wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Wychowanie w wielojezycznosci

Christa - 2007-06-09, 23:56
Temat postu: Wychowanie w wielojezycznosci
Im blizej “rozwiazania”, tym wiecej mam dylematow na temat wychowania dziecka w rodzinie (badz co badz) emigranckiej. Sama nie wiem, o co tak konkretnie mi chodzi, bo nigdy nie bylam dzieckiem emigrantow i wychowywalam sie w PL, ale chcialabym, zeby nasz synek opanowal bez problemu obydwa jezyki (glownie zalezy mi na tym, zeby po polsku nie tylko mowil, ale tez pisal i czytal – nie tylko o Samochwale i Lokomotywie ;-) ) i zeby generalnie nie mial jakiegos rozdwojenia jazni. Mam nadzieje, ze bedziemy konsekwentni, bo plan jest taki, ze w domu bedziemy uzywac tylko i wylacznie polskiego.
Czy forumowi rodzice spoza PL moga podzielic sie jakimis refleksjami na ten temat?

Zdaje sobie sprawe, ze na pewno inaczej jest w rodzinach, gdzie dzieci przyjechaly do obcego kraju, juz mowiac po polsku, inaczej, gdzie jedno z rodzicow jest obcokrajowcem, ale chetnie poczytam wszystkie opinie.

ps. aha, nie wiedzialam, gdzie wrzucic ten watek, wiec umiescilam go tutaj...

- 2007-06-10, 00:03

ja nie mam bezpośrednich doświadczeń, ale mam ciocię i wujka, którzy wyjechali do Niemiec jak miałam 4 lata. Mają dwóch synów, którzy w owym czasie mieli 7 i 11 lat. Przez cały czas trzymali się zasady, że w domu po niemiecku można gadac tylko przez telefon i wytrwali w tym :D dziś Ich chłopcy założyli rodziny i mieszkają w Polsce :D a ciocia z wujkiem kupili już w Polsce dom i niedługo wracają tu na stałe
Christa - 2007-06-10, 00:06

No wlasnie ja sie caly czas zastanawiam, jak to bedzie za pare/parenascie lat, jak my na przyklad bedziemy chcieli wracac, a Max bedzie chcial zostac w AU albo odwrotnie? Wiem, ze jak zwykle zamartwiam sie przed czasem, ale przeciez moze sie tak zdarzyc...
- 2007-06-10, 00:20

Christa, każdy z nas pewnego dnia będzie się musiał zmierzyć z rzeczywistością tego, ze dziecko wyfruwa z domu i w różne strony Go niesie..ja już dziś pomału sobie wdrażam tę myśl, bo jako osoba kochająca swoją niezależność chcę to samo dać moim dzieciom i choć pewnie na począku będę ryczeć nocą w poduchę to nie będę mam nadzieje nigdy stawała Im na droze i mam nadzieję, ze będą zawsze czuły ze je wspieram i wierzę w to co One pragną robić. I naprawde nie ważne czy dziecko wyfrunie na inny kontynent czy tylko 4 przecznice dalej-jeśli będziesz dbała o kontakt ze swoim dzieckiem przez cay czas to zawsze będziecie blisko :D , nawet jeśli fizycznie będą dzieliły Was kilometry
Christa - 2007-06-10, 00:29

an, mi jednak chodzilo o cos innego. To, o czym piszesz, jest dla mnie jasne.
Mi chodzilo raczej o to, ze zalozmy my bedziemy chcieli np. za 10 lat juz wracac do Europy, a ze wzgledu na dziecko, ktore juz totalnie zasymiluje sie w AU i ktore nie bedzie chcialo wyjezdzac, bedziemy musieli tu zostac. My po prostu jeszcze nie wiemy, jak to bedzie za pare lat i gdzie bedziemy chcieli mieszkac.
Sama nie wiem, jak mam to napisac, o co mi dokladnie chodzi i po co sie tym tak teraz przejmuje, no ale sie przejmuje...

- 2007-06-10, 00:36

Christa, jesli będziecie chcieli wracac to wrócicie, dzieci takie małe jadą tam gdzie Ich rodzice i napewno łatwiej Im się odnaleźć w nowej rzeczywistości niż dorosłemu :) przecież mnóstwo ludzi z dziećmi się przemieszcza, zmieniają miasta, państwa...ale rodzina jest najwazniejsza w tym wszystkim. Np dzieciaki peppera i adriane-mają w perspektywie wyjazd na stałe (chyba) do Irlandii. Mają tu swoje życie, swoich przyjaciół, szkołę, przedszkole ale pojadą z rodzicami bo rodzice wierzą, ze tam będzie Im się lepiej żyło. Bez sensu w ten sposób się podporządkowywać. Myślę, ze to nie jest żaden problem czasem życie się tak układa, ze trzeba się przenieść w nowe miejsce i tyle, dziecko chyba lepiej sobie w takiej sytuacji radzi bo jest bardziej elastyczne, więc chyba nie masz sie czym przejmowac :D
rebTewje - 2007-06-10, 00:38

ja bym przyjal to dosc swobodnie i naturalnie, jesli macie cisnienie na gadanie po polsku (a macie, bo myslicie po polsku) to gadajcie. a Wasze mlode ;) beda gadac (i myslec) zgodnie z kulturowym kontekstem, w ktorym sa zanurzone. Mi byloby o tyle latwiej, ze ja mam generalnie wlasna polskosc gleboko w powazaniu, nie wiem jak to jest z Wami.
Christa - 2007-06-10, 00:47

an, moze masz racje. Ja po prostu probowalam sie postawic w sytuacji takiego dziecka, ktore ma w jednym kraju swoje zycie, kolegow i kolezanki, mysli, ze jest Ozzi ;-) , a tu mu rodzice kaza gdzies jechac :-) . Ale faktycznie chyba robie z igly widly. Zreszta ja na dzien dzisiejszy wcale nie chce stad wyjezdzac :-) .

A co do tego o czym pisal reb, to nie o to chodzi, ze "mamy cisnienie" na mowienie po polsku. Ja po prostu nie wyobrazam sobie, ze dziecko dwoch Polakow nie bedzie mowic po polsku! A gdzies tam w dalszej perspektywie widze tez jeszcze jedna korzysc, bo w AU mozna na maturze zdawac polski jako jezyk obcy :-P .

- 2007-06-10, 00:48

Christa napisał/a:
bo w AU mozna na maturze zdawac polski jako jezyk obcy
Ty przebiegły lisie!
pepper - 2007-06-10, 00:49

Ciekawy tekst o chłopczyku, który jest w Dublinie od 2 urodzin hxxp://antique.blog.onet.pl/2,ID216165965,index.html]tu
Mag.fr - 2007-06-10, 00:50

Ja osobiscie jestem troche podlamana bo Theo mowi coraz mniej po polsku. Bardzo zalezy mi na tym zeby dzieci pieknie po polsku mowily i staram sie jak moge: ksiazki, radio, piosenki...Theo rozumie wszystko, czasem mowi mi cos po francusku, ja nie wiem o co mu chodzi, powtarza po francusku a jesli ja dalej nie kumam to wtedy dopiero mowi po polsku. Dlatego jak najszybciej chce jechac do Polski, dzieci musza zobaczyc ze jezyk polski to nie jakis wybryk mamusi bo wszyscy w kolo inaczej mowia, nawet mama z tata po francusku a tylko do nich mama jakims dziwnym dialektem nawija. Bardzo wazne sa wizyty w kraju, stycznosc z rodzina, ponoc dziecko nagle zaczyna wysypywac z siebie wszystko co nazbieralo i jezyk wchodzi w praktyke.
Rozdwojenia jazni na pewno dziecko nie bedzie mialo, wprost przeciwnie, dwu i wielojezycznosc bardzo pozytywnie wplywa na rozwoj dziecka. Czlonkowie niektorych afrykanskich plemion posluguja sie kilkunastoma jezykami.

- 2007-06-10, 00:53

tak tylko przejrzałam, ale ogólnie to jest normalne zjawisko-dzieci wychowywane w dwóch językach, szukają wspólnej ścieżki i łączą cechy. Po jakimś czasie, jak ich rozumienie języków się poszerza, zaczynają rozgraniczać. Moja siostrzenica np robiła tak, ze wybierała z obu języków (polski i niemiecki) to co było najprostsze i łączyła.

[ Dodano: 2007-06-10, 01:55 ]
Mag.fr, a mówisz do synów tylko w polskim czy też we francuskim?

Christa - 2007-06-10, 01:03

mag.fr, tez uwazam, ze kontakt z rodzina jest bardzo wazny, tylko czuje, ze w naszym przypadku bedzie lekko ograniczony, bo tak daleko mieszkamy... No ale sami to wybralismy, wiec nie chce teraz narzekac.

Moj brat tez ma "ciekawie" ze swoja mala coreczka. Jej mama jest Bulgarka, a mieszkaja w Niemczech, wiec Nevi uczy sie teraz nawijac w trzech jezykach naraz. Czasem rozmawiam z nia przez telefon i jestem zakochana w jej polskim! Lejemy ze smiechu jak np. spiewa piosenki o Szarej piechocie ;-) .

Mag.fr - 2007-06-10, 10:23

ań napisał/a:
Mag.fr, a mówisz do synów tylko w polskim czy też we francuskim?


Chcialam mowic tylko po polsku ale niestety lapie sie na francuskim :( Sama ta francuszczyzna wychodzi ze mnie jakos tak naturalnie. Jakos glupio mowic do nich po polsku gdy wkolo sami francuzi i nikt nie rozumie. Staram sie ale zla jestem na siebie ze za malo. Na prawde wielkie nadzieje pokladam w tym wyjezdzie.

[ Dodano: 2007-06-10, 11:27 ]
A najgorsze jest ze Theo mowi po polsku z francuskim akcentem i z francuskim [R] :(

martka - 2007-06-10, 13:23

Christa, rozumiem doskonale Twoje watpliwosci. sama czesto sie nad tym zastanawiam... teraz mieszkamy tu, kiedys na pewno do nas jakis brzdac dolaczy, co bedzie jesli zdecydujemy wracac kiedys... w tym momencie nie myslimy o powrocie, ale nie wiadomo jak sie zycie potoczy.
rozmawialam ostatnio z kolezanka, ktorej mama zajmowala sie dwujezycznoscia dzieci. z tego, co ona mi mowila, to jak sie chce, zeby dziecko bylo tak naprawde dwujezyczne to jedno z rodzicow musi konsekwentnie do dziecka mowic tylko w jednym jezyku, a drugie w drugim. inaczej nie ma szansy, zeby dziecko sie poslugiwalo i jednym i drugim jezykiem na tym samym poziomie. bedzie czytac w obu jezykach, ale pisac juz tylko w jednym. no chyba, ze zachowana bedzie ta konsekwencja to wtedy w zasadzie gwarantowany sukces.
tylko, ze ja sobie nie wyobrazam raczej, ze mowie do dziecka po angielsku, a Piotrek po polsku czy na odwrot. to dziala tylko wtedy chyba kiedy rodzice sa roznych narodowosci...

zina - 2007-06-10, 21:52

Tez sie zastanawiam jak to bedzie u nas:)
Ja z Polski, mezczyzna mojego zycia z Czech a mieszkamy w Anglii ;-)
Chcialabym aby nasza przyszla ( :-D ) dzidzia byla edukowana we wszystkich jezykach choc oczywiscie na pewno nie bedzie to latwe...

bodi - 2007-06-10, 22:26

ja co prawda piszę z Polski ;)
ale temat który poruszyła Christa jest mi b. bliski, jako że od dłuższego już czasu myślimy o wyprowadzce do innego kraju.
Kilka rzeczy, które mi się nasunęly:

rebTewje napisał/a:
ja bym przyjal to dosc swobodnie i naturalnie, jesli macie cisnienie na gadanie po polsku (a macie, bo myslicie po polsku) to gadajcie. a Wasze mlode beda gadac (i myslec) zgodnie z kulturowym kontekstem, w ktorym sa zanurzone.
nie wiem jak Twój islandzki, rebie ;) ale w moim przypadku problem jest taki: czy tego chę, czy nie, jestem native speakerką ;) języka polskiego i tylko języka polskiego. Niezależnie od zdanego egzaminu Proficiency i faktu że na codzień posługuję się językiem angielskim, nigdy nie będę w nim w stanie tak dobrze wyrazić myśli, jak w polskim. Pass the salt -- no problem ;) ale kiedy duszę mam wywnętrzyć to tylko po polsku. I tu chyba jest pies pogrzebany, bo wszyscy chcemy z naszymi dziecmi móc rozmawiać na najgłębszym poziomie; w obcym języku nie jest to już takie proste.
Doświadczenia ludzi z mojego otoczenia wskazują że jeśli dziecko urodziło się za granicą albo wyjechało w młodym wieku , to z czasem jednak język otoczenia bierze górę. Często dzieci np. odmawiają mówienia w jezyku rodziców, choć go rozumieją.

