wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - coś tylko dla siebie

ewatara - 2007-12-09, 21:35
Temat postu: coś tylko dla siebie
nie wiem jak u Was, ale u mnie każdy dzień ostatni wygląda dość podobnie i prawie nic nie robię tak na prawdę dla samej siebie (oprócz internetu). człowiek jest ciągle zagoniony, ciągle nie ma czasu na nic, ani na czytanie książek, sport, wyjście gdzieś ze znajomymi ...
a jak już go znajdzie to siedzi przed komputerem ... cieszę się z tego, że Was poznałam i dzięki forum mogę mieć przykład tego, że nie tylko ja wychowuję swoje maleństwo po wegetariańsku i nie ma w tym nic złego, poznaję tu fajnych ludzi ;-) do tego to super skarbnica wiedzy itd, ale oprócz tego (internetu) nic innego (+jakieś inne informacje za pomocą netu) już dla siebie nie robię... i postanowiłam to zmienić, czas na kompie skrócić (bo mam zamiar nadal z tego korzystać...
ale ... starać się zrobić każdego dnia (lub przynajmniej co któryś dzień zrobić coś na prawdę tylko dla mnie, dzisiaj już nic nie zrobie ( :oops: ), ale od jutra zaczynam, może uda mi się wtrybić jak kiedyś w ćwiczenia (bo przydałoby się trochę schudnąć ;) , w jakiś inny dzień poczytać książkę- bo nie robiłam tego już kilka miesięcy :shock: , pisać dla Jasminki pamiętnik - co ostatnio trochę zaniedbałam (to już nie będzie może tylko dla mnie, ale powiedzmy ;-) , znaleźć czas na gazety- bo ostatnio kupuję i nie czytam... urosła już kupka niezła...i zobaczymy co jeszcze.
a u Was jak to wygląda, może każdy kto będzie miała ochotę napisz jak to wygląda u niego, może dzięki temu postowi jakoś sie zmobilizujemy wzajemnie- wszak wypoczęta mama jest lepsza, pogodniejsza...- co prawda na taki prawdziwy odpoczynek jeszcze będzie trzeba długo poczekać, ale każdy ocean składa się z pojedynczych kropel... więc piszcie co robicie, co macie zamiar zrobić i co Wam z tego wychodzi :) ;-)

Cytrynka - 2007-12-10, 05:07

Ja staram się codziennie robić coś dla siebie. Zazwyczaj jest to komputer, ale wzięłam się w garść i dłubię trochę w papierze-robiłam kartki, lepię z masy solnej. W wolnych chwilach uczę się szydełkowania. Na gwiazdkę mąż kupił dla nas fajny aparat fotograficzny, będę więc uczyła się obsługi. Planuję nauczyć się robić profesjonalne zdjęcia. Niedługo zacznę też obrabiać fotki w programie Gimp.
Oczywiście za mało czytam i za mało uczę się języków, ale i to się zmieni. Teraz przygotowuję Święta. Mam już popakowanych większość prezentów. Muszę jeszcze coś dokupić mężowi i zapakować jego prezent i dla dzieci koleżanek. Wysłałam 27kartek (własnoręcznie zrobionych) do Europy i jeszcze 6 muszę wypisać. Robię to nie tylko dla innych - również dla siebie. Udowadniam sobie, że dam radę mimo iż mam bardzo mało czasu. Kiedy już wszystko przystroję, popakuję, pomyję i posprzątam, zajmę się bardziej sobą. Miło będzie popatrzeć przez czyściutkie okno i zaplanować swój czas. Wiedzę, że stanowczo za mało czytam. Głównie dlatego, że polskich książek mi brakuje a angielskie są dla mnie dość trudne (choć w sumie nie mam problemu z dogadaniem się, przy czytaniu wychodzi ubogie słownictwo). NIe wiem, gdzie będę mieszkałą w przyszłym roku, ale bardzo chcę wrócić (do samodzielnej) nauki hiszpańskiego. Mam koleżankę z Hondurasu i mogę na niej ćwiczyć język. Poza tym, powinnam przejść na dietę i poćwiczyć, aby na wiosnę czuć się lekka. Odkąd mam dzieci, widzę jak czas szybko płynie. Żal mi tych lat, kiedy nic nie robiłam, bo mi się nie chciało, bo miałam czas. Teraz patrząc na dzieci widzę, że trzeba dobrze swój czas zagospodarować. Nie chcę ograniczać swojego życia tylko do dbania o rodzinę i dom. Podłoga co prawda lśni, ale ja jestem sfrustrowana. Wkleję Wam coś, co znalazłąm na innym forum:
"Czerwona sukienka"
Mama umierała. Wszafie wisiała jej czerwona sukienka, blizna pośród ciemnych, starych ubrań, które nosiła przez całe życie.
Posłali po mnie. Gdy ujrzałam mamę, wiedziałam od razu, że to koniec.
To wtedy zobaczyłam tą sukienkę.
-Mamo, ona jest taka śliczna...Nigdy Cię w niej nie widziałam.
-Bo nigdy jej nie włożyłam-odparła znużona.-
Usiądż Millie. Zanim odejdę, chciałabym odwołać kilka lekcji, których Ci udzieliłam. Jeśli to wogóle możliwe, Millie...
Usiadłam obok niej. Wzięła głęboki oddech, jakby już nigdy nie miała zaznać smaku powietrza.
-Teraz, gdy dotykam śmierci, dostrzegam więcej niż kiedykolwiek przedtem...Tak...Uczyłam Cię dobra, lecz uczyłam żle...
-Co masz na myśli mamo ?
-Cóż zawsze sądziłam, że dobra kobieta nigdy nie dopomina się o swoje,
że stworzona jest, by służyć innym.
Zrób to, zrób tamto,dbaj, by zaspokoić potrzeby innych, a swoje pragnienia zachowaj na potem.
Być moze któregoś dnia przyjdżie i na nie kolej...
To oczywista bzdura.
Takie właśnie było moje życie, wciąż pamietałam tylko o Twoim ojcu, chłopcach, Twoich siostrach, o Tobie...
-Robiłaś wszystko co w Twojej mocy, mamo.
-Oj Millie, Millie, i na cóż to było ?
Wszystko dla niego, dla Ciebie, ....nie rozumiesz?
Uczyniłam wam rzecz najgorszą: nie prosiłam o nic dla siebie.
-Twój ojciec jest w pokoju obok.
Jest zdenerwowany, wpatruje się bezradnie w sufit.
Gdy doktor powiedział mu o mnie, przyjął to strasznie.
Przyszedł do mnie i niemal wydarł ze mnie resztki życia.
_Nie mozesz umrzeć, słyszysz? Co będzie ze mną ?
"Co będzie ze mną "
Jeszcze nie raz to usłyszysz, gdy umrę.
Millie, on nawet nie wie, gdzie trzymamy patelnię...
A dla Was dzieciaki...
Wciąż byłam na zawołanie,
zawsze pierwsza na nogach,ostatnia udawałam się spać,
tak przez 7 dni w tygodniu.
To ja zawsze jadłam spalone tosty i najmniejszy kawałek szrlotki...
Patrzę teraz na Twoich braci i gdy widzę jak traktują swoje żony, robi mi się niedobrze.
To ja ich tego nauczyłam, a oni byli pojętnymi uczniami.
Nauczyli się, że kobieta moze wyłącznie dawać.
Tak właśnie.
Każdy zaoszczędzony grosz przeznaczałam na wasze ubrania, książki, nawet jeśli wcale nie było takiej potrzeby.
Nie pamietam, zebym kiedykolwiek wybrała się do miasta kupić coś pieknego dla siebie.
No, moze po za tamtym razem, kiedy kupiłam tę czerwoną sukienkę.
W zeszłym roku niespodziewaniewygospodarowałam dwadzieścia dolarów.Miałam nimi zapłacić za zmywarkę do naczyć, jednaktak sie jakoś złożyło, ze wróciłam do domu z tym duzym pudełkiem.
Ale mi się oberwało od Twojego ojca.
"A gdzie ty chcesz to niby nałożyć ? Wybierasz się do opery, czy co ? "
Miał rację.
Nigdy nie miałam jej na sobie,tylko ten jeden raz, gdy przymierzałam ją w sklepie.
Och Millie, myslałam zawsze, że jeśli nie bierzesz nic z tego swiata, otrzymasz nagrodę w przyszłym, lecz już w to nie wierzę.
Teraz wiem, że Bóg chce, byśmy czerpali z rzeczywistości. Tu i teraz.
I powiadam Ci Millie, gdybym jakimś cudem mogła pokonać tę chorobę, zobaczyłabyś inną, zupełnie inną matkę.
Tyle czasu nie brałam nic dla siebie...
Nie wiedziałabym hyba, jak sie do tego zabrać, ale nauczyłabym się, Millie, nauczyłabym się.
Mama umierała. Wszafie wisiała jej czerwona sukienka, blizna pośród ciemnych starych ubrań, które nosiła przez całe życie.

W ostatnich słowach mama poprosiła mnie:
-wyświadcz mi przysługę Millie, nie idż moimi śladami.
Obiecaj mi to.
Obiecałam.
Wzięła głęboki oddech.
Po raz pierwszy wzięła coś dla siebie.
Swój okruch śmierci.
Autor nieznany.

Bardzo poruszyło mnie to opowiadanie. Ja chcę nosić swoje "czerwone sukienki" i mieć ich wiele. Nie chcę w przyszłości żałować niczego. Chcę dać moim dzieciom dobry przykłąd, chcę być z sieie dumna i by one były ze mnie dumne. Chcę czuć się i być mądra i mieć wiele do powiedzenia na różne tematy. Chcę, by moje życie było pełne.

dżo - 2007-12-10, 07:11

Cytrynka, piekne to opowiadanie, życzę Ci aby Twoje zamierzenia się spełniły :-)
kamma - 2007-12-10, 10:44

Świetny temat, piękne opowiadanie.
Dopisuję się do listy. Motywujmy się wzajemnie, a na pewno coś z tego będzie. Proponuję codziennie wpisywać tutaj, co w danym dniu dla siebie zrobiłyśmy. Bo ja mam tak samo jak ewatara, jak robię coś dla siebie, to jest to komputer. Moje okno na świat... Ale już niedługo. Więc moje postanowienia:
pojechać do kuratora i postarać się o pracę; będzie ona w wolnym wymiarze, więc spostrzegam ją bardziej jako "coś dla siebie".
Poszukać informacji o studiach podyplomowych, bo tyle ofert pracy przeleciało mi koło nosa tylko dlatego, że nie mam tego durnego przygotowania pedagogicznego. O, to mogę zrobić już teraz, fajnie :)
Codziennie pójść na spacer z Irmą (no, oprócz deszczowych dni). Też do zrobienia dzisiaj, bo pogoda jest przecudna :)
Przygotować owoce do suszenia na choinkę.
I w ogóle ruszać się więcej.
Trzymajcie kciuki!

Malroy - 2007-12-10, 10:52

ja mam odwrotnie - za dużo biorę dla siebie ;)
pao - 2007-12-10, 11:17

ja tam wiecznie na egoistkę wychodzę bo czego bym nie robiła to robię dla siebie ;)

ale wychodzę z prostego założenia: szczęśliwa mama = szczęśliwe dzieci :)
tylko mowa o prawdziwym szczęściu a nie udawanym ;)

Malroy - 2007-12-10, 11:33

pao napisał/a:
ja tam wiecznie na egoistkę wychodzę bo czego bym nie robiła to robię dla siebie ;)


no właśnie, mam tak samo - inni robiąc coś co ja robię poczuliby, że to jest wyrzeczenie, dawanie - ja robiąc tą samą rzecz, robię ją w ten sposób, że dając biorę też dla siebie ;) Hmmm, nie wiem jak to lepiej wytłumaczyć.

Chyba, że dawanie jest braniem - dlatego jestem często gęsto szcześliwy, nieważne co robię? ;)

frjals - 2007-12-10, 11:46

No cóż, ja mam wrażenie, że robię rzeczy tylko dla siebie, a właściwie nie mam do tego prawa - bo nie posprzątane, nie pozmywane nie ugotowane, nic nie zrobione... I cały czas mam z tego powodu wyrzuty sumienia... Miałam dziś zrobić porządek w pracowni bo nie mogę pracować, a zaległe zamówienia już mnie straszą, i siedzę na wegedzieciaku... hjálp... :-|
Zazdroszczę wam, że tak się potraficie wyrobić z obowiązkami.

rosa - 2007-12-10, 11:51

ja teraz robię dla siebie sweter, w paski czerwono-pomarańczowe, mam już plecki :-)

[ Dodano: 2007-12-10, 11:59 ]
frjals napisał/a:
No cóż, ja mam wrażenie, że robię rzeczy tylko dla siebie, a właściwie nie mam do tego prawa - bo nie posprzątane, nie pozmywane nie ugotowane, nic nie zrobione... I cały czas mam z tego powodu wyrzuty sumienia... Miałam dziś zrobić porządek w pracowni bo nie mogę pracować, a zaległe zamówienia już mnie straszą, i siedzę na wegedzieciaku... hjálp... :-|
Zazdroszczę wam, że tak się potraficie wyrobić z obowiązkami.


ja się nie wyrabiam. zupełnie.
po prostu przestałam się tym przejmować.
mam już na tyle duże dzieci że jak nie dostaną rewelacyjnie skomponowanego posiłku to przeżyją.
garnki zmywa wieczorem moja przyjaciółka amica
a kurz mi jakoś nie przeszkadza :-)

pao - 2007-12-10, 12:45

Cytat:
bo nie posprzątane, nie pozmywane nie ugotowane, nic nie zrobione...


