wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - czy wysyłać dziecko do żłobka?

mariaaleksandra - 2014-05-22, 15:47
Temat postu: czy wysyłać dziecko do żłobka?
W zwiazku ze zbliżającymi się narodzinami drugiego dziecka planowałam wysłać J. do żłobka. Jakiegoś pobliskiego, w zasięgu maks. dłuższego spaceru, bo auto mamy jedno (mąż potrzebuje do pracy). Ceny tych żłobków wynoszą od 1200 do 1750zł z jedzeniem za miesiąc. Na państwowy nie ma szans z miejscem.
J. Lubi dzieci, pomyślałam że byłaby to dla niej atrakcja, odwróciłoby to trochę jej uwagę od dziecka młodszego, no i dla mnie byłaby chwila wytchnienia.
Zaczęliśmy więc zwiedzać owe żłoby, żeby wybrać i chyba odezwała się moja trauma przedszkolno-szkolna, bo byłam pozytywnie nastawiona i zdecydowana na ten pomysł, a teraz się mocno waham.
Wiem, że dzieci są różne i ciężko porownać z tym jak będzie u mnie, ale ostatnio z jednym ledwo daje radę.
Zastanawiam się czy lepiej zacisnąć zęby i przebrnąć przez najgorszy rok z dwójką na głowie, byle przetrwać czy próbować z chrobliwie drogimi i nie budzącymi zaufania żłobkami. Bardzo Was proszę o porady, jak to było u Was i co najlepiej zrobić.

jaskrawa - 2014-05-22, 17:59

mariaaleksandra, ja zdecydowanie mówię - wysyłać. powody:
1. z dwójką jest hardkorowo. naprawdę. wiesz, jakoś funkcjonujemy, przyznaję, ale muszę też przyznać, że trochę cierpi na tym moja relacja z Marysią. gdy młody był noworodem i spał ciagle, było lepiej. teraz zrobił się absorbujący, non stop chce być na rękach itd. w domu trudno z nimi wytrzymać, na dworze jeszcze gorzej bo logistyczny prpblem co z nim zrobić gdy nie śpi itd.. chusta nam pomagała, ale teraz upał, poza tym ostatnio nawet w chuście śpi krótko, a gdy się obudzi wytrzyma w niej góra pół h i wtedy problem - do domu wracać nie mogę, bo młoda nie chce (i szkoda mi siedzieć w domu z nimi). czekam aż będzie tak total ciepło - ziemia się wygrzeje, będzie kocyk i młody na kocyk, ale teraz jest naprawdę trudno pogodzić interesy obojga. oczywiście wiem, że młoda dzięki temu nauczy się, że nie jest pępkiem świata (chociaż nie rozpieszczamy jej, ale wiadomo, jednak do tej pory siłą rzeczy ona była naj i trudno tego uniknąć... jednak muszę przyznać, ze nie raz zdarzyło mi się odpowiedzieć jej z poirytowaniem "słuchaj, nie teraz, muszę uśpić Jasia" - i gdy go usypiam, ona zawsze coś chce, doprowadza mnie to do szału, mimo że wiem że to nie jej wina - jest jeszcze małym dzieckiem i nie rozumie. naprawdę rozdarta jestem gdy jestem sama z nimi w domu...

2. żałuję, że Marysi jeszcze od września nie wysłałam. Koleżanki córeczka, rok młodsza, zupełnie inaczej się rozwija. chodzi do żłoba od kiedy skończyła półtora roku. to dziecko, młodsze od Marysi równo rok, potrafi usiąść przy stole i zjeść samodzielnie talerz zupy (przed żłobkiem była niejadem, chudzinką, która jadła bardzo niewiele produktów).
Marysia oczywiście też potrafi, technicznie rzecz biorąc - rzecz jasna łyżki używa :D , ale mimo naszych starań, nie jest w stanie wysiedzieć przy stole tyle czasu, żeby zjeść chociaż pół porcji. po prostu trzeba by ją przywiązać... nie pomaga nasze dawanie przykładu (staramy się razem zasiadać, żeby widziała, że wszyscy jemy, że tak może być miło), po prostu po minucie schodzi z krzesła i biegnie się bawić albo kręci się nieustannie, zapominając o jedzeniu. pracujemy nad nią od początku i efekt marny. i kolezanka sama przyznaje, że ich dziecko żłobek tak wychował - bo żłobek ma coś, czego my nie jesteśmy w stanie stworzyć w domu - atmosferę - wszystkie dzieci siedzą i jedzą - i autorytet obcych dorosłych, jednak trudniej podważalny niż autorytet rodziców, którzy, jak my, nie pozwalamy jej na wszystko, ale jesteśmy jednak jej rodzicami i kochamy ją mimo wszystko. i ona to wie.

jedyny minus żłoba wg mnie to choroby, które mała przyniesie do domu.
ale mimo to, jeśli byloby mnie stać, nie wahałabym się.
u nas żłoby są za drogie, minimalna cena 1750 + żarcie czyli wychodzi ponad 2000/mc, nie mamy tyle do wydania.

