wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - ogólne rozmowy... szpitalne...

Humbak - 2013-06-26, 20:24
Temat postu: ogólne rozmowy... szpitalne...
Dziewczyny, czy można założyć wątek na wyżalenie się?

Bo ja chciałabym bardzo...
Siedzimy w szpitalu, walczymy z laktacją, antoś dostaje dozylnie 4 razy dziennie antybiotyk - trwa to ok. 50min. Ma w teorii leżeć w łóżeczku szpitalnym i przyjmować lek. W praktyce z tym leżeniem jest ciężko i tu zaczyna się mordęga...

W większości przypadków jego krzyk jest do opanowania gdy usiądę z nim przy maszynie pompującej na krzesełku i dam mu cyca (choć bywa różnie) - ale jedne pielęgniarki na to pozwalają inne nie.
Dnia jednego wchodzę z nim, czekam aż go podłączą, a pielęgniarka do mnie "mama ZOSTAWI to dziecko tutaj" - na prośbę, że płacze żądanie nienegocjowalne "PROSZĘ go zostawić" - nie dodała wyjść...
Następnego dnia przywożę go, zostawiam, wychodzę na chwilę (bo skoro mam zostawić...) umyć włosy, wracam, a ona z pretensją "ale pani nie może go tu zostawiać nawet na trzy minuty, on mi tu ROZWALA ODDZIAŁ" i z pretensją daje mi krzesło do karmienia.

Dziś czekam z nim przy maszynce, pielęgniarka go podłącza, patrzy na mnie i pyta ostro "a pani tutaj co chce?" Tak otępiałam, że powiedziałam "mleko" wzięłam mleko i wyszłam :-(

Tutaj nie walczy się z lekarzem czy pielęgniarką, ale z całym ich tabunem...
Generalnie dają mi do zrozumienia, że płaczący antoś to moja wina i że jest uciążliwy, bo płacze...

Dziś pielęgniarka przechodzi, patrzy co robię i pyta, czemu go huśtam - odpowiadam, że to go uspokaja bo inaczej płacze - "to klapsa mu dać"

Kąpią go dowolnie - pomiędzy 9 wieczór a 1,30 w nocy... wczoraj dopiero się dowiedziałam, że to dlatego, żeby kobiety w dniu następnym nie miały tyle pracy... więc odmawiam kąpieli nocnej... starczy nam rozstrajania organizmu...

Stoję dziś i czekam na badanie lekarskie, przede mną kartoteka zdrowia kubusia, ja ją biorę przeczytać jakie badania co i jak się przedstawiają, a pielęgniarka wyrywa mi je z ręki, układa z powrotem i mówi "proszę tego nie czytać bo potem ja dostaję za to burę od lekarza".

Lekarka osłuchuje mojego antosia (tych szmerów w sercu) a za mną kwili maluszek. Odwracam się "jaki śliczny" a lekarka do mnie ostro "proszę pilnować swojego dziecka"

Teksty typu "to nie ma pani smoczka żeby go uspokoić?"

Matko dużo tego...
Przyznaję, że psychicznie wysiadam...
Ja z tych niewalczących jestem... :-/

Albertyna - 2013-06-26, 20:31

Biedulo! Gdzie Wy jesteście?
Takie traktowanie Was jest nieludzkie!
Nie zostawiłabym niuni w szpitalu ani na chwilę samej.
Sciskam Was mocno. Bądź twarda.
Ile to jeszcze będzie trwało?

olgasza - 2013-06-26, 20:38

Humbak napisał/a:
Dziś pielęgniarka przechodzi, patrzy co robię i pyta, czemu go huśtam - odpowiadam, że to go uspokaja bo inaczej płacze - "to klapsa mu dać"


:shock: :cry: :evil:

Humbak, kurde, ja bym im walnęła skargę do rzecznika praw pacjenta: hxxp://www.wroclaw.pl/rzecznik_praw_pacjenta_2.dhtml
Słabo :-/
Trzymaj się :-*

gosia_w - 2013-06-26, 20:41

Humbak, głask, głask. Trzymam kciuki, żebyście szybko wyszli.
LucySky - 2013-06-26, 20:46

Humbak przykro mi, że przez to przechodzisz. Mój Marek urodził się o miesiąc za wcześnie i byliśmy ponad tydzień razem w szpitalu. Nie miałam go przy sobie, byłam zagubiona i obwiniająca się o przedwczesny poród. Długo nie mogłam się doprosić o pomoc w rozkręceniu laktacji. I właśnie to co piszesz - sprzeczne informacje - pielęgniarka kazała mi przynieść mleko dla Marka, tyle ile ściągnę, przyniosłam, dyżur miała inna, kazała wylać i przynieść dopiero jak będę mieć więcej. Teraz bym w życiu nie zgodziła się wylać tego pierwszego mleka, jeszcze dla wcześniaka! Albo właśnie niektóre pielęgniarki nie pozwalały go przystawiać do piersi jak był jeszcze podłączony do urządzeń szpitalnych inne znowu naciskały żeby to robić. Naprawdę nie wiedziałam jak robić, co robić, żeby było dobrze. A dla pocieszenia powiem, że już za krótki czas to co piszesz będzie dla Ciebie tylko nieprzyjemnym wspomnieniem, a Wy będziecie cieszyć się bliskością w domu.
ana138 - 2013-06-26, 20:59

matko kochana, aż trudno uwierzyć..... :evil: :evil: Humbak wy tam cały czas jesteście?? długo jeszcze??
olgasza napisał/a:
Humbak, kurde, ja bym im walnęła skargę do rzecznika praw pacjenta:

popieram. i trzymajcie się tam!!!!

MartaJS - 2013-06-26, 21:00

Humbak, współczuję.

A po co go kąpią właściwie? Takiego malucha nie trzeba kąpać codziennie przecież.

Bądź twarda i trzymaj się. Masz prawo być przy nim przy każdym zabiegu, masz prawo wiedzieć co mu robią i kiedy. I nie zgadzać się. Już niedługo!

Mnemozyne - 2013-06-26, 21:27

Humbak przytulamy Was mocno, trzymajcie się tam jakoś. Wiem jak trudno przeciwstawić się białym kitlom i że to tylko łatwo powiedzieć, żeby się nie zgadzać, ale dziewczyny mają rację masz prawo być z maleństwem non stop jeśli tylko tego chcesz. To okropne gdy ktoś broni matce zajmować się jej dzieckiem. Mi już nie starczyło determinacji żeby złożyć skargę, ale teraz żałuję, bo przemilczanie takich rzeczy tylko pogarsza sprawę.
Dla mnie też najgorsze było to, że co zmiana to każda pielęgniarka mówiła co innego zupełnie...

