wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - jak postępować z dzieckiem odmawiającym jedzenia?

kłapouchy - 2008-05-21, 16:56
Temat postu: jak postępować z dzieckiem odmawiającym jedzenia?
No właśnie... Jak właściwie postępować z dzieckiem odmawiającym jedzenia, niechętnym wobec wszystkich nowości? U nas jest tak, że Tomek od jakichś 2 miesięcy niechętnie je obiady jakiekolwiek by nie były. Rano jest przeważnie kasza z owocami suszonymi, świeżymi, pestkami, orzechami i to mu pasuje, lubi jajko, tofu, jogurt, owoce i chrupkie pieczywo. Najgorzej jest z jarzynami, jedynie jeśli jest zupka z buraczkiem to zjada całą z apetytem, ale przecież nie mogę mu dawać codziennie buraczków... Próbuję różnych warzyw, niewiele jest świeżych obecnie, więc próbuję też z mrożonkami (brokuł, groszek, kalafior, brukselka) ale młodemu nic nie pasuje, silne zaciskanie ust, wyginanie się w pałąk i histeria :/ Zrezygnowałam z przekąsek między śniadaniem a obiadem w nadzieji, że jak będzie głodny to coś zje, niestety bez rezultatów. Nie zmuszam go do jedzenia, czasem po prostu próbuję podać to samo za godzinę czy dwie, ale to nic nie pomaga. Zauważyłam też coś niepokojącego - młody już na sam widok łyżeczki zaciska mocno wargi i się rzuca, nawet nie próbując, a przecież nigdy nie był zmuszany do jedzenia. Dopiero kiedy jakoś uda mi się go przekonać aby spróbował to zaczyna jeść (albo i nie). Nie interesuje go też zupełnie nasze jedzenie - wiele razy próbowałam mu podać jarzynki w całości, delikatnego pulpecika z tofu czy razowy makaron, ale nie chce nawet spróbować. Tomek jest żywy i pogodny, przybiera na wadze(choc należy do szczupłych dzieci), ale nie chcę by jechał cały czas na kaszce z owocami, jogurtach, jajkach i buraczkach, a często się kończy na tym, że jak przez kilka godzin odmawia mi jedzenia zupki to ostatecznie dostaje potem jogurt z owocami, który z apetytem i bez mrugnięcia okiem zjada... Teraz jest tak, że zupkę z buraczkiem zjada ok. 3-4 razy w tygodniu i staram się przemycić w niej inne warzywa których normalnie nie ruszy, zmieniam kasze, strączkowe, pestki i oleje, które dodaję do zupki, więc chyba nie powinien mieć niedoborów, ale boję się, że młody przyzwyczai się do jednego smaku i będzie coraz trudniej namówić go do innego jedzenia. W pozostałe dni staram się mu podawać coś innego np. ostatnio zdobyłam eko szparagi, ale młody nie wziął do ust nawet jednej łyżeczki i tak się awanturował jakby mu ktoś krzywdę robił, nie wiem czy to zapach czy wygląd potrawy go odrzucił, dziś była zupka z zielonym groszkiem i skończyło się na kilku łyżeczkach, nie wiem sama co mam robić, usilnie próbować dalej, odpuścić... jak sobie radzicie?
Ania D. - 2008-05-21, 18:05

Warto się zastanowić, jak często dziecko jada, może posiłki są zbyt często? Czy przed posiłkami jest trochę spokoju czy dziecko jest szalejące i tak zajęte zabawą, że jedzenie nie jest ważne. Zupełnie darowałabym wszystkie przekąski, dla mnie jest to zbyteczne, a skutecznie wypełnia żołądek dziecka. Tomek powiniem już sam jeść (nie mówię o tym, że nic się nie wylewa, bo na poczatku większość jedzenia ląduje na ubranku), a przynajmniej próbować sobie samemu brać coś z talerza. Dziecko, które samo operuje widelcem i łyżką jest bardziej zainteresowane tym, co ma na talerzu niż wtedy, gdy go ktoś karmi. Skoro lubi zupkę z buraczków, to ławiej będzie sam po nią sięgał. Ja robiłam wtedy zupki nieco gęstsze, by nie wszystko się wylewało z łyżki.
Nigdy nie przekonujemy i nie zmuszamy do jedzenia niczego. Można położyć troszkę nowości na talerzyku, jak dziecko nie chce, to zabieramy. Sami jemy z apetytem to, co chcemy podać dziecku. Nie jestem zwolenniczką probowania, wciskania dziecku jedzenia, bo z tego wyrastają niejadki. Jesli dziecko zje kilka łyżeczek i nie chce więcej, to dziekujemy za posiłek i sprzątamy talerz.
U nas też było tak, że Pawełek lubuł całą ceremonię przygotowawczą. Stał już talerz, ja pytałam, że dac oliwkę (zawsze chciał), czy dać natkę (zmiksowana z zupką), czy dodac soku z cytryny etc. Dziecko czuło się ważne i miało wpływ na to, co dostaje do jedzenia.
Warto jadać razem. Nigdy nie namawiać do jedzenia. Pamiętam, że w tym wieku Pawełek lubił jadać oddzielnie różne rzeczy. Jeden posiłek to były np. same buraczki, potem kolejny to sam makaron. Lubiłam opowiadać mu o jedzeniu, że makaron jest pokręcony, że marchewki rosną w ziemi i wyciągają się do słońca. Nigdy nie okazywałam niezadowolenia, gdy posiłek nie był zjedzony.
Potrawy takie jak jogurt skutecznie zapełnią zołądek. Tomek mógł się juz zorientować, że jak nic nie będzie jadł, to dostanie w końcu jogurt. Ja jakiś czas bym z niego zupełnie zrezygnowała. Dziecko się nie zagłodzi.

Karolina - 2008-05-21, 18:06

Próbowałaś robić mu warzywne placki lub kotleciki? Do łapki sobie będzie brać, może chce odpocząć od łyżki.
kłapouchy napisał/a:
ostatnio zdobyłam eko szparagi, ale młody nie wziął do ust nawet jednej łyżeczki

a czemu nie do rączki?
Jak najwięcej rączkowych posiłków.

