| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Off-topic - Freeganism
żuk - 2010-10-17, 12:51 Temat postu: Freeganism co myślicie?
hxxp://www.wiadomosci24.pl/artykul/friganie_smietnikarze_z_przekonania_64468.html
Amanii - 2010-10-17, 14:33
już gdzieś chyba było na forum o tym:)
ja jestem bardzo za, często patrzę gdzie by tu można, ale nie znalazłam jeszcze żadnej dobrej miejscówki we Wrocławiu. Mam na koncie tylko 5 pęczków koperku, ale to zupełnie przypadkiem znalazłam (na podwórku koło śmietnika koleś sprzedaje warzywa z auta, pewnie mu zostało pod koniec dnia więc zostawił)
a przykłady co można znaleźć w Polsce i co z tego zrobić: hxxp://ilovetofu-cb.blogspot.com/search/label/znaleziska
45 awokado na śmietniku - no po prostu...
[ Dodano: 2010-10-17, 15:44 ]
ach, jeszcze to: hxxp://darmowazupa.blogspot.com/search/label/%C5%9Bmieci
alken87 - 2010-10-17, 17:13
ja czytałam że we wro dużo się zbiera z biedronki na nowowiejskiej, nawet mam blisko ale szczerze mówiąc niewtajemniczona jestem, jak w ogóle się do tego zabrać , gdzie oni tam mają te śmietniki i kiedy się wyrzuca
Alispo - 2010-10-17, 17:18
| Amanii napisał/a: |
ja jestem bardzo za, często patrzę gdzie by tu można, ale nie znalazłam jeszcze żadnej dobrej miejscówki we Wrocławiu. |
No wlasnie.Nie wiem,moze cos sie udaje zdobyc tam gdzie FNBowcy biora warzywka,to gdzies chyba Obornicka czy gdzies tam?
o,alken87-to jest jakis trop.
alken87 - 2010-10-17, 17:25
kiedyś oglądałam program jak w Londynie na targu po skończonym dniu handlowym można sobie nazbierać całkiem dobrych owoców i warzyw (obtłuczone czy lekko przywiędłe, ze skazami na skórce) podczas gdy u nas widzę takie rzeczy normalnie w sprzedaży (choć wiadomo, że nikt tego nie będzie chciał), jak jest coś wystawione "za darmo" to jest po prostu stare i zgniłe.
żuk - 2010-10-17, 17:27
ja ostatnio zaliczyłam rajd po śmietnikach- zielińskiego, świebodzki.. No i łup- 1 kapusta i 1 pomidor ale nie zrażam się.. Obornicka mówicie?
amanitka - 2010-10-17, 17:41
kocham ten tamat
z lezka w oku wspominam czasy, kiedy kupowalam tylko olej, a reszte mozne bylo wykontenerowac.
a pobyt w niemczech szczegolnie mile wspominam w tej kwestii.
alken87 - 2010-10-17, 17:57
może masz rację że nie są superświeże ale co, ja jakbym miała jakiś produkt w domu w tym stanie to na pewno bym go nie wyrzuciła bo nienawidzę marnować jedzenia. nie z biedy ani superoszczędności a z szacunku.
ostatnio z wielkim bólem wywaliłam sporo rzeczy bo mi się mole w szafce zalęgły- a i tak nie wyrzuciłam wszystkiego, wczoraj wykopywałam robaczki z kaszy przed wrzuceniem do wody
amanitka - 2010-10-17, 18:10
w niemczech z kontenerow trafialo sie mnostwo produktow z upraw ekologicznych, ktore byly swieze, tylko mialy np. uszkodzone opakowanie. po pieczywo jezdzilismy do piekarni bio i dostawalismy wypieki, ktory sie nie sprzedaly danego dnia.
w polsce zawsze mieszkam po wsiach lub malych miasteczkach, wiec tu free, zaopatruje sie raczej na lakach i w lasach. mysle jednak, ze w polsce choc miastowi freeganie nie maja pewnie takich luksusow jak w krajach europy zachodniej, nie koniecznie jedza stare czy zepsute produkty.
ja obecnie mam w domu kawe, ktora jest przeterminowana w swietle polskiego prawa. w innych krajach jest jeszcze zdatna do picia.
