wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ciąża i poród - Jak uniknąć nacięcia krocza

dynia - 2007-08-15, 13:10
Temat postu: Jak uniknąć nacięcia krocza
Na starym wegedzieciaku wklejałam kiedyś już ten artykuł,znowu sie na niego natknęłam .Uważam ,ze może być pomocny ;-)
Oto link z gazety:
hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3354086.html?as=1&ias=2&startsz=x

pao - 2007-08-15, 19:22

temat na czasie ;)
dzięki :)

Lily - 2007-08-15, 20:27

Często kobiety robią wiele, by uniknąć, a potem personel nie pytając i tak zrobi swoje... polska rzeczywistość :|
Capricorn - 2007-08-15, 22:10

Lily napisał/a:
Często kobiety robią wiele, by uniknąć, a potem personel nie pytając i tak zrobi swoje... polska rzeczywistość :|


zależy gdzie rodzisz. W "moim" szpitalu (Września) położne stosują nacięcia tylko wtedy, gdy jest to absolutnie niezbędne. Statystycznie częściej chyba nie nacinają niż nacinają. Dwa razy rodziłam naturalnie, zawsze u nich, i zawsze bez nacięcia. Bez jakichś szczególnych wielomiesięcznych przygotowań.

kasienka - 2007-08-15, 23:41

Capricorn, Września jest wyjątkowa pod tym względem. Zaczynam żałować, że nie mamy samochodu...
Lily - 2007-08-15, 23:45

W "moim" mieście nacinają rutynowo prawie 100%...
kasienka - 2007-08-15, 23:50

Robiłyście ten masaż? Jakoś ciężko mi się przekonać do tego, nie wiem, czy umiem to zrobić :roll:
Capricorn - 2007-08-15, 23:51

Lily napisał/a:
W "moim" mieście nacinają rutynowo prawie 100%...


ale na szczęście rejonizacja już od dawna nie obowiązuje. wybieramy ten szpital, który nam najbardziej pasuje, a nie ten, który jest najbliżej. Ja do dwóch szpitali miałam bliżej niż do Wrześni, ale nikt by mnie nie zmusił do tego, aby to tam pojechać i urodzić dziecko.

Capricorn - 2007-08-15, 23:53

kasienka napisał/a:
Robiłyście ten masaż? Jakoś ciężko mi się przekonać do tego, nie wiem, czy umiem to zrobić :roll:


nie robiłam.

alcia - 2007-08-15, 23:54

Ja podobnie, Capicorn. Nie wiem co musialo by się wydażyć, żebym poszła rodzic do szpitala, który z mojego okna widać. Jechałam dwa razy koło 70km do porodu.. i warto było.
Lily - 2007-08-15, 23:55

Ja dzieci mieć nie będę, ale z racji braku samochodu raczej nie jechałabym 35 km do Bielska, gdzie też nie ma, z tego co czytam, dobrego szpitala. Ten ma niezłą opinię wg Rodzić po ludzku, ale tną na pewno.
alcia - 2007-08-16, 00:09

Lily napisał/a:
ale z racji braku samochodu raczej nie jechałabym 35 km do Bielska, gdzie też nie ma, z tego co czytam, dobrego szpitala.

W Bielsku jest świetny szpital, sporo osób z mojego miasta tam jeździ, niestety nie znam nazwy. A brak samochodu zawsze można jakoś obejść :) (zmotoryzowani znajomi, rodzina, w najgorszym wypadku taxi..)

Lily - 2007-08-16, 00:24

Ale ja nie będę mieć dzieci, zresztą wszyscy z rodziny (nie mojej) by się w głowę puknęli, gdybym chciała gdzieś daleko jechać, jak mam szpital pod nosem.
Tak na marginesie (off...) to an jakimś forum dziewczyna pytała, czy może mieć cc z racji tego, że strasznie boi się porodu. Ktoś jej odpowiedział, że tak, bo to ma jakąś medyczną nazwę... no fajnie, ktoś ma fobię na punkcie porodu to może mieć cc, a jak ktoś ma fobię na punkcie szpitala to czy położna (kontraktowa) przyjdzie do domu? Pewnie że nie, trzeba ją wynająć i zapłacić...
Swoja drogą nie bardzo rozumiem, jak można aż tak się bać porodu, a nie bać się operacji...

pao - 2007-08-16, 08:47

Cytat:
zresztą wszyscy z rodziny (nie mojej) by się w głowę puknęli, gdybym chciała gdzieś daleko jechać, jak mam szpital pod nosem.


to niech sie pukają. najwyżej siniaków sobie narobią ;)

Marcela - 2007-08-16, 09:08

nie bardzo rozumiem, jak można aż tak się bać porodu, a nie bać się operacji...[/quote]



Przy operacji jest się w pewnym sensie nieobecnym ;-)

Lily - 2007-08-16, 09:14

no tak... może właśnie tego ja się boję
pao, ale tylko owa rodzina dysponuje samochodem, jakby co

pao - 2007-08-16, 09:47

Lily, zawsze znajdzie sie inna pomoc ;)
Lily - 2007-08-16, 09:48

tak, w najbliższym szpitalu :D
w każdym razie to mnie nie dotyczy, a zważywszy na moje lata już raczej nie będzie

Capricorn - 2007-08-16, 09:56

Lily, na pewno jakichś znajomych przychylnych masz. Bo rozumiem, że zakładasz, ze zmotoryzowana rodzina uznałaby, że to ona najlepiej wie, gdzie cię zawieźć.
- 2007-08-16, 09:56

Marcela napisał/a:

Przy operacji jest się w pewnym sensie nieobecnym
szkoda tylko, ze osoby które tak myślą, nie pomyślą już o tym, że każda operacja wiąże się z owiele większym ryzykiem niż poród :roll:
Lily - 2007-08-16, 10:20

Capricorn, nie mam tu żadnych znajomych.
Tak mi się jakoś wydaje, że operacja to jednak dużo większa ingerencja w organizm niż poród, choć na wielu forach kobiety straszą, jaki to poród jest groźny i jak dzięki postępowi medycyny wreszcie dzieci przychodzą na świat bezpiecznie i komfortowo...

Capricorn - 2007-08-16, 10:28

Moje najstarsze dziecko żyje wyłącznie dzięki błyskawicznemu cc.

Ale cc na życzenie, ze strachu przed porodem naturalnym, jest średniej klasy pomysłem.

Mnie najbardziej rozwalają kobiety, które całą swoją wiedzę nt. porodów czerpią z amerykańskich filmów fabularnych. I zupełnie nie mają świadomości co do przebiegu porodu i swojej w nim roli. Ida do szpitala, i oczekują, że ktoś im zaraz poda ich dziecko zawinięte w rożek, i już.

Lily - 2007-08-16, 10:35

Mi podobało się zdanie tej położnej z Opola, która przyjmuje porody domowe - że poród to przede wszystkim ciężka praca dla kobiety i że lepiej tak to potraktować niż umierać ze strachu przed bólem. Bo nawet w języku to jest zakorzenione, zamiast mówić "skurcze porodowe" mówi się "bóle porodowe", a przecież te bóle to nie są ot tak sobie, żeby bolało, tylko mają jakiś cel...
pao - 2007-08-16, 12:02

Cytat:
Marcela napisał/a:

Przy operacji jest się w pewnym sensie nieobecnym


ja tam wole być świadoma.



a co do wszelkich cięć... bać sie nie boję, ale jak można uniknąć to się na naturalne metody nastawiam :)

marcyha - 2007-08-18, 00:23

U mnie w szpitalu - kiedy rodziłam Ewkę i Ulkę - nacinano krocze prawie zawsze. Tłumaczono, że proste nacięcie łatwiej zszyć i że lepiej się goi. Teraz - nacinają tylko w wyjątkowych sytuacjach. Generalnie się tego nie robi - bo - jak się okazuje - naturalne rany goją się lepiej i są mniejsze. Babka porównywała to do krojenia i rwania materiału - jak się nożyczkami natnie - to leci dalej samo, jak się rwie bez nacięcia - materiał stawia opór. Tak samo nasze biedne tkanki reagują. Tak więc sobie nadpękłam naturalnie, kilka szwów założyli. Rana w ogóle mnie nie bolała. Po doświadczeniach wcześniejszych - to było dla mnie baaaardzo zaskakujące.
Babka na szkole rodzenia mówiła, że ważne jest powstrzymanie się od parcia, kiedy położna o to prosi (kiedy główka dziecka dokonuje obrotu). To bardzo ważne - żeby sobie to wpoić. Powstrzymanie się od parcia to bardzo trudna sztuka, trzeba wiedzieć co robić (oddychanie). Chociaż ja wiedziałam, a i tak nie mogłam nad tym zapanować :roll:

jamajka - 2007-08-18, 20:10

o bozie, dziewczyny, przebrnelam przez wszysciutkie komentarze(139!) do art. w linku od Dyni... i przyznam, ze chwilami watpilam w slusznosc nie nacinania krocza... (na szczescie tylko chwilami)
ale przeciez wszystko przemawia PRZECIW RUTYNOWEMU nacinaniu!!!

kolejny dluugawy watek (link w owych komentarzach)- "A moze mala sonda- kobiety bez naciec ;) )" wiecznej gosi (ponad 300 wypowiedzi!!!) pozbawil mnie wszelkich watpliwosci... hxxp://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=585&w=10810025&v=2&s=0
(jestem gdzies w polowie lektury)

stamtąd - (cyt.od weronikaglow z 21.01.05, 11:36 )
Cytat:
(...)artykl o nacinaniu krocza. Tekst byl tlumaczony z
angielskiego i ukazał sie w czasopismie: Medycyna Praktyczna - Ginekologia i
POloznictwa, 6/2000.
Komentarz do artykulu napisal dr hab. med. Andrzej Klejewski Ordynator Oddziału
Położniczo-Ginekologicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Poznaniu.

(...) Bo ten lekarz stwierdzil, ze:
"Wielu autorów przychyla się do zdania, że rutynowe nacięcie krocza
powinno zostać zarzucone, ponieważ nie odnotowano ewidentnego wzrostu częstości
występowania urazów krocza i uszkodzeń zwieracza odbytu w związku z
ograniczeniem stosowania tej procedury".
Zreszta tu wklejam caly komentarz:

"Komentarz
Nacięcie krocza jest jedną z najbardziej powszechnych procedur chirurgicznych.
Do praktyki klinicznej zostało wprowadzone na podstawie sugestii o możliwej
roli ochronnej tkanek krocza, bez jednoznacznych naukowych przesłanek.
Nacięcie krocza, w odniesieniu do klasyfikacji pęknięć krocza, odpowiada
pęknięciu drugiego stopnia, zatem ma ono chronić przed wystąpieniem pęknięcia
trzeciego i czwartego stopnia. W niektórych przypadkach, jak na przykład
podczas porodu kleszczowego, porodu płodu o masie ciała większej niż 4000 g czy
porodu płodu w ułożeniu politycowym tylnym, profilaktyczne nacięcie krocza, w
szczególności środkowe, nie zawsze zapobiega pęknięciu krocza trzeciego
stopnia.
Roberto i wsp. po przeprowadzeniu analizy licznych wieloośrodkowych badań
stwierdzili, że selektywne nacięcie krocza może o 9% zredukować częstość
występowania poważnych urazów krocza, jednak ten wynik zmienia się w zakresie
pomiędzy 40% redukcją a 38% wzrostem w zależności od przeprowadzonych badań.
Natomiast rutynowe nacięcie krocza wydaje się, że nie jest korzystne w
odniesieniu do zmniejszenia częstości występowania urazów krocza.
Analiza długoterminowych korzyści z nacięcia krocza, takich jak prawidłowe
napięcie mięśni dna miednicy czy profilaktyka nietrzymania moczu i kału,
również nie świadczy na korzyść dobroczynnych efektów tego zabiegu. Na
podstawie badań elektromiograficznych przeprowadzanych 3 miesiące po porodzie,
stwierdzono lepsze napięcie mięśni dna miednicy u pacjentek po porodzie drogami
naturalnymi bez nacięcia krocza (nawet u pierwiastek) i po cięciu cesarskim niż
w grupie kobiet po porodzie drogami naturalnymi z nacięciem krocza.
Nietrzymanie moczu i kału u kobiet, u których nie rozpoznano uszkodzenia
zwieracza po porodzie, tłumaczy się uszkodzeniem nerwu sromowego, występującym
w około 16% po porodzie drogami naturalnymi. Do uszkodzenia dochodzi w czasie
drugiego okresu porodu, poważnych uszkodzeniach krocza, instrumentalnych
porodach i makrosomii płodu, raczej niż w nacięciu krocza.
Kobiety po nacięciu krocza miały większe dolegliwości bólowe w czasie stosunków
seksualnych i odczuwały mniejszą satysfakcję ze współżycia w porównaniu z
kobietami, które nie odniosły obrażeń krocza podczas porodu lub doznały
spontanicznych urazów krocza. Nacięcie krocza jako procedura chirurgiczna
wymaga rutynowego chirurgicznego odtworzenia anatomii przeciętych tkanek, co
zwiększa dyskomfort pacjentek i koszty opieki medycznej. Powyższa analiza nie
wykazuje ewidentnych medycznych korzyści związanych z rutynowym nacięciem
krocza. Wielu autorów przychyla się do zdania, że rutynowe nacięcie krocza
powinno zostać zarzucone, ponieważ nie odnotowano ewidentnego wzrostu częstości
występowania urazów krocza i uszkodzeń zwieracza odbytu w związku z
ograniczeniem stosowania tej procedury".


polecam takze art. na stronce fundacji rodzic po ludzku: "Nacięcie krocza - konieczność czy rutyna?" (broszurka do sciagniecia: hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/publikacje/publikacja.php?publikacja_id=5)

A najzgorsze jest to, ze rodze za tydzien, gora dwa, w szpitalu na miejscu, gdzie - wg poloznej ze szkoly rodzenia - nacina sie prawie wszystkie pierwiastki. Jednak chce wlasnie tam, bo zdazylam juz troche poznac oddzial, kameralna atmosfera, wszystkie sposrod moich kolezanek rodzacych tam byly zadowolone z "obslugi". Nie zamierzam placic dodatkowo ani lekarzowi (tak na marginesie moj prowadzacy na urlopie jest) ani poloznej... przeciez to ich praca!!!9poza tym nie stac mnie) Ani telepac sie podczas akcji skurczowej 40km dalej - do wiekszego szpitala, w ktorym hurtowo traktuje sie rodzace...
Pozostaje mi liczyc na wyrozumiala polozna(moze uda mi sie trafic na te, ktora slynie z ochrony krocza, a ktora niestety nie jest w stanie zobowiazac sie prywatnie, gdybym tego chciala...)i na asyste meza...ew. pismo o braku zgody na naciecie (?) - praktyka stosowana przez wiele babek z forum - sondy...

PYTANIE DO MODERATOROW: czy jest szansa na odzyskanie watku w temacie nienacinania krocza ze starego wegedzieciaka???

pao - 2007-08-18, 20:36

ja termin mam na dziś i ciekawi mnie jak to będzie w tym przypadku. nacięcia sie nie boję, ale jeśli dało by się uniknąć to jestem za...
Capricorn - 2007-08-18, 21:02

chciałam dodać, że nie każda nienacięta kobieta pęka podczas porodu. Ja rodząc naturalnie dwa razy nie byłam nacinana, i nic mi też ani razu nie pękło.

W ogóle to była mała komedia przy pierwszym porodzie naturalnym, położna powiedziała do mnie "zdaje się, że urodzimy bez nacięcia, jest dużo miejsca" a ja do niej natychmiast, przez zęby (skurcz): "w innych warunkach bym się na panią obraziła" :D

kasienka - 2007-08-18, 21:07

Capricorn napisał/a:
jest dużo miejsca" a ja do niej natychmiast, przez zęby (skurcz): "w innych warunkach bym się na panią obraziła"
:mrgreen:
pao - 2007-08-18, 21:11

fantastyczna historia :D przeczytałam mężowi to tez sie pośmiał ;)

generalnie jakieś tam naderwania, otarcia i inne tego typu kwestie znam i bez porodu i wcale mnie to nie przeraża. zobaczę jak sie będę czuła i postaram sie nacięcia uniknąć, jeśli jednak intuicja podpowie mi inaczej to tez oponować nie zamierzam :) mam zaufanie d swego ciała zatem myślę ze spokojnie będę umiała przewidzieć czy grozi mi jakaś masakra czy też nie ;)

(moja koleżanka wystrzeliła dziecko, bo urodzeniem tego nazwać nie można było, ale pękła niestety przez cały pośladek... jak zakłada kostium kąpielowy to blizna wystaje z drugiej strony :/ no ale tu zawiniła położna, która lepiej wiedziała, że jeszcze dużo czasu i nic robić nie trzeba. ledwo dziecko w locie złapała...)

- 2007-08-18, 23:40

pao napisał/a:
ledwo dziecko w locie złapała...
:shock:
Capricorn - 2007-08-18, 23:45

ań napisał/a:
pao napisał/a:
ledwo dziecko w locie złapała...
:shock:


gdzieś słyszałam, że nowonarodzone dzieci, z racji swej śliskości, dość często wymykają się z rąk personelowi. Ale nie ręczę za prawdziwość tej historii.

Lily - 2007-08-18, 23:50

Na gazeta.pl były kiedyś takie relacje, jak się dawniej w Polsce rodziło, np. w latach 50. I tam było o tym, że czasem położnym te dzieci wypadały na podłogę, bo po urodzeniu były za nogi podnoszone do góry.
malina - 2007-08-19, 10:21

Capricorn napisał/a:
gdzieś słyszałam, że nowonarodzone dzieci, z racji swej śliskości, dość często wymykają się z rąk personelowi. Ale nie ręczę za prawdziwość tej historii.


Siostra mojego kolegi z liceum całe zycie porusza sie na wozku inwalidzkim.Po porodzie zaliczyła upadek na podłoge,ktorego skutkiem był pekniety kregosłup i niedowład od pasa w doł :evil:

martka - 2007-08-19, 10:23

malina napisał/a:
Po porodzie zaliczyła upadek na podłoge

:evil:

pao - 2007-08-19, 10:45

niestety położne "lepiej wiedzące" to dość częsty przypadek... niestety nie każdej mamie wystarcza wiedzy, siły i tupetu by taką do porządku doprowadzić.

na szczęście wiktoria ma sie dobrze i złapana została, jednak Anka ma paskudną bliznę. w jej przypadku szybkie nacięcie mogło pomóc, jednak położna wiedziała lepiej ze to jeszcze nie czas :/

co do łapania za nóżki, to niegdyś rzeczywiście były takie praktyki, podobnie jak klapsy czy też wyciskanie dziecka z brzucha matki... takich barbarzyństw było wiele, teraz ich nie wolno stosować, ale niestety nada można sie nimi spotkać. niedoedukowane matki niestety nie są w stanie temu przeciwdziałać, a niestety większość nie ma dość wiedzy, by wiedzieć kiedy lekarz/położna idzie na łatwiznę zamiast myśleć o dobru dziecka i jego rodzicielki.

dobrze ze mamy naszego wegedzieciaka :)

Lily - 2007-08-19, 10:48

Wyciskanie z brzucha nadal się stosuje, oczywiście kobieta leży jak biedronka na plecach i już nie ma siły przeć. Grozi to pęknięciem macicy. Moja siostra tak była wyciskana, a mama miała krwotok.
pao - 2007-08-19, 10:55

generalnie wyciskanie jest już niedozwoloną praktyka zarówno przez wzgląd na ryzyko dla matki jak i jako niebezpieczeństwo dla zdrowia dziecka. lekarze jednak wykorzystują ludzką niewiedzę.

lekarz miałby pecha jakby wpadł mu taki pomysł przy mnie...

Capricorn - 2007-08-19, 11:01

syna mojej koleżanki lekarz wypchnął 11 lat temu. Położył jej się na brzuchu i wypychał go łokciami. A potem jeszcze jej nogi do fotela przypięli na czas szycia.
pao - 2007-08-19, 11:06

dziś na szczęście takie historie należą do mniejszości... niestety nadal sie zdarzają...
marysia - 2007-08-19, 22:33

Cytat:
dziś na szczęście takie historie należą do mniejszości... niestety nadal sie zdarzają...

Zdarzają, a jakże... Mi nawet dwukrotnie się zdarzyła - i z wyciskaniem (choć raczej mgliście to pamiętam, raczej z opowiadań męża), i z przypinaniem (ale szczerze mówiąc, nie zwróciłam na to większej uwagi... tylko na nic im to było, bo i tak tyłkiem przy szyciu fikałam, a nie nogami). Generalnie nie są to jakieś makabryczne dla mnie wspomnienia. Przy obu porodach byłam jak silnie odurzona i to co działo się dookoła mnie, a także ze mną, było jakieś odległe, nierzeczywiste. Żałuję, ale niestety nie byłam w stanie do końca świadomie w tym uczestniczyć. Ale może ciało wie lepiej co i jak i zalało mnie endorfinami.

malina - 2007-08-19, 23:20

Lily napisał/a:
Wyciskanie z brzucha nadal się stosuje,


Potwierdzam ...

ulapal - 2007-08-25, 20:27

ja w ostatniej rozmowie ze swoja polozna pytalam wlasnie o to nacinanie, jak sprawa przebiega w Anglii. na wiele rzeczy sie wyraza zgode lub nie, i myslalam,ze moze to trzeba wczesniej uzgodnic, ze w zadnym przypadku nacinac sie nie chce profilaktycznie, no chyba ze juz ostateczny mus. a ona mi na to, ze tu sie nacinalo rutynowo, owszem, ale 20 lat temu, a teraz wcale, tym bardziej przy porodach domowych, jaki ja zamierzam miec. jak dojdzie do pekniecia to wioza do szpitala, na zalozenie szwow. w domu moga "zalatac" jedynie male otarcia, wiec robia wszystko, by do pekniecia nie dopuscic. uff.
pao - 2007-08-25, 21:09

mnie położna chciała oszczędzić ale jednak zdecydowałyśmy ciąć. niemniej nacięcie zrobiła niewielkie i właściwie odczuć większych w tej materii nie mam :)

po Gabryśce jednak nacięcie dawało sie lekko we znaki.

kasienka - 2007-08-27, 00:04

Capricorn, czy to prawda, że we Wrześni nie ma oddzielnych porodówek, tylko "boksy" i że trzeba rodzić na leżąco? Tak wyczytałam na stronie rodzić po ludzku...
hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php

Lily - 2007-08-27, 00:23

hxxp://www.szpitalwrzesnia.home.pl/Ginekologia.htm
a tutaj co innego niż tam...

kasienka - 2007-08-27, 00:32

Lily, nie otwiera mi sie...ale może coś z kompem...
Capricorn - 2007-08-27, 00:33

kasienka napisał/a:
Capricorn, czy to prawda, że we Wrześni nie ma oddzielnych porodówek, tylko "boksy" i że trzeba rodzić na leżąco? Tak wyczytałam na stronie rodzić po ludzku...
hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php


są trzy sale dla rodzących - nie są to boksy, tylko osobne sale, przy czym są one połączone "przejściem dla personelu". Nie ma takiej możliwości, zeby rodzące się nawzajem podglądały :D osoby towarzyszące musiałyby perfidnie stać w tych drzwiach stanowiących przejście. Ale dźwięk dociera.

No i nie ma osobno wydzielonego bloku porodowego - sale porodowe są naprzeciwko sal dla kobiet z noworodkami. Może to o tym czytałaś?

Przed porodem położne zachęcają do spacerów po korytarzu i do wzięcia ciepłego prysznica (łazienka wspólna dla całego oddziału). Mozna siedzieć na piłce, mają fajne krzesełko do rodzenia (różowe :D ). Ja rodziłam w pozycji półsiedzącej (na łóżku) bo tak było najfajniej mojemu kręgosłupowi.

Lily - 2007-08-27, 00:34

mi się najpierw zawiesił całkowicie, a potem się otwarło :|

ODDZIAŁ POŁOŻNICZO – GINEKOLOGICZNY Z SYSTEMEM ROOMING-IN Z BLOKIEM PORODOWYM



34 – łóżkowy oddział znany w całej Polsce dzięki trzykrotnemu wyróżnieniu w ogólnopolskim konkursie „Rodzić po ludzku”. W ramach oddziału prowadzona jest szkoła rodzenia. Porody odbywają się w salach jednoosobowych z możliwością obecności bliskiej osoby. Matki maja możliwość przebywania z noworodkami w jednej sali.

[ Dodano: 2007-08-27, 00:35 ]
Czy to jest sala porodowa??
hxxp://www.szpitalwrzesnia.home.pl/Blporodo.jpg

kasienka - 2007-08-27, 00:35

Dziękuję, jakby co, zażądam żeby mnie tam zawieźli karetką :-P

[ Dodano: 2007-08-27, 00:36 ]
Cytat:
Czy to jest sala porodowa??

old school...

Capricorn - 2007-08-27, 01:00

Kasieńko, a może wejdź na jakieś duże forum dla ciężarówek - typu www.noworodek.pl (organicznie tego forum nie cierpię, i nie sądzilam, ze kiedykolwiek je polecę, ale co tam - cel wyższy ;-) ) - i załóż wątek typu "gdzie najlepiej rodzić w okolicach Poznania". może macie gdzieś w pobliżu coś naprawdę fajnego? Babeczki będą mieć świeże wrażenia, bo te moje to sprzed 3 lat prawie.
Kamm - 2007-10-21, 13:42

To jak to jest jedne Panie sie nacina inne nie ...
Przynajmniej z tego co czytam bo narazie w temacie nie jestem...
W takim razie mam pytanie co takie nacinanie daje ? jakie sa ku temu wskazania ?
I z jakich powodow mozna sie od takiego nacinania wymigac ? ;-)

zina - 2007-10-21, 14:24

Kamm do nacinania, podejrzewam, nie ma zadnych wskazan, to taka "staropolska" procedura, ktora chyba juz nigdzie na swiecie sie nie stosuje :roll:
Moze wynajeciem prywatnej poloznej mozna uniknac tej praktyki...To ponoc nic przyjemnego :-/

Kamm - 2007-10-21, 15:57

Czyli jesli nie chce sie byc nacinaną to zostaje tylko porod w domu ? jesli dobrze rozumiem...
W szpitalu nie moge tego odmowic na wlasne zyczenie ? tak ?

