wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - w jakim wieku najlepiej do przedszkola?

- 2007-06-05, 17:53
Temat postu: w jakim wieku najlepiej do przedszkola?
z ciekawości pytam, kiedy Wasze dzieci poszły do przedszkola. Domyślam sie, że wielu z Was sytuacja zmusiła by posłać tam dziecko wcześniej niż planowaliście, ale mimo wszystko chciałam pogadać o tym w jakim wieku i skąd mieć pewność, że dziecko jest w miarę gotowe na to itd.

Ja Jagodę chcę dać dop za rok jak dobrze pójdzie. Wcześniej nie chcę bo uważam, że jak pójdzie jako 4-ro latek to będzie w sam raz. teraz Jagoda jeszcze za mało mówi po polsku by mi opowiedzieć dokładnie co się działo w przedszkolu i ktoś z zewnątrz raczej słabo Ją rozumie. To dla mnie podstawowy "problem". Poza tym wydaje mi się, że dla 3 latka to jeszcze za wcześnie. Ok, takie chodzenie do godz 12-żeby sie po prostu pobawić to spoko, ale na cały dzień to już nie. Póki mogę się Nią zajmować to chcę to wykorzystać :)

vlada - 2007-06-05, 18:06

Mój Tonio idzie od września. Na razie będzie chodził tylko na kilka godzin, dopóki pracy nie znajdę. Później gdy będę już pracować będzie zostawał dłużej. Mam jednak nadzieję, że nie będzie zostawał tam dłużej niż 5-6 godzin. Nie chciałabym aby moje dziecko całe dnie spędzało w przedszkolu a mamusie i tatusia widywało tylko w weekendy. Wiem jednak że realia polskie są okrutne.........
w Warszawie i nie tylko, dzieci już od najmłodszych lat chodzą z kluczami na szyi. Smutne to jest acz prawdziwe :cry:

pao - 2007-06-05, 18:21

gabi poszła jak miała 2 i pół. nowe maleństwo będzie miało skończone 3. a przynajmniej w założeniach :)
Agnieszka - 2007-06-05, 18:44

Ada poszła jak nie miała jeszcze 3 lat (jest z listopada). Była najmłodsza w grupie a w jej pierwszym przedszkolu było wszystkich dzieci 45, grupy były mieszane czyli 3-4, 4-5 i 6 latki. Było kameralnie i szybko się zaaklimatyzowała. Jak szła była samodzielna i mówiła też dobrze. O diecie przedszkole było uprzedzone, wcześniej już uczęszczało wege dziecko. Zapobiegliwie wzięłam tydzień urlopu i chodziłyśmy razem ale okazało się niepotrzebne.
Izzi - 2007-06-05, 22:07

Synek moich znajomych poszedł do przedszkola jako 4 latek. Strasznie to przeżywał. Muszę zaznaczyć, że jest to bardzo żwawy, samodzielny i inteligentny chłopiec. Jednak przed wyjazdem do przedszkola zazwyczaj płakał, wymiotował itp. Po jakimś czasie rodzice poddali się i chłopiec znów zostawał u babci. Jednak po jakiś 3 miesiącach dziecko zaczęło mówić o przedszkolu. Więc rodzice spróbowali jeszcze raz. Tym razem w innej placówce. I od tej pory dziecko uwielbia przedszkole. Z chęcią wstaje nawet bardzo wcześnie rano i uśmiechnięte wraca po południu do domu. :-D
Myślę więc, że jest to sprawa bardzo indywidualna. Dużo zależy nie tylko od samodzielności dziecka ale i od atmosfery w danym przedszkolu.

Humbak - 2007-06-05, 22:21

Izzi napisał/a:
jest to sprawa bardzo indywidualna.

Dokładnie tak :-)
Dzieciątko:
- musi chcieć tzn być bardziej otwarte na zewnątrz niż na mamę. To chyba najważniejsze. Początkowo to mama jest całym światem i zabieranie mu go to okrucieństwo. Jeśli dzieciątko daje znać że zaczyna się interesować nawiązywaniem kontaktu z otoczeniem można mu się przyjrzeć dalej
- musi być gotowe spędzić bez mamy kilka godzin (bądź tyle ile planujemy go zostawić w przedszkolu)
- musi umieć samo się sobą zająć przez np. 15 minut bez podchodzenia 'mamo...'
- być w miarę pewnym siebie, tak by móc zasygnalizować pani kiedy coś się dzieje, a nie chować na firankę, choć to rzecz oczywiście niewymierna. Chodzi o to, by dzieciątko nie było zahukane w obcym otoczeniu

Dla wygody i mniejszej ilości stresów:
- chodzić bez pieluszki i sygnalizować, kiedy chce siusiu, kupkę
- sygnalizować, że chce jeść i pić
- dawać sobie radę w prostych czynnościach higienicznych - jeść, umyć łapki, założyć majteczki, buciki. Trudne rzeczy typu zamek 'załatwia' pani.

My oddaliśmy - do tego normalnego przedszkola - w wieku lat trzech. Natalia potrzebowała dwóch dni, żeby zostać samej na 6 godzin w przedszkolu.
:-D

pao - 2007-06-05, 22:25

Cytat:
- musi chcieć tzn być bardziej otwarte na zewnątrz niż na mamę. To chyba najważniejsze. Początkowo to mama jest całym światem i zabieranie mu go to okrucieństwo. Jeśli dzieciątko daje znać że zaczyna się interesować nawiązywaniem kontaktu z otoczeniem można mu się przyjrzeć dalej
- musi być gotowe spędzić bez mamy kilka godzin (bądź tyle ile planujemy go zostawić w przedszkolu)
- musi umieć samo się sobą zająć przez np. 15 minut bez podchodzenia 'mamo...'
- być w miarę pewnym siebie, tak by móc zasygnalizować pani kiedy coś się dzieje, a nie chować na firankę, choć to rzecz oczywiście niewymierna. Chodzi o to, by dzieciątko nie było zahukane w obcym otoczeniu


to niewątpliwie, tylko, ze to czy tak jest, w dużej mierze zależy nie tyle od dziecka co od mamy właśnie...

jeśli mama jest nadopiekuńcza, jeśli sie stresuje, jeśli sie boi to dziecko to odczuwa i zaczynają się schody.

podobnie jest jeśli mama sie zbytnio cieszy z wolnego, bo wtedy dziecko czuje sie "odstawione".

zatem jak zawsze: grunt to równowaga :)

babaaga - 2007-06-05, 22:34

Kacper miał 3,5 roku, kiedy zaczął...mimo,że przedszkole super, nie odbyło się to bezboleśnie...Moze, gdyby był starszy lepiej by to zniósł.Jak zaczął zerówkę jako 5 - latek nie robił już zadnych problemów..
pao - 2007-06-05, 22:39

u nas "bolesne" było tylko wyjście z przedszkola...

jak szliśmy do, to ledwo wyrabiała na zakrętach, tak biegła. za to ryk był, jak trzeba było do domu wracać...

