wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - 30-latka che się nauczyć jazdy na rowerze - wasze opinie?

Mikarin - 2014-03-11, 09:23
Temat postu: 30-latka che się nauczyć jazdy na rowerze - wasze opinie?
Temat wrzucam do off-topa, bo zupełnie nie wiem, gdzie go wrzucić.

Dzieciństwo to mialam takie, że nie wolno mi bylo niemal nigdzie wyjść, basen był za drogi, rower bez sensu ("Gdzie ona będzie w mieście rowerem jeździć?"), na podwórko wyjść nie można było i tak... w sumie mając lat 26 obudziłam się, że nie potrafię nic oprócz chodzenia na kilkugodzinne spacery po lasach i innych wądołach. Rolki i łyżwy tez odpadły, niestety, na żaden sport nam rodzice nie pozwalali, przez co (chyba) nabawiłam się czegoś takiego, że wszystkiego się boję - nie wiem, czy wychowanie, czy charakter, ale jeszcze trzy lata temu dygałam się nawet stać na stołku i żarówę zmieniać.

Teraz mam chłopa, który kocha pływać, lubi jeździć na rowerze, marzy o szermierce (w mojej dziurze nie ma szkoły, niestety), a ja nic... no, fajnie by było ze swoim chłopem coś porobić, ale jak nie potrafię, to jak?

Zresztą, Potwór ma już dwa lata i chciałabym, żeby miał to, czego ja nie miałam - kolegów na podwórku, rower, basen czy grę na jakimś instrumencie. No ale jak syna będe uczyć, jak sama nie potrafię? Też nie chcę wszystkiego zrzucać na nie-męża, bo przecież nie on jedyny dziecka rodzic...

Zaperzyłam się trochę, też z tej racji, że na bezrobociu siedze już dwa lata i mi dupę nosi. Wymyśliłam sobie Fire-Dance i w pół roku nauczyłam się tym cudem machać w miarę płynnie. Potem sobie wymyśliłam hula-hop (bo oczywiście też nam nie wolno było za malucha).

No ale to przeklęte pływanie jeszcze mi na sumieniu wisi, nauka jazdy na rowerze i przeklęty lęk wysokości.

Z lękiem wysokości sobie poradziłam o tyle, że w Adszpraskich i Teplickich skałach właziłam na wszystkie wysokie punkty widokowe - i nawet, jak miałam podejść 15 metrów do góry po wąskiej metalowej drabince, to weszłam i zeszłam - ze łzami w oczach, zlana potem i osrana z nerwów, ale dałam radę. Tak kombinuje już trzy lata z różnymi wysokościami, wieżami, ażurowymi schodami i jest coraz lepiej.

Z wodą... eh. Mąz mnie zabrał nad morze na pierwszą randkę i tam dopiero odważyłam się wejść do wody dalej jak po uda. Normalnie aż wstyd. Dwa lata minęły i na razie, przez te kilka godzin poświęcane raz do roku nad morzem, jestem w stanie położyć sie na wodzie, ale tylko przy asekuracji męża. niestety, inaczej tak się boję, ze nic z tego.

No i rower. Jak z wysokością i wodą jeszcze sobie poradzę, tak z rowerem jest o tyle trudniej, że każdy, kogo się pytam o zdanie twierdzi najpierw (z niedowierzaniem) "Ty nie potrafisz jeździć?", a potem, że stara 30-letnia baba się jeździć nie nauczy... Albo, ze teraz to mi juz niepotrzebne...

Się zdeterminowałam i chcę się tego nauczyć, tylko trudniej jest mi przezwyciężyć strach przed upadkiem z roweru niż np. przed utknięciem na drabince na wysokości 25 metrów czy skompaniu się w morzu.

Zdaje sobie sprawę, ze to dla niektórych może być problem jakby z czapki, ale dla mnie np. to coś ważnego. Pewnie bardzo małe grono ludzi ma takie dylematy ;)

Jakie jest wasze zdanie? Robić z siebie pośmiewisko i się uczyć? (bo stara baba ucząca się jazdy na rowerze to serio będzie wyglądała komicznie...) Potrzebuję kilka słów zachęty, co by nie tylko mąż mnie zachęcał (no i niezastąpiona go.). Co w ogóle myślicie o takim pomyśle....?

malina - 2014-03-11, 09:26

Mikarin napisał/a:
Jakie jest wasze zdanie? Robić z siebie pośmiewisko i się uczyć? (bo stara baba ucząca się jazdy na rowerze to serio będzie wyglądała komicznie...)

Pewnie,że się uczyć :-) Nie przejmuj się głupim gadaniem ,a na naukę możesz znaleźć spokojne,odludne miejsce i do dzieła!
Powodzenia,rower to świetna sprawa :-)

Maple Leaf - 2014-03-11, 09:33

Mikarin, ja myślę, że to jest świetny pomysł :-D I wogóle jesteś dzielna kobita, że tak zmagasz się ze swoimi słabościami i lękami! Z rowerem warto spróbować- jak się nie uda, to trudno. Może na początek znaleźć jakieś ustronne miejsce, gdzie mało kto przechodzi, żebyś Ty poczuła się pewniej i nie miała z tyłu głowy, że ktoś Ciebie obserwuje i "śmieje się". No nie wiem, nie znam się na rowerach tak, jak go. na przykład, więc sobie gdybam tylko. Tak czy inaczej, trzymam kciuki! ;-)
kamma - 2014-03-11, 09:38

Mikarin, WOW!!!
Podziwiam Twoje samozaparcie i bardzo Ci kibicuję, wyrwij z życia wszystko, co nie było Ci dane wcześniej.
Mikarin napisał/a:
trudniej jest mi przezwyciężyć strach przed upadkiem z roweru

Jest na to (chyba) prosty sposób: uczyć się jeździć na bardzo obniżonym siodełku. Gdy tracisz równowagę, opuszczasz nogi na ziemię i już nie upadniesz.
Trzymam kciuki!

Lady_Bird - 2014-03-11, 09:40

Mikarin, jasne że się uczyć! Rower to wspaniała sprawa. :-D

Koleżanka z podstawówki nauczyła się w wieku 15 lat. Mieliśmy mieć wycieczkę rowerową i okazało się, że kumpela nie potrafi jeździć. Cała klasa ją uczyła i po kilku dniach normalnie jeździła. :-)

Pipii - 2014-03-11, 09:45

Mikarin oczywiście, że się uczyć!


A pływać można się nauczyć w każdym wieku - polecam w tym celu wziąć ok 10 lekcji indywidualnych na pływalni u instruktora - koszt ok 50 - 80 zł - ale warto. Po tym czasie będzie pływać jak delfin :-)

Powodzenia. Trzymam kciuki!

go. - 2014-03-11, 10:02

Mikarin, słuchaj, na rower nigdy nie jest za późno!
W moim życiu rower to niezastąpiona rzecz! Ruch, endorfiny, oszczędności, kondycja i super efekty redukcji tłuszczu :mryellow:
W związku z powyższym rower czyni życie bardziej kolorowym. Tak jak chusty- macierzyństwo. Wiesz coś o tym nie? :D :mryellow: :D

20 lat temu moja mama (po 40stce) uczyła się jeździć na łyżwach. My z siostrą już w miarę śmigałyśmy, a na nią się wszyscy gapili. Ale miała to głęboko i dobrze się bawiła. I chyba o to chodzi :D

Myślę, że w tym wieku świadomość równowagi i zrozumienia jak działają pedały jest jakieś bardziej oczywiste. Po jednym wyjściu już będziesz jeździć, a po dwóch czuć się w miarę pewnie obstawiam :D

ps. ja też się nie znam na rowerach, mój A. się zna, a ja tylko jeżdżę :mryellow:

czindirela - 2014-03-11, 10:05

Mikarin, skoro potrafiłaś walczyć z lękiem wysokości, to z rowerem będzie już prosto ;-) Widać, że jesteś babka z jajami :-D Jak to się mówi, na naukę nigdy nie jest za późno, więc do dzieła. Trzymam kciuki i daj znać jak poszło.
kamma - 2014-03-11, 10:33

mój mąż uczył się pływać w wieku 20-kilku lat. Nauczył się i jest z tego powodu bardzo szczęśliwy :)
Myślę podobnie jak go., że w dorosłości łatwiej nauczyć się jazdy na rowerze, bo człowiek jest lepiej obeznany z fizyką tego świata. A skoro potrafisz przezwyciężyć lęk wysokości, to lęk przed upadkiem z roweru pokonasz tym bardziej.

