wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Nasze zdrowie - Co robię źle?

DoskaZ - 2013-03-14, 16:24
Temat postu: Co robię źle?
Od kilku miesięcy jesteśmy na diecie wegańskiej (ja, mąż i 17-letni syn) i wciąż mam wątpliwości, czy na pewno wszystko robię dobrze.

Ostatnio jesteśmy wyraźnie bardziej drażliwi, mnie i mężowi pierzchną wargi, pojawiają się nam zajady, pieczenie i pęknięcia. Na paznokciach nie widzę na razie zmian.

Synowi nie pojawiły się podobne problemy z wargami, a drażliwość w normie, czyli wysoka, jak zawsze. ;) Syn jednak pija dość często mleko sojowe z Biedronki, bo je uwielbia. Wiem, że to mleko jest suplementowane, więc pewnie i nam pomogłyby odpowiednie tabletki B Complex czy żelazo, ale mnie takie rozwiązanie zupełnie nie odpowiada, wolałabym poprawić coś w naszej diecie, żeby takie niedobory się nie tworzyły. Chcę jeść takie rzeczy, przy których nie musiałabym się suplementować ani jeść żywności sztucznie "wzbogacanej", czyli tak jak było przed dietą.

Po długich przeszukiwaniach netu chwilowo spasowałam co do B12, ją rzeczywiście uzupełniamy tabletkami (chociaż wciąż wydaje mi się to bez sensu i podważa mi wiarę w teorię, że człowiek jest wyłącznie roślinożercą :( ), ale podobno całą resztę jakoś da się wyrównać zbilansowaną dietą. Niestety mnie najwyraźniej to nie wychodzi. Proszę, powiedzcie, co robię źle?

Robię tak:
- Wszystko, co się da, przygotowuję sama, od czystego surowca - czyli suche ziarno (ewentualnie mąka) i świeże warzywa oraz czysto roślinne przyprawy bez dodatków (bazylia, pietruszka, oregano, majeranek, cząber, papryka itp). Włącznie z chlebem pieczonym na samym zakwasie, mlekiem sojowym i tofu.

Unikamy:
- Nie smażę na tłuszczu, nie dodaję tłuszczów do potraw ani surówek. Jedyny tłuszcz, jaki używam, to nierafinowany olej (głównie rzepakowy lub oliwkowy), ale na co dzień naprawdę używam go bardzo mało. Jeśli się zdarzy mi upiec ciasto wegańskie - raz na tydzień - to tam bywa, że dodaję olej.
- Praktycznie nie solimy. Trochę soli dodaję do chleba, czasami użyję solonych dodatków (miso czy sos sojowy), ale poza tym nic.
- Cukier podobnie jak sól - chyba, że robię ciasto, ale ciasta też robię mało słodkie.

Jemy:
- Jemy dużo warzyw strączkowych (minimum 50g suchego ziarna na osobę, a najczęściej 100g)
- Jemy trochę kaszy, ryżu lub ziemniaków (ok 50g suchej kaszy dziennie). Plus kilka kromek chleba dziennie (mieszany - piekę biały i razowy, każdy je który chce)
- Reszta naszej diety, to głównie różne warzywa (w tym większość surowych) i owoce.
- Często podjadamy orzechy lub jemy masło orzechowe
- Jemy robione w domu kiełki, głównie z fasolki mung i rzodkiewki.
- Raz na kilka dni (jeśli mogę, to codziennie) robię dla rodzinki soczek z marchwi, jabłek i kiszonych buraków, pite natychmiast po zrobieniu, na pusty żołądek.
- Pijemy jedną kawę dziennie (mąż z domowym mlekiem sojowym) i sporo zielonej herbaty

Oczywiście bywają odstępstwa od tych zasad - czasami zjemy kupiony pasztet sojowy czy strączki z puszki, ale dość rzadko. Sporadycznie (nie częściej niż raz w tygodniu) robimy sobie odstępstwo z premedytacją, piekąc sernik, jedząc jajecznicę czy pizzę z żółtym serem.

Przy diecie na mięsie nie mieliśmy takich objawów (mówię o drażliwości i problemach z wargami), dlatego napiszę też, co się ostatnio zmieniło w naszej diecie, oprócz zastąpienia mięsa i nabiału strączkowymi, bo większość opisanych wyżej zasad stosowaliśmy od bardzo dawna:

1) Niemal całkowicie i nagle wyeliminowałam tłuszcze z diety - bo nie tylko nie jemy mięsa, masła, śmietany, ale też nie piekę na tłuszczu i nie dodaję go do sałatek
2) Bardzo często sobie pozwalamy na różne orzechy, najczęściej moczone (uwielbiam!)

Równocześnie staramy się o następne dziecko (tak się złożyło, że nie mogę odkładać ani zmiany diety ani czekać z dzieckiem), więc pewnie rozumiecie, jakie to dla mnie ważne, aby nie popełnić jakiegoś błędu. Liczę na to, że Wy - jako starsi stażem - przeszliście już dawno przez moje rozterki i możecie mi coś doradzić.

Żeby tylko nie narzekać, muszę też powiedzieć coś niebywałego dla mnie: syn niedawno zauważył, że zniknęły mu nagle i całkowicie objawy astmy alergicznej, z którą żył od urodzenia. Wiąże to ze zmianą diety. Tak się tym ucieszył, że teraz porusza się tylko szybkim biegiem, aby rozkoszować się uczuciem, że jest zmęczony a równocześnie może oddychać. Zakwasy więc objęły całe jego ciało ale jest szczęśliwy. ;)

EDIT:
Właśnie sobie uświadomiłam, że jednak zmieniłam trochę więcej w naszej diecie:
- wprowadziłam soję i przetwory soji, ciecierzycę i soczewicę - przedtem jeśli jedliśmy strączkowe, to niemal wyłącznie fasolę. Pozostałe stosowałam rzadko.
- bardzo zwiększyłam ilość pieczarek i cukinii (pieczonych w piekarniku), a teraz dodaję je niemal do każdej potrawy czy pasty.

Alispo - 2013-03-14, 17:30

hej:)
Na pierwszy rzut oka odzywiacie sie fajnie
(rozumiem,ze jestescie na diecie roslinnej z odstepstwami,tak?nie wiem czy dobrze to zrozumialam)
Dodalabym moze pestki,suszone owoce,zwroccie uwage na lisicaste warzywa.
Zajady to kwestia wit.B2 najczesciej,warto tez o zrodlach zelaza pomyslec.
Dobrym zrodlem witamin z grupy B sa drozdze w postaci platkow,polecam.
Co do B12 -suplementacja nie jest bez sensu,zywimy sie w obecnych czasach zbyt sterylnie by dostarczac ją z bakteriami po prostu;)
Co do kwestii eliminacji alergii-to czesto zwiazane z odstawieniem nabialu:)

Powodzenia :)

Lily - 2013-03-14, 17:31

Hej.
Wg mnie nie potrzeba aż tyle strączków i niekoniecznie akurat soję warto jeść. Lepiej już jeść więcej kasz. Poza tym przychodzi mi do głowy, że może powinniście suplementować zimą także witaminę D.
Spróbuj skorzystać z tego i sprawdź, czy nie brakuje Wam żelaza. Bo zajady powoduje nie tylko niedobór witamin z grupy B, ale także żelaza.

an - 2013-03-14, 21:06

Moim zdaniem wszystkie te problemy wynikają z niedoboru witaminy b12 (jeśli nie spożywacie mleka, to być może także B2) oraz żelaza. Miałam zajady kiedy miałam te niedobory kilka lat temu. Poziom żelaza sprawdza się mierząc ferrytynę, jej poziom powinien wynosić powyżej 40.

Poza tym pamiętaj o dobrych źródłach omega-3 (siemię lniane, nasionka konopne, orzechy włoskie) a także witaminie D
hxxp://kenayag.com.pl/pl/component/content/article/108.html

Jeśli staracie się o dziecko, to najpierw uzupełnij niedobory, szczególnie zadbaj o B12, oraz omega-3 (DHA jest konieczne do rozwoju mózgu).
Jak już wspomniała Alispo, B12 nie występuje w roślinach, tylko pewne bakterie mogą ją produkować, dlatego wegetarianie a zwłaszcza weganie muszą ją suplementować.

molooko - 2013-03-15, 00:46

Ja odradzam spożywanie soi przez syna, a już na pewno w postaci niesfermentowanej. Zakłóca ona gospodarkę hormonalną. Podobnie jest z nadmiarem omega 6 (pestki słonecznika, dyni itp) obniżają one DHT na korzyść estrogenu, który potrafi sporo namieszać. A poza tym często spożywamy za dużo o6 w stosunku do o3.
Jeśli staracie się Państwo o dziecko, to mąż również powinien z tymi produktami bardzo uważać aby uchronić testosteron.

Co do pozostałych problemów, to przyczyn może być wiele. Może sama dieta bez mięsa? Po prostu brakuje Wam kawałka mięcha i tak podświadomie reagujecie rozdrażnieniem.
Tu kluczem może być urozmaicenie diety na maks, kombinowanie ze smakami.
Ponadto może warto zrezygnować z kawy? Zastąpić ją np yerba mate, która pobudza mocniej, a jest zdrowsza. Kawa niestety wypłukuje np magnez, który trzeba szanować. Niedobór magnezu może być przyczyną rozdrażnienia, złego samopoczucia.

Wspomnę jeszcze o tłuszczu, bo jeśli jest go za mało w diecie, to również niedobrze, gdyż jest on odpowiedzialny m.in. za wytwarzanie hormonów. Poza tym proponuję poczytać o łączeniu produktów w celu uzyskania pełnej puli aminokwasów. To ważne szczególnie dla syna.

Jeśli chodzi o suplementy, to myślę, że nie warto się aż tak przed nimi bronić. Oczywiście dieta to podstawa, ale w tych czasach nawet dbając o to co się je można się nabawić niedoborów. Niestety, ale to co dzisiaj spożywamy jest o kilkadziesiąt procent uboższe w składniki mineralne i witaminy od żywności którą spożywano jeszcze 30 lat temu.. :P

neina - 2013-03-15, 01:34

DoskaZ, tak na szybko co mi przychodzi do głowy: mniej strączków, więcej warzyw, w tym koniecznie zielonych, do soku też warto dodać coś zielonego lub spróbować zielonego szejka, np. pietruszka, szpinak, banan, jabłko, woda lub sok i ew. zmielone siemię lniane. Ja staram się codziennie zjeść dużą porcję zielonej sałatki, generalnie zasada - nie ma dnia bez zielonego ;) No b12 koniecznie niestety. Co do drażliwości to stawiam na braki magnezu lub toksyny - po przejściu na taką dietę Wasze ciała mogły zacząć się oczyszczać., może spróbujcie więcej wody pić?
Alispo - 2013-03-15, 09:45

molooko-Twoje informacje o łączeniu aminokwasów czy o wpływie soi niewiele maja wspólnego z aktualną wiedzą...
zou - 2013-03-15, 14:17

Jeśli jecie dużo mniej tłuszczy, to można dodawać na ten dobry chleb olej lniany budwigowy- po łyżeczce na każda kromke pieczywa czy do ciepłej kaszy, jest pyszny, surowy, do kupienia w aptece albo w zdrowej żywności. (U mnie było tak, ze nawet nie wiedziałam czego łaknę dopóki go nie spróbowałam, tam sa omega 3 i 6, i jak się przyssałam to codziennie się kręciłam koło tej szafki i co chwila kolekna kromke pysznego chleba z tym olejem...i tak było z 2 tygodnie, teraz już mniej...Widac pomogło. Poza tym może rozdrażanienie jest ogólnie także i zewnętrznie - od pogody, aury, wiadomo weganie i wegetarianie na przednówku nie mają łatwo. Zmęczenie zimą, brak światła po zimie, ogrzewanie, przesuszenie ogólnie... i też myślę, ze witaminy z grupy B no i pamiętajmy o D - wystawić się na światło dzienne, słoneczne chociaż skórę na ręce i twarzy...- 15 minut dziennie to minimum, też kiełki można sobie zacząć hodowac w słoiczkach- rzeżuchę, fasolke adźuki, soczewicę, cieciorkę kiełkować, tam jest dużo dobrego na przednówku...
molooko - 2013-03-15, 14:48

Alispo napisał/a:
molooko-Twoje informacje o łączeniu aminokwasów czy o wpływie soi niewiele maja wspólnego z aktualną wiedzą...

Proszę o więcej informacji.

Gudi - 2013-03-15, 15:38

ja bym tez uważała z piciem dużych ilości zielonej herbaty - też lubi wypłukiwac to i owo. Wszystko w nadmiarze nie jest najlepsze:)
Agnieszka - 2013-03-15, 15:54

DoskaZ: przedmówcy już wiele napisali. Sądzę, że jedna kawa dziennie nie jest przestępstwem (może z czasem nie będzie wam się chciało) jednak do picia pomyślcie o herbatach owocowych czy ziołach (zwłaszcza, że nerwowość/drażliwość: melisa, macierzanka). Do gotowania strączków warto dodać glony. Nie wiem jak wyglądają Wasze śniadania, bym uwzględniła ciepłe np. owsianka z ulubionymi dodatkami. Jeśli się staracie o powiększenie rodziny tym bardziej, no i sezam np. gomasio do posypywania kanapek czy potraw (tu bym dodatkowo - już bez prażenia dodawała czarny sezam)
Chyba ifione (pisała lub mówiła), że przechodząc na beztłuszczowe pokarmy miała chwilowe problemy skórne.

lilias - 2013-03-15, 22:42

z organizmu muszą zejść toksyny, któe odkładały się latami. objawy jak ból głowy, problem z koncentracją i rozdrażnienie to normalne niestety i to przy chyba każdym tzw. "odstawieniu" :-> teraz przedwiośnie więc te objawy mogą się nasilać. dziewczyny dobrze mówią witaminy B, B12, żelazo i może D, by sie przydały :) jak na moje oko zadbałabym o rozgrzanie organizmu. zimą (zimno jeszcze niestety) kiełki i surowizny raczej polecam w umiarkowanych ilościach. za to zupy, zioła typu majeranek, macierzanka Agnieszka, :) kiszonki, zapiekanki, mniammm:) no i do zieleniny czy do startych korzeniowych warto dodać łyżke, dwie dobrej oliwy i odrobinę soku z cytryny czy octu jabłkowego bio (kupny mocny jest, uwaga). jak już jeść to wykorzystać wszystko ile się da. no i z nowalijkami ostrożnie (kiełki domowe wystarczą na początek wiosny) bo sypane to jeszcze nikomu nie poszło na zdrowie.
Powodzenia :) )

DoskaZ - 2013-03-16, 04:33

Bardzo Wam dziękuję, uspokoiliście mnie. :) To faktycznie może być dalsze oczyszczanie, zaczęło się ono w styczniu (na początku diety) od infekcji górnych dróg oddechowych - położyło całą rodzinkę, a najdłużej trzymało syna.

Widzę, że zmiany są potrzebne, ale muszę je jeszcze "przetrawić" - to znaczy zrozumieć dlaczego.