mi takie klimaty bartek usiłował wmówić, ale go zostawiłam dwa razy z małym dzieckiem i kazałam wykonać parę rzeczy jak mnie nie było, to przestał sie czepiać ;)

kamma - 2007-12-10, 12:49

Mam o tyle dobrze sama ze sobą, że wspaniałomyślnie wybaczam sobie nieporządek w domu i sprzątam wtedy, gdy mam ochotę. Dzięki temu sprzątanie jest dla mnie czymś przyjemnym i w pewnym sensie jest czymś, co robię dla siebie.
aha, sprawdziłam już te studia podyplomowe... Niestety w ZG nie ma tych, których szukam. Obejrzę jeszcze Poznań i Wrocław, ale tam to już pewnie będzie drogo :(

strzeszynek - 2007-12-10, 15:46

Ja miałam ambitne plany: poduczę się francuskiego, nauczę hiszpańskiego, będę dużo czytać, może nauczę się szydełkować, zacznę haftować? - w końcu tylko dom na głowie, to będę miała dla siebie czasu a czasu... :-P a plany, jak to plany, planami pozostały. raz otworzyłam zeszyt z liceum do francuskiego - pokazałam dziecku rysunki :mrgreen: (miałam taką nauczycielkę, która chciała kolor,kolor,kolor; wszyscy pisali na brudno, by potem w domu przepisać pięknie, ja przez pewien czas bawiłam się w kopiowanie Disney'a, wklejanie obrazków... potem mi przeszło. do dziś mam jeszcze kilka tematów nieprzepisanych :mrgreen: ) Czas dla siebie mam tylko wieczorem, wręcz w nocy, jak mały i jego tata śpią... Jedyne moje osiągnięcie ostatnio, ale nie wiem, czy dla siebie - zachęcona lekturą rymowanych bajek, które junior dostaje od babci - sama stworzyłam taką o kaczorku. podeszłam do sprawy poważnie, np. męczyłam męża: jaki jest rym do: kaczorek? (rym oczywiście miał być dokładny i jakoś pasować, jedyne co mi przyszło do głowy to dopełniacz od miasta Tworki ;-) ) Ale po cięzkich trudach i znoju skończyłam :-D Mało, ale zawsze coś. Teraz myślę, czy by tego nie sprzedać.
ina - 2007-12-10, 18:56

kamma napisał/a:
aha, sprawdziłam już te studia podyplomowe... Niestety w ZG nie ma tych, których szukam. Obejrzę jeszcze Poznań i Wrocław, ale tam to już pewnie będzie drogo :(


kamma, poczekaj do nowego roku. Będzie bardzo dużo studiów podyplomowych finansowanych z EFS. Ja się wybieram na doradztwo zawodowe.

rosa - 2007-12-10, 21:55

ina napisał/a:
Ja się wybieram na doradztwo zawodowe.

brzmi bardzo ciekawie, muszę sobie o tym poczytać

ewatara - 2007-12-10, 22:10

u nas to robiła większość pedagogów, ale ja się nie załapałam...
może spróbuj z tymi pedagogicznymi w Opolu? może taniej będzie??

Ja dzisiaj dla siebie obejrzałam ze 40 min filmu , co prawda na początku z podzielną uwagą na komupter, ale potem 1 raz chyba od miesiąca pooglądałam TYLKO FILM (bez netu). myślę, że to i tam mało i oby było lepiej jutro, bo inaczej nie wyluzuję, a stresu już mam za dużo i zaczyna to ze mnie wychodzić !!!

[ Dodano: 2007-12-10, 22:13 ]
Cytrynka Ty to jesteś na prawdę niesamowita :!: z tym wszystkim też chcę więcej dla siebie, dla bliskich, to pewnie kwestia poprzerabiania nawyków, umiejętności odpowiednio wykorzystania czasu, planowania ... itd chyba się na kurs do Ciebie zapiszę, albo korepetycje ;)
;-)

kamma - 2007-12-11, 10:39

Udało mi się wczoraj pójść na spacer z Irmą, przywlekłyśmy do domu mnóstwo gałęzi sosnowych, więc dziś mamy w planach robić wieńce świąteczne na drzwi. Wiem, to nie jest wyłącznie dla mnie, ale czuję potrzebę większego zadbania o moją córkę, bo się, biedna, nie dostała w tym roku do przedszkola, a bardzo by tego chciała. Robię jej więc mini-przedszkole w domu. Na razie marnie mi to idzie... :(
Zatem, plany na dziś: zrobić wieńce świąteczne, ususzyć owoce na choinkę (hehe, już się suszą :) ), napisać kawałek pracy.

majaja - 2007-12-11, 10:59

frjals napisał/a:
No cóż, ja mam wrażenie, że robię rzeczy tylko dla siebie, a właściwie nie mam do tego prawa - bo nie posprzątane, nie pozmywane nie ugotowane, nic nie zrobione...

Wpadnij Frjals do Warszawy, tak konkretniej do mnie, zobaczysz jak wyglada mieszkanie nie posprzątane (tzn. pozmywane zazwyczaj jest, bo to nie mój obowiązek) i tzw. pani domu w tym całym bajzlu, która nie ma czasu na sprzatanie bo czyta np. :mrgreen:
Dla siebie to muszę obgadać z mężem moją podyplomówkę, znalazłam cos jednorocznego, tylko ta cena :-|

frjals - 2007-12-11, 11:07

majaja napisał/a:
zobaczysz jak wyglada mieszkanie nie posprzątane

he, he, do tej pory udało mi sie tylko jedno mieszkanie w stanie podobnym do mojego zobaczyć, zazwyczaj jak ludzie mówią, że mają nie posprzątane to okazuje się, że panuje tam wręcz porządek ;-) (czego wszystkim zresztą życzę :mrgreen: )
pao napisał/a:
ale go zostawiłam dwa razy z małym dzieckiem i kazałam wykonać parę rzeczy

no tak, tylko ja nie siedzę z dzieckiem (chyba, że uznam, że to ja sama tym dzieckiem jestem :-? ) i właściwie nic mi nie przeszkadza, żeby zrobić coś pożytecznego... :roll:

dynia - 2007-12-11, 11:08

Czas dla siebie ...o matko kiedy to bylo :roll: Własciwie jedynie internet to jakas tam forma rozrywki.Wieczorem jestem tak zmeczona,ze wszelkie proby przczytania słowa pisanego konczy sie tym,ze zasypiam na kanapie w pozycji siedzącej.No chyba,ze do rozrywek tez zaliczymy zakupy,sprzatanie ,gotowanie etc bo to tego typu atrakcje mam przez caly dzien ;-)
Moje ambitne plany dot.samorozwoju czekaja cierpliwie w kolejce(włąsciwie to sie juz w niej kłebia).Chyba będa musialy poczekac jak dziatki pojda do szkoły co w wariancie optymistycznym wyglada tak,ze Jage posle tam za 3 a ziemka za 6 lat.Acha najgorzej jest jak odpale kompa tuz po snidaniu ,cholerny zlodziej czasu z niego jest i potem pedze z wywalonym jezorem,zeby obiad na czas zrobic :-/

kofi - 2007-12-11, 11:08

Ja chyba dużo robię dla siebie: szyję, robię na drutach, właściwie to jedyny sposób na nowe ciuchy takie, jak mi się podobają, bo ostatnio ostra dyscyplina budżetowa.
Ale głupiego prawa jazdy ciągle nie mogę zrobić: z braku czasu, kasy i chyba chęci, bo wcale mi na tym nie zależy. Ale strasznie mi tego brakuje.
Ciągle leży papier do decoupage'u, bo brakuje mi kleju, farb i czegoś tam jeszcze.
Ciągle odwlekam moją wymarzoną logopedię (zrobiłam inną fajną podyplomówkę, ale nie przestałam marzyć o logopedii).
Mój domek ciągle czeka na wykończenie - nie do końca jest to kwestia braku kasy. Po 2 latach mieszkania bez kolorków (farby w piwnicy), ciągle nie mogę się zdecydować.
Wiele jeszcze rzeczy, które odkładam na później. Wiem, że to nieprawda, że teraz czegoś nie mogę, mogę zrobić chociażby najmniejszy kroczek, a jednak wiele takich najmniejszych odkładam na później.
Tylko dla siebie chciałabym zrezygnować z pracy w szkole.

dynia - 2007-12-11, 11:15

P.S Tak sobie pomyslałam,ze jak juz dzieci przykładowo pójda do tej szkoły czy w tedy bede potrafiła sie zmotywowac jakos ,bo jak na razie czuje sie niemorzebnie rozlazła i jedyne o czym marze to,zeby sie wyspać i posiedzieć chwile w spokoju :-?
Capricorn - 2007-12-11, 11:16

kofi, coraz więcej wspólnego mamy :D też robię na drutach (teraz sweter dla Kacpra), i też nie mam prawka.

A rękodziełem chwalimy się tu: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=144&start=0

wrzuciłam tam kiedyś moje produkcje na drutach, może też coś pokażesz?

kamma - 2007-12-11, 11:22

Z rzeczy tylko dla siebie, które bardzo mnie pociągają, są odwiedziny u znajomych, bliższych, dalszych lub forumowych. Wizyta u k.leee w Gdańsku była dla mnie fantastycznym przeżyciem! Chociaż chwilami było ciężko, bo Irma i Milka nie zawsze się dogadywały... Albo dogadywały się aż za dobrze, zapadała niepokojąca cisza, a potem okazywało się, że coś wspólnie nabroiły ;)
W tej chwili niestety dalsze wyjazdy nie wchodzą w grę, bo z kaską bardzo krucho :(
Ale w przyszłym roku na pewno gdzieś się z Irmą wybiorę, może w Góry Izerskie? ;)
Dobrze mają dziewczyny w dużych miastach, możecie się odwiedzać, jest Was więcej... Ja na mojej prowincji sama jak paluszek...
Korzystajcie, dziewczyny, spotykajcie się jak najczęściej! We dwie łatwiej się zmobilizować!
PS. Jeszcze wczoraj tylko dla siebie udało mi się poczytać książkę o pani, która stopniowo zamienia się w świnię... Klimat jak z Kafki... Interesujące...

kofi - 2007-12-11, 11:24

Już dawno obejrzałam Twoje dzieła Capri:lol:
Zainspirowały mnie do udziergnia Danielowi czapki.
Może pokażę, jak je końcu sfotografuję.
Wczoraj złorzeczyłam mężowi, że nie zawiózł mnie po włóczkę do hurtowni :-> , bo to robienie uzależnia. ;-) [/b]

rosa - 2007-12-11, 11:24

kofi ja też domu wykończyć nie mogę :-) czasami robię zryw i szyję np jakąś firankę, ale tą ciągle mało
też umiem szyć i robić na drutach i jeszcze dużo innych :-)

ale mam prawo jazdy :-) . nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. :-) przy moim braku zorganizowania to błogosławieństwo

Capricorn - 2007-12-11, 11:26

kofi, ja na allegro włóczkę często wyrywam. Mam dobre kilka jeśli nie kilkanaście kg do przerobienia. :mrgreen: i ciągle coś kupuje, kupuję, kupuję...
majaja - 2007-12-11, 11:30

frjals napisał/a:
he, he, do tej pory udało mi sie tylko jedno mieszkanie w stanie podobnym do mojego zobaczyć, zazwyczaj jak ludzie mówią, że mają nie posprzątane to okazuje się, że panuje tam wręcz porządek

Wpadła do mnie ostanio nieoczekiwanie kumpela ze swoim małym, a po chwili wpadł po nią jej facet i zamiast powitania zawołał: oo bajzel całkiem jak u nas :mrgreen:
Większość ludzi wiedząc że będą goście to choć pod dywan śmieci zgarnie i stąd ten porządek. Moją matkę strasznie gorszyły niepozmywane naczynia na noc i rozpaczała, co by było gdyby pogotowie trzeba było wezwać. Tyle że zanim się człowiek pogotowia doprosi to generalny remont można zrobić, więc kto by się przejmował :)

dynia - 2007-12-11, 11:32

kamma napisał/a:

Ale w przyszłym roku na pewno gdzieś się z Irmą wybiorę, może w Góry Izerskie? ;)
.

Jak najbardziej!Zapraszam do nas :-) :-) W ogole myslałam,czy nie zorganizowac jakiegos zlotu wegedzieciakowca u nas,miejsca duzo okolicznosci przyrody piękne ;-)

majaja - 2007-12-11, 11:35

My planujemy Góry Sowie na przełomie maja i czerwca (przed ME w piłce nożne), mieszka tam ktoś? ;)
rosa - 2007-12-11, 11:37

majaja czy oboje jeteście kibicami?

[ Dodano: 2007-12-11, 11:48 ]
dynia napisał/a:
.Acha najgorzej jest jak odpale kompa tuz po snidaniu ,cholerny zlodziej czasu z niego jest i potem pedze z wywalonym jezorem,zeby obiad na czas zrobic :-/

ja dlatego staram się w domu komp nie włączać :) , za to w pracy tony rzeczy do zrobienia a ja ino internet
i paradoksalnie jak miałam małe dzieci robiłam o wiele więcej rzeczy niż teraz. teraz praca i dzieci mnie wykańczają czasowo

majaja - 2007-12-11, 11:48

W końcu załapałam co to spalony, więc chyba można uznać mnie za kibica :) .
Choć generalnie fioła to mam na punkcie F1.

rosa - 2007-12-11, 12:08

Franio ma czapkę i rękawiczki z F1, jak wyrośnie to mogę ci sprezentować ;-)
kibic w domu to fantastyczna sprawa :-)

majaja - 2007-12-11, 12:10

rosa napisał/a:
Franio ma czapkę i rękawiczki z F1, jak wyrośnie to mogę ci sprezentować

Już się cieszę :D

Malati - 2007-12-11, 13:37

_ _ _
kofi - 2007-12-11, 13:45

Basen raz w tygodniu to fajna rzecz.
Dla siebie mam spacery po lesie które kocham. Z rodziną i psami, ale każdy z nas je lubi i dla każdego są trochę "dla siebie". Ostatnio tylko w weekendy. Za mało dla psów.
Wszystkich moich robótkowych rzeczy nauczyłam się sama, przy szyciu wspierała mnie Babcia. Moja mama nie bawiła się w robótki, bo miała Babcię. :->
No, ale do doskonałości, czy fachowości to mi daleko ;-)

Malati - 2007-12-11, 13:48

_ _ _
Lily - 2007-12-11, 13:50

Ja miałam babcię, która pięknie szydełkowała, robiła na drutach, haftowała - ale uczyłam się już sama, na początku w szkole, potem z książek. W Internecie tez można znaleźć kursy szydełkowania itp.
kofi - 2007-12-11, 13:55

czarna96 napisał/a:
Uczyłas sie przy pomocy jakis książek, gazet itp? Podaj mi więcej wskazówek może sama zacznę :-)

Wiesz, że nie pamiętam...
Chyba trochę podpatrywałam koleżanki, potem książki, a np. ażurów uczyłam się prując jakieś rzeczy z których "pozyskiwałam" włóczkę.
W internecie jest sporo - i opisów i inspiracji, czasem jakąś gazetę kupię...

rosa - 2007-12-11, 14:14

szydełkować, drutować i haftować, nauczyłam się od mamy i babci, we wczesnej podstawce
tkać sama
wyplatać kosze - na warsztatach wieki temu

a pozostałe umiejętności na MUL we wzdowie :-)

strzeszynek - 2007-12-11, 23:14

Cytat:
no tak, tylko ja nie siedzę z dzieckiem (chyba, że uznam, że to ja sama tym dzieckiem jestem ) i właściwie nic mi nie przeszkadza, żeby zrobić coś pożytecznego...