majaja - 2014-05-22, 18:16

Matylda lubi chodzić do żłobka,a ja myslę, że warto spróbować, rozwiązac umowę i zabrać ją stamtąd zawsze możesz.
Nie wie czy żłobkowe dzieci rozwijają się szybciej i są bardziej samodzelne, moje w porównwniu z nieuczęszczającymi rówiesnikami są bardziej ale może to moja zasługa :P

jaskrawa - 2014-05-22, 18:17

dopiszę jeszcze - wcześniej mały mi przerwał - to oczywiście zależy też od dziecka.
wrażliwego i z natury "lękliwego" malucha nie posłałabym.
ale moja córeczka taka nie jest, jest do przesady samodzielna, bardzo energiczna. dla niej żłobek byłby idealnym wyjściem, bo ona nie ma jakiegoś rozbudowanego poczucia tęsknoty za nami, a wiem, że są takie dzieci, nawet w jej wieku - nastawione na mamę czy tatę i przywiązane bardzo. Mary od początku była takim trochę "cygańskim dzieckiem", dobrze się czuje z ludźmi których zna i gdy coś się dzieje. a przy młodszym braciszku trochę się męczy i żaluję, że nie jest w tym czasie w żłobie. na pewno byłoby nam łatwiej o dobrą relację. teraz bardzo wiele mnie kosztuje nieokazywanie jej zniecierpliwienia - np. gdy robi coś wolno, w czym muszę jej asystować, a słyszę, że mały się obudził. i wtedy co - olać go czy przerwać jej? gdyby skrócić ten czas, kiedy jestem z nimi sama - wszak tata z reguły już ok 15tej z pracy wychodzi, więc nie byłoby problemu, byłoby nam o wiele łatwiej.
dajemy jakoś radę, ale myślę, że ten czas będzie mnie kosztował kilka lat życia (stres je skraca jak wiadomo :D )
a jakieś "testy" robisz? zostawiacie małą gdzieś bez Was? babcia, znajomi? u nas dobrym testem jest płatny placyk zabaw w Reducie - idziemy robić zakupy, a młoda zostaje, czasem nawet na dwie godziny, z panią, która "pilnuje" placyku. i gdy wrócimy wcale nie wydaje się jakoś bardzo zadowolona, że to już... :)
myślę, że dobrze jest sprawdzić, czy młode jest już właśnie w ty aspekcie gotowe, czy nie przeżywa rozłąki jakoś mocno - i negatywnie.

majaja
, mnie nie chodzi o "szybszy" rozwój (dlaczego miałoby mi w ogóle zależeć na czymś takim?), ale o to, że, z tego co widzę, żłobkowe dzieci jakoś łatwiej się uczą różnych społecznych zasad i zachowań - po prostu mają więcej czasu na praktykowanie tego, bo są w grupie kilka godzin dziennie. to pewnie zależy też od dziecka.
pod każdym względem Marysia rozwija się zupełnie normalnie - w wielu sprawach (możliwości ruchowe, samodzielność, ubieranie się itd.) wyprzedza rówieśników, mimo że nie chodzi do żłoba. więc nie twierdzę, że ten rozwój dzieki żlobkowi jest jakiś "szybszy". ale np. jedzenie - i skoncentrowanie się na nim - jak pisałam - ponosimy sromotną porażkę cały czas. a sądzę, że żłobek bardzo by nam pomógł te problemy rozwiązać.

Agnieszka - 2014-05-22, 18:41

Wspomniałaś, że byłoby to ułatwieniem dla Ciebie, zaryzykuj. Rozważałaś domowe żłobki, kluby malucha.
Czasem w placówkach miejsca się zwalniają bo choroby, zmiany sytuacji w rodzinie...

majaja - 2014-05-22, 20:02

jaskrawa napisał/a:
majaja, mnie nie chodzi o "szybszy" rozwój (dlaczego miałoby mi w ogóle zależeć na czymś takim?)
jak zwał tak zwał, myślę, że mamy na myśli to samo.
Lily - 2014-05-22, 20:07

jaskrawa napisał/a:
ale o to, że, z tego co widzę, żłobkowe dzieci jakoś łatwiej się uczą różnych społecznych zasad i zachowań
No to też jest rozwój przecież :)
strzyga - 2014-05-22, 21:31

mariaaleksandra, a nie myślałaś, żeby zatrudnić nianię? Chociaż na parę godzin dziennie? U nas tak właśnie będzie. Mamy nianię do Antosia i jak urodzi się drugi bejbik to dalej będziemy ją zatrudniać (jasne, że na macierzyńskim mogłabym sama opiekować się dwójką, wolę jednak uniknąć hardkoru, o jakim pisze jaskrawa :mryellow: ). No a jak ja po roku wrócę do pracy to ta sama niania zostanie z Franią (to na razie robocza nazwa :-P ), a Antek zacznie przedszkole. Może to jest wyjście dla Ciebie, skoro masz obawy przed żłobem?
Kat... - 2014-05-22, 21:51