Mam jeszcze do Was w związku z tym trochę dodatkowych pytań, ale najpierw muszę jeszcze raz, już dokładnie i powoli, przeczytać Wasze cenne rady.
Zrobię to po weekendzie, bo akurat teraz mam na cały weekend gości i nie mam kiedy siedzieć przy kompie (co widać po godzinie postu). ;)

Jeszcze raz Wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie mnie!

koko - 2013-03-16, 06:58

DoskaZ, no właśnie, dziewczyny już wszystko napisały, ja bym szczególnie zwróciła uwagę na mniej strączków, duuuużo kasz, no i nie unikaj tłuszczu! Ale chodzi o olej dobre jakości (taki nie tuczy, ale wręcz pomaga schudnąć, obniża cholesterol, ma dużo witamin i nienasyconych kwasów tłuszczowych).
Warto też syna odzwyczaić trochę od tego mleka sojowego, bo faktycznie może mu biuścik wyrosnąć ;-) Ale wzamian może pić inne mleka roślinne: owsiane, migdałowe, ryżowe, sezamowe... jakie tam sobie wymyślicie.

koko - 2013-03-16, 08:23
Temat postu: Re: Co robię źle?
Euridice, no ja tak to rozumiem:
DoskaZ napisał/a:

Unikamy:
- Nie smażę na tłuszczu, nie dodaję tłuszczów do potraw ani surówek. Jedyny tłuszcz, jaki używam, to nierafinowany olej (głównie rzepakowy lub oliwkowy), ale na co dzień naprawdę używam go bardzo mało. Jeśli się zdarzy mi upiec ciasto wegańskie - raz na tydzień - to tam bywa, że dodaję olej.

koko - 2013-03-16, 08:29

euridice napisał/a:
Owszem, ale:

DoskaZ napisał/a:
- Często podjadamy orzechy lub jemy masło orzechowe
DoskaZ napisał/a:
2) Bardzo często sobie pozwalamy na różne orzechy, najczęściej moczone (uwielbiam!)

No masło orzechowe czy moczone orzechy to nie to samo co konopie czy len albo rzepak (z którego koleżanka się tłumaczy, a nie powinna).

bronka - 2013-03-16, 10:30

molooko napisał/a:
Proszę o więcej informacji.

na forum jest mnóstwo odnośników i dyskusji na ten temat. Zapoznaj się chociaż z ułamkiem informacji na forum. Na pewno znajdziesz odpowiedź.

lilias napisał/a:
z organizmu muszą zejść toksyny, któe odkładały się latami.

też o tym pomyślałam- ze to oczyszczanie organizmu.

Pijecie pokrzywę? Jakieś zioła oczyszczające?

Poli - 2013-03-16, 15:11

zou napisał/a:
Jeśli jecie dużo mniej tłuszczy, to można dodawać na ten dobry chleb olej lniany budwigowy- po łyżeczce na każda kromke pieczywa czy do ciepłej kaszy, jest pyszny, surowy, do kupienia w aptece albo w zdrowej żywności.


Nie no, dziewczyny nie polecajacie jedzienia oleju jako czegos zdrowego :-> to jest 100% tluszczu z mala ilsocia wit E i moze jak da sie uchowac jakis omega 3, ale to raczej minimalna ilosc.

Lepiej jadac orzechy czy nasiona , tam jest pelno witamin i mineralow i omega 3.
I kazdy 100% tluszcz tuczy.

I przyłączam sie do dziewczyn, wyrzucic soje i ograniczyc straczkowe, zbyt ciezko strawne aby objadac sie nimi caly czas.

lilias napisał/a:
z organizmu muszą zejść toksyny, któe odkładały się latami. objawy jak ból głowy, problem z koncentracją i rozdrażnienie to normalne niestety i to przy chyba każdym tzw. "odstawieniu" :->


Co do starania sie o dziecko wlasnie z powodu detoksu odradzam bardzo !!!! Te toksyny , ktore uwolni Twoj organizm przejda do dziecka, a to nie dobrze :roll: .

an - 2013-03-16, 17:03

Poli napisał/a:
zou napisał/a:
Jeśli jecie dużo mniej tłuszczy, to można dodawać na ten dobry chleb olej lniany budwigowy- po łyżeczce na każda kromke pieczywa czy do ciepłej kaszy, jest pyszny, surowy, do kupienia w aptece albo w zdrowej żywności.


Nie no, dziewczyny nie polecajacie jedzienia oleju jako czegos zdrowego :-> to jest 100% tluszczu z mala ilsocia wit E i moze jak da sie uchowac jakis omega 3, ale to raczej minimalna ilosc.

Lepiej jadac orzechy czy nasiona , tam jest pelno witamin i mineralow i omega 3.
I kazdy 100% tluszcz tuczy.

Podpisuję się pod tym.
Trzeba tylko zachować lepsze proporcje wśród orzechów i nasion oleistych na rzecz tych z omega-3 tj siemię lniane, orzechy włoskie, nasiona konopi, nasiona chia,
jeśli ktoś ma ochotę na coś z olejem od czasu do czasu - wtedy rzepakowy, lniany lub konopny (przechowywane w lodówce)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=13996
hxxps://www.facebook.com/photo.php?fbid=149689508526907&set=a.144535115709013.33791.140732596089265&type=1&ref=nf

Lily - 2013-03-16, 17:07

Poli napisał/a:
I kazdy 100% tluszcz tuczy.
Orzechy za to nie :P
lilias - 2013-03-16, 17:11

Poli napisał/a:
...Co do starania sie o dziecko wlasnie z powodu detoksu odradzam bardzo !!!! Te toksyny , ktore uwolni Twoj organizm przejda do dziecka, a to nie dobrze :roll: .


też bym odczekała :->

co do olejów/oliw/ to w surówkach wspomagają przyswajanie witamin i stają sie one bardziej "zjadliwe". na sucho może być ciężko je nie tylko wszamać, ale i przyswoić różne dobroci. pewno powiem herezję, ale puree ziemniaczane z olejem lnianym to dla mnie rarytas tak cudny jak i rzadki :-D częściej stosuję mielone siemię do zup czy sosów :-)

an - 2013-03-16, 17:24

Lily napisał/a:
Poli napisał/a:
I kazdy 100% tluszcz tuczy.
Orzechy za to nie :P

Orzechy oczywiście też, dlatego tym bardziej nie ma sensu pakować w siebie czystego tłuszczu jakim jest olej.

koko - 2013-03-16, 17:45

Olej lniany dobrej jakości ma dużo omega-3, który z kolei ma działanie odchudzające, a nie tuczące. Poli, to, co napisałaś: każdy tłuszcz roślinny tuczy to albo nie do końca prawda, albo napisałaś w dużym uproszczeniu wrzucając wszystkie tłuszcze roślinne i w każdego rodzaju produkcie (oraz jego jakości) do jednego wora?
Sorry za OT..

an - 2013-03-16, 17:57

koko napisał/a:
Olej lniany dobrej jakości ma dużo omega-3, który z kolei ma działanie odchudzające, a nie tuczące. Poli, to, co napisałaś: każdy tłuszcz roślinny tuczy to albo nie do końca prawda, albo napisałaś w dużym uproszczeniu wrzucając wszystkie tłuszcze roślinne i w każdego rodzaju produkcie (oraz jego jakości) do jednego wora?
Sorry za OT..
Jeszcze raz zapraszam tam hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=13996 :)
molooko - 2013-03-16, 19:24

bronka napisał/a:
molooko napisał/a:
Proszę o więcej informacji.

na forum jest mnóstwo odnośników i dyskusji na ten temat. Zapoznaj się chociaż z ułamkiem informacji na forum. Na pewno znajdziesz odpowiedź.

Mimo wszystko proszę o konkretny link. Do tej pory uważałem to za fakt, dlatego o tym napisałem i szczerze mówiąc jestem bardzo zaskoczony jeśli to co napisałem nie byłoby prawdą.

an - 2013-03-16, 19:45

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=9785
i źródło - hxxp://vimed.pl/2011/01/cala-prawda-o-komplementarnosci-bialek/

Były też różne artykuły i wywiady z Małgorzatą Desmond, niektóre chyba na portalu wegetarianie.pl

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=313068#313068
więcej hxxp://www.wegetarianie.pl/Article1950.html

i wiele innych, trzeba po prostu czytać, szukać i czytać nowości na temat diety wegetariańskiej i wegańskiej, w starych opracowaniach i odnośnikach do nich podawane są mylne informacje

molooko - 2013-03-16, 23:50

To co napisałem w pierwszym poście
"Poza tym proponuję poczytać o łączeniu produktów w celu uzyskania pełnej puli aminokwasów"

Cytat z pierwszego artykułu
"W warunkach zdrowej, urozmaiconej diety większość z nas nie musi martwić się o komplementarność białek."
oraz
cytat z drugiego artykułu
"różnorodne produkty roślinne zawarte w dietach wegańskich zapewniają wszystkie niezbędne aminokwasy w odpowiednich ilościach i proporcjach."

A teraz proszę mi wytłumaczyć w którym miejscu moja rada jest sprzeczna z tym co te artykuły głoszą?

I proszę o link do źródła na temat soi.

Alispo - 2013-03-17, 00:43

O soi chocby tu,jest troche zrodel:
hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=1384]hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=1384

Co do bialek-jako ze bialka ogolnie spozywa sie sporo ponad norme niemal w kazdej diecie to nietrudno o wystarczajaca ilosc go z roznych zrodel,nie wymaga to zadnej specjalistycznej wiedzy,a dieta autotki tematu nie wskazuje na to by zywila sie w kolko tym samym.

molooko - 2013-03-17, 10:59

Teoretycznie, a prawda jest taka, że jeśli jest się 17 letnim facetem, to może i to 40-50g białka wystarczy, ale później wygląda się jak większość facetów którzy praktykują żywienie 8/1/1 lub zbliżone. A jeśli jest się ektomorfikiem, to już w ogóle tragedia. Później zjawiają się tacy na forach po kilku latach i piszą posty 'jak przytyć i nabrać masy mięśniowej?'.
molooko - 2013-03-17, 11:16

Ale ja wiem, że są wege sportowcy. Sam jestem wege i nie chce niczego demonizować, po prostu poruszam taki temat, bo zauważyłem tendencje do tego, że obecnie wege bardzo łatwo ufają artykułom które niekoniecznie są wiarygodne.

A co do tej postaci, to skoro jest to strongman, to zapewne ma sponsora, ułożoną dietę, odżywki itd. Poza tym sama genetyka również sporo znaczy. No i w którymś filmiku o nim powiedziano, że dopiero od kilku miesięcy jest weganinem.

molooko - 2013-03-17, 11:25

Ten artykuł o soi w zasadzie niczego mi nie wyjaśnił.

"Fitoestrogeny mają budowę podobną do estradiolu, głównego hormonu żeńskiego. Estradiol w sposób naturalny występuje w organizmie męskim i powstaje głównie z testosteronu. Gdy poziom tego hormonu w organizmie jest wysoki, np. w przypadku stosowania środków dopingujących, powstaje również za dużo estradiolu. W niewielkich ilościach jest on w organizmie męskim konieczny do prawidłowego funkcjonowania, jednak w nadmiarze może być szkodliwy. Na przykład może być przyczyną ginekomastii" - tłumaczy profesor Marek Mędraś, endokrynolog z Akademii Medycznej we Wrocławiu.

Alispo - 2013-03-17, 13:05

molooko napisał/a:
Teoretycznie, a prawda jest taka, że jeśli jest się 17 letnim facetem, to może i to 40-50g białka wystarczy, ale później wygląda się jak większość facetów którzy praktykują żywienie 8/1/1 lub zbliżone. '.

Nie wiem po czym to wnioskujesz,duzo znasz wegan?Ja sie obracam glownie wsrod wegan i jakos masy im nie brakuje ani męskości,mimo ze soją nie gardzą.

hxxp://pcrm.convio.net/site/MessageViewer?em_id=32881.0&dlv_id=38001]hxxp://pcrm.convio.net/site/MessageViewer?em_id=32881.0&dlv_id=38001
hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=911]hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=911
Więcej nie będę wyliczać,wystarczy użyć googla i wiarygodnych źródeł.

molooko - 2013-03-17, 13:57

Alispo napisał/a:

Nie wiem po czym to wnioskujesz,duzo znasz wegan?Ja sie obracam glownie wsrod wegan i jakos masy im nie brakuje ani męskości,mimo ze soją nie gardzą.

hxxp://pcrm.convio.net/site/MessageViewer?em_id=32881.0&dlv_id=38001]hxxp://pcrm.convio.net/site/MessageViewer?em_id=32881.0&dlv_id=38001
hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=911]hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=9&t=911
Więcej nie będę wyliczać,wystarczy użyć googla i wiarygodnych źródeł.


To tylko moje obserwacje, głównie panów którzy piszą na forach, blogerów, vlogerów.
A poza tym obecność izoflawonów, które są zaliczane do fitoestrogenów, to przecież fakt.. więc ja już nie rozumiem.

W sumie, to chętnie urozmaiciłbym swoją dietę o tempeh, czy inne tego typu przetwory, bo staram się o większą ilość białka w diecie.

Alispo - 2013-03-17, 14:18

To fakt,ale ich dzialanie nie jest takie czarno-biale.
DoskaZ - 2013-03-21, 01:18

Jeszcze raz Wam dziękuję za tyle cennych odpowiedzi. Nie korzystałam jeszcze na forum z funkcji "Pomógł", czy trzeba wybrać jeden post, czy można wybrać kilka?

Miałam zamiar odpowiadać każdemu z Was z osobna, ale w ten sposób, to przez kilka dni bym pisała ten post. A podobno od przybytku głowa nie boli. ;) Spróbuję sobie poradzić jakoś inaczej, podsumuję co zrozumiałam, a Wy powiedzcie mi proszę, czy dobrze.

Wnioski wysnułam takie (już je częściowo wdrożyłam):

1) Co do tłuszczy to postanowiłam niewiele zmienić w naszej diecie - pozostaniemy głównie przy orzechach, a z olejem nieco mniej rygorystycznie: do sałatek jakieś niewielkie ilości nierafinowanej oliwy z oliwek i sporadycznie coś usmażę (bo jednak cebulka smażona na tłuszczu nie smakuje identycznie jak grillowana, chociaż raz w życiu mi się taka sztuka udała);

2) Mniej strączków - tylko tu mam pytanie, ile? Do tej pory było ok.50g/osobę/dobę. Ile konkretnie można suchych strączków jeść dziennie lub tygodniowo? Ocenianie "na oko" słabo mi wychodzi, wolę zważyć porcję.

3) Więcej kaszy (na zmianę z ryżem i ziemniakami) - tu podobne pytanie, ile konkretnie dziennie kaszy byłoby optymalnie?

4) Ostatecznie zupełnie zgłupiałam, jak to jest w końcu z tą soją. ;) Czy niemodyfikowaną genetycznie soję możemy bezpiecznie używać na zmianę z fasolą, grochem, ciecierzycą i soczewicą, czy lepiej jej zupełnie unikać? Czy tempeh i miso w małych ilościach możemy czasami jeść? Czy syn rzeczywiście musi unikać mleka sojowego, co mu grozi?

