wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Bajki Disneya

Pipii - 2014-01-03, 14:48
Temat postu: Bajki Disneya
Miałam w okresie świątecznym okazję pooglądać z dziećmi znajomych bajki Disneya - klasyki - Pocahontas, Piękna i Bestia, Bambi, Król Lew - dzieci wpatrzone jakby świata wokoło nie było. W bajkach - pełno agresji wg mnie, natomiast co mnie zaskoczyło - i dzieciaki (w wieku przedszkolnym) i ja - mieliśmy przez kilka kolejnych nocy koszmary senne :/
Nie przejadaliśmy się ;-) więc wiążemy to tylko z bajkami..
Co Wy na to?

P.S nie mówiąc już o tym jaki wizerunek kobiety kształtują te bajki - kobieta w pasie jak osa.. duże piersi, duże oczy, gęste włosy.. no.. po prostu - ideał nieistniejący.. a mężczyzna musi mieć klatę jak drwal i kaloryfer na brzuchu..

ana138 - 2014-01-03, 15:45

własnie miałam podobne przemyślenia ostatnio. Marcel jest fanem klubu myszki miki, to taka wersja bardziej unowocześniona, troszkę lepsza niz klasyki wg mnie (nie biją się młotkami po głowach itp ]:-> ) chory leżał, więc disney channel troche ponad normę poleciał. no i właśnie te klasyki mi się bardzo nie podobają. głupie to, chaotyczne, pełne przemocy. mówię tu o bajkach krótkich. króla lwa i innych dawno nie widziałam. ale wizerunek kobiety koszmarny, zgadzam się. ktoś gdzieś kiedyś link o tym fajny dawał.
jaskrawa - 2014-01-04, 17:01

u nas też z disneya myszka miki jest - ale nie te głupawe "stare" kreskówki, ale właśnie klub myszki miki, który wyraźnie ma spełniać jakieś edukacyjne funkcje - nazywanie kształtów, kolorów, liczenie itd.. może być, żadnej przemocy tam nie zauważyłam ani nic niewłaściwego (poza tym, że Goofy żre kanapki z szynką, a w jednym odcinku Miki idzie łowić ryby... no ale dobra, przymykam oko na razie, w amerykańskiej wersji językowej finalna piosenka nosi tytuł "Hot Dog" chyba... na szczęście w polskiej wersji przerobili to tak, że nie śpiewają peanu na cześć buły z parówą, tylko jest swojskie "Hej Ho") teraz, gdy pogoda często pod psem, a i moje samopoczucie też bywało różne - też zdarzyło nam się trochę więcej oglądać, Marysi bardzo się podoba - wszystko ma teraz z Mikim - pościel, hulajnogę, puzzle. w sumie to spoko.
ana138 - 2014-01-04, 21:58

jaskrawa napisał/a:
nie zauważyłam ani nic niewłaściwego (poza tym, że Goofy żre kanapki z szynką,

hahahahah....padłam :lol: :lol:
a wiecie co, mnie wkurzają te bajki edukacyjne - właśnie to zgadywanie kolorów, kształtów itd.... normalnie nie można zwykłej bajki obejrzeć, tylko wszędzie - a jaki to kolor? a którym kluczem otworzyć te drzwi? a którą ścieżką dojść do szkoły? jak zobaczycie Rabusia - powiedzcie - Rabuś ]:-> ]:->
Kiedyś jechałąm z Marcelem samochodem, a ten do mnie - jak zobaczysz księżyc, powiedz - KSIĘŻYC. Odtąd szukam raczej tych nie interaktywnych bajek.
no, ale powiedzmy, że klub od czasu do czasu jest ok.
Stare Disneye - koszmar.

Humbak - 2014-01-04, 22:22

ana138 napisał/a:
Srare Disneye - koszmar.
też tak myślę. Poziom bombardowania bodźcami gałki ocznej jest na skraju otępienia w przypadku bajek typu myszka miki. A z bajek dłuższych my lubimy Lilo i Stich, ostatnio Meridę - chyba pierwszą kobietę która nie kończy z księciem, choć laseczka z niej niestety standardowo disneyowska. Jeśli chodzi o figurę, wolimy te z Lilo. A akcje to i tu. Poziom agresji w nich jest natomiast na tyle duży że nie polecałabym poniżej 4 roku życia.
koko - 2014-01-05, 08:46

Też nie uważam bajek Disneya za szczególnie dla dzieci (Bambi, któremu zabijają matkę na przykład - serio można grać tak na emocjach dziecka?). Ten klub przyjaciół myszki Miki jest lepszy, chociaż też durny. Mnie jako dziecku zawsze coś nie grało w tym, że Pluto jest psem i występuje jako pies, a Goofy jest ... nie wiem, psem? wilkiem? i jednocześnie gra człowieka.
Jednak gorsze od Disneya są Tom i Jerry i reszta z tej beczki. Masakra.
Nie sprawdzałam, jak reagujemy na oglądanie bajek Disneya (bo po prostu nie oglądamy), ale dla dzieci to to chyba nie jest.

madam - 2014-01-05, 10:00

- Mamo, ja jestem człowiekiem, a Ty dziewczyną.
- Dziewczyny są ludźmi synku.
- Nie, Ty jesteś dziewczyną, a nie człowiekiem.

Źródeł takiego rozumowania szukałam bardzo długo. Nie mamy tv, młody sam nie siedzi przed ekranem. Dostał kiedyś "Miecz w kamieniu". Obejrzałam z nim. Relacja mistrz-uczeń, o ciekawości świata, mocy nauki. Jedyna disneyowska bajka zdawałoby się dość sensowna.
Dialog, który umknął mojej uwadze, albo też wydał mi się uzasadniony, wyciągnięty z kontekstu przez dziecko i nie do końca zrozumiany zaowocował taką oto świadomością, że dziewczyny to nie ludzie. Do dziś zdarza mi się prostować :roll:

Pipii - 2014-01-05, 10:19

madam to straszne, że taki jeden dialog, który umknął Twojej uwadze - tak zakorzenił się w umyśle Twojego Syna..
przerażające..
A co myślicie o starych polskich bajkach np Miś Uszatek, Reksio, Bolek i Lolek? Agresji tam nie ma, jeżeli chodzi o grafikę - w porównaniu z Disneyem.. trochę kiepsko :-) ale wszystko zawsze kończy się dobrze, nikomu nie zabijają matki.. żadna córka nie prosi wiedźmy, aby przemieniła mamę w "nie - wiadomo - co".. itd..

