wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - a jeśli mnie nie stać

z_grzywką - 2010-04-28, 10:07
Temat postu: a jeśli mnie nie stać
Śledzę to forum już od dłuższego czasu, czytam, wyciagam to co mnie interesuje, wzbogacam swoją wiedzę, dzielę się nią z moim coraz mniej kebabowym mężem (dziś rano, gdy opowiadałam mu o zbieraniu pokrzywy w maju - powiedział Marcelowi, że niedługo zacznę z drzewami rozmawiać :) ) jednak mam pewien kłopot.
Wszyscy jesteście eko, kupijecie tylko ekologiczne uprawy, ekologiczne ziarna, ekologiczne owoce, ekologiczne warzywa, ekologiczne suszonki, generalnie czysta żywa ekologia. Wspaniale.
Ale gdy zaglądam do sklepów z ekologiczną żywnościa, mina mi rzednie.
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że do wszystkiego wokół pakowana jest chemia, ulepszacze, poprawiacze i powiększacze. I nie powinno się oszczędzać na zdrowiu. Zwłaszcza dziecka. Tylko co jeśli ja nie moge pozwolić sobie na zakupy ekologiczne? Nie mówię, że w ogóle ale mogę pozwolić sobie czasem.
Jeśli jest sezon warzywa przyworzę od Babci ze wsi albo od mojej Mamy, która mieszka poza miastem i uprawia od ponad 30 lat na tym samym gruncie więc nie ma zagrożenia, że był tam wczęsnie jakiś syf. Ale zaopatruję się też na bazarku. Ale tam nikt mi nie powie czy sypane czy moge podać dziecku - bo często oni sami nie wiedzą. Ostatnio tak kupowałam marchew. Mówię, że dla niemowlaka a pani mi mówi, że ona jest pyszna ale nie powie mi czy dać niemowlakowi czy nie bo ona ja tylko sprzedaje. I o.

Gdzieś na forum natknęłam się na radę odnośnie namaczania pestek, że jeśli eko - nie odlewać wody, jeśli nie eko - odlewać. I pomyślałam, że może w jakiś sposób to co nie do końca jest eko - w jakiś sposób odtruć, ulepszyć?
Może to co piszę według Was nie ma sensu ale gdy tak pomyślę chociażby o daktylach, które uwielbiam. Na bazarku od pana kupuję je po 9 zł za kg, a w sklepie eko 15 dkg kosztuje 9,50 zł.

To co podajecie swoim dzieciom jest takie bogate, tak różnorodne, tak zdrowe. Ja też chciałabym dla mojego małego pana jak najlepiej.

Doradzicie coś?

bojster - 2010-04-28, 10:13
Temat postu: Re: a jeśli mnie nie stać
z_grzywką napisał/a:
Wszyscy jesteście eko, kupijecie tylko ekologiczne uprawy, ekologiczne ziarna, ekologiczne owoce, ekologiczne warzywa, ekologiczne suszonki, generalnie czysta żywa ekologia. Wspaniale.


Wydaje ci się.

bronka - 2010-04-28, 10:19

z_grzywką, nie kupuj:

- gotowego żarcia
- kebabów
- tony niepotrzebnych środków czystości typu mus do dywanów
- żarcia na zapas
- żywności puszkowanej
- gotowych słodyczy
- firmowych ciuchów
- siódmego cienia do powiek
- etc

Kup mąkę razową i upiecz sama. Cenowo wyjdzie Ci na jedno.

z_grzywką napisał/a:
Na bazarku od pana kupuję je po 9 zł za kg, a w sklepie eko 15 dkg kosztuje 9,50 zł.

Nie dałabym dziecku daktyli z bazaru. 15 dkg za 9,50? - chyba z W-wie ;-) :-P :-D
Znajdź tańszy sklep- można kupić eko za około 5 złotych.

to jest kwestią Twojego wyboru- na co Cię stać, a na co nie.

Już w innym wątku o tym pisałam.
Znalazłam oszczędności kosztem mojego czasu, ale nie zdrowia dzieci.
Piorę w orzechach- 20 złotych na pół roku. Odplamiam mydełkiem- 5 złotych na kilka miesięcy. Nie kupuję gotowego jedzenia - np. dzień wcześniej namaczam fasolę, wstaję wcześniej, żeby rano przed praca przygotować obiad itp. Kupuję uniwersalny płyn eko do czyszczenia. Nie jest drogi i na długo starcza. Wannę czyszczę kwaskiem cytrynowym- bez porównania cenowo do odkamieniacza. Robię przetwory. Staram się nie kupować słodyczy.
Poza tym- pomyśl ile oszczędzasz nie dając słoiczków i danonków :mrgreen:

gosia_w - 2010-04-28, 10:28

thehoneypot napisał/a:
15 dkg za 9,50? - chyba z W-wie ;-) :-P :-D

Uprzejmie donoszę, że wczoraj kupiłam w W-wie 400g za 14 zł. W necie można kupić np. hxxp://www.tobio.pl/daktyle-suszone-250g.html za 5,87zł lub hxxp://www.tobio.pl/daktyle-250g.html (to są takie większe daktyle, bardziej "wilgotne") za 8,92 zł.

z_grzywką - 2010-04-28, 10:28

thehoneypot
kekabów nie jadam, słodycze preparuję w domu sama z cukrem trzcinowym (dobrze?), nie posiadam dywanów :) detergenty tylko minimum, na prawdę niezbędne. Noszę się lumpexowo ;) i rzadko używam czegoś poza tuszem do rzęs. Nie jest ze mna tak najgorzej? :)

Jeśli nie puszki, to mrożonki lepsze? czy lepiej nie jeść wcale. a może suszone? taki na przykład groszek zielony. skąd teraz wziać?

niestety Warszawa właśnie

alcia - 2010-04-28, 10:28

z_grzywką napisał/a:
Wszyscy jesteście eko, kupijecie tylko ekologiczne uprawy, ekologiczne ziarna, ekologiczne owoce, ekologiczne warzywa, ekologiczne suszonki, generalnie czysta żywa ekologia.

no chyba żartujesz! :)

Słuchaj - my tu piszemy o tym jak jest zdrowo, jak jest najlepiej.
Bo często ktoś nowy na forum zadaje takie pytania - to odpowiadamy zgodnie z prawdą.. co nie znaczy, że wszyscy tak robimy. Bo życie niestety zmusza często do kompromisów.
Jak miałam pierwsze dziecko, żyłam dosyć skromnie.. Nie stać nas było na wszystko, więc po prostu starałam się robić jak najlepiej. My jedliśmy co popadnie (nieraz musieliśmy jechać przez tydzień na frytkach na obiad, bo ziemniaki mieliśmy za darmo z działki i dało się tym najeść :) ), a Kai kupowałam w eko sklepach warzywka raz w miesiącu. kilo marchewki, pół kilo pietruszki, kilo buraków, jedną dynię (koszt około 20zł).. ziemniaki miałam swoje. I robiłam z tego zupki do póki warzywa były w dobrym stanie, jak widziałam, ze zaraz nie będą - resztę słoikowałam... I miałam eko.
Jak kupiłam na kaszki paczkę ryżu, jaglanki, quinoa, płatków owsianych, jęczmiennych - koszt pewnie ze 30zł za całość, a starczało na kilka m-cy.
Owoce suszone - drogie, owszem. Ale.. do kaszki dawałam dwa daktyle, albo dwie morele, albo garść rodzynek.. Raz wydałam z 50zł za kg moreli i paczkę śliwek i znów na kilka m-cy spokój. Morele, śliwki były najdroższe, więc ich dawałam mniej. Rodzynki i daktyle były tanie, więc ich więcej używałam (te nie były eko, kupowałam w sklepie normalnym takie bez konserwantów, bo je bez konserwantów można dostać - daktyle np. firmy Bakalland, a rodzynki w Lidlu).
Tak karmiłam do roku. W sezonie miałam swoje, jak Ty, więc koszt prawie żaden.

A po roczku - zaczęłam podawać co się da eko (czyli warzywa działkowe), resztę kupowałam już na bazarze. zboża już nie eko, ale nigdy żywności z konserwantami - więc morele dalej eko..


Każdy robi co może. Warto mieć świadomość co jest najbardziej syfiaste i tego unikać w diecie maluszka (konserwanty np., warzywa niesezonowe), inne rzeczy - minimalizować szkodliwe substancje jak się da (nie trzymać warzyw kupnych w folii w lodówce, tylko w pojemnikach; wypłukiwać chemię odlewając wodę z moczenia - itp.), a niektóre jednak kupić eko.
I nie patrz na innych, tylko przemyśl Waszą sytuację i rób na miarę Waszych możliwości to co najlepsze.

