wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Nasze zwierzaki - Jak pomóc rannemu ptakowi?

kamma - 2013-06-21, 09:35
Temat postu: Jak pomóc rannemu ptakowi?
Znalazłam dziś rannego młodego kosa. Koty go poharatały. Ma ranę w boku i wydartych sporo piór, w tym cały ogon. Żyje, rusza się, nie krwawi, co jakiś czas przysypia. Czy macie jakiś pomysł, jak mogę mu pomóc? Dałam mu wodę z cukrem do spodeczka, ale nie wiem, czy jest już wystarczająco samodzielny (jest duży, dzióbek mu powoli żółknie).
Czy mogę pojechać z nim do weta? Czy może do jakiegoś azylu?
Chcę także zdezynfekować mu rany octeniseptem. Czy to dobry pomysł?
Ewentualnie co jeszcze mogę zrobić?

Lily - 2013-06-21, 09:43

kamma napisał/a:
Czy mogę pojechać z nim do weta? Czy może do jakiegoś azylu?

Do weta można, tylko musisz znaleźć takiego, który zna się na ptakach, bo niestety nie każdy. A azyl najlepiej w Mikołowie hxxp://swiatzwierzetom.pl/komu-pomagamy/

Alispo - 2013-06-21, 09:48

Mikolow najlepiej,wet w Bielsku-Med Vet na Lelewela.
kamma - 2013-06-21, 10:04

Kurcze, jednak krwawi :(
Trochę się ruszał, pewnie dlatego.
Trudno mi ocenić jego szanse. Myślę, że najpierw spróbuję do weta i oprę się na tym, co powie wet.
Dzięki dziewczyny!

kamma - 2013-06-21, 10:47

Odsyłają mnie do Mikołowa, a przed godz. 16 nie jestem w stanie tam pojechać :(
Ptak się trochę szarpie, boję się, że się wykrwawi.
Ale skoro się tak dynamicznie rusza, to może nie jest z nim tak źle?

kamma - 2013-06-21, 16:09

Niestety, nie doczekał :(
qetrab - 2013-06-21, 16:24

Zrobiłaś co mogłaś :cry: :-(
MartaJS - 2013-06-21, 16:42

kamma, przykro mi. Tak naprawdę takie ptaki trudno uratować, jeśli to nie jest jakaś prosta rzecz typu złamanie kończyny - zwykle się nie udaje. Jak są uszkodzenia wewnętrzne, to pozostaje tylko zapewnienie spokoju albo skrócenie cierpień.
kamma - 2013-06-21, 17:13

Dziękuję.
MartaJS napisał/a:
pozostaje tylko zapewnienie spokoju albo skrócenie cierpień.

myślałam o tym... Nie potrafiłam skrócić mu cierpień, nie potrafiłam także pozostawić go kotom, bo te dalej znęcałyby się nad nim.
Zapewniliśmy mu spokój, dzieciaki były - bardzo przejęte, wcześniej szeptały i chodziły na paluszkach, teraz humor siadł nam wszystkim. Ale dzieci mają poczucie, że zrobiliśmy, co mogliśmy.

Lily - 2013-06-21, 17:14

Przykro mi :(
Ja kiedyś przez prawie 2 tygodnie ratowałam malutką jaskółkę, ale też się nie udało...

excelencja - 2013-06-21, 19:35

To prawda, ptaki ciężko jest uratować, może 10 %... a tak generalnie to azyl...
Jovana - 2013-06-21, 19:42

kiedyś w ciągu miesiąca trafiły do mnie 2 łysole szpaczyska, jednego udało się uratować i wypuścić w świat, drugi nie przetrwał, bywa, robiłaś co mogłaś, a jak ci się kiedyś jakiś powtórzy to mieszanka nabiałowa i woda z glukozą - do dziobka najlepiej, albo w nozdrza ;-)
ana138 - 2013-06-21, 23:00

MartaJS napisał/a:
albo skrócenie cierpień.

Marta, a jak to zrobic ? samemu? do weta pojechać? byłam kiedys w podobnej sytuacji i potem żałowałam, że nie skróciłam cierpień biedaka. czasem to lepsze wyjście.
kamma współczuję, bardzo przykre to i dla dzieci też :-(

kamma - 2013-06-21, 23:37

ana138 napisał/a:
czasem to lepsze wyjście.

też tak myślę... Jednak nie potrafiłabym... Sama...

MartaJS - 2013-06-21, 23:48

Najlepiej chyba do weta. "Ręcznie" ptaka trudno dobić, nawet pomijając kwestie psychiczno-etyczne.
No i można jeszcze zanieść tam skąd się wzięło, ale jeśli okolica kocia, to jest ryzyko, że jakieś kocisko po prostu będzie się biedakiem bawić, zamiast skrócić mu cierpienia. Ale w lesie, daleko od zabudowań to nie najgorsze wyjście, coś go szybko zeżre i już.

ana138 - 2013-06-24, 13:04

Dzięki Marta. jakby co, będę wiedziała, co robić, chociaż, mam nadzieję, że już mnie to nigdy nie spotka :-?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group