Lily - 2014-03-11, 10:59

A ja nie jeździłam ponad 20 lat i właśnie nie wiem, czy jeszcze umiem, w każdym razie boję się :P
Powodzenia w nauce Mikarin :)

mariaaleksandra - 2014-03-11, 12:43

Jasne ze uczyc! korzysci frajdowe, zdrowotne przewyzszaja wszystko inne! Moze sa do duzych rowerow.takie.dokrecane kolka jak dla dzieci? albo sprobujcie.w tandemie :)
MartaJS - 2014-03-11, 12:58

Mikarin, rower rzecz wspaniała. Uczyć się :-)
Z obniżonym siodełkiem dobry pomysł.
Możesz mieć początkowo nogi nisko i jeździć na dwulat na biegówce, odpychając się nogami, rozpędzając i odrywając nogi od podłoża, a potem dopiero dołożyć pedały.

Pływać nauczyłam się w ósmej klasie i po paru latach zrobiłam żółty czepek. Wcześniej ciotka wpajała mi lęk do wody. Nie czuję się w wodzie za dobrze, bo ostatnio mam mało okazji do pływania, pływam raz na rok mniej więcej, jak jest upał i trafię przypadkiem na jezioro ]:-> ale warto.

olgasza - 2014-03-11, 13:50

Mikarin, kciuki - może to ci pomoże?
hxxp://www.dzieciecafizyka.pl/bezpieczesntwo/naukajazdy/naukajazdy.html

hxxp://forum.rowerowylublin.org/viewtopic.php?t=155

Ja - podobnie jak Lily - nie jeździłam tak długo, że nie wiem, czy jeszcze potrafię. Nigdy też nie miałam swojego roweru (poza dziecinnym, marki Diament) i w sumie żałuję.

gosia_w - 2014-03-11, 14:17

Ja wsiadłam na rower po ok. 25 latach przerwy i pojechałam :-)
Space - 2014-03-11, 15:28

Mikarin,

Rower super rzecz :-)

Chodzi o złapanie równowagi. Jak się jedzie bardzo wolno to trudniej złapać równowagę, jak szybciej to bez problemu, załapiesz ;)
Podobno jak się raz nauczy jazdy na rowerze to już nie zapomni :-)

Z wodą to już inna sprawa, ja nie lubię jak wlewa mi się woda do 'otworów' w ciele.
Lęk wysokości też mam, ale lekki, da się opanować ;)

Nigdy na nic nie jest za późno.

theloudestsound - 2014-03-11, 15:49

Mikarin ależ oczywiście, że się uczyć i jak to, że nie potrzebne? To dzieci się uczy po to żeby jeździły w dzieciństwie,a potem już im nie wolno? Ja mam koleżankę, która nauczyła się jeździć rowerem w wieku 17 lat.
Powodzenia! ;-)

Lily - 2014-03-11, 15:51

olgasza napisał/a:
Ja - podobnie jak Lily - nie jeździłam tak długo, że nie wiem, czy jeszcze potrafię. Nigdy też nie miałam swojego roweru (poza dziecinnym, marki Diament) i w sumie żałuję.

No właśnie ja miałam składak jako dziecko w podstawówce, potem nie, i nie umiem hamować ręcznym :P Nie za bardzo mam gdzie spróbować się przejechać (A. ma kolarkę, sięga mi niemal do pachy, nawet nie próbuję :P ).

arahja - 2014-03-11, 17:43

Lily napisał/a:
No właśnie ja miałam składak jako dziecko w podstawówce, potem nie, i nie umiem hamować ręcznym Nie za bardzo mam gdzie spróbować się przejechać (A. ma kolarkę, sięga mi niemal do pachy, nawet nie próbuję ).


Też nie umiem hamować ręcznym, nie czuję go. Ale moje składaczki zawsze miały porzadny hamulec w pedałach, nie ma lepszego sportu :-)

Mikarin, powodzenia! Planuję iść na kurs pływania przy jakichś nadmiarowych pieniądzach, bo też mi siedzi w głowie, że 27, a do wody nie wejdę. :evil:

alken87 - 2014-03-11, 17:48

arahja napisał/a:
Planuję iść na kurs pływania przy jakichś nadmiarowych pieniądzach, bo też mi siedzi w głowie, że 27, a do wody nie wejdę. :evil:


ja podobnie...
moja ciocia nauczyła się pływać po pięćdziesiątce, tak więc nic nie jest stracone ;)

zojanka - 2014-03-11, 18:10

Pewnie, że się uczyć - na naukę nigdy nie jest za późno. Tylko dobierz sobie dobrze rower (jak jesteś niska, a rower duży, to możesz mieć problemy) i dopasuj siodełko tak, żebyś obydwiema nogami dosięgała do ziemi, wtedy przy przewracaniu się podeprzesz i po problemie. Jak boisz się reakcji otoczenia, to możesz albo przełamać się i nie przejmować ;p albo uczyć się w jakimś mniej uczęszczanym miejscu, np. w lesie
kasienka - 2014-03-11, 18:23

Mikarin, powodzenia! Jazda na rowerze, szczególnie z górki, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jakie znam. Dla mnie spokojnie mieści się w pierwszej piątce :)
Mikarin - 2014-03-11, 19:33

Mąż wybrał dla mnie coś takiego:

hxxp://tablica.pl/oferta/skladak-wigry-3-CID767-ID50vHZ.html#13a1eae119

jutro będziemy dzwonić do faceta, czy to rower dla dorosłego, czy dla dziecka. I nawet na rękę, że można go złożyć i schować, bo mamy mało miejsca :)

Jak myślicie?

olgasza - 2014-03-11, 19:38

Mikarin, ja marzę o Wigry3, tak mi się kojarzy z dzieciństwem, lata 80-te. Jak będziesz miała dość, to od ciebie odkupię :-)
madam - 2014-03-11, 20:01

Wigry 3, klasa sama w sobie! :-)
Mikarin, powodzenia!!!

alken87 - 2014-03-11, 20:02

Mikarin napisał/a:
Mąż wybrał dla mnie coś takiego:

hxxp://tablica.pl/oferta/skladak-wigry-3-CID767-ID50vHZ.html#13a1eae119



jak będziesz tym zasuwać po wałbrzychu to szacun dla Ciebie za kondycję i odwagę :mryellow:

Alispo - 2014-03-11, 20:09

Tez o tym pomyslalam ;-) ale na początki to i tak lepiej znalezc jakis płaski kawałek ;-)
Lily - 2014-03-11, 20:09

Mikarin napisał/a:
Jak myślicie?
Bez przerzutek to tylko na płaskim terenie, pod górę na tym pewnie nie wyjedziesz. Chyba że ma służyć tylko do krótkotrwałej nauki.
Swoją drogą na takim to bym się mogła zaraz przejechać ;)

go. - 2014-03-11, 22:02

Mikarin, zastanów się, czy chcesz bez tego całego wolnobiegu. Mi się wydaje, że łatwiej/praktyczniej/wygodniej z nim jest. I to piszę ja, która w miejskim dopiero pół roku temu się zdecydowałam porzucić swoją stalową strzałę na coś bardziej "dzisiejszego". Już bym do tamtych, starych "patentów" nieszczególnie chciała wrócić :)
Żebyś się nie wkręciła w jeźdżenie i za rok chciała coś wygodniejszego, bo to znów problem ze sprzedażą i kolejnym wyborem;)

MartaJS - 2014-03-11, 22:23

Mikarin napisał/a:
Jak myślicie?