Christa napisał/a:
jak to bedzie za pare/parenascie lat, jak my na przyklad bedziemy chcieli wracac, a Max bedzie chcial zostac w AU albo odwrotnie?
w mojej rodzinie mam wujka który emogrował do Stanów kiedy jego syn był w liceum a córka w podstawówce (to było jeszcze przed epoką gimnazjów). Ona pojechała z nimi, a on postanowił że tu dokończy liceum i będzie zdawał na studia. Zamieszkał z babcią.


martka napisał/a:
zeby dziecko bylo tak naprawde dwujezyczne to jedno z rodzicow musi konsekwentnie do dziecka mowic tylko w jednym jezyku, a drugie w drugim
ale to chyba dotyczy małżeństw mieszanych? Jeżłi oboje rodzice są np. Polakami mieszkającymi w Anglii, to dziecko z domu wyniesie j. polski, a angielski z piaskownicy i podwórka, a potem szkoły.


zina napisał/a:
Ja z Polski, mezczyzna mojego zycia z Czech a mieszkamy w Anglii
ale fajnie mu będzie, trzy języki gratis ;) :mryellow:


Mag.fr napisał/a:
Bardzo wazne sa wizyty w kraju, stycznosc z rodzina, ponoc dziecko nagle zaczyna wysypywac z siebie wszystko co nazbieralo i jezyk wchodzi w praktyke
na pewno, a jak jesteście we Francji, Theo może nawijać z babcią przez skype'a :D I jeśli babcia nie zna francuskiego, to nie będzie miał wyjścia - będzie musiał mówić po polsku ;)

na zakończenie (i może pocieszenie) napiszę tylko że zawsze zazdrościłam ludziom którzy dwa (albo więcej) języków wynieśli po prostu z domu, a nie musieli zakuwać tak jak ja :)

babaaga - 2007-06-10, 23:15

przyjechaliśmy tutaj, gdy Kacper mial 4,5 roku, teraz, jako 6 latek, jest wlaściwie 2języczny. Jego zasób słów po angielsku wprawdzie nie jest jeszcze tak bogaty, jak polski, ale spokojnie wystarczy, by chodzić do szkoły, na równi z innymi dzieci, kumplować sie,a nawet przyjaźnić.. jeśli chodzi o wymowę,akcent, te rzeczy, przewyższa nas zdecydowanie. Może znamy slowa, których on jeszcze nie poznał, za to wczoraj uczyl mnie, jak jest po angielsku puścić bąka:). Czuje sie tu świetnie. Ale czasem mówi, ze chciałby wrócic.. Chyba nie grozi mu, by zapomnial polskiego, jest na to za duzy, czytamy po polsku i gadamy. Teraz jest dosć śmiesznie, bo uczy się pisać i ciekawie mu wychodzi mieszanina ortografii angielskiej i polskiej, np ćwiczenia napisał ostatnio cfichenja, zawiast ł pisze w,zamiast cz ch itp:). Bardzo się cieszę, że ten angielski ma juz tak opanowany, to jezyk, którym mozna sie teraz dogadać na całym niemal świecie, sama jeszcze się go ucze... Dzieci wsiąkają niesamowicie tam, gdzie są, z kochajacymi rodzicami w tle szczęśliwe wszedzie, także nie martw sie Christo!!
pao - 2007-06-10, 23:22

pierwszym językiem dziecka jest ten, którym zwraca sie do niego matka. wedle badań to język, w którym najlepiej człowiek wyraża emocje, uczucia i inne takie. zatem jeśli tylko rozmawiasz z dzieckiem, mówisz do niego w rodzimym języku, to nie powinno być kłopotu. co prawda z czasem może słabiej mówić z rodzimym niż tym, który jest częściej używany, ale i tak języka nie zapomni.

gorzej z rodzicami, którzy nie rozmawiają w języku ojczystym. tutaj dziecko nie ma szans na przyswojenie języka, a jeśli mama/tata nie mają dość bogatego zasobu słów by wyrażać emocje i uczucia, to jeszcze w tej materii kaleka się robi, bowiem dziecko nie ma skąd czerpać wzorca. niemniej wielu ludzi jednak do dzieci mówi w swym ojczystym :)

martka - 2007-06-10, 23:49

bodi napisał/a:
martka napisał/a:
zeby dziecko bylo tak naprawde dwujezyczne to jedno z rodzicow musi konsekwentnie do dziecka mowic tylko w jednym jezyku, a drugie w drugim
ale to chyba dotyczy małżeństw mieszanych? Jeżłi oboje rodzice są np. Polakami mieszkającymi w Anglii, to dziecko z domu wyniesie j. polski, a angielski z piaskownicy i podwórka, a potem szkoły.

bodi, tak zdecydowanie.. ale mi chodzilo o poprawne pisanie w dwoch jezykach. i tu Kacper jest doskonalym przykladem
babaaga napisał/a:
uczy się pisać i ciekawie mu wychodzi mieszanina ortografii angielskiej i polskiej, np ćwiczenia napisał ostatnio cfichenja, zawiast ł pisze w,zamiast cz ch itp:)


...ale to tylko to co uslyszalam od kogos kto sie tym jakos tam naukowo zajmowal. sama nie mam doswiadczen w tej kwestii jeszcze. mam kontakt tylko z dzieckiem polskim mieszkajacym w Szwecji. Iga ma 4,5 roku za wczesnie wiec by mowic o pisaniu... ale z gadaniem sobie radzi swietnie :)

bodi, dokad sie wybierasz? Anglia? czy jakis inny pomysl? :-)

bodi - 2007-06-10, 23:55

martka, jedynie angielski oboje znamy na tyle dobrze by myśleć o wyjeździe, więc alglojęzyczne kraje wchodzą w grę. Do stanów nigdy mnie nie ciągnęło, myśleliśmy bardzo powaznie o Australii ale niestety w trakcie naszych starań zmieniły się przepisy imigracyjne i nie mamy szans na uzbieranie wystarczającej liczby punktów :?
Więc anglia, Irlandia może... Może uda nam się odwiedzić Stokrotki i zrobić mały rekonesans... ;)

Chociaż nie miałabym też nic przeciwko zamieszkaniu np. na rok w dolinie Hunzy :D

[ Dodano: 2007-06-11, 00:57 ]
aha jeszcze co do kacpra, ponieważ u niego pisanie jest chyba relatywnie świeżą umiejętnością, to może jest to przejściowe - podobnie dzieci dwujęzyczne które zaczynają mówić, zwykle łączą oba języki, pisała o tym ań... A potem im to przechodzi i mówią już poprawnie. Podobnie jest z pisaniem, tak sądzę.

martka - 2007-06-11, 00:20

wg Wikipedii: 'Dwujęzyczność, bilingwizm to umiejętność posługiwania się dwoma różnymi językami jako językami ojczystymi, która najczęściej wynika ze zróżnicowania etnicznego obszaru, na którym występuje.'
taka np Anglia, gdzie polski bedzie niedlugo drugim jezykiem urzedowym ;-) to jest wlasnie przyklad takiego obszaru ;-)

i wlasnie chodzi mi o to, ze Kacprowi nie przyjdzie naturalnie pisanie po polsku - jemu łatwiej pisać po angielsku, z tego co widze. babaaga, mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko, ze sie przykladem Kacpra posluzylam :)
to, ze ktos zna dwa jezyki, tak jak np Ty bodi nie swiadczy od razu o dwujezycznosci. jak sama napisalas
bodi napisał/a:
nigdy nie będę w nim w stanie tak dobrze wyrazić myśli, jak w polskim


no wiec owszem dziecko wyniesie z domu polski, a z piaskownicy angielski, bedzie znalo dwa jezyki, ale nie bedzie dwujezyczne.

podobne najwazniejsze sa pierwsze dwa lata zycia dziecka. nie wiem co dokladnie sie wtedy ksztaltuje, ale jezeli mowmy do dziecka w dwoch jezykach ono ma ogromne szanse byc w pelnym tego slowa znaczeniu dwujezyczne

[ Dodano: 2007-06-11, 01:22 ]
Australia piękna, ale za daleko jak dla mnie... jak cos to my rowniez na rekonesans zapraszamy :)

Kashmiri - 2007-06-11, 00:24

bodi, w dolinie Hunzy to burushaski, niespokrewniony z żadnym innym językiem na ziemi :-D
Co do pisania, Jasmin na początku miała podobne do Kacpra wpadki z pisaniem, pisała zgodnie z fonetyką angielską, ale teraz uczy się polskiego i widzę, jak z dnia na dzień jest lepiej :) Największe przeboje były z literą E, która uparcie myli się z polskim I, ale to też już coraz rzadziej. Teraz czytając Jass najpierw patrzy na tekst, i po pierwszym słowie decyduje w jakim języku będzie czytać - momentalnie dostosowuje zasady fonetyczne i akcent. Oczywiście to na razie proste teksty i proste słowa.

bodi - 2007-06-11, 00:25

hm martka, ale przecież kacper przez pierwsze lata swojego życia mówił tylko po polsku (babaaga, sorki że tak temat kacpra sobie z martką wałkujemy ;) ), więc powinno być na odwrót, prawda? Wg tego co piszesz on jest nativem tylko w języku polskim, a angielski jest jego drugim językiem.
Co do mnie to bardzo bym chciała być dwujęzyczna, niestety mam pełna świadomość tego że nie jestem i nigdy nie będę (no chyba że w następnym wcieleniu). Dlatego pisałam :
Cytat:
zawsze zazdrościłam ludziom którzy dwa (albo więcej) języków wynieśli po prostu z domu


[ Dodano: 2007-06-11, 01:26 ]
Kashmiri, ale pamiętam że spotkałam tam dziewczynę która przyjechała na rok uczyć angielskiego... myślę że burushaski uczyła się już na miejscu ;)

martka - 2007-06-11, 00:30

sama nie wiem jak to jest. niby blizszy Kacprowi zawsze byl polski, ale do szkoly nie chodzil nigdy w Polsce.... inne dzieci w jego otoczeniu pisza i mowia po angielsku. ech... ja to tylko powtarzam to co powiedziala mi osoba, ktora twierdzila, ze sie na tym cosik wyznaje. ale to moze wcale tak nie byc. nie wiem.

zostawmy juz Kacpra w spokoju. oby mu sie wiodło w nauce :-D . trzymam kciuki młody! :mrgreen:

bodi - 2007-06-11, 00:41

martka, pewnie to jest jedna z teorii, a są jeszcze inne, jak na wszystko ;)
no to zostawiamy kacpra w spokoju ;)

martka - 2007-06-11, 09:47

hxxp://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=o_IVfor6]tu mozna troche poczytac :-)
Christa - 2007-06-11, 11:14

Mam tylko sekunde, wiec nie mialam jeszcze czasu wejsc do linka, ktorego podala Martka, ale na pewno wejde.