5) Kiełkujemy nasiona sami i jemy je, niestety syn za kiełkami nie przepada - podjada je w małych ilościach od czasu do czasu, jak ma ochotę, czasami przemycam je w potrawach. Martwię się, czy nie ma tego za mało. Całą zimę był dostępny szpinak i rukola, kupowałam je mniej więcej raz w tygodniu w ramach uzupełniania warzyw liściastych. Czy przestać je teraz zupełnie jeść i kupować je tylko latem i jesienią?

6) Z dzieckiem te kilka miesięcy możemy się wstrzymać, jeszcze nie jestem w ciąży. Chociaż wolałabym krótko, bo im później, tym ciąża będzie bardziej zagrożona. W jaki sposób będę mogła poznać, że oczyszczanie organizmu się zakończyło? Czy herbatki ziołowe rzeczywiście są potrzebne - sama dieta to za mało?

an - 2013-03-21, 02:50

To może być pomocne odnośnie porcji
hxxp://adst.mp.pl/s/dieta/weganska-2000_kcal.pdf
hxxp://adst.mp.pl/s/dieta/weganska-2200_kcal.pdf
i ta piramida z uwagami M. Desmond do których wcześniej dawałam link hxxps://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/522476_149689508526907_1475440099_n.jpg

Ona zaleca około 1 - 1,5 szklanki ugotowanych strączkowych/produkty strączkowe (wszystko zależy od zapotrzebowania konkretnej osoby, wieku)

Myślę, że najważniejsza i tak jest witamina B12 (suplement jest konieczny, jeśli trudno Ci się przekonać, badaj witaminę we krwi)
oraz dostarczanie wit.D w okresie kiedy słońce nie opala (w Polsce - jesień-zima, wczesna wiosna)

A poziom żelaza kontroluj badając ferrytynę, poziom 40 to minimum

Poli - 2013-03-21, 13:10

DoskaZ nierozumiem z tym smazeniem, wczesniej nic nie smazylas, a teraz chcesz smazyc sporadycznie :?: Lepiej nie smazyc jesli wczesniej tego nie robilas i przygotowywac potrawy bez tluszczu.

Co do soi , czego sie tak niej uczepilas :-> soja jest zdrowa tylko jako produkty sfermentowane, ziaren soji nie ma sensu jesc jak i mleko sojowe nie jest czyms szczegolnym, lepiej robic mleko migdalowe czy z innych nasion,orzechow - bardziej wartosciowe. Tempeh i miso jak najabardziej mozna jesc, dzieciom, mlodzezy nie powinno sie raczej dawac mleka sojowego, chodzi tu o podejrzenie dzialania hormonalnego

Co do zielenieny , dlaczego chcesz zaprzestac kupowania ??? zielenina to jest najlatwiej przyswajalne wapno i jesc jak najwiecej :-)

Daj sobie spokoj z wyliczaniem ile gr straczkow powinnas jesc, kazdy organizm jest inny , i inaczej reaguje. Straczki nie musza wystepowac w diecie codziennej, poniewaz zawieraja sporo bialka i sa ciezkostrawne.

Co do kasz , wyliczanie jest bezsensowne, jecie obiad , robisz kasze i kazdy zje tyle ile ma ochoty :-) Jedzenie to takze jest przyjemnosc a nie obowiazek .

Jesli nie jestes pewna czy jadasz wystarczajaca ilosc wapna czy zelaza to polecam Cronometer, mozna sobie sciagnac z netu za darmo ;-)

adriane - 2013-03-21, 18:23

an napisał/a:
Ona zaleca około 1 - 1,5 szklanki ugotowanych strączkowych/produkty strączkowe

Jak odmienne moga być zalecenia, bo np. dr Romanowski zaleca jedzenie strączków 2 razy w tygodniu , nie więcej...

molooko - 2013-03-21, 18:32

To są tylko zalecenia. Kiedyś mówiono o tym żeby jadać max 1 jajko dziennie, a teraz się okazało, że można ich jeść kilka dziennie i się żyje.


Sorry za ot, ale ciekawi mnie sfermentowana soja, bo znalazłem coś takiego jak tempeh service, to sklep który oferuje soję i jakąś substancje do niej dzięki której zmieni się w tempeh
hxxp://www.tempehservice.com/?pl_tempeh-zestaw,74
co o tym myślicie :?:

DoskaZ - 2013-03-21, 18:54

Pomogliście mi właściwie wszyscy, ale niestety widzę, że "pomógł" można kliknąć tylko raz. W każdym razie bardzo Wam wszystkim dziękuję! :D
Linki wskazane przez an są naprawdę świetne, na ich podstawie już doskonale poradzę sobie z tymi ilościami - drukuję i wieszam te rysunki na lodówce. :)
Poczytałam o witaminie D i myślę, że to faktycznie mogła być główna przyczyna naszych kłopotów. Wcześniej zimą dostawaliśmy ją wraz z potrawami odzwierzęcymi. Czyli nie tylko B12, ale i D3. To świadczy według mnie o tym, że człowiek jednak produkty odzwierzęce w pewnym stopniu jednak musiałby jeść (gdyby nie istnienie sztucznych suplementów) - czyli nie jest absolutnym weganinem z natury. Co nie zmienia faktu, że pozostajemy oczywiście przy diecie wegańskiej.

Poli, poczułam się zaatakowana. Możliwe, że czepiam się, robię bezsensowne rzeczy i powinnam dać sobie spokój, ale jestem początkująca, więc proszę o nieco wyrozumiałości. Domyślam się, że to tylko taka forma wypowiedzi i wiem, że chcesz mi pomóc, ale myślę, że ukrywanie tego, jak odebrałam Twoją wypowiedź do niczego nie prowadzi. Tak, masz rację, że jedzenie powinno być przyjemnością, ale robienie jedzenia to niestety jest dla mnie obowiązek rzadko sprawiający mi frajdę, a już naprawdę nie cierpię, kiedy zostają mi po obiedzie resztki, dlatego dokładne określanie ilości mi pomaga.

Bardzo Wam wszystkim jeszcze raz dziękuję. :D

molooko - 2013-03-21, 19:07

DoskaZ napisał/a:
To świadczy według mnie o tym, że człowiek jednak produkty odzwierzęce w pewnym stopniu jednak musiałby jeść (gdyby nie istnienie sztucznych suplementów) - czyli nie jest absolutnym weganinem z natury.

Nie, nie. To świadczy o tym, że to co jemy i pijemy uczyniliśmy "zbyt czystym", a i słońce widzimy zdecydowanie krócej niż nasi przodkowie.
A człowiek nie jest weganinem z natury, bo kiedyś jadł to co się nawinęło. Jak głodował bardzo długo, a złapał zwierze, to je zjadł. Instynkt przetrwania chyba zawsze zwycięża.

DoskaZ - 2013-03-21, 19:07

molooko napisał/a:
ciekawi mnie sfermentowana soja, bo znalazłem coś takiego jak tempeh service, to sklep który oferuje soję i jakąś substancje do niej dzięki której zmieni się w tempeh
hxxp://www.tempehservice.com/?pl_tempeh-zestaw,74
co o tym myślicie :?:
Ta substancja, to zarodniki pleśni. Kupiłam je i zrobiłam już dwie próby, obie nieudane. Nie jest to łatwe, musi być odpowiednia temperatura i wilgotność utrzymywana przez cały czas tworzenia się tempehu, świeże i czyste zarodniki.
Teraz robię inkubator, kupiłam nowe zarodniki na ebayu i jestem przekonana, że trzecia próba nareszcie będzie udana. Bardzo lubimy tempeh :mryellow:

Alispo - 2013-03-21, 19:20

Poli napisał/a:

Co do soi , czego sie tak niej uczepilas :-> soja jest zdrowa tylko jako produkty sfermentowane, ziaren soji nie ma sensu jesc jak i mleko sojowe nie jest czyms szczegolnym

Jest szczegolnym,bo mozna je kupic 2x taniej niz inne (i w ogole mozna,czasem)
I nie,nie jest niezdrowe,o tym juz nie raz bylo na forum.

Witamina D3 nie jest weganska(w kazdym razie rzadko,jedynie specjalne preparaty zgrzybow/glonow),D2 jak najbardziej.Brakuje jej przecietnym miesozercom takze.
Z tym"pomógł"-coś nie tak,nie ma takiego limitu.

gosia_w - 2013-03-21, 20:36

DoskaZ napisał/a:
Teraz robię inkubator
napisz jak, ja też się przymierzam do zrobienia tempehu
DoskaZ - 2013-03-21, 21:23

molooko napisał/a:
DoskaZ napisał/a:
To świadczy według mnie o tym, że człowiek jednak produkty odzwierzęce w pewnym stopniu jednak musiałby jeść (gdyby nie istnienie sztucznych suplementów) - czyli nie jest absolutnym weganinem z natury.

Nie, nie. To świadczy o tym, że to co jemy i pijemy uczyniliśmy "zbyt czystym", a i słońce widzimy zdecydowanie krócej niż nasi przodkowie.
Tak, na pierwszy rzut oka tak się wydaje. Mimo to nie jestem w stanie uwierzyć, że dawniej ludzie jedli wszystko utytłane w grubej warstwie brudu, albo że niewidoczna ilość brudu na owocach czy nieobranych warzywach była wystarczająca, aby uzupełnić braki B12. Jeśli tak by było, to wyhodowanie bakterii syntetyzujących B12 w ilości wystarczających dla ludzi, byłoby bardzo proste dla każdego z nas.

Co do słońca, to albo hxxp://kenayag.com.pl/pl/component/content/article/108.html]artykuł podany przez an jest nieprawdą, albo w zimie do Polski dociera zbyt mało promieni UVB (bo promienie słońca padają pod kątem mniejszym, niż 50 stopni i do ziemi docierają tylko UVA), żeby w skórze mogła się wytworzyć jakakolwiek ilość wit.D. Tak więc w zimie w Polsce opalanie się nie ma wpływu na ilość wit.D, a przynajmniej tak wynika z teorii zawartej w tym artykule. Co bardzo mnie smuci, bo - jak już wspominałam - suplementom nie ufam.

Alispo napisał/a:
Dobrym zrodlem witamin z grupy B sa drozdze w postaci platkow,polecam.
Drożdży, nawet zabitych, unikam od dłuższego czasu. Powody opisane są hxxp://www.weganizm.com/energia_i_zdrowie.html]tutaj (w skrócie: mogą sprzyjać drożdżycy). Jakie Wy macie na ten temat zdanie?

Alispo - dzięki, faktycznie się zasugerowałam i nie widziałam, że "pomógł" znikło tylko przy wybranym poście.

Alispo - 2013-03-21, 21:30

DoskaZ napisał/a:

Alispo napisał/a:
Dobrym zrodlem witamin z grupy B sa drozdze w postaci platkow,polecam.
Drożdży, nawet zabitych, unikam od dłuższego czasu. Powody opisane są hxxp://www.weganizm.com/energia_i_zdrowie.html]tutaj (w skrócie: mogą sprzyjać drożdżycy). Jakie Wy macie na ten temat zdanie?.

Nie sugerowałabym się tą stroną jeśli chodzi o info o zdrowiu i nie tylko ;-)

DoskaZ - 2013-03-21, 21:53

gosia_w napisał/a:
DoskaZ napisał/a:
Teraz robię inkubator
napisz jak, ja też się przymierzam do zrobienia tempehu
Opisane w necie inkubatory składają się z przenośnej lodówki (dużego, izolowanego pojemnika), grzałki akwarystycznej i regulatora temperatury. Do lodówki wlewa się wodę, mocuje się na niej tacę z soją, a regulator temperatury włącza i wyłącza grzałkę akwarystyczną tak, by utrzymać odpowiednią temperaturę soji.

Ja nie mam takiej lodówki, więc zrobię co innego. Grzałkę akwarystyczną i lodówkę zastąpi mi wielka elektryczna patelnia z wodą w środku. Kiedyś taką okazyjnie kupiłam i rzadko używałam, bo jest za duża. Regulator temperatury będzie włączał i wyłączał grzanie patelni. Plusem tego rozwiązania jest to, że ta patelnia ma wielką przeźroczystą pokrywę, dzięki czemu będę mogła obserwować proces bez jej otwierania. Ale czy to się rzeczywiście to się sprawdzi powiem, jak nareszcie przyjdzie zamówiony regulator, idzie już dwa tygodnie. :evil:

molooko - 2013-03-21, 23:46

DoskaZ, pamiętam, że ja jako dziecko, a było to całkiem niedawno, szedłem do ogródka brałem pomidora, ogórka, marchewkę, cokolwiek lekko otrzepywałem z piachu i wcinałem ;d
A dawniej to myślę, że było jeszcze lepiej pod tym względem skoro ludzie mieszkali ze zwierzętami, a po wodę trzeba było iść kawałek do studni/strumyka (woda bez chemii, świeżutka z ziemi) :mryellow:
Co do słońca, to mimo wszystko jak długo kiedyś ludzie przebywali na świeżym powietrzu?
Jak wyszła rodzina z samego rana w pole to wracała jak słońce zaszło, a teraz? Praca, sklep, dom, samochód i słońce się widzi przez szybę.

Co do tego inkubatora, to ten nieudany sposób był tą hxxp://www.tempehservice.com/?pl_tempeh-dojrzewa,38 metodą?

gosia_w - 2013-03-22, 05:50

DoskaZ, dzięki za odpowiedź. Dla mnie zbyt skomplikowany sposób. Ale trzymam kciuki, żeby Tobie się udało.
DoskaZ - 2013-03-22, 14:53

molooko napisał/a:
Co do tego inkubatora, to ten nieudany sposób był tą hxxp://www.tempehservice.com/?pl_tempeh-dojrzewa,38 metodą?
Tak, jeden z tych sposobów to był ten. Miałam problem z utrzymaniem równomiernej temperatury 33 stopnie - żarówka daje za mało ciepła, a ustawienie piekarnika na minimum (50 stopni) niemal natychmiast nagrzewa go za bardzo, więc można go było włączać tylko na kilka sekund. Ale jakoś, wisząc nad piekarnikiem 2 dni udało mi się. Jednak tempeh wyszedł nierównomiernie wyrośnięty, zrobił się dobrze w zasadzie tylko wewnątrz, a brzegi pozostały nie związane. Dodatkowo w miejscach worka, gdzie były otwory, soja zrobiła się czarna. Domyślam się, że były to zarodniki wcześniej dojrzałego tempehu, ale pewności nie mam - mogła to być zwykła pleśń, więc całość poszła do śmieci. Wolę zrobić coś, co przypilnuje stabilniej temperatury i da mi spać w nocy. ;)
molooko - 2013-03-22, 15:05

Kurde, to jednak strasznie czasochłonne, zniechęciłem się do tego troszkie :<
Poli - 2013-03-22, 17:30

Mnie sie wydaje ze najlepsza bylaby suszarka do grzybow z termostatem zamiast piekarnika.
gosia_w - 2013-03-22, 18:04

Poli napisał/a:
suszarka do grzybow z termostatem
dehydrator jednym słowem :-)
DoskaZ - 2013-03-22, 18:54

Poli napisał/a:
Mnie sie wydaje ze najlepsza bylaby suszarka do grzybow z termostatem zamiast piekarnika.
Suszarkę do grzybów mam, ale bez termostatu. Nie wiedziałam, że są takie z termostatami - czy wyglądają podobnie, jak zwykłe?

