wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - razem czy osobno

zina - 2007-10-31, 11:29
Temat postu: razem czy osobno
Czytam ksiazke Deborah Jackson "Three in a bed" o korzysciach spania w jednym lozku z dzieckiem. Musze przyznac ze podoba mi sie jej styl i szersze spojrzenie na kwestie wychowania dzieci z punktu socjo-kulturowego na przestrzeni wiekow choc nie zgadzam sie bezkrytycznie ze wszystkim co pisze autorka.
Zastanawiam sie jak to jest z tym spaniem we wspolnym lozku (u nas raczej nie byloby latwo,lozko raczej srednioduze...moj A. niemaly). Czy macie jakies doswiadczenia, co na to Wasi partnerzy no i jak to czuje male dziecko?
D.Jackson pisze o wiekszej czestotliwosci smierci niemowlat w swoich lozeczkach niz u boku mamy i taty, o lepszej kontroli temperatury ciala dziecka, jego szybszym rozwoju psychofizycznym i budowaniu pewnosci siebie.

pao - 2007-10-31, 11:34

gabryska z nami spała pierwsze 3 miesiące, potem łóżeczko. ula ma 2 miesiące i tez śpi z nami, choć wieczorem w łóżeczku a potem ja przenosimy. nie wyobrażam sobie by było inaczej, tak jest milej, wygodniej i ogólnie lepiej. jeśli dziecko umie spać w swoim łóżku a rodzice potrafią spać z dzieckiem to same plusy z takiego spania. choć nie wyobrażam sobie by dziecko spało z nami cały czas, jak to gdzieniegdzie bywa. jasne, rano niech przyjdzie do rodziców sie poprzytulać i powygłupiać ale w nocy niech śpi u siebie (to rzecz jasna odnośnie juz nieniemowlaków ;) )
kamma - 2007-10-31, 11:36

U nas było tak:
Początkowo Irma spała spokojnie w swoim łóżeczku, budziła się co 3 godziny (jak w zegarku!) na karmienie. Karmiłam i odkładałam do łóżeczka. Po jakimś czasie jednak poczułam się bardzo zmęczona tym siedzeniem i karmieniem, czasem po pół godziny jednorazowo, więc zaczęłam karmić na śpiąco, z Irmą w naszym łóżku. Było to dla mnie naturalne i w miarę bezproblemowe, choć i my mieliśmy niewielkie łóżko.
Problemy zaczęły się nieco później (około roku), ale były związane z karmieniem. Otóż Irma zaczęła się budzić, gdy pierś wypadała jej z buzi. Mogła tak chwytać i puszczać przez pół nocy. Skończyłam więc nocne karmienia, a żeby dać jej poczucie bezpieczeństwa, nadal brałam ją do łóżka, ale spałam szczelnie okryta ]:->
Obecnie Irma ma 3 lata, zasypia w swoim łóżeczku, a w nocy wędruje do nas i śpi z nami już do rana. Baaaardzo to przyjemne i absolutnie to akceptujemy, zwłaszcza że jak przychodzi, to ma lodowate nogi, więc ją rozgrzewamy.
Myślę, że przyjdzie czas, kiedy przestanie przychodzić. Na razie przychodzi i to jest miłe. I najwyraźniej jej też to jest potrzebne.
Zresztą człowiek jest jedynym ssakiem, u którego małe nie śpią w jednym legowisku z rodzicami. To mnie przekonuje ostatecznie.

babaaga - 2007-10-31, 11:46

my lubimy spać z naszymi chłopakami, choć teraz właściwie to jaś ino z nami śpi.choć i kacper sie czasem wpakowuje nam do łóżka.pawłowi też z tym dobrze.
zina napisał/a:
jego szybszym rozwoju psychofizycznym i budowaniu pewnosci siebie.
no, nam się to sprawdzilo:)
pao - 2007-10-31, 11:47

u mnie kłopot nocnego karmienia skończył sie gdy przestałam w nocy dawać pierś ;) gabi miała 8 miesięcy i szybko zaskoczyła żeby sie w nocy na karmienie nie budzić ;)
rosa - 2007-10-31, 13:27

szymka przekładałam do łóżeczka, mieliśmy wtedy jeden pokój, łóżeczko było małe, wiklinowe, dorobiliśmy mu bieguny. potem jak był starszy przeprowadziliśmy się, miał swój pokój i spał na materacu
franio na początku też spał w wiklinowym łóżeczku, a potem położyliśmy mu materac obok naszego materaca i tak spał niby razem ale osobno. jak miał 1,5 roku i przestałam go karmić to przenieśliśmy materac do szymka i odtąd zamieszkali razem. co nie znaczy że nie przychodzili spać do nas. zwłaszcza lunatyk franek

myślę, że po prostu okaże się co wam bardziej odpowiada. można na początku zrobić dziecku fajne spanie w koszu wiklinowym, np podwiesić do sufitu, można znaleźć fajną kołyskę, albo łóżeczko. jest wiele możliwości :-)

Izzi - 2007-10-31, 13:32

Też kiedyś słyszałam o korzyściach płynących ze spania w jednym łóżku z maleństwem. Mój brat z żoną śpią razem z Łucją - mała jest spokojniejsza w nocy i nie marudzi prawie wcale! Poza tym ma bliżej do jedzonka :-P
pao - 2007-10-31, 14:11

Cytat:
Poza tym ma bliżej do jedzonka


i to największy chyba plus: można się dzieki temu wyspać ;)

nina_an - 2007-10-31, 15:51

Kajuś śpi w swoim łóżeczku i tak chyba nam wszystkim jest najwygodniej. Tym bardziej, że kładziemy się o różnych porach, a ja dodatkowo, jak nabija się mój facet, sypiam głównie z książkami, więc byłoby trochę za ciasno :-? Natomiast rano następuje zmiana warty i chłopaki sie wymieniają :mryellow: Dzięki temu jestem mam godzinkę, półtorej, więcej snu.
Jak Kajucha był całkiem malutki to zdarzało sie nam spać we troje, choć przyznaję, że podświadomy lęk przed zgnieceniem go sprawiał, że spałam w jednej pozycji i po przebudzeniu czułam się tak jakby walec po mnie przejechał :-D .

alcia - 2007-10-31, 16:35

nina_an napisał/a:
lęk przed zgnieceniem go sprawiał, że spałam w jednej pozycji i po przebudzeniu czułam się tak jakby walec po mnie przejechał :-D

ja właśnie jestem takim typem, nie nadaję się na spanie z dzieckiem. Mam bardzo lekki sen, każdy ruch, jęknięcie mnie budzi, takie spanie z dzieckiem, to dla mnie całonocne czuwanie. Oczywiście zdarzały mi się noce, kiedy padałam ze zmęczenia podczas karmienia i tak jakoś dziecko spędzało przy mnie noc, ale nie potrafię się wyspać w ten sposób, nie jest to prawdziwy, głęboki sen, tylko drzemanie. Do tego nasze potwornie ciasne łóżko - 3 osoby, to już muszą leżeć jak śledzie, by się tam pomieścić.
Wszystkim nam wygodniej, gdy dziecko jest w swoim łóżeczku. A bliskości nam nie brakuje, bo często leżymy sobie razem, wygłupiamy się, przytulamy...

Karolina - 2007-10-31, 17:31

Tymek spał z nami, Mia śpi w swoim łóżeczku. Kiedy zdarza się, ze nie odniosę jej do łóżeczka, ciągle się budzimy nawzajem, totalna porażka. Kiedy Mia śpi sama budzi się ze 3 razy w nocy, rano wstaje wyspana i ja (prawie) też. Mam lepszy nastój w dzień i jestem bardziej dla dzieci wyrozumiała.
stokrotki - 2007-10-31, 17:46

Zośka spała z nami do 9 miesiąca . Głównie wzięło się to stąd że Wiesiek pracuje na nocki a ja nie chciałam spać sama . Myślę że z kolejnym maleństwem będzie troszkę inaczej , krócej ....... chociaż nie zarzekam sie . Dużo zależy od samego dzieciaczka ...... Spanie z maleństwem jest niewątpliwie wygodne ale im dzieciaczek starszy tym niewygodniej . Ja z natury jestem straszny wiercipięta i w ciągu nocy potrafię przekręcać się ze sto razy a Zośka to czysta kopia mnie . Zaczęło robić sie za ciasno w łóżku , obydwie nie wysypiałyśmy się ....... no i tak oto młoda trafiła do swojego łóżeczka :D
- 2007-10-31, 19:34

u nas było tak, ze Jagi przez pierwszy miesiąc spała z nami (ale ja też miałam jady, ze Ją zgniotę, nie mówiąc o ciągłym sprawdzaniu, czy nie spada nam z łóżka!), potem spała już tylko rano przy porannym karmieniu a resztę w swoim łóżeczku. Za dnia spała też w swoim łóżeczku zawsze, generalnie szybko przyzwyczailiśmy Ja do zasypiania samodzielnego i wszystkim tak było dobrze.
U nas to sie najlepiej sprawdza.

dynia - 2007-10-31, 20:16

To ja chyba mogłabym napisac książke pt''Czworo w łózku'' :lol: Jaga spała z nami,dopoki nie zrobilismy jej własnego pokoju i nie dostała swojego dorosłego łozka,od pierwszego dnia pzryzwyczaiła sie do nowej sytuacji.Na dzien dzisiejszy spi sama u siebie do ok 1-2 potem drepcze do nas.Mały spi z nami ,jak wiadomo to duże ułatwienie w karmieniu,poza tymciągłe odkładanie i wyciaganie z łozeczka zmasakrowałoby mój kręgosłup..Łóżko mamy dośc spore bo 180x200 także jest w porzadku.Nie mogłam jej odmówic tej frajdy zwłaszca kiedy w domu zawitał braciszek.Z całej rodzinki osobno spi tylko pies :D Tak na marginesie jeszcze to spanie w jednej gawrze jest dla mnie całkowicie naturalne ,ludzie jako jedyne ssaki wyganiaja swoje młode ze wspólnego gniazda ;-)
Tobayashi - 2007-10-31, 21:36

Ja jako "psia" mama oczywiście śpię z dzieckiem (i mężem) :mryellow: BArdzo to lubię i uważam, za naturalnie i wygodne.