[ Dodano: 2010-04-28, 11:32 ]
z_grzywką napisał/a:
Jeśli nie puszki, to mrożonki lepsze?

od puszek np. lepszy słoik. Lub mrożony, owszem.

bronka - 2010-04-28, 10:33

z_grzywką napisał/a:
niestety Warszawa właśnie

wiem :-D To był taki żarcik :-P

[ Dodano: 2010-04-28, 11:35 ]
alcia napisał/a:
ak miałam pierwsze dziecko, żyłam dosyć skromnie.. Nie stać nas było na wszystko, więc po prostu starałam się robić jak najlepiej. My jedliśmy co popadnie (nieraz musieliśmy jechać przez tydzień na frytkach na obiad, bo ziemniaki mieliśmy za darmo z działki i dało się tym najeść :) ), a Kai kupowałam w eko sklepach warzywka raz w miesiącu. kilo marchewki, pół kilo pietruszki, kilo buraków, jedną dynię (koszt około 20zł)..

u mnie podobnie było

z_grzywką - 2010-04-28, 10:36

gosia_w gdzie robisz zakupy, tak stacjonarnie?
dziękuję za namiar na sklep.

alcia dziękuję za rady i wskazówki.

bronka - 2010-04-28, 10:37

Ja nie chcę wciskać Tobie do głowy swojego punktu widzenia. Dla jednych jest ważne, aby mieć firmowe ciuchy, inni brzydzą się komunikacji miejskiej, a jeszcze inni ograniczają chemię w kuchni. Ty Twój wybór na co Cię stać, a na co nie stać. I dobrze przyjrzyj się linkom od gosi. Ceny atrakcyjne.
gosia_w - 2010-04-28, 10:42

z_grzywką, pw poleciał :-)
Co do sklepu tobio, to wiele cen mają atrakcyjnych i zmniejszyła się kwota na bezpłatną przesyłkę.

blamagda - 2010-04-28, 11:16

z_grzywką - mam to samo, co ty. Wczoraj kupiłam paczkę moreli niesiarkowanych (chyba tam jest ze 12 sztuk) za 7.50 :-? No ale rzeczywiscie starczy pewnie na pół miesiąca. Trzymam kciuki i śledze wątek.
biechna - 2010-04-28, 11:22

z_grzywką napisał/a:
Wszyscy jesteście eko, kupijecie tylko ekologiczne uprawy, ekologiczne ziarna, ekologiczne owoce, ekologiczne warzywa, ekologiczne suszonki, generalnie czysta żywa ekologia.

Wszyscy tu to jesteśmy raczej wege :mryellow: To nie forum ekologiczne :-P
Nie popadajmy w paranoję, chemii w jedzeniu uniknąć się nie da, rób, ile możesz, trzeba się trochę zorganizować, my też teraz skromnie żyjemy, eko warzywa kupuję tylko te, które są z bazarku bardzo mocno szpikowane chemią, czyli nowalijki wolę eko, marchewki wolę eko itp. Staś jest alergikiem i gdy odkrywam, że jakieś warzywo/owoc go uczula, robię próbę z tym samym warzywem/owocem eko. I tak np. seler w ogóle muszę odrzucić, a niepryskane (mniej pryskane?) banany może jeść. Ale jadamy większość już zwykłych warzyw i owoców, bo mamy teraz ciężki finansowo czas. Czekam na lato i zbiory od rodziny.
Suszki kupuję zazwyczaj nie-eko, ale za to niesiarkowane i tak np. niesiarkowane rodzynki są w Lidlu, nie trzeba iść do drogiego sklepu. Trzeba mieć oczy naokoło głowy, a da się w miarę możliwości dużo zdrowszego jedzenia wprowadzić do kuchni.
Daktyle kupuję też zwykłe, ale niesiarkowane - mam w sklepach okolicznych nawet.
Niesiarkowane kupuję też morele, zresztą, te żółciutkie złociste z siarką obrzydzają mnie samym widokiem swoim. No i moreli Staś zjada codziennie kilka.
Nie jemy bardzo eko, w miarę możliwości eko je Staś, a możliwości raz są, a raz nie ma wcale. No ale wiesz, my (ja i mąż) używamy białej mąki, jadamy biały cukier, kupne słodycze, jeździmy dużo samochodem dla przyjemności i używamy zwykłych kosmetyków, więc nie powinniśmy być wzorem ;-)

kofi - 2010-04-28, 11:34

W Rossmanie też są niesiarkowane pestki i rodzynki, moreli nie widziałam.
No, ale już coś drgnęło - niesiarkowane morele są tylko o 10 zł tańsze od siarkowanych (30/20 zł) - może to sporo, ale było więcej.
biechna jak to jemy biały cukier - Ty się przeciez odchodzasz. ]:->
Co do cen mąki razowej i ceny chleba to najtaniej byłoby jednak jeść biały chleb, ale jakoś nie mogę o tym myśleć.
"Najgorsze" jest w tym wszystkim to, ze te eko produkty są jednak smaczniejsze od nie-eko, np. takie Biomusli kupowałam - nie pamiętam firmy, ale taaakie pyszne, że jakoś nie mogę myśleć o tym, że sante jest 4, albo i 5 zł tańsze.

biechna - 2010-04-28, 11:40

kofi napisał/a:
biechna jak to jemy biały cukier - Ty się przeciez odchodzasz. ]:->

W niedzielę i od święta jem słodycze, pisałam oficjalnie 8-) Grunt, żeby świąt nie obchodzić 2 tygodnie, jak ostatnio, i będę z takiej decyzji nawet zadowolona :->

To prawda, produkty bio są smaczniejsze.

bronka - 2010-04-28, 11:42

kofi napisał/a:
biechna jak to jemy biały cukier - Ty się przeciez odchodzasz. ]:->

dokładnie to samo chciałam napisać :lol:

[ Dodano: 2010-04-28, 12:45 ]
nie dajmy się zwariować- biechna ma przyjemność w jeżdżeniu samochodem, kofi, wcina biomusli, a ja mam dylemat- WD-zlot czy hulajnoga. Na oba mnie nie stać.

biechna - 2010-04-28, 11:48

kofi, thehoneypot, ale mnie pilnujecie :* :mryellow: Spoko spoko, dzisiaj już 57,2 i biegałam rano. Przepraszam za OT w wątku ekologicznym ]:->
Lily - 2010-04-28, 11:53

z_grzywką napisał/a:
Wszyscy jesteście eko, kupijecie tylko ekologiczne uprawy, ekologiczne ziarna, ekologiczne owoce, ekologiczne warzywa, ekologiczne suszonki, generalnie czysta żywa ekologia. Wspaniale.
Ja nie kupuję w zasadzie wcale - po pierwsze u mnie nie ma eko warzyw, po drugie nie byłoby mnie stać - przecież wcale nie są droższe o 30%, tylko nieraz kilkakrotnie droższe. Na otrzeźwienie przypominam sobie ten wywiad hxxp://www.wegetarianie.pl/Article1792.html ;)
Gdybym miała jednak w domu niemowlaka, starałabym się zdobyć dla niego jak najmniej skażone pożywienie, choćby to miały być słoiczki. Ale też bez szaleństw i nie w 100%. Za to bardzo ubolewam, że nie mam choć paru grządek dla siebie.

eMka - 2010-04-28, 13:16

ja również nie mam gdzie kupować eko warzyw, za małe miasto na eko sklepy, za duże na przydomowe ogródki ze swoim jedzeniem. więc od czasu do czasu uda mi się od jakiejś cioci sąsiadki załatwić lepszą marchew, a jeśli nie, to kupuję na bazarku i pamiętam o tym, że że
Cytat:
różnice zawartości szkodliwych substancji pomiędzy ekologicznymi i nieekologicznymi owocami i warzywami są niewielkie

lily :-D

niesiarkowane owoce suszone kupuję przez internet, jest zdecydowanie taniej niż w stacjonarnych sklepach. ze zbóż eko kupuję płatki żytnie, owsiane oraz quinoę i amarantus (zresztą nie spotkałam się z nimi nieeko). resztę- kasze, mąki kupuję w zwykłych sklepach.


ot: co myślicie o produktach eko made in china?

biechna - 2010-04-28, 13:20

eMka napisał/a:
co myślicie o produktach eko made in china?

