wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - Stan przedzawałowy

Pipii - 2011-11-08, 08:36

Jenny wg TMCh miażdżyca tętnic wieńcowych powstaje z powodu napięcia wewnętrznego i złego stanu pęcherzyka żółciowego. Jedzeniem NIE ZAWSZE da się tę miażdżycę znokautować. Taka jest prawda, niestety i nie chcę Cię oszukiwać, że jest inaczej.
Jeżeli chodzi o jedzenie - żyto, pełne żyto i jeszcze raz żyto. Najważniejsze zboże w przypadku miażdżycy. Dawaj Ojcu chleb żytni, mooocno razowy, na zakwasie pieczony, najlepiej z ziaren mielonych bezpośrednio przed pieczeniem na kamiennych żarnach (są takie w sprzedaży). Poza tym - ja uważam, iż miażdżyca miażdżycy nierówna. Trzeba Twojego Ojca dobrze zdiagnozować wg TMCH, aby poznać prawdziwą przyczynę choroby wieńcowej.
Wg Germańskiej Nowej Medycyny zaś stan przedzawałowy, czy też zawał, jest spowodowany przeżytym około 6 - 9 miesięcy wcześniej dużym konfliktem "rewirowym", zapytaj ojca czy nie przeżył jakieś pół roku temu czegoś, co go wkurzyło, o czym nie potrafił przestać myśleć, co mu nie pozwalało spać itd itp. Poznanie przyczyny choroby też jest ważne..
Jeżeli zaś chodzi o zapychacze - chleb, ziemniaki, strączki.
Poczytaj sobie o oleju kokosowym, bardzo ładnie usuwa złogi miażdżycowe z tętnic.
Dieta dr Budwig jest skuteczna, cały system terapii Gersona - z lewatywami włącznie.
Ale moim zdaniem - najważniejsze - dojść do tego, CO spowodowało tę dolegliwość.. bo od tego trzeba zacząć..
Jenny przytulam Cię mocno, ściskam i jestem z Tobą sercem :* Będzie dobrze!!
P.S. Ojciec miał robioną koronarografię? Ma założone stent`y?

Mikarin - 2011-11-08, 08:51

Powiem ci, ze miałam kiedyś dietę z Memorial Hospital - tę całą kapuściankę, którą doprawiałam jak szalona. Dieta trwa tylko tydzień i jej zasadą jest to, zeby jeść do oporu, tak długo, jak czujesz głód. Nie wolno być głodnym przy tej diecie. Pierwsze kilka dni, chyba dwa, są ciężkie, ale potem człowiek nawet nie wie, kiedy jest zapchany po gardło i to uczucie utrzymuje się bardzo długo.
Ale tak, jak pisała Pipii - decyzję o zmianie sposobu żywienia musicie podjąć z lekarzem. Albo iśc do dietetyka. Taka wizyta pociągnie was ze 200 zł po kieszeni, ale dostanie dietę, która będzie dostosowana do jego potrzeb i oczekiwań! Bez jakichś sztywnych reguł w sensie: "A dzisiaj tylko brokuł i szparagi". To najbardziej obciąza organizm, bo zgodze się, ze mięso jest niekorzystne, ale zanim organizm się przestawi na trawienie innego rodzaju pokarmu tez minie trochę czasu i trzeba go organizmowi dać, zeby powoli się normował i oczyszczał.

Do takich klasycznych zapychaczy ja zawsze zaliczałam otręby pszenne - do zup, kanapki, sałatek, do wszystkiego i ciemny ryż. Zjesz troszkę i koniec.

Przede wszystkim trzeba wytłumaczyć Twojemu tacie, że raz się żyje i niech zaryzykuje. Przecież nie musi rezygnować z mięsa od razu. Niech wywala po trochu - najpierw mięcho MOM i mielone, potem wędliny, parówki, niech się zatrzyma ile potrzebuje na białym mięsie i potem powoli je ogranicza.
W przypadku choroby drastyczna zmiana jadłospisu może pogorszyć stan! Drastyczna zmiana stylu życia w każdą stronę również może.

I namów go na nordic walking. Kijki kosztują 80 do 120 zł, płytka instruktażowa 80 zł. Pohasa na swiezym powietrzu (oczywiście powoli, powoli) i powinien poczuć się lepiej. Ruch w jego przypadku, nawet półgodzinny spacer, ale codziennie, są bardzo ważne.

