wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ciąża i poród - poród bez znieczulenia

topcia - 2008-03-07, 23:52
Temat postu: poród bez znieczulenia
Jak to u was było z porodem? Rodziłyście bez znieczulenia? Da się wytrzymać? Jak to jest w praktyce?
kasienka - 2008-03-08, 00:01

Da się ;) Rodziłam dwa razy, przy pierwszym porodzie dostałam miejscowe w czasie szycia, przy drugim, po porodzie juz dolargan, bo musiałam mieś czyszczoną macicę. Ale oba porody przeżyłam bez i nie umarłam :mrgreen:
YolaW - 2008-03-08, 00:23

Na pewno da się przeżyć - nie rodziłam jeszcze, ale wierzę, że dam radę bez znieczulenia :)
topcia - 2008-03-08, 00:32

YolaW też planujesz bez? Och, co za otucha...))) Mam nadzieję, ze nam się uda :-D . Planuję w szpitalu, gdzie są eko porody, dużo "gadżetów" do pomocy, i nie dają tam znieczuleń. Skok na głęboką wodę. ;-)
YolaW - 2008-03-08, 00:45

topcia napisał/a:
Mam nadzieję, ze nam się uda

na pewno się uda - trzeba być dobrej myśli :)

a jak się nie uda to się uda następnym razem, nie ? :)

topcia - 2008-03-08, 00:53

Jak się nie uda-masz jakąś alternatywę? U mnie tylko cesarka, jakby co :-P .
Co z tym suwaczkiem-zrobiłam ładny, ale nie udaje mi się go umieścić?

YolaW - 2008-03-08, 00:57

topcia napisał/a:
Jak się nie uda-masz jakąś alternatywę? U mnie tylko cesarka, jakby co .

jeśli będę rodzić w domu to alternatywy nie mam i zresztą na taką opcję się nastawiam..., jeśli będę rodzić w domu narodzin to jak wyżej (tam nie dają chyba znieczulenia, ale jeszcze tam nie byłam więc nie wiem...), jeśli będę rodzić w szpitalu to może będzie to w ofercie, ale wolałabym dać radę bez...no chyba, że będzie potrzebna cesarka, ale tej opcji nie wizualizuję :)

Malati - 2008-03-08, 00:58

Wchodzisz do profil-podpis-tekst podpisu i tutaj wklejasz adres suwaczka zatwierdzasz i powinno byc oki :-)
moTyl - 2008-03-08, 01:24

ja też urodziłam bez znieczulenia - a było to wielkim fuksem, bo już byłam na sali operacyjnej, przygotowywana do cesarki (pępowina wokół szyi) ale Antoś się bardzo śpieszył i plany lekarzy zniweczył :lol:
bolało, ale się dało ;-)
dużo zależy od nastawienia i odpowiedniej wizualizacji ;-) jak u YoliW ;-)

topcia - 2008-03-08, 01:36

Teraz spokojnie mo :lol: gę odliczać :lol:
loika - 2008-03-08, 07:42

Odczuwanie bølu podczas porodu, to indywidualna sprawa. Będę szczera, dla mnie to jest ból nie do opisania. Sama skurcze są do przejścia, najgorsze są bóle krzyżowe, ale one pojawiają się zazwyczaj ok 5-6 cm rozwarcia, i wówczas poród nabiera tępa.
Wspaniałe jest, to że po porodzie, ból nie jest negatywnym wspomnieniem, a wręcz przeciwnie.
Dla mnie bardzo ważny podczas porodu był ruch, pomaga on znieść skurcze, a dodatkowo skraca czas trwania porodu. Na bóle krzyżowe zbawienny wpływ ma silny masaż okolic krzyża.

Jesteś z Białegostoku? Będziesz rodziła tam, czy też w okolicznych szpitalach odznaczanych przez akcję "Rodzić po ludzku" (Hajnówka, Sokółka)?

olgasza - 2008-03-08, 08:14

Ech no, ja tez bez znieczulenia rodzilam ( nawet to szycie cholerne bez, bolalo, nie powiem), ale w pewnym momencie bylam gotowa o to znieczulenie prosic na kolanach. Tylko , ze wtedy bylam jeszcze w domu i wciaz mialam nadzieje, ze w domu tez skoncze, wiec znieczulenie moglam sobie co najwyzej wyobrazic. BOLALO. Ale ruch rzeczywiscie pomaga (najgorzej zniesc skurcz bylo w pozycji lezacej i wiekszosc porodu spedzilam oparta o pralke - kocham ja do dzis :-)
Capricorn - 2008-03-08, 08:18

ja rodziłam bez znieczulenia, nie mam żadnych złych wspomnień z tego tytułu, ale moje porody były błyskawiczne, myk-myk, nie miałam bóli krzyżowych, nie byłam nacinana, więc co ja tam mogę wiedzieć...
topcia - 2008-03-08, 10:11

Tak, jestem z bstoku i chcę rodzić w Sokółce u dr Kamińskiej. Hehehehe, ten minus własnie, że jakby co, to nie masz alternatywy w postaci znieczulenia. Ale co tam, dam radę. W końcu Matka Natura nas tak skonstruowała;)))) :-D . Jak już tam wejdę, to będę musiała....

loika a ty gdzie rodziłaś?

loika - 2008-03-08, 10:34

Ja również w Sokółce rodziłam (w wodzie). Poród i opiekę poporodową wspominam bardzo dobrze. Jeżeli będą wolne pojedyncze pokoje, to polecam, za cały pobyt w takim pokoju płaciłam 100 zł, to niedużo za całkowitą intymność, własną łazienkę, miły fotel dla taty itp.
YolaW - 2008-03-08, 16:08

loika napisał/a:
najgorsze są bóle krzyżowe

też słyszałam, ale właśnie masaże i pozycja ciała pozwalają je lepiej znieść...no i na pocieszenie nie u każdego występują: także jeszcze wizualizujemy bóle NIEkrzyżowe :)

[ Dodano: 2008-03-08, 16:09 ]
a najbardziej mi odpowiada opcja Capricorn :mryellow:

Karolina - 2008-03-08, 19:30

Przeżyłam dwa porody i nie wiem co to są bóle krzyżowe, więc widać sie da:)
W życiu nie znieczuliłabym się, oczywiście jakby kto zaproponował podczas porodu to kto wie 8-) Ale nie brałam tego pod uwagę.
Pierwszy poród miałam dłuższy, byłam bardziej opanowana, świadomie oddychałam.
Drugi bolał o wiele bardziej ale ostra jazda trwała 40 minut więc rozwarcie musiało się w tym czasie zrobić po prostu. Więcej chaosu, krzyków.
Dziewczyny - dla uczcia po porodzie na prawdę WARTO, ulga tak wielka jakiej w zyciu się nie zazna. Chyba tylko po śmierci ;-) Jaka siła, jaki power, na prawdę po ostatnim porodzie czułam się najlepiej w życiu.
Ból jest potrzebny i ciału i psychice.

ewatara - 2008-03-08, 19:51

olgasza napisał/a:
ch no, ja tez bez znieczulenia rodzilam ( nawet to szycie cholerne bez, bolalo, nie powiem), ale w pewnym momencie bylam gotowa o to znieczulenie prosic na kolanach.
- to u mnie było podobnie, myślałam, ze z bólu umrę, w pewnym momencie zaczęłam chcieć cesarki. Nie było rozwarcia, nawet wody mi nie odeszły, dopiero mnie jak mnie przebili - wtedy zaczął się najgorszy ból, bo nagle całe wody wyleciały, a mała jak zaczęła się ruszać to myślałam, że ktoś mi flaki wypruwa z wnętrza, a krwawiłam już od kilkunastu godzin, a mała jeszcze była dwa razy okręcona pępowiną.
Do tego po kilku godzinach do domu, bez pomocy, ...dałam radę- dziś się cieszę, ale wtedy myślałam, że nie przeżyję tego, a na więcej chyba się nie piszę, choć u każdego może to wyglądać inaczej.

Lily - 2008-03-08, 21:41

ewatara, niewykluczone, że drugi poród byłby o wiele szybszy i lżejszy - choć nie ma reguły oczywiście
moja mama rodziła moją siostrę długo i z krwotokiem, a mnie - szybciutko, ledwo ją dowieźć do szpitala zdążyli ;)

ewatara - 2008-03-08, 22:09

też słyszałam, że co poród to zazwyczaj łatwiej i szybciej, ale niezłego pietra i tak mam (jakbym miała być znów w ciąży), już powoli mija, ale jak taki temat czytam to mi się niejedno przypomina ;-)
YolaW - 2008-03-08, 22:21

Karolina dzięki za Twój opis. Aż się teraz tego uczucia doczekać nie mogę :)
topcia - 2008-03-08, 22:41

[b]loika[/b], jesteś z okolic Sokółki? Kto z lekarzy był przy porodzie? CZy tata może nocować z nami w pojedyńczym? No i druga 100,- za poród rodzinny? :-o

Dodano: 2008-03-08, 22:42
DAwno rodziłaś?

renka - 2008-03-09, 00:49

Ja tylko Fione rodzilam naturalnie. Sam porod odbyl siebez znieczulenia (bardzo przyjemny byl zreszta). Przy dalszych ingerencjach w moje cialo ponoc mialam wstrzykniete znieczulenie, ale nie wiem co ono mialo na celu, bo penetracja jamy macicy (ja bylam "swiezo pocesarkowa", wiec konieczne bylo sprawdzenie blizny od wewnatrz) oraz lyzeczkowanie lozyska bolalo mnie chyba gorzej niz porod, co w sumie i tak nie mialo wiekszego znaczenia, gdy w trakcie tych czynnosci mozna bylo juz przytulac swoje dzieciatko :)
Malati - 2008-03-09, 02:25

Renka a z jakiego powodu miałaś przy pierwszym porodzie cesarke? Pytam dlatego że ja urodziłam filipusa też przez cesarskie cięcie i zastanawiam się czy przy drugim dziecku mam szanse na poród naturalny?
Wicia - 2008-03-09, 03:25

Ja poprosiłam o znieczulenie, podali mi jakiś słaby narkotyk, niczego to nie zmieniło, bolało okropnie i słyszał mnie cały szpital ;-)
beata2802 - 2008-03-09, 09:49

Dziękuję za ten wątek.
Szykuję się do porodu domowego, a rodzić mogę już w każdej chwili. Oczywiście też boję się bólu, jak każda z nas. Ale liczę na naturalne procesy dające znieśc to wszytstko i nie zwariować. :-) Załuję, że nie ma położnych łączących wiedzę położniczą z techniką Alexandra.

