wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - wesele - pytanie o kwotę daną w prezencie

Pipii - 2013-02-28, 20:15
Temat postu: wesele - pytanie o kwotę daną w prezencie
Mam może trochę dziwne pytanie, ale potrzebuję rozeznania : ile zazwyczaj dostaje się od chrzestnych na weselu - chodzi oczywiście o gotówkę.
Agnieszka - 2013-02-28, 20:24

Pipii: nie sądzę aby był taryfikator raczej wszystko zależy od sytuacji finansowej, zażyłości rodzinnych. Moja znajoma ostatnio otrzymała równowartość średniej klasy małego samochodu ale rodzina zasobna.
go. - 2013-02-28, 21:04

Agnieszka napisał/a:
Moja znajoma ostatnio otrzymała równowartość średniej klasy małego samochodu


jakbym miała taką wizję to sama bym się zastanowiła czy mi się jednak weselić nie opłaca :mrgreen:

jagodzianka - 2013-03-01, 12:37

Chyba jednak żałuję, że nie mam chrztu i chrzestnych. :P
aga40 - 2013-03-01, 13:28

ja dostalam 800 zl od chrzestnej a od chrzestnego nic. nawet na slub nie przyjechal...
Natalka86 - 2013-03-04, 10:54

ja dostałam po 1000 kilka lat temu
Pipii - 2013-03-04, 14:17

dziękuję Wam za odpowiedzi!
Agnieszka - 2013-03-04, 14:45

W sumie nie słyszałam o pokaźnych kwotach (poza powyższym przypadkiem), to 1 tys chyba najczęściej, czasem też bywają puste koperty - o tym słyszałam (nie wiem w jakim kontekście pytasz tzn czy Twoja impreza czy na takowej będziesz). A może młoda para ma listę prezentów?
mariaaleksandra - 2013-03-04, 15:15

Ja dostalam od chrzestnych 4000 ( chrzesni sa malzenstwem, wiec mozna podzielic na dwa :) ).Ale wesele bylo kameralne (26osob o ile dobrze pamietam) i wiekszosc kasy ktora doatalismy byla od chrzestnych, rodzicow i dziadkow. Zaznacze ze nie chcielismy zadnych prezentow, od nikogo. No ale nie wypada oddac raczej...
Ale mimo ze jestem za nie chrzczeniem dzieci to ostatnio z malzem zartujemy ze chyba warto jednak pomyslec, bo slyszymy od znajomych ze niezly biznes mozna zrobic :D dla mnie to jakis osmos co ludzie wyprawiaja....

Pipii - 2013-03-04, 16:07

Agnieszka napisał/a:
czy Twoja impreza czy na takowej będziesz

na takowej będę, chrzestnym jest mój ojciec, dlatego pytam, bo on nie ma pojęcia ile dać ;-) i chcę zrobić rozeznanie. Młodzi nie mają listy prezentów.

Agnieszka - 2013-03-04, 16:23

Jak pisałam zależy od sytuacji materialnej, zażyłości.... Wg mnie kasa ok ale może coś prezentowego jak sesja z fotografem, może młodzi mają pasję/zainteresowania i coś w tych klimatach dodatkowo. Kasa pójdzie a pamiątka lub uwiecznienie uroczystości i trafiony gift zostają.
sanderrra - 2013-03-04, 16:31

To chyba zależy od regionu. My z mężem jesteśmy z innych części województwa i jeśli chodzi o prezenty bardzo się one różnią. U mnie zorganizowanie wesela jest o niebo tańsze niż w okolicach D. więc i widać było różnicę w "kopertach". I tak, od moich chrzestnych dostaliśmy 1000 i 1500zł a od chrzestnego D. 3000zł (chrzestna nie dojechała na ślub). Musiałabyś popytać ludzi z okolicy ;)
Pipii - 2013-03-04, 17:44

tylko my praktycznie nie znamy tej rodziny, widzieliśmy się może 2 - 3 razy w życiu :/ niestety...
OK, ale dzięki za wszelkie propozycje / pomoc !!

koko - 2013-03-04, 18:29

Agnieszka napisał/a:
czasem też bywają puste koperty

:shock: Brak słów.

owca - 2013-03-05, 08:24

Pipii napisał/a:
chrzestnym jest mój ojciec, dlatego pytam, bo on nie ma pojęcia ile dać ;-) i chcę zrobić rozeznanie. Młodzi nie mają listy prezentów.


Ja dostałam od chrzestnej 2000 a od chrzestnego 3000. Ale obydwoje zamożni. Mąż od swoich dostał po 1000 zł.
My zwykle też tyle dawaliśmy na weselach (1000) - do czasu naszego, gdy w kopertach od par znajdowaliśmy 200 zł w banknotach 10 zł - co by kopertę porządnie wypchać :mrgreen:
Ogólnie (moim zdaniem) powinno dać się tyle by młodym choć w minimalnym stopniu zwrócić koszty imprezy. Czyli 500/600 zł (od pary) powinno starczyć.

Pipii - 2013-03-05, 09:09

owca napisał/a:
Ogólnie (moim zdaniem) powinno dać się tyle by młodym choć w minimalnym stopniu zwrócić koszty imprezy. Czyli 500/600 zł (od pary) powinno starczyć.

wg mnie 600 zł od pary to strasznie dużo :shock:
zazwyczaj na weselach, na których ja byłam, dawało się około 300 zł od pary, jeżeli dalsza rodzina, bliska bardzo rodzina około 500 zł. Kuzynostwo około 300 zł od pary, nie więcej, no, ale jak widać - to wszystko zależy... m.in od zasobności konta bankowego.
Dziękuję za wszelkie odpowiedzi ;-)

mono-no-aware - 2013-03-05, 10:25

Czyli ja rozumiem, że jak kogoś nie stać na danie nawet 200 zł, to jak jest zaproszony to ma powiedzieć: niestety nas nie będzie, bo nie stać nas na "prezent". Ciekawe jakbyście zareagowali/ły? To dziękujęmy, nie przychodźcie ...
Agnieszka - 2013-03-05, 10:52

Dla mnie to nie był problem. Moja chrzestna była w kiepskiej sytuacji finansowej ale fajnie, że była bo bliska dla mnie jest.
Jakoś się ten świat zmienia i chyba często postawa roszczeniowa bierze górę i nie chodzi o ślub ale też inne sytuacje i okoliczności rodzinne. Rodzinnie mam sytuację, że dzieć ma wszystko a na 18 rodzice autko kupili a chrzestni co.... na mieszkanie się powinni zrzucić?

