wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ciąża i poród - Lekarz prowadzący ciążę

pidzama - 2007-09-26, 11:40
Temat postu: Lekarz prowadzący ciążę
Witam

Mam do Was pytanie związane z lekarzem prowadzącym ciążę; podczas swojej ciąży miałam dwóch lekarzy prowadzących ale czuję że żaden nie był tym właściwym; chodziłam najpierw do przychodni, potem zmieniłam na prywatnego; wydawało mi się że skoro płacę to mogę wymagać trochę lepszego podejścia; a każda wizyta zaczynała się czekaniem w kolejce (często do 22); widać było że lekarz raczej idzie na ilość niż na jakość; podczas wizyty lekarz mało mówił; głównie to ja musiałam się wypytywać; a i tak odpowiedzią na większość moich wątpliości było: "tak ma być". no i kwestia zwolnienia; pracowałam do 7 miesiaca i nagle jak sie okazalo ze mam isc na zwolnienie to tylko na 2 tygodnie, co wiązało się z częstszymi wizytami no i oczywiscie przy kazdej musze placic... a teraz jak mam juz niecale dwa tygodnie do terminu to mam przychodzic na kontrole co tydzien;
juz w tej ciązy nie zmienie lekarza ale chciałabym przy następnej czuć się bardziej komfortowo; wszędzie dużo można przeczytać o lepszym traktowaniu kobiet w ciąży i o tym jak bardzo ważny jest "przyjazny" lekarz; ja nie czuję żeby mój lekarz był dla mnie a tylko ja dla niego...

chciałabym się dowiedzieć czy takie postępowanie jest normalne; czy miałyście podobne odczucia? jak często chodziłyście na kontrolę; na jaki okres miałyście wypisywane zwolnienie lekarskie?
z góry dzięki za wszelkie posty; pozdrawiam

Lily - 2007-09-26, 11:42

Ja tylko napiszę, że te częste wizyty pod koniec to standard medyczny (takie są zalecenia "odgórne) w Polsce, co do czekania to niestety też się często zdarza. Moja siostra też miała podobną sytuację, za to podejście lekarza całkiem inne. To zależy od człowieka.
alcia - 2007-09-26, 11:51

pidzama napisał/a:
czy miałyście podobne odczucia? jak często chodziłyście na kontrolę; na jaki okres miałyście wypisywane zwolnienie lekarskie?

Dla mnie to, jak byłaś traktowana nie jest absolutnie normalne.
Ja chodziłam tylko prywatnie - lekarka strasznie oblegana, normalnie żeby umówić się do niej na wizytę, trzeba by zgłosić się 1 -2 m-ce wcześniej, takie ma kolejki. Mimo to wizyty umawia na konkretne godziny, nigdy nie zdarzyło mi się czekać na swoją kolej dłużej niż 10 minut. A na ogół po prostu przychodzę na wizytę punktualnie i od razu wchodzę do gabinetu. l liczy na każdą osobę pół godziny, więc żadnego pośpiechu nie ma. Mogę wypytywać o wszystko ile wlezie, zresztą sama spokojnie wszystko szeroko omawia, nie zosatwia pacjentki z żadnymi wątpliwościami, obawami. Koleżanka straciła dziecko i podobno miała w niej również psychologa - długie rozmowy, mogła się wypłakać...
Ja kiedy zaczęłam przychodzić z drugą ciążą po 2,5 latach, pamiętała nawet, jakie imię dałam pierwszemu dziecku, jaki miałam poród.

Kiedy potrzebowałam częstszych wizyt niż raz w miesiacu (a potrzebowałam w obu ciażach), przyjmowała mnie już bez dodatkowego kasowania. Głupio mi było, ale nie dała sobie zapłacić. Mogłam wpadać do niej z dodatkowymi problemami, zawsze przyjmowała między innymi pacjentami, zawsze bezpłatnie. Tak samo wyglądało wpadanie po zwolnienia - bezpłatnie, kiedy tylko potrzebowałam i na ile potrzebowałam. Po porodzie nawet mój mąż do niej wpadał po porady, jak miałam problem z raną, czy po zwolnienia dla siebie do pracy.

Czyli - nie musi być jak u Ciebie, warto poszukać dobrego specjalisty, który jednak ma w sobie coś dodatkowo poza wiedzą.

kasienka - 2007-09-26, 11:52

Ja chodziłam do lekarza co miesiąc. Zwolnienie miałam od trzeciego miesiąca, ze względu na specyfikę mojej pracy(knajpa). Wypisywane za każdym razem na 30dni. Po 6 miesiącach przeszłam na świadczenie rehabilitacyjne. Ostatnią wizytę miałam dwa tygodnie przed terminem(poprzednią trzy tygodnie wcześniej), miałam się zgłosić, gdyby termin minął a ja bym nie rodziła, lub gdyby działo się coś niepokojącego.

Mój lekarz tez nie jest szczególnie gadatliwy, ale jak się go spyta, to wszystko dokłądnie wyjaśnia, raz jak powiedzieliśmy że niewiele rozumiemy z obrazu usg to nam pokazywał pół godziny wszystko dokładnie ;) Też musiałam się naczekać do niego, bo miał po kilkadziesiąt pacjentek dziennie, ale warto było...Wiem, że nie każdy ma takie szczęście, żeby trafić w swoich okolicach na lekarza anioła, ale warto szukać tego odpowiedniego :)

pidzama, trzymamy kciuki za szybkie i łatwe rozwiązanie :)

[ Dodano: 2007-09-26, 12:14 ]
A, u mnie tez nie było mowy o kasowaniu np. za wydanie recepty, albo jeśli wyniki badań zrobionych na poprzedniej wizycie były niedobre i musiałam przyjść po tygodniu na konsultację, to też nigdy nie płaciłam za to.

elenka - 2007-09-26, 12:14

Ja też chodzę prywatnie do lekarza, zresztą trafiłam do niego trzy lat przed zajściem w ciążę i już wtedy nabrałam wielkiego zaufania.
Sam bardzo dużo tłumaczy, jest bardzo troskliwy i cierpliwy. Zawsze można też zadzwonić i przez telefon też uzyskać dodatkową poradę( np. jak bardzo źle się czułam na początku ciąży to dzwoniłam i pytałam czy mam się niepokoić czy nie, ewentualnie jak miałam wątpliwości w sprawie brania jakiś leków, czy wyrwania zęba też zawsze przez telefon mogłam się dopytać i nie czułam, że zawracam głowę ;-) )
Moja przyjaciółka rodziła dwa tygodnie temu i miała pewne komplikacje przy porodzie i lekarz ( chodzi do tego samego ginekologa) okazał się aniołem i bardzo starannie zaopiekował się nią i jej mężem i dzieckiem.
Mój mąż tak jak w przypadku męża Alci podbiegał do gabinetu po zwolnienie czy recepty i zawsze bezpłatnie był przyjmowany. Ja jestem na zwolnieniu od 9 tygodnia ciąży, też ze względu na specyfikę pracy i bardziej to właśnie lekarz nalegał na to zwolnienie.