Ania D. - 2008-03-09, 09:55

Dla mnie bardzo wazne było słuchanie swojego ciała - kiedy chodzić, kiedy stać, oddychać. Dawało mi to duże odprężenie i skurcze nie były takie intensywne i dokuczliwe. Doskonały był długi prysznic, w trakcie którego w czasie kolejnych skurczy polewałam plecy ciepłą wodą. Nie miałam znieczulenia. Trudna była sama końcówka, bo skurcze były mocne, ale bardzo dużo daje odpowiednie oddychanie . Żałowałam, że nie mogę rodzic na klęczkach, bo taka pozycja dla mnie była najlepsza.
Dla mnie nie było to ból, tylko intensywne skurcze, a potem już bardzo intensywne, narastające w miarę przybliżania się porodu.

Karolina - 2008-03-09, 14:25

Czarna, po cesarce można normalnie rodzić :-)
Capricorn - 2008-03-09, 14:31

czarna96 napisał/a:
Renka a z jakiego powodu miałaś przy pierwszym porodzie cesarke? Pytam dlatego że ja urodziłam filipusa też przez cesarskie cięcie i zastanawiam się czy przy drugim dziecku mam szanse na poród naturalny?


wszystko zależy od powodu wykonania cc. Ja w pierwszej ciąży miałam łozysko brzeżnie przodujące, cc było konieczne,w kolejnych ciążach nie było takich komplikacji, więc dwójkę najmłodszych urodziłam normalnie.

YolaW - 2008-03-09, 19:52

beata2802 napisał/a:
Załuję, że nie ma położnych łączących wiedzę położniczą z techniką Alexandra.

możesz przybliżyć temat?

Lily - 2008-03-09, 20:14

hxxp://www.dobreksiazki.pl/b3495-techniki-aleksandra-w-czasie-ciazy-i-porodu.htm jest taka książka
i strony: hxxp://www.unicorn.org.pl/konferencje/artykuly2/technika.htm
hxxp://technikaalexandra.w.interia.pl/

beata2802 - 2008-03-09, 20:16

Technika Alexandra to jeda z tych rzeczy, o których nie da się opowiedzieć, tylko trzeba doświadczyć, żeby wiedzieć, o co chodzi. Podaję strony www, na których zawarte sa podstawowe informacje: co to jest, z kim i po co sie to robi:
hxxp://www.pracazcialem.pl/index.php?pg=Alexander
hxxp://technikaalexandra.w.interia.pl/
Ogólnie napiszę tylko, ze jest to forma delikatnej i bardzo cennej pracy z ciałem.
Polecam tez książkę "Techniki Alexandra w czasie ciąży i porodu".

Ja chodziłam kilka lat do Hani Sypiańskiej i żąłuję, że musiałam przestać. Mam nadzieję, że w czasie porodu będę w stanie przypoknieć sobie różne sposoby rozluźniania i naturalnego "ustawiania" ciała (a raczej pozwalania, by samo się ustawiło...). Wiem, jak potężny wpływ na przebieg porodu może miec właśnie coś takiego.

YolaW - 2008-03-09, 20:19

Dzięki dziewczyny za linki - mam teraz sporo do poczytania :)
Morticia - 2008-03-09, 21:15

Ja tez rodziłam bez znieczulenia zresztą w moim przypadku było szybko :-D więc nawet by chyba nie zdążyli podać :lol: ale da się przeżyć. Powodzenia!! :-)
va - 2008-03-09, 21:37

ja jak Capricorn, nic nie wiem o porodzie, całość trwała nieco ponad godzinę, żadnych krzyżowych, bez naciniania i szycia, mam nadzieję na drugi podobny

tylko że większość spędziłam pod gorącym prysznicem i nie dawałam się spod niego wyciągnąć, jak już się udało położnej, stwierdziła, że skoro TAK jęczę, to chyba powinnam rozważyć znieczulenie (co z tego, że pomruki pomagają znieść ból, który jednak - umówmy się - się czuje), rozważyłam, odmówiłam i w tej samej chwili okazało się, że jest 9,5 cm i zaczynają się parte :)

to przesiadywanie w wodzie było pójściem za głosem ciała, uwielbiam wodę, bardzo mnie relaksuje, przestałam pływać w kamionce trzy tygodnie przed porodem, planowaliśmy poród w wodzie właśnie, niestety ani mąż nie zdążył dojechać, ani nie zdążyłam wejść do (tej planowanej) wody

na co dzień mam z bólem dość słabo, tyczy się to zarówno dentysty, jak i depilacji brwi, ale przy porodzie faktycznie zyskuje się taką niesamowitą siłę i możliwość nieliczenia się z rzeczywistością, z której grzech nie skorzystać. mam na myśli to, że dziś może się przejmujecie tym, że nie wiem, zrobicie kupę przy okazji partych, a w praktyce nikogo to nie obchodzi, ani personel, ani rodzącą. choć mam koleżanki, które starały się panować nad sobą cały czas, z niekorzyścią dla nich, najlepiej dać się unieść tej fali hormonów, skurczy i tego, co dyktuje ciało - idzie jak po maśle

życzę Wam lekkich porodów i samych miłych wspomnień!

loika - 2008-03-09, 21:45

topcia napisał/a:
jesteś z okolic Sokółki? Kto z lekarzy był przy porodzie? CZy tata może nocować z nami w pojedyńczym? No i druga 100,- za poród rodzinny?


Nie jestem z okolic sokółki, przejechałam spory kawałek, żeby tam urodzić. Nie pamiętam nazwiska lekarza, ale to był mężczyzna. Gdy rodziłam (niecałe póltora roku temu), poród rodzinny był za darmo, płatna była pojedyncza sala, mąż nie spał ze mną w szpitalu, ale zostawał z nami do późna i nikt nie miał o to pretensji.

adriane - 2008-03-09, 23:04

va napisał/a:

na co dzień mam z bólem dość słabo, tyczy się to zarówno dentysty, jak i depilacji brwi, ale przy porodzie faktycznie zyskuje się taką niesamowitą siłę i możliwość nieliczenia się z rzeczywistością, z której grzech nie skorzystać. mam na myśli to, że dziś może się przejmujecie tym, że nie wiem, zrobicie kupę przy okazji partych, a w praktyce nikogo to nie obchodzi, ani personel, ani rodzącą. choć mam koleżanki, które starały się panować nad sobą cały czas, z niekorzyścią dla nich, najlepiej dać się unieść tej fali hormonów, skurczy i tego, co dyktuje ciało - idzie jak po maśle


Dobrze ujęte :-D

Malati - 2008-03-09, 23:09

Capricorn napisał/a:
wszystko zależy od powodu wykonania cc. Ja w pierwszej ciąży miałam łozysko brzeżnie przodujące, cc było konieczne,w kolejnych ciążach nie było takich komplikacji, więc dwójkę najmłodszych urodziłam normalnie.


Ja miałam cesarkę z powodu przedwczesnego odklejania się łożyska.Więc jeżeli historia sie nie powtórzy z tego co piszesz będę miała szansę na normalny poród hura!!! :-P

renka - 2008-03-09, 23:19

czarna96 napisał/a:
Capricorn napisał/a:
wszystko zależy od powodu wykonania cc. Ja w pierwszej ciąży miałam łozysko brzeżnie przodujące, cc było konieczne,w kolejnych ciążach nie było takich komplikacji, więc dwójkę najmłodszych urodziłam normalnie.


Ja miałam cesarkę z powodu przedwczesnego odklejania się łożyska.Więc jeżeli historia sie nie powtórzy z tego co piszesz będę miała szansę na normalny poród hura!!! :-P


Ja wlasnie tez z tego powodu mialam pierwsza cesarke. W sumie to czesciowo sie odklejalo, a czesciowo bylo tak wrosniete, ze musiano mi je lyzeczkowac - od poczatku zreszta mialam stwierdzony trzeci stopien jego dojrzalosci (z wykrzyknikiem), a w zwiazku z tym rozne "komplikacje" (m.in. podejrzenie u Ronki hypertrofii i pobyty w szpitalu). Fionke rodzilam naturalnie (choc przy porodzie znow lozysko dalo znac o sobie - byl problem z jego urodzeniem i musialam miec lyzeczkowanie).

Tak wiec spokojnie mozesz nastepne dzieciatko urodzic naturalnie, a historia niekoniecznie lubi sie powtarzac :)

Malati - 2008-03-09, 23:35

Renka współczuję,musiałaś wiele się namartwić przy pierwszej ciąży.Mi łozysko zaczeło się odlejac na początku 8 miesiąca i po przeanalizowaniu faktów wspólnie z lekarzami doszlismy do wniosku że to prawdopodobnie wynik tego że parę tyg wcześńiej upadłam,tego typu urazy są jedną z przyczyn odklejania się łozyska.Dzięki za słowa pocieszenia,wierzę że za drugim razem bedę mogła doznać tego cudownego doświadczenia jakim jest poród naturalny ;-) Nie wiem jak inne mamy po cesarce ale ja czuję się nie dokońca spełniona jako matka i kobieta właśnie przez to że mnie pocieli :-/
topcia - 2008-03-09, 23:42

va dzięki za opis. Niesamowicie to brzmi. Dodałaś mi otuchy :-D
renka - 2008-03-09, 23:52

czarna96 napisał/a:
Nie wiem jak inne mamy po cesarce ale ja czuję się nie dokońca spełniona jako matka i kobieta właśnie przez to że mnie pocieli :-/


Ja akurat nie mialam tego uczucia po cesarce, bo wiem, ze bylo to najlepsze rozwiazanie i dzieki temu moge cieszyc sie zdrowa Ronka :) Ale bardzo sie ciesze, ze drugi raz urodzilam naturalnie, bo to bylo calkiem nowe i zarazem cudowne doswiadczenie :)

Co do moich komplikacji lozyskowych to w obu ciazach nagminnie mnie zapytywano, czy pale papierosy. Ja akurat przestalam palic co najmniej pol roku zanim zaszlam w pierwsza ciaze, ale byc moze byl to wynik oczyszczania sie organizmu po tak wielu latach palenia, ktore zapoczatkowalam w bardzo mlodym wieku.

