wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Hmmm potrzebuje rady

Bananna - 2008-09-23, 22:33
Temat postu: Hmmm potrzebuje rady
ludzie, jestem załamana :(
mój K. dostał się na dzienną Ochronę Środowiska na UP w Poznaniu. Bardzo się z tego cieszę jednak... jego matka powiedziała że NIE DA MU NA STUDIA. Gdy spytał czy poręczy mu kredyt studencki powiedziała, że NIE. Krzysiek nie ma nic - mieszkania, pieniedzy by tu studiowac i zaczyna sie poddawac, mowi ze chyba zrezygnuje :( To jego ostatnia szansa zeby zaczac dzienne bo ma już 22lata i co roku było coś nie tak.
nie mam siły bo to mądry i ambitny chłopak, a jego matka i ojciec ciągle podcinają mu skrzydła :( jest 'środkowym' synem (jest ich 3) i SERIO (na poczatku myslalam ze przesadza, ale okazalo sie ze sie mylilam) jest traktowany w domu jak gówno. Najmłodszy ma wszystko, najstarszy też. a Krzysiek ciągle jest szykanowany, popychany i jego matka wolałaby żeby wyjechał za granicę robić na nich wszystkich niż rozpocząć studia jak starszy brat, jest mi go cholernie szkoda i mi bardzo przykroo.. nie wiem co robic. ryczę cały dzień już ;(

Capricorn - 2008-09-23, 22:41

W Poznaniu nie powinno być najmniejszych problemów z pracą niekolidującą ze studiami dziennymi. Ja się sama utrzymywałam od 17 roku życia, i na dobre mi to wyszło.
Kitten - 2008-09-23, 23:05

W takiej sytuacji, powinno mu się należeć też stypendium socjalne. Niech się skontaktuje z dziekanatem i wybada co i jak.
alcia - 2008-09-24, 00:03

Bananna, nie poddawajcie się. Ja też utrzymywałam się na studiach. Miałam marną rentę po mamie, ale potrzebowałam dużo więcej, bo musiałam jeszcze kupić cholernie drogi komputer na raty.. Więc zarabiałam, cały czas. Najpierw promocje - poszukajcie agencji w Poznaniu.. W ten sposób zarabiałam kilka lat. Moim zdaniem agencje są najlepsze, bo z przedstawicielami różnie bywa. Jak przedstawicie sytuację, na pewno będą go wystawiać jak najczęściej, ze mną tak było. Inny sposób - wykładanie towaru w hipermarketach. Wielu znajomych tak dorabiało... I kolejne źródło dochodu - byłam barmanką przez 2 lata. Męczące to zajęcie, bo nocki non stop zarwane, ale dzięki temu jakoś żyłam. Obadajcie okoliczne kluby studenckie.
A na koniec - na dorobienie - korepetycje, skoro jest dobry. Tylko z tego ciężko by się było utrzymać, ale zawsze można dostukać trochę kasy.

A inna sprawa - pomoc socjalna. Choć to, ze mu nie dają nie świadczy o tym, że nie mają.. więc może mu taka pomoc nie przysługiwać. Ale zawsze są jakieś wyjścia. Albo uderzyć bezpośrednio do dziekana czy rektora, wywalić kawę na ławę i spytać jakie są możliwości (żadne podania, papiery, iść na spotkanie osobiście, umówcie się wcześniej bo na ogół są spore kolejki). A dwa - rodzice mają obowiązek łożyć na dziecko póki się uczy. Jeśli sprawa jest tak ciezka, że zdecydowałby się na bardziej mocne działania, to zawsze może uzyskac alimenty od rodziców, skoro migają się od tego obowiązku.

Przerypane. Ale niech się nie poddaje. Znałam sporo osób, które dawały radę na dziennych na własną rękę. Na prawdę nie jest to takie trudne, trzeba tylko szybko zacząć działać. Pierwszy miesiąc może być ciężki, potem będzie z miesiąca na miesiąc coraz łatwiej. Nie ma szans, by nie znalazł jakiejś pracy. Ja nie miałam z tym nigdy problemów, mimo, że były to czasy, kiedy pracy teoretycznie nie było. Wszyscy wokół jęczeli, że chcieliby zarabiać a nie maja jak, a ja musiałam - i zawsze się coś znalazło. Dla chcącego nic trudnego :) Trzymam kciuki!!!

majaja - 2008-09-24, 05:52

Ja akurat nie dałam rady, ale z tego co mi wiadomo i to się pewnie nie zmieniło, na zaoczne zawsze zdąży się przenieść jakby co. To już nie są lata 90, problemów ze znalezieniem pracy nie ma.
Ania D. - 2008-09-24, 07:01

Ja też jestem zdania, że powinien szukać sobie pracy. Ma 22 lata, nie jest już dzieckiem. Taka samodzielność dobrze mu zrobi. Sama zarabiałam na siebie już w szkole, potem na studiach. Nie jest łatwo, ale jest się samodzielnym.
Alispo - 2008-09-24, 09:43

Duzo zalezy od tego jakie to studia.Sa takie na ktorych ciezko znalezc chocby chwile na dorabianie,sa i takie gdzie mozna spokojnie sobie pracowac.Ale chocby w weekendy powinno sie udac.
biechna - 2008-09-24, 09:53

Kochana Bananna, no coś Ty, spokojnie! Stypendium socjalne niekoniecznie dostanie, to jednak zalezy od dochodu rodziców, niezaleznie od ich stopnia "finansowego zaangażowania". Kredyt studencki niekoniecznie musi być poświadczany przez rodziców, może ktoś inny z rodziny? A i niekoniecznie z rodziny przecież.
W Poznaniu prac "dodatkowych" jest bez liku, barmani, sprzedawcy (np. w Powszechnej na Rynku moi znajomi pracowali albo w sklepach komputerowych), w kawiarniach. Moje koleżanki zarabiały też na korepetycjach, naprawdę sporo!
22 lata to już kawał chłopa, ja już wtedy żyłam z tego, co zarobiłam za granicą i z kredytu, o! i ze stypendium naukowego - warto zadbać o średnią choć u mnie to stypendium to było raptem 300 zł, no ale mieć a nie mieć... to naprawdę nie takie straszne samemu się utrzymywać, da radę, nie ma co płakać. Buzi :* :-)

A, gdyby chciał mieszkać w akademiku, co bywa tańsze od pokoju, to gdyby za pierwszym razem nie dostał, to spokojnie, w połowie/pod koniec października zwalnia się duuużo miejsc.

