wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - nie chce iść spać

zlotooka - 2015-03-14, 20:00
Temat postu: nie chce iść spać
Co wieczór to samo.
O 20:30 szykujemy kąpiel. W kąpieli dobrze się bawi. Po kąpieli trze oczy, marudzi, że śpiąca i w ogóle. Idzie do cycka (ze mną w łóżku), najada się, niby przysypia, aż tu nagle ciach! Laleczka Chucky :evil: oczy jak 5zł, na nózki, dzikie piski i zabawa w najlepsze. Trwa to z pół godziny, potem marudzi znowu, wtedy mąż ją lula na rękach (w akompaniamencie płaczu zazwyczaj), i z powrotem do mnie do cycka. Zazwyczaj usypia już porządnie, choć nie zawsze ]:->
Akcja lulanie kończy się zazwyczaj koło 21:30 :-( Chciałabym, żeby to było wcześniej, bo o tej godzinie już padamy!

Czy mogę coś zrobić, żeby tak się stało??

kamma - 2015-03-14, 20:03

zlotooka, najpierw analiza cyklu drzemka-czuwanie - czy nie należy z jednej w ciągu dnia zrezygnować? Po drugie - wieczorne rytuały: ale u Was chyba są stałe, więc nie o to chodzi. Zostaje trzecia opcja - skok rozwojowy - przeczekać ;)
kml - 2015-03-14, 20:56

U nas godzina na kapiel-jedzenie-usypianie to norma. I wcale nie wydaje mi sie to dlugo, dlugo to sa 2 czy 3 h ;)
kamma - 2015-03-14, 21:31

zlotooka, dopiero po poście kml zauważyłam, że mówisz o jednej godzinie. To rzeczywiście niedużo. Jak Zosia będzie większa, do wieczornych rytuałów zapewne dojdzie czytanie/głaskanie/rozmowy lub jeszcze coś innego. Godzina to luz :)
Może zaczynajcie wcześniej, żeby kończyć np. o 20.00, to łatwiej będzie dotrwać?

Kasumi - 2015-03-14, 22:15

złotooka, też mi się wydaje, że godzina na uśnięcie, wliczając w to kąpiel i karmienie, to jest dobry wynik, chociaż rozumiem, że to nagłe wstawanie może być irytujące - sama mam dziecko, które nienawidzi zasypiać (ale bardzo lubi spać, jak już zacznie...) od zawsze, więc doskonale rozumiem niemiłe zaskoczenie, kiedy wydaje Ci się, że masz fajrant, a tutaj za dwie minuty okazuje się, że jeszcze nie teraz...

kamma ma dobry pomysł - zaczynajcie wcześniej.

Trzymaj się :-)

zlotooka - 2015-03-15, 00:09

Kasumi napisał/a:
zaczynajcie wcześniej

No może rzeczywiście powinniśmy... Skoro i tak nie chce usnąć o tej 21, to pewnie o 20:30 gorzej nie będzie :-)

Hm... pewnie macie rację, że godzina to krótko... Nie pomyślałam o tym w ten sposób. Po prostu pamiętam czasy, gdy trwało to dwa razy krócej (tzn kąpiel-cycuś-i od razu spanie).

Poli - 2015-03-15, 08:28

zlotooka wg mnie to super wynik u tak malego dziecka, z moja Lila w tym wieku czesto bywalo tak ze zaczynalismy o 20 a konczylismy 22.30- 23 ;)
kml - 2015-03-15, 10:43

zlotooka napisał/a:
Hm... pewnie macie rację, że godzina to krótko... Nie pomyślałam o tym w ten sposób. Po prostu pamiętam czasy, gdy trwało to dwa razy krócej (tzn kąpiel-cycuś-i od razu spanie).

Pomyśl może, ze wtedy mieliście ogromne szczęście i szalenie szybko Zosia szla spac, a teraz jest w normie. Moze nie bedziesz odchuwac frustracji, ze za dlugo to trwa.

Aktualnie wyrabiamy sie w 45 minutach, ale tylko dlatego, ze cyca na noc nie daje. W kazdym razie rozumiem co czujesz, bo u nas kazde usypianie to walka odkad Iga skonczyla tydzien, a do pol roku usypiac moglam ja tylko ja :roll:

zlotooka - 2015-03-15, 10:55

Wiecie co, ja mam taką upierdliwą wadę - szukanie dziury w całym :-) Więc być może wszystko jest super?

Ale tak dla porządku - kamma, nasz rozkład sen-czuwanie:
ok. 7-8 pobudka (ale to różnie, bywa i 6, i 9)
potem 3-3,5h aktywności
ok 10-11 pierwsza drzemka, zazwyczaj 40min-1,5h (też różnie)
potem 3,5-4h aktywności
ok 15 drzemka, długość jak poprzednia
najpóźniej o 17 wybudzam dzidzię, zazwyczaj jest b niezadowolona i chce spać dalej :roll:
potem aktywność - 4-5-6 godzin??? Do wymęczenia, podwójnego lub potrójnego lulania i zaśnięcia o tej 21-22.

Jeśli chodzi o wieczorne rytuały: ok 19 jemy wszyscy razem kolację. Potem chwila zabawy. Najpóźniej o 20:30 akcja "lulanie" (bywa i wcześniej, jeśli Zosia daje oznaki senności. Zazwyczaj nie daje). Tata tańczy z Zosią na rękach do rytmu kołysanek z płyty, ja szykuję w tym czasie kąpiel i sypialnię. Kąpiel, przebieranie, cycek, resztę znacie.
My się śmiejemy, że częścią rytuału jest to wieczorne "piżama party", potem płacz i lulanie przez tatę :lol:

Ja byłam dotąd zdania, że jak dziecko nie usypia łatwo i dość szybko, to znaczy, że jeszcze nie jest śpiące (albo jest przemęczone, no ale to znaczy, że wcześniej było śpiące). A ostatnio pojawiły się też trudności z zasypianiem na drzemki (właśnie przed chwilą nie zasnęła na pierwszą drzemkę po pół h lulania). Więc może ona chce się przestawić na 1 drzemkę już? Może dłuższa aktywność jej potrzebna?

adamiko - 2015-03-15, 11:16

zlotooka dla pocieszenia powiem Ci, ze ta godzina to wcale niedużo i:
-przyjdzie lato, dzieciaki będą barziej wymeczone i szybciej chodzą spać
- to mija, u nas w okolicach pójscia do przedszkola ]:-> , ale mija. Możesz próbowac przesuwać drzemki itp. ale np. mój starszy był po prostu typem lubiącym aktywnośc wieczorami po prostu.

Sowa - 2015-03-15, 11:37

zlotooka, a może to ten kryzysowy czas jest po prostu i się wkrótce zmieni? No bo u nas to samo, tzn. skończyło się zasypianie przy cycu od razu po kąpieli, zazwyczaj jak się panna naje, to jeszcze musi trochę poszaleć (zwykle z tatą się bawią), po jakiejś godzinie kolejne karmienie i wtedy już zwykle śpi, czyli o ok. 22-23. Nie usypiamy na siłę, bo wtedy jest tylko niepotrzebny ryk, raczej się z nią bawimy jeśli jest aktywna. Ostatnio już lepiej i zdarza się, że zasypia od razu (ale kąpiel przesunęliśmy z niegdysiejszej 19.30 na 20.30 i tak). Czasami sobie myślę, jaka to ze mnie nieudolna matka, co to dziecka nie potrafi uśpić :/ Ale jednak lepiej się u nas sprawdza podążanie za humorami i fazami panienki, a nie dopasowywanie jej do ustalonych kiedyś tam godzin snu czy kąpieli.
Ale rozumiem, że o tej godzinie jesteście już padnięci i byście chcieli Zosię spacyfikować... Mam nadzieję, że znajdziecie siły, żeby ten czas przetrwać!

jaskrawa - 2015-03-15, 12:07

Mam ten sam problem z Jasiem.
Metody są dwie (rytuały i stałe pory macie, więc o tym już nie piszę).
Pierwsza - rozwiązanie siłowe. Bierzesz dziecko, zakleszczasz w uścisku pełnym miłości i w trybie zen, nie zważając na płacz, lulasz, nucisz, dajesz pierś (o ile chce chwycić). U mnie sprawdza się miękki materac, żeby nie nosić ciągle - siadam na brzegu materaca i kołyszę się tak, by było to wyczuwalne dla dziecka w moich ramionach. Nawet jeśli dziecko jest złe i wyrywa się - nie reagujesz. Tulisz, bujasz, nucisz. Nawet jeśli Ci się wydaje, że to bez sensu, bo ono nie jest śpiące. W końcu zaśnie, gwarantowane.
Druga metoda - nie chce spać? Niech się bawi (mam zadanie ułatwione bo Jaś już chodzi) i robi co chce. Ja się kładę, biorę książkę, zerkam tylko czy nic sobie nie robi. Zazwyczaj, jesli wcześniej, tak jak piszesz, dziecko trze oczka i zmęczone, to już dlugo ta zabawa nie trwa (max pół godziny ]:-> czyli krótko jak na standardy w tym wieku). Jasiek bawi siętrochę, a potem przyłazi do mnie sam i się tuli. Wtedy gaszę światło i usypiam, zazwyczaj już szybko idzie.
Stosuję oboe te metody w zależności od nastroju. Gdy naprawdę zalezy mi na tym, by szybko usnął, stosuję tę pierwszą, ale w praktyce wcale o wiele szybciej nie usypia, bo trzeba to dziecko wyciszyć, co jak sama wiesz, szybko nie idzie... Ale mam wrażenie, że jednak metoda siłowa jest nieco szybsza, chociaż nieprzyjemna dla nikogo, na pewno nie dla dziecka. Dlatego wolę metodę numer II.
Co do pory zasypiania - cóż, u mnie dzieci chodzą spać późno - ok. 21.30 średnio, Jasiol ostatnio nawet później, bo też nie chce spać i wybudza się, zupelnie jak Twoja Zosia i praca nad nim długo trwa.
Z doświadczenia z Marysią wiem, że czegokolwiek bym nie robiła, i tak ostatecznie szła spać o tej porze, był czas, że nawet sporo później. Po prostu rano zazwyczaj śpi dlugo, a że ja na macierzyńskim/wychowawczm, nie było specjalnie potrzeby by się spieszyć i zrywać ją wcześniej.
Jeśli nawet udało się czasem położyć ją o 20, bo dzień był naprawdę intensywny wyjątkowo itd., potem - gdy była młodsza niż powiedzmy półtora roku kończyło się to przebudzeniem i pragnieniem zabawy np. o 3-4 nad ranem. Dziękuję bardzo. Potem już, nawet położona o 20tej nie budziła się wprawdzie w nocy, tylko ok. 7 rano, ale... nadrabiała w dzień i spała dłużej - a wszelkie próby wybudzenia wcześniej kończyły się straszną awanturą, płaczem, masakrą i tak do wieczora. Rezultat - jeśli wyspała się w dzień zbyt długo, szła spać o 23ciej albo później - bo jest nie do uśpienia.. to ja już wolę, jeśli zasypia o 21.30, ale regularnie, niż przed północą.
Wiem, że 2130 to bardzo późno. Mamy, które kładą dzieci o 19-20 patrzą na mnie jak na frajerkę i w ogóle. Ale - ja na nich patrzę jak na frajerki, kiedy mi mówią, że ich dzieci nawet w niedzielę wstają o 5:30 - 6 rano :D :D
Jestem sową i dzieci chyba mają to po mnie, że wolą pospać dłużej (830-9), a ja wraz z nimi sobie śpię. Jasna sprawa, gdybym szła do pracy, trzeba by to poprzestawiać - i pewnie z tego tez wynika fakt, że dzieci matek pracujących, mimo wszystko, kładą się wcześniej niz moje, no ale na razie do pracy nie wracam, więc mamy jeszcze czas :)
Tylko mój niemąż ma przechlapane, bo on wstaje wcześnie do pracy. Ale ja mu mówię - ok, możemy usypiać ich wcześniej i wcześniej zrywać z łóżka, ale w takim razie przestawiamy Jaśka choćby częściowo na mm i w nocy wstajemy jeśli się będzie budził - po równo - i po połowie dzielimy tez obowiązek spania z nim. Bo prawda taka, że ja owszem, mogę dłużej pospać, ale za to nie jest to sen ciągły, tylkp przerywany czasem po kilka razy. A stary śpi sam i sobie śpi ciurkiem przez co najmniej 7 godzin.

zlotooka - 2015-03-15, 12:29

jaskrawa, u nas kombinacja obu metod. Tzn. po kąpieli o cycu jak wiadomo jest "Laleczka Chucky" i zabawa na łóżku. Ale polega ona na włażeniu na mamę/tatę, ciągnięciu za włosy, taranowaniu głową, itd, itp... No super relaks ]:-> Zazwyczaj małż się poświęca (no, bez przesady, słyszę, jak też się przy tym chichra) i z nią siedzi. Potem ona zaczyna płakać ze zmęczenia, wtedy on ją lula, metodą nr 1 opisaną przez Ciebie. Pewnie, gdybym ja to robiła z cyckiem, byłoby mniej płaczu. A potem jeszcze faza 3 - ODŁOŻENIE, czyli manewr, którego nadal nie opanowaliśmy :oops: Wymaga współpracy 3 osób: ja się kładę na łóżku, mąż przekazuje mi Zosię, a ona się przysysa i śpi dalej (albo... Laleczka Chucky vol.2) Potem jeszcze muszę poleżeć z nią z 15 minut, zanim wypuści cyca i zaśnie na dobre...

Sowa, tyle że u nas ten etap już trwa długo... Nie wiem, z miesiąc, dwa? Nie chce się nic zmieniać.

I faktycznie, jak u jaskrawej, problem głównie dla męża, bo on chce wieczorem mieć "wolne" (w sumie od powrotu z pracy cały czas zajmuje się Zosią, więc nie dziwne), a o 6:30 musi wstać... No ale ja też chciałabym np wieczorem obejrzeć z nim film, tylko kiedy?

majaja - 2015-03-15, 12:57

Złotooka kiedyś będzie na tyle duża, że wyznaczysz godzinę o której ma być w łózku i koniec i nie będzie cię interesować, czy wierci się tam godzinę, dwie czy trzy ;) A tak w ogóle to naprawdę nie ejst wersja ekstremalna i jest spora szansa, że z tego wyrośnie, że to tylko skok rozwojowy. A zabawy rzed snem powinny być wyciszajce, a nie kotłowanie się, to dobre na pobudkę. Może jakieś oglądanie obrazków, słuchanie kołysanek ...
Kamyk - 2015-03-15, 13:03

zlotooka, u nas tez zasypianie zaczelo trwac dluzej ok 8 miesiaca i takie bylo do ok 12, gdy panna przestawila sie na 1 drzemke. Dluzej u nas znaczylo ok pol godziny. Zminimalizowanie bodzcow po kapieli pomagalo. Czyli kapiel, ja juz sama z mloda do lozka przy tylko niewielkiej lampce, gdzie szybcikiem wykonywalam wszystkie dodtkowe czynnosci, uszka, oczka, pepek, oliwa ze slonecznika, pieluszka, ubranko. Gaszenie swiatla, wlaczenie kolysanek i do piersi. Zwykle possala troszke, pozniej poskakala po matce, jak widzialam ze zaczyna marudzic, znow ja kladlam do piersi i zasypiala, max 8 piosenek na plycie :lol:
A teraz mam full wypas - znow szwajcarski zegarek. Budzi sie 7:30, idzie spac 11:30 spi do 13, czasami nawet 14. ok 19 kapiel + masaz o 20 najpozniej spi. Zasypia przy drugiej piosence z plyty Jerzego Igora zarowno na drzemke jak i na noc. Jest jednak jeden maly haczyk. Ona ssie na reku ]:-> pierwsza piosenke krece sie wokol osi, druga klysze gora/dl w rytm piosenki :lol: Trwa to tylko jakies 3 minuty i jest niezawodne juz 3 miesiac. Probuj roznych metod, z pewnoscia cos znajdziesz dla siebie i Zosi.

majaja - 2015-03-15, 13:05

Sowa napisał/a:
Czasami sobie myślę, jaka to ze mnie nieudolna matka, co to dziecka nie potrafi uśpić
Weż daj spokój, to co ja miałabym powiedzieć? Przy starszym było tak, że usypianie trwało tyle że ja zasypiałam, a on nie. a teraz mam egzemplarz, który nie dość, że zasypia w 15 min z czytaniem, to położenia spać potrafi domagać się juz o 19 (mając 3 lata :mrgreen: ) . Dzieci są rózne i tyle.
zlotooka - 2015-03-15, 20:47

majaja napisał/a:
A zabawy rzed snem powinny być wyciszajce, a nie kotłowanie się, to dobre na pobudkę. Może jakieś oglądanie obrazków, słuchanie kołysanek ...

Tak, powinny... Ale to nie ja zaczynam się kotłować, to ona na mnie włazi i piszczy. Jak mam ją skłonić do oglądania obrazków? :?:

Kamyk, ach, ta Natalka... Nie na darmo ochrzczona "Małą Buddą" :-) Wiesz, u nas jest "Iskierka", "Torpeda", "Piorunek", "Taranik" - takie mamy ksywki :-P
U nas też są przygaszone światła, kołysanki Grzsia Turnaua, minimalna ilość bodźców. Nie w tym rzecz chyba.

Ale uwaga - dziś cała procedura trwała 35 minut! Bez "piżama party", usnęła przy cycu po kąpieli (tyle że nie w łóżku, a na rękach na piłce). A w ciągi dnia była tylko 1 drzemka, 12:30- 14:30 mniej więcej. Chyba tu jest pies pogrzebany.

kml - 2015-03-15, 21:13

adamiko napisał/a:
zlotooka -przyjdzie lato, dzieciaki będą barziej wymeczone i szybciej chodzą spać

Dłużej będzie jasno, beda chodzic szarlatany spac po 22 ]:->

zlotooka - 2015-03-15, 21:28

kml napisał/a:
Dłużej będzie jasno, beda chodzic szarlatany spac po 22

I budzić się o 3??? :mrgreen: :mryellow:

xexaa - 2015-03-16, 10:04

Cytat:
I budzić się o 3??? :mrgreen: :mryellow:

Nie strasz! :shock:

jaskrawa - 2015-03-16, 14:47

majaja, kotłowanie nie jest na życzenie rodziców. rodzice chcą wyciszać, przyciemnione światła i w ogóle. wiesz, co robią moje dzieciory gdy pogasimy światła i chcemy im opowiadać, nucić, drapać po pleckach? ganiają się po ciemku :D i zarykują ze śmiechu. i to bez względu na to, co robily w dzień. no jasne, jeśli bylo wyjątkowo intensywnie, zasypiają szybko, ale po prostu mam wrażenie, że zasypianie dzieciaków zależy od, nie wiem, jakiegoś ich biorytmu czy cholera wie czego. i niektóre z nich tak mają, ze wieczorem czują się najlepiej - mają najwięcej energii i ochoty na wszystko, tylko nie sen. sama tak mam. rano jestem raczej przymulona :D . jedyne, co mi pomagało, to bieganie, ale teraz rano nie mam jak, bo jestem sama z dziećmi. generalnie chodzi mi o to, że niektórzy ludzie, żeby dobrze funkcjonowac rano, muszą się trochę postarać, a wieczorem czują się jak ryby w wodzie. i najwyraźniej moje dzieci mają to po mnie.
Kamyk, masz szczęście :D . Powiedz mi, jak to robisz, że dziecko położone o 20 śpi do 7:30?
u nas też jest jedna drzemka, ok. 12:30 do mniej wiecej 14:30. Wstaje ok. 8-8:30 rano. Zasypia mega późno (wczoraj 22:30). A Natalka w nocy ma pobudki?
Tyle pocieszenia, że Marysi własnie tak mozna powiedzieć :) "Idź spać" i jak nie zaśnie, to jej problem. Generalnie robimy tak, że umawiam sięz nią na jedną-dwie bajki czy opowieści, a potem zamykamy oczka. Jesli w trakcie czytania/opowiadania nie zaśnie, to nie czytam dalej, ma spać. I wychodzimy z pokoju mówiąc dobranoc. Poza tym nie jest już wielkim problemem polozenie jej o 20.30 - 21 (chyba, że gdzieś jedziemy samochodem i wyśpi się wieczorem, a potem wybudzi). Nawet jesli jest pobudzona, rozbawiona i biega (bo wieczorem wstępują w nią wszyscy diabli), bardzo szybko się wycisza potem. I śpi mniej więcej do 8 rano, czasem trochę krócej, czasem dłuzej nawet. Przechlapane jest glownie przez Jaśka, który jeszcze nie kuma, że spanie może być przyjemne. I nawet nie próbuję osiągnąć stanu, w ktorym będzie zasypial o 20tej, bo jesli juz tak się stanie, to potem wybudza się w środku nocy albo o czwartej nad ranem.
Sowa, tak sobie wlasnie myślę jak majaja - to nie my jesteśmy nieudolne, po prostu mamy takie dzieci :D . jedne potrzebują wiele godzin snu, inne mniej. tak to sobie tlumaczę.
co do oglądania filmów, to cóż... niestety. z zaleglosciami czekam do czasów, gdy Jasio będzie taki jak Marysia teraz - i zeby chociaż o tej 2030 oboje chodzili spac. jesli z nim będzie tak jak z Marysią, to jest do zrobienia nawet u takich nocnych marków jak moje :)

amylee - 2015-03-16, 19:09

No ja tez jestem zdania, ze to chyba naturalny biorytm...Pola dlugo chodzila spac o 3-4rano i spala do 12-14 :shock: Ok ok 3 tygodni chodzi spac o 23, a wstaje o 8-9 i ja jestem z tego powodu przeszczesliwa! I nie wazne ile i jak dlugo spi w dzien, nie usnie wczesniej/pozniej, niz o tej 23.
Z reguly to jest tak, ze pobudka o 9, drzemka o 11 ok. godziny, potem znow drzemka w okolicach 15, od 1 do 2 godzin i niekiedy ok 19 drzemka 30min do godziny(ostatnio raczej z cycem w paszczy o tej porze). Ile by nie bylo, o 23 zasypia. Ale...zeby nie bylo...od 21 sie szykujemy na ten sen (kapiel po 19, potem jakies gadu,gadu)...od 22 juz lezymy z cycem i ona sobie kima, ale jak jej zabiore, to gotowa jest wstac! Wiec kulam sie na jednym boku przez godzine, az uslysze charakterystyczne sapniecie i wtedy moge se brac cycka i isc szalec ;-)
A, no i zasypia wylacznie z glowa zwrocona w prawo (spi na plecach), wiec musze sobie tak wycyrklowac, zeby ostatnie karmienie przed snam bylo z lewego cyca, sasasa

mariaaleksandra - 2015-03-16, 19:34

Jaskrawa, 21.30 to szczyt moich marzen ;) moje chodza spac miedzy 23-24, czesto my juz ledwo ciagniemy. Jagna tak miala od urodzenia, Jerz od urodzenia 2 razy zasnal o 21 (w sensie ze wczesnie). Jagna od 16 miesiacas ma jedna drzemke w dzien, a Jerz dopiero reguluje sobie dzienne spanie. Wstaja rano, J budzona do przedszkola 8.30, w weekendy do 9-10. Jerz roznie miedzy 8-10 wstaje.
Jagna miala epizod ze zasypiala ok 21 i obejrzelismy wtedy z mezem caly Breaking Bad (serial) ale to trwalo krotko. Marzy mi sie nieraz choc godzina spokoju, zeby pogadac z malzem nieraz jestem zdesperowana obecnym stanem, ale z drugiej strony wole to niz wstawanie o 5-6. Probowalismy to przestawiac, ale konczylo sie tym, ze Jagna sie budzila o 23-3 robiac z wczesniejszego zasniecia drzemke. Bylam niedawno na konsultacji u Agi Stein i pytalam o to spanie. Powiedziala zep o pierwsze moze mojed zieci to sowy. Po drugie duzo zyjemy w sztucznie oswietlonych pomieszczeniach i dzieciom sie przestawiaja zegary biologiczne i niektorzy rodzice daja melatonine. I zmeczone dziecko potrzebuje snu, to fizjologia, nie da sie tego oszukac ,wiec jesli nie spi, to znaczy ze nie potrzebuje. Wazne czy rano sie budzi same, czy ciezkom u wstac.

zlotooka - 2015-03-16, 20:16

mariaaleksandra napisał/a:
Jagna od 16 miesiacas ma jedna drzemke w dzien

:shock: A Zosia od 9-go :shock:

mariaaleksandra - 2015-03-16, 22:50

No widzisz, Jagna skads musiala brac energie do tych nocnych harcy :)
jaskrawa - 2015-03-17, 10:06

O rany, Je suis mariaaleksandra :D . Kochana, u nas to samo było do niedawna z Marysią, pociesze Cie, że poprawiło się, od kiedy w ogóle nie śpi w dzień. My mieliśmy o tyle lepiej,że jest nieco większa różnica wieku i zanim się Jasiek urodził, sytuacja z Mary już się poprawiła, ale między jej roczkiem a 2,5 mniej więcej było tak samo jak u Was - 23 to norma.
Teraz też się zdarzają takie dni, że żadne nie śpi, mimo że jest grubo po dziesiątej, ale najczęściej w weekendy, gdy dajemy jej luz i chcemy też, by dłużej pospala np w niedziele

jaskrawa - 2015-03-17, 10:07

Ale doskonale znam ten stan gdy nawet nie ma kiedy porozmawiać z facetem, nie mówiąc o obejrzeniu filmu.
kml - 2015-03-17, 11:47

jaskrawa napisał/a:
ale po prostu mam wrażenie, że zasypianie dzieciaków zależy od, nie wiem, jakiegoś ich biorytmu czy cholera wie czego.

