wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - "a czemu tata je mieso?"

Manu - 2008-07-07, 11:03
Temat postu: "a czemu tata je mieso?"
za jakis czas bede miala ten problem, i poce sie juz nad odpowiedzia. Jaks glowna strategie bede musiala przyjac... Szczera odpowiedz jest trudna, oj, chyba mamy braki w zwiazku.... nie pamietam, czy pytalam mojego meza czemu je mieso! jakos tak naturalne w tym spoleczenstwie jest tlumaczenie czemu sie miesa nie je .


Ktos z Was przechodzil juz ten problem? Jestem ciekawa Waszych rozwiazan...

topcia - 2008-07-07, 12:04

hmmmm.... to może tata udzieli córce odpowiedzi?
;-)

rosa - 2008-07-07, 13:29

topcia napisał/a:
hmmmm.... to może tata udzieli córce odpowiedzi?
;-)

to niestety nie jest takie proste, przeważnie nie jest to przecież jakiś jeden konkretny powód

myślę że to trudna sytuacja, ale obserwując swoją córeczkę, to w jaki sposób postzrega rózne rzeczy będziesz wiedziała co jej odpowiedzieć :-) gdy takie pytanie się pojawi

topcia - 2008-07-07, 13:34

rosa napisał/a:
topcia napisał/a:
hmmmm.... to może tata udzieli córce odpowiedzi?
;-)

to niestety nie jest takie proste, przeważnie nie jest to przecież jakiś jeden konkretny powód

Jedno nie wyklucza drugiego.
Tata będzie miał okazję wglądu w siebie-a nóż jakaś refleksja. no i dlaczego mama ma za tatę tłumaczyć; niepotrzebne branie odpowiedzialności. ;-)
No chyba, że wyjaśnić, sprostować ewentualnie odpowiedz taty-to rozumiem. Przecież oboje rodziców wychowuje.... :roll:

Mala_Mi - 2008-07-07, 14:05

U nas P., który przez długi czas jadał mięso sporadycznie i wyłącznie poza domem, kiedy Jaguś była już w wieku, że mogłaby zacząć pytać, stwierdził że "dla spójności przekazu" zrezygnuje z niego w ogóle. I dobrze mu z tym póki co :-D .
rebTewje - 2008-07-07, 14:32

Mala_Mi napisał/a:
stwierdził że "dla spójności przekazu" zrezygnuje z niego w ogóle.


i to jest poprawna odpowiedz na nie zadane jeszcze pytanie ;)

YolaW - 2008-07-07, 15:01

Mała_Mi liczę na to, że i T. tak zrobi dla spójności przekazu :)
Manu - 2008-07-07, 15:44

dla tej spojnosci przekazu.... to juz widze siebie wcinajaca parowki.... ]:->
kamma - 2008-07-07, 16:26

Mala_Mi napisał/a:
stwierdził że "dla spójności przekazu" zrezygnuje z niego w ogóle.

U nas było tak samo, gdy moja ciąża zbliżała się ku końcowi. Proponuję, żebyś jednak dowiedziała się, co mąż myśli o pytaniu zawartym w temacie. I czy już ustaliliście, że Pola będzie wege?

Manu - 2008-07-07, 16:41

kamma napisał/a:
Mala_Mi napisał/a:
stwierdził że "dla spójności przekazu" zrezygnuje z niego w ogóle.

U nas było tak samo, gdy moja ciąża zbliżała się ku końcowi. Proponuję, żebyś jednak dowiedziała się, co mąż myśli o pytaniu zawartym w temacie. I czy już ustaliliście, że Pola będzie wege?


ja ustalilam, ze Pola bedzie wege... ja ja przewijam ja ustalam co je 8-) . A tak serio to nam by sie przydal chyba jakis terapeuta :-| Nie chcialabym krzywdzić Polci moja niedojrzałością

Kasia B. - 2008-07-07, 17:30

Manu jak byłam w ciąży miałam identyczny problem, zresztą mam go do dzisiaj.
Filip nie je mięsa i narazie takiego pytania nam nie zadał. Ostatnio mnie zabił tekstem:
-Ja jestem wegetarianinem, mama jest wegetarianinką, a tata je mięso, ale jak ja tatę poproszę to on przestanie jeść mięso :mryellow: Nie wiem skąd wysnuł taką teorię.
Powiem szczerze, że jestem jak narazie miło zaskoczona, że Filip ma taką teorię i tego się trzyma. Mówi: - tata je kubaskę, a ja parówki sojowe.
Bałam się, że będzie chciał próbować mięsa, ale jak do tej pory nie było takiej sytuacji.
Ta sytuacja jest dla niego naturalna i nie mamy narazie z tym problemu.
A jeśli kiedyś jednak zada to pytanie, to będę chciała mu wytłumaczyć, że taki jest wybór taty, a nasz wybór jest taki, że on mięsa nie je. Najważniejsze to chyba uświadomić dziecku, że ludzie są różni i nie tylko pod względem tego co jedzą. I fakt, że tatuś je mięso nie wyklucza tego, że jest dobrym tatą i dobrym człowiekiem.

kamma - 2008-07-07, 17:59

Kasia B. napisał/a:
Najważniejsze to chyba uświadomić dziecku, że ludzie są różni i nie tylko pod względem tego co jedzą. I fakt, że tatuś je mięso nie wyklucza tego, że jest dobrym tatą i dobrym człowiekiem.