YolaW - 2008-03-10, 20:34

va napisał/a:
na co dzień mam z bólem dość słabo, tyczy się to zarówno dentysty, jak i depilacji brwi, ale przy porodzie faktycznie zyskuje się taką niesamowitą siłę i możliwość nieliczenia się z rzeczywistością, z której grzech nie skorzystać

i w to też wierzę :)

topcia - 2008-03-10, 21:56

A ja momentami nie mogę się doczekać porodu-ciekawa jestem, jak to jest :mryellow: . Masochistka?
PiPpi - 2008-03-11, 09:36

topcia napisał/a:
A ja momentami nie mogę się doczekać porodu-ciekawa jestem, jak to jest :mryellow: . Masochistka?

miałam dokładnie tak samo :-)
urodziłam bez znieczulenia, ciekawe jest to, ze juz w trakcie rodzenia, przy partych , pojawiła się u mnie myśl: jak to jest, ze kobiety decydują sie na więcej niż jedno dziecko?
mija 3 tydzień od porodu i wiem, że też bym się zdecydowała :mryellow:
nic co cenne nie przychodzi łatwo, a moja córeczka jest bezcenna :-D
ale bez przesady, ból rodzenia to nie jest ból krzywdzący, który ktoś nam zadaje, to nie jest jakaś trauma, jeśli oczywiście nikt nam nie uprzykrzy tego wydarzenia. koktajl hormonów w czasie naturalnego porodu działa wspomagająco :)

pao - 2008-03-11, 09:56

wiecie: przy gabryśce jakieś porodowe lęki wzięły mnie w okolicach ósmego miesiąca. przy uli na samym początku ale szybko się rozpierzchły. nie czekałam na poród ale na gabryśkę, ale przy uli to się porodu doczekać nie mogłam ;)
Martuś - 2008-03-11, 10:44

O, temat na czasie, znowu dzisiaj śnił mi sie szpital ;) Ja rodziłam bez znieczulenia, bo chciałam jak najbardziej naturalnie, i pojechałam do szpitala, gdzie zzo nie dają, a teraz wiem, ze gdyby była taka możliwość, to błagałabym o nie na kolanach (fakt, że był możliwy dolargan, ale tego mimo wszystko nie chciałam dziecku fundować). Ja żałuję, że naczytałam sie opowieści, ze poród to jakieś mistyczne przeżycie, że się zyskuje jakaś cudowną siłę, że endorfiny itp, a w moim przypadku była to g... prawda. Miałam koszmarne bóle krzyżowe, bez nich poród to może faktycznie byłaby pestka, a z nimi był to taki koszmar, że kiedy przyszły skurcze parte i te krzyżowe bóle zelżały, to to już nie był żaden ból, a zaledwie lekki dyskomfort w porównaniu z nimi, mimo, że parłam godzinę. Nie czułam żadnej 'mocy', wręcz przeciwnie, czułam, ze zaraz umrę i że nie dam już rady, kompletnie nie panowałam nad swoim ciałem i w pewnym momencie zasłabłam, co podobno nie jest możliwe w czasie porodu.. potwierdziło sie tylko to, że faktycznie było mi wszystko jedno co się dzieje dookoła, po wyjściu z wanny chodziłam już nago cały czas, zsikałam sie na podłogę w czasie partych i nie zrobiło to na mnie najmniejszego wrażenia (ale ja też nie jestem jakaś wstydliwa).
Nie piszę tego po to, żeby kogokolwiek straszyć, po prostu myślę, że warto wiedzieć, że to nie zawsze wygląda tak różowo, najlepiej nastawić sie na duży ból i ogromny wysiłek, i najwyżej miło się zaskoczyć, niż później czuć się rozczarowanym i w pewien sposób oszukanym przez los opowieściami o cudownych i bezbolesnych narodzinach ;) Ale fakt, że przeżyć wszystko się da, kiedyś kobiety musiały cały poród leżeć i dawały radę (ja leżałam tylko pól h pod ktg i wtedy ból był najkoszmarniejszy). I również fakt, że to się mimo wszystko zaciera i że niedługo po porodzie wiele kobiet myśli już o następnym dziecku :) ( inaczej by nasz gatunek nie przetrwał ;) )

Karolina - 2008-03-11, 12:01

Za każdy razem jak zaczynał się poród czułam ulgę i radość, że to już, że wreszcie się zaczęło :-D

[ Dodano: 2008-03-11, 12:05 ]
Martuś napisał/a:
po wyjściu z wanny chodziłam już nago cały czas, zsikałam sie na podłogę w czasie partych i nie zrobiło to na mnie najmniejszego wrażenia (ale ja też nie jestem jakaś wstydliwa).

martuś to jest właśnie najlepsze :lol:
zobojętnienie też miałam, wszystkie kobitki piszą, że płakały jak zobaczyły dziecko - ja się śmiałam, z ulgi, a nie czułam wzruszenia raczej...

Agniecha - 2008-03-11, 12:38

Ja sie tylko bałam żeby poród nie był za wcześnie (z obiema ciążami musiałam od 6 miesiąca leżeć ) ale powiem szczerze że pod koniec 8 miesiaca nie mogłam się juz doczekać oj ciężko mi było. A same porody nie pamiętam jak balało ale pamiętam każdą chwile jak oddechem dodawała sobie sił sobie i moim maleństwom ;-) (ważącym po 4 kg)
- 2008-03-11, 16:13

topcia napisał/a:
A ja momentami nie mogę się doczekać porodu-ciekawa jestem, jak to jest :mryellow: . Masochistka?
miałam tak samo przy Jadze i teraz też tak mam.

moje doświadczenie jest takie, że od początku pierwszej ciąży byłam nastawiona na naturalność nie chciałam żadnych znieczuleń a o cesarce to nawet nic nie czytałam bo przecież nie miałam zamiaru tak rodzić. Miałam rodzic w wodzie.
No ale potoczyło się inaczej. Najpierw odeszły wody a Jaga jeszcze nie była dobrze wstawiona więc kazali leżeć, potem monitorowali do porodu w wodzie i znów godzinę musiałam leżeć. Wtedy zaczęły się krzyżowe i niestety odradzono mi wodę, za to radzili zzo. Na początku nie chciałam tego, ale po jakimś czasie straciłam kontrolę nad tym bólem, w przerwach między skurczami(które od początku miałam bardzo częste, az się dziwili wszyscy, że to mój pierwszy poród) po prostu traciłam przytomność. Dostałam drgawek i w końcu zgodziłam się na zzo. Nadal bolało, ale dało się nad tym panować. Bóle na maxa pojawiły się przy 9 cm i przez 1,5 h parłam radośnie nie mogąc doczekać się dziecka...w końcu zaczęto rozważać cesarkę, oglądali mnie już chyba wszyscy, sam ordynator przyszedł asystować i ostatecznie nie było innego wyjścia-cesarka (Jaga nie drgnęła ani o milimetr przez moje prawie 2 godzinne parcie).
Na początku byłam rozżalona trochę że tak to się skończyło, bo miało być kompletnie inaczej. Ale z biegiem czasu zrozumiałam, że nie to jest takie ważne jak, ale że wszystko skończyło się dobrze-Jaga przyszła na świat dostając 10 punktów a mogło się skończyć różnie; mi się nic nie działo potem a mogło się skończyć różnie...

teraz czekam z ciekawością na poród Lwa, nie boję się go, jestem ciekawa jak będzie. Jedyne o co drżę to żeby wszystko się dobrze rozegrało i skończyło sukcesem, żebyśmy oboje z Lwem cali i zdrowi mogli potem cieszyć się sobą-żeby podejmowane były po drodze właściwe decyzje. Jeśli zadecydują o kolejnej cesarce nie będę się upierać, jeśli nie będę panowała nad bólem w żaden sposób to zgodzę się na zzo- dobry anestezjolog potrafi dobrać dawkę tak aby wszystko służyło porodowi.

Christa - 2008-03-12, 04:25

Ja tez rodzilam bez znieczulenia i choc bolalo jak cholera, to sekunde po porodzie autentycznie nie pamietalam juz, jak bardzo. W czasie porodu przysiegalam sobie, ze to na pewno pierwszy i ostatni raz rodze, a pozniej bylam gotowa rodzic jeszcze i 1000 razy :-) . Plusem pierwszego porodu jest to (przynajmniej w moim przypadku), ze nie wiedzialam jakiego rodzaju bolu sie spodziewac. Wiedzialam, ze bedzie bolalo, ale nie wiedzialam, jak i jak bardzo. Teraz juz wiem i nastepnym razem (o ile w ogole taki bedzie :mryellow: ) bede sie juz bala czegos konkretnego.

Jezeli chodzi o same bole, to nie wiem, ktore byly gorsze: przez caly czas mialam bole krzyzowe przez co nie moglam nawet usiasc; w trakcie skurczow strasznie chcialo mi sie przec, a mialam zabronione przez polozna, natomiast faza parcia trwala u mnie 3 godziny i myslalam, ze predzej zniose jajko niz urodze Maxia :-) . Ale chyba najgorsze bylo szycie naciecia. Tego "overlocka" nie zapomne nigdy i nigdy tez nie wybacze im, ze szyli mnie na zywca!

Karolina - 2008-03-12, 11:01

Christa napisał/a:
Teraz juz wiem i nastepnym razem (o ile w ogole taki bedzie ) bede sie juz bala czegos konkretnego.

następny raz będzie fajniejszy, zobaczysz :-D

YolaW - 2008-03-12, 14:16

dziękuję Dziewczyny za wszystkie opisy - te super różowe i te koszmarne: dobrze wiedzieć, że może byc różnie a swojej reakcji zwłaszcza przy pierwszym porodzie nie da się przewidzieć...
Ostatnio na szkole rodzenia dziewczyny niedawno rodzące też opowiadaly swoje przeżycia i też były one różne...jeden wniosek się tylko nasuweał: największe koszmary przeżyły te, które za wcześnie udały się do szpitala i potem leżały po 2 dni sluchając wszyskiego wkoło, mając kroplówki itp...
Christa napisał/a:
Ale chyba najgorsze bylo szycie naciecia. Tego "overlocka" nie zapomne nigdy i nigdy tez nie wybacze im, ze szyli mnie na zywca!

to jest coś czego się bardzo boję jesli poród zakończę w szpitalu, bo to już nie jest ból porodowy tylko zadany przez kogoś i jest świadomość, że można by to znieczulić i zrobić delikatniej...

Karolina - 2008-03-12, 14:21

YolaW napisał/a:
największe koszmary przeżyły te, które za wcześnie udały się do szpitala i potem leżały po 2 dni sluchając wszyskiego wkoło, mając kroplówki itp...

dokładnie, z Mia szłam do szpitala piehotą i to było piękne, przed wejściem odeszły wody ;-)
z Tymkiem leżałam od tygodnia - poród zaczął się w nocy i pierwsze 3 godziny spokojnie chodziłam sama po korytarzu, dopiero jak już nie mogłam stać to łóżko.
Yola najważniejsze jest podejście, ważne aby ten ból przeżywać świadomie jako dobrodziejstwo (dopóki się da ;-) )
a kroplówki nie są takie straszne, gorzej z odklejaniem plasterka :-P

YolaW - 2008-03-12, 14:37

Karolina napisał/a:
a kroplówki nie są takie straszne, gorzej z odklejaniem plasterka

wiem wiem, przeżyłam na ostatniej wizycie w szpitalu :)

Karolina napisał/a:
Yola najważniejsze jest podejście, ważne aby ten ból przeżywać świadomie jako dobrodziejstwo (dopóki się da )

będę się starała...na razie nie wkręcam sobie żadnych zlych sytuacji, wierzę, że będzie dobrze :)

Martuś - 2008-03-12, 17:01

YolaW napisał/a:
jeden wniosek się tylko nasuweał: największe koszmary przeżyły te, które za wcześnie udały się do szpitala i potem leżały po 2 dni sluchając wszyskiego wkoło, mając kroplówki itp...