mariaaleksandra, ja również bym posłała i nawet powiem Ci, że mam zamiar jeszcze teraz złożyć papiery do państwowego i liczyć na to, że ktoś się rozmyśli i Dana pójdzie od września. Zyga poszedł jak miał 2 lata i to było super. Ale on też był takim cygańskim dzieckiem, z Daną byłoby trudniej ale ostatnio takie postępy poczyniła, że wierzę, że czułaby się dobrze.
Ja wcześniej byłam uprzedzona i bałam się ale już po pierwszym dniu adaptacyjnym byłam w szoku jakie to fajne miejsce- zwykły państwowy żłobek. Panie cudowne. Nie chorował wcale dużo, ominęło go zapalenie spojówek, które wymiotło połowę dzieciaków na jakiś czas.
I z punktu widzenia odciążenia bardzo polecam. Mimo, że Z miał 4 lata jak się D urodziła i dużo rozumiał, to i tak w dni kiedy nie chodził do przedszkola było mi samej z nimi bardzo trudno. Jego jedzenie, podcieranie były podporządkowane jej maratonom jedzenia.
I przepraszam, nigdy nie korzystałam z niani ale jestem uprzedzona po tym co codziennie widzę na placach zabaw- jestem jedną z bardzo niewielu matek z tak dużym dzieckiem, większość przed 16 to opiekunki i babcie- już lepiej żeby dziecko miało szansę się pobawić z innymi dziećmi, ponudzić, posnuć niż siedzieć z dorosłym, jeść i słuchać wiecznego gadania i mówienia jak się można zachowywać a jak nie, kiedy się jest grzecznym a kiedy nie (wybaczcie ja naprawdę jestem uprzedzona).

mariaaleksandra - 2014-05-22, 22:12

Dzieki za odpowiedzi.

Myslalam o opcji wziecia pani, ktora by mi pomagala sprzatac i gotowac, ogarniac ogolnie, ale w to ze mnie odciazy od opieki nad dziecmi to watpie, bo jak jestem w domu to Jagna chce byc ze mna raczej. Po za tym kusi mnie towarzystwo innych dzieci, ktorych niania nie zapewni, no i znalezienie dobrej niani to tez niezly wyczyn.
J dobrze sie czuje w grupie i nie ma problemu z rozlaka w przypadku rozstan 2-4h. Na poczatku pewnie bym jam ogla zostawiac do drzemki tylko, ale budza sie we mnie tez takie obawy, ze przeciez umiejetnosci spoleczne predzej czy pozniej nabierze, a emocjonalnie to nie wiek jak w takim zlobie. Da sie jakos.sprawdzic gotowosc dziecka?

Jaskrawa, niezle ceny, myslalam zet o 1750 to juz hardkor hardkorow...

Humbak - 2014-05-22, 22:42

Ja bym wysłała, tylko wcześniej zrobiła przegląd - żłobków, klubików, może też niań.
Nianie są różne, żłobki też są różne. Szczerze mówiąc najtrudniej jest znaleźć to właściwe. Ja kiedyś nie chciałam starszych pań jako niani, to jeszcze z kubą poznałam taką odlotową nianię i jej koleżanki - nianie też fajne że jeszcze zdążyłam się od nich wiele nauczyć. Z kolei niedawno widziałam młodą kobitę, krew mnie zalewała, nie pozwalała dziecku nawet biegać (!) po podwórku, biegnąć za nim żeby trzymał ją za rękę (!) - nawet jedno z dzieci w końcu ją zapytało czemu on nie może biegać, zignorowała pytanie. Normalnie przykro się patrzyło. W takich chwilach zawsze się waham czy nie powinnam się odezwać :roll:
Z kolei żłobki niektóre są genialne, dzieci się świetnie rozwijają, robią wiele ciekawych rzeczy, bawią się, uczą itd, ale mam koleżankę też która pracuje w żłóbku z niemal 30 dzieci - niby pań na te dzieci sporo ale to i tak hurtownia, plus dyrektorka która mimo otwartości pań prowadzi żłobek rygorystycznie - dzieci mają zjeść do końca, spać wszystkie, ubranka czyste itd. W placówce monitoring więc nawet gdyby nauczycielki chciały dać więcej swobody dzieciom to nie mogą.
Bywa różnie. Ale pomysł uważam b. dobry

Co do gotowości - ja z natalką (2 latka) miałam tydzień swobodny - przychodziłam do przedszkola się bawić, na jakieś 2h. Natalka się bawiła, ja byłam w sali z boku i stopniowo się wycofywałam. Okazało się, że już na 3 dzień mogłam pójść na spacer ;) Po tygodniu się zdecydowaliśmy i została :)

Agnieszka - 2014-05-22, 22:53

Moja córka miała starszą nianię (mialam pracujących rodziców, nieuregulowaną sytuację i musiałam wrócić do pracy). Bdb trafiłam i w przeciwieństwie do innych podwórkowych które interesował komputer, spokój nasza łaziła a babcią jest dla nas do tej pory, mamy kontakt. Mamy z podwórka też ją zatrudniały i były zdziwione, że to nie babcia taka prawdziwa.
majaja - 2014-05-22, 23:17

mariaaleksandra napisał/a:
a emocjonalnie to nie wiek jak w takim zlobie. Da sie jakos.sprawdzic gotowosc dziecka?
ale w zasadzie co masz na myśli? bo sama pisałaś, że dobrze znosi krótkie rozstania ... a reszta to umiejętności społeczne itp. Moja córa od początku uwielbia chodzić do żłobka,na hasło idziemy do dzieci? jest zawsze tak i leci się ubierać się; fakt, że udało mi się z tym żłobkiem, panie są super, dzieci akurat tyle ile trzeba niespełna 20 w grupie, gotować nie muszę. Dzieciak gada jak najęty i zazwyczaj da sie ja zrozumieć, spiewa i ma koleżanki swoje na które reaguje radośnie. Zresztą dwulatak to już opowie jeśli coś jest nie halo, coś się stanie. Zrezygnować zawsze możesz a dwulatki to już naprawdę bardzo społeczne istoty.
gaba - 2014-05-23, 08:24

