wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - dziecko w komunikacji publicznej

zojanka - 2016-06-19, 11:13
Temat postu: dziecko w komunikacji publicznej
chcę zacząć ogarniać pobliski Wrocław, ale cały czas mam opory przed jazdą z małym autobusami - mogłam być mądrzejsza i poćwiczyć w Toruniu na znanym terenie :-/ Do centrum mam jakąś godzinę jazdy z przesiadką i nie wiem, jak Czarek na taką atrakcję zareaguje, no a w zasięgu powiedzmy 20 minut jazdy autobusem nie znalazłam nic interesującego dla dzieci. Jakie macie doświadczenia w tej mierze? Jak dziecko się rozpłacze to wysiadanie na najblższym przystanku czy jedziecie dalej? Jak radzicie sobie z wózkami? Mój niby lekki, ale już wsiadałam/wysiadałam z ruszającego pojazdu, bo kulturę kierowców komunikacji publicznej mamy taką a nie inną i bałabym się, że ja tutaj wykonuję jakieś akrobacje z wózkiem, a autobus mi nagle rusza. Jak radzicie sobie z maluchami w komunikacji w upały albo gdy widzicie, że autobus jest zatłoczony, a następny za godzinę?
Agnieszka - 2016-06-19, 14:56

Poruszam się komunikacją miejską i dla mnie to normalny widok wózka (głębokiego, spacerówki, chusty, nosidła) w środkach komunikacji. Dzieci czasem płaczą, marudzą, bywają zabawiane przez rodziców czy współpasażerów. Raczej rodzice nie wysiadają z płaczącym maluchem bo gdzieś tam czeka lekarz, żłobek, przedszkole.... i trzeba dojechac.
Moje dziecko w komunikacji uczyło się czytac: reklamy, witryny i szyldy mijanych sklepów, restauracji, banerów. Często dzieci śpią podczas przejazdu, stukot, dźwięk silnika miewają usypiające właściwości.
Wrocław chyba większośc pojazdów ma niskopodłogowych więc łatwiej wtaszyc wózek (polecam wszelkie lekkie opcje, małe gabaryty) i zwracanie się o pomoc (byłam nie raz świadkiem, gdy nie było osoby mogącej pomóc i kierowca albo apelował do pasażerów albo sam wychodził).

Może warto potestowac krótsze trasy i stopniowo wydłużac czas przejazdu. Jeśli się trafi kierowca/ motorniczy, który nie jest miły zawsze można zgłaszac do MPK takie sytuacje to my jesteśmy klientem z dzieckiem, psem, rowerem itd i jeśli coś nie tak, warto to zasygnalizowac.
Mnie było trudniej z odpieluchowanym maluchem bo nagle hasło: siku, kupa, paw a prowadzący pojazd nie powinien zatrzymac się między przystankami.

Pani D. - 2016-06-19, 16:27

Hm. Często korzystam. parkuje wózek i biorę młodego na ręce. Dodatkowo, jeśli trzeba: paluszki, Książeczki. Przeważnie siadam koło starszych ludzi, którzy nas zagaduja. Młody uwielbia autobusy. Oczywiście nie każdy chce brać dzieciaka na ręce - rozumiem, że w wózku bezpieczniej.
Kat... - 2016-06-21, 14:39

Pani D. napisał/a:
nie każdy chce brać dzieciaka na ręce - rozumiem, że w wózku bezpieczniej
niby prawda ale też zależy gdzie się siedzi i jak się ustawi wózek. Jeśli siadać to tyłem do kierunku jazdy. Kilka razy już dzięki temu dzieciaki mi nie wyleciały z siedzień przy hamowaniu.
Ja jeździłam autobusami z dziećmi od początku. Starszemu wsypywałam do wywrotki rodzynki i sobie jadł po jednej. Poza tym zaczepiał starszych ludzi, szczególnie mężczyzn i świetnie się bawił uśmiechając do nich. Płaczące dzieci jeśli były małe i nic innego nie działało karmiłam piersią, jak przestałam to były już na tyle duże żeby móc jakoś odwrócić ich uwagę. A jeśli nie to trudno, jechałam dalej. Co mi z tego, że wysiądę 3 przystanki przed domem skoro nie mogę nakarmić, napoić czy przewinąć dziecka i tak? Jadę dalej, do celu żeby rozwiązać problem. Acha i jeździłam też z nosidłem lub chustą. Nie pamiętam żeby mi się wstedy któreś rozryczało. Byli szczęśliwi bo kiedy jeździliśmy w ten sposób siadałam z dzieckiem na kolanach lub obok na takich siedzeniach, z których miały dobry widok (z miejsca gdzie można postawić wózek dziecko widzi niebo, ewentualnie drzewa) i zamotywałam spowrotem na przystanku.