Gadałam właśnie z moim roweromaniackim mężem.
Składak jest raczej zbyt zwrotny na początek.
Lepszy byłby rower miejski, damka.
Co jest ważne:
- niska rama
- możliwość mocnego obniżenia siodełka
- mocno wygięty przedni widelec - takie rowery są stabilniejsze, kierownica nie skręca sama
- hamulec nożny
- pełna osłona łańcucha (dla komfortu, że się nie pobrudzisz itp.)
- bez przerzutek na początek

Coś w tym typie: hxxp://allegro.pl/fioletowa-holenderka-batavus-bcm-i4047764145.html

madam - 2014-03-11, 22:33

MartaJS napisał/a:
Składak jest raczej zbyt zwrotny na początek.

Prawda, jest. Ale blisko ziemi za to. A to ważne, gdy ktoś boi się upadku.

alken87 - 2014-03-11, 22:54

MartaJS napisał/a:

- bez przerzutek na początek
l


problem w tym, że wałbrzych jest górzysty. oczywiście można znaleźć płaskie kawałki ale to na jakieś pierwsze kilka tygodni nauki byłoby ok, a potem co - wymienić rower, czy podprowadzać pod każde wzniesienie?

MartaJS - 2014-03-12, 06:28

madam napisał/a:
MartaJS napisał/a:
Składak jest raczej zbyt zwrotny na początek.

Prawda, jest. Ale blisko ziemi za to. A to ważne, gdy ktoś boi się upadku.


Ale są też miejskie rowery z niską ramą, możliwością obniżenia siodełka. A w składaku kierownica wywija się łatwo na boki (prosty widelec), a te małe kółka nie poprawiają stabilności.

Ja jeżdżę "od zawsze" na rowerach bez przerzutek albo z przerzutkami, ale ciągle na jednej (tej najlżejszej). A zrobiłam na dwóch kółkach naprawdę dużo km (nie po górach, no ale też nie po całkiem płaskim, nawet tu u nas w okolicach Kosieczyna jest parę wrednych podjazdów). Aktualnie mam rower z przerzutkami, starą polską gazelę rocznik 72, ale też ich nie używam.

go. - 2014-03-12, 07:17

Cytat:
- hamulec nożny


tu się nie zgadzam. Dłuższy czas reakcji niż z ręcznym, przez różne pozycje ustawienia nóg/mięsni

A z przerzutkami mam total odwrtoene preferencje- jeżdżę tylko na najcięższej, bo nie lubię się namachać. Tak jeden obrót i rower jedzie, i jedzie ;)

Kornela, a z założenia planujesz coś więcej jeździć rowerem? Poza nauką? Po mieście? Czy blisko za miasto czy coś?
Bo jak tam to też się średnio z Marty linkiem zgodzę, bo stalowy rower holender to naprawdę ciężkie g ;) :roll:
I powiedz- jak Wy macie mieszkanie? Parter czy któreś piętro? I czy byś wnosiła po schodach? Czy winda? Czy jak? Jak nie masz wolnobiegu to tylke koło Ci nie cofa płynnie tylko się blokuję, więc w pionie z windy tyłe wyjechać to często nadwyrężyć sobie bark. 3 lata praktykowałam właśnie na cholernej, ciężkiej, stalowej holenderce bez wolnobiegu. Nigdy więcej

Aha i dorzuciłam sobie z ciekawości aukcję do obserwowanych, bo jest 5 dni, a tyle co gość "ma na liczniku" to sama podkowa-blokada Axy na tylne koło kosztuje, ciekawam ;-)

Fatty - 2014-03-12, 09:00

Trzymam kciuki i zdawaj relacje z postępów :)

Mój facet, jako dorosły uczył się pływać- mój były też nie potrafił, ale wstyd przed tym, że pójdzie na basen i nie umie skutecznie go hamował przed wypadami na pływalnię ;)
A ten najpierw zafundował sobie prywatne lekcje pływania, ze skutkiem żadnym :P Pozniej się poznaliśmy, zaczęliśmy baseny nawiedzać, początkowo ja na sportowym, a on na basenie rekreacyjnym z deseczką i neoprenowymi wężami... na 4 wspólny wypad basenowy wlazł już na basen sportowy i popłynął :) , teraz nawet nurkuje co dla mnie, osoby która tysiace godzin doope w wodzie wymoczyła dalej jest nieosiagalne :P

Mikarin - 2014-03-12, 09:03

oj, jej...
Chwila.

1. Wałbrzych ma wiele wrednych podjazdów, jak pisze Alken. Chłop mój potwierdził, ze zasugerował składak tylko z tego powodu, żebym się nauczyła, a potem chce mnie wrzucić na górala... Tego nie widzę już zupełnie O.o

2. Nie jestem zdecydowana na zaden konkretny model.

3. 9 piętro na osiedlu, winda jest. Tylko go., moja winda jest bez tej śmiesznej wkładki, jaką miałaś we Wro, więc i miejsca mam więcej na manewry rowerowe.

4. Planuję, że jeżeli już się nauczę jeździć, to będę zasuwać po sklepach, na spacery, do lasu, bo mam dość trasy Wałbrzych-Szczawno Zdrój. Tylko jeszcze nie widzę kwestii wożenia Młodego, ale pewnie zanim ja się naucze porządnie jeździć, on sam już będzie śmigać :P

Obecnie wystawiam sobie aukcje na Tablicy - muszę na ten rower sobie zebrać trochę kasy, bo mam odłożone 100 zł, więc chyba drugie tyle bym jeszcze potrzebowała. I chciałabym rower od Go.. Więc trzeba coś zakombinować. A że zarabiać w ten sposób nie bardzo potrafię, to trzeba się sprężyć...

Mikarin - 2014-03-12, 09:08

Aha - i u nas nie ma czegoś takiego jak "miasto" i "poza miasto". Wałbrzych ma dzielnice z wyraźnymi granicami - czyli masz chodnik, potem pobocze, potem chodnik, potem kawał lasu albo pola i kolejna dzielnica. Więc z musu nawet jadąc do durnego Tesco będę się poruszać na zróżnicowanych trasach, żwirach, piaskach, starych asfaltach i świeżych brukach, pod górkę, z górki itp.
madam - 2014-03-12, 09:11

MartaJS napisał/a:
Ale są też miejskie rowery z niską ramą, możliwością obniżenia siodełka.

Ale wtedy, łatwo - przez niewłaściwe dostosowanie wysokości siodła/pedałów do długości nogi - zbyt obciążyć stawy i siada komfort jazdy.

Go., Ty piszesz z pozycji długodystansowca ;-) , zgadzam się z Tobą w większości, ale - Mikarin chce się nauczyć jeździć... Sprawa wolnobiegu, przełożeń, grubości opony, wielkości koła itp - to kolejny etap. Na razie trzeba złapać równowagę i tu, wskazówki Marty męża zdają mi się bardzo sensowne.

go. - 2014-03-12, 09:55

Mikarin, a może będziecie kiedyś we Wro? Może wypożyczcie rower miejski na kilka godzin, gdzieś np przy parku południowym i tam spórbuj czy Ci się spodoba?

Wolnobieg przy wyciąganiu roweru z windy (wożenie w pionie, czy z wkładką czy bez) to nie problemu można wycofać, a nie dźwigać, bo tylne koło się blokuje. A szczególnie jak się ma jeszxze toboły i sąsiadów w windzie, którzy się mega śpieszą. No ale to oczywiście, jeśli nie jeździ się od święta, tylko częściej -zaczyna robić różnicę :)

zojanka - 2014-03-12, 11:49

Mikarin - jeśli winda to zdecydowanie hamulec ręczny, z blokadą na tylnie koło, a nie nożny. Mam starego jubilata, jeździ się na nim świetnie - solidny, wygodny, nieduży itd. Ale transportowanie go windą to masakra: nie dość, że ciężki, to jeszcze przy postawieniu go do pionu próbuje odjechać, przy wyjmowaniu z windy (musisz tyłem) tylne koło się blokuje itp., w efekcie rzadko jeżdżę na rowerze bo nie chce mi się z nim użerać :-/ A w rowerze z hamulcem ręcznym po prostu naciskasz hamulec, koło się blokuje, jesteś na swoim piętrze to hamulec puszczasz i po kłopocie. Jak ktoś jest przyzwyczajony do nożnego to przestawienie się na ręczny stanowi problem (odruchowo hamujesz nogami a rower jedzie dalej ;p), ale jak dopiero zaczynasz, to nie powinno ci to sprawiać problemu.
Mikarin - 2014-03-13, 08:08

No i klops - po rozmowie z moim chłopem usłyszałam, że przecież ja "i tak będę jeździć na góralu", to po co mi do nauki jakiś lepszy rower". Normalnie powietrze ze mnie uszło - a jak słyszę słowo "góral" to mam gęsią skórkę - w liceum większość poobdzieranych znajomych to były właśnie wypadki na góralach. Też się chłop dwa lata temu tak na góralu wypierdzielił, ze kolano załatwił na amen - jeździć może, ale przy zmianie pogody czuje i to pięknie. A nacapierzył się na ten górski dla mnie jak łysy na grzebień - zupełnie nie wiem, czemu... :(

Gosiak zaproponowała mi: "składak - 3 biegi, wolnobieg, siodło używane 1 lato w elastomerem i żelem, mi się wydaje, że poniżej tego wyposażenie nie powinnaś schodzić".

