wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - dziwujemy sie wiecznie..

Alispo - 2007-06-03, 15:20

Tusia napisał/a:
Cytat:
Wegetarianizm jest dla mnie teraz tak naturalny, że czasem zapominam, ze inni ludzie jedzą mięso i ciągle mnie to dziwi...


Mnie dziwi szczegolnie jak ludzie naprawde wiedza jak to wyglada..bo nie kazdy zdaje sobie sprawe..bylam ostatnio na fatalnej fermie bydla mlecznego..i nie moge pojac jak to jest ze cale towarzystwo jak jest na miejscu to kreci glowami ze zdumienia ale potem jakby nigdy nic wcina nabial.. :-/

Albo takie swinie..jakby psa na miesiac w takiej klatce zamknac to by afera byla,a ze swinia to wszystko mozna:

hxxp://www.mardar.pl/sp_kojec.html]hxxp://www.mardar.pl/sp_kojec.html

a tu spojrzcie na drugie zdjecie..
hxxp://www.trzoda-chlewna.com.pl/index.php?&opcja=1126]hxxp://www.trzoda-chlewna.com.pl/index.php?&opcja=1126

Ania D. - 2007-06-03, 19:00

U mnie poszło jeszcze dalej i czasem się dziwię, że ludzie kupują np. śmietanę :-> . Ale to tez dlatego, że ja rzadko bywam w zwykłych sklepach, bo warzywa i kasze kupujemy na targu, chleb piekę sama i w takich spożywczych sklepach nie ma nic dla nas do kupienia.
Alispo - 2007-06-03, 19:00

Oj mnie tez to dziwi... :-/
k.leee - 2007-06-03, 19:49

Alispo napisał/a:
Albo takie swinie..jakby psa na miesiac w takiej klatce zamknac to by afera byla,a ze swinia to wszystko mozna:

hxxp://www.mardar.pl/sp_kojec.html

a tu spojrzcie na drugie zdjecie..
hxxp://www.trzoda-chlewna...php?&opcja=1126

Masakra :evil: Hipokryzja :evil:

neuro - 2007-06-04, 14:40

Smutne :(
Wydaje mi się, że Ci ludzie muszą się jakoś dystansować do tego, co widzą i w czym biorą udział. Może nie potrafią inaczej, a może mają niższy poziom empatii i nie widzą w zwierzęciu istoty, która cierpi? Ich podświadomość przetważa informacje tak, żeby nie brać tych widoków do siebie. Takie Freudowskie mechanizmy obronne. Gdyby dopuścili do świadomości wszystkie uczucia i myśli, to musieliby coś zmienić, a to zawsze jest trudne i psychika się przed tym broni.
A jeśli chodzi o osoby jedzące i kupujące mięso, to ja ich rozumiem, bo dwa lata temu też taka byłam. I pamiętam, jak mówiłam, że moja siostra cioteczna oszalała, jak przeszła na wege. Coż, kwestia perspektywy :)

Humbak - 2007-06-04, 14:45

...
pao - 2007-06-04, 14:46

właśnie co ciekawe, mój toporny i nieempatyczny niegdyś mąż zmienił dietę właśnie gdy uświadomił sobie cierpienie zwierzaków i to, jak bardzo są trute (a co za tym idzie jak bardzo truci są ludzie). i wcale nie chodziło tu o jakieś emocje, bowiem nad tym spokojnie przeszedł, ale o fakty, które przyjął zamiast zaciemniać jak to czyni większość.

podejście rozumowe do empatii. dziwne, ale ważne że zadziałało :)

kamma - 2007-06-05, 00:02

A moja rodzina stale powtarza mi, że coraz bardziej świruję. Że jestem nienormalna, bo troszczę się o los zwierząt, a także chińskich dzieci pracujących zamiast się bawić, a także naszej brudnej planety. Moi rodzice mają konsumpcyjne podejście do życia. Bo za ich czasów niczego nie było (ale nie za sprawą Konona ;) ), musieli sobie od ust odejmować, więc teraz uważają, że im się należy. Myślę, że takie podejście jest dość powszechne.
neuro - 2007-06-05, 10:02

To też może być kwestia braku poczucia sprawstwa. Jeżeli ktoś nie czuje, że od jego wyborów i decyzji zależą tak abstrakcyjne rzeczy, jak poziom zarobków w Chinach to trudno, żeby się tym przejmował. Ma się wrażenie, że jednostka tak naprawdę nie ma wpływu na to, co się dzieje na świecie i koncentruje się tylko swojej najbliższej rzeczywistości.
Weźmy pod uwagę, że wiele rzeczy zależy od sposobu działania ludzkiego umysłu, jest kwestią wrodzonego systemu przetwarzania danych i procesów automatycznych. Zmiana tego wymaga pracy i i wysiłku poznawczego. Jak mówiła Humbak, czasem jest to trudne do przyjęcia i zrozumienia, niemniej często nie jest to wina tych osób. Żeby coś zmienić, trzeba najpierw przyjąć to do świadomości, a potem mozolnie uczyć się nowego podejścia. Nie każdy ma tyle empatii, chęci, czy wręcz umiejętności (szczególnie osoby starsze). Nie mniej jednak jest to możliwe :)

Ewa - 2007-06-05, 10:18

neuro napisał/a:
szczególnie osoby starsze

O, niekoniecznie. U mnie w rodzinie osoba, która najlepiej i najnormalniej odbiera wegetarianizm mój i dzieci jest moja babcia. Nawet jej lekarz kiedyś był w szoku, jak powiedziała, że ona woli moją kuchnię, bo na takiej lepiej się czuje.

kamma - 2007-06-05, 10:41

U mnie to samo. Babcia akceptuje nasz wegetarianizm bardziej niż mama. Sama je mięso (siła przyzwyczajenia), ale moją dietę szanuje od samego początku.
gosiabebe - 2007-06-05, 11:11

exit
neuro - 2007-06-05, 11:14

Chodziło mi o to, że wraz z wiekiem utrwalają się stereotypy, drogi przetwarzania informacji itp, więc trudniej je zmienić. Nie oznacza to, że takie wyjątki nie istnieją :)
Pokolenie naszych babć było zdecydowanie mniej mięsne w praktyce, niż naszych rodziców. Swoją drogą to bardzo przewrotne...

Apulejusz - 2007-06-05, 11:15

Ponoć zawsze wnuki bardziej dogadują się ze swoimi dziadkami.. ja z moją babcią dyskutuję czasem na bardzo filozoficzne tematy i ona również akceptuje mój wegetarianizm. Rodzice czasem gderają (najbardziej martwi ich moja waga - 49kg przy wzroście 164cm).

A jeśli chodzi o przekonania to muszę przyznać, ze szanują je, chociaż nie zgadzaja się z nimi. Ale wiedzą, ze się już nie zmienię bo taka już poprostu jestem.

Myślę sobie też, że nasz stosunek do świata (mam na myśli ekologię, weg(etari)anizm, stosunek do zwierząt etc.) raczej zależy od mentalności, świadomości spolecznej i dobrych chęci. Bo przecież można pozostawać biernym (bo tak jest wygodniej), a można też aktywnie pokazywać swój szacunek do życia. Ja wybralam tę drugą opcję. To, że niektórzy uważają ją za wyraz mojego "niedojrzałego" idealizmu? Cóż, kwestia świadomości. Ja do filisterstwa dojrzeć nie chcę:)

adriane - 2007-06-05, 11:31

Apulejusz napisał/a:
Rodzice czasem gderają (najbardziej martwi ich moja waga - 49kg przy wzroście 164cm).


Ja zazwyczaj przy podobnym wzroście ważyłam ok.44 kg, teraz ważę tyle co Ty i uważam, że już jestem niezwykle utuczona ;) Moje otoczenie, m.inn. rodzina też to widzi i mówi, że się bardzo poprawiłam :lol:

pao - 2007-06-05, 13:54

taak, waga...

ja od niepamiętnych czasów mam stałą wagę. (no z przerwami na ciążę ;) ) przy wzroście 172 waga waha sie pomiędzy 50 a 55 kilo. najczęściej jednak wskazując 52.

ale co ciekawe: póki nie było dziecka to wszyscy marudzili, żem taki chudzielec, a teraz to wszyscy się zachwycają , ze po dziecku taka świetna figura :D teraz w ciąży to samo: jeden wielki zachwyt, ze tak sie doskonale trzymam :D

zatem jak widać marudzenie jest zależne od okoliczności :D

Lily - 2007-06-05, 17:45

Oj, ja tez się dziwię, zwłaszcza że rzadko jadam z mięsożercami...
vlada - 2007-06-05, 18:38

Apulejusz napisał/a:
Rodzice czasem gderają (najbardziej martwi ich moja waga - 49kg przy wzroście 164cm).

ja jeszcze kilka lat temu ważyłam 49kg przy wzroście 175cm, ale tera już się poprawiłam i ważę "odrobinkę" więcej :mryellow:

Mnie przeraża mięso włożone w reklamówkę. Ocieka to jeszcze krwią, żar się z nieba leje a delikwent/ka zadowolony że obiad do domu niesie rozsyła uśmiechy na prawo i lewo. Uśmiech miła rzecz, ale gdy jest wynikiem świeżo zakupionego (świeżego) towaru, to mnie bardziej na wymioty bierze a nie na uśmiechanie się.

Ludzie lubią mięso i będą je lubić, jedzą je od lat i lata będą jeszcze jeść, bo tak zostali wychowani i tak wychowują swoje dzieci. Jedzą przecież nie krowę, świnię, cielaka tylko kotlecika, schaboszczaka czy cielęcinkę.
Piją mleko bo bombardowani są wiadomościami, że mleczko i nabiał jest zdrowy.
Wielu, ba bardzo wielu moich znajomych mających nawet rodzinę na wsi myślało że KROWA JEST PO TO ŻEBY LUDZIOM DAWAĆ MLEKO. Jak się jej nie wydoi, to dopiero może być problem. :shock:

pao - 2007-06-05, 18:41

Cytat:
Jedzą przecież nie krowę, świnię, cielaka tylko kotlecika, schaboszczaka czy cielęcinkę.


mój mąż pracuje na kafeterii na promie. kiedy ludzie pokazują obiad i pytają go co to jest odpowiada: krowa, świnia itp. ludzie dziczeją na takie odpowiedzi, bo przecież wołowina ładniej brzmi...

a jak ktoś pyta "czemu ta golonka taka mała" to mój miły odpowiada "bo to dziecko tej dużej". zainteresowanie mięsem na jego zmianach spada :)

Alispo - 2007-06-05, 18:45

vlada napisał/a:
KROWA JEST PO TO ŻEBY LUDZIOM DAWAĆ MLEKO. Jak się jej nie wydoi, to dopiero może być problem. :shock:

w sumie to sie zgadza ;-)

adriane - 2007-06-05, 21:26

pao napisał/a:
zainteresowanie mięsem na jego zmianach spada


A nie wywalą go za z pracy?

pao - 2007-06-05, 21:37

adriane napisał/a:
pao napisał/a:
zainteresowanie mięsem na jego zmianach spada


A nie wywalą go za z pracy?


nie, cała kafeteria na nim sie opiera :) jest za dobrym pracownikiem :) a obrót i tak jest, tylko ze warzywkami :)

z reszta to pod bartka presją wprowadzono tez warzywne menu. co prawda jest z boku i małymi literami ale jest a bartek rzecz jasna warzywka poleca :) i robi to skutecznie :)

adriane - 2007-06-05, 21:55

pao napisał/a:
a obrót i tak jest, tylko ze warzywkami


Tak trzymać zatem :-)