No to też niestety nie zawsze tak jest, ja co prawda byłam przez ostatnie 1,5 doby w szpitalu, ale nie dostałam w tym czasie ani pół żadnego zastrzyku i poród odbył się, poza nacięciem, praktycznie bez żadnej ingerencji medycznej, a był dla mnie bardzo bolesny - nie miało to żadnego związku, po prostu miałam koszmarne bóle krzyżowe, a w dodatku jestem bardzo nieodporna na ból, i tak by było bez względu na to, gdzie spędziłam te ostatnie godziny (chociaż zapewne psychicznie bym się lepiej czuła spędzając je w domu). Wiadomo, że najczęściej im więcej ingerencji, tym poród cięższy, że po oksytocynie skurcze są masakryczne, ale poród 'full natura' też może koszmarnie boleć.

ulapal - 2008-03-16, 00:08

Ja bez znieczulenia, bo w domu. szycie tez omineło. za to bylo dlugo, bo z 20 godzin porzadnych skurczy.ale za to w anglii- nie wiem czy to tez mozliwe w polskim szpitalu?- polożne przyniosły ze soba 2 butle z tlenem, ktory wdychany podczas skórczy pozwala lepiej dotlenic mozg i łagodzi ból. jak tylko skórcz nadchodzil brałam głęęęęębooooki oddech, po czym wydychalam powietrze zpowrotem nie wyjmujac ustnika. Myślę , że to też pomoglo w utrzymaniu regularnego oddechu.
Jak się pierwszy raz tym zaciagnełam na próbe, to mialam takie uczucie, jakbym ziołem się porzadnie zaciągneła, :-P , az w glowie sie zakręciło. ale potem to wydychalam wszystko , co było.

elenka - 2008-03-17, 10:15

Ja też urodziłam bez znieczulenia i mam po trochu podobne odczucia co Martuś ;-)
Absolutnie nie wiedziałam na jaki rodzaj i siłę bólu się nastawić :roll:
To co czułam przerosło moje wyobrażenia, mimo iż nie zemdlałam i jakoś radziłam sobie dzięki pomocy personelu i J. to jednak nie czułam czegoś takiego jak "wielka siła" i inne takie. Czułam przede wszystkim ból. Przy drugim porodzie chyba się zdecyduję na zzo aby bardziej czynnie i świadomie przejść przez poród.
Mimo iż teraz już nie pamiętam tego bólu ;-) , to jednak w trakcie skurczy partych które miałam przez 3h trudno mi było odnaleźć sens i piękno tego, że musiałam się tyle wycierpieć.
Też nie chcę nikogo straszyć, bo faktycznie można przez poród przejść i już w kilka sekund po tym jak wyjdzie główka cieszyć się jak nigdy dotąd, to jednak myślę, że warto mieć świadomość, że będzie bolało i zbierać siły.

Karolina - 2008-03-17, 10:42

Takie odczucia i wspomnienia trudnego bólu znikną za jakiś czas. Mi jak pisałam po pół roku się przypominało i płakałam. I Elenko nie ma po co brać znieczulenia w drugim porodzie, bo pierwsze dziecko już przetarło szlak ;-) Poród idzie szybciej i jest zupełnie inny. Daj sobie szansę :-)
adriane - 2008-03-17, 11:11

elenka napisał/a:
jednak w trakcie skurczy partych które miałam przez 3h trudno mi było odnaleźć sens i piękno tego, że musiałam się tyle wycierpieć.


Przy partych, gdy było podane zzo powinno się czuć skurcze, bo inaczej ciężko kobiecie przeć. I grożą wtedy kleszcze lub nawet cesarka.

Ja przy pierwszym porodzie też miałam długo parte -2 godziny, ale rodziłam na leżąco. Przy nastepnych porodach parłam tylko kilka minut.

Momo - 2008-03-17, 22:44

Ja też rodziłam bez znieczulenia i gdyby nie personel... Na szczęście nakręciłam się na szybki i lekki poród i tak też mi się udało. Właściwie bólu samego porodu nie czułam, może się wyłączyłam, a może hormony tak podziałały. Ból podczas skurczów był całkiem znośny, chociaż miło było pokrzyczeć. Najgorzej było już po wszystkim kiedy "p. dr" mnie zszywała, też bez znieczulenia. Myślałam sobie wtedy, że właściwie poród to pestka w porównaniu z tymi 20 minutami po, kiedy ląduje się w rękach takiej oprawczyni.
loika - 2008-03-18, 07:51

Momo napisał/a:
"p. dr" mnie zszywała, też bez znieczulenia.


Zupełnie nie rozumiem jak można zakładać szwy bez znieczulenia, czy to jest w ogóle legalne? Dla mnie to skandal. Przecież jak ktoś przychodzi do szpitala z raną kwalifikującą się do szycia zawsze jest mu podane znieczulenie!

rosa - 2008-03-18, 08:17

loika napisał/a:
Przecież jak ktoś przychodzi do szpitala z raną kwalifikującą się do szycia zawsze jest mu podane znieczulenie!

nie zawsze

loika - 2008-03-18, 08:59

rosa, a w jakich przypadkach nie jest?
rosa - 2008-03-18, 10:35

nie wiem od czego zależy, od szpitala?, lekarza ? godziny o której przyjedziesz?
ja nie byłam znieczulana przy szyci nigdy, dwa razy po porodzie, dwa rozcięcia dłutem na dłoniach
P. wbił sobie w nogę nozyk do papieru, też bez znieczulenia szyli. złamana rękę na żywca nastawiali

dzieciaki znieczulają to fakt

loika - 2008-03-18, 11:20

rosa, ja byłam zszywana z 15 razy, zarówno w dzieciństwie jak i w dorosłym życiu. Za każdym razem mnie znieczulano miejscowo, po porodzie także.
Karolina - 2008-03-18, 11:37

Szczęsciara ;-)
rosa - 2008-03-18, 11:40

Karolina napisał/a:
Szczęsciara ;-)

no :-)

YolaW - 2008-03-18, 11:56

loika napisał/a:
Dla mnie to skandal.

dla mnie też :evil: :evil: nie wyobrażam sobie szycia bez znieczulenia...ciekawe co by powiedzieli w szpitalu gdyby się tak nie zgodzic na szycie dopóki nie podadzą znieczulenia...często przecież jest tak, że jak się upomnisz to dostaniesz...

Lily - 2008-03-18, 16:41

YolaW napisał/a:
ciekawe co by powiedzieli w szpitalu gdyby się tak nie zgodzic na szycie dopóki nie podadzą znieczulenia...
trudno to wymusić jak się leży z rozłożonymi nogami... ale trzeba się upominać, to fakt, bo inaczej zrobią jak ONI uznają za słuszne (nie zawsze licząc się z odczuciami pacjentki - jak wiadomo wszędzie są ludzie i parapety)
YolaW - 2008-03-18, 19:55

Mojej siostrze nogi skórzanymi paskami do tych podpórek na nogi przypięli, żeby numerów nie robiła jak ją będą szyli na żywca :shock: :shock:
Malati - 2008-03-19, 00:02

Cytat:
Mojej siostrze nogi skórzanymi paskami do tych podpórek na nogi przypięli, żeby numerów nie robiła jak ją będą szyli na żywca
_________________


Bondziu jaki sadyzm :shock:

YolaW - 2008-03-19, 09:46

czarna96 napisał/a:
Bondziu jaki sadyzm

Jak ktoś lubi to w Żorach oferują :evil:

elenka - 2008-03-19, 10:17

Ja poprosiłam aby mnie znieczulili do szycia, to położna mi odpowiedziała, że nie muszę prosić bo oni zawsze znieczulają i faktycznie nie czułam ani momentu podawania znieczulenia ani samego szycia :->
Karolina - 2008-03-19, 15:43

Nie chce im się czekać, aż znieczulenie zacznie działać...
agata - 2008-04-02, 12:40

A ja mam ostatnio takie piekne sny o porodzie. Sni mi sie szybki i bezbolesny porod az sie doczekac nie moge. Mam nadzieje ze wytrzymam bez znieczulenia ale mam zamiar sie wykrzyczec porzadnie.
Karolina - 2008-04-02, 20:55

agata napisał/a:
ale mam zamiar sie wykrzyczec porzadnie

hej hej po co od razu krzyczeć? Lepiej postękać ;-) Krzyk jest stanowczo niezalecany przy parciu :-> serio - powinno się całe powietrze w przeponę skumulować, żeby dzidzulka popchnęło 8-) Cała energia dla bejbika :-D

agata - 2008-04-02, 20:59

Karolina napisał/a:
Krzyk jest stanowczo niezalecany przy parciu serio - powinno się całe powietrze w przeponę skumulować, żeby dzidzulka popchnęło Cała energia dla bejbika

Kurcze, nie wiedzialam o tym. Chodzilo mi raczej o to zeby sobie ulzyc. Dobrze ze o tym wspomnialas, postaram sie pamietac ;-)

Karolina - 2008-04-02, 21:24

No na mnie to aż lekarka zaryczała jak sobie raz krzyknęłam przy parciu. zapamiętałam sobie :-> Wredne babsko.
Martuś - 2008-04-02, 22:57

Karolina napisał/a:
No na mnie to aż lekarka zaryczała jak sobie raz krzyknęłam przy parciu. zapamiętałam sobie :-> Wredne babsko.

Na mnie tak samo, obie z położną na mnie naskoczyły, że jak się krzyczy, to się nie rodzi i kazały usta i oczy zamykać (oczy po to, żeby naczynka nie popękały), i rzeczywiście wtedy zaczęłam efektywniej przeć, chociaż mogły to powiedzieć delikatniej :/

agata - 2008-04-03, 17:58

ja znowu slyszalam ze otwarte usta to otwarta pochwa wiec nie wiem czemu ci kazaly usta zamykac
Karolina - 2008-04-03, 18:04

Możesz mieć otwarte, ale nie nie możesz wydychać powietrza podczas parcia. Bo przecież będziesz miała za wysoko przeponę. Jeśli bierzesz głeboki wdech - przepona zjeżdza nisko i jest nacisk na dziecko. Jak krzyczysz to robisz się pusta jak balonik bez powietrza. Proste to.
stokrotki - 2008-04-03, 21:16

Ja rodziłam bez znieczulenia i myślę że to była bardzo dobra decyzja . Wsumie nasz poród był krótki (wszystko zajeło nam 5 godzin) , bolesny ale w granicach mojej wytrzymałości . Jak mnie cholernie bolało to położna zaprowadzała mnie pod prysznic (BARDZO POMAGAŁO!)....... no ale jeśli poród trwałby np. 12 godzin to może bym się nad znieczuleniem zastanowila........ wszystko zależy od sytacji ........
agata - 2008-04-04, 10:53

Wczoraj w nocy moja kolezanka urodzila pierwsze dziecko, dziewczynka wazyla 4,5 kilo! Urodzila bez znieczulenia. Wiec jesli ona przezyla to i ja dam rade :-D
Co mnie zdziwilo to ze w Anglii przy tak duzych dzieciach nie robia cesarki.