Humbak - 2007-06-05, 22:39

pao napisał/a:
grunt to równowaga

to prawda...
choć ja pierwszy dzień zostawienia jej w przedszkolu (2 godziny) przepłakałam i po porzednich doświadczeniach byłam przygotowana na najgorsze...
a mój pyziulek z radością wrzasnął 'mamaaa!' po czym 'ale jeszcze nie idziemy?'
...oczy tłumaczyłam alergią... :lol:

i od tamtej pory wszystko stało się proste...
...a jakby ktoś ją zobaczył przed pójściem do przedszkola a po... wow... dzieci się wspaniale rozwijają w mądrym środowisku... sama choćby nie wiem co nie mogłabym jej przez te wszystkie lata dać tego co dało jej przedszkole...
...o czym też wspomniała wcześniej pao ;-)

pao - 2007-06-05, 22:42

ja tam sie niemiłosiernie cieszyłam, ze będę miała trochę wolnego :D

co prawda robiłam co w mojej mocy, by gabi tego nie odczuła i raczej mi sie udało :)

a potem przyszłam do domu i zastanawiałam sie co zrobić :D bo do tej pory to dziecko nadawało rytm ;) ale szybko znalazłam sobie zajęcie ;)

kasienka - 2007-06-05, 22:42

pao napisał/a:
ale szybko znalazłam sobie zajęcie

niech zgadnę... :mrgreen:

pao - 2007-06-05, 22:44

a zgaduj :mrgreen:
kasienka - 2007-06-05, 22:45

na dzisiaj obstawiałabym wegedzieciaka :-P
pao - 2007-06-05, 22:46

ale to było prawie 3 lata temu :D
- 2007-06-05, 23:00

nauka Chińskiego :)
k.leee - 2007-06-05, 23:01

Kuba miał 5 lat. Gdy był młodszy miał kilkugodzinne epizody. Wydaje mi się, że przez pierwszy rok czuł tam się nieźle. Do czasu. Zmieniła się pani i było tragicznie, codziennie rano płakał a mi serce pękało. No i wzięliśmy go stamtąd i z doskoku bywał w czymś takim co nazywało się klub 6 latka.
Ja widzę to tak: dzieci - tak , przedszkole - nie. Bo jest sformalizowane, skostniałe, zinstytucjonalizowane i schematyczne. Marzy mi się społeczność wege w której żyje i gdzie nasze dzieci mogą po prostu spędzać czas a uczyć się od rodziców, "wujków" i "cioć". Ale to tylko marzenie...

pao - 2007-06-05, 23:07

Cytat:
Bo jest sformalizowane, skostniałe, zinstytucjonalizowane i schematyczne.


tu bywa różnie... wiele zależy od placówki i od kadr... bywają fantastyczne przedszkola, bywają kompletne porażki... na szczęście wiele widać już przy pierwszym kontakcie :)

Kashmiri - 2007-06-05, 23:08

Jasmin poszła do przedszkola kiedy miała 2 i pół. Pierwsze pożegnania były trudne, ale kiedy po kilku minutach ukradkiem zaglądałam przez szybę widziałam, ze łzy już dawno wyschły, a Jass odkrywa nowy świat. Często wyjeżdżamy, czasem daleko i na długo i przedszkole to teraz dla niej jak nagroda, takie wakacje ze znajomymi dziećmi, do których wraca co jakiś czas i świetnie się bawi :) W Londynie poszła do szkoły, kiedy miała 4 lata (i bardzo lubiła, rano biegła ponad 2 kilometry przez park, żeby przypadkiem Zoja nie przyszła pierwsza). W zeszłym roku w Indiach było trudniej - szkoła w małym himalajskim miasteczku nijak się miała do londyńskiej podstawówki, trzeba było siedzieć kołkiem w ławce i pisać literki. Za to przygarnęła Jaskę "wioskowa banda zabawowa". Grupa dzieci w różnym wieku, które mieszkają w jednej wiosce, razem się bawią, starsze opiekują się młodszymi. Jass znikała zaraz po śniadaniu, razem szli do szkoły parę kilometrów, potem wracała na obiad i znów znikała, żeby wrócić o zmroku, brudna, zmordowana i szczęśliwa :mryellow: Dla mnie to była próba wytrzymałości, ale dla młodej dobre doświadczenie. Teraz jesteśmy na chwilę w polsce u dziadków i Jass znowu chodzi do swojego "wakacyjnego" przedszkola
Mag.fr - 2007-06-05, 23:50

Ale jazda Kashmiri ! Ja na swoich dzieciach zaobserwowalam ze takie zmiany maja bardzo wielki wplyw na ich rozwoj. Wielkie miasto, samochody, pociagi, duzo ludzi i nagle laki, krowy, morze i traktory. Nie cierpie chodzic w kolko do tego samego parku, urozmaicamy im zycie jak mozemy i bardzo ich to wszystko interesuje i ozywia! Uwielbiam ten blysk w oku Theo kiedy przeczuwa ze cos sie bedzie dzialo :mryellow: .
Kashmiri - 2007-06-06, 00:21

Theo, bardzo fajne imię :)
Ja też nie cierpię rutyny, ale czasem nachodzi mnie myślówa, że Jass może potrzebuje trochę więcej stabilizacji, szczególnie teraz, kiedy wchodzi w szkołę . Tylko, że teraz to ona po dwóch, trzech miesiącach zaczyna się niecierpliwić i dopytywać, kiedy wreszcie gdzieś pojedziemy :mryellow:

rosa - 2007-06-06, 07:59

pao napisał/a:

podobnie jest jeśli mama sie zbytnio cieszy z wolnego, bo wtedy dziecko czuje sie "odstawione".


u nas pewnie był ten syndrom, Szymek miał 4 lata jak poszedł do przedszkola, Franek 4,5.
Nagrodą było dla nich zostanie w domu. Nie robili scen, nie płakali, ale nie przepadali za przedszkolem.
do zerówki chodzili do szkoły (taniej i odpada problem żywieniowy)

ale dla mnie przedszkole było zbawieniem, byłam tak zmęczona swoimi dziećmi, że praca wydawała mi się cudownym światem. Teraz tęsknię do chwil, kiedy siedziałam w domu i miałam na wszystko czas.

Humbak - 2007-06-06, 08:05

pao napisał/a:
wiele zależy od placówki i od kadr...

też tak uważam... kto pamięta mój post jak to było z nami zapewne wątpliwości mieć nie powinien...
panie panie i jeszcze raz panie. Nawet w odrapanym przedszkolu ale tak jak w domu ważna jest mama, tak w przedszkolu pani. :-D

- 2007-06-06, 08:10

Kashmiri, Twoje opowieści czytam jak jakąś fajną powieść!
:mrgreen:

alcia - 2007-06-06, 08:36

Ja trochę z innej beczki;
Też chciałabym posłać Kaję do przedszkola za rok na pewno tak na zajęcia (4l.), ale też być może uda się w tym roku (3l.) - 3 godzinki dziennie. I pytałam ostatnio mojej znajomej przedszkolanki jaka byłaby różnica między teraz, a za rok (bo też nie chciałabym, żeby tam trafiła za rok i była już potwornie do tyłu z różnymi umiejętnościami)...
Póki co Kaja jest dobrze rozwiniętym dzieckiem - samodzielna już w miarę, komunikatywna itp.. Ewa powiedziała, że ten pierwszy rok, to zazwyczaj wyrównywanie poziomu między dzieciakami, nie uczą się jeszcze niczego szczególnego. A jakieś typowe zajęcia typu nauka literek, czy bardziej zaawansowane zabawy - to od 4 roku życia... więc mówiła mi, ze ja nie muszę się w tym roku martwić, bo Kaja jest tak do przodu, że da sobie później radę.

Z Jagodą jest podobnie (z niej chyba jeszcze większa spryciula :) ), a mówić się nauczy dobrze w między czasie...

pao - 2007-06-06, 09:23

co do pań w przedszkolu:

grupa gabrysi miała niewyobrażalną ich rotację. wielu rodziców sie bulwersowało, bo dzieci nie mogły się do jednej pani przyzwyczaić, jednak w moim odczuciu to było dla nich dobre.

