wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - wybór dziecka?

Sun - 2008-05-28, 18:15
Temat postu: wybór dziecka?
Mam nadzieję, że nie powielam tematu.
Mój mąż je mięso, ja 14 lat temu przestałam jeść, ale 7 lat temu wróciłam do ryb.
Chcę, żeby moje dziecko było wege (z rybami, bo byłaby to hipokryzja).
W ciąży było ok, ale teraz mąż się zaczyna buntować. Tłumaczę mu, że chcę, żeby dziecko samo wybrało, a on pyta jak ma to zrobić nie znając smaku mięsa...
Nie wiem co mu odpowiedzieć... Jak było z Waszymi dziećmi, tymi starszymi? Nie buntowały się, nie chciały próbować?
Tłumaczyłyście co to jest mięso?

malina - 2008-05-28, 18:37

Sun napisał/a:
Tłumaczę mu, że chcę, żeby dziecko samo wybrało, a on pyta jak ma to zrobić nie znając smaku mięsa...

JAk mnie takie gadanie wkurza :evil: Wybór działa w dwie strony!Szkoda,że za mnie nikt takiego nie podjął,gdybym miała możliwosc decydowania to wybrałabym niejedzenie mięsa od urodzenia.
Moje dziecko dobrze wie co to jest mięso,wie,że aby je zjesc trzeba najpierw zabić zwierze i nie ma najmniejszej ochoty próbować.

Karolina - 2008-05-28, 18:54

Sun - argumentem może być to, że Ty gotujesz (nie wiem? albo, że znasz się na dietetyce, odżywianiu). Postaw warunek, ze mąż ma poczytać o żywieniu i dopiero podejmijcie decyzję.
honey - 2008-05-28, 20:23

niech dziecko zdecyduje..ale w momencie kiedy bedzie na tyle swiadome.. by wiedziec co to jest mieso...czym ono jest..
tak samo jak z paleniem czy piciem...rodzice chronia przed tym dzieci...ale w pewnym momencie juz nie mamy wplywu...ale to nastepuje w ramach mniej lub bardziej swiadomej decyzji ze stron dorasajacego czlowieka....
dobry przyklad jest bardzo pomocny..
Nie rozumien jednak co powiesz dziecku dorastajacemu...lub tzw. rozumnemu nt. ryb... mama nie je miesa ale je ryby bo...?

Lily - 2008-05-28, 20:25

Ja trochę nie rozumiem, o co chodzi z tym decydowaniem - powiedzmy, że będziemy półrocznemu dziecku dawać łyżeczką cukier i jemu zasmakuje - wtedy zaczniemy mu podawać ten cukier stale, bo przecież ono wybrało?
Jeśli wierzycie, że mięso i ryby są dziecku niezbędne dla zdrowia to mu je dawajcie. Bo tak naprawdę i tak to rodzice decydują, co będzie jadło ich małe dziecko.

Malati - 2008-05-28, 22:36

Cytat:
Chcę, żeby moje dziecko było wege (z rybami, bo byłaby to hipokryzja).


Świetnie że chcesz żeby twoje dziecko było wege ale" jedzenie ryb nie czyni cię wegetarianinem" :-/

Kasia B. - 2008-05-29, 09:46

U mnie miałam podobny problem, z tym że my przed ślubem ustaliliśmy że dziecko bedzie wege. Mąż też coś smucił o rybach, ale narazie udało mi się przeforsować dietę bez ryb.
Ty jesz ryby więc problem Ciebie nie dotyczy. Jeśli uważasz, że są zdrowe i moralnie Ci to nie przeszkadza to ok. Może idź z mężem do jakiegoś pediatry, który jest przyjazny takiej diecie i porozmawiajcie. Jak lekarz powie, że taka dieta jest bezpieczna dla dziecka to może mąż przestanie naciskać na mięso. Poza tym jeśli dziecko dobrze się rozwija i widać, że niczego mu nie brakuje to po co dawać mięso? Nie można mówić, że dziecko ma wybrać, bo taka jest rola rodzica, żeby wybrać jak najlepiej dla swojego dziecka. I tego Wam życzę ;-)

Sun - 2008-05-29, 18:59

Karolina napisał/a:
Sun - argumentem może być to, że Ty gotujesz (nie wiem? albo, że znasz się na dietetyce, odżywianiu). Postaw warunek, ze mąż ma poczytać o żywieniu i dopiero podejmijcie decyzję.


To on raczej gotuje...

czarna96 napisał/a:
Cytat:
Chcę, żeby moje dziecko było wege (z rybami, bo byłaby to hipokryzja).


Świetnie że chcesz żeby twoje dziecko było wege ale" jedzenie ryb nie czyni cię wegetarianinem" :-/


Semiwegetarianką. To takie istotne? :roll:
Dla mięsożerców jestem wege, dla Was mięsożerna? :(

Nie jestem zadowolona z tego, że jem ryby, ale cóż tak jest. Wolałabym, żeby dziecko ich nie jadło, ale byłaby to hipokryzja.
Ponieważ mała jest alergiczką i narazie (8 miesięcy) nie je nic, a ryby są alergizujące, też pewnie szybko nie wprowadzę.

Boję się jeszcze jednego... że będzie uczulona na tyle rzeczy, że nawet dietetyk powie, że musi jeść mięso...
Bardzo liczę na tą wizytę u dr. Klemarczyka, ale dopóki mała nic nie je nie ma to chyba sensu...

Karolina - 2008-05-29, 19:06

Warto by było chyba jego zapytać czy to ma sens. Leczenie z candidy pewnie możecie zacząć.
Ania D. - 2008-05-29, 20:13

Sun, skoro mała nic jeszcze nie jada, to skąd wiesz, że ma alergię pokarmową na wiele rzeczy? Może będzie tak, że będzie mogła jadać duzo produktów. Może ma alergią na coś, co występuje w diecie często (typu ziemniak, marchew etc), ale bez tego da się ułożyć dobre i wartościowe diety dla dzieci. Dieta bezmięsna, prowadzona z głową i wiedzą, ma tak wiele do zaoferowania, że na pewno da się ustalić jakies sensowne menu dla dziecka bez faszerowania malucha mięsem.
Sun, z całym szacunkiem, my się nie czepiamy tego, że ktoś jada ryby, bo na tym forum też są takie osoby (same je jedzą lub dają dzieciom), ale większość wege jest uczulona na połączenie słów wege i ryby, a jeszcze jak się powie semiwegetarianizm, to jest to niezbyt dobrze widziane. Po prostu nie jadasz mięsa, a jadasz ryby, ale nie jest to wegetarianizm (bez względu na to, co mówią osoby jedzące mieso). Nie znaczy to, że Cię jakoś oceniamy czy odrzucamy, ale wege i jedzenie ryb nie idzie w parze. Semiwegetarianim to straszny dziwoląg słowny, nie da się być tak trochę wege, a trochę nie. Albo ktoś jest wege, albo nie jest (a ryba, jak by nie patrzec, na drzewie czy w ziemi nie rośnie).
Pozdrawiam

alcia - 2008-05-29, 20:22

Sun napisał/a:
Dla mięsożerców jestem wege, dla Was mięsożerna? :(

rybie mięso to mięso i już. Więc nawet jak mięsożercy mają Cię za jarosza, to jednak faktem jest, że mięso jesz, nawet jak unikasz mięsa niektórych gatunków zwierząt.
To tak dla wyjaśnienia.. :)

A co do tematu:
Dla mnie oczywiste jest to, że to rodzice decydują o wszystkim co związane z dzieckiem przez pierwsze lata jego życia i dawanie wyboru na tym etapie jest niedorzeczne. Dziecko nie jest istotą będącą w stanie decydować o swoim życiu - w tym o pielęgnacji, żywieniu, itd.
Wy powinniście się dogadać jak dziecko ma być żywione, ono będzie w stanie podejmować odpowiedzialne decyzje dużo później - kiedy będzie w stanie zrozumieć kwestie zdrowotne związane z jedzeniem tego i owego, i oczywiście te moralne. Choć jak częściowo będzie jadło mięso, to względy moralne chyba warto by sobie odpuścić.
Sun napisał/a:
Nie buntowały się, nie chciały próbować?
Tłumaczyłyście co to jest mięso?

