wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Bóg się rodzi, karp truchleje

Cytrynka - 2007-12-21, 07:58
Temat postu: Bóg się rodzi, karp truchleje
Bóg się rodzi, karp truchleje
Fot. J. Stalęga
Fot. J. Stalęga /MWMedia

17 minut temu

Przypadający na 20 grudnia Dzień Ryby był dla gdańskich ekologów okazją do zorganizowania manifestacji w obronie karpia.

Zgromadzeni pod Fontanną Neptuna działacze organizacji Empatia, VIVA i Wegaaktywni przekonywali przechodniów, że ryba jest zwierzęciem zdolnym do odczuwania bólu, inteligentnym i wrażliwym.

- Jeżeli nawrócimy choć jedną osobę, to już jest sukces - tłumaczy Małgorzata Kicińska , która trzy lata temu została wegetarianką i zaczęła działać w organizacji VIVA.
czytaj dalej


- Nasza organizacja ma na celu pomaganie zwierzętom gospodarczym. Wykupujemy na przykład konie przeznaczone na rzeź. Co roku organizujemy akcje w Dniu bez futra i w Dniu ryby - dodaje.

Tym razem, akcja przewidziana na godz. 14.30 nieco się opóźniła. Pomysłodawcy wieźli bowiem transparenty i gadgety, bez których nie mogli zacząć akcji. Najpierw mieli problemy ze znalezieniem miejsca do parkowania, a potem musieli przenieść atrapę karpia na Długi Targ.

Potem już wszystko szło jak z płatka. Karp na czterech nogach kursował po Długim Targu, a jego koledzy nawoływali, aby nie zapraszać go na wigilię. - Ten karp lubi życie - krzyczeli.

A jakie rozwiązanie ekolodzy proponują osobom, które bez karpia nie wyobrażają sobie wigilijnego stołu? Przede wszystkim zachęcają, aby nie kupować żywych ryb, bo uśmiercanie ich młotkiem to bestialstwo. Inni proponują kompromis pomiędzy kultywowaniem tradycji a ekologią -czyli sojowego karpia i wegetariańską rybę po grecku.

Organizatorzy wczorajszej akcji starają się także przekonywać sprzedawców ryb, aby żywe okazy trzymali w przyzwoitych warunkach. Jak przyznają, w supermarketach zdarzają się przy takich okazjach problemy z ochroną.

To ich jednak nie zniechęca, bo za niedopuszczalne uważają okaleczanie ryb już w drodze do sklepu, a potem męczenie ich najpierw w ciasnych pojemnikach z wodą, a potem w foliowych siatkach.

Czas na humanitarną tradycję

Dzień Ryby rozstał ustanowiony przez warszawskie Stowarzyszenie Empatia w roku 2003. Pomysłodawcom chodziło o zwrócenie uwagi na los zwierząt, którym odmawia się nie tylko prawa głosu, ale i zdolności do odczuwania bólu.

Tego dnia, podczas akcji ulicznych organizowanych w całej Polsce członkowie stowarzyszenia przekonują, że ryby nie są przedmiotami. Działacze zwracają także uwagę, że zgodnie z zapisami Ustawy o ochronie zwierząt, rybom również należą się "poszanowanie, ochrona i opieka".

Według nich najlepszym sposobem uniknięcia rzezi ryb jest wybór diety wegetariańskiej. Na stronie internetowej stowarzyszenia www.empatia.pl/ryby/ znajdziesz także przepisy wegetariańskie.

Źródło: hxxp://polskalokalna.pl/wiadomosci/pomorskie/gdansk/news/bog-sie-rodzi-karp-truchleje,1031296

mr

nitka - 2007-12-21, 11:00

nie potrafię wyperswadować Fazie karpia na święta. wygrałam jednak brak zupy z trupich karpich głów. oż bleeeeeee.
elenka - 2007-12-21, 11:55

W tym roku będą pierwsze święta kiedy nie zjem ryby podczas kolacji wigilijnej.
Ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu wszyscy w rodzince zaakceptowali i bardzo mnie to cieszy.

Kamm - 2007-12-21, 12:26

Po miescie rozstawili się handlarze karpiami i ciach prach zabijają na miejscu na zyczenia jak ktos potrzebuje , kolejki się klębią ... i gdzie tu jakas milosc ? swięta ? ...

Noz mi sie w kieszeni otwiera ! Nie wytrzymalam i podogryzalam co niektorym , patrzyli na mnie jak na wariatke :-|

alcia - 2007-12-21, 13:54

Oj, te karpie... :(
Aż się boję na samą myśl o wigilii - ja z Kają nie będziemy jadły, będą znów głupie teksty, wciskanie takich rzeczy Kai pod nos. Na szczęście ona się nie chwyci choć by nie wiem co... ale nie chcę, żeby było jej przykro, ona nie rozumie takich akcji, zamyka się wtedy w sobie i patrzy takim smutnym wzrokiem. A może przeżyję miłe zaskoczenie i tym razem dadzą nam w spokoju zjeść to, na co mamy ochotę?

Kamm - 2007-12-21, 14:06

Cytat:
A może przeżyję miłe zaskoczenie i tym razem dadzą nam w spokoju zjeść to, na co mamy ochotę?


alcia, z calego serducha zyczę Ci aby tak bylo ! :-D

My na wigilię jedziemy do tesciow niestety ( bo i z przymusu ) wolalabym w koncu sama urządzic swięta ... no ale ten plus ze tam nikt nie podsuwa niczego co nie jemy.. chociaz jestem chyba z byt wymagająca bo to mi nie wystarcza i przeszkadza mi widok karpia na stole :-(

Malati - 2007-12-21, 14:07

Współczuję sytuacji, kiedy najbliżsi i to w dniu tak doniosłym nie potrafia się powstrzymac przed namowami do zjedzenia mięsa. Nie rozumiem tego kompletnie.My zawsze spędzalismy wigilię z moja mama i babcia( to bedą pierwsze święta bez nich, a raczej ich nie bedzie) One nigdy nas nie namawiały, nigdy nie komentowały tego że nie jemy karpia.Mama zawsze przygotowywała mnóstwo wege potraw, taka jest kochana :-)
Dla mnie najgorszy był od zawasze moment zabijania biednego karpia :-( Musiałam zawsze wychodzić z domu, to było dla mnie za wiele.Nie rozumiem jak moja mama mogła to robic brrr.
Bóg się rodzi krew się leje.

Capricorn - 2007-12-21, 14:12

alcia napisał/a:
Oj, te karpie... :(
Aż się boję na samą myśl o wigilii - ja z Kają nie będziemy jadły, będą znów głupie teksty, wciskanie takich rzeczy Kai pod nos. Na szczęście ona się nie chwyci choć by nie wiem co... ale nie chcę, żeby było jej przykro, ona nie rozumie takich akcji, zamyka się wtedy w sobie i patrzy takim smutnym wzrokiem. A może przeżyję miłe zaskoczenie i tym razem dadzą nam w spokoju zjeść to, na co mamy ochotę?


a nie możecie kolacji zrobić u siebie, a do rodziny udać się po kolacji?

alcia - 2007-12-21, 14:16

Capricorn napisał/a:
a nie możecie kolacji zrobić u siebie, a do rodziny udać się po kolacji?

nie chcę tak, lubię spędzać te święta z rodziną, przyjeżdża moja siostra ze swoimi dziećmi, nie mogę się doczekać. Przykro mi jedynie, że nigdy nie może się obejść bez jakichś incydentów. Nie jest już tak źle, te najgorsze czasy minęły bezpowrotnie. Ale na posiłek w spokoju, bez żadnych zaczepek, głupich żartów i propozycji, będę musiała poczekać pewnie jeszcze kilka lat.

YolaW - 2007-12-21, 16:10

alcia to i ja Ci życzę dużo spokoju przy wigilijnym stole - może w tym roku będzie inaczej...
Mnie najbardziej wkurza, że karpie są w nienatlenionej wodzie, stłoczone na maxa, a potem niesione w reklamówce do domu, tam znowy reanimacja, pobyt w wannie no a potem...aż mnie ciarki przechodzą...
Moja mama od lat nie kupuje karpia i choć nie jest wegetarianką, to jest zawsze tylko filet z jakiejś pangi czy makreli. A na moją prośbę, żeby barszczyku czerwonego do uszek nie robiła na mięsie odpowiedziała, że barszcz czerwony nigdy nie jest na mięsie :) Także mogę jeść :)

Ewa - 2007-12-21, 16:23

Kamm napisał/a:
Noz mi sie w kieszeni otwiera ! Nie wytrzymalam i podogryzalam co niektorym

Nie rozumiem. No właśnie -
Kamm napisał/a:
gdzie tu jakas milosc ? swięta ?