[ Dodano: 2008-05-21, 18:07 ]
Może widelec mu daj? Tymek je widelcem od ponad roku.

alcia - 2008-05-21, 18:36

Podpisuję się pod wszystkim co napisała Ania D.
Zresztą Karolina też ma rację - jak najwięcej rzeczy w łapkę niech dostaje. kawałki różnych rzeczy na talerz, widelec do dyspozycji i niech działa.
A co się dzieje, gdy odmawia posiłku? (poza tymi akcjami jogurtowymi - również szczerze odradzam!) Próbowaliście przeczekać do następnego? I jak wtedy je? ja bym zrobiła taki maraton kilkudniowy na spróbowanie. Nie chce, to powiedzieć "dziękuję", zabrać talerz.. i do następnego posiłku. I tak w kółko, nie będzie nic jadł?
kaja lubiła w tym wieku wszelkie placuszki, kuleczki, makarony i posiłki podrabiane na nasze (tak wizualnie) Za to miała całkowicie dosyć swoich papek. Ciągnie go do Waszych talerzy? Może trzeba mu "udoroślić" posiłki? Oczywiście w zdrowym wydaniu...

bodi - 2008-05-21, 21:27

klapouchy, dziewczyny w zasadzie wszystko Ci już napisały :)
myślę że może wbrew swoim intencjom jednak wprowadzasz napięcie w związku z jedzeniem, z Twojego postu przebija niepokój i Tomek na pewno też go odczuwa. Wskazują na to jego histerie, zaciskanie ust na widok łyżeczki itd.

Zrezygnuj z proponowania tego samego po godzinie czy dwóch, niech Tomek zaczeka do następnego posiłku i ma szansę zgłodniec. Na pewno wszelkie jedzenie do rączki to podstawa, jest już na tyle duży, a w ten sposób jedzenie staje się Jego sprawą, a nie Twoją.

Co do nowości, proponuj, ale nie namawiaj - jw. niech sam decyduje. Ja podawałam nową rzecz jako "przystawkę" przed normalnym posiłkiem, do którego J była już przyzwyczajona, nie nastawiałam się na to, że od razu wszama całą miskę ;) to normalne że z początku nowy smak może nie pasowac, zwłaszcza że preferencje żywieniowe wciąż się u dzieci zmieniają (i nie tylko u dzieci przecież...) - np. Jagoda w wieku Twojego Tomka równeiż była fanką buraczków i chętnie jadła zupę buraczkową co dzień, a teraz buraków nie znosi.
Włącz może Tymka do przygotowań przed posiłkiem, jak pisała Ania, no i wspólne jedzenie tego samego też ułatwia sprawę.

Spróbuj tak jak pisze alcia, przez kilka dni podawac jedzenie tylko w porze posiłków, bez namawiania. Jak nie zje, jedzenie będzie dopiero w porze kolejnego posiłku. I zrezygnuj w tych wymuszanych przez neigo jogurtów, bo w ten sposób niestety, ale wzmacniasz w nim właśnie to zachowanie któego tak nie lubisz.

Powodzenia :D

kamma - 2008-05-21, 22:12

Nie chce jeść - niech się przekona, jakie to niesie konsekwencje, czyli niech odczuje głód. Przez kilka dni krzywda mu się nie stanie, jeśli będzie jadł mniej niż potrzebuje. A może to przynieść ważne długofalowe konsekwencje. Niech poczuje się odpowiedzialny za swój żołądek. Strasznie to brzmi, ale ja miałam takie jazdy z Irmą jeszcze pół roku temu. Głód jest najlepszym kucharzem :)
kłapouchy - 2008-05-21, 22:27

Dzięki dziewczyny za wszystkie wskazówki. Tomek śniadanie je około 10 obiad około 16, w międzyczasie nie ma żadnych przegryzek (zreszta wcześniej jak były to było to najwyżej pół pokrojonego jabłka czy banana albo kromka pieczywa chrupkiego, nie jakieś duże ilości) więc to nie jest chyba kwestia zbyt częstych posiłków. Ten jogurt zreszta tez nie jest za każdym razem i nie od razu kiedy młody odmówi jedzenia, zazwyczaj po godzinie próbuję jeszcze raz z jarzynami, ale jak Tomek kategorycznie odmawia to wtedy mięknę - jest godzina 17 czy 18, a on od tej 10 na kaszce, więc daję mu coś w zamian - jogurt, albo tofu z owocami, jajko czy kromkę razowego pieczywa z masłem orzechowym, migdałowym itp. wtedy zjada. Martwię się niechecią wobec nowych rzeczy i tym, że on prawie w ogóle nie je zielonych warzyw (chyba, że przemycę w zupce z buraczkiem). Dorosłe jedzenie czy manipulowanie sztućcami też go nie interesuje, choć raz ostatnio zjadł pół falafela, więc może popróbuję. Nie jestem do końca pewna czy jest gotowy na "niezmemłane" jedzenie - raz, że niespecjalnie się go domaga, dwa, że prawie zawsze po nim wymiotuje... choć z chlebkiem i owocami idzie mu coraz lepiej. Z początku myślałam, że to przejściowe, ale trwa to już jak pisałam ok. 2 miesięcy, więc chyba jednak nie. Z drugiej strony mały przybrał w tym czasie 300g, tej kaszki porannej czy zupki z buraczkiem potrafi zjeść naprawdę dużo. Boję się tego o czym pisze Bodi, mimo, że tego nie okazuję Tomek może wyczuwać moje niepokoje i źle to może wpływać na jego stosunek do jedzenia. Martwi mnie to, ostatnio analizowałam podejście do jedzenia u nas rodziców i jaki miało na to wpływ stosunek do jedzenia w naszych domach rodzinnych. Robert był typem niejadka, do dziś teściowa przy każdej okazji wspomina jak to nic nie chciał jeść i można go było tylko nakarmić "kiełbaską" z drugiej strony mąż wspominał, że zawsze ilekroć zbliżała się pora kolacji pojawiał się stres, nerwowa atmosfera w domu, krojenie chlebka w kosteczkę, wymuszanie, przekupywanie, krzyk... Ja z kolei pochodzę z rodziny gdzie jedzenie traktowano jako formę nagrody i pocieszenia, moja mama w chwilach stresu napadała na lodówkę, ja i brat byliśmy naprawdę grubymi dziećmi, jako nastolatka i młoda kobieta wiecznie byłam na diecie i dorobiłam się szeregu zaburzeń odżywiania, mój brat kilka lat temu ważył 130 kg, potem mocno schudł, teraz bardzo ortodoksyjnie podchodzi do jedzenia, narzuca sobie różne reżimy... sorki za zejście z tematu, po prostu zastanawiam się czy mimowolnie jakoś nie sprzedajemy naszemu dziecku naszych fobii... Może przesadzam, może to tylko jakiś przejściowy okres, że młodemu coś tam nie pasuje, wkrótce zacznie się lato, dużo świeżych warzyw i owoców, coś mu napewno z tego bogactwa podpasuje ;)
Malati - 2008-05-21, 22:43