Ja mam nadzieję, że znalazłam swojego lekarza Anioła i bardzo dobrze mi i bezpiecznie się czuję z tą myślą.
Miałam długą drogę do jego gabinetu i po drodze mniejsze i większe porażki. Nie poddawaj się więc i szukaj dalej, warto popytać wśród znajomych i koleżanek.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki pidzama :-)

pao - 2007-09-26, 14:19

częste wizyty na końcówce to norma zaś co do zwolnień:
pierwsze jest na 2 tygodnie, dopiero następne są na dłuższy czas. jeśli ciąża przebiega prawidłowo to zwolnienie może objąć prawie miesiąc, jeśli zwolnienie dotyczy poważniejszych spraw to wtedy co dwa tygodnie

a podejście lekarza? cóż, co człowiek to inne podejście...

elenka - 2007-09-26, 14:53

Ja pierwsze zwolnienie miałam od razu na 30 dni i tak mam każde kolejne :->
siwa - 2007-09-26, 16:27

Ja chodzę do lekarza państwowo i nie mogę narzekać. Moja dr jest naprawdę świetnym fachowcem, z doświadczeniem i ma bardzo dobre podejście. To pierwszy lekarz który nie ma nic przeciwko wegetarianom a wręcz przeciwnie jest zdecydowanie za(mniej zaufania ma do diety wegańskiej, ale nie krytykuje jej tak jak większość innych lekarzy).
Na początku było wszystko ok, więc wizyty miałam co miesiąc, od momentu pojawienia się pierwszych problemów, wizyty mam częstsze, co 2 tygodnie-chodzi o to, żeby sprawdzić czy reaguje na leki które mi przepisuje i czy z maleństwem jest wszystko ok. Pierwsze zwolnienie dostałam na 2 tygodnie teraz już na 21 dni-tylko dlatego, że i tak mam wyznaczoną kolejną wizytę na 17.10-w międzyczasie czeka mnie wizyta u innego specjalisty z Kliniki Ginekologii 3.10. (USG 3D + zmierzenie długości szyjki), sama potwierdziła, że moim przypadku będzie super jeżeli zobaczy mnie jeszcze drugi specjalista.

pidzama - 2007-09-26, 17:06

Dzieki za wszystkie opinie; czyli tak jak podejrzewalam moj lekarz ideałem nie jest;
zresztą od początku ciąży miałam pecha do lekarzy;
w drugim miesiącu ciąży dostałam niewielkiego krwawienia; lekarz z przychodni prowadzący ciążę stwierdził że poroniłam; potwierdził to dwoma badaniami USG; poronienie miało być zupełne tzn. nie wymagające zabiegu w szpitalu; i to mi nie dawało spokoju tym bardziej że bałam się komplikacji przy następnej ciąży. Dzwoniłam do szpitala żeby umówić się na ewentualną wizytę i okazało się że nie jest potrzebna, skoro jeden lekarz stwierdził już że interwencja nie jest wymagana. No i po kilku dniach pojechaliśmy prywatnie do innego lekarza; nie liczyliśmy na nic innego poza potwierdzeniem czy zabieg będzie potrzebny; no i okazało się że jestem normalnie w ciąży; maleństo ma 1,8cm (!) i bije mu już serduszko; dla nas to był szok i odwrócenie sytuacji o 180 stopni;
i chyba właśnie to że ten ostatni lekarz stwierdził ciążę to głównie zaważyło że zaufaliśmy właśnie jemu;
i w sumie dopóki nie potrzebowałam zwolnienia to było ok; fakt że jestem w ciąży był najważniejszy:-)
a tak a propos zwolnienia: jak wizyta wypadła na czas urlopu lekarza to dostałam zwolnienie na tydzien - tak żeby przyjść jeszcze przed urlopem...

Lily - 2007-09-26, 17:18

No to Ci współczuję kontaktu z takim... nieukiem pidzama.... choć znam podobne historie :| Grunt, że jest dobrze i dzidzia cała i zdrowa :)
siwa - 2007-09-26, 17:27

Przyłączam się do wypowiedzi Lily, najważniejsze, że maluszek ma się dobrze:)
pao - 2007-09-26, 17:28

Cytat:
nie liczyliśmy na nic innego poza potwierdzeniem czy zabieg będzie potrzebny; no i okazało się że jestem normalnie w ciąży; maleństo ma 1,8cm (!) i bije mu już serduszko; dla nas to był szok i odwrócenie sytuacji o 180 stopni;


cóż, tylko się cieszyć, że jednak się uparliście by to potwierdzić :)

pidzama - 2007-09-26, 17:57

siwa napisał/a:
Przyłączam się do wypowiedzi Lily, najważniejsze, że maluszek ma się dobrze:)

Dla nas też to jest najważniejsze - tym bardziej że ciąża przebiega bez kompikacji i problemów; a Miś daje o sobie znać :)

YolaW - 2007-09-26, 22:39

Jestem w szoku, że tak Was skrzywdził swoją "diagnozą" ten gin, pidzama, ale cieszę się że Maluszek nadal rośnie i jest mu u Ciebie dobrze. A ten lekarz to tragedia jakaś...
martka - 2007-09-27, 09:11

pidzama napisał/a:
pojechaliśmy prywatnie do innego lekarza; nie liczyliśmy na nic innego poza potwierdzeniem czy zabieg będzie potrzebny; no i okazało się że jestem normalnie w ciąży

co za historia.....

agaw-d - 2007-09-27, 21:48

Ja w pierwszej ciąży chodziłam do lekarza państwowo, super lekarz itp. jak zaczęło się coś dziać to już nie było super bo nie pracował w szpitalu i jak przychodziłam do niego i mówiłam, że leki nie działają to mówił "o boże to nie dobrze, to bardzo źle co teraz zrobić". Sama to wiedziałam i nie musiał mi o tym mówić itd. Niestety jak przyszłam już po poronieniu to też mnie nastraszył. Już później do niego nie chodziłam.
Jak planowaliśmy drugą ciążę to poszliśmy już prywatnie do lekarza i tam chodziliśmy cały czas i chodzę nadal. Chodziłam co 3 tygodnie czasem co 4, miałam zwolnienie lekarskie od 3 miesiąca. Jeśli potrzebne było samo zwolnienie to nie płaciłam i jak zdarzyła się w między czasie wizyta ze względu na jakiś problem to za wizytę też nie zapłaciłam. Pamięta nas dobrze i jak byłam ostatnio to już gadałam z nim tak luzacko. Był przy porodzie i co ważne nie bierze kasy za przyjazd do porodu, a wkoło słyszę że biorą 600-700 zł. :shock: Ale w sumie najważniejsze było dla mnie to, że mogłam mu zaufać, czułam się bezpieczna.
Mo lekarz mówił, że wypisuje zwolnienie na 21 dni zazwyczaj bo wówczas ZUS się nie czepia, mnie to nie przeszkadzało, że wypisuje na taki czas. Jak czekałam dużej to dlatego, że nie zadzwoniłam i nie umówiłam się na godzinę.
Życzę Ci, żeby przy porodzie okazał się pomocny Twój lekarz! :-)

k.leee - 2007-09-27, 23:30

pidzama napisał/a:
czy takie postępowanie jest normalne

Absolutnie nie jest normalne! My chodziliśmy prywatnie i czekaliśmy max 15 minut. Ja zadawałem bardzo dużo pytań a gin odpowiadał. Na wizytach był z nami też Kuba wychodził tylko na badanie. Wizyt mieliśmy chyba 4-5. Ania pracowała długo bo chciała ale pamiętam, że był problem ze zwolnieniem, (po porodzie?).

