wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Być kobietą

Fatty - 2016-01-26, 15:51
Temat postu: Być kobietą
Co znaczy dla Was "być kobietą"? Czy czujecie się tak zawsze, czy tylko czasami?
Lub czy nastąpił jaki przełom i dopiero to poczułyście?


Ciekawi mnie to, bo kobietą czuję się bardzo rzadko... Raczej takim pokudłaconym ogrem bez płci. I to takim ogrem-dzieckiem. Pamiętam, jak jeszcze niedawno robiłam sobie fotki kontrolne zapuszczanego odrostu i się zszokowałam- bo spodziewałam się ujrzeć dziewczynę, a ujrzałam BABĘ. I sie wystraszyłam,że chyba jestem już dorosła, złapałam dolinkę jak ta lala ;)

Wizualnie chciałabym być bardziej okrzesana(raz się wylaszczyłam to mnie własny TŻ nie poznał, wyglądał o tak - :shock: ) , ale w eleganckim stroju czuję się jakbym była przebrana a nie ubrana, no i nie rozumiem jak tym wszystkim pięknym elfom napotkanym po drodze jest ciepło w tych obcisłych botkach i kusych płaszczykach skoro ja czlapię w ogromnych śniegowcach, oraz grubej puchówce i wcale się nie przegrzewam :mrgreen:

Lily - 2016-01-26, 17:00

A jakie masz wzorce z domu?
majaja - 2016-01-27, 11:04

Kobiecość niejedno ma imię. Dla mnie wylaszczona "pamelka" trzepocząca rzęsami wcale nie jest kobieca, ale to oczywiście kwestia gustu. I są mężczyźni, którzy takich "pamelek" nie lubią. Kiedyś się zastanawiałam co by było gdybym była laską, aż doszłam do punktu - facet u mego boku - i stwierdziłam, że to nie mój typ i nie chciałabym takiego w swoim życiu :P .
Jakbym miała radzić to radziłabym kierować się raczej tym, z czym ty się dobrze czujesz.

Fatty - 2016-01-27, 12:59

Nie tylko o kwestie wizualne/stylowe mi chodzi.

Nic to z tematem pewnie nie ma wspólnego, ale przy swoim facecie czuję się ogromna - jesteśmy tego samego wzrostu, ale ja mocniejszej budowy, grubszego kośćca (mam większe dłonie, łeb ;) ) - mnie sie podobają duzi faceci, jemu filigranowe kobietki ale dobrze nam ze sobą :) Sie lubi co się ma.




Ciężko mi określić, czuję, ze to jest coś... czego nie mam, czasem się pojawi i czmychnie. Jakiś rodzaj energii, idący w parze z samoakceptacją i "rozkwitaniem" ? nie mam pojęcia.

Lily napisał/a:
A jakie masz wzorce z domu?


nie do końca wiem o co chodzi - moja mama to typ "hrabianki", natomiast ja jestem łagodną wieśniarą :D

majaja - 2016-01-27, 14:22

Fatty napisał/a:
Nie tylko o kwestie wizualne/stylowe mi chodzi.
To nie są kwestie wizualno/stylowe to styl bycia.
agus - 2016-01-27, 16:42

Fatty, chyba wiem, o co Ci chodzi. Ja zaczelam sie czuc kobieco po trzydziestce. Wtedy docenilam swoja powierzchownosc, z ktorej bylam wczesniej niezadowolona, zapuscilam troche wlosy (wczesniej mialam krociutkie przez 10 lat), przestalam nosic okulary (korekta laserowa) I ogolnie przestalam sie przejmowac, co pomysla sobie inni - to uwolnienie od presji bycia I wygladania w okreslony sposob przyczynilo sie najbardziej do poczucia kobiecosci.
To nie znaczy, ze wtloczylam sie z kolei w jakis inny, wlasny schemat 'bycia kobieta' - jestem czasem szorstka, czasem racjonalna, a czasem emocjonalna i lagodna, zwyczajnie, jak czlowiek. Jeszcze wiele brakuje mi do dojrzalej madrosci starszych kobiet, ktore podziwiam I lgne, jak spotkam jakas...
Nie czuje sie tak caly czas, ale dosc czesto. No I jestem z mezczyzna, ktory ma w sobie 'cos' I przy nim nietrudno czuc sie kobieco.

