wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - "Filantropia pokarmowa"

renka - 2014-10-01, 08:44
Temat postu: "Filantropia pokarmowa"
Zaczepia Was potrzebujący przed sklepem i prosi o zakup np. 3 kotletów mielonych - kupujecie czy nie?
rosa - 2014-10-01, 08:55

mięsa nie, ale mogę kupić coś innego
kamma - 2014-10-01, 09:14

ja podobnie jak rosa.
strzyga - 2014-10-01, 09:36

Ja podobnie. Kupuję lecz nie mięso. Jeśli chcą kasę to mówię, że kasy nie dam ale mogę kupić coś do jedzenia.
xexaa - 2014-10-01, 09:55

Robię podobnie - zawsze pytam, czy człowiek jest głodny. Jeśli tak, a te pytania padają prawie zawsze na parkingach przed sklepami, daję coś do jedzenia (ewentualnie kupuję coś wegańskiego). Ale! Ostatnio pan odpowiedział mi, że potrzebuje pieniędzy, ale jest TAK chory, że nie może jeść :mryellow: Chyba żywi się energią słoneczną, bo po jakimś czasie widziałam go na tym samym parkingu i pewnie gadał to samo.
Lily - 2014-10-01, 11:04

Nie proszą o jedzenie, poza jednym agresywnym gościem, który chciał zupę, a był tak gruby, jakby jadł 50 zup dziennie. O tę zupę zaczepiał często i mu nie kupiłam. Ale gdyby ktoś chciał np. chleb, to czemu nie. Z tym że zazwyczaj ludzie chcą pieniędzy. Na targu rolno-spożywczym (!!!) kręci się u nas Rom, który prosi "na jedzenie" (nigdy O jedzenie!). Jedna pani mu chciała kupić to jedzenie, to powiedział, że nie, bo on ma dzieci i potrzebuje pieniędzy :D
Lady_Bird - 2014-10-01, 11:24

Mnie chyba jeszcze nikt nie poprosił o jedzenie. O pieniądze bardzo często.
Mięsa bym nie kupiła, coś innego owszem. :-)

Jadzia - 2014-10-01, 13:56

Mięsa nie. Jedzenie zdarzało mi się dawać (jak wychodziłam ze sklepu i ktoś mówił, że chce na jedzenie to dawałam mu coś tam z zakupów). Mięsa nie kupuje nikomu z wyjątkiem kotów mojej babci, ale to w formie "saszetek", a nie mięsa, mięsa. Raz w życiu złamałam się gdy mnie poprosił mój dziadzio: obrzydzenie przy kupowaniu owej kiełbasy, a potem kac moralny były tak duże, że powiedziałam sobie "nigdy więcej".
koko - 2014-10-01, 14:43

Ja raz dałam się złapać na takie zakupy. Facet przed sklepem chciał bułkę, mleko, jakieś podstawowe zakupy, już w sklepie zaczął bez porozumienia ze mną i zażenowania coraz bardziej się rozkręcać wkładając do kosza coraz więcej i coraz bardziej luksusowych produktów (np. najdroższą kawę), do tego rzeczy zupełnie moim zdaniem zbyteczne - jogurty z czekoladą danonka, ptasie mleczko (!), itd. Obraził się, kiedy powiedziałam mu, żeby trochę przystopował, ale słowo się rzekło i za te podstawowe rzeczy zapłaciłam. Niemniej wyszłam stamtąd z dużym niesmakiem i poczuciem wydymania.
xexaa - 2014-10-01, 16:51

koko, myślałam, że facet, który, gdy dawałam mu banana, skrzywił się i powiedział: "baaanaaan?! to dla dzieeeci" przegiął, ale bezczelność "Twojego znajomego" mnie rozwaliła. Aż trudno uwierzyć! Jak mogłaś nie kupić mu najlepszej kawy i ptasiego mleczka? Gdybyś pozwoliła pakować mu to do koszyka to następnym krokiem byłoby... hmm... może stoisko z alkoholami? Załamka.
frjals - 2014-10-01, 17:34

koko, masakra :shock: .
Jeżeli chodzi o mnie to niestety nie daję się skłonić do dobrego odruchu serca, no jakiś taki niezbyt dobry człowiek ze mnie (no dobra czasem dam na piwo jak mnie dobrze zbajerować :oops: ). Kiedyś facet chodził po bloku, ja oczywiście nic nie dałam ale sąsiadka jakieś warzywa w woreczku tak. No i potem się walały po klatce :evil: . Także nie mam zaufania do ludzi po prostu.

