jestem gotowa ci wysłać pocztą. I po jedzeniu zawsze mają jako przegryzkę nasiona z kopru włoskiego (fennel seeds).
No i wybieraj te lżej strawne strączkowe czyli z tego co wiem soczewicę i fasolkę Mung.
maga - 2012-03-11, 11:12
jaskrawa, a może masz zakwaszony organizm? Może powinnaś spróbować odkwasić? Albo jakieś robale/candida? Ja się nie znam za bardzo, ale też miała zdjagnozowane ZJD, ale zaparciowo-bólowe. Po odstawieniu słodkiego mleka mi przeszło. Teraz mam jakieś jazdy refluksopodobne, poczytałam, że przyczyna może być zakwaszenie organizmu i jestem w trakcie kuracji proszkiem zasadowym. Zobaczymy, czy coś to da
mizumo - 2012-03-11, 11:12
Może powinnaś też na jakiś czas całkowicie odstawić gluten i wszystko co na drożdżach? Wiele osób z problemami jelitowymi odczuwa ulgę po odstawieniu glutenu, bo ten może powodować podrażnienia.... spróbuj jaglanej, ryżu, quinoi, amarantusa, czerwonej soczewicy, gotowanych warzyw, pestki czy orzechy najlepiej namoczone i zmiksowane w formie mleczek... powinno pomóc
Lily - 2012-03-11, 11:17
I może jakiś probiotyk - Enterol? Stosuje się przy biegunkach szczególnie. Na Twoim miejscu wspomogłabym się też jakimś preparatem witaminowo-mineralnym.
Agnieszka - 2012-03-11, 13:37
jaskrawa: dziewczyny już dużo napisały.
Jeśli chodzi o zioła możesz próbować estragon, majeranek, pieprz ziołowy, w kuchni indyjskiej wzdęciom zapobiega asafetida (nie wiem czy będzie smakować i jak maluch zareaguje)
zgaga (nie wiem jak z ziołami, czy nie uczulają) ale możesz próbować mieszankę: rumianek, korzeń arcydzięgla, kminek, koper włoski, dziurawiec i łyżkę tej mieszanki do kubka/szklanki i zalać wrzątkiem, parzyć 15 min, pić ciepłe małymi łykami (max 3 szklanki dziennie)
Porcje jedz mniejsze, wolno i częściej. Pomyśl przynajmniej o czasowym odstawieniu glutenu. Może polenta trochę zainspiruje bo zastosowań ma wiele: spód do mini pizzy, kostka do zupy, plastry jako danie po grecku. Najłagodniejsze ze strączków: soczewica czerwona, mung (do gotowania warto glona dodać), niektórzy polecają najpierw skiełkować.
Pomyśl o badaniach takich z krwi żeby zobaczyć jak wygląda stan organizmu (B12 też bym sprawdziła ale jeśli wyjdzie w dolnej granicy z uwagi na zaburzenia przewodu pokarmowego raczej zastrzyki)
Jak tolerujesz banany (tu jestem za opcją za eko, raz na jakiś czas).
Kat... - 2012-03-11, 16:59
jaskrawa, współczuję bardzo, znam ten ból. Zgagi nigdy co prawda nie miałam ale wzdęcia męczyły mnie przez lata całe. I to i na diecie mięsnej i na wegetariańskiej i wegańskiej. Dopiero wprowadzając pierwsze pokarmy mojemu Z odkryłam co powoduje u mnie te problemy (i to niedokładnie). U mnie to jest jakiś dodatek do żywności. One są do gotowych produktów pakowane wszystkie razem więc nie rozszyfrowałam który to dokładnie ale po przyrządzeniu jedzenia od podstaw bez półproduktów problem właściwie nie występuje. Jak już zdarzy mi się coś zjeść i to w towarzystwie czegoś ciężkostrawnego (co samo nie wywołuje aż takich sensacji) to mam murowane wzdęcie i rozregulowanie na kilka dni.
Może też jesteś na jakiś E, emulgator czy stabilizator wrażliwa i nawet niewielkie dawki dostarczane regularnie w jakiś jedzeniu dają takie efekty? Wiesz jak ja Z karmiłam to odstawiłam już prawie cały nabiał, przez jakiś czas jadłam tylko herbatniki mające na końcu składu gdzieś serwatkę w proszku. Wysypka się utrzymywała. Nie wierzyłam żeby taka ilość mogła mieć wpływ, odstawiłam i wysypka zniknęła natychmiast prawie.
jaskrawa - 2012-03-11, 22:30
bardzo Wam dziękuję za te cenne rady. jesteście kochane, nie ma jak WD
Lily, wracając do tego, co powiedziałaś, apropos związku ZJD ze stanem psychicznym, to u mnie chyba to nie to, raczej niedopasowana dieta... siedzę z małą w domku, spokój, cisza, dziecko mam naprawdę dobre, grzeczne, faceta też , żadnych większych stresów poza tym, że mała nie chce spać, że cycka w nocy się domaga i takie tam zwykłe problemy matki karmiącej. siedzę na wychowawczym, sytuacja zawodowa ustabilizowana
co do preparatów witaminowych - chyba dobry pomysł. mogłabym na jakiś czas przejść na dietę lekkostrawną, taką zalecaną dla matki karmiącej noworodka - gotowana marchewka, ziemniak, buraki itd. tylko nie wiem, jak z pieczywem. bo chyba po żadnym nie czuję się dobrze, ale najlepiej jest chyba po zwykłych pszennych chlebach czy nawet bułkach. no i nie wiem, co na ten chleb. ten nabiał jednak? sama już nie wiem
co do probiotyku... muszę poczytać, jak one w ogóle działają, bo do tej pory nie interesowałam się tym.