Trzymam za ciebie kciuki, trzymam kciuki za twojego tatę i najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać, bo trzeba być silnym za niego i za siebie.

[ Dodano: 2011-11-08, 08:53 ]
Teraz doczytałam, co napisałaś... powiem Ci, że nie ma złotego środka. Spróbuj z dietą, ale nie naciskaj na ojca. Niech przechodzi swoim tempem, wtedy nie będzie musiał się oszukiwać.
Powodzenia <przytul>

Kat... - 2011-11-08, 09:20

Jenny, szczerze mówiąc jeśli Twój tata już teraz nastawia się, że się nie uda to żebyś z kuchni nie wychodziła nie dogodzisz. Bez ideologicznego albo zdrowotnego mocnego przekonania może być trudno. Skoro pracuje za dużo i ogranicza go czynnik zewnętrzny jakim jest światło to nie sądzę żeby nagle sam z siebie się tak na maksa postarał. Może i brzmię pesymistycznie ale wokół pełno mnie ludzi, którzy są przyzwyczajeni, lubią jeść mięso i wiedzą, ze im szkodzi ale nie mają właśnie tego mocnego wewnętrznego postanowienia i nie potrafią przestać go jeść.
Myślę, że warto uderzyć w to, ze życie jest jedno, że wnuki na pewno będą chciały się od niego uczyć jak podrosną, że nikt za niego tego nie zrobi i jak z każdą zmianą będzie ciężko. Warzywami można się najeść ale to jest przede wszystkim sprawa psychiki.

zou - 2011-11-08, 12:33

Hej Jenny,

Życzę dużo zdrowia Twojemu Tacie!
Z moich doswiadczeń wynika, że taka pomoc dietą jest możliwa.
Pomagam właśnie mojej Rodzinie, a głównie dietą - właśnie mojemu Tacie.
Nie miał stanu przedzawałowego, ale ma wielki brzuch, wielki cholesterol i miał spore bardzo nadciśnienie. Żywił się bekonem, majonezem i serami. Cały czas się "odchudzał" a wieczorem podjadał w/w. Zero regularności.
Niestety takie przestawienie się wymaga także samozaparcia kogoś z Rodziny, kto a) najpierw pogotuje aby zawsze coś było zdrowego w lodówce na rano/południe/popołudnie/ wieczór.
b) kto wetknie do torby coś na II śniadanie
c) aby to trwało (ta zmiana diety) minimum ze 2 tyg. dopiero wtedy zaczyna się odczuwać lekkość, lepsze samopoczucie bez potrzeby "kopa" z męsa, cukru czy piwa
d) to jest możliwe, ale trzeba na początek objać stery, aby przygotowując danie, podając zanim ktoś zgłodnieje, jakoś udowodnić na własnej skórze, ze to jest OK.

Teraz jest sezon na paprykę, ja faszeruje z 15 sztuk z ryżem czerwonym i suszonymi pomidorami i suszem z soi z przyprawami np. do mielonego dla taty i takie wielkie dania są w domu od rana do wieczora, może nakładac ile chce. Czasem wraca 3 razy po dokładkę, a z czasem po coraz mniejszą...bo się nie boi ze zgłodnieje.

Jako zapychacz mam dobrą zapiekankę wszystko w plastry: ziemniaki i marchewka warstwami ( po około 1 kg marchwi i 3/4 ziemniaków), do piekarnika na 200C na pół godziny a potem zalane rokpolem z jogurtem (moze być miksowane tofu wędzone)...na to dużo szczypiorku- ciepłe, dużo, sycące i lekkostrawne. (prócz szczypioru).

Takze to jest możliwe, jak człowiek dostatecznie długo jest przez kogoś pokarmiony daniami po ktorych poprawia się samopoczucie (nie skacze IG, nie jest ciężko, nie ma ograniczenia ilościowego). Do tego mówię, że wolno ile się chce np. sojowych parówek, albo cała blacha pieczonych w piekarniku warzyw, - też do woli, i suto oliwy z oliwek,
hummus w pitę i takie 2-3 aż do przejedzenia. Z czasem już nie ma lęku o głód. A pojawia się lekkość i Tata zauważył, że zapina inną dziurkę w pasku...a jadł do woli!

