wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Artykuły o zdrowiu - "Nie potrząsaj mną"

bojster - 2007-11-27, 07:33
Temat postu: "Nie potrząsaj mną"
Chyba nie wszyscy o tym wiedzą, więc wklejam...
hxxp://dziecko.onet.pl/4028,0,9,nie_potrzasaj_mna,artykul.html
Poniżej fragmenty (chyba nie można „zacytować” całości), pogrubienia moje.

Cytat:
Syndrom dziecka potrząsanego to choroba, na którą narażone są przede wszystkim dzieci w okresie niemowlęctwa. Jej przyczyną jest uraz mózgu powstały w wyniku potrząsania dzieckiem.

Potrząsanie dzieckiem w okresie niemowlęcym zbyt często traktuje się tak, jak klaps dany dziecku kilkuletniemu."Tylko nią potrząsnęłam, bo nie chciała spać. Cały dzień płakała, nie miałam już siły. To z bezradności, nie zrobiłabym krzywdy swojemu dziecku”.

Tak mówi wiele osób, które nie zdają sobie sprawy, jak groźne może być niewinne na pozór potrząsanie dzieckiem. Bo może doprowadzić do śmierci. Nie wszystkie dzieci dotknięte tym syndromem umierają. Te, które przeżyją silne potrząsanie, będą mieć deficyty rozwojowe, zaburzony rozwój psychoruchowy, a w przyszłości – problemy z nauką i koncentracją. Dlaczego „zwykłe” potrząsanie ma aż tak ogromny wpływ na zdrowie i życie dziecka?

Syndrom (zespół) dziecka potrząsanego (w skrócie SBS – od ang. shaken baby syndrome) to choroba, której przyczyną jest uraz mózgu powstały w wyniku potrząsania dzieckiem. Syndrom dziecka potrząsanego opisał w 1974 roku John Caffey, amerykański pediatra. SBS występuje przede wszystkim w okresie niemowlęctwa. Głównie chodzi tu o czas do 6. miesiąca życia, ale badania wykazują, że występuje i u starszych dzieci. Nawet kilkuletnie dzieci mogą mieć SBS, ponieważ ich mózg nie jest jeszcze wystarczająco chroniony i bardzo silne potrząsanie może wywołać np. krwawienie wewnątrzczaszkowe. Uszkodzenia są większe, jeśli potrząsaniu towarzyszy uderzenie główki (shaken impact injury).

Oprócz samego potrząsania, groźne są wszystkie te działania, które powodują, że głowa dziecka jest niestabilna, niewystarczająco chroniona i zachodzi obawa, że mózg jest narażony na zbyt duże drgania, przeciążenia. Dlatego podrzucanie dziecka, bardzo mocne huśtanie w wózku itp. są tak dużym zagrożeniem.

Niestety, wiedza na ten temat jest ciągle zbyt mała. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii, aż 3/4 matek stosuje taką metodę do uspokajania dzieci, zaś w Stanach Zjednoczonych jest to aż 80 proc. Niewielka część z tych dzieci trafia do szpitala. Niewłaściwe zachowania, objawy choroby, powodują, że rodzice zasięgają pomocy lekarskiej, ale często nie wiążą stanu dziecka z wcześniejszym potrząsaniem. SBS wykrywany jest również przypadkowo: opiekunowie przychodzą do lekarza sądząc, że dziecko ma infekcję i wówczas w trakcie wywiadu oraz badań okazuje się, że dzieckiem potrząsano. Aż 25-30 proc. dzieci, u których zdiagnozowano SBS, umarło w wyniku odniesionych obrażeń.

Stopień uszkodzeń mózgu dziecka jest wprost proporcjonalny do siły potrząsania i odwrotnie proporcjonalny do wieku dziecka: im młodsze dziecko, tym struktury mózgowe są mniej odporne na urazy, bardziej podatne na działanie czynników zewnętrznych, siły. Innymi słowy, im młodsze dziecko i im większa siła potrząsania, tym większe obrażenia mu grożą.

