wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Wychowanie dziewczynki

PiPpi - 2008-04-09, 10:48
Temat postu: Wychowanie dziewczynki
w czasie świat, oprócz tego, co pisałam w dziale dzieciaczki 2008(czyli tekście Babci na temat mojego mleka) usłyszałam i zobaczyłam wiele "ciekawych" rzeczy. Babcia Karolki w czasie, gdy mąż Ją przebierał, w żartach oczywiście ale jednak mówiła do Małej czy się nie Wstydzi :!: zamurowało mnie, jednak kilka słów Babcia usłyszała na ten temat ode mnie, póki co kilka, dział cięższego rażenia wysunę później, działa to mój przykład, zawsze gdy się czegoś wstydziłam w dzieciństwie, np. podejść do kogos obcego babcia mówiła mi: co się wstydzisz, wstyd masz przykryty...efekt jest taki, że nie wiedzieć czemu bałam się pójść do ginekologa i zrobiłam to dopiero planując ciążę, przeciez to co przykryte,jest powodem do wstydu...
przyszywana babcia, żona mojego Taty, powiedziała Małej, ze jeszcze się nasprząta, bo dziewczynki są od sprzątania :!: (sama sprząta za granicą i opiekuje sie starszymi ludźmi)


masakra,,,,,Olga Haller pisze książkę na temat seksualności kobiet, pisze artykuły w Zwierciadle(POLECAM) w jednym z nich czytałam o wychowaniu dziewczynek, m.in. o tym, że chłopcom chętniej pozwala sie biegać z jajeczkami na wierzchu, a rozebrana dziewczynka na kanapie częściej wzbudza zakłopotanie...czytałam,to i autentycznie poczułam, ze gdy okaże się ,że w moim brzuszku jest dziewczynka to będzie trudniej niż z chłopcem, jest Karolinka a przede mną ochrona Jej godności, naturalnej seksualności.


temat jak rzeka szeroki, mam nadzieję, ze go ze mną podejmiecie...

magdusia - 2008-04-09, 11:23

Magda Stępień napisał/a:
mówiła do Małej czy się nie Wstydzi :!:

Tak Magda,to jest załamujące i to bardzo :-( całe pokolenie naszych babć,prababć ,czasem mam było wychowywane w tym przeświadczeniu.Nie potrafiły tego same odkręcić i przekazują to błędne przekonanie dalej.

Lecz już nasze pokolenie myśli inaczej,myślenie się zmienia na lepsze,ludzie stają się otwarci :-D
Nadia całkiem normalnie reaguje na nagość i ja też się nie wstydzę jej pokazywać nago.

Niestety babcia wpaja Nadii wstyd i nie chodzi tylko o nagość ale tak ogólnie.

Wstyd nie jest budującym uczuciem i nie potrzebujemy go.

Capricorn - 2008-04-09, 12:34

moja teściowa, matka trzech synów-leni totalnych, ma na wszystko złoty tekst: "gdybym miała córkę, to by mi pomogła..." - łatwiej było marzyć o córce niż nauczyć chłopaków jakichkolwiek podstaw i sprzątania po sobie.

Chłopcy na gwiazdkę dostali od niej jakieś samochodziki - a Olka taki zabawkowy zestaw mopów, zmiotek, miotełek.... nie wiem, skąd ona to wytrzasnęła w ogóle, wyrzuciłam do kosza natychmiast, no co to za pomysł na prezent!

Karolina - 2008-04-09, 12:37

Kurcze, nas jeszcze nie spotkały takie sytuacje, ale moja babcia jest nowoczesną, wyzwoloną kobietą, nigdy nie lubiła sprzątać i gotować. Moja mama i mama Mateusza to już wogóle.
W sumie u nas nie ma wstydu przed nagością, kąpię się razem z dziećmi, Tymek wogóle nie jest zainteresowany różnicami anatomicznymi, może dlatego własnie, że nie zwracamy na to uwagi. Jedyne co to ostatnio sobie podśpiewał "moje jajko (?) pachnie jak kwatki na łące". Pomieszał piosenki i wstawił własny przedmiot kultu ;-)
A Mia...mam nadzieję, że nie będzie się niczego wstydzić, ja się nie kryję z nagością, staram się każde miejsce ciała traktować jak normalne. Czasem dzieją się ziwne rzeczy, np Tymek w kąpieli z Mateuszem pyta "Czy mogę pogłaskać Twojego siusiaka Tatusiu..." normalnie wykorzystywane dziecko 8-)
Zobaczymy co Mia wymyśli ;-)

pao - 2008-04-09, 12:42

cieszy mnie, że choć sama sporo miałam do dokopania sie do kobiecości (udowadniałam tacie że jestem jego idealnym synkiem) to jednak takie stereotypy mnie generalnie ominęły.
Moje córy na szczęście też nie będą tym faszerowane i to nie tylko przez nas (maja fajny wzór w domu ;) ) ale i przez otoczenie.

generalnie ten temat to bardzo szerokie pole i czasem prowadziłam wykłady w tej materii, szczególnie odnośnie stereotypów, archetypów i wszelakich innych typów co to nie uświadamiamy sobie ich, a tym bardziej ich pochodzenia a jednak w nie wchodzimy.

niestety wolnym od tego nie jesteśmy i nie będziemy, przynajmniej na razie, ale im mniej mamy na starcie tym lepiej :)

Karolina - 2008-04-09, 12:52

pao napisał/a:
udowadniałam tacie że jestem jego idealnym synkiem

co Ci ojcowie mają z tymi synkami? Mój też chcial, bo bylam najstarsza w rodzinie wepchnąć mnie w taką rolę, w pewnym sensie mu się udało, ale od kiedy pamiętam byłam przeciwko niemu bardzo zbuntowana i z jednej strony chciałam być najlepszym uczniem z drugiej nienawidziłam tego. Taki fazy się pojawiły, wzloty i upadki.

orenda - 2008-04-09, 13:01

Karolina napisał/a:
co Ci ojcowie mają z tymi synkami?
U nas często otoczenie, znajomi, pytali Piotrka czy nie wolałby syna... :-/ A on szczerze się cieszył na córkę. Ostatnio też rozmawiałam z koleżankami, które coś wypominały, że facet to MUSI mieć choć jednego syna. A znam mężczyzn, którzy mają wyłącznie córeczki i są bardzo dumnymi tatusiami. Ja byłam trzecim dzieckiem dla mojego taty, jedyna córką, bardzo się z tego cieszył i jako mała dziewczynka pamiętam, że się mną bardzo chwalił.
rosa - 2008-04-09, 13:06

ale beznadziejne takie podziały :-/ nie doświadczyłam nigdy czegoś takiego, nie czułam ograniczeń związanych z płcią
moi chłopcy mieli lalki, zabawkowe garnki, miksery itp. myślę że mop też by im się podobał :-D

Karolina - 2008-04-09, 13:43

rosa napisał/a:
myślę że mop też by im się podobał

Tymek dostał od babci, taki zestawik bo miał okres sprzątania wszelkimi gąbeczkami, papierami i ściereczkami. Jest zafascynowany lakierami do paznokci, cieniami do powiek. Nawet mogę jedno fajne zdjęcie wkleic. Taki miałam trochę problem bo on ciągle chciał się malować, to wymyśliłam malowanie ale zwierzatkowe.

miauuuu

Capricorn - 2008-04-09, 13:47

ja jako dziecko oberwałam takim przekazem, że w dziewczynkę "nie opłaca się inwestować". Np. moim braciom rodzice opłacili kursy prawa jazdy gdy tylko osiagnęli wiek umozliwiający zdobycie takiego dokumentu. Ale ani ja, ani moja siostra nie miałyśmy się co ubiegać o takie dotacje.

Pominę już tutaj fakt, że moja matka chciała mnie wysłać do zawodówki - "a jak będziesz sobie dobrze radzić, to zrobisz jeszcze technikum po zawodówce" - komizm i tragizm tego pomysłu polegał na tym, że byłam ponadprzecietnie uzdolnionym uczniem, zrobiłam dwie klasy w jednym roku (piąta i szóstą).

Mój mąż jest bardzo dumny z tego, że ma córkę, bo jego rodzina jest strasznie zmaskulinizowana, dziewczynek jak na lekarstwo. Nawet gdy jego bratu się syn urodził, to z satysfakcją skomentował, że nie każdy może mieć dziewczynkę.

Ja będę strasznie pilnować, żeby moja córka byłą dobrze wykształcona i niezależna. W chłopaków tak samo chcę zainwestować zresztą. :mrgreen:

Capricorn - 2008-04-09, 13:48

uszy na spinacze biurowe :D cudnie. profesjonalny make-up Tymka.
Karolina - 2008-04-09, 13:49

W jakich wspaniałych czasach żyjemy...
rosa - 2008-04-09, 13:54

Capri, jak już mówiłam, masakra i koszmar

u mnie w rodzinie kobiety są silne i decydują o sobie, nawet powiem że czasami są zbyt silne. moja mama pracowała zawodowo, można powiedziec że zrobiła karierę, i może dlatego ja nie mam problemów z ograniczeniami

tymek jaki śliczny ma makijaż!

majaja - 2008-04-09, 16:02

Capricorn napisał/a:
a Olka taki zabawkowy zestaw mopów, zmiotek, miotełek.... nie wiem, skąd ona to wytrzasnęła w ogóle, wyrzuciłam do kosza natychmiast, no co to za pomysł na prezent!

Mironowi by się podobał.

[ Dodano: 2008-04-09, 16:18 ]
Capricorn napisał/a:
ja jako dziecko oberwałam takim przekazem, że w dziewczynkę "nie opłaca się inwestować".

Też to znam, podobno to moja wina, że mój brat matury nie zrobił, bo ja sie uparłam na studia iść i on nie mógł do wymarzonego technikum. moja matka to tu była raczej generalnie niekonsekwentna, z jednej strony na angielski posłała, a z drugiej i tak ciągle twierdziła że nie dam rady i to wszystko przeze mnie bo uparta jak osioł jestem.
Dla mnie akuart najgorsze było traktowanie mnie jak czarnej owcy i dziwadła, ciągłe drwiny, bo wolałam czytać niż sprzątać czy uganiać się za chłopakami. Poza tym jakoś nikt nie wydziwia nad wyglądem synków, że mają grube nogi albo ubierają sie na tak jak trzeba i to też jest wkurzające.

malva - 2008-04-09, 16:37

ja dostałam od mamy "w prezencie" przekaz że facet w domu to " święta krowa" czyli ma chodzic do pracy a po pracy juz palcem nie musi kiwnać.
bez problemu ten schemat wywaliłam w diabły ( za to moja siostra wręcz odwrotnie długo musiala sie z nim zmagać)
za to mojej córce "fundnęłam" przekaz pt "niezaleznosc" tak silny że nie wiem czy to nie pójdzie w drugą stronę np. na pytanie "a co zrobisz jak twój maz nie zgodzi się na coś" Kalina odpowiada" jak to co,wywalę go z domu"

a 2 miesiące temu Kalinka przywlokła ze szkoły taka piosenkę:

'My dziewczyny ,zgrana paka, pognębimy męski ród
upokorzymy chłopaka,jak podskoczy daj mu w dziób.
Bo chłopacy to lalusie i potrzebne im mamusie,
by pieluszki im zmieniały ,no i nosy wycierały.
Weź nad rzeczkę chłopca swego, no i w rzeczce utop jego.
I zakrzyknij: heja hej! o jednego chłopca mniej!"

za moich czasów to się spiewało romantyczne piosenki typu :"on kochał ją i ona go kochała" ;-)

Karolina - 2008-04-09, 16:43

Znam tą piosnkę fajna jest :-D
magdusia - 2008-04-09, 16:48

czyżby ? :shock:
malva - 2008-04-09, 17:05

hehe,no właśnie...mozna ją roznie interpretować
Capricorn - 2008-04-09, 17:16

W liceum chłopacy z mojej klasy śpiewali: weź za rękę pannę swą, idź nad rzekę utop ją, i zaśpiewaj jej, jednej kurwy mniej!"
kamma - 2008-04-09, 19:30

Mój tata ma dwie córki i zero synów. Żyjemy w rodzinie sfeminizowanej z bardzo silnymi, choć niekoniecznie wykształconymi kobietami. Zbyt silnymi. Ja sama jestem stroną wyraźnie dominującą, ale staram się z tym walczyć i czasem podjąć M jakąś decyzję. Ale wracając do mojego taty. Miał dwie córki, to w nie inwestował. Angażował nas w różne dyscypliny sportu, a na kurs prawa jazdy byłam zapisana jeszcze zanim osiągnęłam odpowiedni wiek (termin egzaminu był już w "odpowiednim" czasie). Zastanawiam się, co by było, gdyby miał syna, bo w jego rodzinie pochodzenia mężczyźni byli właśnie święci. Gdy przyjeżdżałam do babci, po obiedzie był zawsze standardowy tekst, którego nienawidziłam: "To dziewczynki popomywają po obiedzie", było to skierowane do mojej mamy i jej córek.
Moja córka ma oczywiście wkręconą silną niezależność. Robi co che, chodzi gdzie chce, bawi się czym chce. Choć na święta rodzina postanowiła za wszelką cenę zrobić z niej dziewczynkę i zamiast kolejnej maszyny Boba Budowniczego dostała domek dla Barbie tudzież dwie sztuki onych ;)
Kąpiemy się razem i nie wkręcamy sobie wstydu. Gdy Irma ogląda swoje części intymne, nie komentuję tego, chyba że za bardzo się "naciąga" :shock: Irma jest pod wrażeniem różnic płciowych, wciąż nie ma dosyć przyglądania się, nie pozwalamy jej jedynie dotykać nas w "te" miejsca, uznając, że taki dotyk jest zarezerwowany dla par. Tak też jej zresztą tłumaczymy.

biechna - 2008-04-09, 19:46

...
Ewa - 2008-04-09, 20:16

Capricorn napisał/a:
zabawkowy zestaw mopów, zmiotek, miotełek

Rany, już widzę radość Gabryśka na widok takiego prezentu :mrgreen: .
U mnie podziału na role damskie i męskie nie ma. Gabryś uwielbia pomagać w kuchni. Dopiero teraz powoli zaczyna lubić samochody, bo do tej pory ulubione zabawki to lalki i naczynka. Zresztą jeszcze na piąte urodziny na widok samochodu była radość, a na widok zabawkowych garnków był okrzyk "zawsze o takich marzyłem!" ;-)
Ja mam jednak problem w kwestii nagości, ale wiem z czego to się bierze i jakoś nie mam siły ani chyba ochoty tego zmieniać. Zaakceptowałam, że tak mam i tyle. Mój mąż wiedział o tym i szanował (np. zanim mi wszedł do łazienki gdy brałam prysznic zawsze pukał, a jak nie musiał koniecznie to w ogóle nie wchodził). Chłopcy nie widują mnie raczej nago, wiedzą, że mama nie lubi jak jej się wchodzi do łazienki albo do sypialni, gdy się ubiera i tyle. Na siłę nie będę niczego zmieniać w tej kwestii, jednak od zawsze wkurzały mnie podziały ról. U nas panował wprawdzie podział "mąż zarabia na rodzinę-żona zajmuje się domem i dziećmi", ale to był mój świadomy wybór, za to mąż pomagał jak mógł w domu. Pamiętam, że miał żal do swojej mamy, że niczego go w domu nie nauczyła. To jego siostra była zaprzęgana do pomocy w domu i w kuchni, bo kobieta od tego jest. Był zły, bo jak mówił, czasem chciał mi bardziej pomóc, ale nie potrafił się w tym odnaleźć i nie wiedział co i jak może zrobić.
U niego w rodzinie faktycznie pod tym względem to koszmar po prostu. Pamiętam swoje totalne osłupienie, gdy dowiedziałam się, że z jednego dziecka w rodzinie (dla moich chłopców to byłby kuzyn) strasznie się wyśmiewają i drwią. Powód? Od zawsze uwielbiał gotować i rysować stroje damskie. W wieku 12 lat radził sobie podobno rewelacyjnie w kuchni i miał na swoim koncie świetne rysunki i konkretny plan zostania projektantem mody damskiej. Był traktowany z pogardą i politowaniem, bo jego zainteresowania oznaczały skłonności homoseksualne :shock:
Swoją drogą mój ojciec jest również typowym dowodem podziałowości płci. Na temat kobiet ma tragiczne zdanie. Niby umie sam sobie ugotować (nie ma innego wyjścia, bo sam mieszka), ale jak jest kobieta, to uważa, że ma mu podać pod nos i posprzątać. Kilka razy mu już Gabryś zwrócił uwagę "dziadku, swój talerz daje się do zlewu", bo mój ojciec po prostu odchodzi od stołu :roll: . Mojego męża to doprowadzało do szału i nie pozwalał mi nigdy tego talerza sprzątać, sam sprzątał. Z tego co wiem, mój ojciec przejął taki wzorzec od swojego ojca.

malva - 2008-04-09, 21:18

no tak,ile ludzi tyle histori
Humbak - 2008-04-09, 22:54

U nas jest taki podział jaki wynika z zarobkowania i przypadku np kiedyś natalię do przedszkola, śniadanko, ubranko robiłam ja, teraz robi chomik, on więcej zarabia więc więcej pracuje, ja bardziej sprzątam niż pracuję. I tak dalej i tak dalej... Wstydu sztucznego jakiegoś u nas nie ma, jest - wydaje mi się - na normalnym poziomie: tata myje natalkę gdy trzeba, ale sam nie świeci tym i owym, ja się teraz z kubą kąpię, ale w wieku jego lat 7miu raczej nie będę przed nim specjalnie paradować nago choć nie umrę gdy mnie zobaczy. Tata kąpał się z natalią tak długo jak długo nie interesowała się co tato ma pod wodą - jak zaczęła wyjawiać nadmierne zainteresowanie, tatuś przestał się kąpać z natalką po prostu ją kąpał będąc poza wanną. I wiele innych.

Co do domu... no cóż, nacisk na edukację dotyczył obu płci, obowiązki były ale rozdzielne płciowo. U nas też była córka 'do pomocy', choć syn 'do naprawy'. Dwie rzeczy które uważam za złe i z pewnością nie powtórzę to przypadek prawa jazdy - 'bo nie musisz, brat/tato/chłopak cię podwiozą - i ucinanie niezależności - tam nie idź/tego nie rób/to zrobimy za ciebie, z tobą/bądź w domu/nigdzie nie chodź itd. Do dziś jak mam coś załatwić to muszę mieć męża przy sobie, a najlepiej przed sobą... wykorzystanie mózgu i świadomości obecnej niewiele tu pomagają... :roll:

Jadzia - 2008-04-10, 08:16

Capricorn napisał/a:
Pominę już tutaj fakt, że moja matka chciała mnie wysłać do zawodówki - "a jak będziesz sobie dobrze radzić, to zrobisz jeszcze technikum po zawodówce" - komizm i tragizm tego pomysłu polegał na tym, że byłam ponadprzecietnie uzdolnionym uczniem, zrobiłam dwie klasy w jednym roku (piąta i szóstą).


katastrofa, byłaś dzielna Capri, że się nie dałaś :-)
u mnie nigdy nie było takiej sytuacji. Moi Dziadkowie mieli 4 dzieci:2 chłopców i 2 dziewczynki, wszyscy skończyli studia, a były między nimi taka różnica wieku, że wychodziło, że jednocześnie musieli utrzymać dwójkę na studiach w innym mieście. Ale ta otwartość i równość w tym względzie może wynikać z tego, że mój Dziadzio nie miał takich możliwości, studia skończył dopiero wtedy gdy potrafił sam na nie zarobić(miał już ponad 30 lat).

ale w innych kwestiach aż tak kolorowo nie jest. Moja Babcia zawsze mówi" Jadziu, ale kiedy Ty masz czas gotować, pewnie tak na 2 dni od razu?" , ja jej zawsze dopowiadam"nie ma z tym większego problemu, raz ja gotuje a raz Janusz", ona "aha, aha"...a za 2 miesiące to samo. I to nie efekt sklerozy, ona nie potrafi sobie uświadomić, że facet może gotowac , sprzątać itd. Teksty mojego Dziadka (gdy np kuzyn chce za sobą umyć naczynia) : "zostaw to są 3 kobiety a ty się za takie rzeczy zabierasz" :/

na szczęście Janusz był chowany normalnie, a będąc wege jeszcze bardziej "zniewieściał" ;-)

a co do wstydu, u mnie narządy płciowe były zawsze tabu, efekt: musiałam i wciąż się uczę ich akceptacji, pokonywać gdzieś tam jeszcze trochę zakorzeniony wstyd

Capricorn - 2008-04-10, 10:03

Jadzia napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Pominę już tutaj fakt, że moja matka chciała mnie wysłać do zawodówki - "a jak będziesz sobie dobrze radzić, to zrobisz jeszcze technikum po zawodówce" - komizm i tragizm tego pomysłu polegał na tym, że byłam ponadprzecietnie uzdolnionym uczniem, zrobiłam dwie klasy w jednym roku (piąta i szóstą).


katastrofa, byłaś dzielna Capri, że się nie dałaś :-)


no, tak kształtował się mój ciężki charakter. ;-)

nie tyle, ze się nie dałam, co nie pozwoliłam za siebie podejmować decyzji. Wszystkie dokumenty związane z wyborem szkoły średniej powypełniałam sama, i sama je złożyłam. W końcu to nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności, a wyłącznie czytania ze zrozumieniem ;-) Zresztą, ja chyba od zawsze byłam bardzo niezależna, i chyba to mnie dyskwalifikowało w tej rodzinie.

Jeszcze miałam zakodowane takie oto przekonanie, że kobieta elegancka i zadbana, i, o zgrozo, radosna, to rasowa dziwka. Atrakcyjna = puszczalska. Oj, z tym naprawdę dłuuuuugo musiałam się borykać.

Seks i płciowość były - oczywiście - absolutnym tabu. Za wyjątkiem tego, że nie ma mowy o wyjściach, bo wrócisz z brzuchem. Chłopaki mogą wychodzić, bo nie tak łatwo im udowodnić udział w czyjejś ciąży.

Nie wiem też, skąd akurat w mojej rodzinie wzięło się tak silne dyskryminowanie dziewcząt, brat mojego ojca oraz jego siostra mają po dwie córki, dziewczyny miały, i mają, duże wsparcie u rodziców.

Karolina - 2008-04-10, 10:25

Jadzia napisał/a:
"zostaw to są 3 kobiety a ty się za takie rzeczy zabierasz"

ludzie...ale by było jakbym coś takiego usłyszała...na szczęście jeszcze nigdy mnie to nie spotkało - u nas dwie dziewczyny były. Rodzina mojej Mamy jest sfeminizowana - brak braci i po prostu nie było takich akcji.
Otwarcie rozmawiam z rodzicami moimi na tematy wychowania moich dzieci, ich seksualności, przyszłej orientacji seksualnej. Pod tym względem mam do nich zufanie, że z Mii nie zrobią sprzataczki przez wakacje ;-) A z Tymka - na pewno ;-)

puszczyk - 2008-04-10, 12:27

Fajny wątek. Nawiązując do tematu zabawek, kupiłam kiedyś Kamilkowi mebelki dla lalek, ale nie chciał się nimi bawić, dopiero teraz bawi się nimi z Weroniką. Nie interesowały go nigdy lalki i pluszaki. Weronika natomiast rozczula się nad każdym misiem i lalką, opiekuje się nimi, karmi, tuli, przykrywa. Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego. :roll: Jeśli się mylę to wyjaśnijcie dlaczego.