Kaja wie co to mięso i właśnie dlatego nigdy nie chciała spróbować. Nie sądzę, by się to szybko zmieniło.

Malati - 2008-05-29, 20:34

Sun to że jesz ryby to twój wybór twoja sprawa nikt cię z w związku z tym nie potepia ,ale nie jesteś wegetarianką i tylko o to mi chodziło Ryba to czująca istota nie mniej niż krowa czy świnia jak dla mnie nie ma różnicy pomiędzy tymi gatunkami.
A jeslłi chodzi o to czy dziecko ma wybór to do pewnego wieku nie ma.My rodzice jesteśmy od tego aby pokazac dziecku świat przekazac mu system wartości i co dla mnie jest logiczne swój własny światopogląd. Dziecko jak dla mnie do czasu bycia nastolatkiem nie może decydowac sam o wielu ważnych sprawach jak m.in to co ma jeść.Ponadto jeśli chcemy aby dziecko mogło dokonac świadomego wyboru musi poznac wszystkie fakty.A informacje o tym jak co to jest mięso i jak je pozyskuje sie powinnio się przekazywać mądrze adekwatnie do wieku i rozwoju emocjonalnego dziecka.Dla mnie dziwne jest że ktoś twierdzi ze chce aby jego dziecko było wege i wporowadza to w czyn a kiedy dzieciak ma np 4 lata pozwala mu jeść mięso bo ono tego chce.Jak dla mnie jest to robienie dzieciakowi prania mózgu.Może brzmi to zbyt ostro ale takie jest moje zdanie :-P

malina - 2008-05-29, 22:02

Sun napisał/a:
Bardzo liczę na tą wizytę u dr. Klemarczyka, ale dopóki mała nic nie je nie ma to chyba sensu...

Z całym szacunkie ale dla mnie dr Klemarczyk nie jest autorytetem jeśli chodzi o diete wege.Do naszego,prawidłowego wg niego - jadłospisu kazał dorzucić kaszki z cukrem(typu bobo vita) i produkty smażone w głębokim tłuszczu - wszystko w celu utuczenia ważącej wtedy niewiele ponad 9kg,rocznej Zuzi.Dziś bez tego Zuzia waży już ponad 15 kg i jest wyższa niż większość równiesnikow.
Sun napisał/a:
Nie jestem zadowolona z tego, że jem ryby, ale cóż tak jest.

To czemu tego nie zmienisz?
Sun napisał/a:
Boję się jeszcze jednego... że będzie uczulona na tyle rzeczy, że nawet dietetyk powie, że musi jeść mięso...

A dermatolog u którego byliśmy powiedział (Zuzia ma AZS) zeby odstawić jej produkty najbardziej uczulające czyli:ryby,mięso(chyba indycze tylko może byc :roll: ),jajka,kakao i coś tam jeszcze.Mięso to nie lek na nieodpowiednio skomponowaną diet.

Sun - 2008-05-30, 16:10

O rybach już nic nie powiem. Każdy ma swoje sumienie, ja ze swoim życ muszę... skomplikowane.

Moje dziecko właśnie dlatego nic jeszcze nie je, że jest alergiczką.
Uczulona jest na pewno na: nabiał, soję, drożdże i gluten. I na coś jeszcze czego chyba nigdy nie znajdę. Je tylko bebilon pepti 2 (wcześniej nutramigen). Mimo to miała szorstkie plamy na nogach, teraz została jej jedna. Raz w tygodniu, regularnie pęka jej ucho.
Leczymy ją u homeopatki trzeci miesiąc i dlatego plamę ma tyko jedną. Miała całe nóżki i trochę ramionka. A uszy pękały obydwa.
Była wielokrotnie badana na pasożyty. Zresztą i tak w Vega Medica powiedzieli mi, że jej przed skończeniem 2 lat nie odrobaczą. Candidę oczywiście ma. Po leczeniu u polecanej lekarki wyła z bólu 10 dni, więc odstawiłam leki.
Trzymamy się tej homeopatki, bo działa. Niestety narazie nie pozwala nic nowego wprowadzić. Próbowałam marchew i dynię, ale było to w dzień kiedy pękło jej ucho. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że pęka co tydzień, więc zwaliłam to na nowości...

Myślałam, że Klemarczyk jest polecany... Jesli nie on, to kto? :-(

Karolina - 2008-05-30, 18:17

Jest u nas doktor w Poznaniu dla dzieciaków własnie z candidą, alergiami - zapomniałam jak się nazywa, zaraz pewnie dziewczyny Ci napiszą. Z całego kraju do niego przyeżdzają się leczyć.
alcia - 2008-05-30, 20:10

Karolina napisał/a:
Jest u nas doktor w Poznaniu

Ziembowski?

[ Dodano: 2008-05-30, 20:13 ]
Sun napisał/a:
O rybach już nic nie powiem. Każdy ma swoje sumienie, ja ze swoim życ muszę... skomplikowane.
Sun, chyba źle nas odbierasz. Każdy decyduje o sobie i nic nam do tego jakich wyborów dokonujesz. "Czepiałyśmy" się jedynie nazwy, bo to nie jest wegetarianizm. Tylko o to chodziło, nikt Cię nie ocenia :)
Karolina - 2008-05-30, 20:22

No własnie ziembowski.
Pat - 2008-05-30, 22:24

Sun, Jabłonna pod W-wą? to dr Pietkiewicz-Rok i dr Romanowska
Sun - 2008-05-31, 10:07

Dr. Pietkiewicz nie przyjmuje nowych pacjentów.
Zreszta narazie nie chcę zmieniać lekarza. Ta pani jest z tych homeopatów, którzy nie mówią co daja, więc nawet nie wiem co miałabym powiedzieć nowemu lekarzowi.

Karolina - 2008-05-31, 10:33

Sun napisał/a:
Jesli nie on, to kto?

Sun napisał/a:
Zreszta narazie nie chcę zmieniać lekarza


?

Sun - 2008-06-01, 10:17

Karolina napisał/a:
Sun napisał/a:
Jesli nie on, to kto?

Sun napisał/a:
Zreszta narazie nie chcę zmieniać lekarza


?


Co jest niejasne? :)
Do dr. Klemarczyka chce iść po ustalenie diety, jak już mała będzie coś jadła. Ale piszecie, że on kiepski, więc zapytalam do kogo innego warto iść. W tym celu tylko.
Alergię leczymy u homeopatki i jej nie chcę zmieniać.

Lily - 2008-06-01, 14:26

No to jeśli tylko po dietę, to może do dietetyka, po co od razu lekarz...
malina - 2008-06-01, 21:05

Sun napisał/a:
Ale piszecie, że on kiepski, więc zapytalam do kogo innego warto iść. W tym celu tylko.

Ja nigdzie nie napisałam,że kiepski tylko,że u nas nic nowego wizyta nie przyniosła - poza dwoma dziwnymi zaleceniami :roll: Tylko,że Zuzia była zdrowa i wszystko jadła wtedy więc pojechaliśmy po prostu po to aby upewnić sie,że jej dieta jest ok,nie by rozwiazywać jakies problemy.

bodi - 2008-06-01, 22:03

Sun, nie masz daleko do Warszawy, więc moim zdaniem możesz wybrac się do Klemarczyka i sama sie przekonac jak Ci się spodoba.
On sam nie jest wege i podejście do żywienia ma bardzo "konwencjonalne" - nas równeiż zachęcał do gotowych kaszek, "bo wzbogacane". Na pewno przydaje się do rozliczenia diety (spisujesz przez tydzień wszystko co zje dziecko, i potem panie dietetyczki wyliczają jaka była podaż białka, podstawowych mikroelementów etc.), tudzież do ew. badań typu wit B12 czy D.
Natomiast leczenie konstytucjonalne czy holistyczne podejście - to raczej lekarki w rodzaju dr Romanowskiej czy Pietkiewicz Rok.

majaja - 2008-06-08, 21:40

Sun napisał/a:
że będzie uczulona na tyle rzeczy, że nawet dietetyk powie, że musi jeść mięso...
Mięso bardzo często uczula, moja dermatolożka - jak byłam w ciąży aż zapiała z radości że jestem wege i problem z głowy.
A jeśli chodzi o Klemarczyka - to ja jestem z niego zadowolona - jedyny lekarz konwencjonalny który porządnie dziecko zbada, zmierzy i da skierowanie na komplet niezbędnych badań. Też zdarza mi się z nim nie zgadzać, ale jest solidny.