Silne potrząsanie powoduje rozerwanie żył mostowych, które łączą oponę twardą z powierzchnią mózgu, uszkodzenie struktury mózgu, jego obrzęk, wylewy wewnątrzczaszkowe, a nawet uszkodzenie rdzenia kręgowego w części szyjnej. Dochodzi do tego, ponieważ mięśnie karku, szyi dziecka są bardzo słabe, w związku z tym nie są w stanie utrzymać ciężaru głowy dziecka w czasie potrząsania. Upraszczając: mózg obija się o ściany czaszki, przez co dochodzi do obrażeń neurologicznych.

Skutki mogą być natychmiastowe: problemy z oddychaniem, sztywność ciała, omdlenia, nierówna wielkość źrenic, niemożność podniesienia główki, niemożność skoncentrowania wzroku, by wodzić nim za poruszającym się obiektem, oczopląs, drgawki, bezdech.

Objawy mogą również być bardziej dyskretne, czasem podobne do przeziębienia – dlatego trudno je powiązać z potrząsaniem, niektóre z nich są wręcz niedostrzegane przez rodziców: ospałość, apatia, wymioty i mdłości, nerwowość, słabe ssanie i połykanie pokarmu, zmniejszony apetyt, problemy z oddychaniem, gorączka. Takie objawy mogą z czasem zniknąć bądź nasilić się, budząc w końcu poważne zaniepokojenie opiekunów.

Konsekwencje potrząsania dziecka w przyszłości bywają dramatyczne. Dziecku może grozić częściowa lub całkowita ślepota, utrata słuchu, opóźnienia rozwojowe, upośledzenie umysłowe, problemy z pamięcią i koncentracją, problemy z uczeniem się i mową, śpiączka czy porażenie mózgowe. Należy pamiętać, że upośledzenie, opóźnienie umysłowe, problem z koncentracją, pamięcią itp. często są rozpoznawane dopiero po 6. roku życia, po rozpoczęciu aktywności szkolnej dziecka. Wówczas niezmiernie rzadko udaje się połączyć problemy w nauce dziecka z potrząsaniem w niemowlęctwie.

[...]

Jak widać, osoby dorosłe nie traktują potrząsania dziecka jako przemocy. Bo przecież „nie uderzyłam go, nawet nie krzyknęłam” – mówią. Nie zmienia to jednak faktu, że takie zachowanie opiekuna jest przemocą wobec dziecka. Wystarczy porównać stosunek sił dorosłego potrząsającego dorosłym i dorosłego potrząsającego kilkuletnim czy kilkumiesięcznym dzieckiem. Powszechnie sądzi się, że potrząsanie dzieckiem najczęściej występuje w rodzinach niezamożnych i niepełnych. Samotny rodzic, który nie radzi sobie sam z dzieckiem i codziennymi problemami potrząsa nim, aby dziecko uspokoić. Jednakże problem ten dotyka także rodziny pełne, zamożne. Młody (najczęściej) rodzic nie jest dostatecznie dojrzały, przygotowany do bycia matką/ojcem i swe frustracje związane z nieumiejętnością przystosowania się do nowej sytuacji przelewa na dziecko, wyładowując agresję poprzez potrząsanie. I jest nieświadom tego, czym takie potrząsanie może się skończyć...

Ewelina Sawaściuk jest pedagogiem. Interesuje się problemem agresji, autoagresji, psychologią społeczną.

www.charaktery.com.pl

Karolina - 2007-11-27, 09:32

Chodzi o takie zwykłe noszenie na rękach i bujanie, jak to często robią starsze kobiety?
pao - 2007-11-27, 09:42

jak dla mnie chodzi o takie bardzo silne bujanie. zwykłe kołysanie nie powinno być problematyczne. moje dziewczyny generalnie lubiły/lubią nieco mocniejsze kołysanie (z tym ze główkę miały/mają wtedy w mojej dłoni, zatem stabilnie. mam nadzieję że ono nie podchodzi pod ten artykuł...
majaja - 2007-11-27, 11:02

Także o to co dzieci bardzo lubią - podrzucanie i temu podobne zabawy.
pao - 2007-11-27, 11:03

tylko tu jest zaznaczone ze "gdy główka jest niestabilna". w naszym przypadku to nie występuje...

