wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - akceptacja wieku

Humbak - 2010-01-21, 16:10
Temat postu: akceptacja wieku
jak podchodzicie do tego ile macie lat?

temat chodzi za mną odkąd skończyłam 30 lat... Mi przyznaję bywa że ciężko to przychodzi, zwłaszcza widząc jak inne kobitki w tym wieku mają urządzone życie - dom/mieszkanie, praca, dzieci, mąż... u mnie to wciąż (poza mężem i dziećmi ;) ) wszystko niestabilne i raczej bida, a ja czuję się jakbym zmarnowała jakieś ostatnie 10 lat... a niczym mulan z bajki chciałoby się coś zrobić, coś zdziałać ;-)

ostatnio mam przebłyski pożytku z mojego wieku - choćby wtedy gdy obsługiwała mnie w sklepie bardzo niemiła pani i spokojnym choć oburzonym tonem powiedziałam jej że jestem klientem i nie życzę sobie takiego niemiłego traktowania, powiedziałam do widzenia i wyszłam (bo nie chciałam dać jej zarobić, więcej tam nie wejdę brr :-> ) - kiedyś albo bym się skuliła albo nakrzyczała zamiast normalnie załatwiać takie rzeczy. Teraz pomyślałam sobie że to moje pieniądze i jestem za stara (sic!) żeby się tak traktować. Taka pewność siebie którą dał mi wiek...
czasem emocje czy myśli niestety (hi) innych pomaga mi zrozumieć właśnie wiek...

nie chcę mówić że w duchu to ja jestem wieczną 25latką bo przyznaję się że chyba nie chciałabym być taką wieczną... podoba mi się idea że jestem starsza, jedynie chciałabym żeby ta moja starszość niosła ze sobą pewien bagaż, ale coś widzę że wiek przychodzi a bagażu niet i zaczynam myśleć że coś chyba jest nie tak... :roll:

i takie tak jeszcze rzeczy łażą mi po głowie...
jak wam się udaje pogodzić z wiekiem? zwłaszcza po 30tce? :-> ;-)

Tempeh-Starter - 2010-01-21, 16:55

u mnie akceptacja pełna i radosna :) - szczególnie jak spotkam noektórych moich rówieśników ;-)
może to dla tego że 5 lat temu urodziłem się na nowo i całe życie dopiero przede mną!
znalazł bym w przeszłości może i całą dekadę której za nic nie chciał bym powtórzyć ale na szczęście było - minęło mam to już za sobą więc luz 8-)

Lily - 2010-01-21, 16:56

A ja jestem ciągle zszokowana moim wiekiem, nie mogę uwierzyć, że mam już tyle lat i że się starzeję. Zwłaszcza że nie czuję się starsza niż np. 10 lat temu ;)
lilias - 2010-01-21, 16:59

aktualnie mam lat sporo po 30tce i jest mi z tym dobrze :-D a dokładniej 41. Wiekiem przestałam się przejmować po dość drastycznym przypadku, kiedy w rodzinie pochowaliśmy rok po roku kuzynkę i kuzyna(rodzeństwa, żadne z nich nie dożyło 33 lat). Stąd wdzięczność moja do sił wyższych, że mogę własne dzieci wychować, bo nie każdemu jest to dane. Dzieci dorastają, podobno nie wyglądam na swój wiek :-P i jestem w miarę zdrowa, więc jest ok. Marzeń mam trochę, ale to nie są te z tych samospełniających się, więc niech sobie będą. Jestem szczęśliwsza niż kiedyś i zauważyłam, że im mniej oczekuję od życia tym więcej mnie cieszy. Koniec tych mądrości forumowej żółwicy, mam nadzieję, że dalej będziemy sobie tu przyjaźnie gawędzić :mryellow:
renka - 2010-01-21, 17:30

Ja jeszcze troche przed 30-stka ;-) i w sumie u mnie roznie bywa.
W tym roku zaczal dopadac mnie kryzys z powodu wieku i tego, ze poza urodzeniem dwoch zdrowych dzieciaczkow to innych osiagniec zyciowych nie mam (najbardziej sfera zawodowa mnie dobija).
Ale tak naprawde to sie zatrzymalam myslowo odnosnie swojego wieku na czasach licealno-studenckich ;-) Ostatnio z kims rozmawialam odnosnie matury i rzucilam, ze przeciez calkiem niedawno ja zdawalam, bo zaledwie... i tu sie zawahalam, bo chcialam powiedziec, ze zaledwie kilka lat temu, ale jak dobrze porachowalam to musialam sama przed soba przyznac, ze bylo to 11 lat temu :->

Ale zaczelam sobie powtarzac, ze prawdziwe zycie zaczyna sie po 30- stce, wiec jest dobrze :-P
Wszystko - szczegolnie w sferze zawodowo-materialno-dorobkowej - dopiero przede mna 8-)

Mycha - 2010-01-21, 18:08

W tym roku bedę miała 39. I od jakiegoś czasu coraz bardziej zauważam, że moja osobowość składa się z ludzi w różnym wieku, w różnym stadium dojrzałości. W niektórych sytuacjach daje o sobie znać ktoś tak stary, że prawie umarły - chyba najczęściej, gdy mam deprechę i humor na narzekanie. A chwilami aż się wsydzę swoich szczenięcych zachowań czy emocji - na przykład do dziś moja teściowa mówi do mnie na "ty", a ja do niej na "pani" - jak nauczyciel do ucznia w szkole - a ja nie znajduję w sobie siły, żeby to w końcu ukrócić. Mam też nieuregulowane sprawy zawodowe - jakbym ciągle była w podstawówce. Generalnie, kiedy mam dobry humor, to postrzegam siebie jako osobę o jakieś 10 lat młodszą, co akurat wydaje mi się pozytywne. Najgorzej czuję sie w konfrontacji ze znajomymi, którzy wciąż pytają: a jak tam praca, kiedy będziesz miała dzieci itp. Czuję, że urodzenie Dosi przydało mi autorytetu w ich oczach.

Humbak, czasami jak tak patrzę np. na moich sąsiadów obarczonych bagażem doświadczeń, dwójką dzieci i robotą od świtu do nocy, to zła jestem na siebie, że znowu narzekam zamiast dziękować losowi za to, że mogę sobie siedzieć w domu, mąż mnie utrzymuje i mam tylko dom na głowie. No i co z tego - za chwilę znowu jestem niezadowolona ze swojego losu. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma :roll:

daria - 2010-01-21, 18:12

ja kończę 30 we wrześniu i jestem w szoku :shock: że tyle mam już lat, bo wcale się na swoje lata nie czuję.. no może mam podobne odczucia jak Ty Humbak i moja pewność siebie pomaga czasem, potrafię też podjąć poważne rozmowy bez jakiegoś wstydu, czy skrępowania.. ale odkąd urodziłam Natalię, to poczułam, że się starzeję i niestety nic tego nie zatrzyma... chociaż duchem też czuję się na dwadzieścia parę lat... mam nadzieję, że tak będzie długo...
no i jeszcze w zeszłym roku.. jak kupowałam piwo mężowi, będąc już w zaawansowanej ciąży.. usłyszłam:
nie dość, że taka gówniara pije, to jeszcze w ciąży... pomyślałam wtedy, że miło mieć naście lat mając prawie trzydzieści... nawet jeśli tak się tylko komuś wydaje :-> :-P

a co do bagażu... czuję się z wiekiem coraz mądrzejsza.. w niektórych sprawach, doświadczenie zawodowe mam niewielkie, ale mam nadzieję, że jeszcze wszystko przede mną :roll:

staram się jeszcze nie myśleć o starości bo to wiąże się z umieraniem, a na to póki co nie jestem gotowa... ani o tym myśleć :roll:
w sumie to teraz najważniejsze jest dla mnie to, żeby dobrze wychować moją córkę, żeby dać Jej miłość i wsparcie i po prostu być szczęśliwą w małżeństwie, rodzinie.. jak ma się to.. to można nawet bidę klepać i będzie dobrze :-)

Humbak - 2010-01-21, 19:01

dzięki dziewczyny za odzew :) dobrze jest posłuchać co inni myślą, zawsze to otrzeźwia i dystansu nadaje ;-)
Mycha napisał/a:
zła jestem na siebie, że znowu narzekam zamiast dziękować losowi za to, że mogę sobie siedzieć w domu
ja nie narzekam, patrząc na 'uwagi' i inne tego typu programy o nianiach cieszę się że moje dzieci ominął ten stres, a ja dałam im tyle z siebie ile mogłam w czasie gdy byli zorientowani tylko na mamusię.