oszum - 2014-01-05, 12:42

Oglądałam bajki Disneya i nie mam żadnej traumy :-P . Na wątki seksistowskie, o których piszecie, jakoś widocznie nie zwracałam uwagi za dzieciaka. Natomiast "Bambi" zawsze mi się kojarzył z pozytywnym przekazem (myśliwi to zło). "Dumbo" pamiętam jak przez mgłę, ale tam chyba coś antycyrkowego było? Myszka Miki zawsze mnie irytowała, więc tu się nie wypowiem. "101 dalmatyńczyków" = antyfutro, "Alladyn" = miłość zwyciężyła mimo mezaliansu 8-) , podobnie w "Zakochanym kundlu". "Gdzie jest Nemo" też chyba miało jakieś prowege akcenty, podobnie "Pocahontas" też poruszała jakieś wątki ekologiczne. Przynajmniej ja to tak wtedy odbierałam i tak zapamiętałam :-) .
kml - 2014-01-05, 13:08

oszum napisał/a:
Oglądałam bajki Disneya i nie mam żadnej traumy :-P . Na wątki seksistowskie, o których piszecie, jakoś widocznie nie zwracałam uwagi za dzieciaka. Natomiast "Bambi" zawsze mi się kojarzył z pozytywnym przekazem (myśliwi to zło). "Dumbo" pamiętam jak przez mgłę, ale tam chyba coś antycyrkowego było? Myszka Miki zawsze mnie irytowała, więc tu się nie wypowiem. "101 dalmatyńczyków" = antyfutro, "Alladyn" = miłość zwyciężyła mimo mezaliansu 8-) , podobnie w "Zakochanym kundlu". "Gdzie jest Nemo" też chyba miało jakieś prowege akcenty, podobnie "Pocahontas" też poruszała jakieś wątki ekologiczne. Przynajmniej ja to tak wtedy odbierałam i tak zapamiętałam :-) .

Zdecydowanie tez to tak zapamiętałam :) W Królu lwie największe wrażenie na mnie robiło, ze lew broni świni żeby inni mięsożercy jej nie zjedli , a sam żywił się robakami 8-)

jaskrawa - 2014-01-05, 13:14

koko napisał/a:
Mnie jako dziecku zawsze coś nie grało w tym, że Pluto jest psem i występuje jako pies, a Goofy jest ... nie wiem, psem? wilkiem? i jednocześnie gra człowieka.


Też to zauważyłam, ale teraz, jako dorosła już, oglądając ten Klub. Zauważyła to też Marysia, w pewien sposób. Rozmawiałyśmy o Myszce Miki i ona mówi "Pluto jest psem". A potem dodaje "A Goofy jest Goofim". I pyta mnie wzrokiem, czy ma rację.
Nie była w stanie oczywiście jeszcze zwerbalizować problemu, ale wyraźnie coś jej nie grało.

ana138, muszę przyznać, że też nie przepadam za tą "przemądrzałością" bajek edukacyjnych, ale z drugiej strony, to nie mnie mają się podobać. Młoda jakoś Myszkę lubi, więc niech sobie ogląda.

Oglądamy tez Misia Uszatka (ja z przyjemnością patrzę na te figurki, jak są fajnie uszyte, te sweterki robione na drutach, no boskie :D ), Bolka i Lolka, Zaczarowany Ołówek.
Z Disneya... Toy Story, chociaż nie jestem pewna, czy to dobre (jest tam jednak trochę przemocy). Chyba nie do końca to dla niej, ale nie widzę, aby młoda miała jakieś koszmary po tym. Uwielbia Buzza Astrala, ostatnio jej kuzyn takiego dostał, gdy byli u nas biegała z figurką po domu i grubym głosem wołała "Buzz Astralllll", zachwycona. To historia o przyjaźni w końcu, pocieszam się. Tak się jednak stało, że raz to obejrzała i potem chciała znowu, z jakiegoś powodu uwielbia tę bajkę, więc jej puszczam, gdy potrzebuję dłuższej chwili spokoju by ugotować obiad. I to jest jedna z niewielu rzeczy, która przykuwa jej uwagę tak na amen.

ana138 - 2014-01-05, 15:27

Tak, macie rację, jakies pozytywne treści tez tam są na pewno. ja w sumie tych kinówek nie kumam za bardzo, dawno temu oglądałam, a z młodym jeszcze nie. raczej mam na myśli te kreskówki telewizyjne. No,a Nemo jest super, zapomniałam o nim.
Bolka i Lolka Marcel lubi. Reksia nie. Był taki odcinek - "Aktor", czy jakos tak, gdzie koles machał nożem. Marcel wystraszył się go, odtąd nie chce oglądać.
Niektórych starych polskich bajek tez jakos nie lubię. zawsze ktos komus nogę podłoży albo pier.....w głowę. Uszatek jest spoko, kot Filemon, nie wiem, co tam jeszcze.
jaskrawa napisał/a:
ale z drugiej strony, to nie mnie mają się podobać.

no tak, ale to my jako rodzice, jakis filtr musimy narzucić, bo dziecko to łyka wiekszość, co mu sie podsunie. a nie wszystko jest fajne niestety.
Ta edukacja w bajkach pewnie jakos tam bardzo szkodliwa nie jest, ale jakas taka mało....bajkowa. Wolę, żeby oglądając bajkę, miał radochę niż żeby ciągle zgadywał, jaki to ma kształt albo ile marchewek zjadł królik. jeszcze jakby tego było trochę. ale jest przegina po prostu. wg mnie, of kors ;-)

arahja - 2014-01-05, 15:40

a nie reagujecie na te bajki trochę przez pryzmat dorosłego? jestem z tego pokolenia, które obejrzało je wszystkie, pewnie z otwartymi ustami (animacja!!!). nie pamiętam dokładnej fabuły żadnej z nich, chociaż znajomi twierdzą jednogłośnie, że Król Lew to wydarzenie pokoleniowe, wzruszające etc. pomijając kwestię przedstawienia ról społecznych, tu w pełni popieram zastrzeżenia, to te bajki są takim wszechświatem w pigułce. zwycięża szlachetność, małostkowi i knujący są ukarani (nawet jeśli są straszni), a ginący rodzice, hm..., no gdy miałam 6-8 lat, to już wiedziałam, że nie wszyscy moi znajomi mają oboje rodziców. bajki po prostu oswajały temat, wyzwalały emocje, pozwoliły je jakoś skatalogować.
czytałam teraz artykuł w WO bodaj o książce "zły pan", tam też zwrócono uwagę, że dorośli podczas lektury przeżywali negatywną treść bardzo wyraźnie, płacząc etc., a z dzieci żadne! (cobym nie była gołosłowna, link: hxxp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,15125990,_Zly_Pan____ksiazka__ktora_emocjonalnie_wciska_w_fotel.html)
mnie się wydaje, że te bajki to jeszcze możliwie łagodne wprowadzenie w prawa rządzące światem.

aa, przedwczoraj widziałam Meridę :-) zaskoczyło mnie, to chyba jedna z niewielu bajek o relacji matka-córka. A z odwracających role (więc pośrednio pokazujących, że rzeczywiście stereotyp istnieje), są np. Zaplątani czy Księżniczka i żaba. Też oglądałam w tym roku ;)
Ach... i piękny Wall-E (ale czy to Disney, czy tylko Pixar?)

