wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Obiady

kofi - 2010-09-27, 11:58
Temat postu: Obiady
Może ten temat dziwnie brzmi, ale chciałabym zapytać - głónie osoby pracujace poza domem - kiedy gotujecie obiady? Jak wracacie, dzień wcześniej? Jecie poza domem?
My wracamy dość późno - po 16, czasem później, rzadko wcześniej, głodni i zmęczeni więc średnio nam się chce gotować po powrocie, dlatego zwykle robię dzień wcześniej. ALe wieczorem też nie zawsze mam czas, a w nocy to już mi się nie chce. Zupę jak gotuję to siłą rzeczy wieczorem, ale potem stoi na kuchece do rana. :roll:

daria - 2010-09-27, 12:27

kofi, ja ostatnio, czyli odkąd wróciłam do pracy (jakieś 9 miesięcy temu) gotuję głównie dla Naty ;-)
przeważnie robię zupę wieczorem, ok. 21.00 już jest gotowa, więc do 23.00 stygnie na balkonie i A. wsadza Ją do lodówy.. zupa jest na 2 dni, czasem na 3 :-)
i my tą zupę przeważnie też jemy, no chyba że nie mamy ochoty.. to wtedy nie ;-)
a z drugim daniem to jest różnie... głównie robię coś na szybko np. makaron z sosem pomidorowym, do tego sałata... całość pół godziny mi zajmuje... i szamamy, a jak coś bardziej wyszukanego np. soczewica curry, to robię wieczorem a po pracy tylko ryż gotuję i jakaś surówka, to też za pół godziny jest gotowe...
jak mi się nie chce, albo późno wrócę, czyli koło 17.00 to kupuję w znanym mi sklepie ruskie albo krokiety z kapustą i pieczarkami albo zamwiam pizzę, ale dla Naty zawsze zupa jest!
męczy mnie gotowanie wieczorem, wolę obejrzeć film, a po pracy mi się nie chce..
więc kulejemy w tygodniu z obiadami bardzo... ale żyjemy ;-) :->

Lady_Bird - 2010-09-27, 12:39

Ja gotuję po pracy.
Jak robię zupę, to potem starcza nam taki gar na 2-3 dni, wiec tylko podgrzeje i obiad jest. Mój B. robi różne takie sosy, które potem pasteryzuje i są na kilka dni. Wtedy po pracy tylko gotuję kaszę/ryż/makaron i dodaje ten sos + jakaś surówka do tego.
Ja tez biorę sobie obiad do pracy, żeby potem nie wariować z głodu :lol:
Od czasu do czasu zjemy też coś w wege knajpce.
Jak już nam się w ogóle nie chce gotować to jedziemy na owocach lub jakąś wielką michę sałatki robimy i jak króliki wcinamy (ja się tym najadam).
W weekend coś więcej ugotuje jak mi się chce.
No i u mnie mój B. też gotuje, więc nie czuję sie tym zmęczona. Często kucharzymy też razem.

nieznajowa - 2010-09-27, 14:26

gdy oboje pracowaliśmy bto gotowaliśmy wieczorem. Po pierwsze z pracy wracamy głodni a po drugie mieszkamy zaraz obok moich rodziców i gotujemy na zmianę na 2 domy wiec chodzi o to, żeby rodzice mieli ten obiad wczesniej, szczegolnie mama która pracuje w róznych godzinach i na ogól je duzo wczensiej niz my wracamy z pracy.
Gotujemy zawsze na 2 dni, a ze na zmiane z rodzicami to gotowanie wypada co 4 dni. Raz ja, raz mąż, albo razem.
Jak będzie przy dziecku gdy ja wróce do pracy nie wiem, zobaczymy, będziemy sie na pewno starali gotowac dla wszystkich na raz, zreszta Ola idzie do żłobka i tam będzie miała obiadek.

bodi - 2010-09-27, 14:54

kofi, niestety nie napiszę nic odkrywczego. też gotuję wieczorem, chociaż tego nie znoszę, ale co zrobić... zwłaszcza że Jagoda po szkole jest skonana i przegłodna (po drodze zawsze zjada coś małego, jakiś owoc, marchewkę, wafel ryżowy), więc czekanie absolutnie nie wchodziłoby w grę.

Przeszkadza mi to bo niektóre dania zdecydowanie lepiej smakują świeżo ugotowane, ale cóż. odbijam to sobie w wekeendy. Teraz przyszła jesień więc sezon zupowy w pełni :)

moony - 2010-09-27, 15:04

Ja pracuję na zmiany, więc staram się gotować albo rano na ten sam dzień, albo wieczorem na dzień następny. Czasami się zdarza, ze nie mam pomysłu albo ochoty/ czasu, więc obiadu nie ma. I jesteśmy zdani na garmażerkę lub bary.
Agnieszka - 2010-09-27, 15:52

Gotuję po powrocie z pracy, wracam około 17.30 (zależnie od wyjścia z pracy, korków po trasie, zakupów, niestety czasem jest to i później). Zupę robię na 2 dni. Drugie danie to w tygodniu zazwyczaj jakaś kasza, ryż, makaron z sosem i surówką czy warzywami teraz to kalafior, fasolka szparagowa, brokuł. Z resztek kaszy szybko robi się kotlety. Sos np. z czerwonej soczewicy, pomidorowy itd. Gotuję i bardziej pracowite potrawy najczęściej w weekendy. Zazwyczaj garuję jednocześnie sprawdzając lekcje a w międzyczasie wstawiam pranie, prasuję, zmywam (na szczęście jak gary zostawię to Pani Maria mnie wyręcza), odkurzam....
Po szkole Ada dostaje zupę (czasem zjada 2 miski) u nas musi być obowiązkowo a jak staję w drzwiach zazwyczaj słyszę "mamo głodna jestem". No to szybko do kuchni. Czasem dostanie zapychacza: deserek sojowy, owoce, parówkę sojową, kanapkę, płatki kukurydziane, budyń (taki na mleku zbożowym z mąka kukurydzianą czy ziemniaczaną), kukurydzę gotowaną.... Kiedyś jadała jajecznicę, placki, omlety.... a teraz pogniewana. Na szczęście lubi sałatki więc letnią porą bywa, że jadamy kolacyjnie. Jak zrobię gar gołąbków jemy 3 dni raz z ziemniakami, kolejnego dnia z kaszą czy ryżem, fasolkę w sosie pomidorowym podobnie (raz samodzielnie , kolejnego dnia z dodatkami). Uruchomię chyba zamrażalnik bo coraz bardziej doba mi się kurczy a czasem to rozwiązanie na szybki obiad/kolację.
Kaszę (fan jaglanej jestem) zazwyczaj gotuję bez dodatków bo potem mam bazę na śniadanie czy inne rzeczy. Bywa, że gotuje rano a potem wkładam w pościel i dochodzi sobie a jak wrócę do domu jest gotowa (o urządzeniu parowym myślę żeby nastawiać na czas a wówczas wracam i mam np. warzywa)
Jeśli jakieś występy, zajęcia dodatkowe, zebranie czy inne coś, to zazwyczaj staram się wcześniej nagotować na zaś ale bywa, że nocą staję do garnków. Jak chłodno wystawiam na balkon i rano do lodówki. Jedną lodówkę popsułam - bardzo ciepłe wstawiałam do środka.

Kiedyś bawiłam się w przetwory a teraz coraz mniej - ogórki kiszone i powidła śliwkowe co rok i tyle.

Gdy nie pracowałam i na jakiś czas zamieszkałam ponownie z rodzicami miałam czas by ugotować (gotowałam dla wszystkich domowników, jak nie pasowało mogli sami sobie robić), poczytać, posprzątać, wyjść na spacer, do znajomych.....