Słusznie prawisz :) U nas wprawdzie wszyscy są wege, ale już moja rodzina za płotem nie. No i Właśnie w ten sposób tłumaczyliśmy Irmie, dlaczego babcia, dziadek i inni jedzą mięso, a my nie. Więc w zasadzie to jest szerszy temat, który musi kiedyś przerobić każdy wege-rodzic.

Karolina - 2008-07-07, 18:35

U nas ciągle nie ma tego problemu. Tymek wie, że dziadek je kiełbasę ale babusia już przy nim je wegetariańsko więc jest ok. Myślę, że kwestia się rozwinie dopiero w przedszkolu.
majaja - 2008-07-07, 23:53

Manu napisał/a:
dla tej spojnosci przekazu.... to juz widze siebie wcinajaca parowki....

Też mnie się wydawało, że prędzej ja będę parówki drobiowe wcinać, aczkolwiek mój mąż swoją rezygnację argumentuje lepiej: stwierdził że jako mięsożerca jest dyskryminowany (m.in. moja mama niesutannie "uszczęśliwiała" go kotletami mielonymi) :mrgreen:

magdusia - 2008-07-08, 11:00

Nadia jakoś naturalnie przyjmuje że jedni jedzą a inni nie,
chyba nie musiałam jej tego specjalnie tłumaczyć.
ale ja też specjalnie nie demonizuję jedzenia mięsa
nie jestem działającą,nawracającą wegetarianką,Nadia nie jest z mojej strony przeideologizowana (chyba nie za bardzo po polsku napisałam ;-) )

rosa - 2008-07-08, 11:50

u nas tak jak u magdusi, nigdy nie klasyfikowalismy ludzi na podstawie tego co jedzą, zwłaszcza że sami mięsożercy dookoła :-) , dzieci NIGDY nie drążyły tematu, ale może jakieś mało dociekliwe mi sie trafiły?
kamma - 2008-07-08, 11:52

Ano właśnie, Irma sama drążyła temat, więc się "przeideologizowała" przypadkiem, bez intencji z naszej strony.
renka - 2008-07-08, 23:34

Ronka jak na razie tez jeszcze nie pytala, dlaczego np. babcia z dziadkiem jedza mieso (oni u nas robia za takiego owego miesozernego "tate" ;) ). Po prostu czasami zapyta: "Babciu, a co ty jesz?" (gdy babcia je np. kielbase), albo stwierdzi: "Dziadku, ty jesz rybe". Jak moj ojciec stara sie podetknac jej kawalek miesa to ona po prostu odpowiada, ze my miesa nie jemy.
Tylko widze, ze jakos dzadkowe sa dla niej dosyc duzym autorytetem, takze odnosnie kulinariow, gdyz np. ostatnio zauwazylam, ze bawiac sie robi np. golabki z miesem lub smazy rybe... Probujac mnie tym wszystkim czestowac.
Moi rodzice sa bardzo miesozerni i mieso bardzo czesto sie pojawia w naszym domu. Bardzo trudne to dla mnie i widze, ze Ronke ciagnie szczegolnie do rybek, mimo, iz ja od poczatku staralam sie (i ciagle staram) uswiadamiac ja zwiazek miedzy miesem na talerzu a zwierzakiem biegajacym sobie radosnie. No, ale zobacze jak to bedzie dalej... I jak Fionka w klimacie miesozernym bedzie wzrastac, bo na razie jakos sie nie zapowiada zebysmy mialy mieszkac gdzies indziej...

feminka - 2008-07-16, 15:27

No to rzeczywiscie jest niełatwe. Mój m też mięso je ale rzadko i poza domem. I powiedział, że dla dobra dziecka będzie to ukrywał a ja mam nadzieję, że w końcu z tego jpodjadania w ogóle zrezygnuje ;-)
excelencja - 2008-08-20, 13:35

Kasia B. napisał/a:
Manu jak byłam w ciąży miałam identyczny problem, zresztą mam go do dzisiaj.
Filip nie je mięsa i narazie takiego pytania nam nie zadał. Ostatnio mnie zabił tekstem:
-Ja jestem wegetarianinem, mama jest wegetarianinką, a tata je mięso, ale jak ja tatę poproszę to on przestanie jeść mięso :mryellow: Nie wiem skąd wysnuł taką teorię.
Powiem szczerze, że jestem jak narazie miło zaskoczona, że Filip ma taką teorię i tego się trzyma. Mówi: - tata je kubaskę, a ja parówki sojowe.
Bałam się, że będzie chciał próbować mięsa, ale jak do tej pory nie było takiej sytuacji.
Ta sytuacja jest dla niego naturalna i nie mamy narazie z tym problemu.
A jeśli kiedyś jednak zada to pytanie, to będę chciała mu wytłumaczyć, że taki jest wybór taty, a nasz wybór jest taki, że on mięsa nie je. Najważniejsze to chyba uświadomić dziecku, że ludzie są różni i nie tylko pod względem tego co jedzą. I fakt, że tatuś je mięso nie wyklucza tego, że jest dobrym tatą i dobrym człowiekiem.