Mag_ - 2008-06-14, 17:41

Podepnę się pod temat. Chociaż do posiadania dzieci jest mi daleko to ostatnio zaczęłam się zastanawiać jak to będzie. Z moim TŻ rozmawiałam na ten temat i on jest przeciwko wychowaniu dziecka w diecie wegetariańskiej. Ja uważam, podobnie jak niektórzy powyżej, że dziecko powinno w pewnym momencie kiedy będzie świadome samo podjąć decyzję czy chce jeść mięso czy nie i sama żałuję, że nikt mi nie dał szansy na takie coś, że tak późno przestałam jeść mięso. Wyobrażam sobie też minę rodziny i komentarze: że to jest chore, niezdrowie i poprostu głupie. I jak tu im zmienić poglądy? Jakie argumenty?
Jagienka2 - 2008-06-26, 14:01

//
neuro - 2008-06-26, 14:12

Jagienka napisał/a:
Jeszcze inna kwestia, to dostosowanie diety do grupy krwi. Są grupy krwi, których posiadacze mogą spokojnie stosowac dietę bezmięsną, ale w przypadku innych jest to podobno wręcz niewskazane


Dla mnie to jakiś szamanizm domorosły...

majaja - 2008-06-26, 14:19

Jagienka napisał/a:
Jeszcze inna kwestia, to dostosowanie diety do grupy krwi.

Dieta grup krwi jest tylko jedną z teorii, można w nią wierzyć lub nie.
Zetknęłaś się z jakimiś wiarygodnymi badaniami, które by jakoś uzasadniały, czemu akurta mięso miałoby być niezbędne do budowy mózgu czy to tylko jeden licznych krążących po Polsce przesądów. Niektórzy uważają że hamburger i cola to świetny obiad dla dwulatka, bo przecież mięso jest niezbędne. A inni uważają że dziecko musi dostawać cukier i to najlepeij jak najwcześniej, a niedawanie dziecku słodyczy w nieograniczonych ilościach za odbieranie mu dzieciństwa.
Nie da się żyć i przejmować się wszystkimi bzdurami którymi raczy nas otoczenie.
A ponieważ była gdzieś mowa, że niekarmione mięsem dziecko nie będzie mówić: wczoraj była u mnie kumpela, która ma syna - rówieśnika Mirona i stwierdziła, że Miron mówi jak pięciolatek, no fakt, szybko zaczął mówić ładnie i zdaniami. :-P

Lily - 2008-06-26, 14:23

Jagienka napisał/a:
że mięso jest niezbędne do prawidłowego rozwoju mózgu dziecka
chyba raczej kwasy Omega 3, ale te to akurat nie z mięsa...
Jagienka2 - 2008-06-26, 15:02

//
mizumo - 2008-06-26, 15:07

Cytat:
To inna sprawa - ryby (i też nie wszystkie) zaleca się kobietom w ciąży.


Ja słyszałam wręcz odwrotnie, że nie zaleca się ze względu na skażenie rtęcią i dioksynami (ryby morskie), a ryby hodowlane są karmione chemią i innymi świństwami, bo to przecież produkcja na skalę masową :-/

dort - 2008-06-26, 15:29

jeżeli chodzi o ta teorię z grupą krwi to załozyliśmy sobie na tym forum nawet o tym watek i wyraźnie ponim widać,żejest tu istny mix grupkrwi i wcale Ci, którzy wg tej teorii nie mogą obyć się bez mięsa, nie mająjakiś z tym problemówi i nie brakuje im mięsa

a tłuszcze Omega3 są również w roślinach, więc tak naprawdę nie ma nic takiego w mięsie co by było niezbędne dla zdrowia i prawidłowego rozwoju, a czego nie było by w roślinach (w dodatku w tych drugich zazwyczaj jest to lepsze jakościowo i lepiej przysfajalne niż to w mięsie - patrz np. wątek o białkach)

Jagienka2 - 2008-06-26, 16:22

//
mizumo - 2008-06-26, 17:22

Jagienka napisał/a:
Mnie lekarz i 2 dietetyków powiedzieli, ze ryby są najcenniejszym źródłem omega 3 i najlepiej przyswajalnym i ma to duże znaczenie zwłaszcza podczas ciąży :-/


Wybacz, ale zdanie 3 osób to żaden wyznacznik. Lekarz lekarzowi nierówny. Wielu lekarzy i dietetyków zaleca np. nabiał, mleko jako źródło świetnie przyswajalnego wapnia (co jest nieprawdą)... a dużo osób go nie toleruje. W mądrych książkach można poczytać, że ma niekorzystny wpływ na zdrowie i przyczynia się do rozwoju osteoporozy. To tylko przykład, ale uważam, że powinniśmy polegac na własnej intuicji, organizm sam wie, czego mu potrzeba. Poza tym nie uważam jakoby Omega 3 z siemienia lnianego było gorzej przyswajalne niż to z ryb.

Poza tym wegedzieciakowe mamy nie jadły ryb w czasie ciązy, a dzieci mają śliczne i radosne, więc czego chcieć więcej? :)

Lily - 2008-06-26, 17:49

mizumo napisał/a:
Ja słyszałam wręcz odwrotnie, że nie zaleca się ze względu na skażenie rtęcią i dioksynami (ryby morskie)
dokładnie, nawet rząd miał (ale nie wiadomo czemu nie zrobił tego) wydac odpowiedni komunikat w tej sprawie, bo te ryby są szczególnie szkodliwe dla płodu
magdusia - 2008-06-26, 18:00

mizumo napisał/a:
Ja słyszałam wręcz odwrotnie, że nie zaleca się ze względu na skażenie rtęcią i dioksynami (ryby morskie),

no tak,lecz jak lekarz słyszy że przyszła mama nie chce jeść mięsa to chociaż do ryb stara się ją nakłonić :->

Jagienka2 - 2008-06-26, 18:58

//
pao - 2008-06-26, 19:10

Cytat:
Pomimo, iż były to opinie osób wykształconych w tym kierunku (zdrowie, dietetyka) :lol:


wiesz, ja z wykształcenia jestem kulturoznawcą a jednak moja pediatra i gon odsyłają do mnie swoich pacjentów na konsultacje żywieniowe. wykształcenie jeszcze o niczym nie świadczy. nam dietetyków którzy mają naprawdę przestarzałą wiedzę i tak naprawdę poza powielaniem stereotypów niewiele potrafią doradzić.

a wybór? moje dziewczyny mają wybór ale wychodzimy z punktu wegetariańskiego. Żaden lekarz, dietetyk ani inszy autorytet nie przekona mnie by było inaczej.

kiedyś koledzy mojego męża usiłowali go nawrócić. w końcu doszli do wniosku ze to nie działa to chociaż dziewczyny nasze chcieli "ratować". dawali wykłady, szukali argumentów itp i w końcu bartek najzagorzalszego "ratownika" zapytał:
-masz dzieci, prawda?
-tak, trójkę
-a do piątego roku życia ile razy chorowały?
-Oj, panie, niemal cały czas.
-no właśnie... gabi do tej pory miała świnkę i ospę.

kolega się zamknął i przestał nawracać.

tu nie chodzi o dietę wege czy nie ale o świadome jedzenie. jeśli ktoś nie je wege a je byle co to może poważnie zaszkodzić a nawet zaszkodzi na pewno. ale osoba jedząca mięso dokładnie tak samo. mięso nie jest żadnym panaceum i gwarantem zdrowia. To że ktoś doda lub nie mięso wcale niczego nie gwarantuje. jeśli ktoś nie chce jeść mięsa a martwi sie o maleństwo to niech lepiej swą wiedzę pogłębi a nie gna za stereotypami.

