wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wydarzenia - wprowadzenie do ZAZEN

PiPpi - 2007-11-22, 00:26
Temat postu: wprowadzenie do ZAZEN
Na stronie www.zazen.pl znajdziecie info na temat aktualnych wprowadzeń. szykuja sie w Poznaniu, Gdańsku, Gliwicach i Warszawie i oczywiście we Wrocku. Własnie wróciłam z plakatowania miasta :mrgreen:
zapraszam do Zamku w Leśnicy, w sobotę o 16.00., wstęp 9zł., dobrze jest zabrać ze sobą poduszkę lub koc do siedzenia. Spotkanie poprowadzi mnich Moku I, bedzie można obejrzeć kaligrafie, powypytywać o wszystko, co dotyczy zazen:)

Karolina - 2007-11-22, 10:22

Właśnie mam pytanko - od dłuższego czasu szukam zafu (gryka) i futona ( wypełnienie inne niż gryka). Czy są w sieci jakieś godne polecenia, to niemały wydatek i chciałabym coś sprawdzonego. Zazen właśnie ma sklep ale brak wymiarów i opisu...
PiPpi - 2007-11-22, 11:00

Karolina, mam zafu kupione na Ekojarmarku we Wrocku u dziewczyn z kotliny kłodzkiej. one zajmują sie wyrobami z gryki, różniastymi, byc moze na stronie www.ekopaczka.pl znajdzesz namiary, jeśli znajde konkretny link do nich to Ci napisze. na pewno maja taniej niż an stronie zazen.pl.
bodi - 2007-11-23, 22:43

ja korzystałam z tego sklepu:
hxxp://www.noweklimaty.com/sklep/index.php?cPath=2
co prawda nie kupowałam u nich poduszki, bo już miałam (kupioną w warszawskim ośrodku zen), ale bolster do jogi - zrobili mi dokładnie taki jak chciałam, po podaniu przeze mnie wymiarów. Do przesyłki dodali gratis poduszkę kwadratową, na której od tamtej pory śpię :)
cena 39 złotych za zafu wydaje mi się dość rozsądna. Jakość materiału użytego w moim bolsterze - bardzo ok, porządna gruba bawełna.

[ Dodano: 2007-11-23, 23:07 ]
aha, w innym sklepie kupowałam też matę wypełnioną filcem, więc taką jakiej szukasz. Wydaje mi się, że to było tu:
hxxp://www.daoshop.net/index.php?main_page=index&cPath=1_10
Piszę "wydaje mi się", bo nie mogę znaleźć strony z której ją kupowałam, tzn. prawdopodobnie strona w linku jest nowszą wersją tamtego sklepu internetowego - w końcu minęło już parę lat. Moja mata sprawdza się super, nie mam zastrzeżeń a użytkowana jest często. Z tym, że moje wypełnienie jest bardziej sztywne niż to które widać na zdjęciu (z tego powodu zamawiałam matę składaną w połowie). Możesz zapytać, czy robili kiedyś takie i czy można teraz taką zamówić, bo polecam z czystym sumieniem. Z drugiej strony, w czasach przed tą matą siedziałam na innej, którą uszyłam sobie własnoręcznie ze starej kołdry. Kołdra była cienka, najtańszy model z ikei, a mimo to dawała wystarczająca izolację pod kolanami.

Karolina - 2007-11-25, 11:57

Własnie moja siostra trzy lata temu kupiła komplet w internetowym sklepie, ale on już prawdopodobnie nie istnieje. W sumie świątynię mam pod nosem, w budynku obok, mogę kupić matę z gryką, bede jej używać w domu, i tylko zafu nosić ze sobą.
Chyba zamówię z klimatów, droga trochę mata ale przynajmniej wysyłka razem:)

Apulejusz - 2007-11-25, 17:06

Tutaj są tanie: hxxp://www.sklep.joga-joga.pl/go/_info/?user_id=111&lang=pl
puszczyk - 2007-11-26, 09:14