:roll:

[ Dodano: 2007-12-21, 16:31 ]
alcia napisał/a:
lubię spędzać te święta z rodziną
alcia napisał/a:
Ale na posiłek w spokoju, bez żadnych zaczepek, głupich żartów i propozycji, będę musiała poczekać pewnie jeszcze kilka lat

Tego też nie rozumiem. To lubisz święta z tak zachowującą się rodziną? Nie chcę Cię obrazić, ale ja naprawdę nie rozumiem takiego podejścia. Ja w tym roku robię pierwsze święta w nowym domu. Przyjedzie moja babcia i mój ojciec. Ojciec jednak miał z góry powiedziane, że święta będą wegetariańskie i jeżeli opcja bez ryb mu odpowiada, to oczywiście zapraszam. Trudno, to mój dom i jeżeli chciałby przyjechać z karpiem, to zaproszenia by nie było.

YolaW - 2007-12-21, 16:51

A ja rozumiem Alcię. Czasami ktoś musi stanąć ponad niesnaski i przymknąć oko na pewne bolesne nawet sprawy.... za to jest się z ukochanymi osobami (nie zawsze doskonałymi, ale pewni dawno nie widzianymi...). No i na pewno cały wieczór nie ma kłótni na temat jedzenia, ale są i fajne momenty, a ogólny bilans spotkania wychodzi na plus. No i rodzina się przyzwyczaja :)
Ewa - 2007-12-21, 17:24

Przepraszam, ale dla mnie to
alcia napisał/a:
Kaja nie rozumie takich akcji, zamyka się wtedy w sobie i patrzy takim smutnym wzrokiem
nie jest warte wspólnych świąt.
martka - 2007-12-21, 17:34

sama nie znoszę takich akcji, a już zupełnie sobie nie wyobrażam, co sie w takiej chwili dzieje w główce dziecka....
ale u mnie problem z głowy - wigilia u nas i ja ustalam zasady; tak jak u Ewy

Kamm - 2007-12-21, 17:36

Ewa napisał/a:
Nie rozumiem. No właśnie -


ok , w takim razie i z mojej strony nie ma milosci do ludzi ktorzy te karpie , zabijają sprzedają itd.

YolaW - 2007-12-21, 17:38

Ewa napisał/a:
Przepraszam, ale dla mnie to alcia napisał/a:
Kaja nie rozumie takich akcji, zamyka się wtedy w sobie i patrzy takim smutnym wzrokiem
nie jest warte wspólnych świąt.

Rozumiem Twoje podejście, ale z drugiej strony Kaja coraz starsza, więcej rozumie, pewne rzeczy można już wytłumaczyć... myślę jednak, że to itak zależy od rodziny, tego jak w tej czy innej rodzinie wygląda taka wigilia...trudno nam oceniać... pewnie każda z nas ma trochę racji...

alcia - 2007-12-21, 18:04

Nie chce mi się rozpisywać na ten temat, bo to nie proste.. i zesztą nic nie wniesie. W każdym bądź razie rodzina, to wiele osób. Niektóre dla mnie bardzo wartościowe, inne mniej. Sa takie, które szydzą z wielu spraw, których nie potrafią pojąć i są inne. Nie zamierzam z niczego rezygnować dla tych pierwszych. Kaja jest coraz silniejsza, nauczy się z nimi radzić. A takich ludzi będzie spotykała na swej drodze wszędzie, unikanie ich nic nie wniesie. Już teraz potrafi czasem nieźle odpalić, to dopiero początki. Wszyscy myślą, że biedne dziecko nie je tego i owego, bo mama jej nie pozwala. W końcu zauważą jak jest w rzeczywistości, co sobie o nich myśli w takiej sytuacji - i nic ich tak skutecznie nie uciszy.
Cytrynka - 2007-12-21, 19:29
Temat postu: Załamałam się
Rozmawiałam właśnie z Julcią, że nie chciałabym, aby w Święta jadła łososia (tata będzie miał). Wywiązała się dyskusja po której smutno mi no...
Julcia stwierdziła, że lubi mięso. Powiedziałam jej, że ryby są zabijane i to je boli. One nie chcą umierać, chcą być ze swoimi rodzinami, pływać w wodzie. Julcię zainteresowała kwestia zabijania i zapytała, czy kiedyś zabiję dla niej rybę. Potem, czy jak ona będzie dorosła, będzie mogła zabić rybę. Dodam, że niedawno bawiła się naklejkami w kształcie ryby i chciała, bym dla zabawy udawała, że jem tę rybę (odmówiłam). Wielokrotnie próbowałam rozpocząć rozmowę o wege ale moja córka stwierdziła, że skoro tata je mięso, to nie jest to nic złego.
Bu
Chyba muszę się z tym pogodzić.

kofi - 2007-12-21, 19:32

Czy są jakieś przepisy dotyczące handlu żywymi rybami?
Jakieś normy, w jakich zbiornikach powinny być trzymane, czy coś takiego?
Dzisiaj przeżyłam szok, już nie będę tego pisać dokładnie.
Nie wyobrażam sobie, żeby tak sprzedawali kury, czy świnie. Półżywe.
Koszmar. :-(

potiomkin - 2007-12-21, 19:40

"Rozmawiałam właśnie z Julcią, że nie chciałabym, aby w Święta jadła łososia"

Rozumiem i toreluję niechec do zabijania innych stworzen,ale uwazam ,ze zmuszanie dziecka,by nie jadlo miesa (bo rodzic nie nie) nie jest w porzadku.
Taka decyzje zostaw dziecku,gdy dorosnie.
Jesli Twoje dziecko lubi mieso,a ty oznajmiasz ,ze nie zyczysz by je jadlo to jest wtedy pewnien szantaz emocjonalny.

"Dodam, że niedawno bawiła się naklejkami w kształcie ryby i chciała, bym dla zabawy udawała, że jem tę rybę (odmówiłam)"

Przeciez to tylkoo zabawa.. we wszytskim jest wymagany dystans, nie tzreba brac slow tak doslownie..

Bycie wege - (itd) wymaga swiadomej decyzji, i prosze nie wmawiajcie mi ze male dziecko to zrozumie, jedynie co na zasadzie "Zwierzatko zabite - be, zwierzatko to boli-to tez jest be"

Z calym szacunkiem
potiomkin

Cytrynka - 2007-12-21, 19:48

Ja jej do niczego nie zmuszam, po prostu rozmawiałyśmy. Ona wie, że ma prawo do podjęcia własnej decyzji. Tylko mnie ma prawo być smutno i chciałam się z Wami tym podzielić, bo u nikogo innego nie znajdę zrozumienia.
taniulka - 2007-12-21, 20:03

U nas w Wigilie nikt nie będzie nas przymuszał do jedzenia ryb. Spędzamy Wigilię z teściami i będzie też moja mama, siostra i ciocia. Mama i siostra też nie będą jadły karpia. Moja mama czasem je ryby, ale powiedziała, że w Wigilie jadać ryb nie będzie bo to co się dzieje to masakra. Niestety na stole karp będzie (teściowie) w końcu u nich sie uroczystość odbędzie. Ale myślę, że już może w przyszłym roku Wigilia będzie u nas. Szczerze mówiąc miała być w tym roku, ale teściowa się upierała i potem sobie pomyślałam, że przynajmniej nie będę mieć roboty. Ale już dojrzewam do tego by święta spędzić już naprawdę w miłości bez żadnej masakry na stole.
Alciu trzymaj sie i nie daj się :)

Capricorn - 2007-12-21, 20:41
Temat postu: Re: Załamałam się
Cytrynka napisał/a:
Rozmawiałam właśnie z Julcią, że nie chciałabym, aby w Święta jadła łososia (tata będzie miał). Wywiązała się dyskusja po której smutno mi no...
Julcia stwierdziła, że lubi mięso. Powiedziałam jej, że ryby są zabijane i to je boli. One nie chcą umierać, chcą być ze swoimi rodzinami, pływać w wodzie. Julcię zainteresowała kwestia zabijania i zapytała, czy kiedyś zabiję dla niej rybę. Potem, czy jak ona będzie dorosła, będzie mogła zabić rybę. Dodam, że niedawno bawiła się naklejkami w kształcie ryby i chciała, bym dla zabawy udawała, że jem tę rybę (odmówiłam). Wielokrotnie próbowałam rozpocząć rozmowę o wege ale moja córka stwierdziła, że skoro tata je mięso, to nie jest to nic złego.
Bu
Chyba muszę się z tym pogodzić.


Cytrynko,

nie po raz pierwszy wspominasz o tym problemie. Przecież Julka to jeszcze małe dziecko. Nie musi wszystkiego rozumieć.