Kłapouchy ale twój synek to jeszcze maluszek ma rok i 3 miesiące tak? nie przypominam sobie aby mój młody w tym wieku jakoś wspaniale mi jadł,głównie był cyc.I też często odmawiał jedzenia zreszta nadal odmawia ;-) Myśle że to wszystko z czasem będzie się zmieniac i normować ,nie martw się on się sam nie zagłodzi ;-) A ja w sytuacji kiedy mój młody nie chce jeść stosuję wariant podany m.in przez kamme

kamma napisał/a:
Nie chce jeść - niech się przekona, jakie to niesie konsekwencje, czyli niech odczuje głód. Przez kilka dni krzywda mu się nie stanie, jeśli będzie jadł mniej niż potrzebuje. A może to przynieść ważne długofalowe konsekwencje. Niech poczuje się odpowiedzialny za swój żołądek. Strasznie to brzmi, ale ja miałam takie jazdy z Irmą jeszcze pół roku temu. Głód jest najlepszym kucharzem :)

Lily - 2008-05-21, 22:46

czarna96 napisał/a:
nie przypominam sobie aby mój młody w tym wieku jakoś wspaniale mi jadł,głównie był cyc.I też często odmawiał jedzenia zreszta nadal odmawia ;-)
a tak naprawdę przecież niektórzy ludzie tak mają przez całe życie - prawie nigdy nie odczuwają większego głodu, zadowalają się niewielkimi ilościami - po prostu taki typ... (oczywiście rozumiem, że mamę to może bardzo martwić)
Malati - 2008-05-21, 22:50

Lily napisał/a:
a tak naprawdę przecież niektórzy ludzie tak mają przez całe życie - prawie nigdy nie odczuwają większego głodu, zadowalają się niewielkimi ilościami - po prostu taki typ... (oczywiście rozumiem, że mamę to może bardzo martwić)


Ponadto jak się patrzy na inne dzieciaki jak mało potrafią jeść to ja myśle że nie tylko posiłki mają wpływ na to że rosną i się rozwijają ;-) Naprawde większość dzieci które ja znam jada nie wiele ( są to dzieci w róznym wieku) Myśle że ważne jest aby posiłki były wartościowe zwłaszcza kiedy jest ich nie za dużo.Ja stawiam na jakośc a nie ilość.Ponadto dla mnie posiłkiem jest też zjedzony owoc jakiś banan czy jabłko chociaz wiele osób nie uważa tego za wartościowe danie ;-)

kamma - 2008-05-21, 23:07

kłapouchy, skoro macie taki bagaż w głowach odnośnie jedzenia, to tym bardziej staraj się myśleć o tym, że jedzenie nie jest najważniejsze, jedzenie to nie wszystko. Tak jak napisała czarna - Tomek sam się nie zagłodzi. Odpuść mu troszeczkę, odpuść też sobie. On jest już na tyle duży, że może sam decydować, przynajmniej do pewnego stopnia, o swoim jedzeniu. Dobrym rozwiązaniem byłoby danie mu dużego wyboru - czyli np. dużo różnych warzyw na talerzu, ale każde oddzielnie, jakoś śmiesznie ułożone (dzieci lubią buzie z oczami ;) ). Ładnie to wygląda, kojarzy się przyjemnie, a daje możliwość wyboru. Najlepszym sposobem przygotowania takiego posiłku jest ugotowanie warzyw na parze, bo się nie pomieszają. Mogą to być: marchewka, ziemniaki, pietruszka, brokuły, fasolka szparagowa, kalafior (brukselki na parze nie polecam, ma zbyt intensywny smak), zielony groszek, fenkuł, buraczek pokrojony w kosteczkę... narzędzie do jedzenia - rączka. Wy też coś takiego zjedzcie, niech Tomek widzi, że ma to samo i że Wam smakuje. Spytaj go o przyprawy - zioła, oliwę, niech zdecyduje, czy coś z tego chce.
Jedyna moja obawa przy takim posiłku dotyczy tego, czy on da radę coś takiego zjeść, bo pisałaś, że czasem nie przyjmuje niezmiksowanych potraw. Ty wiesz najlepiej, więc sama zadecyduj, czy taki posiłek zda egzamin.

Humbak - 2008-05-21, 23:27

ooo temat dla mnie :->
u nas dziś pobilismy rekord - kuba wszamał 15 łyżeczek zupki ale... 6 na krzesełku po czym ja siedziałam, on się kręcił na podłodze wokół mnie, podchodził - łyżeczka, pokręcił się - podchodził - łyżeczka i dopiero po tych 15 podziękował. Może faktycznie dzieci w tym wieku nie mają cierpliwości?

kłapouchy, kuba teraz też ma taki okres, zjadał mnóstwo, a teraz zaczął zaciskać buzię. Tak a'propos jedzenia wogóle, nie nowości to my zrobiliśmy takie zmiany: 1/krzesełko kuby wywędrowało z kuchni, jest przy stole przy którym jedzą wszyscy; 2/ja jem z nim obiad, śniadanie itd, jem narazie to co on; 3/ile zje tyle zje, nie dostaje niczego dopóki znów nie zawoła wtedy organizujemy kolejny zorganizowany posiłek; 4/i tak najwięcej zje dopiero wtedy gdy cała rodzina siada przy stole, niestety u nas rzadkość... czasem wieczorem posługuję się natalią która je cokolwiek - on wtedy dopiero cokolwiek ruszy...
jak to się dalej potoczy nie mam pojęcia, narazie dałam sobie spokój z nerwami, pomartwię się za miesiąc :-P

a co do nowości, kuba średnio zainteresowany, po prostu robię np kalarepkę i daję mu ją w różny sposób - raz w kosteczkę, innym razem ciapka. Ale jak mu nie zasmakuje następny raz mu daję po ok. 2 tyg. Popróbowałabym tak jak dziewczyny mówią, tu pokroić, tu pomieszać, ale też przede wszystkim wyluzować - jak on zobaczy że ty się tak gimnastykujesz to poczuje że o rany znów kuchnia, cokolwiek by się w niej robiło. Luzik chyba najwazniejszy?

