| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek niemowlęcy - głupie uwagi czy dobre rady ;-)
agaw-d - 2007-09-22, 10:10 Temat postu: głupie uwagi czy dobre rady ;-) Często czytam w różnych tematach, że jakaś obca osoba na ulicy zwraca uwagę na to, że dziecko jest niewłaściwie ubrane, ma złą zabawkę itp. Jak reagujecie na tego typu uwagi?
Mnie zdarzają się często np. bo nie ma czapeczki, bo ma gołe stópki (a temperatura 35 stopni), bo jak sama z butelki pije to się zakrztusi, bo buty wkłada do buzi i nie dociera, że w tych butach to nie chodzi. Szczerze mówiąc to irytuje mnie to, starałam się być wyrozumiała, ale niestety głupie uwagi mnie wkurzają. Ludzie roszczą sobie prawo do takich uwag, a jak ostatnio pani wciągała dziecko za ucho do bramy w centrum to tylko ja zareagowałam.
Przyznam, że ja rzadko reaguję bo mi po prostu szczena opada!
P.S. Chyba w złym wątku umieściłam temat, przepraszam.
pao - 2007-09-22, 10:16
| Cytat: | | Ludzie roszczą sobie prawo do takich uwag, a jak ostatnio pani wciągała dziecko za ucho do bramy w centrum to tylko ja zareagowałam. |
a z punktu widzenia tejże pani twoja uwaga mogła być głupia...
ludzie różne rzeczy mówią i dla mnie ważniejsza jest intencja niż same słowa. jeśli ktoś mówi bzdurę ale robi to w dobrej wierze to albo tłumacze moje stanowisko albo jeśli osoba jest niepodatna na argumenty to po prostu sie uśmiecham.
jeśli zaś jest w tym niezbyt miła czy pozytywna intencja to nie dostrzegam takich uwag
DagaM - 2007-09-22, 10:25
Aga, powiem tak, wiele razy z miłą chęcią powiedziałabym koleżance z dzieckiem to, czy tamto, ale wychodzę z założenia, że to nie jest moje dziecko i nie moja sprawa. No chyba, że spyta się mnie o moje zdanie.
Największa "alergię" mam, gdy widzę jak mamy faszeruja swoje pociechy słodyczami. Wtedy az mnie skręca, ale "morda w kubeł" nie ingeruję. Nie moje dziecko.
Natomiast na ulicy, regularnie zaprzeczam wszystkim uwagom, na zasadzie, "nie (!), nie jest dziecku zimno", "nie(!) moje dziecko tak sie bawi zawsze" itp. A jak ktos mnie wkurzy, to mówię "miłego dnia, dowiedzenia", bez komentowania usłyszanej uwagi.
Na szczęście jeszcze mam cierpliwość do tych wszystkich zainteresowanych losem mojego dziecka. Często jednak są to serdeczne osoby, przynajmniej taki mi się widzą.
Jednak ostatnio wkurzył mnie sąsiad (świeżo upieczony dziadek), który mi wmawiał, że musze dokarmiac Ninę butlą. Powiedziałam mu dobitnie, że Nina jest pod kontrolą, normalnie przybiera na wadze, a ja mam tyle pokarmu, że nie mam o co sie martwić.
Chyba zabolało go, że jego córka po kilku tygodniach od porodu stwierdziła, że ma za mało pokarmu, więc pewnie wszystkie mamy tak powinny mieć
Karolina - 2007-09-22, 10:30
A co ten dziadek oszalał, że niby po czym poznał że dziecko głodzone?
kamma - 2007-09-22, 10:33
Powiem tyle:
Całe szczęście, że nie mamy wegetarianizmu na twarzach wypisanego, bo wtedy to dopiero byśmy się nasłuchały!
Tak sobie myślę, że dystans i poczucie humoru są wskazane, bo inaczej to powariujemy. A poza tym, niektóre uwagi mogą być przydatne, choć akurat nie te z gatunku "ja wiem lepiej niż matka".
Ja kiedyś usłyszałam, że bez sensu tłumaczę niemowlakowi, na czym polega zmiana sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych, bo i tak nie zrozumie
O, i jeszcze mi się przypomniało, że cały świat rości sobie prawo do kontrolowania karmienia niemowląt! Ileż razy usłyszałam pytanie, czy karmię piersią!
alcia - 2007-09-22, 10:48
Najczęściej uwagi słyszałam w formie: "nie jest jej za zimno?", "nie jest głodna"?, "nie potrzebuje smoczka?", "nie jest........?".
Ludzie nie potrafią wprost wyrażać swoich opini. Mogliby po porstu stwierdzić: "uważam, że jej zimno" itp. Wtedy mogłabym rozmawiać, odpowiedzieć, że nie, bo pod spodem ma jeszcze to i owo, poza tym cały czas ją tak ubieram i nie choruje, więc proszę się nie martwić, wszystko jest w porządku.
A z wyżej wymienioną postacią wypowiedzi sprawa prosta. Pytanie - odpowiedź. "Nie jest...?" A ja: "Nie". I po rozmowie.
DagaM - 2007-09-22, 10:54
Chociaż raz powzoliłam sobie na stwierdzenie, że czyjeś maleństwo płacze, bo może pielucha mokra, a ta pani na to, że przeciez była zmieniana o 12-tej. Spojrzałam na zegarek, była 16-ta Nie omieszkałam powiedziec, ze to juz najwyższy czas na następną zmianę. Dajcie spokój...
Karolina - 2007-09-22, 11:32
Nie pamiętam czy pisałam - w piaskownicy, wiosną jakać baba umyła chusteczkami ręce Tymkowi. Miał lekko pobrudzone od kredy. Jak potem tłumaczyła się mojej Mamie - myślała, ze sa brudne od jagód...
majaja - 2007-09-22, 17:13
Mnie się zdarzyło, że nasza sąsiadka w wieku mocno babcinym wyskoczyła do mnie z pretensjami, że Miron nie w tej ręce wiaderko niesie, bo w lewej, a powinien odwrotnie, w prawej wiaderko a w lewej łoptake, bo inaczej będzie leworęczne i powinnam zwracać na to uwagę. Stwierdziłam, że leworęczność to nie koniec świata i do tej pory dziwnie na mnie patrzy. Zwłaszcza, że pozwalam mu samemu wchodzić i schodzić po schodach. I wkurza mnie jak wtedy podchodzi jakaś obca baba i podaje mu rękę, bo przecież biedne dziecko sobie nie poradzi
ajanna - 2007-09-22, 19:21
ja tak jak Alcia spotykam się z pytaniami: czy dziecku nie jest niewygodnie w chuście? czy nie jest im zimno? itp. ciągle słyszę: czy to bliźniaki? i (podobnie jak inne podwójne mamy) mam ochotę odpowiedzieć, że nie, że jedno pożyczyłam od koleżanki
agaw-d - 2007-09-22, 19:55
| ajanna napisał/a: | mam ochotę odpowiedzieć, że nie, że jedno pożyczyłam od koleżanki |
dobre
kurcze jak teraz myślę to miałam mnóstwo takich sytuacji kiedy ktoś mi udzielał jakiś super porad może wyglądam na złą matkę?
