wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek szkolny - Zerówka i pierwszoklasiści

adriane - 2007-06-04, 13:01
Temat postu: Zerówka i pierwszoklasiści
Porozmawiajmy o naszych szkolniaczkach :-) Podzielmy się doświadczeniami ze szkolnej ławy lub przedszkolnej zerówki naszych dzieci.
Szkoła czeka na nasze dzieciaki, a niektóre z rocznika 2000 już nawet chodzą - za granicą. Jak tam jest również mnie ciekawi, bo być może moje dzieci też będą się uczyły w irlandzkiej szkole.
Póki co jesteśmy jeszcze w Polsce, Karolinka chodzi do zerówki w przedszkolu. Od lipca przeprowadzamy się, być może na kilka miesięcy, do Zabrza, do mojej mamy. Karolinka zdała tam do szkoły sportowej, jest zapisana na kierunek gimnastyka sportowa. Przeszła testy sprawnościowe, oglądał ją lekarz-ortopeda i miała testy psychologiczne. Bardzo się cieszy, że idzie do tej szkoły, bo uwielbia ruch, taniec, bez przerwy ćwika nam w domu szpagaty i wisi na drążku :mryellow:
Niemniej trochę się cykorzę jak sobie tam da radę, codziennie dzieci mają tam 3-4 godziny zajęć z gimnastyki czyli 18 godzin tygodniowo, no i normalnie 22 godziny lekcji. To jakby druga szkoła w zwykłej szkole. Zajęcia zawsze zaczynają się o 8 a kończą o 15-tej, z przerwą na obiad w szkolnej stołówce.
Podobno tam jest prawie rodzinna atmosfera w tej szkole, są małe kilkunastoosobowe klasy, jednopłciowe :mrgreen: I jest dobry poziom jeśli chodzi o nauczanie.
A propos, każdy kto chce może sprawdzić czy wybrał dobrą szkołę podstawową czy gimnazjum pod tym adresem: hxxp://www.egzaminy.scholaris.pl/

kasienka - 2007-06-04, 13:18

Zuzia od września idzie do zerówki, ale jeszcze w przedszkolu. Nie chcieliśmy żeby miała tyle nowości na raz, bo w końcu we wrześniu pojawi się na wierzchu braciszek, ja najprawdopodobniej zacznę studia od października...No i trochę późno zorientowaliśmy się, że trza do szkoły zapisać...A potem już miała obiecane przedszkole, więc teraz nie chcemy zmieniać już...

Szkołę mamy rejonową, niedaleko, na tych wykresach, do których podałaś linka wychodzi "stanin" wysoki, cokolwiek to oznacza...W każdym razie ciągle powyżej średniej krajowej :roll: Czyli dobrze?

adriane, ja myślę, że fajnie, jak małej się spodoba w tej klasie. Będzie zajęta czymś co lubi i nie będzie miała czasu na głupoty :-P Zuzia chodzi na dodatkowe zajęcia z baletu, raz w tygodniu(teraz niestety dopiero po wakacjach...), bardzo jej się podoba...Myślę, że jak będzie miała chęć i zdolności to poślemy ją do baletowej, ale tam dopiero od 4 klasy można. Ale szpagatu nie zrobi jeszcze :->

Macie w perspektywie wyprowadzkę do Irlandii? I co z Filipa szkołą? Będzie musiał zmienić teraz, nie? Co on na to?

pao - 2007-06-04, 13:24

my zerówkę mamy za rok, ale już powoli sie rozglądamy...

kurcze nie dosc że rejonizacje zrobili, to jeszcze znalezienie dobrej szkoły to nie lada wyczyn. na razie wiem tylko gdzie gabi nie pójdzie...

adriane - 2007-06-04, 14:49

kasienka napisał/a:
zacznę studia od października..


Mąż będzie pod salą wykładową za dzidzią siedział żebyś mogła jej dać jeść w razie czego? ;-) Jakie studia jeśli można wiedzieć?

kasienka napisał/a:
W każdym razie ciągle powyżej średniej krajowej :roll: Czyli dobrze?


Jak najlepiej :-)

kasienka napisał/a:
Będzie zajęta czymś co lubi i nie będzie miała czasu na głupoty


Otóż to :mryellow:

kasienka napisał/a:
Zuzia chodzi na dodatkowe zajęcia z baletu


Widziałam fotki, muszę je jeszcze Karolince pokazać. Fajne dziewczynki mają stroje :-) Koniecznie nasze panny muszą się kiedyś spotkać, będą miały wspólne tematy :-)

kasienka napisał/a:

Macie w perspektywie wyprowadzkę do Irlandii? I co z Filipa szkołą? Będzie musiał zmienić teraz, nie? Co on na to?


W perspektywie raczej tak, ale nie wiadomo jeszcze dokładnie jak daleko ta perspektywa sięga ;-)
Filip teraz kończy gimnazjum, 13 czerwca leci do Piotra do Irlandii na wakacje. Jak mu się tam spodoba, to zostanie i będzie tam chodził do szkoły. Myślę, że tak może się stać, bo on bardzo nie chce się do Zabrza przeprowadzać.

puszczyk - 2007-06-04, 15:02

Kamil podobnie jak Karolinka do września idzie do pierwszej klasy, ale nadal nie podjęłam ostatecznej decyzji czy ma to być klasa integracyjna...

Stanin też jest wysoki, a w 2003 był nawet bardzo wysoki.

kasienka - 2007-06-04, 15:13

adriane napisał/a:
Filip teraz kończy gimnazjum, 13 czerwca leci do Piotra do Irlandii na wakacje. Jak mu się tam spodoba, to zostanie i będzie tam chodził do szkoły. Myślę, że tak może się stać, bo on bardzo nie chce się do Zabrza przeprowadzać.

nieźle :) A jak Jego angielski? i, kurcze, on już kończy gimnazjum? :shock: Ale ten czas leci...

adriane napisał/a:
Koniecznie nasze panny muszą się kiedyś spotkać, będą miały wspólne tematy

koniecznie, już kiedyś o tym myślałam, pewnie by sie polubiły, tym bardziej, że Karolina to Zuzi ulubione imię :mryellow: i na pewno chętnie poznałaby jakąś w realu :)

adriane napisał/a:

Mąż będzie pod salą wykładową za dzidzią siedział żebyś mogła jej dać jeść w razie czego? ;-) Jakie studia jeśli można wiedzieć?


Chcę studiować zaocznie, nie ma takiej opcji, żebym szła dziennie. M.normalnie pracuje(a nawet nienormalnie :roll: ). Choć na początku na pewno musiałby co jakiś czas mi małego przywozić, na karmienie ;) Mam nadzieję, że będą jakieś przyzwoitej długości przerwy...Całe szczęście uczelnia jest 15 min.piechota od domu, więc luz w miarę. Jeszcze nie na 100%, ale prawie. Mam nadzieję, że finansowo podołamy...
A kierunek-etnologia...Na położną się niestety nie zdecyduję, nie dałabym rady z krwią, szyciem itp...szkoda :(

adriane - 2007-06-04, 15:25

kasienka napisał/a:
A jak Jego angielski?


Uczy się od paru lat, mam nadzieję, że przez wakacje tam się rozgada.

[ Dodano: 2007-06-04, 15:26 ]
kasienka napisał/a:
.Na położną się niestety nie zdecyduję, nie dałabym rady z krwią, szyciem itp...szkoda


Wielka szkoda. Mnie w tej szkole zmogło co innego,. Ale to jest temat na długiego posta, a nie mam teraz czasu, bo po dzieci do przedszkola zaraz jadę.

kasienka - 2007-06-04, 15:26

adriane, tylko jednego nie rozumiem...on leci 13.06, a Piotr przylatuje tutaj 17.06? Czy Filip zastąpi tatę w pracy? :shock:
adriane - 2007-06-04, 15:27

kasienka napisał/a:
Całe szczęście uczelnia jest 15 min.piechota od domu


Super układ. I kierunek ciekawy :-)

[ Dodano: 2007-06-04, 15:29 ]
kasienka napisał/a:
adriane, tylko jednego nie rozumiem...on leci 13.06, a Piotr przylatuje tutaj 17.06? Czy Filip zastąpi tatę w pracy? :shock:


Coś w tym guście ;) :lol: Filip tam zostanie w Irlandii pod opieką naszych znajomych na 8 dni. Taki dziwny układ z tymi datami ze względu na ceny biletów lotniczych.

babaaga - 2007-06-04, 17:10

Kacper chodzi tu do szkoły od 5 roku życia, teraz już drugi rok chodzi...jeśli chodzi o nauczanie poczatkowe, jestem baaaardzo zadowolona. już pisałam na tamtym forum, ale powtórzę - fajna atmosfera, miłe panie, ciekawy program nauczania, w tym większosć materiału zapodana:) w formie zabawy ...Jeśli chodzi o starsze dzieci, to na pewno juz słyszałaś, ze polski program nauczania jest dwa lata do przodu, więc Filip by pewnie chodził do klasy ze starszymi dzieciakami. Kacper ma tu kuzyna, ktory ma 15 lat i szybko się zaklimatyzowal, jest zadowolony ze szkoły.Jakbyś miala jakieś pytania, to wal:).
Agnieszka - 2007-06-04, 20:34

Ada fajne rozwiązanie znaleźliście :-)

Ada od września będzie zerówkowicz ale ten temat załatwimy w przedszkolu (trzecim i ostatnim w naszej historii). W związku z tym u nas dalej dojazdy ale przedszkole prawie po trasie do mojej pracy a do tego jesteśmy zadowolone (starzy forumowicze wiedzą a inaczej rzecz ujmując dietowe, państwowe i wygląda, że będzie kameralnie = 19 dzieci w grupie)


acha: szkoła - zapowiada się na rejonową ale na decyzję mamy jeszcze czas

rosa - 2007-06-05, 13:35

kasienka napisał/a:

A kierunek-etnologia...(


moja koleżanka prowadzi zajęcia w Posen na etnologii, ale chyba tylko na dziennych :-(

Ewa - 2007-06-05, 13:59

Rany, Gabryś idzie do zerówki w przyszłym roku, a ja nie mogę w to uwierzyć. Ciekawe ile razy dziennie powie pani, że jej nie lubi, gdy mu się tylko coś nie spodoba ;-) . Szkołę w Kiełczowie mamy jedną, jakieś 200m od domu. Nowo wybudowana, z dużą salą sportową i normalnej wielkości boiskiem do piłki nożnej. Jest drużyna piłkarska i nie zdziwię się jak Gabryś będzie chciał grać. Na razie przede wszystkim marzy mu się taniec i mam nadzieję, że takie kółko będzie, bo szkoła trochę zajęć organizuje. Wiecie co, dziwne uczucie, gdy sie pomyśli, że dopiero co czekałam aż postawi pierwsze kroki, a teraz już myślę o szkole :roll:
adriane - 2007-06-05, 14:38

Wiesz Ewa, ja sobie Emila w ogóle nie mogę wyobrazić w zerówce, a co dopiero w szkole :mrgreen: Na szczęście, to jeszcze ponad rok czasu do tej zerówki, może się przyzwyczaję do tej myśli, a on dojrzeje ;)
kasienka - 2007-06-05, 16:14

Ewa napisał/a:
Ciekawe ile razy dziennie powie pani, że jej nie lubi, gdy mu się tylko coś nie spodoba

ja jestem ciekawa, ile razy Zuzia sie popłacze, np. jak ktoś się spyta, jak ma na imię, albo jej coś powie niemiłego :roll:

rosa, a koleżanka co wykłada?Bo fakultety są chyba razem, dla dziennych i zaocznych, więc może się spotkamy ;)

pao - 2007-06-05, 16:51

kasienka napisał/a:
Ewa napisał/a:
Ciekawe ile razy dziennie powie pani, że jej nie lubi, gdy mu się tylko coś nie spodoba

ja jestem ciekawa, ile razy Zuzia sie popłacze, np. jak ktoś się spyta, jak ma na imię, albo jej coś powie niemiłego :roll:


mnie zas zastanawia ile razy Gabryśka poprawi Panią... lub wygłosi odmienną teorię...

rebTewje - 2007-06-06, 03:04

kasienka napisał/a:
kierunek-etnologia
oblalem w swoim czasie egzaminy wstepne na poznanska etnologie, nic sie nie znal ten egzaminator ;)
kasienka - 2007-06-06, 07:58

rebTewje napisał/a:
egzaminy wstepne na poznanska etnologie

na zaoczne jest ino konkurs świadectw ;) A ja mimo wagarowania przez dwa lata i ciąży w czwartej klasie mam o dziwo z wymaganych przedmiotów:5,5,5 i 4...więc jestem pełna nadziei :mrgreen:

rosa - 2007-06-06, 09:07

kasienka napisał/a:

na zaoczne jest ino konkurs świadectw ;) A ja mimo wagarowania przez dwa lata i ciąży w czwartej klasie mam o dziwo z wymaganych przedmiotów:5,5,5 i 4...więc jestem pełna nadziei :mrgreen:


a ja jestem pełna podziwu dla twoich stopni
dla mnie niestety wszelakie konkursy świadectw odpadały, nie miałam się czym pochwalić na świadectwie
a na kierunek na który poszłam nie było egzaminu :mryellow:

moja koleżanka prowadzi ćwiczenia, ale nie pamiętam z czego, muszę spytac :mrgreen:

adriane - 2007-06-06, 15:24

babaaga napisał/a:
Kacper chodzi tu do szkoły od 5 roku życia, teraz już drugi rok chodzi...jeśli chodzi o nauczanie poczatkowe, jestem baaaardzo zadowolona. już pisałam na tamtym forum, ale powtórzę - fajna atmosfera, miłe panie, ciekawy program nauczania, w tym większosć materiału zapodana:) w formie zabawy ...Jeśli chodzi o starsze dzieci, to na pewno juz słyszałaś, ze polski program nauczania jest dwa lata do przodu, więc Filip by pewnie chodził do klasy ze starszymi dzieciakami. Kacper ma tu kuzyna, ktory ma 15 lat i szybko się zaklimatyzowal, jest zadowolony ze szkoły.Jakbyś miala jakieś pytania, to wal:).


Oj na pewno będę mieć sporo pytań ;)
Pierwsze takie: czy Kacper jak szedł do zerówki to znał już angielski, jak sobie radził z językiem? Ile osób liczą tam sobie klasy? W jakich godzinach są lekcje i czy dzieci mają coś w rodzaju naszej świetlicy?

kasienka - 2007-06-06, 15:28

rosa napisał/a:
a ja jestem pełna podziwu dla twoich stopni

nadal nie wiem, jak to się stało ;) Co więcej, maturę zdałam z dwumiesięczną Zuzią przy piersi na dwie 5 :lol: (i jedną 2...z angielskiego-ustny...coś się zablokowałam :oops: )

Kashmiri - 2007-06-14, 10:42

Sprawdziłam podstawówkę w mojej wiosce i niestety jest raczej kiepska :-/
A szkoda, bo pani psycholog właśnie zdecydowała, że należy Jasmin przyspieszyć szkołę (chodziła już w UK) i od września ma iść do pierwszej klasy. W ogóle muszę wam się pochwalić, że Jaska zgarnęła wszystkie punkty na testach dla sześciolatków, a nawet jeszcze sześciu nie skończyła :mryellow:

babaaga - 2007-06-15, 15:46

adriane napisał/a:
Pierwsze takie: czy Kacper jak szedł do zerówki to znał już angielski, jak sobie radził z językiem? Ile osób liczą tam sobie klasy? W jakich godzinach są lekcje i czy dzieci mają coś w rodzaju naszej świetlicy?

nie, nie znał prawie w ogóle...na poczatku bawił sie glównie, peełno tam fajnych zabawek było:)
klasy jakieś 25 osób,ale są wiele cwiczeń jest w grupach po 5 osob..dwie panie.bezpłatnych świetlic jako takich nie ma raczej..aaa, i lekcje od 9 do 15.30!

adriane - 2007-06-15, 18:58

babaaga napisał/a:
i lekcje od 9 do 15.30


Z przerwą na obiad? No, jak lekcje są tak długo, to już świetlica niepotrzebna :mryellow: Zawsze dla tych najmłodszych klas są dwie panie?
No i mam następne pytania :mrgreen:

puszczyk - 2007-06-29, 00:24

Jutro ostatni dzień przedszkola. Kamil niby wiedział, że to już koniec, ale gdy przypomniałam mu o tym wieczorem to rozpłakał się a ja... razem z nim...
Przygotowaliśmy wizytówki z telefonem i adresem żeby nie tracił kontaktu z dzieciakami, kwiatki dla pań stoją w wazonie...

adriane - 2007-06-29, 11:08

Karolcia tak bardzo chce iść już do szkoły, że chyba zbytnio się nie przejmuje tym, że już koniec przedszkola. Będzie tęskniła za swoimi paniami na pewno. Co do dzieci, to nie była z nikim jakoś bardzo mocno związana. Jej najlepsza przyjaciółka mieszka koło nas, ale nie chodziła z Karolinką do przedszkola.

Gorzej z Emilem, dziś rano dotarło do niego, ze to po raz ostatni i mina mu zrzedła.

hans - 2007-06-29, 12:02

A Iza zakomunikowała we wtorek że już chce wakacje i we środę ostatni dzień do przedszkola poszła. Po wakacjach co prawda wraca do niego, ale już do zerówki więc zajęcia trochę inne i więcej obowiązków ;-)
kasienka - 2007-06-29, 19:01

Och, puszczyk, też się wzruszyłam...przed nami jeszcze rok, ale to taki etap kolejny skończony, nie? :-|

My idziemy się pożegnać wakacyjnie w poniedziałek, bo ni stąd ni z owąd wyjechałyśmy we wtorek na mini wakacje...

puszczyk - 2007-06-29, 23:11

Trochę ładnej pogody jednak złapałyście. :-)

Ryczałam jak bóbr żegnając się z pierwszą panią z poprzedniej grupy.
Porobiliśmy zdjęcia, Kamil umówił się na wspólną zabawę z najlepszym kumplem, ale on idzie do innej szkoły, więc kontakt pewnie w końcu się urwie...

A Kamil już taki duży i samodzielny np. sam zrobił dzisiaj pranie w misce. 8-)

adriane - 2007-09-04, 13:34

Napiszcie jak tam rozpoczęcie roku szkolno-zerówkowego.

U nas Karolcia nie mogła sie doczekać kiedy szkoła się zacznie, wczoraj poszła na luzie (bo z mamą), ale i dziś bez stresów się obyło przy rozstawaniu (poszła w parze z Wiktorią na oglądanie szkoły). Ma zajęcia od 8 do 14.40. Od 8 do 11.30 trening, potem normalne lekcje. W przerwie obiad, w miare sie dogadałam z panią co do jedzenia, czasem bedę musiała jakieś kotleciki donieść i zup nie będzie jadła szkolnych.
W klasie jest 16 osób, w tym 10 dziewczynek :-) Myślę, że będzie jej sie tam podobało. :-)

honey - 2007-09-04, 13:42

moje dziecko poszlo juz do szkoly na poczatku sierpnia...
wiec prawie miesiac temu...u mnie wakacje zaczynaja sie o wiele wczesniej wiec....
w maju juz zaczyna byc bardzo goraco ...
za to przez caly miesiac po szkole i odrobieniu lekcji wedrowalismy nad jeziorko lub basen... :-)

frjals - 2007-09-04, 13:46

adriane napisał/a:
trening

jaki trening?

U nas w porządku, nawet W. stwierdził ze zdziwieniem, że było fajnie. No ale to ciągle to samo przedszkole, zbyt dużych zmian nie było. Tylko teraz panie straszą, że po 9.00 nie będą dziecka wpuszczać, bo zajęcia już trwają :-? . Dla nas to duże wyzwanie zdążyć na czas. :-| .

kasienka - 2007-09-04, 14:06

Zuzia też do zerówki przedszkolnej poszła, więc po staremu. Choć na pożegnanie trochę buczała, ale chyba tak dla uczczenia tradycji ;) Potem dostałam piękny rysunek z napisem"mamo, f pczkolu było bardzo fajnie" :->
A dziś niestety została w domku i jutro chyba też, bo złapał ją katar wczoraj rano...Zobaczymy, czy coś się z tego będzie wykluwać, oby nie.

A ja się bardzo cieszę, bo oprócz nauczycielki która jest z nimi od początku, cioci Kasi, teraz jako drugą nauczycielkę maja panią Marzannę, która jest boska i naprawdę ma super podejście do dzieciaków. W zeszłym roku mieli też fajną, panią Beatkę, ale Marzanna jest jeszcze lepsza :) I fajną pomoc nauczycielki, super, bo jedna jest taka zołzowata ;)

W czwartek mamy spotkanie w przedszkolu i będziemy wiedzieć dokładniej co i jak.

frjals napisał/a:
Dla nas to duże wyzwanie zdążyć na czas. :-|


dla mnie też...Ale chcę się starać w tym roku, bo potem do szkoły to już nie przelewki...na 8 i nie ma zmiłuj...A teraz będe musiała z maluchem jeszcze latać, więc trochę mnie to przeraża, zdaje się, że czekają nas pobudki ok.6.30 max 7.00...

Agnieszka - 2007-09-04, 14:18

frjals: u nas w przedszkolu jest w widocznym miejscu informacja żeby dzieci przyprowadzać do 8.20 (myślę, że to kwestie organizacyjne bo 8.30 jest śniadanie). Oczywiście bywało, że docierałyśmy później (korek itp) ale zawsze wpuszczają

U nas w przedszkolu po staremu, jak każdego września płaczące maluchy (w tym roku podwójnie bo remontują sąsiednią placówkę i w naszej są maluchy tamtejsze na przechowaniu) i problemy z porannym wstawaniem Ady (trzeba się przyzwyczaić)

adriane - 2007-09-04, 17:50

frjals napisał/a:
adriane napisał/a:
trening

jaki trening?