rodzynka - 2008-05-22, 00:56

jestem tez za 'poluzowaniem' :)
jak mowi moj drogi malzonek : 'musi sie przeglodzic', metoda jak dla mnie okrutna, ale skuteczna

u nas nie ma obecnie zadnych problemow z jedzeniem, choc zdarzaly sie kryzysy

wazne aby pamietac o czym bylo wyzej ze: nastroj wokol jedzenia jest istotny, skoro swiadoma jestes, ze macie takie a nie inne doswiadczenia z domow rodzinnych, staraj sie zapanowac nad swoimi emocjami
nie denerwuj sie jak maly nie je, staraj sie nie martwic
moze ustal sobie, ze np przez dwa, trzy dni pozwolisz mu sie przeglodzic, nie bedziesz naklaniac ani dawac jogurtow?


i kolejna sprawa
jedzenie i ubieranie to dwie pierwsze rzeczy, gdzie dziecko najpierw zaczyna odczuwac, ze ma jakaś kontrole nad sytuacja
i chce zamanifestowac/sprawdzic na ile skutecznie moze zadzialac
u Tomka raczej jeszcze za wczesnie na tzw. bunt dwulatka
ale z tego co pamietam u nas rebelia zaczela sie jak Edi mial 1,5 roku
wiec moze to jakies pierwsze przejawy 'posiadania wlasnego zdania'?

u nas na wszelkie glody (nudy i brak pomyslow na zabawe) zawsze sprawdza sie buszowanie po kuchni
gotujemy, wachamy, przesypujemy, przelewamy, no i oczywiscie próbujemy...

a maly zainteresowal sie warzywami nie jak lezaly na talerzu, ale jak kupilam duzy pleciony kosz (legowisko dla psa/kota z Ikeii?) i zaczelam tam trzymac warzywa, Edagr od kiedy zaczal raczkowac z zainteresowaniem nurkowal w koszu, najpierw bylo obmacywanie, a potem zaczelo sie probówanie :)

popieram pomysl ukladania twarzy i innych 'samochodow' z warzyw na talerzu, dawania mozliwosci wyboru (np. chcesz kanapke z ogorkiem czy z pomidorem?)

jak maly lubi buraczki, to moze do nich dodawaj stopniowo inne warzywa?

kłapouchy - 2008-05-22, 22:15

Dziewczyny, rewelacja Tomek zjadł cały obiad :) no, prawie cały ;) Zastosowałam się do Waszych rad - obiad całą rodziną, uparowane warzywa i placuszki zbożowo-warzywne. Na początku nie bardzo wiedział o co nam chodzi - bawił się jedzeniem, przekładał z talerzyka na blat i z blatu na talerzyk, w końcu zasmakował i tym sposobem zniknęły wszystkie brokuły (a przypomnę, że jak w zupce wyczuł brokuła to było :/ ), prawie całą porcję kalafiora i marchewki i prawie dwa placuszki :) - placuszkami troszkę się dławił, ale z jarzynami szło mu bardzo dobrze. I dodam jeszcze, że zjadł mimo, że obiad jedliśmy godzinę wcześniej niż zwykle.a na kolację to samo z chlebem razowym i pokrojonymi gruszką i jabłkiem :) Jak narazie je rękami, sztućce zostały zignorowane. Nasz pies też zadowolony z nowej sytuacji - leży przy krzesełku do karmienia z wzrokiem wbitym w Tomcia i czeka aż coś mu skapnie ;)dzięki raz jeszcze, niby nieduże zmiany, a zadziałało :)
Humbak - 2008-05-22, 22:24

super :-D
tylko zapytam z ciekawości - jakie placuszki zrobiłaś? :->

kłapouchy - 2008-05-22, 22:42

Humbak starłam jarzyny jakie miałam (ziemniaczek, marchewka, seler, myślę, że inne też można dodać) na tarce na drobnych oczkach jak na placki ziemniaczane, wymieszałam z mąką pszenną razową (konsystencja dająca się lepić w rękach, gęstsza niż na placki ziemniaczane ;) ale nie za gęsta ) i na patelnię.
Malati - 2008-05-22, 22:45

kałapouchy świetnie .A przepis na placuszki napewno wykorzystam ;-)
kamma - 2008-05-22, 22:46

kłapouchy, super! gratulacje i oby tak dalej! Nie przejmuj się ewentualnymi niepowodzeniami, w razie czego przypomnij sobie dzisiejszy sukces i pamiętaj, że na pewno będzie się powtarzał :)
Karolina - 2008-05-23, 11:36

Pieknie:)
Nie przejmuj się jak dzisiaj nic nie zje. U nas Tymek ma taki rytm - jeden dzień obrzarstwo na maksa, drugi dzień mniej a trzeciego prawie nic.
Na załodzonego twój synek nie wygląda ;-) A i przybywanie na wasze może być w tym wieku niewielkie. Już nie jest niemowalkiem co rośnie jak na drożdzach.