Manu no właśnie... ja się nie boję pytania "czemu tato je mięso"
tylko boję się, że roczne dziecko podbiegnie do taty, które właśnie gryzie kiełbasę i będzie otwierać dzioba, bo też chce... i jak oni oboje odnajdą się w tej sytuacji...

kamma - 2008-08-20, 13:40

excelencja, to jest podobna sytuacja jak z czymkolwiek niezdrowym ;) Będziesz jeść czipsy (przykładowo i teoretycznie ;) ), Lilka otworzy pyszczek, co zrobisz?
Myślę, że podstawową sprawą jest dogadanie się partnerów w tej kwestii, byle jak najwcześniej.

Tobayashi - 2008-08-20, 19:09

U nas tata także jada ryby i okazjonalnie drób, ale poza domem. Myślę, że kiedy Tobiasz o to zapyta (jak się nauczy mówić po polsku :-D ), to zaprowadzę go do tatusia i niech tatuś odpowie sam. Nie będę robić za adwokata. I chyba podobnie będę robić w podobnych sytuacjach z innymi ludźmi - niech sami odpowiadają na tak zasadnicze pytanie małego człowieka :lol:
alcia - 2008-08-20, 20:51

Tobayashi napisał/a:
zaprowadzę go do tatusia i niech tatuś odpowie sam. Nie będę robić za adwokata.

też tak to widzę. K. jada coś takiego czasem poza domem, jak zrobi to przy Kai, już ona go przemagluje. Niech się sam pomęczy nad odpowiedzią.

A jeśli chodzi o pytanie z tematu, jeśli już miałabym odpowiadać na nie sama, to odpowiedź nie różniłaby się od pytania o jakąkolwiek inną osobę jedzącą mięso. Czyli ludzie jedzą, bo tak się przyzwyczaili w swoim domu i teraz ciężko im sobie wyobrazić, że można tego nie jeść; że niektórzy nie zastanawiają się nad tym czym jest mięso, albo nie kochają/szanują zwierzątek w wystarczającym stopniu, by miało by im być żal robić im krzywdę; myślą, że trzeba jeść mięso by być zdrowym, a tak nie jest... itd.

Manu - 2008-08-20, 22:03

kamma napisał/a:
excelencja, to jest podobna sytuacja jak z czymkolwiek niezdrowym ;) Będziesz jeść czipsy (przykładowo i teoretycznie ;) ), Lilka otworzy pyszczek, co zrobisz?
Myślę, że podstawową sprawą jest dogadanie się partnerów w tej kwestii, byle jak najwcześniej.


czy jest juz gdzies temat o radzeniu sobie z "zakazami"? mojego psa wiem jak wychowywac bez komendy "nie wolno" (po niemiecku okropne "aus" - zawsze szorstkie) ale z malym czlowieczkiem pewnie nie bedzie tak latwo... :lol: chociaz ufam swojej intuicji ;-)
mnie bardziej gnebi nasze niedogadanie, jakies dziwne spory upory, metne to wszystko w naszym zwiazku. :oops:

neina - 2008-08-20, 22:20

Mój W. jest mięsożerny, przeważnie mówi mi, że ufa mi w kwestii żywienia Franka i nie ma nic przeciwko, żeby był wegetarianinem. Ale widzę, że miewa chwile zwątpienia, czasem też jego mama go trochę podburza. I tak myślę, co będzie w chwili, kiedy Franek zaczai o co chodzi? To, że będzie się zastanawiał, dlaczego tata je mięso, to pół biedy, gorzej jak będzie chciał spróbować, tak myślę, że W. będzie tylko czekał na taką chwilę. Bo niby wtedy to będzie Franka "świadomy" wybór :roll: Bardzo zazdroszczę mamom wegetariańskich partnerów...
zina - 2008-08-20, 22:21

feminka napisał/a:
No to rzeczywiscie jest niełatwe. Mój m też mięso je ale rzadko i poza domem. I powiedział, że dla dobra dziecka będzie to ukrywał a ja mam nadzieję, że w końcu z tego jpodjadania w ogóle zrezygnuje ;-)

A jak dziecko odkryje "ukrywanie sie" taty?? Czy to nie gorsze?

Malati - 2008-08-20, 22:28

U nas co prawada w domu nikt nie je mięsa,ale dziadkowie owszem.Teraz będąc całe 2 miesiące u mojej mamy młody zaczął po raz pierwszy zwracać uwage na to że inni jedzą coś czego on nie zna i nigdy nie jadł,Byłam pozytywnie zaskoczona jego reakcją,nigdy nie rozmawiałam z nim na temat mięsa i wegetarianizmu.Jak zobaczył wujka jedzącego gołebia zapytał co to jest ,powiedziałam że mięso,a on na to "ja nie lubie mięsa,mięso jest brzydkie". :shock: Byłam w szoku i jak narazie temat nie wraca.
Szczerze wpółczuje osoba u których jeden z partnerów nie jest wege.Najczęsciej idzie sie jakoś dogadać w kwestii ewentualnej diety dziecka,ale nie ma co ukrywać że bywa różnie i czasami są to długie i cięzkie pertraktacje. ;-)