| kamma napisał/a: | Całe szczęście, że nie mamy wegetarianizmu na twarzach wypisanego, bo wtedy to dopiero byśmy się nasłuchały! |
U nas ostatnio pani w sklepie na ulicy, która wie że nie jemy mięsa powiedziała mi że dziecko to mięso jeść musi, na to moja mama (bo z nią byłam) że Marcelka je dużo innych rzeczy i diete ma tak ułożoną, że mięsa jeść nie musi (do obcych zawsze w obronie córki )
Kiedyś też miałam taką sytuację u babci, gdzie mieszkałam do 15 roku życia, czyli nie mieszkam od 10 lat i usłyszałam od mamy koleżanki, że spotkała pewną panią, której nawet nie kojarzę, a ona do niej: "Czy to prawda, że Agnieszka Wieczorek nie je mięsa i swojemu dziecku też nie daje :nonono: ??? " Całe szczęście, że nie mamy tego na czole wypisanego bo to by dopiero było! Pewnie i tak następnym razem będzie to info na słupie ogłoszeń wisieć!
gosiabebe - 2007-09-22, 20:14
mnie też wkurzają głupie uwagi dlatego sama się nie wtrącam ( a może nigdy nie znalazłam się w sytuacji do której bym mogła )
gdy karmiłam Maję piersią to NON STOP wysłuchiwałam od babci Tomka ,że pokarm kobiecy jest za mało wartościowy żeby wykarmić dziecko i trzeba dawać mleko od krowy albo kozy bo ona tak robiła normalnie szlag mnie trafiał
przy każdej takiej gadce mówiłam ,że mleko matki jest najlepsze dla dziecka itp, itd a ta przy następnej wizycie znowu zaczynała od nowa masakra
potem zaczęło sie to samo gdy dowiedziała się ,że Maja nie je mięsa ,ale tego już nie wytrzymałam i powiedziałam Tomkowi ,że ma sobie z nią dyskutować sam bo to nie moja babcia i nie mam juz siły się z nią urzerać
a już do szewskiej pasji doprowadzały mnie jakieś głupie komentarze na ulicy od obcych osób gdy np Maja płakała podchodziła jakaś baba i mi gadała ,że małej napewno się chce pić albo coś tam innego w tym stylu grrrr!!!!
dlatego sama się nie wtrącam choć czasami mam ochotę coś powiedzieć ale zawsze ugryzę się w język
pao - 2007-09-22, 21:32
no to zapodam hardcora:
idę kiedyś z małą gabryśka a ona mi płacze w wózku. ot taki normalny płacz sygnalizujący że trzeba kończyć spacer. gabi miała może półtora roku.
no i podchodzi kobita, starsza wiekiem (choć bardziej prawdopodobne ze tylko tak styrana) pochyla sie nad wózkiem i mówi:
"co jest, zła mama tak? bije mama? taka zła mama jest. ale urośniesz, będziesz duża to wtedy ty mamę zbijesz."
mówiła to tonem typowym jakim mówi sie do dzieci i z pełnym przekonaniem, że to czułe w właściwe słowa. mnie zamurowało.
ajanna - 2007-09-22, 21:52
Pao: rzeczywiście hard core
bodi - 2007-09-22, 22:05
dla mnie takie historie jak opisała pao są jak spojrzenie przez okno do cudzego domu. Tylko że okazuje się, że tam jest jakiś zupełnie obcy świat, taki z którym nie mam na codzień nic wspólnego (i nie chciałabym) i którego nie rozumiem. To jak nagle dostrzec, że ludzie, których widzę na ulicy, to w rzeczywistości istoty z innej planety ...
pao - 2007-09-22, 22:08
no dla mnie taka sytuacja była czymś kompletnie odmiennym od wszystkiego. po prostu oniemiałam i jedyne co mogłam zrobić to szybko poodcinać się i przede wszystkim Gabi od tego...
ań - 2007-09-22, 23:31
ja ignoruję czyjeś uwagi. Chyba, ze ktoś naprawdę jest miły to zagadam i uspokoję
| pao napisał/a: | no to zapodam hardcora:
idę kiedyś z małą gabryśka a ona mi płacze w wózku. ot taki normalny płacz sygnalizujący że trzeba kończyć spacer. gabi miała może półtora roku.
no i podchodzi kobita, starsza wiekiem (choć bardziej prawdopodobne ze tylko tak styrana) pochyla sie nad wózkiem i mówi:
"co jest, zła mama tak? bije mama? taka zła mama jest. ale urośniesz, będziesz duża to wtedy ty mamę zbijesz."
mówiła to tonem typowym jakim mówi sie do dzieci i z pełnym przekonaniem, że to czułe w właściwe słowa. mnie zamurowało. | rzeźnia. Coś takiego mi się na szczęście nie zdarzyło. Ale bywało, że ktoś gadał głupio do Jag, że np. "zaraz upadniesz, nie biegnij" czy coś w tym stylu. Zawsze uświadamiam taką osobę, żeby tak nie mówiła do dziecka bo tylko przywołuje sytuację.
biechna - 2007-09-23, 06:01
Nieco nie na temat, ale przypomniało mi się pod wpływem historii pao. Ostatnio jechałam z mężem pociągiem i przed nami siedział mały, wesoły chłopczyk; co chwilę wychylał się przez swoje siedzenie, żeby się do nas pouśmiechać Aż nagle wychyliła się jego mama/babcia (?), spojrzała na nas i powiedziała mu "Nie patrz na pana ani na panią bo cię zabiją"
kamma - 2007-09-23, 08:38
pao, biechna,
Słuchajcie, z takimi sytuacjami na ulicy to jest tak, że świadek postronny widzi tylko maleńki wycinek całej sytuacji, a co o tym myśli, to jest jedynie jego interpretacja, która wcale nie musi być słuszna. Interpretacje zaś są "stworzone" przez doświadczenie życiowe. A przecież wiadomo, że każdy ma inne doświadczenia. Dlatego też świadek postronny powinien raczej trzymać język za zębami, bo jest wielkie prawdopodobieństwo, że się myli.