Ogolnie ciekawe rzeczy napisaliscie.

Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni... Bardziej chodzilo mi o to, kim nasze dziecko na obyczyznie bedzie sie czulo (tzn. chodzi mi o kwestie tozsamosci). Ja raczej do konca bede Polka z australijskim obywatelstwem, natomiast moje dziecko? Nie wykluczam, ze bedzie o sobie mowic, ze jest Australiczykiem polskiego pochodzenia... Zastanawia mnie jednak jaki bedzie jego stosunek do Polski, polskiej mowy, kultury etc. Wiem, ze to moja rola, zeby mu to przekazac, ale czy on w ogole bedzie tym zainteresowany?

bodi - 2007-06-11, 14:03

Myślę Christa (tak na gorąco) że z tym jest trochę tak jak z wegetarianizmem. Wy jako rodzice dajecie mu ze swojej strony jakąś podstawę, kształtujecie dziecko dopóki daje się wam kształtować, a potem wchodzi w orbitę wpływów zewnetrznych nad którymi macie coraz mniejszą kontrolę. W pewnej mierze zależy to od was, a w pewnej nie. Do pewnego momentu możecie wpajać mu pewne zainteresowania, pokazać jak najwięcej... a potem, to co z tym zrobi to będzie już tylko Jego wybór. I jego problem ;) :P
rodzynka - 2007-06-11, 14:12

Cytat:
Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni... Bardziej chodzilo mi o to, kim nasze dziecko na obyczyznie bedzie sie czulo (tzn. chodzi mi o kwestie tozsamosci). Ja raczej do konca bede Polka z australijskim obywatelstwem, natomiast moje dziecko? Nie wykluczam, ze bedzie o sobie mowic, ze jest Australiczykiem polskiego pochodzenia... Zastanawia mnie jednak jaki bedzie jego stosunek do Polski, polskiej mowy, kultury etc. Wiem, ze to moja rola, zeby mu to przekazac, ale czy on w ogole bedzie tym zainteresowany?


duzo zalezy od Was od tego jak bedziecie pielegnowac polska tradycje, jak uczyc dziecka polskosci, jakie bajeczki mu czytac, jakie historie opowiadac czy tez jak uczyc historii etc...
tez czasami mam takie dylematy :) tym bardziej ze do tradycjonalistek nie naleze...

z wlasnego doswaidczenia dodam tylko ze
mowie od zawsze/tj od poczecia/ do malego po polsku, maz zawsze po angielsku (choc jest Polakiem) tak zdecydowalismy i tego konsekwentnie przestrzegamy
Edgar ma dwa latka i rozumie obydwa jezyki, jak to przy dwujezycznosci bywa nastawilismy sie na to ze troche pozniej zacznie mowic...i tak chyba jest... chyba bo dziecko znajomych ma dwa latka a mowi jeszcze mniej niz Edi.

Edi uzywa glownie pojedynczych slow a wybiera te ktore sa latwiejsze do wypowiedzenia czyli na moon a nie ksiezyc, blue a nie niebieski, car a nie samochod
ale baba a nie granny, pic a nie drink, but a nie shoe etc...
i choc na razie mu sie te jezykie moga mieszac to wiem ze za jakis czas doskonale bedzie je rozroznial
licze sei z tym ze jak pojdzie do szkoly bedzie preferowal jezyk rowiesnikow...ale bede dzielnie walczyc o polski jezyk w domu :)

babaaga - 2007-06-11, 16:50

spoko dziewczny :lol: ,wcale mi nie przeszkadza, ze wałkujecie przykład Kacpra, cieszę się, że pomaga wam on rozświetlić problem drugiego języka. tym bardziej, że się o niego nie martwię,naprawdę świetnie sobie radzi w szkole, po prostu nie uczył się nigdy polskiej gramatyki, a w szkole uczy się pisać po angielsku. Jeszcze ma czas na naukę gramatyki polskiej, prawdopodobnie sama będę musiala się tym zająć, jesli w najbliższym czasie nie wrócimy(a w ciągu tego roku na pewno nie). Nie czuję strachu u jego poczucie tożsamości, niech czerpie z każdej kultury, która mu sie nawinie. Nawet moja pani profesor od socjologii mówila, że najciekawsze rzeczy w kulturze powstają na pograniczu różnych kultur, przy ich mieszaniu.
kasienka - 2007-06-11, 17:05

Zuzia choć jednojęzyczna jeszcze w ogóle nie czyta i jak słyszę o Kacprze i Jass piszących to zaczynam mieć kompleksy...

A dla porównania za jakiś czas pewnie będziecie mieli Jasia, urodzonego tam... :mrgreen:

Kashmiri - 2007-06-11, 17:48

Kasieńko, Jass i podejrzewam, że Kacper też, piszą, bo takie szkoła im postawiła wymagania - wygląda na to, ze w UK jakoś wcześniej zaczynają dzieciom wprowadzać te elementy, ale potem to się i tak wszystko wyrównuje. W Indiach już trzylatki są sadzane w ławce, ołówek w garść i każą pisać, nawet egzaminy maluchom robią :-? Jestem pewna, że gdyby Jass nie musiała, to wcale by jej się do pisania nie spieszyło, a gdyby Zuzia chodziła do szkoły w UK to tak samo świetnie dawałaby sobie radę :-D
Mag.fr - 2007-06-11, 20:22

rodzynka napisał/a:
mowie od zawsze/tj od poczecia/ do malego po polsku, maz zawsze po angielsku (choc jest Polakiem) tak zdecydowalismy i tego konsekwentnie przestrzegamy

To ze tata nie mowi po polsku wydaje mi sie troche sztuczne. Dziecko i tak nauczy sie jezyka (chyba angielskiego w Waszym wypadku), nie ma wyboru. Zastanawiam sie jak to bedzie wygladac gdy zaczniecie powazne rozmowy w trojke?

Dwujezycznosc jest rzeczywiscie bardzo zlozonym zjawiskiem, nie do konca poznanym bo kazda sytuacja jest inna. Wazne jest zeby dziecko czulo ze rodzice szanuja jezyk. W moim przypadku Filip powinien tez sie starac. Uczy sie troche tego polskiego i cos juz mu zaczyna switac.
Ale tak na prawde wszystko jest bardziej skomplikowane niz nam sie wydaje. Na poczatku dzieci rzeczywiscie wybieraja to co latwiejsze. Chodzi tu o pojedyncze slowa wiec miksuja. Z czasem nieuchronnie to przechodzi bo kazdy jezyk jest caloscia, systemem zlozonym z wielu podsystemow: fonetycznego, morfologicznego etc. i dziala wlasnie w obrebie tego systemu. Wiec o schizofrenie jezykowa nie ma sie co bac, mozg ludzki doskonale sobie z tym radzi.
Inna kwestja jest ze wybor jezyka jest dyktowany najczesciej nieswiadomie: mozna tak analizowac kazde wypowiedziane zdanie, a nawet slowo.

Christa napisał/a:
Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni...

Trudniej wlasnie jesli chodzi o tozsamosc takiego czlowieczka. Znam ludzi ktorzy nigdzie nie czuja sie u siebie, zreszta ja tez tak mialam przez pewien czas: we Francji bylam Polka, w Polsce prawie Francuska. Czesto odnalezienie siebie w tym wszystkim jest bardzo ciezkie ale przewaznie konczy sie sukcesem : uczy otwartosci, tolerancji...

martka napisał/a:
podobne najwazniejsze sa pierwsze dwa lata zycia dziecka. nie wiem co dokladnie sie wtedy ksztaltuje,

Chodzi byc moze o to ze rodzimy sie z naturalna zdolnoscia do rozumienia wszystkich jezykow swiata i bardzo szybko z calej sterty mozliwosci odrzucamy to co niepotrzebne. Staje sie to bardzo wczesnie. Gaworzymy juz coby sobie struny glosowe wycwiczyc w konkretnym jezyku.

bodi - 2007-06-11, 20:50

każde zdrowe dziecko rodzi się ze słuchem absolutnym. może nauczyć się dowolnego języka świata, niezależnie czy to będzie zwykły polski ;) czy tonalny chiński, czy mlaskowy język !Kung. Ale słuch absolutny to straszne marnotrawstwo energii. W danym języku tylko część rozróżnień jest istotna dla jego zrozumienia, inne róznice w dźwiękach są nieistotne. Dlatego około 9 miesiąca zycia to "okno" językowe zaczyna się zamykać. i od tej pory nauczenie Japończyka rozróżniania głosek "l" i "r" staje się praktycznie niemożliwe ;)

więc niektóre sprawy decydują się nawet wcześniej niż w ciągu dwóch lat.

rodzinka, ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku. Ja muszę się przyznać że bilingwalizm strasznie mnie kręci ;) i swego czasu zastanawiałam się nawet, czy nie zrobić tego samego, tzn. mówić do mojego hipotetycznego wówczas dziecka po angielsku. Ale kiedy J pojawiła się na świecie odkryłam, że dla mnie to niemożliwe. Kiedy komunikuję się po angielsku zawsze jest pewna bariera. nie byłabym w stanie wyrazić wszystkiego co czuję, tak jak po polsku.

Mag.fr - 2007-06-11, 21:15

A ja chyba mam pecha, w tym momencie przechodze jakis kryzys polskiego, nie mam z Polakami kontaktu tutaj zadnego. Zostaje telefon ale Theo nie chce z babcia rozmawiac bo jej nie zna :( No niestety ostatnio widzial ja dwa lata temu, mial wtedy 5 miesiecy. Nawet na wegedzieciaku trudno mi pisac . Trojka niby leci w tle, pisze po polsku ale mysle chyba juz bardziej po francusku :(
martka - 2007-06-11, 21:33

bodi napisał/a:
ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku

ja tez podziwiam. ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

gdy dzieci ich pójdą do szkół i dobrze opanują angielski, zobaczą, jak język ten brzmi w ustach matki czy ojca i mogą stracić szacunek do rodziców. Mniej czy więcej świadomie zaczną ich uważać za ludzi niewykształconych, a nawet ograniczonych.

to jest fragment tego artykulu, o ktorym wczesniej wspominalam ('Dwujęzyczność dzieci na emigracji - jak ją osiągnąć?', Dr Ewa Lipińska)

tylko w tym fragmencie jest raczej mowa o rodzicach mowiacych tylko i wylacznie w swiezo nabytym jezyku... idealna sytuacja do nabycia dwujezycznosci jest wychowywanie sie w rodzinie, w ktorej rodzice oryginalnie sa roznych narodowosci.

tak czy siak wytrwalosci zycze rodzynko :-)

...jakie to wszystko trudne.... :roll:

Christa - 2007-06-12, 11:17

Ciekawy byl ten artykul wklejony przez Martke, ale troche mi namieszal, bo chyba nie zdawalam sobie sprawy, ze to moze byc az takie skomplikowane. W kazdym razie tez jestem zdania, ze jesli obydwoje rodzice sa Polakami, to powinni mowic do dziecka po polsku, a drugiego jezyka dziecko na 100% nauczy sie tak czy siak.