jaskrawa - 2014-01-05, 16:15

ana138, no tak, masz rację z tą edukacją - mnie osobiście ona jakoś irytuje, pewnie w ten sam sposób co Ciebie - że to jakieś takie sztuczne i nachalne. ale chodzi mi o to, że młoda chyba to jednak lubi, więc przełykam to jakoś.

arahja, ja sama w sumie nie wiem, co myśleć. są teorie w psychologii, mówiące o tym, że baśnie - ale chodzi tu o klasyczne baśnie typu Czerwony Kapturek czy Jaś i Małgosia - mają terapeutyczną rolę - psychoanalityczną wręcz. Mówi o tym np. książka Bruna Bettelheima - Cudowne i pożyteczne - O znaczeniach i wartościach baśni. Na studiach mieliśmy kiedyś zajęcia monograficzne dot. tejże książki. Bardzo interesujące to było. Bardzo skrótowo rzecz ujmując (i upraszczając) chodzi o to, że dzieci słuchając baśni "oswajają" rozmaite lęki z którymi muszą się borykać w dzieciństwie. I że w pewien sposób, dzięki baśniom, w ich podświadomości wykształca się jakiś rodzaj przekonania, że wszelkie problemy, które napotykamy w życiu, jakoś można rozwiązać, wiara w pozytywne zakończenie - a te problemy są w baśniach uosabiane przez "złe" postacie typu czarownica czy zła królowa. I czymś zupełnie nieszkodliwym jest fakt, że czarownica na koniec zostaje spalona w piecu, bo to symbolizuje ostateczne i całkowite pokonanie przeciwności. Nie wiem, czy dobrze to ujęłam.
Nie wiem też, czy można te "prawidła" odnieść do disneyowskich kreskówek - i filmów w ogóle (Bettelheim pisał raczej o baśniach w formie książkowej, tych tradycyjnych). Ale może w pewien sposób tak? Może śmierć króla Mufasy przedstawiona na ekranie wcale nie jest niczym złym, a jakimś naturalnym sposobem oswajania dziecka z tym, że śmierć istnieje? Nie jestem psychologiem, intuicyjnie czuję, że wolałabym jednak, aby dziecko doświadczyło tego typu emocji bardziej "naturalnie", a nie przez oglądanie filmu - ciekawie kiedyś o tym mówiła chyba Maja Ostaszewska (a może nie ona, nie pamiętam, może mylę tę historyjkę z czymś innym), że nie ukrywa przed swoimi dziećmi faktu, że umarł ukochany chomiczek (podstawiając im nowego, takiego samego), tylko stara się im przez rozmowę wyjaśnić to zjawisko.
Sama nie wiem, co o tym myśleć. Może trzeba po prostu obserwować dziecko, jak reaguje - i już. No właśnie - jeśli widzimy, że wystraszyło się czegoś tam, to pewnie znaczy, że dana bajka jednak się nie nadaje i tyle.

ana138 - 2014-01-05, 17:07

Miałam podobne przemyślenia, czytając dzieciom bajki w pracy. że właśnie ta babajaga w piec czy wilk zabity siekierą. dla mnie okropne. na dzieciach nie robiło żadnego wrażenia.
jaskrawa, chyba tak, chyba właśnie trzeba dziecko obserwować. Marcel jest akurat teraz na etapie strachów i lęków, więc mu nie czytam bajek z takimi akcjami, bo wiem, że by przeżywał, wypytywał, bał się. może za jakis czas nie będzie go to ruszać. w końcu wszyscy znamy te bajki i jakoś nie zryły nam psychy (chyba ]:-> ]:-> )

koko - 2014-01-05, 17:31

oszum, no ja właśnie pamiętam te bajki z dzieciństwa i dla mnie były delikatnie mówiąc smutne. Bywało, że po takim Bambim nie mogłam się pozbierać do końca dnia, albo dłużej. Podobnie było zresztą z innymi historiami, niekoniecznie Disneya, w których grało się dzieciakom na emocjach.
Nasz młody na razie Disneya nie kuma chyba, poza tym za długo te filmy trwają. Lubi krótkie odcinki z rozkminkami, coś jak Ciekawski George, Pomysłowy Dobromir, Strażak Sam.

madam - 2014-01-05, 18:49

Pipii napisał/a:
, jeżeli chodzi o grafikę - w porównaniu z Disneyem.. trochę kiepsko

Dlaczego?
arahja napisał/a:
a nie reagujecie na te bajki trochę przez pryzmat dorosłego?

Większość z nich poznałam jako dorosła.
U nas z oglądaniem jest jak z czytaniem. Staramy się, żeby to było przyjemne dla obojga.

renka - 2014-01-05, 19:11

Wetne swoje trzy grosze ;-)

Ja dosyc dlugo chronilam swoje dzieci przed bajkami, gdzie wystepuje przemoc etc.
I doszlo do tego, ze np. 5-6 letnia Ronja chowala sie pod fotel, gdy w Disneyowskiem Dzwoneczku kocur z wielkimi zebiskami i pazurami zaczajal sie na wrozki. Przy Meridzie obie moje dziewczyny histerycznie zaniosly sie placzem na cale kino etc. I stwierdzilam, ze ok, mam wrazliwce, ale jednak przed zlymi zdarzeniami dziewczyn nie uchronie i zdalam sobie sprawe, ze wazniejsza niz ochrona jest nauka, jak sobie radzic z roznymi trudnymi i niekoniecznie pozytywnymi zdarzeniami.
Zaczelam rozszerzac kanon bajek, ktore dziewczyny ogladaly, staralam sie ogladac z nimi straszniejsze bajki i rozmawiac o tym, co sie dzieje na ekranie, o ich reakcjach na to etc. i jest o niebo lepiej.
Ale nie pozwalam im ogladac np. bajek w stylu Toma i Jerrego, gdzie oprocz tego, ze sie naparzaja i robia sobie wzajemnie krzywde nic konstruktywnego sie nie wydarza (choc ten sposob naparzania sie smieszy niejedno dziecko).
U nas z bajek serialowych TV ostatnio na topie jest Garfield Show, do ktorego wprawdzie mam rozne zastrzezenia, ale z drugiej strony tez moje dziewczyny rosna i niekoniecznie chcialabym, zeby ich poziom ogladania skupial ciagle na wspomnianym przez was Klubie Myszki Mickey, ktory do dzis lubia ogladac.

Co do Disneya to osobiscie wole te produkcje niz np. bajki w stylu Madagaskar etc., gdzie w wiekszosci sa prymitywne i glupkowate teksty- wg mnie zupelnie nie przeznaczone dla uszu kilkuletnich dzieci.

Z innej beczki - w zeszlym roku prowadzilam grupe Odysejowa 6-7 latkow. Dzieciaki mialy przygotowac impreze urodzinowa i na solenizanta wybraly sobie kota Gumballa. Z 7 osobowej grupy jedynie Ronja nie wiedziala kto zacz ( i ja ;-) ). Stwierdzilam, ze w takim razie obejrzymy sobie w domu kilka odcinkow, zeby Ronja nie odstawala niewiedza od grupy, po 1-2 odcinkach stwierdzilam, ze jednak lepiej niech odstaje niz oglada tak kretynska bajke, totalnie nieodpowiednia dla tego przedzialu wiekowego. Ronja cale szczescie nie oponowala w tej kwestii.