Nie planowałam tego, nie wiedziałam jak będzie.
Oczywiście kupiliśmy Tobciowi łóżeczko. Kiedy był bardzo mały sypiał w nim, ale w nocy budził się bardzo często na karmienie, bo pił małe porcje. Ponieważ trudno mu było zasnąć po karmieniu samemu, przekonałam się, że zabranie dziecka do łóżka załatwia sprawę. I tak szybko zaczęliśmy spać w trójkę, a że mamy duże łoże nie było nam ciasno.

Jedyny minus to zdarzające się czasem jakieś przecieki i wycieki z buzi lub z pieluchy :mrgreen: Nasz materac nieco ucierpiał.

Ponieważ jednak nasza pociecha rośnie, pomału próbujemy przestawić go na jego łóżeczko, które stoi obok i w każdej chwili może tam sobie wejść. Problem w tym, że ostatnio sypia tam kotka :mryellow:

eenia - 2007-10-31, 21:42

podpisuję się pod i Alcią ;-)
taniulka - 2007-10-31, 21:45

A u nas odjazd. Nadia podczas ząbkowania spała z nami gdyż budziła sie z krzykiem co chwile i obecnie do łóżeczka wrócić nie chce. Mam podobnie jak alcia nie wysypiam się. Zasypia teraz tylko w naszym łózku więc nawet jak pójdzie spać to za bardzo nic nie mogę zrobić bo siedzę z wielkim uchem i nasłuchuje czy nie spada. Na karmienie się budzi obecnie ok 4 razy i jeżeli nie dam cyca to krzyczy. Wcześniej tego nie było. Chcę z tym skończyć bo już nie wyrabiam. Obmyślam jakiejś techniki. W dzień nawet by pewnie nie zauważyła jeżeli nie dam cyca ale w nocy to totalny cycożerca. No wiec śpi z nami. Może to taka obecna faza. Zobaczymy. Generalnie lubię jak z nami śpi, ale wolałam kiedy przenosiłam ja do nas w nocy, a obecnie śpi z nami od początku nocy.
gosiabebe - 2007-11-01, 08:20

Maja na początku spała z nami ,po ok2 przenieślismy ją do łóżeczka ,a mniej więcej od 7 miesiąca jej życia znowu spała z nami ( a właściwie ze mną bo Tomek wyjechał) teraz zasypia w naszym łóżku,przenoszę ją do jej łóżeczka a w nocy się budzi i wraca do nas.Gdybyśmy mieli większe łóżko to chciałabym z nią spać całą noc bo lubię z nią spać nie wiem co jest w tym złego :P
Karolina - 2007-11-01, 08:34

No dobra ale jak sobie radzić z sexem we trójkę w łóżku? ;-)
eenia - 2007-11-01, 09:34

To ja chyba wyrodna matka jestem,bo nie lubię spać z dziećmi, od czasu do czasu owszem, ale codziennie? zwariowałabym gdybym nawet w nocy nie mogła odpocząć od dzieci.
dołączam się do pytania Karoliny :->

zina - 2007-11-01, 10:28

Karolina napisał/a:
No dobra ale jak sobie radzić z sexem we trójkę w łóżku? ;-)

Autorka ksiazki porusza i ten problem...pisze o innych rodzajach "przytulanek" miedzy partnerami i... zaciesnieniu wiezi przez dziecko wlasnie :-D
Mysle ze jesli partner jest malo dojrzaly to moze sie poczuc odrzucony przez 3 lokatora kolo siebie, wszystko to kwestia dogadania sie i szukania nowych rozwiazan, przeciez nie musimy zawsze kochac sie w lozku :-D
D. Jackson podaje przyklad kobiety ktora po odkryciu przez dziecko dziwnych odglosow dobiegajacych z lozka rodzicow dostala naglej awersji i zaprzestala kochania sie mezem.
Troche mojego wolnego tlumaczenia z ksiazki:
"Rodzice w wielu kulturach kochaja sie w obecnosci malych dzieci i nie ma to zadnego negatywnego efektu na ich pozniejsze wychowanie seksualne(...) Tak bylo od zawsze na przestrzeni wiekow (...) Czesto powodem niepokoju i przeszkoda nie jest samo dziecko ale brak czasu i miejsca, a takze sama wyobraznia rodzicow. Powodzenie naszej seksulanej relacji z partnerem lezy w naszym umysle a nie w seksualnej technice(...)"

Tobayashi - 2007-11-01, 10:35

Na seks w łóżku to się trzeba wcześnie obudzić, zanim dziecko wstanie :mryellow:
kamma - 2007-11-01, 13:49

Fajnie się ten temat toczy :)
Jak Irma była mała, a nas nachodziła ochota na seks, to po prostu byliśmy bardzo, ale to bardzo cicho ;) Zdarzało nam się kochać tuż obok niej i się nie budziła. Zdarzało się również, ze budziła się w swoim łóżeczku i nakrywała nas :) Ale nigdy nie było jakiejś strasznej reakcji, ani z naszej strony, ani z jej. Po prostu traktujemy seks zwyczajnie, jak coś zauważy, to się jej wytłumaczy (zresztą już ma sporą wiedzę, teoretyczną oczywiście ;) ). Nie budziła się nawet, jak łóżko skrzypnęło ]:->

- 2007-11-01, 20:04

my się też nie krępujemy przy Jagodzie, traktujemy to jako całkiem normalną rzecz. Kiedyś tam był epizod, kiedy to Jag uskuteczniała podobne wyczyny z lalami pod kołdra ;-) ale szybko Jej minęło. Teraz jak czasem obudzi się i wejdzie nam do sypialni to odrazu kuma, że teraz jest czas dla nas i wraca do siebie :)
Ostatnio była śmieszna sytuacja, gdy wstała właśnie rano i nakryła nas na samym początku. podeszła i mówi zawadiacko "A Wy co tutaj robicie?" :lol:

Jednak do kochania się wolę mieć swobodę miejsca a nie stresować się, że wybudzę dziecko-bo sen trzeba wg mnie szanować, nie chodzi mi o to że zobaczy, że jesteśmy blisko.

Christa - 2007-11-06, 01:39

A u nas mam wrazenie, ze wszystko stoi na glowie z tym spaniem, a to dlatego, ze po pierwsze brakuje nam konsekwencji, a po drugie mamy z Rafalem zupelnie inne spojrzenie na te sprawe.
Otoz ja od samego poczatku chcialam uczyc Maxia spania w kolysce, bo jakos ciezko mi sobie wyobrazic jak go pozniej oduczamy, natomiast moj maz caly czas chcialby go miec blisko nas i w rezultacie Maxio raz laduje w kolysce (jak ja go tam wloze), a raz w lozku (jak przyniesie go do nas Rafal). Ja mam juz z tego powodu niezlego dola, bo widze, ze tym sposobem Maxio dostanie niedlugo niezlego kociokwiku. Najgorsze jest w sumie spanie w dzien, bo ostatnio nie ma u nas zadnych regul. Maxio spi albo na naszym lozku, albo w kolysce, albo (czasami) na kanapie (jak mi sie go uda zostawic tam po karmieniu), albo (zazwyczaj) na mnie. Czuje, ze popelniamy wszelkie mozliwe bledy i nie wiem, co z tym zrobic. Wydaje mi sie, ze nie jest jeszcze za pozno obrac jakis jeden kierunek i zdecydowac sie, czy bedzie to spanie w kolysce, czy w naszym lozku, ale jakos brakuje nam w tym wszystkim konsekwencji.
Z jednej strony nie mam nic przeciwko spaniu z nami w nocy, bo wtedy nie musze wstawac do karmienia (wystarczy, ze przystawie sobie Maxia do cycusia i spie dalej, co oznacza dla mnie przespane noce), a z drugiej strony naprawde wolalabym, zeby nauczyl sie spac sam, bo na razie dla niego zasniecie jest rownoznaczne z cycusiem tzn. Max prawie zawsze zasypia przy cycu i pozniej jest problem, zeby go gdzies przeniesc, bo sie zaraz wybudza, jak tylko zauwazy, ze cycus zniknal.
I choc zdaje sobie z tego wszystkiego sprawe, nie wiem, jak mam go nauczyc samodzielnego spania. Dzisiaj mi sie udalo, ale obudzil sie po 35 minutach i znowu chcial do cycusia.

Musze chyba jeszcze raz przeczytac ten watek (czytalam go pare dni temu) i sprobowac zastosowac wszystkie madre rady.