Lily - 2016-01-27, 16:53

Fatty napisał/a:
nie do końca wiem o co chodzi - moja mama to typ "hrabianki", natomiast ja jestem łagodną wieśniarą :D
A tak pytam, bo ja akurat mam mizerne, jeśli chodzi o kwestie wizualne i to wszystko, co się powszechnie uważa za kobiece. Nie lubię się przebierać, malować, źle się czuję w rajstopach i spódnicach, nie wyobrażam sobie chodzenia na co dzień w jakiejś garsonce itp.
W sumie dopiero po wielu latach do mnie dotarło, że być może jestem mało kobieca, bo wcześniej to odbierałam to tak: ja to ja, a nie jakaś "kobieta" (ani też nie facet). Dreszcz obrzydzenia mnie przechodzi, jak ktoś forsuje tezę, że np. kobieta musi nosić szpilki choćby od czasu do czasu - ja szpilek nie założę i tyle, nie będę się męczyć w imię czyjejś idei.

majaja - 2016-01-27, 18:52

Lily napisał/a:
ja szpilek nie założę i tyle, nie będę się męczyć w imię czyjejś idei.
ja w szpilkach to bym się zabiła po prostu :) Na maturę założyłam, kumpel prawie, że płakał ze śmiechu, ale przynajmniej się odprężył przed maturą. :)

Nie czuję się z tym mało kobieca, ale u mnie w rodzinie zawsze obowiązywał raczej chłopski wzorzec kobity, twardej baby co to i kury pomaca i chłopa patelnią przez łeb zdzieli jak zasłuży.

Fatty - 2016-01-27, 20:19

Moja mama jest przepiękną kobietą, laska niesamowita :) taką bardzo, bardzo babską, świadoma swojej urody(chociaz tak po polsku- zaprzecza, oj gdziez tam..)kochała szpilki - będąc w 8 mcu ciąży, śmigała na 10-12 cm szpilach które ciotka jej przysłała z Kanady, ludzie się obruszali na ten widok a ona się dziwiła,o co im chodzi bo czuła się jak w tenisówkach.. szpilki w odstawkę poszły dopiero w ubiegłym roku, po urazie kręgosłupa.

Ja się jednak dosyć chłopczykowato nosiłam, odnosiłam wrażenie, że czasami ona chce mnie wtłoczyć w inne ramy- do dziś pamiętam wojnę o włożenie spódniczki do koscioła(wszak niedziela, jak to w spodniach?!), wygrała ale byłam tak rozhisteryzowana, że wylam całą mszę bo się nie mogłam uspokoić z tego upokorzenia! ;)

Do dziś mam wstręt do stroju "na galowo" :D

Z kieckami przeprosiłam sie dopiero niedawno, ale na dół trampki albo martensy.. najlepiej się czuję w takim lekko męskim wydaniu, sportowe buty, ciut elegantsza góra(marynarka) i chyba wyglądam nieźle bo podrywały mnie kobiety :D ;) Natomiast Swojemu się wtedy niezbyt podobam - znaczy się," jest pięknie jak zawsze ALE" :P

Szpilek nie posiadam, ale pasuje mi nabyć jakieś klasyczne czółenka na stabilnym klocku- i żadne mi sie nie podobają, wszystkie jakieś takie babcine, nie-moje

Cytat:
o tak: ja to ja, a nie jakaś "kobieta" (ani też nie facet)


tak mam teraz! Kiedyś mój facet wymruczał "moja kobieta" a ja sie w pierwszym momencie zdziwiłam do kogo on mówi.

agus :)

renka - 2016-01-27, 21:37

majaja napisał/a:
Lily napisał/a:
ja szpilek nie założę i tyle, nie będę się męczyć w imię czyjejś idei.
ja w szpilkach to bym się zabiła po prostu :) Na maturę założyłam, kumpel prawie, że płakał ze śmiechu, ale przynajmniej się odprężył przed maturą. :)



Ja tez szpilek nie posiadam (tez bym się w nich prędzej pozabijala niż z gracja pomykala;)) i w sumie od niedawna mam pierwsze botki na mini obcasie, w których super "zgrabnie" chodzic nie potrafie. Wszystkie pozostale buty mam na plaskiej podeszwie.

Ja się czuje kobieta. I chyba zawsze się czułam "kobieco". Nie umiem wytlumaczyc tego, po prostu tak mam. Ale nie ma dla mnie znaczenia czy mam na sobie dżinsy, powyciagany sweter i rozklekotane buciory, czy tez sukienke.
Choc zdecydowanie bardziej wole chodzic w spódnicach/sukienkach. Wygodniej się w nich czuje.
Malować się nie potrafie, choć to robie, bo bez makijażu czuje się lyso (mam zbyt jasne i wbrakowane brwi i rzesy). Paznokcie maluje glownie u stop, u rak (zniszczonych zresztą)mam zbyt krótkie i bardzo rzadko mazne je jakims lakierem.
Do "wylaszczonych" bynajmniej nie naleze.