Lily - 2007-10-21, 16:16

Możesz odmówić. Na innych forach czytałam, że najlepiej przygotować sobie w kilku egzemplarzach oświadczenie, że nie zgadzasz się na rutynowe nacięcie. Choć czasem jest potrzebne nacięcie ze wskazań medycznych, kiedy dziecko nie może "się przepchnąć" albo parcie wymaga zbyt dużego wysiłku itp. Nie w każdym szpitalu nacinają rutynowo, ale jeszcze w większości. Zajrzyj na www.rodzicpoludzku.pl
Alispo - 2007-10-21, 16:56

W praktyce pewnie czesto by wmoili,ze jest wskazanie medyczne :-/ Kamm- tu masz statystyki w roznych szpitalach: hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php]hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php
Lily - 2007-10-21, 17:02

No tak, oni po prostu straszą konsekwencjami, taką maja metodę...
Capricorn - 2007-10-21, 17:06

Alispo napisał/a:
W praktyce pewnie czesto by wmoili,ze jest wskazanie medyczne :-/ Kamm- tu masz statystyki w roznych szpitalach: hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php]hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php


znalazłam, że w "mojej" Wrześni nacinają 60% kobiet. Fajnie, że dwukrotnie znalazłam się w mniejszości :D

Kamm - 2007-10-21, 18:29

nie widze w tym linku w dodatkowych kryteriach nic o nacinaniu ? gdzie te statystyki ? :-)
Capricorn - 2007-10-21, 18:56

Kamm napisał/a:
nie widze w tym linku w dodatkowych kryteriach nic o nacinaniu ? gdzie te statystyki ? :-)


w wyszukiwarce podajesz miasto. Poniżej wyskakują ci placówki. Klikasz na "więcej" - wyskakuje opis, a pod opisem - statystyki.

Kamm - 2007-10-21, 19:21

Tak wogole to przepraszam ze podpielam sie pod inny temat i dziękuje ze ktos to wdzielil .
Strasznie ciemna jestem w tych sprawach i chcialbym sie troszke oswiecic , tak wogole to porob jak narazie mnie przeraza 8-)

A z tym linkiem nadal sobie nie radze . Daje na oswiecim i wyskakuje opis co i jak w tym szpitalu , jak przed porodem jak po itd . Ale o nacicnaniu i statystykach nic nie ma...

Zastanawia mnie natomiast cos takiego : cyt .
"Poród rodzinny w sali pojedynczej, za opłatą i zgodą ordynatora. Osoba towarzysząca może zostać 2 godz."

O co chodzi z tymi 2 godzinami ? To odnosi sie wlasnie do męza ? :roll:

Alispo - 2007-10-21, 19:37

Faktycznie,nie ma tych statystyk w tym przypadku,widocznie szpital nie podal.Osoba towarzyszaca to faktycznie mąż... :roll:
Kamm - 2007-10-21, 19:39

Czyli zrozumialas to tak jak ja ... Hmm czyli dwie godziny i do domu ... ? :roll:
To w takim razie ja dziękuje za taki porod rodzinny :evil:

Alispo - 2007-10-21, 19:46

tzn.to sie odnosi,jak rozumiem,do"po porodzie"czy do jakis innych odwiedzin..,tak czy siak.. :evil:
alcia - 2007-10-21, 19:49

Kamm napisał/a:
nie widze w tym linku w dodatkowych kryteriach nic o nacinaniu ? gdzie te statystyki ? :-)

Kamm, szkoda czasu na grzebanie po statystykach.. Będziesz rodziła w naszym cudnym szpitalu, to Cię natną i już.
Męża nie wpuszczą, nawet jak zapłacisz, bo są tylko dwa msca na poród rodzinny... na ogół zajęte (rosyjska ruletka :roll: ). Oksytocynę dostaniesz, dokarmiać Ci dziecko będą... i wogóle będzie cudownie :roll: . Ale ponoć da się przeżyć ;) Choć nie bez powodu 50% kobiet jedzie rodzić do Bielska, Krakowa, Tychów, czy Libiąża (reszta też by chętnie pojechała, ale nie ma jak).

pao - 2007-10-21, 20:06

co do nacięcia. wiele zależy od położnej. jak się trafi kobita co to chce szybko do domu to natnie nie pytając... mnie przy drugim porodzie nie chciała nacinać i sama zasugerowała co mnie tylko ucieszyło. niemniej nacięta zostałam ale lekko, teraz śladu nie ma :)

warto o nacinaniu/nienacinaniu pogadać z położną właśnie, szczególnie że większość z nas ma chwilę na to. nieliczne rodzą z marszu ;)

Kamm - 2007-10-21, 20:11

alcia, a Ty gdzie rodzilas ?

Kurcze obilo mi sie pare razy o uszy ze porodowka w osw to rzeznia..ale to byly glownie informacje z drugiej reki ... 8-)

alcia - 2007-10-22, 17:55

Kamm napisał/a:
alcia, a Ty gdzie rodzilas ?

W Krakowie (Ujastek) - dwukrotnie.
W Bielsku jest jeszcze szpital ponoć godny uwagi.

Kamm napisał/a:
porodowka w osw to rzeznia..

idealnie ujęte..

zina - 2007-10-22, 19:19

Znajoma rodzila w Bielsku rok temu i bardzo sobie ten szpital chwalila :-)
Kamm - 2007-10-25, 18:05

do Krakowa jest prawie 60km ... nie bylo zadnego problemu z "byciem na czas" ? ;-)

Czy to ciezko znosi sie podroz samochodową kiedy ma sie juz skurcze ? Chyba nie jest fajnie ...

alcia - 2007-10-25, 20:05

Kamm napisał/a:
do Krakowa jest prawie 60km ... nie bylo zadnego problemu z "byciem na czas" ? ;-)

absolutnie żadnego problemu. Będziesz chciała, to kiedyś pogadamy o tym w realu (za dużo stukania jak na moje pisanie jedną ręką :-/ )
Kamm napisał/a:
Czy to ciezko znosi sie podroz samochodową kiedy ma sie juz skurcze ? Chyba nie jest fajnie ...

Nie jest ciężko, ciężko było mnie przekonać, żebym sama nie prowadziła ;) . Na szczęście miałam wiele osób do obdzwonienia, więc spasowałam :)

Kamm - 2007-10-25, 20:33

alcia napisał/a:
absolutnie żadnego problemu. Będziesz chciała, to kiedyś pogadamy o tym w realu (za dużo stukania jak na moje pisanie jedną ręką )


Jasne , bardzo chetnie ... Co prawda ja mam jeszcze dlugą drogę do tematu ciąza, porod itd ale chcialam sie pomalu jakos nastawiac i przygotowywac do tego.. Dzisiaj ogladalam pare filmow z porodow i szczerze to musialam glowe trzymac rekami zebym nie zemdlala ;-) slabo to widze... :lol:


wracaj do zdrowia !

alcia - 2007-10-25, 20:38

Kamm napisał/a:
wracaj do zdrowia !

że co?? ze ja?? ;) a co mi dolega??? :mryellow:

martka - 2007-10-25, 20:41

chyba o tę jedną rękę chodziło alcia :lol:
Kamm - 2007-10-25, 20:42

alcia napisał/a:
(za dużo stukania jak na moje pisanie jedną ręką


Myslalam ze mialas moze jakis wypadek ... zlamalas czy co ? :roll:

Ale pewnie ma to związek z dzidzią :mryellow:

alcia - 2007-10-25, 20:58

Cytat:
Ale pewnie ma to związek z dzidzią :mryellow:

najpewniej :) Takie małe ssaczki często przez 1/4 doby jedną rękę zajmują :)
A już myślałam, że mnie gdzieś na ulicy kaszlącą widziałaś, czy cuś takiego.. :lol:

Ewa - 2007-10-25, 21:03

alcia napisał/a:
Kamm napisał/a:
wracaj do zdrowia !

że co?? ze ja?? ;) a co mi dolega??? :mryellow:

Nie no, popłakałam się ze śmiechu. Dzięki za poprawienie humoru :-D

kasienka - 2007-10-28, 20:30

:mrgreen:
Lily - 2008-05-16, 01:10

hxxp://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=9959830&ticaid=15e51
poziom komentarzy oczywiście żenujący, ale to akurat standard :)

PiPpi - 2008-05-16, 07:49

Lily (jedno l ) ;-) poziom komentarzy faktycznie żenujący, zwłaszcza ten patologiczny bachor-masakra
ja się nie zgodziłam na naciecie, wolałąm popękać i się b.szybko zagoiło, to już bliżej natury choć szpitalnie itd.

ina - 2008-05-16, 09:20

Moja znajoma też nie zgodziła się na nacięcie, nawet prosiła położne, ale oczywiście zignorowały jej prośby.
W ogóle miała poród zupełnie inny niż sobie planowała: z oksytocyną, z przebiciem pęcherza. Szkoda gadać, niepotrzebnie tak wcześnie pojechała do szpitala. Widocznie personelowi sie bardzo spieszyło, bo ona ani nie była po terminie, ani nie było żadnych problemów z dzieckiem. Smutne jest takie przedmiotowe traktowanie rodzących. :-|

[ Dodano: 2008-05-16, 09:22 ]
I jeszcze chciałam dodać, że na drugi dzień miała oczywiście w zaleceniach dokarmiać sztucznie dziecko, bo za mało pokarmu :-/

Czemu w większości szpitali w Polsce jest zupełnie na odwrót niż zaleca WHO?

Lily - 2008-05-16, 10:05

ina napisał/a:
Czemu w większości szpitali w Polsce jest zupełnie na odwrót niż zaleca WHO?
ano bo przecież oni są mondrzejsi niż WHO...
ina napisał/a:
I jeszcze chciałam dodać, że na drugi dzień miała oczywiście w zaleceniach dokarmiać sztucznie dziecko, bo za mało pokarmu :-/
kurde, tak jakby te położne nie wiedziały, że laktacja musi się rozkręcić i to przy pomocy dziecka... w szkołach ich tego nie uczą?
auszrine - 2008-05-16, 17:37

ina napisał/a:
Czemu w większości szpitali w Polsce jest zupełnie na odwrót niż zaleca WHO?


Ja też się nad tym zastanawiam :-/
No i mam odpowiedź "z pierwszej ręki" - od lekarza-położnika, pracującego w krakowskim szpitalu, który uchodzi za najbardziej "ludzki" wg przewodnika "Rodzić po ludzku".
A więc na pytanie, dlaczego praktycznie wszystkim rodzącym podają oksytocynę, "masują" szyjki macicy, przebijają pęcherz płodowy, wreszcie nacinają krocze?
- "Bo jakby tego nie robili, to na 3 salach porodowych nie urodziłoby się 13 dzieci w ciągu doby." :roll: A najlepsze jest to, że większość personelu szpitalnego nawet nie zdaje sobie sprawy, że robią to wszystko po to, żeby kobiety rodziły SZYBCIEJ. Bezrefleksyjnie przyjmują te wszystkie zabiegi za oczywistość i myślą, że takie porody są LEPSZE. :evil:

Lily - 2008-05-16, 17:43

auszrine napisał/a:
A najlepsze jest to, że większość personelu szpitalnego nawet nie zdaje sobie sprawy, że robią to wszystko po to, żeby kobiety rodziły SZYBCIEJ. Bezrefleksyjnie przyjmują te wszystkie zabiegi za oczywistość i myślą, że takie porody są LEPSZE. :evil:
no tak... dobry argument :/
jak mówiłam mamie o tej oksytocynie, że dają, żeby się szybciej kobiety z bloku porodowego pozbyć, to ona mi powiedziała, że nie, tylko żeby szybciej urodzić... no tak, tylko czemu natura sama tego "szybciej" nie załatwia?
tak po cichu to ciągle podejrzewam, że w Polsce jest jakaś nadprodukcja oksytycyny i muszą ją gdzieś upchnąć ;)

auszrine - 2008-05-16, 17:50

Lily napisał/a:
tak po cichu to ciągle podejrzewam, że w Polsce jest jakaś nadprodukcja oksytycyny i muszą ją gdzieś upchnąć

:lol:
Takie straszne, że aż śmieszne. A nawet na odwrót :shock:

Karolina - 2008-05-18, 13:37

Niestety mówi się, ze Polki rodzą zbyt mało dzieci. Ciekawe jakby rodziły więcej to chyba na ulicy a nie w przepełnionych porodówkach. Osobiscie leżałam z Mijką na patologi ciąży bo na poporodowym nie było już miejsc, zresztą więcej kobiet ze mną było. Mój lekarz tego dnia przyjął 12 porodów.
I tak miałam szczescie, bo nie raz zdarza się, ze kobiety jeżdżą po szpitalach szukająć miejsca jak Maria z Józefem :roll: .

auszrine - 2008-05-19, 00:13

Jeszcze jedna historia szpitalna:
Lekarka na stażu w tym samym szpitalu, zagadnięta czy nie dziwi ją, że tyle kobiet w Polsce jest podczas porodu nacinane. Zacukała się dziewczyna, ale znalazła wyjaśnienie tej sytuacji. Otóż krocza polskich kobiet są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie!
:roll:

Lily - 2008-05-19, 00:15

auszrine napisał/a:
Otóż krocza polskich kobiet są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie!
no tak, z pewnością stanowimy inną rasę... chylę czoła przed głupotą :|
Karolina - 2008-05-19, 08:27

auszrine napisał/a:
Otóż krocza polskich kobiet są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie!

ja stawiam raczej na to, że mózgi polskich lekarzy i połoznych są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie :mrgreen:

auszrine - 2008-05-19, 10:55

Karolina napisał/a:

ja stawiam raczej na to, że mózgi polskich lekarzy i połoznych są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie :mrgreen:


:lol:

YolaW - 2008-05-19, 11:55

Karolina napisał/a:
auszrine napisał/a:
Otóż krocza polskich kobiet są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie!


ja stawiam raczej na to, że mózgi polskich lekarzy i połoznych są mniej elastyczne i jest to uwarunkowane genetycznie

:mryellow: :mryellow: :mryellow:

Moja położna od domowych powiedziała, że rzadko nacina, raczej czeka az samo pęknie, woli jak wszystko dzieje się w swoim tępie, a dzieciaczek wychodzi powoli. Mówiła, że niektóre kobiety mają dużą odległość od pochwy do odbytu i wtedy częściej trzeba je naciąć, ale nic nie wspominała, że to cecha Polskiej rasy ]:->

aneczka - 2008-05-22, 11:20

:mryellow:
a.nia - 2008-05-22, 12:49

mialam wywolywany porod, ale nikt nawet nie pomyslal, zeby podac mi oxy :) Sa przeciez bezpieczniejsze rzeczy. Kiedy zapytalam polozna o nacinanie, zrobila wielkie oczy i powiedziala, ze stosuje sie to sporadycznie i jej sie jeszcze nie zdarzylo (kobieta ok. 55 lat).

no, ale nie rodzilam w Polsce.

Lily - 2008-05-22, 13:59

a.nia napisał/a:
mialam wywolywany porod, ale nikt nawet nie pomyslal, zeby podac mi oxy :) Sa przeciez bezpieczniejsze rzeczy
jakie? w Polsce podaje się głównie oksytocynę i żel prostaglandynowy na rozwarcie szyjki (chyba)

[ Dodano: 2008-05-22, 14:00 ]
a.nia napisał/a:
Sa przeciez bezpieczniejsze rzeczy.
oksytocyna sama w sobie nie jest chyba niebezpieczna, wszak przy porodzie wydziela się samoistnie, bez tego nie ma porodu ;)
adriane - 2008-05-22, 15:22

Cytat:
oksytocyna sama w sobie nie jest chyba niebezpieczna, wszak przy porodzie wydziela się samoistnie, bez tego nie ma porodu ;)


Jak skurcze będą zbyt gwałtowne z powodu oksytocyny, to może nawet dojśc w skrajnych przypadkach do pekniecia macicy. Generalnie syntetyczna oksytocyna przyspiesza poród, ale powoduje też że może dziecko źle sie wstawic do wyścia, zbyt szybkie porody przyspieszane oksytocyną mogą spowodować okołoporodowe porażenie mózgowe u dziecka.

a.nia - 2008-05-22, 21:48

Lily, mialam akupunkture i zel prostaglandynowy. Czasem wystarcza tylko akupunkura, ale u mnie bylo juz mocne zatrucie ciazowe wiec trzeba bylo dzialac szybciej.

co do "bezpieczenstwa" oxy to kolezanka wyzej swietnie to wyjasnila.

Lily - 2008-05-22, 22:03

a.nia napisał/a:
Lily, mialam akupunkture i zel prostaglandynowy. Czasem wystarcza tylko akupunkura
tu chyba nikt by czegoś takiego jak akupunktura nie użył, chyba że w podziemiu :lol:
yetta - 2008-06-11, 15:31

pao napisał/a:
co do łapania za nóżki, to niegdyś rzeczywiście były takie praktyki, podobnie jak klapsy czy też wyciskanie dziecka z brzucha matki... takich barbarzyństw było wiele, teraz ich nie wolno stosować, ale niestety nadal można sie z nimi spotkać.


Ja zostałam nacięta podczas gdy pani doktor i położna myslały, że po nacięciu dzidzia się już zdoła urodzić. Niestety chyba coś kiepsko parłam (trochę w policzki) i po nacięciu jeszcze nie urodziłam. Na dodatek tętno dziecka chyba zaczynało coś spadać, bo pani doktor i położna wymieniły sie dziwnymi spojrzeniami. Niewyraźnie już to pamiętam bo to była końcówka porodu i traciłam przytomność. Wiem jedno, że kolana obie (położna z jendej, lekarka z drugiej) mi przyciskały do ramion i tak mi się lepiej parło. Bo gdy mi kolan raz nie przycisnęły do ramion to już zupełnie nie mogłam przeć. Z tego co pamietam to położna coś tam w kroku robiła, chyba próbowała pomóc dzidzi przyjsć na świat, a pani doktor chyba naciskała właśnie na brzuch i ... mała się urodziła. Nie płakała i była lekko niedotleniona, miała też zwichniety lekko obojczyk. Wszystko na szczęście niegroźne i skonczyło się dobrze (zagoiło). Także nie wiem jak to jest z tym np. wyciskaniem dziecka z brzucha, ale w moim przypadku to był jedyny ratunek, żeby dzidzia jak najszybciej przyszła na świat podczas spadającego tętna. Możliwe też że to ingerencja położnej sprawiła, że pociagnęła małą i ten obojczyk został zwichnięty. Ja jednak wiem, że robiły wszystko, żeby było dobrze, a przez to czasem się takich rzeczy nie uniknie.
Oj odbieranie porodu, to wyczyn godny podziwu i szacunku. Choć trzeba przyznać, że niestety zbyt dużo jest nadal znieczulicy czyli lekarzy i położnych traktujących przedmiotowo kobiety rodzące np. powiedzenie typu: "nie ty pierwsza i nie ostatnia" i to jest okropne. :-/

Lily - 2008-06-11, 15:36

Dzisiaj się używa próżnociągu i kleszczy chyba, a nie wyciskania. a propos hxxp://64.233.183.104/search?q=cache:Zr_yzEnUCqwJ:www.libramed.com.pl/wpg/NumeryArchiwalne/22/07.html+kleszcze+pr%C3%B3%C5%BCnoci%C4%85g&hl=pl&ct=clnk&cd=2&gl=pl&client=firefox-a
yetta - 2008-06-11, 15:47

Hm... a może u mnie na to już nie było czasu? To były w końcu sekundy, cenne sekundy. :roll:
Tak czy inaczej, zbyt wiele jest jeszcze porodów, gdzie personel ma gdzieś rodzące. :evil:

Lily - 2008-06-11, 15:50

Nie wiem yetta, stawiam na średniowieczne poglądy personelu...
YolaW - 2008-06-12, 13:52

yetta napisał/a:
niestety zbyt dużo jest nadal znieczulicy czyli lekarzy i położnych traktujących przedmiotowo kobiety rodzące np. powiedzenie typu: "nie ty pierwsza i nie ostatnia" i to jest okropne.

ja to często slyszałam ale najbardziej mnie to dobiło podczas szycia na żywca kiedy błagałam o litość :(
yetta napisał/a:
nie wiem jak to jest z tym np. wyciskaniem dziecka z brzucha, ale w moim przypadku to był jedyny ratunek, żeby dzidzia jak najszybciej przyszła na świat podczas spadającego tętna

yetta nie jesteśmy ginekologami, jestem pewna, że są inne bezpieczne metody by pomóc dzidzi przyjść na świat...u mnie też Olaf wyskoczył dopiero jak mi się lekarz na brzuchu położył i wyciskał go z brzucha, ale to mogło się źle skończyć....ten zabieg jest zabroniony!! Powoduje wiele urazów u matek i dzieci...

[ Dodano: 2008-06-12, 13:52 ]
to tzw. zabieg kristellera

Martuś - 2008-06-12, 19:46

YolaW napisał/a:

yetta nie jesteśmy ginekologami, jestem pewna, że są inne bezpieczne metody by pomóc dzidzi przyjść na świat

No właśnie, choćby parcie w pionie, jak dziecko ma pod górkę to nic dziwnego, że trudno mu się wydostać nawet wtedy, gdy kawałek główki jest na zewnątrz.

daria - 2009-02-08, 21:40

hxxp://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/porod/urodzic-bez-nacinania,1914_8894.htm

wyszperałam dziś, dość ciekawe... :-)

moTyl - 2009-02-08, 22:37

daria fajny artykuł. I jaki dokładny opis masażu :mryellow: .
daria - 2009-02-08, 22:40

moTyl napisał/a:
I jaki dokładny opis masażu .


:mrgreen: opis wkleiłam też do brzuszkowych :) przyda się na pewno! :mrgreen:

biechna - 2009-02-08, 23:24

U nas opis masażu rozdawały położne naszym partnerom na szkole rodzenia 8-) Panowie byli zachwyceni ;-)
Anja - 2009-02-23, 08:56

Dziewczyny, a czy któraś z Was stosowała te wszystkie zabiegi, by uniknąć nacinania krocza?
Moja znajoma masowała sobie krocze olejkiem kilka miesięcy przed porodem, ale to nie pomogło - była nacinana. Ja wyczytałam, że najważniejsze to robić codziennie pozycję "w kucki" (jest chyba bardziej rozciągajaca niż pozycja krawca), no i jeszcze ćwiczyć mięśnie Kegla. Ciekawe, jak bardzo to pomaga?

ina - 2009-02-23, 09:14

Anna córka Róży, ja nic nie stosowałam, a obyło się bez nacinania ;-)
Anja - 2009-02-23, 09:18

Super! :-) (Bo tak właściwie założę się, że w owych krajach, gdzie procent nacinania krocza jest niski, niekoniecznie wiele kobiet stosuje "profilaktykę") Miałaś dobrą położną, Ina?
ina - 2009-02-23, 09:26

Anna córka Róży napisał/a:
Miałaś dobrą położną, Ina?

Wiesz chyba nie była taka super ta położna. Stanowczo na początku powiedziałam, że nie chce być nacinana, nie zgodziłam się na przebicie pęcherza,ani na oxy. Inne dziewczyny które wtedy rodziły były oczywiście nacinane.

Anja - 2009-02-23, 10:17

Grunt to asertywność - nieźle. :-) Gdzieś sobie ostatnio przeczytałam, że dopóki my kobiety będziemy się na nacinanie krocza zgadzać, będzie ono przeprowadzane i już... :-o
Ania D. - 2009-02-23, 14:00

Anna córka Róży napisał/a:
że dopóki my kobiety będziemy się na nacinanie krocza zgadzać,

Problem w tym, że nikt kobiety o zdanie nie pyta, tylko się nacina i już.

Anja - 2009-02-23, 14:52

Aniu, trzeba walczyć o swoje! :-)

"Zarówno zgoda na nacięcie jak i jej brak powinny zostać wyrażone na piśmie po uzyskaniu przez pacjentkę wyczerpującej informacji na ten temat."

"(...) nacięcie krocza jest zabiegiem o podwyższonym ryzyku i wykonanie go bez zgody pacjentki jest naruszeniem jej praw. Jeśli na skutek zabiegu kobiata dozna szkody na ciele i psychice, ma ona podstawę prawną, by wystąpić z powództwem do sądu cywilnego. Ważne jest też to, że pacjentka podpisując zgodę musi być świadoma, czemu ma służyć dana procedura medyczna i dlaczego jest potrzebna."


hxxp://www.prawapacjenta.eu/?pId=1260

Lily - 2009-02-23, 15:54

Anna córka Róży napisał/a:
Aniu, trzeba walczyć o swoje! :-)
tak, tylko to musi robić ktoś inny, np. mąż, bo jak się zwijasz z bólu albo leżysz z nogami do góry to raczej nie powalczysz... chyba że trafisz na kogoś, kto respektuje zdanie pacjentki (ale to chyba nie jest norma, to respektowanie...)
puszczyk - 2009-02-23, 15:56

Anna córka Róży napisał/a:
Grunt to asertywność - nieźle. Gdzieś sobie ostatnio przeczytałam, że dopóki my kobiety będziemy się na nacinanie krocza zgadzać, będzie ono przeprowadzane i już...