Zreszta pracujac w bibliotece wiele razy szczeka mi opadala (i pewnie opadac bedzie), gdy slyszalam i widzialam na jakie gry/bajki/filmy szczegolnie te mlodsze dzieciaki dostaja przyzwolenie od rodzicow (np. gra Assassin dla 7 latka czy ogladanie cyklu filmow Zmierzch z 7 latka).
Pal licho, gdy rodzic nie ma swiadomosci i i z braku czasu nie filtruje tego (choc to tez problem), ale gdy rodzic z pelna swiadomoscia przyzwala na przyswajanie nieodpowiednich tresci dla danego przedzialu wiekowego dziecka, gdyz wg niego to nic zlego, to jest wg mnie olbrzymi problem i wielka krzywda dla dziecka, ktora wychodzi z czasem w zachowaniu takiego dziecka.

madam - 2014-01-05, 19:46

jaskrawa napisał/a:
Może śmierć króla Mufasy przedstawiona na ekranie wcale nie jest niczym złym, a jakimś naturalnym sposobem oswajania dziecka z tym, że śmierć istnieje?

Śmierć Mufasy nie jest naturalną koleją rzeczy. To nie wróży zbyt dobrze w kwestii oswajania dziecka ze śmiercią.
Bettelheim + freudowska koncepcja psychoanalizy + Disney... Niezła mieszanka! :mryellow:

excelencja - 2014-01-05, 20:03

oszum napisał/a:
Oglądałam bajki Disneya i nie mam żadnej traumy :-P . Na wątki seksistowskie, o których piszecie, jakoś widocznie nie zwracałam uwagi za dzieciaka. Natomiast "Bambi" zawsze mi się kojarzył z pozytywnym przekazem (myśliwi to zło). "Dumbo" pamiętam jak przez mgłę, ale tam chyba coś antycyrkowego było? Myszka Miki zawsze mnie irytowała, więc tu się nie wypowiem. "101 dalmatyńczyków" = antyfutro, "Alladyn" = miłość zwyciężyła mimo mezaliansu 8-) , podobnie w "Zakochanym kundlu". "Gdzie jest Nemo" też chyba miało jakieś prowege akcenty, podobnie "Pocahontas" też poruszała jakieś wątki ekologiczne. Przynajmniej ja to tak wtedy odbierałam i tak zapamiętałam :-) .



Prawdę mówiąc tak samo je odbierałam.
Co prawda nie lubię tej formy grafiki, ale treści poza tym, że wszystkie są na jedno kopyto prawie- generalnie nie są najgorsze.
Przynajmniej autorzy usiłowali im nadań głębszy sens, a nie jak w looney toones -napierdzielanka na całego...

Myślę, że patrzenie na bajki po dorosłemu przez pryzmat wiedzy o tym, co może z nimi być nie halo - mocno wypacza

Tak samo nie widzę nic złego w pokazaniu dziecku, że matka Bambiego umarła. No tak się dzieje cholera, ciągle.

excelencja - 2014-01-05, 20:12

renka napisał/a:
ale gdy rodzic z pelna swiadomoscia przyzwala na przyswajanie nieodpowiednich tresci dla danego przedzialu wiekowego dziecka, gdyz wg niego to nic zlego


a ja myślę, że nie nam to oceniać, bo to rodzic z jakiś przyczyn podejmuje takie decyzje.
I właśnie uważam, że najgorzej jak nie filtruje i nie wie. Bo jeśli filtruje i zgadza się z jakiś przyczyn - jego sprawa. Konsekwencje poniesie dziecko. Ale to zawsze tak jest - w przypadku naszych czy nie naszych wyborów.

Dziś Li była na Królowej Śniegu - okropna baśń,nie znoszę. Li pozwoliłam iść (pracuję w kinie czasem, prowadzę poranki i dziś akurat to robiłam) bo wiem, że do kreskówek podchodzi z dużym dystansem. Bardzo dużym. Ale wiem że jej kolega wyszedł z filmu bo był przerażony. Jak zapytałam czy Li chce wyjść - popatrzyła na mnie obojętnie i powiedziała" przecież to tylko bajka'

... soł zależy od dziecka...

jaskrawa - 2014-01-05, 20:20

madam napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
Może śmierć króla Mufasy przedstawiona na ekranie wcale nie jest niczym złym, a jakimś naturalnym sposobem oswajania dziecka z tym, że śmierć istnieje?

Śmierć Mufasy nie jest naturalną koleją rzeczy. To nie wróży zbyt dobrze w kwestii oswajania dziecka ze śmiercią.
Bettelheim + freudowska koncepcja psychoanalizy + Disney... Niezła mieszanka! :mryellow:


Nie próbuję zrobić z tego mieszanki (i Freuda do tego nie mieszam, Bettelheim chyba sam go wmieszał, aczkolwiek nie pamiętam, na ile czerpał z Freuda, książkę czytałam dobre 10 lat temu), tylko się zastanawiam czy można w jakiś sposób porównać to, o czym mówiła arahja do koncepcji Bettelheima właśnie. Nie twierdzę, że dla mnie to na jedno wychodzi.

Śmierć Mufasy nie jest naturalną koleją rzeczy? Moim zdaniem jak najbardziej tak - lwy rywalizują o władzę i jeden zabija drugiego, czy nie tak to szło?
Natomiast tak jak napisałam - wcale nie mam przekonania, że dziecko oglądając właśnie to powinno się ze śmiercią oswajać.

Inna sprawa to też przedział wiekowy i indywidualna wrażliwość - więc chyba trudno tu o jakiś uniwersalny podział na "dobre" i 'złe" bajki - excelencja pisze, że jej córka ma już tak dojrzały dystans do bajki, ale przecież od czterolatka - czy dwulatka trudno tego wymagać.
Inna sprawa, że dwulatek nie pojmuje wielu rzeczy, które się na ekranie dzieją i mam wrażenie, że przez to paradoksalnie mogą być one zupełnie nieszkodliwe - bo w ogóle po nim spłyną.