Ja siedzę (ostatnio trochę w łeb dostaję - ja z chandrą, a mały jeszcze marudzi!), ale też jakoś wybitnie o dom nie dbam. Coś wyrabianie się w czasie mi nie idzie... Moja praca magisterska stoi na etapie przeczytania słowniczka. Książki czekają w czytelni, musiałabym zabrać małego; a tu lekki zgrzyt, bo wpierw muszę je przejrzeć, a i tańsze ksero jest ładny kawałek dalej... I jakoś tego nie widzę.

Ewa - 2007-12-11, 23:21

Kurcze, dziś miałam ciężki dzień, do tego wieczorem Gabryś zaczął histerię wieczorem w łóżku, tak na pokaz, obudził Natiego, ten zaczął ganiać po pokoju i tak do 21-ej, nerwy mi puściły. Pomyślałam więc o tym temacie i się w końcu zmobilizowałam - godzina aerobiku, trochę skakanki, peeling pod prysznicem, maseczka na twarz i litr wody do żołądka ;-) . Można iść spać, czuję się odprężona :-D . Aerobic muszę wprowadzić na co dzień, bo przy szóstce dzieci w ciągu dnia, muszę się koniecznie wieczorem "rozładować" :roll:
alcia - 2007-12-12, 08:52

Ewa napisał/a:
Pomyślałam więc o tym temacie i się w końcu zmobilizowałam - godzina aerobiku, trochę skakanki, peeling pod prysznicem, maseczka na twarz i litr wody do żołądka ;-)

super, Ewa! :)

pao - 2007-12-12, 08:59

super, ewa
superewa :)

kamma - 2007-12-12, 09:18

Brawo, Ewa!
A ja mam dziś w planach pojechać na małe zakupy, chcę kupić firanki do dużego pokoju, bo wreszcie powiesiliśmy karnisz i pokój naprawdę ładnieje :)
Kurde, to nie jest tylko dla mnie :-/
Dziś więc założenia standardowe: spacer z córką, 2 strony pracy.
Dziewczyny, co właściwie jeszcze można zrobić dla siebie?! Zbyt długo się nad tym nie zastanawiałam i wyszłam z wprawy.

kofi - 2007-12-12, 09:22

Pazury pomalować. O ile coś takiego praktykujesz. ;-)
pao - 2007-12-12, 09:27

kamma, Ty to śmigaj do lasu :D
ina - 2007-12-12, 09:28

kamma napisał/a:
Dziewczyny, co właściwie jeszcze można zrobić dla siebie?!


wieczór z przyjaciółką i dobrym winkiem ;-)

adriane - 2007-12-12, 09:32

Ja powinnam dla siebie przede wszystkim solidnie się wyspać. Zawsze sobie obiecuję, że się wcześniej położę i nic z tego nie wychodzi. W tym czasie robię co innego dla siebie: siedzę na WD :mryellow:
Ewa - 2007-12-12, 09:40

adriane napisał/a:
Ja powinnam dla siebie przede wszystkim solidnie się wyspać. Zawsze sobie obiecuję, że się wcześniej położę i nic z tego nie wychodzi.

Ja też tak mam :-D . Dwa dni temu jednak przyszła mi z pomocą energetyka, bo o 20.15 zabrali mi prąd. Co robić samemu przy świeczkach? Wzięłam prysznic i o 20.40 byłam już w łóżku. Dziwna godzina dla kogoś, kto przed północą raczej spać nie chodzi ;-) . Spałam 10 godzin i czułam się prawie jak na haju :mryellow:

kamma - 2007-12-12, 09:43

Teraz w lesie nie jest zbyt przyjemnie, nie mam ochoty przedzierać się przez mokre chaszcze po kolana w mokrej trawie, i jeszcze z Irmą :)
Pazurów nie maluję, bo lubię mieć krótkie.
Wieczór z przyjaciółką byłby cudny! Tyle, że moja przyjaciółka mieszka w Częstochowie (i na dodatek nie znosi alkoholu ;) ), siostra w Anglii...
No po prostu nie mam pomysłów. Nieźle.

pao - 2007-12-12, 09:44

kamma, le bez Irmy :D

a las zawsze jest przyjemny :)

dynia - 2007-12-12, 09:52

adriane napisał/a:
Ja powinnam dla siebie przede wszystkim solidnie się wyspać. Zawsze sobie obiecuję, że się wcześniej położę i nic z tego nie wychodzi. W tym czasie robię co innego dla siebie: siedzę na WD :mryellow:
Skąd ja to znam :roll: Najdziwniejsze,ze jak tylko przeczytam jedną stronę knigi,zasypiam natychmiast ;-)
kamma - 2007-12-12, 09:55

pao, ja nie mam co z Irmą zrobić! Nie mam jej z kim zostawić, więc cokolwiek robię dla siebie, ona w tym uczestniczy.
A Michał wraca z pracy jak już jest ciemno :(
Normalnie zaraz się popłaczę :(

kofi - 2007-12-12, 10:07

Oj, żartujesz chyba.
Robienie "czegoś dla siebie" na siłę nie będzie "dla siebie", tylko przeciw sobie. Możesz zrobić sobie maseczkę i poczekać na komentarze Irmy. Jestem pewna, że nie będziesz zawiedziona :->

ina - 2007-12-12, 10:18

a ja lubię sobie zrobić dzień nicnierobienia ;-)
pao - 2007-12-12, 10:36

nocą las tez piękny ;) no ale nie każdy ma takie zapędy jak ja :D
kamma - 2007-12-12, 12:07

kofi napisał/a:
Możesz zrobić sobie maseczkę i poczekać na komentarze Irmy. Jestem pewna, że nie będziesz zawiedziona

No, to może być niezłe. Myślę, że spróbuję :)
pao napisał/a:
nocą las tez piękny no ale nie każdy ma takie zapędy jak ja

pao, nasz las jest w sąsiedztwie poligonu. Pełno w nim wykrotów, w których różne rzeczy mogą się znajdować. Już prędzej poszłabym nad rzekę, ale szczerze mówiąc, ostatnio ciemność mnie przeraża. Jak się odwracam plecami do ciemnego ogrodu, to mam wrażenie, że mrok za chwilę wgryzie mi się w plecy. Kiedyś tak nie miałam :(

pao - 2007-12-12, 12:23

najwyraźniej coś Cie czyści :) to dobrze Kamma :) puść to wolno a pójdzie sobie :) każdy z nas ma w sobie lęki a gdy tracą swoją moc to zaczynają być upierdliwe ;)
frjals - 2007-12-12, 12:26

kamma napisał/a:
No po prostu nie mam pomysłów

naucz się grać na instrumencie. Zanim napiszesz, że nie masz słuchu dobrze się zastanów ;-) .

kamma - 2007-12-12, 17:34

Słuch to ja akurat mam, kiedyś zresztą miałam całkiem niezły wokal, ale nie ćwiczyłam i trochę zszedł na psy... I marzę o grze na czymś, najlepiej na gitarze, dzięki za przypomnienie mi o tym, frjals.
A o tych lękach, to sobie jeszcze porozmawiamy, pao ;)

pao - 2007-12-12, 18:48

oki, kamma, oki :)

wezmę czyszczacze :)

ewatara - 2007-12-12, 19:24

kamma napisał/a:
pao, ja nie mam co z Irmą zrobić! Nie mam jej z kim zostawić, więc cokolwiek robię dla siebie, ona w tym uczestniczy.
A Michał wraca z pracy jak już jest ciemno :(
Normalnie zaraz się popłaczę :(


kamma, to może jak Twój Michał przyjdzie zrób coś dla siebie?? lub jeszcze masz weekend... ja jestem na okrągło sama bo K. w Anglii więc mi jeszcze z tym trudniej.... ale już raz się mama zgodziła, przyszła, a ja żeby się wyluzować poszłam do pubu z kumpelą, możesz też poczytać książkę... obejrzeć dobry film... ja bym to zrobiła jakbym miała kogo zostawić przy dziecku lub miała trochę wolnego czasu (przy dwóch pracach szkolnych (trochę pracy z tym dodatkowo jest jeszcze w domu zawsze jest) z czym u mnie bardzo krucho, poczytałabym gazety - to kiedyś był mój pozytywny nałóg :) , porobiłabym zdjęcia - uwielbiam to ;) i poćwiczyła, bo tego też mi brakuje, + te kosmetyczne rzeczy o których pisały dziewczyny... a znasz angielski? bo jest artykuł o najnowszych badaniach nad wege (który tu umieściłam, i którego na razie żaden tutejszy anglista się nie podjął... chociaż w sumie to nie byłoby " dla siebie" .....- no chyba żeby Ci się nudziło i chciało :) ;-)

[ Dodano: 2007-12-12, 19:24 ]
ina napisał/a:
a ja lubię sobie zrobić dzień nicnierobienia ;-)

tak też bym chciała :lol:

strzeszynek - 2007-12-12, 19:39

ewatara napisał/a:
kamma napisał/a:
pao, ja nie mam co z Irmą zrobić! Nie mam jej z kim zostawić, więc cokolwiek robię dla siebie, ona w tym uczestniczy.
A Michał wraca z pracy jak już jest ciemno
Normalnie zaraz się popłaczę


kamma, to może jak Twój Michał przyjdzie zrób coś dla siebie??

Ja mam podobnie, kamma. Wczoraj mały pół dnia marudził, chciałam iść na spacer odreagować, a tu teściowa przylazła (bo mnie zirytowała, do dziś mnie jeszcze nosi, jak o tym pomyślę). Teściowa poszła... to mąż wyszedł do pubu. Wrócił po dłuuugim czasie. Moje rozrywki poszły się gonić. Chciałam nadrobić dziś, wyjść tak na godzinkę do sklepu, ale sama, bo tu mam wertepy straszne i pod górę, z wózkiem nieporęcznie, z chustą zaś po jakimś czasie mięśnie mi odpadają (7kg szczęścia ;-) ), no, to mąż wrócił z pracy wielce zmęczony... i śpi od 2godz. A we mnie frustracja wzbiera :-x

Lily - 2007-12-12, 19:41

No tak, bo Ty przecież nic nie robisz tylko siedzisz w domu z dzieckiem :| Kiedy ten stereotyp przestanie obowiązywać?
ewatara - 2007-12-12, 19:55

Cytat:
No tak, bo Ty przecież nic nie robisz tylko siedzisz w domu z dzieckiem :| Kiedy ten stereotyp przestanie obowiązywać?

no właśnie jak ja to dobrze znam... jak byłam w Anglii też tak miałam, K. jeszcze po porodzie wziął sobie 3 tygodnie wolnego "żeby nam pomagać" i cały czas spał, a ja miałam oczy jak zombi i spałam po 2- 4 godzin (razem w ciągu domy) żeby się z tym wszystkim wyrobić...

pao - 2007-12-12, 19:56

u nas na szczęście nie obowiązuje ;) wychodzę na despotkę bo mąż mi po dwóch tygodniach ze statku schodzi a ja go do niańczenia gonię i wypocząć nie daję ;) ale jak teraz przegapi ten czas to potem relacji z dzieckiem nie odrobi...

wychowywanie jest jedynym zajęciem jakiego nie można odłożyć na później ;)

to znaczy fizycznie można, ale konsekwencje tego są straszne...

ewatara - 2007-12-12, 20:14

pao napisał/a:
wychowywanie jest jedynym zajęciem jakiego nie można odłożyć na później ;)

dokładnie... Pao , niedawno ktoś powiedział: " mogę sobie pozwolić na wszystkie błędy tego świata, ale nie te, które dotyczą mojego dziecka" .... choć wiadomo nie jeden błędzik może się znaleźć, ale chodzi tu przede wszystkim te najważniejsze rzeczy w wychowaniu... które rzutują na życiu maleństwa jego wychowaniu...

majaja - 2007-12-12, 20:39

Lily napisał/a:
No tak, bo Ty przecież nic nie robisz tylko siedzisz w domu z dzieckiem Kiedy ten stereotyp przestanie obowiązywać?

Jak mamuśki częściej tatusiów będą z ich dziećmi w domu zostawiać, najlepiej chorymi. Choć to bywa ryzykowne, jak mój małż posiedział w początkach żlobkowej kariery z Mironem to teraz tygodnie wcześniej muszę negocjować wyjście, ale wprawy nabrał, wszelkie zwolnienia na dziecko jego :)

Lily - 2007-12-12, 20:42

majaja napisał/a:
Choć to bywa ryzykowne
dla dziecka :) bo nigdy nie wiadomo, co tatuś wykombinuje :P
strzeszynek - 2007-12-12, 20:46

ewatara napisał/a:
no właśnie jak ja to dobrze znam... jak byłam w Anglii też tak miałam, K. jeszcze po porodzie wziął sobie 3 tygodnie wolnego "żeby nam pomagać" i cały czas spał, a ja miałam oczy jak zombi i spałam po 2- 4 godzin (razem w ciągu domy) żeby się z tym wszystkim wyrobić...