Alispo - 2007-06-05, 21:59

I niech mi ktos powie ze praca"u wroga" to hipokryzja :-P
pao - 2007-06-05, 22:01

w tym przypadku raczej partyzantka ;)
rebTewje - 2007-06-06, 01:55

neuro napisał/a:
Pokolenie naszych babć było zdecydowanie mniej mięsne w praktyce, niż naszych rodziców. Swoją drogą to bardzo przewrotne...
nie ma w tym niczego przewrotnego, mieso z dekady na dekade staje sie po prostu coraz tansze, bo coraz wydajniejsze sa sposoby jego produkcji. Mysle, ze wege-aktywizm ktory ignoruje kapitalistyczny kontekst calego problemu jest i bedzie malo efektywny niestety.
pao - 2007-06-06, 09:46

Cytat:
mieso z dekady na dekade staje sie po prostu coraz tansze, bo coraz wydajniejsze sa sposoby jego produkcji


tak, i do tego nadal jest symbolem zamożności...

ugościć kogoś bezmięsnym obiadem mogą tylko biedacy... "bogacz" na to nie przystanie...

neuro - 2007-06-06, 09:51

Te
rebTewje napisał/a:
Mysle, ze wege-aktywizm ktory ignoruje kapitalistyczny kontekst calego problemu jest i bedzie malo efektywny niestety


Też tak uważam. Jeszcze po przeczytaniu "Krainy fast foodów", która w dość szczegółowy sposób pokazuje wpływ masowego handlu mięsem i kontrolowania tego procesu przez duże koncerny (w USA, u nas może jest trochę inaczej), można zauważać cały system powiązań między tą gałęzią produkcji, a poziomem życia mieszkańców, mentalnością i strukturą społeczną, kulturą, rządem, całym przemysłem i problemami farmerów oraz zwykłych ludzi.

Co do samego jedzenia mięsa przez ludzi, to wynika to też ze zwykłej obserwacji przyrody (tak mi się wydaje). Kot je mysz, wilk pożera sarne, to nie jest wynaturzenie. Osobną kwestią jest to, czy my jako istoty wyższe, obdażone świadomością, mamy morlane prawo odbierania życia. I sposób w jaki to robimy.

Humbak - 2007-06-06, 11:57

neuro napisał/a:
po przeczytaniu "Krainy fast foodów",

Cały problem polega też na tym, że u nas - przynajmniej wśród wszystkich znanych mi osób jedzących mięso - nie istnieje odniesienie do fast foodów tak jak jest to pokazane w książce czy filmie 'supersize me'
Po oglądnięciu filmu znajomi orzekli wow, tam to mają, u nas takiego problemu nie ma, bo u nas nie chodzi się tak do tych restauracji, jedzenie jest domowe - domowy kotlet, nogi, pieczenie... Może i ktoś tam je tak jak w filmie, ale my takich ludzi nie znamy, to zwariowany zachód...
neuro napisał/a:
czy my jako istoty wyższe, obdażone świadomością, mamy morlane prawo odbierania życia.

wnosząc rozumowanie maćkowe, ale też i wszelkich osób z otoczenia - owszem mamy bo to my rządzimy, ale jednocześńie my jesteśmy tak jak zwierzęta, więc podwójnie mamy...

pao - 2007-06-06, 11:59

"rządzimy"


mamy czynić sobie świat poddanym, mamy być jego władca, tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...

Humbak - 2007-06-06, 13:47

pao napisał/a:
tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...

Taka teoria... w praktyce jak jest każdy wie... :-|

Apulejusz - 2007-06-08, 09:55

pao napisał/a:
"rządzimy"


mamy czynić sobie świat poddanym, mamy być jego władca, tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...


Oczywiście, to wszystko zależy od punktu widzenia. Według teorii ewolucji jesteśmy częścią natury, kuzynami naszych "braci mniejszych" a nie jej/ich panami. To jest faktem niezaprzeczalnym i tego się trzymam :-D

pao - 2007-06-08, 10:12

Humbak napisał/a:
pao napisał/a:
tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...

Taka teoria... w praktyce jak jest każdy wie... :-|


cóż, za wszystkich odpowiadać nie mogę. jedyna istota na którą mam wpływ to ja sama. zatem przynajmniej tyle zrobię by w moim przypadku była to także praktyka :)

tomek - 2007-06-08, 20:18

pao napisał/a:
dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...

Dobry władca to jest tylko w bajkach :-)

pao - 2007-06-08, 21:25

tomek napisał/a:
pao napisał/a:
dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...

Dobry władca to jest tylko w bajkach :-)


w życiu tez się zdarza :) (szkoda że tak rzadko...)

taffit - 2007-06-08, 22:41

pao napisał/a:
(...)kiedy ludzie pokazują obiad i pytają go co to jest odpowiada: krowa, świnia itp.(...)

a jak ktoś pyta "czemu ta golonka taka mała" to mój miły odpowiada "bo to dziecko tej dużej". (...)


genialne w swej prostocie :mrgreen:
aczkolwiek takie flaki też nie brzmią za smakowicie a jednak swoich smakoszy mają

Humbak napisał/a:
Cały problem polega też na tym, że u nas - przynajmniej wśród wszystkich znanych mi osób jedzących mięso - nie istnieje odniesienie do fast foodów tak jak jest to pokazane w książce czy filmie 'supersize me'


najwyższy czas, żeby nakręcić coś o schabowym ;)

Humbak napisał/a:
neuro napisał/a:

czy my jako istoty wyższe, obdażone świadomością, mamy morlane prawo odbierania życia.


wnosząc rozumowanie maćkowe, ale też i wszelkich osób z otoczenia - owszem mamy bo to my rządzimy, ale jednocześńie my jesteśmy tak jak zwierzęta, więc podwójnie mamy...


ale rządzenie nie daje nam monopolu na moralność a tym bardziej prawa moralnego... minęły już czasy kiedy królów uważano za wybrańców bogów czy innych takich

natomiast nasza natura zwierzęca to też nie argument za zabijaniem.. nie możemy naszej moralności odnosić do zwierzęcej, bo jesteśmy w ewolucji moralności o wiele dalej

pao napisał/a:
mamy czynić sobie świat poddanym, mamy być jego władca, tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...


ja tam nie wiem czy mamy ;)
wolę mieć pozycję stworzenia żyjącego obok niż nad :)
i chcę być stworzeniem, które owszem, może panować nad swym losem: mieć pokarm, wodę, odpowiednie warunki do życia... nie bać się zimna, deszczu.. w tym sensie panować nad naturą

gosiabebe napisał/a:
kiedy przynisłam kiedys do podpisu petycje z kampanii "cyrk jest smieszny.nie dla zwierząt" wiekszosc osób oburzyła sie ze nigdy czegos takiego nie podpiszą bo własnie po to chodzą do cyrku i mają gdzies ze te zwierzęta sie męczą


ja się pochwalę, że przekabaciłem chyba z 99% mojej grupy na studiach... to było jakieś prawoznawstwo i mieliśmy sobie jakąś ustawę przemielić.. ja wybrałem tę, w której było o cyrkach.. najpierw ludzie dostali fragmenty tej ustawy, w której pisało, jak zwierzęta powinny być traktowane, a potem przedstawiłem jak są traktowane

no i właściwie grupie pozostało tylko przytaknąć, że jednak cyrki są be i nie są zgodne z prawem ;)
kurcze jak to jednak prawo często decyduje za ludzi w uznawaniu czegoś za złe.. zastanawiające ;)

pao - 2007-06-08, 22:45

Cytat:
Cytat:
pao napisał/a:
mamy czynić sobie świat poddanym, mamy być jego władca, tylko, że dobry władca, a pewnie takimi mamy być, dba o swoich podwładnych a nie szerzy przemoc, strach i wyzysk...



ja tam nie wiem czy mamy ;)
wolę mieć pozycję stworzenia żyjącego obok niż nad :)
i chcę być stworzeniem, które owszem, może panować nad swym losem: mieć pokarm, wodę, odpowiednie warunki do życia... nie bać się zimna, deszczu.. w tym sensie panować nad naturą


tylko ja to napisałam w odniesieniu do większość ponoć chrześcijańskiej :) osobiście nie mam potrzeby czynić czegokolwiek podwładnym :)

niestety ludzie tłumacząc siebie (szczególnie w odniesieniu do zwierząt i natury) powołują sie na to "pozwolenie z biblii" a jak chciałam pokazać, interpretacja interpretacji nie równa :) osoby, które biblia usiłują się zasłaniać mają przechlapane w rozmowach ze mną ;) (takie małe przyzwyczajenie kulturoznawcy ;) )

Izzi - 2007-06-08, 22:49

Hii 1 rozdz. mojej pracy mgr jest o obrazie zwierzęcia w kulturze europejskiej noi m.in w religiach. Ale sza.. już bokiem wychodzi mi ta praca :-/

pao napisał/a:
interpretacja interpretacji nie równa

ano jasne

pao - 2007-06-08, 22:51

Cytat:
1 rozdz. mojej pracy mgr jest o obrazie zwierzęcia w kulturze europejskiej noi m.in w religiach.


w razie potrzeby służę pomocą ;) szczególnie jeśli odnosisz sie do pierwocin danej religii a nie do wynaturzeń jakimi są teraz

Izzi - 2007-06-08, 22:53

pao napisał/a:
służę pomocą
skorzystam :mrgreen:

pao napisał/a:
do pierwocin danej religii a nie do wynaturzeń jakimi są teraz

skorzystam na pewno!

Jutro odezwę się na priv :-D

taffit - 2007-06-08, 23:08

pao napisał/a:
tylko ja to napisałam w odniesieniu do większość ponoć chrześcijańskiej :) osobiście nie mam potrzeby czynić czegokolwiek podwładnym :)


no domyślam się.. ale się posłużyłem cytatem, żeby móc swoje zdanie w tej kwestii wyrazić ;)

pao napisał/a:
niestety ludzie tłumacząc siebie (szczególnie w odniesieniu do zwierząt i natury) powołują sie na to "pozwolenie z biblii" a jak chciałam pokazać, interpretacja interpretacji nie równa :) osoby, które biblia usiłują się zasłaniać mają przechlapane w rozmowach ze mną ;) (takie małe przyzwyczajenie kulturoznawcy ;) )


dla mnie też to jak płachta na byka
(takie małe przyzwyczajenie eko-faszysty ;) )

Lily - 2007-09-09, 23:42

Dziś "teściowa" przyniosła na urodziny swego syna ciasto i pizzę... powiedziała, że chciała zrobić jakoś tak, żeby była też dla mnie, ale się "nie dało" - no ręce opadają, że nie dało się zrobić pizzy bez kiełbasy...
Ja mam gdzieś tę pizzę, ale to przykre, że się przynosi do kogoś do domu coś, czego ten ktoś wiadomo, że nie zje. Dobra z niej kobieta, ale czasem nie ma za grosz taktu.

kasienka - 2007-09-10, 06:53

Lily, :-x
martka - 2007-09-10, 07:13

no tak, przecież jak wiadomo podstawą pizzy jest kiełbasa ;-)
elenka - 2007-09-10, 07:56

Lily napisał/a:
Dziś "teściowa" przyniosła na urodziny swego syna ciasto i pizzę... powiedziała, że chciała zrobić jakoś tak, żeby była też dla mnie, ale się "nie dało" - no ręce opadają, że nie dało się zrobić pizzy bez kiełbasy...
Ja mam gdzieś tę pizzę, ale to przykre, że się przynosi do kogoś do domu coś, czego ten ktoś wiadomo, że nie zje. Dobra z niej kobieta, ale czasem nie ma za grosz taktu.