Ewa - 2007-09-27, 23:46

Ja miałam super lekarza i teraz po przeprowadzce aż boję się szukać nowego (a będzie trzeba niedługo). Na wizyty w ciąży chodziłam co 6-8 tygodni. Nie czułam potrzeby częściej, a mój lekarz dostosowywał się do moich potrzeb. Jednak gdy raz przez całą dobę nie poczułam ani jednego ruchu Nataniela przyjął mnie natychmiast bez kolejki wciskając mnie pomiędzy inne pacjentki. W trzecim trymestrze chodziłam co miesiąc, nigdy częściej. Ostatnia wizyta była na miesiąc przed terminem i lekarz pożegnał mnie słowami "do zobaczenia na porodówce". Wiedziałam jednak, że gdyby się coś działo mogłam dzwonić do niego w każdej chwili. A co do rozmowności, to mój lekarz przeginał w drugą stronę. Nawijał tak, że ciężko było wejść do przebieralni. Kazał się rozebrać i nadal nawijał, więc stałam w drzwiach dopóki sam się zorientował, że wypadałoby zamilknąć na chwilę. Lepiej było w trakcie ciąży, bo wtedy był mąż i cały czas miał go kto słuchać ;)
pidzama - 2007-09-28, 14:00

Dzieki za wszystkie opinie; sądząc po tym co piszecie dużo dobrego mnie ominęło, no ale w przyszłości na pewno nie odpuszczę i będę szukać idealnego lekarza;
YolaW - 2007-09-29, 19:59

Ja poszłam ostatnio do państwowego gina i siedziałam tam z 40 minut z czego 30 minut on opowiadał mi jak minęły jego wczasyw Grecji i jak składał skargę na hałasy. Potem powiedział, że gdyby umiał angielski jak ja, to by w wieku 35 lat był już na emeryturze i nie pracował (wywnioskowałam więc, że nie lubi swojej pracy i chyba pójdę do niego tylko jeszcze raz po wyniki badań). Tragedia!
majaja - 2007-09-29, 20:51

Nie zawsze prywatnie znaczy lepiej. Prywatnie byłam tylko na usg przepływowym - 150 zł za badanie. Uspokoiło mnie dopiero jak mój gin (niepubliczna przychodnia z umową z NFZ) obejrzał zdjęcia i powiedział, że dobrze jest. Prywatny lekarz jak się dowiedział, że z Mazur jestem to o wczasach na Mazurach gadał zamiast dokładnie usg obejrzeć.
Kumpela chodziła prywatnie - lekarz zlekceważył 100 -krotenie podwyższone białko w moczu, mało brakowało a by je zabił, ją i córkę.
Najlepiej kierować się intuicją, i dobrze o lekarzu świadczy gdy nie udaje wszechmocy i wszechwiedzy, gdy potrafi powiedzieć, że nie wie, że trzeba zrobić dodatkowe badania albo pójść na konsultacje.

YolaW - 2007-09-29, 21:51

majaja napisał/a:
Najlepiej kierować się intuicją, i dobrze o lekarzu świadczy gdy nie udaje wszechmocy i wszechwiedzy, gdy potrafi powiedzieć, że nie wie, że trzeba zrobić dodatkowe badania albo pójść na konsultacje.

ot co! dlatego pójdę jeszcze prywatnie i wybiorę lepszego.

pao - 2007-09-29, 23:33

Cytat:
i dobrze o lekarzu świadczy gdy nie udaje wszechmocy i wszechwiedzy


właśnie tym moja gin przekonała mnie do siebie :)
zero ansów o wegetarianizm i spokojnie mogę z nią polemizować. jeśli czegoś nie wie, nie boi sie przyznać, lubi szukać i poznawać nowości zatem osoba z która można się dogadać i do której mam zaufanie :)

[ Dodano: 2007-09-29, 23:34 ]
i by nie było wątpliwości: trafiłam na nia "przypadkiem" idąc do przychodni bo była potrzeba (ciąża) ;)

dort - 2007-10-01, 11:23

lekarz tez czlowiek 8-) zdarzaja sie lepsi i gorsi i y wlasnego doswiadczenia moge powiedzec, ze naprawde nie ma znaczenia czy chodzi sie przwatnie czy z NFZ

ja chodzilam i nadal chodze do lekarza bezplatnie - zawsze wizyte mam umowiona na godzine, wiec siedze max 5 min. - w tej przychodni lekarz na poczatku przyjmuje pacjentki z NFZ potem prywatnie i wszystkie traktuje tak samo - jest mily, otwarty, wszystko tlumaczy i widac, ze sie naprawde interesuje pacjentkami i kocha swoja prace

na pierwszej wizycie dostalam jego komorke i w kazdej chwili moge zadzwonic, jak by sie cos dzialo - to fajna sprawa w ciazy miec swiadomosc, ze jakby co to zawsze mozna zadzwonic i sie poradzic

YolaW - 2007-10-08, 23:42

Dziś wreszcie poszłam do swojego ginekologa :) Kiedy powiedziałam mu, że jestem wegetarianką i czy w związku z tym będę miała jakies dodatkowe badania w ciąży powiedział, że jak jestem wege to na pewno mam dużą wiedzę na temat odżywiania i wszystko jest ok, bo na pewno wiem jak dostarczyć sobie wszystkich potrzebnych składników. Powiedział, że przyczepił by sie tylko do odchudzania :)
- 2007-10-09, 00:49

YolaW napisał/a:
powiedział, że jak jestem wege to na pewno mam dużą wiedzę na temat odżywiania i wszystko jest ok, bo na pewno wiem jak dostarczyć sobie wszystkich potrzebnych składników. Powiedział, że przyczepił by sie tylko do odchudzania
super facet!
Ewa - 2007-10-09, 09:08

Ha, wiele lat temu poszłam do swojej internistki i poprosiłam o skierowanie na wyniki. Wytłumaczyłam, że jestem od 3 lat wegetarianką i chciałabym sprawdzić swoje wyniki. A ona mi na to " to co pani chce sprawdzać? na pewno będzie pani miała lepsze wyniki ode mnie!" :-D
pidzama - 2007-10-09, 09:53

No "mój" lekarz mnie pozytywnie zaskoczył jak mu powiedziałam że nie jem mięsa; mojej mamie bardzo zależało żebym się przyznała:) stwierdził że dla niego to nie problem - tym bardziej że do końca miałam super wyniki i nawet klilka razy mnie pochwalił że tak dobre rzadko się zdarzają, szczególnie w ostatnim trymestrze:-)

Z drugiej strony pamiętam komentarz pani doktor z Katedralnego (przychodnia studencka we Wrocku:) jak potwierdziła że są ok to powiedziałam że nie jem mięsa; no i się zaczęło: w skrócie kazała mi się leczyć ale w innym ośrodku... :mryellow:

[ Dodano: 2007-10-09, 11:28 ]
Dziewczyny!
jeszcze jedno pytanie mam jeżeli chodzi o lekarzy;
jakiś czas temu czytałam w wyborczej jak to lekarze nie chcą dawać zwolnienia pod koniec ciązy; ze nieby ciaza do 38 tygodnia jest zagrozona i wtedy zwolnienia sa ok ale po 38 tygodniu niektorzy lekarze obawiając sie ZUSu wysylaja na macierzynski urlop; czyli wynika z tego że do 38 tgc trzeba na siebie uwazac a potem juz nie...
myslalam ze to jakis absurd no ale wczoraj okazalo sie ze bedzie mnie to dotyczyc;
tzn lekarz oznajmil mi ze on wypisuje zwolnienie do 40tygodnia a potem mam wziac urlop macierzynski; probowalam tlumaczyc ze przeciez u mnie jeszcze nie ma oznak zblizajacego sie porodu wiec moze sie zdarzyc ze calosc przesunie sie nawet o 2 tygodnie a to przeciez czas jaki moglabym spedzic z malenstwem... nie dal sie przekonac tlumaczac sie kontrola z ZUSu i ze sa lekarze ktorzy wysylaja juz po 36tgc...

mialyscie moze tez takie problemy? i w ogole co o tym sadzicie...
pozdraiwam

YolaW - 2007-10-09, 12:07

podzama zaskoczyłas mnie...nie wiedziałam...czyli dla ZUSu nie liczy sie że kobieta po prostu może źle się czuć?? Mam kuzynkę, która pracuje w ZUS, zapytam ją jak ją spotkam.
Lily - 2007-10-09, 12:11

No tak, bo ZUS sobie życzy, żeby brać urlop już 2 tygodnie przed terminem, bo jest taka możliwość prawna, a oni na tym oszczędzają.
pidzama - 2007-10-09, 12:24