O, nie spotkałam się z czymś takim.

eMka - 2010-04-28, 13:24

biechna w carrefurze na stoisku ze zdrową żywnością jest od cholery owoców suszonych, pestek z chin. cena jak za eko, czyli sporo wyższa od "zwykłych" towarów.
Lily - 2010-04-28, 13:25

eMka napisał/a:
ot: co myślicie o produktach eko made in china?
Obawiam się wszystkiego chińskiej produkcji,a jedzenia szczególnie. Nie wierzę, że przestrzegają jakichś norm. Widuję w Kauflandzie kasze eko z Chin, ale im nie ufam. Chociaż są tez produkty, np. słonecznik, które zazwyczaj z Chin pochodzą, nie wiem czemu.
eMka - 2010-04-28, 13:26

lily no ja też jakoś nie ufam mimo nalepki eko.
biechna - 2010-04-28, 13:28

Hm, też nie ufam niczemu, co chińskie. W ogóle połączenie słowa "eko" z "chińskie" brzmi jakoś niefortunnie :-P
maga - 2010-04-28, 13:31

z_grzywką, podpisuję się pod tym, co juz zostało napisane.
My też nie jesteśmy tacy znowu eko. Przez dłuższy czas staraliśmy się kupowac dla Ziomka wszystkie produkty eko. Gdy mieszkaliśmy we Francji (5 miesięcy temu wróciliśmy), nie było to trudne i zbyt drogie, bo takie produkty sa ogólnie dostępne i tylko kilka procent droższe od zwykłych.
Teraz z eko produktów kupujemy w zawsadzie tylko suszone owoce, czasem jakąś kaszę czy strączki. Zaopatrujemy się na bazarku, zarówno w warzywa, owoce jak i wszelkiego rodzaju kasze i mąki.
Staramy się używac w domu jak najmniej chemii - używamy pieluch wielorazowych, pierzemy w płynie Ulrich Natuerlich (5l ok. 75zł - używam od 1,5 roku i jeszcze mi sporo zostało) lub w orzechach (wywar z nich świetnie nadaje się do mycia okien, podłóg itp); do odplamiania mydło marsylskie, eko płyn do zmywania kupiłam jeszcze we Francji (od lipca nie możemy zużyc litrowej butelki za ok.3 euro), używamy octu, sody. Staramy się oszczędzac wodę i energię, segregujemy śmieci, ubieramy się w lumpeksach, ot i cała filozofia. Na kupowanie wszyskich ekoproduktów nas nie stac, staramy się byc eko tam, gdzie nie wymaga to od nas nakładów finansowych.
Jeśli dobrze przemyślisz sprawę, zorientujesz się, że bycie eko jest tak na dobrą sprawę tańsze :-D
A jeśli chodzi i o puszki i mrożonki - czasem używamy, choc zdecydowanie bardziej wolę groszek mrożony niż puszkowy.

zina - 2010-04-28, 13:38

Eko warzywa (głównie) kupowałam dla Klary gdzieś tak do 1,5 roku ale tu, w UK, ceny też nienajniższe choć produkty bardziej dostępne.
Do dziś eko przed wszystkim morele niesiarkowe i marchew a także jabłka.
Groszek używam teraz mrożony, warzywa nie zawsze są też eko, ale staram się kupować lokalnie i czytać etykiety.
Nie musi nas być stać na wszystkie produkty eko, żeby żyć zdrowo :-)

rosa - 2010-04-28, 13:52

mnie też nie stać na bycie 100 % eko, no i jeszcze poza tym jestem zbyt leniwa, na nadmiar wolnego czasu też nie narzekam
u nas pralka chodzi średnio co 2 dni, a zdarza się że codziennie. ale proszek mam eko, dostałam w prezencie, wcześniej prałam w orzechach
zmywarka codziennie, a czasem 2 razy dziennie
bardzo eko, co nie? ale to są moje przyjaciółki i w życiu z nich nie zrezygnuję, bo chyba bym się pochlastała przy tej tonie szmat i garnków

samochód - mój kolejny przyjaciel, ale nie nadużywam, jeżeli nie muszę to nie jadę, idę na nogach albo rowerem.

ciuchy mam z lumpeksu, albo po kimś, albo zrobione własnoręcznie, praktycznie tylko buty kupuję nowe, no i chłopcom i nieślubnemu spodnie bo u nas trudno coś znaleźć

dla Ziemniaczka kupiłam tylko wózek a i tak używany, resztę rzeczy dostałam i część już przekazałam dalej

segreguję śmieci, mam kompostownik na organiczne odpady

jedzenie raczej rzadko kupuję eko

lubię recykling i staram się wykorzystać to co już mam, albo przerobić żeby mi pasowało, niektóre rzeczy w domu to już kolejny żywot przeżywają :-)

z_grzywką bardzo podoba mi się twój nick :-)

bronka - 2010-04-28, 14:03

Lily napisał/a:
np. słonecznik, które zazwyczaj z Chin pochodzą, nie wiem czemu

Polacy słonecznika eko nie robią- z przyczyn mi nieznanych. najbliższy mamy węgierski :-|
biechna napisał/a:
O, nie spotkałam się z czymś takim.

:shock: może nie czytasz kraju pochodzenia. Ponad połowa fasoli jest chińska :-/
Bez atestu chińskiego bym nie kupiła. Z atestem kupuję, ale wole Polskie- ha Patriotka :-D

z_grzywką - 2010-04-28, 14:26

Cytat:
Znalazłam oszczędności kosztem mojego czasu, ale nie zdrowia dzieci.
Piorę w orzechach- 20 złotych na pół roku. Odplamiam mydełkiem- 5 złotych na kilka miesięcy. Nie kupuję gotowego jedzenia - np. dzień wcześniej namaczam fasolę, wstaję wcześniej, żeby rano przed praca przygotować obiad itp. Kupuję uniwersalny płyn eko do czyszczenia. Nie jest drogi i na długo starcza. Wannę czyszczę kwaskiem cytrynowym- bez porównania cenowo do odkamieniacza. Robię przetwory. Staram się nie kupować słodyczy.
Poza tym- pomyśl ile oszczędzasz nie dając słoiczków i danonków :mrgreen:

Nie daję danonków :) a słoiczki od tzw. wielkiego dzwonu. Robię przetwory albo podbieram Mamie :)
Poproszę o nazwę tego płynu :)

[ Dodano: 2010-04-28, 15:28 ]
rosa napisał/a:
mnie też nie stać na bycie 100 % eko, no i jeszcze poza tym jestem zbyt leniwa, na nadmiar wolnego czasu też nie narzekam
u nas pralka chodzi średnio co 2 dni, a zdarza się że codziennie. ale proszek mam eko, dostałam w prezencie, wcześniej prałam w orzechach
zmywarka codziennie, a czasem 2 razy dziennie
bardzo eko, co nie? ale to są moje przyjaciółki i w życiu z nich nie zrezygnuję, bo chyba bym się pochlastała przy tej tonie szmat i garnków

samochód - mój kolejny przyjaciel, ale nie nadużywam, jeżeli nie muszę to nie jadę, idę na nogach albo rowerem.

ciuchy mam z lumpeksu, albo po kimś, albo zrobione własnoręcznie, praktycznie tylko buty kupuję nowe, no i chłopcom i nieślubnemu spodnie bo u nas trudno coś znaleźć

dla Ziemniaczka kupiłam tylko wózek a i tak używany, resztę rzeczy dostałam i część już przekazałam dalej

segreguję śmieci, mam kompostownik na organiczne odpady

jedzenie raczej rzadko kupuję eko

lubię recykling i staram się wykorzystać to co już mam, albo przerobić żeby mi pasowało, niektóre rzeczy w domu to już kolejny żywot przeżywają :-)

z_grzywką bardzo podoba mi się twój nick :-)


dziękuję :)
Wiesz, obecnie nasza zmywarka jest martwa i czuje się jakbym w kółko stała przy zlewie. Wrr.

biechna - 2010-04-28, 15:23

Cytat:
:shock: może nie czytasz kraju pochodzenia. Ponad połowa fasoli jest chińska

Fasolkę kupuję zwykłą, nie ekologiczną :-P

Amanii - 2010-04-28, 17:26

dla mnie zdecydowanie lepiej jest kupić fasolkę nie-eko z Polski, niż eko z Chin... jest coś takiego jak food miles :) No chyba że się kupuję eko ze względów zdrowotnych, ale nie wiem czy to jest faktycznie aż tak kolosalna róznica dla naszego organizmu, żeby aż importować z drugiego końca świata. Wydaje mi się to nielogiczne, nieekonomiczne i na pewno nie ekologiczne :)

Ja nigdy nie kupiłam żadnych warzyw ani owoców eko, czasem jadłam jakieś z babcinego pola lub dziadkowej działki - bez atestu ale uprawiane raczej bez tony chemii :) Staram się jeść przede wszystkim lokalnie i sezonowo. No i zamiast kupować, wiele rzeczy wolę zrobić sama (np pasty do chleba zamiast kupionych pasztetów).

Jeśli chodzi o środki czystości do domu to używam płynu do naczyń (ludwik) i płynu do WC (frosch - niby eko, ale kupuję, bo lubię lawendowy i bo jest tani). Ach no i proszku do prania - Domol, czyli produkt Rossmanowski. Mam też ściereczki z mikrofibry, więc wiele rzeczy myję samą wodą.

Recyklujemy szkło i plastik, ale też nie jakoś fanatycznie. No i staramy się myśleć przy zakupie. Np. ostatnio dopiero w drugim sklepie znalazłam klamerki do bielizny - nie chciałam wszechobecnych plastikowych tylko drewniane. Po prostu nie bardzo mi się podoba myśl, że taka klamerka plastikowa zostanie na ziemi kilkaset lat dłużej niż ja :D

z_grzywką - 2010-04-28, 17:38

klamerki nas przeżyją :roll:

dziękuję Ci Amanii, bardzo racjonalne, zdroworozsądkowo.

