wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - nie chce chodzić do przedszkola, co robić?

eenia - 2007-10-02, 09:54
Temat postu: nie chce chodzić do przedszkola, co robić?
Nie było żadnych z tym problemów, od początku września Franek zaczął chodzić do przedszkola i chodził chętnie, jak był weekend to nawet płakał że nie idzie tego dnia do przedszkola. Potem któregoś dnia wrócił i powiedział że jakis chłopak go uderzył i że płakał, rzeczywiście doszło do jakiejś szarpaniny, ale pani mówiła, że nic groźnego, ot zdarza się między dziećmi, więc myślę że to nie tu jest problem. Potem od razu Franek się rozchorował i kilka dni nie poszedł, a później wyjechaliśmy na tydzień, więc miał przerwę ok 10 dniową. No i nagle problem, nie chce iść, wczoraj namawialiśmy, przekonywaliśmy, w końcu przekupiliśmy :oops: , no i poszedł. Mówił później, że było fajnie i był zadowolony. Myślałam, że kryzys przełamany ale nie, dziś to samo, z tym, że dziś już nie przekupywaliśmy, no i masakra- nie pójdzie. Tzn. Jaro zawiózł go, panie go wzięły na salę, ale strasznie płakał i krzyczał, Jarek zadzwonił do mnie że go weźmie z powrotem...
No i nie wiem co robić, jak się zachować, jak go przekonać, żeby nie miał schizki itp. Poradźcie.

martka - 2007-10-02, 09:56

niech Kaja z nim pogada ;-) :mrgreen:
vlada - 2007-10-02, 10:11

eenia ma ten sam problem, z tym że Antek jak na razie nie został jeszcze sam. Chodziliśmy w sierpniu przez kilka dni i wtedy bardzo mu się przedszkole podobało. Później wyjechaliśmy na miesiąc i po przyjeździe nie chce słyszeć o przedszkolu.
Odprowadzam go ja i próbuję wyjść na kilkanaście minut, ale nie spuszcza mnie z oka, nie chce bawić się z dziećmi. Siedzi cały czas przy mnie i najchętniej jeszcze trzymałby mnie za rękę. Powoli dochodzę do przekonania, że chyba to jeszcze nie pora na niego. Nie mam teraz ciśnienia, bo nie idę do pracy z wiadomych względów, więc chyba sobie odpuszczę. Zresztą pani która jest Antka opiekunką powiedziała, że on jest bardzo do mnie przywiązany i że jeśli do końca tygodnia się nie zaklimatyzuje, to nie ma co go na siłę zostawiać, bo później może już nigdy do przedszkola nie chcieć chodzić. Sama już nie wiem.

eenia - 2007-10-02, 10:18

vlada, u nas jest inaczej, bo Franek bardzo chciał chodzić do przedszkola, nie jest tak związany ze mną, a raczej samodzielny, no i od początku chodził chętnie, teraz chyba przez te przerwę nagle nie chce.
Nie wiem co robić. Nie mam też ciśnienia, bo nie pracuję, ale wiem że przedszkole "dobrze mu robiło", nie nudził się w domu, miał kontakt z dziećmi czego mu brakuje, więc nie chciałabym odpuścić. No ale z drugiej strony przedszkole nie ma być karą, a atrakcją, więc jak rozwiązać te sytuacje? Teraz Jarek wyjeżdża znów na kilka dni i do końca tygodnia nie będzie miał kto wozić F do przedszkola,więc sprawa się odkłada bo następnego poniedziałku. Jak to rozpracować przez te kilka dni?

pao - 2007-10-02, 10:20

eenia, pamiętaj, że dzieci w tym okresie często testują rodziców. skoro nie był w przedszkolu (jest możliwe,z ę choroba była forma ucieczki od niego, odreagowaniem). skoro jeszcze potem spędziliście fajnie czas na wyjeździe to teraz może być chęć testu czy jak nie będę chodził do przedszkola to znów mi tak fajnie czas zagospodarujecie.

najlepiej zapytajcie panie jak on sie zachowuje po waszym odjechaniu, bo często jest tak, że chwilę po tym jak rodzice znikną z pola wzroku dziecko zachowuje się normalnie i fajnie sie bawi. jeśli tak jest to nie macie sie co martwić bo to próba szantażu i tyle. jeśli jednak ma problemy z asymilacja to już jest kłopot, ale tego nie podejrzewam w tym przypadku (choć mogę się mylić)

co do samego wyjścia do przedszkola.
przede wszystkim bym pogadała by sie dowiedzieć powodów/pretekstów do niechodzenia. i na każdy bym poszukała argumentu.
potem odbierając z przedszkola pytała bym o fajne aspekty przedszkolnego życia, tak by opowiadając skupiał sie na tym co miłe: koledzy, zabawy, cokolwiek co lubi.

znając jego "ale" względem przedszkola łatwiej będzie ci zarówno znaleźć kontrę jak i pomóc coś pozmieniać (gabi miała jedno zastrzeżenie do przedszkola na początku: nie dostawała wody do picia. jak sie okazało, panie nie dostrzegły, ze gabrysia prosi o wodę a nie wrzeszczy o nią jak reszta i niestety ją pomijały. wystarczyło pogadać z paniami i "ale' zniknęło :) ).

no i konsekwentnie prowadzić do przedszkola, z uśmiechem i pozytywną atmosferą. jeśli sa histerie to ich nie zauważać, jeśli ich nie ma to po prostu z miłością i wsparciem, tak by wiedział, ze zdania nie zmienicie, ale może na was liczyć :)

jego zachowania będą tak długo jak długo wy będziecie sie zastanawiać i wahać ;)

alcia - 2007-10-02, 10:40

martka napisał/a:
niech Kaja z nim pogada ;-) :mrgreen:

OK, świetny pomysł!
eenia, wpadniemy z koleżanką Kają w weekend na pogaduchy, ok?