żyjemy w świecie gdzie ciągle coś się zmienia: w szkole jest wielu różnych nauczycieli, człowiek zmienia prace, miejsce zamieszkania, środowisko. tych zmian na nasze dzieci czeka ogrom, zatem to co było w przedszkolu było doskonałym przygotowaniem, tym bardziej, że wymiana pań była mądrze przeprowadzona :)

wpierw odeszła jedna pani (po pół roku), bo miała kłopoty ze zdrowiem, dzieci miały wytłumaczone,z e pani jest chora i że niestety nie będzie teraz w przedszkolu z nimi. dzieci dostały pierwsza lekcję na temat zmian, niekoniecznie od nas zależnych
zatem pania irenkę zastąpiła pani roma

potem druga pani odeszła (pół roku później, czyli w drugiej grupie) bo była tymczasowo (właściwa pani była na zwolnieniu i właśnie wracała) i zamiast pani basi pojawiła sie pani agnieszka

pani roma była największym niewypałem opiekuńczym i co prawda nie wiem dlaczego, ale odeszła w końcu i zastąpiła ją uwielbiana przez wszystkie dzieci pani kasia :)

zatem na przestrzeni 2 i pół roku zmian było sporo :) do tego zmiany w grupach (cięcia odgórne wymusiły przeniesienie niektórych dzieci do innych grup! ) zatem dzieci miały szansę zaznać zmian jakie czekają je później, a że mądrze wszystkie były przeprowadzone, nie dostrzegłam, by odbiło sie to na dzieciach :)


wielu rodziców oczekuje, zę dzieci od początku do końca będą prowadzone przez te same panie. z jednej strony fajnie, bo sie zna człowieka, jest więcej zaufania, lepszy kontakt, ale z drugiej strony, dzieci przywiązują sie potem jak do matek i teraz wytłumacz dziecku pójście do szkoły...

hans - 2007-06-06, 10:01

Iza od 3 lat chodzi do "waldorfskiego"...i jest zachwycona, często pyta: "tatusiu czemu tak wcześnie?", a odbieram ją o 16\16.30 :lol:
Przez pierwszy okres (2 tygodnie) zabierałem ją przed obiadem, nastepnie po podwieczorku, a potem już full time :mryellow:

Agnieszka - 2007-06-06, 18:16

jak interesowałam się przedszkolem dla Ady, waldorfskie najbliższe (Wa-wa Wola) oprócz ceny odstraszało mnie tym, że czynne było jak dobrze pamiętam do 14.
hans - 2007-06-06, 20:56

W "naszym" na początku każdego roku przedszkolnego godziny otwarcia uzgadniane są z rodzicami. Pani dyrektor jest całkiem fajna, a Azja jest jej ulubionym rodzicem (ona mnie za to pogoni) :lol:
Organizowane są tam zajęcia dla dorosłych z eurytmii, spotkania z rodzicami co miesiąc, cykliczne imprezy z okazji dnia babci i dziadka, dnia rodzica (dzień ojca i dzień matki w jednym), dni otwarte, różne święta Wielkanoc, wigilia, dzień latawca itp. Personel jest dosyć otwarty, nigdy nie było problemów z dietą Izy, kucharki nawet chciały dla niej gotować...ale ja już mam dosyć tłumaczenia że wątróbka i ryba to też mięso. Więc dostarczamy zamienniki za potrawy z mięsa ryb i jajek i jakoś się kręci bez większych zgrzytów.
Poza tym Iza naprawdę bardzo świadoma jest i nie je niczego, czego nie zna nawet słodyczy, kiedy jakiś dzieciak da jej lizaka czy cukierka bierze go, aby malca nie urazić chowa i pokazuje tatusiowi żeby sprawdził skład...
No tak ale ja tu offtopa robię miało być o wieku...Iza standardowo 3 lata...ale myślę że nie o wiek tu chodzi, a o rozwój emocjonalny dziecka. Kiedy potrzeba kontaktu z rodzicami jest w jakimś stopniu zaspokojona, w naturalny sposób pojawia się chęć poznawania innych osób (szczególnie tych mniejszych) i to jest odpowiedni moment przedszklowy. Warto spróbować w wieku lat 3...chyba że malec wybitnie nie chce. Absolutnie: nie złościć się, nie martwić (dzieci mają znacznie lepsze sensory niż dorośli :lol: ) niczego nie obiecywać w zamian za bycie "grzecznym", broń zboże nie porównywać pociechy do innych dzieci!!! bo można maleństwu kompleksy na całe życie zafundować...jak nie to nie, nic na siłę ;-)
Jeśli sytuacja życiowa zmusza nas do posłania dziecka mimo jego niechęci, to warto by w pierwszym okresie był z nim ktoś komu ufa...

Agnieszka - 2007-06-06, 22:09

Potem miałam okazję widzieć szkołę (święta/ impreza nie pamiętam powodu - było super). Zadowolenie z palcówki rozumiem.
igga - 2007-06-07, 04:14

Witam,

tak sobie pomyslalam, ze dorzuce swoje dwa grosze chociaz to "stary" watek, bo widze brak glosow od rodzin takich, jak moja... czyzby ich nie bylo? Otoz moj Sambor poszedl do przedszkola kiedy mial... dokladniusienko rok. Co prawda bylo to domowe przedszkole. Wiem, ze w Polsce to sie nazywa zlobek, ale pod wzgledem prowadzenia przypominalo bardziej przedszkole, niz ten koszmar zlobka, ktory pamietam z dziecinstwa. Grupa dzieci 6-8, jedna pani z pomocnica. Spokoj, towarzystwo... (Robil w pieluszki i wlasnie tam zaczal sie od nich odzwyczajac!).
Poniewaz ja jestem niestety wciaz jeszcze nomad ;) to bylismy w najrozniejszych miejscach i malych przedszkolach od tego czasu. Mamy w Wwie jedna swietna pania, do ktorej zawsze wraca, jak jestemy w Polsce. Dla sprostowania powiem, ze mam wolny zawod i nie byl on tam calymi dniami, raczej 5-6 godzin, czasem 8 ale nieczesto... a potem pare dni czy tydzien ze mna i z Tata.
Uwazam, ze wczesne pojscie do grupy dzieci (choc malej i intymnej i naprawde dobrze opanowanej!) mialo bardzo dobry wplyw na jego rozwoj. Jest wesoly, umie sie bawic z kazdym dzieckiem, uwielbia ludzi. Teraz teskni za prawdziwa szkola!

Acha, i moge szczerze powiedziec, ze chociaz plakal na poczatku, kiedy go zostawialam, to byl w wybitnym nastroju, kiedy po niego przychodzilam!

Igga.

- 2007-06-07, 08:39

hans napisał/a:
broń zboże
:lol: :mrgreen: mistrz! mogę sobie to Od Ciebie zapożyczyć? :)
malina - 2007-06-07, 13:33

k.leee:
Marzy mi się społeczność wege w której żyje i gdzie nasze dzieci mogą po prostu spędzać czas a uczyć się od rodziców, "wujków" i "cioć". Ale to tylko marzenie...

Mi tez!!!Moze pomyslimy o czyms takim w 3miescie??Zebrałaby sie grupa maluchow w podobnym wieku.Zuza za rok,jak skoncze studia bedzie musiała pojsc,nie ma wyjscia - i to mnie martwi bo jezeli jej sie nie spodoba bedzie powazny problem.Jesli uda mis ei znalezc prace w szkole - o czym do tej pory nie myslałam :roll: - bede miała etat 18 godz tygodniowo i to bedzie najlepsze wyjscie bo nie bedzie musiała spedzac tam całego dnia.
Problem jest tylko w braku miejsc,w jednym przedszkolu obok nas odrzucili ponad 200 dzieciakow.Wiele przedszkoli zostało zlikwidowanych,a przy składaniu podac w marcu nie bede jeszcze pracowała wiec moze byc ciezko z miejescem.