[ Dodano: 2008-09-24, 09:57 ]
Ja się w głównej mierze utrzymywałam sama, mój młodszy brat - 22 lata - studiuje w Krk i też się sam utrzymuje, załapał się na pół etatu do firmy komputerowej i ma prawie 2 tys z tego, moja kuzynka utrzymywała się sama wyjeżdżając co jakiś czas na miesiąc za granicę; pomyśleć, poszukać i się nie poddawać! A w razie czego - przenieść się na zaoczne :-)

kamma - 2008-09-24, 10:16

Możliwości pracy jest na pewno wiele. Korepetycje mają ten wielki plus, że można samemu ustawić sobie godziny nie kolidujące z planem zajęć. Wykładanie towaru w sklepach - najczęściej w godzinach wieczornych. Mój M wybrał się również do agencji aktorów i statystów, jest tam casting i wpisowe ze 30 złotych, ale potem jak jest jakaś robota, to dzwonią i można sobie dorobić. Ale to jako dodatkowy zastrzyk. Dalej: jest telemarketing i windykacja telefoniczna. Wszelkie prace polegające na dzwonieniu po ludziach. również można w miarę elastycznie dobrać godziny pracy.
Co do stypendium socjalnego, to rzeczywiście warto się o nie postarać. Zdaje się, że rodzice mają obowiązek łożyć na utrzymanie dziecka do czasu, aż zdobędzie ono zawód (czyli jeśli K. jest po ogólniaku i nie ma żadnego zawodowego papierku, to obowiązek ten istnieje), ale nie dłużej, niż do 24 roku życia. Tak mi się zdaje. I tutaj też popieram pomysł Alci - uderzyć bezpośrednio do dziekana albo prorektora do spraw odnośnych. Pogadać jak z człowiekiem. Naprawdę, nie ma co się martwić, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Możliwości jest naprawdę wiele. A do tego, gdy sobie sam poradzi, udowodni rodzinie, że nie jest żadnym gównem i że nie musi od nich żebrać. No i inne psychologiczne korzyści :)
Pierwszy rok najtrudniejszy, potem można pojechać za granicę do roboty na wakacje, a potem to już z górki.
Na pewno da radę!

Lily - 2008-09-24, 10:34

Alispo napisał/a:
Duzo zalezy od tego jakie to studia.Sa takie na ktorych ciezko znalezc chocby chwile na dorabianie,sa i takie gdzie mozna spokojnie sobie pracowac.Ale chocby w weekendy powinno sie udac.
dokładnie, np. na medycynie sobie tego nie wyobrażam...
Karolina - 2008-09-24, 14:54

Rodzice mają obowiązek płaci dziecku (do 25 r.z) na studia. Niestety od uczelni w takiej sytuacji nie dostanie ani grosza. Jest tu tylko jednak opcja - musi się gdzieś zatrudnic tak aby zarabia mniej niż 500zł na miesiąc - w taki sposób udowdni uczelni, że sam się utrzymuje - będzie miał szansę na stypendium socjalne, dodatek na mieszkanie i jedzenie.
alcia - 2008-09-24, 19:46

Karolina napisał/a:
Niestety od uczelni w takiej sytuacji nie dostanie ani grosza.

Na jakiej podstawie to stwierdzasz? Nie znamy sytuacji materialnej tej rodziny, a stypendia socjalne są przyznawane na podstawie dochodów na osobę..
Nie mówiąc o tym, że nawet, jak oficjalnie nie będzie szans na stypendium, można próbować mniej oficjalnie. Studiowałam dziennie 7 lat na dwóch uczelniach i wiele razy przekonałam się na własnej skórze, że szczera rozmowa z kimś z wyższego szczebla może zdziałać cuda, zdziałać dużo więcej niż tony papierów składane tu i tam.

Capricorn - 2008-09-24, 19:55

Karolina napisał/a:
Rodzice mają obowiązek płaci dziecku (do 25 r.z) na studia.


No, że też nie wiedziałam. U mnie było tak, ze nie dość, że zapowiedzieli, że ani dnia dłuzej niz do 18 urodzin utrzymywać mnie nie będą, nie dość, ze nie mogli się nadziwić, ze rozpoczynam studia (bo PO CO studia DZIEWCZYNIE??), to jeszcze gdy rozpoczęłam studia dzienne, dawałam im część pieniędzy z moich korepetycji, bo ojciec "padł ofiarą" tzw. przekształceń własnościowych, stracił pracę, a tym samym rodzina straciła jedyne źródło dochodu. Dawałam im kasę z litości, bo mam młodsze rodzeństwo, które wtedy chodziło do szkoły. Nie wyszło mi to na dobre, ale co tam.

No, to podam ich teraz do sądu o zwrot kosztów studiów ;-)

Karolina - 2008-09-24, 19:57

Na podstawie własnych doświadczeń Alciu.
Oboje musielismy brac pieniądze od rodziców pomimo tego, że mamy dwójkę dzieci. nie wiem na jakich uczelniach studiowałaś ale naszym losem szczególnie nikt się nie wzruszył.
Nawet jeśli rodzice nie chcą dwa pieniędzy to uczelnie się nie zlituje tylko każe wytaczac proces o alimenty. (sytuacja mojej przyjaciółki, ktorej rodzice po prostu wyjechali za granicę zostawiając ją bez grosza).

Aby dostac stypendium socjalne rodzice muszą wykazac dokumenty, rodzeństwo zaświadczenie, że się uczą. Jjśli dochody są mniejsze niż te pięset coś na głowę to oczywiście stypendium dostanie. Chodziło mi o sytuację, gdy rodzice odmówią dwania mu pieniędzy a zarabiają powyżej tej kwoty, czyli do stypendium się nie będzie kwalifikował. Wtedy on zostaje na lodzie.
Acha - nie wiem jakie to były Alciu u Ciebie uczelnie ale podania o stypendium rozstrzygane sa przez komisję, w skład której wchodzi wiele osób w tym także studenci, i tu raczej nie ma opcji wyproszenia u kogoś względów. Chętnych na kasę nie brakuje.