W artykule o którym wspominałam ZUS bronił się ze zwolnienie pod koniec ciąży czy po terminie to dla nich nie jest problem ale lekarze mówią co innego - czyli że mają kontrole i muszą tłumaczyć się z takich zwolnien;
slyszalam o przypadku ze dziewczyna pracowala prawie do konca ciazy i ostatnie 2-3 tygodnie chciala odpoczac i przygotowac sie do porodu; zaden lekarz nie chcial jej dac zwolnienia...

najgorsze jest to że jest luka w przepisach dająca mozliwosc wysylania ciezarnych na macierzynskie. tak jak pisała Lily ZUS wtedy oszczedza;

slyszalam ze niektorzy oszukują i ida np do internisty po zwolnienie ale chyba nie o to chodzi...

kasienka - 2007-10-09, 14:50

Ja też czytałam ten artykuł...masakra...
JA miałam juz wcześniej świadczenie rehabilitacyjne, bo byłam ponad 6 miesięcy na zwolnieniu. Zus mi przyznał to świadczenie i to w dodatku termin miałam na 1-19.09 a oni mi przyznali do końca września, czyli dwa tygodnie do przodu, jakby co. Oczywiście z chwilą "wyzdrowienia" czyli porodu ustało i przeszłam automatycznie na macierzyński. Mi się wydaje, że to lekarze sobie trochę wymyślają, a nie ZUS ich ściga...

arete - 2007-10-09, 18:12

Przechodzenie na wcześniejszy macierzyński jest prawem kobiety, a nie obowiązkiem. Tak więc jeśli ZUS naciska na lekarzy, żeby nie dawali zwolnienia na ostatnie tygodnie ciąży, działa bezprawnie.

"Anna Warchoł, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych:

Urlop macierzyński jest uprawnieniem pracowniczym, którego udziela pracodawca na zasadach określonych przepisami kodeksu pracy. Zgodnie z art. 180 k.p., pracownicy przysługuje urlop macierzyński w wymiarze 16, 18 lub 26 tygodni. Co najmniej 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego mogą przypadać przed przewidywaną datą porodu, a po porodzie przysługuje urlop niewykorzystany przed porodem. Przepis umożliwiający skorzystanie z urlopu macierzyńskiego przed porodem jest uprawnieniem i przywilejem pracownicy, która z powodu bliskiej daty porodu nie może świadczyć pracy. Nie wynika z niego obowiązek korzystania przez pracownicę z urlopu macierzyńskiego przed porodem. Tak też przepis ten jest interpretowany przez ZUS."

Tyle teorii, a tak to wygląda w praktyce:

"Joanna Maślik-Jędrzejak z Fundacji Rodzić po Ludzku:

Z całej Polski docierają do nas sygnały, że ZUS bezzasadnie zmusza kobiety w ciąży do korzystania z urlopu macierzyńskiego dwa tygodnie przed planowaną datą porodu. Jeśli kobieta w ciąży przebywa na zwolnieniu lekarskim, to jest ono wystawione w taki sposób, że kończy się 14 dni przed rozwiązaniem i lekarze ginekolodzy obawiając się kontroli z ZUS odmawiają wystawienia dalszego zwolnienia lekarskiego do dnia porodu. Sytuacja ta dotyczy również kobiet przebywających w szpitalach na oddziałach patologii ciąży. Kobiety są często informowane o tym, że okres 14 dni przed porodem jest zaliczany na poczet urlopu macierzyńskiego, i odmawia się im wystawienia za ten okres zwolnienia lekarskiego. Po urodzeniu dziecka, w trakcie załatwiania formalności związanych z udzieleniem urlopu macierzyńskiego, okazuje się, że kobieta będzie musiała skorzystać z tego urlopu przed porodem, a tym samym skrócić okres opieki nad dzieckiem po porodzie. Jest to niezgodne z prawem, bowiem w świetle obowiązujących przepisów (art. 180 par. 3 k.p.) co najmniej 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego mogą przypadać przed przewidywaną datą porodu, co za tym idzie – urlop przed porodem jest przywilejem kobiety, a nie jej obowiązkiem, i aby z niego skorzystać, kobieta musi złożyć odpowiedni wniosek u pracodawcy." (hxxp://www.prawopracy.fr.pl/forum.php?wat=1096&rodzaj=artykuly]stąd)

puszczyk - 2007-10-10, 09:09

Mój przypadek był taki, że odmówili mi prawa do zasiłku chorobowego (coś zaniedbałam i nie podlegałam temu ubezpieczeniu), więc sama chętnie skorzystałam z zasiłku macierzyńskiego przed porodem.
elenka - 2007-10-10, 09:50

Ja rozmawiałam z moim lekarzem o tym i powiedział, że on wystawia zwolnienie do samego końca, nawet jeśli ciąża jest przenoszona, a urlop macierzyński jest dla mnie i dla dziecka już po urodzeniu.
Myślę, że w świetle tego co napisała arete mamy prawo nie zgodzić się na takie praktyki, aby nas ktoś wcześniej wyganiał na urlop macierzyński ]:->
W najgorszym wypadku można iść do internisty i poprosić o zwolnienie niby z powodu grypy czy coś, ale zgadzam się, że nie tędy droga.
Chociaż gdybym nie miała innego wyjścia, to tak bym zrobiła :roll:

kasienka - 2007-10-10, 09:59

Moim zdaniem to skandal, wystarczająco krótkie są urlopy macierzyńskie...ale jeszcze każą z nich korzystać przed porodem... :evil:
pidzama - 2007-10-10, 12:04

No wlasnie, z tego co piszecie to w sumie wszystko zalezy od lekarza i od jego podejscia do urlopu; ehhhhhh mam nadzieje ze urodze jak najszybciej i wtedy nie bede musiala sie martwic ze spedze malo czasu z Misiem po porodzie...
YolaW - 2007-10-11, 18:17

elenka napisał/a:
Ja rozmawiałam z moim lekarzem o tym i powiedział, że on wystawia zwolnienie do samego końca, nawet jeśli ciąża jest przenoszona, a urlop macierzyński jest dla mnie i dla dziecka już po urodzeniu

porządny lekarz :) mam nadzieję, że mój też ma takie podejście, ale na razie za wcześnie by o to pytać...

Kamm - 2007-10-19, 17:07

alcia, do ktorej ginekolog chodzisz ?
Moglabym poprosic o jakies namiary ?

Strasznie sie mi spodobala z Twojego opisu ;-)

alcia - 2007-10-19, 17:17

Górecka, na prawdę polecam. Wszystkie jej pacjentki ją uwielbiają.. i nie robi problemu z diety wege. :)
Kamm - 2007-10-19, 17:24

Hmm tak cos przeczuwalam ...
Polecala mi ją osatnio kolezanka z pracy , ale ze ja mam z ginami same zle doswiadczenia to omijam jak tylko moge ;-)

Dzieki w takim razie chyba czas wybrac juz tego jedynego ;-)

ka - 2007-11-06, 13:30
Temat postu: lekarz poszukiwany!
dzień dobry, czy moglibyście polecić lekarzy, który prowadzą wegetarińskie ciąże?
arete - 2007-11-06, 13:46

ka napisał/a:
czy moglibyście polecić lekarzy, który prowadzą wegetarińskie ciąże?

Zależy skąd jesteś. Mój lekarz prowadzi taką ciążę nie mając tego świadomości. ;-) Chociaż ostatnio miałam ochotę mu powiedzieć jak po raz kolejny nie mógł się nadziwić "jak ja to robię, że wszystko jest tak idealnie". ;-)

elenka - 2007-11-06, 13:48
Temat postu: Re: lekarz poszukiwany!
ka napisał/a:
dzień dobry, czy moglibyście polecić lekarzy, który prowadzą wegetarińskie ciąże?