Wicia - 2007-06-07, 14:31

Moja Karolinka prawdopodobnie pójdzie w tym roku (jest na liście rezerwowej, nie dostała się z racji wieku). Jest dzieckiem bardzo odważnym, aczkolwiek obserwuję u niej pierwsze objawy zawstydzenia czasami. To dało mi do myślenia. Jest coraz bardziej świadoma różnych sytuacji, więc odwlekanie przedszkola, które i tak się planuje może nie jest najlepszym rozwiązaniem :roll: W wieku 4 lat większość dzieci już się zna w przedszkolu i dochodzące są na początku z boku. Ja poszłam do przedszkola jako czterolatek i wspominam to koszmarnie. Jak na tamte czasy nie było to złe przedszkole, panie się starały, tylko może byłam za stara... :roll:
Z drugiej strony myślę, że dużo zależy od rodziców. Ostatnio jakaś mama w piaskownicy opowiadała o jej 2,5 latku chodzącym do przedszkola: "ona tam rysuje i śpiewa, lepią z masy solnej i uczą się literek' :shock: MOJE DZIECKO MA TO WSZYSTKO ZA SOBĄ! Zastanawiam się, czy się nie uwsteczni :mryellow:
Nic dziwnego, że dzieci się w przedszkolu szybciej rozwijają jeżeli tego w domu nie mają... Nie przeczę, że moje dziecko nie skorzysta. Napewno nie jestem w stanie dać jej wszystkiego, choćby takiego kontaktu z dziećmi. Niemniej czy piaskownica z 5 dzieci nie da jej więcej niż 30 dzieci w jednej sali z 2 paniami? :shock: Trochę mnie to przeraża :-(

a tak trochę obok tematu, znacie to hxxp://www.femmeritum.pl/index.php?page=news&kid=27, gdybym miała pieniądze otworzyłabym podobną placówkę w Szczecinie...

Humbak - 2007-06-07, 16:39

Wicia napisał/a:
"ona tam rysuje i śpiewa, lepią z masy solnej i uczą się literek' MOJE DZIECKO MA TO WSZYSTKO ZA SOBĄ!

Ale gdyby tak patrzeć, to po co do szkoły posyłać... przecież w domu też maluje... ;-) Chyba nie o to tu chodzi...
Ja przez miesięcy kilka wychowywałam natalię w stylu montessori z planem nie oddawania jej do przedszkola... i przyznaję że spasowałam... choć nie pracowałam, nie dałam rady przygotować jej tak naprawdę zajęć, wieczorem padałam ze zmęczenia i po jakimś czasie łapałam wszystko co leciało i było pod ręką... W przedszkolu program jest przygotowany tak by zadbać o wszechstronny rozwój dziecka a nie w stylu pomalujemy-polepimy. To wszystko ma głębszy sens niż obrazki pokazywane rodzicom. Ja tak jak mówię - krótko dałam radę. Przedszkole to nie opiekunka. Ważne jest, by o tym pamiętać.

igga napisał/a:
wczesne pojscie do grupy dzieci (choc malej i intymnej i naprawde dobrze opanowanej!)

Iggo, mówiąc realnie, mało kto ma w polsce szanse na takie warunki...

pao - 2007-06-07, 19:09

Z programem przedszkolnym jest jeszcze jeden kłopot: wiele zależy nie od programu nauczania, ale od inicjatywy (lub jej braku) u opiekunów... jeśli dziecko jest w pod opieką kreatywnych osób to rozwój jest i jest fantastyczny, jednak opiekunowie bywają różni...

w przedszkolu u Gabiski jest jedna opiekunka, której nikt nie trawi, nawet dyrekcja. to typ wiecznie zmęczonej kobiety co tylko od urlopu do urlopu żyje. przychodzi na pół roku na zasadzie "byle przemęczyć" a potem znów na urlop... niestety jako, że jest z przydziału urzędowego nie mogą jej wywalić... a kobieta kompletnie sie nie nadaje...

na szczęście gabi nie ma z nią kontaktu i zaraz znów idzie na urlop... (kolejny).

niemniej jak dziecko trafi na taka opiekę, to trudno mówić o rozwoju :/

na szczęście większość przedszkolanek w naszym przedszkolu (niemal wszystkie) to kreatywne, twórcze i sympatyczne osoby a to na prawdę wiele zmienia :)

Wicia - 2007-06-07, 20:32

Humbak zgadzam się z Tobą w 100%. Miałam na myśli matki, których rola sprowadza się do roli opiekuńczej. Ja też nie daję rady. Po intensywnym roku po prostu się wypaliłam macierzyńsko-twórczo-rozwojowo... Teraz mi przeszło, to pewnie zasługa słońca :mryellow: Poza tym ja kocham dzieci i mogę wiele z nimi robić. Wiem jednak, że zbiorowa praca przedszkolanek (tych dobrych, o których Pao wspomina) da jej więcej. Między innymi dlatego zapisałam Karolinkę już teraz. Niemniej to (jak pisałam w innym wątku) wymóg naszych czasów i coś w mojej opinii nienaturalnego.

Humbak napisał/a:
Ale gdyby tak patrzeć, to po co do szkoły posyłać

No właśnie. Jestem żywym przykładem osoby, w której szkoła zabiła wiele zainteresowań i pasji. Ale to osobny temat...

pao - 2007-06-07, 20:37

ja zas jestem przykładem strasznego indywiduum i jednostki mocno aspołecznej...

wiem, zę brak przedszkola przysłużył sie temu, ale i wychwalanie mnie pod niebiosa w szkole też... zatem ciężko nam ocenić tak na prawdę co bedzie dla naszej pociechy najlepsze.

ja patrząc na swój przykład, znając bartka i wiedząc jaki przykład przekażemy (czyli dwa skrajne indywidua) i wiedząc, że gabryska jest urodzona gwiazda i egocentrykiem (oki, nie kazy ma zaufanie do horoskopów ;) ) nie mogłam nie dać jej do przedszkola. to właśnie tam uczy sie relacji z innymi, współpracy i kompromisów. tam może doświadczyć tego, czego w domu by nie doświadczyła. co prawda nie wszystko mi sie podoba, ale czy w życiu podoba nam sie wszystko? nasze dzieci też będą sie spotykały z różnymi ludźmi, zjawiskami, reakcjami, zatem przedszkole świetnie może (nie musi) przygotować na późniejsze relacje w szkole, w społeczeństwie, które zazwyczaj sa mocno odmienne od domowych.

- 2007-06-07, 21:13

Cytat:
nasze dzieci też będą sie spotykały z różnymi ludźmi, zjawiskami, reakcjami, zatem przedszkole świetnie może (nie musi) przygotować na późniejsze relacje w szkole, w społeczeństwie, które zazwyczaj sa mocno odmienne od domowych.
dlatego też uważam, że dziecko do przedszkola iść powinno
pao - 2007-06-07, 21:18

ań napisał/a:
Cytat:
nasze dzieci też będą sie spotykały z różnymi ludźmi, zjawiskami, reakcjami, zatem przedszkole świetnie może (nie musi) przygotować na późniejsze relacje w szkole, w społeczeństwie, które zazwyczaj sa mocno odmienne od domowych.
dlatego też uważam, że dziecko do przedszkola iść powinno


i dlatego tez ja Gabiskę posłałam, mimo początkowych wątpliwości :)