Na tego drania się zdecydowałam. Tylko teraz potrzebny mi argument, żeby chłopa przekonać, ze surowy składak na początek na prostą drogę, a potem od OD RAZU góral to chyba nie jest dobry pomysł....

go. - 2014-03-13, 08:50

Mikarin, wygodne siodło to akurat dodatek jakby ;)
Chociaż jak ja na Lepperze jeździłam dizajnerskim, to szybko je sprzedałam po knlęłam na nie po dosłownie 2 km :-|

go. - 2014-03-13, 10:30

zojanka napisał/a:
A w rowerze z hamulcem ręcznym po prostu naciskasz hamulec, koło się blokuje, jesteś na swoim piętrze to hamulec puszczasz i po kłopocie. Jak ktoś jest przyzwyczajony do nożnego to przestawienie się na ręczny stanowi problem (odruchowo hamujesz nogami a rower jedzie dalej ;p), ale jak dopiero zaczynasz, to nie powinno ci to sprawiać problemu.


ja bez ręcznego tylnego hamulca w holendrze blokowałam tylne koło w windzie butem, tylko co ładniejszych mi zawsze było szkoda :roll: ;)

Alispo - 2014-03-13, 13:59

Nie widze ogolnie jezdzenia po W-chu czym innym niz góral(pomijając naukę),ok.Szczawna to juz w ogole,na góralu miewałam dosyć(no ale ja jezdzilam po lesie ,to inna sprawa)
go. - 2014-03-13, 14:04

Alispo napisał/a:
czym innym niz góral


jak się lubi taką wyczynową pozycję, nie ma problemów z kręgosłupem i stawami łokciowymi, nadgarstkami itp ;)
Ja może z innej bajki, ale nie wyobrażam sobie rekreacji w -dla mnie- super niewygodniej pozycji atletycznej

Alispo - 2014-03-13, 14:25

To czym jezdzic po gorach?Nie widze innej opcji.
go. - 2014-03-13, 14:26

trekkingiem? W sensie zależy jak jeździć i po jakich górach ;)
A po miejskim afsalcie, tylko różnym poziomowo terenie to czemu nie miejski z biegami po prostu?

arahja - 2014-03-13, 17:44

go. napisał/a:
A po miejskim afsalcie, tylko różnym poziomowo terenie to czemu nie miejski z biegami po prostu?


Mikarin napisała, jak to wygląda w Walbrzychu. Nie bardzo jak miasto ;)
A w ogóle to musisz kupować rower do nauki? Nie dałoby się od kogoś pożyczyć? Mnóstwo ludzi trzyma składaki po piwnicach, jakieś Wigry 3 czy inne Romety powinny się znaleźć.

Mikarin - 2014-03-13, 18:57

Niestety, szukałam, ale koledzy powyrzucali, nawet szwagierka swojego składaka wywaliła na śmietnik, rower chłopa po stłuczce scentrowane ma koła, w ogóle uszkodzony i łańcuch spada, a jeden kolega ma rowery, nawet dwa, ale z karbonową ramą, więc raczej nie pożyczy :(

i powiem szczerze, że ze mnie zdolna bestia i pewnie bym pożyczony rower uszkodziła tak, że bym więcej wydała na naprawę, niż to warte.

arahja - 2014-03-13, 19:31

Mikarin napisał/a:
Niestety, szukałam, ale koledzy powyrzucali, nawet szwagierka swojego składaka wywaliła na śmietnik, rower chłopa po stłuczce scentrowane ma koła, w ogóle uszkodzony i łańcuch spada, a jeden kolega ma rowery, nawet dwa, ale z karbonową ramą, więc raczej nie pożyczy


Ech, szkoda. Gdybym jeszcze miała, kopsnęłabym Ci swojego maluszka, ale sprzedałam za butelkę wina. Tu i tak nie dałabym podjechać, za stromo mam.

Mikarin - 2014-03-13, 19:45

Dzięki, Arahja.

Ale powiem szczerze, że ja się górala po prostu boję na zasadzie jakiegoś irracjonalnego strachu, ze mur-beton spadnę oraz że pozycja jest zupełnie niekomfortowa :( Ale to stanowisko lamerskie, więc pewnie z czapki, na co biorę poprawkę, ze może ulec zmianie.

alken87 - 2014-03-13, 19:54

go. napisał/a:

Ja może z innej bajki, ale nie wyobrażam sobie rekreacji w -dla mnie- super niewygodniej pozycji atletycznej

Ty chyba mieszkałaś we Wro? podjeżdżałaś kiedyś pod górkę przy przejściu podziemnym na Jana Pawła (z prawej strony jadąc od Rynku)? takie mniej więcej nachylenie mają górki w Wałbrzychu, tylko podjazdy są wielokrotnie dłuższe. gdziekolwiek byś się nie wybrała na jakąś dłuższą przejażdżkę to raczej nie można nazwać tego relaksacyjną rekreacją ;)

kira - 2014-03-14, 13:52

Mikarin, trzymam kciuki! u mnie w domu było podobnie, gdy byłam dzieckiem nikt nie proponował mi żadnych zajęć dodatkowych, raz w podstawówce zapisałam się na tańce, to w domu awantura, główny argument "kto cię tam będzie woził?!" fakt, to chyba była zima, nie mieliśmy samochodu... ale mimo wszystko nie miałam żadnego wsparcia ani praktycznie żadnych dodatkowych zabaw ruchowych.
do dzisiaj mam dwie lewe nogi do tańca, nie potrafię skakać na skakance, hulać hula hopem (chcę się nauczyć), basen przerażał mnie chyba do 20 roku życia (nie umiem pływać, ale już lubię się chlapać), na wfie oczywiście zawsze szło mi fatalnie, na rowerze sama nauczyłam się jeździć jako dziecko (na wsi rower to super środek transportu), a z rolkami miałam podobne przygody jak Ty teraz z rowerem :) jeździłam jako dziecko, później z 10 lat nie miałam rolek na stopach, kiedyś sobie kupiłam używki, założyłam raz i wyglebałam na betonie, obdzierając dłoń :D wściekła rzuciłam rolki w kąt, ale znowu wyciągnęłam. teraz jeździłam kilka razy, ciągle mnie gibie i zrywa, ale równowagę jako taką utrzymuję, śmigam trochę niezgrabnie, ale przecież hxxp://demotywatory.pl/3973612 :mrgreen:

-kreska- - 2014-03-15, 07:43

Rozmowa była o składaku wcześniej. Uważam, że do windy to świetny pomysł. 3 ruchy- złożony, nie trzeba się szarpać jak dziewczyny pisały z pionizowanie roweru. W domu też mniej miejsca jeśli się nie ma garażu/bezpiecznej piwnicy. Sama z mężem mam składaki jako "drugi" rower wakacyjny. Pakujemy złożone do samochodu bezproblemowo z walizą. Gdyby nie ta funkcja to byśmy musieli kilka stówek puścić na jakiś zewnętrzny bagażnik.
Mikarin - 2014-03-15, 10:20