Mocno sie nad tym zastanawiam i skłaniam sie jednak ku temu, ze to kwestia przyzwyczajenia. Owszem dobowe zapotrzebowanie na sen jest indywidualne, ale to o której chodzimy spac mozna przesunac. Ja jestem nocnym markiem, tzn. zwykla chodze spac 1-2 w nocy. W weekendy pozniej oczywiscie. Do tego mam male zapotrzebowanie na sen, wiec jak wstane po 9 albo zrobie sobie drzemke w ciagu dnia, to i do 4 mogłabym siedziec ;) Moja mama siedziała z nami w domu, ew. babci i rano spalismy do 9 najmniej, moim zdaniem stad te przyzwyczajenia. Dlugo pracowałam zeby sie klasc o polnocy i po x latach faktycznie o tej godz. jestem zmeczona. Dlatego ja bardzo pilnuje zeby Iga chodziła wczesnie spac, czyli o 20 zawsze kapiel. Teraz z racji mojego powrotu do roboty zastanawiam sie nad wczesniejsza kapiela, bo rano 7.30 musze ja budzic ;)

Ona na szczescie ma duza potrzebe snu, wiec spi po 10-12h :P w dzien 1-2 drzemki, ktore trwaja czasem nawet 4h. A mimo to usypianie jej zawsze na sile :/ Ale od poczatku nie miałam watpliwosci kiedy ja usypiac i ze to sa jej potrzeby mimo protestów. Na pocz. to był dramat, a z biegiem czasu podchodzo coraz spokojniej do usypiania ;)

amylee - 2015-03-17, 13:05

kml, no tak, tylko, ze jak uspie Pole wczesbiej, np. o 21, z czym nie ma problemu, jak bujam, to ona i tak pospi godzine i wstaje. Spi, czy nie, na amen pada dopiero o 23 (ale jak o tej 21 pospi, to troche pozniej i to tez nie jest mocny sen, musze byc obok).
Ona, jak zapragnie snu, to nawet bedac przed sekundami bardzo aktywna nagle jakby sie wylacza, wycisza, totalnie uspokaja. Wtedy wystarczy cyc i drzemka lub spanie gotowe.
Tyle razy probowalam wczesniej ja uspic wczesniej na noc i nic z tego nie wyszlo. Szczegolnie wtedy, gdy lubila zasypiac o 3 nad ranem. Do tego dochodzila godzinna aktywnosc przy kazdej pobudce na cyca, czyli co godzine!! Potem sama sie przestawila. A w nocy nawet nie mysli otworzyc oczu, mam uslyszec samo mlaskanie o cyca, zapodac pokarm i sie nie wtracac ]:-> Ona podjada i spi dalej, a ja oczy, jak radary :-D

W sumie Krolis moze jeszcze za maly na takie przyzwyczajanie do wczesniejszego chodzenia spac. Na szczescie da sie w jej towarzystwie film obejrzec ;-)

jaskrawa - 2015-03-17, 19:34

Kml, ja mam inne doświadczenia. Ze mną była babcia gdy mama była w pracy. Babcia wstawała z kurami. Mimo jej wieloletnich wysiłków nue nauczyła mnie rannego wstawania. mimo że babcia naprawdę sie starała. Zawsze był problem, jej gderanie, prośby i próby skuszenia mnie bym wstała różnymi atrakcjami. Wstawalam i marudzilam. . I wieczorem zawsze była wojna - leżałam długo i nie mogłam spać, na szczęście miałam siostrę i gadalysmy do pozna w nocy. Rano oczywiście nieprzytomne.
Moja Marysia juz teraz potrzebuje tyle snu ile ja, mniej więcej. Jasio śpi ok 10-11 godzin na dobę (8-9 w nocy, 2-3 w dzień. Wiele razy próbowaliśmy usypia zarówno pierwsze jak i drugie dziecko wcześniej i prawie zawsze kończyło się wybudzanuem jeszcze wieczorem, po 2-3 godzinach snu albo w środku nocy.wydaje mi się, że to tylko częściowo kwestia przyzwyczajenia. Gdyby to było tylko nawykowe, wiele z nas nie miałoby problemu z uspienuem dzieci. Przecież znamy zasady, metody, znaczenie rytuałów itd. Myślę, że z zasypianiem jest jak z jedzeniem. Mam teraz dwoje dzieci i widzę, jak bardzo się w kwestii jedzenia roznią, mimo że robię wszystko dokładnie tak samo. Gdybym miała tylko Jasia, nie miałabym pojęcia, o czym mówią matki niejadkow. Przecież wystarczy dziecku smaczny obiadek dać, nue zapychac słodyczami, pozwolić na zabawę jedzeniem i wybór i ono ładnie wszystko zje :) . Tyle że to nieprawda :) . Marysia nie jadła mimo stosowania rad, Jasio zje wszystko, bez względu na to, jak mu podam jedzenie. Obawiam się, że z zasypianiem podobnie - oczywiście można usypiac na siłę, ale nie wyobrażam sobie wielomiesiecznej walki ze skłonnościami i zmuszanie dziecka by spało więcej niż potrzebuje. Te potrzeby i sklonnosci są chyba w genach zapisane - podobnie jak kwestia menu, tego czy jesteśmy intro czy ekstrawertykami itd. Ja jestem sowa i kilkanaście lat szkoły i wstawania rano (bo było trzeba przecież wstać na 8 albo 7 30 do szkoły) nie zrobiły ze mnie skowronka. To samo ma moja mama - typowa sowa siedząca po nocach. Mimo że jej mama skowronek - a nie była osobą łagodną i uległa, raczej mocno zasadniczą i nie pozwalała dzieciom spać za długo, bo to wręcz grzech lenistwa wg niej był)

majaja - 2015-03-17, 19:44

zlotooka napisał/a:
Tak, powinny... Ale to nie ja zaczynam się kotłować, to ona na mnie włazi i piszczy. Jak mam ją skłonić do oglądania obrazków?
wstać i odejść
Kamyk - 2015-03-17, 20:24

majaja, ja tam najintesywniej "kotlowalam" sie z Natalka w lozku tuz przed spaniem, tak sie wychichrala, wymeczyla, ze padala. Teraz zasypia na rekach, wiec niestety wieczorne tarmoszenie odpadlo.

jaskrawa, Natalka budzi sie 2-3 razy na siku i posiuskowe possanie, i jeszcze dodatkowo z 2-3 razy na mleko. Ona nie otwiera oczu, po prostu zaczyna sie krecic, ja tez na polspiaco, wiec nie dam sobie reki uciac, ze dokladnie tyle pobudek, w kazdym razie wydaje mi sie, ze sie przebudzamy parukrotnie :lol:

Tak pochwoalilam Natke, ze dzisiaj skubana zasnela mi dopiero o 13 i to na niecala godzine. Ogolnie miala caly dzien przekory, jestem wykonczona ]:-> :lol:

kml - 2015-03-17, 20:48

amylee napisał/a:

W sumie Krolis moze jeszcze za maly na takie przyzwyczajanie do wczesniejszego chodzenia spac. Na szczescie da sie w jej towarzystwie film obejrzec ;-)

Do czasu az pojdzie do szkoly macie troche czasu :lol: ;)

jaskrawa napisał/a:
zmuszanie dziecka by spało więcej niż potrzebuje.

Pisalam, ze dlugosc jest indywidualna,ale godziny spania juz niekoniecznie.
jaskrawa napisał/a:
Ja jestem sowa i kilkanaście lat szkoły i wstawania rano (bo było trzeba przecież wstać na 8 albo 7 30 do szkoły) nie zrobiły ze mnie skowronka.

A w weekendy nie spałaś długo,albo nie robiłaś popołudniowych drzemek?

Wiesz, ja wole meczyc sie z usypianiem dziecka niz potem z nieprzytomnym ze zmeczenia przebodzcowanym wrzaskunem, ktory juz za zadne skarby nie usnie jesli przegapie pore jej spania ;-)

majaja - 2015-03-17, 22:00

jaskrawa napisał/a:
oczywiście można usypiac na siłę, ale nie wyobrażam sobie wielomiesiecznej walki ze skłonnościami i zmuszanie dziecka by spało więcej niż potrzebuje.
więcej jak więcej, z synem bardzo szybko odpuściłam drzemki w dzień, jakmiał 1,5 to już w ogóle nie spał w dzień. Tylko widzisz, wszystko fajnie jak możesz sobie pozwolić na odespanie w dzień, gorzej, jak musisz wstać do roboty i jeszce dziecko odprowadzić, ja też nie jestem skowronkiem, ale nie mogę sobie pozwolić by w pracy być kompletnie nieprzytomna i mordować za to, że się osmielili odezwać, a odpuszczanie całkiem do tego prowadzi. Do tego weź pod uwagę, że to nie jest tak, że wyrośnie, mój nie wyrósł, jakbyśmy nie pilnowali to grałby do 5 rano, a potem nie szedł do szkoły, bo spałby do 13. Jakieś reguły wspólnego zycia muszą być, priorytety, twoje potrzeby też są ważne, możesz nie jeść (miesiąc wcale - dpbrze pamiętam?), ale bez snu tyle nie wytrzymasz. Albo spróbuj kiedyś żyć jak matka pracująca takiej sówki, spj 4 godziny z przerwami a potem do zapieprzu, długo pociągniesz?
jaskrawa - 2015-03-17, 22:25

Kml, no jasne, że w weekendy spałam długo! Do oporu! Tyle że dni roboczych jest pięć, a weekend to zaledwie dwa, wiec raczej powinnam, zgodnie z teorią o przyzwyczajaniu, przywyknąć do wczesnego wstawania. Nigdy nie przywyklam. Nie lubię nic twórczego robić rano, wolno się rozkrecam, a wieczorem czas mi szybko mija przy pracy, wciągają mnie różne czynności, nie mam poczucia, że się zmuszam do pracy. W czasie gdy miałam wybór godzin - sto razy wolałam tryb 10 - 18.
Moja siostra jest pod tym względem jeszcze "gorsza ". Gdy nie musimy wstać, ja jestem w stanie zwlec się o 9, ona o 11....
Jasiek zasnął dziś o 21.20. Juz się martwię, co będzie w nocy... Ja wiem, że nie chodziło Ci o ilość spania a porę, ale też to miałam na myśli.że nie wyobrażam sobi przestawienia dziecka wbrew temu kiedy ono najlepiej funkcjonuje tylko dlatego, że ja tak chcę (co innego gdybym musiała, bo praca/żłobek /niania) . ale mówię o małym dziecku, które nie rozumie jeszcze, po co ma iść spać wcześnie i wcześnie wstać i placze przy usypianiu. Dla Jaska najlepsza pora na zaśnięcie jest okolica 22 (nie zna się na zegarku i nie wie ze jest późno :) ) i póki jest mały, nie zmieniam tego. bo chcę mieć pewnosx ze dziecko przespi noc bez wybudzania się na 2-3 godziny (przerobione, eh...). Co innego przedszkolak czy uczeń, któremu można już wyjaśnić, że trzeba i koniec - bo tak już jest świat urządzony - lekcje nie zaczynają się o 11 :'(
Kamyk, u nas podobnie z ilością przebudzen :) pod warunkiem, że zbyt wcześnie się nue położy :) . Żadne z nas tez nawet oczu nie otwiera :)

jaskrawa - 2015-03-17, 23:10

majaja, są pewne granice :) . sądzisz, że pozwoliłabym dziecku siedzieć do 5 rano? no proszę Cię :) .
dla mne najważniejsze bylo, by dojśc do tego, by mloda chodzila spać przed 22 a najlepiej przed 2130. udalo się. po wyeliminowaniu drzemek. ale nie na siłę. i nie przesuwam tego, by nie wstawała o piątej rano potem.
co do pracy - wszystko zależy od tego, kto musi o której wstać. ja, nawet gdybym pracowała, chodzilabym do pracy na 9ta (takie mialam ostatnio godziny), co oznacza, ze musialabym wstać w okolicy 6-630. spokojnie osiem godzin snu mi wystarczy :) teraz wlasnie tyle śpię i to z przerwami na karmienie - mlody, polozoby ok. 22 budzi się jedynie na cyc i zasypia od razu.
gdyby potrzebowal w nocy 10-11 h snu, bardzo chętnie kladlabym go o 20 (żeby mieć czzas na film :) ), ale on potrzebuje ok. 8. co znaczy, że budzi się - dla mnie - w środku nocy. na pewno nie pomogłoby mi to w pracy, gdybym pracowała w tej chwili poza domem. zresztą, pracuję trochę w domu i niestety nie mogę odespać razem z nim, jesli mamy gorszą noc, bo zęby albo... za wcześnie się polozy.
u mojej siostry się tak porobiło głupio swojego czasu. wrocila do pracy gdy jej synek mial nieco ponad pol roku. synek - skowronek. bez żadnej napinki, usypiania siłowego, starań, młody zasypiał o 19-20 :) . co z tego, skoro budzil się o 5? siostra do pracy musiala wstawać chyba okolo 6:30 wlasnie czy nawet siodmej (ma blisko do pracy). wkurwiona i nieprzytomna szla, bo jest sową. a wieczorem padała razem z dzieckiem o 20tej.... i żadnych filmów w tym kiepskim czasie z jej starym się nie naoglądali.... :/ teraz jest lepiej - jej młody tez już nie śpi w dzien, więc śpi nawet do szóstej, szał! w niedzielę za to wszyscy go nienawidzą, bo w domu poza tym same sowy :)
wszystko zatem wedle gustu :) . dobrze jest, gdy zarowno rodzice jak i dzieci są z tej samej grupy :) jesli nie - przechlapane, ktoś do kogoś będzie musial się dostosować... no chyba, że praca "rozwiąze" problem, jesli ktoś np na szóstą chodzi....

majaja napisał/a:
zlotooka napisał/a:
Tak, powinny... Ale to nie ja zaczynam się kotłować, to ona na mnie włazi i piszczy. Jak mam ją skłonić do oglądania obrazków?
wstać i odejść

ośmiomiesięczne dziecko nie zrozumie takiego komunikatu. zacznie ryczeć. przynajmniej moje tak robi. ja w sytuacji glupawki wieczornej staram się po prostu przytulać i nosić. czasem rzeczywiście, w wyjątkowo oporne dni, usypiam na siłę, ale na pewno nie zostawiam rozbawionego dziecka, tylko raczej zapewiam mu więcej usypiających czułości jako rekompensatę za to, ze nie odpowiadam na jego wezwanie do zabawy.

kml - 2015-03-18, 00:29

jaskrawa napisał/a:
Kml, no jasne, że w weekendy spałam długo! Do oporu! Tyle że dni roboczych jest pięć, a weekend to zaledwie dwa, wiec raczej powinnam, zgodnie z teorią o przyzwyczajaniu, przywyknąć do wczesnego wstawania.

Nie, szansana powodzenie przywykniecia jest tylko wtedy, gdy zawsze wstajesz wczesnie i kladziesz sie spac tez wczesnie. Wiesz, ja w weekendy spalam do 12-13 :P Nie zaglebiajac siew szczegoly, gdy walczylam z bezsennoscia, to nagle okazalo sie,ze a) jednak o polnocy potrafi mi sie chciec spac b) lepiej pracuje mi sie rano niz wieczorem :shock: Ale to po wielu miesiacach rezimu spaniowego. Ale takiego na powaznie bez oszukiwania.

jaskrawa napisał/a:
Co innego przedszkolak czy uczeń, któremu można już wyjaśnić, że trzeba i koniec - bo tak już jest świat urządzony - lekcje nie zaczynają się o 11 :'(

Moim zdaniem lepiej od razu wprowadzic pewne zasady niz potem wywracac swiat dziecka do gory nogami. 7.3-8 na pobudke to odpowiednia i fajna godzina, dlatego mloda tak budze i klade 20.30 zeby miala sznase sie wyspac. Ale gdyby wstawala o 5, to zapewne chodzilaby spac duzo pozniej ;) i miala zero drzemek w dzien ;)

jaskrawa - 2015-03-18, 10:14

kml - skowronek-neofita. godzina dodania posta 0:38 :D . coś tu mi nie gra :D :D
nie no, zartuję :) wiem, jak to jest :)

kto powiedział, że takie dostosowanie dziecka do szkoly to ma być rewolucja np. w ciągu jednego dnia - i nakazanie dziecku, które śpi do 10, by wstało o 6:30? ja mówię o stopniowym przesunięciu tych godzin - bezbolesnym i dostosowanym do wieku dziecka. każdy ma swoje metody, ja tez lubię zasady, ale wprowadzam adekwatne zasady w zależności od mozliwości intelektualnych moich dzieci :) . Jasiowi nie każę sprzątać zabawek, Marysi już tak. itp. i tak ze wszystkim - z jedzeniem, z myciem, z samodzielnością - i wstawaniem też. dzieciaki same mi się przestawiają - młoda teraz wstaje wczesniej i kladzie się wczesniej - tak jak pisalam - bo jest taka potrzeba (przedszkole) i ona od jakiegoś czasu rozumie ją. i jest git.
o wiele lepiej jest nam od czasu, gdy przestałam się spinać - ze musi isc spać o tej i koniec, bo to byla jedna wielka frustracja ze mi nie wychodzi, że jest walka itd.. i co? sama się poprzesuwala, z lekką sugestią moją i tlumaczeniem jej, gdy juz przyszedl na to czas. i stopniowo oczywiście. zapewne nigdy nie będzie wstawać chętnie o 6 rano i klaść się o 19tej, ale osiągnęliśmy już całkiem dobre godziny - przynajmniej na razie nam to wystarcza.
Jasio nie rozumie więc go nie zmuszam i nie mam poczucia, że robię źle, bo moje dzieci nie chodzą spać o tej, o ktorej moja teściowa chcialaby je widzieć w łozkach.
mam wrażenie, że moze byc tak, ze sam się przestawi wczesniej - wczoraj zasnął w miare wczesnie, spał do 7:30. spoko :) takie dziecko to ja rozumiem :) . pierwszy raz nie obudzil się zaraz po zbyt wczesnym uśpieniu. moze juz tak zostanie? :)
ale to wszystko, podkreślam, też dlatgo, że mogę - nie muszę wstać do pracy na okresloną, wczesną godzinę. gdybym musiała - trzeba by jednak bardziej się napiąć i wprowadzić twarde zasady juz o wiele wczesniej.
co do przestawienia się - to jest mozliwe, ale w cholerę wysilku trzeba w to wlozyć. ja mam dość wysilkow przy dwójce malych dzieci, by się jeszcze martwić zegarem i tym co ludzie powiedzą. kiedyś przez ok roku wstawalam codziennie o 6 (w weekendy też). mialam faceta, ktory zarządzał medytację o tej porze :) . kiepsko wyglądalo moje zycie wtedy. wieczorem, wtedy. kiedy moja aktywność zawsze byla najbardziej efektywna, byłam zmęczona, ale nie mogłam zasnąć. przytyłam wtedy z 5 kilo (i tak bylam gruba wtedy i przytylam jeszcze bardziej) bo jadłam slodycze z potrzeby dodania sobie energii.

poczytajcie o chronotypach sobie. podobno w znacznym stopniu zależą od genów. mozna zmienić swój chronotyp, ale wymaga to sporego wysilku rzeczywiście. poza tym chronotypy mogą zmieniać się trochę z wiekiem - dzieci często naturalnie są skowronkami - i widzę, że Marysia do tego dąży wlasnie - bez zmuszania. ale daję sobie rękę uciąć, ze gdy będzie nastolatką - i potem doroslą, będzie sową jak ja. Jasiek - nie wiadomo.
wyroznia się dwa chronotypy - sowa i skowronek.
ja bym dodała trzeci :D :D. chronotyp kota - moja mama i mój konkubent to reprezentują. to są ludzie, ktorzy lubią kłaść się późno w nocy, wstawać z kurami, a niedostatek snu najchętniej wyrównują drzemaniem w ciągu dnia. co myslicie? :)

adamiko - 2015-03-18, 11:59

jaskrawa ja się przychylam ku temu co Ty piszesz, mój przedszkolak wstaje najpózniej o 7:30 a czesto o 22 nie jest spiący, jest w łózku, ale przewala sie z boku na bok, chce poczytać, wyłazi. Mnie to zawsze dziwi skąd u niego tyle energii, skoro od dawana nie śpi w dzień, a dni w przedszkolu są przecież intensywne. Ale bywają dni ze o 21 padnie.
Za to jakby mi dziecko wstawało o 5 tooo cięęężko....ja lubię dłuzej mieć oczy zamkniete.
Owszem przyzwyczajanie, przyzwyczajaniem, ale z drugiej strony marnowanie czasu na przyzwyczajanie trochę mi się mija z celem . Ale to mi. Pamiętam jak z młodym się kładlismy oboje, przytulaliśmy, bardzo dłuuugo leżeliśmy a teraz mi się to trochę mi się wydaje bezsensu :P

jaskrawa - 2015-03-18, 12:16

adamiko, napisałaś to, co sama chciałam napisać, tyle ze ja za cholerę nie potrafię w skrócie wyłożyć o co mi chodzi i piszę jakieś elaboraty :D
ALE - z chronotypami jest jak z innymi sklonnościami pewnie. wlasnie. jesli ktoś jest zasadniczy, z roznych względów, po prostu woli mieć ordung od początku i ja to też rozumiem, chociaż sama jestem zupelnie inna. wyznaję filozofię zmienności rzeczywistości :) i dostosowywania się do niej w zaleznosci od sytuacji, a nie dla zasady. jesli znajdę sobie pracę do ktorej będę musiala wstać o 5 rano (malo prawdopodobne :D ), to się wtedy będę martwić :)
tak samo z Mary - do trzeciego roku jej zycia był chill out - spałyśmy do ktorej chcialyśmy. teraz jest przedszkole - przestawilismy ją stopniowo, nie bylo zadnego problemu. stara jest i rozumie :)

zlotooka - 2015-03-18, 17:49

Powoli zaczynam dostrzegać absurdalność mojego pytania "czy da się coś z tym zrobić?"

Przedwczoraj Zosia miała jedną drzemkę, obudziła się o 15. Z nadzieją patrzyłam, jak po 19 zaczyna ziewać i trzeć oczy, więc szybko kąpiel, i już o 20 było lulanie przy cycu po kąpieli. Usnęła, kładę ją do łóżka... Cyk! Oczka otwarte, uśmiech na buźce, pisk i zabawa!!! Do 21, przerwana jednym płaczem i nieudanym lulaniem, w końcu znowu zaczęła płakać, i trzecie lulanie było skuteczne.
Wczoraj dwie drzemki, kąpiel zaczęliśmy po 20:30, i usnęła p 21:30... I bądź tu człowieku mądry.

A co to będzie po zmianie na czas letni??

majaja - 2015-03-18, 18:05

jaskrawa napisał/a:
ośmiomiesięczne dziecko nie zrozumie takiego komunikatu. zacznie ryczeć. przynajmniej moje tak robi. ja w sytuacji glupawki wieczornej staram się po prostu przytulać i nosić.
dziecko po tobie skacze, a ty je przytulasz i bierzesz na ręce? Ciekawy komunikat. ;)No ja nie noszę, a przynajmniej staram się, kręgosłupa na wymianę nie mam ;)
jaskrawa napisał/a:
majaja, są pewne granice . sądzisz, że pozwoliłabym dziecku siedzieć do 5 rano? no proszę Cię .
twoje dzieci też nie zawsze będą takie małe, nawet nie obejrzysz się gdy zaczną kombinować jak zrobić po swojemu i to tak byś nie wiedziała ;)
zlotooka - 2015-03-18, 18:38

O matko, dopiero teraz wyczytałam wszystkie Wasze posty!

No, ja też jako nastolatka i młoda dorosła byłam sową... Teraz się to trochę zmieniło, wcześniej się kładę, ale lubię rano pospać. Córa pewnie ma to po mnie...

Co do przyzwyczajania niemowlęcia do czegokolwiek, mam swoje zdanie na ten temat... Przynajmniej jeśli chodzi o moje niemowlę. To po prostu nie działa!

majaja napisał/a:
wstać i odejść

I zostawić ryczące dziecko samo w pokoju?
Niestety na kotłowanie działa tylko kotłowanie do wymęczenia; sama nie będzie się bawić, tylko ryczeć, noszona się wywija, lulanie na siłę = długotrwały ryk (aż uśnie, rzecz jasna)
A poza tym zgadzam się z Kamyk... Wieczorne przewalanie w łóżku jest fajne :mryellow: Ostatnio Zosia nauczyła się zapalać i gasić światło nad łóżkiem :mryellow:

majaja - 2015-03-18, 22:41

zlotooka napisał/a:
majaja napisał/a: wstać i odejść

I zostawić ryczące dziecko samo w pokoju?
Dlaczego? Nieprecyzyjnie się wyraziłam, bo ja mam tak małe mieszkanie, że chcą zostawić dziecko samo w pokoju to musiałabym z domu wyjść. Możliwe, że ja inaczej to widzę, bo ja wstaję przed 6, bo muszę, i tak jestem sową, potrzebuję 7 godzin snu do tego, a pranie inne takie samo się jakoś też nie chce zrobić, więc żadne kotłowanie wieczorem nie wchodziło nigdy w grę. Tylko skoro potem możecie sobie pospać do 7 czy nawet 8 to po co jeczenie ;) , że dziecko o 20 jeszcze nie śpi? Do tego przez kotłowanie rozumiem skaknie, łażenie po dorsłym, kopanie, gryzienie, drapanie i nie znoszę tego i nie wiem czemu miałabym na to pozwalać; gilgania też nie lubię w większych ilościach, po 15 min mam serdecznie dość, mogę rano w niedzielę, jak pies wyprowadzony a ja wyspana, ale wieczorem ... z pespektywą, że nastepne dwie godziny to będzie, przytul, pić, przytul pić i tak w kółko ...?
zlotooka - 2015-03-18, 23:02

majaja napisał/a:
Tylko skoro potem możecie sobie pospać do 7 czy nawet 8 to po co jeczenie , że dziecko o 20 jeszcze nie śpi?