Wicia - 2007-06-07, 22:07

A pytanie było nie czy tylko kiedy ;-)
- 2007-06-07, 22:09

tak naprawdę chciałam tylko sprowokować dyskusję o tym kiedy uważacie jest najodpowiedniejszy wiek, ale ogólna o przedszkolach też jaknajbardziej mile widziana, jestem poprostu ciekawa czy myślicie podobnie do mnie.
pao - 2007-06-07, 22:18

my najwyraźniej w tej materii sie zgadzamy :)
- 2007-06-07, 22:19

pao napisał/a:
my najwyraźniej w tej materii sie zgadzamy
:mrgreen: jak przyjdzie czas na wysłanie Jag do przedszkola to jakby co będziesz mnie wspierać ;-)
Mag.fr - 2007-06-07, 22:26

ań napisał/a:
Cytat:
nasze dzieci też będą sie spotykały z różnymi ludźmi, zjawiskami, reakcjami, zatem przedszkole świetnie może (nie musi) przygotować na późniejsze relacje w szkole, w społeczeństwie, które zazwyczaj sa mocno odmienne od domowych.
dlatego też uważam, że dziecko do przedszkola iść powinno


I ja sie zgadzam. Ale z ale ;) Mysle ze wszystko zalezy od sytuacji. Jesli dziecko nie jest zamkniete z mama w domu, poznaje ludzi i swiat z rodzicami i innymi dziecmi, ma okazje rozwijac sie w roznych kierunkach. Przy tym mama ma czas i najlepiej jesli jest rodzenstwo. Ja wiem ze to co oferujemy Theo juz mu nie wystarcza. Normalnie w momencie ma tlum przyjaciol i nas przestaje widziec! Juz ma nas dosc, chce sie troche uwolnic od starych ;)

Wicia - 2007-06-07, 22:34

Mag.fr napisał/a:
Juz ma nas dosc

Karolinka ostatnio mi na placu zabaw mówi "Mama zostań, idę sama!" :mryellow:

hans - 2007-06-11, 10:02

ań napisał/a:
hans napisał/a:
broń zboże

mistrz! mogę sobie to Od Ciebie zapożyczyć?

Oczywiście :-D

pao - 2007-06-11, 10:25

Cytat:
Mysle ze wszystko zalezy od sytuacji. Jesli dziecko nie jest zamkniete z mama w domu, poznaje ludzi i swiat z rodzicami i innymi dziecmi, ma okazje rozwijac sie w roznych kierunkach.


tu wiele zależy od sposobu wychowywania. często rodzice wyręczają dziecko w wielu sytuacjach, dziecko dostosowuje rodzica (tak, nie tylko my je wychowujemy ale i one nas tresują ;) ) do reagowania, a potem bywa, że trudniej o samodzielność. niestety będąc stale przy dzieciach trudniej nam dostrzec kiedy nasza pomoc jest naprawdę potrzebna a kiedy nie.

no ale wiele zależy od rodzica, od dziecka bo na przykład moja gabi w przedszkolu manipuluje wszystkimi paniami oprócz jednej pani od tańca... zatem to czego nie mogła zrobić z mamą, doskonale wprowadza w czyn na obcych... niemniej to też pewna nauka dla niej.

kamma - 2007-06-11, 10:55

Moja córka od września mogłaby pójść do przedszkola. Będzie miała 3 lata i widzę, że nieobecność mamy przez kilka godzin nie przeszkadzałaby jej (pod warunkiem, że się coś złego nie stanie, ale wtedy i tak chyba dzwoni się po matkę). Widzę też, że jest gotowa. Potrafi odejść ode mnie daleko, czuje się bezpieczna, szuka kontaktów z ludźmi. Kto był na pikniku we Wro (tym drugim), ten widział, że Irma przebywała ze wszystkimi, tylko nie z rodzicami.
Zastanawiam się jednak, co może dać jej przedszkole. Społecznie rozwinięta jest wspaniale, bo ma kontakt z dziećmi (opiekujemy się takim małym Gabrysiem, dzięki któremu Irma nauczyła się dzielić zabawkami :) , a do tego często chodzimy na plac zabaw) i z dorosłymi (mieszkamy w hotelu uniwersyteckim). Mówi niesamowicie, bo ciągle jej czytamy. Największe pole do popisu miałoby przedszkole w nauczeniu jej samodzielności. Ma prawie 3 lata, a jeszcze nie je sama! Ale to dlatego, że jedzenie jest straaaasznie nuuuuudne. Może gdyby widziała inne dzieci jedzące samodzielnie, zmotywowałoby ją to do chwycenia łyżki. Z drugiej jednak strony, przeprowadzamy się do małego miasteczka i mam wielkie obawy co do diety wege w przedszkolu. No i co do religii.
Reasumując:
jest gotowa na przedszkole, na pewno przyniosłoby wiele pożytku jej rozwojowi, ale boję się, czy w małym zapyziałym (oj, tak) miasteczku znajdę dla niej dobre przedszkole.

pao - 2007-06-11, 11:03

cóż, najczęściej to więcej stresu z przedszkolem mają rodzice niż dzieci ;)
Lenka - 2007-06-14, 11:31

Gdy byłam mała nie miał kto ze mna siedziec. Jedna babcia ( szkoda gadac..), druga poleciala do ameryki, by razem z ciocia ktora nie pracowala bawic jej synka... Mama musiała wracac do pracy, bo mimo, ze teraz sa takie "prawa" to prawde mowiac, rzadko kogo interesuje to ze sie ma male dziecko (przy okazji polecam super ksiazke, wydawnictwa Amber "Pampersy,kamera i on", ale sie usmiałam, caaaała prawda :p). Chodziłam wiec z siostra do nianki, ale ona wyjechała. Anka (moja siostra) miala wtedy ok 5 lat... poszła do przedszkola. Ale ze mna byl problem, mialam niecałe 2 latka (22 miesiące). Byłam jednak bardzo samodzielna, sama chodziłam do WC i w ogole. Dyrektorka przyjeła mnie do najmlodszej grupy - 4latkow. Czesto odweidzałam moja siostre w straszakach :p Bylam tam najmlodsza, taka maskotka. Niestety, to ze bylam malutka mialo swoje skutki: dzieci przytrzasnely mi palca i mialam sciaganego paznokcia :cry: . Nie lubiłam lezakowania, nie chciałam sie rozbierac, panie kladły mnie w ciuszkach, a na snie rozbieraly. Potem budzilam sie i mruczalam cos pod noskiem, dziwiłam sie ze jestem w "pidziamce"... Na poczatku wcale sie nie odzywalam do pan przedszkolanek :p Pani zapytały rodzicow "Czy Madzia cos mówi?" hehe, a ja w domu gadalam jak najęta... Chodziłam wiec długo do przedszkola, chcieli mnie dac wczesniej do szkoły, ale rodzice powiedzieli, zebym sie wybawiła :) Jedyny ze mna problem był po chorobie, gdy po zapaleniu opon mozgowych (gdzie ok. 4 miesicace nie chodziłam do przedszkola, była ze mną mama w szpitalu, w domu) nie chcialam isc do przedszkola. Płakałam, nie chciałam zostawac. Ale juz po kilku dniach siedziałam na parapecie (choc najmniejsza...) i czytałam dzieciom bajki, "matkowałam" małemu Rafałkowi, co płakał, bawiłam sie z uposledzoną Gabrysią (uwielbiala mnie czesac, potem mama nie mogla mnie rozplątac, ale ja lubilam tą dziewczynkę). Troszke sie potem nudziłam, bo juz dobrze czytałam, ale lubilam swoja grupe i ciesze sie ze nie poszlam wczesniej do szkoły :)
majaja - 2007-06-16, 10:47

Lenka napisał/a:
Niestety, to ze bylam malutka mialo swoje skutki: dzieci przytrzasnely mi palca i mialam sciaganego paznokcia