kasienka dzięki za info o herbatce z jagód! poszukam i znajdę. sodę doraźnie stosuję, gdy jest kiepsko, zawsze pomaga, ale mam jakiś opór przed nadużywaniem tego.
yuka66, poszukam tego proszku, może gdzieś przez net da się to kupić. co do soczewicy - zarówno po czerwonej jak i po zielonej jest tak samo, czyli tak sobie. raczej wzdęciowo. prawdę mówiąc zaczynam się już do tego przyzwyczajać, a że soczewicę uwielbiam jem ją z całą świadomością skutków, tak jak się pije wódkę ze świadomością, że rano będzie kacor
maga co do robali czy candida to jakieś badania musiałabym zrobić, w sumie dobry pomysł. i tak się wybieram na badania, bo muszę sprawdzić, czy nie mam niedoborów przez to "przyspieszone" trawienie. pewnie mam.
mleko odstawiłam, bo ewidentnie zgagowało, zresztą od dawna czystego mleka nie pijam, jeśli już to przetwory jadałam do niedawna, jogurt, ser itd.. no ale dolegliwości nie minęły po odstawieniu nabiału
co do odkwaszania - czytałam coś o tym, ale musiałabym się wybrać do dietetyka po poradę, ostatecznie tak zrobię, bo sama nie dam rady tego przeprowadzić. prawie wszystkie zboża są kwasotwórcze o ile mi wiadomo (wiem, że na pewno poza kaszą jaglaną), więc nie bardzo wiem, co miałabym jeść...
mizumo, do przemyślenia z tym glutenem, ale nie mam przekonania, czy to jest problem. po urodzeniu dziecka jadłam przez parę tygodni sporo białego pieczywa (w szpitalu i potem), białych bułek nawet, bo się wkręciłam, że ma być lekkostrawnie, żadnych ciężkich ziaren, strączków... czułam się fantastycznie, fakt, że dorobiłam się jakiegoś zaparcia raz czy dwa, ale nie było żadnej zgagi, żadnych wzdęć. super było.
wszystko, co zalecasz, jem (i piję). amarantus, quinoa, jaglana (tak, jaglaneczka pomaga!), brązowy ryż... ale nie jest za dobrze
Agnieszka, dzięki za info o ziołach. estragonu w sumie nie używam, dzięki! majeranku i pieprzu ziołowego jak najbardziej tak, ale nie wystarczają najwyraźniej jako ochrona przed wzdęciami. asafetida - tak, już yuka66 mi o tym pisała, muszę sprawdzić toto co do ziół polecanych przez Ciebie jako środek na zgagę - jesteś pewna, że mogę pić dziurawiec i arcydzięgiel, karmiąc niemowlaka (10 mcy, więc to już nie taki maluszek, ale jednak...)? napisz proszę, co myślisz.
strączki chyba żadne mi nie służą, a kiełkowanie.... hm... kurczę, strasznie dużo z tym roboty, w ostateczności może powinnam, ale nie mam serca do tego. obczaję, czy to taki wielki deal. może nie taki diabeł straszny...
(UFFFF... właśnie coś przypadkiem kliknęłam i ten mój post mi zniknął, już myślałam, że go nie odzyskam. prawie poszłam się zabić! no ale jednak dało się wrócić do strony z nim...)
co do glutenu - jak już pisałam - wcześniej nie miałam z nim problemu. gdy jadłam sporo białego pieczywa, nic mi nie było. ani zgagi ani wzdęć. mam wrażenie niestety, że każde inne mi nie bardzo służy, a białe chyba najbardziej
B12 suplementuję, ale badania krwi planuję zrobić, tak jak pisałam już.
banany rzeczywiście dobre są. po większej ilości bananów, zdecydowanie stabilizują się sprawy jelitowe , no ale nie jem ich za dużo, bo na dużo eko nie mam kasy, a dużo tych zwykłych to raczej nie chcę jeść
jem duże porcje i często, bo ciągle jestem głodna. jestem głodna właściwie non stop. większość dnia spędzam na gotowaniu, jedzeniu, wydalaniu i karmieniu dziecka (mlekiem i jedzeniem). zostają dwie godziny na spacer i jeszcze trochę czasu na wegedzieciaka
euri, jeśli to przejściowe problemy w związku ze zmianami w diecie, to byłoby cudownie. ale wiesz, to nie tak, że ja do wczoraj jadłam zupełnie inaczej, a od dzisiaj to, co piszę. po prostu odstawiłam jogurt naturalny, ser żółty i twaróg. i tak nie jadłam ich dużo, więc czy ja wiem?
good point o tym długim żuciu. długie żucie = długie życie muszę o tym pamiętać, a stale zapominam. to przez ten wieczny głód
Kat, muszę zrobić test i przez jakiś czas nie jeść ani grama przetworzonych produktów, bo jednak teraz mi się zdarzają. a to jakieś ciastko, bo ciągle jacyś goście są, albo my w gościach albo trafię na kiosk na spacerze, a jestem oczywiście głodna i strasznie mi się chce słodkiego. muszę się starać zawsze nosić ze sobą prowiant.
z drugiej strony to ja już nie rozumiem mojego organizmu. niedawno przez kilka dni zrobiło się zupełnie normalnie, mimo że jadłam to samo, co zwykle. i wcale nie był to czas totalnego wyeliminowania czegokolwiek z diety....
no nic, będę myśleć. najpierw na badania krwi (i innych ludzkich substancji ) muszę iść, żeby sprawdzić, na czym stoję i czy już czas na panikę. dziękuję Wam. jeśli coś Wam jeszcze do głowy przyjdzie, to będę wdzięczna za napisanie.