My znamy tutaj jedna dziewczyne, ktorej tata pochodzi ze Slowenii, a mama z Chorwacji (ona urodzila sie juz w AU), ale od urodzenia rodzice mowili do niej tylko po angielsku (a trzeba przyznac, ze ich angielski nie jest perfektny) i choc ona jest oczywiscie nativem i mowi bezblednie, to nie moze wybaczyc rodzicom, ze nie nauczyli jej ani slowenskiego, ani chorwackiego. Wedlug mnie bardzo ja skrzywdzili, no ale to w sumie nie moja sprawa.

martka - 2007-06-12, 12:17

Christa napisał/a:
to nie moze wybaczyc rodzicom, ze nie nauczyli jej ani slowenskiego, ani chorwackiego.

tez bym sie wściekła :-/

bodi - 2007-06-12, 13:09

martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

no tak, ale on to odkryje niezależnie od tego czy Tata mówi do niego od urodzenia po angielsku, czy usłyszałby jego angielski dopiero w sytuacjach poza domem, w sklepie, w restauracji - właściwie nie ma szans żeby dziecko tego prędzej czy później nie dostrzegło. A skoro wyrasta w środowisku w którym mówi się tym drugim językiem, np. angielskim, i staje się nativem, to chocby rodzic nie wiadomo jak dobrze mówił, dziecko w pewnym momencie go przerośnie.

rodzynka - 2007-06-12, 22:15

Mag.fr napisał/a:
To ze tata nie mowi po polsku wydaje mi sie troche sztuczne. Dziecko i tak nauczy sie jezyka (chyba angielskiego w Waszym wypadku), nie ma wyboru.


martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...


czy sztuczne? to chyba zalezy w jakim jezyku sie mysli, akurat tata wiele lat przebywal za granica i obecnie rowniez glownie porusza sie w jez.angielskim, wiec nie wiem czy to jest sztuczne, tym bardziej ze uwaza sie raczej za obywatela swiata czy scislej Europy a nie patriote Polaka...
Edi na pewno bedzie mówil lepiej po angielsku niz mama i tata razem wzieci- tego jestem w 100% pewna i nie uwazam tego za niebezpieczenstwo

bodi napisał/a:
ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku

to chyba tylko faceci potrafia, ja sobie nie wyobrazam mowic do dziecka 'I love you'

Christa - 2007-06-13, 00:15

bodi napisał/a:
martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

no tak, ale on to odkryje niezależnie od tego czy Tata mówi do niego od urodzenia po angielsku, czy usłyszałby jego angielski dopiero w sytuacjach poza domem, w sklepie, w restauracji - właściwie nie ma szans żeby dziecko tego prędzej czy później nie dostrzegło. A skoro wyrasta w środowisku w którym mówi się tym drugim językiem, np. angielskim, i staje się nativem, to chocby rodzic nie wiadomo jak dobrze mówił, dziecko w pewnym momencie go przerośnie.


Jasne, ze dzieci przerosna swoich rodzicow, ale nie do konca zgadzam sie z tym, ze straca przez to szacunek do rodzicow. Tzn. wydaje mi sie, ze tu cholernie duzo zalezy od rodzicow i od tego, jak beda przekazywac dzieciom rozne wartosci. Jezeli dzieci beda szanowac swoich rodzicow, to to, ze ich rodzice beda mowic gorzej od nich po angielsku, nie powinno az tak bardzo wplywac na relacje miedzy nimi i na to, czy dzieci beda sie wstydzic, jak ich rodzice odezwa sie gdzies w towarzystwie lub publicznie. Wydaje mi sie, ze mozna wytlumaczyc dzieciom (no moze nie jakims b. malym, ale troche starszym), ze rodzice nie urodzili sie w danym kraju i mowia jak mowia, ale sie staraja i za to powinno sie ich szanowac. Chociazby za to, ze nie mieli podane nic na tacy, tylko swoj poziom obcego jezyka musieli osiagnac ciezka praca.

Zreszta moze w tym artykule byla bardziej mowa o Polonii '80, ktora emigrowala, nie znajac dobrze jezyka i generalnie nie byla jakos dobrze wyksztalcona. Jestem pewna, ze nasze dzieci (tzn. Wasze i moje) nie beda sie nas wstydzic. Po pierwsze bo dobrze mowimy w drugim jezyku (nawet jesli gorzej od naszych pociech), a po drugie, bo tak wychowamy nasze dzieci, ze beda mialy do nas szacunek.

martka - 2007-06-13, 07:23

rodzynka napisał/a:
czy sztuczne? to chyba zalezy w jakim jezyku sie mysli, akurat tata wiele lat przebywal za granica i obecnie rowniez glownie porusza sie w jez.angielskim, wiec nie wiem czy to jest sztuczne, tym bardziej ze uwaza sie raczej za obywatela swiata czy scislej Europy a nie patriote Polaka...
Edi na pewno bedzie mówil lepiej po angielsku niz mama i tata razem wzieci- tego jestem w 100% pewna i nie uwazam tego za niebezpieczenstwo

no to super :) . jeszcze raz dodam, ze podziwiam tate Edgara za wytrwalosc. ja bym tak nie umiala...
Christa napisał/a:
Jestem pewna, ze nasze dzieci (tzn. Wasze i moje) nie beda sie nas wstydzic. Po pierwsze bo dobrze mowimy w drugim jezyku (nawet jesli gorzej od naszych pociech), a po drugie, bo tak wychowamy nasze dzieci, ze beda mialy do nas szacunek.

Christa, to byl tylko cytat. ja sama nie wiem jak jest, bo jeszcze nie stanelam przed tym problemem. ale na pewno kiedys mnie czeka. nastawaiam sie wiec, ze bedzie tak jak Ty piszesz :)

Christa - 2007-06-13, 08:24

Martka, wiem przeciez, ze to cytat z artykulu :-) i dlatego napisalam, ze widocznie autorce chodzilo o Polonie'80. Ale w sumie cholera wie, o kogo jej tak naprawde chodzilo. W kazdym razie miejmy nadzieje, ze nie o nas! ;-)

A swoja droga przeczytalabym kilka z zacytowanych przez nia pozycji.

pao - 2007-06-13, 09:06

przypomina mi sie historyjka:

rodzina wyemigrowała na Węgry. ojciec, by móc znaleźć lepsza pracę poszedł na kurs językowy, zaś dziecko po prostu łaziło do przedszkola. efekt taki, zę dziecko płynniej i lepiej sie komunikowało niż rodzice i kiedyś tatuś poprosił córkę o pomoc w zadaniu domowym. mieli wypisać ileś tam różnych zwierząt.

gdy odczytywał swoje zadanie cała sala śmiała sie do rozpuku a on jeden nie wiedział dlaczego. okazało się że wszystkie zwierzaki były zdrobnieniami: piesek, kotek, misio itp. nauczycielka od razu zgadła kto mu w lekcjach pomagał ;)

Kashmiri - 2007-06-13, 11:02

:lol: :lol: :lol:
Christa - 2007-06-13, 12:49

Niezle! :-)

Jak mieszkalam w Berlinie, to poznalam kiedys jedna Czeszke, ktora wyszla za maz za Niemca i po urodzeniu dzieci mowila do nich po czesku, ale popelnila ten subtelny blad, ze zwracala sie do nich tylko jak do dzieci, a nie jak do doroslych. W zwiazku z tym jej dzieci po czesku tez znaly tylko zdrobnienia: krzeselko, buciki, kurteczka etc. ;-)

pao - 2007-06-13, 12:51

może i błędna nauka, ale i to ma swój urok :)

i jakby nie było człowiek się dogada :D

adriane - 2007-06-13, 12:51

Christa napisał/a:
po czesku tez znaly tylko zdrobnienia:


Ale przecież w czeskim są tylko same zdrobnienia np. knedliczki :lol:

bodi - 2007-06-14, 07:34

Christa napisał/a:

Jasne, ze dzieci przerosna swoich rodzicow, ale nie do konca zgadzam sie z tym, ze straca przez to szacunek do rodzicow.

christa, mały disklajmer tylko wtrącę: napisałam że dzieci zawsze będę mówiły lepiej od rodziców w języku nowego kraju, ale to NIE ZNACZY że zgadzam sie z tezą artykułu zacytowanego przez Martkę, że będę ich przez to mniej szanowały. To tak jakby zakładać, że dzieci niewykształconych rodziców, kiedy same skończą studia, przestaną ich szanować. To byłyby smutne, gdyby jedyną podstawą szacunku do rodziców miałby być ich poziom znajomości językowej czy wykształcenie...

Christa - 2007-06-14, 12:59

A ja po raz drugi napisze, ze rowniez odnosilam sie tylko i wylacznie do podanego przez Martke artykulu, a nie do tego, co napisalyscie :-) . To autorka artykulu wysnula taka teze i ja sie z nia rowniez nie zgadzam!
ulapal - 2007-06-19, 10:54

Czytam sobie te posty, i nie moge się oprzeć, żeby nie napisać o sobie... we wrześniu urodzi się nasz dzidzik, ja jestem Polką a tata jest z Turcji, ale Turkiem nie jest , tylko Kurdem. Będziemy mieszkać na początku w Anglii... czyli już w grę wchodzą 4 różne języki. Ja do tego kończę filologię rosyjską i oprócz polskich bajeczek, pojawią się rosyjskie na pewno. Mała dzidzia chłonie wszystko , i potem będzie jej łatwiej. Języki to dziś skarb. Polski i angielski będą wiodące, zdaję sobie sprawę ,że nie wszystko na raz, żeby nie wyszedł niestrawny bigos. Ale mimo wszystko patrzę na to optymistynie.
Póki co jest śmiesznie. Kiedyś przy opowieściach o dzieciach wyszła na jaw zabawna zbieżność. Po polsku na zachętę jedzenia mówimy do naszych pociech - "am", a po turecku, to ponoć znaczy - cipka. :oops: i chyba będę musiała wymyślić nowy wariant. :lol:

kasienka - 2007-06-19, 14:10

Cytat:
ulapal
jestem bardzo ciekawa, czy wyrośnie Wam wielojęzykowe dziecko :D
Daj znać za jakiś czas, jak mu idzie :)

Kashmiri - 2007-06-19, 15:53

ulapal napisał/a:
wyszła na jaw zabawna zbieżność.