Za to pamiętam, jak mi znajoma opowiadała (mieszka w Czarnym Borze, 25 km od Wałbrzycha w stronę Jeleniej), jak raz wzięła damę swojej mamy (z lat 60) i pojechały sobie na zalew na stara piaskarnię do Krzeszówka. Stwierdziła, że żaden góral nie był tal wygodny, nic jej nie bolało, dojechała, wróciła i była mniej zmęczona niż na góralu.
Po prawdzie pewnie jest tak, że póki sobie tyłka nie obije o siodełko, albo łokci nie pozdzieram to wiedzieć nie będę jaka faktycznie jest różnica ;)

Alispo - 2014-03-15, 11:20

Alez bym sobie tam pojechala..chocby na damce..tesknie za tymi okolicami,Mikarin jak mozesz to ucz sie bo masz gdzie jezdzic ze ho ho.
btw-jest 5 szynszyli do wzięcia choćby na DT we Wro,jak masz jakiś pomysl to pisz.

bronka - 2014-03-15, 11:33

Mikarin, ja nic nie doradzę. Napiszę tylko, że rower -fajna rzecz.
Ja wsiadłam po kilku latach nieużywania. Raz się nauczysz i już nie zapomnisz
Mam dużą damkę miejską. Jeździ się bosko, ale po mieście ( w sensie urbanistycznym ;-) ).
Bardzo się cieszę, ze przełamujesz strach- powodzenia!

bodi - 2014-03-15, 21:11

Mikarin masz juz wszytkie dobre rady,ode mnie tylko szacun za odwage I kciuki na droge :)
go. - 2014-03-16, 16:23

-kreska- napisał/a:
Rozmowa była o składaku wcześniej. Uważam, że do windy to świetny pomysł. 3 ruchy- złożony, nie trzeba się szarpać jak dziewczyny pisały z pionizowanie roweru. W domu też mniej miejsca jeśli się nie ma garażu/bezpiecznej piwnicy. Sama z mężem mam składaki jako "drugi" rower wakacyjny. Pakujemy złożone do samochodu bezproblemowo z walizą. Gdyby nie ta funkcja to byśmy musieli kilka stówek puścić na jakiś zewnętrzny bagażnik.

shit! Czemu nie wpadłam na to z 5 lat temu, tylko się szarpałam przez ten lata ze stalową wielką... krową :roll: ;-)

Mikarin - 2014-03-17, 08:34

go. napisał/a:
-kreska- napisał/a:
Rozmowa była o składaku wcześniej. Uważam, że do windy to świetny pomysł. 3 ruchy- złożony, nie trzeba się szarpać jak dziewczyny pisały z pionizowanie roweru. W domu też mniej miejsca jeśli się nie ma garażu/bezpiecznej piwnicy. Sama z mężem mam składaki jako "drugi" rower wakacyjny. Pakujemy złożone do samochodu bezproblemowo z walizą. Gdyby nie ta funkcja to byśmy musieli kilka stówek puścić na jakiś zewnętrzny bagażnik.

shit! Czemu nie wpadłam na to z 5 lat temu, tylko się szarpałam przez ten lata ze stalową wielką... krową :roll: ;-)
No właśnie mój chłop tak się szarpie z rowerem, zresztą - nie mamy piwnicy, garaż daleko i malutki, więc Skoda wejdzie i nic więcej, rower górski męża stoi na korytarzu i graci :/ trzeba go omijać za każdym razem, kiedy się wchodzi do mieszkania.
go. - 2014-03-17, 09:57

Mikarin, to dobrze, że macie bezpieczną klatkę. U nas nawet stare sanki przypięte na klatce do grzejnika potrafili zakosić :evil:
Alispo - 2014-03-17, 09:58

I ze macie miejsce na klatce ;-)
Mikarin - 2014-03-17, 10:05

Ta.... namawiam go, żeby się pozbył tego swojego roweru, bo koło zcentrowane w decathlonie na przeglądzie powiedzieli mu, że nie do naprawienia to jest. Praktycznie już na nim nie jeździ, ale na ramie jest jego ulubiona naklejka z pokemon i rower ma od łebka... i tak sobie stoi :(
Alispo - 2014-03-17, 10:08

Moze niech sobie zawiesi pod sufitem a la plakat ;-)
Mikarin - 2014-03-17, 10:11

Alispo, zasugeruję ;)
Na razie zastanawia się nad wieszakiem na rowery w garażu - żeby je powiesić wysoko pod sufitem właśnie ;)

go. - 2014-03-19, 17:58

Mikarin, kibicujemy i czekamy na fotorelacje :D
Mikarin - 2014-03-20, 08:01

go., obiecł mi chłop ochraniacze na koloana i łokcie - żebym się za bardzo nie poobijała jak będę się wywracać, a ten dwa Was bedzie foty poklatkowo cykał ;)

A tak serio - pewnie się jakieś porobi, bo nigdzie nie widziałam takich zdjęć :P

No i siedzę jak na szpilkach, bo przecież dzisiaj ma być KURIER :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Soul - 2014-03-20, 13:27

Mikarin, moooocno trzymam kciuki i kibicuję!!!

Ja dostałam rower na komunię, czerwony składak.Kilka dni po komunii ojciec pojechał nim gdzieś, zostawił pod sklepem i ... ukradli. Nigdy mi go rodzice nie odkupili.

Pierwszy rower kupiłam jakoś około wieku 20 lat, za pierwsze zarobione przez siebie pieniądze, za sprzątanie domu w Milanówku pod Warszawą :-) Pojechałam z moim przyjacielem Pawłem do komisu, i wybrałam czerwone aluminiowe cudo :-) Pamiętam do dziś wyraz twarzy przyjaciele i sprzedającego, ich niedowierzanie, że potrafiłam tylko przejechać parę metrów jako tako, i że NIE umiałam zakręcać :lol: Żeby wypróbować rower jechałam 6 metrów do końca wolnej przestrzeni, zsiadałam, odwracałam rower i jechałam z powrotem :lol: No mówię ci, robiłam piorunujące wrażenie... :lol: :mryellow:

Także ten tego, nauczysz się! :mryellow: Nikim ani niczym się nie przejmuj ]:->

Lily - 2014-03-20, 13:48

Mikarin, powodzenia :)
Ja to chyba muszę w tym roku w końcu rower wypożyczyć, może się okaże, że jednak umiem jeździć.

Mikarin - 2014-03-20, 14:05

Soul napisał/a:
Także ten tego, nauczysz się! Nikim ani niczym się nie przejmuj
:*

A się narobiło... przyjechał kurier, wyciągnęłam rower, chwilę się zastanawiałam, jak go złożyć do stanu używalności - a kiedy już tego dokonałam (pedały nadal na pasku zaciskowym) to syn się wcisnął, KAZAŁ się posadzić i przewieźć :shock:

go. - 2014-03-20, 14:15

Mikarin napisał/a:
to syn się wcisnął, KAZAŁ się posadzić i przewieźć :shock:


czuje bluesa :D
A jak wrażenia, próbowałaś go coś już "na surowo" dosiąść? :D

Mikarin - 2014-03-20, 14:22

go., w ogóle się go nie boję (pewnie do pierwszej gleby :P ). Fajnie się siedzi. Potrafię się na nim utrzymać na odcinku dwóch metrów :mrgreen:
Młody zakochał się w dzwonku <3
Tylko musze obczaić co jest co, bo sie gubię. Coś tam czytałam, ale inaczej jest poczytać, a inaczej wajchę przesunąć.

Przy prawej rączce jest luźna dźwignia - ma być luźna, czy coś popsułam?

go. - 2014-03-20, 14:27

Mikarin, nie powinna być za luźna. Może coś w przesyle coś rozjechało jeśli na tej stronie leżał, a na nim ileśtam kg innych pak(?) Ale to wystarczy pewnie mocniej śrubkę ścisnąć- w sensie dokręcić :) o ile nic nie strzeliło, ale chyba nie. A zaciska hamulec?
Mikarin - 2014-03-20, 14:30

go., o ile się nie mylę... to chyba jest hamulec przedni, bo na lewej mańce hamuje na tył.
Nie, nie zaciska, ale czarna lina wyskoczyła z uchwytu i zwisa luzem na dół - to chyba jest ten problem.