Na dodatek ludzie mają skłonność do interpretowania cudzych porażek w kategoriach dyspozycyjnych (czyli zależnych od stałej cechy ocenianej osoby),a własnych - sytuacyjnie Co oznacza, że patrząc na płaczące dziecko zazwyczaj uznają, że albo dzieciak jest rozpuszczony, albo matka wyrodna (albo jedno i drugie). A przecież płacz dziecka jest najczęściej spowodowany sytuacją.
ina - 2007-09-23, 08:40
| biechna napisał/a: | "Nie patrz na pana ani na panią bo cię zabiją" |
Ale musieliście zabójczo wyglądać
ań - 2007-09-23, 09:05
| biechna napisał/a: | | zabiją | sory, ale ludzie mają nasrane w tych głowach...i podają to dalej
ajanna - 2007-09-23, 14:49
| biechna napisał/a: | "Nie patrz na pana ani na panią bo cię zabiją" |
biechna: Twoja historia przebiła wszystkie . wiem, ze to straszne, ale jest tak absurdalna, że ilekroć ją sobie przypomnę, dostaję histerycznego ataku śmiechu rotfl. i pomyśleć, że się denerwowałam, jak szłam z mężem i jakaś baba powiedziała do dziecka "jak będziesz niegrzeczny to Pani i Pan Cię zabiorą'
ina - 2007-09-23, 15:07
| ajanna napisał/a: | jak szłam z mężem i jakaś baba powiedziała do dziecka "jak będziesz niegrzeczny to Pani i Pan Cię zabiorą' |
Mną ostatnio pan straszył pieska
"chodź bo cię pani zabierze"
ań - 2007-09-23, 15:40
| ina napisał/a: | | Mną ostatnio pan straszył pieska |
zina - 2007-09-23, 19:52
| biechna napisał/a: | "Nie patrz na pana ani na panią bo cię zabiją" |
Historie z piekla rodem
A tak na marginesie to w Londynie takie historie to codziennosc niestety. Sprobuj sie popatrzec krzywo na kogos w autobusie to dostaniesz najmniej w zeby.
Kolega z pracy zlapal kiedys starsza kobiete na zakrecie w autobusie i uchronil ja przez to przed upadkiem. Ona zaczela na niego krzyczec wyzywajac go od zlodziei itp. Smutne
DagaM - 2007-09-24, 06:48
| biechna napisał/a: | | "Nie patrz na pana ani na panią bo cię zabiją" | Ja pierniczę...w pierwszej chwili szok, a później, tak jak ajanna, wręcz popłakałam się ze śmiechu. Znając swoje wariackie zachowanie, nie wiem czy nie podeszłabym do tej baby i powiedziała, że mam ochotę Ją oskalpować za ten tekst, przynajmniej chłopczyk nie wiedziałby o co chodzi, a ona mogła by się wystraszyć i tym samym strach z dziecka przeniosłabym na tą przygłupią.
kamma, a Ty jesteś po psychologii, czy jak?
zina, ja też kiedys miałam podobną sytuację, chciałam pomóc babuleńce wejść do tramwaju, ta skorzystała z mojej pomocy, a później obłożyła mnie swoją laską Darowałam jej
kamma - 2007-09-24, 09:40
| DagaM napisał/a: | | kamma, a Ty jesteś po psychologii, czy jak? |
Coś mi świta... Daaawno temu mogłam mieć jakiś epizod zakończony obroną pracy magisterskiej na temat psychologii bliskich związków
ajanna - 2007-09-24, 11:51
neoaferatu: a czemu mówisz nauczycielom, że chłopcy są wege? ja odkąd Weronika poszła do szkoły przestałam o tym mówić, żeby się jej nie czepiali tzn. wiedzą tylko wychowawczynie na okoliczność szkolnych wycieczek. ta ostatnia, z gimnazjum, zaskoczyła nas miło, bo dopytywała się czy zamówić Weronice wegetariańskie czy wegańskie jedzenie.
sorry - totalny OT, wiem
quatrolibro - 2007-09-24, 13:14
Zaglądanie w wózek i "dobre rady" jeszcze pamiętam. Reagowałem irytacją, czasem złością. Komentarz od obcej osoby idzie jakoś zignorować ale najbardziej boli od własnych rodziców słyszeć że źle ubieramy, że głodzimy... i to że mówią to w sposób podważający. Wilk ma 6 lat i nadal sie boję że cos takiego moja mama powie. Jestem wobec tego bezsilny, dlatego się złoszczę.
Wilk od jakiegoś czasu sporo jeździ na rowerze, czasami się przewraca, na szczęście ma kask i ochraniacze na łokcie i kolana. Jak się przewroci to często trafia sie jakaś babcia która rusza na pomoc. Mówię do niej żeby nie pomagac, że sam się podniesie... a one nic jakby mnie nie było. Babcie tez lubia się "zatroszczyć" o Wilka jak trzeba przejechać na druga strone ulicy wprowadzając dekoncentrację i tym samym stwarzając poważne zagrożenie, wydzierają się z drugiego końca skrzyżowania "szybciej mały, szybciej bo samochód cię rozjedzie" albo jak ja decyduje jedziemy, to taki piernik krzyczy "nie jedź". To pewnie ci sami ludzie co krzyczą do wnuczków "uważaj" kiedy ja, jadąc na rowerze, staram się je bezpiecznie ominąć, dzieci słysząc babcine "uważaj" zazwyczaj wskakują bezmyślnie prosto pod koła.
Agnieszka - 2007-09-24, 20:34
większość takich uwag spływa po mnie i nie reaguje. Niestety lecząc Adę candidowo wyprowadziła mnie z równowagi uwaga ex teściowej "że nie wiadomo jak leczę, robię to przez internet, że różne rzeczy może zrozumieć ale taką dietę nie.........." Tu mnie zagotowało.
Z drugiej strony sama miewam tendencje wtrącające się i choć nie mam złych intencji już zwrócono mi na to uwagę.
Nie zostaje mi nic innego jak ignorować uwagi i nie sugerować/ nie zwracać uwagi innym.
DagaM - 2007-09-25, 07:22
| quatrolibro napisał/a: | | Wilk ma 6 lat i nadal sie boję że cos takiego moja mama powie. Jestem wobec tego bezsilny, dlatego się złoszczę. | Mnie też złościły komentarze mojej mamy na temat ubierania/ zajmowania się Niną, ale w tym przypadku jest mi najłatwiej uciąć to gadanie. Wzięłam mamę na rozmowę w cztery oczy i powiedziałam jej, że jeżeli chce być przy nas to ma się nie odzywać, bo jej czas na wychowywanie dzieci już się skończył, a teraz ja jestem matką i decyduję o swoim dziecku. Co najwyżej może coś zasugerować, ale nie wydawać polecenia.
Śmiać mi się chce jak widziałam, jak moja mama przebierała nogami i zagryzała wargi, żeby czegoś nie powiedzieć, później zaczęła sobie znowu pozwalać na ingerowanie, więc znowu trzeba było przyprowadzić do porządku. Najpierw było ;"czy mogłabys wyjść z pokoju?", a później już tylko ;"wyjdź", a że moja mama nie wyciąga wniosków, nie uczy ją doświadczenie, to muszę ją odsuwać od siebie, dla mojego zdrowia psychicznego.
quatrolibro - 2007-09-29, 23:09
| DagaM napisał/a: | | że jeżeli chce być przy nas to ma się nie odzywać, bo jej czas na wychowywanie dzieci już się skończył, a teraz ja jestem matką i decyduję o swoim dziecku |
pięknie !!! postaram się pamiętać i zrobic tak samo.