Alispo - 2010-09-27, 17:06

Po pracy cos na szybko.Ewentualnie gdzies poza domem.Nigdy nie robilam chyba nic z zalozeniem,ze to na nastepny dzien,na pewno by mi sie nie chcialo tak..a na 2 fni to ewentualnie jak cos przypadkiem zostanie.
kofi - 2010-09-27, 17:27

No to my jesteśmy chyba strasznie żarłoczni (widać :-/ ), bo jakoś nie wyobrażam sobie niestety tylko sałatki na obiad, już pomijam R. i Daniela, ale nawet dla mnie byłoby to mało. Jak mieszkaliśmy w Ol. byłam w domu wcześniej, potem ewentualnie mogłam gdzieś wyjść po zakupy, a teraz wszystko załatwiamy w drodze do domu. Dzisiaj jedliśmy obiad po 17, chociaż miałam ugotować tylko kaszę, bo fasolę gotowałam rano - miałam na 10, mało się nie spóźniliśmy, bo robiłam jeszcze sos. Na szczęście zostało trochę tej fasoli na jutro. Ja raczej nie kupuję żadnych gotowych dań, naprawdę bardzo rzadko mi się to zdarza, a ostatnio coraz mniej chce mi się gotować...
Agnieszka - 2010-09-27, 17:32

U nas zupa każdego dnia. Gotowce sporadycznie i np. pizza. Chciałbym wracać o 16.
kofi - 2010-09-27, 17:35

A pracujesz od rana Agnieszko? To bardzo długo :-| .
kasiaaa - 2010-09-27, 17:44

ja gotuje po szkole, nie lubie wymyslnych dan, główne składniki to kasza/makaron/ryż + warzywka (brokuly, kalafior, fasolka szparagowa, marchew, pomidor) do tego sypne pestkami/orzeszkami i tyle. Czase w weekend wymysle cos bardziej twórczego, ale to żadko, poprostu lubie jesc prosto :mryellow:
Pączuś - 2010-09-27, 17:45

Mam ten sam problem, pracuję od 9 do 17, zanim dojadę jest prawie 18 i potem juz kompletnie nie mam ochoty gotować ;/ czasem mąz robi jak wraca wcześniej, bo on bez obiadu nie wytrzyma.
Odbijamy sobie w weekendy ;)

excelencja - 2010-09-27, 18:29

dlatego kocham słoiki i zamrażalnik. tzn póki co nie ma tego problemu zwykle, bo pracuję wtedy, kiedy mogę.
Ale co jakiś czas są dni pt: nie mam czasu i wtedy słoik z lecho, z gulaszem z dyni, z sosem pomidorowym, pierogi z zamrażalnika, kotlet, pesto, do tego makaron, kasza, w chwili szaleństwa może chciałoby mi się ziemniaki obierać. W postaci sałatki/surówki występuje monowarzywo :) kawałki pomidora czy ogórka.
Tego typu dania staram się wzbogacać zmielonymi nasionami, i tak przeważnie mam w słoiku mix ze zmielonych ziaren lnu, słonecznika, dyni, sezamu, 2 łychy dorzucam do czegokolwiek i jest.
No i zupy na 2 dni- my love

Alispo - 2010-09-27, 19:04

Agnieszka napisał/a:
U nas zupa każdego dnia. Gotowce sporadycznie i np. pizza. Chciałbym wracać o 16.


Dokładnie,wtedy to luz,gorzej jak sie pracuje do wieczora,jak R. np.
Ja teraz mam luz,wracam o 17 zwykle,ale wczesniej roznie bywalo,do 20 nie rzadko bylam w pracy.A juz o tej 17 nie chce mi sie nic robic i w tej chwili rzadko robie,bo czasem mam jakas zupe mamy czy babci to dorzucam do tego jakas bulke i tak sie pieknie odzywiam :roll:
Nie polecam dla tych o sylwetce podobnej do mojej,bo spadaja mi juz spodnie rozm.34 ;-)

Ania D. - 2010-09-27, 19:19

Kofi, ja zawsze szybko chłodzę zupy w zimnej wodzie. Nalewam wodę do miski zlewozmywaka, wstawiam garnek z zupą. Jak woda robi się ciepła, to wylewam, nalewam znów zimną. I tak kilka razy. Zupa stygnie wtedy szybko. Staram się zupy szybko schładzać i chować do lodówki, by straty witamin (np. kwasu foliwego) były jak najmniejsze.
rosa - 2010-09-27, 19:25

no ja wracałam z pracy o 16, i czekały na mnie wygłodzone dzieci, które albo sobie nie odgrzały zupy, albo już zdążyły zgłodnieć i jakieś drugie danie - często placki, racuchy, makaron (pesto domowe wcześniej zrobione, albo kupne, albo spagetti z sosem, albo ze szpinakiem i czosnkiem), ziemniaki do piekarnika itp
przychodziłam z pracy, pies już z nogi na nogę, bo oczywiście chłopcy nienawidzą z nim wychodzić (ja też :-/ ) więc pasa na podwórko, 5 min na podgrzanie zupy i wstępne przygotowanie drugiegi i z psem na dwór

gdy nie pracuję jest o wiele łatwiej
żarłoczni?
no my to jesteśmy okropnie żarłoczni
dzisiaj prawie święto - smażyłam naleśniki, zrobiłam około 30 szt, wcześniej był jeszcze barszcz, i zupa dyniowa krem, musieliśmy sobie jeszcze z P kanapki zrobić
zupa zawsze na 2 dni, fasola, kapusta, leczo też, ilości hurtowe
chleb piekę co 2 dni, 2 bochenki

praktycznie nigdy nie jadamy na mieście, pizza kupna bardzo rzadko - niestety przy praktycznie 4 dorosłych osobach to spory wydatek

czasami jestem tak zmęczona garami że jak pomyśę o gotowaniu obiadu to mam rządzę mordu przed oczyma i bluzg wcale nie wenętrzny

kofi - 2010-09-27, 19:36

rosa to z jakich Ty proporcji robisz te 30 naleśników? Mnie zwykle wychodzi z 8-9 i ciasto zajmuje cały blender. Nie lubię smażyć naleśników, bo trzeba stać przy kuchence. Coś mi chyba ostatnio parowar siadł, bo strasznie długo gotuje. Ten Tefala był 100 razy lepszy od Philipsa - kalafiora gotował w 20 min., a ten to z godzinę ]:-> .
Jak gotuję zupę to też na 2 dni, zdecydowanie. Ale latem raczej mało zup gotowałam, teraz częściej. R. lubi czasem coś ugotować, ostatnio nawet coraz częściej - albo się chłopak rozochocił, albo ja gotuję coraz gorzej. :->
Też wolę proste jedzenie, ale chłopaki raczej nie, oni lubią wymyślne sosy, itp.

angienunia - 2010-09-27, 19:41

Alispo napisał/a:
Agnieszka napisał/a:
U nas zupa każdego dnia. Gotowce sporadycznie i np. pizza. Chciałbym wracać o 16.