Kat... - 2012-03-11, 22:38
jaskrawa, powodzenia w testowaniu wszystkich tych porad.
Miło się Ciebie czyta
gosia_w - 2012-03-12, 06:55
jaskrawa, ja mam pomysł, żebyś poszła na wizytę do dr Romanowskiej.
Pipii - 2012-03-12, 07:14
z Twojego opisu wynika, iż masz w bardzo kiepskiej formie Śledzionę (wg TCM) stąd te wzdęcia, biegunki - to też niedobór w Nerkach może być.
Niejedzenie wszystkiego tutaj nie pomoże. To trzeba leczyć. Popieram gosię_w mogę na PW podać Ci inne namiary na lekarzy TCM w Wawie. Bo do Romanowskiej są spore kolejki.
jaskrawa - 2012-03-12, 08:47
dzięki. to poproszę namiary. czy to są drogie wizyty? czy dietą nie można wzmocnić Śledziony?
Pipii - 2012-03-12, 09:14
wizyta około 100 zl, czasami ponad 100 zl. Zioła - jeżeli chińskie - miesięczna kuracja ok 300 zł, akupunktura - od 50 do 100 zł za jeden zabiag. Nie znam dokladnie cen Warszawskich lekarzy.
Dietą się da, oczywiście, ale może trzeba wzmocnić ziołami. Nie jestem w stanie stwierdzić tego tylko czytając Twój opis. Wysyłam PW z telefonami.
Przygotuj się na to, iż niektórzy lekarze mogą Cię przekonywać do jedzenia mięsa, zup na mięsie, jaj.
jaskrawa - 2012-03-12, 10:47
Pipii, dzięki, odpisałam Ci, ale jeszcze się chyba nie wysłało...
300 zł za zioła? 100 zł za wizytę to jeszcze nie tak źle. uh... nie będzie mnie stać na takie leczenie, mimo wszystko, aż tak źle nie jest. jestem na wychowawczym i żyjemy z jednej pensji . gdyby to miała być jednorazowa sprawa, to ok, ale prawdopodobnie to musiałoby potrwać.
co do akupunktury - chodziłam kiedyś na zabiegi, do jakiejś wietnamskiej pani doktor (nazwiska nie pomnę, to było jakieś 4 lata temu), miałam regularne bóle kręgosłupa i jakieś okoliczne dolegliwości. nic nie pomogło, mam od tamtej pory sceptyczny stosunek do tego. moja ciotka też chodziła, gdzieś w Łodzi. na jakieś zabiegi wspomagające odchudzanie. nic to nie dało, ciocia nadal otyła. mojej przyjaciółki mama próbowała dzięki akupunkturze rzucić palenie i też bez żadnego skutku nie bardzo w to wierzę. tzn. być może niektórym pomaga, mi nie pomogło, mimo że byłam pewna, że mi pomoże, przeżywałam wtedy okres fascynacji azjatycką kulturą itd.
po paru miesiącach, gdy zaczęłam biegać i więcej medytować w pozycji lotosu, problemy z kręgosłupem minęły całkowicie.
tak czy owak dzięki za namiar, zadzwonię, może się umówię i zobaczę. może nie będą potrzebne mi zioła za 3 stówy...
Pipii - 2012-03-12, 10:55
jest akupunktura i Akupunktura. Wiele jest konowałów w tej sztuce, niestety. Te osoby, które Ci poleciłam są OK. Sprawdzone.
Tak, leczenie wg TCM jest drogie. Zioła są drogie. Nie wiem jakie zioła Ci są potrzebne, dlatego nie jestem w stanie napisać ile one będą kosztować, ale trzeba się przygotować na to, iż zioła chińskie to spory wydatek - leczenie jest długoterminowe, na ogół. No, ale działa.
jaskrawa - 2012-03-12, 11:03
muszę zatem iść na pierwszą wizytę i sprawdzić
co do akupunktury - nie wiem, nie wiem, nie wiem pewnie masz rację, jest masa partaczy. z tym, że te osoby też były polecone. mi wietnamską panią doktor polecili Wietnamczycy, którzy oczywiście się u niej leczyli i zawsze im ponoć pomagała
dziękuję za pomoc
Lily - 2012-03-12, 11:06
jaskrawa, ja się wyłamię z chińskich tendencji i napiszę, że mojej mamie (przypomniało mi się) na podobne problemy pomogła kuracja sylimarolem (ostropest). Niby to problemy z jelitami, ale jak się wątroba usprawniła, to i tamto się uspokoiło.