Anja - 2016-06-21, 16:38

Dzieci są różne, niektóre spokojnie przyjmują jazdę, albo niewiele im trzeba, by je zainteresować, pocieszyć, inne naprawdę źle znoszą jazdę i drą się na cały regulator. Przygotuj coś, co lubi - zabawki (może jakiś nowy drobiazg?), książeczki i coś co się długo je. :-)
Veronique - 2016-06-21, 19:28

Sporo masz do tego centrum. Ale moze byc tak ze Twój synek bedzie uwielbiał takie podróże.
My za wiele za czasów niemowlęcych Daniki autobusami nie jeździliśmy (pociągami, samolotami owszem - D uwielbiala/uwielbia podróże zawsze cos sie dzieje) ale za to teraz troche jeździmy do centrum by odpocząć troche od samochodu, nie szukać godzinami parkingu i wreszcie nie zanieczyszczac tej biednej planety jeszcze bardzoej. Dani bardzo to lubi, lubi czekac na autobus, jest niepocieszena gdy nie wsiadamy do niego, pyta czy to nasz czy nie nasz? Wspolpasazerowie zagaduja, robia miny, grają w "kukuk"...itd
Taka ciekawostka a propo autobusów i spania, jak Danika miała 18 miesiecy pojechaliśmy na 2 tygodnie do Paryża z nia i nie zabraliśmy wozka. Nie chcieliśmy w porze jej drzemki zawsze byc zmuszonymi do powrotu do mieszkania wiec z pomocą przyszły nam autobusy. Raz przez przypadek zasnela sobie podczas takiego przejazdu i poszliśmy za ciosem. W porze jej drzemki wsiadalismy w jakikolwiek autobus, Dani odpływala, my mieliśmy odpoczynek i prawie darmowy side seeing (starych śmieci zreszta gdyż mieszkaliśmy tam 5 lat swego czasu). I pragnę zaznaczyć ze Danika odpływala na drzemke bez piersi (normalnie bez piersi nie zasypiala w tym wielu w ogole). Wygladała przez szybę siedząc u któregoś z nas na kolanach i sobie zasypiala. Raz jeździliśmy tak 2 h (cała trasa w te i z powrotem) przez największe i najbardziej spektakularne atrakcje Paryża). Także ja w sumie polecam i lubie. I nie zostawiam jej w wózku bo raz ze nic nie zobaczy a dwa lubie jak siedzi u mnie na kolanach i relacjonuje co widzi, jak sie czuje itd...

majaja - 2016-06-21, 19:29

zojanka napisał/a:
Mój niby lekki, ale już wsiadałam/wysiadałam z ruszającego pojazdu, bo kulturę kierowców komunikacji publicznej mamy taką a nie inną i bałabym się, że ja tutaj wykonuję jakieś akrobacje z wózkiem, a autobus mi nagle rusza.
Gdyby chodziło o stolicę to b ym powiedziałą - zapisz numer boczny, godzinę i pisz skargę, w efekcie kierowcy uważają, bo taka skarga daje im po premii; jak jest we Wrocławiu nie wiem.
A jeśli codzi o dzieci to musisz sprawdzić i zobaczyć jak twoje reaguje. Mój syn wiecznie wrzeszczący i z mrówkami w d. w k.p. szedł spać, za to broń bosze go zagadywać przez obce baby - robił się głośny.