Kamil też dużo pomagał mi (przepraszam - nam :mrgreen: ) w kuchni, ale do pewnego czasu, teraz prawie go to nie interesuje, no chyba że robimy pizzę albo ciasto.

Humbak - 2008-04-10, 12:56

puszczyk napisał/a:
Coś jednak jest zakodowane w genach
sama nie wiem, różnie bywa - Natalię nigdy nie interesowały lalki, choć miała ich multum, dopiero zaczeła szaleć za barbie gdy poszła do przedszkola. Nigdy nie zainteresowała się lalami-dzidziusiami do przebierania, ubierania, karmienia - prędzej karmiła mnie i siebie na herbatce :-)

Miała za to okres fascynacji samochodami i pociągami, nigdy nie dbała ani o siebie ani o pokój czy inne rzeczy tak jak jest to rozumiane stereotypowo - interesują ją jedynie przygody przygody i przygody, plecak i heja, też książki - a ponoć outsider to facet ;-) A że nie wspomnę o takich drobiazgach jak bałagan - nigdy nieczego nie pamięta, nie przywiązuje wagi do rzeczy zupełnie. Kuba już układa ze mną klocki i rzeczy na półkach czego nie robiła roczna natalka. Zobaczymy co z tego będzie, Kuba uwielbia kuchenkę natalki bardziej niż ona sama, samochody tylko te fajniejsze reszta stoi.

Myślę czasami że to nie płeć a charakter czyni osobę. U nas zapowiada się przebojowy samotnik i rewolucjonista - Natalka a spokojny domator - Kuba. Inaczej niż się oczekuje od dziewczynek i chłopców

Amanii - 2008-04-10, 15:54

Humbak napisał/a:
dopiero zaczeła szaleć za barbie gdy poszła do przedszkola


No właśnie, Puszczyk, wydaje mi się, że to nie jest "zakodowane w genach" tylko raczej to kwestia takiej a nie innej socjalizacji. Jak nie przez rodziców to w przedszkolu, szkole..
W ogóle to zdanie "Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego." aż za bardzo mi przypomina koronny argument anty-vege "tak już jest urządzony świat, ze człowiek je mięso i nie zmienimy tego". Tak jest urządzony świat bo my go tak urządziliśmy.
Mój mężczyzna też ma jakieś problemy z tym, żeby chłopczyk miał coś różowego na przykład. A jak nasz przyszły synek będzie chciał się bawić lalką czy naczynkami to już widzę, ze stoczymy o to wojnę :P


Kwestia tematów tabu: U mnie w domu nigdy nie było czegos takiego jak wstyd (chyba że wstyd, że się coś złego zrobiło). Nie pamiętam co prawda żadnych reakcji na dziecięcy "ekshibicjonizm", ale pamiętam, że łazienka zawsze była pomieszczeniem "otwartym", zdarzało się że korzystały z niej na raz 3 osoby (mama się kąpała, ja malowałam przed lustrem, ojciec korzystał z toalety lub inne podobne konfiguracje). Ani w wieku dojrzewania, ani teraz w wieku lat 20 nie miałam i nie mam żadnych oporow przed chodzeniem przed mamą/ojcem/siostrą nago. Rodzice też nigdy się szczególnie nie kryli z nagością. Spaliśmy nago i nago pokonywaliśmy drogę sypialnia-łazienka. Zero hamulców :D :D :D Nie wiem jak by to wyglądało, gdybym miała brata, ale przypuszczam, że podobnie.
Gorzej było z rozmowami na "te tematy". Rozmów jako takich nie pamiętam, raz była pogadanka jak w wieku lat 15 jechałam z chłopakiem na tydzień do jego brata na wakacje, ale nie padło słowo "seks", tylko standardowe "uważaj na siebie i nie róbcie żadnych głupot, nie chciałabym zostac babcią". Ale to może dlatego, że byłam na tyle "mądrą dziewczynką" ze rodzice wiedzieli, że nie mają się czego obawiać :D

No i jest też druga strona medalu - ta nasza otwartość powodowała, że właściwie nie było zwyczaju pukania gdziekolwiek. To nie było zbyt uciążliwe zazwyczaj, bo nikt przed nikim nie miał nic do ukrycia, ale kiedy się naprawdę potrzebowało chwili intymności to trzeba było się anonsować "teraz nie wchodzcie do łazienki" co w innych domach jest raczej normalne, że jak ktoś jest w łazience to się nie wchodzi. :) No i do pokoju tak samo każdy wchodził na luzie w rozpiętej bluzie, niezależnie czy byłam sama, czy z chłopakiem.. To czasem denerwowalo, ale z drugiej strony nie było na tym tle żadnych poważniejszych konfliktów. Zwłaszcza, ze mój pokój nigdy nie był tak naprawdę moim pokojem, bo dzieliłam go z siostrą.

Wydaje mi się że taki system był dobry... Nie miałam nigdy żadnych kompleksów na punkcie swojego ciała. Nie bałam się zbliżeń z chłopakiem (co nie znaczy też, ze byłam rozwiązła :P ). Nie schizowałam z wizytą u ginekologa. No i nie musiałam wiedzy na temat cielesności czerpać z bravo czy innych tego typu źródeł, co uchroniło mnie pewnie przed wieloma głupimi zachowaniami.

Strasznie się rozpisałam :) Jeszcze krótko o płciowości zadań domowych. U nas to było tak, że ojciec zawsze "był w pracy" (czyli tak naprawdę go nie było i wciąż nie ma dla mojej młodszej siostry), wracał wieczorem, jadł obiad przygotowany przez mamę i kładł sie przed tv. Potrafił się wydrzeć na mamę o niewyprasowaną koszulę, którą przecież "musi mieć na dzisiaj i ona o tym wiedziała to czemu mu nie wyprasowała". My niestety byłyśmy jakoś tak wychowane, że mamie w tej pracy raczej nie pomagałyśmy :oops: Nie było tak, że córki to mają sprzątac, gotować itp. My raczej miałyśmy się dobrze uczyć. Zawsze mnie wkurzał (i do dziś wkurza) sposób a jaki ojciec traktowal mamę i wiedziałam, że u mnie w domu tak nie będzie.

Tak więc od pół roku uczę mojego faceta wszelkich zadań domowych. Jest podział terenów do sprzątania w domu, on bardzo często robi pranie, myje naczynia, robi sobie jedzenie jak ja jestem w pracy/na uczelni do późna (jak jestem w domu to ja gotuję, bo uwielbiam to robić). Wszystko to po raz pierwszy sam zrobił w naszym wspólnym domu, bo w domu rodzinnym podobnie jak u mnie mama była "murzynem" do roboty, a dzieci i ojciec nie miały większych zadań.. W naszej rodzinie to NAPEWNO nie będzie tak wyglądać :lol: :lol: :lol:

Cytrynka - 2008-04-10, 17:59

Bardzo przydatny ten wątek. Wychowałam się w rodzinie praktycznie bez mężczyzn. Odkąd pamiętam musiałam pomagać, np. jak mama miała sprzątanie (jako drugą pracę), po szkole z nią chodziłam i pracowałam. Wydaje mi się, że miałam dużo obowiązków (robienie sobie śniadania do szkoły i przed szkołą, sprzątanie, zakupy, pomaganie w w gotowaniu, pomaganie mamie w pracy itd.). Myślę jednak, że byłoby podobnie gdybym miała brata (mam siostrę). Moja mama do tej pory dziwi się, że nie ugotuję mężowi porządnego obiadu (mięsa), tylko odgrzewam mu gotowce, nie prasuję itp. choć jednocześnie ubolewa że mąż mi nie pomaga.
Tu mam problem, bo boję się, że moje dzieci będą kopiować model domu rodzinnego. I nie wiem co robić, bo męża nie zagonię do sprzątania (po prostu odmawia). Moje dzieci widzą, że tata zarabia, a mama sprząta, gotuje, pierze itp. Staram się dzieci wciągać do pomocy, żeby się nauczyły, że takie rzeczy po prostu trzeba robić, niezależnie od płci.
Co do zabawek, moja Julcia poprosiła o samochód na urodziny i go dostanie (jak tylko znajdę, bo chce konkretny). Poza tym Julcia bardzo lubi lalki i naczynia, Domiś woli pociągi i samochody. Adaś natomiast chętnie "gotuje" w Julci zabawkowych garnkach. Kupuję im to, co wiem, że im sprawi przyjemność. Np. Dominik długo czas na spacerze prowadził wózek dla lalki (ale bez laki), co wywoływało uśmieszki (rzadko) albo zdziwienie naszego znajomego.
W każdym razie będę się starała wychować moje dzieci na niezależne, postaram się o ich wykształcenie. Pewnie też wzory wyniesione z domu (mama odwala całą domową orkę, o przepraszam, tata kosi i pracuje w ogródku) będą miały znaczenie.

zina - 2008-04-10, 22:06

Ciekawy temat...
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:
Skad sie to bierze, ja pojecia nie mam :!:
W mojej rodzinie nie zauwazylam szczegolnie wstydu z powodu bycia dziewczynka bo jest nas 3 siostry wiec zdominowalysmy "biednego" tate ;-)
U nas jest ogromny kult babci i czuje ze przez to kobiety maja u nas latwiej, sa silne i przedsiebiorcze jak nasza rodzicielka rodu :-)
Ja zawsze czulam sie fajnie z powodu bycia dzieckiem-dziewczynka, chodzilam po drzewach i ogolnie byla ze mnie nieokrzesana rozrabiara ;-) Nigdy niczego nie zazdroscilam chlopcom.

martka - 2008-04-10, 22:09

zina napisał/a:
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:

masakra :shock:

Capricorn - 2008-04-10, 22:13

martka napisał/a:
zina napisał/a:
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:

masakra :shock:


wyjątkowo wredne, w pysk bym dała chyba.

swoja drogą, moja siostra, której włosy są identyczne z włosami kacpra, jako może 10 latka, usłyszała w szkole od sprzątaczki, że była zrobiona na grochu.

renka - 2008-04-10, 23:10

Ja wraz z siostra od dziecinstwa slyszalysmy tekst (szczegolnie od mojej S.P. babci), ze to czy tamto dziewczynce NIEPRZYSTOI. Najczesciej i tak slyszalam to w latach licealno-studyjnych (odnosnie poznych powrotow badz nocowania poza domem, picia alkoholu etc.). Byc moze dlatego rozne rzeczy, ktore rzekomo dziewczynce NIEPRZYSTOJA robilam wowczas nagminnie, w ramach buntu.
Malati - 2008-04-10, 23:59

Pamietam że jako dziecko ,bawiłam się głównie z chłopakami,łaziliśmy po drzewach,bawiliśmy się w podchody itp.Ciągle wracałam do domu umorósana,w podartych ciuchach,mama wściekała się na mnie.W domu nie wpajano mi że jako kobieta musze coś robić a co innego mi nie wypada.Ale jeśli chodzi o domowe obowiązku minusem chyba było to że po prostu nie byłam dopuszczana do kuchni,sprzatania itpMama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej :roll: Dlatego nauczyłam się gotować dopiero na studiach mając 21 lat i będąc na własnym garnuszku ;-)
Jeśli chodzi o moją rodzinę,mimo że mąż marzy o podległej mu i pokornej żonie ;-) sam też gotuje ,robi pranie,wynosi zawsze śmieci,sprżatanie u niego ogranicza się do odkurzania ale dobre i to :-P Filip jak narazie ma typowo męskie zainteresowania typu samochody i psitolety.Zdarzyła mu się zabawa wózkami,ale woził je puste bez lalek.Mnie sie czasami znajomi czepiali jak zdarzyło mi się założyć małemu skarpetki w kwiatki czy lekko różowawą kurtkę,ja tam nie widziałam w tym problemu.Teraz ludzie sie czepiaja bo młody ma długie włosy i myślą że kreujemy go na dziewczynke :-)

Amanii - 2008-04-11, 00:59

czarna96 napisał/a:
W domu nie wpajano mi że jako kobieta musze coś robić a co innego mi nie wypada.Ale jeśli chodzi o domowe obowiązku minusem chyba było to że po prostu nie byłam dopuszczana do kuchni,sprzatania itpMama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej

O dokładnie miałam to samo. Z jednej strony właśnie tak było, że mama nie dawała sobie pomagać po prostu, bo sama zrobiłaby to szybciej, lepiej i w ogóle. Z drugiej strony im byłam starsza tym częściej słyszałam teksty, że "inne dzieci to mają obowiązki, a wy to nic nie robicie w tym domu". Jednak ilekroć starałam się coś pomóc, byłam ganiona, bo zrobiłam to niedokładnie lub niedobrze (a kiedy miałam się tego nauczyć, skoro nigdy nie mogłam tego robić). Tak więc mama troche sama była sobie winna, że była "naszą służącą" jak to sama w chwilach słabosci powtarzała.
Obiady czasem robiłam sobie sama, ale z praniem, prasowaniem, myciem podłogi itp. nie miałam styczności przez 19 lat prawie w ogóle..
Teraz widzę, że mój chłop ma to samo. Tyle ze u mnie jakoś nauka gotowania przyszła naturalnie, on natomiast po prostu "nie umie" choć chce (tyczy się to również rzeczy takich jak np. sortowanie prania)

czarna96, boże jak mnie denerwują takie teksty ludzi.. Jak chłopczyk bedzie mial cos rozowego to wyrosnie na geja, bawi sie lalkami - bedzie zniewiescialy itp.. w ogóle bym się tym nie przejmowała, to tylko o tych ludziach swiadczy :)

nitka - 2008-04-11, 08:48

trochę się przymierzałam do wypowiedzi w tym temacie, który arcyciekawym jest.
Moja Mama od początku była wyklęta w rodzinie mojego ojca, bo ojciec właśnie był zmuszony sam robić sobie obiad, tudzież herbatę, co więcej robił też dla żony :shock:
podobno największy kosmos był wtedy, kiedy okazało się, że mój ojciec kąpie mnie, i nawet :!: zmienia pieluszki. Moja Mama to typowy karierowicz. Odbiło się na niej później to wychowanie mojego ojca. Miała przesrane życie, bo przez cały okres jego trwania, aż do dzisiaj był i jest zazdrosny o wykształcenie, ambicje, stanowiska, normalnie chodzący kompleks. Masakra. Moja mama w pewnym momencie była zmuszona do odejścia z pracy, bo mój ojciec wydzwaniał do v-ce prezesów "znowu pierdoliłeś moją żonę" itp.
Tak więc na wychowanie córek nie starczało czasu. Same się wychowałyśmy. Ja zaczęłam gotować kiedy miałam 10 lat (mama wiecznie w pracy, ojciec naćpany tabletkami podsuniętymi przez jego mamusię).
Klaudia, moja siostra, jest zupełnie inna. Taka mało zadowolona i uparta jak kozioł, nie pokazuje emocji, ja wylewam je na każdego czy chce słuchać, czy nie ;-)

co do wstydu, to kiedy zaczęłam jeździć na kolonie (7lat) miałam wmawiane, że mam się nie puszczać i nie być łatwa, co skutkowało tym, że wstydziłam się każdego chłopaka, i nie potrafiłam normalnie porozmawiać. Miałam też wpajane, że nie istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną, czego skutki odczuwa teraz Faza. mój ojciec panicznie boi się feministek, dlatego poniekąd mam takie zapędy (się bronić musiało, się ma)
no i nie wiem, czy moi rodzice w ogóle zdają sobie sprawę, że rzuciłam studia, i wszystko inne, żeby od nich uciec.

Nie wiem, czy uda mi się wychować moją córkę na taką kobietę, jaką ja zawsze pragnęłam być:
- niezależną uczuciowo
- znającą swoją wartość
- dojrzałą emocjonalnie
- odróżniającą stan faktyczny od stanu w głowie
może F się uda, ja będę tylko gotować :)
czarna96 napisał/a:
Mama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej :roll:

no Fazy matka normalnie.

Capricorn - 2008-04-11, 09:12

no ja sama jestem z tych, co "same zrobią lepiej". masakra.

Jeszcze mi się przypomniało: o ile moja teściowa chciałaby Olkę jak najszybciej wkręcić w mopy, szmatki, sprzątanie, pomaganie, itp (z jednoczesnym komunikatem, że chłopcy nic ine muszą, bo są chłopcami), o tyle mój teść jest wylewnie szarmancki wobec Olki. Na powitanie oraz na pożegnanie całuje jej dłoń. Olka to juz się tak wycwaniła, że na widok dziadka wyciąga rączkę do całowania. :D

puszczyk - 2008-04-11, 09:45

Amanii napisał/a:
No właśnie, Puszczyk, wydaje mi się, że to nie jest "zakodowane w genach" tylko raczej to kwestia takiej a nie innej socjalizacji. Jak nie przez rodziców to w przedszkolu, szkole..

Moje wnioski wyciągnęłam z obserwacji własnych dzieci. Weronika ma do wyboru różne zabawki, sama wybiera zabawy jakie opisałam powyżej. Ale wczoraj krzyczała z radości na widok znalezionej ciężarówki. :mrgreen:

Amanii napisał/a:
W ogóle to zdanie "Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego." aż za bardzo mi przypomina koronny argument anty-vege "tak już jest urządzony świat, ze człowiek je mięso i nie zmienimy tego". Tak jest urządzony świat bo my go tak urządziliśmy.


Czyli sugerujesz żebym wydzierała jej z rąk lalki? :lol:

No dobra, ale są tematy których nie zmienimy bo po co, np. to kobiety rodzą dzieci, mogą je karmić piersią i z reguły łatwiej im np. opiekować się niemowlęciem i tyle.

Ok, należy uczyć i dziewczynki i chłopców tego co przyporządkowane zwyczajowo danej płci (np. wkrzuające było, że na pracach technicznych podzielono nas na dwie grupy, dziewczyny uczyły się gotować, a chłopacy wbijać gwoździe :evil: ).

U mnie też mama zawsze była od wszystkiego, sprzątania, prania, zakupów, gotowania. Nadal tak jest, mimo że tata już nie pracuje, a mama ciągle tak. Podobno jak tata na początku małżeństwa miał sobie prać skarpetki to zaczął sobie kupować nowe...
Na szczęście mam mądrą teściową co dobrze wychowała syna i na A. zawsze mogę liczyć. Nie ma rzeczy której by nie zrobił, od gotowania na sprzątaniu kończąc. Sprzyja temu moja praca, bo gdy pod wieczór wychodzę, zrobi wszystko przy dzieciakach, sprzątnie. Jest ok.

Ja za to nienawidzę sprzątać, mam ciągłe poczucie winy, że czegoś nie zrobiłam i jestem do niczego. :-|

PiPpi - 2008-04-11, 09:53

oh man...nie wiedziałam co robię zakłądając ten wątek;) ale fajnko, fajnko, ze piszecie:
nitka- mogłabyś sprecyzować co to znaczy niezależna uczuciowo?
Amanii- nasze Mamy mogłyby sobie ręce podać, to wyraźne wchodzenie w rolę ofiary-Matki Polki tak mają poprzez postawę <sama najlepiej zrobię" moja mama doprowadzała do sytuacji, kiedy w końcu będzie mogła wykrzyczeć: "nikt mi w niczym nie pomorze", najjaskrawiej to widać w czasie przedświątecznej bieganiny
renka, moja Babcia dokładnie takie same miała myślenie, nie przebierała w słowach, siostra późno wracając słyszała, że "śmierdzi spuścizną" ( chodzi o spermę, bo wcześniej kojarzyłam to słowo np.że spuścizną literacką ), ja byłam "podłą dziwką", poza tym, "znajduchy pierońskie" i "niszczycielka świata bożego" nieźle , nie?
capri, z powyższego tekstu wnioskować łatwo można, ze mój charakter też miał się gdzie kształtować..acha. ten zestaw do sprzątania też bym wyrzuciła i mnie również zależy na niezależności i wykształceniu dzieci, choć na pierwszym miejscu na szczęściu i jeśli moje dziecko będzie szczęśliwą listonoszką to nie mam nic przeciwko, mną się mama chciała chwalić także pod względem edukacyjnym a gdy siedziałam nad książkami i nie chciałam czegoś dla niej zrobić mówiła pogardliwie: "naukowiec się znalazł"
zina, straszne teksty słyszałaś na temat poczęcia, ja ostatnio na wiosce swojej rodzinnej usłyszałam od listonoszki, że same dziurawce się rodzą (dziewczynki), spojrzałam z politowaniem tylko, dziurawiec jak coś wybrakowanego odbieram, stara babka a patrzyła jak dziecko w moje oczy z pytaniem: znasz takie fajne słówko?..cóż..
jak się rodzi chłopak, to chłopak, a jak dziewczynka to dziurawiec, no trzymajcie mnie :!:
Napisałaś:U nas jest ogromny kult babci i czuje ze przez to kobiety maja u nas łatwiej, sa silne i przedsiębiorcze jak nasza rodzicielka rodu :-) ----znajomy psycholog twierdzi, że ponieważ kobiety społecznie mają gorszą sytuację (nierówne płace za tą samą pracę chociażby) odbijają sobie w domach i np. święta najważniejsze częściej spędza się w rodzinie żony, nie ma równowagi (to pewne uogólnienie ale trudno mi się z tym nie zgodzić po uprzedniej obserwacji znajomych rodzin)
cytrynko, u mnie była non stop gadka, ze chłop to musi porządnie zjeść, czyli niewege, rodzice są rozwiedzeni i babcia powtarzała jak mantrę słowa: bez chłopa to bida w domu, nie ma komu zrobić tego czy tamtego,
myślę, że jeśli czegoś nie zrobisz w sprawie udziału męża w podziale domowych obowiązków, to może stać się tak jak nie chciałabyś by się stało. Ponieważ latami ten schemat się utrwalał, nie zmienisz go z dnia na dzień, jednak spróbuj małymi krokami, proś o niewiele np. może mąż podlałaby rośliny w domu, skoro lubi te ogrodowe? znajoma powiedziała mężczyznom w swoim domu, że jeśli oni nie umyją naczyń o ona nie ugotuje obiadu i to działa;)
Amanii wydaje mi się, że rozumiem co humbakmiął na myśli pisząc o genach, socjalizacja socjalizacją, ale np. do kopalni pracować bym na długo nie poszła(może na troszkę;))bo nie mam naturalnych, fizycznych predyspozycji i to są te geny..u jaskiniowców było także facet znosił zdobycze, był na zewnątrz a kobieta pilnowała ognia, czasy sie zmieniają, kobiety wyszły z jaskiń, jednak uważam,że to One mają w sobie odpowiednią energię do podtrzymywania ciepła domowego ogniska, facet w tym pomaga, jednak to kobiecość gra pierwsze skrzypce w domku, mężczyzna niech znosi do domu co trzeba;) byleby nie zamykał drzwi na zewnątrz kobiecie

KAROLKA GłODNA ZA CHWILę DOKOńCZE;)

rosa - 2008-04-11, 10:31

muszę się przyznać, że bardzo mnie cieszy, że w mojej rodzinie kobiety nie kreowały się współczesne męczennice, co za koszmary
kofi - 2008-04-11, 10:56

Tak czytam ten wątek i zastanawiam się jak to u mnie w domu było i jest.
R. pochodzi z rodziny patrriarchalnej - ojciec rządził, matka zasuwała, obsługując i wyręczając ojca (bo on jest prawie niewidomy), niedawno był ją opuścił i znalazł sobie inną ]:-> Na szczęście R. dość wcześnie opuścił dom rodzinny - jak miał 15 lat wyjechał do szkoły z internatem, potem akademik. R. powtarza wszystkim, że u niego w domu rządzi żona, ale ja traktuję to jako żart. Mam nadzieję, ze nikt nie rządzi.
U mnie to raczej mama była dość niezależna. Mieli 2 córki, mną zajmowali się tata i babcia, moją siostrą mama. Każda z nas do teraz uważa, że miała lepiej, chyba po prostu łatwiej było mi się porozumieć z ojcem, któremu specjalnei nie zależało, zebym była chłopcem, więc uczył mnie szyć, dzięki babci doskonaliłam te umiejętności. Mama nie umiała szyć, ani specjalnie gotować, bo tym zajmowała się babcia.
Mam 2 chłopców, bardzo wrażliwych, raczej wolnych od stereotypów macho, ale widzę, że im to przeszkadza w życiu. Ich natura określana jest jako delikatna, więc kobieca.
Igor to miał bardziej "męskie" zainteresowania, więc jeszcze się dogadywał z kolegami, ale Daniel to już nie.