Karolinka jest w szkole sportowej - kierunek gimnastyka sportowa.
Dzis powiedziala mi, że na lekcjach się nudziła, bo pani za duzo mówiła i były za łatwe zajęcia :->
Co do treningu, to mówi, że było fajnie i jej zdaniem wcale nie za długo (czego się obawiałam).

rosa - 2007-09-04, 19:35

u nas jak szymek szedł do zerówki były dwie zmiany, zapisałam go na popołudniową, bo nigdy byśmy nie doszli na 8.00
pierwsza klasa była na 8.00, masakra, wiecznie się nie mogłam wygrzebać :evil:

honey - 2007-09-04, 20:48

widze, ze duzo osob ma problemy z punktualnoscia i wstawaniem rano:mryellow:
dla mnie rok szkolny oznacza zdyscyplinowanie dla mnie i tym bardziej dla mojego dziecka...
maly musi czekac na autobus o 6.45 ...0 7.45 zaczynaja sie zajecia..
moj budzik jest nastawiony na 6.10 kazdego dnia....
i nie ma ze boli... :-/

Humbak - 2007-09-04, 20:57

Honey, my podobnie, pobudka 6 rano, natalia 6.10, 7 wyjazd...
kasienka napisał/a:
"mamo, f pczkolu było bardzo fajnie"

super, cieszę się a jednak emocje :-D

u nas na szczęście zapraszają a nie zamykają, ale nacisk na punktualność jest. szczęśliwie mamy powiedziane, że 'pierwszy tydzień będzie dla dzieci trudny, rozumiemy, ale w przyszłym tygodniu prosimy pilnować by dzieci się nie spóźniały' :-D

puszczyk - 2007-09-05, 16:47

Kamil tez zaczal pierwsza klase, poszedl jednak do integracyjnej. Jest tam np. jeden chlopiec z ADHD, calkiem sympatyczny, chociaz nie wiem jak to jest kiedy pokazuje rogi. ;-)
Kamil mowi, ze jest latwiej niz w przedszkolu i ze przeczytal tekst najszybciej ze wszystkich. :lol:
Troche sie martwie, bo grup tworzyla w zeszlym roku zerowke, doszla tylko czworka dzieci, w tym Kamil i nie wiem czy uda mu sie w niej znalezc... :-(
Okazalo sie ze uczy sie z wnukiem mojej wychowawczyni z podstawowki. :-)

adriane - 2007-09-17, 21:10

I jak tam Wasze dzieci w szkole sobie radzą? Zadowolone są?

Karolinka mówi, że w szkole jest bardzo fajnie, lubi swoje dwie panie, lubi treningi.
Szkoła zleciła zrobienie wszystkim pierwszakom morfologii i Karolinka ma świetne wyniki: hemoglobina 4,9 mln a czerwone krwinki ma 14,5, z czego się bardzo cieszę :-D

Ewa - 2007-09-17, 21:27

adriane napisał/a:
hemoglobina 4,9 mln a czerwone krwinki ma 14,5, z czego się bardzo cieszę

A nie odwrotnie? ;-)

adriane - 2007-09-17, 22:20

Ewa masz rację :lol:
Dokładnie to wyglada tak:
hemoglobina 14,5 g/100 ml, a czerwone krwinki 4,9 mln/mm3

puszczyk - 2007-09-18, 08:51

Świetnie, że Karolinka ma takie dobre wyniki. :-)

adriane napisał/a:
I jak tam Wasze dzieci w szkole sobie radzą? Zadowolone są?

Kamil zadowolony. :-) Lubi panie, kolegów (jak powiedział - bardziej niż dziewczyny ;-) ), a najbardziej WF i żałuje, że jest tylko raz w tygodniu. Na początku było ciężko z zadaniami domowymi, ale już wypracowaliśmy odpowiedni plan dnia i jest ok. Wczoraj zaskoczył mnie, bo zrobił zadanie sam, bez mojej pomocy i nie popełnił żadnego błędu. :-)

Zastanawiam się czy zapisać go na jakieś dodatkowe zajęcia np. plastykę (chodził w zeszłym roku) albo jakieś sportowe typu np. karate skoro tak bardzo brakuje mu WF-u.

Wasze dzieciaki też chodzą na coś dodatkowo?

adriane - 2007-09-18, 12:19

Cytat:
Zastanawiam się czy zapisać go na jakieś dodatkowe zajęcia np. plastykę (chodził w zeszłym roku) albo jakieś sportowe typu np. karate skoro tak bardzo brakuje mu WF-u.


Pewnie rysowania mają sporo w szkole, to ja bym polecała karate skoro Kamil lubi wf. Filip kiedyś chodził na karate, ale mu sie znudziło, jak wszystko mu sie nudzi predzej czy później, ale zajęcia były bardzo fajne.

Humbak - 2007-09-18, 12:45

My zapisaliśmy natalię na wszystkie zajęcia dodatkowe... :lol: zrezygnowaliśmy tylko z karate (po doświadczeniach z aikido natalia powiedziała stanowcze nie) i gry na instrumencie (drogo...), i czekamy aż ich liczba zacznie się wykruszać z racji ujawnienia jak narazie ukrytych zainteresować natalii...
na szczęście można się na nie zapisywać i rezygnować, i znów zapisywać... ;)

Agnieszka - 2007-09-18, 22:02

Ada dotychczas chodziła na taniec i angielski. W tym roku chce wszystkie czyli jeszcze plastyka, gimnastyka, kreatywne myślenie.
U nas zawsze we wrześniu zajęcia są bezpłatne dla wszystkich (poza I grupą) zobaczymy wiec jak będzie bo zmienili się prowadzący tańce i angielski.
Rytmika jak w każdym (chyba) przedszkolu obowiązkowa i płatna.

Ewa - 2007-10-29, 19:08

A ja właśnie jestem z rozterce "zerówkowej", że tak powiem. Gabryś dziś miał testy rozwojowe. Wyszły tak, że pani psycholog chciała od razu ze mną rozmawiać, żebym nie czekała na pisemną opinię. Gabryś brany pod uwagę jako dziecko w wieku 4 lat i 11 miesięcy (trzymają się ściśle daty urodzenia) w teście psychologicznym wyszedł średnio ze wszystkich zadań na wiek 6 lat i 10 miesięcy. Pani stwierdziła, że najlepiej radzi sobie z zadaniami z zakresu słownictwa, np. ze znajomości pojęć wychodził na poziomie 8-latka :shock: . No i konkluzja. Dostanę do domu opinię, że Gabryś powinien być przyjęty jeszcze w tym roku do zerówki, pomimo, że to już prawie listopad. Ponieważ rozwój emocjonalny i manualny wyszedł na normalnym poziomie, więc pod koniec roku szkolnego ma mieć ponowne testy oraz szkoła ma wystawić opinię, czy poza zdolnościami intelektualnymi radzi sobie dobrze w szkole emocjonalnie i w kwestii zadań manualnych. Jeżeli coś będzie nie tak, powtórzy zerówkę jeszcze raz ze swoimi rówieśnikami. Z jednej strony fajnie mieć zdolne dziecko, ale z drugiej już mnie pani uprzedziła, że Gabryś w warunkach polskich szkół będzie bardzo trudnym uczniem. Za dużo chce wiedzieć i za dużo pyta, a jak pani psycholog stwierdziła, nauczyciele takich uczniów nie lubią. Ma zrobić zadanie i siedzieć cicho :roll: . To może go niestety zniechęcać trochę do nauki i szkoły. No i mam największy problem, jak odprowadzać go do szkoły... Od listopada mam mieć dzieciaczki pod opieką na osiem godzin dziennie, no i cały czas na kilka godzin dziennie mam dzieciaki sąsiadki. Trudno odprowadzać zerówkowicza do szkoły z piątką maluchów przy boku, szczególnie, że dwoje jeszcze nie chodzi. Kurka, normalnie nie wiem co mam zrobić. Jak nie znajdę kogoś w pobliżu, kto odprowadza również swojego brzdąca do szkoły i zechce zabierać Gabryśka, to po prostu nie wiem. Chwilami nawet jak mam niby powody do radości, to wykańcza mnie sytuacja, że jestem sama... :-(
kasienka - 2007-10-29, 20:20

Ewa, a dlaczego właściwie Gabryś szedł na te testy? Nie słyszałam, żeby coś takiego było obowiązkowe :roll: kurcze, z jednej strony Gabrysiowi by się pewnie podobało w zerówce, tym bardziej, że tak chciał na tamte zajęcia chodzić...a z drugiej, na pewno byłoby Ci trudno z taką ilością dzieci :/
Ewa - 2007-10-29, 20:31

kasienka napisał/a:
a dlaczego właściwie Gabryś szedł na te testy?

Był u nas dzień otwartych drzwi w poradni pedagogiczno-psychologicznej. Gabryś miał tam konsultacje logopedyczne, a przy okazji ja mogłam porozmawiać z psychologiem. Po prostu zaczęłam się sama obawiać, co moje dziecię robiłoby w przyszłym roku w zerówce. W tej chwili ma 5 lat, zna alfabet, liczy do nieskończoności, samodzielnie zaczyna czytać itd....

Humbak - 2007-10-29, 20:35

kasienka napisał/a:
a dlaczego właściwie Gabryś szedł na te testy?
teoretycznie powinny byc robione w przedszkolu co roku, u nataii byly tyle ze nie informowano rodzicow, bylo raz sprawozdanie oko w oko z psychologiem w wieku lat 5.

ewo gratulacje madrego synka, to radosc nie klopot cokolwiek by mowily polskie szkoly na ten temat... nie wiem tylko czy zerowka czy nie lepsze jakies inne zajecia... dwa razy zerowka w razie czego, nuuda... ale ja mialam w klasie znajoma o rok mlodsza bo wczesniej do szkoly poszla, nic nie powtarzala...
mam nadzieje ze uda sie jakos to posklecac w calosc :-(

Ewa - 2007-10-29, 20:38

Humbak napisał/a:
dwa razy zerowka w razie czego, nuuda

Wiesz, to powtarzanie, to taka pesymistyczna wersja ;-)

Martuś - 2007-10-29, 20:51

Ewa, ja tez miałam iść rok wcześniej do szkoły, ale moja mama zdecydowała, że dla mojego rozwoju emocjonalnego będzie lepiej, jak jeszcze rok poczekam, dla mnie to była bardzo dobra decyzja, intelektualnie nie ucierpiałam, a emocjonalnie byłam lepiej przygotowana do szkoły. Także jeśli rozwój emocjonalny Gabrysia jest na poziomie pięciolatka, to może nie warto się spieszyć, tym bardziej, że Tobie byłoby bardzo trudno w tym roku.. No ale oczywiście to jest Twoja decyzja, Ty najlepiej znasz swoje dziecko i wiesz, na co jest gotowe. Jednak moim zdaniem spieszyć się nie ma gdzie, warto, by dziecko mogło jak najdłużej cieszyć się swobodą bez szkolnej dyscypliny..
Agnieszka - 2007-10-29, 21:28

Gratulacje
Jednak ja nie jestem fanem skracania dzieciństwa i ewentualnego powtarzania zerówki. Popieram zajęcia dodatkowe.

Ewa - 2007-10-29, 21:33

Martuś, ja to wszystko rozumiem. Jednocześnie obawiam się totalnej nudy w szkole w przyszłym roku, bo jeżeli on już teraz ma taki zasób wiadomości, to co będzie za rok. Przecież jego rozwój się nie zatrzyma. Podejrzewam, że za rok będzie już płynnie czytał, dodawał i odejmował, bo teraz ma fazę zafascynowania matematycznymi działaniami. Co będzie robił w zerówce? Poza tym, zawsze może w tej zerówce zostać. On wszystko by dał, żeby chodzić już do szkoły. Mówiąc szczerze byłam bardziej sceptycznie nastawiona zanim poznałam wyniki testu. Wiedziałam, że ma dużą wiedzę, ale nie sądziłam, że jest aż tak ponad normę. Nie chcę przegapić czegoś i go przystopować, a obawiam się, że w tej chwili siedzenie w domu, jest dla niego takim stopowaniem.
alcia - 2007-10-29, 21:38

Ja poszłam do szkoły rok wcześniej i nie widziałam nigdy między mną a innymi dziećmi żadnej różnicy w rozwoju (bywałam tylko niższa od innych dziewczyn :) ). Trochę mi tylko dziecińskwo skrócono, ale to już inna bajka. Ze szkołą nie było żadnych problemów, a nie byłam wybitnie zdolna.
Martuś - 2007-10-29, 21:52

No właśnie dlatego napisałam, że Ty najlepiej znasz swoje dziecko i wiesz, czego potrzebuje. Jednak ważne jest to, żebyś uwzględniła również swoją sytuację i absolutnie nie myślała, że go stopujesz, w końcu dziecko może się rozwijać równie dobrze (jak nie lepiej..) w domu, a w przyszłym roku możesz go od razu posłać do pierwszej klasy. Jeśli się Wam uda ta zerówka w tym roku i Gabryś będzie zadowolony, to ok, ale jeśli nic z tego nie wyjdzie, to po prostu się nie dołuj, mi w tych testach też zawsze wychodziły jakieś 3 lata do przodu, a poszłam do szkoły normalnie i nie czuję sie przez to specjalnie 'przystopowana', wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że tak wyszło, no ale każde dziecko jest inne. Tutaj, jeśli zdecydujesz się wysłać teraz Gabrysia do zerówki to dojdzie taki problem, że przyjdzie w momencie, gdy grupa będzie już zintegrowana i mimo jego kontaktowości i pozytywnego nastawienia będzie mu trudniej wejść w grupę, niż na początku roku.
Ewa - 2007-10-29, 22:14

Martuś napisał/a:
w przyszłym roku możesz go od razu posłać do pierwszej klasy

Teoretycznie mogę, ale wydaje mi się, że wtedy byłoby to rzucenie go od razu na głęboką wodę. Zerówkę traktuję jako takie sprawdzenie, czy na pewno da sobie radę rok wcześniej, pomimo jego ogromnych chęci i zdolności.
Martuś napisał/a:
ale jeśli nic z tego nie wyjdzie, to po prostu się nie dołuj,

Zupełnie nie zamierzam :-)

rosa - 2007-10-30, 08:33

Ewo, to rzeczywiście trudna decyzja, i jeszcze kwestia organizacyjna

mój starszy syn również czytał i liczył w wieku 5 lat, ale emocjonalnie to się do szkoły nie nadawał zupełnie, więc nawet nie brałam pod uwagę takiego rozwiązania

ale np moja koleżanka teraz dała swoją 5 letnią córeczkę do zerówki, mała jest zachwycona, w domu miała 2 młodszego rodzeństwa, a w szkole mnóstwo ciekawych rzeczy, koledzy i koleżanki. ona jest bardzo otwarta i wygadana, świetnie się odnajduje

myślę, że jeżeli Gabryś chce spróbować, a tobie uda się zorganizować logistykę, to czemu nie :-)

adriane - 2007-10-30, 08:42

Zawsze myślałam, że szkoła to odbieranie dzieciństwa, niekiedy zbyt wczesne obciążenie jak rodzice posyłają dziecko wcześniej do szkoły. Ale obserwując moja Karolinkę zmieniłam zdanie. Ona jest szczęśliwa chodząc do szkoły, bardziej ją lubi niż przedszkole i mimo, że jest najmłodsza w klasie (bo z grudnia), to radzi sobie świetnie. Prymuskę mam :) Karolinka już od początku zerówki marzyła o szkole, a ja tego nie rozumiałam.

Uważam, że dobrze będzie dla Gabrysia jak pójdzie już do zerówki teraz. W pierwszej klasie znów dzieci powtarzają to samo od początku (wprowadzanie literek, proste działania matematyczne) i jak będziecie czekać aż zgodnie ze swoim rocznikiem pójdzie do szkoły, to może tak być, że sie okropnie wynudzi zarówno w zerówce za rok jak i w 1-szej klasie potem. Rozważ jeszcze tylko czy manualnie sobie poradzi z pisaniem literek no i faktycznie masz problem z odprowadzaniem Gabryśka do szkoły...

pao - 2007-10-30, 09:36

moja siostra poszła rok wcześniej, ja poszłam normalnie.

ja się na lekcjach nudziłam siostra miała trudności z przyswojeniem materiału efektem czego ja dawałam jej korepetycje...

gabrysię początkowo też myślałam dać wcześniej ale zmieniłam zdanie. najwyżej nauczyciele będą mieli sprawdzian swych możliwości pedagogicznych. w razie czego będę interweniować. ja tam łatwym dzieckiem do nauczania nie byłam: za dużo pytałam, usiedzieć w miejscu nie mogłam, za dobrze czytałam i na wszystko miałam swoje zdanie (chyba do dziś mi zostało ;) )

gabryśkę zerówka czeka za rok, choć pewna jestem że i teraz dała by sobie rade ;)

Ewa - 2007-10-30, 11:18

Ja powoli zaczynam się poddawać. Nie ma nikogo w sąsiedztwie, kto ma zerówkowicza i z kim Gabryś mógłby ewentualnie chodzić. Zostaje mi rozwiązanie posłania go w przyszłym roku od razu do pierwszej klasy. Nie mogę zakładać, że moje dziecko w ciągu tego roku stanie w miejscu z rozwojem, więc zerówka w przyszłym roku mogłaby być wielkim nieporozumieniem. Niewiele by mu dała, a raczej cofnęła. Jednak pierwsza klasa bez zerówki, to trochę rzucenie na głęboką wodę. Cholewcia, tak źle i tak niedobrze. I kto powiedział, że dobrze mieć zdolne dziecko...
frjals - 2007-10-30, 12:28

adriane napisał/a:
czy manualnie sobie poradzi z pisaniem literek

właśnie, wydaje mi się, że to nie tylko kwestia znajomości alfabetu - w zerówce zaczęła się nauka pisania, a to raczej nowość dla większości dzieci.
Mimo, że prawie wszystkie umieją się podpisać drukowanymi literami (no W. akurat nie :lol: :-> ), to pisanie jest o wiele trudniejsze.
Prawdę mówiąc W. ma spore trudności w robieniu zadań, (chyba głównie dlatego, że mu się nie chce, po kim on to ma... :roll: ;-) ), a uważam, że raczej manualnie jest dobrze rozwinięty. A jak zobaczyłam zeszyt innego dziecka to aż się zdziwiłam, że napisanie czegoś w liniach może być takie trudne :mryellow: .
Dodatkowo zerówka jest czasem kiedy dziecko może się przyzwyczaić do reżymu - siedzenia (w ławce? przy stoliku?), słuchania się pani. To tak z moich obserwacji.

Do tej pory W. poznał w przedszkolu - tzn zaczął pisać literki: a, o, e, i, t i cyferki 1, 2, 3 - być może więcej ale tego nie wiem.

alcia - 2007-10-30, 12:39

Ewa napisał/a:
Ja powoli zaczynam się poddawać. Nie ma nikogo w sąsiedztwie, kto ma zerówkowicza

A np. jakaś starsza miła Pani, której się nudzi? Ja u mnie rozpatrywałam taki wariant z przedszkolem Kai, ale daję radę sama. Wokół mnie pełno jest przemiłych, uczynnych emerytów. Może tez byś znalazła kogoś takiego?
A poza tym musi być zerówkowicz? Z dzieckiem chodzacym do starszej klasy by się nie dało? Może godziny by pasowały, gdyby mieć pod ręką kilkoro takich dzieciaków?
Sorry.. pewnie już wszystko przemyślałaś i żadnymi rewelacjami tu nie strzelam :oops: ;)

Mala_Mi - 2007-10-30, 12:53

Gdyby chodziło o mnie, to pewnie nie zdecydowałabym się na wcześniejsze posłanie dziecka do zerówki i potem do szkoły. Rozwój intelektualny to jeden z elementów całego życia. Wydaje mi się, że nie najważniejszy. Dużo ważniejsze wg mnie jest zadbanie o rozwój emocjonalny.
Ja bym chyba szukała zajęć dodatkowych albo jakiegoś przyjaznego przedszkola czy klubiku dla dzieci, tak żeby dać okazję do funkcjonowania w grupie i nawiązywania kontaktów rówieśniczych.

Ewa napisał/a:
zerówka w przyszłym roku mogłaby być wielkim nieporozumieniem. Niewiele by mu dała, a raczej cofnęła

Pewnie niewiele dałaby pod względem intelektualnym, ale być może dużo pod względem emocjonalnym (w zerówce nauka i zabawa przeplatają się w szkole reguły są sztywniejsze)

alcia - 2007-10-30, 13:30

Zgadzam się całkowicie z Małą_Mi.
pao - 2007-10-30, 13:36

ja gabryskę do zerówki wysyłam do szkoły. właśnie po to by zaskoczyła zmiany między przedszkolem a szkołą. w szkole jest inaczej, trzeba sie zdyscyplinować a zerówka w przedszkolu by jej tego nie umożliwiła choćby z tego powodu, że gabi perfekcyjnie manipuluje przedszkolankami...

gabryś nie chodzi do przedszkola zatem kontakt z rówieśnikami jest dla niego istotnym, jednak szkoła niekoniecznie musi dawać dobre wzorce i pytanie czy jako 5latek sobie z nimi poradzi. na to pytanie (o emocje) to jednak tylko rodzic może odpowiedzieć.

Ewa - 2007-10-30, 16:40

Mala_Mi napisał/a:
Ja bym chyba szukała zajęć dodatkowych albo jakiegoś przyjaznego przedszkola czy klubiku dla dzieci, tak żeby dać okazję do funkcjonowania w grupie i nawiązywania kontaktów rówieśniczych.