Kurcze, ja nie wiem co Ci doradzić. Może coś tam jest nie tak?? (z paniami np., mówiłaś, że dziwne są). A może problem lezy w tym, że za krótko tam siedzi i nie zintegrował się wystrczająco z grupą?? Dzieci są tam cały dzień, zżyły się ze sobą na pewno mocno. A Franek wpada tylko na 2,3 godzinki, do tego miał długą przerwę, może dzieci go nie znają za bardzo i go odrzucają?
Moja znajoma przedszkolanka mówiła, że często jest taki problem z dziećmi nie zostającymi na cały dzień.

eenia - 2007-10-02, 10:50

pao napisał/a:
eenia, pamiętaj, że dzieci w tym okresie często testują rodziców. skoro nie był w przedszkolu (jest możliwe,z ę choroba była forma ucieczki od niego, odreagowaniem). skoro jeszcze potem spędziliście fajnie czas na wyjeździe to teraz może być chęć testu czy jak nie będę chodził do przedszkola to znów mi tak fajnie czas zagospodarujecie.

najlepiej zapytajcie panie jak on sie zachowuje po waszym odjechaniu, bo często jest tak, że chwilę po tym jak rodzice znikną z pola wzroku dziecko zachowuje się normalnie i fajnie sie bawi. jeśli tak jest to nie macie sie co martwić bo to próba szantażu i tyle. jeśli jednak ma problemy z asymilacja to już jest kłopot, ale tego nie podejrzewam w tym przypadku (choć mogę się mylić)

co do samego wyjścia do przedszkola.
przede wszystkim bym pogadała by sie dowiedzieć powodów/pretekstów do niechodzenia. i na każdy bym poszukała argumentu.
potem odbierając z przedszkola pytała bym o fajne aspekty przedszkolnego życia, tak by opowiadając skupiał sie na tym co miłe: koledzy, zabawy, cokolwiek co lubi.

znając jego "ale" względem przedszkola łatwiej będzie ci zarówno znaleźć kontrę jak i pomóc coś pozmieniać (gabi miała jedno zastrzeżenie do przedszkola na początku: nie dostawała wody do picia. jak sie okazało, panie nie dostrzegły, ze gabrysia prosi o wodę a nie wrzeszczy o nią jak reszta i niestety ją pomijały. wystarczyło pogadać z paniami i "ale' zniknęło :) ).

no i konsekwentnie prowadzić do przedszkola, z uśmiechem i pozytywną atmosferą. jeśli sa histerie to ich nie zauważać, jeśli ich nie ma to po prostu z miłością i wsparciem, tak by wiedział, ze zdania nie zmienicie, ale może na was liczyć :)

jego zachowania będą tak długo jak długo wy będziecie sie zastanawiać i wahać ;)


no i wrócili z przedszkola razem, nie udało się Jarkowi go namówić, raz został zabrany na salę przez panie, ale strasznie wrzeszczał i płakał, więc po kilku minutach Jar go wziął do szatni i gadali, kilkakrotnie F prawie się zdecydował, ale gdy tylko otwierali drzwi do sali i widział dzieci i panie od razu w ryk i że on nie chce. Franek nie jest jak wspomniałam "maminsynkiem" i nie jest to kwestia tego że nie chce się rozstawać, bo wielkrotnie się rozstawalismy.
Wczoraj jak już go przekupiliśmy i zdecydował się pójść, to bawił się ładnie, nie płakał i wszystko było oki, więc to nie problem chyba z asymilacją. Być moze jest tak jak sugerujesz pao, że chce nas przetestować co fajnego będzie się działo jak nie pójdzie do przedszkola. Ale co zrobić, kiedy jest naprawdę duży problem, płacze krzyki i ogólna panika, na siłę go zanieść i zamknąć drzwi za wierzgającym i uciekającym dzieckiem? Raczej nie. Myślę, że jak już zacznie chodzić,złapie ten rytm z którego się wybił przez nasz wyjazd to będzie już ok, bo jak mówi w przedszkolu jest wszystko oki, nie ma powodu konkretnego tej niechęci. Także nie ma argumentów które mogłabym obalić, nie ma w zasadzie rozmowy, jest tylko nie, bo nie chce i już. No i robimy dokładnie jak piszesz, po wyjściu z przedszkola skupiamy się i rozmawiamy o tym co było fajne, miłe itp.
Jak prowadzić do przedszkola z uśmiechem i w miłej atmosferze z dzieckiem które płacze że nie chce iść? To były dwa takie dni, teraz do końca tygodnie przerwa i muszę przygotować się na poniedziałek, jesli znów bedzie problem, zrobić plan działania.
Mam nadzieję, że tak się znudzi byciem w domu przez te dni że sam chętnie pójdzie... chociaż na weekend będziemy mieć gości i będzie miał super towarzystwo w domu więc może tak różowo nie byc :-|

Ewa - 2007-10-02, 10:54

Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to po prostu rozmowa z dzieckiem. Niech sam uzasadni dlaczego nie chce chodzić. Zawsze można wykorzystać tydzień nieobecności taty na umowę z dzieckiem: "Dobrze, nie musisz teraz chodzić przez tydzień, a później na tydzień pójdziesz. Zobaczysz czy ciekawszy był ten tydzień w domu, czy tydzień w przedszkolu i wtedy znowu porozmawiamy co o tym myślisz"
kasienka - 2007-10-02, 10:56