Więc Kochana, z czasem- to jest możliwe, tylko trzeba kilka tygodni podawać gotowe, aby ktoś nie zwątpił z bezradności na stary szlak, w chwili zmęczenia, znużenia...
albo jak nic nie ma gotowego "na zaś". Myślę do przodu na 3 posiłki wege, zmianiam konsystencje kolory, posypki mielony cheb razowy z oliwą, na sałatkę rumieniony, sosiki z hummusu jako dodatek do kanapek, często coś na ciepło- jak tortille to wypaśne, aby też oko się najadało...i było dużo "roboty" przy jedzeniu, różne dodatki w miseczkach małych...sezam na pomidora, pestki dyni, kiełki robię z ciecierzycy...
Małe "zimne gołąbki" z fety i sałaty, ale tej sałaty to duuużo...wygląda to jak danie dla 5 osób, haha...a to dla każdego po talerzu!

I zawsze opowiadam co dobrego jest w danym daniu i co ono robi dla organizmu, jak leje oliwę to opowiadam o oliwie, jak sezam- to co on "robi" co zawiera zawsze jakoś przemycam aby ta wiedza też wpływała na organizm, że jedzenie działa w organizmie i go nasila energia dobrą. Wtedy chętniej się siega po te rzeczy niby nieznane, ale człowiek wie co one działają i jakoś się przekonuje...że są jadalne i mają swoje funkcje a nie tylko ozdoba (jak sezam na kanapki).

Tak tu pisze o sobie, ale tak się w tym rozpędziłam, i tyle mam energii, że po prostu ona staje się z czasem jakąś tajemniczą drogą zaraźliwa, nawet jak kiedyś Tata był całkowicie przeciwny, to teraz już wcale a wcale nie. Dlatego Ci piszę- abyś Ty nie starciła przekonania. Czasem lyudzie nie wierzą, zę się uda, bo nie znają przepisów, nie umieją tego sami powtórzyć, dla nich to czarna magia- się sobą zająć.

Fakt nie mają naszego Forum- ale przecież mogą mieć ;)

Dlatego piszę bardziej do Ciebie, na moim przykładzie- po prostu się nie poddawaj zniechęceniu Taty. Rób swoje, gotuj, podawaj ile możesz zdowego jedzonka, a zobaczysz że z zcasem będzie lepiej i lepiej.

Życzę Ci Twego entuzjazmu i miłości i dobrej energii. Wierzę, że Twój Tata jeszcze kiedyś będzie Wege- Macho :) i nam wszystkim pokaże! Pozdrawiam Ciebie i Tatę!

ps. Acha my z Tatą i z Rodziną byliśmy RAZ na Nordic Walking, ale Tata uważał że to obciach- facet o kijach. Ale byliśmy, i ma kije, choćby na jeden raz warto. Spacer był super, byliśmy wszyscy and morzem, nawet Tata narysował na plaży wielkie serce kijami. I dla takich chwil warto żyć. Mamy cudne fotki z tej przygody 'sportowej". Chociaż kije stoją w garażu od tamtego czasu. Ale widział jacy wszyscy byliśmy szczęśliwi wtedy razem. Było fajnie :)

Pipii - 2011-11-08, 12:43

Jenny :* przytulam Cię..
Nie powinno się jeść "do oporu" przy chorobach serca, gdyż napychanie się, nawet kapustą czy kartoflami powoduje nadmierne wypchanie żołądka, które przygniata przeponę, a ta znowu przygniata serce - jeżeli Twój tata ma miażdżycę naczyń to i tak serce jest niedotlenione, takie przygniecenie przez pełen żołądek nie jest więc dobre.
Polecam mniejsze porcje, ale częściej.. oczywiście to gadka szmatka, bo i tak Twój Ojciec zrobi to, co on będzie chciał zrobić, taka jest prawda.
Jenny wiem, że to co napiszę jest brutalne, ale każdy odpowiada za swoje życie i zdrowie i oczywiście, możesz Ojcu pomóc, jeżeli On tego chce i będzie w tym konsekwentny to mu się uda! Jeżeli zaś wróci do poprzednich nawyków.. to jego decyzja, jego życie.. jego zdrowie. Niestety.. Wiem co piszę, bo moja prawie cała rodzina jest chora i nie chcą mnie słuchać, uważają, że gadam farmazony. Ich decyzja.. Jedyne co można zrobić w takiej sytuacji to zaakceptować tę decyzję.
Jenny polecam Twojemu Ojcu po wypisie ze szpitala wizytę u Romanowskich. On / Ona dokładnie zdiagnozują Ojca, zastanowią się nad leczeniem, dietą, odpowiednim ruchem. My możemy radzić i dobrze radzimy, ale tak na prawdę NIE WIEMY co w Twoim Ojcu źle funkcjonuje i co będzie najlepsze właśnie dla Niego.
Także - buziak wielki dla Ciebie, rozumiem, jak musi Ci być trudno :*