Tusia - 2008-09-24, 20:09

Bananna grunt to się nie załamywać i nie poddać. To jest wielkie osiągnięcie dostać się na wymarzone studia i nie można pozwolić ludziom zniweczyć tego sukcesu.
Na pewno znajdzie pracę, tak jak dziewczyny piszą, pierwszy miesiąc lub 2 mogą być ciężkie, ale wyjdzie na prostą. Ja nie znam Poznania, ale mój brat (Krzysiek) studiuje dziennie w Krakowie i dorabia sobie w markecie jakimś na kasie, co prawda to są grosze, ale godzin też miał mało, bo chodziło tylko o dorobienie. I godziny były dopasowane do tego kiedy on mógł.
Może poradź mu, żeby poroznosił cv do mnóstwa miejsc: marketów, biur, barów, kawiarni itp.- gdzie się da niech rozmawia od razu z managerami czy kimś odpowiedzialnym za zatrudnienie. Czasami CV przejdzie niezauważone, a rozmowa w 4 oczy sprawi, że dostanie się prace. Wiem coś o tym ;-) Rozumiem też Twojego Krzyśka (uwielbiam to imię), że chce się poddać, wychowując się w takim domu brak mu wiary w siebie i swoje możliwości. Mój chłopak (Krzysiek) również ma deficyt, więc od miesiąca czy dwóch zapewniam go dyskretnie, o tym że w niego wierzę, i że on da radę.
Trzymam kciuki.

alcia - 2008-09-24, 20:20

Karolina, na prawdę można sobie radzić na wiele sposobów i kierowanie się do odpowiednich osób z prośbą o pomoc nie jest dla mnie jednoznaczne z proszeniem się o pieniądze. Ja np. swojego czasu zajmowałam się niektórymi sprawami w akademiku, dzięki czemu byłam zwolniona z połowy opłaty za miejsce. A teoretycznie by mi to nie przysługiwało, 50% zniżki meli tylko "socjalni". Niektórzy moi znajomi nie płacili nic, kiedy mocno się angażowali w pomoc w czasie remontów. Kumple pomagali wydawać obiady na stołówce i mieli dzięki temu bezpłatne wyżywienie tak samo jak Ci, którzy nie przekraczali jakiegoś tam progu dochodowego. I bez interwencji żadnych komisji itp.
Wiele można zdziałać, jak komuś zależy. Niektórzy działają, inni tylko marudzą.

Karolina - 2008-09-24, 20:52

alcia napisał/a:
Niektórzy działają, inni tylko marudzą

haha mam nadzieję, że to nie o mnie ;-) Na studiach miałam dziecko, potem drugie więc mieszkanie w akademiku raczej odpadało ;-)
To jest bardzo dobra myśl a tym akademikiem, po prostu trzeba się mocno wkręcic od poczatku.
W każdym razie - w Poznaniu pracy nie brakuje, co rusz wiszą ogłoszenia, studenci wysoce pożadani (pracodawca nie połaci za nich zusu). Z pracą na pewno nie będzie żadnego problemu. Jako barman, czy kelner w pubie spokojnie wyrobi wyoską pensyjkę :-)

agaw-d - 2008-09-24, 20:54

Z tymi stypendiami to bywa różnie niestety, zależy od uczelni, ale zawsze warto spróbować. My nie dostaliśmy stypendium ponieważ według uczelni zarabialiśmy za mało i mimo, że byliśmy po ślubie, czyli odrębna komórka społeczna to komisja na uczelni uznała, że co najwyżej możemy wystąpić o alimenty do rodziców i to jest niemożliwe, że rodzice nam nie pomagają. Mieliśmy dochody, ale z prac bez etatowych czyli na słowo im mogliśmy powiedzieć tylko, a udokumentowany dochód mieliśmy niski. Dostaliśmy dopiero w drugim roku stypendium gdy M miał już umowy zlecenie choć były na niskie kwoty. Więc po prostu komisja była łaskawsza. Warto spróbować, my mieliśmy po 150 zł. więc to nie jest dużo ale zawsze.
Bananna, mój M pracował jako barman, w sumie to jak poszedł do tej pracy to nie miał żadnego doświadczenia, ale chciał pracować, starał się i po kilku miesiącach już nieźle wymiatał, a co za tym idzie mógł później więcej zarobić. Ja zarabiałam na promocjach, pracowałam na kasie w hipermarketach, rozkładałam towar, miałam też jakiś epizod w sklepiku z ciuszkami. Da się naprawdę, pomóż mu tylko w to uwierzyć, można studiować dziennie i pracować.
Może niech się jeszcze dowie o stypendia unijne z Urzędu Miasta dla studentów, w Częstochowie były tylko w 2006 roku, ale w innych miastach są nadal z tego co wiem.
Tak jak dziewczyny pisały najtrudniejsze są początki, później to już pójdzie z górki, powodzenia. :-)

alcia - 2008-09-24, 22:16

Karolina napisał/a:
haha mam nadzieję, że to nie o mnie ;-)

nie nie :) O tych wszystkich maruderach, którym nic się robić nie chce ;)

neina - 2008-09-24, 23:22

Jest jeszcze cos takiego jak wpisywanie danych do komputera, np. faktur. Duzo moich znajomych (wszyscy studenci) dorabia w ten sposob. Najbardziej dochodowe jest praca w jakiejs lepszej knajpie, najlepiej jako kelner, bo dochodza napiwki. Pol etatu nie powinno przeszkodzic w nauce.
Bananna - 2008-09-25, 15:08

tak wszystko wiem, on szuka pracy i wiem że nie bedzie z tym problemu. zwlaszcza ze ma papiery ze studium Logistyki i ponad rok przepracowany w bosz serwis jako jakiś tam pomocnik mechaników. Teraz idzie na Akademie Rolniczą na Ochronę środowiska. Znaleźliśmy pracę od listopada na lotnisku w systemie łikendowym 1200zł na rękę co jest całkiem fajną propozycją. Najgorsze jest to że szuka mieszkania (na akademik jest już za późno) i najtańsze są za 400zł a on jak narazie ma w kieszeni 300zł.. kolega powiedział że może u niego miesiąc mieszkać, z tym, że będzie dopiero w Pzń od 11pazdziernika, a zajecia zaczynaja mu sie 2giego. Najważniejsze jest to żeby się tam 'zaszczepił' w sensie jakiegoś dachu nad głową niedrogiego, lub żeby mógł za ten pierwszy miesiąc zapłacić część i później resztę jak już pracę będzie miał. Bo wiecie, cieżko znaleźć prace nie mając tam miejsca do spania :( u mnie niestety nie może bo po 1sze mam pokoj z kolezanka, a po drugie mieszkamy z dziewczyna i chlopakiem ktorzy mieszkaja tam juz dlugo i nie pojda na to zeby krzysiek narazie u nas przekoczowal, nawet za oplata :(
Dzieki wam za wsparcie :*

biechna - 2008-09-25, 17:01

Bananna, gdzieś od połowy października niech zapyta o miejsca w akademikach, sporo osób dostaje miejsce i go nie bierze, naprawdę! a jak widzę ostatnio ceny pokoi, to chyba znowu w akademiku wychodzi taniej, a nie tak samo jak w mieszkaniu studenckim.
Kitten - 2008-09-25, 17:23

biechna napisał/a:
chyba znowu w akademiku wychodzi taniej, a nie tak samo jak w mieszkaniu studenckim.