Siedzenie w domu nie odpowiada mi o tyle że chyba gdzieś tam w głębi duszy wiem że ja tylko sobie moje dzieciaczki 'pożyczyłam' i niedługo one pójdą sobie swoimi ścieżkami... myślę że to powoduje że boję się zupełnie im poświęcić, a dodatkowo będąc z nimi mam ciągle na uwadze to, że choć małe dzieci potrzebują po prostu mamy, to jednak starsze potrzebują już mamy-osobowości.
Zamykanie się na nie nie daje im mnie jako człowieka i to też sprawia że samo siedzenie w domu przestaje mi wystarczać w chwili gdy natalcia duża a kubuś wyrasta ;)
myślę że gdy ja znajdę swoje miejsce, dzieci są na tyle duże że z ciekawością będą je odwiedzać...
daria napisał/a:
doświadczenie zawodowe mam niewielkie, ale mam nadzieję, że jeszcze wszystko przede mną
tego też się trzymam choć świadomość że już niedługo rubryki 'poszukujemy osób w wieku 25-35 lat' przestaną mnie dotyczyć budzą we mnie niepokój...
mam już za sobą pierwszy krem przecizmarszczkowy :-> i nie powiem, trochę to przeżyłam :-P

kiedyś leciał taki serial chyba renko, 'zycie zaczyna się po 30tce' bardzo go lubiłam :-D

Capricorn - 2010-01-21, 20:10

właśnie skończyłam 35 lat, nie odczuwam potrzeby oprotestowania upływającego czasu (nigdy nie odczuwałam w zasadzie). Jestem na fajnym etapie delektowania się życiem, a wszystkie nienajlepsze zjawiska od zawsze nazywam nabywaniem doświadczenia.

a odnośnie tego, że życie zaczyna się po trzydziestce - moim zdaniem, zaczynamy żyć prawdziwie i świadomie (a nie tylko egzystować) dokładnie wtedy, gdy tego zapragniemy, żadne magiczne bariery nie są konieczne. Do dzisiaj nie mogę przestać się dziwić pewnej znajomej, która wyszła za bawidamka i lekkoducha, wszystkie jego wybryki znosiła z uśmiechem na ustach, po czym dostała ciężkiej depresji, bo "wszyscy mówili, że on po trzydziestce się zmieni" - a ten się nie zmienił.

Lily - 2010-01-21, 20:51

Ja tam nie jestem fanką bagażu. Mój bagaż jest coraz cięższy i wcale nie pozytywny. Oczywiście rozumiem, że chodzi o bagaż własnych osiągnięć, sukcesów itp. Ale nawet jak się nie jest nieudacznikiem (a ja jestem) to i tak toczące się życie przynosi czasem sporo przykrości. W ostatnim czasie takiego bagażu mi sporo przybyło i naprawdę jest to przygnębiające...
Ale podsumowując - najważniejsze, to być młodym/ą duchem :) Metryka ma tu tylko tyle do powiedzenia, że ciało się troszkę z wiekiem zużywa ;)

zorro - 2010-01-21, 21:21

Niestety: "Ludzkość po trzydziestce - napisał Gombrowicz - wkracza w potworność. Cała piękność była po tamtej, młodej stronie". Przyjmuję to z pewną dozą humoru, choć rubryki 'przyjmę do pracy 25-35 lat' już mnie nie dotyczą, ale całe szczęście zdążyłam sobie już coś wypracować i w tych rubrykach pracy nie szukam. Jestem chyba ewenementem, bo zawsze cieszyłam się z upływającego czasu. Gdyby 'dobra wróżka' zaproponowała mi powrót do 'lat szczenięcej młodości' 'skopałabym jej tyłek'. ;) Ta głupota, te dylematy. Ech. Znowu miałabym się męczyć ze sobą?! Straszne. :lol:
Humbak - 2010-01-21, 21:33

Lily napisał/a:
rozumiem, że chodzi o bagaż własnych osiągnięć, sukcesów
niezupełnie, raczej o bagaż doświadczeń które wzbogacają cię jako człowieka i sprawiają że nieco lepiej rozumiesz świat, ludzi i rzeczy wokół, że masz o czym porozmawiać z drugim człowiekiem nie dlatego że go znasz ale dlatego że potrafisz rozmawiać a nie mówić - i niekoniecznie o ostatnich miejscach które widziałaś lub rzeczach które nabyłaś ;)
zorro napisał/a:
Ta głupota, te dylematy. Ech.
:lol:
dżo - 2010-01-21, 21:41

zorro napisał/a:
Ta głupota

Ale cóż życie by było warte bez niej ;-) .

Mi mój wiek nie przeszkadza, nie pamiętam o nim często bo czuję się dość młodo i szczenięco w porównaniu do znajomych o przybliżonej metryce. Nadal lubię szalec na koncertach (to dla mnie taki wyznacznik młodości 8-) ), nosić trampki i t-shirty zamiast garsonek :mryellow: .
Niemniej dociera do mnie, że czas mija, najbardziej dotarło po urodzeniu Tymona, nadle stałąm się matką, kimś kto musi byc odpowiedzialny i od tego momentu czuję się starzej (choć nie staro :-) ).

Agnieszka - 2010-01-21, 21:47

Niebawem wejdę w 39 wiosnę. Czy ją czuję, nie. Czy wyglądam..... ocena należy do innych. Mnie cały czas coś w duszy gra choć nie wszystko zapewne uda mi się zrealizować. Z racji różnych rzeczy związanych z pracą i dużo młodszego brata jakoś nie odczuwam swojego wieku za mocno, różne spontany bywają nadal (choć mniej niż niegdyś bo: szkoła, utrzymanie rodziny, wymiar urlopu, kasa tez stanowią barierę).
Przybywa siwizny, zmarszczek, zmienia się ciało itd taka fizjologia naszych organizmów. Jak nie mogę zmienić czegoś, to akceptuję (jak osiągnę gabaryty może być np taniec brzucha).
Nie zrobiłam kariery (nie moje to zresztą) ale wiem jak chcę żyć i czego chcę. Mam sporo pomysłów, chroniczny brak czasu, za mało kasy ale mam chęci i pomysły, doświadczenia (nie wszystkie dobre), fajna rodzinę, przyjaciół sprawdzonych, super znajomych, głód dalszej wiedzy w kierunkach różnych i b.rozbieżnych. Zapewne na wszystko nie starczy mi czasu ale wiem, co dla mnie ważne i tego trzymać się będę :-)

A czas zaczęłam dostrzegać wraz z dzieckiem :-)

devil_doll - 2010-01-21, 21:58

w wakacje bede miec 32 lata :) z mojej perspektywy im jestem starsza tym bardziej siebie lubie :) osiagnelam pewien etap stabilizacji , jestem bardziej asertywna niz bylam i w ogole jest o.k. nie chcialabym znowu miec 15tu lat i przezywac nastoletnich rozterek :)
ostatnio doszlam do wniosku ,ze spelnienie osiagne kolo 60tki :)

Tempeh-Starter - 2010-01-21, 22:01

Ja jeszcze tylko dodam (to ważne i naukowo potwierdzone stwierdzenie) że jeśli chodzi o osobowość, a w niej świadomość siebie i swojego wieku to jest nam dane na zawsze zatrzymać się na wieku ok 30 lat!
A że ciało jednak z czasem będzie się zmieniać (tu przeproszę miłe panie)... a chuj z ciałem :-)

pomarańczka - 2010-01-21, 22:28

Tempeh-Starter napisał/a:
A że ciało jednak z czasem będzie się zmieniać (tu przeproszę miłe panie)... a chuj z ciałem :-)
Tempeh -Starter Ty to mnie potrafisz rozbawić do łez :mryellow: dobre,bardzo dobre! ;-)
Humbak - 2010-01-21, 22:42

devil_doll, twój podpis bardzo pasuje do tego tematu... :-P

euri, dzięki :-) pytanie nasuwa mi się na usta... ile śpisz? a zaraz potem - kiedy? :-> pytam serio serio, to są dla mnie b aktualne tematy ;-)

Tempeh-Starter napisał/a:
chuj z ciałem
metaforycznie rzecz ujmując to ja chyba nie chcę tej części osobowości pomijać, podoba mi się ona pomimo jej znacznej i mam nadzieję tymczasowej nadwagi :->
excelencja - 2010-01-21, 22:47

Zawsze chciałam mieć 19 lat i np. co wyda się śmieszne, bardzo przeżyłam moje 20 urodziny. Nadal chciałabym mieć 19 :)
Ale nie mam, te po 20 już przyjmowałam normalnie, teraz czeka mnie kryzysowa ćwiartka i nie mam ochoty, bo to zmusza do podsumować, a moje podsumowanie nie wypada zadowalająco, właśnie pod względem zawodowym.
Widzę moich znajomych (trochę starszych, no bo niewielu mam w moim wieku) i widzę, co wielu z nich osiągnęło zawodowo, co mogą sobie do cv wpisać, ile zer (z jedynką z przodu) potencjalnie mają na koncie bla bla bla.
No i trochę mi kiepsko, nie dlatego, że teraz jestem z Lilką, ale dlatego, że poprzednie lata pracowałam na odwal się- byle zarobić na wyjazdy w góry :)
A z drugiej strony patrzę na taką Kingę Baranowską i znów mam doła, dlaczego tak mało dałam z siebie w górach, przecież mogłam coś osiągnąć, a teraz już nie mam szans, bo nie odważę się ryzykować życia, nie mogę odebrać dziecku jedynego rodzica jakiego ma.