Lily - 2008-04-04, 11:46

agata napisał/a:
Co mnie zdziwilo to ze w Anglii przy tak duzych dzieciach nie robia cesarki.

a może powinno dziwić, że u nas robią - i to nieraz obligatoryjnie, bo przecież dziecko może nie mieć dużej główki, a być długie, kobiety też mają różne miednice, wiele czynników wpływa na to jak się rodzi takie duże dziecko
jak moja siostra leżała w szpitalu po cc, to prawie wszystkie kobiety tam były cięte, z wyjątkiem jednej pani, która urodziła synka chyba 4400 - był ogromny w porównaniu z innymi dziećmi,a tylko ją nacięli, nie miała cc

- 2008-04-04, 12:49

agata napisał/a:
Co mnie zdziwilo to ze w Anglii przy tak duzych dzieciach nie robia cesarki.
może nie tyle nie robią, co robia niechętnie. Moja kuzynka rodziła 1,5 miesiąca temu. Martynka miała wagę 4,5kilo i skończyło się cesarką bo nie było postępu w parciu-tak jak u mnie. W takich sytuacjach chodzi juz o ratowanie życia, więc nie ma, ze nie robią.
adriane - 2008-04-04, 13:06

Podobno obecnie w Polsce cesarek jest ok 27% względem liczby porodów. W krajach gdzie nie kroją tak chętnie, albo na życzenie pacjentki, to srednia wynosi ok 15%.
agata - 2008-04-04, 14:55

Zgadzam sie z tym ze w Polsce to cesarki zdazaja sie zbyt czesto niepotrzebnie. Moze tym lekarzom nie chce sie po prostu czekac az to dziecko sie urodzi wiec decyduja sie na cc. W przypadku tej mojej kolezanki to porod przebiegal nadzwyczaj szybko, 2 godziny po odejsciu wod mala(a raczej duza ;-) ) byla juz na swiecie.
topcia - 2008-04-05, 00:12

kasienka napisał/a:
przy drugim, po porodzie juz dolargan
kasienka, jak po dolarganie? warto o niego prosić przy porodzie? Czytałam, że nie ma skutków ubocznych wpływających na dziecko.

[ Dodano: 2008-04-05, 00:20 ]
adriane napisał/a:
długo parte -2 godziny
adriane, jak to jest z partymi? Uczyłaś się przeć, czy to samo wychodzi z siebie?

[ Dodano: 2008-04-05, 00:22 ]
YolaW napisał/a:
Mojej siostrze nogi skórzanymi paskami do tych podpórek na nogi przypięli, żeby numerów nie robiła jak ją będą szyli na żywca
lepiej niż w horrorze, szok :shock:

[ Dodano: 2008-04-05, 00:29 ]
agata napisał/a:
po odejsciu wod mala(a raczej duza ;-) )
:lol:

[ Dodano: 2008-04-05, 00:32 ]
topcia napisał/a:
wytrzymam bez znieczulenia ale mam zamiar sie wykrzyczec porzadnie.
też mam zamiar wrzeszczeć. Hmmm.... przy parciu to słyszałam, że nie bardzo. Ale w pierwszej fazie porodu czemu nie? Ponoż wydzielające się endorfiny zmniejszaja ból i szybciej postępuje rozwarcie.
Karolina napisał/a:
ożesz mieć otwarte, ale nie nie możesz wydychać powietrza podczas parcia.

to co znim robić? nabieram, ładuję w przeponę i nosem wydycham? :-/

adriane - 2008-04-05, 01:00

topcia napisał/a:
adriane napisał/a:
długo parte -2 godziny
adriane, jak to jest z partymi? Uczyłaś się przeć, czy to samo wychodzi z siebie?


Tak uczyli nas w szkole rodzenia, na niewiele sie to zdało jak widać ;) Myślę, że najistotniejsze jest żeby przeć w pozycji pionowej: stojąc, klecząc, siedząc na stolku porodowym, bo wtedy parcie się sporo skraca. W następnych porodach, pionowych właśnie parcie mialam o wiele krotsze...

Karolina - 2008-04-05, 09:45

Parcia nie rzeba się uczyć -po prostu jakbyś musiała zrobić, za przeproszeniem meeega kupę. Identyczne odczucie :-P

[ Dodano: 2008-04-05, 09:47 ]
Usta możesz mieć otwarte - ale zęby sobie zacisnąć, zresztą tego i tak nie można kontrolować, wszystko się samo dzieje. Zresztą przez hiperwentylację jest się w innym stanie świadomości ;-)

loika - 2008-04-05, 11:07

topcia napisał/a:
jak po dolarganie? warto o niego prosić przy porodzie? Czytałam, że nie ma skutków ubocznych wpływających na dziecko.


Dolargan to narkotyk. Nie zgodziłabym się na podanie go podczas porodu, może jedynie do szycia po porodzie. Zaufana położna twierdziła, że ma on wpływ na dziecko.

Karolina - 2008-04-05, 15:03

Jest oszołomione i często ma problemy z przyssaniem się do piersi - tak słyszałam.
Lily - 2008-04-05, 15:05

Cytat:
Zastrzyk z dolarganu

Jest to silny narkotyczny środek przeciwbólowy o działaniu rozkurczowym. Podaje się go najczęściej domięśniowo. Dolargan ułatwia rozwieranie szyjki macicy, powoduje rodzaj euforii i oszołomienia. Jednocześnie wywołuje poważne skutki uboczne - może zwolnić akcję porodową, wywołać wymioty, senność, zaburzenia orientacji.

Dolargan przechodzi przez łożysko i niekorzystnie wpływa na dziecko, które po porodzie jest senne, słabiej reaguje na bodźce i ma osłabiony odruch ssania. Zwykle trzeba mu podawać antidotum dla pobudzenia oddechu. Środek powinno się więc stosować tylko wtedy, gdy nie ma możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego lub istnieją do niego przeciwwskazania, zaś ból jest na tyle silny, że utrudnia postęp porodu.

adriane - 2008-04-05, 16:10

Lily napisał/a:
Cytat:
Zastrzyk z dolarganu

Jest to silny narkotyczny środek przeciwbólowy o działaniu rozkurczowym. Podaje się go najczęściej domięśniowo. Dolargan ułatwia rozwieranie szyjki macicy, powoduje rodzaj euforii i oszołomienia. Jednocześnie wywołuje poważne skutki uboczne - może zwolnić akcję porodową, wywołać wymioty, senność, zaburzenia orientacji.

Dolargan przechodzi przez łożysko i niekorzystnie wpływa na dziecko, które po porodzie jest senne, słabiej reaguje na bodźce i ma osłabiony odruch ssania. Zwykle trzeba mu podawać antidotum dla pobudzenia oddechu. Środek powinno się więc stosować tylko wtedy, gdy nie ma możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego lub istnieją do niego przeciwwskazania, zaś ból jest na tyle silny, że utrudnia postęp porodu.


Lily, kto tak mądrze dobrze napisał, skąd to?

Lily - 2008-04-05, 16:15

stąd: hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3414780.html?as=2&ias=2
adriane - 2008-04-05, 16:21

Lily napisał/a:
stąd: hxxp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,3414780.html?as=2&ias=2


Dziękuję :)

topcia - 2008-04-05, 17:55

Hmmmmm..... I weź tu bądź mądry. W "Odkrywam macierzyństwo" dr gin. pisze, ze mała dawka, tj. 12,5 mg "nie wywołuje żadnych skutków ubocznych". :-?
magcha - 2008-04-05, 19:24

Z ulotki Dolarganu
Ciąża i laktacja: Kategoria B; w okresie okołoporodowym D. Nie stosować w okresie karmienia piersią
Ja dostałam 12,5 po cesarce bo dostałam dreszczy po znieczuleniu. To było jednorazowo, bezposrednio po zabiegu pokarmu miałam b. mało więc myślę że Mieszko nie dostał leku poprzez mleko. Nie zauważyłam żeby cos mu było.

agata - 2008-04-05, 19:39

W jakiejs angielskiej ksiazce o ciazy czytalam ze dolargan ma wplyw na odruch ssania i nie pamietam ale chyba powoduje rowniez zaburzenia oddechu. Z tego co wyczytalam to wszystkie srodki znieczulajace maja skutki uboczne. Topcia na pewno dasz sobie rade bez tego. I pomysl jaka pozniej bedziesz z siebie dumna ;-)
Jagula - 2008-04-07, 11:38

Ja mogę zniechęcać do dolarganu- zgodziłam sie na znieczulenie (akcja porodowa nie postępowała) i dostałam dolargan...koszmar...nie zadziałał a dodatkowo wymiotowałam do samego rana kiedy skończyło sie (i tak) cesarką...ponoć ten "efekt" jest rzadki ale jak widać zdarza się . Do tego drgawki (nad ranem dodatkowo ze zmęczenia)
magcha - 2008-04-07, 12:14

Może drgawki po znieczuleniu. Ja tak miałam. A wymioty po dolarganie nie są takie sporadyczne. No dobra przyznam się - jestem pielęgniarką. Pracowałam na oddziale przeszczepów wątroby i sama często podawałam dolargan (wielu pacjentów onkologicznych). Reakcje były rózne. Dlatego sama nie chciałam brać ale to było jedyne co pomogło na drgawki po znieczuleniu. Wiec przy porodzie i po porodzie raczej odradzam dolargan.
Jagula - 2008-04-07, 12:59

magcha napisał/a:
A wymioty po dolarganie nie są takie sporadyczne.

Tak , tak , tylko mnie w najmniejszym stopniu nie znieczuliło...

magcha - 2008-04-07, 13:26

Jagula, na każdego działa coś innego, trudno wyczuć.
YolaW - 2008-04-07, 22:38

U nas na szkole rodzenia też nie zalecali krzyku - ponoć iepotrzebnie traci się przy tym energię.
adriane napisał/a:
Myślę, że najistotniejsze jest żeby przeć w pozycji pionowej: stojąc, klecząc, siedząc na stolku porodowym, bo wtedy parcie się sporo skraca.