Alispo - 2010-10-17, 18:13
Poza tym freeganizm to nie tylko warzywa itp,duzo jest paczkowanych produktow,ktore przekroczyly date waznosci,ale czesto nie ma to znaczenia przy produktach z dluga data waznosci te pare dni.
Mozna tez uprawiac semi-freeganizm( ) i korzystac z koszy wyprzedazowych w marketach Szczegolnie duzo tam ekoproduktow udaje sie znalezc,np.we Wro w Almie czy PiP.
amanitka - 2010-10-17, 19:06
| Aisha napisał/a: | | Ja żywności nie wyrzucam, nie kupuję "na zapas", nie kupuję dużo. Jem wszystko świeże. Nie zamierzam tego zmienić. |
alez nikt cie nie naklania.
Amanii - 2010-10-17, 20:13
| Aisha napisał/a: | | tylko, że jak dla mnie - już ta żywność jest nieświeża |
No cóż, mam jednego kolegę, który rano wyrzucał 1,5 litrową wodę mineralną, otwartą poprzedniego popołudnia lub w nocy przed snem, z której wypił dosłownie kilka łyków. Na moje pytanie czemu to robi odpowiadał "no przecież już stara jest, z nocy!". Kiedyś jechaliśmy razem pociagiem (nocny, 9 godzin), zrobiłam sobie bułki, ale większość drogi przespałam, więc mi zostały. Kiedy wysiedliśmy z pociągu rano zabrałam się za ich jedzenie (może 12h od zrobienia, zapakowane w alufolię, chrupiące i pyszne) - on nie krył oburzenia jak mogę jeść takie "stare" bułki
Ja jednak mam trochę większy dystans do świeżości
Nadgniłe warzywa są fuj, ale w tych śmietnikowych łowach chodzi o to, że jest mnóstwo świeżych - tzn. zdrowych, nie zepsutych, nie zwiędłych, identycznych jak w sklepie. Powodem wyrzucenia jest często zepsute opakowanie, albo jeden pęknięty pomidor z całej gałązki (zapakowanej), który dyskwalifikuje ją ze sklepowej ekspozycji.
żuk - może jakaś wyprawa wspólna?
pomarańczka - 2010-10-17, 20:45
Ja też popieram Freeganism, mimo iż sama tego nie praktykuję ..No dobra skłamałam , znalazłam kiedyś dżem z czarnej porzeczki własnej roboty i zjedliśmy ze smakiem Jedzenie które jest znalezione wcale nie musi być zepsute, czasem ludzie wyrzucają dobre produkty bo ich nie chcą . W Poznaniu na"food not bombs " pozyskuje się warzywa z rynku od sprzedawców ,które im pozostały z całego dnia i już ich nie sprzedadzą i one nie są zgniłe czy zepsute
Alispo - 2010-10-17, 21:12
| Amanii napisał/a: |
żuk - może jakaś wyprawa wspólna? |
i ja,i ja!
żuk - 2010-10-17, 21:14
| Amanii napisał/a: | | żuk - może jakaś wyprawa wspólna? |
Amanii, bardzo chętnie tylko muszę dobrą obczajkę kontenerów za dnia wykonać i wtedy możemy czołówki i heja w miasto
| Alispo napisał/a: | freeganizm to nie tylko warzywa itp,duzo jest paczkowanych produktow,ktore przekroczyly date waznosci,ale czesto nie ma to znaczenia przy produktach z dluga data waznosci te pare dni.
| o to, to! Nie tylko warzywa, ale produkty w puszkach, foliowane etc. lądują na śmietnikach, że o meblach/obrazach/ciuchach nie wspomnę. Ale żywność- kiedy miałam praktyki w sadzie i szklarniach zobaczyłam takie rzeczy wyczyniane z owocami i warzywami, że naprawdę czysty kontenerek mnie nie rusza Ponadto frigan to dla mnie sposób pewnej kontestacji konsumpcjonizmu naszych czasów, jakoś tak mi lepiej na sercu gdy wiem, że dzięki mnie może odrobina mniej jedzenia się zmarnuje..