Fatty - 2016-01-28, 09:16

renka napisał/a:
Ja się czuje kobieta. I chyba zawsze się czułam "kobieco". Nie umiem wytlumaczyc tego, po prostu tak mam. Ale nie ma dla mnie znaczenia czy mam na sobie dżinsy, powyciagany sweter i rozklekotane buciory, czy tez sukienke.


o to, to :) Ja mam tylko epizody, występujące gdy sprawowałam opiekę nad kimś (mam opiekuńcza* naturę), chorym szczurem etc - czułam sie jednocześnie silna,bo byłam potrzebna, słaba bo nic ponad coś, nie mogłam zrobić i czułam się kobieco. ;) Nie było w tym żadnego pierwiastka hmm... tyczącego się sensualności etc, po prostu byłam PO COŚ.

Btw, wielbię ten wiersz Wisławy Szymborskiej




Portret kobiecy

"Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską. "




*Kobieta z Fundacji z której chce wziąć kota chyba to wyczuła, bo z całego stada, do którego wciaż przybywa proponuje mi pakiet kotków: jeden z problemami jelitowymi, drugi z wadą serca. Mój się kategorycznie nie zgadza(szczególnie na jelitowca, chyba widzi biegunkę na ścianach, oczyma wyobraźni) a ja już czuję więź z tymi kotami! ;)

majaja - 2016-01-28, 12:02

Opiekuńczość to wręcz stereotypowo kobieca cecha :) . Pewnie masz raczej problem ze spojrzeniem na siebie z miłością (brzmię jak coelho, he he :mrgreen: ) Ja np. nie jestem opiekuńcza, choć podobno jestem czuła, cokolwiek to znaczy.
Lily - 2016-01-28, 15:48

majaja napisał/a:
Opiekuńczość to wręcz stereotypowo kobieca cecha :)
Taaa, zgadnijcie, kto u nas kota niańczy :P
Fatty - 2016-01-28, 16:03

Wiem kto :mrgreen:

Mój M. za psami nie przepada - ale przy kotach mięknie. Dlatego całkiem bez bólu zgodził sie na 2 od razu... ale jak zażartowałam, ze to pakiecik startowy to twarz mu stężała.

wiolag - 2016-01-31, 18:30

tez bym chciała się elegancko tak ubierać, ale wstydze się tych spojrzeń wtedy heh.. nie umiem przełamać tej bariery ze tyle ludzi nagle sie tak przygląda
arahja - 2016-01-31, 22:02

Fatty napisał/a:
Co znaczy dla Was "być kobietą"? Czy czujecie się tak zawsze, czy tylko czasami?
Lub czy nastąpił jaki przełom i dopiero to poczułyście?


Być kobietą to być sobą. Ani mniej, ani bardziej :-)
Teraz nie mam problemu z kobiecością jako częścią swojej tożsamości, wcześniej tak. Tylko że będąc młodą i głupią nie uświadamiałam sobie, że "kobieta" i "zewnętrzne podkreślanie płci zgodnie z kodem kulturowym" to nie są synonimy.
Jestem na co dzień zasadniczym, nieprzyjemnym typem, który nie lubi wciskania kitu. Gdybym umiała chodzić na szpilkach, nosiłabym garsonkę korpo-biczy. Gdybym umiała cokolwiek zrobić przy włosach, nosiłabym ciasny kok. Gdybym umiała się malować, szłabym w czarno-białe kontrasty na twarzy. Ten typ, you know. Ale nic z tego nie umiem, więc gram charakterem i okazuje się, że to doskonale wystarczy.

W warstwie zewnętrznej nie różnię się wiele od siebie sprzed 8 lat. Jest jednak coś w środku, co sprawia, że osoba walcząca ze stereotypowymi przejawami płciowości w swoim życiu zrozumiała fakt, że równość nie oznacza bycia tym samym, i dziś częściej przy chodzeniu zdarza mi się zakręcić pupą. ;) BTW, początkowo ubieranie rajstop i spódnic było dla mnie męką. Pierwszą spódnicę kupiłam chyba w połowie studiów, a co najmniej trzy kolejne były kompletnie nietrafionym wyborem. Nim przyzwyczaiłam się do siebie i odkryłam, co mi jako tako pasuje do figury, wiele wody w Odrze upłynęło. Zmiany w tej kwestii wymagają więc lustra w mieszkaniu i wielu przymiarek. Ale już spódnice i kobiecość też nie mają wiele wspólnego - żadna obrażona mą stylówą polska szafiarka nie jest w stanie naruszyć mojego ego i poczucia bycia pełnowartościową kobietą.