To zależy od akademika ;-) . Ale drogie są zwykle te wypasione, prywatne. Uczelniane są zazwyczaj tańsze. No i można - jak pisały wyżej dziewczyny - kombinować z częściowym umorzeniem opłaty.

Malati - 2008-09-25, 19:46

Jeżel nie ma miejsc w akademikach uczelni na której sie studiuje można pobytac o miejsca w domach studenckich innych uczelni.Czesto maja w ofercie jakąś ilość miejsc dla studentów z zewnatrz
Bananna - 2008-09-25, 21:57

dzwoniliśmy i nie jest dobrze :(
alcia - 2008-09-25, 22:29

biechna napisał/a:
dzieś od połowy października niech zapyta o miejsca w akademikach, sporo osób dostaje miejsce i go nie bierze, naprawdę!

nie wiem jak tam, ale z uczelniami które znam było kiepsko pod tym względem. chętnych mnóstwo, miejsc niewiele. Miejsca się zwalniają, owszem, ale listy rezerwowe są spore. I handel miejscami. Trochę późno na takie działania. :-/
Prędzej może próbować wkręcić się gdzieś na waleta, ale to nie jest proste, jak się nie zna otoczenia.

chyba przydało by się, bo pożyczył kasę na pierwszy miesiąc i jak najszybciej zaczął szukać stancji.

Bananna - 2008-09-26, 10:24

w końcu Krzysiek podjął jakąś decyzję. Przeniósł się z dziennych na zaoczne, w razie czego potem jak będzie miał dobre wyniki w nauce to będzie mógł się przenieść na dzienne. Myślę, że w jego przypadku to nie jest zła decyzja, bo znalazł pracę od pon-pt za 1900zł netto dzięki czemu spokojnie znajdzie mieszkanie, zapłaci miesięczną ratę za studia i spokojnie będzie mógł w tym poznaniu sobie żyć. Ważne, że w ogóle ze studiów nie zrezygnował...
Karolina - 2008-09-26, 10:31

:) Jak już się wkręci to się wszystko pięknie poukłada :-)
Malati - 2008-09-26, 11:42

super bananna ,wszytko pomału sie ułozy,brawa dla krzyska :-) ;-)
alcia - 2008-09-26, 12:04

cieszę się, że wszystko dobrze idzie. powodzenia dla Krzyśka!
Karolina - 2008-10-01, 12:45

No i następny biurokratyczny gówniany przepis :-(
Mateusz od dzisiaj jest zatrudniony, ja jestem studentką. Mamy dwójkę dzieci.
I....nie nalezy nam się ani grosza od uczelni!
Mój ojciej już przestał mnie utrzymywac, ale według prawa ma taki obowiązek dopóku studiuję.
Nia mamy ślubu a więc nie jestesmy liczeni jako rodzina. Nawet jeśli byśmy mieli to nie mogę się ubiegac o socjalne, bo Mateusz nie miał stałej pracy w poprzednim roku.
Ja także nie zarabiałam.
czy to nie jest jakieś popieprz...? Wynajmujemy mieszkanie dla 4 osób, musimy się jakoś wyżywic, od rodziców już nie chcemy brac pieniędzy. Ja nie mogę proacowac bo mam małe dziecko w domu. Według prawa powinnam pracowac rano, oddawa dzieci do przedszkola/złobka odbiera dzieci i...iśc na zajęcia? To jest paranoja.

kamma - 2008-10-01, 12:54

Karolina napisał/a:
czy to nie jest jakieś popieprz...?

JEST :evil:

rosa - 2008-10-01, 13:14

a nie możesz wystąpić o socjalne jako samotna matka? przecież wedle prawa nią jesteś.
ja gdy urodziłam szymka i wróciłam po urlopie na studia to dostałam socjalne, ale pewnie przepisy się zmieniły :-/

Karolina - 2008-10-01, 13:16

Musiałabym wystąpi o almienty od Mateusza lub jego rodziców. Prawo się zmieniło.
DagaM - 2008-10-01, 13:19

Karo, współczuję :-/
Nova - 2008-10-01, 14:21

Karolina napisał/a:
Musiałabym wystąpi o almienty

Niezupełnie. Możesz powiedzieć,że ojciec łoży na dziecko (jakąś tam kwotę najlepiej niezbyt wysoką)dobrowolnie. Przecież nie wszystkie samotne matki muszą sądownie dochodzić alimentów ;-) Ja jeszcze pokazałam pisemne zobowiązanie ojca dziecka potwierdzone notarialnie i to wystarczyło abym otrzymała status samotnej matki bez ciągania po sądach.

kamma - 2008-10-01, 14:47

Nova napisał/a:
Możesz powiedzieć,że ojciec łoży na dziecko (jakąś tam kwotę najlepiej niezbyt wysoką)dobrowolnie.

Zgadza się, ja tak kiedyś zrobiłam. Tyle, że odnośne urzędy i instytucje nie mogą się dowiedzieć, że mieszkacie razem. Ale nas nie nękali, nie nachodzili.

alcia - 2008-10-01, 17:28

Karolina, współczuję. Mnie takie paranoje spotykały już wielokrotnie w życiu, nic mnie już nie zdziwi :roll:
Capricorn - 2008-10-01, 19:13

Karolina napisał/a:
Według prawa powinnam pracowac rano, oddawa dzieci do przedszkola/złobka odbiera dzieci i...iśc na zajęcia? To jest paranoja.