Capricorn - 2008-08-20, 23:01

czarna96 napisał/a:

Szczerze wpółczuje osoba u których jeden z partnerów nie jest wege.


yyyyyyyyyy? wygląda na to, że mi współczujesz. tylko nie bardzo wiem czego, moze jednak rozwiniesz? Bo jeszcze przed chwilą wydawało mi się, ze żadne wyrazy współczucia nie są mi potrzebne. Chetnie się uświadomię ;-)

neina - 2008-08-20, 23:09

A ja czasem współczuję sama sobie z tego powodu.
Malati - 2008-08-21, 00:56

Capricorn napisał/a:
czarna96 napisał/a:

Szczerze wpółczuje osoba u których jeden z partnerów nie jest wege.


yyyyyyyyyy? wygląda na to, że mi współczujesz. tylko nie bardzo wiem czego, moze jednak rozwiniesz? Bo jeszcze przed chwilą wydawało mi się, ze żadne wyrazy współczucia nie są mi potrzebne. Chetnie się uświadomię ;-)



Nie doczytałaś do końca mojej wypowiedzi chyba? Napisałam że najczęsciej takie pary dogadują sie w temacie wege diety,ale nie zawsze tak bywa. Jak jest w Twoim przypadku to nie wiem.Wyrażając swoja opinie nie miałam na celu uderzć w kogos personalnie,więc spokojnie nie bierz sobie tego mojego współczucia tak do siebie ;-)

Moje współczucie wynika z tego że dla mnie osobiście taka sytuacja byłaby trudna.Jeśli dla ciebie czy kogokolwiek innego nie jest to tylko sie cieszyć.Ale to nie znaczy że moje odczucia w tym temacie nie moga byc właśńie takie o jakich piszę ;-)

Capricorn - 2008-08-21, 01:09

jeżeli pary "najczęściej się dogadują" to tym bardziej nie ma powodu, aby im współczuć. Za duże uogólnienia rzadko są trafne. ;-)
Malati - 2008-08-21, 01:43

Cytat:
jeżeli pary "najczęściej się dogadują" to tym bardziej nie ma powodu, aby im współczuć


Współczuję samej konieczności dogadywania się,bo często są to długie,nie zawsze zadowalające od razu obie strony rozmowy.W moim przypadku brak takiego problemu to duża ulga,zwłaszcza że jak to w życiu bywa zawsze z jakimiś problemami w związku trzeba sie zmagać ;-)

Capricorn - 2008-08-21, 10:10

czarna96 napisał/a:
Cytat:
jeżeli pary "najczęściej się dogadują" to tym bardziej nie ma powodu, aby im współczuć


Współczuję samej konieczności dogadywania się,bo często są to długie,nie zawsze zadowalające od razu obie strony rozmowy.W moim przypadku brak takiego problemu to duża ulga,zwłaszcza że jak to w życiu bywa zawsze z jakimiś problemami w związku trzeba sie zmagać ;-)


no ale kwestia żywienia nie jest jedyną kwestią, którą w związku trzeba obgadać. Może być tak, że partner jest wege, ale, za to, np. ma problemy z wiernością. Z alkoholem. Z przekraczaniem prędkości. Jest uzależniony od porno. Albo, co najgorsze - nalega na zamykanie okien w nocy ;-) Itd, itp.

Jak dla mnie więc - uogólnienie jest nadal za duże.

Manu - 2008-08-21, 10:27

neina napisał/a:
: Bardzo zazdroszczę mamom wegetariańskich partnerów...

jest duzo latwiej, mamom jest duzo latwiej... Ja chyba bede nosic przy sobie w kieszeni zawsze jakis MEGA RARYTAS, ktorym to bede odwracac uwage w chwilach zagrozenia :mryellow:
ale co sie bedzie dzialo za plecami mamy :shock: :evil:

Malati - 2008-08-21, 11:53

Capricorn czytaj uwaznie co pisze,bo jak dla mnie czepiasz sie bez powodu ;-) Nie uogólniam tylko piszę o własnych odczuciach .....tyle z w temacie ;-)
Capricorn - 2008-08-21, 12:00

Nie czepiam się, zaliczyłaś mnie do osób, którym wg Ciebie należy sie współczucie, czy to, że chciałam poznać powody, jest dla Ciebie czepianiem się?
Malati - 2008-08-21, 12:05

Capricorn napisał/a:
Nie czepiam się, zaliczyłaś mnie do osób, którym wg Ciebie należy sie współczucie, czy to, że chciałam poznać powody, jest dla Ciebie czepianiem się


To że zaliczyłam cię to takich osób było nieświadome,bo nie wiem czy twój partner/mąż jest wege czy nie. Powody podałam ,są to głównie moje własne prywatne odczucia ,a więc temat nie dotyczy nikogo personalnie.Ponadto uważam ze nie czytasz uważnie tego co piszę,a szkoda bo rozmowa mogłaby już właściwie sie skończyć.

moje słowa "zwłaszcza że jak to w życiu bywa zawsze z jakimiś problemami w związku trzeba sie zmagać "

a tutaj Twoje "no ale kwestia żywienia nie jest jedyną kwestią, którą w związku trzeba obgadać. Może być tak, że partner jest wege, ale, za to, np. ma problemy z wiernością. Z alkoholem. Z przekraczaniem prędkości. Jest uzależniony od porno. Albo, co najgorsze - nalega na zamykanie okien w nocy Itd, itp."