Też tak miałam! (tyle że nie spał, a znikał z domu) Dochodziłąm do siebie po porodzie, odrabiałam jeszcze tę hemoglobinę i wszystko na mojej głowie. To nawet nie to, że on tego nie docenia czy ma gdzieś. Kiedyś, jak się go chciałam pozbyć z domu (bo go nie chciałam widzieć ;-) ), zaproponowałam mu wypad do ulubionego pubu - JEDNORAZOWO. Wówczas nie skorzystał, za to teraz korzysta. A teraz mi już tak na jego nieobecności nie zależy. I tak ma więcej "rozrywek" - w pracy pośmieje się z kumplami, tu pojedzie, tam pojedzie, a ja mam "wychodne" średnio raz na miesiąc :-| A mycie łazienki czy podłóg jakoś mnie mało bawi...

Lily - 2007-12-12, 20:48

Bo oni po prostu nie odczuwają tego na własnej skórze i dlatego nie rozumieją...
ewatara - 2007-12-12, 20:51

Cytat:
majaja napisał/a:
Choć to bywa ryzykowne
dla dziecka :) bo nigdy nie wiadomo, co tatuś wykombinuje

tu też dopiszę coś od siebie: ja nigdy K. nie zostawiłam samego z Jasmi, bo bałam się, że uśnie (a jak śpi to nic nie słyszy :shock: !!!), albo inne tym podobne, pójdzie na fajkę za drzwi domu ...- choć twierdził, że jestem przewrażliwiona...
Jak wyjechałam z A. to na następny dzień wyszedł z domu na papierosa i drzwi mu się zatrzasnęły... trzeba było jeździć i kombinować drabinę od znajomych, żeby wejść górą (na szczęście okno na piętrze było otwarte, a jakby było zamknięte- trzeba było wybijać... Więc jakby coś takiego się stało jak byłby sam z małą, to bym go chyba własnymi rękami udusiła :evil:

majaja - 2007-12-12, 20:54

Lily napisał/a:
dla dziecka bo nigdy nie wiadomo, co tatuś wykombinuje

Przesadzasz, co poniektórzy chetnie robią z siebie kaleki, jak im się na to pozwoli, ale nienależy im na to pozwalać. Mój mąż bardzo dobrze sobie poradził mimo zerowego doświadczenia z dziećmi, ale ja nigdy nie przyjmowałam do wiadomości, że może nie umieć wykąpać, podgrzać mleko, nakarmić czy przewinąć.

Lily - 2007-12-12, 20:54

ewatara, mój sąsiad zasnął opiekując się dzieckiem poniżej roku, dziecko ryczało przez godzinę, cały blok zaalarmowało, waliliśmy w drzwi, nic go nie ruszało... w końcu mała umęczona zasnęła i on się obudził, nic nie słyszał - trudno mi sobie wyobrazić tak mocny sen u jakiejkolwiek matki (trzeźwej oczywiście, on też był trzeźwy)...

[ Dodano: 2007-12-12, 20:55 ]
majaja napisał/a:
ale ja nigdy nie przyjmowałam do wiadomości, że może nie umieć wykąpać, podgrzać mleko, nakarmić czy przewinąć.
niektóre kobiety wszystko robią same, nie włączają tatusia i faktycznie tak się dzieje, że nie umie - gdyby miał okazję spróbować to z pewnością by się nauczył ;)
majaja - 2007-12-12, 20:55

ewatara napisał/a:
wolnego "żeby nam pomagać" i cały czas spał, a ja miałam oczy jak zombi i spałam po 2- 4 godzin

ja bym obudziła i niech by spróbował spowrotem zasnąć to miałby taką awanturę :mrgreen:

ina - 2007-12-12, 20:57

majaja napisał/a:
co poniektórzy chetnie robią z siebie kaleki, jak im się na to pozwoli,


też tak myślę.
nie wyobrażam sobie, żeby bać się zostawić dziecko z jego ojcem. :roll:

strzeszynek - 2007-12-12, 21:00

Lily napisał/a:
Bo oni po prostu nie odczuwają tego na własnej skórze i dlatego nie rozumieją...

A nie, parę razy umył, ale jakie halo wokół tego zrobił!!! :-P Idąc za jego przykładem też ostatnio, jak coś zrobiłam, wyliczałąm do upadłego: zrobiłam to, to, to... :lol:

Lily - 2007-12-12, 21:02

strzeszynek napisał/a:
ale jakie halo wokół tego zrobił!!! :-P
może się czuje niedoceniony :P
majaja - 2007-12-12, 21:04

Lily napisał/a:
może się czuje niedoceniony

No oczywiście, że niedoceniony, pieszczoszek mamusi :mrgreen:

Capricorn - 2007-12-12, 21:06

ewatara napisał/a:
po porodzie wziął sobie 3 tygodnie wolnego "żeby nam pomagać" i cały czas spał, a ja miałam oczy jak zombi i spałam po 2- 4 godzin (razem w ciągu domy) żeby się z tym wszystkim wyrobić...


mój maż ostatnio się mna "opiekował" po operacji, moze nie spał non-stop, ale siedział przed laptopem głównie.

dynia - 2007-12-12, 21:17

majaja napisał/a:

No oczywiście, że niedoceniony, pieszczoszek mamusi :mrgreen:
:lol:
Zasmiałam sie w głos czytajac to zdanie :lol:

ewatara - 2007-12-12, 22:12

majaja napisał/a:
ewatara napisał/a:
wolnego "żeby nam pomagać" i cały czas spał, a ja miałam oczy jak zombi i spałam po 2- 4 godzin

ja bym obudziła i niech by spróbował spowrotem zasnąć to miałby taką awanturę :mrgreen:

ja budziłam, tzn próbowałam i haje ...o to wszystko były takie, że w końcu wyjechałam, bo tu przynajmniej mam pomoc mamy i pracę w zawodzie...

[ Dodano: 2007-12-12, 22:14 ]
Capricorn napisał/a:
mój maż ostatnio się mna "opiekował" po operacji, moze nie spał non-stop, ale siedział przed laptopem głównie.

no oni te "wolne dla nas" biorą dla siebie ... na to wychodzi :-(

strzeszynek - 2007-12-12, 22:46

Lily napisał/a:
ewatara, mój sąsiad zasnął opiekując się dzieckiem poniżej roku, dziecko ryczało przez godzinę, cały blok zaalarmowało, waliliśmy w drzwi, nic go nie ruszało... w końcu mała umęczona zasnęła i on się obudził, nic nie słyszał - trudno mi sobie wyobrazić tak mocny sen u jakiejkolwiek matki (trzeźwej oczywiście, on też był trzeźwy)...

Mój mąż (wstyd powiedzieć) spał kiedyś tak mocno, że dziecko drące się obok (!) go nie obudziło. Jedyne co, to przez sen nakrył głowę poduszką...
Lily napisał/a:
majaja napisał/a:
ale ja nigdy nie przyjmowałam do wiadomości, że może nie umieć wykąpać, podgrzać mleko, nakarmić czy przewinąć.
niektóre kobiety wszystko robią same, nie włączają tatusia i faktycznie tak się dzieje, że nie umie - gdyby miał okazję spróbować to z pewnością by się nauczył

No nie wiem... To jest kwestia, czy matka wpierw nie padnie na zawał... Lepiej wyjść do drugiego pokoju np.

[ Dodano: 2007-12-12, 22:53 ]
ewatara napisał/a:
Capricorn napisał/a:
mój maż ostatnio się mna "opiekował" po operacji, moze nie spał non-stop, ale siedział przed laptopem głównie.

no oni te "wolne dla nas" biorą dla siebie ... na to wychodzi

Święte słowa. Ja z tej opieki skorzystałam jak ta głupia. A tak chciałam ze szpitala wyjść! Tam przynajmniej cały dzień w łóżku, śniadanie, obiad, kolację przynieśli, makijażu nie trzeba, sprzątać, gotować, prać też nie... A propos. Wracam do domu po szpitalu, w końcu robimy pranie, patrzę, a tu moje majtki z dnia, gdy szłam do szpitala, z wkładką jeszcze(!), nie mówiąc o stercie majtek poporodowych i koszulce, w której rodziłam, pokrwawionej nieco... Wyprało się wszystko, na szczęście.
Ale nam się kącik feministyczny zrobił :-P

majaja - 2007-12-12, 22:57

strzeszynek napisał/a:
Lepiej wyjść do drugiego pokoju np.

:)

Kreestal - 2007-12-12, 22:58

Dla siebie to ja cały czas coś robię :mryellow: Ale np. półtora godziny dziennie ćwiczę Callanetics, piszę pamiętnik, medytuję i staram się zerwać z nałogiem internetowym (co WD mi skutecznie utrudnia ;-) ) A poza tym klasyka: peelingi, jakieś maseczki, spacery oraz łyk kultury w postaci muzyki, filmów i książek.
strzeszynek - 2007-12-12, 23:04

To teraz najlepsze.
Siedzę, jednocześnie rozmawiam z małym, piszę z wami i oglądam film. Siusiu mi się chciało strasznie, ale czekałam na reklamy ;-) Doczekałam się, a tu mały zrobił kupę. Próbuję obudzić męża, na 5sek. odzyskał przytomność. A więc ("nigdy nie zaczynaj zdania od: a więc..." ;-) ) wpierw idę siusiu, pędzę do synka. Kupa monstrualna. Wycieram mu pupę, on się majta, nogi sobie ubrudził, przykrywam go tetrówką i idę po wanienkę. Mały już się wybierał w świat (z kanapy), co minutę (w przerwach między bieganiem do łazienki po wodę) go poprawiam, z podkładu do przewijania się zsuwa non stop, a mnie rąk brakuje. Rozbieram go, wsadzam do wanny. Chwila wytchnienia (pierwszy raz chlupał sobie w wodzie! :-D ), nie licząc tego, że też się majta trochę. Kładę na ręcznik, usiłuję nasmarować emulsją, założyć pieluszkę i śpiochy, a on się wierci na wszystkie strony... Potem am-am, do łóżeczka, przesunąć łóżeczko, umyć wanienkę, dorzucić do pieca, zaprać ciuszki... Zmachałam się...

Lily - 2007-12-12, 23:55

strzeszynek napisał/a:
To jest kwestia, czy matka wpierw nie padnie na zawał...
nie padnie - a jak przyjdzie sytuacja awaryjna i ktoś inny będzie się musiał dzieckiem zająć to i tak będzie musiała je z kimś zostawić, nie?
Malati - 2007-12-13, 00:09

_ _ _
strzeszynek - 2007-12-13, 00:43

Żeby było jasne: kocham mojego męża i to jest w gruncie rzeczy fajny facet, ale chwilami doprowadza mnie do szału :-P Czasami czuję się jak samotna matka... Ale żeby nie było: mnie też się czasem nie chce, tyle że dziecka nie odpuszczam, jedynie gotowanie i inne takie duperele. Dziś (właściwie wczoraj)sobie zrobiłam rosół, a jemu zostawiłam kartkę, że ciasto na kluski ma w lodówce (efekt moich eksperymentów kulinarnych - miały być kotlety jaglane, wyszedł klajster jakiś...), mięso też (a to akurat od mojej mamy; ja mu nie robię - bunt :mrgreen: ). No, a sama poszłam na spacer z synem :-D
Ewa - 2007-12-13, 08:28

czarna96 napisał/a:
Ojoj ci faceci, naprawde ręcę opadaja jak się słyszy o postawach co niektórych :->

Przepraszam, ale czego od nich chcieć? Jeżeli kobieta mówi, że nie zostawi ojca z własnym dzieckiem samego, to przepraszam, ale na miejscu takiego ojca też by mi się nie chciało :roll:

rosa - 2007-12-13, 09:22

ja też jestem w szoku :shock:
to po co facetom te dzieci w takim razie jak nie chcą się nimi zajmować :-)
mój Piotrek zajmował się dziećmi zawsze, nigdy nie mieliśmy podziału obowiązków na matczyne i ojcowskie (oprócz karmienia piersią :-) ) i się sprawdziło

kofi - 2007-12-13, 09:24

Ależ oni pewnie są przekonani, ze się zajmują. :->
W końcu byli przy porodzie, co niektórzy, siedzieli potem w domu, jakieś zakupy robili...

pao - 2007-12-13, 09:27

przypominam sobie jak bartek pierwszy raz ubierał gabi. stałam za nim i zaciskałam żeby by sie nie wtrącić :D ale wiedziałam, ze jak mu teraz dziecko zabiorę to z dzieckiem sama zostanę. przetrzymałam początki a potem jak sie wyćwiczył było tylko lepiej :)

no i się nie pomyliłam, jeno męża trza było wychować do roli ojca ;)

a co do robienia z siebie kalek: kobitki tez mają taka przypadłość. nazywa się: nie mogę bo mam dziecko... i jak w niektórych sytuacjach jest to uzasadnione, to jednak często jest nadużywane :)

kiedyś na uczelni przy kolejnym "nie mogę" jego koleżanek do profesora (na imprezy to mogły ale pracę napisać na zaliczenie to nie ;) ) bartek sie zjeżył i rzucił jak to ja z dzieckiem przy cycu zakończyłam ostatni rok studiów, napisałam prace i obroniłam ją. usiłowały się bronić, ze przecież nie jestem sama, mam bartka a one biedaczki same są, na co bartek wypalił: ja w tym czasie 4 miesiące siedziałem w niemczech na plaży!