Wszystko fajnie, tylko u mnie to naprawdę nie jest takie proste. Jedyne przedszkole jakie tu jest, to prywatne. Jednak dając do Wrocławia koszt taki sam, bo jako mieszkaniec z poza gminy płacę podwójnie. Klubik dla dzieci owszem mam, ale we Wrocławiu. Odprowadzenie i odebranie już w ogóle jest fikcją. Jak wiem, że rozwój emocjonalny jest ważny, ale jeżeli dziecko nudzi się w szkole, to ja nie wiem czy to ma dobry wpływ na emocje. Mam w rodzinie dziecko, które jak dla mnie powinno iść do szkoły wcześniej. Jednak rodzice chcieli w terminie. Dzieciak w szkole nic nie robił, odmawiał uczestniczenia w lekcji, czytania itp. odpowiadając, że on to umie, niech się inni uczą. Znowu po swojej pasierbicy widziałam, jak totalnie nie umiała się odnaleźć jako zdolne dziecko w momencie, gdy trafiła w końcu na trudności i coś, na co po prostu musiała nawet ona poświęcić trochę czasu (bo przecież ona zawsze wszystko umiała i nie musiała się uczyć!). Tak naprawdę jeszcze niedawno byłam przeciwna posyłaniu dziecka wcześniej do szkoły, ale teraz zaczynam mieć właśnie wątpliwości. Właściwie cały czas nie jestem tak do końca przekonana, dlatego wolałabym jeszcze w tym roku zerówkę, żeby w razie czego później robił ją jeszcze raz. Wołałabym po prostu czegoś nie przegapić, tylko sprawdzić naocznie co dla dziecka lepsze. Tak naprawdę wątpliwości mam dużo, dlatego zresztą Gabryś wciąż nie wie jaki jest wynik testu. Jeżeli usłyszałby, że może już iść do szkoły, nie odpuściłby mi.

AKK - 2007-11-09, 21:29

Gaia ma 7 lat,chodzi do 1 klasy -ale w grudniu (27) skonczy 8 lat. Ja odroczylam pojscie Gai i do szkoly o rok. Byla 2 x w zerowce. Sprawnosc intelektualna nie budzila watpliwosci,ale tzw mala motoryka i emocje byly jeszcze nie gotowe. Miala sie urodzic w styczniu,ale niestety-urodzila sie w grudniu. Oznacza to niestety-ze rocznikowo jest 99 a powinna 2000.Ale my traktujemy ja jak 2000. Chodzi teraz do 1 klasy i jest bardzo zadowolona i my tez. A chodzi do szkoly ,ktora m. in. my zalozylismy :mryellow: www.wolna-szkola.org.pl
bodi - 2007-11-10, 23:45

Ewa, faktycznie trudny dylemat.. Trzymam kciuki za najlepszą decyzję!
Ewa - 2007-11-11, 12:34

Decyzja podjęta. Niestety nie stanę w tym roku na głowie i niczego nie wykombinuję. Nie mam go jak odprowadzać i przyprowadzać, a nie mogę też w tym roku zrezygnować z opieki nad innymi dziećmi. W przyszłym roku wyślę go jeszcze na tzw. testy przesiewowe i albo pójdzie od razu do pierwszej klasy, albo do zerówki z zastrzeżeniem uważnej obserwacji i ewentualnego przeniesienia go w trakcie do pierwszej. Dokładnie zdecyduję za rok.
Agnieszka - 2008-09-08, 21:54

U nas początki szkoły trudne. Problemy ze wstawaniem (a byłam na urlopie i wstawanie później niż do przedszkola a szkoła bliżej domu), z odrabianiem lekcji. Klasę zmieniłam i Ada jest z koleżanką z podwórka.
Będzie świetlica (podoba się bardzo) choć i tak zespołem sił wszelkich odbiory będą wcześniejsze, rzodkiewki w kanapkach podjada koleżanka, labirynt szkolnych korytarzy także oswojony.

Ewa - 2008-09-08, 22:40

U nas pełnia szczęścia. Wstawiać nie musimy, bo Gabryś jest w zerówce popołudniowej - od 11.30 do 15.30. Cały szczęśliwy, jak przychodzę, to słyszę "mama, jeszcze chwila", a pani się śmieje. Oczywiście z Gabryśkiem jeden problem - cały czas gada, cokolwiek by nie robił ;)
Kashmiri - 2008-09-08, 23:09

u nas tak trochę dziwnie jest. Mieliśmy już wyjechać, ale to się troszkę odwleka i Jasmin poszła do szkoły w Polsce, żeby nie siedzieć w domu. Poszła rocznikowo do pierwszej klasy, mimo, że w zeszłym roku miała mieć przyspieszone. Ale w Anglii dzieci nie piszą w trzy linie i Jass tego nie umie, pisze wolniej i mniej starannie, a w drugiej klasie już oczekują od dzieci w miarę sprawnego pisania i znajomości polskiej ortografii. Za to kiedy dzieci uczą się składać sylaby Jass czyta z nudów pod ławką, albo gada z nowymi koleżankami. To samo, kiedy liczą. Sama nie wiem, jak jest lepiej - nie chciałam na siłę wrzucać do drugiej klasy, żeby się nie zniechęcała, że czegoś tam nie umie poprawnie napisać, a z drugiej strony widzę, że nie ma żadnej stymulacji intelektualnej...
No nic, to pewnie i tak tylko na miesiąc. Przynajmniej się trochę z dziećmi pobawi i wreszcie się nauczy prosto literki pisać :mryellow:
I zauważyłam pewną dziwną kwestię w planie zajęć - są w tygodniu dwie religie, ale nie ma ani jednego WF :shock:

Capricorn - 2008-09-08, 23:19

Kashmiri napisał/a:

I zauważyłam pewną dziwną kwestię w planie zajęć - są w tygodniu dwie religie, ale nie ma ani jednego WF :shock:


a inne przedmioty ma wyodrębnione? bo u nas przez pierwsze trzy lata podawano tylko, kiedy jest religia i angielski, wszystkie pozostałe godziny nauczyciel od nauczania zintegrowanego wykorzystywał, jak chciał - dzielił pomiędzy polski, matematykę, i wf. U nas tych wf-ów było dość mało, bo pani od zintegrowanego była kilka lat przed emeryturą. Ale raz w tygodniu starała się zrobić godzinkę wf, bo mieli przypisana wtedy salę gimnastyczną.

Teraz mój syn jest w czwartej klasie, pan od wf jest na zwolnieniu lekarskim od 01.09. Ciekawe, nie?

Agnieszka - 2008-09-08, 23:27

U nas religia też 2 razy w tygodniu, wf (kultura fizyczna) 3 razy.
Dzieci mają szlaczki (zeszyt w 3 linie) wychodzą kiepsko (Ada pisać nie lubi, dodatkowo leworęczność zasłania jej prototyp wzoru)

acha: pozostałe godziny jak pisała Capri nauczanie zintergrowane + jeszcze 2 razy angielski o którym nie pisałam powyżej. Dodatkowo raz w tygodniu będą zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze.

Ewa - 2008-09-09, 06:43

A jest u Was z religią? Ile dzieci w klasie nie chodzi. U mnie potwierdza się moje zdanie, że takich dzieci będzie coraz więcej i nie będzie tak odczuwane jakieś wyobcowanie (w przypadku Gabryśka i tak bym w takowe nie wierzyła ;) ) Na 25-ro dzieciaczków w klasie nie chodzi na religię 3-je. Co jak na wiochę jest chyba nieźle :-)
kofi - 2008-09-09, 09:32

Ja jakoś tak strasznie mało wiem o tej szkole. Nie chcę z Daniela wyciągać, a on opowiada tylko to, co chce.
Nie wiem ile dzieci chodzi na religię, on też nie wie, ale to jedna z ulubionych lekcji, bo śpiewają tam piosenki - takie z pokazywaniem rękoma, bardzo mu się to podoba i w drodze do domu wyśpiewuje te piosenki (żeby nie powiedzieć - wyje, bo słuch to niestety po mnie odziedziczył) wymachując łapami, że strach koło niego siedzieć ;-)
Ten semestr chodzi na popołudnie, więc od rana do 11 siedzi w świetlicy, potem lekcje, które kończy o 16. W przedszkolu jadł 3 posiłki plus śniadanie w domu (zwykle) teraz je śniadanie i bierze ze sobą kanapkę, owoc, wafle ryżowe i mleko sojowe i wodę 8-) , żeby nie umarł z głodu do tej 17.30, kiedy zwykle jemy obiad.
No i w ogóle bardzo mu się wszystko podoba, bazgrze potwornie, a ja wrednie każę mu wycierać, piszą tylko w ćwiczeniach i jakoś tak wolno ta nauka im idzie. Z matematyki nie mieli jeszcze nic. Dzisiaj zebranie, ale R. idzie.

Capricorn - 2008-09-09, 09:49

kofi napisał/a:

Ten semestr chodzi na popołudnie, więc od rana do 11 siedzi w świetlicy, potem lekcje, które kończy o 16.


u nas są klasy "dla dojeżdżających", i jak się dziecko do takiej klasy wkręci, to zajęcia zaczynają się o 8.00, ewentualnie 8.50. Ja Kacpra tak wkręciłam kilka lat temu ;-) Pomimo tego, ze rano jest sajgon, to jakoś się wyrabiamy.

kofi - 2008-09-09, 09:52

U nas chyba nie ma to szkoła w samym centrum Olsztyna. ;-)
Kashmiri - 2008-09-09, 12:16

Z tym WF to dziś zapytam. Faktycznie, wyodrębnione są tylko religia, angielski, gimnastyka korekcyjna, logopedia itp., ale jakoś mi się wydawało, że WF to też taka oddzielna 'jakość'.

Na religię w naszej klasie nie chodzi tylko Jasmin (w całej szkole chyba jest jeszcze tylko jedno dziecko, które nie chodzi...) Dziś miała spędzić tą godzinę z pedagogiem, bo religia wcale nie jest ostatnia w planie. Ale nie będę chyba nic z tym robić, bo najprawdopodobniej za miesiąc i tak wyjeżdżamy do Gruzji :-D

frjals - 2008-09-09, 12:34

U nas W. zadowolony, aczkolwiek dziś pani rano powiedziała, że wczoraj coś nie chciał współpracować i że może to jakiś chwilowy spadek formy... :roll: . Niestety musiałam panią wyprowadzić z błędu, że ten stan utrzymywał sie przez cała zerówkę ]:-> - czyli zaczyna się... Podobno sie popłakał (mi tego nie powiedział), poszło o rysunek - zadanie polegało na narysowaniu na podstawie konturu wydrukowanego kolegi/koleżanki z ławki. W. twierdził, że nie da się tego zrobić, że ten kontur nie przypomina dziewczynki :mrgreen:

Nie mają jeszcze książek, bo dopiero na początku roku rodzice się zebrali i czekamy, skutkiem czego nie ma prac domowych.

Mamy dwie religie, na szczęście na końcu (dobrze, że wspomniałam o tym na zebraniu we wrześniu). Gdyby były w środku to nie wiem co miałby robić w tym czasie, bo świetlica jest czynna rano i od 12. Może siedziałby u pań woźnych :roll: , albo z pedagogiem (co za beznadzieja :-? ). Wydaje mi się, że tylko W. nie chodzi na religię, bo tylko ja go zabierałam wcześniej.
Skutkiem tego rannego działania świetlicy nie mamy na 8.30 tak jak było wcześniej mówione tylko później.

Są dwa wf i dodatkowo gimnastyka korekcyjna 2x. I kółko plastyczne.

Agnieszka - 2008-09-09, 13:02

U nas religia wypada raz na końcu planu, drugi w środku, z klasy nie chodzi tylko jedno dziecko i podczas lekcji jest w bibliotece
Ewa - 2008-09-09, 13:07

frjals napisał/a:
Gdyby były w środku to nie wiem co miałby robić w tym czasie
U nas religia jest w środku zajęć. Pani wychodzi z tą trójeczką dzieciaczków do świetlicy ( świetlica jest cały czas otwarta, ponieważ w szkole funkcjonuje coś takiego jak "pięciolatki" i mają oni tam zajęcia), a w klasie zostaje reszta klasy z katechetką. Później pani wraca z nimi do klasy i dalej są ogólne zajęcia.
Kashmiri, myślę, że W-F byłby jakoś zapowiedziany, bo przecież dziecko musiałoby brać ze sobą w konkretne dni jakiś strój sportowy.

kofi - 2008-09-09, 13:15

Ale przecież musi być w siatce godzin WF - może nie mają warunków, więc tego stroju nie trzeba nosić, tylko np. gdzieś idą na spacer, może nie byc wyodrębniony, bo rzeczywiście prowadzi zwykle wychowawca.
Daniel nazywa wszystkie przedmioty tak jak jest napisane w planie i mówi np. "Dziś mam trzy kształcenia zintegrowane, zajęcia ruchowe i angielski" ;-)

Kashmiri - 2008-09-09, 13:36

Już jesteśmy po szkole :-) Jass dziś cała zadowolona. Dzieci ją podobno bardzo polubiły - chyba to taka sezonowa atrakcja w wiejskiej szkółce, dziewczynka, która mówi po angielsku i jest taka trochę inna. Ciekawe, jak Jasmin zniesie naturalny spadek ogólnego zainteresowania, co na pewno wkrótce nastąpi :-P
WF zintegrowany. Pani nas dziś mile zaskoczyła, bo wyraziła gotowość do traktowania Jasmin nieco indywidualnie (w klasie jest tylko 13 dzieci) i kiedy dzieci uczą się czegoś, co ona już umie pani będzie jej dawać inne ćwiczenia tak, żeby się nie nudziła :-D

Ewa - 2008-09-10, 16:13

U nas zaczyna się z zajęciami dodatkowymi. Gabryś już w zeszłym roku nie mógł się doczekać, kiedy będzie chodził do zerówki, bo wtedy na wszystko co będzie chciał będzie mógł chodzić. Stwierdził nawet raz, że chce zajęcia codziennie od poniedziałku do soboty, tylko na wolną niedzielę łaskawie zezwolił ;) No i dziś poszłam po niego do szkoły i wróciłam tylko z jego kolegą, bo zaczęła się dziś akrobatyka. Chodził na nią trochę w zeszłym roku i bardzo mu się podobało, więc pognał dziś pomimo braku stroju ;) Ciekawie więc zapowiada nam się wtorek - zajęcia od 11.30 do 15.30; akrobatyka - 15.30-16.45; karate 17.00-18.00 :shock: Dla niego oczywiście żaden problem - zrobisz mi mamusiu duuużo kanapek :roll:
A jeszcze ma dojść angielski i wciąż marzy mu się taniec towarzyski, ale nie wiem czy w ogóle będzie - jest tylko jakiś hip hop i dance, a to mi się nie widzi.

Agnieszka - 2008-09-10, 21:51

Ja jestem po zebraniu i nie wiem jak będzie z dodatkowymi (dużo dzieci). Na wszystko co Ada chce nie zapiszę jej będzie mogła wybrać 2-3.
Ewa - 2008-09-10, 22:35

Agnieszka napisał/a:
Na wszystko co Ada chce nie zapiszę jej
Gabryś ma taki rozrzut, że na pewno nie da rady na wszystko, bo zajęcia się będą pokrywały ;-) Karate ciągnie już od roku, w tym dostał już obiecane kimono, szkoda byłoby przerywać, szczególnie, że chęci nadal są. Akrobatyka mu się bardzo podobała, mi też, więc spoko. Jednak w tym momencie na pewno w odstawkę pójdzie piłka nożna, myślę, że 2 sportowe zajęcia wystarczą. Dojdzie jeszcze angielski, no i ewentualnie taniec towarzyski, ale ten nie wiem czy będzie. Gabryś marzy o tańcu od 3 roku życia, tylko jakoś nie ma jak i gdzie. Te taneczne, które są w szkole mi jakoś nie pasują i nie sądzę, żeby Gabryś się w tym odnalazł.

Agnieszka napisał/a:
Ja jestem po zebraniu
Ja już też. Katechetki nie było ;-) , za to na początku była pani dyrektor. Później jakieś w miarę szybkie ustalenia z panią, informacje o kalendarzu szkolnym, kwestie zgody/niezgody na religię i zgody/niezgody na badania przesiewowe z poradni pedagogiczno-psychologicznej.
Rozbawiła mnie jedna mama, która zaoferowała się, że kupi dla wszystkich książki do religii. Na propozycję pani, aby policzyć ilu jest chętnych, odpaliła, że co za problem, 22-je dzieci w klasie. W ogóle nie przyszło jej do głowy, że ktoś może na religię dziecka nie posyłać :roll:
No i pani powaliła mnie z nóg, jak mnie uspokajała, abym się nie przejmowała nauką czytania, bo oni to będą spokojnie, literka po literce przerabiać. A moje dziecię 3 dzień z rzędu bez śniadania poszło do szkoły, bo z powodu książek nie może się ubrać i zejść do kuchni ;-) :roll:

kofi - 2008-09-11, 08:36

U nas z dodatkowymi zajęciami kiszka. Daniel kończy lekcje o 16, tylko 2 razy trochę wcześniej, potem musimy pędzic do domu, bo psy czekają, więc raczej bez szans. A w szkole już się zaczyna agitka - wczoraj przyszedł szczęśliwy, że będzie miał dodatkowy WF: okazało się że dostał ulotkę szkoły tańca, która prowadzi "Lekcje tańca i dobrych manier" no i tylko w ciągu trzech dni można się zapisać, ple, ple. Daniel miał tańce w przedszkolu i wiem, że to absolutnie go nie kręci, maniery ma wystarczająco dobre, ale jak powiedziałam że to bez sensu trochę się zmartwił. Za to w naszej wsi znowu zaczyna się aikido, na które kiedyś bardzo krótko chodził i wolałabym go wysłać na to. Tylko znowu problem z czasem - czy zdążymy dojechać, czy zdążymy coś zjeść przed?
Kashmiri - 2008-09-11, 10:05

Wow, dziewczyny, ale macie niesamowite oferty :-D Zazdroszczę! W naszej szkółce wioskowej z zajęć dodatkowych to tylko basen jest w ofercie, raz w tygodniu - dziś pierwszy wyjazd :-) Poza tym można się jeszcze zapisać do ogólnowioskowej sekcji tenisa stołowego...
Taniec byłby super - Jasmin bardzo by chciała, ale ja nie dam rady jej teraz wozić do Wawy na dodatkowe zajęcia.

frjals - 2008-09-11, 14:20

A u nas jeszcze nic nie wiadomo na temat zebrania, jakos mnie to lekko wkurza.
W ogóle W. powiedział, że szkoła mu się bardziej podoba, bo pani nie krzyczy :shock: . Nie zdawałam sobie sprawy, że przedszkolanki na niego (i na inne dzieci) krzyczały. Mówi, że pani jest taka "grzeczna" :mrgreen: .
Doszło kółko teatralne, ale nie wiem czy W. by chciał. Z jednej strony ma zacięcie do wygłupów ( ]:-> ), a z drugiej jest po prostu nieśmiały...

kofi - 2008-09-12, 09:51

Wczoraj R. (miał chyba za dużo czasu) dzwonił po szkołach językowych i szukał ewentualnych lekcji dla Daniela. Potem wymyslił jednak lekcje indywidualne, a jak podzielił się tą wiadomością, z Danielem, ten powiedział, że nie chce, bo w szkole ma angielski, jest bardzo fajny i łatwy i dodatkowego nie potrzebuje. ]:->
Potem się okazało, że boi się, że odbyłoby się to kosztem ewentualnego aikido.

frjals - 2008-09-12, 10:36

Wczorajsze odrabianie lekcji, (w końcu dostali książki) trwało godzinę... Trzeba było przeczytać czytankę i pokolorować obrazek :roll: Ratunku.
adriane - 2008-09-12, 10:57

frjals napisał/a:
Wczorajsze odrabianie lekcji, (w końcu dostali książki) trwało godzinę... Trzeba było przeczytać czytankę i pokolorować obrazek :roll: Ratunku.


Ale tak Wilk nie mógł sie skupić czy jest taki dokładny? Pytam, bo moja Karolinka jeśli chodzi o kolorowanie, rysowanie, to robi to bardzo dokładnie i też godzinę ;)

rosa - 2008-09-12, 11:03

moi chłopcy NIENAWIDZILI kolorować. rysowanie ok. ale kolorowanie MASAKRA. były wrzaski i kłótnie, dyskusje na temat celowości tego rodzaju ćwiczeń. robili głównie na odwal, niedokładnie.

a godzina to wcale nie jest dużo :-D

adriane - 2008-09-12, 11:08

rosa napisał/a:
moi chłopcy NIENAWIDZILI kolorować. rysowanie ok. ale kolorowanie MASAKRA. były wrzaski i kłótnie, dyskusje na temat celowości tego rodzaju ćwiczeń. robili głównie na odwal, niedokładnie.