Ja tak właśnie robiłam. Co prawda nie żłobek, tylko fajna niania. Praca, i studia. Na studia poszłam w momencie, gdy było mnie na nie stać, i gdy jednocześnie Kacper nie był już niemowlakiem. Płaciłam i za studia, i za nianię. Wychodziłam - nadal wychodzę - z załozenia, ze to przede wszystkim ja jestem odpowiedzialna za utrzymanie moich dzieci. Jakoś nie widzę w tym nic paranoicznego.

Wkurza mnie ta moja uczciwość, nie jestem samotną matką, nie ukrywam swoich dochodów, placę podatki i zusy. Wyprawki do szkoły i przedszkola kupuję sama, na trójkę dzieci to są wydatki w tysiacach złotych. O żadną pomoc się nie ubiegam, bo w oczach naszego państwa jestem zdecydowanie za dobrze sytuowana, jestem karana za to, że pracuję dużo, dobrze zarabiam i uczciwie się rozliczam.

dżo - 2008-10-01, 19:40

Capricorn napisał/a:
jestem karana za to, że pracuję dużo, dobrze zarabiam i uczciwie się rozliczam.

Capricorn, nie jesteś karana, jesteś uczciwa poprostu i postępujesz zgodnie z prawem.
Również nie widzę nic paranoicznego w odpowiedzialności rodziców za utrzymanie dzieci. Nie podoba mi się postawa roszczeniowa wobec Państwa. Moje dzieci, mój problem aby im dac jeść, aby je ubrać itd. Pisze o sytuacjach gdy dzieci mają dwoje odpowiedzialnych rodziców, nie o patologii.

Ewa - 2008-10-01, 20:10

dżo napisał/a:
Pisze o sytuacjach gdy dzieci mają dwoje odpowiedzialnych rodziców, nie o patologii.
:?: :?: :?:
U mnie nie ma dwojga rodziców, otrzymuję zasiłek rodzinny i zasiłek dla samotnej matki. Zaliczam się jak rozumiem do "patologii"? :shock:

Lily - 2008-10-01, 20:13

Ewa, nieraz 2 pracujących rodziców, np. w budżetówce nie daje sobie rady z utrzymaniem rodziny; patologią to jest to, że płace bywają tak marne, że za 2 nie da się wyżyć. Owszem, można mówić, że w takiej sytuacji powinno się dorabiać, przekwalifikowywać się, zmieniać pracę, ale i tak uważam, że jeśli ktoś uczciwie pracuje to powinien godnie zarabiać.
A w korzystaniu z tego, co Ci się należy nie widzę nic złego.

Capricorn - 2008-10-01, 20:13

Ewa napisał/a:
dżo napisał/a:
Pisze o sytuacjach gdy dzieci mają dwoje odpowiedzialnych rodziców, nie o patologii.
:?: :?: :?:
U mnie nie ma dwojga rodziców, otrzymuję zasiłek rodzinny i zasiłek dla samotnej matki. Zaliczam się jak rozumiem do "patologii"? :shock:


Ewa, ale Ty NIE UDAJESZ, że jesteś samotną matką.

Karolina - 2008-10-01, 21:44

Capri niestety w Polsce prawo jest przeciwko rodzinom. Tu Cię niekt nie wesprze, tak jak na zachodzie. Uważam, że skoro są stypendia to należy z nich korzystac. ( za przeproszeniem dzieci rolników na uczelniach mają wszystko ciekawe czemu?) Niestety polskie prawo jest przestarzałe i rodzinę tworzy się dopiero po slubie.

Capri nie wiem jaka to by musiałabyc praca gdybym chciała zarobic na nianię która siedzi kilka godzin z dzieckiem i na płatne studia. Mam wykształcenie ogólne i ponad tysiąc nigdzie bym nie zarobiła.

Uważam, że nie mam czasu ani możliwości pracy. W przeciwieństwie do wielu studentów, którzy mają całe dnie wolne. Im się jednak poszczęściło i rodzice "zarabiają" odpowiednio mało. Niestety mój tato zawsze wolał spłacac kredyty.

Capricorn - 2008-10-01, 22:24

Karolina napisał/a:

(...) Niestety polskie prawo jest przestarzałe i rodzinę tworzy się dopiero po slubie.


natomiast jeśli pozostaje się w stałym związku nieformalnym, to mozna bez krępacji korzystać z przywilejów samotnego rodzica, którym się NIE JEST.

Cytat:
Capri nie wiem jaka to by musiałabyc praca gdybym chciała zarobic na nianię która siedzi kilka godzin z dzieckiem i na płatne studia. Mam wykształcenie ogólne i ponad tysiąc nigdzie bym nie zarobiła.

Uważam, że nie mam czasu ani możliwości pracy. W przeciwieństwie do wielu studentów, którzy mają całe dnie wolne. Im się jednak poszczęściło i rodzice "zarabiają" odpowiednio mało. Niestety mój tato zawsze wolał spłacac kredyty.


Bezpośrednio po LO dostałam się na dzienne na AE. Utrzymywałam się sama. Procesowanie się z "rodzicami" o pokrycie kosztów studiów mijałoby się z celem - wtedy akurat na 5 osób mieli jedną kuroniówkę. Przeliczyłam sobie wszystko, zrezygnowałam z tych super elitarnych wtedy studiów, podjęłam studia na zupełnie innym kierunku, po kilku latach. Kwestia priorytetów i wyborów.

W ogóle, nie bardzo rozumiem - będziesz studiować w Poznaniu, prawda? Do tej pory nie pracowałaś, tak? To właściwie co się zmienia w strukturze waszych dochodów?