Dokładnie. Ja powiedziałam mojej położnej, że nie chcę nacinania, ale że nie będę urządzać manifestacji z transparentami pod szpitalem jeśli okaże się to konieczne ;-) , no i udało się. Mam porównanie do poprzednich porodów - niebo a ziemia. Bardzo szybko dochodzę do siebie, nic nie pękło, nic nie boli. :-)

Anja - 2009-02-23, 16:19

Lily napisał/a:
tak, tylko to musi robić ktoś inny, np. mąż, bo jak się zwijasz z bólu albo leżysz z nogami do góry to raczej nie powalczysz... chyba że trafisz na kogoś, kto respektuje zdanie pacjentki (ale to chyba nie jest norma, to respektowanie...)


no dokładnie, dlatego ja już mówię mojemu miłemu, o co ewentualnie ma się wykłócać w moim imieniu... :-) jakiś pożytek z faceta przy porodzie musi być... ;-) :mrgreen:

Ania D. - 2009-02-23, 16:39

Anna córka Róży napisał/a:
"Zarówno zgoda na nacięcie jak i jej brak powinny zostać wyrażone na piśmie po uzyskaniu przez pacjentkę wyczerpującej informacji na ten temat."

Aniu, to tylko teoria, której się nie przestrzega. W ogóle jak słyszę o prawach pacjenta do wyczerpujących informacji, to mi się chce śmiac. byłam jedyną kobietą, którą informowano na sali po co biorą dziecko i czy w ogóle mogą zabrać (bo wczesniej się nie godziłam na kilka rzeczy). Normą jest, że pacjenta prawie o niczym się nie informuje.
Życzę Ci dobrego porodu i jestem bardzo ciekawa, jak Ci się wszystko uda ułożyc. Ja wczesniej miałam kilka rzeczy ustalonych, ale potem ich nie przestrzegano. dobrze, że nie pozwoliłam lekarzowi wypchnąć dziecka z brzucha, bo chcieli szybko zakończyć poród.

biechna - 2009-02-23, 17:01

Anna córka Róży, my robiliśmy masaż krocza, ale zaczęliśmy dość późno, nie spodziewając się Stasia 2 tyg. przed najwcześniejszym terminem (a wyznaczone terminy miałam 3 ;-) ). Nie nacinano mnie. Ale prawdę mówiąc, tu się nacina, gdy naprawdę jest taka potrzeba - i pyta się o zgodę tuż przed.
moTyl - 2009-02-23, 22:05

No właśnie, ja też słyszałam, że nacinają tylko w nielicznych przypadkach, a że akurat musiałam być tym nielicznym przypadkiem... A co do zgody na nacięcie... wszystko toczyło się tak szybko, nawet nie mieli czasu, żeby mi dać do podpisania zgodę na cesarkę, której na szczęście nie zdążyli zrobić... Mam cichą nadzieję, że ten poród będzie, czymś w rodzaju odczarowywania tamtego, bo tamten ciągle przerabiam w myślach, w kółko.
Kjójik - 2009-02-23, 23:54

No wlasnie moja polozna z 20letnim stazem mowila ze w ciagu calej swojej kariery naciecie robila tylko 3 razy..bo tez sie strasznie tego balam..ogolnie to pozwalaja naturze robic swoje..co mnie sie bardzo podobalo...no chyba ze jest jakies zagrozenie i trzeba dzialac szybko
Anja - 2009-02-24, 09:50

Ech, wiem, że polskie realia są jakie są... :-( Ale w wielu rzeczach się nie poddaję pomimo obowiązujących powszechnie innych norm, więc myślę, że jest sens walczyć o swoje i dzielić się wiedzą z innymi.
Co do nacięcia krocza - wiedza wśród polskich kobitek jest dość niska. Ale czemu się dziwić - lekarze położnicy z reguły o tym nie informują, w prasie informacji o tym jak na lekarstwo. Duch bezradności również jest zaraźliwy - moje znajome z reguły jakby z góry się z tym godzą... :-( Podobno krąży też na ten temat dużo stereotypów, np. że nacinanie krocza przyspiesza poród...

No nic, chyba czas iść poćwiczyć, by się uelastycznić... :-) To ćwiczenie w kucki jest naprawdę straszne - potem mam totalnie zdrętwiałe nogi - ale czego się nie robi... ;-)

blamagda - 2009-02-24, 12:05

Ania - bo ja sie zgubiłam, co to za ćwiczenie w kucki? Skąd wiemy jak je robić? :-)
Anja - 2009-02-24, 14:58

Magda, pokażę Ci, jak się spotkamy na jodze. :-)
Szukałam w internecie odpowiedniego obrazka, ale nie znalazłam. Wygląda jak ta na zdjęciu drugim po lewej hxxp://isr.atspace.com/r2/p4/p41.htm, ale jeszcze powinno się złożyć ręce jak do modlitwy i rozepchać łokciami kolana. Pośladki powinny być jak najbliżej podłogi, stopy dość szeroko od siebie, ale tak by były całe na ziemi. I tak 5 - 10 minut dwa razy dziennie. :-)

gemi - 2009-02-24, 16:49

Ania D. napisał/a:
Anna córka Róży napisał/a:
że dopóki my kobiety będziemy się na nacinanie krocza zgadzać,

Problem w tym, że nikt kobiety o zdanie nie pyta, tylko się nacina i już.

Dokładnie - ja nawet głośno zaprotestowałam na słowa położnej, że "trzeba naciąć". Ale i tak mimo protestów zostałam chwilę później nacięta... pomiędzy skurczami... :-(
Ból, jaki trudno opisać :cry:
I co.. mam z tym do sądu iść? Nie mam siły. Wolę się zaangażować w jakąś kampanię, która uratuje wiele kobiet przed taką rzeźnią

Byłam do porodu naprawdę świetnie przygotowana - psychicznie i fizycznie. Krocze miałam elastyczne właśnie dzięki różnym ćwiczeniom (np. tym, o których pisze Anna córka Róży). Jednak najlepszą gwarancją na brak nacięcia jest dobry personel w szpitalu.

Lily - 2009-02-24, 16:52

gemi napisał/a:
usłyszałam "trzeba naciąć"
duży też problem w tym, że wiele, jeśli nie większość kobiet wierzy, że skoro "służba zdrowia" mówi, że trzeba, to trzeba... a tymczasem są jeszcze szpitale, gdzie rutynowo nacina się wszystkie rodzące po raz pierwszy, a ew. ćwiczenia przed porodem idą na marne...
maryczary - 2009-02-24, 17:05

to strasznie dołujący temat... Ja rodziłam w Szkocji i strasznie boję się kolejnego porodu - w Polsce.
Tam mnie nacinali ale Ada była wyciągana tymi szczypcami więc to była konieczność.
Słysząc opowieści o znieczulicy w Polsce aż mi się płakać chce, jestem przerażona!

Jestem bardzo zadowolona z opieki w szpitalu w Edynburgu - oni mają zupełnie inne podejście :-) Cieszę się że miałam takie szczęście urodzić w Edynburgu.

kociakocia - 2009-02-24, 17:42

Ciężko sie czyta o cierpieniu :-(
Powiem Wam, że jak chodziłam do szkoły rodzenia przy szp. Św.Zofii w W-wie, prowadziły zajęcia m.in. położne z tego szpitala, nurtował mnie mocno temat nacięcia i tego sie bałam najbardziej. (ale miałam szczeście)
Odpowiadając na moje pytania i drążąc temat coraz mocniej dowiedziałam się, że nacięcie w bardzo dużym stopniu zalezy od zasad jakie wprowadza ordynator szpitala - położne mają wyraźną wytyczną, że maja to robić, bo inaczej mogą stracić pracę. Nie wierzę, że położna tnie kobietę, bo lubi, wkońcu potem musi ja dokładnie pozszywać.
Komercha sie wkradła w każdą dziedzine naszego życia, nawet w najważniejszym i najintymniejszym momencie życia odbiera się nam kobietom prawo do wyboru i kaleczy.

Kjójik - 2009-02-24, 21:36

A ja sie wczoraj strasznie wkurzylam -gadalam z kolezanka na gg (juz chyba ze 3 lata nie gadalysmy) gratulowala mi synka itd i pytala o porod i jak po nim do siebie dochodze..ja jej mowie ze nie najgorzej 2 h po juz bylismy w domku itd. i ona sie mnie pyta jak to mozliwe skoro bylam przeciez nacinana... ja jej na to ze nie i ze udalo mi sie uniknac nawet pekniecia i szycia..a ona na to ze to niemozliwe bo przeciez naciecie jest potrzebne zeby dziecko z kanalu rodnego mogla swobodnie wyjsc - dodam ze kolezanka STUDIUJE MEDYCYNE i w tym roku ma poloznictwo to ja jej no odp ze widocznie naciecie nie jest potrzebne skoro ja urodzilam bez i jakos zyje i maly tez ma sie dobrze..potem niby sie zaczela wycofywac jak jej napisalam ze w wiekszoscie krajow juz sie nacinania nie stosuje i ze tylko durna procedura zeby lekarzowi ulatwic zadanie...ale teraz widac skoro juz na studiach wpaja im ze to niezbedne jest..to potem lekarz mysli ze bez naciecia kobieta nie urodzi..
Lily - 2009-02-24, 21:38

Kjójik napisał/a:
dodam ze kolezanka STUDIUJE MEDYCYNE
tzn. rozumiem, że w Polsce studiuje?
Kjójik - 2009-02-24, 21:49

Tak w Gdańsku.
Lily - 2009-02-24, 21:50

Kjójik napisał/a:
Tak w Gdańsku.

hmm, no to może tam powinny uderzać osoby prowadzące kampanię hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=365:o-kampanii&catid=85:nie-daj-si-naci&Itemid=3733 ...

Kjójik - 2009-02-24, 22:13

Popieram ta kampanie - szczerze mowiac to dopiero teraz o niej sie dowiedzialam i poczytalam - DZIEKI!!
To bardzo potrzebne!!

PS. polecam artykul:
hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3354086.html

Anja - 2009-03-12, 15:02

Jeszcze jeden artykuł, żeby mieć w sobie wojującego ducha (jak nas będą chcieli naciąć - bez powodu). ;-)

hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,5438807,Ta_rana_wciaz_boli.html

gemi - 2009-03-19, 12:24

Anna córka Róży napisał/a:
Jeszcze jeden artykuł, żeby mieć w sobie wojującego ducha (jak nas będą chcieli naciąć - bez powodu).

hxxp://www.edziecko.pl/ci...wciaz_boli.html


Dzięki Aniu :) Przyda się przymoim drugim dzidziu.

i taki mały OT - dopiero teraz zobaczyłam podpis pod Twoim Avatarem - gratuluję :) :) na kiedy masz termin?

Anja - 2009-03-19, 13:26

Dzięki Gemi. :-> Maluch ma się ponoć urodzić 1 czerwca (mam nadzieję, że sobie zmieni datę na późniejszą).
A tak przy okazji, przypomniałam sobie, że powinnam ćwiczyć, żeby nie mieć nacięcia (sama do tego w tym wątku namawiam), a tu kurcze z tym u mnie różnie... Teoria sobie, a praktyka sobie... ;-)

blamagda - 2009-03-20, 18:37

Cytat:
hmm, no to może tam powinny uderzać osoby prowadzące kampanię hxxp://www.rodzicpoludzku...aci&Itemid=3733 ...

Lily, obawiam się że większość lekarzy w Polsce ma panie z Fundacji Rodzić po ludzku za , cytuję swego gina: " wie pani kto tam pracuje... Te sfrustrowane wariatki, dziwolągi...". Przez pół gdzoiny krzyczał na mnie, że jak ja mam czelność poruszać temat nacinania krocza, jak to on jest lekarzem i wie, że bez nacięcia życie dziecka jest zagrożone w 90% wypdków.... Boże Bożenko!!! No ale im więcej pań ęzie za radą Ani córki Róży walczyć i zgłaszać swoje wymagania i potrzeby, to może jakoś powoli do przodu to wszystko będzie szło.

Capricorn - 2009-03-20, 20:00

blamagda napisał/a:
Przez pół gdzoiny krzyczał na mnie, że jak ja mam czelność poruszać temat nacinania krocza, jak to on jest lekarzem i wie, że bez nacięcia życie dziecka jest zagrożone w 90% wypdków....


Jak go spotkasz kiedykolwiek jeszcze, to pozdrów go ode mnie - dwa porody siłami natury, dwukrotnie nie nacięta, w obydwu przypadkach - komplet punktów apgar ;-)

Lily - 2009-03-20, 20:09

blamagda, no bo te, co nie chcą być nacinane, to przecie nawiedzone, brzydkie feministki, jak napisał jakiś osobnik pod petycją w sprawie porodówki w Lędzinach :evil:
Lalka - 2009-03-22, 08:52

tak czytam te opinie i troszke mi przykro...
Nacięcie krocza zależy głównie od zwyczajów jakie panują w szpitalu i doświadczenia położnej.
Nie bez znaczenia jest fakt jak duże jest dziecko (tutaj ważne jest odżywianie w ciąży), sprawność fizyczna rodzącej i jej waga.
W przypadku pierwiastki nie wystarczą tylko ćwiczenia w ciąży by uniknąć nacięcia. Ona powinna aktywnie ćwiczącą kobietą przez całe życie i/lub mieć predyspozycje w postaci elastycznej skóry.
Nacięcie krocza jest swego rodzaju prewencją przed pęknięciem (które jest o wiele gorsze) i przed niedotlenieniem dziecka.
Inną sprawą jest to, że bardzo rzadko położna szyje krocze. Najczęściej robią to lekarze lub stażyści na "odwal się". Cała tajemnica tkwi w umiejętnym zszyciu krocza.
Dodam jeszcze że umiejętne nacięcie krocza (na szczycie skórczu, gdy głowa jest już na wychodzie) jest praktycznie nie odczuwalne przez rodzącą. Na pewno nie powinno sprawić bólu.

Lily - 2009-03-22, 09:42

Lalka, to przy okazji wytłumacz, czemu się nie patrzy na to, jak się akcja rozwija, tylko tnie wszystkie pierwiastki równo - w niektórych polskich szpitalach tak się właśnie robi.
Co do tej prewencji to euridice już się wypowiedziała, statystyki mówią, że nacięcie nie jest wcale takim dobrym środkiem zapobiegawczym, a często pogarsza sprawę.

Capricorn - 2009-03-22, 09:46

Lalka napisał/a:
tak czytam te opinie i troszke mi przykro...
Nacięcie krocza zależy głównie od zwyczajów jakie panują w szpitalu i doświadczenia położnej.
Nie bez znaczenia jest fakt jak duże jest dziecko (tutaj ważne jest odżywianie w ciąży), sprawność fizyczna rodzącej i jej waga.
W przypadku pierwiastki nie wystarczą tylko ćwiczenia w ciąży by uniknąć nacięcia. Ona powinna aktywnie ćwiczącą kobietą przez całe życie i/lub mieć predyspozycje w postaci elastycznej skóry.
Nacięcie krocza jest swego rodzaju prewencją przed pęknięciem (które jest o wiele gorsze) i przed niedotlenieniem dziecka.
Inną sprawą jest to, że bardzo rzadko położna szyje krocze. Najczęściej robią to lekarze lub stażyści na "odwal się". Cała tajemnica tkwi w umiejętnym zszyciu krocza.
Dodam jeszcze że umiejętne nacięcie krocza (na szczycie skórczu, gdy głowa jest już na wychodzie) jest praktycznie nie odczuwalne przez rodzącą. Na pewno nie powinno sprawić bólu.


niezwykle, khem, ciekawa opinia.

Powtórzę, dwa razy rodziłam siłami natury, dwa razy bez żadnych nacięć ani pęknięć. A moja aktywność fizyczna w czasie ciąży sprowadzała się do codziennych wędrówek po kilka km, rozłożonych na kilka części.

Ciekawe jest to, że tylko Polki są takie "nieelastyczne", "niesprawne fizycznie", i "niedopasowane gabarytami". Kiedy niemiecki ginekolog-położnik badał moją koleżankę, odebrało mu mowę na chwilę - JAKIM CUDEM ona ma tam bliznę? był w szoku, że tak się traktuje w Polsce kobiety rodzące. A jakoś nie sądzę, żeby za niemiecką granicą słuzba zdrowia stała na niższym poziomie niż w u nas.

Mycha - 2009-03-22, 10:03

blamagda napisał/a:
Cytat:
hmm, no to może tam powinny uderzać osoby prowadzące kampanię hxxp://www.rodzicpoludzku...aci&Itemid=3733 ...

Lily, obawiam się że większość lekarzy w Polsce ma panie z Fundacji Rodzić po ludzku za , cytuję swego gina: " wie pani kto tam pracuje... Te sfrustrowane wariatki, dziwolągi...". Przez pół gdzoiny krzyczał na mnie, że jak ja mam czelność poruszać temat nacinania krocza, jak to on jest lekarzem i wie, że bez nacięcia życie dziecka jest zagrożone w 90% wypdków.... Boże Bożenko!!! No ale im więcej pań ęzie za radą Ani córki Róży walczyć i zgłaszać swoje wymagania i potrzeby, to może jakoś powoli do przodu to wszystko będzie szło.

Na stronie fundacji przeczytać można, że szpital w Pyskowicach zdobył II miejsce w rankingu porodówek przyjaznych dziecku. Byliśmy tam więc z mężem na wywiadzie, kiedy byłam jeszcze w ciąży. Położna zapewniała nas o tym, jak ważna jest zgoda rodzącej na zabiegi stosowane w czasie porodu i specjalnie też pytaliśmy o nacięcie krocza - "Tylko, jeśli jest to konieczne" - powiedziała. Zdecydowaliśmy się więc tam rodzić i kiedy z bólami przejechaliśmy 60 km do wymarzonego szpitala najpierw podsunięto mi do podpisania zgodę na WSZELKIE zabiegi, a potem lekarz wypominał mi, dlaczego nie chcę się poddać temu czy tamtemu, skoro podpisałam zgodę? Także już w pierwszej fazie porodu położna doskonale wiedziała, że nacięcie będzie konieczne :shock: Dodam, że mięśnie Kegla ćwiczyłam bardzo regularnie i byłam kwalifikowana do porodu domowego, a więc żadnych fizjologicznych nieprawidłowości u mnie nie było. No i oczywiście mnie nacięli. Nikt się mnie o zgodę nie pytał, położna obraziła się, kiedy zażądałam uzasadnienia. Taki to "szpital przyjazny dziecku" :evil:

Lalka - 2009-03-22, 16:38

sluchajcie, nie moge ręczyć za wszystkie polożne. Niektóre robią to z rutyny, oczywiście.

Nacięcie jest lepsze niż pęknięcie krocza, ponieważ pęknięcie może sięgać aż odbytu i wtedy macie po mięśniach zwieracza... wesoło?

Fundacja rodzić po ludzku robi dużo szumu, jak każda fundacja- tutaj akurat sie wstrzymam od komentarza. Daleko nam do realiów Niemiec czy Szwecji, nad czym również ubolewam. Jednak nie jest aż tak źle. Miałam praktyki w wielu szpitalach o różnym standardzie, stąd moja śmiałość w opiniach.

neina - 2009-03-22, 18:47

Lalka, wiekszosc z nas potepia rutynowe naciecie krocza. Jesli trzeba, to trzeba, ale zabieg ten jest bardzo naduzywany, o czym moze swiadczyc np. porownanie ilosci tych zabiegow w krajach takich jak UK czy Niemcy i w Polsce. Np. w Uk wykonuje sie go tylko w absolutnej koniecznosci, pekniecia zdarzaja sie, ale przewaznie minimalne.
Lily - 2009-03-22, 18:53

Lalka napisał/a:
Nacięcie jest lepsze niż pęknięcie krocza
jaki stopień pęknięcia masz na myśli? bo takie pęknięcie o jakim mówisz nie zdarza się za każdym razem, a nacięcie zawsze jest mocno kaleczące
Capricorn - 2009-03-22, 20:01

Lalka napisał/a:

Nacięcie jest lepsze niż pęknięcie krocza, ponieważ pęknięcie może sięgać aż odbytu i wtedy macie po mięśniach zwieracza... wesoło?


Nie wiem, który raz napiszę: nikt mnie nie ciął, nigdzie nie pękłam. Dwukrotnie. To JEST możliwe, i nie sądzę, zebym była aż tak niezwykle wyjątkowa. Mieli mnie naciąć na wypadek gdyby?

Lalka, a Ty ile porodów drogami natury masz na koncie?

maryczary - 2009-03-22, 22:08

Lalka napisał/a:
Nacięcie jest lepsze niż pęknięcie krocza, ponieważ pęknięcie może sięgać aż odbytu i wtedy macie po mięśniach zwieracza... wesoło?

ale taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko, po pierwsze, bo zazwyczaj kobiety naturalnie mają predyspozycje do urodzenia dziecka, raczej w 100% :-P
Capricorn napisał/a:
Nie wiem, który raz napiszę: nikt mnie nie ciął, nigdzie nie pękłam. Dwukrotnie. To JEST możliwe, i nie sądzę, żebym była aż tak niezwykle wyjątkowa. Mieli mnie naciąć na wypadek gdyby?

Lalka, a Ty ile porodów drogami natury masz na koncie?

(też jestem tego ciekawa)

a po drugie nawet nie ma szans się dowiedzieć czy by pękła bo jest nacięta na wszelki wypadek, bo tak! Dlatego właśnie:

neina napisał/a:
Lalka, wiekszosc z nas potepia rutynowe naciecie krocza. Jesli trzeba, to trzeba

i z tym sie zgadzam, bo sama byłam nacinana i uważam, że była to decyzja uzasadniona (b.długie parcie bez rezultatu + użycie kleszczy+poród w Szkocji :-D ) ale takie sytuacje nie zdarzają się 80% pierworódek, a mimo to bez wcześniejszego uzgodnienia i ich zgody są nacinane i nie mów mi że to jest medycznie uzasadnione Lalka! :cry: Bo mimo, że moje nacięcie było uzasadnione to i tak rana goiła się długo i bardzo bolała, przez pierwsze 2 tyg mogłam karmić tylko na leżąco, nie mogłam siedzieć przy stole przy śniadaniu itp. Dlatego nie można tego traktować jako coś nieważnego co można zrobić każdej kobiecie bez jej zgody i bez medycznego uzasadnienia!!

Martuś - 2009-03-23, 01:26

Lalka, nie wiem w jakim charakterze asystowałaś w tych szpitalach, ale jeśli się kształcisz na położną, to szczerze mówiąc mocno mnie to zasmuca i trochę poraża mnie fakt głoszenia gdzieś (na jakiejś uczelni?) takich 'przeterminowanych' poglądów :shock:
Chyba podstawową sprawą jest to, że przy naturalnym pęknięciu tkanki są uszkodzone w zupełnie inny sposób, już nie pamiętam szczegółów, ale można o tym sporo art przeczytać, myślałam, że to taka podstawowa wiedza dla kogoś, to praktykuje w szpitalu :roll: W czasie epizjotomii przecina się tkankę - czyli uszkadza w taki sposób, w jaki nigdy by nie pękła, zawsze po takim nacięciu pozostanie blizna, odczuwalna czasem przez lata. Ja mam porównanie, bo w jedną stronę pękłam, a w drugą mnie nacięto (do dziś w sumie nie wiem, czy potrzebnie, czy nie - teoretycznie w Pucku rutynowo się nie nacina, a faza parcia trwała godzinę i dziecko rodziło się z rączką przy główce; jednak położna przy szyciu, po wyjściu lekarki powiedziała, że krocze było elastyczne i można było próbować jeszcze nie nacinać - tutaj dodam, że jestem wyjątkowo nieaktywna fizycznie, więc na moim przykładzie widać, że elastyczność tkanek niewiele ma wspólnego z wysiłkiem fizycznym). W każdym razie - o pęknięciu zapomniałam po miesiącu, nie mam pojęcia, gdzie ono było, żadna blizna jest niewyczuwalna. Po nacięciu, mimo, że podobno było dobrze wykonane i świetnie zszyte, czuję bliznę do dzisiaj, i taka nienaturalna sztywność tkanek mi chyba zostanie już na zawsze. Nie mówiąc już o tym, jaki to miało wpływ na życie seksualne przez wiele miesięcy..
To bzdura, że nacięcie chroni przed pęknięciem, jak widać zresztą na moim przykładzie, co więcej, nacięcie może spowodować dalsze pękniecie w tył aż do odbytu właśnie. Samoistne pęknięcia goją się dużo szybciej i lepiej, i jeszcze nie słyszałam, żeby były u kogoś przyczyną traumy, w przeciwieństwie do powszechnej traumy nacięcia. A rozległe samoistne pęknięcia zdarzają się niesamowicie rzadko, i to w ekstremalnych wypadkach, kiedy faktycznie dziecko jest nieproporcjonalnie duże, albo źle wstawione.
Lalka napisał/a:
Nie bez znaczenia jest fakt jak duże jest dziecko (tutaj ważne jest odżywianie w ciąży)

Akurat największy wpływ na wagę urodzeniową dziecka, pomijając oczywiście przypadki wyraźnego niedożywienia, co się w naszych realiach zdarza jednak rzadko, mają geny, a konkretnie waga urodzeniowa matki. Odżywianie w ciąży jest ważne, ale akurat na wielkość dziecka ma mały wpływ. Pomijając już fakt, że waga dziecka wcale nie musi mieć przełożenia na obwód jego głowy, a to on jest najważniejszy jeśli chodzi o 'łatwość' wyparcia dziecka.

maryczary - 2009-03-23, 09:32

Pozwolę sobie wkleić krótki cytat z opowieści porodu w domu pierworódki ulapal :lol: :
ulapal napisał/a:
Nigdzie mi nic nie pękło, i nigdzie mnie nie nacięto. 2 dni później w 2 godziny zwiedziłyśmy poł miasta, bo to była jej pierwsza wizyta.
zazdroszczę jej szczerze :-P
biechna - 2009-03-23, 09:44

Lalka napisał/a:
Nacięcie krocza jest swego rodzaju prewencją przed pęknięciem (które jest o wiele gorsze)

A tam, ja pękłam w 1 miejscu, wg lekarzy - gdyby nie musieli użyć kleszczy, nie pękłabym wcale, w 3-4 dni byłam zupełnie zagojona; nie miałam żadnego problemu z siadaniem, chodzeniem. Nie bolało. Rodziłam w UK, nacina się tam znacznie rzadziej niż w Polsce, kobiety po kilku dniach mogą już iść z dzieckiem na spacer, nie muszą siadać na kołach ratunkowych. Z moich kilkunastu znajomych rodzących w tym szpitalu, co ja, nacięto jedną, były przesłanki, żeby to zrobić. W Polsce tnie się rutynowo, na wszelki wypadek. Jak dla mnie - to pomyłka. I ogromne utrudnienie dla świeżo upieczonej mamy.