No proszę, a u mnie wszelkie tego typu wypadki to się w domu zdarzały, plus rozbite szyby i inne znacznie niebezpieczniejsze wypadki. Miron na razie ma tak samo, nawet rześmy się śmiali, że niedługo panie w żłobku policję zawiadomią że dziecko maltretujemy, bo po każdym weekendzie wraca posiniaczony lub chociaż porządnie podrapany ;)

feminka - 2009-10-17, 14:04

Ja podjęłam decyzję, że posyłam Julka do przedszkola od września. Będzie miał wtedy 2,5 roku. Po prostu nie stać nas dłużej na opłacanie niani. Myślę o integracyjnym przedszkolu zdrowia w Szczecinie. Chodzą tam moi siostrzeńcy, akurat będą w ostatniej grupie za rok. Julek lubi dzieci, mówi sporo już teraz, kupę prawie zawsze woła. Myślę, że we wrześniu powinien być gotowy, by zacząć uczęszczać do grupy 2 latków. CHociaż oczywiście i tak wciąż mam wątpliwości (no i w poniedziałek się okaze, czy w tym przedszkolu jest jeszcze miejsce).
PiPpi - 2009-10-17, 21:34

feminka napisał/a:
Ja podjęłam decyzję, że posyłam Julka do przedszkola od września. Będzie miał wtedy 2,5 roku. m Julek lubi dzieci, mówi sporo już teraz, kupę prawie zawsze woła. Myślę, że we wrześniu powinien być gotowy, by zacząć uczęszczać do grupy 2 latków. Chociaż oczywiście i tak wciąż mam wątpliwośc .

o, pod tym mogłabym się podpisać, jeśli chodzi o Karolcię :-> Ona mówi jak juz kupcia outside ;-)

feminka - 2009-10-18, 17:36

U nas raczej jak jeszcze inside :mryellow: ale zdarza sięi odwrotnie niestety.
LaMandragora - 2010-07-02, 14:06

Fatima poszla do przedszkola, jak miala 18 m-cy. Yasmina majac 26 m-cy.
W DE nie ma zlobkow, sa tylko przedszkola i grupy wiekowo mieszane. Jak Fatima poszla do przedszkola, to byla w grupie dla dzieci od 4. m-cy do 6. lat (czyli wieku szkolnego).
Yasmina byla w grupie dla dzieci od 2. do 6. lat.

zeberka - 2015-08-19, 18:23

ja moje dziecko posłałam do przedszkola, gdy miało 3 latka.
nati12 - 2015-08-23, 13:41

Mój synek poszedł do przedszkola jak miał 3,5 roku. Bałam się strasznie bo całe 3,5 z mamusią w domku :) a on nie chciał do domu wracać jak go odbieraliśmy z przedszkola - tak pokochał dzieciaki:) zdecydowanie gorzej jest teraz jak ma 5 lat-marudzi, że woli w domu zostać :)
Wirginia - 2015-09-16, 21:36

Moje dziecko poszło jak miało prawie 4 latka i myślę, że to optymalny wiek. To czas kiedy dziecko zaczyna nawiązywać ze swoimi rówieśnika różne relację i nie żałuję tej decyzji, okazał się to idealny czas do pójścia do przedszkola dla mojego malucha.
olkak - 2016-03-22, 07:24

hmm ja myslalam ze odpowiedni wiek to 2,5 prawie 3 aby puscic dziecko do przeszkola ale dzis wiem ze to za wczesnie. Moj synek jest dosc rozwiniety jak na swoj wiek,ladnie mowic,zna kolory,umie liczyc....itd ale z emocjami srednio sobie radzi. I gdybym mogla cofnac czas to bym jeszcze zostawila go w domu.
sylwia4012 - 2016-06-07, 21:18
Temat postu: W jakim wieku najlepiej do przedszkola
Witam, nie można na to pytanie odpowiedzieć prawidłowo, każde dziecko jest inne jedno lepiej zniesie rozstanie z rodzicami drugie może nawet przez cały rok chodzenia do przedszkola nie chcieć do niego chodzić, tutaj już sami musimy wyczuć czy nasze dziecko jest na to gotowe, chyba że sytuacja nas do tego zmusza i mimo wszystko musimy je posłać ale pamiętajmy dobro naszej dziecka jest ponad wszystko przeglądając ofert przedszkoli w oko mi wpadło [spam]piękne kolorowe sale, posiada doświadczenie i długoletni staż
kamma - 2016-06-08, 10:55

wow, sylwia4012, przegląd Twoich postów jest intrygujący. Szczególnie jedno słowo, które pojawia się w każdym. I w powyższym zapewne też się pojawi.

Co do kolorowych sal - nie uważam, żeby to był jakiś atut. Dzieci są obecnie przebodźcowane, ze wszech stron atakowane reklamą, agresywnymi barwami, ruszającmi się obazkami itp. Uważam, że w przedszkolu bardziej wskazana jest stonowana kolorystyka, I na pewno nie ściany pełne postaci z bajek.
A już kolorowe dywany typu "miasteczko", które można spotkać w wielu przedszkolach... A kysz. W głowie mi się kręci, jak na nie patrzę. Dzieci mogą sobie same zbudować uliczki I budynki, jeśli będą miały ochotę. Wystarczy im kilka patyczków, klocków, sznurków I własna wyobraźnia, której przedszkolaki są mistrzami.

Veronique - 2016-06-09, 08:34

To chyba zależy od dziecka. Niektóre dzieci sa gotowe wczesniej inne nigdy (jak moj kuzyn).
Zgadzam sie z kamma, ze moim zdaniem dobre miejsce nie jest przeładowane kolorami, najlepiej w drewnie, z naturalnymi zabawkami np kasztany, orzechy, kawałki drewna itd.
Jestem na etapie adaptacji w tzw "spielgruppe" (w Polsce to chyba jest klubik malucha?). Całe wnętrze jest w stonowanych bezach, brązach i rudych kolorach. Większość to zabawki hand made. Z drewna i naturalnych tworzyw. Codziennie rano dzieci wyrabiają ciasto na bułeczki a potem je pieka. Pozniej je jedza na drugie sniadanie. Jak zabraknie składników jest wspólna wyprawa do pobliskiej piekarni po pełna make itd.
Obie z córka jestesmy zachwycone.
Proces adaptacji bedzie przebiegał tyle ile potrzeba. Panie nawet nalegaja abym własciwie pierwszy tydzien była non stop z mala. A potem zaczela powolutku wychodzić na 15 min. Itd. Ja to troche chciałam przyspieszyć i np podczas wspólnego drugiego śniadania (drugiego dnia) zaproponowałam ze pojde do innej sali i poczytam ksiazpke. Danika dała mi buziaka i powiedziała cześć. Po polngodzinie panie mnie zawolaly bo zaczela o mnie pytać . Nie chciały odwracać jej uwagi ani doprowadzać do skrajnej sytuacji np płaczu ponieważ chca by czuła sie bezpiecznie i ufała im i aby to była jej decyzja ze chce tu byc a nie ponieważ udało im sie ja "zabawić" czyms i stłumić jej lek i tęsknotę za mama. Bardzo podoba mi sie takie podejście i juz nie bede proponować wyjść takich - poczekam az same mi zaproponują.
Mysle ze taki dostosowany do każdej mamy i dziecka proces adaptacji bylby dobry w każdej placówce tego typu. Realia sa jednak inne.
Cieszy mnie tez podejście pan do dzieci. Nie ma szufladkowania (np w innej odwiedzonej grupie był "sunshine of the group", "very shy one" itd. Tutaj jest jeden dosc frywolny chłopczyk mówiąc dyplomatycznie (z moich obserwacji) ale nikt go nie stygmatyzuje.
Nasza grupa spotyka sie 3 razy w tygodniu na pol dnia (8:30-12:00).
Podsumowujac : jesli dziecko ufa paniom, czuje sie dobrze (bylysmy tam dopiero dwa dni a juz drugiego dnia Danika na informacje : idziemy piec bułeczki podskakuje i piszczy radośnie łapiąc dziewczynkę za reke i idą razem do kuchni) to moze świadczyć ze jest gotowe.
Nie ma jednego określonego wieku dla każdego dziecka...

