| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek szkolny - obowiązki dziecka
frjals - 2008-10-02, 16:23 Temat postu: obowiązki dziecka Czy wasze dzieci mają jakieś obowiązki, albo kiedy zamierzacie wprowadzić i jakie?
Nasz nowy kot nauczył nas sprzątania po sobie, więc teraz każdy powinien po skończonym posiłku swój talerz co najmniej włożyć do zlewu, a najlepiej umyć.
Nie wiem właściwie jakie jeszcze rzeczy mogłoby (powinno) robić siedmioletnie dziecko, ale chyba już czas żeby uczyć takich podstawowych czynności.
A może jesteśmy opóźnieni...?
magdusia - 2008-10-02, 16:29
na pewno sprzątać u siebie w pokoju
Malati - 2008-10-02, 16:54
Według mnie siedmiolatek może spokojnie nabywac umiejetności posprzątania po sobie po posiłku i pozmywania tych naczyń( pod warunkiem że siega do zlewu )Jak najbardziej powinien sprzątać w swoim pokoju,może wynosić nie za cięzkie śmieci....Nic więcej nie przychodzi mi na myśl
kamma - 2008-10-02, 17:00
frjals, dobrze jest nałożyć na dziecko takie obowiązki, które ono lubi (może polubić). Na przykład Irma zmywa naczynia i jest to dla niej bardziej przywilej niż obowiązek. Zrób listę codziennych czynności, które trzeba przy domu wykonywać i spytaj Wilka, w których chciałby brać udział. Oczywiście odpowiedź "w żadnych" jest niedopuszczalna Niech wybierze dwie na przykład.
Są też takie obszary działalności domowej, za które każdy powinien być osobiście odpowiedzialny. Przede wszystkim utrzymywanie w porządku swoich rzeczy i swojego kąta, sprzątanie po sobie.
frjals - 2008-10-02, 17:20
| magdusia napisał/a: | | na pewno sprzątać u siebie w pokoju |
no i to nam chyba najgorzej wycodzi . Najgorsze, że ja jestem bałaganiara, więc wzoru za bardzo nie ma . | kamma napisał/a: | | Zrób listę codziennych czynności, które trzeba przy domu wykonywać |
to dobry pomysł, nie pomyślałam o tym
Ewa - 2008-10-02, 19:37
Gabryśka obowiązkiem od zawsze jest sprzątanie swojego pokoju (jak trzeba to też pomoc w pokoju brata, gdy jest duży bałagan, bo mieliśmy np. gości). Wynoszenie talerza po sobie do zlewu było u nas normalne już w wieku półtora roku, więc nie traktuję tego jak obowiązek Gabryś miał od zeszłego roku obowiązek chowania rano pościeli swojej i brata, ale teraz Nati chowa swoją sam, więc Gabryś ścieli swoje łóżko rano i wieczorem. Poza tym w sobotę (czasem w tygodniu przed szkołą jak jest na to czas i potrzeba takowa) odkurza pokój swój i Nataniela, resztę odkurzam sama. Oczywiście wspólnie z Natim szykują do stołu, tzn. układają na stole podkładki, sztućce itp. Czasem myje naczynia, ale on to uwielbia i zawsze mówi, że to świetna zabawa, wiec nie wiem czy należy to zaliczyć do obowiązków (mam wtedy zresztą obu z głowy, bo Nati obowiązkowo stoi przy zlewie na drugim stołeczku i się przygląda co robi Gabryś )
Nataniela obowiązki to szykowanie do stołu, poranne chowanie pościeli, oczywiście sprzątanie swojego pokoju choć to trochę z moją (lub brata) pomocą, bo u niego bawią się też dzieci, którymi się opiekuję.
Malati - 2008-10-02, 20:12
Ewa jestem po wrażeniem,zuch chłopak z twojego synka
Ewa - 2008-10-02, 20:50
| czarna96 napisał/a: | | zuch chłopak z twojego synka | Którego?
frjals - 2008-10-02, 21:26
Och, Ewa, przeczuwałam, że jak ty napiszesz to będę się mogła tylko załamać .
Ale chyba masz dzieci, no powiedzmy dziecko - mówię o starszym, bo młodszy podpatruje brata i chyba przez to łatwiej nauka idzie, które nie stawiało oporów kiedy mówiłaś co ma robić? Czy się mylę?
Mój pożal-się-boże talent wychowawczy niestety nie doprowadził do współpracy w zakresie zaspokajania moich zachcianek, typu: "odnieś talerz", "pozbieraj ubrania" czy "odłóż na miejsce rzeczy, które przed chwilą wyjąłeś, a którymi się już nie zajmujesz" .
alcia - 2008-10-02, 21:52
| frjals napisał/a: | | "odnieś talerz", "pozbieraj ubrania" czy "odłóż na miejsce rzeczy, które przed chwilą wyjąłeś, a którymi się już nie zajmujesz" |
Ooo, akurat podałaś wszystkie obowiązki Kai Poza tym wykonuje różne czynności, ale nie są to obowiązki, tylko nieprzymuszona pomoc mamie i dla niej - czysta przyjemność (póki co..). O te dodatkowe rzeczy często proszę, ale nie wymagam, by się zgodziła je wykonać, daję jej prawo decydowania (rzadko odmawia). Do wielu takich zajęć sama się garnie.
Ale co do sprzątania swojego pokoju (lub innych, jeśli porozrzucała tam swoje rzeczy), swoich ubrań, odnoszenie po sobie naczyń do kuchni - tu akurat sprawy nie podlegają dyskusji. Też jestem bałaganiarzem, potwornym, nie sprzątam na bieżąco, tylko fazami, jak bałagan zaczyna mnie przerastać tego samego z grubsza wymagam od Kai. Jak się bawi - niech robi w pokoju bałagan, niech rozwala wszystko ile wlezie - nie wnikam. Ale przed spaniem pokój ma być doprowadzony do formy wzorcowej Czasem, jak jest już ostro.. w środku dnia, np. przed wyjściem na spacer, też musi posprzątać. Sprzątała w swoim pokoju od zawsze (przykładowo - Lenka już od dłuższego czasu zaczyna naukę), jest to dla niej normalne.
Ewa - 2008-10-02, 22:41
| frjals napisał/a: | | Ale chyba masz dzieci, no powiedzmy dziecko - mówię o starszym, bo młodszy podpatruje brata i chyba przez to łatwiej nauka idzie, które nie stawiało oporów kiedy mówiłaś co ma robić? | Ha, prawie się uśmiałam
Gabryś ciężko znosi narzucanie mu czegoś i im starszy tym gorzej z tym jest. Na szczęście pewne rzeczy udało mu się wdrożyć gdy był jeszcze w "łagodniejszym" wieku Choćby odkładanie talerza do zlewu - u nas po prostu od zawsze każdy odkładał swój talerz sam i Gabryś jak był w wieku pt "ja siam" też chciał tak jak inni. Pozwalaliśmy na to, chwaliliśmy, widział pozytywne zaskoczenie u osób trzecich i to mu się podobało. Później uczył dziadka odkładania swojego talerza, bo mój ojciec tego zwyczaju nie ma
Jeszcze gdy ścielił łóżka i sobie i bratu, to czasem się burzył, a jakże, ale zawsze mówiłam, że nie ma sprawy, ja pościelę, ale on za mnie zrobi np. całe śniadanie. Rozmawiałam z nim, tłumaczyłam, wymieniałam mu swoje obowiązki i pokazywałam na ile mi faktycznie pomoże wyręczenie mnie z jakiejś choćby drobnej rzeczy. Druga sprawa, że Gabryś jak był mały, to zawsze bardzo lubił pomagać, a my mu na to pozwaliśmy i to jest istotne. Pozwalać i chwalić.