(Dzisiaj powiedziała mi ze sie głodzę bo nie chciałem zjeść białego chleba )
Jeszcze jedna sprawa mnie dobija w "dobrych" babciach : ekstremalne zdrobnienia. Nienawidze zdrobnień, te ich wszystkie buciczki, samochodziczki, szaliczeczki... jkjp
Wilk już jest wyszkolony i jak ktos tak gada do niego to prawdopodobnie usłyszy:
nie mów do mnie zdrobnieniami
strzeszynek - 2008-04-16, 00:41
| DagaM napisał/a: | | Mnie też złościły komentarze mojej mamy na temat ubierania/ zajmowania się Niną, ale w tym przypadku jest mi najłatwiej uciąć to gadanie. Wzięłam mamę na rozmowę w cztery oczy i powiedziałam jej, że jeżeli chce być przy nas to ma się nie odzywać, bo jej czas na wychowywanie dzieci już się skończył, a teraz ja jestem matką i decyduję o swoim dziecku. Co najwyżej może coś zasugerować, ale nie wydawać polecenia. |
Moja teściowa lubi uwagi, ale na takie coś by się chyba rozpłakała (wiem, co mówię). No, jej najlepsze uwagi to np. hasło: to, że ty masz taką dietę nie znaczy, że musisz męczyć dziecko - a propos diety bez silnych alergenów, którą (co jej akurat umknęło) miałam ze względu na małego właśnie. A kiedyś to mnie doprowadziła do łez (ale nie przy niej, powstrzymałam się) "niewinnś" propozycją, bym zbadała swój pokarm, bo na mojej diecie on moż enie być pełnowartościowy i dziecko się nie najada. Dziwne, że mimo iż mam do niej 5 minut drogi i mijam jej dom raz po raz (park), widujemy się rzaadko? Tym bardziej, że też jest antypodatna na tłumaczenia. Np. chronicznie zapomina, że ma wnuka alergika i daje mu - bez pytania i przy nas! - co jej przyjdzie do głowy, po czym wielce zdziwiona pyta: to on tego nie może? No nie, tak się składa, że ja mu czekolady i tłustego "rosołku" nie daję. Jak do ściany. Wrrrrrrrrr
Morticia - 2008-04-17, 19:39
Teściowa mojej koleżanki podczas wizyty wmawiała nam, że mam mało pokarmu, pokarm mało wartościowy no i na pewno jest głodna !!!! szok myslałam że wyjdę z siebie wytrzymalismy 30 minut dobrze że mąż wspierał
Lily - 2008-04-17, 19:49
| strzeszynek napisał/a: | | No nie, tak się składa, że ja mu czekolady i tłustego "rosołku" nie daję. | no ja bym takiemu małemu dziecku w ogóle czekolady nie dawała, bez względu na alergię...
Agnieszka - 2008-04-17, 20:59
achhh
ja po wybuchu na ex teściową, nie mówię poniosło mnie (czyli z perspektywy można było spokojniej). Te dobre rady i zarzuty.......... Niestety jestem jak bomba i bywa że wybucham.
w niedzielę Ada idzie na podwórkowe urodziny i mama przyszła uzgadniając menu bo my inaczej jadamy (lubię swoich sąsiadów i nasze podwórko )
Ania D. - 2008-04-17, 21:03
| Agnieszka napisał/a: | | mama przyszła uzgadniając menu bo my inaczej jadamy |
Jakie to przyjazne i ciepłe... Wspaniale, że tak macie.
strzeszynek - 2008-04-17, 22:59
Mnie zachwyciła pierwsza komunia bratanicy ze strony męża. Zazwyczaj jadam to, co się dla mnie nadaje, a tu szwagierka specjalnie dla mnie zrobiła pieczarki z ryżem (jak klopsiki - !. połowa kapelusz pieczarki, 2. - ryż; panierowane i usmażone). Było pyszne i poczułam się ciutę rozpieszczona. Bardzo miłe to było. Ha, mówię tak, jakby to było takie wyjątkowe, zrobić coś dla wszystkich. A jednak tak jest - pierwszy raz w życiu się z czymś takim spotkałam; zazwyczaj teściowa ogranicza się do większej ilości warzyw (buraczki, fasolka szparagowa, surówka, mizeria), ale o wegekotleciku nie ma mowy. Zresztą wegekotlecik smażony na tłuszczu od schabu jest baaardzo wege, normalnie 200%
Anastazja - 2008-04-18, 02:12
do nas przyjechala taka glupia ciotka...prawie 60-letnia pani ktora utknela w latach 60.
zajmowala sie naszym konradziem przez jakis czas i wiecznie miala problemy z tym jak go ubieramy.pewnego dnia miala isc z nim do lekarza zeby go zwazyc i zbadac-przygotowalam dla niego bordowa koszulke,granatowe rajstopki i spodenki moro-a ciotka powiedziala ze jej wstyd wziasc tak dziecko bo lekarz pomysli ze jest brudne-jak sie okazalo ciotka uwazala ze dziecko powinno sie ubierac tylko w biale ubranka bo inne sa "w zlym tonie i bez gustu"
kolejne glupie uwagi-ze zle karmie Konradzia-na poczatku myslalam,ze to zart ale ciotka naprawde chciala przemycic w diete 3-miesiecznego wowczas dzidziusia-ogórkowa,gorzka czekolade,bulki i danone fantazja
ań - 2008-04-18, 06:21
| Anastazja napisał/a: | | na poczatku myslalam,ze to zart ale ciotka naprawde chciala przemycic w diete 3-miesiecznego wowczas dzidziusia-ogórkowa,gorzka czekolade,bulki i danone fantazja | trzymajcie mnie!!