Łatwo jest przez internet postawić całkowicie nietrafna "diagnozę". I łatwo kogoś zranić. Nie mam w planach ani jednego, ani drugiego. Ale nieodmiennie mam wrażenie, że poprzez dzieci usiłujesz załatwić sprawy z mężem. Zgadzasz się na to, aby on przy wspólnym stole jadł mięso. Ale jednocześnie chcesz dzieciom wpoić, że ich ojciec robi coś złego. To z mężem musisz porozmawiać, a nie z mocno nieletnimi dziećmi. W nich wywołasz tylko poczucie winy i przekonanie, że nie spełniają twoich oczekiwań. W dziecku bardzo łatwo wywołać traumę.

Pisze to nie dlatego, zeby Ci dokuczyć i aby Cię pogrążyć. Chcę Ci pokazać, jak to może wygladać z innej perspektywy. Akurat moja matka wykorzystywała dzieci do tego, żeby sie pojedynkowac z mężem. Nikomu nie wyszło to na dobre, z nią na czele.
U mnie w domu tez jest mięso na stole. Mój mąż z mięsa nie zrezygnuje, to pewne. Moje dzieci wiedzą, że ja nie jem mięsa. Jak są tylko ze mną w domu, to nie dopominają się o mięso. Zresztą, co jest pocieszajace, najstarszy syn mój od co najmniej dwóch lat zdecydowanie ogranicza mięso, i prosi o posiłki bezmięsne.

Zgodziłaś się na pewne kompromisy, Cytryna, i teraz musisz dopilnować, żeby dzieci na tym nie ucierpiały. Dla mnie jest oczywiste - nie chcesz, żeby jadły mięso - usuń ten "towar" z domu, z lodówki, ze stołu, i już. Inaczej podobne posty możesz pisać jeszcze długo.

Lily - 2007-12-21, 20:47

potiomkin napisał/a:
Jesli Twoje dziecko lubi mieso,a ty oznajmiasz ,ze nie zyczysz by je jadlo to jest wtedy pewnien szantaz emocjonalny.

W wielu domach sytuacja jest odwrotna - dziecko zdecydowanie odmawia jedzenia, a rodzic zmusza - bo mięso jest wg niego dla dziecka niezbędne. Czy to nie jest szantaż? Bo dla dobra dziecka to już nie?

Capricorn - 2007-12-21, 20:59

Lily napisał/a:
potiomkin napisał/a:
Jesli Twoje dziecko lubi mieso,a ty oznajmiasz ,ze nie zyczysz by je jadlo to jest wtedy pewnien szantaz emocjonalny.

W wielu domach sytuacja jest odwrotna - dziecko zdecydowanie odmawia jedzenia, a rodzic zmusza - bo mięso jest wg niego dla dziecka niezbędne. Czy to nie jest szantaż? Bo dla dobra dziecka to już nie?


na mnie długo wywierano wredny nacisk w kwestii jedzenia mięsa. I, sorry, ale uważam, że wywieranie go w odwrotną stronę: NIE MOZESZ tego jeść - w sytuacji, gdy TO stoi na stole i inni jedzą, jest równie wredne.

Dzieci zmuszane do jedzenia mięsa często znajduja ciekawe sposoby na oszustwo - wyrzucaja mięso za kanapę, zakopują w doniczkach czy ukradkiem podają psu. Dzieci zmuszane do niejedzenia mięsa mogą czynić odwrotnie - żebrać o mięso u krewnych, w szkole czy przedszkolu , "bo ja chcę, ale mama mi nie pozwala".

Lily - 2007-12-21, 21:01

Capricorn napisał/a:
I, sorry, ale uważam, że wywieranie go w odwrotną stronę: NIE MOZESZ tego jeść - w sytuacji, gdy TO stoi na stole i inni jedzą, jest równie wredne.

ja wiem, że są dzieci zdecydowanie "mięsne" i sądzę, że nie należy takich dzieci przerabiać na wegetarian - choć sama nie wiem, kto by mi dziecko karmił, gdybym miała takowe...

dynia - 2007-12-21, 21:11

Capricorn napisał/a:
Dzieci zmuszane do niejedzenia mięsa mogą czynić odwrotnie - żebrać o mięso u krewnych, w szkole czy przedszkolu , "bo ja chcę, ale mama mi nie pozwala".

Mi też sie tak wydaje.Tak było w przypadku mojego dobrego kumpla,wychowany w bardzo ekologicznej i co za tym idzie wege rodzince,gdzie stanowczo odmawiano mu podawanai miesa chodził po domach swoich kolegów i tam wypraszal od nich kiełbase .Poza tym uważam ,ze nie można być w zadna strone ekstremistą ;-)

Lily - 2007-12-21, 21:14

Myślę, że od początku trzeba się liczyć z tym, że dziecko mięsa przynajmniej spróbuje i nie ma na to rady. A co będzie potem - to już chyba od predyspozycji zależy. Nie wszystkie dzieci na szczęście mięso lubią.
pao - 2007-12-21, 21:14

wiecie, mi ostatnio zarzucono to w przedszkolu... że zmuszam gabrysię, ze nie pozwalam itp. pamiętajmy że osoby z zewnątrz, szczególnie niewegetarianie zupełnie inaczej na to patrzą. zwykła dziecięca ciekawość brana bywa za to, iż dziecko chce i potrzebuje a zły rodzic sie nie zgadza...
ewatara - 2007-12-21, 21:54

zgadzam się z Pao, ja też już usłyszałam tekst "daj dziecku wybór", jak nie będzie chciało to też przestanie jeść mięso.... ale niech na początku je (bo jest ono niezbędne...), a ty masz takie fanaberie, ... już się boję co będzie potem kiedy Jasmi będzie większa i przyjdą spotkania przy mięsnych stołach i pytania, kiedy dziecku powiedzieć co to naprawdę jest mięso, tak żeby je przy okazji nie skrzywdzić
a tak nawiasem mówiąc, to kupiłam niedawno książeczkę dla małej: "Moi przyjaciele" - śliczna z rysunkami krówek, świnek, kaczuszek itd- u nas to rozumiem, ale fakt jest taki, że ta książka dla wegetarian nie została specjalnie stworzona, ... a dla "zwykłych ludzi", rodzice pokazują dzieciom tych przyjaciół których potem dają na obiad swoim pociechom, fajni przyjaciele..... :-(

Alcia współczuję, już się boję, że to samo za jakiś czas będzie u nas...mam tylko nadzieję, że moja mama potajemnie nie daje Jasmi żadnego mięsa do obiadków!

[ Dodano: 2007-12-21, 21:59 ]
kofi napisał/a:
Dzisiaj przeżyłam szok, już nie będę tego pisać dokładnie.
Nie wyobrażam sobie, żeby tak sprzedawali kury, czy świnie. Półżywe.


kofi u nas to samo, już opieprzyłam sprzedawczynie i jej powiedziałam, że gwarantuję im kontrolę... tylko zamiast " pół żywe" - napisałabym " 90% umarłe" dodatkowo pływające we własnej krwi!" :evil:
Jeszcze kolejna idiotka jak kupowałam kapustę i stałam przed wagą, walnęła mi tymi karpiami przed nos (na tą wagę) myślałam, że mnie szlag jasny trafi ... :evil: :evil:
jak wychodzę ostatnio z tych sklepów to, aż mnie trzęsie :-(

YolaW - 2007-12-21, 22:41

potiomkin napisał/a:
"Dodam, że niedawno bawiła się naklejkami w kształcie ryby i chciała, bym dla zabawy udawała, że jem tę rybę (odmówiłam)"

Przeciez to tylkoo zabawa.. we wszytskim jest wymagany dystans, nie tzreba brac slow tak doslownie..

Dziecko uczy się życia także przez zabawę więc bez sensu byloby udawać, że się je rybkę, kiedy w rzeczywistości mama tego nie robi. Taka sytuacja w zabawie to wlaśnie okazja do wytłumaczenia dziecku dlaczego się ryby nie je. Wg. mnie Cytrynka postąpiła słusznie.

potiomkin napisał/a:
Bycie wege - (itd) wymaga swiadomej decyzji, i prosze nie wmawiajcie mi ze male dziecko to zrozumie, jedynie co na zasadzie "Zwierzatko zabite - be, zwierzatko to boli-to tez jest be"

Ale wychowując dziecko trzeba najierw za nie podjąć jakąś decyzję (potem ewentualnie samo wybierze inaczej) i bez sensu byloby karmienie dziecka mięsem "bo wszyscy tak robią" i czekanie aż dorośnie i samo zdecyduje. Mięsożerni rodzice też a początku decydują za dziecko. Oczywiście w rodzinach mieszanych sytuacja jest dużo bardziej zlożona i trudniejsza, ale wszystko da się jakoś mądrze rozwiązać...