Jak najbardziej wysłać i powodów jest wiele, zaczynając od Twojego komfortu i spokoju po rozwój społeczny maluszka. Jako, że znam sprawę od drugiej strony wiem, że można trafić na naprawdę cudowne miejsce i opiekunki z powołania. Mi się zawsze kojarzy pierwszy dzień dzieciaczków w przedszkolu, kiedy nauczycielki mówią:" dobrze to teraz zrobimy kółeczko, wszystkie dzieci złapią się za rączki" i połowa grupy łapie się i ustawia a reszta patrzy i nie wie o co chodzi, od razu widać które są żłobkowe. Dwulatki świetnie się integrują z dziećmi i potrzebują innych dzieci a nie tylko towarzystwa dorosłych. Myślę, że warto spróbować.
1700 zł :shock: masakra jakaś !!!! W moim klubiku malucha 800 - 850 z wyżywieniem, może pomyślcie nad przeprowadzką do Szczecina :mrgreen: :mryellow:

Lady_Bird - 2014-05-23, 08:51

mariaaleksandra, spróbujcie!Zawsze możesz zrezygnować jeśli poczujecie, że jeszcze nie czas.

Moja Natalka chodzi do żłobka. Chociaż teraz jestem na zwolnieniu i w domu to też ją posyłam, ona ma tam już swoje przyjaźnie, swoje ciocie ulubione, no swój świat.

faf - 2014-05-23, 09:27

w większości żłobków są bezpłatne godziny adaptacyjne (ok. 20h). czasami jest opcja, że pierwszy dzień adaptacji można spędzić z dzieckiem, wspierać i obserwować jak sobie radzi. nie wiem czy w ciągu tych 2 godzin się przekonasz do miejsca ;) ale te 2h dziennie przez 2 tygodnie pozwalają dziecku łagodnie się oswoić z m-cem.
mariaaleksandra - 2014-05-23, 09:29

Faf w tych co bylam bylo w jednym 3h adaptacyjne, w drugim 6, w trzecim wcale...
faf - 2014-05-23, 10:26

?? to może im trzeba by zadać pytanie jak się dowiedzieć czy dziecko jest gotowe... eh
ninok miał 10 mieszków jak poszła do żłoba i gdybym mogła jeszcze raz to bym poczekała do roku, bo oswajanie zajęło jej 2 m-ce. z drugiej strony, teraz do naszego żłoba zaczyna chodzić 1,5 roczna laseczka i też już z m-c się oswaja (poza tymi godzinami adaptacyjnymi).

a jest opcja, żeby wykupić pół pakietu na razie?

jaskrawa - 2014-05-23, 10:37

Lily napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
ale o to, że, z tego co widzę, żłobkowe dzieci jakoś łatwiej się uczą różnych społecznych zasad i zachowań
No to też jest rozwój przecież :)


no właśnie, jak pisze majaja - zwał jak zwał, chodzi o to, że to jest (wg mnie) pomoc dla rodziców w rozwoju w tym aspekcie :D . przecież wiadomo, że dziecko nieżłobkowe też się tego społecznego współżycia nauczy, ale może (statystycznie rzecz biorąc, wiadomo że dzieci są różne i rodzice też) idąc do żłoba, nauczyłoby się nieco wcześniej. a im wcześniej tym łatwiejsze jest życie z takim dzieckiem :D , co przy dwójce maluchów ma niebagatelne znacznie (coś wiem na ten temat) :)

co do niań - ja różne panie obserwuję u nas na placykach. jedne - cóż, wredne sucze, nie da się ukryć, takie w typie guwernantki - dziecko ma chodzić jak w zegarku (ale akurat to też jest wynik wymagań rodziców, mam na myśli jeden konkretny przypadek znajomego dizecka z placyku )), ale znam tez co najmniej kilka naprawdę fantastycznych babeczek.

rosa - 2014-05-23, 11:00

ja dla równowagi :mrgreen: jeżeli bym nie musiała (praca, problemy zdrowotne) to bym nie wysłała. ale moje dzieci nigdy nie były spragnione towarzystwa rówieśników :-)
a jak z jedzeniem, te żłobki mają w ofercie wege wyżywienie?

MartaJS - 2014-05-23, 11:15

Ja tak samo - nie muszę, więc nie wysyłam. Ale nie muszę = opiekujemy się z mężem na zmianę + w miarę swobodnie ustalany czas pracy. Jakbym miała siedzieć z nimi sama, to pewnie bym wysłała w kosmos, nie tylko do żłoba :-P
mariaaleksandra - 2014-05-23, 12:23

Faf pol pakietu jest zazwyczaj tansze o 200-300zl wiec bezsensu raczej.