Pipii, wiem, że masz inne zdanie
Pipii - 2012-03-12, 11:43
Lily zdziwię Cię - akurat w przypadku tego problemu ostropest jak najbardziej może pomóc )
jaskrawa - 2012-03-12, 12:29
ok, fajnie fajnie, skoro przeciwdziała wzdęciom, ale w necie hxxp://www.abczdrowia.com.pl/index.php/ostropest-plamisty czytam, że nie jest zalecany podczas karmienia piersią
czyli chyba odpada... no chyba, że mi powiecie, że ktoś tam stosował i nic się nie stało, krzywa wieża w Pizie nadal stoi, lodowce się nie rozpuściły i nie trafiła w nas kometa, ani też żaden niemowlak nie dostał sraczki
co myślicie?
diancia - 2012-03-12, 12:42
jaskrawa, ja też Cię będę zachęcać, żebyś poszła na konsultację do sprawdzonego naturopaty, niekoniecznie TCM co do tego, o czym pisałaś - że lepiej się czujesz na jedzeniu "niezdrowym", to moim zdaniem jest tylko chwilowe, bo np. łatwiej jest strawić białe pieczywo niż razowe, ale za to mniej zostaje dobrego w organizmie, więc na dłuższą metę będziesz bardziej osłabiona na takiej 'łatwej" diecie.
Wiadomo, że na wizytę trochę się czeka niestety, więc trzeba jakoś doraźnie sobie poradzić. Skoro jaglanka dobrze Ci robi, to jedz jej ile wlezie, na słodko, na wytrawnie (z warzywami chyba nawet lepiej robi niż z owocami), w formie kotletów/pasztetów/jako dodatek do zup czy warzyw/owoców.
Przeciwbiegunkowo polecam ryż brązowy, ale porządnie ugotowany (w sensie nie al dente ) traktowany tak jak jaglanka czyli w każdej zjadliwej dla Ciebie formie
Rezygnacja czasowa z glutenu też może być pomysłem - nie musisz mieć nietolerancji glutenu, żeby źle się po nim czuć. Z tego co piszesz, masz osłabiony układ pokarmowy i warto go bardziej nie przeciążać, a właśnie spożywanie glutenu może się przyczynić do pogorszenia sytuacji. Myślę, że nawet 3-4 tygodnie bezglutenowe odciążą znacząco organizm.
Przede wszystkim dużo sił i zdrówka życzę!
Agnieszka - 2012-03-12, 14:13
jaskrawa: co do dziurawca zdania podzielona, arcydzięgiel raczej nie przenika do mleka.
Pipi dobrze radzi, umów się. Z tego co wiem R zazwyczaj polskie zioła polecają (zatem koszt mniejszy), akupunktura przecież nie musisz.
Kiełkowanie nie jest takie trudne; ja na takie sytuacje zalewam ziarno wodą (miska, pojemnik), 2 razy dziennie zmieniam wodę i zazwyczaj 2 drugiego ziarenko się otwiera i pojawia kiełek - to wystarczy.
Pipii - 2012-03-12, 16:30
jaskrawa z tego, co piszesz byłaś leczona akupunkturą objawowo - tu boli, to wkłujemy tu. To na pewno nie przynosi korzyści, nie ma prawa. Przykre to, że trafiłaś na takich konowałów. Niestety, czasami nawet Wietnamczycy i Chińczycy nie znają się na leczeniu, leczą, nie mają efektów, potem się zmywają i jazda do innego kraju - naciągać. Dlatego - jeżeli chodzi o terapie naturalne czy tradycyjne, najlepiej chodzić do SPRAWDZONYCH, dyplomowanych lekarzy / terapeutów. Romanowskich mogę polecić z zamkniętymi oczami i podpisać się pod tym rękami i nogami. Tak, szczególnie p. Anna poleca zioła polskie, p. Krzysztof - to różnie bywa.. Oczywiście - możesz powiedzieć, że nie chcesz akupunktury, akupunktura to tylko ok. 15% całej terapii TCM, także - masz duże szanse, że możesz jej uniknąć.
Oczywiście - nie naciskam na to, abyś umówiła się do lekarza TCM - ważne, abyś poszła do kogoś mądrego - innego terapeuty, naturoterapeuty, ale SPRAWDZONEGO i dyplomowanego - w Polsce niestety szerzy się szarlataństwo jeżeli o to chodzi, bo nie ma prawnego uregulowania odnośnie medycyny tradycyjnej i alternatywnej. TCM traktuje się na równi z bioenergoterapią, z "terapeutami" po 3 dniowym kursie "widzenia aury" i innymi takimi New Age.. Także - jeżeli ktoś da Ci namiar na dobrego naturopatę, sprawdzonego i z dyplomem - idź jak najbardziej, nie tylko TCM na świetne wyniki terapii. Ja po prostu się skupiam na TCM i dlatego o tym piszę. Zdrowia!
Arcydzięgiel spokojnie można stosować podczas karmienia, ale oczywiście lepszy jest chiński niż litwor - chiński działa pięknie krwiotwórczo, jest ciepły, czyli ogrzewa Nerki i Śledzionę.
[ Dodano: 2012-03-12, 16:32 ]
Na zgagę spróbuj pić ciepłą herbatę miętową. Na pewno nie zaszkodzi przy karmieniu piersią.