Jeju, nie wiem co napisać, jak czytam takie rzeczy to mam ochotę mordować. Długo tam jeszcze musicie siedzieć?

Anja - 2013-06-26, 21:52

Ja też mam ochotę mordować! :evil: Co to za szpital? :evil:

Humbak, jak Artek miał niecałe 2 lata był w szpitalu, to lekarze i pielęgniarki zachowywali się po ludzku. Ja go jeszcze wtedy karmiłam piersią i właśnie jak były te wszystkie durne zabiegi i badania to do uspokajania jak najbardziej to stosowałam. Bo szpital to dla dziecka hardcore, nie pielesze domowe. Więc tym bardziej z takim maluszkiem powinni sie cackać!!!!!

Słuchaj, Ty jesteś tym wszystkim zmęczona, wtedy trudno walczyć, kłócić się o swoje, człowiek zaczyna wątpić, ale czy Twój mąż nie mógłby Ci pomóc we wprowadzeniu Waszych zasad? Wiem, że pewnie się opiekuje dwójką Waszych starszych dzieci. Ale Antoś jest taki mały, a oni w tym szpitalu przekroczyli granice.

Agnieszka - 2013-06-26, 22:15

Humbak: o ile porodowo lajt, to potem tułając się po różnych wiem o czym piszesz. Burzysz pracę i schemat bo chyba tak w mniemaniu personelu medycznego można to nazwać tylko w tym wszystkim jesteście Wy jako pacjenci, ludzie i matka z maleństwem. Różne propozycje padły jeśli sądzisz, że warto zgłaszaj, interweniuj. Pamiętaj także, że czasem inność bywa oswojoną ale potrzebny czas i przychylność (karmienie chyba wskazane a na smoczek nie musi być w Waszej opcji itd). Nie wiem czy miejsce jest oznaczone/wyróżnione czasem ale sam oddział zostawia wiele do życzenia choć szpital jest ogólnie ok ale zawsze głos na "nie" może coś zmienić. Kibicuję za szybki powrót do domu i błahostkę bo tak bywa często u dzieci. Lekarz prowadzący i pozostali jak?
Pielęgniarki masakra, bym się chyba pokusiła o nagrywanie... klapsa co to jest, w dobie wszelakich kampanii społecznych nie jestem w stanie pojąć, a były już rożne akcje nagłaśniane:roll: :evil:
Jak bywałam z przedszkolakiem miejsce na oddziale zawsze, nawet nie każdym razem płaciłam.

arete - 2013-06-26, 22:22

Humbak, współczuję i rozumiem niestety. :( Ja po pobycie w szpitalu z trzymiesięcznym Frankiem mam traumę do dziś (choć już mniejszą z czasem). Musiałam spać na podłodze, w nocy brałam małego do karmienia na tej podłodze, bo nie było innej możliwości. O 5-6 rano przeganiano matki z podłogi jak kloszadrów z centralnego, bo formalnie nas tam powinno nie być, bo zaraz obchód, bo trzeba pozabierać te torby, koce i itp. Pielęgniarki - podobne teksty rzucały. Nigdy wcześniej nie czułam się tak pomiatana jak wtedy. Nie wiem jak Cię pocieszyć, trudne to cholernie. Przesyłam wsparciuchy i życzenia zdrowia dla Antosia, obyście wyszli jak najszybciej.
zina - 2013-06-26, 22:23

Humbak, scisnelo mi serce mocno jak przeczytalam co sie u Was dzieje...
Duzo sil dla Was w ten ciezki czas!
:*

idalianna - 2013-06-26, 23:23

Humbak, trzymajcie się! Strasznie mi przykro. :-( Pamiętaj, że to Ty jesteś matką, masz prawo być z Małym kiedy tylko chcesz, masz prawo wiedzieć o wszystkim, co przy nim robią, jakie lekarstwa dostaje, znać dokładnie wyniki badań, masz prawo karmić jak chcesz (myślę, że nadal warto walczyć o kp) i nie używać smoczka, jeśli nie chcesz, kąpać lub nie kąpać. Czasem takim babom lepiej coś odpowiedzieć, żeby nie sądziły, że można tak ludźmi pomiatać. :evil:

Trzymaj się i duuużo siły wysyłam!

YolaW - 2013-06-26, 23:36

Humbak, dawno nie wchodziłam na forum, ale dzisiaj chciałam tylko dodać ogłoszenie i rzucił mi się w oczy ten post. Przykro mi, że doświadczacie takiego traktowania w szpitalu. Ci ludzie są bez serca i jeszcze pogarszają Twoje samopoczucie. Myślałam, że jest coraz lepiej, ale od czasu mojego porodu w 2008 niewiele się widać zmieniło w polskich szpitalach. Trauma goni traumę.
Trzymam kciuki, żebyście szybko wyszli, walcz na ile możesz o traktowanie, które Ci się po prostu należy. Nie daj się zastraszyć, choć wiem jak to trudno, bo ja jestem mocna w gębie, a jak co do czego przyjdzie to też raczej niewalcząca.
A przede wszystkim gratuluję Ci Małego Antosia. Tak długo mnie nie było na forum, że nie wiedziałam nawet, że byłaś w ciąży. Pozdrawiam Was serdecznie!! :)

Humbak - 2013-06-26, 23:40

MartaJS napisał/a:
Takiego malucha nie trzeba kąpać codziennie przecież.
bo go przy okazji ważą. Pewnego dnia zostawiłam go na "kąpiel" (czyli wrzucenie nagiego pod kran, wyciągnięcie i osuszanie) i wróciłam do sali, gdzie miałam czekać 10 minut "aż wykąpią" - salę mam jakieś 200 m dalej, dzieli nas m.in. klatka schodowa - w sali siedząc usłyszałam jego płacz... Idę tam, a kobieta z uśmiechem przewracając go smaruje go czymś, antoś przerażony przewracany wystawia rączki... pytam pielęgniarkę, co robi "parafinką go smarujemy, żeby ładną skórkę miał"... poprosiłam, bym mogła sama go ubrać, a przy okazji uspokoić.

