| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek poniemowlęcy - celebracja posilku
kocham_tramwaje - 2009-01-12, 15:14 Temat postu: celebracja posilku odkad Wala zaczela chodzic-to jest jakas masakra. bardzo zadko sie zatrzymuje-nawet w porze posilku. nie ma bata, zeby usiedziala chwile i zjadla. zazwyczaj wyglada to tak, ze ja siedze na kanapie w kuchni z jej micha, ona robi rundke od kanapy do pralki i z powrotem dziabnie lyzke i znowu-od kanapy do pralki, na zad i ciamk i tak w kolko. ewentualnie obiegnie kuchnie po kwadracie, po drodze pozalatwia mase waznych spraw i dopiero ciamk.
o siedzeniu w foteliku nie-ma-mo-wy. dosztaje szewskiej pasji, pluje, ryczy i wysiada. ewentualnie przed telewizorem laskawie posiedzi, ale musze wioslowac z predkoscia swiatla, zeby sie nie zorientowala, ze siedzi.
jeszcze wpadla na cudowny pomysl sprawdzania co tez ja jej pakuje do paszczy. wyglada to mniej wiecej tak-lyzka do buzi, Wala robi dwa kroki w tyl, wsadza cala dlon do paszczy wypluwa zawartosc bierze do reki i klaszcze. na moje "nie rob tak" szuka ratunku u taty, a jak tata potwierdzi "nie wolno" robi podkowke i usmarowana jedzeniem buczy z pretensja "mamama" (ze niby to ja jestem ta jedza).
ok rozumiem-wyciaganie z buzi jedzenia i wkladanie do niej rzeczy niajadalnych-prawo wieku.
ale sie zastanawiam jak dlugo pociagnie na paprochach . to raz. a dwa-wszystkie dzieciate znajome grzmialy o konsekwencji w sprawie karmienia. stale pory, stale miejsce, ta sama micha, ten sam film w tiwi(jako ewentualny wspomagacz).
tiwi chce zupelnie wyeliminowac z jej zycia-jasne, swietnie przyciaga uwage, zwlaszcza reklamy,jako ulubiony gatunek filmowy, ale nie chce,zeby jesc=telewizor lub telewizor=jesc.
poki co stwierdzilam, ze wyluzuje. nie biegam za Mala z micha i nie wciskam lyzeczki za mamusie,tatusia,sasiada i kota. przychodzi ciamknac i biegnie do swoich spraw.
tyle, ze karmienie trwa czasami z godzine jak nie wiecej
macie/mialyscie podobne problemy z poczatkujacymi lazikami, czy po prostu gdzies popelnilam blad i teraz pije piwo jakiem se nawarzyla?
i minie jak sie wybiega? czy do konca zycia bedzie robic rundki dookola stolu?
olgasza - 2009-01-12, 15:56
walaija, uwielbiam twój styl, zacznij pisać w końcu powieść, dziewczyno.
a co do tematu, to u nas jest to samo, wszystko jest ciekawsze od jedzenia, ale staram sie tym nie przejmowac.
U nas jest trudno z celebracją posiłków jako takich, bo sami tego nie przestrzegamy. W zasadzie to nawet nie mamy stołu
Jemy wszedzie, gdzie nas głód dopadnie, na pewno nie o stałych porach, najczęściej przed kompem albo na podłodze, jak dzikusy.
Ale nie mam energii, zeby to zmieniać, bo nie jest to dla mnie/nas az tak wazne.
Jak widać, dla młodej też nie.
| walaija napisał/a: | | czy do konca zycia bedzie robic rundki dookola stolu? |
ja myślę, że to już tak do smierci będzie biegać...
ań - 2009-01-12, 16:37
walaija, my po prostu jedliśmy z dzieciem-wszyscy przy stole. Kiedyś Jag a teraz Lwiak dostaje do łapy kilka gadżetów co by się nie nudzić i tyle. Ale jak wiemy dzieci różne są... Jaga generalnie ok 13-14 miesiąca życia zaczęła jeść sama a że lubiła od zawsze to jadła przy stole. Ale nigdy nie przetrzymywałam jej jak już chciała iść, szła, jak wracała po Am to dostawała... no taki wiek.... przeczekać.
Ale spróbujcie jeść z Nią przy stole, może załapie?
Martuś - 2009-01-12, 16:59
Walaija, a moich obserwacji wynika, że niektóre dzieci tak po prostu mają - dostają szału przy jakimkolwiek unieruchomieniu i całe dzieciństwo przylatują 'na gryzka' - moja siostra tak miała przez kilka pierwszych lat swojego życia, w końcu usiadła i siedzi do dzisiaj
Nie można tego zwalić na rodziców, bo chowane byłyśmy tak samo i razem (tylko rok różnicy), a ja nigdy nie miałam problemu z siedzeniem i spokojnym jedzeniem, problem to miałam zawsze odrotny - że mogłabym tak siedzieć, jeść i tyłka nie ruszać przez większość dnia
Jaś co prawda jest wulkanem energii, ale na szczęście kiedy jest głony (umiarkowanie głodny, bo jak jest mocno głodny/zły/śpiący, to nic go poza cycem nie interesuje), to siedzi w krzesełku w miarę spokojnie i je (ale też żadko dłużej, jak kilka minut). Ja go po prostu od początku (poza paroma wyjątkami) tylko w ten sposób karmiałam (tzn. na początku w foteliku) i on chyba generalnie nie wpadł jeszcze na to, że można domagać się jedzenia na podłodze
Aha, wspólne siedzenia przy stole (które się u nas ogólnie rzadko zdarza) go w ogóle nie rajcuje, raczej jest wnerwiony, że nie może nic zdjąć z naszych talerzy
kocham_tramwaje - 2009-01-12, 20:39
a dzis na przekor temu co napisalam siedziala na bacznosc i pochlonela wszystko bez mrugniecia.
bestia.argh.