PiPpi - 2008-04-11, 10:59

rosa, też bym się cieszyła, ważna jest świadomość, że jeśli już jesteśmy ofiarami, to naszymi katami są ofiary innych katów...
chwała wegedzieciakowym Mamom, że robią coś w materii przywracania PARTNERSTWA w swoich relacjach i nie manipulują wstydem i lękiem wychowując dzieci

ina - 2008-04-11, 11:13

U nas w domu mama była z tych co wszystko zrobią lepiej, szybciej.... W sumie nie dziwię się ojcu że nic nie robił w domu, skoro żona robiła wszystko najlepiej.
Natomiast po moim urodzeniu rodzice zdecydowali, że to ojciec pójdzie na wychowawczy i się będzie mną zajmował - mama lepiej zarabiała, miała dobrą pracę na kierowniczym stanowisku. Akurat tak się złożyło, że tata miał poważną operację w tym czasie i poszedł na rentę. Pracował w domu jako fotograf. Jeździł ze mną na rowerze, brał mnie do kolegów, na wycieczki,do klubu fotograficznego. Nie miałam nudnego dzieciństwa :mrgreen:

Amanii - 2008-04-11, 11:23

Capricorn napisał/a:
no ja sama jestem z tych, co "same zrobią lepiej". masakra.

No, ja niestety też, ale staram się jak mogę hamować te zapędy.. Choć wiem, że będę musiała ukradkiem po chłopaku coś "poprawić" to jednak mówie jemu, zeby to zrobił, bo jak mu to nie wejdzie w krew to potem stanę się maszynką do sprzątania w domu, a tego nie chcę.
Magda Stępień napisał/a:
najjaskrawiej to widać w czasie przedświątecznej bieganiny
o, tak. W tym roku przyjechałam i coś tam mamie pomagałam robić na wielkanoc (m.in. zrobiłam paste z awokado i kotleciki z soczewicy, których w domu nikt wcześniej nie jadł :P ). Odciążyłam ją trochę w zakupach. Ale mama i tak wstawała koło 6-7 i kładła się po 23 totalnie wykończona (i to były skromne, 4-osobowe świeta, bez zadnych suto zastawionych stołów). I nawet jej do głowy nie przyszło, żeby o cokolwiek poprosić ojca, ktory leżał przed tv wczuwając się w świąteczny klimat :-/
To nie to, ze mój ojciec nie gotuje - wręcz przeciwnie, gotuje doskonale, i w 2 dzień swiąt zawsze wykwintny obiad jest jego popisowym dziełem. Tyle, że robi go w godzine, bo wszystko ma kupione i przygotowane. Natomiast wielogodzinne pieczenie ciast, robienie sałatek, żurku itp to coroczna samotna praca mamy..

Magda, Puszczyk - z tymi genami to ja rozumiem. Wiem, ze facet nie urodzi i nie wykarmi dziecka, i ze kobieta raczej nie będzie tyrała kilofem 8h, ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o cechy, które są przypisywane płciowo, a tak naprawdę są wynikiem socjalizacji, wzorców kulturowych (czyli są cechą genderową, nie płciową w sensie płci biologicznej).

np: dziewczynki są bardziej wrażliwe. Dupa tam. Są wrażliwe, bo mają być wrażliwe. Takie obserwują od małego wzorce społeczne. Jak się zdarzy jakaś twarda sztuka to jest "chłopczyca", "herod baba" itp. Z kolei chłopiec - "beksa", "patrz, zaraz sie popłacze jak dziewczynka", "zachowujesz sie jak baba", ewentualnie "pedał". To jest wszystko wpajane zupełnie nieświadomie nawet na co dzień.

magcha - 2008-04-11, 11:43

U nas w domu rządzili zgodnie Babcia z Dziadziem - mimo wieku byli raczej partnerskim małżeństwem - Dziadziuś ugotował obiad, zrobił pranie (póki mógł), posprzatał. Wzajemnie o siebia dbali i darzyli szacunkiem (są dla mnie wzorem małżeństwa, podobnie jak rodzice). U moich rodziców jest podobnie - tata sprzata, pierze (ale nie umnie gotowac - gotowanie to pasja mamy). Ja nie byłam wychowywana wg zasad "dziewczynce nie wypada), ganiałam z sąsiadami i kuzynem po drzewach, moim marzeniem dzieciństwa była koparka (do dziś pamiętam radośc kiedy ja dostałam). było fajnie. Moje małzenstwo też jest podobne - R. wcześnie wyszedł z domu (szkoła z internatem, akademik, długie mieszkanie w pojedynkę) więc wszystko robił sam. Gotujemy na zmianę, oboje mamy wstret do prasowania, jak trzeba to kazdy prasuje swoje (chyna ze mam dory humor i akurat prasuję cos swojego to moge wyprasować jedną (!) koszulę R., małemu juz nie prasuję). Mieszka kąpię tylko wtedy gd R. musi wyjechać :oops: Potrafię naprawić gniazdko i wtyczkę, założyc uszczelki (dzięki Dziadziu :-) )Sprzatamy wspólnie. Na razie taki układ mi odpowiada. Mieszka też mam zamiar uczyć wszystkiego - gotowac i wbijać gwoździe :-)
PiPpi - 2008-04-11, 11:50

Amanii napisał/a:


Magda, Puszczyk - z tymi genami to ja rozumiem. Wiem, ze facet nie urodzi i nie wykarmi dziecka, i ze kobieta raczej nie będzie tyrała kilofem 8h, ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o cechy, które są przypisywane płciowo, a tak naprawdę są wynikiem socjalizacji, wzorców kulturowych (czyli są cechą genderową, nie płciową w sensie płci biologicznej).

np: dziewczynki są bardziej wrażliwe. Dupa tam. Są wrażliwe, bo mają być wrażliwe. Takie obserwują od małego wzorce społeczne. Jak się zdarzy jakaś twarda sztuka to jest "chłopczyca", "herod baba" itp. Z kolei chłopiec - "beksa", "patrz, zaraz sie popłacze jak dziewczynka", "zachowujesz sie jak baba", ewentualnie "pedał". To jest wszystko wpajane zupełnie nieświadomie nawet na co dzień.



a to, to rozumiem, niekiedy faceci odmawiają kobiecie przymiotów umysłu, czy cech osobowości i mówią:" tak ładna, ze aż miła"
poza tym, kiedy byłam w ciąży słyszałam od teścia, ze jak urodze dziewczynke to będzie najładniejsza na swiecie, a jak chłopca to bedzie najmądrzejszy :evil:
dziewczynce kategorie estetyczne tylko pasują, czemu nie powiedział że chłopak byłby przystojny?

Malati - 2008-04-11, 12:04

Kiedy jade do mojej mamy z moim mężem zawsze slyszę"marta może wojtek jest głodny zrób mu coś do jedzenia,a może chce się napić ,zrób mu herbatę itp" Jak jej mówię że wojtek ma dwie sprawne ręce i potrafi sam koło siebie robic to się oburza ;-) bo według niej powinnam mu przygotować i podać,póżniej po nim posprzątac i zapytać"kochany mężu smakowało?" i uslyszawszy potwierdzenia być w skowronkach cały dzień :-)

Ja mam zamiar wychować Filipa na faceta który będzie umiał gotować i dbać o porządek.Napewno będzie miał w domu obowiązki odpowiednie do jego wieku.Mam nadzieję że nie będzie miał lewych rączek do prac domowch i jego przyszła żona będzie z niego zadowolona ;-) :-)

kofi - 2008-04-11, 12:20

czarna96 napisał/a:
Kiedy jade do mojej mamy z moim mężem zawsze slyszę"marta może wojtek jest głodny zrób mu coś do jedzenia,a może chce się napić ,zrób mu herbatę itp" Jak jej mówię że wojtek ma dwie sprawne ręce i potrafi sam koło siebie robic to się oburza

Moja teściowa w czymś takim celuje.
Mojemu mężowi nie przyszłoby do głowy czekać, aż zrobię mu kolację/herbatę, tym bardziej, że skąd mogę wiedzieć na co akurat ma apetyt. Wystarczy, że robię obiad.
Ale jak ona do nas przyjeżdża koniecznie chce go karmić. I w ogóle wszystkich, oprócz mnie ]:->

rebTewje - 2008-04-11, 13:03



- oto praca edytorska Natki w podręczniku do klasy trzeciej. Zgubny wpływ na dziecko miała lektura "Małej książeczki o feminizmie". Seksizm, któren osobiście wyssałem z domu rodzinnego i z którym walczę zaciekle w sobie po dziś dzień, w nowym pokoleniu rebów właśnie stracił rację bytu i punkt zaczepienia, hura! ;) A to się przejawia np w tym, że jestem każdorazowo poprawiany przez Nastuchę, ilekroć o naszej kotce wypowiadam się per kot, sierściuch itp. Napotykam wtedy na ostrą ideologiczną reakcję: "Tato! To jest ONA!" ;)

PiPpi - 2008-04-11, 13:11

no proszę reb!!! pogratulować :-D
hxxp://www.myspace.com/polaroidus
oto link , który podałeś reb posłuchajcie KONIECZNIE kawałek pt MĘŻOWIE!!!!!!!!!!!

magcha - 2008-04-11, 14:30

reb Tewje! Aż mi się cieplutko ze szczęścia zrobiło! :lol: Seksizm w podrecznikach bujnie kwitnie :evil: Nati jest wspaniała! - osoby wychowujące też :lol:

[ Dodano: 2008-04-11, 14:35 ]
Magda Stępień - mocne!

Karolina - 2008-04-11, 14:40

Zacofany ten podręcznik, Henryk Jordan-------wybudował park dla dzieci, łał... ja też chyba jestem zacofana bo nie mam pojęcia kto to był...
Capricorn - 2008-04-11, 17:57

No cóż, droga do sukcesu pełna jest kobiet - popychających swoich mężów...
My mamy inny podręcznik do trzeciej klasy - taki, z małym powstańcem, i z messydżem, że największe bohaterstwo to zginąć za ojczyznę...

kofi - 2008-04-11, 18:26

Capricorn napisał/a:
No cóż, droga do sukcesu pełna jest kobiet - popychających swoich mężów...
My mamy inny podręcznik do trzeciej klasy - taki, z małym powstańcem, i z messydżem, że największe bohaterstwo to zginąć za ojczyznę...

Jak dla islamskich fundamentalistów :roll:

nitka - 2008-04-11, 18:33

Karolina, a ogrody Jordanowskie? Jeden blisko aspy w Pozku:)

[ Dodano: 2008-04-11, 18:39 ]
Magda Stępień, Przez niezależną uczuciowo uważam osobę, która nie uzależnia swojej egzystencji od uczuć innej osoby wobec niej.

PiPpi - 2008-04-11, 18:49

o ile dobrze Cię zrozumiałam , nitko, chodzi Ci o to żeby nie uzależniać swojego być albo nie być od tego co ktoś inny do nas czuje?
ten ktoś inny to może być ważna osoba i niezależność uczuciowa staje się nierealna, kiedyś myślałm, żeby nie uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby ale rzeczywistość pokazała mi, że szczęście ma imię i nazwisko, mojego węża i córeczki.

Karolina - 2008-04-11, 18:55

Nitko ja nietutejsza, tylko przyjezdna;)

[ Dodano: 2008-04-11, 18:56 ]
Magda Stępień napisał/a:
mojego węża


no i wszystko jasne :lol: ;-)

PiPpi - 2008-04-11, 19:00

, karolina jasne wszystko, tzn.?[/b]

[ Dodano: 2008-04-11, 19:02 ]
zdjęcie Tymka w makijażu-rewelka! słodki jak mniód ;-)

Capricorn - 2008-04-11, 19:03

kofi napisał/a:
Capricorn napisał/a:
No cóż, droga do sukcesu pełna jest kobiet - popychających swoich mężów...
My mamy inny podręcznik do trzeciej klasy - taki, z małym powstańcem, i z messydżem, że największe bohaterstwo to zginąć za ojczyznę...

Jak dla islamskich fundamentalistów :roll:


ano. wprowadzanie takich przesłań BEZ KONTEKSTU jest dla mnie idiotyczne. Kacper był zdziwiony bardzo, szczególnie pomnikiem małego powstańca, chłopiec mniejszy od karabinu, który trzyma. Zwłaszcza, ze u nas panuje ścisły zakaz "zabaw w wojnę" - a tu, proszę, szkoła, poniekąd, takie wartości promuje.

Gdzieś nawet założyłam wątek na ten temat - o tutaj:

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1008&start=0

PiPpi - 2008-04-11, 19:19

[quote="biechna"]po tytule wątku bałam się trochę w niego wejść, ale tak mnie cieszy, że weszłam! nie do końca jest tak, że nasze pokolenie jest już nowoczesne i rzadko posługuje się stereotypami - w mojej fabryce pracuje kilkudziesięciu Polaków, wszyscy bardzo młodzi, góra 30 lat, wszyscy po studiach. i wszyscy myślą, że sprzątają i gotują tylko kobiety i geje. o kobietach, które są w partnerskich związkach, czyli o mnie i jakichś koleżankach spoza fabryki (jaka szkoda, że ich nie ma ze mną w pracy!) mówi się po prostu źle. podczas planowania prezentów dla dzieci/chrześniaków itp dla dziewczynek kto może rzuca pomysły pralek, zestawów sprzątających czy do gotowania etc - dla chłopczyków - gry edukacyjne, programiki jakieś dziecięce na kompa, książeczki, mówię Wam, szok :-( nie sądziłam, że "to" się wciąż dzieje.
[b][b][b]moja babcia po dziś dzień żałuje, że miała samych synów, bo nikogo do pomocy nie było :shock: b]quote][/b]biechna, dlaczego tytuł cię wystraszył?
dla mnie szokiem było jak zobaczyłam jak moja rówieśniczka gotuje mięso na obiad, jakoś tak mi sie wydawało, że każdy młody człowiek prędzej czy później zostaje wegusem bo ma dostęp do informacji, którego nie miało wcześniejsze pokolenie, ma większą możliwość rozwijania swojej wrażliwość, jakoś tak mi się ubzdurało, że wszystko musi "iść do przodu" ale jednak nie musi...nie dziwie się ,że jesteś w szoku, niełatwo się odnaleźć wśród takich osób...ja nawet gdy ide parkiem z wózkiem i mijam ławkę oblężoną przez mężczyzn czuję na sobie ich spojrzenia widzące tylko poszczególne części ciała a nie człowieka.. :-|

Karolina - 2008-04-12, 09:20

Magda "węża" napisałaś ;-) chyba że to faktycznie wąż i ja jestem niezorientowana...
martka - 2008-04-12, 09:25

Karolina, Magda cały czas tak o nim pisze ;-)
Karolina - 2008-04-12, 09:56

acha!
PiPpi - 2008-04-12, 09:56

zgadza się martka ;-) piszę wąż bo mąż brzmiał dla mnie zbyt poważnie, już kiedyś pisałam że babcia moja przedrzeźniała w ten sposób swoją koleżankę, która w rozmowie z nią używała notorycznie słowa MĄŻ, mąż to mąż tamto aż muliło od tego "ą" ;-)

a tak naprawdę, wąż bo ja żmijka jestem :mryellow:

magcha - 2008-04-12, 10:43

Ja czesto słyszę komentarz "O to się pewnie R. cieszy, że syn", jakby córka była gorsza :evil: . I nikt mi nie chce wierzyć, że on chciał dziewczynkę i do konca mówił per "Jagoda"... :-P
martka - 2008-04-12, 12:30

magcha napisał/a:
jakby córka była gorsza :evil:

a ja myślę, że jak ktoś chce znaleźć problem to go wszędzie znajdzie... mi raczej ludzie dają odczuć, że syn jest 'gorszy' (cokolwiek mają na myśli) wszyscy wokół próbują współczuć, że mam dwóch chłopców :evil: . często słyszę: 'a nie chciałaś chociaż jednej dziewczynki, dziewczynki są takie słodkie'. no ja bardzo przepraszam całe społeczeństwo, że tak mi nie wyszło ;-) :evil:

Malinetshka - 2008-04-12, 12:56

martka napisał/a:
często słyszę: 'a nie chciałaś chociaż jednej dziewczynki, dziewczynki są takie słodkie'

Qrde, jakby mały człowiek był jakimś towarem, produktem do wyboru w sklepie.. grrr :-/

magcha - 2008-04-12, 12:57

Właśnie martka - jak mogłaś ;-) :lol:
A mnie mówią - pewnie żałujesz że nie córka - no bo kto Ci pomoże :evil:

Capricorn - 2008-04-12, 13:00

martka napisał/a:
magcha napisał/a:
jakby córka była gorsza :evil:

a ja myślę, że jak ktoś chce znaleźć problem to go wszędzie znajdzie... mi raczej ludzie dają odczuć, że syn jest 'gorszy' (cokolwiek mają na myśli) wszyscy wokół próbują współczuć, że mam dwóch chłopców :evil: . często słyszę: 'a nie chciałaś chociaż jednej dziewczynki, dziewczynki są takie słodkie'. no ja bardzo przepraszam całe społeczeństwo, że tak mi nie wyszło ;-) :evil:


haha.

Mnie najbardziej rozwala to naciskanie społeczne na "parkę". Nie zapomnę, jak wyszliśmy na pierwszy spacer z malusieńkim Wojtkiem, zaraz dopadła nas taka wredna sąsiadka, i z satysfakcja w głosie orzekła: "i co, nie udało się?". Och, hormony miałam mocno wysoko :D No piękne gratulacje, nie ma co. wiec pytam: CO się nie udało? A pani, śmiejąc sie tak, że aż jej uszy nadrywało, "no, córka się nie udała!" i cała szczęśliwa. no, nie byłam zbyt grzeczna, gdyż odpaliłam coś w stylu: "a pani nigdy nie udał sie syn. (w sumie, to zięciowie tez nie, ale tutaj już ugryzłam się w język ;-) ) a różnica miedzy nami jest taka, że ja jeszcze mogę urodzić kilkoro dzieci". Aż mnie trzepało.

martka - 2008-04-12, 13:42

Cytat:
Mnie najbardziej rozwala to naciskanie społeczne na "parkę"

właśnie, właśnie. moze mam jednego oddać..albo wymienić? :evil:

Capricorn napisał/a:
"i co, nie udało się?"

i tak wyjątkowo grzecznie zareagowałaś ;-)

nie wiem skąd to się bierze... jakaś taka zawiść ludzka :roll:

magcha - 2008-04-12, 13:52

Capricorn - podziwiam za opanowanie. Naciskanie na parkę też mnie drażni.
kamma - 2008-04-12, 18:58

Co ciekawe, u mnie w rodzinie poniekąd jest parka, bo moja siostra ma syna, a ja - córkę, więc moja mama jest tzw. "prawdziwą babcią" (słyszeliście podobną nazwę?!). Jednak gdy byłam w ciąży i pokazałam rodzinie film z usg, moja mama powiedziała, cała happy: "chłopak, co, bo się tak cieszycie! na bank chłopak!" Dżizas, na całe szczęście dziewczynka, bo już wystarczy, że syn siostry ma przechlapane ("wybraniec").
majaja - 2008-04-12, 18:59

magcha napisał/a:
a czesto słyszę komentarz "O to się pewnie R. cieszy, że syn", jakby córka była gorsza . I nikt mi nie chce wierzyć, że on chciał dziewczynkę i do konca mówił per "Jagoda"...

A podobno w W-wie to jakoś częściej się zdarza. Albo faceci prędzej się przyznają. Jak mojego małża ginek podsumował, że najwyraźniej nie potrafi dziewczynek robić to miał minę jakby miał się popłakać, a był taki pewnien że to Matylda, a tu klops, siusiak jak się patrzy było widać ;)

kofi - 2008-04-12, 19:03

Na moją kuznkę to się rodzina prawie obraziła, bo miała urodzić dziewczynkę (USG), a urodziła drugiego chłopca.
A Danielito na początku uparł się, że nie pokaże kto on. A potem, to upierałam się, żeby nie mówili i miałam niespodziankę.
Ale właściwie to chciałabym mieć dziewczynkę. Fajnie byłoby się pobawić :oops: takimi ładnymi lalkami, jakich nie było w moich czasach. Daniel miał krótki okres zainteresowania lalkami, ale niestety szybko mu przeszło i jedyna lalka jaką posiadał nie była piękna (niania mu kupiła). A w ogóle to spódniczkę łatwiej się szyje, niż spodnie.

Jagula - 2008-04-12, 19:26

też narobiliśmy zamieszania kiedy inny lekarz stwierdził po usg,że to jednak będzie dziewczynka :mryellow: do dziś jak sobie przypominam miny tych co sie przy chłopcu upierali to się uśmiecham...choć i tak mam syna.Dla mnie było to w sumie bez różnicy za wyjątkiem tego,że nie mogliśmy znaleźć imienia dla dziewczynki...
PiPpi - 2008-04-13, 08:06

UWAGA!

OLGA HALLER zbiera materiały do książki o seksualności kobiet i zaprasza wszystkie chętne kobiety do dzielenia się swoimi doświadczeniami z tej sfery życia. Kontakt: oswajanieciala@interia.pl WARSZTAT DLA KOBIET "Ciało i seksualność" odbędzie się 31.05-01.06.08 w Centrum Counsellingu Gestalt w Krakowie.
Więcej na www.gestalt.haller.krakow.pl

Lily - 2008-04-13, 09:09

Magda Stępień napisał/a:
OLGA HALLER zbiera materiały do książki

aaa... Olga Haller to moja była terapeutka...

zina - 2008-04-13, 10:00

Lily napisał/a:
Magda Stępień napisał/a:
OLGA HALLER zbiera materiały do książki

aaa... Olga Haller to moja była terapeutka...

a nasza, moja i Jaguli, wykladowca psychologii na US :-)

A props tematu to moj A. zawsze mi mowil ze jak zaczne mu codziennie obiady gotowac to juz bedzie z nami koniec :-P (cale szczescie nie mam takich ambitnych zapedow ;-) )

Raz przez to uslyszal zdanie na polskiej budowie ze jak mu zona nie gotuje to "sobie ja chujowo wychowal" :shock: :evil:

A. mial w dziecinstwie ukochanego misia ktorego tulil i glaskal i kt zostal brutalnie pobawiony przez ojca glowy na jego oczach bo to takie malomeskie bawic sie misiem :evil:

Fajna ksiazke ostatnio czytalam o wychowaniu dziewczynek. I tam jest o tym o czym piszecie, ze dziewczynki sie chwali glownie za urode a chlopcow za ich osiagniecia. Ciekawa lektura, polecam.

hxxp://www.amazon.com/gp/reader/078686768X/ref=sib_dp_pt#reader-link]Tutaj mozna zajrzec to srodka ksiazki.