Alispo, wszyscy razem w jednym tempie pójdziemy
Alispo - 2010-10-17, 21:20
FNBowcy biora z targu na Obornickiej w piatek rano,moze to jest trop
bronka - 2010-10-17, 21:37
W Pl faktycznie wyciąganie jedzenia z kontenerów kojarzy się ze spleśniałym chlebem i zepsutymi warzywami.
Ja nie miałabym śmiałości/ czasu/ zapału do wyszukiwania takowych perełek, ale u reszty popieram całym sercem
Alispo - 2010-10-17, 21:46
Czas i zapał to kwestia głównie wyczajenia miejscówki.Ale z tym jest chyba coraz trudniej,kiedys łatwiejszy był dostęp do takich miejsc.Ale dla chcacego pewnie do zrobienia.
Amanii - 2010-10-17, 22:16
no właśnie tak myślałam że Targpiast to jest dobre miejsce, ale potem wyczytałam że on jest czynny całą dobę, więc nie wiedziałam kiedy wyrzucają...
zina - 2010-10-17, 22:16
Pracowałam raz w piekarni gdzie po zamknięciu zbierało się przed nią sporo osób na darmowe resztki.
Znam osoby które zbierają jedzenie z wielkich worów zazwyczaj z tyłu supermarketów i dla mnie to nie to samo co wygrzebywanie odpadków z śmietnika.
Często produkty z przeszła datą trwałości(w Anglii na produktach spożywczych są dwie daty. Jedna, do której produkt może leżeć na półce, druga, do której może być spożyty) lądują do kontenerów wciąż oryginalnie zapakowane.
Nieraz widziałam np. w Czechach jak wyprzedaje się produkty przeterminowane za połowę ceny! Dla mnie to skandal! Albo warzywa z stanie rozkładu i szokuje mnie to i wiele bardziej niż zbieranie resztek warzyw albo miękkich pomidorów z targu.
Sama jadłam, jeżdżąc autostopem po Europie, kanapki z odpadów i naprawdę wtedy bardzo się z tego cieszyłam
Popieram choć sama już nie biorę czynnego udziału
Alispo - 2010-10-17, 22:29
U rodzicow R. czasem jest dosyc freegansko Maja sklepy spozywcze,wiec czasem sa jakies vegekotlety z tego co akurat zostaje np.,fajna sprawa.
We Wro specjalnie nie mam jak praktykowac,chetnie sie wybiore na jakies łowy;)
alken87 - 2010-10-17, 22:41
ja też bym poszła, ja też
Alispo - 2010-10-17, 23:35
Jeszcze kilka linków:
hxxp://www.we-dwoje.pl/moda;na;zycie;za;darmo,artykul,10267.html]hxxp://www.we-dwoje.pl/moda;na;zycie;za;darmo,artykul,10267.html
hxxp://www.kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=677]hxxp://www.kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=677
hxxp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,80530,5089392.html]hxxp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,80530,5089392.html
Mia - 2010-10-24, 22:57
ja również popieram freeganism - po pierwsze przede wszystkim to świetny sposób na zapobieganie karygodnemu marnotrawstwu żywności, a w konsekwencji wszystkich zasobów nieodnawialnych wykorzystanych na etapie jej produkcji.