Dokłdnie. Położna na szkole mówiła, że w pozycjach wertykalnych nie trzeba nawet czasami przeć tak jak kiedy się leży tylko można dziecko "wydmuchać" odpowiednim oddychaniem (z pomocą grawitacji oczywiście :) )

Ania D. - 2008-04-07, 23:21

Nie bardzo sobie wyobrażam krzyk podczas porodu. Byłam tak skupiona na skurczach, oddechach, porodzie, że każdy wysiłek skierowany na coś innego byłby niepotrzebną stratą energii.
Martuś - 2008-04-08, 13:13

Ja wrzeszczałam strasznie, z powodu krzyżowych, po prostu wyłam z bólu przy każdym skurczu, pewnie była to strata energii, ale robiłam to instynktownie i nic nie byłam w stanie na to poradzić, w drugiej fazie to co innego, cały wysiłek wkładałam w parcie, zaczęłam krzyczeć dopiero przy wychodzeniu główki, bo napierała mi na cewkę moczową i piekło strasznie, ale to był krzyk 'jak boli', a nie taki nieartykułowany wrzask. Z resztą spędziłam w sumie 4 dni w szpitalu i słyszałam, jak każda rodząca krzyczała (ja ponoć najgłośniej ze wszystkich wg moich współtowarzyszek).
YolaW napisał/a:
Położna na szkole mówiła, że w pozycjach wertykalnych nie trzeba nawet czasami przeć tak jak kiedy się leży tylko można dziecko "wydmuchać" odpowiednim oddychaniem (z pomocą grawitacji oczywiście :)

Szkoda, że się u mnie nie sprawdziło :| Ja musiałam przeć z całej siły a i tak zajęło mi to godzinę, a dziewczynie z mojej sali dwie, mimo, że obie cały poród byłyśmy w pionie w rozmaitych pozycjach.

malami - 2008-04-08, 14:32

witam Was Kobietki :-)
Zastanawiam się nad jakims innym znieczuleniem niz
dolargen (wole go nie brac ze wzgledu na narkotyczne wlasciwosci)
i zzo, ktorego nie ma w moim szpitalu

Moze Magcha cos doradzisz, co mozna wziasc podczas porodu

Pisałyscie ze na leżąco najbardziej boli....kurde..u mnie w szpitalu tylko tak mozna rodzic :cry:
i podobno nie ma mocnych zeby lekarz zgodzil sie na odebranie porodu w innej pozycji niz lezaca :cry: :cry: :cry: :cry:
pozdrawiam

Martuś - 2008-04-08, 14:47

Cytat:
dolargen (wole go nie brac ze wzgledu na narkotyczne wlasciwosci)
i zzo, ktorego nie ma w moim szpitalu

U mnie tak było, więc urodziłam bez znieczulenia ;)
malami napisał/a:
Pisałyscie ze na leżąco najbardziej boli....kurde..u mnie w szpitalu tylko tak mozna rodzic :cry:
i podobno nie ma mocnych zeby lekarz zgodzil sie na odebranie porodu w innej pozycji niz lezaca

Ale chyba w pierwszej fazie można sie poruszać? Tylko na parcie trzeba wejść na łóżko? Jeśli tak, to nie ma się czego bać, parcie nie 'boli' tak, jak skurcze pierwszej fazy, po prostu trudniej dziecko wyprzeć, gdy nie pomaga grawitacja, ale są kobiety, co nawet na leżąco wyparły dziecko w trzy minuty ;) Ja mogłam do końca rodzić na stojąco (przez jakiś czas na siedząco właściwie, bo na krześle porodowym, w każdym razie w pionie), ale w tamtym momencie, gdyby ktoś mi kazał wejść na łóżko, to nie byłaby jakaś tragedia, i tak się ledwie na nogach trzymałam, szczególnie na końcu. Poza tym oparcie łóżka zawsze można podnieść, tak, żeby nie być całkiem na płasko, myślę, że nawet w takim szpitalu, o jakim piszesz, da się to wynegocjować.

Lily - 2008-04-08, 16:30

malami napisał/a:
podobno nie ma mocnych zeby lekarz zgodzil sie na odebranie porodu w innej pozycji niz lezaca :cry:
to znaczy co, wsadzą Cię siłą jakby co?
Karolina - 2008-04-08, 19:40

Lily jak rodzisz to nie chce ci sie po prostu kłócić i nie myśli sie o tym... mi było wszystko jedno w jakiej pozycji byle by wreszcie przestalo boleć, czym prędzej weszłam na fotel, choć mój lekarz jako jedyny w szpitalu popierał inne pozycje.
Lily - 2008-04-08, 21:34

Karolina napisał/a:
Lily jak rodzisz to nie chce ci sie po prostu kłócić i nie myśli sie o tym
no nie wątpię, ale często jest też mąż czy ktoś inny przy tym ;)
YolaW - 2008-04-08, 21:55

Lily napisał/a:
Karolina napisał/a:
Lily jak rodzisz to nie chce ci sie po prostu kłócić i nie myśli sie o tym

no nie wątpię, ale często jest też mąż czy ktoś inny przy tym

Tak Lily, ale porod to jednak nie czas i miejsce na klotnie...czasami nie ma czasu na negocjacje...lepiej miec z gory ustalone pewne rzeczy a nie liczyc na to, ze w ostatniej chwili cos sie wynegocjuje...

PiPpi - 2008-04-09, 08:24

no dokładnie Yola, poród to burza hormonów z adrenaliną na czele nie ma czasu na żadne ustalenia, u nas Mąż poprosił o chwilę z dzieckiem na piersi zaraz po wyplumknięciu Małej, stanowczo nie chciałam nacinania i nie miałam, jednak nawet na pytania ciężko mi się odpowiadało, byłam w innym wymiarze ;-) jednak zmęczenie kazało mi walnąć się na łóżko na ostatnią fazę parcia, a wcześniej byłam pewna, ze tylko pionowo urodzę
Karolina - 2008-04-09, 10:42

Magda ja do tej pory nie wiem jak kobiety rodzą na stojąco...mi od razu przy partych nogi podcinało.
agata - 2008-04-09, 11:41

Tez sie zastanawialam jak to mozna ustac na nogach przy takich bolach. Nie wiem czy dam rade kleczec.
Martuś - 2008-04-09, 12:28

agata napisał/a:
Tez sie zastanawialam jak to mozna ustac na nogach przy takich bolach.

Ale to naprawdę nie boli ;) To raczej jest dyskomfort, tak jak Karolina napisała, jakby robić mega kupę :P To nie kwestia 'ustania przy takich bólach', bo ból to jest w pierwszej fazie, i ją większość kobiet spędza w pionie, przy parciu problem ze staniem może być jedynie taki, że już po prostu opada się z sił.

Karolina - 2008-04-09, 13:56

Martuś napisał/a:
robić mega kupę

mega kupa mega boli;) pierwszą fazę przeszłam całą na nogach jakiś kilometr 8-) Parte pamiętalam po Tymku, że takie nawet przyjemne...przy Mii już średnio, rozwalała mi cewkę dziewczyna ;-) Miałam też takie mrowienie całego ciała, każda komórka ciała pulsowała. Nogi mi się tzręsły jak galareta. To była jazda! Niezapomniana :-P

Martuś - 2008-04-09, 14:05

Karolina napisał/a:
rozwalała mi cewkę dziewczyna

O tak też to miałam, ale na samym końcu przez 5 min, a parcie godzinę trwało.
Karolina napisał/a:
mega kupa mega boli;)

No ale w porównaniu z pierwszą fazą to był już dyskomfort jak dla mnie ;) Pewnie każdy ma inaczej, ale położna stwierdziła, że drugą fazę kobiety odczuwają dużo mniej boleśnie, więc pewnie zachodzi taka prawidłowość.

Karolina - 2008-04-09, 14:13

Zgadzam się z tą mniejszą bolesnością, ale dałam plamę z Mią bo przy partych ciągle się pytałam i co to już koniec, widać tą główkę, ile jeszcze, itd a położna mi chroniła krocze i nie pozwalała przeć za każdym razem. To było dla mnie wielkim zaskoczeniem.
malami - 2008-04-09, 14:35

Lily napisał/a:
to znaczy co, wsadzą Cię siłą jakby co?

wiesz co, jeszce nie wiem.
Ale za jakis czas sie dowiem, gdyz wiem jakie sa zalety porodu wpozycji pionowej i zamierzam byc uparta do konca. Chociaz moze tylko tak mi sie wydaje, a na sali porodowej wszystko bedzie mi jedno i sama sie poloze hehe.Chociaz chcialabym miec wybór.
Ale z relacji kolezanek wiem, ze jak jedna chciala i miala sile przec na kucaka, to lekarz opierdzielil ją ze nie chce wejsc na lozko, ze on tak nie odbierze porodu i czy ona chce narazic zdrowie dzidziusia(mimo ze wszystko bylo ok-poprostu inaczej nie odbieraja)...no i poskutkowalo-przestala byc uparta, zostala nacieta tak, ze przez 3 miesiace siadala jakos bokiem..A chciala rodzic w innej pozycji niz lezaca, zeby uniknac naciecia, ktore jest u nas 100%

Martuś - 2008-04-09, 15:05

malami napisał/a:
Chociaz moze tylko tak mi sie wydaje, a na sali porodowej wszystko bedzie mi jedno i

U mnie tak było z nacięciem, parę lat o tym czytałam i myślałam, że zrobię wszystko, żeby tego uniknąć, a po kilkudziesięciu minutach parcia byłam w stanie już o nie błagać, żeby tylko Jaś ze mnie 'wyleciał'.

agata - 2008-04-09, 18:04

Martuś napisał/a:
Ale to naprawdę nie boli

:-D

Capricorn - 2008-04-09, 18:35

Martuś napisał/a:

U mnie tak było z nacięciem, parę lat o tym czytałam i myślałam, że zrobię wszystko, żeby tego uniknąć, a po kilkudziesięciu minutach parcia byłam w stanie już o nie błagać, żeby tylko Jaś ze mnie 'wyleciał'.


kilkadziesiąt minut parcia, wow, ja to jednak jestem szczęściara, Wojtek sie urodził przy trzecim parciu (przy czym pierwsze było na próbę ;-) ) , Olka jakoś podobnie.

Martuś - 2008-04-09, 18:39

Capri, co Ty wiesz o rodzeniu ;) :-P ;)
Jaś niestety cały czas wychodził i się cofał, do tego rodził się z rączką przy główce, poza tym mam chyba bardzo mocne mięśnie oraz miałam pełen pęcherz (czego nie czułam), i to wszystko dodatkowo utrudniało sytuacje..

YolaW - 2008-04-10, 00:04

Wasze doświadczenia mówią mi, że mogę sobie wiele rzeczy zakładać, a itak może być zupełnie inaczej :) Ale fajnie usłyszeć, że skurcze parte to już dyskomfort w porównaniu z pierwszą fazą :)
A powiedzcie czy samo nacinanie albo pęknięcie krocza boli? Bo słyszałam, że nie.

agata - 2008-04-10, 12:04

Ja tez slyszalam ze tego juz sie nie czuje, najwyzej przy zszywaniu.
vlada - 2008-04-10, 13:19

oj czuje się, czuję. Ja krzyczałam jak zarzynane zwierzę, tak twierdzi mój małżonek. Ponoć nie boli jak tną w skurczu. Mnie najwyraźniej w złym momencie przecinali.
Ale to i tak trwa zaledwie sekundę a po przecięciu wyskakuje maluch i wówczas już żaden ból nie jest w stanie odebrać nam radości, wzruszenia i łez miłości.

Martuś - 2008-04-10, 16:25

YolaW napisał/a:
A powiedzcie czy samo nacinanie albo pęknięcie krocza boli? Bo słyszałam, że nie.