Mam w podszukę z łuskami gryki, ale nie wiedziałam, że może mieć coś wspólnego z medytacją. :mrgreen:
PiPpi - 2007-11-26, 11:19

cos wspólnego z medytacja może mieć..mycie naczyń, zębów, jazda autobusem, anyfing :mrgreen:
puszczyk - 2007-11-26, 12:50

Hm, zaciekawiłaś mnie. ...ale gonienie po domu rocznego dziecka, które próbuje się wdrapać na wszystkie możliwe meble to już chyba nie. ;-)
pao - 2007-11-26, 12:52

a jednak puszczyk, a jednak ;)
Karolina - 2007-11-29, 13:43

puszczyk napisał/a:
gonienie po domu rocznego dziecka

jeśli tylko zachowujesz odpowiedni stan umysłu ;-)

Kamm - 2007-11-30, 08:50

A ja mam pytanie czy na to spotkanie "wprowadzenie do zazen " moze przyjsc sobie powiedzmy "ktos taki z ulicy " tzn ktos kto nie ma o tym zielonego pojęcia i chcialby zobaczyc jak to wszytko wygląda , czegos sie dowiedziec itd . Bo gdy czytam ze trzeba miec ze soba to i to , takie i takie ubranie i gdy oglądam zdjęcia , to mam wątpliwosci bo wszyscy na nich wyglądają jak na swoim miejscu ;-)

Moze bym sie wybrala to Gliwic ( mam najblizej ) ale mam wątpliwosci jak to wygląda itd.

PiPpi - 2007-11-30, 09:58

koc/ poduszka jest potrzebna żeby sobie wygodnie usiąść i zrobic zazen z wszystkimi. taka jest właśnie idea tych wprowadzeń, żeby przychodzili ludzie z ulicy, lubie te spotkania, bo osoby początkująca zadaja najlepsze pytania, typu: o co w tym chodzi? po co to wszystko? itp. tam osoba prowadząca pokazuje jak uśiąść, (dokładne instrukcje)odpowiada na wszystkie pytania, więc śmiało Kamm :-)

[ Dodano: 2007-11-30, 10:02 ]
zdjęcia, które widziałaś na stronce są z seshinów i tam właśnie są osoby, które są na "swoich" miejscach ;-) , generalnie polecane jest ciemne ubranie, ale możesz to zignorować, idziesz się przecież zorientować tylko. w ogóle to przychodzą baaaardzo różni ludzie i to jest ok. spotkanie wygląda mniej wiecej tak:
powitanie/ zazen + jak to zrobić/ pytania i odpowiedzi/ taki schemat ale zawsze coś tam może się zmienić

Kamm - 2007-11-30, 11:31

Dzięki za odpowiedzi : czyli nie musze miec ciemnego , luznego ubrania , dlugiego paska itd . Moge byc ubrana zwyczajnie ? ;-) Glownie chodzilo mi o to aby ludzie ktorzy tam przychodzą nie poczuli sie przeze mnie jakos urazeni , nie wiem jakis brak poszanowania itd , wiesz o co mi chodzi ? ;-)
frjals - 2007-11-30, 14:11

Szkoda, że nie mogłam pójść, czy takie rzeczy są organizowane jakoś cyklicznie?
Karolina - 2007-12-01, 08:14

W Poznaniu tak.
bodi - 2007-12-01, 08:36

frjals, z tego co wiem również szkoła kwan um ma swój ośrodek w gdańsku i organizuje cykliczne wprowadzenia do zazen. Inne szkoły zapewne również.
strona gdańskiego ośrodka szkoły kwan um jest hxxp://www.zen.pl/gdansk/]TUTAJ
Bardzo polecam też ksiązki Seung Sahna.

Karolina - 2007-12-01, 09:22

Właśnie szkoda,że w poznaniu nie ma Kwan Um, Bardzo fajna jest ta sanga, moja sister jeżdziła na kyol che, praktykowała ale to było w krakowie...
frjals - 2007-12-02, 00:12

bodi napisał/a:
szkoła kwan um

odwiedziłam kiedyś tą stronę, i nie tylko tą...
tylko ja nie wiem czym te szkoły się różnią. Buddyzm to niekoniecznie zen przecież... a tego jest tak dużo :roll:

Pewnie najlepiej byłoby wziąć się za książki, tylko jest ich sporo w sklepach, a w bibliotekach z kolei niewiele.