Po drugie - istnieje przecież wiele sposobów, aby nie była to żywność "śmietnikowa", brudna i nieapetyczna:
1) można dogadać się z piekarnią na odbieranie resztek (nieświeżego pieczywa i wypieków te szanujące się piekarnie nie będą sprzedawać następnego dnia. Wprawdzie mają wyliczone ile czego schodzi i zwykle tyle wypiekają, ale na pewno coś tam codziennie zostaje),
2) w kwestii warzyw i trwalszych owoców można dogadać się na bazarkach, giełdach itp. - tam również przerób jest duży, codziennie przychodzą nowe dostawy - nikt nie namawia do jedzenia nieświeżych, ani tym bardziej zgniłych warzyw - większość z nich jest jedynie poobijana albo po prostu "przebrana" (mniejsze, "brzydsze" egzemplarze), co nie ma znaczenia, zwłaszcza w przypadku warzyw, których nie je się na surowo, tylko szoruje, obiera i gotuje Parę lat temu uczestniczyłam w przygotowaniu masowej wyżerki na tydzień wegetarianizmu w ówczesnej siedzibie Basty na Żeromskiego we Wrocławiu - mieliśmy całą taczkę darmowych warzyw przywiezionych z bazarku - to były naprawdę świetne, jędrne warzywka
3) na pewno nie ma się czego bać w przypadku fabrycznie zapakowanych w szczelne worki kasz, makaronów, ryżu itp. kilka dni po terminie - nawet jeśli sklep się ich pozbył, nic niebezpiecznego nie miało szans przedostać się do środka, a wszystkie te produkty i tak wrzuca się na wrzątek.
Niestety w Warszawie nie znam miejscówek, gdzie byłoby to możliwe (wieczne przeprowadzki - to już 4 miasto). We wszystkich znanych mi warzywniakach raczej właśnie "eksploatują" warzywka i owoce niemalże do ostatniego tchnienia i samemu trzeba uważać, żeby za pierwotną cenę nie wcisnęli ci nadpsutej sztuki - taki biznes niestety, być może warszawskie wysokie koszty utrzymania są powodem takiej taktyki i braku dbałości o klienta
Poza tym ze względu na pracę ledwo znajduję czas, żeby zrobić "normalne" codzienne szybkie zakupy. Przyszłym dzieciom też raczej nie podawałabym free-zdobyczy - tu przebiega dla mnie granica freeganismu. Poza tym gdy pojawiają się dzieci czasu nie przybywa
Natomiast bezgranicznie podziwiam ludzi, którzy zbierają żarcie w ten sposób i organizują food not bombs - to już trzeci argument "za" Poza tym część produktów można by na pewno wykorzystać na dokarmianie zwierząt - podsumowując: freeganism to same plusy, a przy odpowiednich dojściach i zasobach czasu moim zdaniem minusów właściwie brak
Alispo - 2010-10-24, 23:11
| Mia napisał/a: | Parę lat temu uczestniczyłam w przygotowaniu masowej wyżerki na tydzień wegetarianizmu w ówczesnej siedzibie Basty na Żeromskiego we Wrocławiu - mieliśmy całą taczkę darmowych warzyw przywiezionych z bazarku - to były naprawdę świetne, jędrne warzywka |
To pewnie wlasnie z Obornckiej byly.hm,moze sie poznalysmy wtedy?szefowalam kiedys Bascie,ciezki to byl czas wprawdzie,nevermind..
Lily - 2010-10-24, 23:14
| Mia napisał/a: | | można dogadać się z piekarnią na odbieranie resztek (nieświeżego pieczywa i wypieków te szanujące się piekarnie nie będą sprzedawać następnego dnia. Wprawdzie mają wyliczone ile czego schodzi i zwykle tyle wypiekają, ale na pewno coś tam codziennie zostaje), | I siedzieć cicho, bo jak się urząd skarbowy dowie, to wykończą piekarnię, że nie opodatkowała darowizn
Irokezik91 - 2010-11-22, 00:25
Jestem jak najbardziej za! Ja tam nie boję się żadnych śmietników.
