wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - MENU dla wybrednych

Newra - 2011-11-13, 22:39
Temat postu: MENU dla wybrednych
Witajcie, wiem czytałam, jest masa wątków.. wiem, że powinien, nie powinien... że może starczy... ehhh... Teraz proszę Was o komentarze z obowiązkowym przepisem dla wybrednego. Może jestem kiepską kucharką... on nie jest niejadkiem, jemu niewiele smakuje a potem płacze, że głodny...
Szczegóły:
Tomek 2,2 latka, 18 kg (tak- ciężki, ale też wysoki i NIGDY nie było problemów z jedzeniem), cieszę się, że teraz mniej pochłania, może jeść w naparstku, ale niech zje i niech to mu da coś wartościowego! Od pół roku porzucił słoiczki, awantura na ich widok i zawartości podobnych, więc konsystencje papek nie są wskazane. Mąż je mięso, ja nie, dał mu parówkę drobiową (100% drób bo to był kompromis ja-mąż) i teraż wykryzkuje o nich nawet w nocy!). Jadł by tylko chleb z miodem i parówki!!!! Marchew tylko słodka! Poza tym NIC mi się nie udaje przemycić. Jak oszukać jego kubki smakowe???? Wiem, że chętnie by zjadł, ale nic mu prawie nie smakuje. Co jakiś czas kotlet sojowy, kotlet z marchwii i zmieniaki w każdej postaci - ale bez dodatków (czytałam na forum o przemycaniu -wydłubuje!).
Dla uzupełnienia jego aktualne Menu, co dzień prawie takie samo:
7.00 - 160 mleka mod.
9.00 - kromka chleba z masłem + miód, czasami serek, parówka drobiowa zawsze (chciałam by był wege, ale nie wyszło, mimo że ja pół życia nie jem mięsa, ale może jak odkryjemy zastepstwo to się uda).
12.00 - owoc
13.00 - 200 mleka
17.00 - obiad ???????? lub chrupki kukurydziane z głodu
20.00 - 200 mleka

Proszę o komentarze i przepisy dla wybrednych :( ( mogą być wegetariańskie, nie tylko wegańskie.

lilias - 2011-11-14, 08:31
Temat postu: Re: MENU dla wybrednych
Newra napisał/a:
...Co jakiś czas kotlet sojowy, kotlet z marchwii i zmieniaki w każdej postaci - ale bez dodatków (czytałam na forum o przemycaniu -wydłubuje!)...

to się mieli i w postaci mączki dodaje do kotlecików, a ziemniaczki w formie puree z mleczkiem ze słonecznika, nerkowców czy migdałów w formie gałki do lodów czy innych kształtów ulubionych;-) :-D

Przepraszam Newra ale menu jakie przedstawiłaś jest takie trochę na odczepnego. nie możesz sie poddawać. mleko modyfikowane to cukier w dużej ilości, na śniadanie cukier (miód, chrupki) lub parówka (swoją drogą tata jak chce syna karmić mięsem mógłby sie wykazać i zrobić dla syna coś eko).
euri ma rację w 100%, a ze swojej strony polecam natychmiastowe odcukrzenie diety. zero bananków, danonków, batoników, chrupek i przypilnowanie czy reszta rodziny nie dokarmia byle czym tego "biednego" ;-) :-) wege dziecka. powodzenia :-)

Newra - 2011-11-14, 10:47

Tak, zgadzam się, moje aktualne Menu jest przerażające, ale napisałam o tym co aktualnie mogę mu podać, wszystko inne zostaje automatycznie wypluwane na podłogę. Całkiem niedawno jadł wszystko, nie miał połowy zębów a gryzł groszek, kukurydzę bez problemów. Próbował paprykę. Teraz wszystkim pluje. Zmiksowane papki działają na niego jak płachta na byka, miksuję warzywa, dodaję jajko i zmażę kotlety, czasami to przechodzi... czasami :( Nakroję kształtów z warzyw.. zjada tylko księżycowe marchewki, resztę mi oddaje. Brakuje mi już pomysłów. Smakują mu najbardziej drobiowe parówki, mąż dawał mu kotleta ale wypluł. Nie jest dzieckiem tzw rozpuszczonym, wie gdzie jego miejsce, ale z jedzeniem widzę, że zaczyna robić co chce. Jemy razem, ale on zjada z nami tylko makaron z sosem szpinakowym lub pesto, coś innego nawet nie tknie, mimo, że mam to samo i mąż też.. pozwalam mu mieszać w swoim talerzu bo może mu zasmakuje, ale wypluwa.. .ręce mi już opadają. Ma wiele ruchu, jest dzieckiem aktywnym, ale nawet płacząc z głodu nic nie tknie i woła chrupki, bułkę.. jak mu nie daję płacze na cały blok, podsuwam obiad.. płacze dalej..
Agnieszka - 2011-11-14, 10:55

Zgodzę się z dziewczynami. O smakach syna mało napisałaś. Sugerowałaś, że żadna kasza ale też nie ma informacji w jakiej formie ją podawałaś (gatunek, potrawa, na słodko czy inaczej, forma...) O tym co jadacie obiadowo też nie ma szczegółów. Nie każde dziecko jest fanem papek, kremów ale różnych kulinarnych inspiracji dużo.
Sądzę, że podanie jogurtu/kefiru czy białego sera(dobrej jakości) jest lepszą alternatywą niż słodkie deserki.
Odpowiedzi na post nie traktu jako ataku opcji szukania rozwiązania. Na forum wiele przepisów i doświadczeń rodziców, na fb przedszkole "Przyjaciele żyrafy" podaje jadłospis, może coś będzie alternatywą, inspiracją.
Nie wszystkie forumowe dzieci są wege wiec kwestia mięsnych posiłków wyznacznikiem nie jest.

Lily - 2011-11-14, 10:59

Newra, mnie się wydaje, że dziewczyny mają rację z tym mlekiem - ono stanowi dla niego posiłek i po prostu nie jest głodny. Podobnie się dzieje z dziećmi pojonymi sokami przecierowymi typu Kubuś - przestają jeść.
Czemu Twój synek tak długo jadł "słoiczki"? Kiedy pierwszy raz dostał do jedzenia "normalną" zupę, warzywa?

lilias - 2011-11-14, 11:07

Newra, warzywek nie papkuj tylko zetrzyj na tarce (w widoczne wiórki), dodaj np. trochę zmielonego słonecznika czy siemienia, odrobinę mąki pełnoziarnistej, jajko(jak chcesz i przyprawy) troszkę mąki ryżowej czy kartoflanki i małe placko kotleciki gotowe. można je smarowac czym chcesz, pesto, odrobiną ketchupu i podawać w takich kawałkach, żeby sam mógł zjeść. chyba go karmisz, a niektóre dzieci w tym wieku mają wsteczny jak nie mogą jeść same (i oczywiście nabrudzić :-D ). warzywka w cieście, naleśniki z guinoa i pieczarkami pokrojone w ślimaczki (albo wersja drożdżowa). mamy na wd parę wątków o niejadkach. pamiętaj, że znerwicowana przy jedzeniu mama to dla dziecka też stres.

[ Dodano: 2011-11-14, 11:12 ]
hxxp://91.121.79.159/viewtopic.php?p=380156&sid=11b8f2b373277494148c789c0ede844f

tam jest sporo wątków na ten temat :-)

Kat... - 2011-11-14, 11:47

Newra bingo! Mamy punk zaczepienia! Napisałaś o makaronie ze szpinakiem czy pesto. Ileż tam można rzeczy przemycić! Zmielić orzechy, pestki, domiksować trochę warzyw ugotowanych, natki.
Mój syn nigdy nie był z jadków i ja właśnie dając mu pełnoziarnisty makaron oblepiony warzywnym (lub warzywno- pomidorowym) sosem starałam się dać mu dużo. Poza tym zupy- ja zawsze dorzucam jak najwięcej mogę: włoszczyzna, ze 2 rodzaje kaszy, glony, amarantus, przyprawy, ziemniaki, trochę soczewicy. Nawet jak zje mało to wiem, że już bardziej się tego przeładować nie dało. On jest typem fast foodowca chociaż nie miał od dziecka do czynienia z prawdziwym fast foodem (weganin od początku, długo bez cukru w ogóle, długie karmienie piersią), no taki jego urok.
Spróbuj może zrobić owsiankę lub jaglankę na słodko (bez cukru oczywiście) zamiast tego mleka na śniadanie. Na wodzie z namoczonymi morelami suszonymi albo rodzynkami, cynamonem, imbirem, startym jabłkiem, posypką z pestek.
To trudne ale przemyśl rady Euridice, ona się zna na żywieniu dzieci :-)
Powodzenia :-)

Newra - 2011-11-14, 12:00

Dziekuję Wam pieknie za porady!
Uzupełniam zatem: Tomek je sam.. nie ma mowy o karmieniu już od dawna, słoiki jadał do roczku, potem tylko otwierałam jak nic nei chciał bo je chetnie zjadał, ale już sie dobro skończyło. Jedząc sam je chętnie, ale znowu wiecej wybiera, wyjmuje, wydłubuje, jak zagadam to jakoś wiecej mu wcisnę, ale ile można. Nic czekają mnie kolejne tygodnie eksperymentów :( piszcie... wszystko się przydaje DZIĘKUJĘ!!! mleko ograniczę, odstawić nie mogę bo tragedia nastanie, on je uwielbia, jak zmiejszam porcje, jest hałas :(
Krytykę przyjmuję z uchyloną głową, jestem świadoma swojej niedoskonałosci :( ale z drugiej strony masakrycznie nieporadna.

Nasze obiady... każdy ma na talerzu co samo (prawie, mąż ukrywa mięso). Nie staram się drobnić bo tego nie lubi, ale nie wszytsko w całości też przechodzi. Ryż tak, kasza tylko mega udeptana, ziarenko powoduje u niego odruch wymiotny.. rece opadają.

