wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek szkolny - sześciolatki w I klasie

Humbak - 2013-09-02, 21:29
Temat postu: sześciolatki w I klasie
bo ciekawa jestem doświadczeń :)
mada - 2013-09-02, 21:45

Moj Klaudek poszedl w zeszlym roku do I klasy jako 6 latek. Odnalazl sie bardzo dobrze w szkolnej rzeczywistosci, mysle, ze to w duzej mierze zasluga madrej wychowawczyni.
dynia - 2013-09-03, 08:14

Posłałaś Kubę wtym roku ? Ja się nie zdecydowałam i z tego co obserwuję to był słuszny wybór.Ciekawa jestem twoich obserwacji .Powodzenia Kuba w nowej rzeczywistości :)
renka - 2013-09-03, 09:17

Ronja w pierwszej klasie jako 6 latka poradzila sobie bardzo dobrze. Zobaczymy jak będzie jej szlo w drugiej, bo jest więcej nauki i material trudniejszy.

A Fiony dziś pierwszy dzień, zatem sama jestem ciekawa pierwszych jej wrazen ;-)

Humbak - 2013-09-03, 09:20

dynia, posłałam, ale trochę dlatego że nie było wyjścia... szkoła z zerówką rejonowa jest że pożal się... nigdzie indziej nas system nie zakwalifikował :roll: :-/ i trafił kuba do szkoły natalii, bezzerówkowej, więc jest w pierwszej klasie.
No i mam pietra. On jest mądry, ale emocjonalnie i pod względem sprawności fizycznej (też dłoni - pisania) to sześcio- nie siedmiolatek... Panią ma wymagającą bardzo i boję się, że będzie wytmagała, żeby sześciolatek był siedmiolatkiem... mam nadzieję, że to tylko moje obawy...
Kuba po pierwszej lekcji powiedział, że lubi szkołę "trochę" bo pani powiedziała, że będą się teraz musieli dużo uczyć :-/ Jak na pierwszą lekcję sześciolatka to nie zabrzmiało zachęcająco...
Tłumaczę mu, że właściwie to będzie taka sama praca jak w przedszkolu :-P tylko to nie on będzie materiał z półki ściągał tylko pani będzie mówiła co ma robić, ale Kubuś wyszedł ze szkoły z mieszanymi uczuciami... nawet ja pamiętam że pierwszy dzień w szkole był fajny, więc jestem zawiedziona, że mój syn odczuł to inaczej...

stąd pytanie o wrażenia...

mada napisał/a:
to w duzej mierze zasluga madrej wychowawczyni.
no właśnie... ja mam nadzieję, że u nas też będzie dobrze... Kuba lubi się uczyć i nie chciałabym żeby stracił ten zapał...
Humbak - 2013-09-03, 09:21

renka napisał/a:
Fiony dziś pierwszy dzień, zatem sama jestem ciekawa pierwszych jej wrazen
ooo jak miło... trzymam zatem kciuki i tu :)
renka - 2013-09-03, 09:34

Humbak napisał/a:

Kuba po pierwszej lekcji powiedział, że lubi szkołę "trochę" bo pani powiedziała, że będą się teraz musieli dużo uczyć :-/ Jak na pierwszą lekcję sześciolatka to nie zabrzmiało zachęcająco...
...


Przykre to. Ronji wychowawczyni jest wymagajaca, ale na szczęście bez zbytnich przegiec. Jednak musze przyznać, ze u Ronji zapal do pewnych wcześniej lubianych czynności trochę oslabl w pierwszej klasie - np. rysowanie zawsze było dla niej frajda, a w szkole miała dużo zadań, gdzie cos musiala narysować i wiele rzeczy robila później na odwal. Wakacje ja podreperowaly w tym względzie, zatem ciekawi mnie, jak to w drugiej klasie się utrzyma. Dodatkowo jeszcze u nas dochodzi przygotowywanie się do Komunii - zatem więcej nauki.

Fiona trafila na bardzo ciepla, ale tez ponoc wymagajaca pania. Czas pokaze. Fiony nie chciałam hamować zatrzymując ja po raz 3 w zerówce - ona już sprawnie czyta, radzi sobie z prostym liczeniem i tez lubi się uczyc. Ale totalna beztroska już się niestety skonczyla i jednak obowiazkowosc nastala. Na razie jest pelna zapalu, w wakacje ciagle przegladala elementarze (które zresztą doskonale znala, bo obserwowala w zeszym roku jak Ronja odrabia lekcje).

Humbak - 2013-09-05, 20:59

kurka. Po trzech dniach dziś mój syn przeżywał, że krzywo napisał szlaczki... :-| Tłumaczył się milion razy choć nie pytałam o nic, że "pan kosił trawę na zewnątrz" i on "nie mógł się skupić". :evil:
Kuwa, no... co to za babsztyl...
Dziś po zebraniu... konkursy, nagrody, olimpiady... i nie mogą za często wychodzić "bo nie ma czasu na naukę"
sześciolatki :-/ :evil:
Mówię wam, cały dzień przeżywał te diabelne szlaczki, na ch... komuś w życiu szlaczki są potrzebne w trzecim dniu nauki w szkole? PRL pełną gębą.

renka - 2013-09-06, 07:11

Aga, faktycznie ta nauczycielka przegina mocno.
Tak z ciekawosci zapytam - w jakim wieku jest?

Jak zapytuje Fione, co oni robia na lekcjach to slysze: jemy sniadanie, bawimy sie, robilismy jedno cwiczenie w ksiazce ;-) Jako zadanie domowe na razie maja sie nauczyc jakiejs piosenki, ktora musieli i tak mocno wlakowac w klasie, bo jak Fionie puscilam plyte, to ja znala prawie juz na pamiec. Ja wlasnie chcialam, zeby Fiona trafila na te wlasnie babeczke, bo jest ona swietna i wiem, ze nawet, gdyby Fiona miala kryzysy, to pani ta zrobi wszystko, zeby w lagodny sposob jej pomoc w ogarnieciu sie w tym wszystkim.

Humbak - 2013-09-06, 08:02

renka napisał/a:
w jakim wieku jest?
dużo starszym od nas... więc tak też uczy, niereformowalnie... :roll:
renka napisał/a:
wiem, ze nawet, gdyby Fiona miala kryzysy, to pani ta zrobi wszystko, zeby w lagodny sposob jej pomoc w ogarniecu sie w tym wszystkim.
eh... fajnie macie :)
renka - 2013-09-06, 08:48

Humbak napisał/a:
eh... fajnie macie :)


Wiesz, ja pracuje przy szkole, wiec jakiś pogląd na panie mam i rozne informacje zarówno ze strony dzieci jak i od rodzicow do mnie docierają. Przyznam, ze i w przypadku Ronji i w przypadku Fiony fuksnelo się nam co do tych nauczycielek na start. U Ronji były 3 panie możliwe - jedna ciepla, ale dosyć mocno zakrecona i zbyt rozchaotyzowana, druga oziebla i mocno wymagajaca (wręcz bym powiedziała, ze stosujaca pewien terror psychiczny w celu osiagniecia wysokich not edukacyjnych u swoich podopiecznych) i trzecia optymalna - czyli ciepla i wymagajaca. Ronja wlasnie do tej trzeciej trafila. Z Fiona większy problem, bo wiedziałam, ze mimo gotowości intelektualnej nie jest do końca gotowa emocjonalnie. I wlasnie bardzo chciałam, żeby trafila do tej pani Ani, bo jest on idealna dla wczesniakow szkolnych. I wielkie ufff, bo dyrektorka widocznie wysluchala naszych próśb i przydzielila nam wlasnie ja (praktycznie cala grupa przedszkolna Fiony przeszla wlasnie do pierwszej klasy).