Poza tym zgadzam się z Renką - ważne jest też, jak rodzic uczestniczy w tym oglądaniu - i też chyba nie chodzi o to, by przez całe dzieciństwo chronić nasze dziecko przed każdym filmem, w którym ktoś komuś da po gębie :) Ale możemy go właśnie nauczyć, jak ma traktować daną treść.
Oczywiście bez przesady - jakiś filtr musi być.
I właśnie - ewidentnych naparzanek dziecku bym nie puściła.

madam - 2014-01-05, 20:47

jaskrawa napisał/a:
Nie próbuję zrobić z tego mieszanki

Wiem. JA to sobie wyobraziłam. ;-) Bettelheim czerpał z Freuda sporo.
Śmierć spersonalizowanego lwa nie wygląda już tak dobrze jak rywalizacja w świecie przyrody - o to mi chodzi. Ale faktem jest, że dziecko inaczej to widzi. Na moim (trzy i pół) w ogóle nie robi wrażenia.
excelencja napisał/a:
Myślę, że patrzenie na bajki po dorosłemu przez pryzmat wiedzy o tym, co może z nimi być nie halo - mocno wypacza

Exe, a jak patrzysz na bajki, których nie znałaś wcześniej?

jaskrawa - 2014-01-05, 21:25

madam napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
Nie próbuję zrobić z tego mieszanki

Wiem. JA to sobie wyobraziłam. ;-)

Aaaaa :)

madam napisał/a:
Śmierć spersonalizowanego lwa nie wygląda już tak dobrze jak rywalizacja w świecie przyrody - o to mi chodzi. Ale faktem jest, że dziecko inaczej to widzi. Na moim (trzy i pół) w ogóle nie robi wrażenia.


Temat na długą dyskusję co do spersonalizowanego lwa :)

Ka.ja - 2014-01-06, 01:06

Pipii napisał/a:
A co myślicie o starych polskich bajkach np Miś Uszatek, Reksio, Bolek i Lolek? Agresji tam nie ma


Mój syn miał jakiś czas temu fazę na Bolka i Lolka i przewałkowaliśmy wiele razy pewnie większość odcinków - wg mnie jest tam dość sporo agresji. Zauważyłam to dopiero teraz, bo jako dziecko nie pamiętam, żebym zwróciła na to uwagę czy bała się - bardzo lubiłam tę bajkę, więc i dziecku pozwoliłam bez żadnych obaw oglądać.

My oglądamy sporo filmów, od roku dość regularnie chodzimy do kina - Łukasz zwykle jest zachwycony i do większości filmów wraca wielokrotnie. Jeśli są jakieś negatywne sytuacje w filmie - nazywamy je i o nich rozmawiamy. W nowych filmach mniej mnie rażą te sytuacje, co głupkowate teksty.

Jakiś czas temu na placu zabaw podszedł do mnie kolega Ł. i spytał, czy Ł. może obejrzeć coś tam - teraz nie pamiętam tytułu. No i rzucił tekst: tam nic złego się nie dzieje, tylko czasami komuś urywa głowę... :shock: Obejrzałam fragment i przemoc lała się strumieniami - oczywiście nie pozwoliłam oglądać i przykro mi, że rodzice chyba nie bardzo wiedzą, co ich dzieci oglądają. Zresztą dziadkowie również - mój ojciec np. pozwolił kiedyś Ł. oglądać bajkę Tom i Jerry, której ja nie toleruję - nie zdawał sobie sprawy, że w zwykłej kreskówce może być tyle przemocy. Dla niektórych to pewnik, że bajka animowana = bajka dla dzieci.

Młody wielu filmów nie może oglądać, a i tak wszystkiego dowiaduje się od kolegów... Nie da się dziecka ochronić przed wszystkim, co złe - warto z nim rozmawiać o tym, co się na ekranie działo i przedstawiać swoją opinię.

I jeszcze kwestia wieku dziecka - Ł. filmy disneyowskie zaczął oglądać jakoś w wieku 4,5l. - wcześniej oglądał bajeczki: Reksio, Bolek i Lolek, Franklin, Małe Zoo Lucy, Świnka Peppa, Pomysłowy Dobromir, Pszczółka Maja itp.

renka - 2014-01-06, 14:00

A jakie zdanie macie np. na temat Scooby Doo?
Martuś - 2014-01-06, 14:48

Disneya klasycznego nie lubię, z wielu ww. powodów, do tego estetyka tych bajek jest dla mnie tandetna i odpychająca, co do Króla Lwa i bajek z tego okresu to ciężko mi się teraz wypowiedzieć, w dorosłości nie widziałam, w dzieciństwie płakałam w kinie ;) i był dla mnie momentami zbyt straszny (miałam z 9 lat, więc niby byłam 'duża' i napatrzyłam się do tego czasu na różne złe rzeczy w swoim prawdziwym życiu). Klubu Myszki Miki nigdy nie widziałam. Ale już filmy z Pixara są wg mnie spoko (Nemo - chociaż na początku scena zbyt hc jak dla mnie, kiedy matka i wszystkie jaja giną, Auta cz. 1 - bardzo ładna historia, dwójka przereklamowana, Uniwersytet Potworny ciekawy i z niebanalną fabułą).

Natomiast Hanna Barbera/Warner Bros z Tomem i Jerrym i innymi bohaterami Looney Tunes na czele to wg mnie dno (sama wytwórnia teraz funkcjonuje jako Cartoon Network Studios i produkuje bajki będące zaprzeczeniem treści odpowiednich dla dzieci).

arahja napisał/a:
mnie się wydaje, że te bajki to jeszcze możliwie łagodne wprowadzenie w prawa rządzące światem.

We wspomnianym Tomie i Jerrym kot biega za myszą z giwerą w ręku, potem szlachtuje ją, by ona mogła potem wstać jak nowonarodzona, w innych bajkach z kotem Sylwestrem, czy kaczorem Duffym jest tak samo. Nie wiem, jakich to uczy praw :roll: Tak samo zresztą, jak klasyczne disneyowskie produkcje, gdzie kobieta jest zawsze słaba, bierna i czekająca na swego wybawiciela, a uroda jest jedynym, co ma ona do zaoferowania (ew. jeszcze umiejętność zajęcia się domem i 'dobre serduszko' ]:-> ).

Co do bajek edukacyjnych - Jaś lubił Dorę, jak miał 3-4 lata, w tym samym wieku lubił też Supercyfry, potem mu się tego typu bajki, i w ogóle bajki znudziły i nie ogląda na co dzień żadnych, woli swoje gry, albo Top Gear z tatą ;) Oglądał też oczywiście 'normalne' i nieedukacyjne bajki jak Krecik, Pingu, Strażak Sam (tu mi przeszkadza ten wyidealizowany świat walijskiej prowincji ;) ), Tomek i Przyjaciele, Olinek Okrąglinek itp, itd. Nigdy tego jakoś nie dzieliłam na edukacyjne i nie, sam wybierał z zakresu dostępnych treści, na co miał ochotę, poza tym uważam,że 'zwykla' bajka też może czegoś uczyć. I chociaż rozumiem o co chodzi z tą edukacją i niezdrowym ciśnieniem na nią, to uważam, że lepsze bajki czy programy z CBeebies (np. Nina i Neuronki, Pan Robótka) czy Nick Jr (to głównie Jaś oglądał, czasem jeszcze Minimini), niż Disney z jego stereotypami i nierzadko brutalnością, albo Cartoon Network.