Owsiankę próbowałam.. "nie dobla"

Warzywa sezonowe zawsze są na dużym talerzu.. mały próbuje.. ale rzodkiewka, pomidor, sałata... papryka i co by się nie znalazło.. "nie doble"

Kat... - 2011-11-14, 12:08

Newra napisał/a:
Jedząc sam je chętnie, ale znowu wiecej wybiera, wyjmuje, wydłubuje, jak zagadam to jakoś wiecej mu wcisnę, ale ile można. Nic czekają mnie kolejne tygodnie eksperymentów :( piszcie... wszystko się przydaje
ooo a może konsystencja? Z np nienawidził jak coś zwisało z łyżki/widelca. Trudno mu było jeść np naleśniki (na jedzenie łapami długo się nie chciał zgodzić żeby się nie pobrudzić). Wszystko musiało dać się nabić na widelec czy nabrać ładnie na łyżkę. Kapusta więc czy buraki gotowane odpadały bo zwisały.
Jak zobaczy natkę gdziekolwiek to nie tknie.
Może spróbuj hodować z nim kiełki? Jak będzie sam podlewał to może chętnie zje?
Co dziecko to przypadek ale wiedz, że jak było tu napisane wcześniej- nie zagłodzisz go. Dawaj, tłumacz i nie łam się dawaniem mleka/chrupek/soków/parówek bo nie zjadł i będzie głodny. Jak będzie głodny to zje- boże jak to brutalnie brzmi.

Newra - 2011-11-14, 12:17

jestem przerażona bo mam wrażenie, że on wogóle warzyw nie lubi, tak jak pisałam, może mielone w postaci kotletów czasmai przejdą.. owoce... kupiłam mu takie wyciskane do buzi, laba jest i je.. poza tym jabłko i banan, wszystko inne "nie doble"

z warzyw je tylko marchew, z chęcią jeszcze 5 miesiecy temu jadał inne, ale juz "nie doble"... mi to jego "nie doble" śni mi się już po nocach ;( ((( dotyka coś językiem.. i "nie dobłe" dlatego prosiłam o przepisy.. może nie umiem dla niego ugotować???

Kat... może zwisać, nie ma znaczenia.. byle by było "doble" :( rękoma też się nauczył, niechętnie, ale daję mu wszelkie możliwe formy spożywania byle by zjadł

fakt nie jest niedożywiony, jak schudnie nic mu się nie stanie, ale on się roziwja i boję się, żę może coś źle pójść jeśli nic nie będzie konkretnego jadł :(

lilias - 2011-11-14, 13:15

Newra, owsianka gotowana z daktylem i z rodzynkami jest słodka ;-) :-) (plus mleczko jakieś, bo on mleczny).
wrzasku, czy niezadowolenia nie unikniesz. MM precz i już. cukier to używka i uzależnia, ale da rady słodzić tylko naturalnie i zdrowiej. nie pytaj czy doble, czy nie tylko po troszku nakładaj. jak nie zje to przerwa do następnego posiłku, a że przerwy między nimi masz niedługie to przeżyje ;-) . bananki precz (wcale nie żartuję, to mocno słodki zapychacz). synek będzie się domagał, ale jak nie ma to nie ma. czasem morelkę suszoną w łapkę i już. nie ma tak, że bez stresu (jego i swojego) odzwyczaisz go od czegoś do czego przyzwyczajałaś całe jego dotychczasowe życie tylko, że teraz wiesz już, że dzieje się niefajnie. dało radę ze słoiczkami to da rade i z cukrem. Wsparciuchy ślę :-) trudno być niepopularnym rodzicem, więc ustalcie coś wspólnie z mężem w tej sprawie. nie rozczulaj się nad swoim "boję się" tylko rób to co jest słuszne i nie stresuj dziecka przed jedzeniem napięciem na twarzy i proszącym głosem. już się nie będę rozpisywać. Powodzenia i konsekwencji życzę :-)

[ Dodano: 2011-11-14, 13:17 ]
Newra, co mu dałaś wyciskane do buzi? owoce? znowu jakiś gotowiec z cukrem. bój się Boga kobieto :shock:

gosia_w - 2011-11-14, 13:26

Newra, weź też pod uwagę, że jeśli synek tak dużo pije mleka, a przez to mało je, to za mało szczęką rusza i może mu się nie rozwinąć prawidłowo. W tym wieku dziecko powinno gryźć.
Również uważam, że mleko najlepiej odstawić całkowicie. Może w okresie przejściowym rób mu bardzo rzadką kaszę jaglaną, taką do picia (początkowo możesz gotować na mleku, potem coraz mniej mleka, za to woda). A może łatwiej będzie odstawić zupełnie mleko i już. Powiedzieć mu, że jest już na tyle duży, że nie potrzebuje mleka. Dzieci lubią "być duże".

Jeśli je udeptaną kaszę, to może posmakowałby mu budyń jaglany? Rozgotowana jaglanka z suszonymi owocami. A orzechy je?

Nie bój się o jego rozwój, jeśli będziesz konsekwentna, to sytuacja się unormuje zanim jego rozwój zdąży się zaburzyć. Zresztą z takim menu jak teraz to też prawidłowo się nie odżywia, więc jego rozwój może nie być prawidłowy.

Newra - 2011-11-14, 13:28

to wyciskane to zaszetki z musem z BoboVity, niby bez cukru :(

unikam cukru bo bez tego nie jest chudzielcem

gosia_w - 2011-11-14, 13:35

Jeszcze jedno - rozmawiałam niedawno z pediatrą, bo moja córcia też dość wybredna jest jeśli chodzi o jedzenie. Powiedziała, żeby się nie przejmować. Twój synek je pieczywo (może dałoby się zastąpić razowym?), masło, ryż, ugniecioną kaszę (jaką?), marchewkę, makaron (proponuję razowy) z pesto (ileż tam można przemycić!), owoce, wcale nie jest tak źle. Myślę, że warto proponować nowe produkty, a bazować na tym co je (po odstawieniu mleka i parówek). Jeśli chcesz mu podawać wędliny, to nie parówki, to fatalne jedzenie dla dziecka. Może mąż upiecze kawałek mięsa i pokroi na kanapkę.
Próbowałaś dawać suszone pomidory? Oliwki? Może synek lubi zdecydowane smaki.

Może zamiast owoców z tubki starte na tarce jabłko? Albo zmiksowane na mus? Surowe lub ugotowane z np. cynamonem.

lilias - 2011-11-14, 13:56

obejrzałam musy i nie dziwne, że nie chce owoców, jak w tubce koncentraty i z bananem :roll:
hxxp://www.bangla.pl/artykuly-spozywcze/dla-dzieci/przeciery-owocowe/bobovita-frutapura-musy-owocowe-mus-owocowy-rozne-smaki-pd2816.htm
no i zawierają jedynie cukry z owoców występujące naturalnie :roll: . no nie wiem, fruktoza jest cukrem owocowym, nawet paczkowanym.
hxxp://www.bobovita.pl/nasze_produkty/produkty_wg_kategorii/musy_owocowe/MUS/410?check_cookie=1

Newra - 2011-11-14, 14:31

Lilias... no te w tubce je. ale póki co dostał 2 opakowania przez 2 tygodnie, wiem tylko, że to akurat lubi, ale chyba bardziej wyciskać niż same musy.. muszę mu natrzeć owoców i wymyślić takie saszetki do wiciskania :D

Gosiu, nie chcę mu podawać wędlin, jednak niestety moja rodzina nie jest wyrozumiała i zawsze mu coś przemycą... zrobiłam wojnę i postawiłam na tym że drób lub ryba, nic więcej ... to jakiś kompromis.. okazało się jednak, że Mały jak ma wybór zawsze wybierze mięso :( (ja nie jem mięsa (w tym ryb) od 18 lat, w ciąży też nie jadłam, nie wiem skąd te ciągoty)kiedyś jadł pieczonego kurczaka, teraz... woli parówki i o nich wykrzykuje nawet w nocy podczas snu ;( robi mi wojny w restauracjach, na przyjęciach jeśli ktoś ma mięso a on nie :( zazdroszczę, że nie macie takich problemów.. bo trudno mi dwulatkowi wytłumaczyć, dlaczego ma nie jeść. Niestety nie rośnie w rodzinie wegetariańskiej w 100% i to nie ułatwia niczego.
suszone pomidory nie.. bo się nie rozpływają w buzi.. oliwki za to bardzo i daję kiedy mogę

Przeszło mi przez głowę, że może faktycznie olać. Te fochy zaczęły się u niego z okresem buntu, może to jest powiązane, może za chwilę się skończy i przestanie wybrzydzać? Boję się tylko że wtedy odzwyczai się od smaków i już mu zostanie to wybrzydzanie na długo :(

gosia_w - 2011-11-14, 16:21

Newra napisał/a:
zazdroszczę, że nie macie takich problemów..

Mi nie masz czego zazdrościć. Mój mąż nie jest wege, dziecko też nie. Ale mamy z mężem kompromis - dziecko może jeść mięso w przedszkolu na obiad i sporadycznie kawałek kabanosa w domu (mąż jada na kolację). No i kiedy jesteśmy w odwiedzinach u rodziny (rzadko) lub w podróży też może zjeść mięso, jeśli chce. Czasem je, czasem nie. Wolałabym, żeby córka nie jadła mięsa, ale akceptuję, że je. Moje dziecko jest bardzo wybredne, ale jak już pisałam, po pierwsze próbuję się nie przejmować, po drugie robię nowe rzeczy i daję do spróbowania.