Skoro już się jakiś temat o buddyzmie zawiązał, to może napiszecie w jakiej odmianie siedzicie i dlaczego ta a nie inna? A może to nie ma znaczenia...? No ale jakieś róznice chyba muszą być? :-> I czy takie wprowadzenia różnią się w zależności od szkoły?
No naprawdę, nic o tym nie wiem... :oops:

Lily - 2007-12-02, 00:17

Mnie np. 2 razy uczono medytacji (liczenie oddechów), zupełnie nie z mojej inicjatywy, ponoć to się wywodzi z Zen, ale może się mylę? Coś niecoś o buddyzmie czytałam i nawet sympatyzowałam/sympatyzuję, ale mam krótką pamięć :mrgreen: Frjals hxxp://www.dharma.pl/ ;)
frjals - 2007-12-02, 00:34

Lily napisał/a:
hxxp://www.dharma.pl/

dzięki, no to widzę, że mam co robić... :shock: (tylko kiedy :-> )
ale ta strona to jest z jakiego buddyzmu? tybetańskiego, nie? :->

dynia - 2007-12-02, 19:05

My bardziej ku tybetańskiemu zorientowani,tzn.Pit.bardziej ,ja na razie się przygladam ;-)
PiPpi - 2007-12-02, 19:35

parę lat byłam w Bodhidharmie, z kilku powodów lepiej mi w sandze Mistrza Kaisena:)
bodi - 2007-12-02, 20:36

frjals napisał/a:
tylko ja nie wiem czym te szkoły się różnią. Buddyzm to niekoniecznie zen przecież... a tego jest tak dużo :roll:

Pewnie najlepiej byłoby wziąć się za książki, tylko jest ich sporo w sklepach, a w bibliotekach z kolei niewiele.

Skoro już się jakiś temat o buddyzmie zawiązał, to może napiszecie w jakiej odmianie siedzicie i dlaczego ta a nie inna? A może to nie ma znaczenia...? No ale jakieś róznice chyba muszą być? :-> I czy takie wprowadzenia różnią się w zależności od szkoły?
No naprawdę, nic o tym nie wiem...


buddyzm ma baardzo wiele szkół, z tym że u nas najsilniej obecne są dwie jego odmiany - zen i buddyzm tybetanski. Zapewne dlatego, że obie bywają nazywane "błyskawiczną ścieżką" do oświecenia - ludzie Zachodu są niecierpliwi ;)

Pozornie te dwie szkoły róznią się jak ogień i woda - zen jest jak protestancki zbór, surowy i ascetyczny, a buddyzm tybetanski jak kapiące złotem i pełne ikon prawosławie ;)

Ale to tylko pozorne, zewnętrzne róznice. Tak naprawdę to różne środki prowadzące do tego samego celu, najlepiej sprawdzić osobiście, co w Twoim przypadku najlepiej działa. Pójść na kilka warsztatów/wykładów/wprowadzeń i poczuć, gdzie czujesz się najlepiej.

W szkole zen zapewne zaczniesz od liczenia oddechów. Możesz już dzisiaj ;) Siadasz z wyprostowanymi plecami - idealnie oczywiście w pełnym lotosie ;) ale niekoniecznie. Możesz na poduszce gryczanej/zwiniętym kocu, ale także na krześle - ma być stabilnie i nie za miękko. Siadasz na skraju krzesła/poduszki, tak, jakbyś chciała wypiąć pośladki - chodzi o to by krzyżowy odcinek kręgosłupa był wyprostowany, a nie podwinięty i zgarbiony. Plecy proste, ramiona rozluźnione, broda lekko cofnięta, oczy lekko przymknięte, wzrok opuszczony, patrzysz w dół przed siebie, ale nie koncentrujesz wzroku na żadnym przedmiocie, rozluźniasz wzrok. Najlepiej siedzieć przed ścianą, wtedy mniej nas rozprasza. I zaczynasz liczyć do dziesięciu - najprościej wydechy. Czyli: wdech, jeden, wdech, dwa... i tak do dziesięciu, a potem od nowa. Proste? Spróbuj 8-)