[edit] chodzi mi o ten czarny kabel. Pewnie oberwał od pedałów, bo są do niego umocowane.

go. - 2014-03-20, 14:37

Mikarin, po 18stej Ci odpiszę ok? jak to przeczytam Arowi
Mikarin - 2014-03-20, 14:39

go., to ja zrobię fote i wrzuce ci na fb, bo za bardzo nie wiem nawet, jak to opisać, ale spoko - może chłop mój przyjdzie i w 2 minuty zrobi - albo i nie, zobaczymy ;) Jak nie to Decathlonie jest serwis, mojego chłopa już tam znają, damy radę :)
go. - 2014-03-20, 14:42

Mikarin, a nie wyskoczyło to z klocków przy kole? zobaczysz? bo jeśli tak to wystarczy włożyć tam linki o zaczepy:) jo, ale ze zdjęciem będzie najprościej :)
Mikarin - 2014-03-20, 14:49

go., fota na FB, zaraz aładuję na Picassę jak chcesz i jeszcze tutaj dam.
go. - 2014-03-20, 14:54

Mikarin, spoko, na moje linka się wysunęła z klamki, ale jeszcze A. pokażę i odpiszę czy jo :)
Mikarin - 2014-03-20, 14:55

Lewy:



Prawy:



Pewnie pierdoła, ale wolę się zapytać....

alken87 - 2014-03-20, 18:32

dzisiaj na parkingu przedszkola zobaczyłam rower z przyczepką i byłam w szoku że w Wałbrzychu ktoś tak jeździ :mryellow: koleżanka mi powiedziała, że to Japonki tak wożą dzieci do przedszkola :-D
tak więc pomyślnej nauki, a będziesz niedługo też tak pomykać ]:->

Mikarin - 2014-03-20, 18:45

alken87, ja już obczajałam te przyczepki ]:->
Chłop zrobił hamulec, sprawny, daje radę, w sobotę pierwsza jazda :P

Mikarin - 2014-03-20, 19:31

O masakra. Znalazłam zdjęcie faceta na rowerze z kółkami bocznymi

alken87 - 2014-03-20, 19:33

ale jaki tłum go podziwia :mrgreen:
panikanka - 2014-03-20, 22:49

Mikarin trzymam kciuki, rower jest wspaniały :-D ja też nie miałam za dużo aktywności za dziecia. Pływania nauczyłam się ok 23 r.ż. zawsze mi było głupio z tego powodu, bo odpadał basen, odpadało jezioro i z przymusu wolałam góry :oops: ;-) ... Ale przełamałam się w końcu i sama na basenie pełnym ludu pływałam przy murku co by w razie czego się złapać :mryellow: i co raz dalej coraz głębiej i coraz dalej od murku i jakoś poszło, potem mnie mąż trochę szkolił z różnych technik, ale mi wystarcza moja emerycka żabka, nawet do przepłynięcia całego jeziora wzdłuz i wszerz i jestem siebie dumna i nie muszę wymiatać krałlem ;-) także trzymam kciukasy, bardzo fajnie, że się przełamujesz i uczysz :-D
Mikarin - 2014-03-21, 23:21

[edytuję poprawiając błędy składniowe i literówki - zmęczenie fizyczne nie sprzyja poprawności]

Dzisiaj, po dwóch godzinach na parkingu jestem w stanie przejechać - wprawdzie zygzakiem ale zawsze - jakieś 150-200 metrów. Zaliczyłam dwie załamki - jedną, że za stara jestem, i drugą, że nie jestem w stanie, przy starcie z prawej nogi, wcelować lewą na pedał. Ugh.... Że w ogóle drugą nogą w drugi pedał nie wceluję, tylko mi ucieka i pedał, i noga.
Potem chłop mnie trzymał i coś kombinował, przechylał na boki, żebym balansowała kierownicą; w końcu namówiłam go jednak na odkręcenie pedałów (czemu był baaaardzo przeciwny) i się kilka razy przejechałam na zasadzie biegówki, a jak już się poczułam w miarę pewnie (w sensie że wiedziałam, jak mam tą kierownica kręcić, żeby się nie wywalić) - wrzuciliśmy pedały i jakoś dałam radę pojechać.
Nie wywróciłam się ani razu.
Natomiast nie za bardzo wiedziałam, jak hamować i rower rozpędził się tak, że straciłam równowagę, musiałam z niego zeskoczyć i tak trzepłam o podjazd, że się składaczek złożył z wrażenia :shock: Dosłownie na pół - zabezpieczenie ramy się rozpięło, nie wiem, jak....

Po dwóch godzinach ja miałam dość i rower pewnie też, bo się okazało, że:
1. ciągle startuję z 3 biegu;
2. mam totalny flak na tylnym kole (zauważyliśmy po skończonej jeździe, więc pewnie nieźle oberwał)
3. Chyba uszkodziłam dynamo ;(
4. Nie umiem korzystać z hamulców i w ogółe nie potrafię za bardzo hamować.
5. Jadę tylko na odcinku prostym...

Czas powoli już nam się koczył (Czy raczej siły), więc podeszliśmy na stadion (parking, na którym się uczyłam ma lekki spad ;) ), ale było tam tak miałko, że nie byłam w stanie przejechać nawet 2 metrów. Byłam tak zmęczona, że olaliśy nawet kompresor (była już 22:00), więc wróciliśmy do domu.

arahja - 2014-03-22, 00:31

Ej, ja też umiem wsiąść na rower tylko z jednej strony :-) to akurat chyba kwestia osobnicza...
Mikarin - 2014-03-22, 07:42

arahja, biorąc pod uwagę, że ostatni raz siedziałam na rowerze 11 lat temu i zaliczyłam kilka takich serio bolesnych gleb - cieszę się, że od zera udało mi się przejechac te 100 metrów :) A czy start na lewy pedal czy prawy to jeszcze wydzie w praniu - ruszac umiem i w miarę utrzymać się na linii prostej też, więc.... to jest chyba już jazda na rowerze, tak? (albo jakiś jej ekstrawagancki sposób :mrgreen: )
MartaJS - 2014-03-22, 07:45

Mikarin, gratulacje :-)
kamma - 2014-03-22, 08:45

Mikarin, brawo!!! A będzie tylko lepiej :)
Kat... - 2014-03-22, 09:00

Mikarin, super! Ale postępy! :-)

Ja jeździłam tylko jako dziecko na wsi na wakacjach, nigdy w mieście i kupiłam sobie rower, 40letnią damkę (zwaną pieszczotliwie pomarańczowa strzała ;-) ) jak Z miał 2 lata. Na początku czułam się mało pewnie, i skręcanie też było stresujące lekko ale chwilę później pomykałam z nim w foteliku i się z tego cieszyłam czego i Tobie życzę :-)

margrete - 2014-03-22, 09:50

Mikarin, przeczytałam cały wątek. Jesteś dzielna kobieta! - to po1.
A po2- jesteś moim motywatorem, bo ja tez mimo 29 lat nie umiem jeździć na rowerze... i do tej pory myślałam, że jestem jedynym takim przypadkiem na świecie ;)
U mnie wyglądało to trochę inaczej- w dzieciństwie uczyłam się jeździć na rowerze w ten sposób, że byłam asekurowana kijem wbitym w bagażnik roweru, który prowadził mój tata. Ale jak już miałam sama przejechać kawałek, to bałam się panicznie. Parę lat temu, za sprawą mojego męża, znowu podjęłam próbę nauczenia się jazdy na rowerze... no nie powiem, mimo bardzo trudnych początków (startowanie i wsiadanie z biegu lub ustawianie się na asekurowanym rowerze) było lepiej. Co ciekawe, lepiej jechało mi się po podleśnych wertepach niż po asfalcie (może to kwestia tego, że wiedziałam, że upadek na trawę będzie mniej bolesny niż na asfalt...).
Teraz mąż namawia mnie na poważne zabranie się za ten temat, bo jesteśmy wycieczkową rodziną i gdybym opanowała rower otworzyło by się przed nami wiele fajnych opcji :) A ja ciągle się boję.. szczególnie wyjechania tym maksymalnie niestabilnym, kruchym sprzętem na ulicę.
Także trzymam kciuki, motywuję się i do boju kobieto! Widzę, że zapał masz duży i przełamujesz lęki, podziwiam, gratuluje i będę obserwować watek :)