biechna - 2008-10-01, 22:54

No zaraz się tu na mnie posypie, ale cóż. Nie uważam, by to była paranoja, gdybym musiała pracować, chcąc iść na płatne studia i mając dzieciaki. W zasadzie to może kwestia oczekiwań, ja od państwa czy innych ludzi za wiele nie oczekuję, nawet od tego mojego obecnego "cudownego Zachodu"; zasiłek macierzyński pobieram, bo pracowałam wystarczająco długo za odpowiednio wysoką stawkę. A od siebie oczekuję sporo i dlatego pracowałam przez 4 lata co wakacje za granicą, żeby się spokojnie uczyć.
Moja przyjaciółka to samotna matka, rozwiedziona, jest w moim wieku, z minimalnymi alimentami na dwójkę dzieci (1 i 3 latka); kończy studia, pracuje na pełny etat, płaci za przedszkole dla 3-latka i nianię dla roczniaka. Tacy ludzie są dla mnie pozytywnymi wzorami - choć zmęczeni, to niesamowicie zorganizowani, osiągają swoje cele - jej celem było skończenie studiów i odcięcie finansowe od rodziców, dała radę - sama. A przy tym dzieciom niczego nie brakuje, to był przecież priorytet. Myślę Karolina, że Ty też dasz radę, bo pamiętam, jakie ważne dla Ciebie były te studia. Oglądanie się na boki po pomoc może przynosić same rozczarowania, wydaje mi się, że lepiej wziąć sprawy w swoje ręce, wymierzyć siły na zamiary i realizować plany. Może pomocny byłby kredyt studencki?
Psioczenie na sposób przyznawania stypendiów czy prawną definicję rodziny nie wnosi niczego pozytywnego ani konstruktywnego, sama za to możesz wnieść wiele.

dżo - 2008-10-02, 06:43

Ewa, myślę, ze dobrze wiesz o co mi chodziło. Na co dzień spotykam sporo osób, które jawnie oszukują udając samotnych rodziców, po to aby dostać różnego rodzaju dofinansowania. Prowadzę fundusz socjalny w firmie i to co ludzie wypisuja w dochodach jest żenujace. Na kazdym kroku jest kombinatorstwo i oszustwo. Trudno mi się z tym zgodzić i nie będe tego popierała. Nic nie poradzimy, ze mamy takie a nie inne przepisy prawne, czasem sprawiedliwe, czasem nie, ale nikogo nie upoważnia to do nieuczciwości.
rosa - 2008-10-02, 08:09

Karolina napisał/a:
Mam wykształcenie ogólne i ponad tysiąc nigdzie bym nie zarobiła.

przy takim braku pracowników?
mam u siebie w fabryce dziewczynę po podstawówce, jest w twoim wieku. pracuje fizycznie, na rękę dostaje średnio 1700 zł.

ja akurat udaję samotną matkę i nie czuję się nieuczciwa, nigdy nic od państwa nie dostałam, bo pieniędzy z uczelni nie liczę (uważam że zasłużyłam zarówno na socjalne jak i naukowe).

Nova - 2008-10-02, 08:27

Ewa napisał/a:
Zaliczam się jak rozumiem do "patologii"?

Nie , to nasz kraj jest patologiczny, nie szanuje się tu rodziny nie wyłączając samotnych matek. To u nas nie przedłuża się umów kobietom które urodziły dzieci, niechętnie się dzietne kobiety zatrudnia, opieka dla dzieci jest zbyt droga i trudno dostępna.W moim mieście jest jeden obskurny żłobek i dłuuuga lista oczekujących!
Przez wiele lat pracowałam odprowadzając duże sumy w postaci podatków ,zusów itp fanaberii zgodnych z ustawami i przepisami a teraz po urodzeniu dziecka muszę kombinować jak związać koniec z końcem bo nie mam już 12 godzin na dobę żeby być niewolnikiem systemu i pracować JAK "UCZCIWY OBYWATEL".

Karolina - 2008-10-02, 09:34

No nie wiem jakbym miała jeszcze do tego wszystkiego gotowac, sprzątac, robic zakupy. Prowadzenie domu to tez jest pełen etat.
Nigdy nie udawałam samotnej matki i nie zamierzam. Uważam, że kobietom z dziemi państwo lub uczelnie powinny pomagac, wspierac także finansowo jeśli zachodzi taka potrzeba.
W sumie sedno sprawy jest takie - chcę aby mnie i Mateusza traktowano jako niezależną komórkę, rodzinę. Bez oglądania się na zarobki moje ojca, ktory zarabia zbyt dużo abym mogła dostac stypendium a postanowił mi konta już nie zasilac. Nie chcę brac już pieniędzy od niego. W strukturze naszych zarobków zmieniło się to, że ojciec przestał mmnie utrzymywac, moje czesne wynosi 3 tys na semestr, dodatkowo 400zł co miesiąc przedszkole Tymka.
Mii nie mam zamiaru zostawia z opiekunką, bo wogóle bym z nią nie spędzała dnia. Moje zajęcia zaczynają się o 15, kończę je po 20tej. W tej sytuacji i tak już Tymka widuję 2 godziny dziennie :-(
Uważam, że nie jestem naciągaczką. Po prostu uczelnia wspiera finansowo osoby, którym jest to potrzebne. A że przestarzałe przepisy ne uwzględniają konkubiantu tworzą się takie paranoje.

Capri ja już raz zrezygnowałam ze studiów, chcę się kształcic aby zacząc pracowac aby wszystko nie było na głowie Mateusza.

kofi - 2008-10-02, 09:56

Karolina, a gdybyście wzięli ślub cywilny (rozumiem, że nie macie ochoty) to by to cokolwiek rozwiązało? Czy wtedy pensję Mateusza dzielonoby na 4 i na tej podstawie mogłabyś dostać ewentualne stypendium? Czy na płatnych studiach w ogóle są jakieś stypendia?
rosa - 2008-10-02, 10:10

kofi napisał/a:
Czy na płatnych studiach w ogóle są jakieś stypendia?

no własnie, ja myślałam, że idziesz na dzienne niepłatne

po drugie wiele osób jednocześnie uczy się, pracuje i wychowuje dzieci. nie wiem czemu robisz z siebie współczesną męczennicę

biechna - 2008-10-02, 10:19

...
Capricorn - 2008-10-02, 11:49

rosa napisał/a:
po drugie wiele osób jednocześnie uczy się, pracuje i wychowuje dzieci. nie wiem czemu robisz z siebie współczesną męczennicę


ano, właśnie. Plus, nie były i nie są utrzymywane przez poprzednie pokolenie.