oszum napisał/a:
Oglądałam bajki Disneya i nie mam żadnej traumy

Ja miałam traumę i przeżywałam wszystkie sceny z przemocą, to już pewnie kwestia indywidualnej wrażliwości dziecka. I owszem, świat bywa zły i niesprawiedliwy, ale pokazywanie dziecku filmów, gdzie rodzice giną, może wywołać tylko niepotrzebne lęki. Można takie tematy oswajać łagodniej i 'przy okazji', jak zajdzie potrzeba.
Poza tym zastanawiam się od paru lat, na ile świat wyidealizowanych księżniczek (potem lalek Barbie) miał wpływ na negatywne postrzeganie mnie samej już w dzieciństwie i leczone latami kompleksy.

arahja - 2014-01-06, 18:22

Martuś napisał/a:
We wspomnianym Tomie i Jerrym kot biega za myszą z giwerą w ręku, potem szlachtuje ją, by ona mogła potem wstać jak nowonarodzona, w innych bajkach z kotem Sylwestrem, czy kaczorem Duffym jest tak samo. Nie wiem, jakich to uczy praw Tak samo zresztą, jak klasyczne disneyowskie produkcje, gdzie kobieta jest zawsze słaba, bierna i czekająca na swego wybawiciela, a uroda jest jedynym, co ma ona do zaoferowania (ew. jeszcze umiejętność zajęcia się domem i 'dobre serduszko' ).


Mówiłam tylko o Disneyu, na obronę T&J nie mam nic poza tym, że z radością oglądałam i jestem niemal normalna dziś ;)
Napisałam dokładnie, w jakim zakresie uważam Disneya za dobrego: jest zło i dobro, nie zawsze zło jest brzydkie a dobro piękne, zwycięża szlachetność i dobre serce, a zło ponosi karę.

oszum - 2014-01-06, 20:03

Martuś napisał/a:
Tak samo zresztą, jak klasyczne disneyowskie produkcje, gdzie kobieta jest zawsze słaba, bierna i czekająca na swego wybawiciela, a uroda jest jedynym, co ma ona do zaoferowania (ew. jeszcze umiejętność zajęcia się domem i 'dobre serduszko' ]:-> ).

Nie zgadzam się. Taka Mulan, Pocahontas czy Bella (z Pięknej i Bestii) to były silne i niezależne babki jak na bajkowe standardy. Pewnie coś by się jeszcze znalazło ale nie znam wszystkich (zwłaszcza tych nowszych) produkcji Disneya.

Pipii - 2014-01-06, 20:31

słaba, bierna kobieta to raczej w bajkach klasycznych - Królewa Śnieżka, Śpiąca Królewna ;-)
W bajkach Disneya kobiety to feministki ;-) walczą, kłócą się, są pyskate ;-)

Martuś - 2014-01-07, 00:50

Ja pisałam o starszych, tych nowszych (powiedzmy po Królu Lwie) nie widziałam.
Tanpopo - 2014-01-08, 15:11

Tak sobie czytam i zastanawiam się, czy jest sens aby sterylizować umysł dziecka i najwyżej omawiać kwestie zła i przemocy wtedy, kiedy siłą rzeczy dotrą do niego trudne do przetrawienia, drastyczne wręcz informacje. Disney jednak przy pomocy akcji, spektakularnych i nierzadko przeplatanych humorem scen walki dobra ze złem stwarza pewien ochronny pancerz, hartuje wrażliwość nie wyniszczając jej - póki dziecko nie ma koszmarów, to w czym problem? Dzieci przecież będą dorastać i z wiekiem zaczną sięgać po coraz poważniejsze i trudniejsze pozycje, może ich zainteresowania też nie będą takie ugrzecznione, jak byście tego chciały: może będą to walki rycerskie, wilkołaki, filmy o dinozaurach, Wiedźmin, II Wojna Światowa? ;) Ich świat coraz trudniej będzie ocenzurować i sprowadzić do paru abstrakcyjnych dyskusji o przemyśle mięsnym, czy o tym czemu wojna nie jest dobrym rozwiązaniem. ;>

Zresztą jestem przeciwna czarno-białemu postrzeganiu wrażliwości psychiki człowieka. Można czytać mocne fantasy, lubić "Ojca chrzestnego" albo "Sin City" i brzydzić się przemocą w realnym życiu.

koko napisał/a:
Też nie uważam bajek Disneya za szczególnie dla dzieci (Bambi, któremu zabijają matkę na przykład - serio można grać tak na emocjach dziecka?)


Zarzuty kierowałabym do autora książki, Felixa Saltena. ;) Mówisz tak, jakby nigdy żadne zwierzę nie straciło matki z rąk myśliwego. Bambi jednak przetrwał życiową tragedię, wyrósł na silnego, odważnego jelenia (w książce na silną i zdrową sarnę).

Problem sprowadza się raczej do dopasowania filmu i książki do wieku i odporności dziecka. Zapewniam was, że niektóre duszyczki potrzebują jednak odrobiny dramatyzmu, poruszających historii, spektakularnych widowisk, a nawet tej szczypty zła, pod warunkiem, że jest podane w formie skłaniającej do refleksji.

Ośmieliłabym się nawet stwierdzić, że barwna fikcja i fantazje sprzyjają kształtowaniu złożonych mechanizmów obronnych i zdolności twórczych na poziomie nieco wyższym niż szydełkowanie. :P

P.S. Stare Myszki Miki i Donaldy są rzeczywiście kretyńskie - ani to śmieszne ani mądre, na ogół ktoś komuś dokucza i nie ma w tym żadnej puenty.
P.S.2 Małe dzieci raczej nie będą patrzeć na talie księżniczek Disney'a. Starsze dziewczynki niestety tak...

excelencja - 2014-01-08, 19:20

madam napisał/a:

Exe, a jak patrzysz na bajki, których nie znałaś wcześniej?


po dorosłemu.

excelencja - 2014-01-08, 19:24

Tanpopo napisał/a:
odważnego jelenia (w książce na silną i zdrową sarnę).


to bambi w książce był gatunku sarna czy gatunku jeleń?

Samiec czy samica?


A - już wiem, w książce Bambi był koziołkiem. Thank you google :)

Martuś - 2014-01-08, 20:02

Tanpopo, dzięki za oświecenie, naprawdę nie wiedziałam, że moje dziecko może zainteresować Wiedźmin 2, szczególnie, że mnie samą też interesuje ]:-> :roll: Dotarłaś do sedna, to, że wolę bajki innych producentów, niż Disney oznacza, że moje dziecko żyje niczym w Truman Show - oderwane od rzeczywistości i nieświadome mechanizmów rządzących tym światem. A na serio - moje 'dziecko z wysterylizowanym umysłem' już teraz interesuje się rycerzami, nie szydełkowaniem, ma zamki i smoki i jakoś nie widzę w tym nic zdrożnego. Wręcz przeciwnie, uważam, że zabawa nimi jest dobrą formą, by oswajać się z toposem walki dobra ze złem, dużo lepsza, niż kretyński Disney ze spersonifikowanymi zwierzętami, który nie uczy ani nic o świecie ludzi, ani o świecie zwierząt.

Tanpopo napisał/a:
Problem sprowadza się raczej do dopasowania filmu i książki do wieku i odporności dziecka.