Oj, oj, ja po prostu lubię sobie pomarudzić, nie od tego forum jest? :-P ;-)
Ja tam mogę nawet do 9 czasem pospać... mrrr... A rzecz była w tym, że jak już Księżniczka uśnie, to i my padamy, a chciałoby się film jakiś obejrzeć, czy coś... No ale pewnie mi się w d... poprzewracało po prostu :lol:

majaja, moje dziecko jeszcze nie umie powiedzieć "przytul, pić", tylko "aaa!!!!!"" z wielkimi łzami w oczach, a wstać i odejść w czasie "kotłowania" (dzięki Bogu, nie kopie mnie i nie drapie, czasem gryzie) nie bardzo mogę, bo zostałaby na naszym łóżku, z którego może spaść i sobie nabić guza.
Ale dzięki m.in. Twoim postom dzisiaj podczas "piżama party" (było, a jakże!) nie zapaliłam światła, nie odzywałam się, chwilę się na mnie pouwieszała, popiszczała, naprawdę to krótko trwała, i szybko dała się ululać. Jutro też tak spróbuję :-o

kml - 2015-03-18, 23:18

zlotooka napisał/a:
No ale pewnie mi się w d... poprzewracało po prostu :lol:

:mrgreen: i wode ciepla masz w kranie pewnie i prakle automatyczna, moze jeszcze zmywarke ]:->

jaskrawa - 2015-03-18, 23:56

majaja napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
ośmiomiesięczne dziecko nie zrozumie takiego komunikatu. zacznie ryczeć. przynajmniej moje tak robi. ja w sytuacji glupawki wieczornej staram się po prostu przytulać i nosić.
dziecko po tobie skacze, a ty je przytulasz i bierzesz na ręce? Ciekawy komunikat. ;)No ja nie noszę, a przynajmniej staram się, kręgosłupa na wymianę nie mam ;)
jaskrawa napisał/a:
majaja, są pewne granice . sądzisz, że pozwoliłabym dziecku siedzieć do 5 rano? no proszę Cię .
twoje dzieci też nie zawsze będą takie małe, nawet nie obejrzysz się gdy zaczną kombinować jak zrobić po swojemu i to tak byś nie wiedziała ;)


Hmmm... sugerujesz, że ośmiomiesięczne dziecko w ogole jest w stanie taki komunikat odczytać? Nie mówimy o gryzieniu czy agresji, ale o tym ze niemowlak włazi na mamę, bo chce się bawić. Nie pojmie, dlaczego jest karane (bo to wlasciwie kara - wieczór, dzieciak śpiący, kotłuje się, a matka wstaje i odchodzi - złotooka pisze, ze w takiej sytuacji mała zaczyna płakać, co jest zupełnie typowe przecież i chyba każdy dzieciak się tak zachowa, co chyba nie sluży wyciszeniu... tylko poglębia problem poznego zasypiania) - nie zna się na zegarku i nie rozumie, że zabawa, ktora jeszcze rano byla fajna - wyglupy z mamą - wieczorem już nie jest fajna i mama odchodzi.
Jeśli zaś Jasiek mnie rzeczywiście gryzie, mówię mu, że to mnie boli, odsuwam go od siebie, ale gryzienie czy bicie to nie jest kotłowanie. Odsuwam go i tlumacżę, ale doskonale wiem, ze nieprędko to w ogole pojmie. Takie dzieci nie mają ani grama empatii. Mają wręcz fazy na roznego rodzaju agresję - i fakt, że zadne tlumaczenia nie pomagają często przez dluższy czas, świadczy o ich mozliwościach poznania zależności przyczynowo skutkowej. W przedszkolu Marysi jest taki chłopiec, ktory gryzie. Ma już prawie 2 latka, a nadal gryzie, mimo że powinien już pojąć, że to niefajne. Panie w przedszkolu tłumaczą mu (tlumaczą też rodzice, bylam świadkiem), a gdy nie skutkuje, mały musi siedzieć na krzeselku odizolowany od grupy. To NADAL nie daje spektakularnych efektów, mimo że chlopiec ma już prawie dwa lata. Oczywiscie stopniowo na pewno zrozumie, ale wiadomo, ze to trwa w cholerę czasu.
Marysia już dość dawno przestała być w jakikolwiek sposób agresywna. nie bije braciszka, mimo że on czasem robi jej krzywdę niechcący, w zabawie, a ja nie zdążę zapobiec temu. Psuje jej czasem jakieś budowle z klocków. Mloda się wścieka, bywa, że się popłacze (zrozumiałe), ale nie bije go, w jej stosunku do brata jest ogromna przewaga czulości, co wręcz zadziwia nie tylko mnie ale wszystkich ktorzy nas znają.
Nie rozumiem, po co jest tu zdanie "twoje dzieci też nie zawsze będą takie małe i zaczną kombinowac". hm.. truizm :D znasz dzieci, które pozostały małe i w dodatku nie kombinują chociaż trochę? nie widzę związku z tematem naszej gadki :)

majaja - 2015-03-19, 08:43

jaskrawa napisał/a:
Hmmm... sugerujesz, że ośmiomiesięczne dziecko w ogole jest w stanie taki komunikat odczytać?
moja osmiomiesieczna własnie zaczynała chodzić i mówić pierwsze słowa, dlaczego nie miałaby takiego komunikatu odczytać? Jak się odsuwasz i mówisz, że boli to jest w stanie to zrozumieć, a jak skaczace po tobie dziecko bierzesz na ręce, w jakiś sposób pochwalając jego zachowanie to nie rozumie ...? No to ja nie rozumiem.
jaskrawa - 2015-03-19, 09:45

Uroki internetu. Nie chodzi mi o to by w ogóle nie przekazywać żadnych komunikatów. Mam na myśli to ze gryzienie czy bicie jest zawsze zachowaniem niepożądanym. Wiec gdy gryzie robi mi krzywdę odsuwam tak żeby nie gryzl i mówię mu (tonem pełnym dezaprobaty :) ), żeby nie gryzl bo mamę boli (chociaż i tak wiem ze nieprędko doczekam się skutków, moja Mary jeszcze mając półtora roku potrafiła przywalic z liścia i niech mi ktoś powie ze była wyjątkiem.... ) . Natomiast to ze dziecko chce się wyglupiac, kotłować, włazic na mnie itd nie zawsze jest czymś niechcianym przecież. Większość rodziców lubi takie zabawy z dziećmi - wyglupy itp. Wiec ośmiomiesięczne niemowlę nie ma tu jasności - dlaczego czasem mama odpowiada na zabawę dziecka radością a innym razem jest zła i odchodzi. No chyba ze w ogóle ktoś nie pozwala dziecku na wspólne wyglupy i zawsze reaguje tak samo, wtedy ok, chociaż nie bardzo rozumiem jak można takich zabaw w ogóle unikaćx skoro to jakiś rodzaj czułości i radości. A, nie mówię oczywiście o skakaniu mi po głowie uprawiany przez czterolatka :) mówię o tym ze dziecko ośmiomiesięczne nie pojmie dlaczego w pewnych momentach zabawa jest fajna w innych nie. Jeśli czyjeś niemowlę ma taki zasób słów by pojąć "jest dziewiąta wieczór, teraz się nie bawimy, jutro tak "to szapo ba :) .
amylee - 2015-03-19, 10:12

Wczoraj Kroliczek usnal niespodziewanie o 22:00!
Biorac pod uwage fakt, ze dziecko, to tez czlowiek, tylko, ze maly, wydaje mi sie, ze moze byc podobnie, jak u nas...tzn. bardzo wczesnie wstajemy = wczesniej chodzimy spac i odwrotnie. Pewnie taka Zosia zwlekana z lozka o 6:00 codziennie i goniona np. do zlobka zasypialaby wczesniej wieczorem. Nawet, jak ktos jest sowa, a ma takie pobudki, to chyba dlugo tak nie pociagnie (nie wliczam osob wysypiajacych sie w 5-6h :shock: ).
Tylko po co zwlekac dziecko tak wczesnie rano na macierzynskim jak sie nie musi isc do pracy/z drugim maluchem do przedszkola itp.

Ja o tej 23 umieram ze zmeczenia, zanim Pola usnie, rano zreszta tez umieram, nawet, jak wstane o 8...Mam totalne oslabienie, bole calego ciala, jakby miesni, wysuszone wlosy, zajady...no, ale to temat na inny watek.
Ale umieralabym bardziej ze stresu i chyba jeszcze wiekszego zmeczenia gdybym to moje dziecko probowala na sile uspic (probowalam), wiec po prostu plyne z fala, a jak bede sie musiala zwlekac do roboty, to ufam, ze Pola zaczai, ze wyspi sie lepiej, jak usnie wczesniej (a pewnie nie zaczai, bo jak ja bede w robocie, to do niej bedzie przyjezdzac babciunia ;-) ). W kazdym razie ciesze sie, ze nie usypia o 20 i nie wstaje o 5, bo chyba bym sie pochlastala. A spi ciurkiem wlasnie ok 9h (no z cycem posrodku).

Zmienilabym nazwe watku na: nie chce spac...wtedy, kiedy ja chce, zeby spalo! ]:->

Ogolnie, to codziennie sobie powtarzam, ze wszystko to dzieje sie tylko raz. Pola raz jest taka malutka, raz sie ze mna wyglupia wieczorem, raz sie tuli do cyca i wszystko to co pieknie i mniej fajne wydarzy sie tylko raz. Dlatego latwiej mi zaakceptowac to, ze ten rok czy dwa bedzie do mnie przyklejona, a ja "wroce" do mojego "normalnego" zycia pozniej, niz zamierzalam (mam na mysli taniec itp), bo wole jej towarzyszyc w ogarnianiu tego trudnego swiata. I jest fajnie :-)

kml - 2015-03-19, 13:44

jaskrawa napisał/a:
żeby nie gryzl bo mamę boli (chociaż i tak wiem ze nieprędko doczekam się skutków, moja Mary jeszcze mając półtora roku potrafiła przywalic z liścia i niech mi ktoś powie ze była wyjątkiem.... )

Moja młoda tez niby nie rozumie, ale o niegryzieniu cyca zrozumiala ekspresem. Wydaje mi się, ze kwestia naszej stanowczosci - dzieci wiecej rozumieja i czuja niz nam sie wydaje. Teraz jak sie rozmemla przy cycu, to wystarczy krotkie nie gryz i ładnie zaczyna ssac, a przy pieszczotach moim zdaniem olewa, bo konsekwencje nigdy nie były powazne ;)
amylee napisał/a:
Ja o tej 23 umieram ze zmeczenia, zanim Pola usnie, rano zreszta tez umieram, nawet, jak wstane o 8...

Jak przestaniesz pracowac na 3 etaty przy dziecku i bedziesz na na wiele godzin wyrywac odpoczac w pracy, to zmeczenie minie ]:->

jaskrawa - 2015-03-19, 16:25

Eeee nie do końca. Owszem, warto być stanowczym, ale to nie jest gwarancja szybkiego sukcesu. Młoda migiem się też nauczyła żeby nie gryźć, Jasio bardzo długo nie mógł pojąć, mimo ze traktowalam ich tak samo. Jaska chyba nawet ostrzej pod koniec fazy gryzienia, bo już nie mogłam tego znieść. Myślę że to zależy od okresu w jakim dziecko jest aktualnie gdy ma fazę gryzienia
Marysi wcześniej zeby zaczęły rosnąć, wcześniej gryzla i szybciej się nauczyła by tego nie robić . Jasio później i może akurat w czasie gdy bardziej kojarzy czego chce, ma już swoje zachcianki bardziej ugruntowane i bardziej się przy nich upiera. Chociaż tylko zgadywać mogę.

zlotooka - 2015-03-19, 16:36

A moja szczypie mnie po piersiach mimo mojego bardzo stanowczego "nie wolno" powtarzanego n razy dziennie.

amylee , zgadzam się ze wszystkim. Tak naprawdę teraz sobie uświadomiłam, że ja chciałabym, żeby Zosia zasypiała o 20 i wstawała o 8 :-) A jej wystarczy 10-11 godzin snu nocnego, resztę nadrabia w dzień.

Czyli jednak w d... mi się poprzewracało ]:-> Pewnie przez to, że oprócz wygód wymienionych przez kml mam jeszcze 2 samochody i suszarkę do ubrań 8-)

kml - 2015-03-19, 17:13

zlotooka napisał/a:
A moja szczypie mnie po piersiach mimo mojego bardzo stanowczego "nie wolno" powtarzanego n razy dziennie.

A co to dla dziecka znaczy nie wolno? Moim zdaniem w ogóle nie rozumie jesli ot tak sie wypowiada.
Widze dwie opcje, albo cos zaskoczy od razu <bo nasz sposob tlumaczenia trafil do dziecka> albo bedziemy czekac az wyrosnie :P ew. nigdy nie wyrosnie :-P

zlotooka - 2015-03-19, 18:44

kml napisał/a:
Moim zdaniem w ogóle nie rozumie jesli ot tak sie wypowiada.

A jak się jednocześnie zabiera tą szczypiącą rączkę, i tak trylion razy? To kiedyś może zrozumie???

Veronique - 2015-03-19, 19:18

A moze takie cos by zadziałało?

hxxp://www.babysignlanguage.com/dictionary/n/no/

Moja łobuzica to najcześciej respektuje. Jak widzi taki znak to wie ze nie wolno.
My akurat stosujemy to zeby pomoc jej zrozumieć ze rodzice mowia w dwóch rożnych językach i dwa rożne słowa znaczą to samo.
Ten znak na "nie" działa u nas w przypadku checi obgryzania butów, zbliżania sie do kosza na śmieci lub grzebania w kontakcie.
Moze to zadziała w przypadku szczypania?

zlotooka - 2015-03-19, 20:29

Veronique, a jak ona załapała, że to znaczy "nie wolno"? Moja jakoś nie chce zrozumieć słowa "nie" :-| (albo udaje)
Czarowniczka - 2015-03-19, 20:53

Może u kogoś z was poskutkuje mój sposób - moja Lila bardzo szybko dała się zmanipulować i praktycznie próby bicia, gryzienia itp. nie przerodziły się nigdy w długotrwały problem. Ja ogólnie unikam wyrazu "nie" (używam go, ale nie podkreślając go) - zamieniam go jakby na "tak" na zachowanie, które jest ok, tzn. gdy mnie ugryzła lub uderzyła to mówiłam "Auuu!"lub tak "teatralnie" wciągałam powietrze i z przejęciem mówiłam "to boli!", "Lila nikt nikogo nie bije/gryzie, bo to boli" (mówiłam to szybko i stanowczo), natomiast szybko zaczynałam opowiadać zmieniając ton na bardzo przyjemny - np. "Zobacz - można głaskać, przytulać, całować, masować - tak jest miło, przyjemnie" (jednocześnie oczywiście to robiąc).
Ja wogóle tą zamianę "nie" na "tak" stosuję cały czas w innych kwestiach przez całe jej życie i naprawdę świetnie się sprawdza.

kml - 2015-03-19, 21:07

zlotooka napisał/a:

A jak się jednocześnie zabiera tą szczypiącą rączkę, i tak trylion razy? To kiedyś może zrozumie???

Moze... jak jej ktos w koncu wyjasni ;)

Czarowniczka, u nas tez sie ten sposob sprawdził przy szarpaniu zwierzakow. Czasem jeszcze mloda sie zapomni, ale zwykle pieknie je glaszcze i sie tuli.
Moim zdaniem sa dwie opcje: albo pokazac co nalezy robic, albo pokazac konsekwencje zachowania (np. zabieralam cyca jak mnie ugryzla - ale bez oddawania). Czasem nie mam pomyslu na pewne zachowania, np. jak wytlumaczyc jej, ze ma sie nie bawic w misce z psia woda. Teraz jest faza na ciagniecie za wlosy. Siedzimy naprzeciw siebie i bawimy sie swoimi wlosami nawzajem łącznie z ciągnięciem - Iga prawie ;) przestala mnie szarpac i potrafi tak pociagnac za moje wlosy, ze mnie nie boli :shock: Takze jak dla mnie samo nie jest bez sensu :)

Veronique - 2015-03-19, 21:26

Zlotooka
Hmm, nie wiem w sumie w ktorym momencie dokladnie zrozumiała , ale "nie" wypowiadane wraz z pokazywaniem znaku, nie sprawi za pierwszym razem ze dziecko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki np przestanie grzebać w butach i uda sie gdzie indziej, np sytuacja z dzis: Daniszka przygalopowala na czworakach do butów w przedpokoju i ostrzy sobie zabki, ja na to "nie" i pokazuje znak, ona patrzy ciekawie, potem próbuje znow, powtarzam znak i "nie", ona patrzy dalej lobuzersko na but, potem ja powtarzam, ona patrzy na mnie i przesuwa sie w stronę buta, ja swoje a ona podnosi sznurówke i patrzy jakby chciała powiedzieć "to moze chociaż sznurówke possam?" i za piątym razem rozgląda sie i znajduje cos innego do zabawy. Ale buty to mamy juz opracowane od kilku dni. To jest nauka. I trzeba byc konsekwentnym (nie znoszę tego słowa) - nie brzmi to wesoło, wiem :-/
I moim zdaniem zrozumienie "nie" to zrozumienie ze sa granice. I to ponoć daje dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Pierwszy raz jak jej pokazałam to sie chichrala, naśladuje tez ten znak czasem i ja to szalenie bawi :-) ale po prostu zrozumiała, ze te znak oznacza ze czegoś nie wolno robić, nie wolno sie zbliżać itd. Było tez przestawianie od kontaktu bo pare razy bo nie reagowała na początku wcale i bardzo ja to smieszylo. :-D
Mnie tez cieżko zachować powagę w takich sytuacjach :mryellow:

Nie zgadzam sie z kml ze dziecko tego nie zrozumie, mały człowiek to istota rozumna, uczy sie wszystkiego szybko i chłonie jak gąbka, w pewnym momencie zaczyna rozumieć. Pytanie tylko w ktorym, a to pewnie jest sprawa indywidualna. Moja Daniszka rozumie. U szympansów jest podobnie :-) (to moja ulubiona analogia)

Cieżko mi powiedziec czy Twoja Zosia załapała słowo nie, Danika w tym wieku nie robila rzeczy, które powinnam jej "zabraniać"...moze to szczypanie to niecelowe działanie tylko jakis odruch, kurczę, nie wiem, jak Danika była młodsza to czasem naciskała mi piersi i to wyglądało jakby sobie pompowala cos, i mówiliśmy ze "jaka mądra bo sobie pompuje", zeby lepiej leciało a to pewnie jakos tak odruchowo robiła (ona w ogóle ma ręce CIAGLE w ruchu)...

Veronique - 2015-03-19, 21:37

Czarowniczka napisał/a:
Może u kogoś z was poskutkuje mój sposób - moja Lila bardzo szybko dała się zmanipulować i praktycznie próby bicia, gryzienia itp. nie przerodziły się nigdy w długotrwały problem. Ja ogólnie unikam wyrazu "nie" (używam go, ale nie podkreślając go) - zamieniam go jakby na "tak" na zachowanie, które jest ok, tzn. gdy mnie ugryzła lub uderzyła to mówiłam "Auuu!"lub tak "teatralnie" wciągałam powietrze i z przejęciem mówiłam "to boli!", "Lila nikt nikogo nie bije/gryzie, bo to boli" (mówiłam to szybko i stanowczo), natomiast szybko zaczynałam opowiadać zmieniając ton na bardzo przyjemny - np. "Zobacz - można głaskać, przytulać, całować, masować - tak jest miło, przyjemnie" (jednocześnie oczywiście to robiąc).
Ja wogóle tą zamianę "nie" na "tak" stosuję cały czas w innych kwestiach przez całe jej życie i naprawdę świetnie się sprawdza.


To dobry dobry sposob na pewne sytuacje, ale jak sie maluch babrze w misce z jedzeniem dla psa czy obgryza pięknie obłocone buty to cieżko wyjaśnić niemowleciu: ze to brudne, bakterie itd...

zlotooka - 2015-03-19, 22:25

Myślę, że z tą rozumnością to jednak mówicie o większych dzieciach... Zosia ma 8 miesięcy dopiero, ona jeszcze taka kumata nie jest.
Veronique, no widzisz, moja mała bestia bardzo sprawnie raczkuje, wstaje i myszkuje gdzie się da. I wydaje mi się, że zaczyna rozumieć to "nie", bo np jak podchodzi do komody w przedpokoju (która jest niebezpieczna, bo nieprzymocowana do ściany i się otwiera), i słyszy "nie", to się ogląda i próbuje jeszcze raz patrząc na mnie. Kończy się jak zwykle "teleportacją", czyli przeniesieniem jej w inne miejsce.
Albo na przewijaku - jak zaczyna się obracać na brzuch, mówię "nie" i ją trzymam, strasznie się awanturuje, czasem już na sam dźwięk słowa "nie". Ale przekręca się usilnie nadal, płacząc :-/
Z tym szczypaniem to pewnie odruch. Ale to naprawdę boli! Aha, i też jej tłumaczę, że cycusia można głaskać i pokazuję jej jak. Nie wiem po co to robię :lol:

PS dzisiaj poszła spać o 20:30 :-D Mimo 2 drzemek w dzień - explain :?:

Veronique - 2015-03-19, 22:43

zlotooka
Z tym wywijaniem sie przy zmianie pieluszki to u nas jest to samo, ja mam sposob taki ze zmieniam na stojąco, ale Zosia chyba za mała na to. Czasem działają śmieszne miny, odgłosy zwierząt i nowe piosenki, których jej jeszcze nie śpiewalam, dzis "rudy rydz" dawał radę ;) albo czasem liczę do trzech i ja to bawi (a ja musze w ciagu tych 3 sekund założyć pieluszke :-P ) Ale generalnie Danika raz ze nie znosi pozycji na plecach ( niemal od urodzenia śpi na brzuchu) to jeszcze zmiana pieluszki to nuuuda. Przejdzie!

Gratuluje spokojnego wieczoru! :-)
A czemu śpi mimo dwóch drzemek? Wyczytałam gdzieś ze sen rodzi sen, jak dziecko wypoczete za dnia - lepiej śpi w nocy. Jak przemęczone, niewyspane to i walka wieczorem i przerywany sen. Danika jak sie porządnie wyspi za dnia to noce sa super, tylko cyc ze 2 razy na śpiocha.
Z usypianiem nie mamy żadnych problemów, śpi miedzy 19:00 a 6:30. Ale nie bede tu pisac o tym zeby nikogo nie denerwować...

zlotooka - 2015-03-19, 23:07

Veronique napisał/a:
A czemu śpi mimo dwóch drzemek?

Wiesz, Zosia mnie uczy wielu rzeczy. Np tego, że wszystko się zmienia, albo tego, że nad pewnymi rzeczami nie mam kontroli. I że nie wszystko się da wyjaśnić, a zwłaszcza zaplanować.
Zazwyczaj, jak dużo śpi w dzień, to szaleje do 22, wcale nie trzyma się zasady "sen rodzi sen" :-P

Pieluszka zakładana na stojąco - znamy, znamy... Albo na czwaorakach, albo leżąc na brzuchu, albo siedząc, a przeważnie - w ruchu. Gorzej, jak trzeba pupę wyczyścić, a czasem trzeba :evil:

Czarowniczka - 2015-03-19, 23:15

Veronique zgadzam się z tobą tej metody nie da rady zastosować w sytuacjach przez ciebie opisanych. Gdy dziecko babrze się w misce z jedzeniem dla psa czy też obgryza buty ja bym odwracała uwagę. Jednak ja starałam się nie dopuścić do takiej sytuacji, żeby córa moja natrętnie robiła coś co może zaszkodzić jej zdrowiu lub życiu - próbowałam ją poprostu przechytrzyć, szybko interweniować i mi było łatwiej (w sensie, że ja już mam to za sobą), bo jak u was już stało się to bardzo atrakcyjnym zajęciem to będzie ciężej. Zawsze odwracałam uwagę, gdy, np. interesowała się gniazdkiem, zawartością miski psa, kwiatkami w doniczkach - oczywiście nie udawałam, że tych rzeczy nie ma tylko mówiłam, że to jest coś tam i służy do czegoś tam, ale robiłam z tego taki poboczny, mało atrakcyjny temat, bo zaraz wymyślałam dla niej nową super zabawę lub pokazywałam coś "magicznego" czy też bawiłyśmy się w coś co akurat w tamtym czasie bardzo lubiła.
Veronique - 2015-03-19, 23:16

zlotooka
ja zawsze szukam wyjaśnienia az do przesady, i najlepiej jakby to jeszcze było potwierdzone trzema niezależnymi artykułami naukowymi...ale pewnie masz racje ze nie wszystko i nie zawsze sie da.
Czasem myśle, ze cała nasza edukacja, studia, które kończymy, zglebianie wiedzy w danej dziedzinie jest o kant d...bo z tej najważniejszej, celu naszego istnienia nie znamy podstaw i błądzimy. Ja sie tak czasem czuje i wydaje mi sie, ze im dalej w las tym bedzie ciekawiej/trudniej...[/b]

Veronique - 2015-03-19, 23:41

Czarowniczka napisał/a:
Veronique zgadzam się z tobą tej metody nie da rady zastosować w sytuacjach przez ciebie opisanych. Gdy dziecko babrze się w misce z jedzeniem dla psa czy też obgryza buty ja bym odwracała uwagę. Jednak ja starałam się nie dopuścić do takiej sytuacji, żeby córa moja natrętnie robiła coś co może zaszkodzić jej zdrowiu lub życiu - próbowałam ją poprostu przechytrzyć, szybko interweniować i mi było łatwiej (w sensie, że ja już mam to za sobą), bo jak u was już stało się to bardzo atrakcyjnym zajęciem to będzie ciężej. Zawsze odwracałam uwagę, gdy, np. interesowała się gniazdkiem, zawartością miski psa, kwiatkami w doniczkach - oczywiście nie udawałam, że tych rzeczy nie ma tylko mówiłam, że to jest coś tam i służy do czegoś tam, ale robiłam z tego taki poboczny, mało atrakcyjny temat, bo zaraz wymyślałam dla niej nową super zabawę lub pokazywałam coś "magicznego" czy też bawiłyśmy się w coś co akurat w tamtym czasie bardzo lubiła.


Czarowniczka
U nas tez na szczęście nie sa to zachowania natrętne (raz zbliżyła buta do buzi) i ja tez szybko interweniuje posilkujac sie językiem migowym dla niemowlakow mam wrazenie ze jakies porozumienie sie miedzy nami wywiązuje.
A z ta pobocznoscia tematu to u nas akurat nie działa, czasem wyciągam cos nowego, mowie np. "Wow zobacz co tu mam, niesamowita ubijaczke do jajek" ale ona skubana ma dobra pamięć i nawet jak sie pobawi tym chwile dłuższa czy krótsza odwraca głowę i szuka tego o czym myślała wczesniej.
Z ta pamięcią nawet lekarz zauważył, przy jednej z początkowych szczepionek (bo akurat szczepimy nasza córeczkę) położyłam ja na lezance, nad ktora wisi duża biedronka z różnymi bajerami, lekarz poruszył ta biedronka zeby ja skupić na czymś innym i ona dostając szczepionkę patrzyła na nia i zapłakała sobie żałośnie (mnie tez zreszta łzy pociekly) - miesiac pózniej czy półtora, idziemy znow, Danika w dobrym humorze, uśmiecha sie do lekarza (lubi go), rozgląda sie, ogląda rysunki na ścianach, uśmiecha, potem patrzy na biedronke i panika na twarzy, usta w podkowke, strach w oczach. Nasza córka ma bardzo dobra pamięć i w ogóle jest diabelsko inteligentna. I szybko lapie. Jezyk migowy dla niemowląt pomaga nam sie komunikować.
Dzis np widziałam sie ze znajoma i jej 1,5 rocznym synkiem, ktory niezle juz opanował gesty, gdy nie moze czegoś powiedziec, pokazuje ze chce spać, albo ze chce wiecej jedzenia, albo ze juz skończył.
Wyglada to z boku jak niezła zabawa.

mariaaleksandra - 2015-03-20, 00:03

zlotooka napisał/a:
kml napisał/a:
Moim zdaniem w ogóle nie rozumie jesli ot tak sie wypowiada.