Masz bardzo mądre dzieci :) Pedagogika waldorfska już od dawna mówi, ze kolorowanki sa odtwórcze, a dzieci lubia tworzyć coś własnego i dla ich rozwoju to jest o niebo lepsze :)

rosa - 2008-09-12, 11:10

dzięki ada :-)
frjals - 2008-09-12, 11:40

Jemu się nie chciało :roll:
Czytanie jeszcze sprawia mu trudność, musi w to włożyć trochę wysiłku, sporo czasu zajęła dyskusja czy trzeba przeczytać całą czytankę (całe 6 zdań) czy tylko jej pierwszą połowę (bo niby tak pani powiedziała) :roll:
Kolorować tez mu się nie chciało, też mam na temat kolorowanek mieszane uczucia, nie wiem czemu tego tak dużo, z drugiej strony ćwiczy jednak precyzję ręki.
Mam wrażenie, że jak coś nie przychodzi z łatwością, "samo", to W. bardzo łatwo się zniechęca. Nie wiem jak mu pomóc.
rosa napisał/a:
a godzina to wcale nie jest dużo

no bo ja wiem? ]:-> Najgorsze jest to, że to są rzeczy, które W. umie. Oczywiście mi samej w szkole też się nie chciało jak cholera, ale teraz jak na to patrzę to taka strata czasu siedzenie przy biurku i nierobienie niczego.

kofi - 2008-09-12, 12:47

Chyba niewiele dzieci lubi rysować te koszmarne szlaczki i kolorować. Z tym kolorowaniem to nie ten etap - Daniel np. koloruje w paski - każdą większą płaszczyznę, tło - dzisiaj w świetlciy dumnie okazał swój pokolorowany sygnalizator świetlny wiszący wśród innych - światła normalnie, ale sygnalizator w paski.
U nas to podejrzanie mało zadają - jakiś jeden szlaczek, albo przeczytać 3 zdania. Przy czym Daniel jest szczęśliwy, ze ma coś zadane, ale odwala to najgorzej, jak umie. Raz wrednie kazałam mu wycierać i poprawiać. Niech nie odpieprza, przynajmniej na początku.

Agnieszka - 2008-09-12, 23:07

frjals: u nas prawie od początku są prace domowe, godzina schodzi na marudzenie, wycie, ze nie będzie tego robić. Zaczęłam już wychodzić na spacer wokół bloku bo nie wyrabiam.

Zajęcia dodatkowe z planowanych się uszczupliły ale też doszły nowe. Ada odmówiła przesłuchania do chóru (ostatnio oprócz szlaczków był też wierszyk) bo jak ma się uczyć wierszyków (i robić szlaczki) to "jak sobie wyobrażasz, że będę jeszcze uczyć się piosenek". Kółko teatralne też ją nie interesuje już bo nie jeździmy autobusami i kiedy się roli nauczy (w przedszkolu co chwila były przedstawienia i jako dziecko z bdb pamięcią wystarczało 2 -3 krotne przeczytanie tekstu w autobusie + próby i znała role innych dzieci) mimo, że podobało jej się na teraz jest odmowa. Wyluzowałam się, nic nie proponuję, zdecydowała o plastyce a inne zajęcia zostawiam jej decyzji.

Kashmiri - 2008-09-13, 14:45

u nas jakoś nic nie zadają. w londynie zadawali raz na tydzień i wtedy Jass traktowała to właściwie jako... nagrodę. Taka zabawa do domu, którą zajmowała się sama, czasem tylko trzeba było wytłumaczyć jej polecenie, a niektóre zadania były do zrobienia wspólnego. Teraz robi sobie radośnie wszystkie zadania z pierwszych dwunastu rozdziałów 'Wesołej Szkoły', bo wcześniej nie miała książki i czuła się poszkodowana. Ale literek pisać nie cierpi. To się zaczęło od epizodu z taką prawdziwie wiktoriańską szkołą w Indiach, kiedy kazano jej siedzieć w ławce i pisać po kilka godzin, kiedy miała 5 lat. Szybko z tej szkoły zrezygnowalyśmy, ale uraz chyba trochę jej został. Teraz zdecydowanie woli pisać na klawiaturze :->
frjals - 2008-09-14, 16:29

Agnieszka napisał/a:
godzina schodzi na marudzenie, wycie, ze nie będzie tego robić. Zaczęłam już wychodzić na spacer wokół bloku bo nie wyrabiam.

kurcze, łączę się z tobą w niedoli :-| .
Ostatnio okazało się, że pani ma zasadę niezadawania na weekend :shock: . Na razie zastanawiamy się czy pójdzie w poniedziałek do szkoły, bo zdążył już coś złapać :evil: :evil: :evil: , no po prostu załamka, ja nie chcę być chora, szczególnie przed koncertem :-/ :cry: .
W czwartek wywiadówka.

Agnieszka - 2008-09-14, 20:50

Na weekend u nas dużo było lekcji; szlaczki, rysunki, wierszyk na pamięć. Dobrze, że szlaczków mało było choć i tak okupione buntem.
Za lekko ubrałam Adę w piątek a mieli jeszcze wyjście poza szkołę ale odpukać wszystko ok. Wczoraj jak ganiała po podwórku przyszła po rękawiczki bo łapki marzły zwłaszcza jak na hulajnodze śmigała.

babaaga - 2008-09-14, 22:17

ech, skąd ja znam takie problemy ;-) u nas też na szczęscie zadania domowe raz na tydzień, co najwyżej czytanie częściej,ale to Kacper uwielbia i sam się dopomina. ale jak ma już coś zadane, to bolesne jest dość przebrnąć przez cały etap :-? najgorsze, że kacper ma fazę"nic mi się nie chce"(ja wiem,ten wiek.. :roll: )wszystkie ewentualne zajęcia pozaszkolne to dla niego katorga, tortura, "czemu mnie zmuszacie"itd..najlepsze, że on sam jes sobie wybiera,ale szybko mu się odechciewa, bo za trudne, za głośne itd :mryellow: tak było z karate,z zajęciami muzycznymi ..sama nie wiem,z jednej strony jestem zwolenniczką jak największego dawania wyboru dziecku,ale wydaje mi się,że on się po prostu za szybko zniechęca, trzeba go ponakręcać. już nawet byłam z nim parę razy na karate, żeby mu było lepiej, choć przeciez jego najlepszy kolega chodzi, powinno być bez jęczenia!!ech.. :->
puszczyk - 2008-09-15, 11:12

Co do zajęć dodatkowych to Kamil sam zainteresował się kółkiem matematycznym, jutro pójdzie pierwszy raz i zobaczymy co z tego wyjdzie. Cieszy się też na pływalnię. W zeszłym roku nic nie chciał wybrać.
kofi - 2008-09-15, 11:17

Tak sobie właśnie myślę, czy namawiać Daniela na jakieś zajęcia, skoro jemu nie zależy, a nam nie pasuje.
Może też potrzebuje trochę czasu i potem sam coś wybierze.

Agnieszka - 2008-09-18, 19:53

U nas odrabianie lekcji dalej trudne (wczoraj trwało to od 18.30 do 20.30).
Zajęcia: na razie Ada zadeklarowała plastykę i kółko j angielskiego cdn.

Ewa - 2008-09-18, 22:46

A u nas zaczynają się problemy. Poza "wyczynami" Gabryśka (niesamowity jest :roll: ), to niestety dziś mi się poskarżył ze łzami z oczach, że dzieci się z niego śmieją, bo ciągle ma na drugie śniadanie same owoce i warzywa (poza kanapkami oczywiście). Co dzieci noszą poza kanapkami? Batoniki i ciastka :evil:
Kashmiri - 2008-09-18, 23:07

Agnieszka napisał/a:
trwało to od 18.30 do 20.30

ojej, to faktycznie nie lekko :-| Może udałoby się potraktować to jako zabawę, czy jakąś specjalną atrakcję?
Jass wieczorem po kolacji siada sobie przy stole w kuchni, gdzie wszyscy jeszcze się kręcą i odrabia swoje prace niejako publicznie, przy wspólnych śmiechach i komentarzach ( "to 'A' chyba złamało nogę, a to 'e' spadło z półeczki" itp) Nie trwa to nigdy zbyt długo i jest rodzajem wspólnej rodzinnej rozrywki.

kofi - 2008-09-19, 08:30

Ewa napisał/a:
A u nas zaczynają się problemy. Poza "wyczynami" Gabryśka (niesamowity jest :roll: ), to niestety dziś mi się poskarżył ze łzami z oczach, że dzieci się z niego śmieją, bo ciągle ma na drugie śniadanie same owoce i warzywa (poza kanapkami oczywiście). Co dzieci noszą poza kanapkami? Batoniki i ciastka :evil:

Daniela w świetlicy starsi chłopcy pytali, dlaczego tak dużo czyta. :roll:
Po tym jak przedwczoraj posiedziałam przy nim, jak odrabiał lekcje wczoraj zażądał, abym go "przypilnowała przy odrabianiu lekcji" (słyszał jak pani prosi inne mamy o to :roll: ).
No i mnie sterroryzował - musiałam siedzieć przez całą stronę smarowania literki O.
Nie chcę, nie chcę! Robiłam na drutach, ale tam mi niewygodnie.

rosa - 2008-09-19, 09:54

kofi napisał/a:
No i mnie sterroryzował - musiałam siedzieć przez całą stronę smarowania literki O. Nie chcę, nie chcę! Robiłam na drutach, ale tam mi niewygodnie.

to też i mój sposób, druty lub szydełko w dłoń i można siedzieć :-)
bo ja niestety czasem muszę z F usiąść, on ma straszne problemy ze skupieniem się na odrabianiu.

kofi - 2008-09-19, 10:12

No, właście ja to od Ciebie zmałpowałam, tylko u Daniela w pokoju nie ma wygodnego siedzenia dla mnie, poza tym nie chciałabym, żeby się przyzwyczajał, że ciągle z nim siedzę.
Humbak - 2008-09-19, 10:14

Agnieszka, a tak zapytam o tą leworęczność, bo u nas natalia jest bardzo leworęczna - czym pisze Ada? My od pocżatku zerówki kupujemy jej sprzęt dla leworęcznych - poczatkowo myslałam że fanaberia, ale naprawdę są fajne - długopisy, pióra się nie rozmazują, a natalce literki nie sprawiają trudności, naprawdę polecam, moja natalcia nabra ła pewności siebie dzięki temu przy pisaniu i nie mamy kłopotów.

Ewa, z batonikami współczuję... swoją drogą bardzo dziwna klasa, u natalii głównie dzieci dostają kanapki i soczki i jest ok. :roll: A co do śmiania się, myśłę że dzieci zawsze coś muszą wymyśleć na kogoś. Kiedyś śmiali się z natalii że dwa dni nosi tą samą spódniczkę... :roll: a potem się przerzucili na kogoś innego o coś innego. Rozmowa z natalią wystarczyła, choć swoje przeżyła.

U nas z religią nie ma problemu bo wszystkie dzieci chodzą. Raz w tygodniu, wśrodku zajęć, bo sprzeciwów nie było.

Agnieszka - 2008-09-19, 11:22

Humbak: na razie dzieci piszą ołówkami i czasem coś kolorują (najczęściej kredki drewniane lub bambino).
Zauważyłam, że Adzie łatwiej pisać gdy narzędzie jest kanciaste. Odrabianiu bywa, że towarzyszy rzucanie narzędziem pracy po pokoju :-/ więc nasz zapas ma połamane grafity w środku i od 2 dni pisze ołówkami z IKEA.
Napisz więcej o przyborach do pisania dla leworęcznych, u nas na razie tylko nożyczki.

Z jedzeniem nie ma u nas problemu. Najczęściej Ada ma 3 pojemniki (jest w szkole do 14): z kanapkami (czasem jakieś ciasto domowe, pakory itp), z owcami oraz z bakaliami (czasem wymieszanymi z płatkami kukurydzianymi).
Do pudełka z kanapkami zaczęłam dokładać np pokrojone rzodkiewki bo bywa, że częstuje koleżanki. Jedna z dziewczynek ostatnio przyniosła płatki kukurydziane w pudełeczku a nerkowce dzieci nazywają fistaszkami.
Picie nosi w butelce plastikowej po jakimś soku. Najczęściej jest to woda, kompot, sok z wodą, herbata owocowa (ale myślę o małym termosie na okres zimowy).

Po ślubowaniu w klasach ma być poczęstunek w propozycjach padły słodycze. Podczas zebrania zaproponowałam żeby pojawiły się także owoce i przeszło.

Z ubraniami nie zauważyłam na razie problemów.

arahja - 2008-09-19, 12:48

Agnieszka napisał/a:
Najczęściej Ada ma 3 pojemniki (jest w szkole do 14): z kanapkami (czasem jakieś ciasto domowe, pakory itp), z owcami oraz z bakaliami (czasem wymieszanymi z płatkami kukurydzianymi).


Wow :mrgreen: ;)

adriane - 2008-09-19, 14:42

Karolina przez cały poprzedni rok przynosila obiad do odgrzania w szkole i dopiero w tym roku szkolnym sie pokapowałam, że oni jej to w mikrofali odgrzewają :-> Interweniowałam i teraz już na gazie w garnuszku. Ale pani sie skrzywila lekko, że ( w domysle) fanaberie jakieś.
frjals - 2008-09-19, 16:50

Nasza wywiadówka trwała 1,5 godziny... :roll: Zgłosiłam się do trójki klasowej... :roll: jako skarbniczka (tak wyszło :-> )
Nie było innych występujących oprócz wychowawczyni, na razie zapowiada się na wydawanie pieniędzy, przynajmniej w początkowym okresie.

Jezeli chodzi o jedzenie to W. przez większość dni zabierał maki, ostatnio kaszę jaglana z warzywami, pytałam się czy ktoś coś mówił, że dziwne jedzenie, ale nie.

Na rozpoczęciu roku pan dyrektor powiedzał, że w szkole rusza sklepik ze zdrowym jedzeniem dla dzieci (czy zdrową żywnością, nie pamiętam jak to określił). To jest w ogóle hit sezonu :mrgreen: , kto zgadnie jakie jedzenie jest sprzedawane ]:-> . Nawet ktoś z rodziców na zebraniu zwrócił na to uwagę, zdziwiony jak pan dyrektor wyobraża sobie zdrowe jedzenie... ]:-> :roll:

frjals - 2008-09-19, 20:06

euridice napisał/a:
hmm, może zapiekanki?

no przecież chipsy i słodycze :lol: , standardowo, jak to w sklepikach szkolnych :roll:
Mniam, zapiekanka ;-)

Kashmiri - 2008-09-19, 20:15

euridice napisał/a:
może zapiekanki? :->

danonki? :mryellow:

nitka - 2008-09-19, 20:25

i soczki w woreczkach
Kashmiri - 2008-09-19, 20:49

kofi napisał/a:
Daniela w świetlicy starsi chłopcy pytali, dlaczego tak dużo czyta. :roll:

kofi, jasmin dziś wróciła ze szkoły niemal ze łzami w oczach, bo zabrała swój ulubiony album (Nightmares of Nature :shock: ) do wspólnego oglądania na przerwie, i żadne z dzieci nie było zainteresowane, wszystkie wolały się ślizgać po korytarzu na kapciach. No, ja też bym wolała się ślizgać na kapciach, ale nie chciałam dziecka dobijać i nic nie powiedziałam :mryellow:

Lily - 2008-09-19, 20:51

U mnie w średniej były zapiekanki i kanapki :) W podstawówce standardowy sklepik, pączki, ale jabłka też były :)
magdusia - 2008-09-20, 11:52

a już myślałam że to zdrowe drożdżówki ;)
Agnieszka - 2008-09-20, 12:15

U Ady w szkole funkcjonuje taki sklepik zwany "Zdrowy Zakątek" nie ma w nim kolorowych napojów gazowanych są soki, woda, jogurty, kanapki (bułki białe, sałata i żółty ser widoczne), trochę słodyczy..... (pączków i drożdżówek moje dziecko nie zlokalizowało)
Z rzeczy, które mogłaby zjeść wypatrzyła owoce (jabłka, nektarynki) i chrupki chlebek popcornowy.

frjals - 2008-09-20, 12:16

euridice napisał/a:
mialam na myśli niezdrową, nie-wege zapiekankę

o, są takie? :-> :lol:
euridice napisał/a:
no to po co to miano "sklepiku ze zdrową żywnością"?

no właśnie to jest zagadka :roll: , ale w końcu przecież w szkole rozdają zdrowe mleko w kartonikach, może to tylko przesunięta granica znaczenia "zdrowe".
magdusia napisał/a:
a już myślałam że to zdrowe drożdżówki

może też są, ja wysłałam W. na zwiady, ale chyba kiedyś sama się skuszę i tam zajdę :mryellow:

[ Dodano: 2008-09-20, 12:21 ]
Właściwie zastanawiam się co by to mogło być, sklepowe jedzenie jest jednak zazwyczaj takie, które byśmy określili mianem niezdrowe (przynajmniej takie "do zabrania"). Musiałby ktoś robić codziennie świeże kanapki, a to pewnie musi sanepid kontrolować (?). Owoce dla nas są problematyczne, niestety W. niechętnie je je w całości :oops: , nie obieramy, ale kroimy w domu na części :->

kofi - 2008-09-22, 11:19

Kashmiri napisał/a:
kofi napisał/a:
Daniela w świetlicy starsi chłopcy pytali, dlaczego tak dużo czyta. :roll:

kofi, jasmin dziś wróciła ze szkoły niemal ze łzami w oczach, bo zabrała swój ulubiony album (Nightmares of Nature :shock: ) do wspólnego oglądania na przerwie, i żadne z dzieci nie było zainteresowane, wszystkie wolały się ślizgać po korytarzu na kapciach. No, ja też bym wolała się ślizgać na kapciach, ale nie chciałam dziecka dobijać i nic nie powiedziałam :mryellow:

Oooo, to szkoda, że nie chodzą do jednej szkoły, bo Daniel zdecydowanie wolałby oglądać album, niż ślizgać się na kapciach (jego tenisówki sie nie ślizgają). Tylko oni nie mają przerw :shock: Raz schodzą do stołówki na jedzenie no i jak są jakieś inne lekcje - religia, czy angielski to idą do innej sali. A tak siedzą bez wychodzenia.
:roll:

Agnieszka - 2008-09-22, 12:52

Ada ostatnio zataszczyła książkę o roślinach, nie wzbudziła aplauzu (zabawki, naklejki, karteczki to jest trendy)
Zaliczyła kolejne urodziny w klasie ale dałam róże gadżety (naklejki, ołówki, gumki do ścierania itp) Pani i poprosiłam żeby dawała zamiast cukierków urodzinowych (tak przyzwyczajona po przedszkolu).
Tydzień intensywny zapowiada się bo w sobotę szkoła odrabia dzień wolny za listopad a w niedzielę piknik szkolny.

Ada narzeka, że przerwy krótkie i ma mało czasu na jedzenie. Dzisiaj pierwsze zajęcia kółka j angielskiego - zobaczymy czy się spodoba.

frjals - 2008-09-22, 13:11

kofi napisał/a:
Tylko oni nie mają przerw

kto to wymyślił? :shock: Nie wyobrażam sobie siedzenia cały czas w klasie, to jest szkodliwe psychicznie moim zdaniem :shock: . Napisz o tym cos więcej, tam są tez starsze klasy czy tylko "maluchy"? Dziwne... :->

kofi - 2008-09-22, 13:17

To normalna podstawówka, oni nie wychodzą na przerwy, ale mam nadzieję, że w tej klasie mają jakieś tam przerwy. Danielowi to nie przeszkadza, on może siedzieć na tyłku długo, ale nie sądzę, żeby inne dzieci wytrzymywały, gdyby na jakiś czas nie przerywano zajęć.
On i tak wiekszość czasu spędza w świetlicy, lekcje są tylko dodatkiem :-/

Tusia - 2008-09-22, 13:24

Po wprowadzeniu bloków kształcenia zintegrowanego, nauczyciel decyduje kiedy i jak dużo czasu poświecić na każdy przedmiot. I decyduje też o przerwach, jak widzi że dzieci już potrzebują odpoczynku. U mojej mamy w szkole większość nauczycieli nie wypuszcza dzieci na przerwy, wychodzą z sali jedynie gdy idą na jadalnię lub na wf. Języki i religia odbywa się w ich sali, nauczyciele do nich przychodzą. Moja Mama, która pracuje na świetlicy i często ma zastępstwa za każdym razem gdy zadzwoni dzwonek wypuszcza maluchy na przerwę. Dzieci biegają jak oszalałe, krzyczą i ogólnie dają upust swojej energii nagromadzonej przez 45 minut siedzenia i ciszy. Zdarza się często, ze inne nauczycielki nauczania początkowego wychodzą na korytarz i proszą o zabranie dzieci, bo one teraz mają lekcję. Ale moja mama pamiętając mojego brata w tym wieku nic sobie z tego nie robi. A brak przerw to chyba tylko wygodnictwo niektórych pań którym nie chce się dyżurować i pilnować dzieci na przerwach.

Natomiast w mojej szkole, na przerwach dzieci wychodzą na korytarz nawet jeśli mają kształcenie zintegrowane, bo przecież dzieci w tym wieku nie potrafią siedzieć (zazwyczaj) przez 45 minut na tyłku i być nadal na maxa skoncentrowane. Jak dla mnie zmuszanie ich do tego to terror i łamanie ich praw.

frjals - 2008-09-22, 13:30

Tusia napisał/a:
w mojej szkole, na przerwach dzieci wychodzą na korytarz nawet jeśli mają kształcenie zintegrowane

właśnie u nas tak jest, dziwne pomysły, żeby mimo przerwy prowadzić lekcje... :-?
I co, inne dzieci nie mogą się wtedy wyszaleć? Fakt, że w szkole jest tak głośno na przerwach, że ja wymiękam :shock: , no ale tak jak mówisz:
Tusia napisał/a:
Jak dla mnie zmuszanie ich do tego to terror i łamanie ich praw.

Tusia - 2008-09-22, 13:40

frjals w szkole u mamy pierwsze trzy klasy mają sale w jednym miejscu mniej więcej, na jednym korytarzu, i z tego co wiem to panie się tak umówiły, czy coś, że po prostu na korytarzu nie ma nikogo i nikt tam nie szaleje. Tylko nie wiem jak te dzieci zachowają się na lekcjach, przecież to wbrew ich naturze, żeby siedzieć tyle czasu we względnej ciszy i pracować na lekcji. Nie bardzo też rozumiem, jak ktoś na takie coś wpadł, przecież to świadczy o kompletnym braku lub ignorancji wiedzy z zakresu rozwoju dziecka.
kofi - 2008-09-22, 14:01

To może jednak niech Daniel zaniesie do szkoły tę książkę "Mam prawo", tak jak planował?
(Pani zaproponowała, żeby dzieci przyniosły książki, które mogłaby czytać całej klasie).