[ Dodano: 2007-12-21, 22:44 ]
A co do sposobu tłumaczenia dziecku - cóż, trzeba je dostosować do wieku i możliwości pojmowania pewnych faktów przez dziecko. Przecież to oczywiste, że trzylatkowi nie będziemy mówić o ideologii czy składnikach pokarmowych. O tym skąd się biora dzieci też przecież mówi się im inaczej.

malina - 2007-12-22, 00:00

alcia napisał/a:
Aż się boję na samą myśl o wigilii - ja z Kają nie będziemy jadły, będą znów głupie teksty, wciskanie takich rzeczy Kai pod nos


Alcia :-( Kurcze no :evil: Dlaczego ludzie muszą być tacy??Zuzia na szczęscie(i troche ku mojemu zaskoczeniu) nie spotkała sie jeszcze by ktoś np zachęcał ją do zjedzenia miesa.Nawet mój ojciec nie czyni uwag w kwestii jej diety,jak sam je coś z mięsem na jej pytanie "co jesz dziadku" ,po czym zwykle chce spróbować odpowiada "Mięso.Ty tego nie jesz" i nie ma problemu.Choć nie zwraca uwagi na to co je Zuzi kupuje same dobre,zdrowe rzeczy :shock: .Nie daje jej słodyczy itd.Nie spodziewałm sie tego po nim.Zuzia mówi,że nie je mięsa bo woli jak zwierzęta żyją.

Ostatnio na spacerze mijałyśmy stoisko z rybami.Nie było go wczesniej więc Zuzia poszła zobaczyć co sprzedają - zajrzała do pojemnika z karpiami.Bardzo się ucieszyła,żę pływają tam ryby,nie chciała odejść - była w wielkim szoku jak zrozumiała,żę ludzie je kupują -żywe- do zjedzenia.Wie,żę ryba nie może życ bez wody,a tu na jej oczach pakują ruszającą się rybe do foliowej siatki :-( :evil: Czasem się zastanawiam czy mówić jej całą prawde,czy to nie zawiele dla niespełna trzyletniego,bardzo wrażliwego dziecka...Dziś przy wycinaniu pierniczków śpiewała "Nie jem ryb,wrzucam je z powrotem do wody bo one chcą żyć.Inni ludzie chcą je zjeść"

bodi - 2007-12-22, 01:18

malina napisał/a:
Czasem się zastanawiam czy mówić jej całą prawde,czy to nie zawiele dla niespełna trzyletniego,bardzo wrażliwego dziecka...


w jednym z naszych osiedlowych sklepów jest na stałe akwarium z karpiami, są tam cały rok, zwykle nie jest ich tam wiele i Jagoda oczywiście zawsze pędzi zobaczyć "rybki". mówię jej tylko że one nie są tam zbyt zadowolone, bo się nudzą i wolałyby pływać w jeziorze. Nie tłumaczę, po co tam są. Na szczęście nie trafiłyśmy na widok żywego karpia w siatce i mam nadzieję że nas to ominie :evil:

Cytrynka - 2007-12-22, 05:42

Ja naprawdę nie próbuję załatwić żadnych spraw z mężem poprzez moje dzieci. Absolutnie nie, tak samo jak nie mówię, że tata, babcia, ciocie są złe bo jedzą mięso. Nawet nie myślę, że jedzący mięso są źli, są po prostu inni niż ja, mają inną wrażliwość inne priorytety. Julcia i Domiś wiedzą, że zawsze znajdą u mnie wsparcie niezależnie od decyzji. Jest mi po prostu smutno jak widzę jak Julcia i Domiś rzucają się na mięso, np. dziś na szynkę w domu przyjaciół. Widzę też (choć to może mi się wydaje) satysfakcję w oczach otoczenia. Ja powiedziałam jedynie Julci, że MOIM zdaniem zabijanie jest złe, a przecież zwierzęta są zabijane. Powiedziałam jej to, bo zapytała mnie, czy będę dla niej zabijać ryby.
To wszystko. Z domu nie zniknie mięso, bo mój mąż z niego nie zrezygnuje, a ja nie zrezygnuję z męża. Tylko chciałam się wyżalić, ale w sumie bez sensu, bo i tak się nic nie zmieni.
Capri, absolutnie nie mam żadnego żalu, jestem wdzięczna gdy czytam inny punkt widzenia, bo czasem osoby postronne widzą więcej.
Pozdrawiam serdecznie

Lily - 2007-12-22, 09:11

Właściwie to dlaczego ludziom przeszkadza, że ktoś dziecku nie daje mięsa? W końcu mięsożernym dzieciom też nie wszystko rodzice dają, bo nie wszystko się dla dzieci nadaje (pomijam wyjątki karmiące chipsami).
pao - 2007-12-22, 09:31

tylko lily to oni są normalni a my od normy odstajemy... zatem każde nasze potknięcie, każda nasza "porażka" jest dla nich dowodem,z ę to oni mają rację... przerażające, ale faktyczne.
Lily - 2007-12-22, 14:12

większość ma zawsze rację :P
Ania D. - 2007-12-22, 23:07

Cytrynko, obawiam sie, że Twoje dzieci nie zrezygnują z mięsa. Trudno jest dziecku zrozumieć, że ktoś bliski robi coś, co jest niedobre. Nie da się tego tak łatwo ułożyć, że mąż ma mięso na talerzu, a dzieci go nie jedzą, bo zabijanie jest złe. Nie bardzo sobie wyobrażam taką rodzinę, gdy jedno z rodziców przy dzieciach wege (świadomych tego, z czym jedzenie mięsa się łączy) jada mięso i wszystko są zadowoleni. Jak widać na forum jest to trudne dla dorosłych, którzy nie rozumieją takiego postępowania innych, a co dopiero dla dzieci.
Do tego dochodzi też smak mięsa (czyli wszystkie intensywne dodatki smakowe). Jeśli dziecko poznało i polubiło mięso, to trzeba dużego samozaparcia z jego strony, by przestało je jeść. Ale wtedy mięso powinno zniknąć z talerzy wszystkich domowników, na zasadzie - tego nie jadamy jako rodzina, bo nie uważamy zabijania zwierząt za coś słusznego. Jeśli jeden z rodziców je jada, to tak, jakby nie było to takie złe.

Cytrynka - 2007-12-23, 07:19

Aniu D.
Ja chyba na razie spasuję. Po prostu będę dawała dobry przykład, może dzieci z niego skorzystają. Dziękuję za pomoc.

- 2007-12-23, 11:11

Cytrynka napisał/a:
Aniu D.
Ja chyba na razie spasuję. Po prostu będę dawała dobry przykład, może dzieci z niego skorzystają. Dziękuję za pomoc.
Cytrynko, wydaje mi się, ze to jest Twoje jedyna wyjście, dzieciaki będą musiały wybrać same w przyszłości, nie martw sie tym-Ona idą swoją drogą i jeśli zrezygnują to napewno będzie to dla Ciebie wielka radość :) tymczasem skup się by po prostu żywić je jak najzdrowiej, za takie nawyki napewno będą CI wdzięczne :) Nie da się niestety zawsze wszystkiego pogodzić, ale jeśli będziesz się starała wprowadzać te zdrowe nawyki to już zrobisz naprawdę dużo.
Capricorn - 2007-12-23, 11:42

Cytrynka napisał/a:
Aniu D.
Ja chyba na razie spasuję. Po prostu będę dawała dobry przykład, może dzieci z niego skorzystają. Dziękuję za pomoc.


Cytrynko, ja, będąc w dość podobnej sytuacji w sumie, spasowałam daaaaawno temu, bo wiedziałam, że odbiło by się to głównie na mojej psychice, być moze również na psychice moich dzieci. Tego, ze moje dzieci jedzą mieso, nie odbieram jako swoją porażkę wychowawczą. Chociażby dlatego, że widzę, że z wiekiem postawa moich dzieci zmienia się.