Flippi - 2008-10-02, 12:36

rosa napisał/a:

po drugie wiele osób jednocześnie uczy się, pracuje i wychowuje dzieci. nie wiem czemu robisz z siebie współczesną męczennicę

Dziewczyny, myślę, że Karolina nie ma takich zamiarów. Po prostu jest przestraszona nową, nieznaną jeszcze sytuacją - i ja ją doskonale rozumiem. A gdzie może sobie troszkę ponarzekać, jeśli nie tutaj? :-) Ja sama w obliczu mojej obecnej sytuacji (pracuję tylko do końca miesiąca, nowych propozycji nie widać, mimo że wysłałam już 20 CV :-? ) czuję lekką panikę - a przecież mam tylko jedno dziecko, i to stare, rodzice też w najgorszym razie nie odmówią mi symbolicznego wsparcia finansowego. Rozumiem to poczucie niepewności i bezradności. Zaznaczam - "poczucie". Bo wiem przecież, że daję sobie radę w różnych sytuacjach. U mnie to chore poczucie wzięło się z domu rodzinnego, mama dała mi "w posagu" przekaz: "nie poradzisz sobie sama". Pracuję nad tym od lat - ale, wierzcie mi, pozbycie się tego z najgłębszych warstw podświadomości jest dla mnie strasznie trudne.
Karolina napisała, że potrzebuje rady. Ja jej nie oceniam. Również nie doradzam, bo nie czuję się w tej chwili na siłach. Ale daję dużo wsparcia duchowego i dobrych myśli :-)
Dasz radę, Karolina! Na pewno znajdzie się jakieś wyjście.

Karolina - 2008-10-02, 14:02

Współczesna męczennica - niezłe Rosa 8-) Bo szlag mnie trafia jak się dowiaduję, że ludzie za stypendia kupują sobie aparaty cyfrowe albo i-pody, mają kasę na ciuchy i imprezowanie. Ale co tam ;-)
Lady_Bird - 2008-10-02, 14:31

Karolina napisał/a:
( za przeproszeniem dzieci rolników na uczelniach mają wszystko ciekawe czemu?)


Studiując byłam dzieckiem rolników i jakoś nie miałam wszystkiego...
Sama zarabiałam na siebie, wyjeżdzając jak większość za granicę do pracy wakacyjnej.
Poza tym zawsze mi się wydawało, że to dzieci nie rolników mają zajebiście.

Capricorn - 2008-10-02, 15:33

Karolina, no sorry.

do pracy - nie. bo nie płacą dużo, bo dom i dzieci to pełen etat. Czyli - że już należy Ci się pensja za sam fakt prowadzenia domu i wychowywania dzieci.

dalej - druga pensja za to, że chcesz studiować.

I do tego bonus - stypendium na ipody, cyfrówki i imprezy.

biechna - 2008-10-02, 19:10

Karolina napisał/a:
że ludzie za stypendia kupują sobie aparaty cyfrowe albo i-pody, mają kasę na ciuchy i imprezowanie

Nikt, kto z moich znajomych brał socjalne stypendium, nie żył jak król, nikt. Polepszyło im się - czyli np. mieli kasę na ipody, cyfrówki, podróże czy imprezy - kiedy zaczęli wyjeżdżać co wakacje do pracy za granicę na całe 3 miesiące. Ja socjalnego nie miałam, a naukowe pozwalałam sobie w całości wydawać na książki, bo na życie miałam kredyt i spore pieniądze wakacyjne. Ale i tak abstrahując od tego, naprawdę nie podoba mi się to zbulwersowanie faktem, że ktoś sobie socjalne wydaje na przyjemności. Bo dlaczego nie?
Karolina, wiele osób w podobnej do Twojej sytuacji pracuje, naprawdę nie rozważasz nawet takiej opcji? Ułatwiłoby Ci to przecież finansowanie studiów.
Nie jest to wg mnie ocenianie Flippi, z mojej perspekywy wygląda to po prostu tak, że decydując się na płatne studia - i to słowo daję nawet niezależnie od faktu posiadania rodziny - dobrze sobie zorganizować ich opłacenie, nie mając dzieci a chcąc robić płatne szkoły i kursy dodatkowe, zarabiałam sobie na nie sama, taka więc może być moja rada - praca, kredyt studencki (600 zł/m-c!). Rozumiem, że można się bać tej sytuacji, życzę Karolinie naprawdę jak najlepiej i sądzę, że sobie poradzi. Tyle, że po wymierzeniu sił i możliwości na zamiary, dobrze jest wg mnie wziąć sprawy w swoje ręce.

majaja - 2008-10-02, 19:30

Karolina napisał/a:
Bo szlag mnie trafia jak się dowiaduję, że ludzie za stypendia kupują sobie aparaty cyfrowe albo i-pody, mają kasę na ciuchy i imprezowanie. Ale co tam
Bo jak się nie ma rodziny to się subiektywnie ma więcej kasy, gdy jesteś sama możesz kupić ipoda i głodować tydzień, tylko ci sie figura poprawi, gdy pojawia się dziecko to niestety się konczy.
A poza tym wkurzają mnie teksty, że za tysiąc nie pójdę pracować. Ja poszłam, jak człowiekowi na rachunki nawet nie starcza to nie ma zmiłuj, dziecko do żłobka, a ty do pracy, niestytey za ładne oczy nikt więcej nie daje, doświadczenie trzeba mieć albo biegły język. Skoro możesz sobie pozwolić na takie fochy to znaczy, że jeszcze nie wiesz co to brak kasy. ;)

Capricorn - 2008-10-02, 19:39

majaja napisał/a:
Bo jak się nie ma rodziny to się subiektywnie ma więcej kasy, gdy jesteś sama możesz kupić ipoda i głodować tydzień, tylko ci sie figura poprawi, gdy pojawia się dziecko to niestety się konczy.


ano, prawda.

Karolina - 2008-10-02, 21:42

Dziekuję za ciepłe słowa wsparcia dobre cioteczki ;-)
Mój temat uważam za zamknięty.

neina - 2008-10-03, 19:11

Karolina, ja jeszcze sie wypowiem. Zgadzam sie, ze panstwo powinno pomagac tym, ktorzy tego potrzebuja. Przeciez to nie utrzymywanie kogos przez cale zycie, tylko chwilowe wsparcie, ktore moze zaowocowac kolejnym wyksztalconym obywatelem, ktory w przyszkosci dzieki temu bedzie mial lepsza prace i bedzie odprowadzal wieksze podatki ;-)
Oczywiscie, ze mozna poslac dzieci do zlobka i isc do pracy, ale najbardziej ucierpia na tym dzieci. Ich wychowanie jest najwazniejsze i liczy sie juz od pierwszych dni. Osobiscie uwazam, ze rodzice pelnia tu kluczowa role i powinni im poswiecac tylke czasu, ile to mozliwe.
I jesli jakas pomoc nam sie nalezy, bez kombinowania, to mamy pod kazdym wzgledem prawo z niej skorzystac. Polskie przepisy maja pod tym wgledem wiele usterek.