Humbak - 2008-09-22, 15:51

Agnieszko, te 'przybory' to długopisy i pióra z nabojami szybkooschnącymi, naprawdę się nie rozmazują i natalia świetnie sobie radzi. Przy czym pisze gł. piórem, bo mają sporo kaligrafii
frjals - 2008-09-22, 18:09

kofi napisał/a:
To może jednak niech Daniel zaniesie do szkoły tę książkę "Mam prawo", tak jak planował?

no przecież super pomysł! :mryellow:
To ta co to niby wywrotowa dla dzieci? Muszę się nią zainteresować...
Tusia napisał/a:
panie się tak umówiły

taa, dla pań to wygoda... :roll: ale dzieci powinny mieć możliwoś dziczenia choćby raz na jakiś czas. Swoją drogą kofi, czy nikt nie próbował interweniować (podczas zebrania np)?

Tusia - 2008-09-22, 18:22

Pytałam mamy i ona mi mówiła, że to chodziło głównie o to, że nauczyciel ma sam ustawiać przerwy pod dzieci a nie dzwonek (rozporządzenie ministra edukacji). A wyszło jak wyszło... :-/
dort - 2008-09-22, 23:23

nie wiem czy nie za bardzo dramatyzuje z tymi przerwami dziewczyny, może warto dla własnego spokoju porozmawiać z nauczycielką, jak wyglądaja te przerwy i co robia wtedy dzieci - ja pracowałam jakiś czas w takiej klasie i dzieci nie wychodziły na normalne przerwy, co wcale nie oznaczało, że przez ten cały czas siedziały w ławkach i pracowały - "lekcje" a raczej praca trwała zdecydowanie krócej niz 45min. i było to podyktowane tym jak dzieci pracowały i ile były w stanie zrobić w danym momencie, w ramach "przerw" byl czas na zabawe, ćwiczenia, rozluźnienie sie i zrelaksowanie itp. - ale tak wyglądało to od wewnątrz, zapewniam was że ktoś z zewnątrz mógl nas posądzić,że trzymamy biedne dzieci w zamknięci przez tyle godzin i musza sie tyle meczyć ciągle siedząc w ławkach ;-)
kofi - 2008-09-23, 09:28

No właśnie chyba jest tak, jak mówi dort, z Danielem się cieżko dogadać.
Wczoraj nam pani mówiła, że Danielowi chciało się siku, więc go wysłała, a on 2 razy pytał, czy moze iść, bo przecież to nie przerwa. A ona na to, że tym, którzy co chwila chcieli biegać powiedziała, że tylko na przerwie, ale nie dotyczy to Daniela. Sama juz nie wiem.
Póki D. nie zgłasza problemu się nie przejmuję.

frjals - 2008-09-23, 11:02

dort napisał/a:
w ramach "przerw" byl czas na zabawe, ćwiczenia, rozluźnienie sie i zrelaksowanie itp

racja, to może tak wyglądać i mam nadzieję, że tak właśnie jest. Co nie zmienia faktu, że w klasie przy nauczycielce dzieci pewnie nie będą robić tego na co mają akurat ochotę, np. wspinanie się koledze na plecy, ciągnięcie się za nogę po podłodze, biegnięcie z dzikim wrzaskiem przed siebie itp (zaobserwowane :lol: ) ;-)

Agnieszka - 2008-09-23, 14:30

Klasa Ady wychodzi na przerwy ale jedna - śniadaniowa jest dłuższa, pozostałe krótkie

Humbak: dzięki :-D poszukam jak przyjdzie czas odstawienia ołówka

kofi - 2008-09-24, 09:06

Ja tak zainteresowałam się tymi przerwami, bo ciągle podpytuję Daniela, czy ma jakichś kolegów - widzę, że zwykle schodzi ze schodów sam (fakt, że potwornie się wlecze). A on mówi, ze nie ma kiedy rozmawiać z kolegami, bo na lekcji nie wolno. I w ogóle martwi mnie to, że znowu stawia się w roli outsidera, rozumiem go, bo też jestem Wodnik, ale wolałabym żeby jakieś towarzystwo jednak miał. Wczoraj mówił, że chłopcu, z którym siedzi podobały się jego kredki i cały obrazek nimi pomalował (już sobie wyobrażam - chodziło o pastele olejne 8-) ), więc trochę porozmawiali. Inne dzieci znają się z zerówki w tej szkole, on nie znał nikogo.
Agnieszka - 2008-10-07, 19:46

u nas jutro szykuje się trudne zebranie. Dziś miałam spięcie z Panią - nas nie wolno odprowadzać dzieci na górę ale ponieważ wychowawczyni Ady miała chyba dyżur i nie prowadziła dzieci zrobiłam to. Na korytarzu dzieci szalały (oczywiście nie wszystkie) i bałam się że któreś wpadnie na Adę, na korytarzu nie było żadnego nauczyciela. Przyszła Pani i powiedziała, że nie mogę tu być i od słowa do słowa nastąpiła wymiana zdań. Zostałam skierowana do dyrekcji, niestety pod gabinetem dyrektorki, która wyszła z pokoju byli inni rodzice a ja spieszyłam się do pracy wiec nie doczekałam widzenia.
Kolejny trudny temat to cukierki urodzinowe: Ada nie jada i porozmawiałam z wychowawcą i przyniosłam różne bździągiewka. Niestety okazuje się. że gdy dała Adzie naklejki dzieci wg niej uznały to za faworyzowanie (temat będzie poruszany na zebraniu) i nie może jej dawać naklejek i innych pierdół bo inne dzieci też chcą . Nie wiem czy pozostali rodzice zgodzą się na inne rozwiązania (chyba marne szanse). Pani dziś zaproponowała żeby brała cukierka dla mnie (nie jadam), dla taty (nie ma takiej osoby) lub ciastka/ paluszki (pszenica).
Echh cdn.

Agnieszka - 2008-10-07, 21:09

Na urodziny mogę zrobić nasze cukierki. Prawdę mówiąc nie wiem czy inne dzieci zjedzą jej cukierki (będą za mało słodkie) i wg mnie nie jest to rozwiązanie problemu a podobno niektóre dzieci nie mogą kakao, czekolady, Ada zaś nie jest fanem korabu itp.
Prawdę mówiąc nie mam koncepcji jak rozwiązać problem, jutro przygotuję pismo do dyrekcji (do wiadomości wychowawcy) o tym, co widziałam na korytarzu z zaznaczeniem, że jeśli coś stanie się mojemu dziecku powiadamiam wydz. edukacji w gminie, kuratorium i Min. Edukacji.

adriane - 2008-10-07, 21:26

Agnieszka napisał/a:
Niestety okazuje się. że gdy dała Adzie naklejki dzieci wg niej uznały to za faworyzowanie (temat będzie poruszany na zebraniu) i nie może jej dawać naklejek i innych pierdół bo inne dzieci też chcą .


Nie bardzo rozumiem o co chodzi, to te naklejki nie byly dla całej klasy jako poczęstunek zamiast cukierkow, tylko pani je miała dać samej Adzie?

frjals - 2008-10-07, 21:38

adriane napisał/a:
tylko pani je miała dać samej Adzie?

też tak właśnie zrozumiałam...
Agnieszka, życzę powodzenia, ciekawe jakie jeszcze pani ma propozycje na rozwiązanie tej kwestii, oprócz tego, że ma brać cukierki i co - wyrzucać? :roll: Czy pani nie może dzieciom tego wytłumaczyć?

Agnieszka - 2008-10-07, 22:44

Tak naklejki zamiast cukierka miały być zamiennikiem dla Ady (zresztą wcześniej uprzedzałam Panią, że nie jada i takie rozwiązanie miałyśmy w przedszkolu, może warto zastosować bo wychowawczyni sama zauważyła że przykro było Adzie gdy inne dzieci brały coś a ona nic - w naszym przedszkolu funkcjonowały w takich sytuacjach zabawki, naklejki, itp i Pani przystała na moje rozwiązanie)
Zamiennik: Ada ma brać cukierka i dać mamie (nie jadam i tym samym gdybym się zgodziła to podważam moją bezcukrowość), dla taty (nie mamy), babci (sporadycznie bywa i też nie jada bo szczęka).

kciuki na jutro: będzie mi miło :-D

Ewa - 2008-10-07, 22:49

Agnieszka napisał/a:
Ada ma brać cukierka i dać mamie (nie jadam i tym samym gdybym się zgodziła to podważam moją bezcukrowość), dla taty (nie mamy), babci (sporadycznie bywa i też nie jada bo szczęka).
A nie może dać jakiejś koleżance? Zdarzało się, że Gabryś był poczęstowany jakimś cukierkiem i zawsze go dostał Kacper, syn sąsiadów. Ostatnio razem z Natim dostali po paczce gum rozpuszczalnych, to po minucie już te gumy miał Kacper i Kuba (sąsiedzi). Sami polecieli dać kolegom, zanim się zorientowałam.
Przepraszam, ale myślę, że jeżeli nie chcemy, aby nasze dzieci jadły słodycze, to do nas należy kwestia takiego wytłumaczenia dziecku "dlaczego" aby nie było później problemów. Dlaczego to pani ma kombinować z jakimiś naklejkami, tłumaczyć się przed innymi dziećmi itp... Chyba nie rozumiem.

Lily - 2008-10-07, 22:51

Agnieszka napisał/a:
Zamiennik: Ada ma brać cukierka i dać mamie
a nie może dać koleżance po prostu? albo wziąć i schować? ja np. kolekcjonuję saszetki z cukrem z kawiarni ;)
adriane - 2008-10-07, 23:05

No, ale chodzi o to żeby Adzie nie było przykro, że inne dzieci coś dostaja a ona nic... Ja wiem, ze moje dzieci w takiej sytuacji biorą cukierka, czasem zjadają, czasem nie.
Capricorn - 2008-10-07, 23:10

Agnieszko, kciuki w akcji.
rosa - 2008-10-08, 08:57

Aga powodzenia!

mnie ciekawi jakie Ada ma zdanie, czy ona chce jeść te cukierki, czy jest jej wszystko jedno

kofi - 2008-10-08, 09:21

Daniel wstydzi się nie brać słodyczy, więc bierze i często zjada, czasem intensywnie wczytuje się w papierek, a jak coś jest podejrzane przynosi do domu. Ostatno przyniósł takie szklaki (bo ich nie lubi). No i ja je zjadłam :oops: Ale zdarzało się wyrzucać :oops:
W ogóle to czy ja dobrze zrozumiałam, że u Ady w klasie pani częstuje dzieci cukierkami w nagrodę za coś?
Z tym bezpieczeństwem spokojnie uderzaj do dyrektorki, w szkołach sa wyczuleni na tym punkcie, powinna potraktować Cie poważnie.

Mala_Mi - 2008-10-08, 11:59

Agnieszka, a może Adzie zamiast cukierków dać inne rzeczy do jedzenia - jakieś suszone owoce, chrupki, orzechy. Na pewno jest coś, co lubi i może jeść. Naklejki nie są do jedzenia, to coś, co zostaje na dłużej i rozumiem, że inne dzieci mogą jej zazdrościć.
U nas w przedszkolu na urodziny dzieci przynoszą różne rzeczy oprócz cukierków, np. chrupki kukurydziane, popcorn, czasem suszone owoce, tak żeby wszystkie dzieci, również te niejedzące słodyczy albo z alergiami na różne rzeczy, mogły coś dla siebie znaleźć. Może zaproponować rodzicom na zebraniu, żeby też wprowadzić taki zwyczaj.

Czy ja dobrze zrozumiałam, że rodzicom nie wolno wchodzić do szkoły, tam, gdzie uczą sie dzieci. Czy tak jest wszędzie, bardzo to dziwne dla mnie :roll:

Też trzymam kciuki :-)

dżo - 2008-10-08, 12:14

Agnieszko, ale dlaczego wychowawczyni daje dzieciom te cukierki? jako prezent urodzinowy? to dośc dziwne rozwiazanie: rodzice kupują cukierki, dają Paini a Pani wręcza je dziecku? chyba coś źle zrozumiałam bo zupełnie nie widze wtym sensu :roll:
Agnieszka - 2008-10-08, 14:16

Mała_Mi:
orzechy, rodzynki, morele Ada często zabiera jako przegryzkę do szkoły

rodziców upomina się by nie wchodzili z dziećmi na górę


Dżo:
dzieci urodzinowo przynoszą i częstują


dzięki za kciuki :)

co do słodyczy urodzinowych/imieninowych na razie stanęło na tym, że Ada będzie oddawać Pani lub innemu dziecku (zobaczymy jak sprawdzi się pomysł)
na ślubowaniu klas pierwszych prócz słodyczy będą owoce a picie wezmę własne

adriane - 2008-10-09, 11:58

Agnieszka napisał/a:
co do słodyczy urodzinowych/imieninowych na razie stanęło na tym, że Ada będzie oddawać Pani lub innemu dziecku (zobaczymy jak sprawdzi się pomysł)
na ślubowaniu klas pierwszych prócz słodyczy będą owoce a picie wezmę własne


I co Ada nie dostanie nic? Zgodzila się na to? A była jakas dyskusja z rodzicami o cukierkach urodzinowych? Rozmawialaś o tym bezpieczeństwie dzieci i nie wchodzeniu na górę przez rodzicow?

Agnieszka - 2008-10-09, 19:24

no faktycznie nie dopisałam :-| ale to przez intensywnie telefoniczny wieczór

jeśli chodzi o konflikt związany z zaprowadzeniem dzieci na górę obie z Panią wyjaśniłyśmy sobie, że pojechałyśmy na emocjach (choć ja w przypływie wymiany miałam zgłosić pisemnie do dyrekcji ale z racji intensywności pracy nie miałam kiedy przygotować pisma).
Pani na zebraniu powiedziała rodzicom, że po rozmowie ze mną baczniej przygląda się dzieciom i prosi rodziców aby kontrolowali w co grają i co oglądają ich pociechy i żeby przypominali jak mają się zachowywać czekając pod klasą).

Adriana: Ada będzie dostawać cukierka i sama zdecyduje czy odda Pani czy jakiemuś dziecku. Zaznaczyłam, że porozmawiam z córką i taka opcja jest na próbę a co będzie dalej zobaczymy.
Mnie pomysł nie satysfakcjonuje ale poczekamy do kolejnych urodzin.

kofi - 2008-10-14, 09:21

Daniel wczoraj poszedł na kółko astronomiczne - był happy.
Okazało się, że on by chętnie chodził na jakieś zajęcia, ale oczekuje tam nauki, czegoś konkretnego. Pewnie tak samo uszczęśliwiłoby go kółko biologiczne, historyczne, czy geograficzne. Niestety dla dzieci w jego wieku takich nie ma.
W szkole cała klasa chodzi na polonistyczne, ale do tej pory pani tylko czyta dziecim książki.
Astronomiczne jest w obserwatorium, więc dodatkowa atrakcja.

Malinetshka - 2008-10-14, 11:33

Cytat:
Okazało się, że on by chętnie chodził na jakieś zajęcia, ale oczekuje tam nauki, czegoś konkretnego. Pewnie tak samo uszczęśliwiłoby go kółko biologiczne, historyczne, czy geograficzne. Niestety dla dzieci w jego wieku takich nie ma.

A nie można pogadać z dyrekcją/nauczycielką - może mógłby chodzić na takie kółko dla starszych dzieci? Chyba, że wolałabyś tego uniknąć..? :roll:

kofi - 2008-10-14, 13:22

Musze się rozejrzeć. W szkole zdaje się wszyscy uważają, że dla pierwszaka to zbyt skomplikowane takie kółka, do tego mam wrażenie, ze one są przypisane do konkretnych klas, ale chyba musze się rozejrzeć. W końcu siedzi w świetlicy parę godzin dziennie, mógłby w tym czasie robić coś innego (aczkolwiek nie narzeka na świetlicę, bo są tam fajne książki).
puszczyk - 2008-10-14, 14:03

U Kamila kółka sa dopiero od drugiej klasy, więc jeszcze gorzej. Zaczął chodzić na matematyczne i jest bardzo zadowolony.
Dzisiaj idzie na drugie zajęcia z ceramiki, fajna sprawa. :-)

Kashmiri - 2008-10-15, 22:43

Jasmin zaliczyła dziś pierwszy dzień w nowej szkole. I od razu oznajmiła mi, że nie lubi matematyki. Dziwne, bo zawsze lubiła najbardziej. Okazało się, że Miss Stephanie w ramach matematyki kazała dzieciom przepisać całą tablicę liczb do zeszytu... Oj, jutro chyba czeka mnie rozmowa :-| Dziwna ta szkoła... Jako pracę domową Jass ma pisać słowa do spelowania taty pianką do golenia na kafelkach w łazience :shock: albo sprayem śmietanowym po kuchennym stole... :roll: Jej, trzeba było posłać dziecko do rosyjskiej szkoły, a ja głupia myślałam, że po angielsku będzie jej łatwiej i teraz mam - amerykańskie curriculum :-(
kofi - 2008-10-16, 08:51

Kashmiri napisał/a:
sprayem śmietanowym po kuchennym stole... :roll:

Śmietana w puszcze to mój wstydliwy nałóg, jak można namawiać do marnowania jedzenia?
Przecież można pisać różne słowa patykiem po piasku.

Kashmiri - 2008-10-16, 13:36

kofi, ja nawet nie mam takiego zaopatrzenia, i nie mam pojęcia skąd w Gruzji miałabym mieć... Ale Jass sama zrobiła wielkie oczy, przespelowała mi wszystkie słowa prawidłowo z pamięci i poszła spać :-P Mam nadzieję, że dziś nie dostała upomnienia za 'brak pracy' :lol:
Kashmiri - 2008-10-23, 11:59

Jasmin już jako tako się przyzwyczaiła do nowej szkoły. Jutro zaczynają ferie jesienne i zasmuciła się, kiedy jej powiedziałam, że dziś ostatni dzień do szkoły - znaczy, że moje dziecko wraca do normy :mryellow:
Normalnie dzieci są w szkole od 9.30 do 16.00 z czterdziestominutową przerwą na obiad. Jest stosunkowo dużo zajęć sportowych, oprócz zwykłego WF jest jeszcze basen dwa razy w tygodniu po dwie godziny, a dla chętnych dodatkowo joga. Są też zajęcia z muzyki i plastyki (w specjalnych pracowniach i z oddzielnymi nauczycielami do tych przedmiotów). Są języki obce, do wyboru francuski, rosyjski lub gruziński, 3x w tygodniu. Ja chciałam rosyjski, ale młoda wybrała francuski. W sumie to ona ma się uczyć nie ja, więc się nie upierałam. Tylko rosyjski bardziej by jej się tu przydał i mogłaby go więcej ćwiczyć, czyli uczyć się łatwiej i szybciej. W rezultacie na klasyczne pisanie, czytanie i liczenie nie zostaje tak wiele czasu. A wymagania wcale nie są małe. W szkole w Pl uczono Jass pisać cyferki i literki, tutaj ma zadania na grafach, chyba do 100, jak nie lepiej. na razie chyba tylko dodawanie, odejmowanie, znaki większości i mniejszości, zaokrąglanie do najbliższej dziesiątki i setki (tu pojechali do 500). Mnożenie i dzielenie pojawiło się na razie tylko w zadaniach typu 'rozwiązywanie problemów'.
Generalnie z matematyką jest śmiesznie, bo klasy 2 i 3 są połączone (mało dzieci). Jass jest w klasie 2 ale czasem dostaje do domu, chyba przez pomyłkę, zadania dla trzeciej. Pani się to wszystko najwyraźniej całkiem miesza :-)
Klasa składa się właściwie z samych chłopców, są tylko dwie dziewczynki Jasmin i Daphne - i już się skumplowały :-D
A że to amerykańska szkoła to bardzo czuć, np takie zadanie do domu: "Kilka lat temu Marty kupił kartę z różowym Cadillakiem Elvisa Presleya. W zeszłym miesiącu sprzedał kartę za $9.75. Marty zarobił na transakcji $9.56. Ile Marty zapłacił na początku za kartę z Cadillakiem?" No, uśmialiśmy się w domu strasznie. I od razu trzeba było dziecku wytłumaczyć kto to Elvis, co to Cadillac, dlaczego różowy i przede wszystkim dlaczego Marty zażądał tak dużo za coś, za co sam zapłacił tak mało...

kofi - 2008-10-23, 12:17

To w sumie fajna szkoła. Basen mają na miejscu? To mi się podoba. Nauka języków też. No i zadania na grafach, przynajmniej się nie nudzi. Widze po suwaczku, że Jasmin jest trochę młodsza od Daniela, super sobie radzi. Daniela cieszy szkoła, ale ma kilka lekcji, a resztę czasu siedzi w świetlicy, chodzi na 2 dodatkowe WF-y korekcyjne, zgłosił się na kółko biologiczne, ale to będzie w soboty. Na astronomiczne chodzi po południu i poza szkołą.
A propos kartki z cadillakiem Elvisa - D. chodzi niby do polskiej szkoły a wczoraj mówił, że wszystkie dziewczynki są fankami Dody i kogoś jeszcze, kogo nazwiska nie zapamiętał a chłopcy rozmawiają o filmach, których on nie ogląda i nie ma o czym rozmawiać. Z drugiej strony widzę, że przesadza, bo robi origami z koleżanką, jakiś kolega chce pożyczać od niego wszystkich książek, jakie przyniesie do szkoły, więc chyba ma całkiem niezły kontakt z dziećmi. :roll:

rosa - 2008-10-23, 13:57

kashmiri, szkoła wygląda na superową :-)
Kashmiri - 2008-11-06, 07:18

kofi napisał/a:
super sobie radzi.