Humbak - 2008-05-23, 13:30

kłapouchy, dzięki :-)
Marcela - 2008-05-24, 11:42

Doskonale zdaję sobie sprawę co przeżywa mama niejadka. Wszystkie wasze rady są cenne, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli dziecko przybiera na wadze jakoś normalnie to myślę, że taki sposób działania jest najbardziej skuteczny. Co jednak w sytuacji, gdy dziecko nie przybiera na wadze, albo nawet chudnie? Przerabiałam to z moją córeczką. Nie chciała jeść niczego oprócz mojego mleka. Dostawała histerii na widok łyżeczki, nawet talerzyka, albo na widok mnie kręcącej się przy kuchni. I koniec. Nie było żadnych uśmiechniętych buziek z warzyw, zadnych łyżeczek i kolorowych talerzyków bo wszystko lądowało na mnie albo na podłodze i długo jeszcze nie mogła opanować swoich emocji po jakiejkolwiek próbie nakarmienia jej. A waga spadała. Choć minęło już trochę czasu to ciągle jeszcze zdarzają się takie incydenty. I wspomnienie ich jest dla mnie jak prawdziwy horror! Dla mnie było ważne żeby jakimś cudem zdołała zjeść cokolwiek wartościowego.
Do tego dochodzi jeszcze niebagatelna sprawa jaką jest presja otoczenia, bo wiadomo - wege dziecko jest chude bo jest wege. Nie chce jeść warzyw bo warzywa są niedobre. I wszędzie rady: " Daj dziecku danonka!" "Kup biszkopciki". "Daj słoiczkowe jedzenie".
To są trudne sprawy. Sama nie wiem jak to wszystko wyszło jako tako na prostą, ale wiem, że to dziecko zdecydowało, że chce zjeśc jakiś posiłek , ja w zasadzie niewiele mogłam zrobić. Jedynie proponować i zjadać potem sama wszystko czego nie zjadła.
Dzisiaj moja córeczka w zasadzie jadłaby tylko kasze i makarony przyprawione na słodko i niemiksowane. Rączką oczywiście. Ale ciągle są potrawy, na które nie ma szans - np strączki. Bardzo mnie to martwi. Nie załamuję się i proponuję co jakiś czas ale na razie bez skutku. Z warzywami też nie jest najlepiej tymbardziej, ze na tzw "przednówku" niewielki jest już ich wybór. Czekam i mam nadzieję że przetrzymamy i to.

Karolina - 2008-05-24, 12:00

Wydaje mi się, że nasze dzieci nawet jak prawie nic nie jedzą to i tak mają lepiej niż dzieci żywione "normalnie" mięsem. Bo jak się wśród nich niejadek trafi to zapcha się białym chlebkiem lub płatkami nestle nad ranem i tego wogóle nie mozna nazwać jedzeniem.
PS Znam dziecko niejadka, które mama zupką - przez strzykawkę.

kłapouchy - 2008-05-24, 15:53

Marcela jeśli chodzi o stączki to Tomkowi najbardziej wchodzi tofu, najlepiej zmiksowane z np. suszonymi morelami, inne strączkowe też je, choć już nie tak chętnie. u nas najgorszy problem był z zielonymi warzywami, ale okazało się, że te uparowane czy ugotowane w całości zjada chętnie. możesz też spróbować zrobić budyń sojowy (lub na innym roślinnym mleku) ja robiłam na bazie przepisu Ani D. na krem morelowy do tortu, tylko mąki ziemniaczanej mniej dodawałam, albo kaszkę sojową ze zmielonej w śrutowniku soi z owocami.
Ania D. - 2008-05-24, 16:07

Często czytam, że mamy niejadków dają po prostu danonki, słodycze etc. i się cieszą, że ich dzieci jedzą chociaz to. Dla mnie to tylko pogarszanie sprawy.
bodi - 2008-05-24, 17:26

Marcela, w jakim wieku jest Twoja córa?
U nas było tak że między 9 a 12 miesiącem życia Jagoda na przemian chudła i przybierała, ale tylko tyle by nadrobic to co wcześniej straciła - czyli wychodziło na to, że średnia jej waga stoi w miejscu. Dodam że wcale przy tym nie była niejadkiem. Potem samo przeszło, waga zaczęła powoli iśc do góry, a ja wyluzowałam i teraz nawet nie wiem dokładnie ile waży ;)

Co do zapychania dzieci byle czym, "byle coś zjadło", to miałam to niestety okazję kilka razy obserwowac. Uważam że to jest własnie wpędzanie dziecka w niejedzenie, a w każdym razie nasilanie tego problemu i dawanie dziecku "broni" do ręki w walce z rodzicami. Przekonuje się, że nie jedząc obiadu "zasługuje" sobie na danonka, gęsty słodzony sok czy deser typu monte. Kiedyś trafiłam na forum mam niejadków i ze zgrozą czytałam o tym, co dają swoim dzieciom do jedzenia. często sprawa kończy się podawaniem leków wzmagających łaknienie :? :shock:

Marcela - 2008-05-24, 19:16

bodi napisał/a:
Marcela, w jakim wieku jest Twoja córa?

1 rok i 4 miesiące. U nas największa masakra jedzeniowa zaczęła się około 10 miesiąca i trwała dobre 4 miesiące.
kłapouchy napisał/a:
jeśli chodzi o stączki to Tomkowi najbardziej wchodzi tofu,

Tofu też jej smakuje. Robię w domu z ekologicznej soi, ale ile można jeść tofu? Miałam na myśli różnego rodzaju fasolki, soczewicę czy ciecierzycę, którą pluje. Może ja nie umiem tego przyprawić dobrze?

Ania D. - 2008-05-24, 19:22

Marcela, a nie smakują jej pasztety czy pasty z ciecierzycy? U nas najbardziej smakuje taka z ciecierzycy, duszonej na parze cebuli lub/i pora i kaszy jaglanej. Wszystko przepuszczam przez maszynkę, doprawiam, dodaję trochę oleju i zapiekam.
My do niedawna uwielbialliśmy ciecierzycę w czystej postaci, ale ta, którą kupujemy ostatnio (taka mała, która gotuje się godzinami), bardzo nam nie smakuje i nie jadamy jej w całości. Ona jest chyba bardziej przydatna do robienia mąki, a nie do spozycia bezpośredniego.

[ Dodano: 2008-05-24, 19:23 ]
Robiłam też pasty z ciecierzycy na słodko. Do ugotowanej ciecierzycy dodawałam namoczone morele, karob, przepuszczałam przez maszynkę i można było tym smarować pieczywo czy wafle. My się przymierzamy do kupna waflownicy, by mieć swoje razowe wafle.

Karolina - 2008-05-24, 19:39

Marcela...my jako dzieci wogóle nie jedliśmy strączków, o soi nie słyszeliśmy. Twoja córeczka jest na prawdę jeszcze mała, wszystko może się zmienić. Pamiętajmy, ze jako dzieci też mielismy swoje upodobania i są dzieciaki, które mają swój własny indywidualny gust kulinarny. Nigdy w życiu nie lubiłam kaszy jęczmiennej i mi zostało, soczewicy też nie znoszę. Dlaczego nasze dzieci mają zjadać wszystko? Dajmy im prawo do jedzenia tego co lubią, jeśli je tylko tofu to niech tylko to je, nic złego się nie stanie za rok zmieni to na coś innego. Nie wiemy co tam siedzi w małej głowie, może akurat ten pokarm jest dla niej korzystny w tym momencie. Weżmy pod uwagę, że mamy dzieci, które nie mają zepsutego smaku nadmiarem słodyczy, mlecznych przekąsek. One wiedzą jak smakuje normalne jedzenie i wybierają wg. potrzeb.