Co do książek, to w bibliotekach bywa zaskakująco sporo pozycji. Ja moge Ci coś podrzucic jak będę w Gdańsku na święta, to już lada moment :)

Dla mnie pierwszą książką o buddyzmie w ogóle, jaką przeczytałam, były chyba "Trzy filary zen" Philipa Kapleau. Ale dziś jest większy wybór i chyba najbardziej poleciłabym Ci ksiązki Seung Sahna (zen), a najlepiej Thich Nhat Hahna (ogólnobuddyjskie).

Jest też wartościowa książka Dalajlamy, "Sens życia z buddyjskiej perspektywy"

I jeszcze ksiązki Pemy Cziedryn, choć to niezupełnie wprowadzenie.

I jeszcze doskonała ksiażka Roshiego Suzuki "Nie zawsze tak".

To fakt, że jest z czego wybierać :D

PiPpi - 2007-12-03, 12:08

zen jest jak protestancki zbór, surowy i ascetyczny-napisła bodi, poniekąd tak, z tym, ze to tez zależy od szkoły. szkoła soto, w której praktykuję uchodzi za bardziej "miękką". rundy siedzeń są krótsze o 10minut od tych, jakie sa w Bodhidarmie. tak sie jakoś złożyło, że ilość czasu spędzonego pod ścianą nie przekłada się zawsze na jakość, jeśli można tak powiedzieć. wcześniej na kazdym spotkaniu było tak, że wszyscy siadali pod ściana na trzy trzydzistopięciominutowe rundy a osoba prowadząca jedynie upominała żeby sie nie ruszać jeśli komuś drętwialo cokolwiek. i tak sie siedziało, czasem lepiej, czasem gorzej, jednak okresy totalnej medytacji nie zdarzały mi się tak często jak obecnie. wtedy miałam dużo czasu na zajmowanie się swoimi myślami, rozwiązywaniem problemów życiowych i bóg wie co jeszcze pod tą ściana robiłam. ( choć weekendowe seshin z obowiązkiem milczenia w tej sandze dużo mi dało ) obecnie moja praktyka wygląda innaczej. osoba prowadząca pilnuje żeby koncentracja była silna, nawet kyosaku jest skuteczniejsze(kij , którym na własną prośbę zostajesz uderzona w ramiona) jast skuteczniejsze. Sanga Majstra Kaisena jest ewidentnie skoncentrowana na pielęgnowaniu umiej ętności bycia tu i teraz, na koncentracji na tym co jest. poza tym, w tej sandze( o czym szybko przekonasz sie oglądając stronę www.zazen.pl) nie obowiązują reguły co do jedzenia-niejedzenia mięsa, picia kawy na seshinie, palenia papierosów itd. mnie to odpowiada, bo kiedyś zbyt sztywno trzymałam sie swoich poglądów, teraz nie mam z tym kłopotu:) mam nadzieję,że nieco naszkicowałam "jak to było w moim przypadku", czasem naprawdę z pozoru subtelne sprawy decydują o naszej decyzji:) z literatury polecam haiku, jakiekolwiek:)
frjals - 2007-12-03, 14:12

Nooo! dzięki za wyczerpujące odpowiedzi :-)
bodi napisał/a:
Siadasz z wyprostowanymi plecami...

w lotosie na pewno nie usiądę niestety, prawdę mówiąc nawet siad krzyżny jest niewygodny - cierpną mi nogi. To samo z siedzeniem na stopach. Czy wszyscy tak mają, czy w miarę upływu czasu organizm się przyzwyczaja i już się tego tak nie czuje? No i co wtedy kiedy próbujesz medytować i czujesz, że jeżeli natychmiast nie wyprostujesz nóg to cię szlag trafi ;-)
A jak ile razy trzeba do tych dziesięciu doliczyć?
A ty, bodi, jesteś z zen?

Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w takich oczyszczająco medytacyjnych procesach i sama medytacja była bardzo fajna. Choć nie wiem czy udało mi się uzyskać taki stan jaki by chcieli buddyści... ;-) , ale było przyjemnie ;-) . Tylko tam była
osoba prowadząca, która mówiła co trzeba robić, teraz samej jest mi trudno się skoncentrować... no i zmusić do czegokolwiek.

Jak poszukałam to widzę, że mam książeczkę "Wprowadzenie do buddyzmu zen"
D. T.Suzuki, próbowałam ją czytać, ale ciężko mi wchodziło... :-?
Z biblioteki wypożyczyłam Dalajlamy...hm, jak to było... coś o gniewie... :-> :lol: i nawet o dziwo przeczytałam - było fajne.

Bo niestety mam wrażenie, że ze mną jest tak jak to się mówi: "chciałaby dusza do raju" (co tam dalej? "grzechy nie puszczaju"? czy jakoś tak...), A mnie nie puszcza moje własne lenistwo :evil: i brak samokontroli... :-x

Ale może coś kiedyś będzie tym impulsem, który na mnie zadziała... :lol:
Jeszcze chyba Malroy mógłby się wypowiedzieć...? a może ktoś jeszcze? :-)

pao - 2007-12-03, 14:16

Cytat:
A mnie nie puszcza moje własne lenistwo :evil: i brak samokontroli... :-x

czyli Ty sama :)
praktyka wspólna jest pomocna przy przezwyciężeniu tego, potem łatwiej zmobilizować się do indywidualnej :)

kasienka - 2007-12-03, 22:32

bodi napisał/a:
Thich Nhat Hahna

piękną książkę jego czytałam, każdy krok niesie pokój...tak mi się ostatnio przypomniała, jak puszczyk pytała, czy można medytować latając za dzieciakiem :mrgreen: niestety, pożyczyłam ją i nie otrzymałam z powrotem, mam nadzieję ze sie chociaż przyda tej osobie :)

Ewa - 2007-12-03, 22:39

frjals napisał/a:
A mnie nie puszcza moje własne lenistwo :evil: i brak samokontroli... :-x

Skąd ja to znam... :roll:

PiPpi - 2007-12-04, 11:10

nie ma co przesadzać z tym lenistwem, brakiem samokontroli, a już napewno z samokrytycyzmem ;-) , nad czym mieąłybyście pracowac, gdyby to była taka prosta sprawa- usiąść i siedzieć od samego początku?
nogi i ciało przyzwyczajają się do pozycji siedzącej, pozycja do robenia zazen jest specyficzna: jest w niej ciepło(oddech prowadzi się nosem), dodaje energii nawet słabszego dnia. nawet jesli jeste ście leniwe Ewa, frajls, to ok. jesteście ale nie ma co rozpamiętywac tego faktu, a może tylko opinii;) i zrobic to, czego się chce, powodzenia!

pao - 2007-12-04, 11:15

Cytat:
jesteście ale nie ma co rozpamiętywac tego faktu, a może tylko opinii;)


szczególnie że bardzo często wpierw jest opinia ;)

DagaM - 2007-12-04, 11:22

bodi, Magda, jestem pod wrażeniem Waszej wiedzy i doświadczenia. To jest bardzo ciekawy wątek. Chciałabym coś przeczytac na ten temat, ale chyba jeszcze bardziej wolałabym, żeby ktoś mnie wprowadził w to zagadnienie :-P
kasienka napisał/a:
mam nadzieję ze sie chociaż przyda tej osobie :)
bardzo ładne nastawienie :->

Co do lenistwa i braku samokontroli, lenistwo w granicach rozsądku uważam że jest wskazane. Nie mozna żyć zadaniowo. Natomiast mam ostatnio styczność z osobą, która zawsze wydawała mi się bardzo energiczna i przedsiębiorcza, a okazało się, że to ja więcej robię i działam ze swoimi pomysłami. Powiem Wam, że jestem z siebie nieskromnie zadowolona, aczkolwiek nie osiadam na laurach :->

frjals - 2007-12-04, 22:11

Magda Stępień napisał/a:
a może tylko opinii;)

no niestety, w moim przypadku to nie tylko opinia (acz znając teorię etykietek można się zastanawiać nad pochodzeniem tej przypadłości). Po prostu w końcu musiałam się przed sobą przyznać do tego faktu.
Nie chce mi się jak jasssna cholera. :evil: ;-)
Ale to już temat na inną dyskusję... :-?
Magda Stępień napisał/a:
nad czym miałybyście pracowac, gdyby to była taka prosta sprawa- usiąść i siedzieć od samego początku?

