wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Media - Cała prawda o nabiale w TVN

Kreestal - 2008-09-11, 06:56
Temat postu: Cała prawda o nabiale w TVN
Cytat:
Czy picie mleka jest na pewno zdrowe? Co zawierają jogurty owocowe, skoro nie ma w nich owoców? Czy masło to wciąż masło czy tylko mieszanka tłuszczowa? Jak mieć pewność czy to, co kupujemy, to żółty ser czy produkt seropodobny? Czy wiesz, co jesz? Cała prawda o nabiale w TVN UWAGA! dziś o godzinie 19.50!
Mleko, sery, jogurty, masło. Nabiał to w wielu Polskich domach synonim zdrowia. Czy jednak mleko i jego przetwory służą ludzkiemu organizmowi?


Na prawdziwe masło w sklepie trudno trafić. Większość produktów to mieszanka mleka i tłuszczu roślinnego. Z dużą uwagą trzeba też kupować żółte sery. Te najtańsze nie są z mleka lecz z oleju roślinnego. Jogurt o smaku truskawkowym zamiast prawdziwych owoców zawiera jedynie sztuczne aromaty i barwniki.

A co z mlekiem? Wiele krów, które je produkuje, nigdy nie je trawy i nie przebywa na świeżym powietrzu. Mleko, które dają, zanim zmieni się w UHT, podgrzewane jest przez kilka sekund do temperatury 140 stopni. To powoduje jego całkowite wyjałowienie. Jest w nim 20 procent mniej witamin B i aż 25 procent mniej witaminy C i kwasu foliowego.

Czy wiesz, co jesz? Oglądaj TVN UWAGA! w czwartek o 19.50!


hxxp://wiadomosci.onet.pl/1823221,11,item.html]Źródło

kofi - 2008-09-11, 08:41

Dzisiaj. Rany, zeby nie zapomnieć. Dzięki Kreestal.
Lily - 2008-09-11, 10:44

No właśnie, też miałam zamiar o tym napisać :) Swoją drogą jak zobaczyłam te krowy niewydojone, którym się wymiona obijały o nogi to mi się źle zrobiło :/ chyba zostanę weganką :/
Camparis - 2008-09-11, 10:51

Czy ktoś może nagrać i wrzucić gdzieś do sieci?
Byłabym niezmiernie wdzięczna!

Lily - 2008-09-11, 10:53

To chyba będzie gdzieś na stronie programu Uwaga (?).

hxxp://uwaga.onet.pl/1506697,archiwum.html tu można zobaczyć zapowiedź

bojster - 2008-09-11, 11:41

Fajnie że jest info na głównej onetu, więcej osób może obejrzy.
kiszony - 2008-09-11, 18:29

Camparis napisał/a:
Czy ktoś może nagrać i wrzucić gdzieś do sieci?
Byłabym niezmiernie wdzięczna!


dwa dni po 'uwagowym' programie o mięsie i wędlinach, całość była już na youtubie więc teraz pewno będzie podobnie ;)

Kreestal - 2008-09-11, 20:13

Kolejny raz bardzo miło się zaskoczyłam :-D Nie do wiary, że wreszcie ktoś w Polsce zaczął o tym głośno mówić.
maryczary - 2008-09-11, 20:33

kiszony napisał/a:
Camparis napisał/a:
Czy ktoś może nagrać i wrzucić gdzieś do sieci?
Byłabym niezmiernie wdzięczna!

dwa dni po 'uwagowym' programie o mięsie i wędlinach, całość była już na youtubie więc teraz pewno będzie podobnie ;)

poproszę do linka o mięsie z youtuba jeśli to możliwe, szkoda, że nie wiedziałam o tej 'uwadze' wcześniej :evil: :-/ :-(

kiszony - 2008-09-11, 20:37

hxxp://uwaga.onet.pl/1506986,archiwum.html
jak ktoś nie mógł obejrzeć w tv to na stronie uwagi już jest ;)

a program bardzo ciekawy, ale mało optymistyczny...
z odstawieniem mleka nie byłoby problemów, majonezu i śmietany w sumie też...
ale nie wyobrażam sobie życia bez sera ;D jeszcze muszę do tego 'dojrzeć'.

a tak przy okazji...
ostatnio kończąc opakowanie Ramy creme bonjour postanowiłem z ciekawości przeczytać skład...
i co widzę? żelatyna wieprzowa. :-| po co w czymś takim żelatyna?!


a tutaj mięsna uwaga:
hxxp://www.youtube.com/watch?v=m0Z_C0C59JI
hxxp://www.youtube.com/watch?v=BC7gijwTUXU

Camparis - 2008-09-11, 20:37

kiszony napisał/a:
Camparis napisał/a:
Czy ktoś może nagrać i wrzucić gdzieś do sieci?
Byłabym niezmiernie wdzięczna!


dwa dni po 'uwagowym' programie o mięsie i wędlinach, całość była już na youtubie więc teraz pewno będzie podobnie ;)


ja też bardzo poproszę o linka ;)

Camparis - 2008-09-11, 20:39

kiszony napisał/a:
i co widzę? żelatyna wieprzowa. :-| po co w czymś takim żelatyna?!

też się kiedyś na tym przejechałam ... od tego czasu czytam etykietki baaaaardzo dokładnie
a po co żelatyna? jako zagęszczacz do serka - dlatego się tak ładnie rozsmarowuje po chlebie ...

kiszony - 2008-09-11, 20:42

boże... normalny człowiek nie wpadnie na to żeby dodać żelatynę do serka, albo smalcu do lodów, bądź shake'a...

ja to chyba zacznę się żywić słońcem. :|

Lily - 2008-09-11, 20:50

Żelatyna jest po to, by było mniej serka, jogurtu itp., wtedy i tak wydaje się, że jest dużo, a można wody dodać...
Program bardzo mi się podobał, przypuszczam, że wiele osób jest w ciężkim szoku. No ale weganką na razie nie będę. Nabiał ograniczam już od dawna.

Camparis - 2008-09-11, 20:52

Z tego co pamietam z chemii żywności (a niewiele pamiętam :oops: ) to żelatyna jest chętnie dodawana np. jako dodatek do lodów "giętkich", serków do chleba, serków typu Danio, czasami do niektórych jogurtów firmy mogą dodawać :/
Lily - 2008-09-11, 20:56

Ja żelatynę nawet w kefirze spotkałam.
Amanii - 2008-09-11, 21:03

No, program był super :) Chociaż weganką nie jestem, to na wieść o moim ograniczaniu nabiału rodzinka się troche krzywiła :) Nie są jacyś "anty" dla zasady, ale boją się, że przy moim niejedzeniu mięsa, ograniczanie nabiału jest już totalnym samobójstwem bo skąd białko i wapń? Jak nie oglądali to podeślę im linka z youtube.

Mleko już od dawna pijam sojowe albo wcale (chociaż ostatnio musiałam kupić normalne i właśnie je skonczyłam w formie kakao :( ), jogurtów nie jadam, jajka tylko jako dodatek do naleśników i kotletów.
Jedyne co z nabiału jem regularnie i często to masło i ser żółty. Myślę, że to nie najgorzej :)

Camparis - 2008-09-11, 21:11

program już jest w sieci!

hxxp://uwaga.onet.pl/1506986,archiwum.html

maryczary - 2008-09-11, 21:53

Camparis napisał/a:
program już jest w sieci!
hxxp://uwaga.onet.pl/1506986,archiwum.html

oglądnęłam - okropne pomimo, że od dawna to podejrzewałam

kiszony - 2008-09-11, 22:04

no okej, masło mleczno-roślinno-chemiczne złe...
a jakie masło jest dobre? bo tego w programie nie powiedzieli.
ma ktoś jakiegoś wypróbowanego producenta masłowego masła? :-)

orenda - 2008-09-11, 22:08

kiszony napisał/a:
ma ktoś jakiegoś wypróbowanego producenta masłowego masła?
ja masło kupuję w sklepie ze zdrową żywnością, drogie, ale mam pewność, że jem masło.
maryczary - 2008-09-11, 22:09

kiszony ja ostatnio kupiłam MASŁO FIŃSKIE- czyste masło bez dodatków zaw tł: 82 %, jest twarde i w logo z jeleniem napisali : w pełni naturalne.
Smakowite ale kto ich tam wie... :-?
aha, jest w granatowo połyskującym papierku i ma tego jelenia z wielkim porożem w logo :mryellow:

Lily - 2008-09-11, 22:10

Ja czasem też to fińskie kupuję - prawdziwe masło powinno mieć ponoć zawsze 82% tłuszczu, no i jest twarde, a nawet się kruszy...
maryczary - 2008-09-11, 22:12

Lily, to właśnie spełnia twoje kryteria.
Ja zawsze kupuje z 82% zaw. tł. - tym się głównie kieruję.

Amanii - 2008-09-11, 22:14

a właśnie, miałam zapytać? co jest złego w oleju palmowym lub słonecznikowym dodawanym do masła? jest to jakoś niebezpieczne dla zdrowia, czy chodzi tylko o to że producenci "oszukują"? :)
kiszony - 2008-09-11, 22:20

a myjąc zęby zacząłem się zastanawiać czy jeśli mleko jest człowiekowi niepotrzebne i go nie trawi, to jak to jest z produktami mlecznymi, typu jogurt, kefir, sery itd...
też są kompletnie nieprzydatne?
bo zaczynam obawiać się że przez ten wapń pochodzący z mleka wyrosną mi kopyta... ;D

Lily - 2008-09-11, 22:22

Strawić można, ale jest to zbędne. Jak powiedzieli - mleko krowie jest dla cielaka. A ten surowiec na kopyta to kazeina, która podobno nam się odkłada w organizmie, skleja kamienie nerkowe, żółciowe itp.
Camparis - 2008-09-11, 22:35

A tutaj drugi program pt."Ile mięsa w mięsie"
hxxp://uwaga.onet.pl/1496688,archiwum.html

dżo - 2008-09-12, 07:29

Amanii napisał/a:
co jest złego w oleju palmowym lub słonecznikowym dodawanym do masła?

Amanii, to, że nie są to już tłuszcze roślinne w naturalnej formie tylko utwardzone czyli zmienione tak aby miały stałą konsystencję, przez co zawierają niebiezpieczne dla zdrowia izomery trans,

Artykuł o takich smarowidłach:

Tłuste śledztwoDozgonna świeżość

Czy posmarowałbyś grzankę roztopionym plastikiem? Nie? Przecież robisz to codziennie!

Babeczki kupione w supermarkecie są złociste, pachnące, z gwarancją, że w tym stanie dotrwają pół roku. Pewien chicagowski specjalista do spraw żywienia pokazywał w telewizji 22-letnie ciastko, które ciągle wyglądało, jakby właśnie wyjęto je z pieca. Tę cudowną trwałość przemysł spożywczy zawdzięcza specjalnemu rodzajowi tłuszczów zwanych trans (mówiąc fachowo, to izomery kwasów tłuszczowych trans). Powstają one jako produkt uboczny przy wyrobie tłuszczów spożywczych, np. margaryny. Zjadamy je m.in. w zupkach w proszku, fast foodach, mrożonych frytkach, słonych przekąskach, margarynie, batonikach. Kłopot polega na tym, że są szkodliwe, bo w przeciwieństwie do innych tłuszczów nasz organizm nie potrafi ich rozłożyć. Zalegają zatem w żyłach jak niezniszczalne złogi plastikowych butelek na wysypiskach śmieci.

Od mydła do margaryny

Jeszcze pod koniec XIX wieku odkryto, jak płynne oleje przerobić na użyteczne smarowidła i kostki – wystarczy dodać do nich wodoru pod wysokim ciśnieniem. Utwardzone w ten sposób tłuszcze nadawały się do wyrobu różnych produktów, począwszy od mydła aż po smary do kół. W 1911 roku firma Procter & Gamble, wówczas zajmująca się wytwarzaniem mydła i świec, wpadła na to, jak wykorzystać ten proces uwodornienia do utwardzania olejów spożywczych. Wypuściła na rynek tłuszcz roślinny Crisco z nasion bawełny (używając do tego nasion pozostałych jako odpady w przędzalniach). Puszki Crisco weszły przebojem do amerykańskich gospodarstw domowych. Ten tłuszcz był tańszy niż smalec, a przy tym miał większą trwałość. Można go było przechowywać w pokojowej temperaturze nawet przez dwa lata. Wkrótce opracowano kolejny produkt, który miał zastępować masło: margarynę uwodornioną w taki sposób, aby nie rozpuszczała się w temperaturze pokojowej, a jednocześ-nie topniała w ustach.

Tak utwardzone oleje z powodzeniem zastąpiły tłuszcze wieprzowy i wołowy, stosowano je do potraw wegetariańskich i koszernych. Niezależnie od tego, czy produkowano je z oleju palmowego, sojowego czy rzepakowego, były niezwykle tanie (12 proc. ceny masła). Kiedy przemysł spożywczy znalazł tę żyłę złota, zrobił wszystko, żeby przekonać do niej klientów. Panie domu porzuciły masło i smalec na rzecz margaryny. W latach 60. XX wieku w Ameryce już 60 proc. olejów roślinnych stosowanych w produktach żywnościowych było częściowo uwodornionych.

Nie przejmowano się wówczas tym, że znaczna część przerabianych olejów podczas reakcji z wodorem zmienia się w tłuszcze trans (przy produkcji margaryny – nawet 45 proc.). A jednak tłuszcze trans to zabójcy. Osadzają się w naszym organizmie jak kamień w starym czajniku. Zwiększają ryzyko wystąpienia różnych zaburzeń, od choroby Alzheimera po autyzm. Mogą podnieść poziom cholesterolu, zwiększają ilość płytek miażdżycowych w tętnicach, prowadząc w niektórych przypadkach do zawału.

Dlaczego? Nasze organizmy nie potrafią rozłożyć uwodornionych olejów. Hasło jednej z kampanii przeciw ich spożywaniu głosi: „Czy posmarowałbyś grzankę roztopionym plastikiem?” Brytyjska Agencja ds. Standardów Żywności stwierdza jednoznacznie: „Tłuszcze trans zawarte w produktach żywnościowych, do wyrobu których użyto uwodornionych olejów roślinnych, są szkodliwe i nie mają żadnych wartości odżywczych”.

Alex Richardson jest pracownikiem naukowym wydziału fizjologii Uniwersytetu Oksfordzkiego i dyrektorką organizacji Food and Behaviour Research (Badania nad żywieniem i zachowaniem). Uważa, że Wielka Brytania powinna pójść za przykładem Danii, która w roku 2003 prawnie ograniczyła zawartość tłuszczów trans w produktach żywnościowych. – Nie można znaleźć niczego na ich obronę. Wygląda na to, że są produktami sztucznymi, toksycznymi. Nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy ich usunąć ze swojej diety. Nasza służba zdrowia zmaga się z coraz częstszymi zachorowaniami na cukrzycę i choroby serca, a wyeliminowanie jednego ze szkodliwych tłuszczów byłoby krokiem we właściwym kierunku.