Marcela Tymek lubi cieciorkę ugotowaną po prostu z solą i kurkumą. I daję mu jako przegryzkę, je sobie paluszkami. Przestałam się przejmować już tym ile zje i co zje. Cały czas jedzie na 25 centylu, czy je czy nic nie je.

Jeszcze taka rada mi się nasunęła - jak najprościej, żadnych tam zupek, dań wieloskładnikowych, jedzenie do garści, kolorowe, wyraziste.

Martuś - 2008-05-24, 19:44

Marcela, a próbowałaś robić sos pomidorowy na bazie czerwonej soczewicy? Ja też nie jestem jej fanką, ale tak mi wchodzi. po prostu rozgotowuję soczewicę na papkę, dodaję cebulki, przecier pom. (tak, żeby ten smak dominował), jakichś ziół i wychodzi gęsty sos do wszystkiego.

[ Dodano: 2008-05-24, 19:47 ]
Karolina napisał/a:
Marcela...my jako dzieci wogóle nie jedliśmy strączków, o soi nie słyszeliśmy. Twoja córeczka jest na prawdę jeszcze mała, wszystko może się zmienić. Pamiętajmy, ze jako dzieci też mielismy swoje upodobania i są dzieciaki, które mają swój własny indywidualny gust kulinarny. Nigdy w życiu nie lubiłam kaszy jęczmiennej i mi zostało, soczewicy też nie znoszę. Dlaczego nasze dzieci mają zjadać wszystko? Dajmy im prawo do jedzenia tego co lubią, jeśli je tylko tofu to niech tylko to je, nic złego się nie stanie za rok zmieni to na coś innego. Nie wiemy co tam siedzi w małej głowie, może akurat ten pokarm jest dla niej korzystny w tym momencie. Weżmy pod uwagę, że mamy dzieci, które nie mają zepsutego smaku nadmiarem słodyczy, mlecznych przekąsek. One wiedzą jak smakuje normalne jedzenie i wybierają wg. potrzeb.

Też tak myślę dokładnie, każdy ma prawo czegoś nie lubić, a dobrze żywione, zdrowe dziecko wie, czego mu trzeba :) Mam nadzieję, że będę myśleć podobnie za parę miesięcy ;)

renka - 2008-05-24, 22:51

Marcela, odnosnie straczkow to ja Ronce przemycalam glownie soczewice czerwona w zupkach (ma ona dosyc neutralny smak jak sie ja doda w nieduzych ilosciach) - po prostu osobna ja gotowalam w duzej ilosci wody, miksowalam ja na maxa i dodawalam do zupy. Zupelnie niewyczuwalna dla dziecka w polaczeniu z innymi warzywami. Pozniej tez tak probowalam przemycac inne straczki, np. fasole mung, soczewice brazowa, groch, ale z tym tak latwo nie bylo, bo one juz jednak maja nieco spesyficzny smak. Od jakiegos czasu Ronka jednak daje rade zjesc niezmiksowane straczki, choc ostatnio jak ugotowalam fasolowa z mung i adzuki, to adzuki troche mielila w buzi.

U nas zas jest taki problem, ze Ronka jest niepestkowa, nieorzechowa etc., a ja zupelnie nie mam pomyslu, w jakiej formie probowac podawac jej je.

Co do jedzenia, a raczej niejedzenia to ja tez mialam z Ronka problemy, ktore trwaly dobrych kilka miesiecy (zaczely sie przed roczkiem), wiec byc moze czasami tak po prostu bywa.

U Fionki zaczelam zauwazac ostatnio niechec do zupek.

malina - 2008-05-24, 23:44

renka napisał/a:
U nas zas jest taki problem, ze Ronka jest niepestkowa, nieorzechowa etc., a ja zupelnie nie mam pomyslu, w jakiej formie probowac podawac jej je.

Możesz jej robić ciasteczka z mielonymi orzechami/pestkami :-)

Lily - 2008-05-24, 23:48

renka napisał/a:
U nas zas jest taki problem, ze Ronka jest niepestkowa, nieorzechowa etc., a ja zupelnie nie mam pomyslu, w jakiej formie probowac podawac jej je.
a nerkowce? serek z nerkowców? one są słodziutkie, można by dać do naleśników np...
kamma - 2008-05-25, 07:41

Karolina napisał/a:
Tymek lubi cieciorkę ugotowaną po prostu z solą i kurkumą.

U nas - z solą i OLIWĄ, i o dziwo, Irma zjada więcej niż ja :)

Karolina - 2008-05-25, 08:33

No ja już mam takie obrzydzenie do cieciorki na maksa, w kotlecikach zjem ale tylko w tej formie.
bodi - 2008-05-25, 09:43

u nas też Jagoda uwielbia cieciorkę po prostu samą, bez dodatków.
Z tą niechęcią do zupek w tym wieku chyba coś jest, Jagoda też miała taki czas że nie chciała zup. Chciała miec wszystko osobno. Np dla nas była sałatka, ona miała na talerzu te same składniki, ale nie zmieszane.

alcia - 2008-05-25, 10:21

renka napisał/a:
U nas zas jest taki problem, ze Ronka jest niepestkowa, nieorzechowa etc., a ja zupelnie nie mam pomyslu, w jakiej formie probowac podawac jej je.

Ja podaję w różnej formie.. Najbardziej niewyczuwalne są w zupach, sosach i kotlecikach;
namoczone pestki słonecznika czy dyni miksuję z odrobiną wody i tym "zabielam" niektóre zupy (np. do pomidorowej super pasuje, zwł. slonecznik); poza tym w identycznej formie lądują w sosach. A w kotletach, ciastach, ciastkach i wszelkich innych daniach, do których przygotowuje się coś w formie jakiejś masy - po prostu zmielone. Tak najczęściej przemycam siemię lniane i to w dużej ilości, poza tym też sezam (wcześniej podprażony - ma lepszy smak)

Marcela - 2008-05-25, 12:31

Ania D. napisał/a:
smakują jej pasztety czy pasty z ciecierzycy? U nas najbardziej smakuje taka z ciecierzycy, duszonej na parze cebuli lub/i pora i kaszy jaglanej.