A jak się jednocześnie zabiera tą szczypiącą rączkę, i tak trylion razy? To kiedyś może zrozumie???

Z punktu widzenia dziecka to brzmi jak swietna zabawa ;)

Co do slowa NIE, z Jagna poszlo gladko, co najmniej rok nie uzywalam prawie wcale, zaczela szybko raczkowac, byla wszedzie. Kontakty nigdy nie byly zabezpieczone, szuflady tez nie. Dziecko jest madre. Jakos jej sie tlaczylo, jak byla mlodsza- odwracalo uwage, naprawde niebezpieczne rzeczy chowalismy (np jakas chemia jest wyysoko). Buty zamkniete w garderobie.
Wydaje mi sie, ze dla dziecoa slowo nie jest bardzo atrakcyjne i abstrakcyjne. Czesto brzmi jak instrukcja, gdzies o tym czytalam, nie wchodz w kaluze odczytuje jako pomysl, polecenie ze wlasnie to ma zrobic. A dodajac do slowa nie, smisznie zachowujacego sie rodzica np z oczami na wierzchu z przerazenia, machajacego rekami, albo po prostu bardziej dzieckiem zainteresowanego w danej chwili niz zwykle, to juz w ogole jest ciekawe, jak madry dziec to podlapie, to prowokuje sytuacje, gdzie dorosly sie tak smiesznie zachowuje.
Bo co to znaczy nie wolno? Ze w naszym doroslym umysle jest to zachowanie odbiegajace od normy, niebezpieczne, powodujace duzo sprzatania. A dziecko naturalnie ma ciag poznawania i dlatego jest to abstrakcja.
Najbardziej mnie smieszy jak slysze jak rodzic mowi do dziecka nie bo nie, a u starszaka jak sie wytlumaczy to w ogle inna bajka..

Czarowniczka - 2015-03-20, 00:16

Veronique - eee to spoko - dacie radę. W sumie mamy wszyscy prawo ponarzekać, bo dzieciaki dają nieźle popalić - każdy to musi przejść. Od zasypiania do gryzienia itp. - mi się przecież nie raz moja zębiskami wbiła, a karmy dla psa też próbowała. Z każdym wiekiem inne problemy. Tak tylko chciałam podzielić się sposobami jakie u nas działały.
My też używałyśmy gestów Makaton - super sprawa. Ach - zresztą tu w większości ambitne mamuśki na forum ;-)

kml - 2015-03-20, 00:18

mariaaleksandra, 100% sie z Toba zgadzam :) Nie, bo nie :-> Pamietam film I kto to mowi 3, pies myslal, zema na imie NIE ;)
Dla roczniaka zakaz taplania sie w psiej misce z woda jest niezrozumiały - przeciez to fajna zabawa. Iga doskonale wie, ze ja jej zabraniam, ale nie rozumie powodu. A ze jest charakterna, to olewa nie-bo-mama-każe ;) Takze zlotooka, Zosia pewnie wiele rozumie, a jeszcze wiecej zrozumie niebawem jesli bedziesz jej w tym pomagac. One tylko udaja, ze nie rozumienia ;) Iga aktualnie najwiecej lapie nasladujac mnie, stad latwo jej teraz wytlumaczyc jak jakie czulosci sa fajne - a jeszcze niedawno wczepiala sie we mnie i gryzla milosnie ;) Teraz wystarczy, ze zamrucze i juz sie zamienia w kotka tulisia :lol: Nie raz ja zlapalam, na chowaniu czegos do szafek, ale jak ja poprosze... nie ma pojecia o co mi chodzi ;)

amylee - 2015-03-20, 06:11

Nie mysl o rozowym sloniu.

I co? Wiekszosc na takie sugestywnie wypowiedziane slowa pomysli o rozowym sloniu. Dziecko slyszac: nie skacz po lozku, slyszy jakby tylko ta druga czesc, wiec skacze po lozku. "Nie" w ogole jest do dupy. Ile to razy mowimy sobie nie bede sie objadac, nie bede sie denerwowac itd?
Pozytywne komunikaty maja o wiele wieksza moc: bede mniej jadla, bede reagowac spokojnie (chociaz bede sie zastanawiac jaka potrzeba lezy za zlym zachowaniem, byloby wg mnie lepsze ;-) )...

Kocham wiosne i slonce wstajace w srodku nocy...Krolis spi do 8, a ja kuzwa od 5:30 gotowa do dzialania po to tylko, zeby w poludnie zdychac na sennosc :evil: :evil: :evil:

Veronique - 2015-03-20, 06:57

Tak jak nie sie jednak czasem bardzo przydaje tak wymyślanie zakazów jest bezsensu. Dziecko bez granic nie jest szczęśliwe i pojawia sie ciągła walka - moim zdaniem taki krzyk o "nie" :-) Widziałam takie dzieci. Potem gdy sa starsze rodzice nie potrafią zrozumieć dlaczego dziecko robi sceny, mowi ciagle nie i cieżko z nim współpracować. Czy Wy stawiacie granice swoim dzieciom? Jesli tak to jakie? I jak to egzekwujecie?
U nas granice kończą sie tam gdzie cos jest ewidentnie niebezpieczne albo sprawia komuś bol/przykrość.
Reszta to góra możliwości, świat jest otwarty :-)

Veronique - 2015-03-20, 07:42

I jeszcze dodam, ze w tym momencie w ogóle nie rozmawiam na temat takich rzeczy jak skakanie po kanapie czy do kałuży (akurat kanapę mamy taka ze moze sobie skakać do woli jak juz bedzie umiała :-) ).
A jesli chodzi o te granice w sprawieniu bólu czy przykrości, to napisałam tak, ale tak na prawdę do tej pory nie było takiej potrzeby, Danika jest bardzo delikatna rownież ze zwierzętami, inne dzieci raczej obserwuje i delikatnie dotyka łapka np. na basenie jak jednym z elementów jest bliskie spotkanie w małym kółeczku (a inne np wyrywają zabawki lub drapią) a ciagniecie za włosy z wieku gdy miała kilka miesięcy juz przeszło. Wiec to jest póki co teoretyczna granica do ktorej sie nie zbliża. I myśle, ze sposob w jaki ogolnie funkcjonujemy sprawi ze bedzie podobna do nas.
I pewnie łatwo mi pisac o "nie" bo moje dziecko rzadko sie zbliża do tych moich umownych granic. Dom mam rownież nie zabezpieczony :) i nie mamy kojca :-)

Veronique - 2015-03-20, 08:37

mariaaleksandra napisał/a:


nie wchodz w kaluze odczytuje jako pomysl, polecenie ze .


No nie wiem, ja akurat nie stosuje tego typu zakazów ale ogolnie sie z tym nie zgadzam, bo unikanie pewnych tematów nie oznacza ze one nie istnieją i lepiej je sobie przegadać z dzieckiem, młodszym czy starszym. Co nie znaczy ze zachęcam do rozmów z dziećmi na temat kałuży. Choc z drugiej strony czemu nie :)
To tak jak księża mowia ze bez sensu jest edukacja seksualna bo da pomysł/zachęci do tzw. grzeszenia i zepsuje młodzież. ]:->
U nas na przykład buty stoją - i mała wie ze ich sie nie je. A jak zapyta w przyszłości czemu (a podejrzewam ze nie zapyta) to dostanie odpowiedz. Teraz tez dostała w dwóch językach i mimo całej swojej cudowności i niebywalej inteligencji ;-) pewnie jej nie zrozumiała stricte w sensie słów.

mariaaleksandra - 2015-03-20, 11:32

Veronique, przyklad z kaluza to przyklad, zakaz to zakaz, nie to nie :)

Przy Jagnie tez sie balam, ze wejdzie na glowie, bo na wszystko pozwalalismy a gdzies przeczytalam o tych granicach i poczuciu bezpieczenstwa. Ale stawianie granic u niemowlaka to kolejne abstrakcja. Gdzies okolo 1,5 roku zaczely sie zdarzac sytuacje, gdzie widzialam i czulam ze trzeba granice postawic i Jagna to zrozumie i potrzebuje.

jaskrawa - 2015-03-20, 12:20

Coś Wam powiem, z punktu widzenia matki, która ma niemowlaka (no dobra, już nie jest niemowlakiem, ale przed chwilą był) i prawie czteroletnie dziecko.
Może się narażę mamom niemowląt, obczytanych w mądrych poradnikach o porozumieniu z naszymi mądrymi kruszynkami. Ale cóż, takie mam zdanie - maluchy naprawdę niewiele rozumieją :) . I dopiero wtedy, gdy do mnie dotarło, jak niewiele, moje emocje opadły w dobrą stronę. A dotarło do mnie wtedy, gdy zobaczyłam, że moje dziecko, które już normalnie mówi - nadal nie rozumie pewnych rzeczy - które myślałam, że POWINNO rozumieć już dawno - i wtedy rwałam włosy z głowy, jeśli jednak okazywało się, że robi coś, mimo że nie powinna :) . Na przykład Marysia, mając grubo ponad rok, biła mnie po twarzy (a przecież już dawno przestała gryźć i szczypać i ciągnąć kotka za ogonek.... więc co się z nią dzieje? chyba coś nie tak! olaboga! jesteśmy beznadziejnymi rodzicami, a nasze dziecko pewnie wyrośnie na psychopatkę, skoro zalicza regres intelektualny i sięga po przemoc :D ). I próbowaliśmy wszystkiego - na początku (chyba) nie zwracaliśmy na to uwagi, odwracaliśmy uwagę jej - biła nadal, podobało jej się to :D - i to trwało kilka tygodni. Potem - teatrzyk - pokazywanie jej, jak nas boli - biła nadal. Chyba jej się podobało, gdy mama udaje, że płacze. Choć czasem płakałam już naprawdę... Potem była metoda trochę jak superniani - izolacja. Bijesz? Odchodzę. Nie działało, biegła za mną. Nie mogłam jej przecież zostawić zamkniętej w pokoju samej. Więc zaczęliśmy stosować coś w stylu karnego jeżyka - na minutę niech posiedzi gdzieś, żeby "zrozumiała". Cóż, po jakimś czasie ta metoda nawet zadziałała. Pojęła przyczynę-skutek. Tyle że "karny jeżyk" przestał być karny, stał się zabawą, prowokującą głupie zachowania. Półtoraroczny maluch = zero empatii, zero zrozumienia, czysta ciekawość, eksplorowanie, testowanie nerwów matki. Nauka z tamtego czasu? Przeczekać. Tłumaczyć (i tak gówno zrozumie przez wiele miesięcy, ale w końcu TAK). Chyba najlepiej pokazywać, że boli i mówić o tym w prostych słowach - albo nie zwracać uwagi i szybko pokazać alternatywę - któraś z Was o tym pisała mądrze - np. głaskanie zamiast bicia. Ale - tak jak u nas w tym przypadku - baaardzo długo to nie działało. Na szczęście teraz to już wiem, że tak ma być, efekty czasem przychodzą bardzo późno, co niestety świadczy o tym, że to rzekome "rozumienie" to iluzja. Dla ciekawskich - teraz młoda muchy nie skrzywdzi. Rozumie. Empatia już zaczyna naprawdę kiełkować.

Jasne, warto i nawet trzeba próbować komunikować się z niemowlakiem. Im częściej do niego mówimy, pokazujemy inne, fajne opcje, tym przzecież lepiej dla jego rozwoju i samopoczucia. Któraś z Was pisała, że oduczyła ciągnięcia za włosy czy sierść zwierzaków. Tak, bo to dość proste (nie jestem pewna czy dla każdego dziecka i w każdym wieku, raczej nie :) ). U nas tez to jakoś w miarę szybko poszło. Bo w tym przypadku łatwo dziecku pokazać przyjemną i prostą alternatywę - Jasio odkrył, że głaskanie kotka jest fajniejsze niż ciągnięcie, bo kotek nie ucieka wtedy. Jednak mały czasem kota jeszcze ciągnie, gdy zapomni o głaskaniu :) Generalnie jest lepiej, ale to przecież nie oznacza, że zrozumiał, że kotka może boleć. Empatia wykształca się o wiele później, co stwierdzili psychologowie. Na razie to jest tylko pozytywna "tresura". Proste związki przyczyna-skutek dziecko może ogarnąć (jak i piesek ogarnie) - że jak ugryzę cycek, to mama zabierze. Ale, jak się okazuje, nie zawsze jest to metoda szybka (mam przykład z Jasiem) chociaż stuprocentowo skuteczna.
Tyle że, jeśli mama nie jest z natury cierpliwa - i naczyta się o wspaniałych i szybkich sposobach na niemowlęce zrozumienie (bo w książkach chętnie piszą, że maluszki tyyyyle już wiedzą, są takie mądre i mądrzejsze niż nam się wydaje... ), to, gdy jej dziecko akurat w danym przypadku stawia opór trochę dłużej, pojawia się frustracja i poczucie winy. Bo w książce pisali, że to takie łatwe, bo na forach mamy piszą "mi bardzo łatwo się udało oduczyć dziecko gryzienia, przecież niemowlęta wiele rozumieją". Nie ma nic złego w chwaleniu się sukcesami :) . Ale wiara w to, że one wszystkie wszystko tak łatwo pojmą, to moim zdaniem droga do szybkiego doła - bo w końcu trafimy na coś, przy czym dzieć się uprze. No chyba, że ktoś jest bardzo pewny siebie i tego co robi, ale to chyba nieczęste u początkujących matek.

Metoda odwracania uwagi - niemówienia "nie" jest dość skuteczna, rzeczywiście - ale ma jedną wadę jak dla mnie - jest trudna do zastosowania w niektórych sytuacjach. Z ciągnięciem/głaskaniem, jak pisałam, w miarę prosto, bo łatwo intuicyjnie wręcz wymyślić zastępczą czynność. Dość dobrze to działa w przypadku niemowląt, które łatwo zapominają i łatwo można je unieszkodliwić - jeśli ciągnie mnie za włosy - pokazać głaskanie - i za każdym razem zabieram rękę. Prędzej czy później (czasem później - co wtedy? złość na siebie i dziecko w końcu, bo dlaczego ONO nie rozumie, skoro może?) Gorzej z dzieckiem, ktore już biega i wiele może... I gorzej wtedy, gdy dzieje się coś nagle - widzimy, że młode właśnie sciąga coś na siebie :) . Każdy, automatycznie krzyknie wtedy "nie!". To naturalne. Metoda omijania "nie" jest nieco sztuczna i wymaga ogromnej i szybko działającej wyobraźni. I nie zawsze jednak działa. Czasem działa dopiero wtedy, gdy dziecko zrozumie NAPRAWDĘ, że coś co robi jest bez sensu. Jeszcze częściej działa tak (podejrzewam, że najczęściej...), że małemu ludzikowi po prostu się coś znudzi i przestaje to robić. Jasiowi znudziło się na przykład zasłanianie rączką rzutnika, gdy młoda ogladała bajkę. Nie było sposobu, by go oduczyć. Niespecjalnie się więc staraliśmy, po prostu gdy zaczynał zasłaniać (chodziło mu chyba o to, że wtedy świetlisty obraz pojawiał się na jego rączce), zabieraliśmy go stamtąd i mówiliśmy "NIE zasłaniaj" :D . Przestał bardzo szybko - nie dzięki naszemu geniuszowi :D . Po prostu nudne to się zrobiło dla niego :D

ALE - Jasio to zapalony wspinacz. Tyle ze chce ciągle wspinać się na stolik i krzesła. mimo że próbował już dwieście tysięcy razy (niestety zazwyczaj mu się udaje), a ja za każdym razem ściągam go stamtąd i staram się zabawić czymś innym atrakcyjnym - on i tak, gdy zobaczy ten stolik, włazi :) . Nieważne, że spadł z niego raz czy dwa. Oczywiście zapomniał już. Takie to niemowlęce rozumienie jest... On po prostu bardzo lubi tam włazić i jeśli ktoś wymyśli jakąś metodę, by przestał włazić (nie liczę zabrania stolika - moim zdaniem jedynej metody naprawdę słusznej), to dostanie medal :) .
Skończy się tak, jak się skończyło u Mary (był ten sam problem, zresztą, jak u większości dzieciaków) - z czasem dzieci po prostu nudzą się tym, stolik robi się dla nich niski i nieatrakcyjny.

Dlatego - warto próbować, warto czytać o dobrych metodach, a nie warto się zbyt mocno napalać i liczyć na to, że nasze dzieciaki mając 8 miesięcy będą empatycznymi intelektualistami, doskonale pojmującymi, że jeśli wchodzą gdzieś to można spaśc i nabić sobie guza, tym bardziej - że wieczorem trzeba iść spać, nawet gdy mi się nie chce, wyciszyć się, poczytać Platona :D

Zlotooka, bez napinki. Pamiętaj - SLOW CHILD :D , gniazdka (ktoś pisał o gniazdkach, ogólnie pisze jako przykład :) ) trzeba zabezpieczyć, a nie liczyć na to, że dziecko nie będzie w nich gmerało, nawet jeśli aktualnie wydaje nam się, że rozumie, że nie należy tego robić. Marysia już dawno nie gmera, ale nie dam sobie ręki uciąć, że nie spróbuje wpakować w gniazdko jakiegoś spinacza biurowego, jeśli gdzieś w domu będzie się walał.

zlotooka - 2015-03-20, 13:02

jaskrawa, love :mryellow:
Ja nie podejrzewam mojej córki o geniusz, mimo że cała rodzina mi próbuje wmówić, że ona taka rozumna, że np. SPECJALNIE płacze, żeby ją wziąć na ręce. Ja wiem, że ona aż tak bystra nie jest :-> Zresztą, to typ raczej wszędobylskiej akrobatki, a nie mózgowca :-P
Niestety, ciągnięcie mnie za włosy i ściskanie za piersi jeszcze jej się nie znudziło... czekamy. Slow child, slow mom, chill out ;-)

Veronique - 2015-03-20, 15:02

jaskrawa
Dla mnie to co opisujesz to dosc dramatyczne, bicie, izolacja, karne jezyki, czizas - krótko mówiąc. Mam znajoma ktora miała podobnie ze swoim synkiem w takim wieku, on jeszcze np. robił godzinne awantury bo mama nie chciala założyć kolczyków. Matki to sa every day hero.
W sumie każda matka ma swoje sposoby, dzieci sa rożne, maja rożne temperamenty. Ja wbrew pozorom nie czytam żadnych poradników (denerwuje mnie uogólnienie chyba w nich, zreszta nie wiem, nie lubię). W wychowaniu swojej córki kieruje sie mocno intuicja, zdrowym rozsądkiem i troche doświadczeniem swoim i mojego męża (ma córkę 10 letnia z ktora ma bardzo silna więź, ktora praktycznie mieszkała z nami przez kilka lat, teraz jest z mama ). Moje obserwacje mowia, ze prawie roczniak juz rozumie (duzo czy mało to zależy od naszej definicji). Mi wystarczy jak przestanie kręcić sie w strefie butów. I wyglada na to ze mała załapała ze tam sie nie chodzi. Nie wymagam od niej głębokich dyskusji na rożne tematy.

jaskrawa - 2015-03-20, 15:16

Veronique, my jej nie bilismy :) to ona nas :) . Karne jezyki okazały się rzecz jasna porażką a były tylko dlatego ze żadne metody intuicyjne nie działały :) . Oczywiście to nasze błędy były (nie zaznaczylam tego) , bo powinniśmy trzymać się jednej metody( lub dwóch o ile w ogóle można zdrowy rozsądek traktowac jako jakieś dwie odrębne metody) - np odwracania jej uwagi ale nie liczyć na to ze zadziała po kilku tygodniach. A my wpadliśmy w pułapkę "zrób tak to na pewno szybko zadziała ". O to mi chodzi.
Co do bicia przez dziecko, nie przerazaj się, niektóre dzieci są na pewnym etapie życia "agresywne", to norma nie patologia (mówię o małych, malutkich). U jednych kończy się na jednym ciosie, u innych to wielomiesieczne zjawisko (jak ten mały gryzacy chłopiec u nas w przedszkolu)

jaskrawa - 2015-03-20, 15:47

Aha, apropos butów - nasz też już nie wchodzi. Znudziło mu się po prostu. Nie podejrzewam, by zrozumiał, że buty to nie jest dobry pomysł, bo są brudne. Wlaśnie znowu najadł się piasku, drań jeden. No właśnie. Dlaczego je piasek, mimo że za każdym razem staram się mu tlumaczyć, odwracać uwagę, oferowac coś innego? Jedna metoda by nie jadł - nie pozwalać mu się bawić w piaskownicy, ot co. Druga - niech żre na zdrowie, w końcu przestanie. Trzecia - za każdym razem odwracać go od piasku, przeszkadzać mu w tym, tłumaczyć (upierdliwe i trzeba całą uwagę poświęcić dziecku, gdy jest jeszcze drugie, to już problem). Za dwa dni do dwóch miesięcy (a moze pięciu?) dotrze do niego, że piasek jest niedobry, bez względu na metodę :)

Masz rację z tą definicją, ja akurat używam takiej, gdzie zrozumienie to inaczej pojęcie przyczyny i skutku danego zjawiska, czyli umiejętność "odpowiedzi" na pytanie dlaczego. Czyli nie chodzę tam gdzie są buty, bo tam jest brudno, a zbyt brudny brud w dużym natężeniu to potencjalnie zagrożenie, blabla. Tak jak moja czterolatka już rozumie (od w sumie dlugiego czasu), że należy myć zęby, bo inaczej się popsują. Jasiek bez żadnego problemu i protestu pozwala sobie myć zęby. Bynajmniej nie dlatego, że wie cokolwiek na temat psujących się zębów. Hm... no tak, wg Twojej definicji, Veronique, mogę powiedzieć, że "zrozumiał", że zęby się myje. No tak, jeśli tak, to tak. Ale dlaczego to działa wybiórczo?

Złotooka, włosy wiąż gumką albo opaskę noś, jeśli masz krótkie :) . Co do ściskania, ja po prostu za każdym razem odsuwam jego łapki i daję mu jakąś zabawkę. Tak do usranej śmierci :D . Ale akurat Jasio jakiś specjalnie kłopotliwy z tym nie jest.

Co do agresji jeszcze - ja biłam młodszego kuzyna i to trwało dluzszy czas. Dodam, że innych dzieci nie (rozumiałam, że to okropne?), ani tez mamy. W ogóle nikogo. Nigdy potem nikogo już nie biłam :D

zlotooka - 2015-03-20, 16:15

jaskrawa, włosy ścięłam :-) A do ściskania daję palec; gorzej jak ją lulam na rękach, wtedy czasem nie daję rady i przez to jestem niekonsekwentna.
kml - 2015-03-20, 20:58

jaskrawa jestem pewne, ze to czego moje dziecko nie pojmuje <ta nieszczęsna miska z woda> to kwestia braku pomysłu z mojej strony. Ale musialabym mocno na glowe upasc, zeby brac to do siebie i sie z tego powodu umartwiać ;) Wychowanie to proces dlugotrwaly, tak ze 30 lat jeszcze mamy zeby to ogarnac :P Jak juz siedze z dzieckiem wdomu i nic nie robie ]:-> to sobie ten czas umilam probami uczenia mojej bestii roznych rzeczy :-) Ale zgadza sie - bez napinania sie. I coz, jednak jesli na czyms baaardzo mi zalezy, to ogarnimay z mloda przynajmniej ciut sprawe - nawet kwestie nocnych pobudek. I nie interesuje mnie, ze ona nie wie, ze mama musi sie wyspac, najwazniejsze, ze mama sie wysypia ]:->
A co do poradników, to ja nie czytam. Przeczytalam jeden w ciazy, a teraz nie wiem nawet jaki wybrac.

jaskrawa - 2015-03-21, 09:19

kml, jasna sprawa, gdybym wracała do pracy, tez zrobiłabym wszystko żeby przestawić dziecko na inne godziny. Jesli wrócę we wrześniu, to muszę przed tym czasem ustawić go tak by wstawał godzinę wcześniej, wiec stopniowo juz teraz zaczynam pracę nad nim :)
Co do misek, u nas na szczęście kot, wiec po prostu stawialusmy miski u kuwete w miejscu niedostępnym. Ale mieliśmy problem z sedesem, gdy jeszcze nie mieliśmy drzwi do łazienki.. Młody ciągle chciał tam rączki zanurzyć. Zabieralam go i zapewniałam inną opcję zabawy. Po dwóch - trzech miesiącach przestał. Zrezygnował, bo urósł i teraz wlazenie na sedes jest atrakcyjniejsze. Myślę, że tak właśnie działa niemowlęce zrozumienie. Ale rację masz, gdy się siedzi z dzieckiem to jest frajda w tym wymyślaniu sposobów jak tu odwrócić uwagę tych małych szkodników i jeszcze wieksza gdy się uda :)
Na miski psa tez nie mam pomysłu. Pies na blat nie wejdzie... Hmmm... Jedno jest pewne -z czasem jej przejdzie :)

Veronique - 2015-03-22, 20:01

jaskrawa napisał/a:


Masz rację z tą definicją, ja akurat używam takiej, gdzie zrozumienie to inaczej pojęcie przyczyny i skutku danego zjawiska, czyli umiejętność "odpowiedzi" na pytanie dlaczego. Czyli nie chodzę tam gdzie są buty, bo tam jest brudno, a zbyt brudny brud w dużym natężeniu to potencjalnie zagrożenie, blabla. Tak jak moja czterolatka już rozumie (od w sumie dlugiego czasu), że należy myć zęby, bo inaczej się popsują. Jasiek bez żadnego problemu i protestu pozwala sobie myć zęby. Bynajmniej nie dlatego, że wie cokolwiek na temat psujących się zębów. Hm... no tak, wg Twojej definicji, Veronique, mogę powiedzieć, że "zrozumiał", że zęby się myje. No tak, jeśli tak, to tak. Ale dlaczego to działa wybiórczo?