No proszę, nie wiedziałam.

Tanpopo napisał/a:
Zapewniam was, że niektóre duszyczki potrzebują jednak odrobiny dramatyzmu, poruszających historii, spektakularnych widowisk, a nawet tej szczypty zła, pod warunkiem, że jest podane w formie skłaniającej do refleksji.

Czuję sie zapewniona. Piszesz na podstawie doświadczeń z własnym, odchowanym dzieckiem, czy tak chciałaś pouświadamiać matki nie kumające, co jest odpowiednie dla ich progenitury? Plakało Ci kiedys dziecko, że boi sie wyobraźni i potworów?

Tanpopo napisał/a:
P.S.2 Małe dzieci raczej nie będą patrzeć na talie księżniczek Disney'a. Starsze dziewczynki niestety tak...

Każde dziecko będzie patrzeć i każde będzie sie uczyć, szczególnie, gdy nikt mu tego 'kanonu piękna' nie wyjaśni. A im młodsze,tym bardziej bezkrytycznie go przyjmie.

oszum - 2014-01-09, 08:08

Martuś napisał/a:
Piszesz na podstawie doświadczeń z własnym, odchowanym dzieckiem, czy tak chciałaś pouświadamiać matki nie kumające, co jest odpowiednie dla ich progenitury?

Koronny argument z wegedzieciaka: nie masz dziecka = co ty wiesz o życiu :lol: .

Tanpopo - 2014-01-09, 09:28

Martuś, nie mam dzieci, ale bez przesady, to nie oznacza, że zupełnie nic o nich nie wiem, nie miałam z nimi do czynienia i nie mam własnych wspomnień. Ale spoko, wiem że mamy bywają nadwrażliwe (tak, tak i nie uważam tego za coś zdrożnego, wiem ile wysiłku potrzeba aby wychować dziecko, a i tak miewa się wątpliwości, nawet tutaj padały takie stwierdzenia ]:-> ) na punkcie decyzji odnoszących się do własnej larwki i niechętnie przyjmują sugestie, że coś robią źle - mimo że czasami byłoby warto.

Fajnie, że Twoje dziecko interesuje się rycerzami, ale już widywałam tu wątki o tym, czy pozwolić nastolatkowi na walki rycerskie, dlatego potraktuj mój oświecający i pełen truizmów wywód ignoranta jako refleksję ogólną, a nie zarzut kierowany do Ciebie - nie podoba Ci się Disney, Twoja sprawa, masz swoje sposoby, nie musisz się spinać, bo użyłam słowa "sterylizacja", które Ci nie pasuje. W tej dyskusji nawet pojawił się nawet przypadek dziewczynek nieoswojonych z niepokojącymi treściami bajek (żeby nie było, nie twierdzę, ich umysły zostały wykastrowane, ale pozbawione powłoczki ochronnej), ale celem jest nie tyle pokazywanie bajek Disney'a, a to by dzieci się ich nie bały - wstawiłam się za nimi, bo Król Lew jest do dzisiaj jednym z moich ukochanych filmów, a mówiące zwierzaki są super, nawet teraz robię dubbing moim. :)
Jeśli dylemat "nadreakcji" Cię nie dotyczy, to w zasadzie nie kierowałam tego co myślę do Ciebie.

Przepraszam, jeśli mój ton jest przemądrzały, to przez ciekawy temat wspomnienia własne. ;)

excelecja, w książce Bambi był sarną i nie królem, a księciem lasu. :D W pewnym sensie to był nawet bykiem. ]:->

niedzielka - 2014-01-09, 09:57

oszum,
oszum napisał/a:
Koronny argument z wegedzieciaka: nie masz dziecka = co ty wiesz o życiu .
:mrgreen:

Co do bajek Disney, nie oglądałam ich często, ale te które widziałam nie były dla mnie życiową traumą. Pamiętam, że płakałam na Królu Lwie, ale nie rozpamiętywałam tego. Na pewno nie podoba mi się narzucony w tych bajkach kanon piękna, szczuplutkie, wypielęgnowane księżniczki, to faktycznie może stać się niedoścignionym ideałem dla niektórych dzieciaków :roll: Częściej oglądałam smerfy, gumisie, muminki, chociaż potwornie bałam się buki. Najlepiej oglądać bajki z dzieckiem i zaobserwować co jak na nie działa, niektóre dzieciaki to typowi wrażliwcy, inne nie.

AZ - 2014-01-09, 10:40

hxxp://codziennikfeministyczny.pl/15-okropnych-lekcji-milosnych-od-ksiezniczek-disneya/ tak odnośnie księżniczkowego kanonu piękna
renka - 2014-01-09, 10:41

niedzielka napisał/a:


Co do bajek Disney, nie oglądałam ich często, ale te które widziałam nie były dla mnie życiową traumą. Pamiętam, że płakałam na Królu Lwie, ale nie rozpamiętywałam tego.


Ale co traktowac jako traume?
Ja jako dorosla rycze praktycznie przy kazdej ogladanej bajce. Jak ide z dziewcyznami swoimi do kina badz ogladam dluzsza metrazowo bajke z dziewczynami w domu to juz ich widok mamy zaplakanej chyba nie dziwi, a ja zawsze jestem zaopatrzona w dodatkowo paczke chusteczek. Jakos tak mam odkad zaszlam w pierwszej ciazy - wczesniej bylam strong woman, jezeli chodzi o wrazliwosc i psychike.

Jako dziecko nie przypominam sobie, zebym miala urazy jakiekolwiek, ktore bylyby wynikiem ogladanych wowczas bajek, a ogladalam zarowno Reksia, Pyze na polnych drozkach, Muminki, jak i rozne Wodniki Szuwarki, bylam fanka He-Mana , Scooby Doo i disneyowskich Siostrzencow Kaczora Donalda, ogladalam Pokemony (choc to chyba juz jako wieksze dziecko) i inne bajki, gdzie tematem glownym byla walka. Pewnie ogladalam tez jakies bajki o ksiezniczkach, ale jakos mi nie utkwily w pamieci.
I zdaje sobie sprawe, ze swoje dzieci jakos bardziej mialabym ochote trzymac pod kloszem, jezeli chodzi o filtrowanie i przyswajanie przez nie odpowiednich tresci,niz sama bylam trzymana. Moje dziewczyny uwielbiaja bajki o ksiezniczkach, wrozkach, Barbie etc. i nie uwazam tego za nieodpowiednie,a takze nie projektuje przyszlosci na zasadzie: Oho, beda mialy w przyszlosci spaczony wizerunek kobiet, bo ogladaja szczuple i subtelne kobietki. Zdecydowanie wole, zeby ogladaly tego typu bajki, niz np. debilnego Toma i Jerryego.

renka - 2014-01-09, 10:57

Martuś napisał/a:
przeciwnie, uważam, że zabawa nimi jest dobrą formą, by oswajać się z toposem walki dobra ze złem, dużo lepsza, niż kretyński Disney ze spersonifikowanymi zwierzętami, który nie uczy ani nic o świecie ludzi, ani o świecie zwierząt.