Jagula - 2008-04-13, 11:09

zina napisał/a:
Lily napisał/a:
Magda Stępień napisał/a:
OLGA HALLER zbiera materiały do książki

aaa... Olga Haller to moja była terapeutka...

a nasza, moja i Jaguli, wykladowca psychologii na US :-)

Chodzi Ci o Makuchową- Olga to nasza koleżanka :mryellow: :mryellow: z etnologii, Makuchowa była jej "guru" (pamiętasz babsko-wódkowy wieczór u Olgi ???) Jest na pewno kompetentna osobą w kwestii seksualności kobiet ...mądra babka!

zina - 2008-04-13, 11:27

Jagula napisał/a:
Chodzi Ci o Makuchową- Olga to nasza koleżanka :mryellow: :mryellow: z etnologii, Makuchowa była jej "guru" (pamiętasz babsko-wódkowy wieczór u Olgi ???) Jest na pewno kompetentna osobą w kwestii seksualności kobiet ...mądra babka!

Oczywiscie, cos mi sie pokrecilo :oops: Wieczor oczywiscie pamietam i znak z ulicy przyniesiony do akademika,hehe ;-)

Karolina - 2008-04-13, 12:04

Magda czyli trzeba być osobiście tak?
Martuś - 2008-04-13, 12:53

Kurczę, jestem w szoku, jak czytam ten temat, bo w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że dziewczynki mogą mieć tak ciężko w dzisiejszych czasach, tzn. że jeszcze taki ciemnogród w tym względzie jest tak powszechny. Moja rodzina była zawsze silnie sfeminizowana, babcia jako pierwsza na KUL-u zaczęła nosić spodnie ( i wygrała konkurs na najładniejsze nogi :mrgreen: ), miała prawo jazdy na motor, samochód, po studiach pracowała, a mój dziadek się jeszcze dokształcał i pracował mniej, będąc częściowo na jej garnuszku, a to wszystko było dość niezwykłe w latach 50. Moi dziadkowie mieli też tylko jedną córkę i żadnych synów, a moja mama ma dwie córki i też żadnych synów ( moja babcia też miała trzy siostry i żadnych braci, tak więc pierwszy raz od czterech pokoleń w linii żeńskiej jakaś kobieta w mojej rodzinie - znaczy ja - urodziła syna :mrgreen: ), tak więc nie było u mnie nigdy podziału na dziewczynki i chłopców, bo chłopców nie było ;) Tzn. był mój kuzyn, syn kuzynki mojej mamy, i wszyscy się razem trzymaliśmy, ale nikt też nie wychowywał nas 'różnie', jak chciałam to biegałam po drzewach i się bawiłam samochodzikami, ale generalnie wolałam bawić się w dom :) Co prawda moja babcia robiła w domu dużo więcej, mimo, że oboje pracowali zawodowo, ale ja zawsze wiedziałam, że tak nie powinno być i że tak jest bo dziadek jest już stary i się przyzwyczaił :-P
Ale myślę, że równie trudną kwestią jest wychowanie syna.. Tomek jak go poznałam nie umiał zrobić w domu nic, bo mamusia całe życie go obsługiwała.. nie nauczyła go niczego, bo po co, pewnie myślała, że jak już się wyprowadzi z domu (co chciała jak najbardziej odwlec), to jego żona będzie go tak samo obsługiwać :-/ Jak przez parę miesięcy mieszkaliśmy u nich, to nigdy nie zwróciła sie do Tomka z poleceniem złożenia jego(!) skarpet czy powleczenia naszej wspólnej pościeli, zawsze z tym szła do mnie, mimo, że ja miałam studia i pracę i na tyłku całymi dniami nie siedziałam, bo gdyby tak było, to faktycznie byłoby to naturalne, że ja pracuję w domu.. W pewnym momencie zaczęłam się buntować i odpowiadać 'a może Tomek to zrobi?' to miała taką minę, jakbym chciała skrzywdzić jej synka ]:-> A fakt jest taki, że ona go strasznie skrzywdziła moim zdaniem i mi życie utrudniła.. Ja mam zamiar wychować Jasia dla świata, a nie pod siebie, nauczyć go praktycznego myślenia, planowania, prac domowych etc żeby się nie musieć wstydzić przed swoją przyszła synową i żeby w wieku 20 lat nie był kaleką życiowym nie umiejącym pościeli zmienić.. Ale dużo gorsze i tak jest utrwalanie stereotypu, że facet musi być twardy i wytrzebiane z chłopców resztek empatii i wrażliwości :|

bodi - 2008-04-13, 13:06

karolina, wiem że olga Haller zaprasza do nadsyłania do niej listów/relacji dot. własnych doświadczeń w temacie, na ich podstawie m.in. ma powstac ksiązka.
więcej hxxp://www.dojrzewalnia.pl/oswajanieciala.html]TUTAJ

Agnieszka - 2008-04-13, 14:22

U nas w domu rodzinnym mój tata to wodę na herbatę potrafi zagotować. Zawsze był wyręczany przez mamę (ma jeszcze 2 braci), potem zamieszkał z żoną i teściową a następnie już tylko z żoną. No niestety jest typem co zostawia talerz na stole (u mnie strofuje go Ada: zjadłeś to wynieś)

Ode mnie nie wymagano szczególnie i nie goniono do prac domowych. Pierwsza potrawę poza odgrzewaniem zupy zrobiłam w wieku lat 10 (parówki smażone z żółtym serem). Potem jak przeszłam na wege były do jednej kuchni 3 kobiety, ustalone pory bo nie wszyscy lubili/jedli wszystko (no przynajmniej nauczyłam sie gotować)

Wiele stereotypów wyniosłam z domu: kobietę się wozi samochodem, prace remontowe to męskie zajęcie itp. Wygląd i pielęgnowanie urody to też oddzielny temat (nie spełniałam do końca matczynych oczekiwań)

w kwestii kontaktów z męzczyznami też prócz faktu, że kobieta dba o dom (sprząta, gotuje itp) to są rzeczy co nie wypada (nawet teraz mama przypomina mi o możliwości zajścia w ciążę). Moje rogi dały mi siłę buntu (no może nie we wszystkich płaszczyznach). Niemniej mój ex mąż nauczył się gotować, przetworować (i robił to b dobrze w prasowaniu też był mistrzem)

Moja mama stoi nad moim bratem, gdy wchodzi do kuchni a radzi sobie sobie dobrze. Mój tata w pracach naprawczo-majsterkowych ma pomocnika w Adzie. Krzesło w mojej łazience powinno mieć tabliczkę z imieniem mojego taty (nagość nas nie krepuję, wnuczkę jak potrzeba też wykapię, ubierze).

wookie - 2008-04-13, 15:15

mój monż też cały czas marzy o córce, wręcz się odgraża że będzie robił aż do skutku.... ;-)
Karolina - 2008-04-13, 18:14

Może napiszę, choć pojawiło się to wegedzieciaku - kontrola poczęcia wg. płci. Zeńskie XX plemniki są większe a więc wolniej płyną, męskie XY są mniejsze i szybsze. Jeśli staramy się o dziewczynkę to kochamy się przed owulacją - żeńskie plemniki mają długą żywotność i zanim pojawi się jajeczko - męskie wyginą. Jeśli o chłopaka to w samą owulację - kto pierwszy ten lepszy. U nas sie sprawdziło, choć nieco przypadkiem ;-)
kamma - 2008-04-13, 19:04

Tak, tego samego i w podobnie bezpośredni sposób uczyła nas pani na biologii :)
A my i tak stawiamy na żywioł ;) Kto ma być, to będzie :)

eenia - 2008-04-13, 19:36

U nas sie nie sprawdziło, nie wierze w te metodę. Doprawdy nie rozumiem tego zafiksowania na chłopców, że niby lepsi....hahah piszę to i od razu się reflektuje jakie bzdury piszę, wszak sama jestem zafiksowana, tyle że na dziewczynki :mryellow:
rosa - 2008-04-13, 20:45

ja już ze swoim starszym synem dochodzę do etapu, w którym rozmowa z córką była by łatwiejsza, bo przynajmniej jakieś doświadczenia osobiste posiadam. :-/
babaaga - 2008-04-13, 22:12

moja jedna znajoma wyspowa opowiadała, jak to wiele z jej znajomych cieżarnych bardzo się nastawiało, że chcą chłopca, jedna sie nawet popłakala, gdy okazaló sie na usg, że dziewczynka..to dla mnie takie dziwne, choć rozumiem wplyw kultury itd...jeden pawła menager ma żonę w ciązy i opowiada-musi być chłopiec, bo o dziewczynę to sie musisz martwić, że zajdzie w ciązę itd :evil: nie no, masakra, myślisz sobie, zę w dzisiejszych czasach płeć nie powinna mieć znaczenia, okazuje się, że jest zupełnie inaczej..My mamy dwóch wspanialych chlopaków, ale chetnie bym bardzo miała jeszcze córkę, dlatego, że to zupełnie inna relacją, chciałabym móc wspierać ją(której jeszczec nie ma nawet w planach :-) )w rozwijaniu swej mądrej kobiecości. Kacper, póki co, ma typowo męskie zainteresowania, mimo,że nic mu nie narzucaliśmy :-> Staram sie go wciagać do prac domowych, ale stawia opór duzy. myśle,ze tu ważne jest, by od małego dużo robić przy dziecku, razem sprzątać, gotować itp. A my przez pierwsze 4,5 KAcpra lat życia mieszkaliśmy u rodziców i nie mieliśmy miejsca na taką realizację siebie 8-) ale rodziców mam wspaniałych i sfeminizowanych!
Amanii - 2008-04-13, 23:09

Właśnie mi się przypomniało troche w tym temacie:

Mój chłopak mi opowiadał, że pamięta jak jedna pani w przedszkolu, kiedy jakiś chłopczyk był niegrzeczny, wiązała mu na włosach kokardkę, stawiała na środku i mówiła: "teraz jesteś dziewczynką i wszyscy możemy się z ciebie śmiać"

Wmurowało mnie jak to usłyszałam. I to nie było w latach 20 tylko jakieś 15 lat temu... O_O

Karolina - 2008-04-13, 23:46

eenia napisał/a:
wszak sama jestem zafiksowana, tyle że na dziewczynki

Eenia znowu wspólna cecha :mrgreen:

kofi - 2008-04-14, 09:02

Amanii napisał/a:
Właśnie mi się przypomniało troche w tym temacie:

Mój chłopak mi opowiadał, że pamięta jak jedna pani w przedszkolu, kiedy jakiś chłopczyk był niegrzeczny, wiązała mu na włosach kokardkę, stawiała na środku i mówiła: "teraz jesteś dziewczynką i wszyscy możemy się z ciebie śmiać"

Wmurowało mnie jak to usłyszałam. I to nie było w latach 20 tylko jakieś 15 lat temu... O_O

Koszmar.
Daniel ostatnio ciagle powtarza, że chce być dziewczynką. I to mi się nie podoba. Wolałabym, żeby nie miał problemów z identyfikacją płci. :-?

Amanii - 2008-04-14, 09:15

Spoko, ja zawsze mowilam ze chcialabym byc chlopcem :) mysle ze to niegrozne. zaraz potem chciałam być zakonnicą :P
magcha - 2008-04-14, 10:51

Amanii napisał/a:
Właśnie mi się przypomniało troche w tym temacie:

Mój chłopak mi opowiadał, że pamięta jak jedna pani w przedszkolu, kiedy jakiś chłopczyk był niegrzeczny, wiązała mu na włosach kokardkę, stawiała na środku i mówiła: "teraz jesteś dziewczynką i wszyscy możemy się z ciebie śmiać"

Wmurowało mnie jak to usłyszałam. I to nie było w latach 20 tylko jakieś 15 lat temu... O_O

Skomentuję jak sie uspokoję :evil: :evil: :evil:

Karolina - 2008-04-14, 11:33

Kofi a Daniel potrafi wytłumaczyć dlaczego?
kofi - 2008-04-14, 11:52

Karolina napisał/a:
Kofi a Daniel potrafi wytłumaczyć dlaczego?

Bo dziewczynki są fajniejsze. Zaczęło się, jak wybrał do kolorawania obrazek z Syrenką i bał się, że chłopcy go wyśmieją. A wybrał Syrenkę, bo obrazek miał być dla mnie poza tym do wyboru były tylko jakieś z "męskich" bajek typy Transformers, których on nie ogląda. Poza tym w tym roku ma takich chłopców w grupie, którzy mają inne zainteresowania, niż on, więc uważa, ze chłopcy są niefajni (akurat tych kilku jest niefajnych, bo mają taką brzydką manierę wyśmiewania się z kogoś, zwracałam już uwagę paniom).

Karolina - 2008-04-14, 17:49

No to mu się nie dziwię.
kamma - 2008-04-14, 18:39

Amanii napisał/a:
ja zawsze mowilam ze chcialabym byc chlopcem :) mysle ze to niegrozne. zaraz potem chciałam być zakonnicą

witaj w klubie, a raczej w dwóch ;)
Po wielu latach życia z "dziwacznymi" zainteresowaniami przeprowadziłam na sobie gruntowną psychoanalizę i doszłam do wniosku, że miałam problemy z tożsamością płciową. Niby akceptowałam to, że jestem dziewczynką, ale wiele razy powtarzałam, że powinnam być chłopcem z racji rzeczonych zainteresowań. Zastanawiam się, jaki wpływ miał na to fakt, że jestem pierwszym dzieckiem. Może tak jest, że jeśli w rodzinie są same córki, to ta pierwsza niejako ma narzucone "męskie" funkcje, jest czymś w rodzaju zastępczego pierworodnego?

Karolina - 2008-04-14, 20:10

kamma napisał/a:
Zastanawiam się, jaki wpływ miał na to fakt, że jestem pierwszym dzieckiem. Może tak jest, że jeśli w rodzinie są same córki, to ta pierwsza niejako ma narzucone "męskie" funkcje, jest czymś w rodzaju zastępczego pierworodnego?

Dokładnie! Też tak myślę - zawsze czułam na sobie jakiś dziwny ciężar, dopiero po latach uświadomiłam sobie, że ojciec próbował mi podarować spadek rodzinny. Cokolwiek by to znaczyło - jakiś wzorzec energetyczny, klątwę, piętno pewne. Z całą siłą broniłam się jednak przed przyjęciem tego. Jako najstasza miałam kultywować pewne rzeczy, zastępując tego syna pierworodnego co wszystko dziedziczy...

Amanii - 2008-04-14, 20:37

Karolina napisał/a:
Z całą siłą broniłam się jednak przed przyjęciem tego. Jako najstasza miałam kultywować pewne rzeczy, zastępując tego syna pierworodnego co wszystko dziedziczy...

Ja się caly czas bronię... Mój ojciec moje życie i kariere zawodową ma juz poukładaną chyba do emerytury... Na swoje nieszczęście poszlam na studia związane z jego "branżą". Młodsza siostra chyba będzie mieć spokój w tym względzie, bo celuje w ekologie/ochrone środowiska. U nas to nie jest raczej związane z tym, ze ja byłam pierwsza, tylko z ogólnym kierunkiem edukacji i zainteresowań.

Chociaż tak się zastanawiam teraz ile w tym moim wyborze studiów było mojej samodzielnej decyzji, a ile "urobienia" zainteresowań przez rodziców, a głównie ojca... Jeszcze w gimnazjum uwielbialam biologię, myślałam o weterynarii, ochronie środowiska, czy biologii samej w sobie... Ale przy każdej okazji byłam wyśmiewana, że "mi przejdzie", zniechęcana (czasem dość brutalnie) itp... no i poszlo w końcu w drugą stronę: klasa humanistyczna, studia kulturoznawcze... może faktycznie to bylo takie urabianie przez ojca, zebym w życiu robiła to co on. Nawet nieświadome..

majaja - 2008-04-15, 06:42

Amanii napisał/a:
Jeszcze w gimnazjum uwielbialam biologię, myślałam o weterynarii, ochronie środowiska, czy biologii samej w sobie... Ale przy każdej okazji byłam wyśmiewana, że "mi przejdzie", zniechęcana (czasem dość brutalnie) itp... no i poszlo w końcu w drugą stronę: klasa humanistyczna, studia kulturoznawcze...

Sprawdzisz w praktyce, w karierze zawodowej. Ja się uparłam przy swoim czyli historii, matka chciała pchnąć mnie na prawo lub ekonomię, i niestety po latach okazuje się że miała rację. Bo o wszem historia mnie interesuje, chętnie poczytam, ale zawodowo kompletne nieporozumienie i teraz muszę nadrabiać lata błąkania się i poszukiwań.

rosa - 2008-04-15, 10:36

moje zainteresowania i talenty też raczej z tych mało kobiecych, ma studiach było nas pięć dziewczyn na 250 osób. tam to dopiero sie nasłuchałam seksistowskich tekstów, nie od kolegów ofkors tylko od wykładowców (co za dziady!).
matka tez mnie na ekonomie pchała, a ja uparcie że nie, i tak jak majaja żałuję, bo w pracy by było jak znalazł :-)

Karolina - 2008-04-15, 20:46

Amanii a nie możesz zacząć drugiego kierunku - egzaminów się nie zdaje, tylko podanie do kogoś tam o pozwolenie. Teraz może nie być to dla Ciebie dotkliwą stratą ale za parenaście lat możesz bardzo żałować, że nawet nie spróbowałać, nie przekonałaś się...
Lily - 2008-04-15, 20:56

Jagula napisał/a:
Chodzi Ci o Makuchową- Olga to nasza koleżanka :mryellow: :mryellow:
jaka Makuchowa? ja ją zawsze znałam jako Olgę Bogusz-Haller, a spotykałam się z nią dłuuugo... o żadnej Makuchowej nic nie wiem
nota bene ona z mężem itd. organizują obozy dla dzieci, a że są wegetarianami (a może już nie są, :P ) no to tak sobie pozwalam wtrącić ;)

Tobayashi - 2008-04-15, 22:33

eenia napisała:
Cytat:
Doprawdy nie rozumiem tego zafiksowania na chłopców, że niby lepsi....


To proste. Od zawsze faceci uważali się i byli uważani za lepszych od kobiet. Stary testament na przykład świeci żałosnym przykładem, jak traktować kobiety. To jest głęboko zakorzenione.

kamma - 2008-04-15, 22:58

choćby określenie "niewiasta", czyli ta, która NIE WIE.
Lily - 2008-04-15, 23:57

Tobayashi napisał/a:
To jest głęboko zakorzenione.
ja też takmyślę, myślę też, że mimo świadomych deklaracji facetów w podświadomości tkwi spora dawka stereotypów i postaw, które nie są dla nas kobiet przyjemne...
kiedyś mieliśmy z A. straszną kłótnie tuż przed Sylwestrem, bo wymyślił, że zrobię spaghetti z sosem pieczarkowym na śmietanie, tylko śmietany nie kupił - więc ja powiedziałam "dobra, to ja pójdę do sklepu, a ty w tym czasie możesz umyć i pokroić pieczarki"; stało się to ogromną obrazą majestatu, powiedział, że on nic robić nie będzie, że on nie jest od tego, że wszyscy inni faceci mają podane i że jemu się też to należy, bo niby czemu nie, skoro inni tak mają... cholernie mnie to zraniło, poczułam się sprowadzona do parteru i wbita w ziemię itp. itd. - czegoś takiego wcześniej nie słyszałam od niego - wręcz przeciwnie, zawsze mówił, że nie chce, abym była kuchtą i że będzie chodził na stołówkę albo sam sobie gotował - w chwili emocji wylazło szydło z worka...

PiPpi - 2008-04-16, 08:56

kamma napisał/a:
choćby określenie "niewiasta", czyli ta, która NIE WIE.

dla kontrastu wiedźma, WIEDZĘ MA...

[ Dodano: 2008-04-16, 09:19 ]
fragment wywiadu z Olgą, Zwierciadło Październik2007:
-początek doświadczeń seksualnych kojarzymy najczęściej z okresem dojrzewania czy inicjacją seksualną.

-Seksualność nie zaczyna sie od okresu dorastanie: pierwszej miesiączki, pierwszego seksu.
Wiąże sie z płcią, która wpływa na nasze życie od chwili kiedy się rodzimy. Choćby na to jak jesteśmy przyjmowani na świecie przez rodziców. To nie jest sprawa zamierzchłych czasów , że gdy przychodzi na świat chłopiec, dla ojca jest to powód do dumy, a matki czują, że wywiązały sie z zadania. Na warsztatach spotykam sie z kobietami, które mówią jak bardzo chciały urodzić chłopca a jak bardzo bały się urodzić dziewczynkę. To znak, że taki przekaz nadal działa i wpływa na to jak postrzegamy siebie- czy mamy poczucie, że to dobrze byc dziewczynką, czy nie. Zaraz potem uczymy się, czy my same i nasze dziewczęce ciała zasługujemy na akceptację. Z większym przyzwoleniem na eksplorację ciała spotyka sie niemowlę płci męskiej. Zabawy chłopczyka penisem budzą zwykle czułe uśmiechy i pobłażliwe napomnienia ; dziewczynka, która wsadza paluszek do pochwy, spotyka się ze stanowczym zakazem zabarwionym silną nieakceptacją.
Kontakt matki z niemowlęciem płci żeńskiej często aktywizuje jej własne lęki. Bardzo świadomie przygotowywałam się do porodu, a mimo to pamiętam przerażenie po urodzeniu córki, kiedy zobaczyłam jej powiększone naturalnie, z powodu moich hormonów, wargi sromowe. Nie śmiałam zapytać o przyczynę, sądziłam, że coś jest nie w porządku. Z nikim sie tym nie podzieliłam. Nazajutrz z lekiem odwijałam pieluszkę i odetchnęłam z ulgą, kiedy to minęło. Kobiety, które odczuwają niechęć i lęk wobec własnych genitaliów, przekazują to dalej córkom. Wiele z nich ma poczucie, ze wagina to część wstydliwa, a odczucia z nią związane nie nadają się do opowiadania. Nie można swobodnie jej mieć. A co dopiero z ciekawością poznawać i badać. Małe dzieci, gdy leżą, wierzgają nóżkami, otwierają je, pokazują krocze. U chłopca to w porządku...
-...a u dziewczynki nie bardzo.

-No więc trzeba to zamknąć, zasłonić, nie widzieć tego sedna naszej płci.
-A my nóżki razem, elegancko, jak przystoi kobiecie.