Raz weszłam przez przypadek w nocy do nich - widziałam jak kobieta przenosiła dziecko (nagie) w powietrzu pomiędzy stolikami, trzymając je w tym powietrzu... za jedną nogę i rękę. Tak zgłupiałam że do dziś wydaje mi się, że chyba się przewidziałam, bo to niemożliwe... :-|

Anja napisał/a:
Co to za szpital?
przy Chałubińskiego, na Klinikach we wrocławiu. Ale muszę zaznaczyć, że piszę o oddziale patologii noworodków i wcześniaków, bo rodziło się tu super. Położne były świetne, w szpitalu (tej części tylko, niestety) czysto, z dziećmi się liczyły - wystarczyło powiedzieć że dopiero zjadł, albo zasnął i same mówiły, żeby nie rozstrajać. Gdy miałam problemy, codziennie (!) przychodziła do mnie kobieta z laktacyjnego pogotowia zobaczyć co i jak, położna, która wiedziała że mam problem też. Naprawdę polecam rodzenie tutaj (poza jednym faktem: po cesarskim wstaje się 24h. Nikomu to nie zaszkodziło, ale mi tak, niestety. To jedyne zastrzeżenie do oddziału porodowego tutaj).
A potem przeszliśmy na patologię i wszystko, co wywalczyliśmy przy wsparciu położnych szlag trafia.

To, że uspokaja się tu płaczące dzieci butelką nie wspominam... nie wiem czemu, bo widać po nich, że umieją uspokajać... dziś gdy mały miał problem z brzuszkiem pielęgniarka ułożyła go tak, że zasnął i odpoczął. Szkoda, że zamiast wyganiać mnie i ofukiwać nie pokazała mi, jak mogę to robić na przyszłość... może tak im najłatwiej.

Mnemozyne napisał/a:
to tylko łatwo powiedzieć, żeby się nie zgadzać
to prawda. Zwłaszcza, że my tu tydzień jeszcze i nie wiem co nas czeka... nie chcę podpadać, żeby z niechęci do mnie nie traktowały gorzej maluszka.
Mnemozyne napisał/a:
najgorsze było to, że co zmiana to każda pielęgniarka mówiła co innego zupełnie...
dokładnie tak. Są u pojedyncze osoby przy których człowiek nabiera sił...
Anju, przemek biega pomiędzy przedszkolem, szkołą, szpitalem i pracą. Przysypia mi na krześle... a i tak podtrzymuje mnie na duchu bardzo... znalazł lekarza dziś, z którym możemy skonsultować leczenie i który w razie czego może tu pomóc... więc pomoc znalazł :) muszę się tylko wyżalić, bo mi wszystko ostatnio puszcza...

Agnieszka napisał/a:
Lekarz prowadzący i pozostali jak?
pół na pół. Są tacy, których zdążyłam polubić ;) Na co dzień jednak są pielęgniarki...

Dzięki dziewczyny za wsparcie, jakoś człowiekowi zawsze lżej, bo tak to ma ochotę krzyczeć z bezradności...
Na początku leczenia doktor powiedziała, że w połowie zrobią badanie, żeby sprawdzić czy antybiotyk działa. Dziś się dowiedziałam od innej doktor, że sprawdzą to dopiero po 14 dniach... trochę mnie przeraża, że istnieje możliwość, że przez 14 dni bierze coś co nie działa... :-/ I zaczniemy kolejne coś przez kolejne 14 dni... Mam nadzieję, że jednak to zadziała... :-?

Humbak - 2013-06-26, 23:41

YolaW napisał/a:
gratuluję Ci Małego Antosia.
dziękuję. Jest prześliczny :-D
YolaW - 2013-06-26, 23:59

Humbak, przykro się czyta o tych wszystkich okropnych ludziach. Aż rudno w to uwierzyć, a w Twoim "głosie: czuć smutek. Trzymaj się, myślę o Was, żeby się to wszystko szybko skończyło.
Uściski dla prześlicznego Antosia!! :) I dla Ciebie wsparciuchy i moc przetrwania :)

YolaW - 2013-06-27, 00:03

Z mojego doświadczenia jedno tylko mogę powiedzieć. Nie bój się walczyć, i nie myśl, że będą gorzej traktować Antosia. My po porodzie Olafa tez musieliśmy o wszystko walczyć i widać było, że pielęgniarki nie chciały już potem z nami zadzierać (wpuszczały męża bez kolejki po wypis, tłumaczyły się, nawet kasy za poród rodzinny nie wzięły). Także lepiej walczyć, bo one się takich ludzi boją i jadą raczej po tych, co czują, że mogą. One się bały mojego mężą, a ja niewalcząca to dla mnie były niemiłe, jemu schodziły z drogi i przy nim wiele mi się nagle udawało załatwić.
Anja - 2013-06-27, 09:02

YolaW napisał/a:
Z mojego doświadczenia jedno tylko mogę powiedzieć. Nie bój się walczyć, i nie myśl, że będą gorzej traktować Antosia. My po porodzie Olafa tez musieliśmy o wszystko walczyć i widać było, że pielęgniarki nie chciały już potem z nami zadzierać (wpuszczały męża bez kolejki po wypis, tłumaczyły się, nawet kasy za poród rodzinny nie wzięły). Także lepiej walczyć, bo one się takich ludzi boją i jadą raczej po tych, co czują, że mogą. One się bały mojego mężą, a ja niewalcząca to dla mnie były niemiłe, jemu schodziły z drogi i przy nim wiele mi się nagle udawało załatwić.


Popieram. Nie od razu trzeba z nimi iść na wojnę, ale warto w jakiś sposób upominac się o swoje, miłym głosem, ale jednak, dla dziecka.
Nie jest łatwo, ból, zmeczenie, stres i niewyspanie czynią człowieka łatwą ofiarą.
Ja jak byłam w szpitalu z Młodym, to nie wiem, czemu pozwoliłam pewnej współlokatorce na pewne kąśliwe teksty pod moim adresem (że karmię piersią takie duże dziecko). Normalnie ta baba by nawet nie śmiała, albo jakby jej się wypsnęło to bym jej się odszczeknęła zdrowo. A tak, będąc zjechana, bałam się (!) afery. Czułam się jak w więzieniu i wydawało mi się, że jeśli się obronię, to sie to na nas odbije. Taki miałam wtedy stan umysłu. Dlatego przydaje się mąż / matka / teść itp.

Humbak napisał/a:
Dziś się dowiedziałam od innej doktor, że sprawdzą to dopiero po 14 dniach... trochę mnie przeraża, że istnieje możliwość, że przez 14 dni bierze coś co nie działa... :-/ I zaczniemy kolejne coś przez kolejne 14 dni... Mam nadzieję, że jednak to zadziała... :-?