Soul - 2014-03-22, 12:13

Mikarin, super, jak na pierwszy raz, naprrrrrawdę! :-D

Ja do tej pory startuję z jednego tylko pedału, i wsiadam tylko z jednej strony :mryellow:

Będzie tylko lepiej, mówię ci :-)

go. - 2014-03-22, 12:31

Dziewczyny, ale patrzcie- dlaczego zawsze na lodowiskach się jeździ w stronę odwrotną niż ruch wskazówek zegara? Bo ludzie umieją przekładankę tylko w lewo :mrgreen: Więc preferowanie jednej strony jest normalne jak prawo czy lewo-ręctwo :lol: Ja hula hop też tylko w jedną stronę ogarniam, w drugą kręcenie idzie jak po grudzie ;-)

Mikarin, pompkę woź pod siodełkiem. W małych kółkach dużo mniej powietrza, więc nawet mały ubitek dużo bardziej widać

Mikarin - 2014-03-24, 14:10

go. napisał/a:
Ja hula hop też tylko w jedną stronę ogarniam, w drugą kręcenie idzie jak po grudzie
Ja ogarniam w obie strony :P
Soul napisał/a:
Ja do tej pory startuję z jednego tylko pedału, i wsiadam tylko z jednej strony
arahja napisał/a:
Ej, ja też umiem wsiąść na rower tylko z jednej strony
go. napisał/a:
preferowanie jednej strony jest normalne jak prawo czy lewo-ręctwo
Ale tu nie chodzi o to, że ja preferuję jedną stronę czy drugą, tylko ze jak startuję z jednej nogi, to nie umiem wcelować drugą nogą w pedał i mi do tyłu ucieka :oops: Niezdara jeszcze trochę ze mnie i tyle.
I na razie to by było tyle z nauki jazdy, bo śniegiem u mnie sypnęło wczoraj wieczorem, temperatura ujemna i na razie jestem uziemiona w domu - ale podstawy są, wiec będzie od czego zacząć przy lepszej pogodzie :mrgreen:

olgasza - 2014-03-24, 15:23

i tak gratki!
hxxp://biznesnafali.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=13472%3Arusza-ogolnopolska-akcjadziewczyny-na-rowery-2014&catid=26%3Asport

Mikarin - 2014-03-26, 21:25

ivonka, raczej dłonie i kostki ;)

Dzisiaj pojeździłam sobie po parkingu wałbrzyskiego makro - u nas oczywiście parking ogromny, a samochody można policzyć na palcach dwu dłoni :)

Nauczyłam się skręcać w prawo! Dalej jade zygzakiem, ale już potrafię w miarę nakierować tor jazdy na dane miejsce. J. chciał, żebym umiała sobie przejechać slalomem między pachołami... to wrąbalam się dwa razy na pachołek, raz na wiatę osłaniającą wózki, raz mi się spodnie zahaczyły o zapięcie ramy (poprzednim razem jechałam w leginsach, więc problemu nie było) i dwa razy wjechałam w J., na szczęście zdązyl uskoczyć.

Na zakończenie zawieźliśmy rower do Decathlonu na przegląd. Mina serwisantów - POCKER FACE FULL PROFESSIONAL - bezcenna :mryellow: :mrgreen: :mryellow: :mrgreen: :mrgreen:

go. - 2014-03-26, 22:19

Mikarin, jak u A. w pracy moją kozę zobaczyli to tylko powiedzieli do niego "ale złom już wywoziliśmy" :-P
bodi - 2014-03-26, 22:29

Go., :mryellow:

Mikarin gratulacje!! :D

lilias - 2014-03-27, 09:25

Gratki :D
alken87 - 2014-03-27, 17:00

gratulacje :D
go. - 2014-03-27, 18:15

no, jak strach i wątpliwości przełamane to już będzie tylko lepiej :D
Mikarin - 2014-03-28, 12:35

go., no, żebyś wiedziała! Ale wzięłam się na sposób i zaczęłam gdzieś na blogu zapisywać swoje spostrzeżenia względem tego, jak się człowiek zmienia przez rower - bo serio, całkowicie inaczej się patrzy na świat. Podobnie miałam z pojami, ale poje sa mało popularne, natomiast rower już tak i powiem Ci, że całkowicie inaczej to wygląda, zanim człowiek wsiądzie na rower i pojedzie, a całkowicie inaczej po jakichś 1000 metrach, kiedy już się to i owo z podstaw opanowało.

To w sumie dziwne uczucie, tym bardziej, ze u mnie jest rozciągniete w czasie (chory mąż i marudzące dziecko ze skokiem rozwojowym), więc mam co obserwować i zapisywać ;)

Mikarin - 2014-03-28, 12:53

Tak mi się teraz przypomniało. Pierwszego dnia, jak się uczyłam jeździć na parkingu pod Realem kręciło się pełno ludzi - jakas młodzież siedziała w aucie i piła piwo, robotnicy kończyli pracę w pobliskiej stawianej Biedrze i pod niedziałającą latarnią sobie siedział jakiś ubrany na czarno koleś. Jestem wyczulona na takie typy, to i go szybko zobaczyłam. Chyba siedział, pił sobie piwko.
No i jak to ja, zaczęłam po jakimś czasie utyskiwać do męża, że "stara głupia baba", "się durnej dupie zachciało" i temu podobne, ale twardo próbowałam, w końcu udało mi się na tyle opanować rower, że przejechałam 20 metrów. No ale to było mało dla mnie, bo miałam taki piękny sen noc wcześniej, że wsiadłam na rower i pojechałam - ten sen był taki piękny - ale się rozbił o kant tyłka w porównaniu z rzeczywistością. Więc ja już zmęczona, zrezygnowana do męża: "Koleś ma pewnie niezle używanie. A niech ma".
Po jakimś czasie chłopak się zabrał i odchodząc poczęstował mnie ciekawym tekstem:
"Jak się na panią patrzy, to przywraca Pani wiarę człowiekowi; żeby ciągle próbować od nowa" - i poszedł. Aż se na siodełku siadłam z wrażenia :lol: i dość długo nie wiedziałam, o co mu chodzi. Tak mnie teraz olśniło ;)

bronka - 2014-03-28, 14:07

Mikarin, gratki!

Ja jak startuję muszę mieć zawsze odpowiednio ustawiony pedał. Inaczej nie ruszę :-P
A nauczyłam się jeździć ponad 20 lat temu...

alken87 - 2014-03-28, 20:38

a to sa ludzie co wsiadają na rower z dowolnej strony i przy dowolnym ustawieniu pedałów? :mryellow: ja np. wsiadam z lewej i prawy pedał musze mieć wyżej. czy to rodzaj upośledzenia? :lol:
go. - 2014-03-28, 22:09

alken87 napisał/a:
a to sa ludzie co wsiadają na rower z dowolnej strony i przy dowolnym ustawieniu pedałów? :mryellow: ja np. wsiadam z lewej i prawy pedał musze mieć wyżej. czy to rodzaj upośledzenia? :lol:


pewnie niewielu. Czemuśw końcu wymyślili wolnobieg :-P :-P

jaskrawa - 2014-03-28, 22:23

ja wsiadam na rower z dowolnej strony i dowolnym ustawieniu pedałów :)
co gorsza najlepiej jeździ mi się na góralu :D . na każdym innym boli mnie dupa i ciężko mi się jedzie w ogóle.

natomiast kiepsko u mnie z poczuciem równowagi. jeśli spróbuję się odwrócić przez ramię (np. przy przejeżdżaniu ulicy i sprawdzaniu czy jakiś samochód nie jedzie), to prawie na pewno zaliczę glebę :mrgreen: ale ja z równowagą zawsze miałam problem (np. nigdy nie odważyłam się przez to wozić Marysi na siodełku z tyłu, zawsze mój niemąż musi ją wieźć).