Obawiam się, że w suszarce byłby problem z utrzymaniem odpowiedniej wilgotności, zresztą to samo też było problemem w piekarniku pomimo, że na dole była blacha z wodą.

Tak molooko, to dość czasochłonny proces, drugi raz bym tego w piekarniku już nie robiła. Dlatego właśnie robię inkubator, który sprawi, że nie będę musiała tego czasu tracić - przyjdę na gotowe, ewentualnie w trakcie obejrzę z ciekawości.

Poli - 2013-03-22, 23:07

DoskaZ , wygladaja tak samo , ale takze pewnie bylby probem z wilgotnoscia, poniewaz to wieje suchym powietrzem :roll:
DoskaZ - 2013-04-12, 19:36

Chciałam tylko dopisać, że jeszcze przed świętami udało mi się jedną porcję tempehu w swojej "maszynie" z patelni zrobić i wyszła rewelacyjna - znacznie lepsza, niż kupiona. Może dlatego, że była bardzo świeża. Przy gotowych, kupowanych czuliśmy lekką goryczkę.

Nastawiona po świętach porcja się popsuła - nierównomiernie i długo rosła, chyba zrobiłam za grubą warstwę albo dałam za mało starteru. W każdym razie całość wyrzuciłam, nie udało mi się tego spróbować, bo za bardzo śmierdziało. ;)

Dzisiaj nastawiam następną porcję, technologię błyskawicznego obierania soji z łupinek mam opanowaną do perfekcji, więc to już żaden problem.

Czy ktoś z Was mógłby mi podrzucić linki do wiarygodnych artykułów gdzie jest napisane, że soja jest bezpieczna dla mężczyzn? I może coś konkretnego o jajkach?
Moje chłopaki czują się dobrze, ale Tato dowiedział się ostatnio od swojego nawiedzonego kolegi, że soja ma horomon żeński. :roll: Ten kolega sam chory na serce, ale uparcie pracuje nad Tatą, żeby go z powrotem przekonać do starej diety (czyli ma jeść wszystko). I w związku z tym Tato chce z powrotem zacząć pić mleko i jeść jajka, chociaż na diecie roślinnej lepiej chodzi i ma lepsze wyniki. :-(

Alispo - 2013-04-12, 20:49

O soi gdzies juz nawet niedawno pisalismy,hm..
co do jajek no to kwestie cholesterolu porusz.

Mimmi90 - 2013-04-12, 20:55

Nie wiem, jak to inaczej wkleić, ale na profilu hxxp://www.facebook.com/WiemyCoJemy 2 kwietnia pojawił się komentarz na temat "szkodliwości" soi.
Lily - 2013-04-12, 21:00

Przepis na kurczaka pominę, ale to może Cię zaciekawi:
hxxp://www.literatura.gildia.pl/tworcy/bernd-kleine-gunk/fitoestrogeny
Poza tym wszystkie strączkowe (i nie tylko) zawierają fitoestrogeny.

A w ogóle a propos estrogenów z Wikipedii:
Cytat:
Estrogeny - grupa hormonów płciowych, do których zalicza się estradiol, estron i estriol. Estrogeny są nazywane hormonami żeńskimi i najważniejszą rolę odgrywają w organizmie kobiet, ale są też niezbędne dla mężczyzn - ich niedobór w jądrach może powodować bezpłodność.

Żeńskie hormony to nie to samo co hormony wyłącznie kobiece. Męskie hormony - androgeny - występują także u kobiet ;)

TinaM - 2013-04-12, 21:13

DoskaZ napisał/a:
Czy ktoś z Was mógłby mi podrzucić linki do wiarygodnych artykułów gdzie jest napisane, że soja jest bezpieczna dla mężczyzn?


Za fundacją WIEMY CO JEMY:
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20378106

DoskaZ - 2013-04-12, 22:27

Dziękuję za szybką reakcję. Niestety, klapa.

Zadzwoniłam do Taty, aby mu przeczytać artykuł podany przez Lily. Przeczytałam, ale Tato powiedział, że już podjął decyzję. Okazało się, że dzisiaj był u swojego kardiologa, która ochrzaniła go za zmianę diety i poleciła wrócić do starej. :evil: Nie wypowiadała się o szkodliwości tego czy tamtego - po prostu stwierdziła, że przestawianie organizmu na inne produkty w wieku Taty jest niebezpieczne i była to bardzo nierozsądna decyzja, bo w tym wieku trzeba jeść tak, jak się zawsze jadło. Pomimo, że poprzednia dieta przyczyniła się do jego choroby i pomimo rewelacyjnych wyników cholesterolu na nowej diecie. No - ręce i nogi mi opadły. :-( Lekarka Taty była kiedyś naprawdę świetna i jest zaufana, ale teraz jest w słusznym wieku i podejrzewam, że ostatnio raczej mało się dokształca. Poza tym sama ma nadwagę, więc możliwe, że z własną dietą sobie nie do końca radzi.

Tato niestety wraca do jedzenia jajek, mięsa i mleka. Tylko tyle, że obiecał jeść tego mniej. My nie jesteśmy w stanie przekonać go do słuszności naszych racji, bo - pomimo że mamy książkę napisaną przez lekarza, który badał temat diety dla ludzi chorych na serce przez kilkadziesiąt lat i pomimo, że sami przestawiliśmy się na takie żywienie i nam służy - my nie jesteśmy lekarzami.

Jedno, co w tym wszystkim jest dobre - odwiodła go od pomysłu przeprowadzenia głodówki.

an - 2013-04-13, 06:37

Szkoda, ale może warto próbować jednak pokazywać te inne głosy w temacie, np Bill Clinton w dość późnym wieku zmienił dietę i raczej się to wszędzie chwali
A tu jeszcze coś co także jest na niekorzyść mięsa - karnityna
hxxp://wyborcza.pl/1,75476,13707166,Zegnajcie__ulubione_steki_.html (można poszukać innego artykułu, jeśli ostatnia odpowiedź nas nie zadowala ;) )
np hxxp://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1680528,1,czerwone-mieso-szkodliwe-dla-serca-winne-bakterie,index.html
hxxp://www.focus.pl/nauka/zobacz/publikacje/bakterie-reguluja-metabolizm/
tu w j. angielskim hxxp://www.nytimes.com/2013/04/08/health/study-points-to-new-culprit-in-heart-disease.html?pagewanted=all&_r=0
hxxp://www.bloomberg.com/news/2013-04-07/red-meat-s-fat-and-cholesterol-aren-t-its-only-heart-dangers.html

I warto pamiętać oraz przypominać o szkodliwości podwyższonej homocysteiny, a powoduje to przede wszystkim białko zwierzęce (ewentualnie niedobory witamin B12, B6, kwasu foliowego), więc także "chude" mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego.

hxxp://www.sprawynauki.waw.pl/?section=article&art_id=417
hxxp://wayback.archive.org/web/20120523090934/hxxp://www.pfm.pl/u235/navi/201140
hxxp://bez-recepty.pgf.com.pl/index.php?co=artyk&id_artyk=1020 - Homocysteina - cholesterol XXI wieku (brak tam tylko informacji o wpływie białka odzwierzęcego no i przesada z tym, że Amerykanie poradzili sobie z problemem)

DoskaZ - 2013-04-13, 16:09

Dziękuję bardzo Ci, An, będę powoli drążyła, chyba zbyt szybko chcieliśmy go przestawić. Jeśli proporcje będą się zmieniać wolniej, to te całe soki trawienne powinny mu się chyba powoli zmieniać i przestanie tak pragnąć nabiału i mięsa. :roll:

Może uda nam się go wolniej przekonywać, będę mu po trochu to wszystko czytała (samemu nie będzie mu się chciało czytać).
Siostra, która mu gotuje, też już widzi u siebie efekty diety, zamierza więc mimo teoretycznego powrotu do starej diety minimalizować ilość białka zwierzęcego tak mocno, jak się da.

Agnieszka - 2013-04-14, 19:17

DoskaZ: oby się udało. Niestety moi bliscy choć lubią to, co gotuje i fajnie się czują nie zmienią nawyków. Nie mam na to wpływu a argumenty nie docierają.
molooko - 2013-04-15, 23:45

Alispo napisał/a:
O soi gdzies juz nawet niedawno pisalismy,hm..
co do jajek no to kwestie cholesterolu porusz.

O soi napisano dużo, ale tak naprawdę to nadal nie wiemy jak z nią jest.
Co do fitoestrgenów, to oczywiście są to żeńskie hormony, ale mężczyzną też są potrzebne, tak jak kobiecie testosteron, sęk w tym żeby zachować naturalną równowagę. A estrogenów obecnie jest dużo więcej niż wcześniej, nawet w głupich odświeżaczach do powietrza.
Co do tego cholesterolu, to stare informacje, wielu kulturystów wciąga po kilkanaście (a nawet kilkadziesiąt, serio) jaj dziennie, a cholesterol w normie. Najważniejsze żeby ich nie łączyć z ww prostymi, skrobią i traktować je jak najkrócej temperaturą.

Swoją drogą ostatnio trafiłem na stronę gościa który uważa, że ludzie powinni opierać swoją dietę na białkach i tłuszczach, a samo serce pracuje głównie dzięki tłuszczom nasyconym. Naukowcem nie jestem i nie mam pojęcia jak to jest, ale okazuje się, że to co się powtarza od lat jednak niekoniecznie musi być prawdą.
hxxp://hormonwzrostu.edu.pl/category/dieta-bez-mitow-i-ryzu/
to link do tej strony, niestety nie pamiętam który temat o tym traktował, ale jak kogoś interesuje, to można spróbować przeszukać za pomocą wyszukiwarki na tej stronie.

DoskaZ - 2013-04-18, 02:58

Co do diet opartych tylko na białkach czy tłuszczach zwierzęcych, to było ich mnóstwo, ale z tego co wiem, okazało się, że przynoszą iluzoryczną (chwilową) poprawę, potem nagłe pogorszenie. Nie wierzę w takie diety, przekonują mnie tylko te, które wydają się zgodne z naturą.

Mam w ręku książkę opartą na wieloletnich badaniach na dużej grupie pacjentów Dr Caldwell B.Esselstyn Jr "Chroń i lecz swoje serce" i to mnie naprawdę przekonało, wszystko poparte solidnymi przypisami. Możliwe, że wprowadzenie jajek rzeczywiście nie jest aż takim wielkim problemem ale już mleka i mięsa w przypadku Taty naprawdę się obawiam. Rzecz w tym, że te 3 miesiące na diecie roślinnej (z cotygodniowym "dniem rozpusty") już dały u Taty wymierne efekty, dlatego wiem, że to działa.

Najbardziej mnie przekonuje to, że dieta roślinna była zawsze dla człowieka bardziej naturalna, że mięso - jeśli było - to bardzo rzadko, tylko od święta. Nie było lodówek, a jeszcze wcześniej nawet nie było hodowania zwierząt. Więc mięso jadło się bardzo rzadko. Rak i choroby serca są ponoć chorobami cywilizacyjnymi, więc jeśli winna im jest między innymi dieta - to na pewno trzeba wracać do tamtych korzeni. Zresztą coś w tym jest - surowy owoc czy warzywo zwykle nie wzbudza w człowieku obrzydzenia - a surowe mięso zwykle tak. Gdy jesteśmy głodni chętnie sięgamy po owoce, ale raczej nie szukamy zająca do zabicia i rozszarpania. Tak na logikę. Gdybyśmy rzeczywiście musieli sami zabić zwierzęta, które zjadamy, to chyba niewielu zostałoby na świecie mięsożerców.

Krowy czy kozy hoduje się co prawda od dość dawna, ale wiem, że mleko potrafi uczulać i dawać bardzo dziwne objawy, tyle że moje dziecię tak ubóstwiało mleko, że zupełnie nie dało się go odstawić, pił całymi zgrzewkami, a pewności nie mieliśmy, bo testy alergiczne mleka nie wykazywały. Teraz mojemu dziecku znikła nagle astma alergiczna, po 13 latach walki z nią. To też mnie przekonało - i u niego myślę, że u niego to raczej chodziło właśnie o mleko.

molooko - 2013-04-18, 12:16

DoskaZ napisał/a:

Najbardziej mnie przekonuje to, że dieta roślinna była zawsze dla człowieka bardziej naturalna, że mięso - jeśli było - to bardzo rzadko, tylko od święta. Nie było lodówek, a jeszcze wcześniej nawet nie było hodowania zwierząt. Więc mięso jadło się bardzo rzadko.

Z tego co kojarzę, to człowiek tysiące lat temu żywił się roślinami, ale również i mięsem i wcale to nie było takie od święta, o ile w jego otoczeniu były zwierzęta na które mógł polować.
DoskaZ napisał/a:

Rak i choroby serca są ponoć chorobami cywilizacyjnymi, więc jeśli winna im jest między innymi dieta - to na pewno trzeba wracać do tamtych korzeni.

Wyrzućmy telewizory, komputery, telefony, lodówki, kuchenki, krzesła, wróćmy do korzeni.
Tryb życia człowieka nawet w ostatnim wieku zmienił się o 180stopni. Dieta na pewno ma ogromny wpływ, ale do tego dochodzi brak aktywności, co według mnie jest jednym z głównych powodów problemów zdrowotnych, stres, zanieczyszczenia i wiele innych.

DoskaZ napisał/a:
Zresztą coś w tym jest - surowy owoc czy warzywo zwykle nie wzbudza w człowieku obrzydzenia - a surowe mięso zwykle tak. Gdy jesteśmy głodni chętnie sięgamy po owoce, ale raczej nie szukamy zająca do zabicia i rozszarpania. Tak na logikę. Gdybyśmy rzeczywiście musieli sami zabić zwierzęta, które zjadamy, to chyba niewielu zostałoby na świecie mięsożerców.

Bo do owoców jesteśmy przyzwyczajeni, widzimy je od małego, a surowe mięso w dzieciństwie to już raczej rzadkość. Tak na logikę, to właśnie taką opcje zaoferowała nam cywilizacja, możemy iść kupić warzywko, mięso i wszystko inne więc skąd pomysł z zabijaniem?
Sam jestem wege, ale jeśli byłbym głodny i jako jedyne źródło pożywienia miał zwierze, to gdybym dał rade, to bym je zabił. Poza tym biologia człowieka jest nastawiona na przetrwanie, ciało w sytuacjach ekstremalnych rządzi umysłem. To postęp i to 'uwygodnienie' nas rozleniwiły i stłumiły zwierzęce instynkty. A człowiek jest w stanie zjeść drugiego człowieka żeby tylko przeżyć.