No dobrze, ale jeśli stan zdrowia Antosia się poprawia, to możecie wrócić do domu i kontynuować tam leczenie. Dla dziecka najważniejszy jest spokój. Jeśli nie ma zagrożenia zdrowia i życia, a leki wydają się być dobrze dobrane, hospitalizacja jest zbędna. Odpoczynek matki też jest kluczowy (laktacja!).
Możecie się przecież codziennie pojawiać w przychodni?
Ostatnio znajomi z 3-miesięcznym dzieckiem mieli skierowanie do szpitala z powodu zapalenia płuc. Nie zgodzili się, zrobili Małemu szpital w domu (chyba nawet z kroplówką?), zastosowali się do wszystkich wytycznych lekarzy, pojawiali się w przychodni i monitorowali chorobę i Mały wyzdrowiał bez tego całego szpitalnego stresu.
My dostaliśmy diagnozę co to była za bakteria dopiero po wyjściu ze szpitala (wypisaliśmy sie na własne życzenie, bo chcieli nas tam jeszcze dla bezpieczeństwa trzymać, choc już było prawie dobrze) - tyle czasu trwał posiew.
Wychodźcie stamtąd prędko!

koko - 2013-06-27, 10:02

Humbak, masakra, przykro mi że macie taki okropny start :-/ Wiem coś o tym, nasz mały też dostawał antybiotyk i bez przerwy ryczał, bo miał złamany obojczyk. Siedzieliśmy w szpitalu ponad tydzień. Pielęgniarki wbrew naszej woli żeby go uciszyć kilka razy napompowały go bardzo mocno sztucznym mlekiem. Zresztą bardzo dużo by gadać, dość, że wiemy o co chodzi.
Ten tekst z klapsem to już naprawdę w pale się nie mieści, ciekawe, czy tę panią też można uciszyć dając jej plaskacza w ryj? :evil:
Możesz w sobie wykrzesać trochę złości? Zamienić żal w bojowość?
Współczuję, wiem, przez co przechodzisz.

sylv - 2013-06-27, 10:07

YolaW napisał/a:
Także lepiej walczyć, bo one się takich ludzi boją i jadą raczej po tych, co czują, że mogą.

To strasznie przykre, ale tak jest. Ja akurat z pobytów w szpitalu mam dobre wspomnienia, ale gdybym nie zaszarżowała w poradniach parę razy, to bym nic nie wskórała u rozmaitych babiszonów :evil:

Trzymaj się Humabaczku :***

neina - 2013-06-27, 10:08

Humbak, bardzo mi przykro, że przez to przechodzicie :-( Mam nadzieję, że Antoś szybko wyzdrowieje, a Wy zapomnicie o przykrych doświadczeniach. Nie wspomnę, że takie zachowanie personelu medycznego, czy w ogóle kogokolwiek nie mieści mi się w głowie :evil:
go. - 2013-06-27, 10:10

Humbak, pierdole :shock: Same niecenzuralne słowa mi się cisną!
...z I postu myślałam, że to Brochów...
Macie w szpicie chustę? Może takie przytulanki by Wam pomogły w płakaniu i poprawianiu samopoczucia?
Wyrażaj swoje zdanie! Może jak zobaczą, że jesteś twarda sztuka to przestaną "nękać" głupimi tekstami
Ciepłe myśli w Waszą stronę!

kasienka - 2013-06-27, 11:02

Humbak, nie daj się! Wiem że to trudne, ale wal skargę a pielęgniary zbywaj. Niestety, jak się pokaże że się miękkim jest to na głowę wlezą, nie daj sobą pomiatać. Ty jesteś matką, to Twoje trzecie dziecko, wiesz czego mu trzeba i masz prawo i wręcz obowiązek mu to dać. A one nie powinny Ci przeszkadzać. Jak będą brynczeć, powiedz czy ci napiszą na kartce - że życzą sobie np. Twojego wyjścia albo jakieś inne durne zalecenia i podpiszą, postrasz skargami. Możesz też spytać po co one tam są, bo może zapominają jaka jest ich funkcja i na czym polega ta praca :/ Najwyżej nie będą Cię lubić, więcej tam nie wrócisz ;)
Chore są te szpitale :/ Trzymaj się ciepło, mam nadzieję że szybko wyjdziecie :*

dynia - 2013-06-27, 11:26

humbaku duży siły dla Ciebie:* Nie do wiary,że podobno żyjemy w cywilizowanym kraju ]:-> Okropne podejscie personelu,też bym wysmarowała jakąś skargę! Wiem ,że z natury jesteś łagodną kobietą ale walcz jak lwica o swoje prawa,może zaczną Cię tam lepiej traktować! W głowie mi się to wszystko nie mieści... :roll:
lilias - 2013-06-27, 11:47

Humbak, ja pierdzielę! (mam ochotę na więcej takich słów :evil: ) trzymaj się i trzymaj się synka. gdzie on tam i Ty. BabęJagę co go ułozyła jak trzeba zapytaj wprost czy może na spokojnie Ci pokazać, a jak nie to stój i bez krępacji patrz na łapy. KURNA no wścieknij się na tyle chociaż, żeby patrzeć każdej w twarz i nie schodzić im z drogi, chyba że z przejścia nie spuszczając oka. kasienka, dobrze radzi. jak spróbuje któa Cię przestawiać poproś o zakaz na piśmie. mają identyfikatory. mówią do Ciebie na Ty czy prosze pani? nie reaguj na Ty.

sami tam jesteście?

Kat... - 2013-06-27, 12:16

Jeju straszne to. Anja i kasienka mądrze piszą. Wiem, że to trudne ale nie daj się.
Humbak - 2013-06-27, 13:33

koko napisał/a:
ciekawe, czy tę panią też można uciszyć dając jej plaskacza w ryj?
koko, :mryellow: fajnie jest się uśmiechnąć :mryellow:

Anja napisał/a:
Możecie się przecież codziennie pojawiać w przychodni?
Aniu, jest to trochę awykonalne... Antoś bierze antybiotyk co 6h, czyli 4 razy na dobę, włącznie z nocą, jedno pobranie antybiotyku to ok 45-50min.

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi, uspokoiłam się dzisiaj, jakoś mi lżej...
Od rana robię tak, że w pokoju ma cycusia, a mleko sztuczne podsyłam im gdy Antoś idzie na badania - i tak wiem, że podkarmiają, a w dodatku dziś dowiedziałam się, że schudł 70g (od wczoraj...) i mam go więcej podkarmiać - oczywiście nie cycusiem, bo tam nie ma nic. ]:-> . Więc łączę dwie sytuacje i zaczynam się dystansować.