Agnieszka - 2012-03-12, 16:56
Pipi: z mięta indywidualnie. Ja i córka przy biegunach niestety nie możemy.
jaskrawa - 2012-03-12, 17:16
zatem poszukam ziółek i kupię
co do mięty - Pipii, mięta jest namber łan na liście rzeczy dla mnie zakazanych. po mięcie mam tak potworną zgagę, że tylko nierozcieńczona soda, jedzona łyżeczką prosto z torebki, jest w stanie powstrzymać mnie przed spaleniem się od środka.
i pójdę do tych R.
niech mi przepisują polskie ziółka, od razu powiem, że na chińskie mnie nie stać.
patrzcie, ciekawe, a wszystko inne chińskie to takie niby tanie
na akupunkturę nieprędko dam się namówić, po prostu poziom sceptycyzmu jest u mnie zbyt duży (nie umiem tego zmienić teraz), by terapia mogła być skuteczna. ale jeśli leczenie ziołami chociaż trochę pomoże, to może się skuszę na aku u kogoś poleconego.
co do glutenu - sama nie wiem. nie jem aż tak dużo mącznych rzeczy... jeśli nic innego nie pomoże, to odstawię gluten
w ogóle to dziś czuję się bardzo dobrze
żadnej zgagi, wzdęcia, nic. rano zjadłam jaglankę, jak zwykle z pestkami. jabłkiem itd. po tym nigdy mi nic nie jest, więc to nie pestki winne. na obiad - smażone (!) placki z cukinii, nie miałam wyjścia, mam strasznie dużo cukinii w domu. placki były też z pestkami dyni (teraz o ten cynk dbam bardzo), słonecznika, sezamem i mąką z amarantusa dosypaną do ciasta (z białej mąki zmieszanej z orkiszową). póki co jest bardzo dobrze.
idę sobie pobiegać, gdy tylko stary wróci z roboty.
Pipii - 2012-03-12, 18:08
jaskrawa mniemam, iż u Ciebie jest niedobór Qi Śledziony i dlatego wszystko, co zjesz rano, w maximum dla Śledziony będzie strawione. To nie są winne poszczególne produkty spożywcze, ale mała ilość Energii w Twojej Śledzionie, potrzebnej do transformacji i transportu wszystkiego, co zjesz.
Jeżeli chcesz polskie zioła - to polecam panią Anię R. Pan Krzysztof raczej chińskie przepisuje.
Nie wypowiem się odnośnie tandety chińskich produktów stosowanych na skalę przemysłową Produkty chińskie z atestami, szczególnie medyczne - są drogie, ale dobre.
Co do akupunktury - słuchaj, nikt Cię namawiać nie będzie. Warto też zapytać od razu lekarza ile kosztują zioła, bo można zrobić tak gdy przychodzi przesyłka z ziołami
No to nie pij mięty. To trzeba indywidualnie. My tutaj na zachodzie nie uważamy mięty, melisy, rumianku za silnie działających środków i niestety - albo bagatelizujemy ich działanie, albo uważamy za "czystą wodę", którą każdy może pić i nic się nie dzieje, a jak się dzieje to robimy kwadratowe oczy. Mięta to zioło, silne zioło - gorzkie, ostre, chłodne, które ma konkretne, silne działanie. Oczywiście - w przypadku nadwrażliwości na nie - nie stosuje się go.
jaskrawa - 2012-03-12, 20:57
z tą chińszczyzną, to żartuję, domyślam się, że tu płaci się za jakość, no ale nie stać mnie na nią. jeśli polskie zioła też działają, to super.
to, co piszesz o trawieniu rano, wydaje się być rozsądne. masz na myśli to, że na strawienie porannych posiłków starcza energii Śledziony, a na popołudniowe już nie? rzeczywiście, zazwyczaj wzdęcia czy niestrawność pojawia się u większości osób wieczorem.
tylko zastanawiam się, dlaczego tak jest, że dzisiaj, gdy nie jadłam zupełnie żadnych roślin strączkowych, ani kasz innych niż jaglana (czy gotowanych zbóż, poza mąkami do placuszków), to nawet wieczorem czuję się dobrze...
być może jest jednak tak, że pewne produkty powinnam wyłączyć lub jakoś zneutralizować ziołami, przyprawami lub "skiełkowaniem".
poza tym dziś żadnych słodyczy nie jadłam. no i ani jednego daktyla może coś jest na rzeczy?
Agnieszko, rozumiem, że wodę z ziaren wylewasz?
Pipii - 2012-03-12, 21:22
jaskrawa bo strączki i kasze są ciężej strawne, Śledziona sobie dała radę.
Tak, od 11 Śledziona traci swoją Energię i Moc. Najgorzej jest pomiędzy 19 a 21.
Agnieszka - 2012-03-12, 21:41
Tak, płuczę i wylewam
krop.pa - 2012-03-13, 09:07
Pipii, słyszałaś może coś o ćwiczeniach Qigong lub masz może jakieś z nimi doświadczenie?