[ Dodano: 2008-04-18, 07:22 ]
| DagaM napisał/a: | | Wzięłam mamę na rozmowę w cztery oczy i powiedziałam jej, że jeżeli chce być przy nas to ma się nie odzywać, bo jej czas na wychowywanie dzieci już się skończył, a teraz ja jestem matką i decyduję o swoim dziecku. Co najwyżej może coś zasugerować, ale nie wydawać polecenia. | Daga, jesteś the best
strzeszynek - 2008-04-18, 11:21
| ań napisał/a: | Anastazja napisał/a:
na poczatku myslalam,ze to zart ale ciotka naprawde chciala przemycic w diete 3-miesiecznego wowczas dzidziusia-ogórkowa,gorzka czekolade,bulki i danone fantazja
trzymajcie mnie!! |
No co, przecież w ogórkowej ogórki są przetarte na wiórki... Łatwiej pogryźć
Morticia - 2008-04-18, 13:23
a dlaczego gorzką czekoladę? a nie mleczną?? z bakaliami przecież zdrowa jest ma orzechy i rodzynki
Pat - 2008-04-18, 14:58
| Anastazja napisał/a: | chciala przemycic w diete 3-miesiecznego wowczas dzidziusia-ogórkowa,gorzka czekolade,bulki i danone fantazja |
ostatnio usłyszałam od mamy koleżanki, która wręczała Leonkowi wafle z polewą czekoladową, że jej córka to w wieku kilku miesięcy ogórkową "uwielbiała". Była bardzo zdziwiona (moja kumpela nota bene również), że ja tych wafli Leonkowi nie daje, i czekolady też nie...
strzeszynek - 2008-04-18, 20:22
Nieładnie, Pat, słuchaj się starszych
Pat - 2008-04-18, 20:35
strzeszynek, wiem, zła matka ze mnie: karmię dotąd piersią, moje dziecko też jak ja nie je mięsa (znaczy: ograniczam Leo) nie słucham rad "dobrych cioć" tfu! cholera! psiakrew z taką matką..
strzeszynek - 2008-04-18, 20:41
Nie mów tego głośno, bo ci prawa rodzicielskie odbiorą...
Anastazja - 2008-04-18, 22:38
To moze nie na temat zabardzo aaale sluchajcie mam taka kolezanke-w sumie tylko znajoma-ona ma coreczke o miesiac starsza od konradzia-wpada do mnie czasem na "8 godzin" kiedy nasi chlopcy sa w pracy no i opowiada mi wiele ciekawych rzeczy...
kiedys przyszla i wyjela takiego herbatnika w mlecznej czekoladzie z tesco i zaczela dawac swojej malej nikolce.
...zrobilam oczy...i zapytalam czemu nie kupi jej takich specjalnych ciastek dla dzieci z obnizona zawartoscia cukru ale ona na to ze jej tylko takie smakuja...powiedziala tez..."Ona to juz duzo rzeczy zjada(jak miala 3 tygodnie to ssala juz sok z pomaranczy i mandarynke)wczoraj to calego mielonego zjadla...(zapytalam czy takiego z pieprzem i przyprawami?)...a ona na to no taa...tylko cebule wypluwala bo jej nie smakowalo-i chyba wzdecie miala bo ryczala cala noc-moze za duzo jej dalam..."
ostatnio przy piotrku spadla jej z kanapy na podloge -czolem do dolu,i nagle piotrek patrzy na nia jak podnosi nikolke z podlogi ze slowami:"no co ty nikola?"
a jej siostra powiedziala kiedys | Cytat: | | nie wiem co to wogole za moda jest zeby sobie dzieciaki robic...moga przemija a dzieci zostaja..." |
PATOLOGIA!mY CZASEM PROBOJEMY JEJ COS POWIEDZIEC,DORADZIC ALE ONA SAMA WIE NAJLEPIEJ I NIESLUCHA NASZYCH RAD-DAJE DZIECKU KOMPOT ZE SLIWEK I TYM PODOBNE...A JAK PIOTREK PORADZIL JEJ ZEBY KARMILA JA MUSEM CZY TAM PRZECIEREM Z JABLEK TO POWIEDZIALA ZE SIE BOI BO JEJ MAMA POWIEDZIALA ZE JABKA UCZULAJA...
Lily - 2008-04-18, 22:40
| Anastazja napisał/a: | ."Ona to juz duzo rzeczy zjada(jak miala 3 tygodnie to ssala juz sok z pomaranczy i mandarynke)wczoraj to calego mielonego zjadla...(zapytalam czy takiego z pieprzem i przyprawami?)...a ona na to no taa...tylko cebule wypluwala bo jej nie smakowalo-i chyba wzdecie miala bo ryczala cala noc-moze za duzo jej dalam..." | ciekawe, gdzie uczą takiego żywienia niemowląt, nawet eksperci z Nestle by na to nie wpadli
Anastazja - 2008-04-18, 22:43
DrogaLily, nie wiem...mysle ze takich jak ona nikt nie uczl niczego...
Nam jest ogolnie strasznie zal tej dziewczynki-nikt nie zaslugoje na tak glupia matke...
Jagula - 2008-04-18, 23:00
ale takich jest niestety więcej i niestety są oporne na wiedzę
Anastazja musiałam dokładnie policzyć ile ma Twój syn bo aż wierzyć mi sie nie chciało...
Ewa - 2008-04-19, 08:56
| Jagula napisał/a: | | ale takich jest niestety więcej i niestety są oporne na wiedzę |
Niestety...
Mam znajomą, starszą osobę. Pamiętam z jakim wręcz zgorszeniem patrzyła jak karmiliśmy Gabryśka (chłopcy u nas do roku nie dostawali nabiału i glutenu, o słodyczach nie wspomnę). Jako przykład dawała mi swoją córkę, którą w wieku 2 miesięcy nakarmiła ziemniakami i mlekiem zsiadłym . Od tej pory dziecko jadło wszystko to co oni. Co gorsze, ona do dziś, będąc już babcią uważa, że dobrze zrobiła i gdyby inne matki tak robiły, to nie byłoby problemu z jakimiś alergiami itp.
Teraz opiekuję się chłopcem w tej chwili już 10-cio miesięcznym, który je wszystko. Mam go karmić normalnie naszymi obiadami, ale w tej chwili mnie to już nie dziwi. Dziwiło, gdy miał 7-8 miesięcy i słyszałam od jego mamy, że wczoraj jadł z nią pierogi ruskie albo schabowego.
U swoich sąsiadów widzę jak 4-latek wcina chipsy i popija colą...
Mnie już naprawdę przestaje to dziwić
bodi - 2008-04-19, 09:11
Ewa, no czterolatek to już chyba może
Ja widuję półtoraroczniaki-dwulatki z paką czipsów w garści
Ewa - 2008-04-19, 09:21
| Cytat: | | Ewa, no czterolatek to już chyba może |
Tylko, że my tego 4-latka znamy od półtora roku i jakoś nie pamiętam, żeby było inaczej
Cytrynka - 2008-04-19, 14:40
Moja mama też uważa, że dzieci powinny wszystko jeść. Ja nikomu nie radzę, raz się odważyłam doradzić koleżance, które córka ciągle choruje, by odstawiła na jakiś czas nabiał (niech żyją danio i jogurciki ) ona powiedziała, że tego nie zrobi, bo jej dziecko je mało.
Ja też mam na koncie różne grzeszki kulinarne, ale rzadko (typu frytki) raczej na wyjazdach.