Alispo - 2008-06-26, 19:13

Jagienka napisał/a:


Co do białka i roślin, to z tego, co wiem, głównie strączkowe. W czasie ciąży owszem, ale po porodzie np. mi nie będzie wolno ze względu na ich wzdymające wlaściwości :-/ , a ja chcę karmić piersią.

bez obaw,tutaj wiekszosc karmi piersią,pewnie nawet i przy twojej alergii da sie odpowiednio odzywiac.W pologu i tak czesto je sie w kolko to samo;)
Nie spotkalam sie z tym,zeby mieso bylo konieczne ze wzgledow zdrowotnych.Nie ma w nim zadnego"magicznego skladnika",zeby to bylo uzasadnione,nawwet wlasnie przy roznych alergiach na roslinne produkty nie spotkalam sie z taka sytuacja,jak ktos naprawde chcial to potrafil poradzic sobie z problemem :-)
spokojnie,nikt Cie nie krytykuje,dyskutujemy przeciez tylko :-)

Ania D. - 2008-06-26, 20:46

Jagienka, ale białko roślinne to nie tylko strączki. Sa jeszcze orzechy i pestki, z których można robić np. mleczka. Poza tym strączki to też ogromny dział. Nikt nie każe matce kilkudniowego malucha jadać fasolę czy soję. Po okresie np. kilku tygodni może próbować jeść czerwoną soczewicę lub fasolkę mung, które są najlżej strawne (zwłaszcza gotowane z glonem kombu). Można też je wcześniej podkiełkować.
Co do korzystania z omega 3 z ryb, to powinnno się je spozywać na surowo, gdyż omega 3 jest bardzo wrażliwa na wysokie temperatury i w nich ginie. Mówienie, że gotowane czy smażone ryby to takie cenne ich źródło, nie musi więc być prawdziwe.
To nie jest tak, że Cię ktoś krytykuje, ale wiedza lekarzy i dietetyków, niestety (mimo fachowego przygotowania tych drugich) bywa bardzo często tak przestarzała, że szkoda gadać. Lekarze nie mają na studiach dietetyki, to tylko niewiele zajęć przez całe studia (bez egzaminu). Nie powinno się więc ślepo polegać na tym, co powie lekarz. Jest teraz tak dużo dostępnej literatury na temat odżywiania, że można (i koniecznie się powinno, mając dziecko) samemu się dokształcić.

PiPpi - 2008-06-26, 21:05

kurde, a ja właśnie u Bożeny Żak-Cyran, której knigi za wartościowe uważam przeczytałam, ze olej lniany nie przekształci sie w mózgu dziecka w DHEA i dlatego tran jest niezbędny w diecie karmiącej matki potem to już można lniany podawać...i co z tym fantem zrobić?
Jagienka2 - 2008-06-26, 21:33

//
arete - 2008-06-26, 22:20

Hm, no ale przecież wszystkie publikacje dot. karmienia piersią informują, że mleko kobiece nie różni się składem niezależnie od tego jak matka się odżywia (oczywiście jeśli nie jest skrajnie niedożywiona). Więc i Omega 3 potrzebne dziecku w tym mleku są, czerpane z zapasów matki. Czytałam, że ten tłuszczyk, który nam się odkłada na biodrach to też zapasy tłuszczów Omega - robiono nawet badania, z których wynikło, że dzieci kobiet o bujnych kształtach są inteligentniejsze. Więc po co ten tran?
Lily - 2008-06-27, 03:07

arete napisał/a:
Hm, no ale przecież wszystkie publikacje dot. karmienia piersią informują, że mleko kobiece nie różni się składem niezależnie od tego jak matka się odżywia (oczywiście jeśli nie jest skrajnie niedożywiona).
no właśnie, a sztuczne mieszanki też są wzbogacone o Omega 3
alcia - 2008-06-27, 08:07

Jagienka napisał/a:
Ja chyba przez cały okres karmienia, będę w kółko jadla to samo, bo ze względu na moje dawne alergie, nie będę mogła jeść tego, co mnie uczulało, bo teraz będzie mogło uczulić Dziecko...

skąd ta teoria?
To ja nie mogę się narażać na roztocza, bo inaczej moje dzieci będą na nie uczulone. :)

loika - 2008-06-27, 08:38

arete napisał/a:
Więc i Omega 3 potrzebne dziecku w tym mleku są, czerpane z zapasów matki


Niekoniecznie. W tym roku czytałam artykuł w Newsweeku, było tam napisane, że grubo ponad 90 procent populacji (nie pamiętam czy chodziło o Polskę czy o Europę i USA) ma niedobory kwasów omega. Kwasy te nie są wytwarzane przez organizmy. Więc w jaki sposób kobieta, która od lat nie spożywa (lub spożywa w minimalnych ilościach) kwasów omega i sama ma poważne ich niedobory, może dostarczyć je dziecku? Skąd ma je zmagazynować skoro całe życie nie dostarczała ich za mało? Nie pamiętam czy to właśnie w Newsweeku było napisane, że mleko matki z niedoborami kwasów omega, zawiera mniej tych kwasów niż mleko matki, która regularnie spożywa pokarmy bogate w kwasy omega.

Jeżeli chodzi o wyższość tranu nad np olejem lnianym, to wynika to chyba z tego, że len zawiera głównie ALA, i tylko niezbyt duża część tego ALA zostanie przetworzona w EPA i DHEA. Nigdzie się jednak nie spotkałam z tezą, że źródła roślinne nie mogą zaspokoić zapotrzebowania na kwasy omega.
I tak na marginesie: bardzo ważna jest również proporcja kwasów omega6 do omega 3 (powinno chyba być ok 3:1)

Kamm - 2008-06-27, 09:11

Tutaj cos o proporcjach , zrodlach itd omega 3 i 6 .

hxxp://www.we-dwoje.pl/kwasy;tluszczowe;omega-3;i;omega-6,artykul,4819.html

hxxp://www.olejlniany.zdrowe-produkty.pl/index.php?go=omega3

Jagienka2 - 2008-06-27, 09:34

//
majaja - 2008-06-27, 09:45

Jagienka napisał/a:
Co do białka i roślin, to z tego, co wiem, głównie strączkowe. W czasie ciąży owszem, ale po porodzie np. mi nie będzie wolno ze względu na ich wzdymające wlaściwości , a ja chcę karmić piersią. W dodatku moje alergiczne skłonności wykluczyły kolejne grupy potraw na niemal cały okres karmienia...

Nie jesteś tutaj jedyną alergiczką, sama mam AZS, które mi szczególnie dokuczało w ciąży, Miron był wyłącznie na piersi do ukończenia 0,5 roku, mimo że chodził do żłobka. Wszystko się da jak się chce. Jak boisz się strączkowców, to jest tofu itp.
I nie musisz czuć się od razu obrażana czy ośmieszana tylko dlatego, że ktoś się z tobą nie zgadza czy pyta o źródło twoich przekonań. A lekarze nie są tu szczególnym autorytetem, bo raz że w masie swojej nie znają się na dietetyce, a dwa chyba każda znasz nasłuchała się różnych bzdur przez nich wygłaszanych
Na tym forum znajdziesz pełne spektrum poglądów na wszystkie możliwe tematy :) , jakby się ciągle ze sobą zgadzali to przekształcilibyśmy się w towarzystwo wzajemnej adoracji i pożytek z tego byłby żaden.
A jeśli chodzi o grupy krwi, sama mam 0+ i nigdy jakoś nie przepadałam specjalnie za mięsem, za to wolałam surowe warzywa, stąd mój głęboki sceptycyzm wobec tej teorii.

Jagienka2 - 2008-06-27, 10:08

//
Martuś - 2008-06-27, 10:18

loika napisał/a:
Jeżeli chodzi o wyższość tranu nad np olejem lnianym, to wynika to chyba z tego, że len zawiera głównie ALA, i tylko niezbyt duża część tego ALA zostanie przetworzona w EPA i DHEA. Nigdzie się jednak nie spotkałam z tezą, że źródła roślinne nie mogą zaspokoić zapotrzebowania na kwasy omega.

EPA i DHA ;) Ja się spotkałam jak najbardziej, nie słyszałam raczej nigdy teorii, że jedyne wartościowe 'omegi' są w rybach, zdrowy organizm jest w stanie przetwarzać kwasy ALA w jeszcze bardziej nienasycone i nie jest to żaden cud tylko normalna właściwość organizmu. Mechanizm ten zaburza spożywanie tłuszczów trans i zbyt duża ilość omegi 6 (co do optymalnego stosunku między nimi też są różne teorie). Kwasy DHA charakteryzują się tak wysokim stopniem nienasycenia, że w żadnej gotowanej rybie złowionej tydzień temu już ich nie ma, ryby jako bogate źródło nienasyconych tłuszczów są równie przereklamowane, jak nabiał jako najlepsze źródło wapnia.