Veronique - 2016-06-21, 19:37

Ah i co do akrobacji z wózkiem podczas wysiadania i wsiadania moje obserwacje sa takie ze jak jestes z wózkiem to kierowca jest najcześciej miły i nie robi takich akcji jak ruszanie podczas gdy pasażerowie wsiadają/wysiadają. On widzi wszystko w lusterku i widok mamy z maluszkiem najcześciej sprawia ze nie robi takich rzeczy.
Pani D. - 2016-06-21, 21:49

Jakie akrobacje wózkiem. Wszystkie autobusy we wro są niskopodlogowe, bez problemu się do nich wsiada i wysiada. Czasem jechałam z 4 innymi wózkami, też się można zmieścić :) problem mialam raz - ofukal mnie facet na wózku inwalidzkim, że niby źle zaparkowalam wózek, a ja ładnie się zastosowalam di instrukcji z naklejki :/ no cóż :) zojanka, także,reasumując - nie.rob draki i wsiadaj :)
zojanka - 2016-07-28, 18:27

no niestety, pierwsza jazda komunikacją miejską za nami...i nie było fajnie. Akurat jestem w rodzinnym miasteczku, trafił nam się tramwaj wysokopodłogowy, na szczęście byliśmy w 2 osoby i ktoś nam pomógł wnieść wózek - mały przy wnoszeniu był głową w dół, bo tak strome są te schody. Tramwaj ruszył zanim doszłam do biletomatu i wózek zaczął mi praktycznie po tym tramwaju latać - lekka parasolka może być fajna przy wsiadaniu, ale jednak dużo mniej stabilna podczas jazdy, też trudniejsza w trzymaniu i hamowaniu - bo 2 osobne rączki i 2 hamulce. Gdybyśmy nie były we 2 - nie byłoby jak skasować biletów, bo przecież jedną ręką trzeba trzymać poręcz, drugą wózek, a bilety w której? Mały płakał niemiłosiernie, w sumie to zapomniałam że w komunikacji publicznej aż tak trzęsie i rzuca, do tego doszedł hałas - chyba było mu niewygodnie i się wystraszył. Na szczęście to tylko 4 przystanki, ale czarno widzę potencjalną godzinną podróż :-/ Może za jakiś czas spróbuję z nosidłem, bo wychodzi na to, że w wózku wcale nie jest bezpiecznie :-/
Agnieszka - 2016-07-28, 19:10

zojanka: wygląda, że nie wszystkie dzieci dają radę w komunikacji miejskiej (mam wyjątkowe dziecko i znajomi także). Pomyśl o samochodzie albo ponów próby.
amylee - 2016-07-28, 21:54

zojanka, tyle problemow....jakbys przez poligon szla ;-) trzeba wsiasc po prostu, wygonic ludzi z miejsca, gdzoe ma stac wozek, co sie martwisz o bilety, najpierw ustaw go bezpiecznie tylem do kierunku jazdy! Bilet w kieszeni, zawsze ktps moze Ci skasowac, co za problem? A jak bylyscie we dwie i tramwaj wysoki, to czemu jedna nie wziela na chwile dzoecka na rece?
Ja ja jade sama i mi sie taki trafi, to prosze o pomoc i tyle. Nikt nie odmowil. A dzis nawet sam Apn autobusiasz mi ukucnal Solarisem, zeby mi bylo wygodniej wsiadac.

zojanka - 2016-07-28, 23:36

Transport samochodowy nam nie wypalił, a tramwaj akurat podjechał, więc nie było czasu na wypinanie młodego. Do miejsca dla wózków nawet nie doszliśmy - za tłoczno, za bardzo rzucało, za bardzo płakał, trzeba było ogarnąć bilety itd. Pewnie bilety to kwestia jednorazowego kupienia zapasów w biletomacie - no ale ten 1 raz musi być, ilekroć namawiam męża żeby się z nami 1 raz przejechał - to nagle znajduje czas żeby nas podwieźć samochodem ;-) . Ale przede wszystkim nie widzę sensu jeździć z płaczącym dzieckiem - tylko niepotrzebnie się wtedy męczy. Jak ma mi płakać przed godzinę żeby mieć fajny spacer po starówce, to ten spacer wcale nie będzie dla niego fajny.
amylee - 2016-07-29, 10:13