Newra - 2011-11-14, 16:30

Ja stwierdziłam, że samo dorośnie do wegetarianizmu, póki co.. mało rozumie a pokus wiele... krówkom i świnkom mówimy stanowcze nie.. ja ze swojej strony robie co mogę, ale pewnie za mało...

przypomniałam sobie coś.. UWIELBIA PIZZĘ!!! każdą :D ale brokuły wyjmuje, przechodzi czasem papryka i pomidor... szpinak zawsze :)
tak... skarcić mnie można :( je od święta./. ale miałam pisać co lubi

gosia_w - 2011-11-14, 16:46

Newra, to świetnie! Zobacz jest jeszcze szpinak, papryka i pomidor :-) U nas pizza przechodzi tylko z sosem pomidorowym (cienko) i oliwkami. Czasem jeszcze papryka, ostatnio jakoś nie. Brokułów od 3 lat nie je. Robisz razową pizzę?
Agnieszka - 2011-11-14, 18:18

może tarta szpinakowa
pizzę możesz wykonac na spodzie z polenty (albo mini pizze) - stronę bajaderki poszukaj (może coś jeszcze zainspiruje)
Madź podawała przepis na ziemniaki pod jajkami (wariant do przemycania a ze szpinakiem też ciekawy wariant byc może a ziemniaki mogą byc gotowane)
a tort naleśnikowy?, naleśniki z różnymi farszami?
Jak z zupami? może makaron w dziecięcych kształtach pomocny będzie w konsumpcji
Jabłka można upiec, może szarlotka się sprawdzi (na forum i warianty sypane) a z kaszy jaglanej np. kulki Ani D (polecam jej przepisy)
Opcja papek owocowych i negacja potraw o takiej konsystencji coś mi tu nie gra.
gosia_w ma córeczkę, która mało rzeczy jada, zerknij w jej wpisy forumowe, zwłaszcza te dotyczące karmienia wybrednego dziecka.

majaja - 2011-11-14, 19:19

Ja mam wrażenie, że za bardzo skupiasz sie na jego jedzeniu, za dużo szumu wokół tego. Skoro nie jest niedożywiony to mozesz spokojnie go przegłodzić, nie chce jeść to niech nie je, żadnych zapychaczy skoro nie zjadł sniadania czy obiadu. Poza tym dzieci mają swoje fazy, mój syn albo je albo rośnie i tak całe jego życie, w okresie niejedzenia potrafi urosnąć 1 cm miesięcznie, u 6-latka to dużo, a potem robi sobie przerwę i je na potęgę.
I naprawde pól biedy mięso, ale jak go przyzwyczaisz, że może zjeść byle co zamiast posiłku to może skończyć się tak, że za parę lat będziesz walczyć z otylością.
Nie znam sie na mięsie, ale zawsze mi sie wydawało że z parówkami to problem w tym, że to mega świństwo, faszerowane tak by szybko przyzwyczaić i uzaleznic od smaku. I z tym drobiem to też bym uważała, chyba że masz z domowego źródła, bo w przeciwnym razie to najgorszej jakości mięso, najbardziej faszerowane antybiotykami i nną chemią. Krowy i świenie juz mniej sie faszeruje.

krop.pa - 2011-11-14, 20:17

Agnieszka, mogę prosić o przepis na pizzę na spodzie z polenty?
Agnieszka - 2011-11-14, 21:12

zerknij tu: hxxp://www.bajaderki.pl/index.php?view=article&catid=7%3Aniadania-kolacje&id=19%3Apolenta-nasionkowa&option=com_content&Itemid=32
Wariacje robię różne (raczej ziołowe) kaszę lubię drobną np. z ProVita ma taką, która mi pasuje do polenty. Robię na oko więc trudno mi podac ścisły przepis.
Robiłam też z gotowanych ziemniaków i bezglutenową z miksów zakwasów (m. in ryżowy, jaglany). Wierzch różnie, zazwyczaj przegląd lodówki ale dzieciowi wystarcza sos pomidorowy (+cebula, czosnek, por i traktuję żyrafą) i oliwki +przyprawy (tymianek/bazylia/ oregano/majeranek) czasem tofu, ser z eg. Czasem opcja warzywna a sos a`la majonez z czosnkiem i ziołami.

Rudolfina - 2011-11-15, 11:23

Mój dwulatek uwielbia zupy kremy z groszkiem ptysiowym. Do zupy można wrzucić jakiekolwiek warzywa, doprawić, zmiksować i posypać "kulkami". Zazwyczaj prosi o dokładkę :) A, i najlepsze są groszki z biedronki pikantne. Ich skład nie jest najlepszy, zresztą nie będę ściemniać - prawie sama chemia, ale tłumaczę sobie, że w zupie pływa ich tylko kilka a za to cały talerz wypełniony jest warzywami.
Kat... - 2011-11-15, 11:50

Rudolfina, ja na podobnej zasadzie daję mojemu mlekołaki. Robię surowe mleko z orzechów, pestek, migdałów, jaglanki, owsa i co się tam jeszcze da wrzucić, robię tak, żeby było jak najbardziej skoncentrowane i wrzucam czekoladowe kulki. Oczywiście pod warunkiem, że całe mleko zostanie wypite. I on je to, co lubi a ja nie mam wyrzutów sumienia.
Nie je tego często, raz na tydzień-dwa ale to bardzo wygodne śniadanie na sobotę. W piątek wieczorem namaczam a rano tylko miksuje i odcedzam. I nie muszę stać przy garach od rana :-)

gosia_w - 2011-11-15, 12:48

Rudolfina, a grzanki by mu nie pasowały? Kroisz chleb (razowy oczywiście ;-) ) w kostkę, wrzucasz na patelnię i po 10 minutach masz grzanki. Możesz przyprawić do smaku, dodać trochę oliwy na patelnię (będą bardziej aromatyczne).
maga - 2011-11-15, 14:54

Newra, moim zdaniem trzeba podjąć definitywne kroki, zamim będzie za późno. Tomek już jest w takim wieku, że zmiany przechodzą z trudem, ale są łatwiejsze niż za rok - dwa.
W/g mnie na pierwszy ogień powinno pójść modyfikowane. Tak jak dziewczyny piszą - jest zbędnym zapychaczem, Tomek go nie potrzebuje, by się zdrowo rozwijać. Powinnaś przemyśleć dokładnie tę sprawę i podejść do tego radykalnie, a nie w taki sposób:
Newra napisał/a:
mleko ograniczę, odstawić nie mogę bo tragedia nastanie, on je uwielbia, jak zmiejszam porcje, jest hałas

Domyślam się, że może być ciężko, że obawiasz się krzyków i protestów, ale IMO nie da się inaczej. Może spróbuj z mlekami ziarenkowymi? Wiem, że to zupełnie inny płyn i szansa mała, że potraktuje jako zamiennik, ale jeśli nie spróbujesz, nie przekonasz się.
Druga sprawa - parówki. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, jaki to jest syf? W/g mnie nie powinni ich jeść dorośli, a co dopiero małe dzieci :-? Początkowo możesz spróbować zastąpić sojową (to też syf, ale chyba trochę mniejszy) podaną od czasu do czasu, nie jako podstawa diety...
Co do przemycania - skoro lubi szpinak, spróbuj dodawać do niego zmiksowane warzywa (po troszku, żeby smak nie przebijał szpinakowego) i zmielone pestki; pizza - spróbuj na razowym cieście, do sosu też możesz wmiksować różne warzywa, wierzch posypać zmielonymi ziarnami.
Jeśli lubi naleśniki - ciasto można przygotować na mleku ziarenkowym lub dodać do mąki różne zmielone ziarna - amarantus, quinoa, sezam i wszystko inne.
Kotlety warzywne - piszesz, że czasem przechodzą, więc może zaobserwuj kiedy i jakie, no i takie częściej przyrządzaj. W takich kotleciskach można naprawdę wiele przemycić.
A co z zupami? Jada jakieś? Jeśl tak - tu masz kolejne pole do popisu :-)

Jeśli naprawdę zależy Ci na zmianie upodobań gastronomicznych synka, musisz zacisnąć zęby i twardo iść do przodu, nie przejmując się protestami i gorzkimi żalami ze strony dziecka. Wiem, łatwe to nie jest, ale coś za coś. Ulegając synkowi nie dasz rady zmienić jego żywieniowych nawyków.
No i pamiętaj - dziecko zagłodzić się nie pozwoli. Nie przejmuj się, jeśli będzie odmawiał jedzenia. W/g mnie gdy zgłodnieje - zacznie próbować nowych smaków (oczywiście jeżeli problem tkwi jedynie w złych przyzwyczajeniach, a nie gdzie indziej).

krop.pa - 2011-11-15, 15:06

Agnieszka, dziękuję.
Rudolfina - 2011-11-16, 14:11

gosia_w, grzanki to już nie to samo. Czasem zje a czasem jest awantura, bo chce kulki.
klakierzyca - 2012-01-01, 22:57

Kat... napisał/a:
Rudolfina, ja na podobnej zasadzie daję mojemu mlekołaki. Robię surowe mleko z orzechów, pestek, migdałów, jaglanki, owsa i co się tam jeszcze da wrzucić, robię tak, żeby było jak najbardziej skoncentrowane i wrzucam czekoladowe kulki. Oczywiście pod warunkiem, że całe mleko zostanie wypite. I on je to, co lubi a ja nie mam wyrzutów sumienia.
Nie je tego często, raz na tydzień-dwa ale to bardzo wygodne śniadanie na sobotę. W piątek wieczorem namaczam a rano tylko miksuje i odcedzam. I nie muszę stać przy garach od rana :-)


można prosić przepis na takie pyszne śniadanko?
A gdzie znajdę SPRAWDZONY!!!! przepis na pizze razową? Ktora nie bedzie twarda jak podeszwa (niestety podejscie nieudane)