Pipii - 2012-03-13, 09:10
| krop.pa napisał/a: | | Pipii, słyszałaś może coś o ćwiczeniach Qigong lub masz może jakieś z nimi doświadczenie? |
Podwójnie tak.
jaskrawa - 2012-03-13, 11:00
po rozmowie z chłopem: na razie nie mogę pozwolić sobie na wizytę u R. trochę jesteśmy na wiosnę biedni (jedziemy na wakacje, ubezpieczenie samochodu i jeszcze moje jazdy doszkalające, nie mogę już tego odłożyć, bo zdaję na to prawko od 2010 i już dwa razy przerywałam szkolenie się - raz I trymestr ciąży, kiedy to rzygałam non stop, a potem poród i "IV trymestr ciąży" ) i dosłownie żyjemy na oparach. ze zlotu w Przyjezierzu musiałabym zrezygnować
zatem plan do nadejścia lepszych czasów mam taki:
1. dużo jaglanki, bo mi służy, a ja wierzę w jej leczniczą moc
2. kiełkowanie
3. w ogóle mało strączków i zawsze w pierwszej połowie dnia
4. stosowanie ziół i przypraw, o których piszecie
5. im później tym więcej lekkostrawnego jedzenia i jedzenie tylko do 18-19tej
6. więcej ruchu - przypomniałam sobie, że zanim zaczęłam bardzo regularnie i dużo biegać w 2008 roku, też miałam mega wzdęcia. bieganie bardzo pomogło. nie pamiętam, dlaczego tak się dzieje, ale chyba coś w tym rodzaju, że te wytworzone gazy z jelit jakoś się wchłaniają podczas uprawiania sportu. a ja ostatnio z bieganiem na bakier - rano jestem nieprzytomna po nocnych budzeniach i nie ma szans, bym wstała zanim facet pójdzie do pracy. potem jestem sama z dzieckiem, więc tylko spacerki. po jego pracy zazwyczaj już mi się nie chce. tzn. owszem - chce mi się - jeść, oglądać filmy, zresztą dużo wtedy roboty jest w domu i mogę ją zrobić bez dziecka plączącego się pod nogami, bo wtedy stary się nim zajmuje.
ale wczoraj pobiegałam sobie - 30 minut - i okazało się, że z moją formą nie jest źle. fakt, że biegłam tempem paralityka, ale za to równo i bez zadyszki. przed wyjściem z domu czułam, że brzuch zaczyna się nieco zaokrąglać już (pewnie obiad się trawił ), a po powrocie z biegania było naprawdę bardzo dobrze
7. jeśli będzie nadal źle, rezygnuję ze strączków w ogóle, a więcej warzyw korzeniowych gotowanych i kupię sobie najwyżej jakiś preparat dla matek karmiących, trudno.
8. ŻADNYCH słodyczy i cukru. dostawa endorfin jeno dzięki bieganiu.
co myślicie?
gosia_w - 2012-03-13, 12:53
ad.2 - jeżeli masz osłabioną Śledzionę, to kiełki mogą zaszkodzić, bo są długo moczone, czyli działają bardzo wychładzająco, a Śledziona lubi ciepło (najbardziej lubi 3 gotowane posiłki, surowe jako niewielki dodatek)
ad. 5 - dr Romanowska zaleca, żeby ostatni posiłek był o 17, więc celuj raczej w 18 niż 19
krop.pa - 2012-03-13, 13:14
| Pipii napisał/a: | | krop.pa napisał/a: | | Pipii, słyszałaś może coś o ćwiczeniach Qigong lub masz może jakieś z nimi doświadczenie? |
Podwójnie tak. |
A możesz powiedzieć coś więcej? Jakie masz doświadczenie, czy warto?
Pipii - 2012-03-13, 13:28
| krop.pa napisał/a: | | Pipii napisał/a: | | krop.pa napisał/a: | | Pipii, słyszałaś może coś o ćwiczeniach Qigong lub masz może jakieś z nimi doświadczenie? |
Podwójnie tak. |
A możesz powiedzieć coś więcej? Jakie masz doświadczenie, czy warto? |
To zależy co chcesz uzyskać dzięki tym praktykom. Warto? Na pewno warto spróbować, ale - nie oczekuj od tego rewelacji. Na pewno to pomaga, wzmacnia, ale nie leczy z już powstałych dolegliwości Qi gong jest czystą profilaktyką. Może tez łagodzić zastoje, ale niedoborów nie wyleczy.
Ja mam duży respekt do tych wszystkich wschodnich technik cielesno - umysłowych, jednakże podchodzę do tego ostrożnie - znam wiele osób, którym joga bardzo pomogła, znam wielu, którym praktyka jogi nic a nic nie pomogła. Podobnie z Qi gong czy Tai Qi. Wszystko zależy od tego, czego oczekujesz, co chcesz, aby Ci ta praktyka dała i jakie masz nastawienie do tego.
Osobiście - wolę taniec niż np Tai Qi czy Qi gong.
Wiele osób lepiej się czuje biegając czy ćwicząc jogę na macie. Także - ogólnie - jest OK coś robić, ale co - to już dopasuj do siebie, do tego jaka jesteś, co lubisz. Nie wiem czy odpowiedziałam na twoje pytanie - jeżeli nie - to pytaj dalej
[ Dodano: 2012-03-13, 13:30 ]
| gosia_w napisał/a: | ad.2 - jeżeli masz osłabioną Śledzionę, to kiełki mogą zaszkodzić, bo są długo moczone, czyli działają bardzo wychładzająco, a Śledziona lubi ciepło (najbardziej lubi 3 gotowane posiłki, surowe jako niewielki dodatek)
ad. 5 - dr Romanowska zaleca, żeby ostatni posiłek był o 17, więc celuj raczej w 18 niż 19 |
ad.2 Kiełki są SKRAJNIE zimne i BARDZO ciężkostrawne.
ad.5 Tak, bo od 17 - 19 jest min. energetyczne dla Żołądka, potem dla Śledziony od 19 - 21. Jednakże - zależy o której chodzisz spać i to, jeżeli nadal karmisz piersią to czasami nawet drobny posiłek po 20, jeżeli czujesz głód jest OK.