Nie widzisz podobieństwa wypowiedzi,chodziło mi również o to o czym piszesz,tylko tematu nie rozbudowałam i tyle ;-)

Lily - 2008-08-21, 12:55

Capricorn napisał/a:
Albo, co najgorsze - nalega na zamykanie okien w nocy ;-) Itd, itp.
takie bzdury bywają poważnym problemem wbrew pozorom :lol:
qqewer46 - 2008-08-22, 00:15

Mnie mieso odpychalo jak bylem maly, a mama zaczela jesc mieso kiedy mialem 7 lat wiec bylem raczej obcykany. O zonie nie mysle.
PS:przepraszam za ortografie jestem w niemczech
PS 2: Pani czarna96 jest odemnie rok mlodsza i ma syna?

Capricorn - 2008-08-22, 00:49

qqewer46 napisał/a:

PS 2: Pani czarna96 jest odemnie rok mlodsza i ma coreczke?


syna raczej ;-)

Malati - 2008-08-22, 11:01

qqewer46 napisał/a:
Pani czarna96 jest odemnie rok mlodsza i ma coreczke?

hahah :mryellow: ,uśmiałam się zwłaszcza ze swojego wieku ;-)

Manu - 2008-08-22, 12:23

qqewer46 napisał/a:
Mnie mieso odpychalo jak bylem malye?


no to mnie pocieszyles, qqewer46 , jest nadzieja!!
a co sobie myslales, jak inne dzieciaki wcinaly hamburgery?

i jeszcz chcialm zapytac, jak u Ciebie z nabialem? pijesz mleko?

qqewer46 - 2008-08-22, 13:56

Jak inni wcinali hamburgery to na nich nie patrzylem
Mleka nie pije jestem od 2T. weganinem
Przeciez napisalem ze pani czarna96 ma syna, o co chodzi?
"Pani czarna96 jest odemnie rok mlodsza i ma syna?"

Malati - 2008-08-22, 14:32

qqewer46 napisał/a:
Przeciez napisalem ze pani czarna96 ma syna, o co chodzi?


W pierwszej wersi było ze mam córkę,widocznie poprawiłeś ;-)

Ewa - 2008-08-25, 06:42

qqewer46 napisał/a:
Pani czarna96 jest odemnie rok mlodsza

qqewer46, "96" w nicku czarnej nie jest rokiem urodzenia wbrew pozorom. W takich przypadkach lepiej spojrzeć w profil, tam masz datę urodzenia (o ile ktoś się przyznaje ;) )
A co do synka/córki to miałeś pełne prawo się pomylić - Filip faktycznie wygląda jak śliczna dziewczynka :-D

qqewer46 - 2008-08-29, 18:09

tez kiedys wygladalem jak dziewczynka mialem dlugie wlosy
maryczary - 2008-09-06, 23:52

neina napisał/a:
Mój W. jest mięsożerny, przeważnie mówi mi, że ufa mi w kwestii żywienia Franka i nie ma nic przeciwko, żeby był wegetarianinem. Ale widzę, że miewa chwile zwątpienia, czasem też jego mama go trochę podburza. I tak myślę, co będzie w chwili, kiedy Franek zaczai o co chodzi? To, że będzie się zastanawiał, dlaczego tata je mięso, to pół biedy, gorzej jak będzie chciał spróbować, tak myślę, że W. będzie tylko czekał na taką chwilę. Bo niby wtedy to będzie Franka "świadomy" wybór :roll: Bardzo zazdroszczę mamom wegetariańskich partnerów...


ja jestem w identycznej sytuacji i bardzo zgadzam się z czarna96...

Capricorn napisał/a:
czarna96 napisał/a:

Szczerze wpółczuje osoba u których jeden z partnerów nie jest wege.


yyyyyyyyyy? wygląda na to, że mi współczujesz. tylko nie bardzo wiem czego, moze jednak rozwiniesz? Bo jeszcze przed chwilą wydawało mi się, ze żadne wyrazy współczucia nie są mi potrzebne. Chetnie się uświadomię ;-)