Dokładnie,wtedy to luz,gorzej jak sie pracuje do wieczora,jak R. np.
Ja teraz mam luz,wracam o 17 zwykle,ale wczesniej roznie bywalo,do 20 nie rzadko bylam w pracy.A juz o tej 17 nie chce mi sie nic robic i w tej chwili rzadko robie,bo czasem mam jakas zupe mamy czy babci to dorzucam do tego jakas bulke i tak sie pieknie odzywiam :roll:
Nie polecam dla tych o sylwetce podobnej do mojej,bo spadaja mi juz spodnie rozm.34 ;-)


hah,skad ja to znam:) ja tez ostatnio nie mam czasu jesc, sport,zwierzeta i szkola wazniejsze:P no tyle,ze ze mnie juz rozm. 32 spada. no i gdzie tu znalezc optimum ;-) ?

rosa - 2010-09-27, 20:02

kofi, ja nie w blenderze, tylko w misce miksuję, mąki nie wiem ile bo sypię z torebki, płynu około 1,5 litra
nienawidzę smażyć naleśników, ale moja familia je uwielbia

jak pracowałam to po ogarnięciu wszystkiego miałam czas dla siebie o 22, to był mójczas, brałam książkę, otwierałam piwo i zapalałam fajka z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku

teraz też mam za krótką dobę, bo z Ziemkiem czasami trudno cokolwiek zrobić, a wieczorem jestem zmęczona, ale nie narzekam

aha, moja przyjaciółka zaczęła gototować razem z mamą obiady dla swojej rodziny gdy miała 10 lat, wtedy urodziła się jej najmłodsza siostra, gotowały dla rodziców, dziadków, ciotki staruszki, siebie, siostry i trzech braci, po przyjściu ze szkoły siadała do obierania ziemniaków, do dzisiaj (jest w moim wieku) zawsze gotuje za dużo :mryellow:

[ Dodano: 2010-09-27, 21:03 ]
noszę rozmiar 40, jem jak drwal i takoż powoli zaczynam wyglądać :mrgreen:

angienunia - 2010-09-27, 20:08

haha ;-) moja rodzinka nienawidzi gotowac;-) mojej mamie sie nie chce,ojcu tez, ja to juz w ogole :P . Pozatym trzeba nakarmic zwierzeta, wybiegac zwierzeta, zaliczyc treningi, odbrobic lekcje, a w weekendy do lasu na dzialeczke na grzyby i znow praca fizyczna typu grabienie lisci, kopanie, sadzenie,pielenie, malowanie plotu itd itp. ehh, no i gdzie tu czas na jedzenie, no gdzie ;-) ? Czasami naprawde zazdroszcze tym,ktorzy maja czas, zeby spokojnie usiasc i zjesc posilek.
kofi - 2010-09-27, 20:10

Wniosek stąd taki, że mam za dużo czasu na gotowanie i jedzenie, bo noszę rozmiar 42, a moi chłopcy to w ogóle grubasy. Chyba muszę przejrzeć wątki o odchudzaniu. Ale ja tak lubię jeeeeść. Szczególnie wieczorem. :roll:
rosa jak karmisz to możesz jeść. ;-)

rosa - 2010-09-27, 20:16

kofi przecież my też mamy zwierzęta i działkę, może za mało lekcji odrabiamy ;-)
angienunia - 2010-09-27, 20:20

ale az w takiej ilosci:D? Wiecie kochane jak duzo czasu trzeba poswiecic szczurkowi, 2 myszkom, 2 psom, wezowi, owadom i 3 kameleonom :D ?
lilias - 2010-09-27, 20:22

kofi, ja też rozmiar 42 :) góra to czasem 44 ;) a ciasto na naleśniki ucieram w misce. ok. 1 kg mąki (pszenna, albo mieszane), sól, olej, cukier i jajko to tylko jak dziecko patrzy i się dopomina ]:-> i płynów do oczekiwanej konsystencji. ucieram drewnianą łyżką, fajnie rozciera "kluski" o ścianki miski. smażenie trwa dużo dłużej niż robienie ciasta, ale jadę na dwie patelnie i jest ok. Nie podrzucam :-D Lubię jeść :) )
Obiady robię po powrocie z pracy. Małż zaangażował się w gotowanie rzeczy innych niż wege, ale z przyjemnością zjada większość z tego co zrobię wege. Mój obiad dzisiaj były to ziemniaki i fasola czerwona z marchewką, kombu, cebulką i natką. lekko zaciągnięte mąką. i jest to moja porażka bo fasola jak zwykle za twarda, ale małż taką lubi więc nie wywalę, ale dalej się wstydzę. Ostatnio nie mam serca do regularnego stania przy garach :oops: a taka fasola mnie nie podbudowuje :-/

kofi - 2010-09-27, 20:25

Ja nie uprawiam sportu. A jak uprawię raz na miesiąc to się potem zawsze obeżrę. Działkę uprawiam, ale co tam uprawiam: jedzenie. ]:->
Zwierzaki są tak samo leniwe jak ja - teraz tylko jedna gdzieś buszuje na dworze, a dwie po moich obu stronach śpią. :roll: Lekcji nie odrabiam ostatnio. :roll:
lilias moja dzisiejsza fasola (mamut z wakame :mrgreen: , marchewką i innymi warzywami plus sos koncentrat pomidorowy i na orientalnie przyprawione kuminem i kolendrą, papryką i chili) też była za twarda. Jutro może zmięknie. ]:->

lilias - 2010-09-27, 20:37

moja wczoraj wieczorem gotowana do dzisiaj nie zmiękła :-?
Lily - 2010-09-27, 20:38

Nie straszcie, właśnie moczę fasolę, żeby zwiększyć swój rozmiar z 42 na 44 :mrgreen:
devil_doll - 2010-09-27, 20:49

lily :-D
pewnie nie pasuje do watku gdyz pracuje zdalnie z domu. gotuje wiec gotuje wieczorem (w nocy tez) . glownie zupy gdyz mam 2 zupiarzy (meza i syna). drugie dania robie tez na 2 dni. mam sosy/pesta/gulasze w sloikach zrobione na czarna godzine etc. ciasta pieke max raz w tyg. chleb co 3 dni.

Irokezik91 - 2010-09-27, 20:53

Ja gotuję na godzinę 17.00 lub 20.00 (przynajmniej staram się ;-) ), ponieważ wtedy mój Pyś wraca z pracy i jest potwornieee głodny. Nie pracuję, uczę się zaocznie, a wraz czasem dzień okazuję się za krótki by coś ugotować na obiad, a to do urzędu trzeba iść, a to coś tam innego..., a czasem po prostu się nie chce albo nie ma na to pieniędzy. :roll: I tak to wygląda zdrowe odżywianie w moim wykonaniu. :oops:

Co będzie kiedy pójdę do pracy? Nawet nie chcę o tym myśleć... :roll:

moony - 2010-09-27, 21:37

Zazdraszcam gotujących mężów. Heh, mój też gotuje, a raczej gotował - na początku naszej drogi wspólnej i w wynajmowanym mieszkaniu. Odkąd mieszkamy w swoim, nic mu się nie chce. Ale mi w sumie też coraz mniej. Marzę o tym, żeby gotowanie każdego obiadu zajmowało mi max. 30 minut. Raz-dwa na miesiąc mam takie fazy, że mogę stać przy garach bez opamiętania.
Christa - 2010-09-27, 23:43

Teraz jestem na macierzynskim, wiec jest troszke inaczej, ale jak pracowalam, to rowniez obiady gotowalismy wieczorem (zwykle na 2-3 dni).
U nas duzo gotuje Rafal, co w nim uwielbiam, ale musze przyznac, ze do szalu doprowadza mnie sposob w jaki gotuje tzn. jego nieefektywnosc i wyglad kuchni po gotowaniu :roll: . Rafal niestety nie jest 'multiskilled' ;-) i nie potrafi tak sobie wszystkiego rozplanowac, zeby zmiescic sie w pol godziny. On wszystko robi osobno i po kolei, w zwiazku z czym gotowanie zajmuje mu 2 razy dluzej. No i wyciaga wszystkie garnki, patelnie, miski i inne naczynia, i zastawia nimi cala kuchnie. A kuchnie mamy b. mala, wiec robi to niestety duza roznice - ja staram sie wieksze gabaryty zmywac na biezaco, no i duzo rzeczy robie w tym samym czasie. Rafal niestety tak nie potrafi... Ale nie narzekam, bo gotuje swietnie i z wieksza checia niz ja :-) .