Tobayashi - 2008-04-19, 21:26
Takze niedawno doradziłam (najdelikatniej jak umiem), żeby moja kolezanka odstawiła nabiał chociaz na tydzien swoim dwóm małym córkom, które są non-stop zasluzowane. Ona to kwituje "znowu mają katar/infekcję/wirusa" a to według mnie niemożliwe, by niespełna dwu- i cztero-letnie dziecko miało notorycznie infekcje. Dziewczynki są mocno zbudowane, rumiane, śliczne, to nie są jakieś cherlaki. Dlatego daję głowę, że winowajcą jest białko zwierzęce. Ale nie wiem, czy mnie ta mama posłucha, skoro kiedyś z rozbrajającą szczerością stwierdziła, ze sie nie przejmuje "zdrowym jedzeniem"
taniulka - 2008-04-20, 07:47
My się ostatnio dowiedzieliśmy,ze odżywiamy się prymitywnie i że babcia (prabacia Nadii) ręce załamuje. Szkoda ze nie cieszy się ,że mamy zdrowe dziecię . Smutne, wydawało się, że jest zrozumienie sytuacji a niestety nie. Teściowie maja zakaz by Nadia przebywała z nimi w trakcie kiedy jedzą, niestety. Na szczęście chociaż z drugiej strony nie ma problemu bo druga babcia wege.
Pat - 2008-04-20, 09:13
| taniulka napisał/a: | | Teściowie maja zakaz by Nadia przebywała z nimi w trakcie kiedy jedzą, niestety | Tzn ? Wy im zabroniliście? jak oni to przyjęli? No i dlaczego taki zakaz? Moi rodzice i rodzice M. są mięsożerni i na dodatek tradycyjnie polsko-kuchenni ale nie przyszło mi do głowy, żeby wprowadzić taki zakaz..no bo co z resztą bliskich/dalszych mięsożernych?
strzeszynek - 2008-04-20, 10:57
| Pat napisał/a: | | taniulka napisał/a: | | Teściowie maja zakaz by Nadia przebywała z nimi w trakcie kiedy jedzą, niestety | Tzn ? Wy im zabroniliście? jak oni to przyjęli? No i dlaczego taki zakaz? Moi rodzice i rodzice M. są mięsożerni i na dodatek tradycyjnie polsko-kuchenni ale nie przyszło mi do głowy, żeby wprowadzić taki zakaz..no bo co z resztą bliskich/dalszych mięsożernych? |
Mnie to nie dziwi aż tak bardzo. Ostatnio u teściowej miałam sytuację: stoję w kuchni, robiąc dziecku obiad, ona je rosół i do niego: masz tu rosołku... Idiotka ze mnie, bo myślałam, że żartuje (teść lubi takie żarty, pewnie dlatego). Ale nie "Rosołek" był tłusty (z serii: jak schłodzę, mam galat), z toną mięcha, o przyprawach już nie mówię, a w dodatku jeszcze chłodny. Kiedy jej powiedziałam, że źle zrobiła, była wielce zdziwiona. Nadal nie wie, czemu na nią "nakrzyczałam" (powiedziałam to spokojnie, choć emocje były silne). Aaa, czepiam się... Idę ugotować dziecku grochówkę na boczku z puszki. Pyszota!
taniulka - 2008-04-20, 11:22
| Pat napisał/a: | | Tzn ? Wy im zabroniliście? jak oni to przyjęli? |
Dawali Nadii jeść to co wiedzą, że Nadia nie dostaje. I niestety nie powiedzieli zapomniało nam się albo coś w tym stylu ale zaczęli atakować nas, że odżywiamy się prymitywnie i takie tam. Wcześniej mimo, że jedzą mięso to ufałam im , ale teraz już nie ufam. Przyjęli to spokojnie i powiedzieli dobrze. Zobaczymy czy będą się tego trzymać. Tutaj nie chodzi tylko o mięso, ale o białe makarony, solone potrawy, cukier i oni nie mogą tego zrozumieć. Mięsa by pewnie Nadii nie dali ale czy sosiku nie to już nie jestem pewna. Dla mnie najsmutniejsze było to, że jak uzgadnialiśmy zasady to kiwali głowami a okazało się ,że jednak myślą coś zupełnie innego niż mówili wcześniej. Woleliśmy teraz biorąc z poprzednich doświadczeń uciąć sprawę ostro i już.
Pat - 2008-04-20, 16:28
| taniulka napisał/a: | | Dawali Nadii jeść to co wiedzą, że Nadia nie dostaje. I niestety nie powiedzieli zapomniało nam się albo coś w tym stylu ale zaczęli atakować nas, że odżywiamy się prymitywnie i takie tam. | PRZEGIĘCIE, uchm.. brak mi słów...to teraz rozumiem Waszą decyzję
Malinetshka - 2008-04-20, 16:30
| taniulka napisał/a: | | Woleliśmy teraz biorąc z poprzednich doświadczeń uciąć sprawę ostro i już. |
Ja się Wam nie dziwię, bo tu chodzi o zdrowie Naduni... i to Wy macie prawo decydować co jej się podaje do jedzenia.
Sama nie jestem za blokowaniem się na innych, ale często nie widzę innej opcji Przykry jest ten brak zrozumienia....
Dzisiaj usłyszałam pytanie od dziadka, czy przypadkiem nie jestem w jakiejś sekcie... oczy mi wyszły na wierzch. Zaraz potem padło pytanie czy nie szykuję sobie anoreksji. Pokazałam mój tłusty brzuch i spytałam czy tak wygląda anoreksja Nie dociera do nich, że to co robię to nie jest dieta ani odchudzanie (choć chciałabym parę kilo zjechać w dół...ale jeśli tak mam wyglądać jak wyglądam to ok, niech będzie, nie mam obsesji), ani również odmawianie sobie przyjemności. Jestem dziwakiem. Stałam się dziwakiem w ich oczach. I co ciekawe.. Nic im nie tłumaczę ze swojej strony, nie staram się w żaden sposób wpływać na ich życie i żywienie, a co jakiś czas słyszę, że "my też byśmy mogli inaczej jeść, ale... 1) już jesteśmy za to na starzy, 2) nic się nie da z tym zrobić, 3) nie chce nam się już nic zmieniać w naszej kuchni, bo nie mamy na to siły" itp.
Smutno mi jednak przede wszystkim dlatego, ze chciałabym im pomóc, ale w rezultacie nie robię nic, bo czuję, że to nic nie da..
taniulka - 2008-04-20, 17:00
| Malinetshka napisał/a: | | czy przypadkiem nie jestem w jakiejś sekcie... |
A właśnie to tez zostało nam wytknięte podczas tej rozmowy,że jesteśmy w sekcie i zapewne mieli na myśli wegedzieciaka bo my w swej naiwności dawaliśmy przykład rodziców którzy mają zdrowe dzieci i ,że się spotykamy itd. No i teraz wyszło,ze to sekta. Każdy ma prawo do swoich poglądów ja to rozumiem, ale zdrowie Nadii i to co szczególnie będzie jadła do 3 roku życia to jest dla nas priorytet. A pytania w stylu a co będzie za 10 lat są absurdalne. Z drugiej strony moja mama mówi,że nas podziwia za konsekwencje, mimo iż zdarzało jej się robić wielkie oczy mimo,że jest wege. (odrobina soli, białego chlebka, ciut czegoś tam) Ale rozumie i się nie wcina widzi,że to na dobre dziecku wychodzi. A teściom niestety wiem,że jeżeli raz popuścimy, mimo, że tylko chodziło o biały makaron, ale trąbiliśmy o tym wielokrotnie, to wiem,ze potem będziemy mieli przerąbane. Poprostu poznałam już tutaj ten mechanizm. Więc stosujemy zasadę chirurgicznego cięcia i nara.