Jagienka napisał/a:
Jednak to, co jemy ma wplyw na jakość pokarmu. Stąd nie powionno sie jeść np. potraw ostrych, smażonych, wzdymających, czy tych, które są alergenami.

Owszem, to co jemy ma pewien wpływ na zawartość niektórych składników odżywczych w pokarmie, Adriane tu kiedyś podawała takie dokładne dane, ale nie mogę tego znaleźć teraz. Ale nie ma to nic wspólnego z niemożnością jedzenia pikantnych rzeczy :shock: Niektóe dzieci są bardzo wrażliwe i reagują na dietę matki, inne nie. Ja jem pikantne, kwaśne, smażone, i jakoś Jasiowi nic nie jest ;) Odchodzi się już od teorii, że matka karmiąca musi głodować, żeby nie krzywdzić własnego dziecka ;) Co do sensowności unikania potencjalnych alergenów, to są różne teorie i sensowność ich unikania jest mocno kontrowersyjna, tym bardziej, że uczulać może wszystko, w przypadku dziedzicznych obciążeń zaleca się po prostu ostrożniejsze rozszerzanie diety.

A co do białka w diecie dzieci na dietach eliminacyjnych, to naprawdę trudno na najbardziej nawet restrykcyjnej diecie go nie dostarczyć odpowiednio, Nadia magdusi była uczulona na wszystkie produkty wysokobiałkowe, nabiał, strączki, orzechy i jeszcze dużo innych rzeczy, Magda pisała, że Nadia miała badany poziom białka w okresie najbardziej restrykcyjnej diety i był on w normie. Dużo większym problemem jest nadmiar białka, poszperaj po forum, było kilka wątków na ten temat, choćby ostatni wątek Pat 'Za dużo białka'.

adriane - 2008-06-27, 10:25

Tutaj: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2633&postdays=0&postorder=asc&start=25
loika - 2008-06-27, 10:29

Martuś, jeszcze raz przeczytaj ostatnie zdanie z cytowanej przez Ciebie mojej wypowiedzi. chyba nie doczytałaś jednego "nie" ;-) .

Martuś napisał/a:
zdrowy organizm jest w stanie przetwarzać kwasy ALA w jeszcze bardziej nienasycone i nie jest to żaden cud tylko normalna właściwość organizmu.


Nic przeciwnego nie twierdziłam. Jednak nie całe ALA (zawarta np. w oleju lnianym) jest przekształcane w EPA i DHA. Jednak to też nie stanowi problemu, gdyż są inne źródła EPA i DHA (np.glony).

majaja - 2008-06-27, 10:39

Jagienka napisał/a:
Ale jeśli chodzi o AZS, to chyba trochę inna bajka - nie wiem, na ile objawy nasilają sie w wyniku jedzenia.

AZS z zasady jest alergią pokarmową, no, plus podłoże psychosomatyczne, ale tym bardziej w ciąży dokucza z racji zmian hormonalnych, pozostałe alergie to dodatki.

Jagienka2 - 2008-06-27, 11:47

//
mizumo - 2008-06-27, 12:14

loika napisał/a:
Jednak to też nie stanowi problemu, gdyż są inne źródła EPA i DHA (np.glony).


No właśnie, takie właściwości mają wakame (a właściwie to związek w nich zawarty - fukoksantyna), która stymuluje wątrobę do produkcji kwasu DHA, występującego główne w tłuszczach rybich ;)

Martuś - 2008-06-27, 12:23

loika, fakt, nie doczytałam jednego 'nie', dlatego tak się zdziwiłam :oops: :lol: Tak to jest, jak się pisze z dzieckiem na ręku :P Wiem, że nie jest przetwarzane w 100 %, ale mając to na uwadze wystarczy dostosować ilość zjadanego siemienia/orzechów włoskich/pestek dyni ew. olejów, w rożnych źródłach spotkałam się z informacją, że dorosłemu człowiekowi wystarczy np. 1-2 łyżki siemienia dziennie.
Jagienka napisał/a:
Ja miałam na myśli ogólnie bardzo ostre przyprawy i w dosyć dużych ilościach (niektórzy lubią sobie tak pojeść, ale to wcale nie jest zdrowe). Jeśli chodzi o te rzeczy, które wymieniłam wcześniej plus jeszcze kilka innych, to mam te wiadomości od bardzo cenionej położnej ze szkoły rodzenia, która tak na marginesie też jest wegetarianką ;-)

Hmm, ja jem pieprz, ostrą paprykę, czosnek, cebulę, w ilościach normalnych, przyprawowych, a nie jako główny składnik dania ;) (chociaż zdarzyło mi się przy przeziębieniu zjeść kanapki z pokrojonym ząbkiem czosnku, na Jasiu nie zrobiło to najmniejszego wrażenia :P ) Nie można powiedzieć, że tego czy tamtego 'nie powinno się jeść', to wszystko zależy od dziecka po prostu. To, że coś tam powiedziała pewna położna, to jeszcze dla mnie żaden wyznacznik, nawet, jeśli jest wegetarianką ;) (btw mi położna w szpitalu powiedziała, że mam nie pić soku jabłkowego, bo dziecko będzie miało kolkę :lol: )
Tutaj artykuł o diecie mamy karmiącej: hxxp://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79400,3855207.html
W ogóle polecam artykułu o karmieniu na gazecie.pl ;)
Jagienka napisał/a:
Macie jakieś doświadczenia w sprawie słodyczy? Ostatnio zauważyłam, ze ludzie zaczynają zwracac na to uwagę i starają się nie wprowadzać ich do jadłospisu dziecka i nawet się to udaje, a dzieci nie robią wrażenia nieszcześliwych z tego powodu. Więc jest nadzieja :->

Dużo jest na ten temat na forum, poszperaj, nie pożałujesz ;) A ile przy okazji zapewne innych ciekawych rzeczy znajdziesz :lol: Poszukałabym paru tematów, ale aktualnie cierpię na lekki niedobór czasu ;)

Jagienka2 - 2008-06-27, 12:56

//
magdusia - 2008-06-27, 13:12

Jagienka napisał/a:
Moze jeszcze tu wpadnę, ale chwilowo jakoś nie mam ochoty

Jagienka nie zrażaj się :-)
Jagienka napisał/a:
Myślę jednak, ze człowiek, który czerpie jedynie z siebie samego, nic nowego w życie nie wnosi. Warto na podstawie innych opinii budowac własne, czerpiąc z nich to, co dobre.

Ja uważam że bardzo mądrze piszesz i jestem tego samego zdania co Ty.
Jagienka napisał/a:
Jakoś nie do końca odpowiada mi dyskusja w stylu - inni są gorsi, ja wiem najlepiej.

mi też i dlatego w pewnych dyskusjach się nie udzielam :->

Martuś - 2008-06-27, 13:16

Ale ja nie myślę, że jestem najmądrzejsza, stwierdzam jedynie, że takie sądy, że czegoś nie powinno się jeść karmiąc piersią, są nieuprawnione, bo nie ma tu żadnych reguł. Skoro Twoja położna tak twierdzi, a dała Ci namiar na artykuł, w którym twierdzi się coś przeciwnego, to jakby przeczy sama sobie.
Jagienka napisał/a:
Ilu ludzi, tyle poglądów. Ale jednak doświadczenie i pogłębiana wiedza, czegoś uczą i pozwalają na ustalenie zasad, które są przynajmniej optymalne. Stąd wyklady na różne tematy, m.in. na tematy żywieniowe. Dlaczego zaraz uznawać je za gorsze niz nasze myślenie?