czyli że nie powinnam mieć wyrzutów sumienia jak mi się nie chce? :mrgreen:

Ewa - 2007-12-04, 22:33

Nie no, lenistwo zawsze można pokonać. Pokonałam i zaczęłam wstawać o 5.30. Miałam jakąś godzinę na jogę i medytację. Jak dzieciaki dobrze spały, to jeszcze czas na angielski został. I cóż... skończyło się. Nati został "odstawiony" od dydka i nie wiedzieć czemu przełożyło się to na wczesne wstawanie, ja 5.30, on 15 minut później. Zdążyłam się ubrać i... mogłam iść ubierać małego. No to wybrałam jednak leżenie z nim pod kołderką i wygłupianki-przytulanki. Teraz za to muszę wstawać ok. 6-tej, bo dzieciaczki mam nie na 7.30 jak było początkowo w planie, a na 6.50, więc Nati mnie budzi ;-) . O porannej jodze czy medytacji mogę na razie pomarzyć, chyba, że zacznę wstawać o 4-tej :mryellow:
Karolina - 2007-12-05, 10:39

frjals napisał/a:
Nie chce mi się jak jasssna cholera.

kiedyś zapewnie nadejdzie ten moment, że siedzenie będzie jedynym wyjściem w Twoim życiu (niekoniecznie w tym wcieleniu). Ludzie nie praktykują, jeśli w ich życiu wszystko jest ok, najczęściej kiedy doświadczają ciężkich przeżyć, lub stają przed szklaną szybą mają mobilizację do praktyki.

pao - 2007-12-05, 11:32

przede wszystkim nic na siłę :)

praktyka ważna ale nie najważniejsza :)

ja miałam spora przerwę swego czasu, żyłam bardzo aktywnie, wiecznie w ruchu, potem ciąża i gdy gabi miała 2 lata zorganizowałam wyjazd - warsztaty ruchowe pomyślane przez pryzmat tańca i teatru. każdy z uczestników miał coś do zaoferowania i między innymi moja koleżanka co to od lat jogę ćwiczy. w trakcie ćwiczeń jak poczułam przepływ energii to przypomniało mi się ze przecież tak dawno nie medytowałam. w ogóle dawno nic nie robiłam dla swojej duszy. no i powróciłam do praktyki.

i powiem wam, że czas w którym nie robiłam absolutnie nic co można by szczerze medytacja nazwać czy choćby czymś pośrednim, okazał sie tak rozwojowy dla mnie, ze pierwsza po przerwie medytacja zaskoczyła mnie na każdej płaszczyźnie. po prostu żyjąc dokonałam takiego skoku, że teraz medytacja potrzebna mi była bardziej do wymiecenia śmieci po tym "nieduchowym" rozwoju niż do czegokolwiek innego :) (ogólnie w tym czasie miałam niemały skok a kilku płaszczyznach z którymi przez ten czas nie miałam nic wspólnego...)

zatem można siedzieć całymi dniami i medytować a nie ruszyć się na krok i można nie wiedzieć czym jest medytacja a praktykować :)

bodi - 2007-12-05, 11:43

no wiesz, warto się jednak mobilizowac nie czekając aż dojdziemy do ściany :P

Frjals, jeszcze co do Twojego pytania o pozycję do siedzenia - możliwości jest wiele, wcale nie chodzi po to by katować się jakimś niewygodnym zaplątaniem nóg, które po 5 minutach zamienia zazen w koszmar. Są ludzie którzy z powodów zdrowotnych całe życie siedzą na krześle, inni w seidza itp.
Seidza to pozycja tradycyjnie stosowana w klasztorach japońskich, siadasz tak jakbyś chciała usiąść na piętach, tyle że między nogami masz poduszkę, tak że kolana nie są aż tak silnie zgięte i nogi nie drętwieją tak mocno. Może tak Ci będzie najwygodniej?