chyba coś ostatnio nie za bardzo sobie radzi :-|
zajęcia są połączone dla dzieci w wieku jasmin i rok starszych, tych starszych jest więcej. jass przynosi do domu prace domowe (codziennie), ktore wg słów pani powinny zajmować jakieś 40 minut, a jej zajmują niemal cały wieczór. I po raz pierwszy okazało się, że muszę jej pomagać. Do tej pory (w UK i PL) prace domowe traktowała niemal jak nagrodę, taką specjalną domową rozrywkę. Teraz prace składają się głównie z pisania, a na pisanie w UK nie było specjalnego nacisku, w Pl dopiero zaczynali 'po literce'. Jass czyta bardzo płynnie, ale pisze jeszcze wolno i koślawo. Czasem jeszcze wsadza wielkie litery tam, gdzie powinny być małe, lub nie zachowuje proporcji. To dla niej dodatkowo trudne, bo ma skrzyżowaną lateralizację półkul i psycholog edukacyjny ostrzegał nas, że mogą być dłużej trudności z pisaniem, moga pojawić się problemy dyslektyczne itp.
Teraz okazuje się, że w szkole prawie 100% pamięci operacyjnej pochłania jej kopiowanie z tablicy wszystkiego, co szybko i niewyraźnie pisze tam pani. Nie nadąża, często pisze bez zrozumienia, i już zupełnie nie wie, o czym w ogóle rozmawiają... A do tego praca domowa, np. wczoraj miała przeprowadzić wywiad z rodzicami na temat ich pracy - pisemnie. To by była jakaś strona tekstu co najmniej, dla niej to cały wieczór ślęczenia z ołówkiem w garści. Powiedziałam jej, że może tego nie spisywać - Uważam, że po powrocie ze szkoły nie można spędzić całego czasu (minus czas na jedzenie) na odrabianiu pracy domowej do samej nocy. Nie wiem, jak jej pomóc :cry:
Mam ze sobą szkolne ćwiczenia z PL, gdzie jest sporo ćwiczeń rączki i pisanie. Ale boję się, że jeszcze jej dokładam więcej, gdy i tak już ma tego za dużo. Z drugiej strony musi się nauczyć pisać szybko i sprawnie, żeby móc uczestniczyć normalnie w lekcjach. Boję się, żeby nie znienawidziła tej szkoły.
Do tego za dwa tygodnie urodzi się maleństwo i ja już nie będę miała tyle czasu na prace domowe jass.

kofi - 2008-11-06, 09:01

Kashmiri ale to jest niesamowite - bo z tego, co rozumiem to ta nauka odbywa się w języku angielskim, nie wiem od kiedy Jass się go uczy, ale przecież w Pl pisała po polsku, teraz po ang. - przecież to się zupełnie inaczej pisze, niż mówi.
Twoja córka jest niesamowicie dojrzała i mądra, podziwiam.
Danielito czyta bardzo dobrze, pisze tragicznie - nawet niespecjalnei brzydko, ale z rekordową ilością błędów ort. i trochę mnie to martwi, bo on ma spory astygmatyzm i za słabe okulary (dopiero zaczął nosić i nie można mu było dać silniejszych szkieł), widzę że nie zapamiętuje wyglądu wyrazu, tylko literuje go sobie w pamięci i pisze. A i tak w szkole jest daleko przed innymi dziećmi. Lekcje odrabia strrrrasznie wolno i bardzo mnie wkurza, bo włącza sobie audiobooki przy odrabianiu lekcji (ostatnio Fiedlera) i zamiast skupić się na pracy słucha o tych Indianach. No, ale to banał, co robi, rysowanie literek i dodawanie do 10, więc w sumie trudno mu się dziwić.
Tak a propos - te książki Arkadego Fiedlera są pisane w latach 30-40 poprzedniego wieku i język mają mocno przestarzały: Złajał tego huncwota, np. I D. zaczyna ten język przejmować. Ostatnio bardzo rozśmieszyło go słowo huncwot, ja mu na to, że przeciez je zna, bo w Harrym Potterze była mapa Huncwotów. Na to Daniel, że on to czytał Hunkwotów - tak z angielska. Oj zła matka, nie przeczytała dziecku książki :oops:

frjals - 2008-11-06, 12:40

Kashmiri napisał/a:
wczoraj miała przeprowadzić wywiad z rodzicami na temat ich pracy - pisemnie

i to jest pierwsza klasa? czy która? :shock:
W. nie potrafi samodzielnie napisać (pisanymi literami) chyba żadnego wyrazu. Może je tylko przepisać :-/ . Ale może za dużo bym chciała, taki jest chyba program.

Agnieszka - 2008-11-06, 14:01

Kashmiri:
a nie myślałaś żeby zmienić Jas klasę na niższą (choć domyślam się, że poznała i polubiła dzieci). Rozmawiałaś może z Panią o swoich obserwacjach i możliwości różnicowania prac domowych zwłaszcza jeśli 2-3 klasy są łączone.

Ady klasa ma już przerobioną 1 część z zestawu podręczników. Lekcji do odrabiania jest sporo i czasem długo siedzi nad nimi (większość to pisanie, które nie należy do ulubionych). Z matematyki, czytania oraz pierwsze dyktanda (pisanie z pamięci) wychodzą bdb, tylko pisanie......
Ja nie wymagam żeby dużo ćwiczyła, czasem w ramach zabawy (i jak chęć pojawia się) robimy różne dodatkowe ćwiczenia. W weekend spodziewam się znajomej, która zajmuje się kinezjologia i pogadam z nią o różnych zestawach ćwiczeń. Kashmiri zerknij w linki może się przydadzą:
hxxp://www.modersmal.net/polska/art_kineziologia.htm
hxxp://www.dobrametoda.com/DENNISON/DENNISON%20-%20Zestawy%20cwiczen%20wspomagajacych%20nauke%20w%20szkole.htm

Kashmiri - 2008-11-08, 10:05

kofi napisał/a:
ta nauka odbywa się w języku angielskim, nie wiem od kiedy Jass się go uczy, ale przecież w Pl pisała po polsku, teraz po ang. - przecież to się zupełnie inaczej pisze, niż mówi.

ona była w angielskiej zerówce - wtedy uczyła się języka, do pierwszej klasy chodziła w londynie. myślę, że dla niej nie ma różnicy czy pisze po polsku czy po angielsku. Litery i znaki dwuliterowe mają trochę inne wartości fonetyczne i ona raczej nie ma z tym problemu. Oczywiście nie ma też pojęcia o polskiej ortografii, gdzie u i ó się nie różnią w wymowie. ale generalnie spelowanie po angielsku idzie jej bardzo dobrze; kiedy już raz dowie się, jak się dane słowo pisze, to pamięta, jak nie wie, to dość sensownie próbuje, czasem dobrze czasem źle.
kofi napisał/a:
on ma spory astygmatyzm i za słabe okulary

jass też ma astygmatyzm, ale nosi okulary już prawie 3 lata. bez nich by sobie w szkole nie poradziła. robimy badania co pół roku, bo to się ciągle trochę zmienia. zmieniła już chyba 5 par, ale kurka, ciągle nie umie/nie chce ich sobie sama czyścić i w takich zapaćkanych chodzi :evil:
kofi napisał/a:
włącza sobie audiobooki przy odrabianiu lekcji (ostatnio Fiedlera)

a to na płytach, czy gdzieś na necie można znaleźć?(sama bym posłuchała :mrgreen: )

frjals napisał/a:
i to jest pierwsza klasa? czy która?

to jest druga klasa w curriculum amerykańskim - dzieci mają 7 lat, jak w pl w pierwszej. my już przestaliśmy zwracać uwagę na numery klas i po prostu jass chodzi zawsze z dziećmi w swoim wieku. w pl była w pierwszej, w uk byłaby w trzeciej teraz. ale to wszędzie jej rówieśnicy. wyszło nam, że taka polityka będzie lepsza, niż przesuwanie jej pomiędzy klasami, raz to do starszych, innym razem do młodszych dzieci.

Agnieszka napisał/a:
a nie myślałaś żeby zmienić Jas klasę na niższą (choć domyślam się, że poznała i polubiła dzieci). Rozmawiałaś może z Panią o swoich obserwacjach i możliwości różnicowania prac domowych zwłaszcza jeśli 2-3 klasy są łączone.

tak, jak pisałam wcześniej, jasmin chodzi ze swoimi rówieśnikami. i nie ma problemu z opanowaniem materiału - to, co ją teraz dopadło to braki techniczne, niejako warsztatowe, jakie ma w porównaniu z dziećmi w klasie. w poprzednich szkołach nie ćwiczono tak intensywnie pisania i jej rączka nie jest tak wyrobiona. Przez to trudno jej nadążyć w klasie, gdzie dzieci piszą już szybciej, szczególnie, że część z nich jest też rok starsza (trzecia klasa). Ale myślę, że to się uda jakoś nadrobić ćwiczeniami - dzięki za linki :-) Poza tym w pl psycholog, ktora ją badała chyba dwa lata temu sugerowała raczej przyspieszenie trybu nauczania - myślę, że nie zrobiłabym dobrze przenosząc ją do młodszych dzieci. Po prostu jass musi teraz przebrnąć jakoś przez ten pierwszy okres, trudny, bo musi szybko nauczyć się czegoś, czego nie lubi i co jej sprawia trudność. Ale jak wyrobi rączkę i zacznie lepiej pisać nie powinna mieć w tej klasie żadnych problemów. Z panią rozmawiałam - ustaliłyśmy, że praca domowa ma trwać najwyżej godzinę, a jeśli przeciąga się dłużej mamy resztę olać i się nie przejmować, żeby się jass nie frustrowała :-D pani ma też zwrócić szczególną uwagę na to, czy ona nadąża pisać i podąża za tym, co się na lekcji dzieje. Więc chyba będzie dobrze :-)

Agnieszka - 2008-11-08, 21:38

Trzymam kciuki. Pani jak widać otwarta i słucha- b fajnie :-)

Ada przyniosła już pierwszą 1 za brak pracy domowej (nie zrobiła jakiegoś ćwiczenia bo nie zabrała potrzebnej książki - to było jakieś zdanie do przepisania, pozostałe zadania zrobiła).

kofi - 2008-11-09, 18:46

Kashmiri napisał/a:

kofi napisał/a:
włącza sobie audiobooki przy odrabianiu lekcji (ostatnio Fiedlera)

a to na płytach, czy gdzieś na necie można znaleźć?(sama bym posłuchała :mrgreen: )

Na płytach. Kupujemy mu, albo wypożyczamy z biblioteki. "Opowieści z Narni", np. słuchało się świetnie, a czytało się nam bardzo wolno.
Agnieszko 1 to dosyć drastycznie - u nas są minusy.
Daniel ma jednego - bo jak pani wyszła (sic!) a koledzy chcieli męczyć biedronkę, to apelował, żeby ją zostawili i nic nie napisał. Podobnie jak reszta klasy. Nieźle się ubawiliśmy jak opowiadał co kto robił podczas nieobecności pani. :->

Agnieszka - 2008-11-09, 21:40

Kofi: Oceny za zadania, prace itp są opisowe (wg mnie teoretycznie) bo obok opisu pojawia się cyferka. Z zachowania funkcjonuje system kropek (czerwone, niebieskie, czarne)
Niebawem mamy zebranie i pewnie będę starała sie pogadać z Panią po. Po... bo nie chce mi się walczyć, wyciągać różnych rzeczy i tak jesteśmy mało popularne klasowo a Ada jak czasem pochwali się tym co mówią inni rodzice (poprzez dzieci) o mnie, to też mamy o czym gadać.
Moje dziecko nie przejmuje się stopniami, gadamy sobie, że każdy stopień trzeba zaliczyć i ważne jest nasze poczucie czy coś wiemy, jak robimy a nie ocena. Świętowałyśmy pierwszą 6 i pierwszą 1. Wychodzę z założenia, że to tylko ocena i jeśli czuje i jest możliwość i chce niech poprawia. Nie oczekuję czerwonych pasków i ocen bdb (kaligrafować też nie musi).
Chcę pogadać z Panią bo nie podoba mi sie wpis "brak pracy domowej i w nawiasie 1". Wg mnie jest de- motywujące bo równie dobrze moje dziecko mogło nie robić całej pracy a nie tylko jednego zadania. Kolejnym powodem będzie ocena z pisania z pamięci (zdań chyba było 4 a 5 na szóstkę). W obowiązkowych Ada zrobiła jeden błąd ale nie wpływał on na sens i nie był ortograficzny, Dodatkowe zdanie było napisane prawidłowo (nie wszystkie dzieci w klasie podjęły próbę). Ja postawiłabym 6 -, Ada przyniosła 5 ale była rozczarowana oceną i powiedziała że więcej nie będzie robić żadnych dodatkowych rzeczy.

Kashmiri - 2008-11-10, 07:55

Agnieszka napisał/a:
1 za brak pracy domowej (nie zrobiła jakiegoś ćwiczenia bo nie zabrała potrzebnej książki - to było jakieś zdanie do przepisania, pozostałe zadania zrobiła).

:shock:
Agnieszka napisał/a:
Ada przyniosła 5 ale była rozczarowana oceną i powiedziała że więcej nie będzie robić żadnych dodatkowych rzeczy.

ta pani zdecydowanie nie nadaje się na pedagoga. chyba na studiach opuściła parę ważnych wykładów.
oceny wprowadzono opisowe w jakimś celu, a nie żeby stawiać w nawiasie cyferkę. jeśli pani to potrzebne do jej własnej orientacji, to sobie może prywatnie kodować (np wiedzieć, że dla niej 'wspaniale' znaczy 6, a 'nad tym trzeba jeszcze popracować' - 1)
Agnieszka, bardzo dobrze, że w domu o tym rozmawiacie i trochę tę panią neutralizujesz.
Agnieszka napisał/a:
Z zachowania funkcjonuje system kropek (czerwone, niebieskie, czarne)

U nas są kartki, chyba zielone, żółte i czerwone - nie pamiętam które za co; i dość skomplikowany (jak dla mnie) system ich przyznawania, kasowania i ewentualnych konsekwencji. Ale pani ma klasę złożoną z 2 księżniczek i 12 zbójców :mryellow:

Agnieszka - 2008-11-10, 21:04

Nie mam możliwości zmiany szkoły chyba, że znów z dojazdem i/lub płatna. Jest jak jest zobaczymy co będzie dalej. Ada lubi dzieci, zżyła się z klasą i b podoba jej się, że większość dzieci podwórkowych chodzi do tej placówki (znajomi są od 0 do 6 klasy), uwielbia Panie: ze świetlicy, angielskiego i logopedę.
Wychowawcy face to face powiem swoje obserwacje i przemyślenia i zobaczymy (na forum klasy nie chce mi się już poruszać różnych kwestii)
Dobrym znakiem jest to, ze świętujący kolega zamiast cukierka podarował Adzie 3 mandarynki. Złym, że jedna z koleżanek (zdanie mamy) stwierdziła że jestem złośliwa i trudno ze mną rozmawiać (dodam, że nie rozmawiam indywidualnie a jedynie na zebraniach, na forum publicznym i nie jest to dyskusja lecz zgłoszenie, ze nie wszyscy jedzą wszystko a po dietowym przedszkolu jesteśmy przyzwyczajone do np przy urodzinach dania dziecku naklejek, bździągiewek itp).

[ Dodano: 2008-11-25, 20:43 ]
Ada już po swoich urodzinach (nie robiłyśmy klasowych), zamiast cukierków dzieci w klasie dostały gumki (dziewczynki z owadami a chłopcy z samochodami), Panie (wychowawczyni, w świetlicy i logopeda) też się załapały :-)
chyba się podobało :-)

Kashmiri - 2009-02-27, 13:48

hej, jak tam nasze pierwszaki?
Jasmin już się całkiem zaadaptowała w szkole i trochę mała rozbójnica się z niej robi. Z panią mamy kontakt dobry choć bardzo sporadyczny. Nie wiem, co się dzieje w szkole, bo kiedy pytam moje dziecko, co robiło, to odpowiada "nie pamiętam", "nic", albo "fajnie było". Czy Wasze dzieci też tak nic nie mówią? Nie wiem, czy ona faktycznie już nie pamięta, co robiła, czy nie chce się tym ze mną dzielić? Może już jestem za stara i nie warto ze mną gadać... ale ona ma dopiero siedem lat, wtedy chyba się jeszcze rozmawia z rodzicami, nie?

Ale raport na koniec semestru ogólnie dobry. Jass sama teraz postanowiła pracować nad swoim pismem. Bo nauczyła się już szybko pisać, niestety bargrze jak przysłowiowa kura pazurem. Generalnie jest bardzo niestaranna i w Pl na pewno kazano by jej wszystkie zeszyty przepisać na czysto, a prac domowych pani pewnie w ogóle by nie przyjęła, tak są wymięte i niedbale nagryzmolone. I jestem niemal pewna, że to nie jest dysgrafia, jej się po prostu nie chce...:roll:

Agnieszka - 2009-02-27, 14:55

My się dotarłyśmy klasowo i szkolnie. Do szkoły za specjalnie Ada nie lubi chodzić (poranne wstawanie, pospiech) ale lubi czas na świetlicy, dodatkowe zajęcia plastyczne. Pisanie nie należy do ulubionych czynności i staranna tu nie jest ale ja również bazgrolę więc nie jest to dla mnie najważniejsze. Prac domowych nadal dużo i jeszcze różne dodatkowe, które nauczycielka zadaje. W ocenie okresowej bdb popracować ma nad starannością i tempem pisania.
Oczywiście jest zapominalska czasem to zeszyt, czasem ćwiczenia czy książka.

babaaga - 2009-03-01, 23:37

Kashmiri napisał/a:
Bo nauczyła się już szybko pisać, niestety bargrze jak przysłowiowa kura pazurem.
ha, Kacper tak samo. to w sumie jedyna rzecz, nad którą mógłby popracować, bo radzi sobie świetnie.no i nie da się ukryć, że musimy mysleć powoli o uzupełnianiu wiedzy, jeśli chodzi o język polski itp. wprawdzie czyta po polsku świetnie,ale jednak często zdarza mu się mieszanie ortografii angielskiej z polską(pisanie "W" zamiast "ł" itp)Jest co robić, tylko, hmm, kiedy 8-)
kofi - 2009-03-02, 09:11

Kashmiri napisał/a:
"nie pamiętam", "nic", albo "fajnie było". Czy Wasze dzieci też tak nic nie mówią?

Też ;-)
Daniel bardzo dobrze wypadł na koniec semestru, do tego jest chyba najgrzeczniejszym dzieckiem w szkole, więc ogólnie nie mam powodu do zmartwień, ale również
Kashmiri napisał/a:
bazgrze jak przysłowiowa kura pazurem

i też te prace domowe i zeszyty mają ośle uszy.
Martwią mnie 2 rzeczy:
Od początku tego półrocza zaczęło się prawie codziennie rano takie "Yyyyyy a jak czegoś nie zrobiłem?" (z przerażeniem) - nie zdarzyło się, zeby nie zrobił i zawsze odpowiadamy, że nic się stanie jeśli nie zrobił, bo zwykle wszystko ma, więc nikt nie będzie miał pretensji, ale i tak ma taką schizę i widzę, że naprawdę się denerwuje.
Obawiam sie, że powstało w nim takie przeświadczenie, że musi być najlepszy, zawsze chwalony (niestety to są właśnie zgubne skutki tego chwalenia). Wiem z autopsji, że to jest straszne.
Druga rzecz, która mnie martwi to jego kompletna beztroska wobec własnych rzeczy - codziennie wracając do domu ma o 2 kredki, albo o ołówek, gumkę czy temperówkę mniej. Po tym, jak zgubił fajne pióro dostał następne, tańsze, ale na tyle fajne, ze najpierw ustawiła sie długa kolejka chętnych do pożyczenia go, a po 2 dniach w ogóle znikło. Wzięła je jakaś dziewczynka, ale on nie wie jaka (zginęłoby już poprzedniego dnia, ale jego kolezanka przeprowadziło śledztwo i znalazła u kogoś). D. uważa, że jak ktoś prosi, zeby mu pożyczył to nie może odmówić. To już drugie moje dziecko, które zaczyna rozdawać swoje rzeczy, bo uważa, że trzeba się dzielić :roll:

Agnieszka - 2009-03-02, 09:30

Ja wróciłam do lektury Dolto "Zrozumieć dziecko" więc m.in odeszłam od pilnowania spakowanego plecaka zapomni to trudno, nie będę pilnować i przypominać całe życie. Podobnie jest z lekcjami (jak późno wracam to tylko pytam czy wszystko zrobiła) i ostatnio po powrocie ze szkoły słyszę "mamo zapomniałam zrobić rysunku ale wiesz co zanim Pani sprawdziła listę szybko zrobiłam"
Nie zmuszam do przepisywania jak brzydko napisze trudno (komentarze Pani podpisuję) ważne, że odrobiła, pamiętała.

kofi - 2009-03-02, 09:40

Ja też raczej nie sprawdzam, ale jak czasem zajrzę włosy stają mi dęba.
D. sam stara się o wszystkim pamiętać i zwykle pamięta.
Muszę go tylko wieczorem gonić do pakowania się, wtedy czasem interwniuję, jak za długo to trwa.

Kashmiri - 2009-03-02, 09:41

Agnieszka napisał/a:
My się dotarłyśmy klasowo i szkolnie.

super :-) Pamiętam, że na początku nie było łatwo.
Agnieszka napisał/a:
lubi czas na świetlicy, dodatkowe zajęcia plastyczne.