Przy okazji POLECAM WSZYSTKIM artykuły na temat żywienia na stronie Nowej Debaty
:arrow: :arrow: :arrow: hxxp://nowadebata.pl/category/odzywianie/

DoskaZ - 2013-04-26, 15:35

Mamy kryzys związany z dietą ale wolałabym nie rozmawiać o nim na forum ogólnym. Czy jest taką możliwość, żeby o tym porozmawiać w miejscu bardziej prywatnym?
molooko - 2013-04-26, 17:15

Jest funkcja prywatnych wiadomości, jeśli to Pani chodzi.
DoskaZ - 2013-04-26, 18:51

Nie, nie chodzi mi o PW.

Na forum jest wszystko, co jest "cacy".

Na dobre wiadomości jest nawet wydzielone miejsce:
"Tylko dobre wiadomości
W tym dziale możemy się pochwalić, pogratulować czy złożyć życzenia. Słowem, kraina wiecznej słodkości. ;-) "

Gdzie jest dział:
"Złe wiadomości
W tym dziale możemy się pożalić, ponarzekać i oczekiwać pocieszenia. Słowem, kraina ciemności. :-( ".

Nie sądzę, żeby każdy kochał się żalić publicznie, gdzie może to przeczytać ktoś, kto nas zna i skojarzy, a jest zdecydowanie przekonany, że mięso jeść należy.

Przypuszczam, że nie wszyscy początkujący weganie sobie radzą z tak ogromnymi zmianami w diecie. Ja sobie ostatnio chyba zupełnie przestaję radzić.

Przyjaciół się nie poradzę, bo jedyną ich odpowiedzią będzie "a nie mówiłam/em". Osoby z rodziny, które są weganami od lat są nimi nie dla zdrowia, tylko z powodu przekonań, więc sami uważają, że dieta wegańska jest nienaturalna i trzeba uzupełniać ją udziwnieniami w stylu całych ton tofu, mleka sojowego i preparatów witaminowych. Jeśli oni mają rację (weganizm szkodzi zdrowiu), to ja zrezygnuję, a już na pewno przekonam syna do powrotu do normalnej diety. Mam jeszcze nadzieję, że jest inaczej, więc zostaliście mi tylko Wy.

kasienka - 2013-04-26, 19:23

DoskaZ, tu jest temat "trzy powody do warczenia"
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=4243&postdays=0&postorder=asc&start=0

można sobie ponarzekać ;)

Co do wątpliwości dotyczących diety, nie ma się chyba czego wstydzić. Pewnie wielu osobom zdarzają się kryzysy. Raczej mało prawdopodobne, żeby ktoś Cie tu zaczął opieprzać, że Ci nie wychodzi ;) Są tu różni ludzie, różnie jedzący. Ja nie jadłam mięsa przez 14 lat, w tym czasie rok byłam weganką, potem nagle zaczęłam mięso od czasu do czasu jeść. Teraz właściwie mi się nie zdarza, choć nie powiem, że jestem całkiem wege i tak się nie określam. Po prostu bardzo unikam, nie potrzebuję przynależności. Wiele osób o tym wie i nigdy nie usłyszałam tu złego słowa na swój temat, choć pewnie dla niektórych jest to trudne do przełknięcia. Za to wciąż dowiaduję się nowych rzeczy, wpadają nowe pomysły na fajne potrawy czy rzeczy, które są istotne dla zdrowia i tu jest skarbnica i mnóstwo ludzi, którzy mają na ten temat dużą wiedzę.

Nie sądzę, żeby była potrzeba otwierania zamkniętego działu do żalenia się na ten temat - i tak wiele osób miałoby do niego dostęp i i tak większości z nich pewnie nie znałabyś osobiście, więc niewiele by to chyba zmieniło?

Nie załamuj się ;)

DoskaZ napisał/a:
weganizm szkodzi zdrowiu
- a jakieś przykłady? Dobrej wegańskiej diety? Wedle moje wiedzy to jest właściwie najzdrowsza dieta, ostatnio jak mówiłam zwykłej lekarce (przy okazji kardiolog) że rezygnuję z mleka, bo chyba mi szkodzi powiedziała "i dobrze, dorośli i tak nic z mleka nie mają" ;)

A tofu nie lubisz? Nie trzeba tego traktować jako uzupełnienia, tofu jest pyszne samo w sobie (przynajmniej dla mnie ;) ), ale jesli nie lubisz to bez niego tez możesz przeciez jeść zdrowo i wegańsko :)

DoskaZ - 2013-04-26, 20:59

To nie jest tak, że nic mi nie wychodzi. Coraz lepiej gotuję bez mięsa, znajduję świetne przepisy i dostosowuję je do naszych potrzeb. Jest smaczniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Jest więcej warzyw, niż kiedykolwiek wcześniej. Jest też więcej rzeczy, które wcześniej jedliśmy tylko pieczone, a teraz jemy surowe (siemię lniane, sezam, pokrzywa, szpinak, cukinia). Nie ma tłuszczy zwierzęcych ani margaryny, a olej jemy raz od wielkiego dzwonu. Teoretycznie powinno być zdrowiej.

Chodzi o to, że jakoś inaczej, nerwowo się zrobiło w domu. Wszyscy się na siebie ostatnio drzemy, nigdy tak nie było. B12 jakoś już na to nie pomaga. A wiosna jest przecież co roku.

Wkurza mnie, że jem prochy, a one nam i tak nic nie dają (B12, nie znoszę i nigdy wcześniej nie stosowałam suplementów diety, witamin, dodatków itp - w dzieci też nigdy nic takiego nie pakowałam i rosły zdrowo).

I nie mówcie mi, że to dlatego, że chce nam się mięcha, bo to nieprawda. Były święta, byliśmy na weselu, wszyscy jedli przy nas mięso i nabiał i mogliśmy to jeść (tak, jak mówiłam wcześniej - zrezygnowaliśmy z mięsa tylko dla zdrowia, więc odstępstwo nie byłoby problemem), a jednak jedliśmy potrawy wegańskie.

Zaczynam się więc zastanawiać, czy my nie robimy sobie krzywdy. Czy istnieje chociaż jedna osoba tutaj na forum, która jest na diecie czysto wegańskiej od minimum roku, je sobie te niemyte warzywa z ogródka, nie używa tabletek B12 ani D3 i jest zdrowa?.

ropuszka - 2013-04-26, 21:03

DoskaZ napisał/a:
Czy istnieje chociaż jedna osoba tutaj na forum, która jest na diecie czysto wegańskiej od minimum roku, je sobie te niemyte warzywa z ogródka, nie używa tabletek B12 ani D3 i jest zdrowa?.


wg mnie to nie będzie miarodajne. mamy nawet kilkuletni zapas witaminy B12 w momencie odstawienia mięsa. suplementacja D3 jest zalecana wszystkim, którzy żyją daleko od równika

majaja - 2013-04-26, 21:11

DoskaZ napisał/a:
Przypuszczam, że nie wszyscy początkujący weganie sobie radzą z tak ogromnymi zmianami w diecie. Ja sobie ostatnio chyba zupełnie przestaję radzić.
Ja po ponad 20 latach wegetarianizmu rezygnuję z mleka, tylko, jajka zostały i sobie nie radzę (odparzony tyłek córy po moich lodach dowodem), tak więc nie ejsteś sama. I nie lubię tofu, co takiego niezbędnego w nim jest?
majaja - 2013-04-26, 21:14

DoskaZ napisał/a:
A wiosna jest przecież co roku.
ta zimowiosna w tym roku jest specyficzna, mięsożercy też odczuwają ją negatywnie
DoskaZ - 2013-04-26, 21:55

Wiem, ropuszka, niemal każdy z genialnych tabletkowych suplementów i witamin jest "zalecany". Nigdy ich nie stosowaliśmy, leków unikaliśmy jak ognia i zawsze było dobrze. Mieszkamy, gdzie mieszkaliśmy. Zrezygnowaliśmy tylko z mięsa i nabiału. Więc naprawdę nie rozumiem, czemu - skoro ta dieta jest zdrowa - tabletki musimy jeść. Jemy B12 i nadal nic nie to nie daje. Powiecie, że musi być jeszcze D3 - jaki suplement będzie następny?

To jest dla mnie zupełnie nielogiczne. Znam argumenty (jedzenie brudu i z chodzenie po słońcu), ale mnie one nie przekonują, szczególnie że ponoć zimą D3 nie tworzy się na skórze z powodu zbyt dużego kąta padania promieni słonecznych. Dieta, która wymaga suplementów w jakimś sensie jest dla mnie niepełnowartościowa.

A teraz, gdy widzę, jak stany depresyjne łapią po kolei każdego z nas, mam coraz częściej podejrzenia, że być może jednak rzeczywiście, tak jak mówią wszyscy nie-weganie, robię rodzinie krzywdę.

arahja - 2013-04-26, 22:15

DoskaZ napisał/a:
Jemy B12 i nadal nic nie to nie daje.


Myślenie magiczne. Przestań jeść i zobaczysz za 2-3 lata, jakie będą efekty. Tu nie chodzi o to, że ma być jakoś "wspaniale" dzięki suplementom, tylko o to, by organizm funkcjonował prawidłowo.

DoskaZ napisał/a:
Znam argumenty (jedzenie brudu i z chodzenie po słońcu), ale mnie one nie przekonują, szczególnie że ponoć zimą D3 nie tworzy się na skórze z powodu zbyt dużego kąta padania promieni słonecznych. Dieta, która wymaga suplementów w jakimś sensie jest dla mnie niepełnowartościowa.


Dziewczyny powiedziały wyżej. Witamina D jest rekomendowana dla WSZYSTKICH w naszej szerokości geograficznej, niezależnie od rodzaju stosowanej diety.

Lily - 2013-04-26, 22:17

DoskaZ, a dla kogo są te wszystkie witaminy w aptece, skoro ludzie jedzący wszystko nie mają żadnych niedoborów? Myślisz, że wszyscy pacjenci psychiatrów i innych lekarzy to weganie, względnie wegetarianie? W szpitalach też głównie oni leżą?
kasienka - 2013-04-26, 22:25

DoskaZ, wydaje mi się, że problem nie leży w diecie. Być może coś innego Was gryzie, a może za duże spięcie na ortodoksyjną dietę od razu - czasem lepiej pomału rezygnować z różnych rzeczy, jeśli to sprawia problem. B12 jest potrzebna i wydaje mi się, ze lepiej jednak łykać ją na wegańskiej diecie niż potem łazić na zastrzyki ;) Ale to chyba jedyna rzecz, która trzeba przypilnować.

Stany depresyjne łapią niestety wiele osób, wiesz, że podobno najwięcej samobójstw jest wiosną? Mało pocieszające, ale taka prawidłowość. Często czeka się na wiosnę jak na zbawienie, a kiedy ona przychodzi nic się nie zmienia i dół się pognębia. To nie jest związane z dietą ;)

DoskaZ - 2013-04-26, 22:26

majaja napisał/a:
Ja po ponad 20 latach wegetarianizmu rezygnuję z mleka, tylko, jajka zostały i sobie nie radzę (odparzony tyłek córy po moich lodach dowodem), tak więc nie ejsteś sama. I nie lubię tofu, co takiego niezbędnego w nim jest?
Majaja, sympatycznie jest nie być samą, dzięki. :-)

Tofu właściwie to jeszcze zjem, szczególnie dobrze przyprawione albo w potrawach typu pierogi ruskie. Jest dobre ale jak dla nas za drogie, a żeby je w domu robić, to musiałabym przerabiać tony soji. Ta osoba z rodziny pije mnóstwo mleka sojowego i je tofu ze względu na białko, jest przekonana że inaczej połamią jej się kości. My nie jemy, jeszcze nam się nic nie połamało. Ale ogólnie zaczynam się bać, może zbyt radykalne te zmiany, może to trzeba powoli?

Majaja, a takich obaw, jak ja, nie masz?

Słuchajcie, a może ja nie doczytałam. Czy jest gdzieś na forum temat o tym, w jaki sposób wprowadzać takie zmiany, jakie kryzysy się pojawiają i jak sobie z nimi radzić? Jakie potrawy są absolutnie "obowiązkowe" dla początkujących (już kilka takich odkryłam, jak np twarożek z migdałów, miso, tahini czy tempeh)?

bodi - 2013-04-26, 22:52

Doska,za bardzo chyba przejmujesz sie tá osoba z rodziny jako wzorem weganina,z tego co piszesz jej wiedza na temat.odzywiania ma spore luki (mleko sojowe I tofu jako niezbedne zrodla bialka -bzdura,mozna spokojnie wykluczyc soje calkiem,I dostarczac bialka z innych zrodel; a co do argumentu o kosciach- to wapn I inne czynniki,takie jak aktywnosc fizyczna,buduja kosci,a nadmiar bialka moze byc dla nich wrecz szkodliwy). Wiekszosc osob na przecietnej typowej miesozernej diecie ma przekroczone normy bialka wielokrotnie,co prowadzi do wielu prpblemow zdrowotnych.

Mysle ze przyczyna waszych nerwow,poza dziwna wiosna,ktora juz wszystkim daje na glowe,moze byc duze napiecie zwiazane z dieta,a nie sama dieta.

Watpliwosci same w sobie nie musza byc zle,moga np prowadzic do pracy nad poszerzaniem swojej wiedzy :) jesli chcesz napisz moze co jecie,przez kilka dni,a my sie tu nad tym kolektywnie pomadrzymy :)

A odpowiadajac na Twoje pytanie - ja jestem na diecie czysto weganskiej od osmiu lat,suplementuje b12, widze ze tá dieta bardzo mi sluzy.warzywa Jem obrane lub/i umyte,niestety nie z wlasnego ogrodka,ale nawet gdybym takowy posiadala,nie polegalabym na glebie jako zrodle wit b12 ;)

DoskaZ - 2013-04-26, 22:59

arahja napisał/a:
Myślenie magiczne. Przestań jeść i zobaczysz za 2-3 lata, jakie będą efekty.
Przez 40 minionych lat nie tknęłam witaminy B12 i efektów negatywnych nie widzę. Moi rodzice nawet nie wiedzą, co to takiego jest.

arahja napisał/a:
Dziewczyny powiedziały wyżej. Witamina D jest rekomendowana dla WSZYSTKICH w naszej szerokości geograficznej, niezależnie od rodzaju stosowanej diety.
Wiem, dlatego jej nie jem. Nigdy dotąd jej nie jadłam (moja rodzina również nie) i nic nam nie było.

Lily napisał/a:
DoskaZ, a dla kogo są te wszystkie witaminy w aptece, skoro ludzie jedzący wszystko nie mają żadnych niedoborów?
W aptece leżą nie tylko witaminy, ale i mnóstwo innych preparatów. Na przykład środki nasenne. Środki pobudzające. Środki uspokajające. Leżą tam, bo firmom farmaceutycznym udało się przekonać niektórych ludzi, że są one im niezbędne.

Jeśli to uważasz za wystarczający argument Lily, to powiedz mi proszę - czemu w sklepach jest tyle produktów zawierających oczywiste szkodliwe dodatki (glutaminian, aspartan, środki konserwujące)?