W Wielkiej Brytanii, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, tłuszcze trans są przez producentów starannie ukrywane. Na etykietkach większości wyrobów w najlepszym razie wymienia się je między danymi o całkowitej zawartości tłuszczu i procentowej zawartości tłuszczów wielonienasyconych, jednonienasyconych i nasyconych. O ile w ogóle się je wymienia (w Polsce nie ma obowiązku ujawniania ich na etykietach – przyp. FORUM). Jeśli nie wybieracie się na zakupy uzbrojeni w kalkulator i szkło powiększające, nie będziecie w stanie sprawdzić, jakie ich ilości spożywacie w postaci różnych „zdrowych” substytutów masła, w ciastkach, herbatnikach, płatkach śniadaniowych, batonikach, pizzy, pączkach, lodach, gotowej żywności wegetariańskiej i w produktach smażonych w głębokim oleju.
Chore małpy

Do czerwca tego roku wielu ludzi nigdy nawet nie słyszało o „transach”. Ostatnio jednak pojawiło się na ich temat mnóstwo informacji. Prestiżowe pismo „New Scientist” opisało wyniki eksperymentu prowadzonego przez siedem lat w Karolinie Północnej. 51 koczkodanów karmionych tłuszczami trans przybrało na wadze, tyjąc w sposób groźny dla zdrowia. Małpy wykazywały wczesne oznaki cukrzycy i były w znacznie gorszej formie niż ich kuzynki z grupy kontrolnej.

Pod koniec lipca „British Medical Journal” podsumował wyniki wielu innych badań. Wynika z nich, że spożywanie około pięciu gramów tłuszczów trans dziennie „ma bezpośredni związek z 23-procentowym wzrostem liczby zachorowań na choroby wieńcowe”. Działają niekorzystnie, nawet jeśli są spożywane w tak niewielkich ilościach jak kilka gramów dziennie. A porcja smażonego kurczaka z frytkami w KFC zawiera – według jednego z wcześniejszych artykułów z „New England Journal of Medicine” z tego roku – 4,4 grama „transów” pochodzących przede wszystkim z oleju użytego do smażenia (co prawda w maśle znajdziemy ich od zera do trzech gramów, ale te naturalnie pochodzące od zwierząt są mniej szkod-liwe niż powstające podczas chemicznej obróbki).
„British Medical Journal” wezwał brytyjski rząd do wprowadzenia przepisów ograniczających zawartość tłuszczów trans w produktach żywnościowych poniżej dwóch procent (podobnie jak w Danii) i nakazujących producentom podawanie dokładnych informacji na etykietach. Taki przepis wprowadzono w tym roku w USA.

Amerykańscy lekarze postawili na swoim i jednogłośnie wezwali do zakazu ich stosowania. Wyeliminowanie szkod-liwych transów pozwoliłoby uratować życie 30 tys. osób rocznie, jak w 1994 roku stwierdzili naukowcy z Harvard School of Public Health. Kampania odniosła sukces w Stanach Zjednoczonych: w zeszłym roku sieć McDonald’s musiała przyznać, że nie dotrzymała obietnicy złożonej w 2002 roku (zobowiązała się do zmniejszenia zawartości tłuszczów trans w oleju używanym do smażenia). Za karę McDonald’s musiał zapłacić siedem milionów dolarów w postaci dotacji na rzecz American Heart Association. Niedawno białą flagę wywiesiła sieć KFC, przy czym w jej przypadku chodzi o olej stosowany do smażenia. Od stycznia 2006 roku wszyscy producenci żywności w USA są zobowiązani do podawania na opakowaniu zawartości tłuszczów trans w swoich wyrobach.
W Wielkiej Brytanii ten rodzaj kwasów tłuszczowych ma zniknąć z produktów firmowanych przez sieci supermarketów Tesco, Sainsbury’s i Co-op. Najważniejsze firmy: Kellogg’s, United Biscuits, Nestlé i Cadbury Schweppes zobowiązały się do zmniejszenia ich zawartości lub całkowitego wyeliminowania ze swych wyrobów. Jak tak dalej pójdzie, brytyjskie supermarkety mają szansę dogonić amerykańskie, gdzie na stoiskach z przekąskami i słodyczami coraz częściej można zobaczyć informację: „Teraz bez tłuszczów trans!” Niektórzy twierdzą, że takie ogłoszenia często prowadzą do zwiększenia sprzedaży. – Ludzie myślą, że to oznacza „bez tłuszczu” – mówi pewien lobbysta.

– Na tym właśnie polega problem z etykietkami – tłumaczy Tom Sanders, dietetyk z King’s College w Londynie. – Czytają je nie ci, co powinni. Głównie dbający o swoje zdrowie przedstawiciele klasy średniej. Tymczasem to ludzie z uboższych warstw pochłaniają codziennie ogromne ilości transów. Opisywanie składu produktu na opakowaniu nie przynosi pożądanych efektów. – Bardzo trudno jest przekonać ludzi, którzy jedzą najwięcej smażonych produktów i tanich ciastek, prowadzą niezbyt zdrowy tryb życia, aby tego nie robili – twierdzi Richardson. – A to całe gadanie, że producenci sami mają pilnować przestrzegania norm, nie zdaje egzaminu. Nie ma co się łudzić. Producentów interesują jedynie zyski. Tłuszcze trans kosztują niewiele. Pozornie. Bo do ich ceny trzeba doliczyć kosztowne ratowanie zdrowia.

Alex Renton

kofi - 2008-09-12, 08:56

Lily napisał/a:
Ja żelatynę nawet w kefirze spotkałam.

A ja w maślance.
Podobała mi się szczególnie konkluzja, że z czegoś tak niepotrzebnego jak mleko i nabiał uczyniono symbol zdrowego odżywiania.
I w ogóle odwaznie pojechali - scena z przedszkola - jako nawiązanie do reklamy Danonków - tekst o wapniu w mleku, który jest, owszem, ale do budowy rogów i kopyt (Daniel od rana tym "karmił" tatusia ]:-> ), i ten gość na farmie (jak to się nazywa?), który mówił (z dumą :evil: ), ze jego krowy takie "małe fabryki", ale na dwór to on ich nie wypuści, bo one nawet nie umiałyby jeść trawy. I komentarz kobiety z SGGW chwilę po tym.
No i tekst o perhydrolu w jogurtach :shock:

adriane - 2008-09-12, 09:10

kofi napisał/a:
Lily napisał/a:
Ja żelatynę nawet w kefirze spotkałam.

A ja w maślance.


A ja w maśle.

rebTewje - 2008-09-12, 09:32

kurcze blade, niezły film! brawo brawo TVN, chyba zacznę Cię cenić! ;)
frjals - 2008-09-12, 10:21

Odważne :-) . Szczególnie wobec powszechnego przekonania napędzanego reklamami o zdrowotności mleka... Podeślę linka rodzicom, choć raczej myślę, że nie łykną tego, tak jak zresztą większość ludzi :-/ To zbyt szokujące.
Coraz poważniej zastanawiam się nad weganizmem. Ostatnio ograniczyłam sery, ale jeszcze nie wyobrażam sobie porzucenia ich na zawsze :oops: . No i słodycze... :oops: :evil: .

Amanii - 2008-09-12, 10:40

Cytat:
Podeślę linka rodzicom, choć raczej myślę, że nie łykną tego, tak jak zresztą większość ludzi

O właśnie... od czasu do czasu podsyłam ojcu takie rewelacje.. o toksynach w rybach, o metalach cieżkich w wodach mineralnych itp itd. Jedyną reakcją jest "co sie dzieje z tym światem.. to CO mamy jeść? niedługo już nic nie będzie można.." + zero zmiany nawyków żywieniowych :) Przyjmą do wiadomości ale zmienić już nie da rady.. zbyt leniwe mamy społeczeństwo i niechętne do zmian. Jak to: bez mleka w lodówce? sojowe? fuuuuj. To nie mleko, mleko to jest prosto od krowy.
A w lodówce UHT, które z mlekiem prosto od krowy ma niewiele wspólnego...

magdusia - 2008-09-12, 10:40

nie oglądałam całości tylko tak od połowy
i wiecie co mnie zaszokowało najbardziej?
jakaś ciężka chemia dodawana do jogurtów,
nazwy nie pamiętam ale chodzi o specyfik który jest w składzie wybielaczy i proszków do prania
a po co?
by się pleśń nie wdawała
pokazali nawet sztukę mięsa polaną tym środkiem z krwistej czerwieni mięso uzyskało biel kartki papieru :shock: :shock: :shock:
ja jadam kefiry i mnie to ruszyło.

magdusia - 2008-09-12, 10:42

pewne masło to te z Warlubia 82%
Karolina - 2008-09-12, 13:52

Masło Mlekowity, nowe, niedrogie, reklamowane jako 100% masło.
Lily - 2008-09-12, 14:08

kofi napisał/a:
Podobała mi się szczególnie konkluzja, że z czegoś tak niepotrzebnego jak mleko i nabiał uczyniono symbol zdrowego odżywiania.
ja dziś w sklepie usłyszałam rozmowę pań ekspedientek na temat tego programu - w skrócie dotarło do nich, że produkty mleczne ze sklepu to sama chemia, a nie że w ogóle mleko jest niezdrowe
dynia - 2008-09-12, 20:10

Całkiem rzetelny ten reportaż ,ostatnimi czasy TVN nawet punktuje ;-)
Najlepsza ta sciema w reklamach o świeżych owockach w jogurtach a w rzeczywistosci to każdy widział jaką breję oni tam ładują bleee :-?

Kreestal - 2008-09-12, 20:36

Eh, byli u mnie w mieście w ostatni weekend. Wielka impreza na rynku + rozdawanie dzieciakom notesików i innych gadżetów promujących biały syf :-/
Coco - 2008-09-12, 20:52

O ludzie, a myslalam ze w polsce nie trzeba namawiac do picia mleka :roll: taki jeden film na tvn chyba raczej nie przebije tej kampanii no i ludzie maja nastepny argument :-/
Lenka - 2008-09-12, 21:58

O, nie oglądałam tego, teraz mi coś komputer zmula (pogoda), więc obejrzę jutro...
Cóż... a ja jestem juz weganką... około miesiąc...
Ktoś na forum ( Karolina jeśli się nie mylę :*) poradziła mi, zeby przez 2-3 tygodnie nie jeść nabiału i sprawdzić jak się bede czuc. Masła, mleka, smietany, serai jajek nie jadłam już od bardzo dawna, ale jadłam naturalne jogurty, czasami kefiry, twaróg i serek Bieluch. Akurat tak się złozyło, że moja siostra (w moim 3 dniu probnej diety weganskiej) pojechała do kolezanki na wies i dostala swojski twarog i masło. O Boże... jak poczułam ten zapach to aż mnie zemdliło...Nie wiem jak Wy ale nie trawię tego zapachu... Pomyslalam " Co w takim razie jest w moich serkach, jesli prawdziwe wygladają TAK?". I przestałam jeść nabiał ;)
Rodzice nic się nie burzą, a ja pojechałam do sklepu ze zdrową zywnoscią i nakupiłam wiecej naturalnych nowosci ;)

Jagula - 2008-09-12, 22:20

Tak jak mnie tvn potrafi zmierzić tak teraz po tysiąckroć mogę powiedzieć DZIĘKUJĘ!!! Mam oręże w walce z mądrościami mojej t. ;-) Jest fanka tvn i uważa ją za skarbnicę wiedzy i prawomyślności ...tyle,że już się spodziewam haseł w stylu- że swojskie jest ok :-|
Camparis - 2008-09-13, 21:05

Może nie na temat ... niby to "tylko" Chiny, ale przecież do Polski też jest sprowadzane mleko w proszku stamtąd :roll:

hxxp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,5692011,Chiny__setki_dzieci_zatrutych_mlekiem_w_proszku.html]Chiny: setki dzieci zatrutych mlekiem w proszku

- Stan na 12 września to 432 przypadki wystąpienia kamieni nerkowych w układzie moczowym wśród dzieci - donosi chińskie ministerstwo zdrowia. W wyniku zatrucia jedno dziecko zmarło. Wszystkie te przypadki wynikły po spożyciu przez dzieci mleka w proszku chińskiej produkcji. Przy jego produkcji wykorzystano melaminę - toksyczną substancję chemiczną wykorzystywaną przy produkcji m.in. środków czystości. Produkt nie był eksportowany za granicę.

- To jest bardzo poważny problem natury bezpieczeństwa żywności - ostrzega ministerstwo zdrowia. W związku z tą sprawą aresztowano już 19 osób, a zapowiedziane są dalsze aresztowania.

Nowy przypadek przypomniał sprawę zatrucia podrabianym mleczkiem dla dzieci, w wyniku którego cztery lata temu w Chinach zmarło 13 dzieci.

Grupie Sanlu, właścicielowi produktu, nakazano wstrzymania produkcji. Nowozelandzki właściciel grupy nakazał też wycofanie towaru z rynku.

- Surowo ukażemy tych wszystkich, którzy złamali prawo przy produkcji - zapowiedział Gao Qiang z chińskiego ministerstwa zdrowia podczas konferencji prasowej.

Lily - 2008-09-13, 21:07

Camparis napisał/a:
Chiny: setki dzieci zatrutych mlekiem w proszku
właśnie przed chwilą to czytałam :/ Chińczycy używają mnóstwa toksycznych substancji do produkcji dosłownie wszystkiego :/
Camparis - 2008-09-13, 21:14

No tak, ale nasze rodzime firmy mnóstwo z Chin sprowadzają :(
Lily - 2008-09-13, 21:18

Camparis napisał/a:
No tak, ale nasze rodzime firmy mnóstwo z Chin sprowadzają :(
wiem, zwłaszcza zabawki są prawie w 100% chińskie, także różne naczynia, sztućce itp.
bodi - 2008-09-13, 21:34

nie tylko, spróbuj kupic łuskany słonecznik niepochodzący z Chin. Nawet te z certyfikatami eko są tylko chińskie.
Salamandra*75 - 2008-09-13, 22:33

Jagula napisał/a:
Tak jak mnie tvn potrafi zmierzić tak teraz po tysiąckroć mogę powiedzieć DZIĘKUJĘ!!! Mam oręże w walce z mądrościami mojej t. ;-) Jest fanka tvn i uważa ją za skarbnicę wiedzy i prawomyślności ...tyle,że już się spodziewam haseł w stylu- że swojskie jest ok :-|


dzieki ci telewizjo!!!!!!!!!!nareszcie bede mogła sie obronic przed atakami mojej tesciowej, może dotrze do niej, że nie dam mojemu dziecku danonków, jogurcików i mięska z króliczka;-)

YolaW - 2008-09-13, 22:41

kiszony napisał/a:
ma ktoś jakiegoś wypróbowanego producenta masłowego masła?

ja kupuję w soboty na targu prawdziwe masło od wiejskiej baby :) Jest dużo żółtsze od sklepowego (nawet tego z 82% tłuszczu), pachnie jak prawdziwe ubijane w maselnicy maslo (pamiętam u babci jak robiła...) i kosztuje 3,50zł za dużą kostkę :)

A co do żelatyny to dzisiaj w śmietanie w sklepie znalazłam :shock: :shock: I kto by się spodziewał... Chyba jeszcze od tej babki z targu śmietanę będę kupować bo ma (twaróg, mleko i jajka też ma).

A swoją drogą ten program bardzo mi się spodobał: dobrze, że wreszcie ktoś głośno obala mit mleka!