Myślę, że z tym żądaniem to muszę właśnie odetchnąć trochę, odpocząć i spokojnie prosić o to, co moje. Dużo łatwiej jest gdy nie ma się w sobie tych emocji, hormonów... Bądź co bądź dziś mi spokojniej czas upływa, Antoś spokojniejszy, chyba schudł po wczorajszych moich nerwach :-> ;-)

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie :* :* :*

Anja - 2013-06-27, 14:00

Humbak napisał/a:
Anja napisał/a:
Możecie się przecież codziennie pojawiać w przychodni?
Aniu, jest to trochę awykonalne... Antoś bierze antybiotyk co 6h, czyli 4 razy na dobę, włącznie z nocą, jedno pobranie antybiotyku to ok 45-50min.

Humbak, no ale przecież podają mu lek w kroplówce, jak to w szpitalu?
Bardzo często ten sam lek można podać w innej postaci (to samo było u A.), dla takich małych dzieci płynnej. Też np. 4 razy na dobę, ale w domu. Założę się, że u Was też by tak można było. Możesz zapytać - albo jeszcze lepiej mąż. A w przychodni pojawialibyście sie np. na badanie krwi itp. Przepraszam, że tak Ci truję ;-) ale jeśli nie ma zagrożenia(?), to po co tam kiblować, zwł. że wczasy relaksacyjne to nie są.

priya - 2013-06-27, 14:12

Nie wiem co to za antybiotyk, w każdym razie Mikoś też jako maleństwo miał iść do szpitala, ale postanowiłyśmy z lekarką zobaczyć czy będzie przyjmował antybiotyk doustnie i udało się. To zależy nie tylko od tego czy jest zamiennik konkretnego leku, ale jak znosi jego podawanie noworodek. Czasem dzieci wymiotują zaraz po podaniu itp., dlatego zaleca się kroplówki. No, ale spróbowac można.
Humbak, przytulam i współczuję, normalnie nóż się w kieszeni otwiera jak to czytam.

Kat... - 2013-06-27, 14:13

Anja, mądrze pisze. Z był ostatnio w szpitalu gdzie dostawał antybiotyk i jak się lepiej poczuł wypuścili nas do domu z receptą na ten sam tylko doustny na dokończenie terapii. Takim maluchom widziałam jak podawali leki przez smoczek od butelki. Spróbujcie. Przypominam, że zawsze się możecie wypisać na własną prośbę i wtedy chyba będą Wam musieli ustalić leczenie domowe.
moony - 2013-06-27, 18:27

Humbak, jestem w szoku, że mozna tak traktować matkę i dziecko!
Absolutnie złozyłabym skargę, choc podejrzewam, że jest to ostatnia sprawa, o jakiej teraz myślisz.
Mieszkam 10 minut od szpitala - gdybyś tylko czegoś potrzebowała, gdyby coś Ci trzeba było szybko kupić, ugotować, donieś - dawaj znać.

Humbak - 2013-06-27, 21:13

moony, dobra kobieto, dziękuję :)

Narazie Przemek daje radę, ale w razie czego będę pamiętać :) :*

fila - 2013-06-27, 22:46

Humbak, dzielna jesteś, życzę Wam siły! Nie do uwierzenia, że to w naszych czasach się dzieje. Myślałam, że to nasze mamy tylko musiały przechodzić... A oddział powinien się nazywać patologii pielęgniarskiej ;/

YolaW napisał/a:
Także lepiej walczyć, bo one się takich ludzi boją i jadą raczej po tych, co czują, że mogą. One się bały mojego mężą, a ja niewalcząca to dla mnie były niemiłe, jemu schodziły z drogi i przy nim wiele mi się nagle udawało załatwić.
No, jak mój mąż się pediatrze postawił, to później była taka przeprośna i tłumaczyła się z każdej decyzji...
Humbak - 2013-06-28, 12:18

Anja napisał/a:
Nie od razu trzeba z nimi iść na wojnę, ale warto w jakiś sposób upominac się o swoje, miłym głosem, ale jednak, dla dziecka.
Tak też zrobiłam i narazie działa :) Wczoraj wieczorem pielęgniarka do mnie słodziutkim głosem, że zabiera Antosia na kąpanie (21 wieczór...) - powiedziałam grzecznie, że nie, ponieważ on jest kąpany rano. Zamilkła wymownie, zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i z obrażoną miną, bez słowa wyszła. A Antoś i ja spokojnie i bez nerwów przeżyliśmy wieczór :-D

Ignoruję te wredne na tyle, na ile się da, skupiam się na tych, którzy są mili, na lekarzach...
I nie do wiary... kobieta od klapsa okazała się być... rehabilitantką :-> która dziś mi pokazała jak Antosia uspokajać, brać na ręce, przykładać do piersi... nie do wiary... :-D

Kamyk - 2013-06-28, 12:24

Humbak, moze ten klaps to mialo byc takie klepanie po pupci przy ktorym wiele dzieci sie uspokaja? Ona nie wyrazila sie jasno, Ty w kiepskim humorze i o nieporozumienie latwo. Chcialabym, aby tak bylo, bo bicie dzieci nie bardzo mi sie miesci w glowie.
Super, ze jest lepiej. Laduj baterie ;-)

eMka - 2013-06-28, 16:24

przeczytałam wątek z wielkimi oczami. Humbak to naprawdę cholernie przykre, ze wasze wspólne pierwsze dni w taki nerwach i chorej atmosferze mijają. Cieszę się tylko, ze dziś troszkę lepiej, a i Twoje posty brzmią pozytywniej.
Życzę Ci baaaardzo dużo sił na przetrwanie tego, nie danie się wstrętnym pigułom, do walki o dobro Twojego syna i swoje.
Pisz co u Was i jak sytuacja, nawet jak nie pomożemy bezpośrednio to myślę, że dobrze chociaż poczytać dobre słowo stąd płynące.
ps. i może rzeczywiście warto zapytać któregoś z życzliwszych lekarzy czy nie dałoby rady kontynuować leczenia już w domu?