świetny wątek. Mikarin, idzie wiosna, będzie super :)
jeszcze będziecie zasuwać wszyscy razem (z młodym) :)
brawo, że się zdecydowałaś :)

kamma - 2014-03-29, 11:05

jaskrawa napisał/a:
jeśli spróbuję się odwrócić przez ramię (np. przy przejeżdżaniu ulicy i sprawdzaniu czy jakiś samochód nie jedzie)

a próbowałaś nie odwracać się, ale spuścić głowę i popatrzeć w taki odwrócony sposób? To chyba mniejsze wyzwanie dla zmysłu równowagi.
Mikarin, gratuluję postępów :)

Mikarin - 2014-03-29, 11:23

kamma napisał/a:

jaskrawa napisał/a:
jeśli spróbuję się odwrócić przez ramię (np. przy przejeżdżaniu ulicy i sprawdzaniu czy jakiś samochód nie jedzie)

a próbowałaś nie odwracać się, ale spuścić głowę i popatrzeć w taki odwrócony sposób? To chyba mniejsze wyzwanie dla zmysłu równowagi.
A lusterka rowerowe? :oops:
Lily - 2014-03-29, 11:24

Mikarin napisał/a:

A lusterka rowerowe? :oops:
A to już rzadkość chyba?
kamma - 2014-03-29, 11:26

Faktycznie, zapomniałam o lusterkach :)
Tylko przy lusterkach czasem trzeba lekko skręcić kierownicę, żeby odbiło się to, co trzeba.
Widziałam ostatnio pana z lusterkiem :)

strzyga - 2014-03-29, 20:16

Ja mam lusterko w rowerze. Bardzo przydatna rzecz - nie muszę się oglądać co chwilę, żeby sprawdzić czy coś za mną nie jedzie. Mam tak ustawione, że nie trzeba skręcać kierownicy by dobrze widzieć.
kira - 2014-03-29, 21:31

gratki Mikarin! brawo! :)
emaliia - 2014-03-30, 02:24

Mikarin pomysl moze o lusterku rowerowym doczepianym do kasku, jesli takowy używasz. hxxp://practicalbiking.org/2010/06/how-to-choose-and-use-a-bike-mirror.html/
Mikarin - 2014-03-31, 08:23

emaliia, dzięki, pomyślę.

Na razie mi rower wyregulowali, zrobili mi hamulec tylny tak, że w końcu porządnie hamuje (po raz kolejny puściłam wiązankę na firme kurierską), no i oczywiście zaliczyłam pierwsza glebę - z kostki po stronie ścięgna Achillesa zdarłam sobie skórę - przez skarpetkę :roll: ale chodzić mogę, czyli nie jest źle. W ogóle mąż chciał mnie od razu zabrać do domu, ale uparłam się, że wsiądę i pojadę. Kurcze - kuzynka mi powiedziała, że po stłuczce samochodowej tak się bała wsiąść za kółko, że aż się popłakała, na co dziadek, z którym jechała KAZAŁ jej wsiadać i jechać, bo inaczej mogłaby się zrazić na dość długo. Też wsiadłam, pojechałam, ale po kwadransie już mnie tak noga bolała, że wróciliśmy do domu.
W sumie była to całkowicie moja wina, bo mąż mi robił te obiecane foty, a ja chciałam przyhojrakować, pojechałam za szybko, zamiast hamować ręcznym opuściłam nogę i oberwałam pedałem - mój błąd, jeszcze nie ogarniam kilku rzeczy naraz przy rowerze. A jak ktoś odwraca moją uwagę od razu tracę orientację, odruchowo zaczynam hamować (jak pisałam wyżej - z różnym skutkiem).
Jedyny plus to taki, ze już panuję nad zakrętami w prawo i lewo, i jak mam jechać slalomem, to jakoś mi idzie, ale na dużej odległości ;) i dalej nie umiem skręcić na raz o 90 stopni :(

Mikarin - 2014-04-20, 17:23

No to mąz mnie dzisiaj zabral na wycieczkę po puste Tesco, a potem sobie pojeździłam po kawałku starej ścieżki rowerowej, łącznie chyba z 800 metrów, po 400 w każdą stronę. Skręty, zakręty, pod górkę, z górki, strumyczek, mostek - full serwis ]:-> wymiękłam trzy razy i, kurde, boję się pieszych... byłabym wjechała w jakieś dziecko, więc hamowałam na trawce i niemal spadłam. I tak jest lepiej, bo jako tako trzymam się w obrębie szerokiej ściezki rowerowej i jak mijam pieszych udaje mi się nawet jechać w miarę równo, ale normalnie mam takie nerwy, ze w kogoś wjadę, że szok.

I chociaż nie wyjade jeszcze na ulicę, bo inaczej cały jeden pas będzie mój, to i tak już do przodu :) ponoć kolejny wypad z małżem będzie już od domu do Szczawna (czyli górki górki, górki), zobaczymy, jak będzie.... i chyba muszę kupić kask :(

kamma - 2014-04-22, 21:30

Mikarin, ach, nieustannie Ci dopinguję i cieszę się każdym Twoim sukcesem :-D :-D :-D
agus - 2014-04-23, 11:35

Mikarin, dobrze Ci idzie, najważniejsze, że się nie poddajesz! :D Podziwiam; Twoja nauka jazdy na rowerze to tak jak dla mnie byłaby nauka pływania - ale ja się chyba już nie odważę. Więc - gratulacje. :)
Mikarin - 2014-04-23, 12:47

agus, nie wiem, ile masz lat, ale powiem Ci, że największym motorem jest dla mnie moja mama - chociaż o tym nie wie. Po 20 latach małżeństwa rozwiodła się z facetem, zabrała dwójkę dzieci ( w tym mnie) i zaczęła żyć po swojemu. Nauczyła się pływać w wieku 49 lat. Teraz zapodaje jak baba z cielęciną - normalnie widzi jeziorko i robi plum - jak rybka :D
Ja mam serce w gardle i ciśnienie przedzawałowe jak jadę po ścieżce (u nas nie ma kawałeczka prostej drogi, więc jestem skazana na kluczenie po zakrętach, a nie do końca daje sobie z tym radę), i wiem, ze komicznie musi wyglądać gruba stara baba na składaku, który nie trzyma się drogi porządnie, jechac prosto to ponoć wyczyn (a przynajmniej mąz mój tak mówi) na terenie pod górala z wyższej półki, ale jestem zmotywowana jak kobyła z klapkami na oczach - prosto do celu ]:-> :mrgreen:

Jeździłam po tej trasie:
hxxps://goo.gl/maps/bl2vF]trasa rowerowa Tesco - Solicowo

od Tesco do Osiedla Solicowo - nie ma street view, ale można się domyślić, że prostego kawałka to tam było chyba z 5 metrów :)

Tak więc można :D :mrgreen: ]:->

panimuminek - 2017-11-21, 15:15

Jasne, że się ucz!:D Ja już mam wrażenie, że zapomniałam jak się jeździ, ale to jest kwestia odwagi! Zobaczysz, że nauczysz się szybciej niż myślisz:) Jak się boisz gadania obcych to weź swoją bliską przyjaciółkę lub męża właśnie gdzieś gdzie jest sporo miejsca i w miarę równa droga i niech Ci pomogą bez świadków:) Niestety takie ograniczenia są bardzo deprymujące ale dasz radę:)
lukaszmarzynski - 2018-01-17, 12:38

Warto zaznaczyć, że granicą, która uniemożliwia naukę jazdy na rowerze nie jest sam wiek, a sprawność fizyczna, której brak bardzo ogranicza możliwość nauczenia się jazdy na rowerze.
Weges - 2018-05-16, 18:40

No to już chyba jak najszybciej trzeba zacząć się uczyć :D
lizak34 - 2018-08-24, 16:05

najlepiej z małej górki jechać. Tylko pamiętać gdzie jest hamulec :)
malva - 2018-10-22, 18:50

jakbyście nie zauważyli to post był z 2014 roku i Mikarin na pewno jużsmiga jak trzeba- ale to temat wart przypomnienia, piekny jest :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group