Amanii - 2008-09-13, 23:54

A propos...
jest we Wrocławiu jakiś taki targ? Bo w każdym mniejszym mieście jest, a tu cholera nie moge trafić :( W hali targowej mają to samo co na stoisku warzywnym w tesco, tylko droższe... Nie ma mowy o jajkach prosto od kury, raz tylko jeden znalazłam takie bez pieczątek, ale pani nie wiedziała skąd pochodzą... Większośc ma pieczątki i to 3 :/
Wrocławianie help :)

arahja - 2008-09-14, 00:21

Amanii, jeśli targ, to tylko świebodzki - ale trzeba się nachodzić, bo aż tak wiele tych swojskich rzeczy nie mają. Jajka 0 i 1 widziałam w przydomowym Społem (na Jemiołowej). Cena oczywiście odpowiednio wyższa...

Co do mnie - gdybym tylko tak bardzo nie lubiła sera i śmietany... A takie dwa nałogi ciężko rzucić... Jest coś takiego jak semi-weganizm? :lol: (żartuję, wiem, że nie ma)

bojster - 2008-09-14, 00:29

arahja napisał/a:
Co do mnie - gdybym tylko tak bardzo nie lubiła sera i śmietany... A takie dwa nałogi ciężko rzucić... Jest coś takiego jak semi-weganizm? :lol: (żartuję, wiem, że nie ma)


Nie no, dlaczego, jest. Ale to trzeba semitą być. :-P

martka - 2008-09-14, 01:12

no super :-) , nie spodziewałam sie takiego programu po tvnie.
k.leee - 2008-09-14, 01:13

bodi napisał/a:
nie tylko, spróbuj kupic łuskany słonecznik niepochodzący z Chin. Nawet te z certyfikatami eko są tylko chińskie.

Ja kupuję nie-chiński słonecznik ( 10 zł za kg ) a przynajmniej takie mam poczucie. Kupuje na rynku ( zwanym też targiem, bazarem itp ) od ludzi, którzy, handlują różnego rodzaju kaszami, pestkami, mąkami od wielu lat i poinformowali mnie, że przywożą to z południa Polski. Dopytam zresztą dokładnie jeszcze we wtorek.
arahja napisał/a:

Co do mnie - gdybym tylko tak bardzo nie lubiła sera i śmietany

Ja uwielbiałem ser i robiłem kilka podejść do weganizmu. Na wege-niedzieli 2 lata temu, ryczałem jak bóbr oglądając film pokazujący system eksploatacji krów. No i na tych emocjach postanowiłem, że koniec z serem i innymi produktami robionymi z mleka zabranego krowom i się stało. Anka przez pierwszych kilka dni jeszcze jadła żółty ser ( też ówczesny wielki miłośnik tego "produktu" ) ale ku mojej radości też porzuciła ten zgubny ( zwłaszcza dla krów) nałóg. Za Milenę sami zdecydowaliśmy, że nie będzie przyzwyczajała się do sera. Kuba sera nie jadł, za to lubił swego czasu jogurty a ostatnimi czasy nie-wegańskie słodycze. Miesiąc temu też zdecydował się odżywiać wegańsko, wywołując tą decyzją u mnie poczucie dumy i wzruszenie 8-)

kamma - 2008-09-14, 09:00

Żółty ser zwiększa ryzyko depresji :)
frjals - 2008-09-14, 09:28

kamma napisał/a:
Żółty ser zwiększa ryzyko depresji

serio? :shock: dlaczego?

arahja - 2008-09-14, 09:32

k.leee napisał/a:
Na wege-niedzieli 2 lata temu, ryczałem jak bóbr oglądając film pokazujący system eksploatacji krów. No i na tych emocjach postanowiłem, że koniec z serem i innymi produktami robionymi z mleka zabranego krowom i się stało.


Żeby to było dla każdego takie proste - mnie żadne emocje nie biorą przy takich filmach, a już na pewno nie skłaniające do rezygnacji z czegokolwiek. Mięsa nie jem, bo nie lubię, bo ma żyłki itp. A dlaczego by rzucić ser? Hm... Może kiedyś wymyślę

kamma napisał/a:
Żółty ser zwiększa ryzyko depresji :)


To jest niezłe - poszperam za potwierdzeniem tego zdania.

Pozdrawiam! :)

kamma - 2008-09-14, 09:39

Parę lat temu wyczytałam to w jakimś artykule naukowym, ale niestety już Wam nie powiem, czy dotyczył psychologii klinicznej czy technologii żywienia...
Ale podobno jest to udowodnione, że ma jakieś składniki obniżające nastrój.

Lily - 2008-09-14, 10:43

kamma napisał/a:
Żółty ser zwiększa ryzyko depresji :)
hmm, wg mnie wspomaga produkcję serotoniny, więc teoretycznie powinno być odwrotnie...
Humbak - 2008-09-14, 11:54

Amanii napisał/a:
Większośc ma pieczątki i to 3
Amanii, my kupujemy 0 w tesco (seria tso organic) i 1 w Auchan (takie w zielonym papierku firmy nie pamiętam)
puszczyk - 2008-09-14, 12:07

YolaW napisał/a:
Jest dużo żółtsze od sklepowego (nawet tego z 82% tłuszczu),

To ciekawe, bo widziałam u znajomych takie super wiejskie masło i było bardzo jasne, prawie białe. :roll:

Mi najtrudniej pożegnać się właśnie z masłem i mozarellą. :-| Mleka już od lat nie kupuję, dzieciaki jadają jogurty naturalne. Do naturalnych też dodają to chemiczne świństwo? Może tylko do tych owocowych.

bojster - 2008-09-14, 12:55

puszczyk napisał/a:
Mi najtrudniej pożegnać się właśnie z masłem i mozarellą. :-| Mleka już od lat nie kupuję, dzieciaki jadają jogurty naturalne. Do naturalnych też dodają to chemiczne świństwo? Może tylko do tych owocowych.


A jak myślisz, dlaczego są takie białe? :-P

Martini - 2008-09-14, 13:52

Tutaj cały program (na stronie uwagi jest tylko skrót)

hxxp://pl.youtube.com/watch?v=kJKLXqeY3lQ
hxxp://pl.youtube.com/watch?v=x7-v4HNlIGs&feature=related

YolaW - 2008-09-14, 14:13

puszczyk napisał/a:
YolaW napisał/a:
Jest dużo żółtsze od sklepowego (nawet tego z 82% tłuszczu),


To ciekawe, bo widziałam u znajomych takie super wiejskie masło i było bardzo jasne, prawie białe.

raczej nie podejrzewam oszustwa, bo żółte jak buźki na forum to ono znowu nie jest, ale żółtsze od sklepowego no i ma na sobie jeszcze kropelki maślanki (czy jak to się tam nazywa), no i pachnie baaardzo prawdziwie...Nie wspomnę o smaku, który bardzo się różni od sklepowego..
puszczyk napisał/a:
Do naturalnych też dodają to chemiczne świństwo?

myślę, że nawet jeśli to na pewno mniej. Sprawdziłam dziś na jogobelli naturalnej i napisali tylko mleko i mleko w proszku plus bakterie (no, ale corhydrolu na pewno by nie wymienili, jesli by dodali...sama już nie wiem...) Chyba zacznę sama jogurt robić. Na alegro są takie maszyny:
hxxp://allegro.pl/item430231560_jogurtownica_7_sloikow_severin_24m_ce_gw.html
używa ktoś?

zojka3 - 2008-09-14, 15:04

Lily napisał/a:
hmm, wg mnie wspomaga produkcję serotoniny, więc teoretycznie powinno być odwrotnie...

no to jak nie jesz to masz depresję a nie jesz cały czas ;-)

Lily - 2008-09-14, 15:12

zojka3 napisał/a:
no to jak nie jesz to masz depresję a nie jesz cały czas ;-)
no nie, nie aż tak :)
Alispo - 2008-09-14, 15:22

Amanii napisał/a:
Nie ma mowy o jajkach prosto od kury, raz tylko jeden znalazłam takie bez pieczątek, ale pani nie wiedziała skąd pochodzą... Większośc ma pieczątki i to 3 :/
Wrocławianie help :)

0 i 1 sa w Rumcajsie na Powst.Śl.,w ogole jest tam troche"naszego"jedzenia.I moze gdzies w zdrowej zywnosci znajdziesz.

Amanii - 2008-09-14, 18:23

0 i 1 to ja wiem gdzie znaleźć :) nie wiem gdzie znaleźć babe ze wsi, sprzedającą zrobione własnoręcznie sery i śmietany, oraz jajka od swoich podwórkowych kur. W Tarnowie mam od tego tzw. "burek", we Wrocławiu byłam na kilku targach, ale baby nie spotkałam :)
ina - 2008-09-14, 19:21

Amanii napisał/a:
W Tarnowie mam od tego tzw. "burek"


;-)

loika - 2008-09-14, 19:31

YolaW napisał/a:
Chyba zacznę sama jogurt robić. Na alegro są takie maszyny:l
używa ktoś?


Ja mam i czasem używam.Trzeba tylko mieć na uwadze, że aby zrobić jugurt trzeba mieć dostęp do świerzego, niepasteryzowanego mleka.

Lily - 2008-09-14, 19:32

Amanii napisał/a:
W Tarnowie mam od tego tzw. "burek"
obok którego byłam świadkiem wypadku i mnie na policję i do sądu wzywali :P
u nas nie ma nabiału na targu, zresztą nie kupiłabym sera ani masła "od baby", bo nie wiem, czy ta baba czegoś "fajnego" nie przenosi...

YolaW - 2008-09-14, 20:02

loika napisał/a:
Trzeba tylko mieć na uwadze, że aby zrobić jugurt trzeba mieć dostęp do świerzego, niepasteryzowanego mleka.

to akurat jest wykonalne :)

YolaW - 2008-09-14, 20:03

Lily napisał/a:
nie kupiłabym sera ani masła "od baby", bo nie wiem, czy ta baba czegoś "fajnego" nie przenosi...

ja tam się nie boję, dużo gorsze są wg. mnie te syfy dodawane w fabrykach...

bojster - 2008-09-14, 20:36

Lily napisał/a:
Amanii napisał/a:
W Tarnowie mam od tego tzw. "burek"
obok którego byłam świadkiem wypadku i mnie na policję i do sądu wzywali :P
u nas nie ma nabiału na targu, zresztą nie kupiłabym sera ani masła "od baby", bo nie wiem, czy ta baba czegoś "fajnego" nie przenosi...


Warzywa czy owoce można dokładnie umyć, jajka w sumie też, ale jak umyć masło albo mleko? ;-)

YolaW - 2008-09-14, 20:50

bojster napisał/a:
ale jak umyć masło albo mleko?

no niewykonalne raczej :-P

bojster - 2008-09-14, 20:54

YolaW napisał/a:
bojster napisał/a:
ale jak umyć masło albo mleko?

no niewykonalne raczej :-P


Może przelać wrzątkiem i odcedzić? :-P

YolaW - 2008-09-14, 20:58

bojster napisał/a:
Może przelać wrzątkiem i odcedzić?

zwłaszcza mleko :mryellow:

frjals - 2008-09-14, 20:58

loika napisał/a:
aby zrobić jugurt trzeba mieć dostęp do świerzego, niepasteryzowanego mleka.

ale z takiego sklepowego workowego też wychodzi. A w ogóle to do zrobienia jogurtu nie jest maszyna konieczna, wystarczy słoik i ręcznik, albo coś w tym stylu. Mnie zawsze w tych maszynach denerwował podział na słoiczki...

kamma - 2008-09-14, 20:58

YolaW napisał/a:
bojster napisał/a:
Może przelać wrzątkiem i odcedzić?

zwłaszcza mleko :mryellow:

Ale tylko wrzątkiem o temperaturze 140 stopni :P

YolaW - 2008-09-14, 21:00

kamma napisał/a:
Ale tylko wrzątkiem o temperaturze 140 stopni

koniecznie!

frjals robisz sama w domu jogurt bez maszyny? Zawsze Ci się udaje?

frjals - 2008-09-14, 21:03

YolaW napisał/a:
frjals robisz sama w domu jogurt bez maszyny? Zawsze Ci się udaje?

robię od czasu do czasu, wychodzi właściwie zawsze, zazwyczaj jest bardziej płynny niż te w sklepie, ciekawe dlaczego ]:-> :-P

YolaW - 2008-09-14, 21:23

frjals napisał/a:
zazwyczaj jest bardziej płynny niż te w sklepie, ciekawe dlaczego

czyżbyś nie używała żelatyny?? ]:->

frjals napisał/a:
wychodzi właściwie zawsze

a co sprawia, że nie wychodzi?

PS. Może by tak wydzielić wątek o jogurtach, jogurtownicach bo chyba OT się zrobił...

frjals - 2008-09-14, 21:31

YolaW napisał/a:
a co sprawia, że nie wychodzi?

hm, może źle się wyraziłam, to jest produkt nieustabilizowany ;-) . Pewnie maszyna zapewniając stałą temperaturę powoduje, że wychodzi ciągle taki sam. Nie jest po prostu taki jednolity, czasem się wydzieli jakiś płyn, czasem jest bardzo płynny... jak to produkt naturalny :->

ina - 2008-09-14, 21:34

YolaW napisał/a:
frjals napisał/a:
zazwyczaj jest bardziej płynny niż te w sklepie, ciekawe dlaczego

czyżbyś nie używała żelatyny?? ]:->


Często dodaje się mleko w proszku, które też zagęszcza. Albo skrobię, ale to do owocowych raczej.

YolaW napisał/a:
a co sprawia, że nie wychodzi?


brak żywych bakterii jogurtowych.

Mnie ten program skutecznie zniechęcił do jogurtów, które jadałam sporadycznie ostatnio. ;-)

Lily - 2008-09-14, 21:37

Ja też kiedyś robiłam jogurt, do mleka dodawałam łyżeczkę jogurtu naturalnego i po kilkudziesięciu godzinach miałam kubek jogurtu. Aż pewnego razu nie wyszedł - nie wiem, czy mleko nie było mlekiem, czy jogurt nie był jogurtem :roll: Aha, był dość gęsty, choć nie taki jak serek homogenizowany ;)
ina - 2008-09-14, 21:51

Lily napisał/a:
Ja też kiedyś robiłam jogurt, do mleka dodawałam łyżeczkę jogurtu naturalnego i po kilkudziesięciu godzinach miałam kubek jogurtu. Aż pewnego razu nie wyszedł - nie wiem, czy mleko nie było mlekiem, czy jogurt nie był jogurtem :roll:


Lily, pewnie to drugie.W programie wspomniano, że 6 na 10 jogurtów nie zawiera żywych kultur bakterii.

frjals - 2008-09-14, 22:08

ina napisał/a:
brak żywych bakterii jogurtowych

ale te dostarczasz w postaci, tak jak pisała Lily, ogrobiny gotowego jogurtu. Albo samych bakterii (których teraz już nie można dostać, przynajmniej w mojej zdrowej żywności).

Lily - 2008-09-14, 22:11

frjals napisał/a:
ale te dostarczasz w postaci, tak jak pisała Lily, ogrobiny gotowego jogurtu
no więc właśnie tak zrobiłam - widać ich tam nie było ;)
bojster - 2008-09-14, 22:39

Z zasłyszanej przed chwilą reklamą Jogobelli: "W owocach są witaminy, dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty". :roll:
Lily - 2008-09-14, 22:42

bojster napisał/a:
Z zasłyszanej przed chwilą reklamą Jogobelli: "W owocach są witaminy, dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty". :roll:
normalnie mało która reklama mnie tak wku**** jak ta Jogobelli - same kłamstwa - i jeszcze że ta paniusia je jogurty na śniadanie,lunch i kolację - no normalnie bym jej przyłożyła :roll:
Amanii - 2008-09-14, 23:03

haha no niezła jest :)

w owocach są witaminy dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty - dziwna logika :) nie latwiej po prostu owoce? :D

loika - 2008-09-15, 07:46

frjals napisał/a:
A w ogóle to do zrobienia jogurtu nie jest maszyna konieczna, wystarczy słoik i ręcznik, albo coś w tym stylu


Ja kiedyś robiłam w termosie, zawsze wychodził.

kamma - 2008-09-15, 08:31

Lily napisał/a:
i jeszcze że ta paniusia je jogurty na śniadanie,lunch i kolację - no normalnie bym jej przyłożyła

jak ja Cię świetnie rozumiem ]:->
Kobietki wypowiadają się ze świętą pewnością, że jogurty są taaaaakie zdrowe, ale żeby jakie uzasadnienie? A, tak: bo je często jedzą!