...bo w kwestii uświadamiania dziecka że wege jest ok zawsze jest łatwiej jak dziecko ma przykład obojga rodziców i z tym chyba wszyscy się zgodzą, co oczywiście nie oznacza że rodzina "pół-wege" ma z tym problem, więc nie wiem dlaczego się tak oburzyłaś Capricorn :roll:

gemi - 2008-11-27, 09:36

Z tym przykładem od obojga rodziców jest, moim zdaniem, faktycznie łatwiej. Ja się już pogodziłam z myślą, że u nas będzie trzeba debatować i negocjować w sparwie diety dzieci, bo mój mąż wcina mięsko i bardzo je lubi.
Ku mojemu zdziwieniu jakiś miesiąc temu w rozmowie na temat żywienia naszych przyszłych pociech, oświadczył mi, że zrezygnuje z mięsa, bo to przecież nic zdrowego. Byłam w niezłym szoku i prosiłam, by to jeszcze przemyślał. Bo nie chcę, żeby robił to dla mnie, czy nawet dla dzieci, tylko dla siebie. Uważam, że najgłębsza i najtrwalsza motywacja wypływa od wewnątrz, a nie z zewnątrz. Jeśli dziecko zobaczy, że tata się męczy przy jedzeniu i tęsknym wzrokiem wodzi za ladą z wędlinami, to nie będzie to dla niego dobre. I dla męża też
Póki co, mija miesiąc, a on nadal "upiera się" przy swoim i stopniowo ogranicza mięsne rzeczy. Teraz zaczynam panikować, że przecież nie znam się na żywieniu dorosłych silnych mężczyzn. A na pewno różni się w jakimś stopniu od mojego zapotrzebowania i od potrzeb dziecka, które przez pół roku będzie wyłącznie na mleczku made by mama.
Zacznę się dokształacać w tym temacie, to mi ta moja panika pewnie minie. Trzymajcie za mnie kciuki, bo trochę sie boję.[/b]

Malati - 2008-11-27, 09:42

gemi napisał/a:
Teraz zaczynam panikować, że przecież nie znam się na żywieniu dorosłych silnych mężczyzn. A na pewno różni się w jakimś stopniu od mojego zapotrzebowania i od potrzeb dziecka,


Od potrzeb dziecka napewno od twoich ewentualnie w formie zjadanych ilości ;-) Nie ma osbnej diety wege dla kobiet i mezczyzn.Mój mąz je to samo co ja tylko ma wieksze porcje na talerzu ;-)

gemi - 2008-11-27, 09:57

euridice i czarna - bardzo dziękuję Wam za błyskawiczną odpowiedź. Dodałyście mi otuchy i kamień spadł mi z serca. Jeśli sęk tkwi w wielkości porcji, to się już powoli uspokajam, bo mój T. wcina ze smakiem wszystko, co mu pod nos podsunę. Ze smażeniem to już będzie najmniejszy kłopot. :) [/b]

i taki mały OT :) euridice - zapomniałam jeszcze podziękować Ci za suwaczkowe instrukcje. Więc dziękuję teraz :) Dzięki Twoim wskazówkom poszło mi gładko i moja biedrona odmierza mi czas do spotkania po drugiej stronie brzuszka :mrgreen:

alcia - 2008-11-27, 10:07

Mój mąż też je to samo. choć on zawsze na talerzu ma mniej surówek, a więcej kotletów, czy takich rzeczy. Sam sobie nakłada wedle swojego apetytu i na pewno nie głoduje, ani niedożywiony nie jest. :)
maryczary - 2008-11-27, 10:51

gemi my we trójkę jemy to samo tylko w różnych proporcjach, choć moja porcja jest bardzo zbliżona do porcji mojego S. :-P
gemi - 2008-11-27, 11:01

euridice napisał/a:
Tylko powinnaś wkleić inny kod, zeby nie bylo tych "krzaczkow" z przodu i z tylu suwaczka. Chyba "pseudo html" powinnaś wkleic, chociaz nie wiem czy tak to się zwie na Twojej suwaczkowej stronie.


dzięki :) :) już poprawiłam i udało się :D A z tym frontem masz świętą rację :)


alcia i maryczary - no to widzę, że temat 10 garnków na kuchence, by każdemu dogodzić, mam z głowy :D

Martuś - 2008-11-27, 11:03

euridice napisał/a:
A co do męża - po prostu ciesz się dziewczyno, wspólny front, to cenna rzecz :D

Gemi, dokładnie :D A co do motywacji, to pewnie, żeby najlepiej wychodziła od wewnątrz, ale to nie jest tak, że jak robisz coś dla kogoś, to będziesz się z tym męczył i nie stanie się to 'Twoje'. Myślę, że wielu wegetarian stało się nimi ze względu na swoich partnerów/środowisko, a z czasem bycie wege stało się dla nich czymś naturalnym, czymś z ich wnętrza właśnie.

A co do żywienia faceta, to już dziewczyny napisały - czym miałoby się ono niby różnić poza porcją? ;) W naszym społeczeństwie panuje niestety mit, że białko=mięso=siła. A jak wszyscy wiemy, głównym źródłem 'siły' (czyli energii) sa złożone węglowodany, a dieta wege pokrywa spokojnie zapotrzebowanie białkowe nawet ciężko pracującego mężczyzny, jak również kobiet w ciąży i karmiących.
Żywienie moje (karmiącej matki) i mojego męża (w dużej mierze pracującego fizycznie) różni się tylko tym, że ja jem więcej :P No i on je więcej smażonego i nabiału, ale to już kwestia jego preferencji i złych nawyków żywieniowych ]:-> a nie potrzeb.