panie sie zamknęły, profesor kazał im tę prace napisać i do końca były obrażone na bartka ale tego "argumentu" więcej już nie użyły ;) przynajmniej nie otwarcie ;)

strzeszynek - 2007-12-13, 10:45

majaja napisał/a:
No oczywiście, że niedoceniony, pieszczoszek mamusi

Nie, no bez przesady... Pomaga, pomaga, chociaż w pewnych kwestiach jest cwany. Mały raz był przeziębiony, odciągałam mu katar, straszne to było i raz dałam mężowi. Ten przystawia gruszkę, mały w płacz. A mąż: no już, już, już nie robię! Sama musiałam dokończyć.
pao napisał/a:
a co do robienia z siebie kalek: kobitki tez mają taka przypadłość. nazywa się: nie mogę bo mam dziecko... i jak w niektórych sytuacjach jest to uzasadnione, to jednak często jest nadużywane

ja tak mam :oops: Przyzwyczaiłam się do tego, że sama to myk, myk wszystko załatwię, a z dzieckiem raz, że wolniej, dwa, że obładowana jak wielbłąd, trzy, że automatycznie mam wizje: co ja zrobię, jak mi na mieście, w tej chuście zrobi kupę??? A dziś postanowiłam sobie iść (z dzieckiem!) do ginekologa. Zastanawiałam się, jak to zorganizować, ale okazało się, że nie przyjmuje. Za to muszę iść na uczelnię, do czytelni. Dziecko mi nie przeszkadza, ale co by się nie zanudził, to podrzucam go wujkowi. W chuście mógłby się przegrzać, a choć kurkę zdjąć umiem bez wyciągania go, to założyć już raczej nie ;-)
A co by dla odmiany napisać o moim mężu coś miłego (no, zalety w końcu też ma, inaczej musiałabym mieć coś z głową, że z nim jestem ;-) ) : budzę się rano, a tu naczynia czyste, piec rozpalony...
pao napisał/a:
przypominam sobie jak bartek pierwszy raz ubierał gabi. stałam za nim i zaciskałam żeby by sie nie wtrącić ale wiedziałam, ze jak mu teraz dziecko zabiorę to z dzieckiem sama zostanę. przetrzymałam początki a potem jak sie wyćwiczył było tylko lepiej

no i się nie pomyliłam, jeno męża trza było wychować do roli ojca

co racja, to racja. trochę trwa nim nabierze się wprawy i pewności siebie. a zauważyłyście może, że mężczyźni są bardzo wrażliwi nawet już nie na krytykę, ale nawet uwagi? dyplomatycznie trzeba...
a tak w ogóle pao to jestem pod wrażeniem. Mnie jakoś trudno połączyć pracę nad magisterka, opiekę nad synkiem i zajmowanie się domem. Pocieszam się myśla, że to wszystko kwestia wprawy :-> Chociaż inna sprawa, że ja tę moją pracę niespecjalnie widzę, jak od pomysłu przejść do 100 stron... :-?

kamma - 2007-12-13, 10:58

To mój Michał jest święty, jeśli chodzi o podejście do dzieci. Zresztą pamiętacie go na spotkaniu we Wro? Nie! Bo cały czas siedział z dziećmi. Irmą zajmuje się świetnie, choć czasem popełnia błędy (a kto nie). Nigdy nie zapomnę, jak po raz pierwszy kąpał Irmę pod czujnym okiem moim i mojej mamy. Szło mu świetnie. Umył brzuszek, nóżki, buzię, zgrabnie przerzucił Irmę na brzuszek i zaczął myć plecki. Tak się zaangażował, że nie zauwazył, że cała buzia Irmy znalazła się pod wodą! Dobrze, że noworodki mają odruch wstrzymywania powietrza pod wodą, a ja byłam w pobliżu :)
Oczywiście drugi raz już takiego błędu nie popełnił.
A jak trzeba było Irmę w nocy pobawić, bo już nie chciało jej się spać, wstawał o 3, 4, robił sobie kawę i się bawili.
I tylko żałował, że sam nie ma cycków pełnych mleka :)

pao - 2007-12-13, 11:03

sprostuje: praca licencjacka. magisterki w finale nie zrobiłam (finanse ;) )

najciekawiej było jak z gabi na wykłady śmigałam i cały rok słuchał jak je albo kupy robi ;) ale nikomu to nie przeszkadzało :)

są przy małym dziecku pewne rzeczy nie do przejścia (albo do przejścia lecz przy zbyt wysokich kosztach) jak na przykład niemoc wyjścia na imprezę do knajpy (przecież po pierwsze mnie dym przeszkadza a po drugie nie chce by był w mleku a po trzecie maluszka samego nie zostawię a na nianię jeszcze za mały itp) ale pisanie czy czytanie do tych kwestii sie nie zalicza :)

dynia - 2007-12-13, 11:04

rosa napisał/a:

mój Piotrek zajmował się dziećmi zawsze, nigdy nie mieliśmy podziału obowiązków na matczyne i ojcowskie (oprócz karmienia piersią :-) ) i się sprawdziło

Dokładnie tak jak u nas nawet imie sie zgadza :-)

rosa - 2007-12-13, 12:17

pao napisał/a:

najciekawiej było jak z gabi na wykłady śmigałam i cały rok słuchał jak je albo kupy robi ;) ale nikomu to nie przeszkadzało :)

to miałaś wyrozumiałych prowadzących :) u nas by nie przeszło
ja codziennie przed ćwiczeniami/laborkami zastanawiałam się komu dziecko wcisnąć

alcia - 2007-12-13, 12:48

dynia napisał/a:
rosa napisał/a:

mój Piotrek zajmował się dziećmi zawsze, nigdy nie mieliśmy podziału obowiązków na matczyne i ojcowskie (oprócz karmienia piersią :-) ) i się sprawdziło

Dokładnie tak jak u nas nawet imie sie zgadza :-)

u nas również, nie wyobrażam sobie innej wersji :shock:

adriane - 2007-12-13, 13:15

dynia napisał/a:
rosa napisał/a:

mój Piotrek zajmował się dziećmi zawsze, nigdy nie mieliśmy podziału obowiązków na matczyne i ojcowskie (oprócz karmienia piersią :-) ) i się sprawdziło

Dokładnie tak jak u nas nawet imie sie zgadza :-)


U nas też :mrgreen:

kasienka - 2007-12-13, 13:41

Może Piotrki takie fajne po prostu? :)
rosa - 2007-12-13, 13:47

tak, Piotrki to podstawa :-)
kamma - 2007-12-13, 14:24

rosa napisał/a:
tak, Piotrki to podstawa :-)

Taaaaaak?!
Tylko szkoda, że pierwsza wielka miłość mojego życia, Piotrek notabene, okazał się kochać inaczej ;)

Capricorn - 2007-12-13, 14:52

rosa napisał/a:
pao napisał/a:

najciekawiej było jak z gabi na wykłady śmigałam i cały rok słuchał jak je albo kupy robi ;) ale nikomu to nie przeszkadzało :)

to miałaś wyrozumiałych prowadzących :) u nas by nie przeszło
ja codziennie przed ćwiczeniami/laborkami zastanawiałam się komu dziecko wcisnąć


No ja też sobie nie wyobrażam zabierania dziecka na zajęcia, chociaż też studiowałam i byłam mamą jednocześnie. Plus jeszcze śmigałam do pracy. Będąc w ciąży z Wojtkiem, byłam na I roku SUM. Facet miał się urodzić w maju (i tak zrobił ;-) ), wiec to, co mogłam, pozaliczałam indywidualnie przed terminem, w kwietniu. Na dwa egzaminy i jedno zaliczenie pojechałam z Wojtkiem - mąż był z nim na korytarzu na czas egzaminu czy zaliczenia. Najlepsze było zaliczenie z informatyki, Wojtek miał dwa tygodnie, a pan od informatyki co kilka minut wychodził na korytarz zobaczyć, czy Wojtek nie płacze. :D Oczywiście Wojtek byl z tatą, i spał najedzony, ale pan i tak był zdenerwowany, wziął mój indeks, dał mi czwórkę, i powiedział, ze mogę już iść :D

Na drugim roku SUM też byłam w ciąży, tym razem z Olką. Obroniłam pracę mgr 1 października, Olkę urodziłam jakieś 10 tygodni później. No i też pracowalam, nie byłam na zwolnieniu.

A potem jeszcze przez kilka dobrych miesiecy dzieci były wyłącznie na mojej głowie, bo mąż był całkowicie zaangażowany w budowę domu dla nas. I tez oczywiście oboje do pracy.

I jakoś daję radę, nie przywykłam do narzekania, a jedyna pomoc, z której od czasu do czasu korzystam, to dziewczynki do sprzątania. Bo sprzątania nienawidzę tak bardzo, ze wolę zapłacić, żeby robił to ktos inny. :D

pao - 2007-12-13, 14:56

ja tez pozaliczałam przed terminem. jeno jedne zajęcia miałam tak, że zaczynały sie na tydzień przez terminem porodu :) nie miałam innego wyjścia jak zapakować dziecko i iść potem z nim na wykłady :) w końcu jak już się do tego poznania wybrałam to nie chciałam marnować zajęć :) wszystko inne miałam zaliczone przed terminem lub zaraz po narodzinach gabi (tak, egzamin zdawany z dzieckiem w nosidełku chodząc dookoła profesora :D ) i tylko na te jedne zajęcia potrzebowałam jeszcze chodzić ;) ale były tylko dwa wykłady :)
Mala_Mi - 2007-12-13, 17:48

adriane napisał/a:
dynia napisał/a:
rosa napisał/a:
mój Piotrek zajmował się dziećmi zawsze, nigdy nie mieliśmy podziału obowiązków na matczyne i ojcowskie (oprócz karmienia piersią ) i się sprawdziło
Dokładnie tak jak u nas nawet imie sie zgadza
U nas też
To tak jak u nas
rosa napisał/a:
Piotrki to podstawa!!!
Absolutnie tak :mrgreen:
kamma - 2007-12-13, 18:31

Wiecie, co postanowiłam zrobić DLA SIEBIE? Zorganizować małego, wegedzieciakowego Sylwestra ;) Chyba dobrze mi idzie ;)
pao - 2007-12-13, 18:46

ano dobrze :) bardzo dobrze :)
martka - 2007-12-13, 20:16

kasienka napisał/a:
Może Piotrki takie fajne po prostu? :)

o tak!! :-D

majaja - 2007-12-13, 20:52

Nie rozumiem co wam z tymi Piotrkami :mrgreen:
ewatara - 2007-12-13, 21:13

strzeszynek napisał/a:
ja tę moją pracę niespecjalnie widzę, jak od pomysłu przejść do 100 stron... :-?

a o czym piszesz pracę mgr? może mogłabym jakoś Cię naprowadzić, bo jeśli to "moje tematy" to pisałam już 4 - więc trochę mam wprawy? ;-)

Agnieszka - 2007-12-13, 21:14

Ja czasem potrzebuję czasu dla siebie najlepsze jest 2-3 dni oderwania np wyjazd. Jak nie ma możliwości to wystarczy dzień, popołudnie spędzone ze znajomymi bez presji śpieszenia się na określoną godzinę (dobrze że w tym aspekcie pomagają rodzice, zaprzyjaźniona babcia).
Czasem dłubie różne rzeczy ale to odbywa się nocami więc cierpi na tym mój sen i tym samym nie do końca czuję, że czas w 100% tylko dla mnie (choć relaks daje).

majaja - 2007-12-13, 21:20

Dla mnie będzie Sylwester bezdzietny, no jedno nienarodzone to się nie liczy. I może rocznica ślubu jeśli mąż nie zapomniał, ja w tym roku nie organizuję :)
ewatara - 2007-12-13, 21:30

rosa napisał/a:
to po co facetom te dzieci w takim razie jak nie chcą się nimi zajmować
tylko niektórym się odmienia, mówią że będą pomagać, opiekować się, a potem wychodzi inaczej... :-(
u nas tak właśnie było... na początku super, nawet mi obiadki robił, sprzątał, miałam nauczanie indywidualne i uczeń mi czasem do domu "przychodził" (niepełnosprawny, po porażeniu i innych t.p.), to nim też potrafił ładnie się zając w wolnym czasie, widać było zaangażowanie, dobre podejście, a potem pękło jak bańka mydlana... więc myślałam, że przy naszym maleństwie tym bardziej będzie ok... ale się pomyliła, teraz przeprosiny, obietnice, w które sama nie wiem czy wierzę :-/ :?: bo przez telefon można dużo mówić, a on w gadaniu jest najlepszy...

Alispo - 2007-12-13, 21:58

rosa napisał/a:
pao napisał/a:

najciekawiej było jak z gabi na wykłady śmigałam i cały rok słuchał jak je albo kupy robi ;) ale nikomu to nie przeszkadzało :)

to miałaś wyrozumiałych prowadzących :) u nas by nie przeszło
ja codziennie przed ćwiczeniami/laborkami zastanawiałam się komu dziecko wcisnąć

u nas przechodzi czasem na jakis teoretycznych zajecuach/wykladach.W sumie jak jest kilka psow zawsze to i dzieci moga byc ;-) Ale ze wzgledu na specyfike studiow tylko na jakis wykladowych zajeciach..tych bardziej zaludnionych(w sumie rzadkosc;)

strzeszynek - 2007-12-14, 21:43

pao napisał/a:
najciekawiej było jak z gabi na wykłady śmigałam i cały rok słuchał jak je albo kupy robi ale nikomu to nie przeszkadzało

:-) ja, jak dotąd, karmiłam raz na seminarium (byłam tylko na jednym, mam luzy)
u mnie to wynika trochę z braku wiary we własne możliwości. A wczoraj zapakowałam syna w chustę, pojechałam na uczelnię, odebrałam w końcu indeks, spotkałam się z opiekunem praktyk, po czym załatwiłam jeszcze zaliczenie tych praktyk ładny kawałek dalej (ach, ta biurokracja...). Jedynie etap ksero zalatwiłam sama - i dobrze, bo trochę się nachodziłam, mały mógłby mieć już dość. W sumie to nic takiego, ale w jakimś sensie byłam z siebie dumna. Nie posądzałam siebie o taką zaradność ;-)

ewatara - 2007-12-15, 19:33

Dzisiaj dla siebie: przeczytałam artykuł w Twoim Stylu i prawdopodobnie sobie "farbnę" włosy
bo znów się robię "matowa" ;-)

pao - 2007-12-15, 20:02

a ja dziś z kumplem odpaliliśmy energię wojowników :D ale sie działo w domu. dobrze ze lampion nadal cały (choć niewiele brakowało :D )

tyle dobrego ze kolega zostawił dla gabi boken i bo "do zabawy" a mnie udało sie ja przekonać ze pójdzie na aikido a nie choy lee fut ;)

bajka - 2007-12-15, 20:08

majaja napisał/a:
My planujemy Góry Sowie na przełomie maja i czerwca (przed ME w piłce nożne), mieszka tam ktoś?