A Wojtek wczoraj wypytywał o ryby (widział u dziadka) - pytał, co się z nimi stanie. Powiedziałam mu, że dziadek, jeśli chce je zjeść, będzie musiał je zabić. Wojtek oświadczył, ze on nie zje tej ryby, bo ją polubił. I na urodzinach Olki powiedział do dziadka: Nie zabij tej ryby, ona jest fajna! Dziadek nic nie powiedział, morderstwo pewnie już dokonane, bo u nich w wannie, zamiast ryby, stoi teraz płonący znicz. Bynajmniej nie na cześć zamordowanej ryby -moja teściowa trzyma tam "światełko betlejemskie", bo boi się pozaru. :D

Malati - 2007-12-23, 14:26

Ja również uważam że w takiej sytuacji w jakiej jest Cytrynka najlepiej sobie odpuścić. Według mnie bardzo ciężko mówić dzieciom o zabijaniu zwierzat dla mięsa jeśli jeden z rodziców takowe zjada.Nie wiem na ile mozna takie rozmowy prowadzić i nie podważać autorytetu drugiego rodzica, nie przedstawiać go w złym świetle. Myślę że lepiej jak dziecko je mięso, widzi alternatywe w postawie np mamy, niż gdyby miało nie szanować czy nie kochać jednego z rodziców. Sytuacja w jakiej jest cytrynka dla mnie byłaby bardzo trudna. Nie wiem czy bym jej podołała? Z jednej stony współczuję Cytrynce z drugiej podziwiam że stawia temu czoło.

SPOKOJNYCH ŚWIAT WSZYSTKIM

Ania D. - 2007-12-23, 19:31

Cytrynko, ja bardzo Ci kibicuję i mam nadzieje, że Twoje dzieci będą potrafiły kiedyś wybrać inną opcję - bo będą patrzyły przez lata na Ciebie i będą nasiąkały tym, co im mówisz o zwierzętach. Będą wrażliwymi ludźmi i nie będą chciały przyczyniać się do cierpnienia zwierząt. Na razie sa małe i trudno im taką decyzję podjąć. Rozumiem, jak bardzo jest to bolesne, gdy dzieci sięgają po mięso. Tu nie ma takiego wyjścia, które zadowoli wszystkich, zawsze ktoś będzie niezadowolony czy niezbyt szczęsliwy. Sama zdaję sobie sprawę z tego, moje dzieci też może kiedyś będą jadły zupełnie inaczej niż my je uczymy, pójdą swoją drogą.
Dużo ciepłych myśli przesyłam.

YolaW - 2007-12-23, 22:18

Ania D. napisał/a:
Cytrynko, ja bardzo Ci kibicuję i mam nadzieje, że Twoje dzieci będą potrafiły kiedyś wybrać inną opcję - bo będą patrzyły przez lata na Ciebie i będą nasiąkały tym, co im mówisz o zwierzętach. Będą wrażliwymi ludźmi i nie będą chciały przyczyniać się do cierpnienia zwierząt.

Ja też mogę się pod tym podpisać, a kibicuję Ci tym bardziej, że niedlugo będę w podobnej sytuacji. Mój mąż je mięso i choć do domu nie kupuje sobie wędliny czy kotletów, to zaopatruje go w nie jego mama kiedy przyjeżdża (nie jest to często) no i w gościach i restauracjach zawsze zamawia mięso...Myślę, że w takich rodzinach trzeba dużo wyrozumiałości i cierpliwości i Twoja postawa wydaje mi się słuszna. A kiedyś (tak jak już to napisały Dziewczyny) Twoje dzieci wybiorą świadomie i Twój przykład na pewno będzie miał na nich ogromny wpływ.

Ewa - 2007-12-23, 23:34

czarna96 napisał/a:
Według mnie bardzo ciężko mówić dzieciom o zabijaniu zwierząt dla mięsa jeśli jeden z rodziców takowe zjada.Nie wiem na ile można takie rozmowy prowadzić i nie podważać autorytetu drugiego rodzica, nie przedstawiać go w złym świetle.

Mimo wszystko można. Gabryś do dziś pamięta, że tata jadł mięso, sam jednak nigdy nie chciał spróbować, a teraz wszedł już w etap wegetarianizmu świadomego. Wie też, że mięso je jego ukochana prababcia. Jedzą je jego koledzy. Nie stanowi to dla niego problemu (raczej stanowi ciekawostkę przyrodniczą, że sie tak wyrażę ;-) ). Sam jednak ostatnio mi powiedział, że nie chciałby wychowywać się w innej rodzinie, bo wtedy musiałby jeść tak jak ta rodzina i pewnie musiałby jeść mięso, a on stanowczo nie chce.

martka - 2007-12-24, 04:23

Ewa napisał/a:
Sam jednak ostatnio mi powiedział, że nie chciałby wychowywać się w innej rodzinie, bo wtedy musiałby jeść tak jak ta rodzina i pewnie musiałby jeść mięso, a on stanowczo nie chce.

wspaniale coś takiego usłyszeć, musiało Ci się słodko na serduchu zrobić Ewa :-)

Alispo - 2007-12-24, 09:01

Ewa napisał/a:
czarna96 napisał/a:
Według mnie bardzo ciężko mówić dzieciom o zabijaniu zwierząt dla mięsa jeśli jeden z rodziców takowe zjada.Nie wiem na ile można takie rozmowy prowadzić i nie podważać autorytetu drugiego rodzica, nie przedstawiać go w złym świetle.

Mimo wszystko można. Gabryś do dziś pamięta, że tata jadł mięso, sam jednak nigdy nie chciał spróbować, a teraz wszedł już w etap wegetarianizmu świadomego. Wie też, że mięso je jego ukochana prababcia. Jedzą je jego koledzy. Nie stanowi to dla niego problemu (raczej stanowi ciekawostkę przyrodniczą, że sie tak wyrażę ;-) ). Sam jednak ostatnio mi powiedział, że nie chciałby wychowywać się w innej rodzinie, bo wtedy musiałby jeść tak jak ta rodzina i pewnie musiałby jeść mięso, a on stanowczo nie chce.


To z reszta nie jedyny przyklad,miesznych rodzin nie brakuje i czesto jednak dzieci sa vege. :-) Ale to tez kwestia jak ta miesozerna strona do sprawy podchodzi..

Ewa - 2007-12-24, 10:57

Alispo napisał/a:
Ale to tez kwestia jak ta miesozerna strona do sprawy podchodzi..

I to jest sedno sprawy.

Capricorn - 2007-12-24, 11:16

Ewa napisał/a:
Alispo napisał/a:
Ale to tez kwestia jak ta miesozerna strona do sprawy podchodzi..

I to jest sedno sprawy.


no właśnie, więc chyba dobrze pamiętam, że Twój mąż był bardzo współpracujacy w tej kwestii.

Ewa - 2007-12-24, 21:16

Capricorn napisał/a:
że Twój mąż był bardzo współpracujacy w tej kwestii

Bardzo. Jeżeli chodzi o wegetarianizm dzieci, to oczy by wydrapał temu, kto podałby im mięso.

malina - 2007-12-25, 11:52
Temat postu: zemsta karpia
[ Dodano: 2007-12-25, 11:54 ]
Jednak nie wszystkim jedzenie ryb wychodzi na zdrowie :mrgreen: Michała kuzynka wylądowała wczoraj na pogotowiu po zjedzeniu karpia - wbiła jej się ość w przełyk.Ogołnie stwierdzono,że to zemsta wegetarian 8-)

alcia - 2007-12-26, 12:03

Muszę Wam powiedzieć, że w końcu się udało! :) Święta były przemiłe, wigilia fantastyczne - było miło, zabawnie, przyjemnie :-D Obyło się bez żadnych akcji - ANI RAZ nie padł żaden tekst nt naszego jedzenia. Nawet Karko nie jadł ryb i nikt go nie pytał dlaczego :) Dalej jestem w szoku, ale cieszę się bardzo - tyle lat na to czekałam. Były nawet specjalnie dla nas dodatkowe dania, których w naszej rodzinie się nie przyrządzało na wigilię! Kaja pożerała wszystko jak oszalała i nikt (w końcu!) się nad nią nie litował, że tego czy owego sobie biedne dziecko zjeść nie może. Następnego dnia byliśmy na obiedzie u innej części rodziny i to samo :)
Capricorn - 2007-12-26, 12:21

no to cudnie, alcia!
dynia - 2007-12-26, 12:54

Super,alcia :-D
Cytrynka - 2007-12-26, 15:29

Alcia, wspaniale.
U nas też bardzo miło. Dzieci co prawda jadły wędzonego łososia, ale wyluzowałam i od razu zrobiło się przyjemniej.
Dzieci były szczęśliwe, Domiś dostał wymarzone auto, dzieci szalały z radości. Ja też dostałam fajne prezenty a od piątku będę mogła rozmawiać bez ograniczeń z Polską (przez VOIP-a) - to jeden z prezentów od mojego mężutka :-) .

Malati - 2007-12-26, 16:34
Temat postu: Re: zemsta karpia
malina napisał/a:
[ Dodano: 2007-12-25, 11:54 ]
Jednak nie wszystkim jedzenie ryb wychodzi na zdrowie :mrgreen: Michała kuzynka wylądowała wczoraj na pogotowiu po zjedzeniu karpia - wbiła jej się ość w przełyk.Ogołnie stwierdzono,że to zemsta wegetarian 8-)


:shock: :shock:

Ewa - 2007-12-26, 17:49

alcia napisał/a:
tyle lat na to czekałam.