Veronique - 2016-06-09, 08:51

I w naszej grupie jest 8-10 dzieci (aktualnie osiem) i dzieciaki sa w wieku 2-3. Panie uważają ze poniżej 2 dziecko bezwzględnie potrzebuje mamy i nie biora młodszych. Taka jest ich filozofia.
zojanka - 2016-06-09, 17:08

kamma napisał/a:
wow, sylwia4012,
A już kolorowe dywany typu "miasteczko", które można spotkać w wielu przedszkolach... A kysz. W głowie mi się kręci, jak na nie patrzę. Dzieci mogą sobie same zbudować uliczki I budynki, jeśli będą miały ochotę. Wystarczy im kilka patyczków, klocków, sznurków I własna wyobraźnia, której przedszkolaki są mistrzami.


Akurat w przedszkolu takie dywany to fajna sprawa - to z definicji miejsce, gdzie dzieci jest wiele, więc gdy jedne zbudują sobie drogę z patyczków (nikt normalny nie da dzieciom w przedszkolu długich sznurków do swobodnej zabawy), inne ją rozwalą, bo akurat będą bawić się w berka. A przy macie dywanowej co najwyżej samochody przesuną...

kamma - 2016-06-09, 22:37

zojanka, w waldorfach funkcjonują tzw. linki, miewające po kilka metrów. Moje dziecko zażyczyło sobie na podstawie doświadczeń przedszkolnych podobną linkę do domu. I ma. Używał głównie w funkcji węża strażackiego.
A co do rozwalania - doświadczenie jak każde inne. Może nauczyć uważności, empatii, radzenia sobie z frustracją, cierpliwości...

zojanka - 2016-06-09, 23:51

Waldorfy to inna bajka - masz 15 dzieci na całe przedszkole, a nie 20 na grupę, kadra dobrana starannie, ale cena też odpowiednio wyższa. Nie ma co tego przyrównywać do zwykłego przedszkola, gdzie z kompetencjami bywa różnie, a 1 opiekunka ma pod sobą 20 dzieci - i niech np. wyjdzie za potrzebą. Moja kuzynka straciła w przedszkolu część włosów - koleżanka jej obcięła, opiekunki nie było wtedy w sali. Dobrze, że skończyło się tylko na włosach...Nie jestem też zwolenniczką przedszkoli, w których dzieci muszą bawić się grzecznie i cicho, bo nie da się biegać uważnie i empatycznie - dorośli mają z tym problem, a co dopiero dzieci.
dort - 2016-06-10, 08:04

powiedziałabym, że przedszkola są różne, i nie tylko te prywatne, wysokopłatne czy super profilowane są dobrej jakości i spełniają standardy

zojanka napisał/a:
a 1 opiekunka ma pod sobą 20 dzieci - i niech np. wyjdzie za potrzebą.
taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w żadnym przedszkolu, przedszkolanka nie ma prawa zostawić samych dzieci, grozi jej za to odpowiedzialność karna, w przedszkolu pracuje wiele osób i jej obowiązkiem jest zapewnienie opieki dzieciom np. niech będzie to pani pomoc kuchenna lub ktokolwiek inny
w obecnym przedszkolu mojego syna jest taki zwyczaj, że jak dziecko idzie do domu to przyprowadza go do szatni przedszkolanka i wtedy zamienia parę słów z rodzicem, nigdy dzieci nie zostają wtedy same, przedszkolanka wtedy prosi kogoś o zostanie z pozostałymi dziećmi (dyrektorkę, pomoc kuchenną, panią która sprząta itp.)

zojanka - 2016-06-10, 09:18

dokładnie, żłobki i przedszkola są różne - i nigdy nie wiesz do jakiego trafi twoje dziecko. Teściowej znajoma pracuje w żłobku, nie wiem czy jako wychowawca czy jako dyrektor - ale baba przyjmuje dzieci wegetariańskie by testować ich sprawność i rozpowiadać, jak to rzekomo są słabsze od innych. Założę się, że rodzice nie mają o tym pojęcia, a dziecko jest zbyt małe, by się poskarżyć, chociaż jak pomyślę, w jaki sposób babsztyl może to testować, to aż mną trzęsie - ale znam opowieść z 3 ręki, więc nie mam jak interweniować.
miss_pumpkin - 2016-07-15, 07:36

moim zdaniem to wiek w którym dziecko już nie siusia w pieluchę czyli tak 3 latka
Malati - 2016-07-15, 11:55

miss_pumpkin, a jak jeszcze w tym wieku siusia w pieluszke to nie moze isc do przedszkola?
zojanka - 2016-07-16, 21:30

warunkiem w większości przedszkoli jest odpieluchowanie
Veronique - 2016-07-17, 10:05

Na pewno nie w Niemczech. Tu sie po prostu płaci wiecej za pobyt dziecka w przedszkolu, extra opłata za dodatkowa obsluge.
miss_pumpkin - 2016-08-04, 08:57

przedszkole prywatne jest dosyć drogie ale dają więcej możliwości, są dodatkowe języki obce gdzie dziecko w wieku przedszkolnym szybko się uczy po przez zabawę.
Zosia90 - 2016-08-16, 09:28

Matylda idzie teraz od września. Ma cztery latka. Ale nie sądzę, żeby się przejęła rozłąką :) Już bywała całe dnie poza domem, nawet często :) Z mężem pracujemy w domu, więc na dobrą sprawę moglibyśmy na małą zerknąć co jakiś czas, ale ona sama się garnie do innych dzieciaków.
Wyszliśmy z założenia, że przedszkole nie ma być taką "przechowalnią" na czas naszej pracy, ale takim sposobem na usamodzielnienie i uspołecznienie małej.

Tosiaczek - 2016-12-05, 14:27

[spam] bardzo fajne przedszkole w [spam]
fajne miejsce bo dzieci przynoszą swoje jedzonko, sa bardzo male kameralne grupy max 7 osob. Samo centrum rynku, wiec dzieci chodza na planty i blonia.
Warto sobie tam podjesc w wolnej chwili i zobaczyc :)

pati.wu - 2017-05-17, 14:46
Temat postu: Re: w jakim wieku najlepiej do przedszkola?
ań napisał/a:
z ciekawości pytam, kiedy Wasze dzieci poszły do przedszkola. Domyślam sie, że wielu z Was sytuacja zmusiła by posłać tam dziecko wcześniej niż planowaliście, ale mimo wszystko chciałam pogadać o tym w jakim wieku i skąd mieć pewność, że dziecko jest w miarę gotowe na to itd.