Bo to osoba nauczyciela jest w szkole najwazniejsza (szczegolnie na tym etapie wczesnoszkolnym, ale w późniejszym tez) i to on wpływa na to, czy dziecko polubi szkole (także nauke) i dobrze będzie ja kojarzylo, czy się zniechęci i sama myśl o szkole będzie powodowala stres.

lilias - 2013-09-06, 10:26

Humbak, ja bym jednak pogadała z panią w cztery oczy, albo w sześć (z panią pedagog). jak ktoś próbuje z góry ustawić rodzica i dziecko w pozycji petenta to znaczy, że trzeba go szybciutko naprostować. przykro mi to mówić, ale niektórzy nauczyciele muszą czuć na plecach monitoring rodziców (i to bez względu na wiek dziecka)
Maniaa - 2013-09-13, 11:01

Mój ma narazie 4 latka, ale jak dla mnie to żeby 6 letnie dziecko szło już do szkoły to lekka przesada, i wcale nie popieram tego pomysłu.
renka - 2013-09-13, 11:50

Maniaa napisał/a:
ale jak dla mnie to żeby 6 letnie dziecko szło już do szkoły to lekka przesada,.


A ten watek jest bardziej dla rodzicow, którzy takiej przesady nie widza ;-)
I dając dziecku wybor w tym zakresie licza się z jego zdaniem.

Humbak - 2013-09-13, 12:03

Maniaa, ja nie miałam wyjścia. Długo by tłumaczyć.

Poza tym patrząc na dzieci w przedszkolu ja osobiście widzę, że się nadają. Po tym, z czym Kuba przychodzi ze szkoły widzę, że nauczyciele kompletnie nic nie wiedzą o małym dziecku i nie potrafią go uczyć. I dlatego pewnie tak protestują :-?

lilias, muszę najpierw ją trochę poznać, ale masz rację, znam to z drugiej strony ;)

renka - 2013-09-13, 12:10

Humbak napisał/a:
Po tym, z czym Kuba przychodzi ze szkoły widzę, że nauczyciele kompletnie nic nie wiedzą o małym dziecku i nie potrafią go uczyc


Aga, a moglabys to rozwinąć?
Ile w ogole pierwszych klas jest u Was? Może to kwestia wlasnie - krotko ujmując - nauczycielskiej zołzy i może byłaby opcja przeniesienia go do innej klasy?

Humbak - 2013-09-13, 12:38

renko, ona nie jest zołzą - na szczęście - bo kuba dobrze o niej mówi ufff...

Ale teraz choćby wczoraj np. dała tekst piosenki do nauczenia, którą kuba ma trudności zaśpiewać bo jest tak trudna. Zniechęca się, nie wie o czym jest, nie rozumie.
Wczoraj oddała mężowi pisaki z piórnika, bo "nie są potrzebne". Ok, ale czemu je zabrała? Nie wystarczyło powiedzieć? Pytam Kuby - bo pani mówiła, że nie są potrzebne a on zapomniał, żeby je zostawić w domu, więc mu je wyjęła. Nie wiem czy w ten sposób ta pani nauczy kubę pamiętania, nie poradziła mu co ma robić, skoro zapomina, jak sobie z tym poradzić. Ale zabrała na przechowanie czyjąś własność i porządek w klasie ma? Ma. Kuba czegoś się nauczył? Gdzie tam. Dalej nie będzie pamiętał. A w szkole dużo rzeczy trzeba pamiętać.

Inna pani - z j. angielskiego: przychodzi kuba do domu śpiewa piosenkę "jegjukyklohgddd" i jej nie rozumie. O czym - nie wie. Dziś się uczyli. Jest "hello" na początku. No obłęd jakiś. Boję się, że skończy się jak z Natalią - przychodzi do domu i wszystkie lekcje my z nią przerabiamy, bo nie rozumie tego co na lekcjach, panie chcą pomóc ale to za późno, ona się wstydzi, woli w domu.

Myślę że jak pisze lilias, warto pogadać, ale narazie chcę zobaczyć czy to tylko moje obawy i uprzedzenia czy faktycznie niefajnie będzie...

Humbak - 2013-09-19, 22:45

Napisałam tutaj - hxxp://mymontessori4.blogspot.com/2013/09/szlaczki-i-brawo-nauczyciele.html - jak się sprawy u nas mają... :(
bajka - 2013-09-20, 06:52

Humbak, moja Gabi poszła jako 6 latka do szkoły i uważam, ze była to jedna z trafniejszych decyzji w moim życiu ;-) A i Gabi sama bardzo już chciała do szkoły...Od 2 r.ż. chodziła do przedszkola....ile można ;-)
Początkowo miała klasę mieszaną- 6 i 7- latków, od przeprowadzki, drugi rok chodzi z samymi sześciolatkami. Szczerze, jedyna różnica jaką widzę pomiędzy tymi dwiema klasami, to taka, że 6-latki są posyłane przez rozsądniejszych, bardziej odpowiedzialnych rodziców, niż to było w przypadku klasy poprzedniej, gdzie 7 latki szły do szkoły "bo musiały"....i zdecydowanie wyższy poziom nauczania i lepsze wyniki w nauce osiągają teraz dzieci w obecnej Gabrysi klasie- porównywane na podstawie testów trzecioklasistów...No, ale wiadomo, ze jest różnie i nie generalizuję.

excelencja - 2013-09-21, 20:58

bajka napisał/a:
lepsze wyniki w nauce

yyyy - może się czepnę, ale co to takiego?
Jak porównuje się 'wyniki w nauce' tak małych dzieci?

Izzi - 2013-09-26, 09:09

Myślę, ze do tematu należałoby podejść bardzo indywidulanie. Bo wiadomo, że dzieci rozwijają się w różnym tempie i niejeden 6 latek lepiej odnajdzie się w szkole od starszego o rok kolegi.

Jednak jako osoba pracująca z dzieciakami i przede wszystkim jako Matka-Polka :-P stwierdzam, że 6 lat to zbyt wcześnie.

Obserwuję zarówno dzieci dające sobie świetnie radę jak i te będące ciągle w tyle (nie tylko jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy ale przede wszystkim o emocje).

renka - 2013-09-26, 09:31

excelencja napisał/a:
bajka napisał/a:
lepsze wyniki w nauce

yyyy - może się czepnę, ale co to takiego?
Jak porównuje się 'wyniki w nauce' tak małych dzieci?


Tak jak w przypadku starszych, z tym, ze teoretycznie nie ma ocen.

Ronja na początku II klasy przezywa jakiś regres - przez chwile mi przemknelo, ze to może wynik jej wieku i wychodzi to z czasem. Ale jej wychowawczyni mowila, ze taki regres obserwuje tez u innych dzieci, z właściwego rocznika.

Z drugiej strony pamiętam, ze za moich czasów zdarzaly się w roznych klasach młodsze jednostki i wcale nie odbiegaly od klasy.