-
i staje się to naszą drugą naturą. Wstydliwe zaciśnięcie , zamykanie, powstrzymywanie. Wydaje się to oczywiste w zachowaniu kobiety, nie możemy być wyzywające, mamy być skromne.(...)Dziewczynki bardzo wcześnie uczą się, że ciekawość tego, co dotyczy ciała, spotyka sie z zakazem, jest nie na miejscu i powinny się jej wstydzić. A już na pewno tematy te nie powinny ich podniecać.

adriane - 2008-04-16, 09:29

Lily napisał/a:
ja też takmyślę, myślę też, że mimo świadomych deklaracji facetów w podświadomości tkwi spora dawka stereotypów i postaw, które nie są dla nas kobiet przyjemne...


Też tak uważam. Żyjemy w takiej "kulturze", a nie innej i to się czuje...Filip ma w sobie dużo
antykobiecości, mimo, że świadomie Piotr przekazuje mu co innego...

zina - 2008-04-16, 10:29

lily, offtopickowo napisze ze chodzi i dwie rozne postacie z US, Olga to nasza kolezanka ze studiow, Makuchowa wykladowczyni :-)

Co do zwiazanej radosci z narodzinami dziecka plci meskiej w rodzinie to w kulturze Zydowskiej na ten przyklad jest to powod do ogromnej dumy i zlotu rodziny z calego swiata w celu celebracji. Co do narodzin dziewczynki...no coz...wiadomo...zamykamy drzwi na cztery spusty i przezywamy nasza porazke.
Mieszkamy w dzielnicy ortodoksyjnych Zydow i jak sie przygladam sile rozrodczej tej kultury napawa mnie obrzydzenie i smutek ze dziewczynki traktuje sie tylko jako przyszle matki...

Lily - 2008-04-16, 11:00

zina napisał/a:
lily, offtopickowo napisze ze chodzi i dwie rozne postacie z US, Olga to nasza kolezanka ze studiow
nic nie kumam, ale nie szkodzi ;)
PiPpi - 2008-04-16, 11:18

chciałam nawiązać do tematu zamknięcia, zasłonięcia krocza, o którym jest mowa dwa posty wyżej. otóż na poziomie ciała można łatwo zauważyć ów problem poprzez ruch. osoby, które tańczą ( lub ćwiczą tai chi, bo od nauczyciela sie tego dowiedziałam) w sposób akcentujący górną część ciała, szczególnie ręce są myślicielami, skoncentrowani na mentalnej stronie bycia, zapomnienie o miednicy, biodrach w ruchu świadczy o odcięciu się od swej cielesności, seksualności, rubasznej części, kogo dziś stać na rubaszność właśnie? chyba tylko proste, wiejskie kobiety pozbawione kulturowych wkrętów. afrykańskie tancerki o kobiecych, pełnych kształtach bez oporów wymiatają miednicami, widziałam filmy z imprez dla zachodnich modelek na fashion tv, szok, szkielety z usztywnionymi miednicami, którym sie wydaje, że tańczą...


zina przykre to, co piszesz, niedawno sie dowiedziałam, że dziadek ze strony taty obiecał kupić wózek dla mnie jeśli okażę się być chłopcem, bo jeśli nie, to niech zrobi to babcia ze strony mamy...

ostatnio teściowa dzwoniła do Węża mego nie mógł odebrać, bo zajmował sie córeczką, ja wyszłam na tai chi wtedy. Wąż zadzwonił do niej za jakiś czas i mówi dlaczego nie odebrał , a Ona: to Ona ma mało w domu obowiązków, że jeszcze wychodzi? :shock: wg teściowe przyczyną kolek jest fakt, że mam za tłuste mleko, taki mini OT..

kofi - 2008-04-16, 11:47

Magda Stępień napisał/a:
wg teściowe przyczyną kolek jest fakt, że mam za tłuste mleko, taki mini OT..

:shock:
A podaje sposób jak je odchudzić?

Co do określeń NIEWIASTA i WIEDŹMA, zauważyłam, że pierwszego z upodobaniem używają podpici panowie i księża starej daty, a tego drugiego kobiety, często mówiąc o sobie samych ]:->
Nawiasem mówiąc nienawidzę (jedna z niewielu rzeczy na świecie, do któych mam taki stosunek) określenia niewiasta.

Karolina - 2008-04-16, 12:03

A propos zakrywania dziewczęcych genitaliów - moim zdaniem to jest takie odruchwe - chronienie przed zimnem - u dziewczynek cewka jest zdecydowanie krótsza, co sprzyja infekcjom, i chłopaków nie ma tego problemu. Dziewczynkom chroni się to miejsce przed potencjalną infekcją. Od dawien dawna kobiety trzymały w cieple te rejony a faceci nie. Dla nich wskazany jest chłód- jądra trzymane w pampersie mają za gorąco do prawidłowego rozwoju.
PiPpi - 2008-04-16, 12:17

karolina, odruchowo to by moja teściowa córci zasłoniła genitalia przy 40 stopniach w cieniu; jestem pewna, jest coś w tym, co piszesz, jednak , jednak...
magdusia - 2008-04-16, 12:22

ta....
jak moja mama zobaczyła zdjęcia Nadii(jako niemowłaczka)leżącej z gołą cipcią to powiedziała ;jak mogłaś zrobić takie zdjęcia,nie pokazuj ich nikomu,najlepiej zniszcz.
eh....

kamma - 2008-04-16, 13:00

Takie samo podejście ma moja siostra do nagich niemowlęcych zdjęć jej syna. Ale tu już nie chodzi o wstyd, a o chronienie godności, jakkolwiek ją pojmują. Przecież może się zdarzyć tak, że gdy zdjęcia takie przypadkiem trafią w ręce dalszych członków rodziny, to mogą stać się powodem niewybrednych żartów, bo przecież widok nagiego ciała wzbudza w Polakach takie napięcie, że tylko żartem można je rozładować.
Lily - 2008-04-16, 13:02

kamma napisał/a:
Takie samo podejście ma moja siostra do nagich niemowlęcych zdjęć jej syna. Ale tu już nie chodzi o wstyd, a o chronienie godności, jakkolwiek ją pojmują. Przecież może się zdarzyć tak, że gdy zdjęcia takie przypadkiem trafią w ręce dalszych członków rodziny
no cóż, moja koleżanka zamieściła nagie zdjęcia swojego syna na naszej klasie :/ pewnie już jakaś pedofilska strona z nich korzysta :/
Karolina - 2008-04-16, 13:26

Magda chodziło mi o taką temperaturę domową, zimniejszą. Fakt to dwie różne sytuacje...
Dziwną przygodę miał Tymek w zeszłe wakacje. Miał wtedy ok 20 mies. Moja mama wzięła go na spacer w wózku, ale było tak gorąco, że rozebrała go do golasa, on zasnął i jechali tak środkiem miasta...dziwnie się poczułam, na wsi, koło domu dla mnie nie ma problemu, ale w mieście...nie wiem co to za emocje we mnie...

Martuś - 2008-04-16, 13:29

U mnie z kolei wszyscy do końca 'mieli nadzieję', że będzie dziewczynka, Tomek też bardzo chciał mieć córkę, a ja nie wyobrażałam sobie, jak to jest mieć syna. Oczywiście teraz nikt nie zamieniłby Jasia na 1000 dziewczynek ;) , ale mam nadzieję, że będę miała kiedyś córeczkę, nie dla faktu posiadania parki bynajmniej :P , ale dlatego, że to zupełnie inna relacja, a mnogość relacji zawsze ubogaca, tak myślę. No i kto by nie chciał móc kupować córeczce ślicznych sukieneczek ;) :P
Poza tym jak czytam ten wątek to jednak zdaje sobie coraz lepiej sprawę, że akurat pod względem wychowania w kontekście płci to moja mama spisała się świetnie, nigdy nikt mi żadnego wstydu nie wmawiał, w naszym domu nie było żadnej pruderii, dopóki tam mieszkałam to wszystkie 3 (mama, siostra, ja) chodziłyśmy po domu na golasa i było to normalne, ja się nigdy nie wstydziłam swojego ciała w tym kontekście (bo że miałam masę kompleksów estetycznych, to już inna sprawa).

Ewa - 2008-04-16, 13:49

Magda Stępień napisał/a:
niedawno sie dowiedziałam, że dziadek ze strony taty obiecał kupić wózek dla mnie jeśli okażę się być chłopcem, bo jeśli nie, to niech zrobi to babcia ze strony mamy...

Spokojnie, to w wielu rejonach taka tradycja. Dla wnuka wózek kupują dziadkowie ze strony taty, dla wnuczki ze strony mamy. Na pocieszenie Ci powiem, że u nas ani jedni ani drudzy nie kwapili się z jakąkolwiek pomocą, a już kupno wózka w ogóle ich nie interesowało. Dla Nataniela wózek sponsorowała prababcia.

rosa - 2008-04-16, 14:17

Ewa napisał/a:
Magda Stępień napisał/a:
niedawno sie dowiedziałam, że dziadek ze strony taty obiecał kupić wózek dla mnie jeśli okażę się być chłopcem, bo jeśli nie, to niech zrobi to babcia ze strony mamy...

Spokojnie, to w wielu rejonach taka tradycja. Dla wnuka wózek kupują dziadkowie ze strony taty, dla wnuczki ze strony mamy. Na pocieszenie Ci powiem, że u nas ani jedni ani drudzy nie kwapili się z jakąkolwiek pomocą, a już kupno wózka w ogóle ich nie interesowało. Dla Nataniela wózek sponsorowała prababcia.

ja to słaba jestem w takich zwyczajach, znowu pierwsze słyszę :-) gdzie ja się uchowałam? :-D
no i wobec tego sama kupiłam wszystkie wózki jakie moje dzieciory posiadały :-)

ja chciałam mieć synów, ale czasami myślę, że córeczka to fajna sprawa :-D

majaja - 2008-04-16, 20:48

kofi napisał/a:
Nawiasem mówiąc nienawidzę (jedna z niewielu rzeczy na świecie, do któych mam taki stosunek) określenia niewiasta.

Nie jestem polonistką i się nie znam, ale wydawało mi się (ktoś mi tak mówił), że w starej polszczyźnie określenie niewiasta było wyrazem szacunku, natomiast kobieta wywodzi się od jakiegoś bardzo brzydkiego określenia kobiety? A mnie się jeszcze podoba białogłowa, aczkolwiek o etymologii nic nie wiem. :)
A nóg razem ściśniętych jakoś nigd nie umiałam razem trzymać ;) , nawet mi uwagę zwracano, ale to akurat plebejskość ze mnie wyłazi zwana też słomą z butów. W końcu jestem pierwsze pokolenie w mieście chowane, pierwsze pokolenie na studiach ;)

Capricorn - 2008-04-16, 21:02

Lily napisał/a:
kamma napisał/a:
Takie samo podejście ma moja siostra do nagich niemowlęcych zdjęć jej syna. Ale tu już nie chodzi o wstyd, a o chronienie godności, jakkolwiek ją pojmują. Przecież może się zdarzyć tak, że gdy zdjęcia takie przypadkiem trafią w ręce dalszych członków rodziny
no cóż, moja koleżanka zamieściła nagie zdjęcia swojego syna na naszej klasie :/ pewnie już jakaś pedofilska strona z nich korzysta :/


jesli chodzi o zdjęcia golasków, to takich z "organami" świadomie nie robię dzieciom żadnej płci, nie ze wstydu, ale ze zdrowego rozsądku. Co innego gołe dupcie, czasem pstrykałam, ale raczej nie rozpowszechniałam.

Jesli chodzi o sponsoring dziecka w zalezności od płci, to u nas chyba czegos takiego nie ma, zresztą, ja bym nie chciała, żeby dziadkowie kupowali wózek i tym podobne gadżety, szczególnie znając ich:
a. gust,
b. skąpstwo

;-)

Amanii - 2008-04-16, 21:08

białogłowa to od białego czepka, który zakładano mężatkom :)

a co do nóg, sposobu siedzenia i chodzenia to zawsze słyszałam od ojca, że wyglądam chłopak, że nie potrafię się kobieco pouszać itp... dalej mam troche kompleksy np. jeśli chodzi o taniec, ale podobno rozkręcam parkiet wiec chyba o to chodzi :D

sylv - 2008-04-16, 21:16

Karolina napisał/a:
, Henryk Jordan-------wybudował park dla dzieci, łał... ja też chyba jestem zacofana bo nie mam pojęcia kto to był...


tzw. ogródki jordanowskie byly parkami zabaw i rekreacji dla dzieci. w Sz-nie jest do tej pory, wychowalam sie w nim :) gosc byl pionierem wychowania fizycznego i zalozyl pierwszy w polsce park zabaw dla dzieci, wielki i wielofunkcyjny. w jego parkach byly tez punkty dozywiania dzieci. moim zdaniem na maksa pozytywna postac.

Lily - 2008-04-16, 21:17

sylv napisał/a:
w Sz-nie jest do tej pory
w Krakowie jest Park Jordana, wielu ludzi mówi 'Dżordana' ;)
kofi - 2008-04-16, 21:20

Lily napisał/a:
sylv napisał/a:
w Sz-nie jest do tej pory
w Krakowie jest Park Jordana, wielu ludzi mówi 'Dżordana' ;)

Z Michaelem im się kojarzy - sportowiec w końcu, nie? U moich rodziców w domu do tej pory funkcjonuje nazwa ogródek jordanowski na określenie placu zabaw.

Capricorn - 2008-04-16, 21:23

kofi napisał/a:
U moich rodziców w domu do tej pory funkcjonuje nazwa ogródek jordanowski na określenie placu zabaw.


u nas też, mówimy tez w skrócie: "na jordanku" - czyli, na placu zabaw.

alcia - 2008-04-16, 23:46

W końcu udało mi się przeczytać ten ciekawy wątek i cieszę się, bo dzięki niemu zdałam sobie sprawę z tego, że jednak jest coś, czego mój ojciec - jako ojciec - nie spaprał ;)
W mojej rodzinie nie dostrzegam żadnych podziałów na płcie i odpowiednie role do nich dobrane. Każdy stara się wykształcić swoje dzieci i nauczyć niezależności. Jestem mocno zszokowana tym, co tu wyczytałam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nadal są obecne wokół takie chore stereotypy dotyczące płci (tzn. wśród osób znacznie starszych, to i owszem, ale w naszym pokoleniu???).
Nie wpadłabym na to, że mam się martwić tym, że mam dwie córki :) Z otoczenia również nigdy żadne sygnały nie docierały.
Inna sprawa; studiowałam wiele lat na typowo męskim wydziale, typowo męski kierunek, wśród samych facetów (byłam nawet jedyna na roku), jedna z 4 na całym wydziale... i nic (no poza jednym khę "panem" prof., ale oszołomy wszędzie mogą się pojawić).

Czy ja żyję w jakimś innym świecie? ;)

bodi - 2008-04-17, 00:02

Cytat:
Jaka jest etymologia wyrazu kobieta?
Ustalenie pochodzenia wyrazu kobieta jest niezwykle skomplikowane i pozostaje do dzisiaj kwestią nierozstrzygniętą. Wśród etymologów nie wypracowano dotąd jednego stanowiska, stąd też możemy spotkać różne próby interpretacji. Jedną z nich jest dopatrywanie się w wyrazie kobieta zapożyczenia z języka niemieckiego (staroniemieckie kebse, gebette ‘towarzyszka łoża, małżonka, konkubina’). Mniej prawdopodobne wydaje się tłumaczenie A. Brücknera (zob. Słownik etymologiczny języka polskiego), że słowo to pochodzi od staropolskiego wyrazu kob ‘chlew’: wówczas oznaczałoby ‘osobę zajmującą się hodowlą świń, trzody chlewnej’. Brückner dopatruje się też wspólnego rdzenia w formach kobieta i kobyła. Inni etymolodzy zauważają z kolei w wyrazie kobieta prasłowiański rdzeń *kobь oznaczający ‘wróżbę z lotu ptaków” i przypisują temu słowu znaczenie ‘wieszczka, wróżka’, a ponieważ w wielu językach słowiańskich kobieta oznacza ‘małżonkę, osobę zamężną’ próbuje się wyjaśnić pierwotne znaczenie tego słowa jako ‘wywróżona, obiecana na żonę’ (F. Sławski, Słownik etymologiczny języka polskiego). Chociaż dokładnie nie wiadomo, jaka jest etymologia słowa kobieta, to z całą pewnością możemy stwierdzić, że jeszcze w XVII w. było to określenie obraźliwe i stosowane było jako wyzwisko, głównie w środowisku mieszczańskim. W zachowanych tekstach białogłowy skarżyły się: dla większego zelżenia kobietami nas zową (M. Bielski: Sejm niewieści, 1586). O pejoratywnym zabarwieniu słowa kobieta w XVI i XVII w. świadczy też fakt, że występowało ono zawsze z takimi epitetami, jak wszeteczna, plugawa, nikczemna, szpetna. Swój obelżywy charakter słowo to straciło niepełna 150 lat temu, dopiero bowiem od połowy XVIII wieku wyraz kobieta zaczął być używany w znaczeniu neutralnym.

hxxp://www.poradniajezykowa.us.edu.pl/baza_archiwum.php?POZYCJA=100&AKCJA=&TEMAT=Wszystkie&NZP=&WYRAZ=]STĄD

Cytat:
Etymologia
W nazwach odnoszących się do osób płci żeńskiej został zakodowany najbardziej pierwotny językowy obraz kobiety (żona, niewiasta, kobieta, dziewka, białogłowa). Najstarsza nazwa -żona etymologicznie wiąże się z. greckim, rdzeniem –gyn –gen, gyne - kobieta i genos - ród, - pochodzenie, a także z łacińskim. gen- ( np. łac. genus - rodzaj, ród). Z tym znaczeniem związane są też polskie: rodzić, rodzice, rodzina itp. - z pierwiastkiem rodz-, wskazującym, na główną funkcję kobiety - rodzicielka. Jednak już w XIV w, zakres słowa żona uległ zawężeniu do dzisiejszego kobieta zamężna, a więc - też matka rodu, rodziny. Natomiast niewiasta jeszcze w XV w. oznacza synową, wiec osobę, nową w rodzinie męża, obcą, o której niewiele wiedziano, mającą niski status rodzinny.

hxxp://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=4]STĄD

kamma - 2008-04-17, 12:00

Amanii napisał/a:
zawsze słyszałam od ojca,

ja zawsze słyszałam od ojca, że powinnam brać przykład z mojej młodszej siostry, która lubiła jako kilkulatka siadać przed lustrem i robić kokieteryjne minki, żebym nauczyła się bardziej kobieco zachowywać. Jakoś nigdy nie posłuchałam :) Może ja faktycznie miałam być chłopcem?

magdusia - 2008-04-17, 12:14

nieciekawa ta etymologia słowa kobieta,to ja już wolę wiedźma ;-)
bodi - 2008-04-18, 10:04

wiedźmy rulez :D
Karolina - 2008-04-18, 10:17

A słowo "baba" mi się podoba ;-)
Malati - 2008-04-18, 11:22

Magda Stępień napisał/a:
a Ona: to Ona ma mało w domu obowiązków, że jeszcze wychodzi? :shock:


Moja teściowa uważała że jak mam dziecko to powinam w domu siedzieć,zero koleżanek itp.,zwłaszcza że mój mąż był wówczas za granicą więc sama również nie powinnam się nigdzie ruszać.Jak musiałam chodzić do dentysty to powiedziała że marnuję kasę na siebie a mogłabym wydać ją na dziecko. :roll:

Lily - 2008-04-18, 11:53

hxxp://wiadomosci.wp.pl/felieton.html?kat=37078&wid=9868882&rfbawp=1208512619.061 - czytałyście to?
PiPpi - 2008-04-18, 17:24

czytałam...z jednej strony nie ma letko ;-) macierzyństwo + praca, państwo tego absolutnie nie ułatwia, jak słyszę polityka prorodzinna to mi się słabo robi..z drugiej strony, wiem, że na dziecko prędzej czy później bym się zdecydowała i się zdecydowałam :-D

czarna, takie txty musimy puszczać mimo uszu , teściowe żółć zalewa, że kiedyś pampersów nie było i one biedne to wszystko w rękach(choć tetry też używamy), to jest ten zasrany za przeproszeniem kwadrat: kuchnia, łóżko, dzieci, kościół, który wcześniejsze pokolenia kobiet uczone były ślepo, bezrefleksyjnie wypełniać..

Kasumi - 2008-04-21, 17:56

Dzięki za ten wątek, śledzę z zainteresowaniem.
Znalazłam wypowiedź p. Środy, którą osobiście ogromnie cenię, może kogoś również zainteresuje: hxxp://www.edziecko.pl/wideo_edziecko/10,79343,4371517,Wychowanie_synow.html
Wniosek jak dla mnie jeden: dużo pracy jeszcze przed nami :) ale nie poddawajmy się.

PiPpi - 2008-04-21, 19:19

ja dziekuję za posty:) zobacze wieczorkiem co tak kasumi wkleiłaś bo imienniczkę Srodę również cenię :-)
Martuś - 2008-04-21, 22:27

A tak w ogóle Magda Stępień, to mogłabyś pokazać gdzieś zdjęcia swojej Karolci, bo pewnie już trochę urosła od czasu tego w podpisie ;)
Lily - 2008-04-21, 22:30

Magda Stępień napisał/a:
teściowe żółć zalewa, że kiedyś pampersów nie było i one biedne to wszystko w rękach(choć tetry też używamy)
mama mi opowiadała, że jak moja siostra była mała, to jej za przeproszeniem zasrane pieluch namaczała w wiadrze, ale wcześniej trzeba było to spłukać - jej się robiło niedobrze i miała odruch wymiotny - babcia powiedziała więc, że jest wyrodną matką, bo matka nie ma przecież prawa brzydzić się kupami dziecka...
dla odmiany mąż mojej koleżanki nigdy nie zmienił córce pieluchy, bo jak powiedział "zwróci", no cóż, ona zmieniała i "zwracać" nie mogła, bo ktoś to musiał zrobić...

Karolina - 2008-04-21, 23:27

Jak dla mnie kupki dziecka tylko na piersi to jak ambrozja ;-) Ale kiedyś to pewnie dziecko było karmione sztucznie a to już smród jest podobno ostry...Mimo wszystko wolę jak Mateusz wyciera Tymka i go podmywa potem. Męskie sprawy nie? ;-)
Lily - 2008-04-21, 23:31

Karolina napisał/a:
Ale kiedyś to pewnie dziecko było karmione sztucznie
oczywiście, zresztą mama chorowała i nie wolno jej było w ogóle karmić piersią, a wtedy mleko w proszku było całkiem inne niż dziś (zresztą teraz po sztucznym też śmierdzi strasznie)
renka - 2008-04-22, 00:09

A ja mam pytanie do mam, ktore maja juz nieco starsze dziewczynki?

Czy Wasze corki wychowywaly sie na lalkach typu Barbie lub innych sexi laleczkach?

Jedna z moich dobrotliwych kolezanek na 2 latka Ronji sprezentowala jej taka wlasnie lale, a ja nie jestem zwolenniczka tego typu zabawek (szczegolnie dla tak mlodej damy jak Ronka), wiec ja schowalam. Uwazam bowiem, ze nie jest to odpowiedni prezent dla dwulatki. Byc moze niepotrzebnie jednak... Jednak zdecydowanie wole, jak moje dziecko bawi sie na tym etapie zwierzatkami lub jakimis bardziej "dzieciecymi" lalkami.