Mam bardzo fajne namiary na niedrogie noclegi w Srebrnej Górze :-)

Christa - 2007-12-16, 05:02

Tydzien temu wreszcie zrobilam cos dla siebie (odkad pojawil sie Maxio - internetu nie licze :-) ) i poszlam na impreze swiateczna do pracy. Maxiem opiekowal sie tata (oczywiscie odciagnelam mleko), a ja przetanczylam caly wieczor, na zmiane z rozmowami z ludzmi, z ktorymi nie widzialam sie od konca sierpnia. Jedyny minus byl taki, ze wszyscy zadawali mi te same pytania i juz mi sie na koniec troche nudzilo. Ale przynajmniej sobie potanczylam :-) .
kamma - 2007-12-16, 12:04

A ja wczoraj obejrzałam z Michałem "Skandalistę Larry'ego Flynta"... bardzo nastrojowy film ;) ;) ;)
Malati - 2007-12-16, 12:11

A ja wczoraj wieczorkiem wkoncu znalazlam czas zeby poczytać. Mały zasnął,mąż poszedł do pracy,cisza i spokój ;-) Weszłam pod ciepły kocyk i czytałam do północy.Mam zamiar dzisiaj to powtórzyć :-)
Kamm - 2007-12-17, 13:06

Dla siebie malutko :-| chyba glownie komputer .

Ale od dzisiaj zmiana , wlasnie przyszla paczka z ksiązkami :
Karma los czlowieka
Leczenie czkramow i energia kundalini

wiec wieczorkiem sie zmobiluzuje wygospodaruje czas i czytam :-P

kamma - 2007-12-17, 18:05

Byłam dziś w pracy i na własnej skórze poczułam, że wyszłam z wprawy. Niniejszym postanawiam: codziennie coś poczytać, a co najmniej co drugi dzień artykuł naukowy.
pao - 2007-12-17, 18:34

mi brakuje ruchu. i to bardzo... niestety z ulą to baaardzo utrudnione. no chyba że mam bartka pod ręką ;) ale ja nie lubię treningów co dwa tygodnie...
Kamm - 2007-12-18, 08:21

w sumie to ja uwielbiam gotowac czyli to moglabym zdecydowanie wpisac na liste rzeczy ktore robię tylko dla siebie a inni przy tym tylko korzystają ;-)
alcia - 2007-12-18, 09:16

Kamm napisał/a:
w sumie to ja uwielbiam gotowac czyli to moglabym zdecydowanie wpisac na liste rzeczy ktore robię tylko dla siebie

o tak, mam to samo. Choć w sumie tylko dla siebie bym się tak nie starała :)

Kamm - 2007-12-18, 09:28

alcia napisał/a:
Choć w sumie tylko dla siebie bym się tak nie starała :)


tez racja ;-)

rosa - 2007-12-18, 09:51

pao napisał/a:
mi brakuje ruchu. i to bardzo.

mi też
nie umiem się zorganizować, pojechanie do wawy, potem powrót, to zajmuje strasznie dużo czasu, uroki mieszkania na prowincji
u nas w domu kultury jest tylko jakiś drętwy aerobik, ale chyba od nowego roku się zapiszę, bo przynajmniej blisko, i zamiast 4 godzin zajmie mi 1,5h

juz mam 3/4 pięknego sweterka w paseczki który dla siebie robię :-)

kofi - 2007-12-18, 12:34

Też sie wzięłam za robienie swetrów i strasznie to uzależnia. No, ale porzuciłam mój nałóg czekoladowy ;-) Pochwal się rosa swoimi produkcjami.
A jak się mieszka na prowincji można mieć psa, albo więcej psów, które trzeba "przelecieć" jak to się u nas mówi. Chociaż ostatnio mało chodzimy, bo jak wracamy, to już ciemno i ciężko Daniela wyciągnąć z domu.

rosa - 2007-12-18, 12:42

psa mam, ale w tygodniu Piotrek z nim wychodzi, ja tylko raz na krótki spacer :)

ja robię na drutach lub szydełku głównie siedząc przy Franku jak odrabia lekcje. czasem Szymon też potrzebuje pomocy. zajęte ręce a umysł wolny :-)

do zdjęć nawet aparat pożyczyłam, miałam wczoraj swoje anioły koronkowe (ozdoby świąteczne) popstrykać, ale jak je wyciągnęłam to okazało się że najpierw to muszę je ukrochmalić :-)
może dzisiaj mi się uda, ale F nie był dziś w szkole, więc zanim uzupełnimy lekcje to pewnie będzie 19 :-)

kamma - 2007-12-18, 16:44

rosa napisał/a:
zajęte ręce a umysł wolny

O, właśnie :)
A ja robię na drutach gdy oglądam filmy. No, chyba że mam taki wzór, że muszę cały czas patrzeć.

alcia - 2007-12-18, 16:53

A ja dzisiaj cały dzień (w przerwach m. karmieniem Leny i lepieniem pierogów) robię różne ozdoby. W sumie jak narazie same anioły na różne sposoby... Uwielbiam się tak bawić! :-D
kofi - 2007-12-19, 07:55

kamma napisał/a:
rosa napisał/a:
zajęte ręce a umysł wolny

O, właśnie :)
A ja robię na drutach gdy oglądam filmy. No, chyba że mam taki wzór, że muszę cały czas patrzeć.

Ja też. Potem film się kończy, a ja dalej robię...
Teraz się wpakowałam w taką dłubaninę, że nie wiem jak długo będę dłubała. ;-)

Kamm - 2007-12-19, 08:57

alcia napisał/a:
A ja dzisiaj cały dzień (w przerwach m. karmieniem Leny i lepieniem pierogów) robię różne ozdoby. W sumie jak narazie same anioły na różne sposoby... Uwielbiam się tak bawić! :-D


Moze dasz jakies wskazowki co i jak ? I zdjęcia koniecznie :mryellow: Kiedys bardzo uwielbialam tworzyc takie rzeczy ale teraz juz przez kilka lat wypadlam z biznesu ;-)

alcia - 2007-12-19, 09:36

Kamm napisał/a:
Kiedys bardzo uwielbialam tworzyc takie rzeczy ale teraz juz przez kilka lat wypadlam z biznesu ;-)

Ja też kiedyś non stop coś tworzyłam, odkąd mam dzieci - nie ma czasu. Ale teraz zaszalałam i się wciągnęłam na maxa! :)
Kamm napisał/a:
Moze dasz jakies wskazowki co i jak ? I zdjęcia koniecznie :mryellow:

Tutaj: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1951&postdays=0&postorder=asc&start=0 pokazywałam zdjęcia moich aniołków makaronowych na choinkę (ich już narobiłam całą armię). Wczoraj jeszcze wykombinowałam takie:
hxxp://img259.imageshack.us/my.php?image=img6010kv5.jpg
I z masy solnej - świetna sprawa, tak się wciągnęłam, ze będę teraz codziennie lepiła! :) Wkleję zdjęcia, ale narazie się suszą...

majaja - 2007-12-19, 09:38

rosa napisał/a:

do zdjęć nawet aparat pożyczyłam, miałam wczoraj swoje anioły koronkowe (ozdoby świąteczne) popstrykać, ale jak je wyciągnęłam to okazało się że najpierw to muszę je ukrochmalić :-)

wrzućcie w wolnej chwili instrukcję krochmalenia takich różnych szydełkowych, nic pilnego bo ja tego do śmierci uśmiechnietej nie skończę w takim tempie, ale może może jednak kiedyś....

I nie bardzo rozumiem czemu psa to można mieć na prowincji... ;)

alcia - 2007-12-19, 09:41

Cytat:
Wkleję zdjęcia, ale narazie się suszą...

A co tam, pstryknęłam niedokończone.... (będą jeszcze się suszyły cholera wie ile ;) i potem malowanie plakatówkami, po czym brokat i lakier... zobaczymy co z nich wyjdzie)
hxxp://img518.imageshack.us/my.php?image=anioydv3.jpg]

dynia - 2007-12-19, 09:50

Alcia przesliczne te aniołki,co za precyzja maja nawet paznokietki u stóp :-) Te słomiaki tez swietne. Naprawdę dobra robota :-D
Matko jestescie takie kreatywne a ja marze tylko,zeby sie zakopać pod kołdra i pospać :roll:

kofi - 2007-12-19, 09:50

majaja napisał/a:

I nie bardzo rozumiem czemu psa to można mieć na prowincji... ;)

Można mieć i nie na prowincji, ale na prowincji więcej miejsca do biegania ze psem. Przynajmniej na mojej. W mieście dookoła osiedla tylko chodziliśmy, a tu 100 m lasu, aż się chce chodzić. :mrgreen:
Alcia podziwiam Cię.

dżo - 2007-12-19, 09:51

alcia, piękne, zazdroszczę Wam talentu, mi za nic takie cudne stópki nie chciały wyjść, alcia a mozesz podać dokładnie proporcje na masę solną, próbowałam z przepisu internetowego ale nie chciała się dobrze formować, dosypywałam mąki i ogólnie nie wychodziło mi to dobrze :evil:
alcia - 2007-12-19, 10:08

dżo napisał/a:
alcia a mozesz podać dokładnie proporcje na masę solną, próbowałam z przepisu internetowego

ja tez wzięłam z netu, mniej więcej tak:
200g mąki, 200g soli, 100 mąki ziemniaczanej (miało być, ale że mi się właśnie kończyła, to dałam resztkę około 50g i do tego z 50g sojowej :) ) i wody 150ml (mniej więcej).
Wyrabiałam z 10 min (na początku było cieżko to połączyć, potem masa robi się coraz bardziej plastyczna), potem masa leżała kilka godzin zawinięta w worek, teraz z niej lepię, jak kończę, wkałdam resztę do lodówki i znów następnego dnia lepienie.

dziękuję za miłę słowa :)
Panią anielicę zrobiłam na wzór z netu (potrzebowałam jakiegoś przykładu, bo pierwszy raz lepiłam takie rzeczy), a pana anioła improwizowałam już sama. Dziś będzie ciąg dalszy zabawy :)

dżo - 2007-12-19, 10:52

alcia, dziękuję :-)
Kamm - 2007-12-19, 11:09

alcia, Sliczne te Twoje ozdoby choinkowe ! Jestem pod mega wrazeniem :-D

Strasznie sie napalilam , ale to chyba mozolna praca i nic z niej u mnie nie bedzie , jakos nie mam cierpliwosci ostatnio :-/

Christa - 2007-12-19, 23:02

Ja wczoraj na spacerze z Maxiem natknelam sie na rewelacyjny second hand i kupilam sobie kilka slicznych rzeczy! Od miesiecy nie kupowalam sobie nic nowego, bo skupilam sie na zakupach dla Maxia i jakos nie mialam potrzeby kupowania nowych ciuchow dla mnie, ale po wczorajszych zakupach od razu zrobilo mi sie lepiej. Nie ma to jak nowa fajna "szmatka" :-) .
rosa - 2007-12-20, 08:05

Christa napisał/a:
Nie ma to jak nowa fajna "szmatka" :-) .

dokładnie :-D
zakupy w ciuchu to ja uwielbiam :-) :mrgreen:

Kamm - 2007-12-20, 08:34

a ja dzisiaj dla siebie sprzątam caly dom i robie generalne porządki :mrgreen:
rosa - 2007-12-20, 08:59

kamm, to chyba się bardzo nudzisz :-D
strzeszynek - 2007-12-20, 11:15

Christa napisał/a:
Ja wczoraj na spacerze z Maxiem natknelam sie na rewelacyjny second hand i kupilam sobie kilka slicznych rzeczy! Od miesiecy nie kupowalam sobie nic nowego, bo skupilam sie na zakupach dla Maxia i jakos nie mialam potrzeby kupowania nowych ciuchow dla mnie, ale po wczorajszych zakupach od razu zrobilo mi sie lepiej. Nie ma to jak nowa fajna "szmatka" .

Też bym sobie coś kupiła, ale już nie mamy miejsca w szafach (małe mieszkanie). Dlatego jestem mistrzynią w upychaniu (ścieśnianiu) ciuchów i innych rzeczy, np. mężowi 2½ szafy zredukowałam do jednej ;)
Kamm napisał/a:
a ja dzisiaj dla siebie sprzątam caly dom i robie generalne porządki

ja wręcz przeciwnie - mam lenia totalnego; jestem przeziębiona (mały też), to mi się nie chce. W dodatku mąż kończy ocieplać chałupę, więc wszelkie sprzątanie nie ma sensu. Non stop się brudzi. Aż tak ambitna to ja nie jestem, by cały dzień latać ze ścierą :-P

Kamm - 2007-12-20, 11:20

rosa napisał/a:
kamm, to chyba się bardzo nudzisz :-D


Nie, ja poprostu nie lubie balaganu , wszytko musi byc na swoim miejscu ,nienawidze jak ktos mi cos przestawia , do sprzatania jest mi sie ciezko zebrac , ale jak juz zaczne to lece z calym mieszkaniem :-P
No a ze robie to dla siebie nie da sie ukryc ;-) Mąz mowi ze dla niego w domu jest porządek , wiec dla niego nie sprzątam , bo jemu odpowiada tak jak jest , gdyby on posprzątal zrobil by to dla mnie ;-)

Wiec dzisiaj sprzatam sama dla siebie :mrgreen:

kamma - 2007-12-20, 12:14

ja też dziś byłam w ciuchu. Nakupiłam.... rany, chyba z 10 rzeczy, a zapłaciłam 10 zeta. Dziś postawiłam na róż dla mojej córeczki. Pytanie na marginesie: Myślicie, że wypada dać komuś (córeczce) ubranka z ciucha w prezencie pod choinką?
pao - 2007-12-20, 12:18

jak najbardziej :)

u nas niemal zawsze są jakieś ubraniowe prezenty :) a gabiśka to istna modelka zatem zaraz mamy pokaz ;)

rosa - 2007-12-20, 12:33

a myślisz że dla twojej córeczki to ma znaczenie czy one są z ciucha czy nie? :-D
raczej dzieciaki sie chyba nie przejmują

u nas ubraniowe prezenty dostają starzy, bo dla moich synów ubranie to nie prezent :-)