A z tym sie nie zgodze, bo uwazam, ze w disneyowskich produkcjach mozna znalezc calkiem niemalo madrosci i dzieci sa w stanie wyniesc pozytywne wartosci ogladajac tego typu bajki.
Disney Disneyowi nie rozny - sa bardziej debilne bajki, szczegolnie wsrod tych krotszych animacji, ale sa tez krotkie animacje bardzo fajne, szczegolnie te nowsze, np. Jake i piraci z Nibylandii.

A tak na koniec to napisze, ze czasami mam wrazenie, ze nie ma tez co zbytnio analizowac szczegolowo kazdej bajki, bo mozna by znalezc sporo drobiazgow do podoczepiania sie, w zaleznosci od tego, co dla kogo w zyciu jest wazne/istotne.
Poza tym dzieciaki tez sa rozne i roznie beda obierac te same tresci. Jedne sie boja, inne z tych samych momentow sie smieja. Wazny wg mnie rozsadek rodzica (opiekuna) i doza refleksji nad fundowana dziecku dana bajka, czy aby naprawde jest ona odpowiednia do wieku i do poziomu wrazliwosci danego dziecka.

Btw.nie kojarze zbytnio, zeby Disney produkowal wiele filmow z kretynskimi dialogami, jak to teraz dzieje sie nagminnie we wspolczesnych kinowych produkcjach dla dzieci konkurencyjnych wytworni. A jakos mnie osobiscie to mocno zaczelo irytowac w bajkach dla dzieci - wlasnie poziom dialogow.

Martuś - 2014-01-09, 12:12

Nie chodzi o nie 'wiedzenie' CZEGOŚ o dzieciach, tylko o wiedzenie lepiej, czego chcą czy nie chcą KONKRETNE matki i co myślą i czują ich KONKRETNE dzieci i wypowiedzi typu
Tanpopo napisał/a:
czy jest sens aby sterylizować umysł dziecka

Tanpopo napisał/a:
Zapewniam was, że niektóre duszyczki potrzebują jednak

Tanpopo napisał/a:
ich zainteresowania też nie będą takie ugrzecznione, jak byście tego chciały


Dla mnie nie istnieje coś takiego jak 'ogólna wiedza o dzieciach', tak samo jak 'ogólna wiedza o dorosłych', każdy człowiek jest indywidualnością. I nie wiem, co to ma do 'wiedzy o życiu'. Chodziło mi o to, że wypowiadanie ogólników nacechowanych ocennością i z jakiegoś powodu mających uświadomić matki, 'że coś robią źle' jest... oględnie mówiąc niefajne - tak samo zresztą, jak wszelkie inne ad personam do nieznanych ludzi, na podstawie wyrywkowych informacji. Gdyby Twoja wypowiedz była asertywna, i zaczynała się od 'moje doświadczenia są takie', 'mi się to czy tamto podoba i ja chcę tego czy tego', to nie wywołałaby we mnie takiej reakcji, wszystko jedno, czyś matka czy nie matka. Chociaż prawda jest taka, że jak się nie miało pewnego typu doświadczeń z konkretnymi, żywymi dziećmi, przejawiającymi pewne konkretne cechy, to się pewnej perspektywy i zrozumienia dla niej po prostu nie ma (tak samo, jeśli na własnej skórze nie doświadczyło się jakiejkolwiek innej sytuacji). Dlatego lepiej wypowiadać sie przez pryzmat własnych doświadczeń, a nie oceniając czyjeś (nie mówię, że mi wychodzi to zawsze, ale jednak staram się wypowiedzi zaczynać od 'ja myślę', 'dla mnie').

Tanpopo napisał/a:
a to by dzieci się ich nie bały

Czyli jeśli się boją, to należy im puszczać, żeby sie przestały bać?

Tanpopo napisał/a:
Król Lew jest do dzisiaj jednym z moich ukochanych filmów, a mówiące zwierzaki są super, nawet teraz robię dubbing moim

A moim nie. I jaki z tego wniosek?:P

Renka, ja pisałam wyraźnie, że odnoszę się do starszych, 'klasycznych' bajek, i że nowszych produkcji sprzed kilku lat poza niektórymi Pixara nie widziałam.

Tanpopo - 2014-02-14, 23:01

Odpisuję z "drobnym" opóźnieniem, ale... no tak, oceniam pewne postawy i zachowania - ale oceniam to co widzę, bo ludzie oceniają to co widzą. Moja pierwsza wypowiedź była uogólniona, nie odnosiła się do konkretnej osoby, której usiłowałam arbitralnie coś wcisnąć, tylko generalnie do klimatu popartego paroma mocnymi przykładami, a nie, jak powiedziałaś, do Ciebie, tej czy innej osoby. Jedyna wina, którą na siebie biorę, to jej prowokujący ton. Spróbowałam też nieco załagodzić nieprzyjemny dla Ciebie efekt, bo nie lubię, kiedy ktoś się czuje dotknięty - nie przyjęłaś tego, ale indyczysz się, bo Ci przeszkadza, że mogę kogoś ocenić - przejdźmy do meritum; co jest tak niefajnego w tym, że ktoś ocenił CIEBIE albo kogokolwiek innego, mniej lub bardziej słusznie? Sprostuj i cześć. Jeśli ocena jest ewidentnie krzywdząca, a oceniający oporny na sprostowanie - które ja od Ciebie chętnie przyjęłam - proponuję go olać.

Na zakończenie i bardziej osobiście dodam, że nie lubię stosować formułek wygładzających "uważam, że", "moim zdaniem" za każdym, ale to każdym razem - bo dla mnie to się rozumie samo przez się i dotyczy również tych osób, które nie przyjmują do wiadomości, że mówią tylko to, co myślą.

Cytat:
Czyli jeśli się boją, to należy im puszczać, żeby się przestały bać?


Nie wiem skąd to wzięłaś i czy przypadkiem nie próbujesz uczynić ze mnie wcielonego Szatana, ale nie. :mrgreen:

renka - 2014-02-26, 17:04

Bylam dzis z dziewczynami na "Krainie Lodu" - piekna i wzruszajaca historia (z przepieknym jak dla mnie przeslaniem) na tle obecnego kinowego chlamu dla dzieci.
W pewnym momencie w naszym rzedzie wszyscy sie poplakali, poczawszy od wczesnoszkolnego szkraba, po siwiutkiego dziadka ;-)

Marecki - 2014-04-18, 11:22

A propos wspomnianego wyżej "Pocahontas". Część druga to dopiero potrafiła ryć w głowie dzieci. Tam tytułowa Indianka pomimo obietnic z części pierwszej ... wiąże się z innym (!)

Ostatnio oglądamy Księgę Dżungli - ale nie wersję Disneyowską, lecz "anime" kooprodukcji japońsko- włoskiej. Fantastyczny serial pozwala przypomnieć mi również młode lata (seria pochodzi z lat 90)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group