PiPpi - 2008-04-22, 05:13

Martuśna pewno je powklejam bo rozkosznik z niej, że czasem nie mogę wytrzymać jakna Nią patrzę, mogę wywalić Tv za okno :-D

renka, ja nie mam jeszcze dużej córci ale zrobiłabym to samo z barbie, kobiety później myślą że mają być ozdobą faceta o wymiarach 90-60-90 i tyle, oglądałam ( a propos Tv:)) program U can dance i Juror o uczestniczce wyraził sie "dupa" i najgorsze było to, że ta dziewczyna nie zareagowła :evil: !!!
jak WF-ista zwrócił się do nas laseczki(w ogólniaku jeszcze) to podziękowałam mu za lekcję nie przebierając w słowach i wyszłam.

kamma - 2008-04-22, 10:53

Lily napisał/a:
mąż mojej koleżanki nigdy nie zmienił córce pieluchy, bo jak powiedział "zwróci", no cóż, ona zmieniała i "zwracać" nie mogła, bo ktoś to musiał zrobić...

A propos, znacie ten filmik?
hxxp://www.funpic.hu/en.picview.php?id=30063
renka napisał/a:
Czy Wasze corki wychowywaly sie na lalkach typu Barbie lub innych sexi laleczkach?

Irma wychowywała się na autach i koparkach, aż wreszcie na ostatnie Boże Narodzenie rodzina postanowiła zrobić z niej "prawdziwą dziewczynkę" i obdarować Barbie z akcesoriami. I Irma je uwielbia! Bawi się nimi wspaniale: Rozbiera je, sadza na toaletę, potem spuszcza wodę i otwiera okno, bo śmierdzi :mryellow:
Nie ogląda telewizji, więc nie ma wdrukowanych wzorców, że to idealna figura itede :)
Jedyne moje zmartwienie jest takie, że teraz Irma chce mieć "dużo Barbie". Ale nie zauważam, żeby w jakiś sposób lalki te zaburzały jej spostrzeganie siebie.

magdusia - 2008-04-22, 11:08

Ja też mam awersję do lalek typu Barbie,choć sama jako dziecka lubiłam takowe.
Nadii nie obdarowuję takimi dobrodziejstwami :-> ,ale ja jej nigdy żadnej lalki nie kupiłam,wprawdzie dostała od babci i od cioci jakieś lecz wcale się nimi nie bawi-ostatnio powiedziała że chce je oddać innym dzieciom.
Za to ma pluszaki o których mówi -moje dzieci ;-)

majaja - 2008-04-22, 12:40

Magda Stępień napisał/a:
.z drugiej strony, wiem, że na dziecko prędzej czy później bym się zdecydowała i się zdecydowałam :-D

Tylko to trochę inna para kaloszy, ja czasami czuję się jakby mi kłody pod nogi rzucano, miałam tyle planów, gdzie to ja z małym nie będę chodzić i jeździć, ale rzeczywistość skrzeczy. Niestety mogę potwierdzić wszystko o czym pisze autor, wybrałam sie kiedyś z małym do centrum sztuki współczesnej, nosidełko miałam własne to panie chodziły za mną z pretensjami ze młody chrupki je. Jka ostatnio byłam z chorym młodym u lekarza i stwierdziłam że zwolnienie to na męża to wysłuchałam całej tyrady, że słusznie bo mężczyźni to leniwce, zazwyczaj jakoś tak tłumaczyć dlaczego zwolnienie na dziecko bierze tata.
może gdyby macierzyństwo nie wymagało umiejętności organizacji chaosu to na drugie dziecko pewnie byśmy się decydowali a tak, to mam świadomość że z dwójką to już w ogóle byłoby ciężko gdziekolwiek wybyć.

A propo Barbi ;)
hxxp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80281,5117490.html

magdusia - 2008-04-22, 12:57

majaja napisał/a:
A propo Barbi ;)
hxxp://wiadomosci.gazeta....81,5117490.html

kompletny idiotyzm :shock:
pozostaje mi tylko pytanie...jak to wszystko się skończy :?:

Karolina - 2008-04-22, 13:06

Miałam Barbie w dzieciństwie, moja siostra też i nie wiem co złego jest w tych lalkach. Są o tyle wygodne dla dzieci, ze można je bardzo wygodnie trzymać w ręce. moją ulubioną zabawą byo szycie dla niej ubranek, robinie fryzur.
sylv - 2008-04-22, 13:27

myślę, że Barbi może dawac bardzo nierealistyczny i wypaczony obraz tego, co to znaczy "atrakcyjna kobieta".. oczywiscie, glowa w tym rodzicow, zeby odpowiednio dziecko "Ustawic"..
magdusia - 2008-04-22, 13:29

Karolina napisał/a:
nie wiem co złego jest w tych lalkach.

pokazywanie i utrwalanie standardu i kanonu ''piękna''-a przecież to ''piekno'' jest od początku do końca sztuczne i nieprawdziwe.

pao - 2008-04-22, 14:40

ja jako dziecko dzięki barbie nieźle się obłowiłam :D
projektowałam ciuszki i szyłam a potem sprzedawałam lub/i zamieniałam na różne rzeczy ;)
niezły był interes ;)

Kreestal - 2008-04-22, 14:50

Magda Stępień napisał/a:

A propo Barbi ;)
hxxp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80281,5117490.html


Ale pustostan :evil: Od razu przyszły mi na myśl konkursy piękności dla dziewczynek.

Karolina - 2008-04-23, 14:52

Przecież można kupić taką barbi w młodzieżowych proporcjach. Wydaje mi się, że posiadanie jakiejś zabawki nie determinuje od razu wzorca piękna. Marzyłam o tej mojej hawajskiej Barbie i to była moja ukopchana zabawka w dzieciństwie. Jak dotąd nie jestem na diecie, nie utleniam włosów, i nie mieszkam z Kenem ;-) :mrgreen:
rosa - 2008-04-23, 15:10

ja marzyłam o barbi, wydawała mi się cudowna, niestety nie miałam żadnej, ale nie wynikało to z pobudek ideologicznych moich rodzicieli
moze dlatego że zawsze lalka ta pozostawała dla mnie w sferze nieosiągalnej, nie widzę nic złego w posiadaniu takowej, jeżeli dziecku się podoba i o niej marzy.

Karolina - 2008-04-23, 15:14

Pamiętam jak dziś - dostałam 12.000tys. od dziadka, bo nas też nie było stać na takie pwewksowe szaleństwo, niezła sumka co ;-) Cholernie drogie były/są te lalki.
magdusia - 2008-04-23, 16:41

pamiętam swoją Fleur kupioną w pewexie :lol: ,Barbi jeszcze wtedy nie było na polskim rynku.
Karolina - 2008-04-23, 18:27

A pamiętasz taką piosenkę o tej lalce, smutna taka, śpiewa Pierot:
"Fleuf miła Fleur czy czarownik Cię porwał czy smok?
Fleur moja Fleur dzień bez ciebie to cały rok..."

magdusia - 2008-04-24, 11:34

no niestety,chyba jej nie znałam :-)
Jadzia - 2008-04-24, 12:46

jeszcze a propos Barbie: hxxp://wiadomosci.onet.pl/1482602,2679,1,kioskart.html - nie tylko w USA dzieją sie straszne rzeczy.
kofi - 2008-04-24, 12:58

Okropne.
No, ale widać dokładnie, że to robota rodziców - oni to wszystko nakręcają. Najgorsze, że wierzą w to, że robią to z miłości do dziecka.
Tak nawiasem mówiąc moja mama najbardziej żałowała w tym moim wczesnym macierzyństwie, ze nie mogę już startować w konkursie na miss. Jakbym kiedykolwiek chciała, albo się nadawała ]:->

pao - 2008-04-24, 13:23

ufff... ja choć zestaw barbie miałam i to spory (podstawa do zazdrości wszystkich dziewczynek w okolicy, chłopcy zazdrościli mi kolekcji Lego ;) ) to jednak podchodziłam do tego jak do interesu.
Moja mama na szczęście nie usiłowała zrobić ze mnie dziewczynki skoro ja uparłam sie być bardziej niż chłopak, zatem jedyny tytuł miss jaki mi zagroził to miss klasy w podstawówce ;) ale to chyba koledzy mi na złość zrobili ;) (ale i tak cały dzień chodziłam z koroną na głowie i szarfie ;) )

Amanii - 2008-04-24, 20:17

Tez mi się wydaje, że taka lalka barbie to nic złego. Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że dziecko nie postrzega zabawki jako "obowiązującego kanonu piękna", zwłaszcza, że bawi się jednocześnie jeszcze misiem i pluszowym hipopotamem :) Zresztą pamiętam jak ja sama żeniłam w zabawie lalkę barbipodobną z pluszowym misiem na zasadzie zabawy w dom, a potem jechali oboje na zakupy autkiem 10 razy mniejszym od nich samych. Myślenie w zupełnie innych, czasem niedorzecznych dla dorosłych, kategoriach.

Wydaje mi sie, że do pewnego momentu dla dziecka kobiecym wzorcem piękna jest mama, a potem stają się nim co bardziej popularne koleżanki i to tu a nie w barbie upatrywałabym niebezpieczeństwa :)

babaaga - 2008-04-24, 22:43

hmm, ja się musiałam zadowolić podróbą Barbi, niejaką Wendy z kiosku ruchu..była ze śmiesznego plastiku,a włosy wyratały jej w jednym rządku na środku głowy :-) i tak ją kochalam :-)
kamma - 2008-04-24, 22:48

Amanii napisał/a:
dziecko nie postrzega zabawki jako "obowiązującego kanonu piękna"

oczywiście, ale jedynie do czasu, kiedy spotka się z takim wzorcem myślenia/postrzegania. Bo jest on nam wtłaczany, głównie przez media, ale może być też wtłaczany przez
Amanii napisał/a:
co bardziej popularne koleżanki

Karolina - 2008-04-25, 09:18

W pewnym sensie bycie szczupłym jest bardziej korzystne dla zdrowia, niestety teraz co się dzieje to schizofrenia kulturowa - zewsząd otaczają nas kuszące "apetyczne" wysokokaloryczne, przetworzone produkty, z drugiej kosmiczne diety. Totalne rozdwojenie...
60% Polaków jest otyłych...
Barbie nie była dla mnie wzorem kobiecości, do tego trzeba więcej, niż samej zabawki. Wydaje mi się, że wazna jest otoczka w jakiej wychowuje się dziecko. Czy rodzice akceptują swój wygląd, z jakimi dziećmi ma do czynienia, wiele mo żemy zrobić my rodzice, zyć bez tv, głupkowatej prasy kobiecej. Na koniec najwazniejsze - nasze dzieci były/są karmione naturalnie piersią, karmione żywym jedzeniem raczej nie mają szansy na otyłość.
Problemem sylwetki Barbie nie jest jej szczupłość ale niesamowite wydłużenie proporcji. Nieosiągalne przez większośc kobiet. Taką figurę (w przybliżeniu) posiada kilka procent, żyraf modelek. I tu niestety nie pomoże żadna dieta, siłownia, większość kobiet nie ma lalkowych proporcji - małej głowy, wysmukłegop ciała. Kobieta odchudzona ciągle ma niedosyt - bo proporcji ciała nie mozna zmienić.

kofi - 2008-04-25, 11:40

Tak naprawdę to te proporcje, jakie maja Barbie są podobno całkiem nieosiągalne - ktoś to kiedyś przeliczał, jakby wyglądała kobieta o tych proporcjach - wyszedł jakiś monstrualny biust i niesamowicie wąskie biodra i za duża głowa chyba. Może coś się w tych proporcjach zmieniło ta którą miałam rzeczywiście miała ogromne cycki.
Nigdy nie chciałam przypominać Barbie, głównie właśnie ze względu na te cycki i jej jasne włosy, ale ja to stara jestem i za moich czasów nie było całej tej idiotycznej otoczki, tych głupich reklam. Mnie się w Barbie najbardziej podobało to, że można jej wyginać nogi, to była jedyna taka lalka wtedy.

magdusia - 2008-04-25, 11:52

jak patrzę na lalki Barbie to mam nieodparte wrażenie że one są tylko po to by ładnie wyglądać ;-)

no wiecie różne zabawki mają różne role,np. miś - przytulanka, lalka dzidziuś-do zaopiekowania, samochodziki-do jeżdżenia,a Barbi-do przebierania=zachwycania się się jej powierzchownością.
no i te ubrania dla nich,takie szałowe ;-) :-P

renka - 2008-04-25, 14:43

Mi w sumie nie chodzilo o Barbie odnosnie jakichkolwiek kanonow "piekna", tylko bardziej o to, ze wg mnie nie jest to odpowiednia zabawka dla 2-3 latki (szczegolnie ten typ Barbie, ktory ewidentnie eksponuje "kobiece walory" cielesne, chocby poprzez stroj).
Sama mialam nieprzeparta chec posiadania takowej, ale bylam wowczas we wczesnej podstawowce (koniec koncow moich rodzicow nie bylo stac na oryginalna Barbie i mialam jakas Lise - bol, bo ani rece ani nogi sie nie zginaly ;) , a druga to Sandy - nie mylic z Sindy ;) - u niej sie przynajmniej nogi zginaly, wiec bylam szczesliwa). Po prostu obdarowywanie nimi tak malych dziewczynek uwazam za niestosowne - ale to moje subiektywne zdanie.

Co do przebierania i ubierania lalek to wraz z siostra uwielbialysmy takie papierowe laleczki, ktorym projektowalysmy papierowe ciuszki (pozniej je kolorowalysmy i wycinalysmy)- istne szalenstwo zabawowe i bardzo tworcze.

Ogolnie Barbie i tego typu zabawki uwazam za potworny kicz, ale coz zrobic, jak dziecku sie takowy kicz podoba. Ronka oszalala ostatnio na punkcie kucykow My Little Pony (a to za sprawa ksiazeczek i bajek z serii "Mamo to ja") i najprawdopodobniej na Dzien Dziecka otrzyma takie kucyki od swojej mamy :-P Swoja droga w jakiejs reklamie widzialam, ze dla starszych dziewczynek tez sa przygotowane takie kucyki, ktore mozna rozbierac, przebierac etc., mnostwo akcesorow do nich jest (kosmetyki takze) czyli taka Barbie w wydaniu zwierzecym.

magdusia - 2008-04-25, 15:23

renka napisał/a:
Ogolnie Barbie i tego typu zabawki uwazam za potworny kicz

no właśnie :-P
kucyki podobnie,ale pozwoliłam sobie je zafundować Nadii-tak swoją drogą bawiła się nimi tylko na początku,sama wybiera bardziej twórcze zabawki.

kamma - 2008-04-25, 18:53

kofi napisał/a:
te proporcje, jakie maja Barbie są podobno całkiem nieosiągalne

Kiedyś słyszałam, że gdyby Barbie miała wzrost, powiedzmy, modelki, to w talii miałaby 26 cm obwodu :)
renka napisał/a:
obdarowywanie nimi tak malych dziewczynek uwazam za niestosowne

spoko, teraz Barbie ma majtki, zazwyczaj cieliste, takie kropkowane ;)

Malinetshka - 2008-04-25, 19:02

Zauważmy, że Barbie nie potrzebuje brzucha, bo nie musi jeść ;) (odkrywcza myśl Malinetshki)
Karolina - 2008-04-27, 09:25

kamma napisał/a:
spoko, teraz Barbie ma majtki, zazwyczaj cieliste, takie kropkowane

haha
miałam taką lakę - faceta z siusiakiem, na wsi zgorszenie, baby kazały mojej mamie trzymać w domu i nie pokazywać innym dzieciakom.

Jadzia - 2008-04-27, 13:22

Karolina napisał/a:
haha
miałam taką lakę - faceta z siusiakiem, na wsi zgorszenie, baby kazały mojej mamie trzymać w domu i nie pokazywać innym dzieciakom.


moja Siostra też, na imię mu było Filip i po wypiciu "mleka" siusiał przez swojego siusiaka. To byłą ulubiona lalka wszystkich.
Co za ciemnogród- choć podejrzewam, że teraz też wiele takich "bab" by się znalazło

Karolina - 2008-04-27, 14:56

Ej to Wasz był nowoczesny! u mnie to głębokie lata osiemdziesiąte siusiak był ale jeszcze niefunkcjonalny ;-)
Malinetshka - 2008-04-27, 19:32

Też miałam taką lalkę-dzidzię chłopaka :) mój miał funkcjonalnego siusiaka ;) full wypas :mrgreen: przynajmniej pieluszki były autentycznie mokre i było co zmieniać!
kamma - 2008-04-27, 21:55

Karolina napisał/a:
u mnie to głębokie lata osiemdziesiąte siusiak był ale jeszcze niefunkcjonalny

U nas tak samo, miał na imię Mareczek, fizjonomię aniołka i maleńkiego fiutka między nogami. Zgorszenia nie siał, bo uważałam go za zbyt cennego, żeby gdzieś po wsi nosić ;)

Karolina - 2008-04-28, 11:06

Malinetshka napisał/a:
full wypas

całkowicie? :lol:
Mój był Grzesiek, rude włosy i zielone oczy. Był obiektem moich eksperymentów - ciełam go (miałam wtedy ok 3,5 roku) czymś, niepamiętam, i malowałam rany, że niby krew leci a potem go leczyłam. Dziwne to było bo przecież byłam spokojnym dzieckiem i nie miałam zapędów sadystycznych. Teraz się zastanowiłam, że wyzywałam się na nim, zwsze był złą zabawką, często go karałam, no i te sznyty...

kofi - 2008-04-29, 10:53

Nooo, czyżby Grzesiek cierpiał za cały rodzaj męski? ;-)
Karolina - 2008-04-29, 11:21

Zostało mi do dziś ;-)
wookie - 2008-05-01, 23:54

czarna96 napisał/a:
Kiedy jade do mojej mamy z moim mężem zawsze slyszę"marta może wojtek jest głodny zrób mu coś do jedzenia,a może chce się napić ,zrób mu herbatę itp" Jak jej mówię że wojtek ma dwie sprawne ręce i potrafi sam koło siebie robic to się oburza bo według niej powinnam mu przygotować i podać,póżniej po nim posprzątac i zapytać"kochany mężu smakowało?" i uslyszawszy potwierdzenia być w skowronkach cały dzień
właśnie sobie uświadomiłam, że u mnie jest tak samo. Gdy jesteśmy u mojej mamy to wszyscy oczekują że będę męża obsługiwać, jakby sam nie potrafił się obsłużyć, a gdy jesteśmy u jego rodziców i proszę go aby mi coś podał to mówi mi :!: "przecież wiesz gdzie co leży" :evil: a tak wogóle to ostatnio znajoma usłyszawszy że mamy dwóch synów stwierdziła " tatuś napewno strasznie dumny musi być" i tak się zastanawiam czy to samo by powiedziała gdyby to były córki.
Malati - 2008-05-02, 00:29

wookie napisał/a:
tatuś napewno strasznie dumny musi być" i tak się zastanawiam czy to samo by powiedziała gdyby to były córki.


Moja cioteczna siostra ma dwie dziewczynki ,jej mąż nie może przeboleć braku syna.Uważa za skazę na własnym honorze że ja mam syna ,siostra jego żony równiez,brat jego żony także a oni nie.Postawił sobie za cel honoru spłodzenie męskiego potomka ma nadzieje że przy trzecim im się uda( ze względu na moją siostrę ;-) ) :-)

wookie - 2008-05-02, 20:38

mój znowu boleje nad brakiem córki, nawet żartuje że będzie robił aż do skutku :shock:
Agnieszka - 2008-05-02, 21:43

a do mnie gdyby przyszło drugie, to chciałabym dziewczynkę :-D
Malati - 2008-05-02, 23:14

Ja też chcę mieć dziewczynkę,jak się nieuda to tez będziemy próbować aż do skutku ;-)
biechna - 2008-05-03, 09:18

...
pao - 2008-05-03, 09:21

Cytat:
bo nie miał jej kto pomagać w domu

przerażające są te stereotypy...

rosa - 2008-05-03, 19:21

ja czasami (ale rzadko ;-) ) myślę że fajnie by było mieć córeczkę, ale generalnie chciałam synów i bardzo się cieszę że tak wyszło :-)
Karolina - 2008-05-03, 21:18

Moja teściowa - mama2 - zawsze chciała mieć córkę, niestety (dla mnie stety) urodziła dwóch synów. Za to jakiej synowej się doczekała :-D W sumie mam super teściów, na prawdę nie mogłam lepiej trafić. Mateusz tak sobie wybrał - dużo nas z Mamą Lucynką łączy - znak zodiaku, postura, typ urody, zainteresowania i lekki wąsik 8-) Może nawet zawód będziemy taki sam wykonywać - mam po Niej deskę kreślarską z czasów liceum :-D
biechna - 2008-05-04, 13:42

...
Karolina - 2008-05-04, 15:08

haha :lol:
PiPpi - 2008-05-05, 10:44

pao napisał/a:

Moje córy na szczęście też nie będą tym faszerowane i to nie tylko przez nas (maja fajny wzór w domu ;) ) ale i przez otoczenie.


pao, skąd masz pewność, że przez otocznie nie? to najbliższe może nie, ale szkoła to już robić swoje może, chyba, że córy wykażą sie tak jak Rebowa Nata mądrą postawą ;-)

pao - 2008-05-05, 11:59

magda, szkoła ma tym większy wpływ na dziecko im bardziej rodzina najbliższa :spaprała" robotę ;) już teraz jak gabi spotyka się z odmiennością poglądową to przychodzi temat omówić. my nie kodujemy dziewczyn, moi rodzice też nie (no czasem tata ale szybkie reakcje reszty to neutralizują ;) ) jedynie prababcia uczy gabi jak by pustym smokiem, no ale na to to już gabi ma swoje metody ;)

a do tego obie mają po kogucie i bawołku zatem uparte to to i zdania niechętnie zmienia ;)

Ewa - 2008-05-05, 20:07

rosa napisał/a:
ja czasami (ale rzadko ;-) ) myślę że fajnie by było mieć córeczkę, ale generalnie chciałam synów i bardzo się cieszę że tak wyszło :-)

Ha ha ha.... mogę się tylko podpisać pod tymi słowami :-D
pao napisał/a:
a do tego obie mają po kogucie i bawołku zatem uparte to to i zdania niechętnie zmienia

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

bodi - 2008-05-24, 17:01

zina, przeczytałaś już do końca tę książkę o wychowywaniu dziewczynek? jeśli możesz napisz coś więcej. Przejrzałam to co można podejrze na amazonie, ale jak to zwykle bywa na początku sa raczej ogólniki...
PiPpi - 2008-05-24, 18:21

pao, co to znaczy pusty smok??? :roll:

co do szkoły to racja i nie racja, bo moja rodzina spaprała jak tylko można było a oporem wobec szkoły stałam jak nikt inny ;-) z drugiej strony negatywny wpływ otoczenia faktycznie może być mocny gdy rodzinny pozytywny jest znikomy

[ Dodano: 2008-05-24, 18:22 ]
zina, mnie także ciekawi Twoja recenzja :->

Karolina - 2008-05-24, 19:48

Magda może spróbuję wyjaśnić to z chińskiej astrologii- smok to osobowość podszywająca się pod wszystkie inne znaki. Przybierająca maski.
Lily - 2008-05-24, 19:51

Karolina napisał/a:
smok to osobowość podszywająca się pod wszystkie inne znaki. Przybierająca maski.
to już rozumiem, czemu nie przypominam smoka :P
PiPpi - 2008-05-25, 00:14

a ja nadal nie rozumiem czemu pusty, zwłaszcza w kontekście tego, co napisała pao :roll:
Karolina - 2008-05-25, 08:39

No ja to tak rozumiem, że chodzi o to aby Gabi stała się kimś kim nie jest. Wydaje mi się, że pusty - nie w rozumieniu zen ;-) Tylko pusty - bezmyślny i bezosobowości.
PiPpi - 2008-05-25, 11:01

mój A. ma kilka smoków w swoim horoskopie, dlatego drążę temat ;-)
o Pustce przez duże P nie pomyślałam nawet ;-)

zina - 2008-06-01, 22:13

bodi napisał/a:
zina, przeczytałaś już do końca tę książkę o wychowywaniu dziewczynek? jeśli możesz napisz coś więcej. Przejrzałam to co można podejrze na amazonie, ale jak to zwykle bywa na początku sa raczej ogólniki...