(olgasza.. )
Capricorn - 2009-01-12, 20:43
| walaija napisał/a: | a dzis na przekor temu co napisalam siedziala na bacznosc i pochlonela wszystko bez mrugniecia.
bestia.argh.
|
pewnie Cię podczytuje tutaj
Humbak - 2009-01-12, 21:10
kuba też nie ma że usiądzie a o najedzeniu się zapomnij. Robię tak że szykuję wszystko na stół (obiad) i jemy, po chwili młody schodzi i biega a ja jem do końca w międzyczasie podbiega ileś tam razy do stołu i zachęcam go do zjedzenia, więc coś tam zje. Jak zjem ja a on więcej biega niż je, kończymy obiad i tyle. Czasem zdarza się że da mu się książeczkę (mamy takich 'wodnych' kilka) i on je ogląda i wcina, czasem jest scenariusz powyższy.
Śniadanie zawsze jakoś nam wychodzi na podłodze... przy książeczkach... oglądamy i jemy... kolacja też w dni wolne, w dni pracujące u nas jest obiado-kolacja bo mąż i natalcia wracają ok.16-17 do domu i wtedy wszystko wygląda wg scenariusza powyżej
ań - 2009-01-12, 21:20
| Capricorn napisał/a: |
pewnie Cię podczytuje tutaj | na bank
magcha - 2009-01-13, 10:04
U nas wspólne jedzenie się nie sprawdza - najpierw musi jeść Mieszko a potem my. Jedzenie "równoległe" jest niemozliwe ponieważ usiłuje sprawdzić czy nie mamy przypadkiem czegoś lepszego niż on . Kiedy on się naje wtedy w miarę spokojnie możemy jeść. Dużym problemem jest nakarmienie go poza domem np. kiedy wyjeżdzamy do rodziny - wtedy robimy kilka kółek po pokojach , wszystko jest ciekawsze od jedzenia.
Capricorn - 2009-01-13, 10:06
u nas dzieci gdzieś roczne posiłki stałe jadły już same - oczywiście pod nadzorem. Krzesełko, miseczka, sztućce bezpieczne (co wrażliwsi rodzice mogą porozkładać folię dookoła krzesełka ). Ogromna frajda.
Tobayashi - 2009-01-13, 10:42
U nas Tobi je jak chce, nigdy nie miał krzesełka zniewalającego. Staram sie go trochę uziemiać, ale jak nie chce, to nie nalegam. Sama nie zawsze jem uziemiona Myślę, że spokojnie mu przejdzie z wiekiem.
Walaija - Twoja mała też celebruje jedzenie, tylko inaczej
Capricorn - 2009-01-13, 10:48
| Tobayashi napisał/a: | | krzesełka zniewalającego. |
Humbak - 2009-01-13, 11:31
| Tobayashi napisał/a: | | krzesełka zniewalającego | hehe czy mama czuje się zniewolona na krzesełku?
ja tam lubię jeść na krześle, ale lubię jeść na podłodze, nie lubię natomiast biegać z talerzem i jeść w biegu więc staram się nadal tak nie robić (bo wyjątki są oczywiście - gości, choroba itd) i czekam aż młody załapie. Nie wygląda na zagłodzonego więc się nie martwię
kocham_tramwaje - 2009-01-13, 11:50
dzieki kochane za pocieche. nasluchalam sie kiedys rad znajomej, u ktorej slowo "konsekwencja" wystepuje zamiennie z pauzami w zdaniu, jak rowniez "nigdy, przenigdy", "zawsze, ale to zawsze" itd. nie to, zebym bardzo wziela jej madrosci za pewnik, ale zaczelam sie zastanawiac, czy jesli dalam malej troche luzu (i sobie przede wszystkim) to czy nie..hmmm. wlasciwie to co. przeciez nie jestesmy w wojsku
troche sie boje pojsc na calosc, dac malej miche i niech robi co chce (pod nadzorem ) . zawsze za jakims winklem czaja sie tygrysy i w sekundzie potrafia rozwlec jedzenie po calym domu.
efekt jest taki, ze laduje ono w naszym lozku-spanie z kluchami nie jest fajne, w lozku malej, no wszeeeedzie. to jest nie do ogarniecia. lubie porzadek, ale nienawidze sprzatac co 15 min. wystarczy mi 2 razy dziennie .
dzis rano nie bylo u nas wody. bylam troche w pupie, bo zero czystych lyzek, pulpa jaglana na szczescie przygotowana wczoraj wieczorem, wiec nie bylo zle. a jej uwage przy jedzeniu przykulo karmienie widelcem. a raczej jego druga strona. byla zdumiona tym patentem i wtrzachnela cala kaszke.
1:0 dla mnie
Tobayashi - 2009-01-13, 13:16
| Humbak napisał/a: | | Tobayashi napisał/a: | | krzesełka zniewalającego | hehe czy mama czuje się zniewolona na krzesełku? |
NA normalnym krześle, z którego sama mogę wstać, nie czuję się zniewolona, ale gdyby mnie ktoś posadził metr nad ziemią bez możliwości wyjścia... Jeżeli dziecko w takim krzesełku dostaje szału, to ja bym go tam na siłę na pewno nie trzymała, w imię zasad
Oczywiście nie pozwalam małemu na robienie totalnie co chce, typu rozrzucanie jedzenia w łózku czy po podłodze. Jedzenie szanować trzeba, ale nie musi koniecznie siedzieć przy spożywaniu, jeżeli akurat go nosi. Zresztą, Tobi ma już 2,5 roku, można z nim pertraktować, ale z rocznym dzieckiem bym odpuściła, w granicach rozsądku.