O i tak, nie lubię takich przełomowych urodzin :/
30 też się boję
i 40
i 50
a potem to z górki :)

Humbak - 2010-01-21, 23:17

euridice napisał/a:
o co chodziło z tym pytaniem?
żadnej metafory w tym nie było, po prostu zastanawiam się kiedy ty to wszystko robisz przy 24h trybie życia, bo ja bez zleceń od 12 około do tej kubusiowej ale już ze zleceniami to przed 3 się nie udaje i nie bardzo mi się to podoba. Więc pytam czy innym też jest tak źle w tej kwestii ]:->
jam jak otwarta księga jest, żadnych podtekstów :-P

exce, moja mama toże po 50tce a taka lasencja że głowa boli, żwawa, wesoła i radosna jakie tam z górki

[ Dodano: 2010-01-21, 23:18 ]
a zauważyłam... no niestety mój kuba dopiero teraz zasypia... tiny detail :->

Kat... - 2010-01-21, 23:26

A ja jestem młoda ale czuję się staro jak na to co w tym życiu udało mi się zrobić. Podobnie mam jak Renka. Mam 23 lata i oprócz zdanej matury nic nie osiągnęłam. No dobra niby się dostałam na państwowe dzienne studia ale co mi z tego jak okazały się beznadziejną stratą czasu i wywołały u mnie fobię szkolną? Mam dziecko ale ono właśnie bardzo utrudnia mi wyrwanie się z domu. Jestem zupełnie zależna i w tym wieku to "nie wypada". To nawet nie chodzi o jakieś nie wiadomo jakie osiągnięcia zawodowe ale ja całe życie przeimprezowałam. Nic nie zwiedziłam, niczego się nie nauczyłam, niczym się na poważnie nie interesowałam tylko piłam i oglądałam tv. Mam poczucie zmarnowanego życia. Ale jednocześnie teraz jak już zaczynam sobie w głowie układać jakoś swoją przyszłość, dążyć do realizacji tych planów to zaczynam czuć, że jednak coś mogę. Ciągle się ze sobą wewnętrznie miotam. Jestem w takim rozkroku między matką, dorosłym człowiekiem a nastolatką, którą się ciągle czuję. Dalej dzielę ludzi na tamtych dorosłych i nas nastolatków :-) No i widzicie jak się miotam? Nie umiem nawet skłądnie napisać o co mi chodzi :-)
mossi - 2010-01-21, 23:27

euridice napisał/a:
Mając 17 lat po raz pierwszy poleciałam do Edynburga, pracowałam tam 4 miesiące, od połowy czerwca do połowy września, zarobiłam swoje pierwsze pieniądze
Po maturze wyprowadziłam się z domu foreva.
Mając dwadzieścia lat urodziłam Łucję - jak na dzisiejsze czasy - bardzo wcześnie. Jakieś 20 lat temu - zupełnie normalnie.
Studiuję, pracuję, mam 22 lata i jeśli mam być szczera - oprócz momentów zwątpienia, dołków, złych chwil - czuję, że mogę wszystko
nie dołuj ]:-> :-P

Ja się dalej zapominam, że już nie mam -naście. Jak ktoś mówi "Ty już masz 22 lata..." to od razu poprawiam, że jeszcze mam 21!!! Czuję się staro, a wyglądam młodo i niepoważnie :roll: Nawet nie chce mi się z tym nic robić... :roll:

Humbak napisał/a:
a ja czuję się jakbym zmarnowała jakieś ostatnie 10 lat... a niczym mulan z bajki chciałoby się coś zrobić, coś zdziałać
To może zapisz się na jakiś kurs. odpoczniesz od bycia matka i żoną i poczujesz, że coś robisz, a nie marnujesz czas. Jak nie masz prawka to może je zrób albo kurs tańca, malowania, szycia, masażu, wizażu czy co Cię interesuje ;-)
Humbak - 2010-01-21, 23:34

euridice napisał/a:
zasada: pozwól robić dziecku demolkę i zajmij się swoimi sprawami
zapamiętam ;-)
generalnie rzecz biorąc jeśli chodzi o sen też odczuwam wiek - kiedyś spokojnie siedziałam przy kawie całą noc, zaliczało egzaminy i cuda robiło. dziś padam z nóg już o 10, a w siedzeniu nocnym nawet kawa nie pomaga...

zorro - 2010-01-22, 00:51

dżo napisał/a:
zorro napisał/a:
Ta głupota

Ale cóż życie by było warte bez niej ;-) .

Wierzaj mi, że nie chciałbym mieć z nią już do czynienia. Choć czeka mnie w wydaniu moich dzieci... Trzeba ładować akumulatory przed zderzeniem z nią.

Cytrynka - 2010-01-22, 01:34

Ja jestem trochę starsza od Ciebie Humbaczku, i szok przeżywam, kiedy myślę, że studia skończyłam w 1999, a obroniłam się w 2000. :shock: Ale co ciekawsze, im starsza jestem tym bardziej akceptuję wygląd, mimo, że po ciążach nieco się zmieniłam :roll: . Przeraża mnie natomiast, że nie urodziłam jeszcze czwartego dziecka, a tu czas ucieka...
No i kwestia zdrowia, nie jestem taka zdrowa jaka chciałabym być.

kamma - 2010-01-22, 02:20

Hm, ja mam wrażenie, że dorosłość przychodzi z rodzicielstwem. Ja zostałam matką dosyć późno, w wieku 27 lat, i to był moment, od którego zaczęłam żegnać się z młodzieńczą beztroską. Do 30 nie osiągnęłam nic i był to czas, kiedy bardzo byłam tym faktem zdołowana. Właśnie pod kątem upływu czasu: że mam już swoje lata, a nie wiem nawet, co chcę w życiu robić. A potem przyszło pasmo sukcesów :)
Fizycznie poczułam upływ czasu dopiero po drugiej ciąży, która dużo kosztowała mój organizm. Sypnęło się kilka siwych włosków, łupanie w krzyżu, niemożliwy do zlikwidowania brzuszek... I siły już tyle nie mam, co kiedyś.
Jak mi z tym jest? Ano, jakoś spokojnie. Jest o tyle dobrze, że ostatnio mimo oczywistych trudności udało mi się coś osiągnąć i bardzo wyluzowałam, bo wcześniej byłam kłębkiem nerwów. Czyli chyba staram się powiedzieć, że akceptuję upływ czasu, akceptuję moje "życiowe stanowisko" i powiem Wam nawet, że często łapię się na wyobrażaniu sobie, jak to będzie być mamą dorosłych dzieci. Mam nawet kilka postanowień na szczególne sytuacje :) mimo że będą miały miejsce za jakieś 15 lat.
Podoba mi się moja stanowczość i pewność siebie, to jest coś, czego bardzo mi brakowało w latach szczenięcych. Ale brak mi z kolei młodzieńczego szaleństwa, radości bycia żywą tak po prostu. Żal mi, że straciłam umiejętność zauważania piękna i cieszenia się nim. Ale może to nie kwestia wieku, a przebytej depresji albo zmęczenia materiału.
I co najlepsze - mam poczucie, że okres nasilonego realizowania siebie mam jeszcze przed sobą. Bo tak to jest: mam dzieci, stworzyłam je dla nich samych i teraz to jest ich czas. Robię pewne rzeczy dla siebie, ale i tak dzieci są priorytetem, więc nie martwię się, że nie mam etatu, nie zdaję jakichś egzaminów, nie robię podyplomówek. To wszystko jeszcze przede mną :)

lilias - 2010-01-22, 09:12

renka napisał/a:
... prawdziwe zycie zaczyna sie po 30- stce, wiec jest dobrze :-P ...