YolaW - 2008-09-15, 10:25

bojster napisał/a:
Z zasłyszanej przed chwilą reklamą Jogobelli: "W owocach są witaminy, dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty".

mnie też ta reklama wnerwia, ale jeszcze bardziej ta o śmiejżelkach!

kofi - 2008-09-15, 10:32

Lily napisał/a:
bojster napisał/a:
Z zasłyszanej przed chwilą reklamą Jogobelli: "W owocach są witaminy, dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty". :roll:
normalnie mało która reklama mnie tak wku**** jak ta Jogobelli - same kłamstwa - i jeszcze że ta paniusia je jogurty na śniadanie,lunch i kolację - no normalnie bym jej przyłożyła :roll:

Ta reklama jest tak porażająco głupia, że odrzuca mnie od tych jogurtów Jogobelli, chociaż akurat są bez żelatyny.
W którejś jest też taki tekst, że w tym jogurcie jest tyle owoców, że już nie trzeba ich jesć dodatkowo, żenada - ta jedna zgnieciona truskawka na cały dzień, super, dziękuję za takie cóś. ]:->

Alispo - 2008-09-15, 10:48

Amanii napisał/a:
0 i 1 to ja wiem gdzie znaleźć :) nie wiem gdzie znaleźć babe ze wsi, sprzedającą zrobione własnoręcznie sery i śmietany, oraz jajka od swoich podwórkowych kur.

jajka to juz chyba lepiej ) i 1 niz od baby nie wiadomo nigdy co.
R.kiedys kupil jajka bez pieczatek w jakims sklepie z jajkami(w W-chu),troche strach sie bac..nie wiadomo co to w ogole jest,oprocz tego ze nielegal;)

Nova - 2008-09-15, 11:00

Alispo napisał/a:
troche strach sie bac..nie wiadomo co to w ogole jest,oprocz tego ze nielegal;)

Niekoniecznie, małe hodowle ekologiczne, które mają do 25 sztuk niosek nie mają obowiązku stemplowania.

dynia - 2008-09-15, 13:01

Lily napisał/a:
bojster napisał/a:
Z zasłyszanej przed chwilą reklamą Jogobelli: "W owocach są witaminy, dlatego dajemy dzieciom owocowe jogurty". :roll:
normalnie mało która reklama mnie tak wku**** jak ta Jogobelli - same kłamstwa - i jeszcze że ta paniusia je jogurty na śniadanie,lunch i kolację - no normalnie bym jej przyłożyła :roll:

Lily ,przebij pionę ;-) Mam takie same odczucia chętnie bym przywaliła tej babie przed lanczem jeszcze :-P Dawno mnie nic tak nie wkrewiało ]:->

Amanii - 2008-09-15, 13:28

poza tym takie baby nie czytaja internetu i często nie są świadome tego, że ich domowe kurki są teraz EKO, BIO itp itd, czyli najbardziej pożądane na rynku :) i nie narzucają cen 9 zł za 8 jajek jak w sklepach ze zdrowa żywnoscia ( O_O nawet przy moim minimalnym spożyciu jajek nie stać mnie na takie coś po prostu), tylko sprzedają je normalnie za 30 albo 50 groszy sztuka :D

jeździłam kiedyś z babcia na taki targ, w roli sprzedających :) oj szkoda że teraz mieszkam tak daleko od babci i jej kur i kózek :)

YolaW - 2008-09-15, 15:03

Alispo napisał/a:
jajka to juz chyba lepiej ) i 1 niz od baby nie wiadomo nigdy co.

ja jem jajka od baby już parę m-cy i jeszcze się nie otrułam :-P , a płacę 40gr za sztukę. także nie demonizujmy bab z trgu :-P

Humbak - 2008-09-15, 23:22

podobnie jak alispo zalecam mimo wszystko ostrożność - moja mama znalazła mi jajka od rolnika, dobrze karmione, zadbane, wolne itd. ale ciągl ete jaja nie teges... śmierdziały, stare były... doszliśmy do wniosku że mało ich sprzedajae i uwalnia dopiero wtedy gdy się ich trochę uzbiera - w przypływie co 3 jajo potrafiło być nieświeże. Mimo wszystko zrezygnowałam i wolę ostrożność. Kiedyś podobnie brałam mleko od olnika dopóki nie zobaczyłam jak łapą wyciera miskę, nie myje rąk i tymi łapami ściągał od nieumytej krowy mleko.... fuj
Karolina - 2008-09-16, 09:42

Humbak przynajmniej zawierało wit B12 :mrgreen:
Humbak - 2008-09-16, 11:34

]:->
YolaW - 2008-09-16, 22:05

Humbak napisał/a:
ciągl ete jaja nie teges... śmierdziały, stare były...

eee, ja mam z pewnego źródła i zawsze jajka są teges :) Ale może mam po prostu szczęście, że trafiłam na fajną babę z targu :)

hezer - 2008-09-16, 22:24

Czy jaja są świeże to jedno, ale ważne jest też to, jak żyją kury takich targowych pań i czym są karmione. Znam taką panią sprzedającą swojskie jajka, którym niczego na pozór nie brakuje, ale wiem że jej kury żyją w ciasnym ogrodzeniu, podłoże to twarda czarna ziemia na której nie ma ani odrobinki zielonego. Gdy dzieci wrzucają za płot kawałki trawy to kury dziobią się wzajemnie walcząc o taki kąsek. Niektóre z nich są poskubane i nie wyglądają na szczęśliwe...
Takie z hodowli eko przynajmniej w założeniu powinny dostawać porządne kurze jedzenie i mieć dobre warunki, a u pani na wsi nikt tego nie pilnuje, nikt tego nie sprawdza, nikomu na tym nie zależy.

Lily - 2008-09-16, 22:39

Hmm, my mieliśmy kury chodzące swobodnie, karmione ziarnem, skubiące trawkę i jedzące kamyczki, i nie nazywaliśmy to hodowlą eko :)
Kitten - 2008-09-16, 22:43

A ja w zasadzie nigdy nie jadłam jajek innych niż 'od baby'. Kiedyś były babcine, teraz są od znajomej pani, której kury jedzą pszenicę i biegają po podwórku pod lasem ;-)

W sklepach w mojej okolicy nie ma jajek innych niż z fermy.

A co do swojskiego mleka, to słyszałam historię o kobiecie, która sprzedawała je w butelkach po wodzie mineralnej... Wyciągniętych ze śmietnika :shock:

bojster - 2008-09-16, 23:10

Kitten napisał/a:
A co do swojskiego mleka, to słyszałam historię o kobiecie, która sprzedawała je w butelkach po wodzie mineralnej... Wyciągniętych ze śmietnika :shock:


O widzisz, a ja się zawsze zastanawiałem po co oni na wsi tyle wody kupują, jak mają przecież smaczną oligoceńską z własnego ujęcia... :roll:

Ale jednak większość mleka sprzedają w butelkach po napojach Zbyszko, to już wyglada bardziej wiarygodnie. ;-)

kofi - 2008-09-17, 08:19

Mnie kiedyś ostrzegano, żeby nie kupowac mleka od takich "bab" i "chłopów", bo oni często wypychają ludziom mleko, którego nie przyjęli do mleczarni, bo pochodzi od chorych krów, np.
Nie wiem, czy w dobie absolutnej sterylizacji w mleczarniach to jeszcze aktualne, ale na wszelki wypadek nie kupuję.

kamma - 2008-09-17, 16:44

Fajnie się czyta ten wątek :)
tylko się coraz bardziej upewniam, że dobrze zrobiłam, podziękowawszy za mleko ;)

Silverka - 2008-09-17, 17:39

Bardziej od reklamy Jogobelli wkurza mnie reklama na temat ryb "jedz ryby codziennie, badania naukowe wykryly ze poprawiaja cere" :shock: sorka za off topic :P ale nie moglam sie powstrzymac.
ina - 2008-09-17, 17:46

A mnie strasznie wkurza reklama danon- activia :roll:
Kitten - 2008-09-17, 21:10

Mnie też :-/ . Jakby ludzie jedli więcej kasz i owoców, to by nie mieli problemów z zaparciami...

...Ale oczywiście lepiej zjeść reklamowany jogurcik :roll:

Lily - 2008-09-17, 21:17

Kitten napisał/a:
Jakby ludzie jedli więcej kasz i owoców, to by nie mieli problemów z zaparciami...
to nie chodzi o zaparcia tylko o wzdęcia, zresztą nabiał tez się może do nich przyczynić :roll:
a co do Twojej tezy, że nie mieliby problemów to nie mogę się tak do końca zgodzić :]

dżo - 2008-09-18, 12:53

Oto co na swojej stronie umieścił Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich:

Reasumując – wydaje mi się, że krajowe organizacje mleczarskie powinny w pilnym trybie podjąć rozmowy z kierownictwem TVN celem wyemitowania na antenie programu o mleku, który będzie programem rzetelnym i podającym prawdziwe informacje, a jeśli nie będzie na to zgody to poczynić kroki prawne wobec stacji TVN za ewentualne utracone korzyści przez rolników i przemysł przetwórczy

bo tylko o to tu chodzi, o korzyści przetwórcy i rolnika,

Lily - 2008-09-18, 13:02

Hmm, czyli o szkodliwości palenia tytoniu też nie wolno mówić, bo producenci utracą korzyści? A niech ich szlag :-x
puszczyk - 2008-09-18, 14:07

To samo dotyczy np. cukru, kosmetyków itp. :-?
Inga - 2008-09-18, 14:32

To co można właściwie jeść będąc w pełni przekonanym, że nie szkodzi? Ja zrezygnowałam już od jakiegoś czasu z cukru - choć zdarza mi się jeść ciasto czy jogurty owocowe (rzadko). Ostatnio nawet w celach upiększających na noc jako naturalną maseczkę, stosowałam jogurt naturalny albo kefir. A po jakimś czasie córka stwierdziła, że wyładniała mi cera, tzn. zrobiła się taka bielsza...Teraz myślę, czy to nie przez te wybielające dodatki? :-)
A ja tylko chciałam traktować twarz czymś bez chemii...

bojster - 2008-09-18, 14:50

Inga napisał/a:
To co można właściwie jeść będąc w pełni przekonanym, że nie szkodzi?


W strefie ekumeny nie znajdziesz nic takiego.

Lenka - 2008-09-18, 20:50

Grrr... ta reklama z Jogobelli to prostu jest przeboj, ale widac gołym okiem ze te babki są niewykształcone... :p "owocowe soom( tak to brzmi :p), ":to jasne, ze jak sa owoce to są zdrowsze". "cieszę sie, ze moje dzieci sie zdrowo i wartosciowo odzywiaja..."
Tak samo dobijają mnie te smiej zelki czy nimm 2. że mamusie nie dają słodyczy, ale dają zdrowe, kolorowe cukierki...
A Monte, Danonki, Kubusie... szkoda gadać...
Nie wspominając juz o czekoladkach "szklanka mleka", "zdrowych" dodatkach w McDonaldzie...
Aha, zapomniałabym o parówkach! Przecież to hit- bardzo zdrowe, szczegolnie te dla dzieci...
Zeby było ciekawiej mamusie wierzą,że to jest wartosciowe jedzenie dla dzieci... Koszmar...

dort - 2008-09-19, 08:06

a propos nimm2 i tym podobnych cudów to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wydał Poradnik Młodego Konsumenta (jest to w formie kolorowanki) i tam sporo jest o reklamie i między innymi jest taki obrazek, na którym dziewczynka je owoce, a obok w telewizji jest reklama gdzie dzieci jedzą słodycze :) i taki podpis "Owoce są zdrowsze od słodyczy!!!" :mryellow:

tu mozna zobaczyć całość hxxp://www.uokik.gov.pl/pl/informacja_i_edukacja/edukacja/publikacje/ochrona_konsumentow/#pytanie2

kofi - 2008-09-19, 08:20

No i tak smutno się robi, jak się patrzy na rodziców, którzy żałują 4 zł na kg gruszek, czy śliwek, ale kupują dzieciakowi czipsy i słodki (brrr) napój.
Malinetshka - 2008-09-19, 19:26

Z tego co obserwuję to wielu rodziców ufa jakiemuś produktowi tylko dlatego, że są na nim kolorowe obrazki z myślą o dzieciach albo nazwa jest zdrobniona.. To bardzo wielu ludziom wystarczy, żeby mieli pewność, że to dobry produkt dla ich pociech. A że napój ma np. nienaturalnie niebieski kolor to już mało kogo wzrusza....
Lenka - 2008-09-20, 19:19

Tak, albo,ze nazwa jak imie dziecka, albo taka zmiekczona i mysla, ze to dla dzieci...
A jeszcze te dodatki do soczkow, jogurtow... po co? Zeby dzieciaki kupowały! Przeciez to urodzeni zbieracze skarbow, poza tym wszyscy takie zabawki maja A jeszcze reklama w TV pokazuje, ze dzieki batonikowi bedziesz super silny, a jak jest wesoło z zelkami... Ehhh...

Mam paru znajomych z dziecmi, ktorzy potrafią wydawac MAJATEK na papierosy, kosmetyki, lub dla dzieci - słodycze, chipsy, mleko ( kartonami...) itp, ale nie kupią ciemnego chleba (drogi!),tylko tanie bułki w markecie. Nie kupią owoców, tylko jogurcik owocowy lub zdrowe cukierki... Wystarczy poczytać choc troche o zdrowym odzywianiu, a nie ogladac reklamy, na ktore moga sie nabrac dzieci...

YolaW - 2008-09-20, 22:36

Lenka napisał/a:
A jeszcze te dodatki do soczkow, jogurtow... po co?

to mnie najbardziej wkurza!! Manipuluje się w ten sposób dzieckiem, które musi zebrac całą serię czy zestaw czegoś (ostatnio tak wabią producenci kinderniespodzianki :evil: :evil: ).

A trochę ale nie do końca OT to rozmawiałam wczoraj z sąsiadką mamą swóch synów (5 i 1,5 lat), że dla mnie chleb z nutellą czy pasztetem (chleb biały oczywiście) to nie jest śniadanie tylko mega syf i zapychacz dziecka świństwami. Ona na to oburzona, że ona tak dzieci karmi i, że oni to lubią i im nic nie brakuje. Tu mnie w ducho śmiech ogarnął, bo starszy ma taką pruchnicę, że 4 górne zęby mu wypadły i został sam korzeń, a reszta zębów jest czarna, mały ma przez to mega wade wymowy, aha i godzinami siedzi przy swoim (!!!) komputerze :shock: ). No, ale mamusia jest pewna, że nutella to wartościowe śniadanie bo przecież tak reklama mówi. Nawiasem mówiąc na deserki dzieci dostają gumę hubba bubba a w każdym posiłku musi być mięso (na żelazo). Ręce opadają!!