Ze sporym opoznieniem ale odpowiadam, ze ksiazke skonczylam jeszcze przez narodzinami Klary :-)

"Girls will be girls" jest ciekawym studium psychologicznym dojrzewania dziewczynek a takze zawiera liczne porady jak radzic sobie na poszczegolnych etapach poddanych nieraz bezlitosnie presji spolecznej, a takze tej rowiesniczej i rodzicielskiej z wychowaniem mlodych kobiet.
Autorka dosc wnikliwie analizuje rodzaj myslenia dziewczynek i tlumaczy skad biora sie w nich zalazki niepewnosci, ktore w pozniejszym zyciu moga rozwinac sie w brak pewnosc siebie i niska samoocene.
Podoba mi sie, ze opisane sytuacje sa naprawde dosc powszechne choc nie brak w nich cienia amerykanizmu ;-) (sama pamietam pare z wlasnego zycia) i ze autorka analizujac konfrontuje je z kompetencja rodzicielska zarowno matki jak i ojca.

kofi - 2008-06-02, 08:35

Zdaje się, że podobne jest "Ocalić Ofelię" - nie czytałam, bo mam chłopców, ale kupiłam do pracy, bo wydała mi się dobra. To tłumaczenie amerykańskiej (chyba) autorki.
bodi - 2008-06-02, 09:40

zina, dzięki :) czy dobrze rozumiem, że bardziej jest to książka o wychowywaniu dziewczynek w wieku dojrzewania? W takim razie chyba faktycznie byłaby podobna do "Ocali Ofelię" (sama nie czytałam, znam tylko z opisów)
Capricorn - 2008-06-03, 18:56

kofi napisał/a:
Zdaje się, że podobne jest "Ocalić Ofelię" - nie czytałam, bo mam chłopców, ale kupiłam do pracy, bo wydała mi się dobra. To tłumaczenie amerykańskiej (chyba) autorki.


masz ją jeszcze? Pożyczysz?

zina - 2008-06-03, 19:53

bodi napisał/a:
zina, dzięki :) czy dobrze rozumiem, że bardziej jest to książka o wychowywaniu dziewczynek w wieku dojrzewania? W takim razie chyba faktycznie byłaby podobna do "Ocali Ofelię" (sama nie czytałam, znam tylko z opisów)

W wiekszosci autorka zajmuje sie wiekiem tuz przed jak i samym dojrzewaniem.
Musze przeczytac polecana przez Was ksiazke o Ofelii.

Capricorn - 2008-06-03, 20:03

kofi, rozumiem, że popełniłam gafę. do pracy - czyli do biblioteki szkolnej kupiłaś, tak? Czy się mylę?

Na allegro nie widzę ;-)

zina - 2008-06-03, 20:19

Capricorn napisał/a:
Na allegro nie widzę ;-)

Jest w ksiegarni Merlin.

Capricorn - 2008-06-03, 20:48

zina napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Na allegro nie widzę ;-)

Jest w ksiegarni Merlin.


ano, tez znalazłam.

kofi - 2008-06-04, 08:59

Mogę Ci pożyczyć, jak chcesz. To o wieku dojrzewania, ale możesz się przygotować. Jak chcesz, to szybko pisz, bo stoi na półce, mogę odłożyć. ;-)
Capricorn - 2008-06-04, 09:17

kofi napisał/a:
Mogę Ci pożyczyć, jak chcesz. To o wieku dojrzewania, ale możesz się przygotować. Jak chcesz, to szybko pisz, bo stoi na półce, mogę odłożyć. ;-)


odłoźyć, pożyczyć. tak, tak. :D Poproszę. I z góry dziękuję.

kofi - 2008-06-04, 10:18

Mam ją w torebce. :-)
Capricorn - 2008-06-04, 17:28

sękju. :D
ajanna - 2008-06-09, 00:40

ciekawy wątek :-> . niedawno rozmawiałam na ten temat ze znajomą, która dowiedziała się, że urodzi jej się córka, a nie syn i tak też się stało :-) . btw ja jeszcze w ciąży byłam fanką dziewczynek, ale teraz zmieniłam zdanie - tzn. uważam, że chłopcy też są fajni, a ich wychowanie to też wyzwanie tylko inne :lol:

wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy jakoś obciążeni przez rodzinę i kulturę i nie da się tego uniknąć, podobnie jak przekazywania zwł. podświadomego własnych obciążeń swoim dzieciom. oczywiście możemy starać się świadomie to minimalizować, ale wierzę, że i tak najważniejsze w wychowaniu dzieci jest modelowanie, a nie świadomy, werbalny przekaz :roll:

widzę, że nie jestem odosobniona w roli córki pierworodnej :evil: miałam być chłopcem i byłam wychowywana jak chłopak. dopiero, kiedy w przedszkolu mieliśmy lekcje tańca, wychowawczyni wezwała moją mamę i poprosiła, żeby kupiła mi przynajmniej 1 spódnicę, bo kiedy inne dziewczynki trzymają się za spódniczki - ja muszę trzymać się za spodnie :roll: o lalce Barbie mogłam tylko marzyć, bo chociaż moi rodzice byli w tamtych czasach nieprzyzwoicie bogaci, nie zgadzali się na takie zabawki.

po ponad 8 latach jedynactwa doczekałam się młodszego brata i w wieku dojrzewania zaczęłam sobie odbijać. zażądałam mnóstwa spódniczek i chodziłam w nich non-stop. w liceum kupiłam sobie szpilki i codziennie się malowałam :shock: . kompleksy mam do tej pory :-? ale jakoś po 25. roku życia wrzuciłam na luz - przestałam się regularnie malować, pokochałam na nowo spodnie i zaczęłam po raz pierwszy w życiu chodzić w sportowych butach :lol:

Weronikę od małego stroiłam i kupowałam jej Barbie, kiedy chciała i mówiłam jej nie tylko, że jest mądra (tak jak mi rodzice), ale również, że jest ładna - jednym słowem odbijałam sobie cały brak akceptacji mojej kobiecości z dzieciństwa :oops: jednak chyba nie zepsułam jej tym ze szczętem - jej ulubioną lalką i tak pozostawała waldorska szmacianka. co prawda wcześnie zaczęła się malować i sama wybierać sobie ciuchy, ale robi to z gustem i umiarem, co jest chyba dość rzadkie w jej wieku :lol:

co do przekazów z dzieciństwa, to najbardziej utkwiła mi w pamięci sytuacja, kiedy mama dawała mi po raz kolejny listę rzeczy, które mam zrobić w domu - przede wszystkim sprzątanie i opieka nad młodszym rodzeństwem. sfrustrowana spytałam, czy mój brat, który miał wówczas 10 lat, nie mógłby chociaż pozmywać? usłyszałam, że nie, "bo to chłopiec". i tak to zostało :-( dopiero jego żona go wychowała - teraz sprząta i gotuje i dzieckiem też się zajmuje - na szczęście :-) .

co ciekawe, nasza najmłodsza siostra - 13 lat młodsza ode mnie - nie ma praktycznie żadnych kompleksów :-) . ale, jak mi ostatnio wyjaśniała moja mama, pierwsze dzieci "są eksperymentalne" :-?

co do genów jeszcze - pokazuję moim dzieciom zarówno zwierzątka, kwiatki, jak i autka. Weronika była od małego bardzo wrażliwa na faunę i florę - lubiła lalki i zwierzątka, ale ani garnuszki, ani samochodziki jej nie bawiły. na chłopcach fauna w ogóle nie wrażenia, obu podobają się zwierzaki i samochody - a może po prostu wszystko co się rusza :lol: jeśli chodzi o zabawki - to Igor lubi przytulanki, garnki i instrumenty grające. Olaf przytulanki wyrzuca, uwielbia natomiast samochody, a nawet jeśli coś samochodem nie jest, to jeździ tym po podłodze :lol:

a jeszcze co do nagości w domu. w moim pierwszym małżeństwie chodziliśmy nago - bez przesady tzn. nie afiszowaliśmy się jakoś, ale też nagość nie była tabu. jednak córka w pewnym momencie zaczęła się wstydzić i wtedy ten wstyd uszanowaliśmy. wstyd nie wydaje mi się czymś złym - uważam, że jest całkiem naturalny. zła wg mnie jest jedynie pruderia. po prostu dziecko dorasta i w pewnym momencie może nie mieć ochoty paradować nago przed rodzicem przeciwnej płci, a nawet tej samej. w moim drugim małżeństwie jest z tym inaczej i choć to zrozumiałe czasem brakuje mi tej swobody :roll:

kamma - 2008-06-09, 09:06

ajanna napisał/a:
kiedy w przedszkolu mieliśmy lekcje tańca,

A to mi przypomniałaś! Kiedy w przedszkolu mieliśmy lekcje tańca, przydzielono mi rolę męską i byłam krakowiaczkiem. Podobno dlatego, że wszyscy chłopcy w grupie mieli po dwie lewe nogi. Faktem jest, że większość męskich ról była obsadzona przez dziewczynki. Myślę, że częściowo stamtąd może się brać moja niepewna tożsamość płci.

Karolina - 2008-06-09, 10:32

J też byłam kiedyś facetem - Król Maciuś I w przedstawieniu.

Ajanna pierwsze dzieci mają przerąbane, przecierają szlak aby kolejnym było już lepiej. Ale w dorosłym życiu mają łatwiej, są odpowiedzialne, mają swoje zdanie. Młodsze rodzeństwo ma często problemy z odpowiedzialnością, niezdecydowaniem i kreowaniem swojej rzeczywistości.

A niepewność płci...jest jednak baaardzo pozytywna. Miałam/mam z określeniem się dużo problemów. Dla kobiety jednak jest bardzo dobre jeśli zintegruje swojego animusa. U mnie prace ciągle trwaja ;-)

Malinetshka - 2008-06-09, 11:28

Karolina napisał/a:
Dla kobiety jednak jest bardzo dobre jeśli zintegruje swojego animusa.

Możesz rozwinąć..? :->

ajanna - 2008-06-09, 13:28

euridice napisał/a:
Jako starsze rodzenstwo i baczna obserwatorka poczynan mlodszego - potwierdzam :-) Chociaz zapewne nie zawsze tak jest, np. kiedy pomiedzy kolejnymi dziecmi jest b. duza roznica wieku, np. 8, 10, 12 lat, to mlodsze moze byc znowu jak modelowe pierwsze dziecko - potwierdzaja to liczne przypadki wsrod moich znajomych.


pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówczyniami - zaczęłam się nad tym zastanawiać - tzn. przypominać sobie rodzeństwa jakie znam i we wszystkich przypadkach, które przyszły mi do głowy (bez względu na różnicę wieku), młodsze rodzeństwo wydaje się mniej znerwicowane niż starsze, a co dopiero najstarsze :roll: a z tym wiąże się fakt, że ci młodsi lepiej funkcjonują :-) u nas, jak pisałam, były duże różnice wieku 8, a potem 4 lata - między kolejnymi dziećmi i jesteśmy skrajnie różnymi ludźmi - zresztą czemu się dziwić skoro wychowywano nas w całkiem odmienny sposób i mierzono inną miarą

alcia - 2008-06-09, 13:40

euridice napisał/a:
Karolina napisał/a:

Ajanna pierwsze dzieci mają przerąbane, przecierają szlak aby kolejnym było już lepiej. Ale w dorosłym życiu mają łatwiej, są odpowiedzialne, mają swoje zdanie. Młodsze rodzeństwo ma często problemy z odpowiedzialnością, niezdecydowaniem i kreowaniem swojej rzeczywistości.

Jako starsze rodzenstwo i baczna obserwatorka poczynan mlodszego - potwierdzam :-)

Jako młodsze rodzeństwo, w dodatku z maleńką różnicą wieku, jako obserwatorka swej starszej, nierozgarniętej siostry - całkowicie stanowczo zaprzeczam :)


ajanna napisał/a:
u nas, jak pisałam, były duże różnice wieku 8, a potem 4 lata - między kolejnymi dziećmi i jesteśmy skrajnie różnymi ludźmi - zresztą czemu się dziwić skoro wychowywano nas w całkiem odmienny sposób i mierzono inną miarą

mnie i siostrę wychowano w identyczny sposób, jako że byłyśmy w praktyce prawie rówieśniczkami (niecałe 11 m-cy różnicy, poszłam wcześniej do szkoły, więc tak szkolnie byłyśmy rówieśniczkami) - a jesteśmy skrajnie różnymi osobami, pod każdym względem, na prawdę.
Także różnica wieku nie ma tu nic do rzeczy, podejście wychowawcze - jak widać - również nie musi.

Capricorn - 2008-06-09, 16:43

Kacper niedawno wrócił z zielonej szkoły. Mieli sami sobie przygotowywać posiłki. Pytam go, jak mu poszło. A on mówi, ze pani dziewczynki wybierała do przygotowywania śniadań i kolacji. Cztery posiłki, i ani razu chłopcy ich nie przygotowywali.
Ewa - 2008-06-09, 17:47

Capricorn napisał/a:
A on mówi, ze pani dziewczynki wybierała do przygotowywania śniadań i kolacji. Cztery posiłki, i ani razu chłopcy ich nie przygotowywali.
:evil:
Karolina - 2008-06-09, 20:34

Animus - gdzieś tam głeboko schowane męskie alter ego. Różnie się on przejawia, np. jeśli jest niezintegrowany to kobieta często się zakochuje, bez wzajemności, lub sa to nieudane związki. Męzczyżni są dla niej bardzo pociągający, magnetyczni, ona ciągle ich musi uwodzić, kokietować, szuka w nich czegoś, choć sama nie wie czego. W tych kontaktach brakuje czegoś dlatego są niepełne.
W moim przypadku główną cechą animusa jest pęd tworzenia, kreacji. W dzieciństwie bardzo dobrze go integrowałam, wspomagał moje działania. Podczas tworzenia róznych rzeczy ( np szycie, budowanie, lepienie) temu elementowi aktywnemu dawałam możliwość oddziaływania. Poten to zaniknęło i zaczęły się problemy, dojżewanie itd.
Bardzo często kobieta wybiera mężczyznę, który posiada takie same cechy jak jej animus. Właściwie tylko tym się kieruję. A zakochuje się w tej własnie połówce brakującej, którą sama nosi wewnątrz. Dletego często mamy wrażenie, że znamy kogoś od zawsze.
Moja praca z animusem wyraza się w snach, jesli danego dnia żle się działo, nic nie zrobiłam, nie rysowałam/malowałam to na bank śnić mi się będą faceci, który mnie ścigają i chcą zamordować w bardzo okrutny sposób. Jeśli natomiast dałam z siebie dużo to na bank będę miała cudowne erotyczne sny z męzem w roli głównej - który symbolizuje od zawsze właśnie animusa. A seks jest tutaj symbolicznym wyrazem integracji dwóch części jażni.

Rada- rozpoznac animusa i jak najwięcej współdziałać. To jest potężna praca do wykonania.

topcia - 2008-06-09, 21:21

OStatnio byliśmy z rodzicami na rodzinnej wycieczce w miejscu czczonym przez Chrześcijan. Weronika była głodna, więc nie czekając przystawiłam ją do piersi na ławeczce pod drzewkiem w cieniu, nieopodal kaplicy. Ojciec mój, który z reguły nie jest konserwą, po krótkiej chwili rzekł: "chodźmy stąd, bo jeszcze zaraz jakieś moherowe berety się przyczepią". Dla mnie osobiście, kobieta w ciąży, karmiąca jest piękna-ona jak i jej dziecko i obraz ten jest pozbawiony seksualności (karmienie piersią; co do ciąży to czesto słyszałam, że jest to bardzo seksowne) i muszę przyznać, że zamknięcie w schematach, a nawet podporządkowywanie się im, pomimo innych poglądów działa na mnie czasem prowokująco. Z reguły staram się zachować odpowiednie granice, no ale niekiedy nie udaje się to.... . Także Magda Stępień, doskonale CIę rozumiem ;-)

[ Dodano: 2008-06-09, 21:23 ]
To odnośnie pierwszego posta ;-)

malina - 2008-06-09, 21:52

Karolina napisał/a:
Ajanna pierwsze dzieci mają przerąbane, przecierają szlak aby kolejnym było już lepiej. Ale w dorosłym życiu mają łatwiej, są odpowiedzialne, mają swoje zdanie. Młodsze rodzeństwo ma często problemy z odpowiedzialnością, niezdecydowaniem i kreowaniem swojej rzeczywistości.

U mnie i mojego brata jest wprost przeciwnie.

kofi - 2008-06-09, 22:24

Capricorn napisał/a:
Kacper niedawno wrócił z zielonej szkoły. Mieli sami sobie przygotowywać posiłki. Pytam go, jak mu poszło. A on mówi, ze pani dziewczynki wybierała do przygotowywania śniadań i kolacji. Cztery posiłki, i ani razu chłopcy ich nie przygotowywali.

Ale głupia ta pani.

bodi - 2008-06-09, 22:31

a ja pamiętam z podstawówki podział na zetpetach - chłopcy do obwodów elektrycznych, dziewczynki do szykowania kanapek :evil: Jeśli już musiał byc podział to bardziej pouczające byłoby gdyby szedł w drugą stronę, może paru facecików nauczyłoby się gotowac ;)

BTW czy teraz też tak jest? (I czy w ogóle istnieje jeszcze taki przedmiot jak zetpety???)

Lily - 2008-06-09, 22:33

bodi napisał/a:
a ja pamiętam z podstawówki podział na zetpetach - chłopcy do obwodów elektrycznych, dziewczynki do szykowania kanapek :evil:
u nas chłopcy tez robili kanapki, co gorsze - robili też na drutach :)
a my musiałyśmy piłować deski tępą piłą ;)

Capricorn - 2008-06-09, 22:35

kofi napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Kacper niedawno wrócił z zielonej szkoły. Mieli sami sobie przygotowywać posiłki. Pytam go, jak mu poszło. A on mówi, ze pani dziewczynki wybierała do przygotowywania śniadań i kolacji. Cztery posiłki, i ani razu chłopcy ich nie przygotowywali.

Ale głupia ta pani.


aha, niejednokrotnie, niestety, dała przykłady swojego ograniczenia.

bodi napisał/a:
BTW czy teraz też tak jest? (I czy w ogóle istnieje jeszcze taki przedmiot jak zetpety???)


Teraz jest technika (głównie prace plastyczne), oraz informatyka - trochę porażka, bo sporo uczniów wie więcej od nauczycieli.

Karolina - 2008-06-10, 11:14

Lily napisał/a:
a my musiałyśmy piłować deski tępą piłą

a ja lutowałam pydełko z blachy cynkowej :-D
z jednego się bardzo cieszę - z aksonometrii, której się nauczyłam w podstawówce, teraz dopiero korzystam z tej wiedzy :-)

Lily - 2008-06-10, 11:16

Karolina napisał/a:
z askonometrii
nie wiem co to :>
rosa - 2008-06-10, 11:46

Lily napisał/a:
Karolina napisał/a:
z askonometrii
nie wiem co to :>

może aksonometria :-)

umiem zarówno lutować jak i robić na szydełku :-)
zetpety były cudowne, ta technika co niby jest teraz w podstawce to ma strasznie okrojony program i mało godzin. np. na haft są tylko 2 lekcje :-)

Karolina - 2008-06-10, 11:46

no no palce mi sie omsknęły na klawiszach :mrgreen:
magcha - 2008-06-10, 12:04

O zetpety - to był zajęcia! U mnie wszyscy zgodnie gotowali, robili kanapki, lutowali, robili karmniki i uczylismy sie naprawiac np. wtyczkę :-P , nie było podziału na płeć.
majaja - 2008-06-12, 20:58

A ja nienawidziłam zptu, i to zarówno lutowania konewki, jak robienia na drutach. A fartuszek na ocenę uszył mi tata, bo ja sie zbuntowałam, że w nosie mam, i nawet mi się nie chciało nitek powiązać na wykończenie i tata tylko 4 dostał :-P
Lily - 2008-07-02, 11:49

hxxp://partnerstwo.onet.pl/1494955,3505,1,artykul.html trochę na temat dziewczynek i inne tematy - nie wiedziałam, gdzie wkleić, a może kogoś zainteresuje :)
pidzama - 2008-07-16, 11:23

A ja ostatnio byłam swiadkiem ciekawej sytuacji: dwie mlode mamy rozmawialy ze soba; jednej syn troche sie wyglupial i jego mama powiedziala do drugiej "co za chlopaczysko" na to druga: "dziewczynki to sa dziewczynki a chlopaczyska to chlopaczyska" :mryellow:
bardzo mnie to rozbawilo

kamma - 2008-07-16, 12:09

czyżby lepsze chłopaczysko niż dziewczynisko?
dynia - 2008-09-21, 13:37

euridice napisał/a:
hxxp://wyborcza.pl/1,81388,5688319,Zegnaj__laleczko.html - o kobietach (a więc i dziewczynkach :-) ) w reklamie, moja ukochana pani Magdalena Środa, mądrze i ciekawie.
Nie znoszę robienia z kobiet, za przeproszeniem, idiotek, w reklamach!!!

Bardzo fajny artykuł czytałam w Obcasach,ja też bardzo lubię panią Środę :-)

Capricorn - 2008-09-21, 13:43

bardzo fajnie, ja na SUM robiłam spory projekt o kobietach w reklamie.
majaja - 2008-09-21, 23:11

euridice napisał/a:
Nie znoszę robienia z kobiet, za przeproszeniem, idiotek, w reklamach!!!

Idiotek to pół biedy, ale za robienie z kobiet towaru to bym strzelała

Lily - 2008-09-21, 23:12

majaja napisał/a:
Idiotek to pół biedy, ale za robienie z kobiet towaru to bym strzelała
nie ma to jak reklama tego "męskiego" operatora komórkowego ]:->
Karolina - 2008-09-22, 09:21

Jedno mają na plus - ich kobiety są z krwi i kości, mają swoją posturę w przeciwieństwie do wieszaków w innych reklamach.
kofi - 2008-09-22, 11:42

euridice napisał/a:
spod MOJEJ ręki NIGDY nie wyszłoby coś takiego).