Zreszta nie każdy musi być orlem ze wszystkiego.

bajka - 2013-09-26, 11:05

excelencja napisał/a:
yyyy - może się czepnę, ale co to takiego?
Jak porównuje się 'wyniki w nauce' tak małych dzieci?

czepiaj się, pewnie ;-)
Są już, niestety, obowiązkowe testy na koniec 3 klasy...Wyniki podawane procentowo dla każdej ze szkół.

majaja - 2013-09-28, 20:25

Izzi napisał/a:
Myślę, ze do tematu należałoby podejść bardzo indywidulanie. Bo wiadomo, że dzieci rozwijają się w różnym tempie i niejeden 6 latek lepiej odnajdzie się w szkole od starszego o rok kolegi.
gorzej jak sie nie odnajdzie, a tu pozamiatane. Mnie się wydaje, że zostawienie takiego malucha na drugi rok w tej samej klasie to dla niego trauma.
Izzi napisał/a:
Jednak jako osoba pracująca z dzieciakami i przede wszystkim jako Matka-Polka stwierdzam, że 6 lat to zbyt wcześnie.
samo w sobie to nie jest za wcześnie, gdtby to wyglądało jak kiedś zerówka w przedszkolu to ok, ale klasy z ławkami i 5-min przerwami a potem zatłoczona świtlica to za wcześnie
Izzi - 2013-09-28, 22:28

noa potem jeszcze dalej do emerytury.. ( w por. z tymi o rok starszymi)
Humbak - 2013-09-28, 22:44

Nie wiem sama... obserwuję maluchy które poszły do I klasy i mam wrażenie że to naprawdę zależy bardziej od wysiłków pani niż od malucha. Odnoszę wrażenie tez, że panie znalazły sobie dwa koniki na które mogą zwalić swoje lenistwo i wygodę:
- niedojrzałość malucha. Zwalnia to panią z części odpowiedzialności za to, jak się maluch czuje. No bo to już nie przez atmosferę w klasie, za którą odpowiada ona, a przez jego brak gotowości. Uf jaka ulga dla nauczyciela...
- reforma. Cokolwiek się dzieje nie tak, to "przez reformę", "brak dywanu", "brak szafek" i generalnie rzecz biorąc brak. Gdyby w kraju nastąpiły zamieszki lub coś gorszego, to naukę trzeba by było odłożyć, stanowczo, tylu rzeczy nie ma... To nic, że tymczasem Korczak udowodnił, że można świetnie edukować dzieci w warunkach międzywojennych, dużo lepiej dla ich rozwoju emocjonalnego niż robią to dzisiejsze nauczycielki

Słyszałam już tyle opinii od znajomych nauczycielek, że praca "może być" bo "zarabia się w miarę nieźle" "są wakacje" "ferie" "dużo wolnego" "kończy się pracę ok 13 i choć pracuje się też w domu to i tak jest nieźle"
Nie słyszałam od żadnej z tych znajomych, że dzieci ich rozwijają, że ich świat jest ciekawy, że miło się z nimi pracuje itp.

Mam okrutną opinię o swoistym lenistwie nauczycieli. Sprawdzanie zeszytów urasta do rangi morderczego wysiłku... :roll: A wiem o czym mówię, bo uczyłam w gimnazjum i sprawdzałam zeszyty i robiłam inne rzeczy także.

Dlatego to, jak sześciolatek odnajdzie się w szkole wydaje mi się być zależne w znacznej większości od nauczyciela i jego chęci.

ajanna - 2013-11-01, 12:21

moje chłopaki chodzą do 1 kl, ale tutaj to standard. poszli do przedszkola/szkoły w wieku lat 3 i po 3 latach w tej samej na szczęście szkole kontynuują naukę w 1 kl. szkoła jest genialna, choć trochę zbyt rozpolitykowana i lewacka - nawet jak dla mnie :-P - 6-letnie dzieci martwią się cięciami budżetowymi :roll: . panie są w tym roku inne - jak co roku, ale ekipa fajna. gorzej, że zaczęli im na weekend zadawać prace domowe :roll: . i mają plan lekcji, którego nie rozumiem, ale na razie jest nieźle :->
renka - 2013-11-06, 20:49

ajanna napisał/a:
gorzej, że zaczęli im na weekend zadawać prace domowe


Fiony weekendowe zadania domowe to spedzanie duzo czasu na swiezym powietrzu i pomaganie rodzicom ;-) A ja chyba jestem nawiedzonym rodzicem, bo wolalabym, zeby na weekendy miala cos zadawane, a np. w tygodniu nie (choc w tyg. tez ma niewiele zadawane).

Humbak - 2013-11-06, 21:59

renka, a ja z kolei zupełnie odwrotnie - uczę dzieci, że tydzień jest od pracy a weekend odpoczynku i ja mam alergię na pracę w weekendy :-> Lubię je spędzać rodzinnie, odpoczywać... a w pn-pt a nawet pn-sob jest dla mnie czasem wysiłku, ciężkiej pracy, za którą w niedzielę chcę zebrać żniwo... myślę że tutaj co kto lubi ;-)
renka - 2013-11-07, 10:40

Ja w sumie bym się nie obrazila za codzienne zadania domowe, byleby niedługie. A to tylko dlatego, ze Ronja ma dużo zadawane i Fiona jej przeszkadza w odrabianiu. Jak probuje zagonić Fione do dodatkowych zadań, żeby chwile była cicho to slysze: "Pani nie kazala" :->
Humbak - 2013-12-04, 23:28

A ja dziś kwiczę ze szczęścia, bo przepisujemy Kubę od nowego roku do nowej szkoły - montessori :) Koniec prlu - huuuurrrrrraaaaa! :D
majaja - 2013-12-05, 08:47

Humbak napisał/a:
Dlatego to, jak sześciolatek odnajdzie się w szkole wydaje mi się być zależne w znacznej większości od nauczyciela i jego chęci.
i dlatego przeraziła mnie, usłyszana przy okazji dyskusji o reformie, wypowiedzieć któregoś samorządowca, że będą zwalniać młodych, bo oni są prężni i przedsiębiorczy i sobie na rynku pracy poradzą, a tych starych się zostawi by dotrwali do emerytury. I coraz częściej mam wrażenie, że w tym kraju, ze względu na takie podejście z idei nawet gdzieś tam w swej istocie niegłupich robi się ich karykatura. Jeśli u mego syna w naprawdę jak na polskie warunki małej klasie (ale za to mieszanej wiekowo), pani oceny opisowe rozumie jako A-wspaniale, B- bardzo dobrze itd; to jak to wygląda w klasach 25 osobowych i większych? I mam coraz częściej podejście: niech oni nic już nie reformują, bo będzie tylko gorzej
jagodzianka - 2013-12-05, 14:42

Humbak, w wrocławiu jest?
Humbak - 2013-12-05, 21:25

jagodzianka napisał/a:
w wrocławiu jest?
tak, hxxp://www.szkola-montessori.com.pl/ :)
Humbak - 2013-12-05, 21:25

majaja, oj niestety, masz rację...
jagodzianka - 2013-12-05, 22:22

Humbak, dzięki. I gratuluję decyzji. :)
Humbak - 2013-12-06, 00:09

:)
niedzielka - 2013-12-06, 09:49

Ciekawa jestem kosztów takiej szkoły, Humbak zdradzisz? :)
renka - 2013-12-06, 10:47

IceTeaGreen napisał/a:
Ciekawa jestem kosztów takiej szkoły, Humbak zdradzisz? :)


Ja swego czasu się interesowałam i dostałam info, ze na rok 2013/14 czesne - 900 zł płatne przez 12 m-cy i wpisowe 750 zł, a z dopiskiem:
Cytat:
O ile oczywiście rozumiem, że informacja o czesnym jest ważna, o tyle nie jest informacją najważniejszą w naszej ofercie
;-)

Dla mnie tak czy siak to zaporowa cena (i lokalizacja totalnie nie po drodze) i poki co cieszy mnie fakt, ze moje dzieci bardzo lubia swoja publiczna placowke, ja wiekszych zastrzezen tez nie mam, zatem nie musze szukac zadnej alterantywy.