Ale tutaj chyba nikt nie napisał Ci, że Twoje poglądy są gorsze, a jedynie, że sam myśli inaczej i się spotkał z innymi informacjami/ma inne doświadczenia. Piszesz, że tego czy tamtego 'się nie powinno', bo tak ktoś powiedział, ja piszę, że słowa jednej osoby nie są dla mnie nigdy prawdą bezwzględną, tym bardziej, że mam inne doświadczenia w tej kwestii (pomijając już fakt, że cytat z mojej wypowiedzi jest wyrwany z kontekstu z lekka i chyba nie zauważyłaś w nim tych wszystkich emotikonek..). My tu dyskutujemy o poglądach na temat diety, nikogo personalnie nie atakujemy. Po co się od razu tak unosić i brać wszystko do siebie??

biechna - 2008-06-29, 21:33

...
Lily - 2008-06-29, 21:58

loika napisał/a:
I tak na marginesie: bardzo ważna jest również proporcja kwasów omega6 do omega 3 (powinno chyba być ok 3:1)
założę się, że prawie nikt tego nie spożywa w takich proporcjach :>
A tak w ogóle przecież ... (chyba) w wegetarianizmie chodzi zazwyczaj o względy etyczne, a nie tylko dietetyczne, zdrowotne. Mnie by żadne zdrowotne walory mięsa już nie przekonały do jedzenia nawet ryb.

[ Dodano: 2008-06-29, 22:02 ]
Jagienka napisał/a:
A ja myślę, ze nikomu jeszcze nie zaszkodziło zauwazenie, ze to nie on jest najmądrzejszy i czasem warto posłuchać opinii kogoś, kto w danej dziedzinie doświadczył więcej (np. położna z wieloletnią praktyka). Zwlaszcza, gdy te porady są zachętą, a nie wymuszaniem czegoś. Ale widze, ze tutaj to chyba nie jest zbyt mile widziane. Szkoda :roll:
Tylko po co kogoś tu zachęcać do zmiany diety, jeśli większość osób już zdecydowała, jak się chce odżywiać? I nie uważam, żeby brakowało tu otwartości, po prostu jest pełne przekonanie o słuszności swojego wyboru (przynajmniej w większości przypadków).
arahja - 2008-06-30, 22:22

Lily napisał/a:
A tak w ogóle przecież ... (chyba) w wegetarianizmie chodzi zazwyczaj o względy etyczne, a nie tylko dietetyczne, zdrowotne.


Z tym jest baaardzo różnie. Nikt by mnie nie przekonał, że bycie wege to forma religii, ja sama swoją dietę traktuję przede wszystkim zdrowotnie, etyka jest na którymś z kolei miejscu. Mimo tego chciałabym, żeby moje dziecko w dalekiej przyszłości też było wegedzieciakiem ;) Ważne jest (chyba) dążenie do wyznaczonego ideału, mniej pobudki, z jakich to robimy. I chyba obecnie zjadam odpowiednie proporcje omega 3:6 ;)

Lily - 2008-06-30, 22:24

arahja napisał/a:
Nikt by mnie nie przekonał, że bycie wege to forma religii
dlaczego od razu religii? nie uważam się za osobę religijną, w zasadzie jestem prawie ateistką, a wege jestem ze względów etycznych, choć brakuje mi do ideału wiele i zapewne zawsze będzie brakować - także ze względu na złe proporcje Omega 3 i 6 :-?
arahja - 2008-06-30, 22:31

Lily napisał/a:
dlaczego od razu religii?


Tak mi się z innego forum przypomniało. Nie bierz tego do siebie ;) Podciągnęłam tę etykę aż pod skrajność, wybacz.

biechna - 2008-06-30, 22:53

...
mortality - 2012-06-21, 11:42

Mam problem właściwie bardzo podobny, ja nie jem mięsa, ale ojciec dziecka (jeszcze nie mąż :D ) je. No i on uważa, że mięso jest korzystne i potrzebne w rozwoju, nie dociera nic... Nie da się mu przetłumaczyć, że to tylko mity. A ja sama nie mogę podejmować decyzji w wychowaniu dziecka i z bólem gotuję co trzy dni zupkę z kawałkiem kurczaka (swojskiego, w sklepach nie kupuję)...
Mam nadzieję, że nasze dziecko gdy zacznie poznawać świat i go rozumieć, samo świadomie pójdzie moim śladem w kwestii żywienia.

śliwka - 2012-06-21, 15:01

A czemu mąż tego nie gotuje skoro to on się upiera, że córka ma jeść mięso? Robisz coś, co jest sprzeczne z Twoimi przekonaniami, a tego też za dobrze dziecko nie odbierze kiedyś i wprowadzi tylko mętlik w głowie. Bo mama uważa, że jedzenie zwierzątek jest złe a jednak je gotuje i daje do jedzenia. Może powinnaś jeszcze spróbować porozmawiać z partnerem, że jeśli on chce, żeby jadła mięso to niech je sam gotuje. Myślę, że w końcu ustąpi.
bronka - 2012-06-21, 15:06

mortality, a może zapytaj go wprost co takiego jest korzystnego i potrzebnego dla rozwoju dziecka. Moze jak się zainteresuje tematem to zmieni zdanie ;-)
Mój mąż nie jest wegetarianinem. Dzieci nie jedzą mięsa, co mąż ( z przyczyn pro-zdrowotnych) popiera.

alcia - 2012-06-21, 15:09

mortality napisał/a:
No i on uważa

ale się myli.
mortality napisał/a:
A ja sama nie mogę podejmować decyzji w wychowaniu dziecka

no właśnie, a on sam może? Ty wolałabyś, by dziecko nie jadło, więc jaka to wspólna decyzja?
Jak Iw uważam, że jakimś tam fair wyjściem byłoby, gdybyś Ty nie musiała dziecku podawać mięsa, skoro to nie zgodne z Twoimi przekonaniami i wiedzą na temat zdrowia.. a on - by je podawał, kiedy ma ochotę zjeść z dzieckiem wspólny posiłek.
A swoją drogą - już sobie wyobrażam Kaję, która dowiaduje się, ze karmiłam ją mięsem, kiedy była mała i nieświadoma. Ciężko byłoby jej to zrozumieć, że podawałam jej mięso mając takie odejście do zwierząt, jakie zna.. i wiedząc to co wiem nt. zdrowego żywienia.

mortality - 2012-06-21, 15:28

Ciężki temat :/

Gdyby jeszcze można było przekonać do mojego sposobu, ale on stwierdził, że jak mała podrośnie to sama wybierze, a na razie woli, żeby chociaż trochę, nie dużo, ale jadła.

śliwka - 2012-06-21, 15:56

A czemu z góry zakłada, że córka wybrałaby dietę mięsną? Narzuca jej dietę mięsną, więc też nie daje jej wyboru. Zresztą to już wałkowane tu było z tysiąc razy (nawet w tym wątku). To normalne, że dziecko nie decyduje tylko robią to za niego rodzice, obojętnie co by to było.
mortality - 2012-06-21, 16:03

To jest taka głupia zacofana mentalność, że brak mięsa w diecie jest niezdrowy. No i właśnie nie potrafię go w tej kwestii przekonać.
alken87 - 2012-06-21, 16:04

mortality napisał/a:
on stwierdził, że jak mała podrośnie to sama wybierze, a na razie woli, żeby chociaż trochę, nie dużo, ale jadła.


a jak on sobie wyobraża ten moment wyboru? jesli dziecko dowie się od Ciebie co to jest mięso, i dlaczego uważasz jedzenie go za nieetyczne, to jak się poczuje wiedząc że jadło to mięso przez x lat życia? trochę schizofrenicznie, zwłaszcza że to Ty je podajesz i to Ty jednocześnie uważasz, że to złe. w standardowym wszystkożernym domu gdy dziecko dowiaduje się co to jest mięso otrzymuje od razu odpowiedz racjonalizującą "dlaczego powinno się jeść mięso" i wszystko jest ok, natomiast Ty w takim momencie udzielisz innej odpowiedzi.
moim zdaniem jeśli on chce żeby dziecko jadło mięso to sam powinien gotować i podawać. z resztą co on zrobi jeśli Ty przestaniesz dawać tego kurczaka, przecież nie zmusi Cię do tego.

