wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - pobyt w szpitalu (matki)

mariaaleksandra - 2013-11-29, 23:11
Temat postu: pobyt w szpitalu (matki)
Sluchajcie, prawdopodobnie bede musiala isc.do szpitala na pare dni i sie mega boje co z Jagna. Ojciec niby jest na miejscu i sie zajmie, babcie pewnie pomaga, ale mam strasznego stracha ze to sie jakos odije dla niej niedobrze... Ze mnie nie bedzie. Na razie jej na dluzej nie zostawialam (do4h jakos tylko...). Juz raz mialam taka sytuacje, ze sie z tego powodu wypisalam na zyczenie, ale teraz sprawa powazniejsza i musze podjac decyzje.
Czy ktoras z Was byla w podobnje sytuacji? Jak dziecko to znioslo?
Ja mam chyba jakas fobie zeby nie skrzywdzic jej i nie zranic... :(

KasiaQ - 2013-11-30, 00:32

Rok temu, we wrześniu, na tydzień czasu musiałam opuścić rodzinkę, co prawda nie do szpitala, ale 60 km od domu. Miałam podobne rozterki, okazało się, że zupełnie niepotrzebnie ;-) Myślę sobie, że byłoby wtedy Ali, a teraz J. trudniej, gdyby to one musiały opuścić swój dobrze znany dom; w dodatku jest przy nich najbliższa osoba - tato.
Po powrocie zauważyłam, że wyjazd miał też pozytywne strony - relacja córka - tato zyskała i pogłębili wzajemną więź.
Głowa do góry, szybko zleci,a córcia będzie w dobrych rękach i w bezpiecznym domku ;-)

jaskrawa - 2013-11-30, 08:55

Moim zdaniem trzeba po prostu zaakceptować ten fakt, że musisz iść do szpitala i już. Rodzina sobie poradzi :) . Wszystko, co się dzieje w naszym życiu w jakiś tam sposób "odbija się" na dziecku, ale na dłuższą metę nie unikniesz czasem sytuacji trudniejszych, kryzysowych. Kilka dni bez Ciebie to nie żaden dramat, normalna sytuacja.
Ja nie miałam takiej, ale jestem przekonana, że moja ciąża i to, w jak słabym stanie (przez uporczywe wymioty) byłam na jej początku w jakiś sposób "odbiła się" na mojej relacji z córką. Przez dobre kilka tygodni wprawdzie byłam w domu, ale nie miałam sił się nią zajmować tak jak dawniej. Przychodziła do nas niania i to ona wychodziła z młodą na spacery. Zauważyłam, że mała stała się wtedy jakby nieco agresywna wobec mnie... Tak jakby się na mnie obraziła, nie wiem... Być może to było związane z faktem, że to były okolice jej drugich urodzin, wiek buntu itd., ale moim zdaniem mogło mieć związek z moim stanem. No i co? I nic. Czy przez to kocha mnie mniej albo ja ją? Nie. Wszystko wróciło do normy. Były momenty, że trochę robiło mi się przykro, gdy chwilami mnie "odrzucała", wybierając ojca, by to on ją wykąpał, to on zmienił pieluszkę itd, ale.. no właśnie... to były jakieś epizody tylko, nawet wygodne chwilami - że nie muszę ruszać tyłka, bo młoda prosi o coś tatę, a ja sobie mogę dalej siedzieć z gazetką i odpoczywać :D .. No i mimo to nie żałuję przecież, że jestem w ciąży :) Jeśli podliczyć sumę strat i zysków, myślę, że będzie nam wdzięczna w gruncie rzeczy, że "dajemy" jej brata :) , mimo że w pewien sposób czegoś jej "ubędzie" (wyłączności na mamę i tatę). Tak samo Twoja córka tylko zyska na tym, że będzie miała zdrową mamę, która dba o siebie. Ja tak na to patrzę.
To się wymądrzyłam :D

koko - 2013-11-30, 10:19

jaskrawa napisał/a:
Moim zdaniem trzeba po prostu zaakceptować ten fakt, że musisz iść do szpitala i już. Rodzina sobie poradzi :) . Wszystko, co się dzieje w naszym życiu w jakiś tam sposób "odbija się" na dziecku, ale na dłuższą metę nie unikniesz czasem sytuacji trudniejszych, kryzysowych. Kilka dni bez Ciebie to nie żaden dramat, normalna sytuacja.

Też tak myślę. Zwłaszcza, że nawet takiego malucha jakoś tam można na to przygotować, nie znikaj nagle podczas gdy reszta będzie udawać, że jest ok. Niech może J. zobaczy, jak się pakujesz, wychodzisz, zapewniasz, że wrócisz. W końcu różne rzeczy się zdarzają w życiu, to nie jest żadna patologia, niech młoda się wdraża. A rodzina pewnie i tak jej 4 razy zrekompensuje i uatrakcyjni twoją nieobecność ;-)

majaja - 2013-11-30, 15:08

mariaaleksandra napisał/a:
Czy ktoras z Was byla w podobnje sytuacji? Jak dziecko to znioslo?
dziecko zniosło normalnie, najbardziej bałam się jak będzie gdy mamę zobaczy, bo przyszli do mnie pod szpital, ale było spoko. Dzieciak dopieszczony przez kochającą babcię, wychuchany i w ogóle. Szłam na dwa dni, lezałam tydzień, bo sie skomplikowało, ale nawet po powrocie wróciłam bez problemów do karmienia
Albertyna - 2013-11-30, 15:16

mariaaleksandra, Twoje dziecko ma prawie półtora roku i kochającego Tatę, nie martw się- poradzą sobie we dwoje śpiewająco.
Jeżeli obawiasz się o umiejętności Twojego ślubnego- niech teraz przy Tobie poćwiczy przewijanie, kąpanie itp...
Może pomoże powolne wprowadzanie Taty w czynności, które dotychczas Ty wykonywałas- np jezeli jeszcze nie usypiał Jagny- niech teraz zacznie itp...
Czas spędzony z Tatą, pomimo, że Mamy nie będzie w pobliżu może być fajnym doświadczeniem- Tata zupełnie inaczej się bawi, inaczej podtrzymuje w czasie kapieli i będzie miał swoje patenty na uspianie, a za pare dni Ty wrócisz i będzie powód do wielkiej radości. :-D

Niunię zostawiłam z Tata, gdy miała ok roku. Na 3 dni. Młoda gdy mnie zobaczyła była lekko sfochowana, ale Jej szybciprem przeszło. A Tata wywiązał się z zadania super i wiem, że Mała doświadczyła z Tatą zupełnie innego zycia niż z Mamą- na przykład byli razem na lotnisku odebrac Jego znajomą na co ja bym się nie zdecydowała. ;)

W dzieciństwie/niemowlęctwie byłam wielokrotnie w szpitalach. Na długo, nie na kilka dni. W tamtych czasach rodzice do szpitala dziecko zawozili i odbierali- zero wizyt. Nie miałam tarumy o czym świdczy, że na widok Mamy reagowałam chwilowa radościa po czym wracałam do zabawy na szpitalnej świetlicy.

Koko mądrze pisze- opowiedz, że wyjeżdzasz, że kilka dni zostanie tata, ze będzie się zajmował, spacerował, bawił... że Ty wrócisz i wówczas Ja uściskasz. tylko nie gadaj o tym kilka dni wczesniej- taki maluch nie załapie.

mariaaleksandra - 2013-11-30, 16:07

Dzieki za odpowiedzi. Na razie problemy sie znacznie wyciszyly i moze mi sie uda jakos tego uniknac, a jesli nie to na pewno mi bedzie razniej ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group