No właśnie, napisz w jakim mieście potrzebujesz tego lekarza :->
Ja swojego lekarza polecam gorąco i nawet się z diety wege ucieszył :lol:

ka - 2007-11-06, 14:05

Najlepiej, gdyby przyjmował w Warszawie.
Capricorn - 2007-11-06, 14:09

arete napisał/a:
. Mój lekarz prowadzi taką ciążę nie mając tego świadomości. ;-)


mój też długo nie miał, ale jak się w końcu dowiedział, to się nie zdziwił. No, ale on jest Francuzem pochodzenia arabskiego, czy jakos tak. Super gość.

ka - 2007-11-06, 14:18

no tak, ale mi jest potrzebny lekarz, któremu mozna powiedzieć o tym, że ciąża jest wegetariańska i żeby nie straszył. myślicie, że jest szansa znaleźć takiego?
pao - 2007-11-06, 14:21

szansa jest :) ja mojej gin od razu powiedziałam, ze nie jem mięsa i tyle. zapytała tylko jak długo a gdy usłyszała odpowiedź stwierdziła, ze w takim razie nie ma żadnych przeciwwskazań :)

zatem nawet mięsny lekarz może okazać się dobrym i z poszanowaniem :)

ka - 2007-11-06, 14:29

liczę sie z tym, że nie ma lekarzy, którzy prowadzą tylko i wyłącznie wegety, ale znajdzie się jakiś prowege, jak myślicie?
Capricorn - 2007-11-06, 15:18

ka napisał/a:
liczę sie z tym, że nie ma lekarzy, którzy prowadzą tylko i wyłącznie wegety, ale znajdzie się jakiś prowege, jak myślicie?


wiele wypowiedzi w tym wątku świadczy o tym, że tak, nie zauważyłaś?

ka - 2007-11-06, 15:55

aha, czyli trzeba przestudiować, dobra. dziękuję za odpowiedzi.
YolaW - 2007-11-06, 16:44

ka napisał/a:
znajdzie się jakiś prowege, jak myślicie?

na pewno i myślę, że nie będzie to jakoś szczególnie trudne. Mój jak się dowiedział to stwierdził, że na pewno doskonale wiem jak dostarczyć sobie wszystkich składników i więcej o tym nie rozmawialiśmy. Przyjął to jako coś najzupełniej normalnego.

malaslonia - 2014-10-13, 13:42

Dziewczyny, czy możecie polecić jakiegoś dobrego lekarza w Dusseldorfie? Może któraś z Was tu rodziła? Może też powiecie mi więcej jak to jest z ciążą w Niemczech?
Ja jestem jeszcze na etapie planowania, byłam dzisiaj u ginekologa i jestem dość rozczarowana... Powiedziałam, że planujemy z mężem powiększyć rodzinę, więc zrobił mi cytologię, chociaż mówiłam, że ostatnią miałam w marcu (nie zapytał nawet kiedy była ostatnia miesiączka, a skończyła się wczoraj, więc to nie jest najlepszy czas na takie badanie). To by było na tyle. Jednak poprosiłam go po badanie na toxoplazmozę i różyczkę. On nie pytał o żadne badania. Pobrał krew - bez rękawiczek :evil: nie wiedziałam nawet jak zareagować... co może powiedzieć pacjentka w takiej sytuacji: wiem, że jest Pan lekarzem, ale chciałam zauważyć, że w ten sposób naraża Pan mnie i siebie na hbv, hbs i i nne takie miłe niespodzianki :shock:
Ręce opadają, a wizyta z pobieraniem, krwi, badaniem, ściąganiem i zakładaniem gaci trwała łącznie 10 minut. Teraz czekam na wynik - mam nadzieję, że pójdę już z nim do innego lekarza. Co do szczegółów to różyczka jest za darmo za toxo się płaci tyle co w Polsce czyli 30 euro.
Jeśli macie godnych polecenia lekarzy w tym rejonie - może być nawet Duisburg, Essen bądź okolice. Chętnie posłucham też o tym na co może liczyć zaciążona w Niemczech - co mam darmo, za co płacić itp

zojanka - 2014-10-16, 17:28

Nie wiem gdzie w Polsce robiłaś badania na toxo, ale ja za swoje płaciłam poniżej 50, a nie 120 zł - więc może to zależy od przychodni? Potem w ciąży już refundowali. A dobrego lekarza w Dusseldorfie chyba łatwiej znaleźć na jakimś niemieckim forum, niż polskim (chociaż zapytać tu i tu nigdy nie zaszkodzi) - może mają tam jakiś odpowiednik wegedzieciaka, lub chociaż jakąś lokalną wege-grupę w portalach społecznościowych?
AnnaMK - 2014-12-21, 10:48
Temat postu: Ginekolog prowadzący wegeciążę na Starynkiewicza
Cześć, może któraś z Was może podzielić się informacją o dobrym ginekologu prowadzącym wegeciążę ze szpitala przy Starynkiewicza w Warszawie?
Jabłania - 2014-12-21, 15:21

Hej :) Na początku pierwszej ciąży też myślałam, że potrzebny mi jest ginekolog pro wege. Teraz stwierdzam, że to co ginekolog myśli na temat wegetarianizmu nie ma większego znaczenia i nawet nie musi wiedzieć, że ciężarna jest wegetarianką. Na ogół lekarze nie są specjalistami w kwestii żywienia i o ile nie interesują się tym tematem, nie mają w tej kwestii imponującej wiedzy. Ciąża wegetarianki nie jest prowadzona inaczej niż kobiety na tradycyjnej diecie, tak samo zlecane są różne badania, jest sprawdzana morfologia, poziom żelaza itd. Myślę, że lepiej aby ginekolog po prostu był dobrym specjalistą w swojej dziedzinie, a w razie wątpliwości uderzyć do dietetyka, który jest pro wege i samemu dużo czytać. Doskonale rozumiem szukanie ginekologa przyjaznego wege, bo też kiedyś myślałam w ten sposób, ale obecnie patrzę na to tak, że przez ta presje otoczenia by jeść w ciąży mięso, kobieta zaczyna się czuć jak jakaś kosmitka, która musi mieć jakiegoś specjalnego ginekologa :-) Mojej ginekolog na początku pierwszej ciąży wspomniałam o wegetarianiźmie (teraz już bym nawet nie mówiła), ale nie zwróciła na to uwagi, spytała tylko dlaczego i nie wracała więcej do tematu :) Nie zalecała mi z powodu wege jakiś dodatkowych badań, ani witamin :) Wszystko wg standardu. Jeśli nie wiemy jak może zareagować ginekolog, to lepiej chyba nie mówić, niż się denerwować, jeśli akurat jest przeciwny i zacznie nas zamęczać swoimi teoriami ;-) Tak samo w szpitalu, którym chcemy rodzić, nie jest najważniejsze jakie mają podejście do tematu wegetarianizmu. Nasza pediatra nie ma pojęcia o wegetarianiźmie córki. I tak lekarze nie są najlepszymi partnerami do rozmów o dietetyce i to nawet nie jest ich dziedzina. Jeśli ktoś nie czuje się pewnie w temacie, polecałabym po prostu dobrego lekarza i oprócz tego dobrego dietetyka :)
jaskrawa - 2014-12-21, 17:13

AnnaMK, ja w ogóle tego szpitala Ci nie polecam specjalnie, stosują tam rutynowe nacięcie np. W Warszawie naprawdę JEST wybór jeśli chodzi o warunki porodowe.
Poza tym podpisuję się pod słowami przedmowczyni. Mam za sobą dwie wegetariańskie ciąże, żadnej nie prowadziłam u jakiegoś specjalnie wege lekarza, w drugiej ciąży gin nawet chyba nie wiedział, że jestem wege. Wegetarianizm nie oznacza ze masz ciążę specjalnej troski. Ja nie robiłam w ciąży NIC ponad to, co robią standardowo, jeśli chodzi o badania, nie brałam tez żadnych suplementów. Mityczne problemy z żelazem mogą pojawić się u każdej ciężarnej, bez względu na to czy jest wege czy nie.
I to prawda - mało który ginekolog ma pojęcie o dietetyce.