Ja też miewam wesoło z moją teściową. :mrgreen:
Ostatnio mi tłumaczyła, że pasztet z wątróbki, to tylko pasztet i że to nie to samo, co kotlet.
A największym przegięciem było jak na jakiś urodzinach zrobiła faszerowane pieczarki i powiedziała mi, że mogę zjeść bo to z warzywami tylko, zrobiłam pierwszy kęs, a w środku była kawałki kiełbasy więcej już nie zjadłam i naprawdę zrobiło mi się bardzo przykro.
A potem mi tłumaczyła, że myślała że ja nie wyczuję, ale jakoś nie rozumiała, że mnie okłamała :roll:

martka - 2007-09-10, 08:00

elenka napisał/a:
A największym przegięciem było jak na jakiś urodzinach zrobiła faszerowane pieczarki i powiedziała mi, że mogę zjeść bo to z warzywami tylko, zrobiłam pierwszy kęs, a w środku była kawałki kiełbasy więcej już nie zjadłam i naprawdę zrobiło mi się bardzo przykro.
A potem mi tłumaczyła, że myślała że ja nie wyczuję, ale jakoś nie rozumiała, że mnie okłamała

jaki hardcore!! :evil:

Lily - 2007-09-10, 09:36

:(
pao - 2007-09-10, 09:48

Cytat:
A potem mi tłumaczyła, że myślała że ja nie wyczuję, ale jakoś nie rozumiała, że mnie okłamała


ja tak miałam z moją niedoszłą teściową. ale jak spędziłam pół dnia w łazience to więcej na taki pomysł nie wpadła ;)

elenka - 2007-09-11, 07:56

Ja teraz na wszystkie urodzinowe okazje i święta przychodzę z własnym prowiantem :mrgreen:
Marcela - 2007-09-15, 15:37

Aisha napisał/a:
przeciez ten cielak jest zadowolony, ze sie do czegos przyda i go mozna zjesc

:shock: :shock:

pao - 2007-09-15, 17:42

Cytat:
1) lepiej, jak zjemy te swinie, niz ma gnic w ziemi
2) przeciez ten cielak jest zadowolony, ze sie do czegos przyda i go mozna zjesc
3) te lisy sie ciesza, ze moga grzac mi plecy
4) a co niby krowa zrobi z tym mlekiem?
5) kura zyje po to, aby zniejsc jajko ...


zgodnie z tematem: dziwujemy się wiecznie...

DagaM - 2007-09-15, 20:12

Aisha, straszne są teksty na końcu Twojego posta. Przepraszam, że tak napiszę, ale ludzie, którzy powiedzieli te "złote myśli" to wyjątkowo prości ludzie...
Aisha napisał/a:
Ja mysle, ze oni po prostu nie potrafia sobie uswiadomic tego, ze zjadaja swinie, krowe, kure..
I to jest prawda. Ostatnio, gdy byłam z mężem u jego siostry, szwagierka gotowała zupę. Nagle wyjęła z tej zupy OGON! Ogon ni to szczura ni to świni! W szoku zaczęłam wołać swojego męża, który je mięso, i wiecie że też był zszokowany i powiedział, że nie zje tej zupy. To jest nazwyczajniej brak świadomości co się je. Jakby tak każdemu kto je mięso kazać własnoręcznie oprawić zwierza, podejrzewam, że byłoby więcej wegetarian.
YolaW - 2007-09-15, 22:22

DagaM napisał/a:
Jakby tak każdemu kto je mięso kazać własnoręcznie oprawić zwierza, podejrzewam, że byłoby więcej wegetarian.

też tak myślę...

pao - 2007-09-16, 09:47

YolaW napisał/a:
DagaM napisał/a:
Jakby tak każdemu kto je mięso kazać własnoręcznie oprawić zwierza, podejrzewam, że byłoby więcej wegetarian.

też tak myślę...


zdaje mi się ze to dość powszechne przypuszczenie ;)

i w przypadku mieszczuchów najpewniej miało by potwierdzenie.

Alispo - 2007-09-16, 10:14

Lily napisał/a:
Dziś "teściowa" przyniosła na urodziny swego syna ciasto i pizzę... powiedziała, że chciała zrobić jakoś tak, żeby była też dla mnie, ale się "nie dało" - no ręce opadają, że nie dało się zrobić pizzy bez kiełbasy...

:-?
ciekawe,ze nawet w pizzeriach gdzie wszystko jest wg konkret nych przepisow sie da,i to nawet bez sera.

martka - 2007-09-16, 11:53

Aisha napisał/a:
przeciez RYBA TO NIE ZWIERZE

no tak... bo nie krzyczy przy zabijaniu... :-/ :-| ...powszechna opinia...

Malroy - 2007-09-21, 08:21

krowa bardziej cierpi jak się jej nie wydoi...

tylko gdzie w naturze zabiera się dziecko tuż po urodzeniu od matki, samo dziecko zamyka się w ciasnym boksie, w którym ma mało ruchu, co by cielęcinka delikatna była.

Alispo - 2007-09-21, 08:23

Malroy napisał/a:
w którym ma mało ruchu, co by cielęcinka delikatna była.


Nie istnieje taki zwiazek przyczynowo-skutkowy;)"Delikatna cielecinke" uzyskuje sie dietą.

Malroy - 2007-09-21, 08:45

Alispo napisał/a:
Malroy napisał/a:
w którym ma mało ruchu, co by cielęcinka delikatna była.


Nie istnieje taki zwiazek przyczynowo-skutkowy;)"Delikatna cielecinke" uzyskuje sie dietą.


Nie wiem czy istnieje :) Po prostu widziałem taką wypowiedź jednego z hodowców, myślę, że nie był osamotniony w poglądach.

A o jakiej diecie mówisz ?

Alispo - 2007-09-21, 08:58

Powodujacej niedobor wit. E i selenu,skutkujacy tzw. bialym miesem :roll:
Dla podobnego efektu uzywa sie tez czasem mleka koziego.
Toi wszystko dotyczy kilkutygodniowych cielat,specjalnie hodowanych na biale mieso,nie tej"zwyklej"cieleciny.

Malroy - 2007-09-21, 09:10

Alispo napisał/a:
Powodujacej niedobor wit. E i selenu,skutkujacy tzw. bialym miesem :roll:
Dla podobnego efektu uzywa sie tez czasem mleka koziego.
Toi wszystko dotyczy kilkutygodniowych cielat,specjalnie hodowanych na biale mieso,nie tej"zwyklej"cieleciny.


chyba nie przestanie mnie nigdy ogrom ludzkiego okucieństwa zadziwiać :(

hans - 2007-09-21, 09:27

a co to poradnik hodowcy...czy wege forum :lol:
pao - 2007-09-21, 10:28

wiesz hans, dziwujemy sie wiecznie ;)
Tusia - 2007-09-28, 08:40

neoaferatu, Ostatnio pytałam koleżanek, z których jedna to "wegetarianka" co zrobić ciekawego na kolację, bez mięsa... I ta, która je mięso, mówi: " mam przepis na super zapiekankę z tuńczykiem" Widząc moją minę, pyta: " To co tuńczyka nie lubisz?" na co koleżanka "wegetarianka": "Nie, no Marta ryb też nie je"- z pobłażliwym uśmiechem... Tak więc, ludzie potrafią zadziwić na każdym kroku...
Tobayashi - 2007-09-28, 08:43

Cytat:
Mięsożercy, którzy wiedzą że nie jem mięsa, czasem pytają a ryby jesz? Ja wtedy odpowiadam: no pewnie, przecież ryby to rośliny!


niezłe :->

Kitten - 2007-09-28, 17:40

Tusia, też znam taką 'wegetariankę', co wcina ryby kilka razy w tygodniu... Zupą na kościach też nie gardzi :-?
YolaW - 2007-09-29, 19:03

Ja byłam w czerwcu na warsztatach i był tam "wegetarianin', który regularnie wcinał kotlety na proszonych obiadach u rodziców swojej dziewczyny "żeby im nie było przykro" :shock: I uważał się za wegetarianina :-|
PS. Jeśli już o tym wspomniałam to przepraszam :)

Lily - 2007-09-29, 20:38

A cielęcinka dla dziecka podobno 44 zł za kilo, info od siostrzyczki :roll:
Capricorn - 2007-09-29, 21:32

YolaW napisał/a:
Ja byłam w czerwcu na warsztatach i był tam "wegetarianin', który regularnie wcinał kotlety na proszonych obiadach u rodziców swojej dziewczyny "żeby im nie było przykro" :shock: I uważał się za wegetarianina :-|
PS. Jeśli już o tym wspomniałam to przepraszam :)


ja miałąm kiedyś burzliwy konflikt z moją p. dyrektor, chodziło o to, że nie dostałam nic, co mogłabym zjeść, choć wszyscy wiedzieli o moim wegetarianiźmie, a było to spotkanie, którego nie mogłam ominąć, bo byłam tłumaczem, zresztą pracującym bez wynagrodzenia. dla dobra szkoły. Ja cały dzień obwożę wycieczke, tłumaczę, a p. dyrektor zaprasza wszystkich po południu, na godzinke, an obiad, pełni funkcję reprezentacyjną, ja znów haruję, i ona się dziwi, że zjadłabym coś. I usłyszałam: "Pan wicedyrektor tez jest wegetarianinem, a jak jest uroczystość oficjalna to nie wydziwia, i kotleta zje!"

martka - 2007-10-01, 09:15

YolaW napisał/a:
był tam "wegetarianin', który regularnie wcinał kotlety na proszonych obiadach

Capricorn napisał/a:
I usłyszałam: "Pan wicedyrektor tez jest wegetarianinem, a jak jest uroczystość oficjalna to nie wydziwia, i kotleta zje!"

ratunkuuu!!!!!

YolaW - 2007-10-01, 16:42

Capricorn napisał/a:
"Pan wicedyrektor tez jest wegetarianinem, a jak jest uroczystość oficjalna to nie wydziwia, i kotleta zje!"

ło matko jedyna!! :shock:

feminka - 2008-01-26, 14:53

MNie ostatnio do szału doprowadziła przyjaciółka tekstem: WIesz ja czytałam, że wegetarianizm u małego dziecka jest niebezpieczny. Nie zbilansujesz mu białka." Żadne argumenty nie trafiały a końcu jak zapytała co zrobię jak będzie miał anemię nie wytrzymałam i odpowiedziałam: A co dzieci niewegetariańskie to niegdy anemii nie mają? Ani dorośli mięsożercy?? Ty w ciąży musiałaś piguły żelaza brać, amenię miałaś a ja NIE MAM!!
Poniosło mnie normalnie!! Jeszcze się synuś nie uriodził a już się zaczęło grrrrrrrr

nitka - 2008-01-26, 20:21

Normalnie się pokłóciłam dzisiaj z Mamą! Zawsze, kiedy mnie widzi mówi, że sobie marnuję życie. Żadnych argumentów nie przyjmuje. Uświadomiłam ją dzisiaj, że jeżeli w przyszłości będę miała dziecko to też będzie to dziecko wegetariańskie. Mama na to, że ona będzie MOJE dziecko karmić mięsem, więc ja na to, że nie będzie miała z nim kontaktu, jeżeli nie potrafi uszanować czyichś decyzji. Powiedziałóa mi, że jeżeli nie będę dawać mojemu dziecku mięsa to mnie poda do SĄDU!! :shock:
vlada - 2008-01-26, 20:29

nitka napisał/a:
Powiedziałóa mi, że jeżeli nie będę dawać mojemu dziecku mięsa to mnie poda do SĄDU!! :shock:

:shock: :shock: :shock: :evil:

Ewa - 2008-01-26, 20:34

nitka napisał/a:
Powiedziałóa mi, że jeżeli nie będę dawać mojemu dziecku mięsa to mnie poda do SĄDU!!