Nacięcie nie boli, jak jest dobrze zrobione - na skurczu właśnie - ja się zorientowałam, że mnie w końcu nacięli, jak położna powiedziała, że teraz będzie szycie ;) A z pęknięciem było tak, że przy napieraniu główki zaczęło mnie strasznie piec w stronę cewki moczowej, i wtedy zaczę łam krzyczeć, bo miałam wrażenie, że zaraz mi tą cewkę rozsadzi, a po porodzie się okazało, że rzeczywiście pękłam w tamtą stronę. Myślę, że sam moment 'pękania' nie bolał, ale chwilę przed nim bardzo.

Karolina - 2008-04-10, 18:09

Wogóle nic nie czuć, pękania też nie. Vlada ciebie po prostu załatwili, bo tnie się podczas skurczu.
stokrotki - 2008-04-10, 21:55

mnie nie nacinali ale troszkę pękłam ... to napawdę nic nie boli . Za duzo adrenaliny , przeżyć , zamieszania żeby się zorientować ;)
Martini - 2008-04-11, 11:39

"poza tym mam chyba bardzo mocne mięśnie"

A to źle? Tzn to utrudnia?? Bo ja jeszcze w ciazy nie jestem a już zaczęłam ćwiczyć te mięśnie żeby łatwiej poszło...

PiPpi - 2008-04-11, 11:42

własnie tak mi powiedziano, za mocne zwieracze nie mogły się rozluźnić i babki miały pewność, że popękam

[ Dodano: 2008-04-11, 11:42 ]
i popękałam, równiez w środku....auauua

Christa - 2008-04-11, 14:00

Mnie (podobnie jak vlade) nacieli w zlym momencie i bol byl straszny, ale gorsze chyba bylo to, co opisala Martus, czyli sam moment wyskoczenia Maluszka. Pieklo jak cholera, ale na szczescie tylko przez krotka chwile, bo Maxio zaraz caly wyskoczyl.
Lily - 2008-04-11, 16:38

Martini napisał/a:
Bo ja jeszcze w ciazy nie jestem a już zaczęłam ćwiczyć te mięśnie żeby łatwiej poszło...
mięśnie Kegla warto ćwiczyć, bo to zapobiega innym problemom, np. późniejszemu nietrzymaniu moczu itp.
Salamandra*75 - 2008-04-11, 18:51

mnie nie bolało jak nacinali i nawet nie wiedziałam ze popekałam dopiero jak przeczytałam na karcie.w sumie adrenalina kosmiczna zwlaszca po, pilegniark sie dziwily bo chicalam wstwac i łazic, ale w nocy koszmar jak sie skonczylo miejscowe zniwczulenie.Generalnie jak sie rodzi pierwszy raz niczego nie mozna przewidziec, i to jest w sumie fajne bo człowiek nie wie jak to jest i liźno podchodzi przynajmniej ja tak miałam).Całuje i powodzenia.Najlepiej sie pozytywnie nastawic i bedzie ok.
YolaW - 2008-04-14, 20:32

Salamandra*75 napisał/a:
Najlepiej sie pozytywnie nastawic i bedzie ok.

ot, co :)
Dobrze jednak wiedzieć, że nacinanie nie boli jeśli zrobią na skurczu :)

- 2008-04-14, 22:31

YolaW napisał/a:
Dobrze jednak wiedzieć, że nacinanie nie boli jeśli zrobią na skurczu
:-D dobrze wiedziec
aneczka - 2008-04-15, 20:50

... wiedzieć dobrze bardzo :D

Ja też tak mam, że zupełnie pozbyłam się lęku przed bólem "skurczowym", za to panicznie boję się fazy wychodzenia Malutkiej - nawet dziś śniło mi się, że już się rodzimy... :) Było całkiem ok, choć trochę bolało :-> , ale gdy sennie wyobraziłam sobie, że zaraz popękam... obudziłam się wystraszona, i z porodu nici ;)
A'propos snów - stale w nich zaglądam do brzuszka... też tak macie? :)

Serdeczności! :)

Ania (wkraczająca dzielnie w 19 tydzień! :) )

YolaW - 2008-04-16, 21:27

Mnie się dzisiaj śniło, że urodziłam i nic kompletnie nie pamiętałam :)
Wiecie, liczę się z tym, że nawet rodząc w domu mogę byc nacięta (choć wtedy będę wiedziała, że było to przynajmniej konieczne), ale bólu porodowego jakoś wcale się nie boję...staram się wyobrażać sobie skurcze jako skurcze właśnie i wizualizować sobie wtedy macicę wypychającą Olafa z każdym bólem...wiem, że rzeczywistość może mnie przerosnąc, ale póki co jestem pełna spokoju o ból...myślę, że dam radę :) Zresztą jak to powiedziała położna na szkole rodzenia: skurcze są litościwe bo mają przerwy :)

Na razie bardziej też skupiam się, żeby Olaf jeszcze poczekał trochę :)

Martuś - 2008-04-17, 15:50

Cytat:
Mnie się dzisiaj śniło, że urodziłam i nic kompletnie nie pamiętałam :)

Miałam taki sam sen pod koniec ciąży :shock: :lol:
aneczka napisał/a:
zupełnie pozbyłam się lęku przed bólem "skurczowym", za to panicznie boję się fazy wychodzenia Malutkiej

Tego aneczka nie ma się co bać - pierwsza faza jest taka ciężka właśnie dlatego, że przygotowuje do tego wielkiego wyjścia, i kiedy ono następuje, to wszystko już jest dostatecznie rozciągnięte, by samo w sobie nie bolało, oczywiście poza kroczem, sam moment przed wyjściem główki może boleć, ale ogólnie to ja pamiętam drugą fazę jako wielką ulgę, mimo, że trwała długo, zupełnie inny rodzaj skurczów, niż w I. fazie - taki celowy właśnie.

aneczka - 2008-04-18, 09:01

Martuś, dziękuję za słowa otuchy [kwiatek] :)
Ja pewnie dlatego boję się najbardziej tego, co najmniej warte bania, bo myślę o tym z poziomu nie-rodzenia, nie biorąc pod uwagę, tzn. nie będąc w stanie wyobrazić sobie tego, jak zadziałają hormonki, itd, itp. Wiem, że mam to do przepracowania.

Uściski :) i... wspaniałych snów :)

- 2008-04-18, 09:08

Martuś napisał/a:
ale ogólnie to ja pamiętam drugą fazę jako wielką ulgę, mimo, że trwała długo, zupełnie inny rodzaj skurczów, niż w I. fazie - taki celowy właśnie.
mialam to samo
aneczka - 2008-04-18, 09:15

Mam nadzieję, że i ja będę mogła tak napisać - już za 5 miesięcy :)

- jak się czujesz? :) Kibicuję Ci i myślę o Tobie cieplutko :)

rogatek.bambi - 2008-04-29, 12:29

ja rodziłam bez znieczulenia, takie załozenie miałam od poczatku ciazy i udało sie, fakt ze porod miałam nietypowy bo odbierała mi go mama. Pewnie na przebieg jego bolesnosci wiele czynników miało wpływ, ale mama pomagałą mi naturalnymi metodami usmiezania bolu, aromaterapia, masaz, prysznic, ziółka a takze sama pozycja rodzenia- na stojaco-choc to akurat na bol raczej wpływu nie ma. Co moge polecic? Warto sprobowac rodzic bez, generalnie w trakice porodu pewnie bedzie bolało ale juz po ja stwerdziłam ze nie było tak zle i jesli kiedys bede miała rodzic kolejne dziecko to takze bez znieczulenia
NiokoTyx - 2008-04-30, 14:56

ja też rodziłam bez znieczulenia umiałam porządnie oddychać co rozluźniało skurcze, na początku też miałam problemy ale potem , znajoma która odbierała poród powiedziała żebym sobie położyła rękę tuz nad włosami łonowymi i starała się tą częścią oddychać i ruszać podczas oddechu tamtymi mięśniami , ból mijał jak ręką odjął.

jest to dobre też do wywołania porodu (nie róbcie tego podczas okresu bo możecie dostać krwotoku

YolaW - 2008-05-01, 14:34

Mam nadzieję, że jak zapomnę w czasie porodu o tych wszystkich sposobach na ból to położna mi przypomni :)
agata - 2008-05-01, 15:02

Teraz i ja moge powiedziec ze mozna urodzic bez znieczulenia. Podczas skurczy wdychalam tylko gaz rozweselajacy :mryellow: ale faze parcia i ciecia przeszlam o wlasnych silach i podobalo mi sie oprocz naciecia-jednak czuc ale nie chce straszyc.
neina - 2008-05-29, 20:46

Mam pytanie do Was - rodzacych bez znieczulenia - czy sila i bolesnosc skurczy w pierwszej fazie narastaja az do skurczow partych, czy w ktoryms momencie nastepuje punkt kulminacyjny i sa takie same do konca? Pytam, bo przy nastepnym dziecku chcialabym sprobowac bez znieczulenia.
adriane - 2008-05-30, 10:31

neina napisał/a:
Mam pytanie do Was - rodzacych bez znieczulenia - czy sila i bolesnosc skurczy w pierwszej fazie narastaja az do skurczow partych, czy w ktoryms momencie nastepuje punkt kulminacyjny i sa takie same do konca? Pytam, bo przy nastepnym dziecku chcialabym sprobowac bez znieczulenia.


Nie wiem czy wszystkie kobiety tak mają, ale ja miałam tak, że skurcze narastały: ich siła i czestotliwość. Mniej wiecej na 2 godziny przed pojawieniem się dziecka na świecie osiągały siłę maksymalną i były bardzo mocne, wtedy też odstępy miedzy nimi wynosiły ok pół minuty. Podsumowując, to teraz gdy myslę o porodzie, to wydaje mi się, że tylko te 2 ostatnie godziny, to tak naprawdę dawały popalić.

Karolina - 2008-05-30, 11:06

Przez pierwszą godzinę skurczy mogłam normalnie chodzić, dopiero parte podcięły mi nogi.
Neina nie przewidzisz tego, bo każdy kolejny poród przebiega inaczej. Drugi miałam ekspresowy, w 45minut zrobiło mi się pełne rozwrcie i urodziłam. Ale bolało oczywiście bardziej.

- 2008-05-30, 11:31

adriane napisał/a:
Mniej wiecej na 2 godziny przed pojawieniem się dziecka na świecie osiągały siłę maksymalną i były bardzo mocne, wtedy też odstępy miedzy nimi wynosiły ok pół minuty.
u mnie podobnie, tylko odstępy były nawet krótsze!