Wretka - 2008-11-27, 11:48

gemi, , a twój mąż gotuje? Bo my generalnie jemy to samo, ale jak M. ma ochotę, to sobie kluchy dogotuje albo falafele usmaży (ja wolę kasze, ziemniaki i niesmażone dania). Poza tym sam pilnuje, żeby w domu były keczap, majonez i musztarda i jest git.
Jeżeli ty mu szykujesz jedzenie, to może chwilę potrwać, zanim zorientujesz się, czy lubicie całkiem to samo, ale bądź dobrej myśli, uda się.

kamma - 2008-11-27, 13:45

maryczary napisał/a:
my we trójkę jemy to samo tylko w różnych proporcjach, choć moja porcja jest bardzo zbliżona do porcji mojego M

u nas tak samo, a moje porcje nie są większe tylko dlatego, że Dzidek zostawił żołądkowi już bardzo niewiele miejsca ;)
gemi, nie przejmuj się, Twój mąż sobie poradzi :) Mój przez długi czas miał ciężką fizyczną pracę i dał radę, mało tego, dawał sobie radę lepiej niż koledzy i koleżanki z pracy, a był tam jedynym wegetarianinem :)

maryczary - 2009-01-24, 12:34

Ale dla mnie nie jest problemem wytłumaczenie Adulce, że inni jedzą a my nie. Tylko problem tkwi w wytłumaczeniu co to jest mięso. Jak delikatnie małej dziewczynce wytłumaczyć, że mięso to zwłoki krowy. Jak to zrobić?
I kiedy dzieci zaczynają o to pytać? Ada na razie ma półtora roku ale to już niedługo...

bronka - 2010-03-30, 12:36

maryczary, ciekawa jestem jak rozwiązałaś powyższy problem.

U mnie chyba właśnie się zaczyna :roll:
Naiwnie myśleliśmy, że jak S nie będzie jadł w domu to Feli nie będzie o tym wiedział.
Wczoraj przeglądałam jakąś książkę kucharską i Felek zaglądał mi przez ramię.
Nagle pokazuje na zdjęcie jakiejś pieczeni i mówi:
- mięnso to jest
Wcięło mnie i mówię- tak to jest mięso, ale my nie jemy mięsa.
Feli: ja i ty nie jemy, ale tata je
Skąd on ma do cholery takie newsy??? :evil:

pomarańczka - 2010-03-30, 21:29

thehoneypot napisał/a:
Wczoraj przeglądałam jakąś książkę kucharską i Felek zaglądał mi przez ramię.
Nagle pokazuje na zdjęcie jakiejś pieczeni i mówi:
- mięnso to jest
Wcięło mnie i mówię- tak to jest mięso, ale my nie jemy mięsa.
Feli: ja i ty nie jemy, ale tata je
Skąd on ma do cholery takie newsy??? :evil:
dzieci więcej widzą i rozumieją niż nam się wydaje :-/
maryczary - 2010-03-31, 13:06

pomarańczka napisał/a:
Skąd on ma do cholery takie newsy??? :evil:
dzieci więcej widzą i rozumieją niż nam się wydaje :-/
ooooo tak!

thehoneypot napisał/a:
maryczary, ciekawa jestem jak rozwiązałaś powyższy problem.

U mnie chyba właśnie się zaczyna :roll:
Jeszcze problemu nie rozwiązałam bo takowego nie było...
Ale nie wiem jak jej to wytłumaczyć i we wrześniu przedszkole się zaczyna i to tego czasu chciałabym jej wytłumaczyć co to jest mięso choć i tak nie wiem czy będzie świadoma tego co jej powiem. Boję się takiej sytuacji no ale rzecież to sa fakty - mięso to zwłoki zwierzęcia...

gemi - 2010-04-01, 10:48

Martuś, Wretka, kamma, tak sobie weszłam teraz w ten temat i przyznaję Wam całkowitą rację. Niedawno zagadnęłam mojego ślubnego, jak mu się to bycie wege podoba. I okazuje się, że gotuję tak smacznie i przekonywująco, że mąż o mięsie nie myśli. Mało tego - uważa, że podjął właściwą decyzję.

A jak go poznałam, to był strasznym jedzeniowym tradycjonalistą (miał to po tacie ;-) ) Pamiętam, że pierwsze na co dał się skusić (nawet jeszcze jako nie_pratner, tylko znajomy), to zupa dyniowa. Od tej pory moja wiedza i umiejętności kuchenne szły w górę razem z apetytem mojego T. na niemięsne potrawy.

maryczary napisał/a:
to tego czasu chciałabym jej wytłumaczyć co to jest mięso choć i tak nie wiem czy będzie świadoma tego co jej powiem. Boję się takiej sytuacji no ale rzecież to sa fakty - mięso to zwłoki zwierzęcia...
ja też zachodzę w głowę, jak wytłumaczę te zwłoki i całe nasze otoczenie z ich spożywania :-> Może do tego czasu spłynie na mnie jakaś konkretna gnoza 8-)
alken87 - 2010-04-01, 22:20

mi się wydaje że o ile wytłumaczenie dlaczego nie powinno się jeść mięsa nie jest takie trudne (nawet bez krwawych obrazków), o tyle trudniej jest potem uzasadnić swoje zdanie tak, żeby jedzący mięso rodzic nie wyszedł w oczach dziecka na jakiegoś potwora bez serca i żeby nie wywołać dziecku w głowie zamieszania takiego, że jedzenie mięsa jest złe, ale ludzie jedzący mięso sami w sobie źli nie są...strasznie to zagmatwane jak dla malucha. kiedyś pewnie mnie to czeka w dalekiej przyszłości, ciężka sprawa.
Humbak - 2010-04-02, 04:24