[ Dodano: 2009-01-13, 13:25 ]
| walaija napisał/a: | | nasluchalam sie kiedys rad znajomej, u ktorej slowo "konsekwencja" wystepuje zamiennie z pauzami w zdaniu, jak rowniez "nigdy, przenigdy", "zawsze, ale to zawsze" itd. |
A propos konsekwencji - konsekwencja w postępowaniu z dzieckiem musi być, trzeba konsekwentnie trzymać się swoich zasad, żeby dac dziecku poczucie bezpieczeństwa, ale zależy jakie się te zasady ustali. Ja mam na przykład zasadę, że Tobi ma sporo luzu w pewnych dziedzinach i jestem w tym bardzo konsekwentna I jeżeli chodzi o rzeczy, której nie zrobię "nigdy ale to przenigdy" to na pewno nie będę ograniczała naturalnej fantazji i kreatywnosci mojego dziecka
agaw-d - 2009-01-13, 14:10
U nas sprawdziło się jedzenie posiłków razem i do tej pory się sprawdza. Zawsze jemy w trójkę, a jak M nie ma to we dwie.
| Capricorn napisał/a: | | u nas dzieci gdzieś roczne posiłki stałe jadły już same - oczywiście pod nadzorem. |
u nas też to się udało, zaczęłam Marcelli dawać samej jedzenie jak miała około 10 miesięcy. Tylko u nas akurat był to czerwiec, było ciepło więc wsadzałam ją po prostu w samej pieluszce do krzesła, a po posiłku pod prysznic.
Kurcze tylko problem z tym, że Wala nie chce siąść na dupce.
| Tobayashi napisał/a: | | Jedzenie szanować trzeba, ale nie musi koniecznie siedzieć przy spożywaniu, jeżeli akurat go nosi. |
dokładnie, a sadzanie na siłę tylko może odnieść przeciwny skutek.
Ja bym siedziała a Ona niech podchodzi i je, można próbować z sadzaniem, może któregoś dnia jej się spodoba. Teraz pewnie jest zafascynowana, że może się przemieszczać i robić 1000 innych rzeczy w tym czasie. Myślę, że takie jedzenie w czasie chodzenia jest lepsze niż jedzenie przed telewizorem, bo wtedy dziecko robi to nieświadomie, a tak to podchodzi bo chce jeść.
ulapal - 2009-01-13, 14:21
hej walaija
ja ci moge powiedziec ze jest szansa ze wyrosnie z krążenia. u nas bylo to samo, jedzenie gdzie popadnie, bo ze wzgledu na ciagle przeprowadzki (to jest 4 mieszkanie od zeszlego lutego) nie mamy stolu, tylko taki mini stolik okragly , nie mamy fotelika do karmienia. poza tym wyjezdzalismy na dluzsze okresy do polski, min miesiąc, wiec nie było żadnego stałego miejsc do jedzenia. mama latala za nami z miską, i mówiła mi że są po prostu takie dzieci, które potrzebują byś czymś zajęte, żeby jadły. ale już byłam zmęczona robieniem cyrku za każdym razem, i znużona ciagłym sprzataniem resztek jedzenia, czyszczeniem plam... wiec jak sie przeprowadzilismy tuż przed swiętami po raz ost mam nadzieje, to postanowilam , że będę konsekwetniejsza. myślę , że dużo dało nowe miejsce, łatwiej było wprowadzić nowe nawyki. od przeprowadzki jemy tylko w kuchni, gdzie nie ma dywanu i mozna śmiało rozwalać. poza kuchnię jedzenia nie pozwalam ethemowi wynosić. mamy fotel wiklinowy, na którym go sadzam i informuję ze teraz czas jedzenia. moze na nim wstać się obrócić, sięgnoś po coś z połek , czy z parapetu, jednym słowem , jest troche pola do popisu. wiec sie nie czuje uziemiony na sztywno. nie ma przymusu też, jak juz nie chce to idzie sobie. i załapał od razu. i już miesiąc jak nie tańcujemy jak igła z nitką. je sam na tyle ile da rade, i ja troche pomagam. sa jakies zabawki , słoik do którego mozna wrzucić monety , co brzęczy masakrycznie, bardzo sie podoba. ale często je po prostu bez wspomagaczy. szczególnie jak cos smakuje. np jogurt czy placki z jabłkami. inna sprawa jak cos nie smakuje... a ost czesto nie trafiam w gust na dany dzień. ale to juz inna kwestia.
wiec... 3/4 cyrku mniej i sprzatanie łatwiejsze, bo wszystko zmywalne w kuchni.
ufffff. moge powiedzieć ze się udało.
wiec pewnie to i u ciebie kwestia czasu, wyłapania dobrego momentu do troche wiekszej konsekwencji i sprawy same znajdą swoje rozwiązanie.
kocham_tramwaje - 2009-01-13, 14:28
| agaw-d napisał/a: | | Wala nie chce siąść na dupce. | otoz to | agaw-d napisał/a: | | Myślę, że takie jedzenie w czasie chodzenia jest lepsze niż jedzenie przed telewizorem, bo wtedy dziecko robi to nieświadomie, a tak to podchodzi bo chce jeść. |
tez tak mysle. poza tym nie chce laczyc spozywania posilku z ogladaniem telewizji bo to dla mnie obrzydliwe. ale jak widze, ze nie je w ogole-sadzam ja przed pudlem i karmie, zeby zjadla cokolwiek .
poki co wspolne jedzenie nie zdaje egzaminu, bo po prostu my mamy ciekawsze jedzenie-mimo, ze jemy dokladnie to samo. poza tym ona by chetnie wparowala na stol i porzadzila .
co do konsekwencji-jasne. zasady musza byc. wydaje mi sie, ze troche luzu tez. kazde dziecko to inny czlowiek, kazda matka to inny czlowiek-nam sie nie sprawdzaja przepisy ksiazkowe. musimy posrodkowac. jedzenie w miare o stalej porze, ale jak musisz biegac to biegaj (moze szelma chce mi cos uzmyslowic i zmusic do wspolbiegania ).
| Capricorn napisał/a: | | (co wrażliwsi rodzice mogą porozkładać folię dookoła krzesełka |
probowalam. wylazila z krzeselka i zajmowala sie folia .
| ań napisał/a: | Capricorn napisał/a:
pewnie Cię podczytuje tutaj
na bank |
[ Dodano: 2009-01-13, 14:33 ]
ulapal, poddalas mi pomysl z tym krzeselkiem.
jak ja bylam mala mialam taki male mebelki-stolik, maly taborecik i male krzeselko z oparciem. moze to ja przekona-nie bedzie uziemiona a mozliwosc usiascia ( tak sie to pisze ) bedzie zawsze.
hetepheres - 2009-01-13, 15:38
Miechu jada posilki "od zarania" w takim wlasnie foteliku.