Aha, dodam, ze mysmy sie tez zdecydowali brac Maxia do naszego lozka ze wzgledu na te jego jeki/wicie sie. Zauwazylismy, ze im blizej jest nas, tym mu lepiej.

dort - 2007-11-06, 12:15

Christa napisał/a:
Otoz ja od samego poczatku chcialam uczyc Maxia spania w kolysce, bo jakos ciezko mi sobie wyobrazic jak go pozniej oduczamy,


Christa może nie potrzebnie sie zamartwiasz na zapas, przecież nie ma takiej zależnosci, że jak na poczatku dziecko spi z rodzicami to potem nie bedzie chcialo samodzielnie

u nas bylo tak, ze Oskarek po karmieniu wieczornym byl odkladany do lozeczka, a potem jak sie w nocy budzil na karmienie do bralam go do nas do lozka i tak juz zostawal do rana (ja bylam wyspana i dziecko) - potem gdy juz podrosl i karmilam go tylko w dzien i rano - nauczylismy go samodzielnego zasypiania, nie byl to takie straszne - dziewczyny kiedys podawaly tytul ksiazki, gdzie fajnie jest opisana metoda wg ktorej uczy sie dzieciaczka samodzielnego spania

Humbak - 2007-11-06, 12:43

Natalia spała z nami do 10 miesiąca. Tzn wyglądało to tak że jak mieliśmy siły to odkładaliśmy do łóżeczka a jak nie to spała z nami. Po 10 miesiącu wynieśliśmy nasza kanape z jej pokoju którą to tymczasowo tam włożyliśmy i raczej się staraliśmy by w nim spała. Zasypiała z nami w łóżku, spała u siebie po przenosinach na śpika, rano się budziła, wychodziła z łóżka ze swoim ulubionym pluszakiem (kiedys sie na nas pogniewała i usłyszeliśmy ja mówi do niego 'choć psyjacielu mój') i ciap-ciap wędrowała do nas. Nie miała tego kłopotu ze sie budzi gdzie indziej niz zasypia - zawsze zasypiała w łóżku budziła w łóżeczku :lol:

Teraz jest nieco gorzej, P. musi się wysypiać a przy Kubie nie da rady - połowę nocy kuba nie śpi... :roll: Tak więc ja śpię z Kubą a w weekendy z natalią i kubą. Tatuś osobno ale narazie jesteśmy chyba zbyt pochłonięci pracą i brakiem kasy żeby się takimi rzeczami przejmować. :-|
Karolina napisał/a:
jak sobie radzić z sexem we trójkę w łóżku?
fuuuj ja sobie tego nie wyobrażam. Dzieci będą chciały mogą pytać o wszystko ale ja dla własnego komfortu muszę wiedzieć że nikt nie słucha, nie widzi... inaczej nici z sexu :-> A sex nie musi być na łóżku i nie musi być w swoim łóżku czy pokoju (byle nie dziecięcym to by była perwersja ]:-> )
Lily - 2007-11-06, 12:46

Przypomniało mi się opowiadanie koleżanki - dziewczynka jakaś opowiadała drugiej, że jej rodzice się w nocy "seksują". Tamta druga pyta "ale co to znaczy?" A ona na to, że nie wie, bo jej sie każą odwracać :) Mieli jeden pokój i spali z dzieckiem w tym pokoju :)
majaja - 2007-11-06, 13:22

Humbak, to gdzie ty się sexisz? ;) Od czasu do czasu wypadzik na bezludną wyspę? Bo jeśli dobrze kojarzę to w bloku mieszkasz? ;)

A Miron z nami śpi, zastanawiam sie nad takim łóżkiem piętrowym bez parteru dla niego, ale i tak jednak ciągle za mały chyba na nie.

elenka - 2007-11-06, 14:07

Hmmm... czytam ten wątek i mi się wydaje, że chyba jakaś dziwna jestem :roll:
Po pierwsze nastawiam się, że nasz synek będzie spał w swoim łóżeczku, a nie z nami. Jakoś sobie nie wyobrażam wygodnego spania mojego i J. z dzieckiem w jednym łóżku.
Moi znajomi mają właśnie spory problem z powodu spania z dzieckiem, bo teraz chłopiec ma 6 lat i nadal chce chce spać z mamą ( tata wychodził do innego pokoju spać, bo musiał się wysypiać). Mały zupełnie nie potrafi zrozumieć, że powinien spać w swoim pokoju.
Po drugie, to zupełnie sobie nie wyobrażam seksu w jednym łóżku z dzieckiem, nawet teoretycznie niczego nieświadomym niemowlakiem, jakoś mi się to kojarzy z brakiem szacunku dla tej małej istoty :shock:

Zaznaczę tylko, że nie chciałam nikogo urazić ani pouczać, chciałam się tylko podzielić moim zdaniem.

dynia - 2007-11-06, 14:20

elenka jasne,ja tez zanim Jag sie urodzila zakładał,ze bedzie spać w swoim wyrku było to dla mnie oczywiste.Życie jednak bardzo szybko zweryfikowało ten poglad :lol: Przy drugim dziecku juz sie tak nie upierałam ;-)

[ Dodano: 2007-11-06, 14:22 ]
Humbak napisał/a:
A sex nie musi być na łóżku i nie musi być w swoim łóżku czy pokoju (byle nie dziecięcym to by była perwersja ]:-> )

Tak i my jak mamy sobie ochote poszalec to poprostu wybieramy inny pokój i tyle ;-)

majaja - 2007-11-06, 15:07

elenka napisał/a:
Po pierwsze nastawiam się, że nasz synek będzie spał w swoim łóżeczku, a nie z nami. Jakoś sobie nie wyobrażam wygodnego spania mojego i J. z dzieckiem w jednym łóżku.

Też się tak nastawiałam, ale okazało się że nikomu takie rozwiązanie nie pasuje. A seks można uprawiać w wielu miejscach, sypialnia to akurat raczej nudniejsze rozwiązanie.

ajanna - 2007-11-06, 15:26

majaja napisał/a:
A seks można uprawiać w wielu miejscach, sypialnia to akurat raczej nudniejsze rozwiązanie.


to fakt :mryellow: mnie najbardziej denerwuje, że nasz seks, to jedynie szybkie numerki, bo dzieci zaraz się obudzą :evil: wiem, że to przejściowe, ale brakuje mi czasu i czułości w łóżku :-( . co do seksu przy dzieciach, to ja wiem, że w pierwotnych kulturach tak się robi i że to naturalne, ale mam jednak pewne opory przed bombardowaniem maluchów takimi silnymi energiami :roll:

co do spania, to uwielbiam spać z chłopcami :-) z małą Weroniką też spaliśmy :-) . u nas jest ten problem, że ciasno nam we 4 w jednym łóżku. a poza tym ja muszę w nocy co najmniej 2x budzić się budzikiem i ściągać mleko przez 30-45 min, no i oprócz tego są pobudki robione przez chłopców. mąż powinien się wysypiać, więc z reguły ja śpię z nimi w dużym pokoju skąd mam blisko do butelek Igorka :-) .

vlada - 2007-11-06, 16:38

antek od początku spał z nami. Nie miałam siły ani ochoty karmić go pół godziny w fotelu a później kłaść się na kolejne 1,5 godziny. Ja smacznie spałam a dziecko przy okazji spało i jadło. Mamy duże wygodne łózko więc problemu z niewyspaniem raczej nie było.
Później gdy Antek był trochę starszy zasypiał w swoim łóżeczku, ale i tak często budził się już w naszym ;-)
Od roku śpi już w swoim, dużym łóżku, ale czasami gdy woła mnie w nocy kładę się obok niego i tak smacznie sobie śpimy do rana. Uwielbiam wtulać sie w jego ciałko i budzić się rano mając go obok siebie. :-)

Karolina - 2007-11-06, 18:16

vlada napisał/a:
Nie miałam siły ani ochoty karmić go pół godziny w fotelu a później kłaść się na kolejne 1,5 godziny

właśnie tu tkwi sedno sprawy...są dzieciaki, które dłuuugo doją, są i łatwiejsze w obsłudze - 5 minut i po sprawie, hop do łóżeczka i sobie śpi...

Capricorn - 2007-11-06, 19:07

spałam z każdym dzieckiem tak długo, jak potrzebowały nocnego karmienia.
agaw-d - 2007-11-06, 19:27

U nas było różnie, czasem Marcelka spała z nami, a czasem u siebie w łóżeczku. W dzień natomiast spała zazwyczaj na naszym łóżku. Jak M chodził na noc do pracy to wtedy zawsze spała ze mną i było nawet tak, że jak zostawałyśmy same, a Ona spała u siebie to się budziła i zasypiała tylko ze mną w łóżku, wtedy trochę się zaczęłam martwić, że chyba ją przyzwyczaiłam, ale jakoś minął ten czas i później spała u siebie bez problemu. Ja bałam się karmić Marcele i spać, bałam się, że się zadławi a ja tego nie usłyszę. Teraz Marcelka śpi już tylko w swoim łóżeczku, czasem jak jest marudna, szły jej ząbki czy jak miała katar to nawet wolelibyśmy, żeby spała z nami, ale jak teraz się obudzi i zobaczy, że jest u nas w łóżku to zaraz się rozbudza i zaczyna szaleć i już po spaniu, nie ważne że to środek nocy.
Jagula - 2007-11-11, 20:39