Jasmin też uwielbia dodatkowe zajęcia plastyczne, ale w domu za bardzo się tym nie zajmuje, więc u niej to chyba bardziej chodzi o bycie w grupie dzieci i robienie czegoś razem. Chyba by się nasze panny dobrze dogadały :-)

babaaga, u nas podobnie, polska ortografia leży. Mam dla jasmin zestaw 'Wesoła Szkoła' do pierwszej klasy, ale nie za bardzo jej się chce coś z tym robić. Tylko płyta z grą edukacyjną, która była w zestawie bardzo się spodobała i już jest przerobiona na wszystkie strony.
Leży też edukacja 'patriotyczna' :-> Jass umie opowiedzieć o epoce wiktoriańskiej w Anglii, namalować flagę gruzińską, ale na przykład hymnu polskiego nie zna. a ja nie za bardzo mam czas i zapał, żeby ją tego uczyć... W ogóle dopiero sobie niedawno zdałam sprawę, że są pewne rzeczy, które pewnie są oczywiste dla polskich dzieci, a których moje nie zna, bo skąd.

frjals - 2009-03-02, 09:54

Agnieszka napisał/a:
odeszłam od pilnowania spakowanego plecaka zapomni to trudno

też bym tak chciała :roll: , tylko mam wrażenie, że konsekwencje zapominania nie robią na W. wrażenia. Owszem juz było zapomnienie kapci, stroju na wf, elementów piórnika itp ale czy to coś zmieniło? Ostatnio obiecałoam sobie, że będę pilnować żeby się spakował wieczorem :-| ... nie potrafię :evil: :-( . Ciągle trzeba go gonić rano, do wszystkiego zresztą. Dziś poszedł do szkoły bez śniadania - nie zdążył :-/ . Czy ja mam go pilnować? Jak się go spuści z oka to zaczyna sie bawić zamiast ubierać, nie wstaje z łóżka po obudzeniu... Ja już nie mam pomysłu jak do niego dotrzeć :roll: . Totalny, absolutny luz... Nawet podobno pani powiedziała, ze mógłby być wzorowym uczniem gdyby sie pospieszył z pracą, a mi mówiła, ze jeżeli się to będzie utrzymywać to go skieruje do poradni (żeby jednak zbadać dyscośtam) :roll:

Agnieszka - 2009-03-02, 10:00

na zajęciach plastycznych raz na jakiś czas dzieci wykonują wspólną pracę ale Pani pracuje w różnych technikach z różnymi materiałami jest ciekawie. W domu nie zawsze jest czas na manualne prace czasem manualne są te z Wesołej szkoły (wycinanie, lepienie, sklejanie......) Zazwyczaj raz w miesiącu chodzimy na warsztaty rodzinne z gliny (to już poza szkołą), czasem coś w domu robimy: kartki, lepienia (masa solna, plastelina)
W zeszłym semestrze Ada chodziła na kółko angielskiego ale teraz nie chciała więc odpuściłam.

Klasowo, szkolnie myślałam o zmianie placówki ale Ada nie chciała więc spasowałam, w końcu to jej szkoła, klasa i ona ma się tam czuć dobrze a lubi dzieciaki ze swojej klasy.

Ada np nie lubi czytanek, czasem podoba jej się jakaś to na pamięć zna ale książka z biblioteki szkolnej obowiązkowo co tydzień i sama tego pilnuje.

Natalia: nie wiem, każde dziecko inne ale Ada jak zgubiła np kartę biblioteczną to sama musiała iść do Pani i poprosić o wyrobienie nowej.
Ja początkowo zaglądałam w lekcje, pilnowałam spakowanego plecaka (oczywiście miałam rozmowy z wychowawczynią), przez pisanie Ada chodziła na zajęcia wyrównawcze. W tym semestrze już nie ma dla niej wyrównawczych, zapominalstwo bywa ale podpisuję wpisy (jak sama pamiętam żeby zerknąć w dzienniczek), śniadanie - tu pamięta o śniadaniówce ale kilka razy zapomniała np picia. Obecnie nie chce jeść kaszy jaglanej na śniadanie i też odpuszczam, odgrzewam zupę z dnia poprzedniego a jak nie mam już, to zjada płatki z mlekiem zbożowym z kartonu

Kashmiri - 2009-03-02, 10:05

hmm, ja bym chciała nie sprawdzać prac domowych, ale to się nie bardzo da u nas. Pani oczekuje, że rodzice robią te prace z dziećmi i tak je konstruuje, że udział rodzica często jest niezbędny. Szczerze mówiąc wkurza mnie to, bo nie mam na to czasu i uważam, że praca domowa Jass to jej własna sprawa, ja już swoje odrobiłam. Jasmin też nie ma szans czegoś zapomnieć, bo jest specjalny dzienniczek (codziennie przynoszony do domu) w którym rodzic musi podpisać, że dziecko odrobiło pracę.
Agnieszka - 2009-03-02, 10:23

u nas dzienniczek (zeszyt) to miejsce na informacje, uwagi Pań. Wchowawczyni czasem też w zeszycie lub ćwiczeniach wpisuje własne uwagi i trzeba je podpisać, nie zawsze zaglądam więc jak coś jest to Ada musi powiedzieć.
Dziś dyktando ze słuchu, zobaczymy jak pójdzie, nie chciała ćwiczyć ani w piątek ani w niedzielę wieczorem a reszta weekendu poza domem i nie zmuszałam, nie namawiałam i ciekawa jestem co będzie

frjals - 2009-03-02, 11:39

My mieliśmy szczęście do pani, dopiero teraz to widzę. Jak ostatnio była chora i mieli lekcje z zastępstwami to W. przychodził wkurzony, że inni tacy niemili, krzyczą i nie rozumie o co im chodzi :roll: .
Kashmiri napisał/a:
ja już swoje odrobiłam

no dokładnie :roll: . Tylko coś mi sie zdaje, że do pewnych od dawna zapomnianych spraw trzeba będzie wrócić :-x . Niedawno musiałam mu tłumaczyć zadania z mamematyki na kangurka, były dla drugiej klasy co najmniej, o matko, to była męczarnia :roll:

kofi - 2009-03-02, 13:49

frjals napisał/a:
Niedawno musiałam mu tłumaczyć zadania z mamematyki na kangurka, były dla drugiej klasy co najmniej, o matko, to była męczarnia :roll:

W. bierze udział w tym konkursie?
Tam są niektóre zadania zdecydowanie powyżej poziomu 1 klasy, niektóre to w ogóle ciężko wytłumaczyć dziecku z podstawówki, ale podobno dzieci jakoś intuicyjnie, albo metodą prób i błędów to robią.

frjals - 2009-03-03, 09:54

Zapisał się, razem z innymi dziećmi, pani mówi, że chce żeby się oswoiły z formą konkursu a na poważnie to w przyszłym roku. W sumie dobre podejście.
Pare razy mnie zaskoczył kiedy zrozumiał moje tłumaczenia ;-) .
Tyle że nie wyobrażam sobie mojej pomocy w matmie później, ja jestem kompletna noga, nad paroma zadaniami musiałam się mocno zastanowić, a jednego wcale nie zrozumiałam :oops: :lol:

kofi - 2009-03-03, 10:24

Dobre, Daniel z kolei chciał wziąć udział w konkursie ekologicznym, ale u nich w szkole żadnego nie było.
babaaga - 2009-03-04, 00:53

Kashmiri napisał/a:
polska ortografia leży. Mam dla jasmin zestaw 'Wesoła Szkoła' do pierwszej klasy, ale nie za bardzo jej się chce coś z tym robić.
Leży też edukacja 'patriotyczna' :->
no, Kashmiri, skąd ja to znam:) najśmieszniejsze, że Kacpra dziadkowie kupili mu cały zestaw podręczników do drugiej klasy, ale jak to czytam, to(tu powinna być wymiotująca ikonka..)masakra, irytujące moralizatorstwo na każdym kroku, historie na zasadzie-Zosia nie pożyczyła Piotrusiowi zeszytu, to on potem też jej nie pozyczył...pytanie 1.dlaczego Piotruś nie pożyczył Zosi zeszytu?itd..No więc to laży, Tak się pocieszam, że skoro sporo czyta, to załapie całą ortografię podświadomie :mrgreen: , ja tak miałam w sumie jako dziecko, raczej zawsze wyczuwałam, jak coś napisać ;-) No i przyznam się, że hymnu z Kacprem nie przerabiałam :->
kofi - 2009-03-11, 10:35

Ostatnio Danielik mój jakiś kryzys chyba przechodzi, bo wcale go nie wzrusza to bazgranie, od którego ja chyba osiwieję. W ogóle jakoś tak mało się przjemuje szkołą, jak odrobi lekcje to upycha szybko do tornistra zeszyty, żebym nie zajrzała przypadkiem :roll: .
Za to czyta już chyba za dużo powieści różnych, w drodze do szkoły, w drodze ze szkoły i w ogóle wszystko odwala byle jak, żeby móc wrócic do książki (którejś z 4, które aktualnie ma zaczęte). I mnie - bibliotekarkę, zaczyna to lekko wkurzać.
Przebąkuje, że chciałby chodzić do 4 klasy, tylko nie zna tabliczki mnożenia. :-?

frjals - 2009-03-11, 13:53

No wiesz, mojemu nie chce się czytać, mimo ze lubi książki i mnie, molicę książkową też to zaczyna wkurzać ;-) .
I tak fajnie, że odrabia lekcje, a że bazgrze... eee, tam :mryellow: .
Miałam kiedyś w podstawówce takiego kolegę, najlepsiejszy w klasie, no naprawdę wybitnie uzdolniony, też bazgrał i na narzekania nauczycielek mówił, że geniusze często mieli brzydkie pismo :mrgreen:

kofi - 2009-03-11, 14:13

No, niestety D. też się wycwanił i na moje narzekania odpowiada: "Sama mówiłaś: Nobody's perfect" 8-)
Ja wiem, że dziwnie brzmią takie narzekania, ale chciałabym, żeby on jednak przywiązywał wagę do estetyki i żeby starał się przykładać do obowiązków.

Agnieszka - 2009-03-13, 19:52

kofi: jak patrzę na wypieszczone zeszyty koleżanek, to fajnie byłby gdyby Ada takie miała. Niestety nie ma, za to są: pozaginane rogi, krzywe literki, skreślenia..... Może z czasem zadba o estetykę, no przynajmniej mam taką nadzieję
stabilo - 2009-08-21, 15:28

Zbliża się powoli nowy rok szkolny. Tamtegoroczne pierwszaki to już wprawieni uczniowie:).
Tymczasem nowi przygotowują się do pierwszych lekcji.
Dzieciaki z początku pełne radości, niecierpliwie oczekują pierwszych dni.Chcą założyć nowy plecak, rysować nowymi kredkami. Ale gdy minie pierwsza radość mogą pojawić się problemy. Dziecko nie radzi sobie z obowiązkami, chciałoby się bawić, a nie siedzieć w ławce i się uczyć. Zadania domowe tez zabierają mu czas zabawy.

Jak Wy wprawione mamy pierwszaków pomagałyście swoim dzieciom walczyć ze szkolnym stresem. W jaki sposób przyczynić się do szybszej adaptacji dziecka w szkole?

[ Dodano: 2009-08-28, 13:43 ]
Wasze dzieci idą pierwszy raz do szkoły.
Co zrobić aby szkoła nie była dla niech stresująca, aby dobrze się w niej czuły?
Jak wzbudzić w dziecku motywację, chęć do nauki?
Co zrobić aby dziecko czuło się w szkole ważne, doceniane?

Stwórzmy razem Dekalog pierwszoklasisty!

Zapraszam wszystkich do rozmowy.

Ewa - 2009-09-02, 11:28

Czy ktoś ma pierwszoklasistę w tym roku? Mój poszedł dziś do szkoły i jak zobaczyłam jak się do tej szkoły zbierał i szedł, to dopiero dziś zaczęłam się martwić. Zerówka mnie jakoś nie ruszała (też do szkoły chodził), choć dała dużo do myślenia i bardziej zrozumiałam co chciała mi przekazać pani psycholog zanim Gabryś do zerówki poszedł. Dziś rano spodziewałam się zwyczajowego problemu ze wstawaniem, ubieraniem, jedzeniem, a tu nic z tego. Gabryś po lekkim dotknięciu ramienia zerwał się na nogi i zaczął ubierać. Musiałam go chwilę przytrzymać siłą, żeby się dobrze obudził i załapał, że najpierw to trzeba by się umyć i wypadałoby piżamę zdjąć ;) O 7.20 był już gotowy do wyjścia, co mnie zaszokowało, bo zawsze były problemy, żeby o 7.45 z domu dało się wyjść. Męczył przez 20 minut czy już możemy do szkoły iść. Zaraz po wejściu do klasy czekała go przykra niespodzianka, bo jego najlepszy kolega, z którym miał razem siedzieć i z którym już wczoraj wybrali sobie ławkę dziś nagle stwierdził, że będzie siedział jednak z kimś innym, więc Gabryś usiadł sam w wybranej wczoraj ławce. Poradził sobie z sytuacją, choć wyglądał na zaskoczonego. Jednak mnie bardziej niepokoi fakt, jak on do tej szkoły się dziś zbierał. Wygląda na to, że pokłada ogromne nadzieje w pierwszej klasie i obawiam się, że te nadzieje nie zostaną spełnione. Zerówka była dla niego nudą i pewnie ma nadzieję, że ciekawie zacznie się w pierwszej. A program został obniżony pod 6-latków i w pewnym stopniu będzie to trochę rozszerzony program zerówkowy. Oczywiście mam cały czas na uwadze sugestię pani psycholog aby go w połowie pierwszej klasy przenieść do drugiej, ale mi się za bardzo ten pomysł nie podoba. Chwilami sama nie wiem.... po raz pierwszy od czasu gdy Gabryś zaczął chodzić do szkoły zaczynam się martwić :-|
kasienka - 2009-09-02, 12:24

Ewa, nie martw się tyle ;) Gabryś się odnajdzie, nie robiłabym z tego halo, że będzie wyprzedzał nieco rówieśników. A jak faktycznie będzie mu się nudziło, to najwyżej razem podejmiecie decyzję, czy przenosicie się do drugiej, czy nie.Gabrys ma ten komfort, że w domu mam mamę, która się o niego bardzo troszczy i zapewnia mu rozrywki umysłowe i nie tylko, więc na pewno będzie się realizował nie tylko w szkole.

Zuzia dzis wstała o 6, więc była w szoku. Myślę, że jak pójdzie do szkoły w przyszłym roku, będę też to przezywac, dla niej zupełnie nowa sytuacja, dołączy do zgranego już zespołu, będzie musiała wstawać rano i kilka godzin w tej szkole spędzać, ale nie martwię się na zapas. Pamiętam, jak dwa lata temu przezywałam, co to będzie ze szkołą, jak ona sobie da radę w nowej grupie, wszystko nowe, wymagania itd, a skończyło się jak się skończyło, nauczaniem indywidualnym...

Morał z mojego mętnego wywodu miał być taki, żeby nie martwić się na zapas, tylko obserwować dziecko i wtedy reagować. ;)

Humbak - 2009-09-02, 12:45

kasienka napisał/a:
obserwować dziecko i wtedy reagować
też tak uważam. Ewo, na Twoim miejscu po prostu obserwowałabym i analizowała. Daje to też Tobie czas na opanowanie paniki ;) i podjęcie racjonalnej decyzji
kofi - 2009-09-02, 13:08

Ewa, wiele zależy od nauczycielki Gabrysia. Pewnie wkrótce zorientuje się, że ma takiego zdolnego ucznia i może w jakiś sposób będzie starała się poszerzać mu materiał w taki sposób, żeby za bardzo go nie wyróżniać i nie podkreślać tego, że jest dużo do przodu, bo to mogłoby wywołac zawiść ze strony innych dzieci. Daniel też się bardzo przejmuje szkołą, bardzo przeżywa, że np. mógłby czegoś zapomnieć, albo zrobić źle (co mu się raczej nie zdarza), ale ma świadomość tego, że np. nie lubi pisać i rysować, poza tym w 1 klasie miał dwie pały: za podpowiadanie i z ortografii i w sumie cieszę się, że Jolanta (tak nazywa swoją panią) mu je postawiła.
frjals - 2009-09-02, 13:21

U nas problem ze wstawaniem jest taki sam jak w zeszłym roku ;-) . Szczególnie, że ostatnio W. się rozbestwił z chodzeniem spać - często po 22 :-( . I jeszcze trzeba się było ubrać na galowo ("nie cierpię galowego ubrania"). Mówił też, że się boi drugiej klasy, że sobie nie poradzi :roll: . Jednak uważam, że zmartwienia z powodu zdolnego dziecka są nieco lepsze od zmartwień, że dziecko nie chce się uczyć,Ewo ;-) :-D
stabilo - 2009-09-02, 14:45

Poranne wstawanie to częsty problem, nawet u dorosłych.
Ewa, Twoje dziecko to chyba wyjątek :) . Mam nadzieję, że zapał mu nie opadnie i będzie mu się podobało w szkole.
Masz jakiś sprawdzony sposób jak go mobilizować do szkoły?

A Ty frjals w jaki sposób rozbudzasz rano swojego malucha? Co robisz aby nie kojarzył szkoły tylko z tym porannym wstawaniem? Czy macie jakiś sposób na odreagowanie tych trudnych poranków?
A tak przy okazji to "nie cierpię.." skojarzyło mi się z Gargamelem ze Smerfów ;)

Ewa - 2009-09-02, 15:14

Tyle, że z Gabrysiem jest taki problem, że on się w klasie wcale nie wyróżnia. Pani w zerówce uważała go za przeciętnego ucznia i dziwiły ją wyniki testów jakie robiono w szkole (swoją drogą chyba za dobrze o nauczycielce nie świadczy). Pani psycholog jako jedyna dobrze przewidywała, że z Gabryśkiem tak właśnie będzie. Uważała, że szkoła go osadzi, bo on potrzebuje wyzwania, czegoś co go zachęci, czegoś nowego, trudnego dla niego. I efekt taki, że w zerówce były problemy z zachowaniem, co jak sama pani potwierdziła spowodowane było znudzeniem. Zupełnie inną opinię na temat Gabryśka miała pani z angielskiego czy innych kółek zainteresowań. Ja chyba po zerówce bardziej rozumiem panią psycholog i to co próbowała mi przekazać. Żeby rozwijać Gabryśka prawidłowo on ma mieć dużo zajęć dodatkowych, na które jest strasznie chętny i mógłby mieć po 3 dziennie ;-) W szkole biorę pod uwagę, że nie będzie wcale najlepszy, bo nie ma tam motywacji, żeby chcieć się wykazać. Uważa ją za miejsce, które jest po to, aby mógł się bawić z kolegami ;) Gabryś jest dzieckiem nietypowym, z którym ja do końca nie umiem postępować, ale on jest strasznie podobny do ojca i taki chyba będzie - uzdolniony w różnych dziedzinach, a w szkole uważany za przeciętnego ucznia.
Po powrocie ze szkoły usłyszałam tekst - "mamo, szkoła to najlepsze miejsce na świecie!" Ha ha i niech mnie ktoś przekona, że nie mam nietypowego dziecka :mrgreen:

Agnieszka - 2009-09-02, 20:10

Ewa: super, że szkoła się podoba :-)
u mojego dziecka w szkole (klasa II) są w tym roku zajęcia dla dzieci uzdolnionych(1 godz lekacyjna tygodniowo). Może sprawdź jak to u Was i zajęcia dodatkowe (u nas spory wybór)

U nas adaptacja też trudna. Dzieć nie doszedł do 120 cm wzrostu a tak potrzeba na basenie (a jak chciałam zapisać na ten basen, taki był wymóg cm dla dzieci starszych a z maluchami nie chciała zajęć), masa wydatków ale nic jakoś poradzimy nie ma innego wyjścia

Ewa - 2009-09-02, 20:42

Agnieszka napisał/a:
Może sprawdź jak to u Was i zajęcia dodatkowe
Z zajęciami dodatkowymi, to u nas tylko jeden problem - Gabryś chce ich tyle, że tygodnia nie starcza. Od dwóch lat chodzi na karate, od roku też na akrobatykę i angielski. Zapowiedziałam, że dodatkowe mogą być od pierwszej klasy jak na tamte będzie faktycznie chodził chętnie, a nie zarzucał po tygodniu czy dwóch jak to u dzieci bywa. Bywa, ale stanowczo nie u mojego ;-) Chciał jeszcze od tego roku piłkę nożną (to bardzo wskazane, bo ma chodzić chociaż na jedno zespołowe, gdyż z działaniem w grupie ma problem, więc akurat super, że chce), taniec towarzyski i szachy. Ponieważ powiedziałam, że może być problem z upchnięciem tego z tygodniu, to wybrał, że stanowczo dodatkowo szachy no i piłkę. Te szachy mi tylko sen z powiek spędzają, bo podobno ma zadatki na dobrego gracza, straaaaasznie chce, a ja nie mogę znaleźć niczego w miarę blisko od nas, a przez cały Wrocław jeździć nie będę :roll:
frjals - 2009-09-03, 10:23

stabilo napisał/a:
Co robisz aby nie kojarzył szkoły tylko z tym porannym wstawaniem?

ja nie wiem czy on kojarzy szkołę tylko z wstawaniem. Nic na to nie poradzę - wstać musi, jeżeli nie rozumie zależności między wcześniejszym pójściem spać i łatwiejszym budzeniem się to po prostu ciągle tak to będzie wyglądać.
stabilo napisał/a:
Czy macie jakiś sposób na odreagowanie tych trudnych poranków?

taa, ja odreagowuję wrzeszcząc na niego kiedy za 5 minut zaczyna się lekcja a on jeszcze nie ubrany :-? ;-)

Ewa - 2009-09-03, 10:37

frjals, szkoda gardła. Zapowiedz mu, że o tej i tej godzinie wychodzicie, w ubraniu czy piżamie to Tobie obojętne. Ja w zeszłym roku wystawiłam Gabryśka tak jak stał za drzwi (ubranie mu dałam do ręki) i powiedziałam, że tam sąsiedzi na niego czekają (odwozili go do szkoły). Ubrał się błyskawicznie na dworze. Zdarzało się później, że nie zdążył zjeść śniadania, ale ubrany był zawsze ;-)
U nas dziś zgodnie z obietnicą obudziłam Gabryśka trochę później, a i tak miał jeszcze czas pojęczeć mi nad uchem czy już możemy iść do szkoły. Ha, mam nadzieję, że ta odmiana już na stałe u nas zagości ;-)

frjals - 2009-09-03, 11:00

Chyba bym go musiała nieść w piżamie do szkoły. Jak on się uprze to nie zrobi i tyle - w tym cały problem. :evil: Zresztą pewnie ma to po mnie, ile razy dostałam lanie za upór :-/ :roll: .
kofi - 2009-09-03, 12:16

:oops:
Ja budzę Daniela w ten sposób, że zakładam mu skarpetki, potem sadzam (już przy jego współudziale), zdejmuję górę piżamy i wciągam mu podkoszulek. Przynajmniej wiem, że ma włożony na prawą stronę i przodem do przodu. :oops:

stabilo - 2009-09-03, 14:55

A czy Wasze dzieci nie tęsknią za przedszkolem?

frjals chodziło mi raczej o odreagowanie porannego wstawania dziecka :) .

magdusia - 2009-09-04, 11:34

kofi napisał/a:
Ja budzę Daniela w ten sposób, że zakładam mu skarpetki, potem sadzam (już przy jego współudziale), zdejmuję górę piżamy i wciągam mu podkoszulek


tia.....a ja Nadię tak że do niej mówię przekręć się na boczek to cię uczeszę;) i tak robię jednego warkocza po czy ona się obraca na drugi bok i jest już drugi warkocz ;-)

puszczyk - 2009-09-04, 11:40

Kamil przestał się spóźniać do szkoły gdy przestałam go odprowadzać. :mrgreen:
stabilo - 2009-09-04, 12:01

Na hxxp://parenting.pl/uczniowie-nastolatki/8344-dekalog-pierwszoklasisty.html#post764550]forum rodziców trwa dyskusja o Dekalogu pierwszoklasisty. Ma być to spis reguł, jakie rodzice i nauczyciele powinni stosować wobec dzieci aby pierwszy rok szkolny nie zdemobilizował ich do dalszej nauki.