gosia_w - 2011-11-08, 12:49

zou napisał/a:
Teraz jest sezon na paprykę

Hm... ale to chyba tak ogólnie, że jak jest sezon na paprykę, to można nafaszerować, itd. ? Bo sezon na paprykę to już się w tym roku skończył.

zou - 2011-11-08, 13:07

No staram się sezonowo- teraz ostatni moment - bo kończy się u nas na rynku fasolka szparagowa jesienna, dynie - no zapiekanki z dyni to nie trzeba zachęcać na jesieni! szczególnie z mlekiem kokosowym,a papryki, pomidory gruntowe... to staram się z tego właśnie korzystać bo za kilka tyg. już nie będzie.
Jest też super przepis na spagetti z cukinii lub kabaczka - w plastry pionowe a potem nożem w spagetti takie 2-3mm - jak makaron długi. Po jednej cukinii tak skrojonej na patelnie albo do woka, ciut sosu sojowego, brokuł, na koniec ciut oliwy i pomidorów z oliwy, ewentualnie ciut sera - wygląda bosko, jak góra makaronu- dobre na kolację, cieszy oczy a nie zalega w brzuchu :)

Ps. Nie polecam się najadać do braku oddechu, ale wiem jaki jest czasem irracjonalny lęk o głód, więc stąd te opisy. Z czasem, jak człowiek zaczyna korzystać z WARTOŚCIOWEGO pożywienia, odczuwa na własnym ciele, że tego wartościowego jedzenia potrzebuje napchać się o wiele mniej niż "śmieciowego"., by czuć satysfakcje. Wedle zasady że przejedzony i zarazem niedożywiony na fast foodach człek jest. Ale odruch na początku jest wyuczony "że mało" i ten lęk jest psychiczny. Kilka posiłków mija zanim człowiek zacznie słuchać samego siebie i czuje, że kroma ciemnego chleba na zakwasie jest "równa" 5 tostom z białego...a odżywia prawdziwie a nie tylko napycha...

Jagienka - 2011-11-09, 17:04

Jenny napisał/a:

zamówiłam mu książkę na końcu której są niesamowite przepisy,

jaka to książka?

Pipii - 2011-11-10, 07:46

Jedna rzecz baaardzo ważna - dieta stosowana w terapii Gersona, te wszystkie soki (10-13 dziennie), lewatywy, dużo surowych warzyw strasznie wychładzają organizm. Jeżeli ktoś ma konstytucję zimną, np ma zimną wilgoć to taka dieta jest dla niego absolutnie niewskazana.
Twój Ojciec, Jenny, wnioskując po tym, co wyczytałam z poprzednich postów, był bardzo lubiący mięso, więc myślę, iż dla Niego taka dieta będzie OK w stadium "postu".. jednakże dziewczyny - do każdego trzeba podchodzić indywidualnie.. ;-)

fylwia - 2011-11-10, 19:24

Jenny, myślę, że dla człowieka, który przez tyle lat żywił się mięsem i je lubi dobrym rozwiązaniem będą znane potrawy przerobione na wersję wege - na pewno jest długa lista dań, które twój tata lubi i pomoże mu wytrwać świadomość, że nie musi z nich całkiem rezygnować. Na przykład gołąbki i inne faszerowane warzywa, bigos, kotlety gulasze, flaki sojowe czy boczniakowe, pierogi, parówki, kluchy z wege sosami, na kanapki wędzone tofu czy pasztety strączkowe i warzywne - można je jeść "po staremu" np z musztardą, chrzanem czy innymi takimi. Wszelkie gotowce sojowe na początek też będą ok, a potem coraz bardziej w stronę "prawdziwych" wege dań.
Ja sama nie jestem fanką produktów udających mięso, ale myślę, że to i tak znacznie lepsze wyjście niż powrót do jedzenia tegoż.