Kat... - 2013-06-28, 16:58

Humbak napisał/a:
kobieta od klapsa
od kiedy o tym przeczytałam cały czas się zastanawiam jak ona by zareagowała jakbyś to faktycznie zrobiła.
lilias - 2013-06-28, 18:16

Humbak, :D z tym klapsem rzeczywiście wersja Kamyka wygląda najbardziej prawdopodobnie . grzej serducho, teraz już tylko lepiej :)
majaja - 2013-06-28, 18:25

Humbak współczuję ci bardzo, nie wiem jak to możliwe, że najgorsze ekipy pielęgniarskie są właśnie na dzięcięcych oddziałach. Myśmy przerabiali Instytut (z serduszkiem) i chirurgię dziecięcą. Przy wielu schorzeniach oddział niedoobejścia, bo tam są najlepsi spece w kraju. Ale piguły tragedia. M. po narkozie strasznie rzygał, zdarza się, a ta przyszła, rzuciła z fochem pościel na drugim końcu sali i wyszła obrażona. Zmienić musiałam sama kombinując jak nie powyrywać tych wszystkich rurek. Tego typu chamskich akcji było kilka. Zwiewaliśmy do domu po pierwszej propozycji czyli w drugiej dobie od operacji. W efekcie na taksówki wydaliśmy majątek, bo co i rusz trzeba było jechać na zmiany opatrunków, ale warto było.
Trzymam kciuki byście jak najszybciej wrócili do domu i mogli zapomnieć o tym wszystkim, by Antoś zapomniał

bodi - 2013-06-28, 21:54

O matko, Humbak,przez co Wy tam przechodzicie... Masakra :evil:
Duzo sily Ci zycze I asertywnosci wobec pielegniarek... I rzeczywiscie moze da sie kontynuowac leczenie w domu? Kciuki zaciskam z calej sily za to zebyscie jak najszybciej stamtad wyszli. A Ciebie przytulam :*

KasiaQ - 2013-06-28, 22:28

Współczuję przejść. Przypomniałaś mi (mam świetny mechanizm wyparcia :-P ), że też się gubiłam podczas zmian pielęgniar, bo każda miała inne zalecenia i wymagania, a my po narodzinach Ali spędziłyśmy w szpitalu równo tydzień... I równie mocno przeżyłam wylanie mojego mleka, albo niepodawanie go zupełnie, bo po co, skoro dopiero co skończyła wrzucać w nią mieszankę :roll:
Trzymaj się ciepło i pomyśl, że jak wszystko, i pobyt tam niedługo pozostanie wspomnieniem ;-)

rosa - 2013-06-30, 22:05

Humbak, to po prostu przerażające :shock: co za ludzie, no porazka. trzymam kciuki za siłe do nie poddawania się i szybkie wyjście do domu :*
Mnemozyne - 2013-06-30, 23:17

Humbak napisał/a:
Raz weszłam przez przypadek w nocy do nich - widziałam jak kobieta przenosiła dziecko (nagie) w powietrzu pomiędzy stolikami, trzymając je w tym powietrzu... za jedną nogę i rękę. Tak zgłupiałam że do dziś wydaje mi się, że chyba się przewidziałam, bo to niemożliwe... :-|

Niestety, możliwe :cry: , zresztą to jeden moich lęków z powodu których nie chciałam rodzić w szpitalu. :-(

Humbak napisał/a:
to prawda. Zwłaszcza, że my tu tydzień jeszcze i nie wiem co nas czeka... nie chcę podpadać, żeby z niechęci do mnie nie traktowały gorzej maluszka.

Rozumiem Cię, bo sama pomimo całej swojej bojowości bałam się stawiać, żeby mnie przypadkiem nie wyrzucili z oddziału, tak już miałam łeb zlasowany. A siedziałam tam całkiem sama więc miałam presję, że jak nie ja to Maleństwo samo będzie. Ale dziewczyny mają rację, jeśli tylko dasz radę stawiaj się, zresztą chyba już lepiej z tym.
Skup się na tych milszych pielęgniarkach, u nas przez całe dwa tygodnie była jedna w miarę spoko i prawie, że się relaksowałam na jej zmianie. ;-)

Przesyłamy Wam dużo ciepłej energii. :-)

dort - 2013-07-01, 12:36

Humbaczku to straszne, że musicie przez coś takiego przechodzić, również nie mogę pojąć co takiego się dzieje, że te piguły od maluszków są takie nieprzyjemne (u mnie gdy rodziłam to w obu przypadkach, też tak było, że pielęgniarki z położnictwa były cudne i wspierające, a te z neo były zimne i nieprzyjemne) podpisze się pod dziewczynami - spokojnie i bez krzyków przypominaj personelowi o jego obowiązkach i waszych prawach - jedne będą fochały a inne odpuszczą - ja teraz będąc w szpitalu też tak robiłam i na spokojnie przeszliśmy to (sama kąpałam, nie zgadzałam się na dokarmianie i dopytywałam co z dzieckiem, wynikami - ogólnie budziło to duże zdziwienie wśród personelu, że trafili na świadomego pacjenta, a nie uległego jak zawsze)

a skarga do dyrektora szpitala za to podejście to jak najbardziej im się należy i na takie pismo muszą zareagować

wspieram was i myślę ciepło

Humbak - 2013-07-04, 21:53

Jesteśmy już w domu. Chyba można zamknąć wątek ;)

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE!!!!! Dzięki temu ostatni tydzień był o niebo lepszy niż poprzednie. Odzyskałam spokój, humor, wiarę...
Rada, żeby skupić się na tych "dobrych" lekarzach i pielęgniarkach była trafiona w dziesiątkę i pobyt w szpitalu był znośny.

Odkryłam też, że w ciągu tych trzech tygodni... schudłam 15,5kg... :-o W ciąży przytyłam 13kg więc teraz mam mniej na koncie niż przed ciążą :-o Tego się nie spodziewałam.

Antoś po tym pobycie niestety jest wyjątkowo trudnym maleństwem, ciągle płacze, nic mu się nie podoba, nie chce leżeć, trzeba go nosić tak i siak i owak, nie umie sam zasnąć, trzeba go kołysać, szarpie się, szamoce i generalnie rzecz biorąc narazie jest koszmar.
Ale już dziś po powrocie do domu był spokojniejszy, dał się na 20minut położyć żeby oglądać światek, mniej płakał, więcej patrzył, słuchał... więc dzisiejszy dzień przyniósł mi bardzo dużo optymizmu... mam nadzieję, że staniemy na nogi i będziemy to tylko niemile wspominać.