Aga, a wiesz ile dzieciakow maja w tym roku szkolnym?

niedzielka - 2013-12-06, 13:19

renka napisał/a:
Ja swego czasu się interesowałam i dostałam info, ze na rok 2013/14 czesne - 900 zł płatne przez 12 m-cy i wpisowe 750 zł, a z dopiskiem:


Spodziewałam się, że tanio nie będzie, ale aż taka kwota :shock: Czemu Montessori nie jest normą w Polsce i jeśli chce się posłać dziecko do rozwijającej placówki to trzeba bulić tyle kasy... Dowiadywałam się ile kosztuje u nas przedszkole Montessori - 650 zł z wyżywieniem. Plus taki, że da się dogadać co do dań wege. Zaznaczam, że nie mieszkam w dużym mieście, Piotrków Tryb. jeśli ktoś kojarzy.

jagodzianka - 2013-12-06, 14:14

renka napisał/a:

Ja swego czasu się interesowałam i dostałam info, ze na rok 2013/14 czesne - 900 zł płatne przez 12 m-cy i wpisowe 750 zł, a z dopiskiem:

uuuuu to polecieli. szkoda.
IceTeaGreen napisał/a:
Dowiadywałam się ile kosztuje u nas przedszkole Montessori - 650 zł z wyżywieniem. Plus taki, że da się dogadać co do dań wege.

to chyba jak na prywatne przedszkole nie dużo. u nas (pod wro) prywatne z opcją wegan i w ogóle bardzo fajne, tysiaka z kawałkiem miesięcznie kosztuje.

renka - 2013-12-06, 14:30

To było info z maja/czerwca. Może zmodyfikowali cennik od tego czasu.
Dlatego interesuje mnie ile dzieciakow jest do tej pory zapisanych.

niedzielka - 2013-12-06, 15:22

jagodzianka, u nas to najdroższe możliwe przedszkole, ale chętnych i tak mają bardzo dużo.
malina - 2013-12-06, 15:29

IceTeaGreen napisał/a:
Dowiadywałam się ile kosztuje u nas przedszkole Montessori - 650 zł

W trójmieście - bez jedzenia,dzwoniłam ostatnio do dwóch - przykładowo "Wysokość czesnego od września 2013 ustalono na 1360 PLN.
Obiady są płatne dodatkowo. ( 2,50 PLN zupa, 7 PLN drugie danie.)"

Humbak - 2013-12-06, 23:40

renka, ceny jak napisałaś. Dla nas to cena graniczna, Natalka już kończy szkołę, więc tylko on będzie na płatnym. Ale i tak oznacza to bidę rodzinną, czyli np. brak wakacji. Już się do tego chyba przyzwyczaiłam... ale chciałam uniknąć płacenia jak tylko mogłam, nie udało się... podstawówka rejonowa do d..., kto może ucieka, a do żadnej innej się nie dostał. Tu gdzie chodził płatne, ale mniej o 40%, myślałam, że się da, no ale się nie da...
Trochę zostałam w to wepchnięta, mam nadzieję, że nie pożałuję... czas pokaże :-/ A narazie chcę się cieszyć ucieczką niż martwić losem ;)

dżo - 2014-08-31, 16:03

Czy ktoś zamierza odroczyć swoje dziecko z rocznika 2009, aby nie szedł do szkoły jako sześciolatek?
eMka - 2014-08-31, 20:14

dżo ja się zastanawiam.
Luiza źle znosi zmiany, kiepsko odnajduje się w nowych miejscach, sytuacjach, środowiskach. Kiepsko reaguje na stawiane przed nią wymagania, że ma się czegoś nauczyć, coś zrobić tak i tak, szybko się zniechęca, wycofuje z zadań jeśli nie podejdzie się do sprawy delikatnie i z głową.
Dość szybko nawiązuje kontakty, ale od bardzo niedawna, właściwie dopiero od 3-4 mcy zaczęła sama zagadywać do dzieci na placu zabaw czy w sklepie. Wcześniej spuszczała tylko głowę jak jakieś dziecko ją zapraszało do zabawy.
jak biorę to wszystko do kupy to myślę, że ten rok będzie dla niej cenny, z drugiej strony tak naprawdę jej środowisko i tak się zmieni- i tak pójdzie do zupełnie obcej grupy przedszkolnej, do innych pań, pewnie zdecydowana większość dzieci pójdzie normalnie do szkoły, może trafiłaby z kimś z grupy do klasy i byłoby jej raźniej.
mam mętlik w głowie, bo widzę, że robi się gotowa na szkołę, ale do pełnej gotowości jeszcze daleko. Natomiast pozostawienie jej kolejny rok w przedszkolu i tak będzie wiązało się ze sporymi zmianami, więc nie wiem czy w ogóle warto.
nie wiem nie wiem

dżo - 2014-08-31, 21:16

eMka napisał/a:
widzę, że robi się gotowa na szkołę

tzn? w jakim sensie jest wg Ciebie gotowa?

Ja z kolei przeciwnie, widzę jak mój syn nie jest gotowy do szkoły w takiej formie jaką ma do zaoferowania państowa placówka, nie ma możliwości, aby wysiedział tyle czasu skupiając się na mało interesująch go rzeczach, widzę, że teraz potrzebuje zabawy, dużo, zabawy, ruchu, biegania, skakania itp. Perspektywa zamknięcia go w szkolenj klasie jest dla mnie przerażająca.

Martuś - 2014-09-03, 21:33

dżo, ale nikt teraz dzieci w ławkach 45 min nie trzyma (przynajmniej nie powinien), w klasach są zarówno ławki, jak i dywaniki, dzwonki w 1 kl. nie obowiązują, aktywnośc jest zmieniana i dostosowywana do mozliwosci, raz jest zabawa raz nauka, u nas w szkole dzieci tez spedzaja normalnie czas na powietrzu i lataja po dworze w ramach zajęc.
aquella - 2014-09-04, 09:14

[quote="Martuś"]dżo, ale nikt teraz dzieci w ławkach 45 min nie trzyma (przynajmniej nie powinien), w klasach są zarówno ławki, jak i dywaniki, dzwonki w 1 kl. nie obowiązują, aktywnośc jest zmieniana i dostosowywana do mozliwosci,



popieram, u mnie ławki stoją w okrąg, Pani powiedziała, że jeśli dzieci zaczną marudzić to przechodzą w zajęcia ruchowe, do domu zadane jest na razie tylko rysowanie - nawet nie jak w zerówce, jak w 5latkach bym powiedziała, literkę pierwszą wprowadzi po miesiącu, powinnam w sumie żałować, że nie posłałam syna jako 6latka ale trudno już poszło.
Polecam sprawdzić szkołę dokładniej ( bo może faktycznie nie wszędzie jest aż tak bezstresowo) ale dopiero po sprawdzeniu szkoły się ewentualnie bać ;-)

eMka - 2014-09-04, 20:37

dżo napisał/a:
eMka napisał/a:
widzę, że robi się gotowa na szkołę

tzn? w jakim sensie jest wg Ciebie gotowa?

Ja z kolei przeciwnie, widzę jak mój syn nie jest gotowy do szkoły w takiej formie jaką ma do zaoferowania państowa placówka, nie ma możliwości, aby wysiedział tyle czasu skupiając się na mało interesująch go rzeczach, widzę, że teraz potrzebuje zabawy, dużo, zabawy, ruchu, biegania, skakania itp. Perspektywa zamknięcia go w szkolenj klasie jest dla mnie przerażająca.

emocjonalnym. To znaczy robi się, gotowa, ale jeszcze nie jest. Jak jeszcze kilka miesięcy kompletnie jej w szkole nie widziałam, tak teraz jest zdecydowanie lepiej- łatwiej nawiązuje kontakty, lepiej odnajduje się w grupie- jeszcze niedawno leżało to kompletnie. Więc ta sprawa poszła do przodu i mam nadzieję, że przez rok ostatecznie się ten rozwój społeczny i emocjonalny wyklaruje. W ławce wysiedzi raczej, szczególnie biorąc pod uwagę to co piszą dziewczyny, ale wciąż wróżę problemy jeżeli chodzi o wykonywanie zadań- za łatwo odpuszcza, zniechęca się. Nawet teraz zdarza się, że nie chce iść do przedszkola, bo znowu będą robić "jakieś trudne rzeczy".

majaja - 2014-09-04, 22:00

aquella napisał/a:
dżo, ale nikt teraz dzieci w ławkach 45 min nie trzyma (przynajmniej nie powinien), w klasach są zarówno ławki, jak i dywaniki, dzwonki w 1 kl. nie obowiązują, aktywnośc jest zmieniana i dostosowywana do mozliwosci,
zależy od szkoły, więc najlepeij jest na miejscu sprawdzic, obejrzeć szkoły, które bierzemy pod uwagę. U nas np. mimo zapewnień, że nie będzie klas mieszanych, to takie klasy są plus przepełnione świetlice, dzwonki i generalnie trdycyjna szkoła.
aquella - 2014-09-05, 06:58

u mnie też jest klasa mieszana, i spokojnie mój syn mógłby rysować szlaczki w 3linii, lub literki duże i małe a tego nie robi, jednak jest mu to bardzo na rękę gdyż jeszcze przed rozpoczęciem roku powiedział, że chciałby się zaziębić aby nie chodzić do szkoły i bezsensem jest tam chodzić skoro można zarabiać zawiązując ludziom sznurówki :shock: !!!!