Dla umocnienia motywacji polecam lekturę książki 'China study", właśnie ukazała się po polsku: hxxp://merlin.pl/Nowoczesne-zasady-odzywiania-Przelomowe-badanie-wplywu-zywienia-na-zdrowie_T-Colin/browse/product/1,945266.html

A TMC mnie zupełnie do nie trafia, ale to tylko moja opinia ;)

Powodzenia!

wegedyniak - 2011-11-12, 14:05

Czy Twój Tato lubi to co robi i czy zatrudnił by wegan(ina) ?
Czy jego praca jest proeko i provegańska ?
Może powinien zmienić pracę na inną?

pozdrawiam

wegedyniak - 2011-11-12, 14:56

Mój Tato miał kilka stanów przedzawałowych i nadal żre kawałki zamordowanych zwierząt.
Ja, chociaż weganujący wege, też myślałem kiedyś że kipnę na serce.

Pipii - 2011-11-12, 20:41

Jenny napisał/a:
Pipii, jestem okropnym zmarźluchem a na diecie Gersona było mi wspaniale i nie chorowałam dotąd, aż nie zaczęłam wprowadzać powoli pokarmów zakazanych.

Jenny ja uważam, iż ile już ludzi tyle jest cudownych diet, tj. każdemu służy coś innego. Znam dietę Gersona - stosowałam. Wg mnie jest świetna, ale nie dla wszystkich, są przypadki, którym nie służy, niestety (sama dieta, nie całościowa terapia dr Gersona). Bardzo się cieszę, że się tak dobrze na niej czułaś :-) Wiem, iż je się gotowane produkty, ale przewaga jest surowych - soki, sałaty przed głównym posiłkiem. Ogólnie - jak dla mnie jest to najlepsza dieta na lato i wczesną jesień :-) W książce "Terapia Gersona" jest wiele mądrości nie tylko odnośnie jedzenia, które powinny przydać się Twojemu Ojcu, także uważam, iż to bardzo dobry pomysł, że Mu ją kupiłaś. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia!!

[ Dodano: 2011-11-12, 20:42 ]
wegedyniak napisał/a:
Mój Tato miał kilka stanów przedzawałowych i nadal żre kawałki zamordowanych zwierząt.

Jedno z drugim może nie mieć nic wspólnego, tka jest prawda :-x

[ Dodano: 2011-11-12, 20:43 ]
wegedyniak napisał/a:
Ja, chociaż weganujący wege, też myślałem kiedyś że kipnę na serce.

A jak u Ciebie z emocjami?

[ Dodano: 2011-11-12, 20:44 ]
Jenny napisał/a:
Chińczycy mnie fascynują bo swoim własnym mądrym językiem potrafili wyjaśnić zjawiska, które teraz są "odkrywane przez amerykańskich naukowców".

Padłam :-) :lol:
Jenny jeszcze tak z 2.000 lat potrzebują HAmerykanie na odkrycie wszystkiego ;-) co Chińczycy znali 2.000 przed narodzinami Chrystusa ;-)

an - 2011-11-12, 22:08

Pipii napisał/a:
wegedyniak napisał/a:
Ja, chociaż weganujący wege, też myślałem kiedyś że kipnę na serce.

A jak u Ciebie z emocjami?

Wegetarianie - weganie też muszą mieć świadomość, że sama dieta ich od chorób serca nie uchroni, jeśli nie dbają o prawidłowe odżywianie, a zwłaszcza witaminę B12, której niedobory (podobnie jak niedobory witaminy B6 i kwasu foliowego) oznaczają podwyższony poziom homocysteiny, powodującej ogromne zagrożenie dla serca.

W przypadku jej podwyższenia trzeba uzupełniać witaminę B12 jak i kwas foliowy (oczywiście inne witaminy z grupy B w tym B6 są również wskazane).
Emocje to tylko jeden z wyzwalaczy.