Pipii - 2013-03-05, 10:54

mono-no-aware wiesz, ja myślę, że bardzo wiele osób jest w takiej sytuacji, że ich nie stać na wsadzenie do koperty dużej sumy, ale bardzo wiele osób też od ust sobie odejmuje, bo "trzeba dać" .. znam takie przypadki osobiście, nie twierdzę, że jest to dobre, wręcz przeciwnie. Ja wesela nie miałam żadnego. Nie dostałam żadnych prezentów. Nie narażałam ani moich rodziców, ani krewnych na koszta. Jestem z tym szczęśliwa. No, niestety, w moim otoczeniu i w mojej rodzinie uchodzę za "inną"..
Gdyby ktoś mi powiedział, że nie stać go na prezent to powiedziałabym, że nie przychodzi po to, aby dać mi kopertę, ale po to, aby cieszyć się ze mną - no, ale ogólnie jest przyjęte, że wesele robi się po to, aby młodzi zarobili..
W każdym razie, na moje możliwości finansowe, ofiarowanie 600 zł od pary jest to bardzo, bardzo dużo. Oczywiście - jeżeli ktoś może, jest w stanie to jak najbardziej niech się dzieli!

jarzynajarzyna - 2013-03-05, 14:13

mono-no-aware, chyba chodzi raczej o to, że manewr z pustą kopertą jest nieładny. przecież można dać kwiatki, jakiś drobiazg, po co dawać atrapę. tzn. tak mi się zdaje, jak dla mnie koperta nie jest obowiązkowa, ale się nie znam w sumie, bo swojego wesela nie miałam, a na cudzych byłam 2 x, więc mało miarodajne.
koko - 2013-03-05, 14:16

jarzynajarzyna napisał/a:
mono-no-aware, chyba chodzi raczej o to, że manewr z pustą kopertą jest nieładny. przecież można dać kwiatki, jakiś drobiazg, po co dawać atrapę.

No właśnie dokładnie o to chodzi. Chamówa i wstyd. Nie dlatego, że ktoś się "nie szarpnął".

Lily - 2013-03-05, 14:20

A nie jest tak, że "wypada" dać tyle, ile kosztowało żarcie na osobę? Chociaż w przypadku wegetarian czasem o jedzeniu można zapomnieć ;)
No w każdym razie gdybym ja miała organizować wesele (brr), to nie liczyłabym na to, że mi się zwróci, w ogóle jakoś niesmak czuję, jak mnie ktoś obdarowuje pieniędzmi.

Aaa:
Cytat:
Czyli 500/600 zł (od pary) powinno starczyć.

To strasznie dużo. Teraz ludzie takie drogie wesela robią?

owca - 2013-03-05, 15:06

Lily napisał/a:
A nie jest tak, że "wypada" dać tyle, ile kosztowało żarcie na osobę? Chociaż w przypadku wegetarian czasem o jedzeniu można zapomnieć ;)
No w każdym razie gdybym ja miała organizować wesele (brr), to nie liczyłabym na to, że mi się zwróci, w ogóle jakoś niesmak czuję, jak mnie ktoś obdarowuje pieniędzmi.

Aaa:
Cytat:
Czyli 500/600 zł (od pary) powinno starczyć.

To strasznie dużo. Teraz ludzie takie drogie wesela robią?


Ceny są zwykle od 190 zł w górę w miastach. Nie wiem jak wygląda sytuacja w mniejszych miejscowościach. My płaciliśmy 230 zł "od łebka" w 2010 roku (Łódź).
Dlatego uważam, że 500 zł to minimum (w mieście). Ogólnie wyprawianie wesela się nie opłaca. Bo pamiętajmy, że żarcie na weselu to nie wszystko, dodatkowo młodzi inwestują w alkohol, zespół, kamerzysta/fotografa, czasem dekoracje, czasem też muszą lub chcą zainwestować w dowóz gości na imprezę. Reasumując jakbym mogła cofnąć czas, zabrałabym ludzi na imprezę do pubu, z rodziną spotkała się na obiedzie a kasę jaką wyłożyliśmy na "wesele" przeznaczyła na podróż do Ameryki Południowej :mryellow:

mono-no-aware napisał/a:
Czyli ja rozumiem, że jak kogoś nie stać na danie nawet 200 zł, to jak jest zaproszony to ma powiedzieć: niestety nas nie będzie, bo nie stać nas na "prezent". Ciekawe jakbyście zareagowali/ły? To dziękujęmy, nie przychodźcie ...


Nie, padło pytanie ile zwykle ludzie dają. Więc odpowiadam. Czasem dają mniej czasem więcej. Nikt nie oczekuje kluczyków od samochodu czy kluczy do apartamentu, ale fajnie gdy do takiej zabawy para nie dopłaca lub przynajmniej koszty jej się zwracają. Poza tym często się wie jaką dana osoba ma sytuację materialną i nikt nie oczekuje od cioci by z marnej emerytury wykrzesała 1000 zł na prezent. To jest oczywiste.

Agnieszka - 2013-03-05, 15:30

owca: zgadzam się z tym co napisałaś. U mnie ludzie płacili 100 zł za osobę (+/- no stolnica, choć obrzeża) robiąc imprezy komunijne poza domem a to nie jest całonocna impreza.
neon.ka - 2013-03-05, 20:26

koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
mono-no-aware, chyba chodzi raczej o to, że manewr z pustą kopertą jest nieładny. przecież można dać kwiatki, jakiś drobiazg, po co dawać atrapę.
No właśnie dokładnie o to chodzi. Chamówa i wstyd. Nie dlatego, że ktoś się "nie szarpnął".
A ja jednak myślę, że czasem może to wynikać z jakiegoś lęku. Niby nikt od nikogo niczego nie wymaga i wykazuje się zrozumieniem czyjejś sytuacji, a jednak co się potem mówi za plecami, to wiadomo. Jak dasz pustą kopertę, to przynajmniej potem nikt nie będzie wiedział, że to od Ciebie, więc unikniesz ostracyzmu rodzinnego czy w gronie znajomych. Nie chcę przez to powiedzieć, że popieram taką postawę, ale jestem w stanie zrozumieć, wobec nieszczerości obecnej między ludźmi. Niestety dla mnie to wszystko nie jest takie czarno-białe.
owca napisał/a:
Ceny są zwykle od 190 zł w górę w miastach. Nie wiem jak wygląda sytuacja w mniejszych miejscowościach. My płaciliśmy 230 zł "od łebka" w 2010 roku (Łódź).
Dlatego uważam, że 500 zł to minimum (w mieście). Ogólnie wyprawianie wesela się nie opłaca. Bo pamiętajmy, że żarcie na weselu to nie wszystko, dodatkowo młodzi inwestują w alkohol, zespół, kamerzysta/fotografa, czasem dekoracje, czasem też muszą lub chcą zainwestować w dowóz gości na imprezę.
Jeśli para chce to wszystko zrobić, to chwła jej za to, ale dlaczego goście mają ponosić tego koszty? Dla mnie nie ma tu prostej implikacji.
owca napisał/a:
Nikt nie oczekuje kluczyków od samochodu czy kluczy do apartamentu, ale fajnie gdy do takiej zabawy para nie dopłaca lub przynajmniej koszty jej się zwracają.
A niby dlaczego? Czy ktoś/coś komuś nakazuje organizować wesele? [może co najwyżej oczekiwania rodzinne]. Chcę robić wesele, to robię, nie chcę, to nie. Chcę mieć gości na weselu, to mam, ale chyba nie pod warunkiem, że ich obecność mi się zwróci?... Przyznam, że mnie akurat takie podejście wkurza.
No i nie oszukujmy się, w związku z tym wszystkim niejednokrotnie się słyszy ['w kuluarach'], że zaproszony gość zamiast cieszyć się z zaproszenia głowi się skąd wziąć pieniądze na prezent i jasno mówi, że wolałby na żadne wesele nie iść, a spod ziemi nie musieć kombinować forsy.
Z drugiej zaś strony komentarze po weselach, że 'tego było za mało, a tego nie powinno być, a to się nie udało, a to było beznadziejne, a ta wyglądała śmiesznie, a ten się zachowywał dziwnie' z pewnością młodym nie ułatwia zadania, by zrobić wszystko po swojemu [i może skromniej].

mono-no-aware - 2013-03-05, 20:52

koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
mono-no-aware, chyba chodzi raczej o to, że manewr z pustą kopertą jest nieładny. przecież można dać kwiatki, jakiś drobiazg, po co dawać atrapę.

No właśnie dokładnie o to chodzi. Chamówa i wstyd. Nie dlatego, że ktoś się "nie szarpnął".


A może były w niej życzenia, albo po prostu ktoś zwinął kasę ;) .


neo.nka może rzeczywiście ktoś pustą kopertę dał, w sumie większość podchodzi z kopertą i kwiatami

Pipii My w podobnym duchu robiliśmy wesele, obiad 10 osob i tyle ;)

koko - 2013-03-05, 20:58

neon.ka napisał/a:
koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
mono-no-aware, chyba chodzi raczej o to, że manewr z pustą kopertą jest nieładny. przecież można dać kwiatki, jakiś drobiazg, po co dawać atrapę.
No właśnie dokładnie o to chodzi. Chamówa i wstyd. Nie dlatego, że ktoś się "nie szarpnął".
A ja jednak myślę, że czasem może to wynikać z jakiegoś lęku.

No z czegoś na pewno wynika, chyba bez powodu nikt tego nie robi :mryellow: Co nie zmienia faktu, że to mega faux pas. Aż uszy pieką.

neon.ka - 2013-03-05, 21:18

Będę podtrzymywała, że taka sytuacja nie musi być czarno-biała.
Kat... - 2013-03-05, 22:32

neon.ka napisał/a:
Czy ktoś/coś komuś nakazuje organizować wesele? [może co najwyżej oczekiwania rodzinne]. Chcę robić wesele, to robię, nie chcę, to nie. Chcę mieć gości na weselu, to mam, ale chyba nie pod warunkiem, że ich obecność mi się zwróci?... Przyznam, że mnie akurat takie podejście wkurza.
No i nie oszukujmy się, w związku z tym wszystkim niejednokrotnie się słyszy ['w kuluarach'], że zaproszony gość zamiast cieszyć się z zaproszenia głowi się skąd wziąć pieniądze na prezent i jasno mówi, że wolałby na żadne wesele nie iść, a spod ziemi nie musieć kombinować forsy.
myślę podobnie.
Pipii - 2013-03-06, 08:13

neon.ka pięknie napisałaś. Tak rzeczywiście jest. Słyszy się, że "po co mnie zaprosili, wolę nie iść, nie mam pieniędzy, co ja im dam? Dać 200 zł to za mało, na więcej mnie nie stać".
A z drugiej strony, jak już ktoś się nieźle wykosztował to liczy na wiele na tym weselu i potem narzeka.. I tak źle i tak niedobrze.
Wesele się raczej nie zwróci, a na pewno nie ma co na to liczyć. Poza tym - w moim regionie, to rodzicie młodych organizują przyjęcie, nie młodzi, a pieniądze trafiają do młodych, więc młodym nic się zwracać nie musi :-) oni zawsze mają "in plus" ;-)

owca - 2013-03-06, 08:55

Nikt nikogo nie zmusza do organizowania wesela. Pippi pytała o "kwotę podaną w prezencie". Odpowiedziałam i podałam jakie są ogólne zasady. Ślub i wesele to nie jest przyjęcie urodzinowe - ustalmy... Ponadto, jeżeli nie stać nas na danie "koperty" - goście tacy mogą kupić prezent (inny niż przykładowe żelazko). Pamiętam sytuację, gdy moja kuzynka brała ślub, mama nie mała kasy wtedy za wiele na zbyciu, ja jeszcze nie pracowałam. Namalowałam im obraz, który do tej pory wisi u nich w sypialni (no, chyba że zakładają go na mój przyjazd). W ostatnich latach miałam okazję być na wielu takich imprezach i sama taką organizowałam. Nie rozumiem ataku na moją odpowiedź. Możecie się z tym nie zgadzać, jasne, ale tak mówi savoir vivre - i mimo mojego podejścia na opak do różnych spraw, zwykle staram się być w porządku do pary młodej i jej nie rozczarować. Ot i tyle.
koko - 2013-03-06, 09:04

Zgadzam się z owcą. Drametem nie jest ofiarowanie prezentu, tylko danie pustej koperty. I nie dlatego, że młodzi nic nie dostaną. To tak, jakby rzucić w kościele na tacę guzik albo kasztanek. Dziwi mnie, że są tu osoby które nie czują, że taka sytuacja to straszny wstyd.
jarzynajarzyna - 2013-03-06, 11:04

koko napisał/a:
To tak, jakby rzucić w kościele na tacę guzik albo kasztanek.

o to chodzi. chociaż z drugiej strony rozumiem, że pewnie ktoś dając coś skromnego może czuć się niekomfortowo. ale z drugiej strony - bez przesady, nie można traktować wesela jak czegoś, co się ma "zwrócić", bo chyba nie na tym to polega i nie o to chodzi. nie ma obowiązku wyprawiania, jak ktoś nie chce albo go nie stać.

koko - 2013-03-06, 12:37

jarzynajarzyna napisał/a:
ale z drugiej strony - bez przesady, nie można traktować wesela jak czegoś, co się ma "zwrócić", bo chyba nie na tym to polega i nie o to chodzi. nie ma obowiązku wyprawiania, jak ktoś nie chce albo go nie stać.