Grunt to rodzinka :evil:

Lily - 2008-01-26, 20:35

nitka napisał/a:
Powiedziała mi, że jeżeli nie będę dawać mojemu dziecku mięsa to mnie poda do SĄDU!! :shock:

co gorsze, takie przypadki w Polsce ponoć już się zdarzały :/

feminka - 2008-01-26, 21:19

Nitka i myślisz, że byłaby zdolna to zrobić??
ewatara - 2008-01-27, 13:42

Nitka współczuję, ja mam tylko nadziję, że moja nie robi żadnych podchodów mięsnych z moją Jasmi, ale by była awantura :-/
nitka - 2008-01-27, 13:46

feminka napisał/a:
Nitka i myślisz, że byłaby zdolna to zrobić??
ponieważ przez całe życie nie potrafiła zaakceptować moich wyborów myślę, że jest do tego zdolna. "Wymuszają" oboje na mnie zajście w ciążę (chyba im się nudzi, obie córki odchowane), wiem, że jeżeli to nastąpi to będzie to tzw "oczko w głowie". a wnuki mają przede wszystkim swoich rodziców, prawda? Sytuacja z drugiej strony (mama F) też nienajlepsza. Nawet gorsza. Kiedy tam jedziemy mama F. od wejścia trąbi, że specjalnie w pocie czoła dla mnie coś piekła bez jajek. po konsumpcji zawsze okazuje się, że musiała dodać coś w postaci żelatyny, albo innego czegoś, żeby się trzymało. i teksty typu"...to ja dla ciebie specjalnie..." uch! nie chciałam też ostatnio zjeść barszczu (czułam zapach mięsa, na bank był na kości) obraziła się. Teraz unikam kontaktów, ale muszę być miła (2 tyg temu rozwaliłam jej samochód :shock: -to z iinej beczki jednak :-/ )
Lily - 2008-01-27, 15:08

nitka napisał/a:
ale muszę być miła

ach my grzeczne dziewczynki :/

nitka - 2008-01-27, 15:28

Lily napisał/a:
ach my grzeczne dziewczynki :/
dlatego wolę unikać. Tak na serio to nie umiem udawać, i jak mi coś nie pasuje to mówię ]:-> :mryellow:
ewatara - 2008-01-27, 20:20

nitka napisał/a:
dlatego wolę unikać. Tak na serio to nie umiem udawać, i jak mi coś nie pasuje to mówię ]:-> :mryellow:
mam tak samo, ludzie niby mówią, że to cenna i dobra cecha, jednak prawda taka, że często mają problem z zaakceptowaniem tej szczerości ...
nitka - 2008-01-29, 09:36

ewatara napisał/a:
ludzie niby mówią, że to cenna i dobra cecha, jednak prawda taka, że często mają problem z zaakceptowaniem tej szczerości ...
o to to. Tylko, że nie każdy chce znać czyjeś zdanie na jakiś tam temat. nie przeszkadza mi to jednak-brak mojej pokory.
Malati - 2008-01-29, 13:01

Ja też długo znosiłam teksty mojej obecnej teściowej,dotyczące nie tylko bycia wege.Ale któregos dnia ,przesadziła i wygarnełam jej wszytko.Pózniej ja płakałam bo było mi wystd że sie uniosłam i ona płakała.Ale teraz jest o niebo lepiej,teksty sie skonczyły,ona wie że nie dam po sobie jezdzic,że nie bede siedziec i ze spuszczona głową słuchać jej za przeproszeniem bzdurnego gadania......
ewatara - 2008-01-29, 21:30

nitka napisał/a:
ewatara napisał/a:
ludzie niby mówią, że to cenna i dobra cecha, jednak prawda taka, że często mają problem z zaakceptowaniem tej szczerości ...
o to to. Tylko, że nie każdy chce znać czyjeś zdanie na jakiś tam temat.

... dokładnie, chyba, że akurat potwierdzające jego/jej stanowisko (taka szczerość jest zawsze mile widziana, inna to już znacznie gorzej ...

Flippi - 2009-03-07, 10:43

Odświeżam temat, bo ostatnio znów się zdziwiłam... Stałam na czerwonym świetle na skrzyżowaniu, obok mnie pan z kilkuletnią dziewczynką.

Dziewczynka: Tatusiu, jestem głodna!
Tatuś: Zaraz będziemy w domu, kupiłem szyneczkę, zjesz sobie.
D: A kiełbaskę, mamy kiełbaskę?
T: Nie, ale mamy pasztecik, mamy pasztecik.
D: Ale ja chcę kiełbaskę, ja chcę kiełbaskę...
T: Może mama zostawiła kurczaczka, może zostawiła kurczaczka.
D: Kurczaczka, kurczaczka!
T: Albo rybkę, albo rybkę.

Na szczęście zapaliło się zielone, więc uciekłam czem prędzej, bo już mnie mdliło. I oni naprawdę wszystko powtarzali po dwa razy :shock: :lol:

dynia - 2009-03-07, 20:12

Flippi masakra ale z drugiej strony jakie to smutne nic poza mięchem nie nadaje się do spożycia dla nich :roll:
Ja niedawno jestem na codziennych zakupach wraz ze spotkaną koleżanką no i zastanawiamy się głośno z Jagą co my tam dzisiaj na obiad uważymy.Na co ona No na samych warzywkach to trudno ciągnąć co?.Już mi się odechciało dalszego spaceru w jej towarzystwie :-?

kociakocia - 2009-03-07, 20:14

dynia napisał/a:
Na co ona No na samych warzywkach to trudno ciągnąć co?.Już mi się odechciało dalszego spaceru w jej towarzystwie
mój mąż w takim towarzystwie pracuje :-/
Lily - 2009-03-07, 21:37

Flippi, aż mi się przypomniało, jak moja koleżanka dawała swojej niespełna 3-letniej córce "surową" parówkę prosto ze sklepu... nawet gdybym jadła mięso nie zrobiłabym czegoś takiego :|
Jattaveien - 2009-03-08, 20:07

Lily napisał/a:
moja koleżanka dawała swojej niespełna 3-letniej córce "surową" parówkę prosto ze sklepu...
no przerazajace :shock: ale niestety pawdziwe. Tez mam sporo takich znajomych co takim badziewiem karmia swoje maluszki NA CODZIEN :cry:
maryczary - 2009-03-08, 21:15

i uwierz mi Lily, że 3 latka to dużo, ja widuję dzieciaczki nawet poniżej roku z parówką bo taka mięciutka chyba czy co :cry: :shock: :-/ smutność...
Capricorn - 2009-03-08, 21:33

jeden z moich uczniów na nk opublikował zdjęcie swojej półtorarocznej córeczki, jedzącej kebab z frytkami i sosem.
neina - 2009-03-08, 21:54

Moj chlopak pracuje w restauracji, czesto przychodza rodzice z rocznymi albo i nie dziecmi na children menu - frytki i kurczak smazony.
Jattaveien - 2009-03-08, 22:33

neina napisał/a:
czesto przychodza rodzice z rocznymi albo i nie dziecmi na children menu - frytki i kurczak smazony.

oj tak i takich przykladow mozna by mnozyc :shock: A za kilka lat jakie bedziemy miec spoleczenstwo - az strach pomyslec.

PiPpi - 2009-03-09, 22:26

w naszym centrum handlowym, że tak napiszę, stoisko green way znajduje się obok KFC .
zmuszeni koniecznością, bo drażnią mnie te jednorazowe naczynia, zmierzamy do GW i oczom nie wierzymy taaaaaaaaaakie kolejki! rozdają coś za darmo czy co? nie. złudzenie tylko, to do KFC...tabuny ludzi..od razu pomyślałam o kolejkach do lekarzy..
dziś właśnie skoczyłam na zupę do Gw, siedzę sobie wciągam krupnik, patrzę, mam i dziecko, starsze od Karolki ale trudno mi powiedzieć o ile. najpierw obczajają gw, mama się zastanawia, rozgląda ..ale nie...stare przyzwyczajenia wygrały :-/ zapanierowane tak mięso kurze by nie dało sie poczuć wieku sędziwej nioski wyląduje w żołądkach tych tak wdzięcznie, hippisiarsko -łobuziarsko wyglądających dam..

Jattaveien - 2009-03-09, 22:47

Magda Stępień napisał/a:
zapanierowane tak mięso kurze by nie dało sie poczuć wieku sędziwej nioski wyląduje w żołądkach tych tak wdzięcznie

a ludzie wszystko zeżrą - nawet najgorszy shit ehhh :-/

feminka - 2009-03-14, 21:48

Magda Stępień napisał/a:
w naszym centrum handlowym, że tak napiszę, stoisko green way znajduje się obok KFC .
zmuszeni koniecznością, bo drażnią mnie te jednorazowe naczynia, zmierzamy do GW i oczom nie wierzymy taaaaaaaaaakie kolejki! rozdają coś za darmo czy co? nie. złudzenie tylko, to do KFC...tabuny ludzi..od razu pomyślałam o kolejkach do lekarzy..
dziś właśnie skoczyłam na zupę do Gw, siedzę sobie wciągam krupnik, patrzę, mam i dziecko, starsze od Karolki ale trudno mi powiedzieć o ile. najpierw obczajają gw, mama się zastanawia, rozgląda ..ale nie...stare przyzwyczajenia wygrały :-/ zapanierowane tak mięso kurze by nie dało sie poczuć wieku sędziwej nioski wyląduje w żołądkach tych tak wdzięcznie, hippisiarsko -łobuziarsko wyglądających dam..


Niedawno byłam w Koszalinie u rodziców. W nowym CH otworzyli Green Way (dla mnie rarytas, bo w Szczecinie nie mamy). I niestety to samo, co Ty we Wrocku zauwazyłam. Do KFC tłumy, oczywiście małe dzieci też jadły to świństwo, do Greena garstka ludzi (a kucharz co chwilę z zaplecza wyglądal i tak się cieszyl z każdej osoby w kolejce ;-) ). Mam nadzieję, że mimo wszystko Green Way w Koszalinie się utrzyma.

Alispo - 2009-03-14, 21:54

Za to inny GW we Wro przezywa oblezenie.Lokalizacyjnie swietnie trafili.
dynia - 2009-03-17, 12:02

Tadam ale mam niusa ,kumpela o której pisałam wcześniej oświadczyła właśnie ,że przechodzą na wegetarianizm(już skromnie nie napiszę kto ich do tego natchnął) :mryellow: Dobrze bardzo dobrze!
PiPpi - 2009-03-17, 21:58

spoczko Dynia :lol:
mam podobnego ;-)
kiedyś była dysputa na wd między mną a martką i capricorn, może jeszcze ktoś się udzielał o kumpeli, która sama wege a gotowała mięcho swemu chłopakowi. oczywiście były opinie a fu! jak tak można itd. itp. na a teraz "sam z siebie" koleś postanowił że zostaje wegusem :->

Alispo , to oprócz tego w Magnolii jest jeszcze jakiś? ja o tym właśnie pisałam..