Może zorganizujemy jakąś nocną wyprawę w Warszawie?
Tasak - 2010-11-23, 12:01
No jasne, że jestem za.
Bo: | Mia napisał/a: | | po pierwsze przede wszystkim to świetny sposób na zapobieganie karygodnemu marnotrawstwu żywności, a w konsekwencji wszystkich zasobów nieodnawialnych wykorzystanych na etapie jej produkcji. | i tu należy postawić trzy wykrzykniki, najlepiej czerwone. Studiowanie ochrony środowiska do czegoś zobowiązuje Przynajmniej mnie - (niestety) mniejszość ludzi "z powołania" na moim roku. Bycie weganką też. W końcu przy "zasobo"chłonnej produkcji i transporcie takiej żywności najczęściej tracą również plantatorzy, rolnicy, pracownicy.. których prawa należy respektować tak samo jak prawa innych zwierząt.
Po drugie, no kurczę, jeśli jedzenie jest dobre to nie powinno leżeć w miejscu, które jest przeznaczone na śmieci. Dobre jedzenie =/= śmieć. Dobre jedzenie trzeba jeść. Mało to głodujących na świecie? Nie dość, że jest wielka nadprodukcja (co samo w sobie jest bez sensu), to jeszcze nie są z tego powodu wyrzucane rzeczy popsute tylko dobre. Nie wiem jak Wy, ale ja tego kompletnie nie rozumiem. I w związku z tym, że dobre jedzenie się je, to je biorę i jem. Uprzednio umywszy/ugotowawszy/odpowiednio przyrządziwszy w zależności od czasu/pogody/hormonów/ciśnienia/a nawet temperatury punktu rosy.
Po trzecie: wczoraj wkładając do torebki zdobycze od razu się uśmiechnęłam. I to jak! Naprawdę, niesamowita satysfakcja. I wcale już się nie boję/czuję głupio. Ani wisieć na śmietniku i nabijać papryki na patyk, ani podnosić pory, cebule i ziemniaki z płyty targowiska, podczas gdy jeszcze nie wszyscy handlarze się zwinęli. Zwłaszcza jak słyszę od sprzątających teren "jeszcze tam poszukajcie ".
Po czwarte: Poza oszczędnością zasobów, zmniejszeniem marnotrawstwa, małym wkładem w prostowanie chorych relacji panujących w naszym super "cywilizowanym" świecie, zmniejszeniem stresów spowodowanym satysfakcją i radością nawet po ciężkim dniu jest jeszcze jedna oszczędność - pieniędzy. A to chyba rzecz, na której brak dość często się narzeka..
daria - 2010-11-23, 12:03
mój brat mieszkający w Danii co wieczór idzie do supermaketu, a raczej pod.. i wynosi ze "śmietnika" mnóstwo żywności... z datą ważności do wczoraj... podobno to całkiem dobre jedzenie.. nie tak jak u nas... i dzięki temu zaoszczędza pieniądze na jedzeniu..
lynnie - 2010-11-23, 17:24
Strasznie się cieszę, że znalazłam to forum
O freeganizmie po raz pierwszy usłyszałam juz jakiś czas temu jednak nie miałam okazji przekonac się jak wygląda to w praktyce.
Obecnie zbieram się do pisania pracy na ten temat i dosyc intensywnie poszukuję freegan, więc jeżeli ktoś z was chciałby mi pomóc, będę wdzięczna! ;D Hmm?
I jeśli będziecie organizowac jakieś wspólne łowy w Warszawie - chętnie się z Wami zabiorę
tęczówka - 2010-11-23, 18:28
Tasak, ,podpisuję się pod tym co napisałaś wszystkimi moimi 4 koślawymi kończynami :*
daria, ,u nas też jest całkiem dobre jedzenie na śmietnikach.a najbardziej lubię freeganism w wykonaniu kolektywów food not bombs
Amanii - 2010-11-24, 15:51
tasak, czemu fot nie dałaś?