Jasne, że tak, inaczej zostałoby tylko gapienie się w lustro i mantra "...żeby tylko nie pierwsza zmarszczka, żeby tylko nie pierwszy siwy włos..." i tak w kółko ;-)

zorro napisał/a:
... Gdyby 'dobra wróżka' zaproponowała mi powrót do 'lat szczenięcej młodości' 'skopałabym jej tyłek'. ;) Ta głupota, te dylematy. Ech. Znowu miałabym się męczyć ze sobą?! Straszne. :lol:


Moje myśli ubrane w słowa i powiedziane przez kogoś innego, fajnie :-D

kamma napisał/a:
Hm, ja mam wrażenie, że dorosłość przychodzi z rodzicielstwem....


dla Ciebie, dla mnie i wielu osób z tego forum, ale za dużo znam "dorosłych" wiekiem, ale nie umysłem i sercem

kamma napisał/a:
... Ale brak mi z kolei młodzieńczego szaleństwa, radości bycia żywą tak po prostu. Żal mi, że straciłam umiejętność zauważania piękna i cieszenia się nim. Ale może to nie kwestia wieku, a przebytej depresji albo zmęczenia materiału... :)


kochana to zdecydowanie zmęczenie materiału, li, tylko i wyłącznie :-D Moje dzieci są na etapie wstępnego opuszczania gniazda. Nie czuję się komfortowo, ale nie jestem tak zabiegana i zmęczona jak kiedyś (przez wiele lat zmęczenie było normą, więc zdziwiona jestem trochę). Potrafię się zatrzymać, pogapić na oszronione krzaki, albo zachód słońca i cieszyć się ciszą. Potrafię! :mryellow:

a co do wieku: "50? super, że nadchodzi, przecież to dopiero połowa" cytat z jakiegoś dawno oglądanego filmu :-D

Tempeh-Starter - 2010-01-22, 09:28

to było 40 i z 40-to latka ;-)

na prawdę wszystko jest w nastawieniu - też w tym negatywnym i dla mnie nie do zaakceptowania, że dziecko jest ograniczeniem i grubą kreską miedzy młodością a zezgredzeniem.
bo to guzik prawda (no chyba że ktoś nosi w sobie zgreda od kołyski ;-)

rosa - 2010-01-22, 09:31

mi to się nie chce wierzyć że mam tyle lat ile mam :-) nie czuję się na tyle
kariery nie zrobiłam, ale mam sporo pasji i zainteresowań, które w miarę możliwości udaje mi się rozwijać

lilias - 2010-01-22, 09:40

Tempeh-Starter napisał/a:
to było 40 i z 40-to latka ;-) ...


ja to słyszałam w jakimś angielskojęzycznym filmie, ale może być, że zapożyczyli z 40-latka ;-)

rosa napisał/a:
mi to się nie chce wierzyć że mam tyle lat ile mam :-) nie czuję się na tyle
kariery nie zrobiłam, ale mam sporo pasji i zainteresowań, które w miarę możliwości udaje mi się rozwijać


kariera próbowała mi się sama(propozycje tzw. nie do odrzucenia) zrobić moim i dzieci kosztem. w dupie za przeproszeniem z taką karierą, jak człowieka nic nie cieszy i w pracy 24/24. nie ma czasu na pasje i zainteresowania

adriane - 2010-01-22, 09:48

Humbak napisał/a:
zwłaszcza widząc jak inne kobitki w tym wieku mają urządzone życie - dom/mieszkanie, praca, dzieci, mąż... u mnie to wciąż (poza mężem i dziećmi ;) ) wszystko niestabilne i raczej bida, a ja czuję się jakbym zmarnowała jakieś ostatnie 10 lat...


Ja mam 41, męża i dzieci. Wszystko inne nie istnieje, czuję się z tym podle, jednak wciąż żyję, działam i wciąż mam nadzieję, że dużo dobrego przede mną.
Nie czuję tego, że przekroczyłam czterdziestkę, jakoś mnie to dziwi jak to możliwe, że już tyle lat minęło. Dokładnie pamiętam dzień mojej matury itd. Cały czas kończę jakieś kursy, pewne sprawy zaczynają się mi klarować, wierzę, że może jeszcze koło 50tki będzie chciało mi się jakieś studia skończyć jak dzieci już będą prawie dorosłe. Ogólnie mam mnóstwo planów, marzeń, zamierzeń. Zawsze miałam, prawie nic się nie udawało.
To co przeżyłam do tej pory: dzieci, dzieci, dzieci, kursy, trochę rozwoju duchowego, ciągła szarpanina finansowa, kiepskie prace, nie udany biznes własny, mnóstwo stresów, różne załamania i podnoszenia się. Ciągłe rozczarowania.

Największa wartość dla mnie, którą mam, to kochający mąż i dzieci.

To za czym tęsknię, to beztroska choć na chwilę, żeby nie martwić się tak ciągle o kasę, żeby się realizować w pracy (idzie ku temu po woli), żeby mieć kawałek swojej podłogi.
Generalnie jak czasem podsumowuję swoje życie, to dziwię się sama sobie, że jeszcze stać mnie na optymizm, ale cieszę się, że jeszcze mi go trochę zostało.

Jak ktoś pisze, że ma 25-30 i zmarnował swoje życie, to myślę, że brak mu wiary, ale że jeszcze wszystko i tak przed nim. Wszystko, po prostu całe życie. Tak jak przede mną zresztą ;-)

eMka - 2010-01-22, 09:58

Kat... napisał/a:
Ciągle się ze sobą wewnętrznie miotam. Jestem w takim rozkroku między matką, dorosłym człowiekiem a nastolatką, którą się ciągle czuję. Dalej dzielę ludzi na tamtych dorosłych i nas nastolatków :-)

z ust mi to wyjęłaś.

adriane - 2010-01-22, 10:08

daria napisał/a:
w sumie to teraz najważniejsze jest dla mnie to, żeby dobrze wychować moją córkę, żeby dać Jej miłość i wsparcie i po prostu być szczęśliwą w małżeństwie, rodzinie.. jak ma się to.. to można nawet bidę klepać i będzie dobrze :-)


No właśnie do końca z tym się nie mogę zgodzić. Udana rodzina, to bardzo dużo, ale problemy finansowe mogą powodować kłótnie, zatargi różne, włącznie z rozwodem nawet. Nawet w najlepszym małżeństwie. Trudna rzeczywistość materialna wpływa na całą rodzinę, nie da się żyć sama miłością, problemy życiowe rodzą konflikty, stresy, bardzo trudno przetrwać ciężkie czasy, zwłaszcza gdy trwają długo.
Da się to przetrwać, obie strony mogą się wspierać, ale też i wzajemnie oskarżać o niepowodzenia. Bieda zabija radość życia, związek może stać się smutny, nerwowy. Rodzicom może być przykro, że nie mogą wziąć dzieci do kina, na basen, a sami też nie mają rozrywek dla siebie. Ech...

[ Dodano: 2010-01-22, 10:10 ]
Cytat:
Ale podsumowując - najważniejsze, to być młodym/ą duchem :) Metryka ma tu tylko tyle do powiedzenia, że ciało się troszkę z wiekiem zużywa ;)


Dobrze powiedziane :-D

[ Dodano: 2010-01-22, 10:13 ]
dżo napisał/a:
Mi mój wiek nie przeszkadza, nie pamiętam o nim często bo czuję się dość młodo i szczenięco w porównaniu do znajomych o przybliżonej metryce. Nadal lubię szalec na koncertach (to dla mnie taki wyznacznik młodości 8-) ), nosić trampki i t-shirty zamiast garsonek :mryellow:


Nie wiem ile masz lat, ale na pewno trampki jak najbardziej Ci pasują :-D

Ja się zastanawiam czy już na mnie pora, aby te trampki wyrzucić. Nie chciałabym żeby za mną wołali" z tyłu liceum, z przodu muzeum". :mrgreen:

[ Dodano: 2010-01-22, 10:17 ]
Kat... napisał/a:
Mam 23 lata i oprócz zdanej matury nic nie osiągnęłam.


Kochana, śmiać mi się chce jak to czytam. A płakać jak czytam to: " Mam 41 lat i oprócz zdanej matury nic nie osiągnęłam.

Kat daj spokój i ciesz się młodością.

Może za chwilę przyjdzie tu 60 latka i napisze " Mam 60 lat i oprócz zdanej matury nic nie osiągnęłam", hehehe. Póki życie trwa śpieszmy żyć, nie ma co narzekać.

[ Dodano: 2010-01-22, 10:20 ]
kamma napisał/a:
I co najlepsze - mam poczucie, że okres nasilonego realizowania siebie mam jeszcze przed sobą.


Ja mam też takie poczucie.

kamma - 2010-01-22, 10:29

adriane napisał/a:
Nie chciałabym żeby za mną wołali" z tyłu liceum, z przodu muzeum". :mrgreen:

Ada, akurat Tobie to najmniej grozi ;) Za Tobą mogą co najwyżej wołać "z tyłu liceum, z przodu przedszkole" ;) (to oczywiście komplement)
Tempeh-Starter napisał/a:
dla mnie nie do zaakceptowania, że dziecko jest ograniczeniem i grubą kreską miedzy młodością a zezgredzeniem.

tu muszę ostro zaprotestować. Nikt tu nie mówi o zezgredzeniu w związku z rodzicielstwem! Gdyby tak było, to chyba wszyscy byśmy się nienawidzili. Ja mówię o dojrzałości, dorosłości, pożegnaniu się z beztroską, bo oto wybrało się ciężar odpowiedzialności za drugiego człowieka, który nam całkowicie ufa. Ciężar, bo to od rodzica zależy, jak to dziecię będzie się rozwijać. Ale ciężar to niekoniecznie brzemię, bo przecież rodzicielstwo jest cudne.
A jednocześnie, dziecko na swój sposób odmładza. Pozwala zatoczyć koło i wrócić do dzieciństwa, teraz wprawdzie od tej drugiej strony, ale jednak - ja się ciągle bawię z moimi dziećmi, mam niesamowity trening wyobraźni, twórczości i innych atutów potrzebnych w zabawie. Bawiąc się z dziećmi odpuszczam wszelkie granice, szaleję, wygłupiam się, puszczam wodze fantazji... Jak dziecko. No, może tylko trochę ostrożniej.