Kitten - 2008-10-03, 21:00

neina napisał/a:
Oczywiscie, ze mozna poslac dzieci do zlobka i isc do pracy, ale najbardziej ucierpia na tym dzieci. Ich wychowanie jest najwazniejsze i liczy sie juz od pierwszych dni. Osobiscie uwazam, ze rodzice pelnia tu kluczowa role i powinni im poswiecac tylke czasu, ile to mozliwe.

A ja jakoś nie widzę nic złego w żłobkach. Co więcej, w naszym kraju, gdzie pracodawcy, oględnie ujmując, nie mają względów dla matek, nie widzę innej opcji.

Capricorn - 2008-10-03, 21:36

Kitten napisał/a:
neina napisał/a:
Oczywiscie, ze mozna poslac dzieci do zlobka i isc do pracy, ale najbardziej ucierpia na tym dzieci. Ich wychowanie jest najwazniejsze i liczy sie juz od pierwszych dni. Osobiscie uwazam, ze rodzice pelnia tu kluczowa role i powinni im poswiecac tylke czasu, ile to mozliwe.

A ja jakoś nie widzę nic złego w żłobkach. Co więcej, w naszym kraju, gdzie pracodawcy, oględnie ujmując, nie mają względów dla matek, nie widzę innej opcji.


Po pierwsze, nikt (chyba) nie mówi o żłobku od pierwszych dni życia dziecka, 16(18) tygodni urlopu macierzyńskiego, potem można wziąć wypoczynkowy (26(?) dni). Pracodawca nie ma możliwości odmowy udzielenia urlopu wychowawczego, może on trwać nawet 3 lata, i niekoniecznie musi być bezpłatny - przy naprawdę niewielkich dochodach dostaje się zasiłek wychowawczy.

Dalej, żłobek nie jest jedyna opcją. Można w taki sposób ustawić sobie godziny pracy, aby wymieniać się z partnerem opieką nad dzieckiem, ewentualnie na zazębiajace się godizny zatrudnić nianię. Można pracować chałupniczo, równiez poprzez Internet. Można założyć własną działalność. Jest wiele możliwości. Wszystkie wymagajace pewnego wysiłku, ale, jak już ktos powyżej napisał, gdy pojawia sie dziecko, wiele rzeczy przestaje być łatwymi.

neina - 2008-10-03, 23:36

Z drugiej strony, to ktoremu studentowi nalezy sie pomoc, skoro nie majac pieniedzy mozna isc do pracy i je po prostu zarobic?
Lily - 2008-10-03, 23:39

neina napisał/a:
Z drugiej strony, to ktoremu studentowi nalezy sie pomoc, skoro nie majac pieniedzy mozna isc do pracy i je po prostu zarobic?
to po co są studia dzienne, nie lepiej zrobić tylko zaoczne? albo niech studiują tylko bogaci?
neina - 2008-10-04, 00:07

Tam, gdzie studiowalam (archeologia, UW) stypendia socjalne byly przyznawane rowniez wieczorowym i zaocznym.
Na dzienne nie zawsze uda sie dostac...
Karolina, Ty sie dostalas na wieczorowe, tak? Moze jakims wyjsciem byl by ten sam kierunek, tylko zaocznie? Sa zazwyczaj tansze i majac wiecej czasu moglabys popracowac gdzies na czesc etatu?

majaja - 2008-10-04, 10:21

neina napisał/a:
Oczywiscie, ze mozna poslac dzieci do zlobka i isc do pracy, ale najbardziej ucierpia na tym dzieci. Ich wychowanie jest najwazniejsze i liczy sie juz od pierwszych dni. Osobiscie uwazam, ze rodzice pelnia tu kluczowa role i powinni im poswiecac tylke czasu, ile to mozliwe.

Zadnego państwa nie stać na to, by dać wsparcie każdemu kto chce poświęcić dzięciom jak najwięcej czasu i nie prosyłać do żłobka, nawet w takich krajach jak Szwecja działa się w kierunku jak najszybszego powrotu kobiet do pracy, a nie odwrotnie. Owszem, uważam, że osoby takie jak KArolina powinny mieć zapewnione stypedium takie by było to znaczące wsparcie budżetu rodziny, ale z racji tego, że się kształci, a nie dlatego że ma małe dziecko i chciałaby być z nim w domu, a to jest zasadnicza różnica. Nie od dziś wiadomo, że stystem stypedialny w Polsce praktycznie nie istnieje podczas gdy nawet teoretycznie bezpłatne studia robią się coraz droższe.

neina - 2008-10-04, 15:31

Napisalam to wlasnie w kontekscie studiow Karoliny.
Karolina - 2008-10-04, 16:38

Neina, nie ma zaocznych ;-) Na dzienne bezpłatne jestem już za stara :-P
majaja napisał/a:
ale z racji tego, że się kształci, a nie dlatego że ma małe dziecko i chciałaby być z nim w domu,

Czy ja pisałam, że ze względu na dziecko chcę dostac stypendium? Po prostu nie chcę byc rozliczana z dochodów mojego ojca, od którego i tak nie dostaję pieniędzy. Cały temat jest o tym. Nie chcę naciągac uczelni, państwa. To nie wynika z mojego lenistwa, czy chęci ukrycia jakis dodatkowych dochodów. Czemu tu powstała taka burza?
W takim razie komu należą się stypendia, bo już sama nie wiem. Przecież osoba samotna ma większe możliwości dorobienia na studiach niż matka dwójki dzieci.
Nie chce mi się już tu pisac, bo to nie jest rozmowa, tylko wbijanie szpilek.

majaja - 2008-10-05, 16:53

Karolina napisał/a:
Czy ja pisałam, że ze względu na dziecko chcę dostac stypendium?
Przecież ja wyraźnie cytowałam Neinę, a nie Ciebie, i moja uwaga była do Neiny. Skoro masz możliwośc dostania stypendium to powinnaś je dostaś i twój ojciec nie powinien byc brany pod uwagę. A co do dzieci ja tylko uważam, że to sprawa Twoja i Twojego faceta, dochód powinien byc liczony na głowę w rodzinie i tyle.
A że są tacy co mają gorzej i bardziej pod górkę niż ty i studiują, bo to inwestycja, także w przyszłość ich dzieci to całkiem inna historia. ;)

Karolina - 2008-10-06, 08:30

...?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group