Nie ukrywam też, że ja jestem bardzo wymagającym rodzicem, czasem wydaje mi się, że za bardzo. Trochę staram się odpuszczać, ale jednak jak widzę inne dzieci, to ja się jednak cieszę, że jestem taka jaka jestem i mam takie a nie inne podejście do dzieci.
Nati teraz jest jeszcze mały, jest jeszcze większym buntownikiem niż Gabryś, ale też jest uczony od małego, że pewne rzeczy robi sam. Ja np. nigdy nie sprzątałam zabawek z dziećmi, gdy były już w stanie robić to same, czyli gdzieś ok. roku. Siedziałam obok i pilnowałam, żeby posprzątało samo, podpowiadałam jak, wymyślałam sposoby na szybsze i ciekawsze sprzątanie, ale sama nie sprzątałam. Gabryś jak był mniej więcej w wieku Nataniela (trochę młodszy) wiedział bardzo dobrze, że była tylko jedna sytuacja, gdy mama pomagała sprzątać zabawki - gdy byli goście z dziećmi. Sam wtedy przychodził i prosił o pomoc tłumacząc skrupulatnie, że dzieci które z nim się bawiły już poszły i nie mogą mu pomóc. W każdej innej sytuacji wiedział, że wyręczony nie będzie. Myślę, że tu jest potrzebna po prostu konsekwencja.
Dla przykładu - dosłownie kilka dni temu Gabryś chciał mnie chyba sprawdzić i po jakimś posiłku powiedział, że nie sprzątnie swojego talerza i z lekkim uśmieszkiem patrzył na mnie. Powiedziałam, że nie ma sprawy, niech stoi na stole, następny posiłek dostanie w tym samym brudnym talerzu. Więcej nie próbował "sprawdzać", bo wiedział, że ja naprawdę tak zrobię
dżo - 2008-10-03, 09:47
frjals, a czytałas książkę "Toksyczne dzieciństwo"? Autorka w jednym z rozdziałów podaje listę rzeczy, które dziecko powinno umiec zrobić w danym wieku. Będę to przerabiała dopiero za kilka lat ale tak na oko lista wydaje sie być całkiem rozsądna. Cała książka zreszta jest bardzo dobra, polecam przeczytać.
Capricorn - 2008-10-03, 10:03
moje dzieci - niestety - mają obowiązki szczątkowe. Od dawna obiecuję sobie, ze się kompleksowo za tę sprawę zabiorę.
Za to czasem zgłaszają się na ochotnika do pomocy - lubią podlewać ogród, asystować w przygotowywaniu posiłków (niestety, ja się wkurzam, jak ktos mi nad głową stoi gdy pichcę), lubią podłogę myć, podlewać i spryskiwać rośliny domowe, których mamy bardzo dużo, itd. Ale pulsacyjne mają podejście do tych czynności.
kofi - 2008-10-03, 10:06
Danielito im starszy tym gorzej - kiedyś, jak powiedziałam, zeby posprzątał, to nie było problemu - utykał gdzieś te swoje rzeczy, ale w miare to wyglądało, a ostatnio - rozpacz - siedzi godzinami i bawi się tym, co miał właśnie schować, albo jeszcze innymi rzeczami, włącza sobie bajki do słuchania i zamiast sprzątać słucha (i też się bawi). Gdybym powiedziała, że np. nie wyjdzie na spacer dopóki nie posprząta, pewnie zrezygnowałby ze spaceru . Łóżko ścieli od dawna, tyle że w tygodniu nie zawsze zdąży przed wyjściem, ale my też nie ścielimy, czasem po powrocie jest już tak późno, że też nie ścieli.
Odkurza w sobotę w swoim pokoju, ale żeby to zrobić musi najpoierw posprzątać i podnieść z podłogi kosze z zabawkami i to własnie wychodzi mu coraz gorzej.
Ubrania mu każę sprzątać i wieczorem dzielić na to, co do prania, a co do szafy, zwykle to robi (bo rozpbiera się w garderobie).
No, ale jego ojca w bałaganiarstwie to trudno przeskoczyć, a i matka niewiele lepsza
[ Dodano: 2008-10-03, 11:08 ]
Jak D. spryskuje rośliny, to potem jest mycie podłogi, tak im dagadza
rosa - 2008-10-03, 11:16
u nas tak średnio z obowiązkami
pokoje sprzątają, w kuchni pomogą, S trawę skosi, pranie wstawią i porozwieszają, do sklepu pójdą, kanapki sobie zrobią
ale są jednak dużo starsi i stopniowo dochodziliśmy do wszystkiego
jednakże ponieważ gospodarstwo domowe nie jest moim hobby to nie potrafię nim zainteresować dzieci wydaje mi się ze za mało pomagają
Ewa - 2008-10-03, 11:43
| kofi napisał/a: | | ostatnio - rozpacz - siedzi godzinami i bawi się tym, co miał właśnie schować, albo jeszcze innymi rzeczami, włącza sobie bajki do słuchania i zamiast sprzątać słucha (i też się bawi). Gdybym powiedziała, że np. nie wyjdzie na spacer dopóki nie posprząta, pewnie zrezygnowałby ze spaceru | Jakbym o Gabryśku czytała. Może "ten wiek tak ma"
Ja mam na to dwa sposoby - albo stoję obok i patrzę (tak zaczęłam robić przy porannym ubieraniu, bo inaczej mógł się ubierać dosłownie 2 godziny - muszę poświęcić te 15 minut, ale przynajmniej nie wychodzę z siebie )
albo liczę do 10 - to pomaga mu się po prostu skupić na czynności, którą miał wykonać, bo inaczej odpływa
dżo - 2008-10-03, 11:53
| rosa napisał/a: | | u nas tak średnio z obowiązkami |
rosa, to wcale nie jest średnio, widzę u bardzo wielu dzieci w wieku szkolnym zupełną nieumiejętnośc radzenia sobie z prostymi obowiązkami, zrobienie kanapek w szkole podstawowej graniczy z cudem, a znam mamę, która swojej 25 -letniej córce rano przygotowuje do pracy śniadanie
rosa - 2008-10-03, 12:07
dżo dzięki
w ciągu ostatniego tygodnia, gdy P ledwo chodzi (dysk mu się przesunął i ma zdrętwiałą nogę) chłopcy okazali się dla mnie dużą pomocą.
alcia - 2008-10-03, 12:31
| Ewa napisał/a: | | Druga sprawa, że Gabryś jak był mały, to zawsze bardzo lubił pomagać, a my mu na to pozwaliśmy i to jest istotne. Pozwalać i chwalić. |
otóż to. Ja nie lubię, jak mi ktoś przeszkadza w kuchni, bo wtedy robię wszystko 4x dłużej, a wolę to mieć szybko za sobą. Ale starałam się od początku zmienić moje podejście do tego. Kiedy malutka Kaja przychodziła do mnie i była zaciekawiona tym co robię, wciągałam ją w to wszystko, starałam się wbić sobie do głowy, że nie muszę teraz tego co robię traktować jako żmudnego gotowania, które ktoś mi utrudnia, tylko dajmy na to - teraz się bawimy. I tak gadałyśmy sobie, Kaja robiła mi z kuchni istną masakrę wszystko 10x dłużej niż normalnie.. Ale to trwało krótko. Dzięki temu, że pozwalałam jej na to wszystko wtedy, kiedy nie za bardzo było mi to na rękę, a jej pomoc bardziej przeszkadzała niż pomagała - mam w niej już prawdziwe oparcie. Wiele rzeczy potrafi robić w kuchni sama. Zna składy podstawowych dań, przepisy na niektóre ciasta, no niezła jest Potrafi zrobić, rozwałkować ciasto na pierogi i ulepić z niego coś, co będzie jadalne , knedle robi prawie takiej jakości jak ja.. itd., cebulę obiera mi odkąd skończyła 1,5 roku, przyprawia mi dania, sprząta trochę, płucze naczynia itd...