U nas tłumaczymy że jedzenie mięsa nie jest złe, ale w naszym przypadku niepotrzebne, a nawet szkodliwe, bo co innego kura z hodowli a co innego dziki zwierz upolowany w buszu
Mala_Mi - 2010-04-02, 07:47

My mówimy, że nie jemy mięsa, bo żeby było mięso, trzeba zabić jakieś zwierzę, a wolimy, żeby zwierzęta mogły żyć.
A dlaczego inni jedzą - bo nie wiedzą, że można inaczej, że wydaje im się, że tylko jedząc mięso będą zdrowi, będą mieli siłę itp.
A my wiemy, ze można inaczej, że jest wiele produktów pozwalających nam zdrowo żyć i nie musimy przyczyniać się do zabijania.
Tyle że u nas tata w którymś momencie sam przestał jeść mięso, jak to powiedział - "dla spójności przekazu" :-) .

maryczary - 2010-04-02, 08:51

Mala_Mi napisał/a:
My mówimy, że nie jemy mięsa, bo żeby było mięso, trzeba zabić jakieś zwierzę, a wolimy, żeby zwierzęta mogły żyć.
A dlaczego inni jedzą - bo nie wiedzą, że można inaczej, że wydaje im się, że tylko jedząc mięso będą zdrowi, będą mieli siłę itp.
dobrze powiedziane, bardzo dziękuje za podpowiedź
Mala_Mi napisał/a:
Tyle że u nas tata w którymś momencie sam przestał jeść mięso, jak to powiedział - "dla spójności przekazu"
zazdroszczę...
alcia - 2010-04-02, 20:30

Mala_Mi napisał/a:
My mówimy, że nie jemy mięsa, bo żeby było mięso, trzeba zabić jakieś zwierzę, a wolimy, żeby zwierzęta mogły żyć.
A dlaczego inni jedzą - bo nie wiedzą, że można inaczej, że wydaje im się, że tylko jedząc mięso będą zdrowi, będą mieli siłę itp.
A my wiemy, ze można inaczej, że jest wiele produktów pozwalających nam zdrowo żyć i nie musimy przyczyniać się do zabijania.

u nas bardzo podobnie.
Zawsze staram się to tak przedstawiać, by dziewczyny nie myślały źle o osobach jedzących mięso. Mówię im, że większość ludzi nie jest świadoma tego, że można inaczej, nauczyli się jeść mięso jak byli małymi dziećmi i nigdy się po prostu nad tym nie zastanawiali.

excelencja - 2010-04-03, 15:33

Ja jakiś czas temu wyjaśniłam Lilce, że mięso to kawałki zwierzątka, noga, łapka, coś tak - to dla nas brzmi dramatycznie, ale ona uznała to za coś zupełnie naturalnego.
W naszym otoczeniu są TYLKO I WYŁĄCZNIE mięsożercy i to, że jedni jedzą, a inni nie, traktujemy jak coś naturalnego.
No i dzięki tak wczesnemu uświadomieniu nie ma problemu, że Lilka chce spróbować coś mięsnego ze stołu podczas świąt itp - wystarczy powiedzieć "Lilka, to jest zwierzątko" i natychmiast traci całe zainteresowanie.

A Małej_Mi tłumaczenie jest SUPER

neina - 2010-04-04, 02:27

Mala_Mi, dzieki Ci za ten post, to wlasnie bede mowic Frankowi :-)
maryczary napisał/a:
Mala_Mi napisał/a:
Tyle że u nas tata w którymś momencie sam przestał jeść mięso, jak to powiedział - "dla spójności przekazu"
zazdroszczę...
Ja tez.
maga - 2010-04-11, 15:54

alcia napisał/a:
Mówię im, że większość ludzi nie jest świadoma tego, że można inaczej, nauczyli się jeść mięso jak byli małymi dziećmi i nigdy się po prostu nad tym nie zastanawiali.

To jest fajne tłumaczenie, ale co w sytuacji, gdy dziecko spyta, czy nie możemy im wytłumaczyć/przekonać/uświadomić? Boję się, że dziecko może tak w nieskończoność i w końcu braknie mi argumentów, przez co przestanę być wiarygodna :-|

Mala_Mi - 2010-04-11, 19:09

maga napisał/a:
ale co w sytuacji, gdy dziecko spyta, czy nie możemy im wytłumaczyć/przekonać/uświadomić?
Tłumaczyć możemy, ale decyzję o tym, jak żyje, każdy podejmuje sam. My wybieramy tak, inni inaczej. Nie widzę tu problemu z przekazaniem tego dziecku.
Wręcz przeciwnie, jest to jeszcze okazja do pociągnięcia tematu o wolności wyboru każdego człowieka.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group