Karolina napisał/a:
bo każdy kolejny poród przebiega inaczej
potwierdzam
Martuś - 2008-05-30, 12:25

Ja mam podobne odczucia jak adriane, chociaż nie jestem w stanie powiedzieć, ani ile ta ostatni etap 1. fazy trwał, ani czy to narastało, czy od pewnego momentu był constans, ale pod koniec miałam wrażenie, że skurcze są cały czas, a przynajmniej częściej są, niż ich nie ma, i osiągnęły już taki próg bólu, że więcej bym nie wytrzymała.
Ewa - 2008-05-30, 15:36

U mnie przy pierwszym porodzie skurcze od razu od pierwszego były co 3 minuty i tak przez prawie 7 godzin. Pierwsze 2-3 godziny było całkiem znośnie, przez kolejne 4 był już co 3-minutowy odlot i tak samo do samego końca. Położne zawaliły sprawę, bo mogłam urodzić wcześniej, ale one na parte czekały i się nie doczekały. Drugi poród to łatwizna w porównaniu z pierwszym. Skurcze książkowo - co 15, 10, 5 i 3 minuty. Całkiem znośne, nawet by mi nie przyszło na myśl znieczulenie (przy pierwszym porodzie darłam się przy 7cm o znieczulenie i cesarkę ;) ). Za drugim razem już bóle parte były i to już było średnio przyjemne delikatnie mówiąc, ale jak widać dało się przeżyć 8-) . Ogólnie oba porody miałam bez znieczulenia. Po pierwszym to mi właściwie powinno chodzić po głowie znieczulenie, ale jakoś w ogóle o tym nie pomyślałam. Wyszłam z założenia, że to drugi poród, więc będzie łatwiej, poza tym wiedziałam już, że kiedyś się kończy (przy pierwszym naprawdę myślałam, że już nigdy nie nastąpi finisz :mrgreen: ). Dodam, że mam niski próg bólu, a mimo to, nawet gdyby przyszło mi jeszcze kiedyś rodzić, to na pewno bez znieczulenia.
neina - 2008-05-30, 15:47

Dzieki za odpowiedzi :-)
Ewa napisał/a:
przy pierwszym naprawdę myślałam, że już nigdy nie nastąpi finisz :mrgreen:

No ja mialam podobnie :-)
Znieczulenie dostalam ok. 7 go cm, skurcze byly juz wtedy mocne i przerwy krotkie (ok pol minuty - na tym sie wlasnie zawiodlam, bo myslalam, ze beda dluzsze, tak slyszalam i czytalam :roll: ). Zaraz po podaniu znieczulenia, po ok 20 minutach stwierdzono prawie pelne rozwarcie :shock: Gdybym wiedziala, ze nie bedzie gorzej, to znieczulenia bym nie brala, ale z tego co piszecie, pewnie byloby gorzej.

adriane - 2008-05-30, 18:17

neina napisał/a:
Gdybym wiedziala, ze nie bedzie gorzej, to znieczulenia bym nie brala, ale z tego co piszecie, pewnie byloby gorzej.


Od 7 do 10 cm, to zazwyczaj poród już szybko idzie do przodu. Na 7 cm chyba juz nie ma wielkiego sensu brać znieczulenia, bo to już koncówka. Z tego co wiem znieczulenie podaje się zazwyczaj w okolicy 3-5 cm rozwarcia.

agata - 2008-05-30, 19:49

adriane napisał/a:
Na 7 cm chyba juz nie ma wielkiego sensu brać znieczulenia

tez tak mysle

neina - 2008-05-31, 01:15

adriane napisał/a:
Na 7 cm chyba juz nie ma wielkiego sensu brać znieczulenia, bo to już koncówka.

No teoretycznie tak, ale ja nie wiedzialam, co mnie jeszcze czeka. A czekala mnie prawie 3 godzinna faza parcia (maly byl zle ulozony i nie chcial wyjsc) zakonczona proznociagiem, mysle, ze znieczulenie sie przydalo. Ale mam nadzieje, ze nastepnym razem bedzie lepiej i uda sie bez.

olgasza - 2008-05-31, 10:08

adriane napisał/a:
Od 7 do 10 cm, to zazwyczaj poród już szybko idzie do przodu. Na 7 cm chyba juz nie ma wielkiego sensu brać znieczulenia, bo to już koncówka.


no, niekoniecznie. Ja mialam spore rozwarcie 7 cm juz od 17.00, o polnocy bylo 9cm, a akcja nie postepowala, rozwarcie znow sie zmniejszylo do 7cm i po 24 godzinach od rozpoczecia skurczy, porzucilam mysl o porodzie domowym i z tymi siedmioma centymetrami wyladowalam na porodowce, gdzie rzeczywiscie juz nie bylo sensu brac znieczulenia, ale w efekcie mloda urodzila sie po 30 godzinach.
Wiec czasem ta faza 7cm i prawdziwego bolu moze trwac naprawde dlugo. Ale moze to tylko wyjatek potwierdzajacy regule?

adriane - 2008-05-31, 10:50

neina napisał/a:
A czekala mnie prawie 3 godzinna faza parcia (maly byl zle ulozony i nie chcial wyjsc) zakonczona proznociagiem, mysle, ze znieczulenie sie przydalo. Ale mam nadzieje, ze nastepnym razem bedzie lepiej i uda sie bez.


Jak już doszłas do 7 cm bez znieczulenia, to nastepnym razem na pewno wytrwasz do końca bez :)
Przy podaniu znieczulenia odruch parcia często bywa zmniejszony, a parcie przedłuzone, tu jeszcze doszło nie typowe ułożenie dziecka.

olgasza napisał/a:
Ja mialam spore rozwarcie 7 cm juz od 17.00, o polnocy bylo 9cm, a akcja nie postepowala, rozwarcie znow sie zmniejszylo do 7cm


Jeszcze się nie spotkałam z tym żeby komus rozwarcie sie zmniejszyło. Moim zdaniem mogło być najwyżej wcześniej źle odczytane.

YolaW - 2008-05-31, 20:05

U mnie faza pierwsza trwała długo bo około 12 godzin, i te bóle nie były aż takie drastyczne...tzn były mocne, ale dało się wytrzymać. Dużo gorsza jeśli chodzi o ból była dla mnie druga faza bo trwała 2,5 godziny, Mały nie chciał wyjść i czułam że nie mam już siły...miałam wrażenie, że nigdy nie urodzę...choć to były raczej doznania psychiczne...takie uczucie że zawodzę, że nie daję rady wyprzeć Malego...
A drugi poród? Też bez znieczulenia bym chciała...

neina - 2008-05-31, 20:39

YolaW, 12 godzin to nie jest tak dlugo, szczegolnie jak na pierwszy porod.
YolaW napisał/a:
Dużo gorsza jeśli chodzi o ból była dla mnie druga faza bo trwała 2,5 godziny, Mały nie chciał wyjść i czułam że nie mam już siły...miałam wrażenie, że nigdy nie urodzę...choć to były raczej doznania psychiczne...takie uczucie że zawodzę, że nie daję rady wyprzeć Malego...

Mialam dokladnie to samo. Polozna mowila mi, ze dobrze pre i na pewno zaraz maly sie urodzi. Pod koniec znieczulenie juz praktycznie przestalo dzialac i wcale nie okreslilabym boli partych jako mniej intensywnych od tych z pierwszej fazy. A do tego dochodzilo jeszcze ogromne zmeczenie i takie wlasnie zwatpienie. Mysle, ze znieczulenie pozwolilo mi odpoczac przez pare godzin przed parciem, ktore mimo to dalo popalic...

YolaW - 2008-05-31, 22:37

neina napisał/a:
YolaW, 12 godzin to nie jest tak dlugo, szczegolnie jak na pierwszy porod.

wiem, wiem, ja tą fazę wspominam dobrze...byłam w domu, Tomek ze mną...tylko wymęczyło mnie to strasznie i na parcie nie miałam sił...

neina napisał/a:
Polozna mowila mi, ze dobrze pre i na pewno zaraz maly sie urodzi.

ja miałam za słabe skurcze a parce nic nie dawało, bo Małego wciągała do środka pępowina, więc co wyparłam to na nic bylo...

agata - 2008-06-11, 00:46

Mi przy 7 cm rozwarcia dali oksytocyne to juz szybko poszlo a wczesniej mialam skurcze dluuugoooo, chyba 25 godzin a potem kroplowka i poszlo. Polozna powiedziala ze jestem juz zbyt wymeczona i nie dam rady bez tego- i tak mialam szczescie ze nie zrobili mi cesarki bo juz mieli takie plany.
Jagienka2 - 2008-06-27, 09:51

//
a.nia - 2008-06-27, 14:34

Jagienka, jezeli moge cos poradzic, to nie nastawiaj sie na nic :)

przebieg porodu tak bardzo rozni sie od wyobrazen, ze te drugie moga bardzo niestety przeszkodzic i zrobic sporo szkody. Bo przez wyobrazenia i nastawienie nie reagujemy adekwatnie do aktualnej sytuacji.

po prostu miej przy sobie kogos bliskiego, dobra polozna, sluchaj swojego ciala i nie boj sie mowic czego potrzebujesz w danej chwili. To wystarczy.

powodzenia! :)

Martuś - 2008-06-27, 14:46

a.nia, święte słowa, szkoda, że takiej mądrej rady sama przed porodem nie przeczytałam, nie przeżywałabym do dzisiaj tego, co 'nie wyszło'..
neina - 2008-06-27, 15:26

a.nia, ja tez sie pod tym podpisuję.
YolaW - 2008-06-27, 19:54

a.nia napisał/a:
Jagienka, jezeli moge cos poradzic, to nie nastawiaj sie na nic

święte słowa...
Ja tak jak Ty miałam cały poród poukładany w glowie a w rezultacie doświadczyłam wszystkiego, czego chciałam uniknąć...Życzę Ci żebyś miała poród wsoich marzeń, ale tak jak radzi a.ania
a.nia napisał/a:
przebieg porodu tak bardzo rozni sie od wyobrazen, ze te drugie moga bardzo niestety przeszkodzic i zrobic sporo szkody. Bo przez wyobrazenia i nastawienie nie reagujemy adekwatnie do aktualnej sytuacji.

po prostu miej przy sobie kogos bliskiego, dobra polozna, sluchaj swojego ciala i nie boj sie mowic czego potrzebujesz w danej chwili. To wystarczy.

siwa - 2008-06-27, 21:20

Także dołączam się do słów a.ni.
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie poród,w zasadzie rozpocząl się ok godziny 2 a skończył o 12,45 do godziny 8 miałam 5 cm rozwarcia, skurcze pojawiały się regularnie i były dla mnie dość bolesne ale niestety zbyt słabe jak na akcję porodową, o 9 przebili mi pęcherz płodowy i skurcze zaczęły się już nasilać i występowały co minutę, niestety nadal za słabe by Maciej wsunął się już do kanału rodnego, pomogła dopiero oksytocyna, którą podali mi o 11 jak już się ruszyło to na całego,zdecydowanie bóle parte to była dla mnie niejako ulga, niestety bez nacięcia się nie obeszło ale to już był pikuś w porównaniu do tego co było wcześniej. Jagienka głowa do góry i powodzenia. Będzie dobrze:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group