cięzko zatem określić co jest już właśnie owym potrząsaniem a co nie

Ewa - 2007-11-27, 11:19

pao napisał/a:
co jest już właśnie owym potrząsaniem

Potrząśnięcie dzieckiem w złości, gdy nerwy puściły. Co innego zabawy, bo wtedy dorosły kontroluje swoją siłę, a co innego w złości. Można uszkodzić mózg, ale najłatwiej wówczas uszkodzić siatkówkę oka.

pao - 2007-11-27, 11:30

wiesz, Ewa, ja też tak myślałam, ze wedle artykułu wygląda na to, ze też delikatniejsze od złości wersje są szkodliwe. bo w złości to chyba dziecka nigdy nie potrząsnęłam...
bojster - 2007-11-27, 11:50

pao napisał/a:
tylko tu jest zaznaczone ze "gdy główka jest niestabilna". w naszym przypadku to nie występuje...


Co znaczy „w naszym przypadku”? U 20- 30- 40- letnich ludzi? Faktycznie, raczej nie.
Ale u kilkumiesięcznych dzieci, na pewno.

pao - 2007-11-27, 11:53

Cytat:
Co znaczy „w naszym przypadku”? U 20- 30- 40- letnich ludzi?

:P
czepiasz się :P

pisałam wyraźnie:
Cytat:
z tym ze główkę miały/mają wtedy w mojej dłoni, zatem stabilnie

bojster - 2007-11-27, 12:02

pao napisał/a:
pisałam wyraźnie:
Cytat:
z tym ze główkę miały/mają wtedy w mojej dłoni, zatem stabilnie


Myślę, że kołysać w rękach można spokojnie, gorzej z kołysaniem w wózku czy kołysce, gdy główka lata na boki, zamiast poruszać się w przód i w tył z całym ciałem. Oczywiście chodzi o takie silniejsze kołysanie, bo delikatne nikomu jeszcze nie zaszkodziło. :-)

W każdym razie artykuł jest głównie o takim agresywnym, w złości, potrząsaniu – wielokrotnie widziałem takie zachowanie na ulicy, ale nie przyszło mi do głowy, że to może być aż tak szkodliwe. A o tym, że nasze kruszynki mogą ucierpieć całkiem przypadkiem i nieświadomie – np. przez zbyt mocne kołysanie czy właśnie to podrzucanie, napisano przy okazji.

Capricorn - 2007-11-27, 12:25

ja nawet gdzieś czytałam takie "porady" - dziecko nie chce się uspokoić? potrząśnij nim. :shock:

Dla mnie najbardziej wkurzajace są te wózki latające na lewo i prawo, te dzieci w środku chyba na wstrząs mózgu są narażone.

kasienka - 2007-11-27, 12:35

Kurde, Emilowi w wózku głowa lata trochę...
a w ogóle, to czasem jak się wkurzę to mam ochotę nim potrząsnąć, ale się opanowuję...czytałam już kiedyś o szkodliwości potrząsania, więc mam to na uwadze...

Karolina - 2007-11-27, 12:57

Muszę przyznać, ża czasem specjalnie jadę nierównym podłożem, bo Mia wtedy usypia... :-/
Lily - 2007-11-27, 13:04

Ja kiedyś widziałam, jak dziewczyna kołysała wózkiem tak mocno, że myślałam, że dziecko z niego wypadnie. Co dziwne, w ogóle nie słyszałam płaczu, więc nie wiem po co nim tak trzęsła...
kamma - 2007-11-27, 17:20

Potrząsanie najczęściej jest wynikiem "puszczenia nerwów", ale niepełnego. Gdy rodzicowi brakuje cierpliwości, bo dziecko już od godziny jest usypiane i nadal nie śpi, albo gdy nie chce jeść... Różne sytuacje mogą wyprowadzić z równowagi. Potrząsanie jest formą wyładowania negatywnych emocji, jakie się w takich sytuacjach rodzą. W pewnym sensie można powiedzieć, że rodzic potrząsa dzieckiem "z miłości", tylko mnie źle nie zrozumcie! Chodzi mi o to, że potrząsa, choć ma ochotę zabić ;) Niestety, zdolność samokontroli jest w takich sytuacjach mocno ograniczona. Na szczęście nie w 100%, bo byłyby dzieciobójstwa w afekcie. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze - wzorce z własnego dzieciństwa. Wciąż obecne w naszym życiu wzorce z czasów, kiedy mały klaps itp. był uznawany za dobrą metodę wychowawczą. Po drugie - niedojrzałość emocjonalna rodziców, obecnie zauważana u coraz starszych osób. Coraz później musimy brać na siebie odpowiedzialność za różne sprawy związane z życiem emocjonalnym. Mamy inne priorytety.
pao napisał/a:
nieco mocniejsze kołysanie