Mycha - 2009-03-23, 11:22

Położna z mojej szkoły rodzenia kilkakrotnie powtarzała, że rozmiary i waga dziecka w ogromnej większości przypadków Matka Natura dostosowuje do wewnętrznych wymiarów miednicy matki tak, aby ta mogła je bezproblemowo urodzić. Chyba coś w tym prawdy jest, bo gdyby tak nie było, pewnie mielibyśmy problem z przeżyciem jako gatunek. Ja sama jestem malutka, bo mam 155 cm wzrostu, ale urodziłam bez kłopotów siłami natury spore, jak na mnie, dziecko - 54 cm długości i 3140 g wagi. Obie jesteśmy zdrowe.
Kat... - 2009-03-23, 13:14

Ja pękłam tak nieznacznie że się zastanawiali czy w ogóle jest sens szyć. Od początku mówiłam że żeby nie wiem co to się nie zgadzam na żadne nacinanie. Położną miałam super a poród fizjologiczny i szybki i sprawny jak na pierwszy raz podobno ale nie wiem jakbym sobie bez poduszki-kola poradziła. Położna środowiskowa wysyłała mnie na spacer w 5 dobie ale ja nie chciałam jeszcze bo średnio mi się chodziło. Tzn chodziłam od początku ale wstawanie i siadanie to tragedia była. Szczególnie ze chyba niepotrzebnie się odciążałam karmieniem. Gdybym to robiła na leżąco od początku pewnie by mniej bolało. A tak jak sobie siedziałam te pół godziny albo i więcej co 2-3 godziny. Bez sensu. Następnym razem będę dużo leżeć to może szybciej się zagoję.
Mycha - 2009-03-23, 16:29

Kat... napisał/a:
...Od początku mówiłam że żeby nie wiem co to się nie zgadzam na żadne nacinanie...

Jeszcze jedno sobie ze szkoły rodzenia przypomniałam - mówili, że jeśli jesteśmy zmuszone do rodzenia w pozycji leżącej na plecach, to wtedy lepiej się zgodzić na nacięcie. A to dlatego, że ciężar naszego ciała przyciska kość ogonową do łóżka - gdyby rodzić w takiej pozycji, w jakiej instynkt w danej chwili nam podpowiada (czyli praktycznie każdej poza tą ulubioną w szpitalach), to kość ogonowa miałaby miejsce, żeby się odgiąć do tyłu i dać miejsce główce dziecka na łagodne wysunięcie się przez krocze. Kiedy kość jest zablokowana, krocze nie ma szans rozciągnąć się maksymalnie. Dlatego nacinają, bo im sie wydaje, że jest za mało miejsca na wyjście główki. A wystarczyłoby wyrzucić łóżko porodowe z sali...

Kjójik - 2009-03-23, 18:58

Capricorn napisał/a:
Jak go spotkasz kiedykolwiek jeszcze, to pozdrów go ode mnie - dwa porody siłami natury, dwukrotnie nie nacięta, w obydwu przypadkach - komplet punktów apgar


JA równiez przylaczam sie do pozdrowien - pierworódka (jak ja nienawidze tego okreslenia!!) chuda i waska jak patyk a silami natury bez naciecia sporego dziecia na świat wydala!!

PS. jak mnie wkurzaja tacy lekarze!!

Kat... - 2009-03-23, 21:50

Mycha, to tez wiedziałam i zgodziłam się na leżenie tylko i wyłącznie do masażu szyjki. Nie zrobili nic bez mojego pozwolenia. Położna wjeżdżała pode mnie jak mechanik a do KTG podchodziłam po każdym skurczu żeby sprawdzić czy wszystko gra. Pewnie gdybym była sama to bym się zgodziła na wszystko, uległa bo tak bardzo bolało ale na szczęście mama pilnowała wszystkiego i masowała. Przed porodem najbardziej się bałam ze właśnie mnie położą i natną. We wszystkich snach nawet nie było o tym mowy. Byłam tak zdecydowana że się nie dam że śniło mi się że mnie kilka osób próbuje położyć a ja jakimś karatem ich wszystkich przewracam :-D
W ogóle to jestem strasznie ze swojego porodu zadowolona. Było tak jak chciałam i mogłam być z mamą i nie musiałam za nic płacić. Miałam niesamowite szczęście.

blamagda - 2009-03-23, 22:43

Ja dziś byłam pierwszy raz na szkole rodzenia i pani położna przesympatyczna opowiadała: "No i w naszym szpitalu wypuszczamy do domu dokładnie po dwóch dobach, jeśli nie ma powikłań, ale oczywiście za 2 doby spotkamy się znowu na zdjęcie szwów z krocza" - powiedziała to z taka pewnością i oczywistością, że nawet nie zdażyłam zapytać jaka jest szansa w tym szpitalu, by uniknać tego drugiego spotkania, ale przeszła juz do innego tematu... Potem, po zajęciach, zapytałam jak to u nich jest z tymi porodami z ochroną krocza, a one rzekła, że jak najbardziej starają się chornić, ale ma nadzieję, że nie będę jedną z tych, którą 4 osoby muszą trzymać i obezwładniać, bo się nie daje ciachnąć.... Jejjjj.... już się boje a to jeszcze 3 miechy.....
Lily - 2009-03-23, 22:55

blamagda napisał/a:
że nie będę jedną z tych, którą 4 osoby muszą trzymać i obezwładniać, bo się nie daje ciachnąć.... Jejjjj.... już się boje a to jeszcze 3 miechy.....
może szukaj lepszego szpitala? dla kogo jest ten szpital, dla terrorystów???
Kat... - 2009-03-23, 22:58

blamagda, o kurczę, ja tez bym się bała. I właśnie dlatego nie chciałam rodzić w szpitalu. Może skoro z taką pewnością to powiedziała warto się rozejrzeć jeszcze za innym szpitalem?
DagaM - 2009-03-24, 09:55

blamagda napisał/a:
ale ma nadzieję, że nie będę jedną z tych, którą 4 osoby muszą trzymać i obezwładniać, bo się nie daje ciachnąć....
to zdanie ewidentnie wskazuje na to, ze nacinają "jak leci", a co to za szpital?
dżo - 2009-03-24, 11:52

blamagda, planujesz rodzić na Żelaznej?
blamagda napisał/a:
jak najbardziej starają się chornić, ale ma nadzieję, że nie będę jedną z tych, którą 4 osoby muszą trzymać i obezwładniać, bo się nie daje ciachnąć

nie chciałabym rodzić z osobą z takim podejściem :->

blamagda - 2009-03-25, 09:07

Inflancka kurka wodna - opinie są dosyć pozytywne o tym szpitalu więc już nie wiem....
Anja - 2009-03-25, 09:21

Hmm, Magda, mam taki "Przewodnik po szpitalach położniczych" - Inflancka jest w nim oceniona bardzo nisko (oceny powstawały na podstawie ankiet i listów). :-(
dżo - 2009-03-25, 09:58

blamagda, a dlaczego nie żelazna? leżałam tam w czasie ciąży i to naprawdę dobry szpital z rewelacyjnym personelem, tolerancyjnym i słuchającym, szanującym pacjenta,
Kat... - 2009-03-25, 11:02

Ja też bardzo polecam Żelazną. Wiem, ze jest oblegana ale właśnie dlatego, ze jest tam tak dobrze. Mi panie ze szkoły rodzenia z Żelaznej radziły żeby przyjechać w ostatniej chwili i wtedy nie mogą już nigdzie odesłać i przyjmują. Ja tak zrobiłam i jak dojechałam to już miałam rozwarcie 6 i skurcze co 3-4 minuty (2 godziny wcześniej miałam pierwszy i już co 10 i to się jakoś bardzo szybko rozwinęło) i zostałam mimo że kolejka do przyjęcia przede mną była. Rodziłam z mamą w dwuosobowej sali ale byłyśmy same. Na ostatnią niecałą godzinę dołożyli za parawanik drugą babeczkę. Zygmusia od porodu nie widziałam przez 5 minut jak badał Go pediatra a mnie szyli (po malutkim pęknięciu) ale poszła z Nim mama. Czyli sznasy na podmianę dziecka nie ma :-) Ciągle był ze mną, po porodzie przystawiony od razu, pępowina odcięta dopiero jak przestała tętnić, na wszystkie badania sama z Nim mogłam chodzić jak chciałam. Jak już wcześniej pisałam położna się czołgała żeby mi było wygodnie, nic nie cięła, dawała wybór. Wiem, że miałam dużo szczęścia i mój poród poszedł wyjątkowo fizjologicznie i sprawnie ale widać ze są przyjaźni pacjentom i nie traktują ich z góry jako wszystkich do cięcia tylko naprawdę się starają. Poza tym muszę tez pochwalić doradce laktacyjnego i położną bo gdyby nie one to nie wiem jakbym nakarmiła Zygmusia. Męczyłyśmy się długo zanim załapał o co chodzi w całym tym ssaniu a pielęgniarki już zaczynały coś przebąkiwać o dokarmianiu. Także blamagda, bardzo Ci polecam poważnie się zastanowić nad tą Zofią.
blamagda - 2009-03-26, 17:14

Ale lobby silne ma Święta Zośka :-) jeszcze mam 3 miesiące, ale po waszych radach, jak juz nadejdzie czas i wszystko bedzie OK, to uderze na tę Żelazną :)
snowcherry - 2009-03-29, 12:27

Czyli co , jednak Żelazna jest zdecydowanie polecana? Bo też słyszałam jakieś niepochlebne opinie o nich z różnych babskich plot ciążowych.. Na razie jak czytam ten wątek to kompletnie odechciało mi się dziecka przez to nacięcie... to mnie po prostu przeraża..nie wyobrażam sobie że coś takiego mogłoby mnie spotkać i zrobię wszystko,żeby tego uniknąć...A boję się,że ktoś mógłby mnie do tego zmusić. Mówię oczywiście o sytuacji, kiedy można tego uniknąć. Czy jakiś jeszcze szpital w Wawie jest na tyle godny polecenia, żeby być spokojną o poród? I jak to zakomunikować w nie pozostawiający wątpliwości sposób,że NIE CHCESZ nacięcia krocza... :-/ Kat, może jakieś wskazówki ? ;-)
Kat... - 2009-03-29, 13:38

Ja też byłam przerażona na tyle, że jak tylko myślałam o porodzie i tym że mogliby mnie jednak naciąć czułam się wręcz sparaliżowana. Właśnie dlatego nie chciałam rodzić w szpitalu. A te różne opinie to wiesz- są różne kobiety i różne mają oczekiwania i na różne położne trafiają więc nigdzie nie będziesz miała 100% pozytywnych komentarzy. Ja się tak panicznie bałam że już na wstępnie mówiłam żeby mnie nie dotykali i mama bardzo pilnowała co się ze mną dzieje. Pozwoliłam jej tylko ze 2 razy chyba na papierosa wyjść a tak była cały czas ze mną. Czytałam historie i położnych kłamiących w żywe oczy że nie ma nacięcia, nie będzie, nie było tnących i tak więc mama miała polecenie patrzeć jej na ręce. W takim wypadku chyba rzeczywiście jeśli tylko Tobie odpowiada rodzić z kimś- mamą, siostrą, przyjaciółką czy facetem. Poród to taki ból, który wydaje się nie do wytrzymania więc jeśli Ci powiedzą że zrobią coś co skróci te męczarnie to kto by nie uległ. A jeszcze jak dobrem dziecka się zasłonią to już w ogóle. Dlatego ja uważam ze dobrze mieć kogoś trzeźwego na umyśle przy sobie. I poważnie jak tak sobie przypominam to sobie absolutnie nie potrafię wyobrazić jakbym mogła urodzić sama.
Lalka - 2009-03-29, 23:06

troszke mnie nie było...

wracając do nacinania krocza...
Ja niestety nie mam dzieci, ale jestem położną... i Kilka porodów w swoim życiu przeżyłam.

Każdy kolejny poród zmniejsza ryzyko pęknięcia- to naturalne, bo tkanki się rozciągają...

maryczary - 2009-03-30, 00:31

Lalka, ja przeżyłam tylko 1 poród - mój i NIGDY więcej cięcia!
Apeluję byś nie przecinała krocza bez potrzeby - to jest w ogóle nie potrzebne i bardzo krzywdzące i naprawdę nie wiem czego uczą w szkole, na medycynie i na stażu... :-/

Bez urazy ale z twoich wypowiedzi wynika, że to przysługa, naciąć kobietę bez potrzeby, uwierz, że tak nie jest i masz tu na to wiele przykładów!

Capricorn - 2009-03-30, 09:21

Lalka napisał/a:

Każdy kolejny poród zmniejsza ryzyko pęknięcia- to naturalne, bo tkanki się rozciągają...


Tak, ale wyłącznie pod warunkiem, ze nie zostały wcześniej rozcięte i zszyte, taki obszar w pełni elastyczny nie będzie nigdy.

Nie wiem, ile jeszcze razy mam napisać:
- pierwsza ciąża - cc,
- druga ciąża - pierwszy poród drogami natury - bez nacięcia, bez pęknięcia
- trzecia ciąża - drugi poród drogami natury - bez nacięcia, bez pęknięcia

to nie jest naprawdę ewenement ani cud wielkiego kalibru, w Polsce można urodzić bez nacięcia. Wszystkim z okolic wlkp najserdeczniej jak mogę polecam poród w szpitalu we WRZEŚNI - tam położne to anioły. Rodziłam tam dwa razy, i ani razu nie byłam jedynym "nierozciętym dziwadłem" na oddziale.

adriane - 2009-03-31, 08:39

Przede wszystkim niech kobiety rodzą w pozycjach pionowych (parcie), a nie na leżąco, to żadne nacięcie krocza w zdecydowanej większości przypadków nie będzie potrzebne.
Kat... - 2009-03-31, 10:14

Amen
dżo - 2009-03-31, 10:20

adriane napisał/a:
Przede wszystkim niech kobiety rodzą w pozycjach pionowych (parcie), a nie na leżąco, to żadne nacięcie krocza w zdecydowanej większości przypadków nie będzie potrzebne

Dokładnie tak.

Anja - 2009-03-31, 10:26

Pamiętam, jak 10 lat temu dyskutowałam ze szwagrem na temat pozycji, w których (nie) powinny rodzić kobiety. Sęk w tym, że facet miał już ponad 50 lat i był ginekologiem z wieloletnią praktyką, ordynatorem szpitala i "swoje" wiedział - czyli że kobieta musi rodzić na leżąco i koniec.
(Teraz już chyba żadnemu ginekologowi "nie wypada" się przy tym upierać...?)
Taka jest często polska medycyna - zaściankowa, odporna na rozwój. Ludzie z "tytułami" uważają, że mają świętą rację i nie zadają sobie trudu, by co jakiś czas kwestionować swoją wiedzę. Nie lubię tego. :evil:

ina - 2009-03-31, 10:33

Anna córka Róży napisał/a:
Ludzie z "tytułami" uważają, że mają świętą rację i nie zadają sobie trudu, by co jakiś czas kwestionować swoją wiedzę. Nie lubię tego. :evil:


Niestety :-(
O tym też świadczy tekst położnej Lalki. Szkoda że niektórzy się nie rozwijają i nie dokształcają, tylko powtarzają frazesy, które wyczytali w podręcznikach 20 lat temu :roll:

Martuś - 2009-03-31, 11:13

No na pewno wertykalne pozycje do parcia mają tu kluczowe wrażenie, ale też jak niejednokrotnie pisałam, wcale nie gwarantują łatwej i krótkiej fazy parcia, w Pucku chyba z zasady się prze jak się chce, ja i moja koleżanka z sali parłyśmy w różnych pozycjach wertykalnych, a mimo tego u mnie trwało to prawie godzinę, u nie - prawie dwie..
dżo - 2009-03-31, 11:29

Martuś napisał/a:
ja i moja koleżanka z sali parłyśmy w różnych pozycjach wertykalnych, a mimo tego u mnie trwało to prawie godzinę, u nie - prawie dwie..

Martuś, na czas porodu składa się wiele czynników, na pewno pozycja wertykalna pomaga, mozliwe, że gdyby Twoja koleżanka leżała, II fazę porodu miałaby znacznie dłuższą,
mi połozna powiedziała, że ponieważ miałam bardzo krótką I fazę porodu to moje skurcze parte trwały znacznie dłużej niż standardowo, podobno jest taka zależność : krótka I faza - długa II faza i na odwrót,

Martuś - 2009-03-31, 11:50

U mnie obie były zdecydowanie długie i poród rozkręcał się parę dni (nie tak hakdkorowo, jak u nitki, ale jednak), ale fakt, że mój poród był ogólnie dość nietypowy.. Może nie jestem stworzona do rodzenia..
W każdym razie, oczywiście zgadzam się z tym, że na pewno, gdybyśmy leżały, to to wszystko trwałoby jeszcze dłużej i pewnie w niejednym szpitalu skończyło się cesarką. Przez to, co napisałam, chciałam powiedzieć tylko, że pozycja wertykalna nie jest gwarancją łatwego parcia, a nie że nie ma znaczenia..

[ Dodano: 2009-03-31, 11:51 ]
Aha, a z tą teorią że krótka jedna faza a druga długa to nie mogę się zgodzić, zbyt dużo znam przypadków potwierdzających raczej regułę, że jak poród jest łatwy i szybki, to jest taki w całości, i odwrotnie..

Lily - 2009-03-31, 17:54

Anna córka Róży napisał/a:
czyli że kobieta musi rodzić na leżąco i koniec.
a ponoć ten pomysł wziął się stąd, że jakiś król chciał zobaczyć poród swojej żony i kazał zbudować wysokie łóżko, potem ta moda się rozeszła... niewątpliwie jest to wygodne dla personelu :|
Lalka - 2009-03-31, 23:34

ina napisał/a:
Anna córka Róży napisał/a:
Ludzie z "tytułami" uważają, że mają świętą rację i nie zadają sobie trudu, by co jakiś czas kwestionować swoją wiedzę. Nie lubię tego. :evil:


Niestety :-(
O tym też świadczy tekst położnej Lalki. Szkoda że niektórzy się nie rozwijają i nie dokształcają, tylko powtarzają frazesy, które wyczytali w podręcznikach 20 lat temu :roll:


Polożnictwo skonczyłam rok temu...

Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości... A jeśli chodzi o pozycje wertykalne jestem jak najbardziej za! Podobnie jeśli chodzi o porody w wodzie czy do wody czy porody w domu. Ale tu ważne jest doświadczenie położnej.
Pamietajcie jednak, że pozycje wertykalne są korzystne dla I etapu porodu, drugi jest trudniejszy a pozycja wertykalna ogranicza pole widzenia...

Capricorn - 2009-03-31, 23:40

Lalka napisał/a:

Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości...


Alez nie piszemy o możliwościach, tylko o traktowaniu rodzącej. Na "zachodzie" się nie nacina hurtowo i standardowo.

moTyl - 2009-03-31, 23:55

Lalka napisał/a:
pozycja wertykalna ogranicza pole widzenia...

położnej ;-)

Byłoby miło gdyby położna była przy porodzie dla rodzącej i starała się w miarę możliwości do niej dostosować, nawet jeśli to oznacza gimnastykę :-P

Lily - 2009-04-01, 00:02

Lalka napisał/a:
Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości...
nie rozumiem,c o to ma do cięcia? u nas jest za dużo narzędzi, czy jak? skoro można urodzić w domu i nie potrzeba do tego specjalnego sprzętu to o co chodzi z tymi polskimi możliwościami?
ina - 2009-04-01, 08:45

Lalka napisał/a:
Polożnictwo skonczyłam rok temu...


To tym bardziej smutne.

Capricorn - 2009-04-01, 08:55

ina napisał/a:
Lalka napisał/a:
Polożnictwo skonczyłam rok temu...


To tym bardziej smutne.


prawda.

biechna - 2009-04-01, 09:08

Lalka napisał/a:
Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości...

Ale naprawdę "realia" nie powinny wpływać na nieprzyjemne traktowanie rodzącej czy na hurtowe nacinanie, to nie jest tak, że z uwagi na "lepsze możliwości" my rodzące na zachodzie nie musimy być nacinane, bo mamy jakieś lepsze mięśnie krocza, a polskie realia je osłabiają :-P
Kluczowa wydaje mi się postawa brytyjskich lekarzy, którzy wielokrotnie mówili mi, że podczas porodu mam podążać za swoim ciałem, a "cały zespół będzie tam po to, żeby mi pomóc" - nie odwrotnie! Położne przyklękają na podłodze, żeby mieć lepszy widok ;-) zamiast kłaść rodzącą.

adriane - 2009-04-01, 10:56

Lalka napisał/a:
Pamietajcie jednak, że pozycje wertykalne są korzystne dla I etapu porodu, drugi jest trudniejszy


Dla kogo trudniejszy? II etap może być trudniejszy dla kobiety rodzącej, gdy ta leży a nie stoi, kuca (np.).

Lalka - 2009-04-01, 15:43

widzę, że nie ma sensu ta dyskusja... mimo iż ja wciąż podkreślam, że jestem przeciwniczką nacinania bez potrzeby...
Najlepiej gardzić całym personelem medycznym, który winien usługiwać pacjentowi jak w hotelu... doszukuję się tu takiego podejścia.

biechna - 2009-04-01, 15:53

Lalka, służba zdrowia to służba, jakkolwiek by Ci się to nie podobało.
dżo - 2009-04-01, 18:14

Lalka napisał/a:
widzę, że nie ma sensu ta dyskusja

Lalka, rzeczywiście nie ma,
szkoda, że jako młoda osoba mogaca dużo nauczyć się od rodzacych już kobiet nie chcesz z tego skorzystać,
Lalka napisał/a:
Pamietajcie jednak, że pozycje wertykalne są korzystne dla I etapu porodu, drugi jest trudniejszy a pozycja wertykalna ogranicza pole widzenia...

Lalka, dziewczyno, tzn., że poród ma być wygodny dla Ciebie??? zastanów się co piszesz bo jesli powyższe zdanie nie jest prowokacją to szkoda mi Twoich podopiecznych,
czytałaś jakieś książki na temat aktywnego porodu? polecam, naprawde warto, tym bardziej jesli nie ma się doświadczenia osobistego w rodzeniu, przeczytaj może książkę Ireny Chołuj, tam wiele kobiet po pierwszym porodzie w szpitalu zdecydowało się na poród domowy, zobacz dlaczego tak było i spróbuj zmienić spojrzenie, wiele na tym zyskasz,

Lily - 2009-04-01, 18:25

Może jak Lalka urodzi dziecko to zmieni zdanie. A może zrobi wszystko, żeby potwierdzić swoje przekonania, któż to wie...
arahja - 2009-04-01, 19:17

Dziewczyny, spokojnie. :) Lalka podaje argumenty z podręczników, bo takie zna. Jeśli dostanie na nie dobrą, rzetelną kontrę, kto wie - może za niedlugo będzie oferowała usługi przy porodach domowych? Kropla drąży skałę i fajnie, że położna postanowiła nie siedzieć w miejscu po studiach, tylko szukać dodatkowych informacji.
Pozdrawiam!

elenka - 2009-04-01, 22:51

Nie, no ten tekst o ograniczaniu pola widzenia, to zwalił mnie z nóg :roll:
A to położne, to przychodzą do kina podziwiać widoki, czy do pracy w służbie rodzącej?

Niech Wam więcej lekcji w-f wrzucą na tym położnictwie. Szok po prostu :roll:

ina - 2009-04-02, 09:27

elenka napisał/a:
Niech Wam więcej lekcji w-f wrzucą na tym położnictwie. Szok po prostu :roll:


:lol: :lol:

martka - 2009-04-02, 13:25

elenka napisał/a:
Niech Wam więcej lekcji w-f wrzucą na tym położnictwie

:mrgreen:

Kjójik - 2009-04-02, 21:53

Lalka napisał/a:
Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości...


możliwości możliwościami..chyba o wiele sie nie prosi..jedynie o to by rodząca kobieta mogła sama instynktownie wybrać pozycje w której chce rodzić a nie być zmuszaną do powrotu na łóżko na fazę parcia


Lalka napisał/a:
A jeśli chodzi o pozycje wertykalne jestem jak najbardziej za! Podobnie jeśli chodzi o porody w wodzie czy do wody czy porody w domu. Ale tu ważne jest doświadczenie położnej.
Pamietajcie jednak, że pozycje wertykalne są korzystne dla I etapu porodu, drugi jest trudniejszy a pozycja wertykalna ogranicza pole widzenia...