Brdzo często jest tak, że jak dziecko ma przerwę w chodzeniu do przedszkola, to potem od nowa ciężko mu się zaaklimatyzować...Czasem tą przerwą jest weekend nawet, w oniedziałki jest najtrudniej z maluchami, ale w przypadku dłuższych przerw jest podobnie...Wszystko zalezy też od dziecka, ale Zuzia miała duże problemy z aklimatyzacją w przedszkolu i szczególnie o takich przerwach(też-chorobach) było od nowa cięzko...Dlatego lepiej przerw nie robić, jak nie trzeba ;)
pao - 2007-10-02, 11:02

Cytat:
Jak prowadzić do przedszkola z uśmiechem i w miłej atmosferze z dzieckiem które płacze że nie chce iść?

no to do łatwych zadań nie należy bo wymaga odcięcia emocjonalnego od tej sytuacji a gdy chodzi o nasze dzieci (i ogólnie osoby nam bliskie) to nie jest proste... jeśli masz zaufanie do opiekunek w przedszkolu to ja bym po prostu dała wrzaskunowi buziaka, powiedziała że go kocham i poszła tak jakby tego wrzasku w ogóle nie było. resztą niech się kobity zajmą (u nas w przedszkolu w gabrysińskiej grupie są fajne babki więc bym tak zrobiła)

niestety jeśli masz anse względem opiekunek to gorzej, bowiem od chwili gdy mały się znajduje w przedszkolu to one przejmują odpowiedzialność i powinny umieć sobie poradzić zarówno z wrzaskunem jak i uciekinierem...

nawiasem: przedszkole jest zabezpieczone na wypadek ucieczek?

Humbak - 2007-10-02, 11:53

Eenia, takie zachowanie to standard, u natalii w przedszkolu mało które dziecię nie płakało że znów przedszkole - a czy my lubiliśmy wracać do szkoły po wakacjach? ;)
alcia napisał/a:
Może coś tam jest nie tak??
absolutnie nie jeśli wcześniej nie stanowiło to problemu
vlada napisał/a:
Nie mam teraz ciśnienia, bo nie idę do pracy z wiadomych względów, więc chyba sobie odpuszczę
myślę że to błąd - jest źle to robi się sytuację jeszcze gorszą
eenia napisał/a:
wiem że przedszkole "dobrze mu robiło",
więc i teraz pewnie też tak jest tylko z małym 'kryzysem'
pao napisał/a:
zapytajcie panie jak on sie zachowuje po waszym odjechaniu, bo często jest tak, że chwilę po tym jak rodzice znikną z pola wzroku dziecko zachowuje się normalnie i fajnie sie bawi. jeśli tak jest to nie macie sie co martwić
dokładnie tak - my o to pytaliśmy codziennie, przez co też uczuliłymy panie na problem. a wyglada na to ze u was jest ok
pao napisał/a:
potem odbierając z przedszkola pytała bym o fajne aspekty przedszkolnego życia, tak by opowiadając skupiał sie na tym co miłe: koledzy, zabawy, cokolwiek co lubi.
my dodatkowo po przyjściu kontynuowaliśmy zabawy przedszkolne jako najfajniejsze
eenia napisał/a:
otwierali drzwi do sali i widział dzieci i panie od razu w ryk i że on nie chce
my zwróciliśmy się do pani żeby w te dni dawała nam trochę czasu na pożegnanie a potem zabierała z rąk do rąk tak by nie musiała stawać sama w sali tylko miała się do kogo przytulić. dodatkowo miała pluszaka który pilnował w szati ubranek by się nie pogniotły czy zgubiły...
eenia napisał/a:
na siłę go zanieść i zamknąć drzwi
absolutnie nie!
eenia napisał/a:
Także nie ma argumentów które mogłabym obalić,
no i może dobrze - co by było gdyby znalazł taki którego nie można obalić? :-P
eenia napisał/a:
Jak prowadzić do przedszkola z uśmiechem i w miłej atmosferze z dzieckiem które płacze że nie chce iść?
ja przekupywałam - ciastkiem, bananem, gazetką... :oops: działało choć niewychowawcze to było... :oops: I umawialiśmy się kiedy mam przyjść - ona mówiła że mam nie iść ja mówiłam że muszę i kiedy mam przyjść... w tym czasie umawialiśmy się na odbiór 'po zupce' - i do zupki bawiła się super a potem czekała na mnie... aż kryzys przeszedł...
Lily - 2007-10-02, 12:01

A może faktycznie coś tam się działo niemiłego i stąd ta niechęć? Bo skoro na widok sali pełnej przedszkolaków płacze...
Ja znam przedszkole tylko z własnego doświadczenia i niestety u mnie skończyło się zabraniem mnie z powrotem do domu jak miałam 4 lata, wróciłam jako sześciolatka dopiero i wtedy był już horror, bo musiałam chodzić. Gdy miałam te 4 lata to pani przedszkolanka powiedziała, żeby mnie nie zabierali, bo ja się przyzwyczaję, że to tylko początki są takie trudne - może faktycznie tak by było. Więc może nie trzeba ulegać, tylko powoli przyzwyczajać. Syn mojego "szwagra" bardzo nie chciał chodzić do przedszkola, właściwie nigdy nie zaprzyjaźnił się z dziećmi, a aklimatyzowali go w ten sposób, że przez 2 tygodnie z nim mama chodziła i siedziała na sali, potem panie go przejęły i jakoś poszło, chodził chyba ze 2 lata.