| Ewa napisał/a: | | Ja np. nigdy nie sprzątałam zabawek z dziećmi, gdy były już w stanie robić to same, czyli gdzieś ok. roku. Siedziałam obok i pilnowałam, żeby posprzątało samo, podpowiadałam jak, wymyślałam sposoby na szybsze i ciekawsze sprzątanie, ale sama nie sprzątałam. |
Jak u mnie. Z tym, że odkąd Lenka też broi, pomagam Kai w sprzątaniu, by nie musiała czegoś robić za Lenę. Ale też nie na zasadzie, że ja zrobię prawie wszystko, tylko układ - posprzątaj to i to i to, a ja pomogę Ci w tym. Jak się obija, robi wszystko sama.
| kofi napisał/a: | | siedzi godzinami i bawi się tym, co miał właśnie schować, albo jeszcze innymi rzeczami, |
u nas jest to samo. I mój sposób na to - siedzę obok i gadam jak katarynka. Kaja sprzątaj, Kaja sprzątaj... Próbowałam wcześniej z tym walczyć, ale efekt był tylko taki, że mnie często z równowagi wytrącała, zaczynały się wrzaski, a i tak cel nie był osiągany. Zmieniłam podejście, bo zauważyłam, że to ponad jej siły pamiętać o tym, by doprowadzić do końca jakieś zadanie, które trochę dłużej trwa. ona po prostu odpływa myślami, nieświadomie, zabiera się za coś innego. Doszłam do wniosku, że muszę się jakoś dostosować. Tak samo jest z jedzeniem, czasem z ubieraniem...
frjals - 2008-10-03, 20:19
kofi, dziękuję za ten głos podnoszący na duchu. Ze sprzątaniem mamy DOKŁADNIE TAK SAMO
| Ewa napisał/a: | | stoję obok i patrzę |
no my mamy jakieś przegięcie, W. teraz nie znosi jak się na niego patrzy, strasznie wstydliwy się zrobił, no ale ma do tego prawo (ciągle mnie podejrzewa, że go podglądam ). W każdym razie jak coś ma zrobić to mówi: "to ty wyjdź", kiedy wychodzę i wracam po jakimś czasie okazuje się że nic nie zrobił. No i znowu: "jak wyjdziesz to zrobię"
Po prostu jest taki opór w robieniu czegokolwiek, że mi się odechciewa. Prawdę mówiąc mam ochotę przejść do rękoczynów
Lily - 2008-10-03, 20:24
| dżo napisał/a: | a znam mamę, która swojej 25 -letniej córce rano przygotowuje do pracy śniadanie | yhm, u mojego niemęża w pracy większości panów żony przygotowują śniadania
Ewa - 2008-10-03, 20:46
| frjals napisał/a: | W każdym razie jak coś ma zrobić to mówi: "to ty wyjdź", kiedy wychodzę i wracam po jakimś czasie okazuje się że nic nie zrobił. No i znowu: "jak wyjdziesz to zrobię" | To może spróbuj metody liczenia. Powiedz mu, że wyjdziesz, ale będziesz głośno liczyć do 10-u i w tym czasie ma np. posprzątać. Takie liczenie jest jakby pomocą w skupieniu. Ja czasem nawet jak stoję przy Gabryśku, to zamiast co chwilę przypominać co miał robić po prostu liczę (kolejna cyfra pada, gdy widzę, że odlatuje)
| frjals napisał/a: | Po prostu jest taki opór w robieniu czegokolwiek, że mi się odechciewa. Prawdę mówiąc mam ochotę przejść do rękoczynów | Ja Cię rozumiem. Ja też mam czasami ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
kamma - 2008-10-03, 20:49
| frjals napisał/a: | W każdym razie jak coś ma zrobić to mówi: "to ty wyjdź", kiedy wychodzę i wracam po jakimś czasie okazuje się że nic nie zrobił. No i znowu: "jak wyjdziesz to zrobię"
Po prostu jest taki opór w robieniu czegokolwiek, że mi się odechciewa. |
To zawieraj z nim umowę: "Ja wyjdę, a ty w tym czasie zrobisz (...). Jeśli nie zrobisz, to (tu adekwatne konsekwencje)". U nas na opór w sprzątaniu jest jedna naprawdę dobra metoda: Jeśli Irma nie sprzątnie w swoim pokoju w określonym czasie, to ja się zabieram za sprzątanie. Ale to, co sprzątnę sama, ląduje w miejscu niedostępnym dla Irmy na okres 2 dni (Wilkowi można ten czas wydłużyć). Działa jak magia!
Malati - 2008-10-03, 20:58
| Lily napisał/a: | yhm, u mojego niemęża w pracy większości panów żony przygotowują śniadania |
Nie widze w tym nic"haniebnego" pod warunkiem że żony dobrowolnie sie na to godzą
Ja swojemu mezowi też szykuje posiłki do pracy,podaje mu obiad kiedy z niej wraca,piorę jego rzeczy i codziennie prasuje mu świeżą koszule do pracy i nie czuje sie z tym zle.Mój mąz zaknala dzień w dzień po 15 godzin w pracy i dla mnie zrozumiałe jest że jak wraca do domu to nie ma siły na gotowanie czy inne domowe obowiązki.Każdy ma swoja działke do zrobienia
Lily - 2008-10-03, 21:00
| czarna96 napisał/a: | Nie widze w tym nic"haniebnego" pod warunkiem że żony dobrowolnie sie na to godzą | gorzej, jeśli mąż nie umie sobie zrobić kanapki i mówi, że nie po to się żenił, żeby robić - a tak właśnie jest
frjals - 2008-10-04, 10:00
| Ewa napisał/a: | | Powiedz mu, że wyjdziesz, ale będziesz głośno liczyć do 10-u i w tym czasie ma np. posprzątać |
no, ten wariant można wypróbować, aczkolwiek liczenie też stosujemy, z tym, że liczymy do pięciu, troche mobilizuje, ale nie jest doskonałe
| kamma napisał/a: | | To zawieraj z nim umowę |
niestety problem jest taki, że wielokrotnie zawieraliśmy z nim umowy ale bez rezultatu. On po prostu nie dotrzymuje słowa . Nie rozumiem tego, wydawało mi się ze jest wystarczająco duży, żeby to pojąć
| kamma napisał/a: | | Ale to, co sprzątnę sama, ląduje w miejscu niedostępnym dla Irmy na okres 2 dni (Wilkowi można ten czas wydłużyć). Działa jak magia! |
ha, ale jeżeli na podłodze zostają śmieci? które powinny być sprzątnięte przez niego a nie przeze mnie? ten sposób też przerabialiśmy, mam wrażenie, że dla niego wszelkie konsekwencje niewiele znaczą
Przy tym uznaję swoja winę, bo to jednak rodzice mają obowiązek dziecko wychować, natomiast do obowiązków dziecka nie należy umożliwienie im tego.
kamma - 2008-10-04, 10:48
| frjals napisał/a: | | wielokrotnie zawieraliśmy z nim umowy ale bez rezultatu. On po prostu nie dotrzymuje słowa |
A co robisz, gdy złamie umowę? Powinny go spotkać wystarczająco dotkliwe konsekwencje, żeby odczuł, że łamanie umowy nie wychodzi mu na dobre.
| Cytat: | | ha, ale jeżeli na podłodze zostają śmieci? |
Hmmm... Pewnie nas też to czeka. Ale rozwiązanie tego problemu powinno być takie jak napisałam wyżej - wyciągnięcie jakichś dotkliwych konsekwencji. Na przykład, niech sprząta zawsze przed uzyskaniem jakiegoś przywileju (u nas to dobranocka, W jeszcze ogląda?). Nie sprzątnie - nie ma przywileju.
alcia - 2008-10-04, 13:28
U nas kiedyś Kaja miała etap mocnego oporu ze sprzątaniem, tzn. ze wszystkim - sprawdzała nas co się dzieje, jak nas nie słucha. Mówiłam jej wtedy, że jak nie posprząta, to ja posprzątam - ale do kosza. Zadziałało na jakiś czas. Potem raz mnie sprawdziła i pozbawiła się w ten sposób paru zabawek. Od tej pory problem zniknął.