Pomijając wysokość jego ambicji napiszę że wcześniej chodził do zerówki przyszkolnej gdzie dzwonek był, bo po prostu słychać go było, łąwki ustawione normalnie jak w klasie, wc dzielone z 6klasistami :-? !!! i pani, która nie powinna a zadawała po 3 strony dziennie pracy domowej - także co szkoła to inaczej

lilias - 2014-09-05, 07:12

majaja napisał/a:
aquella napisał/a:
dżo, ale nikt teraz dzieci w ławkach 45 min nie trzyma (przynajmniej nie powinien), w klasach są zarówno ławki, jak i dywaniki, dzwonki w 1 kl. nie obowiązują, aktywnośc jest zmieniana i dostosowywana do mozliwosci,
zależy od szkoły, więc najlepeij jest na miejscu sprawdzic, obejrzeć szkoły, które bierzemy pod uwagę. U nas np. mimo zapewnień, że nie będzie klas mieszanych, to takie klasy są plus przepełnione świetlice, dzwonki i generalnie trdycyjna szkoła.


było do przewidzenia, że w tym roku będzie bardzo dużo dzieci w klasach pierwszych. było mnóstwo odroczonych 6 latków z ubiegłego roku. nie ma możliwości, żeby wszystkie klasy pierwsze w szkole były tylko dla sześciolatków czy siedmiolatków. świetlice niestety są jakie są (czyli nierozciągliwe), ale z tego co wiem więcej nauczycieli ma zapewnić odpowiednią opiekę, szczególnie maluchom.

jak pisałam wcześniej to mało kto tu uwierzył, że aktualny program dla klas I jest na poziomie dawnych zerówek :roll: co do zabawy i dzwonków, rzeczywiście każda szkoła ma trochę inaczej, ale odpowiadają na wszystkie pytania i można coś dla siebie i swojego 6ciolatka znaleźć. jedynym problemem może być rejonizacja. przy takich ilościach dzieci szkoły w pierwszej kolejności przyjmują dzieci z rejonu a liczebność tych klas jest określona (u nas do 25ciu)

bronka - 2014-09-05, 14:06

U nas są klasy 6-latków i 7- latków osobno.
lilias - 2014-09-06, 17:10

bronka, wszystkie?
bronka - 2014-09-06, 20:13

Tak. Wszystkie.
Temid - 2014-09-24, 19:20

Ukradziono mi dziecko.
Złodziejem MEN & spółka (posłowie od przepychania, uchwalania ustawek, ustaw za kasę "krewnym i znajomym królika").
Do którego sądu i jak zwrócić się o umożliwienie edukacji domowej, rodzinnej, wspólnotowej?
Przecież przymus, obowiązek szkolny to inaczej nazwane odebranie rodzicom części praw opiekuńczych, wychowawczych itp. MEN & spółka wymyślili sobie termin składania wniosków o nauczanie indywidualne do końca maja a ja chcę odebrać kidnaperom moją pociechę.
W państwowej poradni psycho-pedago pomimo wypowiedzi mojego dziecięcia, cytuję "Ja nie chcę iść do szkoły" pani pedagog stwierdziła, że może chodzić do szkoły. Dyrektor szkoły obwodowej zaproponował prywatną poradnię psycho-pedago a w poradni tej "zaśpiewali" 400 zł za badanie i odroczenie od przymusu I-ej klasy. Niewiele by to zmieniło ponieważ w takim przypadku odroczenia przymus edukatorowania nadal obowiązuje tyle, że w przedszkolu.
Ciekawe kiedy MEN itp przedstawią rachunki wykorzystania kasy z danin.

neina - 2014-09-24, 20:25

W kwestii kradzieży dzieci, to tu w UK idą w wieku czterech lat. W tym roku wprowadzili takie prawo, że dziecka nie można zabrać ze szkoły, kiedy ma się taką potrzebę - święto, wyjazd, uroczystość rodzinna, cokolwiek. Jeszcze w zeszłym roku było przeznaczone na takie cele 10 dni w roku, razem z weekendami 2 tygodnie. Teraz za jeden nieusprawedliwiony dzień nieobecności szkoła ma prawo nałożyć karę finansową i to całkiem sporą. I chociaż nie miałam zamiaru korzystać z dodatkowych nieobecności, to mam trochę wrażenie, że moje dziecko należy do państwa i ja nie mam nic do gadania. Są rodzice, którzy ostro się buntują przeciwko temu, piszą do urzędników, ale wątpię, czy przyniesie to jakiś skutek.
maga - 2014-09-24, 20:57

neina, :shock: To jakiś terror...
Promyl - 2014-09-25, 07:42

A ja puściłam mojego sześciolatka w zeszłym roku do pierwszej klasy ... Mieszkamy w bardzo małej miejscowości i nasza szkoła to po jednej klasie na każdym roczniku. Pani wspaniała ... energiczna, zabawy na dywanie, dużo zajęć na powietrzu ... a Bruno mój czytał już płynnie i liczył działania w zakresie do 10 w pamięci ... Dziś jest uczniem 2 klasy - kocha szkołę, była 2gi w klasie na koniec roku a pomiędzy nim a kolegą, który został na jeszcze jeden rok w przedszkolu aktualnie jest przepaść emocjonalna, mentalna ale też społeczna ... Bruno super się odnalazł w grupie - przygotowali piękne przedstawienie na koniec roku ... stał się samodzielny i odpowiedzialny jak na 7 latka bardzo ... Myślę, że w moim przypadku to była bardzo dobra decyzja .... ale podkreślam, że malutka szkoła, wszyscy się znają - 16 osób w klasie i cudowna wychowawczyni ... to jest chyba siła tych pozytywnych odczuć - pozdrawiam
kamma - 2014-09-25, 13:43

Promyl, znaczy, że był gotowy :) Super :)
No i warunki znakomite, 16 uczniów w klasie to raj :)

dynia - 2014-09-25, 14:15

maga napisał/a:
neina, :shock: To jakiś terror...