adriane - 2010-01-22, 10:32

kamma napisał/a:
(to oczywiście komplement)


Dzięki :mryellow:

Kamma, tak dzieci odmładzają, to fakt.

woy1976 - 2010-01-22, 10:49

Cóż jestem po trzydziestce i mam wrażenie , że dużo straciłem lub raczej gdzieś zgubiłem ale to raczej nie przez wiek ale przez wybory , do których życie zmusza !
Dziś na to patrzę inaczej , życie to krótka podróż i przy dobrych wiatrach dojadę tym pociągiem pewnie do siedemdziesiątki może kilka stacji dalej czyli prawie półmetek.
Wiek rzeczywiście trochę daje do myślenia jak wszystko co nas otacza , nie jest to powód do smutku raczej do refleksji i wyciągania wniosków . Jestem szczęśliwy i to mnie rzecz jasna cieszy nie mam już tej "pary" co dziesięć lat temu ale jeszcze niejedno piwo mogę wypić :-)
Moim celem jest wychować i ukształtować mojego syna (moja Aga) jest w tym super więc jestem na dobrej drodze , chciałbym jeszcze zrealizować się w 100% zawodowo i czerpać z tego satysfakcję to jest jednak czasochłonne i przyjdzie pewnie za 5-10 lat :-)
poza tym Carpe Diem . Akceptuję egzystencję taką jaka ona jest i staram się jechać w miarę wygodnie i nie przesiadać się z wygodnego dobrze jadącego pociągu :-)

Humbak - 2010-01-22, 10:53

bardzo wam dziękuję za szczerość :D ten watek przyznaję że mnie utula... źle się czuję w gronie który mówi 'świat jest twój, hulaj dusza, nic cię nie ogranicza, do boju!' bo kojarzy mi się z liceum ;) , ale uciekam też od marudzenia 'nic mi się nie udaje, wszystko się walii' (no czasami można... ale tylko czasami i po to by się utulić ździebko... ;-) )
lubię prawdziwe życie i ten wątek jest prawdziwy, czytam go wciąż i wciąż, bardzo wam dziękuję raz jeszcze

kamma, jakbym czytała o sobie :) tyle że jeszcze na sukcesy czekam, hi, ale to co napisałaś jest naprawdę piękne i chyba to co chciałam tu napisać :-> Trochę mi smutno że nie mam w sobie tej spontaniczności jak wtedy gdy pojawiła się natalka, ale lilas dodała mi otuchy że to przejściowe - jak tak przezyję ;)

trochę mnie też przeraża że nie mam pasji która mogłaby mnie trzymać przy duchu gdy myślę o pracy - ale mam nadzieję że to też przejściowe. Generalnie rzecz biorąć 30 nie jest jakąś dla mnie granicą gdzie wcześniej mogłam a teraz nie, ale jednak te kilka ostatnich zwłaszcza miesięcy mówi mi że kuba dorasta i czas pomyśleć jak chcę życ przez następne 10 lat... do następnego zadumania nad sobą tym co robię i kim jestem.

Jesteście dla mnie bardzo cenną skarbonką wiedzy o życiu - dzięki :)

huanita - 2010-01-22, 11:25

Ja moge się podpisać pod słowami Kat...
Urodziłam Kacpra w wieku 19 i uważam się za dobrą matkę ale ze względu na mój wiek jestem traktowana jak matka innej kategorii. Do tego wyglądam na gówniarę ale przecież nie zestarzeję się na życzenie :roll: Trochę mnie to irytuje bo jak coś nie tak zrobi matka po 30 to jest ok a jak matka w moim wieku to każdy mówi że to normalne bo jest za młoda na matkę. poza tym mój wiek jest ok :-D
nie wiem czy to co napisałam ma sens ale przy Kacprze ciężko myśli pozbierać ;-)

rosa - 2010-01-22, 12:05

ja urodziłam Szymka mając 21 lat, Franka jak miałam 24 lat, studiowałam jednocześnie i może dlatego lata dwudzieste nie kojarzą mi się jakoś super. do pracy poszłam mając 30 lat i naprawdę odżyłam
a teraz mam Ziemniaczka i znowu stresy :-/

Izzi - 2010-01-22, 12:21

mi się ciągle schizi, że mam 21 lat (góra 23), że maturę miałam chwilę temu a studia skończyłam chyba w jakimś przyspieszonym tempie - bo już jestem po :roll: :lol:
jednak w chwilach czarnych, podczas pochmurnych dni, gdy tak sobie siądę i pomyślę ile ja już tych wiosen przeżyłam to włos mi się jeży ..że już tyle :shock:
a odpowiedzialności we mnie nie za wiele..
potomstwa się nie dorobiłam - nawet się nie starałam
dóbr materialnych też nie posiadam zbyt wielu
jestem szczęśliwa z tym co mam i jaka jestem :-P i to najważniejsze ;-)
wieku swojego nie rozpamiętuję
a marzenia ma ciągle jak młoda d^)#@$ :-P
na wszystko przyjdzie czas, nie?

hasta luego ;-)

zorro - 2010-01-22, 15:12

Naprawdę siadacie i myślicie nad swoim wiekiem?!
;-)
Mnie się wydaje, że problem 'po trzydziestce' to istnieje tylko tu, w naszym zaścianku. Przeraża mnie to z perspektywy polskiej - no bo zaczyna się myśleć o emeryturze. Czyli następne 30 lat to czekanie na nią w zawieszeniu? Walka i stres? A wiadomo już, że dobrze przyszłym emerytom nie będzie. Dlatego coraz częściej chcę rzucić wszystko, sprzedać dobytek i wyruszyć w świat. Żeby uciec przed tą emeryturą.

Tempeh-Starter - 2010-01-22, 15:17

huanita napisał/a:
Ja moge się podpisać pod słowami Kat...
Urodziłam Kacpra w wieku 19 i uważam się za dobrą matkę ale ze względu na mój wiek jestem traktowana jak matka innej kategorii. Do tego wyglądam na gówniarę ale przecież nie zestarzeję się na życzenie :roll: Trochę mnie to irytuje bo jak coś nie tak zrobi matka po 30 to jest ok a jak matka w moim wieku to każdy mówi że to normalne bo jest za młoda na matkę. poza tym mój wiek jest ok :-D
nie wiem czy to co napisałam ma sens ale przy Kacprze ciężko myśli pozbierać ;-)


tyle samo maiłem gdy urodziła się moja córka. to pewnie przez młody wiek ojcostwa nigdy nie odbierałem jako "wzięcia na siebie ciężaru odpowiedzialności za drugą istotę... etc" nie było żadnej grubej kreski - przed i po. może dla tego mój związek z młodością jest nieprzerwany.
Córka "poszła na swoje" 4 lata temu gdy miała 22 lata ale od 18 była już w pełni samodzielna i niezależna.

I jeszcze co do wieku tak na prawdę gdy myślę o sobie to wiek jest ostatnią rzeczą która przychodzi mi do głowy.

Kat... - 2010-01-22, 15:17

adriane, ja sobie zdaję sprawę z tego, że kogoś może to śmieszyć bo rzeczywiście jestem młoda. Moi rówieśnicy mają różne prace już za sobą, większość teraz magisterki broni, niektórzy się już usamodzielnili, choć nie ma na to jakiegoś wielkiego parcia bo mieszkam w Warszawie i jeśli się chcą gdzieś wyrwać to tylko do UK. Poza tym kursy, studia, nauczone języki, odwiedzone miejsca i te pasje. O to mi chodziło. Jestem teraz zupełnie jak nastolatka- na utrzymaniu, na łasce, nie mogę sobie wyjść, uciec, wyjechać cokolwiek bo jest Z. Mi naprawdę nie chodzi o jakieś nie wiadomo jakie osiągnięcia tylko o cokolwiek. Nic nie zrobiłam, czuję się i prawie wszyscy mi dają do zrozumienia, że jestem pasożytem, leniem a ja bym bardzo chciała tylko ciągle napotykam jakieś ograniczenia czy to fizyczne jak teraz z brakiem opieki dla Z i tym samym niemożności pójścia do pracy, czy psychiczne blokady, moja niewyleczona wracająca depresja i mnóstwo barier wewnętrznych.
I wiecie co? Jakbyśmy nie podawali cyferek to ja bym obstawiała, że jestem najstarsza bynajmniej nie z bijącej ode mnie mądrości życiowej (choć mam nadzieję, że się kiedyś pojawi), tylko przez to wieczne gderanie, narzekanie, zramolenie.

Humbak - 2010-01-22, 16:38

Kat, kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że wszystko co robię i co mogę a nie mogę jest w mojej głowie. Zapamietalam to okrutnie. Nie chodzi o to że dzieci nie ograniczają bo tu zgadzam się z Tobą - ograniczają i to bardzo - jednak to na ile wykorzystam tą przestrzeń która mi zostaje to nie tyle moje chęci i możliwości co moja głowa.