Jagienka - 2009-03-17, 22:16

Capricorn napisał/a:
jeden z moich uczniów na nk opublikował zdjęcie swojej półtorarocznej córeczki, jedzącej kebab z frytkami i sosem.


nie tak dawno kuzyn mojego Męża z dumą opowiadał, jak podczas wyjazdu wakacyjnego, jego niespełna roczna (wówczas) córka, codziennie wcinała z apetytem frytki z budki przy plaży. :shock: jak ostatnio małą widziałam, miała półtora roku i gabaryty wyrośniętej trzylatki :shock: a cała rodzinka zachwycona (mój Mąż na szczęście nie), jak malutka ślicznie rośnie :shock:

Alispo - 2009-03-17, 22:27

Magda Stępień napisał/a:


Alispo , to oprócz tego w Magnolii jest jeszcze jakiś? ja o tym właśnie pisałam..

Na Kuźniczej :-)

angienunia - 2009-03-18, 08:05

-Jagienka- napisał/a:
a cała rodzinka zachwycona (mój Mąż na szczęście nie), jak malutka ślicznie rośnie


A potem sie dziwia czemu dzieci sa wyzywane od grubasow, placza i wpadaja w zaburzenia odzywiana... ehh...

gemi - 2009-03-26, 00:07

-Jagienka- napisał/a:
nie tak dawno kuzyn mojego Męża z dumą opowiadał, jak podczas wyjazdu wakacyjnego, jego niespełna roczna (wówczas) córka, codziennie wcinała z apetytem frytki z budki przy plaży. jak ostatnio małą widziałam, miała półtora roku i gabaryty wyrośniętej trzylatki

moja chrześnica w wieku mniej więcej pół roku była już karmiona przez swoją mamusię smażonym mielonym z ziemniaczkami. Typowy niedzielny polski obiadek
Bleeeee... Ohyda! Usłyszałam, że Oliwka bardzo lubi ni etylko mielone, ale i schabowe.
Normalnie we mnie się zagotowało i zatrzęsło. Ale w końcu nie moja sprawa, więc się wtylać nie będę..

- 2009-03-27, 23:13

Niedawno spotkałam w przychodni rodziców z bliźniaczkami. Dziewczynki w wieku 10 miesięcy,ale wcześniaki,więc wiek korygowany 8m. Matka narzekała,że często chorują,mniej więcej co 2 tygodnie,bo starszy syn przynosi zarazę ze żłobka,no i z tego powodu już 2 razy im dzieci nie zaszczepili - miała pretensje do lekarki,bo inna powiedziała,że dzieci z katarem,podziębione można szczepić. Teraz po zapaleniu oskrzeli minęło 2 tyg. i rodzice martwili się,że mogą dzieci nie zaszczepić. Trochę OT,ale zmierzam do rozmowy na temat diety,bo UWAGA dziewczynki maja katar od urodzenia :!: Pytam więc co jedzą,a matka z dumą w głosie,że już wszystko,a danonki jak zajadają (dodaje pełna zachwytów nad dziećmi). Pytam zatem,czy nie brała pod uwagę,że ten katar to alergia, ona bez zastanowienia mówi,że nie,więc dopytuję czy lekarz nie sugerował,że alergia,o ona mi na to NIE :!: lekarka im powiedziała,że wcześniaki tak mają :shock: Ich starszy syn tez tak miał,ale chodzili do laryngologa i dostał jakieś sterydy,dozwolone od lat 4 (a on ma 3 dopiero) i przeszło,więc z dziewczynkami tez muszą się wybrać do laryngologa,tylko szkoda,że za małe na te sterydy :shock: Po tym jak wyszli od lekarki- oczywiście zadowoleni,bo dzieci moga zaszczepić,a w dodatku dostaną kolejną darmową dawkę na pneumokoki (bo z racji,że dzieci miały po urodzeniu trudności z oddychaniem i spędziły miesiąc w szpitalu - należy im się darmowa dawka trzecia,bo tak to dwie są darmowe dla wcześniaków) powiedzieli mi jeszcze,że w związku z tym katarem lekarka im poradziła iść do alergologa...ufff Więc chociaż tyle,a może aż tyle z tej rozmowy dobrego,bo przypuszczam musieli poruszyć ten temat kataru podczas wizyty.
martka - 2009-03-27, 23:18

Aś napisał/a:
lekarka im powiedziała,że wcześniaki tak mają :shock:

dobre sobie :lol:

- 2009-03-27, 23:47

Jakoś nie zdziwiło jej jak powiedziałam,że mój wcześniak katar miał raz w życiu (przy ząbkowaniu) i kilka innych wcześniaków tez znam... ale w końcu ja nie lekarz ;-)
Jattaveien - 2009-03-28, 09:57

Aś napisał/a:
matka z dumą w głosie,że już wszystko,a danonki jak zajadają (dodaje pełna zachwytów nad dziećmi).

Smutne to jak widzimy i slyszymy to NASZE spoleczenstwo :cry:

Jagienka - 2009-03-28, 16:22

podczas ostatniej wizyty u lekarza (w związku ze szczepieniem, bo innych powodów do odwiedzania lekarzy, na szczęście nie mamy ;-) ), gdy powiedziałam, że karmię piersią moją ponad 8mio miesięczną wówczas Córeczkę, lekarka zachwycona zaczęła opowiadać, czym karmią swoje dzieci inne mamy. Nie będę wszystkiego wypisywać, choć takie oczy miałam :shock: gdy słuchałam.
najlepsza była opcja zupkowa: dziecko skonczyło 4 miesiące i lekarka pyta matkę, czy podaje coś poza mlekiem. matka na to, że tak, podaje zupki. tu koniec tematu i badanie dziecka i takie tam... po kilku minutach matka prosi o poradę, bo okazuje się, że smoczek w butelce ciągle się zatyka i jak tu karmić. lekarka na to :?: i pyta, jak to mozliwe, ze smoczek się zatyka i co go niby zatyka??? matka na to, że grzanki nie chcą przepływać i zatykają. lekarka na to :shock: pyta, co ta podaje z grzankami?? matka na to bez obciachu, ze no jak to co??? zupki ! gorące kubki :!: ja na to :shock: :shock: :shock:
o danonkach też się dowiedziałam, że matki to już od czwartego miesiąca podają dzieciom, bo są kolorowe, słodziutkie, ładne i reklamowane w telewizji :shock:

maryczary - 2009-03-28, 16:40

Jagienka napisał/a:
matka na to, że grzanki nie chcą przepływać i zatykają. lekarka na to :shock: pyta, co ta podaje z grzankami?? matka na to bez obciachu, ze no jak to co??? zupki ! gorące kubki :!: ja na to :shock: :shock: :shock:
o danonkach też się dowiedziałam, że matki to już od czwartego miesiąca podają dzieciom, bo są kolorowe, słodziutkie, ładne i reklamowane w telewizji :shock:

rozumiem, że społeczeństwo nie jest oświecone, sama się edukuję dopiero odkąd zaszłam w ciążę (no może ciut wcześniej) ale te zupki z proszku to już niepojęte, niepojęte! :!:
A o sławnych danonkach to już szkoda gadać :-(
No smutność wielka...

bodi - 2009-03-28, 16:42

Jagienka, co za koszmar... mam nadzieję że lekarka przynajmniej uświadomiła tamtą mamę co do zupek.
ina - 2009-03-28, 16:46

Jagienka, masakra :evil:
Jattaveien - 2009-03-28, 16:50

Jagienka napisał/a:
matka na to, że grzanki nie chcą przepływać i zatykają. lekarka na to pyta, co ta podaje z grzankami?? matka na to bez obciachu, ze no jak to co??? zupki ! gorące kubki

Cooooo? bez kitu.... takie cos jedza maluchy??? - jestem w ciezkim szoku! Danonki to standart nawet w 3 m-cu u znajomych mi mam ale GORACE KUBKI ..... :shock: :shock: :shock:

Jagienka - 2009-03-28, 17:17

a najciejkawsze, ze te matki, nawet "pouczone" przez lakarza, że to raczej nie jest zdrowe, zaslaniają się argumentami, że ich dzieciom nic sie od tego nie dzieje. to prawda, też czesto słyszę o swiństwach, po których nic się dzieciom nie dzieje, ale czy ktoś z tych rodziców zastanowił się nad tym, ze teraz może wszystko pozornie dobrze, ale w przyszłości jeszcze wiele moze się okazać...

najbardziej dziwi mnie, gdy ludzie używają argumentów w stylu: to ja się stram, żeby podawać zdrowe jedzenie, dbam o to, zeby dziecko miało codziennie czyste ubranie i otoczenie, itp..., a inni dają dzieciom świnstwa do jedzenia, nie myją ich i nie dbają i te dzieci są zdrowe i nic im się nie dzieje, to po co ja się tak stram.
:shock:
ja jakoś nie zazdroszczę matkom, ktore karmią dzieci gorącymi kubkami i nie piorą im ubranek. nie zazdroszczę im, że mają mniej obowiązków. zazdroszczę (tak pozytywnie) natomiast tym, które mają jeszcze więcej cierpliwości niż ja i jeszcze więcej starają się zrobic dobrego dla swoich dzieci i to na nich chciałabym się wzorować nawet, jeśli oznacza to dodawanie sobie obowiązków i czasem związanego z tym stresu...

Alispo - 2009-03-28, 17:27

o matko,ja nie wiem jak to jest w ogole mozliwe :shock: tępota ludzka nie zna granic chyba..
Jattaveien - 2009-03-28, 17:29

Jagienka napisał/a:
ze teraz może wszystko pozornie dobrze, ale w przyszłości jeszcze wiele moze się okazać...

Byla bym sklonna stwierdzic ze nawet nie moze sie w przyszlosci cos okzac ale NAPEWNO tak bedzie :cry:
Jagienka napisał/a:
zazdroszczę (tak pozytywnie) natomiast tym, które mają jeszcze więcej cierpliwości niż ja i jeszcze więcej starają się zrobic dobrego dla swoich dzieci i to na nich chciałabym się wzorować nawet, jeśli oznacza to dodawanie sobie obowiązków i czasem związanego z tym stresu...

O tak ,to jest cudne co takie mamy jak na wegedzieciaku daja i robia swoim dzieciom. Ja tez pragne sie na nich wzorowac (dlatego dziekuje za wszystkie posty) i staram sie o nich pamietac - jak nieraz nie chce mi sie zrobic czegos powiedzmy pracochlonnego do jedzonka dla mojego dzieciaka ;-)

[ Dodano: 2009-03-28, 17:33 ]
Ja bylam wczoraj u znajomych na imprezce. Bylo tam sporo dzieci - w roznym przedziale wiekowym. No i dzieciaki wpierdzielaly naszpikowane chemia parowki az im sie uszy trzesly. A mamy z duma opowiadaly ze prawie codziennie paroweczki jedza bo bardzo lubia...... :shock:

Jagula - 2009-03-28, 18:45

gorące kubki przeraziły mnie chyba po wsze czasy (chyba ,że jeszcze jakieś "perełki" czyhają w ukryciu...)
Jattaveien - 2009-03-28, 19:01

Jagula napisał/a:
gorące kubki przeraziły mnie chyba po wsze czasy

To jest hicior - bezapelacyjnie i plasuje sie na samym szczycie :cry:
Choc chipsy wcale nie sa na najnizszym miejscu w rankingu - choc przez smoka dzieciaki tego nie wsuwaja.... lecz w normalnej formie

Lily - 2009-03-28, 19:32

Jagula napisał/a:
gorące kubki przeraziły mnie chyba po wsze czasy (chyba ,że jeszcze jakieś "perełki" czyhają w ukryciu...)
ktoś kiedyś pisał o mleku zagęszczonym budyniem, żeby się dziecko najadło :>

[ Dodano: 2009-03-28, 19:32 ]
Jattaveien napisał/a:
wpierdzielaly naszpikowane chemia parowki az im sie uszy trzesly
prawie wszystkie dzieci jedzą parówki (a przynajmniej tak mi się zdaje)
Jattaveien - 2009-03-28, 20:05

Lily napisał/a:
prawie wszystkie dzieci jedzą parówki (a przynajmniej tak mi się zdaje)


Lily - masz racje - zgadzam sie z Toba w 100% ze jedynie moje dziecko tego nie je sporrod WSZYSTKICH dzieci ktore znam - jedynie dla mnie to jest CHORE. Wiadomo - nie chodzi mi ze to mieso, ale ze to taki shit - prawda?
A zeby bylo smieszniej to moja pediatra z przychodni (obnosi sie za ikone wiedzy i autorytetu - wielka pani doktor) wrecz KAZLA mi podawac parowki i danonki obowizkowo Wiktorii jak ta miala zaledwie 10 m-cy - fajnie co?