OMG :shock:

orenda - 2014-09-25, 20:40

neina, o tych karach pieniężnych za nieobecność w szkole w UK slyszalam juz jakiś czas temu. Poza tym nie można spoznic się z dzieckiem do szkoły, trzeba sie tlumaczyc z przyczyny spóźnienia.
lilias - 2014-09-26, 08:36

w UK mają swoje problemy z edukacją dzieci i młodzieży. dla wielu rodziców wagarowanie dziecka czy wczesne porzucanie szkoły to nie był powód do interwencji (poza tym sami wiecie, że im starsze dziecko tym trudniejsze moze być rodzicielstwo w okresie permanentnego buntu). teraz mają sporą grupę ludzi z co najmniej dyskusyjnym wykształceniem, często trwale bezrobotnych i to już jest poważny problem społeczny i ekonomiczny. próbują to naprawić "żeby ludziom się chciało", dlatego lepiej nie brać tego wszystkiego personalnie do siebie. założę sie, że każdy przypadek nieobecności i ewentualnego nałożenia kary pieniężnej będzie rozpatrywany przez dyrekcję szkoły indywidualnie
Momo - 2014-09-26, 21:45

Promyl napisał/a:
stał się samodzielny i odpowiedzialny jak na 7 latka bardzo
na dziś szalenie zazdroszczę. My mamy podobne warunki, szkoła w sumie, od zerówki do 3 klasy ma 16 dzieci. I Młody strasznie lubił chodzić od 4 r.ż. Ale I kasa jakby go przerosła. Jest jedynym 6ciolatkiem w klasie i jakoś, mimo wrodzonej inteligencji i nie mając problemów z zapamiętywaniem i opanowywaniem nowości, kiedy przychodzi chwila, że trzeba pisać, usiąść i się skupić na dłużej, to się wycofuje, a w konsekwencji rozprasza. Zna i potrafi materiał, ale zamyka się kiedy ma otworzyć zeszyt. A co gorsza jest tak silnym indywidualistą (chyba po tacie), że ciężko znaleźć sposób na zmotywowanie go, a ja znowu nie jestem lotna w wymyślaniu. Jednego dnia coś na niego podziała, a za parę dni albo podchodzi w ten sposób, że osiągnął i już go nie interesuje albo całkiem lekceważy i przestaje mu zależeć. Czasami boję się że jeśli będę go motywować tylko tym na czym mu w danej chwili zależy, to w końcowym efekcie wyjdzie na to, że przestanie dążyć do czegokolwiek. Staram się zaufać też nauczycielkom, bo w końcu mają już spore doświadczenie, dzieci je lubią, rozumiem, że same też mają dużo kłopotów z tegorocznymi pomysłami MENu i dlatego cieszę się, że mamy szansę chodzić do takiej małej szkoły. Widzę też jak bardzo Młody "dojrzał" przez wakacje i wiem, że nadal to jest kierunek do przodu, ale strasznie się martwię o tę motywację, że jak nie znajdziemy właściwych sposobów, to cała jego dojrzałość na nic, bo po prostu się całkiem zniechęci. Rozterka tym większa, że już niedługo czas, który mu mogę dać będzie ograniczony. Pomóżcie mi znaleźć sposoby na pozytywną motywację i wsparcie w rozwoju zanim coś przegapię.
neina - 2014-09-26, 23:50

lilias, pewnie mają swoje powody, ale niestety utrudnia to życie osób sumiennie posyłających dzieci do szkoły. Moja bliska koleżanka w momencie, gdy jej syn miał 100% obecności, poprosiła o 2 ostatnie dni przed wakacjami, bo leciała do Polski. Odmówili, chociaż w tym czasie w szkole już nic praktyczniesię nie dzieje. Inna koleżanka dostała 3 dni (!) z okazji pogrzebu męża, a ojca ucznia, chociaż prosiła o 2 tygodnie. Na nic się zdały tłumaczenia, że pogrzeb w Polsce, że dużo załatwiania przed i po, nie wspominając o tym, że dziecko może nie być gotowe do powrotu do szkoły po kilku dniach od śmierci taty. Mnie to szczerze mówiąc bardzo zszokowało. Ta koleżanka ostatecznie pojechała na te dwa tygodnie i po powrocie musiała zapłacić karę.
lilias - 2014-09-27, 15:10

neina, przyznam, że nie odpuściłabym i nawet po zapłaceniu kary zwróciłabym się do instancji wyżej z odwołaniem się od niej :( ( porządek porządkiem, ale realizmu trochę by się przydało. niestety wszędzie zdarzają się nadgorliwcy, którzy próbują w cyniczny sposób poprawić stan kasy. przykro jak cholera, w ten sposób mogą tylko negatywnie nastawić ludzi do siebie i do całej instytucji.
dynia - 2014-09-27, 15:49

To Poland wydaje się jeszcze taki rootsiarski ,dziki :-D
Temid - 2014-10-07, 21:52

Maluchy ratujmy ? Dyr. oświadczył, że nieobecność w szkole może być usprawiedliwiona tylko przez lekarza. Konkretne pytanie: Dokładnie kto to wymyślił ? MEN? Personalnie kto ?
Ostatnie info jakie miałem było o możliwości zwalniania dzieci ze szkoły na życzenie Rodziców.
Skoro dyr. złożył pismo do sądu no to będzie miał sprawę oraz prośbę do kuratorium a może i do urzędu finansującego szkołę, prośbę o wymianę dyrektora na dyrektorkę albo o zwolnienie go najlepiej dyscyplinarne (np. za porozbijane szkła na terenie szkolnym, szkła nie sprzątniete prawie miesiąc czasu).
Dyr. chwalił się ilością laptopów dla uczniów i nauczycieli, bezprzewodowym internetem w szkole itp.
Dyr. nie chciał przyjąć pisma dotyczącego nauczania domowego, rodzinnego.
Dyr. komuch ? Dyr. tyran ?
Dlaczego przyjęto dziecko tylko na wniosek matki nie licząc się ze zdaniem ojca ?
Dlaczego nie potwierdzono deklaracji, bilansu i wpłaty na komitet rodzicielski ?
W sklepie dają rachunek, dla firm fakturę a Rodziców taki dyr. traktuje jak dojne krowy.

Temid - 2014-10-26, 21:32

Kuratorka sądowa nakazała dostarczyć wyniki badań krwi dziecka. Moje dziecko nie jest laleczką voodoo do nakłuwania na polecenie jakiejś kuratorki. Poinformowałem żonę, że nie zgadzam sie na badania krwi. Nienawidzę nakłuwania ludzkiego ciała w celu odebrania nawet najmniejszej ilości krwi. Kuratorka jak komarzyca, krew z mojego dziecka chce ściągnąć. Kuratorka wampirka ? Napewno mięsożerna więc szykuje się ciekawa rozprawa sadowa.
Szukam ludzi, którzy mieli, mają podobne problemy z edukatorami, sedziami, kuratorami. Chcę załatwić tę sprawę tak aby była z korzyścią dla innych wege wegan.

amylee - 2014-10-28, 08:15

Może onet to nie jest źródło jakichś wiarygodnych informacji, ale dziś akurat zwraca uwagę na problem sześciolatków na dalszym etapie edukacji.

hxxp://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/szesciolatki-maja-problemy-na-dalszym-etapie-edukacji/411gb

Jeśli chodzi o szkołę, przed nami jeszcze daleka droga, ale mam chrześnicę, która właśnie jest w IV klasie. Powiem szczerze, że to jest masakra. Przeglądając jej podręcznik zdziwiłam się ilością materiału do opanowania. Nie przypominam sobie, aby mój rocznik w IV klasie miał przekrój przez dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie, potęgi, ułamki, pola figur i geometrię ogólnie. W V chyba czekają ich całki...
W dodatku ilość zadawanych prac domowych jest dobijająca. Każdy przedmiot musi być najważniejszy, każdy nauczyciel widzi tylko swoje. W efekcie dziecko spędza 6h w szkole i jeszcze ok.2 w domu na odrabianiu lekcji! Jak trafi jej się jeszcze angielski, to potem tylko siku i spać :/
Nie ma czasu na nudę, na kreatywność, na rozwijanie swoich zainteresowań, na jazdę rowerem, którą uwielbia, bo musi odrabiać lekcje!
Chociaż nie trzeba jej do tego gonić miotłą, potrafi się skupić i nie marudzi, to patrząc na wymagania (poza pracami domowymi tradycyjnymi są jeszcze jakieś rękodzieła, konkursy itp) boję się, co będzie dalej.
Osiąganie wyników za wszelką cenę? Kosztem czasu spędzanego w gronie najbliższych? Bo moja chrześnica nie korzysta z komputera, czy ipada, żeby wypełnić sobie czas.