No właśnie. Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.

rosa - 2013-03-06, 12:49

koko napisał/a:
Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.

mówiąc szczerze nawet by mi to nie przyszło do głowy

Lily - 2013-03-06, 12:57

koko napisał/a:
Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.
Nie zgubiłaś przypadkiem "nie"? Tak mi jakoś gramatycznie coś nie pasuje :P
koko - 2013-03-06, 13:14

Lily napisał/a:
koko napisał/a:
Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.
Nie zgubiłaś przypadkiem "nie"? Tak mi jakoś gramatycznie coś nie pasuje :P

Zgubiłam!!! Oczywiście, chodzi o to że NIE przeliczam wartości prezentów. Rosa, jak mogłaś o mnie w ten sposób pomyśleć ]:->

Lily - 2013-03-06, 13:15

koko napisał/a:
Zgubiłam!!! Oczywiście, chodzi o to że NIE przeliczam wartości prezentów.
No, właśnie nie podejrzewałam Cię o to, że przeliczasz ;)
koko - 2013-03-06, 13:48

Lily napisał/a:
koko napisał/a:
Zgubiłam!!! Oczywiście, chodzi o to że NIE przeliczam wartości prezentów.
No, właśnie nie podejrzewałam Cię o to, że przeliczasz ;)

Uffff :mrgreen:

owca - 2013-03-06, 19:07

O ludzie, napisałam przecież, że fajnie by było gdyby chociaż w minimalnym stopniu koszty młodym się zwróciły - i zaznaczyłam, że nigdy się nie zwracają... Nikt tego nie oczekuje przecież :-/ Ja zawsze obdarowywałam na takiej zasadzie, moi znajomi również i to wydaje mi się najbardziej sensowne. Odnośnie organizowania wesela przez rodziców, moja mama stwierdziła, że wolałaby dać mi tę kasę na podróż życia, niż ładować w imprezę po której część gości i tak będzie niezadowolona (wesele było wege...) a jedna panna nawet je opuści :mryellow: bo nie pasowało jej miejsce jakie miała zająć. Tak w ogóle mam po dziurki w nosie takich imprez, rok szykowania, starań a później pół rodziny obrabia dupę za plecami przez następny rok.
go. - 2013-03-06, 19:46

najchytrzej zrobić małe/tanie wesele/obiad a dostać kupę kasy :mryellow:
neon.ka - 2013-03-06, 20:40

owca napisał/a:
Nikt nikogo nie zmusza do organizowania wesela. Pippi pytała o "kwotę podaną w prezencie". Odpowiedziałam i podałam jakie są ogólne zasady. Ślub i wesele to nie jest przyjęcie urodzinowe - ustalmy...
Oczywiście. Więc jeśli mnie na nie nie stać, to go nie robię. A nie 'robię licząc, że mi się zwróci z prezentów'. [piszę to ogólnie, a nie do Ciebie w związku z Twoją wypowiedzią]. W tej chwili niestety dla wielu osób chodzenie na wesela przestaje być więcej przyjemnością, a staje się więcej problemem. Podobnie z przerażeniem patrzę, co się dzieje z oprawą chrztów i Pierwszych Komunii Św. I tak samo z przerażeniem patrzę, jak zmienia się znaczenie bycia chrzestnym. Przecież to miała być funkcja pomocy rodzicom w duchowym wychowywaniu dziecka i wspieraniu ich, albo przejęciu tego zadania w przypadku gdyby rodzice nie mogli jej spełniać. W tej chwili polega ona chyba głównie na dawaniu dużych prezentów [bo takie jest oczekiwanie społeczne (czyli można to odebrać tak, jak napisałaś w innym miejscu, tzn. że 'tego wymaga savoir-vivre')]. Sądzę, że również zgodzenie się na bycie chrzestnym u wielu osób wywołuje już raczej zgrzyt zębów, niz radość.
owca napisał/a:
Ponadto, jeżeli nie stać nas na danie "koperty" - goście tacy mogą kupić prezent (inny niż przykładowe żelazko).
Nie wiem, może tak pechowo trafiam, ale nasłuchałam się już trochę i od samych par, które były obdarowywane, i od ich rodzin lub znajomych, jakie to nietrafione prezenty dostali. [wiem, są listy prezentów i to powinno wyeliminować problem. Jednak na tych listach wiekszość rzeczy jest w podobnej cenie jak to, czego się oczekuje w kopercie].
owca napisał/a:
Możecie się z tym nie zgadzać, jasne, ale tak mówi savoir vivre - i mimo mojego podejścia na opak do różnych spraw, zwykle staram się być w porządku do pary młodej i jej nie rozczarować. Ot i tyle.
Moim zdaniem para po prostu nie powinna oczekiwać, że się jej wesele zwróci, i w ogóle nie oczekiwać niczego w związku z prezentami, i wtedy z pewnością nie byłoby mowy o rozczarowywaniu jej. W sumie to w ogóle nie powinno podpadać pod kwestie savoir-vivru [ale wiem, że podpada].
koko napisał/a:
Dziwi mnie, że są tu osoby które nie czują, że taka sytuacja to straszny wstyd.
Powtórzę, że nie pochwalam tego i nie uważam, że jest ok. Ale tak samo nie jest ok., jeśli za plecami się potem komuś obrabia tyłek, że dał za mało. Dla mnie to też straszny wstyd, tyle, że niewiele osób, których to wówczas bezpośrednio dotyczy, o takim obrabianiu może wie.
Często jest tak - zostajesz zaproszony, powiedzmy, że nie stać Cię na kwotę, która pozwoliłaby 'zwrócić koszt parze młodej' - odmówisz przyjścia, będziesz obrobiony równo, przyjdziesz z drobną kwotą, to samo. Naprawdę ludzi o słabej wytrzymałości emocjonalnej jestem w stanie zrozumieć, że uciekają się do niefajnych metod poradzenia sobie z tą sytuacją.
owca napisał/a:
O ludzie, napisałam przecież, że fajnie by było gdyby chociaż w minimalnym stopniu koszty młodym się zwróciły - i zaznaczyłam, że nigdy się nie zwracają... Nikt tego nie oczekuje przecież :-/
Może w teorii nikt tego nie oczekuje, ale w praktyce... Naprawdę - nie oszukujmy się. ;-)
an - 2013-03-07, 03:44

A czy ten ktoś kto daje pustą kopertę bo się wstydzi i obawia ostracyzmu z powodu podarowania zbyt małej kwoty, nie mógłby dać choćby tej drobnej kasy w niepodpisanej kopercie? Przynajmniej nie byłoby tego okropnego wrażenia pustej koperty.