Raz jeszcze BARDZO dziękuję za pomoc. :-D :-D :-D

Anja, puszczyk, żuk, dziękuję za wszystkie rady, z wszystkim skorzystam lub już skorzystałam!!! :* :* :*

bodi - 2013-07-04, 22:29

Nareszcie! Strasznie sie ciesze ze juz jestescie w domu :) a antek musi niestty odreagowac szpitalne stresy,teraz w domu ma Ciebie, bedzie lepiej kazdego dnia I juz niedlugo szpital bedzie tylko przykrym wspomnieniem. Nie dziwie sie ze chce byc caly czas przy Tobie.masz chuste? Mnie coreczka tez nie chciala spuszczac z oka nawet na chwile,jak byla w wieku antka,do toalety chodzilam z fotelikiem samochodowym ,zeby tam ja odkladac ;) cieszcie sie soba w spokoju :)
lilias - 2013-07-05, 06:22

Humbak, :)
malina - 2013-07-05, 08:31

Humbak, przeczytałam dzis-całe szcęście,że to za Wami.Mienio p szpitalu też miał tak jak Antoś-po nadmiarze nieprzyjemnych bodźców,to minie.Odpoczywajcie.
priya - 2013-07-05, 08:59

Humbak, uffff! W koncu w domu. Cieszę się, ze to już za Wami. Teraz dużo spokoju życzę. Antoś wkrótce pewnie otrząśnie się ze szpitalnych przeżyć i zaraz będzie lepiej.
jaskrawa - 2013-07-05, 09:14

Dobrze, że już jesteście w domu.
Śledziłam wątek, ale nic nie pisałam, bo... sama mam takie sobie wspomnienia ze szpitala (chociaż u nas aż takiego hardkoru nie było - poza tym nasz szpital generalnie fajny, a poród ekstra) i... raz nawet zaczęłam pisać, ale wykasowałam wszystko, bo mi się rozlała czara goryczy :/ że tak ujmę poetycko. Bez sensu, bo szkoda gadać. Pomyślałam też, że szkoda mi Twojego cennego teraz czasu na czytanie moich smętów nt. czasu sprzed dwóch lat :D

Mogę Cię pocieszyć, że potem coraz mniej się to wszystko pamięta, zaciera się to wszystko w pamięci. Przynajmniej u nas tak było. A raczej - pamięta się, ale o tym się nie myśli. O wiele ważniejsze stają się kolejne, bieżące sprawy i problemy.
I wcale nie ma pewności, że malutki jest niespokojny przez te przeżycia właśnie. Nie odkryję Ameryki, gdy powiem, że noworodki po prostu lubią być cały czas noszone i już :D . Wcale nie jest tak, że te, które od samych narodzin miały święty spokój w ramionach mamy, będą spokojnie leżeć w łóżeczku i patrzeć sobie na świat :D . One generalnie nie chcą tak leżeć. Chcą ssać cyce i spać przy nich :) . A jak się im odmawia - lubią drzeć ryjki i trudno :D
Moja młoda też się szamotała - i to wcale nie po wyjściu ze szpitala, tylko ładnych parę tygodni później. Nawet przy piersi był z nią problem, bo po pięciu minutach ssania zaczynała się wić, wykręcać, płakać. Ktoś mi poradził, by ją owijać ciasno w pieluchę tetrową, zawijać mocno, by dzieć miał dość ciasno (niby jak w brzuchu). Próbowałam, ale mi nie wychodziło, bo mała się i tak rozkopywała. Może też spróbuj? Ja nie wiem, co sądzić o tej metodzie, podobno u niektórych działa. U nas nie zadziałała, ale może dlatego, że nie umieliśmy tego porządnie zrobić.
Będzie dobrze!

Humbak - 2013-07-05, 10:17

jaskrawa, mam nadzieję, że dojdziemy do siebie :) narazie macierzyństwo to nie jest coś z czego się cieszę... :-?

jaskrawa napisał/a:
noworodki po prostu lubią być cały czas noszone i już
wszystkie moje dzieci były noszone :) Kubę po domu nosiłam w chuście, z nim robiłam wszystko, ale Antoś krzyczy i płacze nawet wtedy gdy jest noszony... noszę go po domu cały czas, bo gdy go położę to wrzeszczy jakby go ze skóry obdzierali. Jednak gdy go noszę to też płacze... :roll: potrafi się uspokoić na jakieś 10 minut. Wczoraj na dłużej mam nadzieję, że jakoś ten czas "normalności" będzie się wydłużał...

jaskrawa napisał/a:
Chcą ssać cyce i spać przy nich
mój nie chce cyca, niestety. Jak jest głodny chce butelkę, jak jest najedzony to po prostu krzyczy. Właśnie pracujemy nad tym chceniem... Jak go do siebie przytulam też się nie uspokaja :-?
jaskrawa napisał/a:
jak się im odmawia -
no właśnie ja nie muszę odmawiać bo on nie prosi...

jaskrawa napisał/a:
by ją owijać ciasno w pieluchę
to lubi i tak robimy od narodzin :) Tak się pocieszam, że jest coś co lubi ;-) choć nie oznacza to, że się uspokaja i nie płacze... ]:->

Narazie nie mam jak nawet wyjść z domu z nim (sama mam, mąż z nim wtedy zostaje) bo nie uspokoił się nawet w samochodzie. Generalnie rzecz biorąc jest niefajnie ale jestem dobrej myśli. Mimo wszystko wczoraj płakał, ale mniej tragicznie, z mniejszym wrzaskiem, bardziej płaczem. Miał też kilka chwil kiedy oglądał światek a im częściej tym lepiej :-)

malina napisał/a:
Cytat:
Mienio p szpitalu też miał tak jak Antoś-po nadmiarze nieprzyjemnych bodźców,to minie.

pocieszasz mnie :)

lilias - 2013-07-05, 12:23

Humbak, a jak u małego ze ssaniem. niby smoczek jest be, ale kurczę jak on tak ciągle płacze to może ma potrzebę ssania. chyba, że to rzeczywiście wina niedojrzałości układu pokarmowego. podobno sa jakies kropelki dla niemowlaków które likwidują kłopoty z brzuszkiem. nazwy nie znam, ale jakby coś mogę spróbować się dowiedzieć (dzieciaczek cierpiał mimo, że był wyłącznie na piersi mamy).
jaskrawa - 2013-07-05, 13:33

O rany, rzeczywiście hardkor.
Co do karmienia - byliście w poradni laktacyjnej? Ja wydałam na to fortunę, bo kryzys mieliśmy taki, że nawet nie bardzo jak było jechać do poradni, więc domową wizytę konsultantki zamawiałam ze dwa razy. Gdyby nie ona, pewnie nie dałabym rady.