Wydaje mi się, że zmiany w systemie oświaty są coraz gorsze i krzywdzące dla dzieci. Nie sprawdziłam tego, ale przemawia do mnie argument, że nie powinno się posyłać sześciolatków do szkoły, dopóki program IV klasy nie zostanie do nich dostosowany, bo nie każde dzeicko jest na odpowiednim etapie rozwojowym, żeby sobie z nim poradzić. Widzę to po mojej drugiej, czternastoletniej już chrześnicy, która rok temu była głupiutką dziewczynka, a w tym roku ma już nieźle określone plany życiowe. To pokazuje, jaki ważny jest jeden rok życia dziecka.

Poli - 2014-10-28, 20:41

Ja napisze cos o moich doswiadczeniach z polskim systemem naucznia. Filip chodzil tylko pol roku do polskiej szkoly,pierwsza klasa, mial 7 lat. W ksiazce matematyki mial dodawanie, odejmowanie, mnozenie, dzielenie i zadania z x , jedna niewiadoma. Przepraszam ale to bylo czyste szalenstwo!!!

Nie umial plynnie czytac, ale pani wychowawczyni wymagala tego i musial sie codziennie uczyc na pamiec czytanek ! Odrabianie lekcji zajmowalo ok 2 godzin. Malo tego jak przystepowalismy do odrbiania to wpadal w panike,chowal sie pod stolem itp.

Ja sama do tej pory mam koszmary,ze jest klasowka a ja nic nie umiem i budze sie zlana potem. Szczeze nie uwazam aby to bylo normalne, trauma ze szkoly.😕 tak wg mnie nie powinna wygladac szkola.

Martuś - 2014-10-28, 21:51

Poli, nijak to nie przystaje do tego,co dzieje sie obecnie w 1. klasie, dzieci się uczą literek, mój jako jeden z nielicznych w ogóle czyta, ale nikt tego nie wymaga, a jeśli chodzi o matmę, to poznają cyferki, co jest akurat dla mojego Jasia jest masakrą, bo on od zeszlego roku na etapie liczb kilkucyfrowych, zadan logicznych i mnożenia, także powiedziałabym, że program dostosowany do bardzo przeciętnego dziecka, a te zdolne to raczej sie nudzą i chodza na dodatkowe zajęcia (jest właśnie matma w naszej szkole zorganizowana dla kilkorga zdolnych dzieci). Jeśli chodzi o prace domowe to jakies 2 razy w tygodniu ma parę rządków literek do napisania, jak nową poznają.
Promyl - 2014-11-02, 09:45

Dzieci, które umieją płynnie czytać (jak mój w wieku 6 lat) oraz lubiące zabawy matematyczne - liczące ... dodające, odejmujące .. mój też dzielił ... do 20 .... nudzą się zdecydowanie w I klasie ..... nie ułatwia to wysiedzenia na lekcji jak się zrobi zadanie w 5 minut i 40 czeka na resztę ... na szczęście jak pisałam nasza Pani wychowawczyni dużo się bawi i uczy przez zabawę z dziećmi ... ale ja się cieszę, ze nie czekałam bo był takim pewnym siebie na maxa leniwym zadufanym kolesiem jakbym jeszcze rok poczekała ...
Temid - 2014-11-02, 20:30

Zastanawiam się jak odblokować naturalność, mądrość, dobrą spontaniczność, rodzinną tożsamość jaźń itp. u mojej sześciolatki zakłócone przez program, system MEN.

MEN jak Windows. Ciekawe ile kosztowała komputeryzacja MEN i szkół. Przy stale rosnącym gigantycznym długu publicznym tworzonym przez armie urzędników, partyjniaków itp. kto zapłacił za tę bardzo kosztowną i zbędną komputeryzację ? Górnicy, którzy zgineli głęboko pod ziemią ? Dzieci zmarłe z powodu rzekomego braku środków na ratowanie ich zdrowia i życia ?

Promyl - 2014-11-05, 08:41

jak to jak .... po lekcjach wsiadać na rowery, sanki, narty, w dobre buty, wziąć psa, kota .. spacerować, grać w gry słowne, planszowe, budować statki kosmiczne z pudeł, malować, śpiewać razem, gotować - bawić się ...
Myślę, że spokojnie można się nie dać ! My dajemy radę :)

kamma - 2014-11-05, 19:42

Promyl, rządzisz :)
curly - 2014-11-09, 18:36

Moja córa, lat 9, obecnie w klasie IV, poszła do I klasy jako 6-latka. Dopiero teraz po latach mam wątpliwości, czy to był dobry pomysł :roll:
Młoda przez te 3 lata przeszła jak burza. I to nie dlatego, że skubana jest bystra i cholernie inteligentna, ale dlatego że cały ten czas to była wg mnie zabawa w szkołę. Klasa była mieszana, co akurat dla nas było plusem. Nauki w domu praktycznie nie było, lekcje odrobione w mig i full czasu na zabawę i życie towarzyskie.
No i teraz obudziliśmy się z ręką w nocniku. Nauki jest potwornie dużo, zadań domowych na długie godziny. Dziecię nie może się przyzwyczaić, że nie wystarczy już tylko chodzić do szkoły. Zaczynają się płacze, że nie ma czasu na zabawę... Akurat tak się złożyło, że dopiero od niedawna ma konkretne zainteresowania, a tu klops. Doba za krótka, do łóżka zagonić nie można, no bo kiedy się bawić, jak nie wieczorem, a rano niedospana psioczy na szkołę...
Totalnie nieprzemyślana reforma edukacji :evil:

Temid - 2014-11-16, 10:45

Promyl napisał/a:
jak to jak .... po lekcjach wsiadać na rowery, sanki, narty, w dobre buty, wziąć psa, kota .. spacerować, grać w gry słowne, planszowe, budować statki kosmiczne z pudeł, malować, śpiewać razem, gotować - bawić się ...
Myślę, że spokojnie można się nie dać ! My dajemy radę :)

Nie mamy rowerów bo nas na nie nie stać, na sanki za wcześnie (nie ma śniegu), podobnie z nartami (nie stać na kupno i używanie, używanego sprzętu nie lubię). Nie mamy kota, psa. Na spacery mało czasu z powodu gonitwy za środkami do wegetacji. Życie to nie zabawa, eksperymenty w gotowaniu potraw często bywają bardzo kosztowne a nawet chorobotwórcze.
Na początku czerwca 2014 poprosiłem kuratorium i dyrekcję szkoły obwodowej o pisemne zagwarantowanie mi bezpiecznych warunków do edukacji dla mojej sześcioletniej córeczki na terenie szkoły. Nie dostarczono mi takich pisemnych gwarancji. Na terenie szkoły przez bardzo długi czas były porozbijane szkła, dziura w ogrodzeniu, nie zamknięte bramki wejściowe w ogrodzeniu. Nie zgadzałem się i nadal nie zgadzam na edukację zbiorową w kosztownej w utrzymaniu szkole (ciekawe ile pensji ma dyrektor szkoły, ile wicedyrektorka itp). Zgadzałem się i nadal zgadzam tylko na nauczanie domowe, rodzinne, społecznościowe w środowisku najbliższym miejscu zamieszkania.
Urzędniczy system edukatorstwa odebrał mi i mojej żonie możliwość edukacji naszego dziecka w czasie przedpołudniowym czyli w najlepszym czasie do nauki. Urzędniczy system edukatorstwa podstępnie zmusił moją żonę do czasowego oddawania naszego dziecka pod opiekę ludziom, którzy nie zagwarantowali mi bezpiecznych warunków do nauki dla mojego dziecka. Dyrektor szkoły zapewnił ubezpieczenie finansowe w razie wypadku albo śmierci i nie zagwarantował pisemnie bezpieczeństwa. Jak dorosła osoba pełniąca funkcję wychowawczyni/nauczycielki ponad 20 dzieci może zagwarantować, że jednemu z nich nie stanie się coś złego ?
Potrzebuję pomocy, wsparcia w walce o moje własne dziecko. Szykuje się rozprawa w sądzie rodzinnym, sprawę rozpoczął dyrektor szkoły obwodowej a wcześniej pośrednio moja żona, która zignorowała moje prośby i decyzje o nauczanie domowe naszej córeczki. Straciłem więzi rodzinne z córeczką. Nie mam już siły pisać o tym w internecie na tym forum. Jestem osłabiony ciężką fizycznie pracą w trudnych warunkach. Jestem niepełnosprawny i chory przewlekle. Urzędniczy system wyzysku doprowadził do szkodliwych warunków życia moich i mojej rodziny. Jeżeli ktoś może konkretnie pomóc to proszę o wiadomość przez pw albo w inny sposób.
Prawie 30 lat temu zagineła moja siostra (miała wtedy 5 lat, a ja 11 lat). Nie odnalazła się do dziś. Bardzo boję się o to aby i mojej córeczce nie stało się coś złego. Zwłaszcza z tego powodu, że byłem i jestem zaangażowany jako oskarżający, powiadamiający i jako świadek w wiele bardzo poważnych spraw sądowych i postępowań prokuratorskich. Nie mam w tej chwili sił dalej pisać. Proszę, pomóżcie.