mortality - 2012-06-21, 16:06

Wiem, że to schizofreniczne, ale nie wiedziałam jak temu podołać. Podsunęłaś mi bardzo dobry pomysł, o tym nie pomyślałam :)
alken87 - 2012-06-21, 16:20

dodam jeszcze ze we wszystkich dziedzinach zycia jest tak, ze zakazujemy dziecku tego, czego nie pochwalamy, a wybór dajemy mu gdy ono chce coś z tych niepochwalanych rzeczy zrobić, a nie odwrotnie.
tak mi też przyszło do głowy że poza tym to przecież całkiem naturalne, że dziecko jada takie same posiłki jak osoba, która gotuje.
z drugiej strony mi by było ciężko przełknąc nawet fakt że ktoś wciska mięso mojemu dziecku, wiedząc że to niepotrzebne i szkodliwe :-|

mortality - 2012-06-21, 16:25

To wyobraź sobie jak ja czułam się krojąc filet... Ciężko jest przy odmiennych poglądach, zwłaszcza jeśli nie zgadzamy się w kwestii wychowania.
śliwka - 2012-06-21, 16:28

alken87, chyba dla tego taty rzeczą niepochwalaną jest wegetarianizm właśnie. Niestety. Dla niego najlepszą i najzdrowszą jest dieta mięsna. Tylko dlaczego tak uważa, mortality, jakich argumentów używa w rozmowach z Tobą o tym? Na pewno da się je wszystkie podważyć.
mortality - 2012-06-21, 16:33

Iw on w ogóle nie zwraca uwagi na moją argumentację, gdyż uważa, że tylko jego jest słuszna. To jest jedyny aspekt, w którym się nie zgadzamy. Ja wychowałam się jedząc podstawowo owoce, warzywa i zboża, mięso również było w latach dzieciństwa, ale nikt nie naciskał i nie wmawiał mi, że nie jedzenie go jest złe, dlatego ja drogę do wege miałam prostą. On natomiast wychował się w domu, gdzie mięso to podstawa żywienia. Tego, że wszyscy mają cholesterol za wysoki oczywiście nie widzi...
śliwka - 2012-06-21, 16:40

To Ty też nie zwracaj uwagi na jego argumentację i rób swoje. Dziecku więcej krzywdy zrobisz tym, że będziesz robiła coś wbrew sobie.
alken87 - 2012-06-21, 16:42

Iw napisał/a:
alken87, chyba dla tego taty rzeczą niepochwalaną jest wegetarianizm właśnie. Niestety.


hm, myślałam/ wyobrażałam sobie że nie wege-partnerzy wegetarian są w miarę obyci z tematem i problemem ;-)
ja też jestem z mięsożerem, ale on nie podchodzi do tego tak fanatycznie, że mięso musi być i już, po prostu sam bardzo lubi, ale nie ma ideologii w stylu "ludzie są mięsożerni"

maga - 2012-06-22, 09:12

alken87 napisał/a:
we wszystkich dziedzinach zycia jest tak, ze zakazujemy dziecku tego, czego nie pochwalamy, a wybór dajemy mu gdy ono chce coś z tych niepochwalanych rzeczy zrobić, a nie odwrotnie.

Dokładnie to samo chciałam napisać.
Gdy zaczęłam rozszerzać dietę Ziomka nie raz słyszałam argumenty o niedawaniu dziecku wyboru (na szczęście nie od męża). Było to bardzo frustrujące, aczkolwiek do przejścia. Dlaczego dając mięso daję wybór? Można to pociągnąć dalej - dać czekoladę do obiadu, ciekawe, co wybierze?
Dawanie wyboru odnosi się do jednostek w pełni świadomych, więc jest to dla mnie argument zupełnie bezsensowny.
mortality napisał/a:
wyobraź sobie jak ja czułam się krojąc filet...

To tego nie rób. Nie działaj wbrew sobie, bo to nie przyniesie korzyści nikomu z Waszej trójki. Domyślam się, że nie jest to prosty temat w Waszej sytuacji, ale jeśli nie będziesz twardo stać przy swoich przekonaniach, dasz partnerowi silną broń przeciwko Tobie. Skoro spełniasz jego oczekiwania wbrew swoim poglądom, znaczy to, że nie są one wystarczająco silne, spokojnie można je zakwestionować.
Jeśli faktycznie nie da rady przebić się przez twardą skorupę skostniałych poglądów niemęża, żadna dyskusja nie wchodzi w grę, polecam postawić na swoim i tyle. Ja gotuję, ja decyduję. Jeśli chcesz dawać mięso, sam zajmij się karmieniem dziecka. No chyba, że nie jesteś w 100% przekona co do słuszności swoich wyborów...

alcia - 2012-06-22, 10:17

mortality napisał/a:
To jest taka głupia zacofana mentalność, że brak mięsa w diecie jest niezdrowy. No i właśnie nie potrafię go w tej kwestii przekonać.

rozumiem.
Mi na szczęście mąż w tych sprawach zaufał, to też nie było dla niego lekkie. Ale znał moje zaangażowanie w zdobywaniu wiedzy na ten temat, wiedział, że wiem co robię.
Może Twojemu mężowi pomógłby jakiś autorytet? Wizyta u rd Desmond?
Przecież nawet w komercyjnej prasie już masę razy przyznawano, że można zdrowo żywić dziecko, nie podając mu mięsa. To nie jest już kwestia przekonań, to fakt. Mężowi Twemu brakuje wiedzy, ale gdyby pozwolił sobie na pewną otwartość -mógłby poczytać i ją zdobyć, i na pewno by go to uspokoiło.

mortality - 2012-06-22, 11:08

alciaTak myślę, żeby przejść się z nim do dietetyka, który wytłumaczy mu jak można bilansować dietę, a potem może ew odwiedzimy lekarza, który potwierdziłby, że mięso jest zbędne i tylko zaśmieca organizm.
Ja nie potrafiłam postawić na swoim, bo nie czułam się do końca w porządku ze sobą, gdyż to działa w obydwie strony. Ja akceptuję jego, on mnie, czy ja nie akceptuję jego, ani on mnie. I ciężko jest postawić na swoim, bo to nieco egoistyczne. Ale znowu teraz pojawia się pytanie: a czy on stawiając na swoim nie jest egoistą? :) I tutaj zamyka się nasze błędne koło.

jazgottt - 2012-06-22, 13:53

mortality napisał/a:
alciaTak myślę, żeby przejść się z nim do dietetyka, który wytłumaczy mu jak można bilansować dietę, a potem może ew odwiedzimy lekarza, który potwierdziłby, że mięso jest zbędne i tylko zaśmieca organizm.
Ja nie potrafiłam postawić na swoim, bo nie czułam się do końca w porządku ze sobą, gdyż to działa w obydwie strony. Ja akceptuję jego, on mnie, czy ja nie akceptuję jego, ani on mnie. I ciężko jest postawić na swoim, bo to nieco egoistyczne. Ale znowu teraz pojawia się pytanie: a czy on stawiając na swoim nie jest egoistą? :) I tutaj zamyka się nasze błędne koło.


Mortality, mnie się w głowie nie mieści, że Ty oprócz tego, że zgadzasz się na podawanie dziecku mięsa, to sama kroisz tego trupa biednego:/ Mój chłopak do niedawna jadał właśnie drób eco z raz w miesiącu. Sam go sobie kroił, mył, a że też się nieco brzydzi i mu się nie chce, a poza tym z czasem przyzwyczaił się bardzo do soczewicy itp. jedzenia, to ostatnio mi oznajmił, że jest wegetarianinem. Chodził ze mną na wykłady o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów prowadzone przed Małgorzatę Desmond, obejrzał "Forks over knifes".