Jestem zdecydowanie za spaniem razem.Bywały momenty, że żałowałam tej decyzji ale z perspektywy czasu nie było źle. Dzik skończył 2,5 roku i wykwaterowaliśmy go do swojego łóżka, troche to trwało ale pooooszło.
Śpimy na materacu więc nie musiałam się też martwić,że spadnie :mryellow:

kasienka - 2007-11-12, 11:19

Ja bym wolała, żeby Emil spał sam...Ale na razie to się nie sprawdza, więc teraz śpię z nim sama w łóżku, a Marcin w drugim pokoju :-| On się wysypia i ja też lepiej, bo inaczej leżałam ściśnięta, jak alcia pisała...
sex...a co to było? :roll:
Z Zuzią było bardzo męczące spanie razem, budziła się jak tylko zaczynaliśmy...przez to cała akcja trwała nieraz ze dwie godziny z przerwami na usypianie, nic fajnego, nerwicy można się nabawić...
A teraz...zupełnie nie mamy czasu i sił...i Emil się co chwila budzi... :cry:

DagaM - 2007-11-12, 12:22

ajanna napisał/a:
co do seksu przy dzieciach, to ja wiem, że w pierwotnych kulturach tak się robi i że to naturalne, ale mam jednak pewne opory przed bombardowaniem maluchów takimi silnymi energiami :roll:
elenka napisał/a:
Po drugie, to zupełnie sobie nie wyobrażam seksu w jednym łóżku z dzieckiem, nawet teoretycznie niczego nieświadomym niemowlakiem, jakoś mi się to kojarzy z brakiem szacunku dla tej małej istoty :shock:
Ja mam dokładnie takie same odczucia, tak już mam zafiksowane w głowie, nawet pies nie może być w tym samym pokoju, co my.
Karolina napisał/a:
są i łatwiejsze w obsłudze - 5 minut i po sprawie, hop do łóżeczka i sobie śpi...
taka jest właśnie Nina, co prawda przez cały dzień jest aktywna i prawie w ogóle nie śpi, za to w nocy daje mi odpocząć :-)
kasienka napisał/a:
sex...a co to było? :roll:
:mrgreen:
Tobayashi - 2007-11-12, 13:10

[quote]elenka napisał/a:
Po drugie, to zupełnie sobie nie wyobrażam seksu w jednym łóżku z dzieckiem, nawet teoretycznie niczego nieświadomym niemowlakiem, jakoś mi się to kojarzy z brakiem szacunku dla tej małej istoty :shock:
Ja mam dokładnie takie same odczucia, tak już mam zafiksowane w głowie, nawet pies nie może być w tym samym pokoju, co my[quote]

Każdy ma prawo do swoich odczuć oczywiście i jak najbardziej rozumiem takie opory, ale czy to nie wynik pruderyjnego wychowania? Przecież seks jest naturalny, a już między dwojgiem kochających się ludzi, w małżeństwie - to już w ogóle super; gdyby nie seks, nie byłoby tych małych istotek :mryellow: . Nie mówię, że programowo trzeba się kochać przy dziecku, bo intymność jak najbardziej wskazana, ale jak nie ma za bardzo wyjścia, to nie ma w tym nic nagannego, zwłaszcza gdy dziecko jest za małe, żeby cokolwiek zakumać.

Czasem rodzice bez oporów się przy dziecku kłócą i nie widzą w tym nic złego, ale się nie pocałują, bo to "perwersja". Myślę, że to dobrze, gdy dziecko od małego widzi rodziców przytulających się, całujących - kiedy w końcu "odkryje", że jego rodzice też 'uprawiają seks' (ach ten język polski :roll: ) nie będzie to dla niego jakimś szokiem, nie spowoduje jakiś wstrętów czy urazów.

DagaM - 2007-11-12, 15:05

Tobayashi napisał/a:
ale czy to nie wynik pruderyjnego wychowania?
U mnie jak najbardziej :-?
rosa - 2007-11-12, 15:17

ja nie jestem pruderyjna, niemowlę w tym samym pokoju mi nie przeszkadzało, w łóżku to jednak dla mnie zbytni hardcore, przekładałam natenczas
ale skaczące po mnie zwierzęta? dla mnie jakoś mało seksi

Karolina - 2007-11-12, 22:13

Małe dziecko traktuje wszystko jako naturalne i ok. Zastanówcie się jednak jak takie wspomnienia mogą być przeżywane, gdy dziecko wchodzi w okres dojrzewania, przeżywa bunt nastolatka. Wtedy zupełnie naturalnie pojawia się obrzydzenie do rodzica przeciwnej płci. A myśl o tym, że rodzice uprawiali przy mnie seks jak byłem mały, wspomnienia odgłosów itd.
Pat - 2007-11-12, 22:21

Od dwóch nocy Li śpi w swoim łóżeczku. Dlaczego? wiercił się tak niesamowicie już, że bałam się o jego bezpieczeństwo - mógł spaść z łóżka od strony naszych głów (czołganie do przodu ;-) ) I wiecie co..on te samotne spanie znosi dobrze ale mi...tęskno za nim strasznie.. :-( za Jego ciepłem, oddechem..
Tobayashi - 2007-11-12, 22:28

Cytat:
Wtedy zupełnie naturalnie pojawia się obrzydzenie do rodzica przeciwnej płci. A myśl o tym, że rodzice uprawiali przy mnie seks jak byłem mały, wspomnienia odgłosów itd.


Po pierwsze można być cicho (przy dziecku chyba nikt nie szaleje :lol: ) a dziecko i tak może tego nie pamiętać, a poza tym, uraz czy wstręt do aktu miłosnego tchnie mi jakoś tak chrześcijańską pruderią niemającą nic wspólnego z naturalnością. Czy brzydzimy się naszych rodziców, bo spłodzili nas w czasie takiego właśnie aktu?

alcia - 2007-11-12, 23:18

Ja nie mogłabym się kochać przy maluszku, szczególnie we wspólnym łóżku. Jakoś ciepła, niewinna miłość do takiego maleństwa nie idzie mi w parze z pożądaniem płynącym w kierunku męża. Kiedy widzę dziecko, mam blokadę w sferze seksualnej.
Poza tym uważam, że takie chwile są intymne, tylko dla nas; nie zapraszam do nich nikogo więcej, nawet/szczególnie własnych dzieci.

Lily - 2007-11-12, 23:43

alcia napisał/a:
Poza tym uważam, że takie chwile są intymne, tylko dla nas;
ja tez tak to widzę, nie wyobrażam sobie innych uczestników
ulapal - 2007-11-13, 03:13

hmmm... nasze malenstwo spi obok kiedy mama i tata dzigi dzigi.
ja nie mam awersji, ani poczucia utraty intymnosci. no ale nasze bobo to jeszcze maciupkie. potem sie dopiero okaze.
poki co spi z nami, i zalujemy ze tyyyyyle kasiory wydalismy na kolyske.

zojka3 - 2007-11-13, 04:35

Cytat:
Po pierwsze można być cicho (przy dziecku chyba nikt nie szaleje ) a dziecko i tak może tego nie pamiętać, a poza tym, uraz czy wstręt do aktu miłosnego tchnie mi jakoś tak chrześcijańską pruderią niemającą nic wspólnego z naturalnością. Czy brzydzimy się naszych rodziców, bo spłodzili nas w czasie takiego właśnie aktu?
_________________


Dla mnie to nie ma nic wspólnego z pruderyjnością ale są i powinny być takie rejony, w których uczestnicza tylko dwie osoby. Seks jest sprawą intymną , tam nie potrzeba trzeciej osoby. Co innego przytulanie się. Dobrze jak dziecko widzi, że jest ciepło między rodzicami.
A poza tym to nie wiem czy dziecko jest w swoim rozwoju gotowe na takie doświadczenia. Dopóki nie kuma to sprawa odporności rodzica :mrgreen: ale jak zaczyna mu się rozjaściać to takie trochę odzieranie go z pokonywania kolejnych etapów w zapoznawaniu się Z TYMI SPRAWAMI w swoim czasie, odpowiednim do wieku. Można powiedzieć odpowiednim do wieku językiem o co się rozchodzi ale od razu instruktarz?

elenka - 2007-11-13, 09:47

Tobayashi napisał/a:

Każdy ma prawo do swoich odczuć oczywiście i jak najbardziej rozumiem takie opory, ale czy to nie wynik pruderyjnego wychowania? Przecież seks jest naturalny, a już między dwojgiem kochających się ludzi, w małżeństwie - to już w ogóle super; gdyby nie seks, nie byłoby tych małych istotek :mryellow: . Nie mówię, że programowo trzeba się kochać przy dziecku, bo intymność jak najbardziej wskazana, ale jak nie ma za bardzo wyjścia, to nie ma w tym nic nagannego, zwłaszcza gdy dziecko jest za małe, żeby cokolwiek zakumać.

Czasem rodzice bez oporów się przy dziecku kłócą i nie widzą w tym nic złego, ale się nie pocałują, bo to "perwersja". Myślę, że to dobrze, gdy dziecko od małego widzi rodziców przytulających się, całujących - kiedy w końcu "odkryje", że jego rodzice też 'uprawiają seks' (ach ten język polski :roll: ) nie będzie to dla niego jakimś szokiem, nie spowoduje jakiś wstrętów czy urazów.