Doświadczenie położnej jest ważne..ale mnie sie czasem wydaje, ze używa sie tego okreslenia jako pewnego rodzaju 'wymówki'...ja rodzilam w wodzie(spedzialm tam ponad 4h z tylko jedna przerwa na siusiu :-P ) położna doglądala mnie owszem.. co godzine mierzyla moje cisnienie a co 15 min sprawdzala jak bije serducho Alexa..ale caly czas powtarzala, ze mam sie zdac na instynkt :!: :!: i tylko informowac ja czy potrzebuje pomocy np w zmianie pozycji, czy cos potrzebuje itd. Mowila tez ze nie ma sie co spieszyc ze moje cialo potrzebuje czasu i że nie mam sie dziwic, ze to tak dlugo trwa (moj porod trwal 5h i 23 min) bo w koncu tkanki musza sie rozciagnac..(sadze ze naciecie czesto ma byc 'przyspieszeniem' porodu i lepszym rozwiazaniem dla lekarza) mialam dwa badania rozwarcia jedno przed wejsciem do basenu (bylo 3cm) i drugie juz w wodzie nawet nie musialam wychodzic...(8cm) i nie sadze by moja pozycja -na czworaka utrudniala to badanie..rodzilam rowniez na czworaka caly czas bedac w basenie..polozna uzywala lusterka zeby kontorlowac postepy i dokladnie widziala glowke rodzacego sie Alexa...jak widac troche dobrej woli i wcale NIEskomplikowane sprzety wystarcza do udanego porodu...nie peklam..i oczywiscie NIE zostalam nacieta..

Zupelnie inne podejscie do kobiety..

maryczary - 2009-04-03, 10:20

Kjójik napisał/a:
Lalka napisał/a:
Nie porównujcie polskich realiów do zachodnich możliwości...
i po tym co napisała Kjójik konkluzja jest jedna: różnica polskich realiów a zachodnich tkwi tylko w głowach personelu medycznego, bo mi jako rodzącej nie chodzi o piękny pokój ale o miłą opiekę i wsparcie słuzby zdrowia
pinky - 2009-04-04, 21:19

hej
rodziłam 2 razy :-D
za pierwszym - wiem, że źle parłam.
Nacięli, wypchnęli.. :-(
To wypychanie to kiepska sprawa- potem są problemy- obniżona macica, może być popuszczanie moczu, wypadanie macicy.. :-(

Za drugim- może już byłam trochę rozciągnięta- ale wiem, że tym razem dobrze parłam.
Nie nacięli :mryellow:

Poza tym, słyszałam też od koleżanki- o takim olejku Weledy - do smarowania krocza.
Podobno dość skutecznie pomaga przygotować to miejsce.
Ona kupiła na www.sklepnaturalny.pl
hxxp://www.sklepnaturalny.pl/kobiety-w-ci/olejek-do-masazu-miejsc-intymnych.html
:lol:

Lalka - 2009-04-04, 22:22

o kosmetykach weledy słyszałam też wiele pozytywnego.

Drugi poród często jest z ochroną. Nie bez znaczenia jest też przygotowanie kobiety- czyli jak piszesz umiejętności parcia (i tu polecam zajęcia w szkole rodzenia!) i wielkość dziecka- jeśli jest duże położna musi naciąć by nie dopuścić do niedotlenienia. Kobieta zmęczona godzinami bolesnych skurczów, głodna, często nie ma już siły na wypchnięcie dziecka i wtedy się nacina.
Kobiety, który duzo przytyją w ciąży ( więcej niż 20kg)też mają większą szansę na nacięcie ze względu na trudności w poruszaniu. Wielki brzuch, dodatkowo spora ilość tłuszczu i powikłania gotowe.

Capricorn - 2009-04-04, 22:29

Lalka napisał/a:

Drugi poród często jest z ochroną.


drugi poród to zjawisko coraz rzadziej występujące w przyrodzie. Skutecznie powstrzymuje przed nim m.in. trauma pierwszego.

Lily - 2009-04-04, 22:30

Jak rodziły kobiety, gdy nie było szkół rodzenia uczących jak przeć? Jak rodzą zwierzęta, które do tych szkół nie chodzą? Człowiek to naprawdę dziwna istota...
Ania D. - 2009-04-04, 22:31

Lalka napisał/a:
Nie bez znaczenia jest też przygotowanie kobiety- czyli jak piszesz umiejętności parcia (i tu polecam zajęcia w szkole rodzenia!)

chodziłam, a z parciem i tak miałam problemy, bo nie potrafiłam. W sumie trudno się uczyć parcia tak na sucho, bo dopiero w trakcie porodu jest prawdziwa nauka.

[ Dodano: 2009-04-04, 22:32 ]
Lalka napisał/a:
często nie ma już siły na wypchnięcie dziecka

dlatego powinna rodzić w pionie lub w pozycji jej odpowiadającej, nic dziwnego, że leżąc nie może dziecka wypchnąć.

pinky - 2009-04-04, 22:48

Ania D. napisał/a:
Lalka napisał/a:
Nie bez znaczenia jest też przygotowanie kobiety- czyli jak piszesz umiejętności parcia (i tu polecam zajęcia w szkole rodzenia!)

chodziłam, a z parciem i tak miałam problemy, bo nie potrafiłam. W sumie trudno się uczyć parcia tak na sucho, bo dopiero w trakcie porodu jest prawdziwa nauka.



zgadzam się. Ja też nie kumałam do samej akcji- o co chodzi z tym parciem...
Przy pierwszym - nabierałam powietrze w policzki - i wypuszczałam.. byłam sparaliżowana strachem..
A to - trochę jak robienie kupy... :-D
straszne porównanie- ale mniej więcej taka akcja.. :-D

Co do rozmiarów dzieci- miałam identyczne. :lol:

Takie nam wychodzą ;-)

ina - 2009-04-05, 08:36

Lily napisał/a:
Jak rodziły kobiety, gdy nie było szkół rodzenia uczących jak przeć? Jak rodzą zwierzęta, które do tych szkół nie chodzą? Człowiek to naprawdę dziwna istota...


Ja wyszłam z takiego założenia, że poród jest naturalny. Nie wiedziałam nic o oddychaniu, parciu itp. Poszłam całkowicie na żywioł - i udało się, bez żadnych interwencji :-D

Ania D. - 2009-04-05, 09:06

Lalka, polecam lekturę książki M. Odenta, który w ogóle nie jest zwolennikiem przygotowania się do porodu. Warto poczytać o jego domu narodzin we Francji. U mnie pierwszy poród był do pewnego czasu b. naturalny, robiłam to, co ciało dyktowało i było to najlepsze dla mnie i dziecka. Jesteś położną, to poznaj nie tylko to, co dyktują oficjalne książki położnicze, ale i tę drugą stronę, naturalną.
Lalka - 2009-04-05, 12:57

naturalną powiadasz... hm...
piszecie o traumach o cyrkach i tragedii kobiet rodzących... ja jakoś aktualnie tego nie widzę a wczoraj przyjęłam 3 porody a poprzedniego dnia na nocy 4 plus jeden bliźniaczy... i kobiety zadowolone były, ba nawet dziękowały za miłą opiekę, serdeczność...
Siadały na piłce, wykonywały ćwiczenia oddechowe, mężowie robili masaże pleców...
Nacięcia były, jednak kobiety twierdziły, że nawet tego nie poczuły, jednak szycie było dyskomfortem.
Dwie godziny po porodzie wstały, była nauka przystawiania do piersi, po kilku godzinach toaleta i nauka przewijania...

Gdzie ta trauma? Gdzie tragedia o których piszecie?????

Co do rodzenia kiedyś, x lat temu to przezywalność kobiet i dzieci w czasie takich porodów było zdecydowanie mniejsza niż ta, która jest dziś.

Capricorn - 2009-04-05, 13:02

Lalka napisał/a:

Co do rodzenia kiedyś, x lat temu to przezywalność kobiet i dzieci w czasie takich porodów było zdecydowanie mniejsza niż ta, która jest dziś.


owszem, przy czym zdecydowanie większa śmiertelność brała się głównie z zakażeń okołoporodowych, czyli zaniedbań higienicznych, a nie z powodu nienacinania krocza.

Capricorn - 2009-04-05, 13:03

Lalka napisał/a:

piszecie o traumach o cyrkach i tragedii kobiet rodzących...


traumy, cyrki i tragedie, dziewczyno....

jakim cudem masz szacunek do "swoich" rodzących, skoro do nas piszesz w ten sposób?

martka - 2009-04-05, 13:28

Lalka napisał/a:
Kobiety, który duzo przytyją w ciąży ( więcej niż 20kg)też mają większą szansę na nacięcie

ja bym to raczej nazwałą groźbą niż szansą, piszesz jakby to był los na loterii.

arahja - 2009-04-05, 13:43

Lalka napisał/a:
Nacięcia były, jednak kobiety twierdziły, że nawet tego nie poczuły, jednak szycie było dyskomfortem.


7 porodów i 7 nacięć? Masakra, nie zamierzam się rozmnażać. Bosz, wcale się nie dziwię, że kobiety wybierają cesarkę - też wolę bliznę na brzuchu niż dżezy z fizjologią i życiem seksualnym nie wiadomo jak długo...

Martuś - 2009-04-05, 13:53

Lalka, ja się przez chwilę zastanawiałam, czy ty trollem nie jesteś, ale piszesz w innych tematach niby normalnie, więc chyba jednak nie.. ale nie chce mi się wierzyć, że ktoś może być tak bezrefleksyjny wobec tego, co się do niego pisze i zachowywać się tak, jakby w ogóle to do niego nie docierało. Na wszystko, co Tu napisałaś, padły silne kontrargumenty, dyskwalifikujące właściwie to, co pisałaś, a Ty dalej w każdym poście piszesz to samo :roll:
Lalka napisał/a:
Kobieta zmęczona godzinami bolesnych skurczów, głodna, często nie ma już siły na wypchnięcie dziecka i wtedy się nacina.

Nie nacina się wtedy, tylko nacina się prawie zawsze!! I najczęściej właśnie po to, żeby skrócić poród z wygody personelu, a nie dla dobra rodzącej! Kobieto, zastanów się, dlaczego w innych krajach nacina się tylko kilka-kilkanaście procent kobiet, u nas większość? Możesz się do tego jakoś konkretnie i merytorycznie odnieść, zamiast znów mechanicznie powtarzać te same slogany??

A z tym przytyciem, to nie rozumiem, co ma ilość tłuszczu na brzuchu do nacięcia, pochwa się otłuszcza i zadusza dziecko czy co??

Cytat:
Siadały na piłce, wykonywały ćwiczenia oddechowe, mężowie robili masaże pleców...
Nacięcia były, jednak kobiety twierdziły, że nawet tego nie poczuły, jednak szycie było dyskomfortem.
Dwie godziny po porodzie wstały, była nauka przystawiania do piersi, po kilku godzinach toaleta i nauka przewijania...

Gdzie ta trauma? Gdzie tragedia o których piszecie?????

Po pierwsze, traumę nacięcia odczuwa się dopiero po wypisie ze szpitala, najczęściej, kiedy po paru tygodniach/miesiącach próbuje się rozpocząć współżycie i zdaje się sobie sprawę, że to boli, że ciało w tym miejscu jest inne, niż było, że zostało po prostu trwale okaleczone i że coś, co powinno być radością, stają się okazją do przykrych wspomnień. Trauma nacięcia nie polega na tym, że się czuje jego wykonanie, a jak się nie czuje, to wszystko jest ok, no błagam :shock:
Druga sprawa jest taka, że po porodzie w organizmie kobiety wydzielają się zwykle ogromne dawki hormonów, które sprawiają, że przez te pierwsze dni, które jest w szpitalu, jest zwykle bardzo uległa, dziękuję na wszelki wypadek wszystkim, nie stawia oporu itp, często robi to też ze strachu, czy po prostu braku sił. To, że Ci ktoś dziękuje po porodzie, to nie znaczy, że po jakimś czasie nie będzie się na jego wspomnienie źle czuł.
A inną sprawą jest to, że ogromna większość kobiet w naszym społeczeństwie nie ma kompletnie świadomości tego, że można urodzić inaczej, niż na plecach i z nacięciem, dlatego nie protestują i nawet są wdzięczne, bo wydaje im się, że skoro dziecko zdrowe, to znaczy, że wszystko jest w porządku i że widocznie trzeba je było naciąć. I to z powodu tego braku świadomości sytuacja wygląda, jak wygląda. Tylko, że o ile trudno mieć pretensje do przeciętnej, prostej kobiety o brak wiedzy i godzenie się na wszystko, co zaproponuje (czy raczej nakaże) lekarz, to już ciemnogród i myślenie tylko o własnej wygodzie wśród personelu medycznego po prostu oburza.

biechna - 2009-04-05, 14:11

Lalka, cięliście wszystkie rodzące? :shock: Jak się to ma do tego, że wg Ciebie nacina się wtedy, kiedy to konieczne - konieczne jest zawsze czy co? Normalnie wygląda na to, że Polki nie są stworzone do rodzenia - bo nigdzie indziej nie tnie się prawie każdej rodzącej. Jakoś cały świat nie potrzebuje nacinania w 90% a w kilkunastu, hm :->
Lalka, tyle możesz się tu dowiedzieć, spojrzeć na poród i opiekę okołoporodową z nowej perspektywy, a zamiast spróbować to wykorzystać, forsujesz teorie, które naprawdę poza Polską to już chyba nigdzie nie są wykładane - i nie dzieje się to bez powodu, ot po prostu naprawdę nie trzeba tyle ciąć. Może jakiś staż w UK by się przydał? 8-)

Capricorn - 2009-04-05, 14:16

Martuś napisał/a:

Po pierwsze, traumę nacięcia odczuwa się dopiero po wypisie ze szpitala, najczęściej, kiedy po paru tygodniach/miesiącach próbuje się rozpocząć współżycie i zdaje się sobie sprawę, że to boli, że ciało w tym miejscu jest inne, niż było, że zostało po prostu trwale okaleczone i że coś, co powinno być radością, stają się okazją do przykrych wspomnień. Trauma nacięcia nie polega na tym, że się czuje jego wykonanie, a jak się nie czuje, to wszystko jest ok, no błagam :shock:


Też tak mi się wydaje, chociaż, na szczęście, w tym przypadku nie mogę mówić bazując na własnym doswiadczeniu.

Lily - 2009-04-05, 16:20

Lalka, po prostu się zastanów, czy chciałabyś być nacięta w tak delikatnym miejscu i potem np. przez miesiąc siedzieć na kółku albo w ogóle nie siadać. W ostateczności być zmuszoną do poddania się operacji plastycznej. Dobrze wiesz, że cięcie wykonuje się przecinając mięśnie w poprzek, a nie wzdłuż i takie uszkodzone mięśnie niekoniecznie dojdą do siebie.
Rozumiem, że takie artykuły jak ten hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=147 w ogóle cię nie przekonują. W szkole, w szpitalu powiedzieli "ciąć", nie nauczyli niczego innego, to tniesz.

neina - 2009-04-05, 18:14

Ja rodzilam w UK (w najlepszym szpitalu w Londynie podobno) i zostalam nacieta. Ale mysle, ze bylo to jedynie sluszne wyjscie ;-) Nie stalo sie to dla ochrony rzekomo zagrozonego peknieciem krocza. Franek mial duza glowke, nie dokonca dobrze ulozona i musieli mu poszerzyc droge i uzyc proznociagu, bo po ponad 2 godzinach parcia (rowniez w pionie) byl niewielki postep. Dodam, ze babcia W. rodzila jego tate ponad 3 dni, a jego mama miala 3 cesarki, po w tej rodzinie duze dzieci sie rodza - sami chlopcy nota bene. Tutaj porod bez komplikacji odbiera od poczatku do konca polozna i nie ma nawet w pokoju narzedzi do naciecia. Jak cos sie dzieje, przywozi je dopiero lekarz. Jak mnie przyjmowali, to spytali, czy sie zgadzam na naciecie, gdyby zaistniala taka koniecznosc. Kilka moich kolezanek rodzilo w uk, zadna nie zostala nacieta i o dziwo zadna nie pekla po odbyt.
Jasne, ze wolalabym urodzic bez naciecia, pocieszam sie tylko tym, ze nacieli mnie zanim tkanki sie rozciagnely (glowka byla jeszcze daleko), podabno tak jest lepiej dla rzeczonego miejsca...
Lalka, ja tez nie mialabym nic przeciwko bardziej konkretnym argumentom. Mowisz, ze nie mozna porownywac warunkow polskich do zachodnich, ale o jakie warunki Ci chodzi? o wyposazenie szpitala? Tu chyba kluczowa role odgrywa ludzka dobra wola, zeby pomoc kobiecie przejsc przez trudy porodu jak najlepiej sie da. Dla Ciebie, to tylko kolejny dzien pracy i kolejna rodzaca, a dla rodzadzej to czesto najwazniejszy i najtrudniejszy dzien w zyciu, ktory w dodatku rzutuje na reszte jej zycia. Czy nie warto podejsc do kazdej osoby indywidualnie i indywidualnie spelnic jej potrzeby, nawet gdyby wymagalo to troche gimnastyki i doksztalcania?

Martuś - 2009-04-05, 18:24

neina napisał/a:
Dla Ciebie, to tylko kolejny dzien pracy i kolejna rodzaca, a dla rodzadzej to czesto najwazniejszy i najtrudniejszy dzien w zyciu, ktory w dodatku rzutuje na reszte jej zycia.

Dokładnie, zatrważające jest, jak mało osób ze służby zdrowia rozumie tą oczywistą zdawałoby się rzecz :|

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2002 Tutaj masz Lalka wątek przebieg porodu, poczytaj go sobie dokładnie, to może zrozumiesz, co to jest ta trauma nacięcia :/

Dodam, bo nie zdążyłam w poprzednim poście, że nacięcie może być jeszcze większą traumą, niż tylko świadomością okaleczenia i czynnikiem rujnującym współżycie. Cięcie niesie ze sobą zawsze negatywne skutki, nawet, jeśli zostało teoretycznie dobrze przeprowadzane. Ale jeśli w dodatku zostało źle zrobione i źle zszyte, jeśli rana nie chciała się goić i wdało się zakażenie itp., jeśli trzeba ją było ciąć i zszywać drugi raz ('polecam' np. relacje z porodu Momo) to wtedy może stać się taka traumą, która zniechęci do posiadania kolejnych dzieci w ogóle.

dżo - 2009-04-05, 18:31

Mnie w całej tej dyskusji przeraża upartość lalki i chęć udowodnienia za wszelką cenę, że ma rację.
Capricorn - 2009-04-05, 18:38

Martuś napisał/a:


hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2002 Tutaj masz Lalka wątek przebieg porodu, poczytaj go sobie dokładnie, to może zrozumiesz, co to jest ta trauma nacięcia :/



Martuś, linki w pierwszym poście tego wątku nie działają, pewnie z racji przejścia na nowy serwer.

neina - 2009-04-05, 18:42

Acha, i nie rozumiem, dlaczego dodatkowego cierpienia przysparza jeszcze szycie? Oszczedzacie na srodkach przeciwbolowych?
Martuś - 2009-04-05, 18:51

Eh, faktycznie, później postaram się z tym uporać, jak będę miała chwilę.. niemniej oprócz linków w tym wątku jako takim też jest sporo opisów porodów.
Ania D. - 2009-04-05, 20:17

Lalko, polecam książkę "Poród aktywny" J. Balaskas. Jesteś bardzo pewna stosowanych metod, a ja bym z Tobą chętnie pogadała za 10 lat, gdy urodzisz swoje dziecko/dzieci i będziesz po cięciach, które będziesz odczuwać przez tygodnie, miesiące czy lata. Ciekawe czy wtedy też tak bardzo będziesz się upierać, że to konieczność i samo dobro dla kobiet.
Bardzo, bardzo smutne jest to, że tak młoda osoba jak Ty, zaczynająca dopiero pracę, ma takie zdanie jak lekarze i położne uczone przed laty, że cięcie to konieczność. Sięgnij po ksiązki przedstawiające inne patrzenie na poród, w każdej dziedzinie warto czytać argumenty z prawej i lewej strony.

Kjójik - 2009-04-05, 23:21

Ania D. napisał/a:
Bardzo, bardzo smutne jest to, że tak młoda osoba jak Ty, zaczynająca dopiero pracę, ma takie zdanie jak lekarze i położne uczone przed laty, że cięcie to konieczność.


niestety to chyba pewnego rodzaju 'plaga' bo moja koleżanka na medycynie o ktorej juz wczesniej wspominalam(ktora w tym roku ma położnictwo) juz w tej chwili bardzo byla zdziwiona jak jej opowiadalam o moim porodzie bez naciecia, zadala mi wrecz śmieszne pytanie mianowicie: jak mi sie udało bez naciecia urodzic :?: :?: :!: :!: :-/ a ja jej na to: a jak kobiety przez tysiace lat rodza(w kazdym innym kraju z wyjatkiem Polski)?? NATURALNIE.
To juz u niej zauważylam wplyw starych schematów O ZGROZO :!: :!: Doslownie klapki na oczach :!: :!: I rzeczywiscie szczerze (chyba) sie dziwila jak to możliwe skoro ja ucza, ze bez 'poszerzenia' kanalu rodnego NIE da sie urodzic :-/

Lalka - 2009-04-06, 14:39

z wyżej wymienionych porodów jedna rodząca miała ochronę.

Nie potrafię się wypowiedzieć, dlaczego w innych krajach jest mniej nacięć, nawet nie potrafię tego potwierdzić, bo nie pracuje w innych krajach tylko w Polsce. Ale zapytam wśród koleżanek, może one mają jakieś doświadczenia w tej materii.

Nie rozumiem Waszego oburzenia moją postawą. Ja również jestem kobietą, równiez będę rodzić i staram się Wam przybliżyć motywy personelu oraz pokazać jak to wygląda z drugiej strony. To raczej Wy wszystkie nie reagujecie na moje argumenty. Jesteście zamknięte na inne opinie i koniec.

Pisząc o traumie odnosiłam sie do argumentu jakoby porody były skutecznym srodkiem na obniżanie wyzu demograficznego- bo kobiety przezywają wtedy koszmar..

Kolejno, kobieta, która przytyje w ciąży ponad 20 kilo jest zdecydowanie mniej sprawna fizycznie, szybciej się męczy i ma większe problemy z poruszaniem się niż ta mama, która przytyje jedynie 12- chyba logiczne.

I ostatnie- wysoka śmiertleność okołoporodowa w zamierzchłychc czasach nie wynikała jedynie z zakażen- bo nie była to już smiertlenośc okołoporodowa (zakażenie musiało mieć czas by sie rozwinać) a skutek zamartwicy wewnatrzmacicznej- najzwyczajniej dziecko zatrzymywało się w kanale rodnym i koniec. Lub były problemy z łożyskiem i krwotokami.

Ja wciąż sie będę upierać przy tym, że nacinanie krocza ma w pewnych sytuacjach uzasadnienie medyczne, które jest kjorzyścią dla matki i dziecka. Sama obliguję za tym, by jak nacześciej chronić lub jesli już edukowac położne ( a nie lekarzy), by one szyły krocze. Sztuka umiejętnego nacięcia i zszycia a później pielęgnacji rany tez nie jest bez znaczenia.

Z własnego doświadczenia próbuję Wam powiedzieć, że sale porodowe w Polsce nie sa takie złe. Świadomie wybrana polozna i miejsce porodu oraz odpowiednia edukacja o fizjologii porodu jest bardzo ważna jesli kobiety chcą rodzić swiadomie i bezkomplikacji.

I naprawdę nie traktujcie mnie jak wroga...

Malinetshka - 2009-04-06, 14:47

Lalka napisał/a:
nacinanie krocza ma w pewnych sytuacjach uzasadnienie medyczne

W pewnych sytuacjach na pewno..
Gwoli ścisłości, nie rodziłam. Ale jak myślę o tych wszystkich przypadkach gdy nacina się kobietę niepotrzebnie, żeby było szybciej i wygodniej (dla personelu), oraz gdy robi się to wbrew woli rodzącej, to mnie mrozi.......... :-> :roll:

blamagda - 2009-04-06, 14:59

Lalko, a mogłabym zapytać jak rozumieć o to:
Cytat:
z wyżej wymienionych porodów jedna rodząca miała ochronę.
? To znaczy, że jedna pani się tylko o to upomniała, więc ją chorniono, czy tylko jedną się udało uchronić?
Capricorn - 2009-04-06, 15:42

Malinetshka napisał/a:
Lalka napisał/a:
nacinanie krocza ma w pewnych sytuacjach uzasadnienie medyczne

W pewnych sytuacjach na pewno..


zgadza się, w pewnych sytuacjach na pewno.

Lily - 2009-04-06, 16:48

Lalka napisał/a:
Ja wciąż sie będę upierać przy tym, że nacinanie krocza ma w pewnych sytuacjach uzasadnienie medyczne, które jest korzyścią dla matki i dziecka.
o tym już była mowa - jest tak w maks. 20% przypadków - a nie 80-100%, jak to ma miejsce w polskich szpitalach
Co do przytycia i niesprawności to wiele zależy od wagi wyjściowej i kondycji, 50-kilowa kobieta, która przytyje 20 waży 70, a 75-kilowa, która przytyje 12 waży 87 - która ma trudniej? ;)

elenka - 2009-04-06, 17:42

Lalka napisał/a:
Świadomie wybrana polozna


A jak tego dokonać?
Najczęściej nie da się, no chyba, że się za tą opiekę położnej zapłaci, a tak to jedziesz do szpitala i jak nie masz znajomości to traktują Cię jak każdą obcą pacjentkę.
Mogłabyś wyjaśnić to stwierdzenie?