Humbak - 2007-10-02, 12:27

Lily napisał/a:
A może faktycznie coś tam się działo niemiłego i stąd ta niechęć?
Być może, lily, ale o tym nie można domniemywać na podstawie zachowania dziecka które wraca do przedszkola po przerwie... bardziej jeśli chodzi do przedszkola i jest ok a nagle coś jest nie tak i z dnia na dzień nie chce chodzić. Natomiast na podstawie tego co widziałam w przedszkolu u Natalii myślę, że zachowanie Franka jest bardzo typowe... i dotyczy wyłącznie faktu przerwy w chodzeniu tam.
Mala_Mi - 2007-10-02, 12:35

eenia, macie rzeczywiście trudną sytuację i trudno tu cokolwiek radzić. My mieliśmy podobne rozterki jeszcze kilka miesięcy temu. Na szczęście u nas wszystko rozwiązało się samo, ale wiem jak było trudne zastanawianie się, co zrobić, by nasza decyzja była z pożytkiem dla Jagódki.
Wydaje mi się, że ja bym odpuściła na jakiś czas. Być może dla Franka na przedszkole jest jeszcze po prostu za wcześnie. Może potrzebuje jeszcze miesiąc albo kilka.
Jestem zwolenniczką tego, by pozwolić dziecku dojrzeć do kolejnego etapu życia bez przyspieszania czegokolwiek, jeśil okoliczności na to pozwalają. U nas takie właśnie podejście dobrze się sprawdza.
Jagódka jest od Franka o kilka miesięcy starsza, a dopiero pod koniec tych wakacji dojrzała do samodzielności.
Przez cały ubiegły rok chodziliśmy z nią na zajęcia przygotowawcze dla przedszkolaków (dwa razy w tygodniu po godzinie, dzieci razem z rodzicami). Podobało jej się tam, ale zawsze chciała mieć mnie (albo tatę) na wyciągnięcie ręki, z dużą rezerwą podchodziła do wszelkich nowości, nie chciała zostać sama nawet na moment. I nagle w wakacje przyszedł jej czas, sama oświadczyła, że już jest duża i że może nawet zostawać sama (co oczywiście podchwyciliśmy, mówiąc, że sama to może jeszcze nie, ale z panią i panem w przedszkolu to na pewno :-) ). Był to naprawdę zwrot o 180 stopni i nasza super ostrożna córka bez żadnych problemów zaczęła chodzić do przedszkola, zaaklimatyzowała się tam już od pierwszego dnia. Zostaje na cały dzień (czyli 6 godzin, bo tyle jest otwarte nasze przedszkole) i narzeka, że jest tam za krótko i nie zdąża sie nabawić :mryellow: .
Być może Franek też jeszcze potrzebuje troszkę czasu.
Życzę powodzenia i wytrwałości w dążeniu do celu, niezależnie od tego jaką decyzję podejmiecie.

eenia - 2007-10-02, 12:48

Mala_Mi, to raczej kwestia tej przerwy, a nie braku gotowości bo Franek już nieraz biegł do zabawy ( w tym przedszkolu i w takim na godziny gdzie kilka razy był w Krakowie) nie oglądając się na nas.
Martwi mnie to, że my jednak dość często wyjeżdżamy i te przerwy ( choć nie tak długie najczęściej, ale także i takie) będą się zdarzały. Cały przyszły tydzień będziemy na miejscu i prawdopodobnie będziemy nalegać żeby chodził do przedszkola, ale już w kolejnym tygodniu nie będzie nas 3 dni, znów przerwa. Potem znów 2 dni będziemy i znów tydzień przerwy. :-( Rany jak sobie to uświadomiłam, to już zupełnie nie wiem co robić... przecież jak się pomęczy,popłacze w przyszłym tygodniu, nawet jak troche przywyknie to znów przerwa. Co robić? Odpuścić przedszkole na cały miesiąc? Odpuscić zupełnie? Dodam, że Franek i tak ma trochę trudniej niż inne dzieci ( jeśli chodzi o zaadaptowanie się) bo chodzi tylko na 2,5 godziny dziennie, więc dzieci się zżywają ze sobą, a on zawsze będzie taki dochodzący.
Teraz to mam na prawdę kłopot :-(

alcia - 2007-10-02, 12:53

Humbak napisał/a:
alcia napisał/a:
Może coś tam jest nie tak??
absolutnie nie jeśli wcześniej nie stanowiło to problemu

Ale eenia napisała, że
eenia napisał/a:
wrócił i powiedział że jakis chłopak go uderzył i że płakał, rzeczywiście doszło do jakiejś szarpaniny, ale pani mówiła, że nic groźnego, ot zdarza się między dziećmi

Może nie było to jednak "nic groźnego", zwłaszcza dla jego psychiki? I może reakcja pani była nieodpowiednia?
eenia, pytałaś go jak Pani zareagowała?

vlada - 2007-10-02, 13:01

Jestem podobnego zdania co Mala_Mi
Mala_Mi napisał/a:
Jestem zwolenniczką tego, by pozwolić dziecku dojrzeć do kolejnego etapu życia bez przyspieszania czegokolwiek, jeśil okoliczności na to pozwalają. U nas takie właśnie podejście dobrze się sprawdza.