kocham_tramwaje - 2014-10-01, 18:36

abstrahujac od tego, ze nie mam pewnosci kto zacz i czy na serio glodny (raczej ich nie sprzeda i nie kupi za to wodki) kupilabym. z tego wzgledu, ze jesli to bezdomny, albo po prostu jedzacy nieregularnie-warzywami sie nie naje.
ja jedzaca co chwile kasze, straczki itd moge nie miec uczucia glodu (troche bzdura z mojej strony, bo mimo usilnych staran, nadal zaniedbuje regularne posilki, jem raz dziennie np).
gdyby swiat byl idealny nie byloby potrzebujacych, albo karmilabym ich warzywami z wlasnego ogrodu..

lata temu bylam swiadkiem zenujacej pomocy ze zrony tzw zaangazowanej i rownie alternatywnej mlodziezy (poczatek studiow) kiedy to na prosbe bezdomnego, zeby kupic mu cos do jedzenia (pieniedzy nie chcial) zakupiono mu zupke chinska WEGETARIANSKA. serio- w tamtym czasie mimo zaangazowania i alternatywnosci bez wahania kupilabym facetowi bulke i kielbase, zeby sie po prostu najadl ( na ulicy nie przygotuje nikomu pelnowartosciowego, sycacego posilku)

panikanka - 2014-10-01, 18:55

renka, ja np. nie mam problemu z tym, żeby komuś kupić mięso, w sumie mojemu kotu kupuję żarcie, mężowi też czasem kupię puszkę ryby będąc na zakupach, ale to chyba zależy od tego co nas motywuje do bycia wege, u mnie na pierwszym miejscu jest zdrowie- moje, innych do wege przekonywać mogę, ale w talerz się nie wtryniam.
koko, ja też kiedyś dałam się wciągnąć w podobne zakupy. Zobaczyłam faceta, jak siedzi w kucki miedzy śmietnikami i coś łapczywie pożera - jakąś resztkę bułki czy coś, wyglądał jak menel, marnie, raczej nie pod wpływem alko i myślałam, że się popłaczę na ten widok, wyglądał jak jakieś zwierzę, zabrałam go na zakupy, wstydził się iść do marketu, więc poszliśmy do małego osiedlowego, a ten jak zaczął wymieniać ekspedientce co chce, to tylko łapałam się za portwel, żeby starczyło ;-) na szczęście nie chciał jakiś frykasów, a normalne jedzenie chleb, jakieś śledzie, kawę, słoiki z gotowymi daniami, wydałam na niego spoooro, no ale facet był miły, uprzejmy, więc dałam się naciągnąć

Alispo - 2014-10-01, 20:24

Nie naje sie wegetarianskim-tekst roku na forum vege O_O Dla mnie sprawa prosta-kupuje co wegańskie,glodny nie będzie wybrzydzał,a jak będzie to sorry,ale nie chce pomagać jednym szkodzac innym.
Lily - 2014-10-01, 20:25

Alispo napisał/a:
Nie naje sie wegetarianskim-tekst roku na forum vege O_O
Eee, przecież tutaj to normalne :P
Alispo - 2014-10-01, 20:29

No zauważam ;)
koko - 2014-10-01, 20:32

panikanka, ten mój był młody, wycofany, myślałam, że zażenowany, teraz po prostu myślę, że dorwał kolejnego jelenia i nie robiło to już na nim wrażenia, nie wzbudzało żadnych emocji. Mieszkający ponoć pokątnie u kogoś. Podobno jeśli chciał mieszkać, to musiał coś tam płacić i na żarcie mu nie starczało. Jeśli mieszkał tak samo, jak jadł, to pewnie zasiedlał niezły apartament.
Wracając do tematu: zakładając, że ktoś naprawdę jest głodny i poprosi o kupno mięsa - zrobię to. To nie czas i miejsce na uprawianie propagandy wege, nie sądzę też, żeby mój osobisty i jednorazowy zakup przełożył się realnie na wzbogacenie "producenta" i nie-uratowanie jakiegoś zwierzęcia. Z obrzydzeniem walczyć nie muszę, bo nikt mi tego jeść nie każe. Nie będę mieć poczucia, że łamię jakieś swoje zasady.

arahja - 2014-10-01, 21:15

koko napisał/a:
Wracając do tematu: zakładając, że ktoś naprawdę jest głodny i poprosi o kupno mięsa - zrobię to.


Nigdy mi się taka sytuacja nie zdarzyła, ale gdybym miała kupować coś w garmażerii, to dań wege jest na tyle dużo (krokiety, pierogi, naleśniki), że coś by się znalazło, a z puszkowanych gotowe fasole w sosie pomidorowym etc. Nie widzę sensu w kupowaniu komukolwiek mięsa i tego nie robię.