I jeszcze chciałam napisać o tym tyciu, często to zalezy od fizjologii danej kobiety, jedne tyją około 20kg, a inne maksymalnie 5kg.
To że któraś przytyła 20kg to nie znaczy, że się objadała itd. :roll:
Z Twojego postu wynika, że jak jakaś kobieta przytyje 20 kg, to już powinna się dodatkowo bać porodu, jakby mało strachu było :evil:

Capricorn - 2009-04-06, 17:47

Lalka napisał/a:
Sama obliguję za tym, by jak nacześciej chronić lub jesli już edukowac położne ( a nie lekarzy), by one szyły krocze.


nie chcę być złośliwa, ale - bossssska perełka językowa. ;-)

Kjójik - 2009-04-06, 19:26

Lalka napisał/a:
z wyżej wymienionych porodów jedna rodząca miała ochronę.

Nie potrafię się wypowiedzieć, dlaczego w innych krajach jest mniej nacięć, nawet nie potrafię tego potwierdzić, bo nie pracuje w innych krajach tylko w Polsce. Ale zapytam wśród koleżanek, może one mają jakieś doświadczenia w tej materii.


Lalko a jaka to ochrona??
Piszesz, ze nie jestes w stanie potwierdzic tego czy w innych krajach jest mniej naciec,
czy uwierzysz mi jesli Ci powiem, ze moja polozna ze stazem 10 lat tylko 2 razy wykonala epizjotomie?? Ja bardzo sie tego balam ale ona przekonywala mnie, ze w UK wykonuje sie ja tylko w nielicznych przypadkach gdy istnieje realne zagrozenie dla dziecka lub matki.

I jeszcze jedno-ja ze szpitala wyszlam dokladnie 2h po porodzie wcale nie na żadanie po prostu jesli wszystko jest OK połozne twierdza ze nie ma jak cieszyc sie Maluchem w domku zamiast w szpitalnych ścianach. We wlasnym domku dochodzi sie do siebie znacznie szybciej czego dowodem jest to, ze juz wieczorem(Alex urodzil sie o 3.43 nad ranem o 6 bylismy juz w domku)pojechalam sobie na zakupy kupic pare rzeczy dla Alexa.

Powiedz mi Lalko ile kobiet w Polsce ma taka szanse?? Szczegolnie po nacieciu?

biechna - 2009-04-06, 21:36

Ech, normalnie mam ochotę iść na położnictwo i wprowadzić jakieś zmiany w tym kraju 8-)
maryczary - 2009-04-06, 21:56

biechna napisał/a:
Ech, normalnie mam ochotę iść na położnictwo i wprowadzić jakieś zmiany w tym kraju 8-)
i rozwalić system od środka, tak? :mrgreen:
Lily - 2009-04-06, 21:58

maryczary napisał/a:
i rozwalić system od środka, tak? :mrgreen:
przydałoby się, bo tam jakiś beton jest :?
Lalka - 2009-04-06, 22:52

ochrona, czyli nie była nacięta.
Nie spotkałam się z sytuacją, w której pacjentka nie zgodziłaby się na nacięcie i zrobiono by to wbrew jej woli.

Świadome wybranie polożnej to nic innego jak przejście się po salach porodowych i porozmawianie z personelem. Można się z wybraną położną umówić na kolejne oprowadzenie po salach, zapytać czy nie pracuje w szkole rodzenia i tam z nią ew. dalej rozmawiać. Wiele kobiet cieżarnych odwiedza przed porodem z mężem czy partnerem sale i odziały a personel chętnie oprowadza potencjalne pacjentki.

Nic nie stopi na przeszkodzie by pozostać z nią w kontakcie (mail, telefon) aż do momentu porodu. Jesli nie poród zacznie się w terminie w którym wybrana polozna nie ma dyzury to przynajmniej zna się miejsce i praktyki w danym szpitalu ( czy jest sprzet:drabinki, piłki porodowe, czy pozycje wertykalne są stosowane ile kosztuje poród rodzinny i znieczulenie). Ew. można sie z nią umówić na poród indywidualny.

Capricorn - 2009-04-06, 23:01

Lalka napisał/a:
Ew. można sie z nią umówić na poród indywidualny.


czyli - w praktyce - zapłacić ŁAPÓWKĘ.

I wszystko w temacie polskie służby zdrowia. Niestety.

Amanii - 2009-04-06, 23:11

Właśnie, dziś w jakichś wiadomościach (Fakty lub Wydarzenia, nie pamiętam) mówili o tym, że pobieranie przez szpital jakichkolwiek opłat za np. poród rodzinny, poród w specjalnej sali itp. to łamanie polskiego prawa, a mimo to jest stosowane właściwie wszędzie.. Czyli w praktyce to takie "legalne łapówki"..
Nie rozumiem tego wszystkiego, chyba się przeprowadzę za granicę na czas ciąży i porodu :)

maryczary - 2009-04-06, 23:18

Lalka napisał/a:
Ew. można sie z nią umówić na poród indywidualny.
A może (daj Boże!) to oznacza poród w domu - no indywidualny :)
A jeśli nie to co to oznacza? Że można poprosić by można było rodzić w zaciszy, nie przy innych? Co to znaczy poród indywidualny?

Lalka mam do ciebie jeszcze kilka pytań:
1. Jak wygląda sprawa z porodem w domu?
2. Masz takie uprawnienia?
3. Czy w ogóle potrzebne są uprawnienia?
4. Czy położne z waszego szpitala praktykują takie porody?
5. Ile to kosztuje?
6. Przychodzi tylko jedna położna czy więcej?
7. W razie ewentualnych problemów jak z przyjęciem do szpitala?

Kjójik - 2009-04-06, 23:24

Lalka napisał/a:
ochrona, czyli nie była nacięta.
Nie spotkałam się z sytuacją, w której pacjentka nie zgodziłaby się na nacięcie i zrobiono by to wbrew jej woli.


A czego tu oczekiwać?? Kobieta na przyklad rodzi 1szy raz boi sie to normalne - boi sie o maleństwo ale i o siebie, skurcze, straszny ból, nie bardzo wie czego sie tak na prawade spodziewać stara sie robic to jej instynkt podpowiada i tu nagle lekarz czy połozna mowia: trzeba naciac bo dziecko ma problemy(czesto usprawiedliwiaja swoja decyzje 'dobrem' dziecka a z reguly wystarczyloby poczekac i postep nastapilby naturalnie)i sadzisz, ze kobieta zaprotestuje??

Poza tym 7 porodów i 6 naciec MASAKRA doslownie :!: I jak to sie ma do mojej położnej 10 lat 2 naciecia??

Jeszcze jedno pytanie dlaczego ta jedna kobieta nie zostala nacieta jaka byla roznica miedzy nia a tymi sześcioma??

Kat... - 2009-04-06, 23:53

Cytat:
Jeszcze jedno pytanie dlaczego ta jedna kobieta nie zostala nacieta jaka byla roznica miedzy nia a tymi sześcioma??
też jestem ciekawa.
Ja już szczęśliwie po porodzie ale jak tylko myślę o nacinaniu to aż sztywnieje. brrr

Capricorn - 2009-04-07, 07:53

Amanii napisał/a:
Właśnie, dziś w jakichś wiadomościach (Fakty lub Wydarzenia, nie pamiętam) mówili o tym, że pobieranie przez szpital jakichkolwiek opłat za np. poród rodzinny, poród w specjalnej sali itp. to łamanie polskiego prawa, a mimo to jest stosowane właściwie wszędzie.. Czyli w praktyce to takie "legalne łapówki"..


"Legalne" to tylko wtedy, jeśli kasa oficjalnie wpływa na konto szpitala, a Ty dostajesz rachunek.

Jesli natomiast położna czy lekarz umawia się z rodzącą na "prywatny" poród w państwowym szpitalu, za określoną kwotę (np. równowartość miesięcznej szpitalnej pensji położnej) to oczywiście rachunku na to nie dostajesz, lekarz / położna swojego dodatkowego dochodu w PITach nie wykażą, a Ty bierzesz udział w przestępstwie.

Ania D. - 2009-04-07, 08:57

Lalka, kobiet z reguły nie pyta się i nie informuje i cięciu, tylko je nacina. Ja byłam przed porodem w obu szpitalach, w których rodziłam, rozmawiałam z położnymi, oglądałam porodówkę i sale. I co z tego? Nie możesz się umówić z położną, bo w szpitalu może być tylko ta położna i lekarz, którzy mają akurat dyżur (tak jest wprowadzone u nas, by nie było łapówek), a poza tym dla mnie jest nienormalne, że mam płacic położnej, która pracuje w szpitalu i za to dostaje pensję. Miałam pecha, bo w drugim porodzie, jak już miałam masakryczne skurcze, zmieniła się obsada i przyszła nowa położna. Ja nie byłam w stanie nic już ustalać. Zresztą co to ma być, ochrona krocza dla wybranych, tych, które poproszą? bo pozostałe to bardzo chcą być cięte?
Lalka - 2009-04-07, 15:26

jakie łapówki? o czym Wy wogóle wypisujecie?

Indywidualan opieka poloznej to poród prywtany z nią i za to sie płaci- normal rzecz a nie łapówkarstwo.
Nie każda polożna może, bo nie każda jest zatrudniona na podstawie umowy cywilno-prawnej. Z pewnością jest to możliwe w warszawie na Madalinskiego, na Zelaznej i na Karowej chyba też.

Maryczary odpowiadam na twoje pytania:
Lalka mam do ciebie jeszcze kilka pytań:
1. Trzeba się dobrze zorientować w temacie. Polecam kontakt z Domem Narodzin w warszawie albo fundacją rodzic po ludzku.
2. Każda położna na uprawnienia, ale nie każda się podejmie ze względu na ryzyko. Jesli chcesz się zdecydowac na poród w domu, to tylko z bardzo doświadczoną położną.
3. nie są potrzebne dodatkowe uprawnienia a doświadczenia.
4. Moje kolezanki nie praktykują (większość najzwyczajniej się boi)
5. to różnie, tak jak pisałam, skontaktuj się z Domem Narodzin.

hxxp://www.domnarodzin.pl/

6. jedna przyjmuje poród i powinna być druga do asysty (też bywa różnie, bo kazda ma swój styl pracy)
7. W planowaniu porodu w domu nalezy uwzględnić bliskość szpitala i powiadomić ta placówkę o porodzie. Karetka i zespol wyjazdowy sa wtedy w gotowości.

[ Dodano: 2009-04-07, 15:31 ]
Ania D. napisał/a:
Lalka, kobiet z reguły nie pyta się i nie informuje i cięciu, tylko je nacina. Ja byłam przed porodem w obu szpitalach, w których rodziłam, rozmawiałam z położnymi, oglądałam porodówkę i sale. I co z tego? Nie możesz się umówić z położną, bo w szpitalu może być tylko ta położna i lekarz, którzy mają akurat dyżur (tak jest wprowadzone u nas, by nie było łapówek), a poza tym dla mnie jest nienormalne, że mam płacic położnej, która pracuje w szpitalu i za to dostaje pensję. Miałam pecha, bo w drugim porodzie, jak już miałam masakryczne skurcze, zmieniła się obsada i przyszła nowa położna. Ja nie byłam w stanie nic już ustalać. Zresztą co to ma być, ochrona krocza dla wybranych, tych, które poproszą? bo pozostałe to bardzo chcą być cięte?


tak jak już pisałam. Nacinane są te pacjentki, których tkanki narażone sa na pęknięcie. Ocena jest już indywidualną sprawa położnej. Należy ocenić elastyczność tkanek, wiedzieć jak duże jest dziecko, ocenić kolor napręznoej skóry (im skóra jest bardziej czerwona a nawet bordowa, tym wieksze ryzyko pęknięcia).

puszczyk - 2009-04-07, 17:12

Lalka napisał/a:
Indywidualan opieka poloznej to poród prywtany z nią i za to sie płaci- normal rzecz a nie łapówkarstwo.

W Poznaniu uznano to za łapówkarstwo i nie ma takiej możliwości.

Lily - 2009-04-07, 17:14

Jeżeli położna przyjmuje "poród prywatny" w godzinach pracy to jest to cokolwiek dziwne :?
Ania D. - 2009-04-07, 20:03

Lalka, rozmawiałam z przełożoną położnych w szpitalu, gdzie rodziłam, prowadzi ona szkołę rodzenia. W teorii z tym nacinaniem jest tak, jak mówisz, ale w praktyce niekoniecznie. Tnie się z różnych powodów, m in, by poród przebiegł "sprawniej". Jeśli by położnym zależało na rodzących, to kobiety nie musiałyby leżeć na plecach, bo jest to najgorsza pozycja do rodzenia i kanał rzeczywiście jest wąski. Po co poszerzać coś, co w pozycji pionowej jest naturalnie szersze.
Kjójik - 2009-04-07, 22:09

Lalka napisał/a:
Każda położna na uprawnienia, ale nie każda się podejmie ze względu na ryzyko. Jesli chcesz się zdecydowac na poród w domu, to tylko z bardzo doświadczoną położną.


OJJJ!!! Widze, ze ciezko bedzie ten SYSTEM w poloznictwie...zaczynajac od punktu widzenia lekarzy i poloznych.

A szkoda bo ile jeszcze kobiet bedzie musialo cierpiec :-?
W Polsce porod domowy to chyba jakies 'dziwadło' nadal bede podawac przyklad UK (do upadłego 8-) ) tutaj kazda polozna wrecz zacheca do porodow w domach - to lepsze dla MATKI a co za tym idzie dziecka nie ma stresow zwiazanych ze szpitalnym otoczeniem - znam osobiscie 2 kobiety ktore rodzily w domu..a dla połoznej w Polsce to jakies ryzyko wiec lepiej sie tego nie podejmowac...



Lalka napisał/a:
Nacinane są te pacjentki, których tkanki narażone sa na pęknięcie. Ocena jest już indywidualną sprawa położnej. Należy ocenić elastyczność tkanek, wiedzieć jak duże jest dziecko, ocenić kolor napręznoej skóry (im skóra jest bardziej czerwona a nawet bordowa, tym wieksze ryzyko pęknięcia).


Na to jest zupelnie inne rozwiazanie.. to co napisala Ania D.
Ania D. napisał/a:
Jeśli by położnym zależało na rodzących, to kobiety nie musiałyby leżeć na plecach, bo jest to najgorsza pozycja do rodzenia i kanał rzeczywiście jest wąski. Po co poszerzać coś, co w pozycji pionowej jest naturalnie szersze.

zgadzam sie w 100%
A nie naciecie!!! Lalko - dlaczego każe sie rodzacej przeć na leżąco? Możesz mi na to odpowiedziec bo zawsze mnie to ciekawilo to zaprzeczenie praw fizyki :-/

Mycha - 2009-04-08, 09:35

Kjójik napisał/a:
W Polsce porod domowy to chyba jakies 'dziwadło' nadal bede podawac przyklad UK (do upadłego 8-) ) tutaj kazda polozna wrecz zacheca do porodow w domach - to lepsze dla MATKI a co za tym idzie dziecka nie ma stresow zwiazanych ze szpitalnym otoczeniem - znam osobiscie 2 kobiety ktore rodzily w domu..a dla połoznej w Polsce to jakies ryzyko wiec lepiej sie tego nie podejmowac...

Jestem akurat na bieżąco w tych sprawach, bo miałam moją Małą rodzić w domu.
Na Śląsku jest tylko jedna położna, która ma działalność gospodarczą pod nazwą "położnictwo domowe". Ona nie pracuje w szpitalu. Jeśli są jakieś inne babki przyjmujące porody w domu, to robią to po cichu, inaczej czeka je ostracyzm w szpitalnym środowisku zawodowym. Porody domowe u nas w kraju uważane są za skrajnie niebezpieczne, a ich uczestniczki za osoby nieodpowiedzialne. I nic tu nie pomagają żadne statystyki. Takie jest durne myślenie i już. Tak więc Lalka ma rację mówiąc, że przyjmowanie porodów domowych wymaga po prostu odwagi... :-|

maryczary - 2009-04-08, 12:33

Lalka dzięki za odpowiedź

ale jak to możliwe, że ostatnie 7 porodów które odebrałaś, 6 musiało być z nacięciem krocza?

Wynika z tego że 86% Polek ma nieprzystosowane narządy rodne do rodzenia dzieci, czy Natura aż tak zawiodła i ominęła Polki gdy rozdawała dar rodzenia dzieci. Dlaczego 86% kobiet które ostatnio przy tobie rodziły nie mogły urodzić bez nacięcia? To NIEMOŻLIWE Lalka, po prostu to brednie, że te 6 kobiet miały otyłość i niemożność rozciągania odpowiednich mięśni!! Aż 6 z nich :?: :!: NIEMOŻLIWE, że tylko w Polsce kobiety są takie niepełnosprawne i nie są w stanie samodzielnie (bez pomocy skalpela) urodzić dziecka :!: Jestem oburzona!

No a porody w domu to już następna historia... długa jak rzeka...

Coco - 2009-04-08, 14:19

maryczary napisał/a:
czy Natura aż tak zawiodła i ominęła Polki gdy rozdawała dar rodzenia dzieci.

nie ominela za to tych Polek, ktore rodzily poza granicami Polski :-P Rodzilam w Anglii i nie bylam nacinana , przy pierwszym razie peklam troche ale wiem o tym tylko dlatego bo mam zapisane w aktach. Po porodzie od razu chodzilam , praktycznie nie odczuwalam zadnego bolu czy dyskomfortu. Dodam jeszcze ze w pierwszej ciazy przytylam 20 kg wiec w Polsce, z tego co Lalka pisze, bylabym prawdopodobnie nacinana. Az mnie ciarki przechodza jak sobie o tym pomysle :-?

Lily - 2009-04-08, 16:29

euridice napisał/a:
Bo widzę, że co poniektórzy dają sobie wtłoczyć w głowy te neandertalskie metody i nijak nie idzie im tych metod wyperswadować :roll:
być może na położnictwo idą osoby, które pociąga właśnie taki sposób myślenia? już samo określenie "odbieranie porodu" zamiast "przyjmowania porodu" narzuca pewien tok postępowania - położna nie jest wsparciem, a osobą kierującą porodem?
biechna - 2009-04-08, 16:33

euridice napisał/a:
biechna, to co idziemy? 8-)

Ja o tym naprawdę myślę. Przecież to nie może być tak, jak jest. Gdzieś w jakimś szpitalu musi być ktoś, kto nie przyjmuje bezrefleksyjnie wykładanych teorii, a na psychologii świetnie się tego nauczyłam :lol:

Capricorn - 2009-04-08, 17:06

Coco napisał/a:
maryczary napisał/a:
czy Natura aż tak zawiodła i ominęła Polki gdy rozdawała dar rodzenia dzieci.

nie ominela za to tych Polek, ktore rodzily poza granicami Polski :-P


i we Wrześni, i we Wrześni! ;-)

Bosh, jak dobrze, że i w Polsce są inne położne. Rodziłam dwa razy, za każdym razem przy dwóch różnych położnych (razem: cztery różne kobiety ;-) ), i w obydwu przypadkach były to położne, które akurat pełniły dyżur na oddziale, nie znałam ich wcześniej, z żadną z nich nie umawiałam się na "poród indywidualny". I żadnej - żadnej! - ani przez moment nie przyszło do głowy, żeby mi zaproponować nacięcie. Można? Można! Kwestia tego, jakie zwyczaje panują na oddziale.

Z pierwszej edycji akcji "Rodzić po ludzku" zapamiętałam opowieść kobiety, która, ku przerażeniu położnej, zdążyła urodzić, zanim ta ją nacięła. Położna, bojąc się reakcji lekarza na to zaniedbanie, rozcięła pacjentkę już po porodzie. Bo największa zmiana, to zmiana sposobu myślenia, a nie szeroko rozumianych warunków.

Lily - 2009-04-08, 17:08

Capricorn napisał/a:
Kwestia tego, jakie zwyczaje panują na oddziale.
otóż to, otóż to! zauważyłam, że zazwyczaj miłe bądź wredne osoby występują na oddziałach szpitalnych stadami, pewnie podobnie jest z dominującymi poglądami na temat konieczności cięcia itp.
Kjójik - 2009-04-08, 19:47

Capricorn napisał/a:
Z pierwszej edycji akcji "Rodzić po ludzku" zapamiętałam opowieść kobiety, która, ku przerażeniu położnej, zdążyła urodzić, zanim ta ją nacięła. Położna, bojąc się reakcji lekarza na to zaniedbanie, rozcięła pacjentkę już po porodzie.


:shock: Jestem w szoku :!: :!: ZANIEDBANIE???

[ Dodano: 2009-04-08, 20:04 ]
Mycha napisał/a:
Jeśli są jakieś inne babki przyjmujące porody w domu, to robią to po cichu, inaczej czeka je ostracyzm w szpitalnym środowisku zawodowym


:evil: :evil:

Mycha napisał/a:
Porody domowe u nas w kraju uważane są za skrajnie niebezpieczne, a ich uczestniczki za osoby nieodpowiedzialne. I nic tu nie pomagają żadne statystyki. Takie jest durne myślenie i już. Tak więc Lalka ma rację mówiąc, że przyjmowanie porodów domowych wymaga po prostu odwagi...


Brak mi słów :!: :!: To smutne, ze pewne poglady sa tak gleboko zakorzenione w umyslach ludzkich i tak ciezko jest zmienic system..a mogloby byc zupelnie inaczej tylko ciut dobrej woli..

[ Dodano: 2009-04-08, 20:12 ]
A to znalazlam (na dole wsrod komentarzy) jak czytalam artykul o ochronie krocza
hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3354086.html
- nie wiem czy to pisal rzeczywiscie pracownik sluzby zdrowia czy to propaganda..

Może razem uda nam się wytłumaczyć
tym zbuntowanym kobietom,że personel medyczny jest od tego, żeby w danej
sytuacji działał tak jak należy- celem ochrony zdrowia pacjentek.Nawet jeśli
czasem trzeba pacjentce "coś kazać".To jest na tej zasadzie: najbardziej
ochydny w smaku lek najlepiej leczy.Równie dobrze pacjentka może
powiedzieć:siostro nie połknę tej tabletki bo ona jest gorzka.Dziecinada.
Obowiązują nas pewne standarty medyczne według których jesteśmy zobowiązani
postępować i tak jest wszędzie. No niestety drogie pacjentki, decydujecie się
urodzić pod okiem fachowców a tymczasem nie pozwalacie na niemal żadne zabiegi
przy was wykonywane, więc nie dziwcie się że ze strony personelu będą złośliwe
uwagi że lepiej rodzić w domu.Jesteście wiecznie niezadowolone z opieki i
cała "oprawa medyczna" przy porodzie wam przeszkadza, uważacie że położna i
lekarz robią krzywdę i okaleczają do końca życia, albo zakładają kleszcze bo
chcą iść spać (i tu wychodzi brak wiedzy o położnictwie zabiegowym-co to są
kleszcze porodowe i kiedy się ich używa). Pacjentka, która wie lepiej wszystko
od lekarza i położnej naprawdę nie ma potrzeby rodzić w klinice.Będzie miała
poród naturalny tak jak tego pragnie.
Paniom które tak opiewają porody naturalne radzę poczytać dla ciekawości jak to
kiedyś wyglądało,np.z czasów waszych babć, gdy rodziły przeważnie w
domach.Poszukajcie statystyk umieralności okołoporodowej noworodków z tamtych
lat albo porażeń, umieralności samych matek podczas porodu.To była natura-prawo
selekcji, kto wytrzymał to żył.Nie wspomnę o tym,że kobiety mogły rodzić 2-3
dni i nikogo to nie wzruszało, bo...to była natura.
Przy dzisiejszej medycynie nie ma mowy o tym by pozwolić na takie rzeczy.Wręcz
przeciwnie-ratuje się np. najbardziej głębokie wcześniaki.
Miałam niedawno przypadek-przyjechała "na kogutach" pcjentka po porodzie w
domu.Przyjechała razem z mężem (zresztą wykształceni ludzie-wydawałoby się
mądrzy i przewidujący)uśmiechnięta.Urodziła prawie na sedes-jak sama opisywała-
zdążyła na szczęście do łóżka.Dziecko ważyło 3900g.,rodziła drugi raz.Łożysko
oddzieliło się już u nas na oddziale.Ale krocze?- niestety pęnięcie II
stopnia.Pamiętam jaki dumny i blady był jej mąż,bo "odbierał poród"-tylko,że
nie pomyślał że może warto ochronić krocze (na miarę warunków domowych
oczywiście ). No cóż jak dalej będzie taka super oświata kobiet i nagonka
na służbę zdrowia to my będziemy tylko cerować rozprute tkanki i RUTYNOWO
naprawiać to co popsują bezmyślni ludzie,którym gazety, media robią pranie
mózgu. Jakby nie było drogie panie- strajk czy nie strajk ,drzwi porodówek
stoją dla was otworem.Strajkujemy, więć rodzimy po ludzku-NATURALNIE.

:shock: :shock: :shock:

maryczary - 2009-04-08, 22:12

kjójik nie mogę takich artykułów czytać bo mi się nóż w kieszeni otwiera i potem chodzę nabuzowana cała, niepotrzebnie się denerwuję, teraz wiem, że muszę urodzić w domu!!
Lily - 2009-04-08, 22:18

a po wojnie było tak hxxp://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,3629451.html
poughkeepsie - 2009-04-09, 11:29

jak czytam te wypowiedzi Lalki i komentarze pracowników służby zdrowia z innych for to na serio nóż się w kieszeni otwiera. Widzę, że ogólnie można stwierdzić, że personel medyczny strasznie wkurza jak pacjenci mają jakąś wiedzę, a nie daj boże znają swoje prawa i domagają się ich honorowania. Pacjent ma być kawałkiem ciemnego mięsa armatniego całkowicie podporządkowanego personelowi, który oczywiście jest doskonały. Tylko skąd te statystyki, które mówią, że 40% błędów lekarskich w Polsce jest popełnianych w trakcie porodów???
maryczary - 2009-04-09, 13:05

poughkeepsie, racja racja, takie się odnosi wrażenie

OT: twój avatar jest bezlitośnie zajebisty 8-) musiałam to w końcu powiedzieć! :mrgreen:

malina - 2009-04-09, 18:12

Capricorn napisał/a:
Z pierwszej edycji akcji "Rodzić po ludzku" zapamiętałam opowieść kobiety, która, ku przerażeniu położnej, zdążyła urodzić, zanim ta ją nacięła. Położna, bojąc się reakcji lekarza na to zaniedbanie, rozcięła pacjentkę już po porodzie. Bo największa zmiana, to zmiana sposobu myślenia, a nie szeroko rozumianych warunków.