Lily - 2010-04-28, 17:42

A tak ogólnie co do bycia eko, to nie mamy samochodu, pierzemy niezbyt często w pralce - nie mamy dzieci ;) , segregujemy śmieci. Środków czystości używamy tzw. zwykłych, staram się nie brać reklamówek i foliowych woreczków w sklepach (jak się da), mam własną siatkę z materiału. Wodę przy myciu zębów też zakręcam, komputer na noc wyłączam pstryczkiem z prądu (tv mamy taki model, że się nie da, trzeba by odsuwać szafę i wyciągać wtyczki), klimatyzacji nie posiadamy, sprzęty domowe wymieniamy rzadko. To chyba tyle.
z_grzywką - 2010-04-28, 18:16

Dziękuję Wam za wszytkie odpowiedzi, rady, porady. Przemyślę, pomyślę. Zdrowy rozsądek jest najważniejeszy.
Ale jeśli macie jakieś niedrogie sklepy eko w Warszawie lub e-eko-sklepy, które sprzedają daktyle taniej niż 9 zł za 15 dkg - poproszę :)
Za wiadomości na privie również dziękuję.

Jeśli ktoś chciałby coś jeszcze dodać do wątku - zapraszam i z góry dziękuję :)

Lily - 2010-04-28, 18:22

z_grzywką napisał/a:
Ale jeśli macie jakieś niedrogie sklepy eko w Warszawie lub e-eko-sklepy, które sprzedają daktyle taniej niż 9 zł za 15 dkg - poproszę :)
hxxp://www.pyszneizdrowe.pl/index.php?d=szukaj&szukaj=daktyle&x=0&y=0 i cała daktylowa porównywarka hxxp://www.twenga.pl/search.php?hx=1&s=5&c=20052&start=0 ;)
excelencja - 2010-04-28, 19:22

no to ja nigdy nie kupiłam eko warzyw i owoców - prócz tych przez siebie wyhodowanych .
I luzzz jakoś żyjemy :D
Resztę kupuję jak mnie stać i akurat rzucą towar do sklepu :D bo są takie minusy życia poza wawą:)

NO i LUUUZ podwójnie- pamiętaj o tym, że 99 % społeczeństwa żywi się znacznie gorzej niż my - nawet bez eko produktów :)

Amanii - 2010-04-28, 19:36

Ja jeszcze tylko dodam, że jestem biedną studentką i czasem potrafiłam przeżyć tydzień za 50 zł :roll: Teraz już jest lepiej z kasą, ale naprawdę grunt to jak najmniej kupować, jak najwięcej DIY, zastanowić się 10 razy czy coś jest naprawdę potrzebne i czy nie ma jakiejś alternatywy (np. używane, wykonane z innego materiału itp.). Tak się przyzwyczaiłam do prostego życia bez bajerów, że jak wracam do domu rodzinnego to większość zakupów moich rodziców wydaje mi się totalnie bezużyteczna i bezmyślna...

U niektórych to stan przejściowy, póki się nie "dorobią", ale u mnie myślę, że tak zostanie... :)

biechna - 2010-04-28, 19:48

Amanii napisał/a:
Ja jeszcze tylko dodam, że jestem biedną studentką i czasem potrafiłam przeżyć tydzień za 50 zł

:-)
Perspektywa mi się zmieniał, gdy urodziłam dziecko, a jeszcze bardziej się zmieniła, gdy okazało się, że Stanisław jest alergikiem. Produkty "eko" szkodzą mu często znacznie mniej - albo i wcale.

dynia - 2010-04-28, 19:52

Amanii napisał/a:


U niektórych to stan przejściowy, póki się nie "dorobią", ale u mnie myślę, że tak zostanie... :)

Fajnie :-)

Ja dopiero po przeprowadzce z minimalną ilością gratów zdałam sobie sprawę jak niewiele potrzeba do całkiem udanego życia ;-) Taki mały OT.

Co do eko żarcia to aktualnie będąc na obczyźnie nie kupuję takowego ,ceny ekologiczne mnie powalają ,staram się kupowac na lokalnych targach warzywa ,owoce ,pestki ,oleje etc.Generalnie jemy tu bardzo prosto bez udziwnień zbytecznych .Kiedyś jak dzieciaki były mniejsze więcej zwoziłam z Czech eko jedzenia ale to i tak były raczej ,pestki ,maki ,makarony etc. niż zielenina.Kosmetyków tez raczej używamy zwykłych przeciętnych na bazie oliwy z oliwek za 1,50 euracza za wielką butlę płynu do mycia,dobry ,wydajny ,nietestowany .W Pl byłam fanka Ziaji ;-)

Agnieszka - 2010-04-28, 20:09

Ja mogę liczyć głównie sezonowo na warzywa/ owoce i miód od taty albo od jego znajomych. Bywam na bazarkach obok mnie i tam mam budki, w których sprzedawcy prócz rzeczy z giełdy mają własne sezonowe produkty.

Jak mnie stać kupuję produkty eko. Zazwyczaj wyłączeniem są tu kosmetyki bo te najczęściej dostaję i darowanemu w paszczę nie zaglądam ale lubię Himalaya (czasem kupuję w Evergreen, mają tam też polską chemię) czy Suhada (Lidl). Polecam Evergreen bo warszawski jest i na zakupy można się umówić ze znajomymi/odebrać samemu. Najczęściej stosuję mąkę orkiszową (w moim sklepiku droższa) i kilka innych rzeczy.
Inwestuję m.in w oleje dobre i morele itp. Gotowce też bywa, że kupuję (np mleko w jakiejś promocji wspólnie z Zojką).
Nie przeskoczę pewnych rzeczy, pracuję łapie zlecenia (prawie cały dzień poza domem) ale wiele robię sama np przetwory (no ja z tych co nie mrożą i po puszkę bywa sięgam) - oczywiście jest to kosztem mojego czasu najczęściej nocnego.

Ciuchy zazwyczaj prezenty, wyprzedaż, lumpeksy, po innych (moja córka dostaje od Bajki lub podwórkowo), wymiany, oddawanie i wszelkie przeróbki (ze spodni mam np torby wykonane przez Rosę i uratowaną kieckę).

Zioła można uprawiać na parapecie, kiełki produkować w warunkach domowych i wiele innych rzeczy popełniać np typu gomasio przy pomocy młynka (mam taki z Allegro za +/- 10 zł).

Zmywarka padła, zamiast samochodu karta miejska, meble w większości stare i często po przeróbkach, wakacje z odwiedzinami u znajomych itd (i bardzo lubię ten wspólny czas).

LucySky - 2010-04-28, 20:19

eMka napisał/a:
ot: co myślicie o produktach eko made in china?


ja to tam nie wiem, ale znalazłam w "Wegetariańskim Świecie" (luty-marzec 2010) coś takiego - wywiad z Sylwestrem Strużyną z Bio Planet na temat zdrowej żywności :
- Czy można mieć zaufanie do atestów na żywności ekologicznej produkowanej w Chinach?
- Można nie lubić chińskiego rządu za brak poszanowania praw człowieka (...) jednakże nie da się nic zarzucić chińskim standardom odnośnie produkcji żywności ekologicznej. (...) Najbardziej ekologicznie nastawieni Niemcy i Amerykanie posiadają filie swoich organizacji certyfikujących w Chinach...

a co do niesiarkowanych moreli to trzeba mieć silną wolę, żeby kupować je tylko dla dziecka...

excelencja - 2010-04-28, 20:36

a i kupuję mąki i inne takie w Bogutyń młyn - hurtem tanio
kofi - 2010-04-28, 20:42

Szczerze mówiąc mnie bardziej smakują siarkowane morele, bo są mniej słodkie. :oops:
Za to orzechy brazylijskie nie-eko ostatnio kupiłam okropne, niektóre śmierdziały jakąś kamforą, czy benzyną, czy jakimś innym syfem. Aż się boję robić kolejne podejście. No, ale na eko to mnie nie byłoby stać raczej. :roll:

Alispo - 2010-04-28, 20:43

Temat"niemowlecy" o eko-jedzonku,a zmienił sie w spowiedz powszechną ;-) Ja mam ekologicznego świra,ale akurat jedzenia to dotyczy w ostatniej kolejności ;-) Zależy co z resztą,teraz patrze,ze troche mam,ale to glownie takie rzeczy kupowane na dluzej,kawe np.mam zawsze eko,na co dzien sie zaopatruje w zwyklych sklepach i tylko czasem tam kupuje cos eko(jem duzo gotowcow/półgotowców,więc o cene sie rozchodzi..)
I raz na jakis czas zrobie zakupy w evergreenie,jak juz kotom sie jedzenie skonczy,to i sama sie na cos skusze;)"Chemii" uzywam eko,kosmetykow tez,chyba ze mam cos starego,ale nie zarzekam sie ze czegos taniego sobie nie kupie(byle nietestowane).Recyklinguje ile sie da,najmniejsze drobiazgi;)Sprzęty kupowalam kierujac sie ekologią i przyjaznościa firmy,oszczedzam jak moge energie i prad,mamy LEDowe oswietlenie po czesci,reszta energooszczedne zarowki.Autem nie lubie jezdzic,wybieram rower albo komunikacje,R.za to zawsze autem.Ciuchy z drugiej reki,a najlepiej z drugiej reki organic z Allegro;),R.raczej nowe.Ważne żeby sie nie poddac greenwashingowi ;-) Zwykle lepiej zyc skromnie,mniej konsumowac,niz kupowac kolejne i kolejne "eko"-rzeczy,korzystac z rzeczy z drugiej reki,niepotrzebne oddawac dalej ,nie brac kolejnych reklamowek,korzystac z rzeczy wielorazowych itp.Jeśli tak postepujemy to wcale bycie eko nie jest drogie,wrecz przeciwnie,drogie sa ekologiczne produkty,z ktorych fajnie korzystac ,ale nie tylko to sie sklada na ekologie.Szczegolnie ze nie rzadko mozna sie bez wielu z nich obejsc.Najekologiczniejszy jest minimalizm,oczywiscie jesc trzeba,chociaz niektorzy sądzą inaczej ;-)

dynia - 2010-04-28, 20:54

Alispo napisał/a:
Najekologiczniejszy jest minimalizm)