Antkowi na początku przedszkole bardzo się podobała, teraz niestety nie chce nawet o nim słyszeć. Budzi się w nocy i krzyczy "mamy nie ma", w ciągu dnia tuli się do mnie i płaczącym głosem mówi, że mnie nie ma.
Nie chcę zostawiać dziecka w przedszkolu na siłę, nie chcę żeby miało w przyszłości traumatyczne wspomnienia z nim związane, nie tędy droga. Mam nadzieję, że jeśli teraz się nie uda, to może w styczniu, lutym będzie łatwiej.
Jeśli chodzi o Franka ja próbowałabym go codziennie odprowadzać do przedszkola, ale jeśli wizyta w nim kończyłaby się tak jak dzisiaj to chyba bym odpuściła. Może nie jest gotowy na przedszkole (a to że dopiero teraz odmawia pójścia do niego wcale mnie nie dziwi. Są dzieci które nawet po kilku tygodnia dają wyraz swego niezadowolenia).

Humbak - 2007-10-02, 13:18

alcia napisał/a:
Może nie było to jednak "nic groźnego", zwłaszcza dla jego psychiki? I może reakcja pani była nieodpowiednia?
No to fakt. W takiej sytuacji w jakiej jest teraz Franek może być przewrazliwiony i jeśli pani nie zareagowała lub zareagowała źle to z pewnością nie pomogła...
pao - 2007-10-02, 13:49

Cytat:
a czy my lubiliśmy wracać do szkoły po wakacjach? ;)

ja uwielbiałam :)

Cytat:
bo chodzi tylko na 2,5 godziny dziennie,


tu może być przyczyna choćby częściowa. skoro przychodzi na część dnia to nie ma dość czasu by nawiązać przyjaźnie zatem może nie mieć do kogo wracać do przedszkola...

frjals - 2007-10-02, 13:52

Humbak napisał/a:
eenia napisał/a:
na siłę go zanieść i zamknąć drzwi
absolutnie nie!

no nie wiem, czasami tak właśnie wyglądają pożegnania na początku przedszkola. Jeżeli rodzic musi wyjść, a dziecko trzyma się go za nogę i płacze to niestety ktoś musi dziecko przytrzymać w sali, żeby nie pobiegło za mamą czy tatą.
W. pierwszego dnia został spokojnie sam. A już drugiego, jak wiedział o co chodzi to była awantura. Płakał i w końcu musiałam go oddać pani, która go wzięła na ręce i zaniosła na salę. Po wyjściu poryczałam się, tak było to nieprzyjemne...
Ale minęło, zaczął zostawać sam i teraz własciwie nie ma problemu, tylko czasami mówi, że nie chce iść do przedszkola, ale w zerówce to już inna bajka.
Franek rzeczywiście nie wygląda na niegotowego do przedszkola, tylko przerwy o których mówisz mogą wytrącać go z rytmu... Ja myślę, że może trzeba się poupierać przy tym chodzeniu i poobserwować przez jakiś czas. Może pogadać z przedszkolankami co one o tym sądzą tzn o zachowaniu F., może miały już podobną sytuację?

majaja - 2007-10-02, 15:09

Lily napisał/a:
A może faktycznie coś tam się działo niemiłego i stąd ta niechęć?

Naprawdę niekoniecznie, po każdej dłuższej chorobie czy wakacjach Miron przechodzi taki kryzys. Mijają 3-4 dni, i znów zaczyna wchodzić na salę i nawet się nie obejrzy.
Ja bym zgodziła się z Pao, dać buziaka, powiedzieć, że bardzo się kocha i iść, nie przedłużać rozstania, bo nasz strach tylko wzmaga strach dziecka. Ono czuje, że nie czujemy sie komfortowo i tym bardziej sie boi, bo nie wie co się dzieje tylko czuje że coś jest nie tak. Wiem, że Miron jest młodszy, ale to sie sprawdza. Jeżeli jesteśmy absolutnie pewni, że będziemy o określonej porze też można to dziecku pokazać na zegarku np., ale wtedy trzeba być puktualnym co do minuty, by nie zawieść zaufania.

Lily - 2007-10-02, 15:14

majaja napisał/a:
Naprawdę niekoniecznie
- ja nie mówię, że koniecznie, tylko że "może" - trudno faktycznie domniemywać, jeśli się nie widziało, a relacja pani może nie być adekwatna do odczuć dziecka. Być może po prostu lepiej mu w domu i woli to, niż znowu być w przedszkolu...
eenia - 2007-10-02, 20:57

Co właściwie znaczy "gotowość" Waszym zdaniem?

ale wracając do mojego problemu:
Ja myślę, ze to nie kwestia tamtej szarpaniny, a tej przerwy którą miał. Teraz zachodzę w głowę co zrobić. Odpuścić cały październik ze względu na częste nasze wyjazdy i zacząć znów od listopada? Chyba nie ma sensu toczyć walki przez tydzień jeśli kolejny znów będzie wyjazdowy? Tylko czy po kolejnym miesiącu dzieci nie będą już tak ze sobą zżyte, ze nie bedą chciały się z nim bawić, bo będzie "nowy"?