Aniu, spróbuję.Brzmi smakowicie :-)
Martuś napisał/a:
próbowałaś robić sos pomidorowy na bazie czerwonej soczewicy?
Sos próbowałam, ale nie pomidorowy. Może w tej wersji będzie do zaakceptowania.
Karolina napisał/a:
jeśli je tylko tofu to niech tylko to je

Sporo się mówi o tym, że nadmiar fitohormonów w soi może być szkodliwy - szczególnie dla dziewczynek, które mogą zacząć wcześniej dojrzewać. Nie wiem od jakiej ilości można mówić o nadmiarze tofu, ale wolę być ostrożna.

renka - 2008-05-25, 22:27

alcia napisał/a:
renka napisał/a:
U nas zas jest taki problem, ze Ronka jest niepestkowa, nieorzechowa etc., a ja zupelnie nie mam pomyslu, w jakiej formie probowac podawac jej je.

Ja podaję w różnej formie.. Najbardziej niewyczuwalne są w zupach, sosach i kotlecikach;
namoczone pestki słonecznika czy dyni miksuję z odrobiną wody i tym "zabielam" niektóre zupy (np. do pomidorowej super pasuje, zwł. slonecznik); poza tym w identycznej formie lądują w sosach. A w kotletach, ciastach, ciastkach i wszelkich innych daniach, do których przygotowuje się coś w formie jakiejś masy - po prostu zmielone. Tak najczęściej przemycam siemię lniane i to w dużej ilości, poza tym też sezam (wcześniej podprażony - ma lepszy smak)


Ja mam problem ze sprzetem, ktory by mi mielil czy miksowal ziarna czy orzechy. Mam teraz od mamy taki mikser z blendujaca koncowka i on tak naprawde ledwo co miksuje mi zmoczone suszone owoce, a jedyna maszynka do mielenia jest typowo miesna, wiec jej nie uzywam, bo jakos nie potrafie sie przelamac do korzystania z niej.
A moze w ogole jest na forum jakis temat o tym, w jakiej formie mozna podawac nasiona czy pestki, zeby wydobyc z nich bogactwo wartosci (czyli co np. najlepiej namoczyc, co podprazyc etc.)?

Lily - 2008-05-25, 22:32

renka, hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2115&highlight=pestki
renka - 2008-05-25, 22:37

Dzieki Lily :)
Karolina - 2008-05-26, 09:20

Renka - młynek do kawy ;-)
kłapouchy - 2008-05-26, 16:21

renka ja mieszkając z rodzicami używałam ich maszynki i nie miałam dylematów, w końcu była dokładnie umyta... równie dobrze mogłabym nie jeść tamtejszymi sztućcami, nie używać ich garnków czy patelni. Jeśli chodzi o przemycanie pestek może pomóc, tak jak pisała alcia, prażenie. Nie wiem czy próbowałaś pasztetu z pestek dyni Ani D. smak pestek mało wyczuwalny, dominuje smak selera i pora. Ja robię też takie kotleciki słonecznikowo - marchewkowe z książki "Naturalna kuchnia wegetariańska" Carolin Pawlak, jak chcesz mogę podać przepis (ale trzeba zmielić w maszynce), ja robię często masełka orzechowe w młynku do kawy (mi najlepiej smakuje z orzechów laskowych, inne mają dla mnie zbyt mdły smak) Tomek je uwielbia. Młynek do kawy to nieduża inwestycja, kupując gotowe masła orzechowe pewnie wydałabym więcej w ciągu roku, poza tym młynek jest u nas w użyciu cały czas.
Lily - 2008-05-26, 16:22

Fajne było tez to coś do zapiekania - taki niby-ser do pizzy, gdzieś tu ktoś dawał przepis...
O: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1955

Karolina - 2008-05-26, 17:34

kłapouchy napisał/a:
inne mają dla mnie zbyt mdły smak

próbowałaś wcześniej prażyć np dynię ze słonecznikiem?

k.leee - 2008-05-29, 03:03

Wtrącę jeszcze swoje 3 grosze
kłapouchy napisał/a:
próbuję też z mrożonkami (brokuł, groszek, kalafior, brukselka) ale młodemu nic nie pasuje, silne zaciskanie ust, wyginanie się w pałąk i histeria
Powiem Ci szczerze, że ja bym robił tak samo jak Tomek, nie smakują mi mrożonki.
kłapouchy napisał/a:
dostaje potem jogurt z owocami, który z apetytem i bez mrugnięcia okiem zjada...
czy chodzi Ci o tzw jogurt owocowy w którym jest cukier czy jogurt naturalny do którego dodajesz niesłodzone owoce? Jeśli ten pierwszy to wycofanie go z diety też może poprawić konsumpcję zdrowszych produktów.
kłapouchy napisał/a:
jako nastolatka i młoda kobieta wiecznie byłam na diecie

profil : kłapouchy
Data urodzenia: 15 Paź 1981

A teraz to jaka kobieta jesteś ;-)

Ewa - 2008-05-29, 09:11

k.leee napisał/a:
kłapouchy napisał/a:
jako nastolatka i młoda kobieta wiecznie byłam na diecie

profil : kłapouchy
Data urodzenia: 15 Paź 1981

A teraz to jaka kobieta jesteś ;-)
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Humbak - 2008-05-29, 11:11

A mój kuba przełamał się do zupek gdy zaczęłam do nich dodawać coś co może jeść sam w łapce - i tak przy każdej zupce on ma swój talerzyk z rozdrobionymi chrupkami kukurydzianymi, albo ugotowany ryż, albo malusie kawałeczki chlebka a ja mam 'swój' talerzyk z jego zupką - ja mu daję łyżeczkę zupki, on ją przegryza co tam w łapce zagarnie - w ten sposób spokojnie wszystko mi wciamuje :-)

Ostatnio jadł swoje 'frytki' - zrobiłam takowe natalii, kuba stoicko spojrzał po czym bez słowa wgramolił się na swoje krzesełko przy stole i czeka :lol: na szczęście uprzedziłam fakty i on też dostał porcję - gotowanych ;-)

kłapouchy - 2008-05-29, 13:12

Karolina dzięki, nie próbowałam z podprażonych
k.leee średnio młoda ;) Tomek dostaje naturalny z owocami, a co do mrożonek, to wiem... ale teraz na przednówku trudno o świeże warzywka.
A Tomcio znów nie je, niestety rozchorował się, dwie noce nieprzespane za nami, lekarka przepisała antybiotyk, nie chcieliśmy podawać, ale jak skoczyła temperatura to zdecydowałam się jednak podać. No i teraz nie je prawie nic, co akurat przy gorączce mnie nie dziwi... Rano miał trochę lepszy apetyt i wszamał trochę kaszki i jogurt, nawet ciesze się z tego jogurtu, bo nie podchodzą mu te leki osłaniające podawane przy antybiotyku, wszystko wypluwa..