Kiedy Jass była na etapie chwytania języka mieszkałyśmy w Indiach. W hindi na dowidzenia mówi się "ta-ta!" i macha rączką, po polsku "pa-pa!". W hindi do ojca zwraca sie "papa", po polsku "tata". przez chwilę Jass miała kompletny mętlik, szczególnie żegnając tatusia :mryellow:

rodzynka - 2007-06-22, 13:36

:) ta- ta pa-pa czy pa-pa ta-ta oto jest pytanie...


zainteresowani pewnie wiedza (a jesli nie to polecam), ze jest fajne forum o wielojezycznosci
tu
hxxp://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=37229

Christa - 2007-06-23, 05:49

rodzynka, dzieki za wrzucenie tego linka. Ja nie mialam pojecia o tym, ze jest takie forum! Zaraz tam wchodze.
Lily - 2007-06-23, 08:59

Mój szwagier jest Japończykiem i siostra chciała, żeby mówił do małej po japońsku, żeby była dwujęzyczna. No cóż, Julia zaczęła właśnie mówić i mówi "tata" bynajmniej nie po japońsku (siostra jej tego nie uczyła :P ) :)
rodzynka - 2007-06-23, 23:36

Christa napisał/a:
rodzynka, dzieki za wrzucenie tego linka

you're welcome :)

igga - 2007-07-02, 20:12

Ale przebojowy watek!

Sambor jest 3-jezyczny i bardzo mnie to interesuje... wieczorkiem sobie poczytam, cozescie napisali dokladniej, niz teraz dalam rade,...

ale poki co chcialam Tobie, Christa, koniecznie polecic zainteresowanie sie fenomenem The Third Culture Kid - to znaczy poczytanie sobie o tym, bo fenomenem sie juz intersujesz oczywiscie :)
Badania robione od lat 60-tych opisuja dosc szczegolowo jak wplywa na psychike dziecka m.in. wlasnie sytuacja, o ktorej piszesz w pierwszym poscie: po ilus latach rodzice wracaja do swojej ojczyzny, ktora ojczyzna dziecka nie jest.
Najlepiej zaczac o tu:
hxxp://en.wikipedia.org/wiki/Third_Culture_Kids

a potem przeczytac ksiazke badz dwie. Nie wiem, czy byly tlumaczone na Polski, jesli ktos wie to prosze napiszcie, dalabym Babci :)

Christa - 2007-07-04, 05:56

igga, zaraz sie w to zaglebie. Dzieki za namiary!
zina - 2007-09-01, 19:24

Ciekawa jestem jak to bedzie w naszym przypadku.
Chcialabym bardzo zeby dziecko mowilo w przynajmniej 3 jezykach: polskim, czeskim (jezyk taty) i angielskim, czyli kraju w jakim mieszkamy.
Podejrzewam ze najwieksza trudnosc moze polegac na konsekwencji w nauce.
Poki co jestesmy dobrej mysli :-)
Dziekuje za ciekawe linki :-)

Jagula - 2007-09-01, 23:21

Zina ;-) z wiadomych względów chciałabym aby Radziej tak samo mówił po czesku, polsku i angielsku...po dwóch tygodniach jego uczęszczania do szkockiego przedszkola zaczynam wierzyć,że to może być możliwe.Wcześniej się złościł i przejawiał agresję (ale nie w stosunku do wszystkich) i tłumaczył ją tym,że nie lubi tych ludzi i go złoszczą ponieważ ich nie rozumie bo mówią bla bla bla Bajki oglądał w oryginale (min. dzięki za maxi psa Fika ;-) )po czesku i angielsku, oczywiście po polsku też. A teraz słyszę,że zaczyna w naturalny sposób używać języków...trochę to śmieszne ale wczoraj , gdy miał dość kolacji, odsunął talerz i powiedział fenkjuje :mryellow:
Lily - 2007-09-01, 23:25

Chyba ciężko mówić aż 3 językami...
pepper - 2007-09-02, 00:22

Mój syn był w piątek na rozpoczęciu roku w szkole w Kells, Irlandia. Mimo, że słabo się uczył w gimnazjum (tak mi się wydawało), to lubi nową szkołę, rozumie co mówią, i sam gada :D
rebTewje - 2007-09-02, 04:58

pepper, no i zuch chlopak, nie zginie taki, o nie!
malina - 2007-09-03, 09:39

Nie wiem dlaczego ale ominełam ten watek a jest on dla mnie berdzo interesujący.Wszystko wskazuje na to,ze w przyszłym roku wyjedziemy do UK,prawdopodobnie w okolice lub do Menchesteru.Czy wiecie moze jak wygląda tam kwestia przedszkola??Zuzia juz tu chyba nie zdazy do niego pojsc - zastanawiam sie czy nie bedzie dla niej za duzym stresem pojscie do przedszkola tam,od razu po przyjezdzie.Gdzie mozna znalezc info o tym jak wygladaja zapisy itd??
martka - 2007-09-03, 10:01

malina, to będziemy prawie sąsiadkami, ale się cieszę :-D
własnych doświadczeń w tej kwestii nie mam, ale koleżanka ostatnio ściągnęła do siebie swojego czteroletniego synka. mały w zasadzie od razu został zapisany do przedszkola. to było parę miesięcy temu. nie znał wtedy słowa po angielsku....a teraz - gada jak stary :mrgreen: . poza tym wydaje mi się, ze jest wielce prawdopodobne, że Twoja Zuzia w przedszkolu spotka polskie dzieci... wtedy pewnie stres mniejszy, tylko wolniej język będzie przyswajać. jeszcze innych znajomych córeczka (też Zuzia :-) ) chodzi tu na takie przedszkolne zajęcia przygotowujące do szkoły - 4 godziny dziennie - więc jest też taka opcja. a Ty będziesz pracować?
co do zapisów to nic nie wiem, ale mogę się dowiedzieć jak chcesz :-)

malina - 2007-09-03, 10:11

martka napisał/a:
a Ty będziesz pracować?

Na poczatku chyba nie - Michał przechodzi w styczniu do angielskiej firmy wiec nie bede od razu musiała szukac pracy ale z czasem bym chciała(tylko musze porzadnie za jezyk sie zabrac :roll: ) chyba,ze zawita do nas kolejny maluszek.

martka napisał/a:
co do zapisów to nic nie wiem, ale mogę się dowiedzieć jak chcesz :-)

Jakbys mogła to bede bardzo wdzieczna - kazda informacja bedzie dla mnie cenna :-) !!!

martka napisał/a:
malina, to będziemy prawie sąsiadkami, ale się cieszę :-D

:-D

martka - 2007-09-03, 10:26

malina napisał/a:
chyba,ze zawita do nas kolejny maluszek.

spoko, spoko, do pracy się nie śpiesz... ;-)

....jak tylko się będę widzieć z tą koleżanką to wyciągnę od niej wszelkie info :-)

malina - 2007-09-03, 10:32

martka napisał/a:
....jak tylko się będę widzieć z tą koleżanką to wyciągnę od niej wszelkie info :-)


Czekam z niecierpliwościa :-)

Christa - 2007-09-04, 02:18

Lily napisał/a:
Chyba ciężko mówić aż 3 językami...


Wspominalam juz w tym watku, ze moja prawie 3 letnia bratanica mowil wlasnie w trzech (po polsku, po bulgarsku i po niemiecku) i na razie radzi sobie swietnie. Ale to faktycznie duza zasluga rodzicow, bo moj brat mowi do niej tylko po polsku, bratowa tylko po bulgarsku, a w przedszkolu Nevi nawija tylko po niemiecku.
Ciekawe tylko, czy sie za jakis czas nie zbuntuje, bo juz bedzie miala dosyc?

dort - 2007-09-04, 08:40

nie sądze żeby to było trudne dla dziecka, przeciez w tak mlodym wieku w sposob naturalny uczy sie jezyka i nie ma dla niego wiekszej różnicy czy jest to 1 czy np. 3 (na pewno stymuluje to jego rozwoju, ale ono nie jes tego swiadome)
do 7 roku zycia dziecko ma naturalna potrzebe zdobywania wiedzy (robi to mimowolnie i to go bawi), jego mozg jest chlonny jak gabka, potem niestety te procesy juz spowalniaja i nauka czegokolwiek przychodzi znacznie trudniej

dlatego nam doroslym wydaje sie ze nauka tylu rzeczy na raz jest tak trudna, bo dla nas bylo by to trudne

Cytrynka - 2007-09-13, 02:39

Nie zauważyłam, żeby moim dzieciom nauka angielskiego sprawiała trudność. Łapią szybciej niż ja ;-) chyba.
Zauważyłam jednak, że dzieci znajomych (może nie wszystkie), które uczą się tylko jednego języka zaczynają mówić szybciej pełnymi zdaniami.

Jagula - 2007-09-13, 12:33

Dobrze,że to napisałaś Cytrynko bo już pomyślałam,że zaczyna mi się wydawać ,że Radek ułatwia sobie teraz (i uwstecznił sie ) pokazując wiele rzeczy :-(
martka - 2007-09-20, 08:18

malina, widziałam się z tą koleżanką co to ma trochę doświadczenia z przedszkolem tutaj.

ona zapisywała swojego małego miesiąc przed jego przyjazdem; najpierw była tu sama, jak wiedziała dokladnie kiedy mały ma przyjechać to go zapisała...ale nie jest regułą, że trzeba tyle wcześniej. mowiła też, że jak nie będzie miejsca w przedszkolu, do którego pójdziesz to dostaniesz informacje, w których przedszkolach w okolicy są miejsca.

pierwsze kilka dni zarezerwuj sobie na to, żeby z dzieckiem zostać w przedszkolu. tak u ponoć robią...dopóki dziecko sie nie oswoi z nowym otoczeniem. przez jakiś czas dziecko chodzi na zajęcia tylko na pół dnia i z mamą; jak samo da znać, że jest gotowe to zaczyna chodzić najpierw bez mamy, później już na cały dzień bez mamy oczywiście.

ponoć przedszkola oferuja te pierwsze dni próbne za darmo.

bo w ogóle przedszkole jest płatne, sporo całkiem: 450 funtów tutaj. ale ta koleżanka dostaje dofinansowanie na przedszkole, więc w ogóle tego nie odczuwa. dokładnie tyle płacą jej 'working tax creditu'. spokojnie powinniście też dostać te pieniążki.

ona się w ogóle w styczniu zamierza przeprowadzać z naszej 'wioski' ;-) do manchesteru, więc kto wie, czy wasze dzieciaki sie nie spotkają w jednym przedszkolu... ale nie wiem, czy to by Zuzi pomogło; ten mały ostatnio jak został poinformowany, że polska dziewczynka pojawiła się w przedszkolu to chciał z nią tylko po angielsku gadać :roll: :lol:

moTyl - 2007-12-28, 00:22

Odgrzebałam ten temat, jako, że u mnie na czasie i tak czytam sobie o dwu/trzyjęzycznych dzieciach i nieco mi ulżyło, że dzieciaczki po jakimś czasie zaczynają rozróżniać języki, bo mój Antoś zaczyna mówić, nawet klecić wyrazy ze sobą, ale miesza słowa, też trochę na zasadzie wybierania co łatwiejsze albo co lepiej pamięta... ;-)

U nas sytuacja jest z góry przesądzona, bo mój niemąż nie jest w stanie porozumieć się z małym po polsku (no dobra mówi żaba, pić, jeść, kochanie i mikrofalówka - ale to raczej nie wystarczy :lol: ) , ja z kolei z polskiego nie potrafię zrezygnować... więc jest to dla mnie bardziej naturalne żeby do małego mówić po polsku, za to do mojego mężczyzny muszę mówić po angielsku (jeśli chcę żeby mnie rozumiał ;-) ) efekt jest taki, że Antoś nie rozróżnia co kto rozumie i zwraca się do taty po polsku (cóż za okazja do nauki od syna ;-) ) - ale może jest jeszcze za mały

kochane mamy zagramaniczne, napiszcie proszę jak sobie Wasze dzieciaczki radzą i czy sytuacja się polepsza lub też czy natrafiacie na kolejne problemy

Christa - 2007-12-28, 00:33

moTyl, a jakiej nacji jest Twoj mezczyzna?