Kat... - 2012-01-02, 09:07

klakierzyca, dzięki za przypomnienie, dawno nie robiłam. No ja to freestajlowo zawsze wrzucam, trochę orzechów nerkowca, trochę migdałów, pestki dyni, słonecznika, siemię lniane i sezam (tych najmniej), może być odrobina jaglanki, amarnatusa (nie wiem czy to bezpieczne, ja tak robię), płatków owsianych. Wszystkiego jest z pół szklanki, może ciut więcej, na sitku porządnie płuczę, wrzucam do naczynia jakiegoś, zalewam wodą a rano to miksuję żyrafą najpierw na pastę a potem stopniowo dolewam wody i przecedzam bo Z nie lubi farfocli. Jak miksując dolewam wodę to ciepłą żeby było od razu do spożycia, sypię niezdrowe kulki i już.
paulina - 2012-01-06, 19:08

klakierzyca-pizza: ja robie wg przepisu na drozdzowe ciasto z pełnoziarnistej mąki lubella. 500g lubelli, szczypta soli, lyzeczka brazowego cukru, szklanka cieplej wody, 40 g oleju, paczka suchych drozdzy. wyrabiam mikserem 5 min, rosnie na piecu. wskazowki jak to zrobic wg tego przepisu hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=9651&highlight=dro%BFd%BFowe
hxxp://hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=9651&highlight=dro%BFd%BFowe]hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=9651&highlight=dro%BFd%BFowe
jak urosnie, rozwalkowuje na pierwszej blaszce ok 1/3 ciasta, podpiekam w 200 stopniach 10 min, potem szybciorem nakładam sos pomidorowy, mozzarelle z biedrony i oliwki zielone i co tam jeszcze ekipa lubi, i do piekarnika na max dpokoki sie mozzarella nie zacznie rumienmic. i tyle. wchodzi zawsze.

zojka3 - 2012-01-07, 06:13

klakierzyca napisał/a:
A gdzie znajdę SPRAWDZONY!!!! przepis na pizze razową? Ktora nie bedzie twarda jak podeszwa (niestety podejscie nieudane

dodaj więcej drożdży

dani - 2012-03-07, 14:21

Witam, siedzę i szukam, mózg mi już paruje od nadmiaru informacji, ale nie mogę znaleźć skąd Wy bierzecie te wszystkie przepyszne przepisy? Jest na forum jakiś dział, gdzie są wklejane przepisy?
Wstyd się przyznać, ale nie mam zielonego pojęcia jak zrobić kaszkę z owocami i orzechami na śniadanie :oops:

Pipii - 2012-03-07, 14:22

dani napisał/a:
Witam, siedzę i szukam, mózg mi już paruje od nadmiaru informacji, ale nie mogę znaleźć skąd Wy bierzecie te wszystkie przepyszne przepisy? Jest na forum jakiś dział, gdzie są wklejane przepisy?
Wstyd się przyznać, ale nie mam zielonego pojęcia jak zrobić kaszkę z owocami i orzechami na śniadanie :oops:

DZIAŁ KUCHNIA, zapraszamy :-)
hxxp://wegedzieciak.pl/index.php?c=10&sid=9ec58058dcb0e44ea357f742049f1296

maharetefka - 2012-03-07, 14:38

no i puszka oczywiscie! 8-)
hxxp://puszka.pl/

dani - 2012-03-07, 15:46

Byłam i tu i tu :-) puszke znam już dość długo, a w kuchni często są podane pomysły bez konkretnego przepisu ;-( ale jeszcze raz to wszystko przestudiuje ;)

Dziękuje za odp ;-)

jaskrawa - 2012-05-21, 11:43

kurde, znowu mam problem i znowu Was pytam i Wam się żalę, no bo gdzie? znajomi sami mięsożerni, rodzina także, znikąd pomocy. nie wiem, czy to dobry wątek, chyba tak.. :(
moje dziecko jest niejadkiem :(
roczek skończyła kilka dni temu. waga całkowicie na poziomie średniej, raczej szczupłe dziecię i niewysokie, mimo że my oboje wysocy bardzo.
miało być tak pięknie. BLW, brokuły, kotlety z kaszy, z soczewicy, fasolka i te sprawy.
i co? i dupa. BLW się u nas nie sprawdziło. moje dziecko wywala wszystko na podłogę, nie interesuje jej jedzenie. zaczęłam miksować papki, przez jakiś czas trochę jadła.
teraz prawie nic. nie lubi brokułów, żadnych kulek z kaszy, cukinii, kalafiora, szpinaku, soczewicy ani zielonej ani czerwonej, marchewki, gruszek, kiwi, ciemnego pieczywa, kaszy, pomidorów (a pojawiły się takie lepsze już, malinowe, na bazarku, nie chce ich), ogórka pożuje i wypluwa, tak samo z jabłkiem.
lubi moje mleko, białe buły i chleb, banany, lody, czekoladę (nie miała zbyt wielu okazji próbować słodyczy, dopiero niedawno kilka razy coś tam liznęła przy okazji jakichś urodzin w rodzinie, oczywiście baardzo smakowało i wrzeszczy, gdy nie dostanie więcej.... :/ ), chrupki kukurydziane, masło orzechowe, fasolkę szparagową, jaglankę z jabłkiem i rodzynkami (coraz mniej ją lubi...) i najwyraźniej MIĘSO.
mięso dostała wczoraj, pierwszy raz, u babci.
ja chcę, by była wege, jej tata je mięso i chce, by i ona je jadła (pisałam już o tym w wątku "gdy mąż nie-wege chce, by dziecko jadło mięso"). ponieważ wczoraj na obiad u babci był kotlet z piersi kurczaka, ziemniaki i kalafior, a ona od rana oczywiście nic od rana stałego nie chciała (kaszy na śniadanie liznęła trochę), dostała kawałek kotleta, tak "na spróbowanie". ponieważ mała ostatnio prawie w ogóle nie je żadnych warzyw (nie chce...) i tym samym w ogóle poza mlekiem je niewiele, było mi już wszystko jedno... byle cokolwiek zjadła. więc dostała kawałeczek tego kotleta. żarła aż jej się uszy trzęsły, popychając ziemniakami. kalafiora oczywiście nie.
ręce mi opadają, bo to oczywiście argument za tym, by jadła chociaż mięso, skoro niespecjalnie cokolwiek chce.
jest mi przykro, bo wszystko jest inaczej, niż chciałam. myślałam, że dzieci raczej mięsa nie lubią i w końcu zaczynają je jeść, z przyzwyczajenia, namawiani od młodego przez starych, zatem potem zaczynają je lubić. i że jeśli od małego nie dam jej słodzonych kaszek i danonków, a będę przed nią kładła warzywa, to nauczy się, że warzywa to jest jedzenie, a smażony kotlet z mięsa to nie jest jedzenie.
a jest odwrotnie :(
mam wrażenie, że ona po prostu lubi smażeninę. zdarzyło mi się wcześniej dać jej kawałek usmażonego kotleta z cieciorki albo inne rzeczy w tym rodzaju (ostatnio krokiet od teściowej, naleśnik obtoczony grubo jajem z bułką, ze szpinakiem w środku) i mała to zjadała, no ale przecież nie będę dawać rocznemu dziecku codziennie smażonych kotletów, obojętnie, warzywnych czy mięsnych...
co robić? dawać smażone (smażę na oleju rzepakowym tłoczonym na zimno, takim z lidla...)? ona po prostu chyba nie lubi gotowanego (jeśli nie jest słodkie, bo kaszkę na słodko to jeszcze zjada...).
posypywanie gotowanych na parze warzyw ziołami czy robienie z warzyw doprawioną ziołami (pieprz ziołowy, trochę tymianku, bazylia, zioła prowansalskie, koperek, pietruszka itd.) papkę nic nie daje.
a może roczne dzieci tak mają, że nie jedzą i z czasem jej przejdzie?

[ Dodano: 2012-05-21, 11:48 ]
a, jeszcze dodam, że pizza miała być "sposobem na przemycenie warzyw", ale ona jest sprytna, z pizzy wszystko zrzuca, zjada tylko ciasto. jeśli kawałek jest za bardzo naładowany czymś, czego nie da się "odkleić", to nie zje go. najchętniej jadłaby te ciastowe brzegi... :(

Agnieszka - 2012-05-21, 13:15

a jak z zupami? Zazwyczaj ogórkowa czy pomidorowa lubiane przez dzieci a tam tez można przemycic ryż, jaglaną i można podac jako śniadanie. Próbowałaś pulpetów bronki? Może alternatywą dla mięsa np. boczniak, naleśniki jak jadalne też można zrobic w zdrowszej wersji
jaskrawa - 2012-05-21, 13:27

naleśniki zje, ale tylko ciasto (tak jak pizzę), zawartość wywala.
pulpety bronki? a jakie to? możesz rzucić linkę?
boczniaki? a gdzie to kupić? nadaje się toto dla dziecka? słyszałam, że maluchowi grzybów to nie bardzo...
zupy pomidorowej nie lubi. ogórkowej akurat nie próbowałam dawać, muszę spróbować :)
botwinkę niedawno zrobiłam (chociaż może za wcześnie, by ją kupować, ale skusiła mnie), nie chciała ani w wersji zmiksowanej ani normalnej. w ogóle nie ruszy buraka pod żadną postacią.

krop.pa - 2012-05-21, 13:53

Pulpety bronki: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=8277
jaskrawa - 2012-05-21, 14:13

a TE pulpety :)
dzięki.
znamy, znamy, robiłam już :) dla mnie BOMBA, ale młoda nie ruszy. już nie wspomnę o sosie pomidorowym... :(
jaglankę tylko na słodko, miks z rodzynkami robię, jabłkiem, pestkami dyni, morelą suszoną, melasą, co tam akurat jest. dobrze, że to je, bo mam sposób na podanie siemienia. zamiennie gotuję jaglankę z komosą ryżową.
takie miksy zjada generalnie, chociaż są dni, że na raty, albo tylko kilka łyżeczek. trochę karmię ja, trochę ona sama siebie (nieźle jej idzie z łychą, tyle dobrze, że się uczy szybko) potem bawi się tym, strzela po ścianach z łyżki itd. ogólnie rzecz biorąc codziennie myję całą podłogę w kuchni i większość szafek :D