Cytrynka - 2010-09-28, 00:10

Hm, nie pracuje, ale co będzie jak zacznę :roll: Moja rodzina lubi zjeść :-P
kofi - 2010-09-28, 07:30

Christa mój mąż dokładnie tak samo załatwia kuchnię, jak coś gotuje. :lol: Niby potem sprząta, ale ile to trwa... No i wszystko myje ręcznie, co mnie wkurza, bo szkoda wody, a poza tym strasznie chlapie na blat, a mamy drewniany. :roll:
Jeszcze chciałam "pocieszyć" dziewczyny z małymi dziećmi, że jak Daniel był malutki - tak do roku - bardzo często w ogóle nie było u nas porządnego obiadu, bo był tak absorbujący, ze nie mogłam nic zrobić. Także spokojnie, wcale nie musi być gorzej później.

Agnieszka - 2010-09-28, 09:54

kofi napisał/a:
A pracujesz od rana Agnieszko? To bardzo długo :-| .


Jestem etatowiec, 8 godzin i dojazdy
Naleśników nie potrafię zrobić, dziecko też nie za bardzo lubi. Mój rekord jak gotowałam zgodnie z menu przedszkolnym to 6 sztuk z 1 kg mąki :->

I podobnie jak Rosa czas dla siebie miewam około 22 lecz nie zawsze mam poczucie spełnionego obowiązku bo nie zmyłam podłogi, mam bałagan, zaległości towarzyskie, nie mam kiedy podłubać różności itd. Niestety wraz z wiekiem dziecka dochodzę do wniosku, że doba się skraca :-/

bronka - 2010-09-28, 10:12

Ja wstaję rano i gotuję. Obiadek świeży- kto wróci do domku/ zgłodnieje ten ma :-D
lilias - 2010-09-28, 10:19

Agnieszka napisał/a:
...Naleśników nie potrafię zrobić, dziecko też nie za bardzo lubi. Mój rekord jak gotowałam zgodnie z menu przedszkolnym to 6 sztuk z 1 kg mąki :->
...
:shock: pewno były grubaśne ;) za to u mnie pierwszy naleśnik zawsze skancerowany (he, he, córcia tylko na niego czeka z talerzykiem ;) ) i chodzi tu raczej o nagrzanie patelni, ale co tam. Dziecko lubi, niech ma :D Korzystam z nierdzewnych, bo teflonowe są mi podejrzane ;) może popróbuj z małą ilością ciasta. Bez krokietów świat byłby mniej przyjemny ;p

u mnie też deficyt czasowy i podejrzewam, że to wina moich braków organizacyjnych :-/ i odkładania odpoczynku na wieczne nigdy

kofi - 2010-09-28, 10:56

bronka napisał/a:
Ja wstaję rano i gotuję. Obiadek świeży- kto wróci do domku/ zgłodnieje ten ma :-D

Nooo, Cyborg wiadomo. :-)
Jak mam na 10 to jeszcz t r o c h ę mogę zrobić, ale jak na 8 - bez szans. :roll:

bronka - 2010-09-28, 11:14

kofi napisał/a:
jak na 8 - bez szans. :roll:

No to troszkę kiepsko.

Z drugiej strony. Jak np. na 8 idziesz to możesz poprzedniego dnia jakiś gulasz/ leczo wieczorem strzelić, a rano wstawić kaszę (kasza się gotuje, a Ty się malujesz), potem kaszę pod kołderkę i do popołudnia gotowa :-D

kofi - 2010-09-28, 11:23

Do popołudnia późnego wystygnie. ;-)
bronka - 2010-09-28, 12:10

kofi napisał/a:
Do popołudnia późnego wystygnie. ;-)

no wystygnie, ale będzie idealnie na miękko ugotowana ;-)

misia13 - 2010-09-28, 18:48

Ja gotuję sobie wieczorem i potem po powrocie ze szkoły (z reguły jestem w domu o 16) tylko odgrzewam sobie obiad (ewentualnie gotuję kaszę/ryż/makaron i dodaję wczesniej przygotowany sos lub warzywa). Czasami jak mam lenia to ratują mnie gotowce (jakieś pierogi mrożone czy coś takiego) lub zapasy w zamrażarce ;)
dżo - 2010-09-28, 20:05

Mnie w gotowaniu obiadów najbardziej męczy ich wymyślanie. Ugotować mogę, czasem nawet lubię, ale to wieczne zastanawianie się co by tu ugotować, aby wszyscy się najedli a ja bym zbyt długo przy garach nie stała jest dla mnie bardziej wyczerpujące niż samo gotowanie.
mimo, że jestem na urlopie wychowawczym i teoretycznie siedzę w domu tez gotuje wieczorami i popołudniami. Zupa wieczorem koniecznie, II danie podszykowuję, a dokańczam na drugi dzień.

rosa - 2010-09-28, 20:13

dżo napisał/a:
Mnie w gotowaniu obiadów najbardziej męczy ich wymyślanie. Ugotować mogę, czasem nawet lubię, ale to wieczne zastanawianie się co by tu ugotować, aby wszyscy się najedli a ja bym zbyt długo przy garach nie stała jest dla mnie bardziej wyczerpujące niż samo gotowanie.

o to to to samo mam :-/ to horror jest

mam krupnik na jutro, dla F i P wystarczy, ja nie przepadam, S też nie lubi
ugotuję makaron i zrobię cukinię z pomidorami i czosnkiem, F nie lubi cukinni, ale jak mu sos zmiksuję to zje

u nas dosyć często są zapiekanki. chłopcy lubią, jak zostanie makaron, albo ryż, to gotuję do niego co akurat jest: brokuł, ziemniaki, kalafior, daję puszkę kuku, tofu jak jest, oliwa i dla nich żółty ser; taka potrawa czyszcząca lodówkę

kofi - 2010-09-28, 20:18

rosa no to nieźle. U nas też swojego czasu były 4 różne obiady na 4 osoby, teraz nie - jest jeden na 3 osoby i koniec. Zwykel taki jak JA lubię ]:-> , bo to ja gotuję. Na szczęście mam żarłoczną rodzinę i jakoś się z tym pogodziła. Jak mają dosyć gotują sami, a ja z radością zjadam. 8-)
A makaron i ryż to u nas raczej nie zostaje. ;-)
A jak już troszkę zostanie, to pies bardzo na to czeka.

dagajaga - 2010-09-30, 13:52

rosa napisał/a:
u nas dosyć często są zapiekanki. chłopcy lubią, jak zostanie makaron, albo ryż, to gotuję do niego co akurat jest: brokuł, ziemniaki, kalafior, daję puszkę kuku, tofu jak jest, oliwa i dla nich żółty ser; taka potrawa czyszcząca lodówkę


rosa a czy do tego robisz jakiś sos, tzn. polewasz czymś do pieczenia w piekarniku?
właśnie kombinuję taką zapiekankę z makaronem i zastanawiam się czy czymś to polewać :?:
a tofu to takie naturalne ? w kostkę pokroić i wymieszać z resztą?

ehhh kiedy ja się wreszcie nauczę gotować po nowemu.... :-/

rosa - 2010-09-30, 15:01

dagajaga, tofu wędzone albo marynowane
ja nie robię sosu, tylko oliwą polewam, i ten ser starty

ale jeżeli jadasz śmietanę, albo jogurt naturalny, to można wymieszać z zapiekanką

Anja - 2010-09-30, 15:13

Irokezik91 napisał/a:
Co będzie kiedy pójdę do pracy? Nawet nie chcę o tym myśleć... :roll:

Kurde, ja też się tego boję. Nie wiem, jak Wy ogarniacie rzeczywistość, podziwiam...

dagajaga - 2010-09-30, 15:20

rosa napisał/a:
dagajaga, tofu wędzone albo marynowane
ja nie robię sosu, tylko oliwą polewam, i ten ser starty

ale jeżeli jadasz śmietanę, albo jogurt naturalny, to można wymieszać z zapiekanką


no tak... widać że się słabo na tym znam bo ja właśnie pokroiłam w kostkę połowę tofu zwykłego i dodałam do zapiekanki, jeszcze jej nie wstawiłam do piekarnika
Myślicie że będzie to zjadliwe?

ag - 2010-09-30, 18:16

kofi napisał/a:
A pracujesz od rana Agnieszko? To bardzo długo .

jak na Warszawę to standard, nawet calkiem niezle - znaczy się nie zostaje po godzinach :-)

ja gotuję codziennie, po powrocie z pracy - jakoś lubię świeże dania, a może po prostu mam traume z dziecinstwa, kiedy mama zawsze gotowala w niedzielę gar gołabkow/kapusty, etc i potem jedlismy to przez kilka dni, więc teraz mam fantazję robić inaczej :-)

rosa - 2010-09-30, 18:33

dagajaga, będzie zjadliwe, po prostu dla mnie tofu natu jest bezsmakowe
Agnieszka - 2010-09-30, 19:02

Tak od rana. Niestety bywa, że nie zawsze wychodzę punktualnie, czasem w domu coś skończyć muszę wieczorem (na szczęście nie jest to często). Do pracy jadę przez pół miasta, mam do pokonania most a teraz jeszcze budowę nowego, remonty różne więc jest to czasochłonne.