Sprawdziło się u mnie choćby z taką głupotką jak chodzenie na basen - bałam się iść sama z dwojką dzieci i to nie pływających a i ja rumakiem wodnym nie jestem - jak dam sobie radę? Kiedy powiedziałam sobie w końcu że najwyżej będzie fatalnie - zarobiłam się jak wołek zabawiając kubę który wszystkiego się bał i natalkę która promiennie nas wszędzie ciągnęla po kazdym skrawku jej ukochanego basenu - i udało się :) zmęczona, umordowana ale przeszczęśliwa wyszłam z basenu na którym bawiłam się trochę z natalką, trochę opanowałam lęk kuby wszyscy bawiliśmy się przednio i jak tylko wołam że znów idziemy na basen to radocha jest niezmierna. zapominam o sodomie-gomorze jaka wtedy panuje i jest cudownie - nam wszystkim. A moje obawy jak dam radę jak to będzie co to będzie naprawdę były w głowie.

Czasem tak bardzo siedzą w głowie że rozmyślam nad tym czego się boję zamiast nad tym jak to ominąć. Ale czasem brakuje mi jednak sprytu polotu czy czego tam i po prostu nie wiem jak to ominąć - czasem wtedy pytam wegedzieciakowców :)

A siedzenie z dzieckiem w domu - ja się sama do tego przyznałam dość niedawno... jest wygodnie siedzieć z nim w domu, bo daję mu opiekę taką jaką chciałabym by miał i nie muszę biegać pomiędzy pracą a domem, nie mam stresu że jest z nim ktoś kto może go krzywdzi albo zaniedbuje, nie muszę iśc do pracy której nie chcę, a czasem się wstydzę, nie jestem tak bardzo zmęczona jak byłabym... jest mi po prostu z tym wygodnie
No i dokonałam wyboru - chcę być w domu z nim. Nikt mi nie każe, wiele matek wynajmuje opiekunki na cały etat i nadal tworzą kochającą rodzinę, ale ja dokonałam wyboru. Bo mi tak wygodniej? Nie ukrywam że też.

yolin - 2010-01-22, 16:46

Tempeh-Starter napisał/a:
co do wieku tak na prawdę gdy myślę o sobie to wiek jest ostatnią rzeczą która przychodzi mi do głowy.

... mi tez ;-) mam ... jak dobrze policze 41 lat jak dotat ciekawie przezyte, nie zaluje absolutnie niczego, ani jednego dnia i ciesze sie na kolejne nastepujace dni, bo kazdy jest inny. Tak naprawde szok i krotka depresje przezylam na progu 29 /30 lat, ale teraz kazdego dnia czuje w sobie niesamowita energie , moglabym przenosic gory tak jak wtedy kiedy mialam lat19 8-)
nie wiem czy to kwesta wieku, ale czuje sie absolutnie niczym nie ograniczona ;-) (a juz najmniej wiekiem)

ajanna - 2010-01-23, 00:06

dużo ciekawych myśli się tu pojawiło :-)


wiosną stuknie mi 40 i też nie mogę w to uwierzyć :shock: . nie cieszę się z tego specjalnie, ale pocieszam się, że młodo wyglądam :-P .

pierwsze dziecko urodziłam w czasie studiów - mając 23. lata i wyglądając na góra 17 :-P . wszyscy uważali, że to strasznie wcześnie - to był pierwszy taki przypadek wśród znajomych. przedtem, podobnie jak dziewczyny tu pisały, głównie skupiałam się na imprezowaniu :oops: . co prawda studiowałam dziennie i miałam bdb stopnie, ale to tylko dlatego, że łatwo mi to przychodziło, bo na studia dostałam się z najlepszą lokatą :shock: . poza tym mieszkałam z rodzicami i starałam się jak mogłam nie parać się pracą - byle mieć na imprezy, alkohol i papierosy :oops: . dziękuję wszystkim buddhom za to, że tak wcześnie miałam dziecko, bo postawiło mnie do pionu jak nic i nikt w życiu - zostałam wege, zen i skończyłam studia, pracowałam za porządną kasę i przez 3 lata ją karmiłam. potem robiłam karierę - dość dużo osiągnęłam - wiem co lubię robić i do czego się nadaję, a do czego nie. sama z wypalającej kariery zrezygnowałam - na rzecz spokoju i odchowania dzieci. co prawda trochę się to moje bezrobocie nieprzewidzianie dość przeciągnęło - 6 lat :shock: . ale staram się zupełnie nie odmóżdżyć - oglądam dużo ambitnego kina i dużo czytam, używam jęz obcych i m.in. dlatego potraktowałam emigrację jako wyzwanie również intelektualne. jeszcze co do wieku, to może mnie o 10 lat młodszy mąż odmładza :lol: . bo ja dalej uwielbiam taniec, koncerty, spontan i dziwne ciuchy. mam nadzieję, że nie przekroczę granicy między ekstrawagancją a śmiesznością :roll: . co do ciała, to fakt - starzeje się - nieprzespana noc jest katastrofą, kondycja nie ta co kiedyś. chociaż w moim przypadku najbardziej chyba postarzyła mnie ciąża bliźniacza i wyczerpująca fizycznie przede wszystkim opieka nad 2 dzieci :roll: . mam nadzieję, że dotrwam do września, poślę ich do przedszkola i znajdę jakąś ciekawą, satysfakcjonującą i w miarę dobrze płatną pracę. bo kariery ani wielkiej kasy już robić nie chcę (zresztą na to drugie nigdy nie miałam ciśnienia).

BTW co do dostrzegania piękna, to ja stale jestem na nie wrażliwa, a w okresach depresji może nawet bardziej :shock:

k.leee - 2010-01-23, 06:26

Tempeh-Starter napisał/a:
5 lat temu urodziłem się na nowo i całe życie dopiero przede mną!
To tak jak ja :-)

Mycha napisał/a:
W tym roku bedę miała 39
Tak jak ja :-)

ajanna napisał/a:
dziękuję wszystkim buddhom za to, że tak wcześnie miałam dziecko, bo postawiło mnie do pionu jak nic i nikt w życiu


I to mi jest bliskie. Każda wiadomość o nadchodzącym dziecku, a informacji takich w życiu dostałem dwie, bardzo mnie zmobilizowała i pomogła mi - pierwszym razem nieco dorosnąć, drugim, całkowicie odmienić swoje życie, jak mi się zdaje , na lepsze.

Dlatego tak trudno mi się zgodzić z Twoim stwierdzeniem Kat...

Kat... napisał/a:
Mam dziecko ale ono właśnie bardzo utrudnia mi wyrwanie się z domu
bo dzieci w ogóle "utrudniają" życie, hałasują , nie dają spać, trzeba im dawać jeść i inne takie, tyle że taka już ich przypadłość. Z drugiej strony są szansą, mogą mobilizować. I jako rzecznik Twojego dziecka - bez mandatu - "proszę Cię, weź Mamo odpowiedzialność za swoje życie (choć nie jest to łatwe) i nie obwiniaj mnie za Twoje trudności, bo jest mi z tym bardzo, bardzo ciężko"

Ja chyba uchodzę za młodszego niż jestem i dobrze mi z tym. Przyszłoroczna 40-stka jako symbol kulturowy i jednocześnie doświadczenie mojego życia ( mój ojciec wydawał mi się stary, gdy obchodził czterdzieste urodziny) , nieco mnie niepokoi. Pewnie po prostu, przeżyję jakiś niepokój , smutek, może nawet podołuję z tydzień i będę żył dalej. Myślę, że moim sposobem na życie jest realizowanie się. Rozpocząłem dzienne studia na wymarzonym kierunku w wieku 38 lat (jeszcze raz szczególne dzięki za wsparcie dla Ciebie Humbaczku i Twojej Familii) Mam mnóstwo energii i pomysłów na realizowanie zainteresowań i tylko nieco mniej na pracę czy własny biznes :-D
Przez znakomitą część mojego życia, żyłem życiem niewolnym ( w znaczeniu niewolniczym). Bałem się robić to co lubię, żyć swoim życiem. I pomimo, że taki lęk mi się nadal pojawia, to mam jakąś swoją ścieżkę i nią idę pomimo wahnieć. Przyznam szczerze, że mam poczucie, jakbym dopiero zaczynał życie. Mam nadzieję, że udaje mi się godzić bycie studentem z byciem ojcem i mężem. Zwłaszcza staram się być uważny na bycie ojcem dla Kuby. Ma 14 lat , dojrzewa i potrzebuje "odbicia", czegoś przeciwko czemu mógłby się zbuntować. Mając ojca na 1 roku studiów dziennych, z dziwniejszą fryzurą niż własna, słuchającego punka, hip-hopu i muzyki poważnej może być trudno się oddzielić. Bardzo, więc staram się być ojcem, oprócz takiego, z którym się gra w tenisa czy kosza, również takim, który sprawdza lekcje, pilnuje częstotliwości zażywania kąpieli i egzekwuje wykonywanie obowiązków domowych. Po to , żeby mógł się na mnie też wkurzyć (co nie znaczy, że robię to na złość). Robię to dla jego dobra, choć łatwiej , pewnie byłoby poklepywać się tylko po ramieniu.