Agnieszka - 2012-05-21, 14:25

krop.pa: o dziękuję o to chodziło :-)
jaskrawa: boczniak to nie leśny grzyb zaryzykuj. Masz blisko Piotra i Pawła tam powinny byc. Moze warto mocniej doprawic potrawy, ogórkowa kwaśna więc przetestuj. Do botwinki moje dziecko długo dorastało. Jak przejdzie smak kwaśny to może warto z rabarbarem eksperymetowac: ciasto, i jakis przepis z kruszonką jest na forum (wegan wersja u euri na blogu). A jak z jajkami lubi? bo może kotlety z nich pieczone. Przy zupach przetestuj dodatek makaronu w kształtach literek, zwierzątek... Naleśnik to też opcja przemytu chce na sucho ok, moze skusi przetwór domowy, ogórek kiszony. Nie wiem na ile słodko i jak słodko jada Twoje dziecko tu też warto zwrócic uwagę. A do pulpetów zrób sos chrzanowy i zobacz czy pasuje takie połączenie.
Ja bym także zwracała uwagę na połączenie apetytu i rosnące zęby. Na aspekty kolorystyczne tez - przerabiałam kolorystkę jedzeniową czyli fazy: czerwone, pomarańczowe żółte i drugie jadalne to co zielone, białe.

jaskrawa - 2012-05-22, 13:06

dzisiaj moje roczne dziecko nic jeszcze nie zjadło, mimo że już prawie pora obiadu... :(
nie chce kaszki (zawsze ją lubiła), nie chciała żadnego owocu, nawet pieczywa nie.
obawiam się, że może to nie jest kwestia smaku, tylko zrozumienia, że jedzenie służy do jedzenia.
ona nadal, gdy jest głodna, myśli o piersi, normalne jedzenie jest dla niej tylko smakołykiem, gdy akurat ma ochotę. najgorsze jest to, że im mniej zje w dzień, tym więcej chce w nocy. dzisiaj budziła się ok. pięciu razy.
jakiś czas temu udało mi się wyeliminować większość nocnych karmień, byłam szczęśliwa, że budzi się raz lub góra dwa razy. teraz znowu budzi się ciągle :(
w nocy karmię dziecko, jak noworodka, dzień spędzam na szykowaniu jedzenia, którego ona i tak nie zjada.
nie wiem, co robię nie tak, czy gdzieś popełniłam błąd. od początku starałam się postępować zgodnie z radami książki o BLW, jeść posiłki razem z nią (bez skutku), nie zmuszam jej do jedzenia, nie zabawiam (ostatnio zaczęłam zabawiać, bo już mi wszystko jedno, chcę, żeby jadła.. żałuję, że nie mam telewizora, karmiłabym ją przed tv, dokładnie tak, jak się tego nie powinno robić :D ), pozwalam jej się bawić jedzeniem itd.. no tak. bawi się. od pół roku tylko się bawi, zjada prawie nic (np. kawałek ziemniaka, jeden albo łyżeczkę kaszki). są czasem lepsze dni, cieszę się jak głupia, ale to jest średnio jeden dzień na tydzień.
staram się w ciągu dnia nie podawać jej piersi, jeśli widzę, że jest głodna, daję jej coś stałego, dzielę się z nią tym, co jem, daję owoce, niezjedzoną rano kaszę, proponuję różne rzeczy. kończy się tym, że jest cały dzień marudna, głodna, ale nie je. nadrabia w nocy. odmawianie piersi w nocy nie ma sensu, bo kończy się tym, że ona całe noce płacze, a potem śpimy obie do południa, przegapiając znowu pory śniadania, obiadu, musimy skracać spacer :( .
odmowa piersi w nocy przestała już skutkować w ten sposób, że dziecko potem nie budzi się, bo czuje, że "nie opłaca mu się budzić na kubek z wodą". to u nas zadziałało na jakieś kilka nocy, teraz znowu dupa, że tak powiem.
jeden ząb niedawno wyszedł, ale prawdę mówiąc nie widzę związku. czy idą czy nie idą te zęby, ona i tak raczej niewiele je, albo wcale :(

gdy to teraz piszę, moje dziecko wrzeszczy z głodu, bo chce pierś. nic jeszcze dziś nie zjadła :(

czy ja zrobiłam coś nie tak? dlaczego moje dziecko nie chce jeść?

Agnieszka - 2012-05-22, 13:26

jaskrawa: spokojnie, nic źle nie zrobiłaś. Dzieci są różne czasem z mniejszym apetytem, czasem wybredne jedzeniowo. Karmisz więc bez obaw. Szukac sposobu, smaków, konsystencji warto. Zerknij proszę w paszczę może jednak zęby.
koko - 2012-05-22, 13:31

jaskrawa, moje dziecko jest niejadkiem co drugi dzień. Kiedy nie chce jeść, zwykle proponuję mu coś innego i jeśli mimo wszytko odmawia, olewam sprawę i wychodzę z założenia, że sam w końcu zgłodnieje. Idziemy wtedy na dwór, albo intensywniej się bawimy i w końcu zjada całą porcję (najczęściej wypada to w kolację). Myślę, że najgorsze, co można zrobić, to podawanie czegoś słodkiego, czy smażonego "bo lubi" i żeby "chociaż zjadła cokolwiek", albo takie wiesz, wmuszanie po małym gryzku. Sprawdzałaś, ile mała jest w stanie wytrzymać bez jedzenia? Nie sądzę, żeby taki mały dzieciak po prostu zagłodził się na amen?
jaskrawa - 2012-05-22, 14:37

Agnieszko, jeden ząb niedawno wyszedł, ale już się przebił. jakiś dwa - trzy tygodnie temu. nic nowego nie widzę :(
koko, no właśnie. zdaję sobie z tego sprawę, że takie "kompromisy" w stylu "niech cokolwiek zje" to prosta droga do tego, by dziecko za rok jadło na śniadanie danonka, na obiad frytki, a na kolację czekoladę "żeby tylko nie umarło z głodu".
jeśli chodzi o sprawdzenie, ile może wytrzymać bez jedzenia, to tak, powiedzmy, że sprawdzałam... problem w tym, że ona gdy zgłodnieje, chce pierś. gdy odmawiam piersi, po prostu płacze do upadłego. proponowanie obiadku ryczącemu w niebogłosy dziecku to porażka z góry. a gdy proponuję obiad zanim jest całkowicie głodna, powoduje, że ona też go nie zjada. błędne koło.
niedawno wytrzymała bez jakiegokolwiek jedzenia ok. 6 godzin. ja po prostu wyszłam, poszłam sobie z koleżanką na ściankę wspinaczkową, do kawiarni itd. niemąż został w domu z dzieckiem, z poleceniem dania jej jeść. specjalnie tak zrobiliśmy, żeby mała wiedziała, że cyca i tak nie będzie.
nic nie zjadła. ani obiadku (jakaś tam fasolka była, ziemniaki..., jako alternatywa była papka z dyni, którą jeszcze powiedzmy, że czasem je...), ani potem kawałka chleba z pastą z awokado i masła orzechowego na kolację (był kiedyś taki dzień, że jej takie połączenie bardzo zasmakowało, niestety ze dwa - trzy razy to zjadła, potem już nigdy), ani banana (jedyny owoc, który "lubi" poza jabłkiem w kaszy i kiwi z bananem, jak ma dobry humor ;) ).
pod moją nieobecność tylko wodę piła. gdy wróciłam do domu, wlazła mi pod bluzkę z rykiem cyc musiał być natychmiast.
nie wiem, ile wytrzymała by beze mnie i piersi. musiałam wracać, bo była już w zasadzie pora spania (również dla nas).
może powinniśmy zrobić taką próbę w weekend? ja wychodzą na prawie cały dzień, oni zostają sami...?
też przez jakiś czas (czyli od początku podawania stałych pokarmów, miała ok. 6 mcy - zaczęła wtedy siedzieć samodzielnie) olewałam. myślałam tak - ok, nauczy się, dam jej czas. niech się bawi jedzeniem, poznaje konsystencje. nawet czasem coś zjadała, np. kawałek warzywa. ale baaardzo malutko i sporadycznie. minął jakiś czas, skończyła gdzieś 9 mcy i zaczęłam się trochę niepokoić faktem, że jest w zasadzie tylko na mleku. w którymś momencie zaczęłam jej dawać papkę z kaszy, bo żadne tam pulpety czy polenty nie wchodziły w ogóle, na wstępie były rozwalane i wyrzucane, wielokrotnie. papkę o dziwo zaczęła lubić i przez jakiś czas jadła tylko to. papkę z kaszy lub quinoa z owocami. potem coraz bardziej zaczęła przy tym grymasić. nauczyła się jeść sama łyżką papki, czasem ładnie zjadła całość, czasem troszkę... cieszyłam się. od jakiegoś czasu je coraz mniej, z przewagą "nie je wcale" :(
zaczynam powoli stosować wszystkie te chwyty jak samolociki, namawianie na zjedzenie choćby kawałeczka itd..
jakie mam wyjście?
wcześniej śmiałam się z tego, a teraz mam. nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku, jak mawiał prorok ;)
eh. chciałam nowego noworodka, to mam starego noworodka, wiszącego na cycku, budzącego się po nocach....

jaskrawa - 2012-05-23, 15:47

euri, dzięki, jak zwykle pomocna :)
morfo - tak, muszę. sobie zresztą też, pamiętasz może, miałam niedawno problemy z własnym jedzeniem. na szczęście póki co jest o wiele lepiej, może dlatego, że mam mniejszy apetyt po prostu i mniej zjadam, bardziej skupiam się na dziecku. póki co - mój organizm nie daje mi się we znaki i sama się dziwię, że mimo niedospania i frustracji :D fizycznie czuję się świetnie. to pewnie zasługa lata, więcej się ruszam, spacery też siłą rzeczy dłuższe. świetnie zrobił mi też wypad nad morze, regularne bieganie itd.. wzdęcia i zgagi - jak ręką odjął :)
tak czy owak - obie musimy zbadać sobie krew, bez dwóch zdań, planowałam to zresztą na roczek, żeby sprawdzić, jak się obywamy bez mięsa i "tradycyjnej diety zalecanej przez pediatrę" - kaszki nestle, kurczaki (oby się wszystkie dobrze odrodziły!).. wiadomo, nawet nie chce mi się wymieniać dalej.
jutro rano dzwonię, umówię się na wizytę, na razie stać nas tylko na bezpłatnego lekarza :)