Kaja - 2010-11-24, 16:24
popieram i praktykuje:)
Jednak i tak często śmietniki są zamykane przez sklepy, zawsze z ekipą staramy się dyskretnie je odwiedzać bo w polskim prawie zbieranie sobie śmieci to kradzież
Kiedyś jak widziałam w Holandii chłopaka w sklepie co zbierał rzeczy przeterminowane by je wyrzucić zapytałam czy mogę wziąść to odparł że szefostwo nie pozwala a śmietnik w zamykanym garażu stoi by nie kraść..
Malinetshka - 2010-11-24, 16:47
| Kaja napisał/a: | Kiedyś jak widziałam w Holandii chłopaka w sklepie co zbierał rzeczy przeterminowane by je wyrzucić zapytałam czy mogę wziąść to odparł że szefostwo nie pozwala a śmietnik w zamykanym garażu stoi by nie kraść.. |
To jest strasznie przykre Ja z kolei mam doświadczenie z restauracji w USA, w której pracowałam. Zrobiono omyłkowo 1 danie za dużo i gdy słaniająca się na nogach z głodu starsza pani pracująca na zmywaku chciała je zjeść (zapytała czy może), szefostwo jej zabroniło mówiąc, że albo za nie zapłaci (odliczą jej z pensji) albo danie ma wylądować w koszu. Był to dla mnie widok szokujący.. I nie była to jedyna taka sytuacja.
olgasza - 2010-11-24, 17:06
też o tym słyszałam
Kilka lat temu było głośno o przypadku, bodajże w Niemczech, kiedy kierownictwo sklepu Lidla poleciło oblać jakimś środkiem trującym wyrzucane (ale jeszcze dobre) pożywienie, żeby uniemożliwić freeganom korzystanie z ich śmietników Jakiś człowiek wtedy poważnie się zatruł, była chyba nawet sprawa sądowa, ale nie wiem, jak się skończyła.
moony - 2010-11-24, 17:12
Nie rozumiem po co takie działania. Przecież za "kradzież" odpowiada chyba "kradnący", a nie sklep. O opinię im chodzi?
To, co napisała Malinetshka mnie rozwaliło. Rozumiem, że w naszym plastikowym świecie warzywa w sklepie muszą być śliczne, ale wyrzucanie zupełnie dobrego posiłku w restauracji? Jak się w końcu skończyła ta sytuacja?
bronka - 2010-11-24, 17:15
Podejrzewam, że ci okrutni szefowie sklepów spożywczych mają jakieś swoje powody do takiego zachowania. Niestety.
Większość pewnie pamięta przykrą historię piekarza, którego wykończył fiskus. W takie akcje zawsze albo fiskus, albo sanepid są zaplątane.
Bardziej winiłabym chory system i nieadekwatne kary niż oceniała wszystkich z góry
[ Dodano: 2010-11-24, 17:21 ]
I jeszcze jeden punt widzenia- nie wszyscy freeganie to ładne zadbane weganki. Są też żule, którzy wyrzucają ze śmietników śmieci szukając jedzenia.
Mam taki przykład po drodze do pracy. Pod jednym małym spożywczakiem siedzą menele. Smród straszny i klientów coraz mniej. Stoją i żądają jedzenia. Niestety jest to pewnie efekt dobrego serca właściciela/ pracowników
devil_doll - 2010-11-24, 19:39
bronka ma racje, freeganka nie jestem ale IMO dobry pomysl to wystawianie rzeczy majacych sie zaraz przeterminowac w odzielnym regale czy na polce. np w www.metro.ca mozna kupic warzywa /owoce, ktore nie wygladaja ladnia za cale 99 centow. w ten sposob zanabylam 10 awokado nie za darmo ale za b.male pieniadze.