Pipii - 2011-11-13, 09:14

emocje to jeden z głównych wyzwalaczy chorób serca.
an - 2011-11-13, 13:22

Pipii napisał/a:
emocje to jeden z głównych wyzwalaczy chorób serca.
Emocje to jeden z wyzwalaczy. Natomiast to jak organizm zniesie natężenie emocji (stresu, wysiłku) zależy od tego, w jakiej kondycji jest organizm. Jeśli są niedobory i duży nadmiar homocysteiny lub cholesterolu (albo wada serca), to te emocje czy inny wyzwalacz mogą okazać się niebezpieczne.
wegedyniak - 2011-11-13, 14:57

Moje emocje nakręcaja czasami wiadomości o takich pasożytach jak Komorowski, Tusk i im
podobni.
Zwłaszcza o bezczeszczeniu polskich ziem przez takich kretynów jak wyżej wymienieni. Mam na myśli między innymi przymusowe eksmisje szczególnie z gospodarstw, które tworzyło kilka pokoleń Polaków.

... no ale volksdojczom o to chodzi, o to by skłócić Polaków, doprowadzić Polaków do zawałów i wrócić na nieswoje

Pipii - 2011-11-13, 16:19

wyrzuć telewizor.
seminko - 2011-11-16, 19:21

Jenny, cudownie..!! :-D
Życzę dużo zdrowia Twojemu Tacie (i Mamie, of course :-D )

Pipii - 2011-11-16, 19:22

Jenny napisał/a:
Mój tata jest na diecie już od 8 dni. Aż trudno uwierzyć. Rodzice przeczytali książkę Gersona, mam powiedziała, że już nigdy nie ufarbuje włosów. I na imprezę szykują wegańskie dania. Szok

Gratuluję!

zou - 2011-11-17, 07:35

Jenny ! Super!
Jagienka - 2011-11-17, 21:21

Jenny napisał/a:
mam powiedziała, że już nigdy nie ufarbuje włosów.

Dlaczego? Serio pytam, bo nie mam pojęcia o co z tym farbowaniem chodzi :-/

Lily - 2011-11-17, 21:41

Jagienka napisał/a:
Dlaczego? Serio pytam, bo nie mam pojęcia o co z tym farbowaniem chodzi :-/
Pewnie o toksyny z farby.
Pipii - 2011-11-18, 08:13

Lily napisał/a:
Jagienka napisał/a:
Dlaczego? Serio pytam, bo nie mam pojęcia o co z tym farbowaniem chodzi :-/
Pewnie o toksyny z farby.

Tak, skóra głowy jest bardzo wrażliwa i "wchłania" wszystko jak leci, dlatego stosowanie farb do włosów, z rozpuszczalnikami i innymi chemikaliami wnikają bezpośrednio w krwiobieg.

Jagienka - 2011-11-18, 09:47

Pipii napisał/a:
Lily napisał/a:
Jagienka napisał/a:
Dlaczego? Serio pytam, bo nie mam pojęcia o co z tym farbowaniem chodzi :-/
Pewnie o toksyny z farby.

Tak, skóra głowy jest bardzo wrażliwa i "wchłania" wszystko jak leci, dlatego stosowanie farb do włosów, z rozpuszczalnikami i innymi chemikaliami wnikają bezpośrednio w krwiobieg.

a wiecie może, które składniki farb są toksyczne? i czy jeśli nakłada się farbę tak, aby bezpośrednio nie stykała się ze skórą glowy, to też jest niebezpieczne?
przepraszam za OT, ale naprawdę mnie to zaintrygowało...

an - 2011-11-25, 01:30

Ostatnio czytałam w krótkim odstępie czasu o 2 przypadkach, kiedy kobiety po farbowaniu przypłaciły to własnym życiem - jedna młoda dziewczyna po nie pierwszym farbowaniu zmarła, dostała jakiejś reakcji, ból, i nie udało się jej uratować.
druga kobieta straciła przytomność, jej mózg został uszkodzony ... nie ma z nią kontaktu,
w tym przypadku podejrzenie padło na farbę przyciemniającą (L o r e a l) w której dopuszczony jest składnik niedopuszczony w innych krajach Europy, nazwy nie zapamiętałam

Podobno podobnych przypadków było dużo więcej, ojciec tej kobiety chce teraz walczyć o zakaz stosowania tego składnika w UK

A jeśli takie składniki przechodzą do krwi, może nawet mózgu, to inne też mają taką możliwość

Lily - 2011-11-25, 10:27

Cytat:
Terapia Gersona wyklucza wszelkie kosmetyki nienaturalne.
Ale są przecież naturalne farby, jest nawet wątek na forum.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group