Lily napisał/a:
Myślisz, że wszyscy pacjenci psychiatrów i innych lekarzy to weganie, względnie wegetarianie? W szpitalach też głównie oni leżą?
Nie, nawet myślę wręcz przeciwnie. Weganie czy wegetarianie, to ludzie świadomi. Uzupełniają to, czego w ich diecie brakuje. Rzecz w tym, że dieta, która wymaga takich uzupełnień, wydaje mi się niepełnowartościowa. Najwyraźniej mam wybór: dieta wegańska + sztuczne witaminy lub tak jak było dotychczas: dieta zwykła bez sztucznych witamin. Co oznaczałoby dla mnie, że dieta wegańska jednak nie jest optymalna i powinno się jeszcze coś od czasu do czasu jeść, np jajka.

No faktycznie, może to, że ta wiosna się tak opóźniła ma tak bardzo negatywny wpływ na nas. Albo jestem przesadnie wypełniona obawami związanymi ze zmianą diety i wyraźniej widzę problemy, które być może pojawiają się co wiosnę, tylko ja nie zwracałam na nie uwagi.

Nie wiem, jak pozbyć się obaw.

an - 2013-04-26, 23:03

ropuszka napisał/a:
DoskaZ napisał/a:
Czy istnieje chociaż jedna osoba tutaj na forum, która jest na diecie czysto wegańskiej od minimum roku, je sobie te niemyte warzywa z ogródka, nie używa tabletek B12 ani D3 i jest zdrowa?.


wg mnie to nie będzie miarodajne. mamy nawet kilkuletni zapas witaminy B12 w momencie odstawienia mięsa. suplementacja D3 jest zalecana wszystkim, którzy żyją daleko od równika

A według mnie, to też nie jest miarodajne, każdy inaczej się żywi, inaczej przyswaja, więc i zapasy może miec inne
W ogóle myślę, że z tymi kilkuletnimi zapasami to jakiś ogromny mit

Kiedyś suplementacją podniosłam sobie poziom B12 do 700 ng/L normy, a rok później już było blisko dolnej granicy - 264 (suplementowałam nieregularnie, jadałam sporo jajek i wtedy jeszcze ser żółty na pizzy), jak widać zapas wzbogacany na długo nie wystarczył :( Fakt, że surowych nieoczyszczonych warzyw w tamtym okresie prawie nie jadłam, ale nie ma pewności, że to w ogóle działa w naszym zindustrializowanym świecie.

an - 2013-04-26, 23:13

DoskaZ napisał/a:
arahja napisał/a:
Myślenie magiczne. Przestań jeść i zobaczysz za 2-3 lata, jakie będą efekty.
Przez 40 minionych lat nie tknęłam witaminy B12 i efektów negatywnych nie widzę.

Ale jadłaś mięso, jajka, nabiał?

DoskaZ napisał/a:
arahja napisał/a:
Dziewczyny powiedziały wyżej. Witamina D jest rekomendowana dla WSZYSTKICH w naszej szerokości geograficznej, niezależnie od rodzaju stosowanej diety.
Wiem, dlatego jej nie jem. Nigdy dotąd jej nie jadłam (moja rodzina również nie) i nic nam nie było.

Nikt nie ma rentgena w oczach ;) Nie zobaczysz dziur w kościach (osteoporoza), do póki nie zacznie boleć albo nie złamiesz kości, albo nie zrobisz densytometrii ;) Poza tym brak witaminy D wpływa na tak wiele innych funkcji, choćby właśnie na nastrój depresyjny ...
Myślę, że jest tak jak ktoś zauważył - to może się brać z obaw (no i z długiej zimy i braku witaminy D też ;) ) a nie z jakichś wegańskich niedoborów

Większość "wszystkożerców" ma jakieś niedobory, współczesne trendy żywieniowe (przetworzona żywność, używki, dodatki do żywności itd) i nie tylko żywieniowe (tryb życia) nie służą zdrowiu

MartaJS - 2013-04-26, 23:40

Ja nie biorę D ani B12, ale jem sporo jajek.

Myślę, że nasze organizmy, tak samo jak organizmy zwierząt i roślin, są przystosowane do pewnych nieregularności w podawaniu różnych składników. Nigdy i nigdzie w przyrodzie nie jest tak, że jakaś witamina, jakiś minerał, jakiś składnik występuje w pokarmie zawsze w takim samym stężeniu, w takiej samej ilości, zawsze jest tak samo dostępny. Inaczej jest zimą, inaczej latem, inaczej na przednówku, a inaczej po zbiorach... Dlatego podejrzewam, że niepotrzebnie się martwimy np. zimowym niedoborem wit.D, próbujemy uzupełniać, tak żeby jej poziom był zawsze taki sam... Zimą jest mniej, latem jest więcej, może to tak ma być po prostu?

DoskaZ - 2013-04-26, 23:55

MartaJS napisał/a:
Ja nie biorę D ani B12, ale jem sporo jajek.
Od jak dawna tak jesz? Twoje dzieci również?

MartaJS napisał/a:
Nigdy i nigdzie w przyrodzie nie jest tak, że jakaś witamina, jakiś minerał, jakiś składnik występuje w pokarmie zawsze w takim samym stężeniu, w takiej samej ilości, zawsze jest tak samo dostępny. Inaczej jest zimą, inaczej latem, inaczej na przednówku, a inaczej po zbiorach... Dlatego podejrzewam, że niepotrzebnie się martwimy np. zimowym niedoborem wit.D, próbujemy uzupełniać, tak żeby jej poziom był zawsze taki sam... Zimą jest mniej, latem jest więcej, może to tak ma być po prostu?
MartaJS, od dzisiaj zostaję Twoją fanką. :mryellow: To jest teoria, której mi brakowało :-D
MartaJS - 2013-04-27, 00:07

DoskaZ napisał/a:
MartaJS napisał/a:
Ja nie biorę D ani B12, ale jem sporo jajek.
Od jak dawna tak jesz? Twoje dzieci również?


Od 15 lat. Dzieci w okresie zimowym dostają D3, chociaż przyznam, że niezbyt regularnie.

Napiszę jeszcze, że wierzę w powszechne niedobory wit.D, jeśli przyjmiemy, że ludzie nie wystawiają czubka nosa na słońce bez posmarowania go kremem z filtrem.

DoskaZ - 2013-04-27, 00:09

an napisał/a:
Nie zobaczysz dziur w kościach (osteoporoza), do póki nie zacznie boleć albo nie złamiesz kości, albo nie zrobisz densytometrii ;)
A kiedy nam się ta osteoporoza zacznie objawiać? ;-) Ojciec ma już 76 lat, nie stosował witaminy D3.
I dlaczego w mojej rodzinie nikt nie łamie kości nawet przy tak dużych przeciążeniach, jak spadanie z konia?

AZ - 2013-04-27, 00:21

osteoporoza dotyczy głównie kobiet po menopauzie.

i pogratulować tacie zdrowia ;)

DoskaZ - 2013-04-27, 00:25

MartaJS napisał/a:
DoskaZ napisał/a:
MartaJS napisał/a:
Ja nie biorę D ani B12, ale jem sporo jajek.
Od jak dawna tak jesz? Twoje dzieci również?


Od 15 lat.
Dobrze rozumiem? Czyli od 15 lat tylko dieta wegańska+jajka? Bez suplementacji? Czujesz się dobrze i masz przy takim żywieniu dwójkę zdrowych dzieci?

Dziękuję, naprawdę bardzo mnie uspokoiłaś, MartaJS to jest informacja, której tak potrzebowałam, żeby przestać mieć wątpliwości. :-D

an - 2013-04-27, 00:27

DoskaZ napisał/a:
an napisał/a:
Nie zobaczysz dziur w kościach (osteoporoza), do póki nie zacznie boleć albo nie złamiesz kości, albo nie zrobisz densytometrii ;)
A kiedy nam się ta osteoporoza zacznie objawiać? ;-) Ojciec ma już 76 lat, nie stosował witaminy D3.
I dlaczego w mojej rodzinie nikt nie łamie kości nawet przy tak dużych przeciążeniach, jak spadanie z konia?

Na to ma wpływ więcej czynników, jeśli ktoś jada np ryby, to będzie miał więcej witaminy D. Jedni bywają na słońcu często, z odkrytym ciałem, bez nadmiernego blokowania UV, a wielu jest takich, którzy nawet jak jest słońce, nie korzystają z niego. Mniej produktów mlecznych i mięs - mniej białka zwierzęcego do neutralizacji którego organizm pobiera wapń z kości, dodatkowo ważny jest też ruch, oraz inne składowe.
Witamina D to jeden z ważnych czynników, ale nie jedyny.

Ja akurat nie bardzo zgadzam się z teorią, że do pewnych niedoborów jesteśmy przystosowani. Potrafimy przez jakiś czas funkcjonować trochę gorzej, ale jednak gorzej, a jeśli to trwa dłużej, to może się skończyć znacznie gorzej.

DoskaZ - 2013-04-27, 00:32

AZ napisał/a:
osteoporoza dotyczy głównie kobiet po menopauzie.

i pogratulować tacie zdrowia ;)
Mama, która zmarła w wieku 76 lat, miała różne choroby ale nie osteoporozę. Dwa lata przed śmiercią spadła ze schodów przez całe piętro. Była wtedy okropnie poobijana i poraniona, ale nic nie złamała.
Tato niestety też nie jest okazem zdrowia, choruje na serce. Stąd zresztą nasze nagłe przestawienie się na weganizm. Wierzyliśmy, że to mu pomoże i chcieliśmy go wesprzeć w tej diecie. Tato niedawno jednak zrezygnował.

an - 2013-04-27, 00:34

AZ napisał/a:
osteoporoza dotyczy głównie kobiet po menopauzie.

i pogratulować tacie zdrowia ;)

No właśnie nie tylko : >

Przy okazji polecam hxxp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=e7Ngj2NDymw

i to też hxxps://www.youtube.com/watch?v=4Trm7a4SEiw&list=PL5A6049A2850C5347

DoskaZ - 2013-04-27, 12:58

Bardzo Wam dziękuję za pomoc, mam nadzieję że to nasz ostatni kryzys.
Te filmiki są rzeczywiście rewelacyjne, zresztą książka, którą wtedy znalazłam i na której się opierałam była napisana właśnie przez tych dwóch lekarzy.

Pozwolę sobie powtórzyć jeszcze jedno moje pytanie:
Cytat:
Czy jest gdzieś na forum temat o tym, w jaki sposób wprowadzać takie zmiany, jakie kryzysy się pojawiają i jak sobie z nimi radzić? Jakie potrawy są absolutnie "obowiązkowe" dla początkujących (już kilka takich odkryłam, jak np twarożek z migdałów, miso, tahini czy tempeh)?

bodi - 2013-04-27, 13:56

Doska,najblizszy tego o co pytasz jest watek Ani D. "dieta weganska w ciazy". Chociaz o Ile pamiec mnie nie myli,tempeh I miso tam nie wystepuja ;)

Bardziej "obowiazkowe" sa kasze,warzywa,zwl zielone,bo zwykle jemy ich za malo,straczki,orzechy.

Na kryzys pt "to co já mam dzisiaj ugotowac??" pomaga watek "co dzisiaj jedliscie?" (uwaga,nieweganski,inspirowac sie selektywnie ;) )

Na ogolny kryzys pt "czy weganizm jest dla mnie?" najlepsza jest chyba lektura Campbella I ew watku "101 powodow zeby zostac weganinem"

Powodzenia i nie stresuj sie za bardzo :)

DoskaZ - 2013-04-27, 14:12

Dziękuję bodi :-D
adriane - 2013-04-27, 14:19

Ja znam rodzine na diecie prawie weganskiej - rzadko jaja i maslo, ktora je warzywa ze swojego ogrodka,organiczne, czasem prosto z ziemi i niczego nie suplementuja. Mama w tej rodzinie jest dietetykiem, nie maja zadnych niedoborow, sa zdrowi etc.
Nie uwazam, ze suplementacja jest dla kazdego. Poza tym uwazam, ze normy sa zawyzone, badania robione na przecietnych ludziach, ktorzy swiadomie badz nie, cos suplementuja, bo sztuczne witaminy sa dodawane do wielu produktow jak np.mleko, gotowe produkty, margaryny, maki, jogurty, soki etc.
Podoba mi sie tez teoria MartyJS :)

TinaM - 2013-04-27, 14:31

DoskaZ napisał/a:
Bardzo Wam dziękuję za pomoc, mam nadzieję że to nasz ostatni kryzys.
Te filmiki są rzeczywiście rewelacyjne, zresztą książka, którą wtedy znalazłam i na której się opierałam była napisana właśnie przez tych dwóch lekarzy.

Pozwolę sobie powtórzyć jeszcze jedno moje pytanie:
Cytat:
Czy jest gdzieś na forum temat o tym, w jaki sposób wprowadzać takie zmiany, jakie kryzysy się pojawiają i jak sobie z nimi radzić? Jakie potrawy są absolutnie "obowiązkowe" dla początkujących (już kilka takich odkryłam, jak np twarożek z migdałów, miso, tahini czy tempeh)?


Wątków o które pytasz nie kojarzę, ale wydaję mi się że być może u Was problemem była zbyt nagła zmiana diety, zbyt duże restrykcje i oczekiwania wobec diety(?).
Ja nie jem mięsa dopiero od ok 1,5 roku, przez pierwsze 3 m-ce jadłam jeszcze ryby, teraz dopiero zaczęłam odstawiać nabiał, jajka jem i nie wiem czy zrezygnuję. Te 1,5 roku to dla mnie ciągła nauka, świadomość na temat odżywiania zmieniła mi się o 180st. Dużo czytam, czerpię z doświadczeń innych (wegedzieciak!:)) i ciągle się czegoś nowego uczę. Znasz fundację Wiemy co jemy? Warto zapoznać się z badaniami Małgorzaty Desmont.

To jest proces, trzeba słuchać własnego organizmu, obserwować jego reakcje. Nie uważam zeby dieta wagańska była remedium na wszystko. Faktem jest że przy stosowaniu tej diety konieczna jest suplementacja B12, ale jeśli bardzo nie chcesz stosować suplementów to co stoi na przeszkodzie żebyście wprowadzili do diety np. jajka? Bo rozumiem że Wasz weganizm to wybór tylko ze względów zdrowotnych, nie etycznych?
Jestem przekonana, że dieta owowege może być równie zdrowa jak wegańska. Po co od razu popadać w skrajności?

Zresztą uważam, że tak naprawdę każda dieta odpowiednio prowadzona może być zdrowa, nawet taka w której jest mięso (bez wchodzenia w kwestie etyczne).