Ja czasem trochę ostrzej działam. Ale uważam, że w pewnych sprawach nie ma dyskusji.
nitka - 2008-10-04, 16:18
| dżo napisał/a: | | a znam mamę, która swojej 25 -letniej córce rano przygotowuje do pracy śniadanie |
| Lily napisał/a: | | u mojego niemęża w pracy większości panów żony przygotowują śniadania |
hmm, bo ja mam 26 i sniadanie robi mi Faza codziennie do pracy jakos sama nigdy nie mam koncepcji
a co do obowiazkow-ja nie mialam, i wyrosla ze mnie balaganiara niesamowita. Garnelam sie do garnkow od dziecka, bo zostawalam sama w domu czesto i lubilam sobie gotowac rozne rzeczy.
bardzo fajnie miec sposoby na konsekwencje w dzialaniu przy nauce wykonywania obowiazkow. kurcze, bede musiala o tym poczytac, bo zawsze mnie interesowalo 'podejscie' dziecka (zeby mu sie wydawalo, ze to jego pomysl, ten obowiazek, a nie cos narzucanego)
kamma - 2008-10-04, 17:37
| nitka napisał/a: |
a co do obowiazkow-ja nie mialam, i wyrosla ze mnie balaganiara niesamowita |
A ja miałam obowiązek sprzątania swoich zabawek, a i tak jestem bałaganiara Mówi się, że obowiązku nie można polubić... Dlatego też dobrze jest motywować pozytywnie, że niby nie obowiązek, a frajda (jak u nas z myciem naczyń).
alcia - 2008-10-04, 18:15
Ja zawsze maiłam mnóstwo obowiązków, po prostu prowadziłyśmy z siostrą dom już jako dzieci. I jestem bałaganiarą straszną, także chyba nie ma to nic do rzeczy
| nitka napisał/a: | | zeby mu sie wydawalo, ze to jego pomysl, ten obowiazek, a nie cos narzucanego |
ze sprzątaniem, to raczej ciężko by było to w taki sposób rozegrać Zajęcie żmudne i wykonywane cyklicznie... nie ma szans
Lily - 2008-10-04, 18:20
| nitka napisał/a: | | a co do obowiazkow-ja nie mialam, i wyrosla ze mnie balaganiara niesamowita | ja nie miałam, za to wzbudzano we mnie poczucie winy, że nie mam - ciekawy układ, niszczący dla psychiki
ja tam żałuję, że nie miałam normalnych obowiązków zamiast tego
dżo - 2008-10-04, 19:48
| nitka napisał/a: | | hmm, bo ja mam 26 i sniadanie robi mi Faza codziennie do pracy jakos sama nigdy nie mam koncepcji |
eeee nitka to zupełnie co innego jeśli Ci maż/niemąż robi śniadania, mój mąż rano prasuje mi rzeczy do pracy, przygotowuje sok i ogarnia dom przed wyjściem bo ja wychodzę z psem na baaardzo długi spacer ,
frjals - 2008-10-05, 20:28
| kamma napisał/a: | | A co robisz, gdy złamie umowę? Powinny go spotkać wystarczająco dotkliwe konsekwencje, żeby odczuł, że łamanie umowy nie wychodzi mu na dobre. |
hm, ale jakie konsekwencje? Jak juz pisałam dla niego często kary są mało dotkliwe. Co z tego, że powiem że mu zabiorę niesprzątnięte zabawki? Po kilku razach będę miała szafę pełna zabawek, a on o nich zapomni. Nie mamy tv, więc oglądanie codzienne odpada, ogląda czasem na komputerze. Taką karę czasem stosujemy - jeżeli nie robi czegoś po doliczeniu do pięciu to jest albo tygodniowy zakaz komputera (bo często przez cały tydzień coś raz obejrzy albo wcale), albo zakaz słodyczowej soboty (ale ona jest tylko raz na tydzień, więc to konsekwencja mało wydajna).
On tak długo potrafi robić te obowiązkowe rzeczy, że nie zostaje mu często czasu na nic innego .
Ewa - 2008-10-05, 21:09
frjals, jak czytam to co piszesz, to jakbyśmy naprawdę takie same dzieci miały. Na Gabryśka też za bardzo konsekwencje nie działają. Niby popłacze czasem, ale i tak to samo robi. Nic go za bardzo nie wzrusza - ani nagrody ani kary. Czasem mnie cholera bierze, bo nie wiem czym go zmobilizować. Kwestia przysłowiowej marchewki działa zazwyczaj jeden dzień, później już mu nie zależy. Kara działa raczej tak, że popłacze i popyskuje , a następnym razem i tak to samo. On wie, że pewne rzeczy zrobić musi, ale zanim to zrobi... Najlepiej to stać nad nim, tylko wtedy jak widzę jak on do tego podchodzi, to mnie coś bierze i lepiej żebym wyszła
kamma - 2008-10-05, 21:17
właściwie to jest niezły pomysł - wisieć delikwentowi nad głową do czasu aż zrobi co ma do zrobienia... Może i na Wilka to podziała?
Myślałam jeszcze o pozytywnym motywowaniu, czyli o nagrodach za dobrze zrobioną robotę, ale też może być taki problem jak z Gabrysiem... Cóż, warto spróbować, może jakiś system punktowy, że np. za każdy spełniony obowiązek 1 punkt, a gdy uzbiera tych punktów dużo (50? 70?), to czeka go jakaś super nagroda, np. wyjście do kina?
Capricorn - 2008-10-05, 21:28
Mnie się wydawało, ze moje dzieci prawie nic nie robią w domu. Ale Kacper tak po mnie pojechał z okazji dnia matki:
więc - kwestia względna
Jagula - 2008-10-05, 22:15
Capri- boskie wypracowanie wygląda na to,że mama odpoczywa w łóżku przed tv a dzieci zasuwają nie ze swoimi obowiązkami a le za mamę
Capricorn - 2008-10-05, 22:16
no dokładnie
Ewa - 2008-10-06, 08:22
Capricorn, masz super syna!!! Aż zadrżałam na myśl co Gabryś kiedyś wysmaruje na mój temat
kofi - 2008-10-06, 08:36
| Lily napisał/a: |
ja nie miałam, za to wzbudzano we mnie poczucie winy, że nie mam - ciekawy układ, niszczący dla psychiki
ja tam żałuję, że nie miałam normalnych obowiązków zamiast tego |
Miałam dokładnie tak samo. Jedynym moim obowiązkiem było chodzić do szkoły i dobrze się uczyć, co dało mi kolejne skrzywienie - jak nie zdałam czegoś na 5, czułam się winna i było mi wstyd. I to mi niestety zostało.