I inaczej, jeśli wszyscy się podpisują np na kartce z życzeniami w kopercie, to i tak by się wydało kto nie włożył kasy do koperty (a jeśli nie wszyscy się podpisują, to i ten ktoś nie musi, za to może włożyć drobną kwotę, skoro się na to wesele wybiera.)

dynia - 2013-03-07, 09:26

koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
ale z drugiej strony - bez przesady, nie można traktować wesela jak czegoś, co się ma "zwrócić", bo chyba nie na tym to polega i nie o to chodzi. nie ma obowiązku wyprawiania, jak ktoś nie chce albo go nie stać.

No właśnie. Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.

:mrgreen:
A już pomyślałam,żeś taka pazerna i sprytna jednocześnie :lol:

koko - 2013-03-07, 09:58

dynia napisał/a:
koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
ale z drugiej strony - bez przesady, nie można traktować wesela jak czegoś, co się ma "zwrócić", bo chyba nie na tym to polega i nie o to chodzi. nie ma obowiązku wyprawiania, jak ktoś nie chce albo go nie stać.

No właśnie. Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.

:mrgreen:
A już pomyślałam,żeś taka pazerna i sprytna jednocześnie :lol:

Tak, właśnie do tej pory tak robiłam, ale zawstydziłyście mnie i musiałam zmienić wersję ;-)

Pipii - 2013-03-07, 11:51

koko napisał/a:
dynia napisał/a:
koko napisał/a:
jarzynajarzyna napisał/a:
ale z drugiej strony - bez przesady, nie można traktować wesela jak czegoś, co się ma "zwrócić", bo chyba nie na tym to polega i nie o to chodzi. nie ma obowiązku wyprawiania, jak ktoś nie chce albo go nie stać.

No właśnie. Jak urządzam urodziny, to też przeliczam wartości prezentów na wartość posiłków, które przygotowałam.

:mrgreen:
A już pomyślałam,żeś taka pazerna i sprytna jednocześnie :lol:

Tak, właśnie do tej pory tak robiłam, ale zawstydziłyście mnie i musiałam zmienić wersję ;-)

no, to wyszło szydło z worka ;-)

Natalka86 - 2013-03-08, 08:05

koko napisał/a:
Agnieszka napisał/a:
czasem też bywają puste koperty

:shock: Brak słów.


dokładnie...

owca - 2013-03-08, 08:58

Puste koperty pustymi kopertami, mnie wkurzył używany odkurzacz jaki dostałam :mrgreen: Wpadłybyście na taki pomysł? :shock:
koko - 2013-03-08, 09:15

owca :shock: :mryellow: Ale wiesz, od kogo? :mryellow:
owca - 2013-03-08, 09:20

Wiem... Ale nigdy nie podniosłam tematu, a chyba powinnam, bo poczułam się jakbym dostała w policzek. W tym przypadku wolałabym nie dostać nic :-(
jarzynajarzyna - 2013-03-08, 09:41

owca napisał/a:
używany odkurzacz

jakby był jakiś piorący albo z filtrem wodnym chociażby, to bym z pocałowaniem ręki wzięła :mryellow: czy taki zwykły? :mryellow:

owca - 2013-03-08, 13:20

Taki 'cygański' zajmujący pół szafy :mrgreen:
jarzynajarzyna - 2013-03-08, 14:00

:mryellow: ktoś miał ułańską fantazję :-P
koko - 2013-03-08, 15:19

owca, też wolałabym nic nie dostać. Co innego w innych okolicznościach, kiedy jestem fanką używanych rzeczy. Ale na ślub.... siara normalnie.
owca - 2013-03-08, 15:39

Używanych rzeczy jestem funką, ale niekoniecznie odkurzacza :-?
KasiaQ - 2013-03-08, 23:12

owca, ja bym też raczej się nie odezwała, rany co za tupet :-?
my od chrzestnych, to też dostaliśmy w zależności od zasobności portfela: 1000, 1500, 1000 i 500zł - ale w żadnym razie to ile kto dał nie robiło na nas wrażenia, rozumieliśmy pary, które dały po 200zł, choć osobę, która dała 4000 już nie :-P
sami zazwyczaj dajemy 350-500zł rozbieżność wynika ze stopnia zażyłości ;-) i fakt - na wieść o czyimś ślubie zaciska się pasa + odkłada od razu, głównie po to, żeby zadowolić młodych :roll: ale pewnie też dlatego, że wiemy, jaka to cholernie droga impreza i że się nam przynajmniej nie zwróciła.
Następnym razem ( :-P ]:-> ) nie spuszczałabym się aż tak nad szczegółami, o których teraz nikt nie pamięta, a mnie zajęły mnóstwo czasu i pracy :-P

Kat... - 2013-03-08, 23:25

KasiaQ napisał/a:
dała 4000
:shock: może jednak rozważę wesele :-D
KasiaQ - 2013-03-08, 23:54

Kat..., to było od Babci, która od dawna odkładała na to wesele ]:-> Szykowała się, bo byłam już narzeczoną przez 3,5 roku z pewnym gościem, ale z dnia na dzień się rozeszliśmy, i choć 9 miesięcy później wzięłam ślub i to z kimś innym :-P to ona aż nadto się przygotowała ;-)
KasiaQ - 2013-03-08, 23:57

Ale nie powiem, ta kwota uratowała nas przed kredytem, bo wszystko sami płaciliśmy, a akurat za salę/żarełko płaci się po weselu i starczyło, ba! nawet nieco zostało ;-)
Sorgan - 2013-03-10, 10:36

Ja wolałbym dostawać pieniądze w kopercie niż prezenty, jeśli uzbieram na tyle, żeby jeszcze zostało to będę wiedział co sobie kupić.
Mnemozyne - 2013-03-10, 12:42