Kiedy, gdy trasznie grymasil stawialam mu na blacie jakies tak gumowe zabawki i mowilam aby je karmil - wtedy on mial zajecie a ja spokojnie moglam dokonczyc upychanie jedenia w jego buziak.
Lubil tez jesc sam , tyle ze nie sztuccami, lecz rekami. Upackl sie przy tym porzanie,ale przynajmniej polowa laowala w buzi.
Generalnie trzeba bylo ciagle cos wymyslac,aby zechcial usiedziec laskawie te kilka minut w jednum miejscu.
Ale celebrowanie posilkow ...pomimo jego trzech lat na karku - w jego wydaniu nie wiem co to jest
devil_doll - 2009-01-14, 15:57
walaija a probowalas malej dac jej wlasna lyzke zeby sie karmila ? a do tego fingerfood po posilku lub w trakcie. U nas to sie sprawdzilo jak Adas zaczal chodzic zapylal jak torpeda a ja jak pijany dj za nim z lycha (mialam wrazenie ze nie robie nic tylko chodze). zmienilo sie to jak dalam mu jego wlasna lyche i karmimy sie oboje on je lyzka ja go podkarmiam swoja lyzka, dostaje tez paluszki z kaszy jaglanej (krokiety) w lapke, gotowane warzywa czy kanapke z pasta ( z pieczywa na zakwasie) i dzieki temu skonczyl sie u nas maraton zwiazany z bieganiem.
Oczywiscie jest po tym wiecej sprzatania ale tez uczy sie samodzielnego jedzenia na razie w wersji mini demolki
Manu - 2009-01-24, 22:00
Pola jak juz wszystko zrzuci ze stolu (finger food, lyzki, ksiazki i wszystko inne) to konczy impreze przy stole. no i wtedy jak mam sile to ganiam za nia z lyzka a jak nie to rozwadniam obiadek i daje w niekapku. kilka razy w zyciu nakarmilam ja przed telewizorem bo mi nerwy wysiadly
ajanna - 2009-01-26, 16:28
u nas na początku karmienia tv b pomagało - po prostu nie nadążałam z podawanie tych papek, a chłopcy je tak szybko wciągali. tak było dokąd nie zmieniły się konsystencje i smaki. ale ostatnio, kiedy nie jedzą sami, zaczynają się nudzić, więc też często włączam im bajkę, albo daję książki do czytania. oczywiście ideałem byłoby, żeby jedli wszystkie posiłki sami i bez dodatkowych rozrywek, ale sprzątanie po ich posiłkach 3 - 4 x dz mnie wykańcza i trwa dużo dłużej niż karmienie
Manu - 2009-02-10, 11:52
ksiazeczke harmonijke na stole stawiam i karmimy zwierzaczki, dziwne, jak Pola otwiera buzke po kazdym mniam mniam dla zwierzaka ale generalnie to wole poczekac az mi sie uwiesi na nogawce z glodu i wtedy zjada talerz zupy w kilka minut majtajac lyzeczkami.
mandy_bu - 2009-02-10, 22:47
U mnie starszy dorósł i cudnie siedzi przy stole wcinając posiłek. Jednak, gdy wychodzimy do knajpy jest tak zaciekawiony otoczeniem, że musi zrobić kilka rundek dookoła, a nawet zdarza się mu rozpocząć z kimś konwersację. Młodszy natomiast ostatnio zaczął się rozpraszać podczas jedzenia, często dostaje w łapkę autko, lub inną zabawkę, a wtedy buzia łatwiej się otwiera.
ulapal - 2009-02-20, 23:14
czasem zastanawiam sie czy to rzeczywiscie musi takbyc ze dzieci zeby jadly musza byc w sumie nieswiadome ze jedza. bo jak nie maja zajetej uwagi tv zabawkami, to nie jedza wcale. moze to my sie sami nakrecamy na ten cyrk. ja juz od jakis 2 miesiecy w ogole nie daje zabawek do jedzenia, bo sam talerz i to co na nim to juz najlepsza zabwka. zlizywanie jogurtu cieknacego po calej rączce... podrzucanie makaronow. przesypywanie jedzenia z talerza do innego. jak byla ost u mnie mama na 2 tygi i jak karmila wnuczusia to maly dostawal tel kom z pokazem slajdow i otwieral paszcze jak brojler, i w 5 min pochlanial cala miche. a kuchnia pozostawala nieskazitelnie czysta, a mama nie miala zadnej plamki na bialej bluzce.
wnerwia mnie balagan i skutki jedzenia bez pochlaniaczy uwagi. ale chyba wole postawic na swiadomość jedzenia, nawet jesli zjada sie mniej.