A ja myśle ze zrozumienie na różnych etapach życia mozna zdefiniować na rożne sposoby - dopasowywujac do poziomu intelektualnego (rozwojowego). Przyjmując Twoja definicje to jasne, ze roczniak nie rozumie (choc zalazki myslenia przyczynowo-skutkowego na pewno ma, np. jak nacisne pstryczek to zapali sie światło itd) wiec myśle ze proste komunikaty jest w stanie pojąć (po dłuższym lub krótszym czasie): np ze mama nie lubi/nie jest zadowolona jak właże do butów. I na pewno sobie nie zadaje filozoficznego pytania: "dlaczego", to nastąpi potem, chyba jak bedzie miał ze dwa lata? I wtedy warto wyjaśniać, tłumaczyć (choc ja niby teraz tłumacze i objaśniam - zeby jak najwiecej do niej mowić i z pełna świadomością ze nie rozumie sensu budowanych przeze mnie zdań, plus jeszcze u nas dochodzi drugi jezyk i trzeci jest na porządku dziennym (oboje nie mówimy w swoich ojczystych językach, wiec wspólnym jest wciąż stety/niestety angielski, a zeby było jeszcze zabawniej z siostra jej rozmawiam jeszcze w innym języku - wiec mała ma chyba totalny 4 językowy misz masz :evil: ). Jezyk migowy dla niemowlat nam bardzo pomaga :->
A wracając do mej myśli, co z ta informacja dziecko zrobi to zależy tez chyba od charakteru. Sa dzieciaki bardziej lub mniej "charakterne". Jedne po jakimś czasie zaniechaja a inne bedą szły w zaparte do konca. Ja widze ze z moja mozna póki co niezle współpracować. Przypomina mi mnie z opowieści rodziców, dziecko które jest generalnie na "tak". Ma silna wole ale nie awanturuje sie za czesto.
Co bedzie potem zobaczymy :-P

zlotooka - 2015-03-22, 21:28

Veronique napisał/a:
Sa dzieciaki bardziej lub mniej "charakterne".

O to, to. Moja z tych "bardziej" ]:->

jaskrawa - 2015-03-23, 08:28

Moje najwyraźniej tez :) . Tyle że argument o dzieciach charakternych trochę obala tezę o rozumieniu. Ale mniejsza o to.
Racja z tym,że coś rozumieją :)pisałam o tym - bardzo wyraźne i bezpośrednie powiązania przyczyn i skutków są w stanie zrozumieć - Jasiek raz oparzyl się o żarówkę (niegroznie ale boleśnie). Nigdy już jej potem nie dotknął. Tyle że po prostu skutek dotknięcia był ewidentny i łatwy do zauwzenia, nie przekroczył możliwości rocznego dziecka. Natomiast skutek np. ciągnięcia mamy za włosy jest o wiele trudniejszy do pokazania. Nawet jeśli mama wykaże się stanowczością, wstaje, odejdzie, pokazując w ten sposób nietolerancje takiego zachowania, czasem musi upłynąć sporo czasu zanim dziecko zrozumie powiązanie między swoim zachowaniem a zachowaniem mamy. Brak szybkiego efektu może być wtedy frustrujqcy i wpedzic rodziców w przekonanie ze z dzieckiem jest coś nie tak. Przecież zrozumienie nam, dorosłym, wydaje się aktem jednorazowym, natychmiastowym, jak zrozumienie zadania matematycznego. Wiec skoro młode nie rozumie, mimo upływu tygodni, ciągle tego samego zjawiska, to można dojść do przykrych wniosków, jeśli się liczy na zbyt wiele

amylee - 2015-03-23, 18:23

jaskrawa, daj spokoj, ja niektorych zadan matematycznych nie rozumiem do dzis. Zadnej logiki, wynikania, wzorow, nie kumam i juz :-? :-| :evil: To czego wymagac od dzieci :-)
zlotooka - 2015-04-12, 22:12

Wątek rozwinął się w zupełnie niespodziewanym kierunku :lol: Ale tymczasem chciałam zdać raport z naszych spaniowych "postępów" (a nuż się kiedyś komuś przyda).
A więc odkryliśmy chyba sekret szybkiego zasypiania Zosi... Jedna drzemka w ciągu dnia, i to nie dłuższa niż 1,5 godziny, a wieczorem jeszcze "domęczenie" do 20-20:30. Ostatnio tak się ułożyło, że właśnie tak to wypada, i Zosia lula się w przeciągu 5-10 minut :!:
Aha, i już nie próbuję nawet usypiać jej na leżąco na łóżku (bo nie znosi leżeć), tylko siadam na piłce, ją biorę na kolana, podtrzymuję plecki z główką i do cyca. Potem kładę do łóżka, zabieram cyc i gotowe :-)
Aha, od tej 20:30-21 śpi do 8:30 :-) Kocham ją :-D :-D

Martuś - 2015-04-13, 08:30

Zlotooka, ja to samo kiedys odkrylam u Jasia, ze musi byc wymeczony na maksa, u niektorych dzieci teoria o wczesniejszym wyciszaniu itp po prostu nie dziala, a lezenie jest najwieksza kara od urodzenia ;) wazne, ze znalezliscie cos, co sie sprawdza ;)
Veronique - 2015-04-13, 09:14

Wow, i nie budzi sie na pierś do tej 8:30? Moja ostatnio budzi sie na piers ze dwa razy w ciagu 12 godzin nocnych...
majaja - 2015-04-13, 09:44

Veronique napisał/a:
zeby jak najwiecej do niej mowić i z pełna świadomością ze nie rozumie sensu budowanych przeze mnie zdań,
ale rozumie intonację. I zapewne będzie od tego "słuchania" miała kiedyś bogatsze słownictwo chocby, więc tak czy siak sie opłąca.
Veronique napisał/a:
Sa dzieciaki bardziej lub mniej "charakterne". Jedne po jakimś czasie zaniechaja a inne bedą szły w zaparte do konca.
Czsami trzeba dostować komunikat do dziecka tak nietypowo, na mego syna gdy ciągał za włsoy czy gryzł lepiej działo zagryzienie zębów i udawanie, że nic się nie dzieje; chyba wychodził z założenia, że jak mama nie wydaje dziwnych dzwięków to nie nie ma zabawy i nie warto.
Veronique - 2015-04-13, 09:58

majaja

O tak, tak! U nas tez jak nagle z miłości wbije zebiska np w moj brzuch (ostatnio mam wrazenie ze ona myśli ze tak sie robi pocałunki), ale wbije tak ze mam gwiazdki przed oczami, to tylko moj żałosny okrzyk rozbawia ja i zachęca do dalszych "pocałunków". Staram sie nie reagować, ale jak ugryzie na prawdę mocno to sie po prostu nie da...
Zauważyliśmy ze ona gryzie tylko tych, których bardzo lubi...taka mała pociecha ;-)

zlotooka - 2015-04-13, 10:04

Veronique napisał/a:
Wow, i nie budzi sie na pierś do tej 8:30?

:lol: :lol: :lol: Ha ha ha!!! Tak to zabrzmiało??? Nie no, pewnie że się budzi; pierwszy raz koło 22, potem po 23, a potem to już nie kontroluję, ale jeszcze ze 2-3 razy pewnie, a od 6 jest wiercenie połączone z rzucaniem się i przysypianiem w dziwnych pozycjach (np ja na plecach, Zosi mordka na moim cycusiu, a reszta w poprzek na łóżku). No ale do tej 8:30 wylegujemy się :-D (dziś do 7:45)

Veronique - 2015-04-13, 10:16

zlotooka

Ciebie rozbawił moj post :-P a ja ciagle dryfuje w przestrzeni marzeń, ze to możliwe ze cycowe dziecko potrafi przespać cała noc, bez ssania...

zlotooka - 2015-04-13, 13:37

Veronique, ja pozbyłam się złudzeń... i powiem Ci, że tak mi lepiej! Mniej oczekiwań = mniej rozczarowań. :mryellow: :mrgreen:
panikanka - 2015-04-13, 14:11

zlota heh a mi też szczena opadła, że tak śpi aż do 8 bez cycka :mrgreen: Chomik tez trudny okaz, im by chyba trzeba podać tabsy nasenne ;-) w dawce dla konia :mrgreen:
zlotooka - 2015-04-13, 19:58

panikanka, i na zwiotczenie mięśni, bo Zosię ewidentnie wybudzają nocne wędrówki po łóżku :-P
amylee - 2015-04-14, 22:41

Dodam od siebie, ze Krolis tez sie.przestawil i ok 21 zyczy sobie byc w lozku z cycem w paszczy. Czasem i po pol h zasypia. Tez lepiej, jak sie przedtem zmeczy zabawa.
Spi do ok 8-9.
Jakie to szczescie, ze nie musze juz organizowac atrakcji do 23 :-D

koralina1987 - 2015-04-22, 16:11

Podbijam watek co by nie zasmiecac forum....

Jak radzicie sobie z drzemkami w ciagu dnia? Lila wstaje ok.7 i idzie spac ok.20 ale między tym czasem drzemie ok.4 razy po 40-50 minut. Ale zasypia tylko z cycem w paszczy lub na spacerze (czesto przed samym zasnieciem zaczyna krzyczeć-pewnie o cyca...) i nie wazne ze dopiero zjadla spora porcje obiadu...cyc do drzemki musi byc. Boję się po pierwsze ze nie ogarniemy sie do czasu mojego powrotu do pracy, po drugie ze bedzie grubaskiem jedzac tyle samo cyca co wczesniej + normalne jedzenie, a po 3 ze nie da rady nigdzie z nia wyjsc bo nie zasnie lulana tylko z cycem trzymanym w dziobie...

adamiko - 2015-04-22, 19:07

Myślę, że nie masz pwodu do obaw. Jak mama wraca do pracy dzieci przestawiają się na inny tryb- to raz. Dwa, zobaczysz jak zacznie się wiecej przemieszczać, chodzić to na nagłe stanie się grubaskiem nie ma raczej szans.
U nas są 3 drzemki, w tym jedna dluższa, ale nie ma reguły. czasami cyc, czasami spacer, czasami chusta.

panikanka - 2015-04-22, 21:15

koralina, u nas od 2 do 4 dżemek dziennie w zależności od tego jakie są długie, jak spędzamy dzień itp. Chomik usypia zazwyczaj z cyckiem, ale też na spacerze w gondoli, w chuście czy lulany (ale na to ostatnie już brakuje mi sił), bardzo rzadko ale zdarza się też że jest już tak zmęczony aktywnością że zasypia jak go tylko wezmę na ręce i spokojnie mogę go odłożyć.
Myślę, że dacie radę ułożyć sobie życie po powrocie do pracy, Li będzie większa i będzie więcej ogarniać, na ten temat ostatnio fajnie pisała Hafija: tu link: hxxp://www.hafija.pl/2015/03/krotki-wpis-o-tym-jak-nie-nauczylam-dziecka-samodzielnego-zasypiania.html

zlotooka - 2015-04-22, 21:34

koralina1987, nie martw się na zapas, bo Lili się może 5 razy odmienić 8-)
Zosia od ma kilka sposobów zasypiania podstawowych: cyc / chusta / nosidło / wózek. Od jakiegoś czasu też auto. Z tym że cyc ostatnio tylko z lulaniem dodatkowym. Oczywiście cyc zawsze jest preferowanym sposobem, a najlepiej spać z owym w dzióbku. Bardzo długo nasze drzemki były tylko przy cycku albo w chuście, teraz zazwyczaj są tylko w wózku (opcja odkładania do łóżeczka nadal nie działa).
Ale: jak nie ma mamy, to uśnie i u taty na rękach, i nawet u babci. Lila też sobie poradzi, zobaczysz.
W ogóle z tym cycem u nas jest tak - jak jest mama, to woła i co godzinę czasem. Jak nie ma - 5 godzin mija, i nie woła :shock: Dzieci są mądre :->

amylee - 2015-04-22, 21:38

Kuzwa, kuzwa, no faktycznie!!! Jak jestem, to ten cycek jakos czesto jest memlany, a dzis z jogi wrocilam po trzech godzinach i dopiero jeszcze po pol godzinie Pola chciala cyca. Czyli...wyjezdzam na weekend :-D
koralina1987 - 2015-04-22, 21:38

Dziekuje dziewczyny. Od razu mi lepiej.
panikanka - 2015-04-22, 21:51

zlotooka napisał/a:
W ogóle z tym cycem u nas jest tak - jak jest mama, to woła i co godzinę czasem. Jak nie ma - 5 godzin mija, i nie woła Dzieci są mądre
heh u nas dokładnie to samo, jak jest dużo atrakcji to i 5 godzin wytrzyma, a jak jestem z nim sama w domu to rzuca się na cycy do 2 conajmniej. Eh, no ale czy my dorośli też tak nie mamy? Jak zabiegany dzień to i o jedzeniu się zapomina ;-)
zlotooka - 2015-04-23, 22:46

panikanka napisał/a:
Eh, no ale czy my dorośli też tak nie mamy? Jak zabiegany dzień to i o jedzeniu się zapomina

...a jak na stole otwarte ptasie mleczko, to się całą paczkę wyżre :-P

W temacie dodam, że u nas dziś od rana mało cycowania, bo różne atrakcje były, za to po południu ząbki [chyba] pannę męczyły, no i mamusia pod ręką, więc co chwila było pocieszanie przy cycusiu...

koralina1987 - 2015-05-12, 22:05

4 mce do powrotu do pracy a my w czarnej dupie z zasypianiem bez mamy. Udalo sie ze 3 razy w wózku ululac ale chyba za szybko na pedrakach pochwalilam sie sukcesem...a przez to ze je zupelnie normalne porcje jedzenia to gdy opcha sie cycem do usniecia to 45 razy jej sie odbija czasami z ulaniem, puszcza baki i chyba ja boli brzuch z przezarcia.
kml - 2015-05-13, 11:10

Przez te 4miesiacewszytsko moze sie odmienic. Moze przestanie sypiac w dzien calkiem po roku ]:->
koralina1987 - 2015-05-13, 11:25

kml, a może jeszcze nie wrócę do pracy ;) emerytki zajmują miejsce i mój awans stoi pod znakiem zapytania do końca maja...póki co dziś sukces, drzemka w łóżeczku pocycała chwile i odłożyłam ją. I śpi już 40 minut. A ja leżę do góry dupą i tęsknię ;) hahaha
zlotooka - 2015-05-13, 12:07

koralina1987, a zostawiałaś kiedyś Lilę samą, kiedy drzemka wypadała?
Ja też toczyłam batalie o "spanie bez cyca", dałam sobie spokój, bo po co? Okazało się, że Zosia przy mamie usypia przy cycu najchętniej (albo w wózku), za to jak mamy nie ma - uśnie u kogoś innego. Zdarzyło jej się już oczywiście u taty, u obu babć, cioci... Oczywiście na rękach :mryellow:

Nie martw się na zapas, naprawdę... A ja za tym usypianiem przy cycu będę kiedyś tęsknić chyba... No i spróbuj kiedyś z tym usypianiem bez mamy - możesz się zaskoczyć :->

kml to chyba kiedyś napisała, że dzieci zupełnie inaczej zachowują się przy mamie i bez mamy. U nas to 100% prawda.

kml - 2015-05-13, 13:00

Wszystko moze sie zdarzyc. Grunt to spokoj. Twoje spinanie sie moze pogorszyc sprawe. To co my przechodzilismy z usypianiem Igi, to koszmar. A wróciłam do pracy bez problemu, tuz przed nawet przestala chciec w ciagu dnia kolysanek z YT i wystarcza jej spiewane :shock: Ao to naj sie martwilam.
amylee - 2015-05-15, 08:12

Hm...Pola zasypia u taty bez problemu. Tyle, ze na rekach, po krotkim bujaniu na pilce. Odlozenie, to juz inna para kaloszy ]:->
W dzien spi w wozku, w chuscie lub przy cycu i czasem jak go memla, to jej wrecz wyszarpuje i zdarza sie, ze spi dalej nawet kilkadziesiat minut. Chyba sobie zapomina go wypluc :->
A w wozku zasypia, bo wiem, ze co ok 2-3h musi sie zdrzemnac, wiec po tym czasie i nakarmieniu, jak widze, ze juz marudzi, pakuje ja do wozka i wychodze, wstrzasy ja lulaja. Czasem jade takim krzywym trawnikiem ]:-> ]:-> dziala :-D bez placzu, niekiedy ciumka smoczka. Moze Ci to pomoze? Chociaz pewnie sprawdzilas juz taka metode i nie tylko;-)
Chusta robi cuda w tej kwestii, ale nie probowalam jeszcze odkladac.
Za to wieczorem, masakra. Ja o 19 juz wykapana, bo od 20 Pola zaczyna z miewyjasnionych przyczyn pare minut plakac. No, a jak wyjde chociaz do kibla, to jest taki placz...i na rekach i na pilce i wszedzie...nie wiem, o co chodzi:-( ale chyba widze prawidlowosc dziwna...ze ona bez tego placzu gorzej i trudniej zasypia :shock: nawet jesli, to i tak sie budzi, poplacze i dopiero...Wiecie dlaczego, jak, po co? Cyca ma kiedy chce, dupa sucha, spi ze mna...

panikanka - 2015-09-24, 17:51

czasami się zastanawiam czy mamy jakikolwiek wpływ na to jak śpi dziecko, trochę odchodze od zmysłów, bo Staś od jakiegoś miesiąca albo może i nawet dlłużej oprócz miliona cycowań na śpiocha wybudza mi się w środku nocy, ok 2 w nocy czasem później jak późnej idzie spać i zasypa dopiero po około 2 godzinach, a tak włazi na mnie, przewala się po łużku, chodzi po całej sypialni, rzuca się na poduszki, czasem płacze a czasem nie. Strasznie mnie te noce męczą... ma już 1 dżemkę w ciągu dnia, więc to nie dlatego, że za dużo spi w dzień, wychodzą mu górne dwójki, ale jakos mi się nie chce wierzyć że to przez"ząbki"...macie jakiś rady?
zlotooka - 2015-09-24, 20:41

panikanka, wiem, wiem, oklepane... Ale ja naprawdę stawiam na osławione ząbki. Gryzie Cię też nadal? Bo Zosia mnie gryzie właśnie odkąd kolejna partia uzębienia się przebija... I w najgorszych chwilach gorzej sypia też. No ale i nas takie chwile trwają parę dni :roll:
panikanka napisał/a:
czasami się zastanawiam czy mamy jakikolwiek wpływ na to jak śpi dziecko,

Mam podobne przemyślenia, nie tylko odnośnie spania zresztą :mrgreen:

kml - 2015-09-25, 08:39

zlotooka, ostatnio czytałam artykuł, w którym przedstawiono wyniki badań świadczące o braku związku ząbkowania z zachowaniem dziecka i ilością pobudek :P
Lady_Bird - 2015-09-25, 09:04

Panikanka, jak ja Cie rozumiem. I rad żadnych nie mam niestety. :-( Tzn. wiem co u nas by pomogło. Odstawienie od piersi. I zaczynam o tym myśleć na poważnie, bo mam dość. Do tego jestem połamana z każdej strony od tych całonocnych karmień. :-|
panikanka - 2015-09-25, 11:43

Zlotooka, gryzienie mu trochę przeszło, tzn. czasem mu się zdarzy, ale faza ostrego gremlina mu przeszła.
Dziś noc bez pobudki na szczęście, nawet milion cycków w nocy jest lepsza niż 2 godzinna impreza...
Lady_Bird no to przynajmniej nie jestem sama :-| Już czasem myślę, że wszystkie dzieci "ładnie śpią" (bo o takich tylko słyszę wokoło) a tylko my mamy jakieś nocne przewalanki. No i jeszcze ie się nasłuchałam, że około roku, to spanie już luzik, cała noc przespana, a u nas im bliżej roczku tym gorzej... Też mi odstawienie przeszło przez myśl, ale bardo bym chciała żeby Staś odstawił się od cycka sam... Teraz widzę, że spełnienie tego może być momentami bardzo trudne w realizacji...

Alexa - 2015-09-25, 12:08

Nie załamujcie mnie, bo cały czas mam nadzieję, że noce się ustabilizują z każdym miesiącem. Mój młody jeszcze pół roku nie ma, a sytuacja wygląda podobnie. Rzuca się po łóżku przez sen, obraca na brzuch, pełza, macha kończynami, kwęczy, cyc za cycem, nocne aktywności. W środku nocy jest też taka faza że śpi tylko na rękach, nie da się go odłożyć i spać obok niego, bo od razu się budzi z marudzeniem. Wiec zdarza się że z nim śpoę na rękach siedząc na łóżku oparta o ścianę, albo w fotelu... :roll: albo tatuś go przejmuje i buja, jeśli ja już wymiękam.
Hmmmm jeśli to nie ząbkowanie, to kurna co?? Tak wiem skok rozwojowy, chyba taki co trwa kilka miesięcy bez przerwy.
I chodzę codziennie przybita, a zdarza się że mnie jeszcze dobije jakaś super duper koleżanka, co ma dziecko w podobnym wieku i się dziwi, jak to, Mamy z Mikołajem takie noce? Jej jak zje super kaszkę nestle na noc i popije butlą mm, to śpi jak zabity 10 godzin. U nich oczywiście bez kp. Nie moja sprawa, ale potrafi dobić...

U nas jeszcze taki problem w dzień. Może coś doradzacie. Młody ma 4-5 drzemek w ciągu dnia, dłuższych, krótszych, o podobnych porach. czasem zasypia w 2 sekundy, kiedy jest naprawdę zmęczony, i nie ma z tym problemu. Ale. Nie uśnie inaczej, tylko przy cycku, albo bujany na piłce w domu.
A to stanowi jednak pewien problem przy dłuższych wyjściach. Bo z nakarmieniem nie ma problemu, gdzieś tam zawsze go nakrmię. Ale z uśpieniem gorzej. Nie śpi w wózku. Nie śpi w chuście. Nie śpi w foteliku samochodowym. Wczoraj, podczas wyprawy na zakupy, musiałam z nim lecieć do samochodu, dałam cycka na tylnym siedzeniu, i spał mi na rękach pół godziny. Innym razem, jak było do auta daleko, to spał mi na cycku, a ja siedziałam na jakimś kurna murku w jakimś zaułku... Widzę dzieci śpiące w wózkach i też bym tak chciała z Mikołajem :-(

Veronique - 2015-09-25, 12:29

No ja mam wrazenie, ze im dalej w las tym gorzej, z wiekiem spanie sie nie poprawia, tzn moja mała chce iść spac, ok 20 najpóźniej elegancko zasypia, nie placze, zadowolona, na piersi, przytulona, zajmuje jej to kilka minut, wieczory mam fajne i spokojne od zawsze, ale budzi sie wiele razy i potrafi wisieć, pol nocy, współspanie nie pomogło, tyle ze ja jestem w lepszej formie, sa dni kiedy spi "super" (budzi sie ze dwa razy) a Sa dni kiedy ma maratony. Od piersi w dzien sie sama odstawiła mając mnie na każde skinienie ale to nic nie wniosło w nocny sen, wiec ja juz nic nie wiem. Ja widze zależność miedzy zębami a nockami ale moze o to przypadek - skoro badania cos innego wskazują?
Dopóki nie musze iść do pracy, moja główna robota to dziecko, to po prostu czekam az dojrzeje do przesypiala nocy. Z matkami na ten temat nie rozmawiam (nawet na forum bo gdy sie zalilam zostałam opieprzona). Nie słucham mojej mamy ktora twierdzi, ze ja spałam cała noc odkąd sie urodziłam. Danika owszem spała niezle do 3-4 miesiąca i to w sswoim łóżeczku ale jej sie odwidziało.
Zauważyłam, ze jednym z powodów pobudki jest siku. Ja ja przystawiam do piersi, ssie z zamkniętymi oczami a maz zmienia pieluszkę w tym samym czasie po ciemku wiec redukujemy długość pobudki. I swieza pielucha sprawia ze noc jest spokojniejsza...ale i tak oboje mamy dosc. Wiem, ze sie sama pewnego dnia odstawi (tak jak zrobiła to w dzien) i prześpi noc...

majaja - 2015-09-25, 21:05

Veronique napisał/a:
ze ja spałam cała noc odkąd sie urodziłam.
ja byłam bardzo spokojnym dzieckiem, a syn jakby mrówki z du.. miał, ani to moja wina ani zasługa. U ciebie tak samo
panikanka napisał/a:
czasami się zastanawiam czy mamy jakikolwiek wpływ na to jak śpi dziecko,
żadnego, dziecko też człowiek i swe upodobania i antypatie ma, jak nie lubi spać to nie lubi; geniusze podobno mniej snu potrzebują, ale mój syn geniuszem nie jest, a jak było spanie mój wróg, tak po 10 latach nadal jest. Wcześniej czy później nadchodzi etap gdy możesz wrzeszczeć: marsz do łózka i nie interesuje mnie, że nie możesz zasnąć ;)
Veronique - 2015-09-25, 21:53

majaja

No dobrze, sa dzieci ktore nie lubią chodzic spac, awanturują sie i płaczą. A co z moja Danika ktora nie ma nic przeciwko, gdy mowie idziemy spac przykłada rękę do ucha i idzie sama ze mna do sypialni w dobrym humorze i zasypia? Ale budzi sie czasem jak szalona na piers a czasem nie czesto. Ale generalnie raczej spi zle a do 4 miesiaca spała na prawdę niezle? Nagle stwierdziła ze nie lubi spac?

kml - 2015-09-25, 22:09

Alexa napisał/a:
Nie załamujcie mnie, bo cały czas mam nadzieję, że noce się ustabilizują z każdym miesiącem.

Może tak być. Moja spała do 5 mca, potem zaczęła szaleć. Ty odbębnisz teraz i niebawem będziesz miała luz ;)

Veronique napisał/a:
majaja

No dobrze, sa dzieci ktore nie lubią chodzic spac, awanturują sie i płaczą. A co z moja Danika ktora nie ma nic przeciwko, gdy mowie idziemy spac przykłada rękę do ucha i idzie sama ze mna do sypialni w dobrym humorze i zasypia? Ale budzi sie czasem jak szalona na piers a czasem nie czesto. Ale generalnie raczej spi zle a do 4 miesiaca spała na prawdę niezle? Nagle stwierdziła ze nie lubi spac?

Choćby moja :-/

majaja napisał/a:
żadnego, dziecko też człowiek i swe upodobania i antypatie ma, jak nie lubi spać to nie lubi; geniusze podobno mniej snu potrzebują, ale mój syn geniuszem nie jest, a jak było spanie mój wróg, tak po 10 latach nadal jest. Wcześniej czy później nadchodzi etap gdy możesz wrzeszczeć: marsz do łózka i nie interesuje mnie, że nie możesz zasnąć ;)

Z tym się nie zgodzę, moja córka potrzebuje duzo snu i lubi spać, a wybudzała sie często i nie potrafiła usnąć. W ciągu dnia była nie do zniesienia. Po odstawieniu od cyca przestałą się budzić 100 razy w nocy. Także wpływ na jej spanie miałam duży.