Ja rozne opiekunki widuje, ale rodzice tez maja wlasnie rozne wymagania, zadna ze znajomych z widzenia nie porywa mnie na tyle by np podkupic :) (zartuje, chocp odobno tak sie robi).
Po za tym jak by byla taka jaka bym chciala, to by byla duzo fajniejsza ode.mnie i bylabym zazdrosna :) a tak na powaznie to najwiekszy problem to zima i nawet super opiekunka nie zdziala cudow jak pogoda niespacerowa i dzieci brak.

No nic, musze kontynuuowac szukanie....

Rosa wiekszosc prywat ma catering i opcje kazdej diety (bezmiesnej, bezglutenowej, alergicznej) ale moje dziecko i tak nic nie je, wiec nawet nie dopytuje. Ale z innych zrodel wiem, ze to cateringowe zarcie to srednie smakowo, zazwyczaj przywozone w termosach, juz nie podgrzewane (ew mikrofala), malo urozmaicone.

Kat... - 2014-05-23, 12:33

Przepraszam, mimo, że nic do żłobków nie mam i się cieszę, że Z chodził bo ja mogłam iść do pracy i szczerze mówiąc już nie bardzo wiedziałam co z nim robić, to nie uważam, żeby argumentem za było uspołecznianie i kontakt z rówieśnikami. Dzieci w tym wieku przecież i tak nie bawią się razem ale obok siebie a w społeczeństwie i tak żyją. Nie ma co ich wypychać za wcześnie jeśli nie trzeba.
Ja mam dobre doświadczenia z żłobkiem i polecam szczególnie w takiej sytuacji w jakiej jest mariaaleksandra. Mamy córki z tym samym wieku i ja dopiero teraz mam wrażenie, że ona zajmuje mi strasznie dużo czasu. Wcześniej jakoś łatwiej zasypiała i na dłużej, więcej się snuła, sama sobą zajmowała a teraz dużo mówi, szybko się nudzi, ma swoje wymagania, które rozumiem i nie mogę lekceważyć.
Nie wiem co by było gdyby nie to, że jak się urodziła miałam jeszcze miesiąc przedszkola a potem wakacje i pomoc dziadków i urlop męża. Jak miała 4-5 miesięcy Z był chory a ona miała maratony ssania po pół dnia, nikogo nie mogło być w pokoju bo ją to rozpraszało. To była masakra. Biedaczek sam siedział u siebie i czekał. Na szczęście to były 2 tygodnie, nie wyobrażam sobie jakbyśmy funkcjonowali jakby tak miało być codziennie.

mariaaleksandra - 2014-05-23, 13:08

Kat do mniet ez nie przemawia cel uspolecznienia, ale widze ze ona zupelnie inaczej sie zachowuje w grupie. Bardzo lubi dzieci, nawet jak sie bawia obok, choc ma paru przyjaciol z ktorymi naprawde jest juz fajna interakcja. Jak jest ladna pogoda i wychodzimy na podworko (mnostwo super dzieci, fajnych rodzicow, opiekunow, dla mnie tod uzy dpoczynek) a ja nie mam dziecka bo sie samo soba zajmuje. I to do mnie przemawia, tylko ciezko znalezc fajny zlobek. Ja sama zaczelam sie tak wahac, bo jak zaczelismy je ogladac to mi wrocily moje wspomnienia ze zlobka i przedszkola, ktore nie sa fajne. Pare sytuacji, ale.generalnie takie poczucie osamotnienia, smutek, pamietam ze nie lubilam tam chodzic, pamietam ze tylko czekalam na to az mnie ktos odbierze i ciezko mi po prostu, bo nie chcialabym fundowac tego J.

A jeszcze odnosnie "uspoleczniania" to mnie mecza pory jedzenia, mycia zebow, ostatnio usypiania, i akutat bylabym wniebowzieta, gdyby ktos mnie wt ym wyreczyl i mysle ze jest duza szansa, ze jak J bedzie z innymi dziecmi musiala usiasc i zjesc to to zrobi, podobnie z myciem zebow (w jednym z odwiedzonychp przedszkoli dzieci myja razem po kazdymp posilku). Troche J rozumiem, bo tez mi ciezko bylo zawsze dopasowac sie do niektorych dzialan grupowych czy codziennych np wysiedzeniu 45 min na lekach, wstawanie codziennie na8, siedzenie przy stole bo pora etc. Alem ysle ze troche takiej "musztry" by jej dobrze zrobilo, bo nar azie caly swiat dla niej i wokol niej, a tak nie moze byc wiecznie

Kat... - 2014-05-23, 14:13

mariaaleksandra, mój mąż też ma traumę i ma sporo obaw związanych ze żłobkiem przedszkolem Dany. Ja wprost przeciwnie, uwielbiałam swoje przedszkole zupełnie jak Zyga, który 2 lata chodził do tego samego :-) Myślę, że kiedyś było inaczej i nie ma co z góry zakładać jak będzie. W żadną stronę. Bo ja np wiem, że może się okazać, że D i do przedszkola nie będzie gotowa. Trudno. Ale spróbować bym chciała.
mariaaleksandra napisał/a:

A jeszcze odnosnie "uspoleczniania" to mnie mecza pory jedzenia, mycia zebow, ostatnio usypiania, i akutat bylabym wniebowzieta, gdyby ktos mnie wt ym wyreczyl i mysle ze jest duza szansa, ze jak J bedzie z innymi dziecmi musiala usiasc i zjesc to to zrobi
magia grupy. Z poszedł do żłobka kilka miesięcy po zrezygnowaniu z drzemki. Od pierwszego dnia spał z dziećmi. Bez problemu. W weekendy oczywiście nie udawało mi się go położyć.
jaskrawa - 2014-05-23, 16:51

mariaaleksandra napisał/a:
Kat do mniet ez nie przemawia cel uspolecznienia, ale widze ze ona zupelnie inaczej sie zachowuje w grupie. Bardzo lubi dzieci, nawet jak sie bawia obok, choc ma paru przyjaciol z ktorymi naprawde jest juz fajna interakcja. Jak jest ladna pogoda i wychodzimy na podworko (mnostwo super dzieci, fajnych rodzicow, opiekunow, dla mnie tod uzy dpoczynek) a ja nie mam dziecka bo sie samo soba zajmuje. I to do mnie przemawia, tylko ciezko znalezc fajny zlobek. Ja sama zaczelam sie tak wahac, bo jak zaczelismy je ogladac to mi wrocily moje wspomnienia ze zlobka i przedszkola, ktore nie sa fajne. Pare sytuacji, ale.generalnie takie poczucie osamotnienia, smutek, pamietam ze nie lubilam tam chodzic, pamietam ze tylko czekalam na to az mnie ktos odbierze i ciezko mi po prostu, bo nie chcialabym fundowac tego J.

A jeszcze odnosnie "uspoleczniania" to mnie mecza pory jedzenia, mycia zebow, ostatnio usypiania, i akutat bylabym wniebowzieta, gdyby ktos mnie wt ym wyreczyl i mysle ze jest duza szansa, ze jak J bedzie z innymi dziecmi musiala usiasc i zjesc to to zrobi, podobnie z myciem zebow (w jednym z odwiedzonychp przedszkoli dzieci myja razem po kazdymp posilku). Troche J rozumiem, bo tez mi ciezko bylo zawsze dopasowac sie do niektorych dzialan grupowych czy codziennych np wysiedzeniu 45 min na lekach, wstawanie codziennie na8, siedzenie przy stole bo pora etc. Alem ysle ze troche takiej "musztry" by jej dobrze zrobilo, bo nar azie caly swiat dla niej i wokol niej, a tak nie moze byc wiecznie


Otóż to, właśnie to miałam na myśli. Nie chodzi o to, żeby na siłę zmieniać dziecko i wychowywać jakoś na wyrost, ale trochę tego ordungu, zewnętrznego, nie narzuconego przez ględzącą matkę tylko zupełnie naturalnie, bo wszyscy i koniec - nam też by się przydało.
U nas przed pojawienie się J. było tak jak u Was chyba - na placyk wychodziłam dla własnego relaksu, młoda biegała z dzieciakami, miałam ją z głowy dosłownie.
Niestety zmieniło się to trochę po narodzinach małego - teraz Marysia lgnie do mnie nawet na spacerze i właśnie to jest trudne - bo mały często się budzi, trochę leży sobie w wózeczku, a potem muszę go na rękach, na kolanach itd.. I wtedy znowu rozdarcie... (w chuście mały już nie chce siedzieć zbyt długo jesli nie śpi).

mariaaleksandra - 2014-05-27, 12:17

Przedszkole wybrane. Ruszamy od.poniedzialku :) bylam dzis.ogladac, bardzo dobre wrazenie, male grupy, fajne dzieci, mile opiekunki, czysto ,maja wlasny, zacieniony plac zabaw, duzo zieleni dookola, jest tez pan przedszkolanek od angielskiego, ktory duzo spiewa, nie zmuszaja do spania. Trzymajcie.kciuki i dam znac jak przebiega adaptacja.
faf - 2014-05-27, 15:45

brzmi super :-) to trzymam kciuki za bezbolesną adaptację ;-)
mariaaleksandra - 2014-05-30, 18:41

Wielki dzien (poniedzialek) sie zbliza, a ja zaczynal lapac stresa.. czy macie jakies rady jak ulatwic adaptacje? Na ile na poczatek zostawiac? Zostawac razem z J?
majaja - 2014-05-31, 11:58

Pierwszy raz jak masz taką możliwość to zostań z nią na jakieś dwie godziny, przy okazji pooobserwujesz sobie panie, pierwszy raz samą na 1 godzinę, i wydłużaj codziennie, chyba że tak jej przypadnie do gustu, że nie będzie chciała tylko tak krótko to wiadomo ... Będzie dobrze.
mariaaleksandra - 2014-06-03, 12:38