No po prostu super, że było tak jak sobie wymarzyłaś :-D

k.leee - 2007-12-26, 19:52

W tym roku, chyba po raz pierwszy, odbyła się wspólna bezmięsna Wigilia poza naszym domem. Gdy omawialiśmy sprawy przed Wigilią co kto przygotowuje, spytałem co rodzina na to, żeby Wigilia była bezmięsna. Na początku nie zrozumieli i twierdzili, że zawsze jest bezmięsna ale wyjaśniłem, że bezmięsna znaczy bez ryb. Nie wiem co było w głowach ale tylko jedna osoba wydawała pomruki po czym nikt nie postawił veta.
Skoro poszło tak łatwo wegetariańsko to może warto zaproponowac w przyszłym roku wegańsko. :-P
alcia napisał/a:
Nawet Karko nie jadł ryb i nikt go nie pytał dlaczego

Superrr. Prosta droga do Vege Warriora :mryellow:
Capricorn napisał/a:
NIE MOZESZ tego jeść - w sytuacji, gdy TO stoi na stole i inni jedzą, jest równie wredne.

Nie zgodzę się z tym. Powiedzenie dziecku co można, a czego nie możne, ewentualnie dlaczego, daje mu poczucie bezpieczeństwa , uczy gdzie są granice. To samo odnosi się do jedzenie. Większośc osób podczas Wigilii jadła niewegańskie potrawy , my nie jedliśmy. Mówię tu o młodszych dzieciach. Z Kubą, 12 latkiem, czas na rozmowy jest tylko przed i po posiłku, stanie z paskiem nad głową w trakcie nie wchodzi w rachubę :mryellow:
Czy gdyby podczas wspólnego posiłku stał na stole alkohol to odmowa podania go dziecku też była by >>wredna<<?!

- 2007-12-26, 21:36

k.leee, zgadzam się z Tobą w 100%
Alcia super!!! :mryellow:

YolaW - 2007-12-26, 22:34

Ewa napisał/a:
Bardzo. Jeżeli chodzi o wegetarianizm dzieci, to oczy by wydrapał temu, kto podałby im mięso.

Mam nadzieję, że mój T będzie reagował podobnie. Jak na razie nie wyraża sprzeciwu, by dziecko było wege, a wręcz bierze pod uwagę, że do czasu aż Maluch będzie coś z tego rozumiał będzie musiał podjąć jakąś decyzję w tej sprawie (tzn. nawet zrezygnować z mięsa) :)

[ Dodano: 2007-12-26, 22:37 ]
alcia super, że Wigilia była taka miła. Wierzyłam, że tym razem będzie tak jak sobie wymarzyłaś :) Bardzo się cieszę :)
k.leee fajnie, że rodzinka się bez oporów zgodziła na wege wigilię :)

Lily - 2007-12-26, 22:58

Dla mnie dziś była zupa w wersji wege, dla reszty w wersji z mięsem (po co w jarzynowej mięso to ja nie wiem), na drugie kotlety sojowe (no cóż, bo co innego można mi dać?). A. zjadł moją zupę :P , a potem kawałek tej miesięcznej gęsi i 2 kotlety sojowe - jak się jego mama spytała, co lepsze gęś czy kotlety to powiedział, że oczywiście, że kotlety :P Ale reszta się strasznie broniła przed spróbowaniem :P
YolaW - 2007-12-26, 23:29

Lily napisał/a:
(po co w jarzynowej mięso to ja nie wiem)

no właśnie, ;po co? :)

Lily - 2007-12-27, 00:59

YolaW napisał/a:
no właśnie, ;po co?
no nie wiem - żeby była bardziej świąteczna? pewnie tak, po co komu taka postna zupa....
rosa - 2007-12-27, 10:18

k.leee napisał/a:

Nie zgodzę się z tym. Powiedzenie dziecku co można, a czego nie możne, ewentualnie dlaczego, daje mu poczucie bezpieczeństwa , uczy gdzie są granice. To samo odnosi się do jedzenie. Większośc osób podczas Wigilii jadła niewegańskie potrawy , my nie jedliśmy. Mówię tu o młodszych dzieciach. Z Kubą, 12 latkiem, czas na rozmowy jest tylko przed i po posiłku, stanie z paskiem nad głową w trakcie nie wchodzi w rachubę :mryellow:
Czy gdyby podczas wspólnego posiłku stał na stole alkohol to odmowa podania go dziecku też była by >>wredna<<?!


nie za bardzo Cię rozumiem
jeżeli chodzi o malucha to ok, rodzic jest bogiem i decyduje
ale o czym rozmawiać z 12 przed podejściem do stołu?
ja nie mówię swoim chłopcom zbliżonym wiekiem do Twojego syna co im WOLNO a czego NIE WOLNO zjeść. wolę, żeby to była ICH decyzja co zjedzą a czego nie, niż wymuszona przeze mnie, lub podjęta żeby przypodobać się rodzicowi
bardzo cenię sobie WOLNOŚĆ, nie znoszę narzucania, i staram się w takim duchu wychować swoje dzieci
nie chcę usłyszeć, że któryś nie zje czegoś bo mu mama nie pozwala.

a porównanie alkoholu do mięsa wydaje mi się zupełnie nietrafione

dynia - 2007-12-27, 13:30

Ja zgadzam się z Rosą. Uważam ,ze zmuszanie dziecka do czegokolwiek jest zupełnie bez sensu i niesie tylko odwrotny skutek.Niech to będzie jego własny wybór,zawsze moze liczyć na moja opinie i wsparcie ale decyzje w pewnych kwestiach powinno podjąć samo.(nie pisze tu o podejmowaniu jakiś decyzji w wieku 3-4 lat)Ja osobiscie nie znosze zatwardziałego radykalizmu w zadnej kwestii.
- 2007-12-30, 09:52

wydzieliłam temat o alkoholu hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=63806&sid=c21c2ac50d37f4704ebdbaff0f0cce70#63806]tu
bodi, Tobie chodziło o temat o wolności wyboru tego co na stole? W kontekście mięsa czy alkoholu?

bodi - 2007-12-30, 18:34

ań napisał/a:
bodi, Tobie chodziło o temat o wolności wyboru tego co na stole?

dokladnie tak, ań, w kontekście żywieniowym, alkohol to odrębny temat.
Jeśli chodzi o małe dziecko zwykle wszyscy postępujemy podobnie, ale przy dziesięcio, jedenastolatku sprawy się komplikują, Gdzie powinna przebiegać granica między tym o czym decyduje rodzic a o czym dziecko?

YolaW - 2007-12-30, 18:49

bodi napisał/a:
przy dziesięcio, jedenastolatku sprawy się komplikują

oj to racja...uczę dzieci w tym wieku i wiem, że presja rówieśników jest już dość spora...myślę, że w tym wieku dziecko spróbuje mięsa jeśli będzie chciało i nikt tego nie jest w stanie zabronić czy skontrolować. Są różne dzieci: jedne będą na tyle ukształtowane, że to inne dzieci nie będą chciały pod ich wpływem jeść mięsa, a inne będą się starały dostosować do większości, eksperymentować... Ale to może byc tylko na zasadzie eksperymentu, epizodu...myślę, że ostatecznie jednak dziecko wybierze to, czego uczyli go rodzice.