W czasie kołysania mózg nie jest narażony na wstrząsy, chyba że jest to NAPRAWDĘ MOCNE kołysanie, ale to bardzo mocne. Jednak nawet średnio mocne kołysanie ma inne negatywne konsekwencje:
otóż w czasie kołysania błędnik dziecka wpada w stan chaosu. Trudniej jest mu odczuć siłę ciążenia, w związku z czym szybko zaczyna mu się kręcić w głowie, jak na karuzeli. Efektem tego jest oszołomienie dziecka. Osoby usypiające malucha silnym kołysaniem często zeznają, że to malucha uspokaja i że lubi on zasypiać w ten sposób. Prawda jest taka, że dziecko usypia z powodu oszołomienia.

pao - 2007-11-27, 17:24

Cytat:
Osoby usypiające malucha silnym kołysaniem często zeznają, że to malucha uspokaja i że lubi on zasypiać w ten sposób. Prawda jest taka, że dziecko usypia z powodu oszołomienia.


kamma, wielkie dzięki za to zdanie. zawsze mnie zastanawiało czemu dzieci zasypiają na wertepach... teraz już wiem i wertepy będę omijać :)

gosiabebe - 2007-11-27, 19:19

Lily napisał/a:
Ja kiedyś widziałam, jak dziewczyna kołysała wózkiem tak mocno, że myślałam, że dziecko z niego wypadnie. Co dziwne, w ogóle nie słyszałam płaczu, więc nie wiem po co nim tak trzęsła...


bo może tylko podczas tego mocnego kołysania chciało dziecko spać ,a gdy przestawała krzyczało.Maja nie chciała być bujana ,ale znam wiele przypadków podobnych do tego

kamma - 2007-11-28, 12:58

gosiabebe, zerknij na mojego poprzedniego posta. Mocne kołysanie naprawdę nie jest dobrym sposobem na uspokojenie dziecka. Wyobraź sobie, że leżysz w takim wózku (oczywiście odpowiedniej wielkości) i że ktoś tym wózkiem telepie wte i we wte. Mi na samą myśl robi się niedobrze, a choroby lokomocyjnej nie mam.
pao, niezamaco :) Cieszę się, że się przydaję.

pao - 2007-11-28, 13:20

przypomniało mi się:

gdy wprowadzono obowiązkowe pasy w autach pojawiła sie nowa przyczyna zgonu: złamanie karku, zatem wprowadzono obowiązkowe zagłówki.

prowadzono dalej badania i okazało sie ze wcale to nie chroni przed śmiercią i często trup powypadkowy wygląda jakby nic sie nie stało a jednak nie żyje. przyczyna taka, że przy gwałtownym szarpnięciu do przodu i zatrzymaniu się na pasach a potem gwałtownym hamowaniu na zagłówku mózg rozbija się o kości czaszki. dzieje się to często tylko nie zawsze kończy się śmiercią, niemniej urazy występują.

to przecież też wstrząśnięcie...

Karolina - 2007-11-29, 17:13

gosiabebe napisał/a:
mocnego kołysania


każdy wie jak fajnie jest bujać się na huśtawce i szaleńczo kręcić na karuzeli. Dzieciaki to uwielbiają, uwielbiają stan chaotycznego błędnika:)
Mom zdaniem mocne kołysanie to zupełnie co innego niz potrząsanie. Potrząsanie to ruchy krótkie, ostre, kołysanie to...kołysanie. Kiedyś słyszałam w radiu, że dzieci kołysane na rękach mają wyższy iloraz inteligencji...

kasienka - 2007-11-29, 19:42

Karolina napisał/a:
Kiedyś słyszałam w radiu, że dzieci kołysane na rękach mają wyższy iloraz inteligencji...

może od dzieciństwa trenują myślenie? "cholera, gdzie jest ten błędnik?" :mrgreen:

Karolina - 2007-11-30, 08:40

kasienka napisał/a:
może od dzieciństwa trenują myślenie? "cholera, gdzie jest ten błędnik?