Zdecydowanie wolę świeże jedzenie ale nie zawsze tak się więc przerabiam ryż z poprzedniego dnia farsz do sajgonek, farsz do warzyw itd.
Rano zazwyczaj nie mam czasu, poranny pośpiech, przytulić też się lubimy. Bywa, że dzieć jeszcze kupa, o czymś zapomniał, ja kanapki i śniadanie szykuję i jako osoba, która nie jest fanem porannego wstawania potrzebuję czasu żeby się dobudzić i rozkręcić.


Naleśniki nie były grube ale my nie bardzo lubimy to i serca nie mam. Nową patelnię wówczas również kupiłam

dżo - 2010-09-30, 19:18

dagajaga, dynia podawała przepis na sos z orzechów i natki pietruszki, jest bardzo smaczny i świetnie skleja składniki zapiekanek, poszukaj w dziale dania gorące, chyba tam jest.
dagajaga - 2010-09-30, 21:16

zapiekankę doprawiłam trochę dodatkowo sosem sojowym i wyszła super - polana świeżo dzisiaj zrobionym jogurtem :-) mniaaaammm

dżo nie znalazłam tego przepisu :-/

lilias - 2010-09-30, 22:17

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1955

ten? :-)

kofi - 2010-10-01, 08:30

lilias napisał/a:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1955

ten? :-)

O, pyszny jest taki sosik. Często stosuję jako smarowido do chlebka nawet. Nerkowce cudnie się miksują, można je namoczywć wcześniej.

dagajaga - 2010-10-02, 20:31

lilias napisał/a:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1955

ten? :-)


lilias dzięki :!:
co ślepemu po oczach.... :oops:

lilias - 2010-10-02, 22:16

dagajaga, :-D lepiej nie pytaj ile razy nie mogłam znaleźć akurat tego czego potrzebowałam, hi, hi,... norma
rosa - 2010-10-03, 09:13

bronka napisał/a:
Ja wstaję rano i gotuję. Obiadek świeży- kto wróci do domku/ zgłodnieje ten ma :-D

tak z ciekawości, o której wychodzisz do fabryki? :-)

Kat... - 2010-10-03, 10:47

Pewnie o 6, a przed pracą jeszcze robi przetwory :-D
bronka - 2010-10-03, 11:14

rosa napisał/a:
bronka napisał/a:
Ja wstaję rano i gotuję. Obiadek świeży- kto wróci do domku/ zgłodnieje ten ma :-D

tak z ciekawości, o której wychodzisz do fabryki? :-)

:lol:
ok 8 :-)

[ Dodano: 2010-10-03, 12:15 ]
Kat..., ]:->

majaja - 2010-10-06, 14:32

Dziewczyny naleśnikowe, wy te nalesniki krokiety to trzaskacie w dzien powszedni? Pytam, bo mi zrobienie naleśników z 0,5 kg mąki zajmuje dwie godziny, więc są tylko w niedzielę, na codzień potrzebuję potraw do zrobienia w godzinę max, bo i tak obiad jemy ok. 19.30. Zapasów nie robię w weekend, bo nie mam tak dużej lodówki, a w zasadzie to chyba drugiej, więc gotuję codziennie wieczorem, w skrajnych sytuacjach posiłkując się zamawianą pizzą.

[ Dodano: 2010-10-06, 15:35 ]
bronka napisał/a:
Ja wstaję rano i gotuję.
o której ty wstajesz, skoro zdążasz jeszcze obiad zrobic rano? O 4, sypiasz czasami? Ja wychodząc przed 8, wstając o 6 ledwo zdążam zrobic śniadanie i dziecia z łózka ściągnąc... :shock:
margot - 2010-10-06, 14:43

ja sie przyznam ,że dla mnie naleśniki i pierogi , jak mam jaki farsz to chwile zajmuje
ale i farsz czasami też chwile
Dla mnie to są bardzo ekspresowe dania :mrgreen:

bronka - 2010-10-06, 14:51

majaja, naleśniki to u nas jeden z szybszych obiadów :-> (20 minut na smażenie). Ale farsz w takiej sytuacji szykuję wcześniej. Chociaż chłopcy i tak jedzą bez nadzienia.

[ Dodano: 2010-10-06, 15:52 ]
majaja napisał/a:
o której ty wstajesz, skoro zdążasz jeszcze obiad zrobic rano? O 4, sypiasz czasami? Ja wychodząc przed 8, wstając o 6 ledwo zdążam zrobic śniadanie i dziecia z łózka ściągnąc...

No chwilkę przed 6. Wstawiam zupę, robię drugie danie, lecę się malować.
O 7 obiad dochodzi, ja piękna i ubrana :-P Potwory się budzą i pijemy kawkę.

devil_doll - 2010-10-06, 15:14

pierogi ekspresowe :shock: dla mnie to porazka :/ zanim je nalepie mija wiecznosc :( za to moja mam trzaska je jakby lecialy z tasmy ;-) na szczescie nalesniki mi wychodza dosc szybko.
u mnie czesto jest tak jak dzis zupa zrobiona wczoraj wieczorem obiad resztki (makaron z wczoraj) + pesto zrobione jakies warzywa na parze pestki i juz albo jednogarnkowiec. bigos bez kapusty Ani.D to u nas hit kazdej jesieni :)

neina - 2010-10-06, 15:27

bronka, no coz, takim jak Ty chyba sie trzeba urodzic :roll: ;-)
bronka - 2010-10-06, 15:34

neina, wystarczy 10 kg nadwagi, bagaż psychiczny i litr kawki :-P ;-)
devil_doll - 2010-10-06, 15:35

Cytat:
bronka, no coz, takim jak Ty chyba sie trzeba urodzic

oj tak :-D

lilias - 2010-10-06, 15:59

naleśniki na dwie patelnie idą migusiem ;-) jedno stanie, o połowę krótsze niż wskazuje na to ilość ciasta naleśnikowego :-P
bronka, litr kawki u mnie nie przejdzie :-D obawiam się, że mój staż bez kawki to chyba z lat 15. nie piłam niczego innego, a teraz? herbatki zielona jaśminowa, biała z różami, kawa zbożowa Cykorianka i Inka bez mleka. mniam :-D (ten staż wolałabym wege, ale co tam, trudno).

bronka - 2010-10-06, 16:03

lilias napisał/a:
naleśniki na dwie patelnie idą migusiem ;-)

Już się bałam o tym napisać :-P :lol:
Placki ziemniaczane lecę na dwie patelnie. Do naleśników mam jedną 8-)

lilias - 2010-10-06, 16:10

bronka, :-D :-D chciałabym umieć pierogi "na cztery ręce". chyba rodzina by mnie ozłociła, albo uwiązała w kuchni do kaloryfera ;-)
maga - 2010-10-06, 16:17

pierogi i naleśniki migusiem? :shock: boszzzz... Chciałabym tak... Naleśniki na 2 patelnie to jeszcze jak cię mogę, ale pierogi to u mnie danie luksusowe, bo pół dnia mi zajmuje :roll:
bronka - 2010-10-06, 16:47

lilias napisał/a:
bronka, :-D :-D chciałabym umieć pierogi "na cztery ręce"

się można umawiać ;-) :mrgreen:
maga napisał/a:
pierogi to u mnie danie luksusowe