Hmmm... dla mnie, to nie jest pruderyjne podejście tylko zdrowy rozsądek i szacunek, który każdej nawet najmniejszej istocie się należy :->
Nie mam nic przeciwko przytulaniu się, całowaniu i okazywaniu zwyczajnej codziennej czułości, myślę że to jest bardzo wskazane i potrzebne aby dziecko widziało, że rodzice darzą się uczuciem.
Widzę jednak dużą różnicę między taką czułością a seksem w obecności dziecka :roll:
Wierzę, że seks przy dziecku może czynić w jego rozwoju i postrzeganiu rodziców złe skutki i nie wiadomo gdzie przebiega ta cienka granica jaką jest wiek dziecka, że do kiedy można przy nim się kochać, a od kiedy nie.
Ja na przykład wolę aby moje dziecko nie miało żadnych traumatycznych przeżyć będąc świadkiem naszego seksu i nie ma to nic wspólnego z ukrywaniem faktu, że rodzice seks uprawiają, uważam po prostu, że dziecko można w inny mniej "namacalny" sposób edukować w tej dziedzinie.

eenia - 2007-11-13, 10:03

w pełni zgadzam się z elenką
kamma - 2007-11-13, 12:39

Dla porządku: czy ktoś tutaj wspominał o seksie w obecności dzieciątka CZUWAJĄCEGO?! Zdaje się, że mowa jest wyłącznie o śpiących niemowlakach, nie będących UCZESTNIKAMI aktu seksualnego. Jeśli zapytam osoby, które kochają się w obecności dzieci, czy przerywają, gdy dziecko się budzi, jestem pewna, że wszyscy odpowiedzą TAK! Nie mówmy więc o wpływie wspomnień na psychikę, bo wszyscy staramy się, żeby takich wspomnień nie było.
Dalej: czy spłodzenie dziecka w akcie seksualnym jest wyrazem braku szacunku dla niego? Dzieci biorą się z seksu (serio ;) ), w seksie samym w sobie naprawdę nie ma nic złego.

alcia - 2007-11-13, 13:24

kamma napisał/a:
czy ktoś tutaj wspominał o seksie w obecności dzieciątka CZUWAJĄCEGO?!

tak, niektórzy mówili o na tyle swobodnym seksie w domu, że dziecko może ich nakryć, ale to naturalne. Ja ich nie krytykuję, ale mam inne podejście w tych sprawach.
kamma napisał/a:
Dalej: czy spłodzenie dziecka w akcie seksualnym jest wyrazem braku szacunku dla niego? Dzieci biorą się z seksu (serio ;) ), w seksie samym w sobie naprawdę nie ma nic złego.

Zgadzam się całkowicie z Tobą, ale nie wiele ma to wspólnego z poruszanym przez nas dylematem.

- 2007-11-13, 13:36

Tobayashi, ja się zgadzam całkowicie z Tobą :)
Karolina, zastanawiam się nad Twoimi słowami
Karolina napisał/a:
Małe dziecko traktuje wszystko jako naturalne i ok. Zastanówcie się jednak jak takie wspomnienia mogą być przeżywane, gdy dziecko wchodzi w okres dojrzewania, przeżywa bunt nastolatka. Wtedy zupełnie naturalnie pojawia się obrzydzenie do rodzica przeciwnej płci. A myśl o tym, że rodzice uprawiali przy mnie seks jak byłem mały, wspomnienia odgłosów itd.
skąd bierzesz takie wnioski? Masz takie doświadczenie?
kamma - 2007-11-13, 13:39

alcia napisał/a:
dziecko może ich nakryć

Dziecko może nakryć rodziców zawsze, nawet jak śpi w swoim pokoju, ale coś mu się przyśni i przyjdzie do sypialni. Chodzi mi o to, że jeżeli w trakcie seksu pojawia się dziecko, to rodzice wezmą na wstrzymanie, a nie będą beztrosko "kończyć".

elenka - 2007-11-13, 14:54

alcia napisał/a:
kamma napisał/a:
t;]Dalej: czy spłodzenie dziecka w akcie seksualnym jest wyrazem braku szacunku dla niego? Dzieci biorą się z seksu (serio ;) ), w seksie samym w sobie naprawdę nie ma nic złego.

Zgadzam się całkowicie z Tobą, ale nie wiele ma to wspólnego z poruszanym przez nas dylematem.


Zgadzam się w pełni z alcią, że dyskutujemy tu o zupełnie innym zagadnieniu, bo przecież jakbyśmy poszli dalej, to można by stwierdzić że pokazywanie dziecku pornografii, to też nic złego, bo przecież to naturalne, że ludzie uprawiają seks a z seksu są dzieci :roll:

kamma - 2007-11-13, 15:00

elenka napisał/a:
dyskutujemy tu o zupełnie innym zagadnieniu

elenka napisał/a:
Po drugie, to zupełnie sobie nie wyobrażam seksu w jednym łóżku z dzieckiem, nawet teoretycznie niczego nieświadomym niemowlakiem, jakoś mi się to kojarzy z brakiem szacunku dla tej małej istoty

Więc jednak o szacunku wobec dziecka w kontekście aktu seksualnego też tu dyskutujemy.

Tobayashi - 2007-11-13, 15:05

Żebym nie była mylnie zrozumiana i odebrana jako strasznie wyluzowana w sprawach seksu (bo i nie jestem) wyjaśnię, iż nie chodzi mi o żadne orgie w obecności dziecka tylko skromny, małżeński seksik pod kołderką jak dziecko jeszcze śpi :mryellow: . Taki sam seksik, z jakiego to dziecię powstało. Słowo 'szacunek' czy 'brak szacunku' do dziecka w ogóle mi tu nie pasuje w tym kontekście, bo sugeruje, jakoby seks był czymś złym, wulgarnym czy też krzywdzącym. A przecież to samo zdrowie małżeńskie :-D

Daję głowę, że w większości naszych rodzin seks był tabu, nasi rodzice nigdy się przy nas nie kochali, a pewnie też nigdy nie przytulali. Tak zostaliśmy wychowani i przejęliśmy takie a nie inne wzorce. Teraz uważamy, że to nasze poglądy i staramy się pod nie podłożyć jakieś sensowne umotywowanie, żeby sobie zracjonalizować dlaczego tak myślimy i czujemy. Zresztą to się tyczy nie tylko seksu, ale wielu, wielu rzeczy.

kamma - 2007-11-13, 15:10

Tobayashi, właśnie o to mi chodzi, świetnie to ujęłaś :)
Tobayashi napisał/a:
nasi rodzice nigdy się przy nas nie kochali, a pewnie też nigdy nie przytulali.

Ja widuję moich rodziców dających sobie buziaka raz do roku - na rocznicę ślubu.

sylv - 2007-11-13, 15:28

Bardzo ciekawa dyskusja sie wywiazala :)

Tak sobie przypominam swoje doswiadczenia w tym zakresie - jako dziecka. Moi rodzice b. czesto okazywali i okazuja sobie czulosc. Nie przypominam sobie "nakrycia" ich, ale wiem, ze naturalne bylo dla mnie, ze rodzice uprawiaja seks (bleee jak to brzmi :/ zero romantyzmu ;) ), wiec chyba musialam ich kiedys jednak "zlapac" ;)

Jednak mam wrazenie, ze nie byloby mi fajnie z tym, gdybym sie obudzila kolo nich "w trakcie". Zwlaszcza, ze mozna chyba ten moment przebudzenia dziecka po prostu.. przegapic. Nie wiem, wydaje mi sie, ze dziecko moze odebrac seks jako przemoc (gwaltownosc, odglosy).

Z drugiej strony rozumiem osoby, ktore nie maja warunkow do swobodnego kochania sie bez dzieci. No ciezko zachowac celibat... Mam nadzieje, ze nie bede miala w przyszlosci tego problemu, bo mam wrazenie, ze nie sprawialoby mi to szczegolnej przyjemnosci. Troche przeraza mnie perspektywa "malzenskiego seksiku pod kolderka" :/ lubie sie czuc swobodnie i jakos mi sie to wyrazenie zle kojarzy ze "starym dobrym malzenstwem", co to juz tylko kapcie i telewizor ;) ale moze zycie te moje polady zweryfikuje :)

I tak sobie mysle, ze chyba ciezko przekazac dziecku, ze seks jest prywatna i intymna sprawa, a jednoczesnie sie "nie krepowac"?

Podobalo mi sie co napisala elenka, alcia i eenia.

elenka - 2007-11-13, 15:43

Tobayashi napisał/a:

Daję głowę, że w większości naszych rodzin seks był tabu, nasi rodzice nigdy się przy nas nie kochali, a pewnie też nigdy nie przytulali. Tak zostaliśmy wychowani i przejęliśmy takie a nie inne wzorce. Teraz uważamy, że to nasze poglądy i staramy się pod nie podłożyć jakieś sensowne umotywowanie, żeby sobie zracjonalizować dlaczego tak myślimy i czujemy. Zresztą to się tyczy nie tylko seksu, ale wielu, wielu rzeczy.


Uważam, że nie trzeba od razu wszystkiego zwalać na wychowanie, bo popadniemy w kolejną skrajność.
Po raz kolejny napiszę, że nie twierdzę, że robienie z seksu tematu tabu jest dobre, ale nadal myślę, że kochanie się przy dziecku jest drugą skrajnością, której konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć :roll:
Chyba każdy zgodzi się z tym, że dziecko postrzega świat i nas rodziców przez swój pryzmat i to co dla nas wydaje się naturalne i przyjemne wcale nie musi tak wyglądać w oczach dziecka.