Malati - 2007-12-30, 18:53

Jeżeli moje dziecko w wieku nastu lat zechce spróbować mięsa i zdecyduje się je jeść nie będę krzyczeć,złożeczyć, straszyc itp :-) Powiem że oki, ale pod jednym warunkiem - nie bedzie jadł go w domu i ja nie bede tym bardziej mu go przygotowywać. I jest to warunek który u mnie nie podlega dyskusji. Pozostanie mu co prawda smieciarskie zarcie na mieście bądz od czasu do czasu wyroby babcine, ale może wówczas szybciej wróci mu zdrowy rozsądek ;-) A ponadto mysle że ryzyko iz siegnie po mięso jest naprawde niewielkie. Jeżeli dziecko od małego wie ze mięso to część ciała zwierzęcia a nie bedzie tylko operowało pojęciami typu wołowina i wieprzowina itp to raczej nie będzie miało ochoty brać tego do ust. Ilu rodziców jedzących i dających swoim dziecią mięso mowi im skąd sie ono bierze, że to kiedys była krowaitp? Chyba nikt.Dzieci najczesciej nie maja pojecia co jedza, sa tez takie które na pytanie skąd jest mleko powiedza ze z kartonu.Wydaje mi sie ze gdyby te dzieciaki od poczatku wiedziały co sie kryje za przysłowiowym schabowym nie chciałyby tego jeść. Dzieci sa z natury wrazliwe i kochaja zwierzeta wszytkie nie tylko psy i koty. To my dorośli wpajamy impodziały typu że te zwierzeta kochamy i opiekujemy sie nimi a te możem jesc. Podstawa to dobra propaganda ;-) dotyczy to dwóch stron :-)
Lily - 2007-12-30, 19:28

Ale to właśnie chodzi o to, żeby przymknąć i oczy i hodować w sobie rozdwojenie - co innego zwierzę pasące się na pastwisku, a co innego kotlet. Nikt nie opisze dziecku, jak się zabija krowę czy świnię, bo uzna, że to nie są treści dla dzieci (no, może prawie nikt - w mojej wiosce pokazywano dzieciom zabijanie świni).
Malati - 2007-12-30, 19:48

Lily napisał/a:
Ale to właśnie chodzi o to, żeby przymknąć i oczy i hodować w sobie rozdwojenie - co innego zwierzę pasące się na pastwisku, a co innego kotlet. Nikt nie opisze dziecku, jak się zabija krowę czy świnię, bo uzna, że to nie są treści dla dzieci (no, może prawie nikt - w mojej wiosce pokazywano dzieciom zabijanie świni).


Wiadomo o co chodzi osobom jedzacym mięso ;-) Ja po prostu uwazam że jesli my nie bedziemy mydlic oczu naszym dzieciom, to jest mniejsze prawdopodobienstwo że siegna po mieso.A jesli chodzi o mówienie skad sie mięso bierze, informacje tego typu należy dozować odpowiedniu do wieku dzieci. Dla wszystkich jest jasne że małemu dziecku nikt nie właczy filmu z rzezni, nie pokaze zdjęc czy przy tłumaczeniu nie bedzie uzywał słow typu podrzynanie gardła i wypruwanie flaków

Lily - 2007-12-30, 19:56

Nie widziałam tego nigdy na własne oczy, ale ponoć niektóre dzieci przeżywają szok, gdy się dowiadują, skąd się mięsko bierze...
Alispo - 2007-12-30, 20:01

Ja widzialam dzieci patrzace na wpedzanie swin do transportu i asystujace w zabijaniu swin i nikt mi nie powie,ze traktowaly to normalnie,koszmar..ze juz nie wspomne o usmieszkach"doroslych"przy patrzeniu na mine dziecka w rakiej sytuacji..zgroza...
Martuś - 2007-12-30, 22:32

Alispo napisał/a:
Nie widziałam tego nigdy na własne oczy, ale ponoć niektóre dzieci przeżywają szok, gdy się dowiadują, skąd się mięsko bierze...

No ja pamiętam moją traumę w wieku dwóch lat, jak się dowiedziałam, że kurczak, którego oprawiała moja matka to zwierzę, które żyło...płakałam nad nim i go głaskałam :shock: :-| Jeszcze wtedy do końca nie docierało do mnie, czym jest śmierć, ale już intuicyjnie czułam, o co chodzi.. Później to wyparłam ze świadomości na wiele lat i przypomniałam sobie chyba dopiero w momencie przechodzenia na wege...

bodi - 2007-12-30, 22:33

ja do dziś pamiętam dziewczynkę którą poznałam kiedyś w czasie wakacji, miała może z 8 albo 9 lat i na widok ptaka potrafiła tylko powiedzieć: O, gdybym tu była z dziadkiem zaraz byśmy do niego strzelali! Opowiadała mi o tym dziadku, zapalonym myśliwym, o tym jak zabiera ją na polowania itd. Ja sama byłam wtedy w podobnym wielu i o wege jeszcze nie myslałam, ale pamiętam że byłam tym zaszokowana.

Ogólnie mysle że wśród mięsożerców sa dwie strategie radzenia sobie z tym, że w pewnym wieku dziecko jednak umie juz dodać 2 do 2 i dostrzega, skąd sie bierze szynka. Pierwsza, chyba zdecydowanie bardziej dziś rozpowszechniona, może bardziej w miastach, to zamiatanie sprawy pod dywan, pokrywanie milczeniem i udawanie że jej nie ma. Tak np zachowuje się moja mama kiedy Jagoda pyta ją o to co ma na talerzu. Słowo "mięso" czasem nie przechodzi jej przez gardło... :?

A druga - to zabić w dziecku wrażliwość, zabierać je na świniobcie, na polowanie, aż stanie się takie jak my-dorośli mięsożercy i przestanie być wyrzutem sumienia (choćby nawet nieuświadomionym)

Malati - 2007-12-30, 23:02

Zastanawiające jest jak głeboko we własna podswiadomośc ludzie potrafia zepchnąc wiedzę o tym jak powstaje i z jakim cierpieniem wiąże sie pozyskanie mięsa.Kazdy dorosły jedzacy mięso to wie ale i tak stara sie o tym nie pamietać. Mój ojciec pracował kiedyś w rzezni, sprzatając tam. Nie pracował długo , bo któregos dnia kiedy był ubój cielat powiedzianu mu że ma wziąśc w tym udział bo barkowało im ludzi. Tata mówił że nigdy nie zapomni widoku płaczących cielaków, mówił że płyneły im łzy wielkie jak grochy :-( Odmówił zabicia cielaka i go wywalili.Mimo tego doswiadczenia jadł męso nadal.Był przekonany ze bez mięsa nie da sie zyc, a cierpienie zwierzat jest konieczny poswięceniem( ciekawe czyim?)
Lily - 2007-12-31, 00:28

Alispo, sąsiadka moich rodziców sprzątała w rzeźni i tam dzieci były zapraszane na oglądanie zabijania świń - jej syn lat ok. 10 nie chciał iść, i wszyscy tam się dziwili, bo inne dzieci chętnie szły oglądać...
zojka3 - 2007-12-31, 12:13

Czytając ten wątek mam wrażenie, że wszyscy nie jemy mięsa ze względu na zabijanie zwierząt. Oczywiście dla mnie to też jest istotne ale głównym powodem było zdrowie. Dlaczego nie mówić dzieciom czy innym osobom, że mięso jest niezdrowe dlatego niewarto jeść, dlatego my nie jemy?
Jeżeli ktoś się pyta dlaczego to właśnie mówię, że dbam o zdrowie i już.

Lily - 2007-12-31, 18:40

Bo niekoniecznie jest niezdrowe. Niewielkie ilości mięsa z ekologicznych hodowli nie są wg mnie niezdrowe.
Malati - 2007-12-31, 19:56

zojka3 napisał/a:
Czytając ten wątek mam wrażenie, że wszyscy nie jemy mięsa ze względu na zabijanie zwierząt. Oczywiście dla mnie to też jest istotne ale głównym powodem było zdrowie. Dlaczego nie mówić dzieciom czy innym osobom, że mięso jest niezdrowe dlatego niewarto jeść, dlatego my nie jemy?
Jeżeli ktoś się pyta dlaczego to właśnie mówię, że dbam o zdrowie i już.


Dla mnie głównym powodem przejścia na wegetarianizm były kwestie etyczne, zdrowotne pojawiły sie pózniej. Według mojej skali po pierwsze religia i etyka , po drugie zdrowie i ekologia :-) Ale mysle że przy pierwszych rozmowach z dzieckiem na temat nie jedzenia mięsa chyba najlepiej własnie mówic ze nie jemy bo jest nie zdrowe.Chociaż kwestie zabijania zwierzat na mięso wcześniej czy pózniej się pojawią, mam nadzieje ze pózniej :-/
Lily napisał/a:
Bo niekoniecznie jest niezdrowe. Niewielkie ilości mięsa z ekologicznych hodowli nie są wg mnie niezdrowe.


Wedłu mnie szkodliwość mięsa nie wynika tylko z zawarości w nim homonów czy antybiotyków, co uważa sie za domene hodowli masowych. Szkodliwośc ta wynika chociazby z wydzielania sie i gromadzeniasie podczas uboju adrenaliny.Ponadto białko zwierzece nie jest dobrze wykorzystywane przez nasze organizm itp.

potiomkin - 2008-01-01, 13:02

".Ponadto białko zwierzece nie jest dobrze wykorzystywane przez nasze organizm itp."

tak samo jak bialko roslinne.

czlowiek potrzebuje kazdego rodzaju bialka, a zwierzęce jest bardziej podobne do bialka budujacego nasz organizm.. (tego po prostu nie da sie zakwestionowac..)