;-)

kamma - 2007-11-30, 10:24

Karolina napisał/a:
gosiabebe napisał/a:
mocnego kołysania


każdy wie jak fajnie jest bujać się na huśtawce i szaleńczo kręcić na karuzeli. Dzieciaki to uwielbiają, uwielbiają stan chaotycznego błędnika:)
Mom zdaniem mocne kołysanie to zupełnie co innego niz potrząsanie. Potrząsanie to ruchy krótkie, ostre, kołysanie to...kołysanie. Kiedyś słyszałam w radiu, że dzieci kołysane na rękach mają wyższy iloraz inteligencji...

Karolina, mówimy o dwóch różnych rodzajach kołysania. Po pierwsze, omawiane tu mocne kołysanie jest nieprzyjemne dla niemowlaków, o gustach dzieci starszych nie dyskutujemy. Zauważ jednak, że nawet niektóre starsze dzieci, nie lubią huśtawki czy karuzeli, kręci im się w główkach, mają nudności lub zwyczanie się boją. Więc może jednak nie każdy wie. A jeśli starsze dzieci mogą mieć takie nieprzyjemności, to co dopiero niemowlaki.
Ja też kołysałam moją córkę, ale delikatnie. Jestem przekonana, że takie kołysanie, jako jedna z form bliskiego kontaktu rodzica z dzieckiem, procentuje na różne sposoby, w tym we współczynniku inteligencji. Wątpię jednak, żeby mocne kołysanie miało równie dobroczynny wpływ na dziecko. No, chyba, że dziecko jest świadome, że kołysanie to jest formą zabawy, ale najczęściej jednak dzieci są mocno kołysane po to, żeby wreszcie usnęły. Jeśli teraz przypomnimy sobie, że starsze dzieci bujają się jak szalone dla przyjemności, to oczywiste jest, że na tej huśtawce nie zasną.

gosiabebe - 2007-11-30, 11:01

kamma napisał/a:
gosiabebe, zerknij na mojego poprzedniego posta. Mocne kołysanie naprawdę nie jest dobrym sposobem na uspokojenie dziecka. Wyobraź sobie, że leżysz w takim wózku (oczywiście odpowiedniej wielkości) i że ktoś tym wózkiem telepie wte i we wte. Mi na samą myśl robi się niedobrze, a choroby lokomocyjnej nie mam.
.


No tobie może się to nie podobać ,ale znam naprawdę kilka przypadków w których dziecko uwielbiało mocniejsze kołysanie ( nie potrząsanie), wystarczyło kilka razy mocniej podbujać , a już dziecko ogarniał błogi stan snu,a gdy się przestawało w momencie się budziły i domagały o jeszcze.Matki tych dzieci bynajniej nie robiły tego dlatego ,że puszczały im nerwy.Po za tym gdyby tym dzieciom się to nie podobało to zamiast zasnąć ,albo leżeć sobie po cichutku zaczęły by raczej płakać.Tak jak moja Maja która nie lubiła być bujana podczas zasypiania.

pao - 2007-11-30, 11:09

gosia zwróć uwagę na:
Cytat:
Osoby usypiające malucha silnym kołysaniem często zeznają, że to malucha uspokaja i że lubi on zasypiać w ten sposób. Prawda jest taka, że dziecko usypia z powodu oszołomienia.


tu może być właśnie taki przypadek: dziecko nie zasypia ale jest oszołamiane...

gosiabebe - 2007-11-30, 11:42

To czym wytłumaczyć fakt ,że córka mojej znajomej ma prawie dwa lata i nadal domaga się tego bujania( czy jak tam chcecie- oszołamiania)? co to jest te oszołamianie ? jak ktos to sprawdził ,że dane dziecko tego nie lubi tylko jest oszołamiane? nie czepiam się tylko mnie to teraz zastanawia.
pao - 2007-11-30, 11:52

tylko w wieku 2 lat to juz nie jest tak groźne.