Lily - 2008-09-21, 00:17

Dziś z siostrą gadałam i mówiła mi, że lekarka jej powiedziała, że ma absolutnie nie dawać żadnego serka Danio ;) Co do Danonków to powiedziała, że jeśli dziecko bardzo chce to raz na 2 tygodnie. Czyli jednak nie każdemu kit wcisnęli :> Aha, małej wreszcie wysypka zeszła, jak przestała jeść serki. Ja sobie mogłam mówić, ale co autorytet to autorytet :roll:
mizumo - 2008-09-21, 07:50

A ja ostatnio w lokalnej gazecie natknęłam się na rubrykę "Nasze dzieci są urocze", a tam:
Bartosz (22 miesiące)[...] lubi się bawić, jeść słodycze.

Olivier ma 10 miesięcy [...] uwielbia parówki :shock:

Znam dziecko, które w wieku 12 miesięcy jadło megasłodki urodzinowy tort z białej mąki, cukru i bitej śmietany, a co dzień dostaje Danonki i Monte. W tym roku, w lecie dziewczynka miała bardzo poważne objawy alergii, prawie skończyło się to astmą. Oczywiście wszyscy zrzucają to na genetykę (rodzice są alergikami) :-/ szkoda, że nikt się nie zainteresuje jak dieta wpływa na alergię. Ja też jestem "genetycznie obciążona", a mimo to w tym roku alergia objawiała się u mnie przez bardzo krótki czas :)

A reklamy... cóż, specjalnie są tworzone w celu zainteresowania dzieci, na kanałach z bajkami ciągle emitowane są jakieś syfy. Widzieliście reklamę "Pauli" ("bo Paula to jest krowa na maxa odlotowa...")? :evil: Przecież to o pomstę do nieba woła...

Karolina - 2008-09-21, 10:57

Wogóle rekalmy skierowane do dzieci, lub w których występuja dzieci powinny by zabronione.
YolaW - 2008-09-22, 07:54

mizumo napisał/a:
Widzieliście reklamę "Pauli"

też jej nie mogę zdzierżyć :evil:

kofi - 2008-09-22, 10:54

mizumo napisał/a:
Widzieliście reklamę "Pauli" ("bo Paula to jest krowa na maxa odlotowa...")? :evil: Przecież to o pomstę do nieba woła...

No właśnie ta raklama aż odrzuca - razi sztucznością - tak sobie chyba dorośli wyobrażają, że rozmawiają dzieci.

dort - 2008-09-22, 13:52

to ja mam pytanie ktoś, gdzieś :-P pisał, że na stronie danone jest info o tym, że danonki sa dozwolone dopiero od 3 r.ż., a ja nie moge nigdzie tego znaleźć
Lily - 2008-09-22, 14:04

dort napisał/a:
to ja mam pytanie ktoś, gdzieś :-P pisał, że na stronie danone jest info o tym, że danonki sa dozwolone dopiero od 3 r.ż., a ja nie moge nigdzie tego znaleźć
chyba nie na stronie - można się dowiedzieć z ich infolinii
hxxp://www.przekroj.pl/wydarzenia_kraj_artykul,1387.html tu trochę o tym
a tu hxxp://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3747395 niezły wątek, normalnie paść można - czy dzisiejsze matki są za przeproszeniem naprawdę takie głupie?

Kitten - 2008-09-22, 18:02

Lily napisał/a:
a tu hxxp://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3747395 niezły wątek, normalnie paść można - czy dzisiejsze matki są za przeproszeniem naprawdę takie głupie?

Bywają, i to często :-? . Mam przykład po sąsiedzku. Czy naprawdę kobieta z wyższym wykształceniem nie potrafi połączyć dolegliwości dziecka z tym, co dziecko je (a je w cholerę mięcha i cukru)?

YolaW - 2008-09-22, 18:18

Lily niezawodna jesteś :)
maga - 2008-09-22, 20:55

Kitten napisał/a:
Czy naprawdę kobieta z wyższym wykształceniem nie potrafi połączyć dolegliwości dziecka z tym, co dziecko je (a je w cholerę mięcha i cukru)?

Niestety, naprawdę nie potrafi... Gdyby potrafiła nie byłoby takich problemów zdrowotnych jakie istnieją w naszym społeczeństwie.
Moja bratowa, doktor socjologii, karmi swoje dzieci skandalicznie np. 1,5 roczne dziecko wcinało już lizaczki i piło wyłącznie słodkie napoje w ilościach kosmicznych - dosłownie nie wyjmujac butelki z ust. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Mała ma teraz 2,5 roku, 4 górne, przednie zęby praktycznie nie istnieją - zostały same pieńki. Oczywiście zarzeka się, że dziecko nie je w ogóle słodyczy (co jest ewidentną nieprawdą, bo widzę) a musi dawac picie słodkie, bo innego nie chce pić. Dziecko nie je obecnie żadnych warzyw ani owoców, jedzie jedynie na białym chlebku z masełkiem i serkiem oraz sławetnych paróweczkach (oczywiście zdrowych, bo dla dzieci) z ketchupem pudliszki - również dla dzieci, więc git. I moja mama, mgr farmacji, popiera żywienie swojej wnusi, bo przecież to produkty dla dzieci :evil: :evil: :evil:
Ja już nawet nie próbuję nic w tej kwestii działać, bo wszelkie próby zasugerowania swojego zdania kończyły się karczemną awanturą. Szkoda mi tylko dzieci....

maga - 2008-09-22, 20:57

Aha - Lily, skarbnico przydatnych linków, dzięki!
dort - 2008-09-22, 21:05

wielkie dzieki Lily :-D skarbonko Ty nasza ;-)

maga, to może daj im do poczytania ten artykuł z linka od Lily, tam jest fajnie napisane o produktach "dla dzieci"

malina - 2008-09-22, 21:20

mizumo napisał/a:
A ja ostatnio w lokalnej gazecie natknęłam się na rubrykę "Nasze dzieci są urocze", a tam:
Bartosz (22 miesiące)[...] lubi się bawić, jeść słodycze.

Olivier ma 10 miesięcy [...] uwielbia parówki :shock:


taaa,ja czytałam o jakiejs dziewczynce(wygrała sesje na okładke),nie pamietam ile miała 6 czy 8 msc i pisali,ze jest wielkim łasuchem i uwielbia pączki :shock:

maga - 2008-09-22, 21:27

dort napisał/a:
maga, to może daj im do poczytania ten artykuł z linka od Lily, tam jest fajnie napisane o produktach "dla dzieci"

Już dawno zaprzestałam podsuwać im artykuły i próbować w jakikolwiek sposób wpłynąć na zmianę ich zachowań :-( Nie ma sensu się szarpać i ranić bez końca. Oni zwykle zbywają mnie ironicznymi uśmiechami, kpiną i gadkami w stylu "powietrze jest niezdrowe", "mleko matki też jest słodkie", "umrzesz zdrowsza", "profesorka się znalazła", no a w takiej atmosferze żadna dyskusja nie ma sensu. Jest to smutne, bo wykształceni ludzie, zdjący sobie sprawę z pewnych własnych złych nawyków żywieniowych (np. starsza córka lubi się stołować w McD.) godzą się na ich praktykowanie. Myślę, że jest to podyktowane wygodą, lenistwem, olewactem. Szkoda tylko, że prędzej czy później odbije się to rykoszetem....

Kitten - 2008-09-22, 21:34

maga napisał/a:
wykształceni ludzie, zdjący sobie sprawę z pewnych własnych złych nawyków żywieniowych (np. starsza córka lubi się stołować w McD.) godzą się na ich praktykowanie. Myślę, że jest to podyktowane wygodą, lenistwem, olewactem. Szkoda tylko, że prędzej czy później odbije się to rykoszetem....

Kij w oko, gdyby się to odbijało na rodzicach. Ale tu idzie o krzywdę, wyrządzaną dzieciom często na całe życie :-/ .

Jako, że brat mojego G. niedawno dorobił się pierworodnego, zamierzam sprezentować szanownym rodzicom książkę Kłosińskiej :-P . A nuż widelec coś do nich dotrze* :roll:

*oboje jedzą oczywiście 'tradycyjnie'.

Lily - 2008-09-22, 21:36

No dobra, ja też się nie odżywiam dobrze, ale dziecku bym nie dała tej chemii... bo nie i już. Jestem za naturalnym pożywieniem, im mniej przetworzonych produktów tym lepiej.
PiPpi - 2008-09-22, 22:12

a mi sie przypomniał tekst humbak, pisała, ze antropologiczne badania wskazują na to, że wykształcone matki lepiej wychowują swoje dzieci, ciekawe czy badania obejmowały także karmienie ... bo związku jak widać nie widać raczej
ręce i nogi mi opadaja jak czytam to co piszecie i ka słysze czasem swoją rodzinkę za to teściowa mnie chwali ostatnio po tym jak obejrzała Uwagę w TVN-ie o nabiale to nachwalić się nie może i juz kuma czemu nie karmie kaszką manną na mleku i spinam się na słowo danonki ;-)

Lily - 2008-09-22, 22:19

Jak będę kiedyś miała cierpliwość to spiszę, czym moja teściowa karmiła swojego syna - padniecie... wspomnę tylko, że kaszka była od 1 miesiąca życia.
PiPpi - 2008-09-22, 22:22

:shock: :evil: :shock:
Kitten - 2008-09-22, 22:22

Magda Stępień napisał/a:
teściowa mnie chwali ostatnio po tym jak obejrzała Uwagę w TVN-ie o nabiale to nachwalić się nie może i juz kuma czemu nie karmie kaszką manną na mleku i spinam się na słowo danonki ;-)

Wiele dobrego robią te programy ;-) . Po tym o mięsie, znajoma mojej mamy, przestała latać do Tesco po parówki dla wnucząt ]:-> . O mięsie zaczęła wyrażać się per 'ścierwo' :mrgreen: Mama często teraz spotyka ją przy straganach z warzywami :mrgreen:

PiPpi - 2008-09-22, 22:25

O! i tak ma być :mrgreen:
PiPpi - 2008-09-22, 22:29

ja w ogóle pierwszy raz widziałam transport żywych koni do Włoch, i program o zabijaniu świń( w rzeźni, na żywca wrzucane były do parownika.) w tvn- owskiej uwadze.otworzył mi oczy i rozwalił emocjonalnie na dłuuuugi czas, nic po takich "bombach" nie jest już takie jak wcześniej, myślę, ze nie jestem jedyna osobą na którą te programy działają naprawdę mocno
Alispo - 2008-09-22, 22:49

Lily napisał/a:

a tu hxxp://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3747395 niezły wątek, normalnie paść można - czy dzisiejsze matki są za przeproszeniem naprawdę takie głupie?




no jak to ,przeciez chodzi o to,zeby zylo ]:->
Cytat:
i jakos zyją. Moj syn tez jadł i żyje


smiac sie czy plakac...

maga - 2008-09-23, 09:17

Niestety po mojej rodzince takie programy spływają całkowicie... A z moją mamą to w ogóle nie ma dyskusji... Ostatnio było mega spięcie, bo mi próbowała wmówić, że powinnam pić przynajmniej szklankę mleka dziennie i ręce mi opadają w takich sytuacjach, bo jak grochem o ścianę... A moje argumenty są nic nie warte, bo mojaj mama uważa, że w internecie są same bzdury.... Nota bene nigdy nie próbowała nic w necie znaleźć :evil: No to poradźcie, jak w takiej sytuacji próbować przekonać kobietę :?:
kofi - 2008-09-23, 09:24

A po co ją przekonywać?
Ona uważa, ze powinnaś pić szklankę mleka dziennie, Ty uważasz, że nie powinnaś i nie pijesz. I już. :->
A ona jak chce, to niech pije.

maga - 2008-09-23, 09:40

Wiesz kofi, ja to mam tak naprwadę w d... , ale jestem aktualnie zmuszona mieszkać z moimi rodzicami i nie mam już siły wysłuchiwać jej dobrych rad. Nie jesteśmy w stanie się dogadać praktycznie na żadnej płaszczyznie i ostatnio w ogóle prawie ze sobą nie rozmawiamy. Mieszkanie w takim klimacie jest ciężkie dla nas obu, ale aktualnie nie widzę możliwości porozumienia....
kofi - 2008-09-23, 10:19

Znamy, znamy, też tak miałam, m.in. dlatego mój starszy syn je mięso :-/
dynia - 2008-09-23, 12:05

maga napisał/a:
Niestety po mojej rodzince takie programy spływają całkowicie... A z moją mamą to w ogóle nie ma dyskusji... Ostatnio było mega spięcie, bo mi próbowała wmówić, że powinnam pić przynajmniej szklankę mleka dziennie i ręce mi opadają w takich sytuacjach, bo jak grochem o ścianę... A moje argumenty są nic nie warte, bo mojaj mama uważa, że w internecie są same bzdury.... Nota bene nigdy nie próbowała nic w necie znaleźć :evil: No to poradźcie, jak w takiej sytuacji próbować przekonać kobietę :?:

Maga wypisz wymaluj moi tescie ,ja tam olałam nie zamierzam ich nawracac ,oni są niereformowalni , z tym że mamy luksus nie oglądać się zbyt często :->

rosa - 2008-09-23, 13:39

w internecie jest masa bzdur, więc twoja mutti maga ma rację że nie wierzy we wszystko
i ma do tego prawo
tak samo jak ty masz prawo by wierzyć w to co chcesz
powiedz jej że jak chce to niech sobie pije za twoje zdrowie :-) nawet dwie szklanki

ina - 2008-09-23, 17:27

A ja muszę się pochwalić, że moi rodzice i teściowie już nie zabielają zup :-D jednak dobry przykład robi swoje :-D
maga - 2008-09-23, 19:29

rosa napisał/a:
w internecie jest masa bzdur, więc twoja mutti maga ma rację że nie wierzy we wszystko

Jasne, ale nie można generalizować, zwłaszcza, że samemu nigdy do internetu się nawet nie zajrzało a swoje przekonania opiera się na tym, co się zasłyszało 30 lat temu....

Dynia - rodzice i teście są i u mnie niereformowalni, ale póki co mam ich blisko i muszę się z tym zmagać na co dzień. Miało nas tutaj nie być, mięliśmy jechać rodzić do Francji, daleko od wspaniałej rodzinki, ale niestety moja ciąża jest zagrożona, więc musieliśmy zostać :-/

YolaW - 2008-09-23, 21:27

Magda Stępień napisał/a:
a mi sie przypomniał tekst humbak, pisała, ze antropologiczne badania wskazują na to, że wykształcone matki lepiej wychowują swoje dzieci, ciekawe czy badania obejmowały także karmienie ... bo związku jak widać nie widać raczej

chyba nie ma związku bo moi sąsiedzi o których już pisałam oboje są wykształceni: ona jest logopedą a on ma doktorat!

kamma - 2008-09-23, 21:33

YolaW napisał/a:
Magda Stępień napisał/a:
a mi sie przypomniał tekst humbak, pisała, ze antropologiczne badania wskazują na to, że wykształcone matki lepiej wychowują swoje dzieci, ciekawe czy badania obejmowały także karmienie ... bo związku jak widać nie widać raczej

chyba nie ma związku bo moi sąsiedzi o których już pisałam oboje są wykształceni: ona jest logopedą a on ma doktorat!

taaaa, a my tu wszyscy po 6 klasach :P

Capricorn - 2008-09-23, 21:44

Lily napisał/a:
Jak będę kiedyś miała cierpliwość to spiszę, czym moja teściowa karmiła swojego syna - padniecie... wspomnę tylko, że kaszka była od 1 miesiąca życia.


kiedyś były inne czasy ;-) moja "matka" do dzis uwielbia się chwalić, ze całe ciąże "jechała na kawie" - takiej po turecku, mielonej, zalewanej wrzątkiem. I tak cud, ze piersią karmiła. Kiedyś w przychodni wręczyli mi po coś moją kartotekę, okazało się, ze są tam wszystkie moje karty zdrowia, od urodzenia, pierwsza wizyta patronażowa położnej, i wpisane czerwonym długopisem: DZIECKO NIE DOSTAJE SOKÓW! i zalecenia: podawać soki, ew. wodę z cukrem.