- 2007-10-02, 21:25

Ania D., zgadzam się całkowicie :)

eenia, myślę, że dziecko jest gotowe, kiedy rodzic to widzi. Trudno mi to określić, bo jak wspominałam, każde dziecko jest inne a ja jak dotąd mam tylko jedno. Ale chodzi mi o moment, w którym dziecko nie ma już takiej ochoty przebywać z mamą czy tatą a zdecydowanie lgnie do innych dzieci, kiedy widać, ze w domu go "nosi". No i dla mnie jest też ważne, aby dziecko potrafiło już na tyle mówić, by z łatwością się dogadać z dziećmi czy paniami w przedszkolu, a potem by mi wszystko opowiedzieć co się działo. Jag np. mówi ciągle, ale jeszcze wciąż brakuje Jej słów i jak się nie uczestniczyło w danej sytuacji to można nie zrozumieć o czym mówi.
Ważne jest tez to jak dziecko postrzega przedszkole. Jag Jag widziała bawiące się dzieci w przedszkolu na podwórku przed nasza kamienicą to była zachwycona i chciała tam oczywiście iść. Ale jak Jej wytłumaczyliśmy, ze do przedszkola chodzą raczej dzieci, których rodzice nie mogą się nimi zajmować cały dzień to zrozumiała o co chodzi i już nie chce tam iść. Dla mnie to sygnał, ze jeszcze Ja tam tak nie ciągnie, że my Jej narazie wystarczamy. I dobrze, bo dla mnie to wciąż pasjonujące przebywać z Nią całymi dniami (choć pracuję na zmianę z Jacem)

eenia - 2007-10-02, 22:36

Franek zdecydowanie jest gotowy na przedszkole. Myślę, że idealny układ byłby taki, żeby chodził tam na ok 4 godziny dziennie. To nie za długo ani nie za krótko, dla nas. Generalnie jestem zdania, że jeśli nie ma absolutnej konieczności dziecko 3-4 letnie ( nie wspomnę o młodszych) nie powinno spędzać w przedszkolu czy z opiekunką całego niemal dnia. Przychylam się do tego co pisze Ania D., jednak jak już wspomniała każde dziecko jest inne. Moje dziecko wyraźnie nudzi się w domu, "nosi go" ;-) i bardzo pragnie towarzystwa innych dzieci, więc już sam dom mu nie wystarcza, stad pomysł na przedszkole. Poza tym mnie też jest to bardzo na rękę, bo gdy F jest w przedszkolu ( choćby i te 2,5 godziny bo na tyle chodzi) mam czas dla Mii, czego właściwie nigdy nie miałam do tej pory. No i szczerze mówiąc, to że sobie od niego "odpocznę" przez ten czas bardzo pozytywnie wpływa na to jaką jestem dla niego mamą, bo nie wiem czy Wy tego nie macie, ale ja często przeżywam "zmęczenie materiału" i taka przerwa daje mi oddech i dodatkową porcję cierpliwości. Także zyski z przedszkola w tym wymiarze jaki był i mam nadzieję będzie, są wszechstronne.

majaja napisał/a:
Eenia, skoro cały październik będzie jedźić to może faktycznie lepiej w listopadzie zacząć od nowa aklimatyzowanie się. W tym wieku dzieci są jeszcze na tyle małe, że rzadko tworzą ściśle zamkniete grupki, więc w lsitopadzie już na spokojnie sie uda.

no chyba tak zrobię... dzięki.

Humbak - 2007-10-02, 22:51

eenia napisał/a:
Franek zdecydowanie jest gotowy na przedszkole.
eenia, po tym co o nim napisałaś jestem pewna, że jest gotowy. Takie niechęci do przedszkola pewnie Ci sie przytrafią jeszcze nie raz, nam dośc regularnie. Nie zmienia to faktu że w dobrym humorze natalia za przedszkolem szalała a bez niego roznosiła dom... ja nie wiem, ale po jakimś czasie spacerki i życie domowe jej nie wystarczało, wygląda na to też że franek to już duży chłopiec ;)

Ale co do terminu oddania go porozmawiałabym z paniami w przedszkolu - natalia chodziła do dwóch, w jednym dzieci były ukierunkowywane bardzo stereotypowo, wrzesien początek i te sprawy, listopad tam oznaczał zamkniętą towarzysko grupę, w drugim było normalne że ktoś przychodzi, ktoś odchodzi i dzieci były bardziej otwarte.

Powodzenia :D

Capricorn - 2007-10-03, 16:04

Temat zszedł daleko na boczny tor.

Co do sytuacji eenii: Ty najlepiej znasz swoje dziecko. I tylko ty wiesz, które metody wchodzą w grę, a które są zbyt brutalne. Mnie się zdarzyło dwa razy oddać płaczące dziecko w ręce opiekunki - ale czekałam w szatni tuż za drzwiami, żeby sprawdzić jak długo trwa rozpacz. Zazwyczaj kończyła się ona kilka chwil po zamknięciu drzwi. Odbierając dziecko z przedszkola słyszałam, że było super. Parę razy też moje dzieci odmawiały wyjścia z przedszkola, bo akurat szalały na placu zabaw - czasem w te dni, w których rano miały kryzys. Wiadomo, o kryzys nietrudno, wystarczy że dziecko nie jest dostatecznie wyspane, chciało inne śniadanie, itp. Moja Olka dzisiaj rozpłakała się w szatni w przedszkolu - okazało się, że chciała dzisiaj zabrać do przedszkola misia Knuta :D zaproponowałam, że przywiozę, gdy ona będzie jadła śniadanko. Nie. Chciała jechać z nami. Więc - dziecko do samochodu, do domu, Knut do auta, trasa do przedszkola. I banan na małej buźce. :D