Nie no- u nas też. Stanowczo :-D

Smaka mi narobiłyście. Może w weekend się zaprę i zrobię znów z soczewicą mniam 8-)

moony - 2010-10-06, 16:49

Naleśniki migusiem, pierogi zajmują mi pół dnia, dlatego robię je raz na pół roku. Lubię naleśniki robić po powrocie z pracy, bo chociaż nie dorobiłam się jeszcze dwóch dużych patelni, naleśnik się smaży, a ja w tym czasie ogarniam całą chatę.
bronka napisał/a:
wystarczy 10 kg nadwagi, bagaż psychiczny i litr kawki :-P ;-)

To wcale nie gwarantuje sukcesu. Trzeba mieć to "coś".

kofi - 2010-10-06, 17:39

U nas problem polega na tym, że śniadanie jemy wcześne - o 7, potem ja drugie o 11 gdzieś, Daniel często później, czasem prawie nic nie je w szkole, chociaż nosi sporo, do tego ma termos z herbatą, ale nie zawsze zje i wypije. I potem nic. Do domu ruszamy po 16 (bo Daniel późno kończy lekcje), jesteśmy przed 17, o ile nic nie mamy do załatwienia. I jesteśmy strasznie głodni - obiad - nawet jak jest zrobiony dzień wcześniej - jemy koło 18, czasem trochę wcześniej. I potem do nocy co chwila coś pojadamy. Daniel domaga się kolacji, którą je bardzo późno. To mi się nie podoba. :roll:
Lily - 2010-10-06, 18:05

Najszybsze danie to spaghetti. No nie? ;)
kofi - 2010-10-06, 18:12

Lily napisał/a:
Najszybsze danie to spaghetti. No nie? ;)

Nawet zamroziłam sobie kilka kubków pesto z rukoli, które można jeść z makaronem. No, ale mrożonki czekają na zimę ;-)

Capricorn - 2010-10-06, 18:38

bronka napisał/a:

No chwilkę przed 6. Wstawiam zupę, robię drugie danie, lecę się malować.
O 7 obiad dochodzi, ja piękna i ubrana :-P Potwory się budzą i pijemy kawkę.


cyborg, ot, co. Jeszcze przecież psa wyprowadzasz.

My - niestety - główny posiłek jemy skandalicznie późno. Dla przykładu: zaraz wyjmuję pizzę z pieca.

Agnieszka - 2010-10-06, 20:39

naleśniki czy pierogi (mam na myśli domowe) do szybkich dań u mnie nie należą, dodatkowo naleśników nie potrafię robić i nie bardzo lubię, to i serca mi brak do nich
Bronka: podziwiam za energię, organizację i poranną rześkość. Wstaję ok 6 czasem po, ja muszę się obudzić, umyć, wypić kawę. Ok 6.30 ściągam Adę a w międzyczasie śniadanie domowe, do szkoły, czasem dzieć sobie przypomni, że coś trzeba: książkę jakąś(szukanie), rysunek skończyć, plecak dopakować, zapałek nastrugać, patyki nazbierać.... Ciuchy zazwyczaj szykuję dzień wcześniej, plecak pakowany też poprzedniego dnia ale rano potrzebujemy czasu by się dobudzić (lubimy jeszcze przytulaka porannego), wyszykować itd. Startujemy o 7.30.
Odpaliłam zamrażalnik i kilka gołąbków zamieszka (kapusta mi się dziwna trafiła i wyszło mniej niż zazwyczaj) dla Ady na jakaś awarię starczy.
Kolację (raczej II danie) zazwyczaj jadamy ok 18.30 -19.30. Ada ma śniadanie na ciepło, potem II w szkole, 14-15 jest zupa a w międzyczasie coś: kulki z jaglanej, orzechy, owoce, budyń, deserek, resztki z dnia poprzedniego z obiadu (zostawiam np fasolkę szparagową, brukselkę...), kukurydzę gotowaną czasem dojada, to czego w szkole nie zjadła... (oczywiście apetyt często zależy od pogody i pory roku)

kofi - 2010-10-07, 08:06

No właśnie tego posiłku koło 14 mi brakuje. Tzn. chciałabym, żeby Daniel coś zjadł, ale o tej porze jest na lekcjach, czasem na przerwie zajmuje się czymś innym i nie zje.
Ja też muszę się "rozkręcić" rano,ciężko byłoby mi się brać za gotowanie od samego rana.
Na ciepło Daniel je rano tylko parówkę, czasem jajecznicę, a kolejny ciepły posiłek (oprócz tej herbaty) to jest właśnie wieczorem. Zastanawiałam się, czy mu nie dawać zupy jakiejś w termosie, ale wtedy nie mógłby brać tej herbaty, bo 2 termosy w jego i tak za ciężkim tornistrze, to już za dużo.

Agnieszka - 2010-10-07, 11:46

kofi: moje dziecko nie jest wielkim kanapkowcem, zupa u nas obowiązkowo (czasem wakacyjnie, wyjazdowo, weekendowo niewielkie odstępstwa). Ada jest odbierana po zajęciach dodatkowych i opiekunka jej podaje. Nie testowałam zabierania przez nią termosu bo plecak ma i tak wystarczająco ciężki a na stołówkę idą dzieci jadające obiady więc nawet nie bardzo ma gdzie zjeść.
maga - 2010-10-07, 12:00

kofi, a musi być ta herbata? Może zamiast tego zupa do termosu? Wody sporo, więc pić się nie powinno chcieć.
moony - 2010-10-07, 12:10

Widzę, że macie mniej więcej stałe pory posiłków - jak ja: 8-9, 12, 14, 18-19. Jak nie zjem ciepłego obiadu o względnej godzinie to łażę i wyjadam, wyjadam, a najchętniej to słodycze... kofi, wydaje mi się, że pomysł z zupą zamiast herbaty jest wart wypróbowania. Mi się to szalenie sprawdzało na zajęciach. Ciepłe, mokre i pożywne.
bronka - 2010-10-07, 12:41

kofi też myślę, że gęsta zupa o 14 w szkole powinna załatwić sprawę
Capricorn napisał/a:
cyborg, ot, co. Jeszcze przecież psa wyprowadzasz.

o nie :-D Psa wyprowadza małżonek. I gary myje ]:->

kofi - 2010-10-07, 13:02

maga napisał/a:
kofi, a musi być ta herbata? Może zamiast tego zupa do termosu? Wody sporo, więc pić się powinno chcieć.