Malinetshka - 2010-11-24, 19:47
| moony napisał/a: | | Jak się w końcu skończyła ta sytuacja? |
W śmietniku
Jeśli chodzi o freeganism to ja nie mam zdania. Mam mieszane uczucia.
Przychylałabym się do stwierdzenia, że istnieje:
| bronka napisał/a: | | chory system |
którego nie umiem pojąć.. po prostu.
Tempeh-Starter - 2010-11-24, 22:22
hxxp://organicmagazine.pl/spoleczenstwo/swiat-i-ludzie/buszujacy-w-smieciach/menu-id-179.html]polecam
żeby poczytać zdaje się trzeba wykupić abonament ale e-magazyn bardzo ok!
patasznikowa - 2010-11-24, 22:38
Tempeh-Starter super link, dzieki!
Ja freeganizm uprawialam pare lat temu w londynie, razem ze squatowaniem - boskie czasy
Nie chodzilo o brak kasy (choc oszczednosc to oczywista) ale wlasnie o to marnowanie - jedzenia, domow, wszystkiego.. I nic tak nie smakowalo, jak gulasz na 5 osob upichcony z warzyw zebranych po skonczonym rynku warzywnym. albo smazone banany, ktorych czasem mielismy po 10 kilo!
Mysle ze idea jest wspaniala, nie wszedzie jednak , jak widze z tego co piszecie - niestety mozliwa.
Tu potrzeba tylko czasu i checi
Bo to nie jest tak, ze hyc na smietnik i menu na caly tydzien gotowe. Freeganizm czasem zajmuje sporo czasu i raczej trudno to robic, jak sie pracuje/ma dzieci/robi sztuke/zajmuje innymi rzeczami niz ideowy freeganizm. ale jak sie ten czas ma to "food not bombs"!
Lily - 2010-11-24, 22:44
Malinetshka, w USA chyba zawiadamianie policji o wszelkich wykroczeniach jest raczej mile widziane (nie to, co u nas), tak więc domyślam się, że gdyby ktoś doniósł, że rozdają posiłki, to mieliby kłopoty, zapłaciliby wielki mandat albo coś w tym stylu. Aczkolwiek system jest chory, zgadzam się.
moony - 2010-11-25, 14:04
(A Tempeh-Starter się nie chwali, ale w najnowszym Organicu własnie jest jego artykuł... Tylko ciii. Jeszcze nie czytałam...)
Lenka - 2010-11-25, 21:41
Nigdy nie uprawiałam freeganismu, ale często dostawałam owoce i warzywa od sklepikarzy. Np kiedyś przy kupowaniu skrzynki jabłek, pan sprzedawca dorzucił mi 10 bananów. Miały brązowe plamki, ale były słodkie i pyszne! Sąsiad, który ma mały sklepik często daje mi właśnie banany( jak nie są idealnie żółte). Ja ogólnie często dostaję coś od ludzi. Nie wiem czy mam wypisane na czole, że kocham owoce i warzywa W lecie wracałam do domu z bukietami koperku od starszego pana. Teraz dostaję od znajomych reklamówki jabłek (renety i jakieś inne pyszne), bo sami nie zjedzą, a mogą się zepsuć. To miłe, że są ludzie, którzy się dzielą. Niektórzy wolą wyrzucić coś niż komuś dać.
Mia, czy ten piesek na zdjęciu to seter irlandzki? Jak nie to jaka to rasa?