Lily - 2008-01-01, 13:09

a krowa z czego swoje białko zwierzęce buduje? ;) z mięsa?
potiomkin - 2008-01-01, 13:22

oczywiscie ze z roslin, ale przeciez roslina , a zlozony organizm zwierzecy np krowa czy czlowiek, nie sa z tych samych bialek.. kazdy organizm jest tez inaczej przystosoway do przyswajania bialek, stad krowa miesa nie je, bo tak wyewoluowała (co za slowo ;p),a inaczej pies, ktory roslin zdecydowanie nie jadlby sam (OT - wiadomo, a to ziemniaki,kasza do karmy ale to inna kwestia; co do tego ze piesek zjada trawe - tylko po to by zwrocic nadmiar/szkodliwy pokarm - to taki wyjatek)...

glownie chcialam powiedziec - jesc jakies bialka a to z jakich sie jest zbudowanym to 2 rozne sprawy. ;]

Kitten - 2008-01-01, 13:32

potiomkin napisał/a:
czlowiek potrzebuje kazdego rodzaju bialka, a zwierzęce jest bardziej podobne do bialka budujacego nasz organizm.. (tego po prostu nie da sie zakwestionowac..)


Rzecz w tym, że żaden organizm (człowiek również) nie wbudowuje w swoje tkanki GOTOWEGO białka. Białko, jak wiadomo, składa się z aminokwasów. W procesie trawienia, jest rozbijane na pojedyncze aminokwasy, które są potem (niczym klocki) układane na wzór własnych białek organizmu & weń wbudowywane (mogą tez być spalane na potrzeby energetyczne). Wszystkie 8 potrzebnych człowiekowi hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Aminokwasy_egzogenne]aminokwasów egzogennych, posiada tylko mleko i jajka. Mięso ma NIEDOBÓR 2 z nich - bodajże metioniny i tryptofanu*. Natomiast UROZMAICONY pokarm roślinny, może zawierać komplet aminokwasów (nie ma rośliny, która miałaby je wszystkie, ale też nie ma takiego aminokwasu, który by w ogóle w roślinach nie występował). Ergo - mit mięsa jako kompletnego białkowego pokarmu, został już dawno obalony przez naukę i pokutuje tylko & wyłącznie siłą inercji & przyzwyczajenia :-?

* Nie pamiętam, czy były to dokładnie te. Jak ktoś wie, prosze o uzupełnienie :-) .

potiomkin - 2008-01-01, 13:39

podoba mi sie taka argumentacja :)
Alispo - 2008-01-01, 17:29

czarna96,lily-wasze przyklady doskonale pokazuja jak to wszystko pieknie"przepisowo" wyglada w rzezniach :shock: wpuszczanie osob z zewnatrz,niewykwalifikowane osoby na stanowiskach,masakra :shock:
Malati - 2008-01-01, 21:08

Alispo napisał/a:
czarna96,lily-wasze przyklady doskonale pokazuja jak to wszystko pieknie"przepisowo" wyglada w rzezniach :shock: wpuszczanie osob z zewnatrz,niewykwalifikowane osoby na stanowiskach,masakra :shock:


To jest chyba częste , w rzeżniach znajdujących sie w małych miescinach.

YolaW - 2008-01-02, 17:49

Kitten napisał/a:
Mięso ma NIEDOBÓR 2 z nich

zdaje mi się, że nawet 3 - chyba w Grodeckiej czytałam...

Lily - 2008-01-02, 17:51

hxxp://portalwiedzy.onet.pl/88679,,,,mieso_pokarm,haslo.html - komu wierzyć?

hxxp://www.toptraining.pl/ar_odzywianie.php - tu też o tym, ale trochę na niekorzyść mięsa

krzysztof - 2011-12-13, 17:33
Temat postu: Re: Bóg się rodzi, karp truchleje
WITAM :-o

Losu karpi poniższa informacja nie odmieni - tu decyduje konsument z swoją tradycją , rynek itp. ale widać już jakiś postęp w myśleniu poszczególnych "osób" m.in. właśnie dzięki organizacjom działającym na rzecz zwierząt , indywidualnym działaniom itd. zwłaszcza ,że info pojawia się w poczytnym dzienniku ( wyd. sob. - niedz.).

Warto zainteresować się bazarami , rynkami itp. i kliknąć kilka zdjęć , poinformować odpowiednią instytucję niech ma zajęcie , tym bardzie ,że Prokurator Generalny zwraca na to uwagę publicznie -czyli jakiś postęp jest .

"Los karpi w rękach prokuratorów"
hxxp://www.rp.pl/artykul/9132,767582-Los-karpi-w-rekach-prokuratorow.html
Cytat:

Przed świętami Andrzej Seremet przestrzega: sprawcy cierpień ryb mają być ścigani i karani

Prokurator generalny Andrzej Seremet włączył się w dyskusję o tym, jak przed Wigilią powinny być traktowane karpie. Jednak jego głos budzi wśród śledczych kontrowersje.

O zmianę przedświątecznych przyzwyczajeń Polaków od dawna walczą organizacje ekologiczne. Chcą, by żywe karpie sprzedawane przed Wigilią były transportowane, przechowywane i zabijane w sposób humanitarny.

Na forum dyskusyjnym prokuratorzy.net można przeczytać, jakie wytyczne wystosował w tej sprawie Seremet. Zwraca on uwagę podległym śledczym na zapisy ustawy o ochronie zwierząt. "Ponieważ ryby są kręgowcami, podlegają ochronie przewidzianej w tej ustawie na równi z innymi zwierzętami kręgowymi" – pisze.

I szczegółowo wylicza, jakie traktowanie ryb jest łamaniem prawa. Znęcaniem się jest m.in. transportowanie żywych ryb w pojemnikach pozbawionych wody, foliowych workach lub koszykach.

Prokurator generalny odnosi się też do kwestii zabijania karpi w domach.

"Ogłuszania, wykrwawiania lub uśmiercania zwierząt mogą dokonywać jedynie osoby, które ukończyły 18 lat, posiadają wykształcenie co najmniej zasadnicze zawodowe oraz odbyły wymagane prawem szkolenie" – czytamy w wytycznych. Seremet przypomina, że za znęcanie się nad zwierzętami lub ich niehumanitarne zabijanie grozi do roku więzienia.

– Jako prokurator w czynnej służbie mam nadzieję, że prokurator generalny równie dużą uwagę jak do kręgowców oddychających tlenem typu karpie będzie przykładał w kolejnych wytycznych do kręgowców oddychających tlenem typu ludzie, a w ślad za nim pójdą wszystkie prokuratury – mówi "Rz" Małgorzata Bednarek, przewodnicząca Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem.

Stanowiska Seremeta broni jego rzecznik Mateusz Martyniuk: – W Polsce od dłuższego czasu toczy się debata o humanitarnym traktowaniu zwierząt. Nie ma więc nic w tym dziwnego, że prokurator generalny w okresie przedświątecznym zabiera głos w tej ważnej kwestii i przypomina obowiązujące w tym względzie przepisy prawa.

Andrzej Seremet polemizuje też z twierdzeniem, że "świąteczna tradycja wieczoru wigilijnego usprawiedliwia w tym wyjątkowym okresie wszelkie niehumanitarne traktowanie zwierząt".

Z takich wytycznych są zadowoleni członkowie organizacji ekologicznych. Jacek Bożek z Klubu Gaja, który 35 lat temu zapoczątkował akcję wypuszczania karpi: – Dla mnie to jak upadek komunizmu. Cieszę się, że prokurator generalny zwraca uwagę na rzecz dla mnie oczywistą, że prawo powinno być przestrzegane. A prawo za sprawą naszej akcji zostało tak zmienione, iż uznano, że ryby to takie same kręgowce jak inne, że karpie to stworzenia, którym przez lata zadawano bezsensowne cierpienia.

O tym, że karpie są traktowane coraz lepiej, zapewnia Andrzej Maria Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Firmy skupione w naszej organizacji miały odwagę zmierzyć się z problemem barbarzyństwa, jakie miało miejsce w okresie przedświątecznym. Podpisały stosowne porozumienia z głównym inspektorem weterynaryjnym, by zapewnić humanitarne warunki sprzedaży ryb.

Potwierdza to Michał Sikora z Tesco. – W Tesco działamy zgodnie z wytycznymi głównego lekarza weterynarii w sprawie postępowania z żywymi rybami będącymi przedmiotem sprzedaży detalicznej – zaznacza.
Rzeczpospolita



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :->

olgasza - 2012-12-14, 12:02

temat wraca jak co roku.
I jak co roku Empatia głosi Dzień Ryby, a Klub Gaja - Jeszcze żywy KARP:
hxxp://www.jeszczezywykarp.pl/
hxxp://empatia.pl/str.php?dz=31


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group