Gdybyśmy mieli dziecko i miałby jakieś fantazje typu karmienie go martwymi zwierzętami, to wzięłabym go do zorientowanego w temacie dietetyka i nie miałby wyboru, nie mam zamiaru wysłuchiwać jakichś żywieniowych bzdur. Jednak wątpię, aby on miał pomysł namawiać mnie na jakąś konkretną dietę nawet gdybyśmy mieli dziecko, a on wciąż byłby fanem kiełbasy i schabowego. Jestem w domu specjalistą od gotowania, pieczenia chleba i bilansowania posiłków i choć z wykształcenia dietetykiem nie jestem, to w tej chwili niewiele mi brakuje do bycia dietetykiem i na pewno nie zadowoliłabym się jakimiś głupkowatymi argumentami mojego chłopaka na temat konieczności jedzenia mięsa. W konkretnej rozmowie by poległ ]:->

On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)

Wizyta u zorientowanego w temacie dietetyka czy lekarza to świetny pomysł oczywiście. W starciu z fachową wiedzą jego prehistoryczne wyobrażenia nie mają szans;) Moim zdaniem nie warto też, abyś zbyt gwałtownie i ostro reagowała na sytuację. Na początek warto by było mu powiedzieć, jak bardzo źle się czujesz krojąc mięso dla dziecka i poprosić go, aby robił to za Ciebie. Dobrze zrobi nazwanie tego "męską robotą". Mężczyźni lubią czasem takie sytuacje, takie docenienie w roli samca;) Mów to wszystko przy pomocy małej ilości słów i bez najmniejszego marudzenia, a na pewno zrozumie i się zgodzi. Jak znam życie, po pewnym czasie coraz rzadziej będzie się dopominać mięsa...:)

Aha, dodam jeszcze, że sama jestem weganką z powodów głównie zdrowotnych i gdyby nie bóle i puchnięcie stawów już w liceum nie próbowałabym odstawiać mięsa. Dlatego gdyby mięso rzeczywiście było niezbędne, dawałabym je dziecku, gdybym je miała, i pewnie również sama bym jadła.

machok - 2012-06-23, 00:04

Z tym wyborem dziecka to trudna sprawa. Ale jeśli rodzic jest o czymś przekonany to powinien tak żyć. Jeśli ktoś jest wege to nie je i nie podaje mięsa. Tato niech sam podaje. Czasami.
Moje dzieci gwałtowne przejście na wegetarianizm bez mleka i jego przetworów MUSIAŁY zaakceptować.
Wiem, ze w naszych liberalnych czasach to jest niepoprawne politycznie podejście: ale to mój dom i moje zasady. Ponieważ są duże - 12 i 8 lat trudno czegoś zabronić totalnie. Powiedziałam, ze od czasu do czasu u znajomych mogą zjeść. W domu nie podam i nie przyrządze. Chce jeść mięso niech sam kupi, za swoje pieniądze i je sobie przygotuje. To jest mój dom i ja jestem odpowiedzialna za dzieci i ich zdrowie.
I okazuje się, ze takie postępowanie przynosi efekty. Dyskutujemy przy stole za każdym razem, ale jedzą. Nie chcą wydawać SWOICH pieniędzy na mięso i jednocześnie zaczyna im smakowac to, co robię. Pozwalam na dyskusje, zabronilam tylko okrzykow "blee,fuu". Nie pozwalam mówić, ze niesmacze, żeby się w uprzedzeniach nie utwierdzali. Nie musza zjeść wszystkiego, byle nie narzekali. Każe im być wdziecznymi, bo maja szczęście. Nie wszyscy na świecie jedzą trzy razy dziennie.
I działa. Otwierają się na nowe. Jeslibym pozwoliła im wybierać jedliby w fastfoodzie.
Uważam, ze dopiero tak postępując daję im możliwość realnego wyboru.
Wcześniej jedli jak wszyscy i nic nie wybierali. Szli z prądem
i już.
Każdy rodzic ma prawo do wpajania dziecku swoich przekonań.

jazgottt - 2012-06-23, 13:02

machok, bardzo mądrze to ujęłaś:) nic dodać, nic ująć:)
alken87 - 2012-06-23, 18:26

jazgottt napisał/a:

On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)


no cóż, ja ostatnio zrobiłasm awanturę bo mięso pokroił na mojej desce i nie zamierzał jej wyparzyć, bo po co, jego mama tak nie robi. nie żebym się brzydziła jakoś tego mięsa za to że jest mięsem, ale bakterii które na nim bytują owszem, i u mnie w domu był zawsze zwyczaj wyparzania rzeczy które miały kontakt z mięsem. w kazdym razie uświadomiłam go że nie chcę żadnej e.coli i tym podobnych na mojej desce, nie chcę złapać jakiegoś syfa w stylu rzekomej grypy żołądkowej, i deskę ma wyparzać. chyba dotarło :roll:

jazgottt - 2012-06-23, 18:42

alken87 napisał/a:
jazgottt napisał/a:

On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)


no cóż, ja ostatnio zrobiłasm awanturę bo mięso pokroił na mojej desce i nie zamierzał jej wyparzyć, bo po co, jego mama tak nie robi. nie żebym się brzydziła jakoś tego mięsa za to że jest mięsem, ale bakterii które na nim bytują owszem, i u mnie w domu był zawsze zwyczaj wyparzania rzeczy które miały kontakt z mięsem. w kazdym razie uświadomiłam go że nie chcę żadnej e.coli i tym podobnych na mojej desce, nie chcę złapać jakiegoś syfa w stylu rzekomej grypy żołądkowej, i deskę ma wyparzać. chyba dotarło :roll:


Mój chłopak wpadł ostatnio na pomysł, że skoro i tak mięso dostarcza tego typu bakterii to on je będzie mył w bidecie, żeby zlewu nie nadkażać;) tylko nie zdążył pomysłu zrealizować, bo mu się podczas pieczenia kurczak rozpryskł w piekarniku, potem musieliśmy czyścić piekarnik i przy rozgrzaniu go śmierdziało w całym domu i to był właśnie moment, w którym stwierdził, że z tym mięsem to za dużo kłopotu i po co on ma je jeść, przecież ma jaja (w znaczeniu oczywiście kurzych jaj do konsumpcji:). Mleka i tak nie je tak jak ja - oboje mamy na nie nietolerancję pokarmową i gluty w nosie gwarantowane po konsumpcji.

TinaM - 2012-06-23, 22:18

Nie wiem, może to kwestia charakteru, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym mojemu (przyszłemu) dziecku podawać mięso. Nie mówiąc już o braniu go do ręki i gotowaniu, to przecież byłoby kompletnie sprzeczne z moimi zasadami, jak tak można żyć?
Dlatego uważam że takie rzeczy najlepiej ustalać z partnerem przed pojawieniem się dziecka.
mortality, i serio, tak jak piszą dziewczyny, powiedz mu że jeśli się tak upiera to sam niech gotuje to mięso. Czemu się właściwie na to zgadzasz?

Tanpopo - 2012-08-18, 17:45

Krzywdę społeczną wyrządzają dziecku ludzie uprzedzeni i własnie tacy, którzy o wolności mają ograniczone pojęcie i usiłują wychować cudze dziecko po swojemu. Całe szczęście, że są wegetariańskie przedszkola, gdzie dzieciak nie ośmiela się odstawać od reszty. ;)

Machok, zastanawiam się czy taka gwałtowna stylu życia dzieci nie była dla nich zbyt silnym przeżyciem. Nie wiem czy chodziło tylko o zdrowie, czy o zdrowie i o zwierzęta, ale ja jestem za wprowadzaniem łagodnych zmian a nie rewolucji, których chyba nikt w swoim życiu osobistym nie lubi, dziecię też. Podejście "spróbuj, przekonaj się, okaż szacunek", a nie "zabraniam Ci", "kup sobie za swoje kieszonkowe" jest poprawne politycznie i zdrowsze, powiedziałabym bardziej higieniczne dla kształtującej się psychiki. :)

Pomijam rewolucje u kilkuletnich waniek wstaniek z USA i maluchów, których styl życia nie jest jeszcze ugruntowany, więc nagła zmiana nie zagraża ich poczuciu stabilności.

Mada95 - 2012-08-18, 18:39

W moim wypadku było to od drugiej strony...Prawdziwą wegetarianką jestem od 14 roku życia ,ale nie chciałam jeść mięsa od zawsze a szczególnie od sytuacji która miała miejsce kiedy miałam ok. 3 lata...Byłam na wsi u babci tam były kury i wielu z nich wypadały pióra i było widać ich ciało...po niedługim czasie w domu mama zawołała mnie na obiad ja weszłam do kuchni i zobaczyłam kurczaka w brytwannie od razu zauważyłam skórę i ogarnełam co było czym i wtedy , coś we mnie strasznie pękło zaczełam płakać wrzeszczeć na rodzinę ...od tamtej pory przez wiele lat każdy kęs mięsa do którego mnie zmuszali był dla mnie katorgą i nie umiałam go przełknąć i nawet jak się zmuszałam to miałam gulę w gardle i nie mogłam....
smazone.tofu - 2012-09-01, 11:11

tak samo się czuję jak pomyślę o tych bestialsko zamordowanych istotach :cry:
bronka - 2012-09-01, 11:20

smazone.tofu, jest taki dział- powitania- zapraszamy.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group