Wtrącę kilka słów od siebie. Swojego wesela jeszcze nie miałam, na cudzych rzadko bywam, ale wydaje mi się, że trochę przesada z tymi prezentami. Mnie na przykład absolutnie nie było by stać na danie 200zł, w tej chwili, nie wiem jak będzie za jakiś czas. Niby powiecie, że jak ktoś ma złą sytuację to się rozumie, ale prawda jest taka, że się nie rozumie, bo nawet jeśli nikt tego wprost nie wypomni, to obgada na boku. Nie przyjść? Jeszcze gorzej. Nie pojechałam ponad rok temu na wesele kuzyna, bo nie było mnie stać na bilet żeby dojechać, miałam też inne powody, ale ciocia do dziś się do nas nie odzywa :-/ i wiecie co? to jest dopiero siara. Nie zrozumieć, że ktoś nie mógł przyjść na twoje wesele, nie zrozumieć, że nie ma na prezent albo, że dał tyle ile ile mógł i to co mógł. Uważam, że niegrzecznie jest dać pustą kopertę, bo i po co? ale też wiem, że mało kto jest na tyle odporny psychicznie żeby przyjść i nie dać nic albo nie przyjść wcale, kwiaty też kosztują, jakby ktoś zapomniał i to nie 20zł zazwyczaj. A właściwie dlaczego ja mam wyciągać kasę spod ziemi tylko dlatego, że ktoś miał fanaberię zorganizować wystawne wesele i jeszcze na dodatek oczekuje, że ktoś inny je sfinansuje? to jest dopiero siara i brak kultury. Nawet jeśli nie odejmę sobie przez to chleba od ust to może nie kupię nowych butów na zimę? może czegoś dla dziecka, a może zwyczajnie nie pójdę do kina przez najbliższych kilka lat, ale czy nie mam do tego prawa tylko dlatego, że ktoś chce mieć wesele? Czy to jest na prawdę w złym tonie waszym zdaniem? I błagam nie podnoście argumentu, że to jest kwestia savoir vivru, bo nie jest, jest wręcz przeciwnie. Do dobrego wychowania należy być grzecznym, podziękować za zaproszenie, przyjść czysto i schludnie ubranym i dobrze się bawić, żeby nie zepsuć humoru państwu młodym. Jak można czuć się urażonym, że dostało się tylko 200zł w kopercie? Nie pamiętacie już takiego starego dobrego przysłowia? Darowanemu koniowi... I sorry jeśli kogoś tym urażę, ale jakie ego takie wesele, a problemy z rozczarowaniem państwa młodych z "prezentów" wynikają z braku wyobraźni i postawy roszczeniowej wobec życia i innych ludzi. To już nawet nie są prezenty tylko spełnianie żądań, bo prezent daje się od serca, taki jak się uważa, a nie taki jak osoba obdarowywana oczekuje.
A używany odkurzacz, no cóż, nikt nie chciałby takiego prezentu(ja też nie), ale może darczyńca nie chciał przyjść z pustymi rękami, a nic innego nie miał? Co do jasne anielki miał zrobić, dać pustą, ale za to nową i nie używaną kopertę?? A może ten odkurzacz był dla niego cholernie cenny i dał go z serca? Czy na prawdę nikomu z was nie przyszło to do głowy? Tylko pierwszą myślą było, że to wstyd, siara i w ogóle od najgorszych? Gdzie wasza empatia wegetarianie? Całą spożytkowaliście na zwierzęta?
I zobaczcie co my piszemy(sama też wpadłam w tę pułapkę). Już nie przychodzi się na czyjś ślub, tylko na wesele, to jest najważniejsze... A to co się wyprawia teraz na komunii to już woła o pomstę do nieba. Ja z okazji komunii od jednej babci dostałam rower, od drugiej 30zł, ogólnie od nikogo nie było chyba więcej niż 500-600zł i było ok. A teraz, sami przewracamy dzieciakom w głowach. ciekawe ile z tych dzieciaków pamięta bardziej samo wydarzenie niż prezenty i imprezę?
owca nie traktuj tego jako przytyku tylko radę, ale jeśli odczułaś to jako policzek, to może jednak warto podnieść temat, dla własnego zdrowia psychicznego? Bo można poczuć nie smak i rozczarowanie, ale bez przesady, przecież z tego co piszesz to nawet nie wiesz jakie były intencje darczyńcy.

Parę lat temu jak wybierałam się na ślub innego kuzyna, jechali tam też moi rodzice. Miałam kasy tyle ile miałam, więc tyle dałam. Moja mama uparła się, że dołoży do koperty "brakującą kwotę", bo: "musi się młody zwrócić przynajmniej za koszt, bo tak wypada". Niby powinnam być zadowolona, bo problem z głowy, ale prawie się z nią wtedy o to pokłóciłam, nie chciałam, żeby dokładała, bo wiem, że też mają mało. Wesele niby raz w życiu się ma, ale bądź co bądź to jednak zbytek, coś dodatkowego, a jak komuś ma braknąć na życie żeby mógł się "szarpnąć", bo taka jest presja społeczna, to coś z nami nie halo, widzę w tym ogromny brak równowagi... :-?

Kamyk - 2013-03-10, 16:24

Mnemozyne, zgadzam sie z Toba w 100%.
Ale wiem, ze mozna tez miec podejscie inne. Juz 3 razy swiadkowalam na slubach, a w maju bede swiadkowac na 4. Na dwoch byly listy z prezentami, ktore ja synchronizowalam, by sie rzeczy nie powtorzyly. Na listach bylo tylko pare rzeczy 500 PLN i w gore, za to calkiem duzo plyt kompaktowych, ksiazek.
Nie rozumiem dlaczego ludzie daja puste koperty, chyba ze one nie sa puste tylko z zyczeniami, a jak do zyczen nie dolaczono banknotu to ktos uwaza, ze ona pusta, bo same zyczenia nic nie warte :roll:

dynia - 2013-03-10, 16:35

Kamyk napisał/a:
chyba ze one nie sa puste tylko z zyczeniami, a jak do zyczen nie dolaczono banknotu to ktos uwaza, ze ona pusta, bo same zyczenia nic nie warte :roll:

Hahahah i to jest chyba sedno tej dysputy :->

jarzynajarzyna - 2013-03-10, 19:41

nie no, ja rozumiałam, że pusta, czyli sama koperta, bez kartki żadnej w środku. jeśli są życzenia - to żaden obciach dla mnie. ktoś nie ma, to nie daje i finito. ale żeby 5 zł na pocztówkę pożałować i tylko kopertę dać - chamstwo.
neon.ka - 2013-03-10, 19:47

Tak, z tym, co jarzynajarzyna napisała zgadzam się całkowicie.

Ale z tym, co Mnemozyne, oczywiście także.