Święte słowa :-D

Kat... - 2010-04-28, 21:34

Cieszę się, że ten temat-spowiedź powstał.
Ja eko to tylko morele kupuję. Czasem inne suszone ale nie zawsze- różnie.
No i w evergreenie mąki razowe, kasze gryczaną, kokosa- nie wiem czy to eko czy po prostu inne niż w normalnych sklepach.
Owoce i warzywa z warzywniakowej budy lub bazarku.
Oszczędzam prąd, wodę (od czasu kiedy pojawił się Z dużo mniej), piorę wszystko w jakimś zwykłym proszku dla dzieci o obniżonej toksyczności (nie wiem na ile to prawda), sypię go mniej niż zalecają- nie widzę potrzeby. Ludwiki, soda, cytryna, ocet, szare mydło to moje detergenty. Dobra gąbka i ciepła woda to podstawa. A nie, jeszcze Mr Muscle.
Nie mam samochodu, jeżdżę komunikacją, pociągami. Tata mnie czasem gdzieś zawozi ale rzadko.
Ubieram się w sieciówkach, lumpeksach, przerabiam stare. Z ma 90% zabawek i ubrań po kimś.
O i jeszcze zaczęłam używać kubeczka menstruacyjnego- to też ma dla środowiska znaczenie nie?
Co tylko mogę robię do jedzenia sama: pasty na kanapki, słodycze, mleka roślinne. Wody nie kupuję- pijemy przefiltrowaną kranówę.

majaja - 2010-04-28, 21:36

Nie kupowałam eko warzyw nawet dla Młodego jak był mały, i nie stać mnie i czasowo bym nie wyrobiła robić dla niego wszystko oddzielnie, a u nas 7 litrowa micha surówki to na raz, rodzynki w Lidlu, daktyli nie lubię, warzywa z bazarku - po latach mam już obczajone kto ma swoje kto z Broniszy, ciemne morele kupowałam w hali Mirowskiej póki były, teraz czekam na sezon, orzechy kupuję w łupinach, nerkowce nie eko smakują normalnie.
Odkąd szybko i przyjemnie doszorowałam lodówkę (także z farbek plakatowych) sodą oczyszczoną zostałam jej fanką, mydeł używam ekosensu, ale to tylko ja ze względu na problemy ze skórą, stosuję orzechy, ale mi wychodzi więcej niż 20 zł na pół roku.
samochodu nie mam, większość ciuchów dostaję, nie jestem eko, w każdym razie wolałabym bardziej ale cóż to chyba naczas dłuższy szczyt moich możliwośći do tego wszystkiego mam psa...

YolaW - 2010-04-28, 21:42

z_grzywką, to tylko takie wrażenie, że wszyscy jesteśmy eko. Ja np. kupuję eko suszone warzywa dla Olafa bo to jak dla mnie lepsza alternatywa dla słodyczy i jestem w stanie przeboleć cenę. To samo z kaszą jaglaną czy ryżem. Ale warzywa...cóż nie mam dostępu do eko. Gotuję ma tym co kupię w sklepie czy na targu. I nie łamię się tym, bo inaczej na razie nie będzie, robię co mogę itp. Nie ma się co zamartwiać, ten czas lepiej poświęcić na zabawę z maluchem :)
sachmed - 2010-04-28, 21:48

maga napisał/a:
Jeśli dobrze przemyślisz sprawę, zorientujesz się, że bycie eko jest tak na dobrą sprawę tańsze :-D

ot to:)
podpisuje sie pod tym co napisały dziewczyny...
mamy teraz dołek finansowy ( zawsze jakoś od marca do tak połowy czerwca u nas masakra jak to sie dzieje??:-p)ale jakoś daję rade, wymaga ode mnie to więcej pracy, wcześniejszego wstawania lub późniejszego spania, dłuższego spaceru żeby nazbierać tego mniszka na miodek:) ( to akurat plus:) ) nam kupuje mrożonki najczęściej, wszystkie słoiki wykańczam no i czaruję coś z niczego jak Maciej mówi... zawsze staram sie mieć maki różne, kasze, strączki, owoce suszone eko - z tego naprawdę można cuda wyczarować - jeszcze czerpiąc z wiedzy i twórczych umiejętności dziewczyn tu na forum to już w ogóle cuda na kiju;-p
chemii jak poprzedniczki prawie wcale nie używam ( płyn do naczyń, tabletki do zmywarki, proszek/płyn do prania/ płyn uniwersalny) - gł. ocet ( ten w selgrosie kupuje na zgrzewki;-p), soda kwasek... wychodzi naprawde dużo taniej:)
pieluchy wielo plus EC:) w ciagu dnia w sumie w razie co tylko mała ma pieluszke na dupce na drzemki i spacery:)
rzadko kupujemy sobie ubrania- jak już to coś lepszego co dłużnej wytrzyma , dobre a jedna rzecz no i lumpex:) małej podobnie plus to co dostanie od znajomych/ rodziny...
moj mąż ciągle powtarza ze po porostu na badziewie nas nie stać i z tego założenia wychodzę na każdym polu naszego życia- lepiej mniej a lepsze i na dłużej starczy:) taka mąką z pełnego przemiału na dłużej się zapcham niz taką białą której więcej i częściej muszę dostarczyć organizmowi...dwa wychodzę z założenia, które niestety nadal w naszym kraju jest niedocenianie że jednak bardziej warto w szeroko pojęta profilaktykę inwestować żeby potem nie musieć sie leczyć:)

YolaW - 2010-04-28, 21:52

eMka napisał/a:
niesiarkowane owoce suszone kupuję przez internet, jest zdecydowanie taniej niż w stacjonarnych sklepach.

tak i starczają na dłuuuugo. Nasze kilo moreli, daktylki i rodzynek mamy już kilka miesięcy.
Żurawina w Kauflandzie jest niesiarkowana, ale słodzona niestety :(
Lily napisał/a:
Chociaż są tez produkty, np. słonecznik, które zazwyczaj z Chin pochodzą, nie wiem czemu.

tak, trafił mi się taki w ekosferze kupiony.

Alispo - 2010-04-28, 21:58

OT

Może by tak przenieść ten temat,,tylko gdzie?do ogólnych rozmów?W ogole "ogolne rozmowy"są mocno offtopowe,ale moze juz nie przesuwajmy tego co tam jest,nie wiem;)

z_grzywką - 2010-04-29, 09:03

Pytanie ogólne ;)
Na czym polega kupowanie w Evergreenie. Właśnie wrzuciłam w google i wyszlo - transport kontenerowy, towarowy etc. :shock: a na stronie hxxp://www.evergreenonline.pl/ są meble. yhm? :)

a ok. pomysłałam, że to sklep bardziej spozywczy :lol:

rosa - 2010-04-29, 09:19

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=314935#314935 tu jest wątek
strona sklepu www.evergreen.pl

ot: wydaje mi się że łatwiej być eko jak się jest samemu, z dzieciami ;-) to już trochę inaczej wygląda

biechna - 2010-04-29, 09:43

rosa napisał/a:
wydaje mi się że łatwiej być eko jak się jest samemu, z dzieciami ;-) to już trochę inaczej wygląda


To u mnie zupełnie na odwrót, wcześniej byłam zbyt leniwa - i nie myślałam też tak bardzo o tym, by zdrowo jeść :-> Teraz i chcę dawać Stasiowi dobry przykład (nie czepiajcie się tych wycieczek samochodowych :-P ) i ważniejsze jest dla mnie, by jadł to, co zdrowsze, bo ma wtedy zdrowszą skórę. Mam zatem motywację - i jest znacznie łatwiej 8-)

z_grzywką - 2010-04-29, 09:52

biechna napisał/a:
rosa napisał/a:
wydaje mi się że łatwiej być eko jak się jest samemu, z dzieciami ;-) to już trochę inaczej wygląda


To u mnie zupełnie na odwrót, wcześniej byłam zbyt leniwa - i nie myślałam też tak bardzo o tym, by zdrowo jeść :-> Teraz i chcę dawać Stasiowi dobry przykład (nie czepiajcie się tych wycieczek samochodowych :-P ) i ważniejsze jest dla mnie, by jadł to, co zdrowsze, bo ma wtedy zdrowszą skórę. Mam zatem motywację - i jest znacznie łatwiej 8-)


AZS motywuje, to prawda. Biechna, boski av :)

rosa - 2010-04-29, 10:05

nie chodzi mi o jedzenie, raczej o takie rzeczy jak pranie, zmywanie, samochód, wydawanie kasy itd
w sumie jedzenie to też taniej kupić dla mniejszej ilości osób :-)

maga - 2010-04-29, 10:19

biechna, ale masz fajnego avatara :-D Jakoś tak mi bardzo do ciebie pasuje :mryellow:
biechna - 2010-04-29, 10:22

maga napisał/a:
Jakoś tak mi bardzo do ciebie pasuje :mryellow:

O Jezusie :mryellow:
Niemniej dzięki za wyrazy uznania 8-)
Uznałam, że natury swej nie oszukam. Szczęśliwie, daję jej ujście ino niedzielami.

kofi - 2010-04-29, 12:36

biechna napisał/a:
Uznałam, że natury swej nie oszukam. Szczęśliwie, daję jej ujście ino niedzielami.