[ Dodano: 2012-05-23, 15:58 ]
euridice napisał/a:


PS. Myślałam jeszcze o kompletnym odpuszczeniu stałych pokarmów na jakieś 5-7 dni, o takim jakby "wyzerowaniu licznika", ale to może być ryzykowne - M. mogłaby wcale nie podjeść do jedzenia po przerwie z entuzjazmem, mogłaby zniechęcić się na dobre ;)

PS.2 Próbowałaś podawać Marysi ogórki kiszone/ kapustę kiszoną/ oliwki czy inne produkty wyraziste w smaku? Może panna ma bardzo wymagające kubeczki smakowe? :)

PS.3 Jeśli zdecydujecie się na mięso, to może jakieś eko? Tzn. moralnie nie jest ono dla mnie pod żadnym względem lepsze, ale w końcu chodzi o zdrowie dziecka... współczuję dylematów, trzymaj się!


jeśli chodzi o odpuszczenie stałych pokarmów - na razie robiłam przerwy jednodniowe, dzięki za sugestie. spróbuję trochę dłużej. może to też przez te upały - im cieplej, tym gorzej z jedzeniem, mimo że u nas w domu jest raczej chłodno, bo to stary budynek...

co do kapusty kiszonej i ogórków - ona lubi takie smaki raczej, ale na razie za mało zębów, by sobie z tym poradziła... lubi ssać ogórki kiszone, gryźć, ale potem wypluwa. i tak jej dajemy, bo sobie trochę przecież wyssie, to tez ma wartość. co do kapusty - nie bardzo chce cokolwiek z tym robić, nawet jeśli rozdrobnię bardzo. ogórek lepszy.
oliwek nie lubi.
co do mięsa - na razie sobie odpuszczę. mam doła od kiedy zjadła ten kawałek kotleta i źle się z tym czuję, że na to pozwoliłam. jestem buddystką (chociaż ostatnio z braku czasu niepraktykującą albo rzadko) i wierzę, że każdy zjedzony kawałek mięsa to gorsza karma, chociaż zapewne jeśli chodzi o dziecko - nieświadome tego, że je kawałek istoty, która kiedyś żyła - nie ma to znaczenia. jednak jeśli pozwalam jej jeść mięso jako matka - to ja postępuje niewłaściwie. nie będę jej dawać mięsa, wolę jej podać preparat z żelazem, w wątku "mowlaki 2011" (rany, nie pamiętam, czy tak się ten wątek nazywa, ale wiadomo o co chodzi :D ) chyba moony pisała, że kupiła preparat witaminowy zawierający żelazo i sytuacja się poprawiła.
zrobię morfo i jeśli będzie źle z tym (pewnie będzie, bo cudów nie ma...) to damy jej preparat i tyle. lekarz pewnie z własnej woli coś przepisze ;)

Poli - 2012-05-27, 17:12

jaskrawa moja takze nie nalezy do żarłoków raczej. Na poczatku jak wprowadzilam jej jedzenie jadla, ale po pewnym czasie zjadla lyzeczke i kompletnie nic.
Wiec tak, tego co nie che nie podje jej, obecnie nie je zup ani kaszek, po prostu nie da sobie wlozyc lyzeczki do buzi. Jej jedzenia polega takze na probowaniu , zjedzeniu kawalka ziemniaka , brokula itp.
Obecnie jej dieta sklada sie glownie z owocow susznych i makraonu :-/ , czasem zje chleb. Nie wiem co ci mam poradzic poniewaz sama mam tez problem chociaz nie taki duzy jak Twoj.
Moja nie ciagnie tak do cycka jak Twoja, moze sprobuj wyjechac na weekend ???

Wiecie co zauwazylam ze czesto bywa tak ze jak wprowadzi sie jedzeni wczesnie czyli ok 4 miesiaca to dzieci jedza bardzo dobrze, a jak pozniej czyli po 6 mz to czesto zdarza sie ze marudza i jakby czesciej sa niejadkami :roll:

jarzynajarzyna - 2012-05-27, 17:19

ja mojej wprowadziłam po 4 i faktycznie zazwyczaj bardzo dobrze je. ale czasami - jak na przykład dziś czy wczoraj - nie ma bata, kilka łyżek i finito.
jaskrawa - 2012-05-27, 19:14

Poli, nie martwiłam się jeszcze tak bardzo, gdy moja Mania miała 10 mcy. myślałam, że się rozkręci z jedzeniem. a ma 12 i pół miesiąca i jest chyba coraz gorzej :-/
co do czasu wprowadzania - za mało mam danych, by potwierdzić z własnego doświadczenia Twoją teorię. synek siostry je bardzo chętnie, mimo że do tej pory jest na cycku (prawie dwa lata ma). stałe posiłki dostał coś ok. 5mca.
synek szwagierki (dwa lata) dostawał od 4 i zazwyczaj biegają za nim z łyżeczką zupy po całym mieszkaniu. raczej szczuplaczek jest i chyba za wiele nie zjada. na piersi był do 8 mca.
ale może coś w tym jest? moja zaczęła jeść stałe posiłki po 6tym miesiącu, zgodnie z zaleceniami ze szkoły rodzenia, że do ukończenia 6 - "cyc i nic" (cytując fajną babeczkę ze szk.r. :D )

co do wyjazdu na weekend - zapewne zastosuję tę metodę, gdy będę chciała ją w ogóle od cycka odstawić. póki co nie jestem przekonana, czy już chcę. planowałam karmić do 2 lat, chyba, że wcześniej zajdę w kolejną ciążę i mała sama się odstawi/nie będę miała w ciąży sił, by ją karmić.
póki co, jednak chcę, by piła mleko z piersi, a nie np. mm. kasy mi szkoda na mm, póki mam własne :D

jarzyna, zazdroszczę :)
i jeszcze tak zapytam - stosowałaś BLW? moja mama twierdzi, że mam niejadka "przez BLW". bo nie nauczyłam jej "od początku" porządnego zaiwaniania łyżeczką wsuwaną przeze mnie do buzi.
oczywiście powiedziałam jej, że bzdury gada, ale mnie samej też wcześniej do głowy przyszło, że to przez BLW, bo "przegapiłam" moment, gdy mała powinna się nauczyć, że brzuch się napełnia również jedzeniem, a nie tylko mlekiem. a na BLW rzeczywiście nigdy nie miała okazji się o tym przekonać, bo w ten sposób nigdy nie zjadała dużo, jeśli w ogóle cokolwiek malutkiego zjadła, to był sukces.

jarzynajarzyna - 2012-05-27, 20:24

jaskrawa, u nas blw to trochę niewypał. najpierw byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona, ale życie zweryfikowało. generalnie jest tak, że ona je swoje oba posiłki - bo je dwa stałe póki co - w godzinach mojej pracy (robię z chaty), więc jest trochę spina, bo najpierw schodzi mi czas na ugotowanie, a później na jedzenie. nie bardzo jest więc czas, żeby ona ileś czasu grzebała w żarciu, a potem nie najadła się i wisiała mi co rusz na cycu. kiedy my jemy, to ona siedzi z nami przy stole i dostaje do pogrzebania sobie, ale jakoś woli zrzucać na glebę i patrzeć, dokąd spadło :mryellow: albo, jak ja jej wsadzam do paszczy. nie wiem, czy ona kuma, że można się samemu najeść, wprawdzie zdarza się, że coś tam sobie wtyka i je, ale blw to to na pewno nie jest.
trochę żałuję, gdybym nie była w takim biegu do południa, to pewni bardziej bym próbowała z blw. może jak będzie starsza i sprawniejsza, to spróbujemy.

z tego, co czytałam w "bobas lubi wybór" i co mówią inni, to właśnie dzięki blw dzieciory jedzą chętnie. więc chyba to nie przez to. może twoja córa to po prostu taki egzemplarz, że nie jest specjalnie łakoma? niektóre tak mają przecież, przypomnij sobie w przedszkolu czy szkole - były przecież na pewno między innymi dzieci tłuste i łakome i chude niejadki.

w ogóle moja teraz jest obżartuch, bo jest niemobilna, podejrzewam, że jak zacznie łazić, to będzie ciężko zagnać ją do michy, bo ona z tych, co wszystko wokół jest ciekawsze. teraz też - pies, tata, szczur - ale wie, że i tak ich nie dogoni, więc bardziej opłaca się jej wysiedzieć i zjeść. więc pewnie kwestia czasu.
mnie się zdaje, że dzieci mają taki wewnętrzny instynkt, co im nie pozwoli się zamorzyć, chyba nikt nie słyszał o dziecku, które się z własnej woli zagłodziło 8-)

jaskrawa - 2012-05-27, 23:16

jarzynajarzyna napisał/a:
dostaje do pogrzebania sobie, ale jakoś woli zrzucać na glebę i patrzeć, dokąd spadło :mryellow: albo, jak ja jej wsadzam do paszczy. nie wiem, czy ona kuma, że można się samemu najeść, wprawdzie zdarza się, że coś tam sobie wtyka i je, ale blw to to na pewno nie jest.

o to to! zupełnie jak u nas. z tym, że ona czasem zje, jak jej wsadzam coś do paszczy, a 9 na 10 przypadków zaciska usta, odwraca łeb, a czasem nawet zaczyna beczeć! a jeśli coś weźmie do rączki, z reguły zrzuca, z tym, że ona już jest na wyższym poziomie zaawansowania :D nie zrzuca tak bezpośrednio że łapie i sru. często bierze jeden kawałek i popycha nim inny, aż ten dojedzie do brzegu i spadnie :D