Jagula - 2009-03-28, 20:29

Lily napisał/a:
Jagula napisał/a:
gorące kubki przeraziły mnie chyba po wsze czasy (chyba ,że jeszcze jakieś "perełki" czyhają w ukryciu...)
ktoś kiedyś pisał o mleku zagęszczonym budyniem, żeby się dziecko najadło :>
przysięgam ,że gdybym pod karabinem ;-) miała dokonać wyboru to jednak wybrałabym budyń....
Lily - 2009-03-28, 21:21

Jattaveien napisał/a:
wrecz KAZLA mi podawac parowki i danonki obowizkowo Wiktorii jak ta miala zaledwie 10 m-cy - fajnie co?
bo to przecież takie lekkostrawne :? (a w parówkach można upchnąć wszystko)

[ Dodano: 2009-03-28, 21:21 ]
Jagula napisał/a:
przysięgam ,że gdybym pod karabinem ;-) miała dokonać wyboru to jednak wybrałabym budyń....

to co powiesz na kabanosy na ząbkowanie? ;)

- 2009-03-28, 21:26

Lily napisał/a:
kabanosy na ząbkowanie?
Czego to ludzie nie wymyślą :shock:
Ale ten gorący kubek to bije wszystko, w życiu bym nie pomyślała,że ktoś mógł coś takiego niemowlakowi zapodać :shock: :shock: :shock: Ręce opadają,tragedia...

Jattaveien - 2009-03-28, 21:31

Na zabkowanie powiadacie? - wiec moja sasiadka przez cale zabkowanie - okolo roku niemal CODZIENNIE podawala swojemu dziecku NUROFEN serio!!! Ja bylam przerazona ale ona gadala ze to tak profilaktycznie - co wy na to?
Swoja droga to dalej go podaje ale sie smuci bo mowi ze sie juz mala uodpornila na niego i musi sie na cos innego przezucic :-/

Malati - 2009-03-28, 21:33

Jattaveien, :shock: :shock:
Lily - 2009-03-28, 21:36

Taaa, być może uszkodziła dziecku nerki i wątrobę, bardzo mądrze :/
Jagula - 2009-03-28, 21:36

Lily napisał/a:

to co powiesz na kabanosy na ząbkowanie? ;)

:shock:
Jattaveien napisał/a:
Na zabkowanie powiadacie? - wiec moja sasiadka przez cale zabkowanie - okolo roku niemal CODZIENNIE podawala swojemu dziecku NUROFEN serio!!! Ja bylam przerazona ale ona gadala ze to tak profilaktycznie - co wy na to?
Swoja droga to dalej go podaje ale sie smuci bo mowi ze sie juz mala uodpornila na niego i musi sie na cos innego przezucic :-/
:shock: :shock: :shock:
Jattaveien - 2009-03-28, 21:37

No a ja na necie gdzies wyczytalam ze ten shit NUROFEN zazywany zbyt czesto - (no napewno nikt nie mial a mysli codziennie przez rok nie? ) to ze on moze nawet zmieniac obraz krwi :-?
Lily - 2009-03-28, 21:39

Jattaveien napisał/a:
to ze on moze nawet zmieniac obraz krwi :-?
może spowodować nawet uszkodzenie szpiku i zgon, o ile jest zażywany w dużych dawkach, zresztą o ile wiem to się kumuluje... poza tym chyba na ulotce jest napisane, że nie można podawać dłużej niż 10 dni (i to chyba tylko u dorosłych)
Jattaveien - 2009-03-28, 21:43

A bylam przy tym ostatnio jak oboje rodzice podawali to g..no dziecku a mala az sie wyrywala aby jej dali bo piekielnie to lubi -mmm pycha. Ludzie pozbawieni chyba muzgow i wyobrazni.... No i dumny jak paw tatus zapodal strzykawe dziecku - to zjadlo ze smakiem i darlo sie ze chce jeszcze. Wiec tata zapodal jej jeszcze kolejna strzykawe - mniam mniam (swoja droga nie moglam na to patrzec) i obiecal 1,5 rocznej juz dziewczynce ze wieczorkiem jeszcze dostanie. Nadmieniam ze dziecko NIE BYLO CHORE - zwrocilam mamie delikatnie uwage czy to konieczne? - ta wyjechala na mnie z morda ze profilaktycznie musi a zreszta to lubi..... - (deserek)

[ Dodano: 2009-03-28, 21:44 ]
Ja sama w to nie moge uwierzyc ale to jest szczera prawda :-/

[ Dodano: 2009-03-28, 21:46 ]
A ich dzieciak je na dodatek takie posilki ze sama bym sie tego nie tknela.
Parowki to pikus...... Nie bede pisac bo by mi do polnocy zeszlo. A cukru... TONE!!!!
Nie musze pisac ile juz byla razy chora.... Antybiotyki sa na porzadku dziennym rowniez :-?

[ Dodano: 2009-03-28, 21:48 ]
Myslicie ze takie bezmozgi czytaja ulotki? I to nie jakas patologia - przecietna polska rodzina

- 2009-03-28, 21:54

Jattaveien napisał/a:
okolo roku niemal CODZIENNIE podawala swojemu dziecku NUROFEN
Jak można tak TRUĆ własne dziecko :shock: :!: :!: :!:
Aż mi się szkoda tej dziewczynki zrobiło :-(
Jattaveien napisał/a:
wyjechala na mnie z morda ze profilaktycznie musi a zreszta to lubi.....
Przecież to systematyczne podtruwanie,tą babę powinni zamknąć :evil:
Jattaveien - 2009-03-28, 22:03

Ja jak mysle o tej malej to az mi lzy naplywaja do oczu - badzo mi jej zal bo ona niczemu winna nie jest - nie ma znaczenia ze to nie moje dziecko ale napewno nie bedzie jej dane byc zdrowa. Jej matke ktora nota bene kocha swoje dziecko i mowi ze niekt nie kocha swojego dziecka jak ona (idiotyzm) to wsadzic do pudla powinni na otrzezwienie. Niestety tak sie nie stanie a dziecko pojdzie na zmarnowanie. Juz z nia po klinikach jezdza bo ma cos z hormonami....eh
Capricorn - 2009-03-28, 22:20

przerażające.
Jattaveien - 2009-03-28, 22:25

Capricorn napisał/a:
przerażające.

Potwierdzam :cry:

Coco - 2009-03-28, 22:50

Jattaveien, straszne , az trudno uwierzyc :shock: a nie da sie jej jakos uswiadomic?
Jattaveien - 2009-03-28, 23:03

Coco - probowalam robic podchody juz wiele wiele razy ale... Moze by sie i dalo ale nie z nia. to zalezy na jaki typ czlowieka trafisz. To jest osoba ktora nie tak jak ja - wyslucha z pokora drogiego czlowieka tylko ona uwaza siebie za NAJMADRZEJSZA. A to co mowia inni to tylko wysmieje i wykpi. Taka wiesniara (nie obrazajac nikogo kto mieszka na wsi bo sama mieszkam na wsi i bardzo sie z tego ciesze) Ale taki typ plotkary ktora to wszystko wie najlepiej i ktora to pozjadala wszystkie rozumy. Jak powiedzialam ze bede moje dziecko karmic piersia do 2 roku zycia to stwierdzila *No tobie to juz chyba sadzi na dekiel*. Wiem powinnam sie obrazic ale machnelam reka. Wiec ciezko sie z takimi ludzmi dyskutuje na *nasze* tematy. Dlatego ja sie nawet nie przyznaje do moich preferencji zywieniowych. Jak ostatnio zobaczyla kielki u mnie w kuchni to zaczela szydzic. Wiem wiem nie powinnam jej byla wpuszczac do domu. :oops: Glupie babsko ale jej dzieciaka zal :-(
p.s. a dzieciak nerki ma napewo zjechane :-( nie tylko NUROFENKIEM jak oni to pieszczotliwie nazywaja ale i ogromna iloscia NABIALU. Stary, a tyle (jesli wogole) nabialu nie powinien jesc a co dopiero 1,5 roczny maly organizm. Co dzien kaszka smakija, mega danonek, monte, na kolacje bakus plus fura mleka modyfikowanego - no comment

[ Dodano: 2009-03-28, 23:05 ]
nie no sory - na kolacje nie tylko nabial ale zestaw: bakus + parowka + serek KIRI. Czytalam ulotke tegoz serka to istna tablica mendelejewa na tym o smaku szynki :shock:

Capricorn - 2009-03-28, 23:14

postrasz, ze zgłosisz lekarzowi rodzinnemu.
Humbak - 2009-03-28, 23:17

Jattaveien, za ten nurofen to ja bym zgłosiła rodziców do opieki społecznej!!!!!!!!!! Oni nie tylko wychowują narkomankę ale chorą psychicnie dzieczynkę - lekarstwo to zabija naurony... doszczętnie... za kilka lat dziewczynka wyląduje w zakładzie psychiatrycznym, chrzanić wątrobę... jeśli jest faktycznie tak jak mówisz to jest to nieumyślne okaleczanie dziecka a nie zła dieta!!! litości, najprawdopodobniej rodzice zostaną objęci kontrolą i nikt im nic złego nie zrobi, a dziewczynka zostanie uratowana... nie chcesz tego przemyśleć?

z takich ciekawostek - sąsiadka mojej babci po narodzinach wnuczki kazała spalić córce mleko i karmić noworodka kaszą manną... matka głupia jak i babka, ale to dziecko ponoć żyje... maskara ile dzieci są w stanie przeżyć...

Jattaveien - 2009-03-28, 23:25

Humbak - przerazilas mnie :shock: Ale masz racje. Co do wiarygodnosci wypowiedzi - nic a nic nie ubarwiam- jest w 1000% tak jak pisze a o 10 sama nawet nie wiem bo nie mieszkam przeciez z nimi:-? Wolala bym sie mylic ale niestety.... Niektorzy rodzice maltretuja swoje dzieci - tzw. patologia. Tu z kolei kochaja, dziecko zadbane, ma duzo zabawek, ladny dom, jest kochane, fizycznie nie dzieje mu sie krzywda. Ale analizujac caly ten proceder dzieje sie mu ogromna krzywda - nie wiem nawet co napisac dalej :-| Myslicie ze Pomoc Spoleczna i ludzie w niej pracujacy sa tak uswiadomieni jak MY - mam spore watpliwosci.