Lily - 2007-11-13, 15:52

Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z pruderią. Poza tym doskonale pamiętam moje zawstydzenie, jak mama miała operację ginekologiczna i chyba po 3 miesiącach od niej mówili, że "będą sprawdzać" czy nic się nie pozmieniało. Chodziło oczywiście o seks. Bo całowali się nieraz przy mnie i to było normalne. Ale chyba większość dzieciaków nie do końca wierzy, że ich "starzy" rodzice jeszcze "to" robią. Dla mnie uczestniczenie w intymności innych ludzi jest żenujące i nie chcę tego zmieniać.
eenia - 2007-11-13, 16:11

Cytat:
Dla mnie uczestniczenie w intymności innych ludzi jest żenujące

podpisuję się ;-)

Capricorn - 2007-11-13, 16:12

Miało byc o spaniu, a jest o "spaniu" :D

Ja akurat z tych, co zastali rodziców na "akcie małżeńskim". w sumie nie byłam już małym dzieckiem, i wiedziałam, o co chodzi, ale skutecznie nabrałam obrzydzenia do tychże czynności.

elenka - 2007-11-13, 16:14

Moi rodzice też bardzo często się przy mnie całowali czy przytulali, robią to do dzisiaj i jest to dla mnie normalne i jak najbardziej naturalne.
Podobnie jak Lily pamiętam jednak momenty zażenowania i zawstydzenia, kiedy si·ę kiedyś zorientowałam, że się przy mnie kochają i nie wspominam tego miło mimo iż wtedy jeszcze nie wiedziałam
"o co chodzi". Podświadomie jednak czułam, że coś się dzieje, a nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć.
A mogli mi oszczędzić takich doświadczeń i ja chcę oszczędzić takich przeżyć mojemu dziecku :-)

Lily - 2007-11-13, 16:15

ja też kiedyś wlazłam trochę nie w porę, co prawda nic konkretnego nie zauważyłam, ale ojciec zapytał "chciałaś sobie popatrzyć?" - jeszcze teraz mi wstyd
Tobayashi - 2007-11-13, 16:46

Na pewno to nie kwestia tylko wychowania, przynajmniej nie tylko w sensie "czego nas uczono", ale także czego nas nie uczono :mryellow: Jak widać z Waszych powyższych postów - to także kwestia niemiłych doświadczeń.
Capricorn - 2007-11-13, 16:51

Lily napisał/a:
ja też kiedyś wlazłam trochę nie w porę, co prawda nic konkretnego nie zauważyłam, ale ojciec zapytał "chciałaś sobie popatrzyć?" - jeszcze teraz mi wstyd


och, ja usłyszałam dużo bardziej hardcorowy tekst, w wykonaniu mojej matki do ojca, gdy było już "po wszystkim".

pidzama - 2007-11-13, 17:08

W Wysokich Obcasach byl artykul na temat co robic jak dzieci "przylapia" rodzicow; ponoc wazne jest wytlumaczenie szczegolnie niewtajemniczonym i najmlodszym dzieciom poniewaz sex moze im sie kojarzyc z agresja; dzieci interpretuja to co widza bardzo prosto: a jak widza tate na mamie to moga myslec tata bije mame - w duzym uproszczeniu ;-)
elenka - 2007-11-13, 17:54

Tobayashi napisał/a:
Na pewno to nie kwestia tylko wychowania, przynajmniej nie tylko w sensie "czego nas uczono", ale także czego nas nie uczono :mryellow: Jak widać z Waszych powyższych postów - to także kwestia niemiłych doświadczeń.


Zgadzam się, że trzeba uczyć, edukować i rozmawiać z dzieckiem o seksie, ale czy od razu trzeba mu to prezentować? :roll:

A odnośnie doświadczeń, to nigdy nie wiadomo, jakie nawet dla nas dorosłych najbardziej błahe zdarzenie dla dziecka może być przykrym przeżyciem, które na długo zapisze się w jego pamięci :-/

Tobayashi - 2007-11-13, 18:25

A ja myślę, że się tu nie rozumiemy :-| Nie pisałam, ani nie myślałam o żadnej prezentacji.

[ Dodano: 2007-11-13, 18:53 ]
Cytat:
pamiętam jednak momenty zażenowania i zawstydzenia, kiedy si·ę kiedyś zorientowałam, że się przy mnie kochają i nie wspominam tego miło mimo iż wtedy jeszcze nie wiedziałam
"o co chodzi". Podświadomie jednak czułam, że coś się dzieje, a nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć.


A ile miałaś wtedy lat, elenka?

zina - 2007-11-13, 20:25

Czytam wasze wypowiedzi i tak sobie mysle ze jedyna z glownych przeszkod zabrania dziecka do swojego lozka jest ograniczenie intymnosci rodzicow a takze obawa przed dzieciecym zgorszeniem...
Przychylam sie do zdania ze seks nie musi kojarzyc sie brutalnoscia i przemoca nawet w oczach malego dziecka. Na pewno spowoduje ciekawosc ale rowniez zrozumienie ze dorosli tez maja swoje "male" tajemnice ;-)
Mysle ze wszystko zalezy od naszej reakcji i slow jakie wtedy padna,nikt nie lubi czuc sie nie na miejscu ale znajda sie tez tacy co beda starali sie zagladac do sypialni tylko w takich momentach z naturalnej ciekawosci ;-)

Tobayashi - 2007-11-13, 21:14

Cytat:
Troche przeraza mnie perspektywa "malzenskiego seksiku pod kolderka" :/ lubie sie czuc swobodnie i jakos mi sie to wyrazenie zle kojarzy ze "starym dobrym malzenstwem", co to juz tylko kapcie i telewizor


... i koniecznie herbata z miodem i cytryną :mryellow:

Humbak - 2007-11-13, 21:37

...a na marginesie dyskusji mi się podoba text
ulapal napisał/a:
mama i tata dzigi dzigi
:mryellow:

Tobayashi napisał/a:
tylko skromny, małżeński seksik pod kołderką jak dziecko jeszcze śpi
tak trochę po indiańsku...
- 2007-11-14, 11:29

u nas to jest sprawa naturalna i prosta. Często okazujemy sobie czułość i jag nas nie krępuje. Jak była maleńka i spała z nami w łóżku to na czas brykania kładłam Ją do łóżeczka, potem i tak spała u siebie i wtedy poprostu byliśmy cicho by Jej nie obudzić, ale czasem zdarzało się, że Ona się obudziła czego my nie zauważyliśmy, bo była cicho. Teraz czasem zdarzy się, że nas przyłapie ale traktuje to zwyczajnie, wie, ze to czas dla nas i idzie się zająć sobą.
Dla mnie to jest ważne, ze Ona wie, ze to jest nasz czas i że jest to dla Niej normalne, że się kochamy. Uważam, że to jest zdrowe, jak dziecko widzi to jako coś naturalnego, co nam codziennie towarzyszy. Myślę, ze dzięki temu uniknie traumatycznych przeżyć jak by nas nakryła w wieku nastoletnim np.
W moim domu nagość była traktowana naturalnie, wiedziałam, ze rodzice sie kochają, i nie było to dla mnie nigdy obrzydzające ani nic w tym stylu. Było naturalne, Oni się bardzo kochają :) I może też dlatego tak to wygląda w domu który ja tworze, naturalna kolej rzeczy.
być może też dzięki temu, ze było to takie naturalne dla mnie zawsze a nie żadne brudne tabu-nie spieszyło mi się do tego jak dzikiemu zającowi, od zawsze kojarzy mi się z miłością dwojga przywiązanych do siebie ludzi :)

Tobayashi wiem dokładnie co masz na myśli. I zgadzam się też z tym co pisałaś o kłótniach- z tym się ludzie nie krepują, ale żeby sobie okazać miłość to już jest problem. Niestety nasza kultura ma zakorzeniony mocno wstyd, traktowanie seksu jako czegoś brudnego, do czego się najlepiej przed samym sobą nie przyznawać. Moje dzieci będą od tego zupełnie wolne mam nadzieję :)

jednocześnie szanuję to, ze ktoś może się wstydzić tego przy dziecku i nie chce żeby dziecko miało z tym styczność w domu. Napisałam tylko co ja w tym temacie czuję.

Lily - 2007-11-14, 11:31

ań napisał/a:
traktowanie seksu jako czegoś brudnego,
nie brudnego, tylko wg mnie intymnego
adriane - 2007-11-14, 11:38

elenka napisał/a:
Zgadzam się, że trzeba uczyć, edukować i rozmawiać z dzieckiem o seksie, ale czy od razu trzeba mu to prezentować? :roll:


Chyba nikt tu do tego nie zachęca?

My bardzo często kochaliśmy się przy dzieciach, ale śpiących dzieciach. Oczywiście, że swobodniej się człowiek czuje jak żadne dziecko nie śpi obok, ale są takie sytuacje, jak np. u nas, że zawsze któreś z dzieci spało obok (małe mieszkanie, a dzieci troje).
Nie widzę w tym nic zdrożnego, a już wspominanie tutaj o barku szacunku dla dziecka, to dla mnie wielkie przegięcie. Nie rozumiem co szacunek ma do tego.

Dziecko może nakryć rodziców przychodząc w nocy z innego pokoju. I nawet tak łatwiej nakryć rodziców, wchodząc znienacka do pokoju, bo jak dziecko śpi obok rodziców, w ich łóżku i się zaczyna kręcić, to od razu można zauważyć, że dziecko się budzi i przestać się kochać.