Anja - 2010-01-23, 09:48
Temat postu: Re: akceptacja wieku
Humbak napisał/a:
jak wam się udaje pogodzić z wiekiem? zwłaszcza po 30tce? :-> ;-)


u mnie, wiele zależy od stanu ducha w danym okresie życia. teraz mam 32 lata i czuję się wspaniale. uwielbiam swoje życie i właściwie nie interesuje mnie to, ile mam lat - to tylko formalność. :-)
natomiast bywały okresy, gdy migające cyferki (że to już 25, czy 30 lat) wkurzały mnie. wtedy czułam się staro. :-?

KaliszAnka - 2010-01-23, 14:21

Ja o tym ile mam lat nie myślę na codzień prawie wcale. Wydaje mi się jakbym 18 skończyła dopiero wczoraj i łapie sie cały czas na tym, że widząc młodzież w tym wieku nadal odruchowo myślę o sobie jako jednej z nich.

Otrzeźwienie przychodzi kiedy mam okazje podsłuchać o czym mówią i jak mówią - bo przeważnie od razu dociera do mnie, że to już zupełnie inny poziom i inne klimaty (broń boże nie oceniam negatywnie dzisiejszej młodzieży, po prostu już inne rzeczy mnie interesują i jestem chyba odrobinę "starej daty"), ale nie wywołuje to we mnie jakieś nostalgii czy smutku.

Za niecałe 3 lata stuknie mi 30 i jakoś wogóle do mnie to nie dociera. Mieszkam z moim mężczyzną na swoim od jakis 4 lat, od 2 zarabiam na siebie, skończyłam wymarzoną uczelnię, urodziłam dziecko i jak o tym pomyślę to czasem mam wrażenie, że to nie ja, że to czyjeś inne życie jest, bo to niemożliwe żebym ja już miała to wszystko :)

Tak czy siak w ogóle nie zwracam uwagi na wiek pod kątem zamartwiania się "ojej to już tyle?". Może dlatego, że mój niemąż jest o 7 lat starszy, wokoło mam samych jego znajomych niewiele młodszych, którzy zupełnie nie pasują do obrazu statecznych, poważnych i nudnych dorosłych. Dorośli (rodzice i ich znajomi) którzy mnie otaczają zresztą też - więc może po prostu nie mam zakodowanego w głowie systemu który każe łączyć z przekroczeniem pewnego wieku jakieś ograniczenia.

Na wszystko jest zawsze czas jeśli jest chęć i niema "idealnego wieku" do żadnych rzeczy (oprócz oczywiście naturalnych ograniczeń związanych z pogarszającym się z wiekiem zdrowiem). Można być 25 latkiem, z pracą, rodziną i domem którego każdy dzień do końca życia będzie już wyglądał tak samo i można w tym czuć się spełnionym, jak i w wieku 40 lat dopiero dokonać czegoś wielkiego i zacząć życie na nowo - niema tu reguł myślę. Grunt to nastawienie. :)

yolin - 2010-01-23, 17:13

ajanna napisał/a:
kondycja nie ta co kiedyś

ajanna, najlepiej zabrac sie za jakis intensywny sport, ja po prawie roku karate kyokushin zauwazam znaczna poprawe 8-) w mojej kondycji ...

[ Dodano: 2010-01-23, 17:15 ]
Cytat:
Otrzeźwienie przychodzi kiedy mam okazje podsłuchać o czym mówią i jak mówią - bo przeważnie od razu dociera do mnie, że to już zupełnie inny poziom i inne klimaty

... i dlatego ja sie ciesze, ze ten "glupi" wiek mam za soba ;-)

olgasza - 2010-01-23, 18:22

no więc wczoraj skończyłam 33 lata :-)
świat po 30 zmienił mi się diametralnie ze względu na Mariankę i przeprowadzkę, i nie będę się oszukiwać - wciąż zdarza mi się tęsknić do czasu "przed dzieckiem"...
ale generalnie ponieważ związałam się ze starym dziadem ( ;-P ) to zawsze będę czuła się młoda i piękna, przynajmniej porównując się do J.
i niech tak zostanie :-)

yolin - 2010-01-24, 19:59

olgasza, gratulacje!!!!
a u mnie czas "przed dzieckiem" to jak poprzednie wcielenie ;-)

della - 2010-01-24, 21:17

A ja jestem niedzieciata i smarkata [21], ale czuję się ... staro. Głównie przez problemy różnorakie, a także nawał obowiązków i przemęczenie. Ostatnio jest jakby lepiej, bo znowu zaczęłam śnić i normalnie się wysypiać. Jednak z rówieśnikami nadal nie mam o czym rozmawiać.
Jak tak dalej pójdzie to przedwcześnie osiwieję;)

Tempeh-Starter - 2010-01-24, 21:35

taa, słyszałem że teraz młodzi ludzie mają raczej strasznie - maszynka do mięsa miele na całego :-(
proszę nie dawać się wkręcić ! 8-)

gosia_w - 2010-01-24, 21:47

Ja w tym roku skończę 40 lat. Czuję się młodo, może z racji tego, że 4 lata temu zostałam mamą. I zdecydowanie lepiej mi się żyje niż 10-15 lat temu. Znacznie częściej czuję się szczęśliwa. Czuję się też spełniona w różnych rolach. Po studiach praca, która dała mi wiele satysfakcji, a kiedy wydawało mi się, że już więcej nie uda mi się zawodowo osiągnąć, pojawiła się córcia. Teraz realizuję się jako mama i bardzo mi z tym dobrze. Może lepiej byłoby mieć wszystko po trochu w tym samym czasie, ale u mnie jest po kolei. Ciekawe, jaki będzie następny etap ;-) ?
della - 2010-01-24, 22:14

Tempeh-Starter napisał/a:
proszę nie dawać się wkręcić ! 8-)


Robię, co tylko w mojej mocy, dziękuję:)

gosia_w napisał/a:
Znacznie częściej czuję się szczęśliwa. Czuję się też spełniona w różnych rolach.


Z utęsknieniem czekam na takie spełnienie. Może wreszcie mniej rzeczy będę "musiała" robić a więcej "chciała", kiedy uda mi się żyć tak całkowicie "po swojemu".

Zastanawiam się jednak czy gdybyśmy mogli zmienić nasze życie tak, by sprostało naszym ideałom/oczekiwaniom/marzeniom, to czy bylibyśmy szczęśliwi. Myślę, że nie do końca. A jakie jest Wasze zdanie?

majaja - 2010-01-25, 14:25

zorro napisał/a:
Naprawdę siadacie i myślicie nad swoim wiekiem?!
Nie myśle o tym wcale, nie mam na to czasu. Mam tyle rzeczy do zrobienia, problemów do rozwiązania, książek do przeczytania, miejsc do zobaczenia, do przeżycia. W jakiejś mierze wynika to z tego z tego że ja za nic świecie nie chciałabym być spowrtoem nastolatką, a poza tym generalnie nie potrafię żałować, pewnie jest kilka decyzji które mogłam podjąć z większą rozwagą, kilka spraw, które przy minium wysiłku bym nie zawaliła, ale czy na pewno moje życie wtedy lepeij by wyglądało? pewnie niekoniecznie. A dziecko to mi akurat bardzo w życiu pomogło, wziąć się w garść i do roboty między innymi, anioł stróż nam go zesłał i tyle ;-) :-P
yolin - 2010-01-25, 14:35

della napisał/a:
Zastanawiam się jednak czy gdybyśmy mogli zmienić nasze życie tak, by sprostało naszym ideałom/oczekiwaniom/marzeniom, to czy bylibyśmy szczęśliwi.

moim zdaniem jestesmy tu po to, zeby sie uczyc, wiec gdyby wszystko bylo zawsze tak jak chcemy to tak naprawde nic bysmy z tego nie mieli,
ja wlasnie ucze sie cierpliwosci i nie wybuchania ]:-> ;-)

della - 2010-01-25, 17:03

Zgadzam się:) Ale też wydaje mi się, że jest inna kwestia. Nikt z nas nie zna siebie tak dobrze, żeby wiedzieć co dla niego najlepsze. Może nasze marzenia i dążenia ładnie wyglądają spisane w punktach na liście, a tak naprawdę nie potrafimy sobie wypisać recepty na wszystko.
ajanna - 2010-01-25, 21:48

jest nawet takie przekleństwo "oby spełniły się Twoje marzenia" :lol: :-P
yolin - 2010-01-25, 22:21

della napisał/a:
Nikt z nas nie zna siebie tak dobrze, żeby wiedzieć co dla niego najlepsze

no wlasnie :-) o tym myslalam , i dlatego nie spelniaja sie nam absolutnie wszystkie marzenia ( a raczej zyczenia)... prowdziloby to z cala pewnoscia do jakiejs katastrofy ... ile razy zdarzylo sie kazdemu z nas, ze myslelismy " jak dobrze, ze to (...) mi nie wyszlo, bo nie bylo wcale takie dobre i teraz bym zalowal"
... a moja dzisiejsza lekcja cierpliwosci chyba nie poszla mi tak najgorzej ;-)

della - 2010-01-26, 01:16

każdy dzień jest cenny właśnie przez to, że zostawia w nas ślad. ten aspekt przybywających lat jest więc czymś pięknym.