Nie wiem, co bedzie jak obleję ten egzamin na prawo jazdy
A D. w sobote posprzątał przed samym spaniem, ale bardzo szybko. Cały dzień jęczał, żebym mu pomogła, wieczorem weszłam do pokoju, zabrałam parę papierów, a on "zrobił" resztę błyskawicznie .
Malati - 2008-10-06, 08:55
Capricorn ,boski twój syn
Capricorn - 2008-10-06, 12:44
Ewa, czarna96 - Dzięki
orenda - 2008-10-06, 12:50
Capricorn, hehe ale się uśmiałam... fajna z Ciebie mama
Lady_Bird - 2008-10-06, 12:54
świetne!!!
Capricorn - 2008-10-06, 12:55
| orenda napisał/a: | Capricorn, hehe ale się uśmiałam... fajna z Ciebie mama |
hehe, ja się uśmieję zwrotnie, jak Twoje panny co na Ciebie napiszą
W ogóle, to korektę jeszcze potem wprowadził, ze ON WIE, że ja wolę, żeby był dobrym człowiekiem, a nie dobrym uczniem, tylko już mu się nie chciało kreślić.
Poza tym - oczywiście - wypytałam go, o to obsługiwanie i zastępowanie. Oświadczył mi rozbrajająco: "czasem maluchom soku naleję ZA CIEBIE".
frjals - 2008-10-06, 14:32
| Ewa napisał/a: | | jak czytam to co piszesz, to jakbyśmy naprawdę takie same dzieci miały |
no cóż dzieci może takie same, tylko matki różnie uzdolnione wychowawczo | kamma napisał/a: | | wisieć delikwentowi nad głową do czasu aż zrobi co ma do zrobienia... |
tylko że mnie szlag trafia jak widzę jak się wije po podłodze , no i to: "wyjdź stąd" On jest uparty i jak nie będzie chciał to nie ruszy
kamma - 2008-10-06, 14:40
To może weź sobie książkę. Czytając łatwiej się odetniesz emocjonalnie i nie będzie Cię szlag trafiał, a W zrozumie, że to nie żarty. Jeśli go to wyjątkowo wkurzy, to może będzie miał motywację, żeby ponownie do tego nie dopuścić.1234567777890-=irma
olgasza - 2008-10-06, 15:16
| Cytat: | | 1234567777890-=irma |
Irma ma racje!
a co do obowiazkow, to ja z dziecinstwa pamietam glownie udzial w myciu naczyn, wynoszeniu smieci, robieniu drobnych zakupow i odkurzaniu mieszkania w sobote. A w niedziele - msza ( tego nie znosilam najbardziej)
Poza tym mialam sie uczyc, ale z tym akurat nie mialam problemow...
Balaganiarstwo mi pozostalo. Wole czytac, niz sprzatac, wiadomo.
frjals, a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty?
kamma - 2008-10-06, 16:15
| olgasza napisał/a: | | frjals, a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty? |
ryzykowny pomysł Ja bym jeszcze do tego dodała, żeby jego koledzy w jakiś sposób trafili do takiego na maksa zabałaganionego pokoju
nitka - 2008-10-06, 18:52
| olgasza napisał/a: | | dpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty? |
well, to się zdarza. Umnie miało miejsce w wieku 20 lat, kiedy o leżące ciuchy na podłodze się potknęłam, poślizgnęłam i rąbnęłam szczęką w ramę łóżka, które nie było oczywiście od rana zrobione. wtedy się wkurzyłam i posprzątałam
olgasza - 2008-10-06, 18:55
no prosze, jaki budujący przyklad
ajanna - 2008-10-06, 19:04
| kamma napisał/a: | | olgasza napisał/a: | | frjals, a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty? |
ryzykowny pomysł Ja bym jeszcze do tego dodała, żeby jego koledzy w jakiś sposób trafili do takiego na maksa zabałaganionego pokoju |
z mojego doświadczenia wynika, że jeśli dziecko spodziewa się gości, to natychmiast sprząta - nawet jeśli miałoby to oznaczać upchnięcie całego bałaganu w szafie
a z tym przewracaniem się, to słyszałam taki patent od psychologa, z tym, że on go stosował - podobno skuteczne - wobec swojej 4-letniej córki
kamma - 2008-10-06, 19:41
| Cytat: | | a z tym przewracaniem się, to słyszałam taki patent od psychologa, z tym, że on go stosował - podobno skuteczne - wobec swojej 4-letniej córki |
na moją 4-latkę (też córkę psychologa ) nie działa. Ale ona niewielką wagę przykłada do spraw ziemskich
kofi - 2008-10-07, 08:00
| kamma napisał/a: | | olgasza napisał/a: | | frjals, a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty? |
ryzykowny pomysł Ja bym jeszcze do tego dodała, żeby jego koledzy w jakiś sposób trafili do takiego na maksa zabałaganionego pokoju |
Jeszcze bardziej ryzykowny pomysł - tyyyle ciekawych rzeczy na podłodze.
rosa - 2008-10-07, 08:37
| olgasza napisał/a: |
frjals, a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty?
|
kochana, jeżeli to taki typ jak ja, co (jak twierdzi Piotrek) moze mieć nasrane na podłodze i ręką nie ruszy, to takie sposoby nie podziałają
olgasza - 2008-10-07, 10:06
rosa,
no, wlasnie, na kazdego dziala cos innego...
Ja zaczynam sprzatac, jak juz naprawde nie moge nic znalezc, ale porozrzucane wszedzie papiery i ubrania to norma, ktorej jakos nie umiem/nie chce zmienic. Zreszta pod tym wzgledem dobrze sie dobralismy z J. - mamy podobny poziom balaganu i sprzatamy zrywami - najczesciej jak maja przyjsc goscie
Poza tym toniemy w syfku i dobrze nam z tym. Jakos nie umiem sobie wyobrazic, ze bede wymagala od marianki utrzymywania porzadku, skoro sama go nie umiem utrzymac
Sama nie cierpialam, jak mi mama wjezdzala z odkurzaczem do pokoju i zaczynala zbierac gazety. Dla swietego spokoju wynosilam wtedy zaplesniale szklanki, ogryzki i upychalam ubrania w szafie, ale i tak nastepnego dnia wszystko wracalo do normy.
W sumie moj pokoj lsnil tylko dwa razy w roku, przed swietami...
kurcze, ale sobie laurke wystawilam, no. ale gdyby nas ktos chcial odwiedzic, to przynajmniej odkurze - aj promis.
Capricorn - 2008-10-07, 10:16
Ja też jestem megabałaganiara, założę się, ze większej ani na tym forum, ani nigdzie indziej nie znajdziecie, chociaż byście nie wiem jak szukały. Odwlekam takie roboty jak mogę, dzieci mają to po matce
Flippi - 2008-10-07, 10:25
Capri, przyjmuję zakład Potrafię do spółki z moim dzieckiem zapuścić każde mieszkanie w krótkim czasie do stopnia niespotykanego w przyrodzie
Capricorn - 2008-10-07, 10:28
| Flippi napisał/a: | Capri, przyjmuję zakład Potrafię do spółki z moim dzieckiem zapuścić każde mieszkanie w krótkim czasie do stopnia niespotykanego w przyrodzie |
ze mną i moimi dziećmi nie wygrasz, niestety, sa na tym forum osoby, które mogą to potwierdzić, a którym niniejszym dziękuję za taktowne nieujawnianie tych informacji do tej pory
Lily - 2008-10-07, 10:35
Może czas, aby wkroczyła Perfekcyjna Pani Domu
Flippi - 2008-10-07, 10:41
| euridice napisał/a: | Flippi, Capricorn, to może mały foto-konkurs?