Co do rozrozniania jezykow i asocjacji ich z konkretnymi osobami, to moze faktycznie Antos jest jeszcze za maly. Nevi - moja bratanica, o ktorej juz wspominalam w tym watku, swietnie radzi sobie z przypisywaniem jezyka do osoby, ale ona ma juz 3 lata, wiec nawet nie ma co jej porownywac do Twojego Antka.

Ja mysle, ze kluczem do sukcesu jest konsekwencja, czyli ze Ty bedziesz zawsze mowila do niego po polsku, a Twoj partner po angielsku. I wtedy na pewno Antos zalapie do kogo mowi sie w jakim jezyku. Ale na razie faktycznie jest chyba za maly. Przeciez dopiero co uczy sie slow. Zreszta takie dzieci (dwu-trzyjezyczne) z reguly ponoc pozniej zaczynaja mowic i to chyba normalne, ze im sie miesza.

Malati - 2007-12-28, 09:59

Moja siostra wyszła za greka. Używaja w domu trzech języków angielskiego, polskiegi i greckiego, z przewagą dwóch ostatnich. Ich córka przebywała głownie z moja siostra, bo wiadomo facet ciezko haruje ;-) Kasia mówiła do małej głównie po polsku, grecki słyszała od taty jak był w domu, na ulicy i od babci. Od poczatku swietnie rozumiała każdy język, ale jak zaczeła mówić to na poczatku mówiła tylko po grecku. Dla mojej siostry to był na poczatku szok, była pewna że mała bedzie mówić głownie po polsku. Ale sprytne dziecię wybrało łatwiejszy język.Teraz ( ma 3,5 roku) mówi zarrówno po grecku jak i po polsku. Czasami jak zapomni wyrazu w danym jezyku, zastępuje słowę w następnym :-) I również zaczeła troche pózniej mówić.
moTyl - 2007-12-28, 14:50

Christa i czarna96 - dzięki za odpowiedzi, dodają mi otuchy i potwierdzają moje przypuszczenia... :-)

Christa napisał/a:
moTyl, a jakiej nacji jest Twoj mezczyzna?


jest z St.Lucii (świętołucjaninem? :-P ) to wysepka pomiędzy Martyniką, St.Vincent i Barbadosem na Karaibach (Małe Antyle), w sumie mają tam jeszcze jeden język (oprócz angielskiego) jest to kreolski oparty na francuskim, ale Ajaine nie uważa go za aż tak naturalny (co mi się wydaje dziwne, bo z mamą rozmawia tylko po kreolsku, z rodzeństwem z kolei tylko po angielsku...), więc do małego mówi po angielsku... szkoda, bo kreolski na wymarciu :-( trochę to wszystko zawiłe ;-)

czarna96 Ty mieszkasz za granicą? - jak jest z edukacją językową Filipa?

Malati - 2007-12-28, 18:53

My mieszkamy w Anglii dopiero 2 miesiace, wiec rzadnej edukacji jeszcze nie ma, jesli chodzi o Filipka :-) Zastanawialismy sie z mężem nad obcja, ze ja bede mówiła do Filipa po polsku a Wojtek z racji tego że zna bardzo dobrze angielki własnie w tym języku. Ale myślelismy też o tym zeby od marca dać młodego do przedszkola wtedy najszybciej załapie język. Myślę że w związku z tym że planujemy zostać w UK na zawsze poznanie i nauczenie sie angielskiego jest w przypadku Filipusa nie uniknione :-) Zresztą jak jestesmy gdzieś wśród ludzi to mały często powtarza zasłyszane słowa.Rozmawialiśmy z angielka do której ja chodzę na lekcje języka i powiedziała że dzieci uczą sie błyskawicznie i że mlody od razu bedzie miał perfekcyjny akcent. Śmiała się żebyśmy się jeszcze zastanowili czy chcemy żeby był bytyjczykiem ;-)
martka - 2007-12-29, 11:44

czarna96, jak wyślesz Filipka do angielskiego przedszkola to w mig załapie język. sama się zdziwisz :-D
Malati - 2007-12-30, 10:19

martka napisał/a:
czarna96, jak wyślesz Filipka do angielskiego przedszkola to w mig załapie język. sama się zdziwisz :-D


Mam nadzieje martka :-) Chciałabym żeby młody liznąl troche język zanim pójdzie do szkoły.Moi znajomi którzy są w anglii od 2 miesięcy, maja dwojke chłopaków.Starszy 11 lat, zna język bo mieszkali z nim jakiś czas w stanach. Drugi 7 lat, nie zna wogóle mimo ze w stanach się urodził :-) ale wyjechali jak był malutki.Tak więc najmłodszy w szkole sobie radzi między innymi tak że uczy inne dzieci polskiego :-) Śmialismy sie ze stwierdził ze po co ma sie sam wysilac i uczyc angielskiego niech tez inny popróbują sie z nim komunikować w jego ojczystym języku :-) Nauczycielki w szkole były pozytywne zaskoczone jego metoda ;-) ;-)

martka - 2007-12-30, 10:39

czarna96 napisał/a:
w szkole sobie radzi między innymi tak że uczy inne dzieci polskiego :-)

spryciarz :lol:

ale tak na serio - koleżanki synek jak poszedł tu do przedszkola to po dwóch czy trzech miesiącach gadał 'jak stary'. niesamowite to jest.

Malati - 2007-12-30, 10:49

martka napisał/a:
czarna96 napisał/a:
w szkole sobie radzi między innymi tak że uczy inne dzieci polskiego :-)

spryciarz :lol:

ale tak na serio - koleżanki synek jak poszedł tu do przedszkola to po dwóch czy trzech miesiącach gadał 'jak stary'. niesamowite to jest.


Tak dzieciaki są niesamowite, uczą sie tak szybko :shock: Szkoda że im człowiek starszy tym gorzej z tą chłonnoscia umysłu ;-)

Christa - 2008-01-01, 22:56

A ja sie ostatnio zastanawiam po jakiemu mam mowic do Maxia, jak jestesmy w anglojezycznym towarzystwie? Bo w domu mowie do niego oczywiscie tylko po polsku, ale czesto wpadaja do nas Ozzi, poza tym czesto chodze na te spotkania mamusiek i wtedy nigdy nie wiem, po jakiemu mam do niego mowic...
bodi - 2008-01-02, 10:45

niezła zagwozdka Christa ... zaczęlam się zastanawiać, jak bym zrobiła na Twoim miejscu, i tak do końca nie wiem. A jak Ci wychodzi spontanicznie? Zaczynasz mówić po polsku czy po angielsku?
martka - 2008-01-02, 10:56

Christa, trudna sprawa. mi by pewnie naturalnie przychodził polski w takich sytuacjach. ale przytoczę sytuację mojej koleżanki. w prawdzie nie dotyczy to tak malusieńkiego dziecka, tylko kilkuletniego, ale się sprawdziło. ona mówiła do małej w sklepach i przy znajomych innojęzycznych właśnie w tym innym języku. późnij mała poza domem już sama automatycznie zagadywała do mamy nie po polsku. wyszło to dziecku na plus, bo mimo, że oboje rodzice to Polacy, to dziecko opanowało przynajmniej podstawy języka kraju, w którym żyją jeszcze przed pójściem do przedszkola i potrafiło ocenić w jakich sytuacjach jakiego języka użyć.
Christa - 2008-01-02, 22:49

bodi napisał/a:
niezła zagwozdka Christa ... zaczęlam się zastanawiać, jak bym zrobiła na Twoim miejscu, i tak do końca nie wiem. A jak Ci wychodzi spontanicznie? Zaczynasz mówić po polsku czy po angielsku?


bodi, raz mowie tak, raz tak, ale chyba wolalabym sie zdecydowac. Moze faktycznie zrobie tak, jak kolezanka martki? Ma to sens.

bodi - 2008-01-03, 01:29

faktycznie brzmi to sensownie.
babaaga - 2008-01-04, 13:41

ja zwykle mówię do jasia po angielsku w towarzystwie angielskich przyjaciół, tak jakoś naturalnie wychodzi, czasem powtarzam po polsku. z Kacprem nie ma problemu, bo on sam od razu się na angielski przestawia, wręcz nie lubi gadać po polsku przy anglikach. Jaś póki co gada głównie po polsku, z angielskich słów ostatnio załapał "bye" :-) , i , jak mu sie cos bardzo spodoba mówi- łał:)
czarna, myślę, ze to dobry pomysł z angielskim przedszkolem, ale też musisz obserwować filipka, jak to znosi, bo będzie jeszcze wtedy dość mały, może to będzie za wcześnie dla niego?niektore dzieci dobrze znoszą przedszkole w wielu ok 3 lat, innym łatwiej się zaczyna trochę później..wszystko zależy od charakteru filipka, czy jest otwarty na ludzi itp, no i czy przedszkole jest fajne ;-)

Malati - 2008-01-04, 14:12

babaaga napisał/a:

czarna, myślę, ze to dobry pomysł z angielskim przedszkolem, ale też musisz obserwować filipka, jak to znosi, bo będzie jeszcze wtedy dość mały, może to będzie za wcześnie dla niego?niektore dzieci dobrze znoszą przedszkole w wielu ok 3 lat, innym łatwiej się zaczyna trochę później..wszystko zależy od charakteru filipka, czy jest otwarty na ludzi itp, no i czy przedszkole jest fajne ;-)


Mnie marwi perspektywa dania Filipa do przedszkola, własnie dla tego że to raczej nie jest typ otwarty na nowe miejsca i nowych ludzi. Jak narazie beze mnie ani rusz.Nie wiem czy zniósł by rozstanie ze mna na parę godzin. Narazie rozpatruje wszystkie za i przeciw. Jeśli nie zdecydujemy sie dac go do przedszkola teraz od marca to napewno we wrzesniu pójdzie. Przedszkole do którego by poszedł jest o tyle fajne że jest malutkie, jest bardzo mało dzieci, no i jest wegetariańskie.Położone jest w ślicznej okolicy, wokół park, mnóstwo przestrzeni, pasace się krowy itp :-) Ponadto w tym samym miejscu , zaraz obok jest szkoła do której pózniej by poszedł. Takze nie zmienialibyśmy miejsca i prawdopodobnie znajomi z przedszkola spotykali by się pózniej w szkolnej ławce :-)

ewatara - 2008-01-04, 16:24

czarna96 napisał/a:


Mnie marwi perspektywa dania Filipa do przedszkola, własnie dla tego że to raczej nie jest typ otwarty na nowe miejsca i nowych ludzi. Jak narazie beze mnie ani rusz.Nie wiem czy zniósł by rozstanie ze mna na parę godzin.