Ktoś wcześniej napisał, ze poprzez odmowę pozostania w przedszkolu dziecko sprawdza wasze reakcje. To dość prawdopodobne. Ja znam chłopca, który miał iść do przedszkola jako pięciolatek. Przez dwa miesiące, codziennie, odstawiał taki sam rytuał: wychodzą z domu, dziecko zaczyna wymiotować. Intensywnie. Wracają do domu, dziecko pod kołderkę, mamusia sprząta klatkę schodową (nierzadko 2 piętra), po czym ok. godz. 9.00 dziecko jest okazem zdrowia. I tak caly wrzesień i październik. Mamusia odpuściła, chłopiec nie chodził do przedszkola chyba do końca grudnia. Po czym pewnego dnia mama uzgodniła, ze syn wraca, na próbę. Zaprowadziła do przedszkola, zmienila mu ubranie (było to konieczne, reakcja jak kilka miesięcy wcześniej), zostawiła w przedszkolu i wróciła sprzątać schody. No i młodemu się spodobało :D

alcia - 2007-10-03, 16:56

Wydzieliłam posty nie dotyczące problemu eeni tutaj:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1465&start=0
Temat: Jak długo "siedzieć" z dzieckiem w domu? Może trochę toporny ten temat, nic mi lepszego do głowy nie przyszło.. jak ktoś ma lepszy pomysł, to proszę na priva, wtedy zmienię. :)

hans - 2007-10-04, 08:46

Ewa, Franio to bardzo samodzielny i dzielny facet ;-) myślę że problemem może być tu brak stałości: raz chodzi, raz nie...pewnie jest trochę zagubiony i zdezorientowany.
Z tego co pamiętam jest to przedszkole z grupami rówieśniczymi (wszystkie dzieciaki są w jednym wieku), a w takich przedszkolach znacznie częściej tworzą się "bandy" i może Franek z racji swej absencji do żadnej się nie załapał na czas, a teraz doskwiera mu troszkę samotność...Dzieciaki potrafią tworzyć naprawdę hermetyczne środowiska :-/
Myślę że dopóki wasza sytuacja rozjazdowa się nie unormuje, lepiej aby pozostał z wami a do przedszkola poślij go jak już osiądziecie na stałe...
Iza na początku była zachwycona, później zachorowała i chodziła w kratkę, a po chorobie postanowiła że pora skończyć z tym przedszkolem...Nie płakała ale...była oporna na zasadzie: nie bo nie, czyli super-hiper-ultra wolne ubieranie się, czy chodzenie na przystanek w tempie 1000 letniego ślimaka...no mówię Ci Gandhi w nowym wcieleniu biernego oporu :lol:
Dopiero po jakimś czasie, powiedziała mi że bawi się sama bo inne dzieci się ze sobą znają i nie wybierają jej do zabaw :shock:
Po naszej interwencji u pani i lekkiej pomocy logistyczno-organizacyjnej z jej strony problem zniknął jak ręką odjął, a po jakimś czasie to właśnie Iza zaczęła wymyślać zabawy : w schronisko dla zwierząt, ratowanie afrykańskiej sawanny czy amazońskich lasów deszczowych i nawet starsze dziewczynki się w nie chętnie bawiły :-D
Dzieci potrzebują stałości i pewności, szczególnie w tym pierwszym okresie przedszkolowania, więc jeśli mają raz chodzić, a raz nie...to mętlik we głowie mają gotowy :mrgreen:

kasienka - 2007-10-04, 19:57

JA myślę, że może być też problem z tym, że Franek chodzi tylko na 2h...Myślę, że może nie zdążyć się zaprzyjaźnić z nikim... :roll: Dzieci moga go traktować jako obcego, bo przychodzi tylko sie pobawić na chwilę, a one są tam razem przez ladnych pare godzin...
pao - 2007-10-04, 20:22

po dzisiejszym spotkaniu rady rodziców to ja bym dziecko z przedszkola zabrała... no ale dla gabi było by to niewyobrażalną karą więc przetrzymamy jeszcze ten rok...
eenia - 2007-10-04, 21:43

kasienka napisał/a:
JA myślę, że może być też problem z tym, że Franek chodzi tylko na 2h


myślicie że w takim wypadku w ogóle zrezygnować z przedszkola, albo postarać się żeby jednak wydłużyć ten czas ( choć to moim zdanie bez sensu, bo idzie po śniadaniu, wychodzi przed obiadem, jakby nawet zgodzili się żebym mu donosiła obiad, na co są niechętni to potem jest leżakowanie, a F juz dawno nie śpi w dzień i jest zbyt żywym dzieckiem żeby wytrzymać dwie godziny leżenia :-/ bez sensu) bo ten scenariusz się nie sprawdzi jeśli będzie chodził tylko na te 2,5 godz?

Ewa - 2007-10-04, 21:47

pao napisał/a:
po dzisiejszym spotkaniu rady rodziców to ja bym dziecko z przedszkola zabrała

A cóż takie było na tym spotkaniu, że tak drastycznie?

bodi - 2007-10-04, 21:52

pao ja też się zaniepokoiłam...
Capricorn - 2007-10-04, 21:58

eenia napisał/a:
kasienka napisał/a:
JA myślę, że może być też problem z tym, że Franek chodzi tylko na 2h


myślicie że w takim wypadku w ogóle zrezygnować z przedszkola, albo postarać się żeby jednak wydłużyć ten czas ( choć to moim zdanie bez sensu, bo idzie po śniadaniu, wychodzi przed obiadem, jakby nawet zgodzili się żebym mu donosiła obiad, na co są niechętni to potem jest leżakowanie, a F juz dawno nie śpi w dzień i jest zbyt żywym dzieckiem żeby wytrzymać dwie godziny leżenia :-/ bez sensu) bo ten scenariusz się nie sprawdzi jeśli będzie chodził tylko na te 2,5 godz?


a dowiadywałaś się, jak u was wygląda leżakowanie? U nas w trzylatkach dzieci rozkładają swoje poduszki na dywanie (lub na kolanach Pani :D ), a Pani czyta bajkę. Maluchy mogą leżeć w dowolnej pozycji, siedzieć, itp. Takie wyciszenie trwa zazwyczaj około godziny.