Rozważam ten pomysł. Tylko musiałby mieć chyba inny termos, muszę się z nim porozumieć w tej sprawie. ;-)

maga - 2010-10-07, 15:25

Oczywiście chodziło mi o to, że pić się nie powinno chcieć ;-)
Irokezik91 - 2010-10-07, 17:24

lilias napisał/a:
naleśniki na dwie patelnie idą migusiem

:shock: Podziwiam was. Mi najprostszy obiad umie zająć dwie godziny...
Niedawno pobiliśmy rekord - jedliśmy obiad około 23.00... :lol: Ostatnio zupełnie nie potrafię się zorganizować. Jeszcze dodatkowo utrudnia mi wszystko to, że jestem straszną perfekcjonistką, przez to wszystko zajmuję mi więcej czasu. :-/
Naprawdę podziwiam wszystkie house managerki. :mryellow:

Alispo - 2010-10-07, 17:40

Lily napisał/a:
Najszybsze danie to spaghetti. No nie? ;)



o tak,dlatego zdecydowanie najczestszy obiad to makaron+kupny sos ;-)

Amanii - 2010-10-07, 18:52

ja taki "obiad" uznaję za osobistą mini-porażkę, ale czasem też praktykuję, ze względu na brak czasu/lenistwo :)

dziś też miałam leniwy obiad, ale bardzo pyszny: barszcz czerwony (z torebki :P ) i paszteciki z ciasta francuskiego z kapustą i grzybami. Ciasto francuskie było kupne, ale nadzienie moje :)

Wszystko jest kwestią organizacji i szybkich ruchów :)

Cebula w kostkę, do garnka na rozgrzany tłuszcz, niech się smaży, w tym czasie siekanie kapusty, od razu z deski do garnka z cebulą, jak już wrzucimy wszystko to posolić, zamieszać, przykryć, zabrać się za krojenie pieczarek. Pieczarki z deski buch do gara z kapustą, zamieszać, przyprawić, zmniejszyć ogień, przykryć - i już nas nie obchodzi. Czekamy aż się udusi
W tym czasie rozgrzewamy piekarnik, rozwijamy ciasto na blacie, kroimy w prostokąty. Farsz z gara buch-buch-buch, zwiju-zwiju x 8, kładziemy na blachę i do pieca.
Od chwili pokrojenia cebuli minęło 20-25 minut, 10 minut pieczenia i gotowe :)

Ja lubię sobie czasem postać w kuchni, pieczołowicie coś pokroić, starannie ozdobić itp. Ale jak trzeba to się nie obcyndalam :) Naleśniki, sajgonki z sosem, ryż z warzywami, pizze spokojnie można zrobić w pół godziny. Albo obiad ziemniaki + kotlety (jakiekolwiek) + surówka.
Tzn nie wiem jak jest z ilościami "rodzinnymi", ale na dwie osoby to migiem :)

Ostatnio spędziłam za to pół dnia przy pierogach ruskich z tofu i obiecałam sobie, że nigdy więcej (no, chyba że na święta) :lol:

maga - 2010-10-07, 19:07

Cytat:
Ostatnio spędziłam za to pół dnia przy pierogach ruskich z tofu i obiecałam sobie, że nigdy więcej (no, chyba że na święta) :lol:
_________________

Trzy tygodnie temu zrobiłam dokładnie to samo :lol:

Amanii - 2010-10-07, 19:14

mogliby wynaleźć gotowe, rozwałkowane i powycinane w kółeczka ciasto :D bo lepienie uwielbiam, tylko nie lubię tego babrania się z wałkowaniem i wycinaniem, wszystko jest białe od mąki, syf na blacie, blee...

ja lubię "czyste" dania przygotowywać :)

kofi - 2010-10-08, 07:29

Amanii gorący farsz dałaś na ciasto? Mnie się od tego kiedyś rozpłynęło ciasto francuskie i wiecej nie ryzykowałam z ciepłym farszem.
Ciasto na pierogi robię ostatnio w mikserze, ręcznie ugniatam tylko w ostatniej fazie i wałkuję.

Amanii - 2010-10-08, 07:54

trochę się zaczęło rozpływać, ale nie zdążyło, bo już wylądowało w piecu :)
kofi - 2010-10-08, 07:57

No właśnie - u mnie to miało być zwinięte z całego kawałka - taka rolada.
Co myślicie o hxxp://allegro.pl/stanley-heatkeeper-termos-obiadowy-z-lyzka-i1232455770.html]takim termosie?

alcia - 2010-10-08, 09:19

kofi napisał/a:
Co myślicie o takim termosie?

że jest maluteńki potwornie :) - 10cm średnicy, 300ml - na zupę dla jednej osoby w sam raz :)
A poza tym - to taki pojemnik na jedzenie, nie termos.. Sama taki mam i jest bardzo praktyczny i przydatny, ale ciepła to on nie trzyma. Tylko nam akurat na tym nei zależało, więc jest OK.

bronka - 2010-10-08, 09:23

kofi, ten firmy, ale metalowy polecała gosia. Twierdzi, ze bardzo dobrze trzyma ciepło.
Ja mam termos obiadowy- duży taki ( do przedszkola) i małą torbę termiczną avent. Nie waży to, zmieści słoik średniej wielkości. Jak rano wleję gorącą zupę to o 13-14 jest ciepła- akurat do jedzenia.

kofi - 2010-10-08, 09:31

alcia napisał/a:
kofi napisał/a:
Co myślicie o takim termosie?

że jest maluteńki potwornie :) - 10cm średnicy, 300ml - na zupę dla jednej osoby w sam raz :)
A poza tym - to taki pojemnik na jedzenie, nie termos.. Sama taki mam i jest bardzo praktyczny i przydatny, ale ciepła to on nie trzyma. Tylko nam akurat na tym nei zależało, więc jest OK.

No właśnie zależy mi na takim jak najmniejszym na zupę dla 1 osoby. alcia on wcale nie trzyma ciepła? Tak ze 3 -4 godziny by starczyły.
Muszę mieć mały, bo Daniel nosiłby go do szkoły w tornistrze.

bronka - 2010-10-08, 09:34

znalazłam Ci - takie coś mam hxxp://www.bobosam.pl/produkt-889.html
kofi - 2010-10-08, 09:49

bronka napisał/a:
znalazłam Ci - takie coś mam hxxp://www.bobosam.pl/produkt-889.html

bronka dziękuję :-) . Ale to chyba za duże dla niego. Jakby miał nosić na ramieniu to zgubi natychmiast. ;-) Termos może mieć w takiej kieszonce na butelkę.

bronka - 2010-10-08, 09:56

kofi, rozumiem. Poczekajmy na gosię - poradzi Ci dobry termos ;-)
gosia_w - 2010-10-08, 12:08

gosia się melduje :-D
Ja mam taki: hxxp://allegro.pl/termos-stalowy-obiadowy-0-5l-stanley-classic-i1226658493.html
Płaciłam 139 zł. Rewelacyjnie się sprawdził w czasie wakacji.

kofi - 2010-10-08, 12:14

Ojeeej, taki drogi... :-|
A nam jest potrzebny właściwie tylko do końca stycznia, bo potem Daniel ma na 1 zmianę. Ten pojemnik, który pierwszy znalazłam, ma izolację piankową, czyli taki styropian, może to starczy?
A w ogóle rozważam wersję pt. kubek termiczny za punkty na stacji benzynowej. :roll:

maga - 2010-10-08, 12:22

kofi, pewnie są różne kubki termiczne, ale te, z którymi miałam do czynienia (2 rodzaje), nie były całkowicie szczelne i krótko trzymały ciepło
kofi - 2010-10-08, 12:26

Dobrze, że uprzedzasz. Już sama nie wiem.
Daniel chciałby nosić zupę do szkoły - to wiem. On lubi zupy - kremy, a o takich mówiliśmy. Innych rzeczy raczej nie będzie nosił, bo nie będzie miał jak zjeść. Dlatego myślę o czymś małym. Z drugiej strony - w weekendy mógłby wykorzystać to coś mój mąż, który często długo pracuje poza domem i jedzie na bułach i kawie albo i bez tego. Albo jak, jeśli pójdę na te nauki planowane. :mryellow:

moony - 2010-10-08, 12:47

bronka napisał/a:
znalazłam Ci - takie coś mam hxxp://www.bobosam.pl/produkt-889.html

Bardzo praktyczne i potrzebne, ale podrażające koszty obiadów ;)
U mnie dziś obiad-porażka: bułka i sałatka żydowska ze sklepu... :( Dobrze, że jutro mam wolne, będę tworzyć.