A z liczeniem - nie ma limitu, to tylko narzędzie do tego by zacząć kontrolować nieco umysł i rozwijać koncentrację. Szczerze mówiąc ja na początku notorycznie się gubiłam w liczeniu, albo zupełnie "odpływałam" w myśli, albo nagle się orientowałam że już doliczyłam do trzydziestu... :lol:


a tak na marginesie, rozwiązywałyście ten test ? ;)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=56719#56719

pao - 2007-12-05, 11:51

bodi, ja nie doszłam do ściany :)

mobilizować, tak ale nie zmuszać. ma wszystko jest czas i miejsce i niekoniecznie dana Droga jest nam najlepszą. nie ma Drogi uniwersalnej. To co dla jednej osoby przyniesie świetne rezultaty dla innej będzie męczeniem nóg ;)

praktyka na siłę nie jest praktyką :)

bodi - 2007-12-05, 11:56

pao, to o ścianie było a propos postu karoliny, pisałyśmy jednoczesnie, a potem musiałam szukać krokodyla w wikipedii dla Jagody ;)

[ Dodano: 2007-12-05, 11:57 ]
praktyka nie jest najważniejsza, to jasne, najwazniejsze jest samo życie :D

pao - 2007-12-05, 12:03

jak to kiedyś u znajomego w podpisie wyczytałam:
nie ma rozwoju duchowego, jest życie ;)

magdusia - 2007-12-05, 13:39

pao napisał/a:

nie ma rozwoju duchowego, jest życie ;)

tak właśnie jest w moim przpadku,samo życie rozwinęło mnie bardziej niż praktyki duchowe.

PiPpi - 2007-12-05, 21:21

poznając ludzi praktykujących zazen doszłam do wniosku, że nikt ze szczęścia nie siada twarzą do ściany. cierpienie jest najlepszym motywatorem do wglądu w siebie. jesli nie ma takiej potrzeby to nie ma, pytanie Po co miałabyś coś robic? bo fajnie by było? bez sensu, nie rozumiem. jesli kiedys masz uśiąśc i wejśc w siebie to wejdziesz, byc może nawet myjąc naczynia;)
frjals - 2007-12-05, 23:08

Magda Stępień napisał/a:
jesli kiedys masz uśiąśc i wejśc w siebie to wejdziesz, byc może nawet myjąc naczynia

hm, no ale po coś tą medytację wymyślono... :-|
Karolina napisał/a:
Ludzie nie praktykują, jeśli w ich życiu wszystko jest ok

w moim życiu niestety nie wszystko jest ok... kiedyś myślałam właśnie, że na wszystko przyjdzie czas, no i czekałam i czekałam... i jakoś ten czas nie przychodził.
Dlatego pytania do was traktuję jako małe kroczki w jakimś kierunku, zobaczymy czy dobrym czy zwodnym...
Nie chce mi sie robić niczego, nie tylko medytować. Czuję, że tonę. Robię codziennie praktyki, ale jestem tak zmęczona, jakoś nie dają mi tego co na kursie... może jestem nie dość skupiona, albo nie robię ich tak jak powinnam...

Ale dzięki za wypowiedzi, jakbyście miały jeszcze coś do dodania to poproszę.

Mala_Mi - 2007-12-06, 21:06

frjals, czy słyszałaś kiedyś o integracji oddechem albo o innych technikach oddechowych. Sesje oddechowe pozwoliły mi swego czasu dokonać bardzo ważnych zmian w moim życiu. Nie wiem dlaczego, ale czytając Twojego posta pomyślałam sobie, że to może być coś, co mogłoby pomóc również i Tobie.
To naprawdę bardzo dobra metoda rozwoju osobistego. Więcej na hxxp://www.inteo.pl/

frjals - 2007-12-06, 21:40

Dzięki Mala_Mi, o tym konkretnie nie słyszałam, ale ten kurs na którym byłam opiera się właśnie na oddechu. Byłaś na kursie, czy na takim indywidualnym spotkaniu? I ile to kosztuje?
bodi - 2007-12-08, 09:20