ha! jako jedyna dziewczyna z trojga rodzeństwa, cnotę cierpliwości mam opanowaną w stopniu zbliżonym do perfekcji. czasami myślę sobie, że już nic nie jest w stanie mnie zdziwić tudzież wytrącić z równowagi, aczkolwiek zdarza mi się błądzić drogami ciemności;)

powodzenia w treningu samokontroli!:)

kamma - 2010-01-26, 06:47

della napisał/a:
Nikt z nas nie zna siebie tak dobrze, żeby wiedzieć co dla niego najlepsze.

to nie jest do końca tak. Myślę, że nie ma jednej jedynej, najwłaściwszej drogi dla każdego człowieka. Raczej jest ileś tam (nieskończenie wiele, jak sądzę ;) ) możliwych dobrych dróg. I bez względu na to, którą z nich się pójdzie, są pewne uniwersalne zasady, które sprawią, że ta droga będzie właściwa.
te zasady to np. "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", "Postępuj w zgodzie z samym sobą" i tym podobne.
Mamy tylko jedno życie i naszym zadaniem jest przeżyć je jak najlepiej dla siebie. Myślę, że w życiu najważniejsze jest szczęście, byle nie kosztem innych ludzi.

Tempeh-Starter - 2010-01-26, 09:53

trochę się offtop robi w stronę szczęścia i życiowych wyborów.
moja rada dla tych co szukają tej właściwej, swojej drogi jest taka żeby wyluzowali i się nie spinali bo życie jest losem i chaosem :-D

gosia_w - 2010-01-26, 10:11

Tempeh-Starter napisał/a:
moja rada dla tych co szukają tej właściwej, swojej drogi jest taka żeby wyluzowali i się nie spinali bo życie jest losem i chaosem :-D

Tempeh-Starter, to brzmi jakbyś uważał, że nie mamy wpływu na nasze życie, że wszystko przynosi nam los. Ja uważam inaczej :-D

- 2010-01-26, 10:41

dżo, devil_doll, czuję dokładnie jak Wy :mrgreen: śmiesznie jest przychodzić po Jagodę na tańce a tam same stare pryki ;-) w garniturach itp. a my tacy młodzi ;-) :mrgreen:
nie chciała bym się cofnąć bo co było to było i masakra było by to znów przechodzić. Mnie interesuje to co teraz. Jestem szczęśliwa z tym co mam i nie martwię się o przyszłość, wszystko przychodzi samo, gdy jest na to czas.
Żyjemy poza głównych nurtem, gdzieś z boku i spokojniej. Nie interesują mnie kariery, wysokie pensje okupione stresem itp.

Jagula - 2010-01-26, 10:56

Dość długo tkwiłam w szoku jak do mnie docierało,że jednak nie mam 23-25 lat tak jak mi się nieustannie wydawało; wielką konsternacją bywały spotkania z młodszą częścią rodziny (która właśnie w takim wieku jest i korzysta z tego w pełni). Przemijanie i upływ czasu nie byłyby dla mnie takie przerażające gdyby nie to ,że jednoznacznie kojarzyły się z umieraniem i śmiercią (a moje natręctowo nakazywało mi żyć w przekonaniu,że niewiele mi zostało :-P ). Jednak któregoś wieczora kiedy miałam jakieś 33lata i 3 miesiące ;-) spłynęło na mnie głębokie przekonanie ,że własnie przeżyłam dokładnie 1/3 swojego życie, przeliczyłam więc dokładnie wszystko i okazało się , że powinnam dociągnąc setki :mryellow:
Więc teraz spokojnie się rozkoszuję swoim bagażem doświadczeń i doceniam zalety swojego wieku. Popełniłam masę błędów i zrobiłam mnóstwo głupich rzeczy, których się jednak już teraz nie wstydzę i nie żałuje ich , widocznie tak miało być i w taki sposób miałam dojść do punktu , w którym znajduję się teraz.Jednak- tam w środku - nadal tkwi 25 latka, szczęśliwie bardziej zrównoważona i wyciszona :-P (pal licho siwiznę i pierwsze zwisy hehehe)

Lily - 2010-01-26, 10:58

Jagula napisał/a:
Dość długo tkwiłam w szoku jak do mnie docierało,że jednak nie mam 23-25 lat tak jak mi się nieustannie wydawało;
mnie się ciągle tak wydaję, ale do tego co jakiś czas włącza się zdziwienie, że czterdziestka nadciąga - niemożliwe :D
Jagula - 2010-01-26, 11:03

Lily napisał/a:
Jagula napisał/a:
Dość długo tkwiłam w szoku jak do mnie docierało,że jednak nie mam 23-25 lat tak jak mi się nieustannie wydawało;
mnie się ciągle tak wydaję, ale do tego co jakiś czas włącza się zdziwienie, że czterdziestka nadciąga - niemożliwe :D
jeszcze możemy spokojnie mówić ,że bliżej nam do 30 niż 40 :-P
Różnica wieku uderza mnie ;-) również na uczelni- widze jakiegoś fajnego chłopaka na korytarzu i musze się skarcic w duchu, że pewno ma 10-15 lat mniej ode mnie :mrgreen:

lilias - 2010-01-26, 12:26

Jagula, :lol: :lol:
della - 2010-01-26, 16:06

bo też tak to chyba jest. w pewnym momencie stajemy się całością i choć przybywa doświadczeń [w pakiecie także: siwizna, zmarszczki, zwisy i cała reszta], to w środku jesteśmy tacy sami. to dlatego czasami ciężko się pogodzić, że "kostium" się marszczy pod oczami;)

nigdy nie bałam się ani starości, ani śmierci. boję się tylko zniedołężnienia, braku samodzielności. ale temu można po części zapobiec: jem zdrowo i dużo ćwiczę: ćwiczę mózg. bo to tam się zaczyna starość.

yolin - 2010-01-26, 17:53

Jagula napisał/a:
widze jakiegoś fajnego chłopaka na korytarzu i musze się skarcic w duchu, że pewno ma 10-15 lat mniej ode mnie :mrgreen:

:mrgreen:

Salamandra*75 - 2010-01-26, 18:32

Ja tam lubie swój wiek.. i wewnętrznie ciagle jestem 17-latka;-)
ajanna - 2010-01-26, 18:34

Jagula napisał/a:
widze jakiegoś fajnego chłopaka na korytarzu i musze się skarcic w duchu, że pewno ma 10-15 lat mniej ode mnie :mrgreen:


ale po co się karcić? ja za takiego wyszłam i o niebo mi lepiej niż z równolatkiem :-D . pewnie powiecie, że infantylna jestem :-P :lol:

a propos tych zmian wewn/zewn. jedną z najsmutniejszych rzeczy jakie w życiu usłyszałam było stwierdzenie "ale tam w środku, nadal mam 17 lat", które padło z ust starszej, schorowanej kobiety :cry:

Jagula - 2010-01-26, 19:01

ajanna napisał/a:
Jagula napisał/a:
widze jakiegoś fajnego chłopaka na korytarzu i musze się skarcic w duchu, że pewno ma 10-15 lat mniej ode mnie :mrgreen:


ale po co się karcić? ja za takiego wyszłam i o niebo mi lepiej niż z równolatkiem :-D . pewnie powiecie, że infantylna jestem :-P :lol:
mój równolatek spisuje się dobrze i nie zmienię go na młodszy model ;-)
arahja - 2010-01-30, 20:23

Dziewczyny, wy tu o trzydziestce piszecie, że siwy włos, że zmarszczka, a ja mam już z 1/4 głowy siwej i ledwo 22 skończone. :P Ale to mój jedyny "problem" z wiekiem związany; już dziś wiem, że nie będę szaleć i poprawiać natury, włosy na rudo, bo mi się tak widzi (i nie muszę słuchać komentarzy rodziny i znajomych), a reszta w nosie. ;)
Może jeszcze jedno - ja się czuję znacznie poważniejsza niż na mój wiek przypada, nocy nie zarywam i prowadzę stabilny tryb życia, w sklepach wciąż mnie pytają o dowód, a rodzina niemiłosiernie infantylizuje - mama panicznie boi się, że mogłabym z gniazda wyfrunąć, o czym marzę, bo nie kręci mnie rodzicielski garnuszek, gdy już niedługo zdobędę papiery zawodowe. Głupi dysonans.

zorro - 2010-02-13, 21:45

Tempeh-Starter napisał/a:
trochę się offtop robi w stronę szczęścia i życiowych wyborów.
moja rada dla tych co szukają tej właściwej, swojej drogi jest taka żeby wyluzowali i się nie spinali bo życie jest losem i chaosem :-D

I tu się zgodzę, niestety. To nam się wydaje, że dzieje się, bo jest w tym jakiś cel. Coraz bardziej dochodzę do przekonania, że cel jest przypadkowy. A my dorabiamy teorię.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group