Capricorn - 2008-09-23, 21:46

kamma napisał/a:

taaaa, a my tu wszyscy po 6 klasach :P


omatko, a ja mam tylko PÓŁ szóstej klasy zrobione ;-) (bo tak się zdarzyło, że piatą i szóstą klasę zrobiłam w jednym roku ;-) )

Lily - 2008-09-23, 21:48

Capricorn napisał/a:
kiedyś były inne czasy ;-)
pewnie, ona na pewno sama na ten pomysł nie wpadła, A. mówi, że na pewno się radziła "kogo trzeba" jak najlepiej karmić dziecko :)
YolaW napisał/a:
ona jest logopedą a on ma doktorat!

no widzisz, nie są pewnie dietetykami, to się nie znają :P

YolaW - 2008-09-23, 21:59

kamma napisał/a:
taaaa, a my tu wszyscy po 6 klasach

:-D

Lily - 2008-09-23, 22:02

Ja jestem po 6, po 8, a nawet po 12 :P + 5,5 roku studiów ;)
Amanii - 2008-10-01, 19:53

patrzcie, jaka tutaj wojna:
hxxp://uwaga.onet.pl/4,118,8,5554306,0,0,0,forum.html
chyba jednak ten reportaż nie odniesie skutku. nie wśród takich ludzi. smutne

Lily - 2009-03-25, 23:11

znalazłam taki tekst o mleku...
Cytat:
W Japonii przeprowadzono serie eksperymentów, w których testowano myszy. Badacze Okada i Sano z Wydziału Biochemii Rządowego Instytutu Chorób Zakaźnych karmili myszy mlekiem surowym oraz podgrzewanym przez 30 minut w temperaturze 60, 80, 100, 120 i 140ºC. Każda grupa, u której liczono wartość przyrostu wagi, liczyła po 10 myszy. Badania wykazały, że myszy karmione mlekiem ogrzewanym do 60 ºC, ważyły 20% mniej niż karmione mlekiem surowym, zawierającym naturalne enzymy i struktury białek. Reszta myszy nie dotrwała do końca eksperymentu. W grupie myszy karmionych mlekiem ogrzewanym do 80ºC trzy myszy zdechły ciągu 3 tygodniu, myszy z kolejnej grupy zjadające mleko podgrzewane do100ºC, pozdychały w ciągu 2 tygodni, myszy zjadające mleko podgrzewane do 120ºC przetrwały zaledwie 1 tydzień, a ostatnia grupa (140ºC ) zdechła po 3-5 dniach.

hxxp://www.euromentor.org.pl/autoryzacja/subskrypcja_nr200503.html

a propos TVN - dziś był program o firmach farmaceutycznych i o tym, jak skłaniają lekarzy do przepisywania swoich leków - oglądał ktoś?

Humbak - 2009-03-25, 23:26

Szkoda, że nie napisali, ile myszy przeżywają na głodzie... byłoby jak porównać... :roll: Biedne myszy, eksperyment pokazał, że surowe mleko ma coś co pozwoliło im przeżyć przez jakiś czas... bez myszy jak dla mnie dałoby się tu obejść...
mleko krowie nie jest dla myszy... tak jakby sianem karmić dzieci i patrzeć które siano szybciej zabije... udowodniłabym, że to najmniej podgrzane będzie najzdrowsze ;-)

Karolina - 2009-03-27, 11:09

Humbak napisał/a:
mleko krowie nie jest dla myszy...

tak samo dla myszy jak i dla człowieka ;-)

adriane - 2009-03-27, 22:37

A może oni wydoili myszy ;)
Lily - 2009-03-27, 22:40

adriane napisał/a:
A może oni wydoili myszy ;)
myślisz, że to było mysie mleko? ;)
adriane - 2009-03-27, 23:22

Lily napisał/a:
adriane napisał/a:
A może oni wydoili myszy ;)
myślisz, że to było mysie mleko? ;)


Myślę, że jednak poszli na łatwiznę i podali krowie. :mrgreen:

- 2009-03-28, 00:12

dort napisał/a:
to ja mam pytanie ktoś, gdzieś :-P pisał, że na stronie danone jest info o tym, że danonki sa dozwolone dopiero od 3 r.ż., a ja nie moge nigdzie tego znaleźć

Jest na stronie taka informacja,ale wcale nie tak łatwo ją znaleźć - jest w FAQ:
Cytat:
1. Moje dziecko ma 9 miesięcy. Od kiedy mogę zacząć podawać mu Danonki?

Wprowadzanie produktów mlecznych do diety małego dziecka trzeba zawsze konsultować z lekarzem prowadzącym, który zna dziecko i może pomóc dostosować dietę do indywidualnych potrzeb, a tym samym wykluczyć indywidualne przeciwwskazania (np. alergia na białko mleka krowiego, skaza białkowa). Danonki, tak jak wszystkie fermentowane produkty mleczne polecane są dla dzieci od trzeciego roku życia.

hxxp://www.danonki.pl/index_mam3latka.php?id=czM3bWs1NmJwMTE1MQ%3D%3D

Nawet jak się zdarzy,że przeciętną matka dotrze do tej informacji,to przecież: "lekarz powiedział,że można dawać",no więc z lekarzem się konsultowała i jest OK.

Arielka.v - 2009-10-09, 09:16

szukajac w internecie artykułów na temat szkodliwosci mleka
przez przypadek trafilam na wypowiedz dr inż. Elżbiety Niteckiej, dyrektor biura zarządu Związku Prywatnych Przetwórców Mleka.
odnosi sie ona do wyemitowanego przez TVN programu o szkodliwości nabialu.

hxxp://www.portalspozywczy.pl/mleko/wiadomosci/nitecka-program-tvn-nt-mleka-byl-zenujacy-i-szkodliwy,6619.html

oj faktycznie biedni ci producenci owowcowych jogurtów ze środkiem pleśniobójczym,
przesyconych cukrem owocowych maślanek, bialego ryzu na mleku z syropem owocowym, itp.
przez ten okropny TVN sprzedaz pdodukowanej przez nich trucizny spadnie. :mryellow:

A tak swoja droga przykre to ze wszystkim rzadza wielkie koncerny dla ktorych wazny jest zysk i wszystko mogą sprzedać jesli tylko beda reklamowac jak dobre to jest dla zdrowia. ludzie najczesciej w to wierza, szczegolnie gdy lekarz to potwierdza. :-/
moim zdaniem powinno byc wiecej takich uświadamiających programów.

adriane - 2009-10-09, 09:39

Zwłaszcza ten fragment wypowiedzi mądrej pani jest interesujący " Jedzenie mleka ma kluczowe znaczenie dla rozwoju człowieka. Dzieci, które nie jadły mleka do trzeciego roku życia nie osiągają odpowiedniego rozwoju umysłowego - mówi dr Nitecka, która pracowała sześć lat w Instytucie Żywienia Człowieka SGGW.Jedzenie mleka ma kluczowe znaczenie dla rozwoju człowieka. Dzieci, które nie jadły mleka do trzeciego roku życia nie osiągają odpowiedniego rozwoju umysłowego - mówi dr Nitecka, która pracowała sześć lat w Instytucie Żywienia Człowieka SGGW."

Może np. moja Karolinka gdyby jadła mleko byłaby już na studiach zamiast być tylko prymusem w klasie trzeciej SP :lol:

kamma - 2009-10-09, 10:12

adriane napisał/a:
gdyby jadła mleko byłaby już na studiach zamiast być tylko prymusem w klasie trzeciej SP

właśnie ]:->
A Irma na pewno chętniej oglądałaby.... hmmm, no nie wiem co, zamiast programów z Discovery ;)
Boszszsz, gdyby jadła mleko, to mogłabym za nią nie nadążać umysłowo! Uff, całe szczęście, że jej go nie daję ;)

Salamandra*75 - 2009-10-09, 16:59

niezłe,a moje dziecko wazyłoby 20 kg zamiast 13 i głowe miałoby w rozmiarze 64 zamiast 50;-)...........
Wiecie najgorsze jest to ,że takie chore opinie o piciu mleka dociaraja do pospolitej pani X(np.mojej tesciowej)i ja później słucham ze moje dziecko bedzie sie gorzej rozwijało bez nabiału!

nika - 2009-10-11, 12:59

No ale te " Mleczne" dzieci, świetnie odżywione danonkami, aktimelami i bonusowo paróweczkami, często są większe. U nas w przedszkolu większość rówieśników Ali jest większa, Ala jest dokładnie na 50 centylu wagowo i wzrostowo, więc według norm te dzieci mają duży problem. Inni rodzice patrza na moje normalne dziecko z politowaniem, bo przecież im większe i pulchniejsze tym zdrowsze, no nie? Strasznie mi żal tych dzieci tuczonych jak kurczaki na rzeź (mam obok fermę drobiu stąd to porównanie). Mam w planie sbotowanie przedszkola i zostawienie tam jakiś ulotek o szkodliwości mleka.
Narazie kawał dobrej roboty wykonuje moje dziecko. W tym przedszkolu rozdawane sa kartoniki z mlekiem i dzieci to piją, a Ala nie. Moja kochana córeczka każdemu dziecku, które zapyta tłumaczy dlaczego nie pije. :-D Praca u podstaw normalnie.

rosa - 2009-10-11, 14:37

mój młodszy syn najwyższy w klasie
teraz już wiem dlaczego bo przecież i mleko je i sery, danonka też niejednego spożył
i co najgorsze może sam decydować o tym co zje a co nie. to dopiero wyrodność!!!!

chyba powinnam rwać włosy z głowy, ale zacznę w przyszłym tygodniu, bo teraz mi się nie chce

Lily - 2009-10-11, 14:39

a te centyle to nie są na podstawie dzieci warszawskich?
rosa - 2009-10-11, 14:40

no i jeszcze blisko stolicy mieszkamy
zostanę łysa

Malati - 2009-10-11, 17:19

rosa napisał/a:
teraz już wiem dlaczego bo przecież i mleko je i sery, danonka też niejednego spożył


kurka po tym co napisałaś ja też się odważe wyznać prawdę ,mój syn reguralnie pija actimele :oops: -uwielbia je ;-)

rosa napisał/a:
chyba powinnam rwać włosy z głowy, ale zacznę w przyszłym tygodniu, bo teraz mi się nie chce
:mryellow:
bojster - 2009-10-11, 19:25

czarna96 napisał/a:
kurka po tym co napisałaś ja też się odważe wyznać prawdę ,mój syn reguralnie pija actimele :oops: -uwielbia je ;-)


Nie wiedziałem, że actimele robią ze szczęśliwych krów, czy to może jakaś specjalna wersja?

arahja - 2009-10-11, 19:30

To actimel jest z krowy?!!! ;-)
bojster - 2009-10-11, 19:38

arahja napisał/a:
To actimel jest z krowy?!!! ;-)


A co, myślałaś że na drzewach rosną? :P ;-)

rosa - 2009-10-11, 20:10

bojster napisał/a:
czarna96 napisał/a:
kurka po tym co napisałaś ja też się odważe wyznać prawdę ,mój syn reguralnie pija actimele :oops: -uwielbia je ;-)


Nie wiedziałem, że actimele robią ze szczęśliwych krów, czy to może jakaś specjalna wersja?


brawo, cóż za riposta
nie rozumiem po co ta złośliwość

PiPpi - 2009-10-11, 22:03

ja rozumiem, ostatnio wpadłam na obiad do Krysznowców, i podczas obiadu gadka o szczęśliwych krowach, bla, bla, bla, a po obiadku idziemy na zaplecze po ichniejsze jedzenie na wynos, a tam piętrzą się kubki po śmietanie firmy zott, produkcji niemieckiej lub polskiej. i co ta śmietana ma wspólnego z bajką o szczęśliwych krowach?

poza tym, im mniej nabiału, tym mniej zainteresowanych wątkiem pt. ogrzej mnie :-P

arahja - 2009-10-11, 22:30

PiPpi napisał/a:
poza tym, im mniej nabiału, tym mniej zainteresowanych wątkiem pt. ogrzej mnie :-P


Eh, a ja nabiał już jakiś czas temu tak ograniczyłam, że jest w diecie symbolicznie i nadal nie działa :/

rosa - 2009-10-12, 12:35

PiPpi napisał/a:

poza tym, im mniej nabiału, tym mniej zainteresowanych wątkiem pt. ogrzej mnie :-P

u mnie w rodzinie się nie sprawdza. moje dzieci praktycznie nie marzną, a ubrani lekko

PiPpi - 2009-10-12, 14:07

dajcie mu troszkę czasu, niech podziała,(nabiał) potem nie tak łatwo odwrócić takie szkody. wg mojej nauczycielki potrzeba KLIKU KAT zrównoważonej diety, by powrócić do zdrowia.
Humbak - 2009-10-12, 15:15

Ja przejrzałam ostatnio zawartość węglowodanów w danonkach (tak jemy, tak wiem że niezdrowe nie o to mi chodzi ;) ) i ze zdziwieniem odkryłam, że jest ich mniej niż w innych jogurtach produkowanych dla dzieci - chodzi mi o takie co to mają na sobie gadżetowe obrazki typu myszka, świnka i co tam jeszcze. Czy to znaczy że jeśli danonki ze względu na zawratość cukru poleca się dzieciom po 3 roku zycia to tamte po 5? Zdębiałam przyznaję i chyba muszę znaleźć czas na ponowne przeczytanie tego wątku o danonkach... sorki za ot ale nie ja zaczęlam :-P ...
Arielka.v - 2009-10-12, 19:26

nika, no wlasnie jest takie przekonanie, ze dziecko im wieksze tym zdrowsze.
moim zdaniem to juz jest tuczenie dziecka.
no ale nie dziwie sie skoro dzieciaki pija teraz mleko owocowe (ktore obok owocow nawet nie lezalo), czy danonki. przeciez polaczenie weglowodanow (cukier) i bialka to cos okropnie tuczacego.
a potem to ze dziecko chore, ma nadwagę, itp.
nie twierdze ze wszyscy od razu maja przestac spożywać nabial ale niektore produkty powinny byc traktowane jak slodycze a nie jak podstawa zywienia dziecka.
ja nie widze zbytniej roznicy pomiedzy podawaniem dziecku codziennie danonkow, mleka owocowego czy monte a podawaniem w to samo miejsce codziennie cukierow czy ciastek.
mam wrazenie ze niektorzy w ogole nie czytaja etykiet na produktach i slepo wierza ze skoro cos jest w sklepie to jest bardzo zdrowe.
kto by tam sie skladem przejmowal. :-/

coraz czesciej widze dzieci z nadwaga.
nawet ciezko nazwac to nadwaga bo coraz bardziej to otyłość przypomina. :roll:
raz widzialam malucha w wozku jeszcze, mial moze z 7 miesiecy ale tak grubego niemowlaka to ja w zyciu nie widzialam :shock:
potem dziewczynka ok. 7 lat ktora wygladala jak kobieta w conajmniej 7 miesiacu ciazy (nie przesadzam).
ostatnio bylismy u znajomych, poszlismy na spacer a za nami szlo dziecko ok. 8 letnie.
bylo tak otyle ze ledwo szło mialam wrazenie ze zaraz sie przewroci ale w reku mial oczywiscie duza paczke chipsow :shock:
bylam w szoku.

nikt mi nie powie ze te dzieci sa zdrowe.
to patologia spowodowana wlasnie takimi reklamami, brakiem swiadomosci rodzicow, ktorym obojetne jest to czym karmia dziecko.
w sobote bylismy z moim facetem na zakupach w supermarkecie i ludzie patrzyli na zawartosc naszych koszykow a potem na nas jak na czubków. :mryellow:
mielismy caly kosz warzyw, kasz, owoce, jakies ziarna itp. (no bo przeciez jak mozna na czyms takim żyć)
a gdy ja patrzylam co inni maja w koszykach to chcialo mi sie plakac.
pol kosza jogurtow owocowych (tych na ktore akurat byla promocja), szynki, ogromna ilosc miesa, jakies danonki (zdrowe bardzo), białe bułeczki, cukierki, żelki, itp.
ewentualnie jakas surowka w słoiku obiadowa, ale to juz rzadko widzialam.

ja juz praktycznie wiekszosc nabialu wyeliminowałam.
czasami zjem jakis jogurt naturalny albo kefir ale tylko taki domowy nie ze sklepu.
niedlugo zaczne suplementacje b12 i zapewne jednak zostane weganka.
ogólnie zle sie czuje po nabiale.

