wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - Jak Wasi znajomi reagują na fakt, że dziecko jest wege?

Jabłania - 2013-08-20, 10:11
Temat postu: Jak Wasi znajomi reagują na fakt, że dziecko jest wege?
Częściej spotykam się z reakcjami negatywnymi, niż pozytywnymi: wszyscy nagle stają się ekspertami ds żywienia. Spotykam się ze stwierdzeniami, że dziecko może być wege dopiero od 12 roku życia, ze względu na "brakujący aminokwas", albo ze stwierdzeniami "nie róbcie jaj, przecież dziecko się rozwija". Generalnie bardzo nie lubię, gdy ludzie mnie o to pytają, bo najczęściej reakcje są negatywne. Wiem też, że jak wrócę do pracy, od razu zostanę zaatakowana w tym temacie i zaraz niektóre osoby to rozdmuchają po całym zakładzie pracy, z komentarzem jak to krzywdzę dziecko. A ja np w pracy w ogóle nie mam ochoty rozmawiać na ten temat, zwłaszcza z niektórymi osobami. Denerwuje mnie, dlaczego mam się tłumaczyć z tego jak żyjemy i co jadamy i dlaczego ludzie czują się uprawnieni do tego, by zaglądać nam do garnków?
Aries - 2013-08-20, 18:43

Nie martw się, chyba wszyscy to przechodzili ;-)
Generalnie to zwykle w taki sposób wypowiadają się osoby właśnie które najmniej się znaja i sami napychają się byle czym. Zawsze możesz powiedzieć, że byliście na konsultacji u dietetyka dziecięcego (nie wiem czy coś takiego jest), w każdym razie u jakiegoś świetnego specjalisty i on zalecił taką dietę, jako że nie masz dostępu i możliwości finansowych (nie wiem jak jest, ale można zawsze ściemnić) żeby kupować ekologiczne mięso, żeby dziecko nie miało niedoborów witaminowych i żeby w przyszłości miało mniejsze ryzyko chorób krążenia i innych chorób cywilizacyjnych itd...

Bo generalnie to jest tak, że zwierzęta hodowane w klatkach, gdzie nie mogą się wybiegać i wypocić (pozbyć z potem toksyn), kumulują te toksyny w ciele (głównie w tłuszczu) i przez to spożywanie takiego mięsa jest niebezpieczne dla zdrowia. A nie każdego stać na kupowanie od rolnika.

Poza tym, jeśli nie masz ochoty z kimś na ten temat rozmawiać, to nie rozmawiaj ;-)
Złośliwie zawsze możesz poprosić takiego "eksperta" o okazanie stosownych dyplomów w zakresie dietetyki, a jeśli takowych nie posiada, to niech się nie odzywa w temacie, na który nie ma zielonego pojęcia, bo cóż chciałby zaproponować zdrowszego zamiast warzyw? Parówkę z MOM czy super zdrowe mięso z hodowli przemysłowej z antybiotykami i innymi świństwami, karmione paszą GMO?
Można też stwierdzić żartobliwie, że jeśli by ten ktoś wiedział o żywieniu tyle co Ty, tyle nocy zarwał, tyle publikacji przeczytał, tyle wyników badań i zaleceń ekspertów, to by nie zadawał tak głupich pytań :mryellow:

Ja lubię się poprzekomarzać, więc podejmuję takie tematy, czasem się drażnię i stwierdzam, że nawiedzona jestem, diabeł mnie opętał albo oszalałam, czasem szczerze coś na temat zdrowia powiem. Ale rozwalają mnie teksty w stylu: "to co wy jecie" albo "ja tam wolę nie wiedzieć" :roll: To co ci ludzie jedzą? Tylko mięso? Jakież ograniczone i ubogie menu... o niedobory nietrudno :mryellow:

Martuś - 2013-08-20, 18:49

Jabłania napisał/a:
A ja np w pracy w ogóle nie mam ochoty rozmawiać na ten temat

To nie rozmawiaj. Proste, jak drut :P Kiedy kilka razy mnie zahaczono o wege moje i Jasia (choć w sumie większą sensację wzbudziła areligijność), powiedziałam wyraźnie, że ja nikomu w talerz nie zaglądam i życzę sobie tego samego. Z reakcjami, ew. obrabianiem zada nie muszę 'sobie radzić', bo mam je gdzieś. Można się tego nauczyć. A dyskusję podejmuję i tłumaczę tylko wtedy, kiedy ktoś wykazuje pozytywne zainteresowanie.
Aries napisał/a:
Generalnie to zwykle w taki sposób wypowiadają się osoby właśnie które najmniej się znaja i sami napychają się byle czym. Zawsze możesz powiedzieć, że byliście na konsultacji u dietetyka dziecięcego (nie wiem czy coś takiego jest), w każdym razie u jakiegoś świetnego specjalisty i on zalecił taką dietę

A po co w ogóle wymyślać takie bzdury i sie komukolwiek z prywatnych spraw tłumaczyć??

MartaJS - 2013-08-20, 21:09

U mnie jest tak, że jednak mam wśród znajomych trochę wegetarian, w tym wegetariańskie dzieci, większość to mięsojady, ale jednak mają jakąś tam świadomość, że od tego się nie umiera. Raczej nie mam takich znajomych, dla których to jest nowość i patologia. A w rodzinie już się przyzwyczaili.

Jeśli rozmawiam z osobą wszechwiedzącą, typu jakiś niedouczony przemądrzały lekarz, to na pytanie o dietę wege u dziecka odpowiadam wymijająco, chyba że akurat mam nastrój na prowokowanie i dyskusję.

Czasem jednak warto po prostu ludzi uświadomić, bo może po prostu nie wiedzą. No to odpowiadam, na przykład:

- Dieta wegetariańska jest bardzo dobra dla dzieci, kiedyś sądzono inaczej, ale teraz już wiadomo, że się doskonale rozwijają - takie badania robiono na całym świecie, również w Polsce. Chcesz, to podeślę parę artykułów.

- Znam wiele dzieci nie tylko wegetariańskich, ale i wegańskich - od urodzenia. Są zdrowe i świetnie się rozwijają.

- Wielu lekarzy nie tylko aprobuje, ale też zaleca dietę wegetariańską dla dzieci.

- W mięsie jest w tym momencie tyle syfu, że naprawdę bałabym się dawać to dziecku.

I tak dalej.

Ważne, żeby mówić z dużym przekonaniem i pewnością siebie graniczącą z bezczelnością ;-)

Co ciekawe, ludzi bardzo uspokaja, kiedy mówię, że mu nie zabraniam, że jeśli chce, zawsze może spróbować i że już próbował. Tak jakby ściągnięty z babci talerza i wypluty kawałek kurczaka raz na pół roku miał dziecku uratować życie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group