pao - 2007-10-04, 22:31

kompletna zmiana energii, widoczna zmiana w nastawieniu do wszelkich mniejszości i ogólnie średnio miłe klimaty... tj miło było, ale tak nieszczerze a tego nie lubię. jeśli atmosfera gęstnieje przy normalnej rozmowie to już niesmacznie... a jeszcze w tym roku ma byc jakaś inspekcja i osoby z zarządu RR miały by wypełniać ankiety, to odsunięto mnie od zarządu... niby nic, niby cicho i bez podtekstów ale siekiera wisiała w powietrzu i niesmak wielki pozostał... faktem, że moja opinia w ankiecie na temat zywienia była by surowa, ale nie o to chodzi by dobierać do ankiet poprawne politycznie jednostki...

a w ogóle szkoda gadać...

k.leee - 2007-10-05, 03:52

Ja bym na siłę "swojego" dziecka nie zostawiał, przekupywał też nie, bo po co. Chyba pozwolił bym doświadczyć konsekwencji nie pójścia do przedszkola czyli "domowej nudy". Wcześniej bym informował co się wiąże z pozostaniem w domu (bycie z mamą ale bez kolegów przez cały dzień) a co z pójściem do przedszkola(bycie bez mamy przez dwie godziny ale za to z kolegami). Dałbym też dziecku wsparcie, że jeśli coś by się działo w przedszkolu to rodzice tą sprawą się zajmą. Zachęcałbym do rozmów o przedszkolu, o tym co się działo. W takich rozmowach może wypłynąć coś co wydawało nam się nieistotne albo coś o czym nie wiedzieliśmy. Skoncentrowałbym się na tym, że to my dorośli decydujemy ale chcemy wiedzieć co jest dla Ciebie dziecka ważne, jak chciałbyś żeby było.
Będzie OK :-D

kasienka - 2007-10-05, 08:45

pao, ja już dawno myślałam, czy Zuzi nie zabrać z przedszkola, bo podobnie jak u Was...tylko u nas stale tak...Marcin w zeszłym roku po kolejnej wizycie ronalda makdonalda zrezygnował z przewodniczenia radzie rodziców, bo widać było, że na nic nie mamy wpływu...Dziś Zuzia miała iść na jakąś defiladę wojskową, chyba z okazji kampanii wyborczej? ...powiedzieliśmy jej że ok, ale że chcielibyśmy aby pamiętała do czego służy wojsko...nie tylko do defilowania...I oczywiście Zuzia się przejęła, nie mogła spać w nocy(mówi, że myślała o wojnie)...rano przyszłą do nas z płaczem, że boli ją głowa...Nie poszła do przedszkola(ale rano płakała, że chciała iść na tą defiladę, tylko bardzo boli ją głowa i nie pójdzie), potem zasnęła, a teraz wstała, łepek boli ją nadal i wymiotowała...nie wiem, dlaczego...
Jakoś ostro nie mówiliśmy o tym wojsku :roll: nie daliśmy jej też odczuć, że będziemy zawiedzeni czy coś w tym stylu, jeśli pójdzie na tą defiladę...Nie wiem, czy to przez to sie źle czuje, czy jest na coś chora? :(

Sory, za OT, ale zasadniczo wyszło od przedszkola, bo nie rozumiem, jaka jest rola edukacyjna czy jakakolwiek inna zabierania dzieci na kampanijne defilady wojskowe :roll:

pao - 2007-10-05, 09:17

Cytat:
Chyba pozwolił bym doświadczyć konsekwencji nie pójścia do przedszkola czyli "domowej nudy"


o to to to!
kiedy dziecku zafundujemy zabawę i super rozrywkę nie będzie chciało iść do przedszkola tym bardziej, jeśli jednak zakosztuje domowej nudy to może za przedszkolem zatęskni ;)

to jest to czemu ja zawsze czekałam na koniec wakacji :) gabryśka też końca wakacji wypatruje, mimo, że wcale tak nudno w domu nie jest ;)

Cytat:
(ale rano płakała, że chciała iść na tą defiladę, tylko bardzo boli ją głowa i nie pójdzie)

siłę kreacji ma po tobie ;) jej ukierunkowanie też ;)

Camparis - 2007-10-12, 14:06

k.leee napisał/a:
Ja bym na siłę "swojego" dziecka nie zostawiał, przekupywał też nie, bo po co. Chyba pozwolił bym doświadczyć konsekwencji nie pójścia do przedszkola czyli "domowej nudy".


Właśnie tak udało mi się "wygonić" moją córkę do przedszkola.
Niby wszystko było OK, lubiła dzieci, lubiła się bawić, ale w domu płakała, udawała wymioty, rozbierała się itp. Postarałam się aby w domu było MAKSYMALNIE nudno :) Ja pracowałam w pokoju obok, a ona była u siebie. Niestety nie miałam nawet czasu zatemperować jej kredek, bo "mama ciężko pracuję, a córcia powinna być teraz w przedszkolu". Pokręciła się do domu dwa dni i jej przeszło :)

Acha. Jeszcze jedno. W międzyczasie zrezygnowała jedna z opiekunek przedszkolnych. Bardzo miła i sympatyczna pani. Ukochana pani mojej córci ... ale nie tylko jej, więc moja dziewczynka była mocno sfrustrowana tym, że nie jest ulubienicą swojej pani, mimo iż rysowała specjalnie dla niej obrazki czy zbierała liście. Teraz jest inna pani, ale jakoś nie zdobyła aż takiej przychylności w serduszku Jani :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group