inka28 - 2016-02-10, 12:22

ja codziennie czuję się kobietą, dbam o siebie, maluję się żeby wyglądać atrakcyjnie, poza tym mój facet traktuje mnie jak prawdziwą kobietę, zachowując się jak dżentelmen, zawsze przepuszcza mnie w drzwiach, nosi zakupy, mówi że ładnie wyglądam
rosa - 2016-02-10, 22:08

Bingo!
Już wiem czemu sama z zakupami walczę - jestem za mało atrakcyjna!
Jak dobrze że to się wyjaśniło, teraz tylko mejkap, ekstra łaszki, dżentelmen i heja!

Fatty - 2016-02-11, 08:36

Sorry za mało treściwy post ale : :lol:
kira - 2016-02-11, 09:05

ej, ja też się lubię umalować i fajnie ubrać :P tylko dżentelmena mi brak, więc lipa :D
prawie 30 lat zajęło mi znalezienie swojego stylu, ale było warto :mrgreen:
generalnie długo czułam się dzieckiem, byle jakim, szarym, dopiero niedawno poczułam się kobietą - pewną siebie, wojowniczą i odważną. wiele przeżyłam, ale dopiero fizyczna praca w męskim gronie uświadomiła mi, że jestem atrakcyjna poprzez bycie sobą :mrgreen: nawet, jeżeli zakładałam roboczy ciuch, spocona i ledwo żywa ze zmęczenia paliłam szluga w kącie - to najważniejsze, że byłam wtedy sobą. czuję się ze sobą fantastycznie i cieszę się, że nie jestem facetem, bo bym z sobą nie wytrzymała :P
dla mnie kobiecość to siła znoszenia wszystkich przeciwności. taki błysk, grzmot, błyskawica. jeden moment. ma się to w oczach, włosach, sposobie chodzenia. i to jest fajnie, że kobiecość nie jest jednym schematem, który każda kobieta musi powielać.

ps. szpilek praktycznie nie zakładam, za to kocham koturny :mrgreen: :mryellow: :mrgreen:

Lily - 2016-02-11, 09:56

rosa napisał/a:
Jak dobrze że to się wyjaśniło, teraz tylko mejkap, ekstra łaszki, dżentelmen i heja!
I od razu dźwigają torby :D
Kurde, nie, coś nie gra. Ja chodzę w starych szmatach, rzadko się maluję, a chłop i tak mi z rąk wyrywa :P

arahja - 2016-02-11, 18:00

Lily napisał/a:
Kurde, nie, coś nie gra. Ja chodzę w starych szmatach, rzadko się maluję, a chłop i tak mi z rąk wyrywa


Hm... a może to miłość? ;)

Lily - 2016-02-11, 18:18

arahja napisał/a:
Hm... a może to miłość? ;)
Ale jak to, bez makijażu? :P
arahja - 2016-02-11, 19:07

Lily napisał/a:
Ale jak to, bez makijażu?


Cii, z wadą wzroku też się da żyć :D

neina - 2016-02-12, 02:25

rosa napisał/a:
Bingo!
Już wiem czemu sama z zakupami walczę - jestem za mało atrakcyjna!
Jak dobrze że to się wyjaśniło, teraz tylko mejkap, ekstra łaszki, dżentelmen i heja!


No widzisz, człowiek całe życie się uczy :lol:

Lily - 2016-02-12, 09:32

arahja napisał/a:
Lily napisał/a:
Ale jak to, bez makijażu?


Cii, z wadą wzroku też się da żyć :D
No fakt, dalekowidz :P
Magdalena55 - 2016-02-18, 18:03

To prawda, każda z nas kobieco czuje się w czym innym..jedne w mocnym makijazu inne bez, jedne w puchowej kurtce i śniegowcach jak ja też :) ...kwestia gustu, wzorców, upodobań i chyba tez tego w czym najbardziej podobamy się drugiej połówce...
Sowa - 2016-03-11, 13:05

A tak mi się skojarzyło z tym wątkiem: hxxp://segritta.pl/nie-czuje-sie-kobieta-jestem-kobieta/ :)
annias - 2016-04-01, 11:55

Ja jestem ze swoim mężem już w sumie kupę lat, a po ślubie tylko kilka. Zaczęłam czuć się kobietą dopiero gdy stałam się w pełni niezależna - pod względem finansowym jak i takim można powiedzieć psychicznym
Mama_Marketing - 2016-05-04, 17:41