Dziękuję Wam dziewczyny za zrozumienie
kamma - 2008-04-20, 17:24
Dla mnie to również nic dziwnego, choć u nas na szczęście nie ma potrzeby tak drastycznych decyzji. Natomiast co do sekty... U mnie w domu wprawdzie głośno się na ten temat nie mówi, ale coś czuję, że niektórym chodzą takie myśli po głowach
magcha - 2008-04-20, 19:12
Nie przerażajcie mnie , juz widzę podobne akcje w przyszłości w wykonaniu szwagierki - despotki...brrr...
ewatara - 2008-04-20, 20:02
| Malinetshka napisał/a: | | usłyszałam pytanie od dziadka, czy przypadkiem nie jestem w jakiejś sekcie... | ja to samo tydzien temu usłyszałam od młodszego kumpla- tak więc śwaidomość niektórych młodych ludzi jak widać jest również "duża'
taniulka - 2008-04-20, 20:29
| ewatara napisał/a: | a to samo tydzien temu usłyszałam od młodszego kumpla- tak więc śwaidomość niektórych młodych ludzi jak widać jest również "duża' |
Wegetarianie są uznani oficjalnie przez kościół za sektę.
Lily - 2008-04-20, 20:31
| taniulka napisał/a: | | Wegetarianie są uznani oficjalnie przez kościół za sektę. | coś mi mama wspominała, że ksiądz jakąś kobietę opieprzał, bo powiedziała, że jest wegetarianką - on na to, że wolno jej powiedzieć, że nie je mięsa, ale wegetarianką być nie może!
taniulka - 2008-04-20, 20:32
| Lily napisał/a: | | wolno jej powiedzieć, że nie je mięsa, ale wegetarianką być nie może! |
Ale jazda
mansikka - 2008-04-20, 21:41
| taniulka napisał/a: | | ewatara napisał/a: | a to samo tydzien temu usłyszałam od młodszego kumpla- tak więc śwaidomość niektórych młodych ludzi jak widać jest również "duża' |
Wegetarianie są uznani oficjalnie przez kościół za sektę. |
jakieś źródło tej informacji?
ewatara - 2008-04-20, 21:51
| taniulka napisał/a: | | Wegetarianie są uznani oficjalnie przez kościół za sektę. |
poważnie ????? ręce opadają
kamma - 2008-04-20, 22:11
| Lily napisał/a: | | ksiądz jakąś kobietę opieprzał, bo powiedziała, że jest wegetarianką - on na to, że wolno jej powiedzieć, że nie je mięsa, ale wegetarianką być nie może! |
Daaaawno temu, gdy jeszcze byłam wierząca, usłyszałam dokładnie to samo od jakiegoś księdza.
| mansikka napisał/a: | | jakieś źródło tej informacji? |
Swego czasu Dominikańskie Centrum Informacji o sektach i coś tam uznawało wegetarianizm za poważny dowód na to, że ktoś należy do sekty. Jak jest obecnie - cóż, na ich stronie nie da się w ogóle znaleźć opisów ruchów religijnych oraz definicji.
Lily - 2008-04-20, 22:14
| kamma napisał/a: | | Dominikańskie Centrum Informacji o sektach i coś tam uznawało wegetarianizm za poważny dowód na to, że ktoś należy do sekty | pewnie dlatego, że np. wyznawcy Hare Kishna są wege, a ich kk uznaje za sektę...
Kitten - 2008-04-20, 22:22
Wiecie, nie jest tak zupełnie źle Studiuję na KUL-u, i w czerwcu jadę na 3tygodniowe praktyki z zakwaterowaniem w... klasztorze. Ostatnio, na spotkaniu organizacyjnym, zapytałam nieśmiało, czy uwzględniają dietę wege... I usłyszałam, że naturalnie (!), siostry gotują oddzielne zupy na warzywach, soję na różne sposoby etc . Zero zdziwienia, tylko prosta akceptacja faktu, że tyle osób teraz ma dietę wegetariańską, trzeba więc ją uwzględniać... Ulżyło mi niesamowicie
Lily - 2008-04-20, 22:25
| Kitten napisał/a: | | Zero zdziwienia, tylko prosta akceptacja faktu, że tyle osób teraz ma dietę wegetariańską, trzeba więc ją uwzględniać... | widocznie akurat te siostry mają duży kontakt z ludźmi i przywykły do różnorodności - gorzej jest w małych, zamkniętych, lokalnych społecznościach, gdzie na każdą inność za przeproszeniem wybałusza się gały...
Kitten - 2008-04-20, 22:31
No, te siostry od iluś lat co roku goszczą bandę studentów A i pani doktor, z którą odbyłam cytowana rozmowę, jest osobą raczej światową... W ogóle, dziwny jest ten KUL... Mądra, otwarta religijność (taka w stylu Ani D. ) sąsiaduje z totalnym fanatyzmem... Na szczęście, mój kierunek jest tak specyficzny, że dotychczas stykałam się tylko z tym pierwszym (np. mam na roku przesympatycznego księdza, miłośnika fantastyki, komiksów i filmów Burtona... xsiądz ma wege siostrę i wege siostrzeńca )
Capricorn - 2008-04-20, 23:03
| Lily napisał/a: | | kamma napisał/a: | | Dominikańskie Centrum Informacji o sektach i coś tam uznawało wegetarianizm za poważny dowód na to, że ktoś należy do sekty | pewnie dlatego, że np. wyznawcy Hare Kishna są wege, a ich kk uznaje za sektę... |
chyba nie tylko kk uznaje ruch hk za sektę
ksiądz, który pracuje w "mojej" szkole, sam był wege przez ponad dwa lata.
pao - 2008-04-21, 07:51
jest spora różnica między klerem białym a czarnym.
do tej pory spotkałam tylko dwóch czarnych kleryków o otwartych umysłach i zdolnych do dyskusji, za to wśród białego kleru otwartość jest częściej spotykanym zjawiskiem.
Oczywiście nie ma zasady i wśród mnichów można znaleźć fanatyków jakich mało, jednak relacje z zakonnikami do tej pory miałam całkiem przyzwoite
taniulka - 2008-04-21, 08:59
| Cytat: | | Swego czasu Dominikańskie Centrum Informacji o sektach i coś tam uznawało wegetarianizm za poważny dowód na to, że ktoś należy do sekty. Jak jest obecnie - cóż, na ich stronie nie da się w ogóle znaleźć opisów ruchów religijnych oraz definicji. |
No własnie ostatnio jak wchodziłam na stronę byli wegetarianie , ale teraz już nie ma. Aczkolwiek Tekieli w swoich audycjach przestrzega katolików przez wegetarianizmem.