zojanka, no, taka jazda rzeczywiscie nie ma sensu.
A nie mozesz go troche oswoic? Np wybrac malo uczeszczana linie, najpierw autobusowa, wsiasc na jeden czy dwa przystanki? Moze jakos tsk powoli sie uda...Pamietaj, ze im bardziej Ty sie stresujesz, tym bardziej dziecko przejmuje te emocje.

Agnieszka - 2016-07-29, 10:56

zojanka: zgodzę się z amylee. Wiele rodziców wozi dzieci komunikacją codziennie do żłobków, przedszkoli i dają radę. Oswajajcie sytuacje i powodzenia
majczi - 2016-07-29, 21:30

Zojanka, a nie masz nosidła? Kajtek na przykład bardzo lubi podróżować komunikacja publiczną w nosidle czy w chuście, może wtedy więcej rzeczy dotknąć, złapać (np.uchwytow zwisających z sufitu, jak złapie, to trzyma cala drogę, wygląda to przekomicznie :-) ) bilety zawsze staram sie miec w portfelu, a jak nie mam, to proszę kogoś o popilnowanie wózka i idę kupic. Az ciężko mi sobie wyobrazić, ze taki macie problem z tym jeżdżeniem. Mi do głowy by nie przyszlo, żeby wysiadać z dzieckiem z autobusu, bo placze, w końcu nie jeżdżę dla rozrywki, tylko w określonym celu ;) a jak placze, to staram sie czymś zająć, a to chrupka dam, a to zabawke, poprzytulam, połaskoczę, pośpiewam ;) pasażerowie tez często pomagają :-)
zojanka - 2016-07-29, 23:42

No chyba będę musiała spróbować z nosidłem, przynajmniej następnym razem, żeby kupić bilety. Na grupie chustowej była niedawno dyskusja i wyszło na to, że wózek wcale nie jest jakimś bezpieczniejszym środkiem transportu - dziewczynom się przewracał itd., więc już sama nie wiem, co lepsze. Nie wysiedliśmy, bo dziecko płakało - po prostu dojechaliśmy do celu ;p ale ludzie raczej nie byli szczęśliwi, ich wzrok mówił "czemu to dziecko tak głośno płacze". Inna sprawa, że mały chyba odziedziczył po nas chorobę lokomocyjną - ostatnio 3 razy wymiotował w samochodzie, więc autobusem i tak nie zajedziemy dalej niż do lidla (jest obok niego plac zabaw, ale szału nie robi - syn woli nasz osiedlowy) czy centrum handlowego (żadna dla niego atrakcja).
Filippo1 - 2016-09-30, 14:04

bez obaw;) wiele rodziców jeździ komunikacją miejską i dzieci jakoś to znoszą. Musisz się przemóc;)
zojanka - 2016-09-30, 22:06

odpuszczam, jak to szwagier powiedział "wydostać się od was jak się nie ma biletu to jakiś koszmar" - jednak nie wszystkie autobusy są niskopodłogowe i nie we wszystkich da się bilet kupić. No i przede wszystkim ta choroba lokomocyjna - nie ma co małego męczyć, nawet jazdę samochodem ograniczyliśmy.
MorawiecOla - 2017-08-11, 12:14

Ja po mieście zazwyczaj poruszam się z dzieckiem na rowerze. Z komunikacji miejskiej nie korzystamy zbyt często. Ale pamiętam, że nasza pierwsza podróż autobusem razem z kilkumiesięcznym maluchem przebiegła całkiem spokojnie. Z tym, że to bylo nie więcej niz 20 minut jazdy ;)
zojanka - 2017-08-11, 13:14

ja póki co odpuszczam temat, wrocławska i podwrocławska komunikacja publiczna to jakiś dziki kraj

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group