dziewczyny na Waszym miejscu skorzystałbym z usług z usług Sure Start, jest chyba w każdym mieście w UK. zajmują się prowadzeniem różnych zajęć dla dzieci i rodziców... ja akurat miałam tam spotkanie kilku godzinne dla przyszłych mam -Polek, po polsku, bo było nas kilka w ciąży w podobnym okresie, ale organizują też zajęcia dla dzieci z nauki mówienia, masaży, zabaw, gier zabawowych na instrumentach ... (dla starszych również, czasami warsztaty dla rodziców super sprawa szkoda, że u nas czegoś takiego nie ma ...)
Tam Wasze dzieciaczki mogłyby poznać inne dzieci, pouczyć się w naturalny sposób języka przez zabawę z innymi, a przy okazji zaaklimatyzować w nowym środowisku, do przedszkola na Twoim miejscu Czarna poszłabym po takich spotkaniach i jeszcze jakiś czas chodziła z nim w celu klimatyzacji także do przedszkola, myślę że Wam pozwolą, np przyjść jednego dnia na 1 godzinkę, innego na 2 ... i tak wydłużać, zostawić go na godzinę , 2 i też wydłużać, w ten sposób nie będzie to dla niego takim szokiem. Ja nienawidziłam przedszkola, brzuch mnie z nerwów bolał, uciekałam nawet, więc jestem zwolennikiem wolniejszego przyzwyczajania niż radykalnego zostawienia dziecka na 8 godzin w obcym miejscu, a tym bardziej gdzieś gdzie ludzie używają innego języka. Był czas, że zastanawiałam się nad takim mini przedszkolem w UK dla polskich dzieci-wynająć chatę i z jakąś osobą poprowadzić takie coś, wcześniej się rozeznać, zrobić ogłoszenie ... też sobie przemyślcie. a tak nawiasem mówiąc, wiecie o tym , że możecie mieć nawet do 80 % zwrotu za przedszkole (koszta są nawet 600-800 f! więc lepiej skorzystajcie, bo inaczej cała wypłatą wsadzicie w koszta ...
Ja czytałam o dzieciach wychowywanych właśnie w sytuacji gdzie jest więcej niż 1 język, bo też myślałam, że zostanę dłużej (ale po pobycie 1,5 odechciało mi się). według badań jest tak, że dzieci co prawda później najczęściej mówią, ale to przecież normalne, bo mają trudniej..., ale umieją swobodnie potem władać kilkoma językami, więc nie macie powodu do zmartwień ;-)
ten Sure Start jeśli nie wiecie gdzie jest popytajcie w przychodniach lekarskich oni wiedzą , a czasem nawet mają wywyeszone ich propozycje (codziennie coś się tam dzieję i to dla dzieci od urodzenia! :-D

Malati - 2008-01-04, 19:12

Dzięki ewatara za wszystkie informacje :-) My jesteśmy w Anglii dopiero 2 miesiące więc nie mamy jeszcze rozeznania, co z czym sie je ;-) Nie wiedziałam o spotkaniach o których piszesz, ale wydaje mi się to swietnym rozwiązaniem.Popytam w okolicy.Mam nadzieje ze mój synek z czasem dojrzeje do przedszkola, czas pokaże.
ewatara - 2008-01-07, 23:51

popytaj, pochodź jak Ci się spodoba to daj znać jakie zajęcia przypadły Wam do gustu, a szczególnie Filipkowi ;-) - sama jestem ciekawa jak będzie ,
pamiętam jak miałyśmy te " szkolenie" to właśnie wyszli zadowoleni rodzice z taką grupą maluszków, maleńkie murzynki chyba z miesięczne ;) - przesłodziutki widok po prostu :-D
aha jeszcze mi się przypomniało, że pożyczają tam też nawet książki i zabawki chyba (90%) za freeko

badba - 2008-02-19, 14:58

Dziewczyny ja wam, moge powiedzieć jak to jest u mnie. Fakt ojciec dzieci jes kanadyjczykiem i polskiego ani w ząb. Dlatego u nas w domu głównie angielski i francuski. Ale zawsze do dzieci mówię po polsku- zresztą mozna powiedzieć że to ja tylko wychowuję, bo mąż zarabia na dom i większą część dnia go nie ma- czytamy polskie bajki, słuchamy polskich piosenek, polskie stacje telewizyjne, no i niezastąpieni polscy dziadkowie... Starszy Kosma chodzi wprawdzie do anglo- języcznego (z domieszką francuską) przedszkola, ale dodatkowo zapisałam go do mini przedszkola polskiego przy polskiej parafii (chodzi tam raz w tygodniu, czasem jeszcze w sobotę- jak są jakieś fajniejsze gry, zabawy i jak on tego sam chce). Czasem się dziwię jak on, taki mały człowieczek potrafi tak dobrze zapamietać i z taką łatwością i naturalnością mu to przychodzi... i ten akcent, jakby się tam urodził. Teraz zaczyna się okres mówienia mlodszego- zobaczymy jak to będzie. Chociaż już takie pojedyncze słowa już łapie.
malva - 2008-03-05, 01:40

ostatnio przegladałam książki w ksiegarni i natrafiłam na ksiązkę pt:"PSYCHOLOGICZNE ASPEKTY DWUJĘZYCZNOŚCI" pod redakcją prof.Idy Kurcz, wyd GWP
to naukowa publikacja,bardzo ciekawa
może się Wam przyda :-D

Christa - 2008-03-05, 05:04

malva, dzieki! Mysle, ze warto przeczytac.
dort - 2008-03-07, 12:13

szczegolnie ze prof. Kurcz jest autorytetem w tym temacie :-D
moTyl - 2008-03-08, 14:27

ja chyba także zainteresuję się książką... dzięki malva


badba czyli Kosma mówi we wszystkich trzech językach i nie ma trudności z akcentem czy wymową? zdolniacha ;-)

badba - 2008-03-08, 19:38

na razie jest za mały na takie swobodne dogadywanie się, ale już dużo potrafi. gorzej mu idzie we francuskim, ale szybko łapie pojedyncze słolwa, polski- bo mieszkaliśmy w polsce od jego urodzenia, a angielski z racji przedszkola. dzieci szybko się uczą- i to na takim nieświadomym profilu. pamiętam jak w zeszłym roku przyjechał do mnie bratanek, umiał po angielsku tyle co w szkole w 4 klasie (podstawy), przyjechał na miesiąc i żeby mieć się z kim bawić szybko przyswajał język. teraz w szkole nawet mu dobrze idzie.
babaaga - 2008-03-09, 22:29

Kacper ostatnio poprawia czasami moją wymowę ang, co bywa denerwujace :mryellow: tzn fajnie, że mnie edukuje 8-) , ale mniej, bo jest taki zażenowany mną czasem... :lol:
ale z pochwał swojego dziecka mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że po 1,5 roku nauki czyta najlepiej w klasie, nie dość, ze pięknie, szybko o wyraźnie, to jeszcze z super dykcją:)a wiem, bo chodzę na wolontariat do kacpra szkoły i często słucham, jak dzieci czytają...w sumie coraz wiecej orientuje się w tym systemie edukacyjnym, poza tym mam juz prawie pracę jako pomocniczka :-> nauczyciela, z czego jestem baaaardzo dumna :mryellow:

ina - 2008-03-10, 11:49

babaaga napisał/a:
poza tym mam juz prawie pracę jako pomocniczka :-> nauczyciela, z czego jestem baaaardzo dumna :mryellow:


babaaga gratuluje :-D fajna praca

babaaga - 2008-03-10, 12:57

dziękuję:D
biechna - 2008-03-25, 19:39

babaaga napisał/a:
Kacper ostatnio poprawia czasami moją wymowę ang,

:mryellow: :mrgreen:

babaaga napisał/a:
poza tym mam juz prawie pracę jako pomocniczka :-> nauczyciela, z czego jestem baaaardzo dumna :mryellow:


nie dziwota - więc prawie gratuluję! :-D

ulapal - 2009-06-09, 03:09

no wiec u nas pierwsze slowo po mama i tata padlo po anggielsku i bylo to pliss.
potem pół na pół, ale z polskiej strony były takie wyrazy jak chodź czy kicia. z angielskich juice, cheese, more, gone- zamiast nie ma.
generalnie wybiera te latwiejsze. tata zwykle jest w pracy i po turecku właściwie mało ma okazji, a szkoda, bo zama chetnie bym podłapała. mały raczej po turecku mówić nie będzie, ale może bedzie kumał.
przy ang sąsiadach z którymi dzielimy ogród na początku ciągle mówiła do Et po angielsku, ale teraz sie juz oswoiłam z sytuacją i zwykle mówie po polsku, a potem jeszcze czasem tłumaczę, jeśli mają to zrozumieć wszyscy.
aż któregoś dnia chcąc ściągnąc małego z trampoliny ciągle powtarzałam - chodź, i mała Mia (angielka) też do niego - chodź.
wiec dzieciom niewiele potrzeba, zeby sie uczyć.
teraz jak jesteśmy w polsce na wakacjach to polski górą, jak wrócimy to znowuż angol.
aha, i jeszcze jedno słowo moje dziecko zna po włosku- mamma mia :lol: :lol:

od wrzesnia bedzie chodził na przyuczki do przedszkola, i ciekawe jak panie sobie poradza jak im powie - malu malu chodź. :mryellow:

Christa - 2010-12-06, 04:29

Odswiezam watek, poniewaz wczoraj bylam na zajebistym seminarium o wychowaniu dzieci w wielojezycznosci. Obiecalam robic notatki i podzielic sie zdobyta wiedza, co niniejszym czynie.
Aha, bedzie w punktach, bo nie mam za bardzo czasu, zeby wszystko ladnie opisac i przepraszam za ogolny chaos, ale padlo bardzo duzo ciekawych informacji, a nie wszystko notowalam i pewnie co chwile bedzie mi sie cos przypominac :-) .
I jeszcze jedna uwaga: bede pisac o angielskim, jako tym drugim jezyku, bo tak mi jest latwiej.

Moze zaczne od tego, ze seminarium prowadzila Niemka, ktora ma dwoch synow (24 l i 18 l), urodzonych juz w Australii, dwujezycznych, miedzy soba rozmawiajacych wylacznie po niemiecku (ale to glownie dzieki temu, ze jak ten drugi sie urodzil, to wyjechali z mama na 4 miesiace do Niemiec i temu starszemu brat "kojarzyl sie" jedynie z jezykiem niemieckim).

1. nie ma potrzeby stwarzac sztuczna sytuacje, w ktorej jedno z rodzicow mowi po angielsku, a drugie w swoim jezyku ojczystym (jesli oboje sa np. Polakami)

2. im lepiej dziecko opanuje jezyk, w ktorym mowi sie w domu (czyli u nas polski), tym szybciej i lepiej przyswoi jezyk angielski

3. wazne jest, aby jezyk, ktorego uzywamy w domu, byl bogaty (czyli np. nie uzywac jedynie zdrobnien, wlasnych tworow etc.)

4. dwujezycznosc nie powoduje opoznienia rozwoju mowy, wiec jezeli dziecko 3 letnie jeszcze nie mowi, nie powinno sie zwalac winy na to, ze to "pewnie przez dwujezycznosc" i dluzej czekac, tylko szukac pomocy od razu. Niektore dzieci maja po prostu trudnosci w mowie i dwujezycznosc nie ma z tym nic wspolnego. Potocznie przyjelo sie, ze dzieci wielojezyczne pozniej zaczynaja mowic, moga sie jakac etc., ale to ponoc nieprawda

5. jezeli samemu miesza sie jezyki, to nie powinno wymagac sie od dziecka, zeby ono nie mieszalo, bo dzieci ucza sie przeciez od nas

6. wazne jest, zeby w miare uplywu czasu (czyli jak dzieci pojda juz do szkoly) wzbogacac nasz rodzimy jezyk, zeby nie zatrzymac sie na etapie slownictwa z dziecinstwa. Dzieci w szkole spotykaja sie z nowa tematyka, zaczynaja uczyc sie nowych pojec i slow po angielsku, wiec nalezy "dotrzymac im kroku" w jezyku rodzimym. Powinnismy wiec zabierac dzieci w nowe miejsca, stwarzac nowe sytuacje, rozmawiac z nimi na "dorosle" tematy etc.