Wy sfotografujecie, my ocenimy! |
Ło Jezu, spaliłabym się ze wstydu
| Lily napisał/a: | | Może czas, aby wkroczyła Perfekcyjna Pani Domu |
Śmiejcie się - ale ja uwielbiałam oglądać ten program To mnie po prostu fascynuje... Nawet nabyłam sobie książkę! Normalnie science-fiction
Lily - 2008-10-07, 10:43
| Flippi napisał/a: | Śmiejcie się - ale ja uwielbiałam oglądać ten program To mnie po prostu fascynuje... Nawet nabyłam sobie książkę! Normalnie science-fiction | a mnie zawsze zadziwia, jak można tak dom zapuścić i pokazywać ten syf w tv
my nie mamy zbytniego porządku, ale bez przesady
no tyle że ja nie mam dzieci, a to już inna bajka jest choć nie wyobrażam sobie, żeby mi się tu na biurku piętrzyły np. brudne ubrania
rosa - 2008-10-07, 10:52
| Flippi napisał/a: |
| Lily napisał/a: | | Może czas, aby wkroczyła Perfekcyjna Pani Domu |
Śmiejcie się - ale ja uwielbiałam oglądać ten program To mnie po prostu fascynuje... Nawet nabyłam sobie książkę! Normalnie science-fiction |
w konkursie na bałaganiarzy moglibysmy wystartować, ale bez P. on wszystko psuje, w niedzielę umył podłogę (chociaż ledwo chodzi - dysk)!!! ten facet mnie przeraża. co się stało z tym punkowym niechlujem który bardziej mi pasował?
moi chłopcy "posprzątali" w sobotę swoje pokoje, a już wygladają gorzej niż przed sprzątaniem.
w ogóle mamy tendencję to zastawiania każdej wolnej powierzchni. przeogromne ilości książek przenosimy z miejsca na miejsce. czworo czytaczy, w tym dwoje nałogowych.
Capricorn - 2008-10-07, 11:00
Ja mam jedną w miarę skuteczną metodę na porządek - zgarniam wszystko tak po łebkach, zeby tak bardzo nie było widać regularnego syfu, którego jednak wolałabym nie fotografować w obawie przed interwencją opieki spolecznej z odebraniem mi dzieci włącznie - i dzwonię po moje dziewczynki od sprzątania. Wyskakuję z kasy - ale przez jakiś czas mam w miarę porządek.
kofi - 2008-10-07, 11:05
No ale skąd te dziewczynki wiedzą, gdzie co powkładać.
Czasem grożę R., że posprzątam mu na biurku, ale nie mam pojęcia co zrobić z tymi papierami, rachunkami, dokumentami, które on tam ma.
Ja chyba jestem skąpa, bo sobie myślę, ze sama umyje okna a za zaoszczędzone pieniądze kupie sobie kiecę. Tylko, że nie myję a na kiecę i tak nie mam
Capricorn - 2008-10-07, 11:15
| kofi napisał/a: |
Ja chyba jestem skąpa, bo sobie myślę, ze sama umyje okna a za zaoszczędzone pieniądze kupie sobie kiecę. Tylko, że nie myję a na kiecę i tak nie mam |
Ja robię tak, że ustalam sobie, że np. pieniądze za korepetycje od ucznia X idą na "dziewczynki od sprzątania". Naprawdę wolę mieć godzinę czy dwie korepetycji w tygodniu więcej, niż sprzątać.
A okien mam 17, z czego samodzielnie umyłam... jedno skrzydło jednego okna NAwet, gdybym sie zabrala, to zaraz: "mamo, to!", "mamo, tamto!" itp, itd.
Ewa - 2008-10-07, 11:26
| Capricorn napisał/a: | | sa na tym forum osoby, które mogą to potwierdzić, a którym niniejszym dziękuję za taktowne nieujawnianie tych informacji do tej pory | Ha, a skąd wiesz?
kofi - 2008-10-07, 11:39
Ja mam mnóstwo okien, nawet w piwnicy spore okna, a piwnica wielka.
Na niektórych oknach w piwnicy do tej pory taśma
Na poddaszu nie myłam jeszcze nigdy , ale ja tam rzadko bywam.
Nieee, no okna to temat drażliwy dla mnie.
Flippi - 2008-10-07, 12:33
| Capricorn napisał/a: | zeby tak bardzo nie było widać regularnego syfu, którego jednak wolałabym nie fotografować w obawie przed interwencją opieki spolecznej z odebraniem mi dzieci włącznie |
No właśnie
| kofi napisał/a: | | Tylko, że nie myję a na kiecę i tak nie mam |
Też tak mam i nie wiem, jak to się dzieje - bo to chyba przeczy zasadzie zachowania energii (albo czemuś podobnemu).
Malati - 2008-10-07, 12:55
| rosa napisał/a: | w konkursie na bałaganiarzy moglibysmy wystartować, ale bez P. on wszystko psuje, w niedzielę umył podłogę (chociaż ledwo chodzi - dysk)!!! ten facet mnie przeraża. co się stało z tym punkowym niechlujem który bardziej mi pasował?
|
Rosa
Capricorn - 2008-10-07, 13:00
| Flippi napisał/a: |
| kofi napisał/a: | | Tylko, że nie myję a na kiecę i tak nie mam |
Też tak mam i nie wiem, jak to się dzieje - bo to chyba przeczy zasadzie zachowania energii (albo czemuś podobnemu). |
kamma - 2008-10-07, 13:45
Fajnie się Was czyta
Jestem wśród swoich! Też potrafię, a co. I też mam zrywy na sprzątanie, najczęściej gdy akurat mam coś innego do zrobienia, bardziej znienawidzonego od sprzątania (ale to jest prawie niemożliwe ). I uwielbiam to poczucie dobrze spełnionego obowiązku gdy wreszcie uprzątnę megazapuszczony dom Bo jak uprzątnę tylko lekko zabałaganiony, to co to za frajda?
frjals - 2008-10-07, 20:58
| olgasza napisał/a: | | a moze odpusc mu to sprzatanie na jakis czas zupelnie? moze po jakims czasie sam zaskoczy, ze cos tu nie gra, jak juz bedzie sie przewalal o brudne ciuchy i nieposprzatane graty? |
jakoś nie wierzę w taką możliwość. On już miał na swoim koncie takie bałagany, że chyba nic go nie ruszy
| Flippi napisał/a: | | Capri, przyjmuję zakład |
ja też , bez kitu, bo założę temat o najstraszniejszym mieszkaniu...
| olgasza napisał/a: | | Jakos nie umiem sobie wyobrazic, ze bede wymagala od marianki utrzymywania porzadku, skoro sama go nie umiem utrzymac |
fakt, to wredne .
Tylko jak przyjdzie co do czego to ja po sobie sprzątam, a on nie. Nie chcę go wychować na faceta, który oczekuje, że ktoś (jego dziewczyna? żona? facet?) po nim posprząta .
Gdyby bałaganił cały tydzień, a raz w tygodniu sprzątał to ok. No dobra, ja nie sprzątam raz w tygodniu. Ale nawet raz w miesiącu. A on NIGDY w życiu nie pomyślał, że można sprzątnąć. Dlatego chyba trzeba go tego najpierw nauczyć i wymagać jako obowiązku.