Manu - 2009-02-21, 10:29
| ulapal napisał/a: | | swiadomość jedzenia, | fajnie ze o tym napisalas, mnie ostatnio to ciagle zastanawialo ale jakos to zastanowienie nie mialo sily przebicia
Na tym polega przeciez wielki problem sztucznej inteligencji, czlowiek nie potrafi odtworzyc tego procesu jedzenia kawalka pizzy...jedzenie bowiem to nie tylko rozklad na cząstki w żołądku...
bodi - 2009-02-22, 00:47
ulapal, podpisuję się czterema kończynami pod tym co napisałaś. Myślę też że świadomość jedzenia ważna jest tez w dorosłym życiu, czucie tego kiedy się jest głodnym a kiedy nie, itp, i można to łatwo zgubić przy takim właśnie jedzeniu "nieprzytomnym".
topcia - 2009-02-22, 01:19
| walaija napisał/a: | | ale musze wioslowac z predkoscia swiatla, zeby sie nie zorientowala, ze siedzi. |
Manu - 2009-02-24, 22:33
ulapal, dzieki za inspiracje, fantastycznie dzis sie nam jadlo, he he, najadl sie nawet nasz pies
atmosferka duzo spokojniejsza niz przy gadzetach i jestem pewna, ze trawienie duuuuzo lepsze (moge poprosic punkcik dla ulapal ?)
notasin - 2009-02-25, 01:07
no tak, tylko ze wtedy mlody czlowiek nie je, tylko sie bawi (przynajmniej moj slodziutki egzemplarz), a jedzenie to dla niego ciagle wylacznie piers..
a moze tak ma byc?
topcia - 2009-02-25, 02:12
| notasin napisał/a: | no tak, tylko ze wtedy mlody czlowiek nie je, tylko sie bawi (przynajmniej moj slodziutki egzemplarz), a jedzenie to dla niego ciagle wylacznie piers..
a moze tak ma byc? |
u nas tak jest. Ale dopóki do 1 roku życia, to się nie przejmuję. Tym bardziej, że przybywa na wadze ładnie. Sądzę, że gdyby dziecko potrzebowało czegoś, poza tym, co dostaje w Twoim mleku, szukałoby tego w pokarmach stałych.
U nas trzeci dzień pozwalamy Wisi się wybrudzić. Sadzamy na krzesełko drewnione, zrobione przez Dziadzia i póki co jest jak być powinno; czyli jestem cała umorusana i jest słodko
Manu - 2009-03-05, 22:19
| notasin napisał/a: | no tak, tylko ze wtedy mlody czlowiek nie je, tylko sie bawi (przynajmniej moj slodziutki egzemplarz), a jedzenie to dla niego ciagle wylacznie piers..
a moze tak ma byc? |
myslalam, ze Polcia sie ograniczy do wklepywania makaronu w stolik i nie zacznie jesc sama az tu kilka dni temu wioslowala sama zupe lyzka, tak ja wyglodzil spacerek
My rozkrecamy swiadome jedzenie, bylam w szoku dzis Polcia domagala sie posadzenia na swoim krzeselku jak zaczelam ja karmic w czasie zabawy na podlodze wyrywala i tez lyzke jak ja karmilam awokado prosto ze skorupki
notasin - 2009-03-09, 01:50
Manu, no to rewelacja chyba mnie przekonalas.. zwlaszcza, ze Inka tez mi wyrywa lyzke i probuje mnie tez karmic musze tylko poradzic sobie ze swoja niechecia do jedzenia walajacego sie wszedzie podczas posilku
Manu - 2009-03-09, 13:05
| Cytat: | musze tylko poradzic sobie ze swoja niechecia do jedzenia walajacego sie wszedzie podczas posilku |
no my mamy psa i trzeba wypracowac odpowiednie techniki oddychania zeby powstrzymac nerwa
kazdego dnia jednak jest ladniej;) Powodzenia:)
notasin - 2009-03-11, 00:28
| Manu napisał/a: | i trzeba wypracowac odpowiednie techniki oddychania zeby powstrzymac nerwa | o to, to
DagaM - 2009-03-16, 16:22
Świadome jedzenie....taaak. Nie wiem w ogóle o czym mowa. Mam z Nina ogromny problem jeśli chodzi jedzenie w ogóle. Po ok. ponad pół roku niejedzenia, biegania za dzieckiem, odpuściłam. Serwowałam posiłki co 3 godziny - "chcesz to jedz, nie chcesz to do widzenia". Ten system bardzo marnie się sprawdzał, ale zawsze to kilka łyżek zjadła. Jednak od ostatnich 3 dni Nina już bije rekordy niejedzenia.
Natomiast dzisiaj byłam z Niną u koleżanki, u której to dzieci miały zjeść obiad (ja przyniosłam zupę kalafiorową z makaronem razowym), i tak; Nina jak to Nina nie chciała jeść. Tamta dziewczynka zjadła pół miseczki zupy, a za chwilę mama przygotowała jej paróweczki cielęce z pomidorkiem. Wyobraźcie sobie, że Nina wyjadła tamtej dziewczynce wszystkie parówki, no i pomidora, którego zawsze lubiła. Po czym chwyciła za kubek tej dziewczynki, w którym był "Kubuś" i wypiła wszystko. A po tym wszystkim zaczęła krzyczeć, ze chce jeszcze parówek Powiem Wam, że normalnie chce mi się płakać...bo to tak wyglądało, jakbym biedne dziecko głodziła w domu, na nic nie pozwalała, do tego nie daję żadnych soczków, ani słodyczy, więc Nina tym bardziej rzuciła się na te nowości. Nie wiem, co mysleć o tym wszystkim.
Mama tamtej dziewczynki zaczęła mówić, ze skoro Ninie tak smakują parówki to powinnam jej dawać mięso, bo na pewno potrzebuje. Na co odpowiedziałam jej, ze mi z kolei bardzo smakują frytki...czy to oznacza, ze potrzebuję jeść frytki?
kociakocia - 2009-03-16, 16:35
| DagaM napisał/a: | | Powiem Wam, że normalnie chce mi się płakać... | ojej... współczuję Ci, nie martw się tak bardzo, starasz sie najlepiej jak umiesz, karmisz ją bardzo zdrowo, dzieci nas pewnie nie raz jeszcze zaskoczą, my postrzegamy świat inaczej, a dzieciaczki odkrywają go i jeszcze nie jedno pewno uda im się zjeść po cichaczu czy od koleżanki. W mojej rodzinie jest 2 chłopców cukrzyków, jeden młodszy 9 lat mimo, że wie, że nie może, to u kolegi podciągnie cukierki i potem rodzice są w ciężkim szoku, że dzieciak nie rozumie, że tyle tłumaczyli itd...