Mala Mi, a mogłabyś napisać coś więcej na temat tej metody? Przeglądałam stronę, jest na niej dużo informacji ale ogólnego przedstawienia metody nie ma...
puszczyk - 2007-12-09, 00:58

Mam książkę na ten temat, ale nie dobrnęłam do końca.
Mala_Mi - 2007-12-09, 19:20

frjals napisał/a:
Byłaś na kursie, czy na takim indywidualnym spotkaniu

Miałam kilka indywidualnych sesji oddechowych, potem byłam też na tygodniowym warsztacie. Co do cen, to nie wiem, jakie są teraz, bo sama "oddychałam" kilka lat temu. W każdym razie niestety nie było to tanie. Ale uważam, że warto.
Sesja oddechowa trwa około godziny-dwóch. W czasie sesji osobie oddychającej towarzyszy praktyk/sitter, na początku daje wskazówki, co do sposobu oddychania, potem po prostu towarzyszy oddychającemu, nie ingerując bez potrzeby w jego własny proces.
Określony sposób oddychania - aktywny, głęboki wdech, luźny, puszczony wydech, oddychanie połączone - bez przerw między jednym a drugim - doprowadza do uaktywnienia w ciele stłumionych wzorców energetycznych, czyli pozwala odkryć to wszystko, co przez lata zmiataliśmy pod własny dywan. Taka aktywacja daje możliwość obserwacji, przepracowania problemu i dzięki temu oczyszczenia.
Zaskakujące jest to, co dzieje się, jeśli zacznie się oddychać w określony sposób z intencją oczyszczenia jakichś wzorców.
W IO ważne jest to, że całą odpowiedzialność za proces podczas sesji oddechowej bierze właśnie ten, kto oddycha. Praktyk nie jest terapeutą, on tylko towarzyszy oddychającemu.
Mi ta metoda w bardzo dobitny sposób uświadomiła to, że mogę wziąć odpowiedzialność za wszystkie myśli i emocje, które "pojawiają się" w moim życiu. I że sama mogę je kształtować.
To, co napisałam, to moje własne luźne refleksje po latach, pewnie praktyk IO ująłby wiele rzeczy inaczej.
Polecam też książkę Colina Sissona "Wewnętrzne przebudzenie".

bodi - 2007-12-10, 10:28

Mala Mi, a masz może tę ksiązkę? Mogłabym pożyczyć? :)
Mala_Mi - 2007-12-10, 10:50

Mam i mogę pożyczyć. :-)
frjals - 2007-12-10, 11:35

bodi, jak ci się uda przeczytać przed świętami to może mi streścisz będąc w Gdańsku? :mrgreen: ;-)
bodi - 2007-12-10, 14:41

postaram się :)
magdusia - 2007-12-10, 21:46

frjals napisał/a:
to może mi streścisz będąc w Gdańsku?

też chętnie posłucham :-)

Karolina - 2007-12-14, 19:42

Czy to oddychanie ma coś wspłnego z Reichem?
Mala_Mi - 2007-12-14, 23:50

Karolina napisał/a:
Czy to oddychanie ma coś wspłnego z Reichem?

A kto to, czy też co to, bo nie wiem?

bodi - 2007-12-15, 20:11

hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Reich]tu trochę o Reichu
hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Orgon_(teoria)]a tu o jego teorii

a tu hxxp://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=137]krytycznie (mniej więcej od połowy strony)

Karolina - 2007-12-17, 18:25

Kurcze to ma się nijak do tego co wiem o oddychaniu reichowskim...?
Jego metoda polega na tym, że osoba leży na miękikim materacu, poprzez hiperwentylację doprowadza się do odpowiedniego stanu - i tu zaczynają się pojawiać emocje, płacz, agresja, wszystko co było stłumione teraz wyłazi. Ludzie doznają emocji z dzieciństwa itd. Przy osobie takiej jest trener- pomocnik, wiadomo. Ponoć każdego można zdiagnozować analizując sposób poruszania.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group