Co do Twojego drugiego pytania - nie ma potraw absolutnie obowiązkowych, są grupy produktów które należy spożywać: warzywa, owoce, strączki, pełne ziarno, pestki/nasiona. A z tego można skomponować wszystko. :)

Polecam Ci artykuł (całą stronę zresztą, fajnie i przystępnie piszą o odżywianiu) i zapoznanie się z piramidą żywieniową w nim zamieszczoną:
hxxp://veganworkout.org.pl/co-jesc/

Pozdrawiam i życzę żeby kryzys jak najszybciej minął! :)

majaja - 2013-04-27, 16:14

DoskaZ napisał/a:
Majaja, a takich obaw, jak ja, nie masz?
wiesz, u mnie to jest trochę przymusowe, córa jest uczulona na mleko krowie, a jest jeszcze na cycu, do tego ja mam za sobą kłopoty gastryczne, m.in. zapalenie trzuski gdzie odstawienie prztworów mlecznych jest bardzo wskazane. Generalnie ja od dawna nie jestem przekonana co do tego, że mleko ma jakieś właściwości pozytywne, ale dla mnie to trudne organizacyjnie do ogarnięcia, pół biedy w domu, mleczko migdałowe już potrafię zrobić :) , ale jeszcze nie umiem namówić córy by się napiła. Przerażają mnie trochę wyjazdy wakacyjne, szcególnie spływ, jak wezmę za mało paprykarza to będzie suchy chleb z cebulą.
an - 2013-04-27, 16:37

Zgadzam się z tym co pisze TinaM, a także tym hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=413306#413306
Myślę że w przypadku wątpliwości dotyczących przyswajania i konieczności suplementacji, warto zrobić badanie na poziom b12, wtedy będzie jakiś punkt odniesienia, zwłaszcza w sytuacji kiedy nie najlepiej się czujemy, nie suplementujemy, nie spożywamy oficjalnie uznanych źródeł tej witaminy. (Wiem, że koszt, ale czasem lepiej się upewnić, żeby przestać się zadręczać).

Alispo - 2013-04-27, 17:18

Zgadzam sie z an,jesli nie chcesz suplementowac,to moze rob co jakis czas kontrolne badania(teraz nie ma sensu,bo zbyt krotko jestescie vegan zeby cos sie zmienilo,ale w przyszlosci),aczkolwiek lepiej na wszelk iwypadek zapobiegac niedoborom i osobiscie nie rozumiem tego uciekania od B12(bo ma forme tabletki czy co?jakby co ,są tez fortyfikowane produkty-mleko sojowe chociazby)
Tez mysle,ze mocno skupiasz sie na diecie i moze jeszcze masz zwykle watpliwosci po latach tradycyjnego jedzenia i zycia wsrod mitow,ze dieta weganska nie jest zdrowa.Spokojnie,jest wrecz przeciwnie :-) Z tego co piszesz szukasz np.typowo weganskich produktow,o tych o ktorych piszesz nie slyszalam nawet przez lata weganizmu,niektorych nigdy nie probowalam a jestem weganką od 11 lat),jak pisze TinaM: "nie ma potraw absolutnie obowiązkowych, są grupy produktów które należy spożywać: warzywa, owoce, strączki, pełne ziarno, pestki/nasiona. A z tego można skomponować wszystko. :) "

an - 2013-04-27, 17:45

Tu jest wpis z "wiemy co jemy" (podane za American Institute for Cancer Research - AICR)
pokazujący odpowiedniki białkowe, co też wcale nie znaczy, że każdy musi tyle jeść codziennie
hxxps://www.facebook.com/photo.php?fbid=519299774763850&set=a.385350298158799.112416.181055951921569&type=1&relevant_count=1
hxxps://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/484590_519299774763850_897444205_n.jpg

Zapomniałam jeszcze dodać w poprzednim wpisie, że na diecie owo-wege też nie jest łatwo o wit.B12 i też powinno się sprawdzić jej poziom.

Agnieszka - 2013-04-27, 19:31

DoskaZ: przez jakiś czas jako wege byłam pod opieką Instytutu hematologii (mam za wysoki poziom żelaza) i wierz mi, że badanie poziomu B12 jest w standardzie badań tam (do tego bezpłatnych) dla wszystkich pacjentów niezależnie od diety. Moja mama, która choruje neurologicznie (jada tradycyjnie chyba, że mieszka u mnie albo tylko ja robię zakupy i posiłki) również miała sprawdzany (u niej też w pakiecie badań specjalistycznych).
Nawet tradycyjny sposób jedzenia zwłaszcza jeśli obfituje w przetworzone rzeczy może być przyczyną niedoborów choć zazwyczaj większość ludzi stosuje uzupełniacze w postaci witamin, suplementów wszelakich, które często B12 zawierają w składzie a przyjmowane regularnie jeśli brak zaburzeń wchłaniania zazwyczaj utrzymują poziom lub jego granice.
Padła propozycja rozpiski Ani D (bardzo cenię za dobór smaków, pomysłowość, na forum znajdziesz przepisy) wg mnie jest bardzo warto przeczytać. Jeśli nie trafiłaś i nie wklejony link zerknij: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=72
Za prostotę, pomysłowość i smaki (tym bardziej że w różnych okolicznościach wszelakie rzeczy miałam okazję smakować i moja córka także) polecam blog euri: hxxp://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/weganski-tort-z-owocami-i-bita-smietana.html

DoskaZ - 2013-04-28, 17:51

TinaM napisał/a:
co stoi na przeszkodzie żebyście wprowadzili do diety np. jajka? Bo rozumiem że Wasz weganizm to wybór tylko ze względów zdrowotnych, nie etycznych?
Jestem przekonana, że dieta owowege może być równie zdrowa jak wegańska. Po co od razu popadać w skrajności?
Wiem, że to był skok na głęboką wodę, to nie było zbyt rozsądne. Jednak nie mogę powiedzieć, że wybór był wyłącznie ze względów zdrowotnych.

Rzeczywiście, z powodu kłopotów zdrowotnych (moich rodziców, nie naszych) zainteresowaliśmy się tematem. A ze mną i mężem jest tak, że jak już czymś się zainteresujemy, to nas to pochłania. Czytaliśmy wszystko i wszędzie. Wreszcie mąż trafił na porywający wykład Gary Yourofskiego, który obejrzeliśmy wszyscy razem:
hxxps://www.youtube.com/watch?v=t3DPCQjlanM
Po tym wykładzie... no po prostu nie bardzo smakuje nie tylko mięso, ale również mleko, sery i jaja. Syn stał się nagle jeszcze bardziej radykalny, niż my, początkowo postanowił rzucić wszystko i wytrwał całe 3 miesiące. Teraz trochę jednak wymiękł i je jajka od czasu do czasu.

Tak że to nie jest tak, że dieta weszła wyłącznie z powodów zdrowotnych. Jajka są teraz u nas w domu dostępne, ale tylko wiejskie i nie są używane do żadnych potraw. Jeśli ktoś zdecyduje, żeby zjeść jajko, to po prostu sam sobie je gotuje i zjada. Mięsa i mleka oczywiście nie ma.

TinaM napisał/a:
Polecam Ci artykuł (całą stronę zresztą, fajnie i przystępnie piszą o odżywianiu) i zapoznanie się z piramidą żywieniową w nim zamieszczoną:
hxxp://veganworkout.org.pl/co-jesc/
Dziękuję, ją już mam wydrukowaną, faktycznie przydatna. :-D
Co do tej piramidy, wciąż mam jedną wątpliwość: czemu kasze/pieczywo razowe są uznawane za jedną z podstaw piramidy żywienia? Oczywiście - w domu regularnie jemy kasze, piekę chleb razowy, bo tak zupełnie bez zboża raczej człowiek chyba nie czułby się najedzony. Ale jem je na przemian z ziemniakami.
Wcześniej (przy diecie tradycyjnej) starałam się zawsze maksymalnie ograniczać kasze i zastępować warzywami, nigdy nie jedliśmy kasz i chleba dużo. Zawsze mi się wydawało, że to taki czysto energetyczny dodatek. Wiem, że otoczka ziarna ma cenne mikroelementy, ale chyba dla ich zdobycia nie trzeba się zmuszać do całej szklanki kaszy dziennie? Ta jedna rzecz w piramidzie jest dla mnie jeszcze niezrozumiała

Agnieszka napisał/a:
Padła propozycja rozpiski Ani D (bardzo cenię za dobór smaków, pomysłowość, na forum znajdziesz przepisy) wg mnie jest bardzo warto przeczytać. Jeśli nie trafiłaś i nie wklejony link zerknij: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=72
Agnieszko, dziękuję bardzo za link, rzeczywiście wcześniej próbowałam i nie udało mi się znaleźć. Teraz przeczytałam cały temat, okazuje się że drugi raz, i odkryłam nowe rzeczy. ;) Drugi raz, bo na początku stycznia zaczęłam moją lekturę wegedzieciaka właśnie od tego tematu. :-D Szukałam wtedy informacji o żywieniu wege w czasie ciąży i google mi go pokazało. Opis bardzo mi wtedy pomógł, zgadzał się z tym, co sobie myślałam o diecie wege, dzięki czemu z większą pewnością rozpoczęliśmy dietę.
TinaM - 2013-04-28, 18:22

DoskaZ napisał/a:
Co do tej piramidy, wciąż mam jedną wątpliwość: czemu kasze/pieczywo razowe są uznawane za jedną z podstaw piramidy żywienia?


Chodzi o białko, a konkretnie aminokwasy egzogenne, których nie ma w strączkach. Aminokwasy w strączkach i pełnym ziarnie uzupełniają się tworząc pełnowartościowe białko. Ale też oczywiście tak jak piszesz, zawierają bardzo dużo minerałów, żelazo itd. :)

DoskaZ - 2013-04-28, 18:42

an napisał/a:
Zgadzam się z tym co pisze TinaM, a także tym hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=413306#413306
Dziękuję za link, ciekawy temat. Znalazłam tam między innymi coś takiego:

Alispo napisał/a:
To nie są jakieś sztuczne witaminy..w sumie nic nowego,ze w tym srodowisku czasem jak cos przybiera postac tabletki to już jest uwazane za zuooo :roll: ;-)
B12 stosowana w suplementacji pochodzi z fermentacji melasy
Tak, ze mną właśnie jest tak, że co sztuczne, to samo zuooo.

A sztuczne jest niemal wszystko przetworzone dopóty, dopóki nie zrobię czegoś podobnego z rośliny sama i sama nie przekonam się, że w procesie produkcji nie trzeba używać chemii.

Tak więc na przykład mleka sojowego nie piłam, dopóki sama nie zrobiłam go od podstaw (od suchych ziaren soi) i nie przekonałam się, że to jest logiczny i prosty proces.
Kotletów z soi (tych namaczanych, kupowanych) nie jadam, bo nie wiem tak do końca, jak się robi, że one się nie rozpadają. Według mnie muszą mieć jakieś sztuczne lepiszcze, co mi już nie pasuje.

Gdybym sama sfermentowała melasę i wyodrębniła z niej B12, to jadłabym ją bez problemu. Ale ponieważ proces jej pozyskiwania jest mi nieznany, dla mnie jest to chemia a więc zuooo.

Nie przekonujcie mnie, proszę, że ten mój pogląd jest bez sensu. Być może obiektywnie nawet tak jest, ale mnie takie uproszczenie ułatwia decydowanie o tym, co prawdopodobnie jest dla nas zdrowe i mnie jest z nim dobrze. ;-) Dzięki temu na przykład nigdy nie jedliśmy margaryny, nie słodziliśmy herbaty aspartamem, nie kupowaliśmy przypraw - gotowców - z glutaminianem, nie pakujemy w siebie suplementów i nie łykamy tabletek, żeby dobrze trawić lub zasnąć. Te reklamy nas nie przekonywały i słusznie. Zdecydowanie nie zamierzam tego poglądu zamienić na inny, chociaż w innych dziedzinach niż żywienie jestem mniej tradycyjna.

A może wiecie - czy ta melasa w produkcji B12 jest fermentowana przez bakterie kwasu mlekowego (podobnie jak zakwas do chleba, ogórki kiszone czy kefir)? Bo to oznaczałoby, że prawdopodobnie B12 mają zwykłe ogórki kiszone (kiszone w domu, nie kwaszone) oraz twarożki z migdałów czy ze słonecznika też mają B12.

TinaM napisał/a:
Chodzi o białko, a konkretnie aminokwasy egzogenne, których nie ma w strączkach. Aminokwasy w strączkach i pełnym ziarnie uzupełniają się tworząc pełnowartościowe białko.
Dziękuję. :)
Czy te aminokwasy egzogenne się w organizmie kumulują? To znaczy, czy jeżeli jednego dnia zjem tylko kaszę a drugiego tylko strączki, to pełnowartościowe białko i tak się z nich utworzy? I czy tego białka rzeczywiście powinno być dużo w diecie, bo czytałam, że poglądy na potrzebną ilość białka w diecie bardzo się zmieniły.

Alispo - 2013-04-28, 18:54

Kiszonki nie maja B12.Co do białka nie nalezy sie nim przyjmowac,prawdopodobnie i tak pjecie go ponad normę bo to norma ;-)
Jelsi kierują Tobą również powody etyczne to przemyśl co jest ważniejsze-zwierzęta czy to tabletkowe zuoo(wiem,nie przekonam ;-) ale po prostu nigdy nie jest idealnie )

an - 2013-04-28, 18:59

Podobno do tej fermentacji potrzebne są określone bakterie, podobno nie każda fermentacja wytwarza witaminę b12, dlatego kiszonki nie są uznawane jako źródło tej witaminy.
Niestety nie wiem co to za bakterie.

A jeśli o kasze chodzi, to myślę, że szklanka ugotowanych dziennie (nie mówię, że codziennie, tylko na przemian z płatkami zbóż, ryżem, ziemniakami, pieczywem), to nie jest bardzo dużo, poza tym myślę, że takie kasze są zdrowsze niż ziemniaki (mają więcej składników), pewnie można mniej, ale to był prawdopodobnie taki optymalny schemat.

lemonka - 2013-12-08, 21:50

Przeczytałam cały temat. Bardzo ciekawy dla mnie. Od dość niedawna jestem wegetarianką. Mięsa nie jem wcale, jem trochę jajek, trochę masła, unikam serów i innego nabiału pozyskiwanego ze zwierząt. Z dwóch powodów - etyka i zdrowie. Moja rodzina- mąż i przedszkolak nie są wege. Jedzą ryby. Niezbyt często, ale jednak. Z nabiałem mają tak jak ja. Mąż mięsa nie je w zasadzie choć twierdzi, że nie może wykluczyć, że kiedyś jeszcze zje. Dziecko w przedszkolu przestało jeść mięso kilka mieięcy temu, od niedawna zdejmuje też wędliny z kanapek. Ku mojej wielkiej radości bo uważam od dawna, że wędlina to samo zło. Zresztą nie kupujemy wcale wędlin od jakichś czterech lat. A mięso jedliśmy w coraz miejszych ilociach i coraz rzadziej aż w sumie zupełnie zaprzestaliśmy. Cała przemiana naszego odżywiania się zaczęła się od moich kłopotów z glukozą, gdy byłam w ciąży. Potem poznaliśmy pewnych ludzi, którzy mieli inne zapatrywania na świat niż ogólnie przyjęte w Polsce normy. I tak przez te kilka lat stajemy się coraz bardziej świadomi tego, że naprawdę jestesmy tym co jemy. Zaczęliśmy odżywiać się coraz bardziej zdrowo i świadomie, unikając chemii i starając się jeść w zgodzie z naturą. Jeszcze wiele przed nami, wiem. Ciągle coś odkrywamy, weryfikujemy i uczymy się. Od niedawna patrzymy na zwierzęta hodowlane całkiem inaczej i dziwi mnie niezmiernie to, że wcześniej nie rozumiałam i nie widziałam tego co widzę teraz. Mam wrażenie, że wegetarianizm lub "prawiewegetarianizm" otwiera jakieś nowe pokłady świadomości, otwiera oczy. Cieszę się, że tak sie w naszej rodzinie stało. Tym bardziej się cieszę bo przez niemal 40 lat mąż i ja odżywialiśmy się jak większość ludzi, ani wege ani zdrowo.