jagodzianka - 2014-11-16, 18:56

Temid, Edukacja domowa jak najbardziej jest możliwa w naszym kraju. A to, że masz problem z żoną to chyba już nie wina nauczycieli i urzędasów?
Poli - 2014-11-16, 20:45

Temid jesli jestes niezadowolony ze szkoly to poszukaj innej, napdawde istnieja takze dobre szkoly. Co do nauczania domowego, przeciez musialbyc zrezygnowac z pracy ?
Temid - 2014-11-16, 21:44

Nikt nie konsultował ze mną programu i metod nauczania. Nie zgadzałem i nie zgadzam się na indoktrynację mojej córeczki fanatyczną religią rzymskokatolicką. Dyrektor nie przyjął mojego pisma na początku czerwca, sekretarka z tej szkoły również odmówiła mi wtedy przyjęcia tego samego pisma. Dyrektor powiedział, że mogę wysłać je pocztą do szkoły. List polecony z potwierdzeniem odbioru kosztuje prawie 8 zł. Za te pieniądze lepiej kupić coś wartościowego do zjedzenia dla dziecka. Jak mam zmienić szkołę córce skoro ona mieszka z mamą (z moją żoną) a ja jestem bezdomny, niepełnosprawny, przewlekle chory, przeziębiony, osłabiony, zmęczony ? Moje prawa ojcowskie ograniczyli ustaw(k)odawcy, dyrektor, żona, teściowa. Pracy zarobkowej aktualnie nie mam. Czuję się oszukany przez urzędniczy i sądowy system wyzyskiwania społeczeństwa.
kulka2010 - 2018-01-15, 17:44

powracam... w przenosni - na lono forum i byc moze calkiem doslownie - do kraju-raju /ratujcie warszawianki)... i tu mam zagwozdke...

syn w Anglii od 3 lat chodzi do szkoly (Infant school). Urodzil sie w styczniu 2011...czy w roku szkonym 2018/19 powinien byc w 2 klasie czy dopiero pierwszej...

czy jest jakis termin rozpoczecia zapisow/skladania papierow/czy wciaz obowiazuje rejonizacja??

Lily - 2018-01-15, 20:45

W 2018 w I. Ale pewnie jest dość zaawansowany, żeby być w II... Zdaje się, że zapisy zaczynają się przeważnie w marcu, zależnie od ustaleń szkoły. Z rejonizacją jest chyba tak, że do swojej rejonowej podstawówki możesz zapisać dziecko z gwarancją przyjęcia, w innym przypadku musisz czekać, czy będzie miejsce. Oczywiście dot. to państwowych szkół.
Jadzia - 2018-01-15, 21:05

w pierwszej klasie jeśli poszedłby jako 7latek do szkoły lub w drugiej klasie jeśli jako 6latek. Jego rocznik chyba jeszcze ma wybór. Moja córka z 2010 (choć w praktyce jest tylko 3 miesiące młodsza od Twojego syna, urodziła się w październiku) rozpoczęła podstawówkę jako 6latka i za rok będzie w trzeciej klasie.
W Gliwicach zapisy marzec/kwiecień.

Lily - 2018-01-15, 22:17

Jadzia, ale teraz już nie muszą iść 6-latki. Ale mogą, spełniając pewne warunki :)
Agnieszka - 2018-01-15, 23:48

kulka2010: zerknij na stronę hxxp://www.edukacja.warszawa.pl/dla-ucznia-i-rodzica/rekrutacja/szkola-podstawowa a tam znajdziesz info o rejonizacji. Pewnie informacja na kolejny rok szkolny będzie niebawem jeśli coś uległo zmianie.
Może i ten link będzie przydatny: hxxp://www.kuratorium.waw.pl/pl/rodzice-i-uczniowie/dzieci-migrujace/ksztalcenie-dzieci-pol/11677,Rozporzadzenie-Ministra-Edukacji-Narodowej-z-dnia-23-sierpnia-2017-r-zmieniajace.html

Izzi - 2018-01-16, 17:20

kulka2010 napisał/a:
czy jest jakis termin rozpoczecia zapisow/skladania papierow
tak jak pisałaLily
kulka2010 napisał/a:
czy wciaz obowiazuje rejonizacja??
z tego co wiem, nie. Jeśłi dziecko uczęszcza do szkoły w innym rejonie to dyrektor tejże placówki przesyła informację do dyr szkoły, do której rejonu nalezy dziecko odpowiednią informację.
Jadzia - 2018-01-16, 18:51

Izzi napisał/a:
Jeśłi dziecko uczęszcza do szkoły w innym rejonie to dyrektor tejże placówki przesyła informację do dyr szkoły, do której rejonu nalezy dziecko odpowiednią informację.

Dokładnie tak to wygląda. Moje dziecko zameldowane jest w innym województwie niż chodzi do szkoły, biorąc pod uwagę miejsce zamieszkania też podlegamy pod inną szkołę. Podałam tylko dane zameldowania w dziekanacie i szkoła sama informowała szkołę zameldowania o tym, że moje dziecko realizuje obowiązek szkolny w innej placówce.

majaja - 2018-02-02, 14:34

kulka2010 napisał/a:
czy jest jakis termin rozpoczecia zapisow/skladania papierow/czy wciaz obowiazuje rejonizacja??
termin - początek marca, rejonówka ma obowiązek przyjąć, pozarejonowe w miarę posiadania miejsca. 6-latek może iść do szkoły do I klasy jeśli jest taka wola rodziców, żadne tam zaświadczenia z poradni- rozważamy tę opcję, znaczy ja rozważam, bo mąż na razie przeciw. Czy do I czy II sama więc musisz zdecydować na ile da radę, pewnie bez problemu. Szczegóły najlepiei sprawdzać na stronie szkoły która cię interesuje. Warto to robić teraz, bo wiele szkół właśnie organizuje dni otwarte, u nas np. 10.
Acha, i o rejonie decyduje miejsce zamieszkania a nie zameldowania, na oświadczenie rodziców pod odpowiedzialnością i takie bla bla, wiadomo, że ze względów organizacyjnych nie warto kłamać.

tatwoj12 - 2019-05-30, 10:26

Ja bym nie chciała by moje dziecko szło do 1 klasy jako sześciolatek. Powiem szczerze, ze sobie tego nie wyobrażam. Zapisałam zresztą do prywatnej szkół moje dziecko, a dokładniej do Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 49 przy ul. Bacha w Warszawie. Pójdzie tam od września. Wiem też ze jest tam bardzo dobre podjeście do dzieci

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group