Cytat:
w ogóle moja teraz jest obżartuch, bo jest niemobilna, podejrzewam, że jak zacznie łazić, to będzie ciężko zagnać ją do michy, bo ona z tych, co wszystko wokół jest ciekawsze. teraz też - pies, tata, szczur - ale wie, że i tak ich nie dogoni, więc bardziej opłaca się jej wysiedzieć i zjeść. więc pewnie kwestia czasu.

jarzyna, przepraszam, ale padam ze śmiechu na ryj z Twoich postów :D
zagnać do michy :D :D
hahaha!
you made my day :D

jaskrawa - 2012-05-27, 23:48

euri, Twoje dziecko jest po prostu udane :D

moja też sobie nieźle radzi z łychą i papkami, jeśli już coś jej zasmakuje. ten syf, który wtedy powstaje, jest rzeczywiście niepowtarzalny. dlatego u mnie w kuchni można jeść z podłogi, bo i tak codziennie jest świeżo ścierana :D
też do BLW dołączyłam papki, bo nie miałam pomysłu, jak inaczej podać zmielone pestki czy np. kasze.. nie mogłam przecież ze wszystkiego ciągle robić kotletów, więc zaczęłam blendować i ona nawet to jadła.
w sumie masz rację, to nie wina BLW.

też się czasem zastanawiam, czy to schiza. ale chyba jednak nie. to znaczy - gdy była młodsza, odpuszczałam jej. trochę się martwiłam, że mało zjada, ale cały czas myślałam sobie - eeee, młoda jest. na cycu jedzie, jest żywa, wesoła, nie wygląda na dziecko anemiczne czy niedożywione. nie jest może jakąś pyzą, ale na pewno nie jest za chuda. taka normalna. zresztą, baaardzo dużo się rusza, śpi niewiele jak na swój wiek, więc spala cały zapas.
ale nagle zdałam sobie sprawę z tego, że kończy rok ;) , a roczne dziecko powinno jednak jeść więcej. martwi mnie to, że są dni (wcale nie tak rzadko), kiedy nie zjada zupełnie nic poza mlekiem. i mam wrażenie, że coraz dłużej na cycu wisi. no i martwi mnie też to, że lubi głównie słodkie i smażone. piec nie potrafię bez tłuszczu, pieczone kotlety w moim wykonaniu to sucha cholewa, poskręcane, poprzypalane kawałki strawy, niedopieczone w środku. inna sprawa, że piekarnik mam gazowy, do dupy jakiś. więc wszelkie kotlety muszę smażyć.

generalnie: większość dni jest taka, że zjada najwyżej jeden posiłek - równowartość łyżki stołowej jedzenia, mniej więcej. jeden na średnio 4 dni jest taki, że zjada powiedzmy, że obiad (tzn. udaje mi się ją przekonać do zjedzenia łyżki stołowej warzyw - oczywiście przy znacznym udziale ziemniaków, bez nich ani rusz). w inne dni są tylko miksy bananowe/kaszkowe. objętościowo wychodzi tego więcej, jeśli dodamy pieczywo, najbardziej lubi bułki :(

[ Dodano: 2012-05-27, 23:58 ]
dzięki za link do książki :)
jem razem z dzieckiem :)
jednak chyba na razie sobie podaruję czytanie kolejnych poradników, w których wszystko "tak ładnie wygląda" :)
a potem w domu i tak nie wychodzi, mimo starań i postępowania "w zgodzie z instrukcjami"
lektura książki o BLW wpędziła mnie w niezłą frustrację, którą wyleczyłam dopiero niedawno (bo teraz jest mi już wszystko jedno czy moje dziecko je papki, kawałki, kotlety czy miazgi, ważne by było zdrowe i jadło z uśmiechem na buzi). bo tam były zdjęcia dzieci, które tak ładnie jedzą, a moje nie. bo tam pisali "nie zniechęcaj się, po paru tygodniach będzie lepiej", a u nas nie było lepiej nawet po paru miesiącach. bo u nas i tak w końcu pojawiły się papki. bo w pewnym momencie moje dziecko papki jadło, a kawałków nie.
to wszystko wpędzało mnie w poczucie, że "moje dziecko nie nadaje się do BLW". że nie umiem zastosować tej fantastycznej metody.
na szczęście w końcu zaczęłam to olewać i teraz staram się podążać za dzieckiem (obserwując, co lubi - a lubi niewiele, więc trzeba bacznie obserwować ;) , a nie moimi wyobrażeniami lub instrukcjami z jakiejś książki.
oczywiście wiem, że ta książka to coś innego rodzaju, ale jednak.... wolę na razie pytać na forum o doświadczenia innych osób :)

gosia_w - 2012-05-28, 07:39

Mi akurat ten Juul nie pasuje (znaczy się ta książka) - moje dziecko zostawione samo sobie z wyborem zjada owoce, orzechy i słodycze oraz makaron z suszonymi pomidorami, ma po takiej diecie problemy z trawieniem oraz katar.
jarzynajarzyna - 2012-05-28, 08:42

jaskrawa napisał/a:
że nie umiem zastosować tej fantastycznej metody.

ojej, ja też nie i ch... :-P ani trochę się nie przejmuj tym akurat, niech je co lubi i jak lubi, pewnie niedługo zacznie więcej, a co za różnica, jak to zrobi 8-)

jaskrawa - 2012-05-28, 08:59

tak, morfo muszę robić i bezskutecznie od paru dni próbuję się dodzwonić do przychodni (z reguły zajęte lub nikt nie odbiera :D
oczywiście gdyby moje dziecko miało gorączkę, to wisiałabym na telefonie do skutku, ale skoro "mogę to odłożyć na jutro", to robię to :D

już zaczynam tęsknić za czasami, gdy miałam z roboty pakiet w luxmedzie (teraz jestem na wychowawczym i musiałabym za to bulić, więc sobie darowaliśmy). tam człowiek po prostu dzwonił i umawiał się, po ludzku z reguły się to odbywało.

[ Dodano: 2012-05-28, 09:07 ]
gosia_w, ta.... właśnie. to samo ja mogę o książce o BLW - że moje dziecko "intuicyjnie" wybiera słodycze, a pozostawione z wyborem warzyw wywala je :D

jarzyna, pewnie, że się nie przejmuję. olewam to teraz ciepłym moczem! zwłaszcza po tym gdy kiedyś sfrustrowana zaczęłam się zwierzać na forum o blw na gazecie. napisałam coś w stylu "moje dziecko chyba się nie nadaje do BLW'. "nadaje się" nawet chyba w cudzysłowie ujęłam. i opis, dlaczego co i jak. a jakaś dziunia, zamiast mi doradzić coś, pocieszyć, napisała tylko "mam wrażenie, że raczej niektórzy rodzice nie nadają się do BLW". spojrzałam potem na inne jej posty, okazało się, że laska ma dziecko jeszcze za małe na BLW i dopiero zbiera informacje. jeszcze nie poznała metody w praktyce, a już się wymądrza. potem jakaś inna mundra mamuśka jej przyklasnęła. stwierdziłam, że nie będę tam zaglądać, bo i po co.

maga - 2012-05-28, 11:43

jaskrawa, a jak jest z atmosferą podczas posiłków? Może Mary wyczuwa napięcie związane z jedzeniem? Jak do jedzenia podchodzi tata? Pisałaś, że nie jesteście zgodni co do diety, więc może tutaj istnieje jakiś mały zgrzyt?
Dzieciaki to radary naszych nastrojów, więc czasem możemy się nie wiem jak starać zatuszować zły nastój czy nasze napięcie, a one i tak to wychwycą.
Co do morfologii - oczywiście polecam zrobić, ale nie sugerowałabym się niskim żelazem. W tym okresie może wystąpić naturalny jego spadek, o czym pediatrzy nie informują. Ziomas miał tak właśnie okolicach roku i natychmiast dostał stosowny preparat. Nie podałam, wyprowadziłam dietą (wiem, wiem, łatwo mi mówić....)
Co do kotletów - ja też nie umiem zrobić w piekarniku. Wychodzą mi paskudne suchary. Robiłam więc na patelni w ten sposób, że rozgrzewałam teflonówkę (lub jakąś inną nieprzywierającą) i delikatnie smarowałam ją oliwą (btw - na rzepakowym zimnotłoczonym nie powinno się smażyć, bo coś tam się z niego wydziela). Układałam na to malutkie kotleciki i smażyłam długo na mikro ogniu tak, że były usmażone, ale blade, nie przypieczone.
Jeśli mała jest cycolubna i preferuje smak słodki - może wolałaby posiłki w postaci półpłynnej? Np. Koktajle na mlekach roślinnych? Ziomas uwielbiał mleka jaglankowe/ryżowe z rodzynkami i migdałami zrobine w maszynce mlekowej. Może podpasowałaby jej konsystencja budyniu? można zrobić np. z kaszy jęczmiennej z różnymi owocami, pestkami itp.
Popieram też pomysł euri - zrób dziennieczek, co mała zjada w ciągu dnia, może okazać się, że nie jest tego aż tak mało.