Ja też długo wytrzymuję w bałaganie, aż w końcu zaczyna mi źle robić na głowę. A może to tylko wyrzuty sumienia, że jako niepracująca żona nie wykonuję swoich obowiązków...
frjals - 2008-10-07, 21:21
| euridice napisał/a: | | Więc może jesli np. przez tydzień baaardzo dbalibyście z Wilkiem o porządek w jego pokoju, to on przyzyczaiłby się i tak by mu zostało? |
ale musiałby chyba ciągle siędzieć w swoim pokoju?
Niestety, z doświadczenia mogę stwierdzić, że utrzymanie wzorowego porządku w całym mieszkaniu jest niemożliwe dłużej niż jeden - dwa dni
alcia - 2008-10-08, 08:27
| frjals napisał/a: | ja też , bez kitu, bo założę temat o najstraszniejszym mieszkaniu... |
obawiam się, że ja bym wygrała . Chyba, że bylibyśmy akurat po jakimś sprzątaniowym zrywie, bo czasem takie mamy (np 2 dni temu, choć o kuchnię nie udało się zahaczyć, może innym razem).
adriane - 2008-10-08, 08:35
Moje dzieci sprzątają zabawki. Robią to szczególnie szybko przed dobranocką, albo inna przyjemnościa, bo wiedza, ze jak nie posprzątają to dobranocki nie będzie. Bardziej dotyczy to Emila, bo Karolinka w ogóle bardziej porzadnicka jest, nawet czasem lubi sprzątać. Odkurzanie mebli odbiera jako przywilej, a Emil czasem jako zabawę Obydwoje lubia pomagac w gotowaniu, choć Emil bardziej bałagani niz pomaga. Karolina zwykle zastepuje mnie w tarciu warzyw na surowke. Emil i Karolinka lubia robić kanapki, czasem sa zjadliwe Do ich obowiązków jeszcze należy odkładanie wieczorem brudnych ubrań do worka na brudy. Generalnie z Emilem musze czasem powalczyć żeby posprzatał swoje rzeczy, ale nie popuszczam i w koncu to robi.
kofi - 2008-10-08, 08:38
| frjals napisał/a: | Tylko jak przyjdzie co do czego to ja po sobie sprzątam, a on nie. Nie chcę go wychować na faceta, który oczekuje, że ktoś (jego dziewczyna? żona? facet?) po nim posprząta .
|
Masz rację. Ja tak wychowałam Igora i jestem przerażona.
Euridice ja nie wiem czy można się przyzwyczaić do utrzymywania porządku. R. się nie nauczył do tej pory. Ja troszkę, ale tylko w wakacje
adriane - 2008-10-08, 08:39
| kofi napisał/a: | | Euridice ja nie wiem czy można się przyzwyczaić do utrzymywania porządku. |
Tylko ciezką pracą i siłą woli. Wiem to po sobie
kamma - 2008-10-08, 11:06
| adriane napisał/a: | | Obydwoje lubia pomagac w gotowaniu |
Karolina fantastycznie wałkuje ciasto na pierogi!!!
Lily - 2008-10-08, 11:14
| kofi napisał/a: | frjals napisał/a:
Tylko jak przyjdzie co do czego to ja po sobie sprzątam, a on nie. Nie chcę go wychować na faceta, który oczekuje, że ktoś (jego dziewczyna? żona? facet?) po nim posprząta .
Masz rację. Ja tak wychowałam Igora i jestem przerażona. | też pomyślałam o przyszłości żon/mężów Waszych dzieci, ale się obawiałam, że ktoś na mnie nakrzyczy, że dzieci się wychowuje, aby były szczęśliwe, a nie porządne
Jagula - 2008-10-08, 12:47
pęd do porządku i schludności bez wątpienia trzeba wyćwiczyć w dziecku...no i dobry przykład też jest podstawą...może jestem straszna- ale w tym temacie jestem wręcz terrorystką
magdusia - 2008-10-08, 13:03
na Nadię działa czytanie wieczornej bajki ,wie że jak nie pozbiera zabawek to ja nie będę czytała.
frjals - 2008-10-08, 13:04
| Lily napisał/a: | | dzieci się wychowuje, aby były szczęśliwe, a nie porządne |
chyba trudno to sobie uświadomić i pamiętać na codzień, że nasze wychowanie jest nie tylko dla naszej wygody ale też, że tak górnolotnie to ujmę, dla społeczeństwa .
Chyba można być szczęśliwym i porządnym?
| euridice napisał/a: | | ma jakieś skrzynie/kosze, gdzie może łatwo wrzucic zabawki? |
ma skrzynie, ale ma też rzeczy które do nich nie wejdą (np. ostatnio jakiś swój zestaw młodego alchemika, który wylewa, brudzi itp. ) , trzeba je gdzieś ładnie poustawiać, nie wiem czy to zwieksza trudność i przez to go zniechęca?
Lily - 2008-10-08, 13:12
Też przeginać nie można z tresurą, bo potem dorosłe dziecko może sobie odbić w ogóle olewając porządek Ale faktem jest, że osoby, po których zawsze ktoś sprzątał, zazwyczaj zupełnie nie czują się w obowiązku robić cokolwiek z własnej inicjatywy w tym zakresie... i spada to na kogoś innego...
alcia - 2008-10-08, 13:55
| euridice napisał/a: | frjals, a może zrobicie akcję "chowamy połowę zabawek"? To ma swoje wielkie plusy: bałagan będzie o połowę mniejszy |
dobry pomysł. Można jeszcze dołożyć argumentację - skoro zbyt ciężko Ci jest sprzątać taką ilość zabawek, będzie ich na razie mniej.
kamma - 2008-10-08, 16:11
Tak, to świetny, logiczny argument!
frjals - 2008-10-09, 08:17
| euridice napisał/a: | | a może zrobicie akcję "chowamy połowę zabawek"? |
no to powiem wam coś w sekrecie, co duzo o mnie mówi, niestety... otóz ja nie jestem w stanie takiej akcji przeprowadzić. Logistyczna strona czegoś takiego mnie przerasta... Ja sama mam dużo rzeczy i też mam z nimi problemy
Pewnie psychologia ma na to konkretne określenie, co kamma?
Flippi - 2008-10-09, 09:15
| frjals napisał/a: | Pewnie psychologia ma na to konkretne określenie, co kamma? |
Może np. coś takiego? Definicja z Wiki:
"Abulia (gr. αβουλία - brak woli) - objaw kliniczny pod postacią zaburzenia aktywności, polegający na chorobliwym niedostatku lub braku woli, który przejawia się w niemożności podejmowania decyzji i działania.
Objaw charakterystyczny dla depresji endogennej, schizofrenii oraz uszkodzenia płatów czołowych (zespół czołowy). Czasem zamiast terminu abulia używa się słowa hipobulia - podkreślając tym samym, że chodzi o obniżenie aktywności, a nie jej całkowity zanik."
Do mnie w każdym razie pasuje jak ulał
frjals - 2008-10-09, 10:24
No popatrz, myślałam co prawda o czymś innym ale to też by pasowało
Są na to jakieś tabletki?
Lily - 2008-10-09, 11:38
Ja nie mam abulii tylko jeśli chodzi o jedzenie i siedzenie w Internecie
nitka - 2008-10-09, 11:56
ja jestem obłożnie chora na to ustrojstwo
kofi - 2008-10-09, 11:57
Ja też mam abulię jeśli chodzi o prasowanie. To chyba najgorsza z domowych czynności. Już wolę czyścić kocią kuwetę, serio.