Bycie kobietą to tak na prawdę temat indywidualny. Ja lubię jak mąż o mnie dba :)
wege_anka - 2016-05-17, 13:41

Wg. mnie do "bycia kobietą" dojrzewa się w swoim tempie. Jest to zależne od wielu czynników - wzorców z domu, środowiska w jakim funkcjonujesz czy charakteru etc. Ważne, aby poczuć swoją kobiecość i przestać się przejmować, co powiedzą na to inni. Strojenie się czy makijaż oczywiście mogą w tym pomóc ;) ale to dodatek tylko :-)
Lily - 2016-05-17, 18:05

wege_anka napisał/a:
Ważne, aby poczuć swoją kobiecość
A jak ktoś nie czuje potrzeby "czucia kobiecości"? Nie można się po prostu czuć sobą, człowiekiem?
LisekUla - 2016-06-03, 10:56

Jeju, mam tak samo. Uwielbiam ubierać się na luzie, nienawidzę nosić obcasów, czuję się o niebo lepiej w trampkach. Nie dość, że jest wygodniej, to czuję się nadal kobieco. Ale widząc wystrojone kobiety czuję się jak dziewczynka :/
Meri - 2016-12-29, 17:03

Ja mimo 30skti dopiero jak się umaluje i założę marynakrę i obcas , to mi sprzedają alkoholo... :roll:
pesta - 2017-01-17, 16:30

hah, też długo tak miałam, a pomyśleć że kiedy miałam 17 lat spokojnie kupowałam alkohol i fajki i nikt mnie nie pytał o dowód :mrgreen:
rud@ - 2017-11-13, 09:05

Hmmm ja to dziwna jestem. Spodnie ubieram jak mam zły humor (bywa...) albo w góry (wtedy mam zawsze dobry :lol: ) .Jak chcę się nie rzucać w oczy lub nie mam czasu-tez Wiem jak w nich wyglądam- lustro prawde powiedziało-unikaj.
Spódnic nie noszę wcale, tylko sukienki, które uwielbiam. Ale nie kupować :oops: w ogóle nie cierpięzadnych zakupow i ograniczam je czasowo i ilościowo jak mogę. Znaczy, kupuję hurtem od wielkiego dzwonu.
Szpilki? Choćby i codziennie! Tylko mi je wredny miejski bruk niszczy i oszczedzam :evil: mam w pracy na przebranie, potem ubieram cichobiegi.
Bez makijazu (białe brwi!), w trampkach i spodniach czuje sie jak gimbaza....I tak wyglądam, tylko nie ta wylaszczona część tylko ta druga :oops:

Ale najlepiej psychicznie odpoczywam malujac sciany lub meble, generalnie-przy konkretnej meskiej robocie.

Fatty - 2017-12-17, 09:27

A co znaczy wyglądać staro? :D

Jestem typem luzaka w kolorowej bluzie i trampkach, ubieram się raczej na sportowo- bo wygodnie.

Ostatnio nabyłam płaszcz wpisujący się w klasykę- tym samym odbiegający od mojego codzienego stylu i od razu usłyszałam, ze wyglądam staro ;)
I teraz się zastanawiam czy wygladam staro-staro :mryellow: czy po prostu na swoje lata? :mrgreen: Czy staro, bo inaczej niż zwykle?

Uwielbiam trampki, spodnie dresowe, moje legginsy z motywem prześwietlenia rtg ale czasem potrzebuję ubrać buta na obcasie(7 cm klocek, gdy nie idę daleko :D ) i właśne taki płaszcz klasyczny zamiast jaskrawej kurtki puchówki- i wtedy słyszę właśnie o wyglądaniu staro ;) jakby nie patrzeć nastolatką już od jakiegoś czasu nie jestem.

agus - 2017-12-18, 06:28

Fatty, a może ten niezbyt miły komentator był przekonany, że właśnie JESTEŚ nastolatką? :-P Zobaczył Cie w innej odsłonie - może miałaś inny makijaż, fryzurę itp.

Jakby mi ktoś, kogo lubię powiedział, że mnie jakiś ciuch postarza, to bym rozwazyla przed lustrem,we wszelkich innych sytuacjach - bym bym puściła mimo uszu.

rympalanna - 2017-12-28, 11:32

Wydaje mi się, że "staro" - czyli w tym kontekscie chodziło o "inaczej" :-P My kobiety tak mamy, że jesteśmy uczulone na słowa "staro", "grubo" itp i nic z tym nie zrobimy :p :-D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group