Kur...,w szoku jestem :shock:

Lalka - 2009-04-14, 20:47

malina napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Z pierwszej edycji akcji "Rodzić po ludzku" zapamiętałam opowieść kobiety, która, ku przerażeniu położnej, zdążyła urodzić, zanim ta ją nacięła. Położna, bojąc się reakcji lekarza na to zaniedbanie, rozcięła pacjentkę już po porodzie. Bo największa zmiana, to zmiana sposobu myślenia, a nie szeroko rozumianych warunków.

Kur...,w szoku jestem :shock:



Tutaj tez jestem w szoku!!!! Położna to zawód samodzielny i co lekarzowi do tego jak został przyjęty porod skoro wszystko dobrze sie skończyło...
Ja ostatnio też zwątpiłam.
Cały dzień ćwiczyłam z pacjentką na piłce, robilysmy przysiady, żeby główka dobrze zaczęła sie wstawiać. O dziwo w karcie napsiano, że wody odeszły o 1 w nocy, tym czasem zaobserwowałam odejscie czopa sluzowego przy mnie i nastepnie chlusnęły wody... Czyli doktorka, która badała na nocy źle zbadała? Źle wpisała?
Ćwiczyłysmy cały dzien na oksytocynie (pacjentka z napłytkowością więc poród należało już wywoływać bo termin dawno minął).
Nagle wpada Pani doktor bada przez 1 min i zarządza cesarkę. I cała praca moja i pacjentki na marne... Nie wspomne o tym, że się nasłuchałam o moich wymysłach z ćwiczeniami...

Nie zawsze wszystko od nas zalezy... a Pacjentka urodziłaby sama, zapowiadał się piękny rodzinny poród... ;(

moTyl - 2009-04-14, 21:25

Lalka napisał/a:
Nagle wpada Pani doktor bada przez 1 min i zarządza cesarkę. I cała praca moja i pacjentki na marne... Nie wspomne o tym, że się nasłuchałam o moich wymysłach z ćwiczeniami...


O matko, masakra :evil: A czy pacjentka w takiej sytuacji nie ma nic do powiedzenia - zgody do wyrażenia? I to jest właśnie przytłaczające, że kobiety są zdane na widzimisię personelu medycznego :-(

Lalka - 2009-04-14, 21:38

wiesz, była juz tak zmęczona i chciała by tylko wszystko się skończyło a dziecko urodziło się zdrowe... ale bardzo płakała, bo liczyła na poród naturalny. I ja też... Ale niestety jestem tylko "średnim personelem".

Pacjentki czesto poddają się wytycznym lekarza, bo boją przeciwstawić albo sądzą, że tak będzie lepiej...
Smutne

maryczary - 2009-04-15, 11:20

oj smutne...
moTyl - 2009-04-15, 13:55

Lalka napisał/a:
Pacjentki czesto poddają się wytycznym lekarza, bo boją przeciwstawić albo sądzą, że tak będzie lepiej...
Smutne


W sumie nie dziwię się, wierzą, że jeśli lekarz mówi tak a nie inaczej to wie co mówi i chce tylko dobra pacjenta :-(

Lalka - 2009-04-15, 19:57

no tak, tylko, że tu w żadnym wypadku nie chodziło o dobro pacjentki...
Lily - 2009-04-15, 20:55

Lalka napisał/a:
no tak, tylko, że tu w żadnym wypadku nie chodziło o dobro pacjentki...
to się chyba nazywa 'system' (opieki zdrowotnej nie dodam, bo nie o zdrowie chyba chodzi...)
smutne strasznie...

maryczary - 2009-04-15, 21:15

Lalka, teraz po tym okropnym incydencie chyba nas - tu narzekających - lepiej rozumiesz... niestety. Po takich doświadczeniach trudno mieć zaufanie. Ale wierzę, że ty będzies dbała o dobo zagubionych rodzących kobiet, dla których jesteś wielkim autorytetem i wielka odpowiedzialność na tobie ciąży. Cieszy mnie niezmiernie, że chciałaś by urodziła naturalnie ta pani, to mi dało trochę nadziei, bo szczerze mówiąc p twoich wcześniejszych wypowiedziach kompletnie się załamałam :-/

Cała nadzieja w Tobie Lalka - nie daj nas pociąć :!: (trochę mnie poniosło ale myślę, że zgodzicie się ze mną, że to dobre hasło)

Kat... - 2009-04-16, 08:32

Właśnie. W Tobie całą nadzieja więc czytaj, wyrzuć nożyce i zostań wegedzieciakową położną odbierającą porody domowe.
Kamm - 2009-04-16, 09:09

Biechna i Euri to ja liczę na was 8-) Wtedy się zdecyduję na dziecko :-) :-P
blamagda - 2009-04-16, 10:12

Kurczę.. mam wrażenie, że ostatnio jakoś co raz więcej się mówi o porodzie aktywnym i z ochroną krocza. Może dlatego, że kolejny wyż demograficzny ciążuje :-) i więcej kobit narzeka i mówi o tym. Nawet coś skrobnęli na stronie PAP z którego wszystkie portale i wiele gazet czerpie wiadomości do newsów i aktualności:
hxxp://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_PageID=1&s=szablon.depesza&dz=ciekawostki&dep=360656&data=&lang=PL&_CheckSum=1430345946]PAP - pozycja pionowa . Kurcze kurcze, może skorupa zacznie pękać powoli. Lalka, zrób piątą kolumnę - odśrodkową - w szpitalu :-)

ulapal - 2009-04-16, 15:30

najgorsze jest to że wiekszość kobiet wciąż myśli tak samo jak położne, że naciąć jest najlepiej, bo jakże inaczej. najlepszym przykladem jest moja własna siostra, która urodziłą jakiś miesiąc temu. nacieli ją, oczywiście, ale ona myśli ze to bylo najlepsze rozwiazanie ido glowy jej nawet nie przyszlo, że mozna inaczej. bo polożna powiedziała, że trzeba. a jak zapytałam w jakiej pozycji była wtedy , to siemożecie domyśłic, ze klasyczna na plecach z nogami do góry :-/ . jak jej mowe wszystkie przeciw, to ona sie upiera ze polozne zrobily wszystkoco dla niejnajlepsze, i ze jest bardzo zadowolona z obslugi. wiec....

a z drugiej strony, interesuje mnie, jaka jest liczba peknięć w anglii.
( rodzilam w domu w uk i nie peklam).

Lalka - 2009-04-17, 19:16

no ja właśnie rozmawialm z lekarzem, który pracował we francji wczesniej.
Mówił, że tam owszem mniej się nacina ale częściej kobiety pękają...

Z nacięciem jest tak, że ono ma tez na celu ochrone mieśni przed rozciagnięciem- co w przyszłości skutkuje nietrzymaniem moczu i wypadaniem mięsnia macicy...

Ale żeby nie było ja jestem za ochroną...

Anja - 2009-04-17, 19:56

Lalka napisał/a:
Z nacięciem jest tak, że ono ma tez na celu ochrone mieśni przed rozciagnięciem- co w przyszłości skutkuje nietrzymaniem moczu i wypadaniem mięsnia macicy...


Hmm... Właśnie wróciłam z mojej ukochanej jogi dla kobiet w ciąży - te zajęcia prowadzi prawdziwa pasjonatka Ola Kunstler. Jak ktoś mieszka w Warszawie i jest w ciąży, to gorąco (właśnie te zajęcia u tej kobiety) polecam. Babka nie dość, że odwala kawał dobrej roboty, to jeszcze fajnie tłumaczy, co jak i dlaczego.
Ale do rzeczy. Ola Kunstler (zresztą współpracująca z Fundacją Rodzić po Ludzku) jest zdecydowaną przeciwniczką nacinania krocza (w tych 95% przypadków, kiedy nie trzeba) i dziś nam mówiła - akurat świeżo po konferencji z jakimś specjalistą "od krocza" - że facet (ginekolog!) twierdził coś zupełnie przeciwnego, Lalka... Nacinanie krocza wręcz może się przyczyniać w przyszłości do problemów z nietrzymaniem moczu (co chyba udowadniają zresztą obecne statystyki - ponad 50% Polek, zwł. w starszym wieku ma problem z nietrzymaniem moczu, a one były nacinane, bo to jest przecież "norma" od...niepamiętnych czasów?).
Jeśli chodzi o zapobieganie nietrzymania moczu i i wypadania macicy to na pewno nie cięcie, ale przede wszystkim ćwiczenia mięśni Kegla, szczególnie zaraz po porodzie (przez 6 tygodni).
Ale to są chyba "nowinki" - większość środowiska medycznego w Polsce nie naciska na profilaktykę... :-/
Jak tylko będę mogła podać nazwisko tego gościa, to podam, żeby nie było, że tu rojenia jakiegoś dziwaka wypisuję... ;-)

Martuś - 2009-04-18, 10:46

Lalka napisał/a:
Mówił, że tam owszem mniej się nacina ale częściej kobiety pękają...

No ale pękniecie jest mniej groźne, dużo mniej groźne i problematyczne niż nacięcie, to jest sendo spawy! Logiczne chyba, że więcej jest naturalnych pęknięć, Polka nie zdąży pęknąć (chyba, że w inna stronę, jak ja), bo ją natną, to chyba też logiczne.. Właśnie o to chodzi, żeby było więcej pęknięć, a mniej nacięć, ale rozumiem, że dla tego lekarza to był argument za nacinaniem :/
Dodajmy do tego bardzo ważną rzecz, że nacina się kobiety (prawie) wszystkie, jak leci, a praktyka w krajach, w których nie nacina się taśmowo pokazuje, że jednak wszystkie kobiety jak leci nie pękają, tylko niektóre.
Mamy więc na szali: pewne nacięcie - niepewne pęknięcie (dużo mniej groźne).

A ta argumentacja o nie rozciąganiu mięśni to mit, przecież to się kupy nie trzyma, przecież nacięcie wykonuje się w momencie największego rozciągnięcia mięśni (no bo chyba nikt go nie robi, zanim nie widać główki???), które właśnie później nie mogą się naturalnie zejść, bo są przecięte!

Lalka napisał/a:
Ale żeby nie było ja jestem za ochroną...

To, co piszesz temu niestety przeczy, żeby za czymś być, to trzeba jeszcze rozumieć, dlaczego się za tym jest, a nie cały czas przedstawiać argumenty przeciwko i kompletnie nie rozumieć korzyści i wyższości braku nacięcia (i naturalnych pęknięć) :-| :-| :-|

dżo - 2009-04-18, 10:58

Martuś napisał/a:
No ale pękniecie jest mniej groźne

Zgadzam się. Sama pękłam przy porodzie (poród w domu, pozycja wertykalna) a na drugi dzień mogłam już siedzieć normalnie i po turecku nie odczuwając żadnego dyskomfortu, zagoiłam się też bardzo szybko. Obawiam się, że po nacięciu nie było by tak rózowo.

Malati - 2009-04-18, 11:23

Martuś napisał/a:
ale pękniecie jest mniej groźne,


Mojej przyjaciółki synek urodzil sie z raczka przy twarzy.Oczywiście nacili ją i dodatkowo pękła w miejscu w którym mały miał rękę.Mówiła że peknięcie zagoiło sie bardzo szybko i praktycznie nie ma po nim śladu.Nie może tego samego powiedzieć o miejscu w którym miała nacięcie :-/

Martuś - 2009-04-18, 12:50

czarna96 napisał/a:
Mojej przyjaciółki synek urodzil sie z raczka przy twarzy.Oczywiście nacili ją i dodatkowo pękła w miejscu w którym mały miał rękę.Mówiła że peknięcie zagoiło sie bardzo szybko i praktycznie nie ma po nim śladu.Nie może tego samego powiedzieć o miejscu w którym miała nacięcie :-/

U mnie było identycznie!!

Lalka - 2009-04-18, 13:37

skoro sądzicie że pęknięcie jest lepsze niż nacięcie to chyba nigdy nie widziałyście kobiet z pęknięciem 3 stopnia... poczytajcie o konsekwencjach niezrośnięcia mięśnia zwieracza odbytu...
Capricorn - 2009-04-18, 14:24

Lalka napisał/a:
skoro sądzicie że pęknięcie jest lepsze niż nacięcie to chyba nigdy nie widziałyście kobiet z pęknięciem 3 stopnia... poczytajcie o konsekwencjach niezrośnięcia mięśnia zwieracza odbytu...


gdybym rodziła w najbliższym szpitalu rejonowym, prawdopodobieństwo nacięcia wyniosłoby 100%. Tam chlasta się wszystkie rodzące, i już. A jakie jest prawdopodobieństwo załapania się na "pęknięcie trzeciego stopnia"? W Polsce się tnie jak leci, więc możliwości porównania nie ma. Ciekawe, ile kobiet "pęka w trzecim stopniu" w krajach, gdzie się ich rutynowo nie tnie. Zakładam, że są to przypadki poniżej 1% rodzących.

PiPpi - 2009-04-18, 18:16

nie wyraziłam zgody na nacinanie, choć nożyce błyskały w pobliżu. nie żałuję, choć pękniecie było II stopnia, to zagoiło się wszystko w miarę estetycznie. jestem pewna, ze to zamknięte kolo szpitalnych pomysłów na "ułatwienie" porodu powoduje cały ten galimatias..pozycja horyzontalna zwiększa ryzyko pęknięcia znacznie
w wertykalnej pozwalają rodzić w nielicznych szpitalach przecież. rodzącym w domu a pękającym Agrawal serwuje jakieś algi zwiększające regenerację skóry, gdy pękniecie jest symboliczne i nie wymaga szycia, co innego, ze do porodów rekomenduje położną, która w razie "w" nie szyje, źle ocenia i rozwarcie i niekiedy zapomina wagi do ważenie noworodka..

Capricorn - 2009-04-18, 19:06

jak czytam o tych wizjach gwałtownych i bardzo dramatycznych pęknięć, to mam wrażenie, że dziecko przychodzi na świat poprzez eksplozję krocza. ;-)
PiPpi - 2009-04-18, 21:40

dokładnie! niestety oksytocyna robi swoje, ja nawet nie poczułam momentu skurczu który wypchnął Karolkę, Ona po prostu ze mnie wyplumknęła..oksy podano w końcowej fazie porodu, już nie potrzebie wg mnie, zapewniano, że to pomoże się macicy obkurczać itp. więc tu można mówić o jakimś wyskoku dziecka
renka - 2009-04-18, 22:53

Ja bylam nacinana niby "standardowo" - male naciecie bylo, ale wg mnie ciezko sie goilo i bolalo o wiele bardziej niz ciecie cesarskie. CC w ogole nie odczuwam, a blizna po nacieciu krocza doskwiera mi do dzis.

(tak sobie nacinanie krocza porownalam do CC, bo wiem, ze dla niektorych kobiet CC jest odczuwalne dyskomfortowo przez wiele lat od momentu porodu).

gemi - 2009-04-18, 23:43

Lalka napisał/a:
Nie spotkałam się z sytuacją, w której pacjentka nie zgodziłaby się na nacięcie i zrobiono by to wbrew jej woli.

no to ja jestem przykładem. Niestety. Podczas drugiej fazy porodu położna z lekarzem stwierdzili, że "trzeba naciąć", na co ostro zaprotestowałam. Usłyszałam tylko, że "nie mamy wyjścia", po czym zostalam nacięta pomiędzy skurczami. To był ból nie do opisania! Większy niż którykolwiek ze skurczów.
Takie przypadki też się zdarzają. Dodam, że położna była wynajęta i przed porodem zapewniała mnie o ochronie krocza. A ja wcale nie czułam, że mogłabym pęknąć. Miałam niezwykłą wprost świadomość własnego ciała i doskonale wiedziałam, co się ze mną dzieje. Uważam, że okaleczono mnie niepotrzebnie. Minęły już 3 miesiące od porodu a ja nadal cierpię z powodu nie do końca rozpuszczonych szwów, które sięgają aż po odbyt.

PiPpi - 2009-04-18, 23:54

gemi, bardzo, bardzo mi przykro :-( okropna sytuacja, gdy ktoś ubezwłasnowolnia w tak specyficznej sytuacji, gdy jesteś kompletnie bezbronna ..i masz się koncentrować na procesie tak ważnym i pięknym jakim jest poród..tacy ludzie nie powinni pracować jako lekarze :-/
ulapal - 2009-06-04, 23:40

wlasnie dzis bylam u gin tak dla kontroli , bo po porodzie nic sie nie dzialo wiec do tej pory nie sprawdzalam, a ze to nowa doktórka była, to jej powiedzialam, ze po porodzie domowym i bez naciecia. na co ona zmarszczyla brew i mowi- no nie wiem czy to powod do radosci,, bo bez naciecia to pani macica zaraz wyleci :shock:
i jeszcze pare innych nie w temacie o kroczu.

YolaW - 2009-06-04, 23:45

ulapal, co to za baba :evil: ??
ulapal - 2009-06-05, 01:05

kumpela powiedziala ze tanio i dobrze. a ze to kontrolnie tylko mialo byc to tanio wzielo gora. nie bylam u niej wczesniej, ale juz na pewno wiecej nie pojde, i nikomu nie polece.
nawet nie bylo sensu sie wdawac w dyskusje.

szkoda gadac.
:evil: :evil: :evil:

neina - 2009-06-05, 01:42

ulapal, szok :shock: A w jakim wieku ta baba?
ulapal - 2009-06-05, 02:17

na oko to 50tka
daria - 2009-06-05, 09:07

ulapal napisał/a:
bo bez naciecia to pani macica zaraz wyleci :shock:


:shock: :shock: :shock:

poughkeepsie - 2009-06-05, 10:59

ej ale jak lekarze mogą takie pierdoły opowiadać, macica Ci wyleci??? :mryellow: Przecież to jest tak głupie że aż śmieszne.

[ Dodano: 2009-06-05, 11:00 ]
i jeszcze mam pytanie-czy którykolwiek z waszych lekarzy zalecił wam ćwiczenie mięśni kegla?Moja lekarka niby 3 specjalizacje, ja jestem w 6 miesiącu i ani słowa. A we Francji po porodzie jest 5 sesji z położną poświęconą na takie ćwiczenia właśnie.

zojka3 - 2009-06-05, 13:15

poughkeepsie napisał/a:
i jeszcze mam pytanie-czy którykolwiek z waszych lekarzy zalecił wam ćwiczenie mięśni kegla?Moja lekarka niby 3 specjalizacje, ja jestem w 6 miesiącu i ani słowa. A we Francji po porodzie jest 5 sesji z położną poświęconą na takie ćwiczenia właśnie.

mój lekarz mi nie mówił, dopiero położna na szkole rodzenia. I może dlatego nie zawracają sobie tym głowy lekarze, bo wiedzą, że na szkole sie wszystkiego dowiesz....a jak nie pójdziesz do szkoły to twoja sprawa ;-)
Ale prawdę mówiąc po porodzie ostatnią rzeczą o jakiej myślalam były ćwiczenia mięśni Kegla, byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się ręką ruszyć a co dopiero Keglem :-P

daria - 2009-06-05, 13:39

poughkeepsie napisał/a:
czy którykolwiek z waszych lekarzy zalecił wam ćwiczenie mięśni kegla?


ja mam dwóch lekarzy i nic nie wspomnieli.. ani słówka :->

ulapal - 2009-06-05, 13:41

żaden póki co. :-/
YolaW - 2009-06-08, 22:39

Mnie też żaden ani słowa nie pisnął. Za to na szkole rodzenia mówili.
neina - 2009-06-09, 01:27

Polozne trabily o cwiczeniach po porodzie w szpitalu. Potem jeszcze health visitor, podkreslala, ze to bardzo wazne.
Suryani - 2009-08-27, 19:13

właśnie wróciłam od ginekologa. Pytałam się o nacinanie krocza czy nadal w Trójmieście robią rutynowo, to się dowiedziałam że tak i że właściwie to lepiej ciąć niż nie, a najgorsze popękania, z jakimi moja lekarka ma do czynienia są po porodach w wodzie w Pucku, kiedy nie tną. Po prostu załamka, próbowałam jakoś tam z nią dyskutować, ale stwierdziła,że pod wodą to nic nie widać i potem te dziewczyny mają nietrzymanie moczu, popękany odbyt, nietrzymanie stolca itp i niesłychanie cierpią, nie goją im się te rany, mimo szycia, no po prostu PORAŻKA. I to nie są przypadki z jakiś odległych czasów tylko z obecnie.

O kegla też się pytałam, to stwierdziła, że w ciąży te ćwiczenia nie mają sensu (?), dopiero po porodzie, bo pomagają przy współżyciu, zwężaniu pochwy, a w trakcie porodu, kiedy wszystko się rozszerza to nie ma znaczenia. I jeszcze coś takiego dodała, że można masować skórę i skóra może nie pęknąć, bo jest elastyczna, ale mięśnie i naczynia krwionośne raczej pękną. :cry:

Capricorn - 2009-08-27, 19:23

proste - zmień ginekologa.

myślę, ze mam prawo tak pisać, bo nikt mnie nie nacinał przy żadnym z dwóch porodów naturalnych, i NIC mi nie pękło.

elenka - 2009-08-27, 19:31

Suryani a przy pierwszym porodzie byłaś nacinana?
A w ogóle to jak rodzisz drugi raz, to tym bardziej po co nacięcie?

Suryani - 2009-08-27, 20:14

Capricorn napisał/a:
proste - zmień ginekologa. myślę, ze mam prawo tak pisać, bo nikt mnie nie nacinał przy żadnym z dwóch porodów naturalnych, i NIC mi nie pękło.

No rozglądam się, ale na razie nie widzę na horyzoncie nikogo sensownego.

Cytat:
Suryani a przy pierwszym porodzie byłaś nacinana?

tak, byłam, :cry: oczywiście między skurczami, bo po co czekać na szczyt skurczu, jak w szpitalu obiad mieli podawać i się lekarz najwyraźniej spieszył. No i źle to wspominam. Pomijając już ból okropny tego nacinania, to przez rok mnie non stop bolało, a teraz nawet po 7 latach czasem ciągnie.

Też mi się wydaje, że przy drugim porodzie powinno iść łatwiej. Poza tym jestem mocno rozciągnięta (balet, joga itp) i budowę mam dość szeroką w biodrach, a to chyba jest sprzyjające, żeby było bez pęknięć.

Zastanawiam się nad porodem w domu, ale na razie nie znalazłam żadnego lekarza, ewentualnie w prywatnej klinice w Gdańsku, bo po prostu jak trafię do normalnego szpitala to chyba nie dam rady. :-?

poughkeepsie - 2009-08-27, 20:57

to jest strona stowarzyszenia położnych z całej Polski, można na niej znaleźć te, które przyjmują porody w domu. Myślę, że one mają też namiary na normalnych lekarzy hxxp://www.dobrzeurodzeni.pl/
maryczary - 2009-08-27, 21:53

Suryani napisał/a:
Capricorn napisał/a:
proste - zmień ginekologa. myślę, ze mam prawo tak pisać, bo nikt mnie nie nacinał przy żadnym z dwóch porodów naturalnych, i NIC mi nie pękło.

No rozglądam się, ale na razie nie widzę na horyzoncie nikogo sensownego.
Wybacz, ale chyba każdy inny będzie sensowniejszy niż twoj obecny ginekolog!
gemi - 2009-08-27, 23:53

maryczary napisał/a:
Suryani napisał/a:
Capricorn napisał/a:
proste - zmień ginekologa. myślę, ze mam prawo tak pisać, bo nikt mnie nie nacinał przy żadnym z dwóch porodów naturalnych, i NIC mi nie pękło.

No rozglądam się, ale na razie nie widzę na horyzoncie nikogo sensownego.
Wybacz, ale chyba każdy inny będzie sensowniejszy niż twoj obecny ginekolog!

problem w tym, że w niektórych regionach (np. wrocławskim) większość lekarzy i położnych myśli dokładnie tak samo o nacinaniu. Traktują poród jako niezwykle trudną jednostkę chorobową.

Capricorn - 2009-08-28, 08:49

gemi napisał/a:

problem w tym, że w niektórych regionach (np. wrocławskim) większość lekarzy i położnych myśli dokładnie tak samo o nacinaniu. Traktują poród jako niezwykle trudną jednostkę chorobową.


Dla chcącego - nic trudnego.

Kiedy rodził się Wojtuś (w starannie wybranym szpitalu we Wrześni, laureacie każdej chyba edycji "Rodzić po Ludzku"), poznałam dziewczynę, która przyjechała tam urodzić aż z Gorzowa Wielkopolskiego. Tzn. znalazła sobie kogoś w okolicach Wrześni, u kogo się zatrzymała, ale pewnie i z Gorzowa by zdążyła dojechać, bo rodziła po raz pierwszy ;-) W każdym razie - uparła się, i urodziła tam, gdzie chciała.