Wyobraziłam sobie, koko, taką sytuację jak z tym koszykiem, gdy robiłabym zakupy dla siebie (wszystko najtańsze, mało, jak najmniej przetworzone) i takiego gościa, który by mi pakował ciastka i kawy do kosza. Zabawna wizja. :D

Capricorn - 2014-10-01, 21:42

w moim maleńkim mieście nie ma takich sytuacji zbyt często, albo ja jakoś nie trafiam. Mamy dwóch panów regularnie proszących o 2-3 złote "na bilet". Gdyby ktoś mnie poprosił o mięso - pewnie kupiłabym pulpety w słoiku czy tak jakieś coś panierowane w folii. Czyli, zupełnie hipotetycznie. nie wykluczam, że kupiłabym. I dołożyłabym coś vege od siebie.
majaja - 2014-10-01, 22:15

frjals napisał/a:
Jeżeli chodzi o mnie to niestety nie daję się skłonić do dobrego odruchu serca, no jakiś taki niezbyt dobry człowiek ze mnie
mam tak samo, choć u mnie w pewnej mierze, a może nawet dużej wypływa to z tego że mam uraz.
Agnieszka - 2014-10-01, 23:35

Bywało, że zakupiłam pdst produkty: pieczywo, ser, mleko, herbata, woda i coś z warzyw/owców (jabłka, ogórek.... - zależy jaki sezon). Nawet moja mama wie, że zakupów ryba, wędlina, mięso nie zrobię (szanuje). Nawet się nie znam.
Jestem też uodporniona bo pracując w centrum widzę ale widywana co dzień, nagabywana nie jestem bo się znamy np z widzenia (długo by wyszło opisując). Najczęściej chcą kasę a nie jedzenie.

Pipii - 2014-10-02, 08:01

Zdarzyło się raz, że zostałam poproszona o pieniądze przez Panią żebrzącą na ulicy. Pieniędzy dać nie chciałam, ale w pobliżu była plackarnia i zapytałam się czy nie zjadłaby placka. Powiedziała, że chętnie. Poszłam, kupiłam jedną porcję. Dałam. Pani zjadała z ogromnym smakiem. Kupiłam jeszcze dla tej Pani kilka bułek i pół bochenka chleba. Przyjęła ze łzami w oczach.
Pieniędzy nigdy nie daję. Jedzenie - jeżeli mnie ktoś poprosi - tak.
Na szczęście jeszcze mi się nie zdarzyło, aby ktoś potem je wyrzucił - albo na szczęście tego nie widziałam.
Na pewno nie daję nigdy pieniędzy ani jedzenia małym, żebrzącym dzieciom (Romom).

Aha, przypomniałam sobie jeszcze jedną sytuację! Jedna Pani - Romka, poprosiła mnie kiedyś o pieniądze "na chleb" - niefortunnie się zdarzyło, że obok była piekarnia ;-) powiedziałam, że mogę Jej kupić chleb. Poszłyśmy do piekarni, poprosiłam o duży bochenek chleba, wyłożyłam na ladę 5 zł. Gdy Pani ekspedientka się obracała, aby ten bochenek spakować do torby, Pani Romka - wzięła z lady te 5 zł i uciekła.. tyle ją widziałam.. to była niestety jedna sytuacja, w której zostałam oszukana. Pani ekspedientka spojrzała na mnie z politowaniem mówiąc, że nie powinnam się dawać nabrać..

Często zastanawiam się w takich okolicznościach ilu jest tak na prawdę rzeczywiście głodnych - jak Pani z pierwszej "opowieści" .. i jak Oni muszą cierpieć, gdyż większość ludzi żebrzących jest oszustami.. i tak na prawdę nie są w cale głodni..

koko - 2014-10-02, 09:52

W takich sytuacjach przypominają mi się goście ze starówki w Wawie, którzy uczciwie pisali: "zbieram na piwo", "zbieram na wyjazd", "zbieram na aparat". O dziwo ludzie kasę wrzucali. Uczciwość kluczem do sukcesu.
kml - 2014-10-02, 22:55

Pipii napisał/a:

Na pewno nie daję nigdy pieniędzy ani jedzenia małym, żebrzącym dzieciom (Romom).

I kobietom z dziećmi na reku :(

Ja mam bardzo pozytywne doświadczenia ludźmi proszącymi o jedzenie. Ostatnio miałam same warzywa i owoce w siatce i chłopak bardzo był chętny na owoce. Nawet widziałam jak szamał jabłko. Pewnie wszyscy mu dają pieczywo, kasze, makarony itp. sam sobie pewnie owoców tez nie kupi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group