a Twoja mała zjadła bo to cos nowego, i napewno jej niejedzenie nie wynika ze sposobu jej odżywiania przez Ciebie, dzieciaki maja przeciez w tak przeróżnym wieku etapy niejedzenia, tak sie dzieje i u mięsożerców
ag - 2009-03-16, 16:51
DagaM no co Ty. Przecież wiadomo, że dzieci najbardziej lubią to co niezdrowe, a już zwłaszcza słodkie soki. Łukasz wczoraj nie zjadł obiadu wcale, nic w ogóle nie wziął do ust. A potem pojechaliśmy do znajomej, która poczęstowała nas ciastem i zjadł chyba z pięć kawałków bo był strasznie głodny. Machnęłam ręką na to, chociaż byłam zła, że mogłam się lepiej przygotować i zabrać mu własne jedzenie.
DagaM - 2009-03-16, 17:00
| ag napisał/a: | | zjadł chyba z pięć kawałków bo był strasznie głodny. Machnęłam ręką na to, chociaż byłam zła, że mogłam się lepiej przygotować i zabrać mu własne jedzenie. | no tak, ale ja właśnie jestem przygotowana na takie sytuacje i to nie pomaga, bo Nina odmawia jedzenia
Powiem Wam, że mogłabym machnąć na to ręką, jako jednorazową sytuację, ale ten mój dzieciak jest zatwardziałym niejadem. Gdybym np. zastosowała zasadę, o jakiej dziewczyny piszą wcześniej, moje dziecko nic by nie jadło cały dzień, ze nie wspomnę o ryku na całe gardło, bo z jednej strony nie chce jeść, a z drugiej jest głodne. Tak się zastanawiam, za co zostałam tak pokarana przez los. Właściwie moge być wdzięczna jedynie za to, ze dzieciak mi nie choruje (mam nadzieję, ze nie ma anemii) i za to, że od miesiąca przesypia noce, a cała reszta spraw awantury, awantury...uciekanie ze spacerów, wymuszanie różnych rzeczy. Macierzyństwo zaczyna mi się źle kojarzyć...
Wiecie co, a może to już czas wypuścić Ją na głębokie wody - welcome tu żłobek?
olgasza - 2009-03-16, 17:13
| DagaM napisał/a: | | Wiecie co, a może to już czas wypuścić Ją na głębokie wody - welcome tu żłobek? |
a czemu nie? albo na poczatek jakis "klubik malucha" na 2-3 godzinki. Ja tak zaczelam zostawiac marianke w czasie trwania mojego kursu, 2 razy w tygodniu po 3-5 godzin i powiem ci, ze b. sie balam, a tymczasem ona sie swietnie zaadaptowala, no i jak jest w tym Klubiku, to zjada caly sloik kaszki, a w domu co najwyzej kilka lyzeczek skubnie, bo wie, ze potem dostanie cyca. No, ale kilkugodzinna separacja robi dobrze i jej, i mi, wiec ja bym na twoim miejscu sprobowala.
Z tymi parowkami i Kubusiem, to rzeczywiscie niefajnie. Ale pewnie zadzialalo tu kilka czynnikow - nowa sytuacja, nowa potrawa, chec sprobowania tego, co ma ta druga dziewczynka, pewnie tez przekora wzgledem ciebie (na pewno wyczula, ze to ci sie nie podoba), ech no, tez bym sie wsciekla
DagaM - 2009-03-16, 17:19
Chyba spróbuję z tym żłobkiem. Nie wiem jak to będzie, bo na spacerach Nina chodzi, gdzie chce, nie oglądając się czy jestem, raz nawet schowałam się za drzewem, stałam tam przez dobre 20 minut, a moje dzieciątko ani razu nie szukało mnie wzrokiem. Natomiast z domu jak wychodzę, np. z psem, jest straszny szloch...
nitka - 2009-03-16, 17:30
DagaM, przekora Ci rośnie, nie ma co! Ale, skoro taki z niej ancymon, że nawet się nie rozejrzy za Mamą, to moim zdaniem spokojnie poradzi sobie wśród ludzi (patrz dzieci)
Także ja bym oporów nie miała, tym bardziej,że przedszkole/żłobek/klub malucha jednak trochę temperuje temperamenty
Ale jam nie matka jeszcze
DagaM - 2009-03-16, 18:19
| nitka napisał/a: | | DagaM, przekora Ci rośnie, nie ma co! | Już się boję co to będzie w następnych latach i to wcale nie jest śmieszne. O ja Cię...wymiękam przy tym dzieciaku. Jedno jest pewne, nigdy więcej dzieci, NEVER!!!
kociakocia - 2009-03-16, 18:42
DagaM, jak zaczęłyście pisać o złobku, naszła mnie myśl, że i mnie to w przyszłości czeka... a co za tym idzie- szukanie placówki, gdzie nie bedzie problemu z odmiennym odzywianiem dziecka
Manu - 2009-03-16, 21:13
| kociakocia napisał/a: | | szukanie placówki |
z rozpędu przeczytałam "szukanie parówki" .... DagaM, Nina juz jest odstawiona od piersi? (super, ze przesypia noce!!!!!)
DagaM - 2009-03-16, 21:33
| Manu napisał/a: | | DagaM, Nina juz jest odstawiona od piersi? (super, ze przesypia noce!!!!!) | tak, na tydzień przed Walentynkami i jesli chodzi o przesypianie nocy, odstawienie było kluczowe! Normalnie z nocy na noc było coraz lepiej, do tej pory nie mogę uwierzyć!
Myslałam, ze odstawienie piersi będzie pomocne tez przy poprawie apetytu, że wtedy nie będzie miała wyboru "cyc a normalne jedzenie" i zacznie jeść. Pomogło trochę, ale nie za bardzo, a teraz to normalnie Nina uprawia breathing (dobrze napisałam? )
zina - 2009-03-16, 21:48
DagaM, ale z Niny rebeliantka
Ja sie z Klara nieraz tez tak namecze ze az sie spoce przy tym.