[ Dodano: 2007-11-14, 11:46 ]
zina napisał/a:
Czytam wasze wypowiedzi i tak sobie mysle ze jedyna z glownych przeszkod zabrania dziecka do swojego lozka jest ograniczenie intymnosci rodzicow a takze obawa przed dzieciecym zgorszeniem...
Przychylam sie do zdania ze seks nie musi kojarzyc sie brutalnoscia i przemoca nawet w oczach malego dziecka. Na pewno spowoduje ciekawosc ale rowniez zrozumienie ze dorosli tez maja swoje "male" tajemnice ;-)
Mysle ze wszystko zalezy od naszej reakcji i slow jakie wtedy padna,nikt nie lubi czuc sie nie na miejscu ale znajda sie tez tacy co beda starali sie zagladac do sypialni tylko w takich momentach z naturalnej ciekawosci ;-)


Zgadzam się w 100% :)

- 2007-11-14, 11:47

Lily napisał/a:
ań napisał/a:
traktowanie seksu jako czegoś brudnego,
nie brudnego, tylko wg mnie intymnego
w moim odczuciu kultura ma seks raczej za coś brudnego i wcale nie była nigdy w tej kwestii delikatna
adriane - 2007-11-14, 11:50

elenka napisał/a:
Po raz kolejny napiszę, że nie twierdzę, że robienie z seksu tematu tabu jest dobre, ale nadal myślę, że kochanie się przy dziecku jest drugą skrajnością, której konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć :roll:
Chyba każdy zgodzi się z tym, że dziecko postrzega świat i nas rodziców przez swój pryzmat i to co dla nas wydaje się naturalne i przyjemne wcale nie musi tak wyglądać w oczach dziecka.


Uważam, ze demonizować rzekomych złych wpływów też nie można, gdy dziecko nas nakryje, da się z tego wybrnąc np. na wesoło, tłumacząc itp. Fajnie Zina napisała.

Karolinka nakryła nas ze dwa razy, ale w dzień, nic specjalnego tam nie zobaczyła, ale właśnie wyczuła ten specyficzny klimat. Pośmialismy się wszyscy, ona wyczuła, ze coś tam ukrywamy przed nią i paluszkiem nam pogroziła, że mamy swoje tajemnice :lol:

Karolina - 2007-11-14, 19:50

Jeśli w domu panuje miłość, zrozumienie między rodzicami i dziećmi tak jak u to faktycznie seks rodziców nie jest niczym okropnym, po prostu harmonia+natura. U mnie było inaczej, zawsze miałam na pieńku z ojcem, zero kontaktu fizycznego, przytulania, siedzenia na kolanach, rodzicielskich czułości. Mogę powiedzieć, ze tak go nienawidziłam, że sama jego obecność w domu zawsze była dla mnie odstręczajaca, stresująca. W okresie dojrzewania nabrałam do niego fizycznego wstrętu. Łatwo sobie wyobrazić co w takiej sytuacji czuje dziecko gdy słyszy z sypialni seksualne odgłosy...Od razu w głowie kształtuje się negatywne skojarzenie do płciowości, miłości fizycznej... :-(
gosiabebe - 2007-11-14, 21:33

moje wspomnienia z dzieciństwa dotyczące tej kwestii wyglądają tak: mieliśmy bardzo małe 2 pokojowe mieszkanie ,między którymi nie było drzwi.W jednym pokoju spałam ja ,siostra i brat w drugim rodzice.Kiedy budziłam się w nocy i słyszałam ,że coś sie dzieje ,a wiedziałam już CO TO TAKIEGO czułam wstyd ,nie wiem czemu ale go czułam bardzo straszliwie było to bardzo okropne uczucie.Jeżeli chciało mi się siku wolałam posikać się do łóżka niż przejść przez ten pokój gdzie byli rodzice.Dodam ,że rodzice okazywali sobie czułość przy nas,nie ukrywali tego.Wraz z dorastaniem kiedy popsuły się moje stosunki z ojcem zaczełam czuć do niego obrzydzenie kiedy słyszałam odgłosy dochodzące z sypialni rodziców.Nie wiem czym było spowodowane moje zachowanie i moje odczucia,po prostu tak było więc myśle ,że trzeba się liczyć z takim odbiorem przez dziecko zachowania rodziców.
Christa - 2007-11-15, 01:36

Tak sie zastanawiam, ze my jednak nie bedziemy mieli wyboru przez przynajmniej pierwsze poltora roku zycia Maxia, bo w styczniu przyjezdzaja moi rodzice i moja mama zostanie na 6 miesiecy, a pozniej Rafala rodzice przyjezdzaja na rok, a poniewaz mamy tylko 3 pokoje, Maxio bedzie dzielil pokoj z nami, wiec bedziemy sobie musieli jakos z nim radzic. No i dochodzi jeszcze skrepowanie obecnoscia rodzicow/tesciow za sciana :oops: . Mnie to jednak krepuje. Nawet jakbym miala byc cichutko jak trusia, to sama mysl o tym, ze mogliby cokolwiek uslyszec, jest dla mnie nie do zniesienia.
ajanna - 2007-11-15, 04:49

Christa: to może wysyłajcie ich na spacer z wnukiem? ;-)

BTW co do tego, czy śpiący człowiek (również mały śpiący człowiek) jest nieświadomy, zdania są podzielone. ja spotkałam się z teorią, że wszystko co przez sen usłyszymy zapisuje się w naszej podświadomości :roll:

elenka - 2007-11-15, 08:16

adriane napisał/a:

a już wspominanie tutaj o barku szacunku dla dziecka, to dla mnie wielkie przegięcie. Nie rozumiem co szacunek ma do tego.


Już w pierwszy poście, który napisałam w tym temacie zaznaczyłam, że nie chcę zranić niczyich uczuć i że wyrażam tylko swoje zdanie.
Urażenie kogokolwiek na pewno nie było moją intencją :roll:

adriane - 2007-11-15, 08:40

elenka napisał/a:
adriane napisał/a:

a już wspominanie tutaj o barku szacunku dla dziecka, to dla mnie wielkie przegięcie. Nie rozumiem co szacunek ma do tego.


Już w pierwszy poście, który napisałam w tym temacie zaznaczyłam, że nie chcę zranić niczyich uczuć i że wyrażam tylko swoje zdanie.
Urażenie kogokolwiek na pewno nie było moją intencją :roll:


Ok, ok. Ja też tylko wyrażam swoje zdanie :)

elenka - 2007-11-15, 08:44

adriane napisał/a:


Ok, ok. Ja też tylko wyrażam swoje zdanie :)


:-)

Tobayashi - 2007-11-15, 18:52

Cytat:
BTW co do tego, czy śpiący człowiek (również mały śpiący człowiek) jest nieświadomy, zdania są podzielone. ja spotkałam się z teorią, że wszystko co przez sen usłyszymy zapisuje się w naszej podświadomości :roll:


Myślę, że tak właśnie jest. I chyba to samo można powiedzieć o dziecku w łonie matki. Że słyszy, zapamiętuje. Kiedy kobieta kocha się będąc w ciąży, chcą nie chcąc wciąga w to dziecko :mryellow: Zdecydowanie nie demonizujmy więc tzw. aktu, to jest natura. Jestem przekonana, że wszelkie urazy zawdzięczamy naszej kulturze. [/quote]

- 2007-11-16, 09:28

Tobayashi napisał/a:
Jestem przekonana, że wszelkie urazy zawdzięczamy naszej kulturze.
Tobayashi, myślę w 100% tak jak Ty :D
jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia- czy jeśli w naszym domu rodzinnym seks był tabu, rodzice się z tym kryli itd a my dziś odczuwamy wstyd jak pomyślimy, ze ONI TO ROBIĄ- to wprowadzając taki model do własnej rodziny serwujemy dokładnie takie same odczucia naszym dzieciom. niestety. Koło się kręci.

wracając do tego co pisała Karolina - tu podłożem do wstydu i obrzydzenia była zła relacja z ojcem i moim zdaniem sprawa seksu rodziców to tylko kropla w morzu, zatroszczyć się trzeba o zdrowe relacje w domu i wtedy wszystko będzie grało.

Ja nie wyobrażam sobie "kryć się", i obawiać, ze dziecko nas "nakryje" (samo sformułowanie przywodzi na myśl, że seks to widocznie coś złego :roll: ), przecież kocham swojego męża i naturalne i zdrowe jest to, ze chcemy być blisko, że często jest to codziennością i moim zdaniem nie fair jest ukrywać się z tym przed dziećmi. Przecież to jest zjawisko normalne i występuje w każdym domu, gdzie jest dwoje kochających się ludzi.
Moim zdaniem dzieci świadome, ze jest coś takiego jak seks między rodzicami nie przeżyją szoku w wieku dojrzewania, nie będą się czuły ani zawstydzone ani zażenowane- to będzie dla nich naturalna rzecz, jak jedzenie, jak mycie zębów. Do tego będą od początku miały zdrowy obraz tego- że kochają się osoby, które są ze sobą bardzo blisko.