Alispo - 2010-11-26, 00:04
| Lenka napisał/a: |
Mia, czy ten piesek na zdjęciu to seter irlandzki? Jak nie to jaka to rasa? |
Nova Scotia Duck Tolling Retriever
Lenka - 2010-11-26, 15:50
Wow, nigdy o takiej rasie nie słyszałam. Ale blisko byłam, Irlandia czy tam Szkocja... Grunt, że Wielka Brytania Hehe. Śliczny piesek
adriane - 2010-11-27, 01:26
| devil_doll napisał/a: | | dobry pomysl to wystawianie rzeczy majacych sie zaraz przeterminowac w odzielnym regale czy na polce |
W Tesco się tak robi, przynajmniej tu w Irlandii. Zwykle odwiedzamy ten supermarket ok.godz.20 i jest mnóstwo jedzenia przecenionego: warzywa (np.worek ziemniaków 6kg za 8 centów), pieczywo, owoce ( winogrona po 30 centów za pół kilo) , dania gotowe, mięso ( tego nie bierzemy rzecz jasna, ale ma wielu zwolenników). To jest dobre jedzenie, którego data ważności kończy się dziś lub jutro. Ludzie to kupują, pewnie za dużo nie zostaje do wywalenia, bo ceny są zwykle w centach.
malva - 2010-11-29, 23:44
| amanitka napisał/a: | kocham ten tamat
z lezka w oku wspominam czasy, kiedy kupowalam tylko olej, a reszte mozne bylo wykontenerowac.
a pobyt w niemczech szczegolnie mile wspominam w tej kwestii. |
dookładnie
zou - 2011-01-17, 11:11
Moim zdaniem warto skontaktować sie z Polskim Związkiem Działkowców w Waszych miastach. Odkąd mam działkę w ogrodach ROD, byłam zszokowana ile na jesieni owoców leży na ścieżkach: śliwki, jabłka (najróżniejszych odmian), orzechy...A na rynku kilometr obok ludzie kupują...
Często jak ktoś ma kilka drzew na działce nie jest w stanie zebrać wszystkiego. Ludzie z wielkim trudnem dołują (zasypują) w ziemi owoce, których nie dadzą rady przetworzyć, a nikt po nie nie przychodzi.
Mam u siebie orzech włoski, ale i tak jak szłam rano po ścieżkach to dozbierałam zawsze i tak pół reklamówki spadów orzecowych. O śliwkach nie wspomnę, też mi było żal deptać po ścieżkach, ale na własnej działce mam wystarczającą ilość kilogramów owoców...Może można dogadać się z gospodarzami ogrodów działkowych, że zrobicie na jesieni "sprzątanie ścieżek" za darmo - za owoce?
Alispo - 2011-01-17, 13:28
super pomysł::)
Tempeh-Starter - 2011-01-17, 13:51
warzywa i owoce z miasta to chyba nie
freeganizm poza umiarkowanym znaczeniem praktycznym (ilu z nas mieszak na squatach ma swoją niemałą doniosłość światopoglądową
koncepcja używania nie tego co nowe a tego co dobre ładnie się osadza w anty-konsumpcjoniźmie...
zou - 2011-01-17, 14:30
W Miastach=zarządy ROD. Ogrody są poza miastem
Tasak - 2011-01-24, 12:17
| Amanii napisał/a: | | tasak, czemu fot nie dałaś? |
Się poprawiam!
Pierwsze w życiu carrefourowe:
hxxp://img811.imageshack.us/i/dsc07793f.jpg/]
Uploaded with hxxp://imageshack.us]ImageShack.us
Z targowiska kiedyś:
hxxp://img341.imageshack.us/i/dsc07885n.jpg/]
Uploaded with hxxp://imageshack.us]ImageShack.us
A tu również z targowiska, jak kiedyś wysiadłam z tramwaju 'wcześniej' i postanowiłam się przejść - jak widać owocnie (akurat na pasztet było, który jadłyśmy przez kilka dni w tostach ):
hxxp://img832.imageshack.us/i/dsc07950f.jpg/]
Uploaded with hxxp://imageshack.us]ImageShack.us
Ale i tak mistrzem freegaństwa i lumpeksowania jest dla mnie mój dziadek. Przynajmniej wiadomo w kogo się w tej familii wrodziłam.
|
|