Veronique - 2015-09-26, 07:37

Tez uważam, ze jakis wpływ mamy, gdyby moje dziecko po prostu nie lubilo spac to zawsze i wszędzie by były awanturki o zasypianie itd. A u nas sie zdarzają zle noce, mysle ze to bardziej skomplikowana sprawa i ma na to wpływ wiele rzeczy: zeby, choroba, stan psychiczny, etap rozwoju i pewnie wiele innych.

kml
Jak oduczylas ssac Igę w nocy?

majaja - 2015-09-26, 08:52

Dziewczyny, mi chodziło o to, że nie mamy wpływu na to czy nasze dziecko lubi spać czy nie lubi, możemy szarpać się z jego rytmem dobowym, ale prędzej my polegniemy. Nie ma uniwersalnych rozwiązań ani dwóch takich samym dzieci. Moja córa też lubi spać, i to wcale nie sprawia, że się wysypiam :mrgreen: Teraz jak ma 3,5 to jej pora się przesunęła gdzieś na 20, a wcześniej to i o 18 potrafiła iść spać już na noc, i co jej zrobisz, no nic, w rodzinie sów trafił się "podrzutek" skowronek. Tak jak dziś, przetrzymałam ją wczoraj chyba do po 22 i myślcicie, że dała rano pospać? A skąd, 7 a ona zwarta, gotowa i głodna, bo jeść też lubi rano, a nie jak cała reszta rodziny wieczorem.
Możecie obserwować wasze dzieci, może je kładziecie za późno i są zbyt zmęczone by dobrze spać, albo za wcześnie. Nie bieżcie sobie tylko do serca żadnych ciotek czy mam dobra rada: a moje dziecko to całe noce przesypiało jak tylko się urodziło (czyli co niby lepiej se radziła - guzik - łatwiejszy egzemplarz miała). Zresztą znałam też niemowlaka, u którego takie ładne spanie okazało się objawem poważnej anemii. Kiedyś wasze dzieci będą tak duże, że usypianie będzie polegało na komendzie marsz do łóżka, byleby dotrwać do tego momentu.

majaja - 2015-09-26, 08:57

Veronique napisał/a:
kml
Jak oduczylas ssac Igę w nocy?
na wiele dzieci najszybciej działa spanie z kimś innym niż mama i nie dawanie cyca w nocy, po przemordowaniu się całej rodziny przez kilka nocy dziecko jest odstawione. ;)
amylee - 2015-09-26, 10:34

Tez jestem zdania, ze walka z rytmem dobowym nie ma sensu. Probowalam, konczylo sie wielkim placzem i obustronnym zmeczeniem. Jak Pola ma ochote, to idzie spac i zajmuje to dwie minuty plus ciumkanie cyca do twardego snu.
Teraz chodzi spac ok 22 i ja jestem przeszczesliwa, bo kiedys godzina jej snu byla 1.

Co nie zmienia faktu, ze osatnio gorzej sypia, czasem nawet w nocy musze pobujac, co juz baaaaaardzo dawno sie nie zdarzalo.

Alexa, ja nawet probe z mm robilam (nie wiem, czy czytalas na Pedrakach, pisalam, ze bylam skrajnie zmeczona, az do jakichs krwptokow z nosa), kolezanka nas poczestowala mm, dodalam teoche do kaszki (holle, jaglana) na noc, ale nic to nie zmienilo. Pola nie spala lepiej. Z butla nie bede probowac. Ostatnio noce sa lepsze.

W zasadzie moge powiedziec, ze moje dziecko.... przesypia cale noce......ale! wola o cyca co 2h.... tz, ze ona nawet oczu nie otwiera, tylko kreci glowa i albo tylko ciumknie raz albo zje porzadnie, odwraca sie na drugi bok i dalej spi.
Wybudza sie wtedy, jak ja nie uslysze, ze zaistniala potrzeba kontaktu z cycem, czyli tego wiercenia sie. A ostatnio bylam tak zmeczona, ze nie slyszalam, jak przefikala sie przez cale lozko....

Ale juz jest ok i niestety na nocne przygody rada jest jedna: probowac roznych metod, a jak nie daja spodziewanego rezultatu, to przeczekac. Minie, jak kazdy inny etap....

Ja ostatnio zauwazylam, ze Pola czasem zasypia, jak mowie jej cszzzzsiiiii i glaszcze po glowce. Zdziwilo mnie to mocno, raz nawet udalo mi sie ja tak uspic. Odkrylam to przy okazji tego, ze juz nie mialam sily wstac i jej bujac.

Alexa, jeszcze mam pytanie, czy Miko musi spac tak krotko i czesto? W sensie, czy probowalas jakos go przemeczyc?
Pytam, poniewaz ja do niedqwna pilnowalam por drzemek, staralam sie byc wtedy w domu itd, ale przyszedl moment, ze mialam duzo do ogarniecia i Pola musoala ze mna wedrowac po miescie i zmeczona po prostu zasypia w wozku jak ide gdzies ulica (wczesniej tak nie umiala, bo wszystko ja rozpraszalo).
Teraz tez podczas podrozy okazalo sie, ze jak sie zmeczyla to usnela na lotnisku wsrod tlumu ludzi w pozyvji pionowej...A nie spala wczesniej 6h, bo wszystko bylo takie fascynujace.
Tylko, ze ona jest z nieplaczacych dzieci, wiec ja mam dosc przyjemne zadanie.
Moze Miko jeszcze troche czasu potrzebuj, zeby sie bardziej ogsrnac (tj miec wiecej sily na dluzsza aktywnosc).
U nas tez rozszerzenie diety mialo wplyw na wydluzenie aktywnosci.

Alexa - 2015-09-26, 13:08

amylee, z Mikołajem jest tak, że kiedy jest już zmęczony i śpiący - trze oczka, ziewa, robi się marudny i ewidentne potrzebuje się zrestartować - to jeśli w porę się nie zareaguje i nie umożliwi spania, ryk jak nie wiem co. Nie wyobrażam sobie przeczekania tego płaczu i sprawdzenia, po jakim czasie usnąłby sam ;-) zwłaszcza będąc wtedy w miejscu publicznym.
Moja mama lubi wtedy się wtrącić z radą, zostaw go tak, popłacze tochę i zaśnie, ale ja nie mam ani nerwów ze stali ani serca z kamienia.
Czekam cierpliwie aż mu się wydłużą aktywności, na razie to jest max 3-3,5 godz. O tej reakcji na rozszerzenie diety nie wiedziałam. Serio? Kusisz ;-)
Choć pewnie będzie tak, że za parę miechów zatęsknię za tymi jego drzemkami ]:->

Veronique - 2015-09-26, 13:59

amylee napisał/a:

W zasadzie moge powiedziec, ze moje dziecko.... przesypia cale noce......ale! wola o cyca co 2h.... tz, ze ona nawet oczu nie otwiera, tylko kreci glowa i albo tylko ciumknie raz albo zje porzadnie, odwraca sie na drugi bok i dalej spi.
Wybudza sie wtedy, jak ja nie uslysze, ze zaistniala potrzeba kontaktu z cycem, czyli tego wiercenia sie. A ostatnio bylam tak zmeczona, ze nie slyszalam, jak przefikala sie przez cale lozko....
.


U nas jest podobnie (z tymże Danika ma ponad 17 miesięcy) i ja tego nijak przespana nocą nazwać nie moge, optymistyczna wersja to 2 pobudki.
Zaczelam sie zastanawiać czy dobrze zrobilam biorąc ja w wieku 8 miesięcy do nas do łóżka (w czasie największego kryzysu) bo teraz ma prawie półtora roku i moim zdaniem jest po prostu przyzwyczajona do ssania piersi w nocy.
Na szczescie nie robiła nigdy akcji pobudka w środku nocy czy nad ranem i pełna aktywność i zabawa / najwcześniej budziła sie o 7. Teraz bliżej 8 (spac chodzi o 8 ).
Ale cyc w nocy obowiązkowy i ciekawa jestem czy jest tu na forum jakaś mama ktorej sie młode samo odstawilo w nocy i w jakim wieku. W dzien tak jak pisałam moge świecić dekoltem czy biustem i reakcji nie wzbudzam żadnej. Karmie tylko 3-5 min do drzemki bo zasypia w ten sposób błyskawicznie...

amylee - 2015-09-26, 19:41

Alexa, ano wlasnie, umozliwienie snu jest tu kluczowe. Pola dzie byla zbyt rozproszona na miescie i zakonczylo sie placzem w wozku, wiec musialam ja chwile pobujac na ugietych nogqch (zeby bylo, jak na pilce) i wtedy ja odlozylam i spala dalej.
3,5h aktywnosci to barszo duzo, mowia szczerze, tyle, co u Poli teraz (te 5-6h zdarza sie, gdy wkolo jest mnostwo pozadomowych atrakcji).
Z dieta serio. Jak ma dzien, ze woli inne posilki, niz cyc, to ta aktywnosc jest troche dluzsza. Szczegolnie, kiedy obiaf dopchnie mlekiem :-D No i fajne to jest, ze np w knajpie mozemy zjesc wspolnie posilek, jej zabieram obiadek i nie musze swiecic cycami ;-) Na wszystko przyjdzie czas, jeszcze troche i bedzie, jak piszesz, to jest, wspomnisz tylko, jak bylo wspaniale, jak tak czesto spal :-P

Jeszcze w kwestii offtopu...Pola miala czas, ze jadla duzo rzeczy poza mlekiem (choc cyc byl i yak ok 10x na dobe), i...nie przybrala na wadze nic przez miesiac. Teraz kiedy nadal je sniadania, obiady, kolacje i cos po drodze, ale jakby mniej na rzecz mleka przybiera...hmmmm....jednak nic nie zastapi mleka mamy ;-) przynajmniej nie do momentu, kiedy wegebobo zacznie w miare normalnie palaszowac...

milka - 2015-09-26, 19:54

Veronique napisał/a:

Ale cyc w nocy obowiązkowy i ciekawa jestem czy jest tu na forum jakaś mama ktorej sie młode samo odstawilo w nocy i w jakim wieku.


Jest :) Malou w wieku okolo 20 miesiecy. Myslalam, ze sie to przenigdy nie skonczy! Warto bylo poczekac az sie sama odstawi, nie lubie przymuszonych rozwiazan.

amylee - 2015-09-26, 19:59

Veronique, moja znajoma skonczyla karmic, jak Zuza miala 3,5roku...mysle, ze aby wczesniej skonczyc nalezy jednak postawic dziecku granice...moze tlumaczyc, ze mleko jest tylko do zasypiania...a w nocy szukac innych metod...to moje wyobrazenie....doswiadczenia nie mam...ale mysle, ze tak czy siak przyjdzie taki moment, o ktorym napisala kml i bedzie trzeba przez to przejsc...moja corcia jest na to jeszcze za mala, ale wyobrazam sobie, ze poltora roczne dziecko moze zjesc taka kolacje, zeby nie wybudzac sie tak czesto na jedzenie, o ile w ogole...choc to ksiazkowe...rzeczywistosc ma sie inaczej...obserwujac moje mikrootoczenie mam wnioski, ze jednak dzieci na mm i tradycyjnej diecie maja lepsze noce (a raczej ich rodzice ;-) )... ale za to... gorsze dni...to napakowane cukrem male diably ]:-> czasem jestem swiadkiem, jak dwulatek po owsiance z dwoma ŁYŻKAMI cukru malo domu nie rozniesie...Cos za cos ;-)
amylee - 2015-09-26, 20:01

milka, a jednak! Dajesz nadzieje ;-) a czy wtedy przesypiala juz cale noce?
kml - 2015-09-26, 21:27

Veronique napisał/a:

kml
Jak oduczylas ssac Igę w nocy?

Dawałam jej mleko z butli (bo Iga była jeszcze mała żeby wytrzymać całą noc bez posiłku), które później zastąpiłam wodą.
Mnie przerażała wizja wstawania do pracy, pracowania i nocnych pobudek :roll: Tym bardziej, ze moja mama odstawiła moją siostrę od nocnych karmień w wieku 3 lat (było to dramatyczne odstawienie), która to budziła się nawykowo do 5 lat! :->

Prawda jest taka, że dzieci nie przestają się budzić w nocy całkiem długo. A jak przestaną zaczynają się budzić z powodów koszmarów. Ale jest ogromna różnica między jedną pobudką, przytuleniu i samodzielnym pójściu spać, a budzeniu się co 2h na cyca. Tym bardzioej, ze przytulić może też tata ;)

Veronique - 2015-09-26, 21:50

milka
A Twoja córka spała z Wami?
Brzmi optymistycznie to co piszesz, szczególnie ze moja sie odstawiła w dzien sama - wiec zapędy do samoodstawiania ma...;-)

kml

Czyli jesli dobrze rozumiem, Iga przestała ssac pierś ale za to piła z butelki? Wiec pobudki i tak byly? Kiedy sie skonczyly? Generalnie pewnie do drugiego roku nie bede z nocami kombinować ale tak sie zastanawiam głośno...

Veronique - 2015-09-26, 21:58

amylee napisał/a:
wyobrazam sobie, ze poltora roczne dziecko moze zjesc taka kolacje, zeby nie wybudzac sie tak czesto na jedzenie, o ile w ogole...


Ja z głodem pobudek nie wiaze, Danika potrafi sie niezle najeść wieczorem i budzić sie jak szalona, a czasem ledwo cos skubnie i spi całkiem przyzwoicie. Nigdy tego z głodem nie wiązałam. U nas zeby grają główna role, albo jakieś niedyspozycje, mamy juz 16 zebow, zostały tylko piątki do wyjścia wiec zobaczymy jak to sie przełoży na spanie...

milka - 2015-09-26, 22:06

Spala z nami od poczatku i nadal spi. To zabawne, ze dosc szybko sie zapomina te ciezkie chwile :-) Ssala bardzo czesto ( czasem cala noc na cycku ) tak do okolo 16 miesiecy moze ( teraz zaluje, ze nie notowalam dokladnych dat ) a potem z czasem zaczely sie wydluzac przerwy miedzy "karmieniami". Pisze w cudzyslowiu, bo jak dla mnie to nie byla potrzeba jedzenia tylko ssania, jak smoczek, bardzo meczace.
amylee tak, wtedy wlasnie zaczela przesypiac cale noce, od okolo 21 do 7.

kml - 2015-09-26, 22:42

Veronique napisał/a:

kml

Czyli jesli dobrze rozumiem, Iga przestała ssac pierś ale za to piła z butelki? Wiec pobudki i tak byly? Kiedy sie skonczyly? Generalnie pewnie do drugiego roku nie bede z nocami kombinować ale tak sie zastanawiam głośno...

Tak budziła się na jedzenie, ale nie co godzinę czy dwie tylko dwa razy w ciągu nocy, a za kilka tyg. tylko raz. Pytasz kiedy przestała wstawać na jedzenie w nocy? Nie pamiętam :P Jak byłyśmy na wakacjach i miała 16 miesięcy, to już na pewno nie wstawała. Natomiast ciągle zdarza jej się przebudzić naz na kilka/kilkanaście dni. Wczoraj np. wstała z płaczem i krzyczała oddaj, pewnie jej się coś śniło. Tylko moje dziecko jest i było duże i je za dwóch, nie wiem jakby to z takim normalnym wyglądało ;)

zlotooka - 2015-09-26, 23:42

Moja nie odstawiła się od nocnego ssania, ale budzi się koło północy a potem nieraz przesypia do 6. Z nami w łóżku. Ja wstaję normalnie do pracy i funkcjonuję, wyspana. Dla mnie to 6 godzin snu to bardzo przyzwoicie.
Oczywiście, kiedy zęby, katar, zmiany i takie tam, potrafi całą noc spędzić przyssana. Ale nie jest chyba tak, że dziecko na piersi = nieprzespane noce. Na pewno nie w 100% przypadków.

Ja nie czuję na razie żadnej potrzeby zakończenia nocnych karmień. Zresztą nie wiem, czy mielibyśmy siłę przez to przechodzić, bo na razie jest tak, że przy nocnej pobudce TYLKO cycuś ją uspokaja, u taty na rękach jest mega ryk i krzyk "mememememe!!!!" (to chyba o mnie :roll: )

zojanka - 2015-09-26, 23:53

Cytat:
A to stanowi jednak pewien problem przy dłuższych wyjściach. Bo z nakarmieniem nie ma problemu, gdzieś tam zawsze go nakrmię. Ale z uśpieniem gorzej. Nie śpi w wózku. Nie śpi w chuście. Nie śpi w foteliku samochodowym. Wczoraj, podczas wyprawy na zakupy, musiałam z nim lecieć do samochodu, dałam cycka na tylnym siedzeniu, i spał mi na rękach pół godziny. Innym razem, jak było do auta daleko, to spał mi na cycku, a ja siedziałam na jakimś kurna murku w jakimś zaułku... Widzę dzieci śpiące w wózkach i też bym tak chciała z Mikołajem :-(


U nas przy wyjściach podobnie, o ile dzieć w nocy śpi bardzo ładnie budząc się tylko na karmienia (początki też były trudne), to w dzień ma w zasadzie 2 krótkie drzemki (takie do pół godziny) i to mu wystarcza. Staram się tak organizować wyjścia, żeby wychodzić zaraz po karmieniu, a jeśli chcę wyjść na dłużej to kombinować tak, żeby mieć go gdzie nakarmić. Chociaż jest stres, bo powinien jeść co 2 godziny, a nie wszędzie się nakarmi. Po drodze staram go się czymś zająć - biorę parę zabawek, opowiadam co widzi po drodze (drzewka, listeczki, samochody itp.), nawet nie odganiam obcych ludzi (o ile rąk nie pchają), bo nowa twarz to zawsze atrakcja. Zazwyczaj działa, chociaż czasami rozryczy się 10 minut od domu i wtedy przechodnie patrzą się na mnie złowrogim wzrokiem ;-) I ostrożnie podchodzę do brania na ręce na spacerach, bo to grozi jeszcze większym rykiem przy odłożeniu :>

Veronique - 2015-09-27, 08:16

kml
Jedna pobudka na kilkanaście nocy to brzmi jak cudowne noce. Moja jak sie budzi krzyczy czesto swoje imie "Dani!" albo "Nani" ( czasem mnie nazywa swoim imieniem) i wola "daj! daj! daj! I np dzis robiła tak z 10 razy. I chodzi jej o pierś, bo na niej wisi. Moze cos jej dolega? Tak jest mniej wiecej od miesiaca (sa od czasu do czasu lepsze noce i dlatego jeszcze nie nikogo nie zastrzeliłam)

Złotooka
U nas to wyglądało tak jak u Was przez ostatnie kilka miesięcy i było super, cos sie zrypalo i konca nie widać...

xexaa - 2015-09-27, 09:10

zlotooka napisał/a:
przy nocnej pobudce TYLKO cycuś ją uspokaja, u taty na rękach jest mega ryk i krzyk "mememememe!!!!" (to chyba o mnie :roll: )

U mnie jest identycznie, czasem tylko bez "memememe" lub "mamamama" ;) Dlatego z ciekawością czytam, co tu piszecie. W ogóle u nas zasypianie wieczorne wyłącznie przy cycku i np. chciałabym pójść na koncert wkrótce i nie wiem jak to zrobić :(

Veronique - 2015-09-27, 12:02

U nas tez tylko ja w nocy uspokajam mała bo innej opcji nie ma, od dłuższego czasu zbieram sie aby wyjść wieczorem i wrócić około północy i niech tata działa. Ale zawsze cos wypada, a to goście, a to podroz, a to katar a to zeby a to mi sie odechciewa, i po prostu nie chce jej stresowac dodatkowo...
A tata musi sobie poradzić! Jak tylko bedzie czas lepszych nocek to wyjdę bezwzględnie - tym bardziej ze pod koniec roku chciałabym spędzić kilka dni w tak dawno nie odwiedzanym Paryżu, z przyjaciółmi bez córki...

zlotooka - 2015-09-27, 21:18

xexaa napisał/a:
chciałabym pójść na koncert wkrótce i nie wiem jak to zrobić

Jaki? Jaki? bo ja też :-)

Jako założycielka tego tematu też sobie ponarzekam... Od jakiegoś czasu przeżywamy męki przy usypianiu (znowu - przez jakiś czas było lepiej - lulał tata w nosidełku). Najpierw Zosia oznajmia, że "bi!" (śpi), trze oczka i kładzie spać wszystkie misie. To jest sygnał do lulania. I zaczyna się jazda. Przy cycku - nie, w nosidle - nie, na rękach - nie. Tzn usypia w końcu, ale w międzyczasie wyrywa się, odpycha, płacze, gada, opowiada, ucieka... Wczoraj siedziałam z nią godzinę, udało się bez płaczu. Ale mięśnie bolą, bo większość czasu nosiłam ją na rękach. Dzisiaj tata sobie poradził szybciej, ale za to w akompaniamencie płaczu i histerii... Wszyscy wykończeni.
O dziwo, ciocia codziennie bez problemu kładzie ją na drzemkę (albo ja nie znam całej prawdy 8-) )

A Wy jak kładziecie spać swoje dzieciaczki? Może jakiś inny sposób by się u nas sprawdził...

kml - 2015-09-27, 22:29

Veronique napisał/a:
kml
Jedna pobudka na kilkanaście nocy to brzmi jak cudowne noce.

Nie da się ukryć. Tym bardziej, że czasem zanim się zwlekę z łózka i dojdę do pokoju, to ona już śpi :P więc czasme nawet nie wstają i się nie wybudzam ;)
zlotooka napisał/a:

A Wy jak kładziecie spać swoje dzieciaczki? Może jakiś inny sposób by się u nas sprawdził...

Iga usypia sama w łóżeczku, głaskana albo trzyma nas za palec. Stwierdziłam, ze skoro z babcią tak usypia, to z nami tez może. I się udało. Być może to kwestia tego, że Iga nigdy nie usypiała przy cycu, więc musiałam się namęczyć usypiając ją jako niemowlaka, ale teraz zbieram profity.

Alexa - 2015-09-27, 22:38

A my zrobiliśmy dwudniowy eksperyment i kładliśmy Mikołaja wcześniej niż zwykle, tj nie 21-22 tylko po 20. Porażka. Było jeszcze gorzej. Pierwsza pobudka była po niecałej godzińie i tak potem do rana. Dziś śpi od 21.30 czyli ponad godzinę już. Zobaczymy co będzie. Na razie śpi z nim tatuś, a ja pierwszy sen zaliczam w salonie. Chcę sprawdzić czy pod nieobecność cyca prześpi trochę dłużej :lol: tylko cholerka tęsknię i nie wiem czy zasnę ;-)
panikanka - 2015-09-28, 11:42

Alexa napisał/a:
tylko cholerka tęsknię i nie wiem czy zasnę
no właśnie, mi bez małego też pusto i nie mogę bez niego zasnąć, z nim pod skrzedełkiem czuję się jakaś kompletna :-)

a nocne wybudzanie przez głód to chyba jakiś mit...przynajmniej u nas tak nigdy nie było, Chomika najczęściej wybudzają jego własne przewalanki, jak np. kręci się tak, że pacnie wreszcie w ścianę, albo nie może odkryć się z koca...

milka Veronique dobrze wiedzieć, że są takie dzieci, które odstawiają się łagodnie i same :-) Strasznie bym chciała, żeby u nas było podobnie.

Veronique - 2015-09-28, 11:57

panikanka

No u nas to dopiero dzienne sie odstawiły, nie mam pojęcia jak bedzie z nocnymi...
Ponoć każde dziecko sie kiedys samo odstawi, tylko w swoim czasie i ponoć większość miedzy 2-3 albo 3-4 rokiem życia (nie pamietam) - trzeba dac mu czas. Ja nie jestem pewna czy chciałabym karmić do 4 roku życia...

Alexa - 2015-09-28, 22:07

Pragnę podzielić się swym szczęściem, mianowicie przespanymi wczoraj 4 godzinami bez pobudki. Nieobecność cycków w zasięgu młodego to sprawiła. Tak myślę. Dziś działamy tak samo, więc zobaczymy czy to nie był przypadek. Od pierwszego karmienia do rana już się z nim kokoszę w łóżku, co 1-2 godziny cycowanie z podgryzaniem, ale po wcześniejszym błogim spaniu mam do tego już inne nastawienie :mryellow:
amylee - 2015-09-28, 23:07

Alexa, jutro tez spróbuję!!! Kurde ale by był czad...Daj znać, jak dziś.
zlotooka - 2015-09-28, 23:09

A u nas dziś lulanie trwało godzinę :shock: Wykańcza mnie to... Tylko nie mówcie, że to normalne osiągi, bo z ciocią w dzień zasypia w 5 minut ]:->

No i u nas tez początek nocy bez cycuniów w zasięgu, w łóżeczku w swoim pokoju, ale nieprzerwany sen to i tak max 3 godziny. Potem trafia do nas do łóżka i ja już nie kontroluję, co się dzieje. Do tego stopnia, że przedwczoraj o godzinie 5 Zosia ćwiczyła latanie i nie wiem, jakim cudem znalazła się na podłodze po mojej stronie łóżka :roll: (była pośrodku, pomiędzy nami). Nie muszę chyba pisać, że dostaliśmy zawału.

Sowa - 2015-09-28, 23:47

Podczytuję was i liczę, że się dowiem jak to zrobić, żeby dziecko zasypiało samo, znaczy nie przy cycu :/ Bo u nas nadal tylko tak... Plus drzemek dziennych albo nie ma, albo są o 17 i potem późne zasypianie. A wieczorem usypiam jak wygląda na zmęczoną, ale jak nie zaśnie, to jej nie bujam, ani nie cuduję, tylko bawi się znowu normalnie, łazi po mieszkaniu, tata jej czyta. Jak znów się zrobi śpiąca, to kolejna próba usypiania, wtedy zwykle już skuteczna. Najlepsza metoda - zero płaczu, nic na siłę. Chociaż też prawda, że ostatecznie później niż o 22-23 nie zasypia, jakby mi szalała do nocy, to też bym pewnie cudowała :D
Lady_Bird - 2015-09-29, 08:40

Sowa napisał/a:
Podczytuję was i liczę, że się dowiem jak to zrobić, żeby dziecko zasypiało samo, znaczy nie przy cycu


Przekazać usypianie ojcu? ;-)
U nas z tym nie ma problemu, mój mąż kładzie się z Z. do wyra i ten śpi już po max. 15 minutach. Oczywiście teraz tak u nas działa, a za moment może się zmienić, wiadomo.

amylee - 2015-09-29, 10:12

Sluchajcie, a moze to ten ksiezyc... :roll: Nachwalilam sie, ze Pola sie nie wybudza, to mam. Dzisiejsza noc spedzila u mnie i u taty na rekach. Co godzine sie budzi z marudzeniem, a jak sie jej nie wezmie,nto przeradza sie to w potezny ryk i pisk. Obraca sie, podnosi....Ale WSZYSTKO Z ZAMKNIETYMI OCZAMI!!!!
A taka bylam zrezygnowana i zmeczona, jak tylko cyca chciala, wiec teraz to chyba, zeby zobaczyc, ze moze byc gorzej :-(
No i przy okazji zlapalam ja w locie (w nocy) z lozka na podloge. Przefikala sie przez zapore nawet :shock:
Pomocyyyy....
Boszzzz, chyba musi byc jakis sposob na to wszystko?