[ Dodano: 2009-03-28, 23:30 ]
Wyjechalam teraz z PL i jakies 2 miechy nie mam z nimi kontaktu ale dotychczas to co obserwowalam to mnie szokowalo choc wygladalo calkiem niewinnie. Ja ciaglam ja za jezyk i ta wygadywala sie co i jak z tymi *smakolykami* :-? jakie one dobre bo dziecko nic nie boli i w nocy spi. Zreszta nie tylko na zabki ale i na nadpobudliwosc ten Nurofenek dobry :shock:

Coco - 2009-03-28, 23:47

Jattaveien napisał/a:
Myslicie ze Pomoc Spoleczna i ludzie w niej pracujacy sa tak uswiadomieni jak MY - mam spore watpliwosci.

co do zywienia pewnie nie, ale nurofen to przeciez lekarstwo

Jattaveien - 2009-03-28, 23:54

Coco napisał/a:
co do zywienia pewnie nie, ale nurofen to przeciez lekarstwo

racja....... :-/

Jagienka - 2009-03-29, 12:49

o kabanosach na ząbkowanie też słyszałam (w jednym programie TV) - matka chwalila się, ze podawała je 3miesięcznej córeczce :shock:
PiPpi - 2009-03-29, 13:14

gorące kubiki...zatkało mnie i przeraziło.
wczoraj miałam okazję zobaczyć córeczkę kuzynki. mieszka w sąsiedztwie mojego taty. urodzona końcem września, maja karolka końcem lutego. obie ważą tyle samo. mała wygląda jak mały utuczony prosiaczek i nie jest to metafora, naprawdę , ledwo widać jej oczka :cry: karolinka nie ma tak dużej pupci jak ta "mała" policzki...szok, po prostu szok. najgorsze w tym wszystkim jest stanowisko jej rodziny....babcia ryła ze śmiechu na wieść, że ważą tyle samo i widząc moje osłupienie. babcia, mama tej dziewczynki i siostra mamy mają chorobliwą nadwagę. zapytał o dietę karolki, czy też jest wege i co z białkiem, mówiłam jej o fajnych wynikach morfologi, o dobrym rozwoju, podałam przykładowe źródła , bo chciała to znać i tylko jednego żałuje, ze nie zdobyłam się powiedzieć im wprost, co o tym myślę, może jeszcze będzie okazja..

[ Dodano: 2009-03-29, 14:17 ]
jeszcze mnie wąz zje*** za tego posta, że im doopy obrabiam zamiast cos powiedzieć :-/

[ Dodano: 2009-03-29, 14:18 ]
nurofen i nam polecano w w aptece, dla dzieci wersję, nie skorzystałam jakoś

mandy_bu - 2009-03-29, 20:30

Jattaveien, a propos ząbkowania, koleżanka opowiadała mi, że jej koleżanka dawała swojemu synkowi w tym okresie wiśniówkę :shock: , po łyżeczce i tak nie wiadomo kiedy (na przestrzeni kilku miesięcy) w małego wlała 0,5 litra. :evil:
bodi - 2009-03-30, 10:47

rany, dziewczyny, słabo się robi czytając to co tu opisujecie...

Jattaveien, co do tej Twojej znajomej - jak rozumiem, mieszka w POlsce, a nie w Norwegii? Co do żywienia nie sądzę by lekarz rodzinny czy pediatra dopatrzyli się w nim czegoś złego, przecież same dobre rzeczy podaje, tak się żywi większośc polskich dzieci, niestety... ale z nurofenem może warto by zawalczyc, przecież to jest bez żadnej przenośni TRUCIE dziecka...

agaB - 2009-04-05, 22:13

Co :shock: Kabanosy na ząbkowanie? Ratunku :!: A ja czasami zastanawiam się czy robić rano kaszę, czy może zrobić szybko jakieś kanapki. I mam wyrzuty, że nie chce mi się zrobić ciepłego śniadania.
Jak można dawać gorące kubki? O parówka już nie mówiąc. Koleżanka mi opowiadała jak to pewnego letniego dnia, gdy było gorąca, mamuśka karmiła parówką dziecko.
Nawet gdybym była za tym, aby dzieci jadły mięso, to nigdy parówki :!:

Lily - 2009-04-05, 22:17

Paróweczki przecież najlepsze dla dzieci. Takie delikatne i lekkostrawne. Cielęce np. :evil:
agaB - 2009-04-05, 22:17

Jattaveien napisał/a:
No a ja na necie gdzies wyczytalam ze ten shit NUROFEN zazywany zbyt czesto - (no napewno nikt nie mial a mysli codziennie przez rok nie? ) to ze on moze nawet zmieniac obraz krwi :-?

A mogłabyś podać namiary, bo to mnie ciekawi.
Wolę być uświadomiona, ale lubię znać wiedzę, aby móc z innymi rozmawiać dlaczego nie podawać tego lekarstwa.

[ Dodano: 2009-04-05, 23:18 ]
Lily napisał/a:
Paróweczki przecież najlepsze dla dzieci. Takie delikatne i lekkostrawne. Cielęce np. :evil:

Jak o tym myśle, to już mnie wątroba boli.

Lily - 2009-04-05, 22:20

agaB napisał/a:
A mogłabyś podać namiary, bo to mnie ciekawi.
tu nei trzeba specjalnych źródeł, wystarczy ulotka hxxp://www.aptekafamilijna.pl/product/id/29,nurofen-zawiesina-2-0-1-g-5-ml-100-ml (Działania niepożądane:)
agaB - 2009-04-05, 22:33

Przeczytałam ulotkę, ale powiem, że czytając posty trochę przeraziłam się tym nurofenem, bo mój synek, gdy był chory ostatnio, to tylko to dostawał przez parę dni.
Jak to czasami człowiek nie zastanowi się, co daje małemu. :-(
Ale czasami strach jest większy, gdy dziecko choruje.
Natomiast nigdy nie podałabym na ząbkowanie ani na to, że w nocy płacze, bo w naszym przypadku mały musiałby codziennie otrzymać dawkę nurofenu.

Jattaveien - 2009-04-12, 10:22

mandy_bu napisał/a:
a propos ząbkowania, koleżanka opowiadała mi, że jej koleżanka dawała swojemu synkowi w tym okresie wiśniówkę

o matko :shock: czego to ludzie nie wymysla prawda? ehhh
bodi napisał/a:
co do tej Twojej znajomej - jak rozumiem, mieszka w POlsce, a nie w Norwegii? Co do żywienia nie sądzę by lekarz rodzinny czy pediatra dopatrzyli się w nim czegoś złego, przecież same dobre rzeczy podaje, tak się żywi większośc polskich dzieci,

Bodi - dokladnie jest tak jak piszesz. Ona mieszka w PL.
Nasza pediatra nie ma zielonego pojecia o zywieniu dzieci a uwaza sie za wszech wiedzaca. Ostatnio jak bylam w PL i bylam w osrodku zdrowia tak mnie zjechala ze nie daje corce mleka modyfikowanego ze niemal mnie z ziemia zrownala. A ja jej powiedzialam ze mala je tylko cycka na noc a modyfikowanego niet. Ona na to ze to skandal i predko zapytala czy aby danonki i mleczne inne produkty je. Ja juz wiedzialam co powiedziec to oznajmilam ze DANONKI, bakusie i inne mleczne desery (co nie jest prawda) no i dopero wtedy powiedziala *NO* i sie odemnie odczepila :-/

[ Dodano: 2009-04-12, 11:25 ]
agaB napisał/a:
A mogłabyś podać namiary, bo to mnie ciekawi.

aga - kurcze nie wiem czy znajde bo to juz daaawno temu czytalam a utkwilo mi w pamieci bo to przerazajace.

[ Dodano: 2009-04-12, 11:28 ]
agaB napisał/a:
Przeczytałam ulotkę, ale powiem, że czytając posty trochę przeraziłam się tym nurofenem, bo mój synek, gdy był chory ostatnio, to tylko to dostawał przez parę dni.

aga - nie martw sie tak bardzo. twoj synek nie bierze tego non stop a tu o takim czyms byla dyskusja. Jak zazyl kilka razy to nie powinno mu nic by a jak sie podaje dziecku flaszkami to wtedy moze byc problem; jak to wczesniej pisalam *profilaktycznie* :shock:

[ Dodano: 2009-04-12, 11:34 ]
agaB napisał/a:
Natomiast nigdy nie podałabym na ząbkowanie ani na to, że w nocy płacze, bo w naszym przypadku mały musiałby codziennie otrzymać dawkę nurofenu.

No wlasnie moja sasiadka daje codziennie. Teraz nie ma mnie od lutego w PL a dopiero we wrzesniu jade wiec nie wiem co sie dzieje, ale moja mama opowiadala mi ze sie nic nie zmienilo bo z nia ostatni raz rozmawiala a ta bez obciachu sie nawet tym chwalila wrecz bo jej corka po *NIM* jest spokojna. A moja mama mowi ze widac po tej dziewczynce ze jakas taka nieswoja jest :-( HOLERA bo przydzumiona :-/ Ja mam kumpele u nas w opiece spol. i pisalam jej o tym przypadku by cos pomysleli ale jak narazie odpowiedzi od niej nie dostalam wiec nie wiem czy sie ktos zainteresowal delikatnie tym przypadkiem :?:

[ Dodano: 2009-04-12, 12:47 ]
Pod tym linkiem na szybko znalazlam art. o problemach hematologicznych ad. zazywania srodkow przeciwbolowych u doroslych co prawda ale warto przeczytac hxxp://wyborcza.pl/1,75478,3849689.html

Pączuś - 2010-07-24, 12:12

ja ostatnio sie zdziwiłam, bo sie dowiedziałam, ze niektórzy słodzą sałatki i surówki. Narzeczony przyniósł od swojego taty wielką miskę sałatki z czerwonej kapusty, ja zadowolona zabieram się za jedzenie i się dziwię się czemu taka słodka.
Okazało się, ze teść wszystkie sałatki i surówki dosładza.
nie wiem ile tego cukru było, ale na pewno nie mało, bo smakowało jak ulepek.

gemi - 2010-07-24, 12:49

Pączuś, no niestety, dosładzają prawie wszyscy i prawie wszędzie :-/ Zupełnie nie rozumiem po co..
adriane - 2010-07-24, 13:40

Ja tam lubię dodać trochę cukru do surówki, ale to jest nie więcej niż pół malej, płaskiej łyżeczki. Traktuję go jak przyprawę taką jak inne, dobrze się komponuje z cytryną w surówkach :mryellow:
alken87 - 2010-07-24, 17:08

ja padłam jak się dowiedziałam że placki ziemniaczane je się z cukrem :shock:
rosa - 2010-07-24, 17:54

za czasów mojej młodości placki ziemniaczane jadło się wyłącznie z cukrem :-)
daria - 2010-07-24, 18:03

rosa napisał/a:
za czasów mojej młodości placki ziemniaczane jadło się wyłącznie z cukrem :-)



a za mojej z cukrem i śmietaną :mryellow:

Tasak - 2010-07-24, 18:33

ziemniaczane?! z cukrem?! omatko :D
ze śmietaną to tak, pamiętam.

eMka - 2010-07-24, 18:33

daria napisał/a:
rosa napisał/a:
za czasów mojej młodości placki ziemniaczane jadło się wyłącznie z cukrem :-)



a za mojej z cukrem i śmietaną :mryellow:


u mnie też. ]:->

Lily - 2010-07-24, 18:40

U mnie też. Aktualnie wolę z sosem pieczarkowym ;)
madziulina - 2010-07-24, 18:57

rosa napisał/a:
za czasów mojej młodości placki ziemniaczane jadło się wyłącznie z cukrem
Moja mama tylko z cukrem, mówi, że to właśnie smak jej beztroskiego dzieciństwa, krzywi się jak tata je ze śmietaną i pieprzem i twierdzi, że to profanacja :mryellow: A ja placków ziemniaczanych nienawidzę!!!!!!!!!!
priya - 2010-07-24, 19:04

euridice napisał/a:
No to jak - z cukrem i cebulą?
Znam takich co i tak lubią :-) Ja lubiłam zawsze i bez cukru i z cukrem. Moja mama odkąd pamiętam - ze śmietaną.
Lily - 2010-07-24, 19:05

Ja z powodów oczywistych nie daję cebuli ;)
daria - 2010-07-24, 20:57

cebuli tam mało, słabo czuć ;-)
a ja teraz lubię na słodko i na ostro ;-)

lilias - 2010-07-24, 21:24

lubię i z cebulą i cukrem :-P chrupiące
patasznikowa - 2010-07-26, 09:51

u mojej mamy placki ziemniaczane zdecydowanie z cebula i zdecydowanie je sie je ze smietana i cukrem :mrgreen:
a cukier to pametam dodawalo sie do surowki z marchewki + cytryna i smietana

ja teraz jak robie dressing do salaty, to dodaje odrobinke miodu do cytryny, oliwy, musztardy i co tam jeszcze mi sie zachce :)

adriane - 2010-07-26, 12:05

patasznikowa napisał/a:
ja teraz jak robie dressing do salaty, to dodaje odrobinke miodu do cytryny


Czasem też używam miodu w tym celu, a czasem ciemnego cukru (białego nie używam w ogóle).