No właśnie, mam podobną naturę, może bardziej Czekoladowego Potwora, niż Ciasteczkowego. Ja niestety daję jej ujście również dzisiaj (z powodu wczorajszej utraty krwi, czuję się usprawiedliwiona). :oops:

daria - 2010-04-29, 13:12

biechna, ładny kolor futra ;-)
i u mnie jest podobnie, jem zdrowiej by dać Nacie przykład, choć ze strony mojej rodziny wciąż słyszę: ani cukru, ani soli... to co Ona będzie jadła? :evil:
z eko kupuję ino pestki, kasze, ryż, makarony, suszone owoce, czasem warzywa, np. dynię, której często nie ma na targu... poza tym nie jestem jakoś specjalnie eko... choć staram się używać jak najmniej chemii i segreguję śmieci :-> i oszczędzam energię, wodę.. zresztą muszę nawet bo i tak rachunki za prąd mam masakryczne po zimie zwłaszcza :-)
jak mogę to jajka kupuję od znanych mi ludzi.. owoce czasem też się uda z jakiegoś sadu.. ale to tylko sezonowo i nie za duże ilości

excelencja - 2010-04-30, 08:14

topcia napisał/a:
czyżby? przykładowe ceny, które płacę za warzywa eko przywożone pod drzwi: marchew-2,70 pln
-ziemniaki-1,90pln
-szczypiorek-2,20 pęczek
-rukola-2,40pln
-rzodkiew-2,50 pln. . itp, itd...
Ale racjonalizujmy sobie dalej..... ;-)


cóż rzec, wątpię w takim razie w ich 'eko' - bo choćby sam fakt, że bez sztucznych nawozów plon jest KILKAKROTNIE niższy niż tych nawożonych - to już dwukrotnie podnosi cenę.
Do tego gradacje szkodników - no nie ma bata. Chyba, że ktoś CI to przywozi charytatywnie, oby więcej takich ludzi :)

bronka - 2010-04-30, 09:23

excelencja napisał/a:
topcia napisał/a:
czyżby? przykładowe ceny, które płacę za warzywa eko przywożone pod drzwi:


cóż rzec, wątpię w takim razie w ich 'eko' - bo choćby sam fakt, że bez sztucznych nawozów plon jest KILKAKROTNIE niższy niż tych nawożonych - to już dwukrotnie podnosi cenę.
Do tego gradacje szkodników - no nie ma bata. Chyba, że ktoś CI to przywozi charytatywnie, oby więcej takich ludzi :)


Dla porównania ceny z dnia dzisiejszego EKO CERTYFIKOWANYCH produktów:

marchew- 2,5 zł/ kg
buraki-2,5 zł/kg
seler, pietruszka- 7 zł/ kg
jabłka -5 zł/ kg
natka pietruszki -4,5/ szt
kiwi- 2,20/ szt.
dynia- 9 zł/ szt

Mam wszystkie certyfikaty ww i reszty produktów i nie robię tego charytatywnie. To, że w jakimś sklepie mają kosmiczne marże, bo eko jest modne to inny temat.

excelencja - 2010-04-30, 12:42

thehoneypot, no ale to są właśnie 2 x wyższe ceny niż normalne.
No i kwestia JAKIE mają certyfikaty i jakie normy...

bronka - 2010-04-30, 12:57

excelencja napisał/a:
thehoneypot, no ale to są właśnie 2 x wyższe ceny niż normalne.

ceny są właśnie bardzo podobne do podanych przez topcię, które wyśmiałaś
excelencja napisał/a:
No i kwestia JAKIE mają certyfikaty i jakie normy...

certyfikaty jak wspomniałam EKOLOGICZNE dokładnie AgroBioTest, Ekocert... podać dokładnie?

excelencja - 2010-04-30, 13:13

thehoneypot napisał/a:
certyfikaty jak wspomniałam EKOLOGICZNE dokładnie AgroBioTest, Ekocert... podać dokładnie?


a poproszę :)

tak, bo uważam, że te ceny to przegięcie, zaznaczyłam tylko, że i tak są 2 razy wyższe niż normalne more less.

bronka - 2010-04-30, 13:20

excelencja, nie rozumiem- gdy ceny podała topcia to były za niskie na eko, gdy ja podałam to za wysokie.
Mam Tobie rozpisać dokładnie- marchew- gospodarstwo Henryk i Kazimiera Wegner Kiełpin 68 Tuchola Agro Bio Test PL-07-93077/09 ważny do 31.10.2010. :?:
I po co? Nie rozumiem Twoich intencji w tej sprawie. Poza tym zaśmiecamy wątek...

excelencja - 2010-04-30, 14:50

thehoneypot, nie, niezależnie od tego kto to pisze uważam że obie podałyście ceny ZA NISKIE jak na żywność eko.
chyba się nie zrozumiałyśmy.

choćby z tego powodu, że 3 zeta to kosztuje marchew w marketach nie eko.

bronka - 2010-04-30, 14:58

excelencja, przeczytaj jeszcze raz co napisałam kilka postów wyżej.
Ceny podałam Tobie z MOJEGO sklepu. Dostarczają mi warzywa bezpośrednio z Eko- gospodarstwa. Dlatego ceny są stosunkowo niskie. Ceny końcowe to kwestia marży :-|
To tak jak wspominane gdzieś eko-daktyle- możesz kupić za kilkanaście złotych za paczkę, a możesz kupić taniej ( ten sam produkt).
excelencja napisał/a:
choćby z tego powodu, że 3 zeta to kosztuje marchew w marketach nie eko.

:shock:
W marketach nie bywam więc nie wiem, ale to mnie szczerze zdziwiło :->
I tu doszłyśmy do sedna sprawy- nie oszczędzasz kupując w markecie. Pomijając fakt, że tylko 30% procent warzyw, które do nich trafiają jest sprzedawanych. Reszta zgnije, albo wcale nie trafi na półki- bo jest za mała, za duża itp. Oczywiści odbiją to sobie na cenie :-?
euri- przepraszam, że ta dyskusja toczy się w wątku Lusi- czy można by ją przenieść do a jeśli mnie nie stać?- myślę, że tam by bardziej pasowała

adriane - 2010-04-30, 15:33

Jak mieszkałam w Otwocku, to też mieliśmy takiego dostawcę eko warzyw z gospodarstwa gdzieś spod Siedlec, gospodarstwo z atestem Ekolandu. Marchew, buraki były w cenie zwykłych z bazarku albo z marketu. Też byłam w szoku, że są takie ceny, ale widocznie mogą być jak się ominie wszystkich pośredników.

Teraz kupuję eko marchew w Realu w Zabrzu lub w Gliwicach i kg kosztuje 3,80zł w Realu i 4,50 w Gliwicach w zdrowej żywności. Mają wszystkie certyfikaty.

Zwykłą marchew na Śląsku można kupić za 1,5 za kg, w warzywniakach i w marketach, a czasem taniej.

To co jest w Warszawie w sklepach eko z cenami, to skandal!

bronka - 2010-04-30, 16:07

adriane napisał/a:
ak mieszkałam w Otwocku, to też mieliśmy takiego dostawcę eko warzyw z gospodarstwa gdzieś spod Siedlec, gospodarstwo z atestem Ekolandu. Marchew, buraki były w cenie zwykłych z bazarku albo z marketu. Też byłam w szoku, że są takie ceny, ale widocznie mogą być jak się ominie wszystkich pośredników.