Suryani jest z Trójmiasta, do Pucka ma stosunkowo niedaleko. W tę stronę bym kombinowała, zamiast słuchać opowieści o ekspodujących w Pucku kroczach.

poughkeepsie - 2009-08-28, 11:18

Capri, ale bycie laureatem w rodzić po ludzku niekoniecznie się pokrywa z rzeczywistością. Najlepiej jednak popytać inne babki. U nas w Gliwicach jest niby super hiper szpital wg rodzić po ludzku, a to zwykła rzeźnia. Do tego z zagnieżdżonym gronkowcem :]
maryczary - 2009-08-28, 12:45

poughkeepsie, o matko jedyna, i jak ja mam rodzić w tym kraju :evil: :?: :?: Jak ma się porównanie z innym standardem to potem ciężko...
Suryani - 2009-08-29, 13:36

dzięki dziewczyny za wsparcie. Zamówiłam z www.rodzicpoludzku.pl broszurki o nacinaniu krocza, dla mojej ginekolog też ;-) w zasadzie fajnie by było ją zmienić na innego lekarza, ale muszę chodzić do endokrynologa, akurat endokrynologiem jest dobrym, no zobaczymy, poszukam jeszcze.

Co do strony hxxp://www.dobrzeurodzeni.pl/ to na niej byłam wcześniej szukając informacji o porodach domowych i nie zauważyłam, że jest tam położna z Gdyni!!! Już do niej dzwoniłam, mam się spotkać za 2 tygodnie, zobaczymy. Z rozmowy telefonicznej wydaje się bardzo w porządku osobą.

Cytat:
Suryani, nie wiem czy wiesz, ale k.leee i Ania rodzili w domu, więc będziesz ich mogła w niedzielę podpytać co i jak :D
tak, tak, popytam, na pewno :-D

Cytat:
Suryani jest z Trójmiasta, do Pucka ma stosunkowo niedaleko.
Do Pucka się nie wybieram, niezależnie od powszechnej opinii o tym szpitalu, może to osobiste uprzedzenia, ale obydwoje z moim partnerem nie chcemy by nasze dziecko się tam rodziło. Zresztą szpital to jest zawsze szpital, a porównując moje przeżycia ze szpitala z Gdańska z dwukrotnymi przeżyciami mojej przyjaciółki w szpitalu w Pucku to różnica była taka, że je facet widział wszystko jak się rozszerza, jak ją tną i inne nieprzyjemności, a mój był z boku mnie i tego nie widział, no i u niej dawali za darmo Sudocrem, a w Gdańsku nie. :-P Cała różnica.
lamialuna - 2010-07-01, 11:02
Temat postu: Re: Jak uniknąć nacięcia krocza
dynia napisał/a:
Na starym wegedzieciaku wklejałam kiedyś już ten artykuł,znowu sie na niego natknęłam .Uważam ,ze może być pomocny ;-)
Oto link z gazety:
hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3354086.html?as=1&ias=2&startsz=x



"Nigdy też w czasie parcia nie przyj jak "na stolec", jeśli już, to tak jak "na mocz"." - taki maly detal, a moze byc wazny i jest to zasadnicza roznica.
Dobrze sa sa jednak takie artykuly. Kobiety w Polsce nie wiedza, ze np nie musza rodzic "na plasko"...

LaMandragora - 2010-07-01, 11:16

Suryani napisał/a:
właśnie wróciłam od ginekologa. Pytałam się o nacinanie krocza czy nadal w Trójmieście robią rutynowo, to się dowiedziałam że tak i że właściwie to lepiej ciąć niż nie, a najgorsze popękania, z jakimi moja lekarka ma do czynienia są po porodach w wodzie w Pucku, kiedy nie tną. Po prostu załamka, próbowałam jakoś tam z nią dyskutować, ale stwierdziła,że pod wodą to nic nie widać i potem te dziewczyny mają nietrzymanie moczu, popękany odbyt, nietrzymanie stolca itp i niesłychanie cierpią, nie goją im się te rany, mimo szycia, no po prostu PORAŻKA. I to nie są przypadki z jakiś odległych czasów tylko z obecnie.

O kegla też się pytałam, to stwierdziła, że w ciąży te ćwiczenia nie mają sensu (?), dopiero po porodzie, bo pomagają przy współżyciu, zwężaniu pochwy, a w trakcie porodu, kiedy wszystko się rozszerza to nie ma znaczenia. I jeszcze coś takiego dodała, że można masować skórę i skóra może nie pęknąć, bo jest elastyczna, ale mięśnie i naczynia krwionośne raczej pękną. :cry:



Hmm... ja na trzy porody bylam cieta raz. Przy pierwszym porodzie... mloda miala owinieta pepowine i zaczela sie cofac... byla potrzebna lekka pomoc poloznej, ktora po prostu naciela, i mala wyciagnela... jednoczesnie druga reka odwijajac pepowine...

Dla porownania... przy drugim i trzecim porodzie peklam... Najgorzej dochodzilam do siebie po nacieciu. Po peknieciach nie mialam zadnych problemow.

W DE szpitale nacinajace rutynowo... to kiepskie szpitale i dostaja za te rutyne minusik, tak samo, jak szpitale stosujace rutynowo cesarke... Rutynowe nacinanie krocza to negatyw dla szpitala a dobra polozna umiejaca ochronic krocze to duzy plusik...

Kaja - 2010-07-09, 23:01

Kurczę, jak czytam wasze posty to już się po prostu zaczynam bac jak to mój poród będzie wyglądał :-? U mnie w szpitalu w Tychach też raczej nacinają.. Bardzo chciałabym obejśc ten bezsensowny zabieg ale boję się ,że moje gadanie i proźba nic nie da.. Ponadto mam wąskie biodra i jak kiedyś byłam na swojej pierwszej wizycie u gina to ten bał się w ogóle mnie badac bo jak to stwierdził- "ciasno wszędzie ":shock: Potem zmieniłam lekarza i już nie słyszałam takich komentarzy ale generalnie badanie zawsze jest dla mnie mocno bolesne....
Nie wiem czy to może miec wpływ na podjęcie o nacięciu ale obawiam się, że jak mi pogrożą to ulegnę. Jak rozpoznac kiedy nacięcie jest koniecznoscia a nie tylko rutyną...?

arahja - 2010-07-13, 23:17

Kaja napisał/a:
Ponadto mam wąskie biodra


to w niczym nie przeszkadza, moja kuzynka - chodzący szkielet - rodziła ekspresowo - drugie dziecko chwilę po tym, jak położna rozłożyła łóżko, pierwsze w trzy bodaj godziny.

gemi - 2010-07-14, 07:34

Kaja napisał/a:
Jak rozpoznac kiedy nacięcie jest koniecznoscia a nie tylko rutyną...?
jeśli parcie w kilku wybranych przez Ciebie pozycjach nie daje efektu, dziecku bardzo gwałtowanie zaczyna spadać puls i dosyć nietypowo się wstawia w kanał rodny. Wtedy można mówić o konieczności.

lamialuna napisał/a:
Kobiety w Polsce nie wiedza, ze np nie musza rodzic "na plasko"...
Nawet jak wiedzą, to często nic z tego nie wynika. Ja zostałam na siłę przytrzymana, gdy chciałam wstać. Mąż na tą scenę zdębiał a mi jakoś trudno było się siłować w fazie skurczów partych. Może i powinnam podać lekarza do sądu, ale przez pierwsze miesiące macierzyństwa nie miałam na to siły, ani czasu.
LaMandragora - 2010-07-28, 18:37

kasienka napisał/a:
Robiłyście ten masaż? Jakoś ciężko mi się przekonać do tego, nie wiem, czy umiem to zrobić :roll:


Robilam. Przy 2. na 3. porodach nie bylam nacinana... Przy pierwszym tylko dlatego, bo mloda byla owinieta pepowina dookola szyi (dwa razy) i zaczela sie cofac przy pelnym rozwarciu. Polozna podjela szybko decyzje o nacieciu i wyciagnela mloda jednoczesnie odwijajac pepowine...

[ Dodano: 2010-07-28, 18:58 ]
Sie 2 razy wypowiedzialam... :oops: Tyoowe dla mnie... :oops: :roll:

Nova - 2010-07-28, 20:21

Kaja napisał/a:
U mnie w szpitalu w Tychach też raczej nacinają..

Rodziłam w Tychach, jeśli położne się nie zmieniły, to będziesz w dobrych rękach :-D
Ja nie chciałam nacięcia i to uszanowały, do momentu kiedy się zorientowały, że mała jest ułożona twarzyczką do spojenia... Wtedy poinformowano mnie, że jeśli pozwolę się naciąć to urodzę przy najbliższym partym a jeśli nie to będę prawdopodobnie przeć kilka razy. Po prawie 18 godz rodzenia zgodziłam się i urodziłam w końcu :-D

mimish - 2010-07-28, 22:08

Nie robilam masazu i nie bylam nacinana. Kobitki na kursie przygotowawczym do porodu powiedzialy ze masaz w niczym nie pomaga, lepiej chodzic na basen i duzo spacerowac.
Podczas porodu moj ginekolog wspanialy prosil azebym w ostatniej fazie wsuchala sie w jego wskazowki jak i kiedy przec i oddychac azeby uniknac naciecia. No i sie udalo.

priya - 2010-07-29, 08:39

To ja jeszcze dorzucę się ze swoja głupotą. Otóż przed urodzeniem dzieci (nawet będąc w ciąży pierwszej) dziwiłam się wszystkim sprzeciwom wobec nacinania, nie miałam pojęcia o co tyle sporów i twierdziłam, że nacięcie to żaden problem, jak chcą niech tną. Teraz, nawet jak czytam co napisałam przed chwilą, robię takie oczy :shock: Przy pierwszym porodzie nacięto mnie i pierwsze tygodnie po porodzie wspominam strasznie. Przy drugim dziecku nie interweniowano, odrobinkę pęłam i założono dwa szwy. Od pierwszego dnia czułam się doskonale. Różnica jest kolosalna, gdyby znalazł się jeszce ktoś kto ma wątpliwości ;-)
YolaW - 2010-07-29, 22:09

Moja siostra też ma doświadczenia z pęknięciem i nacięciem i potwierdza, że różnica jest kolosalna.
Ja mogę jedynie powiedzieć, że po nacięciu 3 tygodnie po porodzie były dla mnie koszmarem!! Nikomu nie życzę.

daria - 2010-07-30, 10:15

priya napisał/a:
Różnica jest kolosalna, gdyby znalazł się jeszce ktoś kto ma wątpliwości


to jeszcze ja dorzucę, że mnie i nacięto i pękłam bardzo w kilku miejscach.. no ale mój poród był specyficzny ;-) i niestety wszystkie rany goiły się strasznie, jak dla mnie..
tyle, że po nacięciu - mam bliznę, a po pęknięciach już nie.. i w sumie to nie wiem czemu, bo przecież zszywał je ten sam lekarz :->

wszystko zależy chyba i od stopnia pęknięcia i od rodzaju i sposobu nacięcia.. jak jest dobrze wykonane, to nie ma problemów.. ale to się pewnie rzadko zdarza :->
ja nie czułam, że pękam i nie czułam nacięcia, choć widziałam, w którym momencie położna to robi :-P

Lily - 2010-07-30, 11:36

daria napisał/a:
tyle, że po nacięciu - mam bliznę, a po pęknięciach już nie.. i w sumie to nie wiem czemu, bo przecież zszywał je ten sam lekarz :->
Bo pęka wzdłuż mięśni, a tną w poprzek - raz rozłączone nie zasklepią się już w ten sam sposób, tak mi się wydaje przynajmniej.
mono-no-aware - 2010-07-30, 13:44

Ja się panicznie bałam nacięcia krocza, a jeszcze bardziej szycia (moja mama mi traumatyczą historię opowiedziała). Wołam pięknąć, jednak moja położna, która prowadziła poród uspokoiła mnie, że natną tylko wtedy jeśli będzie trzeba, i że to nic nie boli, a szycie tym bardziej, bo znieczulają miejscowo.
Ostatecznie stanęło na tym, że miałam nacięcia na dwa szwy (jedno na kroczu, drugie w waginie). Byliśmy już 15 min. po czasie, groziła mi cesarka i było to lepsze rozwiązanie, niż czekać. Nacięcie rzeczywiście nic nie bolało, choć byłam świadoma kiedy nastąpiło. Szycie też - zero bólu. A szyła mnie położna, która prowadziła poród. Po też nie było jakoś tragicznie, wiadomo bolało, ale ja jestem dość mało odporna na ból. Z drugiej strony po prodzie, nawet bez nacięcia/pękniecia krocza też boli, to to duży wysiłek (tak wyczytałam :) ).

A ... rzecz jasna w czasie ciąży masowaliśmy krocze olejkiem z Weledy.

priya - 2010-07-30, 16:13

mono-no-aware napisał/a:
po prodzie, nawet bez nacięcia/pękniecia krocza też boli,
Otóż boli O WIELE mniej i O WIELE krócej. Powiedziała ta, co ją najpierw nacięli, a potem rodziła bez tych dodatkowych atrakcji. Amen ;-)
fiwen - 2010-07-30, 16:42

mono-no-aware napisał/a:
A ... rzecz jasna w czasie ciąży masowaliśmy krocze olejkiem z Weledy.


Mam pytanie, czy ten olejek i masowanie rzeczywiście pomaga? Jak długo przed porodem należy go stosować?

mimish - 2010-07-30, 17:59

fiwen, juz gdzies chyba pisalam o tym ale powtorze: Moj lekarz, polozna i cala ekipa fizjoterapeutow przygotowujacych do porodu (w szkole rodzenia do ktorej chodzilam) twierdzili ze olejek i masaze nie pomagaja. Z grupy 20 osob ktore uczeszczaly na zajecia dwie panie masowaly sie olejkiem i obie mialy nacinane krocze. To oczywiscie nie znaczy ze tak musi byc. Masaz mila rzecz. Ja sie nie smarowalam i nie bylam nacinana.
YolaW - 2010-07-30, 19:52

mono-no-aware napisał/a:
to nic nie boli, a szycie tym bardziej, bo znieczulają miejscowo.

I mnie znieczulili a bolało mnie tak, że szycie wspominam jak największy koszmar. Miałam nogi przywiązane sorzanymi pasami i błagałam lekarza o litość, a ten mnie opieprzał, że się ruszam. Czułam każde wbicie igły i przeciąganie nitki. Może trafiłam na lekarza sadystę...

priya - 2010-07-30, 20:15

YolaW napisał/a:
Może trafiłam na lekarza sadystę...
Nie wiem... Ja miałam przemiłą ekpię przy porodzie a szycie i tak czułam :-/
Capricorn - 2010-07-30, 22:34

mono-no-aware napisał/a:
Z drugiej strony po prodzie, nawet bez nacięcia/pękniecia krocza też boli, to to duży wysiłek (tak wyczytałam :) ).


nikt mi nic nie nacinał, nic mi nie pękło, nie mam takich wspomnień, żeby mnie jakoś szczególnie bolało krocze po porodzie. Bezproblemowo chodziłam czy siedziałam bezpośrednio po porodzie. To już bardziej pamiętam, że boli obkurczająca się macica. No mnie bolała dość intensywnie, tak, jak podczas pierwszego dnia okresu. Ale samo krocze mnie nie bolało. Więc nie wiem, gdzie to wyczytałaś.

Inna sprawa, że ja miałam naprawdę genialnie proste, szybkie i bezproblemowe porody. Czego nieustająco wszystkim życzę :)

Malati - 2010-08-01, 22:59

Ja pękłam,położna szyła mnie przez godzinę. Jestem 3 doby po porodzie i nie odczuwam już żadnego bólu. ;-)
Kjójik - 2011-08-28, 17:11

fiwen napisał/a:
mono-no-aware napisał/a:
A ... rzecz jasna w czasie ciąży masowaliśmy krocze olejkiem z Weledy.


Mam pytanie, czy ten olejek i masowanie rzeczywiście pomaga? Jak długo przed porodem należy go stosować?


ja polecam oliwe z oliwek...zwykła z kuchni ;-) ćwiczyć miesnie Kegla to podstawa do tego mozna masować...ale Kegel najwżniejszy

paulina - 2011-08-28, 21:40

ja wcierałam migdałowy i wiesiołkowy przed pierwszym porodem, nie nacięto mnie, pękłam ociupinkę (1 szew założono, bez sensu zupełnie i nie wiem po co), choc rodziłam na plecach :-/ pekniecie nic nie bolało, chodziłam i siedziałam i pomagałam tym naciętym na sali. jedyne, co bolało, to krwiak, którego dałoby się byc może uniknąć, gdyby nie położono mnie na plecach.
dodam, ze moja skóra do najbardziej elastycznych nie nalezy - mam rozstępy i takie tam.

a teraz - za kilka dni - się okaże, co będzie drugim razem. trochę wcierałąm olej z wiesiołka, ale się nie przykładałam specjalnie do tego. no i zobaczymy, czy słusznie...hyhy

nemain - 2011-08-29, 06:30

ja od 36tygodnia wcierałam sobie na zmianę oliwę z oliwek albo krem z oliwy z oliwek (zielony z ziaja) w ciągu miesiąca zużyłam pół butelki oliwy i większość kremu.

znajoma z Anglii opowiedziała mi też o 'dmuchanym baloniku, który rozciąga krocze. ja w PL znalazłam tylko jeden model takiego urządzenia ale masakryczne drogi. zamiast tego nabyliśmy więc w sex shopie dmuchanego penisa :D odczucie podczas używania mało przyjemne czy komfortowe ale rzeczywiście przygotowuje to krocze do rozciągania się. może to głupota, ale w moim odczuciu to mi pomogło uniknąć nacięcia (którego się bardzo bałam ze względu na tendencje do bliznowca)

paulina - 2011-08-29, 22:04

ta położna to chyba nigdy seksu nie uprawaiała :) jakby się krocze rozciągało raz a potem nie wracało, to kobiety, które trafiły na faceta hojnie obdarzonego wydawałyby kłapiąco-mlaszczce dźwięki, chodząc. wybaczcie realizm opisu, kto wrazliwszy.
a gwiazdy porno kończyłyby kariere po roku.

"balonik", czyli urzadzenie o nazwie Epi-no, jest bardzo pomocny, sęk w tym, ze mało to higieniczne. moja ginekolożka najpierw to polecała, ale potem sie okazało, ze jest problem z utrzymaniem teog w czystości i sie zdarzaja infekcje pochwy pacjentkom.
nie ma to jak czysta ręka.

z tym przygotowaniem to trochę jest niejasna sprawa - bo nei ma jak porównać, czy by sie pekło czy nie bez ćwiczeń. są takie, co ćwiczyły i pękły, sa takie,c o nawet nie kiwnęły palcem ani olejkiem i nic sie nei stało. nie ma chyba metody 100% gwarancji.
ale ja sobei ćwiczyłam - bo jak sobei narysowałam okrag o średnucy 10 cm i uświadomiłąm, ze to musi przejść - to postanowiłam jednak pomóc naturze i torchę porozciągać.

[ Dodano: 2011-09-10, 17:08 ]
u mnie zadziałało - drugi raz nienacięta, niepęknięta.

Mia - 2012-01-28, 20:33

Dla zainteresowanych fajny filmik instruktażowy nt. masażu krocza: hxxp://www.mamazone.pl/tv/film,24679,masaz-krocza-przed-porodem.aspx]Masaż krocza przed porodem

wg info na tej stronce wiele też zależy od stanu włókien kolagenu i elastyny (czyli jak bardzo podatne na rozciąganie będą tkanki w czasie porodu).
Ja się pocieszam, że nie mam skłonności do rozstępów (moja mama też ich nie miała, mimo że w pierwszej i drugiej ciąży przytyła 20 kg), więc mam nadzieję, że jestem dość "rozciągliwa", żeby nie zostać naciętą ani nie popękać :-D

ames - 2012-01-29, 02:55

ja mam zamiar wypróbować masaż z którymś z olejków (póki co myślałam o Weledzie).
moja mama w 2 ciążach była nacinana, rozstępy się pojawiły także. u mnie póki co jeszcze nic więc mam nadzieję,że nasze ciała są różne pod względem elastyczności.

dziewczyny- dla tych,które są wysportowane, ćwiczyły/trenowały przez jakiś czas...bardzo ważna rzecz, o której mało się mówi- trzeba nauczyć się rozluźniać mięśnie krocza - już nie ćwiczyć ich, bo to może spowodować duże utrudnienie niestety :-/

aga40 - 2012-02-08, 08:26

ja robilam te ich cwiczenia ze szkoly rodzenia, smarowalam krocze i polozna naciela, ale mi sie zapytala czy moze i wyjasnila, ze jak nie natnie to sie naderwie i bedzie gorzej.ponoc nie jestesmy rowne w tej sytuacji a to, ze masowalam wyszlo mi tylko na dobre. mialam tylko jeden szew rozpuszczalny.na drugi dzien inna polozna przyszla ogladac i zdziwiona byla, ze tak zeszyte po sladu prawie nie bylo. potem chodzilam na elektrostymulacje i ponoc dzis wogole nic nie widac i krocze jest jak nowe.

ames, ja uzywalam weledy - starczyl na bardzo dlugo!

Pipii - 2012-02-08, 08:39

ames napisał/a:

moja mama w 2 ciążach była nacinana

wiesz, wydaje mi się, że to było w latach, kiedy KAŻDA kobieta była rutynowo nacinana.. także - nie bierz tego do siebie, że "też tak będzie u Ciebie"..

Mia - 2012-02-20, 09:37

zbliża się 34 tc, więc masaż krocza czas zacząć! :mryellow:
widziałam kiedyś na forum link do fajnej ulotki bodajże olejku weledy, z obrazkami pokazującymi jak wykonywać masaż, ale teraz za cholerę nie mogę tego znaleźć. Pomożecie? ;-)
Próbowałam wyszukać w grafice w googlach "masaż krocza", ale nie ma tej ulotki, za to wyskakują jakieś okropne instrukcje jak naciąć i szyć krocze, bleee, aż mnie ciary przeszły :evil:

Mia - 2012-02-21, 10:23

Jenny, dziękuję Ci bardzo, jesteś wielka! :-)
YolaW - 2012-02-21, 11:59

Mia, prawda jest też taka, że najważniejsza w tym uniknięciu nacięcia krocza jest położna, której się będzie chciało ochronić krocze. Ale masaż na pewo nie zaszkodzi :) Powodzenia!
MartaJS - 2012-02-21, 12:04

A czy ochrona krocza nie jest powiązana z parciem na komendę? Czy to nie jest tak, że położna "chroni krocze" i to daje jej prawo do mówienia "teraz przyj, a teraz nie"?
YolaW - 2012-02-21, 12:24

MartaJS, ja zaufałam mojej położnej (przy drugim porodzie) i byłam w takim amoku, nie potrafiłam się skupić, że jej wskazówki pomogły mi się skupić na urodzeniu Diany. Mnie to pomogło, choć nie czułam, żeby to było typowe parcie na komendę, ona raczej uspokajała mnie, że to chwilkę musi potrwać itp. Zresztą ja czułam kiedy jest skurcz i na niektórych np. nie parłam, ona mnie zachęcała, żebym nie "marnowała skurczy", bo na niektórych skupiałam się tylko na sobie i ryczałam, że nie chcę tam być i chcę do domu. Matkowała mi bardzo i w końcu wzięłam się w garść dzięki niej między innymi.
Przy pierwszym chlasnęła mnie nożycami bez wahania.

Lily - 2013-01-26, 20:30

Co prawda temat mnie nie dotyczy, ale miejscowi wymyślili poradnik... hxxp://wiadomosci.ox.pl/wiadomosc,22319,ciaza-i-porod-poradnik-cz.-i.html - trochę mnie zmroziło z paru względów. Tak wrzucam jako ciekawostkę :P
gemi - 2013-01-29, 12:37

mnie też zmroziło. I to wszystko w ramach naturalnego porodu :roll:
Lily - 2013-01-29, 13:04

Druga część jest jeszcze lepsza :P Zwłaszcza ta o spaniu z dzieckiem. hxxp://wiadomosci.ox.pl/wiadomosc,22378,ciaza-i-porod-poradnik-ii.html
Alarm w telefonie jest świetny, zwłaszcza jak dziecko szczęśliwie na chwilę zaśnie :P Tzn. wiem, że niektóre noworodki dużo śpią, ale wiem też, że wiele się budzi wielokrotnie w ciągu nocy... wstawanie do łóżeczka, bo pani taka czy śmaka tak powiedziała... przegrywa zapewne z tzw. życiem...

Gudi - 2013-01-29, 17:28

Cytat:
Polecałabym przez pierwszy miesiąc rezygnację z odwiedzin.


taaaaa a my w 7 dniu życia nocowaliśmy w akademiku :>


a co do nacięcia krocza to... po prostu krzyczeć "nie nacinać"! u mnie zadziałało:)

mimish - 2013-01-29, 17:33

Z tymi odwiedzinami to nie jest akurat glupi pomysl.
Martuś - 2013-02-14, 18:41

Szukając czegoś w Wikipedii, natknęłam się na art o ciąży, z ciekawości przeczytałam, co tam piszą, oto fragment dot. powikłań:
Cytat:
Powikłania ciążowe i poporodowe

Naturalny poród jest dla kobiety bardzo bolesny, co wiąże się ze stosunkowo dużą czaszką człowieka. Podstawową operacją położniczą podczas naturalnego porodu jest kontrolowane nacięcie krocza, bardzo korzystne zarówno dla płodu jak i matki. Zapobiega to m.in. przed pęknięciem tkanek wewnętrznych oraz uszkodzeniem mięśni przepony moczowo-płciowej i późniejszymi zaburzeniami statyki narządów płciowych, prawidłowo wykonane zapobiega pęknięciu zwieracza odbytu, dzięki czemu kobieta nie jest narażona na nietrzymanie stolca i przetoki kałowe[8].

stąd hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Ci%C4%85%C5%BCa_cz%C5%82owieka#Powik.C5.82ania_ci.C4.85.C5.BCowe_i_poporodowe
źródłem jest podobno podręcznik ginekologii i położnictwa z 2007r., jeśli takie rzeczy w książkach medycznych piszą, to nic dziwnego, że sprawa wygląda, jak wygląda :|


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group