Fassolka - 2015-02-17, 14:11

Dziewczyny, polecicie mi jakiegoś dobrego, sympatycznego i kompetentnego ginekologa z Krakowa, który nie oburza się gdy słyszy że jestem wege ?
Byłam ostatnio u ginekologa, poszłam z moim TŻ i teraz mam jakąś masakrę :(
Lekarz stwierdził, że mięso muszę jeść, chociaż drób, a rybę to już obowiązkowo. Postraszył nas chorym dzieckiem na kretynizm i niedoborami. Uznał, że jak nie będę jadła mięsa to żebym zmieniła sobie lekarza, no to szukam innego.. ogólnie był fajny, sympatyczny, ale ten stosunek do niejedzenia mięsa...:(Stwierdził że mam przestać być egoistką i myśleć o dziecku. Myślę o dziecku, ale nie chcę jeść mięsa i nie przełamie się. W dodatku wszystkiego słuchał mój TŻ(mięsożerca) i teraz mi żyć nie daje, twierdząc że mam słuchać lekarza i zacząć znów jeść mięso dla dziecka.
Nie chcę chodzić do lekarza przed którym będę udawać, że jem mięso, no i przede wszystkim chce iść do takiego gdzie mój TŻ usłyszy, że dzieci z wege ciąż rodzą się zdrowe. Nie chcę przeżywać ciągłych sprzeczek, że jaka to ja jestem egoistka, bo nie jem mięsa i robię dziecku krzywdę:(

Lily - 2015-02-17, 14:15

Fassolka napisał/a:
Byłam ostatnio u ginekologa, poszłam z moim TŻ i teraz mam jakąś masakrę :(
A w ogóle musisz o tym rozmawiać? Ginekolog to naprawdę nie jest dietetyk, zdaje się, że na studiach medycznych jest semestr dietetyki na zaliczenie bez oceny. Lekarze potrafią naprawdę farmazony opowiadać w tej kwestii ;)
Lady_Bird - 2015-02-17, 14:29

Fassolka, a szukasz na NFZ czy prywatnie?
Ja polecam Ewę Górecką. Ma prywatną praktykę. Prowadziła moje dwie ciąże. Cudowna kobieta. Nie mówiłam jej co prawda, że nie jem mięsa ;) ale ona zawsze mi kazała jeśc dużo warzyw i owoców :mryellow: To jest naprawdę mądra kobieta. I nie krzyczy jak się jest w ciąży i jeździ na rowerze. :mrgreen:

Współczuję lekarza na którego trafiłaś. :/ Masakra.
Jak widać na forum, wege dzieci się rodzą i są całkiem normalne. :-)

Fassolka - 2015-02-17, 14:48

Dziękuję Wam za odpowiedź.
Wolałabym, żeby lekarz wiedział jaką mam dietę na początku ciąży, żeby nagle w połowie nie wypalił, że z jakiś powodów muszę jeść mięso i będę musiała w połowie ciąży zmieniać lekarza. Wolałabym żeby przez całą ciążę prowadził ją jeden. Jak najbardziej może być prywatnie.
Ja dodatkowo mam chorą tarczycę.
To moja pierwsza ciąża, więc dopiero ogarniam temat:P
Ja czytam o zdrowo urodzonych wege dzieciach na forach, ale moj TŻ nie wierzy postom z forów tylko lekarzowi, po tamtej wizycie u gin, muszę znaleźć takiego lekarza, który uspokoi tatusia, że nie zamierzam umyślnie i egoistycznie zrobić krzywdy dzieciątku moją dietą. To dopiero początek ciąży, więc chcę znaleźć zaufanego lekarza. Tamten zabronił mi biegać, chodzić nawet na długie spacery, chociaż powiedział, że wszystko jest z ciążą ok. Nie muszę chyba mówić, że teraz mój TŻ mi nic nie pozwala.. biegać nie!, na długi spacer z psami nie! Zwariuje z nim, traktuje mnie jak kalekę. Oczywiście ja głupia nie jestem, uważam na siebie, ale to jest nie do wytrzymania, najlepiej to jakby mnie zamknął w klatce, bo lekarz powiedział że mam zapomnieć o wszelkiej aktywności na rok...
Czuje się normalnie, nie mam wymiotów i innych dolegliwości, jedynie jem wszystko co widzę. Przecież ja bez ruchu to za rok będę się toczyć jak piłka....

Jabłania - 2015-02-17, 15:18

Posyłam Ci pw.
zojanka - 2015-02-18, 00:42

Fassolka napisał/a:

Ja czytam o zdrowo urodzonych wege dzieciach na forach, ale moj TŻ nie wierzy postom z forów tylko lekarzowi, po tamtej wizycie u gin, muszę znaleźć takiego lekarza, który uspokoi tatusia, że nie zamierzam umyślnie i egoistycznie zrobić krzywdy dzieciątku moją dietą.

Mam wywiad z kierownikiem kliniki pediatrii Centrum Zdrowia Dziecka, w jakiejś książce o ciąży i dzieciach, w razie czego mogę mu fotki cyknąć i ci podesłać. Wprawdzie to głównie o dzieciach ale o ciąży też jest jedno zdanie (że można), a zawsze miałabyś argument, że lekarz z jednego z najlepszych i renomowanych szpitali zna się na tematyce lepiej, niż pierwszy lepszy konował. Minus taki, że wywiad przeprowadzony przez jakieś celebrytki więc to nie to samo, co wywiad w poważnym czasopiśmie naukowym. Możesz się też podeprzeć stanowiskiem WHO i Ministerstwa Zdrowia. Co do lekarza, jak dziewczyny pisały wcześniej - ginekolog nie musi znać się na dietetyce, jeśli twój TŻ lubi robić problemy, to może warto chodzić do lekarza bez niego? Lub przynajmniej jak będziesz sama podzwonić po gabinetach i popytać telefonicznie, czy dany lekarz podejmie się prowadzenia wegetariańskiej ciąży - przynajmniej część konowałów miałabyś z głowy już na starcie. A przy okazji warto już rozglądać się za pediatrą, żeby Ci TŻ przy dziecku nie robił podobnych problemów.

Fassolka - 2015-02-18, 10:06

zojanka a co to za książka, może uda mi się ją znaleźć do kupienia, żebyś nie musiała tracić czasu na robienie zdjęć:)
kml - 2015-02-18, 10:45

Fassolka napisał/a:

Ja czytam o zdrowo urodzonych wege dzieciach na forach, ale moj TŻ nie wierzy postom z forów tylko lekarzowi, po tamtej wizycie u gin, muszę znaleźć takiego lekarza, który uspokoi tatusia, że nie zamierzam umyślnie i egoistycznie zrobić krzywdy dzieciątku moją dietą.

Nie masz jakis wegedzieciakow w okolicy, moze poznanie na zywo by go przekonalo?

zojanka napisał/a:
A przy okazji warto już rozglądać się za pediatrą, żeby Ci TŻ przy dziecku nie robił podobnych problemów.