Ja Jagodę chcę dać dop za rok jak dobrze pójdzie. Wcześniej nie chcę bo uważam, że jak pójdzie jako 4-ro latek to będzie w sam raz. teraz Jagoda jeszcze za mało mówi po polsku by mi opowiedzieć dokładnie co się działo w przedszkolu i ktoś z zewnątrz raczej słabo Ją rozumie. To dla mnie podstawowy "problem". Poza tym wydaje mi się, że dla 3 latka to jeszcze za wcześnie. Ok, takie chodzenie do godz 12-żeby sie po prostu pobawić to spoko, ale na cały dzień to już nie. Póki mogę się Nią zajmować to chcę to wykorzystać :)



Jestem matka ale i nauczycielka w pzedszkolu dlatego z dwojakieo doswiadczenia uwazam ze dziecko w weku 3 lat powinno uczeszczac do przedszkola. taki 3 latek lepiej i szybciej sie rozwija wtedy

MorawiecOla - 2017-08-11, 12:28

Jestem stanowczą przeciwniczką wysyłania dzieci do przedszkola. Uważam, że ciągłe przebywanie z obcymi ludźmi nie jest sytuacją naturalną dla rozwoju młodego człowieka. Wolę by moje dziecko wychowywało się w gronie rodzinnym, spędzało czas z kuzynami, może w przyszłości także z rodzeństwem. Żeby osoby, z którymi przebywa na co dzień były w różnym wieku. Myślę, że takie środowisko jest w stanie zapewnić lepsze warunki rozwoju :)
zojanka - 2017-08-11, 12:45

MorawiecOla, a rodzice tych kuzynów się na to zgadzają? Moje dziecko widuje się ze swoimi średnio raz na kwartał - imho taki kontakt z dziećmi to za mało, nawet jak zimą udawało się średnio raz na 2 tygodnie spotkać z sąsiadami, to ogólnie syn się nudził, a nie miał wtedy nawet 2 lat. Zresztą dla mnie ogólnie pomysł zostawiania dziecka przedszkolnego w domu jest kiepski (pomijając sytuację, w której dziecko samo nie lubi przedszkola) - odkąd podupadłam na zdrowiu młody sporo czasu spędza przed tv, bo przecież nie pobawię się z nim na podłodze czy przy dziecięcym stoliku. I wiadomo, że rodzic będzie albo chory, albo zapracowany, nie poświęci dziecku tyle czasu, ile osoba zatrudniona wyłącznie do zajmowania się dzieckiem. W przedszkolu, mając do dyspozycji fajne zabawy i kontakt z rówieśnikami dzieciak lepiej się rozwinie - imho zdecydowanie lepiej, niż przy sporadycznym kontakcie z dużo młodszymi lub starszymi kuzynami
Veronique - 2017-08-11, 13:18

A ja widzę pewien regres związany z różnymi zachowaniami mojej Daniki bezpośrednio wynikający z pobytu w przedszkolu. Jest tam około 3-4 h dziennie od około dwóch miesięcy, ogólnie jej się tam bardzo podoba, chodzi zadowolona i wraca również zadowolona. W jej grupie są dzieci od 3 do 6 lat. Ma dwie najlepsze koleżanki starsze od niej o kilka miesięcy a ze w Niemczech ludzie totalnie zlewają temat odpieluchowania - Danika jest jedyna 3 latka bez pieluch. Od 3 dni zdarzalo jej się regularnie zrobić siusiu w majtki - a nie mieliśmy wpadek odkąd skończyła 2,5 roku (w nocy również bez pieluch od tego czasu). Mąż ja wczoraj pyta, i co tam z tym siusianiem w majtki? A Dani na to:
- moje koleżanki noszą pieluszki wiec ja tez mogę!
I jeszcze dodaje skubana z uśmiechem to co mówią nauczycielki:
- tak dobrze się bawię, ze zapominam!
To samo z rysowaniem, w domu jak siedzimy i rysujemy robi piękne portrety, z głowa, tułowiem, rękami z dłońmi i nogami ze stopami a nawet narysuje ojca okulary i kucyka którego nosi a z przedszkola przynosi bazgranine bez ładu i składu. Siedząc tam dwa dni widziałam ze bardzo obserwuje inne dzieciaki i je kopiuje.
Nawet kopiowanie tych starszych nie zawsze przynosi pozytywne rezultaty.
Dziś na szczescie po szczerej rozmowie z Bianka (jej panią) i tatą, który Danike zaprowadza stwierdziła ze będzie wołać siusiu.
Zaczyna tez jeść w dziwny sposób - zamiast widelcem i łyżka - rękami.

Ale jest tam szczęśliwa, o dziwo nie łapie nic (a teraz jakaś epidemi wirusowa się przetacza przez to przedszkole wiec niezle się trzyma). No i sam profil przedszkola nam odpowiada, stawianie na relacje nie na ścisła naukę - wiec tam zostaniemy póki co.
Ale jednak moim zdaniem najlepiej z rodzina dziecku i to najlepiej wielopokoleniowa i mnóstwem dzieci dookoła. Ale takie czasy teraz ze to mało realne...
Wiec mniejszym złem jest chyba przedszkole...

zojanka - 2017-08-11, 14:56

To akurat w polskich przedszkolach odwrotnie - warunkiem przyjęcia do wielu z nich jest odpieluchowanie, stąd nieraz stres wielu rodziców - żeby zdążyć przed przedszkolem. Co do rodzin wielopokoleniowych - na pewno miało to swoje plusy i minusy (np. wegetarianizm w tym modelu by nie przeszedł), ale wtedy ogólnie inne czasy były. Nie było tylu samochodów, cała dzieciarnia latała po ulicy samopas, w grupach "sąsiedzkich" (więc nawet jedynacy mieli towarzystwo) i nikt nie wzywał z tego powodu opieki społecznej. Dziś nierealne. Z drugiej strony, nawet jakby mi kuzynki zaproponowały, że np. wpadają z dzieciakami na tydzień czy będą codziennie przyjeżdżać w ramach integracji, to jednak bym nie chciała, zbyt męczące, konfliktogenne i po prostu nudne - nie samymi rozmowami o dzieciach człowiek żyje.
kml - 2017-08-12, 21:59

Veronique napisał/a:
Siedząc tam dwa dni widziałam ze bardzo obserwuje inne dzieciaki i je kopiuje.
Nawet kopiowanie tych starszych nie zawsze przynosi pozytywne rezultaty.

Z moją Igą nie mam na razie tego problemu. Nic nie przyniosła ze żłobka, ciekawe jak będzie w przedszkolu. Nawet ciocia ze żłobka powiedziała, ze Iga ma duży autorytet u innych dzieci i jak powie, że coś się robi tak, to dzieci w domu z rodzicami toczą boje, bo przeciez Iga tak powiedziała :lol: Musze bardzo uwazać czego ją uczę ;-)

Veronique - 2017-08-13, 21:01

kml,

To Wam mała samica alfa rośnie widzę :-) Wszystko ma plusy i minusy. My od początku obserwujemy ze w większej grupie Dani raczej wchodzi w interakcje niż przywodzi. I niestety/stety najczęściej "zapomina" o wszystkim co wynosi z domu, jakby cała jej podstawa legła w gruzach, np spotykając się ze swoim najlepszym przyjacielem, który jest hiperaktywny, biega, szaleje, wspina się wszędzie, wbiega na ścieżki rowerowe gdzie jeżdżą rozpędzone rowery, robi rzeczy których nie robi gdy jesteśmy bez niego i nie dlatego ze jej zakazuje, tylko chyba nie ma takiej potrzeby i wie ze pewne rzeczy są niebezpieczne. I robiąc to wszystko jest jakby w amoku - nie słyszy co mówię, muszę zawołać: Dani, spójrz mi w oczy! Jest trochę jak kameleon który dostosowuje się perfekcyjnie do innych. I nie zawsze wychodzi jej to na dobre. Chciałabym jakos wesprzeć w niej poczucie ze to co robi jest dobre, sluszne, ze nie ma potrzeby kopiować innych. Ze jest jedyna w swoim rodzaju.
Ze swoją dobra koleżanka Lorą już jest inaczej i obie się nakręcają. Zależy kogo spotka w sumie. Z Natalką Kamyk tez się raczej obie nakręcały nawzajem na różne sposoby ;-)
Z siusianiem po 3 dniach na szczescie jej przeszło i już wolała w piątek jak zwykle.

A może to taka faza rozwojowa żeby się nie wyróżniać i być takim jak inni?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group