Ewa - 2008-05-29, 15:29

kłapouchy napisał/a:
niestety rozchorował się

Aaaaaa... Czyżby mu jednak Nati podrzucił kawałek jakiegoś wirusa :roll:

kłapouchy - 2008-06-01, 20:47

Ewa mogło być to plus ząbki (przy zabkowaniu spada ponoć odporność) na szczęście już po wszystkim, antybiotyku nie wybraliśmy do końca, żałuję, że w ogóle zaczęłam podawać... a ta nasza lekarka miała być taka naturalna - zioła, homeopatia, specjalnie prywatnie do niej chodziliśmy, a tu druga choroba i drugi antybiotyk :( za pierwszym razem faktycznie było źle, ale teraz to tylko gorączka, żadnego kataru, kaszlu..
kamma - 2008-06-01, 20:54

Wiecie co... mój "niejadek" ostatnio wszamuje wszystkie posiłki szybciej ode mnie :-D Zrobiłam małą rewolucję: pozwoliłam jej samej sobie nakładać ile chce (i powstrzymuję się przed komentarzami typu "TAK MAAAŁOOOO?"), a do tego przy którejś kolacji ułożyłam jej rzodkiewki w rządku i gdy je zjadała, mówiłam : 1 wagon, 2 wagon, 3 wagon, węglarka, PAROWÓZ! I jakoś tak się potoczyło, że ustaliłyśmy, że kto pierwszy opróżni talerz, ten jest parowozem, a kto drugi - ten "zwykłą węglarką". I nie ma jakiegoś nerwowego pośpiechu, wszystko idzie gładko :) Już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam parowozem :mryellow:
bodi - 2008-06-01, 22:05

Humbak napisał/a:
A mój kuba przełamał się do zupek gdy zaczęłam do nich dodawać coś co może jeść sam w łapce - i tak przy każdej zupce on ma swój talerzyk z rozdrobionymi chrupkami kukurydzianymi, albo ugotowany ryż, albo malusie kawałeczki chlebka a ja mam 'swój' talerzyk z jego zupką - ja mu daję łyżeczkę zupki, on ją przegryza co tam w łapce zagarnie - w ten sposób spokojnie wszystko mi wciamuje :-)

o, przypomniałas mi że u nas też tak było - J. ze swoją przegryzką w łapce, a ja z łyżeczką podawałam zupę, i tak sprawnie mijał nam obiad :)

Humbak - 2008-06-01, 22:26

bodi napisał/a:
u nas też tak było
no to coś w tym musi być ;-)
Karolina - 2008-06-02, 11:03

kłapouchy napisał/a:
antybiotyku nie wybraliśmy do końca,

Nie bałaś się? Powinno się brać pełną kurację - inaczej szczep się uodparnia i może narobić więcej szkód...
Właśnei przez nie branie do końca, przyjmowanie o różnych porach powoduje, że pojawiło się tyle antybiotykoodpornych bakterii...

kłapouchy - 2008-06-02, 21:03

Nie miałam o tym pojęcia :( myślałam, że tak będzie lepiej ..
Malati - 2008-06-02, 21:06

Cytat:
Nie miałam o tym pojęcia :( myślałam, że tak będzie lepiej ..
_________________


Nie martw sie,po prostu pamiętaj na przyszłość że bardzo ważne jest wybranie odpowiedniej serii antybiotyku.

maryczary - 2008-08-28, 10:37

Kłapouchy cudny temat napisałaś bo ja mam teraz taki problem. Nie jem mięsa od prawie 2 lat i prawie nie smażę. Ale mam jeszcze wiele braków, jak czytam jak robicie wszystkie wspaniałości obiadkowe, tofu, krem morelowy na soi itp. to mnie to przeraża, bo też bym tak chciała ale nie wiem jak. Czy są tu na forum dostępne jakieś przepisy? Bardzo bym chciała. A może przynajmniej znacie jakieś fajne stronki z przepisami na zdrowo.
Mam też problem z Adusi poziomem żelaza 27 (norma 50-170). Odwidziały jej się zielone warzywa, kalafior czy marchewka. Chciała bym jej dać takie placuszki zbożowe ale nie wiem jak je zrobić. Nie znam w mojej okolicy innej wegetariańskiej rodziny, sami schabożercy bez wyobraźni raczej. Proszę o przepisy i czy wasze dzieci też miały tak bardzo niski poziom żelaza?

Martuś - 2008-08-28, 10:40

maryczary, na forum jest cały wielki dział Kuchnia,a w nim dodatkowo podforum z przepisami specjalnie dla maluchów: hxxp://wegedzieciak.pl/viewforum.php?f=36
maryczary - 2008-08-28, 10:42

jeśli są tu gdzieś przepisy to przepraszam za zawracanie głowy ale jestem nowa na forum i dopiero wszystko poznaję. Strasznie się cieszę, że tu trafiłam. Potrzebuję weny do gotowania i fajnych przepisów, ze szególną zawartością żelaza i wit C. Dzięki z góry.

[ Dodano: 2008-08-28, 10:43 ]
dzięki Martuś, zaraz zerknę, dzięki!!!

Lily - 2008-08-28, 10:49

Żelazo - herbata z pokrzywy z sokiem bogatym w wit. C oraz eko suszone morele do kaszki jaglanej np. + jakiś surowy owoc (witamina C).
Martuś - 2008-08-28, 10:51

Nie ma sprawy ;)
Tutaj masz jeszcze temat o żelazie: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=256&highlight=%BFelazo


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group