Mam wrazenie, ze to moja wina, bo latwo i wygodnie bylo dawac cyca na usypianie i w nocy, a teraz dziecko inaczej nie chce/nie potrafi spac :-(

xexaa - 2015-09-29, 10:48

zlotooka napisał/a:
xexaa napisał/a:
chciałabym pójść na koncert wkrótce i nie wiem jak to zrobić

Jaki? Jaki? bo ja też :-)

Na Natalię Przybysz, a Ty?

Mnie ostatnio też Stach spadł z wyra, co prawda nie w nocy, ale z powodu mojej głupoty. Zawał i chęć wyskoku z okna :-(

Lady_Bird, a jak to zrobiliście? Ja kiedyś próbowałam położyć się z synurkiem i go jakoś ululać, ale była taka jazda, że wreszcie wyciągnęłam cycka. Może faktycznie spróbuję z tatą, chociaż jakoś tego nie widzę.

panikanka napisał/a:
Chomika najczęściej wybudzają jego własne przewalanki, jak np. kręci się tak, że pacnie wreszcie w ścianę

U nas też przewalanki. Na brzuchu, na jednym boku, na drugim, w poprzek łóżka... aż wreszcie walnie głową w ścianę albo usiądzie z nerwów i płacze :-/ No i tylko cyc wtedy. Jak tatuś próbuje uspokoić, gdy np. wyjdę do toalety, to cały blok słyszy, że nasz synek nie tego oczekiwał.

amylee napisał/a:
Dzisiejsza noc spedzila u mnie i u taty na rekach. Co godzine sie budzi z marudzeniem, a jak sie jej nie wezmie,nto przeradza sie to w potezny ryk i pisk.

Już faktycznie nie wiadomo co gorsze.
Ale mnie męczy już ten cyc pincet razy w ciągu nocy. I to tak zasysa, że czasem mi się gwiazdy pokazują :evil:

Lady_Bird - 2015-09-29, 11:42

xexaa napisał/a:


Lady_Bird, a jak to zrobiliście? Ja kiedyś próbowałam położyć się z synurkiem i go jakoś ululać, ale była taka jazda, że wreszcie wyciągnęłam cycka. Może faktycznie spróbuję z tatą, chociaż jakoś tego nie widzę.



Po prostu mąż go bierze do łóżka i się kładą. Młody się poprzewraca i śpi. Żadnego płaczu. Od jakiegoś czasu to praktykujemy i póki co działa. Ze mną cyc by musiał być. Potem akrobacje, a potem może cyc, a może by zasnął, nigdy nie wiadomo.

Sowa - 2015-09-29, 12:03

Oczywiście że próbowaliśmy usypiania z tatą, codziennie próbujemy. Mogą tak leżeć i czytać, i opowiadać bajki i szeptać sobie nawet godzinę albo dwie - i nic, potem i tak jest ryk i szukanie mamy. Oni się z tatą uwielbiają i ostatnio spędzali razem całe dnie jak ja miałam mnóstwo roboty do nadgonienia, ale usypiać na noc muszę ja, znaczy cyc. Aha, w nosidle u taty młoda śpi jak gdzieś idą, ale próby odłożenia kończą się wybudzaniem i i tak potrzebny jest cyc. Problem w tym, że ona nie uleży na dłużej niż 10 sekund, potem wstaje, łazi, mówię: połóż się, to leży 10 sekund i znowu łazi. Na serio nie widzę rozwiązania i mam wrażenie, że to się nigdy nie zmieni :/
Veronique - 2015-09-29, 12:13

A myśmy juz chyba wszystko przerabiali: zasypianie w lozeczku trzymając mnie lub tatę za rękę, zasypianie na łóżku z tata, zasypianie na łóżku ze mna bez piersi albo z piersia, zasypianie przy babci w lozeczku...teraz jest tylko i wyłącznie przytulenie do mnie i pierś. Na szczescie bujania nigdy nie mieliśmy potrzeby uskuteczniac. Ale ja sie nie przywiązuje do tego bo to sie odmieni. A co do nocnych pobudek, chyba mam światełko w tunelu, dzis w nocy było kilka pobudek, krzyk z zamkniętymi oczami trwał za każdym razem krócej niz minutę i wystarczyło porzadnie przytulić gładzic i szeptać "śpij kochanie". Jestem w szoku i nie wierze ze obeszło sie bez cyca, dziecko z głodu nie umarło, nie musieliśmy wstawać, budziła sie owszem ale szła spac w minutę bez piersi. To daje nadzieje, na kolejne noce ze moze uda sie bez histerii odstawić nocne ssanie, chce zostawić porządne wieczorne i poranne...
Ale dzis moze byc inaczej i moze tak łatwo ssania nie odpuści...

Veronique - 2015-09-29, 12:20

I jeszcze dodam ze dzialalam na żywioł, czując w nocy ze ja juz nie chce dac jej piersi, bo mnie to irytuje a czasem boli. Nie planowałam tego wczesniej. Mysle ze zwierzęta działają podobnie w pewnym momencie odganiają młode, widziałam zreszta kiedys w w Zoo jak mama Lama odganiala kopytem całkiem duża juz młoda Lame, ktora ochoczo odbierała sie do jej cyca ;-)
Veronique - 2015-09-29, 12:36

Sowa,

Jesli moge, czemu tak zależy Ci na nie zasypianiu przy cycu? To szybka i wygodna metoda.
Wygodnie byłoby zeby sie dziecko nauczyło zasypiac z tata jak Ciebie nie ma, jesli to jest głównym powodem dla którego chcesz ja odzwyczaic. Słyszałam historie ze dzieci sie dostosowują do sytuacji np 1,5 roczny synek znajomej odstawia cyrki w domu z jedzeniem, drzemką- poszedł do żłobka, nie płacze, je z innymi dziećmi i idzie spac normalnie. Ja sama sie obawiam jak to bedzie bo moj weekend w grudniu w Paryżu sie zbliża wielkimi krokami a ja sie martwię jak ona dwie noce wytrzyma beze mnie, jak zaśnie i jak bedzie spała. Tylko i wyłącznie dlatego próbuje ogarnąć nocne ssanie...
Na dzienna drzemkę tez cyc wyłącznie bo to wtedy zajmuje 5 minut. Chyba ze jest na spacerze z kimś innymi to spi bez piersi w wózku i wtedy nie ssie 12 godzin...

Sowa - 2015-09-29, 13:09

Veronique, metoda skuteczna, wygodna i przyjemna, masz rację, dlatego też nie walczyłam z tym i tak jest od dawna. Ale właśnie chodzi o to, że się zaczynam czuć uwiązana i zmęczona tą sytuacją, jestem jedyną osobą, która może młodą położyć spać. Może przesadzam i wymyślam. Ale nawet nie o to chodzi, że ja chcę gdzieś wychodzić wieczorem, spoko, siedzę w domu drugi rok, moje życie towarzyskie dawno wymarło i tak. Ale też zaczynam pracę przy fajnym projekcie i mi się szykują wyjazdy badawcze na weekendy od czasu do czasu - na razie się wymigałam, ale za jakieś pół roku już bym chciała spróbować. I teraz nie wiem, jak to łagodnie przeprowadzić - chciałabym właśnie zacząć od nauki zasypiania beze mnie i odstawienia nocnego karmienia. Jeszcze nie teraz, ale taki jest cel. No i patrząc jak to wygląda teraz, to w ogóle tego nie widzę i nie wyobrażam sobie swojego dziecka zasypiającego samodzielnie w łóżku. I też tak sobie myślę, czy ma sens w ogóle jakieś "przyzwyczajanie" i "uczenie" - jakoś nie lubię robić niczego na siłę i zwykle się dostosowuję do dziecka, ale tutaj może trzeba coś zmienić?
Sorry za te wywody, ale mam nadzieję że choć trochę rozumiecie... Będę dalej czytać, co piszecie.

kml - 2015-09-29, 13:47

Sowa napisał/a:
No i patrząc jak to wygląda teraz, to w ogóle tego nie widzę i nie wyobrażam sobie swojego dziecka zasypiającego samodzielnie w łóżku.

Zrelaksuj się kobieto ;) Moja Iga wprawdzie nie usypiała przy cycu, ale prawie rok w wózku, co mnie doprowadzało do szału :-P I nagle zaczęła usypiać w łóżeczku, przestała się budzić każdej nocy i wstawać o 6 na jedzenie. Nie dość, że zaczęła wstawać ok. 7.30, to jeszcze do śniadania siada koło 8 jak ją zagonię ;) Ostatnio nawet udało się na śpiocha ją rozebrać, przykleić woreczek na mocz i ubrać. A jeszcze niedawno bałam się w nocy iść siku, żeby jej nie obudzić ]:-> Mam wrażenie, że dzieci w drugim roku życia tak szybko się zmieniają, dorastają, że nie przejmuj się na zapas. I tak nie przewidzisz.
Natomiast zdecydowanie się zgadzam, że wprowadzanie zmian jest konieczne, ale nic na siłę. Nawet nie tyle wprowadzanie zmian, co mądre podejście do tematu. Tak jak ze smokiem: jak nie będziemy go pchali dziecku za każdym razem gdy zakwili, to nie będzie do 4 r.z. chodzić z nim wszędzie ;) Może Ala niebawem nie będzie wołać piersi tak często (albo zacznie szalenie często?), a wtedy Twoja rola to dobrze zinterpretować i pokierować. Trzeba po prostu pozwolić dzieciom dorosnąć. Wytyczne WHO czy nasz chciejstwo nie powinno być wyznacznikiem ;)

Alexa - 2015-09-29, 18:10

Widzę że temat spania, czy raczej niespania, jest na czasie. Może to faktycznie ta pełnia.
U mnie druga nic z rzędu w ramach eksperymentu młody bez cycków w zasięgu. Pierwszy sen od 21.30 do 0.30 czyli krócej, niż poprzednio, ale przyzwoicie :lol: mam nadzieję że to nie tendencja spadkowa - 4 godziny, 3...

Veronique - 2015-09-29, 20:40

Sowa,
Ja Ciebie doskonale rozumiem, mam podobne myśli, ale dopiero niedawno zaczęły sie pojawiać na poważnie, jak zobaczyłam ze Danika jest coraz bardziej niezależna, radzi sobie swietnie beze mnie w ciagu dnia (choc najdłużej sie rozdzielilyśmy na pol dnia ale nie płakała za mna ani minuty), odstawiła sie w dzien...po prostu widze, ze dziewczyna rosnie i właściwie te nocne historie z odstawianiem postanowiłam traktować na luzie, jesli faktycznie przytulanie pomoże i szybko sie bedzie uspokajać i spac jak wczoraj to pociągnę, a jesli nie to znaczy, ze nie jest jeszcze gotowa i dam jej czas. I najwyżej ucieknę znajomym z Paryza za mężem i Danika (którzy bedą w Niemczech u rodziny męża). Jak ogarnę to i bedzie przesypiać noce w naszym łożku, to moze zacznę ja przekładać do jej łóżka obok naszego, jak sie uda to moze jakos pójdzie usypianie w jej łożku a potem usypianie przez tatę...myśle, ze stopniowo, powolutku, bez stresu uda sie wprowadzić zmiany, Danika to mądra dziewczynka...

zlotooka - 2015-09-29, 22:30

Sowa napisał/a:
Podczytuję was i liczę, że się dowiem jak to zrobić, żeby dziecko zasypiało samo, znaczy nie przy cycu

Ech, ja bym chciała żeby Zosia usypiała chętnie JAKKOLWIEK, niech będzie i przy cycu nawet :evil:
Choć dziś "sukces" - mniej niż godzina, no, może nawet z pół.
Sowa napisał/a:
wieczorem usypiam jak wygląda na zmęczoną, ale jak nie zaśnie, to jej nie bujam, ani nie cuduję, tylko bawi się znowu normalnie

U nas się to kończy tarciem oczek, kładzeniem na podłodze i powtarzaniem "bi!" (śpi). Ja wiem, że ona jest diabelnie śpiąca, ale nie może zasnąć. Stąd te jej przewalanki, gadanie, cudowanie.

Sowa, nie martw się na zapas. Jeśli chcesz faktycznie jakoś przygotowywać Alę - daj jej szansę usnąć z kim innym. Ale w tym celu musisz zniknąć z zasięgu 8-) np wyjść z domu. Ja też nie wierzyłam, że Zosię się da odłożyć "bez cyca", a tymczasem radzą sobie bez żadnego problemu obie babcie i ciocia (i nawet tata ze dwa razy :mryellow: ) Tak samo z tym jedzeniem - Zosia przy mnie cyc, cyc i cyc, a jak mnie nie ma, to wcina wszystko jak leci. Dzieci są mądre.

xexaa napisał/a:
Na Natalię Przybysz, a Ty?

Ja też :mryellow: Idziemy razem???

Veronique - 2015-09-30, 06:27

A ja napisze bo az nie wierze, moja córka bez piersi od 20:00 do 5:30, obudziła sie tylko trzy razy: 2 razy ja przytuliłam nie otwierając oczu, a trzeci raz po kilkunastu moze sekundach zasnęła sama...to o niebo lepiej niz przy ssaniu piersi, o 5:30 (az spojrzałam na zegarek) possala z piec minut i zasnęła i spi :-) (pewnie do 7-8 jak zazwyczaj)
Moje wnioski: sen spokojniejszy, nie zasiurana do nieprzytomności pieluszka, brak męczących gazów, spokojniejszy sen (bez łażenia po całym łożku)...
Odbywa sie to wszystko przy mojej obecności (moich piersi i przesiąkniętej mlekiem koszulce od piżamy), nie ma wrzasków, nieutulonych płaczow, rodzina w postaci męża nie cierpi - jak wspominała majaja, ze tak niestety powinno sie to odbyć...
W sumie z tego co słyszałam/czytałam wiele mam decyduje sie odstawić od piersi w nocy jak cos nie gra, np choroba lub zeby, dziecko wisi na piersi a ona sama jest wykończona, wtedy raczej ja osobiście bym odradzała odstawianie nocne...ja poczekałam cierpliwie az Danika przestała wisieć, wrócila standardowa noc: czyli budzenie co 3-4 godziny (czyli 3-4 pobudki na pierś w ciagu 12 godzin snu nocnego) czyli ze niby wszystko ok i dopiero instynktownie zadziałałam.
Oczywiście nie mam żadnej gwarancji, to moze byc chwilowe i złudne szczęście, jak pewnie któraś z Was napisze ;-) i nie ma sie co cieszyć na zapas, ale póki co 16 zębów mamy, zostały tylko piątki do wyrżnięcia ;-) ...zobaczymy....

Lady_Bird - 2015-09-30, 13:59

Sowa, no tak, Ty masz już większe dziecię, więc może być trudniej.
Przypomniałaś mi, że ten etap jeszcze przed nami. Doskonale go pamiętam z córką...

U nas dziś była tragiczna noc. Wydaje mi się, że młody cycał całą noc. Wyłazi mu ząb i ma lekką gorączkę, więc może to była przyczyna.

zlotooka - 2015-09-30, 14:19

Veronique, a jak Ty to ogarniasz w sensie praktycznym? Chodzi mi o to, że jak Zo się w nocy przysysa, to ja nawet nie wiem o tym. Około 23-24 płacze (idzie spać w swoim pokoju), wtedy tata ją przynosi do nas, nie ma innej opcji uspokojenia niż pierś, i potem śpimy razem, a ja nie wiem, co się w ogóle dzieje, ile razy cycka itd. Koszula nocna rorzpięta i self service.
Veronique - 2015-09-30, 17:32

zlotooka,

Jak to wyglada old strony praktycznej? Mała królewna zasypia po środku naszego loża (na piersi) ja wychodzę zostawiajac ja tam (z jednej strony łóżka jest ściana, z drugiej blokuje łóżeczko a w stopy sie jeszcze do tej pory nie przemieściła). Przychodzę do sypialni ok 22-23 i klade sie obok. U nas przyssanie do piersi nie wyglada tak bezszelestnie i samoobsługowo jak u Was, tzn jaśnie panienka zawsze oznajmiała ze cos jest nie tak, siadając po turecku i wołając rożne słowa, najcześciej: "Dani", "Nani" "mama", "tata", "daj", "nie nie nie" (albo płacząc) z zamkniętymi oczami. Położenie jej i przystawienie do piersi powodowało, ze płacz sie ucinał w sekundę i Danika spała po kilku minutach ssania i odsysala sie, odwracała na brzuch i tak do następnej pobudki - wersja optymistyczna, albo spała ssąc i wisząc na piersi - wersja mniej optymistyczna. Ilości pobudek nie ogarniam od wielu miesiecy ale podejrzewam ze pobudki wahały sie miedzy 2-6 razy. Chyba. Ja otwierałam zazwyczaj jedno oko. Rano czułam sie albo wyspana albo nie. To miało pewnie związek z iloscia pobudek. Okazało sie dwie noce temu ze samo położenie jej, przytulenie, masowanie plecków, szeptanie "śpij", pocalowanie - rownież powoduje ze przestaje wołać czy płakać, i to bardzo szybko. Pomysł przytulenia zamiast piersi pojawił sie dwie noce temu, nie planowałam tego, nie konsultowałam z mężem jak zazwyczaj "co robimy, bo ja juz tak nie moge" (a i tak zawsze kończyło sie na cycku bez podejmowania jakichkolwiek innych działań). Pierwszej nocy chyba obudziła sie z 5 razy tak, drugiej 3 (3 raz zasnęła sama zanim zdążyłam cokolwiek zrobic - zawsze jej daje kilka sekund zeby sie okazało samo co bedzie dalej). W ogóle mam wrazenie ze duzo lepiej spała, w sensie spokojniej, nie sikała tyle, nie musiałam zmieniać pieluchy, nie miała gazów...mam wrazenie, ze w dobrym momencie sie odstawiamy w nocy. Choc z kolei mna targają różnorakie nostalgiczne uczucia, brak dramy wcale nie sprawia, ze nie waham sie czy dobrze robie. Generalnie nie chce jej odstawiać całkowicie (poranne i wieczorne karmienia moze uskuteczniać nawet do 18-stki ;-) ).
No, także jest światełko w tunelu, ale i tak zastanawiam sie przed dzisiejsza nocą, niedowierzając, mając nadzieje, ze wystarczy przytulenie, ze bedzie mniej pobudek. Albo wcale (az strach to wypowiadać).

I jeszcze dodam, ze do teraz tez nie było możliwe by cokolwiek oprócz cyca mogłoby ja uspokoić, bo czasem próbowałam ja uspokoić tuląc ale nie działało. Także, jesli Twoja córka podkrada sie do Ciebie bezszelestnie, ssie sobie, Ty spisz i jest gites to czy jest az taka wielka potrzeba nocnego odstawiania? Moze pewnego dnia po prostu przestanie ssać i juz...?

amylee - 2015-09-30, 17:55

Probowalismu wczoraj uskutecznic spanie z tata. Pola jakby miala zegatek i budzila sie na jedzenie o tych porac, co zwykle. Ja bylam w drugim pokoju.
Ale...dzisiejsza noc byla zupelnie inna od wczorajszej i chyba to jednak przez glod...
Przed dzisiejszym spaniem Pola zjadla sporo i kaszke na noc. Przez wczorajszym kaszki juz nie zdazylismy jej dac.....I to wczorajsze spanie bylo masakryczne, bujanie, spanie na rekach, krzyk, placz...A dzis tylko raz bujalam, pierwszy sen na rekach, ale na lezaco, a potem jak sie wybudzala z lekkim.placzem, to jakos dalo sie ja uspokoic. Takze.zglupialam....Mam wrazenie, ze wczoraj byla glodna. No i na razie nic nie zmieniam, tzn spie z nia dalej i karmie ile chce, bo niestety, nie przyboera na wadze.

Jakie by nie byly wyniki niektorych badan, wypada mi rownie, ze gorsze noce ida w parze z wyzynaniem sie zabkow. Poki co. Ewentualnie ze skokiem.rozwojowym, poniewaz po takich nocach Pola.jakby ogarnia wiecej...

Dobra, juz niebawem...jeszcze ze trzy lata i bedzie git ]:->

Veronique - 2015-09-30, 18:07

amylee napisał/a:
Probowalismu wczoraj uskutecznic spanie z tata.


No prosze prosze :-) , jak pisałam w zeszłym roku, ze tata przejmuje stery nad śpiąca Danika to pisałas, ze powinnam sie zastanowić, bo pewnie tęsknie za dawnym życiem...ze dziecko potrzebuje matki a nie ojca w takich chwilach itd...
Czyżby odezwała sie tęsknota za dawnym zyciem ?
To taki żarcik oczywiście (pozwalam sobie, bo byłaś w ciazy i nie do konca rozumiałas o co w tym wszystkim chodzi), jak czytam Twoje posty w innych wątkach widze, ze jestes w takiej fazie jak ja gdy Dani miała chyba z 8 miesiecy. To przejdzie na sto procent i szybciej niz Ci sie wydaje. Danice przeszło gdy miała około 10-11 miesiecy, mimo ze dalej sie budzę (choc moze juz wkrótce sie to skończy) to nie jest tak zle jak było. A było na prawdę zle. Sposób na tatę nie zadziałał, a ze ja nie jestem zwolenniczka drastycznych rozwiązań z dzieckiem - poddałam sie temu czego potrzebowała w tym czasie córka...

amylee - 2015-09-30, 18:13

Veronique, boszzzzzz :roll:
Ok, niech bedzie, ze to zart.....ale poczucie humoru mam nieco inne ;-)
Ja baaaaardzo tesknie za dawnym zyciem, uscislajac za ta jego czesxia, kiedy moglam.sie cieszyc nieprzerywanym snem :-)

Sowa - 2015-09-30, 19:20

Dziewczyny, dzięki za mądre wypowiedzi. Zobaczę, jak sprawa będzie wyglądała za parę miesięcy. Niby faktycznie wszystko się zmienia u takiego malucha, ale u nas się właśnie nie zmienia od dawna (póki co) i stąd ta panika, że będę uziemiona na wieki wieków. A może to ja nie pozwalam na zmiany, za bardzo przyzwyczajona do tego, co było do tej pory? Mam też wrażenie, że do tej pory niczego młodej nie nauczyłam ani nie wymogłam na niej w żaden sposób - to ona tu rządzi. I nie wiem, jak się zabrać do tych łagodnych zmian. Chyba jeszcze sobie muszę to wszystko przemyśleć.

Z tym nieogranianiem nocnych karmień to też tak mam, nie wiem, kiedy i czy w ogóle się panna częstuje. Może już od dawna przesypia noce? :D Tym bardziej że rano ma suchą pieluchę i sika dopiero na nocnik.

zlotooka, wiem, że u was chodzi o zasypianie jakiekolwiek. Może nie powinnam się tu wtryniać ze swoimi dylematami, bo zasypianie jako takie nie jest zwykle problematyczne. Zosia to chyba ogólnie hnb od początku i wymagający egzemplarz na każdym polu, co? Zobaczysz, że Ci się następne trafi anielskie i wypoczniesz :D Tego życzę.

Veronique - 2015-09-30, 20:18

Sowa,

Jeszcze dodam, ze mieliśmy taki moment, ze Danika ssala piers na dobranoc, kończyła, odwracała sie i zasypiala przytulona do mnie ze smoczkiem, wtedy nawet wyszłam kilka razy na zajęcia sportowe i maz ja nakarmił, wykapal, usypiał, ze jak wracałam o 20 stej spali oboje :)
Ale jakos potem nie chodziłam na zajecia, ja tylko usypialam i sie porobiło znowu. Moze trop ze smoczkiem do usypiania bylby dla Was?
U nas to trwało krotko, Danika nigdy nie była fanką - owszem czasem zasnela z nim ale to były raczej epizody...

zlotooka - 2015-09-30, 22:22

Veronique napisał/a:
jesli Twoja córka podkrada sie do Ciebie bezszelestnie, ssie sobie, Ty spisz i jest gites to czy jest az taka wielka potrzeba nocnego odstawiania?

Ja nie mam takiej potrzeby. Wcale. Jestem wyspana, poza nocami z katarem i ząbkami (kml, sorry, nie przekonują mnie te badania naukowe :-P ) Zastanawiałam się tylko, jak to u Was wygląda, ale widzę, że inny etap. Może i na nas to przyjdzie :roll: A z Twojego opisu wynika, że Danika po prostu ma jakieś złe sny czy inne strachy nocne, i potrzebuje uspokojenia i tyle. Widocznie już dojrzała do uspokojenia poprzez przytulenie.

amylee, Pola na pewno wie, czego potrzebuje... Skoro mało przybiera, a dużo je, to pewnie potrzebuje jeść jeszcze więcej. A przecież mleczko mamy najlepsze.

Sowa napisał/a:
Zosia to chyba ogólnie hnb od początku i wymagający egzemplarz na każdym polu, co?

Ech, co też Ty piszesz, Zosia jest cudem nad cuda :-D
A tak na serio, czy jest wymagająca? Nie wiem, nie mam porównania... Na pewno jest wrażliwa i potrzebuje dużo kontaktu... Myślę, że stąd jej walka ze snem obecnie - tak ciężko się rozstać z mamą i tatą wieczorem... Chociaż szalenie męczące to, dzisiaj razem padłyśmy :-?

kml - 2015-10-01, 00:57

Sowa napisał/a:
Mam też wrażenie, że do tej pory niczego młodej nie nauczyłam ani nie wymogłam na niej w żaden sposób - to ona tu rządzi.

A powinna juz umieć prowadzić samochód, powinna ;)
zlotooka napisał/a:
Myślę, że stąd jej walka ze snem obecnie - tak ciężko się rozstać z mamą i tatą wieczorem...

Moim zdaniem jest to po prostu problem z usypianiem. Dziecko chce, a nie potrafi. Ja tak mam do tej pory :-P Jak widać.