Dokładnie tak. Ale lepiej psioczyć i wymyślać, że eko takie drogie niż znaleźć dobre źródło :roll:

poughkeepsie - 2010-04-30, 16:50

akurat u nas wychodzi taniej kupić suszone owoce w stacjonarnym natu niż przez net np. w ekosferze i różnica jest duża ok 10zł na kg. Jak się kupuje więcej jest taniej, kg moreli kosztuje ok 36zł a wystarcza na naprawdę długo. Dla nas kupuję eko płatki mieszanki 4-5 Babalskiego 300g 3,3zł mieszam w wielkim słoju prawie 2kg i wystarcza na codzienną owsiankę dla nas na dobre 1.5 miesiąca. Suszone owoce kupuję też eko. Dla małego kupuję eko kasze, ryż, jarzyny, ale jabłka dostaje zwykłe ze sklepu i na razie nic mu nie jest. Planuję tak go karmić do roku a potem stopniowo przejść na normalne sklepowe jarzyny plus od dziadków. My jemy normalne sklepowe/bazarkowe zwracam tylko uwagę żeby było zgodnie z sezonem i nie z drugiego końća świata. Automatycznie kupuje się tego mniej i taniej, bo tańsza nasza marchewka niż awokado z drugiej półkuli.
Piorę w ulrichu naturlichu, bardzo polecam - kupiliśmy w ekobaby 5l we wrześniu i jeszcze go mamy a piorę praktycznie codziennie co drugi dzień rzeczy małego i wszystkie nasze, jest bardzo wydajny. Super jest też płyn do mycia naczyń sodasanu, bardzo skuteczny i litrowa butelka wystarcza na pół roku. Akurat ja Ci rekomenduję mycie w zmywarce jak masz, nie ręczne, bo to wychodzi taniej ze względu na zużycie wody.
My się staramy być jak najbardziej eko w miarę własnych możliwości; oszczędzamy wodę, segregujemy śmieci, nie bierzemy plastikowych reklamówek, robimy przetwory itp. Jajka, miód, mleko bierzemy od gospodarzy. Tak jak dziewczyny piszą, bycie eko wychodzi tak naprawdę taniej, szczególnie że raczej staramy się zwalczać konsumpcyjne podejście do życia, czyli im mniej tym lepiej.

excelencja - 2010-04-30, 19:21

thehoneypot napisał/a:
I tu doszłyśmy do sedna sprawy- nie oszczędzasz kupując w markecie.


raczej nie kupuję a markecie tylko na bazarku gdzie jest taniej, ale nie o to chodzi.
I sklepy eko które znam- w Warszawie- mają nieco inne ceny niż Twoje.

bronka - 2010-04-30, 19:25

excelencja napisał/a:
sklepy eko które znam- w Warszawie- mają nieco inne ceny niż Twoje.

o polityce takich sklepów można by magisterkę z ekonomii napisać.
Excelencja trochę zaufania do ludzi. Warszawa nie jest odnośnikiem dla reszty kraju.
Jak ktoś pisze, że zna dostawców, którzy mają ludzkie ceny to nie można ich od razu wyśmiewać i oskarżać, że nie mają certyfikatów. Nie wiem ile tych sklepów znasz, że masz prawo tak osądzać.

eMka - 2010-04-30, 19:56

nie musi być Warszawa, żeby ceny zdrowej żywności było kosmiczne. u mnie w mieście jest 1 sklep, w którym co prawda warzyw nie ma, ale inne bajery, różne oleje, przetwory sojowe, kasze, zboża eko i ceny prawie 2 x większe niż w sklepach internetowych. ba, niektóre produkty były nawet droższe niż w warszawskiej farmie zdrowia w tarasach. do tego personel, który nie ma nic wspólnego byciem eko, bez żadnej wiedzy, zbyt często powtarzający "to trzeba by szefa zapytać".

i też proponuję przesunąć to do a jeśli mnie nie stać.

hmm. no i nadal nie znamy odpowiedzi co robić z nadwyżkami, które same się nie usuną.

thehoneypot ja używam arame= dorzucam do zup i sosów. mała wcina bez względu na ilość, ale my mamy ograniczone możliwości.

excelencja - 2010-04-30, 20:32

thehoneypot napisał/a:
Nie wiem ile tych sklepów znasz, że masz prawo tak osądzać.


osądzać????????? no chyba troszeczkę przesadzasz... trochę znam.
Zapytałam tylko grzecznie jakie mają certyfikaty, bo jak zapewne wiesz są różne.

nie będę toczyć jałowej dyskusji. Jakoś mnie to średnio kręci.

Mniemam, że chodzi Ci o to, że czepiam się topci dla zasady- nie nie jest tak.

Kat... - 2010-04-30, 20:46

poughkeepsie napisał/a:
kg moreli kosztuje ok 36zł
łaaał u mnie jest 48. Tzn było pół roku temu teraz to się boję sprawdzać.
kofi - 2010-04-30, 21:31

No to ja kontynuuję dyskusję z wątku o jadłospisie dziecka wegańskiego, żeby juz tam nie pisac o cenach warzyw: mieszkam na terenie rolniczym, a w Olsztynie naprawdę eko-warzywa można kupić tylko w 1 sklepie i to tylko w sezonie i to bardzo brzydkie i bardzo drogie. Na bazarach nie jest taniej, niż w sklepach poza tym są 2 - przy każdym płatne parkowanie - złotówa za pół godziny, a pół godziny to bardzo mało. O ile cudem znajdzie się miejsce, żeby zaparkować, poza tym po południu to już się tam raczej zakupów nie zrobi. Nie wiem dlaczego, ale u nas w sklepach są naprawdę bardzo drogie warzywa - marchew kosztuje 3 zł i to żadna eko. Jest jeden sklep (do któego nie musze jechać gdzieś strasznie daleko), w którym mogę kupić marchew niemytą, ale żadne eko. Cholera ten Olsztyn to bardzo drogie miasto. Wieś w której mieszkam jest jeszcze droższa, poza tym tu nie ma warzyw w sklepie, bo każdy i tak robi zakupy w mieście. Uprawiają nieliczni na działkach, ale sypią i pryskają aż miło ]:-> , bo ziemia tu byle jaka. Rolnicy też pryskają i nawożą potężnie - wiem od znajomego rolnika. :evil:
Właściwie eko można kupić tylko czasem w tesko, biedronce, albo makro :roll:

topcia - 2010-04-30, 21:38

excelencja napisał/a:
cóż rzec, wątpię w takim razie w ich 'eko'

excelencja, ja nie wątpię-tego Pana jestem pewna. NIe podałabym Wisi pryskanych.
Sądzę, że nie ma sensu excelencji, przekonywać, skoro kręci Ją podawanie dziecku produktów najeżonych chemią, to JEj sprawa. NIemniej jednak, jak trafnie napisała thehoneypot, życzę wiecej zaufania do ludzi.
Przykro tylko, że ludzie tacy jak moi dostawcy, są naprawdę uczciwi i w porządku, szczerzy, fajni ludzie i bez żadnych podstaw podważane są wartości, którymi sie w życiu kierują. TO takie upierdliwe trochę-jest złoty środek-tanie i zdrowe, to i tak trzeba zdeptać i wykluczać. Zastanawiam się w takim razie po co u licha istnieje konkurencja i dążenia ludzi do troski o własne i klientów zdrowie, środowisko i realizowanie własnych idei.... Ehhhh.... szkoda słów........ :roll:
NIe wiem dlaczego nie podajesz Lilce markietowych warzyw-skoro po JEj wysypce widać, jakiej lepszej jakości są bazarowe....

Lily - 2010-04-30, 21:38

kofi napisał/a:
Na bazarach nie jest taniej, niż w sklepach poza tym są 2 - przy każdym płatne parkowanie - złotówa za pół godziny, a pół godziny to bardzo mało.
Jak to dobrze nie mieć samochodu :) U mnie były przez jakiś czas eko warzywa w sklepie, który nazywa się Eurospar - nawet niezbyt drogie, choć pakowane po 1 kg (kilogram pietruszki to trochę za dużo jak dla mnie), ale chyba nie było popytu, bo po paru miesiącach zniknęły i już nigdy się nie pojawiły.
excelencja - 2010-04-30, 21:52

topcia napisał/a:
NIe wiem dlaczego nie podajesz Lilce markietowych warzyw-skoro po JEj wysypce widać, jakiej lepszej jakości są bazarowe....


Mimo najszczerszych chęci- nie potrafię zrozumieć powyższego zdania...

topcia - 2010-04-30, 21:53

eMka napisał/a:
różne oleje, przetwory sojowe, kasze, zboża eko i ceny prawie 2 x większe

no przeca, inne produkty eko w porównaniu z warzywami są nieco droższe.
W sklepie wegetarianskim ceny warzyw tego Pana, u którego kupujemy są o 1/3 droższe-to logiczne, że sklep narzuca marzę.

Lily - 2010-04-30, 21:54

topcia, jesteś mistrzynią w przeinaczaniu czyichś wypowiedzi. W ogóle nie wiem, czemu służy ta cała kampania :roll:
excelencja - 2010-04-30, 22:26

kofi, miałam uroczy przykład w tamtym roku. Kupiłam nasiona dla siebie i ojca - takie same. On zasiał u siebie- ja kilka metrów dalej u siebie.
Ja dbałam o swoje, pieliłam, spulchniałam, kombinowałam z torfem, kompostem, nawozem humusowym.
A on rzucił nawóz uniwersalny sztuczny raz, nawet nie pielił tego.