Kreestal - 2007-12-20, 12:53

rosa napisał/a:
a myślisz że dla twojej córeczki to ma znaczenie czy one są z ciucha czy nie? :-D
raczej dzieciaki sie chyba nie przejmują


Teraz może i nie, ale kiedyś te ciuszki miały specyficzny, dość nieprzyjemny zapaszek. Pamiętam, że miałam sweterek z ciuchciolandu, ani razu go nie założyłam, bo pomimo wielokrotnego prania smrodek się utrzymywał :roll: Ale teraz to na szczęście mają już inne sposoby na odkażanie :mryellow:

majaja - 2007-12-20, 13:35

kofi napisał/a:
[
Można mieć i nie na prowincji, ale na prowincji więcej miejsca do biegania ze psem. Przynajmniej na mojej. W mieście dookoła osiedla tylko chodziliśmy, a tu 100 m lasu, aż się chce chodzić. :mrgreen:

No tak, w mojej metropolii też mam 100 m do lasu, 150 m do lasku i 15 minut komunikacją miejską do puszczy, lepiej niż na prowincji ;)

[ Dodano: 2007-12-20, 13:38 ]
rosa napisał/a:
u nas ubraniowe prezenty dostają starzy, bo dla moich synów ubranie to nie prezent

Do tej pory tak mam, że ubranie to nie prezent, a jak byłam nastolatką to się śmiertelnie za takie "prezenty" obrażałam. Pod choinke to ma być coś czego normalnie by sie nie kupiło, choć w tym roku dostanę bluzę Strachów :(

pao - 2007-12-20, 13:50

ale to wiele zależy jakie ubrania :) jeśli takie codzienne to tez bym sie obraziła ale jeśli wyjątkowe, to czemu nie :) i no przede wszystkim niech nie będą to tylko ubrania ;)

na taki prezent to bym sie nie obraziła a przecież ubranie: ;)
hxxp://www.allegro.pl/item281811000_kimono_z_osaki_oryginalne_japonskie.html

Malinetshka - 2007-12-20, 13:59

A dla może być w prezencie nawet ubranie codzienne ;) byle bym weszła w nie :P
Ale pamiętam, że w dzieciństwie też mnie to zasmucało, gdy dostawałam ciuchy :>

pao - 2007-12-20, 14:01

moja gabryska uwielbia ciuchy dostawać. a jeszcze jak różowe, fioletowe, turkusowe i świecące i jako dodatek do bardziej prezentowego prezentu ;)
Kamm - 2007-12-20, 14:03

Mieszkanie wysprzątane , obiad ugotowany , wszytko dla siebie :-P Teraz sobie ide wlosy farbnąc ;-)
rosa - 2007-12-20, 14:39

na jaki kolor?
ja robiłam w sobotę, na czarno

majaja - 2007-12-20, 14:50

O rany .... czarna rosa :)
frjals - 2007-12-20, 21:45

Też chcę mój wiechetek na czarno, tylko czekam aż poprzedni kolor (czerwony) zejdzie, bo miał po 6 - 8 myciach zejść. A on nie chce i cały czas końcówki są lekko czerwonawe :-? . Właściwie to interesuje mnie inny nieoczekiwany efekt kolorystyczny, bo farba jest przeznaczona do ciemnych włosów :mryellow: .
Kamm - 2007-12-21, 07:01

rosa napisał/a:
na jaki kolor?


z blondu popdalanego rozem i fioletowym pasmem na rudy ;-)

majaja - 2007-12-21, 07:04

Kurna, a ja bym chciała rudy, ale moich włosów poza czernią to nic się nie chce trzymać, a farbować na czarno to mi się nie chce, za mała różnica
dżo - 2007-12-21, 07:28

majaja, a próbowałaś henny, ostatnio zrobiłam sposobem Kammy, z naparem herbacianym i mieloną kawą, włosy wyszły rude i lśniące,
rosa - 2007-12-21, 08:48

majaja mi też rudy ciężko uzyskać, musiałabym rozjaśniać.
na moje włosy henna nie działa :-(

ewatara - 2007-12-21, 20:06

rosa napisał/a:
na jaki kolor?
ja robiłam w sobotę, na czarno

ja też w sobotę na czarno się farbnęłam :lol:

sylv - 2007-12-26, 20:45

a ja w poniedziałek na wisienkę :) od razu się lepiej czuję :) teraz tylko jeszcze do fryzjera muszę grzywkę iśc ochlastac (tudzież pół grzywki ;) )
rosa - 2007-12-27, 10:21

zmiana fryzury jest bardzo terapeutyczna. przynajmniej dla mnie :-D
ale dla mnie każda zmiana wyglądu jest terapeutyczna :-D

ja sprawie skończyłam sweterek, tylko wszyć rękaw i pod szyją wykończyć
dzisiaj mam w planach lalę dla ziny :-D

ewatara - 2007-12-27, 19:24

od 2 czy 3 dni ćwiczę i w końcu jestem zadowolona, że się przełamałam tzn swoje lenistwo pod tym względem :-P . Przeczytałam pare artykułów w gazetach i mam zamiar przeczytać kilka następnych :->
Co do zmiany fryzury i jej terapeutyczności to ja bym miałą raczej sytuację szokowo-stresującą, od zawsze można powiedzieć mam te same (oprócz koloru) włosy, nigdy nie miałam krótkich i przy moich kręcących się "zawsze po swojemu i niesłuchających innych" trudno jest się spodziewać co by wyszło po ścięciu, a że długo, bo lata całe trzeba by było czekać na poprawę w razie czego to nie ryzykuję, choć chciałabym wiedzieć jakbym wyglądała w krótkich, ale to musiały by być baaaardzo krótkie włoski, bo inne by mi się puszyły i wyglądałabym pewnie głupio, nawet fryzjerka powiedziała mi to samo ... więc tak już trwam w tym, tylko problem, że przez ciągłe żele, i prostowania psują mi się i niszczą włosy i są suche jak siano :-( i nie wiem co mam zrobić boję się radykalnej zmiany, bo nic bym nie mogła zrobić, chyba sobie perukę kupić ;-) :-(

taniulka - 2007-12-27, 20:27

Zaczynam chodzić na pływalnię. Plan mam na 3 razy w tygodniu :)
rosa - 2007-12-27, 20:39

taniulka super !

ewatara czasami warto zaryzykować :-D może jakoś ujarzmić strzyżeniem, żebyś nie musiała stosować lakierów i żeli?

bodi - 2007-12-27, 21:22

taniulka, ale Ci zazdroszczę... ja wiem że póki co regularne wyjście ćwiczeniowe w moim wypadku nie wchodzi w grę jeszcze przez jakiś czas...

Ale za to czasem zbieram się i ćwiczę w domu, zawsze czuję potem podwójną satysfakcję, fizyczną i psychiczną.

Dla siebie piszę pamiętnik (choć baaardzo nieregularnie), czytam wegedzieciaka ;) , ćwiczę jogę, medytuję.

Pod choinkę zamówiłam sobie farby akrylowe i zamierzam malować :D W tej intencji sprzątnęłam biurko przed wyjazdem :mryellow:

ewatara - 2007-12-29, 17:23

Cytat:
ewatara czasami warto zaryzykować :-D może jakoś ujarzmić strzyżeniem, żebyś nie musiała stosować lakierów i żeli?_
to by musiało być baaardzo krótkie strzyżenie i choć może ryzyko by się opłacało (wygoda, wygląd ...) to na razie jestem pod tym względem cykor ...

A jeśli chodzi o moje działanie terapeutyczne to na mnie tak działają zakupy :-P
wczoraj pojechałam sobie do Rybnika i kupiłam kilka ciuchów bo promocje były fajne w galerii i od razu miałam lepszy humor ;-)
i jeszcze nadal ćwiczę i się z tego baaardzo cieszą

taniulka- super, też bym chciała, ale ze względów organizacyjno-fizycznych nie dałabym rady, nikogo nie mam żeby małą zostawić, a mama już przychodzi jak do pracy idę, więc za dużo nie mogę chcieć, ale bym sobie też popływała ...

bodi - 2007-12-29, 20:40

ina napisał/a:
kamma napisał/a:
aha, sprawdziłam już te studia podyplomowe... Niestety w ZG nie ma tych, których szukam. Obejrzę jeszcze Poznań i Wrocław, ale tam to już pewnie będzie drogo :(


kamma, poczekaj do nowego roku. Będzie bardzo dużo studiów podyplomowych finansowanych z EFS. Ja się wybieram na doradztwo zawodowe.


ina, znalazłam taką stronę na ten temat:
hxxp://www.efs.pl/podyplom_co.php

ale tam nie ma zbyt wiele kierunków i co ciekawe nie ma też żadnych studiów w Warszawie. Czy masz może inne źródła informacji na ten temat? z góry dzięx :D

ina - 2007-12-29, 20:49

bodi ja szukałam na stronach internetowych uczelni. Najlepiej poczekać do nowego roku, wtedy ruszą konkursy. Fajną sprawą są też studia przez internet. Niektóre uczelnie już je organizowały.
bodi - 2007-12-29, 21:01

dzięki ina :)
Malati - 2007-12-29, 21:03

Podaje linki do kursów internetowych, może sie przydadzą :-)
hxxp://www.come.uw.edu.pl/
hxxp://archibald.pl/

ina - 2007-12-29, 21:04

bodi, proszę bardzo. Sama będę po nowym roku coś szukać, więc jak znajdę coś ciekawego to dam znać. Napisz proszę jakie kierunki Cię interesują?
Malati - 2007-12-29, 21:08

_ _ _
ina - 2007-12-29, 21:09

czarna96, tylko że to są płatne szkolenia i studia.
Malati - 2007-12-29, 21:12

_ _ _
ina - 2007-12-29, 21:27

czarna96, właśnie o to chodzi, że nie ma sensu płacić skoro Polska ma 11,5 mld euro do wykorzystanie do 2013 r z EFS na podnoszenia kwalifikacji.
Malati - 2007-12-29, 21:39

_ _ _
bodi - 2007-12-29, 21:42

ina, najśmieszniejsze jest to że sama do końca nie wiem czego szukam ;)
mam pracę którą lubię, ale nie do końca satysfakcjonuje mnie finansowo, a że widoki na zmianę tej sytuacji są niewielkie, to zastanawiam się nad przebranżowieniem. Tylko jeszcze nie wiem w jakim kierunku.
mam rozliczne zainteresowania i nawet różne studia pokończone, tyle że wszystkie jakoś mało rozwojowe finansowo. A może mi się tylko tak wydaje?
szukam ogólnie w rejonach humanistycznych, właczając w to nauczanie j. angielskiego ;) jak coś znajdziesz, to dawaj :)

ina - 2007-12-29, 21:50

czarna96 napisał/a:
Ale czy to unijne dofinansowanie nie dotyczy tylko studiów podyplomowych?


Nie tylko, będzie również bardzo dużo kursów. Sama od lutego będę pracowała w centrum edukacji na odległość - w planach jest 50 kursów z różnych dziedzin.

bodi, nie ma problemu, samo szukam podobnych studiów. Zainteresowałam się doradztwem zawodowym. To naprawdę przyszłościowy kierunek w naszym kraju.

Malati - 2007-12-29, 21:55

ina napisał/a:


Nie tylko, będzie również bardzo dużo kursów. Sama od lutego będę pracowała w centrum edukacji na odległość - w planach jest 50 kursów z różnych dziedzin.
.


Będą to kursy internetowe? Jeśłi tak to dla mnie bomba ;-)

ina - 2007-12-29, 21:56

czarna96 napisał/a:
Będą to kursy internetowe? Jeśłi tak to dla mnie bomba ;-)


tak zgadza się
zapraszam na www.edukacjaonline.pl

Kamm - 2008-01-01, 10:23

ewatara napisał/a:
od zawsze można powiedzieć mam te same (oprócz koloru) włosy, nigdy nie miałam krótkich


Za to ja mialam juz wszystko na glowie od bardzo krociutkich jak na chlopaka do bardzo dlugich , wszelkiego rodzaju eksremalne i szokujące niektorcyh fryzury :-P ;-) Od blondu , przez rozne odcienie rozo , fioletu , brzoskiwini , czerwieni , rudosci , brazy , az po czarne . Nigdy nie balam sie zmian wyglądu i uwazam ze warto eksperymentowac i ryzykowac :mryellow:

kasienka - 2008-01-01, 11:51

ina, ale to projekt dla wsi? Ja bym nie mogła skorzystać chyba? :roll:
ina - 2008-01-01, 13:16

kasienka, te centra mają mieć siedzibę na wsi, aby ludzie z mniejszymi szansami mieli do nich lepszy dostęp. Nie ma żadnych ograniczeń co do odbiorców. Czeka mnie jeszcze szkolenie jak to będzie dokładnie wyglądać, więc dam znać :-)
Kamm - 2008-01-08, 12:23

Dzisiaj zabieram sie za ksiązeczke .. Kiedys czytalam codziennie , teraz musze sie mobilizowac , oby stare czasy wrocily do lask ;-)

OSHO " Seks się liczy , od seksu do nadswiadomosci "

;-)

kofi - 2008-01-08, 13:22

Baaardzo obiecujący tytuł, baaardzo ;-)
bodi - 2008-01-08, 17:07

kamm, pochwal się wrażeniami po lekturze.
Kamm - 2008-01-08, 18:47

kofi napisał/a:
Baaardzo obiecujący tytuł, baaardzo ;-)


Nie wiem czy to jakas insynuacja ? 8-) Ale jesli tak to wyjasnie ze nie ma to byc jakis poradki seksualny z pozycjami czy cosik podobnego , to bardziej filozoficzna pozycja , przynajmniej tak mi sie wydaje . Zaraz sie zabieram za czytanie wiec sie okaze :-P

ewatara - 2008-01-08, 20:05

była przerwa świąteczne i było ćwiczenie dla siebie, trochę czytania, skończyła się przerwa ... skończyły się ćwiczenia ... ach muszę się znów zmobilizować, bo nie podoba mi się to, ... gdyby tak doba miała więcej godzin hmmmm ;)
Malinetshka - 2008-01-08, 23:31