No właśnie się zastanawiam, czy to tylko faceci wymyślają takied urne reklamy.
I czy naprawdę tak sobie wyobrażają swoje dziewczyny/żony/kobiety?
Jeżeli tak, to współczuję.

ina - 2008-09-22, 13:39

słaba ta reklama :-?
Lily - 2008-09-22, 14:06

Karolina napisał/a:
mają swoją posturę
przepraszam, co mają? chyba żartujesz :lol:
Karolina - 2008-09-22, 14:15

No :mryellow: takie mięśnie jak ta babka z bronią to na bym bardzo chciała miec :roll:
Pozatym ta reklama nie jest SERIO ;-) W przeciwieństwie do reklam o proszkach, podpaskach, tamponach, płynach do mycia czy zupkach instant.
Z drugiej strony faceci by się mogli czepiac, czemu nie pokazuje się ich jako troskliwych mężów, czułych ojców itd. Wierzcie mi, że w agencjach reklamowych, graficznych, większocś stanowią kobiety i to one wymyślają takie rzeczy. Jeszcze raz wyraznie powiem - my kobiety ponosimy pełną odpowiedzialnośc za swój wizerunek kury domowej!

Amanii - 2008-09-22, 18:49

Cytat:
Jakos nie widzialam nigdy pol-nagiego strazaka! Albo żołnieża, operatora wózka widłowego itp.

oj chyba nie jesteś sprawiedliwa do końca :) wszyscy striptizerzy na filmach itp, zawsze są właśnie strażakami czy sexy-panami-od-kablówki. Poza tym choćby reklama 3-bita, gdzie babcia ślilni się na ulicy do strażaków właśnie, a hasło brzmi "przyjemność 3-go stopnia" :) Mnóstwo jest reklamowych facetów-przystojniaków, nadających się tylko do pokazywania mięśni. Fakt, kur domowych też mnóstwo, ale stereotypy reklamowe dotykają tak samo mężczyzn jak i kobiet.

Choćby reklama mobilkinga - "dla prawdziwych mężczyzn": proste zasady, żadnych skomplikowanych taryf itp. - czyli "prawdziwi mężczyźni" są prości i tępi. Umieją ściąć drzewo, ale nie umieją zrozumieć że po 15 mają taniej do 3 osób. Ilu waszych mężów/partnerów by się obraziło za takie podsumowanko? :D

frjals - 2008-09-23, 12:07

Karolina napisał/a:
my kobiety ponosimy pełną odpowiedzialnośc za swój wizerunek kury domowej!

zgodziłabym się na współodpowiedzialność. Nie tylko kobiety tworzą kulturę i tradycję, i tak samo jak mężczyźni są w nie uwikłane.

kofi - 2008-09-23, 13:02

frjals napisał/a:
Karolina napisał/a:
my kobiety ponosimy pełną odpowiedzialnośc za swój wizerunek kury domowej!

zgodziłabym się na współodpowiedzialność. Nie tylko kobiety tworzą kulturę i tradycję, i tak samo jak mężczyźni są w nie uwikłane.

Nie mam nic przeciwko kurom, a nawet kurom domowym. Tylko tu jest chyba jakiś błąd - jak taka kura domowa siedzi cały dzień w domu to chyba ma jakieś sposoby na pranie skarpetek, gotowanie zupy i w ogóle na tzw. prace domowe. Dlaczego ta kura jest w tych reklamach taka durna? I jakiś mądry gość musi przyjść i ją uświadomić, albo złośliwe dzieci zniszczyć koszulkę żeby światowa kobieta mogła pokazać jej Vanish?
Kiedyś była taka reklama proszku do prania - siedzi Andrzej Kopiczyński "Czterdziestolatek" w łazience i nie wie, jak uprać koszulę, wchodzi jego kolega - taki lekarz - singlem obecnie, a kiedyś starym kawalerem zwany. I ten "Czterdziestolatek" wzdycha "Bez żony bieda" (widac gdzieś wyjechała) na co kolega mówi "Po co ci żona, wystarczy dobry proszek". Ta reklama bardzo mi się podobała. ]:->

rosa - 2008-09-23, 13:30

a jakiż to ten wizerunek kury domowej?
znam dużo domowych samiczek (lubie to okreslenie, zaczerpnięte z Hera Lind "czarodziejka"), sama byłam takową przez 8 lat. każda jest inna. więc jaki to ten wizerunek?
nie ogladam telewizji, więc nie wiem co jest kreowane w mediach.
ale na mój chyba w sumie chłopski rozum ;-) to takie stereotypy najbardziej bolą tych którzy są do nich podobni

a nieszczęsnych mężczyzn co nic nie umieją w domu zrobić to przecież wychowały kobiety :-D

Kitten - 2008-09-23, 14:55

rosa napisał/a:
ale na mój chyba w sumie chłopski rozum ;-) to takie stereotypy najbardziej bolą tych którzy są do nich podobni

Albo tych (te), co mieli pecha trafić w środowisko, które w owe stereotypy wierzy bezkrytycznie, i pragnie każdego w nie wtłoczyć :roll:

rosa napisał/a:
a nieszczęsnych mężczyzn co nic nie umieją w domu zrobić to przecież wychowały kobiety :-D

... które uwierzyły w stereotypy ]:->

[ Dodano: 2008-09-23, 15:06 ]
I dlatego uważam, że bagatelizowanie negatywnej roli stereotypów to chowanie głowy w piasek. Stereotypy są, są szkodliwe, i same nie znikną. Fakt, tym co z nimi walczą, często brakuje minimum dystansu.

Ale jednak dobrze by było, gdyby nie były propagowane przez tak opiniotwórcze medium jak reklama ]:-> .

My możemy się pośmiać ze spotu Mobilkinga i zobaczyć w nim drugie dno (?!). Ale ten spot nie jest skierowany do nas, tylko do rozmaitych maczos, których ma pogłaskać po zwiędłej męskości i utwierdzić w przyjętej wizji świata ;P.

Sądzę, że mężczyzna, mający minimum dobrego smaku i/lub szacunku dla kobiet, wybierze jednak innego operatora :lol:

rosa - 2008-09-24, 10:27

no ja to pasuję pod wszystkie stereotypy :-D
a walczyć można lokalnie we własnym domu, co moim zdaniem nie jest chowaniem głowy w piasek a konkretnym działanie w przeciwieństwie do rozbierania reklamy telefonu na czynniki pierwsze

Kitten - 2008-09-24, 10:47

rosa napisał/a:
walczyć można lokalnie we własnym domu, co moim zdaniem nie jest chowaniem głowy w piasek a konkretnym działaniem

Oczywiście - praca u podstaw to hmm... podstawa ;-) . Niemniej jednak,
rosa napisał/a:
rozbieranie reklamy telefonu na czynniki pierwsze

również uważam za potrzebne. Kto może, niech walczy we własnym domu, kto może, niech pisze artykuły, robi programy... Media próbują zrobić społeczeństwo głupszym, niż jest ;-) . Trzeba więc z nimi walczyć ich własną bronią ]:->

A podywagować sobie luźno na forum, też przecież nie zaszkodzi ;-) . może nawet przeciwnie - nie wiadomo w końcu, kto to czyta :mrgreen:

Lily - 2008-09-24, 10:55

Winę za funkcjonowanie stereotypów można też zwalić na szkołę, w końcu stereotyp ułatwia życie, bo nie zmusza do myślenia, a szkoła może i powinna tego myślenia - krytycznego - uczyć. A może tylko tak mi się zdaje :)
Kitten - 2008-09-24, 11:03

Lily, no właśnie :-) .

Niestety, duży odsetek nauczycieli stanowią 'przetrwalniki' - tacy, co już dawno przestali się rozwijać zawodowo i intelektualnie, a poglądy mają z czasów króla Ćwieczka... Wybitni, kreatywni uczniowie, są dla nich zagrożeniem, bo mogą zdemaskować ich beznadziejność jako pedagogów... Dlatego prościej jest im równo ścinać wszystkie głowy wystające zza połowy ]:-> . Czymś takim jest dla mnie np. nowa matura i pisanie wypracowań 'pod klucz' :roll: . Gdzie tu miejsce dla nowatorskich interpretacji?

biechna - 2008-09-24, 11:07

Karolina napisał/a:
my kobiety ponosimy pełną odpowiedzialnośc za swój wizerunek kury domowej!

Cóż, wizerunek takowy powstał dawno, dawno temu, gdy nie mogłyśmy się nawet publicznie odezwać, teraz możemy, odzywamy się, możemy nawet czytać ksiażki się uczyć :-P im większa świadomość - i samoświadomość - tym mniejsza siła stereotypów.

neuro - 2008-09-24, 11:24

W kwestii tworzenia reklam - ostateczne słowo ma Klient i niestety, to on najczęściej bojkotuje kreatywne, niestereotypowe pomysły na rzecz nudnej, znajomej sztampy.
Agencja reklamowa niestety nie ma tu ostatniego słowa. A czasem nawet pierwszego.

Kitten - 2008-09-24, 11:35

Owszem. I właśnie taka jest rola artykułów takich, jak ten z 'wyborczej' - otworzenie oczu konsumentom, na to, w jak ordynarny sposób są manipulowani. Żeby określony rodzaj spotów zaczął ich raczej odrzucać od produktu, niż przyciągać ;-) . Wtedy i producenci będą musieli zweryfikować swoją politykę :-)
tęczówka - 2009-01-04, 23:50

czytam sobie te historie o głupawym podejściu do dziewczynek i własne dzieciństwo mi się przypomina.
jak byłam malutka to byłam strasznie wyluzowana-łaziłam se na golasa gdzie się tylko dało(na prawie wszystkich zdjęciach z okresu 0-9 lat jestem bez ubrania(oczywiście na zdjęciach z lata i robionych w domu :mryellow: )).jak miałam chyba z 9 czy 10 lat to mama powiedziała mi że muszę zacząć chodzić po domu w ubraniach :-(
to może dlatego że sąsiadki głupie pytały czy "Karolinka nie wstydzi się tak łazić nago przy Łukaszku(mój starszy o 9 lat braciak)?".żenada.tak to jest jak się ludzie telenowel naoglądają a potem wszędzie podteksty seksualne widzą...
niedługo potem mój niezbyt inteligentny wujek spytał "czy mi już cycki rosną"?
pamietam do tej pory jak się wtedy wstydziłam,zwłaszcza że mój braciak cioteczny to słyszał :oops: ale że jestem twardym dzieciakiem z blokowiska ;-) to odpowiedziałam wujkowi tak jak na to zasłużył-"wypierdalaj wujek" :mryellow:
aaa pamietam jeszcze jak kupili mi pierwszy stanik i potem wszyscy się domagali żeby im go pokazać-wtedy też narzucałam się wiązanek :mryellow:
babcia zawsze cieszyła się że sobie poradzę w życiu bo się nie wstydzę...no zobaczymy :-P

tęczówka - 2009-01-04, 23:59

euridice, :mryellow:
bo grunt to nie dać wejść sobie na łeb :-P

kamma - 2009-01-05, 12:35

A ja się w te święta dowiedziałam od mojego wujka (pijanego oczywiście), że jestem nieudana. I moja siostra takoż. Między wierszami wyczytałam, że chodziło mu o biust :shock: Nosimy rozmiar A, natomiast jego córka E.
Oto, co jest w dziewczynach najważniejsze :shock: :evil:
Nie myślcie, że się przejęłam, lubię swój rozmiar :)

zina - 2009-01-05, 15:26

kamma napisał/a:
A ja się w te święta dowiedziałam od mojego wujka (pijanego oczywiście), że jestem nieudana. I moja siostra takoż. Między wierszami wyczytałam, że chodziło mu o biust :shock:

:shock:
Pijani wujkowie maja w sobie tyle wdzieku :-/

bodi - 2009-01-05, 15:54

kamma, co za tekst :?
Malati - 2009-01-05, 17:38

Mi ostatnio kolega powiedział że mam piersi jakby na deske napluł.W momencie kiedy to mówił nie czułam się zła czy zawstydzona nie było mi przykro,zaczęlam się śmiać.Pózniej pomyślałam sobie że to jednak tego typu komentarze nie sa dla mnie obojetne,że gdzies to pozniej we mnie siedzi i nakręca bardziej moje kompleksy. Obiecałam sobie że nie ważne czy to będzie moj dobry kumpel czy jakiś wujek nastenym razem powiem co myśle o takich tekstach, :-/
tęczówka - 2009-01-05, 17:42

ojej.
to żałosne że podstarzali faceci są tacy "elokwentni"(tylko w swoim mniemaniu)po paru głębszych.
do mnie po pijaku przypieprzył się inny wujek(moje włosy mu się nie podobały-fioletowo biała grzywka)to od kilku lat nie było przez to żadnej rozmowy między nami,czekam aż przeprosi za głupawe odzywki,trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa.
aaa i tak sobie jeszcze pomyślałam że chłopców nikt nie zmusza do obcałowywania się z rodzinką(nawet tą nielubianą) na powitanie.zawsze mnie to wkurzało,brzydziłam sie po prostu,od kilku lat tylko rękę podaję,tylko tych najukochańszych ucałuję w poliki :mryellow:

bodi - 2009-01-05, 18:07

no niestety, dziewczynki generalnie do wielu rzeczy się zmusza i oczekuje uległości...

był taki film Libery (tego od klocków lego), "jak tresuje się dziewczynki", może widziałyście :?

tęczówka - 2009-01-05, 18:21

nie widziałam tego filmu,ale myślę że w najbliższym czasie się za nim rozejrzę.gdzie można go znaleźć?
wyobrażcie sobie że rok temu,na pierwszej lekcji polskiego w liceum,"pani profesor"powiedziała że szkoda że w naszej klasie jest tak dużo dziewczyn...(25 dziewczyn,9 chłopaków).podobno z chłopakami lepiej się pracuje,bo dziewczyny są wiecznie rozkojarzone...masakra.
nie skończyło się tylko na słowach-chłopaki mają pozawyżane oceny,nauczycielka nie drze się na nich,a jeśli już się drze to nie tak jak na nas.złapała kolesia na jaraniu-skończyło się na usmieszkach,dowiedziała się że dziewczyny palą,to zaczęła niewybredne żarty.
ale ta pani to jest wogóle hmm ekscentryczna,więc nikt się nią nie przejmuje :lol:

Malati - 2009-01-05, 19:24

Ja mimo że sama jestem kobieta i nie lubie szuflatkowania zachowań pod kontem płci,przyznam się że sama uważam że z mezczyznami łatwiej sie dogadać łatwiej rozwiązywać konflikty .Ja osobiście wolę meskie towarzystwo,od zawsze miałam wielu kumpli .Co prawda moja najlepsza wieloletnia przyjazn jest z kobietą ale tylko jedną taka udało misie w zyciu spotkać z którą w miarę bez słow sie rozumiemy. ;-)
alcia - 2009-01-05, 21:24

czarna96 napisał/a:
Ja mimo że sama jestem kobieta i nie lubie szuflatkowania zachowań pod kontem płci,przyznam się że sama uważam że z mezczyznami łatwiej sie dogadać łatwiej rozwiązywać konflikty .Ja osobiście wolę meskie towarzystwo,od zawsze miałam wielu kumpli .Co prawda moja najlepsza wieloletnia przyjazn jest z kobietą ale tylko jedną taka udało misie w zyciu spotkać z którą w miarę bez słow sie rozumiemy. ;-)

czuję, jakbym ja to napisała :)

kamma - 2009-01-05, 21:27

Ja też zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami i mężczyznami. Mają mniejszą skłonność do odgrywania ról, a z moją naiwnością ;) po prostu łatwiej mi ich zrozumieć. Ale tak jak czarna96, mam jedną Przyjaciółkę (aż jedną) i ona nauczyła mnie zdrowej, głębokiej relacji z kobietą.
Lily - 2009-01-05, 21:46

A ja ponad 20 lat spędziłam wyłącznie wśród kobiet, facetów się bałam i boję. Nie uważam, że są fajniejsi, wręcz przeciwnie. Co nie znaczy, że nie ma wrednych bab.
zorro - 2009-07-03, 23:27

Zostałam wychowana na człowieka nie na dziewczynkę i chwała moim rodzicom za to. Choć sztuką jest wychować też dziecko na świadome swojej płci. Dziewczynkę na kobietę, która będzie czerpała radość z bycia kobietą i mężczyznę, który nie będzie nadinterpretował swojej roli. Jedyne moje ograniczenie z dzieciństwa to podskórny strach mojej matki, że 'może mi się coś stać', czyli nocne powroty zawsze były ryzykowne, a i na samotną wyprawę autostopem bym się nie wybrała. To jest najsłabsza strona kobiet, fakt, że łatwo mogą zostać wykorzystane, bo siła zwycięża.
A co do stereotypów - mój syn zawsze uwielbiał zabawki w stylu mop, kuchenka, odkurzacz, ale kocha też samochody. Jednocześnie nigdy nie miał pociągu do lalek (ani torebek ;-P). Mali chłopcy spotykają w pewnym momencie swojego życia pewien dysonans poznawczy - chcą utożsamiać się z najukochańszą osobą na świecie, a tą osobą jest mama - kobieta. Trochę czasu przychodzi im przejście pod skrzydła ojca (jeśli ten jest przygotowany do tej roli) i najczęściej dzieje się to w okolicach 7 roku życia. Widzę to po swoim synu. Nie bez kozery drzewiej miały wtedy miejsce postrzyżyny. Córka moja jeszcze mała, więc bacznie obserwuje, głównie siebie i najbliższe otoczenie, żeby im do głowy nie przyszło mówić, że 'ma być grzeczna'. Najgorsze są te grzeczne ofiary.

pomarańczka - 2009-07-05, 13:31

Cieszę się,że nie jestem w tym odosobniona, naprawdę super! :-D Ja też od zawsze bardziej dogadywałam się z mężczyznami niż z kobietami,ot co z nimi zawsze można pogadać o wszystkim. Co do kobiet to nie będę się wypowiadać miałam w swoim życiu różne z nimi doświadczenia nie zawsze fajne. Nie lubię udawania, grania, bardziej mnie pociąga autentyczność i świeżość.Mój tata zawsze był dla mnie kimś szczególnym....... Ciekawe ,bo moja córcia też dobrze dogaduje się z kolegami,których potrafi wysłuchać. ;-) może zainteresuje się w przyszłości psychologią...lily oni są bardzo wrażliwi chociaż tego nie okazują,ale tak właśnie bywa,że to co naj ukryte jest gdzieś głęboko. Mężczyzna nie musi być mięśniakiem :mryellow: , czasem wystarczy,że poprostu jest i już.
Alispo - 2009-07-05, 14:51

Tez tak mam z facetami ;-) Wśrod kobiet zbyt czesto jest jakas taka sztucznosc czy rywalizacja..nie wiem dokladnie co to,ale wole facetow;) pewnie nie trafiam na ciekawe kobiety po prostu..
kamma - 2009-07-05, 17:21

a męskie kobiety? ;)
pomarańczka - 2009-07-06, 00:49

Co do męskich kobiet to sytuacja przedstawia się nieco inaczej bo one są też i inne. Mają w sobie te cechy,które nie występują u kobiet jako płci żeńskiej. Zresztą co tu gadać, tego trzeba doświadczyć. Abstrahując od tematu,albo wręcz przeciwnie dodam iż obejrzeliśmy wczoraj film o gejach i lezbijkach( dokumentalny) to bardzo ciekawe,że w takim środowisku występuje bardzo duża tolerancja pomimo iż sami- same są czesto nieakceptowane-nieakceptowani. To daje do myślenia...
maga - 2009-07-06, 08:02

To wychodzi na to, że wszystkie kobiety (z wyjątkiem Lily ;-) ) lepiej dogadują się z mężczyznami ;-) :-P Ja też tak mam. Mimo, że za czasów licealnych miałam super przyjaciółkę - nierozłączkę (ubierałyśmy się identycznie, planowałyśmy w przyszłości zamieszkać ze swoimi rodzinami w jednym domu :-P ), przez większość swojego życia lepiej dogadywałam się z facetami i wolałam ich towarzystwo. Do dziś tak jest. Aktualnie w moim życiu jest tylko jedna kobieta, z którą potrafię się w 100% dogadać
kamma - 2009-07-06, 13:52

pomarańczka napisał/a:
w takim środowisku występuje bardzo duża tolerancja pomimo iż sami- same są czesto nieakceptowane-nieakceptowani.

ależ właśnie DLATEGO, a nie POMIMO :) Nie chcą powielać zła, którego sami doświadczyli.

Lily - 2009-07-06, 13:55

maga napisał/a:
To wychodzi na to, że wszystkie kobiety (z wyjątkiem Lily ;-) ) lepiej dogadują się z mężczyznami ;-) :-P
hmm, ciekawa teza; ja się w zasadzie nie dogaduję z nikim, więc możesz mnie wyłączyć ze statystyk; poza tym jedyną osobą, z którą gadam jest facet, ale wyłączyłam z rozmów większość tematów, w których i tak nie byłam rozumiana (na zasadzie syty głodnego itp.)
Malinetshka - 2009-07-06, 15:12

maga się chyba pospieszyła z tą tezą :P wszystkie kobiety to się tutaj nie wypowiedziały ;)
Anja - 2010-08-19, 08:55

Ciekawy wywiad (m.in. o seksualizacji dziewczynek i o kupowaniu zestawu "Mały lekarz"):
hxxp://www.edziecko.pl/starsze_dziecko/1,79350,8243712,Corki_czy_Lolitki.html
:->

bodi - 2010-08-23, 23:03

ciekawy i mądry.
Anja - 2010-08-29, 13:35

Wydaje mi się, że wychowanie dziewczynki jest trudniejsze niz wychowanie chłopca. Powyższy wywiad mnie w tym utwierdził. :->
Mam jedno pytanie - co sądzicie o przekłuwaniu uszu bardzo małym dziewczynkom (np. okołorocznym)? Bo mi się wydaje to zbędne, ale może się mylę? No i czy to nie boli (a efektu taka mała dziewczynka chyba jeszcze nie jest w stanie docenić?)? Pytam nieoceniajaco - po prostu jestem ciekawa, tym bardziej, że nie jestem "w temacie". :->

dynia - 2010-08-29, 13:38

Anja był już taki temat o przekłuwaniu uszów poszukaj ;-)
Anja - 2010-08-29, 13:39

ok :-) w tym wątku?

[ Dodano: 2010-08-29, 13:43 ]
znalazłam :->

zorro - 2010-08-31, 01:14

Ja się jednak uprę, że to chłopców jest trudniej wychować (sensownie). Dziewczynki czekają po prostu inne zagrożenia, ale natura pozwala im doznać kolejnych wtajemniczeń i zostać kobietą, w tym czasie chłopcy pozostają chłopcami. Odmienne mam także relacje z kobietami - uwielbiam kobiety, pracować z nimi, być i rozmawiać, choć nie zawsze są to relacje proste. Często z mężczyznami lepiej mi się pracuje, bo 'nic nie kumają', czyli nie są wyczuleni na zmiany nastroju, nie mają intuicji, więc odpada wszystko, co u kobiet między wierszami. No i nie bez znaczenia jest w relacji damsko-męskiej uroda (kobiety).

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group