Pierwszy dzien za nami. Szalu nie bylo. Posiedzialam z nia 40min potem wyszlam na 2h20min. Pobobno plakala 2-3razy, ale tragedii nie bylo. Ja strasznie to przezywalam :( wieczorem zasnac nie moglam i zastanawialam sie czy dobrze robie, czy to nie za wczesnie itd. Dzis nie moglysmy p9jsc, bo jakies przedstawienie dzieciaki mialy, j mi tak dala popalic, ze myslalam ze sie poplacze. Nie mam sily do niej. Chciala jesc sama zupe, ale bez sliniaka, wpadala w szal po kazdej lyzce ze bluzka mokra, i mam zmienic. Albo ze mam zdac skarpetki, albo nie zdejmowac (jej). Albo wyjsc na spacer, ale ubrac sie nie chciala. I ryk co chwila. Takze teudny okres, bo najchetniej bym ja zostawila w domu, ale z drugiej strony nie mam sily, cierpliwosci.
jaskrawa - 2014-06-03, 14:22

mariaaleksandra, współczuję serdecznie. doskonale, oj jak bardzo doskonale, wiem co to znaczy mieć taką księżniczkę, która co chwilę wydaje nowe rozkazy i ma się tak strasznie dość... teraz jeszcze do tego dorzuć niemowlaka wiszącego na cycu...

z doświadczenia koleżanki, która do żlobka wysłała córeńkę, gdy ta miała rok i cztery miesiące - na początku było trochę popłakiwania, ale szybko się przyzwyczaiła. teraz jest naprawdę super zadowolona, zresztą, pisałam już. jeśli Twoja mała lubi dzieci to też będzie ok. na początku wiadomo, że moze być różnie...

faf - 2014-06-03, 19:30

o rety :-/ współczuję. pewnie z czasem będzie lepiej. a jest opcja żeby zostawiać ją na krócej? może 2 godziny w nowym m-cu to za dużo dla niej na początek?
mariaaleksandra - 2014-06-04, 11:14

Faf, opcja jest, to przedszkole prywatne, nikt mi nie zabroni zabierac wczesniej, ale chce zeby sie przyzwyczaila... dzis tez zostaje do drzemki. Zobaczymy jak bedzie, pani do mnie dzwonila ze na razie ok, nie placze, bawi sie. Rozstanie kiepskie, od jutra tata bedzie zostawial, podobno oni to lepiej robia :)
eMka - 2014-06-04, 16:24

mariaaleksandra jak tam dzisiejszy dzień ostatecznie minął?
Niestety ze żłobkami (i przedszkolami zresztą też) sprawa nie jest prosta- rozstania są trudne i dla dzieci i dla rodziców. Oczywiście zdarzają się dzieci, które bezproblemowo robią papa i uśmiechnięte biegną się bawić od samego początku, ale jednak zazwyczaj są mniejsze lub większe problemy.
To co jest ważne, to że większość dzieci się jednak po czasie przyzwyczaja. Myślę, że warto zrobić sobie postanowienie, że rzeczywiście chcesz ją posyłać do tego żłobka i na najbliższe 2-3 mce zacisnąć zęby i trudne chwile przetrwać. Są oczywiście dzieci, którym się nie udaje, kryzys trwa i trwa, nie ma lepszych dni, nie ma dobrych chwil podczas pobytu w żłobku, ale najczęściej nauczycielki same zwracają uwagę, że dla dziecka rzeczywiście jest za wcześnie i żeby odpuścić.
Luizę posłałam do żłobka jak miała 2 lata- pierwsze 2 miesiące były bardzo trudne, dużo płakała, przy rozstaniu szczególnie (chociaż nie codziennie), ale potem przestawała płakać. W większości czasu jednak siedziała na kolanach u pani i obserwowała dzieci. Kiedy wydawało nam się, że już wszystko ku dobremu idzie, to nagle rano zaczęła wpadać w totalną histerię jak miała wyjść z samochodu. Wtedy prawie się złamałam, ale zanim podjęłam decyzję o rezygnacji jeszcze raz porozmawiałam z paniami- nie wiem co one zrobiły wtedy dokładnie, ale z dnia na dzień przestała płakać rano i polubiła żłobek. Dla mnie to był mega trudny czas, wiec Cię rozumiem- pocieszę Cię tylko że Lu była jednym z tych trudniejszych przypadków- większość dzieci szybciej się adaptuje.

mam też doświadczenie z noworodem wiszącym non stop na piersi i kilkulatem w domu (Miłosz się urodził w wakacje)- do ogarnięcia, ale było chwilami bardzo ciężko i to z dzieckiem starszym, które wiele rzeczy już samo potrafi zrobić i sporo rozumie. Jak we wrześniu poszła do przedszkola zrobiło się znacznie łatwiej.