[ Dodano: 2010-07-26, 13:06 ]
patasznikowa napisał/a:
u mojej mamy placki ziemniaczane zdecydowanie z cebula i zdecydowanie je sie je ze smietana i cukrem :mrgreen:


Też znam ten sposób. Smakuje nieźle :mryellow:

kitteh - 2010-07-26, 13:03

ej,u nas tez sie jadlo placki z cukrem! ale bez cebuli^^
znaczy ja nie, bo ten smak jest dla mnie niewyobrazalnie fuj
ale rozne rzeczy sie w dziecinstwie jadlo, makaron z cukrem^^

moja sp.babcia /tzn. nainai, od strony taty/ slodzila zupe pomidorowa- jezu, fuj
w ogole wychodzila jej tylko grochowka:D

Capricorn - 2010-07-26, 13:10

euridice napisał/a:

Z cukrem odpadały automatycznie, bo u mnie zawsze do placków dawało się startą cebulę. No to jak - z cukrem i cebulą? :mrgreen:


tak, dokładnie tak :)

moja pulpa na placki ziemniaczane to starte ziemniaki i starta cebula w proporcji gdzieś 2,5:1 (czyli, cebuli jest wyczuwalna dość ilość), Sól i pieprz w pulpie tez są w ilościach zauważalnych, bo aj lubię wyrazisty ich smak. Ja takie placki jej bez żadnych dodatków, a moje dzieci - ze śmietaną i cukrem właśnie :) Bronka widziała :)

tęczówka - 2010-07-27, 22:00

szaleństwo z tymi plackami cukrowymi :mrgreen:
moja mama tak je-w jednej ręce placek ze śmietaną i cukrem,w drugiej brzoskwinia np :lol:
a moja babcia do WSZYSTKIEGO dodaje ocet.je w sumie tylko mięso i ocet a ma już 88 lat i nigdy nie leżała w szpitalu,prowadzi gospodarstwo swoje.
jak byłam mała to mi wpajała nawyki żywieniowe i muszę przyznać że jadłam tak dziwne rzeczy że hohoho(czernina,mózgi,serca,boczek z włosami,smalec).

neina - 2010-07-29, 00:40

Moj pradziadek zyl prawie 100 lat, w zdrowiu mozna by rzec, a przez ostatnie lata jadl glownie stopiony boczek z chclebem, prawie codziennie pil alko. No i palil, cos w tym musi byc :lol:
Lily - 2010-07-29, 10:36

Jest jeszcze jeden aspekt długowieczności - można jeść takie rzeczy, ale ogólna liczba kalorii jest poniżej zapotrzebowania - jeśli się odrobinę nie dojada, żyje się dłużej. A wśród ludzi, którzy przeżyli wojny i biedę, sporo jest takich osób. Poza tym kwestia genów - wielu silnych genetycznie ludzi wyginęło na wojnach.
daria - 2010-07-29, 10:38

Capricorn napisał/a:
Bronka widziała




ojj ta Bronka to szczęście ma no! ;-)

Capricorn - 2010-07-29, 10:41

Lily napisał/a:
Jest jeszcze jeden aspekt długowieczności - można jeść takie rzeczy, ale ogólna liczba kalorii jest poniżej zapotrzebowania - jeśli się odrobinę nie dojada, żyje się dłużej. A wśród ludzi, którzy przeżyli wojny i biedę, sporo jest takich osób. Poza tym kwestia genów - wielu silnych genetycznie ludzi wyginęło na wojnach.


o jak się cieszę, że Kacper już z tego wyrósł - jeszcze jakieś 2-3 lata temu na propozycję zjedzenia czegoś, odpowiadał: "niedożywieni żyją dłużej, słyszałem na discovery".

kitteh - 2010-07-30, 02:19

daria napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Bronka widziała




ojj ta Bronka to szczęście ma no! ;-)


a co? chcesz sie zalapac na cebulaka z cukrem?

Lenka - 2010-09-10, 16:15

Znajoma mojej siostry ma niespełna 2-miesięczna córeczkę. Zaglądnęłam kiedyś do wózka, jak moja sister rozmawiała z tą panią. Mała, nie powiem ,urocza. No i rozmawiamy, gadu gadu. A ona mówi, że wszystko ok, dziecko rośnie, nie choruje. Tylko kolki ma. No i mówi, że mała je już kleik (!) od 4tego miesiąca. I przynajmniej dłużej jest syta. Że nawet pediatra pozwoliła... A kilka dni później mówiła, że Mała nosi ubranka na 3-6 miesięcy i są na nią ciasne...
Niedawno z kolei rozmawiałam ze znajomą. Ma syneczka, który nie ma jeszcze miesiąca, I pytam ją o samopoczucie. Stwierdziła, że wszystko ok, ale jest zmęczona, bo bobas prawie cały czas przy piersi. A moja znajoma, która ze mną szła (chyba 50letnia nauczycielka) mówi: "No to może mamusia ma niewłaściwy pokarm?! Może trzeba dokarmiać" z takim oburzeniem, jakby ta znajoma głodziła niemowlaka... Ona, że nie, bo dziecko przybiera na wadze, jest spokojny, a podczas jedzenia ssie odpowiednio. A ja odparłam, że bardzo dobrze, że go karmi naturalnie. Że chłopczyk wygląda świetnie,że dobrze robi itp. Chodzi mi o to, że nie znam wielu młodych mam, które by karmiły piersią, nie dokarmiały dziecka itp. A inne osoby potrafią tak "dowalić" młodym matkom, wpędzić je w poczucie winy. Grrrr... :-/

dynia - 2010-09-10, 18:40

Capricorn napisał/a:

tak, dokładnie tak :)

moja pulpa na placki ziemniaczane to starte ziemniaki i starta cebula w proporcji gdzieś 2,5:1 (czyli, cebuli jest wyczuwalna dość ilość), Sól i pieprz w pulpie tez są w ilościach zauważalnych, bo aj lubię wyrazisty ich smak. Ja takie placki jej bez żadnych dodatków, a moje dzieci - ze śmietaną i cukrem właśnie :) Bronka widziała :)

Cale życie uważałam ,że placki z cebulą i z cukrem to megalityczna profanacja aż do momentu kiedy to całkiem niedawno spróbowałam i muszę powiedzieć,że dają radę :-P Także ten kto nie próbował niech lepiej nie gada :-P :-P

kitteh - 2010-10-19, 05:54

ależ dynio!
można pogodzić fronty i zjeść placka ze śmietaną i cukrem^^

[ Dodano: 2010-11-16, 14:59 ]
dziwi mnie od dawna i z podziwu wyjsc nie moge, jak "semiwegetarianie" moga sie nazywac wege
osoby wszystkozerne to tez semiwegetarianie, wszak nie odzywiaja sie jedynie miesem

karusia - 2010-11-24, 23:33

moja współloktorka, wkrótce pani doktor - mikrofala jest w użyciu codziennie (często nie raz), ja naprawdę rozumiem, że to jest szybko, no ale odgrzanie porcji zupy na kuchence nie jest jakoś dramatycznie długie :roll: , a przebojem są parówki z mikrofali :roll:

Sama dawno temu w sesji jadłam np. zupki chińskie, bo szybko, ale gotowanie w mikrofali, żeby pobiec oglądać serial, to jest jakiś dramat.

Już chyba to mnie bardziej rusza niż to, co je. A obiad MUSI być z mięsem, bo jej facet inaczej by nie zjadł (tak mówi)

Lily - 2010-11-24, 23:42

Ale w szpitalach też się powszechnie używa mikrofali, np. do podgrzewania mleka dla noworodków. Jedyny plus jest taki, że wtedy mleko jest sterylne.
karusia - 2010-11-25, 19:13

Ok, doczytałam trochę po Twoim komentarzu.
dundunkini - 2012-06-06, 22:24

No, moj szwagier zywil 2.5 letnia wtedy corke tostem z serem z mikrofali na kolacje. Jej smakowalo, a on sobie mogl dluzej posiedziec na kompie :(
jagodzianka - 2012-06-07, 07:00

Tak właściwie to dlaczego z mikrofali jest takie niezdrowe?
Gudi - 2012-06-07, 07:09

jagodzianka napisał/a:
Tak właściwie to dlaczego z mikrofali jest takie niezdrowe?

w sumie nie jest. Przynajmniej wg mojej wiedzy.

dundunkini - 2012-06-07, 16:01

Tu jest caly watek.
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1169

Rozne sa zdania, ale ja mysle, ze raczej mikrofali nigdy nie kupie - dla mnie zbedny wydatek. Ale uzywam w pracy od czasu do czasu :oops:

alken87 - 2012-06-08, 19:43

w kwestii zdrowotnej się nie wypowiem, ale smakowo to jakoś tak dziwnie i inaczej niż po podgrzaniu na kuchence :-P
alken87 - 2012-06-09, 18:34

czyli dobra do czynienia zdatnym starego mięsa? :mrgreen: pamiętam jak współlokator tż wziął od niego starą, zepsutą oślizgłą szynkę i wydezynfekował ją w mikrofali, najwyraźniej zadziałało, bo nic mu nie było :P
jagodzianka - 2012-06-09, 18:37

alken87 napisał/a:
pamiętam jak współlokator tż wziął od niego starą, zepsutą oślizgłą szynkę i wydezynfekował ją w mikrofali, najwyraźniej zadziałało, bo nic mu nie było :P


O dzyzys już nic nigdy w życiu nie zjem z mikrofali.

saara - 2016-01-02, 14:12

Ja bardzo długo odżywiałam się źle. Jadłam mięso, nabiał i nie widziałam w tym nic złego dopóki właśnie nie znalazłamsię na takiej fermie i zobaczyłam wszystko na własne oczy. Od tamtej pory nie mialam w ustach kawalka miejsca. I uważam, że dobrze się stalo i raz czuje sie o wiele lepiej

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group