jaskrawa - 2012-05-28, 18:25

maga, płynne konsystencje stosuję jak najbardziej. niedawno na to wpadłam. aczkolwiek zawsze musi być z bananem... cokolwiek bez banana jest odrzucane :(
więc miksuję banana, kiwi, mleko migdałowe lub sezamowe (koktajl jest z przewagą mleka), do tego dorzucam troszkę pestek i dodaję jaglanej lub quinoa. podaję to jej zwykłą butelką, bo na niekapek za gęste, a łyżeczką kiepsko idzie. więc wzięłam jej starą, nieużywaną wcześniej butlę niemowlęcą (dostałam od siostry "na wszelki wypadek"), w smoczku zrobiłam dużą dziurę i z tego pije koktajl. ze zwykłego kubka się nie napije. musi sama trzymać naczynie w łapkach, więc butelka jest dobrym sposobem, by od razu cały płyn nie znalazł się na podłodze :D .
kupiłam też sojowe "dla dzieci" alpro do tych koktajli, zauważyłam na półce w markecie takie ustrojstwo. fakt, że jest w tym cukier i to jednak taki przetworzony produkt, ale nie zawsze zdążę zrobić inne mleko (nie mam maszynki), a chcę, żeby jadła siemię, słonecznika itd.. poza tym to jest wzbogacone w B12, C i wapń, więc skoro młoda je tak niewiele, to może i dobrze. słodkie to specjalnie nie jest, więc pocieszam się, że okazyjnie mogę jej to dać do picia, gdy nie mam pod ręką nic innego, a nie chcę, by żarła non stop z piersi.
koktajlu wypija całkiem sporo jak na nią, ok. 80-100 ml. zawsze coś.
robię jej to na kolację.
kaszę w konsystencji budyniu (głównie jaglaną i quinoa z owocami i pestkami jadła (raz chętniej, raz mniej) do tej pory, od jakiegoś czasu zjada to okazyjnie, na śniadanie raz na mniej więcej 4 dni i niewiele (najwyżej kilka małych łyżeczek dla dzieci). nie wiem, to od jej humoru chyba zależy. kiedyś zjadała chociaż trochę codziennie, teraz odmawia.

co do oleju - no właśnie, na jakim powinno się w ogóle smażyć? lepszy byłby rafinowany? ja smażę b. mało (chory żołądek), oleju rzepakowego używam raczej do sałatek, zupek dla młodej itd., jeśli już, to też leję ten sam olej do smażenia. smażę krótko, bo przecież kotlety niemięsne nie wymagają smażenia długotrwałego, ot, żeby się wszystko skleiło tylko. kiedyś czytałam (chyba właśnie na WD...?), że olej rzepakowy nadaje się do smażenia, nawet tłoczony na zimno, w przeciwieństwie do oliwy z oliwek na zimno tłoczonej. może coś pomyliłam? a co się wydziela w trakcie smażenia? mnie się wydaje, że na tym oleju smaży się całkiem nieźle, nie przypala się... no ale tego przecież nie widać, jeśli coś jest nie tak.
na oliwie próbowałam kiedyś smażyć, ale miałam wrażenie, że pali się wszystko, dymi... może są różne rodzaje oliwy i ja nie wiem o jakiejś do smażenia?

jeśli chodzi o dzienniczek - zastanawiam się nad nim, ale zadaję sobie pytanie - gdzie mogłabym zweryfikować jego zawartość? nie będę przecież zakładała wątku na WD, żeby mi regularnie ktoś to sprawdzał :D
a tak dla samej siebie - mam w głowie, ile ona zjadła, tak jest tego mało. czy się mylę?
dzisiaj:
trzy łyżeczki (malutkie) kaszki jaglanej z jabłkiem
2 kawałeczki chleba orkiszowego (z masłem) 1 cm na 1 cm :D
kilka pasków makaronu
troszkę jabłka (poskrobała zębami, pobawiła się)

to by było na tyle. wieczorem wypije pewnie trochę "koktajlu". żadnych warzyw itd..

[ Dodano: 2012-05-28, 18:41 ]
a, pytałaś o atmosferę... hm... jesteśmy bardzo spokojnymi ludźmi (zwłaszcza niemąż). gdy jemy, nie rozstrząsamy żadnych problematycznych spraw. po prostu jemy :)
rzadko się kłócimy, w domu nie ma telewizora. wszelkie poważne rozmowy przeprowadzamy wieczorem, gdy mała już śpi. kwestia mięsa nie jest poruszana przy stole. często jemy obiady wegetariańskie. jeśli niemąż je mięso, ja mam po prostu na obiad coś innego. nie budzi to żadnych emocji. to ja szykuję posiłek dla młodej, niemąż póki co się nie wtrąca.
Marysia ma swoje krzesełko i siedzi z nami przy stole. aczkolwiek czasem trudno ją karmić i jednocześnie jeść swój posiłek, bo jej nie można dać jej naczynia do trzymania (wszystko wywali na podłogę i po zabawie). jeśli są na obiad takie rzeczy, że można jej dać do łapki, to kładziemy jej na blaciku...
poranną kaszkę jem "z nią" (facet jest wtedy w pracy), to znaczy mam dwie łyżeczki i jedną dostaje ona, drugą ja, trzymam miskę, sama zajadam z apetytem, mówiąc mniam mniam, tak by widziała i pozwalam jej jeść łyżeczką z miseczki. czasem trochę ją podkarmiam jej łyżeczką, gdy chce.
bardzo chętnie poprawiłabym kwestię wspólnego jedzenia - tzn. chciałabym częściej jeść wspólne posiłki. w ciągu tygodnia jest różnie, bo praca, wyjazdy do rodziny itd..
w ciągu tygodnia to raczej ja jem z małą. ostatnio bardzo staram się, byśmy obiady nawet w tygodniu jedli wspólnie.
staram się, aby atmosfera była dobra, ale siłą rzeczy - stresuję się i denerwuję, gdy dziecko nie je. wstyd się przyznać, ale czasem mam ochotę rzucić w nią miską z jej jedzeniem albo wepchnąć jej łyżkę na siłę do buzi. szykuję obiad, dziecko nie ruszy nawet kęsa, a gdy tylko wstanę od stołu, dobiera mi się do bluzki z płaczem. i tak dzień po dniu, dzień po dniu... to frustrujące. robię dobrą minę do złej gry, może ona to wyczuwa.
chyba dobrym pomysłem będzie przerwa, kilka dni bez szykowania jedzenia dla niej. będziemy częstować ją tym, co sami jemy, jeśli przylezie do stołu. jeśli nie przylezie - trudno.

[ Dodano: 2012-05-28, 18:50 ]
a jak podchodzi tata? hm... też się trochę martwi, częstuje ją ze swojego talerza warzywami, jeśli ma wątpliwości czy może jej coś dać, to pyta mnie.
generalnie jest bardziej wyluzowany, wychodzi z założenia, że skoro mała rośnie i jest zdrowa, to wszystko w porządku, wie, że prędzej czy później znudzi mi się karmienie cyckiem i wtedy mała siłą rzeczy zacznie jeść jak człowiek, żeby nie głodować.
a może on ma rację? może na razie powinnam stawiać głównie na pierś, a odstawić ją za jakieś pół roku i wtedy konsekwentnie odmawiać piersi?
mam wrażenie, że to pierś jest teraz przeszkodą w jedzeniu.
bo nie mogę jej przecież nauczyć, że pierś powinna być "góra 3 razy dziennie". nie wytłumaczę jej, co to znaczy "ograniczyć mleko". ona gdy jest głodna, chce cyc.
gdy zobaczy, że cyca nie ma (nigdy), pojmie, że trzeba inaczej się najadać. co myślicie?
bo teraz to jest tak, że mama raz ten cyc chce dać, a raz nie chce i proponuje jakieś dziwne rzeczy do jedzenia....

lamialuna - 2012-08-22, 23:52

widze, ze to watek ktory jutro na spokojnie musze przeczytac
generalnie mlody zawsze jadl ok, rano kasza z owocem albo suszonymi warzywami, potem z nami kromal, potem lunch, owoc, i kolacja ogromna...

teraz kasze nie, owoce suszone nie
chleb najlepiej bialy - moze byc suchy - bez masla, pasty humusa ..
owoce sa ok, niektore warzywa - ale ciezko przewidziec..
malo zielonych warzyw, malo ziaren, nasion orzechow - jeszcze niedawno garsciami sie zajadal - boje sie ze w jakas anemie gadzina wpadnie

lamialuna - 2012-08-23, 00:33

euridice, dzieki za slowa otuchy.
no tak, teraz mamy okres decydowania o sobie, w co sie ubrac, ile razy w ciagu dnia przebrac, jaka pizama, gdzie isc na spacer no i oczywiscie, co i gdzie jesc. a najlepiej byc karmionym bo przeciez jedzenie swoimi rekami przy stole to strata czasu.. :) (co jest lekkim kuku bo to BLW dzieciak)
ja tu marze dodatkowo, ze kiedys uda mi sie ogarac ozor i przejsc na veganizm - a mlody teraz np ma dzien na nabial. Tofu niet chyba, ze czasem wedzone. Tofucznica tez juz nie...

To co, znow nowa cierpliwosc trzeba wlaczyc... jedzeniowa..

no i szukac inspiracji :) fasolki po bretonsku mi sie zachcialo... a tu puszki na pomidorowa juz otwarte :)

Robi - 2012-08-23, 09:39

lamialuna, u mnie tez ostatnio kasze sa be, zjada w najlepszym wypadku polowe porcji, juz sie zastanawiam czy wogole przestac je gotowac. Banany tez sa be, a potrafil zjesc nawet dwa dziennie. A my prawie na diecie weganskiej. Maly dostal uczulenia na mleko i dzieki temu udalo mi sie przeforsowac wywalenie nabialu z naszych posilkow. Jeszcze tylko czasami maz laduje jaka jak robi kotlety czy placki. :-/
bronka - 2012-08-23, 11:56

lamialuna, w ramach otuchy jeszcze dodam, że w większym i mniejszym stopniu przerabiałam w okolicy dwóch lat u synów moich obu bunt i wybrzydzanie. Starszy teraz je wszystko jak leci z dokładką ( za wyjątkiem czosnku i śmietany- śmietana brzydzi go co mnie wcale nie martwi) . Młodszy też powoli wpada w szał jedzenia wszystkiego.
Uszy do góry- minie mu

lamialuna - 2012-08-23, 18:00

znam dzieci ktore latami byly o chlebie z dzemem i zdrowe... no ale wiecie jak to jest -0 matka osobnik ktory z zawodu sie stresuje :)

dobrze slyszec, ze to czesc buntu dwulatka i minie..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group