Efekt był porażający.
U mnie tylko groch, fasola i cukinia ładnie wyrosły, reszta - koszmarnie.
Ojca były wielkie, piękne i szalone...

No i nie dziw się, że nawożą aż miło :)

[ Dodano: 2010-04-30, 23:27 ]
A u mnie nie ma ani pół warzywa eko mieście :( najbliżej do wawy - 2h autkiem w korkach :)
Super, to ja już wolę te nieeko :)

topcia - 2010-04-30, 23:02

Lily napisał/a:
W ogóle nie wiem, czemu służy ta cała kampania

Lily, zadziwiasz :mryellow:

bronka - 2010-05-01, 09:05

excelencja napisał/a:
nie będę toczyć jałowej dyskusji. Jakoś mnie to średnio kręci.

excelencja ja też myślę, że sens tej dyskusji się gdzieś zagubił. Niemniej jak będziesz gdzieś w okolicy bdg to zapraszam na szklaneczkę soku z eko- marchewki ;-) :mrgreen:

poughkeepsie - 2010-05-01, 10:00

ale zaśmieciłyście ten wątek, bez sensu.
Kat, też mnie zadziwiła cena tych moreli, daktyle są w podobnej, kg słonecznika (węgierskiego) coś ok. 17, rodzynki 20. I faktycznie widać, że zawsze są klienci. Chyba się w ogóle u nas moda w mieście na eko robi, bo już 3 sklepy otwarli w tym 2 na jednej uliczce :)
Ja na razie będę dawać eko, ale po skończeniu rok tak myślę mieszać, a potem przejść na normalne, bo przecież dziecko pójdzie kiedyś do przedszkola, będzie jeść u innych ludzi, itd.
Ceny jarzyn są u nas takie jakie podaje Adriane, marchewka w normalnym sklepie/markecie kosztuje 1,5zł więc w eko wychodzi wszystko około 2 razy drożej.
Wydaje mi się, że podejście eko wiąże się przede wszystkim ze zmniejszeniem ilości dóbr, które wyczerpujemy, oszczędzaniem wody, prądu, segregacją śmieci, itp.

bronka - 2010-05-01, 11:23

poughkeepsie napisał/a:
ale zaśmieciłyście ten wątek, bez sensu.

akurat dyskusja jest jak najbardziej w temacie wątku, więc powyższa uwaga jest lekko niekulturalna :-|

kofi - 2010-05-01, 13:56

topcia napisał/a:
, ja nie wątpię-tego Pana jestem pewna. NIe podałabym Wisi pryskanych.
Sądzę, że nie ma sensu excelencji, przekonywać, skoro kręci Ją podawanie dziecku produktów najeżonych chemią, to JEj sprawa

topcia sorry, ale to tak charakterystyczny dla Ciebie tekst, że :lol:
Jeśli nie ma się dostępu do niepryskanych to najlepiej niech dziecko nie je w ogóle, jasne. Właściwie lepiej nie mieć dzieci, bo nawet samym oddechem nie będzie mogło się odżywiać, bo powietrze też czyste nie jest. ]:->
Sorry.

nitka - 2010-05-01, 15:59

poughkeepsie napisał/a:
ale zaśmieciłyście ten wątek, bez sensu.
zaśmiecony był inny, dlatego dyskusja została przeniesiona tutaj. Najbardziej TU pasowała.
poughkeepsie - 2010-05-01, 19:34

nie chodzi mi o przeniesienie fragmentu innej dyskusji do tego wątka tylko o kilometrową wymianę kto ma rację kto nie ;-) A w ogóle może ten wątek przenieść w jakieś sensowniejsze miejsce, bo w sumie jest bardziej ogólny niż dotyczący niemowlaków?
Arielka.v - 2010-05-01, 20:17

ja do niedawna kupowałam warzywa w supermarkecie przy okazji dużych zakupow.
jednak strasznie mnie denerwowalo, ze one wszystkie byly myte ]:->

miarka sie przebrała jakis czas temu, gdy chciałam kupic marchew i sie okazalo ze w pojemniku polowa marchwi jest jeszcze mokra i pokryta ohydną plesnia.
to byly tez ostatnie moje zakupy w tym sklepie.

teraz warzywa kupuje w warzywniaku, co prawda nie są ekologiczne - tak mi sie przynajmniej wydaje.
ale wszystkie warzywa tam sa tylko odpowiednio do sezonu i tylko polskie.
czasami sie zdarzaja jakies zagraniczne obok polskich ale wtedy pani pyta czy podac polskie czy zagraniczne.

nawet jesli nie sa eko to i tak jestem zadowolona ponieważ smakują zupełnie inaczej, szczegolnie marchew. jesli chodzi o ta w supermarkecie to w niektórej nawóz wręcz był wyczuwalny. owoce suszone do tej pory kupowaliśmy zwykle ale teraz mysle zeby kupowac mniej ale za to eko.

mam jeszcze takie pytanie.
jesli kupie np. rodzynki siarkowane i zamoczę je we w gorącej wodzie to czy ta siarka z nich zejdzie czy ona jest w środku?
bo zastanawiam sie czy moczenie siarkowanych owoców coś daje :-?

Kat... - 2010-05-01, 20:54

Arielka.v napisał/a:
jesli kupie np. rodzynki siarkowane i zamoczę je we w gorącej wodzie to czy ta siarka z nich zejdzie czy ona jest w środku?
bo zastanawiam sie czy moczenie siarkowanych owoców coś daje
moja ciocia, chemik z wykształcenia, pracująca w MOŚ chyba zrobiła w tej sprawie dla mnie małe dochodzenie i wyszło Jej, żeby myć w wodzie letniej porządnie ale krótko żeby ta siarka nie weszła do środka np podczas długiego moczenia czy mycia w gorącej wodzie. Ja jak mam nieeko to opłukuję je na sitku pod bierzącą i to sitko z owocami wkładam do miski z wodą, ugniatam, przepłukuję jeszcze raz pod bierzącą i już. Nie wiem na ile to prawda bo ludzie z którymi rozmawiała, jak i ona sama byli bardzo zdziwieni dodatkiem siarki. Mam plan żeby jeszcze w tej sprawie odezwać się do znajomej, która ma doktorat z chemii.
bronka - 2010-05-02, 07:08

Kat... napisał/a:
Mam plan żeby jeszcze w tej sprawie odezwać się do znajomej, która ma doktorat z chemii.

daj znać o wyniku dochodzenia :mryellow:
Tylko trzeba wziąć pod uwagę, że dziedzina chemii jest bardzo rozległa. Ja np. też jestem chemikiem ;-) , ale technologiem i o chemii żywności nie mam pojęcia :-> Ale od przyszłego października to się zmieni ;-)

excelencja - 2010-05-02, 09:08

thehoneypot napisał/a:
excelencja napisał/a:
nie będę toczyć jałowej dyskusji. Jakoś mnie to średnio kręci.

excelencja ja też myślę, że sens tej dyskusji się gdzieś zagubił. Niemniej jak będziesz gdzieś w okolicy bdg to zapraszam na szklaneczkę soku z eko- marchewki ;-) :mrgreen:



Kochana! To przyjadę z przyczepką i kupię eko warzywa na cały sezon :)

bronka - 2010-05-05, 10:21

excelencja napisał/a:
thehoneypot napisał/a:
excelencja napisał/a:
nie będę toczyć jałowej dyskusji. Jakoś mnie to średnio kręci.

excelencja ja też myślę, że sens tej dyskusji się gdzieś zagubił. Niemniej jak będziesz gdzieś w okolicy bdg to zapraszam na szklaneczkę soku z eko- marchewki ;-) :mrgreen:



Kochana! To przyjadę z przyczepką i kupię eko warzywa na cały sezon :)

:lol: :lol: :lol: trzymam Cię za słowo :-) Z :-) tą wizytą oczywiście :-D

maga - 2010-05-05, 10:27

thehoneypot, nie rezygnuj z marchewki!!!
Lily - 2010-05-26, 23:27

A w ogóle to ostatnio trafiłam w necie na takie rozpiski


Przy okazji się dowiedziałam, czym się najbardziej truję, czyli że się truję bardziej niż mniej ;)

gosia_w - 2010-05-27, 11:43

a tu piszą, że przy uprawie bananów zużywa się dużo pestycydów hxxp://www.fairtrade.org.pl/a89_ciemna_strona_banana.html
Lily - 2010-05-27, 16:25

gosia_w napisał/a:
a tu piszą, że przy uprawie bananów zużywa się dużo pestycydów
Używanie używaniem, to chyba kwestia tego, ile chłonie sama część jadalna.
Arielka.v - 2010-05-27, 16:59

gosia_w napisał/a:
a tu piszą, że przy uprawie bananów zużywa się dużo pestycydów

banany nie wchłaniają zbyt dużo pestycydów.
większość zostaje na skórce.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group