Chyba za bardzo rozpisalm się na temat swojej drogi wege :oops: W sumie chciałam napisać o suplementacji. Kilka tygodni temu miałam moment, że przestałam jeść sery, jajka jadłam bardzo sporadycznie. Przestałam też jeść ryby choć od dziecka jadłam ich niewiele bo nigdy mi nie smakowały. Zaczęłam mieć problemy z zajadami, robiły mi się mikro-ranki na dziąsłach i języku, paznokcie znacznie się osłabiły. Kupiłam w końcu suplement - żelazo, kwas foliowy i B12 w jednej kapsułce. Większość problemów zniknęła. Pozostały osłabione paznokcie. Zaczęłam też jeść więcej jajek, robię kefir na grzybku tybetańskim z mleka sojowego. Serów nie jem nadal, ryb też nie. Zwiększam ilość orzechów i nasion w diecie. Póki co depresja i nerwowość większa niż normalnie ;-) nas nie dopada. Dla dziecka kupiłam vit. D na zimę i wiosnę. Zastanawiam się czy my z mężem też nie powinniśmy jej suplementwać. Muszę poczytać na ten temat jeszcze.

Dodam tylko, że latem i wczesną jesienią jedliśmy dużo surowych warzyw i owoców, piliśmy zielone koktajle. Trochę teraz za nimi tęsknię i czasem robię, ale zimą wyjątkowo dobrze nam " wchodzą" ciepłe posiłki, głównie pożywne zupy lub gulasze warzywne. Staram się unikać wychładzających, zakwaszających i zaśluzowujących pokarmów w naszym codziennym menu. Póki co jest mi jeszcze trudno pogodzić w codziennej diecie pewne zasady, które chciałabym stosować i w które wierzę. :roll:

Jędruś - 2013-12-09, 09:23

Witam lemonka

A co z siemieniem lnianym, źródłem omega-3, zamiennikami są nasiona konopii i chia.
Polecam też orzechy brazylijskie (2-3 dziennie), źródło selenu i siarki.

Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty.

lemonka - 2013-12-09, 17:19

Witaj :-) Siemię jemy, niestety za często w całości a wtedy pewnie niewiele rozgryziemy i niewiele się wchłonie. Chia kiedyś miałam, piliśmy w koktajlach. Konopii za to nie kupowałam nigdy bo nie słyszałam o nich wcześniej. Orzechy brazylijskie tylko od czasu do czasu mamy, sama nie wiem dlaczego. Najczęściej nerkowce i włoskie. Bardzo lubimy w porannej jaglance albo w formie twarożku. Tylko ceny orzechów mnie przerażają, tych eko to już wogóle :-?
qetrab - 2013-12-09, 20:14

Cytat:
Pozostały osłabione paznokcie.


Osłabione paznokcie mogą oznaczać niedobory cynku
pestki słonecznika, otręby pszenne i zarodki pszenne (te ostatnie najlepsze)

siemię najlepiej mielić w młynku do kawy :)

suplementacja B12 jest praktycznie nie do uniknięcia, co prawda dobrym źródłem jest jajko, ale musisz chyba 5 dziennie zjeść żeby dostarczyć odpowiedniej ilości.

Natka pietruszki jest najlepsza na żelazo i fajnie rośnie w doniczkach na oknie (jeżeli masz dobry dostęp światła słonecznego)

lemonka - 2013-12-09, 20:44

Dzięki qetrab :-) Słonecznika dość dużo jemy, za to otręby raczej owsiane nie pszenne. Paznokcie w strasznym stanie mam teraz, jutro kupuję zarodki. Przypomniało mi się, że cynk jest też w cebuli i czosnku a u nas te warzywa idą jak woda. Szczególnie cebula :lol:

Siemię mielę w małym kubeczku blendera i trzymam kilka dni w lodówce.

Pietruszkę kupuję bo parapety zajęte na maksa przez moje kochane rośliny doniczkowe ozdobne :lol: Pietruszkę dodaję do koktajli zielonych. Uwielbiam takie napoje :-)

Agnieszka - 2013-12-09, 21:15

vit D może najpierw zrób badania oznaczające jej poziom. Paznokcie.... a jak włosy? warto przy takich sytuacjach popijać skrzyp (taki w saszetkach dostaniesz w aptece).
qetrab - 2013-12-09, 21:29

Cytat:
Siemię mielę w małym kubeczku blendera i trzymam kilka dni w lodówce.


Najlepiej nie przetrzymuj tylko miel bezpośrednio przed spożyciem, omega-3 zawarta w siemieniu szybko daje dyla :P

lemonka - 2013-12-09, 21:42

Agnieszko, wiem, że powinnam zrobić badania na poziom paru witamin i pierwiastków. Jednak zwyczajnie nie mogę sie za to zabrać :oops: pewnie niedługo się zabiorę. W sumie jeśli o wit. D chodzi to coraz więcej lekarzy twierdzi, że na naszej szerokości geograficznej od jesieni do wiosny powinniśmy wszyscy niemal ją suplementować.

Qetrab, o codziennym mieleniu zapomnę na bank. Albo nie będę miała kiedy bo ja prawie wszystko do jedzenia sama robię, nie kupuję gotowców raczej i zwyczajnie czasu mi nie starcza na wszystko. Ale masz rację - lepiej jeść świeżo zmielone. W każdym razie postaram się mielić częściej w mniejszych porcjach :-) Do przestudzonej jaglanki będzie jak znalazł. I nie tylko do jaglanki :-)

DoskaZ - 2014-02-01, 03:20

Rok temu miałam pełno wątpliwości, bo trochę bałam się, że szkodzimy sobie nową dietą.

Wpadłam tutaj, żeby powiedzieć, że żyjemy, jemy smacznie, jesteśmy szczuplejsi i zdrowsi. :) Młody dumny i blady szerzy wśród rówieśników zadziwiającą i czarowną wiedzę o tym, że można żyć bez szynki.

Na suplementy i tabletki nadal mam "uczulenie" i dobrze radzimy sobie bez nich. Jedyną niewegańską potrawą, na którą sobie co jakiś czas pozwalamy, jest jajko na miękko od "szczęśliwych kur" - to w ramach obaw przed niedoborami B12 i do tego rzadko, raz na jakiś czas. Ale w codziennych potrawach nie stosujemy jaj.

Chciałabym Wam podziękować - myślę, że gdyby nie Wy, to wątpliwości by nas "zeżarły" i wcześniej czy później wrócilibyśmy do mięsa i nabiału. ;-) Teraz jemy nie tylko zdrowiej, ale też smaczniej.

olgasza - 2014-02-01, 10:03

DoskaZ, świetnie to czytać :mrgreen:
priya - 2014-02-01, 11:56

DoskaZ, :-D
Alispo - 2014-02-01, 12:16

Super:) A tabletek b12 nie ma sie co bac,bo mają naturalne pochodzenie ;-)
DoskaZ - 2014-02-03, 20:13

Alispo napisał/a:
Super:) A tabletek b12 nie ma sie co bac,bo mają naturalne pochodzenie ;-)
A jest już gdzieś w internecie przepis, jak to jest dokładnie zrobione? Zresztą pewnie nawet taki przepis nie przekonałby mnie, w pastylkę pt "suplement" można włożyć cokolwiek, bo absolutnie nikt tego nie kontroluje. Może i przesadzam z tymi tabletkami, ale nie chcę tego zmieniać. ;)
Alispo - 2014-02-03, 21:07

Zwykle jest to fermentacja melasy.
an - 2014-02-04, 03:28

Niestety przy diecie roślinnej, nawet gdyby dodać 1 jajko dziennie, to za mało aby dostarczyć odpowiednią ilość witaminy b12
Alispo - 2014-02-04, 11:26

Z reszta wegetarianom tez sie poleca suplementacje,nawet "semi-wegetarianom"
Sylwia8 - 2014-02-04, 12:18

A nawet miesożerom, np. starszym albo mającym w ogóle kłopoty z przyswajaniem tej witaminy. Też nie rozumiem tego strachu przed jedną tabletką... A ile różnych brałaś kiedyś, kiedy jadłaś tzw. wszystko? Witamina tak, siaka, owaka, syrop na to, tabletka na tamto; teraz tego wszystkiego nie bierzesz, bo nie musisz ale tę jedną rozsądnie jednak brać - bo chyba nie wierzysz, że 1 jajko na tydzień zapewni Ci odpowiedni poziom witaminy?? Zamień to jajko na ODPOWIEDNIĄ dawkę B12, to na pewno będzie mądrzejsze...
DoskaZ - 2014-02-08, 14:54

Nie wiadomo, co "na pewno byłoby mądrzejsze", nikt z nas nie ma na ten temat wiedzy obiektywnej.

Nigdy nie brałam witamin, syropów ani tabletek na to ani tamto, Sylwia. ;) To nie jest kwestia ostatnich zmian w żywieniu, takie mam poglądy od dawna, żyję z nimi zdrowo od wielu lat i nie zamierzam przekonać się do magii zamkniętej w tabletkach.

Nie próbuję nikomu wmówić, że tabletkowe witaminy i suplementy są złem. Mówię tylko że takie mam poglądy i nie chcę ich zmieniać. Co nie znaczy, że uważam, że na pewno mam rację. :-)

Alispo - 2014-02-08, 15:00

DoskaZ napisał/a:
Nie wiadomo, co "na pewno byłoby mądrzejsze", nikt z nas nie ma na ten temat wiedzy obiektywnej.

Nigdy nie brałam witamin, syropów ani tabletek na to ani tamto, Sylwia. ;) To nie jest kwestia ostatnich zmian w żywieniu, takie mam poglądy od dawna, żyję z nimi zdrowo od wielu lat i nie zamierzam przekonać się do magii zamkniętej w tabletkach.

Nie próbuję nikomu wmówić, że tabletkowe witaminy i suplementy są złem. Mówię tylko że takie mam poglądy i nie chcę ich zmieniać. Co nie znaczy, że uważam, że na pewno mam rację. :-)

Jak to nie ma wiedzy obiektywnej?Sa na ten temat setki obiektywnych badan.
Zyjesz z nimi zdrowo od wielu lat?Przeciez dopiero od niedawna jestes na weganskiej diecie.

DoskaZ - 2014-02-08, 15:53

Alispo napisał/a:
Jak to nie ma wiedzy obiektywnej?Sa na ten temat setki obiektywnych badan.
Obiektywność badań niestety też jest względna. Tak uważam od kiedy zauważyłam, że wyniki badań dziwnie często zależą od tego, kto za te badania płaci. A najczęściej badania finansują koncerny farmaceutyczne, którym zależy na... naszym zdrowiu?

Alispo napisał/a:
Zyjesz z nimi zdrowo od wielu lat?Przeciez dopiero od niedawna jestes na weganskiej diecie.
Chwila. Mówimy o tabletkach, czy o diecie? Ja rozumiem, że teraz dyskusja jest o tabletkach. Powiedziałam, że żyję zdrowo bez tabletek od wielu lat.
Nigdy nie jadłam suplementów i nie chorowałam z powodu ich braków. A według osób, które uważają suplementy za konieczność - mięsożercom też brakuje B12 i D w zimie.

Weszłam tutaj tylko, żeby powiedzieć, że u nas na diecie wegańskiej jest już dobrze i czujemy się wszyscy świetnie. Kwietniowy kryzys był jak na razie ostatni. Jesteśmy szczuplejsi i czujemy się lepiej. Jest dobrze, na razie nie chcę niczego zmieniać. Czy nie może tak pozostać, musicie mnie na siłę przekonać do wszystkich swoich poglądów?

Alispo - 2014-02-08, 16:46

Pisalam o badaniach obiektywnych,nie sponsorowanych.
I o b12 ktorej brakuje najbardziej wlasnie na diecie weganskiej.Oczywiscie decyzja nalezy do Ciebie,odnioslam sie tylko do Twoich argumentow.

an - 2014-02-09, 04:57

Alispo napisał/a:
Pisalam o badaniach obiektywnych,nie sponsorowanych.
I o b12 ktorej brakuje najbardziej wlasnie na diecie weganskiej.Oczywiscie decyzja nalezy do Ciebie,odnioslam sie tylko do Twoich argumentow.


Popieram, takie są obiektywne dane, potwierdzane indywidualnymi badaniami.

Jeśli ktoś ma opory co do stosowania suplementu, to zrobienie badania poziomu witaminy B12 nie jest aż takim problemem, dlatego warto to zrobić (a szczególnie w przypadku dzieci).

emiwa - 2014-02-09, 18:16

jestem weganką, witaminy b12 już nie brałam od baaaardzo dawna, skład mnie nie przekonuje do końca, choć nie jestem przeciwnikiem suplementacji, a w morfologii nie widać, żebym miała niedobory tej witaminy... czyli chyba nie taki diabeł straszny
Alispo - 2014-02-09, 18:25

W morfologii widac jak juz jest bardzo zle.Co Cie nie przekonuje w skladzie?
emiwa - 2014-02-09, 20:28

różnego typu substancje wiążące, glazurujące i wypełniające! witamina jako substancja czynna na samym końcu...
Alispo - 2014-02-09, 20:41

Ale co z nimi nie tak?
emiwa - 2014-02-09, 20:43

na co komu takie substancje :)
Alispo - 2014-02-09, 20:46

W niczym nie przeszkadzaja,za to b12 pomaga.
emiwa - 2014-02-09, 21:45

wydaje mi się, że "chemia" w żadnej postaci nie jest ok.
Alispo - 2014-02-09, 21:48

"Chemią" jest wszystko,a tam akurat raczej nie ma syntetyków jakis(co nie znaczy ze jakby byly to bylyby jakkolwiek szkodliwe)
Lily - 2014-02-09, 21:49

emiwa napisał/a:
wydaje mi się, że "chemia" w żadnej postaci nie jest ok.

To trzeba wyrzucić pewnie 90% wyposażenia domu, kosmetyków, leków, ubrań, najlepiej w ogóle nie wychodzić, bo duża część naszej rzeczywistości to wyrób przemysłu chemicznego.
Ja się nie znam, ale w wytwarzaniu B12 jest chyba więcej biologii niż chemii.

emiwa - 2014-02-09, 22:02

pewnie trzeba :)
śliwka - 2014-02-09, 22:42

To niedobór witaminy B12 bardzo szkodzi zdrowiu a nie substancje pomocnicze zawarte w tabletkach z tą witaminą (sama witamina jest naturalna). Te substancje są absolutnie niegroźne, nie mają żadnego wpływu na zdrowie, poza tym są ich znikome ilości.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group