kofi - 2010-10-08, 12:52

Wiecie, od kiedy założyłam ten wątek to się mocno dowartościowałam - bo wszyscy właściwie robią tak jak ja - wieczorem, rano, rzadko kto bezpośrednio po przyjściu z pracy. I teraz to wieczorne stanie przy garach mniej boli. :-)
I jakoś tam sobie radzę. :roll:

bronka - 2010-10-08, 13:26

kofi napisał/a:
się mocno dowartościowałam

no i bosko :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

alcia - 2010-10-08, 16:04

Ale temat na czasie.. jak dla mojej rodziny ;)
Kurcze, nigdy nie miałam takiego problemu, bo albo nie pracowałam, albo później pracowałam w domu. I wtedy gotowałam kosztem czasu pracy (co też było czasem mocno wkurzające, ale gotowałam).
Od września pracuję poza domem i niezły sajgon się zrobił z gotowaniem.. Ciężko się było przestawić i dopiero po miesiącu opracowaliśmy skuteczny system, wcześniej wszystko kulało ;)

Staramy się, by w domu była zupa i czasem nam to wychodzi :) Wtedy nie ma problemu.
Ale ogólnie ja robię tak: rano wstaję, mam z pół godziny na zrobienie obiadu dla całej rodziny - ten obiad dzieci mają w przedszkolu a ja sobie zabieram do pracy.. a po powrocie ma być jakiś obiad drugi (czy to ta zupa, czy inne danie - u nas bez znaczenia). ten drugi, to na ogół coś z dnia poprzedniego, bądź coś mega szybkiego (przerabianie resztek z innych posiłków itp, lub po prostu szybkie danie).
Ten obiad który gotuję rano - jeśli 30 min ma mi nie wystarczyć, to częściowo przygotowuję (a raczej mężowi zlecam) wieczorem dnia poprzedniego - np. ugotować jajka z których będą kotleciki i obrać ziemniaki.. czy nasypać odpowiednie ilości kasz/ryżów do garnka (rano na wpół śpiąca tylko zalewam i włączam), podsmażyć cebulkę, przygotować ciasto na naleśniki (minuta pracy wieczorem, a rano byłoby 4x tyle).. itp.
Ja wstaję o 8., a dzieci maja być w przedszkolu przed dziewiątą, ja w pracy na 9.
Karko wraca z pracy koło 15:30 i zabiera dzieci z przedszkola - wtedy od razu mają coś gotowego do zjedzenia.. ja po powrocie też (o ile mi wszystkiego nie zjedzą.. raz mi zjedli wszystkie pierogi, myślałam, że ich pozabijam :evil: )

U nas szybkie dania to pierogi (dzień wcześniej farsz, rano lepienie i ugotowanie), spaghetti, czy inne dania na zasadzie: duszone warzywa + makaron.. czy parę składników na szybko na patelnię i z ryżem..
nic mi do głowy nie przychodzi.. choć trochę tego jest. no nic, umysł mam zdezelowany totalnie w tym tygodniu.
Dobrze, że jutro o jedzeniu myśleć nie muszę (w pt. ZAWSZE naleśniki -czyli danie na 15 min :) )

[ Dodano: 2010-10-08, 17:06 ]
kofi napisał/a:
alcia on wcale nie trzyma ciepła? Tak ze 3 -4 godziny by starczyły.

no coś tam trzyma, ale nie za długo.. kurcze nie mierzyłam ile. Tam w moim budowa wygląda tak: plastik|styropian|plastik.

gosia_w - 2010-10-08, 16:08

alcia napisał/a:
U nas szybkie dania to pierogi (dzień wcześniej farsz, rano lepienie i ugotowanie)

alcia :shock: Jak Ty to robisz?

Lily - 2010-10-08, 16:10

Pierogi... dla mnie pierogi to na pół dnia robota, więc nawet nie zaczynam, zwłaszcza sprzątać mi się nie chce tego blatu oblepionego mąką ;) Podziwiam zorganizowane kobiety. Choć mnie idzie dość szybko gotowanie, obranie ziemniaków to parę minut, a A. obiera przez piętnaście, krew mnie zalewa przy tym, ale jeśli chce, to i tak dobrze, że chce coś robić :P
moony - 2010-10-08, 17:52

kofi napisał/a:
Wiecie, od kiedy założyłam ten wątek to się mocno dowartościowałam - bo wszyscy właściwie robią tak jak ja

kofi, przecież my wszyscy staramy się w miarę bezboleśnie przejść przez to życie, czyż nie?

Agnieszka - 2010-10-08, 18:01

20 min temu wróciłam z pracy. Zupa była z wczoraj (dyniowa) a na kolację dokończymy gołąbki

kofi: dobry termos to fajna rzecz (jej Gosia zapomniałam sprawdzić termos, o który pytałaś, mnie się trzeba przypominać), jeśli masz mieć kubek za punkty, to może go weź i zobacz jak się sprawdzi (zawsze komuś z domowników się przyda)
Termos, który wybrałaś ok, mały, zgrabny ale czy nie za mały. No i z własnych doświadczeń wiem (woziłam w takim wynalazku, tylko większym jedzenie Adzie do przedszkola), niestety jadała zazwyczaj letnie (u nas przemieszczanie się komunikacją było wówczas, kawałek do pokonania, z przesiadką i jesień)

no dobra....., no to kto mnie chce na korepetycje z porannego szybkiego robienia pierogów i naleśników ;-)

margot - 2010-10-08, 18:51

Agnieszko , ja Ciebie biorę na korepetycje tych pierogów i naleśników :mryellow:
a Ali , dziękuję ,że mnie poparła ,że teraz już nie będę uważana za heretyka :mrgreen:

gosia_w - 2010-10-08, 19:37

Agnieszka napisał/a:
jej Gosia zapomniałam sprawdzić termos, o który pytałaś, mnie się trzeba przypominać)

Dobrze, będę wiedziała następnym razem ;-)

lilias - 2010-10-08, 20:14

Lily, mam patent na oblepiony mąką stół :-D szczodrze namaczam i plastikowym druciakiem po blacie jadę, potem tylko myjka celulozowa i stół błysk. przesadziłam z tym określeniem "stół" :-> w kuchni stoi takie cos z blatem o rozmiarach 1 talerz na 1 talerz (pbiadowe mam na myśli)

[ Dodano: 2010-10-08, 21:15 ]
też się czaję na dobry termos :-)

Lily - 2010-10-08, 20:36

lilias napisał/a:
Lily, mam patent na oblepiony mąką stół :-D szczodrze namaczam i plastikowym druciakiem po blacie jadę, potem tylko myjka celulozowa i stół błysk.
Nie no, zmyć się da, tylko trzeba na to czas poświęcić, więcej niż na umycie garnka wg mnie ;)
owieczka - 2010-10-08, 21:36

Nie umiem gotować rano. Zawsze gotowałam po pracy. Bardzo rzadko gotuję potrawy tylko na jeden dzień. Mam komfort posiadania gigantycznej zamrażarki, więc moge przygotowywać różne rzeczy w ilościach hurtowych i od czasu do czasu odmrażać.
Zobaczymy jak to wszystko uda nam się zorganizować po powrocie do pracy. Będzie trzeba Męża wciągnąć w wir kuchennych zadań, bo do tej pory obiady przygotowywał rzadko. No i u nas jeszcze ten problem, że my kupnego jedzenia nie lubimy... w ostateczności może być pizza, ale to już ostateczna ostateczność :-/

edysqa - 2010-10-08, 22:39

A mnie tak wychodzi ze gotuje po pracy. Jak zostaje wiecej to zamrazam, ale codziennie jemy co innego. Jeśli ma być coś do czego potrzebne jest dłuższe przygotowywanie a Moj Mąż jest już w domu, to pisze mu instrukcje i On zaczyna gotowanie a ja kończę :-)
Dlatego ze gotuje codziennie staram się żeby obiady były proste i szybkie do przygotowania ;-)
Podziwiam, ze wstajecie wcześniej i gotujecie rano, ja niestety mam problemy ze wstawaniem ;-) i zazwyczaj robię to na ostatnia chwile (niestety).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group