Agnieszka - 2012-03-13, 13:53
ad.2 kiełkowanie proponowałam strączków przed gotowaniem (soczewica, mung)
gosia_w - 2012-03-13, 14:00
Agnieszka, moim zdaniem też będą działać wychładzająco. Ja kiedyś moczyłam zboża i suszone owoce przed gotowaniem i p. doktor zakazała tak robić. Ale to po prostu zależy, jaka jest przyczyna dolegliwości jaskrawej. Kiełkowanie strączków może pomóc albo zaszkodzić.
gosia_w - 2012-03-13, 16:07
| Pipii napisał/a: | | dla Śledziony od 19 - 21 |
wydawało mi się, że 21-23 i dlatego wtedy trzeba spać
maharetefka - 2012-03-13, 16:11
| gosia_w napisał/a: | Pipii napisał/a:
dla Śledziony od 19 - 21
wydawało mi się, że 21-23 i dlatego wtedy trz |
od 19 do 21 to zoladek, wedlug "medycyna miedzy wschodem a zachodem"
jaskrawa - 2012-03-13, 17:15
hm... czyli radzicie ostatni posiłek ok. 17tej? na bank nie wytrzymam potem do rana (karmię i zjadam wszystko co napotkam na swojej drodze). zatem koło 20tej ostatni lekki posiłek, tak?
co proponujecie? jakiś duszony owoc? pieczone jabłko? coś z rozgotowanym ryżem?
nie mam pomysłu
wolałabym, żeby to nie było na słodko...
zjeść coś muszę, bo skoro mam biegać (a chcę, bo to też pomaga bardzo, naprawdę!), to niedługo będę szkieletem ze zwisającymi wyssanymi cyckami
chleb odpada, bo biały to jednak też bez sensu, a jakieś żytnie/razowe/grahamy czy coś odpadają na wieczór.
no a z tymi strączkami to w takim razie nie wiem. zdania widzę podzielone. myślę sobie tak - na razie nie będę zatem kiełkować, skoro wg TMC to też nie jest dobre, ale po prostu będę dużo ziół dodawać i ogólnie nie przesadzać z ilością strączków.
dzisiaj na II śniadanie zjadłam kanapkę z pastą z m.in. groszku. jest ok. dodałam sporo zmielonego kminku
adriane - 2012-03-13, 18:27
| Cytat: | | Jeżeli chcesz polskie zioła - to polecam panią Anię R. Pan Krzysztof raczej chińskie przepisuje. |
Oboje państwo R. lecza polskimi ziołami. No chyba, że coś się zmieniło od ostatniego lata Cena za wizytę 200 zł, miesięczny koszt kuracji ziołowej ok.50-60 zł.
jaskrawa powodzenia.
| jaskrawa napisał/a: | | co proponujecie? jakiś duszony owoc? pieczone jabłko? coś z rozgotowanym ryżem? |
To są dobre propozycje moim zdaniem
gosia_w - 2012-03-13, 19:07
| jaskrawa napisał/a: | | na razie nie będę zatem kiełkować, skoro wg TMC to też nie jest dobre | zależy od sytuacji, dla niektórych korzystne, dla innych nie. To nie tak, ze w ogóle nie można kiełkować.
| adriane napisał/a: | | Oboje państwo R. lecza polskimi ziołami. | Pan doktor R napewno niektórym zaleca chińskie zioła
| adriane napisał/a: | | miesięczny koszt kuracji ziołowej ok.50-60 zł. | to też zależy, u mnie 20-30.
U pani dr pierwsza wizyta mniej kosztuje
| jaskrawa napisał/a: | | co proponujecie? | zupę warzywną, bez zbóż, bez strączków, co do pory nie wypowiadam się, bo nie wiem, jakie są zalecenia dla karmiących (ja u dr R byłam już po zakończeniu karmienia)
adriane - 2012-03-13, 23:22
| gosia_w napisał/a: | | U pani dr pierwsza wizyta mniej kosztuje |
A ile dokładnie, wiesz?
gosia_w - 2012-03-14, 06:54
była niedawno znajoma, nie pamięta dokładnie, ale wydaje się jej, że 150
Pipii - 2012-03-14, 07:29
| maharetefka napisał/a: | | gosia_w napisał/a: | Pipii napisał/a:
dla Śledziony od 19 - 21
wydawało mi się, że 21-23 i dlatego wtedy trz |
od 19 do 21 to zoladek, wedlug "medycyna miedzy wschodem a zachodem" |
macie rację pochrzaniło mi się
dla sprostowania -
17 - 19 min dla Jelita Grubego
19 - 21 - min dla Żołądka
21 - 23 min dla Śledziony
sorry!
aga40 - 2012-03-14, 08:48
ja jak zjem buleczke przemyslowa nawet bio to mam takie jezdzenie w jelitach jak tor wyscigowy w monako w moich wypiekach ograniczylam drozdze na rzecz zakwasu kupnego, ale przymierzam sie do hodowli
krop.pa - 2012-03-14, 08:59
| Pipii napisał/a: | | krop.pa napisał/a: | | Pipii napisał/a: | | krop.pa napisał/a: | | Pipii, słyszałaś może coś o ćwiczeniach Qigong lub masz może jakieś z nimi doświadczenie? |
Podwójnie tak. |
A możesz powiedzieć coś więcej? Jakie masz doświadczenie, czy warto? |
To zależy co chcesz uzyskać dzięki tym praktykom. Warto? Na pewno warto spróbować, ale - nie oczekuj od tego rewelacji. Na pewno to pomaga, wzmacnia, ale nie leczy z już powstałych dolegliwości Qi gong jest czystą profilaktyką. Może tez łagodzić zastoje, ale niedoborów nie wyleczy.