To, ze mama i ciaza jest wege, to nie znaczy, ze dziec tez musi byc. W koncu oboje rodzice maja prawo decydowac ;)

panikanka - 2015-02-18, 12:34

Fassolka, możesz zawsze dodać mężowi, że dieta wegetariańska jest oficjalnie uznana przez IŻŻ jako odpowiednia na KAŻDYM etapie życia, łącznie z ciążą, karmieniem piersią itd. W necie znajdziesz ich stanowisko, mogę ci przesłać potem linka.
Powodzenia w poszukiwaniu lekarza, na pewno znajdziesz jakiegoś przychylnego wege, jeśli już musisz o tym z nim dyskutować, jest coraz więcej lekarzy, którzy nie robią z tego problemu. No i spokojnego ciążowania :-D A ruch w ciąży to zdrowie, sama jeździłam na rowerze do 8 msc, do końca się gimnastykowałam i takie tam ;-)

zojanka - 2015-02-18, 18:45

Fassolka napisał/a:
zojanka a co to za książka, może uda mi się ją znaleźć do kupienia, żebyś nie musiała tracić czasu na robienie zdjęć:)

Poradnik dla zielonych rodziców, autorstwa (wstyd przyznać) Reni Jusis i Magdy Targosz, chyba jakiejś celebrytki tvnu, bo jest logo tvnu na okładce. Początkowo się zraziłam takim autorstwem, ale uznałam że skoro i tak idę do biblioteki i mogę za darmo pożyczyć, to czemu by nie. I nie żałuję, książka składa się z serii naprawdę sensownych wywiadów. Ten z lekarzem to "dieta roślinna". Jak masz kupować tylko dla jednego wywiadu to bez sensu, mogę mu zdjęcia cyknąć (a nóż kiedyś mi też się przyda na upierdliwą panią w przedszkolu), ale możesz sprawdzić czy nie ma na stanie w twojej bibliotece.
kml napisał/a:
To, ze mama i ciaza jest wege, to nie znaczy, ze dziec tez musi byc. W koncu oboje rodzice maja prawo decydowac ;)

Póki co, z tego to Fassolka pisze to TŻ chce decydować nawet o jej diecie ;p Poza tym nawet przy mięsożernym dziecku można trafić na słabego pediatrę, więc jak się ma partnera bezgranicznie ufającego "dochtorom", to warto się za wczasu rozejrzeć za kimś kompetentnym.

neina - 2015-02-18, 23:05

Że są lekarze, którzy straszą niedorozwojem z powodu wegetarianizmu to się nie dziwię, ale że zakazuje aktywności fizycznej? Z tego co mi wiadomo, to ruch jest bardzo ważny w ciąży i pozytywnie wpływa na przebieg porodu. Czy ten lekarz to z tych starszych?
zojanka - 2015-02-19, 11:09

neina, tak naprawdę to wystarczy że miał starszych wykładowców na uczelni i nie chciało mu się dokształcać we własnym zakresie. A rzeczywiście wśród niektórych pokutuje pogląd, że ciąża to choroba, którą trzeba wyleżeć w łóżku...
Fassolka - 2015-02-19, 12:57

Wege dzieci niestety w okolicy nie mam, wokół siebie w ogóle nie mam dzieci, żeby podpatrywać nabierać doświadczenia przy "obsłudze" malucha.
Myślę, że TŻ bardziej da się przekonać do wychowania wege dziecka, niż do wege ciąży. Sam palenia nie może rzucić (ja nie palę) ale próbuje wciskać mi obowiązek jedzenia mięsa w ciąży. Przed ciążą, się nie wtrącał, zupełnie mu to nie przeszkadzało, że jem bezmięsnie, ale jak okazało się, że będzie tatusiem, to zaczęły się sprzeczki :P
Pokazałam mu to stanowisko Ministra Zdrowia, że taka dieta w ciąży jest akceptowana, to trochę od mięsa odpuścił, stwierdził, że chociaż ryby.. ale też nie jem, cofa mnie już jak tylko czuję jej zapach (wcześniej mi ten zapach nie przeszkadzał).
Ten lekarz mu się strasznie spodobał, ogólnie był bardzo sympatyczny, z poczuciem humoru, wszystko świetnie tłumaczył, rysował na kartce, żebyśmy dobrze zrozumieli.. tylko to podejście do mojej diety..no i do aktywności:/ Ale gabinet fajny, czyściutki, pierwszy raz byłam w tak fajnym gabinecie, sprzęt też dobry, lepszy niż u gin, u którego byłam tydzień wcześniej.
Więc wczoraj mój TŻ jak mu mówiłam po raz kolejny, że mięsa nie tknę, to zapytał czy to dobrze jak będziemy lekarzowi kłamać, że niby zaczęłam jeść :P byleby dalej do niego chodzić :P :P

zojanka zerknę u siebie w bibliotece jak nie będzie to się do Ciebie zgłoszę po fotki.

Lekarz własnie z tych młodych, też mnie bardzo zdziwiło, że nie mogę się za wiele ruszać i być aktywna, zapytałam go czy mogę biegać, usłyszałam odpowiedź że nie, zapytałam czy mogę chociaż chodzić na długie spacery ale bardzo powolutku w ogóle się nie męcząc, pełen relaks (długie tzn kilka km) powiedział że nie :( Że mam zapomnieć o wszelkich sportach, to nie jest czas na aktywność, co najwyżej maleńki spacerek, taki mikro mikro. Przed ciążą biegałam na dogtrekkingach, chodziłam na fitness, zumbe, a teraz czuję się totalnie uziemiona. Ja rozumiem ciąża, dziecko jest najważniejsze, ale kobiety w zdrowej ciąży przecież normalnie funkcjonują, nikt ich nie przykuwa do kaloryfera i każe leżeć przez 9 miesięcy...żyją normalnie, są też aktywne.
Tak przytłoczona to się chyba nigdy nie czułam :( Dobrze, że jedzenia mi nie zabraniają :P Choć z drugiej strony.. mam taki wilczy apetyt, że ciągle chcę jeść, strach myśleć jak bez aktywności będę wyglądać za parę miesięcy

Alexa - 2015-02-19, 13:20

Fassolka Ty się absolutnie nie unieruchamiaj na czas ciąży! O ile tylko dobrze się czujesz, nie boli brzuch, nie jest zbyt napięty, dziecko dobrze się rozwija i ciąza nie jest zagrożona, TRZEBA się ruszac! A stanowisko większości lekarzy w tym temacie wygląda tak jak piszesz, bo zaden się nie podpisze pod swtierdzeniem, że babka w ciąży może uprawiać sport, lepiej zabronić, niech leży, będzie bezpieczniej tiru riru.
Mój też mi tak mówił, to nie, tamto nie..... A sama jestem trenerką od kilkunastu lat i przeszłam szkolenie w zakresie prozdrowotnego treningu z kobietami w ciąży. Absolutnie nie odmawiaj sobie ruchu, jeśli tylko czujesz się na siłach. Spacery, nawet 1-2 godzinne, to najlepsza aktywność. Sama prowadziłam zajęcia do grudnia, czyli do 6 miesiąca ciąży. Ale jak tylko poczułam, że mi nie służy i zaczął mnie brzuch pobolewać, odpuściłam.
Teraz łażę po lesie nawet do 2 godzin. W domu kilka ćwiczeń z piłką. Naważneijesze zasady ćwiczeń w ciąży są takie: nie przekraczasz tętna ok 140/minutę (poznasz to po tym że w trakcie wysiłku jesteś w stanie swobodnie rozmawiać), nie robisz żadnych ćwiczeń na mięśnie brzucha (nie spinasz ich, można za to robić proste ćwiczenia na mięśnie głębokie i dna miednicy), nie robisz ćwiczeń w leżeniu na brzuchu oczywiście, jak tylko czujesz dyskomfort w trakcie ćwiczeń-robisz przerwę albo całkiem przerywasz ćwiczenia. Idealne podczas ciąży będą ćwiczenia wyizolowane na konkretne grupy mięśni, ramiona, plecy, pośladki, uda. Dużo tego znjadziesz w necie, ja coś to pytaj, chętnie cosik podpowiem :lol:

Kasumi - 2015-02-19, 13:25

Fassolka, moim zdaniem ten lekarz przesadza jeśli chodzi o wysiłek fizyczny, a na diecie w ogóle się nie zna. Nie słuchałabym go na Twoim miejscu, i pewnie zmieniłabym lekarza, bo co to za lekarz, z którym nie można bez lęku szczerze porozmawiać o swoich wątpliwościach.
Ruch w prawidłowo rozwijającej się ciąży jest wskazany. Znam dziewczyny, które do 5-6 miesiąca biegały (ale były to doświadczone biegaczki, z wcześniejszym stażem w tym sporcie), jeździły rowerem, chodziły na fitness i jogę. Ja nie zrezygnowałam z basenu, ani w pierwszej ciąży, ani teraz. Za jednym razem przepływam około 1-1,5 km, na basenie jestem 3x w tygodniu. Bez aktywności fizycznej oszalałabym, to pewne ;-)
Więc nie daj się zwariować, jedz zdrowo i spaceruj, dopóki się z tym dobrze czujesz :-D

Lily - 2015-02-19, 13:27

Oczywiście, że można i trzeba się ruszać, tylko nie wolno się przegrzewać i forsować.
Pamiętam, że hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Carin_Zidek startowała na mistrzostwach będąc już w ciąży i potem "normalnie" urodziła dziecko. A sport wyczynowy to już w ogóle nie przelewki :)

Poli - 2015-02-19, 14:33

Ja jezdzilam na rowerze do 6 mc, cala ciaze uprawialam joge dla ciezarnych i chodzilam na fitnes w wodzie dla ciezarnych.

Badania pokazuja ze czym ciezarna jest w lepszej formie fizycznej tym lzejszy porod i bez komplikacji. Wiec jesli ciaza nie zagrozona trzeba sie ruszac jak najwiecej :-D

I ja takze nie rozmawiam z ginekologami o diecie, poniewaz nie maja o tym pojecia. Druga sprawa polecam suplement z omega 3 podczas ciazy , w polsce mozna kupic prenatal dha z alg ;-)

neina - 2015-02-19, 15:32

Dokładnie, aktywność fizyczna wpływa na poród i rezygnowanie z niej, moim zdaniem było by nierozsądne.
zojanka - 2015-02-19, 16:03

grrr...napisałam długą odpowiedź i się nie wysłała, bo mnie wylogowało -_-' Anyway...
Fassolka, jeżeli chcesz dalej chodzić do tego lekarza, to oczywiście Twój wybór, ale jeżeli robisz to ze względu na TŻ - to akurat facet, z całym szacunkiem, o ginekologach pojęcia nie ma, już lepiej zapytać jakąś koleżankę. Jeśli chcesz znaleźć innego lekarza, to niezależnie od tego co mówi TŻ, szukasz innego lekarza - bo to twoja ciąża i twoje zdrowie. Co z tego, że lekarz jest miły i ma dobrze wyposażony gabinet, skoro jest niekompetentny - jeśli, odpukać, zadzieje się coś złego, to zwali na dietę czy za długi spacer, zamiast szukać prawdziwej przyczyny. W zdrowej ciąży ruch jest wskazany - zapobiega obrzękom, żylakom, a odpowiednie ćwiczenia przygotowują organizm do porodu - Ty nawet nie będziesz mogła się swojego lekarza spytać, kiedy możesz dane ćwiczenia zacząć, bo jest im z gruntu przeciwny. Też chodziłam do lekarza, który przyjmował w odnowionym i dobrze wyposażonym gabinecie, był miły (do czasu), a jak przyszło co do czego - nie zauważył istotnych symptomów, niebezpiecznych dla mojej ciąży. Ciążę uratowała mi babka, która w gabinecie nawet dobrego USG nie ma (w razie potrzeby daje skierowanie), za to zna się na rzeczy. Więc ładny gabinet i dobra gadka to nie wszystko - ginekolog powinien jeszcze znać się na swoim fachu.

jaskrawa - 2015-02-19, 16:11

zojanka napisał/a:
Fassolka napisał/a:
zojanka a co to za książka, może uda mi się ją znaleźć do kupienia, żebyś nie musiała tracić czasu na robienie zdjęć:)

Poradnik dla zielonych rodziców, autorstwa (wstyd przyznać) Reni Jusis i Magdy Targosz, chyba jakiejś celebrytki tvnu, bo jest logo tvnu na okładce. Początkowo się zraziłam takim autorstwem, ale uznałam że skoro i tak idę do biblioteki i mogę za darmo pożyczyć, to czemu by nie


Ej, kurczę, spoko, że książka fajna i może trochę nie na temat, ale zapytam - dlaczego, skoro to książka autorstwa kogoś znanego, od razu ma być słaba? Nie znam pani Targosz, ale Reni Jusis to nie celebrytka, tylko piosenkarka. Czy fakt, ze śpiewa ma od razu czynić ją kiepską w kwestii pisania? Przecież ksiązki z poradami, ksiązki kucharskie i z wywiadami nie musza być pisane przez zawodowych pisarzy... Zresztą, kto to w ogóle jest zawodowy pisarz? Ja akurat lubię Reni Jusis, mam nawet jej płytę :D (przez przypadek trochę, ale mam). Z tego co wiem, celebrytką trochę przez przypadek została - bo cóż, JEST dość znana i pewnie chlapnęła coś o tym, że jest wege i ma wege dzieci (yy chyba). I przyszyto jej łatkę dyżurnej eko-mamuśki (za co musi przyjmowac na klatę masę hejtu od rozmaitych trolli). Więc chociaż tu jej nie dowalajmy :) bo to pozytywna postać, a nie żadna celebrytka :) .
To tak na marginesie:)
Przynajmniej nic mi nie wiadomo, żeby gadała jakieś głupoty w stylu - jesteśmy wege i jemy tylko ryby albo inne tego typu....

kml - 2015-02-19, 18:34

Fassolka napisał/a:
Przed ciążą biegałam na dogtrekkingach, chodziłam na fitness, zumbe, a teraz czuję się totalnie uziemiona.

Jesli to wzystko robilas przed ciaza i wszytsko z fasolka jest ok, to nie musisz rezygnowac z kazdej aktywnosci. Ja chodzilam codzinennie na spacery, dlugo na pilates, w 5 miesiacy startowalam w zawodach agility z moim psem :lol: a do 8 trenowalam regularnie.
Natomiast na porod i moja wage nie mialo to zadnego pozytywnego wplywu ;-)

zojanka - 2015-02-21, 14:39

jaskrawa napisał/a:

Ej, kurczę, spoko, że książka fajna i może trochę nie na temat, ale zapytam - dlaczego, skoro to książka autorstwa kogoś znanego, od razu ma być słaba? Nie znam pani Targosz, ale Reni Jusis to nie celebrytka, tylko piosenkarka.

Nie tyle słaba, co jak masz do wyboru książkę jakiegoś specjalisty z danej dziedziny i książkę celebrysty z danej dziedziny, to jednak ta pierwsza wydaje się bardziej wiarygodna - przynajmniej dla mnie, bo znam pare osób żyjących telewizją i ich bezkrytycyzm wobec tego, co pan w tv powiedział jest żenujący. Akurat w przypadku tej publikacji się nie sprawdziło, książka naprawdę niezła. Ma logo tvnu, nazwisko Reni Jusis pare razy mi się w nagłówkach w internecie rzuciło więc wywnioskowałam, że to jakaś ich gwiazda. Jak ktoś jest znaną piosenkarką o opowiada o swoim życiu w tv, to nie jest z automatu celebrytą?

jaskrawa - 2015-02-23, 13:51

No trochę tak, w sumie słowo celebryta ostatnio zyskało trochę pejoratywne znaczenie - w sensie - pustak znany z tego, że jest znany :D . przynajmniej ja mam takie wrażenie, dlatego jej bronię.

a celebryta w znaczeniu po prostu - ktoś znany w ogóle no to tak, taką celebrytką na pewno jest Reni Jusis.
no i racja z opozycją "celebryta się wymądrza nt żywienia a ekspert", rozumiem teraz Twoje obiekcje.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group