7. Nalezy ustalic, w jakim jezyku komunikujemy sie z dziecmi poza domem i jesli jest to jezyk polski, to trzeba go uzywac nawet jesli inni ludzie nas nie rozumieja. Trzeba im wtedy wytlumaczyc, ze mowimy do dzieci w naszym jezyku, bo chcemy, zeby sie go uczyly i ewentualnie tlumaczyc innym, co w danym momencie powiedzielismy do naszych dzieci. Oczywiscie jesli w grupie sa dzieci anglojezyczne i zwracamy sie do wszystkich, nalezy uzyc angielskiego. Mozna tez prosic nasze dzieci o przetlumaczenie, co wlasnie do nich powiedzielismy, co jest dla nich dodatkowym cwiczeniem jezykowym.

8. Trzeba wspierac dzieci w ich wysilkach i chwalic za postepy (gdy np. naucza sie jakiegos bardziej skomplikowanego slowa po polsku).

9. Trzeba byc konsekwentym i zawsze reagowac, jesli dziecko cos do nas powie po polsku.

10. Na nas spoczywa odpowiedzialnosc za nauke polskiego. Jesli my mowimy po polsku, a nasze dzieci odpowiadaja po angielsku i nie zwracamy na to uwagi, to dzieci same z siebie nie zaczna nagle odpowiadac nam po polsku. Najczesciej mowia do nas po angielsku, bo nie znaja polskich odpowiednkow. Dlatego tez trzeba powtarzac po dzieciach to samo po polsku, zeby rozszerzac ich slownictwo.

11. Nie powinno sie w takich przypadkach udawac, ze sie nie rozumie, co dzieci do nas mowia po angielsku, bo one dobrze wiedza, ze my rozumiemy. Najlepiej powiedziec wtedy "dobrze, po angielsku to jest tak i tak, a jak bedzie to po polsku?" albo "a jak mama/tata na to zwykle mowi po polsku?".

12. Powinnismy bawic sie z naszymi dziecmi jak najczesciej i poprzez zabawe uczyc je polskiego. Nasz rodzimy jezyk powinien kojarzyc im sie z zabawa, smiechem, wyglupami etc., a nie z przykrym obowiazkiem.

13. Dzieci uwielbiaja, jak sie po nich powtarza to, co wlasnie powiedzialy, wiec nalezy starac sie po nich powtarzac, a nie tylko przytakiwac.

14. Wazne jest, zeby bawic sie w gry slowne oraz wykorzystywac teksty piosenek/wierszykow w codziennych sytuacjach.

15. Jesli zauwazymy, ze dziecko po przyjsciu z przedszkola/szkoly ma jakis problem, ale nie chce z nami rozmawiac w naszym jezyku, pozwolmy mu opowiedziec o tym po angielsku. Najprawdopodobniej nie zna odpowiednikow w jezyku polskim i ma blokade przed opowiedzeniem nam o czyms dla siebie waznym. Nie nalezy wtedy napierac po polsku, tylko wysluchac opowiesci po angielsku i sparafrazowac po polsku. W takim wypadku dziecko po pierwsze uwolni swoje emocje, a po drugie nauczy sie nowego slownictwa po polsku.

16. jezeli chcemy, zeby nasze dzieci pisaly i czytaly po polsku, powinnismy zaczac nauke zanim naucza sie czytac i pisac po angielsku. Im lepiej opanuja czytanie/pisanie po polsku, tym latwiej pojdzie im z angielskim.

Na razie przypomnialo mi sie tyle. Przepraszam, ze wyszlo troche 'bez lada a sklada', ale glowa mi juz peka od tych wszystkich informacji :-) .

bodi - 2010-12-07, 22:47

christa, wielkie dzięki za to podsumowanie :)

cieszę się bo widze że wiele rzeczy robiłam intuicyjnie (np wprowadzanie polskich synonimów dla nowych słów które poznała po angielsku), i Jagoda równie chętnie posługuje się oboma językami :)

zina - 2010-12-08, 01:44

Christa, dziekuje za ciekawe informacje :-)
mimish - 2010-12-08, 14:18

Christa, dzieki serdeczne
martka - 2010-12-08, 14:27

Christa, spisałaś się na medal, dzięki za notatki :-)
Christa - 2010-12-08, 22:42

Dziewczyny, nie ma za co :-) . Ciesze sie, ze moglam pomoc. Dla mnie "objawieniem" jest punkt 15. Podejrzewam, ze sama bym na to nie wpadla :oops: .
zina - 2010-12-09, 10:24

Cytat:
16. jezeli chcemy, zeby nasze dzieci pisaly i czytaly po polsku, powinnismy zaczac nauke zanim naucza sie czytac i pisac po angielsku. Im lepiej opanuja czytanie/pisanie po polsku, tym latwiej pojdzie im z angielskim.

Jakie macie doswiadczenia na tym polu?
Jak nauczyc czytac i pisac 5 latka przed pojsciem do tutejszej szkoly?

Spotkalam sie ostatnio ze znajoma, ktorej corka juz chodzi do szkoly i czyta plynnie po angielsku, ale niestety nie jest chetna do czytania po polsku (robi to wolniej stad sie denerwuje).
Szczerze, nie martwie sie tak bardzo o mowe jak wlasnie o czytanie w ojczystym jezyku.
Jakie ksiazki polecacie do pierwszego czytania i jaka metoda?
Kompletnie jestem zielona w tym temacie.

Dodatkowo u nas trzy jezyki choc A. do Klary mowi jak do mnie, glownie po polsku.
Dziadkowie tylko po czesku.

dynia - 2010-12-09, 10:58

Zina Jaga poszła tu do szkoły i uczy się pisać i czytać po hiszpańsku,po polsku jeszcze nie umie ale przyswajamy alfabety jednocześnie,w szkole się uczy hiszpańskiego a w domu polskiego oczywiście nie robię jakiegoś terroru i jak nie ma ochoty jest zmęczona to jej nie zmuszam ;-)
esperanza - 2010-12-10, 21:30

Christa, wielkie dzieki za te informacje,

Ten temat szczegolnie mnie interesuje i przeczytalam wszystko chyba co bylo mozliwe na ten temat i stosuje sie do zasad bardzo konsekwentnie, nawet jesli jestem w towarzystwie hiszpanow zaswsze, wszedzie i w kazdej sytuacji mowie do syna po polsku. Czasem to trudne ale dla mnie sprawa priorytetowa zeby Javi mowil, czytal i pisal po polsku. Wlasnie pod choinke zakupilam (sobie) :) plansze do nauki czytania metoda Domana i bedziemy sie
bawic. Zobaczymy co z tego wyjdzie, choc cokolwiek z tego bedzie to tylko na plus.

Jagula - 2010-12-10, 22:08

Christa dzięki wielkie
lamialuna - 2014-01-10, 20:26

ze tez nie znalazlam tega watku jak bylo w potrzebie. mielismy kryzys jezykowy ale poki co okielznany.
bleach - 2015-09-28, 21:25

ja mowie poki co czasami po polsku czasami po angielsku do corki, po angielsku zawyczaj jak jestem w towarzystwie ludzi anglojezycznych w tym mojego partnera, jej taty, ale widze, ze chyba musialabym sie zdecydowac na mowienie tylko i wylacznie po polsku?
problem jeszcze u nas taki, ze niestety partner moj stoi na bakier z pisownia angielska, mimo, ze jest brytyjczykiem, z tym to ja lepiej wypadam o dziwo, wiec co zrobic w takiej sytuacji? w sumie tego sie bedzie juz pozniej w szkole uczyc, ale z zadaniami domowymi moze byc gorzej, szczegolnie, kiedy ani mama, ani tato nie beda mogli pomoc :shock: moze jakas ciocia chetna do pomocy sie znajdzie

agus - 2015-09-29, 11:57

bleach, jeśli nie mieszkacie w Polsce, to bardzo namawiam do mówienia po polsku, kiedy tylko się da. Angielski ma przewagę, bo otacza dzieci z każdej strony i chwytają go też w szkole szybko, gorzej z polskim. Jak się nie nauczą wcześnie, to jest bardzo trudno potem nakłonić do mówienia/pisania i już zawsze będzie to dla nich 'drugi język'. Zadań domowych wiele nie ma w angielskiej podstawówce i dzieci mają dodatkową pomoc, jak sobie nie radzą, więc na razie bym się tym nie martwiła. :)
Veronique - 2015-10-08, 11:29

Chetnie czytam Ten wątek, obawialam sie, ze nasza córeczka bedzie zagubiona i bedzie mało mowić bo sytuacje mamy taka: mąż Niemiec z którym rozmawiam w domu po angielsku, mieszkamy na Wegrzech i częstym gościem u nas jest córka meza, z ktora rozmawiamy po francusku. Danika zatem słyszy na co dzien: polski, angielski, niemiecki i wegierski i francuski...
Poki co musze powiedziec, ze radzi sobie przyzwoicie, szybko sie uczy nowych słów i wcale nie jest opóźniona z rozwojem mowy jak niektóre źrodła sugerują. Wrecz przeciwnie - jest rozgadana ze hej. Dzis np poszłam pod prysznic, wracam za 10 min a maz z córka mowia , ze nauczyli Danike 2 nowych słów: imie meza (zdrobniale) i auto :-)
Codziennie nowe słowa przybywają. Zaznaczę, ze Danika nie ma jeszcze 1,5 roku a zna słowa w kilku językach (najwiecej w Polskim oczywiście).
Robimy jednak pewien błąd i czasem mieszamy języki, tzn maz np mowi cos do małej po niemiecku i ona nie rozumie, wiec mowi to potem po polsku (z akcentem niemieckim i nie poprawna gramatyka) - i córka rozumie. Tak mu łatwiej sie z nia porozumieć, choć zwracam uwagę i mowie, ze pozniej nie bedzie wiedziała w jakim języku ma z nim rozmawiać), ze mniej słów sie nauczy...itd
Najważniejsze dla mnie by mowila biegle po Polsku i Niemiecku. Reszta nie jest taka istotna - sama sie przyswoi. Dlatego tez uczę sie niemieckiego by wyeliminować angielski i francuski z dnia codziennego. Nie wiem czy to dobra taktyka...

birrtor - 2015-11-01, 14:13

Według mnie nie. Dziecko jak to dziecko, chłonie wszystko jak gąbka, a nie ma czegoś takiego jak zbyt dużo wiedzy. Może być zbyt dużo informacji naraz, ale jeśli dobrze wszystko wyśrodkujecie, córka nie powinna mieć problemów z opanowaniem wszystkich języków w stopniu pozwalającym na komunikację.
camio - 2019-12-21, 15:39

Christa napisał/a:


1. nie ma potrzeby stwarzac sztuczna sytuacje, w ktorej jedno z rodzicow mowi po angielsku, a drugie w swoim jezyku ojczystym (jesli oboje sa np. Polakami)



Ale mieszanie języków przez oboje rodziców chyba nie jest wskazane?
Oboje z partnerem jesteśmy Polakami. Ja mówię czystą polszczyzną, on z kolei lepiej wyraża siebie poprzez angielski. Rozumiem co mówi i chyba nie ma sensu, żeby mówił po polsku, skoro nie ma potrzeby?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group