Mnemozyne - 2013-03-10, 21:55

No ja też myślę, że jak pusta to pusta, z życzeniami to co innego...
majaja - 2013-03-11, 07:56

Mnemozyne napisał/a:
Jak można czuć się urażonym, że dostało się tylko 200zł w kopercie?
bo ludzie są różni, reakcja na prezenty i koperty to też kwestia kultury, państwo młodzi i ich rodzina też mogą być chamami i tyle. Myśmy cieszyli się z każdych 20 zł (prosiliśmy o gotówkę, bo zbieraliśmy na coś), najmniej radości sprawiły nam 4 komplety sztućców, koleżanka najmniej cieszyła się z wypasionego ekspresu do kawy, bo żadne z nich kawy nie pije, a sprzedać nie wypada.
W jakieś mierze to wszystko bierze się z tego, że wesele to robi się dla rodziny, nasze pokolenie już inaczej na to patrzy, ale jakie są reakcje tych wszystkich ciotek gdy ktoś nie robi weselicha? Co więc dziwnego w tym, że one uważają, że powinno się zwrócić młodym koszty? U mnie najbardziej narzekała ciotka której nawet nie zaprosiłam (matka moja to zrobiła), jak wysłuchiwałąm co jeszcze jej się nie podobało to zaczynałąm rozumieć podejście, że wesele ma się zwrócić :mrgreen:

majaja - 2013-03-11, 08:00

Koperta tylko z życzeniami sugeruje, że prezent jest rzeczowy albo od kogoś kto był tylko na ślubie. Czasami więc taka karta to dobry sposób gdy kogoś nie stać na prezent ;)
KasiaQ - 2013-03-11, 11:57

my nie zaprosiliśmy pewnej ciotki, z którą widziałam się kilkanaście razy w życiu, więc do dnia dzisiejszego się nie odzywa do nas, a od Babci usłyszałam, że mogłam ją zaprosić, bo i tak: "by za siebie zapłaciła" :roll: I tym sposobem sobie nagrabiliśmy u części rodziny, bo zaprosiliśmy tych, z którymi naprawdę mamy kontakt (ale też głównie ze względu na koszty), a reszta się na nas poobrażała :-/
trudno tutaj znaleźć kompromis - najlepiej chyba jest się nie hajtać :-P ]:->

Kat... - 2013-03-11, 12:04

KasiaQ napisał/a:
trudno tutaj znaleźć kompromis - najlepiej chyba jest się nie hajtać
albo robić to z małym dzieckiem przy cycu :-) No sory ale chyba nikt się nie spodziewa, że mając tak małe dziecko zrobię jakąkolwiek imprezę? U nas będzie szybki cywilny i obiad tylko dla rodziców, rodzeństwa i pewnie babć. W domu. 100% wegan. O! :-)
bronka - 2013-03-11, 12:12

Kat... napisał/a:
U nas będzie szybki cywilny i obiad tylko dla rodziców, rodzeństwa i pewnie babć. W domu. 100% wegan. O! :-)

o! :-D :-D :-D :-D :-D :-D
Kat... gratuluję :-D :-D

KasiaQ - 2013-03-11, 12:23

Kat... napisał/a:
No sory ale chyba nikt się nie spodziewa, że mając tak małe dziecko zrobię jakąkolwiek imprezę?

no raczej ;) i ta opcja:
Kat... napisał/a:
U nas będzie szybki cywilny i obiad tylko dla rodziców, rodzeństwa i pewnie babć

jest idealna :D
o czymś takim marzyłam :mryellow:

jagodzianka - 2013-03-11, 13:54

Cytat:

KasiaQ napisał/a:
trudno tutaj znaleźć kompromis - najlepiej chyba jest się nie hajtać
albo robić to z małym dzieckiem przy cycu :-)

są też inne sposoby na ominięcie hucznej imprezy, np. więzienia. :P

MartaJS - 2013-03-11, 14:29

Też zgadzam się w 100% z Mnemozyne.

Zawsze traktowałam takie uroczystości przede wszystkim jako wspólne swiętowanie, dzielenie się radością, a nie sposób na zebranie kasy czy kosztownych prezentów. Jeśli kogoś zapraszam, to przede wszystkim cieszę się z jego obecności. Chociaż wiem, że ktoś może myśleć inaczej... ale ja nie muszę podzielać tego myślenia.

Wolałabym porządny używany odkurzacz niż nowy gówniany :-P

jarzynajarzyna - 2013-03-11, 15:17

Kat... napisał/a:
No sory ale chyba nikt się nie spodziewa, że mając tak małe dziecko zrobię jakąkolwiek imprezę?

o, byś się zdziwiła :roll:

Cytat:
Wolałabym porządny używany odkurzacz niż nowy gówniany :-P

jacha, ja też, ale kurde mimo wszystko używane dać potem - w sensie "to jest mój zajebisty odkurzacz, se weź, się przyda" - a nie jako prezent oficjalny.

mariaaleksandra - 2013-03-11, 15:18

My z małżem nie jesteśmy kościelni. Marzyliśmy o prostym, skromnym, bez przepychu, spiny itd ślubie. I tak było. Było bosko :) Był maj. Ja byłam w 36 tc., wbrew zasadom, ślub był w piątek, goście tylko tacy, których znamy, lubimy i chcemy. Na zaproszeniach zaznaczyliśmy, że nie chcemy prezentów. Ślub był w usc, niedaleko działki rodziny małżonka. Pani w urzędzie była przemiła, kuzyn z Francji się spóźniał prawie godzinę, a ona na niego poczekała! Było śmiesznie, na luzie, w domu na działce wszyscy się szykowali, prawie się pospóźnialiśmy, ale nikt się tym nie przejmował :)
I tak w piątek mieliśmy chyba 26 gości, tylko najbliższa rodzina, rodzice, dziadkowie, babcie, moje dwie przyjaciółki, przyjaciele małża, siostry i chyba 4 dzieci.
A w sobotę impreza dla młodych znajomych naszych, ognisko, jedzenie z dnia poprzedniego (był catering), też bez prezentów, poprosiliśmy żeby przynieśli alkohol, który chcą pić. Bawiliśmy się wybornie :)
Ślub był tak fajny, że chciałabym go jeszcze nie raz powtórzyć, a że był skromny to w sumie co 5 lat możemy robić taki reunion :)
Catering kosztował 4 tys. (wraz z namiotami, dwoma kelnerami, całym żarciem, stołami, obrusami, sprzątaniem, napojami (bezalkoholowymi)) i z 500zł poszło na wino i parę but wódki. I w sumie tyle kosztu ślubu. Plus 84zł w urzędzie ;) Nie oszczędzaliśmy jakoś specjalnie, ale przeglądałam oferty i dwa razy tańsze jeśli chodzi catering... Goście też byli zachwyceni, nikt z niezaproszonych się jakoś specjalnie nie obraził, ale i tak by nas to nie obchodziło.
Polecam taką opcję.
Dla oddania choć części atmosfery wrzucam foto jak to wyglądało :)
Jak się chce to się da.