Może się dołączycie?

Za Waszą zgodą, sugestie które stworzycie przekopiuję na tamto forum i na odwrót.

Na tę chwilę propozycje jakie padły na tamtym forum:
"uzbroić się w cierpliwość"
"zrozumienie i wsparcie ze strony rodzica"
"rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.zawczasu ostrzec, że może być trudno."


i zupełnie przeciwna do tej:

"bym nie straszyła, że może być trudno.
Wspierałabym, rozmawiała właśnie, opowiadała jak to było kiedy ja szłam do pierwszej klasy"


opinia nauczyciela:
"Odrabiajcie prace domowe w dzień, nie w nocy. Po szkole odpoczynek, obiad i zadanie - to zajmuje chwilkę, a nie ma nic gorszego, jak siedzenie z dzieckiem o 22 i robienie ćwiczeń :/
Sprawdzajcie, czy i co dziecko ma zadane - zanim maluch się wciągnie w szkołę, kontrolujcie go.
Jeśli ma jakieś problemy, trudności z nauką - nie zwalajcie wszystkiego na szkołę - ćwiczcie z nim w domu. Spytajcie nauczycielki, w jaki sposób - ćwiczenie może też polegać na zabawie, nie tylko na "pracy"."

"Małe dzieci są bardzo wrażliwe, stąd nie wolno ich krytykować bo to je bardzo zniechęca.Należy stosować nagrody i pochwały, które dodadzą im skrzydeł i ukształtują właściwe postawy i zachowania .Rodzice powinni wspierać swoje pociechy,aby czuły się bezpiecznie. Należy wykazać się cierpliwością, optymizmem i rozmawiać o ich małych problemach , które są dla nich ważne."

Agnieszka - 2009-09-04, 19:47

ja wstaje o 6.00 -6.15 (potrzebuję trochę czasu żeby się obudzić, spokojnie wypić kawę itd) i trochę hałasuje (szczękanie, garnkami, woda w łazience.......) potem tak 6.15- 6.30 budzę Adę i daję jej 5-10 min na obudzenie (czasem obtulamy się, czasem łaskoczę...). W międzyczasie szykuję śniadanie domowe i do szkoły i przypominam "Wstajemy", "Zęby" itp. Plecak pakuje wieczorem, jak czegoś zapomni no to trudno, nie ma. Śniadanie, karmienie świnek (wygłaskać musi), czasem dopakować coś co zapomniała. Bywa że nie chce założyć tego co ma naszykowane albo ja nie naszykuję i poranny spór. Czesanie nie jest ulubiona czynnością mojego dziecka - mamy wariant nie za długi i opaska wystarczy. Startujemy zazwyczaj ciepłą porą 7.30-7.40, zimną i śnieżną najpóźniej 7.30. Komunikaty poranne krótkie: wstajemy (z marginesem), zęby, świnki, ubranie.... U nas Pani w klasie wcześniej i 7.55 dzieci już ustawione rzędem pod (oczywiście bywa, że spóźniamy się, z przedszkolem jakoś inaczej było). Porannie podnoszę głos i nie jeden raz nakrzyczę jak za wolno wszytko idzie ale też muszę dojechać o rozsądnej porze do pracy.
Z ubieraniem pomagam w skarpetkach, rajstopach, kłopotliwych zapięciach innych części garderoby. Pierwszy tydzień trudny organizacyjnie ale jakoś poszło. Do łóżka (najpóźniej 20.30).
Z zajęć dodatkowych szkolnych pewnie: kółko ang, plastyka, chór (moje przekleństwo bo często zajęcia są przesuwane, przed występami dodatkowe próby w porach popołudniowych i zwalnianie z lekcji na w/w próby, występy a lekcje trzeba uzupełnić), niestety Ada wspomina o kilku innych.

stabilo - 2009-09-07, 14:44

A oto 4 pierwsze punkty Dekalogu Pierwszoklasisty jakie powstały przy współpracy z rodzicami i nauczycielami na hxxp://parenting.pl/uczniowie-nastolatki/8344-dekalog-pierwszoklasisty.html]innym forum rodzicielskim :

1. Zawsze bądź wyrozumiały i cierpliwy wobec swojego dziecka
2. Miej czas na rozmowę, nie bagatelizuj problemów dziecka
3. Wdrażaj swoje dziecko w samodzielność - nie wyręczaj go we wszystkim
4. pamiętaj, że nauczyciel to tez przyjaciel, osoba, której dziecko może zaufać.

Co o nich sądzicie?
Zgadzacie się? Chcecie je zmodyfikować?

Agnieszka - 2009-09-08, 12:36

w teorii b fajne w praktyce pewnie różnie
Wychowawcy dziecka nie muszę lubić/przyjaźnić się, ważne żeby dziecko lubiło

a po basenie i lękach wodnych jestem dumna z Ady, odważna jest :)

mandy_bu - 2009-09-08, 13:15

Agnieszka, spytam z ciekawości na jaki chór chodzi Twoje dziecię?
Agnieszka - 2009-09-08, 15:42

mandy_bu: to szkolny chór
Ewa - 2009-09-08, 20:41

A u nas Gabryś cały szczęśliwy. Nie mogłam znaleźć mu szachów, szachy przyszły do niego - będą zorganizowane u niego w szkole raz w tygodniu :-D Chciał dodatkowy język poza angielskim - przeraziły mnie ceny, a tu się okazuje, że poza angielskim w jego szkole od tego roku będzie również niemiecki i to w fajnej cenie. Pani z angielskiego zaproponowała mu przejście do grupy wyższej, na niemiecki pójdzie do początkującej, reszta zajęć jakimś cudem się nie pokrywa, choć w tym momencie moje nawiedzone dziecię ma 6 kółek :roll:
maryczary - 2009-09-08, 20:54

Ewa napisał/a:
moje nawiedzone dziecię ma 6 kółek :roll:
:shock: :shock: niezły jest, szczeglnie że wszystkie dobrowolne
Ewa - 2009-09-08, 21:43

maryczary napisał/a:
:shock: :shock: niezły jest, szczeglnie że wszystkie dobrowolne
Nio, ale na szczęście ma w końcu ich dość, bo myślałam, że nigdy nie powie, że więcej nie chce ;) Dzisiaj się okazało, że w szkole będzie też taniec towarzyski, na który bardzo chciał chodzić, ale o dziwo zgodził się ze mną, że to już za dużo. W dodatku pokrywałoby mu się z niemieckim, a bez wahania stwierdził, że woli niemiecki, z tańca rezygnuje. Normalnie nie wierzę, że nie nareszcie nie chce nic więcej ;) No tak, ale będzie miał przede wszystkim swoje wymarzone szachy, więc co mu więcej do szczęścia potrzeba :-D
kofi - 2009-09-09, 08:23

ewa podziwiam Gabrysia i Ciebie, bo to niezły wyczyn logistyczny obskoczyć te wszystkie kółka z młodszym dzieckiem u boku.
Daniel będzie miał tylko angielski 2xtydz., ma do grudnia takie kólko przyrodnicze w soboty - w szkole, co 2 tygodnie, astronomicznego w tym roku chyba nie damy rady zaliczyć. Jakiś sport by się przydał, ale D. nie chce nic poza pływaniem, więc oprócz szkolnego basenu będziemy pewnie jeździć sami.
Wyobraźcie sobie, że w 2 klasie D. ma w planie tylko 1 godzinę zajęć ruchowych (no i ten basen raz w tygodniu), wydaje mi się że to za mało.

rosa - 2009-09-09, 08:32

ewa podziwiam Gabrysia. moje dzieci to siłą by trzeba zaciągnąć na dodatkowe zajęcia. :-/
Ewa - 2009-09-09, 12:31

rosa napisał/a:
moje dzieci to siłą by trzeba zaciągnąć na dodatkowe zajęcia.

Gabryś po prostu odkąd pamiętam jest wulkanem energii i dostaje świra jak jej nie ma gdzie wyładować. Pamiętam w zeszłym roku jak przez 3 dni miał odwołane zajęcia sportowe, do tego pogoda też paskudna była, to w szkole pani sobie z nim nie radziła. Nadszedł weekend, w sobotę i w niedzielę zrobiliśmy po ok. 20 km na rowerze, w poniedziałek w szkole Gabryś nie ten sam :-D Z Natim już tak nie będzie, bo on nie jest taki wyczynowiec jeżeli o ruch chodzi, póki co nie może się jedynie piłki nożnej doczekać, no bo kiedy on będzie te wymagane 6 lat miał... ;-)
kofi napisał/a:
bo to niezły wyczyn logistyczny obskoczyć te wszystkie kółka z młodszym dzieckiem u boku.
Najtrudniejsze dla mnie są te kółka, które są przed 15-tą, bo ja mam wtedy dwójkę dodatkowych dzieci w domu, ale też już to opatentowałam, nawet czasem sama odbieram młodego ze szkoły, da się ;-) Na szczęście Gabryś jest na tyle spokojny, że mogę go do szkoły puścić samego, muszę go tylko obok naszego domu przez ulicę przeprowadzić, a potem ma bocznymi dróżkami. Muszę go jedynie odebrać, bo gdyby wracał sam, to nie wiedziałabym, kiedy do ulicy mi podejdzie, a ta ulica nie nadaje się do samodzielnego przechodzenia przez dzieci :roll: Ogólnie do szkoły to on ma może jakieś 200-300m :-)
adriane - 2009-09-16, 13:31

A Emil jest w 1B w szkole sportowej tej co Karolinka. Oboje ćwiczą gimnastykę sportową. W szkole jest angielski, chciałabym aby na dodatkowy chodzili od października. Na inne zajęcia dodatkowe nie będzie raczej czasu, bo oni o 15.30 ze szkoły wychodzą, u siebie mają aż nadto sportu (3 godziny dziennie). A po szkole warto tez się pobawić, miec luzu trochę.
Emil jest bardzo dumny, że do szkoły już chodzi, cieszy się, że szpagaty już mu prawie wychodza do końca i pani mu plusiki i piątki w koronie ;-) stawia, również za mostek :-D Ostatnio wdrapywali sie po linie wysoko, Emil wlazł prawie pod sufit, a to 4-5 metrów jest, aż pani wołała żeby schodził. Ten to niczego się nie boi, chyba go dodatkowo muszę ubezpieczyć od złamań.
W klasie jest z 2 kolegami z przedszkola, w sumie jest 17 dzieci. Lubi swoją panią, taka starsza, ciepła wychowawczyni.

magdusia - 2009-09-16, 14:22

no mój dzieć poszedł do zerówki po raz drugi,ale tym razem w szkole ;) bałam się trochę jak to ja, zawsze znajdę coś o co mogłabym się bać ;) bałam się czy Nadia się zintegruje z grupą,bo ona to lubi własnymi ścieżkami chadzać.Ale co dziś zobaczyłam :) Nadia za rączkę ze szkolnym kolegą Sławkiem i trajkoczą,pani mówi że się bardzo zaprzyjaźnili,więc jest git :-D
a co do zajęć dodatkowych to ma angielski i rosyjski (na razie na próbę,jak przypadnie jej do gustu to zostanie) i będzie taniec towarzyski,więcej opcji w szkole nie ma :-P ;-)

adriane, fajnie że u Emila tylko 17 osób u Nadii 23.
adriane napisał/a:
Emil wlazł prawie pod sufit, a to 4-5 metrów jest, aż pani wołała żeby schodził.
dzielny chłopiec :)czuje że Nadia też by nie miała oporów :->
adriane - 2009-09-16, 19:16

U Karolinki jest teraz 13 dzieci w klasie, bo do Anglii 2 wyjechało.
Magdusia, fajnie, że się Nadia w szkole dobrze zaaklimatyzowała :-D

magdusia - 2009-09-19, 12:40

No ja też się cieszę Ada :) i tak sobie myślę że moje obawy to częściowo wywodzą się z porównywania Nadii do siebie jako dziecka ,ale ja byłam inna ,na pewno nieśmiała i bywało że wycofana,ale Nadia nie jest taka.
Kashmiri - 2009-10-09, 12:51

nowe pierwszaki - jak fajnie!
Jas w tym roku po raz pierwszy w życiu wróciła po wakacjach do tej samej szkoły, tej samej pani i (prawie) tych samych kolegów. Wow! Jest super :) Jest w trzeciej klasie, w PL byłaby w drugiej

adriane, Emil jest nieprawdopodobnie sprawny! Karolinka pewnie też. Jas już drugi rok chodzi na trampolinę, ale jakoś oszałamiających postępów nie robi. Ale chodzi i uwielbia to, więc spoko.

Co do porannego wstawania to ja po prostu wstawiłam młodej do pokoju budzik. (żebym mogła jeszcze pospać, kiedy ona się ubiera :oops: ) A ubiera się w to, co znajdzie, najczęściej to, co wczoraj - niech żyją szkolne mundurki! :mryellow:
muszę ją tylko wyganiać na szkolny autobus, bo jeśli ma parę minut zapasu, to zaczyna coś czytać i zapomina o świecie... A czyta nieprawdopodobnie dużo. Szlaban na czytanie to najgorsza kara, ale niestety o 23.00 gaszę światło, bo inaczej w ogóle nie poszłaby spać...

kofi - 2009-10-09, 12:58

Jak fajnie, że jesteś Kashmiri.
Daniel też czyta bardzo dużo, też najchętniej czytałby do upadłego. ;-)

Kashmiri - 2009-10-09, 13:02

heh, a potem ma grzbiet książki odgnieciony na policzku i błędny wzrok przy śniadaniu.

[ Dodano: 2009-10-09, 16:13 ]
a jak Danielito i reszta zeszłorocznych pierwszaków czuje się po wakacjach? Jak się dzieciakom wróciło do szkoły?

kofi - 2009-10-09, 13:13

A jak Jej wzrok?
Danielowi strasznie poleciał - 2 dioptrie w 5 miesięcy.
Ma cylinder 3 i jest krótkowzroczny - 3,5.
Przeraża mnie to.
Ostatnio deklaruje, że nienawidzi pisać za to zapałał wielką miłością do matematyki.
Poza tym cierpi na przerost ambicji, wczoraj się popłakał, że "nauka idzie mu caraz gorzej, z mamtematyki, która ostatnio jest jego ulubionym przedmiotem dostał 5- (z treningu przed sprawdzianem) i jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie zda do 3 klasy".
Naprawdę muszę coś z tym zrobić, bo śmiesznie to brzmi, ale on te 5- traktuje jak porażkę.
Zaczął chodzić na angielski do szkoły językowej i jest zachwycony, ciekawe czy na długo (mówi, że uczy się tam ze 40 razy więcej niż na lekcjach ang. w szkole).

Agnieszka - 2009-10-10, 12:20

Kashmiri: fajnie, że znów piszesz :-)

Moje dziecko się popsuło, znów przerabiamy zapominalstwo, niechęć do odrabiania lekcji itd. Usypia wcześnie ale rano max nerwy i jeszcze czytać chce. Ok ja też rozedrgana, zmęczona, zabiegana, zapracowana. Do tego jeszcze pogoda sprzyjająca podwórku. Ewidentnie jest nie tak ale jakoś się zbierzemy do kupy.

adriane - 2009-10-10, 14:43

kofi napisał/a:
Naprawdę muszę coś z tym zrobić, bo śmiesznie to brzmi, ale on te 5- traktuje jak porażkę.


Karolinka też dostała ocenę z minusem i też przezywała. Ale później się okazało, że ona myślała, że ocena z minusem to ocenia mniej niż zero czyli ujemna. Upewnij się czy Daniel też tak czasem tego nie odbiera.

Kashmiri fajnie Cię czytać :-D

Kashmiri - 2009-10-13, 10:17

kofi, to faktycznie jest spora wada wzroku, Jas ma jakoś inaczej, tylko, że jej się już ustabilizowała. Okulista mówi wręcz, że może się zmniejszyć z czasem. Ona ma plusy, na jednym oku 1,5, chyba, na drugim 2, i do tego cylinder 4, a na drugim mniejszy. strasznie pokręcone ma te oczka, do tej pory nie udało mi się tego zapamiętać :oops:

agnieszka, będzie lepiej, trzeba się od nowa przyzwyczaić do rutyny, a to zawsze boli. A że pogoda dobra na podwórko to fajnie, i zdrowy objaw, że woli na podwórko niż do lekcji :-)

adriane napisał/a:
myślała, że ocena z minusem to ocenia mniej niż zero czyli ujemna.

:lol: :mryellow: Wspaniała jest! W sumie bardzo dobrze to sobie wykoncypowała :lol:

maharetefka - 2011-09-02, 22:12

odnawiam temat!
oznajmiam z duma, ze moje dziecie duze zostaje uczniem od przyszlego tygodnia 8-) . jeszcze tylko kilka dni... josh idzie do "reception"- angielskiego odpowiednika zerowki przyszkolnej. stresuje sie okropnie i jednoczesnie nie moge sie doczekac :lol: :roll:
jeszcze tylko drugie podejscie do zakupow mundurkowo-piornikowych mi zostalo, za pierwszym nie kupilam wszystkiego. josh bedzie mial fajnego (pierwsze wrazenie) pana nauczyciela a klasa nazywa sie "tukany".
a jak u was? macie troche zerowiakow/ pierwszoklasistow?

paulina - 2011-09-05, 18:56

mój syn poszedł do szkolnej zerówki w wieku lat niecałych 5 (uff...) - próbujemy, jak sie to sprawdzi, jak nie sprawdzi się - będzie uczony w domu a za rok wrócimy do tematu.
na razie jest zachwycony - bo są tam monster-trucki do zabawy :)
ale już dziś nauczycielka się pochorowała, przyszły 3 różne panie na zastępstwo i nastąpił chaos. dziecko nie zjadło śniadania, prawie nic nie piło, nie myło rąk przed jedzeniem i biegało po sali z rurką od napoju w buzi (sama widziałam, bo dyskretnie zerknęłam na chwilę przed końcem). kibel - jedna wielka kałuża, dzieci nie sięgają do spłuczki, te mniejsze. w sali chyba ze 35 stopni, bo okna uchylne a rolet brak.
teraz młody śpi od 2 godzin, bo padł. ciekawe, czy jego odpornośc wytrzyma te hopsztosy czy nie. ale zadowolony jest...chociaż tyle.

[ Dodano: 2011-09-05, 19:00 ]
oczywiscie nie było żadnych zajęć :) syn zapytany, co tam w szkoel i czego się dziś nauczył, odpowiedział : "że trzeba być grzecznym!" i opadła mi szczena... ot, jaki news ]:->

maharetefka - 2011-09-06, 11:01

paulina napisał/a:
i nastąpił chaos. dziecko nie zjadło śniadania, prawie nic nie piło, nie myło rąk przed jedzeniem i biegało po sali z rurką od napoju w buzi (sama widziałam, bo dyskretnie zerknęłam na chwilę przed końcem). kibel - jedna wielka kałuża, dzieci nie sięgają do spłuczki, te mniejsze. w sali chyba ze 35 stopni, bo okna uchylne a rolet brak.

ojej, to nie fajnie. mam nadzieje, ze nauczycielka szybko wroci i nie bedzie juz takich jazd. dobrze, ze
paulina napisał/a:
na razie jest zachwycony - bo są tam monster-trucki do zabawy
:lol:

u nas wielki dzien jutro. tylko tyle, ze mi josh sie wczoraj rozkaszlal okropnie i mam nadzieje, ze nie zaczniemy szkoly od wagarow. dzis juz duzo lepiej na szczescie, wiec jestem dobrej mysli.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group