Karolina - 2008-04-21, 10:01
Taniulka czy wogóle nie używacie soli? Jak wogóle jecie?
"Prymitywne" jedzenie - Pani z przedszkola gdzie będzie chodził Tymek mówiła, że tam właśnie mają jedzenie bardzo proste,bez przypraw, o naturalnym smaku.
taniulka - 2008-04-21, 12:27
Nie chcemy, by Nadia jadła sól na pewno nie do 3 roku życia. Ostatnio nawet było o tym w czasopiśmie o dzieciach bardzo byłam zadziwiona. Seba praktycznie soli nie używa a ja raz po raz. Przyprawiamy ziołami, jarzynką naturalną bez soli itd
| Karolina napisał/a: | | Jak wogóle jecie? |
A co masz dokładnie na mysli?
kofi - 2008-04-21, 12:43
| Karolina napisał/a: | | "Prymitywne" jedzenie - Pani z przedszkola gdzie będzie chodził Tymek mówiła, że tam właśnie mają jedzenie bardzo proste,bez przypraw, o naturalnym smaku. |
No właśnie, to "prymitywne" to byłby dla mnie komplement. Może tak to traktujcie taniulka.
Bo to znaczy pozbawione tych wszystkich sztuczności, barwników i dodatków identycznych z naturalnymi.
Fajnie tak nie zepsuć dziecku smaku. Daniel ma niestety popsuty, teraz z tym walczymy, bo w przedszkolu dostaje wprawdzie wege, ale mnóstwo w tym ich jedzeniu cukru i białej mąki, boję się myśleć czego jeszcze.
Bardzo fajne to Wasze przedszkole Karolina
taniulka - 2008-04-21, 13:04
Mam wrażenie iż to,że dziecko nie je mięsa to jest jeszcze najmniejszy problem. Jednak cała reszta "dziwactw" jest dużo mniej znośniejsza dla otoczenia. Np woda do picia (biedne dziecko), brak wegety jarzynek i innych g... w potrawach dla dzieci, zero danonków jogurcików słodzonych, zero o zgrozo ....biszkoptów, zero chrupeczek fitness, zero białego chleba, drożdżówek pączków, czekolady, kinderki są przecież bombowe, monte itd galaretka (przecież to owoce), soczków słodzonych i innych tego typu pyszności, odrobiny pizzy czy białego makaronu. Samo mięso to pikuś.
[ Dodano: 2008-04-21, 14:05 ]
| kofi napisał/a: | | Może tak to traktujcie taniulka. |
Masz racje powinnam tak na to spojrzeć. Bynajmniej wydźwięk tych słów nie był pozytywny, ale nie ma jak to sobie przetransformować
magcha - 2008-04-21, 13:11
| taniulka napisał/a: | Mam wrazenie iz to,że dziecko nie je mięsa to jest jeszcze najmniejszy problem. Jednak cała reszta "dziwactw" jest dużo mniej znośniejsza dla otoczenia. Np woda do picia (biedne dziecko), brak wegety jarzynek i innych g... w potrawach dla dzieci, zero danonków jogurcików słodzonych, zero o zgrozo ....biszkoptów, zero chrupeczek fitness, zero białego chleba, drożdżówek pączków, czekolady, kinderki są przecież bombowe, monte itd galaretka (przecież to owoce), soczków słodzonych i innych tego typu pyszności, odrobiny pizzy czy białego makaronu. Samo mięso to pikuś.
[ Dodano: 2008-04-21, 14:05 ]
| kofi napisał/a: | | Może tak to traktujcie taniulka. |
Masz racje powinnam tak na to spojrzeć. Bynajmniej wydźwięk tych słów nie był pozytywny, ale nie ma jak to sobie przetransformować |
O tak taniulka zgadzam się z Tobą. Swoją drogą, co to za mania z tymi danonkami? Plaga jakaś? Mnie takie "dziwactwa" w stosunku do dziecka dopiero czekają, ale w stosunku do mnie to cały czas - mięso nie - to trudno, ale dlaczego nie danonki, słodkie soki?
Ewa - 2008-04-21, 13:24
| taniulka napisał/a: | | Mam wrażenie iż to,że dziecko nie je mięsa to jest jeszcze najmniejszy problem. Jednak cała reszta "dziwactw" jest dużo mniej znośniejsza dla otoczenia. Np woda do picia (biedne dziecko), brak wegety jarzynek i innych g... w potrawach dla dzieci, zero danonków jogurcików słodzonych, zero o zgrozo ....biszkoptów, zero chrupeczek fitness, zero białego chleba, drożdżówek pączków, czekolady, kinderki są przecież bombowe, monte itd galaretka (przecież to owoce), soczków słodzonych i innych tego typu pyszności, odrobiny pizzy czy białego makaronu. Samo mięso to pikuś. |
Całkowicie się z tym zgadzam. Pamiętam jak kiedyś teść rzucił mi tekstem, że pozbawiamy Gabryśka tego co najlepsze. Myślałam, że znów będzie gadka o mięsie, ale okazało się, że "tym najlepszym" jest cukierek . Zapytałam wtedy, czego dokładnie do pozbawiamy - sztucznych barwników, cukru czy konserwantów? Odpowiedź brzmiała "smaku". No i jak dyskutować z kimś, kto uważa, że smak cukierka przewyższa smak owoców?
Karolina - 2008-04-21, 14:17
My z Mateuszem to już wogóle nie wchodzimy w takie dyskusje na temat jedzenia. Po prostu mówimy - jemy zdrowo, nasze dzieci nie chorują, nie dajemy słodyczy bo są niezdrowe, robimy własne. I to wystarcza. Za dużo okazji do tłumaczenia nie było, zresztą mamy ten komfort, że rodzinę mamy bardzo tolerancyjną, otwarcie rozmawiamy o różnych kwestiach, nie ma tego dziwnego dystansu pokoleniowego. W sumie można powiedzieć, że mamy bardzo dobry kontakt z obiema rodzinami. Kwestię słodyczy mam nadzieję wyjaśniliśmy mamie Mateusza, zresztą sama zauwazyła, że jak Tymek zjadał ciastko to potem cały dzień nic normalnego nie chciał i zupki, które mu gotowała szły w kanał...
kofi - 2008-04-21, 19:20
Dzisiaj widziałam bardzo pozytywną rzecz - dziecko - tak mniej niż 2 lata, siedziało w wózku i wołało "mama, wody". Widzę, że coś zajada, dyskretnie popatrzyłam co, a to ciemna bułeczka. I mama dała mu mineralną niegazowaną do picia. (Aż normalnie miałam ochotę jej pogratulować)
|
|