jarzynajarzyna - 2013-03-11, 15:26

jeszcze wracając do tego, co napisałam wcześniej - ja bym się nie obraziła za coś używanego, bo mi generalnie zwisają takie rzeczy, ale sama bym się wstydziła.
Lady_Bird - 2013-03-11, 16:54

Ojejku, jak ja się cieszę, że z mężem poszliśmy do usc i tylko świadków wzieliśmy. ;-) Cudny to był dzień. (26. maj i całkiem pokaźny już brzuch). Wesela mi się z alkoholem, rosołem i disco polo tylko kojarzą, a nie lubię jednego, drugiego i trzeciego :-> A daję tyle na ile mnie stać po prostu.

mariaaleksandra, fajny klimat. :-)

owca - 2013-03-12, 17:49

Temat odkurzacza naprawdę mi zwisa - poza tym, że stoi w moim starym pokoju u rodziców i zbiera kurz (chociaż ostatnio mama zaadoptowała opakowanie od niego pod stolik :mryellow: ). Mnemozyne - wiem kto go dał, domyślam się również czemu. Najpewniej ze zwykłego niedbalstwa. Wiem czym ta osoba zajmuje się zawodowo i pewnie nie chciało jej się nawet zajrzeć do opakowania przed wręczeniem go na weselu.

mariaaleksandra ślub super:) Również o takim marzyłam ale rodzice zaproponowali, że wyprawimy takie duże i takie było... Jak pisałam wcześniej, żałuję. Nawiązując do kwot dawanych w prezencie (bo widzę, że zaraz na mnie psy powiesicie) - powtórzę po raz wtóry: każdy daje ile może, ale ja dawałam tyle ile podałam (dawałam, bo po swoim weselu przekonałam się ile ludzie w koperty wkładają i zastanowiliśmy się z mężem, czy oby nie byliśmy zbyt hojni). Jak nie miałam kasy - dawałam coś, w jednym przypadku był to obraz. Poza tym uważam, że młodzi zwykle informują na tyle wcześnie, że każdy może się przygotować i coś ofiarować im na nowej drodze. Bez urazy, ale czasem kosztem jakiegoś wyrzeczenia - bo równie dobrze można popatrzeć z innej strony. Będąc zaproszonym na urodziny/imieniny/parapetówę/18kę/etc., też nie idziemy z pustymi rękami, tłumacząc się tym, że już wystarczająco duże koszty ponieśliśmy kupując sobie nową sukienkę, buty i rajtki.
Osobiście nigdy nie spotkałam się z listą prezentów, ale gdybym była w sytuacji, że nie stać mnie na danie koperty a prezenty z listy nie są na moją kieszeń - wybrałabym coś nietuzinkowego spoza niej.
Dwóm stronom - i parze młodej i gościom powinno zależeć aby jakoś wypaść i stworzyć przyjemną atmosferę. Spinanie się nie jest potrzebne a odnoszę wrażenie z Waszych wypowiedzi, że wesela są traktowane jako impreza do odbębnienia - trzeba iść na wymyśloną fanaberię bo inaczej mnie obgadają. Nie. Trzeba iść by razem z młodymi cieszyć się ich szczęściem. Prezenty są drugorzędne - ale temat był o kwotę jaką w prezencie dajemy, a nie czy wypada nic nie dać. Moim zdaniem nic nie dać - nie wypada. Na tym skończę.

Alispo - 2013-03-12, 18:33

owca napisał/a:
Spinanie się nie jest potrzebne a odnoszę wrażenie z Waszych wypowiedzi, że wesela są traktowane jako impreza do odbębnienia - trzeba iść na wymyśloną fanaberię bo inaczej mnie obgadają. Nie. Trzeba iść by razem z młodymi cieszyć się ich szczęściem.

W praktyce przy urzadzaniu dziwnych wesel dla osob ktore sie widzialo raz w zyciu ,jesli w ogole, to nic dziwnego,ze tak to moze wygladac.Co nie znaczy ze powinno.

sanderrra - 2013-03-12, 19:51

mariaaleksandra, bomba! My niestety (za namowami i spełniając marzenie rodziców) daliśmy się wciągnąć w cały weselny cyrk. Było miło, nie powiem - choć zupełnie nie tak jak tego chcieliśmy. No ale już nie będę robić off topa. ;)
Kat... - 2013-03-12, 22:55

mariaaleksandra pięknie!
sanderrra napisał/a:
Było miło, nie powiem - choć zupełnie nie tak jak tego chcieliśmy
to u nas pewnie właśnie tak będzie. Ślub powinniśmy wziąć, z różnych względów, jak najszybciej, weźmiemy pierwszy wolny termin, więc nawet nie ma czasu na zebranie kasy na coś więcej niż obiad dla rodziców.
Mi się zawsze marzył koncert CGB w zupełnie nieślubnym klimacie na weselu ale cóż, se nową płytę włączymy najwyżej ;-)

owca - 2013-03-13, 09:37

Alispo napisał/a:
owca napisał/a:
Spinanie się nie jest potrzebne a odnoszę wrażenie z Waszych wypowiedzi, że wesela są traktowane jako impreza do odbębnienia - trzeba iść na wymyśloną fanaberię bo inaczej mnie obgadają. Nie. Trzeba iść by razem z młodymi cieszyć się ich szczęściem.

W praktyce przy urzadzaniu dziwnych wesel dla osob ktore sie widzialo raz w zyciu ,jesli w ogole, to nic dziwnego,ze tak to moze wygladac.Co nie znaczy ze powinno.


Takich osób nie miałam. Mam naprawdę dużą bliską rodzinę i po prostu była potężna grupa przyjaciół :) Zapraszanie jakiś pociotek, wód kisielowych :-D uważałam za zbędne...

Sobil - 2013-03-13, 09:53

Dla mnie na weselu powinna być tylko rodzina, ciotki, wujowie al Ci najbliżsi, po co spraszać nie wiadomo ile ludzi.
go. - 2013-03-13, 09:59

Sobil napisał/a:
Dla mnie na weselu powinna być tylko rodzina, ciotki, wujowie al Ci najbliżsi, po co spraszać nie wiadomo ile ludzi.


POWINNO to być tak jak sobie młodzi życzą.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group