Lily - 2008-10-09, 12:02
a pisali, że się mózg kurczy
ja się chyba urodziłam ze skurczonym
kofi - 2008-10-09, 12:03
| euridice napisał/a: | | Flippi napisał/a: | | Objaw charakterystyczny dla depresji endogennej, schizofrenii oraz uszkodzenia płatów czołowych (zespół czołowy). |
W takim razie wszystko wskazuje na to, że wegetarianizm może prowadzić do "uszkodzenia płatów czołowych" |
Nie sądzę, za szybą jest lekcja - siedzi ze 30 takich z abulią, nie przypuszczam, żeby byli wegetarianami. Siedzą i ziewają.
alcia - 2008-10-09, 12:04
ja nie czuję się abuliczką pod względem prasowania, bo dla mnie ta czynność nie istnieje. Nie robię wielu rzeczy dla zdrowia psychicznego
Dziś u mnie prawie porządek jak nigdy. Wczoraj miałam gości, musiałam wszystko poogarniać, dziś była Kamm, to pozamiatałam tu i tam, i mieszkanie prawie jak nowe Nie ma tylko kto się zająć wypranymi praniami (juz 2 kłębią się na stercie na podłodze w pokoju, jeszcze jedno suche już od paru dni na wieszarce* )
*moje słowotwórstwo
Ewa - 2008-10-09, 12:05
| kofi napisał/a: | | za szybą jest lekcja - siedzi ze 30 takich z abulią, |
kamma - 2008-10-09, 17:08
| Cytat: | | ja nie czuję się abuliczką pod względem prasowania, bo dla mnie ta czynność nie istnieje. Nie robię wielu rzeczy dla zdrowia psychicznego |
o, to rozumiem Staram się nie kupować rzeczy, które kategorycznie wymagają prasowania. A te, które mam, rozwieszam w ten sposób, żeby wyschły "na gładko". No i na szczęście uwielbiam składać pranie, więc nie zdąży mi się pognieść na stercie czekającej na zmiłowanie
| Cytat: | | Dziś u mnie prawie porządek jak nigdy |
No to chyba nie wygrasz bałaganiarskiego konkursu
Capricorn - 2008-10-09, 17:51
abulia, mam nadzieję, ze to nieuleczalne
Karolina - 2008-10-10, 11:11
Alcia u nas wszystkie stoliki pozajmowane szmatami Smieci w kartonie stoją na stole od tygodnia, Już dawno przestałam sie stara, żeby dom wyglądał przyzwoicie, nie moj w końcu, nie tak jak bym chciała urządzony. Obce, kiczowate meble, obleśne kafelki. Totalnie niefunkconalne otoczenie więc zamykam oczy i nie myślę o estetyce.
alcia - 2008-10-10, 15:34
| Karolina napisał/a: | | Obce, kiczowate meble, obleśne kafelki. Totalnie niefunkconalne otoczenie więc zamykam oczy i nie myślę o estetyce. |
ło gad, wiem jak to jest. My teraz przynajmniej meble w większości mamy swoje. Może nie do końca w takim klimacie, jak bym sobie życzyła, ale przynajmniej za drogie nie były
Ale mieszkania zawsze wynajmujemy, wszędzie obleśne ściany (mimo malowania), poodrywane tapety, zniszczone podłogi (pozrywane fragmentami wykładziny PCV do gołego muru), grzyby na ścianach, paskudne łazienki (co mnie najbardziej obrzydza) itp. A ja jestem straszną estetką i jobca dostaję w takich warunkach. ale w dużym stopniu muszę usypiać w sobie naturalne instynkty do dążenia do ładnej przestrzeni wokół mnie, m. in. dlatego też znoszę jakoś ten syf (tzn. nasz bałagan). Zawsze wydaje mi się, ze gdybym miała swój wymarzony domek, urządzony po mojemu, czysty i świeży - potrafiłabym w nim utrzymać porządek. myślicie, że to prawda?
| Karolina napisał/a: | | Smieci w kartonie stoją na stole od tygodnia |
to u nas aż tak źle nie jest, bo od śmieci jest k. Zawsze mogę mu zrobić zadymę, żeby wyrzucił, ale na ogół sam to robi.
Dobrze, że nikt nie widzi naszego mieszkania, jak np. szyję. Ostatnio robiłam Mei Taia (dziś skończyłam) i normalnie katastrofa. A jak jeszcze dwa buszmeny dorwą się do materiałów, nici itp.. łatwo sobie chyba wyobrazić, co się wtedy dzieje.
Ewa - 2008-10-10, 15:57
| alcia napisał/a: | Zawsze wydaje mi się, ze gdybym miała swój wymarzony domek, urządzony po mojemu, czysty i świeży - potrafiłabym w nim utrzymać porządek. myślicie, że to prawda? | Coś w tym jest. Mi jest dużo łatwiej utrzymać porządek i robię to z większą przyjemnością w nowym domku. Jakoś w nowym łatwiej o porządek.
Malinetshka - 2008-10-10, 17:45
| Ewa napisał/a: | alcia napisał/a:
Zawsze wydaje mi się, ze gdybym miała swój wymarzony domek, urządzony po mojemu, czysty i świeży - potrafiłabym w nim utrzymać porządek. myślicie, że to prawda?
Coś w tym jest. Mi jest dużo łatwiej utrzymać porządek i robię to z większą przyjemnością w nowym domku. Jakoś w nowym łatwiej o porządek. |
Potwierdzam. W starym za dużo jest "do poprawienia" i na wiele spraw macha się ręką...
olgasza - 2008-10-10, 18:36
Ech, no nie wiem. Mi jakos fakt, ze jestem wlascicielka obecnego mieszkania, niespecjalnie pomaga w utrzymaniu porzadku...
Remont by sie przydal, meble... Tyle tylko, ze sciany pomalowalam po swojemu i z tego jestem zadowolona. I z lozka tez, chociaz wcale w nim nie spie ( od roku z Marianka na podlodze rulez).
Nie oszukujmy sie - Idealna Pania Domu nigdy nie bede...
kamma - 2008-10-10, 19:04
olgasza, a gdybyś miała swój domek urządzony idealnie? Bo ja jestem w identycznej jak Ty sytuacji: mam swój domek, ale na razie nie stać mnie nawet na pełne umeblowanie go... Więc to taka prowizorka... I wcale mi się nie chce o niego dbać. Zobaczymy, co będzie, gdy go wreszcie urządzę wedle własnego gustu
alcia - 2008-10-10, 19:17
No to dziewczyny - HURRRA! To nie nasza wina, wszystko przez nasze domy.
orenda - 2008-10-10, 20:09
| alcia napisał/a: | | Zawsze wydaje mi się, ze gdybym miała swój wymarzony domek, urządzony po mojemu, czysty i świeży - potrafiłabym w nim utrzymać porządek. myślicie, że to prawda? | prawda prawda!
My mieszkamy w naszym mieszkaniu, ale nie podoba mi się jak tu jest, a kaski na remont nie ma, więc żyję marzeniami o idealnym domu.
Lily - 2008-10-10, 20:10
| orenda napisał/a: | | więc żyję marzeniami o idealnym domu. | który sam się sprząta?
kamma - 2008-10-10, 20:38
| Lily napisał/a: | | który sam się sprząta? |
O, to to to!
Chociaż.... Na potężny wkurw nie ma jak generalne porządki
alcia - 2008-10-12, 08:51
| kamma napisał/a: | Chociaż.... Na potężny wkurw nie ma jak generalne porządki |
no co Ty... U mnie najlepiej działa wyjście z domu. Następnego dnia mam kaca, nic mi się nie chce i bałagan jeszcze większy
kamma - 2008-10-12, 08:53
| alcia napisał/a: | | Następnego dnia mam kaca |
Szczęściara... Ja to mogę sobie pozwolić jedynie na kaca... moralnego.... I tak przez najbliższe dwa lata... Cóż mi pozostaje oprócz trzaskania garami?
|
|