Iga budzi się w nocy, matka wstaje z łóżka, idzie w kierunku jej pokoju, Iga śpiewa "aaaaaaa" i cisza :mrgreen: Coraz bardziej ten zbuntowany dwulat mi się podoba :mrgreen:

amylee - 2015-10-01, 09:05

zlotooka, pewnie jesy, jak mowisz. A wiec rzeka mleka.plynie i w nocy :-) i jakos lepiej jest...dzis nawet moge sie uznac za wyspana.
Acha, Pola zjadla tone kaszki jaglano-ryzowej na kolacje, co zaowocowalo jednym tylko wybudzeniem....(reszta cycow na spiocha).Jej, a jak ona rzeczywiscie wczesniej byla glodna... :roll:

Veronique - 2015-10-01, 10:22

zlotooka

Koszmary nocne 2-6 razy na noc od wielu miesięcy? Watpię. Danika nie ogląda bajek (nie mamy telewizji w domu, ekran telewizora służy nam do oglądania filmów z laptopa wieczorami), jest codziennie 4-5 h na świeżym powietrzu, mieszkamy pod Budapesztem gdzie jest zielono, mnóstwo placów zabaw, parków i małych dzieci, chodzi na basen, do teatrów, ma sielskie anielskie zycie z mama u boku, ktora nie musi iść do pracy, ma duzo kontaktu z innymi dziećmi i jest bardzo na nie otwarta, dzieli sie, nie jest agresywna ale jak ktoś chce jej cos zabrać potrafi sie obronić...itd...nie wiem skąd te koszmary by sie brały, tzn na pewno raz na jakis czas cos jej sie przyśni złego, jak kazdemu z nas, ale nie tyle razy w nocy od wielu miesięcy...ja osobiście juz nie mam żadnej teorii dlaczego nie przesypia ciągiem chociaż tych 8-9 godzin. I dlaczego budzi sie i cos krzyczy albo płacze...

A dzis noc średnia, tzn nie było potrzeby ssania od 20:00 do 4:30, tulenie pomagało szybko, przy którejś pobudce około polnocy usiadła, otworzyła oczy i zoabczyla, ze nie ma taty (ktory siedział w innym pokoju i pracował) wiec zaczęła wołać "tata! tata!" I dopiero uspokoiła sie i zasnela gdy maz sie z nami położył i ja przytulil. Pierwszy raz od wielu wielu miesięcy nie dosc ze uspokoił ja szybko ojciec to jeszcze zażyczyła sobie tego osobiście...ja juz nic nie rozumiem...
A w dzien kochana, wesoła, radosna, rozbiegana i z wieloma pomyslami zabaw... - jak zwykle.

xexaa - 2015-10-03, 11:09

Cytat:
Po prostu mąż go bierze do łóżka i się kładą. Młody się poprzewraca i śpi. Żadnego płaczu. Od jakiegoś czasu to praktykujemy i póki co działa. Ze mną cyc by musiał być. Potem akrobacje, a potem może cyc, a może by zasnął, nigdy nie wiadomo.

Musimy spróbować. Zwłaszcza, że wczoraj pierwszy raz chyba zasnął sam, w sensie bez cycka w buzi albo podczas bujania. Oczywiście najpierw memłał cycka i memłał, potem akrobacje, potem znów go położyłam, potem znów akrobacje... I wreszcie zaczął się pokładać, wstawać i tak kilka razy, aż wreszcie położył się i zasnął :shock: Nie mogłam uwierzyć :mryellow: Tylko to trwaaaaaa :roll:

Sowa - 2015-10-03, 22:08

kml napisał/a:

Sowa napisał/a:
Mam też wrażenie, że do tej pory niczego młodej nie nauczyłam ani nie wymogłam na niej w żaden sposób - to ona tu rządzi.

A powinna juz umieć prowadzić samochód, powinna
Albo chociaż ogarniać sorter...

A wczoraj i dziś, uwaga, zasnęła u taty w nosidle na późnowieczornym spacerze i dała się odłożyć :shock: W dodatku wczoraj pospała po tym odłożeniu solidne 5 godzin. Dziś zobaczymy. No to co, od teraz tatko usypia :lol: :-D Jak się tendencja utrzyma, to wybywam na wieczór.

kml - 2015-10-04, 21:10

Veronique napisał/a:

Koszmary nocne 2-6 razy na noc od wielu miesięcy? Watpię. Danika nie ogląda bajek (nie mamy telewizji w domu, ekran telewizora służy nam do oglądania filmów z laptopa wieczorami), jest codziennie 4-5 h na świeżym powietrzu, mieszkamy pod Budapesztem gdzie jest zielono, mnóstwo placów zabaw, parków i małych dzieci, chodzi na basen, do teatrów, ma sielskie anielskie zycie z mama u boku, ktora nie musi iść do pracy, ma duzo kontaktu z innymi dziećmi i jest bardzo na nie otwarta, dzieli sie, nie jest agresywna ale jak ktoś chce jej cos zabrać potrafi sie obronić...itd...nie wiem skąd te koszmary by sie brały, tzn na pewno raz na jakis czas cos jej sie przyśni złego, jak kazdemu z nas, ale nie tyle razy w nocy od wielu miesięcy...ja osobiście juz nie mam żadnej teorii dlaczego nie przesypia ciągiem chociaż tych 8-9 godzin. I dlaczego budzi sie i cos krzyczy albo płacze...

Idąc tym tropem, to Iga powinna się budzić ze sto razy w nocy :P Może jest odwrotnie, może Danika ujście emocjom daje nocami? ;)

Sowa napisał/a:
Albo chociaż ogarniać sorter...

Oj nie czytałaś jak moje "nauki" zabawy sorterem się skończyły? ;) Ale już od niecałego miesiąca ogarnia, jak ma ochotę :-P

zlotooka - 2015-10-04, 21:22

Słuchajcie. Stał się cud. Zmieniliśmy muzykę do usypiania ("Klasyka dla smyka" zamiast "Kołysanek utulanek") i Zosia usypia w przeciągu pół godziny raptem, bez płaczu i uciekania. I tak ciężko czasem jej "odpaść", ale jest o dwa nieba lepiej.
Do tego jeszcze moje obowiązkowe mruczando fałszujące do tych melodii i jest git :-> Kto by się spodziewał, że to takie proste!

Sowa - 2015-10-04, 22:28

kml, no do tych nauk właśnie piję :P

zlotooka, wow :) Hmm, muzyki do usypiania nie próbowałam nigdy...

A u nasza znów zasnęła na spacerze z tatą ;)

Veronique - 2015-10-05, 12:46

U nas śpiewanie kołysanek przeze mnie odbywało sie od zawsze, Danika zasypia w ten sposób do 10 minut. Ostatnio tylko na piersi ale to nie problem poki co.
A u nas juz prawie tydzien bez ssania nocnego (od 8 pm do 5 am), ilośc pobudek porównywalna do ilości pobudek gdy ssala (od 2 do 6). Dzisiejszej nocy obudziła sie raz. Także moze lepiej jest? Wciąż wszystko odbywa sie be dramatu i histerii. Przytulenie, szeptanie śpij - sprawia ze po kilku sekundach Dani zasypia.
Wieczorem zasypia u nas w łóżku i tam pozostaje do rana. Gdy pytam ja wieczorem czy chce spac w swoim lozeczku mowi "nie nie nie" i ma panikę w oczach. Gdy zaproponowałam jej wspólne spanie z jej ulubionym pieskiem i misiem, ta sama reakcja plus misio i piesek wylądowały w naszym łóżku i nie dało sie ich odłożyć do łóżeczka juz. Także mamy dwóch dodatkowych lokatorów...

Veronique - 2015-10-05, 15:21

kml

Chodziło mi o to ze robie wszystko by miała normalny i higieniczny tryb zycia, dla zdrowia psychicznego i fizycznego, w miarę uregulowany, ale tez nie zbyt intensywny...
Ja juz nie wierze w żadna teorie, uważam, ze ten typ tak ma oraz ze ten typ sie do tego przyzwyczaił...(nawet jesli juz troche z tego wyrósł)...

zlotooka - 2015-10-05, 19:34

Sowa, a w ogóle to całe lato ćwiczyliśmy opcję nosidełko + wieczorny spacer do usypiania. Działało cudownie. Tylko teraz trochę za zimno i za ciemno :-(
bleach - 2015-10-10, 23:49

moja mala zaczela walke ze snem jakis czas temu i tez wieczorem na cycu powisi (dzisiaj oproznila jednego do sucha i wziela sie za drugiego) pozniej sobie polezy na lozku naszym i popatrzy (bo tam ja karmie wieczorem, z nadzieja, ze zasnie przy karmieniu), pozniej zas niby cyca probuje, ale juz sie aczyna denerwowanie, oczy trze, krzyczy, rasiami wymachuje, a wszystko po to, zeby ja na rece wziac i kolysanki pospiewac. dzisiaj jakos szybko o dziwo to poszlo, i jak zostala odlozona do lozeczka sie nie obudzila, ale nie zawsze idzie tak szybko...
cos mi sie wydaje, ze tak jak jej kuzynka, bedzie sobie otrzy podtrzymywac, zeby sie nie zamykaly :lol:

amylee - 2015-10-11, 08:39

bleach, a, bo rasie, to w ogole przeszkadzaja dziecku sie uspokoic i zapasc w sen. Moze sprobuj spiworek? My na poczatku troche probowalysmy woombie. Srednio sie u nas sprawdzilo, ale chyba wiekszosc mam, ktora korzystala jest zadowolona? Co nieeee pedrako-zuczkomamy? ;-)

Iiiiiiii, co do spania, a raczej jego braku, to mamy winowajce! Pola tak zle znosola actiferol!! Najprawdopodobniej po prostu bolal ja brzuszek, stad to wybudzanie. A mi tyyyyyle czasu zajelo dojscie do tego:-/ odkad odstawilam, noce wygladaja, jak koedys, tj. 12h snu, w tym 6-8karmien na spiocha.
Jestem zla.na siebie, ze tak wolno mysle i przeze mnoe tyle sie moja kochana bidulka nacierpiala:-(

W kazdym razie teraz moge powiedzoec, ze jestem wyspana...I juz nie bede narzekac na ilosc nocnych karmien na spiocha.

bleach - 2015-10-13, 04:31

Mamy dwa spiworku, tylko, ze w obu raczki sa uwolnione, chociaz w tym jednym moglabym Je w sumie sprobowac zapiac w srodku. Jednakze tak zobaczylam co to to woombie, bo nigdy sie z ta nszea wczesniej nie spotkalam, I sobie zanowilam, znaczy dzidzi zamowilam. Zobaczymy czy bedzie zadowolona z tego, ze rasiami ruszac sie nie da :-P
Zamowilam tez chuste elastyczna wiec mam nadzieje, ze to pomoze nam ze spaniem w dzien :mrgreen: ktore jest tragiczne. Dzisiaj bylo rsz 2 minuty, pozniej az 10minut a w koncu kolo 20 jakims cudem sie jej na pol godzinki zasnelo.

bleach - 2015-10-22, 10:19

Jak widac w watku o chustonoszeniu chusta nam poki co nie pomaga w spaniu dziennym :-P ale Violet sama zaczela spac czesciej w dzien, widocznie przeszedl na to czas, nadal jest to jakies 20-30 minut, ale lepsze te 3 drzemki w ciagu dnia niz jedna, albo kilka po 10 minut. Woombie mamy, myslalam, ze bedzie z nim walczyc o wolnosc raczej, ale nawet jej sie podoba, I tak slodko wyglada jak robaczek :-) nie pomaga w usypianie, àle fajne jest ;-)
majczi - 2015-10-22, 11:15

ostatnio boki zrywałam jak oglądałam na google grafika co to jest to woombie :mryellow: . jeszcze nie zamówiłam, ale chyba to zrobię, bo myślę że i u nas by się sprawdziło. kiedy przeczytałam tutaj, że dzieciom mogą przeszkadzać w zasypianiu wojujące rączki to zaczęłam przytrzymywać je małemu, kiedy nie mógł zasnąć np. po nocnym karmieniu. czasami zasypia wtedy momentalnie, niesamowite :)
amylee - 2015-10-22, 14:24

majczi, taki maluch czasem nie wie, ze to jego rece ;-) lataja wokol jakies palaki i nie pozwalaja sie wyciszyc.
bleach, generalnie Pola sama w dzien rowniez nie spi dluzej, niz 30min, dlatego ja spie (czytam lub robie co innego) obok niej, zeby zdazyc z cycem po tych 30min (wtedy szuka) i jak pociumka to spi dalej jeszcze do 1-1,5h

zlotooka - 2015-10-22, 20:01

U nas też woombie było nieocenione, rączki bardzo przeszkadzały. A teraz przeszkadza wszystko dookoła (np to, że tata wyszedł 5 minut wcześniej z pokoju, to że lampka już nie świeci, to że pluszaki śpią - wszystko to trzeba opowiedzieć po 10 razy), no i własne nóżki (a właściwie już długie nożyska), które wierzgają jak u źrebaka :-/
bleach - 2015-10-23, 15:50

taki robaczek u nas w woombie ;-)
amylee - 2015-10-23, 16:46

bleach, do schrupania :-)
Alexa - 2015-10-23, 18:30

amylee napisał/a:
generalnie Pola sama w dzien rowniez nie spi dluzej, niz 30min, dlatego ja spie (czytam lub robie co innego) obok niej, zeby zdazyc z cycem po tych 30min (wtedy szuka) i jak pociumka to spi dalej jeszcze do 1-1,5h


Mam ten sam system. Po 30 minutach hop na drugą mańkę i śpi dalej, a ja czytam dalej :mryellow:

A Woombie używamy do tej pory. Kiedy wyrósł z małego, to kupiliśmy w rozmiarze większym i teraz stosujemy tylko na pierwsze nocne spanie do pierwszego karmienia. Dzięki temu śpi spokojnie 3-4 godziny (ale też beze mnie obok, żeby go mleko nie kusiło). Potem bez Woombie budzi się koło mnie już co 1-1,5 h.
Moja znajoma fizjo bardzo chwali ten wynalazek, twierdząc że taki maluch ma wtedy lepsze czucie własnego ciała. pomqłu będziemy się już z woombiakiem żegnać, bo robi się ciasno, a i Mikołaj już pewnie tak tego nie potrzebuje.
Ale warto. Ja nie żałuję wydatku (jak np na leżaczek bujaczek, co kurz zbiera).
A na podobnej zasadzie działa otulanie ciaśniej pieluszką tetrową czy bawełnianą. Choć to nie to samo, bo Pielucha sztywna, Woombie jest z miękkiego i rozciągliwego materiału.

zlotooka - 2015-10-23, 19:47

Alexa napisał/a:
A na podobnej zasadzie działa otulanie ciaśniej pieluszką tetrową czy bawełnianą

Tak, tylko z niej się łatwo wyplątać :-) u nas dopiero woombie dało radę. A musieliśmy z niego zrezygnować ok. 6-7 m-ca właśnie, jak mobilność wzrosła (przekręcanie na brzuszek i wstawanie na czworaki).

bleach - 2015-10-24, 01:45

no wlasnie moja mala teraz tez jak zasnie w dzien to po jakims czasie sie obudzi zas na cyca i pozniej troche pospi dalej.
jakis czas temu jak w woombie byla i jeszcze sobie razem w lozku spalysmy bo tatko byl odeslany na kanape ze wzgledu na chorobsko, to nad ranem juz walczyla z tym woombie bo raczki chcialy buzke dotykac :lol:

zojanka - 2015-10-28, 00:41

tu akurat wiele zależy od dziecka - my woombie nie stosowaliśmy, bo by się nie sprawdziło - młody od urodzenia nienawidził mieć skrępowanych rąk. Można było go do woli opatulać w kocyki, rożek itp. ale pod jednym warunkiem - ręce musiały być wolne, ciągle się nimi drapał ale i tak wolał to, niż krępowanie. Nawet teraz, jak już ręce nieźle ogarnia, potrafi się na twarzy zadrapać ;-) Aż się dziwię, że przy takiej ruchliwości jeszcze nie siedzi i nie raczkuje...
bleach - 2015-10-28, 00:45

ja tez mialam obawy, ze nie przejdzie, bo juz kilka dni po tym jak calkiem nowa byla, potrafila mi zepsuc rozek jaki jej zrobilam z kocyka, i ogolnie tez uwielbia miec rece na wolnoci, ale ku mojemu zaskoczeniu, ona sie nawet usmiecha kiedy ja zapinam w woombie (jesli robie to kiedy jeszcze nie zasnela). no ale juz w godzinach porannych kiedy jest bardziej obudzona niz spiaca (to ja przed;uzam to poranne spanie :lol: ) to juz widac, ze jej sie mniej podoba :-P
malina - 2015-11-16, 04:05

U nas woombie to była totalna porażka, pierwsze parę razy zasnela od razu prawie ale później juz tylko wrzeszczała i się wiła do chwili w której została uwolniona.
Za to teraz - od kilku tygodni budzi się nad ranem (wcześniej też w nocy, koło 1-2) kolo 4,dzis po 3 ]:-> . Wyspana choć zasypia o 21 i kilka razy je, nie przeszkadza jej, że nic do niej nie mowie, siedzimy po ciemku. Bawi sie, gada radośnie, wyciąga książeczki z półek, swoje dwie, trzy godziny wyrabia niezależnie od okoliczności. Ja wstaje o 7 o ile w ogóle uda mi się położyć :-/ . Jakieś rady?

Pani D. - 2015-11-16, 21:24

malina, rady to chyba nie mam ale bardzo Ci współczuję :* Mój też tak się potrafił wybudzić ale szalał góra dwie godziny. No i tak jak piszesz - wszystko go wtedy interesuje, nawet po ciemku - róg kołdry, cokolwiek. grrr brrr mam nadzieję,że u mnie ten etap minął.
Ponieważ u mnie nie skutkowało wyciszanie - męczyłam go.Podrzucałam zabawki,dawałam łazić po pokoju, gilgotałam jak miałam siłę :mryellow: A sobie parzyłam herbatę. No i wtedy koniecznie musiałam zaliczyć z nim popołudniową drzemkę bo inaczej to cieżko. Rany ale Ty masz 3 dzieci !!! Niech ta słodka Marianka się ogarnie ]:->

malina - 2015-11-16, 23:02

Pani D., dzięki.
Pani D. napisał/a:
wszystko go wtedy interesuje, nawet po ciemku - róg kołdry, cokolwiek

Heh,Mariana uwielbia strzelać gumką od naciągania podkładki na materac :roll: ,od dwóch dni budzi mnie ciamkanie - wyjmuje sobie spinki z włosów i je zjada.Ogólnie jest tak słodka,szczebiocząca i przytulaśna,że mnie rozbraja,a mój stan otępienia powoduje,że nawet się nie wnerwiam :-P .A serio to mam nadzieję,że nie rozwalę się gdzieś autem albo,że kogoś nie przejade (w ostatnim czasie zdarzyło mi się kilka niefajnych sytuacji :-/ ). Dziś po 12 gadałam z przyjaciółką która uzmysłowiła mi,że jestem już 9 godz na nogach,nie powiem - dziwne to w południe :roll: .Jeszcze 4 godz i będzie doba...
Z zasypianiem nie ma problemu,zasypia często z tatą,zajmuje jej to góra kilka minut,często po 2-3 śpi.Co dziwne nie odsypia w dzień,dziś miała dwie standardowe drzemki po ok godzine,druga u dziadków jak byłam ze starszym na dodatkowych zajęciach w przedszkolu.Spać poszła po 21.A z kanapy nauczyla się schodzić tyłem więc już nie jestem w stanie jej zatrzymać nawet jakbym chciała.Odespać nie mam kiedy,starsza codziennie na 8 do szkoły,o 7 wstaje.No nic,powtarzam sobie ,że kiedyś minie ]:-> .Pamiętam jak jedna forumowiczka pisała,że jej dzieci wstają o 4 lub 5,wydawało mi się niemożliwe,że daje rade i proszę :-P .

Pani D. - 2015-11-17, 14:07

malina, no pewnie,że dasz radę. Ale dla Twojego dobra i bezpieczeństwa proponuję żebys jednak się przespała. Przekimaj u kogoś 4-6h, juz nieważne o jakiej porze dnia.

Ja najdłużej w swoim życiu nie spałam 3 doby. Skurcze dostałamz 8 na 9 stycznia w nocy i cała noc nie spałam, potem cały dzień, w nocy poród już konkretny więc też nie było jak się zdrzemnąć ;) a kolejnej nocy adrenalina i strach o Małego. Nastepnego dnia poszłam do pielegniarki bo serce mi kołatało jak szalone a ja nie wiedziałam,co mi jest. A pielegniarka do mnie " dziecko, a kiedy Ty ostatnio spałaś?" :lol: ja nie połączyłam tego faktu :lol:
Także wiem, co to znaczy chodzić jak zombie, idź spac dziewczyno ! :*

bleach - 2015-11-22, 00:19

a takie pytanie mam, bo wczoraj zamknelam mala w woombie jak juz zasnela, i jak sie budzila w nocy, to z takim cieniutkim placzem, wyraznie niezadowolona, inaczej niz zwykle, i zastanawiam sie, czy to dlatego, ze nie pamietala, ze jest w woombie przytulona? czy moze juz po prostu w ogole jej woombie przestalo odpowiadac?
a i moze cos calkiem innego, ale jakos o tych 2 mozliwosciach pomyslalam.

Mała Mi - 2015-12-03, 21:36

Hej dziewczyny czy macie jakies sposoby na usypianie maluszka w łóżeczku? Teraz Kazio zasypia przy piersi po kąpieli i wtedy go odkładam a jak nie zasnie to muszę go lulać na rękach. Boję się że jak będzie większy to nie dam rady tak go usypiać i będzie problem. A może jest jeszcze za mały żeby inaczej usnąć?
amylee - 2015-12-04, 19:58

Mała Mi, raczej jest za maly...Moja tez jest na to jeszcze za mala najwyrazniej, bo nie usypianinaczej, jak piers/wozek/lulanie/chusta. Do wyboru. Ale sama...nigdy!
zlotooka - 2015-12-04, 20:54

Mała Mi, nie martw się na zapas :-> bo niektóre "problemy" same się rozwiązują. To normalne, że dzidziuś usypia przy piersi lub na rękach, chce być blisko Ciebie. Jeśli Tobie też to odpowiada - to po co to zmieniać?
Ja pamiętam, że miałam jakąś "misję" na oduczanie Zosi zasypiania przy piersi, nigdy mi się to nie udało, do czasu, aż sama po prostu z tego wyrosła (i wtedy dopiero zaczęły się problemy ;-) )

bleach - 2015-12-04, 23:51

My jestesmy teraz na etapie tarcia oczek, glaskania uszka, marudzenia I ogolnej walki ze snem. Masakra...
Mała Mi - 2015-12-05, 22:38

Usypianie przy piersi mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie :) gorzej jest własnie jak nie usnie przy piersi bo wtedy muszę go lulać na rękach i jesli jest senny to jeszcze jest w miarę ok, gorzej jak się rozbudzi albo płacze bo wtedy muszę go lulać bardzo długo i ręce mi wysiadają a jak będzie jeszcze cięższy to będzie gorzej. Jak był malutki to było ok a teraz czasem już mi ciężko.
zlotooka - 2015-12-06, 21:31

Mała Mi, chusta?

"Jeszcze gorzej" to jest jak 10kg siedzące na kolanach lub na rękach wywija się na wszystkie strony, wierzga nogami, przysysa i odsysa do cyca, gada, śmieje się i podskakuje... :shock: Ja w sumie nie powinnam w tym wątku doradzać, bo sama go założyłam rok temu i od roku nic się nie zmieniło, a przynajmniej nie na lepsze :-(

milka - 2016-05-22, 00:04

Wlasnie zasnelo moje starsze dziecko.. Czuje sie, delikatnie mówiąc do niczego.. Zasnęła w sukience która nosiła w dzień, udało mi sie jej wytłumaczyć z sandały trzeba sciągnąć, bo niewygodnie. Jak proponuje, zeby zrobiła siku przed spaniem, odpowiada mi, ze juz zrobiła z jej tata.. ( tata poszedł do pracy o 15.00 ) tłumacze i tłumacze, ze siku sie produkuje non stop.. I tak codziennie.. Wiem, ze jej smutno, ze dziele czas na to zeby opiekować sie druga córka.. wiem, rozumiem, ze jeszcze nie przerobiła sobie w głowie przyjścia na świat jej siostry..daje z siebie wszystko, czy to naprawdę musi być tak cieżko? Może stara sie wykorzystać ten wieczorny czas ze mną na maksa bo siostra śpi? Taki żal, jutro będzie lepiej.
Veronique - 2016-05-22, 07:11

milka

Ja mysle, ze Twoja córka po prostu przechodzi trudny okres tzw buntu dwulatka plus nie ułatwia jej tego fakt, ze pojawiła sie jej siostra na swiecie.
Kilka znanych mi mam miała wlasnie taka sytuacje. Plus dochodziła jeszcze do tego pewnego rodzaju "agresja" wobec młodszego rodzenstwa. Wiec u Cebie jeszcze nie jest tak zupełnie zle!
Poznałam ostatnio dwie mamy na placu zabaw z coreczkami dokładnie w wieku Twojej (2 lata 7 miesiecy) i jedna z nich mowila ze jej córcia nie idzie spac wczesniej niz 23, obie sie buntują, nie chca sie bawic z innymi, dzielić...mysle ze to faza ktora niestety trzeba przeczekać mimo ze Ci bardzo trudno. Siły zycze!

milka - 2016-05-25, 21:29

Dziękuje za pocieszenie.. Wczoraj było kiepsko, dzisiaj juz lepiej. Widzę, ze jak sie z nią bardzo dużo bawię w dzień, wieczorem jest lepiej. To nie żadne odkrycie, ze szczera zabawa zbliża. Czasem w natłoku codziennych obowiązków zapominam jednak o tym. Bałagan w domu jest, dziecko wybawione, powygłupialysmy sie i właśnie zasnęła. I to nawet w piżamie. Idę dalej tym tropem. Taki paradoks, czuje sie swietnie, bo sie z nią w "głupoty" bawiłam, ale jak słyszę z jej ust: baw sie ze mną jeszcze, to zbiera mi sie na ziewanie i chętnie bym sie przez okno rzuciła, albo uciekła. Ale juz po zabawie jakoś mi lżej na duchu i czuje, ze sie zbliżyliśmy. Ze mną dorośli nie bawili sie jak byłam mała, może dlatego tak mój mózg reaguje? Bo nigdy tego nie przeżyłam? Dobra, to nie na temat!
Veronique - 2016-05-25, 22:30

milka,

Chyba wiele z nas nuza rożnego rodzaju zabawy. Ja sie najlepiej czuje w terenie, mała tez. Rysowanie, lepienie plasteliny, czytanie książeczek, czy odgrywanie po raz setny tej samej scenki z misiami moze sie przejeść w pewnym momencie, szczególnie jak sie nie pracuje zawodowo. Mimo ze pomysłów na zabawy nie brakuje ani mnie ani jej...
Ale cieszę sie ze jest "dobra zmiana" u Ciebie...;-)

A wracając do spania, moja córka drugi dzien z rzędu nie życzyla sobie iść spac na drzemke. Wasze jeszcze śpią w dzien? Normalnie w południe mówi: mama mleko i idziemy spac a teraz zapytałam ja i w południe i po południu czy chciałaby iść spac i mowi ze nie. I faktycznie nie wygladała na zmeczona...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group