Dobrze, że Antoś lubi to owijanie!
Trzymam kciuki, żeby się ogólnie ogarnął! I na pewno tak będzie.

diancia - 2013-07-05, 14:20

lilias napisał/a:
podobno sa jakies kropelki dla niemowlaków które likwidują kłopoty z brzuszkiem
my testowaliśmy delicol i biogaię. Delicol nie pomógł, a biogaia i owszem, ale każde dziecko jest inne.

Humbak, czytam o Twoich przeżyciach i poruszasz czułą strunę w moim sercu... dobrze, że przynajmniej w domku juz jesteście! My też mieliśmy trudne początki (choć bez porównania z Waszymi...), Staś był 5 dób w inkubatorku pod lampami na żółtaczkę, a dochodził po tym do siebie chyba ze 2 tygodnie... myślę o Was ciepło i trzymam kciuki, żebyście szybciutko znaleźli wspólny język!
Humbak napisał/a:
narazie macierzyństwo to nie jest coś z czego się cieszę... :-?
daj sobie czas, jeszcze będzie przepięknie :)
Humbak - 2013-07-05, 15:01

lilias napisał/a:
jak u małego ze ssaniem
jeśli już złapie pierś to łapie ją prawidłowo :) i z tego się BARDZO cieszę :) i dlatego przystawiam go trochę na siłę, dopiero gdy mi naprawdę mówi 'nie' sięgam po butelkę. Trzeba wykorzystać to, co się ma ;)

jaskrawa napisał/a:
byliście w poradni laktacyjnej?
tak. Stąd wiem że dobrze ssie ;) Ale i tak tutaj żuk mi podawała telefon do jeszcze innej dobrej, jak nic nie ruszy po naszym odpoczynku to chcę i do niej zadzwonić. Narazie chcemy po prostu odpocząć. Medytować nie umiemy niestety :-) ale odpoczynek rzecz bezcenna... Dziś po raz pierwszy zasnął po prostu przytulony do piersi mej (rozebrałam nas, przytuliłam i zadziałało :-P ) a nie lulany tam i z powrotem :-D , mam też wrażenie że albo mój próg tolerancji się poszerzył, albo on zaczął dziś już cały dzień tak zwyczajnie,normalnie krzyczeć a nie wrzeszczeć w niebogłosy, a to dopiero nasz drugi dzień w domu, więc jestem dobrej myśli. :-D
I po raz pierwszy zobaczyłam jak śpi w rączkami w górze...

gromadzi się tych dobrych doświadczeń :-D

diancia napisał/a:
5 dób w inkubatorku pod lampami na żółtaczkę
to bardzo długo...
diancia napisał/a:
jeszcze będzie przepięknie
tak mam nadzieję, dlatego napisałam "narazie"

Czasem tak sobie myślę, że to naprawdę smutne - przecież Antoś nie był jakoś specjalnie chory, zawiniła tu czysta ignorancja ludzka. Gdyby personel uszanował tego malucha, łagodniej go przebierał, nie budził wkładając wodę pod kran (nazywając to kąpielą), nie szamotał przy różnych zabiegach, gdyby od razu - zamiast mnie wyrzucać z sali i karmić mlekiem i glukozą, żeby się uspokoił - pozwoliliby mi siedzieć z nim przy cycu (tak było przez pierwsze dni, cały czas trwania zabiegu, ok. 40-50min Antoś leżał śpiąc i ssąc cyca, dopóki nie zaczęło to przeszkadzać pielęgniarkom), gdyby pozwalali mu spać gdy chciał i badali go wtedy gdy nie spał, to naprawdę wszystko byłoby ok.

Ale one wolały wziąć wszystkie dzieci hurtem kiedy pasowało i jak pasowało i mieć to z głowy... Cała trauma nie ma nic wspólnego z pobytem w szpitalu ani z koniecznością zabiegów tylko z traktowaniem jego przez pielęgniarki.
Naprawdę ogromna szkoda.

A jedna z pielęgniarek wykładając mleko sztuczne na półki w szafie jeszcze powiedziała "no i gdzie jest to karmienie piersią". Pozostawiłam bez komentarza.
Jak się też dowiedziałam, dzieci były kąpane miedzy 21 a 1.30 w nocy tylko dlatego, żeby "pomóc koleżankom". Dzieci tu się naprawdę nie liczą. Naprawdę szkoda.
Zwłaszcza że były tam i miłe pielęgniarki. To one powinny były rządzić... eh, szkoda chyba już słów.

Dziękuję jeszcze raz dziewczyny za wszystkie słowa wsparcia. Cieszę się, że już po, że w domu i że już dziś zachowanie Antosia zaczyna być bardziej "normalne" ;-)
:*
:-D

aga40 - 2013-07-06, 06:32

Humbak wspolczuje ci. nie ma slow na takie zachowanie. tylko dlaczego oni tak sie zachowuja? to nie jest ludzkie. ja rodzilam nie w polsce. to nie ta sama bajka byla: dziecko kapia razprzed wyjsciem do domu. przychodzi pielegniarka i asystuje matce jezeli to pierwszy raz, a jak nie to matka sama moze kapac kiedy chce. co do karmienia, to byla taka tabliczka z kobieta karmiaca piersia: "ja i mama chcemy sie blizej poznac, prosze o uszanowanie tego czasu" - chyba cos takiego jak dobrze pamietam i nikt nie wchodzil wtedy do pokoju. dziecka wogole nie zabierali z pokoju. jak cos chcieli, to sami przychodzili. ja nie karmilam piersia i nikt tego nie skomentowal. to ode mnie zalezalo, kiedy podam dziecku cos do jedzenia. mialam tylko zapisywac ile i o ktorej godzinie. napisalam to, nie zeby cie poddolowac,ale zeby udowodnic,ze mozna byc ludzkim na porodowce ;) mam nadzieje, ze twoj synek juz zapomnial o pobycie w szpitalu i wszystko bedzie ok!
Anja - 2013-07-07, 08:41

Humbak, bardzo się cieszę, że jesteście w domu. :-D
Humbak - 2013-07-07, 10:48

ja też :) z dnia na dzień jest coraz lepiej :)
Jabłania - 2013-08-01, 14:05

Humbak, przeczytałam właśnie co Wy tam przeszliście -Bardzo biedna byłaś, ale też bardzo dzielna! Jak dobrze, że już jesteście w domu :)
Humbak - 2013-08-02, 20:53

Jabłania, i powoli stajemy na nogi to jest fajne :-D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group