jaskrawa - 2014-06-04, 20:59

Bardzo dużo zależy od żłobka. Koleżanka, o której mówiłam, jest mega zadowolona, mimo że to państwowy żłob. Panie z własnej inicjatywy nocnikują dzieciaki. Dzieciak zadowolony, szczęśliwy...
Ogarnąć w domu kilkulatka i niemowlaka zawsze się DA. Jakoś. U nas skutek jest taki, że przez kilka miesięcy Maryśka oglądała za dużo bajek. Teraz powoli ją odzwyczajam, oglada np. jedną dziennie (albo bardzo często wcale), góra dwie w jakieś deszczowe, nudne dni, gdy muszę coś zrobić w domu albo przy małym. Zdecydowanie byłoby fajniej gdyby był żłob. Jest o co walczyć zatem. Oczywiscie nie za wszelką cenę. Ważne jest wg mnie, że płacze tylko przy rozstaniach, a potem nie. Zobaczycie za kilka dni. Rany, wyobrażam sobie jakie to trudne dla Ciebie... Ale uwierz mi, potem też jest cholernie trudno, gdy starszaczka z płaczem ciągnie Cię za rekę, a Ty musisz nakarmić braciszka-głodomora.
Synek siostry (ale to trudny przypadek, opisywany przeze mnie ostatnio w wątku pędrakowym przy okazji rozmów o odruchu moro) się nie zaadaptował, ale od początku było dużo trudniej, bo on płakał długo po tym, jak się pożegnał z mamą. Z tym że to wyjątkowo wrażliwe dziecko, a z kolei marny żłob, jak się okazało. Nie wytrwali, po kilku tygodniach dali sobie spokój.

mariaaleksandra - 2014-06-04, 22:35

Dzieki dziewczyny za wsparcie.

Co do decyzji to jestem przekonana, szczegolnie po wczorajszym dniu, kiedy J tak mi dala w kosc, ze wieczorem sie czulam jakbym przebiegla maraton. Po prostu nie mam juz sily, a co do dopiero bedzie jak bedzie dwojka?
Dzis jestem optymistycznie nastawiona, rozstanie bylo kiepskie, ale potem w miare ok. Jak po nia przyszlam to rzucila sie w ramiona, ale tez entuzjastycznie opowiadala co dzis robila, jakies piosenki probowala spiewac i ogolnie byla bardzo pozytywna. Mysle ze sie przyzwyczai i w ogolnym rozrachunku wyjdzie jej na dobre.

Chyba powinnam zmienic nazwe watku na "rozterki rozchwianej ciezarnej nad zachuchanym dwulatkiem" :)

koralina1987 - 2014-06-05, 09:31

Dzieci płaczą przy rozstaniu w zerówce (6latki) a co dopiero w żłobie :) Także spoko luz, przejdzie jej, to całkiem nowa sytuacja. Fajnie, że babeczki dawały znać jak w ciągu dnia sobie radzi, bo to i uspokojenie dla Ciebie. My też planujemy żłobek, ale ze znacznie mniejszym dzieciem, nie wyobrażam sobie żeby Lilcię miała pilnować teściowa....a że prywatny łżobek mają otwierać zaraz przy mojej pracy to planujemy rezerwować miejsce :) Dlatego z ciekawością czytam ten wątek, na w razie W ;D
mariaaleksandra - 2014-06-05, 13:41

Kolejny dzien za nami. Maz odwiozl rano, i to chyba najlepsza opcja, najmniej bolesna obustronnie. Pani dzwonila (sama z siebie) ze wszystko gra, tylko sniadania nie.zjadla (nic nowego). Obiad juz zjadla, niezbyt.chciala sama, wiec jak dzieci skonczyly to kucharka ja nakarmila. Jak przyszlam odebrac to znow dostala slowotoku, cieszyla sie.bardzo. tak wiec jestesmy na dobrej drodze :) dla mnie.to ogromna ulga, normalnie czuje jak mi mozg odparowywuje od natloku odpowiedzialnosci i ciaglej uwagi jaka mialam ostatnie dwa lata, a to dopiero trzeci, niepelny dzien :)
Kat... - 2014-06-05, 13:51

mariaaleksandra, super! :-)
jaskrawa - 2014-06-05, 17:39

spoko :D
mariaaleksandra - 2014-06-13, 13:12

Za nami kolejny tydzien. Ja znioslam go lepiej niz poprzedni. J natomiast troche marudzila przy pozegnaniu, ale podobno po zamknieciu drzwi bylo ok. W ciagniu pobytu raczej nie plakala, natomiast urzadzala nam sceny noca w domu, podejrzewam ze ze stresu i nadmiaru emocji. Budzi sie, wpada w histerie, placze, albo co gorsza wpada w histerie przez sen... a przesypiala cale noce. Dlatego na razie odbieram ja przed drzemka. Mam nadzieje l, ze weekend troche to zalagodzi i pozniej bedzie lepiej :/
jaskrawa - 2014-06-13, 13:49

pewnie masz rację - to emocje. u nas wczoraj to się zdarzyło - Marysia ni z tego ni z owego obudziła się w nocy i w ryk. i podejrzewam, że to kwestia zmian - w tym tygodniu nie ma w domu taty, który pracuje przy wykańczaniu nowego domu. Marysia tęskni za nim na pewno, zwłaszcza, że on rzadko wyjeżdża itd..
ale do zmian dzieciaki się przyzwyczajają.

majaja - 2014-06-13, 19:25

Maria daj jej czas, zwłaszcza że pełnia, moja też ostanie dwa tygodnie marudzi, choć weteran, za czas jakiś będąc u babci będzie tęskinic za dziećmi, taki lajf
mariaaleksandra - 2014-06-13, 20:40

Dzieki majaja. Wlasnie tak mysle... tez tlumacze to pelnia po trochu, ja chyba nigdy az tak nie reagowalam na ksiezyc, teraz masakra, moglabym w ciemno przepowiadac.fazy ksiezyca

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group