Od paru dni co pol godziny wisi na piersi i nie daje sie namowic na obiady
Nie wiem, ale moze warto byloby jednak zrobic morfologie?
Tak na wszelki wypadek.
A co do jedzenia w towarzystwie to mysle ze dzieci tak wlasnie maja.
Klara czesto wiecej zjada jak jestesmy na zewnatrz z innymi dzieciakami takze dont worry
Szczerze mowiac ja tez wtedy wiecej spalaszuje
ag - 2009-03-16, 22:30
DagaM z tym żłobkiem to jest niezła myśl, na kilka godzin. Dzieci w grupie zachowują się inaczej, zresztą poza domem czują się mniej pewnie, więc często są grzeczniejsze. Moja siostrzenica była strasznym niejadkiem a od kiedy poszła do przedszkola to je bez problemu. Szczerze powiem - kiedy Łukasz chodził do klubu malucha jesienią i mogłam od niego przez kilka godzin odpocząć, zatęsknić, to miałam dużo więcej cierpliwości dla niego. Taki przekorny dwulatek potrafi dać nieźle popalić, a kiedy jestem z nim non stop to cierpliwości też mi często brakuje.
Humbak - 2009-03-16, 22:37
DagaM to my mamy podobny egzemplarz dzidziusia! No to cię pocieszę, że przy drugim dziecku to już się włącza luzik
Rośnie? Nie wiem na czym ale rośnie. Zdrowe? Nie mam pojęcia z czego ale zdrowe, nawet u mnie zdrowsze niż my wszyscy. Szczęśliwe, wyspane o niebo lepiej niż ja i wogóle super, opcja z breatharianizmem wiele by tu wyjaśniała
Kuba nie je nic do ok13-14 wtedy zaczyna krzyczeć i płakać że głodny, ale zbyt głodny więc tylko mleko z butli wtrąbi. Coś tam wszama po południu i wieczorem butla. Próby nakarmienia go przed tym głodem już podejmuję mechanicznie, na wszelki wypadek, ale jak dotąd nie działają i jedzonko ląduje tam gdzie ląduje. Próby zmuszenia go gdy głodny żeby zjadł coś normalnego - patrz wyżej. Myślałam że wychowawczo przetrwam jego krzyki o butlę poczekam aż się uspokoi i wtedy zje normalny obiad. No nawet często tak myślałam, ale już nie myslę - asekurancko zasypia wtedy, budzi się ze sceną patrz wyżej, aż w końcu chyba coś mu się tam w tym głodzie normuje i nie je do dnia nastęnego.
Wyganiamy się gdy możemy na dwór przed południem i raz na 2-3 dni mam dni ogromnego jadka - dziś do południa nic a po południu do 18 lawina jedzonka i poszedł spać - no i bądź tu mądry
Ja wpuściłam na luz - żyje, ma się dobrze. Ale my też szukamy zajęć dla maluchów, takich które by go aktywizowały. Cięzko jednak coś znaleźć dla takich brzdąców - mi się nie udało jak dotąd.
ajanna - 2009-03-17, 00:09
Daga, Kubuś Kubusiem, ale parówkę chybabym z gardła wyrwała nie daj się ludziom wkręcać - jakby dorwała mleczną czekoladę też by pewnie całą wtrąbiła, co nie znaczy, że jej potrzebuje najwyżej nie spotykaj się z mięsożercami w porze posiłków. co do żłobka się nie wypowiem, bo nie mam pojęcia. a co do jedzenia, to jeszcze mi przyszła jedna opcja do głowy - nie wiem, może próbowaliście. a jakby tak w ogóle nic jej nie proponować przez cały dzień? Ty byś normalnie jadła swoje jedzonko tak, żeby miała okazję je od Ciebie/Was skubnąć jakby chciała? przecież jest bretarianką, więc się nie zagłodzi . a w tych parówkach to może o ten kolorowy sos też chodziło - kup jej może bio ketchup dla dzieci i niech się paprze
DagaM - 2009-03-17, 08:33
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Dzisiaj jest nowy dzień i zaczynam już się bać, bo nie wiem co mam dać dziecku do jedzenia To co ja jem, nigdy nie jest "ulubionym" daniem Niny. Nie chcę też specjalnie gotować pod nią, chociaż w jej przypadku nie jest to możliwe, bo tak naprawdę nie wiadomo, co mogło by jej podejść. No mówię Wam jeden wielki znak zapytania, o taki:
Ja jem proste rzeczy, niezbyt przetworzone, niczym "pokarm dla medytujących" , ale takie mi smakują. Natomiast, co smakuje Nince - tego nie wie nikt, to znaczy wie...od wczoraj parówki i żelki
Humbak, witaj w klubie Stara
A co do celebracji posiłku, jest u nas taka możliwość, tylko przy jedzeniu czekolady 70% , taką lubi mamusia (Nince nie przeszkadza gorycz , ale gorycz brukselki jest nie do przełknięcia dla Niej )
bajaderka - 2009-03-17, 10:28
DagaM, a co Ninka lubi jeść? ma jakieś swoje smaki?
u mnie Basieńka wcale nie lubi jeść na słodko, podchodzą jej zupki moje, a tam można wszystko wsadzić...kiszonki...lubi Nina kiszonki? napisz, to może coś wykombinujemy razem
a podawanie posiłków...żeby było kolorowo i śmiesznie...jakaś buzia uśmiechnięta z warzyw i ziemniaczków...działają na Ninkę takie rzeczy?
rosa - 2009-03-17, 11:43
Daga Ninka jest niezła ma dziewczyna charakter, to lubię
parówką się nie stresuj, zjadła to zjadła
co do gotowania pod dziecko, to ja gotuję to co lubi Franek. może to nie jest dobrze, ale mam po prostu dosyć kłótni i błagań żeby cokolwiek zjadł. lubi 5 zup? no i dobrze, jemy te zupy na okrągło. na szczęcie do zupy-kremu można dużo rzeczy wcisnąć. do tego lubi ryż z warzywami, kaszę z jajkiem sadzonym i makarony.