Lily - 2009-10-12, 19:38

Arielka.v napisał/a:
nikt mi nie powie ze te dzieci sa zdrowe.
Ja ostatni zdziwiłam się, słysząc w tv (wiadomo - telewizja kłamie :D ), że 50% dzieci urodzonych po 2000 roku dożyje setki. Absolutnie nie chce mi się w to wierzyć. Obserwuję epidemię otyłości wśród dzieci, np. na moim osiedlu. Są np. tacy 2 chłopcy - bliźniacy - mają może po 10 lat, wyglądają jak otyli mężczyźni w średnim wieku i zawsze widzę ich jak albo coś jedzą, albo są w sklepie i kupują słodycze/napoje energetyczne/chipsy. I takich dzieci jest mnóstwo, podczas gdy w czasach mojego dzieciństwa to były pojedyncze "przypadki". No nijak nie mogę uwierzyć w te zdrowe dzieci, które dożyją setki. Chyba że medycyna osiągnie taki postęp, że wszystko już bez problemu będzie można sobie przeszczepić.
arahja - 2009-10-12, 20:11

Lily napisał/a:
Chyba że medycyna osiągnie taki postęp, że wszystko już bez problemu będzie można sobie przeszczepić.


Tylko od kogo? :P Od żyjących 150 lat wegetarian może? :P

Lily - 2009-10-12, 20:12

arahja napisał/a:
Tylko od kogo? :P Od żyjących 150 lat wegetarian może? :P
z hodowli tkankowych? albo od specjalnie hodowanych w tym celu świń? :/
Humbak - 2009-10-12, 20:37

Arielka.v napisał/a:
przeciez polaczenie weglowodanow (cukier) i bialka to cos okropnie tuczacego.
a przecież połączenie węglowodanów i białek jest we wszystkich deserach... nie rozumiem tego, co napisałaś, Arielko, czy chodzi ci o to, że nie powinno się dawać dzieciom deserów? Te domowe też są połączeniem białka i węglowodanów, dla mnie kluczyk tkwi w witaminach i innych związkach jakie są i nie są obecne w produktach gotowych i domowych ale nie rozumiem tego konkretnie zdania... i jak mam się do niego odnieść... tzn zrezygnować z deserów?

dodam, że u nas danonki są też traktowane jako słodycz więc nie bronię ich, jednak dla przykładu - w 100g danonków jest 13,8g węglowodanów, w 100g sojowych deserków tylko o 1g mniej. Dla mnie różnica niewielka, obydwa u nas występują w charakterze 'ciuciu' ;)

I przyznaję, że chyba mam szczęście, bo dzieci u nas na osiedlu są normalne, nie duże, nie małe, lecz w sam raz, nie widziałam dzieci grubych ani wśród znajomych, ani na podwórku, placu zabaw czy przedszkolu. Uwagi jakie tu słyszę są wypowiadane (mówię wyłącznie o sobie) tylko przez osoby starsze, no ale sorry one naprawdę dużo przeszły i wychowały się w innym środowisku, innych realiach, na twardych warunkach, stąd i ich poglądy są jakie są. Nie nadają się dla mnie do stosowania, ale też mogę sobie wyobrazić dlaczego te osoby tak mówią a nie inaczej. Dziś mamy studia, internet, wynalazki, mnóstwo badań, eh dużo by mówić...

Arielka.v - 2009-10-13, 11:20

Humbak, no wlasnie u Ciebie w domu danonki traktowane sa jak deser i podawane raz na jakis czas jak dobrze zrozumialam.
natomiast duza czesc naszego spoleczenstwa mysli, ze wyroby mleczne (slodzone) to podstawa diety dziecka i codziennie podaja czasami nawet kilka razy dziennie w celu uzupełnienia niedoborów (wapnia chociażby).
nie jestem przeciwna podawaniu dzieciom deserow, ale uwazam ze rodzice powinni robic to świadomie.
czy to taki duzy problem przeczytac etykiete produktu?
dla mnie nie, dla Was tez nie a jednak duza ilosc osob nigdy na etykiety nie patrzy.

mam swiadomosc tego, ze domowe slodycze to rowniez bialko i weglowodany, ale przeciez takie domowe jak juz wspomnialas to cos zupelnie innego bo robiac je wiem co wkladam do srodka.
Nikt do domowych ciastek czy budyniu nie nasypie ogromnej ilosci chemii.
no i przeciez takie domowe desery raczej rzadko stanowia podstawe diety dziecka, a Danonki, monte coraz czesciej. co za tym idzie o ile w tym pierwszym polaczenie weglowodanow i bialka nie zaszkodzi gdy jest podawane tylko jako deser (w dodatku nie mam w nim chemii); w tym samym wypadku takie samo polaczenie weglowodanow i bialek podawane codziennie 2 czy 3 razy dziennie jest juz bardzo niebezpieczne i moze zakonczyc sie nadwaga (i tym drugim przypadkiem sa wlasnie danonki i inne smieci).


A co do otylosci dzieci,
mieszkam blisko centrum handlowego w ktorym jest Mc Donald i gdy obok niego przechodze to kolejki do wszystkich kas zawsze conajmniej kilkumetrowe.
wlasnie tam mozna zobaczyc najwięcej otylych dzieci.

alcia - 2009-10-13, 12:07

Arielka.v napisał/a:
natomiast duza czesc naszego spoleczenstwa mysli, ze wyroby mleczne (slodzone) to podstawa diety dziecka i codziennie podaja czasami nawet kilka razy dziennie w celu uzupełnienia niedoborów (wapnia chociażby).

dokładnie.
Moja kumpela np. - bardzo fajna mama, dbająca o swoje dzieci świetnie (w kwestii rozwoju emocjonalnego itp, bo w kwestii żywienia się nieco rozmijamy) - podaje dzieciakom codziennie na śniadanie po 2 danonki (lub aktimelki - myli mi się to, bo to dla mnie ten sam shit). Twierdzi, że oni tak mało jedzą, że tak się o nich martwi - więc daje im te danonki/aktimelki bo myśli, że to zawsze przynajmniej jak 2 szklanki mleka.. i witamin ma sporo. Myśli, że to taki skoncentrowany środek spożywczy zawierający w sobie wszystko, czego dzieciakowi trzeba.

Moje dziewczyny niejeden syf miały w ustach, danonki może też gdzieś jadły (dziadziuś, babcia itp).. i nie świruję, staram się im dawać jak najlepsze jedzenie w domu. Jak na codzień jedzą w miarę zdrowo, to czasem wyskoki z syfiastymi słodyczami czy tym podobnymi deserkami im nie zaszkodzą (fizycznie, bo psychicznie niestety bardzo.. jak ostatnio życie pokazało). Ale kupować nie zamierzam, bo i po co.

Arielka.v - 2009-10-13, 12:19

moja znajoma tez podawala dziecku takie "koncentraty witamin" w postaci produktów mlecznych dla dzieci.
dziecko po zjedzeniu tego w ogole nie mialo apetytu prezez pol dnia wiec ona aby go zachecic do jedzenia w ogole zaczela kupowac coraz bardziej wymyslne smakolyki i brnęła w bledne kolo bo dziecko nie chcialo tego jeść.
jakis tydzien temu uświadomiłam ja ile cukru znajduje sie w tyych produktach.
podalam jej swoj prezpis na jogurt naturalny i jogurt owocowy.
wczoraj sie chwalila ze po zastapieniu produktow mlecznych ze ze selepu jogurtem domowym (oni maja mleko od rolnika ze wsi) dziecko nagle cudownie odzyskalo apetyt.
zajada truskawki, itp.
ale jak mu poda produkty gotowe ze sklepu to pluje na pol pokoju a potem ucieka i juz nic nie chce jesc. :mryellow:
mleko modyfikowane tez odstawila poniewaz nie chcial tego pic i podaje mleko kozie raz na jakis czas.
wiem ze oni z produktow mlecznych nigdy nie zrezygnuja ale staram sie ich sprowadzac na droge mniejszego zla. na razie widac efekty :P

kofi - 2009-10-13, 12:29

Arielka.v napisał/a:
podalam jej swoj prezpis na jogurt naturalny i jogurt owocowy.

Dawaj ten przepis, my też mamy mleko ze wsi.
Danonki są dla mnie okropnym syfem ze względu na ilośc cukru> Niestety Daniel spożył ich w dzieciństwie sporo, bo wydawało mi się że to dobre dla dzieci, poza tym niania uważała, ze to najlepsze co można dać dziecku i wpychała mu nawet nadprogramowe danonki (bułki drożdżowe, pączusie), nijak nie słuchając że tego nie chcemy. Jak nawarczałam ostro za jakąś oranżadę to się popłakała i była obrażona.
Przypuszczam, ze teraz by mu raczej nie smakowały, bo jednak lubi mniej słodkie rzeczy, ale kto wie?
Dla mnie to w ogóle jakiś idotyzm takie reklamy danonków z gościem w białym fartuchy serwującym "dodatkowe porcje wapnia" i te teksty o rekomendacji przez IMiD. Z drugiej strony - alarmy o otyłości i alergiach. No trudno nie byc otyłym jak by się chciało wcinać takie ilości danonków, actimeli itp. "zdrowych deserków" i kaszek Nestle potwornie przesłodzonych. Ja jestem uzależniona od słodyczy, więc jeżeli dl amnie one sa za słodkie, to już muszą składać sie w 90% z cukru.

Arielka.v - 2009-10-13, 12:51

kofi, litr mleka najlepiej wiejskiego (a jesli ktos nie ma to z buletki lub woreczka sklepowe, z UHT jogurt nie wyjdzie). musi byc to mleko z krotkim okresem przydatnosci.
podgrzewam je troche, tak mniej więcej do temperatury 40-45 stopni
potem przelewam do słoika, dodaje do tego maly jogurt naturalny ze sklepu (ale to tylko za pierwszym razem, za kazdym kolejnym uzywa sie jz jogurt zrobiony przez siebie poprzednio), trzeba zwrocic iwage aby byl to jogurt bez cukru ale koniecznie z kulturami bakterii, zamykam sloik, zawijam w folie, recznik i jakis koc.
po ok. 24 godzinach powinien byc jogurt.
mozna juz w zasadzie jesc.

Ale ja czasami robie w wersji owocowej.
* z kiwi ("blenderuję" 1 kiwi i dodaje do szklanki jogurtu, mieszam i gotowe)
* banan (miksuje jogurt z bananem)
* ananas (kroje w drobna kosteczke i "blenderuje" po czym dolewam powstałą "maź" do jogurtu.
* gruszka (gruszkę pokrojoną w kosteczke miksuję z jogurtem, wazne zeby byla miekka i slodka, ale nie z kompotu)
* brzoskiwnienie lub morele (rowniez miksuje z jogurtem na gladko)
mozna tez probowac z innymi owocami, szczegolnie z jagodowymi powstaja fajne kombinacje.
slodzic raczej nie trzeba, no chyba ze owoce sa dosyc kwasne to ewentualnie mozna troche fruktozy dosypać.

jogurt waniliowy:
kupujemy laske wanilii.
bierzemy litr mleka, odlewamy z niego 1 szklanke i zagotowac razem z tą wanilią.
po czym jeszcze na ok. pół godzinki zostawić pod przykryciem, wyjąć laskę, rozciąć tą czarną i skórkę i wybrać ten żółty miąższ ze środka i dodać do mleka.
do tego dolewamy pozostałe mleko z tego litra i podgrzewamy do tej temperatury 40 czy 45 stopni.
mozliwe ze nie bedzie to juz konieczne gdyż jakas część z tego jest przegotowana więc co za tym idzie jeszcze ciepła.
to już trzeba na wyczucie.
dalej postępujemy jak w klasycznym przepisie czyli do sloika, folia, recznik, koc, itd.

z tą wanilią to jeśli ktoś lubi mocny smak to może dać od razu cała laskę,
ja zużywam jedną na 2 litry mleka.

gotowe jogurty na wierzchu posypujemy:

* platkami czekolady
* mielonymi migdałami
* wiórkami kokosowymi
* sezamem (mielonym)
* mielonym słonecznikiem
* pestkami dyni

do takich jogurtów domowych można dodawać też muesli, wszelkiego rodzaju płatki,
otręby, rodzynki, suszone owoce.

jesli chodzi o jogurty owocowe to dobrze jest tez dodać poza tym zmiksowanym juz owocem który jest w jogurcie trochę tego samego owocu pokrojonego w drobną kosteczkę.
wtedy mamy jogurt owocowy, z kawałkami owoców (podwójnie owocowy). :mryellow:

Lily - 2009-10-13, 14:51

kofi napisał/a:
Dla mnie to w ogóle jakiś idotyzm takie reklamy danonków z gościem w białym fartuchy serwującym "dodatkowe porcje wapnia" i te teksty o rekomendacji przez IMiD.
Mnie w tych reklamach drażni to, że sugerują, że bez Danonków nie można mieć zdrowych kości. A potem w innym programie alarmują, że dzieci są źle żywione. Ostatnio pewna pani pediatra mówiła, że dzieci w Polsce jedzą 14 razy za dużo białka, że jedzą za dużo nabiału i że ona w ogóle jest przeciwniczką mleka w diecie. Za to nie jedzą kasz, kapusty kiszonej, strączków itp. Ta pani nie była wege, ale mówiła z sensem.
bojster - 2009-10-13, 16:34

Lily napisał/a:
Ta pani nie była wege, ale mówiła z sensem.