Tobayashi - 2007-11-16, 12:00

Nic dodać, nic ująć :-D No, może tylko to, że mycie zębów nie jest takie fajne :lol:
dynia - 2007-11-16, 14:35

Tak na marginesie dodam tylko ,ze od kilku dni odzwyczajamy Jage od sapania z nami i co mnie najbardziej cieszy skutecznie :-D Juz mam dośc bycia połamana jak paragraf ,nie mogłam nawet nóg rozprostowac etc.Mała tez chyba cieszy sie z takiego rozwiazania bo w koncu sie wygodnie wysypia ;-) Spanie we czworo miało dużo zalet ale kwestia wygody wzięła górę ;-)
kamma - 2007-11-16, 14:56

My mamy mnóstwo miejsca, ale ostatnio nadarzyła się okazja, którą wypróbowujemy przebiegle ]:->
Otóż zbliżają się Mikołajki, więc powiedzieliśmy Irmie, że jak jej łóżeczko będzie puste, to Mikołaj nie będzie wiedział, gdzie przynieść prezent. Na razie metoda się nie sprawdza :P
Ale z drugiej strony, tak sobie wyobraziłam, że Irma już do nas nie przychodzi, tylko śpi do rana w swoim łóżeczku... Smutna wizja... To bardzo miłe uczucie budzić się rano we troje :) Trochę mi to utrudnia poranne wstawanie, bo Irma śpi bardzo czujnie i zaraz teżby wstała.
Na marginesie muszę się Wam przyznać, że omawiając z M za czasów ciąży metody wychowawcze, ustaliliśmy, że będziemy od małego przyzwyczajać Irmę do spania we własnym łóżeczku :-D

DagaM - 2007-11-16, 15:08

ań , zazdroszczę tak zdrowej i naturalnej atmosfery w domu. Ja miałam wyniesione z domu, że seks to coś brudnego, upodlającego, a z drugiej strony nie rozumiałam, dlaczego oni "to robią". Sprzeczne informacje. Może tym samym chcieli opóźnić moją inicjację...też mi metodę wymyślili.
Teraz z kolei mam tak jak alcia, myśl o dziecku nie pozwala mi się wyluzować na tyle, żeby przekierunkować się na sprawy seksu (inna sprawa, że padam na twarz ze zmęczenia).
dynia napisał/a:
Tak na marginesie dodam tylko ,ze od kilku dni odzwyczajamy Jage od sapania z nami i co mnie najbardziej cieszy skutecznie :-D
A u nas wręcz przeciwnie, ku radości mojego męża. Nina od kilku dni, po uśpieniu potrafi co pół godziny wybudzać się z rykiem. Zaczęłam ją zabierać do łóżka i wyobraźcie sobie, że śpi jak zabita. Myślę, że dzięki temu, że czuje mój zapach na poduszce, czuje się bezpiecznie, ale ja, tak jak pisała dynia, czuję się połamana.

kamma świetny pomysł! :-)

ajanna - 2007-11-16, 15:38

Daga: jeśli nie przyzwyczaisz się do spania z małą, to możesz spróbować ją oszukiwać i dawać do łóżeczka swoją koszulkę/poduszkę
DagaM - 2007-11-16, 15:56

ajanna napisał/a:
Daga: jeśli nie przyzwyczaisz się do spania z małą, to możesz spróbować ją oszukiwać i dawać do łóżeczka swoją koszulkę/poduszkę
Wypróbuję, dzięki :-)
Tobayashi - 2007-11-16, 17:16

Myślicie, że to kwestia zapachu? Może jednak fizycznej obecności mamy? My też pomału staramy się wyeksmitować małego do kwatery tuż obok, czyli jego łóżeczka. Ale cianko nam idzie, bo ząbkowanie mamy i AZS znowu doskwiera, więc mały marudny jest jak bąk. Pomaga mu masowanie plecków :-D
pao - 2007-11-16, 17:26

tak, tak, wiem, zaraz będą komentarze z cyklu "cała pao" ale:

zapach, zapachem ale tu chodzi o subtelniejsze formy :)

wystarczy otoczyć dziecko swoją energią to choćby było 2000 km dalej to i tak poczuje się lepiej :) nasze ubrania (szczególnie te ulubione) noszą naszą energię :) to całkiem dobry, chwilowy substytut mamy :)

gdy jesteśmy spokojni, szczęśliwi, zadowoleni nasz energia jest jasna, miękka i łagodna. właśnie taka jaką przypisuje się matkom :) również gdy uspokajamy się na przykład na widok dziecięcego uśmiechu, to również mięknie nasza energia w podobny sposób :)

dzieci niebywale czule reagują na wszelkie zmiany energetyczne, nasze najmniejsze zdenerwowanie, nawet takie, którego sami nie jesteśmy świadomi nasze dzieci widzą jak na dłoni. widzą ale nie rozumieją, nie potrafią zinterpretować, więc zaczynają na przykład płakać ;) zatem wprowadzając wszelkie zmiany trzeba to robić z radością, miłością i spokojem a nawet najwrażliwszemu dziecku uda się to przejść łagodnie :)

no chyba, że dziecku było wygodnie i usiłuje szantażować ale i na to są sposoby ;)

Martuś - 2007-11-16, 17:31

pao napisał/a:
dzieci niebywale czule reagują na wszelkie zmiany energetyczne,

Jestem ciekawa, czy to samo dotyczy też zwierząt, tak się zaczęłam zastanawiać, czy mój pies nie lamentuje, kiedy wychodzę dlatego, że czuje, jaka ja jestem tym zestresowana, że go zostawiam samego.

pao - 2007-11-16, 17:43

to wysoce prawdopodobne.

to znaczy zwierze pewnie i tak czuje smutek że zostaje samo (najczęściej mu się nudzi ;) ) ale nasze zdenerwowanie zwiększa stres zwierzaka.

DagaM - 2007-11-16, 19:18

Martuś, czytałam w pewnej mądrej książce o psychologii psów, że psy traktują nas jako stado, jako swoich podopiecznych i w chwili, gdy wychodzisz z domu, pies po prostu martwi się o Ciebie :mryellow:

pao
, uwielbiam Twoje opisy energii
pao napisał/a:
dzieci niebywale czule reagują na wszelkie zmiany energetyczne, nasze najmniejsze zdenerwowanie, nawet takie, którego sami nie jesteśmy świadomi nasze dzieci widzą jak na dłoni.
a z tym zgadzam się w 100%, to jest coś co zaobserwowałam dopiero gdy pojawiła się na świecie Nina, nauczyła mnie większej wrażliwości na pojawiające się emocje, Ona jest niesamowitym radarem.

A co do otaczania energią, zauważyłam w swoim otoczeniu pewną osobę, które jakby próbuje wejść w mój teren energetyczny, jest już u mnie spalona towarzysko. I niby ta osoba jest miła, sympatyczna i nie mogę nic zarzucić to, kurcze muszę trzymać Ją na dystans, a tym bardziej teraz gdy mam Ninę i jestem wyjątkowo wyczulona. Wiecie co, to wszystko trochę brzmi jak "czary-mary", ale pewne sprawy czuje się. Myślę, że dużo odblokowało mi się po porodzie (w głowie też), dużo spraw, takich ciągnących się od wielu lat, rozwiązałam :-)

A co do stresu zwierzaka, możecie się śmiać, ale ja zawsze mówię swojemu psu gdzie wychodzę i żeby się nie martwił :mrgreen:

Martuś - 2007-11-16, 19:24

Jestem pewna, że dzieci są niezwykle wyczulone na wszelkie zmiany energetyczne (w tym szczególnie emocjonalne), i nie brzmi to dla mnie wcale 'ezoterycznie', po prostu energia jest takim samym elementem świata jak materia, gdyby nie było energii, to bylibyśmy martwi ;)
Z psem robię tak, że staram się go nauczyć, zgodnie z poradami w książkach, że wychodzenie to coś normalnego, w związku z tym ani przed wyjściem, ani po przyjściu się specjalnie nad nim nie rozczulam, nie mówię, witam się dopiero po chwili, chyba zaczyna być lepiej..
A temat 'razem czy osobno' to będę musiała chyba założyć w innym dziale i poruszyć pod kątem, dzieci, rodziców i zwierząt w jednym łóżku :mryellow:

pao - 2007-11-16, 20:20

wiesz, dla mnie materia i energia różnią sie tylko stanem skupienia ;)

dla wielu wyczucie na emocje jest jeszcze zrozumiałe, ale szersze spektrum większość ludzi przeraża... ula dziś patrzyłam jak zaczarowana w jedno miejsce: spojrzałam tam a tam tkwi sobie byt o ciekawych kolorach :) ula po prostu uśmiechała sie do niego a on jakby nie dowierzał ze widzi. i tak patrzyli na siebie aż w końcu poszedł sobie :)

ciała niematerialne tez bywają różne i ponoć psy doskonale widzą ciała astralna :) nie wiem, nie gadałam o tym z żadnym psem, ale kilka razy widziałam ze reagowały na byty :) szczególnie te gęściejsze.


zatem by nie było OT za dużego:
to czy razem czy osobno w dużej mierze zależy od tego jak my sie z tym czujemy


a seks... jaka energią go okrasimy taką nieść będą nasze dzieci. proste :)

majaja - 2007-11-16, 20:53

pao napisał/a:
a seks... jaka energią go okrasimy taką nieść będą nasze dzieci. proste

A tego to nie rozumiem? Jaką energią można seks okrasić jak on energią jest... jakaś głupia dziś jestem?

pao - 2007-11-16, 21:14

można, bo przecież to czym dla nas jest, jak go postrzegamy taką energię nadajemy. seks jest czynnością ale jakie energię temu towarzysza od nas zależy.

to co pokażemy swym dzieciom, one uznają jako normę. w jednych domach to tabu w innych coś naturalnego, jeszcze w innych nadmiernie nim się epatuje. w każdym przypadku energetyka jest odmienna a ta energetyka kształtuje dolne czakramy naszych dzieci. jeśli nakarmimy czysta energią to niewiele będą miały tam do roboty, jeśli czymś zapaskudzimy, to będą miały więcej pracy by móc wieść normalne życie ;)

zresztą o tym jak metody rodziców na nas skutkowały wspomniane już było.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group