Kamm napisał/a:
nie ma to byc jakis poradki seksualny z pozycjami czy cosik podobnego , to bardziej filozoficzna pozycja , przynajmniej tak mi sie wydaje .

jeśli to OSHO to raczej coś głębszego, choć nie czytałam, więc nie zapewniam :)

Kamm - 2008-01-09, 05:10

Malinetshka napisał/a:
jeśli to OSHO to raczej coś głębszego, choć nie czytałam, więc nie zapewniam :)


A ja czytalam juz kilka jego pozycji i dlatego zdecydowalam sie rowniez na tą . Lubie tego goscia :mryellow:

Jak narazie lektura bardzo ciekawa , daje duzo do myslenia , co chwilke odstawiam i zaczynam sie zastanawiac nad pewnymi sprawami ;-)

taniulka - 2008-01-09, 11:32

Mnie jakoś OSHO nie odpowiada.
ina - 2008-02-22, 10:22

Ponawiam temat dotyczący kursów e-learningowych. Zapraszałam już na stronę www.edukacjaonline.pl na której,można dowiedzieć sie więcej na temat projektu. W ofercie jest 50 kursów:

aktualnie:

1. Język polski
2. Matematyka
3. Historia
4. Chemia
5. Geografia
6. Biologia
7. Fizyka
8. Zarządzanie kadrami (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
9. Ocena pracowników (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
10. Planowanie potrzeb (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
11. System motywacyjny (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
12. Rekrutacja (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
13. Ścieżki kariery (cykl szkoleniowy z zakresu ZZL)
14. Język angielski
15. Podstawy technik komputerowych
16. Użytkowanie komputerów
17. Przetwarzanie tekstów
18. Arkusze kalkulacyjne
19. Bazy danych
20. Grafika menedżerska i prezentacyjna
21. Usługi w sieciach informatycznych
22. Opiekunka dziecięca domowa
23. Promocja i wsparcie edukacji osób niepełnosprawnych

do końca czerwca zostaną uruchomione:

1. Język niemiecki
2. Opiekun osób starszych
3. Administracja systemami komputerowymi
4. Agent ubezpieczeniowy
5. Asystent bankowości
6. Broker ubezpieczeniowy
7. Grafik komputerowy
8. Handlowiec
9. Księgowość
10. Organizator agrobiznesu
11. Pracownik administracyjny
12. BHP
13. Bezpieczeństwo systemów informatycznych
14. Ochrona danych osobowych
15. Prawo zamówień publicznych
16. Edukacja zdalna – szkolenia tworzone w systemie e-learning, blended learning
17. Przedstawiciel handlowy
18. Sprzedawca
19. Telemarketer
20. Zarządzanie projektami
21. Zawody przyszłości - nowe formy zatrudnienia
22. Jak zdobyć i utrzymać pracę
23. Kariera – decyduję, planuję, działam
24. Zostań e-pr@cownikiem
25. Oczekiwania pracodawców – autoprezentacja
26. Poradnictwo zawodowe – wsparcie dla Twojego sukcesu
27. A może samozatrudnienie?


Każdy uczestnik, który zakończy szkolenie uzyska certyfikat poświadczający zdobytą wiedzę w danej dziedzinie.

Osoby chętne bardzo proszę o kontakt na priva. :-D

pao - 2008-02-22, 22:34

ina, w linku chyba "a" brakuje: www.edukacjaonline.pl
ina - 2008-02-23, 07:58

dzięki pao, :-)
Kamm - 2008-02-23, 10:54

Dzisiaj ide sobie na mecz Zagłębie Sosnowiec - Ruch Chorzów ;-)

Mam nadzieje tylko ze pogada dopisze :mryellow:

ewatara - 2008-02-23, 20:08

Kursy- fajnie, że są , ale wątpię żeby dawały możliwość tzn. kwalifikacje do wykonywania takich zawodów jak: nauczyciel historii, chemii itp. Kurs opiekunka dziecięca czy kurs samozatrudnienia itp. pewnie wiele może pomóc, ale tamte to nie wiem w sumie po co? zdobycie wiedzy to jedno- a możliwość pracy po takim kursie? - to drugie- a raczej każdy kto je robi wierzy w to, że dzięki temu dostanie pracę...
badba - 2008-02-24, 17:10

Co ja zrobiłam dla siebie...? Zaczęłam studia. W zyciu codziennym jestem tak zabiegana i zapracowana że od tamtego roku studiuję sobie przez internet, nie wychodząc z domu. W moim wypadku jest to kontynuacja studiów ponieważ ja juz kiedyś rozpoczęłam ale nie miałam jak je dokończyć. Jestem teraz zadowolona z siebie, dowartościowana, i czasem mi sie wydaje że mam więcej czasu na dom i rodzinę niż kiedy zajmowałam się tylko dziecmi. Nie wiem jak to jest... Mozliwe że przy natłoku zdarzeń i wypelnionym po brzegi dniu potrafię sobie na spokojnie uporządkować i sklasyfikować codzienne życie.
Christa - 2008-02-26, 09:22

A my w piatek po raz pierwszy od narodzin Maxia poszlismy do kina! Zostawilismy Malego z dziadkami, w komorce wylaczylam glos, ale na wszelki wypadek zostawilam "wibracje", jakby dziadki dzwonili, ze musimy z jakiegos powodu natychmiast wracac, no i przez caly film czekalam na ten telefon :-) . Na szczescie nie dzwonili.

A ogladalismy "Pokute" - niezle, ale bylo troche dluzyzn...

olgasza - 2008-09-19, 20:12

a ja w ramach robienia czegos dla siebie zapisalam sie na kurs - program "kariera w zasiegu reki" ;-) ))
sa to zajecia dla niepracujacych kobiet - angielski, ksiegowosc (hm), komputer w biurze, warsztaty z asertywnosci, doradztwa zawodowego i wizazu. dwa razy w tygodniu po kilka godzin, do konca czerwca, a w czasie zajec zapewniona jest opieka dla dzieci i catering (nawet wege surowki sa) :mrgreen:
sponsorem jest UE, a co najlepsze, to po zakonczeniu kursu, o ile bedzie sie mialo 80% obecnosci, uczestniczki dostana stypendium - ok. 10 000zl.
bede bogata:-)

a tak serio, to dzis jestem po drugich zajeciach i bardzo pozytywnie zaskoczona. naprawde sie ciesze, ze sie z domu ruszylam, w koncu mam wrazenie, ze COS robie...

Agnieszka - 2008-09-19, 20:36

super :-D
DagaM - 2008-09-19, 23:18

olgasza, super sprawa. Jakie masz plany na później, w sensie zawodowym?
Karolina - 2008-09-19, 23:25

Przeprowadzka i koleny kurs w innym województwie ]:->
olgasza - 2008-09-20, 07:42

euridice napisał/a:
Nie wiesz czy ten kurs tylko u Ciebie jest realizowany?


nie mam pojecia, na ogloszenie natrafilam przypadkiem przegladajac dodatek Wyborczej - Praca. Moze spojrzyj do warszawskich dodatkow albo na strony Centrum Praw Kobiet albo Feminoteki?

DagaM napisał/a:
Jakie masz plany na później, w sensie zawodowym?


no, coz, najchetniej nadal rozwijalabym sie jako tlumacz, bo najbardziej mi taka praca pasuje - w domu, w pizamie, przy kompie ;-)
ale kokosow z tego nie ma, moze jak marianka pojdzie do przedszkola, to sie bardziej rozkrece? Moj J. chce wydawac czasopismo i najchetniej bym w tym pomogla, choc wcale sie na tym nie znam ( on tez ;-) ), ale ...
no, wlasnie, zbyt duzo jest tych ale.

Karolina napisał/a:
Przeprowadzka i koleny kurs w innym województwie


to juz predzej w jakims sasiednim kraju:-)

Nimrodel - 2008-09-20, 08:19

olgasza,
podaj jakiś namiar do organizacji, która u Ciebie realizuje ten kurs - może będą potrafili podać kontakt do podobnych kursów w innych województwach.

olgasza - 2008-09-20, 08:40

Nimrodel, w tym wypadku kurs organizowany jest w szkole jezykow obcych, ale to juz trzeci taki kurs w ciagu ostatnich kilku miesiecy, zawsze z funduszy EFS.
Tu jest link do "mojego": hxxp://efs.junior.opole.pl/
A wczesniej bylo: hxxp://www.eceo.pl/index.php?menu=13 , ale o tym dowiedzialam sie za pozno.
Teraz trwa rekrutacja na: hxxp://www.pracownikbiurowy.com.pl/

Nie orientuje sie, jak wyglada sytuacja w innych wojewodztwach, ale poszukac zawsze mozna..

Nimrodel - 2008-09-21, 20:10

Olgasza,
dzieki! :->

A ja pochwalę się, że raz już byłam na "babskim" wieczorze, a Nadią został J. , a wczoraj szalałam na koncercie Hey! :mrgreen:

kofi - 2008-09-22, 11:57

A ja dzisiaj miałam pierwszą jazdę. niech to się nazywa, że nawet dojechałam do pracy (coś z kilometr ;-) ) co prawda facet co chwila musiał wciskac za mnie sprzęgło, albo hamulec, bo nie mogłam trafić, i o mało nie zemdlałam ze strachu, ze przejadę jakiegoś ucznia po drodze :oops: Pewnie ten instruktor całą tę długą drogę żałował, że się porwał na to ryzyko. :oops:
Wiem o chodzi. Nieee, nie wydaje mi się, zebym kiedyś zdała ten egzamin. :roll:

Izzi - 2008-09-22, 12:08

kofi napisał/a:
Nieee, nie wydaje mi się, zebym kiedyś zdała ten egzamin. :roll:
eetam ;-) pamiętam moją pierwszą jazdę - cała godzinę grzałam na 1 biegu 30 km/h :lol: i co? i zdałam i teraz śmigam gdzie tylko się da ;-)

..a ja wreszcie zapisałam się na studia podyplomowe, na które byłam namawiana już dłuuuugi czas ..gdybym nie była taka uparta i rozpoczęła je wcześniej moja mikro pensja byłaby odrobinę większa ..ale co sie odwlecze to taralalala :lol: więc dziś takie oto coś zrobiłam dla siebie :mrgreen:

kofi - 2008-09-22, 13:20

Gratuluję, w innym wątku już pisałam, że fajnie robić podyplomówkę, odstresowuje, zmienia obszar zainteresowań.
strzyga - 2012-10-10, 14:42

A ja dzisiaj, w ramach zrobienia czegoś dla siebie, wybiorę się na jogę :-)
lightfeather - 2012-10-10, 16:52

a ja uswiadomilam sobie ze "robienie czegos tylko dla siebie" stalo sie moja filozofia zyciowa i chyba jedyna rzecza w ktorej robieniu naprawde sie rozwijam :mryellow:
Zaczelam stosowac zasade "maski tlenowej" czyli najpierw ja, jakis czas temu i to naprawde dziala - ja jestem szczesliwsza i fajniejsza w obejsciu wiec cala moja rodzina na tym zyskuje.

A co robie? studiuje, spotykam sie z ludzmi i karmie sie dobrymi emocjami. I staram sie to ostatnie robic codziennie i bez wzgledu na pogode! Na razie sie udaje...

agus - 2012-10-10, 18:44

Fajnie, że wątek został odgrzebany. Chyba częściej powinnyśmy tu zaglądać. :)
Figa - 2012-10-10, 21:39

hmm...pieknie!
ja dzis odpuscilam sprzatanie :mryellow: zdrzemnelam sie pol godziny. zjadlam pycha kanapki popijajac kawka zbozowa. wzielam goracy prysznic. a zaraz bede robic koraliki z fimo przy aromacie swieczki kokosowo-guavowej. jest dobrze :-)

biały lis - 2012-10-11, 09:05

Nie pamiętam kiedy robiłam coś tylko dla siebie ;] Chyba już czas !
Lady_Bird - 2012-10-11, 09:18

Ja wczoraj zostawiłam młodzież z mężem i poszłam na rowerrr. Tego mi było trzeba.
kamma - 2012-10-11, 11:00

Cytat:
Fajnie, że wątek został odgrzebany.

zdecydowanie.
Ja też powinnam tu częściej bywać, jakoś się strasznie zapętliłam ostatnio :(
Chciałabym zrobić jakieś studia, jakiś kurs, ale oczywiście problem z kasą :(
Takie drobne rzeczy tylko dla siebie robię dość często, ale zawsze mam potem wyrzuty sumienia, że nie zajęłam się tym czy owym. Muszę sobie co nieco w głowie poprzestawiać.

Mia - 2012-10-16, 09:52

ja narazie mam z tym problem (poczucie winy i takie tam - choć wiem, że niesłusznie), ale może jak tu się zadeklaruję to będzie łatwiej :roll:
Kat... - 2012-10-16, 11:27

Ja mam w drugą stronę- siedzę w każdej wolnej chwili w internecie. Nawet teraz miałam dokończyć odkurzanie i mycie podłogi a leżę i czytam :-/
Ariel - 2012-10-25, 12:34

O rany nawet mi nie mówcie! Ostatnie co dla siebie kupiłam to jakieś dwie kurtki damskie, takie same tylko w innych kolorach.. już wziełam hurtem bo przecież nie mam czasu na łażenie po sklepach. Chciałabym pójść na basen... pojeździć na rowerze... ale jak Boga Kocham nie ma kiedy! Moja mama niedługo wraca z USA, to może troszeczkę mnie i męża odciąży... żeby chociaż na rowerku się przejechać... a tak? Synuś i praca, praca i synuś ^^" (pracować na szczęście mogę z domu.. przynajmniej na opiekunce mogę zaoszczędzić)
Jadzia8x8 - 2022-11-07, 10:05

W czasie wolnym podróże samotnie. Jest to czas tylko i wyłącznie dla mnie i bardzo go sobie cenię. Obecnie planuję wyjazd na Malediwy bezpośrednim lotem Dreamlinerem z Warszawy. Wygoda podczas podróży jest bardzo istotna dla mnie, a dzięki Itace mogę skrócić czas podróży. Extra opcja!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group