Ja mam duży respekt do tych wszystkich wschodnich technik cielesno - umysłowych, jednakże podchodzę do tego ostrożnie - znam wiele osób, którym joga bardzo pomogła, znam wielu, którym praktyka jogi nic a nic nie pomogła. Podobnie z Qi gong czy Tai Qi. Wszystko zależy od tego, czego oczekujesz, co chcesz, aby Ci ta praktyka dała i jakie masz nastawienie do tego.
Osobiście - wolę taniec niż np Tai Qi czy Qi gong.
Wiele osób lepiej się czuje biegając czy ćwicząc jogę na macie. Także - ogólnie - jest OK coś robić, ale co - to już dopasuj do siebie, do tego jaka jesteś, co lubisz. Nie wiem czy odpowiedziałam na twoje pytanie - jeżeli nie - to pytaj dalej |
Dzięki. Szukam czegoś co pomoże na ból związany z dolegliwościami kręgosłupa i pomoże wyciszyć się wewnętrznie. Czy te ćwiczenia mogłyby pomóc? Czy może polecasz coś innego?
Pipii - 2012-03-14, 09:22
tak, pomogą na pewno, podobnie jak joga.
krop.pa - 2012-03-14, 09:45
| Pipii napisał/a: | | tak, pomogą na pewno, podobnie jak joga. |
Dziękuję. W takim razie spróbuję z tymi ćwiczeniami
jaskrawa - 2012-03-14, 10:15
dziewczyny, czyli jeśli min dla Śledziony jest 19-21, to znaczy, że jednak tak mniej więcej do 18tej można jeść, nie mylę się?
z wizytą na razie poczekam, bo naprawdę mamy bardzo napięty budżet. jeśli wizyta kosztuje nawet 150, do tego dojdą zioła za, powiedzmy, 40 zł, to już się prawie 2 stówy robią. musiałabym zrezygnować ze zlotu w Przyjezierzu. albo rybki albo akwarium.
jeśli macie jeszcze jakieś propozycje wieczornych, lekkich posiłków, to będę wdzięczna za wpisanie w tym wątku.
Pipii - 2012-03-14, 10:24
| jaskrawa napisał/a: | | dziewczyny, czyli jeśli min dla Śledziony jest 19-21, to znaczy, że jednak tak mniej więcej do 18tej można jeść, nie mylę się?. |
Min dla Śledziony jest od 9 do 11 wieczorem.
jaskrawa - 2012-03-14, 11:37
aj, tak tak, Pipii, już mi się miesza
dzięki
Pipii - 2012-03-14, 12:16
jaskrawa nie musisz tak do serca sobie brać tego Zegara Narządów. Nie jedz po 19 na początek to będzie już OK. Nie jedz na kolację ciężkostrawnego pieczywa, ciast, pizzy itd. Tak jak gosia_w pisała - najlepiej zupy warzywne, bez strączków i zbóż. Może być z ziemniakami to tradycyjne polskie zupy są - ogórkowa, jarzynowa, kartoflanka itd.
jaskrawa - 2012-03-14, 22:40
Pipii, no jasne, czasem gdzieś wieczorem jedziemy, wracamy po ósmej i MUSZĘ coś zjeść, ale będę starała się tego trzymać i nie jeść ciężko po.
[ Dodano: 2012-04-06, 09:58 ]
jest lepiej, mimo że niewiele zrobiłam. ostatnio mamy bardzo napięty budżet, więc nie ma mowy o wizytach u lekarza innego niż pierwszego kontaktu, w czym nie widzę sensu.
zaczęłam po prostu jeść mniej strączków, jeśli już to często czerwona soczewica (rzeczywiście na mnie działa lepiej niż zielona), więcej kminku, estragon... więcej jaglanki. poza tym mniej słodyczy - a jeśli przy okazji odwiedzin u babci zjem kawałek ciasta, to swoje muszę odchorować, ale przynajmniej wiem, że mi to szkodzi i na co dzień unikam.
poza tym - kluczowa sprawa - odstawiłam DAKTYLE. ilość codziennych wizyt w toalecie zmniejszyła się do liczby całkowicie normalnej
mam wręcz wrażenie, że daktyle były główną przyczyną tego problemu, po prostu działały na mnie maksymalnie przeczyszczająco i wzdymająco, a ja, nieświadoma tego, jadłam ich wcześniej spore ilości, bo uwielbiam słodycze, a daktyle były ich świetnym zastępnikiem.
zgaga jest tylko wtedy, gdy zjem coś zbyt późno (np. kilka dni temu miałam ciężki, aktywny dzień, nie było nas w domu, wróciliśmy późno, a ja wygłodzona i zmęczona zjadłam naleśnika z kaszowym nadzieniem jakoś po 21. no i zgaga na maksa po położeniu się do łóżka, na szczęście soda pomogła. wniosek: jeśli uważam na to, co jem, jest naprawdę w porządku.
|
|