Hehe. Nie jest z nami, ale nie jest przeciwko nam? ;-)

W ogóle od tego dobrobytu to się ludziom w głowach pomieszało. Jakiś czas temu w programie Cejrowskiego była wizyta u Indian amazońskich. Były tam dzieci które łowiły w strumyczku takie małe rybki. I Cejrowski skwitował: "ta rybka to dzisiejsza kolacja dla jednego dziecka. mała? w sam raz. to nie jest tak że oni jedzą za mało – to my jemy dużo za dużo". No i tak to wygląda. I potem czytam że na świecie jest 300 milionów osób otyłych i miliard z nadwagą. Toż to wychodzi że co dwudziesty człowiek jest spaślakiem, a co szósty grubasem! Nie podali niestety danych z drugiej strony, tzn. ile ludzi ma niedowagę.

maryczary - 2009-10-13, 16:37

Arielka.v, proponuję te przepisy na cudne jogurty wstawić w dział o gotowaniu, będzie łatwo znaleźć po słowie w temacie jak ktoś wpisze jogurt
Lily - 2009-10-13, 18:50

bojster napisał/a:
Hehe. Nie jest z nami, ale nie jest przeciwko nam? ;-)
nie dodałam, że mówiła, iż dzieci jedzą za mało mięsa i mają za mało żelaza we krwi ;) ależ Ty czepialski jesteś :P
malina - 2009-10-13, 19:01

alcia napisał/a:
o czasem wyskoki z syfiastymi słodyczami czy tym podobnymi deserkami im nie zaszkodzą (fizycznie, bo psychicznie niestety bardzo.. jak ostatnio życie pokazało)


alcia
,możesz rozwinąc?

A ja kupiłam Zuzi jogurty kozie ostatnio :roll: Troche się gubie z tym wszystki,generalnie ona nie jadła nigdy reguralnie nabiału,a teraz w związku z jej chorobą spotkałam się w wielu miejscach z tym,ze powinno się wyłaczyć strączki.Pewnie będę niedługo testowac na niej ta dietę,a wtedy juz nie bardzo wiem jak ją odżywiac i zastanawiam się czy nie wprowadzić nabiału,np. własnie kozch jogurtów itd...

zojka3 - 2009-10-13, 20:06

malina napisał/a:
alcia napisał/a:
o czasem wyskoki z syfiastymi słodyczami czy tym podobnymi deserkami im nie zaszkodzą (fizycznie, bo psychicznie niestety bardzo.. jak ostatnio życie pokazało)


alcia,możesz rozwinąc?

też mnie to zaciekawiło.

kofi - 2009-10-13, 20:24

zojka3 napisał/a:
malina napisał/a:
alcia napisał/a:
o czasem wyskoki z syfiastymi słodyczami czy tym podobnymi deserkami im nie zaszkodzą (fizycznie, bo psychicznie niestety bardzo.. jak ostatnio życie pokazało)


alcia,możesz rozwinąc?

też mnie to zaciekawiło.

Nie wiem czy o to chodziło, ale z tego co wiem nadmiar cukru wywołuje niepokój i zachowania agresywne. To nawet w superniani mówiono - tam o napojach słodzonych nadmiernie.

kofi - 2009-10-13, 20:27

Lily napisał/a:
kofi napisał/a:
Dla mnie to w ogóle jakiś idotyzm takie reklamy danonków z gościem w białym fartuchy serwującym "dodatkowe porcje wapnia" i te teksty o rekomendacji przez IMiD.
Mnie w tych reklamach drażni to, że sugerują, że bez Danonków nie można mieć zdrowych kości.

No własnie - ten numer z ciastem dziurawym, bleeee.
Arielka dzięki, po najbliższej dostawie spróbuję wykonać.

malina - 2009-10-13, 21:21

kofi napisał/a:
Nie wiem czy o to chodziło, ale z tego co wiem nadmiar cukru wywołuje niepokój i zachowania agresywne.

Na pewno nie jedzą tyle,zeby w ten sposób zadziałało ;-)

alcia - 2009-10-13, 23:28

malina napisał/a:
alcia,możesz rozwinąc?

nie nie, agresji nie było :)

Ale kiedyś nie jadały słodyczy/cukru wcale. Potem sporadycznie, tak na zasadzie - jak gdzieś byliśmy i ktoś częstował np. ciastkiem - nie protestowałam, jak chciały, mogły jeść. Innych rzeczy, to nawet by się nie chwyciły. A rewolucja nadeszła, jak na pocz. tego roku babcia K. się pojawiła w Ośw. Babcia kupuje na każdą naszą wizytę tonę syfiastych, najtańszych marketowych ciastek, "soków".. jakoś z tym walczyliśmy, ale potem zaczęliśmy czasem dziewczyny babci zostawiać na kilka h. Ja wtedy za dotacją ganiałam, szyłam... babcia bardzo mi pomagała, jak się czasem nimi zajmowała. I tak w pewnym okresie 3x w tyg tam lądowały. Wystarczył miesiąc i dzieci mi normalnie jeść przestały. Na prawdę.. Lena - odwieczny żarłok, dziecko całkowicie bezproblemowe pod względem jedzenia, na zasadzie - co pod nos podstawisz, to zje.. czy dobre czy nie ;) Kaja może nie aż tak, ale też całkowicie na luzie. I obie nagle przestały jeść owoce, zaczęły wybrzydzać przy posiłkach, a jak gdzieś jakieś słodycze widziały - rzucały się jak nienormalne (wcześniej NAJWYŻEJ się poczęstowały, ale nie zawsze, nie wszystkim i w maleńkich ilościach), wsunęłyby wszystko jak leci, byleby z cukrem było. A obiad? Bleeee. Kaszki? Bleeee... Kanapki? Bleeeee.
Po miesiącu popuszczenia!
Z babcią ciężko się dogadać. Wtedy uznałam, że co tam.. nic się nie stanie, jak czasem coś tam takiego u niej zjedzą. Nie jedzenie w życiu jest najważniejsze, a babcia pewnych spraw nie kuma i nie jestem w stanie jej przegadać. Uznałam, że to tymczasowe i nic się nie stanie, jak je tam czasem zostawię bez kontroli. Ale stało się i teraz już się wystrzegam. Później ze 2-3 m-ce pracowałam nad tym, by powrócić do wcześniejszego stanu rzeczy. Udało się niby, ale jednak jakaś tam bariera poszła.. i już raczej nie odmawiają, jak gdzieś im się coś syfiastego napatoczy.
No ale w domu u nas takich rzeczy nie ma. A na okazje do takich poczęstunków trafiamy rzadko, więc nie jest teraz źle.
Ale na pewno już nigdy nie uznam, że nie zaszkodzi. Każda ilość w pewnym sensie szkodzi. Teraz stawiamy się już u babci przed takimi "smakołykami" i nie zostawiamy tam dziewczyn samych.
Byliśmy tam np. w niedzielę. Od drzwi obie dziewczyny zaczęły wołać - chcę jeść!! (byłam tak wściekła, kiedyś w życiu by się tak nie zachowały) Babcia zachwycona, my protest - chcą jeść, to może im babcia zrobić kanapki. Ale nie o nie im chodziło ;) Babcia chyba z 50x w ciągu godziny próbowała im proponować cokolwiek słodkiego, wymieniając po kolei na co się zgodzimy. Z 10x upewniała się, czy nie może dziewczynom posłodzić herbaty (one w życiu słodzonych nie piły!). nie mogła tego przeżyć, przeciez dzieci muszą jeść słodycze! To chociaż po cukierku! To chociaż tonę ciastek do domu nam zapakuje.. eh masakra.
A szkoda, bo poza tym babcia jest cudowna pod każdym względem.

kofi - 2009-10-14, 09:03

Przepraszam za tę agresję - ale ja np. widzę, że jak Daniel je za dużó słodyczy to robi się jakiś taki nadpobudliwy, nosi go po prostu.
Co do dawania i niedawania słodyczy w domu i rzucania się na nie - kiedyś na jakiejś szkolnej imprezie koleżanka Daniela - Weronika wychodząc nabrała tyle słodyczy, że nie miała jak ich nieść, bo się sypały. Mama przerażona tłumaczyła mi, że Weronika je słodycze tylko w weekendy 8-) , a na imprezę miała dyspensę 8-) .

alcia - 2009-10-14, 09:34

kofi napisał/a:
Przepraszam za tę agresję

no co Ty :) Dobrze strzelałaś pewnie, bo słodycze pobudzają jak najbardziej, ale moje dziewczyny akurat są spokojne, więc im to pewnie jakoś szczególnie nie szkodzi :)

maryczary - 2009-10-14, 22:35

euridice, ale numer, ale chyba nawet jeszcze dzisiaj widziałam tą reklamę, to ta ze odpornosc pochodzi z brzucha?
Lily - 2009-10-14, 22:38

maryczary, ale to chyba dotyczy Wielkiej Brytanii, a w każdym razie stamtąd jest ta wiadomość ;)
SKOLMAN_MWS - 2010-01-29, 04:22
Temat postu: Pij mleko - będziesz kaleką!

www.zuzu.pl/weganizm/pij-mleko-będziesz-kaleką


Uwaga! TVN - Czy wiesz, co jesz? Cała prawda o nabiale!
Reportaż programu "Uwaga!" o mleku, serach i jogurtach.
hxxp://stagevu.com/video/talwhfhwuosb
hxxp://video.google.com/videoplay?docid=2198398064455935247

Arielka.v - 2010-01-31, 18:22

jeśli chodzi o nabiał to moje podejście do niego od kiedy jestem wege bywało różne.
najpierw zdecydowałam go jeść, potem kilka razy odstawiałam i wracałam.
w ostatnim czasie praktycznie jadłam już tylko czasami ser żółty.
po kefirze czy maślance nie czułam sie najlepiej. bolało mnie gardło i gdy to piłam regularnie od razu łapałam jakieś infekcje.
ostatnio doszłam do wniosku, ze skoro jem ser to przecież mogę sprobować też z jogurtami.
Zakupiłam bodajże 3 tygodnie temu ośmiopak zeby mieć zapas na cały tydzień.
niestety po dwóch dniach moja twarz była już obsypana pryszczami (dodam tylko, ze od kiedy ograniczyłam nabiał nie mialam z nimi problemu), po 5 dniach byłam już przeziębiona. :-/
i byl to ostatni dzień kiedy jadłam jogurt.
w czwartek ostatni raz jadłam masło, z serem też już dałam sobie spokój.

generalnie z pryszczami jako nastolatka zawsze miałam problem, no ale na diecie tak mięsnej jak moja byloby dziwne gdybym tego problemu nie miała.
uspokoiło się to od czasu gdy zostałam wege a powraca po każdym zjedzonym produkcie nabiałowym.
podobnie te przeziębienia różnego rodzaju.
z własnego doświadczenia moge powiedzieć, że nabiał strasznie wychładza organizm. :roll:

wolę być zdrowa i mieć ładną cere więc po ostatnich problemach nabiał jest już w moim życiu przegrany.
Z tego co widze mój połówek też jest zachwycony ze ostatnio kupilismy ta maszyne do mleka sojowego myśle ze tez z czasem do tego dojrzeje. na razie je jeszcze ser i masło.
na razie podrzucam mu moje wegańskie masełka (które mu smakują i juz sam ma pomysly jak je urozmaicić) i nic nie mówię - po prostu podaję.
w tym tygodniu popróbujemy jeszcze z pastami i zobaczę jakie efekty to przyniesie.

A co do tych wszystkich kampanii reklamowych, szklanki mleka w szkole, lekarzy na usługach koncernów to jest mi niesamowicie przykro, ze panstwo tak do tego podchodzi.
podobnie jesli chodzi o lekarzy. wiem, ze pieniadze moga wiele zdziałac ale przeciez oni konczyli ta medycyne i skladali przysiege po to, aby ludziom pomagac a nie ich truć.
skoro skonczyli te studia to chyba maja jakas wiedze na podstawowe tematy i nie maja prawa w ciemno powtarzac tego co jest powtarzane w reklamach.
państwo kampania "szklanka mleka" w szkole wychowuje sobie inwalidów od małego.
nie chciałabym zeby kiedykolwiek moje dziecko bralo w czyms takim udział.

druga kwestia dotyczy tego, ze ludzie wierzą we wszystko to co usłyszą w TV, radiu, przeczytają w gazecie, itp.
moja babcia mowila ze mleko trzeba pic bo w TV ciagle mowia ze jest zdrowe. ]:->
ale na to, ze ta kampania była sponsorowana przez wszystkie ogromne koncerny mleczarskie juz nie wziela pod uwage.
mowili ze ryby i drob sa zdrowe od razu bylo ze trzeba jesc drob i ryby.
ale marchew w jej zupie to jak igla w stogu siana.
tak sie zastanawiam, czy jesli by sie zebrał jakis zwiazek cukierników polskich, zebrał tak ogromny budżet jak ci masaże i zrobił kampanie ze słodycze sa zdrowe i trzeba je jesc to czy ludzie by w to uwierzyli. z każdym dniem przekonuję sie ze chyba tak ]:->

bojster - 2010-12-16, 11:51

ina napisał/a:
A mnie strasznie wkurza reklama danon- activia :roll:


hxxp://biznes.onet.pl/firma-dannon-zaplaci-21-mln-dol-odszkodowania,18566,4083532,1,news-detal

Cytat:
W USA firma Dannon (w Polsce znana jako Danone) zgodziła się w środę wypłacić 21 mln dol. tytułem odszkodowania za wprowadzające konsumentów w błąd reklamy jej produktów - jogurtu Activia i napoju DanActive. Odszkodowanie jest elementem ugody pozasądowej zawartej z władzami stanowymi i federalnymi w USA.

Reklamy firmy Dannon głosiły, że bakterie zawarte w jogurtach Activia wspomagają regularne funkcjonowanie przewodu pokarmowego, a napój DanActive podnosi odporność organizmu.

Federalna Komisja Handlu (FTC) poinformowała w środę, że nie ma wystarczających danych naukowych na poparcie zawierających takie informacje tekstów promocyjnych, zamieszczanych na opakowaniach produktów oraz w ich reklamach.

(...)

mamka_klamka - 2011-01-19, 17:56

euridice napisał/a:
dżo napisał/a:
krajowe organizacje mleczarskie powinny w pilnym trybie podjąć rozmowy z kierownictwem TVN celem wyemitowania na antenie programu o mleku, który będzie programem rzetelnym i podającym prawdziwe informacje

:-x
Tvn właśnie wyemitowal taki program, prawdziwy i rzetelny, mam nadzieję, że nie ugną się pod naciskiem tego związku mleczarni!

Chyba się ugięli, bo film zniknął z Youtuba. A miałm nadzieję, że pokażę mężowi, bo właśnie sprzeczaliśmy się o mleko. Zarzuca mi, że podważam wypracowane przez wieki zalecenia żywieniowe. Że wymyśliłam sobie, że mleko szkodzi, bo przecież "pij mleko, bedziesz wielki". A najgorsze jest to, że on uważa, ze szkodzę dzieciom i cały czas walczymy ze soba o dietę dzieci. Ja zabraniam, on daje (nie tylko mleko ale tez cała masę innych niezbędnych syfów). Nawet naukowe argumenty go nie przekonują, bo on wierzy akurat tym drugim naukowcom. Juz nie wiem jak mam go przekonać. :-?

iefqruw - 2011-02-01, 12:08

Cały czas to obejrzenia tu -->
hxxp://video.google.com/videoplay?docid=2198398064455935247#


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group