na szczęście my nie jesteśmy wybredni (chociaż jak mi czasem zostanie cos dla F i zrobię dla nas ziemniaki z kotletem i surówką, to pełnia szczęścia na twarzy P się maluje )
na szczęście moje dzieci nie są już maluszkami i nie schizuję sie już tak bardzo. ale co przeżyłam to moje na zawsze. wiem jak trudno się wyluzować, jeżeli dziecko prawie nic nie chce jeść, starasz się, wymyślasz, uatrakcyjniasz i co? dupa blada. beeee, ohydne itd a wszyscy do okoła mają cudowne złote rady, jak to z niejadkami postępować.
powodzenia
F nie choruje, brał antybiotyk raz w życiu (miał 8 lat i zachorował na anginę, mybudowaliśmy dom i tak wyszło), nie miał próchnicy (je cukier), pierwszą dziurę w zębie miał dopiero teraz - ma prawie 11 lat. żebra mu mozna policzyć, do spodni wszywam gumki, bo wszystkie spadają, ale ma 156 cm wzrostu i jest pełen energii i życia tak więc luz
powodzenia jeszcze raz, a jak będziesz miała kryzys to walcie do cioci rosy na paróweczki sojowe z pomidorkiem
Humbak - 2009-03-17, 11:51
| rosa napisał/a: | | co do gotowania pod dziecko | u nas w tej kwestii do niedawna albo gotowałam pod dzieci albo pod siebie, tak źle i tak niedobrze. Teraz robię obiadek dla dzieci a w nim zawsze coś mojego - jak nie zjedzą mojej zupki to wezmą ichnie ziemniaki, jak nie zjedzą mojej surówki, to wezmą ichnie kotleciki itd. Kubie smakuje zestaw ziemniaki+kotlety jajeczne... tylko wy chyba weganie jesteście?
Bajaderka, kombinujcie na żywo, chętnie podpatrzę...
A co do mięsa... u mnie raz widziałam jak mama daje rybę Kubie ale zaprotestowaliśmy (choć łagodnie, ale moja mama jest bardzo ugodowa teraz ). Kubie też smakowało, ale ja nie bronię przed mięsem bo niedobre, ale niezdrowe... Tak jak wspomniały dziewczyny... może to sos? Kuba lubi ketchup...
ajanna - 2009-03-17, 14:51
dziewczyny, jak tak zdrowo jecie, to może to jedzenie jest za mało doprawione? ja długo nie gotowałam - połóg, karmienie, potem zaczęłam dla chłopców te papki gotować i chyba tak zostało - ostatnio ciągle słyszę, że gotuję bez smaku (najgorsze, że mi to smakuje ). ale teraz próbuję się od tego odzwyczaić (chociaż nie ze względu na chłopców) i chyba dlatego wczoraj wyprodukowałam 3 słoiki strasznie przesolonego smalczyku wege
ale poważnie, Wasze dzieci są już duże, właściwie mogą jeść już wszystko - może wrzucajcie im nie tylko kiszonki, ale curry, wasabi, ocet winny i inne zdecydowane smaki (zwł. jak lubią 70% czekoladę ). pamiętam, że Weronika w tym wieku uwielbiała oliwki. z kolei Olafek przypadkowo spróbował wędlinki sojowej i tak się od niej uzależnił (wiedziałam, że tak będzie ), że płacze, kiedy zobaczy ją w lodówce
DagaM - 2009-03-17, 15:01
bajaderko, dzieki za tak ciepłe podejście do tematu. rosa, Ty to potrafisz pocieszyć kobieto, jesteś świetna!
ajanna, to samo mi mówi mąż, ale wiesz, dla mnie to jest bardzo dziwne, bo skoro Nina, tak samo jak Twoja Weronika, lubi oliwki i inne wyraźne smaki, a potem zajada się nieosoloną kaszą czy fasolą, to ja już nic nie rozumiem?
jeszcze później więcej napisze, na razie kończę sesję przed kompem, bo mnie coś tłucze w czaszce, ach ta parszywa pogoda...
puszczyk - 2009-03-17, 15:11
Dopiero dotarłam do tego tematu i musze się wgłębić.
Kamil zjada teraz za dużo, chociaż był swego czasu niejadkiem i rośnie mu brzuchol , za to Weronika ma jedzeniowe humory. Zupełnie nie wiem od czego to zależy, jeden dzień coś jej smakuje, a drugiego dnia już tego nie chce nawet tknąć.
bajaderko, absolutnie nie mam natchnienia żeby układać buźki, jesli ona tego nawet nie ruszy. Ciekawe czy to by poskutkowało?
A co do mięsa, to nie raz wyciągała rączki po parówki.
notasin - 2009-03-18, 02:13
a parowki sojowe? moze ja skusza?
Humbak - 2009-03-18, 13:51
DagaM, właśnie, jak smakowały jej takie mięsne rzeczy to może parówki? kuba lubi sushi, może ona też by je polubiła? Chyba najważniejsze jest nie zniechęcać się
DagaM - 2009-03-18, 20:33
Powiem Wam, że zmęczył mnie mój problem. Od wczoraj wyluzowałam na maksa. Nie wiem, co moje dziecko je, ale kupy robi, więc chyba jakiś "przemiał" jest Na razie odpuszczam, ale spróbuję też z parówkami sojowymi.
nitka - 2009-03-18, 20:54
| DagaM napisał/a: | | Nie wiem, co moje dziecko je, ale kupy robi, więc chyba jakiś "przemiał" jest | breatharianizm węszę DagaM, no i git. są jednostki, co głodowały dni 40 i przeżyły, Ty sobie zwyczajnie wyluzuj na kilka :*
|
|