to podobnie jak z podrzucaniem: dzieci boją się tego i nie lubią jednak nie potrafią tego wyrazić tak by dorosły to pojął. jednak z kolejnym podrzutem zaczyna sie przyzwyczajać i nawet lubić :) jednak to co już bezpieczne dla dwulatka niekoniecznie jest takie dla niemowlaka.

gosiabebe - 2007-11-30, 11:54

hhmm ,chyba się nie rozumiemy ,no trudno. :roll:
kamma - 2007-11-30, 16:38

gosiabebe, może bujanie, o którym piszesz, jest po prostu wystarczająco łagodne...
gosiabebe - 2007-12-01, 17:22

ale moje pytanie jest nadal aktualne jak ktoś sprawdził ,że dane dziecko nie lubi być bujane do snu tylko jest oszołamiane ?
pao - 2007-12-01, 17:54

ale to jest pytanie do twórców artykułu a nie czytelników. my możemy jedynie dywagować.
kamma - 2007-12-01, 18:14

gosiabebe napisał/a:
ale moje pytanie jest nadal aktualne jak ktoś sprawdził ,że dane dziecko nie lubi być bujane do snu tylko jest oszołamiane ?

Przecież to logiczne. Skoro dzieci na huśtawce czy na karuzeli nie zasypiają, tylko szaleją, bo dostają adrenalinkę dzięki ostrym zmianom grawitacji, to podobnie odczuwa niemowlak. Jednak niemowlak nie śmieje się w czasie mocnego bujania, a dzieci na karuzeli aż piszczą.

gosiabebe - 2007-12-01, 21:12

ale karuzela chyba trochę różni się od bujania :->
pao - 2007-12-01, 21:41

a bujanie czy kołysanie od potrząsania...

niemniej chwilami ciężko wyczuć granicę...

gosiabebe - 2007-12-01, 21:50

masz rację :roll:
strzeszynek - 2007-12-02, 19:25

no, czasem to trudno rozróżnić. my nie potrząsamy, ale zdarzyło nam się intensywnie bujać (hmmmmmmm...... rozumiem pogląd gosibebe nasz, jak mu się coś nie podoba, nie hamuje się wcale z wyrażaniem opinii :-P ) teraz sama mam mętlik w głowie: do tej pory byłam święcie przekonana, że mały lubi takie wertepy... podrzucać nie podrzucamy, ale robimy mu czasem hop do góry (i potem go trzymamy nad głową - jest zachwycony :-D ) i uwielbia też takie hop hop jak gumisie. skoro szczerzy się szeroko, to mu się NIE podoba???
majaja - 2007-12-02, 21:50

No ja właśnie czytałam, że takie zabawy mimo zachwytu dzieci też najzdrowsze nie są, że to jeszcze kwestia zmiany ciśnienia jakis płynów w mózgu czy coś takiego, dokładnie niestety nie pamiętam . :-/
strzeszynek - 2007-12-04, 01:20

Kurczę... Gumisie lubi bardzo. Poza tym jakichś akrobacji nie wyczyniamy, nie podrzucamy, raczej to jest takie hop w górę i trzymamy go poziomo, jakby leżał na brzuszku w powietrzu - też szkodliwe?
pao - 2007-12-04, 09:14

u nas ula jest bujana na nogach :) głowa w miarę w jednym miejscu za to pupa lata ;) a dziecko sie cieszy i śmieje do mamy ;)

niestety ciężko tu cokolwiek rozgraniczyć...

strzeszynek - 2007-12-04, 14:05

No tak... Teraz to się boję dziecko do wózka włożyć. Tak się składa, że mieszkamy na dawno nieodnawianym osiedlu, a to nawierzchnia: kocie łby, ziemia (nieubita, rowy i wybrzuszenia), kostka brukowa (krzywa). Obawiam się, że poprowadzić wózek bez wstrząsów należałoby do cudów... Albo będę szła godzinę parę metrów, co by łagodzić to wszystko. Ale to wtedy na "dłuuuugie" spacery będziemy chodzić......

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group